Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano

Zauważono „gościa spoza Układu Słonecznego”. Dopiero trzeci taki przypadek
2025-07-04.KF.
Astronomowie odkryli niezwykły obiekt przemierzający Układ Słoneczny. Kometa o nazwie 3I/ATLAS porusza się z ogromną prędkością i pochodzi spoza naszego systemu planetarnego. To dopiero trzeci taki przypadek w historii obserwacji.
Kometa została zauważona przez teleskop ATLAS w Chile. Analizy wykazały, że porusza się niemal po linii prostej z prędkością ok. 214 tys. km/h, co wyklucza, by pochodziła z Układu Słonecznego. Zdaniem ekspertów przybyła z kierunku centrum Drogi Mlecznej i podróżowała przez miliony lat przez przestrzeń międzygwiezdną.
Kiedy cofniemy jej trajektorię w czasie, widać, że pochodzi spoza naszego systemu – podkreśla dr Paul Chodas z NASA.
Najjaśniejszy i najszybszy z trzech „gości”
3I/ATLAS to trzeci znany międzygwiezdny obiekt, po słynnej ‘Oumuamua (2017) i komecie 2I/Borisov (2019). Nowa kometa może mieć nawet 20 km średnicy i już teraz budzi ogromne zainteresowanie naukowców na całym świecie.
Obiekt wykazuje typową aktywność kometarną – traci masę, co sugeruje obecność lodu i gazów. Naukowcy liczą, że dzięki niej uda się lepiej zrozumieć, jak wyglądają komety w innych układach planetarnych.
Blisko, ale bezpiecznie
Kometa nie zagraża Ziemi. Najbliżej naszej planety znajdzie się 19 grudnia – będzie wtedy oddalona o 270 mln kilometrów. Wcześniej, 2 października, przeleci obok Marsa, a 30 października znajdzie się najbliżej Słońca.
Obecnie jest widoczna w gwiazdozbiorze Strzelca. W kolejnych miesiącach warunki do jej obserwacji mają się poprawić – zarówno z Ziemi, jak i z teleskopów kosmicznych.
Dlaczego to takie ważne?
Międzygwiezdne obiekty to rzadka okazja, by badać „surowce” z innych układów planetarnych.
To cegiełki, z których powstają planety wokół obcych gwiazd – mówi dr Teddy Kareta, astronom z USA. – Możemy je porównać z naszymi lokalnymi kometami i dowiedzieć się więcej o tym, jak powstają systemy planetarne – dodaje.
Astronomowie planują intensywne obserwacje aż do 2026 roku. To może być przełom w poznawaniu naszego miejsca w galaktyce.
źródło: CNN
Wyjątkowy obiekt został dostrzeżony na niebie przez astronomów (fot. NASA)
https://www.tvp.info/87642265/astronomowie-odkrywaja-miedzygwiezdna-komete-kometa-3iatlas-miedzygwiezdny-obiekt-w-ukladzie-slonecznym-co-o-niej-wiemy

Zauważono gościa spoza Układu Słonecznego. Dopiero trzeci taki przypadek.jpg

Napisano

Nowo odkryta międzygwiezdna kometa poruszająca się przez Układ Słoneczny
2025-07-04. Kinga Wisniewska
1 lipca 2025 roku ufundowany przez NASA teleskop ATLAS, znajdujący się w Rio Hurtado w Chile, po raz pierwszy poinformował o obserwacji komety pochodzącej z przestrzeni międzygwiezdnej. Nadeszła ona od strony gwiazdozbioru Strzelca i została nazwana 3I/ATLAS.
Od pierwszego zgłoszenia zaczęto zbierać dane z archiwów trzech innych teleskopów ATLAS oraz ze Zwicky Transient Facility w obserwatorium Palomar w Kalifornii. Okazało się, że pierwsze obserwacje komety pochodzą z 14 czerwca, a od momentu pierwszego zgłoszenia wiele teleskopów doniosło o dodatkowych obserwacjach.
Kometa nie stanowi zagrożenia dla Ziemi i prawdopodobnie pozostanie w odległości co najmniej 1,6 AU (około 240 mln kilometrów) od niej. Obecnie znajduje się w odległości 4,5 AU (około 670 mln kilometrów) od Słońca, natomiast w momencie największego zbliżenia odległość ta wyniesie 1,4 AU (około 210 mln kilometrów). Wtedy to kometa znajdzie się wewnątrz orbity Marsa. Największe zbliżenie komety 3I/ATLAS do Słońca nastąpi 30 października 2025 roku.
Wielkość i właściwości fizyczne komety są badane przez astronomów na całym świecie. 3I/ATLAS powinna być widoczna dla teleskopów naziemnych od września – później będzie zbyt blisko Słońca, aby można było ją zaobserwować. Wznowienie obserwacji będzie możliwe na początku grudnia, gdy kometa pojawi się po drugiej stronie Słońca.
Korekta – Alicja Seliga
Źródła:
•    nasa.gov: NASA Discovers Interstellar Comet Moving Through Solar System
2 lipca 2025
Kometa C/2025 3I/ATLAS. Źródło: NASA/JPL-Caltech
https://astronet.pl/badania/nowo-odkryta-kometa-poruszajaca-sie-przez-uklad-sloneczny/

Nowo odkryta międzygwiezdna kometa poruszająca się przez Układ Słoneczny.jpg

Napisano

Do Układu Słonecznego wleciał zagadkowy obiekt. Nie poddaje się grawitacji Słońca

2025-07-05. Aleksander Kowal

Astronomowie potwierdzili identyfikację trzeciego w historii obiektu międzygwiezdnego, który trafił do naszego układu. 3I/ATLAS, bo taki przydomek mu nadano, jest prawdopodobnie największym z tego grona. Eksperci mają też dla nas co najmniej jedną optymistyczną wiadomość. 

Pierwszym z takich ciał był słynny Oumuamua. Jego charakterystyczny kształt oraz fakt, że poruszał się tak, jakby nie podlegał przyciąganiu ze strony Słońca, zapewniły mu gigantyczny rozgłos. Nie brakowało teorii sugerujących, jakoby chodziło o sondę wystrzeloną przez obcych, która zinfiltrowała Układ Słoneczny, by później opuścić jego granice.

Oczywiście takie scenariusze – choć nie mogą zostać całkowicie odrzucone – wydają się mało prawdopodobne. Z definicji takie ciała pochodzą natomiast spoza naszego układu, by później trafić do niego w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach i nierzadko równie tajemniczo go porzucić. 

Oficjalne potwierdzenie w tej sprawie nastąpiło w środę, kiedy to naukowcy ogłosili dokonaną detekcję. Odnotowali jednocześnie, że biorąc pod uwagę zaobserwowane rozmycie, można zasugerować wysoki udział lodu w składzie tajemniczego obiektu. Niemal na pewno jest to ciało o charakterze lodowym, a nie skalistym.

Trzeci znany nauce obiekt międzygwiezdny, który znalazł się w Układzie Słonecznym, wydaje się największym z dotychczasowych. Zyskał nazwę 3l/ATLAS

 

3I/ATLAS był początkowo znany jako A11PL3Z, lecz jego nazwa zmieniła się po tym, jak astronomowie potwierdzili międzygwiezdne pochodzenie tego obiektu. A na czym polegają optymistyczne wieści? Chodzi o praktycznie zerowe zagrożenie dla Ziemi. Bo choć mówimy o kosmicznym gościu, który pokona sporą część Układu Słonecznego, to prawdopodobnie najbliżej naszej planety znajdzie się, gdy dotrze do orbity Marsa.

Doniesienia poświęcone 3I/ATLAS to w dużej mierze przypuszczenia oparte na niekompletnych danych, dlatego warto podchodzić do nich z pewnym dystansem. Według badaczy śledzących ten obiekt przemieszcza się on z prędkością ponad 60 kilometrów na sekundę, co – wraz z widoczną trajektorią – wskazuje brak grawitacyjnych związków ze Słońcem, widocznym w przypadku komet czy asteroid.

Astronomowie dodają, iż prawdopodobna geneza takich obiektów międzygwiezdnych sięga innych układów gwiezdnych. Średnica 3I/ATLAS wynosi od 10 do 20 kilometrów, więc jeśli takie rozmiary się potwierdzą, to będziemy mówili o największym takim ciele, jakie kiedykolwiek zaobserwowano w Układzie Słonecznym. Wraz z jego zbliżaniem do Słońca, tajemniczy obiekt powinien zyskiwać na jasności, a możliwość jego obserwacji powinna występować do końca roku.

Względem dwóch wcześniejszych obiektów międzygwiezdnych, dostrzeżonych w 2017 i 2019 roku, ten najnowszy wydaje się poruszać zdecydowanie szybciej. Obecnie znajduje się od nas w podobnej odległości, jak Jowisz. Co ciekawe, jest bardzo prawdopodobne, że podobnych obiektów jest zdecydowanie więcej, ale ludzkość nie dysponuje odpowiednimi narzędziami, by je wykrywać. W rzeczywistości ich liczba w całym Układzie Słonecznym mogłaby opiewać na nawet 10 000. 

https://www.chip.pl/2025/07/indie-pocisk-balistyczny-k-6-zapowiedz

Do Układu Słonecznego wleciał zagadkowy obiekt. Nie poddaje się grawitacji Słońca.jpg

Napisano


Szósta edycja konkursu na opowiadanie fantastycznonaukowe PFFN
2025-07-05. Redakcja
Konkurs trwa od 01.07.2025 do 30.09.2025.
Jednym z celów Polskiej Fundacji Fantastyki Naukowej w dążeniu do przywrócenia blasku polskiej fantastyce naukowej jest poszukiwanie nieodkrytych talentów, które odpowiednio wspierane rozwiną skrzydła. Dlatego też każdego roku organizuje ona konkurs literacki dla debiutantów piszących w gatunku science fiction, a zwycięskie opowiadania wraz z Wydawnictwem IX publikuje w corocznej Antologii Polskiej Fantastyki Naukowej.
Poprzednie edycje cieszyły się bardzo dużym zainteresowaniem: każdego roku w konkursie zgłaszane było ponad sto opowiadań. W Jury w latach 2020-2024 zasiadali znamienici pisarze i naukowcy, m.in. prof. dr hab. Dariusz Brzostek, Paweł Majka, dr hab. Leszek Błaszkiewicz, Tadeusz Markowski, dr inż. Tomasz Barciński czy dr Wiktor Jaźniewicz.
Komitet Organizacyjny szóstej edycji konkursu, przyjmujący prace i kwalifikujący je pod względem spełnienia wymogów formalnych oraz warsztatu literackiego, tworzą:
•    Przemysław Rudź (Komisarz)
•    Elżbieta Barcińska (Recenzent)
•    Maciej Draws (Recenzent)
•    Łukasz Marek Fiema (Recenzent)
•    Tomasz Wilk (Recenzent)
Zakwalifikowane prace konkursowe oceni Jury w składzie:
•    dr hab. Małgorzata Królikowska-Sołtan
•    dr Halszka Leleń
•    Adam Błażowski
•    Konrad Wągrowski
•    Marek Żelkowski
Każdy autor, który ukończył 18 lat i nie wydał jeszcze żadnej książki, lub wydał co najwyżej jedną książkę drogą self-publishingu, może nadesłać jeden nigdzie dotąd niepublikowany utwór prozatorski o objętości 15 000 – 50 000 znaków ze spacjami w terminie od 01.07.2025 do 30.09.2025 na adres mailowy podany w regulaminie. Przesłane teksty spekulatywne muszą być pozbawione wątków nadprzyrodzonych i równocześnie opierać się w znaczącym stopniu na fundamencie obowiązujących praw, teorii albo prognoz naukowych, bądź na ich logicznym rozwinięciu, zgodnym ze współczesną wiedzą naukową. Organizatorzy uczulają, by uczestnicy uważnie zapoznali się z regulaminem, ponieważ utwory, które nie spełnią wymogów formalnych, a także niepoprawnie zgłoszone, nie zostaną dopuszczone do konkursu.
Konkurs objęty został patronatem medialnym przez miesięczniki “Młody Technik” oraz “Delta”, a patronat honorowy nad nim zapewniło Polskie Towarzystwo Studiów nad Przyszłością. Zwycięskie opowiadania zostaną opublikowane drukiem w Antologii Polskiej Fantastyki Naukowej za rok 2026, przygotowanej nakładem Wydawnictwa IX.
Regulamin konkursu znaleźć można na stronie: https://pffn.org.pl/konkurs/
(PFFN)
Szósta edycja konkursu PFFN / Autorka grafiki: Vivi Ekhart
https://kosmonauta.net/2025/07/szosta-edycja-konkursu-na-opowiadanie-fantastycznonaukowe-pffn/

Szósta edycja konkursu na opowiadanie fantastycznonaukowe PFFN.jpg

Napisano

Polski astronauta porozmawiał na żywo z młodymi fanami przemysłu kosmicznego
2025-07-05. Filip Mielczarek
Politechnika Rzeszowska stała się dziś gospodarzem wyjątkowego wydarzenia, a mianowicie połączenia na żywo, za pośrednictwem sieci radioamatorskiej ARISS, z polskim astronautą dr. Sławoszem Uznańskim-Wiśniewskim, który znajduje się na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Uczestnicy mogli zadać pytania Polakowi, a następnie będą mogli wziąć udział w warsztatach, pokazach oraz pikniku edukacyjnym.
Transmisja na żywo organizowana była przez Ministerstwo Rozwoju i Technologii, Polską Agencję Kosmiczną (POLSA) oraz Europejską Agencję Kosmiczną (ESA), a jej czas ustalono na ok. 10 minut. Rozpoczęcie nastąpiło o 11:30 czasu polskiego. Jednak sam piknik edukacyjny potrwa do godziny 17:00.
W wydarzeniu udział bierze setki osób, które zafascynowane są podbojem kosmosu. Dr. Sławosz Uznański-Wiśniewski odpowiedział na kilka pytań zadanych przez uczniów i studentów polskich szkół. Pomogły one poszerzyć horyzonty wiedzy uczestników, a także zainspirować ich do kształcenia się na kierunkach związanych z przyszłością rozwoju ludzkości, czyli technologiami kosmicznymi.
Pytania od uczniów i odpowiedzi polskiego astronauty na ISS
Pierwsze pytanie zadała Asia (15 lat), które brzmiało: Jakie doświadczenia z wcześniejszej kariery inżynierskiej pomogły panu w pracy podczas misji kosmicznej?
Sławosz: Cześć, Kasia - witam na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Jakie doświadczenia?! Pewnie ciężkie godziny spędzone w laboratorium, kiedy coś nie działało, tak samo tutaj czasem jesteśmy otoczeni przez różne systemy i musimy sobie poradzić z różnymi sytuacjami. I to myślę, że to akurat w moim przypadku było bardzo ważne.
Marysia (16 lat): W jaki sposób młodzi Polacy mogą wykorzystać Pański sukces do pokierowania własną karierą?
Cześć, Marysia. Ciężko mi powiedzieć, jak możecie wykorzystać mnie jako motywację, ale to, co mogę Wam przekazać, to to, że warto spędzać czas na tym co się lubi robić i trzeba iść mocno do przodu i się nigdy nie poddawać. Myślę, że to jest najważniejsze, żeby osiągać później duże sukcesy, to ciężka praca w nie włożona.
Madzia (9 lat): Co Pan czuł w trakcie lotu na ISS i która z czynności wykonywana w stanie nieważkości jest dla Pana największym wyzwaniem?
Cześć, dzień dobry. Co czułem w trakcie lotu na ISS?! No na pewno dużo ekscytacji, trochę strachu będąc w rakiecie. A w stanie nieważkości jest największym wyzwaniem?! Chyba jednak nadal poruszanie się - jest przy tym bardzo dużo zabawy, ale jest to dosyć dużym wyzwaniem, by mimo wszystko nie poobijać się o jakiś sprzęt, który jest po drodze.
Helena (12 lat) Czy cały czas musi Pan nosić kostium astronauty i czy jest on wygodny?
Cześć, Helena. Nie, nie cały czas jesteśmy w skafandrze astronauty. W skafander byłem ubrany podczas startu, a potem podczas dokowania. A już na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej możemy założyć t-shirt czy spodnie i normalnie tutaj pracować i przemieszczać po Stacji.
Szymon (10 lat): Jakie jest Pana ulubione zajęcie w czasie wolnym, gdy przebywa Pan w kosmosie?
Cześć, Szymon. No chyba każdego astronautę tym ulubionym zajęciem, moim również, jest podlecenie do tego naszego okna Cupola, z którego możemy spojrzeć z powrotem na Ziemię i zobaczenie jak Ziemia jest jasna i piękna i niebieska, właśnie tutaj z samej góry.
Olek (14 lat): Jaki jest Pana ulubiony bohater i dlaczego właśnie taki wybór?
Cześć, Olek. Ja chyba nigdy nie miałem ulubionego bohatera. Zawsze starałem się podejmować własne wybory i iść swoją ścieżką. I ciężko mi tutaj wymienić kogoś takiego, także nie mam dla Ciebie lepszej odpowiedzi - przykro mi.
Juzio (9 lat): Który z eksperymentów, jakie Pan wykonał na ISS wydaje się Panu najbardziej przydatne do wykorzystania przez dzieci w szkole?
Cześć, Juzio. Mam bardzo, bardzo dużo eksperymentów technologicznych bardzo skomplikowanych, ale myślę, że takie do wykorzystania w szkole to wydaje mi się, że nasze nagrania edukacyjne poruszania się po Stacji, bawienia się z wodą i różnymi takimi częściami edukacyjnymi. Dlaczego woda komasuje się w taką kulę. Myślę, że to jest ciekawe do wytłumaczenia.
Krzysztof (16 lat): Co astronauta i ile może wziąć na orbitę ze swoich prywatnych rzeczy?
Cześć, Krzysztof. Nasz bagaż podręczny, powiedzmy sobie, nie jest taki duży. Ja mogłem zabrać ze sobą około kilograma własnych rzeczy, ale co to wziąłem z prywatnych rzeczy, to na przykład obrączkę mojej żony, którą noszę na mojej szyi.
Marcel (17 lat): Czy przebywanie w stanie nieważkości wpływa na zwiększenie zapotrzebowania na substancje odżywcze oraz uczucie sytości?
W moim przypadku to jest chyba wręcz odwrotnie. Muszę się pilnować żeby dobrze jeść i spożywać wystarczające kalorie, dlatego, że nie odczuwam za bardzo głodu, ale mam specjalną aplikację w której spisuje wszystko co zjadłem. To mi bardzo pomaga.
Łucja (14 lat): Co czułeś i myślałeś, gdy pierwszy raz spojrzałeś z orbity na Ziemię?
Cześć, Łucja. No pomyślałem, jak piękna jest planeta, jak niesamowicie dużo jest wody jest na naszej planecie. Jak dużo jest oceanów. To było dla mnie dużym zaskoczeniem. Ale planeta wygląda stąd niesamowicie.
Maja (16 lat): Został Pan ambasadorem polskiego sektora kosmicznego. Jak chce Pan wypełniać tę rolę?
Cześć, Maja. Super pytanie. Bardzo skomplikowane. To co chciałbym robić, to otworzyć drzwi tak naprawdę dla Was wszystkich, dlatego żebyście mogli budować technologie, mogli być astronautami i pracować w przestrzeni kosmicznej albo budować sprzęt kosmiczny.
Szymon (17 lat): Jak przygotowania do misji zmieniają postrzeganie codziennych, błahych spraw?
Cześć, super pytanie. Jak przygotowania do misji?! No sama misja, jest dużo takich błahych spraw na co dzień, które tak naprawdę nie mają znaczenia, którymi się stresujemy, a najważniejsze skupić się na tym, co jest dla nas wartościowe i co nas pcha do przodu.
Michał (24 lata): Czy pierogi w kosmosie smakują inaczej:
Cześć, Michał. Myślę, że wszystko smakuje nieco inaczej w kosmosie. Natomiast pierogi były taką moją dumą, że mogli zabrać ze sobą polskie danie i podzielić się z innymi astronautami, i jak na razie wszystkim smakowało.
Łucja (11 lat): Jak powinna wyglądać ścieżka edukacyjna kandydata na astronautę, już od szkoły podstawowej, aż do studiów?
Cześć, ciężko mi jest odpowiedzieć bezpośrednio na to pytanie, jak powinna wyglądać ścieżka, myślę, że najważniejsze jest to by wybrać to, co lubi się robić i wtedy podążać tą ścieżką, iść do przodu, uczyć się coraz więcej i najważniejsze wytrwałości, ciekawości i trochę własnej determinacji. I na pewno wielu z Was i wiele z Was może zostać astronautami, astronautkami i inżynierami. Tego Wam życzę.
Bartek (15 lat): Czy była osoba, czy jakieś wydarzenie w dzieciństwie, które zachęciło Pana do zainteresowania się kosmosem?
Cześć, Bartek. Chyba moja Mama była taką osobą, życząc mi na urodziny szczęśliwego dnia kosmonautów, dlatego, że urodziłem się w rocznicę lotu Gagarina w kosmos i myślę, że ona była taką osobą, która mnie zachęcała od najmłodszych lat.
Filip (16 lat): Jakie innowacyjne technologie zostały zastosowane w tej misji i mogą wpłynąć na przyszłość eksploracji kosmosu i która z nich ma szansę ulepszyć życie ludziom na Ziemi?
Myślę, dużo technologii, które testujemy tutaj, polskich może ułatwić życie ludziom na Ziemi. Testujemy na przykład nanomateriały, z których budowane są różne czujniki, a być może które będziemy nosić w przyszłości bezpośrednio w naszych ubraniach. Inna taką technologią mierzymy poziomy promieniowania, które mogą pozwolić nam eksplorować kosmos dużo dalej. Również badamy aktywność mózgu. Po raz pierwszy też zademonstrowaliśmy na stacji kosmicznej, interfejs mózg-maszyna, który w przyszłości może zmienić naszą technologię.
Ciekawe atrakcje na Politechnice Rzeszowskiej
Organizatorzy zaplanowali trzy serie warsztatów inżynieryjnych i konstruktorskich o tematyce kosmicznej. Wszyscy przybyli będą mogli zaprojektować i wydrukować elementy w technologii 3D, poznać budowę osłon termicznych pojazdów kosmicznych i zbudować rakiety pneumatyczne. Są też przewidziane spotkania z ekspertami branży kosmicznej.
Tymczasem na pikniku edukacyjnym będzie można zobaczyć tor łazików, wziąć udział w kosmicznej fotobudce, skorzystać z symulacji VR o tematyce kosmicznej i dowiedzieć się więcej o liofilizacji żywności. Bardzo inspirujące prezentacje przygotowały koła naukowe Politechniki Rzeszowskiej: PRz Racing pokaże bolidy wyścigowe, a Legendary Rover zaprezentuje łazika marsjańskiego. Dodatkowymi atrakcjami będą symulator lotu, warsztaty z robotami Lego oraz mobilne planetarium Podkarpackiego Centrum Nauki "Łukasiewicz".
Misja kosmiczna Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego
Misja Ax-4 z udziałem m.in. Polaka, Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego dotarła 26 czerwca na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS). Astronauci spędzą na orbicie dwa tygodnie. W tym czasie Uznański-Wiśniewski m.in. będzie przeprowadzał 13 eksperymentów przygotowanych przez polskich naukowców; zrealizuje też program edukacyjny.

https://www.youtube.com/watch?v=i1I8YF1mGJc&t=42s


https://geekweek.interia.pl/kosmos/news-polski-astronauta-porozmawial-na-zywo-z-mlodymi-fanami-przem,nId,22162385

Polski astronauta porozmawiał na żywo z młodymi fanami przemysłu kosmicznego.jpg

Napisano

Planeta, która steruje swoją gwiazdą. Sensacyjne odkrycie astronomów
2025-07-05. Filip Mielczarek
Kosmos nie przestaje nas zaskakiwać. Najnowsze odkrycie astronomów wywołało prawdziwą sensację w świecie nauki. Po raz pierwszy zaobserwowano planetę, która wpływa na zachowanie swojej gwiazdy. To nie tylko przełom w badaniach nad egzoplanetami, ale także otwarcie drzwi do najbardziej śmiałych hipotez. Czy mamy do czynienia z naturalnym zjawiskiem, czy może to ślad zaawansowanej cywilizacji, która potrafi pozyskiwać energię na skalę, o jakiej nam się nie śniło?
Odkrycia dokonano dzięki obserwacjom prowadzonym przez międzynarodowy zespół astronomów. Uwagę badaczy przykuł układ, w którym planeta o masie zbliżonej do Jowisza nie tylko krąży wokół swojej gwiazdy, ale wyraźnie wpływa na jej aktywność. Chodzi tutaj o subtelne zmiany w jasności i emisji promieniowania gwiazdy. Jak tłumaczą naukowcy, są one zsynchronizowane z ruchem planety, co sugeruje, że to właśnie ona "steruje" swoim słońcem.
Mowa tutaj o układzie planetarnym HIP 67522, który oddalony jest od Ziemi o 407 lat świetlnych. Gwiazda jest nieco większa od naszego Słońca, lecz znacznie młodsza. Badania pokazują, że liczy zaledwie 17 milionów lat, podczas gdy Słońce ma już 4,5 miliarda lat. Zjawisko władania gwiazdą przez planetę nazwane "interakcją magnetyczną", jest czymś, czego do tej pory nie obserwowano na taką skalę. Planeta, zamiast być biernym uczestnikiem kosmicznego tańca, staje się aktywnym graczem.
Planeta, która rządzi swoją macierzystą gwiazdą
Naukowcy tłumaczą, że za to niezwykłe zjawisko może odpowiadać potężne pole magnetyczne planety, które oddziałuje z polem gwiazdy. Jednak nie brakuje głosów, że to dopiero początek zagadki. Tak silna i precyzyjna interakcja może wskazywać na istnienie procesów, których jeszcze nie rozumiemy, albo na obecność czegoś, co wykracza poza znane nam prawa fizyki.
I tu pojawia się pytanie, które rozpala wyobraźnię nie tylko naukowców, ale i wszystkich miłośników teorii o życiu pozaziemskim: czy to możliwe, że mamy do czynienia z działalnością zaawansowanej cywilizacji? Wśród astronomów coraz częściej pojawia się hipoteza, że jeśli gdzieś w kosmosie istnieją wysoko rozwinięte cywilizacje, mogą one pozyskiwać energię bezpośrednio ze swoich gwiazd.
Czy to efekt działania inteligentnej cywilizacji?
To tzw. cywilizacje typu II na skali Kardaszewa. Mają być one zdolne do budowy megastruktur, takich jak sfery Dysona, które "zbierają" energię gwiazdy na potrzeby całej planety lub nawet systemu planetarnego. Czy planeta, która wpływa na swoją gwiazdę HIP 67522, to właśnie taki przypadek? Czy obserwujemy ślady technologii, która pozwala kontrolować i wykorzystywać energię na niespotykaną dotąd skalę? Odpowiedzi na te pytania na razie nie znamy, ale naukowcy nie wykluczają żadnego scenariusza.
Odkrycie planety, która steruje swoją gwiazdą, to nie tylko fascynująca zagadka naukowa, ale także nowy rozdział w poszukiwaniu życia poza Ziemią. Jeśli potwierdzi się, że takie zjawiska nie są efektem naturalnej działalności, będziemy musieli zrewidować nasze podejście do poszukiwań cywilizacji pozaziemskich. Na razie pozostaje nam obserwować i analizować kolejne dane. Jedno jest pewne, kosmos wciąż skrywa przed nami tajemnice, które mogą zmienić nasze rozumienie wszechświata, i naszego w nim miejsca.

Planeta, która rządzi swoją macierzystą gwiazdą NASA materiały prasowe
https://geekweek.interia.pl/kosmos/news-planeta-ktora-steruje-swoja-gwiazda-sensacyjne-odkrycie-astr,nId,22162431

Planeta, która steruje swoją gwiazdą. Sensacyjne odkrycie astronomów.jpg

Napisano

Międzygwiazdowa kometa wleciała do Układu Słonecznego
2025-07-05.
Agencje kosmiczne NASA i ESA informują o kosmicznym przybyszu spoza granic Układu Słonecznego. Kometa 3I/ATLAS przybyła do nas z przestrzeni międzygwiazdowej.
Do tej pory mieliśmy do czynienia z dwoma obiektami międzygwiazdowymi, które wleciały w Układ Słoneczny. Były to 1I/ʻOumuamua w 2017 roku oraz 2I/Borisov w 2019 roku. Teraz naukowcy odkryli trzeci tego rodzaju przypadek, kometę 3I/ATLAS.
Obiekt 3I/ATLAS został odkryty 1 lipca 2025 roku przez Asteroid Terrestrial-impact Last Alert System (ATLAS) w Rio Hurtado w Chile. System ten jest finansowany przez NASA. Obserwacje prowadzą także inne obserwatoria na świecie, w tym polscy naukowcy. Przejrzano dane archiwalne z trzech teleskopów ATLAS oraz ze Zwicky Transient Facility w Palomar Observatory w USA. Najstarsze zdjęcia, na których zidentyfikowano obiekt 3I/ATLAS są z 14 czerwca.
Naukowcom udało się potwierdzić, iż obiekt ma pochodzenie spoza naszego systemu planetarnego i nadleciał do nas z kierunku gwiazdozbioru Strzelca. Aktualnie znajduje się 4,5 au od Słońca, czyli około 670 milionów kilometrów. Według przewidywań, kometa zbliży się do na 1,4 au (210 milionów kilometrów) pod koniec października 2025 roku. Najbliższa odległość od Ziemi wyniesie 240 milionów kilometrów.
Rozmiary jądra komety oceniane są na 20 kilometrów. Z kolei prędkość względem Słońca wynosi 60 km/s.
Europejska Agencja Kosmiczna (ESA) wskazała, iż jej Biuro Obrony Planetarnej również włączyło się od razu w śledzenie obiektu. Astronomowie prowadzą obserwacje teleskopami znajdującymi się na Hawajach, w Chile i w Australii, w tym należącymi do ESA.
Na przypadki takie, jak 3I/ATLAS, bądź na pierwotne komety z Obłoku Oorta, które zbliżą się do Słońca, agencja kosmiczna ESA szykuje specjalną misję kosmiczną. Będzie gotowa w 2029 roku. Wtedy zostanie wystrzelona w kosmos automatyczna sonda (a właściwie trzy sondy połączone razem) o nazwie Comet Interceptor. Nie poleci ku konkretnemu obiektowi, tyko będzie czekać aż przyleci do nas rzadki obiekt tego rodzaju. Przy czym szanse, że trajektoria obiektu międzygwiazdowego będzie taka, iż umożliwi sondzie dotarcie do niego jest niewielka. Bardziej należy nastawiać się na zbadanie komety z Obłoku Oorta. Może to być jednak praktyczny test dla przyszłych misji kosmicznych dedykowanych badaniom międzygwiazdowych komet i planetoid odwiedzających nasz układ planetarny.
Więcej informacji:
•    NASA Discovers Interstellar Comet Moving Through Solar System
•    ESA tracks rare interstellar comet
 
Opracowanie: Krzysztof Czart
Źródło: NASA / ESA
 
Na ilustracji:
1I/ʻOumuamua w wizji artysty. Źródło: ESA/Hubble, NASA, ESO, M. Kornmesser .
URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/miedzygwiazdowa-kometa-wleciala-do-ukladu-slonecznego

Międzygwiazdowa kometa wleciała do Układu Słonecznego.jpg

Napisano

Europejczycy chcą podbić Marsa. Jest nowy plan
2025-07-06. Marcin Kusz
To miał być moment, w którym Europa pokaże swoją niezależność w eksploracji Marsa. Pomimo problemów jest plan ratowania misji ExoMars.
ExoMars, europejska misja marsjańska, powstaje z przerwami od 2003 r. Początkowo wspierana przez NASA, straciła swojego amerykańskiego partnera w 2012 r., gdy administracja Obamy wycofała finansowanie. Wówczas na ratunek przyszła Rosja, oferując rakietę nośną oraz moduł lądowania. Wydawało się, że wszystko zmierza ku startowi w 2022 r., jednak wojna na Ukrainie zakończyła współpracę z Roskosmosem. ESA znów została z problemem sama – aż do 2024 r., gdy NASA zgodziła się powrócić do projektu. Niestety teraz administracja Donalda Trumpa planuje ograniczyć budżet agencji kosmicznej. Może to zablokować pomoc dla ExoMars.
Komponenty na wagę złota
Jak czytamy na łamach Space.com, amerykanie mieli dostarczyć 3 kluczowe elementy misji: system spowalniający lądowanie, grzejniki radioizotopowe chroniące łazik przed zimnem oraz rakietę nośną. Europa nie dysponuje obecnie gotowymi odpowiednikami żadnego z tych rozwiązań, a ich opracowanie od zera może potrwać nawet do kolejnego okna startowego w 2031 r.
Tymczasem misja była planowana na 2028 r. Opóźnienie oznaczałoby nie tylko nowe problemy techniczne (zmiana trajektorii, inny czas przelotu, inne warunki atmosferyczne), lecz także dalsze zwiększenie kosztów.
Łazik od wielu lat jest gotowy do startu
Rosalind Franklin, bo tak nazwano łazik ESA, tak naprawdę od wielu lat jest gotowy do lotu. Już w 2022 r. mówiło się, że projekt jest na ukończeniu. Łazik został zbudowany z myślą o poszukiwaniu śladów życia na powierzchni Marsa. Wyróżnia się m.in. sześciostopowym wiertłem, które ma dotrzeć tam, gdzie promieniowanie słoneczne nie zdołało zniszczyć ewentualnych mikroorganizmów.
Zainstalowana na maszcie kamera panoramiczna miała wskazywać najlepsze miejsca do wiercenia. Całość od lat czeka w hangarze we Włoszech. Nie z powodu błędów konstrukcyjnych, lecz braku rakiety i modułu lądowania.
ESA ma już plan, ale czy się powiedzie?
Z niepotwierdzonych źródeł portalu Space.com wynika, że ESA rozważa wykorzystanie rakiety Ariane 6 w najmocniejszej wersji, choć ta dopiero zaczyna swoje loty testowe. Trwają też badania nad stworzeniem europejskich radioizotopowych grzejników i rakiet, jednak żadne z tych rozwiązań nie jest bliskie gotowości do użycia. Czas działa na niekorzyść misji, a polityczne turbulencje w USA mogą pogrzebać ostatnią nadzieję na jej realizację w obecnej dekadzie.
Było już wiele prób
Choć ExoMars budzi ogromne nadzieje, jego historia wpisuje się w trudną przeszłość europejskich prób lądowania na Marsie. W 2016 r. eksperymentalny lądownik Schiaparelli zakończył swój lot katastrofą z powodu błędu w odczycie czujnika ruchu, a dekadę wcześniej brytyjski Beagle 2 zaginął zaraz po lądowaniu.
Dopiero po latach udało się go zidentyfikować na zdjęciach satelitarnych. Okazało się, że jeden z paneli słonecznych nie otworzył się w odpowiednim momencie, uniemożliwiając tym samym działanie anteny komunikacyjnej. Te niepowodzenia pokazują, jak wymagające są misje marsjańskie i jak wielką stawką jest każda udana próba zejścia na powierzchnię Czerwonej Planety.
Problemem nie jest technologia, a polityczne zagrywki
ExoMars to nie tylko łazik. To dziedzictwo pokoleń europejskich naukowców, którzy przez ponad 20 lat rozwijali projekt z nadzieją na dokonanie najważniejszego odkrycia: znalezienia śladów życia na Marsie. Dziś misja stoi na krawędzi nie przez błędy techniczne, lecz przez brak determinacji politycznej.
Paradoksalnie, gdy nauka jest gotowa, to decydenci się cofają. Czy Europa zaryzykuje i samodzielnie sfinansuje brakujące technologie? Czy też zaprzepaści dekady pracy, pozwalając, by amerykański budżet pogrzebał europejskie ambicje kosmiczne? Czas pokaże.
*Źródło zdjęcia głównego: buradaki/shutterstock.com
https://spidersweb.pl/2025/07/misja-exomars-znow-zagrozona.html

Europejczycy chcą podbić Marsa. Jest nowy plan.jpg

Napisano

Jak Mars stracił swoją atmosferę? Nieznana historia Czerwonej Planety
2025-07-06. Julia Król
Przebieg ewolucji atmosfery Marsa wyraźnie wpłynął na jego klimat i możliwość istnienia życia. Modele naukowe pokazują, że węgiel został uwięziony w minerałach i nie mógł powracać na powierzchnię, przez co planeta straciła swoje ciepło. Aktualnie trwają przygotowania do przywiezienia próbek marsjańskich skał na Ziemię, które mogą rzucić nowe światło na historię Marsa.
Około 3,5 miliarda lat temu Mars zmienił się w jałowe, suche i zimne środowisko, chociaż nie zawsze był taki. W odległej przeszłości Czerwona Planeta była cieplejsza i miała ciekłą wodę na powierzchni. Dowodami są kanały rzeczne, jeziora, a nawet brzeg morza na północy. Później jednak atmosfera Marsa stała się cieńsza, a woda albo zamarzła, albo rozpłynęła się w kosmosie. Ale co dokładniej się stało?
Życie na Marsie
Obecnie kilka łazików wędruje po Marsie w poszukiwaniu śladów życia, które mogło tam istnieć miliony lat temu, kiedy środowisko było bardziej przyjazne. Na początku tego roku łazik Curiosity należący do NASA odkrył skały bogate w minerały węglowe, co było brakującym elementem tej układanki.
Okazuje się, te "węglany" (takie jak wapień na Ziemi) działają jak gąbka na dwutlenek węgla, wyciągając go z atmosfery i zatrzymując w skałach. U nas dwutlenek węgla ogrzewa planetę, a w długich okresach zostaje uwięziony w skałach, takich jak węglany. Później dochodzi do wybuchów wulkanów i gaz z powrotem dostaje się do atmosfery, dzięki czemu cykl klimatyczny jest zrównoważony.
Jednak Mars traci ciepło ze swojego jądra szybciej, bo jest mniejszy. To sprawiło, że zatrzymała się na nim aktywność wulkaniczna, a bez tego nie było opcji uzupełniania dwutlenku węgla w atmosferze.
Kiedy próbki z Marsa powrócą na Ziemię?
Główny autor badań, planetolog Edwin Kite, uważa, że wciąż istnieje możliwość występowania ciekłej wody pod powierzchnią Marsa, której jeszcze nie odkryliśmy. Jego zdaniem najlepszym dowodem na sprawdzenie tej teorii będzie powrót próbek skał z powierzchni Czerwonej Planety na Ziemię. Zarówno Stany Zjednoczone, jak i Chiny ścigają się, chcąc wykonać to zdanie w ciągu najbliższej dekady.
Zespół Kite'a z Uniwersytetu w Chicago stworzył model, który opowiada, w jaki sposób utrata węgla atmosferycznego w skałach węglanowych wpłynęła na zmiany klimatu Marsa w ciągu ostatnich 3,5 miliarda lat. Słońce, które jaśnieje wraz z wiekiem (za ponad miliard lat będzie zbyt jasne i gorące, aby przetrwało życie na Ziemi), dawało coraz więcej ciepła na powierzchnię Marsa, zwiększając jego średnią temperaturę. Doprowadziło to do większych opadów, w wyniku czego dwutlenek węgla obniżał się i był blokowany jako węglan. Kiedy dwutlenek węgla zniknął z atmosfery i nie dawał już efektu cieplarnianego, Mars wychłodził się i stał się suchy.
Mimo wszystko potrzeba więcej próbek z różnych miejsc na Marsie, aby zweryfikować, czy ta teoria o utracie gazu cieplarnianego jest słuszna.

Podczas parady planet Mars jako pierwszy pojawi się na niebie. Archange l80889 123RF/PIKSEL

Łazik Curiosity przebywa na planecie Mars od kilkunastu lat. NASA/JPL-Caltech materiały prasowe

https://geekweek.interia.pl/kosmos/news-jak-mars-stracil-swoja-atmosfere-nieznana-historia-czerwonej,nId,22161686

Jak Mars stracił swoją atmosferę Nieznana historia Czerwonej Planety.jpg

Napisano

Co tam się wydarzyło? Eksplodująca gwiazda kompletnie zaskoczyła
2025-07-06. Aleksander Kowal
Wybuchy mające miejsce we wszechświecie, obejmujące na przykład gwiazdy, generują tak wiele energii, że ludzkość nigdy nie była w stanie się do nich choćby zbliżyć. Te potężne zjawiska – choćby w postaci supernowych – okazują się mieć nawet więcej tajemnic, niż do tej pory sądzono.
Przekonali się o tym astronomowie z Europejskiego Obserwatorium Południowego. Wykorzystany przez nich Bardzo Duży Teleskop umożliwił zaobserwowanie eksplozji masywnej gwiazdy. Zyskała ona formę supernowej, a w długofalowej perspektywie powinna stać się gwiazdą neutronową bądź czarną dziurą.
Supernowe różnią się jednak między sobą i to w dość znaczący sposób. Jeden z ich rodzajów, znany jako supernowa typu 1a, nie wybuchł jeden, lecz dwa razy. Taka sytuacja miała miejsce w przypadku SNR 0509-67.5, obiektu oddalonego o około 160 000 lat świetlnych od Ziemi, w Wielkim Obłoku Magellana. O okolicznościach towarzyszących tym wydarzeniom naukowcy piszą w artykule zamieszczonym w Nature Astronomy.
Supernowa typu 1a jest związana z białym karłem, czyli swego rodzaju martwą gwiazdą, która nie miała odpowiednio wysokiej masy, aby po wybuchu przekształcić się w czarną dziurę lub gwiazdę neutronową. Taki los czeka zdaniem ekspertów również naszego gwiezdnego gospodarza, czyli Słońce, któremu za miliardy lat skończy się paliwo potrzebne do prowadzenia fuzji jądrowej.
Gwiazda eksplodująca w formie supernowej może wybuchnąć podwójnie. Tak przynajmniej sugerują autorzy obserwacji poświęconych obiektowi SNR 0509-67.5
Ale poza białym karłem, w takim układzie znajduje się też inny obiekt. Taka gwiazda pada ofiarą rabunku, którego celem jest tworząca ją materia. Białe karły generują bowiem silne przyciąganie grawitacyjne, dlatego mogą pochłaniać tę materię, która – opadając na powierzchnię martwej gwiazdy – może tchnąć w nią nieco życia. Przejawia się to kolejnymi eksplozjami.
Supernowe wzbudzają spore zainteresowanie nie tylko ze względu na skalę tych wybuchów. Astronomowie śledzą je z jeszcze jednego powodu: są istotnymi źródłami pierwiastków we wszechświecie, rozrzucanych wraz z falami uderzeniowymi rozchodzącymi się przez przestrzeń kosmiczną. Ale żeby lepiej to zrozumieć, naukowcy muszą rozpracować mechanizm stojący za generowaniem wspomnianych eksplozji.
Jedna z uznawanych zasad odnosi się do granicy Chandrasekhara, wynoszącej około 1,4 masy Słońca w przypadku białych karłów. Po przekroczeniu tego limitu zostaje zapoczątkowana synteza węgla, co ostatecznie prowadzi do eksplozji w formie supernowej. Sęk w tym, że typ 1a wydaje się wyłamywać z tej reguły. Zdaniem astronomów w tym przypadku biały karzeł gromadzi hel na swojej powierzchni i w pewnym momencie eksploduje, wysyłając fale zarówno na zewnątrz, jak i do wewnątrz.
Zdaniem autorów najnowszych ustaleń może to doprowadzić do podwójnej eksplozji, choć wcześniej brakowało na to twardych dowodów. Teraz się one pojawiły, a wszystko dzięki instrumentowi MUSE (Multi-Unit Spectroscopic Explore), który posłużył do zbadania supernowej 0509-67,5. Tym sposobem członkowie zespołu badawczego zidentyfikowali dwie odrębne powłoki wapnia. Zgromadzone dane jasno pokazują, iż białe karły mogą eksplodować poniżej granicy Chandrasekhara, a mechanizm podwójnej eksplozji faktycznie ma miejsce.
https://www.chip.pl/2025/07/nuscale-power-reaktory-nuklearne-z-ogniwami-paliwowymi

Co tam się wydarzyło Eksplodująca gwiazda kompletnie zaskoczyła.jpg

Napisano

Śnieg spadł na pustyni. Pogoda mogła uszkodzić radioteleskopy ALMA
2025-07-06. Filip Mielczarek
Słynne radioteleskopy ALMA zostały przełączone w "tryb awaryjny", ponieważ ekstremalne zjawiska pogodowe, przetaczające się przez Argentynę, mogły uszkodzić jedno z najważniejszych i najnowocześniejszych obserwatoriów astronomicznych na świecie.
Radioteleskopy ALMA (Atacama Large Millimeter/submillimeter Array), położone na wysokości ponad 5000 metrów w chilijskich Andach, umożliwiają naukowcom badanie Wszechświata w zakresie fal milimetrowych i submilimetrowych, co jest niezwykle ważne w obserwacjach zimnego gazu i pyłu, z których powstają gwiazdy i planety. Jednak ekstremalne warunki panujące od kilku dni na pustyni Atakama zmusiły operatorów ALMA do stosowania specjalnych procedur ochronnych, zwanych "trybem awaryjnym".
W ostatnich dniach Argentyna zmaga się z wyjątkowo silną falą mrozów, która objęła niemal cały kraj. Temperatura w wielu regionach spadła znacznie poniżej zera, a zjawisko określane jest jako jedno z najgwałtowniejszych ochłodzeń ostatnich lat. Mróz dotknął zarówno interior kraju, jak i obszary zwykle cieplejsze, co doprowadziło do lokalnych problemów z infrastrukturą, energią i transportem.
Śnieg spadł na pustyni Atakama
Wyjątkowym zjawiskiem są również intensywne opady śniegu, które wystąpiły na wybrzeżach Atlantyku, a dokładnie na obszarach, gdzie śnieg pojawia się niezwykle rzadko. Miejscowości w prowincjach Buenos Aires i Río Negro, przyzwyczajone do łagodniejszego klimatu, odnotowały pierwsze poważne śnieżyce od wielu lat. Pokrywa śnieżna sparaliżowała ruch drogowy i zmusiła władze do czasowego zamknięcia szkół i urzędów.
Niecodzienna pogoda dotarła także do wysokogórskiego obserwatorium ALMA. Mimo że jest to miejsce znane z ekstremalnych warunków atmosferycznych, obecność śniegu w tak dużych ilościach jest wyjątkowa i mogła wpłynąć na działanie instalacji badawczych. Media informowały, że opady śniegu i niska temperatura utrudniły dostęp do obiektu oraz mogły zakłócić pracę czułych urządzeń naukowych.
Udało się uratować radioteleskopy ALMA
Aby chronić delikatne anteny i elektronikę, ALMA jest wyposażona w liczne systemy zabezpieczania. Gdy warunki pogodowe stają się niebezpieczne, teleskopy przechodzą w tzw. "tryb awaryjny". Oznacza to, że anteny są ustawiane w pozycję minimalizującą ryzyko uszkodzeń, a systemy elektroniczne przechodzą w stan uśpienia lub ograniczonej aktywności.
Naukowcy tłumaczą, że tryb przetrwania to złożony zestaw procedur, które są uruchamiane automatycznie lub ręcznie przez operatorów. - Anteny są obracane i pochylane tak, aby minimalizować powierzchnię narażoną na wiatr i opady. Wrażliwe elementy są zabezpieczane, a systemy chłodzenia i zasilania dostosowywane do zmniejszonego zużycia energii - informują przedstawiciele ALMA. To właśnie miało miejsce w ostatnich dniach. Dzięki zabezpieczeniu, ALMA będzie mogła służyć ludzkości jeszcze przez długi czas.
ALMA pozwala nam badać kosmos

A jest to niezwykle cenne, ponieważ badania poszerzają naszą wiedzę o Wszechświecie. Inżynierowie chwalą się, że ALMA została zaprojektowana w ten sposób, by nowoczesna technologia i inteligentne rozwiązania pozwalały na eksplorację kosmosu nawet w najbardziej ekstremalnych warunkach na Ziemi, które przy dzisiejszych zmianach klimatycznych stają się jeszcze bardziej ekstremalne.

Śnieg spadł na pustyni. Pogoda mogła uszkodzić radioteleskopy ALMA ESA materiały prasowe

https://geekweek.interia.pl/kosmos/news-snieg-spadl-na-pustyni-pogoda-mogla-uszkodzic-radioteleskopy,nId,22162555

Śnieg spadł na pustyni. Pogoda mogła uszkodzić radioteleskopy ALMA.jpg

Napisano

Cele misji polskiego astronauty na ISS zrealizowane w ponad 70%
2025-07-06
Polski astronauta Sławosz Uznański-Wiśniewski połączył się w sobotę z młodzieżą w Rzeszowie, kontynuował prace nad polskimi eksperymentami oraz nagrał materiały edukacyjne i promocyjne - poinformowała Polska Agencja Kosmiczna (POLSA). Stan wykonania celów misji to 72,9%.
Tego dnia przeprowadzono kolejne udane połączenie krótkofalarskie z Międzynarodową Stacją Kosmiczną (ISS) w ramach wydarzenia, którego gospodarzem była Politechnika Rzeszowska. „Dowiedzieliśmy się m.in. tego, że ulubionym zajęciem Sławosza w czasie wolnym na ISS jest podziwianie naszej planety z okna Cupoli, specjalnego modułu obserwacyjnego” - podkreśliła POLSA.
W sobotę kontynuowano prace nad polskimi eksperymentami Wireless Acoustics, podczas którego testowany jest system mierzenia hałasu, i MXene in LEO, polegającym na sprawdzeniu działania pulsometrów z czujnikami z nanomateriałów.
Polski astronauta również nagrał wideo demonstrację z dwoma eksperymentami edukacyjnymi dotyczącymi działania kołyski Newtona oraz zjawiska fontanny łańcuchowej. Nagrał też wideo o aktualnym stanie realizacji misji Ax-4 wraz z dowódcą misji Peggy Whitson. „Aktualny status realizacji podstawowych celów misji: 72,9%” - podała POLSA.
Wykonawca misji Axiom poinformował, że tego dnia załoga Ax-4 połączyła się też z dr Lucie Low z Axiom Space, by porozmawiać o prowadzonych przez nich eksperymentach i poczynionych postępach.
W ramach ciekawostki POLSA przybliżyła w najnowszym raporcie, jak wygląda na ISS proces picia kawy. „Skąd słynne powiedzenie astronautów, że dzisiejsza kawa to wczorajsza kawa? Otóż astronauci używają dyspenserów do wody, które pobierają płyny z recyklingu (sami możecie się domyślić, w jaki sposób astronauci oddają najwięcej wody) i wilgoci zebranej z powietrza, aby zapewnić astronautom ciepłą wodę pitną” - czytamy.
„Chętni na poranną kawę umieszczają aluminiowe opakowanie w maszynie z gorącą wodą, a następnie naciskają przycisk, aby wstrzyknąć wodę do aluminiowej paczuszki. Woda rozpuszcza kawę (czasami nawet śmietankę i substytut cukru), a astronauta pije napój przez specjalną plastikową słomkę, która ma wbudowany jednokierunkowy zawór, aby zapobiec ucieczce płynu” - podała POLSA.
W latach 2015-2017 mieszkańcy ISS mogli delektować się świeżo zaparzonym espresso, przygotowanym przez specjalnie zaprojektowany ekspres kapsułkowy o nazwie ISSpresso, wyprodukowany przez Włochów.
Z kolei Zero-G cup, nazywany również kosmicznym kubkiem, pozwala wypicie kawy bez aluminiowego opakowania i słomki, a ze specjalnie zaprojektowanej filiżanki - czytamy. Jak wyjaśniła POLSA, naczynie ma wyjątkowy kształt, dzięki któremu kropelki kawy nie „uciekają” (co normalnie się dzieje przez wpływ mikrograwitacji), a ciecz jest niejako przesuwana do specjalnie zwężonego brzegu, który umożliwia tym samym „wzięcie łyka” napoju.
Start misji Ax-4 miał miejsce w środę, 25 czerwca 2025 r. o godzinie 8:31 czasu polskiego. Rakieta Falcon 9 z kapsułą Crew Dragon poderwała się do lotu z z kompleksu startowego 39A w porcie kosmicznym NASA Kennedy Space Center. Polski astronauta zadokował do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej 26 czerwca br. o godzinie 12:44 czasu polskiego.
Źródło: Polska Agencja Kosmiczna/PAP

Skafander dr Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego do misji Ax-4.
Autor. The official Twitter account of the Embassy of the Republic of Poland in New Delhi

https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/statki-kosmiczne/cele-misji-polskiego-astronauty-na-iss-zrealizowane-w-ponad-70

Cele misji polskiego astronauty na ISS zrealizowane w ponad 70.jpg

Napisano

Na tropie 9 planety. W mrokach Układu Słonecznego czai się coś olbrzymiego
2025-07-07Bogdan Stech
Czy Układ Słoneczny skrywa jeszcze jedną planetę, której dotąd nie udało się dostrzec żadnym teleskopem?
Choć mogłoby się wydawać, że po wiekach obserwacji niebo nie ma przed nami większych tajemnic, to astronomowie od lat poważnie rozważają istnienie nieznanego obiektu: tajemniczej Dziewiątej Planety. I nie chodzi tu o romantyczne mrzonki rodem z science fiction, lecz o próbę wyjaśnienia bardzo konkretnych anomalii w ruchu ciał niebieskich krążących daleko za Neptunem.
Kiedy słyszysz o Dziewiątej Planecie lub tajemniczej Planecie X, możesz pomyśleć, że to jedno i to samo. I rzeczywiście, oba te terminy są czasem używane zamiennie, jednak ich pochodzenie, historia i znaczenie są zupełnie inne.
Jeden z nich ma ponad sto lat, drugi powstał w XXI wieku i jest wynikiem nowoczesnej analizy astronomicznej. To, co je łączy, to idea: gdzieś tam, daleko za Neptunem, może krążyć jeszcze jedna, nieodkryta planeta, która skrywa się przed naszym wzrokiem.
Zgodnie z tymi hipotezami Dziewiąta Planeta nieśmiało czai się na lodowych, zewnętrznych obrzeżach naszego Układu Słonecznego, kryjąc się w ciemnościach. Jednocześnie jednak dyskretnie pociąga za sznurki za kulisami: wydłuża orbity odległych ciał niebieskich, a może nawet przechyla cały Układ Słoneczny na jedną stronę.
Planeta X: historia pełna błędów i odkryć
Termin Planeta X pojawił się na początku XX wieku dzięki amerykańskiemu astronomowi Percivalowi Lowellowi. W 1915 r. zasugerował on, że coś dziwnego dzieje się z orbitą Urana. Grawitacyjne zaburzenia w jego ruchu sugerowały istnienie niewidocznej planety, której oddziaływanie mogło tłumaczyć te anomalie.
Nazwano ją właśnie Planetą X. I tu warto zaznaczyć, że „X” oznaczało nie cyfrę rzymską dziesięć, ale literę, symbol nieznanej wartości, jak w matematyce.
Lowellowi nie udało się odnaleźć tej planety, ale jego prace zainspirowały dalsze poszukiwania. W 1930 r. młody astronom Clyde Tombaugh odkrył Plutona, który przez lata był uważany za ową mityczną Planetę X.
Problem w tym, że Pluton okazał się zbyt mały, by wywoływać wspomniane zaburzenia. Późniejsze, dokładniejsze pomiary ujawniły, że owe anomalie były wynikiem błędnych danych, a nie działania jakiegoś ukrytego ciała niebieskiego. Innymi słowy, Planeta X w ujęciu Lowella nigdy nie istniała.
Rewolucja definicyjna i narodziny Dziewiątej Planety
Przez dekady Pluton dumnie nosił miano dziewiątej planety Układu Słonecznego. Aż do 2006 r., kiedy Międzynarodowa Unia Astronomiczna (IAU) zaktualizowała definicję planety. W nowej klasyfikacji Pluton, ze względu na swoją niewielką masę i nietypową orbitę, został zdegradowany do rangi planety karłowatej.
Dziesięć lat później, w 2016 r., astronomowie z California Institute of Technology (Caltech): Konstantin Batygin i Michael Brown zaprezentowali nową hipotezę. Na podstawie analizy orbity obiektów z Pasa Kuipera doszli do wniosku, że za dziwnym ich zachowaniem może stać nieodkryta jeszcze planeta.
Nazwali ją Planet Nine, Planetą Dziewięć, by podkreślić, że zajęłaby ona miejsce opuszczone przez Plutona. Tym razem nie chodziło o historyczne spekulacje, lecz o konkretne dane i modele matematyczne.
stnieje obecnie pięć różnych dowodów obserwacyjnych wskazujących na istnienie Planety Dziewięć. Gdybyś usunął to wyjaśnienie i wyobraził sobie, że Planeta Dziewięć nie istnieje, to wygenerowałbyś więcej problemów niż rozwiązałbyś. Nagle masz pięć różnych zagadek i musisz wymyślić pięć różnych teorii, aby je wyjaśnić - powiedział Konstantin Batygin.
Wyniki ówczesnych badań opublikowano w Astronomical Journal. Pokazują one w jaki sposób Planeta Dziewiąta pomaga wyjaśnić szereg tajemniczych cech pasma lodowych obiektów i odłamków za Neptunem, znanego jako Pas Kuipera.
Chociaż początkowo byliśmy dość sceptyczni co do istnienia tej planety, w miarę jak kontynuowaliśmy badanie jej orbity i tego, co oznaczałaby dla zewnętrznego układu słonecznego, byliśmy coraz bardziej przekonani, że ona istnieje. Po raz pierwszy od ponad 150 lat mamy solidne dowody na to, że spis planet Układu Słonecznego jest niekompletny - mówi Batygin.
Tajemnicze obiekty, dziwne orbity i jedna wspólna cecha
Wszystko zaczęło się od obserwacji tzw. ekstremalnych obiektów transneptunowych (ETNOs) - to ciała, które krążą wokół Słońca w odległości ponad 250 jednostek astronomicznych (AU), czyli więcej niż 250 razy dalej niż Ziemia.
Dla porównania Neptun, oficjalnie ostatnia planeta w Układzie Słonecznym, znajduje się średnio około 30 AU od Słońca. ETNOs są więc niesamowicie odległe, ale mimo tej kosmicznej pustki wykazują coś bardzo dziwnego: ich orbity są zaskakująco do siebie podobne.
Co ciekawe, orbity wielu tych obiektów są nachylone względem płaszczyzny Układu Słonecznego o około 20 stopni. Niektóre poruszają się wręcz w kierunku przeciwnym do reszty planet. A ich peryhelia, czyli najbliższe punkty orbity względem Słońca, są zaskakująco zgodne. Takie zgrupowanie nie powinno występować naturalnie, chyba że coś je w ten sposób „ustawia”. I właśnie tu pojawia się Dziewiąta Planeta.

Potężna, ale ukryta: jak wygląda Dziewiąta Planeta?
Z modeli Batygina i Browna wynika, że hipotezowana planeta miałaby masę 5 do 10 razy większą niż Ziemia, co czyniłoby ją tzw. superziemią. To ciekawe, bo właśnie tego typu planety, większe od Ziemi, ale mniejsze od Neptuna, są, póki co najczęściej spotykanymi planetami w innych układach gwiazdowych.
A nasz Układ Słoneczny? Wygląda trochę jak wyjątek od reguły. Gdyby istnienie Planety Dziewięć się potwierdziło, uczyniłoby nasz system bardziej „typowym” w skali galaktyki.
Jej orbita? Gigantyczna. Początkowo szacowano, że krąży gdzieś między 400 a 800 AU od Słońca, czyli setki miliardów kilometrów od nas.
W kolejnych latach dane uległy korektom. W 2021 r. wyliczono, że jej orbita może mieć półosię główną 380 AU (z marginesem błędu +140/−80 AU). W 2022 r. poprawiono tę wartość do 460 AU, a najnowsze szacunki z 2025 r. mówią już o 290±30 AU. To oznacza, że Dziewiąta Planeta, jeśli istnieje, może znajdować się znacznie bliżej, niż wcześniej przypuszczano. A mimo to, wciąż nikt jej nie widział.
Skąd się mogła wziąć ta planeta?
Hipotez jest kilka, a każda z nich brzmi intrygująco. Konstantin Batygin i Michael Brown, astronomowie z Caltech, sugerują, że Dziewiąta Planeta to jądro gazowego olbrzyma, które w młodości Układu Słonecznego zostało wyrzucone przez Jowisza na obrzeża systemu.
Planeta Dziewiąta powstać miała dużo bliżej Słońca, być może w pobliżu Jowisza lub Saturna, ale została wyrzucona w kosmiczną dzicz w wyniku bliskiego spotkania z którymś z gazowych olbrzymów. Mówimy tutaj o czasach, kiedy Układ Słoneczny dopiero się kształtował, a planety dosłownie walczyły o przetrwanie.
To wyrzucenie nie oznacza jednak końca historii. Gdy Planeta Dziewiąta została „wypchnięta” na peryferie, grawitacja sąsiedniej gwiazdy lub opór resztek gazu z mgławicy słonecznej mogły zmniejszyć ekscentryczność jej orbity. W praktyce: zamiast pędzić w przestrzeń międzygwiezdną, planeta została uwięziona na bardzo odległej, ale stabilnej orbicie, poza zasięgiem reszty planet. Szansa na taki scenariusz? Zaledwie kilka procent. Ale przy odpowiednich warunkach możliwa.
Czy Planeta Dziewiąta urodziła się na miejscu?
Nie brakuje też głosów, że Planeta Dziewiąta mogła powstać tam, gdzie dziś się znajduje, czyli daleko za Neptunem. To tzw. hipoteza in situ. Problem polega na tym, że do jej powstania potrzebny byłby olbrzymi dysk pyłu i gazu rozciągający się na setki jednostek astronomicznych.
A nawet jeśli taki dysk istniał, to życie w początkowej gromadzie gwiazd, w jakiej znajdowało się nasze Słońce, nie było spokojne. Bliskie przeloty innych gwiazd i promieniowanie mogłyby zniszczyć taki dysk zanim planeta zdołałaby urosnąć.
Mimo to, prawdopodobieństwo, że Planeta Dziewiąta mogła się tam uformować i przetrwać w ekscentrycznej orbicie, wynosi około 10 proc. To nadal całkiem sporo jak na realia astrofizyczne.
Planeta Dziewięć została zaproponowana również jako potencjalna pozostałość wczesnej ewolucji Układu Słonecznego. Zgodnie z modelem nicejskim wczesny Układ Słoneczny zawierał pięć planet olbrzymów: Jowisza, Saturna, Urana, Neptuna i piątego, obecnie zaginionego lodowego olbrzyma.
Symulacje modelu nicejskiego sugerują, że oddziaływania grawitacyjne między tymi planetami, w połączeniu z oddziaływaniami z dyskiem planetozymali, doprowadziły do wyrzucenia piątego olbrzyma z Układu Słonecznego około 4 mld lat temu.
A może to w ogóle nie nasza planeta?
Najbardziej filmowa, ale wcale nie najmniej prawdopodobna hipoteza? Planeta Dziewiąta mogła pochodzić spoza Układu Słonecznego. Podczas bliskiego spotkania naszego Słońca z inną gwiazdą, mogło dojść do wymiany: jedna z planet orbitujących tamtą gwiazdę została „wyrwana” przez grawitację i przechwycona przez Słońce.
Jeśli taka planeta znajdowała się na odległej orbicie i w układzie nie było masywnego Jowisza, mogła zostać łatwiej schwytana i pozostać na ekscentrycznej ścieżce. Taka przechwycona planeta miałaby tylko 1–2 proc. szans na znalezienie się na orbicie podobnej do tej, jaką dziś przypisuje się Planecie Dziewiątej.
Zupełnie inna wersja tej historii sugeruje, że Słońce kiedyś miało bliźniaka, gwiazdę o podobnej masie i razem krążyły wokół wspólnego środka masy. Jeśli to prawda, to w takiej konfiguracji szanse na przechwycenie Planety Dziewiątej z innego układu wzrastają aż dwudziestokrotnie.
Są też tzw. planety samotne – rogue planets, które wędrują przez przestrzeń międzygwiezdną bez żadnej gwiazdy. Teoretycznie mogłyby zostać przechwycone przez nasze Słońce. Ale szanse są tu minimalne - tylko 0,05 do 0,10 proc.
A jeśli czai się tam czarna dziura?

No dobrze, a może całkiem popuścimy wodze fantazji? W 2019 r. Jakub Scholtz i James Unwin zaproponowali, że za niewytłumaczone trajektorie obiektów ETNOs odpowiedzialna jest pierwotna czarna dziura przechwycona przez nasz układ.
Ich analiza poparta została danymi soczewkowania grawitacyjnego zebranymi przez projekt OGLE. Twierdzą, że przechwycenie hipotetycznej pierwotnej czarnej dziury byłoby bardziej prawdopodobne niż przechwycenie swobodnie unoszącej się planety.
Może to również wyjaśniać, dlaczego obiekt odpowiedzialny za zakłócanie orbit, jeśli istnieje, jeszcze nie został zaobserwowany.
Dlaczego jeszcze jej nie znaleźliśmy?
I tu dochodzimy do bardzo ważnego problemu. Choć mogłoby się wydawać, że tak masywny obiekt powinien być łatwy do zauważenia, to rzeczywistość jest bardziej skomplikowana.
Jeżeli Dziewiąta Planeta znajduje się akurat w najbardziej odległym punkcie swojej orbity (tzw. aphelium), może być ekstremalnie słaba, za słaba, by wykryły ją dotychczasowe teleskopy.
Misje takie jak WISE (Wide-field Infrared Survey Explorer), Pan-STARRS i NEOWISE przeczesywały niebo w poszukiwaniu nieznanych obiektów. Choć nie znalazły Dziewiątej Planety, nie można powiedzieć, że jej istnienie zostało wykluczone. Po prostu mogła znajdować się w miejscu, gdzie jej światło było zbyt słabe, by je wykryć.
Nadzieję daje m.in. japoński 8-metrowy teleskop Subaru, który systematycznie przeczesuje potencjalne sektory nieba, w których może znajdować się tajemniczy obiekt. Sukces nie jest wykluczony, zwłaszcza że najnowsze dane pozwalają zawęzić obszar poszukiwań.
Naukowcy Amir Siraj i Avi Loeb zaproponowali metodę, dzięki której uruchomione w ostatnich dniach Obserwatorium Very C. Rubin będzie mogło wykrywać rozbłyski pochodzące z dowolnej czarnej dziury o małej masie w zewnętrznym Układzie Słonecznym, w tym z prawdopodobnie pierwotnej czarnej dziury. Będzie to więc okazja do sprawdzenia tej, wydawać by się mogło, szalonej hipotezy.
A może Dziewiąta Planeta w ogóle nie istnieje?
Nie wszyscy naukowcy są przekonani, że zgrupowanie orbit ETNOs wymaga istnienia dodatkowej planety. Część badaczy wskazuje, że obserwacje tych obiektów są ekstremalnie trudne i prowadzone tylko przez krótki czas w ciągu roku. To mogłoby powodować tzw. bias obserwacyjny - iluzję, że coś jest bardziej uporządkowane, niż w rzeczywistości.
Alternatywne teorie zakładają, że zgrupowanie może być efektem statystycznym, przejściowym stanem dynamicznym, albo skutkiem nieznanych jeszcze procesów zachodzących na obrzeżach Układu Słonecznego, np. oddziaływania z tzw. dyskiem rozproszonym czy resztkami obłoku Oorta.
Czekając na przełom
Czy Dziewiąta Planeta istnieje? Nie wiemy. Ale to właśnie czyni tę zagadkę tak ekscytującą. To trochę jak poszukiwanie nowego kontynentu na mapie nieba, może się okazać, że nic tam nie ma, ale równie dobrze możemy dokonać największego odkrycia w astronomii planetarnej od czasów odkrycia Neptuna w 1846 r.
Pewne jest jedno: naukowcy nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa. Nowe teleskopy, nowe algorytmy i nowe dane z obserwacji mogą w każdej chwili rzucić światło na ten kosmiczny cień. I być może wkrótce obudzimy się w Układzie Słonecznym, który zamiast ośmiu planet, znów będzie miał dziewięć, tylko że ta dziewiąta będzie bardzo, bardzo daleko.
Główna ilustracja: Artystyczna wizja ukazująca widok z Planety Dziewiątej w kierunku Słońca. Na ilustracji Dziewiąta Planeta została przedstawiona jako gazowy olbrzym, podobnie jak Uran i Neptun. Widać błyskawice rozświetlające nocną stronę planety. Źródło: Caltech/R. Hurt (IPAC)
Percival Lowell zapoczątkował badania, które doprowadziły do odkrycia Plutona. Fot. James E. Purdy

Michael Brown (po lewej) i Konstantin Batygin z Caltech - twórcy nowoczesnej hipotezy Dziewiątej Planety. Fot. Lance Hayashida/Caltech

Sześć najodleglejszych znanych obiektów w Układzie Słonecznym, których orbity znajdują się wyłącznie poza Neptunem (magenta), w tajemniczy sposób ustawia się w jednym kierunku. Co więcej, gdy oglądamy je w 3D, orbity wszystkich tych małych lodowych obiektów są nachylone w tym samym kierunku, z dala od płaszczyzny Układu Słonecznego. Ilustracja: PL-Caltech/R. Hurt

https://spidersweb.pl/2025/07/dziewiata-planeta-poszukiwania.html

Na tropie 9 planety. W mrokach Układu Słonecznego czai się coś olbrzymiego.jpg

Na tropie 9 planety. W mrokach Układu Słonecznego czai się coś olbrzymiego2.jpg

Napisano

Katalog Caldwella: C92
2025-07-07. Amelia Staszczyk
O obiekcie
Mgławica Carina znajduje się w naszej galaktyce i oddalona jest o 7,5 tys. lat świetlnych. W pobliżu jej centrum leży Eta Carinea – układ co najmniej dwóch gwiazd, wśród których największą jest Eta Car A. Jest ona 100 razy cięższa i 5 milionów razy jaśniejsza od Słońca. Gwiazdy takich rozmiarów są bardzo rzadkie, w naszej galaktyce znajdują się setki miliardów gwiazd, lecz tylko kilkadziesiąt z nich ma masę rzędów Eta Car A.
Astronomowie badali Caldwell 92, aby stworzyć jedno z największych zdjęć panoramicznych, jakie kiedykolwiek wykonano za pomocą kamer Hubble’a. Wygenerowali obejmujący 50 lat świetlnych, niezwykły obraz burzliwego centrum tej niecodziennej kolebki gwiazd. Caldwell 92, znana również jako Mgławica Carina i NGC 3372, została ukształtowana przez działanie wypływających wiatrów i promieniowania ultrafioletowego z potwornie masywnych gwiazd, które zamieszkują ten piekielnie gorący obszar. Gwiazdy te niszczą otaczający je materiał, który jest ostatnią pozostałością po gigantycznym obłoku, z którego się narodziły.
Powyższe zdjęcie jest połączeniem 48 klatek uchwyconych za pomocą Zaawansowanej Kamery Przeglądowej teleskopu Hubble’a. Obserwacje zostały przeprowadzone w spektrum zjonizowanego wodoru. Barwy nadano dzięki danym z trzech filtrów z Międzyamerykańskiego Obserwatorium Cerro Tololo w Chile. Kolor czerwony odpowiada siarce, zielony – wodorowi, a niebieski – tlenowi.
Ten widok na Mgławicę Carina dał astronomom możliwość zbadania procesów powstawania gwiazd tak szczegółowo, jak nigdy dotąd. Silny niczym huragan podmuch wiatru gwiazdowego i promieniowanie ultrafioletowe wewnątrz mgławicy dokonuje kompresji ścian zimnego wodoru. Tak rozpoczyna się drugi etap powstawania gwiazdy. Hubble umożliwił naukowcom generowanie modeli 3D, które ujawniają nieznane dotychczas własności oddziaływań między układem gwiazd a jego centrum, Eta Carinae.
W granicach burzliwej Mgławicy Carina znajduje się „Mistyczna Góra”. Ten wysoki na trzy lata świetlne kosmiczny szczyt, zobrazowany przez kamerę Hubble’a Wide Field Camera 3 w 2010 roku, składa się głównie z pyłu i gazu oraz wykazuje oznaki intensywnej aktywności gwiazdotwórczej. Kolory odzwierciedlają występowanie tlenu (kolor niebieski), azotu (zielony) i siarki (czerwony).
Ten nowy, olśniewający obraz przedstawia niewielki fragment Mgławicy Carina, jednego z najlepiej zobrazowanych przez Kosmiczny Teleskop Hubble’a obiektów. Aby wykonać to zdjęcie mgławicy Carina, naukowcy polegali na możliwościach Hubble’a w zakresie obserwacji w podczerwieni, które opierają się na wykrywaniu dłuższych fal światła, które nie są rozpraszane przez ciężki pył i gaz otaczający gwiazdy. Obraz ten pokazuje tylko niewielką część mgławicy, znajdującą się w pobliżu centrum, w obszarze o rzadszym zagęszczeniu gazu. Ze względu na ogromny rozmiar mgławicy, astronomowie, aby zrozumieć jej całościową strukturę i skład, mogą badać ją jedynie fragmentarycznie, łącząc dane z niezależnych obrazów.
Podstawowe informacje
•    Typ obiektu: mgławica emisyjna
•    Numer w katalogu NGC: 3372
•    Jasność: 1,0m
•    Gwiazdozbiór: Kil
•    Deklinacja: -59° 41′ 60″
•    Rektascensja: 10h 45m 02s
•    Rozmiar kątowy: 120,0′ × 120,0′
•    Promień: 260 ly
Jak obserwować?
Mgławica C92 jest najlepiej widoczna wczesną jesienią z półkuli południowej, lecz obserwatorzy na półkuli północnej w okolicach równika mogą odnaleźć ją wczesną wiosną, tuż nad południowym horyzontem. Widoczna jest gołym okiem, natomiast dzięki dużej rozległości stanowi doskonały obiekt do obserwacji lornetką, czy małym teleskopem.
C92 na mapie nieba.
Źródła:
•    NASA Hubble's Caldwell Catalog: Caldwell 92
7 lipca 2025

•    SIMBAD. Centre de données astronomiques de Strasbourg: NGC 3372
7 lipca 2025

•    messier.seds.org: NGC 3372; The Eta Carinae Nebula, Carina Nebula
7 lipca 2025
 Źródło: NASA, ESA, N. Smith (University of California, Berkeley), and the Hubble Heritage Team (STScI/AURA); CTIO data: N. Smith (University of  California, Berkeley) and NOAO/AURA/NSF

Źródło: NASA, ESA, M. Livio, and the Hubble 20th Anniversary Team (STScI)

Źródło: NASA, ESA, and A. Kraus (University of Texas at Austin); Processing: Gladys Kober (NASA/Catholic University of America)


C92 na mapie nieba. Źródło: Image courtesy of Stellarium

https://astronet.pl/autorskie/katalog-caldwella/katalog-caldwella-c92/

Katalog Caldwella C92.2.jpg

Katalog Caldwella C92.jpg

Napisano

Teleskop Webba prawdopodobnie odkrył swoją pierwszą egzoplanetę
2025-07-07.
Astronomowie korzystający z JWST uzyskali przekonujące dowody na istnienie planety o masie zbliżonej do Saturna krążącej wokół młodej pobliskiej gwiazdy.
Jeżeli to odkrycie zostanie potwierdzone, będzie to pierwsze bezpośrednie odkrycie egzoplanety na obrazie z Teleskopu Webba, a także najlżejsza planeta kiedykolwiek zaobserwowana tą techniką poza Układem Słonecznym.
Międzynarodowy zespół wykrył słabe źródło podczerwieni w dysku szczątków otaczającym gwiazdę TWA 7 za pomocą instrumentu MIRI (Mid-Infrared Instrument) Webba. Szacuje się, że odległość między źródłem a TWA 7 jest około 50 razy większa niż odległość Ziemi od Słońca. Odpowiada to oczekiwanej pozycji planety, która wyjaśniałaby kluczowe cechy widoczne w dysku szczątków. Wyniki opublikowano 25 czerwca 2025 roku w czasopiśmie Nature.
Wykorzystując koronograf MIRI, naukowcy skutecznie stłumili jasny blask gwiazdy macierzystej, aby ujawnić słabe pobliskie obiekty. Technika ta, znana jako obrazowanie wysokokontrastowe, pozwala astronomom na bezpośrednie wykrywanie planet, które w przeciwnym razie zniknęłyby w przytłaczającym świetle gwiazdy macierzystej. Po usunięciu resztkowego światła gwiazdy za pomocą zaawansowanego przetwarzania obrazu, w pobliżu TWA 7 odkryto słabe źródło podczerwieni. Zespół wykluczył możliwość, że jest to obiekt z naszego Układu Słonecznego, który przypadkowo znalazł się w tej samej części nieba co źródło. Chociaż istnieje niewielkie prawdopodobieństwo, że jest to galaktyka tła, dowody zdecydowanie sugerują, że źródłem jest wcześniej nieodkryta planeta.
Źródło znajduje się w szczelinie jednego z trzech pierścieni pyłowych, które zostały odkryte wokół TWA 7 podczas wcześniejszych obserwacji naziemnych. Jasność obiektu, jego barwa, odległość od gwiazdy i położenie w pierścieniu są zgodne z teoretycznymi przewidywaniami dla młodej, zimnej planety o masie Saturna, która powinna kształtować otaczający ją dysk szczątków.
Nasze obserwacje wskazują na silnego kandydata na planetę kształtującą strukturę dysku szczątków TWA 7, a jego pozycja jest dokładnie tam, gdzie spodziewaliśmy się znaleźć planetę o tej masie – powiedziała Anne-Marie Lagrange, badaczka CNRS w Observatoire de Paris-PSL i Université Grenoble Alpes we Francji, główna autorka artykułu.
To obserwatorium pozwala nam rejestrować obrazy planet o masach podobnych do tych w Układzie Słonecznym, co stanowi ekscytujący krok naprzód w naszym zrozumieniu układów planetarnych, w tym naszego własnego – dodała współautorka Mathilde Malin z Johns Hopkins University i Space Telescope Science Institute w Baltimore.
Wstępna analiza sugeruje, że obiekt – określany jako TWA 7 b – może być młodą, zimną planetą o masie około 0,3 razy większej od Jowisza (około 100 mas Ziem lub jedna masa Saturna) i temperaturze zbliżonej do 47 oC. Jej położenie pokrywa się z luką w dysku, co wskazuje na dynamiczną interakcję między planetą a jej otoczeniem.
Dyski szczątków, pełne pyłu i materiału skalistego, występują zarówno wokół młodych, jak i starszych gwiazd, choć łatwiej je dostrzec wokół młodszych gwiazd ze względu na ich większą jasność. Często zawierają one widoczne pierścienie lub szczeliny, które uważa się za formowane przez planety krążące wokół gwiazdy, jednak taka planeta nie została jeszcze bezpośrednio wykryta w dysku szczątków. Jeśli to odkrycie zostanie potwierdzone, będzie to pierwszy przypadek, gdy planeta zostanie bezpośrednio powiązana z wyżłobieniem w dysku szczątków, co może dostarczyć pierwszej obserwacyjnej wskazówki dotyczącej dysku trojańskiego – zbioru pyłu uwięzionego na orbicie planety.
TWA 7, znana również jako CE Antilae, to młody (około 6,4 miliona lat) czerwony karzeł znajdujący się w odległości około 34 lat świetlnych w asocjacji TW Hydrae. Jej dysk skierowany niemal przodem do nas uczynił ją idealnym celem dla obserwacji Webba w średniej podczerwieni o wysokiej czułości.
Odkrycia te podkreślają zdolność Webba do odkrywania wcześniej niewidocznych planet o niskiej masie wokół pobliskich gwiazd. Trwające i przyszłe obserwacje będą miały na celu lepsze ograniczenie właściwości kandydata, weryfikację jego statusu planetarnego i pogłębienie naszego zrozumienia formowania się planet i ewolucji dysków w młodych układach.
Opracowanie:
Agnieszka Nowak
Więcej informacji:
•    Likely Saturn-Mass Planet Imaged by NASA Webb Is Lightest Ever Seen
•    Evidence for a sub-Jovian planet in the young TWA 7 disk
Źródło: NASA
Na ilustracji: Na tym zdjęciu łączącym dane naziemne z Bardzo Dużego Teleskopu (VLT) ESO i dane z instrumentu MIRI (Mid-Infrared Instrument) Webba, światło gwiazdy TWA 7 zostało odjęte. Lokalizacja gwiazdy jest oznaczona okręgiem i symbolem gwiazdy w centrum zdjęcia. Kolor niebieski reprezentuje dane z instrumentu SPHERE VLT, który pokazuje lokalizację dysku otaczającego gwiazdę macierzystą. Dane MIRI są pokazane na pomarańczowo. Jasna pomarańczowa plama w prawym górnym rogu gwiazdy to źródło zidentyfikowane jako TWA 7 b, w dysku szczątków. Bardziej odległa pomarańczowa plama widoczna po lewej stronie zdjęcia to niezwiązana gwiazda tła. Źródło: NASA, ESA, CSA, Anne-Marie Lagrange (CNRS, UGA), Mahdi Zamani (ESA/Webb)
URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/teleskop-webba-prawdopodobnie-odkryl-swoja-pierwsza-egzoplanete

Teleskop Webba prawdopodobnie odkrył swoją pierwszą egzoplanetę.jpg

Napisano (edytowane)

2024 YR4 – zagrożenie dla satelitów
2025-07-07. Krzysztof Kanawka
Czy impakt 2024 YR4 może zagrozić satelitom?
Gdyby planetoida 2024 YR4 uderzyła w Księżyc – czy istnieje ryzyko dla naszych satelitów? Okazuje się, że tak!
Odkryta w zeszłym roku planetoida 2024 YR4 przez kilkanaście dni miała szacowane dość wysokie ryzyko impaktu w Ziemię. Dalsze obserwacje wykazały jednak, że ta planetoida minie naszą planetę, ale… jest (obecnie) 4,3% ryzyka uderzenia w Księżyc. Impakt w naszego naturalnego satelitę wytworzyłby nowy krater, być może o średnicy około tysiąca metrów.
Czy taki impakt w Księżyc może mieć konsekwencje dla nas? Oczywiście, na Ziemię spadnie więcej meteorytów księżycowych, co nie powinno być dużym problemem. Istnieje jednak pewne zagrożenie dla naszych satelitów.
Zespół naukowców z Kanady (Paul Wiegert, Peter Brown, Jack Lopes i Martin Connors) postanowił odpowiedzieć na pytanie jak bardzo uderzenie 2024 YR4 może zagrozić satelitom. Publikacja (w formie pre-printu) została przedstawiona w serwisie Arxiv.
Około 100 milionów kilogramów materii może być wybite przez uderzającą 2024 YR4. W zależności od miejsca w którym konkretnie uderzy 2024 YR4 wybita księżycowa materia będzie poruszać się nad naszym Srebrnym Globem.
W ciągu zaledwie kilkunastu godzin od impaktu do okolic Ziemi dotrze wybita materia. Jest to materia różnej wielkości, w tym małych drobin o wielkości rzędu milimetrów. Jednakże, strumień materii mógłby być nawet do tysiąca razy większy niż typowa ilość pyłu kosmicznego, który dociera w okolice Ziemi.
Symulacje wskazują, że w przypadku niektórych miejsc uderzeń materia wybita z Księżyca zbliży się do Ziemi na odległość mniejszą niż orbita geostacjonarna (GEO). Może to być poważny problem, gdyż na GEO obecnie znajduje się ponad tysiąc satelitów, zaś niżej – w ciągu kilku najbliższych lat (LEO) znajdzie się wiele tysięcy satelitów (mega-konstelacje). Podobnym problemem może być zagrożenie dla proponowanej stacji Gateway w ramach programu ARTEMIS (o ile nie zostanie ona wcześniej skasowana).
Planowana międzynarodowa stacja okołoksiężycowa Gateway, mająca stanowić przyczółek do załogowych misji księżycowych oraz marsjańskich (grafika z 2018 r.). Będzie to największe przedsięwzięcie w astronautyce po zbudowaniu stacji ISS
W 2028 roku podczas kolejnego zbliżenia 2024 YR4 uda się precyzyjniej wyliczyć orbitę tej planetoidy. Ponadto, drobne, ale kumulujące się efekty takie jak promieniowanie słoneczne czy oddawanie ciepła przez planetoidę 2024 YR4, zostaną lepiej wyliczone. Wówczas będzie wiadome, jakie jest ryzyko impaktu 2024 YR4 w Księżyc – oraz ewentualnego ryzyka dla satelitów.
Warto tu dodać, że już za 4 lata w pobliżu Ziemi przemknie planetoida 99942 Apophis.
(AX)
Aktualna (stan na czerwiec 2025) ocena niepewności pozycji 2024 YR4 w pobliżu Księżyca w 2032 roku / Credits – NASA JPL/CNEOS

Symulacja propagacji fragmentów wybitych przez impakt 2024 YR4 w Ziemię / Credits – Paul Wiegert

https://kosmonauta.net/2025/07/2024-yr4-zagrozenie-dla-satelitow/

 

 

2024 YR4 – zagrożenie dla satelitów2.jpg

2024 YR4 – zagrożenie dla satelitów.jpg

Edytowane przez Paweł Baran
Napisano

Za nami dziesiąty dzień misji polskiego astronauty na ISS
2025-07-07.
Dziesiątego dnia misji na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) polski astronauta Sławosz Uznański-Wiśniewski pracował nad pięcioma eksperymentami i prowadził działania edukacyjno-promocyjne - poinformowała w niedzielę Polska Agencja Kosmiczna (POLSA). Stan wykonania celów misji to 78,6%.
„Nieuchronnie zbliżamy się ku końcowi misji IGNIS. Za nami kolejny pracowity dzień, tym razem skupiony na eksperymentach technologiczno-naukowych” - napisała POLSA w najnowszym raporcie.
Polski astronauta pracował w niedzielę nad eksperymentami Scalable Radiation Monitor (eksperyment został poprawnie zainstalowany i jest gotowy do działania na pokładzie ISS) i Wireless Acoustics, który został już zakończony w 100%.
Kontynuował też prace nad badaniami AstroMentalHealth, MXene in LEO i EEG Neurofeedback. Podczas eksperymentu AstroMentalHealth badany jest wpływ pobytu w kosmosie na stan psychiczny i samopoczucie astronauty. W ramach Mxene in LEO sprawdzane jest działanie pulsometrów z czujnikami z nanomateriałów. Natomiast EEG Neurofeedback polega na sprawdzeniu jak izolacja i mikrograwitacja wpływają m.in. na poziom stresu astronautów.
Pomimo tego, że żadne oficjalne połączenia z Międzynarodową Stacją Kosmiczną nie były dziś planowane, to jednak zobaczyliśmy Sławosza (prawie) na żywo jedzącego polski przysmak, czyli pierogi. Zgodnie z zapowiedziami, nasz astronauta wraz z dowódcą misji Ax-4 Peggy Whitson nagrali wideo z serii: Ax-4 mission update. Rozmowa o aktualnym stanie realizacji misji Ax-4 rozpoczęła się od opowieści o tym jednym z najsłynniejszych polskich dań” - zaznaczyła POLSA.
Uznański-Wiśniewski w ramach działań edukacyjnych i promocyjnych ukończył eksperyment dotyczący efektu Magnusa i pracował nad nagraniem działań dotyczących życia codziennego na ISS. „Aktualny status realizacji podstawowych celów misji: 78,6%.” - podała POLSA.
Agencja zapowiedziała, że w poniedziałek o godz. 12.30 w Centrum Nauki Kopernik rozpocznie się połączenie polskiego astronauty na żywo z dziennikarzami.
Jak zaznaczył wykonawca misji firma Axiom, Uznański-Wiśniewski będzie mówił o znaczeniu misji Ax-4 i roli, jaką on sam odgrywa w osiąganiu celów naukowych Polski. „Wkład poczyniony przez niego na pokładzie stacji kosmicznej jest powodem do dumy dla rosnącej obecności jego kraju w kosmosie” – podkreślił Axiom.
Źródło: Polska Agencja Kosmiczna/PAP

Dr Sławosz Uznański-Wiśniewski na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.
Autor. Axiom Space

SPACE24
https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/statki-kosmiczne/za-nami-dziesiaty-dzien-misji-polskiego-astronauty-na-iss

Za nami dziesiąty dzień misji polskiego astronauty na ISS.jpg

Napisano

Uznański-Wiśniewski dla Space24: Staram się wykonać swoją pracę jak najlepiej
2025-07-07. Mateusz Mitkow
„Chciałbym spędzić więcej czasu z kamerą i aparatem fotograficznym w trakcie swojej misji […] Staram się jednak wykonać swoją pracę jak najlepiej i przywieźć dla was trochę filmów edukacyjnych i o tym, co robię z polskimi technologiami na ISS.” - poinformował astronauta Sławosz Uznański-Wiśniewski z pokładu ISS.
W poniedziałek (7 lipca br.) astronauta Sławosz Uznański-Wiśniewski, przebywający na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, odpowiadał na pytania polskich dziennikarzy podczas konferencji prasowej zorganizowanej w Centrum Nauki Kopernik w Warszawie. Okazje do zadania pytania miała również redakcja Space24.pl.
Zapytaliśmy dr Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego o główne różnice, które dostrzegł między symulacjami kosmicznymi na Ziemi a rzeczywistymi warunkami, z którymi musi mierzyć się w trakcie swojej misji. Polski astronauta podkreślił, że stan nieważkości, w którym się znajduje jest zupełnie inny, niż w trakcie symulacji. ”Mam zupełnie nowe doświadczenia jeśli chodzi o przystosowanie mojego ciała do panujących tu warunków pracy”.
”Jeśli chodzi o to, co bym zmienił w trakcie swojej misji to przede wszystkim chciałbym spędzić więcej czasu z kamerą i aparatem fotograficznym” - dodał Uznański-Wiśniewski. Polski astronauta stwierdził, że pomogłoby mu to zautomatyzować obsługę i pracę za pomocą tychże narzędzi w warunkach mikrograwitacji, a także dostarczyć Polakom więcej filmów oraz zdjęć.
„Oczywiście staram się wykonać swoją misję jak najlepiej i przywieźć dla was trochę filmów edukacyjnych i o tym co robię z polskimi technologiami.” - dodał dr Sławosz Uznański-Wiśniewski. Całość konferencji, z odpowiedziami na resztę pytań, znajduje się w zapisie transmisji live powyżej.
Przypomnijmy, że misja Ax-4 z udziałem polskiego astronauty wystartowała środę, 25 czerwca 2025 r. o godzinie 8:31 czasu polskiego. Rakieta Falcon 9 z kapsułą Crew Dragon poderwała się do lotu z z kompleksu startowego 39A w porcie kosmicznym NASA Kennedy Space Center. Dr Sławosz Uznański-Wiśniewski zadokował do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej 26 czerwca br. o godzinie 12:44 czasu polskiego.
Do tej pory minęło 10 dni misji. Polska Agencja Kosmiczna poinformowała, że stan wykonania jej celów to obecnie 78,6%. Warto pamiętać, że w trakcie swojego pobytu na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej Uznański-Wiśniewski przeprowadzi łącznie kilkanaście eksperymentów polskich firm i instytucji, a także zrealizuje program edukacyjny.
”Nieuchronnie zbliżamy się ku końcowi misji IGNIS” - napisała POLSA w raporcie opublikowanym w nocy z niedzieli na poniedziałek.

Dr Sławosz Uznański-Wiśniewski na pokładzie ISS.
Autor. POLSA live on Youtube

SPACE24
https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/statki-kosmiczne/uznanski-wisniewski-dla-space24-staram-sie-wykonac-swoja-prace-jak-najlepiej

Uznański-Wiśniewski dla Space24 Staram się wykonać swoją pracę jak najlepiej.jpg

Napisano

Rzadkie zjawisko na ISS. Sławosz Uznański-Wiśniewski miał szczęście

2025-07-07. Dawid Długosz

 

Sławosz Uznański-Wiśniewski w trakcie pobytu na ISS doświadczy rzadkiego zjawiska. To "dzień", który potrwa kilka dób. Po raz ostatni astronauci doświadczyli nocy kilka godzin temu. Przez najbliższe dni Międzynarodowa Stacja Kosmiczna będzie ciągle oświetlona światłem pochodzącym ze Słońca.

Sławosz Uznański-Wiśniewski przebywa na Międzynarodowej stacji Kosmicznej od półtora tygodnia. Jego misja Ignis była wielokrotnie opóźniana, ale ma to też swoje plusy. W przeciwnym wypadku polski astronauta nie doświadczyłby rzadkiego zjawiska, które występuje na ISS tylko raz na około rok. Co to takiego?

 

Kilkudniowy dzień na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej ISS

Międzynarodowa Stacja Kosmiczna okrążą Ziemię średnio co 90 minut, a więc w ciągu doby robi to 16 razy. To oznacza, że tyle wchodów i zachodów Słońca w ciągu 24 godzin widzą przebywający na ISS astronauci. Jednak nie jest tak zawsze i co około roku dochodzi do rzadkiego zjawiska, co zauważył twórca strony AstroLife na Facebooku.

Chwila! Ale to nie jest tak, że na ISS Słońce wschodzi i zachodzi 16 razy na dobę? Tak, zazwyczaj tak jest, ale raz w roku (w okolicach przesilenia letniego) gdy Ziemia wychylona jest biegunem północnym w stronę Słońca, a orbita ISS "zsynchronizuje się" z linią dnia i nocy na Ziemi dochodzi do sytuacji, w której astronauci przez kilka dni zupełnie nie doświadczają nocy! Orbita ISS w najbliższych dniach ustawi się blisko granicy dnia i nocy dzięki czemu (będąca na wysokości około 410 km nad Ziemią) ISS nie wpadnie w cień naszej planety

czytamy na profilu AstroLife na Facebooku

W tym roku będzie to najdłuższy "dzień" na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Zaczął się o godzinie 15:07 czasu w Polsce w dniu 7 lipca i potrwa do 11 lipca (do godziny 14:33). Potem nadejdzie noc, ale bardzo krótka. Po pięciu minutach znowu wyjrzy Słońce.

Sławosz Uznański-Wiśniewski na ISS z mnóstwem Słońca

Misja Ignis została już zrealizowana w około 80 proc. i wiemy, że w drugiej połowie tego tygodnia załoga Ax-4 ma wrócić na Ziemię. Kapsuła Crew Dragon "Grace", którą Sławosz Uznański-Wiśniewski przyleciał na ISS, ma odłączyć się od stacji za kilka dni.

W Polsce obecnie mamy gorszą pogodę z opadami i zachmurzeniem. Tymczasem Sławosz Uznański-Wiśniewski w kosmosie do końca misji Ignis będzie miał znacznie lepsze warunki i na brak Słońca z pewnością nie powinien narzekać. W zasadzie doświadczy już tylko kilkuminutowych nocy.

Kiedy koniec misji Ax-4?

Misja Axiom Mission 4 potrwa jeszcze kilka dni. Axiom Space, które zrealizowało prywatny lot na Międzynarodową Stację Kosmiczną, prawdopodobnie planuje odłączenie kapsuły Crew Dragon "Grace" od ISS w dniu 12 lipca. To jednak dopiero początek długiego powrotu załogi na Ziemię.

Od momentu odłączenia do wylądowania statku SpaceX na oceanie powinno upłynąć od 12 do 48 godzin. Dokładny moment lądowania zostanie wyznaczony w zależności do różnych czynników. Wpływ na to będzie miała także pogoda na Ziemi w obszarze lądowania.

Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to polski astronauta i pozostali członkowie lotu Axiom Mission 4 za kilka dni powinni być ponownie na Ziemi. Misja zakończy się wodowaniem kapsuły Crew Dragon w oceanie.

 

Rzadkie zjawisko na ISS. Sławosz Uznański-Wiśniewski miał szczęście. NASA materiały prasowe

https://geekweek.interia.pl/nauka/news-rzadkie-zjawisko-na-iss-slawosz-uznanski-wisniewski-mial-szc,nId,22162967

Rzadkie zjawisko na ISS. Sławosz Uznański-Wiśniewski miał szczęście.jpg

Napisano

AX-4: prace na pokładzie ISS
2025-07-08. Krzysztof Kanawka
Druga połowa misji, trwają prace!
Trwa misja Axiom-4, w której bierze udział astronauta z Polski: Sławosz Uznański-Wiśniewski.
Kapsuła Dragon (o nazwie “Grace”) dotarła do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) w dniu 26 czerwca 2025. Cumowanie do zenitalnego węzła modułu Harmony nastąpiło tego dnia o godzinie 12:31 CEST – po jednym dniu i czterech godzinach od startu misji Axiom-4 (AX-4).
Dotychczas już trzy razy przedstawialiśmy stan prac polskiego astronauty podczas misji AX-4. Do 29 czerwca 2025 stan zaawansowania prac polskich eksperymentów oceniono na 21,6%. Do 1 lipca 2025 stan zaawansowania prac nad polskimi eksperymentami oceniono na 36,8%. Do 3 lipca 2025 stan zaawansowania prac nad polskimi eksperymentami oceniono na 52,9% – pomimo jednego dnia wolnego od prac na pokładzie ISS! Do 5 lipca 2025 stan zaawansowania prac został oceniony na 72,9%.
Szóstego lipca 2025 trwały prace nad następującymi polskimi eksperymentami: EEG Neurofeedback, AstroMentalHealth, Mxene in LEO, Scalable Radiation Monitor i Wireless Acoustics, który został zakończony w 100%. Po tym dniu stan zaawansowania prac został oceniony na: 78,6%.
Tego dnia wykonano wyjątkowo ciekawe nagranie z pokładu ISS, w których wziął udział Sławosz Uznański-Wiśniewski i Peggy Whitson. Tematem tego nagrania były pierogi, część polskiej wyprawy orbitalnej w ramach misji IGNIS. To niesamowity widok, zobaczyć tak polskie pierogi w mikrograwitacji na pokładzie ISS! Ponadto, tego dnia Sławosz Uznański-Wiśniewski pracował nad eksperymentami edukacyjnymi, a także nad materiałem ukazującym życie codzienne na ISS.
Na siódmego lipca zaplanowano konferencję z dziennikarzami, której zapis prezentujemy poniżej. Wśród pytań zadawanych przez dziennikarzy pojawiły się te dotyczące dostępu do różnych części ISS. Sławosz Uznański-Wiśniewski poinformował, że nie ma wstępu do rosyjskiej części Stacji, jak również od drugiego załogowego pojazdu Dragon, którym dotarła załoga misji Crew-10. Ponadto, jak na razie Sławosz Uznański-Wiśniewski nie wykonał zdjęć Polski, gdyż w momencie przelotów nasz kraj był w cieniu. Większość czasu astronauta z Polski spędza w module Columbus, który jest europejskim wkładem w stację ISS.
Inni astronauci misji AX-4 także wykonywali tego dnia swoje prace. Astronauta z Indii pracował m.in. nad eksperymentem Space Micro Algae, którego celem jest ocena, czy te mikroorganizmy mogą być dobrym źródłem tlenu i pożywienia w długoterminowych misjach poza bezpośrednie otoczenie Ziemi. Z kolei Tibor Kapu pracował m.in. nad eksperymentem o nazwie Fruit Fly DNA Repair, dotyczącym wpływu promieniowania kosmicznego na zmiany w DNA.
Siódmego lipca trwały także prace nad eksperymentami EEG Neurofeedback, Mxene in LEO oraz Photongrav. Stan zaawansowania prac nad polskimi eksperymentami oceniono na 82,6%. Ponadto, astronauci korzystają z modułu Cupola, by wykonać jak najwięcej zdjęć naszej planety. Poniższe zdjęcie wykonał Tibor Kapu.
Jak na razie nie podano jeszcze oficjalnej daty końca misji. Pojawiają się jednak doniesienia, że może uda się nieco wydłużyć lot AX-4. Załoga jest w świetnym stanie, nie napotkano żadnych problemów technicznych, zatem przedłużenie misji jest możliwe!
Skład misji AX-4 jest następujący:
1.    Peggy Whitson (USA) – dowódczyni misji,
2.    Sławosz Uznański-Wiśniewski (Polska/ESA) – specjalista misji,
3.    Shubhanshu Shukla (Indie) – pilot misji,
4.    Tibor Kapu (Węgry) – specjalista misji.
Celem misji Axiom-4 (AX-4) jest pobyt na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS). Misja ma potrwać około 14 dni. Skład misji AX-4 jest bardzo międzynarodowy: oprócz weteranki lotów na ISS w misji wezmą udział astronauci z Polski, Węgier i Indii. Dla tych trzech państw są to dopiero drugie loty ich obywateli w kosmos*.
Misja AX-4 jest komentowana w wątku na Polskim Forum Astronautycznym.
* Pierwsze loty kosmonautów z Polski, Węgier i Indii nastąpiły w 1978 (Mirosław Hermaszewski), 1980 (Bertalan Farkas) i 1984 (Rakesh Sharma) roku, w ramach radzieckiego programu Interkosmos. Warto tu jednak dodać, że obywatel USA z węgierskim pochodzeniem – Charles Simonyi – wykonał dwa prywatnie finansowane loty na ISS w 2007 i 2009 roku.
(PFA, POLSA, A-S)
Ax-4 Mission Update | Peggy Whitson & Sławosz Uznański-Wiśniewski
https://www.youtube.com/watch?v=WMkFBmj_Rlg
Pierogi w kosmosie – misja AX-4 (IGNIS) / Credits – Axiom Space

Media Inflight Call - Bezpośrednie łączenie z ISS
https://www.youtube.com/watch?v=G010L8GBoI8

https://kosmonauta.net/2025/07/ax-4-prace-na-pokladzie-iss-3/

AX-4 prace na pokładzie ISS.jpg

AX-4 prace na pokładzie ISS2.jpg

Napisano

Ponad 80% misji wykonane. Polak kontynuuje badania na ISS
2025-07-08.
Polski astronauta Sławosz Uznański-Wiśniewski w poniedziałek połączył się z dziennikarzami w Warszawie i kontynuował swoje zadania na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS). Status realizacji podstawowych celów misji to 82,6%. - podała w poniedziałek Polska Agencja Kosmiczna (POLSA).
Kolejny tydzień misji IGNIS rozpoczął się od spotkania polskiego astronauty z dziennikarzami w Centrum Nauki Kopernik w Warszawie. Pomimo chwilowej utraty łączności (ok. 2 minuty), spowodowanej przejściem sygnału umożliwiającego łączenie z Ziemią z jednego satelity geostacjonarnego na drugiego, Sławosz Uznański-Wiśniewski odpowiedział na pytania przedstawicieli 11 redakcji. Nagranie dostępne jest TUTAJ.
Polski astronauta tego dnia wykonywał też swoje zadania na ISS. Załoga pracowała nad eksperymentami: PhotonGrav, czyli urządzeniem pozwalającym na sterowanie komputerem za pomocą mózgu. Jak przekazała POLSA, 2 lipca po raz pierwszy człowiek w warunkach kosmicznych komunikował się z komputerem wyłącznie poprzez modulację przepływu krwi w mózgu.
Był to przykład tzw. interfejsu mózg-komputer, którego celem jest sterowanie urządzeniami i aplikacjami bez udziału mięśni. POLSA podkreśliła, że cały system wykorzystany podczas eksperymentu został zaprojektowany i wykonany w Polsce.
Załoga kontynuowała też pracę nad eksperymentami EEG Neurofeedback i MXene in LEO. W ramach Mxene in LEO sprawdzane jest działanie pulsometrów z czujnikami z nanomateriałów. Natomiast EEG Neurofeedback polega na sprawdzeniu, jak izolacja i mikrograwitacja wpływają m.in. na poziom stresu astronautów.
Polak zrealizował także nagranie dotyczące codziennego życia na ISS i odpowiedział na część pytań tych uczniów, którym nie udało się zadać na żywo podczas połączeń w Łodzi i Wrocławiu. „Aktualny status realizacji podstawowych celów misji: 82,6%.” - czytamy w najnowszym raporcie.
Główny wykonawca misji, firma Axiom, podkreśliła, że załoga Ax-4 spędziła 11 dni na prowadzeniu badań, które mogą kształtować przyszłość eksploracji kosmosu i mogą przynieść realne korzyści na Ziemi.
We wtorek o godzinie 11.55 po raz kolejny polski astronauta połączy się z Centrum Nauki Kopernik w Warszawie w ramach czwartego już spotkania edukacyjnego z dziećmi i młodzieżą. Będzie odpowiadał na pytania i wykona na żywo trzy eksperymenty. Motywem przewodnim doświadczeń będzie działanie płynów w mikrograwitacji - powiadomiła POLSA.
Źródło: Polska Agencja Kosmiczna/PAP
Polski astronauta dr Sławosz Uznański-Wiśniewski w Cupoli na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.
Autor. Sławosz Uznański-Wiśniewski via X

https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/statki-kosmiczne/ponad-80-misji-wykonane-polak-kontynuuje-badania-na-iss

Ponad 80 misji wykonane. Polak kontynuuje badania na ISS.jpg

Napisano

Sławosz przeprowadził lekcję z orbity dla polskich uczniów zgromadzonych w Centrum Nauki Kopernik w Warszawie
2025-07-08.
8 lipca 2025 roku uczniowie zgromadzeni w Centrum Nauki Kopernik w Warszawie oglądali lekcję z orbity w wykonaniu polskiego astronauty, mogli też zadawać pytania na żywo.
Dzisiaj odbyło się czwarte z edukacyjnych łączeń astronauty Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego w ramach Axiom Mission 4 (Ax-4). Astronauta przebywa obecnie na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) na orbicie okołoziemskiej. W programie wydarzenia znalazły się trzy eksperymenty zaproponowane przez uczniów i przeprowadzone przez astronautę w warunkach nieważkości panujących na stacji kosmicznej. Dodatkowo sześciorgu uczniom udało się zadać pytania, na które astronauta udzielił odpowiedzi na żywo.
Lekcja była także transmitowana na YouTube (rozmowa z astronautą zaczyna się w 30 minucie)
Przypomnijmy, iż trwa aktualnie misja IGNIS z polskim astronautą na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS). Sławosz Uznański-Wiśniewski jest w kosmosie od 25 czerwca 2025 r., a na stacji orbitalnej zawitał 26 czerwca 2025 r. wraz z trzema pozostałymi członkami misji Ax-4.
Przejdź do zapisu rozmowy z astronautą.
Przypomnijmy, iż wcześniej obyło się już kilka innych połączeń dla uczniów w różnych miastach: 2 lipca w Łodzi, 4 lipca we Wrocławiu, 5 lipca w Rzeszowie, a dodatkowo 2 lipca astronauta rozmawiał także z władzami naszego kraju.
Zobacz więcej materiałów o polskiej misji kosmicznej na stacji ISS.
 
Autor: Krzysztof Czart
Źródło: POLSA / Axiom Space / CNK
 
Na zdjęciu:
Sławosz Uznański-Wiśniewski w trakcie prowadzenia lekcji z orbity okołoziemskiej. Źródło: POLSA / Axiom Space.
URANIA
Łączymy się z polskim astronautą z Centrum Nauki Kopernik
https://www.youtube.com/watch?v=4xz4eLf_GGg

https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/slawosz-przeprowadzil-lekcje-z-orbity-dla-polskich-uczniow-zgromadzonych-w-centrum-nauki

Sławosz przeprowadził lekcję z orbity dla polskich uczniów zgromadzonych w Centrum Nauki Kopernik w Warszawie.jpg

Napisano

W krakowskim Centrum Technologii Kosmicznych powstaje habitat
2025-07-08.
Polska ma nie tylko swojego drugiego człowieka w kosmosie – na początku przyszłego roku będzie miała też nowy habitat. Powstaje on w siedzibie Centrum Technologii Kosmicznych na Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie.
Habitat, czyli „ziemski” symulator bazy kosmicznej, to każde wyspecjalizowane laboratorium umożliwiające prowadzenie różnego rodzaju symulacji misji kosmicznych. Ten powstający w Krakowie będzie ponadto służył szkoleniu przyszłych kadr dla sektora inżynierii kosmicznej. Ma być też pierwszym miejscem na polskiej uczelni, w którym studenci będą w praktyce testować rozwiązania w warunkach zbliżonych do misji księżycowych i marsjańskich: to swoisty poligon doświadczalny dla wszelkich badań zaprojektowanych przez studentów.

Habitat AGH będzie wykorzystywany do badań nowych materiałów do budowy baz kosmicznych i sprzętów używanych w misjach kosmicznych. Naukowcy planują również testy rozwiązań stosowanych do oczyszczania wody i odprowadzania nieczystości. Istotnym wkładem naukowym habitatu mają być planowane badania z zakresu psychologii i medycyny, w tym analiza reakcji na stres i możliwości adaptacji człowieka do nowych warunków. Będzie to także miejsce na badania nad rozwiązaniami z obszaru nawigacji, telekomunikacji czy inżynierii biomedycznej.
Habitat będzie podzielony na kilka sekcji, w których analogowi astronauci mogą m.in. spać, ćwiczyć i prowadzić badania – jak na prawdziwej stacji czy w przyszłej bazie kosmicznej. W skład kompleksu wejdą m.in. śluza podawcza, inkubator, liofilizator i bieżnia mikrograwitacyjna. W obiekcie zlokalizowane zostanie też Centrum Kontroli Misji satelitów. Dla zachowania realizmu warunków kosmicznych habitat AGH ma być odcięty od światła słonecznego. Przeciętny planowany czas trwania misji to siedem dni, a typowa załoga złożona będzie z sześciu osób. Pierwsi analogowi astronauci wyruszą w swoje misje już wiosną 2026 roku. Uczestnicy analogowych misji zdobędą dzięki temu cenne doświadczenie, które mogą później w praktyce wykorzystać w pracy w sektorze kosmicznym, w tym w ESA czy NASA. Pierwszeństwo realizacji symulacji misji kosmicznych należeć będzie do studentów i pracowników AGH zajmujących się tematyką kosmiczna i okołokosmiczną.
 
Warto dodać, że Polska już teraz posiada habitaty przeznaczone do podobnych badań. Od 2017 roku w Pile działa LunAres – specjalistyczny analogowy ośrodek badawczy do badań naukowych i rozwoju technologicznego związanego z długotrwałymi misjami kosmicznymi w warunkach symulowanej stacji kosmicznej (habitat odwzorowuje stację ISS). Z kolei na południu Polski znajduje się habitat Analog Astronaut Training Center (AATC), którego właścicielem jest dr Agata Kołodziejczyk pracująca w Centrum Technologii Kosmicznych AGH – neurobiolożka, astrobiolożka, a przy tym pomysłodawczyni i współtwórczyni habitatu obecnie realizowanego na AGH. W habitacie AATC, obok standardowych misji analogowych, organizowane są także "kosmiczne obozy" dla dzieci i młodzieży.
 
Więcej informacji
•    Komunikat prasowy AGH
 
Opracowanie: Elżbieta Kuligowska
Źródło: CTK AGH

Na ilustracji:
Wnętrze budowanego habitatu. Wizualizacja Centrum Technologii Kosmicznych AGH
URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/w-krakowskim-centrum-technologii-kosmicznych-powstaje-habitat

W krakowskim Centrum Technologii Kosmicznych powstaje habitat.jpg

Napisano

Scanway wyśle teleskop na Księżyc
2025-07-08.
W dniu 3 lipca 2025 r. polska firma Scanway podpisała z ESA umowę na stworzenie europejskiego systemu do przetwarzania zdjęć z Księżyca. Scanway poza dostarczeniem teleskopu optycznego, będzie odpowiedzialna także za przetwarzanie wykonywanych przez niego wybranych zobrazowań powierzchni Księżyca.
Firma Scanway została wybrana przez Europejską Agencję Kosmiczną (ESA) do przetwarzania zdjęć powierzchni Księżyca w ramach planowanej na rok 2026 wspólnej misji z amerykańską firmą Intuitive Machines. Jest to pierwsze komercyjne zamówienie w historii polskiego sektora kosmicznego, w którym polska firma dostarczy instrument optyczny do misji związanej z eksploracją Księżyca. Dzięki zacieśnieniu współpracy z amerykańskim partnerem i zawarciu kontraktu z ESA, Scanway poza dostarczeniem teleskopu optycznego, będzie odpowiedzialna także za przetwarzanie wykonywanych przez niego wybranych zobrazowań powierzchni Księżyca, aż do poziomu umożliwiającego ich zapisywanie w bazach danych ESA.
Porozumienie pomiędzy Scanway Space a Intuitive Machines, w ramach którego polska firma dostarczymy teleskop do mapowania powierzchni Srebrnego Globu, zostało podpisane 19 grudnia 2024 r.
„Misja księżycowa z naszym teleskopem jest bezpośrednią ilustracją możliwości polskich spółek technologicznych i szansą, by budować narrację o polskim rynku kapitałowym jako przestrzeni dla innowacji” – można przeczytać na profilu prezesa firmy Jędrzeja Kowalewskiego.
Kontrakt, który podpisała firma Scanway to efekt wieloletniego rozwoju dwóch gałęzi biznesowych: Scanway Space, która tworzy instrumenty do obserwacji oraz Scanway Industry, która tworzy rozwiązania machine vision do przetwarzania obrazów.
Przy okazji realizacji tego projektu firma Snaway postanowiła rozpocząć dyskusję o roli polskich firm technologicznych – w tym deep tech – na Giełdzie Papierów Wartościowych. Wspólnie z dziennikiem Rzeczpospolita zainicjowała debatę o przyszłości innowacyjnych spółek, które mogą stać się nowymi motorami wzrostu warszawskiego parkietu.
„WIG20 to the Moon”! – Teleskop, który przygotujemy, poleci w przyszłym roku na orbitę Księżyca sygnowany właśnie tym hasłem.
Według firmy „WIG20 to the Moon” to symboliczne wezwanie do wzrostu – nawiązanie do znanego wśród inwestorów hasła „To the Moon”, które tym razem odnosi się do potencjału polskich innowacyjnych spółek.
Prezes firmy Scanway Jędrzej Kowalewski wierzy, że ekosystem firm technologicznych i deep tech ma realną szansę stać się motorem wzrostu polskiej giełdy, zwiększając jej atrakcyjność dla inwestorów krajowych i zagranicznych.
Źródło: Scanway/Jędrzej Kowalewski
Opracował: Paweł Z. Grochowalski
URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/scanway-wysle-teleskop-na-ksiezyc

 

Scanway wyśle teleskop na Księżyc.jpg

Napisano

Słońce za kilka miliardów lat? Naukowcy odkrywają niezwykłą aktywność β Hydri
2025-07-08.
Zespół naukowców wykonał nowe pomiary magnetyczne β Hydri, gwiazdy analogicznej do przyszłego Słońca, aby ujawnić zaskakującą aktywność.
Międzynarodowy zespół pod kierownictwem Ângeli Santos z Instituto de Astrofísica e Ciências do Espaço (IA) przeprowadził pierwszy pomiar pola magnetycznego β Hydri, pobliskiej starzejącej się gwiazdy typu podolbrzyma, będącej odpowiednikiem Słońca. Wyniki, opublikowane 20 czerwca 2025 roku w czasopiśmie Astronomy & Astrophysics, ujawniły niespodziewanie silne hamowanie magnetyczne, co potwierdza koncepcję odrodzonego dynama w gwiazdach tego typu.
Ângela Santos, główna autorka artykułu, powiedziała: W ostatnich latach odkryliśmy, że ewolucja aktywności magnetycznej gwiazd jest znacznie bardziej złożona niż wcześniej sądzono. Badanie gwiazd podobnych do Słońca, takich jak β Hydri, szczególnie w różnych stanach ewolucyjnych, jest kluczem do zbudowania kompleksowego obrazu starzenia się gwiazd i ich układów.
β Hydri to jedna z najjaśniejszych gwiazd widocznych nieuzbrojonym okiem na południowym niebie oraz jedna z najlepiej zbadanych gwiazd poza Słońcem. Jest nieco bardziej masywna i znajduje się na bardziej zaawansowanym etapie swojego cyklu życiowego, co od dawna czyni ją modelem do zrozumienia końcowej ewolucji Słońca w podolbrzyma.
Mimo swojego wieku, β Hydri wykazuje oznaki cyklu aktywności magnetycznej podobnej do Słońca, co jest zaskakujące dla gwiazd na tym etapie ewolucji. Zespół uzyskał niezwykle precyzyjne dane spektropolarymetryczne dzięki instrumentowi HARPSpol na 3,6-metrowym teleskopie ESO w La Silla (Chile). Te obserwacje umożliwiły po raz pierwszy bezpośrednie oszacowanie pola magnetycznego na powierzchni gwiazdy.
Łącząc pomiary pola magnetycznego z parametrami gwiazdowymi uzyskanymi z poprzednich badań, w tym z ostatnich danych fotometrycznych z misji kosmicznej TESS, naukowcy obliczyli obecne hamowanie magnetyczne β Hydri, proces, w którym gwiazda traci moment pędu na skutek wiatru magnetycznego.
To odkrycie potwierdza rozwijający się scenariusz odrodzonego dynamo, w którym podolbrzymy, po spokojnej fazie magnetycznej charakterystycznej dla średniego wieku, mogą ponownie wykazywać aktywność magnetyczną wraz z rozszerzaniem się ich zewnętrznych warstw.
Tego rodzaju zachowanie stanowi wyzwanie dla naszego konwencjonalnego rozumienia ewolucji magnetycznej gwiazd i sprawia, że β Hydri jest punktem odniesienia dla testowania i udoskonalania modeli hamowania magnetycznego i ewolucji dynamo w starych gwiazdach podobnych do Słońca – powiedział Tiago Campante, lider grupy badawczej astrofizyki gwiazdowej w IA i profesor DFA-FCUP.
Współautor Ricardo Gafeira (IA i Faculdade de Ciências e Tecnologia da Universidade de Coimbra – FCTUC) zauważył: To odkrycie ma również znaczenie dla środowisk planetarnych, ponieważ β Hydri wydaje się ponownie uruchamiać swój silnik magnetyczny, co może zwiększać zagrożenie związane z pogodą kosmiczną dla pobliskich planet.
Jako starsza siostra Słońca, β Hydri dostarcza wglądu w magnetyczną przyszłość naszej gwiazdy i może być ostrzeżeniem dla planet krążących wokół takich emerytowanych słońc.
Opracowanie:
Agnieszka Nowak
Więcej informacji:
•    The “Born-Again Dynamo” of the Sun’s Elder Twin
•    Magnetic braking and dynamo evolution of β Hydri
Źródło: University of Porto
Na ilustracji: Zdjęcie Słońca, zaobserwowane w ultrafiolecie przez Kosmiczny Teleskop Słoneczny SDO (NASA) w październiku 2014 r., na którym widać kilka łuków koronalnych. Źródło: NASA/SDO i zespół naukowy AIA
URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/slonce-za-kilka-miliardow-lat-naukowcy-odkrywaja-niezwykla-aktywnosc-b-hydri

Słońce za kilka miliardów lat Naukowcy odkrywają niezwykłą aktywność β Hydri.jpg

Napisano

5 lipca coś dziwnego uderzyło w Saturna. Astronomowie proszą o pomoc
2025-07-08. Krzysztof Sulikowski

W sobotę 5 lipca coś uderzyło w Saturna. Choć szacuje się, że o powierzchnię gazowego olbrzyma co roku może rozbijać się około siedmiu asteroid albo komet, to nigdy wcześniej nie zostało to uwiecznione. Tymczasem pracownik NASA, prowadzący amatorskie obserwacje astronomiczne, nagrał moment uderzenia. Na klatce widać, jak coś dziwnego uderza w gazową atmosferę planety. Teraz astronomowie proszą o pomoc innych obserwatorów.
Coś dziwnego uderzyło w Saturna. Pierwsze takie nagranie
Mario Rana to pracownik NASA Langley Research Center, który spełnia się także jako astronom-amator. Działa on w projekcie DeTeCt, który analizuje cyfrowo zdjęcia Saturna i Jowisza, polując na momenty uderzenia albo rozbłysków. Jeśli oprogramowanie wykryje błysk zarejestrowany w tym samym momencie przez dwa różne teleskopy, to można wykluczyć zakłócenia i potwierdzić, że doszło do kolizji. Rzecz w tym, że na razie astronomowie dysponują tylko pojedynczym ujęciem sobotniego błysku na Saturnie.
Jako że uderzenia na Saturnie nie tworzą kraterów ani żadnych innych trwale widocznych zmian, praktycznie niemożliwe jest prześledzenie takich historycznych bombardowań. Lecący z dużą prędkością i spalający się obiekt może tymczasowo zmienić skład chemiczny atmosfery, a także formację chmur, tworząc w nich ciemne plamy. Takie zmiany nie utrzymują się jednak długo - zwykle kilka tygodni lub kilka lat.
O zderzeniu obiektu z Saturnem najwięcej mówią obserwacje w czasie rzeczywistym - tyle że dotąd takich jeszcze nie było, a ta przeprowadzona przez Mario Ranę może być pierwsza. Kolizji towarzyszy rozbłysk światła widoczny z ziemskich teleskopów, fala uderzeniowa wpływająca na chmury i pogodę oraz wzrost temperatury widoczny w podczerwieni.
Na klatkach z nagrania astronoma-amatora widać pojedynczy, wyraźny błysk świetlny. To jedyny taki zarejestrowany przypadek w historii. Aby jednak z całą pewnością móc wykluczyć pomyłkę - np. artefakt fotograficzny albo inne zakłócenia - badacze proszą o pomoc innych obserwatorów.
Saturn to gazowy olbrzym. Nie ma twardej, skalistej powierzchni
Jeśli przypuszczenia naukowców okażą się słuszne, to mamy do czynienia z pierwszym w historii nagraniem, jak inny obiekt kosmiczny rozbija się o powierzchnię Saturna. Nie jest to jednak twarda powierzchnia skalista, jaka występuje na Ziemi albo Marsie. Chodzi raczej o umowną warstwę atmosfery. Powierzchnia Saturna składa się bowiem niemal wyłącznie z wodoru (96,3%) i helu (3,25%).
Gdy jakiś obiekt uderza w Saturna, to nie tworzy się krater. Mniejsze obiekty, takie jak meteoryty, mogą spalać się w górnych warstwach atmosfery i rozpadać na kawałki. Większe obiekty, jeśli nie zostały rozerwane, mogą penetrować wgłąb atmosferę Saturna, doświadczając rosnącego ciśnienia i temperatury, co ostatecznie także prowadzi do ich spalenia i zniszczenia.
Obiekty z kosmosu bombardują też innego gazowego olbrzyma - Jowisza. Na zdjęciach NASA z 1994 roku, wykonanych przez sondę Galileo, uwieczniono uderzenie komety Shoemaker-Levy 9. Było ono obserwowane także przez teleskopy na Ziemi. Na powierzchni planety zaobserwowano następnie ciemny ślad przypominający siniak.
Astronomowie proszą o pomoc. Potrzebne są inne nagrania Saturna
"Marc Delcroix zgłasza potencjalne uderzenie w Saturna, zarejestrowane na kilku klatkach obserwacji wideo przeprowadzonej przez Mario Ranę. Potencjalne uderzenie może być bardzo słabe i jest niepotwierdzone. Bardzo krótki błysk uderzeniowy miał miejsce na Saturnie w dniu 5 lipca 2025, między 09:00 a 09:15 UT. To bardzo ważne, by mieć inne nagrania Saturna wykonane w tych ramach czasowych" - czytamy w komunikacie na stronie Planetary Virtual Observatory and Laboratory (PVOL).
PVOL to internetowa baza danych, w której łączą siły amatorscy i profesjonalni astronomowie. Użytkownicy mogą wgrywać do niej swoje zdjęcia z teleskopów, co pozwala naukowcom je analizować. Wspomniany astronom-amator Marc Delcroix zgłosił się z prośbą o pomoc do społeczności. Czego dokładnie potrzeba?
Aby potwierdzić uderzenie w Saturna, potrzebne są inne oryginalne nagrania z tego 15-minutowego okresu. Delcroix prosi, by autorzy zachowali swoje nagrania, skontaktowali się z nim mailowo i ewentualnie wrzucili wideo do oprogramowania DeTeCt, a następnie wysłali mu wygenerowany plik zip (nie należy jednak usuwać oryginalnych nagrań). Zwraca on jednak uwagę, że program nie będzie w stanie ocenić siły uderzenia, jako że czas trwania zdarzenia był bardzo krótki. Jeśli uda się dopasować co najmniej dwa nagrania, to uderzenie zostanie potwierdzone.
Po raz pierwszy nagrano uderzenie obiektu kosmicznego w Saturna. Jak wygląda taka kolizja?
Mario Rana 123RF/PIKSEL

https://geekweek.interia.pl/kosmos/news-5-lipca-cos-dziwnego-uderzylo-w-saturna-astronomowie-prosza,nId,22163082

5 lipca coś dziwnego uderzyło w Saturna. Astronomowie proszą o pomoc.jpg

Napisano

Nowy przybysz z kosmosu 3I/ATLAS wykazuje niemożliwe właściwości. Czy ta kometa jest statkiem kosmicznym obcej cywilizacji?
2025-07-08. Admin.
Do naszego Układu Słonecznego wleciał kolejny tajemniczy obiekt międzygwiezdny, a zachowanie 3I/ATLAS przypomina do złudzenia coś, co widzieliśmy już wcześniej. Astronomowie oficjalnie twierdzą, że to kometa, ale pewne właściwości tego ciała niebieskiego budzą głębokie wątpliwości. Czy mamy do czynienia z trzecią już wizytą zaawansowanej obcej technologii?
Oficjalna wersja brzmi następująco: 3I/ATLAS został odkryty 1 lipca 2025 roku przez teleskop ATLAS w Chile i jest trzecim potwierdzonym obiektem międzygwiezdnym, który odwiedził nasz Układ Słoneczny, po 1I/ʻOumuamua i 2I/Borisov. Porusza się z oszałamiającą prędkością 221 000 km/h i nie jest związany grawitacyjnie z naszym Słońcem.
Ale to, co najbardziej intryguje w 3I/ATLAS, to jego nienaturalne przyspieszenie. Podobnie jak słynny ’Oumuamua z 2017 roku, obiekt ten nie poddaje się w pełni grawitacji Słońca, przyspieszając w sposób, który astronomowie mają problem z wyjaśnieniem. W przypadku ’Oumuamua profesor Avi Loeb z Uniwersytetu Harvarda wysunął odważną teorię, że może to być żagiel słoneczny lub fragment technologii stworzonej przez obcą cywilizację.
Ale to, co najbardziej intryguje w 3I/ATLAS, to jego nienaturalne przyspieszenie. Podobnie jak słynny ’Oumuamua z 2017 roku, obiekt ten nie poddaje się w pełni grawitacji Słońca, przyspieszając w sposób, który astronomowie mają problem z wyjaśnieniem. W przypadku ’Oumuamua profesor Avi Loeb z Uniwersytetu Harvarda wysunął odważną teorię, że może to być żagiel słoneczny lub fragment technologii stworzonej przez obcą cywilizację.
“Kiedy obserwujemy obiekty poruszające się w sposób, którego nie możemy wyjaśnić znanymi prawami fizyki, musimy rozważyć wszystkie możliwości, nawet te najbardziej niekonwencjonalne,” twierdził Loeb w odniesieniu do ’Oumuamua. Jego teoria spotkała się z krytyką, ale dotąd nie znaleziono definitywnego wyjaśnienia nienaturalnego przyspieszenia tamtego obiektu.
3I/ATLAS wykazuje podobne anomalie. Oficjalnie mówi się, że jest to kometa, ale gdzie są charakterystyczne oznaki aktywności kometarnej? Jeśli jest to kometa, to dlaczego jej zachowanie różni się od typowych komet? Zastanawiające jest również to, że obiekt ten jest znacznie większy od poprzednich międzygwiezdnych przybyszów - szacuje się, że może mieć nawet 20 km średnicy.
Czy to przypadek, że w ciągu zaledwie ośmiu lat odkryliśmy trzy obiekty międzygwiezdne, a każdy z nich wykazuje niezwykłe właściwości? A może to celowe wizyty obcych sond badawczych, które monitorują nasz Układ Słoneczny?
Warto przypomnieć, że ’Oumuamua był obiektem o nienaturalnie wydłużonym kształcie, przypominającym cygaro lub naleśnik, a jego powierzchnia była wyjątkowo refleksyjna - cechy, które według profesora Loeba pasowały idealnie do koncepcji żagla słonecznego, technologii, którą my sami zaczynamy dopiero rozwijać. Teraz 3I/ATLAS, obiekt o podobnych anomaliach, wkracza do naszego układu.
Profesor Loeb w swojej książce “Extraterrestrial: The First Sign of Intelligent Life Beyond Earth” argumentował, że ’Oumuamua musiał zostać “zaprojektowany, zbudowany i wystrzelony przez pozaziemską inteligencję”. Czy 3I/ATLAS jest kolejnym dowodem potwierdzającym jego teorię?
Oficjalne instytucje naukowe będą oczywiście trzymać się zachowawczych wyjaśnień, ale coraz więcej badaczy zaczyna dopuszczać możliwość, że w kosmosie nie jesteśmy sami. Dyrektor naukowy NASA Ellen Stofan już w 2015 roku przewidywała, że dowody na istnienie życia poza Ziemią prawdopodobnie zostaną znalezione w ciągu dwóch lub trzech dekad.
3I/ATLAS będzie można obserwować z Ziemi do września 2025 roku, zanim zniknie za Słońcem. Ponownie pojawi się po drugiej stronie naszej gwiazdy na początku grudnia, co da astronomom kolejną szansę na zbadanie jego tajemnic. Czy odważą się zasugerować, że obiekt ten może być czymś więcej niż zwykłą kometą? Czas pokaże, ale jedno jest pewne - nie jesteśmy już sami w kosmosie, a dowody są tuż przed naszymi oczami.
Źródła:
https://www.scientificamerican.com/article/astronomer-avi-loeb-says-aliens-have-visited-and-hes-not-kidding1/
https://www.futura-sciences.com/en/we-have-proof-of-extraterrestrial-civilizations-says-astrophysicist-avi-loeb_9301/
https://science.nasa.gov/solar-system/comets/3i-atlas/
https://news.harvard.edu/gazette/story/2018/11/harvard-researchers-see-alien-potential-in-mysterious-object/
https://www.inverse.com/science/evidence-of-aliens-avi-loeb
Źródło: innemedium.pl
https://innemedium.pl/wiadomosc/nowy-przybysz-z-kosmosu-3iatlas-wykazuje-niemozliwe-wlasciwosci-czy-ta-kometa-jest

Nowy przybysz z kosmosu 3IATLAS wykazuje niemożliwe właściwości. Czy ta kometa jest statkiem kosmicznym obcej cywilizacji.jpg

Napisano

Kosmiczny zbieg okoliczności na jednym zdjęciu. Stacja kosmiczna znalazła się w samym centrum rozbłysku
2025-07-08. Radek Kosarzycki
Astrofotografia potrafi nie tylko zachwycać estetyką, lecz także przybliżać nam zjawiska, które zwykle rozgrywają się zbyt szybko lub zbyt daleko, byśmy mogli je dostrzec. Najnowsze dzieło amerykańskiego fotografa Andrew McCarthy’ego to przykład takiego właśnie momentu – wyjątkowego zderzenia przypadku, technologii i pasji. W trakcie sesji obserwacyjnej, fotografowi udało się uchwycić tranzyt Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) na tle tarczy słonecznej, w chwili gdy na powierzchni naszej gwiazdy trwał rozbłysk słoneczny.
Uchwycenie ISS na tle Słońca lub Księżyca to marzenie wielu astrofotografów. Takie zdjęcia wymagają nie tylko idealnego miejsca i czasu, ale i precyzyjnego sprzętu. Stacja krąży wokół Ziemi co około 90 minut, a moment, gdy przelatuje dokładnie na tle Słońca, trwa zaledwie ułamek sekundy. Tym razem jednak McCarthy miał wyjątkowe szczęście — nie tylko bowiem udało mu się uchwycić przelot ISS na tle Słońca, ale też udało mu się uchwycić przelot ISS na tle rozbłysku słonecznego, który sam w sobie także jest ulotnym i na dodatek nieprzewidywalnym zdarzeniem.
Choć na pierwszy rzut oka zdjęcie wygląda groźnie, to trzeba podkreślić, że to tylko złudzenie. Jak by nie patrzeć, ISS znajduje się zaledwie 400 kilometrów od Ziemi. Słońce natomiast znajduje się 150 milionów kilometrów od nas, więc nie — nikomu na pokładzie stacji Słońce w żaden sposób nie zagrażało. Można tutaj oczywiście odnieść inne wrażenie, ale tylko dlatego, że Słońce jest naprawdę duże. Wystarczy tutaj przypomnieć, że o ile Ziemia ma średnicę niespełna 13 000 km, o tyle Słońce ma średnicę 1,4 miliona kilometrów. To właśnie z tego powodu nawet tak bardzo oddalone od nas Słońce, ma gigantyczne rozmiary na zdjęciu względem blisko znajdującej się stacji kosmicznej.
Sam proces wykonania zdjęcia również zasługuje na uwagę. Andrew McCarthy znany jest z niezwykle technicznego podejścia do fotografii astronomicznej. Do uzyskania końcowego efektu wykorzystuje dziesiątki tysięcy pojedynczych zdjęć, które następnie precyzyjnie łączy w szczegółowe mozaiki. W tym przypadku posłużył się kilkoma teleskopami i specjalistycznym sprzętem chłodzącym, chroniącym aparaturę przed intensywnym pustynnym upałem.
Po zakończeniu tranzytu ISS McCarthy kontynuował fotografowanie tarczy słonecznej, by uzyskać jej pełen obraz w wysokiej rozdzielczości. Całość wzbogacił dodatkowo o fragment obrazu zaćmienia Słońca z 2024 roku, tworząc płynne przejście między warstwami atmosfery słonecznej a głęboką czernią kosmicznego tła. Efekt końcowy nie tylko przyciąga wzrok, ale również opowiada wizualną historię.
Zdjęcie zatytułowane Marzenia Kardaszewa (oryg. Kardashev Dreams) na swój sposób nawiązuje do skali Kardaszewa, która klasyfikuje cywilizacje według ilości zużywanej energii, a tym samym określa stopień jej technologicznego zaawansowania. Fakt, że ludzkość zamieszkująca Ziemię nie osiągnęła jeszcze nawet pierwszego stopnia na skali Kardaszewa pokazuje wyraźnie, jak wiele rozwoju jeszcze przed nami.
Źródło: Instagram/Andrew McCarthy

Źródło: Instagram/Andrew McCarthy

https://www.focus.pl/artykul/jaja-z-glebi-oceanu-wygladaja-jak-obcy

Kosmiczny zbieg okoliczności na jednym zdjęciu. Stacja kosmiczna znalazła się w samym centrum rozbłysku2.jpg

Kosmiczny zbieg okoliczności na jednym zdjęciu. Stacja kosmiczna znalazła się w samym centrum rozbłysku.jpg

Napisano

Zaskakujące odkrycie planety na krawędzi naszej galaktyki. Bez Einsteina by się nie udało
2025-07-09. Radek Kosarzycki
Astronomowie po raz kolejny udowadniają, że Droga Mleczna, nasza galaktyka skrywa przed nami jeszcze wiele tajemnic. Korzystając z narzędzi opartych na ogólnej teorii względności Einsteina, naukowcy odkryli niezwykle rzadką egzoplanetę znajdującą się na skraju centralnego wybrzuszenia Drogi Mlecznej — obszaru dotąd uznawanego za całkowicie nieprzyjazny dla powstawania dużych planet.
Nowo odkryta planeta, oznaczona jako AT2021uey b, to masywny gazowy olbrzym przypominający Jowisza. Krąży on wokół chłodnej gwiazdy typu M oddalonej o około 3200 lat świetlnych od Ziemi. Orbita planety wokół jej gwiazdy macierzystej jest wyjątkowo długa — jeden pełen obieg wokół gwiazdy zajmuje jej aż 4170 dni. Co istotne, to dopiero trzecia znana planeta odkryta w tak odległym i gęstym regionie naszej galaktyki.
Naukowcy przyznają, że tej konkretnej planety nie bylibyśmy w stanie odkryć bez wykorzystania mikrosoczewkowania grawitacyjnego, techniki obserwacyjnej opartej na ogólnej teorii względności opracowanej przez Alberta Einsteina. Zgodnie z tą teorią, masa zakrzywia czasoprzestrzeń, a tym samym i tor światła. Jeśli na linii obserwacji znajdzie się odpowiednio ułożony układ — np. planeta i bardziej odległa gwiazda — grawitacja planety może działać jak soczewka powiększająca, chwilowo wzmacniając światło gwiazdy tła. Ten subtelny, ale charakterystyczny rozbłysk pozwala zidentyfikować obecność obiektów, których nie widać bezpośrednio.
AT2021uey b po raz pierwszy zauważono w 2021 roku dzięki obserwacjom z satelity Gaia, który zarejestrował nagły wzrost jasności gwiazdy. Podejrzenia potwierdziły dalsze obserwacje prowadzone w Obserwatorium Astronomicznym w Molėtai na Litwie. To tam udało się ustalić, że planeta jest około 1,3 razy masywniejsza od Jowisza i znajduje się na zimnej, odległej orbicie wokół swojej gwiazdy. Owa gwiazda macierzysta ma natomiast powierzchnię o temperaturze wynoszącej zaledwie połowę temperatury Słońca.
Metoda mikrosoczewkowania, choć niezwykle cenna, jest też wyjątkowo trudna do zastosowania. Zjawiska te są rzadkie, trudne do przewidzenia i często mylone z innymi zmianami jasności gwiazd, jak np. pulsacje. Wymagają precyzyjnego ustawienia między obserwatorem a obiektem tła oraz ogromnych ilości danych obserwacyjnych.
Od 1992 roku, kiedy potwierdzono istnienie pierwszej egzoplanety, astronomowie odkryli już niemal 6000 światów poza Układem Słonecznym. Większość z nich zidentyfikowano dzięki bardziej rozpowszechnionym technikom — metodzie fotometrii tranzytowej (w której planeta okresowo przesłania część tarczy swojej gwiazdy) lub metodzie prędkości radialnej (śledzenie „kołysania się” gwiazdy pod wpływem przyciągania grawitacyjnego planety). Mikrosoczewkowania, choć rzadziej wykorzystywane, otwiera okno na badania planet w trudno dostępnych rejonach galaktyki.
Odkrycie egzoplanety AT2021uey b pokazuje, że obiekty tego typu mogą powstawać i przetrwać nawet w środowiskach ubogich w ciężkie pierwiastki, które są niezbędne do formowania dużych ciał niebieskich. Odkrycie to stanowi zatem ogromne wyzwanie dla dotychczasowych modeli ewolucji planet pozasłonecznych, bowiem dotychczas zakładano, że w takich regionach po prostu one nie powstają. Skoro jednak już taki układ odkryto, to znaczy to, że nasza galaktyka jest bardziej zróżnicowana i dynamiczna, niż dotąd przypuszczano.

https://www.focus.pl/artykul/korea-poludniowa-pokladowe-drony-ucav-lotniskowiec

Zaskakujące odkrycie planety na krawędzi naszej galaktyki. Bez Einsteina by się nie udało.jpg

Napisano

Czarne dziury mniejsze, niż przewidywano? Przełomowe badania gwiezdnych olbrzymów
2025-07-09. Radek Kosarzycki
Współczesna astronomia coraz skuteczniej odsłania tajemnice najpotężniejszych obiektów we wszechświecie. Najmasywniejsze gwiazdy, których masa przekracza 100 mas Słońca, odgrywają kluczową rolę w kosmicznej ewolucji, a ich gwałtowne życie i spektakularna śmierć odpowiadają za powstawanie czarnych dziur oraz rozprzestrzenianie się pierwiastków w galaktykach. Najnowsze badania rzucają nowe światło na to, jak te gwiezdne olbrzymy tracą masę i jak ich losy kształtują populację czarnych dziur.
Zespół naukowców, analizując najnowsze obserwacje, wykazał, że bardzo masywne gwiazdy wyrzucają w przestrzeń kosmiczną znacznie więcej materii, niż wcześniej przypuszczano. Ich wiatry gwiezdne przypominają raczej gwałtowne huragany niż łagodne podmuchy, skutecznie zdzierając z gwiazd zewnętrzne warstwy na długo przed ich zapadnięciem się w czarne dziury. Do takich wniosków doszli naukowcy po analizie gwiazd w Mgławicy Tarantula, znajdującej się w Wielkim Obłoku Magellana. Jeszcze do niedawna bezpośrednie obserwacje gwiazd o masie przekraczającej 100 mas Słońca były rzadkością, jednak rozwój technologii umożliwił dokładniejsze badania tych kosmicznych olbrzymów.
W toku badań naukowcy znacząco udoskonalili modele ewolucji gwiazd, korzystając z nowej wersji kodu PARSEC (PAdova and tRieste Stellar Evolution Code), aby lepiej odwzorować rzeczywiste właściwości najmasywniejszych gwiazd. Okazało się, że silne wiatry uniemożliwiają im stopniowo zmniejszanie temperatury i rozszerzanie, przez co pozostają one gorące i zwarte. Takie cechy obserwuje się m.in. u gwiazd Wolfa-Rayeta w Mgławicy Tarantula, które osiągają temperatury powierzchniowe rzędu 40 000–50 000°C i wykazują obecność wodoru nawet na późnych etapach życia.
Intensywna utrata masy przez masywne gwiazdy ma istotny wpływ na masę powstałych z nich czarnych dziur. Nowe badania sugerują, że czarne dziury powstające z takich gwiazd są zazwyczaj mniejsze, niż wcześniej przewidywano. Może to tłumaczyć, dlaczego czarne dziury o masach pośrednich (od 100 do 10 000 mas Słońca) są tak trudne do wykrycia w obserwacjach astronomicznych.
Jednym z najbardziej intrygujących przypadków jest R136a1 – najmasywniejsza znana gwiazda (ponad 230 mas Słońca), znajdująca się w Mgławicy Tarantula. Modele sugerują, że mogła ona powstać zarówno jako pojedyncza gwiazda, jak i w wyniku połączenia dwóch masywnych gwiazd. Co ciekawe, masa początkowa wymagana do powstania R136a1 jako pojedynczego obiektu jest wyższa niż w przypadku fuzji dwóch gwiazd, co może oznaczać konieczność zrewidowania obecnych teorii dotyczących górnych ograniczeń masy gwiazd.
Badania wykazały również, że silne wiatry gwiazdowe mogą utrzymać masywne gwiazdy w układach podwójnych na tyle długo, by każda z nich zdążyła przekształcić się w czarną dziurę. Dopiero na następnym etapie dwie czarne dziury tego typu łączą się ze sobą w jedną masywniejszą, emitując przy tym fale grawitacyjne. Gdyby wiatry gwiazdowe były słabsze, obie gwiazdy połączyłyby się wcześniej, uniemożliwiając powstanie układów podwójnych składających się z czarnych dziur.
Chociaż najnowsze analizy koncentrowały się na specyficznym środowisku Wielkiego Obłoku Magellana, naukowcy planują rozszerzyć swoje badania na inne regiony o odmiennym składzie chemicznym. Pozwoli to sprawdzić, czy nowe wnioski dotyczące wiatrów gwiazdowych, utraty masy i powstawania czarnych dziur mają charakter uniwersalny, czy też ograniczają się do Mgławicy Tarantula. Wyniki tych badań mogą znacząco wpłynąć na nasze rozumienie cyklu życia najmasywniejszych gwiazd i ewolucji czarnych dziur w całym wszechświecie.
https://www.focus.pl/artykul/korea-poludniowa-pokladowe-drony-ucav-lotniskowiec

Czarne dziury mniejsze, niż przewidywano Przełomowe badania gwiezdnych olbrzymów.jpg

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.