Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Skąd biorą się komety w wewnętrznym Układzie Słonecznym?
2019-09-23.
Nowe badania naukowców z University of Central Florida mogą poważnie zmienić nasze rozumienie tego, w jaki sposób komety przemieszczają się z obrzeży Układu Słonecznego i są kierowane do jego wewnętrznego obszaru - bliżej Ziemi.
W pracy opublikowanej w The Astrophysical Journal Letters Gal Sarid i jego koledzy opisują odkrycie  orbitalnej ?bramki?, przez którą przechodzi wiele komet, nim zbliżą się one do Słońca. Brama ta została odkryta w ramach symulacji komputerowych wykonywanych dla tak zwanych centaurów - małych lodowych ciał poruszających się po chaotycznych orbitach między Jowiszem a Neptunem. Zespół badawczy modelował ewolucję tych ciał od obszaru spoza orbity Neptuna aż po wnętrze orbity Jowisza. Te lodowe ciała są uważane za niemal nieskazitelne pozostałości materiału pozostałego jeszcze po formowaniu się naszego Układu Słonecznego.
Przez długi czas naukowcy zastanawiali się nad możliwymi drogami komet z ich pierwotnego miejsca formacji ku obszarom leżącym dużo bliżej Słońca. W jaki sposób nowe komety, kontrolowane przez wpływ grawitacji Jowisza, zastępują te już utracone? Jaki jest etap przejścia między ich pobytem w zewnętrznym Układzie Słonecznym, w charakterze małych uśpionych ciał, a staniem się aktywnymi ciałami wewnętrznego Układu Słonecznego? Te pytania do tej pory pozostawały bez odpowiedzi.
Uważa się, że centaury pochodzą z obszaru położonego daleko za orbitą Neptuna - tak zwanego  Pasa Kuipera. Często klasyfikowane są źródło komet rodziny Jowisza, które przebywają w wewnętrznym Układzie Słonecznym. Chaotyczna natura ich orbit utrudnia jednak przewidywanie kolejnych ruchów - a więc i ich przyszłości jako komet. Gdy takie  lodowe ciała zbliżają się do Słońca, zaczynają uwalniać zawarty w sobie gaz i pył, tworząc rozmytą komę i wydłużony warkocz. Zdaniem Sarida jest to jedno z najbardziej imponujących zjawisk obserwowanych na nocnym niebie. Ale często jest to zjawisko bardzo ulotne, bowiem po zbliżeniu się takiej komety do Słońca może szybko dojść do jej zniszczenia, lub też do jej ponownego przejścia w stan uśpienia.
Pierwotnym celem naukowców było zbadanie historii dosyć ich zdaniem osobliwego centaura - 29P/Schwassmann-Wachmann 1 (SW1), średniej wielkości obiektu poruszającego się po prawie kołowej orbicie tuż za Jowiszem. Od dawna zadziwiał on astronomów swoją wysoką aktywnością i częstymi wybuchowymi rozbłyskami, które miały miejsce w pewnej odległości od Słońca, gdzie lód nie powinien już skutecznie parować. Zarówno jego orbita, jak i aktywność były jak gdyby cechami pośrednimi, stawiając go w klasyfikacji gdzieś pomiędzy innymi centaurami a kometami Jowiszowymi.
Zespół chciał sprawdzić, czy cechy ruchu orbitalnego SW1 są zgodne z postępem orbitalnym innych Centaurów. Okazało się, że ponad jeden na pięć obiektów tej klasy wchodzi po pewnym czasie na orbitę podobną do orbity SW1. Nie jest to więc jakiś swoisty wyjątek, a raczej dość przeciętny Centaur, przyłapany na ważnym akcie swej dynamicznej ewolucji.
Centaury przechodzące przez specyficzny obszar naszego układu są ponadto źródłem ponad dwóch trzecich wszystkich komet z rodziny Jowisza. To czyni te okolice główną bramą, w której powstają takie komety. Brama ta nie przetrzymuje ich jednak zbyt długo - większość Centaurów przekształca się w komety jowiszowe w ciągu kilku tysięcy lat.
Istnienie bramy zapewnia nam także od lat już poszukiwaną metodę identyfikacji Centaurów na ich trajektoriach zbliżających się do wewnętrznego Układu Słonecznego. SW1 jest obecnie największym i najbardziej aktywnym z garstki obiektów odkrytych w regionie kometarnej bramy, co czyni go głównym kandydatem do pogłębiania naszej wiedzy na temat orbitalnych i fizycznych przejść, które kształtują obserwowaną obecnie populację komet.            
Czytaj więcej:
?    Cały artykuł
?    Polacy badają kolejny obiekt spoza Układu Słonecznego
?    Oryginalna praca naukowa: 29P/Schwassmann-Wachmann 1, A Centaur in the Gateway to the Jupiter-Family Comets
 
Źródło: University of Central Florida
Opracowanie: Elżbieta Kuligowska
 
Na zdjęciu: Orbity znanych centaurów. Źródło: Eurocommuter/Wikipedia
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/brama-komet-w-wewnetrznym-ukladzie-slonecznym

Skąd biorą się komety w wewnętrznym Układzie Słonecznym.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na Wenus mogło istnieć życie. Pojawiły się kolejne intrygujące informacje
2019-09-23.
Najnowsze modele komputerowe sugerują, że jeszcze 700 milionów lat temu druga planeta naszego Układu Słonecznego mogła być zdatna do zamieszkania, choć wydaje się, że obecny stan zupełnie na to nie wskazuje.
Bazując na serii możliwych scenariuszy, Michael Way i Anthony Del Genio z Goddard Institute for Space Science ustalili, że przez 2-3 miliardy na Wenus mogła znajdować się woda w stanie ciekłym, ale później atmosfera planety przeszła radykalną transformację. Obecnie Wenus to praktycznie piekło - jakby mało było tego, że jej nieprzezroczysta atmosfera składa się w 96,5% z dwutlenku węgla i może się pochwalić opadami z kwasu siarkowego, to jeszcze średnia temperatura na powierzchni wynosi jedynie?  462°C, czyli jest wystarczająco wysoka, by stopić ołów.
Mówiąc krótko, w obecnym stanie nie ma więc żadnych szans na utrzymanie tam wody w stanie ciekłym i jakąkolwiek zdatność do zamieszkania. Jednakże szczegółowe mapy radarowe stworzone na podstawie próbek kosmicznych zebranych w ciągu ostatnich 40 lat sugerują, że na Wenus mógł kiedyś znajdować się płytki ocean, co oznacza, że temperatura na miejscu była kiedyś znacznie niższa. Żeby sprawdzić, czy jest to możliwe, Way i Del Genio przeprowadzili serię 5 symulacji z wykorzystaniem różnych poziomów pokrycia powierzchni planety wodą, tj. ocean o głębokości 310, płytszy ocean o głębokości 10 m, wodę zamkniętą w glebie, głęboki ocean z topografią zbliżoną do ziemskiej i scenariusz, w którym cała planeta była pokryta 158-metrową warstwą wody.
Aby symulować Wenus z przedziału czasowego 4,2 mld lata temu - 715 mln lat temu, naukowcy wykorzystali je następnie w modelu 3D ogólnej cyrkulacji, czyli opisującym zachowanie się klimatu na podstawie równań mechaniki płynów oraz innych równań fizyki i chemii opisujących procesy istotne z punktu widzenia zmian klimatycznych. Odkryli wtedy, że w każdym z wymienionych wariantów Wenus utrzymywała temperaturę w stabilnym przedziale 20-50?, czyli nieco wyższą niż komfortowe ziemskie standardy, ale wystarczająco chłodną dla wody w stanie ciekłym. Co więcej, zdaniem badaczy warunki takie utrzymywały się na planecie przez nawet 3 miliardy lat!
Co zatem się stało, że Wenus jest dziś prawdziwym piekłem? Naukowcy uważają, że pomiędzy 715 a 710 mln lat temu nastąpiło nagłe odgazowanie uwięzionego w różnych materiałach dwutlenku węgla, prawdopodobnie na skutek aktywności wulkanicznej. Dwutlenek węgla, który uwolnił się wtedy z magmy, nie mógł zostać jednak ponownie zaabsorbowany przez planetę, bo na jej powierzchni utworzyła się gruba warstwa zastygniętej lawy. Doszło więc do niekontrolowanego efektu cieplarnianego, czyli efektu, w którym zachodzi dodatnie sprzężenie zwrotne pomiędzy temperaturą powierzchni planety a zmniejszoną przezroczystością atmosfery, powodującego silne globalne ocieplenie, w wyniku którego oceany ulegają odparowaniu.
Źródło: GeekWeek.pl/europlanet society/Fot. NASA

https://www.geekweek.pl/news/2019-09-23/naukowcy-twierdza-ze-na-wenus-moglo-byc-zycie/

Na Wenus mogło istnieć życie. Pojawiły się kolejne intrygujące informacje.jpg

Na Wenus mogło istnieć życie. Pojawiły się kolejne intrygujące informacje2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podziemne kontynenty tak stare jak Ziemia

2019-09-23.

Naukowcy odkryli, że podziemne kontynenty mogą być równie stare co Ziemia.

Jak wynika z nowych badań, podziemne kontynenty ukryte głęboko w płaszczu Ziemi mogły powstać, gdy starożytne oceany magmy zestaliły się ok. 4,5 mld lat temu.

 
Uczeni wiedzą o istnieniu podziemnych kontynentów już od lat 70. ubiegłego wieku. Teraz okazało się jednak, że nie powstały one w wyniku aktywności tektonicznej naszej planety, a mogą pochodzić z czasów jej początków. To oznacza, że prawdopodobnie przetrwały one kolizję z nieznanym ciałem niebieskim, która doprowadziła do uformowania Księżyca.

To niesamowite, że podziemne kontynenty przetrwały większość historii Ziemi w stosunkowo nietkniętej postaci - i to pomimo całej aktywności tektonicznej i wulkanicznej.

Zespół Curtisa Williamsa z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Davies dokonał nowych analiz istniejących danych i zebrał nowe próbki z Hawajów, Islandii i Antarktydy. To właśnie w tych regionach gorące skały wypływają z jądra planety na powierzchnię. Próbki te zawierają starożytne izotopy lub odmiany atomów (takie jak Hel-3), które powstały jeszcze podczas Wielkiego Wybuchu.

W przeszłości wiele modeli geologicznych zakładało, że skały z wnętrza Ziemi zwane pióropuszami głębokiego płaszcza unosiły się na powierzchnię w liniach prostych.
Okazuje się jednak, że pióropusze głębokiego płaszcza nie poruszają się po linii prostej i często zmieniają kurs podczas podróży z jądra. Naukowcy stworzyli model, który zwrócił uwagę na zygzakowatą naturę pióropuszy płaszcza, by prześledzić ich trasę na powierzchnię.

Najnowsze odkrycia rzucają nowe światło na badanie początków Ziemi. Teraz celem naukowców jest dowiedzenie się, jak to możliwe, że podziemne kontynenty przetrwały tak aktywny okres w historii Ziemi niemalże nienaruszone.

Źródło: INTERIA


https://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/ziemia/news-podziemne-kontynenty-tak-stare-jak-ziemia,nId,3217391

Podziemne kontynenty tak stare jak Ziemia.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolizja wielkiej asteroidy wywołała epokę lodowcową na Ziemi
Autor: admin (2019-09-23 )
W czasie istnienia planety Ziemia, przynajmniej kilkukrotnie dochodziło do sytuacji gdy zjawiska kosmiczne wpływały na rozkwitające na niej życie. Do najsłynniejszych takich zdarzeń niewątpliwie należy upadek asteroidy w okolicy półwyspu Jukatan, który rzekomo unicestwił dinozaury. Okazuje się jednak, że kolizja w kosmosie może wywołać na Ziemi nawet epokę lodowcowa.
Naukowcy odkryli, że 466 milionów lat temu doszło do kolizji lub rozpadu wielkiej asteroidy, która miała, około 150 km średnicy. Był to największy rozpad w ciągu ostatnich 3 miliardów lat. Spowodowało to, że cały wewnętrzny Układ Słoneczny został wypełniony pyłem, który ostatecznie doprowadził do powstania epoki lodowcowej na Ziemi.
Na skutek rozpadu w Układzie Słonecznym znalazło się znacznie więcej pyłu i fragmentów kosmicznych skał, niż normalnie. Eksperci ustalili to wszystko po analizach osadów z Antarktydy, które zawierały kosmiczny pył oraz fragmenty mikrometeorytów sprzed 466 milionów lat. Ta dekompozycja asteroidy do dzisiaj odpowiada za obecność jednej trzeciej meteorów spadających na Ziemię.
Zwykle każdego roku nasza planeta zyskuje około 40 tysięcy ton pyłu z kosmosu. Obecnie na Ziemi około 1 procent całego pyłu jest pochodzenia kosmicznego. Zdaniem ekspertów z Uniwersytetu Chicago po rozpadzie tej gigantycznej asteroidy, przez przynajmniej 2 miliony lat do Ziemi docierało więcej pyłu co spowodowało znaczne ochłodzenie klimatu skutkujące zlodowaceniem.
Dzięki temu, że proces ten trwał kilka milionów lat,  życie na Ziemi zdołało się zaadaptować do ochłodzenia i zmieniających się warunków. Co więcej naukowcy sugerują, że okres ten skutkował potem eksplozją nowych gatunków.
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/kolizja-wielkiej-asteroidy-wywolala-epoke-lodowcowa-na-ziemi

Kolizja wielkiej asteroidy wywołała epokę lodowcową na Ziemi.jpg

Kolizja wielkiej asteroidy wywołała epokę lodowcową na Ziemi2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lot rakiety ILR-33 BURSZTYN na Centralnym Poligonie Sił Powietrznych w Ustce
2019-09-23. Redakcja
10 września b.r. Sieć Badawcza Łukasiewicz ? Instytut Lotnictwa przeprowadził z Centralnego Poligonu Sił Powietrznych w Ustce kolejny test lotny rakiety ILR-33 BURSZTYN. Był to pierwszy lot rakiety cywilnej od czasów programu Meteor z polskiego wybrzeża. Badania miały na celu weryfikację działania podsystemów podczas lotu o zwiększonym pułapie. Przetestowane zostało m.in. aktywne sterowanie orientacją rakiety oraz komponenty systemów awionicznych.
Lot zakończył się pełnym powodzeniem, tj. zrealizowany został nominalny scenariusz misji oraz sukcesem zakończyła się próba podjęcia głowicy rakiety z Morza Bałtyckiego. Osiągnięto pułap 23 km. Możliwości osiągowe rakiety są znacznie wyższe, natomiast kierowano się względami bezpieczeństwa przy testach aktywnego sterowania powierzchniami sterowymi, ograniczeniami obszaru poziomego zabezpieczonego akwenu oraz warunkami pogodowymi. Pierwszą próbę startów z poligonu w Ustce podjęto w roku 2018, natomiast ze względu na zbyt silne wiatry, starty zostały odwołane (link: https://ilot.edu.pl/postepy-w-projekcie-ilr-33-bursztyn/).
Niniejszy test lotny jest kolejnym krokiem w ramach konsekwentnie realizowanego przez Sieć Badawcza Łukasiewicz ? Instytut Lotnictwa programu rozwoju systemów wynoszenia. ILR-33 BURSZTYN jest pierwszą na świecie rakietą wykorzystującą nadtlenek wodoru o tak wysokim stężeniu (98%+). Stopniowe zwiększanie pułapu lotów ma na celu sukcesywne osiąganie gotowości do realizacji przekroczenia bariery 100 km. Zrealizowany test kończy etap prac rozwojowych nad aktualną konstrukcją i umożliwia przejście do ostatecznej fazy projektu, w ramach której powstanie nowa wersja, tj. ILR-33 BURSZTYN 2K. Kolejnym krokiem milowym będzie lot wersji 2K na zwiększony pułap, a następnie przekroczenie granicy 100 km.
W ramach niniejszego lotu przetestowane zostały rozwiązania techniczne, infrastrukturalne oraz procedury bezpieczeństwa. Potwierdzona została niezawodność komponentów, łączność z rakietą oraz sprawdzono zachowanie konstrukcji podczas manewrów sterowania. Do obsługi startu wykorzystano rozwiniętą przez Sieć Badawczą Łukasiewicz ? Instytut Lotnictwa infrastrukturę, tj. m. in.: stanowisko kontroli lotu, układ nadążny do śledzenia rakiety, strefę integracji rakiety, mobilną stację do tankowania rakiety, naziemną łączność pomiędzy obsługą startową a zespołem znajdującym się w innych lokalizacjach, balonowy sondaż meteorologiczny, wyrzutnię startową z mechanizmem kontroli sekwencji startowej oraz naziemny system wideorejestracji.
Na bieżąco wykonywano analizy lotu wraz z obliczaniem strefy upadku, co pozwoliło na zachowanie bezpieczeństwa oraz sprawną realizację podjęcia odzyskiwanego modułu z morza. Do celu odzysku wykorzystano łódź oraz samolot co zostało skoordynowane z działaniami wojskowymi na poligonie. Przeprowadzenie badań możliwe było dzięki współpracy z Wojskiem Polskim oraz Polską Agencją Kosmiczną. Poprzednie działania pozwoliły na wykorzystanie powiększonej strefy powietrznej (link: https://ilot.edu.pl/postepy-w-projekcie-ilr-33-bursztyn/). Akwen morski, w którym mogła wylądować rakieta, zabezpieczony został przez okrętowe siły ochrony rejonu strzelania Marynarki Wojennej, tzw. OSORS.
Artykuł opublikowany na zamówienie Instytutu Lotnictwa.
(ILOT)
https://kosmonauta.net/2019/09/lot-rakiety-ilr-33-bursztyn-na-centralnym-poligonie-sil-powietrznych-w-ustce/

Lot rakiety ILR-33 BURSZTYN na Centralnym Poligonie Sił Powietrznych w Ustce.jpg

Lot rakiety ILR-33 BURSZTYN na Centralnym Poligonie Sił Powietrznych w Ustce2.jpg

Lot rakiety ILR-33 BURSZTYN na Centralnym Poligonie Sił Powietrznych w Ustce3.jpg

Lot rakiety ILR-33 BURSZTYN na Centralnym Poligonie Sił Powietrznych w Ustce4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przygotowania do debiutów nowych europejskich rakiet
2019-09-23.
Europejski operator rakietowy Arianespace przygotowuje się do debiutów nowej generacji rakiet. W 2020 roku w przestrzeń kosmiczną powinny wystartować Ariane 6 oraz Vega-C.
Ariane 6 ma być następcą rakiety Ariane 5 - największego systemu nośnego użytkowanego przez grupę Arianespace. Debiut tej rakiety jest planowany na 2020 rok.
Ariane 6 ma być rakietą ważącą 900 t, mierzącą 60 m i zdolną wynosić na niską orbitę okołoziemską ładunki do masy 16 t. Rakieta będzie dostępna w dwóch konfiguracjach: lżejszej A62 z dwiema rakietami pomocniczymi na paliwo stałe i nośności 4 t - 7 t oraz cięższej A64 ze zdolnością wynoszenia od 11 do 16 ton.
Sama rakieta ma się składać z trzech stopni. Pierwszy to rakiety boczne P120C na paliwo stałe. Drugi stopień to człon główny rakiety z pojedynczym silnikiem Vulcain 2.1 na ciekły wodór i tlen - rozwojową wersją silnika Vulcain 2 wykorzystywanego w rakietach Ariane 5. Pierwsze dwa stopnie będą zasilać rakietę przez pierwsze 10 minut lotu, aż do osiągnięcia wysokości około 200 km.
Trzeci, ostatni stopień rakiety zostanie wyposażony w silnik Vinci na paliwa kriogeniczne (ciekły wodór i tlen). Silnik ten jest zdolny do kilkukrotnego odpalania, dzięki czemu rakieta jest w stanie wynieść ładunek na różne orbity, a później wykonać deorbitację, by nie zanieczyścić przestrzeni kosmicznej.
Na szczycie rakiety znajduje się owiewka chroniąca ładunek w pierwszej fazie lotu w atmosferze. Jest zbudowana z kompozytu węglowego i ma dwa warianty wysokości: 20 m i 14 m i średnicę 5,4 m.
Oprócz przystosowania rakiety do różnych potrzeb poprzez rozwój dwóch wariantów, opracowano specjalne adaptery do wynoszenia pobocznych ładunków o masie poniżej 200 kg.
Vega C będzie silniejszą wersją rakiety Vega. Ten system ma również debiutować w 2020 roku. Rakieta ma być, podobnie jak poprzedniczka, głównie używana do wynoszenia ładunków dla instytucji europejskich. Ulepszona wersja ma być w stanie wynieść do 2,2 t na niską orbitę polarną o wysokości 700 km (typowa orbita stosowania dla satelitów teledetekcyjnych). To 700 kg więcej niż możliwości rakiety Vega.
Pierwszy stopień będzie bazował na rakiecie na paliwo stałej P120C, która będzie używana w rakiecie Ariane 6. Zastąpi ona obecnie używany dolny człon P80. Drugi stopień to również silnik na paliwo stałe Zefiro-40. Trzeci stopień na paliwo stałe Zefiro-9 jest już stosowany w rakietach Vega. Ostatni górny stopień AVUM+ to ewolucja obecnie wykorzystywanego w rakiecie Vega stopnia AVUM, zasilanego toksycznymi paliwami hipergolicznymi. AVUM+ będzie jednak miał lżejszą strukturę i powiększone zbiorniki paliwa.
Obecny stan prac
Kończy się budowa nowego stanowiska startowego w Kourou, przeznaczonego do lotów rakiety Ariane 6. Jeżeli chodzi o samą rakietę, to inżynierowie analizują już ostatnie wyniki testów odpaleń próbnych silników. Na początku przyszłego roku na kosmodromie powinien zostać przetestowany boczny człon P120C, przystosowany do lotu z rakietą Ariane 6. W tym samym czasie testowy, zintegrowany model całej rakiety zacznie przechodzić wspólne testy.
Rakieta Vega C zakończyła już testy weryfikacyjne wszystkich silników. Stanowisko startowe dla rakiety Vega, zostało przystosowane już pod nową generację. Nie wiadomo jeszcze jak na rozwój nowego systemu wpłynie ostatni nieudany lot rakiety Vega - jej pierwsza w historii awaria.

Na podstawie: ESA
Opracował: Rafał Grabiański
Więcej informacji:
?    strona ESA poświęcona rakiecie Ariane 6
?    strona ESA poświęcona rakiecie Vega-C
 
Na zdjęciu tytułowym: Wizja artystyczna rakiety Vega-C na stanowisku startowym. Źródło: ESA?Jacky Huart.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/przygotowania-do-debiutow-nowych-europejskich-rakiet

Przygotowania do debiutów nowych europejskich rakiet.jpg

Przygotowania do debiutów nowych europejskich rakiet2.jpg

Przygotowania do debiutów nowych europejskich rakiet3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kapsuła Zero 2 Infinity pozwoli podziwiać piękno Ziemi ze stratosfery
2019-09-23.
Jednym z największych marzeń wielu z nas jest polecieć na granicę kosmosu i zobaczyć naszą piękną planetę w pełnej krasie. Dzięki firmie Zero 2 Infinity niebawem będzie to możliwe. Niestety, nie będzie to tania rozrywka.
Firma opublikowała film prezentujący w formie wizualnej testy oraz wizje realizacji swojego niesamowitego projektu. Inżynierowie z Zero 2 Infinity zbudowali 6-osobową kapsułę (w tym dla dwóch pilotów) do lotów stratosferycznych, w ramach projektu Bloon.
Chociaż nie będą to loty w daleki kosmos, to jednak pasażerowie będą mogli ze swoich wygodnych foteli podziwiać krzywiznę Ziemi i zjawiska atmosferyczne przez wielkie, panoramiczne okna. Kapsuła wynoszona jest na wysokości ok. 36 kilometrów przez balon, który wypełniony jest helem. Całe przedsięwzięcie nie ma żadnego negatywnego wpływu na środowisko naturalne.
Wnętrze kapsuły zostało urządzone nowoczesne, a to za sprawą zastosowania cieszących oko materiałów oraz oświetlenia. Inżynierowie z Zero 2 Infinity współpracowali w tym temacie z Elisava School of Design and Engineering z Barcelony.
Co ciekawe, wiele wykorzystanych materiałów pochodzi z recyklingu. Specjaliści z firmy Ecoalf pomogą też zaprojektować i uszyć stroje dla pilotów, pasażerów oraz zespołu operacyjnego, właśnie z materiałów pochodzących z recyklingu.
Zero 2 Infinity planuje nie tylko umożliwić loty stratosferyczne wszystkim zainteresowanym czymś więcej niż tylko podróżami samolotem, ale również w przyszłości chce wynosić ładunki na niską orbitę, które startowałyby z balonu w ramach projektu Bloostar.
Źródło: GeekWeek.pl/Zero 2 Infinity / Fot. Z2I
https://www.geekweek.pl/news/2019-09-23/kapsula-zero-2-infinity-pozwoli-podziwiac-piekno-ziemi-ze-stratosfery/

Kapsuła Zero 2 Infinity pozwoli podziwiać piękno Ziemi ze stratosfery.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Relaksacyjna podróż poza Ziemię. Popatrzcie na nasz świat z innej perspektywy
2019-09-24.
Dziś zapraszamy Was w relaksacyjną podróż na ziemską orbitę i dalej w otchłań kosmosu. Rozsiądźcie się wygodnie, odprężcie, podkręćcie głośność w słuchawkach i kliknijcie play. Czeka Was uczta dla oczu i uszu.
Za chwilę będziecie mogli zobaczyć najpiękniejsze ujęcia na Błękitną Planetę, uwiecznione z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, oraz galaktyki i mgławice, okiem kosmicznych teleskopów, a wszystko to okraszone wspaniałą muzyką.
Źródło: GeekWeek.pl/YouTube / Fot. NASA
https://www.geekweek.pl/news/2019-09-24/relaksacyjna-podroz-poza-ziemie-popatrzcie-na-nasz-swiat-z-innej-perspektywy/

 

Relaksacyjna podróż poza Ziemię. Popatrzcie na nasz świat z innej perspektywy.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

StratoLaunch, największy samolot świata, będzie realizował misje kosmiczne
2019-09-24.
Przemysł kosmiczny rozwija coraz to bardziej innowacyjne pomysły na wynoszenie instalacji na ziemską orbitę. Chyba najbardziej zjawiskowym obecnie projektem jest StratoLaunch, czyli gigantyczny samolot od Paula Allena.
W kwietniu ten kolos, zbudowany z dwóch zmodyfikowanych kadłubów Boeingów 747, wzbił się w niebo i odbył pomyślny swój pierwszy lot. Niestety, w czerwcu doszły nas słuchy, że firma kończy projekt i wystawia na sprzedaż samolot za 400 milionów dolarów. Kwota ta obejmuje nie tylko samą maszynę, ale również cały projekt, sprzęt, bazę danych i patenty.
Pomysłodawcą całego projektu był Paul Allen, współzałożyciel Microsoftu. Niestety, zmarł na raka w ubiegłym roku i nie doczekał pierwszego lotu swojego giganta. Miliarder miał jednak wizję, którą skrupulatnie realizował, chociaż wielu odradzało mu to i uważało, że maszyna się rozleci w powietrzu.
Allen jednak uparcie dążył do celu ze swoim zespołem wybitnych inżynierów. I udało mu się zrealizować swoje wizje. Dzięki tej maszynie chciał wnieść powiew świeżości do świata przemysłu kosmicznego. Przypominamy, że StratoLaunch miał mieć podczepiane rakiety Pegasus XL, które miały wynosić na ziemską orbitę ładunki z instalacjami kosmicznymi. Projekty przewidywały też docelowy spory rozwój maszyny oraz instalację na niej nawet statków kosmicznych i mini-wahadłowców.
Przez wakacje nie pojawiły się żadne informacje na temat projektu. Kilka dni temu w końcu nastąpił przełom. Z nieoficjalnym wieści wynika, że za kilka tygodni projekt zostanie wznowiony. Nie wiadomo jednak, kto jest nim zainteresowany. Eksperci uważają, że za wszystkim może stać firma Sierra Nevada Corporation, która posiada mini-wahadłowiec Dream Chaser lub Richard Branson, szef grupy Virgin. Przypomnijmy, że miliarder testuje z powodzeniem wynoszenie instalacji kosmicznych za pomocą rakiety LauncherOne, która ma być podwieszana pod Boeinga 747 Cosmic Girl i stamtąd wystrzeliwana z ładunkiem na orbitę.
StratoLaunch, w porównaniu z Boeingiem 747 Cosmic Girl, ma o wiele większy udźwig, więc bez problemu może wysyłać w kosmos większe i cięższe ładunki, co w przemyśle kosmicznym jest czymś na wagę złota. Jeśli firma Virgin Galactic/Virgin Orbit zdobędzie dużą ilość klientów, to najprawdopodobniej wykorzysta StratoLaunch, by zaspokoić zapotrzebowanie na loty, które z roku na rok rośnie lawinowo. Tak czy inaczej, możemy spodziewać się, że regularnie będziemy widzieli na niebie tego potwora.
Samolot docelowo waży z ładunkiem nawet 540 ton, więc przy swoich gabarytach potrzebuje pasa startowego o długości 3700 metrów. StratoLaunch dysponuje rozpiętością skrzydeł na poziomie 117 metrów (An-225 Mrija ma 88,4 metra). Za napęd maszyny odpowiada 6 silników odrzutowych o ciągu 265?282 kN. Z pokładu StratoLaunch może startować w kosmos do trzech rakiet Pegasus XL z ładunkiem.
Źródło: GeekWeek.pl/StratoLaunch / Fot. StratoLaunch
https://www.geekweek.pl/news/2019-09-24/stratolaunch-najwiekszy-samolot-swiata-bedzie-realizowal-misje-kosmiczne/

StratoLaunch, największy samolot świata, będzie realizował misje kosmiczne.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nieprzespana noc z nauką - już z piątku na sobotę
2019-09-24. Karolina Duszczyk
Trwają zapisy na Noc Naukowców, która odbędzie się w piątek 27 września w całej Europie. W naszym kraju imprezy popularnonaukowe i rozrywkowe zaplanowano m.in. w Małopolsce, Wielkopolsce i w Zachodniopomorskiem.
Pokazy naukowe, warsztaty i prezentacje zamkniętych na co dzień instytucji i laboratoriów w ramach Researchers? Night odbędą się w piątek 27 września w całej Europie. Ta międzynarodowa akcja od lat zbliża naukowców i pasjonatów nauki oraz mądrej zabawy. Co roku na jedną noc naukowcy odchodzą od swoich codziennych obowiązków, by przekonać ludzi spoza swojego środowiska, że nauka jest pasjonująca i ciekawa. Noc naukowców pełna jest atrakcji: pokazów, eksperymentów i konkursów. Zdarza się, że badacze i publiczność zamieniają się rolami.
W programie Nocy Naukowców 2019 ciekawe propozycje dla siebie znajdą wszyscy, niezależnie od wieku. Wstęp na spotkania jest wolny, jednak na te wydarzenia, które w ubiegłych latach cieszyły się szczególnym zainteresowaniem - obowiązuje rejestracja.
POZNANIE W POZNANIU
Tegoroczna 13. edycja Nocy Naukowców w Poznaniu została objęta patronatem poznańskich uczelni państwowych. Na pokazy, warsztaty i do zwiedzania laboratoriów zapraszają badacze z Politechniki Poznańskiej, Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza, Uniwersytetu Przyrodniczego, Akademii Wychowania Fizycznego, Uniwersytetu Ekonomicznego, a także Instytutu Chemii Bioorganicznej PAN oraz Poznańskiego Centrum Superkomputerowo-Sieciowego.
W Centrum Wykładowym Politechniki Poznańskiej będzie można np. poznać eksperymenty i pokazy z fizyki związane z płcią piękną, dowiedzieć się więcej o laureatkach Nagrody Nobla w tej dziedzinie oraz sprawdzić, ile fizyki jest w damskiej torebce. Laboratoria inżynierów przekształcą się w escape roomy. W programie Nocy Naukowców na Uniwersytecie Adama Mickiewicza przewidziano wykłady o tym, co się dzieje w mózgu, kiedy czytamy, będą też pokazy balonów na ogrzane powietrze, bliskie spotkania z mięsożernymi roślinami oraz wirtualna podróż "wschodoznawcza" do Czarnobyla. Na te i dziesiątki innych wydarzeń można zarejestrować się na stronie internetowej.
SZALONA NAUKA W SZCZECINIE
VII edycję Europejskiej Nocy Naukowców w Szczecinie organizuje Zachodniopomorski Uniwersytet Technologiczny. Głównymi punktami programu będą pokazy, warsztaty i wykłady przygotowane przez naukowców z ZUT-u i edukatorów z największych centrów nauki z całej Polski. Zaplanowano także spotkanie z Olą i Piotrem Stanisławskimi ? dziennikarzami z popularnonaukowego bloga "Crazy Nauka". Będą oni mówić o "fake newsach" w nauce i podpowiedzą, jak ograniczyć - bez ogromnych wyrzeczeń i poświęceń - swój ślad węglowy.
"Europejska Noc Naukowców to dla Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego w Szczecinie szansa, by przybliżyć dzieciom, młodzieży i dorosłym zawód naukowca. Podczas tego wyjątkowego wydarzenia prezentowane są różne dyscypliny naukowe, zarówno nauki ścisłe, przyrodnicze, jak i artystyczne. Impreza zapewnia zwiedzającym bogactwo pokazów, doświadczeń i prezentacji. W tym roku poszliśmy o krok dalej i zaprosiliśmy do współpracy centra nauki, które rozsiane są po całej Polsce" ? wyjaśnia Kinga Wełyczko z ZUT.
Na dziedzińcu uczelni stanie naukowe miasteczko, w którym odbędą się pokazy przygotowane przez pracowników i studentów ZUT-u, oraz edukatorów z Centrum Nauki Kopernik w Warszawie, Centrum Nowoczesności Młyn Wiedzy w Toruniu i Centrum Leonardo da Vinci w Chęcinach (okolice Kielc). O godz. 17.00 rozpoczną się pokazy, doświadczenia i wspólna zabawa. Na scenie, oprócz prezentacji wszystkich wystawców, pojawi się Maria Skłodowska?Curie, z którą zwiedzający będą mogli zrobić pamiątkowe zdjęcie. O godz. 20.00 odbędzie się pierwszy szczeciński stand?up naukowy. Podczas pojedynku zmierzą się ze sobą naukowcy ze Stowarzyszenia Rzecznicy Nauki w Warszawie - dr Monika Koperska i dr Mariusz Gogól.
ZUT przygotował program dla szkół podstawowych i średnich. Trwają zapisy na zajęcia, warsztaty i pokazy. Szczegółowy harmonogram i program atrakcji znajduje się na stronie internetowej.
LOTY MAŁOPOLSKICH NAUKOWCÓW
Tegoroczna Małopolska Noc Naukowców zjednoczy Andrychów, Chrzanów, Kraków, Limanową, Niepołomice, Nowy Sącz, Oświęcim, Skawinę i Tarnów. Dla publiczności przygotowano mnóstwo spotkań, warsztatów, wykładów i pokazów. Uniwersytet Jagielloński zaprasza młodzież na warsztaty z drukowania 3D oraz zdobywania ukrytych informacji i łamania haseł w "Szkole hakerów". Trochę starszych inżynierowie z Politechniki Krakowskiej im. Tadeusza Kościuszki zabiorą na lot symulacyjny myśliwcem F16. Najmłodszymi zajmą się pracownicy Uniwersytetu Rolniczego im. Hugona Kołłątaja w Krakowie. Na spotkaniu z nimi dzieci dowiedzą się, jak zrozumieć kota na podstawie jego zachowania i języka mowy jego ciała. Będzie kolorowa piana, wybuchy, pyszne biszkopty i lody przygotowane na Wydziale Technologii Żywności. W programie przewidziano m.in. widowisko Kina Kijów pt. "WYPRAWA W PRZYSZŁOŚĆ. Czy rowery będą latać".
Także w tym regionie część atrakcji wymaga rejestracji. Organizatorzy przewidują np., że - jak co roku - oblężenie przeżyje Instytut Ekspertyz Sądowych im. Prof. Jana Sehna, sugerując, by zapisać się na oferowane tam pokazy.
Wszystkie wydarzenia opisane są na stronie internetowej.
PAP - Nauka w Polsce, Karolina Duszczyk
kol/ zan/
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news%2C78692%2Cnieprzespana-noc-z-nauka-juz-z-piatku-na-sobote.html

Nieprzespana noc z nauką - już z piątku na sobotę.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Laser kosmiczny NASA przeanalizuje z orbity głębiny ziemskich oceanów
Autor: Scarlet (2019-09-24)
Laserowa misja NASA o nazwie IceSat-2 została rozpoczęta rok temu, aby nadzorować zmieniający się kształt Antarktydy i Grenlandii, a także śledzić grubość lodowców. W międzyczasie okazało się jednak, że urządzenie posiada na tyle zaawansowane możliwości, że jest w stanie prześwietlać głębiny ziemskich oceanów, nawet do 40 m. Zdaniem naukowców, funkcja ta może okazać się bardzo przydatna.
Jak twierdzi Christopher Parrish z Uniwersytetu Stanowego w Oregonie, większości ludzi wydaje się, że cały obszar Ziemi został już dokładnie poznany i odwzorowany na mapach. Nie jest to jednak prawda, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę powierzchnię planety, która znajduje się pod wodą ? nawet w przypadku niedużych głębokości.
Tego typu dane mogą okazać się bardzo przydatne do badania skutków zjawisk takich, jak powodzie, burze oraz zmiany zachodzące w obrębie raf koralowych. Co więcej, dzięki IceSat-2 być może będziemy w stanie dokładnie określić ziemskie zasoby słodkiej wody. NASA rozpoczęła już projekt mapowania dna morskiego wokół nisko położonych wysp i atoli Oceanu Spokojnego. Naukowcy chcą w ten sposób zapewnić lepsze przygotowanie do ewentualnych nadchodzących tsunami.
Powstanie półtonowego, zielonego lasera NASA o nazwie Atlas oficjalnie ogłoszono w 2018 roku. Emituje on około 10 tysięcy impulsów świetlnych w ciągu sekundy ? każda wiązka dociera do Ziemi i odbija się w ciągu kilku milisekund, zależnie od wysokości powierzchni odbijającej. Właśnie tę cechę postanowiono wykorzystać do mierzenia wysokości Antarktydy i Grenlandii. W trakcie używania lasera okazało się jednak, że posiada on znacznie większą wydajność niż przewidywano. Być może więc urządzenie znajdzie swoją kluczową rolę w batymetrii, czyli dziedzinie naukowej zajmującej się pomiarami głębokości zbiorników wodnych.
Póki co za największe ograniczenie prawidłowego działania lasera Atlas, oprócz głębokości powyżej 6 m, uznano zanieczyszczenia zbiorników. Im bardziej mętna woda, tym trudniej uzyskać prawidłowy pomiar głębokości dna. Ponadto, ponieważ satelitę ukierunkowano na mapowanie biegunowe, rzadziej próbkuje on obszary Ziemi, które znajdują się na innych szerokościach geograficznych.
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/laser-kosmiczny-nasa-przeanalizuje-z-orbity-glebiny-ziemskich-oceanow

Laser kosmiczny NASA przeanalizuje z orbity głębiny ziemskich oceanów.jpg

Laser kosmiczny NASA przeanalizuje z orbity głębiny ziemskich oceanów2.jpg

Laser kosmiczny NASA przeanalizuje z orbity głębiny ziemskich oceanów3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W pobliżu Ziemi przeleciała duża asteroida znana jako 1998 FF14
Autor: admin (2019-09-24 )
Naukowcy z NASA od kilku tygodni informowali, że w kierunku naszej planety zmierza bardzo dużo asteroida. Na szczęście nie było ryzyka kolizji z naszą planetą za to była to niewątpliwie okazja do zaobserwowania tego niezwykłego od ciała niebieskiego.
Duża asteroida znana jako 1998 FF14, ma około 430 metrów średnicy, o 50 metrów więcej niż słynny Apophis 99942 i jest ona klasyfikowana jako obiekt potencjalnie zagrażający Ziemi w przyszłości. Po raz pierwszy została zauważona w 1998 roku w obserwatorium w Nowym Meksyku.
 Z wyliczeń orbity tego ciała niebieskiego wynikało że perygeum, czyli okres największego zbliżenia się do Ziemi nastąpi 24 września, kiedy obiekt ten znalazł się 4,1 mln kilometrów od powierzchni naszej planety. Asteroida poruszała się z prędkością względną wobec Ziemi wynoszącą 80 tysięcy km/h.
Następne wizyty tego kosmicznego gościa spodziewane są 28 września 2026 roku a potem 2033, 2040,2043 i w 2196. Ponieważ asteroida jest klasyfikowana jako należąca do grupy Apolla, której ciała niebieskie często krzyżują orbity z ziemską, 1998 FF14 uważana jest za obiekt niebezpieczny i podlega stałemu monitoringowi w celu wykrycia ewentualnych niebezpiecznych dla nas zmian jej orbity na skutek różnych czynników kosmicznych.
Źródło:
https://ssd.jpl.nasa.gov/sbdb.cgi?sstr=1998 FF14

https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/w-poblizu-ziemi-przeleciala-duza-asteroida-znana-jako-1998-ff14

W pobliżu Ziemi przeleciała duża asteroida znana jako 1998 FF14.jpg

W pobliżu Ziemi przeleciała duża asteroida znana jako 1998 FF14.2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spór przy wyborze Prezesa POLSA
2019-09-24. Redakcja
W ostatnich tygodniach obserwowaliśmy duże zamieszanie wokół wyboru Prezesa Polskiej Agencji Kosmicznej.
Premier Mateusz Morawiecki 29 marca 2019 r. powierzył panu Michałowi Szaniawskiemu pełnienie obowiązków Prezesa Polskiej Agencji Kosmicznej (POLSA). Decyzja związana była ze złożeniem rezygnacji przez dotychczasowego Prezesa PAK, dr hab. Grzegorza Bronę. Michał Szaniawski miał pełnić obowiązki Prezesa PAK przez okres 3 miesięcy, do czasu powołania prezesa agencji.
Do 16 maja 2019 trwał nabór na Prezesa POLSA. Z dostępnych informacji wynika, że zgłosiło się kilka osób, każda z nich w pewien sposób związana z polskim sektorem kosmicznym. Z dostępnych informacji wynikało także, że jednym z kandydatów na Prezesa był Pan Michał Szaniawski.
W czerwcu pojawiły się medialne doniesienia, że nastąpił konflikt pomiędzy pełniącym obowiązki Prezesa a Wiceprezesem tej Agencji. Nie wiadomo, czy ten konflikt został zażegnany w kolejnych miesiącach.
Następnie, 15 lipca 2019 na stronie Kancelarii Prezesa Rady Ministrów pojawił się dokument o wynikach naboru na stanowisko Prezesa POLSA. W tym dokumencie można było przeczytać o wyłonionych kandydatów, jednakże bez końcowej selekcji. Oznaczało to, że ten nabór zakończył się bez ostatecznego wyboru. Wśród wyłonionych ?finalistów? nie znalazł się Michał Szaniawski.
Kilka dni później, 19 lipca 2019 weszła w życie nowa ustawa o Polskiej Agencji Kosmicznej. Na mocy tej ustawy zmienił się organ nadzorujący POLSA. Tym noowym organem nadzorującym stało się Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii (MPiT). Doprecyzowaniu uległy także zapisy o kompetencjach Prezesa i Wiceprezesa tej Agencji oraz powoływaniu i odwoływaniu tych osób. Zmienione zostaną także zasady zatrudniania pracowników POLSA i zasady funkcjonowania Rady tej Agencji.
Pod koniec lipca został wznowiony konkurs. Termin zgłoszeń w tym konkursie upłynął 16 sierpnia. W tym konkursie wybrano Michała Szaniawskiego na Prezesa POLSA.
W drugim tygodniu września pojawiła się seria artykułów w mediach ogólnopaństwowych jak i regionalnych krytykujących aktualną sytuację w Polskiej Agencji Kosmicznej. Wg tych doniesień wybór Michała Szaniawskiego na Prezesa POLSA mógł z kilku przyczyn być nieprawidłowy. Wymieniane były w tych artykułach m.in. wymogi formalne, w tym brak wymaganych czterech lat stażu pracy w sektorze nauki lub przemysłu lub administracji. Ponadto, wymieniane były także względy kompetencyjne. Podsumowując, pojawiła się teza, że Pan Michał Szaniawski został wybrany nie ze względu na swoje powiązanie z polską branżą kosmiczną, a z uwagi na swoje dobre relacje z MPiT.
W odpowiedzi Ministerstwo opublikowało 13 września sprostowanie dotyczące wyboru Prezesa POLSA. To sprostowanie (dostępne pod tym linkiem) nawiązuje przede wszystkim do tego wyboru oraz ?oskarżenia?, że nowa ustawa o Agencji była ?pisana pod konkretną osobę?. MPiT informuje, że prace nad tą ustawą rozpoczęły się już kilka lat temu*, zaś kompetencje Prezesa POLSA miały być doprecyzowane na bardziej menedżerskie.
Z dostępnych informacji wynika, że w tle tego sporu jest także skarga, która została przesłana do Premiera oraz trzech ministrów w związku z wyborem Pana Michała Szaniawskiego na prezesa POLSA. Skargę wystosował jeden z kontrkandydatów. Pojawiła się także informacja, że złożone zostało doniesienie do prokuratury.
Wiele wskazuje na to, że spór dotyczący wyboru Pana Michała Szaniawskiego prędko się nie zakończy. Z pewnością obecny spór nie wpłynie pozytywnie na wizerunek Polskiej Agencji Kosmicznej. Środowisko kosmiczne liczy zaś na wybór odpowiedniej osoby, która będzie sprawnie zarządzać tą Agencją przez kolejne lata, wspierając tym samym rozwój tej branży w Polsce.
(MPiT, KPRM, Tw, A-P, K)
*Warto tu dodać, że jedną z ważniejszych zmian tej znowelizowanej ustawy miało być przeniesienie siedziby Agencji z Gdańska do Warszawy. Ostatecznie jednak Gdańsk pozostał siedzibą POLSA, zaś w Warszawie znajduje się oddział terenowy.
https://kosmonauta.net/2019/09/spor-przy-wyborze-prezesa-polsa/

Spór przy wyborze Prezesa POLSA.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Misja Chang'e 4 rozpoczyna 10. dzień księżycowy
2019-09-24.
22 września rozpoczął się 10. dzień księżycowy chińskiej misji Chang?e 4. Druga bezzałogowa wyprawa Chin na powierzchnię Księżyca przeszła do historii jako pierwsza misja z miękkim lądowaniem na niewidocznej z Ziemi stronie Srebrnego Globu.
Misja Chang?e 4 wylądowała 3 stycznia br. na podłodze krateru Von Karman położonego w najstarszej strukturze na powierzchni naszego naturalnego satelity - wielkim Basenie Biegun Południowy - Aitken. Von Karman został w czasie ewolucji Księżyca zalany bazaltem, ale postuluje się, że pobliski krater Finsen mógł w momencie powstania rozrzucić materiał z płaszcza na pobliskie okolice w tym właśnie w miejsce lądowania misji Chang?e 4.
4. bezzałogowa chińska misja księżycowa składa się, podobnie jak poprzednia, z lądownika i niewielkiego łazika. Łazik Yutu-2 przemieszcza się w kierunku zachodnim od lądownika. Do tej pory pojazd przejechał już 285 m.
Podczas 6. dnia księżycowego sonda pośrednicząca w komunikacji straciła chwilowo kontakt z łazikiem. Okazało się, że wiązka promieniowania kosmicznego uderzyła w mikroczip na pojeździe. Problem został jednak rozwiązany.
O misji zrobiło się znowu głośno w sierpniu, kiedy jeden z chińskich portali opublikował informację, że zespół kontrolujący jazdę łazika Yutu-2 dostrzegł w pobliżu bardzo niewielkiego krateru uderzeniowego dziwnie wyglądającą substancję, przypominającą w konsystencji żel.
Później ten sam portal opublikował skompresowany obraz z kamer nawigacyjnych pojazdu. Na zdjęciu zaznaczono objęty zainteresowaniem obszar, a czerwoną elipsą prawdopodobnie zaznaczono obszar działania spektrometru bliskiej podczerwieni VNIS, który naukowcy skierowali na ten obiekt.
Jak donoszą media, tajemniczy materiał został zbadany dwukrotnie. Najpierw podczas lipcowego dnia księżycowego. Pierwsze spojrzenie spektrometrem nie było jednak satysfakcjonujące z powodu złego oświetlenia krateru. Zespół łazika zdecydował się wykonać ponowną próbę w sierpniu. Wyniki tych pomiarów nie zostały jeszcze jednak podane do publicznej wiadomości.
Naukowcy podejrzewają, że materiał może być stopionym szkłem powstałym na skutek uderzenia meteorytu. Próbki podobnego materiału przywieźli astronauci z ostatniej wyprawy księżycowej Apollo 17.
31 sierpnia w powierzchnię Księżyca uderzył nanosatelita Longjiang-2, który został wysłany jako dodatkowy ładunek z satelitą Queqiao 20 maja 2018 r. Satelita Queqiao pełni rolę przekaźnika telekomunikacyjnego dla chińskiej misji Chang?e 4. Towarzyszyły mu dwa niewielkie ładunki Longjiang, których celem było przetestowanie obserwacji astronomicznych na radiowych falach ultradługich. Longjiang-1 został utracony podczas wejścia na orbitę wokółksiężycową, ale satelicie Longjiang-2 manewr się udał.
Misja okazała się sukcesem. Kamera wyprodukowana w Arabii Saudyjskiej dostarczyła pięknych zdjęć powierzchni. Satelita posiadał też niezależny ładunek radiowy, którego używali radioamatorzy z całego świata, aby wysyłać komendy do niewielkiej kamery studenckiej i odbierać z niej obrazy. Zderzenie z Księżycem było planowanym zakończeniem misji tego niewielkiego satelity.
Być może podczas 10. dnia księżycowego misji Chang?e 4 dowiemy się więcej o charakterystycznej substancji znalezionej w kraterze. Łazik Yutu-2 już dawno przekroczył planowany czas pracy, który miał wynieść 3 miesiące.
Opracował: Rafał Grabiański
Źródło: CNES/Space News
Więcej informacji:
?    informacja prasowa agencji Xinhua o dziwnej substancji w kraterze

Na zdjęciu tytułowym: Fotografia z lądownika misji Chang'e 4 wykonana podczas 9. dnia księżycowego. Źródło: CSA.
Postępy łazika Yutu-2 przemieszczającego się względem lądownika. Na fotografiach z amerykańskiej sondy LRO widać zmianę położenia od stycznia do czerwca. Oprócz lądownika i łazika można dostrzeć ślady zostawiane przez pojazd na powierzchni. Źródło: NASA/GSFC/Arizona State University.
 
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/misja-change-4-rozpoczyna-10-dzien-ksiezycowy

Misja Chang'e 4 rozpoczyna 10. dzień księżycowy.jpg

Misja Chang'e 4 rozpoczyna 10. dzień księżycowy.gif

Misja Chang'e 4 rozpoczyna 10. dzień księżycowy3.jpg

Misja Chang'e 4 rozpoczyna 10. dzień księżycowy4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rotacja gazowych olbrzymów ? dlaczego tak powoli?
2019-09-24. Laura Meissner
Zamieszkana przez ludzi planeta potrzebuje około 24 godzin, aby wykonać pełny obrót wokół własnej osi. Jeśli dokładniej przyjrzeć się okresom rotacji innych planet Układu Słonecznego, dostrzec można, że w przypadku największych tego rodzaju obiektów w naszym kosmicznym sąsiedztwie, Jowisza oraz Saturna, wielkości te wynoszą odpowiednio 9.93  i 10.7 godziny. Porównując te okresy do ziemskiego okresu obrotu nietrudno dojść do wniosku, że Ziemia jest niezwykle leniwym obiektem, podczas gdy wspomniane gazowe olbrzymy kręcą się na wyścigi. Jak się jednak okazuje, obowiązujące obecnie teorie opisujące proces powstawania tak dużych i masywnych planet przewidują jeszcze krótsze okresy rotacji, co stawia naukowców przed pewną zagadką.
Zacząć należy zatem od przedstawienia znanego obecnie modelu formacji planet podobnych do Jowisza. Cały proces rozpoczyna się we wnętrzu dysku protoplanetarnego otaczającego nowo narodzoną gwiazdę. Występująca w nim niestabilność grawitacyjna umożliwia ciężkim pierwiastkom łączenie się, w wyniku czego zapadają się w zalążek tego, co następnie stanie się metalicznym jądrem planety. Jądro to poprzez oddziaływanie grawitacyjne ze znajdującą się w pobliżu materią, doprowadza do utworzenia dość rozległej gazowej otoczki wokół niego. W chwili gdy otoczka osiąga odpowiedni rozmiar równy w przybliżeniu rozmiarowi samego jądra, znajdujący się w niej gaz gwałtownie opada na stały obiekt centralny obłoku. Wydarzenie to kończy przebieg formacji gazowej planety.
Astronomowie podejrzewają jednak występowanie pewnego efektu ubocznego tego procesu. W wyniku powstania tak masywnego obiektu, okolica jego orbity jest oczyszczana z materii, tworząc przerwę w dysku protoplanetarnym. Zewnętrzna oraz wewnętrzna jego część połączone są jedynie strumieniem gazu i pyłu przepływającego w pobliżu planety. Materia ta zaczyna otaczać planetę, co doprowadza do powstania dysku okołoplanetarnego.
Po dokładniejszym spojrzeniu na końcowy etap tworzenia planety zauważyć można, że wskutek szybkiego opadania materii na powierzchnię jądra, zmniejsza się objętość rozpatrywanego obłoku, co zgodnie z zasadą zachowania momentu pędu przyczynia się do zwiększenia jego prędkości kątowej. Końcowa prędkość obrotu na powierzchni młodej planety powinna zgodnie z obliczeniami astronomów przekroczyć obowiązującą w tym miejscu prędkość ucieczki. Oznacza to zatem, że taka planeta powinna ulec rozpadowi. Wyniki obserwacji gazowych olbrzymów świadczą jednak o tym, że tak się nie dzieje, a ich prędkości kątowe są znacznie mniejsze niż te przewidywane przez naukowców.
W celu wyjaśnienia tajemniczego zjawiska badacze postanowili dokonać analizy pola magnetycznego powstających gazowych olbrzymów oraz wywieranego przez niego efektu. W swoich pracach skupili się na młodych planetach otoczonych silnym polem magnetycznym. Zadanie zostało rozbite na dwa mniejsze problemy, które zostały opracowane osobno. Wpierw rozpatrzono samą planetę, dla której stworzono opis pola magnetycznego na podstawie znajomości średniej jasności formującej się planety typu jowiszowego. W modelu zawarto również podstawowe własności tego obiektu, takie jak temperatura bądź gęstość. Podobne własności wprowadzono do modelu dla powstałego wokół planety w końcowym stadium formacji dysku materii. Wykorzystując wszystkie wyznaczone uprzednio parametry wyliczono przewodność elektryczną oraz indukcyjność.
Przeprowadzenie symulacji tego modelu pozwoliło naukowcom potwierdzić, iż efektem intensywnego pola magnetycznego jest siła działająca w stronę przeciwną do kierunku rotacji powodując jej spowolnienie. Umożliwiło im to także zrozumienie zależności między zmianami poszczególnych parametrów.
Source :
astrobites
https://news.astronet.pl/index.php/2019/09/24/rotacja-gazowych-olbrzymow-dlaczego-tak-powoli/

Rotacja gazowych olbrzymów ? dlaczego tak powoli.jpg

Rotacja gazowych olbrzymów ? dlaczego tak powoli2.jpg

Rotacja gazowych olbrzymów ? dlaczego tak powoli3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hubble przygląda się nietypowej pobliskiej galaktyce
2019-09-24. Radek Kosarzycki
Wiele z najciekawszych galaktyk we wszechświecie to galaktyki niesamowicie duże, bliskie, masywne, jasne lub po prostu piękne. Często mają one za sobą nietypową lub intrygującą historię i budowę. Niemniej jednak we wszechświecie mamy różnego typu galaktyki ? czego dowodzi powyższe zdjęcie galaktyki Messier 110 wykonane za pomocą Kosmicznego Teleskopu Hubble?a.
Messier 110 może nie wyglądać zbyt szczególnie, ale jest fascynującym bliskim sąsiadem naszej galaktyki Drogi Mlecznej. M110 należy do Grupy Lokalnej, zbioru galaktyk składającego się z Drogi Mlecznej i kilkudziesięciu najbliższych galaktyk. Messier 110 to jedna z wielu galaktyk satelitarnych krążących wokół Galaktyki Andromedy, najbliższej nam dużej galaktyki, sklasyfikowana jako karłowata galaktyka eliptyczna, co oznacza, że ma jednorodną, niemal pozbawioną cech charakterystycznych budowę. Galaktyki eliptyczne nie mają ramion ani znaczących zagęszczeń gwiazdotwórczych, czyli cech charakterystycznych dla galaktyk spiralnych. Karłowate galaktyki eliptyczne występują dość powszechnie w grupach i gromadach galaktyk, często będąc satelitami większych galaktyk.
Ponieważ brakuje w nich gwiezdnych żłobków i zawierają one głównie stare gwiazdy, galaktyki eliptyczne często uważane są za ?martwe? w porównaniu do swoich spiralnych odpowiedniczek. Niemniej jednak astronomom udało się dostrzec oznaki populacji młodych, błękitnych gwiazd w centrum Messier 110, która wskazuje, że ta konkretna karłowata galaktyka eliptyczna nie jest taka martwa, jakbyśmy się spodziewali.
Messier 110 to galaktyka o promieniu około 8500 lat świetlnych, oddalona od nas o 2,6 miliona lat świetlnych.
Źródło: NASA Goddard Space Flight Center
https://www.pulskosmosu.pl/2019/09/24/hubble-przyglada-sie-nietypowej-pobliskiej-galaktyce/

Hubble przygląda się nietypowej pobliskiej galaktyce.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NASA podpisuje kontrakt na produkcję Orionów
2019-09-24. Radek Kosarzycki
NASA uruchamia linię produkcyjną kapsuł Orion, które mają zapewnić nawet 12 misji Artemis, włącznie z misją, która zawiezie pierwszą kobietę i kolejnego mężczyznę na Księżyc do 2024 roku.
Agencja przyznała kontrakt na produkcję Orionów (OPOC, Orion Production and Operations Contract) firmie Lockheed Martin z Littleton w Kolorado. Produkcja kapsuł do programu Artemis, zarządzana z Johnson Space Center w Houston, będzie skupiała się na możliwości wielokrotnego wykorzystania i budowania stałej obecności na powierzchni Księżyca.
?To wspaniały dzień dla wszystkich pracowników Johnson Space Center. Stanowią oni niezbędny element naszego narodowego programu kosmicznego i mają za sobą niezaprzeczalne dziedzictwo i historię sukcesów na drodze do zapewnienia prymatu USA w załogowych badaniach przestrzeni kosmicznej? powiedział senator Ted Cruz z Teksasu. ?Cieszę się, że Administrator Bridenstine podejmuje kolejne ważne kroki, aby Johnson rozrastał się wraz z ekscytującym programem załogowej eksploracji Księżyca. Jeszcze wiele pracy przed nami i nie mogę się doczekać wzrostu intensywności produkcji w nadchodzących tygodniach i miesiącach?.
OPOC to umowa na budowę minimum sześciu, a maksimum dwunastu kapsuł Orion, obowiązująca do 30 września 2030 roku. Produkcja i obsługa kapsuł w trakcie sześciu do dwunastu misji pozwoli na opracowanie kluczowego zestawu umiejętności, ustabilizuje proces produkcyjny i potwierdzi możliwość wykorzystania niektórych komponentów kapsuły.
?Umowa ta zabezpiecza produkcję Oriona na nadchodzące dziesięć lat, co potwierdza determinację NASA do ustanowienia trwałej obecności na Księżycu? dodaje administrator NASA Jim Bridenstine.
Przyznając kontrakt, NASA zamówiła trzy kapsuły Orion do misji Artemis III, IV oraz V za lącznie 2,7 miliarda dolarów. Zgodnie z planem w 2022 roku agencja zamówi trzy kolejne kapsuły Orion do misji Artemis VI, VII i VIII za 1,9 miliarda dolarów. Zamawianie kapsuł w grupach po trzy pozwala skorzystać ze wzrostu wydajności, optymalizacji produkcji i niższych kosztów.
Prace wykonywane w ramach tej umowy będą wspierały także budowę stacji Gateway. Produkcja określonych komponentów kapsuły, zaprojektowanych i zakwalifikowanych do Oriona będzie wykorzystywana także w projekcie Gateway, dzięki czemu naukowcy z tego projektu nie będą musieli ponownie projektować i kwalifikować podobnych komponentów.
Houston od dawna jest centrum amerykańskiego programu załogowych lotów kosmicznych, a jego historia zaczyna się od misji Gemini, Mercury oraz Apollo. Johnson Space Center zarządza teraz większą liczbą głównych programów lotów załogowych niż kiedykolwiek w przeszłości. Oprócz programu Orion, centrum zajmuje się programem Gateway, zarządza programami Międzynarodowej Stacji Kosmicznej oraz jest siedzibą Centrum kontroli misji oraz amerykańskiego korpusu astronautów. Johnson zarządza także programem Commercial Lunar Payload Services, w ramach którego pierwsze dwie dostawy ładunków wystartują w stronę Księżyca w lipcu 2021 roku.
Celem NASA jest dostarczenie pierwszej kobiety i kolejnego mężczyzny na powierzchnię Księżyca w ciągu nadchodzących pięciu lat w ramach misji Artemis. Orion, rakieta SLS oraz stacja Gateway stanowią kluczowe elementy opracowanego przez NASA programu załogowych misji kosmicznych.
Źródło: NASA
https://www.pulskosmosu.pl/2019/09/24/nasa-podpisuje-kontrakt-na-produkcje-orionow/

NASA podpisuje kontrakt na produkcję Orionów.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cztery najbardziej niebezpieczne obiekty w kosmosie. Każdy z nich może sprowadzić na nas koniec świata
2019-09-24.
Klaudia Zawistowska

Naukowcy z NASA nieustannie prowadzą obserwacje kosmosu w celu namierzenia obiektów, które mogą zagrozić życiu na Ziemi. Na ich czarnej liście znajdują się 4 obiekty, które mogą doprowadzić do końca świata. Niektóre z nich zagrożą naszej cywilizacji już niebawem.
NASA stworzyła listę obiektów, które zagrażają naszej planecie. W zestawieniu NEO (Near-Earth Objects) znajduje się kilkanaście tysięcy obiektów. Większość z nich nie stanowi realnego zagrożenia dla naszej cywilizacji.
Niektóre są jednak wyjątkowo niebezpieczne. Szczegółową obserwacją zostały objęte 4 asteroidy:
?    (29075) 1950DA
?    (99942) Apophis
?    (101955) Bennu
?    (410777) 2009FD
Apophis doprowadzi do końca świata w 2036 roku?
Obecnie największe zagrożenie końcem świata związane jest z asteroidą Apophis. Obiekt o średnicy ok. 330 metrów już w 2029 roku minie Ziemię w odległości zaledwie 30 tys. km. Szansa na jego zderzenie z naszą planetą wynosi 1:37, czyli 2,7 proc. Asteroida za 10 lat wejdzie w kontakt z ziemską atmosferą, przez co przy kolejnym powrocie w okolice naszej planety (w 2036 roku) może znaleźć się na kursie kolizyjnym.
Asteroida Bennu. Kosmiczny olbrzym zagrozi Ziemi w przyszłym stuleciu
Bennu zagrozi naszej planecie w 2054 roku, kiedy to minie ją w odległości zaledwie 5 mln kilometrów. Jeszcze niebezpieczniej może być w 22 września 2060 roku, kiedy to Bennu zbliży się do Ziemi na odległość 750 tys. kilometrów.
Naukowcy największego zagrożenia ze strony Bennu spodziewają się znacznie później. Ta mierząca ok. 500 metrów Asteroida znajdzie się najbliżej naszej planety w latach 2169 ? 2199, a szanse na kolizję wyniosą wtedy 0,037 proc.
Koniec świata po uderzeniu (410777) 2009FD lub (29075) 1950DA
Na liście najniebezpieczniejszych asteroid znalazły się również (29075) 1950DA i (410777) 2009FD. Pierwsza z nich zagrozi Ziemi już w marcu 2032 roku, kiedy to przeleci w odległości zaledwie miliona kilometrów od naszej planety. Kolejne zbliżenie prognozowane jest na rok 2074.
2009FD została odkryta w 2009 roku i od tej pory stanowi jedno z największych zagrożeń dla naszej planety. Obiekt ten może mieć nawet 470 metrów średnicy i ważyć ok. 2,8 mln ton. Największe ryzyko związane z ewentualną kolizją 2009FD z Ziemią będzie miało miejsce w 2185 roku i 2190 roku.
https://wiadomosci.wp.pl/cztery-najbardziej-niebezpieczne-obiekty-w-kosmosie-kazdy-z-nich-moze-sprowadzic-na-nas-koniec-swiata-6427922298873473a

 

Cztery najbardziej niebezpieczne obiekty w kosmosie. Każdy z nich może sprowadzić na nas koniec świata.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niebo w czwartym tygodniu września 2019 roku
2019-09-24. Ariel Majcher  
W poniedziałek 23 września, o godzinie 9:50 polskiego czasu Słońce przecięło równik niebieski w drodze na południe i tym samym na północnej półkuli Ziemi zaczęła się astronomiczna jesień. Jednak ze względu na refrakcję atmosferyczną, powodującą pozorne podniesienie się obiektów blisko widnokręgu, pierwszym dniem krótszym od nocy będzie czwartek 26 września. Pod koniec pierwszego tygodnia jesieni Księżyc przejdzie przez nów, a ze względu na bardzo duże nachylenie ekliptyki do porannego widnokręgu, da się go obserwować prawie do samego spotkania ze Słońcem. Przed północą nisko na południowym zachodzie widoczne są planety Jowisz i Saturn, zaś przez większą część nocy i znacznie wyżej nad widnokręgiem wędrują planety Neptun i Uran.
Najbliższe dni Księżyc spędzi na niebie porannym, odwiedzając gwiazdozbiory Bliźniąt, Raka, Lwa i Panny. W tym ostatnim gwiazdozbiorze znajduje się też Słońce, a w sobotni poranek oddzieli je od Srebrnego Globu zaledwie 8°. Jednak przy odpowiednio odsłoniętemu widnokręgowi i przejrzystej atmosferze można wtedy podjąć próbę odnalezienia Księżyca przez lornetkę, lub teleskop. Umożliwi to bardzo duże nachylenie ekliptyki do widnokręgu. Oczywiście jest to wyzwanie ekstremalne nawet dla doświadczonych obserwatorów, gdyż o godzinie 6 rano, czyli jakieś 40 minut przed wschodem Słońca, Księżyc zdąży się wznieść na zaledwie 2°, a faza jego tarczy wyniesie mniej, niż 1%. Nów przypada o godzinie 20:26, czyli 14,5 godziny później. Jest to jedyna okazja na upolowanie tak cienkiego sierpa Księżyca tej jesieni, przy kolejnych nowiach w październiku i listopadzie faza tarczy naturalnego satelity Ziemi będzie większa.
Lecz zanim Księżyc dotrze do nowiu, rozświetli nieco niebo przed wschodem Słońca. O poranku w poniedziałek 23 września jego tarcza zajmowała pozycję w środku gwiazdozbioru Bliźniąt i przecinała linię, łączącą gwiazdy Kastor i Alhena, czyli drugą i trzecią co do jasności gwiazdę Bliźniąt. Sierp Księżyca miał wtedy 39%. Dobę później Srebrny Glob dotarł na pogranicze gwiazdozbiorów Bliźniąt i Raka, niewiele ponad 7° na południe od Polluksa, najjaśniejszej gwiazdy konstelacji Bliźniąt. Tego ranka jego faza zmniejszyła się do 28%.
W środę 24 września księżycowy sierp pokaże fazę 18% i znajdzie się ponad 3° na wschód od M44, znanej gromady otwartej gwiazd, którą można dostrzec nawet gołym okiem. Przybiera wtedy postać mgiełki.
Dwa następne poranki Srebrny Glob spędzi w gwiazdozbiorze Lwa. W czwartek jego sierp zwęzi się do 10%;. 5° pod nim zaświeci Regulus, najjaśniejsza gwiazda Lwa, a na lewo i w górę od niego ? pozostała część tzw. sierpa w Lwie, z gwiazdą Algieba, jako trzecią w kolejności, poczynając od Regulusa. W czwartek tarcza Księżyca zmniejszy fazę do zaledwie 4% i pojawi się na nieboskłonie około 2,5 godziny przed Słońcem. Natomiast do momentu pokazanego na mapce jej wysokość zwiększy się aż do 15° i bez kłopotu da się ją wyłowić z zorzy porannej. Co innego w poranek sobotni, do którego Księżyc przesunie się o kolejne 15°. Ale o tym już wspomniałem wyżej.
Po nowiu Księżyc przeniesie się na niebo wieczorne, ale tam ekliptyka tworzy znacznie mniejszy kąt z widnokręgiem i jego warunki obserwacyjne wtedy są znacznie gorsze. W tym tygodniu jeszcze niepodzielnie rządzą na nim planety Jowisz i Saturn. Pierwsza z nich chowa się za widnokrąg niecałe 3 godziny po Słońcu, a zatem na jej obserwacje zostaje bardzo mało czasu, a dodatkowo jej obraz silnie zniekształca falowanie naszej atmosfery. Jasność Jowisza zmniejszyła się już do -2 magnitudo, a jego tarcza ma średnicę 36?.
W układzie księżyców galileuszowych planety w tym tygodniu będzie można dostrzec następujące zjawiska (na podstawie strony Sky and Telescope oraz programu Starry Night):
 
?    23 września, godz. 19:36 ? wyjście Io z cienia Jowisza, 20? na wschód od tarczy planety (koniec zaćmienia),
?    25 września, godz. 19:35 ? minięcie się Europy (N) i Io w odległości 9?, 80? na wschód od brzegu tarczy Jowisza,
?    27 września, godz. 18:30 ? od zmierzchu cień Ganimedesa na tarczy Jowisza (na południku centralnym),
?    27 września, godz. 18:52 ? minięcie się Ganimedesa (N) i Europy w odległości 20?, 35? na zachód od brzegu tarczy Jowisza,
?    27 września, godz. 20:06 ? zejście cienia Ganimedesa z tarczy Jowisza,
?    29 września, godz. 18:25 ? od zmierzchu Europa na tarczy Jowisza (w I ćwiartce),
?    29 września, godz. 18:34 ? wejście cienia Europy na tarczę Jowisza,
?    29 września, godz. 18:42 ? zejście Europy z tarczy Jowisza,
?    29 września, godz. 20:52 ? wejście Io na tarczę Jowisza,
?    29 września, godz. 21:16 ? zejście cienia Europy z tarczy Jowisza.
 
Planeta Saturn niedawno zmieniła kierunek swojego ruchu na prosty, czyli z zachodu na wschód i powoli zwiększa prędkość kątową. Planeta Jowisz porusza się szybciej i do końca tygodnia zbliży się do Saturna na odległość 26°. Saturn znajduje się 1,5 stopnia na południe od gwiazdy 3. wielkości ?2 Sgr, sam świecąc blaskiem +0,5 magnitudo. Tarcza planety ma średnicę 17?. Maksymalna elongacja Tytana, największego i najjaśniejszego księżyca Saturna, tym razem zachodnia, przypada w sobotę 28 września. Tytan świeci blaskiem +8,7 wielkości gwiazdowej i jest widoczny już w lornetkach.
Gdy zrobi się już całkiem ciemno, dobrze widoczne są planety Neptun i Uran. Zwłaszcza, że Księżyc świeci rano i nie przeszkadza w ich obserwacjach. Planeta Neptun jest już po opozycji i pojawia się nad widnokręgiem jeszcze przed zachodem Słońca. Na początku nocy astronomicznej, około godziny 20:30, planeta wznosi się na wysokości około 20° prawie dokładnie nad punktem SE widnokręgu. Planeta Uran, choć jest odległa od Neptuna o prawie 50°, wschodzi niecałe 1,5 godziny po Neptunie i o tej samej porze zajmuje pozycję na wysokości 10° nad wschodnią częścią nieboskłonu. W przeciwieństwie do planet Jowisz i Saturn nie są to wysokości bliskie maksymalnym, jakie osiągają te planety. Neptun góruje mniej więcej o 23:30 na wysokości przekraczającej 30°, natomiast Uran przecina południk lokalny 3 godziny później i czyni to na wysokości o 20° większej.
Obie planety poruszają się ruchem wstecznym. Neptun oddala się od gwiazdy 4. wielkości ? Aquarii. Do końca tygodnia zwiększy dystans do niej do ponad 36?, a więc już więcej, niż średnica kątowa Słońca, czy Księżyca. Jego blask wynosi +7,8 wielkości gwiazdowej. Planeta Uran swoją pętlę po niebie kreśli ponad 10° na południe od Hamala, najjaśniejszej gwiazdy konstelacji Barana, a jej blask jest o ponad 2 magnitudo większy od jasności Neptuna. Dzięki czemu na ciemnym niebie można ją próbować dostrzec gołym okiem. I może to być łatwiejsze od odnalezienia Księżyca w sobotę 28 września.
https://news.astronet.pl/index.php/2019/09/24/niebo-w-czwartym-tygodniu-wrzesnia-2019-roku/

Niebo w czwartym tygodniu września 2019 roku.jpg

Niebo w czwartym tygodniu września 2019 roku2.jpg

Niebo w czwartym tygodniu września 2019 roku3.jpg

Niebo w czwartym tygodniu września 2019 roku4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Białystok/ Blisko 38 mln zł będzie kosztowała budowa uniwersyteckiej biblioteki i planetarium
2019-09-25.
Blisko 38 mln zł będzie kosztowała budowa gmachu biblioteki Uniwersytetu w Białymstoku i obserwatorium astronomicznego wraz z planetarium. Obiekty te - jak mówią władze uczelni - będą służyły zarówno środowisku akademickiemu, jak i mieszkańcom.
We wtorek uroczyście wmurowano akty erekcyjne pod budowę obu obiektów, które powstają na kampusie Uniwersytetu w Białymstoku (UwB). Uczelnia od jakiegoś czasu starała się o budowę nowego gmachu biblioteki, po sprzedaży dotychczasowego budynku związanej z przenosinami części wydziałów na kampus uczelni. Wykonawcę udało się wyłonić na początku roku w drugim przetargu, który obejmował nie tylko budowę biblioteki, ale też obserwatorium. Wybrano ofertę firmy Budimex; prace rozpoczęły się w kwietniu.
Jak mówił podczas wtorkowej uroczystości rektor UwB prof. Robert Ciborowski, "będzie to naprawdę nowoczesna biblioteka, świetnie wyposażona, myślę, że odpowiadająca XXI wiekowi, przede wszystkim w kwestii dostępu do tego, co dla studentów i pracowników najważniejsze, czyli do książek". Dodał, że obserwatorium z planetarium wprowadzi w XXI wiek - jeśli chodzi o zainteresowanie nauką - także mieszkańców miasta i regionu; ma być też początkiem parku doświadczalnego na wzór krakowskiego Parku Jordana.
Inwestycja dofinansowana jest ze środków resortu nauki. Minister nauki i szkolnictwa wyższego, wicepremier Jarosława Gowina podkreślił w liście odczytanym podczas uroczystości, że Uniwersytet w Białymstoku "stale poszerza swój potencjał, czego jednym z wyznaczników jest rozbudowa bazy naukowo-dydaktycznej". "To niezaprzeczalny dowód prężnego rozwoju uniwersytetu i zaangażowania środowiska akademickiego" - napisał szef resortu nauki. Wyraził nadzieję, że inwestycja przyczyni się do podniesienia poziomu kształcenia, jakości badań i rangi uczelni. Zauważył też, że dla rozwoju nauki i gospodarki ważne jest wspieranie ośrodków położonych z dala od dużych metropolii.
Obecni na uroczystości przedstawiciele władz miasta i regionu podkreślali ważną rolę inwestycji dla rozwoju uczelni i miasta. Wojewoda podlaski Bohdan Paszkowski wyraził nadzieję, że inwestycja będzie impuls nie tylko do rozwoju uczelni, ale i w rozwoju społeczno-gospodarczym województwa i miasta, a wszyscy mieszkańcy będą mogli korzystać ze wsparcia uczelni.
Marszałek województwa podlaskiego Artur Kosicki zauważył, że powstające obiekty wpłyną na jakość i komfort nauczania na uczelni, ale - jak dodał - spowoduje, że będzie to jeden z najlepszych ośrodków w kraju, ale też w Europie. Natomiast prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski wskazał, że każda nowa inwestycja w mieście "pomnaża nasz kapitał i nasz dorobek", a ta będzie służyła wszystkim mieszkańcom.
W aktach erekcyjnych, które wmurowano na budowach obu gmachów, znalazł się zapis, że zarówno biblioteka, jak i obserwatorium z planetarium to "kolejny etap integracji budynków uczelni w kampusie", a inwestycje spełnią "wszelkie potrzeby akademickiej społeczności i przyczyni się do urzeczywistnienia najważniejszej misji uniwersytetu, jaką jest rozwój nauki".
Budowa biblioteki i obserwatorium z planetarium finansowana jest ze środków własnych uczelni oraz środków z Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego; z MNiSW pochodzi blisko 35 mln zł. Budowa biblioteki ma się zakończyć na początku 2021 roku, obserwatorium na wiosnę 2020 roku. Przedstawiciel wykonawcy Mariusz Hurylski zapowiedział we wtorek, że firma stara się, by ukończyć inwestycję kilka miesięcy wcześniej.
Biblioteka będzie miała ponad 3 tys. metrów kwadratowych powierzchni, będzie można w niej pomieścić 12 tys. metrów bieżących półek na woluminy. Zostanie zbudowana na planie pięciokąta, będzie dwupiętrowa. Bryła ma nawiązywać do budynków kampusu. Na parterze znajdzie się magazyn o powierzchni ponad 850 m kw., który pomieści 500 tys. woluminów. Na tym poziomie znajdą się też pokoje pracy dla pracowników. Główną częścią na piętrze będzie atrium - zielone miejsce do wspólnego spędzania czasu. W nowej bibliotece znajdzie się też gabinet urodzonego w Białymstoku ostatniego prezydenta RP na uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego.
Natomiast obserwatorium astronomiczne i planetarium będzie miało sześć kondygnacji, wokół budynku powstanie park doświadczeń, a wraz z Uniwersyteckim Centrum Przyrodniczym, które już znajduje się na kampusie, będzie służyło popularyzowaniu nauk przyrodniczych i ścisłych.
Nowy kampus UwB otwarto w 2015 roku, ale zajęcia odbywały się tam już w 2014 roku. To największa inwestycja w dziejach uczelni; koszt budowy oraz wyposażenia obiektów w nowoczesny sprzęt to blisko 250 mln zł, w większości sfinansowany z funduszy unijnych. Swoje siedziby mają tam m.in. wydziały: matematyki, fizyki, informatyki oraz biologiczno-chemiczny.(PAP)
autorka: Sylwia Wieczeryńska
swi/ agt/

http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news%2C78717%2Cbialystok-blisko-38-mln-zl-bedzie-kosztowala-budowa-uniwersyteckiej

 

Białystok Blisko 38 mln zł będzie kosztowała budowa uniwersyteckiej biblioteki i planetarium.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowe, ciekawe wieści z Marsa. Pole magnetyczne planety pulsuje w tajemniczy sposób
2019-09-25.
Sonda InSight, wysłana na Marsa przez NASA w ramach programu Discovery, zaobserwowała właśnie bardzo ciekawe zjawisko, które może pomóc nam zrozumieć istotę funkcjonowania tego wciąż tajemniczego dla nas obiektu.
Amerykańska agencja poinformowała właśnie, że lądownik InSight, wysłany na Czerwoną Planetę w celu przeprowadzenie badań geofizycznych, a w szczególności sejsmologicznych, zaobserwował tajemnicze noce pulsowania, które trwają ok. dwóch godzin. Wszystko w ramach połączonego spotkania European Planetary Science Congress (EPSC) i American Astronomical Society (organizacja zrzeszająca zawodowych astronomów, jak również inne osoby zainteresowane jej działalnością), gdzie dowiedzieliśmy się również o kolejnych dowodach na wodę w stanie ciekłym pod powierzchnią Marsa.
Przypominamy, że InSight wystartował 5 maja 2018 i osiadł na powierzchni Marsa 26 listopada, a na jego pokładzie znajdowały się 3 instrumenty nauk planetarnych, czyli do badań z zakresu budowy i ewolucji planet, księżyców oraz mniejszych ciał niebieskich, a także procesów na nich zachodzących, jak również instrumenty pomocnicze, np. magnetometr do pomiaru wielkości, kierunku oraz zmian pola magnetycznego. To właśnie ten ostatni jest źródłem ostatnich rewelacji, bo z zebranych przez niego danych wynika, że miejsce jego lądowania ma silne pole magnetyczne, które czasami? pulsuje w nocy.
Pulsy potrafią trwać nawet do dwóch godzin i są najsilniejsze w północnej części - zdaniem NatGeo same pulsy nie powinny nikogo dziwić, ale fakt, ze występują jedynie w nocy, a konkretniej ok. północy,  jest już bardzo interesujący. Naukowcy nie są jeszcze w stanie tego wytłumaczyć, ale mają nadzieję, że wykonane przez lądownik pomiary będą w stanie pomóc nam zrozumieć różnice między polami magnetycznymi Ziemi i Marsa.
Nie mniej fascynujące są kolejne dowody na istnienie wody na Marsie, które sugerują, że planeta mogła być kiedyś pokryta ogromnymi oceanami (zupełnie jak piekielna obecnie Wenus, o czym dopiero co pisaliśmy). Naukowcy za sprawą wspomnianego magnetometru znaleźli ostatnio głęboki przewodzący obszar pod powierzchnią planety, ale potrzebują więcej czasu, żeby go właściwie zidentyfikować, a co więcej żadne dane nie zostały jeszcze naukowo zrecenzowane. Tak czy inaczej, lądownik w ciągu niecałego roku dostarczył nam tyle cennych informacji, że nie pozostaje nic innego, jak tylko z zainteresowaniem wypatrywać kolejnych.
Źródło: GeekWeek.pl/EPSC/NASA / Fot. NASA
https://www.geekweek.pl/news/2019-09-25/nowe-wiesci-z-marsa-pole-magnetyczne-planety-pulsuje-w-tajemniczy-sposob/

Nowe, ciekawe wieści z Marsa. Pole magnetyczne planety pulsuje w tajemniczy sposób.jpg

Nowe, ciekawe wieści z Marsa. Pole magnetyczne planety pulsuje w tajemniczy sposób2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Początek końca rakiet Proton
2019-09-25. Krzysztof Kanawka
Rosyjskie zakłady im. Chruniczewa zakończą niebawem produkcję rakiet Proton.
Rakieta Proton to prawdziwa legenda sektora kosmicznego. Pierwszy start rakiety tej rodziny nastąpił ponad pół wieku temu ? w 1965 roku. Do września 2019 roku łącznie przeprowadzono 420 startów rakiety rodziny Proton.
Rakiety Proton charakteryzują się dużą nośnością ? do prawie 24 ton na niską orbitę okołoziemską (LEO) i ponad 6,5 tony na orbitę geostacjonarną transferową (GTO). To właśnie rakieta Proton wyniosła dwa ważne elementy rosyjskiej sekcji Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) ? moduły Zarja (listopad 1998) i Zwiezda (lipiec 2000). W niedalekiej przyszłości rakieta Proton ma wynieść duży rosyjski moduł MLM Nauka (aktualnie start planowany jest na listopad 2020). Od 1996 roku rakieta Proton jest także oferowana komercyjnie ? najczęściej do wynoszenia ciężkich satelitów telekomunikacyjnych na orbitę geostacjonarną.
Najnowsza ? i jak się okazuje ostatnia ? wersja tej rakiety nosi nazwę Proton-M. Pierwszy lot tej wersji nastąpił w 2001 roku. Ta rakieta była w poprzedniej dekadzie popularnym nośnikiem dużych satelitów telekomunikacyjnych na GEO. Rekordowym ładunkiem tego typu był satelita ViaSat-1 o masie startowej 6740 kg*.
Katastrofy, konkurencja, kontaminacja
Oczywiście, długa służba rakiety Proton nie obyła się bez wypadków. Około 50 startów Protonów zakończyło się niepowodzeniem. Najbardziej spektakularną katastrofą był nieudany lot Protona-M z lipca 2013. Często za katastrofy i nieudane starty odpowiadała niska jakość produkcji tej rakiety.
W 2016 roku wydawało się, że rakieta Proton ma przed sobą jeszcze wiele lat służby. Proponowano nawet wersje rozwojowe tej rakiety, bardziej dopasowane do zmieniających się wymagań na rynku. Komercyjny operator tych rakiet ? firma ILS ? proponowała wersje Proton Light i Proton Medium.
W ostatnich latach nie tylko zawodność zaczęła ciążyć rakiecie Proton. Ta rakieta jest coraz rzadziej wybierana z uwagi na nową generację rakiet nośnych, które skutecznie konkurują z Protonem. Z pewnością rakieta Falcon 9 zabrała dużą część rynku wcześniej obsługiwanego przez rakiety Proton. Dużą część pozostałego rynku zabrała także europejska rakieta Ariane 5, która charakteryzuje się bardzo wysokim poziomem niezawodności.
Ponadto, rakieta Proton jest napędzana wyjątkowo toksycznym paliwem. Tereny w pobliżu stanowiska startowego tych rakiet został skażony kilkuset tonami różnych chemikaliów, m.in. nafty, heptylu i amylu. Kazachstan (na terenie którego znajduje się kosmodrom Bajkonur) często protestował przeciwko zbyt wolnym działaniom Rosji przy oczyszczaniu terenów wokół stanowisk startowych jak i wokół miejsc upadku pierwszych stopni.
Koniec służby rakiet Proton
W ostatnich latach częstotliwość startów rakiety Proton wyraźnie spadła. Coraz częściej pojawiały się doniesienia, że służba tych rakiet dobiega końca. W połowie września 2019 pojawiła się informacja, że rosyjskie zakłady im. Chruniczewa zakończą niebawem produkcję rakiet Proton. Te zakłady zbudują jeszcze 11 rakiet i na tym zakończy się długa historia rakiet rodziny Proton.
Co zastąpi Protony? Powoli do służby jest wprowadzana rakieta Angara, startująca m.in. z nowego kosmodromu Wostoczny. Pojawiają się także i inne konstrukcje, z których kilka prawdopodobnie nie zakończy etapu projektowania. Wydaje się, że wraz z odejściem rakiet Proton Rosja przynajmniej chwilowo może ograniczyć sobie możliwości wynoszenia cięższych ładunków w przestrzeń kosmiczną. Pytanie tylko ? na jak długo?
*Warto jednak dodać, że to nie jest najcięższy satelita, jaki kiedykolwiek znalazł się na orbicie GEO. Tym satelitą jest obecnie Telstar 19V, wyniesiony w 2018 roku za pomocą rakiety Falcon 9.
https://kosmonauta.net/2019/09/poczatek-konca-rakiet-proton/

Początek końca rakiet Proton.jpg

Początek końca rakiet Proton2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś nastąpi równonoc jesienna
2019-09-25.
Chociaż astronomiczna jesień rozpoczęła się w poniedziałek, to na równonoc musieliśmy poczekać aż do dziś. Przyczyną tej rozbieżności jest aktualna definicja wschodu i zachodu Słońca.
Rzeczywiste zrównanie długości dnia z długością nocy nastąpi w środę. Dzień potrwa wtedy 12 godzin i 2 minuty, noc z 25 na 26 września równo 12 godzin, a następny dzień 11 godzin i 58 minut.
Przyczyną tej rozbieżności jest aktualna definicja wschodu i zachodu Słońca, według której za momenty tych zjawisk uznajemy pojawienie się nad horyzontem pierwszego fragmentu tarczy Słońca lub w przypadku zachodu zniknięcie za horyzontem ostatniego skrawka Słońca, a nie środka tarczy słonecznej.
Równonoc i astronomiczna jesień
Równonoc, nazywana również ekwinokcjum, to termin, którym określa się moment przechodzenia Słońca przez jeden z dwóch punktów (punkt Barana lub punkt Wagi). Zjawisko to występuje dwa razy w ciągu roku - wiosną oraz jesienią.
W poniedziałek o godzinie 9.50 Słońce osiągnęło punkt równonocy jesiennej (tak zwany punkt Wagi) i tym samym rozpoczęła się astronomiczna jesień. Na jesiennym niebie będzie można oglądać Saturna i Jowisza, rzadkie zjawisko tranzytu Merkurego na tle tarczy Słońca, a nawet tak zwane spadające gwiazdy.
Okres od momentu równonocy jesiennej do przesilenia zimowego uznawany jest za astronomiczną jesień. W tym okresie dzień jest krótszy od nocy i z każdym dniem różnica ta zwiększa się na korzyść nocy (Słońce zachodzi coraz wcześniej i wschodzi coraz później).
Ciekawe tradycje
Osoby zainteresowane astrologią duże znaczenie nadają dniom równonocy jesiennej. Niektórzy chętnie obchodzą wtedy sabat Mabon, czyli święto, które zwiastuje początek nowej pory roku. Mabon to czas, w którym nie tylko dzień równa się z nocą, lecz także moment, w trakcie którego równoważą się dwie siły - dobra i zła. Obchodzący święto chętnie ozdabiają w tym czasie swoje domy, wykorzystując w tym celu sezonowe warzywa, jarzębinę oraz kolorowe liście.
Ważnym świętem związanym z dniami równonocy jesiennej są dożynki. Według tradycji słowiańskiej święto plonów to czas, w którym należy podziękować za zbiory, zgromadzone zapasy i jednocześnie poprosić o urodzaj na przyszły rok. Dożynki do dziś mają charakter ogólnopaństwowy i obchodzone są w wielu krajach światach. W przeszłości podczas tego święta (obchodzonego dokładnie w dzień równonocy) wykonywane były również rytuały, które miały na celu odegnać zło, a przywołać szczęście i dobrobyt dla całego domu lub wioski.
Co na niebie?
W pierwszych jesiennych miesiącach, czyli we wrześniu i październiku, dominujące na niebie są ciągle gwiazdozbiory letnie, w szczególności tak zwany trójkąt letni, którego wierzchołki stanowią jasne gwiazdy z konstelacji Łabędzia, Lutni i Orła. W późniejszych miesiącach zaczyna z kolei wschodzić charakterystyczny gwiazdozbiór nieba zimowego - Orion, w przypadku którego jasne gwiazdy tworzą symboliczną sylwetkę człowieka.
Jeśli chodzi o planety, na wieczornym jesiennym niebie dość nisko nad horyzontem możemy zobaczyć Saturna i Jowisza. Merkury i Wenus zachodzą zbyt szybko o zmierzchu, aby je można było dobrze obserwować. Dopiero pod koniec jesieni Wenus będzie widoczna lepiej. Z kolei Mars wschodzi nad ranem. Posiadacze teleskopów mogą zapolować na Urana i Neptuna, które będą widoczne przez większą część nocy - Uran w konstelacji Barana, a Neptun w gwiazdozbiorze Wodnika.
Źródło: PAP, tvnmeteo.pl
Autor: anw/rp
https://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/prognoza,45/dzis-nastapi-rownonoc-jesienna,301154,1,0.html

Dziś nastąpi równonoc jesienna.jpg

Dziś nastąpi równonoc jesienna2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziura ozonowa najmniejsza od 35 lat. Dlaczego w kwestii ocieplenia klimatu nie jesteśmy tak skuteczni?
2019-09-25. Aleksandra Stanisławska
Dziura ozonowa zmniejszyła się dzięki skutecznej reakcji społeczności międzynarodowej. Pod koniec lat 80. świat potrafił podjąć wspólne działania w celu ochrony atmosfery, a więc wycofać szkodliwe freony i zażegnać kryzys. Dlaczego podobnie skutecznie nie potrafimy walczyć z ociepleniem klimatu?
?Według naszych prognoz tegoroczna dziura ozonowa będzie jedną z najmniejszych, które obserwowaliśmy od połowy lat 80.? ? stwierdził Antje Inness z Copernicus Atmosphere Monitoring Service (CAMS), europejskiej agencji zajmującej się gromadzeniem i monitorowaniem danych atmosferycznych. To dobra wiadomość, bo udało się ograniczyć stężenie substancji wywołujących rozpad ozonu w atmosferze. Z drugiej jednak strony dziura ozonowa w tym akurat roku zmniejszyła się głównie z powodu ocieplenia się stratosfery.
Dobrze pamiętam panikę w końcu lat 80. i na początku 90., związaną z powiększaniem się dziury ozonowej nad Antarktydą. Mówili o tym wszyscy. Kilka lat trwało, zanim przemysł wycofał z produkcji tzw. freony, czyli związki, które pod wpływem promieniowania ultrafioletowego ulegają rozpadowi, niszcząc przy okazji ozon (O3) w atmosferze ziemskiej. Freony udało się wycofać stosunkowo szybko, mimo że były wykorzystywane w wielu branżach, m.in. w sprężarkach i chłodziarkach, do produkcji lakierów i środków czyszczących czy jako gaz nośny w kosmetykach w sprayu. Jak do tego doszło i dlaczego podobnych działań nie ma co się spodziewać na polu walki z ociepleniem klimatu?
Jak to było z dziurą ozonową?
Szkodliwy wpływ freonów na atmosferę odkryli prof. Mario Molina, meksykański chemik atmosfery pracujący wówczas w Stanach Zjednoczonych, oraz jego przełożony na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley ? Frank Sherwood Rowland. Pierwsze badania na ten temat opublikowali w piśmie ?Nature? w 1974 roku. Freony to potoczna nazwa wykorzystywanych w przemyśle związków o nazwie chlorofluorowęglowodory (w skrócie CFC). Są to niezwykle stabilne związki, które nie ulegają rozkładowi wskutek naturalnych procesów, jak inne zanieczyszczenia powietrza. Molina zaobserwował, że CFC w stanie nienaruszonym docierają do stratosfery, gdzie pod wpływem ultrafioletu są rozbijane na bardzo aktywne substancje, takie jak atomy chloru czy wolne rodniki. A ponieważ chlor wchodzi w gwałtowne reakcje z ozonem, naukowcy doszli do wniosku, że stanowi ogromne zagrożenie dla warstwy ozonowej w atmosferze.
Czym jest warstwa ozonowa? To warstwa w atmosferze niezwykle istotna dla życia na Ziemi, która chroni przed promieniowaniem ultrafioletowym (UV). Przypomnijmy: ten rodzaj promieniowania szkodzi organizmom żywym, powodując uszkodzenia DNA. Nic więc dziwnego, że perspektywa zniszczenia warstwy ozonowej tak bardzo zaniepokoiła naukowców.
I rzeczywiście, było tak, jak przewidywali. W 1982 roku Joe Farman z British Antarctic Survey odkrył, że znaczna część warstwy ozonowej nad Antarktydą zanikła. Dlaczego akurat tam? Ubytki ozonu są najsilniej odczuwane podczas wiosny w rejonach okołobiegunowych, kiedy powrót światła słonecznego po nocy polarnej inicjuje procesy prowadzące do niszczenia tego gazu. To właśnie tam, przy bardzo niskich temperaturach (poniżej -83°C), tworzą się tzw. polarne chmury stratosferyczne, które umożliwiają zachodzenie reakcji niszczących ozon. Nad biegunem południowym dochodzi do tego regularnie, co roku (pomiędzy wrześniem a grudniem ponad Antarktydą ubytki ozonu sięgają aż 60 proc.), zaś nad północnym ? od czasu do czasu.
Średnia grubość warstwy ozonowej to 300-500 dobsonów (jednostek nazwanych tak na cześć badacza ozonu w atmosferze, Gordona Dobsona), a o dziurze ozonowej mówi się wtedy, kiedy wartość ta spada poniżej 220 dobsonów.
W 1994 roku nad Antarktydą odnotowano rekord ? zaledwie 96 dobsonów. Aż do pierwszej dekady XXI wieku co roku wiosną warstwa ozonowa w tym rejonie przyjmowała wartości minimalne na poziomie 110 dobsonów (z wyjątkiem 2002 roku).  W 2006 roku dziura osiągnęła rekordowe rozmiary 27 mln km2, co daje powierzchnię dwukrotnie większą od powierzchni samej Antarktydy.
W tym czasie społeczność międzynarodowa już działała pełną parą. W 1985 roku uchwalono Konwencję wiedeńską w sprawie ochrony warstwy ozonowej ? zobowiązywała ona 28 państw, które zdecydowały się ją podpisać, do ograniczenia emisji gazów zubożających warstwę ozonową planety. W 1987 roku podpisano z kolei Protokół montrealski, w ramach którego 196 krajów i Unia Europejska zdecydowały się drastycznie zredukować ich emisje.
Dzięki tym regulacjom warstwa ozonowa powoli się odradza. Światowa Organizacja Meteorologiczna (WMO) prognozuje, że około 2060 roku dziura ozonowa może powrócić do stanu sprzed 1980 roku. Wieści płynące z Antarktydy są już teraz pocieszające, bo w 2017 roku dziura skurczyła się na tyle, że zbliżyła się do swoich rozmiarów z końca lat. 80., a teraz jest najmniejsza od połowy lat 80.
Jak to możliwe, że z dziurą ozonową zadziałano tak skutecznie? I dlaczego tak się nie dzieje w związku z ratowaniem klimatu?
?Mieliśmy więcej szczęścia niż klimatolodzy, bo zmiany klimatu zostały błyskawicznie upolitycznione ? powiedział prof. Mario Molina w rozmowie z prof. Szymonem Malinowskim, opublikowanej w magazynie Polskiej Akademii Nauk ?Academia? (wydanie specjalne 1/6/2019). ? Trochę to wynikało z faktu, że mieliśmy do czynienia z małą grupą producentów, którzy zachowali się odpowiedzialnie i przyjęli wyniki badań do wiadomości. W przypadku zmian klimatu mamy całe mnóstwo branż i grup politycznych, a problem jest bardzo upolityczniony. CFC nie były aż tak ogromnym problemem, więc łatwiej go było rozwiązać. Nasza historia to przykład tego, jak społeczeństwa mogą wspólnymi siłami rozwiązać globalny problem. Jeśli jest jakieś podobieństwo między zmianami klimatu a CFC, to takie, że nie ma znaczenia, który kraj emituje gazy cieplarniane ? współpracować muszą wszystkie?.
W latach 80. CFC (czyli ?freony?) produkowało pięć-sześć dużych koncernów chemicznych, które dostosowały się do regulacji pod wpływem nacisków naukowców i rządów. Działania przy ograniczaniu skutków ocieplenia klimatu są dużo bardziej złożone i obejmują m.in. przestawienie gospodarki światowej na gospodarkę niskoemisyjną oraz drastyczne zmiany w sposobie użytkowania gruntów czy produkcji żywności. Zagrożenie jest jednak tak wielkie, że trzeba czym prędzej podjąć te działania, zanim będzie za późno, żeby coś zmienić.
Przykład skuteczności przy zwalczaniu dziury ozonowej jest godny pochwały, jednak i w tym przypadku nie wszystko jest tak różowe, jakby się zdawało.
Po pierwsze, od 2012 roku państwa azjatyckie (nie ustalono, które) znów wypuszczają do atmosfery nieautoryzowane emisje zakazanego związku CFC-11, czyli szkodliwego dla ozonu trichlorofluorometanu, a nasilenie tego procederu nastąpiło w 2018 roku.
Po drugie zaś, tegoroczne prognozowane zmniejszenie się dziury ozonowej jest efektem ogrzania się stratosfery, jak donosi CAMS. Wyższe temperatury powodują zaburzenia wiru polarnego, czyli układu niskiego ciśnienia, który w okresie nocy polarnej tworzy się nad obszarami biegunowymi. To z kolei utrudnia formowanie się polarnych chmur stratosferycznych, które, by zainicjować niszczenie ozonu, potrzebują niskich temperatur. To dlatego dziura ozonowa w tym sezonie ma szansę osiągnąć rekordowo małe rozmiary.
Choć naukowcy nie mówią otwarcie o tym, że to ocieplenie klimatu w tym akurat przypadku hamuje rozwój dziury ozonowej, to jednak można zauważyć związek pomiędzy tymi zjawiskami ? zaburzenia wiru polarnego nasilają się wraz z podwyższaniem się średnich globalnych temperatur na Ziemi, a im cieplejszy wir, tym mniej ozonu ulega rozpadowi.
Jednak w ostatecznym rozrachunku ocieplenie klimatu wcale nie sprzyja zmniejszaniu się dziury ozonowej. Raport stworzony przez naukowców z Programu Środowiskowego Organizacji Narodów Zjednoczonych i opublikowany w piśmie ?Nature Sustainability? wskazuje, że emisje gazów cieplarnianych zatrzymują więcej ciepła w dolnej warstwie atmosfery, co prowadzi do ochłodzenia jej górnych warstw. Te niższe temperatury w górnych warstwach atmosfery spowalniają odbudowę warstwy ozonowej. Dziura może więc ?goić się? dłużej niż do prognozowanego 2060 roku.
Cóż, w sprawach klimatu nic nie jest proste. Sprawdza się jedno: wspólne działanie regulowane porozumieniami międzynarodowymi. Bez tego nie mamy co liczyć na jakiekolwiek ruchy przeciwdziałające ocieplaniu się klimatu.
https://www.crazynauka.pl/dziura-ozonowa-najmniejsza-od-35-lat-dlaczego-w-kwestii-ocieplenia-klimatu-nie-jestesmy-tak-skuteczni/

 

Dziura ozonowa najmniejsza od 35 lat. Dlaczego w kwestii ocieplenia klimatu nie jesteśmy tak skuteczni.jpg

Dziura ozonowa najmniejsza od 35 lat. Dlaczego w kwestii ocieplenia klimatu nie jesteśmy tak skuteczni2.jpg

Dziura ozonowa najmniejsza od 35 lat. Dlaczego w kwestii ocieplenia klimatu nie jesteśmy tak skuteczni3.gif

Dziura ozonowa najmniejsza od 35 lat. Dlaczego w kwestii ocieplenia klimatu nie jesteśmy tak skuteczni4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sojuz MS-15 na ISS
2016-09-25. Krzysztof Kanawka
Dwudziestego piątego września nastąpił start załogowej misji Sojuz MS-15. Sześć godzin po starcie Sojuz dotarł do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.
Start Sojuza MS-15 nastąpił 25 września 2019 roku o godzinie 15:57 CEST. Start odbył się z kosmodromu Bajkonur za pomocą rakiety Sojuz-FG. Na pokładzie kapsuły Sojuz MS-15 znalazło się troje kosmonautów:
?    Oleg Skripoczka (Rosja / Roskosmos, 3 lot kosmiczny)
?    Jessica Meir (USA / NASA, 1 lot kosmiczny)
?    Hazza al-Mansouri (Zjednoczone Emiraty Arabskie, 1 lot kosmiczny)
W czasie krótszym od dziesięciu minut od startu Sojuz MS-15 wszedł na wstępną orbitę okołoziemską. Przez kolejne sześć godzin Sojuz MS-15 ?doganiał? Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS). Wreszcie, o 21:42 CEST Sojuz MS-15 dotarł do Stacji.
Dla Zjednoczonych Emiratów Arabskich (ZEA / UAE) jest to ważna misja. Jest to pierwsza wyprawa kosmonauty z tego państwa i jednocześnie trzeci lot kosmiczny Araba. Jest to także dowód na coraz większe ambicje ZEA w dziedzinie nauki i techniki, w tym branży kosmicznej. Wybór astronauty tego państwa trwał w 2017 i 2018 roku. Łącznie z czterech tysięcy aplikacji wybrano dwóch kandydatów: Hazza al-Mansuri oraz Sultan an-Najadi. Co ciekawe, podczas selekcji kandydatów pojawiła się także informacja, że docelowo ZEA ma zamiar wykonać długoterminowy orbitalny lot swojego astronauty.
Hazza al-Mansouri spędzi na pokładzie ISS zaledwie kilka dni i powróci trzeciego października na Ziemię na pokładzie Sojuza MS-12.
Skripoczka i Meir pozostaną na pokładzie ISS od początku kwietnia 2020 roku. W tym czasie do Stacji powinny dotrzeć po raz pierwszy załogowe misje nowej generacji pojazdów: Dragon 2 firmy SpaceX oraz CST-100 Starliner firmy Boeing.
W tym starcie po raz ostatni do lotu załogowego wykorzystano rakietę Sojuz w wersji FG. Przyszłe rosyjskie starty załogowe będą korzystać z wersji Sojuz 2. Ponadto, był to ostatni (przynajmniej na 3 lata) start z wyrzutni 1/5 w Bajkonurze ? tej samej, z której w 1961 roku w pierwszy lot kosmiczny wyruszył Jurij Gagarin.
Dotychczas tylko dwóch Arabów odbyło lot kosmiczny. Pierwszym był Saudyjczyk Sultan Bin Salman Al Saud, który odbył tygodniowy lot na pokładzie wahadłowca Discovery w ramach misji STS-51G w 1985 roku. Drugim arabskim astronautą jest Muhammad Faris z Syrii. W 1987 roku spędził tydzień na pokładzie stacji Mir w ramach misji Sojuz-TM 3.
(PFA)
https://kosmonauta.net/2019/09/sojuz-ms-15-na-iss/

 

Sojuz MS-15 na ISS.jpg

Sojuz MS-15 na ISS2.jpg

Sojuz MS-15 na ISS3.jpg

Sojuz MS-15 na ISS4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żelazowa magma wyjaśnieniem zagadki niskiej gęstości Psyche
2019-09-25.
Metaliczna asteroida Psyche intryguje astronomów, bowiem jest mniej gęsta niż ich zdaniem być powinna. Nowa teoria opracowana z udziałem naukowców z Uniwersytetu w Arizonie być może wyjaśnia jej niską gęstość i metaliczną powierzchnię.
Psyche, największa znana metaliczna asteroida w Układzie Słonecznym, należy do pasa planetoid krążących pomiędzy Marsem a Jowiszem. Badania jej powierzchni dowodzą, że składa się głównie z żelaza i niklu, a nie ze skał, tak jak większość znanych nam asteroid. Jednocześnie naukowcy oszacowali, że jej gęstość wynosi tylko około połowy gęstości typowego meteorytu żelaznego. Jak to możliwe do pogodzenia ze sobą?
Uważa się, że bogate w metale asteroidy powstały przy zderzeniach pomiędzy pierwotnymi planetozymalami, podczas których duża część zewnętrznego materiału tych ciał została usunięta, ukazując i pozostawiając ich wewnętrzne, metaliczne jądra. Te następnie ochładzały się i zestalały w zimnej przestrzeni kosmicznej. Podczas tego procesu chłodzenia resztkowe ilości żelaza, niklu i lżejszych pierwiastków takich jak siarka mogły wypłynąć na powierzchnię tych ciał przez wypełnione płynem pęknięcia zwane kanałami, pokrywając leżące wyżej, skaliste warstwy. Naukowcy nazywają prowadzące do tego procesy ferrowulkanizmem. To stosunkowo nowa idea - rodzaj wulkanizmu, w którym magma jest ciekłym metalem zamiast, jak w typowo ziemskich wulkanach, roztopionymi skałami. Teorię tą opisano szczegółowo w artykule opublikowanym niedawno w Nature Astronomy.
- Pierwsza połowa publikacji to tak naprawdę teoria. Pokazujemy, że proces ten jest możliwy - tłumaczy Michael Sori, współautor badań. - W drugiej połowie artykułu podajemy dwa przykłady zjawisk, które naszym zdaniem teoria ta może wyjaśniać. Jeden to meteoryty, a drugi - planetoida Psyche.
Meteoryty zwane pallasytami składają się zarówno z materiału pochodzącego z jądra i płaszcza planetozymali, prawdopodobnie zmieszanego ze sobą właśnie przez proces ferrowulkanizmu. Obszary ciekłego metalu wymieszanego z siarką są mniej gęste niż otaczający je materiał stały, wytwarzając przy tym pewnego rodzaju nadciśnienie i prawdopodobnie powodując rozprzestrzenianie się kanałów, co umożliwia ferrowulkanizm. Naukowcy ustalili też, jak daleko te kanały musiałyby się rozprzestrzeniać, aby do niego doprowadzić.
Obliczenia sugerują, że erupcje ferrowulkaniczne są możliwe w przypadku małych ciał bogatych w metale (w szczególności stopy bogate w siarkę) oraz ciał o płaszczach cieńszych niż około 35 kilometrów lub też tych ciał, w których płaszcz został lokalnie naruszony przez duże kratery uderzeniowe.
Zbliżająca się misja kosmiczna NASA do asteroidy Psyche, zaplanowana na rok 2022, pomoże naukowcom przetestować tę nową teorię. Erupcje ferrowulkaniczne mogą również tłumaczyć niską gęstość Psyche, która ma miejsce pomimo istnienia pomiarów radarowych i innych dowodów naukowych na wyraźnie metaliczny skład jej powierzchni. Naukowcy twierdzą ponadto, że asteroida może składać się z dwóch warstw, a wówczas jej metaliczne jądro jest otoczone skalistym płaszczem o niższej gęstości. Ferrowolkanizm mógłby w takiej sytuacji  przenosić materiał z jądra na powierzchnię, powodując tam wykrywanie pewnych ilości metalu przez nasze ziemskie  radary.

Czytaj więcej:
?    Cały artykuł
?    Praca naukowa: Ferrovolcanism on metal worlds and the origin of pallasites, Brandon C. Johnson et al.  (Nature Astronomy 2019)

Źródło: University of Arizona
Opracowanie: Elżbieta Kuligowska
Na ilustracji: Artystyczna wizja asteroidy Psyche. Źródło: ASU/Peter Rubin/CC-BY-SA-4.0
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/zelazowa-magma-wyjasnieniem-zagadki-niskiej-gestosci-psyche

Żelazowa magma wyjaśnieniem zagadki niskiej gęstości Psyche.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tajemnica brakujących zalążków czarnych dziur
2019-09-25
Wiemy, że w obecne we Wszechświecie, najcięższe czarne dziury wyrosły ze swoistych zalążków - mniejszych kosmicznych nasion. Nasiona te, odżywiane pochłanianym przez siebie gazem i pyłem lub łączące się z innymi gęstymi obiektami kosmicznymi, z czasem urosły, tworząc obserwowane dziś centra galaktyk takich jak Droga Mleczna. Ale w przeciwieństwie do roślin, zalążki tych olbrzymich czarnych dziur również musiały być kiedyś mniejszymi czarnymi dziurami. Problem w tym, że nikt jak dotąd nie znalazł jeszcze tych zalążków.
Istnieje hipoteza, zgodnie z którą supermasywne czarne dziury o masach rzędu setek tysięcy do miliardów mas Słońca wyrosły z populacji mniejszych czarnych dziur, których nigdy po prostu nie zaobserwowano. Ta nieuchwytna grupa, czyli tak zwane czarne dziury o masach pośrednich, składałaby się z obiektów o masach z zakresu 100 do 100 000 mas Słońca. Wśród setek znalezionych dotychczas czarnych dziur było mnóstwo ciał stosunkowo małych, ale naukowcom wciąż brakuje tych o typowo średnich masach.
Astronomowie starają się więc wyśledzić odległe obiekty pasujące do opisu takich czarnych dziur. Znaleźli dziesiątki potencjalnych kandydatów i pracują nad tym, by ostatecznie potwierdzić, że są one faktycznie tym, czego się poszukuje. Ale nawet jeśli one istnieją, otwiera to zupełnie nowe pytanie: jak właściwie powstały czarne dziury o masach pośrednich?
Czarna dziura to niezwykle gęsty obiekt, z którego nie może wydostać się nawet światło. Gdy materia wpada do czarnej dziury, nie ma już dla niej drogi powrotnej. Im bardziej czarna dziura pochłania okoliczną materię, tym bardziej nabiera masy. Najmniejsze czarne dziury nazywane są gwiazdowymi i mają masy od 1 do 100 mas Słońca. Tworzą się, gdy gwiazdy eksplodują w gwałtownych procesach prowadzących do wybuchu supernowej.
Z kolei tak zwane supermasywne czarne dziury to centra dużych galaktyk. Słońce i wszystkie inne gwiazdy Drogi Mlecznej krążą wokół czarnej dziury o nazwie Saggitarius A*, która ma masę rzędu 4,1 miliona mas Słońca. Jeszcze cięższa czarna dziura - o masie 6,5 miliarda mas Słońca - znajduje się w środku galaktyki M87. Supermasywna czarna dziura w M87 to ta sama, która pojawiła się na słynnym obrazie pochodzącym z Teleskopu Horyzontu Zdarzeń, pokazującym po raz pierwszy czarną dziurę i jej ?cień? rzucany na dysk akrecyjny w galaktyce. Ten cień jest efektem istnienia horyzontu zdarzeń, obszaru bez powrotu dla światła i materii wpadającej do wnętrza czarnej dziury. Supermasywne czarne dziury mają wokół siebie dyski zwane dyskami akrecyjnymi, złożone z niezwykle gorących, wysokoenergetycznych cząstek, które świecą jasno, gdy zbliżają się do horyzontu zdarzeń.To właśnie one sprawiają, że dyski te są jasne - pochłaniają one wciąż nową materię. Obszary takie nazywane są aktywnymi jądrami galaktycznymi (AGN-ami).
Kluczem do tajemnicy pochodzenia czarnych dziur jest fizyczny limit ich wzrostu. Nawet supermasywne czarne dziury rezydujące w centrach galaktyk mają ograniczenia co do dalszego nabierania masy, ponieważ pewna ilość materiału dysku akrecyjnego jest odpychana przez promieniowanie wysokoenergetyczne pochodzące z gorących cząstek przyspieszanych w pobliżu horyzontu zdarzeń. Na przykład po pochłonięciu otaczającego ją materiału czarna dziura o niewielkiej masie początkowej może być w stanie podwoić swoją masę dopiero za 30 milionów lat. Jeśli więc zaczynamy od masy 50 mas Słońca, po prostu nie jest możliwe dalsze zwiększenie się masy takiej czarnej dziury do miliarda mas Słońca w ciągu zaledwie miliarda lat.
W początkach historii Wszechświata zalążek czarnej dziury o średniej masie mógł powstać albo z powodu kolapsu grawitacyjnego dużej, gęstej chmury gazu, albo w wyniku wybuchu supernowej. Pierwsze gwiazdy, które wybuchały we Wszechświecie, miały w swoich zewnętrznych warstwach czysty wodór i hel, a cięższe pierwiastki były skoncentrowane tylko w ich jądrach. Taki skład gwiazd stanowi przepis na znacznie masywniejszą czarną dziurę, niż mogłaby powstać dziś, w wyniki eksplozji współczesnych gwiazd, które są znacznie bardziej ?zanieczyszczone? ciężkimi pierwiastkami, także w swych warstwach zewnętrznych, i tracą przez to większe ilości masy przez tzw. wiatry gwiazdowe.
Ale mimo to niektóre z uformowanych dawno, dawno  temu pierwotnych czarnych dziur powinny wciąż istnieć. Gdzie zatem one są?
Pewną wskazówkę dały naukowcom obserwacje prowadzone z udziałem interferometru grawitacyjnego LIGO, we współpracy z Caltech i Massachusetts Institute of Technology. Detektory LIGO w połączeniu z europejskim detektorem Virgo wciąż ujawniają różne możliwe połączenia czarnych dziur z innymi czarnymi dziurami i innymi gęstymi obiektami - na drodze obserwacji propagujących się jako zaburzenia czasoprzestrzeni fal grawitacyjnych. W 2016 roku konsorcjum LIGO ogłosiło jedno z najważniejszych odkryć naukowych ostatniego półwiecza: pierwszą detekcję fali grawitacyjnej. Detektory z Livingston w Luizjanie i Hanford w Waszyngtonie wykryły połączenie się ze sobą dwóch czarnych dziur. Ich masy to odpowiednio 29 i 36 mas Słońca, co nieco zaskoczyło naukowców. Choć technicznie nie są to jeszcze poszukiwane masy pośrednie, są one już wystarczająco duże, by wzbudzić zainteresowanie.
Możliwe jest więc, że wszystkie czarne dziury o masach pośrednich już dawno się ze sobą połączyły, ale prawdopodobne jest również, że nasze obecne technologie nie zostały dostrojone do ich zlokalizowania.
Poszukiwanie takich czarnych dziur jest trudne, ponieważ czarne dziury ze swej natury nie emitują światła. Jednak naukowcy mogą szukać konkretnych, świadczących o ich obecności poszlak przy użyciu wyrafinowanych teleskopów i innych instrumentów. Przykładowo - z uwagi na to, że przepływ materii do czarnej dziury nie jest stały, jasność okolic dysku akrecyjnego może być silnie zmienna w czasie. Takie zmiany można zobaczyć szybciej w mniejszych czarnych dziurach niż w przypadku tych większych.
Najbardziej obiecujący kandydat na czarną dziurę o pośredniej masie to HLX-1, obiekt około 20 000 razy cięższy niż Słońce. HLX-1 to skrót od Hyper-Luminous X-ray source 1. Został odkryty w 2009 roku przez australijskiego astronoma Seana Farrella, za pomocą teleskopu rentgenowskiego XMM-Newton należącego do Europejskiej Agencji Kosmicznej. Badania z 2012 roku, przeprowadzone z wykorzystaniem teleskopów kosmicznych Hubble i Swift (NASA), wykazały, że być może wokół tego obiektu krążą gromady młodych, niebieskich gwiazd. Możliwe więc, że dawniej był on środkiem galaktyki karłowatej, która została z czasem połknięta przez większą galaktykę, ESO 243-49. Harrison twierdzi, że wielu naukowców uważa HLX-1 za ?pewną? już czarną dziurę o masie pośredniej. Barwy emitowanego przez ten obiekt promieniowania rentgenowskiego i sposób, w jaki się on zachowuje, bardzo przypominają własności czarnej dziury. Ale dalsze polowanie na tego typu ciała wciąż trwa.
Mniej jasne obiekty, które też mogą być takimi czarnymi dziurami, nazywane są ultra jasnymi źródłami promieniowania rentgenowskiego (ULX). Pewiwn silnie "migoczący" ULX o nazwie NGC 5408 X-1 był od początku szczególnie intrygujący dla naukowców poszukujących czarnych dziur o masach pośrednich. Ale obserwatoria rentgenowskie NuSTAR i Chandra zaskoczyły ich, ujawniając, że wiele obiektów klasy ULX to wcale nie czarne dziury - okazują się one być pulsarami, niezwykle gęstymi gwiezdnymi pozostałościami, które świecą okresowo niczym latarnie morskie.
M82 X-1, najjaśniejsze źródło promieniowania rentgenowskiego w galaktyce M82, to kolejny bardzo jasny obiekt, który wydaje się migotać w skali czasowej zgodnej ze znaną nam z teorii, oczekiwaną zmiennością jasności dla czarnych dziur o masach pośrednich. Te zmiany jasności są związane z masą czarnej dziury, a odpowiada za nie materiał orbitujący w pobliżu wewnętrznego obszaru dysku akrecyjnego. W badaniu z 2014 roku przeanalizowano zmiany jasności w świetle rentgenowskim i oszacowano, że M82 X-1 ma masę około 400 mas Słońca.
Ostatnio naukowcy zbadali większą grupę możliwych czarnych dziur o masach pośrednich. W 2018 roku Chilingarian i jego współpracownicy opisali próbkę 10 takich kandydatów, analizując dane optyczne z przeglądu Sloan Digital Sky Survey i dopasowując do nich dane z teleskopów rentgenowskich Chandra i XMM-Newton. Obserwując z kolei przez naziemne teleskopy z Chile i Arizony Mar Mezcua z hiszpańskiego Instytutu Nauk Kosmicznych przeprowadził niezależnie podobne badania, również z użyciem danych z obserwatorium orbitalnego Chandra. Są szanse, że odkrył wówczas 40 rosnących wciąż czarnych dziur w galaktykach karłowatych, które mogą mieć poszukiwane masy pośrednie.
Galaktyki karłowate są interesującymi miejscami, w których można dalej szukać, ponieważ te nieco mniejsze układy gwiezdne mogą kryć w sobie czarne dziury o znacznie mniejszych masach niż te znajdujące się w centrach dużych galaktyk takich jak nasza. Z tego samego powodu naukowcy poszukują gromad kulistych - sferycznych koncentracji gwiazd znajdujących się na obrzeżach Drogi Mlecznej i innych galaktyk. Możliwe, że występują w nich czarne dziury o masach pośrednich, ale jeśli nie gromadzą one wokół siebie wystarczająco dużych ilości materii, może być trudno je dostrzec.
Łowcy tego typu czarnych dziur z niecierpliwością czekają na wystrzelenie kosmicznego teleskopu Jamesa Webba, który zajrzy w początki tworzenia się pierwszych galaktyk we Wszechświecie. Tym samym pomoże astronomom zrozumieć, co było pierwsze - galaktyki czy czarne dziury leżące w ich centrach - i jak takie czarne dziury mogły powstać. W połączeniu z obserwacjami rentgenowskimi dane te będą kluczowe dla zidentyfikowania części z najstarszych kandydatów na pośrednie czarne dziury.
Kolejne nowe narzędzie, uruchomione w lipcu tego roku przez rosyjską agencję kosmiczną Roscosmos, to Spectrum X-Gamma, satelita skanujący niebo w promieniach rentgenowskich. Informacje o falach grawitacyjnych, uzyskiwane na bieżąco dzięki  współpracy LIGO-Virgo, również pomogą w tych poszukiwaniach, podobnie jak planowana misja Europejskiej Agencji Kosmicznej - interferometr laserowy LISA. Ta flota nowych instrumentów i technologii pomoże astronomom, którzy przeszukują kosmiczny ogród w poszukiwaniu zalążków czarnych dziur i zarazem galaktyk takich jak Droga Mleczna.

Czytaj więcej:
?    Cały artykuł
?    Znaleziono ukrywającą się czarną dziurę
?    Uzyskano pierwsze w historii zdjęcie czarnej dziury
 
Źródło: NASA
Opracowanie: Elżbieta Kuligowska
Na zdjęciu: Galaktyka ESO 243-49, w której znajduje się wyjątkowo jasny obiekt - HLX-1. Jest on zaznaczony kółkiem. To najbardziej prawdopodobny kandydat na czarną dziurę o masie pośredniej.
Źródło: NASA, ESA, S. Farrell, Sydney Institute for Astronomy, University of Sydney
Na zdjęciu powyżej: Obraz centralnego obszaru galaktyki NGC1313. Jest ona domem dla ultra jasnego źródła promieni X, NCG1313X-1, które astronomowie zidentyfikowali jako czarną dziurę o tzw. masie pośredniej. NGC1313 ma rozmiar około 50 000 lat świetlnych i znajduje się w odległości 14 milionów lat świetlnych stąd, w granicach widocznego z półkuli południowej gwiazdozbioru Sieci (Reticulum).
Źródło: ESO
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/tajemnica-brakujacych-zalazkow-czarnych-dziur

Tajemnica brakujących zalążków czarnych dziur.jpg

Tajemnica brakujących zalążków czarnych dziur2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

We Wrocławiu tworzą wyjątkową antenę
2019-09-25
Thorium Space, wrocławska spółka z branży kosmicznej, pracuje nad niezwykle lekką i małą anteną, sterowaną elektronicznie, która będzie pracowała w paśmie E. Aby tego dokonać potrzebne jest specjalistyczne oprogramowanie. W tym celu rozpoczęła współpracę z ANSYS ? twórcą najnowocześniejszych rozwiązań programistycznych na świecie.
Thorium Space jest projektantem i konstruktorem nowatorskiej płaskiej anteny przeznaczonej na unikalne pasma nadawczo-odbiorcze, umożliwiające elektroniczne sterowanie wiązką i szybszą transmisję danych od oferowanych aktualnie na rynku. Misją spółki jest projektowanie nowatorskich rozwiązań technologicznych w zakresie konstruowania pojazdów kosmicznych i inteligentnych anten macierzowych mających zastosowanie w branży kosmicznej i sektorze obronności.
Kosmiczne możliwości
Aby znacznie rozwinąć swoją działalność, spółka rozpoczęła współpracę z ANSYS. To globalny lider na rynku symulacji inżynierskich, który współpracuje jedynie z najbardziej innowacyjnymi firmami na świecie. Od 2018 roku Thorium Space jest aktywnym członkiem programu ANSYS Start up Program.
- Nasz najnowszy projekt zakłada stworzenie bardzo skomplikowanej anteny ? mówi Paweł Rymaszewski, prezes Thorium Space - Praktycznie niemożliwe byłoby zaprojektowanie jej przybliżonymi metodami. Aby zrobić to bezbłędnie, niezbędne jest oprogramowanie, które wykonuje pełne numeryczne obliczenia elektromagnetyczne, np. ANSYS HFSS.
Projekt Thorium Space, realizowany dzięki oprogramowaniu ANSYS, ma na celu opracowanie innowacyjnego urządzenia nadawczo - odbiorczego pracującego w paśmie E. Jego stworzenie jest podyktowane widocznym trendem miniaturyzacji urządzeń branży space oraz potrzebą zwiększania maksymalnych prędkości transmisji danych oferowanych przez dostawców usług satelitarnych. Spółka zamierza rozwijać budowę kompletnego transpondera satelitarnego pracującego w pasmie E, posiadającego na pokładzie wielowiązkową antenę sterowaną elektronicznie.
Warto wiedzieć, jak zachowa się produkt
Oprogramowanie ANSYS, używane w badaniach Thorium Space, charakteryzuje się skalowalnością, kompleksowym podejściem i adaptacyjną architekturą. To wyróżnia je na tle innych narzędzi CAE. ANSYS rozwija oprogramowanie symulacji inżynierskich pozwalające na prognozę, jak produkt zachowa się w rzeczywistych warunkach jeszcze zanim powstanie. Pokrywa cały zakres zjawisk fizycznych, zatem żadne wyzwanie projektowe nie jest poza jego możliwościami. Ponieważ oprogramowanie ANSYS umożliwia sprawdzanie tysięcy rozwiązań w tym samym czasie, czego potrzeba do budowy jednego prototypu, jego możliwości są nieskończone. Pozwala to nie tylko zwiększać wydajność, ale również napędza innowacje.
Nowa jakość w branży
Za sprawą oferowanych przez ANSYS rozwiązań, Thorium Space ma zapewniony dostęp do takich symulacji, jakie są potrzebne na kolejnych etapach projektowania. Spółka zdecydowała się na wybór modułu HFSS do symulacji elektromagnetycznych. W szczególności użyteczną opcją jest automatyczne tworzenie skończonej macierzy antenowej i przyspieszenie ich obliczeń. - Rozwijanie produktu z użyciem symulacji inżynierskich ANSYS zapewnia zupełnie nową jakość ? twierdzi Paweł Rymaszewski.
Rozwiązania ANSYS doskonale się sprawdzają w branży lotniczej, motoryzacyjnej, zbrojeniowej, elektronicznej, energetycznej, materiałowej, inżynierii chemicznej i procesowej, medycznej czy sportowej. Klienci ANSYS projektują nowe rakiety do podboju kosmosu, autonomiczne pojazdy, zaawansowane implanty medyczne, naddźwiękowe pociągi, coraz bardziej wydajne turbiny wiatrowe i panele słoneczne, elektronikę, komputery oraz oprogramowanie wbudowane dla urządzeń z Internetu Rzeczy.
Ponad 40 tysięcy klientów na całym świecie używa oprogramowania ANSYS, w tym 96 ze 100 najbardziej przemysłowych firm z listy FORTUNE 500.
Czytaj więcej:
?    Strona Thorium Space
 
Źródło: Thorium Space
Na ilustracji: Wizualizacja anteny. Źródło: Thorium Space
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/we-wroclawiu-tworza-wyjatkowa-antene

We Wrocławiu tworzą wyjątkową antenę.jpg

We Wrocławiu tworzą wyjątkową antenę2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy jeziora na tytanie mogły powstać w wyniku eksplozji?

2019-09-25. Maria Puciata-Mroczynska 

Dzięki danym zebranym przez sondę Cassini udało się ostatnio opublikować nowy scenariusz wyjaśniający, skąd biorą się jeziora wypełnione metanem na Tytanie ? księżycu Saturna. Wokół jezior wznoszą się zbocza wysokie na dziesiątki metrów.

Tytan jest jedynym, poza Ziemią, ciałem posiadającym substancję w stanie ciekłym na swojej powierzchni. Jednak zamiast wody, na Tytanie można znaleźć zbiorniki wypełnione metanem i etanem. Na Ziemi te dwa węglowodory występują w stanie gazowym, jednak na Tytanie z powodu jego chłodnego klimatu metan i etan stają się cieczami.

Większość dotychczas istniejących modeli zakładała, że jeziora na Tytanie powstały w wyniku zjawiska rozpuszczania skały macierzystej przez ciekły metan. W wyniku tego roztwarzania powstałyby zbiorniki o stromych brzegach. Na Ziemi istnieją akweny o podobnym pochodzeniu, są to jeziora krasowe.

Jednak nowe badania pokazują, że dla małych jezior (o średnicy ok. kilkudziesięciu kilometrów) ta teoria się nie sprawdza. Proponują one, że jeziora powstają w wyniku wybuchów azotu. Gdy ciekły azot znajdujący się w skorupie Tytana zostanie podgrzany, powoduje wybuch i tym samym tworzy krater. Następnie krater zostaje wypełniony ciekłym metanem otoczony materiałem skalnym wyrzuconym w wyniku eksplozji. Ta teoria wyjaśnia, dlaczego niektóre kratery mają bardzo strome zbocza, wznoszące się wysoko nad poziom morza, co jest dosyć trudne do wyjaśnienia za pomocą poprzednich modeli.

Międzynarodowy zespół naukowców prowadzony przez Giuseppe Mitriego zauważył, że model, w którym brzegi są roztwarzane przez ciekły metan, nie zgadza się z tym, co widać na zdjęciach zebranych przez sondę Cassini podczas ostatniego bliskiego przelotu przy Tytanie. Brzegi jezior wznoszą się do góry, a procesy krasowe działają w przeciwnym kierunku. Badacze nie potrafią znaleźć wyjaśnienia tego zjawiska, które pasowałoby do krasowego modelu powstawania jezior. W teorii wyglądowi kraterów najlepiej odpowiada model obejmujący wybuch azotu.

Podczas ostatniego pół miliarda lat metan na Tytanie pełnił funkcję gazu cieplarnianego (na Ziemi rolę tę odgrywają para wodna oraz dwutlenek węgla). Sprawiał, że księżyc był stosunkowo ciepły. Naukowcy uważają, że Tytan cyklicznie ocieplał się i ochładzał zgodnie z tym, jak zmieniała się zawartość metanu w atmosferze.

W zimniejszych okresach głównym składnikiem atmosfery był azot. Skraplał się i spadał na powierzchnię Tytana w formie deszczu. Następnie spływał po jego lodowej skorupie, żeby zebrać się w zbiornikach znajdujących się nieco pod powierzchnią księżyca.

Jeziora ze stromymi brzegami są śladem pozostawionym przez okres, w którym na powierzchni oraz w skorupie znajdował się ciekły azot. Nawet niewielkie ocieplenie sprawiłoby wtedy, że azot zamieniłby się w gaz opary, co spowodowałyby zapadnięcie się powierzchni Tytana i powstanie krateru.

Misja Cassini-Huygens to misja współtworzona przez NASA, ESA oraz Włoską Agencję Kosmiczną. Cassini powstał w Jet Propulsion Laboratory w stanie Pasadena. Obecnie naukowcy analizują dane zebrane przez sondę, która dwa lata temu została kontrolowanie zniszczona w atmosferze Saturna. Danych jest bardzo wiele i z pewnością przyniosą jeszcze wiele innych zaskakujących informacji o Saturnie i jego otoczeniu.

Source :

New Models Suggest Titan Lakes Are Explosion Craters

 

https://news.astronet.pl/index.php/2019/09/25/czy-jeziora-na-tytanie-mogly-powstac-w-wyniku-eksplozji/

Czy jeziora na tytanie mogły powstać w wyniku eksplozji.jpg

Czy jeziora na tytanie mogły powstać w wyniku eksplozji2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Burza magnetyczna 2019 o sile G2 uderzy wraz z końcem września? Sprawdź, na czym polega to niezwykłe zjawisko
2019-09-25. Maja Kołodziejczyk
Burza magnetyczna 2019 o sile G2 może dotrzeć do nas już pod koniec września. Naukowcy ostrzegają przed tym rzadkim zjawiskiem. Należy się spodziewać dysfunkcji sieci komórkowej?
Burza magnetyczna 2019
Według informacji podanych przez Laboratorium Astronomii Rentgenowskiej Słońca Instytutu Fizycznego Rosyjskiej Akademii, do najbliższej burzy magnetycznej na Słońcu może dojść już w dniach 27-28 września. Należy zaznaczyć, że burze magnetyczne, zwanie również słonecznymi, opisuje się w pięciostopniowej skali. Zjawisko, którego skutki odczujemy pod koniec miesiąca, uzyskało stopień G2, co określa jego siłę jako średnią. Najpotężniejsze burze słoneczne wystąpiły około czterech razy w ciągu 11 lat, wpływając na nawigację satelitarną i zasilanie na naszej planecie.
Burza słoneczna ? co to za zjawisko?
Burze magnetyczne powstają w wyniku gwałtownych zmian pola magnetycznego Ziemi (magnosfery). Zaburzenia te powodowane są przez koronalne wyrzuty masy ze Słońca, powstające w czasie rozbłysków. Burze Słoneczne wywołują gwałtowne zmiany parametrów fizycznych wiatru słonecznego, w wyniku czego, obłoki naładowanych cząstek zaczynają przemieszczać się w kierunku Ziemi. Docierają do niej po około 20-70 godzinach, kiedy natrafiają na magnosferę naszej planety. Silne burze magnetyczne mogą uszkodzić urządzenia elektryczne, doprowadzić do zakłóceń komputerowych, radiowych oraz GPS i przyczynić się do chaosu komunikacyjnego.
Najpotężniejszą burzę słoneczną stwierdzono 1859 roku. Wyrzuty ze Słońca dotarły wówczas do Ziemi po zaledwie 18 godzinach.
https://wiadomosci.wp.pl/burza-magnetyczna-2019-o-sile-g2-uderzy-wraz-z-koncem-wrzesnia-sprawdz-na-czym-polega-to-niezwykle-zjawisko-6428230387861121a

Burza magnetyczna 2019 o sile G2 uderzy wraz z końcem września Sprawdź, na czym polega to niezwykłe zjawisko.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)