Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Europa Clipper ? podsumowanie misji
2019-11-23. Krzysztof Kanawka
Na konferencji IAC 2019 zaprezentowano podsumowanie założeń misji Europa Clipper.
Księżyc Jowisza ? Europa od dawna jest priorytetowym celem badań dla NASA ponieważ pod jej powierzchnią znajduje się słony ocean ciekłej wody posiadający wszystkie trzy składniki niezbędne dla powstania życia: woda w stanie ciekłym, składniki chemiczne i źródło energii niezbędne do utrzymania procesów biologicznych.
W połowie przyszłej dekady w kierunku Jowisza i Europy zostanie wysłana bardzo skomplikowana misja o nazwie Europa Clipper. Prace nad tą sondą trwają od początku tej dekady. W sierpniu tego roku prace w misji Europa Clipper dotarły do etapu Fazy C projektu. Instrumenty do Europa Clipper wykonają m.in. Arizona State University, Jet Propulsion Laboratory, Johns Hopkins University Applied Physics Laboratory, Southwest Research Institute, University of Texas, University of Michigan oraz University of Colorado Boulder. Z (ziemskiej!) Europy będą pochodzić panele słoneczne. Koszt misji przekroczył już 4 miliardy dolarów.
Europa Clipper z dużą częstotliwością, nawet co dwa tygodnie, będzie przelatywać w pobliżu Europy umożliwiając wielokrotne badanie tego księżyca z bliska (nawet 25 km nad powierzchnią tego księżyca). Główna misja zakłada wykonanie od 40 do 45 bliskich przelotów podczas których sonda będzie wykonywała wysokiej rozdzielczości zdjęcia lodowego księżyca i badała jego skład chemiczny i strukturę tak wnętrza jak i lodowej skorupy.
Na konferencji IAC 2019 nastąpiła prezentacja misji Europa Clipper. Poniższe nagranie prezentuje tę prezentację.
Aktualnie przewiduje się, że Europa Clipper wystartuje ku Jowiszowi dzięki rakiecie SLS. Oczywiście ta propozycja spotkała się już z krytyką, gdyż koszt rakiety SLS jest bardzo wysoki. Pojawiły się już alternatywne propozycje: wykorzystanie rakiety Falcon Heavy lub Delta IV Heavy.
(IAF)
https://kosmonauta.net/2019/11/europa-clipper-podsumowanie-misji/

Europa Clipper ? podsumowanie misji.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nadciąga zagrożenie dla ludzkości. Japońska sonda leci na Ziemię z próbkami planetoidy
2019-11-23.
Sonda Hayabusa-2 wykonała badania i pobrała próbki gruntu z planetoidy Ryugu, która znajduje się na kursie kolizyjnym z naszą planetą. Materiał badawczy niebawem trafi na Ziemię, co wielu ocenia jako wielkie zagrożenie.
Ryugu była kiedyś częścią większych obiektów, a mianowicie Polany i Eulalii, czyli ciał niebieskich znajdujących się w pasie planetoid, leżącym pomiędzy Marsem a Jowiszem. Oba obiekty doświadczyły zderzeń z większymi obiektami, a z ich części uformowała się właśnie Ryugu. Japończycy sądzą, że takie obiekty przed miliardami lat mogły przynieść na Ziemię cegiełki życia lub nawet bakterie, które doprowadziły do rozkwitu życia jakie znamy.
Eksperci nie mogą już doczekać się analizy próbek materiału skalnego z powierzchni Ryugu. Spodziewają się dokonać tam przełomowych odkryć, które mogą kompletnie odmienić nasze pojmowanie świata i napisać na nowo historię ewolucji życia na naszej planecie. Pomimo dużej euforii, naukowcy mają pewne obawy związane z bezpieczeństwem ludzkości.
Próbki zostaną dostarczone bowiem na powierzchnię Ziemi w specjalnej kapsule. Problem w tym, że może ona ulec uszkodzeniu w trakcie transportu w ziemskiej atmosferze. Jeśli do tego dojdzie, a materiał skalny będzie zawierał obce nam formy życia, to może dojść do bardzo niebezpiecznej sytuacji, która na myśl przywodzi sceny globalnego kataklizmu z filmów sci-fi. Miejmy jednak nadzieję, że tak się nie stanie.
Japończycy nie ukrywają, że chodzi im o zdobycie cennych danych na temat składników życia przenoszonych przez kosmiczne skały, ale również chcą poznać przeszłość formowania się Układu Słonecznego oraz opracować technologie, dzięki którym będziemy mogli skutecznie bronić się przed kosmicznymi skałami. Jest to kluczowe, ponieważ zagrożenie jest realne, a taki globalny kataklizm mógłby cofnąć nas technologicznie o setki lat.
Sonda Hayabusa-2 wyruszyła już z próbkami w stronę naszej planety. W sumie dostarczy pobrane próbki o masie 100 miligramów. Jeśli misja powrotna przebiegnie bez niespodzianek to naukowcy powinni rozpocząć badania próbek pod koniec przyszłego roku.
Źródło: GeekWeek.pl/JAXA/NASA / Fot. JAXA
https://www.geekweek.pl/news/2019-11-23/nadciaga-zagrozenie-dla-ludzkosci-japonska-sonda-leci-na-ziemie-z-probkami-planetoidy/

Nadciąga zagrożenie dla ludzkości. Japońska sonda leci na Ziemię z próbkami planetoidy.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Astronauci kontynuują naprawę detektora cząstek AMS na ISS
2019-11-23.
Astronauci Luca Parmitano (Włochy) i Drew Morgan (USA) wykonali drugi z czterech spacerów kosmicznych, poświęconych naprawie detektora cząstek Alpha Magnetic Spectrometer na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.
Instrument Alpha Magnetic Spectrometer (w skrócie AMS) nie był przystosowany do serwisowania na orbicie. Warte ponad 2 mld dolarów urządzenie zostało zainstalowane na zewnątrz ISS w 2011 roku, po wyniesieniu w ramach misji STS-134 przez wahadłowiec kosmiczny Endeavour.
Zadaniem detektora AMS jest badanie antymaterii w promieniowaniu kosmicznym. W projekcie bierze udział ponad 500 naukowców z 56 instytucji w 16 krajach. Dzięki miliardom zarejestrowanych przez urządzenie promieni kosmicznych naukowcy mogli zweryfikować niektóre z teorii opisujących właściwości ciemnej materii i ciemnej energii - niewidocznych do tej pory w obserwacjach składników Wszechświata, odpowiadających za zdecydowaną większość jego masy.
Alpha Magnetic Spectrometer działa na stacji od ponad 8 lat. Zakładany czas pracy urządzenia w momencie jego montażu wynosił 3 lata. AMS dostarczał jednak naukowcom dane znacznie dłużej. Dopiero w 2017 roku doszło do awarii pierwszej z czterech pomp chłodzących detektor. Dziś działa już tylko jedna. Po jej awarii instrument byłby już bezużyteczny.
Już w 2015 roku społeczność naukowa związana z eksperymentem namówiła agencję NASA do opracowania planu remontu instrumentu na orbicie. Urządzenie nie zostało opracowane z myślą o konserwowaniu podczas spacerów kosmicznych, dlatego powstało kilkadziesiąt narzędzi przeznaczonych tylko do tego celu.
Poprzedni spacer
W pierwszym spacerze remontowym, przeprowadzonym 15 listopada br. ta sama para astronautów wykonała zadanie demontażu osłony chroniącej detektor przed mikrometeoroidami. Astronauci zamontowali też zestaw trzech rączek, ułatwiających działania przy urządzeniu podczas kolejnych wyjść.
Astronauci poradzili sobie z głównymi zadaniami w krótszym niż przewidywano czasie, dlatego przystąpiono do dodatkowej pracy: usunięcia pionowej osłony Vertical Support Beam Cover oraz rozcięcia koców izolacyjnych systemu chłodzenia.
Przebieg spaceru
Spacer oficjalnie zaczął się 22 listopada o 13:02 czasu polskiego, kiedy astronauci przeszli na zasilanie wewnętrzne dla swoich skafandrów. Parmitano i Morgan wyszli ze śluzy Quest po 13:15. Parmitano zaczął przemieszczać się do miejsca,w którym zlokalizowany jest instrument na szczycie ramienia robotycznego Canadarm2. Drew przemieszczał się wzdłuż struktury Struss Structure o własnej sile.
Pierwszą pracą przy AMS jaką wykonała para było przełączenie okablowania instrumentu i stworzenie nowych połączeń. W przyszłości AMS będzie pobierał energię elektryczną bezpośrednio z linii zasilania ISS.
Następnie załoga spaceru przeszła do głównego zadania dnia - rozcięcia rurek w systemie chłodzącym instrumentu. Pierwsze dwa cięcia w systemie chłodzenia umożliwiły pozbycie się z układu resztek chłodziwa - dwutlenku węgla. Następnie Luca Parmitano przeszedł do cięcia serii mniejszych rurek. W pierwszej lokalizacji dokonano cięć sześciu rurek, na każdej tak powstałej ostrej końcówce, stanowiącej zagrożenie rozcięcia skafandra astronautów Parmitano założył specjalne osłonki.
Później ramię Canadarm2 przeniosło Parmitano do drugiej strony instrumentu, gdzie astronauta najpierw musiał rozciąć koce izolacyjne, a następnie wykonał cięcia kolejnych dwóch rurek.
Astronauci wrócili do śluzy o 19:35 (czasu polskiego). Spacer trwał 6 godzin i 33 minuty. W kolejnym spacerze planowanym na 2 grudnia ta sama para astronautów zainstaluje nowy moduł chłodzący i połączy go z wycinanymi w piątek rurkami. Potem instrument zostanie poddany testom. Jeśli te wyjdą pomyślnie to w ostatnim, 4.spacerze astronauci wykonają ostatnie prace, dzięki którym instrument AMS ma służyć fizykom przez kolejne lata.
Był to 10. spacer kosmiczny przeprowadzony w tym roku i 223. wykonany w ramach pracy na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.
Na podstawie: NASA
Opracował: Rafał Grabiański
Więcej informacji:
?    blog NASA dot. działań na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej
 
Na zdjęciu: Astronauta Luca Parmitano na ramieniu robotyczny Canadarm2 podczas 2. spaceru kosmicznego poświęconego naprawie detektora AMS. Źródło: NASA TV.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/astronauci-kontynuuja-naprawe-detektora-czastek-ams-na-iss

Astronauci kontynuują naprawę detektora cząstek AMS na ISS.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trzy supermasywne czarne dziury w jądrze jednej galaktyki
2019-11-23
Międzynarodowy zespół badaczy po raz pierwszy udowodnił, że galaktyka NGC 6240 zawiera trzy supermasywne czarne dziury. Obserwacje ukazują czarne dziury znajdujące się bardzo blisko siebie w jądrze galaktyki. Badanie wskazuje na proces jednoczesnego łączenia się galaktyk podczas formowania się największych z nich we Wszechświecie.
Masywne galaktyki, takie jak Droga Mleczna, zazwyczaj składają się z setek miliardów gwiazd i mają w swoich centrach czarną dziurę o masie od kilku milionów do kilkuset milionów mas Słońca. NGC 6240 to tzw. galaktyka nieregularna, ze względu na swój szczególny kształt. Do tej pory astronomowie zakładali, że powstała ona w wyniku zderzenia dwóch mniejszych galaktyk i dlatego ma dwie czarne dziury w swoim jądrze. Jej galaktyczni przodkowie zbliżyli się do siebie z prędkością kilku setek km/s i wciąż się łączą. Ten układ galaktyk znajdujących się w odległości ok. 300 mln lat świetlnych od nas ? blisko, jak na kosmiczne standardy ? został szczegółowo zbadany na wszystkich długościach fali i do tej pory był uważany za prototyp wzajemnego oddziaływania między galaktykami.
?Dzięki naszym obserwacjom byliśmy w stanie wykazać, że układ oddziałujących galaktyk NGC 6240 ma nie dwie ? jak wcześniej zakładano ? ale trzy supermasywne czarne dziury w swoim jądrze? ? mówi prof. Wolfram Kollatschny z Uniwersytetu w Getyndze. Każda z nich ma masę 90 milionów Słońc. Zlokalizowane są w regionie o średnicy zaledwie 3000 lat świetlnych, to jest 1/100 całkowitego rozmiaru galaktyki. Do tej pory nie odkryto takiej koncentracji trzech supermasywnych czarnych dziur. Niniejszy przypadek dostarcza dowodów na proces jednoczesnego łączenia się trzech galaktyk wraz z ich centralnymi czarnymi dziurami? ? dodaje dr Peter Weilbacher z Leibniz Institute for Astrophysics Potsdam (AIP).
Odkrycie tego potrójnego układu ma fundamentalne znaczenie dla zrozumienia ewolucji galaktyk w czasie. Do tej pory nie było możliwe wyjaśnienie, w jaki sposób największe i najbardziej masywne galaktyki, które znamy z naszego kosmicznego środowiska w ?teraźniejszości?, powstały w wyniku zwykłych interakcji galaktyk i procesów scalania w ciągu minionych 14 mld lat (tyle w przybliżeniu wynosi wiek Wszechświata). Gdyby jednak zachodziły procesy jednoczesnego łączenia się kilku galaktyk, wówczas największe galaktyki z ich centralnymi supermasywnymi czarnymi dziurami mogłyby ewoluować znacznie szybciej. Obecne obserwacje dostarczają pierwszych wskazówek na temat tego scenariusza.
Do unikalnych, bardzo precyzyjnych obserwacji galaktyki NGC 6240 przy użyciu 8-metrowego teleskopu VLT zastosowano spektrograf 3D MUSE. Dzięki zastosowanej technologii uzyskiwane obrazy mają ostrość podobną do tych otrzymywanych z Kosmicznego Teleskopu Hubble?a, ale dodatkowo zawierają widmo dla każdego obrazowanego piksela. Widma te były decydujące w określeniu ruchu i masy supermasywnych czarnych dziur w NGC 6240.
Naukowcy zakładają, że zaobserwowane bezpośrednie połączenie supermasywnych czarnych dziur w ciągu kilku milionów lat będzie również generować bardzo silne fale grawitacyjne. W dającej się przewidzieć przyszłości sygnały podobnych obiektów będą mogły być mierzone za pomocą planowanego satelitarnego detektora fal grawitacyjnych LISA i będą mogły być odkrywane przyszłe układy łączących się galaktyk.
Opracowanie:
Agnieszka Nowak
Więcej:
The simultaneous merging of giant galaxies
Źródło: University Goetingen
Na zdjęciu: Galaktyka NGC 6240. Źródło: P Weilbacher (AIP), NASA, ESA, the Hubble Heritage (STScI/AURA)-ESA/Hubble Collaboration, and A Evans (University of Virginia, Charlottesville/NRAO/Stony Brook University).
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/trzy-supermasywne-czarne-dziury-w-jadrze-jednej-galaktyki

Trzy supermasywne czarne dziury w jądrze jednej galaktyki.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zamiana biegunów magnetycznych może nastąpić jeszcze za naszego życia. ?Wszystko stanie na głowie?
2019-11-24.

Naukowcy mają niepokojące wieści. Pole magnetyczne Ziemi, które chroni nas przed promieniowaniem kosmicznym, słabnie znacznie szybciej niż wcześniej prognozowano. To oznacza, że zamiana biegunów magnetycznych może nastąpić lada chwila. Co nam grozi?
Temat nagłej zmiany ziemskich biegunów magnetycznych wraca niczym bumerang, ponieważ jest to jedno z tych zjawisk, które mogłoby zmieść wszelkie życie z powierzchni naszej planety, a my nie jesteśmy na nie w nawet najmniejszym stopniu przygotowani. Ostatnie informacje naukowe wskazują, że powinniśmy się wziąć ostro do roboty, zanim będzie za późno.
Od kilku lat ziemskie pole magnetyczne jest monitorowane przez trzy sondy o nazwie Swarm (Rój), należące do Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA). Pierwszy komplet danych, który zakończyli analizować naukowcy, potwierdza to, czego obawiano się już od jakiegoś czasu, a co na samą myśl jeży nam włosy na głowie.
Okazuje się, że pole magnetyczne słabnie, a to oznacza, że czeka nas nieuchronna powtórka sprzed ponad 780 tysięcy lat, gdy miała miejsce ostatnia zamiana biegunów magnetycznych. Północny biegun stał się południowym i na odwrót.
Nie jest to wydarzenie niezwykłe, ponieważ następuje średnio co około ćwierć miliona lat. Tym razem jednak się spóźnia i to nawet bardzo, a to oznacza, że mamy mniej aniżeli więcej czasu na przygotowanie się na efekty, które ze sobą przyniesie.
Większości z nas wydaje się, że mieszkamy na spokojnej planecie, na której, jeśli zdarzają się kataklizmy, to wyłącznie w skali lokalnej i w żadnym razie nie zagrażają istnieniu ludzkości. Tymczasem historia pokazuje nam, że zdarzyć się może wszystko i to niemal w każdej chwili.

Zamiana biegunów jeszcze za naszego życia?
Jak wynika z danych, w ciągu ostatniego wieku magnetyczna północ przeniosła się aż o 1,5 tysiąca kilometrów. Obecnie wędruje o około 90 metrów na dobę z Kanady w stronę Syberii. W ciągu ostatnich 150 lat pole magnetyczne Ziemi osłabło o 10 procent.
Teraz okazuje się, że prędkość słabnięcia pola przyspiesza i to systematycznie. Wstępne badania pokazują, że ma to miejsce 10 razy szybciej niż powinno. Prognozuje się, że proces ten będzie postępować o 5 procent na każde 10 lat. Istnieje więc znaczne prawdopodobieństwo, że do zamiany biegunów może dojść jeszcze za naszego życia.
Co więcej, naukowcy nie wiedzą czy słabnięcie pola będzie jeszcze bardziej przyspieszać, im bliżej zamiany biegunów będziemy się znajdować. Nie wiadomo też jak długo podczas zamiany biegunów pole magnetyczne będzie zupełnie nieaktywne.
Już niewielki ubytek w polu magnetycznym może sprawić, że wszelkie urządzenia z nim skalibrowane będą zakłócane, z czasem stając się zupełnie bezużyteczne. Człowiek, zwierzęta i rośliny zostaną wystawieni na działalność wiatru słonecznego i promieniowania rentgenowskiego. Ptaki, używające pola magnetycznego do nawigacji, mogą nagle ?zwariować?.

Magnetosfera jest dla nas jak ochronny klosz, bez którego znajdziemy się dla zabójczych sił działających w kosmosie, jak na przysłowiowym talerzu. To oznacza powolną degradację wszelkich form życia. Skutki będą odczuwalne również na orbicie, gdzie na wyrzuty materii ze Słońca będą narażone satelity.
W zagrożeniu znajdzie się cała współczesna cywilizacja oparta na elektronice. Brak sygnału w telefonie komórkowym, brak internetu czy też masowe wyłączenia prądu cofnęłyby nas z powrotem do epoki kamienia łupanego.
Pole słabnie szybciej niż przewidywano
Naukowcy, którzy jeszcze nie tak dawno uspokajali, że jest mało prawdopodobne iż nagłe osłabnięcie ziemskiego pola magnetycznego i zamiana biegunów nastąpi z dnia na dzień, teraz zmieniają swe zdanie. Jednak bez dalszych analiz niewiele na ten temat możemy powiedzieć.
Do tej pory sądzono, że jest to proces szybki, ale tylko z astronomicznego punktu widzenia, a jak wiemy dla astronomów szybko, znaczy tyle co kilka pokoleń. Dlatego sam proces zmiany biegunów miałby zająć około 3-5 tysięcy lat, lecz wejście w niego może trwać zaledwie 500 lat.

Tymczasem ostatnie badania naukowców z Uniwersytetu Kalifornijskiego ujawniło, że podczas ostatniego przebiegunowania, 786 tysięcy lat temu, zamiana biegunów nastąpiła w mniej niż 100 lat, co było procesem bardzo szybkim, wręcz zaskakująco dynamicznym.
Podczas ponownego przejścia pole magnetyczne znajdowałoby się w stanie kompletnego chaosu, a kompasy były zupełnie bezużyteczne, jako że mielibyśmy wiele północy i południ. Pole magnetyczne Ziemi działa na zasadzie geodynama, a jego siłą napędową są prądy konwekcyjne w płynnym jądrze planety.
Naukowcy mogą tylko mniej więcej szacować jak ten proces będzie przebiegać, jednak nie wiemy do końca, co go wywołuje. Do ziemskiego jądra jeszcze nikt nie dotarł i zapewne nie dotrze jeszcze długo, o ile nie nigdy.
Nie wiadomo też jak pole magnetyczne wpływa na nachylenie osi obrotu Ziemi i czy zamiana biegunów np. nie spowoduje zmiany kierunku obrotu naszej planety wokół własnej osi lub jej "przewrócenia się". Skutki tego byłyby opłakane. Podobne zjawisko mogło mieć miejsce na Wenus, która wiruje w przeciwnym kierunku niż Ziemia.
U sąsiadujących z Ziemią planet proces zmiany pola magnetycznego był bardzo gwałtowny. Na przykład na Marsie mógł zakończyć proces tworzenia się prymitywnego życia, co miało miejsce 4 miliardy lat temu.
Źródło: TwojaPogoda.pl / Science Alert.

https://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2019-11-24/zamiana-biegunow-magnetycznych-moze-nastapic-za-naszego-zycia/

 

Zamiana biegunów magnetycznych może nastąpić jeszcze za naszego życia. Wszystko stanie na głowie.jpg

Zamiana biegunów magnetycznych może nastąpić jeszcze za naszego życia. Wszystko stanie na głowie2.jpg

Zamiana biegunów magnetycznych może nastąpić jeszcze za naszego życia. Wszystko stanie na głowie3.jpg

Zamiana biegunów magnetycznych może nastąpić jeszcze za naszego życia. Wszystko stanie na głowie4.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ALICE - detektor do badań początków Wszechświata. Cięższy od wieży Eiffela

2019-11-24. Grzegorz Jasiński

ALICE to jeden z czterech wielkich eksperymentów Wielkiego Zderzacza Hadronów (LHC), poświęcony badaniu stanu materii zwanego plazmą kwarkowo-gluonową. Wszechświat znajdował się w tym stanie mniej więcej do jednej milionowej sekundy po Wielkim Wybuchu. Nie było wtedy jeszcze normalnych cząstek, a tylko ich składniki, właśnie kwarki i gluony. Wielki Zderzacz Hadronów pozwala osiągnąć ten stan przez zderzenia jonów ołowiu, następujące we wnętrzu detektora. Następnie, obserwując cząstki, które powstają podczas procesu schładzania się tej plazmy można badać jej własności. Jak mówi polskim dziennikarzom prof. Marek Kowalski, ALICE jest w tej chwili nieco "roznegliżowana", brakuje dwóch najbardziej wewnętrznych detektorów.

ALICE to skrót od nazwy A Large Ion Collider Experiment. W trakcie obecnej przerwy modernizacyjnej LHC w tym detektorze gruntownie modernizuje się prawie cały system pomiaru cząstek naładowanych, zaczynając od instalacji krzemowych detektorów monolitycznych (trackerów krzemowych), w bezpośrednim sąsiedztwie punktu oddziaływania, a kończąc na dogłębnej modernizacji głównego detektora śladów, tzw. komory projekcji czasowej (TPC).

 W ALICE całkowitej wymianie ulegają też moduły odczytu sygnałów. Nowe, wykonane w innej technologii, umożliwią odczyt przy znacznie zwiększonej częstości zderzeń podczas nowego okresu pracy LHC.

ALICE wykorzystuje najpotężniejszy na świecie "ciepły" elektromagnes, to znaczy taki, który pracuje w normalnej temperaturze, nie w warunkach nadprzewodnictwa. Sam ten magnes waży tyle, ile wieża Eiffela.

 Średnica całego magnesu to 15 metrów, komora projekcji czasowej, która została w tej chwili wymontowana, ma średnicę 5 metrów. Część detektorów pozostała, są to detektory promieniowania przejścia, liczniki czasu przelotu, służące do identyfikacji cząstek. Nie ma detektorów śladowych, rejestrujących punkty na torze cząstki. Dzięki nim można potem odtworzyć trajektorie cząstek, uzyskać informacje o ich pędzie i ładunku.

 Detektory identyfikacyjne dają informacje o masie cząstki. To daje pełny opis wyprodukowanych z plazmy kwarkowo-gluonowej cząstek. Na podstawie charakterystyk tych wyprodukowanych cząstek wnioskuje się o tym, co się stało w punkcie zderzenia. Stan plazmy kwarkowo-gluonowej, wytworzony w takim eksperymencie, żyje bardzo krótko, rzędu 10 do -23 sekundy, znacznie krócej niż we wczesnym Wszechświecie.

 Badania oparte są o analizę statystyczną - mówi prof. Kowalski. Analizując wiele milionów przypadków widzimy, że część cząstek ma takie charakterystyki jakich spodziewamy się jako wyprodukowanych z plazmy kwarkowo-gluonowej, nie z takiego zwykłego oddziaływania silnego, w którym plazma nie powstała. Na pierwszy rzut oka trudno powiedzieć, że w tym przypadku plazma powstała, a w tamtym nie. Zwiększenie świetlności akceleratora i tym samym częstotliwości zderzeń cząstek pozwoli badać procesy, które występują rzadziej, ocenia się, że po modernizacji ALICE będzie przynosić około 100 razy więcej danych.

 
Źródłem jonów ołowiu jest akcelerator Linac 3, który ma pracować jeszcze do 2022 roku. To tam bloczek ołowiu jest zamieniany w parę, którą potem przepuszcza się przez szereg folii z różnych materiałów, by pozrywać z atomów wszystkie elektrony i zostawić same jądra ołowiu. Linac 3 zużywa przez dwa tygodnie pracy zaledwie około 500 miligramów ołowiu. Poprawa intensywności wiązki będzie możliwa tym razem bez zmiany źródła, dzięki poprawie parametrów samego akceleratora.

 
W październiku 2019 roku przedstawiciele polskich mediów, korzystając z długiej przerwy modernizacyjnej LHC, mieli możliwość zwiedzania akceleratora. CERN poprzez swoich przedstawicieli w EPPCN (European Particle Physics Communication Network) zaprasza dziennikarzy z krajów członkowskich i stowarzyszonych do odwiedzenia swej siedziby, w szczególności zapoznania się z udziałem naukowców z danego kraju w prowadzonych tu badaniach. Podczas dwudniowej wizyty polscy dziennikarze reprezentujący prasę, radio i media online zwiedzili dwa spośród wielkich eksperymentów na Wielkim Zderzaczu Hadronów, CMS i ALICE, tunel samego akceleratora, a także inne laboratoria i projekty ze znaczącym udziałem polskich grup badawczych. Wszędzie byli oprowadzani przez polskich ekspertów.

Źródło: RMF

https://www.rmf24.pl/nauka/news-alice-detektor-do-badan-poczatkow-wszechswiata-ciezszy-od-wi,nId,3350590

 

ALICE - detektor do badań początków Wszechświata. Cięższy od wieży Eiffela.jpg

ALICE - detektor do badań początków Wszechświata. Cięższy od wieży Eiffela2.jpg

ALICE - detektor do badań początków Wszechświata. Cięższy od wieży Eiffela3.jpg

ALICE - detektor do badań początków Wszechświata. Cięższy od wieży Eiffela4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy drogi SLS ograniczy eksplorację?
2019-11-24. Krzysztof Kanawka

W ostatnich tygodniach w społeczności branży kosmicznej trwała ożywiona dyskusja na temat coraz wyższych kosztów rakiety SLS.
Potężna rakieta SLS to podstawowy element programu Artemis ? powrotu człowieka na Księżyc. To właśnie ta rakieta ma wynosić załogową kapsułę MCPV Orion do misji w kierunku Srebrnego Globu (w tym na stację
Rakieta SLS w podstawowym wariancie, znanym pod nazwą Block 1, będzie w stanie wynieść 95 ton na niską orbitę okołoziemską oraz około 26 ton w kierunku Księżyca). Następnie zostanie zbudowana wersja Block 1b rakiety SLS. Główną różnicą pomiędzy wariantami tej rakiety jest użycie potężniejszego górnego stopnia (o nazwie Exploration Upper Stage, EUS). Ten stopień ma wykorzystywać cztery silniki RL10. Dzięki EUS zwiększy się masa możliwa do wyniesienia w kierunku Srebrnego Globu do około 35-40 ton. Podstawowa wersja SLS ma używać znacznie mniejszego stopnia o nazwie Interim Cryogenic Propulsion Stage (ICPS), wyposażonego w jeden silnik rakietowy RL10.
Aktualnie wszystkie elementy rakiety SLS są i będą budowane przez firmę Boeing. NASA dwa lata temu pytała się amerykańskiego przemysłu o możliwości alternatywnej budowy górnego stopnia. Swoją propozycję na ten stopień zgłosiła m.in. firma Blue Origin, oferując znacznie tańszy i prostszy górny stopień. Ostatecznie jednak NASA zadecydowała, że firma Boeing zbuduje EUS. Informacje na ten temat pojawiły się pod koniec października. Głównym argumentem przeciwko użyciu stopnia z innej firmy niż Boeing był brak możliwości wyniesienia większego dodatkowego ładunku wraz z kapsułą MPCV Orion.
Wraz z publikacją informacji rozpoczęła się ożywiona dyskusja na temat całkowitego kosztu startu rakiety SLS. Niezależne szacunki dla startu oscylują w wartościach pomiędzy 1,5 a 2 miliardy USD dla rakiety SLS wyposażonej w EUS. Tak droga rakieta z pewnością negatywnie wpłynie na częstotliwość lotów oraz program Artemis.
Niektóre z komentarzy są jeszcze bardziej nieprzychylne NASA. Program budowy SLS przekroczył już prawdziwie ?astronomiczną? wartość 35 miliardów dolarów. Pojawiają się zdania, że NASA mogłaby nabyć setki dużych rakiet do lotów ku różnym celom w Układzie Słonecznym za te fundusze. Przykładowo, NASA mogłaby powszechnie używać rakiety Falcon Heavy, w tym dla lotów załogowych (choć oczywiście przystosowanie tej rakiety do misji z astronautami wcale nie musi być ?tanim? rozwiązaniem).
Aktualnie NASA ma podpisaną umowę z firmą Boeing na przygotowanie do 10 rakiet SLS dla programu Artemis oraz być może startu sondy Europa Clipper. Pojawia się jednak coraz więcej głosów, w tym ze środowisk politycznych, że dobrym rozwiązaniem może być skasowanie rakiety SLS po pierwszych kilku lotach ? być może po misji Artemis-3.
Historia opóźnień prac nad SLS jest długa. Pierwotnie rakieta miała być gotowa to pierwszego lotu w 2017 roku. W 2016 roku NASA wskazywała na listopad 2018 roku jako datę startu. Z czasem nawarstwiło się szereg problemów, związanych m.in. a usterkami przy spawaniu zbiornika paliwowego rakiety czy opóźnieniami w budowanym w Europie modułu serwisowego dla MPCV Orion. Szereg opóźnień jest również przy pracach dotyczących infrastruktury naziemnej oraz oprogramowania dla misji. Dodatkowe problemy spowodowały również zniszczenia w zakładach w Michoud Assembly Facility spowodowane tornadem. Aktualnie jest już niemal przesądzone, że SLS wystartuje w pierwszej misji (Artemis-1, EM-1) dopiero w 2021 roku.
Warto tu dodać, że aktualnie MPCV Orion (wraz z europejskim modułem serwisowym) jest już w pełni zintegrowany i na przełomie roku będzie przechodzić testy środowiskowe. Po tych testach MPCV Orion wróci do KSC i będzie oczekiwać na integrację z rakietą SLS.
(AT, PFS, NW, NSF)
https://kosmonauta.net/2019/11/czy-drogi-sls-ograniczy-eksploracje/

Czy drogi SLS ograniczy eksplorację.jpg

Czy drogi SLS ograniczy eksplorację2.jpg

Czy drogi SLS ograniczy eksplorację3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zobaczcie, jak astronauci zaśmiecają ziemską orbitę na spacerze kosmicznym
2019-11-24.
Wydawać by się mogło, że astronauci jak nikt inny powinni wiedzieć, jak ważne jest w końcu wzięcie się za oczyszczenie ziemskiej orbity z kosmicznych śmieci. Tymczasem, nie zawsze mogą być tak ekologiczni, jakby chcieli.
W tej chwili na ziemskiej orbicie znajduje się 21 tysięcy kosmicznych śmieci o wielkości ponad 10 centymetrów i setki tysięcy mniejszych, które poruszają się z prędkością ok. 7 km/s. Stanowią one poważne zagrożenie dla rakiet realizujących misje kosmiczne, już znajdujących się na orbicie instalacji, a nawet przyszłych programów kosmicznych na Księżyc i Marsa.
NASA, inne agencje kosmiczne z całego świata oraz największe firmy, mają wiele ciekawych projektów na poradzenie sobie z tym problemem. Niektóre technologie już z powodzeniem realizowane są w przestrzeni kosmicznej, z różnym skutkiem. Podczas ostatniego spaceru kosmicznego, astronauci byli zmuszeni jednak dołożyć swoją cegiełkę do zanieczyszczenia orbity.
Andrew Morgan i Luca Parmitano prowadzili prace konserwacyjne przy detektorze Alpha Magnetic Spectrometer (AMS), który wyszukuje i obserwuje ciemną materię w otchłani kosmosu. Na koniec realizacji zadań, Luca Parmitano zdemontował większą od niego samego osłonę detektora i odepchną jest z dala od Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.
NASA przeprosiła wszystkich fanów astronomii za zaśmiecanie orbity, ale jednocześnie poinformowała, że pomimo faktu, że osłona AMS stała się kolejnym kosmicznym śmieciem, za jakiś czas spłonie w atmosferze i problem zniknie. Najważniejsze, że astronautom udało się wykonać pomyślnie wszystkie zaplanowane zadania związane z naprawą systemu chłodzenia detektora. Dzięki temu astronomowie będą mogli prowadzić badania najbardziej tajemniczych zjawisk we Wszechświecie.
Źródło: GeekWeek.pl/NASA/ESA / Fot. NASA/ESA
https://www.geekweek.pl/news/2019-11-24/zobaczcie-jak-astronauci-zasmiecaja-ziemska-orbite-na-spacerze-kosmicznym/

 

 

Zobaczcie, jak astronauci zaśmiecają ziemską orbitę na spacerze kosmicznym.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Puls Ziemi, zwany Rezonansem Schumanna może być kluczowym czynnikiem, wpływającym na każdego z nas
Autor: admin (2019-11-24)
Od 1986 roku wiadomo, że istnieje coś takiego jak puls planety, zwany też od nazwiska jego odkrywcy rezonansem Schumanna. Jest to elektromagnetyczna częstotliwość Ziemi, która przez długi czas uważana była za stałą i wynosiła 7,83 Hz. Okazuje się, że 7,83 Hz to częstotliwość w zakresie fal alfa ludzkiego mózgu. Trudno o lepszy dowód na głęboką integrację człowieka z naturą.
Badaniami tego zjawiska zainteresowała się agencja kosmiczna NASA. Opracowano specjalne urządzenie, które emituje drgania o częstotliwości 7,83 Hz. Okazało się, że powoduje ono harmonizację i uspokojenie umysłu. Instrument jest używany w przestrzeni kosmicznej i stanowi pomoc dla astronautów, którzy przebywają długo z dala od Ziemi.
Ze względu na fakt, że mózg astronautów nie odbiera częstotliwość rezonansowej Ziemi, tak jak miałoby to miejsce na powierzchni Ziemi, zaczynają się często nasilać bóle i zawroty głowy, zaburzenia uwagi, a nawet choroba lokomocyjna, szczególnie kłopotliwa w stanie nieważkości. Rosnąca częstotliwość rezonansu Schumanna oznacza zatem stały wpływ na ludzki organizm, który może być niekoniecznie korzystny.
Występowanie zjawiska ziemskich fal stojących zostało przewidziane matematycznie przez niemieckiego fizyka, Winfrieda Otto Schumanna już w 1952 roku. Stąd nazwa zjawiska. Zauważył on, że jonosfera i powierzchnia Ziemi tworzą coś jak układ dwóch sfer, które zachowują się jak puszka rezonansowa. Schumann określił nawet jego częstotliwości rezonansowe. Maksymalne amplitudy fal występują dla częstotliwości 7,83 Hz oraz dla jej harmonicznych 14,3 Hz potem 20,8 Hz oraz 27,3 Hz i 33,8 Hz, które zostały nazwane częstotliwościami Schumanna.
Niektórzy sugerują, że odpowiednie zwielokrotnienie częstotliwości Schumanna może wywołać pozytywne skutki zdrowotne. Zwraca się uwagę zwłaszcza na skalę Solfeggio, która jest oparta o częstotliwość Schumanna, nawet mimo tego, że powstała przed jego oficjalnym odkryciem.
Nie wiadomo dokładnie jak powstaje Rezonans Schumanna. Naukowcy zakładają, że ma z tym związek ogół wyładowań atmosferycznych. Inna teoria sugeruje, że ma na to wpływ aktywność słoneczna w tym okresowe burze magnetyczne. Prawdopodobnie rezonans jest wypadkową obu tych sił.
Dopóki jest on na stałym poziomie to wszystko jakoś trwa, ale wystarczy, że nastąpią jakieś jego zmiany to odczuje to każdy, nawet nie zdając sobie sprawy z tego co się z nim dzieje. Nie sposób powiedzieć czy obecnie Rezonans Schumanna pozostaje na poziomie 7,83 Hz czy też wzrósł. Nie da się tego niestety łatwo zweryfikować bo takie pomiary nie są publikowane online.
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/puls-ziemi-zwany-rezonansem-schumanna-moze-byc-kluczowym-czynnikiem-wplywajacym-na-kazdego

 

 

Puls Ziemi, zwany Rezonansem Schumanna może być kluczowym czynnikiem, wpływającym na każdego z nas.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2I/Borisov ? ?precovery?
2019-11-24. Krzysztof Kanawka
Astronomom udało się zidentyfikować międzygwiezdną kometę 2I/Borisov na zdjęciach sprzed odkrycia. Pozwala to m.in. na ocenę stanu aktywności tej komety.
Drugi potwierdzony gość odwiedzający nasz Układ Słoneczny to kometa o oznaczeniu 2I/Borisov. Ten obiekt został wykryty 30 sierpnia 2019 przez obserwatorium astronomiczne na Krymie. Odkrycie nastąpiło za pomocą teleskopu o średnicy 0,65 m należącego do astronoma-amatora. W momencie odkrycia obiekt znajdował się około 3,6 jednostki astronomicznej od Słońca.
Peryhelium 2I/Borisov nastąpi około 8 grudnia w odległości nieco większej od 2 jednostek astronomicznych od Słońca. Dwadzieścia dni później nastąpi maksymalne zbliżenie do Ziemi ? dystans wyniesie około 1,9 jednostki astronomicznej. Taka trajektoria komety 2I/Borisov oznacza przynajmniej kilka miesięcy wartościowych obserwacji astronomicznych.
Aktualnie różne obserwatoria astronomiczne wykonują pomiary 2I/Borisov. Tę kometę obserwuje także kosmiczny teleskop Hubble.
W międzyczasie udało się zidentyfikować kometę na wcześniejszych zdjęciach. Wyniki poszukiwań komety 2I/Borisov opublikowała właśnie międzynarodowa grupa astronomów pod przewodnictwem Quanzhi Ye z University of Maryland w USA. To tzw ?precovery? (czyli przed odkryciem ? ?discovery?) udało się wykonać łącznie na serii zdjęć jeszcze sprzed 2019 roku.
Najwcześniejszy obraz, na którym definitywnie znajduje się 2I/Borisov pochodzi z 13 grudnia 2018. Wówczas kometa 2I/Borisov znajdowała się w odległości ok 8 jednostek astronomicznych od Słońca ? dalej niż Jowisz. Jasność komety na najstarszych zdjęciach była rzędu +21,2 magnitudo. W maju 2019 jasność komety sięgnęła już +20,1 magnitudo.
Co ciekawe, analiza jeszcze wcześniejszych obrazów (z października i listopada 2018), na których powinna znajdować się ta kometa, przyniosła ciekawe wyniki. Na tych obrazach nie widać 2I/Borisov. Wówczas kometa znajdowała się 8,5 jednostki astronomicznej od Słońca.
Brak wcześniejszych obrazów sugeruje, że aktywność komety rozpoczęła się później. Zespół astronomów, który opublikował niniejsze wyniki prac uważa, że kometa zaczęła być aktywna w odległości od 5 do 7 jednostek astronomicznych od Słońca, czyli na początku tego roku. Wówczas rozpoczęła się sublimacja różnych lodów na powierzchni tej komety. Taka odległość oznacza, że za wczesną aktywność 2I/Borisov prawdopodobnie była odpowiedzialna sublimacja tlenku węgla oraz dwutlenku węgla.
Co więcej, średnica tej komety wydaje się być mniejsza od około 17 km. Astronomowie uważają, że pomiędzy 0,5 do 10 kilometrów kwadratowych tej komety było aktywne w okresie pomiędzy grudniem 2018 a wrześniem 2019.
W tej chwili zachowanie 2I/Borisov przypomina nowe komety długookresowe, które przybywają do wnętrza Układu Słonecznego z Obłoku Oorta. Tego typu komety zwykle około 10x częściej doświadczają fragmentacji podczas zbliżenia do Słońca w porównaniu z kometami o krótszych okresach obiegu. Za tę sprawę odpowiedzialny jest prawdopodobnie skład komety oraz delikatniejsza struktura wewnętrzna, która nie doświadczyła zbyt wielu zmian od momentu powstania.
Pojawia się zatem pytanie: czy jest możliwe, że 2I/Borisov doświadczy fragmentacji lub nawet ?wybuchu? w okresie peryhelium? Jest to możliwe i z pewnością tym razem obserwatoria astronomiczne będą gotowe obserwować zachowanie tego ?międzygwiezdnego gościa?.
(Arxiv)
https://kosmonauta.net/2019/11/2i-borisov-precovery/

2IBorisov precovery.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tytan zmapowany niczym Ziemia
2019-11-24.
Pod wieloma względami najbardziej podobnym do Ziemi globem w całym Układzie Słonecznym jest największy księżyc Saturna, Tytan. Astronomowie z NASA JPL i Uniwersytetu Stanowej w Arizonie wykorzystali właśnie dane zbierane przez wiele lat przez sondę Cassini do wykonania jego pierwszej, pełnej mapy. Wygląda ona niczym dokładne mapy satelitarne Ziemi!
Z kosmosu Tytan jawi się jako pozbawiony ciekawych cech, pomarańczowo-brązowy księżyc. Jest tak z powodu jego gęstej atmosfery. Sonda Cassini zajrzała jednak przez te grube, mgliste chmury i ujawniła fascynującą powierzchnię i złożoną geologię Tytana, która powstała między innymi na skutek istnienia jego cyklu hydrologicznego - najprawdopodobniej mniej więcej tak samo, jak na Ziemi. Co więcej, Tytan jest jedynym miejscem poza naszą planetą, w którym obserwuje się jeziora, rzeki, oceany i deszcze - ale zamiast wody, tworzą je ciekły metan i etan.
-Tytan ma aktywny cykl hydrologiczny oparty na obiegu metanu, który ukształtował jego złożony krajobraz geologiczny, a dzięki temu powierzchnia tego ciała jest jedną z najbardziej zróżnicowanych geologicznie w całym Układzie Słonecznym - mówi Rosaly Lopes, główna autorka nowych badań. -Pomimo istnienia sporych różnic w składzie, temperaturze i polu grawitacyjnym Ziemi i Tytana oba te światy mają wiele podobnych cech powierzchni. Można je interpretować jako produkty tych samych procesów geologicznych.
Teraz, dzięki pracy zespołu Lopes, mamy też globalną mapę powierzchni Tytana. Naukowcy wykorzystali dane z ponad 120 przelotów wykonanych przez sondę Cassini na przestrzeni lat, łącząc pomiary przeprowadzone za pomocą radaru, urządzeń rejestrujących światło widzialne i instrumentów obserwujących w podczerwieni.
Mapa ukazuje świat, w którym poruszane wiatrem wydmy organicznego ?śniegu? skupiają się wokół równika, przeplatane garbatymi obszarami, w których dominują bardziej trwałe wzgórza i góry. Pośrednie szerokości geograficzne są w większości pokryte szerokimi, płaskimi równinami, rozciągającymi się między innymi garbatymi obszarami i usiane labiryntami, które są regionami zaburzonymi przez aktywność tektoniczną. Inne główne punkty orientacyjne na mapie to oczywiście jeziora metanowe i oceany, które koncentrują się głównie na biegunach - a w szczególności ocean o nazwie Kraken Mare położony w pobliżu bieguna północnego Tytana. I wreszcie mamy tu porozrzucane wszędzie kratery uderzeniowe, z których największym jest krater Menrva na wschodniej półkuli .
-Te badania to dobry przykład właściwego połączenia ze sobą różnych zestawów danych i instrumentów - dodaje Lopes. -Choć nie mieliśmy globalnego zasięgu obserwacji wykonanych z pomocą radaru z syntetyczną aperturą (SAR), wykorzystaliśmy dane z innych instrumentów i innych trybów pracy radaru do zmapowania razem charakterystyk różnych jednostek terenu - tak, by dało się ocenić, czym są dane obszary, nawet tam, gdzie nie widział ich SAR.
Lepsze zrozumienie Tytana może pomóc naukowcom w zawężeniu listę interesujących celów dla przyszłych misji kosmicznych. W tym nadchodzącego projektu NASA Dragonfly, czyli latającego łazika, który rozpocznie eksplorację tego fascynującego świata w 2034 roku, a także rozważanych dziś badaniach podwodnych, w których naukowcy planują zbadać lepiej pełne gazu oceany na Tytanie.
Na zdjęciu: Astronomowie opublikowali globalną mapę księżyca Saturna - Tytana.
Źródło: NASA/JPL-Caltech
 
Czytaj więcej:
?    Cały artykuł
?    Misja Cassini
?    Oryginalna praca naukowa: A global geomorphologic map of Saturn?s moon Titan, R. M. C. Lopes et al., Nature Astronomy 2019
 

Źródło: NASA
Opracowanie: Elżbieta Kuligowska
Ilustracja: Nowa mapa Tytana i zaznaczone na niej najważniejsze punkty orientacyjne.
Źródło: NASA/JPL/ASU
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/tytan-zmapowany-niczym-ziemia

Tytan zmapowany niczym Ziemia.jpg

Tytan zmapowany niczym Ziemia2.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Propozycja chińskiej misji ku granicy Układu Słonecznego
2019-11-25. Krzysztof Kanawka
Chiny rozpatrują możliwość wysłania dwóch sond kosmicznych ku granicy Układu Słonecznego. Propozycja misji nieco przypomina odyseję sond Voyager.
Misje sond Voyager 1 i Voyager 2 rozpoczęła się na przełomie sierpnia i września 1977 roku. Sonda Voyager 2 została wysłana jako pierwsza (20 sierpnia 1977), lecz jej trajektoria była nieco ?wolniejsza? od sondy Voyager 1 (start 5 września 1977).
Obie sondy przemierzały Układ Słoneczny względnie blisko siebie aż do Saturna. Od przelotu obok tej planety (listopad 1980 i sierpień 1981) kosmiczne drogi Voyagerów rozeszły się. Voyager 1, po wykonaniu obserwacji Tytana podążył po trajektorii z dala od planet. Z kolei Voyager 2 został skierowany ku dwóm ostatnim gazowym gigantom Układu Słonecznego ? przelot obok Urana (1986) i Neptuna (1989).
W ostatnich latach obie sondy przekroczyły heliopauzę ? ?granicę? Układu Słonecznego. Sonda Voyager 1 przekroczyła heliopauzę w sierpniu 2012 roku. Z kolei sonda Voyager 2 przekroczyła heliopauzę na początku grudnia 2018 roku.
IHP ? chińska koncepcja misji ku granicy Układu Słonecznego
Na konferencji EPSC-DPS 2019 (15-20 września 2019) w Genewie odbyła się prezentacja koncepcji chińskiej misji ku granicy Układu Słonecznego. Misja nosi wstępną nazwę Interstellar Heliosphere Probe (IHP). W aktualnej koncepcji IHP składa się z dwóch sond: IHP-1 i IHP-2.
Misje IHP zbadałyby kształt słonecznej heliosfery, która w opinii naukowców może mieć długi ogon (choć nie ma co do tego pewności!). Zadaniem misji IHP-1 byłoby skierowanie się ku ?głowie? heliosfery ? podobnie jak sondy Voyager. IHP-2 podążyłaby w drugim kierunku ogona heliosfery ? w tym kierunku jak na razie nie wysłano żadnej misji.
Obie sondy miałyby po 200 kg masy startowej, z czego 50 kg przypadłoby na ładunek naukowy.
Jowisz, Neptun oraz peryferia heliosfery
Trajektoria sondy IHP-1 byłaby następująca: po starcie (proponowana data to około 2024) sonda wykonałaby dwa przeloty obok Ziemi (2025 i 2027), a następnie obok Jowisza (2029). Osiągnięcie odległości 85 jednostek astronomicznych zajęłoby sondzie IHP-1 kolejne 20 lat.
Sonda IHP-2 wystartowałaby w 2027 roku. Po dwóch przelotach obok Ziemi, IHP-2 przeleciałaby obok Jowisza (2033) i Neptuna (2038). Jest także możliwy przelot obok jednego z małych obiektów Pasa Kuipera (podobnych do 2014 MU69). Przez kolejne dekady IHP-2 badałaby ?ogon? słonecznej heliosfery. Proponuje się, by podczas przelotu obok Neptuna uwolnić mały próbnik, który zbadałby atmosferę tego gazowego giganta.
Formalna akceptacja misji IHP nastąpiłaby w 2021 lub 2022 roku. Jak na razie trwają zaawansowane studia wykonalności.
(Pl, PFA)
https://kosmonauta.net/2019/11/propozycja-chinskiej-misji-ku-granicy-ukladu-slonecznego/

Propozycja chińskiej misji ku granicy Układu Słonecznego.jpg

Propozycja chińskiej misji ku granicy Układu Słonecznego2.jpg

Propozycja chińskiej misji ku granicy Układu Słonecznego3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niebo w ostatnim tygodniu listopada 2019 roku
2019-11-25. Ariel Majcher
Powoli kończy się listopad, przedostatni miesiąc roku. Słońce na początku tygodnia wejdzie do gwiazdozbioru Skorpiona, ale zanim się on skończy, przejdzie już do następnego, Wężownika, w którym pozostanie do 18 grudnia. Skorpion jest konstelacją, w której Słońce przebywa najkrócej, zaledwie niecały tydzień. A to z tego względu, że zodiakalna część Skorpiona jest bardzo wąska. Listopad godnie pożegna się z nami: w pierwszej części tygodnia zbliżający się do nowiu (przypadający we wtorek 26 listopada, o zmierzchu naszego czasu) Księżyc minie planety Mars i Merkury, natomiast w drugiej odwiedzi planety Jowisz, Wenus i Saturn, zakrywając pierwszą i trzecią z nich. Zakrycie Jowisza, niestety w dzień, da się obserwować z Polski. Na ciemnym niebie dobrze widoczne są planety Neptun i Uran oraz Mira Ceti.
W minioną niedzielę 24 listopada Srebrny Glob minął Marsa i w poranek poniedziałkowy 25 listopada wzejdzie 2 godziny przed Słońcem, prezentując tarczę, oświetloną w 3%. W tym momencie do nowiu Księżycowi zabraknie niecałe 34 godziny. Natomiast jakieś 2° na prawo od niego pokaże się bardzo jasna w najbliższych dniach planeta Merkury, która w czwartek 28 listopada osiągnie swoją maksymalną elongację zachodnią, wynoszącą 20°. Merkury na godzinę przed wschodem Słońca wznosi się na wysokość około 7° i cały czas jaśnieje. Do niedzieli 1 grudnia blask planety urośnie z -0,2 do -0,6 magnitudo, urośnie też faza, z 49 do 70%, skurczy się za to tarcza z 7 do 6 sekund kątowych. W dniu swojej maksymalnej elongacji Merkury przejdzie 2° na północ od gwiazdy Zuben Elgenubi, drugiej co do jasności, choć oznaczanej na mapach nieba grecką literą ?, gwiazdy Wagi.
Przez bieżący tydzień Merkury zwiększy dystans do Marsa z 9 do 11°. Czerwona Planeta pojawia się na nieboskłonie godzinę przed Merkurym i o godzinie podanej na mapce osiąga wysokość mniej więcej 14°. W niedzielę 1 grudnia Mars przejdzie z gwiazdozbioru Panny do gwiazdozbioru Wagi i bardzo powoli poprawia swoje warunki obserwacyjne. Obecnie jasność Marsa wynosi +1,7 wielkości gwiazdowej, przy tarczy o średnicy 4?.
We wtorek wieczorem Księżyc przejdzie przez nów, a w kolejnych dniach pojawi się na niebie wieczornym.
Niestety po zachodzie Słońca ekliptyka nie jest tak mocno nachylona względem widnokręgu, jak ma to miejsce rano, stąd Księżyca nie uda się dostrzec w środę 27 listopada, mniej więcej 24 godziny po nowiu, gdyż godzinę po zachodzie Słońca Srebrny Glob zdąży schować się pod linię horyzontu i do jego dostrzeżenia trzeba poczekać do następnego wieczora. A warto czekać, ponieważ w czwartek 28 listopada tuż po zmierzchu Księżyc zajmie pozycję między Jowiszem a Wenus, docierając na około 100? na wschód od Jowisza i jednocześnie 160? na zachód od Wenus, tworząc w ten sposób malowniczą konfigurację. Jak łatwo policzyć planety przedzieli wtedy 260?, czyli nieco mniej, niż 4,5 stopnia. Niestety wszystko to zadzieje się na bardzo małej wysokości nad horyzontem, mniej więcej 3°. W tym momencie jasność Jowisza wynosi -1,8 wielkości gwiazdowej, zaś Wenus jest o ponad 3 magnitudo jaśniejsza, a zatem obu planet nie sposób pomylić. Jowisz ma za to większą średnicę kątową (32? do 12). W tarczy Wenus da się zaobserwować lekką fazę, 89%.
Zanim jednak nastąpi wieczór, warto pokusić się o odnalezienie bardzo wąskiego sierpa Księżyca w dzień, gdyż około godziny 11:45 Księżyc zakryje planetę Jowisz wraz z jej księżycami, by odkryć cały układ godzinę później. Zjawisko da się dostrzec z a href=?https://news.astronet.pl/wp-content/uploads/2019/11/mapa_swiata_zakrycie_jowisza_2019_lis_28.png?>prawie całej Europy oraz zachodniej Azji, przy czym na ciemniejącym lub ciemnym niebie tylko z północno-wschodnich Indii i z Bangladeszu. Księżyca z Jowiszem należy szukać 23° na lewo i w dół od Słońca, mniej więcej na godzinie 8 względem niego, na wysokości mniej więcej 8° nad południowo-wschodnią częścią widnokręgu. Niestety ze względu na to, że jest to zakrycie dzienne, do obserwacji zjawiska niezbędny jest jakiś sprzęt optyczny, najlepiej teleskop. A dysponując nim można pokusić się również o odszukanie planety Wenus, znajdującej się wtedy 4° na lewo i w dół od Księżyca. W momencie zakrycia wszystkie cztery księżyce galileuszowe znajdą się na wschód od swojej planety macierzystej, ale ze względu na bardzo jasne tło nieba nawet teleskop nie pozwoli ich dostrzec.
W piątek 29 listopada Księżyc zbliży się do planety Saturn, zwiększając przy tym fazę do 10%. Godzinę po zachodzie Słońca Srebrny Glob zajmie pozycję na wysokości 8° nad południowo-zachodnim widnokręgiem, docierając na niecałe 4° od Saturna. Jasność planety powoli spada i obecnie wynosi +0,6 magnitudo, zaś tarcza planety ma średnicę 15?. Wkrótce planety zajdą, a Księżyc powędruje dalej i zakryje planetę z pierścieniami, lecz zjawisko tym razem będzie widoczne tylko z Antarktydy i oblewających je oceanów. Jak wiadomo na przeważającym obszarze Antarktydy panuje teraz dzień polarny, a zatem jest to również zakrycie dzienne, poza wąskim pasem południowego Atlantyku, na południowy zachód od Afryki. W efekcie jest to zakrycie tylko dla morskich stworzeń, ewentualnie pasażerów przepływających akurat tamtędy statków, czy przelatujących samolotów.
Ostatnie dwa dni tego tygodnia Księżyc spędzi na pograniczu gwiazdozbiorów Strzelca i Koziorożca, zwiększając fazę od 17% w sobotę 30 listopada do 26% dobę później. W sobotę Srebrny Glob pokaże się jakieś 10° na wschód od Saturna, zaś w niedzielę ? ponad 2-krotnie dalej. W niedzielę 1 grudnia wysokość naturalnego satelity Ziemi godzinę po zachodzie Słońca przekroczy wreszcie 15°. A w przyszłym tygodniu Księżyc zacznie szybko wędrować w górę i jednocześnie silnie zwiększy blask, przechodząc przez I kwadrę i dążąc do pełni.
Gdy Słońce schowa się dobrze pod widnokrąg, nastaje dogodny czas do obserwacji planet Neptun i Uran oraz długookresowej gwiazdy zmiennej Mira Ceti. Warto jej obserwować w najbliższych dniach, gdyż w następnym tygodniu wszystkie trzy ciała niebieskie odwiedzi Księżyc w dużej fazie, uniemożliwiając w praktyce ich obserwacje (zwłaszcza planet, które świecą najsłabiej i do których Księżyc zbliży się bardziej).
Pierwsza przez południk lokalny przechodzi planeta Neptun, która czyni to przed godziną 18:30, jakąś godzinę po rozpoczęciu się nocy astronomicznej. W środę 27 listopada Neptun zmieni kierunek swojego ruchu na prosty, co oznacza, że w najbliższych dnia planeta stanie się prawie nieruchoma względem gwiazd tła. Oznacza to też jednocześnie koniec okresu najlepszej widoczności planety w bieżącym sezonie obserwacyjnym. Neptun zatrzymał się prawie w połowie drogi między gwiazdą 4. wielkości ? Aquarii a trójkątem gwiazd 5. i 6. wielkości 81, 82 i 83 Aquarii, który przecinał poprzednim sezonie obserwacyjnym. Po wykonaniu zakrętu planeta podąży na północny wschód, by w lutym, na koniec okresu widoczności minąć ponownie gwiazdę ? Aquarii, lecz tym razem znacznie dalej, niż we wrześniu br., w odległości przekraczającej 2?.
Planeta Uran wciąż porusza się w kierunku ze wschodu na zachód (a tak naprawdę z północnego wschodu na południowy zachód, gdyż tak jest ustawiona ekliptyka w tym rejonie nieba). Planeta znajduje się obecnie na linii, łączącej dwie najjaśniejsze gwiazdy Barana i Ryb, czyli Hamala oraz Alrishy, nieco bliżej drugiej z wymienionych gwiazd. Uran oddalił się już od gwiazdy 19 Arietis już na prawie 4°. Uran najwyżej nad widnokręgiem znajduje się po godzinie 21 i wtedy jest najlepiej widoczny. Obecnie planeta świeci blaskiem +5,7 magnitudo.
Gwiazda Mira Ceti znajduje się niedaleko Urana i przechodzi przez południk lokalny kilkanaście minut po nim, stąd oba ciała niebieskie można obserwować w tym samym czasie. Wciąż jeszcze Mira jest łatwiejsza do odnalezienia od Urana, ponieważ widać ją nadal gołym okiem, choć jej blask oceniany jest już na około +4 magnitudo. Ale jeszcze przez kilka tygodni powinna być jaśniejsza od Urana, być może nawet do końca roku.
https://news.astronet.pl/index.php/2019/11/25/niebo-w-ostatnim-tygodniu-listopada-2019-roku/

Niebo w ostatnim tygodniu listopada 2019 roku.jpg

Niebo w ostatnim tygodniu listopada 2019 roku2.jpg

Niebo w ostatnim tygodniu listopada 2019 roku3.jpg

Niebo w ostatnim tygodniu listopada 2019 roku4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bezpłatne warsztaty z przetwarzania danych satelitarnych
2019-11-25. Magdalena Jarosz
Czy dane satelitarne mogą być przydatne w monitorowaniu sinic, obszarów suszy, pożarów i zanieczyszczenia rzek?
Już w czwartek 28 listopada będzie można przekonać się o tym na warsztatach, które poprowadzi Katarzyna Długokęcka ? analityczka danych satelitarnych. Spotkanie  podzielone będzie na część wykładową oraz praktyczną. W pierwszej części uczestnicy i uczestniczki zostaną wprowadzeni do teledetekcji, zdobędą wiedzę, skąd można pobrać dane satelitarne, z jakich formatów korzystać oraz na co zwracać uwagę. Druga część warsztatów obejmować będzie ćwiczenia na danych satelitarnych. W tej części zapoznają się z darmowym oprogramowaniem służącym do przetwarzania danych satelitarnych oraz wskaźnikami niezbędnymi do:
?    monitorowania rozwoju sinic na Bałtyku w aspekcie zagrożenia dla plaż,
?    oceny zasięgów suszy i pożarów,
?    monitorowania zanieczyszczenia rzek.
Zabierzcie ze sobą komputery. Przed warsztatami otrzymacie dane oraz wytyczne do potrzebnego oprogramowania, które należy zainstalować przed warsztatami.
Miejsce: sala MARS w O4 coworking, aleja Grunwaldzka 472 B, Gdańsk
Data: 28. listopada (czwartek), 10:00-18:00
Rekrutacja na warsztaty
Warsztaty przewidziane są dla osób początkujących. Liczba miejsc ograniczona do 20. Decyduje kolejność zgłoszeń + pierwszeństwo mają studentki i studenci trójmiejskich uczelni.
Wydarzenie jest bezpłatne, obowiązują zapisy.
O prowadzącej
Mgr inż. Katarzyna Długokęcka ? analityczka danych satelitarnych w firmie OPEGIEKA w Elblągu, absolwentka Politechniki Gdańskiej na kierunkach Geodezja i kartografia, Matematyka oraz Technologie kosmiczne i satelitarne. W pracy zajmuje się przetwarzaniem danych satelitarnych z wykorzystaniem uczenia maszynowego.
Organizatorzy: Gdańska Fundacja Przedsiębiorczości oraz Blue Dot Solutions.
Sfinansowano ze środków Miasta Gdańska.
https://kosmonauta.net/2019/11/bezplatne-warsztaty-z-przetwarzania-danych-satelitarnych/

Bezpłatne warsztaty z przetwarzania danych satelitarnych.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

HP3 ? drobny ruch Kreta
2019-11-25. Krzysztof Kanawka
W ostatnich dniach nastąpił drobny ruch ?Kreta?, będącego częścią instrumentu HP3 misji Insight.
W naszym ostatnim artykule na temat ?Kreta? (część instrumentu HP3 misji Insight) przedstawialiśmy dość zaskakujący problem: instrument ?wyskoczył? z powstałego wcześniej otworu. Za sytuację odpowiada niewielkie tarcie dookoła tego otworu oraz? niskie marsjańskie ciśnienie atmosferyczne.
W listopadzie 2019 trwały drobne ruchy Kreta oraz wysięgnika lądownika InSight. Poniższe nagranie prezentuje ruch Kreta od 13 do 21 listopada. Efektem tych działań jest drobne zagłębienie się Kreta ? ruch został oceniony na około 32 mm.
Prawdopodobnie w listopadzie i grudniu 2019 będą kontynuowane próby dalszego zagłębiania Kreta. W tej chwili trudno określić jak długo będą trwać te próby, jednak można się spodziewać dalszego zagłębiania się Kreta w głąb marsjańskiego gruntu.
Część penetratora HP3 (w szczególności Kreta) została wykonana na zamówienie Niemieckiej Agencji Kosmicznej (DLR) przez polską spółkę Astronika przy współpracy z Centrum Badań Kosmicznych (CBK).
Misja InSight jest komentowana w wątku na Polskim Forum Astronautycznym.
(PFA, NASA)
https://kosmonauta.net/2019/11/hp3-drobny-ruch-kreta/

Działania wokół Kreta ? 13 do 21 listopada / Credits ? NASA

 

HP3 ? drobny ruch Kreta.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mikrosatelity Starlink od SpaceX będzie można zobaczyć nad Polską
2019-11-25.
Elon Musk i jego zespół kilka dni temu umieścił na ziemskiej orbicie kolejne 60 urządzeń kosmicznego Internetu. W sumie SpaceX ma ich teraz 120. Błyszczące urządzenia będzie można niebawem zobaczyć na niebie nad naszym krajem.
Astronomowie protestują, gdyż twierdzą, że rozbudowywana przez firmę Muska konstelacja mikrosatelitów już zaczyna zakłócać obserwacje przestrzeni kosmicznej, a trzeba tutaj podkreślić, że urządzeń jest teraz tylko 120, a docelowo ma ich być na orbicie ponad 40 tysięcy. Każdy mikrosatelita jest wyposażony w panele solarne, dzięki którym może normalnie funkcjonować. Problem w tym, że zarówno ich korpusy, jak i panele solarne, odbijają część światła słonecznego, które może oślepiać obserwatorów i przeszkodzić w obserwacjach za pomocą naziemnych teleskopów.
Dla świata astronomicznego to gigantyczny problem, ale dla fanów zjawisk kosmicznych jest to niezłą gratką. Mikrosatelity będzie można bowiem wypatrzeć na niebie, podobnie jak to ma miejsce np. w przypadku Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Jeśli w najbliższych dniach będziecie przebywali na terytorium Polski, będziecie mieli szanse je zobaczyć. We wtorek (26.11) o godzinie 5:47 przed świtem spójrzcie na niebo południowo-zachodnie, skąd w kierunku wschodniego horyzontu (maksymalna wysokość 50-60 stopni nad horyzontem) będą przemieszczać się satelity, jedna za drugą, tworząc swego rodzaju łańcuszek. Cały spektakl potrwa do godziny 6:14. W ciągu pół godziny nad naszymi głowami przeleci w sumie 60 satelitów.
Ich jasność wyniesie około 3 mag, co oznacza, że będą one widoczne gołym okiem, ale nie będą wyjątkowo jasne. Aby obserwacja się powiodła, najlepiej przeprowadzić ją z dala od sztucznego oświetlenia, gdzieś, gdzie niebo będzie wystarczająco ciemne. Kolejna szansa na ujrzenie serii satelitów już w środę (27.11) przed wschodem słońca. Tym razem na niebie południowo-wschodnim pojawią się one o godzinie 4:39 i będą się kierować na wschód. Ostatni satelita przemknie średnio wysoko po niebie (20-30 stopni nad horyzontem) o godzinie 5:08.
Trzecia okazja przydarzy się w czwartek (28.11) między godziną 5:05 a 5:37. Satelity Starlink będą przemieszczać się od nieba południowego w kierunku wschodniego na maksymalnej wysokości 60-70 stopni nad horyzontem, a więc całkiem wysoko, nad naszymi głowami. Elon Musk zapowiedział jednak, że zlecił swoim inżynierom, by jak najbardziej to możliwe obniżyli albedo nowych mikrosatelitów, czyli stosunek ilości promieniowania świetlnego odbitego od satelitów i skierowanego w stronę powierzchni Ziemi. Jednak astronomowie uważają, że to nie wystarczy. Miejmy nadzieję, że w jakiś sposób uda się jednak rozwiązać ten problemem w ten sposób, by wilk był syty i owca cała. Badania kosmosu to dla ludzkości bardzo ważna sprawa, ale podobnie jest też w przypadku skomunikowania ze sobą najbardziej dzikich zakątków naszej planety.
Obecnie ponad 3 miliardy ludzi nie ma wcale lub ma bardzo ograniczony dostęp do zasobów globalnej sieci. Jako że ludzkość już dysponuje odpowiednimi technologiami i niebawem wkroczymy w lata 20. XXI wieku, wypadałoby w końcu zlikwidować białe plamy w infrastrukturze komunikacyjnej na całej naszej planecie, tym bardziej, że coraz poważniej myślimy o koloniach na Księżycu i Marsie, które również zostaną wpięte do nowej, kosmicznej sieci.
Źródło: GeekWeek.pl/Heavens-Above/SpaceX/Starlink / Fot. SpaceX/YouTube
https://www.geekweek.pl/news/2019-11-25/mikrosatelity-starlink-od-spacex-bedzie-mozna-zobaczyc-nad-polska/

 

SpaceX Starlink Satellites Spotted Over Netherlands

 

Mikrosatelity Starlink od SpaceX będzie można zobaczyć nad Polską.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

100 tys. osób śledziło zmagania łazików marsjańskich w Kielcach
2019-11-25.
Piąta edycja międzynarodowych zawodów robotów marsjańskich ERC w Kielcach zgromadziła rekordową liczbę obserwatorów. Trwające trzy dni wydarzenie odwiedziło ponad 25 000 gości, którzy do stolicy województwa świętokrzyskiego przyjechali z całej Polski. Trzy razy tyle widzów uczestniczyło w transmisjach na żywo prowadzonych na wielu portalach online oraz kanałach społecznościowych w Internecie.
Finał prestiżowego European Rover Challenge 2019 odbył się w dniach 13-15 września br. na kampusie Politechniki Świętokrzyskiej w Kielcach. Do ostatniego etapu rywalizacji w zawodach przystąpiło 28 zespołów z 13 krajów świata. Na specjalnie uformowanym torze marsjańskim, zawodnicy zmierzyli się w czterech konkurencjach terenowych sprawdzających przygotowanie pojazdów do wykonywania misji kosmicznych. Złotym medalistą, drugi rok z rzędu, została drużyna IMPULS z Politechniki Świętokrzyskiej. Drugie miejsce zajęła ekipa AGH Space Systems z Akademii Górniczo-Hutniczej, a tuż za nimi na podium uplasowali się członkowie zespołu RoverOva z Uniwersytetu Technicznego w Ostrawie.
Jak co roku, oprócz zmagań konstruktorów z całego świata i ich robotów, na gości ERC czekała również Strefa Pokazów Naukowo-Technologicznych. Program obejmował prezentacje, warsztaty i prelekcje dla pasjonatów nauki w każdym wieku.
Z badania zrealizowanego podczas wydarzenia przez Selectivv wynika, że najliczniejszą grupę odwiedzających stanowiły osoby w przedziale wiekowym 21-25 lat (25,6%) oraz 26-30 lat (22,4%).  Badanie zostało zrealizowane za pomocą technologii Wifitrapping. Zainstalowane na terenie zawodów urządzenia zbierały anonimowe dane o użytkownikach smartfonów. Próba badawcza wyniosła 4104 uczestników. To nie koniec statystyk.
Wiemy też m.in., że 43% naszych gości interesuje się nowymi technologiami, 14% to pasjonaci astronomii, a jeden na pięciu odwiedzających ERC przyszedł tam z rodziną. To dla nas bardzo cenne dane, bo pokazują, że na naszym wydarzeniu nie ma uczestników przypadkowych i pozwolą nam jeszcze lepiej dopasować program przyszłej edycji do potrzeb i zainteresowań publiczności ? powiedział Łukasz Wilczyński, prezes Europejskiej Fundacji Kosmicznej, głównego organizatora wydarzenia.
Rywalizacja ponad 300 konstruktorów robotów marsjańskich w Kielcach przyciągnęła uczestników ze wszystkich regionów Polski. Najwięcej osób przyjechało z województwa świętokrzyskiego (19,4%), śląskiego (11,2%) i małopolskiego (9%). Organizatorzy gościli również mieszkańców tak odległych zakątków kraju jak Warmia i Mazury, Podlasie czy Pomorze Zachodnie.
Więcej danych statystycznych oraz informacje na temat sposobu przeprowadzenia badania podczas zawodów European Rover Challenge 2019 można znaleźć pod linkiem: Rekordowa publiczność zawodów ERC 2019 .
O piątej edycji European Rover Challenge szeroko i często pisały również media lokalne, ogólnopolskie (w tym Urania-Postępy Astronomii) i zagraniczne. Dzięki temu informacje na temat zawodów ERC i towarzyszących im akcji, takich jak pierwszy w Polsce marsjański autobus edukacyjny, który kursował po ulicach Kielc, dotarły łącznie do ponad 7 mln ludzi.  
Współorganizatorami European Rover Challenge 2019 były Europejska Fundacja Kosmiczna i Specjalna Strefa Ekonomiczna ?Starachowice? S.A. oraz Mars Society Polska, Województwo Świętokrzyskie, Politechnika Świętokrzyska przy współpracy z Miastem Kielce oraz Akademią Leona Koźmińskiego ? współorganizatorem konferencji mentoringowo-biznesowej.
Wydarzenie zostało objęte patronatem honorowym Komisji Europejskiej, Europejskiej Agencji Kosmicznej, Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, Ministerstwa Spraw Zagranicznych, Polskiej Agencji Kosmicznej oraz Związku Pracodawców Sektora Kosmicznego.
Źródło: Planet Partners
Foto: Europejska Fundacja Kosmiczna
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/100-tys-osob-sledzilo-zmagania-lazikow-marsjanskich-w-kielcach

100 tys. osób śledziło zmagania łazików marsjańskich w Kielcach.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dwa kolejne chińskie starty orbitalne w intensywnej końcówce roku
2019-11-25.
W ostatnich dniach Chiny przeprowadziły starty dwóch rakiet orbitalnych, zwiększając liczbę wykonanych lotów w listopadzie do sześciu. Rakieta Kuaizhou 1A wyniosła parę telekomunikacyjnych satelitów testowych KL-Alpha, a rakieta Długi Marsz 3B umieściła na orbicie kolejną parę satelitów chińskiego systemu nawigacji Beidou.
W niedzielę 17 listopada z kosmodromu Jiuquan wystartowała rakieta Kuaizhou 1A z parą satelitów KL-Alpha - będących efektem międzynarodowej współpracy między Chińską Akademią Nauk i niemiecką firmą. Satelity KL-Alpha zostały umieszczone na orbitach polarnych o apogeum 1050 km i 1430 km. Satelity te mają testować komunikację w paśmie Ka.
Lot ten został przeprowadzony zaledwie 4 dni po starcie tej samej rakiety z tego samego stanowiska startowego z chińskim satelitą obserwacji Ziemi. Misja zademonstrowała więc możliwości bardzo krótkiego odstępu czasu między kolejnymi misjami z wykorzystaniem lekkiej czterostopniowej rakiety Kuaizhou 1A.
Z kosmodromu Xichang wystartowała 23 listopada rakieta Długi Marsz 3B. Jej ładunkiem była para satelitów Beidou 3 (M21 i M22) chińskiego systemu nawigacji. Był to już 6. start rakietowy Chin w 2019 r. poświęcony rozbudowie ich własnej sieci nawigacyjnej. Już w 2020 r. na orbicie powinna znaleźć się wystarczająca liczba satelitów, aby system mógł świadczyć globalną usługę.
Po raz kolejny dolne stopnie chińskiej rakiety spadły na obszary zamieszkałe. W sieci można znaleźć filmy pokazujące zniszczenia wywołane przez spadającą rakietę. Stara generacja rakiet Długi Marsz, czyli m.in ta która była wykorzystana w sobotnim locie korzysta z bardzo toksycznej hipergolicznej mieszanki paliwa, dlatego rakieta oprócz dokonywania fizycznych zniszczeń stanowi duże zagrożenie dla ludzi.
Większość chińskich portów kosmicznych usytuowana jest w głębi lądu, stąd pierwsze stopnie spadają często na tereny zabudowane. Chiny w ostatnim czasie poczyniły pierwsze kroki mające na celu zmniejszyć ten problem. W mniejszych rakietach serii Długi Marsz 2 i Długi Marsz 4 stosowane były lotki, podobne do tych zastosowanych w rakietach Falcon 9. Ich przeznaczeniem nie jest jednak pomoc w wykonaniu miękkiego lądowania, ale próba kontroli obszaru spadku stopnia. Próby te dotyczyły jednak tylko głównych członów i nie obejmowały większej rakiety (3B) wykorzystanej w tym locie.
Podsumowanie
Do tej pory przeprowadzono w tym roku 78 udanych startów rakiet orbitalnych. Chiny wysuwają się na zdecydowane prowadzenie wśród państw, gdyż były to ich 25. i 26. udane starty. Na drugim miejscu jest Rosja z 19 lotami, na trzecim stany z 18. Jeszcze w tym miesiącu powinniśmy być świadkami kolejnych startów, m.in. europejskiej rakiety Ariane 5 z parą ładunków telekomunikacyjnych.
Źródło: SN/Xinhua
Więcej informacji:
?    informacja prasowa agencji Xinhua o udanym starcie z satelitami Beidou 3M
?    informacja prasowa agencji Xinhua o udanej misji satelitów telekomunikacyjnych KL-Alpha
 
Na zdjęciu: Rakieta Długi Marsz 3B startująca 23 listopada z satelitami nawigacyjnymi Beidou 3M. Źródło: Xinhua/Wenbin.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/dwa-kolejne-chinskie-starty-orbitalne-w-intensywnej-koncowce-roku

 

 

Dwa kolejne chińskie starty orbitalne w intensywnej końcówce roku.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

JWST ? testy osłony słonecznej
2019-11-26. Krzysztof Kanawka
W październiku przeprowadzono udane testy osłony słonecznej kosmicznego teleskopu JWST.
Po zakończeniu składania kosmicznego teleskopu Jamesa Webb?a (JWST) nastąpił czas na kolejne testy i weryfikacje poszczególnych elementów jak i całej struktury. Jednym z ważnych testów było rozłożenie i napięcie osłony termicznej, chroniącej JWST przed promieniowaniem słonecznym. Był to ważny etap w przygotowaniach do startu, gdyż jeden z poprzednich testów rozkładania osłony nie zakończył się pełnym sukcesem.
Poniższe nagranie prezentuje test rozkładania i napinania osłony słonecznej. Ten test wykonano w październiku 2019. Test przebiega zgodnie z założeniami.
Długa droga JWST
Prace nad Kosmicznym Teleskopem Jamesa Webba (JWST) rozpoczęły się w 1996 roku. Pierwotną datą startu był 2007 rok. Aktualnie przewiduje się, że JWST wystartuje w 2021 roku. Oczywiście koszt zbudowania JWST także wzrósł ? aktualnie jest to prawie 10 miliardów USD, wliczając start oraz pięć lat prac w kosmosie. W jednym z naszych poprzednich artykułów przedstawiliśmy powody, z powodu których budowa JWST trwa tak długo.
Po wystrzeleniu za pomocą rakiety Ariane 5 JWST zostanie skierowany do punktu L2 układu Ziemia-Słońce, znajdującego się około 1,5 mln km za naszą planetą. Podróż do orbity ?halo? wokół tego punktu będzie trwać prawie miesiąc. W tym czasie JWST rozwinie wszystkie swoje elementy oraz uruchomi najważniejsze instrumenty pokładowe. JWST będzie operować poza zasięgiem obecnie istniejących pojazdów załogowych, co oznacza, że możliwości naprawy teleskopu po wystrzeleniu będą niewielkie.
Misja JWST jest komentowana w wątku na Polskim Forum Astronautycznym.
(NASA)
https://kosmonauta.net/2019/11/jwst-testy-oslony-slonecznej/

Test rozkładania osłony słonecznej JWST / Credits ? NASA Goddard

 

JWST ? testy osłony słonecznej.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powstaje niezwykle dokładny polski satelita obserwacyjny
2019-11-26.
We Wrocławiu budowany jest mikrosatelita ScanSAT. Będzie on obserwował Ziemię z bardzo wysoką jak na mikrosatelity rozdzielczością. Wystrzelenie satelity na orbitę Ziemską zaplanowano na przełomie 2020 i 2021 roku. Jeśli wszystko przebiegnie zgodnie z planem, dostarczy on dokładnych obrazów multispektralnych, które znajdą swoje zastosowanie w wielu sektorach nauki i przemysłu.
ScanSAT będzie pracował w szerokim spektrum optycznym, np. w podczerwieni, co umożliwi m.in. teledetekcję zasobów wody czy surowców naturalnych w górnictwie odkrywkowym. Obserwacje prowadzone przez mikrosatelitę mogą przysłużyć się w badaniach geologicznych, rolnictwie, górnictwie czy też analizowaniu zmian klimatycznych. Satelita powstaje na bazie autorskich rozwiązań optoelektronicznych wrocławskiej firmy Scanway we współpracy z Narodowym Centrum Badań i Rozwoju.
ScanSAT to mikrosatelita konstruowany na podstawie uniwersalnego standardu CubeSat. Jego wymiary nie przekroczą 34 cm długości. Trwa budowa inżynierskiego modelu satelity. Jest to etap integracji i testów pozwalający na zbudowanie modelu lotnego i planowe wystrzelenie satelity na ziemską orbitę w ciągu kilku, maksymalnie kilkunastu kolejnych miesięcy. Spośród innych satelitów tego typu ScanSAT będzie się wyróżniał wszechstronnością oraz dokładnością.
"ScanSAT, mimo tego, że jest niewielki, w wielu aspektach nie będzie ustępował dużym satelitom. Jego największą zaletą jest precyzyjna, zminiaturyzowana i odporna na zmiany temperatury konstrukcja optyczna. ScanSAT będzie wyposażony w wysoce zaawansowany technologicznie multispektralny sensor, zintegrowany z autorskim teleskopem optycznym typu Ritchey-Chretien" ? tłumaczy Mikołaj Podgórski ze Scanway.
ScanSAT będzie wykorzystywał zalety dużych satelitów i jednocześnie minimalizował lub nawet ograniczał wady CubeSatów. Z jego pokładu przeprowadzony zostanie eksperyment komunikacji laserowej.
W ciągu ostatnich dwóch dekad ludzkość przekroczyła już wiele barier technicznych związanych z projektowaniem instrumentów do obserwacji Ziemi. Mikrosatelita Scanway połączy wysoką rozdzielczość i multispektralność w masie satelity poniżej 20 kg.
"Naszym celem było osiągnięcie rozdzielczości poniżej 5m/px. Postawiliśmy na teleskop wykorzystujący układ optyczny Ritchey-Chretien, zbudowany wyłącznie z luster. Dzięki temu unikniemy problemów takich jak aberracja chromatyczna oraz sferyczna, czyli deformacji obrazu, a także uzyskamy szerokie pole widzenia oraz bardzo dobrą jakość i rozdzielczość obrazu" ? mówi Agnieszka Przybylska, specjalistka ds. projektowania układów optycznych w Scanway.
Jak wyjaśniają eksperci firmy, wyniesienie satelity ze złożonym systemem optycznym na orbitę ziemską jest bardzowymagającym zadaniem. Satelita podczas wynoszenia przez rakietę nośną doświadcza potężnych wstrząsów i jest poddawany ogromnym wahaniom temperatury oraz podwyższonemu promieniowaniu. Teleskop musi być na nie odporny, tak by cały układ optyczny nie uległ rozkalibrowaniu i stabilnie pracował w przestrzeni kosmicznej. Scanway opracował innowacyjne autorskie stanowiska i osprzęt testowy pozwalający na poprawne wykalibrowanie oraz przetestowanie układu teleskopu przed umieszczeniem go na orbicie.
W listopadzie rozpoczęły się testy integracyjne wszystkich komponentów mikrosatelity. Są one prowadzone we współpracy z berlińskim start-upem German Orbital Systems. Przed zintegrowanym urządzeniem są teraz m.in. testy środowiskowe. Budowa modelu inżynierskiego ma się zakończyć w marcu 2020 roku.
Projekt "ScanSAT ? platforma do obserwacji satelitarnych i lotniczych służąca pozyskiwaniu geoinformacji w czasie rzeczywistym z wysoką precyzją i w bardzo szerokim paśmie elektromagnetycznym" otrzymał ponad 2,5 mln złotych dofinansowania z funduszy europejskich.
PAP - Nauka w Polsce
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news%2C79601%2Cpowstaje-niezwykle-dokladny-polski-satelita-obserwacyjny.html

Powstaje niezwykle dokładny polski satelita obserwacyjny.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Więcej startów ? więcej emisji w atmosferze
2019-11-26. Krzysztof Kanawka
Większa ilość startów rakiet może wywołać większe emisje różnych związków chemicznych w górnych warstwach atmosfery. Ten temat jak na razie jest dość słabo poznany.
Niewątpliwie w przyszłej dekadzie rakiety orbitalne będą częściej startować. Częściowo będzie to wynik częstych startów małych rakiet, a częściowo wprowadzenie ?mega-konstelacji? na orbitę.
Już na początku tej dekady pojawiały się pierwsze zdania, że większa ilość startów rakiet i pojazdów załogowych może wpłynąć negatywnie na górne warstwy atmosfery. Wówczas uważano, że sadza ? czyli zanieczyszczone drobinki węgla ? mogą negatywnie wpływać na górne warstwy atmosfery. Sadza z kolei może utrzymywać się stosunkowo długo w górnych warstwach atmosfery.
W ostatnich latach pojawiły się kolejne publikacje naukowe dotyczące ryzyka zanieczyszczeń górnych warstw atmosfery w wyniku startów rakiet. Oprócz sadzy rozpatrywane są także tlenki glinu, również w formie cząstek lub ziarenek.
Jak na razie naukowcy nie są w stanie ustalić jaki będzie wpływ zwiększonej ilości startów na górne warstwy atmosfery. Wartości jakie pojawiają się w artykułach naukowych są rzędu 400 startów rocznie ? około 4 razy więcej niż obecnie. Wg szacunków taka ilość startów oznacza około 750 ton sadzy oraz nawet do 5 tysięcy ton tlenków glinu ?dostarczanych? do stratosfery rocznie. Wydaje się jednak, że większa ilość cząsteczek może mieć negatywny wpływ na warstwę ozonową.
Ponadto, starty rakiet mogą przyczyniać się do powstawania obłoków srebrzystych. Kilka takich przypadków już zanotowano, nawet na wysokościach przekraczających 110 km.
Jest możliwe, że w przyszłej dekadzie pojawią się publikacje, które lepiej opiszą efekt emisji ze startujących rakiet na wyższe partie atmosfery Ziemi. Możliwe, że również wówczas pojawią się propozycje kontrolowania i ograniczania emisji ? w szczególności tworzenia sadzy.
(E, Tw, NASA)
Start rakiety widziany z pokładu ISS / Credits ? European Space Agency, ESA
Start rakiety Falcon 9 (22/12/2017) z widoczną ewolucją strugi gazów wylotowych w wyższych partiach atmosfery / Credits ? Skyes9
https://kosmonauta.net/2019/11/wiecej-startow-wiecej-emisji-w-atmosferze/

 

Więcej startów ? więcej emisji w atmosferze.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rada Ministerialna ESA w Sewilli - Space 19+
2019-11-26.
W dniach 27-28 listopada br. w Sewilli odbędzie się Rada Ministerialna Europejskiej Agencji Kosmicznej nazwana ?Space 19+?. Omawiany będzie budżet oraz plany ESA na najbliższe 3 lata. Polskę będzie reprezentował wiceminister rozwoju Marek Niedużak.
Ministrowie odpowiedzialni za politykę kosmiczną z 22 państw członkowskich Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) spotkają się w środę i w czwartek (27-28 listopada br.) w Sewilli (Hiszpania), gdzie będą omawiać cele budżetu i kierunki działania tej organizacji na najbliższe trzy lata.
Dla państw członkowskich ESA (w tym, od 2012 roku, również Polski) to ważne wydarzenie, podczas którego:
?    podjęta zostanie seria decyzji co do rozwoju różnych branż europejskiego sektora kosmicznego,
?    ogłoszone zostaną daty realizacji różnych programów i projektów (również tych, w których realizacji uczestniczą firmy z polskiego sektora kosmicznego),
?    przedyskutowane zostaną formy współpracy wewnątrz Europy i poza nią,
?    ustalony zostanie poziom finansowania przez poszczególnych członków ESA.
Rada ESA Space 19+ obfitować będzie w decyzje kluczowe dla rozwoju polskiej branży kosmicznej, w tym m.in. decyzję o wysokości składki Polski na programy obowiązkowe i opcjonalne (od pieniędzy wpłacanych na te drugie zależy w jakich projektach polskie firmy będą mogły uczestniczyć).
Polska należy do ESA od 19 listopada 2012 r. W pierwszych siedmiu latach naszego członkostwa funkcjonował preferencyjny instrument Polish Industry Incentive Scheme (PLIIS) Europejskiej Agencji Kosmicznej, w ramach którego m.in. odbywały się konkursy dedykowane wyłącznie na polski rynek. Pomógł on przygotować polskie firmy i jednostki naukowe do pełnego uczestnictwa w programach i misjach ESA. Od 1 stycznia 2020 Polska staje się członkiem ESA na takich samych zasadach, co inne kraje członkowskie.
Finansowanie ESA pochodzi ze składek państw członkowskich. Rada ESA to wydarzenie, które co dwa lub trzy lata gromadzi przedstawicieli państw członkowskich ESA oraz obserwatorów. Podejmują oni decyzje w sprawie nowych wniosków i finansowania na kolejne lata pracy ESA.
Space19+ ma być okazją do ukierunkowania europejskich ambicji ?nowej generacji? w przestrzeni kosmicznej i sprostania wyzwaniom, które stoją nie tylko przed europejskim sektorem kosmicznym, ale także przed całym społeczeństwem europejskim.
Propozycja ta obejmuje plan Dyrekcji Generalnej dotyczący programów kosmicznych, które mają być realizowane przez Agencję po 2019 r. i zawiera wszystkie aspekty działań związanych z przestrzenią kosmiczną: naukę i badania, zastosowania, dostęp do przestrzeni kosmicznej, operacje, badania i rozwój. Stawia także ESA w światowej czołówce w kiełkującej dziedzinie bezpieczeństwa i ochrony przestrzeni kosmicznej.
Europejska Agencja Kosmiczna (European Space Agency, ESA) została utworzona na mocy Konwencji podpisanej w Paryżu 30 maja 1975 roku. Jest organizacją międzyrządową, powołaną dla realizacji wspólnego, europejskiego programu badania i wykorzystania przestrzeni kosmicznej. Do jej zadań należy również wspieranie rozwoju nowoczesnego i konkurencyjnego przemysłu w państwach członkowskich. W skład ESA wchodzą 22 państwa: Austria, Belgia, Czechy, Dania, Estonia, Finlandia, Francja, Grecja, Hiszpania, Irlandia, Luksemburg, Niderlandy, Niemcy, Norwegia, Polska (od listopada 2012 r.), Portugalia, Rumunia, Szwajcaria, Szwecja, Wielka Brytania, Włochy, Węgry. Na podstawie osobnej umowy w pracach ESA uczestniczy Kanada.
Paweł Z. Grochowalski
Źródło: ESA, Planet Partners
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/rada-ministerialna-esa-w-sewilli-space-19

Rada Ministerialna ESA w Sewilli - Space 19+.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chemia w burzliwym ośrodku międzygwiezdnym
2019-11-26.Autor Vega
W przestrzeni kosmicznej odkryto ponad dwieście molekuł, niektóre z nich (jak Buckminsterfullerene) są bardzo złożonymi molekułami. Oprócz tego, że z natury są bardzo interesujące, molekuły te emitują ciepło, pomagając olbrzymim obłokom materii międzygwiazdowej ochłodzić się i skurczyć, tworząc nowe gwiazdy. Co więcej, astronomowie wykorzystują promieniowanie tych molekuł do badania warunków lokalnych, na przykład podczas formowania się planet w dyskach wokół młodych gwiazd.
Względna liczebność tych gatunków molekuł jest ważną, ale od dawna pozostaje zagadką, zależną od wielu czynników, m.in. od liczebności podstawowych pierwiastków i siły promieniowania pola UV po gęstość, temperaturę i wiek obłoku. Obfitość małych molekuł (tych z dwoma lub trzema atomami) jest szczególnie ważna, ponieważ stanowią one przejściowe etapy dla większych gatunków, a wśród nich te, które niosą ładunek netto, są jeszcze ważniejsze, ponieważ łatwiej poddają się reakcjom chemicznym. Obecne modele rozproszonego środowiska międzygwiezdnego zakładają równomierne warstwy gazu oświetlonego ultrafioletem o stałej gęstości lub gęstości, która zmienia się płynnie wraz z posuwaniem się w głąb obłoku. Problem polega na tym, że prognozowane modele często nie zgadzają się z obserwacjami.

Dekady obserwacji wykazały również, że ośrodek międzygwiezdny nie jest jednorodny, ale raczej burzliwy, z dużymi zmianami gęstości i temperatury na małych przestrzeniach. Astronom z CfA Shmuel Bialy kierował zespołem naukowców badających obfitość czterech kluczowych cząsteczek - H2, OH+, H2O+, and ArH+ - w naddźwiękowym i burzliwym ośrodku. Te konkretne cząsteczki są zarówno użytecznymi astronomicznymi próbnikami, jak i wysoce wrażliwymi na zmiany gęstości, które naturalnie powstają w niespokojnych ośrodkach. Opierając się na swoich wcześniejszych badaniach zachowanie wodoru w burzliwym ośrodku, naukowcy przeprowadzili szczegółowe symulacje komputerowe, które obejmują szeroki zakres chemicznych ścieżek wraz z modelami naddźwiękowych burzliwych ruchów w różnych scenariuszach wzbudzenia napędzanych promieniowaniem ultrafioletowym i kosmicznym. Ich wyniki wykazują dobrą zgodność. Zakres burzliwych warunków jest szeroki, a prognozy odpowiednio szerokie, jednak aby nowe modele lepiej tłumaczyły obserwowane zakresy, mogą być niejednoznaczne i wyjaśniać konkretną sytuację za pomocą kilku różnych kombinacji parametrów. Autorzy opowiadają się za dodatkowymi obserwacjami i modelami nowej generacji, aby ściślej ograniczyć wnioski.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
CfA
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2019/11/chemia-w-burzliwym-osrodku.html

 

Chemia w burzliwym ośrodku międzygwiezdnym.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polska misja na Marsa: konsorcjum po pierwszym posiedzeniu. W planach lądowanie na Czerwonej Planecie
2019-11-26.Radek Kosarzycki
Na podbój Marsa wyruszy mały satelita o masie 20 kg, z czego ok. 3 kg przeznaczone będą na instrumenty badawcze, zamieszczone na jego pokładzie ? to jedno z ustaleń posiedzenia konsorcjum, pracującego nad pierwszą w historii misją w głęboki kosmos pod biało-czerwoną banderą. Obecni konsorcjanci dyskutowali również o zarysie misji, złożonej z trzech lotów: testowego, z wykorzystaniem instrumentów badawczych na orbicie okołomarsjańskiej oraz lotu zakończonego lądowaniem na Marsie.
Podczas pierwszego posiedzenia konsorcjum odpowiedzialnego za misję, naukowcy z siedmiu polskich uczelni oraz inżynierowie firmy SatRevolution, zapowiedzieli, że satelita, którego wyślą na Czerwoną Planetę, będzie ważył zaledwie 20 kg. Trzy kilogramy, ze wspomnianych dwudziestu, pozostaje natomiast na zainstalowanie 3-4 instrumentów badawczych, takich jak np. moduł optyczny, miniaturowy moduł wiercący, możliwy do wykorzystania po lądowaniu, spektroskop atomowy, umożliwiający badanie składu mieszanin gazowych, a także miniaturowy instrument oceniający możliwość przeżycia drobnoustrojów na Marsie. To właśnie dzięki nim małe laboratorium będzie mogło prowadzić tak wymagające badania naukowe, jak np. obrazowanie satelitarne Marsa i jego księżyca Fobosa, analiza marsjańskiej atmosfery, ocena możliwości przetrwania życia w warunkach marsjańskich czy poszukiwanie podziemnych pokładów wody.
Trzy loty, różne cele
Projekt zakłada przeprowadzenie trzech lotów w głęboki kosmos. Pierwszy z nich ma wystartować już w 2022 roku i będzie miał charakter testowy ? potwierdzający możliwości techniczne statku kosmicznego oraz wytrzymałość instrumentów badawczych. To podczas niego satelita przeleci w pobliżu Marsa i wykona pierwsze zdjęcia obrazujące planetę.
Drugi lot został zaplanowany na dwa lata później, jego celem będzie wejście w orbitę okołomarsjańską i przeprowadzenie z tego poziomu właściwych badań, np. analizę składu mieszanin gazowych.
Trzeci lot, który wyruszy w 2026 roku, zakończy się natomiast lądowaniem na powierzchni Czerwonej Planety. Trwają rozmowy na temat współdzielenia tej misji z NASA Jet Propulsion Laboratory (JPL). Na tym etapie planowane jest przeprowadzenie badań biologicznych i geologicznych.
Małe cubesaty są zdolne do pracy nawet w warunkach głębokiego kosmosu. Udowodniono to dzięki satelitom Mars Cube One, które towarzyszyły misji InSight w 2018 roku. Te cenne doświadczenia przekujemy w polski wkład w eksplorację kosmosu. Najbardziej ekscytujący wydaje się trzeci etap misji ? jeśli będziemy zdolni do wylądowania na powierzchni planety, wykorzystamy moduł wiertniczy naszego satelity, żeby przeprowadzić specjalistyczne badania geologiczne. Mamy na pokładzie wspaniałych ekspertów z najbardziej wyspecjalizowanych jednostek naukowych w Polsce, których dorobek ceniony jest na arenie międzynarodowej. Dla nas, wspólny udział w projekcie równa się dostępowi do nieocenionej, specjalistycznej wiedzy, dla uczelni natomiast  będzie to szansa na komercjalizację inicjatyw naukowych.? komentuje Grzegorz Zwoliński, Prezes SatRevolution.
Na posiedzeniu obecni byli przedstawiciele polskich uczelni, wchodzących w skład konsorcjum: Politechniki Wrocławskiej, Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, Politechniki Warszawskiej, Politechniki Gdańskiej, Politechniki Łódzkiej, a także Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego oraz Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu. W spotkaniu uczestniczył również zespół spółki SatRevolution, odpowiedzialnej za projekt oraz produkcję platformy satelitarnej i dostarczenie podstawowych modułu optycznego, a także, jako wsparcie merytoryczne, w posiedzeniu udział brali przedstawiciele NASA JPL. Satelita biorący udział w misji, zostanie wyniesiony na rakiecie LauncherOne, należącej do spółki Virgin Orbit, jedynego zagranicznego członka konsorcjum.
https://www.pulskosmosu.pl/2019/11/26/polska-misja-na-marsa-konsorcjum-po-pierwszym-posiedzeniu-w-planach-ladowanie-na-czerwonej-planecie/

 

Polska misja na Marsa konsorcjum po pierwszym posiedzeniu. W planach lądowanie na Czerwonej Planecie.jpg

Polska misja na Marsa konsorcjum po pierwszym posiedzeniu. W planach lądowanie na Czerwonej Planecie2.jpg

Polska misja na Marsa konsorcjum po pierwszym posiedzeniu. W planach lądowanie na Czerwonej Planecie3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Para wodna nad Europą, księżycem Jowisza

2019-11-27.

Nowe badania potwierdziły, że nad Europą - jednym z księżyców Jowisza - występuje para wodna. To niezbędny składnik do potrzymania życia jakie znamy.

Europa wraz z innym księżycem - Enceladusem - może być najlepszym miejscem do podtrzymania życia w Układzie Słonecznym. Pod powierzchnią Europy może znajdować się płynny ocean, a to z kolei warunki sprzyjające rozwojowi mikroorganizmów. Znaleziono tam ślady soli, co sugeruje, że dno oceanu może być hydrotermicznie aktywne.

Teraz naukowcy NASA po raz pierwszy potwierdzili obecność pary wodnej nad powierzchnią Europy. Udało się to dzięki obserwacjom szóstego co do wielkości księżyca Jowisza przez jeden z największych teleskopów na Hawajach.

Na księżycu dostrzeżono pióropusze jakiegoś gazu w 1997 r. Do tej pory nie było jednak pewne, czego są to pióropusze. Udało się to potwierdzić dzięki spektrografowi z Obserwatorium WM Kecka na Hawajach.

"Wykryliśmy wystarczającą ilość wody wypływającej z Europy (2360 kg/s), aby wypełnić basen olimpijski w ciągu kilku minut" - czytamy w raporcie NASA.

Bardziej szczegółowe obserwacje Europy już niedługo. W połowie 2020 r. ma rozpocząć się misja Europa Clipper.

Źródło: INTERIA

https://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/misje/news-para-wodna-nad-europa-ksiezycem-jowisza,nId,3345122

Para wodna nad Europą, księżycem Jowisza.jpg

Para wodna nad Europą, księżycem Jowisza2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powrót na Ziemię. Przebieg misji Apollo 12 (część 4.)
2019-11-27.
Podczas misji Apollo 12 astronauci wykonali 2 spacery księżycowe o łącznym czasie prawie 8 godzin, odwiedzili też lądownik Surveyor 3, który wylądował tam prawie 3 lata wcześniej. Po wykonanych zadaniach czas było wracać do domu.
DZIEŃ 7
Po dwóch udanych spacerach księżycowych astronauci misji Apollo 12 Charles Conrad i Alan Bean wrócili do lądownika Interpid i przygotowywali się do powrotu na orbitę wokółksiężycową, gdzie w module seriwsowym-dowodzenia czekał na nich 3. członek załogi Richard Gordon.
Po testach silników reakcyjnych, gdy moduł serwisowy-dowodzenia z Gordonem przelatywał nad lądownikiem podczas 30. obiegu Księżyca astronauci odpalili moduł wznoszenia lądownika, opuszczając Księżyc po spędzonych tam niemal 32 godzinach.

Po 7 minutach pracy silnika moduł wznoszenia znalazł się z astronautami na wstępnej orbicie, za modułem serwisowym-dowodzenia. Około 3,5 godziny od startu z powierzchni Księżyca, moduł wznoszenia lądownika Interpid zadokował do portu modułu serwisowego-dowodzenia.
Niedługo po zadokowaniu astronauci otworzyli właz dzielący oba statki i zaczęli przenoszenie zebranych próbek oraz klisz z fotografiami i filmami z lądownika do statku. Po tej czynności astronauci odrzucili niepotrzebną część lądownika. Silnik lądownika został następnie uruchomiony zdalnie, aby rozbił się na powierzchni Księżyca. Conrad, Bean i Gordon udali się na spoczynek.
DZIEŃ 8
Kolejny dzień rozpoczął się dla astronautów, gdy ich statek zaczynał 38. orbitę wokół Księżyca. Głównym zadaniem naukowym było wykonanie fotografii potencjalnych miejsc lądowań przyszłych misji Apollo. Na 45. orbicie astronauci po raz ostatni zniknęli na niewidoczną stroną Księżyca, gdzie odpalili silnik SPS modułu serwisowego w manewrze Trans Earth Injection (TEI). Trwające 2 minuty i 10 sekund odpalenie skierowało statek w bezpośrednią drogę powrotną na Ziemię.
Gdy Księżyc szybko oddalał się w oknach kapsuły, astronauci przeprowadzili trwającą prawie 40 minut transmisję telewizyjną. Niedługo po tym przyszedł czas na sen.
DZIEŃ 9
Następnego dnia, gdy statek był jeszcze ponad 300 000 km od Ziemi, astronauci przeprowadzili manewr niewielkiej korekcji trajektorii, za pomocą silniczków RCS. Pozostała część dnia była spokojna. Astronauci monitorowali statek i regularnie czyścili filtry powietrza, szybko brudzące się przez pył przyniesiony przez Conrada i Beana z lądownika księżycowego.
DZIEŃ 10
Kolejny dzień także upłynął na podróży powrotnej. Astronauci przeprowadzili też kolejną transmisję telewizyjną. Gdy po raz ostatni poszli spać w swoim statku Ziemia była od nich oddalona o jeszcze ponad 170 000 km.
DZIEŃ 11
Głównym statkiem ratowniczym misji Apollo 12 był podobnie jak w przypadku pierwszej załogowej misji na Księżyc lotniskowiec USS Hornet. Swoją podróż do miejsca wodowania załogi rozpoczął 10 listopada 1969 r., startując z portu Pearl Harbor.
Gdy astronauci obudzili się ostatni raz w przestrzeni kosmicznej ich statek był 115 000 km od Ziemi. Astronauci przeprowadzili na początku 5-sekundowe odpalenie silniczków reakcyjnych, celem poprawy trajektorii wejścia w ziemską atmosferę. Astronauci zaobserwowali podczas powrotu zaćmienie Słońca. Ich statek z każdą minutą przyspieszał i zbliżał się do Ziemi.
Niecałe 7000 km od powierzchni Ziemi, załoga odrzuciła moduł serwisowy i skierowała ich kapsułę (moduł dowodzenia) osłoną termiczną do przodu. Na wysokości 120 km statek zaczął odczuwać szczątkową atmosferę.
Kapsuła została otoczona przez plazmę, która przez 4 minuty skutecznie zablokowała komunikację radiową z Ziemią. Na astronautów w najgorszym momencie działały przeciążenia 6 g.
Na wysokości ponad 7 km statek odrzucił czubek, z którego wyrzucona została para spadochronów spowalniających. 3 km nad Ziemią otworzyły się trzy główne spadochrony. Misja Apollo 12 wodowała na Oceanie Spokojnym dokładnie 244 godziny i 36 minut po starcie z Przylądka Cape Canaveral.
Wodowanie nie obyło się bez przygód. Kapsuła natrafiła na falę, która spowodowała dość duże zderzenie z wodą. Sprawiło to, że osłona termiczna lekko przemieściła się, a zamontowana przy oknie kamera spadła i uderzyła Beana w głowę, przez co zapomniał włączyć odcięcia dwóch lin spadochronowych. Statek poradził sobie jednak z tymi problemami i po nadmuchaniu spodnich poduszek powietrznych już po 5 minutach znalazł się w stabilnej orientacji.
Gdy trwały pierwsze prace ratownicze na zewnątrz kapsuły, Conrad pomagał Beanowi bandażować zakrwawione czoło. Po kilkunastu minutach otworzono właz kapsuły. Do pontonu ratowniczego wsiadali ze statku kolejno Conrad, Gordon i Bean. Z pontonu zostali zabrani na linach do helikoptera, gdzie po raz pierwszy sprawdzono ich stan zdrowia.
Ratownicy następnie wrócili z astronautami na statek USS Hornet. Na statku załoga przeszła z lekarzem Jerniganem i inżynierem NASA Stonem do kapsuły kwarantanny Mobile Quarantine Facilities, gdzie spędzili razem 5 dni.
Na podstawie: NASA
Opracował: Rafał Grabiański
Więcej informacji:
?    artykuł NASA opisujący przebieg misji Apollo 12 - powrót na Ziemię
?    artykuł NASA opisujący przebieg misji Apollo 12 - wodowanie i akcja ratownicza

Na zdjęciu tytułowym: Widok na Księżyc ze statku Apollo 12, zarejestrowany po wykonaniu manewru TEI, kierującego statek w stronę Ziemi.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/powrot-na-ziemie-przebieg-misji-apollo-12-czesc-4

Powrót na Ziemię. Przebieg misji Apollo 12 (część 4.).jpg

Powrót na Ziemię. Przebieg misji Apollo 12 (część 4.)2.jpg

Powrót na Ziemię. Przebieg misji Apollo 12 (część 4.)3.jpg

Powrót na Ziemię. Przebieg misji Apollo 12 (część 4.)4.jpg

Powrót na Ziemię. Przebieg misji Apollo 12 (część 4.)5.jpg

Powrót na Ziemię. Przebieg misji Apollo 12 (część 4.)6.jpg

Powrót na Ziemię. Przebieg misji Apollo 12 (część 4.)7.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polak pomógł wykryć czarną dziurę 70 razy większą od Słońca
2019-11-27. MASZ.MNIE
W naszej galaktyce wykryto czarną dziurę o tak niestandardowej masie, że astronomowie wręcz zakładali się o to, czy taki obiekt może istnieć. Wciąż jest zagadką, jak taka czarna dziura powstała. Badania ? z udziałem Polaka - ukazały się w ?Nature?.
Czarna dziura to obiekt tak masywny, że z powodu grawitacji, nic ? nawet światło ? nie może go opuścić. W naszej galaktyce są miliony czarnych dziur, ale jak dotąd zaobserwowano ich tylko ok. 20. Teraz odkryto kolejną, wyjątkową czarną dziurę.
Obiekt ma bardzo nietypową jak na czarne dziury masę. Jest ok. 70 razy większy od Słońca. W dodatku powstał w nieoczekiwanym miejscu ? w ramieniu spiralnym galaktyki. Co ciekawe, wykryto go niezwykłą metodą ? dzięki obserwacji ruchu gwiazd teleskopami optycznymi.
Czarne dziury powstawać mogą, kiedy obiekt, np. gwiazda osiąga tak dużą masę i gęstość, że pod wpływem grawitacji ?zapada się?. Powstaje osobliwość, w której załamują się znane nam prawa fizyki.
Dotąd znano czarne dziury o masie poniżej 50 mas Słońca. Oczekuje się też odkryć cięższych czarnych dziur: powyżej 130 mas Słońca. W obszarze pomiędzy istnieje natomiast... dziura w wiedzy o czarnych dziurach. Nie tylko nigdy takich obiektów nie zaobserwowano, ale też i nie umiano wyjaśnić, jak mogłyby powstać.
Dyskusja o tym, czy takie czarne dziury o ?pośrednich? masach istnieją, czy nie, wywołała u astronomów wiele emocji. Współautor publikacji w ?Nature? jest prof. Krzysztof Belczyński. Astrofizyk z Centrum Astronomicznego Mikołaja Kopernika PAN przyznał, że jakiś czas temu założył się z kolegami o kilka butelek dobrego wina, że takiej czarnej dziury nie uda się znaleźć.
Publikacja ?Nature? jeszcze zakładu nie rozstrzyga. Ale wiadomo już, że czarne dziury o ?niemożliwej? masie jednak istnieją. A w dodatku wiele wskazuje na to, że polski fizyk i tak będzie musiał swoim konkurentom kupić obiecane wino.
Pojawiła się plotka, że taka obserwacja, o którą się zakładaliśmy, i tak niedługo będzie ogłoszona ? zdradził prof. Belczyński.
W tym zakładzie pewnie przegram trzy butelki wina. Ale dla dobra nauki ? warto. Teraz będę miał przed sobą wyzwanie: muszę znaleźć sposób, w jaki powstają np. takie czarne dziury o masie 70 mas Słońca. Bo wiemy już, że w przyrodzie one powstają ? podsumował astronom.
źródło: PAP
https://www.tvp.info/45535434/polak-pomogl-wykryc-czarna-dziure-70-razy-wieksza-od-slonca

Polak pomógł wykryć czarną dziurę 70 razy większą od Słońca.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Planety wokół czarnej dziury? Obliczenia nie mówią nie
2019-11-27.Radek Kosarzycki
Teoretycy z dwóch dziedzin nauki podważyli powszechnie przyjmowane założenie, że planety krążą tylko wokół gwiazd. Badacze twierdzą, że wokół supermasywnej czarnej dziury mogą krążyć całe tysiące planet.
?Przy odpowiednich warunkach, planety mogą powstawać nawet w nieprzyjaznym otoczeniu, np. wokół czarnej dziury? mówi Keiichi Wada, profesor na Kagoshima University badający aktywne jądra galaktyczne, niezwykle jasne obiekty ?napędzane? przez czarne dziury.
Według najnowszych teorii planety powstają z pyłowych zagęszczeń w dysku protoplanetarnym otaczającym młodą gwiazdę. Jednak młode gwiazdy nie są jedynymi obiektami posiadającymi takie dyski pyłowe. Badacze przyjrzeli się ostatnio masywnym dyskom wokół supermasywnych czarnych dziur w centrach galaktyk.
?Nasze obliczenia wskazują, że dziesiątki tysięcy planet o masie 10-krotnie większej od masy Ziemi mogą powstawać nawet 10 lat świetlnych od czarnej dziury? mówi Eiichiro Kokubo, profesor na National Astronomical Observatory of Japan, który bada procesy powstawania planet. ?Czarne dziury mogą być centrami zdumiewających układów planetarnych?.
Wokół niektórych supermasywnych czarnych dziur krążą olbrzymie ilości materii tworzące masywne, gęste dyski. Takie dyski mogą mieć masę 100 000 mas Słońca. To miliard razy więcej niż przeciętny dysk protoplanetarny.
W obszarach o niskiej temperaturze w dysku protoplanetarnym, ziarna pyłu z lodowymi otoczkami łączą się ze sobą w porowate skupiska i zagęszczenia. Dysk pyłowy wokół czarnej dziury jest tak gęsty, że intensywne promieniowanie z regionu centralnego jest blokowane, przez co powstają regiony o niskiej temperaturze. Badacze zastosowali teorię tłumaczącą procesy formowania planet do dysków wokół czarnej dziury i odkryli, że planety mogą w nich powstawać na przestrzeni kilkuset milionów lat.
Obecnie nie mamy żadnych technik odkrywania tych planet wokół czarnych dziur. Niemniej jednak, według badaczy może to być nowe pole badań w astronomii.
Źródło: NAOJ
https://www.pulskosmosu.pl/2019/11/27/planety-wokol-czarnej-dziury-obliczenia-nie-mowia-nie/

Planety wokół czarnej dziury Obliczenia nie mówią nie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Radioteleskop odkrywa pozostałości martwych gwiazd w centrum Drogi Mlecznej
2019-11-27. Autor Vega
Radioteleskop z zachodniej Australii uchwycił nowy, spektakularny obraz centrum galaktyki, w której żyjemy, Drogi Mlecznej.
Obraz z teleskopu Murchison Widefield Array (MWA) pokazuje, jak wyglądałaby nasza galaktyka, gdyby ludzkie oczy widziały fale radiowe. Astrofizyk dr Natasha Hurley-Walker z ICRAR stworzyła ten obraz przy użyciu Pawsey Supercomputing Centre w Perth.

Obrazy uchwyciły miejsce znajdujące się w środku Drogi Mlecznej w kierunku, który astronomowie nazywają centrum Galaktyki.

Dane do badań pochodzą z przeglądu GaLactic and Extragalactic All-sky MWA, w skrócie GLEAM. Pomiar ma rozdzielczość 2 minut łuku (mniej więcej taką samą jak ludzkie oko) i mapuje niebo za pomocą fal radiowych na częstotliwościach między 72 a 231 MHz (radio FM to ok. 100 MHz).

Dzięki tak szerokiemu zakresowi częstotliwości możliwe jest rozdzielenie różnych nakładających się obiektów, gdy patrzy się w kierunku centrum Galaktyki.

Korzystając z tych obrazów, dr Hurley-Walker i jej koledzy odkryli pozostałości 27 masywnych gwiazd, które eksplodowały jako supernowe pod koniec swojego życia. Gwiazdy te były 8 lub więcej razy masywniejsze, niż Słońce, zanim uległy zniszczeniu przed tysiącami lat.

Młodsze i bliższe pozostałości po supernowych, lub te w bardzo gęstym otoczeniu są łatwe do wykrycia, i znanych jest już 295 takich obiektów.

W przeciwieństwie do innych instrumentów, MWA może znaleźć te, które są starsze, oddalone lub zlokalizowane są w bardzo pustym środowisku.

Dr Hurley-Walker powiedziała, że jedna z nowo odkrytych pozostałości po supernowej znajduje się w takim pustym obszarze przestrzeni kosmicznej, daleko od płaszczyzny Galaktyki, a więc pomimo tego, że jest dość młoda, jest również bardzo słaba. Jak mówi, są to pozostałości gwiazdy, która zmarła mniej, niż 9 000 lat temu, co oznacza, że eksplozja mogła być widoczna dla rdzennych mieszkańców Australii w owym czasie.

Ekspert w astronomii kulturowej, prof. Duane Hamacher z University of Melbourne, powiedział, że niektóre tradycje Aborygenów opisują pojawiające się na niebie jasne nowe gwiazdy, ale nie znamy żadnych definitywnych tradycji opisujących to konkretne wydarzenie.

Dr Hurley-Walker powiedziała, że dwie odkryte pozostałości po supernowych są dość niezwykłymi ?sierotami?, znalezionymi w regionie nieba, w którym nie ma masywnych gwiazd, co oznacza, że przyszłe poszukiwania w innych takich regionach mogą być bardziej skuteczne niż oczekiwali astronomowie. Jednocześnie inne odkryte w tym przeglądzie pozostałości po supernowych są bardzo stare.

Teleskop MWA jest prekursorem największego na świecie radioteleskopu, Square Kilometre Array, który ma zostać zbudowany w Australii i Afryce Południowej po 2021 roku.

MWA jest idealny do wyszukiwania tego typu obiektów, jednak jego czułość i rozdzielczość są dość ograniczone.

Część SKA, która zostanie zbudowana w tym miejscu co WMA, będzie tysiące razy bardziej wrażliwa i będzie miała znacznie lepszą rozdzielczość, więc powinna znaleźć tysiące pozostałości po supernowych, które powstały w ciągu ostatnich 100 000 lat, nawet po drugiej stronie Drogi Mlecznej.  

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
ICRAR

Urania
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2019/11/radioteleskop-odkrywa-pozostaosci.html

Radioteleskop odkrywa pozostałości martwych gwiazd w centrum Drogi Mlecznej.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polskie łaziki w finale Indian Rover Challenge 2020
2019-11-27.
Indian Rover Challenge 2020 odbędzie się 17-20 stycznia 2020 r. w Vellore Institute of Technology (VIT) w Chennai, w stanie Tamil Nadu w Indiach. Do finału zakwalifikowało się 21 drużyn z 4 krajów, w tym 4 zespoły z Polski.
Indian Rover Challenge (IRC) to azjatycka edycja zawodów łazików marsjańskich organizowana przez The Mars Society South Asia. Odbywają się one w Indiach od roku 2018. To jedyny konkurs tego typu w regionie Azji i Pacyfiku.
Każda z drużyn, która chciała wziąć udział w zawodach, wysłała organizatorom dokument opisujący dokładnie konstrukcję łazika, a także organizację zespołu i strategię, jaką zamierza użyć w trakcie poszczególnych zadań konkursowych, a w szczególności zadaniu polegającym na pobraniu i zbadaniu próbek gleby. Na tej podstawie wybierane były zespoły, które mają stanąć do rywalizacji w finale.
19 listopada 2019 r. organizatorzy IRC 2020 ogłosili wyniki. Do finału konkursu, który odbędzie się w dniach 17-20 stycznia 2020 r. na wschodnim wybrzeżu półwyspu indyjskiego w miejscowości Chennai, w stanie Tamil Nadu, na terenie prywatnej uczelni Vellore Institute of Technology, dostało się 21 drużyn z 4 krajów. Wśród nich znalazły się cztery zespoły z Polski: AGH Space Systems z Krakowa z łazikiem Kalman,  University of Warsaw Rover Team, Projekt Scorpio z Politechniki Wrocławskiej z nowym łazikiem z rodziny Scorpio oraz z Politechniki Rzeszowskiej Legendary Rover.
W zeszłym roku zespół AGH Space Systems zajął drugie miejsce w konkursie IRC 2019.
Trzymamy kciuki za wszystkie polskie zespoły.
Paweł Z. Grochowalski
Źródło: AGH Space Systems, Indian Rover Challenge
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/polskie-laziki-w-finale-indian-rover-challenge-2020

 

Polskie łaziki w finale Indian Rover Challenge 2020.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)