Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Zaproszenie na kosmiczną wystawę malarstwa "Ponad człowiekiem"
2019-12-14.
Dzieje kosmosu w odkryciach XX i XXI wieku to opowieść pełna oddziałujących na wyobraźnię, frapujących opisów. Ciemna energia wszechświata, który coraz szybciej się rozszerza i może ulec rozproszeniu, ciemna materia, która nic nie absorbuje i nic nie emituje, zbyt silna grawitacja, która doprowadzi do zapadnięcia się wszechświata, horyzont zdarzeń otaczający czarną dziurę i wyznaczający granice bez powrotu, zawieszone w zimnej czerni kule planet, gwiazdy rodzące się na nowo przez biliony lat w wielkich obłokach międzygwiazdowych ? oto niektóre inspirujące siły kosmicznych żywiołów, do których w swoich pracach odniosła się twórczo artystka - Izabela Lewandowska. Ziemia w tym kontekście jawi się jako bardzo przytulny dom pełen konkretnych, sprecyzowanych i domkniętych form życia.
?Gdy pozwalamy, by oddziaływały na nas wielka ekspresywność, dynamika i feeria barw widoczne na zdjęciach teleskopowych i cyfrowych wszechświata, możemy odczuć niezwykłą więź z tym, co jest tak daleko i istniało przed nami. Kosmos jest poznawany przy pomocy nauki oraz empirycznych doświadczeń, a także poprzez badania w wymiarze subiektywistycznym. Do tych drugich zaliczam wnioski i refleksje towarzyszące wystawie pani Izabeli. Malarka, inspirując się fotografiami, wykreowała własny mikrokosmos, w którym układ planetarny został porównany do zgranej symfonii, urokliwa, spiralna mgławica do marzenia, a księżyc do tego, co zasłania lub odkrywa prawdę o świecie. Poprzez swobodne asocjacje obecne na obrazach i zaznaczone w ich tytułach możemy jako widzowie zmierzyć się z pograniczem istnienia czegoś i jego zaniku, zyskując nową perspektywę patrzenia na te wanitatywne stany. Dzieje się tak, gdy podziwiamy przeniesiony na obraz moment nagłego wybuchu gwiazdy, która jednak nie umiera do końca, lecz staje się czymś nowym ? niezwykłą mgławicą.?
Człowiek personifikuje i animizuje twory wszechświata, sprowadzając je w znaczeniu mentalnym na ziemię do jej mikroskali i w wymiarze symbolicznym, zespalając to z elementami świata ziemskiego. Przykładem tego jest porównanie w kontekście jednego z obrazów wystawowych meteoroidu do symbolicznych okruchów pozostających po trudach kolejnego dnia naszego życia. Można zauważyć, że dla pani Izabeli każdy łącznik z kosmosem i jego energią oraz abstrakcyjnością, choćby poprzez metafory jego sfery wizualnej, kształtów i barw, jest możliwością otwarcia umysłu na ciągi pytań i odpowiedzi natury egzystencjalnej.
Wybrane i przestudiowane przez Malarkę zdjęcia kosmosu skłoniły Ją do podjęcia próby przeniesienia na podobrazia wielu zaobserwowanych tam środków artystycznego wyrazu. Na swoich obrazach Artystka ujęła wibrujące kontrasty barw dopełniających, delikatne sfumata na styku ciał niebieskich z czernią kosmicznej pustki, zestawienia jaskrawego światła z głębią cieni, laserunkowość plamy rozciągniętych niczym gaza mgławic i galaktyk, subtelności temperaturowe barw oraz śmiałość ostrych i nasyconych zestawień kolorów. Możemy także zaobserwować studium rozproszonego światła, miękkość i puszystość materii kosmicznych pyłów i gazów, jak również wydobytą różnorodność fakturowych śladów po gwiezdnych eksplozjach.
Jak twierdzi pani Izabela, obserwacja kosmosu uczy nas, że jego wielka energia nie jest niespożyta. Zostaje zawsze wykorzystana do stworzenia czegoś nowego. Poświadcza to fakt, iż miejsca, które wydają się pozbawione gwiazd, są wypełnione tysiącami galaktyk. W tej przeogromnej skali widoczne jest zorganizowanie. Istnieje też jednak pewna otwartość na ekspresywność i pozorny bezład. Ta natura uporządkowanego chaosu okazała się inspirująca dla Twórczyni.
Wystawa trwa do 7 stycznia 2019
Gdzie? Galeria 81 Stopni, Ul. Kłopotowskiego 38/5, Warszawa
Czytaj więcej:
?    Strona wydarzenia
?    Galeria 81 stopni
 
Źródło: GALERIA 81 STOPNI
Na zdjęciach: Obrazy z wystawy (Iza Lewandowska)
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/zaproszenie-na-kosmiczna-wystawe-malarstwa-ponad-czlowiekiem

Zaproszenie na kosmiczną wystawę malarstwa Ponad człowiekiem.jpg

Zaproszenie na kosmiczną wystawę malarstwa Ponad człowiekiem2.jpg

Zaproszenie na kosmiczną wystawę malarstwa Ponad człowiekiem3.jpg

Zaproszenie na kosmiczną wystawę malarstwa Ponad człowiekiem4.jpg

Zaproszenie na kosmiczną wystawę malarstwa Ponad człowiekiem5.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Betelgeza słabnie, ale prawdopodobnie nie eksploduje

2019-12-15.

Betelgeza znacznie pociemniała w ostatnich dniach. Astronomowie zastanawiają się nawet, czy gwiazda nie kończy powoli swojego żywota. Ale prawdopodobnie nic takiego się nie dzieje.


Betelgeza to czerwony nadolbrzym w gwiazdozbiorze Oriona, dziewiąta pod względem jasności gwiazda na nocnym niebie. Jest odległa od Słońca o ok. 640 lat świetlnych. Pewnego dnia stanie się supernową, a kiedy ten moment nadejdzie, będzie to spektakularny widok.

Chociaż istnieje kilka pobliskich gwiazd, które ostatecznie staną się supernowymi, Betelgeza jest prawdopodobnie na szczycie kolejki. Maksymalna długość życia gwiazdy to mniej niż milion lat - badacze szacują, że gwieździe pozostało co najwyżej 100 000 lat życia. To oznacza, że może eksplodować dosłownie w każdym momencie.

Raporty o nagłym spadku jasności gwiazdy zostały odebrane przez część astronomów jako początek końca. Ale prawdopodobnie nic takiego nie będzie miało miejsca. Betelgeza jest gwiazdą zmienną, co znaczy, że jej jasność stale się waha. Astronomowie starają się ustalić, skąd taka zmienność, którą obecnie obserwujemy.

Źródło: INTERIA

https://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/astronomia/news-betelgeza-slabnie-ale-prawdopodobnie-nie-eksploduje,nId,3389202

Betelgeza słabnie, ale prawdopodobnie nie eksploduje.jpg

Betelgeza słabnie, ale prawdopodobnie nie eksploduje2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tajemnicza cząstka X17 może być piątą siłą natury powiązaną z ciemną materią
Autor: admin (2019-12-15 )
Do tej pory uważano, że Wszechświat jest regulowany przez czterech sił natury - grawitację,  oddziaływanie słabe, oddziaływanie elektromagnetyczne i oddziaływanie silne. Wszystko wskazuje na to, że wkrótce do tej czwórki może dołączyć rzekomo odkryte niedawno kolejne oddziaływanie podstawowe, czyli de facto piąta siła natury.
Naukowcy z Instytutu Badań Jądrowych na Węgrzech opisali nowe dowody potwierdzające istnienie cząstki nazwanej roboczo X17. Chodzi o dziwne zachowanie widmowe emitowane podczas rozpadu radioaktywnego berylu. Obliczono, że tajemnicza cząsteczka ma masę około 17 MeV ( megaelektronowoltów) i z tego powodu została nazywana X17.
W swoich najnowszych eksperymentach przeprowadzanych w CERN, naukowcy zaobserwowali X17 ponownie, tym razem w procesie rozpadu atomów helu.  Może to być większym odkryciem niż bozon cechujący zwany cząstką Higgsa. Niewykluczone, że to co odkryto łączy się jakoś z ciemną materią. Dalsze badania tego fenomenu mogą rozjaśnić nam czym w ogóle jest ta niewidzialna substancja posiadająca masę i oddziałująca grawitacyjnie z otoczeniem.
Europejska Organizacja Badań Jądrowych, CERN, do poszukiwania X17 używała akceleratora LHC (Wielki Zderzacz Hadronów), ale nie udało się jeszcze wytworzyć w zderzeniach takiej cząstki. Udało się tylko odkryć jej ślady. Nowe badania cały czas trwają, ale możliwości LHC mogą być niewystarczające do wygenerowania X17.
Zaproponowana piąta siła natury nie podoba się niektórym naukowcom. Zarzucają oni zbyt mało danych aby mówić o kolejnych zmianach w modelu standardowym fizyki cząstek (teorii opisującej oddziaływania sił elektromagnetycznych, silnego i słabego). Jednak każde wyjaśnienie dla istnienia ciemnej materii, który rzekomo zajmuje 85 proc. Wszechświata, może nas przenieść do innego poziomu zrozumienia wszechświata.
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/tajemnicza-czastka-x17-moze-byc-piata-sila-natury-powiazana-z-ciemna-materia

Tajemnicza cząstka X17 może być piątą siłą natury powiązaną z ciemną materią.jpg

Tajemnicza cząstka X17 może być piątą siłą natury powiązaną z ciemną materią2.jpg

Tajemnicza cząstka X17 może być piątą siłą natury powiązaną z ciemną materią3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wybór miejsca lądowania dla OSIRIS-REx
2019-12-15Krzysztof Kanawka
NASA wybrała miejsce lądowania i pobrania próbek dla sondy OSIRIS-REx na powierzchni planetoidy Bennu.
Sonda Origins, Spectral Interpretation, Resource Identification, Security, Regolith Explorer (OSIRIS-REx) dotarła do planetoidy 101955 Bennu 3 grudnia 2018 roku. Przez kolejne miesiące sonda fotografowała tę planetoidę, dokonując różnych odkryć, w tym wody.
Podstawowym celem misji OSIRIS-REx jest zebranie minimum 60 gramów materii z powierzchni planetoidy i sprowadzenie tej próbki na Ziemię.
W sierpniu 2019 NASA poinformowała o wyborze czterech kandydatów na lądowisko OSIRIS-REx. Spośród tych czterech kandydatów NASA miała wybrać dwa lądowiska ? jedno z nich będzie ?podstawowe?, zaś drugie za ?rezerwowe?. O wyborze NASA poinformowała o wyborze tych dwóch miejsc 12 grudnia 2019 na konferencji AGU Fall Meeting.
NASA wybrała lądowisko o nazwie ?Nightingale? jako podstawowe miejsce do pobrania próbek. Jest to mały krater na powierzchni Bennu. Na zapasowe lądowisko wybrano ?Osprey?. Te dwa miejsca to małe regiony, w których nie ma dużych głazów ? jest zatem możliwe bezpieczne pobranie próbek.
Powierzchnia ?Nightingale? prawdopodobnie składa się z drobnych cząstek, które będą łatwe do pobrania przez sondę OSIRIS-REx. Ten krater znajduje się daleko od równika planetoidy Bennu, co oznacza, że wahania temperatury podczas ?dnia? na tym obiekcie są dość ograniczone (w szczególności w porównaniu ze stanowiskami w okolicach równika). Wewnątrz tego krateru może znajdować się materia z grupami hydroksylowymi (-OH). Wnętrze tego krateru zdaje się być ciemne, co oznacza możliwość występowania związków węgla. Obok tego stanowiska znajduje się kilka większych głazów, które sonda OSIRIS-REx powinna unikać.
Jest możliwe, że pobranie próbek z ?Nightingale? się nie powiedzie. OSIRIS-REx może ?uszkodzić? to lądowisko podczas oddalania się, wskutek gazów odrzutowych z silniczków sondy. Jeśli tak się stanie, wówczas nastąpi próba pobrania próbki ze stanowiska ?Osprey?. Naukowcy uważają, że na tym stanowisku jest nieco mniej drobnej materii, zdolnej do przechwycenia przez OSIRIS-REx. Niemniej jednak, naukowcy są przekonani, że nawet z powierzchni stanowiska ?Osprey? sonda będzie w stanie pobrać wystarczającą ilość próbek powierzchni planetoidy Bennu.
Pobranie próbek z powierzchni planetoidy Bennu z pewnością będą dużym wyzwaniem. Oba stanowiska są bardzo małe ? znacznie mniejsze niż to wydawało się planistom misji zanim sonda dotarła do planetoidy. Inżynierowie z NASA pracują obecnie na usprawnieniem systemu nawigacji sondy na podstawie pokładowych kamer. Aktualnie NASA przewiduje, że pierwsza próba pobrania próbek nastąpi w 25 sierpnia 2020. Wcześniej sonda wykona serię kolejnych obserwacji obu stanowisk oraz wykona próby lądowania.
(NASA, AGU)
https://kosmonauta.net/2019/12/wybor-miejsca-ladowania-dla-osiris-rex/

Wybór miejsca lądowania dla OSIRIS-REx.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NASA: Kolonizacja Marsa będzie łatwa. Lód wodny znajduje się tuż pod powierzchnią
2019-12-15.
Wspaniałe wieści dochodzą do nas z Amerykańskiej Agencji Kosmicznej w sprawie Czerwonej Planety. Plany kolonizacji globu, które ma kilka krajów świata, mogą przebiec znacznie prościej, niż się dotychczas wydawało.
Według koncepcji prywatnych firm i rządów krajów świata, do końca stulecia na Marsie mają powstać pierwsze bazy, a nawet miasta. W przyszłej dekadzie mają wylądować tam pierwsi ludzie i zrealizować kilka ważnych zadań, a następnie powrócić na Ziemię. Dotychczas nie było wiadomo, w której części planety powstanie pierwsza baza, ale teraz powoli wszystko staje się jasne.
Stało się to za sprawą najnowszych badań. Zostały one opublikowane na łamach prestiżowego magazynu Geophysical Research Letters. Naukowcy określili tam obszar, na którym znajduje się niezbędny element do przetrwania ludzi w występujących tam ekstremalnych warunkach. Chodzi o wodę, a dokładnie lód wodny. Na Marsie panują niskie temperatury. Jest to związane ze szczątkową atmosferą i znacznym oddaleniem od Słońca.
Woda nie może się tam utrzymać w stanie ciekłym. Jest to też zasługą niskiego ciśnienia, które powoduje, że lód wystawiony na działanie warunków atmosferycznych szybko odparowuje. Dlatego tego pokłady znajdują się pod powierzchnią. Chociaż wiemy o tym od dawna, to jednak do tej pory nie mieliśmy pojęcia, że tak blisko powierzchni.
Sondy kosmiczne, próbniki i orbitery dostarczyły nam w ostatnich latach niezwykle ważnych danych na temat zasobów skrywanych przez tę planetę. Okazuje się, że lód wodny występuje tam zaledwie 2,5 centymetra pod powierzchnią. To wspaniała wiadomość, gdyż do wydobycia go nie będzie potrzeba stosowania specjalistycznego sprzętu, tylko wystarczy szpadel. Jakby tego było mało, na Marsie występuje go całkiem sporo. W zupełności wystarczy nawet na funkcjonowanie wielkiego miasta przez wiele stuleci.
Dane pokazują, że najwięcej lodu wodnego znajduje się w okolicach biegunów planety. Problem w tym, że panują tam zbyt niskie temperatury na budowę tam pierwszych baz. Astronomowie wyznaczyli więc bardziej dogodne nam obszary, czyli te znajdujące się na średnich szerokościach geograficznych, gdzie obszary znajdują się niżej, niż w innych częściach planety. Najbardziej obiecująca wydaje się Arkadia. Jest to równina leżąca na półkuli północnej.
Jeśli SpaceX, NASA czy Chiny będą chcieli wysłać misje załogową na Marsa i zbudować tam pierwszą kolonię, to powinni wziąć pod uwagę właśnie Arkadię. Naukowcy zamierzają teraz przeanalizować większą ilość danych. Ich celem jest sprawdzenie, jak koncentruje się tam lód wodny przez wszystkie pory roku. Jest to ważne z punktu widzenia kolonizatorów, którzy będą musieli pozostać na powierzchni Czerwonej Planety przez rok lub dwa i mieć przy tym stały dostęp do wody.
Źródło: GeekWeek.pl/NASA/ScienceAlert / Fot. NASA/MaxPixel
https://www.geekweek.pl/news/2019-12-16/nasa-kolonizacja-marsa-bedzie-latwa-lod-wodny-znajduje-sie-tuz-pod-powierzchnia/

NASA Kolonizacja Marsa będzie łatwa. Lód wodny znajduje się tuż pod powierzchnią.jpg

NASA Kolonizacja Marsa będzie łatwa. Lód wodny znajduje się tuż pod powierzchnią2.jpg

NASA Kolonizacja Marsa będzie łatwa. Lód wodny znajduje się tuż pod powierzchnią3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ALMA bada najbardziej odległą z pylistych galaktyk
2019-12-15
Astronomowie badający kosmos z pomocą sieci anten ALMA (Atacama Large Millimeter/submillimeter Array) dostrzegli światło ogromnej galaktyki, widzianej teraz taką, jaką była zaledwie 970 milionów lat po Wielkim Wybuchu. Ta galaktyka to MAMBO-9 - najdalsza znana pylista galaktyka gwiazdotwórcza, jaką zaobserwowano bez pomocy soczewki grawitacyjnej.
Pełne pyłu galaktyki gwiazdotwórcze są najintensywniejszymi gwiezdnymi żłobkami we Wszechświecie. Tworzą nowe gwiazdy z tempem ich przyrostu nawet kilka tysięcy razy przekraczającym jedną gwiazdę o masie Słońca na  rok (dla porównania - tempo formowania się gwiazd w Drodze Mlecznej to zaledwie trzy masy Słońca rocznie!), zawierając przy tym ogromne ilości gazu i pyłu. Oczekiwano niegdyś, że takie galaktyki nie powinny powstawać w samym początku istnienia Wszechświata, ale niedawno astronomowie odkryli kilka z nich, które najwyraźniej istniały już wtedy, gdy nasz kosmos liczył sobie mniej niż miliard lat. Jedną z nich jest galaktyka SPT0311-58, którą ALMA zaobserwowała w 2018 roku.
Naukowcy podejrzewają przy tym, że pyliste galaktyki gwiazdotwórcze odgrywają ważną rolę w ewolucji Wszechświata. Ale nie jest wcale łatwo znaleźć je na niebie. Wiemy, że tam są, ale są wyjątkowo trudne do dostrzeżenia, ponieważ światło tworzących je gwiazd ukryte jest w właśnie w obłokach nie świecącego pyłu.
Emisja optyczna galaktyki MAMBO-9 została wykryta już dziesięć lat temu przez współautora omawianej teraz pracy - Manuela Aravenę, z pomocą instrumentu Max-Planck Millimeter BOlometer (MAMBO) zainstalowanego na 30-metrowym teleskopie IRAM w Hiszpanii. Ale te obserwacje nie były wystarczająco czułe, aby pozwolić astronomom na oszacowanie odległości do galaktyki. -Mieliśmy pewne wątpliwości, czy nasze odkrycie jest prawdziwe, ponieważ nie mogliśmy [jej] znaleźć z użyciem innych teleskopów. Ale jeśli było prawdziwe, musiała ona znajdować się bardzo daleko - wspomina teraz Aravena, który był wówczas doktorantem, a obecnie pracuje dla Universidad Diego Portales w Chile.
Dzięki przełomowej czułości sieci ALMA Caitlin Casey i jej zespół mogli teraz poprawnie wyznaczyć odległość do MAMBO-9. -Wykryliśmy tę galaktykę dzięki nowym obserwacjom ALMA, specjalnie zaprojektowanym w celu identyfikacji pylistych galaktyk gwiazdotwórczych we wczesnym Wszechświecie - mówi Casey. -Szczególne w tej konkretnej obserwacji jest to, że okazała się to być najbardziej odległa z pylistych galaktyk, jakie kiedykolwiek dotąd mogliśmy widzieć bez przeszkód.
Światło odległych galaktyk jest często przesłaniane przez inne galaktyki leżące bliżej nas. Galaktyki "pierwszego planu" działają wtedy jako soczewka grawitacyjna: wyginają światło bardziej odległych galaktyk. Ten efekt soczewkowania grawitacyjnego ułatwia teleskopom wykrywanie odległych obiektów (w ten sposób sieć ALMA mogła na przykład zaobserwować i zbadać galaktykę SPT0311-58). Ale soczewka jednocześnie zniekształca także sam obraz obiektu, utrudniając dostrzeżenie szeregu jego szczegółów.
Teraz jednak astronomowie zobaczyli MAMBO-9 bezpośrednio, bez soczewki, co pozwoliło im m. in. zmierzyć jej masę. -Całkowita masa gazu i pyłu w galaktyce jest ogromna: dziesięć razy większa niż wszystkie gwiazdy Drogi Mlecznej wzięte razem. Oznacza to, że galaktyka ma dopiero przed sobą budowę większości swoich gwiazd - wyjaśnia Casey. Ponadto galaktyka ta składa się z dwóch części i jest obecnie na etapie ich łączenia ze sobą.
Casey ma nadzieję, że jej zespołowi uda się znaleźć nawet bardziej odległe pyliste galaktyki dzięki sieci ALMA. Wówczas być może dadzą nam one wgląd w ich rzeczywiste ilości, oraz to, w jaki sposób te masywne galaktyki powstały tak wcześnie we Wszechświecie i dlaczego są aż tak bardzo wypełnione pyłem. -Pył jest zwykle produktem ubocznym śmierci gwiazd - podsumowuje. - W typowej galaktyce spodziewamy się zobaczyć sto razy więcej gwiazd niż pyłu. Ale MAMBO-9 nie wytworzyła jeszcze tylu gwiazd, więc chcemy dowiedzieć się, w jaki sposób pył ten mógł utworzyć się tak szybko po Wielkim Wybuchu.
Światło wyemitowane przez MAMBO-9 podróżowało do nas przez około 13 miliardy lat, by dotrzeć teraz do anten ALMA. Sam kosmos ma na dziś dzień około 13,8 miliarda lat. Oznacza to, że możemy zobaczyć, jak galaktyka ta wyglądała w bardzo odległej przeszłości. Dzisiaj ta sama galaktyka byłaby prawdopodobnie jeszcze większa i liczyła sobie sto razy więcej gwiazd niż Droga Mleczna, będąc przy tym członkiem ogromnej gromady galaktyk.

Czytaj więcej:
?    Cały artykuł
?    Oryginalna praca naukowa:  Physical Characterization of an Unlensed Dusty Star-Forming Galaxy at z=5.85, Caitlin M. Casey, Jorge A. Zavala, Manuel Aravena, Min Yun et al., 2019
?    Teleskop ALMA
?    Massive Primordial Galaxies Found Swimming in Vast Ocean of Dark Matter
?    ALMA jako wehikuł czasu (film)
 

Źródło: NRAO
Opracowanie: Elżbieta Kuligowska
Na zdjęciu: Wizualizacja artystyczna galaktyki MAMBO-9.
Źródło: NRAO/AUI/NSF, B. Saxton
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/alma-bada-najbardziej-odlegla-z-pylistych-galaktyk

ALMA bada najbardziej odległą z pylistych galaktyk.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grudniowe starty rakiet z Chin, Rosji i Indii
2019-12-15.
Grudzień, jak co roku jest bogaty w starty rakiet orbitalnych. Do połowy tego miesiąca przeprowadzono już sześć udanych misji. W ostatnich dniach rakiety startowały w Chinach, Rosji i Indiach.
Dwa starty rakiety Kuaizhou 1A w ciągu 6 godzin
Z kosmodromu Taiyuan w północnych Chinach przeprowadzono 3 grudnia br. dwa starty rakiety Kuaizhou 1A w odstępie zaledwie 6 godzin.
Pierwsza rakieta wystartowała o 3:55 czasu polskiego. Jedynym ładunkiem tego lotu był satelita obserwacyjny Jilin-1 Gaofen 02B. Statek trafił na orbitę polarną o wysokości 535 km. Jest to już 15. satelita komercyjnej flotylli Jilin-1, przeznaczonej do wykonywania obserwacji Ziemi o wysokiej rozdzielczości. Wysłany w tym locie Gaofen 02B posiada optykę umożliwiającą rejestrację obrazów o rozdzielczości 75 cm/px.
Już sześć godzin później o 9:52 czasu polskiego z innego stanowiska startowego wystrzelono drugą rakietę Kuaizhou 1A. W tym locie umieszczono na również polarnej orbicie sześć komercyjnych ładunków: parę satelitów monitoringu środowiska i śledzenia statków i samolotów HEAD 2A i 2B pekińskiej firmy HEAD Aerospace, parę satelitów obserwacyjnych średniej rozdzielczości Spacety 16 i 17 firmy Spacety i dwa eksperymentalne satelity telekomunikacyjne Tianqi 4A i 4B chińskiej firmy Guodian Gaoke.
Był to już 6. i 7. udany start rakiety Kuaizhou 1A od jej debiutu w 2015 roku. Kuaizhou 1A to lekka, czterostopniowa rakieta nośna. Pierwsze trzy stopnie są zasilane paliwem stałym, a ostatni stopień wprowadzający ładunki na orbitę jest wyposażony w silnik na mieszankę ciekłych paliw. Rakieta może wynieść na orbitę heliosynchroniczną ładunki o masie do 200 kg.
Satelita nawigacyjny Rosji
Z kosmodromu Plesieck w północnej Rosji wystartowała 11 grudnia rakieta Sojuz 2.1b, wynosząc kolejnego satelitę rosyjskiego systemu nawigacyjnego GLONASS Uragan-M 759. Start odbył się o 9:54 czasu polskiego ze stanowiska 43/3 - użytego po raz pierwszy od 2002 roku, kiedy został uszkodzony przez nieudany start rakiety Sojuz-U.
Wysłany w grudniowym locie satelita systemu to statek z serii Uragan-M - reprezentant 2. generacji satelitów nawigacyjnych GLONASS, które są wynoszone od 2001 roku. Umieszczony na orbicie satelita zastąpi egzemplarz tej samej generacji, wyniesiony w 2006 roku i będący najstarszym działającym obecnie satelitą sieci.
Rosja rozwija teraz kolejną generację satelitów sieci GLONASS - Uragan-K. Pierwsze eksperymentalne statki tego systemu trafiły na orbitę w 2011 i 2014 roku. Pierwsze operacyjne satelity mają zostać wysłane w 2020 r.
50. start rakiety PSLV
11 grudnia Indyjska Agencja Kosmiczna ISRO przeprowadziła start rakiety PSLV z radarowym satelitą szpiegowskim dla wojska Indii i 9 dodatkowymi ładunkami. Start odbył się z jedynego w kraju kosmodromu rakiet orbitalnych Satish Dhawan. Rakieta wystartowała o 10:55 czasu polskiego i jej lot przebiegł pomyślnie.
Głównym ładunkiem misji był RISAT-2BR1 - satelita rozpoznawczy z radarem z syntetyczną aperturą (SAR), zbudowany dla wojska Indii. Był to już drugi wysłany w tym roku satelita nowej generacji radarowych satelitów rozpoznawczych Indii. Obrazy przez niego wykonywane mają też być wykorzystywane do celów cywilnych: rolnictwa, leśnictwa czy zarządzania kryzysowego.
Poza satelitą RISAT w rakiecie podróżowało 9 mniejszych ładunków. Największym z nich był prototypowy japoński satelita Izanagi instytutu iQPS, który chce rozwinąć sieć małych satelitów radarowych z syntetyczną aperturą, zdolnych wykonywać obrazy o rozdzielczości 1 m/px.
W misji wypuszczony też został prototypowy satelita 1HOPSAT-TD amerykańskiej firmy Hera Systems, która chce zbudować sieć satelitów obserwacji Ziemi standardu CubeSat. Izrael miał na pokładzie satelitę Duchifat-3, zbudowanego przez uczniów szkół średnich. Centrum badawcze NASA Ames Research Center umieściło za pomocą misji na orbicie satelitę PTD-1, testującego technologie do wykorzystania w niewielkich satelitach. Na satelicie umieszczono silnik Hydros, który ma wykonywać elektrolizę wody na orbicie i uzyskane w ten sposób mieszankę tlenu i wodoru wykorzystywać do napędu. Satelita COMMTRAIL ma testować technologię komunikacji w paśmie UHF dla włoskiej firmy.
Na rakiecie podróżowały też cztery kolejne satelity Lemur-2 (108, 109, 110 i 111) amerykańskiej firmy Spire Global. Statki Lemur-2 dostarczają danych pogodowych i przekazują dane o pozycjach statków morskich i samolotów za pomocą systemów AIS i ADS-B.
W locie wykorzystano wariant QL rakiety PSLV, z czterema bocznymi stopniami na paliwo stałe. Był to 50. lot rakiety PSLV - obecnie najdłużej wykorzystywanej indyjskiej rakiety orbitalnej, która debiutowała w 1993 roku.
Podsumowanie
Na świecie przeprowadzono w tym roku 89 udanych startów orbitalnych. Na tym jednak nie koniec, bo w drugiej połowie grudnia będzie kontynuowany trend wysokiej intensywności startów. Chiny chcą wysłać kolejną parę satelitów nawigacyjnych Beidou, rakieta Falcon 9 ma wysłać w poniedziałek komercyjnego satelitę telekomunikacyjnego, a pod koniec miesiąca kolejną parię satelitów Starlink, rakieta Atlas V ma 20 grudnia wynieść statek Starliner firmy Boeing w lot demonstracyjny do ISS. Do tego dojdą jeszcze inne planowane starty Chin i Rosji.
Na podstawie: NSF/SN
Opracował: Rafał Grabiański
Więcej informacji:
?    relacja portalu SpaceflightNow ze startów rakiet Kuaizhou 1A
?    relacja portalu NASASpaceflight ze startu rakiety PSLV
?    relacja portalu NASASpaceflight ze startu rakiety Sojuz 2.1b


Na zdjęciu: Start rakiety PSLV w misji z satelitą RISAT-2BR1. Źródło: ISRO.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/grudniowe-starty-rakiet-z-chin-rosji-i-indii

Grudniowe starty rakiet z Chin, Rosji i Indii.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niebo w trzecim tygodniu grudnia 2019 roku
2019-12-15. Ariel Majcher
Nastał ostatni tydzień kalendarzowej jesieni 2019 roku. W niedzielę 22 grudnia o godzinie 5:19 naszego czasu Słońce osiągnie najbardziej na południe wysunięty punkt na swojej drodze po niebie i tym samym na północnej półkuli Ziemi zacznie się astronomiczna zima. 4 dni wcześniej, w nocy z 18 na 19 grudnia Słońce przejdzie z gwiazdozbioru Wężownika do gwiazdozbioru Strzelca, w którym pozostanie do 20 stycznia przyszłego roku. W ostatnich dniach jesieni na wieczornym niebie planety Wenus i Saturn zamienią się miejscami. Po zapadnięciu ciemności dobrze widoczne są planety Neptun i Uran. Natomiast Księżyc jest już po pełni, w czwartek 19 grudnia rano przejdzie przez ostatnią kwadrę i przejdzie na niebo poranne, gdzie prawie dogoni planetę Mars. Niestety Marsowi nie towarzyszy już planeta Merkury, która podążyła ku spotkaniu ze Słońcem.
Obserwacje nocnego nieba warto zacząć zaraz po zachodzie Słońca, a może wręcz przed jego zachodem, gdyż wieczorem, nisko nad południowo-zachodnim widnokręgiem świecą dwie planety Układu Słonecznego: Saturn i Wenus. Druga z planet jest na tyle jasna, że można ją próbować dostrzec w dzień. Zresztą lepiej ją obserwować na jasnym tle nieba, ponieważ wtedy jej tarcza mniej kontrastuje z otoczeniem i jej obraz teleskopowy jest wyraźniejszy. W zeszłym tygodniu Wenus minęła Saturna i stopniowo wznosi się coraz wyżej. Do niedzieli 22 grudnia o godzinie podanej na mapce dla tego dnia Wenus osiągnie wysokość 10° nad widnokręgiem i jej dostrzeżenie nie powinno już sprawiać kłopotu. Zwłaszcza, że jasność planety powoli rośnie i wynosi -4 magnitudo. Niestety jej tarcza wciąż jest mało atrakcyjna: ma średnicę 13? i fazę 84%.
W trakcie tygodnia Wenus zwiększy dystans do Saturna 2-krotnie: z 6 do ponad 12 stopni. Odnalezienie szóstej planety Układu Słonecznego jest znacznie trudniejsze od odnalezienia Wenus. O tej samej porze jej wysokość nad widnokręgiem spadnie do niedzieli 22 grudnia z 6 do 3°. A dodatkowo jej jasność wynosi +0,6 wielkości gwiazdowej. Stąd Saturnowi znacznie trudniej przebić się przez zorzę wieczorną i do jego dostrzeżenia potrzebne jest czyste niebo. Niestety nie można liczyć na wiele więcej, niż wzrokowe potwierdzenie obecności planety w odpowiednim miejscu na nieboskłonie.
Gdy już się ściemni występują dobre warunki do obserwacji dwóch ostatnich planet krążących wokół Słońca. Szczególnie, że Księżyc wschodzi coraz później i w drugiej części tygodnia pojawi się na nieboskłonie niewiele przed wschodem Słońca. Dlatego na obserwacje obu planet można przeznaczyć całkiem sporo czasu podczas długiej grudniowej nocy.
Niestety planeta Neptun góruje przed godziną 17, czyli jeszcze przed zapadnięciem nocy astronomicznej, co następuje obecnie jakiś kwadrans przed godziną 18. Jednak o tej porze Neptun wciąż znajduje się ponad 30° nad widnokręgiem, a zatem jego warunki obserwacyjne nadal są dobre. Neptun przesuwa się z południowego zachodu na północny wschód, zbliżając się do gwiazdy ? Aquarii. W niedzielę 22 grudnia oba ciała niebieskie przedzieli odległość 78?. Jasność Neptuna wynosi +7,9 wielkości gwiazdowej, stąd do jego dostrzeżenia potrzebna jest co najmniej lornetka.
Planeta Uran przecina południk lokalny przed godziną 20, czyli prawie dokładnie 3 godziny po Neptunie. Wznosi się też 20° wyżej. Dzięki temu obraz teleskopowy planety jest wyraźnie wyraźniejszy i stabilniejszy, gdyż nasza atmosfera mniej przeszkadza w jej obserwacjach. Uran wciąż przesuwa się ruchem wstecznym, ale zwalnia już swój ruch, przygotowując się do pokonania zakrętu na kreślonej przez siebie pętli na początku stycznia przyszłego roku. Uran od kilku tygodni znajduje się przy układzie kilku gwiazd o jasności między 6 a 7 magnitudo, sam mając jasność obserwowaną +5,7 magnitudo. Gwiazdy te znakomicie nadają się do porównywania ich blasku z blaskiem planety. Uran jest wyraźnie jaśniejszy od każdej z gwiazd w tym układzie.
Długookresowa gwiazda zmienna Mira Ceti najwyżej nad widnokręgiem jest po godzinie 20. Niestety jej blask spadł już do mniej więcej +4,5 wielkości gwiazdowej i jej blask staje się słabszy od kolejnych otaczających ją gwiazd. Potrzeba też ciemniejszej miejscówki, by dostrzec ją bez pomocy przyrządów optycznych. Ale wciąż jeszcze jasność gwiazdy wyraźnie przekracza granicę widoczności gołym okiem.
Naturalny satelita Ziemi w ostatnich dniach jesieni przemierzy odcinek nieba od gwiazdozbioru Raka przez Lwa i Pannę do Wagi. Prawie dokładnie w środku tygodnia, w czwartek 19 grudnia przed godziną 6 naszego czasu Srebrny Glob przejdzie przez ostatnią kwadrę i potem przybierze postać cienkiego sierpa. W nocy z niedzieli 15 grudnia na poniedziałek 16 grudnia księżycowa tarcza pokaże fazę 82% i znajdzie się na pograniczu gwiazdozbiorów Raka i Lwa, mniej więcej 6° na wschód od jasnej gromady otwartej gwiazd M44.
Dwie następne noce Srebrny Glob spędzi na tle gwiazdozbioru Lwa. We wtorek 17 grudnia jego tarcza zaprezentuje się w fazie 73% i przejdzie niecałe 4° nad Regulusem, najjaśniejszą gwiazdą konstelacji oraz 1,5 stopnia od gwiazdy ? Leonis.
Czwartek 19 grudnia, piątek 20 grudnia oraz sobotę 21 grudnia Księżyc ma zarezerwowane na odwiedziny rozległego gwiazdozbioru Panny. 19 grudnia rano Księżyc pokaże tarczę oświetloną dokładnie w połowie, przechodząc około 9° na południe od Deneboli, drugiej co do jasności gwiazdy Lwa. Kolejnego ranka faza księżycowej tarczy spadnie poniżej 40%, a sam Księżyc zacznie wschodzić po północy. 2° na południe od niego znajdzie się Porrima, jedna z jaśniejszych gwiazd Panny. W sobotę 21 grudnia sierp Księżyca zwęzi się do 28%. Tej nocy Srebrny Glob minie Spikę, najjaśniejszą gwiazdę Panny, w odległości 7°.
Ostatniego ranka tego tygodnia Srebrny Glob zamelduje się w gwiazdozbiorze Wagi, a na jego wschód trzeba będzie poczekać do godziny 3, a wschodzący sierp pokaże fazę 18%. W tym samym gwiazdozbiorze, tyle że blisko jego centrum znajduje się planeta Mars, która pojawia się na nieboskłonie mniej więcej o godzinie 4:30. W niedzielę oba ciała Układu Słonecznego przedzieli dystans 12°, a w poniedziałek 23 grudnia jeszcze węższy sierp Księżyca, w fazie 10%, przejdzie 3° nad Czerwoną Planetą. Mars świeci obecnie z jasnością +1,6 wielkości gwiazdowej, zaś średnica jego tarczy wynosi 4? i trzeba teleskopu z dużym powiększeniem i bardzo stabilnych warunków atmosferycznych, by dostrzec na niej jakieś szczegóły.
https://news.astronet.pl/index.php/2019/12/15/niebo-w-trzecim-tygodniu-grudnia-2019-roku/

Niebo w trzecim tygodniu grudnia 2019 roku.jpg

Niebo w trzecim tygodniu grudnia 2019 roku2.jpg

Niebo w trzecim tygodniu grudnia 2019 roku3.jpg

Niebo w trzecim tygodniu grudnia 2019 roku4.jpg

Niebo w trzecim tygodniu grudnia 2019 roku5.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oto najciemniejsze miejsca w Polsce. Nocą zobaczycie tam trzykrotnie więcej gwiazd niż u siebie
2019-12-16.
Już 83 procent ludzkości mieszka w strefie smogu świetlnego, który uniemożliwia podziwianie nieba usianego gwiazdami. Dlatego w te wakacje zachęcamy Was do odwiedzenia najciemniejszych miejsce w Polsce. Gdzie się one znajdują?
Najnowsza mapa zanieczyszczenia świetlnego nocnego nieba potrafi zjeżyć włosy na głowie. Okazuje się, że aż 80 procent powierzchni naszego globu tonie w tzw. smogu świetlnym. 83 procent ludności świata nie może zobaczyć nocami czarnego, usianego gwiazdami nieba, w tym aż 99 procent Europejczyków i Amerykanów.
W sumie daje to aż 4,5 miliarda ludzi, którzy przestają patrzeć w nocne niebo, bo niczego nie widzą. Do najbardziej zanieczyszczonych światłem krajów, biorąc pod uwagę ich populację, należy Singapur, a w dalszej kolejności Kuwejt, Katar i Zjednoczone Emiraty Arabskie. To świetliste punkty na mapie nocnego nieba.
Zanieczyszczenie światłem jest poważnym problemem dzisiejszego, silnie zurbanizowanego, rozświetlonego neonami świata. Ci z nas, którzy mieszkają w dużych miastach mogli nigdy nie mieć szansy zobaczyć pięknego nieba pełnego gwiazd. Teraz możemy pomóc w walce z tym zanieczyszczeniem, nie tylko po to by móc patrzeć w gwiazdy, lecz także by zadbać o ekologię.
Wszystkiemu winna jest charakterystyczna pomarańczowa łuna unosząca się nad miastami, która osłabia czerń nieba. To efekt nadmiernego używania energii elektrycznej, począwszy od lamp ulicznych po tablice reklamowe. W największych metropoliach, gdzie ludzie od młodości po starość niemal nie ruszają się z miejsca, miliony ludzi nigdy nie widziało gwiazd.
Także nasze, wciąż rozrastające się miasta, których oświetlenie z roku na rok zwiększa się, systematycznie odcinają nas od widoku gwieździstego nieba. Na szczęście są jeszcze miejsca w Polsce, gdzie niebo jest zupełnie ciemne i szybko się to nie zmieni.
Może tej zimy warto będzie się wybrać tam, gdzie nic nie przeszkodzi nam w podziwianiu gwiazd, planet i mgławic? Dotychczas utworzono dwa Parki Ciemnego Nieba. Jeden z nich obejmuje część Bieszczad, a dokładniej gminę Lutowiska.
Dla turystów poszukujących nocnych spektakli na niebie przygotowano trzy platformy widokowe, a dla chcących zgłębić temat ciemnego nieba i problem smogu świetlnego prowadzone są specjalne warsztaty astronomiczne.
Jak dowiadujemy się w Centrum Informacji Astronomicznej w Stuposianach, w Parku Gwiezdnego Nieba ?Bieszczady? możemy dostrzec nawet 7 tysięcy gwiazd, podczas gdy np. w Warszawie ponad 3-krotnie mniej.
Najciemniejszym niebem może się poszczycić rejon dawnej wsi Bukowiec, około 1,5 kilometra od granicy polsko-ukraińskiej. Znajduje się tam pole biwakowe kontrolowane przez Straż Graniczną, która pozwala amatorom gwieździstego nieba na nocne obserwacje.
Nawet, gdy pogoda nie dopisuje, władze regionu zachęcają do wycieczek wśród wspaniałej przyrody Bieszczadzkiego Parku Narodowego, Parku Krajobrazowego Doliny Sanu czy też Międzynarodowego Rezerwatu ?Karpaty Wschodnie?.
Jeśli bliżej jest Wam do południowo-zachodniej Polski, to polecamy drugi najciemniejszy zakątek naszego kraju, a mianowicie Góry Izerskie. W dolinie Izery i Jizery, w tym w okolicach schronisk Chatka Górzystów i Orle, nocne niebo jest dwukrotnie jaśniejsze od nieba nieskażonego światłem, ale i tak jest znacznie ciemniejsze od nieba miejskiego, gdzie jasność nocnego nieba może być ponad 40 razy większa od naturalnej.
Na obszarze o powierzchni 75 kilometrów kwadratowych turyści mogą zachwycać się niezwykle ciemnym niebem usianym milionami gwiazd, z dala od obszarów zabudowanych. Pomysł utworzenia parku ciemnego nieba w Górach Izerskich powstał z potrzeby przekazania społeczeństwu wiedzy na temat zanieczyszczenia światłem.
Zadanie to ważne, ponieważ wciąż zbyt mało informacji o tym zjawisku dociera do społeczeństwa a przeciwdziałanie zanieczyszczeniu świtałem powinno być uwzględnione w naszych działaniach mających na celu ochronę środowiska naturalnego. Projekt był realizowany podczas Międzynarodowego Roku Astronomicznego w porozumieniu ze stroną czeską.
Szlak prowadzący przez Halę Izerską i schronisko ma długość 10-15 kilometrów. Niebo usiane jest miliardami świecących punkcików, których w takiej liczbie w mieście nie zobaczymy. Szczególnie polecamy wycieczkę Drogą Izerską, ponieważ przy niej w skali 1:1 miliarda rozstawione są kamienie z symbolami planet krążących wokół Słońca.
Tymczasem w budynku dawnej huty Karsthal w osadzie Orle, powstała nowoczesna pracownia dydaktyczna wyposażona w teleskopy, komputery, sprzęt fotograficzny i inne urządzenia do prowadzenia obserwacji astronomicznych.
Od lat 80. ubiegłego stulecia z jeszcze gwałtowniejszych rozwojem przemysłowym, zanieczyszczenie świetlne powiększa się w sposób dramatyczny, aż o 6 procent rocznie. Każdego dnia w miastach pojawiają się nowe neony, podświetlane są wciąż to nowe historyczne budynki, zwiększa się też liczba samochodów.
Miasta pogrążają się w smogu, czyli toksycznej mgiełce, która sprawia, że światło odbija się od warstwy zanieczyszczeń i powraca na powierzchnię ziemi. Tworzy się wyspa świetlna, bardzo podobna do tej znanej nam z efektu cieplarnianego.
W największych miastach świata, takich jak Meksyk, Tokio, Nowy Jork, Pekin, Hongkong czy Moskwa, gwiazd na niebie nie można zobaczyć przez cały rok. W mniejszych miastach zobaczenie obiektów na niebie możliwe jest tylko przez kilka, kilkanaście dni w roku, oczywiście tylko wtedy, kiedy na niebie nie ma chmur.
W Polsce najbardziej zanieczyszczony światłem jest Górnośląski Okręg Przemysłowy z Katowicami na czele. Problem z dostrzeżeniem wszystkich gwiazd mają zwłaszcza mieszkańcy całej południowej i środkowej części naszego kraju. Najmniej zanieczyszczone światłem są dzielnice wschodnie, a zwłaszcza północny wschód.
Źródło: TwojaPogoda.pl / Park Gwiezdnego Nieba ?Bieszczady? / Izerski Park Ciemnego Nieba.
https://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2019-12-16/oto-najciemniejsze-miejsca-w-polsce-noca-zobaczycie-tam-trzykrotnie-wiecej-gwiazd-niz-u-siebie/

Oto najciemniejsze miejsca w Polsce. Nocą zobaczycie tam trzykrotnie więcej gwiazd niż u siebie.jpg

Oto najciemniejsze miejsca w Polsce. Nocą zobaczycie tam trzykrotnie więcej gwiazd niż u siebie2.jpg

Oto najciemniejsze miejsca w Polsce. Nocą zobaczycie tam trzykrotnie więcej gwiazd niż u siebie3.jpg

Oto najciemniejsze miejsca w Polsce. Nocą zobaczycie tam trzykrotnie więcej gwiazd niż u siebie4.jpg

Oto najciemniejsze miejsca w Polsce. Nocą zobaczycie tam trzykrotnie więcej gwiazd niż u siebie5.jpg

Oto najciemniejsze miejsca w Polsce. Nocą zobaczycie tam trzykrotnie więcej gwiazd niż u siebie6.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NICER ? mapa J0030+0451
2019-12-16. Krzysztof Kanawka
Dane z eksperymentu Neutron star Interior Composition Explorer pozwoliły na stworzenie pierwszej mapy pulsara. Interpretacja danych przyniosła kilka zaskakujących wniosków.
Eksperyment Neutron star Interior Composition Explorer (NICER) dotarł na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS) w czerwcu 2017 roku dzięki misji CRS-11 kapsuły Dragon. Zadaniem NICER jest obserwacja Wszechświata na paśmie rentgenowskim. Co ciekawe, instrument NICER wykorzystano także do eksperymentalnej nawigacji ISS za pomocą orientacji względem źródeł rentgenowskich ? jest to potencjalny kierunek rozwoju przyszłych technologii orientacji i nawigacji statków kosmicznych podczas misji do innych obiektów Układu Słonecznego.
Dane z NICER z okresu od lipca 2017 do grudnia 2018 pozwoliły na stworzenie pierwszej mapy pulsara. Tym ?zmapowanym? obiektem jest pulsar o oznaczeniu J0030+0451, znajdujący się 1100 lat świetlnych od Układu Słonecznego.
Pulsar J0030+0451 ma masę około 1,3-1,4 masy Słońca i średnicę około 25 -26 km. Dwa niezależne zespoły naukowców postanowiły przeanalizować dane z NICER. Jeden z nich uważa, że na powierzchni J0030+0451 znajdują się dwa ?gorące punkty? ? jeden stosunkowo mały i okrągły, zaś drugi podłużny. Natomiast drugi zespół naukowców uważa, że na tym pulsarze znajdują się trzy ?gorące punkty?.
Co ciekawe, oba zespoły naukowców uważają, że ?gorące punkty? znajdują się dość blisko siebie na południowej półkuli J0030+0451. Taki obraz jest zaskoczeniem ? naukowcy spodziewali się dwóch ?gorących punktów? po przeciwległych stronach pulsara. Warto tu dodać, że silne pole grawitacyjne zniekształca obraz J0030+0451. W efekcie można ?dostrzec? więcej powierzchni pulsara J0030+0451.
Dane z NICER otwierają nowe możliwości obserwacji pulsarów we Wszechświecie oraz dynamiki procesów zachodzących na tych obiektach. Już teraz pojawia się pytanie ? jak typowy jest pulsar J0030+0451 względem innych?
Wizja artystyczna (typowego) pulsara ? ?gorące punkty? znajdują się po przeciwległych stronach obiektu / Credits ? MPG
(NASA)
https://kosmonauta.net/2019/12/nicer-mapa-j00300451/

NICER ? mapa J0030+0451.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coraz więcej pobieranych danych z kosmosu

2019-12-16.
 Rynek danych z kosmosu będzie nadal rósł, w ciągu najbliższej dekady o blisko 10 proc. rocznie.

 Przemysł satelitarny i branża kosmiczna prężnie rosną w siłę. Dane z satelitów są dziś niezbędne do rozwoju wielu technologii oraz stymulują biznes do dalszych innowacji. Według raportu Euroconsult, roczna stopa wzrostu sektora usług opartych na zdjęciach satelitarnych w najbliższej dekadzie będzie co roku wynosiła ponad 9 proc.

 Technologie wykorzystujące precyzyjne i aktualne dane z satelitów cieszą się ogromną popularnością. Korzystają z nich m.in. przedsiębiorstwa z branży energetycznej i infrastrukturalnej, rolnictwa, transportu morskiego, logistyki czy ubezpieczeń. Główne obszary ich zainteresowań to obrazowanie satelitarne oraz analiza danych. Euroconsult, firma konsultingowa specjalizująca się w sektorze kosmicznym, prognozuje na kolejną dekadę dynamiczny wzrost rynku. W 2028 roku jego wartość globalna ma wynieść 12,1 mld dol.

 Oczekujemy, że wzrost popytu na satelitarne zdjęcia Ziemi będzie napędzany głównie przez sektor obronny oraz nowe, komercyjne przedsięwzięcia. Na rynku pojawią się nowi operatorzy systemów satelitarnych, z tańszymi rozwiązaniami, które przyciągną klientów zainteresowanych zdjęciami o rozdzielczości jednego metra. Jednocześnie przewidujemy, że część przychodów z tego segmentu przesunie się na rynek zdjęć o rozdzielczości 50 cm i mniejszej, zdominowany przez tradycyjne satelity - powiedział Alexis Conte, starszy konsultant w Euroconsult.
Wzrost wykorzystania danych satelitarnych w najbliższej dekadzie będzie w dużym stopniu napędzany przez różne projekty administracyjne - rządowe i niższego szczebla. Poszczególne kraje ponoszą coraz większe inwestycje, aby poprawić stan wiedzy na temat Ziemi oraz zmian klimatycznych.

Znaczący udział we wzroście wykorzystania zdjęć z satelitów będzie miał monitoring naszej planety w kontekście ochrony środowiska. Poszczególne kraje oraz organizacje pozarządowe na całym świecie ponoszą coraz większe wysiłki wspierane finansowaniem w celu powstrzymania globalnego ocieplenia i jego konsekwencji. Oprócz dostarczania aktualnych, precyzyjnych raportów o stanie zdrowia Ziemi, zdjęcia satelitarne pomagają lepiej zrozumieć zachodzące procesy oraz znaleźć rozwiązania potrzebne do powstrzymania degradacji środowiska.
Mogą być one wykorzystywane do śledzenia m.in. wycieków ropy, szkód spowodowanych nadmiernym wylesianiem i urbanizacją, negatywnego wpływu technik wydobywania minerałów, czystości powietrza i wody oraz zanieczyszczenia gleby.

Zdjęciami satelitarnymi coraz bardziej interesuje się biznes. Oprócz sektorów związanych z ich użyciem w podstawowej działalności, coraz częściej wykorzystują je także firmy poszukujące analiz rynkowych, związanych z ich otoczeniem lub konkurencją.
- Dane z kosmosu oferują ogromne możliwości analityczne, które coraz częściej są wykorzystywane w procesach decyzyjnych przedsiębiorstw. Zdjęcia satelitarne, w połączeniu z analizą danych i analizą geoprzestrzenną, są bardzo pożądane, np. w monitorowaniu różnego rodzaju zasobów czy w planowaniu projektów inwestycyjnych. W biznesie wiedza jest bardzo cenna, a jej brak ryzykowny, dlatego rynek usług analitycznych bazujących na danych z satelitów z pewnością będzie się nadal dynamicznie rozwijał - powiedział Maciej Litewski, marketing manager z CloudFerro, polskiej firmy, która jest operatorem m.in. europejskich platform CREODIAS i WEkEO oraz niemieckiej CODE-DE, udostępniających dane z monitoringu Ziemi.
Analizy tworzone na podstawie zdjęć satelitarnych coraz częściej wykorzystują różne źródła, a według raportu Euroconsult, liczba możliwości biznesowych dla usług opartych na danych z kosmosu zdecydowanie rośnie. Dziś wszelkie zmiany w terenie można wykryć niemal w czasie rzeczywistym, a odpowiednią informację uzyskać w przystępnej cenie. Dlatego ta droga pozyskiwania danych będzie zyskiwała na popularności.
Amerykańska agencja badawcza Nothern Sky Research, specjalizująca się w badaniach rynku kosmicznego i przemysłu satelitarnego, niedawno opublikowała prognozę dotyczącą rozwoju tych sektorów w ciągu nadchodzącej dekady. Według niej, jeśli chodzi o podział globalnych przychodów z usług opartych na danych satelitarnych, w 2028 roku, tak jak obecnie na pierwszej pozycji będzie Ameryka Północna, z 37 proc. udziałów w rynku. 20 proc. udziału ma mieć Europa, a kraje azjatyckie - 22 proc.
INTERIA.PL/informacje prasowe
https://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/polacy-w-kosmosie/news-coraz-wiecej-pobieranych-danych-z-kosmosu,nId,3399349

Coraz więcej pobieranych danych z kosmosu.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Rewolucja" w lotach na Międzynarodową Stację Kosmiczną

2019-12-16. Przemysław Marzec

 Rosja zapowiada "rewolucję" w lotach na Międzynarodową Stację Kosmiczną. Podróż ma zająć zaledwie dwie godziny. Próby rozpoczną się w przyszłym roku.

 Skrócenie czasu przelotu będzie wynikało z faktu, że statki kosmiczne zamiast cztery razy jak obecnie, tylko raz okrążą kulę ziemską.
Szef "Roskosmosu" rosyjskiej agencji kosmicznej Dmitrij Rogozin zapowiada również wysłanie niebawem na MSK pilotowanego statku kosmicznego, który ma dolecieć do celu w ciągu 3,5 godziny, dwa razy okrążając Ziemię.
Skrócenie czasu przelotu do stacji kosmicznej będzie wygodne dla kosmonautów, którzy mają w kabinach statków kosmicznych bardzo niewiele miejsca. Dzięki temu zaoszczędzi się również paliwo rakietowe i znacznie szybciej będzie można wysyłać materiały biologiczne, nad którymi w Kosmosie przeprowadza się eksperymenty.
Dwugodzinny lot na Międzynarodową Stację Kosmiczną zanim stanie się obowiązującym standardem będzie wymagał dwóch, trzech lat prób. Równocześnie Rosjanie chcą wykorzystać nowy schemat lotów kosmicznych do planowanego lotu załogowego na Księżyc i operacji ratunkowych w Kosmosie.
Obecnie rosyjskie statki kosmiczne pilotowane, jak i te przewożące ładunki docierają do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej w czasie  od 6 do 48 godzin. W przypadku lotu sześciogodzinnego cztery razy okrążają ziemię. Do tej pory czasowy rekord dotarcia do stacji kosmicznej należy do rakiety "Progress MS-12", pokonała ona drogę w ciągu 3 godzin i 19 minut.
Opracowanie:
Magdalena Partyła


Źródło: RMF
https://www.rmf24.pl/nauka/news-rewolucja-w-lotach-na-miedzynarodowa-stacje-kosmiczna,nId,3992651

Rewolucja w lotach na Międzynarodową Stację Kosmiczną.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dwunasty lot New Shepard
2019-12-16. Krzysztof Kanawka
Firma Blue Origin przeprowadziła 11 grudnia dwunasty lot rakiety New Shepard. Był to prawdopodobnie jeden z ostatnich startów przed lotem z pasażerami na pokładzie.
W 2019 roku firma Blue Origin (BO) przeprowadziła trzy starty rakiety New Shepard: 23 stycznia, 2 maja oraz 11 grudnia. Wszystkie loty były bezzałogowe, z dużą ilością eksperymentów na pokładzie z całego świata. Każdy z lotów przebiegł prawidłowo.
W locie z 11 grudnia 2019 New Shepard osiągnął maksymalny pułap 104,56 km. Całkowity czas misji trwał nieco ponad 10 minut. Po wykonanej pracy doszło do prawidłowego lądowania rakiety New Shepard oraz (oddzielnie) kapsuły, w której zainstalowano eksperymenty.
Był to prawdopodobnie jeden z ostatnich bezzałogowych lotów New Shepard. W przyszłym roku prawdopodobnie rakieta New Shepard wyniesie w krótki, suborbitalny ?skok? pierwszych pasażerów. Oczywiście, firma BO nie przekazuje szczegółowych planów swoich lotów, jednak dotychczas loty tej rakiety przebiegały zgodnie z założeniami, w tym i podczas bardziej ryzykownych testów.
(BO)
https://kosmonauta.net/2019/12/dwunasty-lot-new-shepard/

NS-12: New Shepard Flies 9th Commercial Payload Mis

Podsumowanie dwunastego lotu New Shepard / Credits ? Blue Origin

 

 

Dwunasty lot New Shepard.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

SpaceX zrealizuje dla NASA historyczne misje, które będą kluczowe dla ludzkości
2019-12-16.
Amerykańska Agencja Kosmiczna ufa już na tyle firmie Elona Muska, że zaczyna jej powierzać realizację najbardziej kluczowych misji, nie tylko pod względem naukowym, ale również przyszłości całej ludzkości.
Przypominamy, że niedawno NASA poprosiła SpaceX o pomoc w realizacji misji o nazwie Asteroid Impact and Deflectiona Assessment (AIDA), którą chce zrealizować z Europejską Agencją Kosmiczną. W jej ramach powstaje specjalny pojazd Double Asteroid Redirection Test (DART), którego celem będzie lot na planetoidę Didymos (65803) i dokonanie w nią uderzenia.
Naukowcy chcą w ten sposób przetestować technologie, które mogą okazać się zbawienne, gdy Ziemi zagrozi jakaś kosmiczna skała. Może to wszystko wydawać się scenariuszem do jakiegoś filmu sci-fi, ale przyszłość naszej planety i ludzkości nią zamieszkującej nie rysuje się w różowych barwach. Astronomowie ostrzegają, że zagrożenie może nadejść w każdej chwili, a nasza cywilizacja kompletnie nie jest na to przygotowana.
NASA poinformowała, że w jedną z najbardziej karkołomnych misji w historii ludzkości, wartą 69 milionów dolarów, włączy się firma SpaceX. Rola ludzi Elona Muska będzie polegała na pomyślnym wystrzeleniu pojazdu w kosmos za pomocą rakiety Falcon-9. Start ma nastąpić w czerwcu 2021 roku z Bazy Sił Powietrznych Vandenberg w Kalifornii.
Teraz dowiadujemy się, że agencja planuje zrealizować z pomocą SpaceX kolejną wielką misję, bo wartą ponad 50 milionów dolarów. Chodzi o Imaging X-ray Polarimetry Explorer (IXPE), czyli orbitalne obserwatorium promieniowania kosmicznego. Ponad 290-kilogramowe urządzenie będzie składało się z trzech instrumentów, których zadaniem będzie prowadzenie pomiarów polaryzacji promieniowania pochodzącego z najróżniejszych źródeł.
Urządzenie IXPE zostanie wyniesione na orbitę na wysokość 540 kilometrów i ustawione w miejscu, gdzie nie ma wpływu anomalii w polu magnetycznym spowodowanej obecnością wewnętrznego pasa Van Allena. NASA chce pozyskać więcej danych na temat zagrażającemu ludzkości promieniowaniu pochodzącemu z najbardziej energetycznych obiektów znajdujących się w głębi kosmosu.
W najbliższych latach, agencja planuje zlecić firmie Elona Muska kolejne kluczowe misje. SpaceX niewątpliwie cieszy się nie tylko świetną reputacją w branży przemysłu kosmicznego, ale przede wszystkim jest w stanie zrealizować misje znacznie taniej od konkurencji, co jest dla NASA bardzo ważnym aspektem przy planowaniu zasadnych ekonomicznie misji.
Źródło: GeekWeek.pl/SpaceNews / Fot. NASA
https://www.geekweek.pl/news/2019-12-16/spacex-zrealizuje-dla-nasa-historyczne-misje-ktore-beda-kluczowe-dla-ludzkosci/

SpaceX zrealizuje dla NASA historyczne misje, które będą kluczowe dla ludzkości.jpg

SpaceX zrealizuje dla NASA historyczne misje, które będą kluczowe dla ludzkości2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

VLT fotografuje centralne rejony Drogi Mlecznej
2019-12-16. Radek Kosarzycki
Należący do Europejskiego Obserwatorium Południowego teleskop VLT (Very Large Telescope) wykonał zdjęcie centralnej części Drogi Mlecznej. Zdjęcie wykonano w spektakularnej rozdzielczości, dzięki czemu możliwe było odkrycie nowych szczegółów historii powstawania gwiazd w naszej galaktyce. Dzięki nowym obserwacjom, astronomowie odkryli dowody na dramatyczne wydarzenia w życiu Drogi Mlecznej: okres tak intensywnego powstawania gwiazd, że doprowadził do ponad stu tysięcy eksplozji supernowych.
?Nasz przegląd dużej części centrum Galaktyki dał nam wgląd w historię powstawania gwiazd w tym regionie Drogi Mlecznej? mówi Rainer Schodel z Instytutu Astrofizyki Andaluzji w Granadzie, który prowadził obserwacje. ?Wbrew temu co zakładano dotychczas, odkryliśmy, że formowanie się nowych gwiazd nie było stałym procesem w Drodze Mlecznej? dodaje Francisco Nogueras-Lara, który kierował dwoma nowymi projektami badawczymi w tym samym instytucie w Granadzie.
Mapa pokazuje położenie centralnego regionu Drogi Mlecznej na nocnym niebie. Znajduje się ono w kierunku gwiazdozbioru Strzelca i zaznaczono je czerwonym okręgiem. Mapa przedstawia większość gwiazd widocznych gołym okiem.
W artykule naukowym opublikowanym dzisiaj w periodyku Nature Astronomy, badacze donoszą, że około 80% gwiazd w centralnym regionie Drogi Mlecznej powstało w najwcześniejszych latach naszej galaktyki, między 8 a 13,5 miliarda lat temu. Po tym początkowym okresie formowania gwiazd nastało sześć miliardów lat, w których powstawało niewiele gwiazd. Okres ten zakończył się intensywnym wzrostem aktywności gwiazdotwórczej około miliarda lat temu, kiedy to w ciągu mniej niż 100 milionów lat, w centralnym regionie Drogi Mlecznej powstały gwiazdy o łącznej masie kilkudziesięciu milionów mas Słońca.
?Warunki w badanym przez nas regionie w trakcie tego wzrostu aktywności, musiały przypominać te, które obserwujemy w ?galaktykach gwiazdotwórczych?, w których gwiazdy powstają w tempie ponad 100 mas słońca rocznie? mówi Nogueras-Lara, który pracuje w Instytucie Maxa Plancka w Heidelbergu. Obecnie cała Droga Mleczna formuje gwiazdy w tempie jednej do dwóch mas słońca rocznie.
?Ten wzrost aktywności, który musiał doprowadzić do eksplozji ponad stu tysięcy supernowych, był prawdopodobnie jednym z najbardziej energetycznych wydarzeń w całej historii Drogi Mlecznej? dodaje. W tym czasie powstało wiele masywnych gwiazd, zważając na ich krótszy czas życia niż gwiazd małomasywnych, szybko eksplodowały jako supernowe.
Realizacja tego projektu badawczego możliwa była dzięki obserwacjom centralnego rejonu Drogi Mlecznej za pomocą instrumentu HAWK-I zainstalowanego na teleskopie VLT na pustyni Atakama w Chile. Kamera HAWK-I czuła na promieniowanie podczerwone zajrzała za pył, dostarczając nam zaskakująco szczegółowych obrazów samego centrum naszej galaktyki. Powyższe zdjęcie przedstawia najgęstszy region gwiazd, gazu i pyłu w naszej galaktyce, w którym znajduje się supermasywna czarna dziura.
Powyższe zdjęcie stanowi pierwsze opublikowane dane z przeglądu GALACTICNUCLEUS. Program ten opiera się o duże pole widzenia i wysoką rozdzielczość kątową HAWK-I zainstalowanego na pokładzie ELT. W ramach przeglądu przeanalizowano ponad 3 miliony gwiazd zajmujących obszar ponad 60 000 lat świetlnych kwadratowych (1 rok świetlny to ok. 9,5 bilionów kilometrów).
Źródło: ESO
https://www.pulskosmosu.pl/2019/12/16/vlt-fotografuje-centralne-rejony-drogi-mlecznej/

ESOcast 213 Light: Stunning stars in the Milky W

Pan across the Milky Way?s central region

Zoom of the Milky Way?s central region

The Milky Way?s central region in visible light and

The Milky Way?s central region observed with VIS

 

VLT fotografuje centralne rejony Drogi Mlecznej.jpg

VLT fotografuje centralne rejony Drogi Mlecznej2.jpg

VLT fotografuje centralne rejony Drogi Mlecznej3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jutro poznamy wyniki konkursu na nazwy planet
2019-12-16.
We wtorek 17 grudnia Międzynarodowa Unia Astronomiczna ogłosi nazwy planet wyłonione w krajowych konkursach. Poznamy również polską nazwę. Główna uroczystość odbędzie się w Paryżu i będzie transmitowana online. Równocześnie odbędzie się polska uroczystość w Warszawie.
IAU100 NameExoWorlds to globalna akcja prowadzona z okazji 100-lecia Międzynarodowej Unii Astronomicznej (IAU). Każdy kraj otrzymał prawo nazwania jednej planety i jej gwiazdy. W celu wyłonienia nazw były prowadzone narodowe konkursy.
Polski konkurs odbył się w dwóch etapach. W czerwcu i lipcu zbierane były propozycje nazw ? mógł je zgłosić każdy. Następnie spośród ponad 2800 nadesłanych pomysłów komitet konkursowy wybrał siedem par, które uczestniczyły w drugim etapie ? publicznym głosowaniu internetowym.
Na oficjalnym kanale Międzynarodowej Unii Astronomicznej (IAU) na YouTube będzie dostępna transmisja na żywo z konferencji prasowej w Paryżu, na której zostaną ogłoszone wyniki dla wszystkich krajów. Początek 17 grudnia o godz. 11:00. Jednocześnie w Warszawie odbędzie się polska uroczystość, początek o godz. 10:00. Będzie na niej obecny m.in. prof. Andrzej Niedzielski, odkrywca planety BD+14 4599 b, dla której nazwa została wyłoniona w konkursie.
 
Jakie nazwy były w finale
Oto nazwy z finałowego etapu. O tym, która wygrała, przekonamy się jutro.
Geralt oraz Ciri ? postacie z cyklu wiedźmińskiego Andrzeja Sapkowskiego. Literatura ta jest obecna w polskiej kulturze już od około 30 lat, przeniknęła m.in. do gier komputerowych, a także do filmów.
Jantar i Wolin ? te nazwy mają związek z polskim wybrzeżem Bałtyku. Jantar jest dawnym określeniem bursztynu, z kolei Wolin to polska wyspa na wybrzeżu Morza Bałtyckiego.
Piast i Lech ? Postacie z legend o początkach państwa polskiego. Piast to postać od której, według legendy, wywodzi się pierwsza polska dynastia rządząca krajem (sam Piast nie był władcą). Lech z kolei znany jest z legendy o trzech braciach: Lechu, Czechu i Rusie, którzy założyli sąsiadujące kraje.
Polon i Rad ? są to nazwy pierwiastków chemicznych, które odkryła Maria Skłodowska-Curie, polska fizyczka i chemiczka, dwukrotna laureatka Nagrody Nobla.
Solaris i Pirx ? tytuł powieści oraz postać z książek Stanisława Lema, polskiego pisarza science-fiction, którego twórczość znana jest na całym świecie.
Swarog i Weles ? Swarog (inna wersja: Swaróg) był bóstwem słowiańskim, bogiem nieba, ognia i kowalstwa. Jednym z jego synów był Weles, podziemny bóg magii, przysiąg, sztuki, rzemiosła kupców i bogactwa.
Twardowski i Boruta ? Pan Twardowski to postać polskiego szlachcica z baśni i legend. W niektórych wersjach opowieści ostatecznie znalazł się na Księżycu. Fabuła historii Twardowskiego związana jest z podpisaniem przez niego cyrografu z diabłem, stąd drugą nazwą w parze jest imię polskiego diabła z zamku w Łęczycy.
 
Więcej informacji:
?    Polska strona konkursu IAU100 NameExoWorlds
 
Źródło: IAU / PTA
 
Na ilustracji:
Artystyczna wizja planety Kepler-186f. Źródło: NASA.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/jutro-poznamy-wyniki-konkursu-na-nazwy-planet

Jutro poznamy wyniki konkursu na nazwy planet.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwszy satelita ESA z polskim oprogramowaniem pokładowym leci dziś na orbitę

2019-12-17. Grzegorz Jasiński
Już dziś z europejskiej bazy kosmicznej w Gujanie Francuskiej ma wystartować w kosmos eksperymentalny satelita technologiczny OPS-SAT. Będzie to pierwszy przypadek, kiedy na orbicie podejmie pracę satelita Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA), wyposażony w zaprojektowane i wykonane w Polsce oprogramowanie pokładowe. Specjaliści warszawskiej firmy GMV przygotowali także dla OPS-SAT szereg systemów. Zbudowany z trzech jednostek typu CubeSat satelita trafi na orbitę na pokładzie rakiety Soyuz-Fregat przy okazji startu satelity Cheops (Characterising Exoplanet Satellite), pierwszej misji ESA, której celem będzie badanie planet pozasłonecznych.

 OPS-SAT znajdzie się na wysokości 515 kilometrów i będzie pełnił rolę laboratorium do testowania nowych technologii w warunkach kosmicznych. Ze względu na duże ryzyko i możliwe straty finansowe, firmy kosmiczne nie chcą prowadzić takich eksperymentów przy okazji kosztownych, komercyjnych misji. OPS-SAT jest okazją, by przy minimalnym ryzyku przetestować nowy, znacznie mocniejszy od używanych dotychczas procesor i wiele rodzajów oprogramowania. O tym, jakie są zadania oprogramowania stworzonego w Polsce i co dokładnie jest celem eksperymentu opowiadają RMF FM Krystyna Macioszek, inżynier oprogramowania pokładowego w GMV i koordynatorka projektu oraz Paweł Wojtkiewicz, dyrektor ds. sektora kosmicznego w GMV.

 Grzegorz Jasiński, RMF FM: OPS-SAT to satelita testowy. Można odnieść wrażenie, że on się ma zajmować sam sobą.
Krystyna Macioszek: Tak naprawdę autonomii w tym satelicie i w ogóle w większości satelitów jest bardzo mało. Satelita jest w pełni kontrolowany przez stację naziemną, przez Europejską Agencję Kosmiczną.
Ale jest wyjątkowym satelitą, bo jego zadaniem, jak rozumiem - proszę mnie poprawić, jeśli rozumiem błędnie - jest testowanie samego siebie, rozwiązań, które potem mają pomóc w pracy satelitów, które będą miały inne, choćby naukowe czy techniczne przeznaczenie.
KM: Tak. To jest satelita typu technologicznego. Ma za zadanie testować różne nowe technologie. Na pokładzie OPS-SATA jest kilka ładunków użytecznych, które w przyszłości być może będą użyte na pokładach innych statków. Dzięki temu, że polecą na OPS-SAT, producenci będą mogli się pochwalić, że to rozwiązanie już było na orbicie i działało, w związku z czym przyszłe misje będą mogły bez kłopotu używać takich rozwiązań.
Misje kosmiczne są legendarnie trudne dla elektroniki, ze względu na promieniowanie kosmiczne ta aparatura musi być szczególnie chroniona. W związku z tym zwykle to są komputery, procesory wcześniejszych generacji. Tym razem to ma być nowoczesny satelita, wyposażony w nowoczesną elektronikę, ona się ma w warunkach orbitalnych sprawdzić.
KM: Ten komputer, o którym pan mówi, jest właśnie eksperymentem tej misji. To nie jest podstawowy komputer pokładowy satelity. Jeśli on nie zadziała, to jest to właśnie część eksperymentu. Mamy nadzieję, że zadziała. Na tym komputerze, na tym potężnym procesorze, będą uruchamiane różne inne eksperymenty oprogramowania, które zostały napisane przez różne organizacje i instytucje, które miały okazję zgłosić się do ESA o to, by wystartować na OPS-SAT.
Na ile ten komputer jest mocniejszy, szybszy od tych, które przeciętnie teraz latają na orbitę?
KM: Kilka razy potężniejszy. Jest to również komputer, na którym można uruchomić różnego typu procesory. Oprogramowanie, które tam będzie jest również eksperymentalne, w tym sensie, że może być napisane w językach, które nie są używane standardowo na komputerach pokładowych satelitów, choćby w Javie.
Proszę mi powiedzieć o państwa oprogramowaniu, które leci i ma bardzo interesującą misję - ma rządzić tym, co tam się będzie działo.  
KM: Dokładnie tak. Nasze oprogramowanie, to które napisało GMV, ma działać. Jak już mówiłam, to oprogramowanie, które będzie instalowane na tym eksperymentalnym komputerze, może nie działać, to jest część misji, natomiast nasze oprogramowanie musi zadziałać, jest uruchamiane na zupełnie osobnym komputerze, już nie tak potężnym, jak tamten. Dużo słabszym, ale takim, który już leciał w kosmos, więc jest sprawdzony. Nasze oprogramowanie ma za zadanie kontrolować stan satelity. Jeśli w jakimś momencie okaże się, że któryś z eksperymentów wprowadził satelitę w jakiś niepokojący stan, na przykład wzrosła temperatura, albo satelita zaczął się w niekontrolowany sposób obracać się na orbicie, wtedy nasz komputer, nasze oprogramowanie ma przerwać taki eksperyment i przejąć z powrotem kontrolę nad satelitą, wprowadzić go w tryb bezpieczny i zawiadomić stację naziemną, że coś się stało nie tak. Naszym zadaniem nie jest wprowadzenie satelity z powrotem w poprawny stan, to jest zadanie stacji naziemnej i operatorów ESA. Naszym zadaniem jest tylko monitorowanie stanu satelity i - jeśli coś się stanie - wyłączenie eksperymentu i zgłoszenie stanu na Ziemię.
To jest o tyle istotne, że ta misja właściwie przewiduje kłopoty. Trzeba się liczyć z tym, że mogą się wydarzyć różne sytuacje i istotą testów jest to, że będzie można przywrócić satelitę do stanu normalnego, bez względu na okoliczności.
KM: Dlatego ważny jest ten tryb bezpieczny, w którym satelita ma jak najmniejszy pobór mocy i możliwość komunikacji ze stacją naziemną, choćby nie wiem co się wydarzyło. Jeśli chodzi o eksperymenty to jednym, co rzeczywiście może pójść nie tak jest fakt, że mogą one przejąć kontrolę nad orientacją satelity. Satelity na orbicie muszą mieć ustalone położenie i być zorientowane w stronę Ziemi, czy w stronę Słońca, zależnie od misji. Eksperymenty mogą przejąć kontrolę nad sterowaniem jego położeniem i orientacją. Tu coś może pójść nie tak. W takim przypadku nasze oprogramowanie powinno przerwać eksperyment i sprowadzić satelitę w tryb bezpieczny, w którym na przykład przestanie się w niekontrolowany sposób obracać, gdyby takie coś się zdarzyło.
A jak to miałoby się odbyć? To jest - jak rozumiem - poza państwa zakresem obowiązków, ale jak ten satelita będzie się mógł przywrócić do podstawowego stanu? On ma silniczki manewrowe?
KM: Nie, nie.
Żyroskopy?
KM: Są żyroskopy czy magnetometry oraz czujniki położenia Słońca, dzięki którym satelita jest w stanie określić swoje położenie, swoją orientację. Korzystamy również z systemu GPS. Sama zmiana orientacji jest ustalana przez nasz system przy użyciu tak zwanych magnetorquerów, które zadają pewien moment magnetyczny, który oddziałuje z polem magnetycznym Ziemi. dzięki temu satelita jest w stanie skorygować orientację.
Co jest pożądanym wynikiem tej misji? Praca bez żadnych problemów, czy właśnie opanowanie po drodze jak największej liczby problemów? Bo przecież lepiej byłoby, żeby to oprogramowanie, o którym pani mówi, które jest przygotowywane przez różne zespoły zadziałało. Ale zapewne w państwa interesie jest, żeby pokazać, że cokolwiek, ktokolwiek by temu satelicie nie zrobił, to państwa oprogramowanie potrafi to zdiagnozować i przesłać odpowiednie informacje.
PW: Tak naprawdę misja OPS-SAT jest dużym eksperymentem Europejskiej Agencji Kosmicznej i Europejskiego Centrum Operacji Satelitarnych. Głównym celem jest przetestowanie nowych sposobów zarówno komunikowania się z satelitą, jak i z payloadem satelity, ale też przeprowadzenie wielu eksperymentów. My wystąpiliśmy w tym projekcie i w tej misji jako dostawca on board software, czyli tej części software, która jest kluczowa dla całej misji, żeby mogła znaleźć się na orbicie. A ponieważ jest to swego rodzaju laboratorium orbitalne, będą tam prowadzone eksperymenty, które mogą wprowadzić satelitę w stan niepożądany. Wtedy kontrolę nad satelitą musi przejąć oprogramowanie, które jest sprawdzone. Przygotowali je inżynierowie tu w GMV w Warszawie. Ono ma pozwolić satelicie wrócić do normalnego stanu. tak, że rzeczywiście jest tak, że chcemy testować nowe rozwiązania, ale zależy pewnie Europejskiej Agencji kosmicznej na tym,, żeby ten satelita jak najdłużej pozostał na orbicie.
Popularnie się mówi, że komputery księżycowych misji Apollo to tak naprawdę miały możliwości obliczeniowe nieporównanie mniejsze niż obecnie nasze smartfony. Bez względu na to, czy to jest do końca prawda, czy nie, jak można opisać państwa program. Jak obszerny on jest, jakie ma możliwości, jak dużych mocy obliczeniowych potrzebuje? Jak to się teraz robi, pod koniec drugiej dekady XXI wieku?
KM: To zabrzmi być może śmiesznie, ale ten klasyczny komputer naszego satelity rzeczywiście nie jest mocarny. To jest komputer może nawet sprzed 10 czy więcej lat. A nasze oprogramowanie zajmuje zaledwie 800-900 kilobajtów, jest naprawdę nieduże. Ale to nic nietypowego dla misji kosmicznych. Nie potrzebujemy większych mocy obliczeniowych, ponieważ naszym zadaniem jest głównie zbieranie danych o parametrach satelity i przesyłanie ich na Ziemię. Operatorzy stacji naziemnej mogą te dane analizować u siebie, we własny sposób, jak chcą. Jest to dość powszechne, że na satelitach nie ma zbyt dużej autonomii i większość decyzji podejmowana jest jednak w stacji naziemnej. W związku z tym satelita nie potrzebuje zbyt dużej mocy obliczeniowej.
Źródło: RMF

https://www.rmf24.pl/nauka/news-pierwszy-satelita-esa-z-polskim-oprogramowaniem-pokladowym-l,nId,3991532

Pierwszy satelita ESA z polskim oprogramowaniem pokładowym leci dziś na orbitę.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

CHEOPS ? charakteryzacja egzoplanet
2019-12-17. Krzysztof Kanawka
Misja CHEOPS będzie pierwszym systematycznym badaniem właściwości odkrytych planet pozasłonecznych. CHEOPS będzie obserwować przede wszystkim małe egzoplanety: od wielkości Ziemi do wielkości Neptuna.
Podstawowym celem europejskiej misji CHaracterising ExOPlanets Satellite (CHEOPS) jest charakteryzacja mniejszych planet pozasłonecznych ? o rozmiarach od Ziemi do Neptuna. Te planety będą badane (oraz być może także wykrywane!) dzięki tzw. metodzie tranzytów, czyli niewielkich zaćmień, powstałych gdy przechodząca planeta zasłania pewną część swej gwiazdy. Z tej techniki obserwacyjnej korzysta obecnie m.in. kosmiczny teleskop TESS.
CHEOPS, o masie startowej 300 kg, zostanie wyniesiony 17 grudnia 2019 za pomocą rakiety Sojuz ST-B z europejskiego kosmodromu Kourou w Gujanie Francuskiej. Misja podstawowa planowana jest na 3,5 roku. CHEOPS zostanie wyniesiony jako ładunek drugorzędny w tym starcie.
Misja CHEOPS jest przykładem projektu, który sam w sobie nie jest wielkim wyzwaniem technologicznym (w szczególności w porównaniu do wielkich obserwatoriów). Dzięki zastosowaniu przetestowanych wcześniej komponentów udało się zbudować lekkiego satelitę przy stosunkowo niskim koszcie.
(ESA)
https://kosmonauta.net/2019/12/cheops-charakteryzacja-egzoplanet/

Cheops: Europe's exoplanet mission

Założenia misji CHEOPS / Credits ? European Space Agency, ESA

 

 

CHEOPS ? charakteryzacja egzoplanet.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słońce ustanowiło absolutny rekord braku aktywności w erze kosmicznej. Czy czeka nas epoka lodowcowa?
Autor: admin (2019-12-17)
Trwające obecnie minimum słoneczne jest naprawdę coraz głębsze. W ostatni weekend, słońce ustanowiło rekord w zakresie pozostawania tarczy słonecznej zupełnie bez plam. Coś takiego nie miało miejsca od czasu gdy ludzkość rozpoczęła erę kosmiczną.
Do tej pory w 2019 roku, nasze Słońce, przez ponad 270 dni nie miało żadnych aktywnych regionów. Taka sytuacja trwa w ciągu ostatnich 33 dni z rzędu. Od czasu gdy ludzie zaczęli latać w kosmos nie obserwowano aż tak nieaktywnego Słońca.
Poprzedni rekord braku aktywności miał miejsce w poprzednim cyklu solarnym, w 2008 roku. Wtedy Słońce pozostawało bez plam, przez 268 dni. W erze nowożytnej właśnie minimum słoneczne z lat 2008-2009, było uważane za najdłuższe w czasie ery kosmicznej. Jednak to co dzieje się ze Słońcem w 2019 roku pobiło ten rekord i może on zostać jeszcze bardziej wyśrubowany.
Zwykle minimum słoneczne jest normalną częścią jedenastoletniego cyklu, ale dwa ostatnie minima z lat 2008-2009 i 2018-2019 są zupełnie inne od poprzednich. Jedynym odpowiednikiem do tych zjawisk może być rok 1913, który plam słonecznych nie było przez 311 dni z rzędu.
Minimum słoneczne w zdecydowany sposób zmienia charakter pogody kosmicznej. Zupełnie nie dochodzi do rozbłysków słonecznych a burze geomagnetyczne stają się rzadkością. Z drugiej strony, mniejsza aktywność Słońca powoduje, że do Ziemi dociera więcej promieniowania kosmicznego, co wzmaga ilość radiacji w wyższych warstwach atmosfery, a to nie jest korzystne dla satelitów i astronautów.
Według prognoz NOAA i NASA dla trwającego cyklu słonecznego obecne minimum słoneczne potrwa do kwietnia 2020 (+/- 6 miesięcy), a następnie nowe maksimum słoneczne rozpocznie się w lipcu 2025 r. Oznacza to, że niska liczba plam i tak słaba aktywność słoneczna może trwać jeszcze przez jakiś czas.
Jednak jeśli naukowcy się mylą i plamy nie wrócą do 2025 roku, to może się okazać, że będziemy musieli stawić czoła minimum słonecznemu trwającemu kilkadziesiąt lat, co biorąc pod uwagę przykłady historyczne, może w zdecydowany sposób ochłodzić ziemski klimat. Wtedy może się okazać, że zamiast zwalczać, będziemy marzyć o globalnym ociepleniu.
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/slonce-ustanowilo-absolutny-rekord-braku-aktywnosci-w-erze-kosmicznej-czy-czeka-nas-epoka

Słońce ustanowiło absolutny rekord braku aktywności w erze kosmicznej. Czy czeka nas epoka lodowcowa2.jpg

Słońce ustanowiło absolutny rekord braku aktywności w erze kosmicznej. Czy czeka nas epoka lodowcowa.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oto najgłębsze miejsce na naszej planecie. Znajduje się daleko na Antarktydzie
2019-12-17.
Przez dekady z pomocą instrumentów pomiarowych staraliśmy się poznać skalną topografię tego skutego lodem kontynentu, ale do dziś nie udało się nam wypełnić wszystkich ?dziur?.
Właśnie udało się to zmienić, a wszystko za sprawą badacza University of California, profesora Morlighema, który zasugerował, żeby skorzystać z prawa zachowania masy. Mówiąc w skrócie, jeśli mamy pojęcie, ile lodu wpada do wąskiego przesmyku i jak szybko się przemieszcza, to możemy zmierzyć objętość lodu, co da nam pojęcie o głębokości i chropowatości ukrytego dna doliny. Dla szerokiego na 20 kilometrów Lodowca Denmana, który płynie w stronę oceanu w Queen Mary Land, jest to jakieś? 3500 metrów poniżej poziomu morza.
- Szczeliny oceaniczne są głębsze, ale tu mamy do czynienia z najgłębszym kanionem na ziemi. Było wiele prób zbadania Lodowca Denmana, ale za każdym razem kończyły się mniejszym lub większym fiaskiem. Jego koryto jest tak okopane, że podczas typowych prób radarowych echo wywoływane przez ściany uniemożliwia wyłapanie odbicia od faktycznego dna lodowca - twierdzi  profesor Morlighem w wywiadzie dla BBC.
Dla porównania, najgłębsza znana szczelina oceaniczna, czyli Rów Mariański, mierzy blisko 11 kilometrów poniżej poziomu morza. I choć na lądzie znaleźć można kaniony, które mają nawet wyższe ściany niż Lodowiec Denmana, jak Yarlung Tsangpo Grand Canyon w Chinach, ale ich dna znajdują się nad poziomem morza. Jeżeli zaś chodzi o kryptodepresje (zagłębienie terenu wypełnione przez wodę lub lód, którego dno jest poniżej średniego poziomu morza, a powierzchnia może znajdować się nad poziomem morza), bo tym właśnie jest Lodowiec Denmana, to dotąd za najgłębszą uznawano dno Jeziora Bajkał, które znajduje się na głębokości 1186 metrów poniżej poziomu morza.
I choć na pierwszy rzut oka wydaje się, że nowych badaniach nie ma nic kontrowersyjnego, to nowe odkrycie z pewnością rozbudzi wyobraźnię zwolenników teorii spiskowych. Nie da się bowiem ukryć, że to idealna okazja, by wrócić do tematu pustej Ziemi i wejścia do jej wnętrza, które rzekomo znajduje się właśnie na Antarktydzie. Przypominamy, że taką teorię forsował w starożytności już Platon, ale dokładnie opisał ją jednak dopiero John Cleves Symmes Jr. w 1818 roku - jego zdaniem na biegunach zlokalizowane są wejścia do wnętrza Ziemi i próbował on nawet zorganizować ekspedycję na biegun północny, ale nigdy nie doszła do skutku.
Źródło: GeekWeek.pl/BBC
https://www.geekweek.pl/news/2019-12-17/oto-najglebsze-miejsce-na-naszej-planecie-daleko-na-antarktydzie/

Oto najgłębsze miejsce na naszej planecie. Znajduje się daleko na Antarktydzie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

New Space Economy ExpoForum (9-12.12.2019)
2019-12-17. Krzysztof Kanawka
Pomiędzy 9 a 12 grudnia w Rzymie odbyła się konferencja ?New Space Economy ExpoForum?.
Konferencja New Space Economy ExpoForum zaprezentowała przede wszystkim możliwości włoskiego sektora kosmicznego ? zarówno od strony przemysłu, jak i jednostek badawczo-rozwojowych. Te oba typy podmiotów odgrywają dużą rolę w kształtowaniu włoskiego oraz europejskiego sektora kosmicznego.
Konferencja zgromadziła kilkuset przedstawicieli sektora kosmicznego. Oprócz części wystawowej, na New Space Economy ExpoForum w kilku salach wykładowych odbywały się sesje na tematy związane z europejską branżą kosmiczną: pozycjonowaniem (GNSS), obserwacjami Ziemi (EO), sposobami finansowania nowych projektów, współpracy na poziomie europejskim oraz globalnym oraz wynikom ostatniej Rady Ministerialnej ESA.
Oprócz włoskich podmiotów na konferencji New Space Economy ExpoForum pojawiły się także podmioty takie jak ESA, GSA, CNES oraz DLR. Oddzielne stanowisko było dedykowane szwajcarskim podmiotom.
Na szczególną uwagę zasługuje stanowisko ESA. Każdego dnia konferencji odbywały się na tym stanowisku warsztaty dotyczące różnych zagadnień z branży kosmicznej ? przede wszystkim tematyce GNSS i EO. Kilka spółek z całej Europy dzięki stanowisku ESA zaprezentowało swoje dokonania oraz perspektywy dalszych prac. Ponadto, kilka warsztatów dotyczyło finansowania w branży kosmicznej ? zarówno z perspektywy funduszy zarządzanych przez duże spółki jak i podmiotów inwestycyjnych.
Na zaproszenie Włoskiej Agencji Handlu z całego świata przyjechało kilkudziesięciu przedstawicieli sektora kosmicznego oraz finansowego. Z Polski na tę konferencję zaproszono trzy podmioty branży kosmicznej, w tym gdańską spółkę Blue Dot Solutions.
(BDS, K)
https://kosmonauta.net/2019/12/new-space-economy-expoforum-9-12-12-2019/

New Space Economy ExpoForum (9-12.12.2019).jpg

New Space Economy ExpoForum (9-12.12.2019)2.jpg

New Space Economy ExpoForum (9-12.12.2019)3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Były astronauta NASA buduje silnik plazmowy, dzięki któremu szybko dolecimy na Marsa
2019-12-17.
Kosmiczny wyścig zbrojeń trwa w najlepsze i właśnie dołącza do niego kolejny zawodnik, który zapowiada, że zbuduje rakietę zasilaną silnikiem plazmowym, pozwalającą na postawienie pierwszych kroków na Czerwonej Planecie.
Do tej pory w kontekście rakiety do odbycia pierwszego lotu na Marsa wymieniało się jedynie rozwiązania od NASA i SpaceX, ale wygląda na to, że właśnie dołączyło do nich kolejne, a mianowicie Ad Astra, które pracuje nad rakietą z silnikiem plazmowym. Jeśli ten plan się powiedzie, to najprawdopodobniej będzie można wysłać na Czerwoną Planetę dużo większą załogę niż zakładano, a kosmiczna podróż zajmie trzy razy mniej czasu niż w przypadku tradycyjnych rakiet.
Nie można nie wspomnieć o tym, że CEO Ad Astra jest Franklin Chang Diaz, były astronauta, który latał w kosmos w czasie swojej kariery w NASA, więc z pewnością dobrze wie, o co w tym wszystkim chodzi. Jego zdaniem silniki plazmowe mają szansę drastycznie odmienić nasze możliwości w zakresie podróży kosmicznych, a typowe rakiety wykorzystywane przez NASA i SpaceX są? prymitywne. Z jego zdaniem częściowo zgadza się słynny kanadyjski astronauta Chris Hadfield, który przyznaje, że jeśli faktycznie mamy w końcu dotrzeć na Marsa, to faktycznie potrzebujemy czegoś nowego.
I choć w wywiadzie dla CBC nie odnosił się bezpośrednio do Ad Astra, to trudno inaczej odbierać słowa: - Nie wydaje mi się, że dotrzemy na Marsa zanim pokonamy drogę jak od śmigłowców do odrzutowców, czy jak tam będzie wyglądał ekwiwalent dla tradycyjnych rakiet i czegoś więcej. Czy silniki plazmowe są tym czymś? Z pewnością są przyszłością, bo nie spalają paliwa tak jak tradycyjne i zamiast tego wykorzystują pole elektryczne do podgrzewania gazów do temperatur miliony stopni wyższych niż spalinowe. To pozwala myśleć o nich jako alternatywie, która pozwala na szybszą podróż i jednocześnie krótsze wystawienia załogi na promieniowanie kosmiczne.
Źródło: GeekWeek.pl/cbc
https://www.geekweek.pl/news/2019-12-17/byly-astronauta-nasa-buduje-silnik-plazmowy-ktory-zabierze-nas-na-marsa/

Były astronauta NASA buduje silnik plazmowy, dzięki któremu szybko dolecimy na Marsa.jpg

Były astronauta NASA buduje silnik plazmowy, dzięki któremu szybko dolecimy na Marsa 2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Koniec konkursu NameExoWorlds ? Solaris i Pirx polskimi zwycięzcami
2019-12-17Anna Wizerkaniuk
Dzisiaj, 17 grudnia, w Paryżu ogłoszono nazwy ponad 110 układów planetarnych, które wyłoniono w konkursie NameExoWorlds. Kampania została zrealizowana z okazji stulecia Międzynarodowej Unii Astronomicznej (IAU). W Polsce, wyniki ogłoszono o godz. 11:00 (CET) w Centrum Astronomicznym im. Mikołaja Kopernika w Warszawie na specjalnej uroczystości.
Ze względu na to, że IAU jest organem, który nadaje oficjalne oznaczenia i nazwy obiektom niebieskim, ogłoszone dzisiaj nazwy są obowiązujące. Każdy kraj biorący udział zaproponował nazwy dla gwiazdy i planety, które są widoczne na niebie nad danym krajem, a do ich obserwacji wystarczy prosty teleskop do obserwacji planet. Polsce, do nazwania, przypadła para z systemu BD+14 4559, od dziś nosząca oficjalne nazwy Solaris (gwiazda) i Pirx (planeta).
Autorem propozycji Solaris/Pirx jest Eryk Nowik z miejscowości Siemiatycze. W odwrotnej kolejności propozycję nadesłał także Piotr Kancerek z miejscowości Włoszczowa. Sam układ planetarny został odkryty przez prof. Andrzeja Niedzielskiego z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.
Para Solaris/Pirx była jedną z trzech zaproponowanych przez Polskę. Prócz niej do IAU wpłynęły nazwy Geralt/Ciri oraz Swarog/Weles. Propozycja nawiązująca do sagi Wiedźmina Andrzeja Sapkowskiego wygrała internetowe głosowanie i zebrała poparcie ponad połowy głosujących (47 006 głosów ? 53,32%), jednakże nazwa ta została odrzucona przez IAU. Głównym argumentem zaproponowanym przez IAU był fakt, że nazwy Geralt i Ciri zostały kilka lat temu zarejestrowane jako znak towarowy. Przy tej okazji warto nadmienić, że nazwy Stribor/Veles (również w odniesieniu do słowiańskich bóstw) zostały przyjęte przy okazji przeprowadzania konkursu w Chorwacji.
Kolejne miejsca w głosowaniu zajęły odpowiednio:
?    Solaris i Pirx ? 13796 głosów (15,65%)
?    Swarog i Weles ? 7568 głosów (8,58%)
?    Twardowski i Boruta ? 6344 głosy (7,20%)
?    Polon i Rad ? 5956 głosów (6,76%)
?    Piast i Lech ? 3974 głosy (4,51%)
?    Jantar i Wolin ? 3518 głosów (3,99%)
Warto dodać, że w polskim głosowaniu wzięło udział 88162 osób. W Hiszpanii, w której wpłynęła druga największa liczba głosów, głosujących było dwa razy mniej. Nazwy innych układów planetarnych, którym dzisiaj przyznano nazwy, można zobaczyć na stronie nameexoworlds.iau.org
https://news.astronet.pl/index.php/2019/12/17/koniec-konkursu-nameexoworlds-solaris-i-pirx-polskimi-zwyciezcami/

Koniec konkursu NameExoWorlds ? Solaris i Pirx polskimi zwycięzcami.jpg

Koniec konkursu NameExoWorlds ? Solaris i Pirx polskimi zwycięzcami2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Urzędzenie polskiej firmy wystrzeli na orbitę Jowisza
2019-12-17MAK.MNIE
Polska firma wyprodukuje urządzenia do montażu paneli słonecznych satelity JUICE ? największych w historii misji międzyplanetarnych. W 2022 r. satelita JUICE poleci w kierunku Jowisza.
Firma SENER Polska zdobyła kontrakt na zaprojektowanie i wyprodukowanie zestawu urządzeń wspomagających montaż oraz testy paneli słonecznych dla satelity JUICE, jednej z największych misji Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA).
JUpiter ICy moons Explorer (JUICE) to pierwsza duża misja Europejskiej Agencji Kosmicznej, realizowana w ramach programu Cosmic Vision (Kosmiczna Wizja) na lata 2015-25.
Sonda będzie badała atmosferę największej planetu Układu Słonecznego - Jowisza oraz jego księżyców: Europy, Kallisto i Ganimedesa. Przypuszcza się, że pod lodową powierzchnią tych księżyców znajduje się płynna woda. A gdzie jest woda, tam może znajdować się życie.
Satelita będzie wyposażony w największe w historii międzyplanetarnych misji panele słoneczne, o powierzchni aż 97 m 2. Taki rozmiar jest potrzebny, by zapewnić sondzie zasilanie w dużej odległości od Słońca. Wyposażony w 10 instrumentów pomiarowych próbnik będzie bowiem potrzebował aż ok. 850 W.
Start misji zaplanowany jest na połowę 2022 r. Termin jest sztywno ustalony ze względu na korzystne, wzajemne ułożenie w tym czasie Ziemi, Wenus i Marsa. Sonda będzie korzystała z asyst grawitacyjnych tych planet. Po przebyciu 600 mln km próbnik znajdzie się na orbicie Jowisza w 2029 r., gdzie będzie prowadzić obserwacje przez co najmniej trzy lata.
źródło: PAP
https://www.tvp.info/45830670/urzadzenia-do-montazu-paneli-slonecznych-na-jowiszu

Urzędzenie polskiej firmy wystrzeli na orbitę Jowisza.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ESA chce posprzątać okołoziemską atmosferę

2019-12-18.

ESA planuje wysłać w przestrzeń kosmiczną czteroramiennego robota, który oczyści ziemską atmosferę. To szokujące, że największe wysypisko śmieci znajduje się nad naszymi głowami.

Na niskiej orbicie okołoziemskiej - przestrzeni wokół naszej planety do wysokości 2000 km - dryfuje ponad 3000 niesprawnych satelitów i dziesiątki milionów mniejszych szczątków. Każdy z nich porusza się z prędkością dziesiątek tysięcy km/h. Czasami duże fragmenty kosmicznych śmieci zderzają się ze sobą, rozpadając na jeszcze więcej drobinek.

Każdy kosmiczny śmieć to potencjalne zagrożenie dla funkcjonujących satelitów i statków kosmicznych. To prawdziwy problem. Teraz ESA ma plan, by się nim zająć.

W misji ClearSpace-1, ESA uruchomi eksperymentalnego czteroramiennego robota, którego zadaniem będzie uchwycenie niedziałającego satelity, przyciągnięcie go do siebie, a następnie ustawienie w taki sposób, by spalił się w ziemskiej atmosferze.

Usunięcie jednego niesprawnego satelity z niskiej orbicie okołoziemskiej jest jak wylanie wiadra wody z jeziora. Ale od czegoś trzeba zacząć. Misja ClearSpace-1 ma utorować drogę kolejnym. Orbita okołoziemska desperacko potrzebuje "wywozu" śmieci.

- Kwestia kosmicznych śmieci jest bardziej paląca niż kiedykolwiek wcześniej. Dzisiaj mamy prawie 2000 działających satelitów i prawie 3000 niesprawnych. W nadchodzących latach liczba satelitów wzrośnie o rząd wielkości, z wieloma konstelacjami złożonymi z nanosatelitów - powiedział Luc Piguet, szef projektu ClearSpace.

Misja ClearSpace-1, której uruchomienie zaplanowano na 2025 r., przetestuje swoje robotyczne ramiona na średniej wielkości śmieciu o nazwie Vespa, którą ESA wysłała na orbitę w 2013 r. Stożkowy fragment krąży 800 km nad Ziemią i waży ok. 100 kg, co czyni go stosunkowo lekkim i łatwym celem.

Koszt jednej misji ClearSpace-1 szacuje się na 133 mln dol. To, czy misja ESA okaże się opłacalnym sposobem oczyszczania ziemskiej orbity, dopiero się okaże.

 
https://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/misje/news-esa-chce-posprzatac-okoloziemska-atmosfere,nId,3382506

ESA chce posprzątać okołoziemską atmosferę.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Agencje kosmiczne i obserwacje Ziemi
2019-12-18. Krzysztof Kanawka
Jak poszczególne agencje kosmiczne realizują programy obserwacji Ziemi?
Wiek dwudziesty oraz dwudziesty pierwszy to coraz bardziej wyraźny wpływ człowieka na środowisko i klimat Ziemi. Dane satelitarne ? przede wszystkim satelitów obserwacji Ziemi (EO) pozwalają na monitorowanie tych zmian oraz przekazywanie informacji do społeczeństwa. To właśnie dzięki danym satelitarnym możliwa jest ocena aktualnego wpływu człowieka na Ziemię jak również ustalenie potencjalnych kierunków rozwoju sytuacji.
Poniższa seria wykładów z konferencji AGU Fall Meeting 2019 podsumowuje możliwości wykorzystania danych satelitarnych dla monitorowania zmian na Ziemi. Możliwe jest precyzyjne wyznaczenie zawartości CO2 w atmosferze, poziomu zakwaszenia oceanów, wzrostu temperatury, spadku masy lodowców, zmian w pokrywie lodu morskiego i oceanicznego oraz ilości ciepła absorbowanego przez oceany. Te wszystkie parametry przed erą kosmiczną były trudne do wyliczenia ? szczególnie w aspekcie globalnym. Choć dane satelitarne obserwacji Ziemi są powszechnie dostępne ? w tym i dla najbiedniejszych państw ? wielu naukowców uważa, że dane oraz wiedza na temat naszej planety nie jest wystarczająco często używana przez środowiska polityczne.
Pod koniec listopada 2019 odbyła się Rada Ministerialna Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA). Na tej Radzie dyskutowano także europejskie programy EO. Ogólnie Rada zakończyła się dla tematyki EO dużym wzrostem nakładów ? zadeklarowane fundusze przekroczyły w wielu przypadkach proponowane przez ESA wartości. Dużym zainteresowaniem spotkał się przede wszystkim program Copernicus, w tym prace nad przyszłymi technologiami dla tego europejskiego systemu EO.
Podobne działania są realizowane przez inne agencje kosmiczne, w tym NASA i NOAA (w USA) oraz inne agencje z całego świata. Realizowane są także wspólne projekty ? przykładem może być ?połączenie sił? NASA i ESA w celu lepszego monitorowania emisji i efektów metanu w obszarach arktycznych. Przedstawiciele różnych agencji kosmicznych wskazują jednak, że świadomość ważności tych danych wśród polityków czy też społeczeństwa jest wciąż niska, choć w niektórych państwach (np. Japonia) sytuacja może już być ?nieco? inna.
(AGU)
https://kosmonauta.net/2019/12/agencje-kosmiczne-i-obserwacje-ziemi/

 

Agencje kosmiczne i obserwacje Ziemi.jpg

Agencje kosmiczne i obserwacje Ziemi2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kosmiczne laboratorium współtworzone przez Polaków trafiło na orbitę
2019-12-18.
Satelita OPS-SAT Europejskiej Agencji Kosmicznej od środy jest już na orbicie. Celem misji jest przetestowanie innowacyjnych pokładowych systemów satelitarnych i technik kontroli misji w warunkach kosmicznych. W pracach nad satelitą uczestniczyli m.in. specjaliści polskiej firmy Creotech Instruments S.A.
Start misji nastąpił 18 grudnia, ok. godziny 10.00 polskiego czasu, kiedy z kosmodromu Kourou w Gujanie Francuskiej wystartowała rakieta Sojuz. Wyniosła ona satelitę OPS-SAT na orbitę heliocentryczną o wysokości 600 km ? poinformowała firma Creotech Instruments S.A. w przesłanym PAP komunikacie.
W projekt, którego koszt wyniósł łącznie 2,5 mln euro zaangażowane były, poza podmiotami z Polski, także firmy z Danii, Niemiec i Austrii.
Mimo że satelita waży jedynie 6 kg, a jego długość nie przekracza 30 cm, to ma na swoim pokładzie komputer 10-krotnie potężniejszy niż jakikolwiek inny satelita Europejskiej Agencji Kosmicznej. Ma posłużyć jako laboratorium do przetestowania wielu innowacyjnych pokładowych systemów satelitarnych i technik kontroli misji w warunkach kosmicznych.
?Misja jest wyjątkowa, ponieważ jest odpowiedzią na rzeczywistą potrzebę przemysłu kosmicznego, który z jednej strony musi doskonalić swoje procedury i podnosić efektywność misji, a z drugiej, z uwagi na koszty produkcji satelitów i wyniesienia ich na orbitę, nie może ryzykować niepowodzeniem misji przez oparcie ich na eksperymentalnych, nieprzetestowanych w warunkach kosmicznych rozwiązaniach? ? powiedział, cytowany w komunikacie, Jacek Kosiec, prezes Creotech Instruments S.A. Jego spółka wraz z polskimi partnerami: Centrum Badań Kosmicznych PAN i firmą GMV Polska, odpowiadała za około 1/3 prac projektowych.
Jak dodał Kosiec, OPS-SAT pozwala na rozwiązanie tego problemu i daje szansę na wdrożenie zupełnie nowych, często rewolucyjnych pomysłów i systemów.
Satelita jest skonstruowany w taki sposób, żeby niepowodzenie jednego z licznych eksperymentów, których przeprowadzenie zaplanowali biorący udział w misji eksperymentatorzy, nie utrudniło przeprowadzenia kolejnych. Chęć przetestowania swoich rozwiązań zgłosiło ponad 100 firm, z aż 17 europejskich krajów.
?Creotech występuje w tym projekcie jako podwykonawca austriackiej politechniki w Graz ? tłumaczy Jacek Kosiec. - Odpowiadaliśmy za oprogramowanie modułu komunikacji na pokładzie satelity?. Taki moduł ma za zadanie zapewnienie pewnej łączności pomiędzy Ziemią, a satelitą i umożliwia bezpośrednią komunikację z poszczególnymi jego elementami. Jest to jeden z kluczowych komponentów każdej misji.
?Dzięki uczestnictwu w tym projekcie Creotech zyskał unikatowe doświadczenie w budowaniu tego typu podsystemów i już zaowocowało to dalszymi zamówieniami na podobne rozwiązania? ? podsumował prezes Creotech Instruments S.A.
Na tej samej rakiecie w przestrzeń kosmiczną wysłano satelitę Cheops do badań planet pozasłonecznych. Dzięki obserwacjom znanych egzoplanet, naukowcy z misji Cheops będą dokładnie wiedzieli, kiedy i gdzie kierować teleskop, aby uchwycić tranzyt danej planety, czyli jej przejście na linii widzenia Ziemia - gwiazda. (PAP)
agt/ ekr/
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news%2C79983%2Ckosmiczne-laboratorium-wspoltworzone-przez-polakow-trafilo-na-orbite.html

Kosmiczne laboratorium współtworzone przez Polaków trafiło na orbitę.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Urania nr 6/2019 z kalendarzem astronomicznym w prezencie
2019-12-18
Najnowszy numer Uranii zawiera dwa prezenty dla Czytelników - i tych starszych, i tych młodszych. Pierwszym jest kalendarz astronomiczny z pięknymi astrofotografiami, a drugim kolejna z książeczek z przygodami "Małej Uranii".
"Urania" nr 6/2019 ukazała się 16 grudnia i już powinna dotrzeć do prenumeratorów. Przypominamy o odnowieniu prenumeraty na kolejny rok. Nasze czasopismo dostępne jest także w salonach EMPiK, Relay, Inmedio i w wybranych kioskach ruchu, a także w dobrych planetariach i dobrych sklepach ze sprzętem astronomicznym i optycznym.
Mgławice planetarne to piękne obiekty. Ale co o nich wiadomo poza niesamowitymi zdjęciami? Szczegóły poznamy w artykule napisanym przez astronoma specjalizującego się w badaniu tych obiektów, dr hab. Krzysztofa Gęsickiego.
Kolejnym głównym artykułem numeru są początki zastosowań komputerów w polskiej astronomii, a dokładniej kometom, które w ten sposób badali różni polscy astronomowie.
Kontynuujemy także cykl "Z zamiłowania astronom", w ramach przedstawiania stulecia Uranii i Polskiego Towarzystwa Miłośników Astronomii (PTMA).
Mamy tez kilka tekstów podróżniczych. Jeden to wywiad o armeńskiej astronomii, drugi dotyczy wyprawy polskich studentów na całkowite zaćmienie Słońca w Chile, a trzeci opowiada o astronomii w Dubaju.
O pół wieku starsze od Uranii jest naukowe czasopismo pt. "Nature". Które obchodziło właśnie rocznicę 150 lat. W rocznicowym numerze zaprezentowano czytelnikom okładkę przedstawiającą powiązania (cytowania) pomiędzy artykułami opublikowanymi w "Nature" od 1900 roku. To ciekawy widok (przedrukowujemy tę okładkę). "Urania" od jakiegoś czasu publikuje stały dział o nazwie "Przeczytane w Nature i Science", w którym opisujemy najciekawsze wyniki naukowe z publikacji w tych czasopismach.
Jak w każdym numerze, nie brak też innych stałych działów, jak np. obszerny kalendarz astronomiczny, kronika wydarzeń, Cyrqlarz o meteorach, Komeciarz, Fotki z Uranią i inne.
Więcej informacji:
?    Urania nr 6/2019
?    Roczna prenumerata Uranii

https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/urania-nr-6-2019-z-kalendarzem-astronomicznym-w-prezencie

Urania nr 6.2019 z kalendarzem astronomicznym w prezencie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rakieta Falcon 9 wynosi satelitę telekomunikacyjnego JCSAT-18/Kacific-1
2019-12-18.
Rakieta Falcon 9 wysłała w poniedziałek na orbitę komercyjnego satelitę telekomunikacyjnego JCSAT-18/Kacific-1.
Start został przeprowadzony ze stanowiska SLC-40 na kosmodromie w Cape Canaveral, zaledwie 11 dni po poprzednim starcie z tej samej wyrzutni. Rakieta wystartowała 16 grudnia o 19:10 czasu lokalnego (w Polsce był już 17 grudnia, godzina 1:10).
Cały lot przebiegł pomyślnie. Satelita został wypuszczony na poprawnej orbicie transferowej do orbity geostacjonarnej. Dolny stopień, który wykonywał już swój trzeci lot wylądował na barce, na Oceanie Atlantyckim.
Ładunkiem misji był podwójny satelita JCSAT-18/Kacific-1. Ważący 6800 kg statek bazuje na platformie Boeing 702MP i będzie wykorzystywany przez dwie firmy: SKY Perfect JSAT oraz Kacific Broadband Satellites.
Część wykorzystywana przez JSAT składa się z transponderów komunikacyjnych pasma Ku i będzie dostarczać usług telefonicznych i dostępu do Internetu dla użytkowników w północnej i południowo-wschodniej Azji, północnym Pacyfiku i południowej Alasce. Ładunek komunikacyjny Kacific-1 składa się z kolei z 56 transponderów pasma Ka, przeznaczonych do wykorzystania przez użytkowników Azji Południowo-Wschodniej
Był to 91. udany start rakiety orbitalnej w tym roku i 13. start rakiety Falcon 9. Z końcem roku trwa intensywny okres lotów rakietowych. 16 grudnia odbył się też start chińskiej rakiety Długi Marsz 3B z parą satelitów nawigacyjnych systemu Beidou, a 18 grudnia rakieta Sojuz ST-A wyniosła zestaw kilku satelitów w tym europejski teleskop CHEOPS do poszukiwania planet pozasłonecznych (o tym napiszemy w osobnym artykule).
Na podstawie: SpaceX/NSF
Opracował: Rafał Grabiański
Więcej informacji:
?    informacja prasowa operatora rakiety, firmy SpaceX o udanej misji

Na zdjęciu: Rakieta Falcon 9 startująca z satelitą JCSAT-18/Kacific-1. Źródło: SpaceX.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/rakieta-falcon-9-wynosi-satelite-telekomunikacyjnego-jcsat-18-kacific-1

JCSAT-18/Kacific1 Mission

Transmisja ze startu. Źródło: SpaceX.

 

Rakieta Falcon 9 wynosi satelitę telekomunikacyjnego JCSAT-18Kacific-1.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

OSIRIS-REx: wyjaśniając tajemnice Bennu
2019-12-18.
Zespól naukowy misji NASA OSIRIS-REx przedstawił trzy możliwe wyjaśnienia obserwacji, zgodnie z którymi asteroida Bennu wyrzuca w kosmos cząsteczki.
Niedługo po tym, jak sonda NASA OSIRIS-REx dotarła do asteroidy Bennu, niespodziewane odkrycie zespołu ujawniło, że asteroida ta może być aktywna - czyli po wielokroć wyrzucać swe cząstki w przestrzeń kosmiczną. Trwające wciąż badania Bennu oraz przyszłe badania pobranych z niej próbek skalnych, które ostatecznie mają dotrzeć aż do Ziemi, może rzucić nowe światło na przyczyny tego intrygującego zjawiska.
Zespół OSIRIS-REx po raz pierwszy zaobserwował wyrzucanie cząstek z asteroidy na zdjęciach zarejestrowanych przez kamery nawigacyjne, wykonanych 6 stycznia tego roku, zaledwie tydzień po wejściu sondy na pierwszą orbitę wokół Bennu. Na pierwszy rzut oka cząstki te wyglądały jak gwiazdy leżące daleko za asteroidą, ale po bliższej inspekcji naukowcy zdali sobie sobie sprawę z tego, że asteroida traci w ten sposób materiał ze swojej powierzchni. Po dokonaniu oceny, zgodnie z którą cząstki te nie zagrażają bezpieczeństwu sondy, w ramach misji rozpoczęto właściwe obserwacje celem pełnego udokumentowania jej działalności.
Po przestudiowaniu wyników tych obserwacji zespół misji opublikował swoje nowe odkrycia 6 grudnia tego roku. Zaobserwowano trzy największe zdarzenia związane z wyrzutem cząstek w dniach 6 i 19 stycznia oraz 11 lutego. Naukowcy uważają, że zdarzenia te miały miejsce w różnych lokalizacjach na powierzchni Bennu. Pierwsze z nich zaszło na półkuli południowej, a drugie i trzecie objawiło się w pobliżu równika. Wszystkie trzy incydenty odbyły się późnym popołudniem, liczonym według zmienności dnia i nocy na Bennu.
Zespół odkrył, że po wyrzuceniu z powierzchni asteroidy cząsteczki albo krótko okrążały Bennu i ostatecznie znów opadły na jej powierzchnię, albo uciekły na zawsze w kosmos. Obserwowane cząsteczki przemieszczały się z prędkością do 3 metrów na sekundę i miały rozmiary dochodzące nawet do 10 cm. Podczas największego zdarzenia związanego z wyrzutem zaobserwowano około odrzuconych 200 cząstek.
Zespół zbadał szeroką gamę możliwych mechanizmów, które mogą powodować to zjawisko. Następnie zawęził tę listę do trzech wyjaśnień: uderzeń meteoroidów, pękania skał na skutek naprężeń termicznych, oraz uwalniania się pary wodnej.
Zderzenia ciał takich jak Bennu z mikrometeorami (mikrometeroidami) są powszechne w głębokiej przestrzeni kosmicznej, możliwe jest więc, że te małe fragmenty kosmicznych skał mogą uderzać w Bennu tam, gdzie OSIRIS-REx tego bezpośrednio nie obserwuje, wstrząsając jednak powierzchnią asteroidy i prowadząc do wyrzutu luźnych cząsteczek w kosmos po samym uderzeniu.
Ale i tak zwane szczelinowanie termiczne jest tu rozsądnym wyjaśnieniem. Warto zauważyć, że temperatury panujące na Bennu różnią się drastycznie w czasie 4,3-godzinnego okresu jej rotacji. Chociaż w nocy jest tam bardzo zimno, powierzchnia asteroidy nagrzewa się znacznie w "południe", i właśnie wtedy mniej więcej miały miejsce trzy największe zdarzenia związane z wyrzutem cząstek. W wyniku takich zmian temperatury skały mogą łatwo pękać i rozpadać się, a wówczas cząsteczki mogą zostać wyrzucane z powierzchni ciała.
Także uwalnianie się wody może wyjaśniać obserwowaną aktywność asteroidy. Gdy pewne substancje skalne na Bennu są podgrzewane, zawarta w nich woda zaczyna się uwalniać i wytwarzać pewne ciśnienie. Możliwe jest, że wraz ze wzrostem ciśnienia w pęknięciach i porach skalnych, czyli tam, gdzie uwalnia się ta woda, powierzchnia skalna zostaje naruszona, powodując gwałtowny wybuch i wyrzut cząstek.
Ale natura nie zawsze wybiera najprostsze wyjaśnienia. -Może być i tak, że w grę wchodzi więcej niż jeden z tych możliwych mechanizmów - mówi Steve Chesley, autor artykułu i pracownik naukowy Jet Propulsion Laboratory w Pasadenie w Kalifornii. -Na przykład szczelinowanie termiczne może rozbijać materiał powierzchniowy na małe kawałki, co znacznie ułatwia zderzającym się z Bennu meteoroidom wybijanie cząsteczek skalnych z jej powierzchni w przestrzeń kosmiczną.
Jeśli szczelinowanie termiczne, uderzenia meteoroidów lub oba te mechanizmy jednocześnie są w rzeczywistości przyczyną zaobserwowanych wyrzutów, to zjawisko to prawdopodobnie zachodzi na wszystkich małych asteroidach, ponieważ wszystkie z nich doświadczają tych samych procesów. Jeśli jednak to akurat uwalnianie wody jest tu przyczyną, zjawisko to byłoby specyficzne dla tylko tych asteroid, które zawierają minerały wodonośne - takich jak właśnie Bennu.
Aktywność Bennu daje nowe możliwości w zakresie pobraniu z niej próbki i zwrócenia jej na Ziemię, gdzie będzie ona dokładniej zbadana. Wiele z wyrzucanych cząstek jest na tyle małych, że i one będą mogłyby być zebrane przez układ próbkowania sondy, co oznacza, że pozyskana próbka będzie prawdopodobnie zawierać materiał, który został wyrzucony i z powrotem zwrócony na powierzchnię Bennu. Ten dostarczony na Ziemię materiał niemal na pewno zwiększy nasze zrozumienie planetoid oraz różnic pomiędzy nimi. Nawet wtedy, gdy badane dziś zjawisko wyrzucania cząstek nadal pozostanie dla naukowców tajemnicą.
Pobieranie próbek zaplanowano na lato 2020 roku, ale zostaną one dostarczone na Ziemię dopiero we wrześniu 2023 roku.
 
Czytaj więcej:
?    Cały artykuł
 
 
Źródło: uanews.arizona.edu
Ilustracja: Widok asteroidy Bennu wyrzucającej cząstki z powierzchni - 6 stycznia 2019. Obraz jest połączeniem dwóch zdjęć wykonanych przez urządzenie obrazujące NavCam 1 znajdujące się na pokładzie sondy OSIRIS-REx: zdjęcia z krótką ekspozycją (1,4 ms), które wyraźnie pokazuje asteroidę, oraz zdjęcia z długim czasem ekspozycji (5 s), które wyraźnie pokazuje cząstki.
Źródło: NASA/Goddard/University of Arizona/Lockheed Martin
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/osiris-rex-wyjasniajac-tajemnice-bennu

OSIRIS-REx wyjaśniając tajemnice Bennu.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)