Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

NASA uważa, że to SpaceX pierwszy dostarczy astronautów do kosmicznego domu
2020-02-17.
Chociaż to było pewne niemal od początku wyścigu firmy SpaceX i Boeing o inaugurację nowej ery w amerykańskim przemyśle kosmicznym, to jednak teraz NASA nieoficjalnie przyznała palmę pierwszeństwa Elonowi Muskowi.
Niestety, ostatni test przeprowadzony przez Boeinga w dniu 20 grudnia 2019 roku prawie zakończył się katastrofą. Pojazd miał dotrzeć do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, ale tuż po rozpoczęciu lotu, nastąpił problem z zegarem, który był nieprawidłowo ustawiony, w rezultacie czego kapsuła CST-100 spaliła zbyt dużo paliwa, by samodzielnie dotrzeć do kosmicznego domu.
Chociaż władze amerykańskiego koncernu lotniczego nie były zadowolone z przebiegu misji, to jednak po nim oświadczyły, że najważniejsze, iż kapsuła nie eksplodowała. Teraz okazuje się, że błędów w oprogramowaniu było o wiele więcej i są one na tyle niebezpieczne, że mogą poważnie zagrozić bezpieczeństwu astronautów. NASA zapewnienia Boeinga nie wystarczą. Agencja nie może dopuścić do zaniedbań. Mieliśmy już takie sytuacje w przyszłości, w przypadku katastrofy Challengera czy Columbii.
Ale to nie wszystko. Dokładne testy wewnętrzne pokazały, że silniki, które mają za zadanie odsunąć kapsułę podczas jej cumowania do kosmicznego domu, mogą zawieść. Jeśli nie zadziałają one w rzeczywistości, to może to nie tylko stworzyć zagrożenie dla samej załogi kapsuły, ale również dla Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.
Oznacza to jedno, następne kilka miesięcy agencja będzie prowadziła śledztwa w sprawie wynikłych błędów, więc nie ma szans, by Boeing wysłał załogę na Międzynarodową Stację Kosmiczną szybciej od SpaceX. Ta informacja cieszy, ponieważ Boeing to potężny moloch, któremu przydałaby się generalna restrukturyzacja. Koncern otrzymał od NASA gigantyczne fundusze na realizacje wielu strategicznych przedsięwzięć, a ta sytuacja jest najlepszym dowodem na to, że wszystko to jest marnowane w wyniku poważnych i świadomych zaniedbań ze strony zarządu.
Źródło: GeekWeek.pl/NASA/SpaceX/Boeing / Fot. Boeing
Atlas V launches Starliner

https://www.geekweek.pl/news/2020-02-17/nasa-uwaza-ze-to-spacex-pierwszy-dostarczy-astronautow-do-kosmicznego-domu/

NASA uważa, że to SpaceX pierwszy dostarczy astronautów do kosmicznego domu.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

SPICE, czyli niewidzialne kolory Słońca
2020-02-17.
Unikalnym instrumentem na pokładzie wystrzelonej 10 lutego sondy Solar Orbiter jest spektrometr SPICE - instrument do pomiarów widma w zakresie skrajnego ultrafioletu. O jego możliwościach opowiedział PAP dr Andrzej Fludra, kierownik konsorcjum pracującego nad spektrometrem.
Sonda kosmiczna ma zbadać słabo widoczne z Ziemi bieguny Słońca. Dostarczy nowych danych o naszej macierzystej gwieździe i heliosferze. Do badania powierzchni Słońca, jego gorącej atmosfery zewnętrznej, magnetosfery oraz zmian wiatru słonecznego, Solar Orbiter wykorzysta kombinację dziesięciu instrumentów ? jednym z nich jest spektometr SPICE.
W skład międzynarodowego konsorcjum, które od roku 2012 zajmowało się budową SPICE, wchodzą firmy i instytuty z Francji, Niemiec, Norwegii, Szwajcarii, Wielkiej Brytanii i USA. Konsorcjum jest prowadzone przez wydział RAL Space w dużej organizacji badawczej ?Science and Technology Facilities Council? (STFC) w Wielkiej Brytanii, a kierownikiem tego konsorcjum jest wykształcony w Polsce i mieszkający w Wielkiej Brytanii dr Andrzej Fludra.
"Zbudowany przez nas spektrometr o wysokiej rozdzielczości, rejestrujący widmo w zakresie skrajnego ultrafioletu to jedyne urządzenie na pokładzie Solar Orbitera o takich możliwościach - pozostałe rejestrują tylko obrazy lub inne zakresy promieniowania" ? wyjaśnił w rozmowie z PAP dr Fludra.
"Ultrafiolet obejmuje szeroki zakres od światła widzialnego aż do promieniowania rentgenowskiego (długość fali promieniowania UV jest mniejsza niż światła fioletowego, a rentgenowskie ma fale jeszcze krótsze). Pomiarów dokonujemy w dwóch stosunkowo wąskich pasmach: 70,4-79 nm oraz 97,3-105 nm, które są częścią zakresu skrajnego ultrafioletu (10 do 120 nanometrów). Obserwacja w zakresie skrajnego ultrafioletu pozwala na fantastyczną diagnostykę plazmy w koronie słonecznej. Emitują go obiekty o temperaturze od 10 000 stopni Kelwina tuż nad powierzchnią Słońca do 2 mln K w jego koronie. W czasie rozbłysku temperatura korony może lokalnie osiągnąć nawet 10-20 milionów stopni" - opisał naukowiec.
W przypadku fal o małych długościach występują tak zwane linie emisyjne. Promieniowanie rentgenowskie i skrajny ultrafiolet emitowane są przez zjonizowane atomy, które pogubiły część elektronów. Chodzi o jony pierwiastków takich jak wodór, hel, węgiel, tlen, azot, neon, siarka, magnez, krzem czy nawet żelazo (którego w koronie jest mniej niż 0,01 proc.). "Gdy nadal obecne w zjonizowanych atomach elektrony zderzają się z innymi, wolnymi elektronami, przeskakują na wyższą orbitę, a potem z niej spadają, emitując promieniowanie? - dodał.
Jak wyjaśnił, jon każdego pierwiastka ma swoje charakterystyczne promieniowanie, linie emisyjne, często nazywane jego ?liniami papilarnymi?. "Gdy widzimy te linie, możemy z nich odczytać nie tylko to, jakie atomy wchodzą w skład korony i ich ilość w porównaniu do wodoru, ale także, jaką mają temperaturę. Ze względu na pole magnetyczne Słońca poszczególne obszary korony mogą bardzo różnić się temperaturą, mogą też w nich występować jony o bardzo różnych temperaturach na małym obszarze" - powiedział. "Naszą wiedzę na ten temat ogranicza rozdzielczość przestrzenna stosowanej aparatury - w przypadku SPICE, przy maksymalnym zbliżeniu do Słońca - około 400 kilometrów" - dodał.
"Naszym głównym celem jest wykrycie, gdzie w tak zwanych dziurach koronalnych wypływa wiatr słoneczny. Spektrometr ma tę zaletę, że potrafi mierzyć prędkości jonów, ponieważ linie widmowe przesuwają się w lewo lub w prawo w zależności od tego, czy plazma płynie do obserwatora, czy przeciwnym kierunku (efekt Dopplera). Zaczynając od zera, cząsteczki tworzące wiatr słoneczny w krótkim czasie osiągają prędkości rzędu dziesiątek kilometrów na sekundę, a dalej od Słońca - setek kilometrów na sekundę. Chcemy poznać mechanizm i miejsce tego przyspieszania ? temu właśnie służą pomiary prędkości. Istnieją różne modele zachowania wiatru słonecznego. Główny cel obserwacji cząsteczek na różnych wysokościach to weryfikacja teorii ? i odrzucenie modeli błędnych" - powiedział.
A jak zbudowany jest SPICE? Zwierciadło paraboliczne skupia promieniowanie słoneczne na wąskiej szczelinie, która ?wycina? ze Słońca cieniutki fragment (szerokością odpowiadający 400 kilometrom na jego powierzchni, gdy satelita jest w perihelium). Szerokość szczeliny określa rozdzielczość instrumentu. Wielkość pojedynczego piksela jest o połowę mniejsza. Wzdłuż szczeliny jest kilkaset takich pikseli. Światło za szczeliną pada na kolejne, małe lustro z gęsto naciętymi tysiącami rowków, które działa jak siatka dyfrakcyjna. Rowki te rozszczepiają światło skrajnego ultrafioletu na różne długości fal. Dzięki zakrzywieniu drugiego zwierciadła uzyskany obraz skupia się na matrycy APS. Ta matryca (detektor) reaguje na światło widzialne - dlatego konieczny jest przetwornik, który emituje elektrony, padające z kolei na płytkę luminescencyjną, a powstałe światło ? na detektor.
"To skomplikowane, ale technologia jest już sprawdzona. Główne zwierciadło jest poruszane przez mały silniczek piezo, co pozwala skanować obserwowany obiekt na Słońcu. Długość szczeliny pozwala obserwować mniej więcej jednej piątej promienia tarczy Słońca w perihelium orbity, natomiast szerokość uzyskanego obrazu zależy od liczby ruchów lustra" - powiedział dr Fludra.
Przyznał, że można by zbudować spektrometr obejmujący całe Słońce, ale wówczas miałby on mniejszą rozdzielczość, która jest dla naukowców ważniejsza. Ponadto sam instrument nie może być zbyt duży ze względu na ograniczenia masy sondy ? jej wyniesienie na orbitę okołosłoneczną wymaga znacznie więcej paliwa niż na orbitę okołoziemską.
Uzyskane z misji Solar Orbiter informacje będą dostępne dla naukowców z całego świata. Pierwsze użyteczne dane mają się pojawić w listopadzie roku 2021. Cała misja Solar Orbiter potrwa co najmniej do grudnia roku 2025. Jej koszt szacuje się na około miliard euro.(PAP)
Autor: Paweł Wernicki
pmw/ agt/
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news%2C80739%2Cspice-czyli-niewidzialne-kolory-slonca.html

SPICE, czyli niewidzialne kolory Słońca.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rakieta Falcon 9 wyniosła czwartą porcję satelitów Starlink. Dolny stopień nie trafia w barkę i ląduje w wodzie.
2020-02-17
Rakieta Falcon 9 wyniosła już czwartą porcję satelitów telekomunikacyjnych Starlink. Na niską orbitę okołoziemską trafiło kolejnych 60 ładunków budowanego przez firmę SpaceX systemu globalnego dostępu do sieci Internet. Nie udało się lądowanie dolnego stopnia.
Rakieta Falcon 9 wystartowała w poniedziałek 17 lutego o 16:05 czasu polskiego ze stanowiska SLC-40 w kosmodromie Cape Canaveral na Florydzie. Cały lot przebiegł pomyślnie i po działaniu górnego stopnia, około 14 minut po starcie nastąpiło wypuszczenie satelitów Starlink na wstępnej orbicie.
W misji został wykorzystany dolny stopień rakiety Falcon 9, który wykonał już trzy misje. Ostatni raz leciał w grudniu 2019 roku z satelitą telekomunikacyjnym JCSAT-18/Kacific. Stopień po raz kolejny miał wrócić na Ziemię, lądując na barce ?Of Course I Still Love You? na Oceanie Atlantyckim. Niestety z niewiadomych jeszcze przyczyn wykonał miękkie lądowanie na wodzie, a nie na barce.
Satelity Starlink-4 trafiły na wstępną orbitę eliptyczną o wymiarach 211 x 368 km. Teraz inżynierowie SpaceX będą weryfikowali działanie każdego ze statków. Po potwierdzeniu sprawności satelity będzie on trafiał za pomocą swoich silników jonowych na docelową orbitę o wysokości 550 km.
Wyniesiony ładunek to 4. operacyjna seria satelitów Starlink. Firma SpaceX - operator rakiety Falcon 9 buduje największą na świecie sieć satelitarną, za pomocą której mają być świadczone globalnie usługi dostępu do sieci Internet.
Do tej pory SpaceX wysłał na niską orbitę 240 satelitów Starlink. Pierwsze 60 statków należały do serii testowej i zostały oznaczone wersją V0.9. Trafiły na orbitę 25 maja 2019 r. Kolejne, już operacyjne misje satelitów Starlink były przeprowadzane w listopadzie 2019 r. i w styczniu 2020 r. W ubiegłym miesiącu przeprowadzono dwa starty z satelitami Starlink 6 stycznia i 29 stycznia. Już teraz Starlink to największa flotylla satelitów, zarządzana przez jedną firmę.
Każdy z satelitów Starlink w wersji V1.0 waży 260 kg. Satelity cechują się kompaktową, modularną budową. Są wyposażone w pojedyncze panele słoneczne dostarczające energię elektryczną, a na napęd składa się silnik jonowy Halla. Komunikację zapewniają transpondery pasma Ku i Ka. Każdy z satelitów posiada zestaw 4 anten szyku fazowanego i parę anten parabolicznych.
W 2020 roku planowanych jest aż 20 misji dedykowanych wysłaniu satelitów Starlink. Firma SpaceX chce rozpocząć świadczenie pierwszych usług dla północnych Stanów Zjednoczonych i Kanady w 2020 roku. Do końca 2021 roku sieć ma osiągnąć niemal globalny zasięg.
Start rakiety Falcon 9 był 11. udanym lotem rakiety orbitalnej w 2020 roku. Rakieta Falcon 9 leciała po raz trzeci, a jeśli liczyć też suborbitalny test systemu ucieczkowego statku Crew Dragon to po raz czwarty.
Na podstawie: SpaceX
Opracował: Rafał Grabiański
Więcej informacji:
?    strona poświęcona sieci satelitarnej Starlink
 
 
Na zdjęciu: Start rakiety Falcon 9 z poprzednią serią satelitów Starlink (3-1 do 3-60). Źródło: SpaceX.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/rakieta-falcon-9-wyniosla-czwarta-porcje-satelitow-telekomunikacyjnych-starlink

Rakieta Falcon 9 wyniosła czwartą porcję satelitów Starlink. Dolny stopień nie trafia w barkę i ląduje w wodzie..jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Instytut SETI i amerykańskie NRAO łączą siły i w ramach projektu SETI Science
2020-02-17.
Instytut SETI i NRAO ogłaszają po raz pierwszy współpracę w zakresie najnowocześniejszych metod poszukiwania oznak inteligencji pozaziemskiej (SETI) z udziałem interferometru radiowego Very Large Array. Dzięki nowemu, niedrogiemu interfejsowi możliwe będzie wykorzystanie anten VLA do wyszukiwania tzw. technosygnatur innych kosmicznych cywilizacji - 24 godziny na dobę, przez 7 dni w tygodniu. Przy okazji możliwe będzie też odkrywanie innych, naturalnych zjawisk astrofizycznych.
Nowy system nosi nazwę Commensal Open-Source Multimode Interferometer Cluster Search for Extraterrestrial Intelligence (COSMIC SETI).
Założony w 1984 r. Instytut SETI to multidyscyplinarna organizacja non-profit zajmująca się nauką i edukacją, której misją jest badanie i wyjaśnianie pochodzenia i natury życia we Wszechświecie oraz ewolucji inteligencji. Badania te obejmują nauki fizyczne i biologiczne. Wykorzystują wiedzę specjalistyczną w zakresie analizy danych, uczenia maszynowego i zaawansowanych technologii wykrywania sygnałów. Instytut SETI jest wybitnym partnerem badawczym dla przemysłu, środowisk akademickich i agencji rządowych, w tym NASA i NSF.
Położona na terenie Nowego Meksyku sieć VLA jest najbardziej produktywnym obserwatorium radiowym na świecie. Składa się z dwudziestu siedmiu 25-metrowych, pojedynczych radioteleskopów, które są wykorzystywane przez astronomów do obserwowania czarnych dziur, wyjaśniania praw rządzących powstaniem Wszechświata i badań nad powstawaniem młodych gwiazd i planet. VLA (Ang. Very Large Array) pojawia się zresztą w dość medialny sposób w poświęconemu tematyce innych cywilizacji filmie Kontakt z 1997 roku, w którym Jodie Foster jest astronomem poszukującym oznak inteligencji pozaziemskiej. W rzeczywistości jednak sieć VLA nigdy dotąd nie była dedykowanym instrumentem projektu SETI.
-Instytut SETI opracuje i zainstaluje nowy interfejs na sieci VLA, umożliwiający bezprecedensowy dostęp do bogatego strumienia danych stale wytwarzanego przez jej teleskopy podczas skanowania nieba - opisuje Andrew Siemion, dyrektor Instytutu SETI i główny badacz w projekcie Breakthrough Listen Initiative na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley. -Ten interfejs pozwoli nam przeprowadzić obszerny przegląd radioastronomiczny w ogromnej skali, znacznie bardziej kompletny niż jakiekolwiek poprzednie tego rodzaju przeszukiwania nieba [w poszukiwaniu sztucznie nadawanych sygnałów]. -Ze względu na to, że anteny VLA prowadzą wciąż swe standardowe obserwacje astronomiczne, ten nowy system pozwoli na dodatkowe i ważne wykorzystanie napływających danych - tych, które już są zbierane - dodaje dyrektor NRAO, Tony Beasley. -Ustalenie, czy nie jesteśmy sami we Wszechświecie, jest jednym z najbardziej istotnych pytań w nauce, a radioteleskopy NRAO mogą odegrać istotną rolę w poszukiwaniu odpowiedzi.
-Uzyskany teraz dostęp SETI do najbardziej czułego radioteleskopu na półkuli północnej jest być może największym przełomem i wielką okazją w historii programów SETI - uważa z kolei Bill Diamond, prezes i dyrektor generalny Instytutu SETI. -Cieszymy się, że mamy okazję współpracować z NRAO, zwłaszcza że obecnie liczbę hipotetycznie zamieszkałych planet można już liczyć w miliardach.
Nowy interfejs Ethernet COSMIC będzie mógł uzyskiwać dostęp do surowych danych z każdej anteny, kierując je następnie do nowego, bardziej elastycznego oprogramowania służącego do przetwarzania sygnałów w celu wyszukiwania w nich w czasie rzeczywistym specyficznych oznak świadczących o sztuczności sygnałów radiowych dochodzących do nas z różnych stron nieba. Oprogramowanie to będzie także w stanie wykrywać szybkie błyski radiowe (ang. Fast Radio Bursts, FRBs), czasami także uważane za możliwy typ sygnatur obcych cywilizacji technologicznych. Badania te będą częścią mającego trwać pięć lat przeglądu VLA Sky Survey, który obejmuje 75% całego nieba, czyli dokładnie tyle, ile są w stanie zobaczyć w swojej geograficznej lokalizacji  anteny VLA.
John Giannandrea, fan Instytutu SETI, wraz ze swoją żoną Carol dofinansował rozwój interfejsu Ethernet COSMIC hojną darowizną. Choć NASA i National Science Foundation (NSF) finansują część badań naukowych prowadzonych przez Instytut SETI, naukowcy z SETI praktycznie nie otrzymuje funduszy rządowych. Testowanie interfejsu COSMIC jest już w toku. Instytut SETI i NRAO planują rozpoczęcie prac nad budową cyfrowego systemu wyszukiwania, na który starają się teraz uzyskać dodatkowe fundusze. Rozpoczęcie nowych obserwacji ma szanse rozpocząć się już w roku 2021.
 
Czytaj więcej:
?    Znamy już ponad 4000 planet w naszej Galaktyce
?    Cały artykuł
?    Strona Instytutu SETI
?    Więcej na temat VLA
 

Źródło: SETI.org
Opracowanie: Elżbieta Kuligowska
Na zdjęciu: Very Large Array (VLA) to zbiór 27 radio anten położonych w Socorro, w Nowym Meksyku. Każda z nich ma średnicę 25 metrów i waży 230 ton. Źródło: Alex Savello/NRAO
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/instytut-seti-i-amerykanskie-nrao-lacza-sily-i-w-ramach-projektu-seti-science

Instytut SETI i amerykańskie NRAO łączą siły i w ramach projektu SETI Science.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bliski przelot 2020 CQ2
2020-02-17. Krzysztof Kanawka
Czternastego lutego nastąpił bliski przelot meteoroidu 2020 CQ2. Obiekt minął Ziemię w minimalnej odległości około 150 tysięcy kilometrów.
Meteoroid o oznaczeniu 2020 CQ2 zbliżył się do Ziemi 14 lutego, z maksymalnym zbliżeniem około godziny 03:20 CET. W tym momencie 2020 CQ2 znalazł się w odległości około 150 tysięcy kilometrów, co odpowiada 0,39 średniego dystansu do Księżyca. 2020 CQ2 ma szacowaną średnicę około 6 metrów.
Jest to czternasty (wykryty) bliski przelot planetoidy lub meteoroidu w 2020 roku. Z roku na rok ilość odkryć rośnie: w 2019 roku odkryć było 80, w 2018 roku odkryć było ich 73, w 2017 roku ? 53, w 2016 roku ? 45, w 2015 roku ? 24, zaś w 2014 roku ? 31. W ostatnich latach coraz częściej następuje wykrywanie bardzo małych obiektów, rzędu zaledwie kilku metrów średnicy ? co jeszcze pięć lat temu było bardzo rzadkie. Ilość odkryć jest ma także związek z rosnącą ilością programów poszukiwawczych, które niezależnie od siebie każdej pogodnej nocy ?przeczesują? niebo. Pracy jest dużo, gdyż prawdopodobnie planetoid o średnicy mniejszej od 20 metrów może krążyć w pobliżu Ziemi nawet kilkanaście milionów.
(HT)
https://kosmonauta.net/2020/02/bliski-przelot-2020-cq2/

Bliski przelot 2020 CQ2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Puls Kosmosu Flesz 2020-02-18
Niczym feniks z popiołów Puls Kosmosu Flesz powraca jak gdyby nigdy nic się nie stało. No bo w sumie się nic nie stało. O, Falcon 9 wylądował obok platformy oceanicznej kończąc swój żywot niezbyt spektakularnie. A tak poza tym, dzień jak co dzień, kosmos jak kosmos
Pozdrawiam, Radek Kosarzycki
Otagowanypodcast, podcast astronomiczny, podcast kosarzycki, podcast popularno-naukowy, podcast Pulsu Kosmosu

https://www.pulskosmosu.pl/2020/02/18/puls-kosmosu-flesz-2020-02-18/

Puls Kosmosu Flesz 2020-02-18.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Astronautka Christina Koch kończy rekordową misję na ISS
2020-02-18.
6 lutego na Ziemię powróciła w statku Sojuz MS-13 trójka astronautów. Swoją rekordową misję zakończyła Amerykanka Christina Koch.
Załogowy statek Sojuz MS-13 odcumował od stacji 6 lutego br. o 6:50 czasu polskiego, a przyziemił ponad trzy godziny później o 10:12. Z orbity powrócili: Christina Koch (USA), Aleksandr Skworcow (Rosja) i Luca Parmitano (Włochy).
Christina Koch zakończyła tym samym rekordową, trwającą 328 dni misję, która rozpoczęła się startem w statku Sojuz MS-12 14 marca 2019 roku. Początkowo Koch miała spędzić na ISS standardowe pół roku, NASA podjęła jednak decyzję o znacznym przedłużeniu pobytu, już gdy astronautka była na pokładzie stacji.
Przedłużenie zostało spowodowane kilkoma czynnikami. Najważniejsze z nich to awaria załogowego startu statku Sojuz MS-10, po której dwójka astronautów nie dotarła na orbitę i opóźnienia programu komercyjnych statków załogowych firm SpaceX i Boeing.
Koch pobiła rekord w długości pobytu kobiety w przestrzeni kosmicznej. 328 dni na stacji to tylko 12 dni mniej od Scotta Kelly?ego, który w 2016 roku pobił rekord najdłuższego pobytu na orbicie zrealizowanego przez agencję NASA. Dla astronautki była to pierwsza misja kosmiczna.
Dla Parmitano i Skworcowa był to koniec 201-dniowej misji. Obaj polecieli do stacji w statku Sojuz MS-13 w lipcu 2019 r. Dla Parmitano była to już druga misja na ISS. Włoch spędził w przestrzeni kosmicznej łącznie 367 dni, co jest europejskim rekordem. Skworcow zakończył swoją 3. misję kosmiczną. Rosjanin jest z tej trójki najbogatszy stażem, zaliczając łącznie 546 dni w przestrzeni kosmicznej.
Powrót trójki astronautów oficjalnie rozpoczął 63. Ekspedycję na ISS. Na stacji pozostała trójka: Oleg Skripoczka (dowódca stacji, Rosja), Jessica Meir i Andrew Morgan (oboje USA). Do ekspedycji dołączą w kwietniu Amerykanin Chris Cassidy i rosyjscy kosmonauci Nikolai Tikhonov and Andrei Babkin, którzy pozostaną tam sami z końcem kwietnia, kiedy planowany jest powrót obecnego składu na Ziemię.
Źródło: NASA
Opracował: Rafał Grabiański
 
Więcej informacji:
?    blog NASA poświęcony działaniu Międzynarodowej Stacji Kosmicznej
?    informacja NASA o powrocie misji Sojuz MS-13
 
Na zdjęciu: Christina Koch po wyjściu z kapsuły Sojuz MS-13. Źródło: NASA/Bill Ingalls.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/astronautka-christina-koch-konczy-rekordowa-misje-na-iss

Astronautka Christina Koch kończy rekordową misję na ISS.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Astronomowie w końcu oficjalnie zaatakowali SpaceX za satelity StarLink
2020-02-17.
Elon Musk i jego zespół wysłali na orbitę kolejny zestaw mikrosatelitów kosmicznego Internetu o nazwie StarLink. Teraz na orbicie znajduje się już 240 urządzeń. Wielki projekt miliardera jednak bardzo mocno drażni astronomów.
Międzynarodowa Unia Astronomiczna, która zrzesza niemal 14 tysięcy członków, kolejny raz zaapelowała do firmy SpaceX o debatę nad temat problemu w obserwacjach nieba prowadzonych przez najróżniejszych sprzęt astronomiczny. Sprawa jest poważna, ponieważ mikrosatelity kosmicznego Internetu mogą zaburzać nawet 30 procent wszystkich obserwacji.
Astronomów przeraża fakt, że do końca obecnej dekady w najbliższej nam przestrzeni kosmicznej ma znaleźć się grubo ponad 40 tysięcy takich urządzeń. Naukowcy wystosowali kolejny list do firmy Muska, w którym piszą, że jego konstelacja kosmicznego Internetu jest na tyle jasna, że utrudnia obserwacje nieba, a przecież urządzeń będzie przybywało.
SpaceX nie jest i nie będzie jedyną firmą, która ma plany i buduje konstelację kosmicznego Internetu. W tej chwili planuje to również OneWeb, Amazon i kilka innych firm. Każdy mikrosatelita jest wyposażony w panele solarne, dzięki którym może normalnie funkcjonować. Problem w tym, że zarówno jego korpus, jak i panele solarne, odbijają część światła słonecznego, które może oślepiać obserwatorów i przeszkodzić w obserwacjach za pomocą naziemnych teleskopów.
Astronomowie napisali w oświadczeniu, że urządzenia nie tylko oślepiają sprzęt obserwacyjny, ale też mikrosatelity mogą aktywować czujniki w teleskopach i zaburzać całe programy obserwacyjne. Elon Musk twierdzi jednak, że nic takiego nie ma i nie będzie miało miejsca. Mimo wszystko, zlecił swoim inżynierom, by jak najbardziej to możliwe obniżyli albedo nowych mikrosatelitów, czyli stosunek ilości promieniowania świetlnego odbitego od satelitów i skierowanego w stronę powierzchni Ziemi. Jednak astronomowie uważają, że to nie wystarczy i biją na alarm.
Członkowie Międzynarodowej Unii Astronomicznej sugerują SpaceX, by inżynierowie zmniejszyli częstotliwość startów urządzeń i umieszczali w rakietach mniejsze grupy mikrosatelitów. Raczej Musk i jego ludzie nie wezmą sobie do serca tych sugestii, gdyż wiążą się one z kosztami. Firma chce zbudować konstelację kosmicznego Internetu najniższym możliwym kosztem, a wysyłanie mniejszych grup urządzeń spowoduje, że trzeba będzie organizować więcej startów i wydać na nie dodatkowe dziesiątki milionów dolarów.
To nie pierwszy raz, kiedy mikrosatelity SpaceX tworzą problemy na orbicie. Niedawno Europejska Agencja Kosmiczna musiała szybko zmienić orbitę swojego satelity obserwacyjnego o nazwie Aeolus, bo znalazł się on na kursie kolizyjnym z wypuszczonymi urządzeniami StarLink. Wina leżała po stronie firmy Elona Muska, ale w tej kwestii nie mógł on za bardzo interweniować. Gdyby agencja nie zareagowała, to urządzenia Muska mogłyby doprowadzić do kosmicznej katastrofy, zderzając się z satelitą, a później doprowadzić do efektu domina.
Największy problem mikrosatelity SpaceX stwarzają dla projektu realizowanego przez Dark Energy Camera (DECam) dla Cerro Tololo Inter-American Observatory w północnym Chile. 19 urządzeń przez 5 minut zakłócało prace obserwacyjne, dzięki czemu system nie mógł zebrać odpowiedniej ilości danych o jednej z największych tajemnic Wszechświata, a mianowicie ciemnej materii i energii. W tym przypadku chodziło o obserwacje galaktyk zdominowanych przez tą pierwszą.
Astronomowie uważają, że obserwacje będą zakłócane przez StarLink również w sąsiednim Large Synoptic Survey Telescope, który zajmuje się obserwacją asteroid bliskich Ziemi oraz badaniami supernowych i ciemnej materii. Docelowo na orbitę ma trafić 42 tysiące mikrosatelitów. Znajdą się ona na wysokości 340 kilometrów, 550 kilometrów oraz 1150 kilometrów. System ma oferować prędkość sieci na poziomie do 1 Gb/s, przy pingu nie przekraczającym 24 ms.
Źródło: GeekWeek.pl/Międzynarodowa Unia Astronomiczna / Fot. SpaceX/Clara Martínez-Vázquez, DELVE Survey.
https://www.geekweek.pl/news/2020-02-17/astronomowie-w-koncu-oficjalnie-zaatakowali-spacex-za-satelity-starlink/

Astronomowie w końcu oficjalnie zaatakowali SpaceX za satelity StarLink.jpg

Astronomowie w końcu oficjalnie zaatakowali SpaceX za satelity StarLink2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Submilimetrowe badane protogwiazd
2020-02-18. Autor. Vega
Formowanie się gwiazd obejmuje złożone interakcje wielu zjawisk, w tym zapadanie grawitacyjne, pola magnetyczne, turbulencje, gwiezdne sprzężenie i rotację obłoku. Równowaga między tymi efektami różni się znacznie między poszczególnymi źródłami a astronomowie przyjęli podejście statystyczne, aby zrozumieć typową sekwencję formowania się gwiazd na wczesnym etapie. Ten najwcześniejszy etap nazywa się etapem protogwiazdowym. W przypadku gwiazd o małej masie (tych o masie zbliżonej do Słońca) etap ten zwykle dzieli się na dwie podklasy, gdy gwiazda rośnie poprzez akrecję materii z masywnej otoczki, której rozmiar może rozciągać się między 500 a 1000 jednostek astronomicznych (AU) w procesie, który może trwać ok. pół mln lat. Istnieje jednak pewna przypadkowość: część gazu jest na przykład wyrzucana z powrotem do ośrodka w silnych wypływach.
Brak dużych, systematycznych badań takich źródeł utrudnia astronomom uporządkowanie wielu zachodzących procesów. Aan Astronomowie Ian Stephens, Tyler Bourke, Mike Dunham, Phil Myers, Sarah Sadavoy, Katherine Lee, Mark Gurwell i Alyssa Goodman kierowali zespołem wykorzystującym ALMA do opracowania i opublikowania największego publicznego submilimetrowego przeglądu spektralnego wysokiej rozdzielczości młodych protogwiazd. Zespół obserwował 74 młode obiekty w obłoku molekularnym Perseusza, oddalonym o ok. 1000 lat świetlnych od nas. Program o nazwie MASSES (Mass Assembly of Stellar Systems and Their Evolution with the SMA) obserwował protogwiazdy zarówno o wysokiej, jak i niskiej rozdzielczości przestrzennej, próbkując skale od ok. 300 AU do ponad 9000 AU w aż czterdziestu liniach molekularnych (chociaż nie każde źródło ma wszystkie linie).

Region ten był już wcześniej badany i wiadomo, że ma wiele dwubiegunowych wypływów z protogwiazd, ale nowe obrazy w wysokiej rozdzielczości ukazują bogactwo właściwości odpływów, głównie takich jak widziane w tlenku węgla. W przeglądzie zbadano sześć z tych obiektów, które są tak młode, że nie są jeszcze wystarczająco gorące, aby oddzielić swój pierwotny wodór cząsteczkowy. Te protogwiazdy znane są jako ?początkowe jądra?, a program MASSES wykrył wypływy z czterech spośród nich, identyfikując jeden jako najbardziej obiecujący przykład tego typu ze względu na zwartą naturę i powolną prędkość wypływu. To nowe badanie, największy i najbardziej kompletny publiczny przegląd tego rodzaju, oferuje astronomom nową bazę danych do badania tworzących się gwiazd o małej masie na najwcześniejszym etapie.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
CfA

Urania
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2020/02/submilimetrowe-badane-protogwiazd.html

Submilimetrowe badane protogwiazd.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Betelgeza nie tylko ciemnieje, ale też zmienia kształt. Czy eksplodowała? Jakie będą tego skutki na Ziemi?
2020-02-18.
Astronomowie pilnie śledzą to, co dzieje się z drugą najjaśniejszą gwiazdą konstelacji Oriona. W ostatnich tygodniach pociemniała najbardziej w historii obserwacji, a najnowsze zdjęcia pokazują, że również zmieniła kształt. Czy doszło do eksplozji? Jakie będą jej skutki?
Betelgeza, gwiazda w konstelacji Oriona, znajduje się u kresu swojej ewolucji, co znaczy tyle, że już niedługo może stać się supernową. Dojdzie do jej spektakularnej eksplozji, którą będziemy mogli całymi miesiącami podziwiać na ziemskim niebie.
Jako, że gwiazda jest od nas oddalona o około 700 lat świetlnych, to oznacza, że do wybuchu mogło dość jeszcze w czternastym wieku, w czasach średniowiecza, a jego skutki dopiero teraz obserwujemy gołym okiem. W ostatnich tygodniach gwiazda wyraźnie pociemniała. Obecnie jej jasność stanowi zaledwie 36 procent średniej jasności.
Betelgeza, gwiazda w konstelacji Oriona, znajduje się u kresu swojej ewolucji, co znaczy tyle, że już niedługo może stać się supernową. Dojdzie do jej spektakularnej eksplozji, którą będziemy mogli całymi miesiącami podziwiać na ziemskim niebie.
Jako, że gwiazda jest od nas oddalona o około 700 lat świetlnych, to oznacza, że do wybuchu mogło dość jeszcze w czternastym wieku, w czasach średniowiecza, a jego skutki dopiero teraz obserwujemy gołym okiem. W ostatnich tygodniach gwiazda wyraźnie pociemniała. Obecnie jej jasność stanowi zaledwie 36 procent średniej jasności.
Pył w przeszłości często powodował zmniejszenie się jasności Betelgezy. Jest to zjawisko zupełnie normalne w przypadku tak masywnej gwiazdy, która przez całe swoje istnienie wyrzuca olbrzymie ilości materiału. Jednak tym razem pociemnienie jest rekordowe, nie obserwowane nigdy wcześniej.
Eksplozja jest tak naprawdę nieprzewidywalna i może zarówno nastąpić w ciągu najbliższych dni czy tygodni, jak też w ciągu najbliższych 100 tysięcy lat. Jeśli jednak już do niej dojdzie, to przez około 3 miesiące Betelgeza będzie równie jasna, co Księżyc w pełni.
Nie dość, że będzie najjaśniejszą gwiazdą ziemnego nieba, a obecnie jest nią Syriusz, to jeszcze będzie trzecim najjaśniejszym obiektem, zaraz po Słońcu i Księżycu. Będziemy mieć mnóstwo czasu, aby zaobserwować jej potężne pojaśnienie, ponieważ zanim się wypali i przestanie być widoczna gołym okiem minie około 3 lat.
Według naukowców Betelgeza będzie widoczna pod postacią ?drugiego słońca?. Będzie to niezwykły widok dla wszystkich mieszkańców naszej planety. Czegoś tak spektakularnego w obecnym pokoleniu jeszcze nikt nie widział. Jednak apokalipsy raczej nie powinniśmy się z tego powodu spodziewać.
Wręcz przeciwnie, wybuch supernowej dostarczy nam nowych pierwiastków. Pamiętajmy przecież, że zarówno Ziemia jak i cały Układ Słoneczny, zbudowane są właśnie z materii pochodzącej z wybuchów supernowych, które nastąpiły w odległej przeszłości.
99 procent energii pochodzącej z wybuchu dotrze do nas w formie neutrino, które cały czas przechodzą przez nas niezauważone. Dodatkowym efektem, jaki może to spowodować, jest powstanie gwiazdy neutronowej lub czarnej dziury, szanse na zaistnienie tych zjawisk są mniej więcej równe.
W przeszłości kilkukrotnie mogliśmy obserwować wybuchy supernowych i koniec świata jeszcze nie nastąpił. Największy z nich miał miejsce w 1006 roku naszej ery. Z tamtego okresu można znaleźć zapisy na całym świecie potwierdzające zaobserwowanie wybuchu, od Szwajcarii, przez Egipt, aż po Chiny i Japonię.
Według badaczy była to supernowa typu Ia, przez kilka tygodni świecąca z siłą miliardy razy większą niż Słońce. Dzięki temu na Ziemi przez pewien czas w nocy mogło być niemal tak jasno jak w dzień. Jedenasty wiek ogólnie był szczęśliwy dla miłośników astronomii, jako że w roku 1054 można było zaobserwować kolejny wybuch supernowej, dużo słabszy jednak niż ten z roku 1006.
Wręcz przeciwnie, wybuch supernowej dostarczy nam nowych pierwiastków. Pamiętajmy przecież, że zarówno Ziemia jak i cały Układ Słoneczny, zbudowane są właśnie z materii pochodzącej z wybuchów supernowych, które nastąpiły w odległej przeszłości.
99 procent energii pochodzącej z wybuchu dotrze do nas w formie neutrino, które cały czas przechodzą przez nas niezauważone. Dodatkowym efektem, jaki może to spowodować, jest powstanie gwiazdy neutronowej lub czarnej dziury, szanse na zaistnienie tych zjawisk są mniej więcej równe.
W przeszłości kilkukrotnie mogliśmy obserwować wybuchy supernowych i koniec świata jeszcze nie nastąpił. Największy z nich miał miejsce w 1006 roku naszej ery. Z tamtego okresu można znaleźć zapisy na całym świecie potwierdzające zaobserwowanie wybuchu, od Szwajcarii, przez Egipt, aż po Chiny i Japonię.
Według badaczy była to supernowa typu Ia, przez kilka tygodni świecąca z siłą miliardy razy większą niż Słońce. Dzięki temu na Ziemi przez pewien czas w nocy mogło być niemal tak jasno jak w dzień. Jedenasty wiek ogólnie był szczęśliwy dla miłośników astronomii, jako że w roku 1054 można było zaobserwować kolejny wybuch supernowej, dużo słabszy jednak niż ten z roku 1006.
Ostatnie tego typu zdarzenia na ziemiach polskich można było zobaczyć w roku 1572 i 1604. W lutym 1987 roku supernowa pojawiła się jeszcze w Wielkim Obłoku Magellana, ale jest on widoczny jedynie na południowej półkul Ziemi, nie w Polsce. Z każdego tego typu zdarzenia wyszliśmy obronną ręką.
Źródło: TwojaPogoda.pl / NASA / ESA.
https://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2020-02-18/betelgeza-nie-tylko-ciemnieje-ale-tez-zmienia-ksztalt-czy-eksplodowala-jakie-beda-tego-skutki-na-ziemi/

European Southern Observatory (ESO)
Betelgeuse before and after dimming (animated)

From Betelgeuse?s surroundings to its surface

Zooming in on Betelgeuse

 

Betelgeza nie tylko ciemnieje, ale też zmienia kształt. Czy eksplodowała Jakie będą tego skutki na Ziemi.jpg

Betelgeza nie tylko ciemnieje, ale też zmienia kształt. Czy eksplodowała Jakie będą tego skutki na Ziemi2.jpg

Betelgeza nie tylko ciemnieje, ale też zmienia kształt. Czy eksplodowała Jakie będą tego skutki na Ziemi3.jpg

Betelgeza nie tylko ciemnieje, ale też zmienia kształt. Czy eksplodowała Jakie będą tego skutki na Ziemi4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

SpaceX chce wysłać turystów na orbitę. Daleko za Międzynarodową Stację Kosmiczną
2020-02-18.

Radosław Kosarzycki

Turystyka kosmiczna to wciąż raczkująca branża przemysłu. Niby już w 2001 Dennis Tito spędził ponad tydzień na orbicie, płacąc za tę niewątpliwą przyjemność 20 mln dol., jednak od tego czasu tylko kilku płacącym turystom udało się wydostać poza ziemską atmosferę. Kolejną cegiełkę w rozwoju tego sektora może wkrótce dołożyć SpaceX.
Firma z Hawthorne poinformowała, że już za dwa lata na pokładzie załogowej wersji statku Crew Dragon na orbitę wybierze się czwórka kosmicznych turystów.
Zgodnie z umową zawartą między SpaceX a Space Adventures do podróży mogłoby dojść na przełomie 2021 i 2022 roku. Space Adventures to firma, która pośredniczyła już w wysłaniu siedmiu turystów na pokład Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) za pomocą rosyjskich statków Sojuz.
Przedstawiciele SA poinformowali, że kwota jaką musieli zapłacić przyszli pasażerowie statku Crew Dragon nie zostanie ujawniona. Nie wiadomo także jakie szkolenie będą musieli przejść przed lotem. Według wstępnych planów korzystając z Dragona turyści zostaną wyniesieni na orbitę na wysokości ok. 800-1200 km nad Ziemią, czyli trzy razy dalej niż orbita ISS. Na orbicie turyści spędzą około pięciu dni.
Statek Crew Dragon opracowywany przez SpaceX od lat, niedawno zakończył wszystkie testy przed pierwszym załogowym lotem na pokład Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Niedawno pisałem o tym, że po blisko 9 latach od ostatniego załogowego lotu kosmicznego realizowanego z terytorium USA, najprawdopodobniej w maju dojdzie do pierwszego załogowego lotu Dragona. Bezzałogowy statek Dragon od jakiegoś czasu realizuje dostawy ładunków na ISS i póki co jest w tym bezkonkurencyjny na amerykańskim rynku.
Biorąc pod uwagę intensywność i tempo prac SpaceX jestem w stanie uwierzyć, że jeżeli w maju dojdzie do pierwszego lotu astronautów na pokład ISS i wszystko pójdzie zgodnie z planem, to w ciągu 1-2 lat SpaceX faktycznie będzie w stanie zrealizować lot czysto turystyczny.
Warto jednak przypomnieć, że turystyka to działka przemysłu kosmicznego z ogromnym potencjałem. Nic zatem dziwnego, że wiele firm obecnie stara się jak najszybciej wejść w ten segment, aby wykroić sobie jak największy kawałek tortu. Virgin Galactic, przedsiębiorstwo należące do Richarda Bransona, także planuje na obecny rok realizację pierwszych lotów suborbitalnych.
Blue Origin, firma Jeffa Bezosa planuje wynosić turystów ponad umowną granicę kosmosu, w kapsule podobnej do Dragona wynoszonej na szczycie rakiety New Shepard. W obu przypadkach ceny biletów szacowane są na ok. 200 000 dol., a stanu nieważkości turyści będą doświadczali przez kilka minut. Oczywiście, nie da się porównywać lotów suborbitalnych z przebywaniem na orbicie, ale jakby nie patrzeć jednego i drugiego doświadczyło jak dotąd zaledwie kilka osób niebędących astronautami.
Osobiście trzymam kciuki za powodzenie tych planów. Rozpoczęcie regularnych lotów turystycznych na orbitę ? nawet za ogromne pieniądze ? pozwoli nam uwierzyć w to, że dożyjemy początków ery przystępnych cenowo turystycznych lotów kosmicznych. Wszak im więcej będzie lotów, tym bardziej będzie spadała ich cena, a jeżeli będzie spadała przez kilka dekad, to może w końcu takie loty staną się dostępne dla szerszych mas.
https://www.spidersweb.pl/2020/02/spacex-turystyka-kosmiczna-orbitalna-dragon.html

SpaceX chce wysłać turystów na orbitę. Daleko za Międzynarodową Stację Kosmiczną.jpg

SpaceX chce wysłać turystów na orbitę. Daleko za Międzynarodową Stację Kosmiczną2.jpg

SpaceX chce wysłać turystów na orbitę. Daleko za Międzynarodową Stację Kosmiczną3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niebo w trzecim tygodniu lutego 2020 roku
2020-02-18. Ariel Majcher
Prawie dokładnie miesiąc temu Słońce przekroczyło równoleżnik 20° deklinacji południowej, natomiast w niedzielę 23 lutego nasza Gwiazda Dzienna przekroczy już równoleżnik 10° dalej dążąc na północ. To oznacza, że od trzeciej dekady stycznia do trzeciej dekady lutego wysokość Słońca w południe zwiększyła się o 10°. W tym czasie długość jego przebywania nad widnokręgiem zwiększy się o ponad 2 godziny, do mniej więcej 10,5 godziny. Wcześniej, w poniedziałek 17 lutego Słońce przeszło z gwiazdozbioru Koziorożca do gwiazdozbioru Wodnika.
W ostatnim tygodniu drugiego miesiąca zimy Księżyc przybierze postać wąskiego sierpa dążąc do nowiu w niedzielę 23 lutego wieczorem naszego czasu. Po drodze minie trzy planety Układu Słonecznego: Marsa, Jowisza i Saturna. Ekliptyka na przełomie zimy i wiosny jest nachylona niekorzystnie, stąd Srebrny Glob pozostanie widoczny tylko w pierwszej części tygodnia, ale to właśnie w tych dniach czeka go spotkanie z jasnymi planetami. Na niebie wieczornym ostatnie dni widoczności Merkurego, który jeszcze w lutym przejdzie przez koniunkcję dolną ze Słońcem. Daleko już od Słońca znajduje się planeta Wenus, rozświetlająca zachodni nieboskłon. Najjaśniejsza planeta na naszym niebie szybko zmniejsza dystans do planety Uran i minie ją w drugim tygodniu marca.
W najbliższych dniach najciekawsze zdarzenia nocnego nieba zajdą niewiele przed wschodem Słońca. Pod koniec minionego tygodnia Księżyc przeszedł przez ostatnią kwadrę i obecnie dąży do nowiu, w niedzielę 23 lutego tuż po zachodzie Słońca naszego czasu. Niestety ze względu na niekorzystne nachylenie ekliptyki do porannego widnokręgu Srebrny Glob szybko zniknie w zorzy porannej, ale już od początku przyszłego tygodnia szybko zwiększy wysokość nad widnokręgiem, mijając planety Wenus i Uran.
Pierwszego poranka bieżącego tygodnia Księżyc pojawił się na niebie około godziny 2:30, wędrując przez gwiazdozbiór Wężownika. 3,5 godziny później Księżyc dotarł prawie do południka centralnego, prezentując tarczę w fazie 36%. W odległości 7° od naturalnego satelity Ziemi, na godzinie 5 względem niego znajdowała się najjaśniejsza gwiazda Skorpiona, Antares.
Dobę później Srebrny Glob pojawił się na tle gwiazdozbioru Strzelca, a jego tarcza pokazywała sierp zwężony do 26%. Zaledwie 4° na wschód od niej można było dostrzec planetę Mars, która pojaśniała już do +1,2 wielkości gwiazdowej. Odległy o nieco ponad 20° na zachód Antares wciąż jest wyraźnie jaśniejszy, ale już nie tak bardzo, jak jeszcze kilka tygodni temu, gdy oba ciała niebieskie znajdowały się bliżej siebie. Marsjańska tarcza wciąż ma średnicę 5?, co w połączeniu z niskim położeniem nad widnokręgiem spowoduje, że raczej nie uda się dostrzec na niej jakichkolwiek szczegółów.
W gwiazdozbiorze Strzelca Księżyc pozostanie aż do końca porannej widoczności. W środę 19 lutego jego tarcza pokaże się na firmamencie po godzinie 4:30, czyli trochę więcej niż dwie godziny przed Słońcem, a sierp zmniejszy się do 18%. Tego ranka Księżyc znajdzie się między planetami Mars i Jowisz. Do Marsa Księżycowi zabraknie 8°, zaś do Jowisza ? o stopień mniej. Dodatkowo w odległości 3,5 stopnia, na godzinie 7 względem księżycowej tarczy przy dobrej przejrzystości powietrza być może pokaże się Nunki, najjaśniejsza gwiazda tej części konstelacji. Jowisz świeci z jasnością -1,9 magnitudo i mimo, że jest bliżej horyzontu i w jaśniejszej części zorzy porannej, to jest łatwiejszy do wyłowienia z tła nieba. Ale na razie warunki obserwacyjne tej planety pozwalają jedynie na wzrokowe stwierdzenie obecności Jowisza w miejscu, w którym powinien być.
Kolejnego ranka godzinę przed wschodem Słońca naturalny satelita Ziemi dopiero co przekroczy linię widnokręgu i jego dostrzeżenie uda się tylko przy wyjątkowej przejrzystości powietrza i przy płaskim horyzoncie. Sierp księżycowej tarczy zwęzi się do zaledwie 11%, a znajdzie się on między planetami Jowisz i Saturn. Jowisz, ze względu na dużą jasność jest już dostrzegalny całkiem łatwo (udało mi się to dziś rano bez większego kłopotu), natomiast Saturn jest słabszy o ponad 2,5 magnitudo od Jowisza i by go odnaleźć potrzebna może okazać się lornetka. Jowisz może służyć za wskazówkę do odnalezienia zarówno Księżyca, jak i Saturna. Srebrny Glob utworzy trójkąt prawie równoramienny, do obu planet zabraknie mu po 5°, zaś odległość między planetami jest obecnie nieco większa od 10°. Niestety warunki obserwacyjne wszystkich trzech planet, ze względu na niekorzystne nachylenie ekliptyki będą poprawiać się stosunkowo powoli.
Na niebie wieczornym, jeszcze przed zapadnięciem ciemności można odnaleźć dwie pierwsze planety Układu Słonecznego. Planeta Merkury szybko zbliża się do Słońca, by 26 lutego przejść przez koniunkcję dolną ze Słońcem. Można ją jeszcze próbować dostrzec na początku tygodnia, lecz nie jest to łatwa sztuka, gdyż każdego kolejnego wieczora planeta pokaże się niżej, a jej jasność zmaleje. W poniedziałek 17 lutego godzinę po zachodzie Słońca Merkury zajmował pozycję na wysokości 3°, mając jasność +1,1 magnitudo. We wtorek 18 lutego będzie to też wysokość około 3°, ale jasność już tylko +1,5 magnitudo, w środę 19 lutego ? wysokość niecałe 2° i jasność +1,9 magnitudo, zaś w czwartek 20 lutego ? wysokość zaledwie 0,5 stopnia i jasność +2,3 magnitudo.
Jak widać warunki obserwacyjne Merkurego należą do bardzo trudnych i trzeba raczej czekać na następną korzystną dla nas elongację. A będzie to też elongacja wschodnia w trzeciej dekadzie maja. Warto jednak na nią czekać, ponieważ wtedy wyraźnie lepiej niż teraz widocznemu Merkuremu towarzystwa dotrzyma zbliżająca się już do Słońca Wenus oraz cienki sierp Księżyca!
Planeta Wenus w momencie zachodu Słońca zajmuje pozycję na wysokości 35° nad południowo-zachodnim widnokręgiem, a godzinę później jej wysokość zmniejsza się do 27°. I chociaż Wenus zachodzi dopiero po godzinie 21, to właśnie ta godzina jest najlepszym okresem na jej obserwacje. Wtedy obraz Wenus w teleskopie jest najmniej kontrastowy i najmniej zaburzony przez naszą atmosferę. W najbliższych dniach planeta przejdzie przez środkową część Ryb i cały czas zwiększa jasność oraz swoją średnicę kątową. W niedzielę 23 lutego tarcza Wenus osiągnie średnicę 18? i jasność -4,2 wielkości gwiazdowej, natomiast faza spadnie do 65%.
Na całkowicie już ciemnym niebie przez lornetki (na ciemnym niebie nawet gołym okiem) można odszukać planetę Uran. Na początku nocy astronomicznej, obecnie mniej więcej o godzinie 19, planeta zajmuje prawie taką samą pozycję, jak Wenus w momencie zachodu Słońca, tylko nieco bardziej na zachód. Uran cały czas znajduje się jakieś 8° na południe od głównej figury Barana, ale opuszcza już charakterystyczny układ czterech gwiazd o jasnościach około 6 magnitudo, czyli podobnej do jasności Urana. Planeta zachodzi przed godziną 23.
https://news.astronet.pl/index.php/2020/02/18/niebo-w-trzecim-tygodniu-lutego-2020-roku/

Niebo w trzecim tygodniu lutego 2020 roku.jpg

Niebo w trzecim tygodniu lutego 2020 roku2.jpg

Niebo w trzecim tygodniu lutego 2020 roku3.jpg

Niebo w trzecim tygodniu lutego 2020 roku4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Space Adventures oferuje loty załogowe na Dragonie 2
2020-02-19. Krzysztof Kanawka
Osiemnastego lutego firma Space Adventures poinformowała o współpracy ze SpaceX. W ramach współpracy Space Adventures zaoferuje miejsca dla ?kosmicznych turystów? na pokładzie Dragona 2.
Space Adventures to amerykańska firma aktywna w branży kosmicznej od końca lat 90. XX wieku. Ta firma pośredniczy w organizowaniu lotów ?kosmicznych turystów? na orbitę. To właśnie dzięki Space Adventures pierwszy prywatny kosmiczny turysta ? Denis Tito ? spędził kilka dni w 2001 roku na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS). Jak na razie wszystkie załogowe loty orbitalne dla płacących klientów firma Space Adventures zrealizowała przy współpracy z rosyjską agencją kosmiczną na pokładzie pojazdów Sojuz. Niestety, wraz z końcem programu wahadłowców możliwości wykonania orbitalnej turystyki stały się znacznie trudniejsze ? większość miejsc w Sojuzach była przydzielana partnerom programu ISS. Aktualnie jest jednak możliwe, że w najbliższych latach dwa miejsca w Sojuzach zostaną przeznaczone płacącym kosmicznym turystom.
Space Adventures oferowała także ? niestety bez powodzenia ? loty załogowe dookoła Księżyca. W tym przypadku projekt misji upadł i sprawa zakończyła się w sądzie.
SpaceX i Space Adventures
Osiemnastego lutego 2020 roku firma Space Adventures poinformowała o współpracy ze SpaceX. Pomiędzy końcem 2021 a połową 2022 zostanie wykonany lot pojazdu Dragon 2, na pokładzie którego znajdą się płacący turyści. Lot orbitalny ma trwać pięć dni. W tym locie nie dojdzie do połączenia Dragona 2 z ISS. Trening przed tym lotem potrwa kilka tygodni.
Ogłoszenie Space Adventures dotyczące turystycznego lotu załogowego na pokładzie Dragona 2 / Credits ? TheSpaceAdventurer
Cena za ten lot ? wg różnych źródeł ? będzie zawierać się pomiędzy 50 a 90 milionów dolarów (za jednego pasażera). Ogłoszenie przez Space Adventures tej współpracy sugeruje, że znaleziono już pierwszych klientów.
(Space Adventures)
https://kosmonauta.net/2020/02/space-adventures-oferuje-loty-zalogowe-na-dragonie-2/

Dragon Low Earth Orbit Spaceflight Experience

 

 

Space Adventures oferuje loty załogowe na Dragonie 2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hello world. Jak być człowiekiem w epoce maszyn ? recenzja książki
2020-02-19. Julia Liszniańska
Hello world, czyli pierwsze słowa wypisywane przez początkujących programistów, nie bez przyczyny znajdują się i w tytule książki. Pierwszy program Hello world powstał w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku, kiedy pogawędka z własnym komputerem dopiero zaczynała być możliwa. Według autorki dziś to wyrażenie bardziej niż kiedyś stanowi przypomnienie o możliwości dialogu człowieka z maszyną.
?Hello world. Jak być człowiekiem w świecie maszyn? to książka popularnonaukowa autorstwa Hannah Fry ? brytyjskiej matematyczki i popularyzatorki nauki, która pracuje na University College London. Występowała w licznych programach i filmach dokumentalnych BBC, jest regularnie powracającym gościem kanału Numberphile na YouTube, a także występowała na konferencjach TED (jej prelekcję Czy świat jest aż tak złożony możecie obejrzeć tutaj). Uhonorowano ją nagrodą Zeeman Medal za publiczną działalność edukacyjną.
W książce brytyjska matematyczka krok po kroku rozprawia o wplątaniu algorytmów w nasze życie. Czy algorytm może przewidzieć wybuch zamieszek? Dlaczego pewien znany sklep internetowy mógł stwierdzić, że jego klientka jest w ciąży, zanim ona sama zdała sobie z tego sprawę? Czy chcemy, żeby wyroki w sądzie wydawał pozbawiony empatii, ale zawsze obiektywny i precyzyjny algorytm? Czy w zamian za lepszą obsługę medyczną będziemy gotowi powierzyć korporacjom nasze tajemnice i rodzinne sekrety? Autorka wprowadza nas w świat, w którym o ludzkich losach coraz częściej decydują maszyny. Jak wejść z nimi w możliwie najlepszą symbiozę?
Od historycznej rozgrywki szachowej z 1997 roku, w której Garry Kasparow przegrał z komputerem Deep Blue, aż do dziś ? kiedy algorytmy podsuwają nam reklamy produktów, czerpiąc wiedzę z historii naszych wyszukiwań w internecie, policja wyszukuje podejrzanych, korzystając z profilowania geograficznego, Netflix czy Spotify pomagają swoim użytkownikom odkrywać nowe filmy i utwory muzyczne. Oczekujemy od komputerów by pomagały nam w niemal każdej dziedzinie życia, stawiały diagnozy medyczne, wydawały wyroki sądowe, pomagały w prowadzeniu samochodu. Ale by to wszystko mogły robić, muszą gromadzić o nas coraz więcej danych.
Hannah Fry w swojej książce udowadnia, że wszystko zależy pasji, rzetelnej wiedzy, ciekawostek i anegdot by powstała naprawdę wartościowa i wciągająca lektura. Autorka przeprowadza nas przez podstawy informatyki, tłumaczy na czym polegają najprostsze algorytmy. Pokazywane tematy związane są z medycyną, przestępczością, motoryzacją czy zakupami i sztuką. Bo jak pisze na samym początku autorka ? ?Przyszłość nie zdarza się po prostu. My ją tworzymy?.
Dzięki przystępności i lekkości pisania autorki, książkę na spokojnie można przeczytać w dwa wieczory (a pewnie nawet i jeden :)). ?Hello World. Jak być człowiekiem w epoce maszyn? to świetna pozycja dla wszystkich, których interesuje, jak działa otaczający nas świat. Szczerze polecam osobom w każdym wieku.
Tytuł oryginalny: Hello World. How to be Human in the Age of the Machine
Autor: Hannah Fry
Wydawca: Wydawnictwo Literackie
Stron: 312
Data wydania: styczeń 2019
https://news.astronet.pl/index.php/2020/02/19/hello-world-jak-byc-czlowiekiem-w-epoce-maszyn-recenzja-ksiazki/

Hello world. Jak być człowiekiem w epoce maszyn ? recenzja książki.jpg

Hello world. Jak być człowiekiem w epoce maszyn ? recenzja książki2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szukając obcych, którzy mogą szukać nas
2020-02-19. Autor. Vega
Dane pochodzące z masowych poszukiwań kosmicznej emisji radiowej opublikowane 14 lutego przez Breakthrough Listen Initiative ? najobszerniejsze jak dotąd badanie emisji radiowych z Drogi Mlecznej ? pozwoliły astronomom szukać technologicznych sygnatur cywilizacji pozaziemskich, które mogą szukać nas.
Nowe badania, prowadzone przez absolwentkę Penn State, Sofię Sheikh, inspirowane są techniką identyfikacji i badania planet pozasłonecznych ? egzoplanet ? zwaną fotometrią tranzytową. Technika ta bazuje na czułym sprzęcie, takim jak kosmiczny teleskop Keplera, do wykrywania niezwykle słabych spadków jasności w świetle gwiazdy, gdy krążące wokół niej planety przechodzą przed jej tarczą. W tym nowym badaniu astronomowie poszukiwali emisji radiowych z 20 pobliskich gwiazd, których orbity względem Ziemi są tak usytuowane, że obcy gatunek na planecie krążącej wokół którejś z nich mógłby zobaczyć Ziemię przechodzącą na tle Słońca.

Zespół wykorzystał Green Bank Telescope do wyszukiwania sygnałów radiowych pochodzących z potencjalnych egzoplanet w tak zwanym paśmie C ? fale radiowe o częstotliwości od 4 do 8 GHz. Projekt został opracowany przez Sofię Sheikh, która także kierowała analizą danych i sprawdziła miliardy częstotliwości pod kątem silnych sygnałów radiowych.

?O tym regionie mówiono już wcześniej ale nigdy nie przeprowadzono ukierunkowanego przeszukiwania go. Gdyby inne cywilizacje miały takie teleskopy jak nasze, z obserwacji tranzytów wiedzieliby, że Układ Słoneczny ma planety a nawet wiedzieliby, że na Ziemi istnieje życie. W ten sposób odkryliśmy tysiące innych egzoplanet, więc sensowne jest ekstrapolowanie i stwierdzenie, że w taki sam sposób również inne inteligentne gatunki znajdują planety. A jeżeli wiedzą, że tu jesteśmy, mogą nam wysyłać sygnały? ? powiedziała Sheikh.

Podczas gdy Sheikh i jej zespół nie znaleźli żadnych sygnatur technologii cywilizacyjnych, analizy i inne szczegółowe badania przeprowadzone przez grupę Breakthrough Listen stopniowo ograniczają lokalizację i możliwości zaawansowanych cywilizacji, które mogą istnieć w naszej galaktyce.

W tym i innych badaniach SETI Breakthrough Listen poszukuje promieniowania elektromagnetycznego zgodnego z sygnałem, który wytwarza technologia, lub jakiegoś innego spodziewanego sygnału, który technologia może wytwarzać, niezgodnego z szumem tła pochodzącym z naturalnych zdarzeń astrofizycznych. Wymaga to również eliminacji sygnałów z telefonów komórkowych, satelitów, GPS, Internetu, Wi-Fi i niezliczonych innych ludzkich źródeł.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
PSU

Urania
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2020/02/szukajac-obcych-ktorzy-moga-szukac-nas.html

Szukając obcych, którzy mogą szukać nas.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sonda Chang'e-4 i łazik Yutu-2 znów eksplorują Księżyc [WIDEO]
2020-02-19.MD. MNIE
Księżycowa sonda Chang'e-4 i łazik Yutu-2 obudziły się po 14-dniowym ?okresie uśpienia? i wróciły do pracy nad eksploracją odległej strony Księżyca.
Podczas 15. dnia księżycowego Yutu-2 początkowo skieruje się na północny zachód od swojej obecnej pozycji, a następnie pójdzie na południowy zachód i odkryje nowe lokalizacje docelowe.
Łazik Yutu-2 przesunął się o 367,25 metra po drugiej stronie powierzchni Księżyca.
Druga strona Księżyca ma dłuższe fale światła i ciemności w porównaniu do dni i nocy Ziemi.
W trakcie 14-dniowej nocy księżycowej Chang'e-4 i Yutu-2 tracą zasilanie i wchodzą w ?okres uśpienia?. Kiedy słońce znów na nich świeci, księżycowa sonda i łazik absorbują energię słoneczną i budzą się.
źródło: news-exchange.ebu.ch
https://www.tvp.info/46723175/ksiezycowa-sonda-change-4-i-lazik-yutu-2-znow-eksploruja-ksiezyc-wieszwiecej

Sonda Chang'e-4 i łazik Yutu-2 znów eksplorują Księżyc WIDEO.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rakieta Ariane 5 umieszcza na orbicie parę satelitów z Korei Południowej i Japonii
2020-02-19.
Europejska rakieta nośna Ariane 5 wyniosła na orbitę parę satelitów z Korei Południowej i Japonii.
Start został przeprowadzony z kosmodromu Kourou w Gujanie Francuskiej. Rakieta wystartowała 18 lutego o 23:18 czasu polskiego. Cały lot przebiegł pomyślnie i po 27 minutach od startu na orbicie transferowej do orbity geostacjonarnej został wypuszczony pierwszy ładunek - satelita JCSAT-17. Cztery minuty później od rakiety odseparował się satelita GEO-KOMPSAT-2B.
Pierwszym wypuszczonym ładunkiem był japoński satelita telekomunikacyjny JCSAT-17, należący do firmy SKY Perfect JCSAT Corporation. Satelita ma masę 5857 kg i został wyposażony w ładunek komunikacyjny pasm S, C i Ku. Statek zostanie umieszczony na pozycji geostacjonarnej 136 E nad Japonią, gdzie będzie świadczył usługi telewizyjne i komunikacji satelitarnej.
Drugim ładunkiem misji był ważący 3379 kg satelita GEO-KOMPSAT 2B południowokoreańskiej agencji kosmicznej KARI. Statek trafi na geostacjonarną pozycję 128 E, skąd będzie monitorował stan środowiska naturalnego i oceanów. Satelitę GEO-KOMPSAT 2B uzupełnia satelita meteorologiczny GEO-KOMPSAT 2A, który został umieszczony na orbicie przez rakietę Ariane 5 w 2018 roku.
Był to już drugi start rakiety Ariane 5 w 2020 roku i 13. udany start rakiety orbitalnej na świecie.
Na podstawie: SN/Arianespace
Opracował: Rafał Grabiański
 
Więcej informacji:
?    informacja prasowa operatora rakiety o udanej misji
 
Na zdjęciu: Rakieta Ariane 5 na stanowisku przed startem z satelitami JCSAT-17 i GEO-KOMPSAT 2B. Źródło: Arianespace.
Źródło: Arianespace
Arianespace TV - VA252 Launch Sequence

https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/rakieta-ariane-5-umieszcza-na-orbicie-pare-satelitow-z-korei-poludniowej-i-japonii

 

 

Rakieta Ariane 5 umieszcza na orbicie parę satelitów z Korei Południowej i Japonii.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Studenci Politechniki Wrocławskiej budują mechanicznego? Golema
2020-02-19.
Robot oparty na ludzkiej anatomii ? ze sztucznymi kośćmi i mięśniami ? od kilku lat powstaje w mieszkaniu Łukasza Koźlika, studenta mechaniki i budowy maszyn PWr. W przyszłości ma wyręczać człowieka w różnych zadaniach, szczególnie takich, które nie są dla niego bezpieczne, jak praca pod wodą czy w kosmosie.
Golem ? bo tak będzie się nazywał robot ? powstaje już od prawie sześciu lat. Nawiązanie do pozbawionej duszy, mitycznej glinianej istoty powołanej do życia, by służyć ludziom, nie jest przypadkowe. Łukasz Koźlik nigdy nie lubił sprzątać i z rozmyślań o tym, jak pozbyć się tego przykrego obowiązku, zrodził się Golem. A w zasadzie nie tylko z samego myślenia, ale i pasji do konstruowania już o dziecka i z przypadkowego odnalezienia u znajomego artysty książki ?50 robotów. Rysuj i maluj? Keitha Thompsona.
W artykule Lucyny Róg przedstawiony jest krok po kroku każdy etap powstawania robota, od pomysłu do pomysłu, od problemu i poszukiwania rozwiązań do drobnych sukcesów i kolejnych problemów, które Łukaszowi Koźlikowi pomagali rozwiązywać ludzie, których poznawał.
Robot powstaje metodą prób i błędów. Konstruktor zaczynał od prostych mechanizmów, które po setkach prób były coraz bardziej złożone. Od konstrukcji ze stali do użycia tworzyw sztucznych. By nie musieć rzeźbić ręki ręcznie, Łukasz przeszedł kurs CNC (komputerowego sterowania urządzeń numerycznych). W kolejnym kroku zaczął używać drukarek 3D.
W pracach nad mechanicznym Golemem pomaga mu Amadeusz Świerk (studiował automatykę i robotykę na Wydziale Elektroniki, a obecnie Advanced Applied Electronics ? na tym samym wydziale).
Ponieważ chęci, ogromne zaangażowanie i wiedza znaleziona w Sieci nie wystarczyły, gdyż Łukaszowi brakowało konkretnej wiedzy technicznej. Dlatego zapisał się na zaoczne studia na Politechnice Wrocławskiej. Wybrał mechanikę i budowę maszyn na Wydziale Mechanicznym. Dzięki temu przy kilku kwestiach mógł liczyć na porady wykładowców, którzy chętnie podpowiadali rozwiązania albo chociaż kierowali do innych specjalistów.
Aby zbudować robota, który będzie przypominał człowieka, niezbędna była wiedza z anatomii.  Problemem była choćby kwestia przyczepów ścięgien, które często się zrywały. Konieczne było ich dokładne anatomiczne odwzorowanie. Atlasy anatomiczne nie były wystarczające, bo nawet te najdokładniejsze pokazywały wszystko wyłącznie w dwóch wymiarach. Dlatego Łukasz zwrócił się o pomoc do jednego z profesorów na Uniwersytecie Medycznym (nie znał go wcześniej, po prostu zapukał do jego drzwi i wyjaśnił, kim jest i jaki ma pomysł), a ten zaprosił go do prosektorium. Konstruktor był tam kilka razy, by dokładnie przyjrzeć się całej anatomii człowieka: od kości, przez ścięgna, po mięśnie, tłuszcz i skórę.
Problemy z przyczepami ścięgien były jednak niczym przy kwestii małych elektrozaworów. Zawory służą do zamiany sygnałów elektrycznych na hydrauliczne (płyn hamulcowy zastąpiła w Golemie woda) ? są więc kluczowe dla ruchu robota. Łukasz pracował nad nimi ponad 2 lata i wykonał 50 prototypów.
Amadeusz Świerk od pięciu lat projektuje i wytwarza elektronikę w Golemie. Od roku ręka robota jest programowana ? m.in. przez Juliusza. Konstrukcja działa na systemie Rapsberry Pi, została napisana skryptami Pythona. Działa w oparciu o sekwensery ruchu, które tworzą płynny ruch całej kończyny. Komputer wysyła więc sygnały do każdego mięśnia osobno, co pozwala na sterowanie dowolnym palcem i stawem ? tak jak w ludzkiej ręce.
Obecnie Golem, a w zasadzie jego ręka (pokryta lateksową skórą przypominającą ludzką ? choć jeszcze w fazie udoskonalania), może np. podnieść kombinerki ze stołu i odłożyć je.
W tej chwili każdą komendę konstruktorzy muszą wpisać ręcznie do komputera. Docelowo planują, że robot będzie się uczył, kopiując ruchy człowieka, które wcześniej zarejestruje zamontowana w nim kamera.
Obaj konstruktorzy Golema, choć pochłonięci pasją, nie przestają być realistami. Uważają, że Golem raczej nie będzie sprzątał mieszkań (mało kogo dziś byłoby stać na jego kupno), a raczej będzie wyręczał człowieka w środowisku skażonym lub tam, gdzie nie ma tlenu czyli np. pod wodą lub w kosmosie.
Obaj zamierzają założyć firmę i oprócz Golema rozwijają kilka innych projektów ? takich, które w krótszym czasie mogą im przynieść zyski potrzebne do rozwijania robota. Poza tym, żeby prace nad Golemem przyspieszyły, muszą zatrudnić kilku pracowników. W tej chwili współpracuje z nimi kilka osób z doskoku, przy konkretnych kwestiach, ale to wciąż za mało. Już teraz potrzebują programisty programującego wysokopoziomowo. Na razie mogą zaproponować tylko wspólną pracę w ramach rozwijania hobby, tak jak sami obecnie działają.
Postępy w pracach nad robotem można śledzić na facebookowym profilu ?Tworzenie Golema? i Golem Maker na YouTube.com. Konstruktorzy opowiadają tam o rozwiązaniach, nad jakimi pracują i dzielą się problemami, z którymi przychodzi im się mierzyć.
 
Paweł Z. Grochowalski
Źródło: Politechnika Wrocławska
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/studenci-politechniki-wroclawskiej-buduja-mechanicznego-golema-0

Studenci Politechniki Wrocławskiej budują mechanicznego? Golema.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Astronomowie odkryli w Układzie Słonecznym gigantyczną piłkę golfową
2020-02-19.
W pasie planetoid leżącym pomiędzy Marsem a Jowiszem znajduje się wiele niezwykle ciekawych obiektów, które mogły stać się nowymi planetami. NASA chce przyjrzeć się im bliżej, by poznać historię formowania się Ziemi.
Przed Wami Pallas, który w obiektywie teleskopów należących do Europejskiego Obserwatorium Południowego, wygląda jak piłeczka golfowa. Opublikowany obraz powstał z połączenia 11 zdjęć wykonanych przez teleskopy w ostatnich trzech latach.
Wszystko wskazuje na to, że Pallas ma cętkowaną powierzchnię. To nic innego jak kratery uderzeniowe. Powstały one z powodu ciekawej orbity obiektu. Astronomowie informują, że jest to najbardziej usłany kraterami znany nam obiekt w Pasie Planetoid. Największy krater, jaki możemy zobaczyć na obrazie, ma średnicę prawie 40 kilometrów, rozciąga się wzdłuż równika planetoidy i powstał ok. 1,7 miliona lat temu.
Planetoida ta jest również jedną z największych w Pasie Planetoid i jedyną podobną do słynnej planety karłowatej Westa i Ceres. Pallas to bardzo ciekawy obiekt, który fascynuje astronomów, a to ze względu na przeszłość formowania się tej kosmicznej skały.
NASA zamierza wysłać tam misję sondy kosmicznej, która przyjrzy się jej z bliska i dokładnie zmapuje jej powierzchnię. Poznanie tajemnic Pallasa pozwoli nam odkryć kolejne części układanki dotyczącej burzliwej przeszłości rozwoju Układu Słonecznego i poszczególnych planet, w tym Ziemi.
Nowa wiedza pozwoli też na usprawnienie naszych modeli poszukiwań obcych światów, które są podobne do naszej planety. Dotychczas odkryliśmy już wiele ciekawych egzoplanet, i to z pomocą technologii sztucznej inteligencji, ale większa garść informacji zdobyta na podstawie badań Pallasa, pozwoli astronomom zweryfikować, na jakim etapie formowania się znajdują i czy panują na nich dogodne warunki do rozkwitu biologicznego życia.
Źródło: GeekWeek.pl/ESA/NASA / Fot. ESA/NASA
https://www.geekweek.pl/news/2020-02-20/astronomowie-odkryli-w-ukladzie-slonecznym-gigantyczna-pilke-golfowa/

Astronomowie odkryli w Układzie Słonecznym gigantyczną piłkę golfową.jpg

Astronomowie odkryli w Układzie Słonecznym gigantyczną piłkę golfową2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

SpaceX i Space Advances wspólnie zaoferują turystyczne loty w kosmos kapsułą Dragon-2
2020-02-19.
Ostatnimi czasy w sieci pojawia się coraz to więcej wspaniałych wiadomości o oferowaniu przez różne firmy kosmicznej turystyki dla zwykłych ludzi. Jedna z nich właśnie informuje o lotach na rakiecie SpaceX.
Space Adventures znana jest w branży od 20 lat. To jej przedstawiciele zorganizowali słynny lot do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej i pobyt na niej miliardera, Denisa Tito. Po rezygnacji przez NASA z wahadłowców i organizacjach lotów na orbitę rosyjskimi Sojuzami, firmy przestały się rozwijać. Teraz, gdy niebawem firma SpaceX i Boeing będzie miała gotowe i bezpieczne kapsuły do lotów na orbitę, kosmiczna turystyka ponownie rozkwitnie.
Space Adventures dogadała się z Elonem Muskiem i już w przyszłym roku będzie oferowała loty na ziemską orbitę, a w kolejnych latach nawet podróże wokół Księżyca i na samą jego powierzchnię. Starty kapsuł Dragon-2 mają odbywać się z przylądka Canaveral na szczycie rakiety Falcon-9. ?Ta historyczna misja utoruje drogę do umożliwienia lotów kosmicznych wszystkim, którzy marzą o tym, a my z przyjemnością będziemy współpracować z zespołem Space Adventures nad przebiegami misji? - powiedziała Gwynne Shotwell, prezes SpaceX i dyrektor operacyjna.
Takie pełne wrażeń podróże na orbitę i podziwianie naszej pięknej planety z perspektywy kosmosu lub pokładu Międzynarodowej Stacji Kosmicznej nie będą tanie, ale nie jest tajemnicą i nikogo nie powinno dziwić, że zainteresowanie taką formą ekstremalnej rozrywki jest gigantyczne. Tysiące ludzi dysponujących zasobnym portfelem już teraz jest chętnych do wydania od 50 do 90 milionów dolarów, bo tyle mają kosztować loty ze Space Adventures.
NASA niedawno poinformowała, że wybrała firmę Axiom Space do budowy pierwszego komercyjnego modułu, w którym będą mogli zamieszkać kosmiczni turyści. Dla samej agencji i rządu USA jest to bardzo ważna kwestia, gdyż z roku na rok rosną koszty utrzymania kosmicznego domu, a jego wartość dla instytucji państwowych jest niska. Zupełnie inaczej dzieje się to z punktu widzenia prywatnych firm, które prowadzą tam ważne dla swojego rozwoju eksperymenty.
Firma zapowiedziała jakiś czas temu, że chce zbudować na orbicie pierwszą prywatną stację kosmiczną! Plany firmy, która powstała zaledwie 4 lata temu, mogą wydawać się wyimaginowane, ale nic bardziej mylnego. Na dobry początek na orbitę poleci pierwszy komercyjny moduł ten firmy, a później przyjdzie czas na realizację większych planów.
Moduł 1 zostanie przyłączony do portu Node 2. Bezpośrednio do niego będą mogły cumować kapsuły Dragon od SpaceX i Orion od Boeinga. Axiom zapewnia, że moduł posiadać będzie wszelkie niezbędne systemy podtrzymania życia, pomieszczenia sypialniane, ubikację, kuchnię oraz miejsca na eksperymenty, umożliwiające normalną egzystencję aż siedmiu astronautom. Będą mogli oni liczyć również na odrobinę luksusu. Najważniejszym jednak aspektem życia na orbicie będzie samo podziwianie naszej planety z perspektywy kosmosu.
Źródło: GeekWeek.pl/Space Adventures / Fot. Space Adventures
Dragon Low Earth Orbit Spaceflight Experience

https://www.geekweek.pl/news/2020-02-19/space-advances-zaoferowalo-turystyczne-loty-w-kosmos-na-rakiecie-spacex/

 

SpaceX i Space Advances wspólnie zaoferują turystyczne loty w kosmos kapsułą Dragon-2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tu studiował Kopernik. Dziś Dzień Nauki Polskiej ustanowiony na pamiątkę urodzin uczonego

2020-02-19. Marek Wiosło

Dziś po raz pierwszy obchodzimy Dzień Nauki Polskiej. Został on ustanowiony 19 lutego na pamiątkę urodzin Mikołaja Kopernika.


Nowe święto państwowe to efekt przyjętej 9 stycznia ustawy przez Sejm. Święto ma być wyrazem uznania dla dokonań krajowych naukowców i dostrzeżenia fundamentalnej roli nauki w tworzeniu cywilizacji.
Jako datę corocznych obchodów wyznaczono 19 lutego - dzień urodzin Mikołaja Kopernika, w uznaniu jego wybitnych zasług na polu astronomii. Święto ma stanowić inspirację do pójścia w ślady wybitnych polskich badaczy i wzmocnić zainteresowanie nauką.
Z tej okazji zajrzeliśmy do miejsca, w którym Kopernik studiował, czyli najstarszej polskiej uczelni -  Uniwersytetu Jagiellońskiego a konkretnie do uniwersyteckiego muzeum. Znajdują się tam niezwykle cenne pamiątki, przedmioty i instrumenty naukowe, najstarsze pochodzą z XI wieku. Muzeum mieści się w Collegium Maius przy ulicy św. Anny w samym centrum Krakowa
Kopernik miał tu niesamowitą możliwość spotkania najbardziej światłych uczonych swoich czasów. Krakowska szkoła astronomiczno - matematyczna była jedną z najbardziej rozwiniętych. Poza tym Kraków nigdy nie był w centrum Europy, ale dzięki temu był otwarty na różne nauki, także nauki ze wschodu, nie było tej blokady, którą stawiał wówczas Kościół katolicki. To dzięki temu mógł spotkać się z ideami, dzięki którym mógł napisać swoje dzieło. Ponieważ "de revolutionibus" to nie jest stworzenie teorii heliocentrycznej, ta teoria istniała już wcześniej, nawet w starożytnej Grecji. Kopernik ją po prostu matematycznie udowodnił - mówi Małgorzata Taborska z muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie.
Zobacz również:
Dziś obchodzimy nowe święto państwowe. To Dzień Nauki Polskiej
Opracowanie:
Joanna Potocka

Źródło: RMF

https://www.rmf24.pl/nauka/news-tu-studiowal-kopernik-dzis-dzien-nauki-polskiej-ustanowiony-,nId,4335998

Tu studiował Kopernik. Dziś Dzień Nauki Polskiej ustanowiony na pamiątkę urodzin uczonego.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj Dzień Nauki Polskiej
2020-02-19.
19 lutego to rocznica urodzin Mikołaja Kopernika, a od tego roku także nowe święto państwowe: Dzień Nauki Polskiej.  Główne uroczystości odbywają się dzisiaj w Toruniu.
Święto państwowe odnoszące się do polskiej nauki zostało ustanowione na mocy ustawy z 9 stycznia 2020 r., przy czym nie jest to dzień wolny od pracy. Jako uzasadnienie dla ustanowienia tego święta wskazano chęć upamiętnienia dokonań polskich naukowców, ich dążeń do poznania prawdy, przekazywania wiedzy kolejnym pokoleniom oraz dostrzegając fundamentalną rolę nauki w tworzeniu cywilizacji.
O godz. 16:00 w Centrum Kulturalno-Kongresowym Jordanki w Toruniu rozpoczęła się pierwsza Gala Nauki Polskiej, która jest centralnym punktem obchodów Dnia Nauki Polskiej. W trakcie uroczystości wręczone zostaną m.in. Nagrody Prezesa Rady Ministrów za wyróżnione rozprawy doktorskie i habilitacyjne, a także Nagrody Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego. W przypadku nagród MNiSW są one podzielone na pięć kategorii: za całokształt dorobku, znaczące osiągnięcia w zakresie działalności naukowej, w zakresie działalności dydaktycznej, działalności wdrożeniowej i działalności organizacyjnej. Łącznie minister nauki nagrodzi 138 naukowców.
Po gali odbędzie się pokaz widowiska ?Opera matematyczna ? Paradoksalny Rozkład Sfery? opowiadającego o losach matematyków ze szkoły lwowskiej.
Zgodnie ze statystykami Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, w Polsce pracuje 81,5 tysięcy naukowców, zatrudnionych w 645 placówkach. W Polsce jest także około 1,2 mln studentów oraz 39 tys. doktorantów.
Więcej informacji:
?    Dzień Nauki Polskiej
 
Opracowanie: Krzysztof Czart
Źródło: MNiSW
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/dzisiaj-dzien-nauki-polskiej

Dzisiaj Dzień Nauki Polskiej.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Współcześni polscy naukowcy, wynalazcy i ich badania
2020-02-19. Ludwika Tomala
Nie tylko Kopernik, Skłodowska-Curie, Łukasiewicz czy Czochralski. Nauka rozwija się w Polsce cały czas. Z okazji Dnia Nauki Polskiej przypominamy ciekawe polskie badania z ostatnich kilku lat.
19 lutego (w dniu urodzin Mikołaja Kopernika) w Polsce obchodzone jest nowe święto, Dzień Nauki Polskiej. Ma być ono wyrazem uznania dla dokonań polskich naukowców. Przy okazji Dnia Nauki Polskiej przypominamy badania z udziałem Polaków. Niekoniecznie te najważniejsze, ale te, o których było w ostatnich latach głośno - lub przynajmniej warto, by jeszcze głośno się zrobiło.
NAUKI HUMANISTYCZNE
W Polsce aktualnie mówi się 17 rdzennymi językami i odmianami językowymi - i nie są one bynajmniej różnymi odmianami polskiego. Większość z tych języków - jak np. wilamowski czy łemkowski - zagrożona jest wyginięciem. Dr hab. Justyna Olko z UW, która koordynowała projekt poświęcony rewitalizacji języków, uważa, że ginących języków nie można ratować wyłącznie w gronie naukowców. Musi być w to zaangażowana lokalna społeczność.
Ekonomistka dr hab. Anna Matysiak z UW - laureatka grantu ERC Consolidator Grant - bada, jak na decyzje o posiadaniu dzieci wpływają zmiany zachodzące na rynku pracy. Badaczka analizuje, jak zmienia się podejście do rodziny w kontekście globalizacji czy zmian technologii. Badania wykona w krajach Unii Europejskiej, USA i Australii.
ARCHEOLOGIA
Najstarsze szczątki człowieka na terenie Polski mają ponad 100 tys. lat. Są to kości dłoni należące do neandertalskiego dziecka, które zostały przetrawione przez dużego ptaka - ogłosił w 2018 r. prof. Paweł Valde-Nowak z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Jego zespół znalazł szczątki w Jaskini Ciemnej (woj. małopolskie).
Polacy - w tym archeozoolog dr Marta Osypińska z Instytutu Archeologii i Etnologii PAN w Poznaniu - pokazali, że w pierwszych wiekach naszej ery w Egipcie hodowano psy-miniatury. Potwierdziło to znalezisko szczątków maltańczyka o wysokości (a raczej niskości) 30 cm, pochodzące niemal sprzed 2 tys. lat.
Setki malowideł naskalnych, z których najstarsze mogą mieć nawet kilkanaście tysięcy lat, odkrył polski archeolog Maciej Grzelczyk z UJ na terenie rezerwatu Swaga Swaga w Tanzanii. Wśród najciekawszych są wizerunki przedstawiające meteory lub komety.
Przy okazji urodzin najsłynniejszego na świecie toruńskiego uczonego - Mikołaja Kopernika - warto przypomnieć odkrycie archeologów, że miejsce, w którym w średniowieczu założono Toruń, położone było ok. 10 km. na zachód od obecnego zabytkowego centrum - Starego Miasta. Było otoczone wałem i fosami. Naukowcy ustalili to między innymi dzięki analizie zdjęć lotniczych. Prace zespołu koordynowała Romualda Uziembło z Muzeum Okręgowego w Toruniu.
PSYCHOLOGIA
Badania polskiego zespołu pokazały bezpośredni związek między miłością i liczbą dzieci. Okazuje się, że zaangażowanie w relację z partnerem ma korzystny wpływ na sukces reprodukcyjny. Na przykładzie ludu z Tanzanii m.in. polscy badacze z zespołu prof. Piotra Sorokowskiego z Uniwersytetu Wrocławskiego zbadali, czy w kulturach tradycyjnych pary, które rzeczywiście się kochają, mają więcej dzieci.
Kompulsywne zachowania seksualne w czerwcu br. po raz pierwszy pojawiły się w klasyfikacji chorób Światowej Organizacji Zdrowia (WHO). Trafiły tam m.in. dzięki badaniom zespołu psychologa dr. hab. Mateusza Goli nad podstawami tego zaburzenia.
MEDYCYNA I NAUKI O ZDROWIU
Pierwszy na świecie zabieg wewnątrznaczyniowego podania leku do złośliwego guza mózgu pod kontrolą rezonansu magnetycznego przeprowadzili w listopadzie 2017 r. Polacy. Dr Michał Zawadzki ze szpitala MSWiA w Warszawie oraz prof. Mirosław Janowski z Johns Hopkins University w USA, którzy wykonali zabieg, twierdzą, że metoda ta może zrewolucjonizować leczenie guzów mózgu.
Polscy naukowcy z zespołu prof. Jakuba Gołąba z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego odkryli nowy mechanizm, którym posługują się komórki nowotworowe, by oszukać układ odpornościowy. Komórki raka mogą wysyłać do węzłów chłonnych "złośliwe oprogramowanie" blokujące działanie limfocytów. Trwają już prace nad terapią wykorzystującą tę wiedzę.
Mniej więcej 30 procent ciąż ulega poronieniu we wczesnym rozwoju. Polka prof. Magdalena Żernicka-Goetz z Uniwersytetu Cambridge bada mechanizmy rozwoju zarodków - m.in. dialog między genami a cytoplazmą. Jej odkrycia mogą pomóc w zapobieganiu anomaliom rozwojowym u ludzi.
Immunolog prof. Piotr Trzonkowski jako pierwszy zastosował limfocyty T regulatorowe (TREG) do walki z chorobami autoimmunologicznymi np. cukrzycą typu 1, stwardnieniem rozsianym. W efekcie poprawa stanu zdrowia pacjentów jest spektakularna.
W komórkach czasami dochodzi do awarii. Zespół prof. Agnieszki Chacińskiej z UW i prof. Betiny Warscheid pokazał, co się dzieje, kiedy w komórce szwankują mitochondria. A reakcja ta jest dość nieoczywista - w komórce na jakiś czas wstrzymana zostaje produkcja wszystkich białek, a więc podstawowych zestawów klocków, z których budowana jest komórka i jej podzespoły.
Ewelina Szymańska i prof. Marta Miączyńska wraz ze współpracownikami z MIBMiK zidentyfikowali gen określany jako "pięta achillesowa" komórek nowotworu jelita grubego. Jego utrata lub zahamowanie aktywności jego produktu powoduje bowiem śmierć takiej komórki. Odkrycie może poprawiać skuteczność leczenia pacjentów onkologicznych.
KOSMOS
Dzięki polskim naukowcom na orbicie krąży już 5 satelitów. Są to dwa satelity BRITE (Lem i Heweliusz), KRAKsat, PWSat2 oraz Światowid. Polskim satelitą był również PWSat, jednak zakończył on już swoją misję. Na orbicie znajduje się też polsko-fiński projekt ICEYE.
Polscy naukowcy i inżynierowie pomagali też w przygotowaniu sprzętu dla ważnych międzynarodowych misji kosmicznych, m.in. misji Rosetta ESA (na potrzeby której wykonano w Polsce instrument o nazwie MUPUS), marsjańskiej misji InSight NASA (na potrzeby której stworzono w kraju tzw. Kreta, czyli penetrator) czy rosyjskiej misji Phobos-Grunt (dla której powstał penetrator podpowierzchniowy o nazwie CHOMIK).
Polacy mają wkład w misję Solar Orbiter, która w lutym 2020 r. ruszyła w stronę Słońca. Naukowcy z Warszawy i Wrocławia opracowali ? wraz ze Szwajcarami, Czechami, Niemcami i Francuzami ? STIX (Spectrometer/Telescope for Imaging X-rays). To specjalny rodzaj teleskopu rentgenowskiego, który zarejestruje rozbłyski na Słońcu.
Unikalną, trójwymiarową mapę Drogi Mlecznej zaprezentowali naukowcy z Obserwatorium Astronomicznego UW, pracujący w ramach projektu Optical Gravitational Lensing Experiment (OGLE). Mapa dostarcza nowych informacji na temat m.in. historii naszej Galaktyki.
Odkryta w 2017 roku, pochodząca spoza Układu Słonecznego planetoida `Oumuamua nie wiruje ruchem prostym, a raczej "koziołkuje" w przestrzeni kosmicznej - wynika z obserwacji przeprowadzonych pod kierunkiem astronomów z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
ZIEMIA
Polscy badacze poinformowali, że największy znany dotąd gad ssakokształtny, Lisiowicia bojani, żył na terenie Śląska ok. 210 mln lat temu. Pod względem masy i gabarytów blisko mu było do słoni.
Polscy paleontolodzy odkryli pod Iłżą (Mazowieckie) kości pliozaurów - potężnych drapieżników morskich żyjących w Jurze, czyli przed ok. 150 mln lat. Szczątki tych największych, jurajskich drapieżników morskich odkryto w Europie do tej pory tylko w kilku miejscach. Odkrywcami są paleontolog dr Daniel Tyborowski z Muzeum Ziemi PAN i dr hab. Błażej Błażejowskim z Instytutu Paleobiologii PAN.
Jedna z pięciu największych znanych w historii świata megapowodzi zdarzyła się w rejonie Suwałk kilkanaście tysięcy lat temu - ustalili naukowcy. Do dziś widać jej skutki. Przełomowe odkrycie naukowców z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika zmienia myślenie o krajobrazie Europy Środkowej i wyjaśnia m.in. genezę jeziora Hańcza.
FIZYKA I CHEMIA
Diament, grafen, grafit, fulereny (a także nanorurki) nie są już jedynymi znanymi odmianami węgla! Zaobserwowano węgiel w kolejnej postaci: to cyklokarbon - atomowej wielkości węglowy pierścień. Odkrycie odnotowane w "Science" jest zasługą m.in. Polaka, to dr Przemysław Gaweł z Uniwersytetu Oksfordzkiego.
Fotony - niemające masy i poruszające się z prędkością światła cząstki - da się sprytnymi sztuczkami "zatrzymać" i skłonić, by zachowywały się jak zupełnie inne cząstki - posiadające masę i reagujące na pole magnetyczne elektrony. Pokazał to zespół kierowany przez prof. Jacka Szczytkę z UW.
TECHNOLOGIA
Polscy badacze pokazali, jak za pomocą mikroskopu optycznego obrazować nanostruktury ukryte pod rekordowo grubą "pierzyną" tkanki. Rozwiązanie to pozwoli podglądać, co się dzieje w komórkach w ich naturalnym otoczeniu. Pod mikroskopem będzie można oglądać nawet obiekty 400 razy mniejsze niż grubość tkanki, która go przykrywa. Jednym z autorów rozwiązania jest dr Piotr Zdańkowski z Politechniki Warszawskiej.
Komputerowe kodowanie ANS (z ang. Asymmetric Numeral Systems) to wynalazek dr. Jarosława Dudy z UJ. Jest ono powszechnie dostępne w oprogramowaniach komputerowych na całym świecie. Pozwala na kompresję danych m.in. w komputerach i innych urządzeniach elektronicznych. Dzięki metodzie szybkość i efektywność przepływu informacji drogą elektroniczną wzrosła aż 30 razy.
Polska wynalazczyni Marta Karczewicz całą swoją karierę zawodową poświęciła pracy nad rozwojem technologii kompresji wideo. Dzięki setkom opracowanych przez nią rozwiązań możemy dzisiaj oglądać przez internet filmy o wysokiej jakości obrazu, prowadzić wideokonferencje czy korzystać z rzeczywistości wirtualnej i rozszerzonej na urządzeniach mobilnych. Za każdym razem, gdy plik wideo jest przesyłany za pośrednictwem serwisu internetowego lub sygnału telewizyjnego, jest on prawdopodobnie kodowany przy użyciu standardu Advanced Video Coding (AVC), do opracowania którego przyczyniła się Polka.
W Centrum Nauki Kopernik, na liściach szpinaku wyhodowano mięso kurczaka (na celulozowym szkielecie z liścia szpinaku umieszczono w dumie 2 mln komórek mięśniowych kurczaka). Eksperyment ten miał pokazać, że produkowanie mięsa bez cierpienia zwierząt - na szalce w laboratorium - nie jest odległą przyszłością. Stanisław Łoboziak z CNK, który taki liść wyprodukował, wspominał, że produkt pod względem konsystencji przypomina wodorosty i ma słonawy posmak.
PRZYRODA
Ok. 631 mln ssaków i niemal 144 mln ptaków pada w Polsce co roku ofiarą kotów - oszacowali naukowcy z SGGW, IBL w Raszynie i IBS PAN w Białowieży. Podkreślają, że aktywność tych drapieżników w skali kraju negatywnie wpływa na bioróżnorodność, np. na zagrożone gatunki ptaków.
Polscy naukowcy - Agnieszka Górecka, Aleksandra Urbanek i Tomasz Paterek - znaleźli się W 2019 roku wśród laureatów Ig Nobli w dziedzinie biologii. Wraz z badaczami z Australii, Bułgarii, Chin, Singapuru i USA dowiedli, że martwe karaluchy amerykańskie mają inne właściwości magnetyczne, niż żywe. Może to wskazywać na znaczenie pola magnetycznego w życiu owadów. Ig Noble to humorystyczne odpowiedniki Nagród Nobla - przyznawane są za osobliwe prace naukowe, które "najpierw śmieszą, a potem skłaniają do myślenia".
Śmieszą i skłaniają do myślenia również inne badania z udziałem Polaków, dotyczące magnetyzmu: psy faktycznie kierują się w magnetycznym kierunku północ-południe podczas defekowania. Preferencję tego kierunku może jednak zaburzyć obecność w pobliżu nawet niewielkiego magnesu. Prawdopodobnie zmysł magnetyczny psów jest bardzo czuły - sugeruje zespół naukowców z Polski (Uniwersytet Adama Mickiewicza i Uniwersytet Przyrodniczy w Poznaniu) i Izraela (University of Beer-Sheva).
PAP - Nauka w Polsce, Ludwika Tomala
lt/ zan/
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news%2C80773%2Cwspolczesni-polscy-naukowcy-wynalazcy-i-ich-badania.html

Współcześni polscy naukowcy, wynalazcy i ich badania.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak kometa 67P zmieniła kolor?

2020-02-19.
 
Kometa 67P zmieniła kolor niczym kosmiczny kameleon, krążąc wokół Układu Słonecznego. Jak to możliwe?

Dzięki danym pozyskanym przez sondę kosmiczną Rosetta, naukowcy ESA szczegółowo opisali, w jaki sposób jądro komety zmieniło kolor z czerwonego na niebieski. Doszło do tego, gdy kometa zbliżyła się do Słońca. Gdy oddaliła się od naszej gwiazdy, jądro znów stało się czerwone.

 Według analizy opublikowanej w "Nature", wszystko sprowadza się do ilości lodu lub pyłu otaczającego kometę. Kolory wydają się bardziej czerwone, gdy jest więcej cząsteczek organicznych bogatych w węgiel, a bardziej niebieskie, gdy występują wyższe poziomy zamrożonego lodu wodnego bogatego w krzemian magnezu.

Kometa 67P/Czuriumow-Gierasimienko była uważnie obserwowana przez około dwa lata przez sondę Rosetta należącą do ESA. Zdołała ona dotrzeć na orbitę komety w sierpniu 2014 r. W pierwszych dniach misji jądro komety znajdowało się stosunkowo daleko od Słońca i było pokryte warstwami pyłu oraz odrobiną lodu. To sprawiło, że kometa wyglądała na czerwoną otoczoną niebieską lodową mgiełką, gdy analizowano ją za pomocą instrumentu VIRTIS.

Zbliżając się do Słońca, kometa przekroczyła granicę zwaną linią śniegu, ogrzewając lód i zamieniając go w gaz w procesie zwanym sublimacją. W jego wyniku doszło również do wyparcia ziaren pyłu powierzchniowego, odsłaniając warstwy świeżego, nieskazitelnego lodu. To sprawiło, że jądro komety nabrało niebieskiego zabarwienia.

Mimo ogromu pracy Rosetty i jej lądownika Philae, wciąż istnieje wiele luk w naszej wiedzy o kometach.
Źródło: INTERIA

https://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/astronomia/news-jak-kometa-67p-zmienila-kolor,nId,4317120

Jak kometa 67P zmieniła kolor.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To nie Księżyc, ale ślad po płonącej skale
2020-02-19.
Niebo nad Meksykiem rozświetlił meteor. Zdaniem służb jest bardzo mało prawdopodobne, by mógł spaść na ziemię.
We wtorek wieczorem niebo nad Meksykiem rozświetlił meteor. Zjawisko zaobserwowano dokładnie o godzinie 20.18 lokalnego czasu. Kula ognia była widoczna między innymi w stanach Meksyk, Jalisco, Guanajuato Queretaro i San Luis Potosí.
Zgodnie z informacjami przekazanymi przez Departament Sejsmologii i Wulkanologii przy Instytucie Badań Atmosferycznych i Geologicznych (SIMMSA), obiekt najprawdopodobniej rozpadł się, zanim doleciał do Ziemi. Na nagraniu wykonanym z wieżowca Torre Latinoamericana, opublikowanym przez departament,  widać jasny rozbłysk.
Podobny raport przekazała też obrona cywilna. "To mało prawdopodobne, aby w coś uderzył. Mimo tego pozostajemy czujni na wszelkie sygnały" - poinformowano w oświadczeniu.
Meteoroid, meteor i meteoryt
Meteoroidy to okruchy skalne znajdujące się w przestrzeni międzygwiezdnej. Kiedy zderzają się ze sobą, dzielą się na mniejsze fragmenty i opuszczają swoje orbity. Ocenia się, że w ciągu doby do atmosfery ziemskiej wpada kilkaset milionów takich obiektów o łącznej masie 274 ton. Kiedy meteoroidy wpadną do atmosfery ziemskiej, spalają się, a jeśli na niebie zostanie po tym ślad w postaci błysku, to nazywamy go meteorem. Na skutek wzrastającej temperatury meteoroidy zazwyczaj całkowicie się spalają. Czasami zdarza się, że pozostają po nich niewielkie fragmenty, które docierają na powierzchnię Ziemi. Wtedy nazywamy je meteorytami.
Źródło: Newsweek
Autor: dd/map
https://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/swiat,27/to-nie-ksiezyc-ale-slad-po-plonacej-skale,316079,1,0.html

 

To nie Księżyc, ale ślad po płonącej skale.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bliskie przeloty 2020 DA1, 2020 DU i 2020 DW
2020-02-19. Krzysztof Kanawka
W dniach 13-18 lutego obok Ziemi przemknęły trzy meteoroidy o oznaczeniach 2020 DA1, 2020 DU i 2020 DW.
Meteoroid o oznaczeniu 2020 DU zbliżył się do Ziemi 13 lutego, z maksymalnym zbliżeniem około godziny 14:20 CET. W tym momencie 2020 DU znalazł się w odległości około 327 tysięcy kilometrów, co odpowiada 0,85 średniego dystansu do Księżyca. 2020 CQ2 ma szacowaną średnicę około 6 metrów.
Meteoroid o oznaczeniu 2020 DA1 zbliżył się do Ziemi 18 lutego, z maksymalnym zbliżeniem około godziny 11:30 CET. W tym momencie 2020 DA1 znalazł się w odległości około 192 tysięcy kilometrów, co odpowiada 0,5 średniego dystansu do Księżyca. 2020 DA1 ma szacowaną średnicę około 4 metrów.
Wreszcie, meteoroid o oznaczeniu 2020 DW zbliżył się do Ziemi 18 lutego, z maksymalnym zbliżeniem około godziny 18:00 CET. W tym momencie 2020 DW znalazł się w odległości około 242 tysięcy kilometrów, co odpowiada 0,63 średniego dystansu do Księżyca. 2020 DW ma szacowaną średnicę około 3 metrów.
Jest to 15, 16 i 17 (wykryty) bliski przelot planetoidy lub meteoroidu w 2020 roku. Z roku na rok ilość odkryć rośnie: w 2019 roku odkryć było 80, w 2018 roku odkryć było ich 73, w 2017 roku ? 53, w 2016 roku ? 45, w 2015 roku ? 24, zaś w 2014 roku ? 31. W ostatnich latach coraz częściej następuje wykrywanie bardzo małych obiektów, rzędu zaledwie kilku metrów średnicy ? co jeszcze pięć lat temu było bardzo rzadkie. Ilość odkryć jest ma także związek z rosnącą ilością programów poszukiwawczych, które niezależnie od siebie każdej pogodnej nocy ?przeczesują? niebo. Pracy jest dużo, gdyż prawdopodobnie planetoid o średnicy mniejszej od 20 metrów może krążyć w pobliżu Ziemi nawet kilkanaście milionów.
(HT)
https://kosmonauta.net/2020/02/bliskie-przeloty-2020-da1-2020-du-i-2020-dw/

Bliskie przeloty 2020 DA1, 2020 DU i 2020 DW.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Największe tajemnice marsjańskiego księżyca Fobosa
Autor: admin (2020-02-19)
Fobos to jeden z najbardziej zagadkowych obiektów w naszym najbliższym kosmosie. Formalnie to satelita Marsa,  który mierzy 27 na 21 na 18 kilometrów. Jest to, więc relatywnie niewielkie ciało niebieskie, ale za to pod wieloma względami wyjątkowe.
Przede wszystkim Fobos zachowuje się zupełnie inaczej niż zwykły satelita. Znajduje się niezmiernie blisko planety, zresztą drugi satelita Deimos również jest bardzo blisko. Ruch satelity po orbicie jest znacznie szybszy niż rotacja planety. W sumie Fobos jest szybszy o 3,4 raza a jego schód i zachód następuje na Marsie, co 11 godzin i 6 minut. Czyni go to bardzo podobnym w zachowaniu do sztucznych satelitów ziemskich. Jednocześnie synchronicznie do ruchu po orbicie Fobos obraca się synchronicznie.
Nauka nie wie jak powstał ten satelita, ale istnieje kilka hipotez, z których najbardziej popularna zakłada, że jest to obiekt pochodzący z pasa asteroidów, który został przechwycony przez grawitację Marsa. Jednak gdyby tak było to należałoby raczej oczekiwać, że Fobos odleci w przestrzeń a tymczasem on spada czy może raczej podlega deorbitacji.
Wiele osób zadaje sobie pytanie, dlaczego przestaliśmy się właściwie interesować pobliskim Księżycem a zamiast tego ludzkość z uporem maniaka wysyła na Marsa sondy, z których większość ginie w podejrzanych okolicznościach. Wygląda to tak, jakby jakaś niewidzialna ręka pilnowała, aby się tam nie zbliżać. Jest to szczególnie widoczne w przypadku Fobosa, który do tej pory nie został porządnie zbadany. A byłoby co badać, bo wśród ustaleń na jego temat są na przykład takie, że satelita jest pusty w środku. Takie odczyty dały pomiary wykonane europejską sondą Mars Express. Za to amerykańska sonda, Mars Global Surveyor wykonała bardzo interesujące zdjęcia czegoś, co wygląda jak wystający z powierzchni prostopadłościan. Niektórzy nazywają go monolitem. Wstępne estymacje zakładają, że ów artefakt może mieć ponad sto metrów wysokości.
Gdy należąca do ESA sonda kosmiczna Mars Express, w związku z korektami kursu, przelatywała w bezpośredniej okolicy Fobosa zdołała wykonać zdjęcia w bardzo dużej rozdzielczości. Internauci do dzisiaj wspominają, że ESA opublikowała je po długim czasie, chociaż zwykle pojawiały się na bieżąco. Wszystko to spowodowało, że pojawiły się plotki jakoby zdjęcia przedstawiały dowód tego, że Fobos jest tworem sztucznym i wymagały profesjonalnej edycji.
Szczególnie wytrwali w próbach eksploracji Fobosa są Rosjanie, którzy wysłali tam w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych całą serię urządzeń. Większość z nich nie wykonała swego zadania. Spektakularnie zakończyła się misja Fobos 2 gdzie próbowano zbadać skład chemiczny tego satelity. Ziemski pojazd z sierpem i młotem użył silnego lasera, który spowodował odparowanie części powierzchni, co miało dać możliwość zbadania oparów. Jednak w momencie przeprowadzania kluczowego eksperymentu w kadrze kamery pojawił się ogromny cylindryczny kształt i był to ostatni raz, gdy był kontakt z tą sondą.
Podobny los spotkał sonde Phobos-Grunt, którą Rosjanie wysłali w grudniu 2011. Statek kosmiczny utknął na niskiej orbicie po czym doszło do jego deorbitacji co nastąpiło na początku 2012. Planowo w lutym 2013 roku sonda powinna wyladować na powierzchni Fobosa. Po jej uszkodzeniu doszlo do dziwnego incydentu. Szef rosyjskiej agencji kosmicznej oskarżył USA, że ich satelita został uszkodzony przez "instalację z Alaski". Można tylko podejrzewać, że chodzi o HAARP. Nie wiadomo, czy jest to próba wytłumaczania własnej nieudolności czy tez Amerykanie celowo sabotowali misję wiedząc czym tak naprawdę jest Fobos i jakie zagrożenie stwarzałoby dopuszczenie tam Rosjan.
Z dużym prawdopodobieństwem może to być wrak jakiegoś statku kosmicznego, który kiedyś musiał pozostać na orbicie Marsa. To tłumaczyłoby wszystkie anomalie, jakie do tej pory zidentyfikowano. W najnowszym miesięczniku Nieznany Świat znajduje się bardzo interesujący artykuł na temat Fobosa napisany przez pana Marka Żelkowskiego. Warto polecić jego lekturę, jeśli ktoś chciałby dowiedzieć się jeszcze więcej ciekawostek na temat tego intrygującego ciała niebieskiego.
Źródło:
https://innemedium.pl/wiadomosc/ksiezyc-fobos-moze-byc-statkiem-kosmicznym-lub-s?

Fobos mógł być świadkiem zniszczenia Marsa, lub nawet jego przyczyną

https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/najwieksze-tajemnice-marsjanskiego-ksiezyca-fobosa

 

 

Największe tajemnice marsjańskiego księżyca Fobosa.jpg

Największe tajemnice marsjańskiego księżyca Fobosa2.jpg

Największe tajemnice marsjańskiego księżyca Fobosa3.jpg

Największe tajemnice marsjańskiego księżyca Fobosa4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słona woda na powierzchni Marsa? To możliwe? przez kilka dni w roku
2020-02-19.

Radosław Kosarzycki
Przez kilka dni w roku na powierzchni Marsa może tworzyć się słona woda. Na to przynajmniej wskazują wyniki badań przeprowadzonych przez Norberta Schorghofera z Planetary Science Institute.
Na powierzchni Marsa trudno znaleźć wodę w stanie ciekłym, ponieważ zazwyczaj lód gwałtownie sublimuje do atmosfery jeszcze zanim osiągnie temperaturę topnienia. Odpowiedzialne za to jest ciśnienie atmosferyczne na Marsie, które znajduje się blisko ciśnienia punktu potrójnego dla wody, czyli minimalnego ciśnienia niezbędnego do istnienia wody w stanie ciekłym.
Na powierzchni Marsa znajdziemy rejony zimne, na których występuje mnóstwo lodu, oraz rejony ciepłe, całkowicie pozbawione lodu. Trudno jednak znaleźć miejsca, w których występuje lód, a temperatura choć czasami wzrasta ponad punkt topnienia. To właśnie tam mogłaby pojawiać się woda w stanie ciekłym. Tak przynajmniej zakłada Schorghofer
Załóżmy jednak, że znajdujemy się na powierzchni Marsa, na umiarkowanych szerokościach geograficznych. Znajdujemy duży głaz, który rzuca cień. Stale zacieniony obszar za głazem jest bardzo zimny. Z czasem, zimą akumuluje się tam lód wodny. Gdy słońce zaczyna tam zaglądać wiosną, lód się ogrzewa. Szczegółowe obliczenia wskazują, że w tym momencie temperatura rośnie z -128 st. C nad ranem do -10 st. C w południe. W tak krótkim czasie nie cały szron ucieka do atmosfery.
Sól obniża temperaturę topnienia wody, zatem na zasolonej ziemi, woda zaczyna topnieć w temperaturze -10 st. C. Słona woda będzie w tym miejscu powstawała do czasu, aż cały lód nie zamieni się albo w wodę, albo w parę wodną. Taki proces może powtarzać się co roku.
https://www.spidersweb.pl/2020/02/mars-woda-slona.html

Słona woda na powierzchni Marsa To możliwe? przez kilka dni w rok.jpg

Słona woda na powierzchni Marsa To możliwe? przez kilka dni w roku2.jpg

Słona woda na powierzchni Marsa To możliwe? przez kilka dni w roku3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)