Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Oto pierwszy w historii film, na którym czarna dziura pożera otaczającą ją materię [FILM]
2020-09-25.
Niesamowite wieści dochodzą do nas od astronomów, którzy pracują przy projekcie EHT i badają jedną z najbliższych nam czarnych dziur. Okazuje się, że poznaliśmy kolejne skrywane przez nią tajemnice. Możemy to zobaczyć na filmie.
W ubiegłym roku astronomowie opublikowali pierwszy w historii obraz cienia horyzontu zdarzeń czarnej dziury, znajdującej się w centrum galaktyki M87. Został on wykonany przez Event Horizont Telescope. Obrazu samej czarnej dziury nigdy nie zobaczymy, ponieważ obiekty te posiadają tak potężną grawitację, że pochłaniają światło, które może je oświetlić, zatem pozostają w cieniu.
Obraz z teleskopu Event Horizont Telescope stał się wstępem do bardziej zaawansowanych badań czarnych dziur, czyli najbardziej tajemniczych obiektów wypełniających przestrzeń Wszechświata. Teraz grupa naukowców pod kierownictwem Macieja Wielgusa, polskiego astronoma pracującego na Harvard-Smithsonian Center for Astrophysic, pod lupę wzięła dane historyczne z lat 2009-2013 na temat czarnej dziury M87.
Trzeba tutaj podkreślić, że dane te nigdy nie były publikowane. Obraz czarnej dziury, znajdującej się w centrum galaktyki M87, został wykonany przez EHT na podstawie zaledwie tygodniowej obserwacji, tymczasem naukowcy chcieli dowiedzieć się, czy możemy w jakiś sposób prześledzić ewolucję czarnej dziury na przestrzeni lat. Okazuje się, że jest to możliwe. Właśnie tego dokonali.
Maciej Wielgus i jego zespół sprawdzili, czy półkolisty kształt horyzontu zdarzeń będzie zgodny również z danymi archiwalnymi. To fundamentalne pytanie, pokazać może nam bowiem, czy rzeczywiście obraz nie jest fałszywy. Astronomowie opublikowali pracę naukową na ten temat w prestiżowym piśmie The Astrophysical Journal.
Obserwacje z EHT, wykonane na prototypowych matrycach w latach 2009-2013, nie są tak dokładne, ale przy wykorzystaniu modelowania statystycznego, porównaniu geometrycznych wzorców i analizie pozyskanych informacji dowiedzieli się, że średnica cienia czarnej dziury pozostała zgodna z przewidywaniami ogólnej teorii względności Alberta Einsteina dla czarnej dziury o masie 6,5 miliarda mas Słońca. Ogólna morfologia lub obecność asymetrycznego pierścienia utrzymuje się na przestrzeni lat.
Co ciekawe, chociaż średnica półksiężyca horyzontu zdarzeń pozostała niezmienna, astronomowie odkryli, że jasny pierścień obracał się w ciągu tych kilku lat obserwacji. Wygląda to tak, jakby półksiężyc się kołysał. Jest to zasługą turbulętnego przepływu gazu, który opada na czarną dziurę. Astronomowie będą danej studiowali dane pozyskane przez EHT, a także zamierzają dokonywać kolejnych obserwacji z udziałem nowych teleskopów, m.in. budowanego właśnie na Grenlandii.
Źródło: GeekWeek.pl/The Astrophysical Journal / Fot. EHT/Piqsels
The Wobbling Shadow of the M87* Black Hole

https://www.youtube.com/watch?time_continue=5&v=v_Bk2997YMA&feature=emb_logo

https://www.geekweek.pl/news/2020-09-25/oto-pierwszy-w-historii-film-na-ktorym-czarna-dziura-pozera-otaczajaca-ja-materie-film/

Oto pierwszy w historii film, na którym czarna dziura pożera otaczającą ją materię [FILM].jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Konkurs literacki Polskiej Fundacji Fantastyki Naukowej 2020 ? zakończenie naboru
2020-09-25. Redakcja
W ostatnim dniu sierpnia minął czas zgłaszania opowiadań na konkurs Polskiej Fundacji Fantastyki Naukowej, którego celem jest wyłonienie najlepszych tekstów utrzymanych w konwencji science fiction, napisanych przez debiutantów.
Zakończył się etap zgłaszania oraz oceny formalnej tekstów do pierwszej edycji konkursu Polskiej Fundacji Fantastyki Naukowej. Ostatecznie przyjętych zostało sto sześćdziesiąt dziewięć opowiadań. Konkurs spotkał się zatem z dużym odzewem ze strony debiutantów, a liczba otrzymanych prac przekroczyła oczekiwania organizatorów. Świadczy to również o znaczącym zainteresowaniu problematyką poruszaną w ramach fantastyki naukowej, a także o szerokim potencjale autorów, szukających szansy na upublicznienie swojej twórczości.
Aktualnie prowadzona jest wstępna weryfikacja prac, której dokonają Recenzenci, odrzucający utwory niespełniające wymogów formalnych i/lub pozbawione odpowiedniego warsztatu literackiego. Następnie wyselekcjonowane prace będą oceniane przez Jurorów w skali 0-10 punktów. W pierwszej edycji konkursu teksty oceni jury w składzie:
? dr Michał Cholewa (informatyk, laureat nagrody im. Janusza Zajdla),
? dr Weronika Śliwa (astronom, kierownik planetarium Centrum Nauki Kopernik),
? dr Sebastian Szymański (filozof i etyk, pracownik laboratorium Techno-Humanistyki UW),
?Michał Cetnarowski (krytyk literacki, redaktor ?Nowej Fantastyki?),
? Kamil Muzyka (specjalista prawa kosmicznego).
Najlepsze utwory wyłonione w konkursie ? od jednego do pięciu ? zostaną opublikowane drukiem w Antologii Polskiej Fantastyki Naukowej za rok 2020. Ich autorzy, oprócz pamiątkowego dyplomu oraz egzemplarza zbioru, otrzymają nagrody książkowe, ufundowane przez Wydawnictwo IX, Wydawnictwo Powergraph oraz Dom Wydawniczy Rebis. Ogłoszenie wyników nastąpi do 15 stycznia 2021 roku.
O Polskiej Fundacji Fantastyki Naukowej:
Powstała z inicjatywy miłośników polskiej fantastyki naukowej, ma na celu jej popularyzację zarówno w kraju, jak i za granicą. Jednocześnie Fundacja chce promować polskich twórców (pisarzy, grafików, muzyków, autorów gier komputerowych, fabularnych i planszowych) oraz organizować spotkania z pisarzami oraz ekspertami, aby przybliżać zagadnienia poruszane w fantastyce naukowej, a tym samym propagować gatunek oraz samą naukę. Jednym z przejawów tej aktywności będzie coroczny konkurs literacki dla debiutantów, mający na celu ?wyławiać? nowe talenty.
www.pffn.org.pl
Autorem ilustracji jest Michał Karcz ? współpracujący z fundacją artysta grafik, który w swej twórczości inspiruje się fantastyką naukową obecną w kulturze popularnej.
https://kosmonauta.net/2020/09/konkurs-literacki-polskiej-fundacji-fantastyki-naukowej-2020-zakonczenie-naboru/

Konkurs literacki Polskiej Fundacji Fantastyki Naukowej 2020 ? zakończenie naboru.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Świeży lód na Enceladusie

2020-09-25.

Nowe obserwacje astronomiczne sugerują, że na Enceladusie - jednym z księżyców Saturna - mogą znajdować się pokłady świeżego lodu.

Powierzchnia Enceladusa jest poprzecinana głębokimi wąwozami, ale z daleka księżyc wydaje się mieć jednolitą, błyszczącą powierzchnię. Wygląda jak wielka śnieżka zawieszona w kosmosie. Teraz uczeni odkryli, że duża część lodu na całym księżycu jest świeża. To sugeruje, że na Enceladusie mogą zachodzić ruchy tektoniczne lub inna aktywność geologiczna.

Już od 2005 r. wiadomo, że na Enceladusie "coś" się dzieje, po tym jak sonda Cassini namierzyła pióropusze słonej wody wystrzeliwane z powierzchni globu w przestrzeń kosmiczną. Te niezwykłe gejzery są generowane przez siły pływowe księżyca, który krąży po ekscentrycznej orbicie wokół Saturna. Aktywność geotermalna tworzy pęknięcia w lodzie i na powierzchni bieguna południowego.

W obrazach wykonanych przez VIMS w podczerwieni, astronomowie namierzyli duże pokładu świeżego lodu. Zespół kierowany przez Rozenna Robidela z Uniwersytetu w Nantes we Francji nie spodziewał się znaleźć widmowej sygnatury krystalicznego lodu rozrzuconego po całym Enceladusie, w tym na biegunie północnym. To

 nieoczekiwane odkrycie sugeruje, że aktywność geotermalna występuje na Enceladusie na obu półkulach, chociaż jej mechanizmy mogą być różne.

Enceladus na pewno zostanie dogłębnie zbadany podczas nadchodzących misji Juice i Europa Clipper, które powinny odkryć wiele tajemnic lodowych księżyców gazowych olbrzymów - Jowisza i Saturna.

 To już pewne - na Enceladusie jest jakaś forma aktywności geotermalnej /materiały prasowe

Źródło: INTERIA
 
https://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/astronomia/news-swiezy-lod-na-enceladusie,nId,4747099

Świeży lód na Enceladusie.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NASA i Siły Kosmiczne nawiązują współpracę

2020-09-25.
NASA i Siły Kosmiczne Stanów Zjednoczonych łączą siły w przededniu załogowych lotów kosmicznych.

 
W miarę jak NASA rozwija program Artemis, którego celem jest powrót ludzi na Księżyc do 2024 r., agencja pracuje także nad relacjami z nowo powstałymi Siłami Kosmicznymi Stanów Zjednoczonych. Jim Bridenstine, administrator NASA, oraz gen. John "Jay" Raymond, szef Sił Kosmicznych, ogłosili specjalny protokół ustaleń dotyczący współpracy w zakresie lotów kosmicznych z udziałem ludzi.

Podczas gdy NASA koncentruje się na eksploracji, nauce i technologii, Siły Kosmiczne są jednostką wojskową. Mimo iż cele obu sekcji są różne, "dzielą tę samą domenę i działają w tym samym środowisku". Synergia jest oczywistą decyzją.


NASA i wojsko mają wspólną historię sięgającą późnych lat 50. XX wieku; w naszym partnerstwie jest siła. Bezpieczna, stabilna i dostępna domena kosmiczna stanowi podstawę bezpieczeństwa, dobrobytu i osiągnięć naukowych naszego kraju. Siły kosmiczne z niecierpliwością czekają na przyszłą współpracę, gdy NASA wkracza w kosmos z korzyścią dla wszystkich - powiedział gen. Raymond.

Podczas gdy NASA nie zajmuje się militariami i obroną, agencja jest integralną częścią władzy narodowej, która obejmuje siły dyplomatyczne, informacyjne, wojskowe i gospodarcze w USA.

- Jesteśmy narzędziem państwowym. To jest miękka siła, ponieważ to władza dyplomatyczna, siła informacji, siła ekonomiczna. To tak naprawdę narzędzie dyplomacji dla narodu - powiedział Jim Bridenstine.

NASA i Siły Kosmiczne zamierzają wypracować międzynarodowe normy zachowania w przestrzeni kosmicznej.

 Siły Kosmiczne USA i NASA będą współpracować /materiały prasowe

Źródło: INTERIA
 
https://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/misje/news-nasa-i-sily-kosmiczne-nawiazuja-wspolprace,nId,4753554

NASA i Siły Kosmiczne nawiązują współpracę.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Planety krążące wokół innych gwiazd to żadna nowość. Planeta w innej galaktyce? O, panie!
2020-09-25. Radek Kosarzycki
Naukowcy z Harvardu podejrzewają, że być może udało im się dostrzec pierwszą planetę nie tylko pozasłoneczną, ale także pozagalaktyczną.
Na przestrzeni ostatnich 25 lat astronomowie odkryli ponad 4000 planet krążących nie wokół Słońca, ale wokół innych gwiazd naszej galaktyki. To ćwierć wieku pozwoliło nam odkryć planety, których istnienia nawet nikt nie podejrzewał. Okazało się bowiem, że w Układzie Słonecznym mamy tylko kilka typów planet, ale w rzeczywistości takich typów jest znacznie więcej. W bezpośrednim otoczeniu Słońca nie znajdziemy chociażby gorących jowiszów czy superziem.
Planety tuż obok
Szybki rzut oka do katalogu znanych i potwierdzonych planet pozwala stwierdzić, że najodleglejsza odkryta dotąd planeta znajduje się oszałamiające 27727 lat świetlnych od Ziemi. To naprawdę spora odległość. Rok świetlny to blisko 9,5 mld km. Oczywiście podawanie odległości kosmicznych w kilometrach nie ma żadnego większego sensu, natomiast jeżeli już mówimy o skali kosmicznej to warto sobie uświadomić jak duże to są odległości.
Wystarczy stwierdzić, że najbliższa znana nam egzoplaneta, krążąca wokół najbliższej nam (poza Słońcem) gwiazdy znajduje się zaledwie 4 lata świetlne od Ziemi, a mimo to dotarcie do niej zajęłoby nam przy obecnej technologii jakieś 50-70 tysięcy lat. To co tu dopiero mówić o planetach znajdujących się 5000 razy dalej.
Gdy spojrzymy na grafiki przedstawiające przypuszczalny kształt naszej galaktyki, to trzeba pamiętać, że jej średnica, od krawędzi do krawędzi to ponad 100 000 lat świetlnych. Miejsce w którym my się znajdujemy oddalone jest od środka galaktyki o prawie 30 000 lat świetlnych. Można zatem swobodnie stwierdzić, że póki co poznaliśmy tylko część planet znajdujących się w naszym lokalnym sąsiedztwie.
Nie mamy pojęcia o ani jednej planecie znajdującej się po drugiej stronie naszej galaktyki. Odnajdowanie ich to zadanie dla kolejnych superteleskopów i kolejnych pokoleń astronomów. Ogólnie rzecz biorąc można śmiało założyć, że w całej Drodze Mlecznej znajdują się miliardy planet, a my dopiero jesteśmy na samym początku drogi do ich odkrycia.
A tymczasem w Galaktyce Wir?
Zespół naukowców z Harvardu opublikował właśnie artykuł, w którym dowodzi, że najprawdopodobniej udało mu się dostrzec planetę pozasłoneczną nie tylko dalej niż jakakolwiek inna dotychczas odkryta, ale w ogóle w innej galaktyce.
Wiele wskazuje na to, że astronomowie zarejestrowali przejście obiektu skatalogowanego pod nazwą M51-ULS-1b, o masie planetarnej  na tle tarczy jednej z gwiazd stanowiących układ podwójny w Galaktyce Wir.
Jak zauważają autorzy publikacji, nie ma żadnego powodu, aby myśleć, że w innych galaktykach planet nie ma. Skoro w Drodze Mlecznej planety są czymś powszechnym, to najprawdopodobniej tak samo jest w innych galaktykach we wszechświecie.
Na potwierdzenie przyjdzie nam poczekać
Proszę czekać, będzie rozmowa ? takie zdanie przez długie lata można było usłyszeć w słuchawce telefonu zamawiając rozmowę międzymiastową. Niestety na potwierdzenie istnienia tej planety nikt ze słuchawką przy uchu raczej by nie czekał.
Potencjalny gazowy olbrzym odkryty przez naukowców, który rozmiarami najprawdopodobniej przypomina Saturna ? okrąża swoją gwiazdę/gwiazdy mniej więcej w takiej odległości w jakiej Saturn krąży wokół Słońca. Oznacza to tyle, że na kolejne przejście planety na tle tarczy swojej gwiazdy być może będziemy musieli poczekać kilkadziesiąt lat. A dopiero właśnie drugi czy nawet trzeci tranzyt tego typu pozwoliłby jednoznacznie ustalić, że faktycznie mamy do czynienia z planetą.
Do czasu kolejnego tranzytu będzie istniała możliwość, że nie była to planeta, a jedynie obiekt, który przeszedł ? z naszego miejsca w przestrzeni ? na tle tarczy obserwowanej gwiazdy, i już nigdy nie powróci. Precyzja pomiarów, szczególnie w takiej odległości, jest naprawdę mocno ograniczona.
A właśnie, odległość! Pamiętacie o tej najodleglejszej znanej egzoplanecie? Znajduje się ona w odległości 27 727 lat świetlnych od Ziemi. Galaktyka Wir natomiast znajduje się tysiąc razy dalej, jakieś 25,74 mln lat świetlnych od Ziemi. I to pokazuje chyba najbardziej skalę tego odkrycia. Oczywiście o ile w ogóle udało się coś odkryć.
Orbity egzoplanet

https://spidersweb.pl/2020/09/pierwsza-planeta-pozagalaktyczna.html

Planety krążące wokół innych gwiazd to żadna nowość. Planeta w innej galaktyce O, panie.jpg

Planety krążące wokół innych gwiazd to żadna nowość. Planeta w innej galaktyce O, panie2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Unia Europejska i Stany Zjednoczone zjednoczą się aby chronić Ziemię przed asteroidami
Autor: admin (2020-09-25)
Europejska Agencja Kosmiczna - ESA będzie współpracować z amerykańską agencją kosmiczną - NASA, przy projekcie ochrony Ziemi przed asteroidami.
Europejska Agencja Kosmiczna po raz pierwszy w swojej historii rozpoczyna projekt, którego celem jest ochrona Ziemi przed asteroidami. Wartość kontraktu zawartego przez ESA z konsorcjum technologicznym kierowanym przez niemiecką firmę kosmiczną OHB zakładającym zaprojektowanie, rozwój i testowanie misji obrony planetarnej, szacuje się na 129,4 mln euro.
Projekt nazwany Hera - na cześć starożytnej greckiej bogini, patronki małżeństwa, zakłada stworzenie statku kosmicznego, który stanie się asystentem amerykańskiego testu przekierowania podwójnej asteroidy - DART, stworzonego przez NASA. Start misji DART jest planowany na lipiec 2021 roku. Będzie ona skierowana na podwójną asteroidę Didymos.
Głównym obiektem jest Didymos A o średnicy około 800 metrów, wokół którego krąży Didymos B o średnicy 160 metrów i wielkości zbliżonej do Wielkiej Piramidy w Gizie. Oczekuje się, że DART zderzy się z Didymos B we wrześniu 2022 roku, tworząc krater na jego powierzchni i zmieniając trajektorię asteroidy. Tym samym Didymos B będzie pierwszym ciałem niebieskim, którego orbitalne i fizyczne właściwości zostały celowo zmienione przez człowieka.
Hera wystartuje w październiku 2024 r., By dotrzeć do Didymos pod koniec 2026 r. I przez co najmniej sześć miesięcy będzie prowadzić badania tych ciał niebieskich, aby przeanalizować, jak skuteczne okazało się fizyczne oddziaływanie statku kosmicznego na asteroidę. W projekcie Hera wezmą udział Niemcy, Włochy, Belgia, Luksemburg, Portugalia, Rumunia, Czechy, Hiszpania, Austria, Dania, Francja, Węgry, Holandia, Szwajcaria, Finlandia, Polska, Irlandia i Łotwa.
Źródło: pixabay.com
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/unia-europejska-i-stany-zjednoczone-zjednocza-sie-aby-chronic-ziemie-przed-asteroidami

Unia Europejska i Stany Zjednoczone zjednoczą się aby chronić Ziemię przed asteroidami.jpg

Unia Europejska i Stany Zjednoczone zjednoczą się aby chronić Ziemię przed asteroidami2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zbliżający się "Drugi Księżyc" Ziemi to sonda z lat 60.?

2020-09-25.

Nowy ziemski miniksiężyc może być rakietą wystrzeloną przez ludzi w latach 60. ubiegłego wieku.

Astronomowie z Catalina Sky Survey w Arizonie po raz pierwszy namierzyli obiekt w lutym jako błysk światła przemieszczającego się w przestrzeni kosmicznej. Obecnie nie jest on na orbicie okołoziemskiej, ale znajduje się w pobliżu. Jeszcze w tym roku wejdzie na orbitę Ziemi, zanim ruszy w podróż wokół Słońca.

Naukowcy początkowo zakładali, że wspomniany obiekt nazwany 2020 SO2 jest asteroidą tymczasowo przechwyconą przez ziemską grawitację. Nasza planeta już wcześniej przechwytywała takie miniksiężyce - zwłaszcza w ostatnich latach. To naturalna konsekwencja ruchu naszej planety w przestrzeni. Tak "rodzą" się dodatkowe "księżyce" Ziemi.

Niektórzy uczeni uważają, że pochodzenie miniksiężyca wcale nie musi być naturalne. To ludzie mogli zbudować go w latach 60. ubiegłego wieku. Temat ten podjęto na forum astronomicznym znanym jako Minor Planet Mailing List (MPML), na którym zrzeszani są zarówno profesjonaliści, jak i astronomowie-amatorzy.

 2020 SO2 znajduje się na orbicie heliocentrycznej, która jest zbliżona do orbity Ziemi. Takie obiekty czasami wpadają w pułapkę grawitacyjną Ziemi i przez chwilę krążą po orbicie naszej planety. Istnieje wiele naturalnych asteroid, które zachowują się w ten sposób, a nawet części rakiet, które krążą na podobnych orbitach.

 
Analizując ruch 2020 SO2 i ekstrapolując go za pomocą symulacji komputerowych, astronomowie ustalili, że obiekt ten po raz ostatni okrążał Ziemię w 1966 lub 1967 r. Może to oznaczać, że w 1966 lub 1967 r. został wystrzelony na orbitę okołoziemską. Nie wiadomo jednak, czy tak faktycznie było.

Sam Dean, astronom-amator z Kalifornii napisał, że żadne obiekty wystrzelone w 1966 lub 1967 r. nie pasują do zachowania 2020 SO2, co by wskazywało na naturalne pochodzenie obiektu. Z kolei Paul Chodars, dyrektor NASA ds. NEO, powiedział, że prawdopodobnie była tu rakieta Surveyor 2, nieudana sonda kosmiczna do badań Księżyca, która nigdy nie dotarła do celu.

Planeta przypominająca Ziemię z dwoma księżycami /123RF/PICSEL


Zdjęcie zbliżającego się miniksiężyca /materiały prasowe

Źródło: INTERIA

https://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/ziemia/news-zblizajacy-sie-drugi-ksiezyc-ziemi-to-sonda-z-lat-60,nId,4753404

Zbliżający się Drugi Księżyc Ziemi to sonda z lat 60..jpg

Zbliżający się Drugi Księżyc Ziemi to sonda z lat 60.2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bliski przelot 2020 SO3
2020-09-25. Krzysztof Kanawka
Osiemnastego września w pobliżu Ziemi przemknęła planetoida 2020 SO3. Minimalny dystans wyniósł 396 tysięcy kilometrów.
Planetoida o oznaczeniu 2020 SO3 zbliżyła się do Ziemi 18 września, z maksymalnym zbliżeniem około godziny 20:30 CEST. W tym momencie 2020 SO3 znalazła się w odległości około 396 tysięcy kilometrów od Ziemi. Odpowiada to około 1,03 średniego dystansu do Księżyca. 2020 SO3 ma szacowaną średnicę około 14 metrów.
Jest to 69 (wykryty) bliski przelot planetoidy lub meteoroidu w 2020 roku. Z roku na rok ilość odkryć rośnie: w 2019 roku odkryć było 80, w 2018 roku odkryć było ich 73, w 2017 roku ? 53, w 2016 roku ? 45, w 2015 roku ? 24, zaś w 2014 roku ? 31. W ostatnich latach coraz częściej następuje wykrywanie bardzo małych obiektów, rzędu zaledwie kilku metrów średnicy ? co jeszcze pięć lat temu było bardzo rzadkie. Ilość odkryć jest ma także związek z rosnącą ilością programów poszukiwawczych, które niezależnie od siebie każdej pogodnej nocy ?przeczesują? niebo. Pracy jest dużo, gdyż prawdopodobnie planetoid o średnicy mniejszej od 20 metrów może krążyć w pobliżu Ziemi nawet kilkanaście milionów.
(HT, Tw, ML)
https://kosmonauta.net/2020/09/bliski-przelot-2020-so3/

Bliski przelot 2020 SO3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wokół małej gwiazdy: WD 1856 b
2020-09-26Krzysztof Kanawka
Dane z teleskopów TESS i Spitzer pozwoliły na wykrycie ciekawego układu planetarnego, w którym planeta jest większa od gwiazdy.
Egzoplaneta WD 1856 b jest dużym gazowym gigantem. WD 1856 b ma rozmiary zbliżone do Jowisza a masa tej egzoplanety to około 14 razy masa największej planety naszego Układu Słonecznego. WD 1856 b krąży wokół swej gwiazdy na ciasnej orbicie z czasem około 36 godzin.
To co jest zaskakujące w tym układzie planetarnym to rozmiary gwiazdy ? centrum układu. Gwiazdą w tym przypadku jest biały karzeł ? pozostałość po większej gwieździe, podobnej (niegdyś) rozmiarami i masą do naszego Słońca. Biały karzeł to jeden z końcowych etapów życia gwiazdy o masie zbliżonej do naszego Słońca.
WD 1856 b wcześniej z pewnością nie krążyła po tak ciasnej orbicie. Przed biały karłem gwiazda tego układu przeszła przez etap czerwonego olbrzyma, który pochłonąłby wszystkie pobliskie planety. Naukowcy uważają, że istnieje kilka możliwych mechanizmów, które mogą sprowadzić gazowego giganta o masie WD 1856 b do ciasnej orbity. Poniższe nagranie prezentuje krótki opis układu WD 1856.
Odkrycie zawdzięczamy danym z teleskopów TESS oraz Spitzer. Czwartego lipca 2020 zakończył się pierwszy przegląd nieba północnego. Łącznie w ciągu nieco ponad dwóch lat od startu TESS zaobserwował 75% nieba. Tym samym TESS wykonał podstawowe założenia misji. Wraz z zakończeniem pierwszego przeglądu rozpoczęła się misja rozszerzona TESS.
Planet Hunters TESS
Dane z misji TESS są dostępne na platformie Zooniverse. To na tej platformie przez lata możliwe były poszukiwania egzoplanet z zakończonej już misji Kepler. Dzięki ówczesnemu projektowi Planet Hunters udało się zidentyfikować wielu kandydatów na egzopanety. Od grudnia 2018 w podobnym trybie dane z misji TESS mogą być analizowane przez internatów.
W maju 2019 zespół Planet Hunters TESS poinformował, że dzięki pracy internautów udało się zidentyfikować kilka nieznanych wcześniej kandydatów na egzoplanety. Ci kandydaci będą teraz badani za pomocą naziemnych obserwatoriów w celu potwierdzenia. Pierwsze potwierdzone odkrycie Planet Hunter TESS to TOI-813b.
(TESS)
WD 1856b / Credits ? NASA Goddard

TESS, Spitzer Spot Potential Giant World Circling Tiny Star

https://www.youtube.com/watch?v=fDhG0ppvQ2g&feature=emb_logo

https://kosmonauta.net/2020/09/wokol-malej-gwiazdy-wd-1856-b/

Wokół małej gwiazdy WD 1856 b.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Życie wewnątrz Księżyca? Nie jest to niemożliwe
2020-09-26. Radek Kosarzycki
Życie pod powierzchnią Marsa? Z pewnością już o tym słyszeliście. Życie w chmurach Wenus? Nawet nie muszę pytać. A co powiecie na życie pod powierzchnią? Księżyca?
Badacze z Harvardu wychodząc z dość prostych założeń, doszli do wniosku, że nawet we wnętrzu Księżyca może znajdować się woda w stanie ciekłym, a tym samym także jakieś formy życia.
Przede wszystkim woda
Woda w stanie ciekłym na powierzchni planety, przynajmniej w Układzie Słonecznym, znajduje się tylko na Ziemi. Aby woda mogła w tym stanie skupienia występować na powierzchni planety, potrzebne jest odpowiednie ciśnienie, a tym samym odpowiednio gęsta atmosfera. Najlepszym przykładem tego jest Merkury, który zupełnie pozbawiony jest atmosfery, oraz znacznie bardziej przyjazny nam Mars, na którego powierzchni ciśnienie wynosi zaledwie 7 hPa. Dla tych, którzy nie oglądali w dzieciństwie prognozy pogody, przypominam, że przeciętne ciśnienie na Ziemi wynosi ok. 1000 hPa.
Nie oznacza to jednak, że w Układzie Słonecznym poza Ziemią nie ma wody w stanie ciekłym. Wiele badań wskazuje, że wody jest wręcz całe mnóstwo. Kilka lat temu badacze analizujący dane z jednego z orbiterów marsjańskich zauważyli obecność jeziora znajdującego się głęboko pod czapą polarną na północnym biegunie Marsa.
Także na wielu księżycach lodowych, takich jak chociażby Europa, Enceladus, Kallisto, Ganimedes, a także na Plutonie (i zapewne na wielu innych obiektach_ najprawdopodobniej znajdują się całe podpowierzchniowe oceany, w których być może istnieją warunki sprzyjające powstaniu życia.
A Księżyc to co?
Grupa astrofizyków z Harvardu postanowiła przeanalizować możliwość występowania wody pod powierzchnią najbliższych nam ciał niebieskich.
Wychodząc w swoich rozważaniach z założeń opisanych powyżej, badacze kierowani przez dra Avi Loeba doszli do wniosku, że choć na powierzchni Księżyca nie ma wody (bo nie ma atmosfery), to jednak na odpowiedniej głębokości pod jego powierzchnią woda w stanie ciekłym może istnieć. Za ciśnienie odpowiadają tam naciskające od góry warstwy skał samego Księżyca. Analizując różne głębokości wewnątrz pobliskich ciał niebieskich, badacze starali się określić ?grubość? warstwy, w której możliwe jest istnienie wody w stanie ciekłym, a tym samym życia.
Na podstawie swoich obliczeń naukowcy doszli do wniosku, że teoretycznie we wnętrzu Księżyca lub Marsa może znajdować się jakaś forma życia, choć z pewnością jej masa nie będzie przekraczała kilku procent podziemnej biomasy na Ziemi.
Według dr. Loeba mimo niesprzyjających warunków, niskich temperatur i potencjalnego braku źródła energii kriofile, organizmy istniejące w niezwykle zimnych środowiskach, mogłyby nie tylko istnieć, ale także rozmnażać się, żyć i ewoluować na potencjalnie pozbawionych życia obiektach planetarnych.
Na razie i tak tego nie znajdziemy
Możliwość życia to jednak za mało. Badacze zauważają w swoich rozważaniach, że aby myśleć o poszukiwaniu takich form życia, musimy wiedzieć znacznie więcej. Przede wszystkim trzeba by było znaleźć miejsca, w których istnienie życia jest bardziej prawdopodobne, np. w okolicach równikowych, szczególnie w miejscach, które na danych satelitarnych wydają się cieplejsze. Nawet gdy już takie miejsca znajdziemy, to musimy tam wysłać sprzęt, który będzie stanie wwiercić się na głębokość kilkudziesięciu kilometrów pod powierzchnię. Do tego jeszcze daleka droga.
Z drugiej strony, jeżeli program Artemis ruszy z kopyta i ludzie na dobre zadomowią się na powierzchni Księżyca, realizacja takich badań prędzej czy później będzie możliwa. Pytanie, czy coś się uda znaleźć.
Tym razem nie chodzi o takie życie
https://spidersweb.pl/2020/09/zycie-wewnatrz-ksiezyca.html

Życie wewnątrz Księżyca Nie jest to niemożliwe2.jpg

Życie wewnątrz Księżyca Nie jest to niemożliwe.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niezwykłe zaćmienie Słońca na Jowiszu uchwycone przez sondę Juno
Autor: M@tis (2020-09-26)
NASA podzieliła się niedawno niesamowitymi zdjęciami cienia rzucanego na powierzchnię Jowisza, uchwyconego przez sondę Juno. Co prawda fotografie pochodzą jeszcze z 2019 roku jednak dopiero teraz zostały poddane odpowiedniemu przetworzeniu.
Takie zdarzenia zdarzają się na Jowiszu dość często, ponieważ Jowisz ma aż 79 satelitów. Ponadto, w przeciwieństwie do większości innych planet w naszym Układzie Słonecznym, oś Jowisza nie jest mocno nachylona w stosunku do jego orbity, więc Słońce nigdy nie odchyla się daleko od równikowej płaszczyzny Jowisza. Oznacza to, że jego Księżyce regularnie rzucają cień na planetę przez cały rok.
W momencie nadesłania nowej fotografii, urządzenie znajdowało się około 7862 kilometry od chmur planety. Widoczny na zdjęciu cień ma 3600 kilometrów szerokości. Należał on do księżyca Io, który jest zarówno najbliższym jak i najbardziej aktywnym wulkanicznie satelitą Jowisza.
Io jest mniej więcej tej samej wielkości co nasz Księżyc a jego średnica Io wynosi 3642 kilometry. Księżyc ten, wyróżnia się nie swoją wielkością, ale licznymi aktywnymi wulkanami na jego powierzchni (ponad 400). Niektóre z nich są tak potężne, że emisje siarki i dwutlenku siarki osiągają wysokość do 500 kilometrów.
Źródło: NASA
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/niezwykle-zacmienie-slonca-na-jowiszu-uchwycone-przez-sonde-juno

Niezwykłe zaćmienie Słońca na Jowiszu uchwycone przez sondę Juno.jpg

Niezwykłe zaćmienie Słońca na Jowiszu uchwycone przez sondę Juno2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Satelita badania oceanów Haiyang 2C na orbicie
2020-09-26.
Z kosmodromu Jiuquan w północnych Chinach wystartowała rakieta Długi Marsz 4B umieszczając na orbicie satelitę oceanograficznego Haiyang 2C.
Start miał miejsce 21 września o 7:40 czasu polskiego. Lot trzystopniowej rakiety nośnej przebiegł pomyślnie i ładunek został umieszczony na niskiej orbicie okołoziemskiej o inklinacji 66 stopni.
Haiyang 2 to program chińskich satelitów oceanograficznych drugiej generacji. Wysłany w poniedziałek statek Haiyang 2C został wyposażony w radar do pomiarów topograficznych (wysokość fal, prędkości wiatrów), instrument DORIS to dopplerowskiej orbitografii (pozycjonowanie satelity na orbicie używając efektu Dopplera), lustra LRA do orbitografii, radiometr mikrofalowy do pomiarów temperatury oraz skaterometr do oceny prędkości i kierunku wiatru. Dodatkowo na satelicie znalazły się też urządzenia do identyfikacji statków morskich.
Poprzednie satelity serii 2 były wysyłane w 2011 r. (2A) oraz w 2018 r. (2B). Kolejny satelita tej serii (2D) ma zostać wysłany w 2021 r. Chiny wysłały swojego pierwszego satelitę do pomiarów oceanów w 2002 roku.
Na dolnym stopniu rakiety Długi Marsz 4B umieszczono w tym starcie cztery lotki kratownicowe do eksperymentów z kierowanym powrotem stopnia po odrzuceniu. Dolne stopnie chińskich rakiet startujące z najstarszych portów kosmicznych spadają często w pobliżu siedzib ludzkich. Powodem jest ich lokalizacja wewnątrz kontynentu, podyktowana historycznie potrzebami strategicznymi.
 
Na podstawie: NSF/SN
Opracował: Rafał Grabiański
 
Więcej informacji:
?    informacja prasowa agencji Xinhua o udanej misji
 
 
Na zdjęciu: Rakieta Długi Marsz 4B startująca z satelitą Haiyang 2C. Źródło: Wang Jiangbo/Xinhua.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/satelita-badania-oceanow-haiyang-2c-na-orbicie

Satelita badania oceanów Haiyang 2C na orbicie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

World Space Week Wrocław 2020 ? potrzebni wolontariusze i edukatorzy
2020-09-26.
W tym roku World Space Week Wrocław odbędzie się stacjonarnie, z zachowaniem wszystkich form i norm bezpieczeństwa. Tematem przewodnim IV edycji wydarzenia są technologie kosmiczne w służbie zrównoważonego rozwoju. Organizatorzy zapraszają do współpracy wolontariuszy oraz edukatorów.
World Space Week Wrocław 2020, pomimo pandemii, odbędzie się stacjonarnie we Wrocławiu. Organizatorzy dołożą wszelkich starań, aby zapewnić bezpieczeństwo uczestnikom oraz obsłudze wydarzeń. Jedyna większa zmiana, w porównaniu z poprzednimi edycjami, to przesunięcie terminu całej imprezy na listopad. Oprócz wydarzeń stacjonarnych przewidziana jest także transmisja online podczas konferencji popularnonaukowej pierwszego dnia imprezy.
Organizatorzy World Space Week Wrocław poszukują do współpracy edukatorów i wolontariuszy z całej Polski.
Jeśli chcielibyście współtworzyć wyjątkowy w skali Polski maraton warsztatów kosmiczno-astronomicznych to możecie napisać na adres: [email protected].
Zwrotnie otrzymacie formularz oraz wszelkie szczegóły współpracy. Zgłoszenia od osób chętnych przyjmowane będą do 15 października 2020 r. Maraton warsztatów będzie miał miejsce w dniu 8 listopada 2020 r.
Jeśli chodzi o wolontariuszy, organizatorzy zapraszają młodzież, najlepiej pełnoletnią oraz dorosłych. Wolontariusze, jak co roku, zostaną przeszkoleni i wyposażeni w pakiet wolontariusza czyli koszulkę, gadgety oraz wyżywienie. Jedną nowością pakietu wolontariusza będą środki ochrony przed Covid-19.
Więcej nt. współpracy można dowiedzieć się ze strony internetowej, gdzie znajduje się formularz do wypełnienia.
Więcej szczegółów na temat World Space Week Wrocław 2020 należy śledzić na Facebooku oraz na stronach internetowych organizatora i wydarzenia (strona w budowie).
Urania ? Postępy Astronomii oraz Astronarium sprawują patronat medialny nad World Space Week Wrocław 2020. Zaglądajcie na nasz profil FB oraz na naszą stronę internetową, aby dowiadywać się nowych informacji o wydarzeniu.

Czwarta edycja World Space Week Wrocław finansowana jest z Funduszu Inicjatyw Obywatelskich Narodowego Instytutu Wolności.
Paweł Z. Grochowalski
Źródło: World Space Week Wrocław, Stowarzyszenie WroSpace
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/world-space-week-wroclaw-2020-potrzebni-wolontariusze-i-edukatorzy

World Space Week Wrocław 2020 ? potrzebni wolontariusze i edukatorzy.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

?Planeta Pi? odnaleziona. Nie wiadomo, czy nadaje się do zamieszkania przez ludzi
2020-09-26. MSIES. ADOM
Naukowcy zidentyfikowali planetę pozasłoneczną o wielkości podobnej do Ziemi, która ma ciekawy okres obiegu wokół swojej gwiazdy, wynoszący 3,14 dni, czyli przypadkowo zbieżny ze słynną stałą matematyczną.
Na sygnały świadczące o istnieniu planety pozasłonecznej (egzoplanety) naukowcy natrafili w danych, zebranych jeszcze w 2017 roku przez Kosmiczny Teleskop Keplera, będący misją NASA. W bieżącym roku na obserwacjach tego systemu skupiły się teleskopy projektu SPECULOOS - potwierdzając, iż faktycznie astronomowie mają do czynienia z planetą okrążającą gwiazdę.
Nazwano ją K2-315 b. Jest to planeta numer 315, odkryta w danych projektu K2, czyli przedłużonej misji obserwacyjnej teleskopu Keplera. Z kolei litera ?b? to standardowy sposób nazywania planet - do nazwy gwiazdy dodaje się kolejne litery alfabetu, zaczynając od ?b?.
Szacowana średnica planety wynosi 0,95 rozmiaru Ziemi. Krąży ona wokół chłodnej, małomasywnej gwiazdy, która pod względem rozmiarów odpowiada mniej więcej jednej piątej naszego Słońca. Masa planety nie jest znana, chociaż naukowcy przypuszczają, że obiekt ten należy do klasy planet skalistych. Planeta raczej nie nadaje się do zamieszkania przez ludzi: może być tam bowiem za gorąco, z temperaturami sięgającymi 180 stopni Celsjusza.
Okres orbitalny obiegu planety wokół gwiazdy wynosi 3,14 dnia, czyli podobnie jak dobrze znana stała matematyczna, nazywana ?liczbą Pi?.
Liczba Pi opisuje stosunek obwodu koła do długości jego średnicy. W przybliżonych obliczeniach przyjmuje się dla niej właśnie wartość 3,14. Liczba Pi jest stosowana w różnych działach matematyki i fizyki. Pi jest liczbą niewymierną. Współczesne komputery potrafią obliczyć jej wartość z bardzo dużo dokładnością. Na przykład w marcu 2019 podano wartość liczby Pi dla 31 bilionów miejsc po przecinku, wykorzystując do obliczeń infrastrukturę Google Cloud. Obliczenia trwały prawie 112 dni.
Odkrycie ogłosił Massachusetts Institute of Technology (MIT) w USA. Wyniki badań na temat planety opublikowano w czasopiśmie naukowym ?Astrophysical Journal?.
Źródło PAP
Teleskopy Południowego Obserwatorium SPECULOOS działające w Cerro Paranal w Chile (fot. Wikimedia Commons/ESO)
https://www.tvp.info/50050385/astronomowie-znalezli-planete-pi-wieszwiecej

Planeta Pi odnaleziona. Nie wiadomo, czy nadaje się do zamieszkania przez ludzi.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bliski przelot 2020 SQ4
2020-09-26. Krzysztof Kanawka
Dwudziestego szóstego września nastąpi bliski przelot meteoroidu 2020 SQ4. Obiekt przemknie w minimalnej odległości 354 tysięcy kilometrów.
Meteoroid o oznaczeniu 2020 SQ4 zbliży się do Ziemi 26 września, z maksymalnym zbliżeniem około godziny 20:00 CEST. W tym momencie 2020 SQ4 znajdzie się w odległości około 354 tysięcy kilometrów od Ziemi. Odpowiada to około 0,92 średniego dystansu do Księżyca. 2020 SQ4 ma szacowaną średnicę około 6 metrów.
Jest to 70 (wykryty) bliski przelot planetoidy lub meteoroidu w 2020 roku. Z roku na rok ilość odkryć rośnie: w 2019 roku odkryć było 80, w 2018 roku odkryć było ich 73, w 2017 roku ? 53, w 2016 roku ? 45, w 2015 roku ? 24, zaś w 2014 roku ? 31. W ostatnich latach coraz częściej następuje wykrywanie bardzo małych obiektów, rzędu zaledwie kilku metrów średnicy ? co jeszcze pięć lat temu było bardzo rzadkie. Ilość odkryć jest ma także związek z rosnącą ilością programów poszukiwawczych, które niezależnie od siebie każdej pogodnej nocy ?przeczesują? niebo. Pracy jest dużo, gdyż prawdopodobnie planetoid o średnicy mniejszej od 20 metrów może krążyć w pobliżu Ziemi nawet kilkanaście milionów.
(HT, Tw, ML)
https://kosmonauta.net/2020/09/bliski-przelot-2020-sq4/

Bliski przelot 2020 SQ4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dawna placówka NASA uzyskała status parku ciemnego nieba
2020-09-26.
W głębi lasów należących do Pisgah National Forest w amerykańskim hrabstwie Transylvania utworzono niewielki, zajmujący 40 kilometrów kwadratowych obszar ochrony ciemnego nieba. Ustanowiono go na terenie dawnej stacji NASA, gdzie wciąż znajdują się urządzenia służące niegdyś do szpiegowania obcych satelitów.  
Powiązania Pisgah National Forest z astronomią sięgają lat 60., kiedy NASA, ze względu na panujące tam warunki geograficzne i izolację od sztucznych źródeł promieniowania radiowego, utworzyła tam jedną ze swoich stacji do śledzenia satelitów i komunikacji z misjami załogowymi ? Rosman Tracking Station. Stacja w latach 80. przeszła w ręce amerykańskiego Departamentu Obrony, służąc do zadań związanych z końcowym etapem zimnej wojny, po czym w 1995 r. nastąpiło jej zamknięcie. Większość ze znajdujących się tam 23 anten i radioteleskopów przeniesiono wtedy do innych placówek Departamentu Obrony.
Kilka lat po zamknięciu bazy lokalni entuzjaści utworzyli fundację non-profit, w ramach której powołano Pisgah Astronomical Research Institute (PARI), dzięki czemu rozpoczął się nowy, trwający do dziś etap w historii tego zasłużonego miejsca. W oparciu o odziedziczoną infrastrukturę PARI świadczy usługi edukacyjno-naukowe dla licznych instytucji, szkół i ośrodków naukowych z Karoliny Północnej. Co ciekawe, związki z NASA nadal trwają dzięki funkcjonującej na terenie ośrodka stacji bolidowej wchodzącej w skład NASA All Sky Fireball Network. Infrastruktura PARI obejmuje także także m.in radioteleskopy o średnicy 26 metrów, 12 metrów i 4,6 metra, a także kilka niewielkich teleskopów optycznych, sejsmograf, stacja pogodowa i detektor wyładowań atmosferycznych.
Ośrodek leży w górskim, porośniętym lasami regionie w zachodniej części stanu Karolina Północna. Lokalizacja w niewielkim zagłębieniu otoczonym ze wszystkich stron górami oferuje znakomite warunki do obserwacji nocnego nieba. Jednak do niedawna ponad 200 źródeł sztucznego światła oświetlających budynki emitowało istotne zanieczyszczenie sztucznym światłem. W ramach dostosowania swojej infrastruktury oświetleniowej do wymogów Międzynarodowego Związku Ciemnego Nieba (IDA) władze PARI zlikwidowały ponad połowę lamp, a resztę zmodernizowano ? m.in. poprzez zastosowanie specjalnych osłon, aby lampy świeciły pod odpowiednim kątem, nie rozpraszając emitowanego światła poza docelowy obszar oświetlania. Wynikiem przeprowadzonych inwestycji jest powrót do naturalnie ciemnego nieba nad ośrodkiem, co potwierdzają pomiary miernikiem SQM-L: średnia jasność nocnego nieba w zenicie wynosi tam 22,5 mag/arcsec2.
Dzisiaj PARI jest nie tylko ośrodkiem organizującym szkolenia i obozy edukacyjne z zakresu astronomii, fizyki i nauk pokrewnych, ale również miejscem, gdzie każdy chętny może przyjechać ze swoim teleskopem i skorzystać z wyjątkowo gwiaździstego nieba. Dla tych, którzy lubią obserwacje w większej grupie, organizowane są pokazy nieba i wizualizacje multimedialne w przenośnym planetarium. Oferta edukacyjna i miejscowe atrakcje sprawiają, że ośrodek odwiedzany jest przez ok. 10 tys. osób rocznie, ale po powołaniu w tym miejscu parku ciemnego nieba spodziewane jest zwiększenie ruchu turystycznego, dzięki czemu idea zrównoważonego gospodarowania sztucznym światłem w nocy będzie mogła być popularyzowana w społeczeństwie.
Celem utworzenia parku ciemnego nieba w PARI była troska o przywrócenie naturalnie ciemnego nocnego krajobrazu. Kilkadziesiąt lat temu NASA wybrała to miejsce ze względu na jego odosobnienie i warunki obserwacyjne, więc personel ośrodka dołożył wszelkich starań, aby te unikatowe cechy zostały przekazane dalszym pokoleniom. Park ciemnego nieba utworzony w PARI jest drugim tego typu obszarem w Karolinie Północnej i jednym z ponad 100 na całym świecie.
Więcej informacji:
?    Szczegółowe informacje zawarte we wniosku o utworzenie parku
?    Strona internetowa PARI
 
Opracował: Grzegorz Iwanicki
Źródło: materiały IDA
Na zdjęciu: nocne niebo nad radioteleskopami w PARI. Źródło: IDA/Tim Reaves.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/dawna-placowka-nasa-uzyskala-status-parku-ciemnego-nieba

Dawna placówka NASA uzyskała status parku ciemnego nieba.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak niebezpieczne jest promieniowanie kosmiczne na Księżycu?
2020-09-26.
Lądownik księżycowy Chang?e-4 wylądował na niewidocznej z Ziemi stronie Księżyca 3 stycznia 2019 r. Miał na pokładzie niemiecki przyrząd przeznaczony do pomiarów promieniowania kosmicznego - Lunar Lander Neutron and Dozymetr (LND). Od tamtej pory instrument ten dokładnie mierzy promieniowanie kosmiczne w różnych przedziałach czasu.
To swego rodzaju pierwszy taki pomiar w historii, bowiem wcześniejsze urządzenia tego typu mogły rejestrować jedynie całą "dawkę misji" promieniowania naraz. W czasopiśmie Science Advances ukazał się już artykuł na temat prac międzynarodowej grupy naukowców zaangażowanych w pomiary LND, w tym naukowców z Niemieckiego Centrum Kosmicznego DLR (Deutsches Zentrum fuer Luft- und Raumfahrt). Badania te objęły między innymi najdokładniejsze jak dotąd pomiary promieniowania kosmicznego rejestrowanego na Księżycu.
W nadchodzących latach i dziesięcioleciach różne kraje planują wysłanie misji załogowych mających na celu dalsze badanie Księżyca. Promieniowanie kosmiczne stanowi jednak poważne zagrożenie dla zdrowia ludzi - zarówno w przestrzeni kosmicznej, jak i na samym Srebrnym Globie. Już astronauci programu Apollo nosili na swoich ciałach urządzenia do pomiaru poziomu promieniowania zwane dozymetrami.
- To jednak pozwalało wówczas jedynie określać pewną ekspozycję na promieniowanie podczas trwania misji - mówi Oliver Angerer, kierownik projektu LND w DLR Space Administration. - Za pomocą instrumentu LND można natomiast mierzyć różne charakterystyki pola promieniowania w różnych odstępach czasu, co 1, 10 lub 60 minut. Umożliwi to naukowcom obliczenie ?dawki równoważnej?, która jest dużo ważniejsza dla prawidłowego oszacowania skutków biologicznych w ludzkim organizmie.
Zmierzona teraz przez naukowców ekspozycja na promieniowanie kosmiczne jest znacznie lepszym wskaźnikiem promieniowania wewnątrz skafandra kosmicznego. Pomiary te dają równoważną moc dawki - biologicznie ważoną dawkę promieniowania na jednostkę czasu - rzędu 60 mikrosiwertów na godzinę. Dla porównania - podczas długodystansowego lotu samolotem z Frankfurtu do Nowego Jorku moc dawki jest od 5 do 10 razy niższa. Na samej powierzchni Ziemi jest już blisko 200 razy niższa. Innymi słowy, długotrwały pobyt na Księżycu stanowi medyczne i logistyczne wyzwanie, bowiem wystawia to ciała astronautów na działanie dość wysokich dawek promieniowania.
- Ludzkie ciała po prostu nie są w naturalnych warunkach narażone na takie promieniowanie kosmiczne - dodaje Robert Wimmer-Schweingruber z Uniwersytetu Christiana Albrechta (CAU) w Kilonii, którego zespół opracował i zbudował instrument LND. - Podczas dłuższych misji na Księżyc astronauci będą musieli się przed nim jakoś chronić - na przykład przykrywając swój księżycowy habitat grubą warstwą księżycowej skały. Może to zmniejszyć ryzyko późniejszego pojawienia się nowotworów i innych chorób powodowanych długim czasem spędzonym na Księżycu.
Instrument opracowany w Kilonii przeprowadza pomiary nadal, przez cały dzień księżycowy, ale podobnie jak wszystkie inne urządzenia naukowe zainstalowane na tym lądowniku pozostaje wyłączony również przez całą ekstremalnie zimną, około dwutygodniową noc księżycową - celem oszczędzenia energii potrzebnej na przykład na jego rozruch. Przyrząd i lądownik zostały tak zaprojektowane, by pomiary trwały co najmniej rok, przy czym cel ten zdołano już w rzeczywistości osiągnąć. Dane z LND i lądownika są przesyłane na Ziemię za pośrednictwem przekaźnika satelitarnego Queqiao (?Most Sroki?), który znajduje się ponad niewidoczną z Ziemi "stroną" (półkulą) Księżyca.
Dane dotyczące promieniowania kosmicznego są istotne również dla przyszłych misji międzyplanetarnych. Z uwagi na to, że Księżyc nie ma ani ochronnego pola magnetycznego, ani atmosfery, pole promieniowania na jego powierzchni jest podobne do tego, jakie można by zmierzyć w przestrzeni międzyplanetarnej.
- Pomiary z LND są także wykorzystywane do opracowywania modeli komputerowych przydatnych do obliczania oczekiwanej ekspozycji na promieniowanie i udoskonalania naszych modeli, a tym samym przyczyniają się do prac nad ochroną astronautów przed promieniowaniem podczas przyszłych misji kosmicznych. Istotne jest, aby detektor pozwalał też na wyciąganie wniosków dotyczących składu pola promieniowania, na przykład liczby obecnych w nim neutronów i naładowanych cząstek o dużych energiach - dodaje Berger.

Czytaj więcej:
?    Cały artykuł
?    Misja ARTEMIS
?    Queqiao - most pomiędzy Ziemią i niewidoczną stroną Księżyca

Źródło: DLR
Opracowanie: Elżbieta Kuligowska
Na zdjęciu: Lądownik księżycowy Chang'e-4 na zdjęciu wykonanym przez łazik Yutu-2.
Źródło: CNSA/CLEP/NAOC
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/jak-niebezpieczne-jest-promieniowanie-kosmiczne-na-ksiezycu

Jak niebezpieczne jest promieniowanie kosmiczne na Księżycu.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Orion po raz ostatni rozwija skrzydła na Ziemi
2020-09-26. Krystyna Syty  
We wrześniu 2020 zakończył się pewien etap w misji Artemis. Załogowy statek kosmiczny Orion, który wyniesie astronautów poza niską orbitę okołoziemską, przechodzi ostatnią fazę integracji. W zeszłym tygodniu po raz ostatni na Ziemi rozłożono panele słoneczne.
Każde siedmiometrowe ?skrzydło? statku ma zawiasy w dwóch punktach, dzięki czemu po złożeniu paneli Orion zmieści się w owiewce rakiety Space Launch Systems. Panele słoneczne są zaprojektowane do rozkładania w kosmosie. Podczas otwierania na Ziemi mogłyby się złamać pod wypływem siły grawitacji, dlatego podczas testów ?skrzydła Oriona? umieszcza na platformie, która podtrzymuje je w szynach od góry i śledzi ich ruch.
Na filmie można zobaczyć proces rozkładania paneli słonecznych w placówce Neil Armstrong Operations and Checkout. Źródło: ESA
Jest to swego rodzaju kamień milowy dla misji Artemis I. Wszystkie duże integracje sprzętowe zostały zakończone, a rozłożone panele słoneczne następnym razem zobaczymy za pośrednictwem kamer znajdujących się na statku. Pomimo utrudnień związanych pandemią Covid-19 prace nad programem kosmicznym trwają. Ufamy, że zakończą się pomyślnym lotem w przyszłym roku.
Źródła:
Folding the wings on Orion for the last time
Orion spreads its wings

https://www.youtube.com/watch?v=oJn3XOHWBl0&feature=emb_logo

https://news.astronet.pl/index.php/2020/09/26/orion-po-raz-ostatni-rozwija-skrzydla-na-ziemi/

Orion po raz ostatni rozwija skrzydła na Ziemi.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W kosmicznym obiektywie: Ikona NASA ? Vehicle Assembly Building
2020-09-27. Anna Wizerkaniuk
Vehicle Assembly Building, czyli po polsku budynek montowania pojazdów to ikona Centrum Kosmicznego im. Johna F. Kennedy?ego. Wchodzi on w skład kompleksu startowego nr 39, który w przeszłości był wykorzystywany w programach Apollo i Space Transportation System (program wahadłowców), a obecnie platformy startowe służą rakietom firmy SpaceX.
VAB jest jednym z największych budynków na świecie pod względem objętości. W jego wnętrzu znajdują się hala niska o7nbsp;wysokości 64 metrów i cztery hale wysokie, każda mieszcząca umieszczoną na mobilnej platformie startowej rakietę Saturn V. Aby rakieta mogła wyjechać z mierzących 160 metrów wysokości pomieszczeń, w budynku wmontowano cztery 139-metrowe drzwi. Składają się one z 4 paneli w dolnej części, które otwierają się na boki oraz 7 paneli w górnej części podciąganych do góry. Otwarcie czy zamknięcie tych ogromnych drzwi każdorazowo zajmuje aż 45 minut.
Obecnie NASA prowadzi renowację budynku, który ma powtórnie zostać wykorzystany do montażu rakiet ? rakiet Space Launch System (SLS). Jednak tym razem, zamiast przystosowywać VAB pod jeden konkretny typ pojazdów, planowane jest stworzenie wnętrza konfigurowalnego w zależności od potrzeb.
Źródła:
NASA Facts: Vehicle Assembly Building
NASA/Bill White

Zdjęcie w tle: NASA/Bill White

https://news.astronet.pl/index.php/2020/09/27/w-kosmicznym-obiektywie-ikona-nasa-vehicle-assembly-building/

W kosmicznym obiektywie Ikona NASA ? Vehicle Assembly Building.jpg

W kosmicznym obiektywie Ikona NASA ? Vehicle Assembly Building2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwsza planeta w innej galaktyce?
2020-09-27.
Astronomowie być może znaleźli pierwszy dowód na istnienie egzoplanet... pozagalaktycznych.
Droga Mleczna jest pełna planet - znamy ich już ponad cztery tysiące. Teraz jednak naukowcy donoszą o możliwej detekcji pierwszej kandydatki na planetę położoną w innej galaktyce.
Od czasu pierwszego odkrycia pierwszej egzoplanety w 1992 roku (przypomnijmy - dokonał go Polak, Aleksander Wolszczan) astronomowie odkryli tysiące innych globów krążących wokół różnych gwiazd naszej Drogi Mlecznej. Oszacowali też, że nasza Galaktyka może być domem dla nawet 40 miliardów takich obcych światów. Nietrudno więc wyobrazić sobie, że planety powinny być i są powszechne również w innych galaktykach, szczególnie w tych, które wydają się dosyć podobne do naszej.
Ale jeśli chodzi o wykrywanie tych pozagalaktycznych planet, pojawia się już poważny problem. Inne galaktyki są tak daleko od nas, a gwiazdy stłoczone są w nich na tak małym obszarze, że patrząc z perspektywy Ziemi trudno jest nawet zidentyfikować pojedyncze gwiazdy, nie mówiąc już o efektach wywoływanych przez krążące wokół nich planety. Krótko mówiąc, planety pozagalaktyczne na tę chwilę wydają się dla nas nieosiągalne.
Mimo to naukowcy pod kierownictwem Rosanne Di Stefano z Harvard-Smithsonian Center for Astrophysics donoszą, że znaleźli wiarygodną kandydatkę na planetę rezydującą w tak zwanej galaktyce Wir (M51). Znajduje się ona w odległości blisko 23 milionów lat świetlnych od Ziemi, a na niebie można ją zobaczyć (a także sfotografować) w pobliżu gwiazdozbioru Wielkiej Niedźwiedzicy. Hipotetyczna planeta określana jako M51-ULS-1b jest prawdopodobnie nieco mniejsza od Saturna i krąży wokół układu podwójnego gwiazd, w odległości dziesięć razy większej niż średnia odległość Ziemia - Słońce.
Obserwacja tego układu była możliwa dzięki złożeniu się kilku sprzyjających warunków. Układ podwójny będący gospodarzem hipotetycznej planety składa się z gwiazdy neutronowej lub czarnej dziury, która w ogromnym tempie pochłania swą masywną, pobliską gwiazdę towarzyszkę. Spadek i pochłanianie jej gwiazdowej materii uwalnia ogromne ilości energii, czyniąc ten układ jednym z najjaśniejszych źródeł promieniowania rentgenowskiego w całej Galaktyce Wir. Jego jasność na falach rentgenowskich jest z grubsza milion razy większa niż łączna jasność Słońca mierzona na wszystkich długościach fal elektromagnetycznych.
A przy tym źródło tych promieni rentgenowskich - czarna dziura lub gwiazda neutronowa - jest maleńkie. Oznacza to, że planeta wielkości Saturna, krążąca w odległości miliarda kilometrów dalej, może całkowicie zaćmić to źródło promieniowania rentgenowskiego, jeśli tylko przejdzie bezpośrednio na jego tle względem obserwatora na Ziemi. Naukowcy sądzą, że właśnie coś takiego zdołali zaobserwować 20 września 2012 roku.Szczęśliwie układ ten obserwował wówczas rentgenowski teleskop orbitalny Chandra. Źródło promieniowania rentgenowskiego przygasło, a następnie pojawiło się ponownie, przy czym cały dość nietypowy tranzyt trwał około 3 godzin.
W roku 2012 nikt tego jednak nie zauważył, bo ogromne zbiory danych z Chandry nie były wówczas przeszukiwane pod kątem tak krótkich różnic w jasności. Ale gdy z czasem Di Stefano i jej zespół zobaczyli te obserwacje, anomalia była dla nich bardzo wyraźna.
W rzeczywistości jest wiele powodów, dla których źródło rentgenowskie może na krótki czas ściemnić się w opisany wyżej sposób. Jednym z nich jest obecność innej małej gwiazdy, takiej jak biały karzeł, która przesłania przed nami to źródło. Zespół twierdzi, że M51-ULS-1b nie może być jednak białym karłem ani inną podobną gwiazdą, ponieważ obserwowany układ podwójny jest zbyt młody, aby taki stary obiekt gwiazdowy wyewoluował w jego obrębie. Innym potencjalnym wyjaśnieniem jest jakaś naturalna zmienność samego źródła, być może spowodowana tymczasowym przerwaniem napływu materii wpadającej do czarnej dziury lub opadającej na gwiazdę neutronową. Zespół argumentuje tu jednak z kolei, że w takich przypadkach jasność obiektu zmienia się zwykle w bardzo charakterystyczny sposób, przy czym na falach światła o wyższych energiach zmiana taka zachodzi znacznie szybciej. Natomiast w tym konkretnym przypadku wszystkie częstotliwości światła zdawały się przygasać i pojawiać się ponownie w tym samym czasie, co sugeruje raczej efekt zaćmieniowy - tranzyt; w przybliżeniu symetryczny, o kształcie typowym dla tych tranzytów, w których źródło i obiekt zaćmiewający mają porównywalne rozmiary.
Teraz, gdy pojawiła się już pierwsza kandydatka na planetę leżącą w innej galaktyce, Di Stefano i jej współpracownicy twierdzą, że inne podobne ciała mogą zostać dość szybko znalezione. Do dziś zespół przeszukał pod tym kątem tylko niewielką część danych rentgenowskich z Chandry.
 
Czytaj więcej:
?    Cały artykuł
?    Oryginalna publikacja naukowa: M51-ULS-1b: The First Candidate for a Planet in an External Galaxy, R. Di Stefano et al., astro-ph.HE
 
Źródło: Astronomy.com
Opracowanie: Elżbieta Kuligowska
Na zdjęciu: Galaktyka Wir - M51.
Źródło: NASA, ESA, S. Beckwith (STScI) and the Hubble Heritage Team (STScI/AURA)
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/pierwsza-planeta-w-innej-galaktyce

Pierwsza planeta w innej galaktyce.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NASA ogłosiła, kiedy wyśle zaawansowanego drona na Tytana, księżyc Saturna [FILM]
2020-09-27.
Agencja w końcu ujawniła, kiedy rozpocznie się jedna z najbardziej fascynujących misji kosmicznych w historii ludzkości. Tym razem naukowcy nie będą eksplorowali powierzchni planety, tylko księżyca jednej z planet.
Łaziki eksploracyjne powoli, ale nieubłaganie, odchodzą do lamusa. Ich miejsce zajmą zaawansowane drony, które znacznie szybciej, taniej i bezpieczniej poszukają śladów życia na obcych planetach i ich niezwykłych księżycach. Pierwszy w historii test takiego urządzenia w warunkach pozaziemskich odbędzie się już na początku przyszłego roku na powierzchni Marsa.
Wówczas dron o nazwie Ingenuity wraz z łazikiem Perseverance zaczną eksplorować Czerwoną Planetę w poszukiwaniu śladów żywych organizmów. NASA chce sprawdzić w praktyce, czy drony będą mogły sprawdzić się w ekstremalnych warunkach. Jeśli misja przebiegnie pomyślnie, rozpocznie się nowa era badań kosmosu.
Agencja poinformowała, kiedy możemy spodziewać się wysłania drona również na pierwszy księżyc, a mianowicie Tytana. Start ma nastąpić w roku 2027, a w 2034 dron wyląduje na powierzchni obiektu. Misja odbędzie się w ramach programu New Frontiers, której celem jest badanie obcych światów znajdujących się w Układzie Słonecznym.
Tytan jest jednym z najciekawszych znanych nam obiektów. Na powierzchni panują bardzo niskie temperatury, występują naturalne zbiorniki płynnych węglowodorów, a atmosfera jest zdominowana przez azot, czyli podobnie jak na Ziemi. Astrobiolodzy uważają, że występują tam idealne warunki do powstania i rozkwitu różnych form życia. Tytan w obecnej formie przypomina Ziemię sprzed miliardów lat.
Dron eksploracyjny będzie wyposażony w napęd jądrowy, a właściwie radioizotopowy generator termoelektryczny, osiem rotorów i zestaw instrumentów badawczych. Według planu, misja będzie realizowana na obszarze zwanym Shangri-La. Leży on na równiku księżyca i obfituje w piaszczyste wydmy. Na myśl przywodzą one widoki z afrykańskiej Namibii. Dokładnie zbadany zostanie też krater Selk. W nim znajdować się mają oznaki niegdyś występującej tam wody, a także złożonych cząsteczek organicznych na bazie węgla.
Naukowcy planują, że misja naukowa ma potrwać 2,5 roku. W trakcie jej trwania, dron przemierzy ok. 175 kilometrów terenów piaszczystych oraz odbędzie loty nad zbiornikami metanu i etanu. Urządzenie zbada też stan atmosfery. Naukowcy planują wykonać tysiące zdjęć całego globu, a później dzięki nim poszukać śladów życia i ciekawych formacji, które mogą opowiedzieć nam historię ewolucji tego księżyca.
Źródło: GeekWeek.pl/NASA / Fot. NASA
New Dragonfly Mission Flying Landing Sequence Animation

https://www.youtube.com/watch?v=IdYeWN9ZivE&feature=emb_logo

https://www.geekweek.pl/news/2020-09-27/nasa-oglosila-kiedy-wysle-zaawansowanego-drona-na-tytana-ksiezyc-saturna-film/

NASA ogłosiła, kiedy wyśle zaawansowanego drona na Tytana, księżyc Saturna [FILM].jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spektakularny widok na pierścienie Saturna z perspektywy sondy Cassini [FILM]
2020-09-27.
Sonda Cassini spłonęła w atmosferze Saturna w 2017 roku. Zanim jej misja zakończyła się, pojazd wykonał niesamowitej jakości obrazy pierścieni tego gazowego olbrzyma. Obrazy zapierają dech.
Kevin Gill, specjalista od analizy danych multimedialnych w NASA, opublikował na swoim kanale na serwisie YouTube kolejny kosmiczny materiał filmowy. Tym razem możemy zobaczyć na nim całe piękno i tajemniczość pierścieni drugiej największej planety Układu Słonecznego. Chociaż misja sondy już się zakończyła, naukowcy wciąż analizują dane i na ich podstawie zdobywają niezwykle cenną wiedzę na temat historii pierścieni, ich ewolucji i wpływu na Saturna, jego księżyców i Układ Słoneczny.
Obrazy cechują się rozdzielczością 665 metrów na piksel i zostały wykonane w 2017 roku. ?Jako osoba zaangażowana w planowanie zdjęć, wykonywanych tuż po wejściu sondy na orbitę Saturna, które przez 13 lat pozostały najdokładniejszymi znanymi nam obrazami pierścieni, jestem zachwycona jakością tych najnowszych? ... ?Wydaje się najwłaściwsze, by na koniec misji sonda Cassini wykonała tak dobre zdjęcia pierścieni, jak to tylko możliwe? - powiedziała szefowa Cassini Imaging Team, Carolyn Porco ze Space Science Institute w Boulder.
NASA nie zamierza przestać badać Saturna. Jeszcze w latach 20. w kierunku tej planety i jej tajemniczych lodowych księżyców, w tym Tytana, zostaną wysłane misje kosmiczne, dzięki którym będziemy mogli dowiedzieć się, czy znajdują się tam jakieś formy życia.
Źródło: GeekWeek.pl/NASA / Fot. NASA
Saturn's Rings - May 28 2017

https://www.youtube.com/watch?time_continue=28&v=C9wW1JtGfCg&feature=emb_logo

https://www.geekweek.pl/news/2020-09-27/spektakularny-widok-na-pierscienie-saturna-z-perspektywy-sondy-cassini-film/

Spektakularny widok na pierścienie Saturna z perspektywy sondy Cassini [FILM].jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trwa intensywna burza magnetyczna wywołana aktywnością słoneczną
Autor: admin (2020-09-27)
Od kilku dni na Ziemi trwa burza magnetyczna wywołana emisją naładowanych cząstek z dziur koronalnych znajdujących się na Słońcu. Strumień plazmy dociera do naszej planety już od 25 września, ale już teraz wiadomo, że potrwa przynajmniej do jutra.
Rezultatem emisji z dziur koronalnych jest trwająca burza geomagnetyczna. Indeks fluktuacji magnetycznych Kp doszedł do poziomu 5. Efektem było wystąpienie licznych zorzy polarnych widocznych głównie w regionach polarnych. Są też doniesienia o obserwacji zorzy w północnej Norwegii.
Ziemia wkrótce wejdzie w szereg kolejnych strumieni wiatru słonecznego wypływających z dziur koronalnych znajdujących się w północnej cześci tarczy słonecznej. W rezultacie istnieje prawdopodobieństwo intensyfikacji burzy geomagnetycznych o sile G1 dochodzącej do G2, co odpowiada indeksowi fluktuacji magnetycznych na poziomie Kp 5.
Taka pogoda kosmiczna będzie się utrzymywała przynajmniej przez następne 3 dni. Szczególnie duża intensyfikacja wiatru słonecznego spodziewana jest 28 września. Jeśli indeks Kp osiągnie poziom przynajmniej 6 pojawi się szansa, aby zobaczyć zorzę polarną również w północnej Polsce.
Źródło: 123rf.com

https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/trwa-intensywna-burza-magnetyczna-wywolana-aktywnoscia-sloneczna

Trwa intensywna burza magnetyczna wywołana aktywnością słoneczną.jpg

Trwa intensywna burza magnetyczna wywołana aktywnością słoneczną2.jpg

Trwa intensywna burza magnetyczna wywołana aktywnością słoneczną3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zachwycająca zorza rozświetliła niebo w Finlandii
2020-09-27.
Malownicza zorza polarna pojawiła się w Finlandii, na południe od północnego koła podbiegunowego. Niebo mieniło się niezliczoną ilością kolorów - od zieleni aż po róż, fiolet i biel.
Mieszkańcy oraz turyści mogli w nocy z piątku na sobotę podziwiać w mieście Rovaniemi w Laponii spektakl mieniących się świateł - zorzę polarną. Zjawisko świetlne rozpoczęło swój taniec około 22.30 (23.30 polskiego czasu) i trwało kilka godzin. Niebo mieniło się niezliczoną ilością kolorów - od zieleni aż po róż, fiolet i biel.
Koniec września to zwykle dobry czas na obserwacje zorzy polarnej, która powstaje w wyniku przedostawania się naładowanych cząstek ze Słońca do ziemskiej atmosfery.
Jak powstaje zorza?
Zorza polarna powstaje w wyniku rozbłysków słonecznych, podczas których duże ilości naładowanych cząstek są wyrzucane ze Słońca i mkną przez Układ Słoneczny i wpadając na naszą planetę. Dzięki temu w podbiegunowych szerokościach geograficznych, czyli w okolicach biegunów magnetycznych Ziemi, na wysokości około 100 kilometrów nad powierzchnią planety, wzbudzane są atomy w naszej atmosferze i powstają światła zorzy. Na półkuli północnej zorza jest określana łacińską nazwą Aurora borealis, a południowa zorza polarna nosi nazwę Aurora australis.
Zasięg jej występowania zależy od siły rozbłysku na Słońcu - im jest silniejszy, tym większe prawdopodobieństwo, że zorze pojawią się bliżej równika, czyli na półkuli północnej - dalej na południe.
Źródło: Reuters, tvnmeteo.pl
Autor: anw
https://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/swiat,27/zachwycajaca-zorza-rozswietlila-niebo-w-finlandii,327596,1,0.html?p=meteo

Zachwycająca zorza rozświetliła niebo w Finlandii.jpg

Zachwycająca zorza rozświetliła niebo w Finlandii2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Titanic zatonął nie tylko z powodu góry lodowej. Naukowcy dokonali zaskakującego odkrycia
2020-09-27.
Góra lodowa, z którą ponad 100 lat temu zderzył się Titanic, była ostatnim elementem całego łańcucha zdarzeń, który doprowadził do zatonięcia olbrzymiego liniowca. Naukowcy odkrywają nowe tajemnice tej dziejowej katastrofy i wskazują na jego kosmiczne źródło.
W nocy z 14 na 15 kwietnia 1912 roku, przy południowo-wschodnich wybrzeżach kanadyjskiej Nowej Fundlandii, zatonął statek pasażerski Titanic. Najbardziej powszechną teorią określającą przyczynę katastrofy liniowca i śmierci 1,5 tysiąca ludzi było zderzenie się jednostki z górą lodową.
Do dziś jednak nie znana była odpowiedź na pytanie, skąd wzięła się bryła lodu w Atlantyku na tej szerokości geograficznej, gdzie zazwyczaj w kwietniu woda jest zbyt ciepła, aby mogła się utrzymać.
Naukowcy od dawna analizowali kilka różnych teorii, ale żadna nie była dość poparta dowodami. Okazuje się, że przyczyna pojawienia się góry lodowej w tym miejscu o tej porze roku może wcale nie być związana z pogodą i klimatem, lecz z astronomią.
Księżyc był wyjątkowo blisko
Nową teorię przedstawił fizyk z Uniwersytetu Teksańskiego. 4 stycznia 1912 roku Księżyc znalazł się najbliżej Ziemi od 796 roku (kolejny raz znajdzie się tak blisko w 2257 roku). Księżycowa tarcza była więc wyjątkowo jasna i duża, o 15 procent większa i o prawie 35 procent jaśniejsza niż zazwyczaj podczas pełni.
Nie pozostało to bez znaczenia dla naszej planety, ponieważ siła grawitacji wyzwoliła dużo większe niż zazwyczaj pływy morskie. Zmiany poziomu wody przekraczały wówczas 20 metrów. Jednym z miejsc, które najdotkliwiej to odczuły, były wybrzeża Grenlandii. Przypływy a następnie odpływy spowodowały, że od wyspy zaczęły się odrywać olbrzymie góry lodowe.
Jedna z największych, o średnicy około 500 metrów, odłączyła się od lodowca spoczywającego u południowych wybrzeży największej wyspy świata, w rejonie dzisiejszej miejscowości Qassimiut. Lodowiec powstał na skutek opadów śniegu około 100 tysięcy lat temu.
Liczba gór lodowych dryfujących po wodach północnego Atlantyku była zastraszająca. Jednak z powodu braku satelitów i jakichkolwiek innych narzędzi obserwacyjnych, nikt nie wiedział, że wody oceanu stały się prawdziwym "polem minowym".
Po trzech miesiącach od superpełni Księżyca góry lodowe rozprzestrzeniły się niemal po całym północnym Atlantyku, zwłaszcza jednak najliczniej opływając wody okolic Nowej Fundlandii i Nowej Szkocji. Tymczasem 10 kwietnia punktualnie w południe Titanic wypłynął w swój dziewiczy rejs z angielskiego Southampton do Nowego Jorku.
4 dni później pierwsze doniesienia o górach lodowych zaczęły spływać ze statków wycieczkowych, które znajdowały się w rejonie Nowej Fundlandii. Jednak do ostatniej chwili nie zdawano sobie sprawy z istniejącego zagrożenia. Dlaczego?
Wiatr słoneczny i zorza polarna
Przede wszystkim zawiodła komunikacja. Depesza ze statku America o tym, że Titanic mknie ku polu lodowemu, nigdy nie trafiła na mostek. Według najnowszego odkrycia, które badaczka pogody Mila Zinkova opisuje na łamach pisma Weather, wydawanego przez Królewskie Stowarzyszenie Meteorologiczne, przyczyną była burza geomagnetyczna.
Szalała ona podczas feralnej nocy nad północnym Atlantykiem objawiając się zorzą polarną. Wiatr słoneczny pełen naładowanych cząstek pochodzących ze Słońca wnikał do biegunów magnetycznych. Kompasy szalały, a łączność była utrudniona, przez co sygnał SOS z Titanica nie dotarł do innych jednostek.
James Bisset, drugi oficer statku Carpathia, który ratował rozbitków z Titanica, napisał w dzienniku pokładowym, że choć noc była bezksiężycowa, to jednak światło dawała zorza polarna, która była wyjątkowo intensywna i barwna. Zachwycali się nią także sami podróżujący na pokładzie Titanica.
Jeden z nich, nauczyciel Lawrence Beesley, napisał, że światło wyginało się w łuk na północnym niebie, a kolorowe serpentyny sięgały w kierunku gwiazdy polarnej. Badaczka twierdzi, że wystarczyło odchylenie kompasu o zaledwie 0,5 stopnia, aby Titanic zboczył z kursu i wpłynął na pole lodowe.
Kurs na górę lodową
W nocy z 14 na 15 kwietnia 1912 roku o godzinie 23:40 marynarze z bocianiego gniazda zauważyli na wprost od statku ciemną masę, będącą górą lodową. Było już jednak zbyt późno na wykonanie manewru i ratunek.
Naukowcy szacują, że góra lodowa miała 120 metrów średnicy i ważyła 75 milionów ton. Jednak tylko jej 30-metrowy fragment wyłaniał się z wód Atlantyku i mógł być zauważony przez załogę.
15 kwietnia 1912 roku wrak statku osiadł na dnie Atlantyku na głębokości około 3800 metrów. Rozbitków, którzy uratowali się w szalupach wzięła na pokład Carpathia, która dopłynęła na miejsca katastrofy o godzinie 4:00 nad ranem, gdy na niebie wciąż świeciła zielona zorza polarna.
Spośród wszystkich 2224 pasażerów Titanica zginęło 1563 ludzi. Rozbitkowie pływali w oceanie, którego temperatura balansowała na poziomie około zera stopni. Z uwagi, że była to połowa kwietnia temperatura powietrza w tym regionie mogła osiągać w nocy od zera do plus 5 stopni.
Źródło: TwojaPogoda.pl / National Geographic / NASA / Weather.
Fot. Twitter.

Artystyczna wizja katastrofy Titanica. Fot. Willy Stöwer / Wikipedia.

Nad powierzchnią oceanu widoczna była tyla niewielka część góry lodowej. Fot. Rowan Dodds.

Titanic podczas budowy w stoczni Southampton. Fot. Wikipedia.

Titanic Ship Sinking Full Scene

https://www.youtube.com/watch?v=nFfdGUWNges&feature=emb_logo

https://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2020-09-28/titanic-zatonal-nie-tylko-z-powodu-gory-lodowej-naukowcy-dokonali-zaskakujacego-odkrycia/

Titanic zatonął nie tylko z powodu góry lodowej. Naukowcy dokonali zaskakującego odkrycia.jpg

Titanic zatonął nie tylko z powodu góry lodowej. Naukowcy dokonali zaskakującego odkrycia2.jpg

Titanic zatonął nie tylko z powodu góry lodowej. Naukowcy dokonali zaskakującego odkrycia3.jpg

Titanic zatonął nie tylko z powodu góry lodowej. Naukowcy dokonali zaskakującego odkrycia4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nietypowy bolid nad Europą (22.09.2020)
2020-09-27. Krzysztof Kanawka
Dwudziestego drugiego września nad częścią północno-zachodniej Europy zaobserwowano nietypowy bolid. Obiekt wtargnął w atmosferę naszej Ziemi i zdołał się z niej wydostać.
Bolidy to jasne świetlne zjawiska powstałe wskutek wtargnięcia małego obiektu w atmosferę Ziemi. Są to także ?spadające gwiazdy?, czyli meteory, lecz jaśniejsze ? ma to związek z większymi rozmiarami obiektu, który wszedł w atmosferę. Typowy meteor to smuga świetlna po drobince o rozmiarach do kilku milimetrów. Bolid może być śladem po obiekcie rzędu wielkości większym.
Większość bolidów płonie w całości w atmosferze Ziemi. Niektóre (znacznie większe) mają szansę dotrzeć do powierzchni i wówczas stają sie meteorytami. Stosunkowo rzadko trajektoria lotu bolidu jest pod niewielkim kątem względem ziemskiej atmosfery. Wówczas większy obiekt ma szansę przetrwać spotkanie z atmosferą Ziemi i ?uciec? w przestrzeń kosmiczną. W języku angielskim tego typu bolidy są określane jako ?Earth?grazing fireball?.
Dwudziestego drugiego września o 05:53 CEST nad niebem północno-zachodnich Niemiec, Holandii oraz południowej Wlk. Brytanii zaobserwowano jasny bolid. Smuga świetlna powstała podczas przelotu tego bolidu rozjaśniła dużą część nieba. Po analizie dostępnego materiału z sieci Global Meteor Network, udało się ustalić, że bolid ?zanurzył się? w atmosferę prawdopodobnie do wysokości około 91 km. Następnie bolid ?uciekł? w przestrzeń kosmiczną. Wyliczona prędkość wejścia obiektu w atmosferę Ziemi to 34,1 km/s.
Przelot bolidu z 22 września 2020 / Credits ? Global Meteor Network; D. Vida, P. Roggemans, J. Dörr, M. Breukers, E. Harkink, K. Jobse, K. Habraken
Ten bolid (a w przestrzeni kosmicznej meteoroid) poruszał się po bardzo eliptycznej orbicie z peryhelium około 0,29 jednostki astronomicznej i aphelium sięgającym orbity Jowisza (5,2 jednostki astronomicznej). Tak eliptyczna orbita małego obiektu może być pozostałością po dawnej kolizji,dzięki której ten meteoroid ?uciekł? ze swojej planetoidy.
Wiele z tego typu zjawisk nie jest nadal wykrywanych. Ten obiekt nie był wykryty zanim wszedł w atmosferę Ziemi. Jednakże, prawdopodobnie małych obiektów oraz planetoid o średnicy mniejszej od 20 metrów może krążyć w pobliżu Ziemi nawet kilkanaście milionów.
(ESA, IMO)
AMS event #5282-2020
Nagranie z przelotu / Credits ? American Meteor Society

https://www.youtube.com/watch?v=BEDR3lj6nZ0&feature=emb_logo

Przelot bolidu z 22 września 2020 / Credits ? Global Meteor Network; D. Vida, P. Roggemans, J. Dörr, M. Breukers, E. Harkink, K. Jobse, K. Habraken

https://kosmonauta.net/2020/09/nietypowy-bolid-nad-europa-22-09-2020/

 

Nietypowy bolid nad Europą (22.09.2020).jpg

Nietypowy bolid nad Europą (22.09.2020)2.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

LTT 9779b ? planeta o nieprawdopodobnej naturze
2020-09-27.
Międzynarodowy zespół astronomów odkrył pierwszą planetę typu ultra gorący Neptun krążącą wokół pobliskiej gwiazdy LTT 9779.
Wspominana egzoplaneta krąży tak blisko swojej gwiazdy, że jej rok trwa zaledwie 19 ziemskich godzin, co oznacza, że promieniowanie gwiazdowe ogrzewa jej powierzchnię do ponad 1700o C.

W tych temperaturach ciężkie pierwiastki, takie jak żelazo, mogą ulegać jonizacji w atmosferze, a cząsteczki dysocjacji, co zapewnia wyjątkowe laboratorium do badań chemii planet poza Układem Słonecznym.

Chociaż planeta waży dwa razy więcej niż Neptun, jest również nieco większa i ma podobną gęstość. Dlatego LTT 9779b powinna mieć ogromne jądro o masie ok. 28 mas Ziemi i atmosferę stanowiącą około 9% całkowitej masy planety.

Sam układ ma mniej więcej połowę wieku naszego Układu Słonecznego, 2 mld lat, a biorąc pod uwagę intensywne napromieniowanie, planeta podobna do Neptuna nie powinna utrzymywać swojej atmosfery przez tak długi czas. Stanowi to intrygującą zagadkę do rozwiązania: w jaki sposób powstał tak nieprawdopodobny układ?

LTT 9779 to podobna do Słońca gwiazda znajdująca się w odległości 260 lat świetlnych, z astronomicznego punktu widzenia ? rzut kamieniem. Jest bardzo bogata w metale, a jej atmosfera zawiera dwa razy więcej żelaza niż Słońce. Może to być kluczowy wskaźnik, że planeta pierwotnie była znacznie większym gazowym olbrzymem, ponieważ ciała te preferencyjnie tworzą się w pobliżu gwiazd o największej zawartości żelaza.

Wstępne wskazówki dotyczące istnienia planety uzyskano dzięki satelicie TESS w ramach jej misji odkrywania małych planet tranzytowych okrążających pobliskie i jasne gwiazdy na całym niebie. Takie tranzyty można znaleźć, gdy planeta przechodzi bezpośrednio przed swoją gwiazdą macierzystą, blokując część jej światła, a ilość zablokowanego światła ujawnia rozmiar obiektu towarzyszącego.

Sygnał tranzytowy został szybko potwierdzony na początku 2018 roku jako pochodzący od ciała o masie planetarnej, na podstawie obserwacji wykonanych za pomocą instrumentu High Accuracy Radial-velocity Planet Searcher (HARPS), zamontowanego na 3,6-metrowym teleskopie w Obserwatorium ESO w La Silla. HARPS wykorzystuje metodę drgania Dopplera do pomiaru mas planet i charakterystyk orbitalnych, takich jak ich okres. Gdy wykryje się, że obiekty się przemieszczają, można zorganizować pomiary dopplerowskie, aby spróbować skutecznie potwierdzić naturę planet. W przypadku LTT 9779b zespołowi udało się potwierdzić jej obecność już po tygodniu obserwacji.

Profesor James Jenkins z Wydziału Astronomii na Universidad de Chile, który kierował zespołem, powiedział: ?Odkrycie LTT 9779b na tak wczesnym etapie misji TESS było całkowitym zaskoczeniem; ryzykowny krok, który się opłacił. Większość zdarzeń tranzytowych z okresami krótszymi niż jeden dzień to tzw. błąd pierwszego rodzaju (false positives), zwykle podwójne zaćmieniowe gwiazdy tła.?

LTT 9779b jest faktycznie rzadkim obiektem, istniejącym w słabo zaludnionym regionie przestrzeni planetarnej. Znajduje się na tak zwanej pustyni Neptunowej, regionie pozbawionym podobnej populacji planet. Chociaż lodowe olbrzymy wydają się być dość powszechnym produktem ubocznym procesu formowania się planet, nie dzieje się to zbyt blisko ich gwiazd macierzystych. Naukowcy uważają, że planety te zostają pozbawione atmosfery w kosmicznym czasie, kończąc jako tak zwane planety o bardzo krótkim okresie orbitalnym.

Obliczenia dr. Georga Kinga z Wydziału Fizyki Uniwersytetu w Warwick potwierdziły, że LTT 9779b powinna zostać pozbawiona atmosfery w procesie zwanym fotoodparowaniem. Intensywne promieniowanie rentgenowskie i UV pochodzące od młodej gwiazdy macierzystej podgrzały górną warstwę atmosfery planety i powinny były rozdmuchać jej gazy w kosmos. Z drugiej strony obliczenia dr. Kinga wykazały, że nie było wystarczającej ilości nagrzewania rentgenowskiego, aby LTT 9779b mogła wystartować jako znacznie masywniejszy gazowy olbrzym. Efektem odparowania fotoelektrycznego powinna być albo naga skała albo gazowy olbrzym. Ponieważ jest inaczej, astronomowie muszą wyjaśnić historię tej planety.

Jak zauważył prof. Jenkins: ?Modele struktur planetarnych mówią nam, że planeta jest światem zdominowanym przez olbrzymie jądro, ale co najważniejsze, powinien istnieć gaz atmosferyczny o masie dwóch-trzech mas Ziemi. Ale jeżeli gwiazda jest tak stara, dlaczego w ogóle atmosfera istnieje? Cóż, gdyby LTT 9779b rozpoczęła swoje życie jako gazowy olbrzym, to proces wylewu z powierzchni Roche?a mógłby przenieść znaczące ilości gazu atmosferycznego na gwiazdę.?

Proces wylewu z powierzchni Roche'a to proces, w którym planeta zbliża się tak bardzo do swojej gwiazdy, że jej silniejsza grawitacja może przechwycić zewnętrzne warstwy planety, powodując jej przeniesienie się na gwiazdę, a tym samym znaczne zmniejszenie masy planety. Modele przewidują wyniki podobne do tych z układu LTT 9779, ale również wymagają dopracowania.

Możliwe też, że LTT 9779b dotarła na swoją obecną orbitę dość późno, a więc nie miała dość czasu na pozbycie się atmosfery. Zderzenia z innymi planetami w układzie mogły wyrzucić ją do wewnątrz w kierunku gwiazdy. Ponieważ jest to tak wyjątkowy i rzadki świat, bardziej egzotyczne scenariusze mogą być wiarygodne.

Ponieważ planeta wydaje się posiadać znaczącą atmosferę i dlatego, że krąży wokół stosunkowo jasnej gwiazdy, przyszłe badania atmosfery planetarnej mogą odkryć niektóre z tajemnic związanych z tym, jak takie planety powstają, jak ewoluują a także szczegóły tego, z czego są zbudowane. Jenkins podsumował: ?Planeta jest bardzo gorąca, co motywuje do poszukiwania pierwiastków cięższych od wodoru i helu, a także zjonizowanych jąder atomowych. To otrzeźwiające myślenie, że ta ?nieprawdopodobna planeta? jest prawdopodobnie tak rzadka, że nie znajdziemy innego podobnego laboratorium do szczegółowych badań natury ultra gorących Neptunów. Dlatego musimy wydobyć z tego nieoszlifowanego diamentu jak najwięcej wiedzy, obserwując go w nadchodzących latach zarówno przy pomocy instrumentów kosmicznych jak i naziemnych.?

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
University of Warwick

Urania
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2020/09/ltt-9779b-planeta-o-nieprawdopodobnej.html

LTT 9779b ? planeta o nieprawdopodobnej naturze.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ATHENA odsłoni głębię gorącego Wszechświata. Polski wkład w przyszłą misję ESA [WYWIAD]
2020-09-27.
Obserwacja kosmosu w paśmie rentgenowskim nie jest sprawą prostą ? ziemska atmosfera skutecznie tłumi wpadające w nią wysokoenergetyczne fale w takim zakresie promieniowania. Aby je wychwytywać, potrzebny jest teleskop znajdujący się w przestrzeni pozaziemskiej. Europejska Agencja Kosmiczna od dłuższego już czasu pracuje nad odpowiednim ku temu narzędziem nowej generacji ? największym obserwatorium promieniowania X, jakie dotąd widział świat, o nazwie ATHENA. Ważny udział w tym przedsięwzięciu mają polscy naukowcy i inżynierowie z wielu różnych rodzimych ośrodków ? tworzący razem zespół, któremu przewodzi prof. Agata Różańska z Centrum Astronomicznego im. Mikołaja Kopernika PAN, koordynatorka polskiego zaangażowania w tym międzynarodowym programie.
Marcin Kamassa: Pani Profesor, dlaczego obserwacje w paśmie rentgenowskim są tak istotne dla postępu dalszych badań Wszechświata? Co jeszcze pozwolą ujawnić, mając na uwadze wcześniejsze dokonania misji takich teleskopów kosmicznych jak CHANDRA czy XMM-Newton?
Prof. Agata Różańska: Eksploracja kosmosu w dziedzinie rentgenowskiej trwa już ponad 60 lat (odkąd nauczyliśmy się budować satelitarne misje rentgenowskie). Badając rozkład obserwowanej materii we wszystkich kierunkach, okazało się, że prawie 50% gazu uwięziona jest w fazie gorącej, rozgrzanej do milionów stopni Celsjusza. Gaz ten wyświeca promienie X (rentgenowskie). Te promienie wpadają do naszych detektorów, naukowcy je badają, ale jeszcze nie rozumieją, jak doszło do powstania tak wielkich obszarów związanego grawitacyjnie, gorącego gazu - a jest on wszędzie: w galaktykach, gromadach galaktyk, w sąsiedztwie czarnych dziur, oraz w obszarach międzygalaktycznych. Chcemy wiedzieć, jaki mechanizm fizycznie podgrzewa ten gaz, jaki jest jego związek z chłodną materią obserwowaną klasycznie w dziedzinie optycznej (na przykład teleskopem Hubble'a).
Teleskop misji ATHENA ma zapewnić w tej kwestii zupełnie nowe możliwości ? jak bardzo może poszerzyć obszar wiedzy na temat energetycznych zjawisk kosmicznych i charakteru gorącej materii międzygwiezdnej?
Satelitarny teleskop rentgenowski ATHENA będzie pod każdym względem nowatorski. Zadecydują o tym na przykład specjalnie wyprofilowane lustra, dodatkowo wyposażone w rowki pomagające skupić niesłychanie energetyczne promienie rentgenowskie ? zapewnią większą czułość instrumentu. Na tym jednak nie koniec ? dwa zastosowane detektory (odpowiedniki aparatów fotograficznych i spektrometrów w dziedzinie optycznej) będą zbudowane przy wykorzystaniu najnowszych technologii, które jeszcze nie były stosowane w teleskopach rentgenowskich. Dzięki użytym technologiom odkryjemy nowe, dotychczas nieobserwowane obiekty rentgenowskie, a te już znane zobaczymy dokładniej. To pozwoli nam zbadać ich cechy fizyczne, jak rozkład w przestrzeni oraz skład chemiczny? i być może odkryć mechanizm ich powstawania.
Czytaj też: Uniwersytet Zielonogórski w konsorcjum na rzecz misji ATHENA
Z jakimi wyzwaniami wiąże się budowa tego typu zaawansowanego instrumentu?
ATHENA w każdym rozpatrywanym wymiarze będzie wielką misją kosmiczną - zarówno pod względem gabarytów, kosztów, ilości państw zaangażowanych w jej budowę, jak i długiego czasu konstrukcji satelity. Jest to skomplikowane przedsięwzięcie organizacyjne, wymagające ciągłych spotkań, telekonferencji i regularnych raportów. Zastosowanie nowych technologii wymaga przeprowadzenia licznych testów w warunkach imitujących przestrzeń kosmiczną, tak aby zapewnić prawidłowe działanie całego teleskopu na orbicie.
Mając na uwadze wciąż odległy horyzont zakończenia przygotowań do startu misji (spodziewanego na 2032 rok) ? na czym obecnie skupiają się działania polskich specjalistów w ramach programu?
Naukowcy cały czas wymyślają nowe cele naukowe misji, czyli prowadzą swoje badania i sprawdzają, co ATHENA wniesie nowego do ich tez naukowych. Inżynierowie budują natomiast konkretne podsystemy. Centrum Badań Kosmicznych jest odpowiedzialne za koło wymiany filtrów dla kamery o dużym polu widzenia (z ang. Wide Field Imager) oraz za trzy elementy elektroniczne dla obydwu detektorów. W tym samym czasie polska firma przemysłu kosmicznego, Astronika buduje drzwi do swego rodzaju termosu, w którym będzie chłodzony drugi, niezwykle czuły detektor.
Czytaj też: Nowy sposób produkcji promieniowania rentgenowskiego w gwiazdach odkryty przez astronomów
Na jakim etapie (w jakim stadium) realizacji harmonogramu znajduje się obecnie projekt? Jak przedstawiają się jego kolejne kamienie milowe?
Budowa ATHENy odbywa się pod ścisłym nadzorem specjalistów z Europejskiej Agencji Kosmicznej. Wspólnie z członkami konsorcjum satelity przechodzimy ściśle określone fazy projektu, zaliczając wcześniej wytyczone tak zwane ?kamienie milowe?. W lipcu 2019 w Krakowie odbyły się testy akustyczne koła wymiany filtrów, które jednoznacznie pokazały, że nie ma potrzeby, by na czas startu umieszczać detektor WFI w próżni. Był to bardzo ważny test, gdyż wygenerowanie próżni na czas startu wiąże się z dodatkowymi kosztami.
Polscy inżynierowie pokazali, że zaprojektowana przez nich konstrukcja mechaniczna pozwoli ochronić niesłychanie cienki filtr przed działaniem fal akustycznych. Wyniki testów spotkały się z dużym uznaniem całego konsorcjum ? były istotnym elementem zakończenia fazy formułowania misji (z ang. Mission Formulation Review). W marcu 2020 roku zakończyło się natomiast testowanie mechanizmu otwierania "drzwi" przez firmę Astronika.
Następnym ważnym kamieniem milowym jest zbudowanie modeli wszystkich podsystemów i próba ich połączenia (opisując bardzo ogólnie). Ta faza zakończy się adopcją misji (z ang. Mission Adoption Review). Jeszcze długa droga przed nami do czasu wyniesienia misji na orbitę, które planowane jest na rok 2032.
Czytaj też: Kosmiczne teleskopy Hubble oraz Chandra w trybie awaryjnym
To program, w którym uczestnictwo ma poważne znaczenie bezpośrednio dla CAMK PAN. Jakiego typu kompetencje pozwala doskonalić i jakie kierunki badań otwiera w tym konkretnym przypadku?
Pod względem aktywności CAMK PAN jest to niezmiernie ważny projekt. Dotychczas nasze zaangażowanie w misje kosmiczne było mniej sformalizowane? to znaczy, uczestniczyliśmy w budowie misji INTEGRAL i HERSCHEL, ale nie mieliśmy bezpośrednio podpisanych kontraktów z Europejską Agencją Kosmiczną. W przypadku satelity ATHENA zdobyliśmy finansowanie z programu PRODEX ESA, który ma na celu połączenie nauki z przemysłem i pełnimy funkcję narodowego współwykonawcy koordynującego działania przy budowie podzespołów teleskopu. Naukowcy z CAMK PAN wchodzą w skład konsorcjum satelity ATHENA i naukowych grup roboczych.
Wspomniany program PRODEX realizowany jest w Polsce w charakterze programu opcjonalnego w ramach składki wniesionej do ESA przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Najbardziej aktualne decyzje w tym zakresie zapadały dość niedawno, bo w listopadzie ubiegłego roku na Radzie Ministerialnej w Sewilli. Czy obecny poziom zadeklarowanego zaangażowania pozwala w całości wykorzystać potencjał polskich naukowców w tym przedsięwzięciu?
Jak to zwykle bywa, deklaracji było więcej niż pieniędzy, albowiem o pieniądze ubiegało się kilka projektów na naukowe misje kosmiczne. Pomimo, że projekty naukowe dają 100% tak zwanego zwrotu geograficznego, to jednak instrumenty wykonywane na ich potrzeby są bardzo mocno dostosowywane pod konkretne misje ? wręcz wyjątkowe i nie nadają się do szybkiej komercjalizacji.
Wobec tego toczy się nieustanna walka pomiędzy projektami zapewniającymi duży zwrot geograficzny (czyli skalę, z jaką składka wniesiona do ESA wraca do naszego kraju), a tymi zapewniającymi wysoką komercjalizację produktu ? jak na przykład systemy geolokalizacji. W samym projekcie ATHENA wykorzystujemy w całości potencjał polskich naukowców.
Czytaj też: Trzy dekady legendy. Okrągła rocznica wystrzelenia Teleskopu Hubble'a
Mając to wszystko na uwadze, spodziewanym jest, że jeszcze na długo przed swoim startem misja ATHENA zapewni szersze możliwości i przygotowanie technologiczne wielu polskich podmiotów naukowych oraz inżynieryjnych do kolejnych podobnych przedsięwzięć. W jakich zapowiadanych innych programach ta wiedza użytkowa będzie mogła okazać się pomocna?
Naukowe misje kosmiczne powstają w sposób ciągły. Pod koniec 2019 roku zostałam zaproszona do pracy nad dokumentem definiującym zagadnienia przedsięwzięć naukowych w nowym programie ESA 2050, który pomoże sformułować misje badawcze na lata 2035-50. Podsumowując, nie mam żadnych wątpliwości, że wiedza i doświadczenia zdobyte przy budowie podsystemów do ATHENy, a także uczestnictwo w tak olbrzymim projekcie, pozwolą polskim podmiotom w sposób bezkolizyjny, wręcz automatyczny, wejść w nowe projekty satelitarne badające nasz Wszechświat.
Zdecydowanie jest to temat, do którego będziemy wielokrotnie wracać w miarę osiągania kolejnych kamieni milowych programu. Serdecznie dziękuję Pani za rozmowę.
Dr hab. Agata Różańska - koordynatorka polskiego zaangażowania w ramach międzynarodowego konsorcjum budującego teleskop kosmiczny misji ATHENA. Pracuje na stanowisku profesora nadzwyczajnego w Centrum Astronomicznym im. Mikołaja Kopernika PAN w Warszawie. Zakres naukowych zainteresowań obejmuje przede wszystkim modelowanie emisji promieniowania z atmosfer dysków akrecyjnych w aktywnych jądrach galaktyk i rentgenowskich układach podwójnych.
Ilustracja: X-IFU Consortium (DB/X-IFU) [the-athena-x-ray-observatory.eu]
[NEW VERSION] X-IFU, unveiling the secrets of the hot and energetic Universe
https://www.youtube.com/watch?v=KU9djJsk-1k&feature=emb_logo
Ilustracja: X-IFU Consortium (DB/X-IFU) [the-athena-x-ray-observatory.eu]
Ilustracja: X-IFU Consortium (DB/X-IFU) [the-athena-x-ray-observatory.eu]
Fot. Profesor CAMK dr hab. Agata Różańska [zbiory prywatne]
https://www.space24.pl/athena-odsloni-glebie-goracego-wszechswiata-polski-wklad-w-przyszla-misje-esa-wywiad

ATHENA odsłoni głębię gorącego Wszechświata. Polski wkład w przyszłą misję ESA [WYWIAD].jpg

ATHENA odsłoni głębię gorącego Wszechświata. Polski wkład w przyszłą misję ESA [WYWIAD]2.jpg

ATHENA odsłoni głębię gorącego Wszechświata. Polski wkład w przyszłą misję ESA [WYWIAD]3.jpg

ATHENA odsłoni głębię gorącego Wszechświata. Polski wkład w przyszłą misję ESA [WYWIAD]4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Już wiemy, jaką dawkę promieniowania otrzymają astronauci na Księżycu
2020-09-28.
Stany Zjednoczone, Chiny, Japonia, Indie i kraje europejskie planują wysłać ludzi na Księżyc. Najszybciej uczynią to Amerykanie, dlatego NASA postanowiła sprawdzić, czy nie zagrozi im zabójcze promieniowanie.
Powrót na naturalnego satelitę naszej planety ma nastąpić już za 4 lata. Do tego momentu pozostało bardzo mało czasu, zatem to najwyższy czas na to, by dowiedzieć się, jak bardzo ekstremalne warunki będą czekały tam na pierwszych kolonizatorów. Okazuje się, że nie będzie łatwo im tam przetrwać, ale w końcu nie ma takich przeszkód, których człowiek nie pokona.
W ramach misji Chang'e-4, na pokładzie księżycowego lądownika znalazły się instrumenty przeznaczone do pomiaru promieniowania. Urządzenie wylądowało po niewidocznej z Ziemi stronie powierzchni Srebrnego Globu. Instrumenty zarejestrowały promieniowanie na poziomie ok. 60 mikrosiwertów na godzinę.
Oznacza to, że promieniowanie jest tam ok. 300 do 1000 razy wyższe, niż to, na które jesteśmy narażeni tutaj na Ziemi, od ok. 5 do 10 razy wyższe niż podczas lotu długodystansowego samolotem i ok. 2,6 razy wyższe niż doświadczają astronauci na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Niby jest jest to dużo, a jednak takie dawki zagrażają zdrowiu, a nawet życiu astronautów. Dlaczego?
Ponieważ będą oni spędzali na powierzchni Księżyca całe miesiące, a nawet lata, a nie jak w ramach misji Apollo, przez kilka dni. NASA planuje lot na ten glob nie po to, by go zdobyć, bo to już miało miejsce 50 lat temu, tylko po to, by tam pozostać na zawsze. W grę wchodzi więc budowa tam kolonii i rozpoczęcie ery kosmicznego górnictwa, by pozyskiwać surowce na potrzeby rozwoju pierwszych miast. Długotrwała ekspozycja na promieniowanie może odbić się na zdrowiu astronautów. NASA planuje więc budowę baz w jaskiniach lub pod powierzchnią, by ograniczyć ten problem.
Sen z powiek naukowców spędza też regolit, czyli księżycowy pył. Już podczas misji Apollo na Srebrny Glob, astronauci skarżyli się, że kontakt z regolitem wywołuje u nich nieprzyjemne doznania. Chociaż astronauci, podczas wykonywania misji, zawsze mieli na sobie skafandry kosmiczne, to jednak gdy wracali na pokład statków kosmicznych, ściągali je i wówczas kichali i łzawiły im oczy.
Inżynierowie ze Stony Brook University School of Medicine przeprowadzili eksperyment z udziałem księżycowego pyłu. Okazuje się, że jest on znacznie groźniejszy dla ludzi, niż wcześniej nam się wydawało. Księżycowy pył nie tylko niszczy komórki w ciele człowieka, ale również może doprowadzić do uszkodzenia genomu.
Niewątpliwie jest to ogromny problem, bo z regolitem bardzo ciężko będzie sobie poradzić. Pył ten jest niezwykle drobny i naelektryzowany wysokoenergetycznymi cząstkami pochodzącymi ze Słońca. Potrafi osadzić się na skafandrach, na nich przedostać do wnętrz baz czy stacji kosmicznych i w nich rozprzestrzenić.
Naukowcy przygotowali eksperyment, w trakcie którego wykorzystali żywe komórki myszy i ludzi, a następnie wystawili je na działanie sztucznie przygotowanego księżycowego pyłu. Pył w dłuższej perspektywie czasu uszkadzał komórki, a nawet zmieniał ich DNA. Niestety, nie wiadomo dokładnie, dlaczego księżycowy pył ma tak degradujący wpływ na komórki i DNA. Prawdopodobnie chodzi o jego wielkość i kształt, co pozwala mu dostać się do płuc, a później do krwiobiegu. W tej materii potrzebne są kolejne badania.
Źródło: GeekWeek.pl/Science Magazine / Fot. NASA
https://www.geekweek.pl/news/2020-09-28/juz-wiemy-jaka-dawke-promieniowania-otrzymaja-astronauci-na-ksiezycu/

Już wiemy, jaką dawkę promieniowania otrzymają astronauci na Księżycu.jpg

Już wiemy, jaką dawkę promieniowania otrzymają astronauci na Księżycu2.jpg

Już wiemy, jaką dawkę promieniowania otrzymają astronauci na Księżycu3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Planety istnieją też poza naszą galaktyką? Pierwszą właśnie odkryliśmy
2020-09-28.
Planety to najbardziej we Wszechświecie obiecujące miejsca pod względem występowania życia. Dlatego astronomowie tak gorączkowo ich poszukują. Do tej pory uwagę skupiały obiekty tylko w naszej galaktyce.
Okazuje się jednak, że planety istnieją również w innych galaktykach. Chociaż teoretycznie nie jest to dla nas niczym wielkim, to jednak do tej pory żadnej takiej nie odkryliśmy, zatem nie mogliśmy być tego pewni. Teraz się to zmieniło. Astronomowie wyliczają, że w Drodze Mlecznej mogą istnieć miliardy egzoplanet. Do tej pory wykryliśmy tylko 4 tysiące.
Przy okazji egzoplanet w naszej galaktyce, warto wspomnieć, że pierwszą w 1992 roku odkrył Polak, Aleksander Wolszczan, astronom z Torunia. Nadszedł zatem czas na odkrywanie planet w obcych galaktykach. Być może to tam szybciej, niż pod naszym nosem, znajdziemy oznaki rozkwitającego życia. Przynajmniej taką nadzieję mają astrobiolodzy.
Bardzo obiecujące wieści dochodzą do nas z Harvard-Smithsonian Center for Astrophysics. Astronomowie odkryli bardzo ciekawy obiekt w galaktyce Wir (M51). Znajduje się on w odległości blisko 23 milionów lat świetlnych od Ziemi. Kandydatkę na pierwszą egzoplanetę z obcej galaktyki nazwano M51-ULS-1b i, według obliczeń, jest prawdopodobnie nieco mniejsza od Saturna oraz krąży wokół układu podwójnego gwiazd, w odległości dziesięć razy większej niż średnia odległość Ziemi od Słońca.
Jak astronomowie wykryli tę egzoplanetę? Znajduje się ona w bliskiej odległości gwiazdy neutronowej lub czarnej dziury, która w szybkim tempie pochłania materię ze swojej towarzyszki. W procesie tym jest uwalniana tak ogromna ilość energii w postaci promieniowania rentgenowskiego, że obszar ten jest jednym z najjaśniejszych w całej galaktyce Wir.
Jednak część źródła promieniowania była przez kilka godzin obserwacji przyćmiona. Oznaczało to dla naukowców, że na linii Ziemi oraz gwiazdy neutronowej i czarnej dziury znajduje się mały obiekt. Dla astronomów jest niemal pewne, że jest to planeta, ponieważ obserwacja tranzytu obiektu jest charakterystyczna dla egzoplanet, które wykrywamy w naszej galaktyce. Niestety, pomimo tego faktu, obecnie naukowcy nie mają jednoznacznych dowodów na to, że jest to planeta i długo mogą ich nie mieć, bo obserwacje takich obiektów są niezwykle trudne.
Astronomowie zamierzają teraz przejrzeć cenne dane z kosmicznego obserwatorium teleskop Chandra w poszukiwaniu większej ilości takich obiektów i wykonywanych przez nie tranzytów na tle energetycznych obiektów. Wszystkie wskazuje na to, że lata 20. będą obfitowały w wiele odkryć egzoplanet nie tylko przemierzających naszą galaktykę, ale również obce, znajdujące się miliony lat świetlnych od nas.
Źródło: GeekWeek.pl/arXiv / Fot. NASA
https://www.geekweek.pl/news/2020-09-28/planety-istnieja-tez-poza-nasza-galaktyka-pierwsza-wlasnie-odkrylismy/

Planety istnieją też poza naszą galaktyką Pierwszą właśnie odkryliśmy2.jpg

Planety istnieją też poza naszą galaktyką Pierwszą właśnie odkryliśmy.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)