Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

XXV Ogólnopolski Zlot Miłośników Astronomii OZMA 2021 ? trwają zapisy !
2021-06-29. Redakcja
W dniach 12-15 sierpnia 2021 r. w Obserwatorium Astronomicznym w Niedźwiadach koło Szubina, woj. kuj-pom. odbędzie się  XXV Ogólnopolski Zlot Miłośników Astronomii OZMA 2021.
Organizatorem OZMA  tradycyjnie jest  PPSAE. Jubileuszowy zlot będzie bogaty w wydarzenia. Organizatorzy starają się łączyć szerokie spektrum tematów związanych z astronomią czy kosmosem. W programie przewidziano obserwacje przez sprzęt znajdujący się na wyposażeniu obserwatorium, wykłady , prelekcje, warsztaty, ciekawe wystawy i konkursy z nagrodami.  To już po raz 25 miłośnicy gwiezdnych obserwacji spotykają się na tym najstarszym i najpopularniejszym w naszym kraju zlocie miłośników astronomii. OZMA nie jest typowym zlotem astronomicznym. Ma raczej charakter ?star party?.
Organizatorzy zapraszają do udziału w imprezie zarówno zawodowych astronomów, zaawansowanych miłośników, jak i też zupełnie początkujących adeptów astronomii lub też po prostu  ludzi, którzy w niebanalny sposób chcą spędzić kilka dni w ciekawym miejscu.   Nie ma żadnych ograniczeń wiekowych, mile widziane całe rodziny, ich przyjaciele, kluby i stowarzyszenia.
Zachęcamy do zabrania ze sobą sprzętu obserwacyjnego (ciemne niebo i otwarty horyzont!), zdjęć, filmów oraz pochwalenia się swoimi dokonaniami z zakresu astronomii. Każdy uczestnik otrzyma możliwość prezentacji swoich dokonań i osiągnięć. Dla najlepszych nagrody i wyróżnienia. Teren zlotu położony jest wśród czystych lasów z dala od miejskich świateł  i zgiełku. Miasteczko namiotowe znajduje się w bezpośrednim sąsiedztwie pola obserwacyjnego i wyremontowanej siedziby Stowarzyszenia, w której znajduje się zaplecze socjalne oraz klimatyzowana sala wykładowa. Wszyscy ?ozmowicze? będą mogli korzystać przez cały okres trwania zlotu ze sprzętu, który jest na wyposażeniu obserwatorium oraz brać udział w wszystkich punktach programu. Na wyposażeniu Obserwatorium są m.in. teleskop słoneczny Coronado 90 mm, teleskop  Newtona 605/2820 mm oraz dwa teleskopy 400 mm.
Noclegi ? tylko własne namioty lub przyczepy kempingowe. Kwatery lub hotele w pobliżu Niedźwiad ? we własnym zakresie.
Liczba uczestników jest ograniczona , decyduje kolejność zgłoszeń. Zapisy przyjmujemy  do 7 sierpnia.
Pytania i zapisy na zlot proszę kierować na adres poczty elektronicznej [email protected] lub tel. 608 228 861
Jak zapisać się na zlot oraz więcej informacji o XXV OZMA na oficjalnej stronie organizatora: ppsae.pl
OZMA XXV
https://www.youtube.com/watch?v=c4qToQ77tBw&feature=emb_imp_woyt
https://kosmonauta.net/2021/06/xxv-ogolnopolski-zlot-milosnikow-astronomii-ozma-2021-trwaja-zapisy/

XXV Ogólnopolski Zlot Miłośników Astronomii OZMA 2021 ? trwają zapisy.jpg

XXV Ogólnopolski Zlot Miłośników Astronomii OZMA 2021 ? trwają zapisy2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z czym w kosmos? Rusza 3. Forum Sektora Kosmicznego
2021-06-29. Grzegorz Jasiński
Polska nie buduje rakiet i nie realizuje samodzielnych kosmicznych misji badawczych, ale ma doświadczenie w przemyśle kosmicznym, którym zajmuje się w naszym kraju już około 70 firm. Organizator ruszającego dziś on-line 3. Forum Sektora Kosmicznego, Paweł Wojtkiewicz podkreśla, że mamy tu już wielu specjalistów. Bezpośrednio w branży kosmicznej pracuje w Polsce ponad 1000 wykwalifikowanych osób, inżynierów i pracowników naukowych. Polski przemysł kosmiczny specjalizuje się w elektronice, budowie specjalistycznych instrumentów na potrzeby misji badawczych, mamy bardzo wielu specjalistów w obszarze oprogramowania, czy też mechaniki do zastosowania w sektorze kosmicznym.
Grzegorz Jasiński, RMF FM: Na pierwszy rzut oka Polska nie kojarzy się nam samym z przemysłem kosmicznym, nie latamy w kosmos, nie mamy astronautów, nie wysyłamy rakiet na orbitę. Jednak Polska ma przemysł kosmiczny. Jak duży to przemysł, jak wielu ludzi pracuje w tym przemyśle, jakie są jego roczne obroty?
Paweł Wojtkiewicz: Tak rzeczywiście, Polska nie wysyła rakiet w przestrzeń kosmiczną. Nie prowadzimy też samodzielnych misji badawczych na inne planety, ale mamy już własne satelity na orbicie. Warto wspomnieć chociażby o 2 satelitach z serii BRITE. Polskie firmy uczestniczą też w programach kosmicznych Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) i z pomocą tych projektów programu ESA polskie podmioty uczestniczą w wielu misjach kosmicznych. Polska przystąpiła do Europejskiej Agencji Kosmicznej w 2012 roku i od tego czasu naprawdę bardzo dużo podmiotów, firm, instytutów badawczych wzięło udział w wielu jej misjach. Jeżeli cofniemy się mniej więcej do siedemdziesiątego roku i policzymy wszystkie misje, w których brały udział polskie podmioty, to jest to już 77, a teraz już pewnie około 80 różnych misji. to były misje, które miały za zadanie eksplorację przestrzeni kosmicznej, badanie ciał Układu Słonecznego, czy też misji, których zadaniem była obserwacja Ziemi. Jeżeli chodzi o przemysł kosmiczny mamy tutaj, może nie spektakularne, ale bardzo znaczące doświadczenie. W związku pracodawców sektora kosmicznego jest zrzeszonych obecnie 70 podmiotów, małych, średnich firm, dużych przedsiębiorstw, także instytutów badawczych, łącznie te podmioty zatrudniają około 6000 pracowników. Z tego oczywiście część pracuje tylko i wyłącznie dla branży kosmicznej,  ostrożne szacunki pozwalają twierdzić, że jest to ponad 1000 wykwalifikowanych osób, inżynierów, pracowników naukowych, którzy bezpośrednio pracują w branży kosmicznej.
W jakich dziedzinach jesteśmy tutaj mocni?
Tutaj mamy bardzo szeroką ofertę. Jesteśmy mocni, jeżeli tego sformułowania tutaj można użyć, w elektronice, wszelkiego typu specjalistycznych instrumentach, które są opracowane na potrzeby misji badawczych, mamy bardzo wielu specjalistów w obszarze oprogramowania, czy też mechaniki do zastosowania w sektorze kosmicznym. Warto także wspomnieć, że mamy bardzo szerokie doświadczenia zarówno w tym segmencie tzw. Upstream, czyli tym obszarze sektora kosmicznego, który dla obserwatora, który na co dzień nie ma styczności z tą branżą, jest na najbardziej widoczny, czyli chodzi o produkcję elementów rakiety, produkcję elementów satelity. Ale mamy też ogromne doświadczenie i ogromny potencjał w tym segmencie, który nazywamy Downstream, czyli w segmencie wykorzystania wszelkich danych, które dostarczają na Ziemie, setki satelitów, które krążą teraz po orbitach wokół Ziemi. Tak że tutaj mamy wielu specjalistów, zarówno w firmach, jak i instytutach badawczych, którzy potrafią przetworzyć te dane i na podstawie tych danych stworzyć rozwiązania, aplikacje w taki sposób, że mogą z tych aplikacji, tych rozwiązań korzystać zarówno jednostki administracji, jak i chociażby firmy.
Jakie są perspektywy rozwoju tego przemysłu w tej konkretnej chwili, w okresie - miejmy nadzieję - już popandemicznym, kiedy gospodarki będą się rozpędzać? Jaką mamy szansę na zdobycie większej pozycji, bardziej znaczącej roli w tym przemyśle w najbliższych latach?
Oczywiście sektor kosmiczny odczuje z pewnością skutki pandemii z większym opóźnieniem, niż pozostałe branże. W tej chwili możemy mówić o pewnym spowolnieniu, są sygnały, że być może niektóre fundusze przeznaczone na sektor kosmiczny będą w skali globalnej zmniejszane, ale z drugiej strony obserwujemy naprawdę bardzo duży boom i bardzo duży wzrost zainteresowania sektorem kosmicznym i w ogóle wzrost zainteresowania, tym czym jest przemysł kosmiczny. Mamy szereg bardzo dużych inicjatyw, które w skali globalnej mogą w przyszłości generować miliardowe zyski. Możemy tutaj wspomnieć o globalnych sieciach, konstelacjach satelitów, które mają za zadanie dostarczać internet do każdego zakątka Ziemi. Tak to nazwijmy. Skutki pandemii dla sektora kosmicznego będą odczuwalne, ale  prawdopodobnie będzie to rozłożone w czasie, więc wszystkie firmy mają nadzieję, że nie będzie to miało tak katastrofalnych skutków, jak dla innych branż.
Czego spodziewa się pan po najnowszym najbliższym forum sektora kosmicznego? Jakie decyzje mogą tam zapaść, jakie pojawia się oferty, projekty, pomysły?
Forum Sektora Kosmicznego, które jest organizowane 29 czerwca, jest trzecią edycją wydarzenia. Zawsze podczas Forum firmy miały okazję porozmawiać z administracją, także przedstawiciele administracji mieli okazję porozmawiać z przemysłem o tym, co jest najważniejsze dla sektora kosmicznego i co może w szerszym kontekście jest najważniejsze dla innowacyjnej gospodarki w naszym kraju. Bo sektor kosmiczny jest tutaj w awangardzie, jeżeli chodzi o innowacyjne rozwiązania dla gospodarki.  Forum Sektora Kosmicznego 2021 będzie miało 3 główne bloki tematyczne. Pierwszy blok tematyczny będzie dotyczył programów kosmicznych Europejskiej Agencji Kosmicznej, w którym polskie podmioty uczestniczą i w ramach których polskie podmioty zdobywają kontrakty. Mamy nadzieję, że będzie tych kontraktów w przyszłości coraz więcej. Będziemy dyskutowali właśnie o tym, jak zwiększyć zaangażowanie polskich podmiotów w misjach ESA. Drugi blok tematyczny będzie dotyczył programów kosmicznych Unii Europejskiej. Należy zwrócić uwagę na to, że Unia Europejska coraz mocniej wchodzi sektor kosmiczny, coraz większe środki będą przeznaczone na tę gałąź gospodarki w skali całej Unii Europejskiej. Dobrze, aby polskie podmioty już teraz odnalazły się na tym rynku, miały okazję dowiedzieć się, jakie są perspektywy, gdzie i kiedy będą ogłaszane przetargi, gdzie, kiedy i z kim należy współpracować, aby w tych przetargach wygrywać. Wreszcie trzeci blok tematyczny, które będzie dotyczył krajowego programu kosmicznego. Tutaj spodziewamy się rzeczowej dyskusji na temat tego, jak powinien wyglądać Krajowy Program Kosmiczny, jak Krajowy Program Kosmiczny będzie współgrał z Krajowym Planem Odbudowy, bo wiemy, że w tym dokumencie sektor kosmiczny i branża kosmiczna się pojawiła. Chcielibyśmy o tym podyskutować, firmy, instytuty, uczestnicy Forum Sektora Kosmicznego, z pewnością będą mieli do przedstawicieli rządu. Z reguły takie dyskusje przynoszą same korzyści, bo przedstawiciele administracji będą mogli się dowiedzieć, jakie są potrzeby przemysłu. Bardzo sobie cenimy taką formułę dialogu i mamy nadzieję, że już wkrótce Krajowy Program Kosmiczny zostanie przyjęty i zostanie przyjęty oczywiście z odpowiednim finansowaniem.
Wspomniał pan o działaniach, które są konieczne do tego, żeby zwiększać potencjał innowacyjności naszego kraju. W tych najnowszych rankingach innowacyjności wciąż jeszcze jesteśmy mocno z tyłu. Proszę powiedzieć, czego branża kosmiczna w takim razie oczekuje od administracji państwowej, by ta innowacyjność była łatwiejsza do wprowadzania, by można było ją rozwijać?
Trudno odpowiedzieć jednym zdaniem. Obecnie głównym klientem polskiej branży kosmicznej jest nadal Europejska Agencja Kosmiczna i aby sektor kosmiczny w Polsce rozwijał się bardziej dynamicznie, należałoby uruchomić, zaktywizować kolejnego klienta, jakim jest właśnie administracja. Wszędzie na świecie, to właśnie administracja, czy to poprzez agencję kosmiczną, czy też bezpośrednio, czy też poprzez inne agencje, jest tym podmiotem, który zamawia usługi, czy też produkty branży kosmicznej. I tak się dzieje w wielu krajach Unii Europejskiej, tak się dzieje też w Stanach Zjednoczonych, gdzie mimo, że zainteresowanie kapitału prywatnego sektorem kosmicznym jest ogromne, tam też ciągle to właśnie administracja poprzez swoje zamówienia, poprzez swoje projekty, stymuluje rozwój tego sektora. Tak że u nas w kraju, jeżeli dołożymy do tego faktu, że Polska jest członkiem Europejskiej Agencji Kosmicznej, polskie podmioty mogą uczestniczyć w programach kosmicznych Unii Europejskiej, jeżeli do tego dołożymy Krajowy Program Kosmiczny, w którym rola administracji będzie zdefiniowana jako rola tego inteligentnego klienta, który będzie zamawiał usługi, zamawiał produkty branży kosmicznej, no to to będzie stymulowało sektor kosmiczny. Taka kompozycja tego sektora, można powiedzieć modelowa, na pewno zadziała i jeszcze więcej podmiotów w tej branży znajdzie swoje miejsce. A tym samym będziemy mieli jeszcze więcej wysoko wykwalifikowanych pracowników, którzy pracują właśnie w sektorze kosmicznym, którzy są w stanie tworzyć te najbardziej innowacyjne rozwiązania. Tutaj oczywiście administracja może zarówno zamawiać, czy też kreować - może to lepsze słowo - duże projekty typu zakup satelitów obserwacyjnych, ale także może korzystać z tych usług, o których wspomniałem wcześniej, czyli usług i produktów tworzonych na bazie danych satelitarnych. Mówimy o zobrazowaniach satelitarnych, mówimy o łączności satelitarnej, mówimy o nawigacji satelitarnej, to są dane, z których już teraz korzystamy. Ale administracja z możliwości, jakie niesie za sobą właśnie wykorzystanie danych satelitarnych w pełni nie korzysta.

Wspomniał pan tej naturalnej ścieżce, jaką jest współpraca z Europejską Agencją Kosmiczną, można powiedzieć, że Unia Europejska rozszerza te możliwości, bo jest też EUSPA, Agencja Programów Kosmicznych Unii Europejskiej..
Unia Europejska od dawna przeznacza spore środki na sektor kosmiczny. Cały program Copernicus, czyli program bardzo specjalistycznych satelitów obserwacyjnych, które dostarczają naprawdę bardzo wysokiej jakości dane satelitarne na Ziemię jest finansowany przez Komisję Europejską. Innymi słowy, jest finansowany przez wszystkie państwa członkowskie i przez obywateli tych państw. Stąd też Unia Europejska, biorąc pod uwagę to, że w przyszłości zamierza zwiększać swoje finansowanie sektora kosmicznego, w naturalny sposób chciałaby mieć własną agencję, która pomoże we właściwym wydatkowaniu środków, agencję, która w pewien sposób będzie kierunkowała i określała cele strategiczne dla Komisji Europejskiej, jeżeli chodzi o sektor kosmiczny. Tutaj oczywiście według zapewnień zarówno Komisji Europejskiej, jak i Europejskiej Agencji Kosmicznej, będziemy mieli do czynienia z pełną współpracą tych dwóch agencji, czyli EUSPA i ESA. Od wielu lat toczą się już rozmowy na temat tego, jak ta współpraca powinna wyglądać, bo to nie jest oczywiście temat nowy. Jeżeli chodzi o to, jaki to będzie miało wpływ na przemysł kosmiczny, musimy poczekać na to, jakie będą regulacje, jakie będą wzajemne umowy pomiędzy tymi dwiema agencjami. Jasne jest na dzień dzisiejszy, że Europejska Agencja Kosmiczna oprócz tego, że dysponuje środkami pochodzącymi ze składek członkowskich, to dysponuje bardzo wykwalifikowaną kadrą inżynierów, czym w tej chwili nie dysponuje EUSPA. Wydaje się więc, że podział kompetencji mógłby być jasny, gdzie Europejska Agencja Kosmiczna odpowiada od strony technicznej za realizację ambitnych projektów, które Komisja Europejska finansuje zgodnie ze strategicznymi wytycznymi państw członkowskich.
Wspominał pan dużych programach, o których tutaj w Europejskiej Agencji Kosmicznej mówi się już od lat. To m.in. program Copernicus, program obserwacyjny. No i wspomina pan też o programie Galileo drugiej generacji, przy czym jak rozumiem, proszę mnie poprawić, jeśli czegoś nie zauważyłem, to Galileo pierwszej generacji, jakby tak nie został jeszcze oficjalnie zakończony. Na czym ta nowa generacja programu, który ma już ogromne opóźnienia, miałaby polegać?

Należy tutaj wyjaśnić pewną kwestię. W momencie, kiedy Komisja Europejska zdecydowała się na uruchomienie, czy też budowę własnej konstelacji satelitów nawigacyjnych, po to właśnie, żeby te państwa członkowskie Unii Europejskiej były niezależne od amerykańskiego systemu GPS, to możemy uznać, że jest to inwestycja ciągła. Nie wygląda to tak, że możemy raz umieścić satelity konstelacji na orbicie i one przez długi czas będą sobie funkcjonowały. Jeżeli raz już państwa członkowskie podjęły decyzję o tym, że taką konstelację należy zbudować, to jeśli ten system ma być operacyjny, to to już jest inwestycja na wiele, wiele lat. Nowe satelity to oczywiście nowe technologie, poprzednie konstruowano 10 - 15 lat temu. Proszę sobie wyobrazić, jaki postęp technologiczny nastąpił w ciągu ostatnich nawet 5 lat, więc ta nowa konstelacja będzie dysponowała nowymi rozwiązaniami technologicznymi, które oczywiście sprawią, że chociażby dokładność pozycjonowania będzie lepsza, czas życia takich satelitów na orbicie będzie dłuższy. W związku z tym system jako całość będzie troszeczkę tańszy. Tutaj jest szereg usprawnień, które można wprowadzić. Ale rzeczywiście faktem jest, że obecny system nie działa do końca tak, jak życzyliby sobie jego twórcy. Przy czym pewne jest, że Europa potrzebuje takiego systemu, stąd też - jak się wydaje - jest obecnie zgoda wszystkich państw członkowskich, żeby taki system utrzymywać i dalej rozwijać.
Źródło:RMF.

Wystawa urządzeń polskiego przemysłu kosmicznego w Centrum Nauki Kopernik w Warszawie / Marcin Obara /PAP

Paweł Wojtkiewicz - Prezes Związku Pracodawców Przemysłu Kosmicznego /Materiały prasowe

https://www.rmf24.pl/nauka/news-z-czym-w-kosmos-rusza-3-forum-sektora-kosmicznego,nId,5327125#crp_state=1

Z czym w kosmos Rusza 3. Forum Sektora Kosmicznego.jpg

Z czym w kosmos Rusza 3. Forum Sektora Kosmicznego2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naukowcy z Belfastu przekreślają nadzieje na życie na Wenus
2021-06-29.
Wiadomość, która we wrześniu ubiegłego roku obiegła świat, rozbudziła nadzieje na istnienie życia na Wenus. Badacze ogłosili wówczas, że w chmurach planety wykryto fosforowodór. Po miesiącach badań okazało się, że chmury Wenus są zbyt suche, by mogły tam istnieć znane nam formy życia.
Wenus ze względu na podobną wielkość, masę i skład chemiczny czasami nazywana jest "planetą bliźniaczą" albo "siostrą Ziemi". Jej atmosfera jest jednak zupełnie inna od ziemskiej. Planeta jest pokryta nieprzezroczystą warstwą dobrze odbijających światło chmur kwasu siarkowego. Ponadto Wenus ma najgęstszą atmosferę ze wszystkich planet skalistych w Układzie Słonecznym, składającą się głównie z dwutlenku węgla.
Trudno było więc oczekiwać w tamtejszym środowisku jakichkolwiek form życia, ale we wrześniu ubiegłego roku naukowcy poinformowali o wykryciu w chmurach Wenus fosforowodoru. Na naszej planecie ten związek chemiczny uważany jest za kluczowy składnik biosygnatury, czyli wskaźnika świadczącego o istnieniu życia. Jest on produkowany przez pewien rodzaj mikroorganizmów, które żyją w środowisku beztlenowym. Badacze uznali wtedy to odkrycie za wstępny, ale bardzo obiecujący dowód na istnienie życia na Wenus.
Zespół naukowców z Queen?s University w Belfaście przeanalizował informacje na temat warunków panujących w chmurach na Wenus, które zostały zebrane przez sondy kosmiczne. Parametry, jakie poddano analizie to temperatura, wilgotność oraz ciśnienie w chmurach otaczających planetę.
Następnie przyjrzano się wszystkim formom życia na Ziemi, aby dowiedzieć się, czy jakiekolwiek znane organizmy są w stanie przetrwać w tak trudnym środowisku.
Jest zbyt sucho
Okazało się, że chmury Wenus nie są wystarczająco wilgotne, by mogłyby istnieć w nich znane nam formy życia. Nawet ekstremofil, czyli jednokomórkowy organizm bardzo dobrze znoszący skrajnie trudne warunki środowiskowe, nie byłby zdolny do tego, aby przetrwać w chmurach na Wenus.
- Odkryliśmy, że stężenie cząsteczek wody jest nie tylko nieco niższe od stężenia potrzebnego najbardziej odpornym mikroorganizmom na Ziemi, ale jest ponad sto razy za niskie - powiedział 24 czerwca na konferencji doktor John Hallsworth, mikrobiolog z Queen?s University oraz główny autor artykułu opublikowanego w piśmie "Nature".
Aktywność wody mierzy się w skali od zera (minimum) do jednego (maksimum, które zbliżone jest do 100 procent wilgotności). Aktualna wiedza naukowa pozwala twierdzić, że funkcje biologiczne w organizmach zanikają poniżej poziomu aktywności wody 0,585. Poziom aktywności wody w chmurach Wenus jest natomiast mniejszy lub równy 0,004.
Źródło: BBC News, space.com, sciencealert.com
Autor: ps/map
https://tvn24.pl/tvnmeteo/informacje-pogoda/nauka,2191/naukowcy-z-belfastu-przekreslaja-nadzieje-na-zycie-na-wenus,340811,1,0.html?p=meteo

Naukowcy z Belfastu przekreślają nadzieje na życie na Wenus.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Elon Musk zapowiedział, że przeznaczy cały swój majątek na budowę miasta na Marsie
2021-06-29.
Jeden z najbogatszych ludzi na naszej planecie ma niesamowite plany związane z Czerwoną Planetą, budową tam kolonii i projektem zabezpieczenia ludzkości przed zbliżającym się wielkimi krokami kosmicznym kataklizmem.
Elon Musk posiada majątek w wysokości 185 miliardów dolarów. Niedawno sprzedał wszystkie swoje posiadłości i wartościowe dobra materialne, by zainwestować w swoje szybko rozwijające się firmy: SpaceX, Tesla, The Boring Company czy Neuralink, które mają uczynić ludzkość przyjazną środowisku naturalnemu, zmienić nas w cywilizację międzyplanetarną i zwiększyć naszą sprawność intelektualną.
Miliarder ma już dokładne plany budowy pierwszej kolonii na Marsie. Jego zespół inżynierów ze SpaceX buduje i testuje też najpotężniejszy w historii ludzkości system transportu kosmicznego. Statek Starship i rakieta SuperHeavy mają być gotowe do końca tego roku. Za kilka tygodni ma odbyć się też pierwszy lot testowy na orbitę, natomiast w przyszłym roku pojazdy będą mogły już odbyć pierwszy lot wokół Księżyca.
Musk planuje pierwszy bezzałogowy lot na Księżyc w 2022 roku, a załogowy w 2023 lub 2024 roku. Tymczasem jeśli chodzi o Czerwoną Planetę, to bezzałogowy w 2024 roku, a załogowy w 2026 roku. Eksperci uważają, że SpaceX dotrzyma słowa i te daty są jak najbardziej realne. Prace przy Starship i SuperHeavy postępują bowiem w teksańskim Boca China w naprawdę szybkim tempie.
SpaceX współpracuje z NASA w kwestii stworzenia technologii potrzebnych nie tylko do załogowego lotu na Marsa, ale również systemów podtrzymania życia na tej niegościnnej planecie oraz budowy tam pierwszych kolonii. Musk chce w ciągu najbliższych 30 lat wysłać na Marsa nawet milion ludzi. W grę będzie wchodziła też przemiana Marsa w drugą Ziemię i modyfikacje genetyczne pierwszych Marsjan.
Szef SpaceX wielokrotnie podkreślał, że prawo ziemskie jest niedoskonałe i trzeba je zmienić. Jako że na naszej planecie raczej nie uda mu się tego dokonać, to zamierza wprowadzić swoje na Marsie. Marsjańskie kolonie nie będą respektowały prawa obowiązującego na Ziemi. Nie oznacza to jednak, że Musk pragnie bezprawia na Marsie. Możemy oczekiwać, że będzie ono bardzo liberalne, bo takie wartości wyznaje miliarder. Ma to być dom dla każdego, bez względu na jego religię, rasę, płeć czy opcję polityczną.
Wielu entuzjastów gatunku sci-fi i podboju kosmosu dostrzegło w planie Elona Muska nawiązanie do wielu filmów i książek i szansę na realizację swoich marzeń. Na Marsie mają powstać pierwsze miasta, które będą przypominały biblijny Babilon. Każdy będzie mógł do woli pić alkohol, zażywać narkotyki i korzystać z usług prostytutek. Czerwona Planeta ma być przystankiem dla wędrowców przemierzających przestrzeń kosmiczną w poszukiwaniu przygód.
SpaceX i NASA mają też wstępne plany obszaru, na którym ma powstać pierwsza kolonia. Astronomowie wyznaczyli więc bardziej dogodne nam obszary, czyli te znajdujące się na średnich szerokościach geograficznych, gdzie obszary znajdują się niżej, niż w innych częściach planety. Najbardziej obiecująca wydaje się Arkadia. Jest to równina leżąca na półkuli północnej.
W następnej dekadzie rozpocznie się też budowa kosmicznego Internetu Starlink, który nie tylko umożliwi szybką komunikację pomiędzy bazami na Marsie, ale również pomiędzy nimi a miastami na Ziemi czy Księżycu. Lata 20. zapowiadają się zatem niezwykle ciekawie. Elon Musk jest osobą, która w końcu może urzeczywistnić wizje snute w wielu książkach i filmach sci-fi. Trzymajmy za to mocno kciuki.
Źródło: GeekWeek.pl/Elon Musk/SpaceX/NASA / Fot. SpaceX/NASA
https://www.geekweek.pl/news/2021-06-29/elon-musk-zapowiedzial-ze-przeznaczy-caly-swoj-majatek-na-budowe-miasta-na-marsie/

Elon Musk zapowiedział, że przeznaczy cały swój majątek na budowę miasta na Marsie.jpg

Elon Musk zapowiedział, że przeznaczy cały swój majątek na budowę miasta na Marsie2.jpg

Elon Musk zapowiedział, że przeznaczy cały swój majątek na budowę miasta na Marsie3.jpg

Elon Musk zapowiedział, że przeznaczy cały swój majątek na budowę miasta na Marsie4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Okazało się, że asteroida Psyche wcale nie przypomina jądra planety
Autor: M@tis (29 Czerwiec, 2021)
Nowe dane dotyczące gigantycznej asteroidy zmyliły naukowców. Okazało się, że asteroida Psyche wcale nie przypomina jądra planety, jak początkowo wyobrażali sobie eksperci.
Położona około 370 milionów kilometrów od Ziemi asteroida Psyche jest jednym z najmasywniejszych obiektów w pasie planetoid w naszym układzie planetarnym. Jego promień wynosi 113 km. Szeroko zbadana metalowa asteroida od dawna uważana jest za gołe żelazne jądro małej planety, która nie mogła powstać we wczesnych dniach Układu Słonecznego.
Jednak nowe badania przeprowadzone przez University of Arizona sugerują, że asteroida może nie być tak metaliczna i gęsta, jak wcześniej sądzono, i wskazuje na zupełnie inną historię jej pochodzenia. Nowy autor badań, David Cantillo, twierdzi, że asteroida zawiera 82,5% metalu, 7% piroksenu o niskiej zawartości żelaza i 10,5% chondrytu węglowego, co prawdopodobnie pochodzi z innych uderzeń asteroid. Cantillo obliczył również, że sądząc po porowatości, 35% olbrzyma to po prostu pusta przestrzeń.
Szacunki naukowca różnią się od wcześniejszych analiz składu Psyche, co doprowadziło badaczy do wniosku, że może on zawierać do 95% metalu i być znacznie gęstszy. Według Cantillo prawdopodobne jest, że Psyche nie jest jądrem wczesnej planety, ale zbiorem szczątków połączonych ze sobą. Coś jak asteroida Bennu będąca wyszczerbionym fragmentem większego ciała w pasie asteroid.
NASA planuje już w 2022 roku rozpocząć misję badającą Psyche. Oczekuje się, że statek kosmiczny dotrze na asteroidę w 2026 roku. Następnie tajemniczy obiekt zostanie zbadany bardziej szczegółowo.
Źródło:
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/asteroida-psyche-wcale-nie-przypomina-jadra-p?
Źródło: NASA
https://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/okazalo-sie-ze-asteroida-psyche-wcale-nie-przypomina-jadra-planety

Okazało się, że asteroida Psyche wcale nie przypomina jądra planety.jpg

Okazało się, że asteroida Psyche wcale nie przypomina jądra planety2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rosyjscy eksperci będą szukać śladów amerykańskiego lądowania na Księżycu
Autor: M@tis (29 Czerwiec, 2021)
Rosyjscy eksperci ukończyli projekt satelity, który będzie szukał śladów działalności człowieka na Księżycu, w tym dowodów na amerykańskie lądowania w ramach programu Apollo.
Projekt satelity został przygotowany przez zespół rosyjskich inżynierów i pasjonatów. Zaczęło się to w 2015 roku i udało się zebrać ponad 1,5 miliona rubli na finansowanie inicjatywy poprzez crowdfunding. Wygląd statku kosmicznego został zaprezentowany w 2019 roku.
Autorzy projektu chcą wystrzelić mikrosatelitę o wadze poniżej 100 kilogramów za pomocą jednego z rosyjskich przewoźników kosmicznych. Urządzenie otrzyma kamerę z teleskopem, która pozwoli zobaczyć szczegóły powierzchni Księżyca.
Oprócz śladów programu Apollo, autorzy projektu mają nadzieję na odnalezienie śladów sowieckich pojazdów księżycowych, w szczególności automatycznej stacji międzyplanetarnej Luna-9. Inicjatorzy projektu uważają, że opracowanie, produkcja i testy statku kosmicznego będą wymagały około 750 milionów rubli. Koszt uruchomienia nie jest tutaj uwzględniony. Deweloperzy liczą na zainteresowanie prywatnych sponsorów, agencji kosmicznej Roskosmos i innych jednostek rządowych.
 
 
Źródło:
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/rosyjscy-eksperci-beda-szukac-sladow-amerykan?
Źródło: 123rf.com
https://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/rosyjscy-eksperci-beda-szukac-sladow-amerykanskiego-ladowania-na-ksiezycu

Rosyjscy eksperci będą szukać śladów amerykańskiego lądowania na Księżycu.jpg

Rosyjscy eksperci będą szukać śladów amerykańskiego lądowania na Księżycu2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ochrona ciemnego nieba ? nominacje do nagród International Dark-Sky Association
2021-06-29.
Czy znasz działacza lub organizację, którzy zasługują na uznanie za swoją pracę chroniącą nocne niebo przed zanieczyszczeniem światłem? Niezależnie od tego, czy poświęcili oni dziesięciolecia na zmniejszenie zanieczyszczenia światłem, wprowadzili innowacyjne rozwiązania do przemysłu oświetleniowego, czy też są zagorzałymi obrońcami ciemności, Międzynarodowe Stowarzyszenie Ciemnego Nieba (International Dark-Sky Association, IDA) chciałoby uhonorować ich zaangażowanie w obronę ciemnego nieba.
Komitet Nagród IDA ma przyjemność zaprosić do składania nominacji do Nagród IDA 2021. Każdego roku IDA docenia i honoruje osiągnięcia osób i grup zaangażowanych w misję ochrony ciemności. Na całym świecie rośnie świadomość szkód, jakie powoduje zanieczyszczenie światłem, a jednostki, organizacje i rządy na wszystkich kontynentach są zaangażowane w ciężką pracę na rzecz ochrony nocnego nieba. W 2020 r. Komitet Nagród IDA otrzymał ponad dwa razy więcej nominacji do nagród niż rok wcześniej. Wśród nominowanych znalazły się najróżniejsze osoby: od dzieci w wieku szkolnym w Irlandii po emerytów z Nowej Zelandii, którzy od lat działają na rzecz ochrony ciemnego nieba.
Czas, w którym można składać nominacje, potrwa do 20 lipca 2021 r. Po tym czasie, Komisja ds. Nagród IDA dokona przeglądu nominacji i przedstawi Radzie Dyrektorów nadesłane rekomendacje do ratyfikacji. Nagrody zostaną ogłoszone do 15 października 2021 r. Każdy laureat otrzyma spersonalizowaną nagrodę i roczne bezpłatne członkostwo w IDA.
Kategorie, w których można składać nominacje do nagrody, są następujące:
?    Nagroda Crawford/Hunter Lifetime Achievement za pionierskie działania na rzecz ochrony nocnego nieba i ograniczania zanieczyszczenia światłem. Ta nagroda honoruje współzałożyciela i byłego dyrektora wykonawczego IDA, dr. Davida L. Crawforda oraz współzałożyciela i byłego prezesa zarządu IDA, dr. Tima B. Huntera za ich działania na rzecz ochrony ciemności. Jest to najwyższe wyróżnienie, jakie IDA przyznaje osobom, które w ciągu swojego życia przyczyniły się do ograniczenia zanieczyszczenia światłem. Kryteria nominacji: nominacje do tej nagrody muszą zawierać imię i nazwisko danej osoby, liczbę lat aktywności w edukacji na rzecz przeciwdziałania zanieczyszczeniu światłem oraz uzasadnienie przyznania nagrody za całokształt działalności (tj. znaczące osiągnięcia w ostatnich latach). Każdego roku jest przyznawana jedna taka nagroda.
 
?    Nagroda Hoaga/Robinsona za wybitną pracę w edukowaniu organizacji rządowych, przedsiębiorstw i opinii publicznej o zaletach rozporządzeń dotyczących sterowania oświetleniem zewnętrznym. Ta nagroda honoruje dr. Arthura Hoaga i Williama T. Robinsona za ich pracę jako pionierów reformy oświetlenia zewnętrznego. Jest ona przyznawana osobie, która wyróżniła się w edukowaniu organizacji rządowych, przedsiębiorstw i społeczeństwa na temat zasadności rozporządzeń dotyczących sterowania oświetleniem zewnętrznym. Arthur Hoag, który otrzymał tytuł doktora astronomii na Uniwersytecie Harvarda w 1952 r. był jednym z założycieli ruchu ochrony ciemnego nieba. W latach 60. i wczesnych 70. XX wieku, Hoag rozpoczął postępowanie sądowe mające na celu zmniejszenie zanieczyszczenia światłem w Kitt Peak. Jego wysiłki i działania kierowanych przez niego astronomów zaowocowały przyjęciem w 1972 r. rozporządzenia w sprawie oświetlenia zewnętrznego w hrabstwach Tucson i Pima (Arizona). William Robinson natomiast był inżynierem naftowym, który, będąc już na emeryturze, zaangażował się w ochronę ciemnego nieba w południowej Arizonie. Pełen pasji, niestrudzony Robinson odegrał kluczową rolę w przyjęciu co najmniej 50 rozporządzeń dotyczących kontroli oświetlenia zewnętrznego w całym stanie. Kryteria nominacji: nominacje do tej nagrody muszą opisywać wybitne osiągnięcia jednostki w edukowaniu organizacji rządowych, przedsiębiorstw i/lub opinii publicznej na temat zalet rozporządzeń dotyczących kontroli oświetlenia zewnętrznego. Każdego roku jest przyznawana jedna taka nagroda.
 
?    Nagroda Galileo w uznaniu za wybitne osiągnięcia w wieloletniej pracy badawczej lub naukowej w zakresie zanieczyszczenia światłem. Nagroda ta została ustanowiona przez IDA Europe w 2003 r. w celu uznania wybitnych osiągnięć w walce z zanieczyszczeniem światłem w Europie i tradycyjnie była wręczana na Europejskim Sympozjum Ochrony Nocnego Nieba. W 2017 r. zniesiono ograniczenie przyznawania nagrody do Europy, aby lepiej odzwierciedlać międzynarodową misję IDA. Kryteria nominacji: nominacja musi opisywać wybitne osiągnięcia danej osoby w badaniach lub pracy naukowej nad zanieczyszczeniem światłem w okresie wielu lat. Każdego roku jest przyznawana jedna taka nagroda.
 
?    Nagroda Design and Technological Innovation za wysokiej jakości oświetlenie zewnętrzne. Ta nagroda jest przyznawana osobom fizycznym, organizacjom lub firmom, które, poprzez progresywne projektowanie, budowę, innowacje technologiczne i przedsiębiorczość, wspierają IDA i jej misję ochrony nocnego nieba poprzez promowanie wysokiej jakości zewnętrznego oświetlenia nocnego. Kryteria nominacji: nominacje mogą być dla indywidualnego projektanta lub firmy. Nagrody przyznawane są za wysokiej jakości oświetlenie zewnętrzne dowolnego rodzaju i do dowolnego zastosowania. Można składać wiele zgłoszeń. Chociaż każdy może zgłosić projekt i instalację oświetleniową do rozpatrzenia, projektant systemu oświetleniowego oraz właściciel/zarządca obiektu, w którym zainstalowano system oświetleniowy, muszą podpisać oficjalny formularz nominacji, aby wyrazić zgodę na zgłoszenie. Każde zgłoszenie musi zawierać oświadczenie wyjaśniające powód zgłoszenia. Należy podać wystarczające informacje i szczegóły dotyczące projektu oświetlenia i instalacji, aby komisja konkursowa mogła profesjonalnie ocenić zgłoszenie. Zgłoszenia bez wystarczających informacji i szczegółów zostaną odrzucone. IDA bierze pod uwagę następujące kryteria: brak oślepiania, racjonalne poziomy oświetlenia, wydajność energetyczna, dobra atmosfera w nocy, minimalna ilość zbędnego światła i minimalny udział w poświacie. Zwycięskie projekty i instalacje oświetleniowe muszą być przyjazne dla środowiska i rozsądne ekonomicznie. Każde zgłoszenie musi zawierać kolorowe cyfrowe zdjęcia w wysokiej rozdzielczości projektu oświetlenia i instalacji wykonane zarówno w nocy, jak i w dzień. Zdjęcia muszą pokazywać zarówno widoki ogólne (w celu oceny całościowego projektu), jak i szczegółowe widoki cech systemu oświetleniowego. Zgłoszenie nominacji oznacza zgodę stron zgłaszających na wykorzystanie nadesłanych zdjęć przez IDA w celu promocji nagród i promocji wysokiej jakości oświetlenia zewnętrznego. Każdego roku jest przyznawana jedna taka nagroda.
 
?    Nagroda Dark Sky Defender w uznaniu wyjątkowych wysiłków osób i/lub organizacji na rzecz promowania i rozwijania misji i programów IDA, mających na celu ochronę nocnego nieba na każdym z sześciu zamieszkałych kontynentów. Ta nagroda jest przyznawana osobom i organizacjom w uznaniu ich wyjątkowych wysiłków na rzecz promowania i rozwijania misji i programów IDA w zakresie ochrony nocnego nieba, poprzez promowanie wysokiej jakości oświetlenia nocnego na zewnątrz w celu zmniejszenia zanieczyszczenia światłem i jego wpływu na środowisko. Wśród nominowanych mogą być osoby, które prowadziły kampanie edukacyjne i informacyjne na temat zanieczyszczenia światłem, promowały rozporządzenia i inne narzędzia regulacyjne mające na celu zmniejszenie zanieczyszczenia światłem, współpracowały z mediami lub decydentami politycznymi w celu podkreślenia pilności problemu i doprowadzenia do wdrożenia pozytywnych zmian. Kryteria nominacji: Nominacje mogą być dokonywane dla osoby lub organizacji i muszą opisywać wysiłki osoby nominowanej na rzecz promowania i rozwijania misji i programów IDA.  W sumie zostanie przyznanych sześć nagród, po jednej na każdy z zamieszkałych kontynentów.
 
?    Nagroda Rising Star dla ucznia na dowolnym poziomie edukacji, który wykazuje entuzjazm i zaangażowanie w wysiłki na rzecz ciemnego nieba. Nagroda ta jest przyznawana uczniowi lub studentowi na dowolnym poziomie od szkoły podstawowej do studiów licencjackich, którzy wykazują entuzjazm i zaangażowanie w ochronę ciemnego nieba i/lub badania nad nocnym środowiskiem, zdrowiem ludzkim, bezpieczeństwem i ochroną, lub innymi obszarami w kontekście naturalnej ciemności i zanieczyszczenia światłem. Uczeń może prowadzić swoją działalność w ramach wydarzeń edukacyjnych i projektów szkolnych, jako członek organizacji społecznych, w partnerstwie z organizacją non-profit lub we współpracy z parkiem narodowym lub innym chronionym obszarem przyrodniczym. Kryteria nominacji: nominacje mogą być dokonywane dla indywidualnego ucznia lub grupy uczniów i muszą opisywać, w jaki sposób wykazują oni entuzjazm i zaangażowanie w ochronę ciemnego nieba i/lub badania w kontekście naturalnej ciemności i zanieczyszczenia światłem. Każdego roku przyznawane są maksymalnie trze nagrody tego rodzaju.
 
?    Nagroda Bob Gent Community Leadership w uznaniu zasług w prowadzeniu programów informacyjnych i edukacyjnych dotyczących świadomości istotności ciemności nocy. Ta nagroda honoruje Boba Genta, aktywnego i wpływowego orędownika ciemnego nieba, który zmarł w marcu 2019 r. Bob był długoletnim wolontariuszem i przyjacielem IDA. W 2017 r. założył IDA Ohio, gdzie kierował wysiłkami na rzecz ochrony naturalnego środowiska nocnego. Nagroda Bob Gent Community Leadership jest przyznawana Oddziałowi IDA lub członkowi Oddziału, który wykazał się wybitnymi osiągnięciami na poziomie lokalnym w zwalczaniu zanieczyszczenia światłem i wspieraniu misji i programów IDA. Szczególnie ważne w tej kategorii są Oddziały lub członkowie Oddziałów, którzy zbudowali silne i wydajne społeczności działające w temacie zanieczyszczenia światłem i jego wpływu na środowisko oraz którzy podnieśli świadomość tego problemu poprzez programy informacyjne i edukacyjne. Kryteria nominacji: nominacje mogą być dokonywane dla Oddziału IDA lub pojedynczego członka Oddziału i muszą opisywać, w jaki sposób nominowany wykazał wybitne osiągnięcia na poziomie lokalnym w walce z zanieczyszczeniem światłem i wspieraniem misji i programów IDA. Każdego roku przyznawana jest tylko jedna taka nagroda.
 
?    Nagroda za Ochronę Nocnych Siedlisk dla tych, których działania przyczyniły się do istotnej ochrony takich obszarów. Ta nagroda jest przyznawana osobom lub podmiotom, których zdecydowane działania przyczyniły się do ochrony siedlisk nocnych gatunków dzikich zwierząt lądowych i/lub wodnych na gruntach publicznych lub prywatnych oraz zasobach wodnych. Wysiłki te mogą obejmować ochronę obszarów naturalnych przed wdzierającymi się źródłami zanieczyszczenia światłem lub przywrócenie naturalnych warunków nocnych poprzez eliminację niepotrzebnego oświetlenia i/lub wdrożenie praktyk inteligentnego oświetlenia na miejscu. Kryteria nominacji: nominacje mogą być dokonywane dla osoby lub podmiotu. Zgłoszenia muszą zawierać opis wysiłków mających na celu ochronę naturalnego środowiska nocnego i dostarczać dokumentację potwierdzającą obecność rodzimych lasów, terenów podmokłych, łąk, pustyń, obszarów nadbrzeżnych i/lub zbiorników wodnych, zamieszkiwanych przez rodzimą przyrodę. Każdego roku przyznawana jest tylko jedna taka nagroda.
 
?    Międzynarodowe Miejsce Roku Ciemnego Nieba (International Dark Sky Place, IDSP) w uznaniu wyjątkowych osiągnięć dla IDSP, który istnieje od co najmniej trzech lat. Każdego roku jedno Międzynarodowe Miejsce Ciemnego Nieba (Park, Rezerwat, Społeczność lub Sanktuarium) otrzyma tytuł Miejsca Ciemnego Nieba Roku. Ta nagroda jest przyznawana w uznaniu osiągnięć dla IDSP, który istnieje od co najmniej 3 lat. Na przykład, IDSP może być uhonorowany za znaczne ograniczenie oświetlenia wewnątrz lub w pobliżu IDSP, za przyjęcie przez IDSP bardziej rygorystycznych przepisów dotyczących oświetlenia przez społeczności w strefach buforowych lub w dużym mieście w odległości 100 km itp.
Nominacji można dokonać online, korzystając z linku do formularza nominacji
Składając nominację, przygotuj się na przesłanie swoich własnych danych kontaktowych wraz z aktualnym numerem telefonu, e-mailem i adresem pocztowym nominowanej osoby oraz kryteriami nominacji specyficznymi dla każdej nagrody.
Nominacje własnej osoby lub organizacji nie będą przyjmowane. Wyjątkami są kategorie Lighting Design and Technological Innovation Award oraz Dark Sky Place of the Year, w których można składać autonominacje.
 
Więcej informacji:
?    Ogłoszenie programu nominacji do nagrody IDA 2021
?    Opis programu IDA Awards & Recognition Program
?    Link do formularza nominacji
Opracowanie: Joanna Molenda-Żakowicz
 
Na ilustracji: Grand Canyon-Parashant National Monument w Arizonie, gdzie utworzono park ciemnego nieba. Źródło: Wikipedia
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/ochrona-ciemnego-nieba-nominacje-do-nagrod-international-dark-sky-association

Ochrona ciemnego nieba ? nominacje do nagród International Dark-Sky Association.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kalendarz wpływu planet i Księżyca na Twoje życie: Piątek, 2 lipca
2021-07-02.
Jak zaplanować piątek, by przeżyć go w zgodzie z rytmem Księżyca oraz układem planet? W jakich działaniach nam pomogą, a przed czym ostrzegają? Jak te energie mogą wpływać na Twoje samopoczucie i nastrój? Oto kilka bardzo cennych wskazówek, które dla Ciebie przygotowaliśmy.
Piątek, 2 lipca (22 dzień księżycowy)
Dziś Księżyc w Baranie skłania nas do melancholii i nastrojów depresyjnych, zatem oglądajmy pozytywne filmy, rozpieszczajmy się smakołykami. Co najważniejsze, nie myślimy o negatywnych rzeczach, nie rozpamiętujmy przeszłości. Również w tym dniu możemy odczuwać przypływy agresji. Zamiast tego, by się na kimś wyładować, uprawiajmy sport lub oddawajmy się długim, szczerym rozmowom. Księżyc i Merkury nam w tym pomogą.
Energia dnia wzmaga zdolności umysłowe, spływają do nas nowe pomysły, plany, projekty. Dobry dzień na przekazywanie wiedzy, dzielenie się doświadczeniami. To okres przecenienia własnych możliwości i nadmiernego optymizmu. Warto dobrze rozważyć wszystkie nadarzające się okazje. Dzień pomyślny dla zdawania egzaminów i testów.
22 dzień księżycowy (do 2 lipca 23:44)
Symbol dwudziestego drugiego dnia księżycowego - Słoń.
III faza Księżyca od pełni do IV kwadry. Malejący Księżyc. Dzień mądrości, zdobywania i wykorzystywania wiedzy.
Niesprzyjający i pechowy dzień, następuje zwrot energetyczny. Mimo to, energetyka tego dnia wzmaga zdolności umysłowe, nowa wiedza jest szczególnie dobrze przyswajana, przychodzą nowe pomysły i rozwiązania. To najlepszy dzień dla mędrców i filozofów.
Należy być altruistą, uczyć innych, przekazywać doświadczenie, przygotowywać uczniów, okazywać hojność lub po prostu gromadzić wiedzę. Dobrze jest poświęcić ten dzień na naukę, zdobywanie umiejętności. Okres studiowania wiedzy tajemnej oraz jej wykorzystania. Pamiętaj jednak, że zdobytą wiedzę można wykorzystywać wyłącznie w dobrym celu, w przeciwnym razie obróci się ona przeciwko Tobie.
Nie zaleca się ograniczanie w jedzeniu zarówno fizycznym, jak i duchowym.
Centrum energetyczne - kość krzyżowa, dolna część pleców.
Kamienie dnia - niebieski agat, niebieski jadeit, niebieski szafir, niebieski jaspis, bursztyn.
Strzyżenie, farbowanie włosów, manicure, pielęgnacja ciała:
Strzyżenie włosów ? jeśli od dawna planowałeś zmianę koloru włosów, to dziś najlepszy dzień, natomiast strzyżenie lepiej przełożyć na inną datę.
Manicure, pedicure ? niekorzystny dzień dla tego typu zabiegów.
Pielęgnacja twarzy ? zaleca się zabiegi nawilżające, niesparzający dzień dla makijażu permanentnego.
Pielęgnacja ciała - optymalny czas na depilację, pozbycie się niedoskonałości i nierówności skóry. Korzystny okres dla ćwiczeń siłowych.
Źródło: TwojaPogoda.pl
Fot. Pixabay.
https://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2021-07-02/kalendarz-wplywu-planet-i-ksiezyca-na-twoje-zycie-na-niedziele-i-poniedzialek-20210621/

Kalendarz wpływu planet i Księżyca na Twoje życie Piątek, 2 lipca.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naleśnik w stanie nieważkości. Dowódca ISS zatęsknił za ziemskimi zwyczajami
2021-07-01.
Jeden z astronautów przebywających obecnie na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) przygotował naleśnika z truskawkami i czekoladą. Reszta załogi nie była zachwycona jego popisem kulinarnym.
Życie z dala od domu bywa trudne. Tym bardziej, jeśli kilka miesięcy spędza się w kosmosie na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Jednak jeden z astronautów znalazł sposób na to, by chociaż na chwilę przywrócić sobie wspomnienia z Ziemi. Postanowił przygotować jedno ze swoich ulubionych dań - naleśniki z truskawkami.
Astronauta Thomas Pasquet jest pierwszym francuskim dowódcą na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. W przypływie kulinarnej weny wziął placek tortilli, posmarował go czekoladowym sosem i położył na niego pokrojone owoce.
"Najlepszy popis kulinarny"
Gdy skończył, postanowił nagrać, jak danie unosi się w stanie nieważkości. Europejska Agencja Kosmiczna udostępniła nagranie na swoim Twitterze.
- Oto mój najlepszy jak dotąd popis kulinarny: naleśnik z truskawkami i czekoladą. Proszę nie zwracać uwagi na to, że naleśnik jest w rzeczywistości tortillą - opowiadał Pasquet.
Niestety oryginalne danie z tortilli, czekolady i truskawek nie zostało przez wszystkich docenione.
- Moi koledzy z załogi byli bardzo rozczarowani, że moje umiejętności kulinarne są bliskie zeru. Wstydź się, Francuzie! - żartował Pasquet.
Źródło: ENEX, bbc.co.uk
Autor: kw
https://tvn24.pl/tvnmeteo/informacje-pogoda/nauka,2191/nalesnik-w-stanie-niewazkosci-dowodca-iss-zatesknil-za-ziemskimi-zwyczajami,340950,1,0.html?p=meteo

Naleśnik w stanie nieważkości. Dowódca ISS zatęsknił za ziemskimi zwyczajami.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie poleciała w kosmos, bo jest kobietą. Teraz na pokład rakiety 82-latkę zabierze Jeff Bezos
2021-07-01. Marek Zając
82-letnia Wally Funk, pionierka kosmonautyki w USA, poleci 20 lipca w kosmos z amerykańskim miliarderem Jeffem Bezosem - poinformowała dzisiaj jego firma Blue Origin. Będzie ona najstarszą osobą, która kiedykolwiek przebywała w kosmosie.
Wally Funk należy do grona czterech pasażerów planowanego załogowego lotu firmy Blue Origin, zajmującej się turystyką kosmiczną, obok Jeffa Bezosa, jego brata Marka oraz zwycięzcy czerwcowej aukcji, który za 28 mln USD kupił bilet na pierwszy suborbitalny lot turystyczny statku kosmicznego New Shepard, jego nazwiska dotąd nie ujawniono.
Jak podaje agencja AP, Blue Origin wybrało Funk, która nie zrobiła kariery astronautki przed kilkudziesięciu laty ze względu na płeć. Teraz poleci w kosmos, jako "gość honorowy".
Wally Funk
"Funk jest jedną z kobiet z programu Mercury 13, które przeszły szkolenie astronautyczne w latach 60. XX wieku, ale nigdy nie udało im się dostać w kosmos lub nawet do korpusu astronautów NASA, ponieważ były kobietami. Wtedy wszyscy astronauci NASA byli wojskowymi pilotami doświadczalnymi i mężczyznami" - wskazuje Associated Press.
W wieku 82 lat Funk zostanie najstarszą osobą, która wystartuje w kosmos. Pobije osiągnięcie nieżyjącego już Johna Glenna, który w wieku 77 lat poleciał na pokładzie promu kosmicznego Discovery w 1998 roku.

"Nikt nie czekał dłużej - napisał Bezos na Instagramie. - Nadszedł czas. Witamy w załodze, Wally. Jesteśmy podekscytowani, że polecisz z nami 20 lipca, jako nasz gość honorowy".
kiedykolwiek przebywała w kosmosie.

Zdj. ilustracyjne /Pixabay
Wally Funk należy do grona czterech pasażerów planowanego załogowego lotu firmy Blue Origin, zajmującej się turystyką kosmiczną, obok Jeffa Bezosa, jego brata Marka oraz zwycięzcy czerwcowej aukcji, który za 28 mln USD kupił bilet na pierwszy suborbitalny lot turystyczny statku kosmicznego New Shepard, jego nazwiska dotąd nie ujawniono.
Jak podaje agencja AP, Blue Origin wybrało Funk, która nie zrobiła kariery astronautki przed kilkudziesięciu laty ze względu na płeć. Teraz poleci w kosmos, jako "gość honorowy".

REKLAMA
Wally Funk
"Funk jest jedną z kobiet z programu Mercury 13, które przeszły szkolenie astronautyczne w latach 60. XX wieku, ale nigdy nie udało im się dostać w kosmos lub nawet do korpusu astronautów NASA, ponieważ były kobietami. Wtedy wszyscy astronauci NASA byli wojskowymi pilotami doświadczalnymi i mężczyznami" - wskazuje Associated Press.
W wieku 82 lat Funk zostanie najstarszą osobą, która wystartuje w kosmos. Pobije osiągnięcie nieżyjącego już Johna Glenna, który w wieku 77 lat poleciał na pokładzie promu kosmicznego Discovery w 1998 roku.

"Nikt nie czekał dłużej - napisał Bezos na Instagramie. - Nadszedł czas. Witamy w załodze, Wally. Jesteśmy podekscytowani, że polecisz z nami 20 lipca, jako nasz gość honorowy".
Pierwszy lot New Shepard będzie przełomowym momentem w rozwoju turystycznych lotów kosmicznych. Statek przeszedł już testy bez udziału ludzi. New Shepard wzniesie się ok. 100 km nad Ziemię, a uczestnicy lotu przez kilka minut doświadczą stanu nieważkości.
Wyścig miliarderów
Bezos, obecnie najbogatszy człowiek na świecie, ściga się z innymi miliarderami - Elonem Muskiem i Richardem Bransonem, którzy również rozwijają komercyjne loty kosmiczne. Już na początku lipca Branson może dołączyć do lotu testowego samolotu kosmicznego VSS Unity, rozwijanego przez jego firmę Virgin Galactic.
Źródło:PAP

Zdj. ilustracyjne /Pixabay

https://www.rmf24.pl/nauka/news-nie-poleciala-w-kosmos-bo-jest-kobieta-teraz-na-poklad-rakie,nId,5332537#crp_state=1

Nie poleciała w kosmos, bo jest kobietą. Teraz na pokład rakiety 82-latkę zabierze Jeff Bezos.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prof. Agnieszka Zalewska: Polscy naukowcy mistrzowsko wykorzystują stypendia w CERN
2021-07-01. Grzegorz Jasiński
Dziś mija dokładnie 30 lat od przystąpienia Polski do Europejskiej Organizacji Badań Jądrowych CERN. Dzięki temu polscy naukowcy mogą uczestniczyć w rozwiązywaniu najważniejszych zagadek fizyki, prowadzą badania z pomocą Wielkiego Zderzacza Hadronów. Ale współpraca z CERN rozpoczęła się dużo wcześniej, już w latach 50., i dlatego - jak podkreśla w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Grzegorzem Jasińskim prof. Agnieszka Zalewska z Instytutu Fizyki Jądrowej PAN - przystąpienie do CERN w 1991 roku "było czymś naturalnym". Zdaniem prof. Zalewskiej - która w latach 2013-15 była przewodniczącą Rady CERN - szanse związane z udziałem w CERN zostały przez polskich naukowców i inżynierów dobrze wykorzystane.
Grzegorz Jasiński: Pani profesor, mija 30 lat od początku polskiego, już takiego całkowitego, pełnego udziału w CERN. Jak pani wspomina te pierwsze momenty?
Prof. Agnieszka Zalewska: Dla mnie pierwsze momenty były dużo wcześniej, jak dla wielu polskich fizyków inżynierów, bo pierwsze pobyty Polaków w CERN datują się na koniec lat 50., czyli czasy, kiedy CERN był całkiem młodziutki. A w latach 60. to już były wręcz grupy eksperymentalne, które współpracowały z CERN-em. Ówczesna technika komór pęcherzykowych bardzo sprzyjała temu, żeby takie zewnętrzne biedne grupy jak nasze mogły się włączyć, bo można było dostać dane do opracowywania u siebie w domu, w swoich instytucjach macierzystych. To była dla nas kolosalna szansa i np. moje prace magisterska i doktorska na takich danych powstały.
Lata 70. przyniosły już rozwój eksperymentów elektronicznych, w latach 80. weszliśmy do jednego z największych ówczesnych eksperymentów, ale w ogóle byliśmy w kilku czołowych eksperymentach CERN-owskich i nasz udział poszerzył się o budowę aparatury. To był nasz wkład. Aparatura była na tyle wtedy jeszcze nieskomplikowana, że mogliśmy ją budować w naszych instytutach, we współpracy z polskim przemysłem. No i to dawało nam możliwość wejścia do bardzo dobrych eksperymentów. CERN z kolei przeznaczał pewną ilość środków finansowych na pobyty polskich fizyków, inżynierów do przeprowadzenia prac na miejscu.
Tak że w 1991 roku to już była ogromnie rozwinięta współpraca Polski z CERN-em i w pewnym sensie to przystąpienie do CERN-u było czymś naturalnym. Oczywiście bardzo oczekiwanym, oczywiście bardzo radosnym, ale czymś naturalnym. Jeżeli chodzi o moje osobiste wspomnienia z tego dnia, no to ja w tym czasie byłam w Polsce i tak jak wszyscy cieszyłam się bardzo. Natomiast oczywiście oficjalne przystąpienie do CERN-u otwierało nam możliwości takie, jakie miały wszystkie kraje członkowskie, czyli reprezentację w Radzie CERN, reprezentację w rozmaitych ciałach decyzyjnych, dostęp Polaków do całej gamy możliwości zatrudnienia w CERN-ie czy stypendiów CERN-owskich i również możliwości dla polskiego przemysłu, żeby uczestniczyć w kontraktach. Myślę, że takie są te wspomnienia z grubsza.
To był zresztą ten moment, kiedy rodził się internet, przecież CERN jest tym miejscem narodzin internetu, to tak naprawdę wszyscy tej instytucji zawdzięczamy, jeśli oczywiście ciągle uważamy, że internet był dobrym pomysłem...
Myślę, że jak wszystkie sprawy ludzkie ma on swoje dobre i złe strony, ale myślę, że te dobre strony przeważają, to znaczy chyba bardzo trudno wyobrazić sobie współczesne życie bez internetu. Internet sam był tak trochę wytworem wojskowych amerykańskich, ale żeby można było z niego korzystać, trzeba było napisać protokół. Słynna sieć www powstała w CERN, powstała na potrzeby nauki.
Eksperymenty, w których wtedy uczestniczyliśmy, już liczyły po kilkaset osób, przy wielkim Zderzaczu Elektron-Pozyton było kilkadziesiąt grup eksperymentalnych - i stało się ogromną potrzebą ułatwienie komunikacji pomiędzy tymi grupami, jak również jakiś ułatwiony dostęp do danych. Tak, żeby to niekoniecznie oznaczało wożenie taśm w walizkach czy przewożenie ciężarówkami dużych ilości taśm z danymi do przepracowania. To było kolosalne ułatwienie w pracy.
W tym czasie dzięki naszemu koledze dr. Grzegorzowi Polokowi, nieżyjącemu już, udało się od Poczty Polskiej, mimo że to wciąż był PRL, wydzierżawić linię telefoniczną, która bezpośrednio łączyła CERN z krakowskim Instytutem Fizyki Jądrowej i z warszawskim Instytutem Badań Jądrowych. To była niesłychana rzecz.
Przepływ danych był strasznie wolny, tak naprawdę trzeba było przychodzić w nocy, jeżeli chciało się w jakiś sposób z tego skorzystać, ale to było. A potem CERN zdecydował się udostępnić www do powszechnego użytku. Zawsze w takich przypadkach mówię - jeśli ktoś zwraca uwagę, że CERN kosztuje - ile to rocznych budżetów CERN można by było zgromadzić, gdyby za www trzeba było płacić tak jak za Windowsy, tak jak się płaci za Office. WWW jest za darmo, jest dostępny w Afryce, w Ameryce, w tych bogatych, w tych biednych krajach. Myślę, że to jest prezent CERN dla ludzkości.
A czy nowa sieć w CERN, tzw. GRID, który stał się odpowiedzią na rosnącą liczbę danych, już teraz, w ciągu ostatnich 10 lat, też stanie się takim internetem kolejnego etapu, kolejnej generacji, czy już raczej będzie tylko do tych wykorzystywanych naukowo zastosowań?
Tu sytuacja jest znacznie bardziej skomplikowana, bo oczywiście firmy komercyjne już teraz tej okazji nie przegapiły. To znaczy GRID w momencie, kiedy powstawał, to była niesłychana nowość, ale obecnie niewątpliwie wielkim konkurentem jest Cloud - chmura. Nie wiem, jak się w tej chwili przedstawia relacja cenowa. Ja kilka lat temu, kiedy byłam jeszcze przewodniczącą Rady CERN, zadałam pytanie specjalistom z dywizji IT i dostałam odpowiedź, że był wtedy czynnik 6, kolejną odpowiedź dostałam po trzech latach, że już jest czynnik 3, jak to wygląda teraz - po prostu nie wiem, ale myślę, że to jest zbyt wielki rynek, żeby instytucja naukowa miała szansę powtórzyć sukces www. Tu myślę, że pewną szansą jest idea Komisji Europejskiej, żeby stworzyć taki Cloud na potrzeby nauki w Europie, który byłby otwarty dla wszelkiej działalności naukowej i nie tylko. Jak to się uda, to trzeba popatrzeć, ale chodzi o to, by nie oddawać swoich danych. Bo jest tu pewne ryzyko. Powierzamy swoje dane jakiemuś Amazonowi, Google'owi - pytanie, jak te dane są wykorzystywane. Myślę, że www się nie powtórzy.
Pani profesor, z perspektywy tych 30 lat i sukcesów naukowych, które stały się pani udziałem: który moment był naukowo najważniejszy, któremu towarzyszyły największe emocje? Tak naprawdę zajmuje się pani dziedziną, która wykorzystuje nie tylko badania w CERN, ale także badania neutrin prowadzone zupełnie gdzie indziej, więc o tę CERN-owską część pytam. Jakie wspomnienie byłoby naukowo najważniejsze?
Jeżeli chodzi o moją działalność naukową CERN, to uczestniczyłam w kilku eksperymentach o bardzo różnym charakterze. To pewnie się wiąże z moją osobowością, mianowicie potrzebuję zmian. Nie jestem w stanie przez 20 lat dłubać dokładnie w tym samym i robić się coraz większym specjalistą, to jest kwestia osobowości. Bardzo lubię uczyć się nowych rzeczy i to pewnie było motywem tych moich zmian. Ale gdybym miała popatrzeć na całokształt, to oczywiście okres taki, kiedy się ma między 30 a czterdzieści kilka lat, to jest okres niezwykle twórczy, kiedy już ma się pewne doświadczenie, można na nim budować, więc można sporo rzeczy zrobić.
I akurat na ten czas, pod wpływem prof. Michała Turały, który na początku niemalże mnie do tego zmusił, trafiłam do grupy, która zajmowała się przygotowaniem, opracowaniem detektorów krzemowych z mikroelektroniką odczytu na potrzeby eksperymentów przy zderzaczach, właśnie między innymi przy tym Zderzaczu Elektron-Pozyton. No i w tym czasie, muszę powiedzieć, po stronie europejskiej można było policzyć na palcach osoby, które w tym pracowały, i po stronie amerykańskiej też. I to był niesłychanie ciekawy okres. Bo cokolwiek się robiło, to było pionierskie. Więc chyba ten okres uznałabym za najciekawszy. To było tak od połowy lat 80. do wczesnych lat 90., kiedy to było fascynujące.
A zderzacz ówczesny pozwolił to wykorzystać, pozwolił sprawdzić i pozwolił na odkrycia z tym związane.
Te detektory odegrały ogromną rolę, dlatego że pomiary wykonywało się poza rurą akceleratora. Natomiast do zdarzeń dochodziło wewnątrz rury akceleratora, więc chodziło o to, żeby mieć detektory, które pozwalają na bardzo precyzyjną ekstrapolację torów do miejsca zderzenia i jeszcze odróżnienie tego miejsca głównego zderzenia od miejsc rozpadów cząstek bardzo krótko żyjących, które były wtedy przedmiotem badań i dużego zainteresowania, cząstek z ciężkimi kwarkami B i C. Bez tych detektorów to po prostu byłoby niemożliwe. I eksperyment, w którym brałam udział, był jednym z dwóch pierwszych w CERN, które w takie detektory zostały wyposażone. Dodatkowo był jeszcze maleńki detektor tego typu, który działał w SLAC-u. Przy czym, jeśli chodzi o SLAC (Stanford Linear Accelerator Center), to tam była taka pechowa sytuacja, że ten akcelerator miał spore trudności. Z kolei po naszej stronie ten drugi detektor nie od razu zadziałał.
Wobec tego nasz detektor był pierwszym detektorem, który zbierał porządne dane, i niesłychanie pomógł naszemu eksperymentowi, tak że po prostu można było to pokazać na palcach, że ta technika jest niesłychanie istotna.
Nawiasem mówiąc, jest to obecnie absolutny standard w eksperymentach przy zderzaczach. Dość powiedzieć, że CMS ma chyba ponad 200 metrów kwadratowych detektorów krzemowych, Atlas ma kilkadziesiąt metrów kwadratowych, bardzo już takich wyrafinowanych w porównaniu z tym, czego myśmy używali wtedy. Aczkolwiek w DELPHI właśnie w roku 1996 zainstalowaliśmy najnowocześniejszy w tym czasie detektor krzemowy, który miał 2 metry kwadratowe krzemu i 3 typy detektorów krzemowych, które tam funkcjonowały, w szczególności pierwsze detektory mozaikowe. Rozmiar tej mozaiki był taki, powiedziałabym, solidniejszy w porównaniu z mozaiką w Atlasie czy CMS-ie, ale był.
To ten naukowy moment, ale musimy dojść do tego, o czym pani profesor wspomniała, czyli tego organizacyjnego momentu, kiedy okazało się, że ma pani szansę zostać przewodniczącą Rady CERN i trochę tam porządzić. Jak to się stało? Chciała pani? Bardzo pani chciała? Czy po prostu trzeba było, bo była taka szansa?
To jest długa historia, często rządzi tu przypadek, ale są też jakieś argumenty. Ja miałam to szczęście, że przeszłam przez kilka komitetów naukowych. Bardzo wcześnie byłam wybierana do różnych komitetów naukowych, najpierw przy Dyrekcji CERN, a na koniec do Komitetu Polityki Naukowej CERN przy Radzie CERN. W przypadku tego komitetu nie patrzy się już na przydział, na jakiś kraj, co najwyżej trochę. Ale to jest już dalszym kryterium. Podstawowe kryterium to jest jakość naukowa. No i to było niesamowite siedzieć z noblistami. Tam w zasadzie są i fizycy europejscy, i spoza Europy. To jest komitet, który liczył 16 osób wybieranych ad personam. Praca w tym komitecie to jest bezpośredni kontakt z Radą CERN, ponieważ jest to komitet, który tej Radzie doradza. W szczególności ja wtedy kierowałam jednym z paneli, gdzie na życzenie Rady należało opracować strategię dla europejskiej fizyki neutrin w przyszłości. Byłam za to odpowiedzialna, było oczywiście kilka osób z komitetu, które to robiły.
Tak się złożyło, że w 2009 roku nagle zmarł naukowy przedstawiciel Polski do Rady CERN, prof. Massalski. I rozumiem, że polska starszyzna zdecydowała, że powinnam go zastąpić na takiej zasadzie, że dobrze znam CERN, a nie było możliwości naturalnego przekazania funkcji. Zwrócili się więc do mnie z tą propozycją. Zgodziłam się. Argumentacja była dość mocna. Oczywiście ta praca ma zupełnie inny charakter, niż miała w Komitecie Polityki Naukowej, ale znane mi były te wszystkie zagadnienia.
Po 3 latach, kiedy była sprawa wyboru kolejnego przewodniczącego, to ku naprawdę ogromnemu mojemu zaskoczeniu zgłosiła się do mnie najpierw jedna delegacja z pytaniem, czy bym nie kandydowała, bo oni mnie wtedy poprą. Jak się kandyduje, to trzeba mieć poparcie. Zbyłam ich i w ogóle zapomniałem natychmiast o tej propozycji, ale potem zwróciła się do mnie druga delegacja, że gdybym kandydowała, to mnie poprą. Wtedy to już potraktowałam serio i zrobiłam takie rozeznanie w Polsce. Kilku zaufanych mistrzów popytałam, odbyłam też długą rozmowę z moim mężem - który zresztą jest też moim mistrzem, jeżeli chodzi o fizykę - bo to oznaczało jednak dość sporą zmianę u nas. Zdecydowałam kandydować. Ale to nie było coś, co uważałam za oczywiste, to było prawdziwe zaskoczenie. To były trzy lata, zgodnie z konwencją. Wybieranym się jest na pierwszy rok, z możliwością przedłużenia dwukrotnego o rok, czyli łącznie, maksymalnie można być przez trzy lata. To pewne zabezpieczenie, gdyby przewodniczący się nie sprawdzał. A poza tym to motywuje. I doskonale pamiętam, jak po pierwszym roku, to znaczy w połowie już pierwszego roku, bo decyzję trzeba podjąć na ten temat dość wcześnie, w ciągu tego pierwszego roku delegacja angielska do mnie przyszła, tak mnie podpytywali, jak mi się pracuje, jak wszystko wygląda. W czerwcu już podczas drugiego posiedzenia, które prowadziłam, usłyszałam tyle ciepłych słów ze strony różnych delegacji, że zrozumiałam, że sprawa w zasadzie jest przesądzona.
To był znów niesłychanie ciekawy okres w moim życiu. Bardzo pracowity, bardzo inny. I z taką świadomością, że to był jednak ukłon w stronę polskiej fizyki cząstek. Gdyby nie było tej znakomitej reputacji polskiej fizyki cząstek, pracy moich starszych kolegów, moich rówieśników, moich młodszych kolegów, to myślę, że nie byłoby pierwszego przewodniczącego Rady spoza tej dwunastki założycielskiej CERN, pochodzącego z Polski. Tak że tu muszę powiedzieć, że mam pełną świadomość tego, że to odegrało niezwykle ważną rolę: ten znakomity wkład polskich fizyków do badań prowadzonych w CERN był bardzo ważny.
Pani profesor, w jakim kierunku teraz CERN pójdzie i na ile ta strategia, w której finalizowaniu pani uczestniczyła, już tę ścieżkę wyznaczyła?
Tu już miało miejsce zamknięcie drugiej aktualizacji strategii dla europejskiej fizyki cząstek. W dalszym ciągu bardzo istotne jest wykorzystanie Wielkiego Zderzacza Hadronów (LHC), na tyle, na ile się tylko da. I to już jest taki program, który po prostu jest realizowany.
A jeżeli chodzi o przyszłość CERN, to w zasadzie jest koncepcja podążania dalej w kierunku podniesienia energii i wobec tego już od dłuższego czasu prowadzone są prace nad koncepcją przyszłego wielkiego zderzacza albo też nad liniowym zderzaczem e+ e- wykonanym w takiej technologii rozwijanej w CERN. Tak że zobaczymy. Ale to jest coraz dłuższa droga.
Myślę, że jest niesłychanie istotne to, że w CERN można realizować długotrwałe projekty, wymagające wielkiego zaangażowania ludzi, czasu, pieniędzy. To oczywiście wymaga starannego przygotowania, procesu kontroli, Rada CERN nieustannie kontroluje to, co się dzieje.
Jak wygląda realizacja programu CERN? Jest tzw. medium term plan, który co roku jest o rok posuwany do przodu. Odejmuje się ten rok, który właśnie minął. Bazuje się na aktualnej strategii, która wyznacza kierunki. To jest pilnowane, ale oczywiście jest też niezwykle ważne, żeby nie zamknąć oczu na jakieś ciekawe R&D (badania i rozwój), bo to jest nauka i trzeba to zawsze wyważyć.
Mówiła pani profesor o tym, że Polska w taki naturalny sposób weszła do CERN, bo były wcześniejsze kontakty. Polscy fizycy już wcześniej mieli dobrą opinię. Więc CERN jakby wchłonął polskich naukowców. A na ile to trzydziestoletnie uczestniczenie w pracach CERN przydało się polskiej nauce w ogóle, ze względów naukowych, organizacyjnych? To oczywiście kosztuje, to ma swoją cenę, ale to przynosi pożytki. Czy wykorzystaliśmy to, co dały nam szanse związane z CERN?
Takie mam wrażenie, że dobrze to wykorzystaliśmy. To rzeczywiście kosztuje, nie należy się oszukiwać, że to jest za darmo, ale wydaje mi się, że to są dobrze wydane pieniądze.
Muszę powiedzieć, że od czasu mojego przewodniczenia byłam pod wrażeniem, jak młodzi Polacy potrafią wykorzystywać możliwości, jakie daje CERN. Zarówno młodzi fizycy, jak i młodzi inżynierowie, młodzi informatycy. Było dla mnie jasne, że to zostanie w końcu ukrócone. Bo myśmy byli potęgą, jeżeli chodzi o wykorzystanie środków finansowych właśnie przez młodych, bardzo dobrych ludzi, aplikujących o różne pozycje, te stypendia w CERN. Studenci techniczni, doktoranci techniczni. Właśnie takie pieniądze na określone projekty. A CERN to według mnie jest niesłychanie dobra szkoła. To znaczy, że potem ma się świetne wykształcenie, myślę, że przede wszystkim w kierunku takiej umiejętności przerzucenia się, kiedy trzeba, zauważania możliwości. W takim eksperymencie ma się do czynienia z pierwszorzędną aparaturą. Ma się do czynienia z bardzo rozwiniętym oprogramowaniem. Ma się do czynienia z nowoczesną elektroniką, ma się do czynienia z bardzo dobrą organizacją badań. To są wszystko takie umiejętności, które się przydają w bardzo wielu miejscach, więc myślę, że po takiej szkole to jest łatwo o pracę w różnych miejscach.
Poza tym staraliśmy się znów wykorzystywać dobrze możliwości, jakie dają kontrakty CERN-owskie, dla polskiego przemysłu. Tu znów jednak są narzucone pewne kwoty krajowe i tego potem kraje bardzo pilnowały. Widziałam, jak to wygląda od strony komitetu finansowego, gdzie też miałam obowiązek uczestniczyć, i też wykorzystywaliśmy te możliwości.
Poza tym mieliśmy bardzo istotny wkład w uruchomienie Wielkiego Zderzacza Hadronów. Jak również później w tę przebudowę, pierwszą, a obecnie drugą. Trzy instytucje naukowe odgrywają tutaj istotną rolę: to z Krakowa jest AGH i Instytut Fizyki Jądrowej PAN oraz z Wrocławia Politechnika Wrocławska - i poza tym inne instytucje. Niewątpliwie też NCBJ warszawski bierze udział w tym, żeby u siebie budować elementy aparatury. Zaczynamy już w Polsce budować kawałki akceleratorów. I w tej chwili widzę to od strony ESFRI (European Strategy Forum on Research Infrastructures), bo po prostu bierzemy udział w różnych tego rodzaju projektach. W pewnym sensie mam wrażenie, że jesteśmy blisko stworzenia masy krytycznej, żeby robić bardzo ciekawe technologicznie rzeczy z Polski.
Opracowanie:
Magdalena Partyła,
Edyta Bieńczak

Źródło :RMF.


Prof. Agnieszka Zalewska /Grzegorz Jasiński /RMF FM
https://www.rmf24.pl/nauka/news-prof-agnieszka-zalewska-polscy-naukowcy-mistrzowsko-wykorzys,nId,5330347#crp_state=1

Prof. Agnieszka Zalewska Polscy naukowcy mistrzowsko wykorzystują stypendia w CERN.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

30. rocznica przystąpienia Polski do CERN
2021-07-01.
Minęło 30 lat od przystąpienia Polski w charakterze państwa członkowskiego do międzynarodowej organizacji badań prowadzonych w największym centrum fizyki cząstek na świecie. CERN, czyli Europejska Organizacja Badań Jądrowych, trudni się m.in. odkrywaniem i zbieraniem danych o podstawowych składnikach materii, trudno uchwytnych komponentach czasoprzestrzeni oraz sposobach eksperymentalnego odtwarzania warunków panujących w bardzo wczesnym Wszechświecie.
1 lipca 1991 roku Polska stała się członkiem CERN - organizacji zarządzającej ośrodkiem pod Genewą o niebagatelnym znaczeniu dla nauki i badań, będącym miejscem spotkań uczonych światowej klasy. To rocznica ważna dla polskich fizyków i inżynierów z takich ośrodków, jak Narodowe Centrum Badań Jądrowych, Instytutu Fizyki Jądrowej PAN, a także Wydział Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego, Wydział Fizyki Politechniki Warszawskiej oraz wielu innych rodzimych ośrodków. Z CERN związanych jest obecnie ok. 550 polskich specjalistów, część z nich uczestniczy w najważniejszych badaniach tej instytucji.
Początki CERN sięgają późnych lat 40. XX w., kiedy to grupa zaangażowanych uczonych i polityków po obu stronach Atlantyku dostrzegła w naukach fizycznych szansę na pokojową odbudowę Europy po II Wojnie Światowej. Z czasem organizacja stała przykładem długofalowej współpracy międzynarodowej łączącej naukowców nieomal 100 narodowości.
Akronim CERN pochodzi od pierwotnej nazwy, jaką nosiła (przekształcona później) Europejska Rada Badań Jądrowych - od francuskiego Conseil Européen pour la Recherche Nucléaire. Skrót utrwalił się na tyle mocno, że przetrwał zmianę organizacyjną i nomenklaturową po przyjęciu konwencji z 1953 roku i utworzeniu praktykowanej do dziś formuły. Obecne skojarzenie odnosi się do Europejskiej Organizacji Badań Jądrowych, przy czym stosowana jest również nazwa Europejskie Laboratorium Fizyki Cząstek (fr. Laboratoire Européen pour la Physique des Particules).
Badania prowadzone aktualnie w CERN koncentrują się na precyzyjnej eksploracji i testach wiarygodności Modelu Standardowego, a nawet poszukiwaniu dowodów przybliżających naukowców do opracowania teorii wielkiej unifikacji, łączącej w zgrabnych wzorach i konstruktach matematycznych wszystkie formy fizycznych oddziaływań. Badacze pracujący w CERN mają także nadzieję, że dzięki ich wkładowi uda się zrozumieć naturę ciemnej materii i ciemnej energii, które stanowią skądinąd główną składową Wszechświata.
Podstawowe prace badawcze prowadzone są w ramach cztery Wielkich Eksperymentów: ATLAS (ang. A Toroidal LHC ApparatuS), CMS (ang. Compact Muon Solenoid), LHCb (ang. Large Hadron Collider beauty) oraz ALICE (ang. A Large Ion Collider Experiment). Centralnym narzędziem badawczym CERN pozostaje już od lat LHC (ang. Large Hadron Collider ? czyli słynny Wielki Zderzacz Hadronów) największy, zbudowany dotychczas przez człowieka akcelerator przyspieszający protony. Warunki jakie panują podczas zderzeń protonów w LHC są podobne do tych jakie istniały tuż po Wielkim Wybuchu. W tym sensie naukowcy mówią, że LHC odtwarza stan wczesnego Wszechświata.
Dokonane w roku 2012 dzięki LHC odkrycie bozonu Higgsa uważane jest za jedno z najbardziej doniosłych osiągnięć w historii nauki, które nagrodzono Noblem z fizyki w 2013 roku. Co więcej, w 2019 r. CERN ogłosił już plany budowy jeszcze bardziej zaawansowanego akceleratora cząstek - Future Circular Collider (FCC), cztery razy większego i wielokrotnie potężniejszego od Wielkiego Zderzacza Hadronów. Nowe urządzenie ma powstać najwcześniej w latach 50. XXI w. i umożliwić odkrycie nieznanych jeszcze rodzajów cząstek subatomowych. Jego koszt szacowany jest na 9-21 miliardów EUR (zależnie od konfiguracji). To na nim jednak skupiają się nadzieje uczonych liczących na to, że FCC przyczyni się do opracowania ?teorię wszystkiego?, obejmującej komplet fizycznych oddziaływań oraz godzącą ogólną teorię względności z mechaniką kwantową.
Polska droga do CERN
Polskie zespoły badawcze zaznaczały swoją obecność przy opracowywaniu danych z CERN już w latach 60. XX wieku. W tamtym czasie Polacy budowali dużą część kalorymetru dla eksperymentu DELPHI. Wypracowane w tym czasie międzynarodowe relacje naukowe Polska zawdzięcza profesorom Marianowi Danyszowi i Jerzemu Pniewskiemu z Warszawy oraz prof. Marianowi Mięsowiczowi z Krakowa. To między innymi dzięki ich wysiłkom w 1963 nasz kraj uzyskał status ?obserwatora?.
Pełne członkostwo w CERN Polska uzyskała dokładnie 1 lipca 1991 r. Była to pierwsza zachodnia organizacja międzynarodowa, która po zmianach politycznych w Europie przyjęła Polskę do grona swych członków.
Przed 1991 rokiem polskie grupy uczestniczyły w niektórych projektach, ale Polska nie uczestniczyła w decydowaniu o przyszłości laboratorium, Polacy nie mogli być zatrudnieni w CERN, ani tym bardziej piastować żadnych eksponowanych stanowisk. Polskie firmy nie mogły starać się o kontrakty w CERN. Od lipca 1991 Polska stała się współwłaścicielem największego na świecie laboratorium fizyki cząstek.
Dr Paweł Bruckman de Renstrom z Instytutu Fizyki Jądrowej PAN - wypowiedź dla Polskiej Agencji Prasowej
Szacuje się, że wszystkich pracowników CERN jest około 2500. Wśród nich jest 550 Polaków w tym ok. 80 osób zatrudnionych w CERN na etatach; 170 osób to różnego typu stypendyści i studenci z Polski, a pozostałych około 300 osób stanowią polscy użytkownicy CERN zatrudnieni w krajowych instytucjach. Zatrudnieni w Europejskiej Organizacji Badań Jądrowych Polacy to nie tylko naukowcy. Sebastian Łobieński jest zastępcą kierownika ds. bezpieczeństwa komputerów w CERN.
Badania prowadzone w CERN przynoszą około 10 doktoratów rocznie, a na przestrzeni 30 lat naszej obecności w CERN około 100 polskich studentów skorzystało z trwających 2-3 miesięcy staży naukowych w ramach programu +CERN Summer Studies+. Podobnie w latach 2007-2014 około 550 polskich nauczycieli fizyki uczestniczyło w organizowanych w CERN tygodniowych kursach doszkalających "Techer Programme".
Dr Paweł Bruckman de Renstrom z Instytutu Fizyki Jądrowej PAN - wypowiedź dla Polskiej Agencji Prasowej
Od momentu przystąpienia do CERN, polskie grupy eksperymentalne weszły w skład wszystkich Wielkich Eksperymentów na Wielkim Zderzaczu Hadronów:
?    ALICE ? do badania zderzeń jąder ciężkich atomów (np. ołowiu), badania własności plazmy kwarkowo-gluonowej, nieznanego wcześniej stanu skupienia materii, jaki panował na bardzo wczesnych etapie istnienia wszechświata;
?    LHCb ? pomiary prowadzone w tym spektrometrze pozwalają na weryfikację przewidywań Modelu Standardowego oraz poszukiwanie odstępstw od tych przewidywań ? czyli poszukiwanie ?nowej fizyki?;
?    ATLAS i CMS - do precyzyjnych pomiarów parametrów Modelu Standardowego (SM), w tym bozonu Higgsa, poszukiwania zjawisk tzw. "nowej fizyki" czyli wykraczających poza SM oraz badania zderzeń ciężkich jąder atomowych;
?    TOTEM ? eksperyment obecnie już prawie całkiem zintegrowany z eksperymentem CMS. Polacy odegrali w nim ważną rolę ? w szczególności dr Hubert Niewiadomski ? współkoordynator analizy fizycznej.
?Kiedy byłam polskim delegatem do Rady CERN, byłam pod wrażeniem skuteczności wystąpień młodych Polaków o studenckie i doktorskie staże techniczne. To były aplikacje rozpatrywane w systemach konkursowych, bez wyraźnie narzuconej normalizacji do wielkości składki i któregoś roku byliśmy na trzecim miejscu pod względem liczby tych staży? ? powiedziała PAP prof. Agnieszka Zalewska, która w latach 2013-2015 była szefową Rady CERN.
Pytani przez PAP o przyszłość badań w CERN, prof. Zalewska i dr Bruckman de Renstrom mówią o kontynuacji programu LHC. ?Dokładniej zbadamy własności odkrytego w 2012 roku bozonu Higgsa i będziemy dalej szukać śladów fizyki spoza Modelu Standardowego - tak bezpośrednio poszukując nowych cząstek jak i pośrednio szukając znaczących odstępstw od przewidywań Modelu? ? przyznają zgodnie.
Polscy naukowcy od lat uczestniczą też w eksperymentach spoza LHC. Są to miedzy innymi:
?    NA61/SHINE ? badanie własności przejścia fazowego pomiędzy materią hadronów a plazmą kwarkowo-gluonową. Badanie efektów elektromagnetycznych przy zderzeniach ultraszybkich jąder. Koordynatorem eksperymentu jest prof. Marek Gaździcki z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach i Uniwersytetu Goethego we Frankfurcie;
?    COMPASS ? jedyny eksperyment w Europie przeznaczony do badania trójwymiarowej i spinowej struktury nukleonu;
?    ISOLDE ? badania przyniosły bardzo ciekawe wyniki na temat różnych kształtów jakie mogą przyjmować jądra izotopów radonu, radu i rtęci.
Przyjęta w 2020 roku przez Radę CERN aktualizacja Europejskiej Strategii Fizyki Cząstek przewiduje badania rozwojowe oraz studia wykonalności dla FCC (Future Circular Collider). W niedługiej przyszłości planowane są też nowe badania przy znacznym udziale polskich naukowców.
To między innymi eksperyment PUMA, czyli próba wytworzenia sztucznych atomów, składających z niestabilnych jąder atomowych oraz z antyprotonu zastępującego elektron zlokalizowany wokół jądra, co pozwoli badaczom m.in. lepiej zrozumieć własności tajemniczych gwiazd neutronowych. To też eksperyment FASER, czyli nowy kierunek badawczy w LHC związany z badaniami lekkich cząstek produkowanych wzdłuż osi wiązki zderzających się protonów. Badania te mogą też stanowić okno na zrozumienie natury ciemnej materii wypełniającej Wszechświat.
Wśród nowych projektów znajdzie się też Fabryka Promieni Gamma (Gamma Factory), czyli nowatorski pomysł zakładający wykorzystanie silnie zjonizowanych (tj. pozbawionych wielu elektronów) atomów wytwarzanych w kompleksie akceleratora w CERN do wytworzenia bardzo skupionych wiązek wysokoenergetycznych fotonów. Narzędzie badawcze wytworzone przy użyciu tych fotonów mogłoby posłużyć w szerokim programie eksperymentalnym rozciągającym się od fizyki cząstek po fizykę atomową, jak również m.in. w badaniach dot. fizyki medycznej.
Wyjątkowa skala i efekty międzynarodowej współpracy naukowej
Obecnie na CERN składają się 23 kraje członkowskie. Roczny budżet wynosi 1 168 000 CHF. Polski wkład finansowy do budżetu CERN (wyliczany w proporcji do PKB) to 2,8 proc., co równa się ok. 135 mln zł.
Z okazji okrągłej rocznicy obecności Polski w CERN, prof. Agnieszka Zalewska przypomina w rozmowie z PAP, komu zawdzięczamy dostęp do internetu. ?Chyba nie dość jest przypominania, że protokół WWW do obsługi Internetu powstał w CERN-ie i został za darmo udostępniony do powszechnego użytku? ? zaznacza polska specjalistka.
Szacuje się, że WWW generuje ok. 3 proc. globalnego dochodu ludzkości i pewnie można założyć, że jest to też ok. 3 proc. polskiego dochodu narodowego. W dodatku np. za oprogramowanie Windows, czy pakiet Office płacimy duże pieniądze amerykańskiemu koncernowi Microsoft. Gdyby protokół WWW nie powstał w CERNie, a stworzyłby go Microsoft, dodatkowe duże kwoty wypływałyby z Polski. No i jeszcze jeden aspekt tej sprawy ? darmowe WWW to inteligentna forma pomocy ubogim krajom. Warto więc inwestować w pierwszorzędną naukę, bo od czasu do czasu poza dostarczaniem czysto naukowych odkryć dostarcza takich "produktów ubocznych" jak WWW.
Prof. Agnieszka Zalewska, przewodnicząca Rady CERN w latach 2013-2015

O swoich doświadczeniach z zaangażowania w prace CERN mogą wiele powiedzieć także naukowcy z Akademii Górniczo-Hutniczej, którzy oficjalnie dołączyli do eksperymentów tej międzynarodowej organizacji ponad 20 lat temu. Aktualnie jedna z grup działających przy eksperymencie ATLAS liczy dziewięciu pracowników z Wydziału Fizyki i Informatyki Stosowanej AGH oraz pięciu doktorantów. Zespół pracuje nad analizami fizycznymi, takimi jak badanie rozpadów bozonu Higgsa, procesy dyfrakcyjne czy też pomiary zderzeń ciężkich jonów. Do największych osiągnięć grupy należą pomiary związane z pierwszą obserwacją rzadkiego zjawiska rozpraszania foton-foton, czy rzadkiego rozpadu bozonu Higgsa na leptony i foton.
Drugą grupą z AGH zaangażowaną w prace w CERN są naukowcy działający przy eksperymencie LHCb. Członkowie grupy LHCb-AGH prowadzą analizy fizyczne, wnoszą też wkład w przygotowania oprogramowania eksperymentu oraz części sprzętowej.
Nasze badania mają na celu odpowiedzieć na fundamentalne pytania dotyczące otaczającego nas Wszechświata. Dlaczego w ogóle istniejemy ? na skutek Wielkiego Wybuchu powstało tyle samo materii co antymaterii, powinniśmy mieć więc we Wszechświecie same fotony anihilacyjne, a jednak mikroskopowa część materii pozostała ? dzięki czemu powstało życie; dlaczego cząstki mają masę i jaka jest natura Bozonu Higgsa; czym jest ciemna materia i ciemna energia oraz czy istnieją nowe cząstki i nowe oddziaływania.
Bardzo ważny jest też aspekt społeczny i aplikacyjny naszych badań. CERN od wielu lat prowadzi programy popularyzujące badania fundamentalne oraz stara się przyciągać studentów oraz młodych badaczy ze wszystkich krajów świata. Równie istotne są aplikacyjne zastosowania technologii detekcyjnych używanych w CERN, np. do zastosowań w obrazowaniu medycznym czy terapii fotonowej.
Prof. Tomasz Szumlak, lider zespołu pracowników AGH przy projekcie LHCb
Jak deklarują zaangażowani naukowcy z AGH, są pierwszą polską grupą, która w eksperymentach na LHC wzięła pełną odpowiedzialność za opracowanie złożonego układu odczytowego. Badacze z AGH przygotowali specjalistyczną platformę do analizy danych pochodzących z detektorów krzemowych z elementami inteligentnymi, dzięki którym system może uzyskać autonomiczność w podejmowaniu decyzji dotyczących jakości danych. To z kolei jest istotne gdyż, jak podkreślają naukowcy, systemy inteligentne mogą szybciej niż człowiek zauważyć problemy aparatury badawczej, która jest coraz bardziej skomplikowana i narażona na coraz trudniejsze warunki pracy w ekstremalnych polach promieniowania.
Realizacja badań w CERN wymaga także tworzenia najnowocześniejszych systemów informatycznych. Współpraca AGH z CERN w tym zakresie rozpoczęła się od prowadzonych od 2009 roku staży wakacyjnych dla studentów informatyki. W roku 2013 Katedra Informatyki (obecnie Instytut Informatyki) została oficjalnym członkiem eksperymentu TOTEM (jeden z siedmiu detektorów przy wybudowanym w CERN Wielkim Zderzaczu Hadronów), a od roku 2018 - również eksperymentu CMS, na innym z detektorów.
Wskazany zespół z AGH zajmuje się przede wszystkim rozwojem i zapewnieniem jakości oprogramowania do rekonstrukcji danych i symulacji odpowiedzi detektorów. Dodatkowym elementem prac informatycznych jest zastosowanie przetwarzania równoległego do analizy dużych zbiorów danych, z użyciem nowoczesnych środowisk klastrów i chmur obliczeniowych.
Co roku w te prace angażuje się także kilku studentów w ramach wakacyjnych staży w CERN. Tematy projektów są często rozwijane w formie prac inżynierskich czy magisterskich. Ich efekty są wysoko oceniane przez współpracujących fizyków z CERN i stanowią wkład do wspólnych wyników. Jednym z nich jest niedawno ogłoszone odkrycie odderonu ? quasi-cząstki, której istnienie przewidywano już prawie 50 lat temu.
Źródło: PAP/AGH/CERN

Źródło:SPACE24.

Fot. CERN/Maximilien Brice [mediaarchive.cern.ch]

Pierścień akceleratora LHC. Fot. CERN/Maximilien Brice [mediaarchive.cern.ch]

Fragment instalacji akceleratora LHC. Fot. CERN/Maximilien Brice [mediaarchive.cern.ch]

Wynik jednego z eksperymentów na detektorze CMS. Fot. CERN Collaboration, CMS [mediaarchive.cern.ch]

https://www.space24.pl/30-rocznica-przystapienia-polski-do-cern

30. rocznica przystąpienia Polski do CERN.jpg

30. rocznica przystąpienia Polski do CERN2.jpg

30. rocznica przystąpienia Polski do CERN3.jpg

30. rocznica przystąpienia Polski do CERN4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciemna materia wygrywa z teoriami grawitacji?

Ciemna materia to składnik Wszechświata, którego nie obserwujemy bezpośrednio. O jej istnieniu wnioskujemy na podstawie oddziaływań grawitacyjnych ze zwykłą (świecącą) materią. Obecność ciemnej materii została zaproponowana dla wytłumaczenia obserwowanej rotacji galaktyk oraz ruchów galaktyk w gromadach ? widzialnej materii jest zbyt mało, aby można było wytłumaczyć zachodzące w tych przypadkach efekty. Modele wskazują, że ciemnej materii jest kilkakrotnie więcej, niż materii zwykłej.
http://astrostrona.pl/na-niebie/z-nasluchu/ciemna-materia-wygrywa-z-teoriami-grawitacji/

 

ciemna materia.jpg

pozdrowienia Łukasz   

BANER-BEZPROFILU.png.b4d0d25772f1ea42928d85737417bc2c.png

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Forum Sektora Kosmicznego 2021 ? relacja
2021-07-01. Krzysztof Kanawka
Co się wydarzyło na Forum Sektora Kosmicznego 2021?
Zapraszamy do relacji z Forum Sektora Kosmicznego ? wydarzenia poświęconego polskiej branży kosmicznej.
Forum Sektora Kosmicznego (FSK) to konferencja związana z branżą kosmiczną w Polsce. W 2021 roku FSK odbyło się po raz trzeci ? tym razem w formie online. Tegoroczne FSK zostało zorganizowane przez Związek Pracodawców Sektora Kosmicznego (ZPSK) przy współpracy z Ministerstwem Rozwoju, Pracy i Technologii oraz Agencją Rozwoju Przemysłu (ARP).
FSK rozpoczął się od przemówień kilku przedstawicieli Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) w tematyce misji naukowych oraz programów obowiązkowych tej agencji. Przedstawione zostały m.in. szanse dla krajowego przemysłu w tych programach oraz ogólnej wizji rozwoju ESA w misjach naukowych.
W drugim bloku tematycznym rozmowa skupiła się na programach kosmicznych Unii Europejskiej (EU), w tym rozpoczynającym się właśnie programie Horyzont Europa. W tym bloku wypowiedzieli się m .in. przedstawiciele agencji EUSPA.
W trzecim bloku nastąpiła prezentacja i dyskusja co do poszczególnych Celów oraz Priorytetów Krajowego Programu Kosmicznego (KPK). Była to pierwsza publiczna dyskusja na temat tej obecnej wersji KPK. Ta najnowsza wersja KPK powstaje od końca 2020 roku i obejmuje cztery Cele: Narodowy Segment Naziemny, Satelitarny System Obserwacji Ziemi, Narodowy System Bezpieczeństwa Kosmicznego oraz Wsparcie pozostałych, kluczowych technologii kosmicznych. W tej sesji kilka razy zwrócono uwagę na fakt, że polskie kompetencje w branży kosmicznej są rozproszone i znajdują się w wielu domenach. Pojawiły się także informacje na temat polskich działań w sferze telekomunikacyjnej: wyliczenia rządowe wskazują, że Polski nie będzie stać na własnego satelitę telekomunikacyjnego, ale z pewnością będzie stać na stworzenie transpondera.
Ponadto, nastąpiły m.in. rozmowy przedstawicieli polskiego sektora kosmicznego z przedstawicielami rządowymi oraz agencji ESA i EUSPA a także ogłoszenie wyników programu stażowego.
(FSK)
https://kosmonauta.net/2021/07/forum-sektora-kosmicznego-2021-relacja/

Forum Sektora Kosmicznego 2021 ? relacja.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

SpaceX wysyła 88 satelitów na orbitę za pomocą rakiety Falcon 9 w misji Transporter 2
2021-07-01.
Rakieta Falcon 9 firmy SpaceX wystartowała 30 czerwca z Florydy i wyniosła na orbitę 88 satelitów w ramach wspólnej misji Transporter 2 dla wielu klientów.
Start został przeprowadzony ze stanowiska SLC-40 na kosmodromie Cape Canaveral na Florydzie. Rakieta Falcon 9 wystartowała 30 czerwca 2021 r. o 21.31 czasu polskiego. Lot przebiegł prawidłowo i wszystkie 88 satelitów zostało wypuszczonych na orbicie polarnej.
Dolny stopień rakiety Falcon 9 o oznaczeniu B1060 po wykonanej pracy odłączył się od reszty rakiety i powrócił na Ziemię, lądując o własnym napędzie na lądowisku LZ-1 na wybrzeżu portu kosmicznego na Florydzie. Było to już 8. wykorzystanie tego samego stopnia. B1060 wykonywał już wcześniej misje: GPS III SV-03, Starlink L11, Starlink L14, TurkSat 5A, Starlink L18, Starlink L22 oraz Starlink L24.
88 satelitów w jednym locie
Była to druga misja prowadzona przez SpaceX w ramach programu SmallSat Rideshare Program, w którym nie ma głównego klienta i miejsce w ładowni rakiety dzieli wiele niewielkich satelitów od różnych podmiotów. Pierwsza taka misja Transporter 1 odbyła się w styczniu.
Na orbitę polarną trafiło w tym locie 88 ładunków - 85 satelitów od zewnętrznych klientów oraz 3 satelity Starlink, budowanej przez SpaceX sieci satelitarnego dostępu do Internetu.
Wśród wysłanych ładunków znalazły się 4 satelity od fińsko-polskiej firmy ICEYE, która buduje konstelację satelitów obserwacji Ziemi w paśmie radiowym X przy pomocy radarów syntetycznej apertury SAR. W tym locie wysłano statki ICEYE X11, X12, X13 oraz X14. Trzy pierwsze satelity tej sieci zostały wysłane jeszcze przed 2019 rokiem. W 2019 i 2020 w dwóch startach rakiety Sojuz na orbitę poleciały 4 kolejne satelity, a w poprzedniej współdzielonej misji SpaceX o nazwie Transporter 1 następne 4 statki.
Argentyńska firma Satellogic umieściła za sprawą tej misji kolejne cztery satelity ?uSat (19, 20, 21 i 22). Firma buduje na niskiej orbicie sieć mikrosatelitów wyposażonych w urządzenia obrazujące w podczerwieni i świetle widzialnym. Za ich pomocą jest w stanie dostarczać obrazy Ziemi z rozdzielczością do 1 m/px. Początkowy cel to posiadanie 90 aktywnych satelitów w konstelacji o nazwie Aleph-1. Za ich pomocą będzie można fotografować wybrane miejsca na planecie z częstotliwością co najmniej raz w tygodniu.
W misji Transporter-2 poleciał też prototypowy satelita Umbra-SAR 2001 kalifornijskiej firmy Umbra Lab. Ma on testować technologie dla przyszłej sieci satelitów obserwacji radarowej w paśmie X. Satelity będą używały radarów syntetycznej apertury SAR, podobnie jak sieć budowana przez ICEYE.
Inna amerykańska firma Swarm Technology wysłała w tym locie 36 pikosatelitów standardu CubeSat 0.25U - SpaceBEE (88 - 123). Dołączą one do znajdujących się już na orbicie kilkudziesięciu takich satelitów, które tworzą dwukierunkową sieć telekomunikacyjną o niskiej przepustowości.
Na orbitę zostało również wysłanych 5 satelitów Lemur-2 od amerykańskiej firmy Spire Global. Satelity o numerach 140 - 145 wejdą do liczącej już dużo ponad 100 aktywnych urządzeń sieci, która świadczy trzy usługi: profilowania właściwości ziemskiej atmosfery na potrzeby meteorologii, śledzenia statków morskich przez nadajniki systemu AIS oraz śledzenia samolotów wyposażonych w system ADS-B.
Klientem misji Transporter 2 była też agencja NASA. Ośrodek Ames Research Center wysłał nanosatelitę PACE 1 do testowania w kosmosie lekkich detektorów promieniowania gamma i neutronów oraz retroreflektorów radarowych i optycznych do dokładnego lokalizowania satelitów. We współpracy z MIT został też zbudowany nanosatelita TROPICS Pathfinder, który przetestuje urządzenia pod przyszłą sieć 6 statków, które będą wykonywać naukowe obserwacje warunków pogodowych wewnątrz cyklonów tropikalnych.
To oczywiście nie wszystkie wysłane w tej misji satelity. Wyżej opisaliśmy tylko niektóre z ładunków. Oprócz satelitów od klientów zewnętrznych w misji Transporter 2 firma SpaceX wysłała również kolejne 3 satelity sieci Starlink. Więcej o systemie Starlink można przeczytać na naszej dedykowanej stronie.
 
Podsumowanie
Był to 59. udany start rakiety orbitalnej w 2021 roku i już 20. wykonany przez firmę SpaceX. Następny w planie lot w lipcu to misja z kolejnym zestawem satelitów telekomunikacyjnych Starlink.
 
 
 
 
Więcej informacji:
?    relacja ze startu portalu SpaceflightNow
Na podstawie: SpaceX/SN/space.skyrocket.de
Opracował: Rafał Grabiański
Na zdjęciu: Rakieta Falcon 9 startująca ze stanowiska SLC-40 z kosmodromu Cape Canaveral z satelitami misji Transporter 2. Źródło: SpaceX.
Transporter-2 Mission
https://www.youtube.com/watch?t=881&v=sSiuW1HcGjA&feature=emb_imp_woyt

https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/spacex-wysyla-88-satelitow-za-pomoca-rakiety-falcon-9-w-misji-transporter-2

SpaceX wysyła 88 satelitów na orbitę za pomocą rakiety Falcon 9 w misji Transporter 2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Analiza sektora kosmicznego wybranych państw
2021-07-01.
Polska Agencja Kosmiczna przygotowała raport dotyczący współpracy Polski w obszarze "space". Publikacja zawiera opis sektora kosmicznego wybranych dwunastu krajów, w tym w szczególności państw Europy Środkowo-Wschodniej i jest dostępna na stronie internetowej POLSA.
Najnowszy raport jest aktualizacją dokumentu z 2018 r. Rozszerzono i zaktualizowano dane dotyczące sektora kosmicznego Austrii, Belgii, Czech, Niemiec, Słowacji, Wielkiej Brytanii i Węgier. Dodatkowo dokonano analizy rynków kosmicznych Francji, Hiszpanii i Włoch ? trzech z pięciu głównych graczy rynku kosmicznego w Europie. Ponadto publikacja została uzupełniona o rozdział dotyczący Stanów Zjednoczonych ? globalnego lidera w kwestii eksploracji przestrzeni kosmicznej.
Obecnie najbardziej intensywną współpracę międzynarodową w obszarze "space" Polska realizuje z Belgią, Państwami Grupy Wyszehradzkiej oraz Ukrainą - wynika z raportu przygotowanego przez ekspertów Polskiej Agencji Kosmicznej ?Analiza sektora kosmicznego wybranych państw?. Publikacja zawiera opis sektora kosmicznego wybranych dwunastu krajów, w tym w szczególności państw Europy Środkowo-Wschodniej.
Celem opracowania jest przybliżenie informacji na temat rynku kosmicznego Austrii, Belgii, Czech, Francji, Hiszpanii, Niemiec, Słowacji, Ukrainy, USA, Węgier, Wielkiej Brytanii i Włoch.
Każdy rozdział opisuje sektor kosmiczny jednego z państw według przyjętego schematu i zawiera m.in. informacje na temat struktury sektora, polityki kosmicznej, współpracy z Europejska? Agencja? Kosmiczna? (ESA) i Komisja? Europejska? (KE) oraz pozostałej współpracy bilateralnej. W niektórych przypadkach zawarto również? informacje o możliwym rozwoju współpracy z Polska?.
Publikacja jest dostępna na stronie internetowej POLSA.
Źródło: Polska Agencja Kosmiczna
Oprac. Paweł Z. Grochowalski
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/analiza-sektora-kosmicznego-wybranych-panstw

Analiza sektora kosmicznego wybranych państw.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zespół PUT Rocketlab z Politechniki Poznańskiej nagrodzony na Spaceport America Cup 2021
2021-07-01,
Zespół PUT Rocketlab z Politechniki Poznańskiej z rakietą badawczą HEXA 2, zdobył aż dwie nagrody na największych międzynarodowych zawodach inżynierii rakietowej Spaceport America Cup 2021.
Prestiżowe zawody rakiet sondażowych Spaceport America Cup 2021, organizowane przez Experimental Sounding Rocket Association, odbyły się w tym roku zdalnie.  Uczestniczyło w nich 75 drużyn z całego świata, z 16 krajów i aż z 6 kontynentów.

Poznańscy studenci zdobyli nagrodę za najlepszy projekt pod względem technicznym - Technical Excellence i wygrali w najbardziej zaawansowanej technicznie kategorii - 30K SRAD Hybrid/Liquid (lot na 30 tys. stóp).
Członkowie PUT Rocketlab stworzyli rakietę sondażową HEXA 2 od podstaw. Skonstruowali ją z włókna szklanego, węglowego oraz aluminium. Rakieta ma napęd hybrydowy, średnicę 160 mm i długość 4,2 m. Waży 55 kg. Może pokonać dystans ok. 10 km i osiągnąć prędkość 1900 km/h.
Studencka grupa badawcza Politechniki Poznańskiej (koło naukowe) PUT Rocketlab działa na tej uczelni od 2018 r. Zespół liczy ponad 30 osób, które studiują na różnych kierunkach na Politechnice Poznańskiej oraz na innych poznańskich uczelniach czyli Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza czy Uniwersytecie Artystycznym. Przewodniczącym Koła jest Paweł Janusiak. Wiceprzewodniczącym i założycielem Koła jest Krystian Kutnik, należący do Rady Studentów Polskiej Agencji Kosmicznej.
Projekt został dofinansowany w ramach programu Ministerstwa Edukacji i Nauki "Najlepsi z najlepszych! 4.0" (rakieta sondażowa HEXA 2 napędzana paliwem hybrydowym.
Kwota dofinansowania 139 327,65 PLN).
Dla zainteresowanych jest do obejrzenia film pt. "Team 68 Poster Session Video - HEXA 2", który został stworzony na sesję posterową konkursu Spaceport America Cup 2021
Źródło: Nauka i Edukacja, POLSA, PUT Rocketlab, Politechnika Poznańska
 
Paweł Z. Grochowalski
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/zespol-put-rocketlab-z-politechniki-poznanskiej-nagrodzony-na-spaceport-america-cup-2021

Zespół PUT Rocketlab z Politechniki Poznańskiej nagrodzony na Spaceport America Cup 2021.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masywna protogromada łączących się galaktyk we wczesnym Wszechświecie

2021-07-01.

Galaktyki submilimetrowe (SMG) to klasa najjaśniej świecących, odległych i szybko formujących gwiazdy galaktyk, które mogą świecić jaśniej niż bilion Słońc (w sumie około sto razy jaśniej niż Droga Mleczna). Zazwyczaj są one jednak trudne do wykrycia w zakresie widzialnym, ponieważ większość ich światła UV i optycznego jest pochłaniana przez pył, który z kolei jest ogrzewany i promieniuje na submilimetrowych długościach fali ? z tego powodu są nazywane galaktykami submilimetrowymi. Uważa się, że źródłem energii dla tych galaktyk jest wysokie tempo powstawania gwiazd, sięgające tysięcy gwiazd na rok (w Drodze Mlecznej tempo to jest zbliżone do jednej gwiazdy na rok). SMG zazwyczaj pochodzą z wczesnego Wszechświata, z epoki około 3 mld lat po Wielkim Wybuchu. Ponieważ ich ewolucja wymaga czasu, astronomowie uważają, że nawet miliard lat wcześniej prawdopodobnie aktywnie formowały gwiazdy i wpływały na swoje otoczenie, ale bardzo niewiele wiadomo o tej fazie ich ewolucji.

 

SMG zostały ostatnio zidentyfikowane w protogromadach galaktyk, grupach dziesiątek galaktyk znajdujących się we Wszechświecie, gdy ten miał mniej niż kilka miliardów lat. Obserwacje masywnych SMG w tych odległych protogromadach dostarcza kluczowych szczegółów dla zrozumienia zarówno ich wczesnej ewolucji, jak i ewolucji większych struktur, do których należą. Zespół astronomów wykorzystał podczerwone i optyczne dane z instrumentów, odpowiednio: Spitzer IRAC i Gemini-South, do zbadania wcześniej zidentyfikowanej protogromady, SPT2349-56, w czasie zaledwie 1,4 mld lat po Wielkim Wybuchu. Protogromada została dostrzeżona na falach milimetrowych przez South Pole Telescope, a następnie obserwowana bardziej szczegółowo przez Spitzera, Gemini oraz obserwujący na falach submilimetrowych interferometr ALMA.

 

Protogromada zawiera niezwykłą koncentrację czternastu SMG, z których dziewięć zostało wykrytych w tych optycznych i podczerwonych obserwacjach. Astronomowie byli w stanie oszacować masy gwiazd, wiek i zawartość gazu w tych SMG, jak również ich historię gwiazdotwórczą, co jest niezwykłym osiągnięciem dla tak odległych obiektów. Wśród innych własności protogromady naukowcy wywnioskowali, że jej całkowita masa stanowi około biliona mas Słońca, a jej galaktyki tworzą gwiazdy w sposób podobny do procesów formowania się gwiazd w obecnym Wszechświecie. Doszli również do wniosku, że całość jest prawdopodobnie w trakcie kolosalnego łączenia się.

 

Opracowanie:

Agnieszka Nowak

 

Źródło:

CfA

 

Urania

Wizja artystyczna przedstawiająca protogromadę galaktyk SPT2349-56, grupy kilkunastu oddziałujących ze sobą galaktyk we wczesnym Wszechświecie. Źródło: ESO/M. Kornmesser

 

https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2021/07/masywna-protogromada-aczacych-sie.html

Masywna protogromada łączących się galaktyk we wczesnym Wszechświecie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kosmiczny konkurs dla studentów i naukowców z całego świata
2021-07-01.
Rzym, 1 lipca 2021 roku ? Dziś rozpoczyna się trzecia edycja #T-TeC, Konkursu Technologii Telespazio, inicjatywy Open Innovation, która po raz pierwszy będzie otwarta dla studentów i naukowców z uniwersytetów i wydziałów na całym świecie. Telespazio i Leonardo mają na celu promowanie poprzez #T-TeC innowacji technologicznych w sektorze kosmicznym wśród młodych pokoleń, zwiększanie wartości ich pomysłów i spostrzeżeń oraz tworzenie wraz z nimi wizji technologii, które będą wyznaczać naszą przyszłość.
Edycja z 2021 r. zbiega się z sześćdziesiątą rocznicą założenia Telespazio, firmy, która uczyniła innowację swoistym znakiem rozpoznawczym, i która zawsze dążyła do znajdowania pionierów przyszłości, a to podejście jest dziś tak samo prawdziwe, jak w momencie powstania firmy w 1961 r.

Inicjatywa ta jest jednym z działań promowanych przez Leonardo w ramach Open Innovation: chodzi o dzielenie się innowacjami, które odegrały kluczową rolę w promowaniu nowych pomysłów i możliwości, zgodnie z długofalową wizją przedstawioną w planie strategicznym Be Tomorrow - Leonardo 2030.

W ramach edycji konkursu #T-TeC z 2021 zespoły studentów i naukowców będą rywalizować w czterech makro tematach technologicznych o ogromnym znaczeniu dla teraźniejszości i przyszłości sektora kosmicznego: "Badania przestrzeni kosmicznej", "Obsługa na orbicie", "Aplikacje i platformy geo-informacyjne" oraz "Świadomość sytuacyjna w przestrzeni kosmicznej i zarządzanie ruchem kosmicznym".

W skład zespołu sędziów wchodzą przedstawiciele Telespazio i Leonardo, eksperci branżowi oraz przedstawiciele wielu agencji kosmicznych, którzy wybiorą trzy zwycięskie zespoły, którym zostanie przyznana nagroda w wysokości 10 000 euro (1. nagroda), 6 000 euro (2. nagroda) i 4 000 euro (3. nagroda). Zespół oceniający przyzna również cztery specjalne wyróżnienia, po jednym dla każdego makro tematu w konkursie i oceni możliwość finansowania najbardziej obiecujących pomysłów poprzez umowy na badania lub współpracę roboczą.

W ramach tygodnia targów Expo 2020 w Dubaju poświęconego przestrzeni kosmicznej, uczestnicy konkursu będą mieli okazję kontaktować się z osobami w włoskim pawilonie w celu zadania pytań i uzyskania porady od zespołu ekspertów Leonardo i Telespazio, którzy z tej okazji spotkają się ze start-upami z Emiratów Arabskich i naukowcami uniwersyteckimi. Następnie #T-TeC będzie trwał do 14 listopada, czyli do końcowego dnia konkursu, a następnie w grudniu pawilon włoski na targach Expo 2020 w Dubaju stanie się miejscem ceremonii rozdania nagród.

Leonardo jest jednym ze sponsorów włoskiego pawilonu i weźmie udział w targach Expo 2020 w Dubaju, przedstawiając kilka znakomitych przykładów technologii kosmicznej, w tym zegar atomowy i wiertło, które zostaną wykorzystane w misji na Marsa ESA ExoMars 2022. Firma przedstawi również swoją wizję przyszłości aeronautyki, reprezentowanej przez technologię AW609, tiltrotora, który zrewolucjonizuje mobilność w związku ze statkami powietrznymi pionowego startu.


Źródło: Leonardo Press Office, AM ART-MEDIA.

Telespazio i Leonardo organizują #T-TeC 2021, konkurs w ramach inicjatywy Otwarte Innowacje
https://www.astronomia24.com/news.php?readmore=1094

Kosmiczny konkurs dla studentów i naukowców z całego świata.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Konkurs ?Gwiezdny pluszak? na maskotkę Planetarium Śląskiego
2021-07-01.
Planetarium Śląskie w Chorzowie ogłosiło 30 czerwca 2021 r. konkurs na projekt maskotki, która stanie się symbolem Planetarium ? Śląskiego Parku Nauki. Do wygrania teleskop astronomiczny oraz pamiątkowa tabliczka z obrazem nieba w dniu urodzin autora najciekawszego projektu maskotki. Termin nadsyłania prac upływa 24 września 2021 r.
Konkurs ?Gwiezdny pluszak?, ogłoszony przez Planetarium i Obserwatorium Astronomiczne im. Mikołaja Kopernika w Chorzowie, ma na celu wybór projektu maskotki Planetarium, która będzie elementem działań promocyjnych związanych z otwarciem oraz działalnością Planetarium - Śląskiego Parku Nauki. Do udziału w konkursie zostali zaproszeni uczniowie szkół podstawowych i ponadpodstawowych z Województwa Śląskiego.  
Projekt powinien dotyczyć wyłącznie maskotki typu ?pluszak?, wykonanej w dowolnej technice i materiale (m.in. akwarele, pastele, plakatówki, kredki, masa plastyczna, techniki mieszane, prace przestrzenne, grafika komputerowa, prototyp maskotki, itp.) lub wizualne przedstawienie pomysłu na wygląd maskotki typu ?pluszak?. Maskotki wykonane z drewna, twardego plastiku, balonów, wydruków 3D itp. nie będą oceniane przez jury.
Praca musi być wykonana osobiście przez dziecko biorące udział w konkursie. Nie może być to praca zbiorowa, ani nagrodzona w innych konkursach. Gotowy projekt (wraz z podpisanymi dokumentami - m.in. zgoda rodziców lub opiekunów) należy przesłać pocztą, w zamkniętej kopercie (w przypadku pracy przestrzennej w opakowaniu tekturowym), z napisem ?KONKURS ? GWIEZDNY PLUSZAK) na adres: Planetarium i Obserwatorium Astronomiczne im. Mikołaja Kopernika w Chorzowie, Al. Planetarium 4, 41-500 Chorzów. skr. Pocztowa 10.
Termin nadsyłania prac upływa 24 września 2021 r.  
W konkursie zostanie przyznana nagroda główna dla autora najciekawszego projektu maskotki. Jest nią teleskop astronomiczny o wartości nie większej niż 3000 złotych oraz pamiątkowa tabliczka z obrazem nieba w dniu urodzin laureata. Planetarium Śląskie przewiduje również dodatkową nagrodę pieniężną na poczet pokrycia PIT.
Ogłoszenie wyników konkursu nastąpi 4 października 2021 roku poprzez opublikowanie imienia i nazwiska laureata Konkursu i fotografii przesłanego przez niego projektu na profilu Planetarium Śląskiego w mediach społecznościowych oraz na stronie internetowej tej instytucji. Nagroda zostanie wręczona podczas uroczystości zorganizowanej przez Planetarium Śląskie.
Można wziąć udział w konkursie i przejść do historii Planetarium Śląskiego.
Więcej informacji w  regulaminie konkursu.

Źródło: Planetarium Śląskie
Paweł Z. Grochowalski
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/konkursu-gwiezdny-pluszak-na-maskotke-planetarium-slaskiego

Konkurs Gwiezdny pluszak na maskotkę Planetarium Śląskiego.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiercenia na Marsie czas zacząć
2021-07-02. Grzegorz Jasiński
Łazik Perseverance rozpoczął z początkiem czerwca naukowy etap swojej misji na Marsie. Po lądowaniu w lutym, pierwszych testach aparatury i wsparciu próbnych lotów helikopterka Ingenuity, teraz łazik przystąpił do badań Krateru Jezero i przygotowań do pobrania pierwszych próbek skał i gruntu, których analiza ma pomóc w ocenie, czy na Czerwonej Planecie mogło istnieć życie. O przygotowaniach do pierwszych wierceń na Marsie opowiada RMF FM Mieszko Salamon ? inżynier misji Perseverance z laboratorium Jet Propulsion Laboratory w Kalifornii.
Jaką część misji Perseverance ma pan "pod kontrolą", w jakim dziale pan pracuje, co jest pana głównym przedmiotem zainteresowania, za co pan w tej misji odpowiada?
Zaprojektowałem parę części wiertła Perseverance. Oprócz tego uczestniczyłem też w testach. Zajęło to około 4 lat. Teraz jesteśmy w takiej fazie, że musimy przetestować wszystkie opcje, z których tylko niektóre są możliwe. Testów nigdy nie jest za dużo. Mimo że łazik jest już na powierzchni Marsa, my mamy parę egzemplarzy tego wiertła na Ziemi i codziennie pobieramy więcej próbek, coraz więcej się uczymy. Na Marsie kontrola wiertła jest autonomiczna, nie jesteśmy w stanie nacisnąć guzika i sprawić, że się coś wydarzy. Między Ziemią a Marsem jest  taka różnica czasu, że musimy liczyć na to, że jeśli wyślemy komendę to wiertło i cały łazik będą swobodnie pracować przez parę godzin, a jeżeli coś złego się stanie, to on się zatrzyma i wtedy prześle nam wiadomość. Dopiero wtedy możemy coś zmienić. Liczymy na to, że jeśli będzie mały problem, to komputer będzie w stanie sam wymyślić, co musi zrobić, żeby kontynuować. Chyba że jest poważny problem, to wtedy się zatrzyma, będzie, czekał na naszą pomoc. Do tego potrzeba bardzo dużo testowania, bardzo dużo programowania i zabezpieczenia. Właśnie teraz zajmuję się testowaniem całego systemu, bo zaczyna się od poszczególnych części, ale system jako całość ma zawsze najwięcej rzeczy, które mogą się nie udać.
Część oprogramowania była dosyłana łazikowi później ze względu na to, że mogła być jeszcze opracowywana w czasie, kiedy on już leciał. Czy to oprogramowanie, które dotyczy pana eksperymentu, też było modyfikowane i upgradowane już po tym, jak wylądował?
Oczywiście, zawsze dopracowujemy oprogramowanie i podobnie jak na komputerze jest parę wersji danego programu, powiedzmy 2.0, to my także mamy parę różnych wersji, jak tylko mamy nowe informacje, albo zobaczymy jakieś obserwacje na Marsie, chcemy coś dopracować, albo zmienić, zawsze wysyłamy łazikowi nowe oprogramowanie.
Łazik jest już na powierzchni Marsa ponad 4 miesiące. Nas zwykłych śmiertelników głównie do tej pory pochłaniały informacje o helikopterku Ingenuity i jego testach, jego lotach, ale oczywiście tak naprawdę zasadnicza część tej misji to jest właśnie to, czym pan się zajmuje i od pewnego czasu łazik testuje już wszystkie swoje urządzenia w rzeczywistości marsjańskiej. Jakby pan zechciał powiedzieć, jak te testy przebiegają, jakie są ich wyniki, na ile zgadzają się z tym, co państwo przewidywali, czego się spodziewaliście.
Już na Ziemi mieliśmy pobranych paręset próbek, testy prowadziliśmy w zwykłych ziemskich warunkach, ale też  pod próżnią, czy w bardzo niskiej temperaturze. Mamy bardzo dużo danych, niektóre są odpowiednie do warunków na Marsie, niektóre mniej, ale dla potrzeby testowania są idealne. Jesteśmy pewni, że nam się uda. Na Marsie mamy zamiar pobrać ponad 40 próbek. W testach na Ziemi, dla każdego wiertła przekroczyliśmy tę liczbę parę razy. NASA wymaga, by poziom niezawodności urządzenia był wyższy, niż to, czego potrzeba dla wykonania zaplanowanej misji. Musimy pokazać, że jesteśmy przynajmniej 3 razy bardziej wydajni, niż to konieczne do realizacji misji. Jeśli mamy wykonać ponad 40 wierceń zanim zetrze się wiertło i inne komponenty, musimy na Ziemi pokazać, że wytrzymają przy danych warunkach dużo dłużej.
To budzi - muszę przyznać - wyobraźnię, ten pomysł o tym, że łazik będzie pobierał próbki takie jak rozumiemy rdzenie skalne, będzie je pieczętował, a potem rozrzuci na powierzchni Marsa, żeby kolejna misja jest pozbierała i przywiozła na Ziemie. Zacznijmy od tego samego początku tego wiertła, którym pan mówi. Czym ono różni się od takich wierteł, których byście państwo użyli na Ziemi? Co musi być w nim innego, lepszego, żeby mogło pracować w warunkach marsjańskich, praktycznie w próżni i przy gigantycznych różnicach temperatury?
Najważniejsza jest niezawodność, bo nie jesteśmy w stanie naprawić wiertła, ani dodać smaru, jak już rakieta poleci. Nic takiego. Ale najgorsza jest próżnia i różnice temperatury. Jest wiele różnych materiałów, które są bardzo pospolite na Ziemi, w wiertłach, czy innych mechanizmach, które po prostu nie zadziałałyby w ogóle w próżni. Może pan sobie wybrać dowolne uszczelki albo jakieś gumki, żaden z takich materiałów nie zadziała w kosmosie przez to, że one od razu wyparują, postarzeją się i skruszą. Jest w sumie bardzo mało sztucznych materiałów, plastików, które zadziałają w kosmosie. Jeden taki główny plastyk, coś co jest bardzo pospolite w warunkach kosmicznych to jest teflon. On jest bardzo stabilny przy niskich temperaturach i przy próżni, chętnie z niego korzystamy. Jest też parę innych, podobnych materiałów, mniej znanych. Powszechnie używamy też różne stopy metali, stali, tytanu, aluminium. I przy tym też jest duży problem, bo przy zmianach temperatury każdy materiał rozszerza się w różnym stopniu i elementy mogą się zaklinować. Na Ziemi wiele elementów przewiduje się na jedną temperaturę i przy tej temperaturze działają idealnie. Na Marsie jest nie tylko bardzo zimno, ale są duże różnice temperatury, a mechanizmy muszą być zbudowane dokładnie, nie może być dużych szczelin między częściami, ale też nie mogą się blokować, gdy dojdzie do skurczenia materiału. Tak samo jest parę różnych smarów. Olej motorowy, jak na Ziemi, nie zadziałałby w kosmosie, albo by zamarzł, albo by wyparował. Bardzo mało smarów zadziała w kosmosie, niektóre są suche, jak proszek teflonowy. Musimy stosować smary słabszej jakości, niż te na Ziemi, które starłyby się za szybko. Bo nie są tam zabezpieczone tak, jak byłyby na Ziemi na przykłąd w silniku samochodu. Te zębatki są całkiem pokryte olejem motorowym, w kosmosie to niemożliwe, szczególnie w warunkach takich, w jakich pracuje wiertło Perseverance.
A co tam w ogóle, oprócz tego teflonu, o którym pan wspomniał, może w jakiś sposób redukować tarcie w takich warunkach?
Jest jeden taki smar, który używamy, on był zaprojektowany przez firmę Castrol, jest bardzo stary, używamy go od ponad 50-ciu lat. I to jest jeden smar, który działa, jest bardzo, bardzo gęsty. W przeszłości używano też tłuszczu wieloryba, on też jest bardzo gesty i - choć ciężko to sobie wyobrazić - nie wyparowałby w próżni. Ale z tłuszczu wieloryba już nie korzystamy. Jest w tej chwili jeden tak gęsty smar, który wytrzyma warunki próżni.
akie rozmiary ma to wiertło, jaką średnicę rdzeni będzie w stanie przygotować, jakie rozmiary będą miały te próbki?
Próbki będą miały powiedzmy 10 milimetrów średnicy i 50 do 80 milimetrów długości i te próbki będą pobrane w tubkach tytanowych i te tubki tytanowe będą zamknięte takim korkiem. Zostawimy je na powierzchni Marsa, żeby następna misja je pobrała. Wiertło ogólnie ma rozmiary 40 na 40 na 70 centymetrów. Na końcu ręki robota jest parę różnych instrumentów. Jest główne wiertło, takie długie szare, a po bokach mamy instrumenty naukowe. I ta ręka robota jest w stanie się obracać na różne sposoby, żeby umożliwić, by każdy instrument był w stanie dotknąć  powierzchni. Tak że na końcu tej ręki robota jest nie tylko wiertło. Samo wiertło jest dość skomplikowane, ma parę różnych możliwości, jest w stanie np. wiercić przy wysokich prędkościach, może zmieniać bieg. Mamy skrzynię biegów, która jest w stanie zmienić bieg, żeby pracować np. przy niskiej prędkości, ale przy większej mocy obrotowej, żeby wyłamać ten kamień. Jak pobieramy tę próbkę, to ona wciąż jest przytwierdzona do skały, przy czubku wiertła jest osobny system, który jest w stanie ułamać ten kamień. Mamy też system, który jest w stanie wymienić czubek wiertła na inny. Oprócz wiertła do pobierania próbek mamy tez takie do ścierania powierzchni. Jeśli wygładzimy powierzchnię, to inne instrumenty łazika, PIXL i SHERLOC, korzystające z technologii odpowiednio rentgenowskiej i ramanowskiej, będą w stanie ją analizować. Wiertło jest też urządzeniem obrotowo-udarowym i do tego też musi być odpowiedni mechanizm. Ważne jest też to, że wiertło może wyjść z obudowy i do niej wrócić. Czyli tak, mamy rękę robota, opieramy ją z pomocą stabilizatorów na powierzchni, wypuszczamy wiertło z obudowy do kamienia. W tym wiertle jest parę różnych mechanizmów, one są bardzo skomplikowane i ciężko je z zewnątrz zobaczyć, bo są ładnie obudowane. Ja jestem jednym z parudziesięciu inżynierów, którzy przy tym wiertle pracują.
Wspomniał pan o tym mechanizmie, który pozwala, jakby ułamać ten rdzeń. Bo wiertło wgryza się w tę skałę, w środku jest rdzeń, który chcecie państwo pobrać i trzeba go w końcu jakoś urwać od tej skały....
Tak, w środku wiertła jest ta tubka tytanowa i ta tubka jest w stanie się obracać. Tam jest takie zaokrąglenie, przesunięte na bok i jak ona się przy tym obraca, to jest w stanie właśnie o stworzyć taką siłę, która jest w stanie urwać próbkę przy samym środku tego wiertła. To jest bardzo ciekawy pomysł, na który wpadliśmy, żeby właśnie w ten sposób urywać te rdzenie.
I co się teraz próbką będzie działo po tym, jak państwo się wwiercicie, urwiecie i będziecie w stanie ten rdzeń wyciągnąć? Co dalej z tą próbką się stanie?
Podniesieniy próbkę, przybliżamy wiertło do kamery, robimy zdjęcie, ale później całe wiertło musi zbliżyć się z łazikiem. Chodzi o to, że musi dojść do wymiany próbki. Tam jest specjalny system, który ma drugą rękę, wybiera to wiertło, wyciąga tą tubkę, mierzymy objetość próbki, robimy zdjęcia, wkłądamy korek do tej tubki i specjalna prasa ten korek klinuje. To się dzieje włąściwie już w obudowie łazika. Kluczowe znaczenie ma toi, by cała ta tubka byłą szczelna, nie wypuścimy, ani nie wpuścimy tam innej materii. Wszystko co jest w tej tubce musi być tylko z tego miejsca, gdzie pobieraliśmy próbkę. I potem spuścimy tę tubkę na powierzchnię. Jeszcze nie wiemy, czy wszystkie tubki zostaną upuszczone w jednym miejscu, czy po kolei. Następna misja będzie wykorzystywała mniejszy łazik, który będzie jeździł i zbierał te próbki. Tu musimy jeszcze zaplanować taką wieloetapową misję, co może potrwać nawet 10 lat, żeby te próbki pobrać i później z powrotem na Ziemię przywieźć.
Właśnie tu jest ciekawa rzecz. Takie pytanie, jak nowa sonda znajdzie te próbki, one w oczywisty sposób nie będą wysyłać żadnych sygnałów, więc jak nowa sonda - przy założeniu, że wyląduje w tym samym miejscu - je zbierze, jak zauważy, czy to kamery jej pokażą? A co jeżeli pył przysypie te próbki?
To jest bardzo dobre pytanie. I właśnie w związku z tym mamy teraz bardzo dużo testowania. Te próbki nie mają baterii, one są bardzo proste, ale one są pomalowane z zewnątrz takimi paskami, bardzo podobnymi do tych pasków na produktach w sklepie, kodów paskowych, które przy kasie można skanować. Na tym mniejszym łaziku musimy mieć kamery, które będą w stanie rozpoznać te próbki w piasku, z pomocą tych pasków,. I liczymy na to, że ten łazik będzie wystarczająco mądry, żeby zobaczyć je na zdjęciu, podjechać i z pomocą włąsnej "ręki", czy manipulatora podnieść i załadować do siebie. Ten mały łazik zbierze te próbki, wróci do lądownika, który będzie główną bazą. te próbki zostaną potem przeniesione do mniejszej rakiety, może wysokości 2 metrów i ta rakieta później wyniesie je na orbitę Marsa. Na tej orbicie będzie je musiała przechwycić jeszcze inna sonda, która z kolei wróci na orbitę Ziemi, a potem wyląduje gdzieś, może na poustyni w Arizonie. Stamtąd próbki trafią jak najszybciej do laboratorium, by nie doszło do ich zanieczyszczenia. Zanieczyszczenie to zresztą bardzo ważny temat, liczymy na to, że nie przyniesiemy ze sobą z Marsa żadnych bakterii, czy wirusów, które mogą nam zaszkodzić na Ziemi. Bardzo duży zespół w NASA zajmuje się tylko tym tematem zanieczyszczenia planet. I w jedną stronę, i w drugą.
Czasem nie zdajemy sobie z tego sprawy, że przecież wokół Marsa nie ma satelitów systemu GPS, nie ma systemu lokalizacji. W związku z tym lokalizacja tych próbek musi być zaplanowana w jakiś inny sposób. Ten  kolejny łazik będzie musiał mieć dane, w którym miejscu Perseverance upuścił te próbki. Wspomniał pan, że to nie jest jeszcze do końca jasne, czy wszystkie będą w jednym miejscu, czy w różnych miejscach. Jak to państwo planują?
Oczywiście nie mamy GPS na Marsie, ale mamy dość dobre zdjęcia i mapy powierzchni. Mamy parę różnych satelitów, które są na orbicie Marsa i są w stanie komunikować się z łazikami. Ten mniejszy łazik nie będzie mógł komunikować się bezpośrednio z Ziemią, więc będzie albo musiał się komunikować przez Perseverance, albo z pomocą tych, krążących wokół Marsa sond. Do znalezienia próbek w piasku będziemy wykorzystywać techniki sztucznej inteligencji i uczenia maszynowego. To teraz gorący temat, wiele osób bada te możliwości, nie tylko w NASA, ta technologia jest bardzo świeża.
Państwo macie możliwość pobrania ponad 40 próbek, tak ile ostatecznie? 43?
Czterdziestu paru...
I to oczywiście na pierwszy rzut oka wygląda, że to jest dużo, ale jeżeli się przystąpi do badań, łazik podjedzie w ciekawe miejsca, to zacznie się taki problem pt. wybór miejsca. Pojawi sie pytanie, ile próbek pobrać z danego miejsca, żeby zostawić sobie jeszcze limit na kolejne, bo przecież może pojawić się miejsce, które nagle trochę niespodziewanie okaże się jeszcze ciekawsze. Jaki jest system decyzji na temat tego, ile próbek w danym miejscu państwo będziecie pobierać, np. po dwie z każdej skały, którą uznacie państwo za ciekawą, żeby była większa szansa, że przynajmniej jedna z nich przetrwa w dobrym stanie? Jakie zasady są już ustalone?
To jest bardzo dobre pytanie. W sumie próbek jest czterdzieści parę, ale nie wszystkie będą udane. Jeszcze nie wiemy ile tych próbek weźmiemy z powrotem, bo ten plan drugiego etapu misji nie jest skończony. Być może będziemy musieli pod koniec zmienić liczbę próbek, które będziemy w stanie zabrać. Nawet te tubki z próbkami, które zamkniemy, nie wszystkie wrócą na Ziemię. Jest cały zespół geologów, naukowców, który zajmuje się wyłącznie wybieraniem miejsc, gdzie będziemy wiercić próbki, mamy tam parę różnych instrumentów do pomocy. Mamy kamery, w tym kamerę o nazwie SuperCam, która jest zamontowana na "głowie" łazika, strzela laserem w skałę i pozwala przeprowadzić szybką analizę jej składu, jakie tam występują cząsteczki. I wtedy geolodzy są w stanie zrozumieć, czy to jest wartościowe miejsce żeby pobrać tam próbkę. Tak samo, jak wspomniałem, mamy wiertło do ścierania powierzchni. Liczymy na to, że najpierw będziemy skałę ścierać tym wiertłem i prowadzić analizę rentgenowską i ramanowską, co pozwoli nam ocenić, czy to może być ciekawy kamień, czy mniej ciekawy. I wtedy geolodzy będą musieli zdecydować, czy oni chcą właśnie w tym kamieniu pobrać próbkę, czy w innym. Pracujemy z inżynierami, którzy dają nam te dane i jesteśmy w stanie zaplanować ruch ręki robota tak, by pobrać próbkę w danym miejscu, nie innym.
Proszę mi powiedzieć, jakie jeszcze etapy muszą się udać, jakie testy musicie państwo przeprowadzić, zanim fizycznie przystąpicie już do pierwszych wierceń?
Gdy łazik wystartował na Marsa, mieliśmy na nim zainstalowane krótsze wiertło do ścierania. Chodziło o to, że jeśli coś by się nie udało, nie moglibyśmy wymienić wiertła, mielibyśmy przynajmniej to. Teraz przeprowadziliśmy testy i liczymy na to, że będziemy w stanie wymienić to wiertło na inne. By to jednak zrobić, musimy przejść jeszcze kilka innych testów, sprawdzić, czy mamy możliwość przemieszczania próbek, czy wszystkie mechanizmy w wiertle działają, czy działa system obrotowo-udarowy, czy działa system wypuszczania i wymiany wiertła, czy działa skrzynia biegów. Zrobimy testy tych wszystkich systemów i będziemy mieli pewność, że nic się w trakcie startu, lotu i lądowania nie zepsuło. W kolejnym etapie będziemy testować wymianę wiertła i potem będziemy gotowi. NASA wymaga przy tym, byśmy pokazali, że mamy te możliwości, że wszystkie testy pracy, choćby zużycia prądu, się powiodą. Jeśli spełnimy te wymagania dostaniemy pozwolenie, żeby wiercić.
Jak długo przewidujecie państwo, że ta misja wiercenia próbek i ich pobierania potrwa. Czy to będzie rok? Dłużej? Na jak długo planujecie tę kluczową część misji, która ma doprowadzić finalnie do przyniesienia próbek na Ziemię?
Liczymy, że to potrwa mniej więcej rok. Musimy jeszcze zobaczyć, jak daleko będziemy jeździć między miejscami, gdzie pobierane będą próbki. Jest parę czynników, które ciężko przewidzieć, ale zakładamy mniej więcej rok, dwa. na pewno nie potrwa to dłużej niż 4 lata, bo to wszystko tam się starzeje, pokrywa pyłem marsjańskim. Im wcześniej, tym lepiej, żeby to wszystko skończyć.
Te tuleje, w których rdzenie będą przechowywane, są z jakiego materiału?
Tubki są tytanowe.
I zamykane są też tytanowymi przykrywkami?
Nie do końca całkiem z tytanu, ale jest tam element złota, które jest bardzo miękkie, jest w stanie zmienić kształt w tym korku i zapewnić, że nie ma szpary między tubką a korkiem.
To coś niebywałego, złoto używane jako uszczelniacz, na to można sobie pozwolić naprawdę w niezwykłych misjach.
Taki żart mamy, można zobaczyć na zdjęciach, nasze wiertło też wydaje się złote, ale ono nie jest złote, jest  pokryte związkiem tytanu i azotu. On wydaje się, że jest złoty, ale nie jest złotem. Na pewno zobaczymy parę śmiesznych interpretacji ludzi, że to wiertło jest zrobione ze złota.
Chciałbym jeszcze na koniec naszej rozmowy zapytać o to, jak pan trafił do NASA. Pan się urodził w Stanach Zjednoczonych. Jaka była pana droga do tego, żeby się zająć tak niezwykłymi projektami?
Urodziłem się w Stanach Zjednoczonych, skończyłem szkołę i poszedłem na studia na Uniwersytecie Colorado w Boulder. Studiowałem mechanikę i robotykę, nigdy nie liczyłem na to, że dostanę się do NASA. Muszę przyznać, że to było szczęście, że przytrafiła mi się taka okazja. Przez przypadek spotkałem przedstawiciela JPL, czyli Jet Propulsion Laboratory. Ta nazwa, Laboratorium Napędu Odrzutowego jest bardzo myląca, bo my się tym już w ogóle nie zajmujemy. Jesteśmy laboratorium robotyki dla NASA. A nazwa pochodzi z naszej historii, kiedy pomagaliśmy w czasie II wojny światowej startować samolotom wyposażonym w rakiety na skrzydłach. I to jest stara nazwa, która została. Pod koniec studiów spotkałem przedstawiciela JPL, miałem potem rozmowę kwalifikacyjną, tak się stało, że byłem we właściwym miejscu, we właściwym czasie. Dostałem ofertę pracy i nie mogłem odmówić. I jestem tu już 6 lat.
Bardzo serdecznie dziękuję za rozmowę. Trzymamy kciuki za powodzenie misji i będziemy się dopytywać o jej dalszy ciąg.
Dziękuję bardzo za rozmowę, było bardzo miło.
Źródło: RMF.

Mieszko Salamon i Perseverance/

Praca przy łaziku Perseverance /NASA/JPL /

Tak Perseverance będzie pobierał próbki /Materiały prasowe


/NASA/JPL /
https://www.rmf24.pl/nauka/news-wiercenia-na-marsie-czas-zaczac,nId,5332058#crp_state=1

Wiercenia na Marsie czas zacząć.jpg

Wiercenia na Marsie czas zacząć2.jpg

Wiercenia na Marsie czas zacząć3.jpg

Wiercenia na Marsie czas zacząć4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Drugi start dedykowanej misji SpaceX dla małych satelitów (Transporter-2)
2021-07-02 Redakcja
30 czerwca ze Space Launch Complex 40 na Florydzie wystartował Falcon 9 na pokładzie którego znajdowało się aż 88 satelitów.
Jest to drugi start związany ze SmallSat Rideshare Program prowadzonym przez SpaceX, który ma za zadanie umożliwić wysyłanie mniejszych satelitów. Dzięki temu programowi można wysłać ładunek o masie 200 kg na SSO (Orbitę heliosynchroniczną) jedynie za milion dolarów. Dla firmy Elona Muska program może się stać kurą znoszącą złote jajka. Pierwsza misja odbyła się 24 stycznia 2021 ? https://kosmonauta.net/2021/01/spacex-misja-transporter-1/
Rakietą biorącą udział w misji Transporter-2 jest Falcon 9. Na pokładzie której zostały umieszone: stopień SHERPA-FX oraz stopień SHERPA-LTE1. Są one używane do umieszczania ładunku w odpowiednich odległościach tak, aby poszczególne satelity nie zderzyły się ze sobą oraz nie zakłócały nawzajem łączności. Oprócz tych stopni rakieta transportowała 88 innych ładunków należących do różnych producentów. Najwięcej urządzeń bo, aż 30 należy do firmy Exolaunch między innymi satelity: YAM-3, TUBIN, D-2/AtlaCom-1. Swoje ładunki wysyłali również D-orbit, ISILaunch, Nanoracks i wiele więcej.
Start był kilkakrotnie przekładany. Najpierw z 25 na 29 czerwca, z powodu potrzeby przeprowadzenia większej ilości testów. Następnie z 29 na 30 czerwca, przez naruszenie przestrzeni powietrznej.
Data startu przesunięta z 25 na 29, aby przeprowadzić dodatkowe testy rakiety przed startem.
Opracował: Mikołaj Data
Zapis ze startu rakiety ? SpaceX
Transporter-2 Mission
https://www.youtube.com/watch?v=sSiuW1HcGjA&feature=emb_imp_woyt

https://kosmonauta.net/2021/07/drugi-start-dedykowanej-misji-spacex-dla-malych-satelitow-transporter-2/

Drugi start dedykowanej misji SpaceX dla małych satelitów (Transporter-2).jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sukces polskich studentów ? Spaceport America Cup 2021
2021-07-02. Redakcja
Ogłoszono wyniki największego na świecie konkursu rakietowego Spaceport America Cup 2021.
Studencka grupa badawcza PUT Rocketlab, działająca na Politechnice Poznańskiej, zdobyła dwie nagrody:
1. Technical Excellence za najbardziej zaawansowany projekt pod względem technicznym na całych zawodach
2. Pierwsze miejsce w kategorii 30K SRAD Hybrid/Liquid

Również koło naukowe Akademia Górniczo-Hutnicza w Krakowie Space Systems wygrało dwie nagrody:
1. Pierwsze miejsce w kategorii 10K SRAD Hybrid/Liquid
2. Drugie miejsce w kategorii SDL Payload Challenge
Polacy w swojej kategorii rywalizowali z największymi uniwersytetami na świecie (University of Washington, Universität Zürich, University of Waterloo). Wyniki konkursu.
(PR)
ESRA Presents the 14th IREC


https://kosmonauta.net/2021/07/sukces-p ... -cup-2021/

Sukces polskich studentów ? Spaceport America Cup 2021.jpg

Edytowane przez Paweł Baran
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obce cywilizacje istnieją i dramatycznie zmienią nasz świat. Rozmowa z Avim Loebem
2021-07-02. Radosław Kosarzycki
Wywróci to do góry nogami nasz świat, filozofie, religie. Prędzej czy później do tego dojdzie, jestem przekonany ? mówi Loeb w specjalnym wywiadzie dla Spider's Web+. Astrofizyk z Uniwersytetu Harvarda zasłynął ogłoszeniem, że słynna planetoida 'Oumuamua ma być dowodem na istnienie pozaziemskich cywilizacji. Teraz wydał na ten temat książkę.
W 2017 r. astronomowie dostrzegli na niebie punkt świetlny, który początkowo wyglądał jak kolejna planetoida lub kometa. Po zbadaniu, skąd on przyleciał i dokąd zmierza, okazało się, że obiekt nie pochodzi z naszego bezpośredniego otoczenia. Przyleciał z przestrzeni międzygwiezdnej, minął Słońce i właśnie wylatuje z Układu Słonecznego. Tym samym ów początkowo niepozorny obiekt stał się absolutnie wyjątkowy. Świat pierwszy raz usłyszał o 'Oumuamua ? pierwszej w historii planetoidzie międzygwiezdnej, którą astronomowie dostrzegli podczas przelotu przez Układ Słoneczny.
Ten wyjątkowy obiekt musiał powstać w otoczeniu zupełnie innej gwiazdy, w innym układzie planetarnym. Wskutek niewyjaśnionych okoliczności został jednak z niego wyrzucony i skazany na tułaczkę w pustce przestrzeni międzygwiezdnej, aby po milionach lat w 2017 roku przelecieć przez Układ Słoneczny. Jego zachowanie wskazuje, że nasz układ planetarny skrywa jeszcze niejedną tajemnicę. Prof. Abraham ?Avi? Loeb z Uniwersytetu Harvarda uważa, że obiekt ten może nie być zwykłą planetoidą, a wytworem obcej cywilizacji.
Radosław Kosarzycki, Magazyn Spider's Web+: Obserwuje pan czasem nocne niebo?
Prof. Avi Loeb, Uniwersytet Harvarda: ? Oczywiście. Zawsze mam wrażenie, że gwiazdy są światełkami z gigantycznego statku kosmicznego, który unosi się w przestrzeni kosmicznej. Wszak cała nasza galaktyka, Droga Mleczna bezustannie przemieszcza się we wszechświecie. Gdyby galaktyka była takim statkiem, to te wszystkie gwiazdy wyglądają jak okna do kabin, w których zapalone jest światło. Automatycznie zawsze w mojej głowie pojawia się pytanie, czy w pobliżu tych świateł, na tym statku, są inni pasażerowie poza nami.
W 2017 r. przelatywała przez Układ Słoneczny planetoida 'Oumuamua, odkrył ją Robert Weryk. Pan stwierdził, że to nie planetoida, lecz jakaś pozostałość po obcej cywilizacji.
'Oumuamua to pierwsza międzygwiezdna planetoida, która została dostrzeżona w pobliżu Ziemi. Odkryliśmy ją w 2017 roku ? wleciała do Układu Słonecznego, przeleciała w pobliżu Słońca i ponownie uciekła w przestrzeń międzygwiezdną. Po jej prędkości wiedzieliśmy, że nie pochodzi z naszego układu planetarnego, a jedynie jest tutaj przelotem. Ciekawiej jednak zrobiło się dopiero później. Okazało się, że oddalając się od Słońca, jej prędkość nie zgadzała się z innymi obiektami tego typu. Gdy obserwowaliśmy odbijane przez nią światło, okazało się, że ma ona bardzo nietypowy kształt. Zmiany jasności wskazywały, że mamy do czynienia z ekstremalnie wręcz płaskim obiektem, który rotuje wokół jednej ze swoich osi.
Czyli okrągły kręcący się talerz, który leci z ogromną prędkością?
Tak, takich płaskich obiektów zazwyczaj się nie obserwuje. We wrześniu 2020 roku odkryto jeszcze jeden taki obiekt, którego prędkość na orbicie zdawała się nie pasować do obiektu. Okazało się, że w rzeczywistości obiekt 2020 SO to człon rakiety wystrzelonej w kierunku Księżyca w latach 60. XX wieku. Gdybyśmy to my wystrzelili 'Oumuamua z Ziemi jako żagiel słoneczny, jej ruch pasowałby do ruchu obiektu obserwowanego w 2017 r. Inaczej mówiąc, 'Oumuamua wygląda i zachowuje się tak, jakby była sondą wysłaną przez obcą cywilizację, a nie jakby była naturalną planetoidą.
Czyli nie jesteśmy sami we wszechświecie?
Jestem głęboko przekonany, że życie na poziomie mikroorganizmów jest bardzo rozpowszechnione we wszechświecie. Jakby nie patrzeć, mikroorganizmy na Ziemi pojawiły się niemal od razu po tym, gdy Ziemia ochłodziła się po procesie formowania. Wychodzi zatem na to, że potrzeba ciekłej wody, środków odżywczych i światła, by pojawiło się życie. Praktycznie na wszystkich planetach podobnych do Ziemi znajdziemy te składniki. Możemy więc założyć, że i mikroorganizmy też tam znajdziemy.
A inteligentne życie?
A to już zupełnie inna para kaloszy, bo tutaj niezbędna jest odpowiednia definicja inteligencji. Po pierwsze ? czy my jesteśmy najmądrzejsi w naszym otoczeniu? Mam wrażenie, że nie. Nie dbamy o naszą planetę, o zdrowie, nawzajem się zabijamy w różnych częściach świata. Dla mnie to dowód, że nie jesteśmy inteligentnym gatunkiem. Mam zatem wrażenie, że życie inteligentne także istnieje we wszechświecie i najprawdopodobniej jest inteligentniejsze od nas.
A ile czasu potrzeba na rozwinięcie się takiego inteligentnego życia? Dinozaury chodziły po Ziemi przez 130 mln lat i jakoś im się to nie udało. Ludzie osiągnęli to w kilkaset razy krótszym czasie.
Jedynym sposobem na odpowiedź jest sprawdzenie, jak często życie na innych planetach dochodziło do takiego poziomu rozwoju. Niestety, nie jesteśmy w stanie wyciągnąć żadnych wniosków w tej kwestii, opierając się na zbiorze danych składającym się z jednej cywilizacji ? naszej.
Zatem wracamy do punktu wyjścia ? nic nie wiemy.
Ale za każdym razem, gdy spoglądaliśmy w niebo z przekonaniem, że jesteśmy w jakiś sposób wyjątkowi we wszechświecie, okazywało się, iż nie mamy racji. Arystoteles przekonywał: Ziemia jest absolutnym centrum wszechświata, otoczonym pięknymi sferami. I przez tysiąc lat ludzie byli przekonani, że miał rację, bo to łechtało ich ego. Potem wielki szok, bo okazało się, że to jednak Ziemia krąży wokół Słońca, Słońce porusza się wokół centrum Drogi Mlecznej i nawet ona nie jest w centrum wszechświata!
Czyli wszystko marność, bo jesteśmy tylko malutkim punkcikiem we wszechświecie?
Jesteśmy tylko aktorami, których ktoś postawił na scenie. Ta scena jest przeogromna, jest 10 000 000 000 000 000 000 000 000 00 razy większa od ludzkiego organizmu, więc z pewnością nie stoimy w jej centrum. Ba! Wiemy, że przedstawienie na tej scenie trwa już od 13,6 miliarda lat, a my się dopiero na niej pojawiliśmy.
Trudno zatem uwierzyć, że głównymi bohaterami tej sztuki jesteśmy właśnie my. Jeżeli chcemy zrozumieć to przedstawienie, naturalnym wydaje się poszukanie innych aktorów, być może oni mieli więcej czasu na takie rozważania i już wiedzą, o co chodzi w tym przedstawieniu.
Trudno mi sobie wyobrazić, że jakiś gatunek mógłby być tak zaawansowany jak ludzie.
Zauważ, że większość gwiazd powstała miliardy lat wcześniej niż Słońce. 25-50 procent z nich posiada planety podobne do Ziemi i to w ekosferze gwiazdy. Jeżeli nasza gwiazda i planeta są przeciętne, to w podobnych układach do naszego mogły zachodzić podobne procesy do tych, które zaszły w Układzie Słonecznym. Zakładając, że nie jesteśmy wyjątkowi, możemy dojść do wniosku, iż życie podobne do naszego równie dobrze mogło istnieć już miliardy lat przed nami, przed powstaniem Słońca.
I ktoś miliardy lat temu mógł już wymyślić własny internet i samoloty?
Być może nawet takie cywilizacje ? tak samo jak my ? wysyłały stworzony przez siebie sprzęt w przestrzeń kosmiczną. Dlatego też powinniśmy szukać takiego sprzętu. My z Ziemi wysłaliśmy sondy Voyager 1, Voyager 2, Pioneer 10, Pioneer 11, New Horizons i one właśnie rozpoczynają swoją podróż w przestrzeń międzygwiezdną. Za setki tysięcy lat będą zbliżały się do innych gwiazd i innych układów planetarnych. Jeżeli faktycznie jakieś cywilizacje na długo przed nami osiągnęły ten sam poziom rozwoju, to takie artefakty ich cywilizacji mogą przemierzać przestrzeń kosmiczną także w naszej okolicy.
To dlaczego po prostu się z nami nie skontaktują?
Być może te cywilizacje już dawno nie żyją, ale wysłany przez nie sprzęt zbiera się w przestrzeni kosmicznej i z czasem jest go coraz więcej ? tak jak butelek na plażach na powierzchni Ziemi. Turyści przyjeżdżają i odjeżdżają, ale pozostawione przez nich śmieci stopniowo zbierają się na plażach i w wodzie. Jeżeli wystarczająco dużo cywilizacji na przestrzeni miliardów lat istniało i wysyłało swój sprzęt, to we wszechświecie może wprost roić się od takich artefaktów.
Inaczej ? dlaczego my się z nimi nie skontaktujemy, jeśli żyją?
My nasłuchujemy kosmos np. na falach radiowych. To błędne podejście. Słuchamy kosmosu zaledwie od 70 lat, ale aby kogoś usłyszeć, ten ktoś musiałby nadawać na falach radiowych mniej więcej w tym samym czasie, w którym my słuchamy! Fale przejdą i już nie mamy szans ich znaleźć. Zatem aby kogoś usłyszeć, musimy wpasować się w bardzo wąskie okno, w którym druga cywilizacja nadaje. Takich cywilizacji, które żyją w tym samym czasie, co my i są na tym samym etapie rozwoju, może być stosunkowo niewiele. Artefakty, sondy kosmiczne to zupełnie inna bajka, one mogą istnieć przez miliony, miliardy lat i stopniowo akumulować się w przestrzeni międzygwiezdnej.
Trochę się nie dziwię wątpiącym w obcą cywilizację, skoro nie ma żadnych dowodów.
Ech? Owszem, możemy zachowywać się jak filozofowie z czasów Galileusza. Byli przekonani, że Słońce porusza się wokół Ziemi, ba ? nie chcieli nawet spojrzeć przez jego teleskop, aby sprawdzić przedstawiane przez niego dowody! Zamiast tego umieścili go w areszcie domowym do końca życia. Jednak to nie zmieniło rzeczywistości, Ziemia nadal krążyła wokół Słońca. Rzeczywistość ma w nosie, czy ją obserwujesz, czy usilnie będziesz starał się ją ignorować. To jedynie od ciebie zależy, czy z faktów obserwacyjnych wyciągniesz prawidłowe wnioski, czy raczej będziesz chciał żyć w tej ułudzie.
To samo dotyczy poszukiwania życia we wszechświecie. Możemy zasłonić żaluzje, nie wyglądać przez okno i upierać się, że jesteśmy absolutnie unikalni. Tylko co z tego? Jeżeli mamy sąsiadów we wszechświecie, to oni wciąż tam będą ? niezależnie od tego, czy będziemy ich szukać, czy nie.
Pamięta pan, jak skończył Giordano Bruno?
Na stosie.
Twierdził, że Słońce nie jest wyjątkowe, bo widoczne na niebie gwiazdy też mogą być takimi Słońcami, a wokół nich mogą krążyć planety jak Ziemia. Kościołowi ta teoria była nie w smak, bowiem gdyby na innych planetach istniało życie, to ono mogłoby też grzeszyć. W takiej sytuacji potrzebne byłyby kopie Jezusa Chrystusa, które musiałyby zbawiać po kolei mieszkańców tychże planet.
I teraz drugi przykład ? 1952 r., astronom Otto Struve przekonuje, że powinniśmy szukać na niebie potężnych planet gazowych, które krążą bardzo blisko swoich gwiazd macierzystych. Ludzie mówią: co ty, chłopie, przecież przy gwieździe macierzystej planety są skaliste ? tak jak u nas w Układzie Słonecznym. Struve na to, że nie, szukajmy, szukajmy gorących planet gazowych. Ale naukowcy kolejne 40 lat przekonywali, że to bez sensu.
I co? Gdy nagle w 1995 r. zaczęli ich szukać, już tego samego roku odkryli pierwszą z nich. Tak dla nauki powstały gorące jowisze ? nowa kategoria planet gazowych nazwana tak, bo rozmiarami i kształtem przypominają znanego nam Jowisza. Od tego czasu takich gorących jowiszów odkryto całe mnóstwo i nowe trafiają do katalogu niemal co tydzień.
Sceptycyzm naukowców spowodował jednak niemal 40 lat opóźnienia w badaniach egzoplanet. Pytanie, ile takich słusznych hipotez nigdy nie sprawdzono ze względu na nieuzasadniony sceptycyzm. Mam wrażenie, że w XXI wieku powinniśmy w końcu stwierdzić, że otwarty umysł jest kluczem do poznawania wszechświata. Ileż można żyć w strefie komfortu? Obserwujmy otoczenie i badajmy wszystko, co nam się nawinie, także takie obiekty jak 'Oumuamua.
Niezmiennie bawi mnie ta nazwa. Jest tak egzotyczna, jak sam ten obiekt.
Gdybyśmy pokazali dzisiejszy smartfon jaskiniowcowi sprzed kilkudziesięciu tysięcy lat, uznałby go za ładny błyszczący kamień. Gdybyśmy pokazali go ludziom ze średniowiecza, uznaliby, że to jakaś magia. Jeżeli zatem między nami a inną cywilizacją istnieje choćby nieznaczna na skalę kosmiczną różnica w etapie rozwoju, to wysyłane przez nią w kierunku Układu Słonecznego sondy także mogą nie wyglądać dla nas jak sondy, które my wysyłamy w kosmos. To dlatego powinniśmy badać wszystkie nietypowe obiekty wlatujące do naszego układu planetarnego, nawet jeżeli na pierwszy rzut oka nie wyglądają jak typowa sonda kosmiczna.
Przyjmijmy, że faktycznie przylatuje do nas taka obca sonda. Kiedy została wysłana?
Może nawet miliardy lat temu? Osobiście wychodzę z zasady kopernikańskiej. Kopernik udowodnił, że nie jesteśmy centrum wszechświata, nie wszystko kręci się wokół Ziemi, lecz to Ziemia jako jedna z wielu planet krąży wokół Słońca, a Słońce jako tylko jedna w miliardów gwiazd krążących wokół środka galaktyki. Co więcej ? nasza galaktyka też nie jest centrum wszechświata, bo takich samych są setki miliardów.
Zasadę kopernikańską można rozciągnąć nie tylko na przestrzeń, ale także na czas. Nie żyjemy w jakimś szczególnym momencie w historii wszechświata. To prowadzi mnie do przekonania, że poszukiwanie istot takich jak my ma sporo sensu. Skoro my powstaliśmy, to pewnie powstali także inni. Za czasów ludzkości albo miliardy lat wcześniej.
To dlaczego tego nie badamy? Jest pan jedynym naukowcem na świecie, który podziela tę teorię?
Nie wiem, dlaczego, dla mnie to zdumiewające! Inwestujemy miliardy dolarów w poszukiwanie ciemnej materii, nadal nie znaleźliśmy ani jednej jej cząstki, a społeczność naukowa uważa, że to normalne. Dokładnie w ten sam sposób powinniśmy poszukiwać technologicznych sygnatur obcych cywilizacji we wszechświecie. Mimo to ta działka jest tysiące razy słabiej finansowana od poszukiwania ciemnej materii.
Powtórzę pytanie: dlaczego?
Wielu fizyków woli pozostawać w swojej strefie komfortu. Można tego dokonać zazwyczaj na dwa sposoby. Można pozostać w fizyce teoretycznej, która nie jest testowana eksperymentalnie ? wtedy nie da się dowieść, że dana teoria jest błędna. Tutaj mam na myśli zajmowanie się dodatkowymi wymiarami przestrzeni, teorią wielu wszechświatów, których nie da się sprawdzić eksperymentalnie w najbliższej przyszłości.
Druga grupa naukowców to ludzie, których anomalie nie cieszą, a irytują. Gdy odkryliśmy planetoidę międzygwiezdną 'Oumuamua, o której traktuje moja książka ?Pozaziemskie?, na Harvardzie miała miejsce konferencja na jej temat. Gdy wyszedłem z sali po wykładzie, jeden z moich kolegów, który na co dzień pracuje nad małymi ciałami Układu Słonecznego, podszedł do mnie i powiedział: ?Wiesz, ten obiekt jest tak dziwny, że wolałbym, gdyby on w ogóle nie istniał?. To jest wprost oburzające! Naukowiec powinien być podekscytowany tym, że odkrywa coś, o czym jeszcze nic nie wiemy!
To zwykły strach przed nieznanym, a pan od razu kolegę atakuje.
Skoro pan tak sądzi, to w takim razie atakuję też Alberta Einsteina. Sto lat temu, gdy znikąd pojawiła się mechanika kwantowa, Einsteinowi się ona nie spodobała, bo różniła się od mechaniki klasycznej. Niemożliwe i upiorne działanie na odległość ? mawiał o tym, co dziś znamy jako splątanie kwantowe. I co? I właśnie w tym się mylił. Owszem, to była zupełnie nowa idea, której do dziś nie rozumiemy do końca, ale po prostu została nam narzucona przez naturę.
Strasznie irytujące i całkowicie dla mnie niezrozumiałe jest to, że czymś normalnym w nauce jest finansowanie badań nad rzeczami, których nie da się w żaden sposób zweryfikować: teoria multiwersu, teoria strun, dodatkowe wymiary przestrzenne. Jakim cudem to jest część mainstreamu, a poszukiwanie życia we wszechświecie jest czymś ekstremalnym? Według mnie ta pierwsza grupa zajmuje się jedynie gimnastyką matematyczną, której wynikiem jest jedynie wzajemne nagradzanie się stypendiami, nagrodami i tytułami, przy znikomym wkładzie w naszą wiedzę o wszechświecie. Czasami się zastanawiam w ogóle, za co naukowcy dostają pieniądze, skoro wciąż tak wiele nie wiemy. Powinniśmy im płacić, dopiero gdy dostarczają nam nowej wiedzy.
Możemy się spodziewać kolejnych obiektów takich jak 'Oumuamua?
Powstające właśnie Obserwatorium Very Rubin według wszelkich szacunków ma potencjał odkrywania takich obiektów z częstotliwością rzędu jednego obiektu miesięcznie. Jeżeli satelity z konstelacji Starlink nie będą nam przesadnie przeszkadzać, a takie ryzyko istnieje, to będziemy mieli więcej planetoid międzygwiezdnych do badania. Być może któraś z nich okaże się być satelitą wysłanym przez mieszkańców innej planety.
Gdy zobaczę mrówkę na blacie w kuchni, wiem, że szansa na to, że jest to jedyna mrówka w kuchni, jest niewielka. Można wręcz spodziewać się, że skoro zauważyliśmy taki obiekt jak 'Oumuamua, to może być ich całkiem sporo w Układzie Słonecznym. Badania wskazują, że w Układzie Słonecznym teraz może być ich nawet biliard (10^15).
Wyobraźmy sobie, że za kilka lat udaje się odkryć kolejną taką planetoidę dopiero wlatującą do Układu Słonecznego. Szybko montujemy sondę, wrzucamy ją na rakietę i wysyłamy w kierunku planetoidy. Na miejscu okazuje się, że jest to ewidentnie sonda wykonana przez mieszkańców innej planety. Co się wtedy dzieje?
Zmiany byłyby dramatyczne. Musielibyśmy zweryfikować nasze idee filozoficzne i religijne, po raz kolejny musielibyśmy zweryfikować nasze miejsce we wszechświecie. Jestem przekonany, że na każdym uniwersytecie na świecie wkrótce pojawiłyby się wydziały archeologii kosmicznej, lingwistyki kosmicznej i wielu innych dziedzin, które musiałyby zająć się na poważnie rozważaniem implikacji istnienia życia na innych planetach. I jestem też przekonany, że prędzej czy później do tego dojdzie.
Prof. fizyki teoretycznej Abraham Loeb (ur. 1962) to naukowiec najdłużej sprawujący urząd dziekana Wydziału Astronomii na Uniwersytecie Harvarda, dyrektor Black Hole Initiative oraz Instytutu Teorii i Obliczeń w Centrum Astrofizyki Harvard-Smithsonian, członek Komitetu Doradczego w Breakthrough Starshot Initiative. Autor ponad 800 artykułów naukowych z zakresu czarnych dziur, pierwszych gwiazd we wszechświecie oraz poszukiwania życia pozaziemskiego i przyszłości wszechświata. Jego najnowsza książka pt. ?Pozaziemskie. Pierwsze ślady życia rozumnego poza Ziemią? właśnie została wydana w Polsce.
Zdjęcia:
główne, Oumuamua - ESO/M. Kornmesser / Wikimedia
prof. Avi Loeb - archiwum profesora
Avi Loeb

The Case for Cosmic Modesty | Abraham (Avi) Loeb | TEDxHarvardCollege
https://www.youtube.com/watch?v=PeHdqpTr170&feature=emb_imp_woyt

https://spidersweb.pl/plus/2021/07/avi-loeb-wywiad-oumuamua-obce-cywilizacje

Obce cywilizacje istnieją i dramatycznie zmienią nasz świat. Rozmowa z Avim Loebem.jpg

Obce cywilizacje istnieją i dramatycznie zmienią nasz świat. Rozmowa z Avim Loebem2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trwają prace nad przywróceniem funkcjonalności Kosmicznego Teleskopu Hubble?a
2021-07-02. Anna Wizerkaniuk
13 czerwca doszło do awarii komputera obsługującego instrumenty naukowe Kosmicznego Teleskopu Hubble?a. Choć jeszcze nie udało się przywrócić funkcjonalności i wznowić obserwacji, to sam teleskop jest sprawny i pozostaje w trybie bezpiecznym.
Komputer payloadu to NASA Standard Spacecraft Computer-1, w skrócie NSSC-1, który został wyprodukowany w latach osiemdziesiątych. Jego głównym zadaniem jest obsługa instrumentów naukowych oraz monitorowanie ich stanu. Ze względu brak możliwości naprawy w przypadku awarii mechanicznej, komputer jest redundantny, to znaczy, że teleskop wyposażony jest w drugi komputer, który może przejąć obowiązki pierwszego w razie potrzeby. Oba komputery mają dostęp do czterech niezależnych modułów pamięci o pojemności 64 KB, przy czym trzy z nich są zapasowe. Ponadto w skład komputera payloadu wchodzą takie moduły jak:
?    Centralny Moduł Przetwarzania (CPM ? ang. Central Processing Module), który przetwarza komendy sterujące instrumentami naukowymi,
?    Interfejs Standardowy (STINT ? ang. Standard Interface), który zapewnia komunikację pomiędzy CPM a pozostałymi częściami komputera,
?    Szyna komunikacyjna, służąca do przesyłu różnego rodzaju sygnałów, w tym danych, pomiędzy modułami.
Całość wchodzi w skład jednostki SI C&DH (ang. Science Instrument Command and Data Handling), zajmującej się sterowaniem instrumentami naukowymi i obsługą danych. Nie jest to jednak oryginalny układ, który został zamontowany w Teleskopie Hubble?a przed umieszczeniem go na orbicie w 1990 r. Ten uległ awarii w 2008 roku. Przygotowanie zamiennej części wymusiło to przełożenie Czwartej Misji Serwisowej (dokładnie to była piąta misja, jednak ze względu na numerację misji z 1999 r. ? 3A, i z 2002 r. ? 3B, jest ona nazywana czwartą), podczas której planowano wymienić główną kamerę w teleskopie, zamontować nowy spektrograf oraz przeprowadzić pierwsze w historii naprawy na orbicie dwóch innych instrumentów naukowych. Nowa jednostka SI C&DH została zainstalowana na teleskopie w maju 2009 roku, przy czym zawiera ona oryginalną elektronikę z lat 80.
Pierwszym działaniem podjętym w celu przywrócenia funkcjonalności komputera, było zresetowanie go, co nastąpiło 14 czerwca, dzień po zawieszeniu się komputera. Gdy to nie przyniosło pożądanego rezultatu, stwierdzono, że przyczyną awarii komputera payloadu może być degradacja pamięci. 16 czerwca przeprowadzono próbę przejścia na jeden z zapasowych modułów, która także zakończyła się niepowodzeniem. Komenda inicjalizacyjna zapasowego modułu pamięci nie została ukończona. Po dodatkowych testach okazało się, że błąd zwracany przez moduł pamięci może być jedynie skutkiem awarii innego podzespołu elektronicznego. Sprawdzono działanie układów STINT i CPM, a następnie spróbowano uruchomić zapasowy komputer payload po raz pierwszy od czasu instalacji go w 2009 roku. Okazało się, że wiele podzespołów wchodzących w skład głównego komputera, jak i tego zapasowego, zwraca te same błędy ? niepowodzenie przy zapisie do pamięci i odczycie z niej. Jest to mało prawdopodobne, by każdy z samodzielnych podzespołów miały taki sam problem, więc należy przeprowadzić diagnostykę pozostałych układów wchodzących w skład SI C&DH. Wiadomo, że przyczyna kłopotów znajduje się w obrębie tej jednostki, choć trudno określić, które dokładnie elementy sprzętu mogą przeszkadzać przy przełączeniu komputera na zapasowy.
Obecnie analizowana jest praca jednostki Command Unit/Science Data Formatter (CU/SDF), odpowiadającej za formatowanie komend i danych. Część CU formatuje instrukcje odebrane ze stacji naziemnej, tak by poszczególne podzespoły mogły je odczytać. Na przykład komendy odebrane z Ziemi składają się ze słów 27-bitowych, a SSM ? Support System Module, w którym znajduje się zwierciadło teleskopu i instrumenty naukowe, posługuje się komendami 16-bitowymi, więc CU pośredniczy jako tłumacz. Natomiast część SDF przygotowuje dane zebrane przez instrumenty naukowe do transmisji na Ziemię.
Diagnozie poddawany jest także regulator mocy znajdujący się wewnątrz jednostki kontroli mocy (PCU ? ang. Power Control Unit), służącej do dostarczania stałego napięcia do elektroniki komputera instrumentów naukowych. Jest on niezbędny do prawidłowej pracy pozostałych układów, zapewniając im zasilanie o odpowiednio dużym i bezpiecznym dla układów napięciu. W przypadku komputera i pamięci zapotrzebowanie to zazwyczaj +5 V, -5 V i +12 V, ale CU/SDF potrzebuje już napięcia zasilania 28 V, które mogłoby uszkodzić np. pamięć.
Gdyby okazało się, że któryś z tych układów ? CU/SDF lub PCU, odpowiedzialny jest za awarię komputera i problem z przełączeniem na zapasowy, będzie należało przeprowadzić bardziej skomplikowaną procedurę w celu przywrócenia teleskopu do trybu normalnego operowania. A wszystko z powodu konieczności przełączenia także innych modułów, które są połączone bezpośrednio z SI C&DH. Zanim to jednak nastąpi, całą procedurę będzie trzeba przetestować na symulatorze, który bardzo często jest kopią sprzętu umieszczonego na orbicie.
Kosmiczny Teleskop Hubble?a tuż po umieszczeniu go w przestrzeni kosmicznej. U dołu widoczna część załadunkowa promu Discovery. Źródło: NASA/Smithsonian Institution/Lockheed Corporation

Pierwsza misja serwisowa Teleskopu Hubble?a. Źródło: NASA

https://astronet.pl/loty-kosmiczne/trwaja-prace-nad-przywroceniem-funkcjonalnosci-kosmicznego-teleskopu-hubblea/

Trwają prace nad przywróceniem funkcjonalności Kosmicznego Teleskopu Hubble?a.jpg

Trwają prace nad przywróceniem funkcjonalności Kosmicznego Teleskopu Hubble?a2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowe dane na temat koronalnych wyrzutów masy z LASCO
2021-07-02.
Dokładne zrozumienie mechanizmu propagowania się koronalnych wyrzutów masy (ang. Coronal Mass Ejection, CME) ma kluczowe znaczenie dla lepszego przewidywania pogody kosmicznej. To właśnie one generują burze geomagnetyczne, które mogą powodować katastrofalne w skutkach uszkodzenia sieci energetycznych na Ziemi i poważne zagrożenia dla satelitów krążących na niskiej orbicie okołoziemskiej i ich załóg. Podstawowe parametry CME, prędkości i przyspieszenia zmieniające się wraz z czasem i ich odległością od Słońca, dają naukowcom możliwość przewidzenia poszczególnych czasów ich przybywania w okolice Ziemi.
W nowym artykule powstałym z udziałem astronomów z Uniwersytetu Jagiellońskiego przeanalizowano zmienność tych parametrów w 23 i 24 cyklu aktywności Słońca.
Pogoda kosmiczna jest kontrolowana głównie przez koronalne wyrzuty masy (CME), będące ogromnymi erupcjami namagnesowanej plazmy z atmosfery słonecznej. Zostały one szeroko zbadane pod kątem znaczącego wpływu na środowisko Ziemi. Pierwszy ze znanych CME zarejestrowały koronografy obecne na pokładzie satelity Orbiting Solar Observatory (OSO-7). Przypomnijmy: Koronograf to przyrząd służący do obserwacji korony słonecznej, zwykle ginącej w blasku fotosfery. Jest on wyposażony w dysk - specjalną przesłonę skutecznie blokującą światło pochodzące z widocznej tarczy Słońca, przez co możliwe jest bezpośrednie obserwowanie korony słonecznej i jej otoczenia, przed tym wynalazkiem możliwe jedynie w trakcie całkowitych zaćmień Słońca. Koronografy pozwalają naukowcom oglądać gwałtowne zjawiska zachodzące w obrębie korony, ale także maksymalnie zbliżające się do Słońca komety.
Od roku 1995 roku CME są jednak intensywnie badane w dużej mierze przy użyciu czułego instrumentu LASCO znajdującego się na pokładzie statku kosmicznego SOHO (NASA/ESA) -- Solar and Heliospheric Observatory. SOHO/LASCO do grudnia 2017 roku zarejestrowały około 30 000 zdarzeń CME. Podstawowe parametry CME, określone ręcznie na podstawie obrazów z LASCO, są zachowane i udostępniane za pośrednictwem katalogu SOHO/LASCO. Prędkości początkowe CME, parametry uzyskane przez dopasowanie regresji liniowej do punktów na wykresie dla danych odległość-czas, są podstawowym parametrem stosowanym w przewidywaniu możliwego wpływu koronalnych wyrzutów masy na otoczenie Ziemi, w tym astronautów, satelity i sieci energetyczne.
Dwa podstawowe parametry, prędkość i przyspieszenie CME, są uzyskiwane przez dopasowanie, odpowiednio prostej i kwadratowej zależności, do wszystkich punktów pomiarowych (odległość-czas) dostępnych dla danego zdarzenia -- wyrzutu CME. Wyznaczone w ten sposób parametry w pewnym sensie odzwierciedlają ich średnie wartości w polu widzenia koronografów LASCO. Jednak oczywiste jest, że oba te parametry zmieniają się w sposób ciągły wraz ze zmienną odległością CME od Słońca i czasem ich propagacji w przestrzeni. Zatem i stosowane w wielu badaniach średnie wartości prędkości i przyspieszenia nie dają nam pełnego opisu propagacji i ewolucji CME. W nowym artykule przedstawiono natomiast statystyczne analizy kinematycznych właściwości dla 28894 CME zarejestrowanych przez LASCO od 1996 do połowy 2017 roku. Opisywane badania obejmują dużą liczbę zdarzeń zaobserwowanych podczas 23 i 24 cyklu słonecznego. Wykorzystano przy tym archiwalne dane z katalogu SOHO/LASCO oraz nową technikę określania prędkości CME.

Z analizy statystycznej wynika, że na samym początku ekspansja CME, zachodząca jeszcze w sąsiedztwie Słońca, podlegają kilku czynnikom, takim jak działanie siły Lorentza, wzajemne interakcje CME-CME, czy różnice w prędkości między początkowymi a końcowymi częściami CME, które determinują dalszą propagację zjawiska. Choć średnie wartości przyspieszeń katalogowych CME są zawsze bliskie zeru, a bardziej szczegółowe badania pokazują, że ich przyspieszenia chwilowe mogą być bardzo różne w zależności od warunków panujących aktualnie na Słońcu i w otoczeniu, w którym się propagują, w rzeczywistości warunki te różnią się też w zależności od danego CME oraz zmian w aktywności Słońca. Początkowe przyspieszenie charakteryzuje się szybkim wzrostem prędkości CME tuż po wyrzucie w wewnętrznej koronie słonecznej. Po tej fazie następuje mniej znaczące przyspieszenie (lub opóźnienie) resztkowe (rezydualne), charakteryzujące się prawie nie zmieniającą się prędkością propagacji CME.

Warto zauważyć, że dominująca siła napędzająca koronalne wyrzuty masy, czyli siła Lorentza, może działać do odległości około 6 promieni Słońca licząc od Słońca, podczas pierwszych dwóch godzin propagacji zjawiska. Znaleziono także wyraźną antykorelację pomiędzy wielkością przyspieszenia początkowego i czasem trwania tego przyspieszenia. Intrygującym odkryciem jest to, że przyspieszenie resztkowe okazuje się być znacznie mniejsze podczas 24 cyklu aktywności Słońca (obecnie mamy już cykl 25!) w porównaniu z cyklem 23. Badania wykazały również, że analizowane parametry, czyli przyspieszenie początkowe, przyspieszenie resztkowe, prędkość maksymalna i czas prędkości maksymalnej, zdają się w dużej mierze podążać za cyklami słonecznymi i jednocześnie odzwierciedlać intensywność poszczególnych cykli.
Czytaj więcej:
?    Oryginalna publikacja naukowa: Kinematics of coronal mass ejections in the LASCO field of view, Ravishankar, A., Michałek, G., Yashiro, S, 2020, A&A, 639, A68
?    Koronalne wyrzuty masy i strumienie energetycznych cząstek słonecznych w pobliżu kwadraturowej konfiguracji sond STEREO
?    Oszacowanie czasów przybywania koronalnych wyrzutów masy w okolice Ziemi
 
Źródło: OAUJ
Opracowanie: Elżbieta Kuligowska, Anitha Ravishankar
Na ilustracji: Ewolucja koronalnego wyrzutu masy widziana przez koronografy LASCO na pokładzie Obserwatorium Słonecznego i Heliosferycznego (SOHO). Widać tu wyraźnie trzy struktury: (1) jasną przednią (prowadzącą) krawędź, (2) ciemną jamę i (3) jasne, zwarte jądro. Źródło: NASA?s SOHO/LASCO.
Na ilustracji: Codzienne (tu: z dnia 2 VII 2021 r.) zdjęcie korony słonecznej z SOHO/LASCO.
Źródło: https://sohowww.nascom.nasa.gov/data/realtime/c3/512/
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/nowe-dane-na-temat-koronalnych-wyrzutow-masy-z-lasco

Nowe dane na temat koronalnych wyrzutów masy z LASCO.jpg

Nowe dane na temat koronalnych wyrzutów masy z LASCO2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Detektory fal grawitacyjnych dostrzegają gwiazdy neutronowe zderzające się z czarnymi dziurami
2021-07-02.
W ciągu ostatnich sześciu lat astronomowie zaobserwowali, jak czarne dziury łączą się z czarnymi dziurami, a gwiazdy neutronowe zderzają się z gwiazdami neutronowymi. Teraz naukowcom udało się po raz pierwszy w końcu wykryć czarną dziurę łączącą się z gwiazdą neutronową.
Co widzieliśmy wcześniej
Detektory fal grawitacyjnych takie jak LIGO, Virgo i KAGRA zostały zaprojektowane do wykrywania zmarszczek w czasoprzestrzeni pochodzących od zwartych obiektów w układach podwójnych. W pierwszych dwóch i pół przebiegach obserwacyjnych LIGO/Virgo (O1, O2 i O3a) detektory zidentyfikowały 48 przykładów połączeń między czarnymi dziurami i 2 połączenia pomiędzy gwiazdami neutronowymi. Ale teoria przewiduje, że połączenia czarnych dziur z gwiazdami neutronowymi także powinny mieć miejsce!

Obecnie zespół LIGO/Virgo opublikował pierwsze wyniki z drugiej połowy trzeciego okresu obserwacyjnego (O3b) ? wśród nich są dwa przypadki wykrycia obiektu o masie czarnej dziury zderzającego się z obiektem o masie gwiazdy neutronowej.

Co znaleziono
Używając detektorów LIGO w stanach Livingston i Hanford oraz detektora Virgo w Europie, współpracownicy zauważyli dwa oddzielne zdarzenia w odstępie 10 dni:

?    GW200105 zostało wykryte przez LIGO Livingston i Virgo (LIGO Hanford był w tym czasie chwilowo wyłączony), a sygnał jest zgodny z czarną dziurą o masie 9 mas Słońca, zderzającą się z gwiazdą neutronową o masie 1,9 masy Słońca.
?    GW200115 zostało wykryte przez wszystkie trzy detektory LIGO/Virgo, a sygnał jest zgodny z czarną dziurą o masie 6 Słońc zderzającą się z gwiazdą neutronową o masie 1,5 masy Słońca.

Jak dotąd, nie wykryto żadnych sygnatur elektromagnetycznych związanych z którymkolwiek z tych zdarzeń ? ale jeżeli gwiazdy neutronowe zostały połknięte w całości przez czarne dziury zamiast najpierw zostać rozerwane, nie należy się spodziewać takich sygnatur.

Nie mając elektromagnetycznych dowodów na to, że drugim składnikiem były gwiazdy neutronowe, naukowcy polegają na swoich pomiarach mas pochodzących z sygnałów fal grawitacyjnych. Porównując te pomiary z masami znanych gwiazd neutronowych w naszej galaktyce, jasne jest, że obie gwiazdy mieszczą się w oczekiwanym zakresie mas dla gwiazd neutronowych.

Czego możemy się z tego nauczyć
Chociaż naukowcy są podekscytowani faktem, że w końcu udało im się skompletować ?portret rodzinny? połączeń obiektów zwartych, GW200105 i GW200115 są czymś więcej niż kamieniem milowym ? niosą ze sobą również cenne informacje.

Po pierwsze, połączenie tych dwóch sygnałów pozwoliło naukowcom zacząć szacować tempo łączenia się czarnych dziur z gwiazdami neutronowymi. Zakładając, że GW200105 i GW200115 są reprezentatywne dla szerszej populacji, autorzy wnioskują, że na gigaparsek sześcienny na rok zachodzi ~12-120 takich złączeń (czyli mniej więcej jedno na miesiąc w odległości miliarda lat świetlnych).

Z kolei tempo to dostarcza wskazówek na temat tego, jak te układy podwójne mogły się uformować. Różne kanały formowania przewidują różne tempo fuzji; obecnie, szacowane tempo jest najbardziej zgodne z tym przewidywanym dla układów podwójnych formowanych w izolacji lub w młodych gromadach gwiazd. W przeciwieństwie do tego, dynamiczne formowanie się układów podwójnych w gęstych jądrowych gromadach gwiazd i gromadach kulistych przewiduje niższe tempo łączenia.

Jest jeszcze zbyt wcześnie na wyciąganie mocnych wniosków i naukowcy będą w stanie lepiej zrozumieć względny udział tych różnych kanałów, gdy w przyszłości dokonają większej liczby detekcji układów podwójnych czarna dziura-gwiazda neutronowa. Dzięki temu, że KAGRA został niedawno uruchomiony, a LIGO/Virgo wkrótce powróci z dodatkowymi ulepszeniami, astronomowie mogą mieć nadzieję na wiele więcej takich odkryć w przyszłości, gdy będą nadal poszerzać swój obraz Wszechświata na falach grawitacyjnych.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
AAS

Urania
Wizualizacja pokazująca, co się dzieje, gdy gwiazda neutronowa zostaje rozerwana i połknięta przez czarną dziurę. Wizualizacja: T. Dietrich, N.Fischer, S. Ossokine, H. Pfeiffer, T. Vu; Simulation: V. Chaurasia, T. Dietrich

https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2021/07/detektory-fal-grawitacyjnych.html

Detektory fal grawitacyjnych dostrzegają gwiazdy neutronowe zderzające się z czarnymi dziurami.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Astronauci edytowali genom w kosmosie. To wstęp do modyfikacji kolonizatorów
2021-07-02.
NASA przeprowadziła historyczny eksperyment na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Pierwszy raz edytowano tam genom za pomocą metody CRISPR-Cas9. Agencja chce modyfikować kolonizatorów Księżyca czy Marsa.
Astronauci do tej pory z powodzeniem sekwencjonowali DNA żywych istot, ale teraz nadszedł czas na coś większego. Pierwsze modyfikacje genomu drożdży w przestrzeni kosmicznej i warunkach mikrograwitacji są niezwykle ważne. Naukowcy muszą mieć pewność, że metoda ta będzie miała identyczną skuteczność jak na powierzchni Ziemi. Jeśli tak się nie stanie, będziemy musieli ją ulepszyć lub opracować inne, z myślą właśnie o stosowaniu poza Ziemią, np. w bazach na Księżycu i Marsie.
Chodzi tutaj o groźne dla organizmów żywych ekstremalne warunki środowiskowe występujące na powierzchni tych obiektów, a także planetoid. Silne promieniowanie kosmiczne, mikrograwitacja, brak promieni słonecznych, ograniczone zasoby i długotrwała izolacja mogą sprawić, że ludzie nie będą w stanie żyć poza Ziemią, co jest ogromnym problemem w realizacji naszej pięknej wizji stania się gatunkiem międzyplanetarnym.
Astrobiolodzy uważają nawet, że jest wielce prawdopodobne, że w pierwszych koloniach mogą nie narodzić się prawdziwi Marsjanie, jeśli już teraz nie poczynimy odpowiednich kroków, jeśli nie wyeliminujemy ludzkich ułomności. Naukowcy z Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie, opublikowali artykuł na łamach magazynu Futures. Informują w nim, że promieniowanie kosmiczne będzie miało niekorzystny wpływ na plemniki, komórki jajowe i embriony. Nawet jeśli dojdzie do zapłodnienia, to istnieją niewielkie szanse na to, że ciąża przebiegnie prawidłowo i urodzi się zdrowy Marsjanin.
Naukowcy sugerują tutaj poważne zainteresowanie się technologiami modyfikacji genów, a dokładnie skorzystanie z dobrodziejstw np. metody CRISPR i jej następców. Z ich pomocą i metody in vitro, będziemy mogli ulepszyć zarówno genomy astronautów, aby jak najmniej odczuwali skutki dalekich podróży kosmicznych, jak i ich przyszłych potomków zamieszkujących na stałe Księżyc, Marsa i planetoidy.
Co ciekawe, naukowcy z NASA myślą też o wykorzystaniu technologii opracowanej przez naukowców z Australii. Chodzi tutaj o tzw. eliksir młodości, czyli prekursor NAD+ (NMN), który powoduje odmłodzenie komórek w żywych organizmach. Testy na myszach przebiegły pomyślnie, a obecnie przeprowadzone są one na ludziach z pozytywnym skutkiem. Eksperymenty skupiają się też na wykorzystaniu potężnych zdolności niesporczaków, które potrafią przetrwać dziesiątki lat w ekstremalnych warunkach, nawet kosmicznych.
Temat wydaje się być kontrowersyjny. W końcu pierwsi kolonizatorzy obcej planety mogą stać się jednocześnie ?nowymi, udoskonalonymi ludźmi?, żeby nie użyć słowa, ?nadludźmi?. W związku z tym, pojawią się nowe problemy społeczne, które mogą doprowadzić nawet do konfliktu na linii Ziemia-Księżyc-Mars. Jak to od zarania dziejów było na naszej planecie, różne plemiona za sobą konkurowały, konkurują i będą konkurowały, a nawet się eliminowały. Naukowcy obawiają się, że udoskonalony gatunek może doprowadzić nasz, czyli obecny ziemski, na skraj zagłady.
Jednak przyszłość rozwoju ludzkości, zmiana jej w cywilizację kosmiczną i związane z tym próby zapewnienia jej bezpieczeństwa przed kosmicznymi zagrożeniami, są wartością nadrzędną, więc czy nam się to podoba, czy nie, i w tym przypadku cel uświęci środki. Scenariusze filmów sci-fi zaczną realizować się już w latach 30. XXI wieku.
Źródło: GeekWeek.pl/Futures/NASA / Fot. NASA/Pexels
First successful CRISPR/Cas9 gene editing on space station
https://www.facebook.com/watch/?ref=external&v=455556011684274

https://www.geekweek.pl/news/2021-07-02/astronauci-edytowali-genom-w-kosmosie-to-wstep-do-modyfikacji-kolonizatorow/

Astronauci edytowali genom w kosmosie. To wstęp do modyfikacji kolonizatorów.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Branson szybciej poleci na skraj kosmosu od szefa Amazonu. A gdzie jest Musk?
2021-07-02.
Rywalizacja pomiędzy szefem Amazonu i szefem grupy Virgin przybrała nieoczekiwany obrót. Zapowiadało się, że to Bezos pierwszy poleci w kosmos swoją kapsułą, a tu nagle uczyni to jednak Branson w swoim statku kosmicznym.
Takie oświadczenie wydała firma Virgin Galactic, która należy do Richarda Bransona. Uczynił to też on sam za pośrednictwem konta na Twitterze, czym wzbudził mocne poruszenie wśród inwestorów. Akcje firmy natychmiast poszły w górę. Już 11 lipca, statek VSS Unity ma wynieść na skraj kosmosu dwóch pilotów, a wraz z nimi Bransona i trzech specjalistów z firmy.
Szef Virgin Galactic ma 70 lat, zatem będzie to jeden z najstarszych kosmicznych turystów w historii, którzy zobaczą Ziemię z perspektywy przestrzeni kosmicznej. 20 lipca do nielicznej grupy astronautów dołączy również szef Amazonu, Jeff Bezos, oraz jego brat i jeszcze dwie osoby.
Wracając do Bransona, statek VMS Eve wyruszy w lot z Spaceport America, wzbije się na wysokość 4500 metrów ponad powierzchnię Ziemi i wypuści pojazd VSS Unity. Statek kosmiczny osiągnie wysokość blisko 100 kilometrów. ?Zawsze byłam marzycielem. Mama nauczyła mnie nigdy się nie poddawać i sięgać gwiazd. 11 lipca nadszedł czas, aby zamienić marzenia w rzeczywistość? - napisał Branson, zapowiadając historyczny lot.
Tymczasem Jeff Bezos poleci w kosmos 20 lipca, na pokładzie swojej kapsuły, która w pierwszej fazie lotu znajdzie się na szczycie rakiety New Shepard. A co na to Elon Musk, szef SpaceX i wielki kolonizator Marsa? Musk nie bierze udziału w rywalizacji miliarderów, i wszystko wskazuje na to, że jako spec od przemysłu kosmicznego, ostatni sięgnie kosmosu, ale może jako pierwszy pojawić się na powierzchni Księżyca lub Marsa.
Źródło: GeekWeek.pl/Virgin Galactic / Fot. Virgin Galactic
Introducing Virgin Galactic Unity 22 Crew
https://www.youtube.com/watch?v=PSNdG2JYXxY&feature=emb_imp_woyt

https://www.geekweek.pl/news/2021-07-02/branson-szybciej-poleci-na-skraj-kosmosu-od-szefa-amazonu-a-gdzie-jest-musk/

Branson szybciej poleci na skraj kosmosu od szefa Amazonu. A gdzie jest Musk.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Biały karzeł żyjący na krawędzi
2021-07-03.
Astronomowie zidentyfikowali białego karła, który jest tak masywny, że może się zapaść.

Astronomowie odkryli najmniejszego i najbardziej masywnego białego karła, jakiego kiedykolwiek zaobserwowano. Tlący się żużel, który powstał w wyniku połączenia się dwóch mniej masywnych białych karłów, jest bardzo ciężki, pakując masę większą niż masa naszego Słońca w ciało o rozmiarach naszego Księżyca, mówi dr Ilaria Caiazzo z Caltech i główna autorka badań opublikowanych w 1 lipca 2021 roku w czasopiśmie Nature. Może się to wydawać sprzeczne z intuicją, ale tak się składa, że mniejsze białe karły są bardziej masywne. Wynika to z faktu, że białym karłom brakuje spalania jądrowego, które utrzymuje normalne gwiazdy wbrew ich własnej grawitacji, a zamiast tego ich rozmiar jest regulowany przez mechanikę kwantową.

Odkrycia dokonane przy użyciu Zwicky Transient Facility (ZTF), działającego w Obserwatorium Palomar; dwóch hawajskich teleskopów W. M. Kecka na Maunakea oraz należącego do Instytutu Astronomii Uniwersytetu Hawajskiego teleskopu Pan-STARRS na Haleakala, Maui ? pomogły scharakteryzować martwą gwiazdę, wraz z 200-calowym teleskopem Hale?a na Palomar, europejskim obserwatorium kosmicznym Gaia oraz należącym do NASA satelitą Swift.

Białe karły są zapadającymi się pozostałościami po gwiazdach, które kiedyś miały masę około 8 mas Słońca, lub mniejszą. Nasze Słońce, po tym, jak za 5 mld lat stanie się czerwonym olbrzymem, ostatecznie pozbędzie się swoich zewnętrznych warstw i skurczy się do postaci zwartego białego karła. Około 97% wszystkich gwiazd staje się białymi karłami.

Podczas, gdy nasze Słońce jest samotne w przestrzeni, nie posiadając gwiezdnego partnera, wiele gwiazd krąży wokół siebie w parach. Gwiazdy starzeją się razem, a jeżeli obie mają mniej niż osiem mas Słońca, obie ewoluują do postaci białych karłów.

Nowe odkrycie jest przykładem tego, co może się wydarzyć po tej fazie. Para białych karłów, które wirują wokół siebie, traci energię w postaci fal grawitacyjnych i ostatecznie łączy się. Jeżeli martwe gwiazdy są wystarczająco masywne, eksplodują jako tzw. supernowe typu Ia. Jeżeli natomiast ich masa jest poniżej pewnego progu, łączą się ze sobą w nowego białego karła, który jest cięższy od każdej z gwiazd macierzystych. Ten proces łączenia się zwiększa pole magnetyczne gwiazdy i przyspiesza jej rotację, w porównaniu do rotacji gwiazd macierzystych.

Astronomowie twierdzą, że nowo odkryty maleńki biały karzeł, nazwany ZTF J1901+1458, obrał tę drugą drogę ewolucji; jego protoplaści połączyli się i wytworzyli białego karła o masie 1,35 razy większej od Słońca. Posiada on ekstremalne pole magnetyczne, prawie milion razy silniejsze niż pole magnetyczne Słońca, i obraca się wokół własnej osi w szaleńczym tempie jednego obrotu na 7 minut (najszybszy znany biały karzeł, nazwany EPIC 228939929, rotuje z prędkością jednego obrotu na 5,3 minuty).

Caiazzo i jej współpracownicy uważają, że połączony biały karzeł może być wystarczająco masywny, aby przekształcić się w gwiazdę neutronową, która zazwyczaj powstaje, gdy gwiazda znacznie masywniejsza od Słońca eksploduje jako supernowa.

To jest wysoce spekulacyjne, ale możliwe, że biały karzeł jest wystarczająco masywny, aby dalej zapadać się w gwiazdę neutronową. Jest on tak masywny i gęsty, że w jego jądrze elektrony są przechwytywane przez protony w jądrach, tworząc neutrony. Ponieważ ciśnienie pochodzące od elektronów przeciwstawia się sile grawitacji, utrzymując gwiazdę w nienaruszonym stanie, jądro zapada się, gdy wystarczająco duża liczbą elektronów zostanie usunięta ? mówi Caiazzo.

Jeżeli ta hipoteza powstawania gwiazd neutronowych jest poprawna, może to oznaczać, że znaczna część innych gwiazd neutronowych kształtuje się w ten sposób. Bliskość nowo odnalezionego obiektu (około 130 lat świetlnych od nas) oraz jego młody wiek (około 100 mln lat, lub mniej) wskazują, że podobne obiekty mogą występować częściej w naszej galaktyce.

Magnetyczny i szybki
Biały karzeł został po raz pierwszy dostrzeżony przez kolegę Caiazzo, Kevina Burdge'a, naukowca pracującego w Caltech, który przeszukał obrazy całego nieba uzyskane przez ZTF. Ten konkretny biały karzeł, analizowany w połączeniu z danymi z Gaia, wyróżniał się bardzo dużą masą i szybką rotacją.

Nikt do tej pory nie był w stanie badać krótkotrwałych zjawisk astronomicznych na taką skalę. Wyniki tych wysiłków są oszałamiające ? mówi Burdge, kierujący zespołem, który w 2019 roku odkrył parę białych karłów okrążających się nawzajem w co siedem minut.

Następnie zespół przeanalizował widmo gwiazdy za pomocą spektrometru LRIS (Low Resolution Imaging Spectrometer) Obserwatorium Kecka, i właśnie wtedy Caiazzo znalazła sygnatury bardzo silnego pola magnetycznego i zdała sobie sprawę, że ona i jej zespół znaleźli coś bardzo wyjątkowego, jak mówi. Siła pola magnetycznego, w połączeniu z siedmiominutową prędkością obrotową obiektu wykazała, że jest on wynikiem połączenia się dwóch mniejszych białych karłów w jednego.

Dane z satelity Swift, który obserwuje promieniowanie ultrafioletowe, pomogły w ustaleniu rozmiaru i masy białego karła. Mający średnicę 4300 km, ZTF J1901+1458 zdobył tytuł najmniejszego znanego białego karła, wyprzedzając poprzednich rekordzistów RE J0317-853 i WD 1832+089, z których każdy ma średnicę około 5000 km.

Caiazzo ma nadzieję w przyszłości wykorzystać ZTF do znalezienia większej ilości białych karłów takich jak ten, oraz ogólnie do badania całej ich populacji. Jest tak wiele pytań, na które musimy odpowiedzieć, na przykład jakie jest tempo łączenia się białych karłów w galaktyce, i czy jest ono wystarczające do wyjaśnienia liczby supernowych typu Ia? Jak generowane jest pole magnetyczne w tych potężnych obiektach i dlaczego istnieje tak duża różnorodność natężenia pola magnetycznego wśród białych karłów? Znalezienie dużej populacji białych karłów powstałych z fuzji pomoże nam odpowiedzieć na wszystkie te, i nie tylko, pytania.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
Keck Observatory

Urania
Wizja artystyczna nowo odnalezionego małego białego karła, który jest nieco większy od ziemskiego Księżyca. Obydwa ciała są pokazane obok siebie dla porównania rozmiarów. Źródło: Giuseppe Parisi

https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2021/07/biay-karze-zyjacy-na-krawedzi.html

Biały karzeł żyjący na krawędzi.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)