Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Rakieta New Shepard wykonuje pierwszy kosmiczny lot załogowy
2021-07-20.

Rakieta New Shepard firmy Blue Origin wyniosła na trajektorię suborbitalną kapsułę z czterema osobami na pokładzie, w tym założycielem firmy, miliarderem Jeffem Bezosem. Był to pierwszy załogowy lot tego systemu.
Jednostopniowa rakieta New Shepard wystartowała z wyrzutni na prywatnym kosmodromie w West Texas 20 lipca o 15:13 czasu polskiego. Wszystkie fazy lotu przebiegły pomyślnie. Rakieta rozpędziła kapsułę, po czym oddzieliła się od niej. Kapsuła z czteroosobową załogą leciała swobodnie w górę do wysokości ponad 105 km. W tym czasie pasażerowie mogli doświadczyć kilku minut stanu nieważkości.
Rakieta po wykonanej misji opadła i wylądowała o własnym silniku na wyznaczonym stanowisku. Kapsuła po wyhamowaniu w atmosferze otworzyła spadochron i wylądowała na półpustynnym lądzie w pobliżu kompleksu startowego.
Misja NS-16 była pierwszym załogowym lotem systemu New Shepard. Wcześniejszych 15 misji były bezzałogowymi testami zestawu, w niektórych z nich w kapsule umieszczano eksperymenty naukowe prowadzone na przykład dla agencji NASA.

Załoga lotu NS-16
Na pokładzie statku RSS systemu New Shepard w pierwszym załogowym locie znalazło się czterech pasażerów:
Jeff Bezos - założyciel firmy Blue Origin, obecnie najbogatszy człowiek na świecie z majątkiem wycenianym na prawie 200 mld dolarów. Bezos założył amerykański sklep internetowy Amazon.com i to było głównym źródłem zgromadzonego majątku.
Mark Bezos - brat Jeffa, finansista, zarządza fundacją Bezos Family Foundation i służy także w ochotniczej straży pożarnej.
Wally Funk - lotniczka, członkinia projektu Mercury 13, w którym w latach 60. szkolono kobiety do zawodu astronauty. Ostatecznie załogi pierwszych misji kosmicznych obsadzali jedynie mężczyźni, a Wally kontynuowała z sukcesami karierę w lotnictwie komercyjnym. Wally Funk poleciała w kosmos w wieku 82 lat, tym samym stała się najstarszym człowiekiem który odbył lot kosmiczny.
Oliver Daemen - 18-letni Holender, posiadacz turystycznej licencji pilota i entuzjasta misja kosmicznych. Oliverowi wykupił miejsce w tym locie jego ojciec - prezes dużej firmy finansowej. Leci on w zastępstwie zwycięzcy aukcji, który pozostaje anonimowy i poleci dopiero w którymś z kolejnych lotów. Oliver stał się najmłodszym w historii astronautą.

Przebieg lotu
Rakieta New Shepard wystartowała 20 lipca o 15:13 czasu polskiego. Pojedynczy silnik BE-3 rozpędził rakietę do prędkości hipersonicznej, działając przez 2 minuty i 20 sekund. 20 sekund później kapsuła z pasażerami oddzieliła się od rakiety i od teraz obie części systemu podążały osobną trajektorią.
Po czterech minutach od startu załoga osiągnęła apogeum - najwyższy punkt w locie - około 106 km na ziemią. Rakieta powróciła na Ziemię i wylądowała o włączonym silniku pionowo na wyznaczonym stanowisku w West Texas.
Załoga w tym czasie odczuwała przez około 4 minuty stan nieważkości. Potem wróciła do swoich siedzeń i przygotowała się do atmosferycznego powrotu. Statek otworzył najpierw spadochrony zwalniające, a potem zestaw trzech głównych spadochronów. Kapsuła przyziemiła nieco ponad 10 minut od startu.
Historia Blue Origin
Firma Blue Origin została założona przez Jeffa Bezosa w 2000 r. Przedsiębiorstwo kosmiczne działało bez szumu medialnego przez pierwszą dekadę. Dopiero w 2010 roku zrobiło się o niej głośniej z uwagi na uczestnictwo w rywalizacji o zdobycie kontraktu na wynoszenie załóg do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Blue Origin nie została jednak wybrana przez agencję NASA do tego programu, a obecnie kontrakty komercyjne przydzielone są firmom SpaceX i Boeing.
Rakieta suborbitalna New Shepard była rozwijana przez kilkanaście lat. Swój dziewiczy lot wykonała w 2015 roku. Kapsuła na jej szczycie osiągnęła wtedy wysokość powyżej 90 km, a rakieta podjęła nieudaną próbę pionowego lądowania o własnym napędzie.
Drugi lot odbył się już w 2016 roku. Tym razem kapsuła osiągnęła wysokość powyżej 100 km, a rakieta bezpiecznie wylądowała pionowo na lądowisku, stając się pierwszym systemem rakietowym, który powrócił i miękko wylądował po wykonanej misji kosmicznej.
Łącznie wykonano 15 lotów systemu New Shepard z czego ostatnich 14 było w pełni udanych - za każdym razem zarówno rakieta jak i kapsuła wracały całe na Ziemię. Do lotów wykorzystano łącznie 4 wyprodukowane rakiety. Egzemplarz o numerze seryjnym NS3 był wykorzystany z sukcesem 7 razy. Obecnie użytkowana rakieta NS4 wykonała teraz swój 3. lot.
 
Podsumowanie
Był to pierwszy załogowy lot systemu New Shepard i również początek komercyjnych lotów prowadzonych przez Blue Origin. Na pokładzie statku znajdował się Oliver Daemen - pierwszy płacący klient.
Lot Blue Origin odbywa się tylko nieco ponad tydzień po pierwszym w pełni obsadzonym załogowym locie firmy Virgin Galactic, należącej do innego miliardera Richarda Bransona. Te dwa loty zaczynają nowy okres w dziejach lotów kosmicznych - prowadzenie turystycznych lotów suborbitalnych przez komercyjne podmioty. Czas pokaże czy będzie to opłacalny biznes i jak takie loty wpłyną na dostępność do przestrzeni kosmicznej zarówno dla entuzjastów jak i naukowców zainteresowanych prowadzeniem badań w warunkach kosmicznych.
 
 
Opracował: Rafał Grabiański
Na podstawie: Blue Origin
 

Na zdjęciu tytułowym: Rakieta New Shepard startująca do misji NS-16. Źródło: Blue Origin.
 Załoga misji NS-16 w hangarze w West Texas przy rakiecie New Shepard. Od lewej: Oliver Daemen, Wally Funk, Jeff Bezos i Mark Bezos. Źródło: Jeff Bezos (Instagram).
Kapsuła systemu New Shepard opadająca na spadochronach w misji NS-15 w kwietniu 2021 r.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/rakieta-new-shepard-wykonuje-pierwszy-kosmiczny-lot-zalogowy

Rakieta New Shepard wykonuje pierwszy kosmiczny lot załogowy.jpg

Rakieta New Shepard wykonuje pierwszy kosmiczny lot załogowy2.jpg

Rakieta New Shepard wykonuje pierwszy kosmiczny lot załogowy3.jpg

Rakieta New Shepard wykonuje pierwszy kosmiczny lot załogowy4.jpg

Rakieta New Shepard wykonuje pierwszy kosmiczny lot załogowy5.jpg

Rakieta New Shepard wykonuje pierwszy kosmiczny lot załogowy6.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rakieta Długi Marsz 2C wysłała na orbitę cztery satelity w tym kolejną trójkę z tajnej serii Yaogan 30
2021-07-20.
Z kosmodromu Xichang w Chinach wystartowała 19 lipca 2021 r. rakieta Długi Marsz 2C, zabierając ze sobą na orbitę cztery satelity.
W udanej misji wysłano na orbitę już dziesiąte trio satelitów serii Yaogan 30. Poprzedni lot z grupą o oznaczeniu 09 odbył się w czerwcu 2021 r. Yaogan 30 to tajna sieć satelitów (wysyłanych trójkami), które najprawdopodobniej służą do prowadzenia nasłuchu radiowego na potrzeby wojska. System ten przypomina amerykański NOSS i może być używany głównie do identyfikacji i śledzenia obcych statków morskich. Obecnie chińska sieć składa się już z 30 takich satelitów.
Firma Beijing Guodian Gaoke Technology wysłała w tej misji satelitę telekomunikacyjnego Tianqi-15 do prowadzenia komunikacji z naziemnymi urządzeniami Internetu Rzeczy (Internet of Things). Tianqi-15 to już 4. wysłany satelita tej serii. Poprzednie - Tianqi 8, Tianqi 9 i Tianqi 14 były wysyłane w lotach rakietowych w 2020 i 2021 roku.
Oprócz podstawowego celu umieszczenia ładunków na orbicie, próbowano także w tej misji odzyskać owiewki aerodynamiczne, które osłaniają ładunek w początkowej fazie lotu. Takie rozwiązanie stosuje z powodzeniem od kilku lat firma SpaceX, która odzyskuje owiewki z lotów swojej rakiety Falcon 9.
Był to już 65. udany start rakiety orbitalnej w 2021 roku.
 
 
Opracował: Rafał Grabiański
Na podstawie: Xinhua/NSF
 
Więcej informacji:
?    informacja prasowa agencji Xinhua o udanej misji
 
Na zdjęciu: Rakieta Długi Marsz 2C startująca z misją Yaogan-30 (10). Źródło: Zhu Jihan/Xinhua.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/rakieta-dlugi-marsz-2c-wyslala-na-orbite-cztery-satelity-w-tym-kolejna-trojke-z-tajnej

Rakieta Długi Marsz 2C wysłała na orbitę cztery satelity w tym kolejną trójkę z tajnej serii Yaogan 30.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mity wśród gwiazd: Gwiazdozbiór Ryb
2021-07-20. Natalia Kowalczyk  153 odsłon
Ryby są rozległym gwiazdozbiorem pasu zodiakalnego i niemal w całości leżą na północ od równika niebieskiego, pomiędzy Baranem i Wodnikiem. Słońce wędruje przez Ryby w marcu i kwietniu. Ryby to jeden z najważniejszych układów gwiazd. Znajduje się w nim bowiem tzw. punkt równonocy wiosennej, w którym równik niebieski przecina się z ekliptyką. Z powodu zjawiska precesji punkt Barana (punkt równonocy wiosennej) przesunął się do konstelacji Ryb. Konstelacja po raz pierwszy została skatalogowana przez greckiego astronoma Ptolemeusza w II wieku.
Gwiazdozbiór Ryb jest pochodzenia babilońskiego. Babilończycy widzieli w nim parę ryb połączonych sznurem. Konstelacja jest zwykle kojarzona z rzymskim mitem o Wenus i Kupidynie, którzy związali się liną i zamienili się w ryby, aby uciec przed potworem Tyfonem.
Według greckiej wersji mitu dwie ryby tej konstelacji przedstawiają Afrodytę i jej syna Erosa. Kiedyś Afrodyta przechadzała się wraz z Erosem nad brzegiem Eufratu. Nagle zjawił się przed nimi olbrzymi Tyfon, ale nie był to zwyczajny potwór. Miał sto głów smoka, ciało olbrzyma ludzkiej postaci, a zamiast nóg wiły się sploty węży. Afrodyta rzuciła się do rzeki wraz z Erosem i oboje przemienili się w ryby. Żeby się nie zgubić w ciemnych wodach Eufratu, połączyli się sznurem. Na pamiątkę tej chytrej ucieczki Afrodyty przed Tyfonem, obie ryby zostały przeniesione na niebo. W innej wersja tej legendy dwie ryby podpłynęły i uratowały Afrodytę i Erosa, zabierając ich na swoich grzbietach. Aby uhonorować heroiczny czyn ryb, bogini dała im nieśmiertelność i umieściła na niebie w postaci konstelacji Ryb.
Gwiazdozbiór w Polsce widoczny jest jesienią. Znalezienie znajdującego się niedaleko PegaZa, może pomóc w odnalezieniu Ryb. Konstelacja jako jedna z konstelacji zodiakalnych za sąsiadów ma Wodnika (na zachodzie) i Barana (na wschodzie). Gwiazdozbiór sąsiaduje jeszcze z Andromedą, Trójkątem i Wielorybem.
Ryby zawierają głównie niezbyt jasne gwiazdy. Najjaśniejsza jest znana jako Kallat Nunu (lub Alpherg). Jest to żółty olbrzym o jasności 3,62 mag. Gamma Piscium to druga najjaśniejsza gwiazda o jasności 3,69 mag. Z jasnością 3,82 mag, Alrescha jest trzecią najjaśniejszą gwiazdą. Jest to podwójny układ gwiazd znajdujący się około 140 lat świetlnych od Ziemi. To w gwiazdozbiorze Ryb znajduje się jeden z pierwszych odkrytych białych karłów ? gwiazda Van Maanena. Doszukać się tu można także galaktyki spiralnej M74, zawierającej liczne mgławice gazowe. Znajduje się około 32 miliony lat świetlnych od nas. Do interesujących obiektów głębokiego nieba znajdujących się w konstelacji Ryb zaliczyć również można galaktykę karłowatą Ryb, podwójną galaktykę radiową 3C 31 i zderzającą się parę galaktyk Arp 284.
Źródła:
Gwiazdozbiór Ryb: gdzie go szukać na niebie i czym się wyróżnia?, Gwiazdozbiór Ryb, Poznajemy gwiazdozbiory zodiakalne ? Ryby i Baran, Ryby, Pisces Constellation
Zdjęcie w tle: Hubble Collaboration
Powyższy obrazek pochodzi z pracy Heweliusza pod tytułem ?Uranographia? i przedstawia wizję ryb na tle tworzących ich gwiazd. Źródło: Wikimedia
Powyższy fragment mapy nieba przedstawia gwiazdozbiór Ryb w otoczeniu sąsiednich gwiazdozbiorów. Białe okręgi z przypisanymi numerami to oznaczenia obiektów z katalogu Messiera ? galaktyk, gromad. Źródło: Wikimedia

Galaktyka spiralna M74. Źródło: Hubble Collaboration

https://astronet.pl/autorskie/mity-wsrod-gwiazd/mity-wsrod-gwiazd-gwiazdozbior-ryb/

Mity wśród gwiazd Gwiazdozbiór Ryb.jpg

Mity wśród gwiazd Gwiazdozbiór Ryb2.jpg

Mity wśród gwiazd Gwiazdozbiór Ryb3.jpg

Mity wśród gwiazd Gwiazdozbiór Ryb4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Korea Płd.: więcej inżynierii kosmicznej na potrzeby państwa. Powstaje ośrodek analiz
2021-07-20.
Ministerstwo nauki Korei Południowej zapowiedziało we wtorek 20 lipca br., że stworzy specjalny ośrodek analityczny zorientowany w całości na zagadnienia związane z polityką kosmiczną i szerszym zagospodarowaniem techniki kosmicznej na potrzeby państwa. Think tank ma zapewnić rządowi w Seulu fachowe wsparcie w zakresie organizowania narodowych wysiłków na rzecz realizacji programów sektorowych, misji kosmicznych, a także zadań łączących inżynierię kosmiczną z obronnością.
Nowy ośrodek analityczny, określany roboczo jako Korea Space Policy Research Center (Koreańskie Centrum Badań nad Polityką Kosmiczną), ma prowadzić badania i analizy związane z możliwościami szerszego wykorzystania technologii kosmicznych na użytek i cele państwa. Think tank ma dysponować kompetencjami oraz zasobami pozwalającymi na opracowanie i proponowanie władzom w Seulu kierunku podejmowania decyzji dotyczących rozwoju narodowego programu kosmicznego oraz przemysłu (także prywatnego). Pomóc w jego utworzeniu mają eksperci i specjaliści istniejących ośrodków inżynieryjnych i naukowo-badawczych - w tym południowokoreańskiej agencji kosmicznej KARI (Korea Aerospace Research Institute), ośrodka naukowego Korea Astronomy & Space Science Institute oraz agencji rozwoju obronnego (Agency for Defense Development).
Korea Południowa wyraźnie zwiększa ostatnio wysiłki w zakresie rozwijania i wykorzystywania technologii związanych z przestrzenią kosmiczną. Oczekuje się co do ogółu, że zaangażowanie to pozwoli dodatkowo napędzić wzrost gospodarczy, a także zwiększyć innowacyjność techniczną i osiągnąć samowystarczalność w dziedzinie technologii rozpoznania, komunikacji i nawigacji satelitarnej.
Na październik br. zaplanowano start pierwszej rakiety kosmicznej rodzimej produkcji (KSLV II - zwanej też po prostu Nuri). Z kolei przyszłym roku ma się rozpocząć długoterminowy program zakładający wysłanie południowokoreańskiego orbitera, a następnie lądownika w stronę Księżyca. Przewidziano również skonstruowanie aż 100 własnych miniaturowych satelitów oraz umieszczenie na niskiej orbicie okołoziemskiej 14 ciężkich instrumentów komunikacyjnych. Całość tych planów ma zostać zrealizowana w perspektywie 2031 roku.
Jak się wskazuje, satelity mają stanowić także koło zamachowe rozwoju przyszłej sieci telekomunikacji 6G. Zapowiedziano tutaj także badania nad autonomicznym systemem monitorowania ruchu na morzach i kontroli statków.
Niedawnym sygnałem większego zaangażowania Korei Południowej w sektorze kosmicznym było zawarcie tematycznego porozumienia ze Stanami Zjednoczonymi, dającego azjatyckiemu państwu swobodę w obszarze doskonalenia techniki rakietowej i wysiłków na rzecz rozwoju systemów nośnych oraz uzbrojenia. Równolegle rząd Korei Południowej stał się sygnatariuszem porozumienia Artemis Accords, zakładającego ścisłą współpracę z USA nad organizacją i przebiegiem eksploracji kosmicznej związanej z planowanymi wyprawami załogowymi na Księżyc.
Źródło:SPACE24.
Fot. KARI [kari.re.kr]

https://www.space24.pl/korea-pld-wiecej-inzynierii-kosmicznej-na-potrzeby-panstwa-powstaje-osrodek-analiz

Korea Płd więcej inżynierii kosmicznej na potrzeby państwa. Powstaje ośrodek analiz.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

GPS III - nowa generacja systemu nawigacyjnego jest gotowa

2021-07-20.

Siły Kosmiczne Stanów Zjednoczonych ogłosiły, że przejęły kontrolę operacyjną nad piątym satelitą GPS III. To uzupełnia podstawową konstelację potrzebną do pokrycia całego świata bardziej niezawodnym sygnałem pozycyjnym, nawigacyjnym i synchronizacyjnym.

Najnowszy satelita należy do większej grupy 24 urządzeń GPS na orbicie, które są zdolne do korzystania z nowego wojskowego sygnału pozycjonowania, nawigacji i pomiaru czasu (PNT) - M-code. Potrzeba jeszcze więcej pracy, aby umożliwić myśliwcom wojennym regularne korzystanie z M-code, ale wszystkie niezbędne elementy układanki są już na orbicie. W najbliższych latach zostaną dodane kolejne satelity GPS III.
- Jesteśmy bardzo podekscytowani, ponieważ ten nowy satelita bloku III uzupełnia nasze ogólnoświatowe pokrycie kodem wojskowym. Teraz będziemy w stanie nadawać sygnał wojskowy globalnie zgodnie z wymaganiami zgodności interfejsu, które nasz zespół, wraz z naszymi odpowiednikami z 19 SOPS, pracował przez całą dobę, aby osiągnąć - powiedział ppłk Michael Schriever, dowódca 2. Eskadry Operacji Kosmicznych, która dokonała odbioru operacyjnego piątego satelity.

Bezpieczniejsze satelity GPS III oferują znaczącą modernizację w stosunku do innych satelitów GPS, które nadal działają. Nowsze wersje oferują trzykrotnie lepszą dokładność, do ośmiu razy lepsze możliwości antyzakłóceniowe i ulepszony sygnał cywilny. Aby umożliwić szeroki dostęp do M-code, Siły Kosmiczne pracują nad rozwojem i dystrybucją odbiorników zdolnych do wykorzystania nowego sygnału antyzakłóceniowego.
Możliwości, które zapewnia ten satelita są dokładnie tym, czego potrzebujemy, aby chronić interesy Stanów Zjednoczonych w, z i do przestrzeni kosmicznej, a także aby umożliwić wspólne operacje naziemne i kosmiczne. Musimy kontynuować modernizację naszych istniejących architektur kosmicznych za pomocą nowych technologii, aby zapewnić naszym wojownikom nieprzerwany dostęp do informacji, których potrzebują i kiedy ich potrzebują - powiedział gen. broni Stephen Whiting, szef Dowództwa Operacji Kosmicznych.

Piąty satelita GPS III został wystrzelony 18 czerwca na rakiecie SpaceX Falcon 9 - zaledwie siedem miesięcy po wystrzeleniu czwartego satelity GPS III.

Źródło:INTERIA.Tech.
 Kolejny satelita GPS III wynoszony rakietą SpaceX /materiały prasowe

 
https://nt.interia.pl/raporty/raport-wojna-przyszlosci/wiadomosci/news-gps-iii-nowa-generacja-systemu-nawigacyjnego-jest-gotowa,nId,5369782

GPS III - nowa generacja systemu nawigacyjnego jest gotowa.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ekspertka o komercyjnych lotach w kosmos: Są ważne z punktu widzenia przetrwania ludzkości
2021-07-20. Marlena Chudzio,
Edyta Bieńczak
Rozwój komercyjnych lotów w kosmos jest ważny z punktu widzenia przetrwania ludzkości w bardzo odległej przyszłości ? zauważa w rozmowie z dziennikarką RMF FM Marleną Chudzio dr Elżbieta Kuligowska z Obserwatorium Astronomicznego Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Dzisiaj w taki komercyjny lot w kosmos wyruszył miliarder Jeff Bezos.
Na pokładzie rakiety przedsiębiorstwa Blue Origin najbogatszemu człowiekowi świata, miliarderowi Jeffowi Bezosowi towarzyszyli brat Mark Bezos, pionierka kosmonautyki w USA Wally Funk, która w wieku 82 lat stała się najstarszą astronautką w historii, i 18-letni student fizyki Oliver Daemen: on z kolei stał się najmłodszym w historii uczestnikiem lotu kosmicznego.
Według zapowiedzi, ich podróż potrwa 11 minut, a załogowa kapsuła New Shepard wyniesiona zostanie z pomocą rakiety Blue Origin na wysokość około 100 kilometrów.
Lot Richarda Bransona był za niski
Ta ostatnia liczba ma kluczowe znaczenie dla rozstrzygnięcia kosmicznego wyścigu miliarderów.
Po tym, jak Jeff Bezos poinformował o swojej planowanej wyprawie, wydawało się, że w podróży w kosmos wyprzedzi innych miliarderów: Elona Muska i Richarda Bransona.
Założyciel Virgin Galactic sprawił jednak niespodziankę: poleciał w kosmos już 11 lipca.
No właśnie: czy na pewno w kosmos? Tutaj pojawiają się wątpliwości.
"Richard Branson nie stał się astronautą w międzynarodowym znaczeniu tego słowa, ponieważ ten lot był zbyt niski" - zaznacza w rozmowie z dziennikarką RMF FM Marleną Chudzio dr Elżbieta Kuligowska z Obserwatorium Astronomicznego Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie.
Ekspertka wskazuje na tzw. linię Kármána: to umowna granica między atmosferą Ziemi i przestrzenią kosmiczną, przebiegająca właśnie na wysokości 100 km ponad poziomem morza na Ziemi.
"A oni osiągnęli pułap jakichś 80 km" - zauważa dr Kuligowska.
"Jeszcze w Stanach jest to uznawane za granicę kosmosu, ale w Europie na przykład już nie" - dodaje.
"Jeszcze ciekawsze jest to, że ten lot wydawał się w pełni komercyjny - ale jedna z pań, które były na pokładzie tego statku kosmicznego, opiekowała się eksperymentem naukowym NASA. Zawsze przy okazji tych lotów można coś tam jeszcze odkryć" - zaznacza również ekspertka.
Rozwój komercyjnych lotów w kosmos jest ważny "z punktu widzenia przetrwania ludzkości"
Pytana o ocenę komercyjnych lotów w kosmos, dr Kuligowska zauważa: "Z jednej strony promuje się wiedzę o kosmosie. Może więcej młodych ludzi zostanie zachęconych do studiowania inżynierii i związanych z tym dziedzin, fizyki chociażby. Obawiam się jedynie tego, że start rakiety powoduje dość duże zanieczyszczenia atmosfery: trzeba by oszacować, na ile jest to groźne, na ile jest to znikome w porównaniu z ogromną liczbą lotów samolotowych".
Każda misja zostawia po sobie w przestrzeni tzw. kosmiczne śmieci. W tej chwili całkowita liczba różnego rodzaju odpadków, które już poruszają się kosmosie, szacowana jest na ponad milion.
Komercyjne loty w kosmos to jednak także rozwój nauki.
"Uważam, że rozwój lotów komercyjnych to jest także rozwój astronautyki: dzięki temu, że te loty rozwijamy, że nie robią tego tylko rządowe agencje kosmiczne, ale też firmy, następuje postęp w tej dziedzinie - a z punktu widzenia przetrwania ludzkości, w bardzo odległej przyszłości, ten postęp jest ważny" - podsumowuje dr Elżbieta Kuligowska.
Źródło :RMF.

Zdjęcie ilustracyjne /Pixabay

Replay - New Shepard First Human Flight
https://www.youtube.com/watch?v=tMHhXzpwupU

https://www.rmf24.pl/fakty/swiat/news-ekspertka-o-komercyjnych-lotach-w-kosmos-sa-wazne-z-punktu-w,nId,5369841#crp_state=1

Ekspertka o komercyjnych lotach w kosmos Są ważne z punktu widzenia przetrwania ludzkości.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Event Horizon wykonał najdokładniejszy w historii obraz dżetów czarnej dziury
2021-07-20.
Po publikacjach pierwszych w historii najdokładniejszych obrazach cienia horyzontu zdarzeń i pola magnetycznego z Event Horizon Telescope, teraz nadszedł czas na coś równie tajemniczego, czyli potężne dżety.
Event Horizon Telescope wziął sobie za cel galaktykę NGC 5128 (Centaurus A lub Cygnus A). Astronomowie wykonali najdokładniejszy w historii obraz strumieni materii emitowanych przez supermasywną czarną dziurę. Naukowcy chwalą się, że obraz dżetów dysponuje aż 16-krotnie większą rozdzielczością i 10-krotnie wyższymi detalami niż poprzednie obserwacje.
Chociaż czarne dziury z natury nie są widoczne, bo posiadają tak gigantyczną grawitację, że mogą pochłaniać całe światło, które mogłoby je oświetlić, to jednak gdy towarzyszą im inne obiekty, ich lokalizacja może być ujawniona. Tak właśnie jest w przypadku Centaurus A.
Czarna dziura w centrum tej galaktyki nie jest tak potężna jak w przypadku obserwowanej M87, ponieważ ma masę 55 milionów Słońc, a M87 aż 6,5 miliarda, ale jest równie wyjątkowa ze względu na fakt, że mamy tu do czynienia z obiektem niezwykle aktywnym. Ta aktywność objawia się emisją gigantycznych strumieni materii.
?Pozwala nam to po raz pierwszy w historii zobaczyć i zbadać pozagalaktyczny strumień radiowy w skali mniejszej niż odległość, jaką światło pokonuje w ciągu jednego dnia? - powiedział Michael Janssen, współorganizator badań ETH. ?Widzimy z bliska i osobiście, jak potwornie gigantyczny dżet wystrzelany jest przez tę supermasywną czarną dziurę.? - dodał. Okazuje się, że dżety są znacznie jaśniejsze na krawędziach, niż w środku. Ta wiedza pozwoli stworzyć lepsze symulacje źródła ich powstawania.
Astronomowie, dzięki ETH, mogą w sposób niedostępny dotychczas obserwować i badać naturę tych zjawisk. To kluczowa kwestia w pozyskiwaniu nowych, niezwykle cennych danych na temat czarnych dziur i ich funkcjonowania. Obiekty te mogą pomóc nam odpowiedzieć na wiele pytań dotyczących historii rozwoju Wszechświata, a nawet tego, co wydarzyło się tuż po Wielkim Wybuchu lub nawet przed nim.
Źródło: GeekWeek.pl/Nature/Event Horizon Telescope / Fot. Event Horizon Telescope
The Centaurus A black hole
https://www.youtube.com/watch?v=vAxvWp906Xw&t=9s
https://www.geekweek.pl/news/2021-07-20/event-horizon-wykonal-najdokladniejszy-w-historii-obraz-dzetow-czarnej-dziury/

Event Horizon wykonał najdokładniejszy w historii obraz dżetów czarnej dziury.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niebo na początku trzeciej dekady lipca 2021 roku
2021-07-21. Ariel Majcher
W środę 21 lipca Słońce przejdzie do gwiazdozbioru Raka, natomiast w piątek 23 lipca przetnie równoleżnik 20° deklinacji. Tym samym kończy się dwumiesięczny okres najdłuższych dni i najkrótszych nocy, a tempo skracania się dnia i wydłużania nocy przyspieszy. W ciągu następnego miesiąca wysokość Słońca nad widnokręgiem zmniejszy się o ponad 10°, a dzień skróci się o ponad 2 godziny. Najbliższe noce rozświetli silny blask Księżyca w okolicach pełni. Po przeciwnej stronie Ziemi niż Słońce Srebrny Glob znajdzie się w sobotę 24 lipca rano naszego czasu. Jednocześnie Księżyc spotka się z planetą Saturn, która przejdzie przez opozycję względem Słońca 2 sierpnia. Dwa dni wcześniej Księżyc zakryje gwiazdę Nunki, najjaśniejszą gwiazdę północnej części Strzelca. Wieczorem nisko nad zachodnim horyzontem można obserwować planetę Wenus, Mars jest niedaleko, ale ginie już w zorzy wieczornej. W drugiej części nocy wysoko nad widnokręgiem przebywają planety Neptun i Uran oraz gwiazda nowa V1405 Cas, ale w ich obserwacjach przeszkodzi silny blask Księżyca. Trwają jeszcze sezony na obserwacje obłoków srebrzystych i łuku okołohoryzontalnego, ale granica widoczności pierwszego z wymienionych zjawisk przesuwa się systematycznie na północ, drugiego zaś ? na południe.
Na wieczornym niebie po Księżycu, którego można łatwo dostrzec nawet w dzień pierwsza pojawia się planeta Wenus. Oddaliła się ona od Słońca już na 30°, ale niekorzystne nachylenie ekliptyki do widnokręgu sprawia, że na naszych szerokościach geograficznych godzinę po zachodzie Słońca Wenus zajmuje pozycję na wysokości niecałych 3° świecąc z jasnością -3,9 wielkości gwiazdowej. Obecnie tarcza Wenus ma średnicę 12? i fazę około 84%. W środę 21 lipca planeta przejdzie zaledwie 1° na północ od Regulusa, najjaśniejszej gwiazdy Lwa.
Do niedzieli 25 lipca Wenus zwiększy dystans do planety Mars z 4 do 7°. Czerwona Planeta świeci znacznie słabiej od Wenus, blaskiem +1,8 magnitudo, dlatego na naszym niebie ginie w zorzy wieczornej. Żeby dostrzec tę planetę trzeba udać się bardziej na południe. Już w basenie Morza Śródziemnego różnica w widoczności czwartej planety od Słońca jest wyraźna.
Księżyc zaczął tydzień na pograniczu gwiazdozbiorów Wagi i Skorpiona, prezentując tarczę w fazie 76%. 4° na wschód od jego tarczy znajdowały się gwiazdy Graffias i Dschubba, czyli najbardziej na północny zachód jasne gwiazdy Skorpiona. Dobę później księżycowa tarcza zwiększy fazę do 86% i przesunie się na pozycję 5° na północny wschód od gwiazdy Antares.
Kolejne trzy noce naturalny satelita Ziemi spędzi w gwiazdozbiorze Strzelca, zwiększając oświetlenie tarczy od 93% w środę, poprzez 98% w czwartek do 100% w piątek. Szczególnie warto przyjrzeć się Księżycowi w nocy z czwartku 22 lipca na piątek 23 lipca, gdy jego tarcza zakryje świecącą z jasnością obserwowaną +2 magnitudo gwiazdę Nunki. Niestety ze względu na bardzo duży blask Księżyca zarówno zakrycie, jak i odkrycie nastąpi w zasadzie przy jasnym brzegu tarczy Srebrnego Globu. Całe zjawisko da się obserwować z południowo-zachodniej Azji, północno-wschodniej Afryki oraz z południowo-wschodniej części Europy (na mapce pętle cyjanowe oznaczają zakrycie podczas wschodu ? obszar lewy ? i zachodu ? obszar prawy ? Księżyca; czerwona linia przerywana ? zakrycie podczas dnia; linia niebieska ? zakrycie podczas zmierzchu, linia biała ? zakrycie w trakcie nocy). Przez Polskę przejdzie północna granica zakrycia, a na linii od Łeby, poprzez Tczew, Iławę, Ciechanów, Mińsk Mazowiecki, Chełm po Hrubieszów dojdzie do zakrycia brzegowego. Zakrycie zacznie się w momencie zachodu Słońca, około godziny 20:40, zaś odkrycie ? od kilku do kilkudziesięciu minut później, w zależności od odległości od granicy zakrycia. Jasne tło nieba i bardzo duża faza Księżyca oznacza konieczność korzystania z teleskopu mimo dużej jasności gwiazdy.
Dwie ostatnie noce tygodnia Księżyc ma zarezerwowane na odwiedziny gwiazdozbioru Koziorożca. W nocy z soboty 24 lipca na niedzielę 25 lipca tarcza naturalnego satelity Ziemi zmniejszy fazę do 99% i przejdzie jakieś 5° od Saturna. Dobę później Księżyc zmniejszy fazę o kolejne 3% i dotrze na odległość 5° do Jowisza. Pierwsza z wymienionych planet jest już prawie w opozycji, przez którą przejdzie na początku sierpnia, do opozycji Jowisza został natomiast jeszcze miesiąc. Saturn pojaśniał do +0,2 wielkości gwiazdowej, a średnica jego tarczy przekroczyła 19?. Maksymalna elongacja Tytana, tym razem wschodnia, przypada w czwartek 22 lipca.
W układzie księżyców galileuszowych Jowisza w tym tygodniu będzie można dostrzec następujące zjawiska (na podstawie strony Sky and Telescope oraz programu Starry Night):
?    20 lipca, godz. 1:22 ? Europa chowa się w cień Jowisza, 25? na zachód od brzegu tarczy planety (początek zaćmienia),
?    20 lipca, godz. 4:32 ? Io chowa się w cień Jowisza, 15? na zachód od brzegu tarczy planety (początek zaćmienia),
?    21 lipca, godz. 1:42 ? wejście cienia Io na tarczę Jowisza,
?    21 lipca, godz. 2:28 ? wejście Io na tarczę Jowisza,
?    21 lipca, godz. 4:02 ? zejście cienia Io z tarczy Jowisza,
?    21 lipca, godz. 4:46 ? zejście Io z tarczy Jowisza,
?    21 lipca, godz. 21:56 ? od wschodu Jowisza Europa i jej cień na tarczy planety (Europa w III ćwiartce, jej cień na południku centralnym),
?    21 lipca, godz. 23:00 ? Io chowa się w cień Jowisza, 14? na zachód od brzegu tarczy planety (początek zaćmienia),
?    21 lipca, godz. 23:08 ? zejście cienia Europy z tarczy Jowisza,
?    22 lipca, godz. 0:32 ? zejście cienia Europy z tarczy Jowisza,
?    22 lipca, godz. 1:59 ? wyjście Io zza tarczy Jowisza (koniec zakrycia),
?    22 lipca, godz. 21:52 ? od wschodu Jowisza Io i jej cień na tarczy planety (Io w III ćwiartce, jej cień w II),
?    22 lipca, godz. 22:30 ? zejście cienia Io z tarczy Jowisza,
?    22 lipca, godz. 23:12 ? zejście Io z tarczy Jowisza,
?    25 lipca, godz. 4:40 ? wejście cienia Ganimedesa na tarczę Jowisza (na III ćwiartkę).
W drugiej części nocy do głosu dochodzą dwie ostatnie planety Układu Słonecznego oraz słabnąca gwiazda nowa V1405 Cas. Niestety najbliższe dwa tygodnie nie należą do najlepszego okresu widoczności wspomnianych ciał niebieskich. Szczególnie dotyczy to planet Neptun i Uran, którym najpierw zaszkodzi pełnia Księżyca, a potem przejście Srebrnego Globu blisko nich. Obie planety zbliżają się powoli do swoich opozycji i stopniowo stają się coraz jaśniejsze. Ale, oczywiście, w przypadku tych planet mniej więcej 300 mln km, o które zmienia się ich odległość od nas w ciągu roku stanowi na tyle mały ułamek ich całkowitej odległości od Słońca, że ich jasność w ciągu roku zmienia się o małe kilka dziesiątych magnitudo.
Neptun swoją pętlę w tym roku kreśli mniej więcej 5° na północny wschód od gwiazdy 4. wielkości ? Aquarii. Prawie w połowie odległości między tą gwiazdą a położoną 9° na północny wschód gwiazdą 20 Psc (a szerzej w połowie drogi między grupą gwiazd ?, &khi;, ?1, ?2 i ?3 Aquarii oraz 20, 24, 27, 29, 30 i 33 Psc) znajduje się równoległobok gwiazd 6. i 7. wielkości, który właśnie przecina planeta Neptun w drodze ze wschodu na zachód. Neptun świeci blaskiem +7,8 magnitudo, a zatem najsłabiej z tych czterech gwiazd, ale stanowią one dobry punkt odniesienia przy szukaniu Neptuna. Najpierw należy znaleźć ten układ gwiazd, a przez najbliższe dwa miesiące między jego gwiazdami przebywa ostatnia planeta Układu Słonecznego. Obecnie około 2:00, czyli pod koniec nocy astronomicznej Neptun wznosi się na prawie 30° nad południowo-wschodni widnokrąg.
Planeta Uran swoją pętlę kreśli już ponad 50° na północny wschód od Neptuna w gwiazdozbiorze Barana i jest znacznie łatwiejsza do odnalezienia. Głównie dlatego, że jest o 2 magnitudo jaśniejsza, ale również dlatego, że w tym roku przebywa niedaleko podobnie świecących gwiazd ? i o Arietis, które mogą służyć za uranowe punkty odniesienia. O tej samej porze Uran znajduje się jeszcze nisko, niecałe 20° nad wschodnią częścią nieboskłonu, ale godzinę później jest to już prawie 30° i wciąż jest na tyle ciemno, że Urana powinno dać się dostrzec, czego nie można już wtedy powiedzieć o Neptunie. Noce się już dość szybko wydłużają, a zatem warunki obserwacyjne obu planet szybko się poprawią.
Znacznie wyżej od obu planet położona jest gwiazda nowa V1405 Cas. O godzinie 2 V1405 Cas zajmuje pozycję na wysokości około 70° po wschodniej stronie nieba, na pograniczu gwiazdozbiorów Kasjopei i Cefeusza. Niestety w najbliższych dniach w jej obserwacjach także przeszkodzi duży blask Księżyca bliskiego pełni. Ale warto pamiętać o tej gwieździe w trakcie bezksiężycowych nocy, gdyż według obserwatorów gwiazda ponownie pojaśniała i znowu dobiła do +7 magnitudo! Do odszukania, a potem oceniania jasności nowej można użyć mapki, wykonanej na stronie AAVSO.
Animacja pokazuje położenie planet Mars i Wenus na początku trzeciej dekady lipca 2021 r. (kliknij miniaturkę, aby powiększyć). Źródło: StarryNight

Mapka pokazuje położenie Księżyca oraz planet Saturn i Jowisz na początku trzeciej dekady lipca 2021 r. (kliknij miniaturkę, aby powiększyć). Źródło: StarryNight

Mapka pokazuje położenie planet Neptun i Uran oraz nowej V1405 Cas na początku trzeciej dekady lipca 2021 r. (kliknij miniaturkę, aby powiększyć). Źródło: StarryNight


https://astronet.pl/na-niebie/niebo-na-poczatku-trzeciej-dekady-lipca-2021-roku/

Niebo na początku trzeciej dekady lipca 2021 roku.jpg

Niebo na początku trzeciej dekady lipca 2021 roku2.jpg

Niebo na początku trzeciej dekady lipca 2021 roku3.jpg

Niebo na początku trzeciej dekady lipca 2021 roku4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ujawniono nowe zdjęcia największego ksieżyca Jowisza. Ostatnie pochodzą sprzed 20 lat
Autor: M@tis (21 Lipiec, 2021)
Niedawno ujawniono pierwsze dwa zdjęcia Ganimedesa, wykonane przez kamery sondy Juno. Ujęcia, dotarły na Ziemię 7 czerwca 2021 roku i dały nam nowe spojrzenie na jeden z gigantycznych księżyców Jowisza.
Zdjęcia pokazują powierzchnię tego księżyca w niezwykłych szczegółach. Poniższy obraz został uzyskany przez kamerę JunoCam. W momencie największego zbliżenia sonda znajdowała się w promieniu 1038 km od powierzchni satelity. Ganimedes to największy księżyc Jowisza, który od dawna interesował sobą astronomów. Badania nad tym ciałem niebieskim, były mocno utrudnione, ponieważ żadna inna ziemska sonda, nie zbliżył się do niego od ponad dwóch dekad
Stellar Reference Unit, kamera nawigacyjna, która utrzymuje sondę Juno na kursie, dostarczyła również czarno-biały obrazu ciemnej strony Ganimedesa (przeciwległej do Słońca) skąpanej w słabym świetle rozproszonym od Jowisza. W nadchodzących dniach, sonda wyśle więcej zdjęć z przelotu Ganimedesa, a nieprzetworzone obrazy JunoCam zostaną udostępnione publicznie.
Źródło:
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/ujawniono-nowe-zdjecia-najwiekszego-ksiezyca-?
Źródło: NASA
https://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/ujawniono-nowe-zdjecia-najwiekszego-ksiezyca-jowisza-ostatnie-pochodza-sprzed-20-lat-0

Ujawniono nowe zdjęcia największego ksieżyca Jowisza. Ostatnie pochodzą sprzed 20 lat.jpg

Ujawniono nowe zdjęcia największego ksieżyca Jowisza. Ostatnie pochodzą sprzed 20 lat2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na Jowiszu zaobserwowano zorzę polarną
Autor: M@tis (21 Lipiec, 2021)
Przy pomocy teleskopu Hubble'a astronomowie NASA zdołali nakręcić film przedstawiający zorzę polarną na Jowiszu.
 
Na podstawie zdjęć wykonanych przez teleskop Hubble'a w zakresie dalekiego ultrafioletu, astronomowie NASA stworzyli dwa filmy poklatkowe - wideo w zwolnionym tempie - aby pokazać ruch zorzy na Jowiszu, największej planecie w Układzie Słonecznym.
Średnica regionów, nad którymi pojawiają się zorze, jest znacznie większa niż średnica Ziemi.
Niezwykłą poświatę wokół biegunów Jowisza po raz pierwszy zarejestrowano w 1979 roku za pomocą sondy kosmicznej Voyager 1. Następnie, w latach 90-tych teleskop Hubble'a wykonał lepsze zdjęcia. Przez długi czas powód pojawienia się zorzy na gazowym gigancie nie był dokładnie określony.
 
W przeciwieństwie do ziemskich, które występują w okresach wzmożonej aktywności słonecznej, zorze Jowisza są stałe, chociaż ich intensywność zmienia się z dnia na dzień. Ponadto są osiem razy jaśniejsze i setki razy bardziej energetyczne niż zorze na Ziemi. Według ekspertów NASA zorze polarne na Jowiszu powstają w wyniku zderzenia naładowanych cząstek wiatru słonecznego z cząsteczkami gazu, które przekazują im energię.
Źródło:
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/na-jowiszu-zaobserwowano-zorze-polarna
Źródło: HST/NASA
Timelapse of Jupiter?s auroras
https://www.youtube.com/watch?v=ihDFCs3o-gI
Timelapse of Jupiter?s auroras (2)
https://www.youtube.com/watch?v=hPC9pLZ51S8
https://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/na-jowiszu-zaobserwowano-zorze-polarna

Na Jowiszu zaobserwowano zorzę polarną.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niezwykła teoria - Wszechświat ma kształt... donuta

2021-07-21.

Czy nasz Wszechświat ma kształt gigantycznego donuta? Tak twierdzą astrofizycy z Uniwersytetu w Lyonie, którzy zaproponowali nową, ciekawą koncepcję.


Badając światło z wczesnego Wszechświata, zespół Thomasa Bucherta z Uniwersytetu w Lyonie wywnioskował, że nasz Wszechświat może być wielokrotnie połączony, co oznacza, że przestrzeń jest zamknięta w sobie we wszystkich trzech wymiarach - jak trójwymiarowy donut (pączek o kształcie opony). Czy taka koncepcja ma sens?
Przez dziesiątki lat astronomowie debatowali nad naturą kształtu Wszechświata - czy jest on "płaski" (co oznacza, że wyimaginowane linie równoległe pozostaną na zawsze równoległe), "zamknięty" (linie równoległe w końcu się przetną) czy "otwarty" (linie te będą się rozchodzić). Ta geometria Wszechświata dyktuje jego los. Płaskie i otwarte Wszechświaty będą się rozszerzać w nieskończoność, podczas gdy zamknięty Wszechświat w końcu zapadnie się w sobie.

Wielokrotne obserwacje, zwłaszcza mikrofalowego promieniowania tła (CMB), wskazały, że żyjemy w płaskim Wszechświecie. Linie równoległe pozostają równoległe, a nasz Wszechświat będzie się nadal rozszerzał. Ale kształt to coś więcej niż geometria. Jest jeszcze topologia, czyli to, jak kształty mogą się zmieniać, zachowując te same reguły geometryczne.

Podczas gdy nasze pomiary zawartości i kształtu Wszechświata mówią nam o jego geometrii - jest płaski - nie mówią nam o topologii. Nie mówią nam, czy nasz Wszechświat jest wielokrotnie połączony, co oznacza, że jeden lub więcej wymiarów kosmosu łączą się ze sobą.

Podczas gdy idealnie płaski Wszechświat rozciągałby się do nieskończoności, płaski Wszechświat o topologii wielopołączeniowej miałby skończone rozmiary. Gdybyśmy mogli w jakiś sposób określić, czy jeden lub więcej wymiarów jest zawiniętych na siebie, wiedzielibyśmy, że Wszechświat
jest skończony w tym wymiarze. Moglibyśmy wtedy wykorzystać te obserwacje do zmierzenia całkowitej objętości Wszechświata.

Astrofizycy przyjrzeli się mikrofalowemu promieniowaniu tła (CMB). Kiedy promieniowanie to zostało uwolnione, nasz Wszechświat był milion razy mniejszy niż obecnie, a więc jeśli nasz Wszechświat jest rzeczywiście połączony wieloświatowo, to wtedy było o wiele bardziej prawdopodobne, że zawinie się na siebie w obserwowalnych granicach kosmosu.

 Obecnie, ze względu na ekspansję Wszechświata, jest bardziej prawdopodobne, że zawijanie się zachodzi w skali poza obserwowalnymi granicami, a więc zawijanie się byłoby znacznie trudniejsze do wykrycia. Obserwacje CMB dają nam najlepszą szansę na zobaczenie odcisków wielokrotnie połączonego Wszechświata.
Zespół badawczy przyjrzał się szczególnie perturbacjom w temperaturze CMB. Jeśli jeden lub więcej wymiarów w naszym Wszechświecie miałoby się ze sobą połączyć, perturbacje nie mogłyby być większe niż odległość wokół tych pętli. Po prostu by się nie zmieściły.

- W nieskończonej przestrzeni perturbacje temperatury promieniowania CMB istnieją we wszystkich skalach. Jeśli jednak przestrzeń jest skończona, to brakuje tych długości fali, które są większe niż rozmiar przestrzeni - powiedział Buchert.

Innymi słowy - istniałaby maksymalna wielkość perturbacji, która mogłaby ujawnić topologię Wszechświata.


Mapy CMB wykonane za pomocą satelitów takich jak WMAP NASA i Planck ESA zaobserwowały już intrygującą ilość brakujących perturbacji w dużych skalach. Buchert i jego współpracownicy sprawdzili, czy te brakujące perturbacje mogą być wynikiem istnienia wielopołączeniowego Wszechświata. Naukowcy przeprowadził wiele symulacji komputerowych tego, jak wyglądałaby CMB, gdyby Wszechświat był trójtorusem, co jest matematyczną nazwą gigantycznego trójwymiarowego pączka.

Zespół odkrył, że wielokrotnie połączony Wszechświat około 3-4 razy większy niż nasza obserwowalna bańka najlepiej pasuje do danych CMB. Wyniki są wciąż wstępne, ale wiele wskazuje na to, że wszyscy możemy żyć w gigantycznym donucie.


Jaki kształt ma nasz Wszechświat? /123RF/PICSEL

Źródło:INTERIA.Tech.

https://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/astronomia/news-niezwykla-teoria-wszechswiat-ma-ksztalt-donuta,nId,5369834

Niezwykła teoria - Wszechświat ma kształt... donuta.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sentinel-1 obserwuje powodzie w Niemczech
2021-07-21/ Krzysztof Kanawka
Radarowe obrazy tegorocznych powodzi w Niemczech.
Satelity Sentinel 1, wchodzące w skład europejskiej konstelacji Copernicus, przesłały na Ziemie dane dotyczące rejonów niedawnych powodzi w Niemczech.
Lipiec 2021 upływa pod znakiem bardzo wysokiej temperatury oraz wyjątkowo potężnych burz. Ich efektem są podtopienia i powodzie. Jedna z nich wystąpiła w Belgii, Holandii i Niemczech w połowie lipca. Wskutek rekordowych opadów doszło do przerwania wałów przeciwpowodziowych i rozlania się wielu rzek.
Dwa satelity Sentinel 1, wykonujące radarowe obserwacje Ziemi, ?przyjrzały? się obszarowi pomiędzy rzekami Moza, Ren i Ruhra. Na zaprezentowanym obrazie widać wiele zalanych obszarów, zaznaczonych na czerwono.
Obrazy radarowe mają tę zaletę, że dzięki nim można spojrzeć ?przez chmury?. W efekcie możliwe są obserwacje nawet gdy pogoda nadal jest niekorzystna ? w przypadku rejonów nad którymi przechodzą duże ulewy jest to bardzo ważna cecha obserwacji satelitarnych. Dlatego też satelitarne obserwacje radarowe są coraz powszechniej używane dla wielu zastosowań, w tym i komercyjnych.
Obraz w pełnej rozdzielczości.
(ESA)
https://kosmonauta.net/2021/07/sentinel-1-obserwuje-powodzie-w-niemczech/

Sentinel-1 obserwuje powodzie w Niemczech.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyraziste obrazy galaktyk na nowych ekspozycjach. Wkład obserwatoriów VLT i ALMA
2021-07-21.
Międzynarodowy zespół astronomów opublikował nowe materiały z obserwacji pobliskich galaktyk, uzyskane m.in. z wykorzystaniem należącego do Europejskiego Obserwatorium Południowego (ESO) teleskopu VLT. Zobrazowania jaskrawo ukazują zróżnicowanie tych struktur, pozwalając astronomom na dokładne określenie umiejscowienia młodych gwiazd i gazu, który nagrzewa się wokół nich. Łącząc nowe obserwacje z danymi z programu Atacama Large Millimeter/submillimeter Array (ALMA), w którym ESO jest partnerem, grupa badawcza pomaga w rozeznaniu czynników sprzyjających powstawaniu gwiazd.
Astronomowie wiedzą od dłuższego czasu, że gwiazdy powstają w obłokach skupionego gazu, nadal jednak tajemnicą pozostaje specyfika wielu zjawisk związanych z przebiegiem procesu gwiazdotwórczego w relacji do budowy samych galaktyk. Aby odkryć panujące tutaj zależności, zespół naukowców pracujących na zróżnicowanych teleskopach naziemnych i kosmicznych obserwował różne pobliskie galaktyki, skanując ich poszczególne rejony wykazujące aktywność gwiazdotwórczą.
?Po raz pierwszy rozdzielamy indywidualne jednostki formowania się gwiazd w szerokim zakresie miejsc i środowiska w próbce, która reprezentuje różne typy galaktyk? - wskazał Eric Emsellem, astronom ESO kierujący w Niemczech obserwacjami z wykorzystaniem VLT, które zostały przeprowadzone w ramach projektu Physics at High Angular resolution in Nearby GalaxieS (PHANGS). ?Możemy bezpośrednio obserwować gaz, który daje życie gwiazdom, widzimy także młode gwiazdy i jesteśmy świadkami ich ewolucji przez różne fazy? - dodał.
Emsellem (pracujący także na Uniwersytecie w Lyonie, we Francji) i jego zespół opublikowali najnowszy zestaw galaktycznych skanów uzyskany przy pomocy instrumentu Multi-Unit Spectroscopic Explorer (MUSE) na teleskopie VLT, działającym na pustyni Atakama w Chile. Badacze wykorzystali MUSE do śledzenia nowo narodzonych gwiazd i rozgrzanego gazu wokół nich.
Nowe zdjęcia MUSE zostały dodatkowo połączone z obserwacjami tych samych galaktyk przy pomocy ALMA opublikowanymi wcześniej w tym roku. ALMA, która również znajduje się w Chile, jest szczególnie dobrze dostosowana do wykonywania map obłoków zimnego gazu ? obszarów galaktyk, które dostarczają surowego materiału, z którego formują się gwiazdy.
Łącząc dane z MUSE i ALMA, astronomowie mogą sprawdzać galaktyczne rejony, w których zachodzą procesy gwiazdotwórcze, w porównaniu do tego, gdzie spodziewane jest ich występowanie, aby lepiej zrozumieć co pobudza, przyspiesza i podtrzymuje narodziny nowych gwiazd. Uzyskane w efekcie zdjęcia pokazują spektakularny kolorowy widok gwiezdnych żłobków w pobliskich galaktykach. ?Jest wiele zagadek, które chcielibyśmy odkryć - czy gwiazdy częściej rodzą się w specyficznych rejonach swoich galaktyk ? a jeśli tak, do dlaczego? A po narodzeniu jak ich ewolucja wpływa na formowanie się nowych generacji gwiazd?? - zaznacza Kathryn Kreckel z University of Heidelberg w Niemczech, należące do zespołu PHANGS.
Astronomowie liczą, że będą teraz w stanie odpowiedzieć na zasygnalizowane wyżej pytania - dzięki zasobom danych z MUSE i ALMA, które uzyskał zespół PHANGS. MUSE pozwala rozeznać widma ? ?kody paskowe? odzwierciedlające rodzaj i charakter rozłożenia materii w obserwowanych strukturach Wszechświata, które emitują lub przesłaniają światło dochodzące do nas z przestrzeni kosmicznej. Astronomowie badają je, aby ujawnić własności i naturę tych kosmicznych obiektów.
W projekcie PHANGS instrument MUSE zaobserwował 30 000 mgławic i zebrał około 15 milionów zapisów widm różnych galaktycznych rejonów. Dodatkowo, obserwacje ALMA pozwoliły astronomom na wykonanie map także ok. 100 000 obszarów zimnego gazu w 90 pobliskich galaktykach, tworząc wyraźny atlas gwiezdnych "żłobków" w bliskim Wszechświecie.
Oprócz ALMA i MUSE, projekt PHANGS zawiera również obserwacje z Kosmicznego Teleskopu Hubble?a należącego do NASA/ESA. Różne obserwatoria zostały wybrane, aby pozwolić zespołowi na skanowanie galaktycznego sąsiedztwa Drogi Mlecznej na różnych długościach fali (zakres widzialny, bliskiej podczerwieni i radiowy), w każdym z zakresów ujawniając inne części obserwowanych galaktyk. ?Połączenie tych danych pozwala nam na zbadanie różnorodnych stadiów gwiezdnych narodzin ? od formowania się gwiezdnych żłobków do samego początku procesów gwiazdotwórczych oraz końcowej destrukcji żłobków przez nowo narodzone gwiazdy ? w dokładniejszych szczegółach niż jest to możliwe przy wykorzystaniu indywidualnych obserwacji" - wyjaśnia Francesco Belfiore z INAF-Arcetri we Florencji (Włochy), członek zespołu PHANG.
Praca projektu PHANGS ma być niebawem uzupełniania przez nadchodzące nowe teleskopy i instrumenty, takie jak James Webb Space Telescope, budowany przez NASA. Uzyskane w ten sposób dane będą stanowić też fundamenty pod wykonywanie obserwacji Ekstremalnie Wielkim Teleskopem (ELT), szykowanym przez ESO. ELT zacznie działanie pod koniec tej dekady i będzie w stanie spojrzeć jeszcze bardziej szczegółowo na strukturę gwiezdnych żłobków.
?Na ile cudowny by nie był projekt PHANGS, rozdzielczość map, które tworzymy, jest zaledwie wystarczająca do zidentyfikowania i rozdzielenia indywidualnych obłoków gwiazdotwórczych, ale nie dostatecznie dobra do dokładnego wypatrzenia, co dzieje się wewnątrz nich? - wskazuje Eva Schinnerer, kierowniczka grupy badawczej w Max Planck Institute for Astronomy w Niemczech, a także kierująca projektem PHANGS. ?Nowe wysiłku obserwacyjne naszego zespołu i innych grup przesuwają granice na tym obszarze, czekają więc nas dekady ciekawych odkryć? - przewiduje Schinnerer.
Źródło: Europejskie Obserwatorium Południowe

Fot. ESO/PHANGS [eso.org]
Ekspozycje kilku z blisko 100 pobliskich galaktyk uchwyconych w ramach projektu PHANGS (z wykorzystaniem radioobserwatorium ALMA). Fot. ALMA (ESO/NAOJ/NRAO)/PHANGS, S. Dagnello (NRAO) [public.nrao.edu]


Cosmic fireworks reveal newborn stars (ESOcast Light 239)
https://www.youtube.com/watch?v=hjguTEPwMNk&feature=emb_imp_woyt

Multiple views of the galaxy NGC 4303 as seen with the VLT and ALMA (with annotations)
https://www.youtube.com/watch?v=rkM0x3OL8wA
Żródło:SPACE24.

https://www.space24.pl/wyraziste-obrazy-galaktyk-na-nowych-ekspozycjach-z-teleskopu-vlt-

Wyraziste obrazy galaktyk na nowych ekspozycjach. Wkład obserwatoriów VLT i ALMA.jpg

Wyraziste obrazy galaktyk na nowych ekspozycjach. Wkład obserwatoriów VLT i ALMA2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lot megarakiety na orbitę coraz bliżej. Właśnie przetestowano jej pierwszy człon
2021-07-21. Radek Kosarzycki
Już dawno nie było żadnych ciekawych informacji z programu rozwojowego rakiety Starship. Coś się jednak dzieje. W środku nocy (polskiego czasu) SpaceX przetestowało pierwszy jej człon - Super Heavy.
O ile Starship wygląda przynajmniej jak rakieta, choć raczej tęga, to Super Heavy wygląda jak potężny, wąski i tępo zakończony walec. Nic w sumie dziwnego, wszak nie jest on samodzielną rakietą, która potrzebowałaby jakiegoś opływowego stożka na szczycie, lecz pierwszym członem rakiety, na którym ustawiany będzie Starship.
Rozmiary rakiety są naprawdę imponujące. Super Heavy ma aż 70 metrów wysokości. Po ustawieniu na nim Starshipa całość będzie miała wysokość 120 metrów. Rakieta Falcon 9 z dołączonym na szczycie statkiem Crew Dragon ma wysokość ok. 63 metrów, czyli jest niższa od samego Super Heavy. Dla porównania ? Pałac Kultury i Nauki w Warszawie ma 230 metrów, a więc 2 razy tyle, co Stasrship i prawie 4 razy tyle, co Super Heavy.
Jak na razie nie wiadomo kiedy odbędzie się pierwszy lot Starshipa Super Heavy na orbitę. Jeszcze kilka tygodni temu prezes SpaceX Gwynne Shotwell przekonywała, że rakieta wystartuje jeszcze w lipcu. Do końca lipca pozostało jednak zaledwie dziesięć dni, a tymczasem nie ukończono jeszcze budowy wieży, przy której Starship miałby być nakładany na szczyt Super Heavy.
Silnik już przetestowany
Mimo to w nocy z poniedziałku na wtorek w kompleksie Boca Chica w Teksasie przeprowadzono krótki test trzech silników Raptor. Super Heavy oznaczony jako Booster 3 to najnowszy prototyp pierwszego członu rakiety.
Elon Musk wspomniał później na Twitterze, że kolejny test tego samego prototypu będzie obejmował już dziewięć silników Raptor. Warto jednak pamiętać, że docelowo rakieta podczas startu będzie wykorzystywała ponad trzydzieści silników tego typu, aby unieść i rozpędzić 120-metrowego potwora.
Ten konkretny prototyp najprawdopodobniej nie oderwie się od Ziemi, a ograniczy swoją działalność do testów naziemnych. Kolejny prototyp - Booster 4 - będzie pierwszym Super Heavy, który spróbuje wynieść Starshipa na orbitę.
First Ever Super Heavy Static Fire
https://www.youtube.com/watch?v=_Cl5wrUffk0

https://spidersweb.pl/2021/07/spacex-super-heavy-test-statyczny.html

Lot megarakiety na orbitę coraz bliżej. Właśnie przetestowano jej pierwszy człon.jpg

Lot megarakiety na orbitę coraz bliżej. Właśnie przetestowano jej pierwszy człon2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trup wikinga do dziś stoi na Marsie. 45 lat od pierwszego lądowania na Czerwonej Planecie

2021-07-21.

Radek Kosarzycki
 Pierwotnie miał wylądować w 200. rocznicę ogłoszenia Deklaracji Niepodległości Stanów Zjednoczonych, ale naukowcy uznali, że miejsce lądowania jest zbyt skaliste. 21 lipca 1976 r. na powierzchni Marsa wylądował Viking 1.
Dokładnie tak samo jak wielokrotnie później, po wejściu w atmosferę lądownik zmniejszył prędkość skryty za osłoną termiczną, następnie na wysokości 6 km otworzył spadochron, a 1500 m nad ziemią uruchomione zostały silniki rakietowe, które wyhamowały go na tyle, aby bezpiecznie wylądował na powierzchni. Było to pierwsze w historii udane lądowanie na Marsie.
Jak na pierwszy instrument tego typu, Viking 1 spisał się doskonale, pracując bezustannie przez 6 lat i 116 dni.
Pierwsze zdjęcie wykonane na powierzchni Marsa dotarło na Ziemię już cztery minuty po lądowaniu. Dzień później inżynierowie oglądali już pierwsze kolorowe zdjęcie z powierzchni Czerwonej Planety.
Takie pierwsze spojrzenie na powierzchnię Marsa oczami lądownika, który stał na Marsie, było doświadczeniem rewolucyjnym dla całego pokolenia naukowców, jak i miłośników podboju przestrzeni kosmicznej.
Jednocześnie przed Vikingiem ludzie niewiele wiedzieli o tym, co faktycznie znajduje się na powierzchni Czerwonej Planety. Carl Sagan, astronom i popularyzator nauki z lat 70. i 80., dopuszczał nawet możliwość istnienia większych form życia. W jednym z wywiadów powiedział:
W rzeczywistości nie ma powodu, by wykluczyć z Marsa organizmy w przedziale rozmiarów od mrówek po niedźwiedzie polarne. Istnieją nawet powody, dla których duże organizmy mogą sobie radzić lepiej niż małe organizmy na Marsie.
Co więcej, to właśnie Sagan przekonał inżynierów w NASA do tego, aby na pokładzie lądownika zainstalować kamery, które miałyby potwierdzić lub zaprzeczyć obecności "makrobów" na powierzchni planety.
Lądownik Viking 1 wyposażony był w cztery instrumenty/eksperymenty, które miały za zadanie ustalić, czy na powierzchni Marsa zachodzą jakiekolwiek procesy biologiczne. Choć trzy z nich dały wynik negatywny, to jeden dał wynik pozytywny. Ostatecznie uznano, że był to fałszywy wynik pozytywny, aczkolwiek starszy lider zespołu Vikinga Gilbert Levin przez ponad cztery dekady upierał się, że jeden z eksperymentów wskazywał dowody na istnienie żywych organizmów na Marsie.
Niespodziewany koniec misji
Lądownik Viking 1 wielokrotnie przekroczył planowany czas trwania swojej misji (90 dni). Niemniej jednak w 1982 r. inżynierowie postanowili zaktualizować oprogramowanie zarządzające pracą akumulatora, którego pojemność po sześciu latach znacząco spadła.
W przesłanym na pokład sondy oprogramowaniu znalazł się jednak błąd, który sprawił, że nowe instrukcje usunęły z pokładu lądownika dane wykorzystywane do kierowania anteny w stronę Ziemi. W efekcie, choć zapewne oprogramowanie zostało zainstalowane, to lądownik nigdy już nie skierował swojej anteny w stronę naszej planety, przez co nie udało się nawiązać z nim żadnej komunikacji pomimo prób trwających blisko pół roku.
Lądownik Viking 1 nadal stoi na Marsie na równinie Chryse Planitia i teraz nosi nazwę Thomas Mutch Memorial Station.
Pierwsze zdjęcie wykonane przez lądownik Viking 1

Pierwsze kolorowe zdjęcie z Marsa

Viking: Mars Trailblazer
https://www.youtube.com/watch?v=XP2VkHM52X8&feature=emb_imp_woyt

https://spidersweb.pl/2021/07/historia-eksploracji-marsa-viking-1.html

Trup wikinga do dziś stoi na Marsie. 45 lat od pierwszego lądowania na Czerwonej Planecie.jpg

Trup wikinga do dziś stoi na Marsie. 45 lat od pierwszego lądowania na Czerwonej Planecie2.jpg

Trup wikinga do dziś stoi na Marsie. 45 lat od pierwszego lądowania na Czerwonej Planecie3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kto by pomyślał. Miłośnik astronomii odkrył jeszcze jeden niewielki księżyc Jowisza
2021-07-21. Radek Kosarzycki
Po wszystkich sondach kosmicznych, potężnych teleskopach naziemnych i orbitalnych można było się spodziewać, że wszystkie ważne księżyce Jowisza zostały już odkryte. Jak się okazało, byłoby to mylne przekonanie.
Do dnia dzisiejszego astronomowie skatalogowali 79 obiektów krążących wokół największej planety Układu Słonecznego. Tymczasem Kai Ly, miłośnik astronomii analizujący dane z wcześniejszych obserwacji astronomicznych dostrzegł na zdjęciach jeszcze jeden świecący punkt. Jak się okazało, był to wcześniej zupełnie nieznany księżyc należący do tzw. grupy Carme. Jest to grupa nieregularnych księżyców Jowisza krążących w kierunku przeciwnym do kierunku głównych księżyców i co ważne, po bardzo nachylonej orbicie.
Warto zauważyć, że jest to jedyny księżyc Jowisza odkryty przez amatora.
Najciekawsze jest to, że nowy księżyc znajdował się na zdjęciach od wielu, wielu lat. Zdjęcie, na którym Ly zidentyfikował nowy obiekt, zostało wykonane przez innych badaczy w 2003 r. za pomocą 3,6-metrowego teleskopu CFHT. Aby potwierdzić odkrycie, Ly skorzystał z teleskopu Subaru, z którego dane pozwoliły ustalić, że odkryty obiekt związany jest grawitacyjnie z Jowiszem.
Jak na razie obiekt nosi oznaczenie EJc0061, z czasem jednak zapewne otrzyma ciekawszą nazwę. Za nadawanie nazw obiektom kosmicznym odpowiada specjalna sekcja w Międzynarodowej Unii Astronomicznej.
Powyższe odkrycie doskonale pokazuje, jakie możliwości oferują współczesne zaawansowane teleskopy astronomiczne. Zarówno one, jak i sondy kosmiczne w trakcie swoich misji zbierają tak duże ilości danych, że naukowcy mogą w tych danych odkrywać nowe obiekty i nowe zjawiska jeszcze długie dekady po wyłączeniu instrumentów. Co więcej, jednym z głównych wyzwań stojących przed współczesnymi astronomami jest opracowanie metod radzenia sobie z ogromnymi ilościami danych obserwacyjnych.
Najnowszy Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba, który już za kilka miesięcy trafi w przestrzeń kosmiczną, Obserwatorium Very Rubin (2022) czy Ekstremalnie Wielki Teleskop (ELT), który za kilka lat rozpocznie obserwacje nocnego nieba, każdego dnia będą dostarczały do katalogów ogromne ilości danych, których cała obecna populacja astronomów nie będzie w stanie analizować na bieżąco. Można zatem założyć, że już za kilka lat będziemy mieli astronomów, którzy będą dokonywali przełomowych odkryć, nigdy nie spoglądając przez teleskop, a jedynie analizując archiwalne dane obserwacyjne. Pracy będzie co niemiara.
Teleskop CFHT na Hawajach
https://spidersweb.pl/2021/07/milosnik-astronomii-odkryl-jeszcze-jeden-niewielki-ksiezyc-jowisza.html

Kto by pomyślał. Miłośnik astronomii odkrył jeszcze jeden niewielki księżyc Jowisza.jpg

Kto by pomyślał. Miłośnik astronomii odkrył jeszcze jeden niewielki księżyc Jowisza2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fotometria 1: Wielkości gwiazdowe
2021-07-21. Redakcja AstroNETu
Kiedy popatrzy się na nocne niebo, łatwo można zauważyć, że nie wszystkie gwiazdy mają tę samą jasność. Niektóre są bardzo jasne, inne są ledwo widoczne. Powody, dla których gwiazdy się różnią, intrygowały astronomów od starożytności. Dziś nie tylko znamy przyczyny takich różnic, ale potrafimy wiele powiedzieć o gwieździe, której jasność znamy.
Artykuł napisał Kamil Ciebiera
Wielkości gwiazdowe
Nad problemem sklasyfikowania gwiazd na podstawie ich jasności myśleli już starożytni Grecy. Jedno z pierwszych rozwiązań zaproponował Hipparch, który postanowił sklasyfikować gwiazdy według ich widocznego rozmiaru, nadając im orientacyjne kategorie od 1 (największe) do 6 (najciemniejsze). W ten sposób powstała skala wielkości gwiazdowej, w której jednostką było magnitudo (od greckiego magnitude ? wielkość). Skalę tą w swoim Almageście spopularyzował Ptolemeusz i tak stała się oficjalną skalą do mierzenia jasności gwiazd. Przez długi czas astronomowie uważali, że te różnice w jasności wynikają naprawdę z różnicy rozmiarów, dlatego też pierwsze próby uściślenia tej klasyfikacji polegały na próbach badania rozmiarów kątowych gwiazd, jednak wprowadzenie teleskopów pokazało, że nie tędy droga. Metodę klasyfikacji gwiazd doprecyzował dopiero Norman Pogson, który w 1856 zaproponował skalę logarytmiczną z 3 założeniami:
1.    Pary gwiazd o równej różnicy magnitudo mają równe ilorazy natężeń
2.    Gwiazdy o różnicy magnitudo 5 mają iloraz natężeń równy 100
3.    Wega ma 0 magnitudo.
Z tych założeń można wyprowadzić bardziej znany wzór Pogsona:
Więcej na https://astronet.pl/autorskie/oa/fotometria-4-wielkosci-gwiazdowe-wzor-pogsona/
https://astronet.pl/autorskie/oa/fotometria-4-wielkosci-gwiazdowe-wzor-pogsona/

 

Przygotowanie do Olimpiady Astronomicznej.jpg

Edytowane przez Paweł Baran
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rakieta Proton-M wysłała moduł MLM Nauka w kierunku Międzynarodowej Stacji Kosmicznej
2021-07-21.
Rakieta Proton-M wystartowała z kosmodromu Bajkonur w Kazachstanie, wynosząc na orbitę w kierunku Międzynarodowej Stacji Kosmicznej nowy rosyjski moduł MLM Nauka. MLM Nauka to pierwszy nowy rosyjski dodatek do ISS od dekady i najcięższy wysłany przez Rosjan ładunek na orbitę od 20 lat.
Start został przeprowadzony 21 lipca 2021 r. ze stanowiska 200/39 na kazachstańskim kosmodromie Bajkonur. Rakieta wystartowała o 16:58 czasu polskiego i leciała w tej misji w konfiguracji trzystopniowej - po raz pierwszy od 1998 r., kiedy wynosiła bliźniaczy strukturalnie moduł Zaria - pierwszy moduł Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.
Wszystkie fazy lotu przebiegły pomyślnie i około 10 minut po starcie trzeci stopień rakiety Proton-M wraz z wynoszonym modułem znalazły się na wstępnej orbicie okołoziemskiej o wymiarach 190 na 350 km i inklinacji około 52 stopni. Kilkanaście sekund później moduł odłączył się od górnego członu Protona.
MLM-Nauka od razu po osiągnięciu orbity i oddzieleniu się od wynoszącej ją rakiety rozłożyła anteny telekomunikacyjne oraz parę skrzydeł paneli słonecznych. Teraz przez 8 dni moduł będzie wykonywał serię manewrów orbitalnych, aby wyrównać orbitę z Międzynarodową Stacją Kosmiczną i zsynchronizować się z jej położeniem. Dokowanie powinno nastąpić 29 lipca o 15:26 czasu polskiego. Manewr podejścia do stacji i dokowania do dolnego portu w rosyjskim module Zwiezda będzie w pełni automatyczny, przy użyciu systemu Kurs, stosowanego też w lotach statków załogowych Sojuz i towarowych Progress.

O module MLM Nauka
MLM Nauka to pierwszy duży moduł badawczy w rosyjskiej części Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Powstał jako bliźniaczy moduł zapasowy dla modułu Zaria, który rozpoczął budowę ISS udanym lotem w 1998 r. W XXI wieku postanowiono, by zapasowy moduł przerobić do prowadzenia prac badawczych i w oparciu o niego rozszerzać rosyjską część stacji.
Kolejne lata rozwoju modułu były serią opóźnień, powodowanych w dużej mierze przez trudną sytuację finansową w rosyjskim państwowym sektorze kosmicznym. Na domiar złego w 2013 r. doszło do poważnego zanieczyszczenia wszystkich elementów systemu napędowego. W konsekwencji tego trzeba było dokonać demontażu części podsystemów modułu i przeprowadzić skomplikowane naprawy. Te trwały wiele lat i myślano już nawet o porzuceniu tego projektu.
Dopiero w 2019 r. poinformowano o udanym zakończeniu napraw i moduł zaczął przechodzić finalne integracje. W 2020 r. przeszedł pomyślnie pierwsze integracyjne testy w komorze próżniowej i został wysłany na kosmodrom Bajkonur, gdzie został poddany kolejnym testom i integracji ostatnich elementów.
MLM Nauka ma masę ponad 20 t, mierzy 13,1 m długości. Hermetyzowana część modułu ma objętość 70 m sześciennych. Moduł będzie stanowił główną bazę naukową do pracy w rosyjskiej części ISS. Posiada wewnątrz miejsca do prowadzenia eksperymentów oraz zewnętrzne platformy do wystawiania badań na warunki kosmiczne. Na module operować będzie europejskie ramię robotyczne ERA.
W module znajdzie się dodatkowa kwatera do spania dla jednego astronauty, a także dodatkowa toaleta. MLM Nauka będzie mogła także wykonywać manewry zmiany orientacji stacji za pomocą systemu silniczków. Na jego pokładzie znalazł się też dodatkowy generator tlenu atmosferycznego Elektron i systemy uzdatniania wody.

Podsumowanie
Był to 66. udany start rakiety orbitalnej na świecie w 2021 r. Po raz pierwszy w tym roku leciała rakieta Proton-M. Teraz po fazie początkowych testów modułu MLM Nauka na orbicie zostanie wydana zgoda na usunięcie ze stacji modułu Pirs, który zajmuje w tej chwili port modułu Zwiezda, do którego ma zadokować nowy rosyjski moduł. Pirs zostanie odłączony przy pomocy statku towarowego Progress MS-16 23 lipca 2021 r. i razem z nim spłoną w atmosferze po kontrolowanej deorbitacji. Pirs stanie się tym samym pierwszym usuniętym modułem z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.
 
 
 
Na podstawie: Roskosmos/NSF/RussianSpaceWeb
Opracował: Rafał Grabiański
 
Więcej informacji:
?    informacja prasowa agencji Roskosmos o udanym starcie
 
 
Na zdjęciu: Rakieta Proton-M startująca z modułem MLM-U Nauka. Źródło: Roskosmos.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/rakieta-proton-m-wyslala-modul-mlm-nauka-w-kierunku-miedzynarodowej-stacji-kosmicznej

Rakieta Proton-M wysłała moduł MLM Nauka w kierunku Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Profesjonalne warsztaty rakietowe dla amatorów
2021-07-21.
Analog Astronaut Training Center we współpracy z Polskim Towarzystwem Rakietowym oraz Obserwatorium Astronomicznym Królowej Jadwigi zaprasza na profesjonalne warsztaty rakietowe, które odbędą się w dniach 2-8 sierpnia 2021 w Rzepienniku Biskupim w Beskidzie Niskim.
Profesjonalne warsztaty rakietowe dla amatorów (poziom 1), zorganizowane przez Analog Astronaut Training Center we współpracy z Polskim Towarzystwem Rakietowym oraz Obserwatorium Astronomicznym Królowej Jadwigi, mogą stać się przepustką dla osób, które chciałyby wystrzelić własną rakietę w czasie Festiwalu Meteor 2021, który odbędzie się 4-5 września br. na Pustyni Błędowskiej.
Organizatorzy obiecują, że każdy uczestnik warsztatów nauczy się podstaw konstrukcji rakiet oraz samodzielnie wykona model wielorazowego użytku osiągający pułap ponad 300 m.  Uczestnicy warsztatów otrzymają wszelkie niezbędne materiały potrzebne do zbudowania rakiet oraz przeżycia warsztatów, czyli elektronikę i silniki oraz obiady.
Organizatorzy zapewniają przede wszystkim praktykę oraz wszystko, co jest potrzebne, aby latać rakietami, czyli:.
?    samodzielne wykonanie własnego modelu rakiety,
?    opanowanie programu Open Rocket, utworzenie własnego projektu modelu rakiety,
?    wykonanie modelu z użyciem materiałów kompozytowych,
?    podstawy łączenia materiałów w celu uzyskania mocnej, ale lekkiej konstrukcji wielorazowego użytku,
?    szycie spadochronu na maszynie,
?    wycinanie stateczników, polerowanie, malowanie,
?    podstawy telemetrii, elektroniki, budowy silników, charakterystyka paliw rakietowych itp.
Na koniec warsztatów odbędą się loty rakiet i po udanym locie uczestnicy otrzymają licencję startową pierwszego stopnia.
Co zostanie po szkoleniu?:
?    rakieta, która lata na wysokość 400 m,
?    nawiązanie kontaktów/przyjaźni z ekspertami od rakiet w Polsce (Space Forest),
?    nawiązanie kontaktów/przyjaźni z ekspertami od materiałów (Uniwersytet Jagielloński).
?    możliwość rozwoju pasji i wzięcia udziału na Festiwalu Meteor na Pustyni Błędowskiej we wrześniu 2021.
Co zabrać ze sobą?:
Chętni do udziału w warsztatach muszą zabrać ze sobą laptopy, namioty, karimaty i śpiwory oraz dobry humor. Będzie też możliwość darmowego przenocowania w drewnianym domku z bieżącą wodą i toaletą.
Ze względu na ograniczoną liczbę miejsc w warsztatach może wziąć udział max. 15 osób. Decyduje kolejność zgłoszeń drogą mailową na adres: [email protected]
Warsztaty są płatne. Ich koszt wraz z wyżywieniem wynosi 1250 zł.
Dodatkowe informacje nt. warsztatów można uzyskać na stronie Analog Astronaut Training Center.
Źródło: Analog Astronaut Training Center/ Agata Kołodzieczyk
Paweł Z. Grochowalski
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/profesjonalne-warsztaty-rakietowe-dla-amatorow

Profesjonalne warsztaty rakietowe dla amatorów.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W galaktyce Sombrero zaobserwowano duży strumień pływowy

2021-07-21.

Zgodnie z najnowszymi modelami kosmologicznymi, duże galaktyki spiralne, takie jak Droga Mleczna, rozrastały się poprzez pochłanianie mniejszych galaktyk, coś w rodzaju galaktycznego kanibalizmu. Dowodem tego są obserwowane wokół nich bardzo duże struktury, pływowe strumienie gwiazd, które są pozostałościami po tych galaktykach satelitarnych. Jednak większość z tych przypadków jest trudna do zbadania, ponieważ te strumienie gwiazd są bardzo słabe, a wykryto jedynie pozostałości po ostatnich fuzjach.

Badania prowadzone przez zespół naukowców pozwoliły na szczegółowe obserwacje dużego przepływu pływowego wokół galaktyki Sombrero, której dziwna morfologia wciąż nie została ostatecznie wyjaśniona. Wyniki zostały opublikowane 21 lipca 2021 roku w Monthly Notices of the Royal Astronomical Society.

 

Galaktyka Sombrero (Messier 104) to galaktyka odległa o około 30 mln lat świetlnych, będąca częścią Supergromady Lokalnej (grupy galaktyk obejmującej Gromadę w Pannie oraz Grupę Lokalną zawierającą Drogę Mleczną). Ma ona mniej więcej ? średnicy Drogi Mlecznej i wykazuje cechy obu dominujących typów galaktyk we Wszechświecie ? spiralnych i eliptycznych. Posiada ramiona spiralne oraz bardzo duże jasne zgrubienie centralne, co sprawia, że wygląda jak hybryda tych dwóch typów.

 

Naszym motywem do uzyskania tych bardzo głębokich obrazów galaktyki Sombrero było poszukiwanie pozostałości po jej połączeniu z bardzo masywną galaktyką. To przypuszczalne zderzenie zostało niedawno zasugerowane na podstawie badań populacji gwiazd w jej bardzo dziwnym halo, uzyskanych za pomocą Kosmicznego Teleskopu Hubble?a ? mówi David Martínez-Delgado, badacz z IAA-CSIC i pierwszy autor pracy.

 

Obserwacje z Hubble?a w 2020 roku pokazały, że halo, rozległy i słaby region otaczający galaktykę Sombrero, pokazuje wiele gwiazd bogatych w metale, pierwiastki cięższe od wodoru i helu. Jest to cecha typowa dla nowych generacji gwiazd, które zwykle znajdują się w dyskach galaktyk, i jest dość niezwykła w galaktycznym halo, które są zaludnione przez stare gwiazdy. Aby wyjaśnić ich obecność astronomowie zasugerowali coś, co znane jest jako ?mokra fuzja?, czyli scenariusz, w którym duża galaktyka eliptyczna jest odmładzana przez duże ilości gazu i pyłu z innej masywnej galaktyki, które dostały się do formującego się dysku, jaki obserwujemy teraz.

 

Zespół badawczy odrzuca pomysł, że duży pływowy strumień gwiazd, znany od ponad trzech dekad, mógłby być związany ze zdarzeniem, które wytworzyło dziwną morfologię galaktyki Sombrero, która, gdyby była wywołana mokrą fuzją, wymagałaby interakcji dwóch galaktyk o dużych masach.

 

Opracowanie:

Agnieszka Nowak

 

Źródło:

IAC

 

Urania

Galaktyka Sombrero (M104). Źródło: Manuel Jiménez/Giuseppe Donatiello.

 

https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2021/07/w-galaktyce-sombrero-zaobserwowano-duzy.html

W galaktyce Sombrero zaobserwowano duży strumień pływowy.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzień Księżyca: Najjaśniejszy obiekt nocnego nieba. Jak tam jest?
2021-07-20.
Dziś Dzień Księżyca. Upamiętnia pierwsze lądowanie człowieka na tym obiekcie 20 lipca 1969 roku. Ponad pół wieku po tym, jak udało się tam wysłać ludzi, NASA znów planuje załogową misję, a Księżyc miałby w przyszłości stać się bazą wypadową na inne planety.
Marlena Chudzio: Co? Tak naprawdę wiemy o Księżycu?
Dr Elżbieta Kuligowska z Obserwatorium Astronomicznego Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie: To, że widzimy Księżyc jako najjaśniejszy zaraz po Słońcu obiekt na niebie, czyli tak naprawdę najjaśniejszy obiekt nocnego nieba, spowodowało, że ludzie prawdopodobnie w ogóle zaczęli się interesować astronomią, czyli tym, co jest poza naszą planetą. Księżyc wyznaczał czas starożytnym ludom. Tzw. miesiąc księżycowy, który tak naprawdę trwa mniej więcej 29 dni, czyli troszkę krócej niż nasz zwykły miesiąc. Oczywiście okazywało się, że po całym roku złożonym z takich miesięcy troszkę brakuje do roku - zdefiniowanego jako średni okres obiegu Ziemi wokół Słońca. Dzięki temu w ogóle zaczęto przypuszczalnie zajmować się kalendarzem.
Księżyc to też przede wszystkim jedyne ciało obce, na którym człowiek był. W latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych ubiegłego wieku zbadano go lotem załogowym. Było tam 12 osób łącznie - sami mężczyźni - głównie żołnierze - wojskowi piloci, ale też dwóch cywilnych pracowników NASA. Te osoby przywiozły na Ziemię skały księżycowe, dzięki czemu dowiedzieliśmy się, z czego ten się składa. To ciało jest trochę podobne do Ziemi, jednak trochę inne.
12 ludzi na Księżycu, coś po sobie zostawiło, prawda? Są tam przedmioty ludzkie?
O tak. Ja przypuszczam, że tak do końca wszystkiego nie wiemy. Na pewno jest flaga amerykańska, która teraz jest obiektem kultowym, występuje w różnych teledyskach i filmach. Podobno łopocze na wietrze.
Którego na Księżycu nie ma.
Nie ma. Oczywiście to zostało już w jakiś sposób wyjaśnione. Są na Księżycu zdjęcia z Ziemi. Podobno jakieś pozdrowienia od tych astronautów, którzy tam byli. I oczywiście mnóstwo złomu. Czyli np. same stopnie rakiety, które trzeba było zostawić, gdy lądownik księżycowy z powrotem leciał na orbitę, żeby się połączyć z modułem orbitalnym, żeby ludzie mogli wrócić cali i zdrowi. To jest podstawa, która odpala silniki i wysyła ludzi w kosmos. Zresztą na Marsie też sporo tej ludzkiej technologii już mamy.
To jeszcze wróćmy do tego, jak ten Księżyc wygląda. Są tam góry. Większe czy mniejsze od ziemskich? Skąd się wzięły kratery?
Jeżeli chodzi o góry księżycowe, są zupełnie inne niż ziemskie. Przynajmniej, jeżeli chodzi o te góry pierścieniowe. Jest to taka kulista struktura, która się wzięła z tego, że coś dużego uderzyło w Księżyc i wybiło w nim krater. Jeśli to jest duży obiekt, to wyzwalał w nim procesy geologiczne. Może być jakiś wypływ lawy. Powstają takie charakterystyczne jakby pęknięcia, jaśniejsze części wokół tych kraterów. Te góry nie są bardzo wysokie w porównaniu z górami ziemskimi. Tam nie ma w zasadzie atmosfery, erozji w naszym ziemskim rozumieniu, wynikającej z tego, że płynie woda, że wiatr coś niszczy. Tam są też ogromne ilości pyłu. Nawet były takie obawy, gdy ludzie tam lądowali, że ten pył będzie za gruby, żeby mogli chodzić i że lądownik także utonie w pyle.
Niedawno udowodniono, że jest woda na Księżycu. Czemu to było tak ważne? Co się w związku z tym zmienia dla badaczy? Bo raczej nie planujemy przywozić tej wody z Księżyca na Ziemię.
Odpowiem tak, oby nigdy nie doszło do tego, że będziemy musieli myśleć o przewożeniu wody na Ziemię z innego ciała. Tej wody na Księżycu nie jest bardzo dużo, znajduje się głównie w kraterach. I to tam, gdzie one są w cieniu przez długi czas. Są takie miejsca, które praktycznie w ogóle nie są narażone na promieniowanie cieplne i w ogóle na światło Słońca. Przez to woda nie odparowuje w kosmos, ale jest zamrożona. Interesujemy się wodą na Księżycu z dwóch powodów. Po pierwsze, dlatego, że ogólnie szukamy życia w kosmosie. Nigdy nie było jakiś przekonujących dowodów na to, żeby akurat kiedyś Księżyc miał być pełen życia, ale obecność wody pokazuje, że być może jednak trzeba szukać małych form bakterii itd. Z drugiej strony są plany, żeby na Księżycu założyć taką bazę wypadową, takich kosmodrom, który pozwoli na loty w dalsze obszary naszego układu, w szczególności na Marsa. Księżyc ma sześciokrotnie mniejsze przyciąganie grawitacyjne. Start rakiety z Księżyca w kierunku Marsa jest prostszy, bo ta rakieta, nawet jeśli będzie bardzo masywna, pokonuje dużo mniejsze przyciąganie Księżyca niż to jest w przypadku Ziemi. Około roku 2024 NASA planuje wysłać znowu ludzi na Księżyc, w tym pierwszą kobietę.
Czy wiemy jak powstał Księżyc?
To jest naprawdę trudne pytanie. Znam dwie wiodące teorie na ten temat. Może być tak, że Księżyc został wychwycony jako zupełnie obce ciało, które Ziemia przechwyciła tak jak np. Jowisz wychwytuje malutkie księżyce. Bardziej prawdopodobne jest to, że, gdy się formował nasz układ, z Ziemi coś się oderwało i to, coś utworzyło Księżyc. Są pewne związki między składem chemicznym i mineralogicznym tych dwóch ciał. Z tym, że obecnie - wg mojej wiedzy - wiodąca jest hipoteza, że nie tyle coś się z Ziemi oderwało, co, że Ziemia - oczywiście bardzo dawno temu, gdy jeszcze na było na niej życia - zderzyła się obiektem wielkości Marsa i ten obiekt wybił z Ziemi taką dużą część masy. Ten kawałek z czasem uformował się do postaci kulistej. I wg mojej obecnej wiedzy, to jest teraz uznawany pogląd na ten temat. Jednak nauka cały czas rozwija i bez przeanalizowania najnowszych publikacji nie jestem w stanie powiedzieć, czy przypadkiem nie pojawiły się już jakieś nowe doniesienia na ten temat.
(...)
Polski akcent na Księżycu
Nie wszyscy wiedzą, że 20 lipca 1969 roku na Księżycu była też polska flaga. Astronauci misji Apollo 11 mieli ze sobą pudełko z flagami wszystkich stanów USA i 135 krajów, które wtedy były na świecie - w tym oczywiście Polski.
Pod koniec 1969 roku prezydent USA Richard Nixon polecił, aby razem z tymi flagami i okruchami gruntu stworzyć takie pamiątkowe elementy. Prezydent Nixon był w Polsce w 1972 roku i tę właśnie pamiątkową statuetkę, która jest wykonana z drewna, są w niej zatopione 4 okruchy gruntu księżycowego, a na dole, w specjalnym uchwycie z pleksi jest polska flaga - przekazał ówczesnemu premierowi Jabłońskiemu - mówi dziennikarzowi RMF FM Piotrowi Bułakowskiemu astronom dr Leszek Błaszkiewicz z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie. W 1973 r. ten grunt księżycowy został oficjalnie przekazany do świeżo otwartego wówczas olsztyńskiego planetarium. Dzisiaj można ją podziwiać w Obserwatorium Astronomicznym przy ulicy Żołnierskiej w Olsztynie.
Źródło >RMF.
Księżyc w pełni /pixabay.com /Pixabay

https://www.rmf24.pl/nauka/news-dzien-ksiezyca-najjasniejszy-obiekt-nocnego-nieba-jak-tam-je,nId,5369673#crp_state=1

Dzień Księżyca Najjaśniejszy obiekt nocnego nieba. Jak tam jest.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziesięć lat minęło... Rocznica zakończenia programu wahadłowców kosmicznych
2021-07-21.Kacper Bakuła.

Dziesięć lat temu, 21 lipca 2011 roku do historii przeszedł jeden z najbardziej charakterystycznych programów załogowych lotów kosmicznych, czyli Space Transportation System (STS). Tego dnia wahadłowiec Atlantis zakończył 30-letnią epopeję misji promów orbitalnych - niepozbawioną dramatycznych momentów, ale też i chwil triumfu. Przez trzy dekady program przyczynił się do znaczącego rozwoju kosmonautyki, dając społeczności międzynarodowej możliwość uruchomienia i serwisowania takich instrumentów, jak Kosmiczny Teleskop Hubble'a czy Międzynarodowa Stacja Kosmiczna, przyczyniając się do powodzenia znaczącej liczby misji użytkowych i badawczych. Choć był to najdłuższy program eksploatacji załogowych pojazdów NASA, jego istnienie mogłoby pewnie trwać jeszcze dłużej, gdyby nie dwie zaistniałe katastrofy.
W czwartek 21 lipca 2011 roku o godzinie 5:57 rano czasu wschodniego (w Polsce mieliśmy moment tuż przed południem) koła orbitera Atlantis po raz ostatni, po czternastodniowym pobycie w przestrzeni kosmicznej, zetknęły się z płytą lotniska w Centrum Kosmicznym im. J. F. Kennedy'ego. Chwilę później spadochrony wyhamowały prom, by ten zatrzymał się finalnie w miejscu lądowania. Krótko potem do stojącego wahadłowca podjechały pojazdy zabezpieczenia technicznego, m.in. z jednostką Vapor Dispersal Unit, czyli gigantycznym wentylatorem, którego zadaniem było "zdmuchnięcie" zjonizowanych gazów z powierzchni statku kosmicznego, by zakończona misja mogła przejść do historii bez żadnych incydentów. Wraz z nim pojawił się Crew Transporter Vehicle, tudzież główny pojazd, do którego astronauci przeszli przez właz orbitera, uprzednio wyłączając wszelkie systemy elektroniczne promu.
Wkrótce przyszła dogodna chwila na podsumowanie - emocjonujące przemówienia i uroczyste odholowanie promu Atlantis do budynku obsługi, gdzie czekał zespół techników, który miał ze statku kosmicznego wielokrotnego użytku uczynić eksponat muzealny - tak jak to zdarzyło się z pozostałymi: Discovery, Endeavour, czy nawet demonstratorami Enterprise i Pathfinder. Kilka dekad eksploatacji promów kosmicznych przeszło tym samym do historii - barwnej, dumnej, ale również i momentami tragicznej, pełnej przestróg.
Marzenia o rutynowych lotach załogowych
Na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, gdy Amerykanie latali już na Księżyc w ramach programu Apollo, zaczęto rozważać koncepcje nowego pojazdu, który będzie wcielał w życie zamysł platformy wielokrotnego użytku, otworającej wrota do powtarzalnej i skoncentrowanej obecności załogowej na orbicie. Pomimo udźwigu, jaki oferowała rakieta Saturn V, amerykańska agencja kosmiczna NASA zdawała sobie sprawę z tego, że powoli czas tej konstrukcji się kończy. Program Apollo, z powodu cięcia funduszy został zredukowany względem pierwotnych założeń, a pozostałe wyprodukowane rakiety nośne i kapsuły, wraz z modułami serwisowymi i dowodzenia, na kilka najbliższych lat przyjęły inne zastosowanie w programie Skylab ? stworzenia pierwszej amerykańskiej stacji orbitalnej.
NASA jednak potrzebowała pilnie czegoś nowego ? czegoś, co będzie tańsze, łatwiejsze w przygotowaniu do lotu i możliwe do wykorzystania w sposób powtarzalny. Stwierdzono, że możliwości takie zapewni system startujący jak rakieta, ale lądujący w sposób przypominający samolot. Dzięki potencjalnie rewolucyjnemu rozwiązaniu, jakim był wielokrotny użytek nowego pojazdu, agencja kosmiczna chciała jak najmniejszym kosztem umieszczać ładunki oraz ludzi na niskiej orbicie okołoziemskiej. I choć rzeczywistość brutalnie zweryfikowała te założenia w późniejszych latach realizacji programu wahadłowcowego, wówczas wyliczenia na nich bazujące były bardzo obiecujące.
W momencie, gdy moduł wznoszenia ostatniego wykorzystanego lądownika księżycowego (z dwoma astronautami na pokładzie) oderwał się od Srebrnego Globu, NASA miała już "na stole" niemal 30 projektów wahadłowca kosmicznego. Były wśród nich rozwiązania zakładające pełną "odzyskiwalność" każdego elementu. W niektórych z nich zamierzano ponownie wykorzystać drogie rakiety Saturn V do umieszczenia orbitera. Niemniej, po latach analiz administracja prezydenta Richarda Nixona dokonała wyboru: budową wahadłowców zajmie się koncern Rockwell, rakietami pomocniczymi Morton Thiokol, a zbiornikami zewnętrznymi Martin Marietta (później Lockheed Martin).
Po kolejnych latach prac projektowych przystąpiono do wdrożenia założeń produkcyjnych, budując najpierw prototypy i demonstratory (Enterprise i Pathfinder), a następnie już pierwsze użytkowe promy: Challenger i Columbia. I tym sposobem po niezwykle dokładnych przygotowaniach, era wahadłowców rozpoczęła się 12 kwietnia 1981 roku ? dokładnie w 20 lat po pionierskim locie majora Gagarina (przed startem jeszcze jako porucznik).
O godzinie 7:00 rano czasu wschodniego nastąpił zapłon bocznych rakiet na stały materiał pędny ? od tego momentu dla Columbii nie było już odwrotu. Piloci w składzie John W. Young i Robert L. Crippen rozpoczęli dwudniową misję demonstracyjną, w celu dogłębnego zbadania możliwości nowego pojazdu. Zabrali oni ze sobą miniaturową flagę USA, która została wykorzystana również 30 lat później podczas finałowego przelotu.
Na wypadek zaistnienia ewentualnych problemów, które zagrażałyby bezpieczeństwu załogi, przewidywano możliwość opuszczenia systemu za pomocą układu katapultowania (wyrzucane fotele były stosowane w czterech pierwszych misjach - gdy skład załogi obejmował jedynie dwóch pilotów). Na wypadek mniej nagłych sytuacji liczono, że po 120 sekundach lotu (gdy paliwo w SRB zostanie wypalone) uda się zawrócić prom i nad Oceanem Atlantyckim zrzucić zbiornik główny po uprzednim zużyciu w locie po trajektorii balistycznej.
Całe szczęście dla astronautów misja zakończyła się sukcesem, a NASA zaczęła myśleć o następnych zadaniach testowych, by koniec końców zakończyć certyfikację wahadłowców i rozpocząć standardowe misje. Wszakże pierwotnie agencja zakładała, że promy będą startowały nawet dwa razy w miesiącu (24 starty rocznie), a ryzyko utraty załogi szacowano początkowo na 1 do 100 lub nawet 1 do 100 tysięcy.
Do feralnego momentu w styczniu 1986 roku załogi promów stopniowo ulegały zwiększeniu, z dwóch do czterech, potem do pięciu, a ostatecznie do siedmiu czy miejscami nawet do ośmiu osób (dodatkowo liczba ta w razie wyższej konieczności mogła zostać zwiększona). To z kolei oznaczało uzyskanie dotychczas niespotykanych możliwości transportu załóg i ładunków ? w tym satelitów, głównie telekomunikacyjnych oraz laboratoriów Spacelab. Czyniono poważne prace nad przebudową ośrodka Vandenberg ? stamtąd wahadłowce miały startować na orbitę polarną ? zapewne w celu umieszczania satelitów rozpoznawczych. Wszakże promy kosmiczne były również swego rodzaju oczkiem w głowie wojskowych. Niestety te ambitne plany zostały pokrzyżowane wraz z niepowodzeniem misji STS-51-L.
Wstawanie z popiołów
Wtorek 28 stycznia 1986 roku zapisał się w historii programu STS czarnymi zgłoskami. Był to rok, w którym - poza omawianym startem - miało się odbyć jeszcze ich trzynaście, co świadczyło o rozpędzającej się machinie lotów załogowych (choć nadal dalekiego od początkowych oczekiwań). Do Challengera tego dnia po raz ostatni wsiadło siedem osób: Francis Scobee, Michael Smith, Ronald McNair, Ellison Onizuka, Gregory Jarvis, Judith Resnik i Christa Corrigan McAuliffe. Technicznie sama misja miała mieć rutynowy przebieg, jej zadaniem było umieszczenie na orbity satelity telekomunikacyjnego konstelacji Tracking and Data Relay Satellite, którego celem było przekazywanie informacji z wahadłowców na Ziemię oraz na odwrót. Jednakże przy jej okazji, w ramach programu Teacher in Space Project, w przestrzeń kosmiczną miała polecieć osoba niebędąca zawodowym astronautą, a nauczycielem ? wspomniana Christa McAuliffe.
Można by rzec, że nad misją wisiało jakieś fatum, start był wielokrotnie przekładany, pierwotnie miał się odbyć 22 stycznia. Problemy bywały różne, od pogody po wkręty mocujące i źle funkcjonujące czujniki. Co więcej, sami inżynierowie produkujący rakiety pomocnicze firmy Morton Thiokol ostrzegali agencję kosmiczną NASA, że niskie styczniowe temperatury mogą mieć fatalny wpływ na funkcjonalność uszczelek O-ring zabezpieczających silniki boczne. Tymczasem w dniu ostatecznego startu było wyjątkowo zimno - na tyle, że platformę startową skuły w wielu miejscach kurtyny lodu.
To, że właśnie uszczelka stała się powodem kłopotów, ujawniło potem nagranie z lotu Challengera, na którym już w pierwszych sekundach po starcie można dostrzec nienaturalny obłok czarnego dymu wydobywający się spod elementu uszczelniającego prawego SRB (Solid Rocket Booster). Poważniejsze problemy zaczęły się około 58 sekundy lotu. Pomiędzy prawą rakietą boczną a zbiornikiem zewnętrznym, w miejscu gdzie znajdowała się feralna uszczelka, pojawił się już regularny płomień, który w dość szybkim tempie zaczął naruszać zbiornik główny, co w konsekwencji doprowadziło do perforacji jego struktury i wycieku ciekłego wodoru. Dodatkowo, około 72 sekundy lotu doszło do przepalenia mocowania rakiety SRB w dolnej części zbiornika, przyczyniając się do nagłej zmiany wektora ciągu i zaraz potem - całkowitej dezintegracji systemu wraz z orbiterem w 73 sekundzie misji.
W Centrum Kontroli Lotów na Florydzie zapanowała cisza. Przez kilka sekund nikt nie wiedział co się wydarzyło, aż w końcu radar zaczął pokazywać wiele obiektów, jednoznacznie mówiących, że pozostałości Challengera kontynuują swobodny lot po trajektorii balistycznej. Chwilę później oficer bezpieczeństwa użył procedury zdalnej detonacji dwóch SRB i zbiornika ET, a oficer dynamiki lotu doniósł, że pojazd eksplodował. W konsekwencji w Centrum - zgodnie z procedurami - zamknięto drzwi i zaczęto zabezpieczać wszelkie materiały na potrzeby koniecznego śledztwa.
Prezydent Reagan, aby zbadać przyczyny katastrofy powołał tzw. komisję Rogersa, która składała się z przedstawicieli rządu USA, astronautów, fizyków i inżynierów. Po wielu miesiącach analizowania zabezpieczonych dowodów komisja ogłosiła werdykt, że powodem katastrofy była wspomniana wcześniej uszczelka, która w wyniku działania niskich temperatur utraciła swoje właściwości. Oskarżono również NASA o liczne zaniedbania, które miały pośredni wpływ na przebieg wydarzeń, tj. zezwolenie na lot w mroźny dzień czy pozostawiające wiele do życzenia traktowanie wymogów bezpieczeństwa załogi.
Tamto wydarzenie i jego konsekwencje zadziałały otrzeźwiająco na NASA. Loty promów wznowiono dopiero dwa lata później, po gruntownych zmianach proceduralnych i serii raportów. Program podźwignięto do dawnej świetności, zwłaszcza w kontekście takich misji jak dostawa bardzo istotnego Kosmicznego Teleskopu Hubble'a.
W 17 lat po katastrofie Challengera przyszedł jednak kolejny tragiczny cios. Columbia w swój ostatni lot w ramach misji STS-107 wyruszyła 16 stycznia 2003 roku, zabierając ze sobą siedmioro astronautów: Ricka Husbanda, Williama McCoola, Davida Browna, Kalpanę Chawla, Michaela Andersona, Laurela Clarka i Ilana Ramona. Celem misji było przeprowadzenie wielu eksperymentów w warunkach mikrograwitacji.
Wydawało się, że start przebiegł bez problemów, jednakże jak się później okazało, od zbiornika głównego (ET) odpadł fragment pianki, która spowodowała 25-centymetrową dziurę w poszyciu orbitera. Fakt ten został zauważony i był przedmiotem rozważań, także z udziałem samej załogi. Nie zdawano sobie jednak sprawy z tego, że rozpędzona pianka może spowodować śmiertelne zagrożenie względem osób znajdujących się w promie. Nie zdecydowano się zatem na ściągnięcie załogi bezpiecznie na ziemię z użyciem drugiego promu ? zresztą, procedura Launch on Need miała dopiero nadejść, ale już na skutek katastrofy Columbii.
Powrót zaplanowano na 1 lutego 2003 roku. Prom zaczął wchodzić w atmosferę ok. godziny 13:44 i już po upływie czterech minut od tego momentu komputery pokładowe zaczęły rejestrować niepokojące dane z lewego skrzydła ? w miejscu, w którym podczas startu doszło do uszkodzenia osłony termicznej. Stopniowo do wnętrza orbitera zaczęła przedostawać się gorąca plazma okalająca statek podczas wejścia w gęstsze warstwy atmosfery, niszcząc przewody, czujniki, aż w końcu doprowadzając do wzrostu temperatury w wewnętrznych elementach mechanicznych promu i osłabiając jego konstrukcję na skutek spowodowanego pożaru.
Columbia rozpadła się o godzinie 14:00 nad Teksasem na wysokości 61 kilometrów. Trzy minuty później jej pierwsze fragmenty uderzyły o ziemię. Tradycyjnie w Centrum Kontroli Lotów w Houston wdrożono procedury kryzysowe, zamknięto drzwi i zabezpieczono materiały.
Do zbadania katastrofy powołano kolejną komisję, która pracowała aż do końca sierpnia. Wysunięto wiele zaleceń, takich jak te dotyczące przygotowywania dwóch misji jednocześnie ? tej właściwej i ratunkowej, w ramach LON. Ponadto każdy z promów przed dokowaniem do ISS musiał wykonać manewr Rendezvous Pitch Maneuver, by pokazać załodze znajdującej się na stacji wszystkie płytki termiczne - tak, aby na podstawie fotografii ocenić, czy prom bezpiecznie może powrócić na Ziemię.
Podsumowując, druga katastrofa była wstrząsem, który jak pokazał czas, przyczynił się do wygaszenia programu. Po ostatnim locie Columbii prezydent USA George W. Bush (w 2004 roku) ogłosił osobną koncepcję - Vision for Space Exploration, zakładająca skupienie się na eksploracji Księżyca w ramach programu Constellation, jak i kosmosu za pomocą tradycyjnych rakiet i kapsuły Orion. Jednocześnie ogłosił on, że do 2010 roku program STS zostanie zakończony.
Ostatnie loty i dziedzictwo ery wahadłowców
Pomimo dwóch katastrof i śmierci w każdej z nich rekordowej liczby astronautów, nie należy zapominać o chlubnych momentach historii programu STS. Jedną z najsłynniejszych misji, poza tymi związanymi z budową Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, było wspomniane już rozmieszczenie Teleskopu Hubble'a w misji STS-31 przez prom Discovery w 1990 roku. Co ciekawe, przed katastrofą Columbii, kiedy nie brano jeszcze pod uwagę kresu lotów wahadłowcem, planowano sprowadzić teleskop na Ziemię i wystawić go w Narodowym Muzeum Lotnictwa i Przestrzeni Kosmicznej w Waszyngtonie. Zadanie to miało zostać zrealizowane w trakcie misji STS-144.
Tak czy inaczej, teleskop ten zawdzięcza swoje działanie dwóm kluczowym wyprawom serwisowym umożliwionym przez promy kosmiczne. Jedna z ostatnich większych awarii komputera głównego, która od połowy czerwca do połowy lipca br. czyniła teleskop bezużytecznym, zrodziła w światowej opinii publicznej przekonanie, jakoby warto było utrzymać w rezerwie przynajmniej jeden funkcjonalny orbiter do celów serwisowych. Koniec końców, w drugiej połowie lipca udało się wybudzić główny komputer, przez co HST zyskał jeszcze trochę czasu swojego życia ? przynajmniej do momentu, gdy James Webb Space Telescope nie zostanie umieszczony w punkcie libracyjnym L2 i nie będzie w pełni funkcjonalny.
Skoro już była mowa o budowie ISS, na przestrzeni 13 lat budowy i utrzymania stacji po stronie amerykańskiej wykonano 26 dedykowanych lotów spośród wszystkich 36 misji z udziałem wahadłowców. To właśnie ze względu na budowę ISS zdecydowano na wydłużenie, na tyle, ile się dało, programu STS. Dzięki ładowności promów można było zabrać większe segmenty stacji i je połączyć już na orbicie. Ostatnim pierwotnym modułem, służącym do rozbudowy ISS, był moduł AMS ? Magnetyczny Spektrometr Alfa, służący do pomiaru promieniowania kosmicznego. Został on wyniesiony w ostatniej misji promu Endeavour ? STS-134, rozpoczętej 16 maja 2011.
Niedługo później, bo 8 lipca 2011 roku wystartował Atlantis ze swoim ostatnim zadaniem ? dostarczenia zaopatrzenia na MSK. Po katastrofie z 2003 roku misja STS-135 była jedyną, gdzie nie przygotowywano na drugim stanowisku startowym ratunkowego wahadłowca, który w razie niemożności bezpiecznego sprowadzenia załogi właściwej misji, miałby za zadanie przechwycić ją, poprzez spotkanie dwóch statków na orbicie i dokonania kilkukrotnie EVA (spacerów kosmicznych) w przestrzeni kosmicznej, a w następstwie lądowania tego sprawnego promu, zdalnie deorbitując nad obszarami niezamieszkałymi ten uszkodzony. Tak się nie stało, gdyż wszystkie orbitery były już przekształcane w eksponaty muzealne, a sam ostatni lot Atlantisa był niespodzianką ? miał służyć jako ratunkowy system względem wcześniejszej misji promu Endeavour, a wobec jego gotowości do lotu, został wykorzystany jako pojazd właściwy.
Załogę stanowiły cztery osoby ? Christopher Ferguson, dowódca, komandor US Navy; Douglas Hurley, pilot, pułkownik USMC (powróci za niespełna 10 lat jako uczestnik pierwszej misji statku Crew Dragon); Sandra Magnus i Rex Walheim jako specjaliści (ostatni był pułkownikiem USAF). Hurley, biorąc później udział w pierwszej załogowej misji komercyjnego statku, symbolicznie spiął klamrą starą i nową epokę pojazdów wielokrotnego użytku ? wszakże pierwszy stopień Falcona 9 i sama kapsuła Dragon 2 są odzyskiwalne, a firma SpaceX bije rekordy związane z wielokrotnym używaniem segmentów głównych.
Ostatnia misja STS, poza zaopatrzeniem wyniosła na orbitę pikosatelitę Picosatellite Solar Cell Testbed 2, demonstrator technologii dla USAF. Zabrano również symbole związane ze startem STS-1 ? dokładnie taką samą flagę, którą Young i Crippen wzięli ze sobą do Columbii, naszywki ? STS-1 i STS-135, a także model promu kosmicznego. Te pamiątki zostały na ISS, przyczepione do włazu w części amerykańskiej.
Przez następną niemal dekadę Amerykanie byli zdani na łaskę i niełaskę Rosjan. Załogowa droga na ISS prowadziła tylko i wyłącznie przez Bajkonur. Niewiele pomogły ambitne plany programu Constellation, który w niekrótkim czasie po zakończeniu programu STS zakładał loty kapsułą Orion i rakietą nośną Jupiter lub Ares I. Niewielki wówczas budżet NASA nie pozwalał zresztą na dalsze kontynuowanie także i programu Constellation, który przede wszystkim zakładał powrót człowieka na Księżyc już w drugiej dekadzie XXI wieku. Same projekty ciężkich rakiet na wiele lat poszły w odstawkę.
Dojrzewał jednocześnie program wynoszenia astronautów na pokładzie pojazdów zbudowanych przez firmy komercyjne. Wiele z nich dostawało pieniądze na realizację swoich projektów. W ramach Commercial Crew Program powstały kapsuły: Dragon 2 od SpaceX, CST-100 Starliner od Boeinga, a także niewielki wahadłowiec Dream Chaser od Sierra Nevada. Pierwsza z nich już w tej chwili z transportuje astronautów na ISS, druga ma niebawem odbyć pierwszy bezzałogowy lot tamże, a z kolei kolejny w historii USA wahadłowiec (tym razem miniaturowy) wystartuje najwcześniej w 2022 roku. Jednocześnie nie ustają prace nad powodzeniem duchowego sukcesora programów STS i anulowanego Constellation, czyli programu Artemis. Jego rakieta nośna, czyli SLS (od Space Launch System) jest ciężką modyfikacją kluczowych elementów wahadłowca ? rakiet na stały materiał pędny (SRB) i silników RS-25.
Zakładając optymistyczny scenariusz (że nie dojdzie do dalszych opóźnień), jeszcze w tym roku w kosmos wzniesie się kolejny ważny system nośny rozpoczynający nowy etap programowy amerykańskich lotów załogowych. Preludium do tego ma stanowić oczekiwany niebawem lot z nieobsadzoną jeszcze kapsułą Orion w podróż wokół Księżyca.
Fot. Bill Ingalls/NASA (domena publiczna) [nasa.gov]

Koncepcje promów kosmicznych NASA. Graf. NASA (domena publiczna) [nasa.gov]

Fot. NASA (domena publiczna) [nasa.gov]

Załoga tragicznego lotu STS-51-L ze stycznia 1986 roku. Fot. NASA (domena publiczna) [nasa.gov]

Moment krótko po rozpadzie promu Challenger - 28 stycznia 1986 roku. Fot. NASA [nasa.gov]

Fragmenty promu Columbia po katastrofie 2003 roku. Fot. Royal Netherlands Air Force via YouTube

Manewr RPM. Fot. NASA [nasa.gov]

Dwa promy: Atlantis i Endeavour w 2008 roku. Ewentualną misję ratunkową miał pełnić wówczas Endeavour. Fot. Troy Cryder/NASA [nasa.gov]

Fot. NASA [nasa.gov]
Źródło:SPACE24.
https://www.space24.pl/dziesiec-lat-minelo-rocznica-zakonczenia-programu-wahadlowcow-kosmicznych

Dziesięć lat minęło... Rocznica zakończenia programu wahadłowców kosmicznych.jpg

Dziesięć lat minęło... Rocznica zakończenia programu wahadłowców kosmicznych2.jpg

Dziesięć lat minęło... Rocznica zakończenia programu wahadłowców kosmicznych3.jpg

Dziesięć lat minęło... Rocznica zakończenia programu wahadłowców kosmicznych4.jpg

Dziesięć lat minęło... Rocznica zakończenia programu wahadłowców kosmicznych5.jpg

Dziesięć lat minęło... Rocznica zakończenia programu wahadłowców kosmicznych6.jpg

Dziesięć lat minęło... Rocznica zakończenia programu wahadłowców kosmicznych7.jpg

Dziesięć lat minęło... Rocznica zakończenia programu wahadłowców kosmicznych8.jpg

Dziesięć lat minęło... Rocznica zakończenia programu wahadłowców kosmicznych9.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

III Forum Sektora Kosmicznego
2021-07-22.
W dniach 29-30 czerwca br. odbyło się III Forum Sektora Kosmicznego. Wydarzenie organizowane przez Związek Pracodawców Sektora Kosmicznego (ZPSK) przy współpracy z Ministerstwem Rozwoju, Pracy i Technologii oraz Agencją Rozwoju Przemysłu było wiodącą konferencją branżową, podczas której wypowiedzieli się przedstawiciele zarówno Europejskiej Agencji Kosmicznej, jak i polskiej administracji publicznej. Z uwagi na trwającą pandemię forum odbyło się w tym roku zdalnie, zgromadziło prawie 300 uczestników.
? Forum Sektora Kosmicznego to jedno z najważniejszych wydarzeń polskiego sektora kosmicznego. Takie spotkania są niezwykle ważne i potrzebne, by móc się pochylić nad strategicznymi aspektami rozwoju przemysłu kosmicznego. W tejże edycji skupiamy się na kilku kluczowych obszarach funkcjonowania sektora wynikających zarówno ze współpracy międzynarodowej jak i rozwoju krajowego rynku. Organizujemy także spotkania B2B w formie on-line, gdyż była to w obecnych warunkach epidemiologicznych najlepsza dostępna opcja. Mamy nadzieję, że tegoroczna edycja zaspokoi oczekiwania naszego sektora ? powiedział prezes ZPSK, Paweł Wojtkiewicz.
Swoje słowa to uczestników Forum skierował wicepremier i minister rozwoju Jarosław Gowin, którego list został odczytany podczas otwarcia wydarzenia. ? Chciałbym zaakcentować w szczególności znaczenie polskiego sektora kosmicznego, który od kilku lat notuje dynamiczny wzrost. Sektor kosmiczny jest jedną z branż, która w sposób znaczący ? przyczynia się do rozwoju polskiej gospodarki i nauki. Jest to niewątpliwie wynikiem dotychczasowych działań podejmowanych zarówno ze strony administracji rządowej, jak i aktywności podmiotów sektora kosmicznego i instytucji działających na rzecz tego sektora. (?) Chciałbym podziękować Związkowi Pracodawców Sektora Kosmicznego, jego Członkom i wszystkim, którzy przyczynili się do rozwoju polskiego sektora kosmicznego ? powiedział Jarosław Gowin.
Podczas otwarcia Forum Sektor Kosmicznego, prezes Polskiej Agencji Kosmicznej prof. Grzegorz Wrochna podkreślał, że w najbliższych latach dla sektora kosmicznego w Polsce najważniejsze będą dane satelitarne i ich wykorzystanie, budowa systemu bezpieczeństwa kosmicznego, a także zwiększenie liczby absolwentów kierunków technicznych. Integratorem tych działań na styku administracji publicznej, nauki i biznesu ma być natomiast Polska Agencja Kosmiczna. Nie tylko będziemy dostarczać dane satelitarne, które firmy wykorzystają do świadczenia usług dla administracji, ale także będziemy zamawiać prototypowe, pilotażowe usługi związane, które po przetestowaniu, ew. ulepszeniu, polscy przedsiębiorcy będą mogli z powodzeniem sprzedawać na wielu, również międzynarodowych rynkach ? wskazał prezes PAK.
Możliwości biznesowe w misjach naukowych
W czasie pierwszego panelu Dyrektor Programu Naukowego ESA Prof. Günther Hasinger omówił kluczowe programy ESA (obowiązkowe i opcjonalne), nacelowane na realizację kosmicznych misji naukowych ESA, tj. Science Core Technology Programme oraz PRODEX, który dedykowany jest rozwojowi instrumentów naukowych. Dotychczas szereg krajowych podmiotów stało się ich beneficjentami i podpisało kontrakty z ESA na przygotowanie mechanizmów, struktur czy technologii do misji ATHENA (orbitalne obserwatorium rentgenowskie), ARIEL (teleskop kosmiczny do szukania egzoplanet) i JUICE (sonda do badania księżyców Jowisza). Ponadto na postawie CTP budowane będą przyszłe misje takie jak Comet Interceptor, EnVision, ATHENA L2, Lisa czy Voyage.
Dr Leopold Summerer, kierownik Biura Zaawansowanych Koncepcji i Studiów przedstawił plany ESA w dziedzinie przyśpieszenia komercjalizacji technologii kosmicznych, na czym mogą skorzystać także polskie firmy. Obecnie w przygotowaniu są m.in. misje Sentintel-2, ?-SAT 2, Mars, IOS czy ww. Comet Interceptor oraz LISA.
Programy europejskie nową szansą dla polskich firm
Drugi panel dotyczył aktywności Unii Europejskiej w sektorze kosmicznym. O coraz bardziej aktywnej polityce kosmicznej Wspólnoty mówili Matthias Petschke ? dyrektor ds. kosmosu w Dyrekcji Generalnej KE ds. Przemysłu Obronnego i Przestrzeni Kosmicznej oraz Rodrigo da Costa ? dyrektor wykonawczy Agencji UE ds. Programu Kosmicznego (w skrócie EUSPA). Nowa agencja powstała w tym roku i jest efektem przekształcenia Europejskiej Agencji ds. GNSS (w skrócie GSA). Jej zadaniem będzie koordynacja wszystkich europejskich programów kosmicznych oraz zarządzanie ich usługami. Dotyczy to dotychczasowych programów GNSS związanych z nawigacją satelitarną (EGNOS i Galileo), programu obserwacji Ziemi ?Copernicus?, programu na rzecz rządowej łączności satelitarnej GOVSATCOM, a także systemu obserwacji przestrzeni kosmicznej i monitorowania ruchu satelitów SSA.
Justyna Redelkiewicz z EUSPA oraz dr Piotr Świerczyński, kierownik Krajowego Punktu Kontaktowego Narodowego Centrum Badań i Rozwoju (NCBiR) przedstawili informacje nt. kontraktów, jakich branża może się spodziewać w najbliższym czasie. Duża cześć z nich będzie prowadzona w ramach uruchomionego właśnie programu Horyzont Europa (na l. 2021-27). Justyna Redelkiewicz przedstawiła także inicjatywę CASSINI Space Entrepreneurship Initiative, czyli nowy element unijnego wsparcia dla małych i średnich przedsiębiorstw, którego głównym narzędziem będzie fundusz zalążkowy o wartości 1 mld euro.  Ma on służyć do działań wspierających rozwój kadr kosmicznych i start-upów poprzez środki na organizacje hackathonów, akceleratory biznesowe, organizacje spotkań networkingowych czy wreszcie mentoring.
Branża czeka na Krajowy Program Kosmiczny
Trzeci panel dotyczył prac nad Krajowym Programem Kosmicznym (KPK), na który branża czeka od kilku lat. Wg informacji przekazanych przez Piotra Zabadałę, zastępcę dyrektora Departamentu Innowacji Ministerstwa Rozwoju oraz prezesa PAK prof. Grzegorza Wrochnę, KPK będzie miał cztery priorytety, na podstawie których wspierane będą cztery projekty: budowa narodowego segmentu naziemnego, budowa narodowego systemu satelitarnej obserwacji Ziemi, budowa narodowego systemu bezpieczeństwa kosmicznego oraz rozwój kluczowych technologii kosmicznych.
Narodowy segment naziemny ma być interoperacyjnym systemem odbioru, przechowywania, przetwarzania i udostępniania danych satelitarnych dla administracji publicznej. Mają one wspierać urzędy w realizacji ich statutowych obowiązków, np. monitoringu upraw rolnych, gospodarki wodnej czy zarządzania kryzysowego. NSN ma być zasilany danymi satelitarnymi pochodzących m.in. z przyszłego polskiego systemu satelitarnej obserwacji Ziemi, za którego budowę odpowiedzialne będzie Ministerstwo Obrony Narodowej. Płk Marcin Górka, pełnomocnik ministra obrony narodowej ds. przestrzeni kosmicznej poinformował, iż będzie on obejmował segmenty wojskowy i cywilny. Budowa systemu będzie polegać na budowie i osadzeniu na orbicie konstelacji mikrosatelitów z sensorami optoelektronicznymi oraz radarowymi do obserwacji Ziemi.
KPK zakłada również budowę narodowego systemu bezpieczeństwa kosmicznego, którego zadaniem będzie monitoring kosmicznych śmieci czy innych obiektów nadlatujących z kosmosu, które docelowo mogą stanowić zagrożenia dla bezpieczeństwa satelitów w kosmosie.
Najbardziej pojemny jest natomiast jest projekt wsparcia pozostałych kluczowych technologii kosmicznych (priorytet IV). Proponowany kierunek prac obejmuje wsparcie obiecujących i rozwojowych nowych technologii na niskich i średnich poziomach gotowości technologicznej oraz podniesienie ich na wyższe poziomy. Zakłada się także wsparcie budowę i rozwój polskich technologii rakietowych, a więc rozwój infrastruktury startowej oraz eksperymentów suborbitalnych. Ministerstwo Rozwoju chce wspomagać działania na rzecz realizacji przez Polskę misji kosmicznej bądź udział Polski w misji kosmicznej ukierunkowanej na eksplorację w przyszłości przestrzeni kosmicznej i ciał niebieskich (w tym Księżyca). Doprowadzi to do rozwoju kompetencji polskiego przemysłu w zakresie budowy komponentów, integracji i testowania satelitów oraz technologii i procedur wynoszenia.
Wreszcie priorytet IV przewiduje uzupełnienie luki w krajowej infrastrukturze laboratoryjno-testowej oraz budowę polskiego transpondera telekomunikacyjnego, czyli urządzenia nadawczo-odbiorczego przeznaczonego do umieszczenia na satelicie geostacjonarnym. Powinno ono zapewnić łączność satelitarną dla obszaru RP oraz polskich placówek/misji/podmiotów poza granicami kraju.
Środki na realizację priorytetu IV mają pochodzić m.in. z funduszy programów opcjonalnych ESA, które współfinansuje rząd oraz środków krajowych, w tym NCBiR i innych.
W ramach Forum odbyła się także uroczystość ogłoszenia laureatów 6 edycji konkursu ZPSK i ARP ?Rozwój kadr sektora kosmicznego?.
Źródło: ZPSK
Oprac. Paweł Z. Grochowalski
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/iii-forum-sektora-kosmicznego

III Forum Sektora Kosmicznego.jpg

III Forum Sektora Kosmicznego2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Długo nie trzeba było czekać. Astronomowie odkrywają pierwszy formujący się egzoksiężyc
2021-07-22. Radek Kosarzycki
W ciągu ostatnich 25 lat astronomowie odkryli w przestrzeni kosmicznej ponad 4000 planet pozasłonecznych. Jakby jednak nie szukali, tak do teraz nie udało im się znaleźć ani jednego egzoksiężyca. Wszystko zmieniły obserwacje za pomocą radioteleskopu ALMA.
W opublikowanym dzisiaj artykule naukowym astronomowie z Uniwersytetu w Grenoble we Francji opisali odkrycie dysku wokół egzoplanety, w którym najprawdopodobniej właśnie tworzy się księżyc. Dzięki niezrównanej rozdzielczości danych z ALMA astronomowie mogli nie tylko dostrzec sam dysk, ale także oszacować jego rozmiary.
To gdzie jest ten egzoksiężyc?
Cały dysk pyłowy okrąża planetę PDS 70c, gazowego olbrzyma przypominającego Jowisza, oddalonego od nas o blisko 400 lat świetlnych. Choć pierwsze informacje wskazujące na obecność dysku zostały odkryte już jakiś czas temu, to do teraz niemożliwe było ustalenie, czy na pewno należy on do planety. Teraz już się to udało.
Co ciekawe, obserwacje wykazały, że dysk oddalony jest od gwiazdy o taką samą odległość, jak Ziemia od Słońca, i składa się z pyłu, który wystarczyłby do stworzenia trzech księżyców takich jak nasz Księżyc.
Cały układ planetarny wokół gwiazdy PDS 70 jest niezwykle młody. Tak naprawdę w układzie planetarnym wciąż formują się obie gazowe planety PDS 70b oraz PDS 70c, a jednocześnie wokół tej drugiej powoli formuje się księżyc. Warto zauważyć, że spośród ponad 4000 odkrytych egzoplanet, tylko te dwie wciąż jeszcze są na etapie formowania.
Astronomowie oczekują teraz na wybudowanie i uruchomienie Ekstremalnie Wielkiego Teleskopu (ELT) na wzgórzu Cerro Armazones na pustyni Atacama w Chile. Za jego pomocą będą w stanie szczegółowo przyjrzeć się temu układowi i zbadać ruch gazu i pyłu w całym układzie. W ten sposób na Ziemię trafi mnóstwo informacji o procesach formowania planet.
Egzoplaneta PDS 70c

Artist?s animation of the PDS70 system
https://www.youtube.com/watch?v=g-IkGROJgac

Zooming in on the PDS 70 system
https://www.youtube.com/watch?v=Cslrr2koNvU

https://spidersweb.pl/2021/07/pds-70c-egzoksiezyc.html

Długo nie trzeba było czekać. Astronomowie odkrywają pierwszy formujący się egzoksiężyc.jpg

Długo nie trzeba było czekać. Astronomowie odkrywają pierwszy formujący się egzoksiężyc2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czarna dziura i dżet. Polak z Uniwersytetu Harvarda o przełomowym zdjęciu, nad którym pracował
2021-07-22.
Po latach badań naukowcy pracujący z Teleskopem Horyzontu Zdarzeń (EHT) pokazali zdjęcia strumienia materii, dżetu, który wydobywa się z czarnej dziury. W składzie zespołu był doktor Maciek Wielgus - astronom z Uniwersytetu Harvarda, zajmujący się kalibracją i analizą danych. W rozmowie z redakcją tvnmeteo.pl wyjaśnił, dlaczego czarne dziury, a szczególnie ta zlokalizowana w galaktyce Centaurus A, są tak fascynujące.
Kilka dni temu pisaliśmy o tym, że pozyskano przełomowy, bo niezwykle szczegółowy obraz tego, jak strumień materii został wyrzucony przez czarną dziurę znajdującą się w centrum galaktyki Centaurus A (lub NGC 5128). Mechanizmu, który stoi za wydostawaniem się dżetów z czarnych dziur - o których przecież myślimy, że pochłaniają wszystko, co znajdzie się blisko nich.
To, dlaczego czarne dziury są fascynujące, co naukowcom daje badanie ich, czym jest dżet i w jaki sposób zobrazowano go tak jak nigdy wcześniej, opowiedział nam Maciek Wielgus, astronom z Uniwersytetu Harvarda, naukowiec, który pracował nad niezwykłym obrazem dżetu.
Klaudia Walewska: Dlaczego naukowców tak bardzo ciekawią czarne dziury?
Doktor Maciek Wielgus: Czarne dziury to jest niesłychane laboratorium do testowania różnych teorii fizycznych. To miejsce, w którym skupia się wiele różnych działów fizyki. Przede wszystkim same czarne dziury zachowują się podobnie do bardzo prostych obiektów, takich jak cząstki elementarne, które opisuje się bardzo małą liczbą parametrów. Fizycznie czarne dziury są jednak dużymi obiektami. To jest niezwykłe i mamy nadzieję, że pewnego dnia pozwoli testować hipotezy na temat teorii takich jak mechanika kwantowa czy kombinowanie, jak połączyć mechanikę kwantową z teorią względności.
Powodem naszego zainteresowania jest też wszystko to, co się dzieje dookoła czarnej dziury. Cały ten gaz spadający na czarną dziurę znajduje się w warunkach tak ekstremalnych, których nie jesteśmy w stanie badać na Ziemi, ze względu na ogromną temperaturę i inne bardzo specyficzne warunki. Jesteśmy bardzo zainteresowani tym, jak działa spadający na czarną dziurę zjonizowany gaz - czyli elektrony i protony, które fruwają sobie oddzielnie. Chcemy zrozumieć, jak ta materia zachowuje się w otoczeniu pola magnetycznego i w bardzo silnym polu grawitacyjnym. To wszystko jest razem skombinowane w tej maleńkiej, zwartej przestrzeni dookoła czarnej dziury i to jest po prostu laboratorium, jakiego nie możemy mieć na Ziemi, a bardzo chcemy badać przyrodę w tych warunkach.
K.W.: Czym w ogóle są czarne dziury i jakie są ich rodzaje?
M.W.: W czarnych dziurach piękne jest to, że ich rodzajów jest bardzo mało. One zachowują się trochę jak cząstki elementarne, które opisuje się tylko kilkoma specjalnymi parametrami. Czarne dziury mają tylko masę i liczbę, która wyraża, jak szybko czarna dziura się kręci. Mogą jeszcze mieć ładunek elektryczny. Ale nic więcej - jedynie te trzy parametry mogą rozróżniać czarne dziury między sobą. Czyli one wszystkie są tak naprawdę bardzo podobne. Na przykład kiedy pomyślimy, jak bardzo wiele liczb możemy podać, opisujących jak jeden człowiek różni się od drugiej osoby, to mamy zdecydowanie więcej niż trzy liczby, parametry, które różnią ludzi między sobą. W przypadku czarnych dziur tak nie jest, różni je bardzo niewiele.
A co to jest właściwie czarna dziura - to jest taki obszar w przestrzeni, albo w teorii względności - nawet i w czasoprzestrzeni - który jest rozdzielony od reszty Wszechświata przez załamanie tego, co nazywamy związkiem przyczynowo-skutkowym. To jest tylko mądrzejsze uzmysłowienie tego, że jeżeli ktoś wpadnie do czarnej dziury, to już nie może poinformować o tym świata zewnętrznego. Wszelki kontakt z taką osobą zginie. I to jest właśnie własność horyzontu zdarzeń. To jest taka powierzchnia w przestrzeni, którą możemy przekroczyć tylko w jedną stronę. I obecność horyzontu zdarzeń to jest taka cecha, która wyróżnia czarne dziury od wszelkich innych obiektów, właśnie to rozłączenie informacyjne między zewnętrznym i wewnętrznym światem.
K.W.: A czym jest dżet i co wiadomo na temat jego powstawania?
M.W.: Często słyszymy o czarnych dziurach, że one rzeczywiście pochłaniają wszystko. Też właśnie przed chwilą powiedziałem, że jak już się wpadnie, to nie można wypaść. A okazuje się, że czarne dziury mogą też produkować bardzo silną emisję promieniowania i cząstek. Czyli mogą działać trochę jak akcelerator cząstek, taki jak na przykład w CERN [Europejska Organizacja Badań Jądrowych - ośrodek badawczy w Genewie, w którym znajduje się Wielki Zderzacz Hadronów, czyli największy na świecie akcelerator cząstek - przyp. red]. Cząstki przyspieszają do ogromnych energii i ogromnych prędkości. I właśnie to jest dżet - po prostu struga materii, która wypływa z bezpośredniego otoczenia czarnej dziury, ale oczywiście nie spod horyzontu zdarzeń - nic nie może go opuścić, prostopadle do kierunku spadającej materii. Czyli jest dysk gazu, który krąży, spada na czarną dziurę, a prostopadle do niego wystrzeliwuje dżet. I to jest dosyć ekstremalna fizyka, dlatego, że dżet przyspiesza do niesamowitych energii i prędkości, i to jest właśnie ciekawe, że nie rozumiemy tak dobrze, w jaki sposób to dokładnie działa. My się tylko domyślamy i próbujemy przez kolejne obserwacje czy symulacje numeryczne zrozumieć, co się tak naprawdę dzieje. Na razie doszliśmy do tego, że najprawdopodobniej czarna dziura musi się kręcić. Jeśli się kręci, to za pośrednictwem pola magnetycznego można wyciągnąć jej energię związaną z obrotem. I tę energię, związaną z obrotem czarnej dziury, można zaprząc do przyspieszania wystrzeliwanych cząstek. Czyli tak naprawdę, to jest taki trochę naturalny silnik, wykorzystujący rotującą czarną dziurę jako podstawę swojego działania.
K.W.: Dlaczego skupiliście się w swoich badaniach właśnie nad galaktyką Centaurus A?
M.W.: Ta galaktyka jest dla nas szczególna, ponieważ jest najbliższą Drodze Mlecznej tak zwaną galaktyką aktywną. Galaktyka aktywna jest jasna, ma silną emisję i bardzo często tej emisji towarzyszy obecność dżetu. To po prostu najbliższy obiekt tego rodzaju, dlatego łatwiej nam go badać niż te bardziej odległe - ze względu na to, jak dobrze go widzimy, z jakim powiększeniem jesteśmy w stanie zobaczyć szczegóły. Ale galaktyka Centaurus A znajduje się na południowym niebie, a na południowej półkuli mamy mniej teleskopów niż na północy. Z tego względu nigdy dotąd nie zobaczyliśmy tego obiektu z tak dobrą rozdzielczością. Dopiero teraz z Teleskopem Horyzontu Zdarzeń poprawiliśmy rozdzielczość ponad dziesięciokrotnie i mogliśmy zajrzeć do samego centralnego jądra galaktyki, którego nigdy wcześniej nie widzieliśmy.
K.W.: Jak wyglądały te badania?
M.W.: Centrum tego wszystkiego jest nasz Teleskop Horyzontu Zdarzeń [Event Horizon Telescope, EHT - przyp. red.]. To bardzo szczególny teleskop, który powstał przez wirtualne połączenie kilku radioteleskopów, rozmieszczonych na całej planecie. Dzięki technice, która nazywa się interferometrią, możemy zrobić takie niesamowite przejście. Wyobraźmy sobie, że te wszystkie teleskopy stają się częścią jednego gigantycznego teleskopu. To znaczy, że nie średnica tego jednego teleskopu się liczy do rozdzielczości - bo oczywiście im większy teleskop, tym lepiej - ale odległość między teleskopami. W ten sposób zamieniamy Ziemię w wielki talerz radiowy, ale on jest prawie pusty, ma tylko kilka elementów ? prawdziwych teleskopów - w których rzeczywiście cokolwiek działa. I to jest nasz instrument. Z jego pomocą możemy bardzo dokładnie, równocześnie, zaobserwować jeden obiekt. Wszystkie te teleskopy w różnych miejscach świata muszą dokładnie, w synchronizowany za pomocą zegarów atomowych sposób, obserwować nasze źródło. A potem następuje kilka lat obróbki danych i próbowania wyciągnięcia z nich właściwej informacji. To jest trudne, bo kalibracja danych jest dosyć dużym wyzwaniem. Dla nas jest szczególnie utrudniona, dlatego, że Teleskop Horyzontu Zdarzeń składa się z teleskopów, które nigdy nie były konstruowane po to, żeby współpracować ze sobą. Każdy z nich jest świetny w tym co robi sam, natomiast nikt nigdy wcześniej nie planował, żeby je połączyć w wirtualny teleskop wielkości planety. Dlatego musimy umożliwić im zrozumienie się nawzajem. Na tej radioteleskopowej wieży Babel musimy pomóc każdemu teleskopowi zrozumieć każdy inny teleskop. To jest mnóstwo pracy.
Jak już mamy dane, które są tak obrobione, skalibrowane, że reprezentują rzeczywiście fizyczny pomiar, wtedy wkraczają algorytmy przetwarzania obrazu. Nasze dane reprezentują tak zwane częstości przestrzenne - to nie jest dokładnie tak jak ze zdjęciem, to raczej tak, jakbyśmy zarejestrowali dosyć słabej jakości hologram. I próbujemy zrekonstruować z pomocą algorytmów numerycznych to, jak wygląda prawdziwy obraz. Jeżeli mamy dostatecznie dużo tych danych, to chociaż one są surowe i dosyć nieprzyjazne, sprytne algorytmy są w stanie wyciągać dość dokładnie to, jak wygląda rzeczywistość. Czyli z tego hologramu dostajemy wreszcie coś, co bardziej przypomina zdjęcie. Następne kroki to interpretacja tego co widzimy, czyli próba wytłumaczenia dlaczego to wygląda często w trochę zaskakujący sposób.
K.W.: Dlaczego zdjęcia dżetu z tej galaktyki są tak wyjątkowe?
M.W.: Po pierwsze są wyjątkowe dlatego, że znamy dosłownie kilka obiektów, w których zobaczyliśmy tak dokładnie podstawę dżetu. Mamy dostateczną rozdzielczość, żeby zobaczyć, gdzie ten dżet się zaczyna, jak wygląda jego początek. To jest już samo w sobie rzadkością. A szczególnie interesującą rzeczą jest to, że jeśli spojrzymy na ten obraz, on wygląda troszeczkę jak chromosom, czy jak niektórzy mówią - widelec. W każdym razie ma jasne części z zewnątrz i ciemne pomiędzy tymi dwiema liniami. Są takie dwie pary linii - jedna odpowiadająca dżetowi, który strzela mniej więcej w naszym kierunku i druga, która strzela w kierunku przeciwnym. O dżecie można pomyśleć jako o lejku, z którego wypływa materia - i ewidentnie brzegi tego lejka są jasne. Czyli emisja promieniowania następuje na brzegach, a nie w środku. I okazuje się, że to jest dosyć trudne do zrozumienia przez symulacje numeryczne, dlaczego w środku nie jest jasno. Ale próbujemy to zrozumieć.
Mamy różne hipotezy. To się może wiązać ze skomplikowaną, spiralną geometrią pola magnetycznego. Mogą być też inne powody, na przykład bardzo niejednorodna struktura tego całego systemu. W każdym razie próbujemy teraz teoretycznie to dobrze zinterpretować. Co nam pomoże, to kolejne obserwacje z ulepszoną wersją teleskopu, po to, żeby zobaczyć, czy tam w środku rzeczywiście nie ma zupełnie nic, czy jak będziemy mieli większą czułość, to zobaczymy, że pomiędzy tymi widełkami, w środku, też jest troszeczkę jasności. Ale to może nastąpi w przyszłości. Na razie wygląda tak, jakby jasne były tylko brzegi, a środek był zupełnie pusty.
K.W.: Czy podobne zachowania czarnej dziury są możliwe w przypadku czarnej dziury z naszej galaktyki?
M.W.: Tego naukowcy nie wiedzą. Obserwujemy od dłuższego czasu supermasywną czarną dziurę w centrum naszej galaktyki - nazywa się Sagittarius A*. To jest prawdopodobnie czarna dziura, o której wiemy najwięcej ze wszystkich we Wszechświecie. Natomiast to, czy tam jest dżet, czy go nie ma, to jest cały czas kwestia debaty. Dlatego, że nikt nigdy nie widział dżetu w żadnych obserwacjach, które pokazałyby obraz centrum naszej galaktyki. Natomiast z innych powodów, związanych z tym, jak wygląda rozkład jego promieniowania w funkcji energii, jest pewne podejrzenie, że może jest tam słabiutki dżet, tylko jeszcze po prostu do tej pory go nie zobaczyliśmy.
Są różne hipotezy. Dżet może być tak bardzo słabiutki, że potrzebujemy więcej czułości, lepszych instrumentów, wyższych częstości obserwacyjnych, żeby cokolwiek zobaczyć. Być może on pojawia się i znika, bo tak bardzo dynamiczny jest ten układ i on się czasem włączy na chwilę, a zwykle go nie ma. Ale jest też możliwość, że nie widzimy go dlatego, że jest skierowany w naszym kierunku i po prostu w rzucie na ekran, który obserwujemy, on jest zupełnie w naszą stronę - gubi się razem z całym centrum dookoła czarnej dziury. Więc albo go nie ma, albo jest bardzo efemeryczny i chwilowy, albo może jest zupełnie w naszym kierunku. Jest nadzieja, że Teleskop Horyzontu Zdarzeń, mając lepszą rozdzielczość niż jakikolwiek inny instrument do tej pory, byłby w stanie zobaczyć taki dżet, na przykład w tym ostatnim przypadku - gdyby był skierowany pod bardzo małym kątem w naszą stronę. Pracujemy bardzo intensywnie nad naszymi obserwacjami Sagittariusa A* z wykorzystaniem EHT, żeby opublikować wyniki dotyczące centrum naszej galaktyki. Ta praca musi niestety jeszcze dojrzeć i to chwilę potrwa, ale mamy nadzieję, że nie więcej niż rok.
Źródło: tvnmeteo.pl
Autor: Klaudia Walewska
Dżet z czarnej dziury w centrum galaktyki Centaurus A (Michael Janssen Antxon Alberdi et al./Nature Astronomy)

?Czarne dziury [...] to miejsce, w którym skupia się wiele różnych działów fizyki?

?Czarna dziura to obszar w czasoprzestrzeni, który jest rozdzielony od reszty Wszechświata przez załamanie związku przyczynowo-skutkowego?

?Okazuje się, że czarne dziury mogą też produkować bardzo silną emisję promieniowania i cząstek?

?Dopiero teraz z Teleskopem Horyzontu Zdarzeń [...] mogliśmy zajrzeć do samego centralnego jądra galaktyki, którego nigdy wcześniej nie widzieliśmy?

?Centrum tego wszystkiego jest nasz Teleskop Horyzontu Zdarzeń?
?Mamy dostateczną rozdzielczość, żeby zobaczyć gdzie ten dżet się zaczyna, jak wygląda jego początek?

?Nikt nigdy nie widział dżetu w żadnych obserwacjach, które pokazałyby obraz centrum naszej galaktyki?

Źródło: tvnmeteo.pl
Autor: Klaudia Walewska
https://tvn24.pl/tvnmeteo/informacje-pogoda/nauka,2191/czarna-dziura-i-dzet-polak-z-uniwersytetu-harvarda-o-przelomowym-zdjeciu-nad-ktorym-pracowal,341624,1,0.html?p=meteo

Czarna dziura i dżet. Polak z Uniwersytetu Harvarda o przełomowym zdjęciu, nad którym pracował.jpg

Czarna dziura i dżet. Polak z Uniwersytetu Harvarda o przełomowym zdjęciu, nad którym pracował2.jpg

Czarna dziura i dżet. Polak z Uniwersytetu Harvarda o przełomowym zdjęciu, nad którym pracował3.jpg

Czarna dziura i dżet. Polak z Uniwersytetu Harvarda o przełomowym zdjęciu, nad którym pracował4.jpg

Czarna dziura i dżet. Polak z Uniwersytetu Harvarda o przełomowym zdjęciu, nad którym pracował5.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niebywałe - gwiazdy neutronowe mają własne góry

2021-07-22.

Nowe modele gwiazd neutronowych pokazują, że najwyższe góry na tych obiektach mają zaledwie ułamki milimetrów wysokości z powodu ogromnej grawitacji. Gwiazdy neutronowe są jednymi z najgęstszych obiektów w znanym Wszechświecie, ważą mniej więcej tyle co Słońce, a ich średnica wynosi zaledwie około 10 km.

Ponieważ gwiazdy są tak gęsto upakowane, mają ogromne przyciąganie grawitacyjne, szacowane na miliard razy silniejsze niż przyciąganie ziemskie. Ogromna grawitacja zgniata każdą cechę na powierzchni gwiazdy do niezwykle małych rozmiarów. Ze wszystkimi cechami powierzchni wygładzonymi przez ogromną grawitację, pozostałość po gwieździe jest niemal idealną kulą.
Chociaż "góry" na powierzchni gwiazdy neutronowej są miliardy razy mniejsze niż podobne obiekty na Ziemi, to mimo wszystko nazywamy je górami. Naukowcy wykorzystali modelowanie obliczeniowe do zbudowania realistycznych gwiazd neutronowych, a następnie poddali je działaniu szeregu sił matematycznych, aby dowiedzieć się, w jaki sposób powstały góry na gwiazdach neutronowych.

Uczeni sprawdzili, jaką rolę odgrywa ultragęsta materia jądrowa i odkryli, że największe wytworzone góry mają tylko ułamek milimetra wysokości. Jest to 100 razy mniej niż wcześniej szacowano.

Wcześniejsze prace sugerowały, że gwiazdy neutronowe mogą wytrzymać odchylenia od idealnej sfery do kilku części na milion. Oznaczałoby to góry wielkości kilku centymetrów. Jednak obliczenia zakładały, że gwiazda neutronowa była napięta w taki sposób, że skorupa była bliska pęknięcia w każdym punkcie, ale nowe modele wskazują, że takie warunki nie są realistyczne.

Na gwiazdach neutronowych występuje coś, co można nazwać górami /123RF/PICSEL

Źródło:INTERIA.Tech.
 
https://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/astronomia/news-niebywale-gwiazdy-neutronowe-maja-wlasne-gory,nId,5369794

Niebywałe - gwiazdy neutronowe mają własne góry.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na Naukę przyszedł czas, a może nie?
2021-07-22. Krzysztof Kanawka
Udany start nowego modułu do ISS, a potem problemu!
Aktualizacja (22 lipca 2021, 14:35 CEST) ? dane telemetryczne sugerują, że doszło do uszkodzenia linii paliwowych i wycieku części paliwa. Te dane sugerują, że moduł Nauka nie ma wystarczającej ilości paliwa by dotrzeć do ISS.
Rosyjski moduł Nauka został umieszczony na orbicie 21 lipca. Do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) ten moduł miał dotrzeć 29 lipca. Wkrótce po starcie rozpoczęły się problemy.
Do startu rakiety Proton-M doszło 21 lipca 2021 o godzinie 16:58 CEST. Start odbył się z kosmodromu Bajkonur. Na pokładzie tej rakiety znalazł się nowy moduł Nauka, który wejdzie w skład ISS. Lot przebiegł prawidłowo i moduł został wprowadzony na prawidłową orbitę wstępną.
Tuż po starcie pojawiły się informacje, że wystąpiły pewne problemy z modułem Nauka. Nie udało się potwierdzić rozłożenia jednej z anten. Ponadto, sensory podczerwieni ?generowały błędne wiadomości? podczas pierwszej orbity. Rozpoczęło się rozwiązywanie problemów.
22 lipca około południa czasu CEST pojawiła się informacja, że system napędowy modułu nie funkcjonuje. Moduł ma około 30 stabilnych orbit na tej wysokości ? jest zatem czas na działania.
Do ISS miał dotrzeć 29 lipca 2021. Moduł miał zacumować do węzła nadirowego modułu Zwiezda. Tam obecnie (pierwotnie planowano pobyt do 23 lipca) przebywa mały moduł Pirs, który zostanie usunięty ze Stacji. (Usunięcie Pirsu zostało opóźnione).
Masa startowa modułu Nauka to ponad 23 tony. Nauka ma długość 13 metrów, szerokość (z panelami słonecznymi) ok 30 metrów oraz średnicę 4,25 metra. Strefa ciśnieniowa to prawie 81 metrów sześciennych. W Nauce zainstalowano m.in. stanowiska dla eksperymentów naukowych, przedziały dla kosmonautów oraz toaletę. Na zewnątrz Nauki znajdzie się m.in. europejski manipulator ERA (European Robotic Arm).
Lata opóźnień Nauki
Moduł Nauka (także znany jako Multipurpose Laboratory Module, MLM) jest projektowany i budowany już od dwudziestu pięciu lat. W 2004 roku zakładano, że ten moduł zostanie przyłączony do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) w 2007 roku. Tak też się nie stało i przez kolejne lata doszło do serii opóźnień.
Niektóre z tych opóźnień miały bardzo niespotykany charakter. Przykładowo, w 2017 roku odkryto opiłki metalu w przewodach paliwowych modułu MLM. Okazało się, że robotnicy pracujący przy jego systemach napędowych byli przekonani, że demontują sprzęt przeznaczony do kasacji. Moduł MLM zawiera sześć 400-litrowych cylindrycznych zbiorników, z czego dwie służą do magazynowania gazu pod wysokim ciśnieniem, a pozostałe cztery zawierają paliwa i utleniacz. Zbiorniki te są bezwzględnie potrzebne, aby MLM Nauka po starcie na pokładzie rakiety Proton był w stanie manewrować, a następnie przycumować do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Oczyszczanie wykonano za pomocą specjalnej ?pralki?.
Wątek dotyczący modułu Nauka na Polskim Forum Astronautycznym.
(PFA, ESA, NASA TV)
European Robotic Arm ready for space
ERA na Nauce / Credits ? European Space Agency, ESA
https://www.youtube.com/watch?v=dahULS4-rFg&feature=emb_imp_woyt

https://kosmonauta.net/2021/07/na-nauke-przyszedl-czas/

Na Naukę przyszedł czas, a może nie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Projekt rozporządzenia w sprawie nadania statutu POLSA
2021-07-22. Krzysztof Kanawka
Nowy projekt dotyczący Polskiej Agencji Kosmicznej.
W połowie lipca został opublikowany projekt rozporządzenia Ministra Rozwoju, Pracy i Technologii (MRPiT) w sprawie statutu Polskiej Agencji Kosmicznej (POLSA). Co znajduje się w tym projekcie?
Według proponentów tego projektu zachodzi potrzeba dostosowania przepisów w tym zakresie do nowej ustawy o POLSA z czerwca 2019. Konieczność wydania nowego rozporządzenia przez MRPiT jest związana z kwestią, że struktura wewnętrzna tej Agencji uległa zmianom. W konsekwencji, wg. proponentów projektu aktualny statut POLSA ?stał się nieadekwatny do rozwiązań ustawowych?.
Nowe rozporządzenie ma określić w szczególności strukturę wewnętrzną, system kontroli wewnętrznej oraz liczbę, zasięg terytorialny i siedziby oddziałów terytorialnych.
Projekt przewiduje utworzenie następujących komórek organizacyjnych:
1) Departament Strategii i Współpracy Międzynarodowej;
2) Departament Badań i Innowacji;
3) Departament Bezpieczeństwa Kosmicznego;
4) Departament Obserwacji Ziemi;
5) Departament Telekomunikacji i Nawigacji Satelitarnej;
6) Departament Informacji i Promocji oraz
7) Biuro Organizacyjne (planuje się, że będzie realizować zadania w zakresie zamówień publicznych, kadr i płac, księgowości i finansów, kontroli wewnętrznej i audytu, obsługi prawnej, informacji niejawnych, obsługi teleinformatycznej, obsługi kancelaryjnej i pracy sekretariatów).
Proponenci tego projektu uważają, że trzy nowe Departamenty (Departament Bezpieczeństwa Kosmicznego, Departament Obserwacji Ziemi oraz Departament Telekomunikacji i Nawigacji Satelitarnej) będą nakierowane na realizację celów Polskiej Strategii Kosmicznej (PSK).
Warto tu dodać, że ten projekt rozporządzenia nadal zakłada utrzymanie dwóch oddziałów terenowych: w Warszawie oraz w Rzeszowie. Zmianie ma ulec zasięg terytorialny oddziału w Warszawie.
Link do projektu.
(Legislacja.gov.pl)
https://kosmonauta.net/2021/07/projekt-rozporzadzenia-w-sprawie-nadania-statutu-polsa/

Projekt rozporządzenia w sprawie nadania statutu POLSA.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bezom dzieli się wrażeniami z suborbitalnego lotu... i wywołuje kontrowersje [KOMENTARZ]
2021-07-22.Marcin Kamassa.
Krótko po swoim pierwszym locie ponad Linię Kármána, właściciel firm Blue Origin i Amazon - miliarder Jeff Bezos, wraz z pozostałym trojgiem uczestników załogowego debiutu systemu suborbitalnego New Shepard, wziął udział w konferencji prasowej podsumowującej pierwsze wrażenia z podróży. W jej trakcie padły pytania głównie o odczucia pasażerów, choć wspomniano również o dalszych planach startowych i rozwojowych spółki oraz ogólnym sensie działalności skupionej na turystyce kosmicznej. Najwięcej komentarzy po wydarzeniu wzbudziły jednak nie tyle udzielone odpowiedzi, co wydźwięk podziękowań, jakie Bezos zdecydował się wystosować do "pracowników i klientów" koncernu Amazon.
Wtorkowy lot był oficjalnym załogowym debiutem systemu nośnego Blue Origin (New Shepard) i zarazem początkiem komercyjnej działalności firmy w segmencie turystyki kosmicznej. Pierwszym płacącym pasażerem był Oliver Daemen, któremu ojciec - holenderski inwestor i przedsiębiorca - ufundował bilet, oferując drugą najwyższą kwotę w niedawnej licytacji miejsca w inauguracyjnym locie suborbitalnym. Anonimowy zwycięzca aukcji, który za możliwość udziału w tym locie miał zapłacić aż 28 mln USD, zgodnie z zapewnieniami firmy, musiał przełożyć swoje zaangażowanie na inny termin z powodu "kolidujących zobowiązań" (ma wystartować przy jednej z kolejnych okazji).
Udany przebieg 11-minutowego lotu załogowego z 20 lipca był jeszcze tego samego dnia przedmiotem konferencji z udziałem całej "czwórki" pasażerów. Oprócz Jeffa Bezosa, jego brata, Marka oraz Daemena, na pokład kapsuły systemu New Shepard weszła też 82-letnia Wally Funk - weteranka lotnictwa i instruktorka lotów, która już w latach 60. XX wieku pomyślnie przeszła testy kwalifikacji astronautycznej, jednak program, w którym uczestniczyła, nie wpisywał się w oficjalną ścieżkę selekcji astronautów NASA (zespół pionierskiego programu załogowego Mercury stanowiło siedmiu mężczyzn - doborowych pilotów samolotów bojowych z różnych rodzajów sił zbrojnych USA). Nastawienie amerykańskiej agencji w kwestii udziału kobiet w załogowych wyprawach kosmicznych zmieniło się dopiero kilkanaście lat później, wraz z uruchomieniem programu wahadłowców kosmicznych - pierwsza Amerykanka w kosmosie, Sally K. Ride trafiła tam dopiero w czerwcu 1983 roku (na pokładzie promu Challenger).

Na wtorkowej konferencji wszyscy uczestnicy misji docenili doświadczenia, jakie zapewniła im podróż systemem New Shepard - sam Bezos wskazał, że podszedł do lotu z wielkimi oczekiwaniami, a mimo to faktyczne wrażenia okazały się znacząco je przewyższać. Swój entuzjazm barwnie wyrażała również Wally Funk, zwracając jednocześnie uwagę, że lot "mógłby być dłuższy", a kapsuła nie oferowała szczególnie dużo miejsca dla czterech osób (Blue Origin deklaruje, że z powodzeniem zmieści się w niej sześciu pasażerów).
"Wykonaliśmy pierwszy krok w kierunku czegoś wielkiego. Utrwalamy ścieżkę w kosmos, aby mogły z niej korzystać nasze dzieci i ich dzieci" - podsumował całe wydarzenie Jeff Bezos. Jak zadeklarował dalej, wbrew niektórym opiniom jego zaangażowanie w przemysł kosmiczny nie jest podyktowane egoistycznymi pobudkami, lecz fascynacją Błękitną Planetą i troską o jej dobro. "Ziemia jest jedyną odpowiednią planetą w Układzie Słonecznym. I musimy o nią dbać. Ten lot dodatkowo mi to uświadomił, zważywszy, jak cienka jest nasza atmosfera" - podkreślił założyciel koncernu Amazon i firmy kosmonautycznej Blue Origin.
Bezos zaznaczył w tym kontekście, że zastosowany przez Blue Origin rodzaj napędu (wykorzystujący ciekły tlen i wodór) jest najbardziej przyjaznym środowiskowo z dostępnych obecnie materiałów pędnych. Komentując natomiast swoje odczucia z lotu, założyciel Blue Origin powiedział, że podczas kilku minut przebywania w stanie nieważkości czuł się "bardzo naturalnie, prawie tak jakby człowiek był do tego stworzony". Potem, dość nieoczekiwanie, podziękował pracownikom i klientom Amazona, bowiem - jak stwierdził wprost - "to oni za to wszystko zapłacili".

Słowa te wzbudziły niepochlebne reakcje wielu komentatorów, w tym amerykańskich polityków i przedstawicieli rządowej administracji. Były sekretarz pracy za kadencji prezydenta Billa Clintona - Robert Reich, w kontrze zarzucił Bezosowi (w mediach społecznościowych), że ten od dawna tłumi próby założenia związków zawodowych w zakładach swojego koncernu. "Pracownicy Amazona nie potrzebują, żeby Bezos im dziękował. Potrzebują, żeby przestał blokować związki zawodowe i wypłacał pracownikom to, co im należne" - skomentował.
Jak podała m.in. agencja AP, krytycy wypowiedzi miliardera często podnosili argument o urągających warunkach pracy w amerykańskich zakładach spółki Amazon - część zatrudnionych tam twierdziła, że firma m.in. oferuje zbyt mało czasu na przerwy i nadgorliwie egzekwuje restrykcyjne wskaźniki produktywności. Na początku roku pojawiły się natomiast doniesienia, że bez rezultatu pozostanie próba założenia pierwszego związku zawodowego pracowników firmy w Alabamie.
"Ostrze" krytyki wymierzonej w Bezosa padło też na samą działalność Blue Origin. Część z podnoszonych komentarzy zawierała sugestie, że podczas gdy spółka zajmuje się "wyścigiem" miliarderów o palmę pierwszeństwa w branży turystyki kosmicznej, jej zobowiązania w amerykańskich programach i zamówieniach rządowych pozostają w dużej mierze nadal niezrealizowane, a moment ich wcielenia w życie już ulega coraz większemu opóźnieniu. Chodzi w szczególności o wątek rozwoju silnika BE-4, który ma napędzać zarówno zapowiedzianą ciężką rakietę New Glenn, jak i oczekiwany od dłuższego czasu system nośny spółki United Launch Alliance, Vulcan. ?Gratulujemy Blue Origin udanego lotu kosmicznego. Przyszłość amerykańskich innowacji kosmicznych jest świetlana. Teraz czas wrócić do pracy nad silnikami rakiety Vulcan? ? ujął dyplomatycznie w swoim wpisie jeden z członków Izby Reprezentantów z ramienia Republikanów, kongresmen Doug Lamborn.
Kolejny członek Izby Reprezentantów - tym razem z ramienia Partii Demokratycznej, Earl Blumenauer, zwrócił uwagę na jeszcze inny problematyczny aspekt działalności spółki. Zaproponował mianowicie, aby przyjąć ustawę, która nakładałaby opodatkowanie na podróże kosmiczne niemające związku z badaniami naukowymi. "Eksploracja kosmosu nie jest strefą wolną od podatków dla bogatych. Tak jak zwykli Amerykanie płacą podatki przy zakupie biletów lotniczych, miliarderzy latający w kosmos nie po to, by tworzyć coś o wartości naukowej, powinni robić to samo i jeszcze więcej" - cytuje wypowiedź Blumenauera Polska Agencja Prasowa.
Pretensje pod adresem Bezosa odnoszone do kwestii podatkowej na tym się nie kończą, a ich wymiar jest przy tym znacznie bardziej rozległy. Jak wskazano swego czasu w raporcie organizacji non-profit ProPublica, miliarder miał skutecznie uniknąć opłacenia podatku dochodowego w USA za lata 2007 i 2011. "Jeff Bezos zapomniał podziękować wszystkim ciężko pracującym Amerykanom, którzy faktycznie płacili podatki na utrzymanie tego kraju, podczas gdy on i Amazon nie zapłacili nic" - napisała w odniesieniu do krytykowanych podziękowań Bezosa (w formie wpisu w mediach społecznościowych) senator ze stanu Massachusetts, Elizabeth Warren.
Niejako w charakterze przeciwwagi, spółki Bezosa deklarowały wcześniej, że ich założyciel przekazał niedawno w ramach nowej inicjatywy dobroczynnej 100 mln USD darowizn - m.in. w porozumieniu z szefem World Central Kitchen, Jose Andresem oraz współpracownikiem CNN i założycielem wielu organizacji non-profit, Vanem Jonesem. Bezos, który w lipcu po 27 latach zrezygnował z funkcji szefa firmy Amazon, zapowiedział też, że swój czas będzie głównie poświęcał działalności Blue Origin i swojego ekologicznego funduszu Bezos Earth Fund.
Przed niedawnymi dwoma lipcowymi debiutami systemów suborbitalnych Blue Origin oraz Virgin Galactic, a wcześniej także pierwszej włączonej do użytku NASA prywatnej kapsuły załogowej (firmy SpaceX), turystyka kosmiczna nie rozwijała się zbyt bujnie. Obecne nasilenie konkurencji rynkowej ma to znacząco zmienić.
Moment jego następowania jest dość symboliczny, w kontekście minionej w tym roku (na przełomie kwietnia i maja) 20. rocznicy pierwszej w historii podróży kosmicznego turysty. Jest nim amerykański milioner, Dennis Tito, który w 2001 r. (jako 60-latek) dostał się na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS) z pomocą rosyjskiej agencji Roskosmos. Udział w locie kosztował go 20 mln ówczesnych USD. Tito spędził na orbicie okołoziemskiej tydzień.
Fot. Blue Origin [blueorigin.com]

Wally Funk podczas celebracji udanego pasażerskiego debiutu systemu New Shepard. Fot. Blue Origin [blueorigin.com]

Źródło:SPACE24.
https://www.space24.pl/bezos-dzieli-sie-wrazeniami-z-suborbitalnego-lotu-i-wywoluje-kontrowersje-komentarz

 

Bezos dzieli się wrażeniami z suborbitalnego lotu... i wywołuje kontrowersje [KOMENTARZ].jpg

Bezos dzieli się wrażeniami z suborbitalnego lotu... i wywołuje kontrowersje [KOMENTARZ]2.jpg

Bezos dzieli się wrażeniami z suborbitalnego lotu... i wywołuje kontrowersje [KOMENTARZ]3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jest jakieś. Łazik pobierze próbki Marsa, mała rakieta przekaże je sondzie, a ta zabierze je na Ziemię
2021-07-22. Radek Kosarzycki
Niemal pół roku po lądowaniu na Marsie amerykański łazik Perseverance przygotowuje się właśnie do pobrania pierwszej próbki gruntu marsjańskiego. Choć brzmi to prosto, to cały proces pobierania próbki jest bardzo skomplikowany.
Co do zasady głównym zadaniem łazika Perseverance na Marsie jest poszukiwanie dowodów na istnienie w przeszłości (lub obecnie) życia na Marsie. Na pokładzie łazika znajduje się kilkadziesiąt sterylnych fiolek, do których w trakcie swojej misji łazik będzie zbierał co ciekawsze skały. Docelowo fiolki zostaną pozostawione na powierzchni Marsa, skąd odbierze je inna sonda, która za kilka lat ma zostać wysłana w kierunku Czerwonej Planety.
Następnie za pomocą niewielkiej rakiety próbki miałyby zostać wyniesione na orbitę wokół Marsa, skąd kolejna sonda miałaby je przejąć i przewieźć na Ziemię. To dopiero tutaj, w laboratoriach na całym świecie próbki miałyby być pieczołowicie zbadane. Jeżeli całość by się powiodła to po drodze mielibyśmy pierwszy start jakiegokolwiek aparatu z powierzchni Marsa na orbitę oraz pierwsze świeże próbki gruntu z powierzchni innej planety.
Zanim jednak do tego dojdzie
Podczas konferencji prasowej, inżynierowie z NASA opowiedzieli jak dokładnie będzie wyglądał proces pobierania próbek marsjańskich. O stopniu skomplikowania całego procesu może świadczyć fakt, że wykonanie odwiertu i pobranie próbki powinno zająć łazikowi około? 11 dni. Warto tutaj dodać, że pierwsza próbka powinna trafić do swojej fiolki już w ciągu najbliższych dwóch tygodni.
Po dotarciu do interesującej skały łazik umieści wszystkie niezbędne do pobrania próbki instrumenty w zasięgu swojego dwumetrowego ramienia robotycznego, po czym zajmie się szczegółowym fotografowaniem skały. Na podstawie zdjęć zespół naukowców określi precyzyjnie miejsce, z którego zostanie próbka, a następnie w bezpośrednim otoczeniu tego miejsca znajdzie drugie miejsce, które będzie przypominało główny cel odwiertu.
Po co dwa takie same miejsca? Przed dokonaniem odwiertu właściwego, inżynierowie dokładnie zbadają ?zapasowy analog?, aby upewnić się, czy faktycznie dany fragment skały jest warty uwagi. W tym też celu z zapasowego miejsca najpierw usunięty zostanie pył i górne warstwy skały. W ten sposób naukowcy odsłonią sobie ?świeżą? powierzchnię, odkurzą ją za pomocą specjalnie do tego przygotowanego urządzenia, a następnie przyjrzą się jej za pomocą instrumentów naukowych SHERLOC, WATSON oraz PIXL. Instrumenty te pozwolą sprawdzić skład chemiczny i mineralny badanej skały W międzyczasie instrument SuperCam potraktuje skałę laserem, mierząc jednocześnie odparowywane gazy, kamera Mastcam-Z wykona jej wysokiej rozdzielczości zdjęcia.
Po przeanalizowaniu danych zebranych na ?zapasowym celu?, naukowcy zabiorą się za cel właściwy. W tym celu ramię robotyczne przygotuje, ogrzeje odpowiednią fiolkę, a następnie umieści ją w instrumencie wyposażonym w wiertło. Dopiero wtedy łazik wykona odwiert, z którego materiał zostanie przeniesiony do fiolki, która zostanie zmierzona, sfotografowana, hermetycznie zamknięta i umieszczona w przeznaczonym do tego pojemniku. Kiedy po raz kolejny próbka ujrzy światło dzienne, będzie znajdowała się już na Ziemi, gdzie będą zajmowali się nią naukowcy w clean roomie jednego z laboratoriów.
Choć naukowcy już zabierają się za pobranie próbki, to tak naprawdę wciąż nie wiadomo kiedy w kierunku Marsa poleci sonda, która odbierze próbki marsjańskie i jak będzie wyglądała rakieta, która te próbki wystrzeli w drogę na Ziemię. Aktualnie szacuje się, że sonda, która poleci po próbki dotrze na Marsa dopiero w 2026 r., a próbek na Ziemi możemy spodziewać się... na początku lat trzydziestych.
Pozostaje mieć nadzieję, że środki na realizację tego przedsięwzięcia się znajdą, szczególnie zważając na fakt, że po tym jak dostarczyli na Marsa sondę, lądownik i swój pierwszy łazik, Chińczycy także planują wysłać tam misję, której celem miałoby być przywiezienie próbek na Ziemię. Element rywalizacji może zatem zadziałać bardzo mobilizująco.
Łazik Perseverance

Mozaika przedstawiająca otoczenie łazika Perseverance

NASA?s Perseverance Mars Rover Sample Caching System
https://www.youtube.com/watch?v=MFyv8mtRPCA

Mars sample return
https://www.youtube.com/watch?v=RNnJBKR9lqY

https://spidersweb.pl/2021/07/lazik-perseverance-pierwsza-probka-z-marsa.html

To jest jakieś. Łazik pobierze próbki Marsa, mała rakieta przekaże je sondzie, a ta zabierze je na Ziemię.jpg

To jest jakieś. Łazik pobierze próbki Marsa, mała rakieta przekaże je sondzie, a ta zabierze je na Ziemię2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)