Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Kanibalizm w przestrzeni kosmicznej. To realne zagrożenie
2021-12-31. Radek Kosarzycki
Koniec roku to często czas refleksji nad mijającą przeszłością, ale także spojrzenie w przyszłość, czasami nawet tę dalszą. Taki nastrój też dopadł astrobiologów, którzy rozważają, jak może wyglądać w przyszłości załogowa eksploracja już nie tylko Księżyca czy Marsa, ale także księżyców Jowisza czy Saturna. Ich wizja może stanowić swego rodzaju ostrzeżenie.
Ale po kolei. Popuśćmy trochę wodze wyobraźni. Mamy rok 2071. Na południowym biegunie Księżyca działają dwie amerykańskie bazy załogowe oraz jedna chińsko-rosyjska. Naukowcy przebywający w bazie zasilanej jądrowo większość czasu spędzają w jaskiniach lawowych pod powierzchnią. Regularne dostawy z Ziemi gwarantują im zapasy żywności. Wodę pozyskuje się z lodu wypełniającego okoliczne kratery. Transporty przylatują najczęściej między lotami załogowymi - z uwagi na niekorzystny wpływ promieniowania kosmicznego, ale także obniżonej grawitacji, astronauci przebywają na powierzchni Księżyca na raz po kilka miesięcy. Więcej, od kilkunastu lat ludzie już przebywają na powierzchni Marsa. Pierwsza misja zakończyła się co prawda niepowodzeniem i śmiercią całej załogi podczas lądowania, ale już zorganizowana trzy lata później kolejna misja doprowadziła do momentu, w którym pierwszy ludzki but stanął na rdzawej powierzchni planety. Szklarniowe uprawy hydroponiczne wspomagają bazę, która raz na dwa lata otrzymuje większe zapasy z Ziemi. Nie jest źle, choć wiadomo - życie na Marsie jest wyzwaniem.
Ludzie zawsze chcą trochę dalej
Po tym, jak baza na Marsie już nieco okrzepła, ludzkość postanawia wysłać pierwszą załogę na powierzchnię Kallisto, jednego z czterech galileuszowych księżyców Jowisza. Minimalna odległość (w linii prostej) to 630 mln km. Podróż między tymi globami nie jest zatem już liczona w miesiącach, a w długich latach. To z kolei stawia załogę przed nowymi wyzwaniami. Otóż podróż do zewnętrznej części Układu Słonecznego, tam, gdzie dominują już gazowe olbrzymy i ich księżyce jest zbyt długa i zbyt kosztowna, aby możliwe było zaplanowanie dodatkowych lotów transportowych z zapasami żywności dla astronautów.
Rozważając właśnie tego rodzaju misje Charles Cockell, profesor astrobiologii na Uniwersytecie w Edynburgu, zwrócił uwagę na to, że systemy produkcji żywności, moduły z uprawami, muszą działać perfekcyjnie w każdych warunkach. Od nich bowiem będzie zależało nie tylko powodzenie misji, ale los całej załogi. W rozmowie z portalem Metro.co.uk Cockell przekonuje, że awaria modułu z uprawami skazuje załogę na głodówkę, a z czasem także na kanibalizm. Dla porównania astrobiolog przywołuje wyprawę Franklina, który w XIX wieku próbował odkryć morskie przejście między Atlantykiem a Oceanem Spokojnym. Podczas próby odnalezienia Przejścia Północno-Zachodniego załoga zniknęła bez słowa. Jak się później okazało, załogi wylądowały na wyspach przy północnym wybrzeżu Kanady. Dalsze badania wykazały, że wszyscy członkowie wyprawy zmarli z głodu, posuwając się przed śmiercią właśnie do kanibalizmu.
Według naukowców ludzkość będzie musiała spędzić zatem lata lub nawet dekady na Księżycu czy na Marsie, udoskonalając metody zapewniania samowystarczalności i niezależności od Ziemi, zanim będzie mogła porwać się na podróż na Kallisto czy Tytana. Swoją drogą, ciekawe, o czym wtedy będą robić filmy science fiction.
https://spidersweb.pl/2021/12/kanibalizm-w-przestrzeni-kosmicznej.html

Kanibalizm w przestrzeni kosmicznej. To realne zagrożenie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowa metoda wyznaczania odległości we Wszechświecie wykorzystuje kwazary
2021-12-31.
Międzynarodowa grupa naukowców, przy udziale prof. Marka Biesiady z Narodowego Centrum Badań Jądrowych, proponuje użycie kwazarów do wyznaczania odległości do ciał niebieskich. Metoda mogłaby być stosowana do obiektów, których obraz dociera do nas nawet sprzed 13 miliardów lat.
Jak wyjaśniono w komunikacie NCBJ, kwazary to obiekty pozagalaktyczne ? tzw. aktywne jądra galaktyk, składające się z centralnej supermasywnej czarnej dziury ściągającej na siebie otaczającą materię (tzw. akrecja). Dysk akrecyjny, z którego materia wpada do czarnej dziury, jest otoczony sferyczną otoczką ? tzw. gorącą koroną, zaś w dalszej odległości od dysku tworzy się pyłowy torus. Dysk akrecyjny promieniuje w ultrafiolecie. Fotony UV przelatują przez gorącą koronę, gdzie swobodne elektrony mają bardzo duże energie kinetyczne. Fotony o energiach z zakresu UV mają małe długości fali ? są bardziej ?cząstkami? niż ?falami?. W związku z tym, oddziałują z elektronami zderzając się z nimi jak kule bilardowe i przejmują od elektronów energię (jest to tzw. zjawisko Comptona). W ten sposób fotony UV stają się fotonami X. Zależność ta między mocami promieniowania w UV i X jest nieliniowa, ale może być opisana modelem matematycznym.
Autorzy pracy, opublikowanej niedawno na łamach czasopisma ?Monthly Notices of the Royal Astronomical Society? (https://doi.org/10.1093/mnras/stab2154) wykazali, na podstawie próbki 2421 kwazarów zebranych w 2020 r. przez włoski zespół E. Lusso i G. Risalitiego, że korelacja jasności UV-X jest silnie powiązana z odległościami kosmologicznymi.
?Jest tak dlatego, że owa korelacja ustalana jest na jasnościach obserwowanych, a fizycznie odpowiadają za nią moce promieniowania UV oraz X? ? wyjaśnia, cytowany w komunikacie, prof. Marek Biesiada z Zakładu Astrofizyki NCBJ, współautor pracy. ?Obserwowane jasności, z kolei, zależą od mocy i odległości. Ponieważ kwazary obserwowane są też na odległościach stosowalności metody świec standardowych supernowych Ia, możemy zmierzyć odległość do nich dwoma metodami: SN Ia oraz nową. Pozwala to skalibrować metodę wykorzystującą kwazary? - dodaje.
Naukowcy spodziewają się, że nowa metoda pozwoli wyznaczać odległości kosmologiczne do bardzo odległych obiektów, dla których redshift ?z? wynikający z rozszerzania się Wszechświata wynosi nawet 7.5.
Autorzy przeprowadzili testy, by zweryfikować słuszność proponowanej metody. Jednym z nich była rekonstrukcja ewolucji Wszechświata według powszechnie przyjmowanego modelu ?CDM: Wszechświata z zimną ciemną materią oraz z ciemną energią przyspieszającą jego ekspansję.
?Dane uzyskane przy pomocy ?metody kwazarów? wykazały, w granicy niepewności, dużą zgodność z modelem ?CDM? ? mówi prof. Biesiada.
?Do danych dopasowaliśmy model ?CDM, gdzie wolnymi zmiennymi były parametry tego modelu. Wyznaczona na tej podstawie gęstość materii jest zgodna z wartością uzyskaną z innych obserwacji kosmologicznych. Istotą tej pracy była metoda kalibracji kwazarów nie odwołująca się do modelu kosmologicznego ? aby nie wpaść w błędne koło stosując później kwazary do testowania modeli kosmologicznych. Wykorzystaliśmy w tym celu stochastyczne procesy gaussowskie. Jest to statystyczna procedura rekonstrukcji historii ekspansji Wszechświata odwołująca się wyłącznie do danych, nie zaś do konkretnego modelu. Wybitnym znawcą tej techniki jest prof. Arman Shafieloo z Korei ? współautor naszej pracy. Oprócz tej ważnej publikacji, wraz z grupą prof. Shuo Cao z Pekinu udało się nam (w innych publikacjach) zastosować kwazary do testowania alternatywnych teorii grawitacji oraz przeźroczystości przestrzeni międzygalaktycznej" - opisuje naukowiec.
Dodaje, że wraz z kolegami z Chin opracowali też inną próbkę kwazarów. "Tym razem nie w oparciu o ich promieniowanie UV i X, lecz o rozmiary kątowe kwazarów obserwowanych jako zwarte radioźródła. Służą one nie jako świece, lecz tzw. linijki standardowe. Linijki standardowe to obiekty, których fizyczne rozmiary potrafimy poznać. Im dalej znajduje się taki obiekt o znanym rozmiarze, tym mniejszy się wydaje (ma mniejszy rozmiar kątowy). Możemy więc określić jego odległość. Nasza próbka sięga równie głęboko w przesunięciach ku czerwieni i wspólne zastosowanie jej wraz ze skalibrowanymi kwazarami UV-X jest obiecujące" - wskazuje badacz.
PAP - Nauka w Polsce
agt/
Dwie pary kwazarów, które istniały 10 miliardów lat temu i znajdują się w sercach łączących się galaktyk. Credit: NASA, ESA, H. Hwang and N. Zakamska (Johns Hopkins University), and Y. Shen (University of Illinois, Urbana-Champaign)

https://naukawpolsce.pl/aktualnosci/news%2C90813%2Cnowa-metoda-wyznaczania-odleglosci-we-wszechswiecie-wykorzystuje-kwazary

 

Nowa metoda wyznaczania odległości we Wszechświecie wykorzystuje kwazary.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kalendarz zjawisk astronomicznych w 2022 roku
2021-12-31. Andrzej
Tradycyjnie jak co roku publikujemy na naszym portalu kalendarz najciekawszych zjawisk astronomicznych czekających nas w 2022 roku. W przyszłym roku standardowo będziemy mogli podziwiać wiele ciekawych koniunkcji ciał niebieskich, opozycji planet czy też ulubionych przez Was rojów meteorów. W 2022 roku jednym z najciekawszych zjawisk dla obserwatorów w naszym kraju będzie głębokie zaćmienie częściowe Słońca widoczne z całego terytorium Polski w dniu 25 października. Zapraszamy do zapoznana się z nowym kalendarzem!
Kalendarz zjawisk astronomicznych w 2022 roku.

Kalendarz zjawisk astronomicznych w 2022 roku (Wersja mobilna)

Najciekawsze zjawisko astronomiczne w Polsce w 2022 roku.
Kalendarz zjawisk astronomicznych w 2022 roku.

Głębokie zaćmienie częściowe Słońca. 25.10.2022 - godz. 12:23 czasu polskiego

Źródło: astronomia24.com

https://www.astronomia24.com/news.php?readmore=1149

 

Kalendarz zjawisk astronomicznych w 2022 roku..jpg

Kalendarz zjawisk astronomicznych w 2022 roku.2.jpg

Edytowane przez Paweł Baran
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

HAT-P-11b może być pierwszą znaną egzoplanetą posiadającą magnetosferę
2021-12-31.
Analiza obserwacji uzyskanych za pomocą Kosmicznego Teleskopu Hubble'a pokazała, że HAT-P-11-b może posiadać pole magnetyczne. Jeśli odkrycie to zostanie potwierdzone, HAT-P-11-b stanie się pierwszą znaną nam planetą poza Układem Słonecznym, która posiada magnetosferę.
HAT-P-11b to planeta pozasłoneczna wielkości Neptuna oddalona o 123 lata świetlne od Ziemi. Należy do planet tranzytujących, czyli takich, które przechodzą przed tarczą swojej gwiazdy podczas zjawiska tranzytu, które zachodzi wówczas, gdy oba ciała i obserwator znajdą się na jednej linii.
Obserwacje Hubble'a pokazały, że wokół HAT-P-11-b występują jednokrotnie zjonizowane cząsteczki węgla, które otaczają tę egzoplanetę i ciągną się za nią długim ogonem. Ogon ten oddala się od HAT-P-11-b ze średnią prędkością około 160 000 kilometrów na godzinę i sięga w kosmos na co najmniej 1 jednostkę astronomiczną, czyli na odległość równą tej, jaka dzieli Ziemią od Słońca.
Ponieważ jony oddziałują z polem magnetycznym, na podstawie przeprowadzonych obserwacji można wykonać symulacje komputerowe interakcji pola magnetycznego w najwyższych częściach atmosfery HAT-P-11-b z wiatrem słonecznym pochodzącym od gwiazdy macierzystej tej egzoplanety. Wnioskiem z tych analiz jest istnienie magnetosfery wokół HAT-P-11-b.
Magnetosfera jest to obszar wokół ciała niebieskiego, w którym ruchy i zjawiska dotyczące naładowanych cząstek są zdominowane przez pole magnetyczne tego obiektu. W Układzie Słonecznym magnetosferę posiada Słońce, Jowisz, Saturn, Uran, Neptun, Ziemia, Merkury oraz Ganimedes, księżyc Jowisza. Pojęcie to jest również stosowane jako określenie obszaru zdominowanego przez oddziaływanie pola magnetycznego, pochodzącego od obiektów astronomicznych.
Pole magnetyczne Ziemi działa jak osłona przed wysoko-energetycznymi cząsteczkami pochodzącymi ze Słońca, znanymi jako wiatr słoneczny. Ma to silny wpływ na ewolucję życia na planecie takiej jak Ziemia, ponieważ pole magnetyczne chroni organizmy przed tymi energetycznymi cząstkami. Pola magnetyczne na innych planetach mogą odgrywać podobną rolę i dlatego umiejętność wykrywania pól magnetycznych egzoplanet jest znaczącym krokiem w kierunku lepszego zrozumienia, jak te obce światy mogą wyglądać.
Procesy fizyczne w magnetosferach Ziemi i HAT-P-11b są, oczywiście, takie same, jednak bliskość egzoplanety do swojej gwiazdy ? dzieli ją od niej zaledwie jedna dwudziesta odległości od Ziemi do Słońca ? powoduje, że górna warstwa atmosfery HAT-P-11b ogrzewa się i zasadniczo ?odlatuje? w kosmos, co powoduje powstanie ogona magnetycznego.
Badacze odkryli również, że metaliczność atmosfery HAT-P-11b, czyli liczba pierwiastków chemicznych, które są cięższe niż wodór i hel, a które w astronomii są określane mianem metali, jest niższa niż oczekiwano. W naszym Układzie Słonecznym lodowe olbrzymy, Neptun i Uran, są bogate w metale, ale mają słabe pola magnetyczne, podczas gdy znacznie większe planety gazowe, Jowisz i Saturn, mają niską metaliczność i silne pola magnetyczne.
Chociaż masa HAT-P-11b wynosi tylko 8% masy Jowisza, egzoplaneta ta bardziej przypomina mini-Jowisza niż Neptuna. Skład atmosfery, który obserwujemy na HAT-P-11b, sugeruje, że konieczne są dalsze prace, mające na celu udoskonalenie teorii dotyczących formowania się egzoplanet, czyli po raz kolejny sprawdza się stare powiedzenie, że im więcej wiedzy, tym więcej pytań. Dlatego,
Przeprowadzone badanie ma jeszcze jeden walor: metoda badawcza zastosowana z sukcesem do HAT-P-11-b może zostać wykorzystana do wykrywania magnetosfery na innych egzoplanetach i oceny ich roli w potencjalnej zdatności do zamieszkania.
 
Więcej informacji: publikacja ?Signatures of strong magnetization and a metal-poor atmosphere for a Neptune-sized exoplanet? Lotfi i in., Nature Astronomy, 16 grudnia 2021  
 
Opracowanie: Joanna Molenda-Żakowicz
 
Na ilustracji: Wizja artystyczna przedstawiająca HAT-P-11b, egzoplanetę krążącą wokół swojej gwiazdy macierzystej w zaledwie jednej dwudziestej odległości od Ziemi do Słońca. Źródło: Denis Bajram/University of Geneva
Na ilustracji: Obserwacje wykonane przez teleskop Hubble'a, ujawniające istnienie rozległego obszaru występowania jonów węgla, które otaczają egzoplanetę HAT-P-11b i ciągną się za nią długim ogonem, najlepiej można wytłumaczyć polem magnetycznym. Jest to pierwsze takie odkrycie dotyczące planety poza Układem Słonecznym. Żółtym kolorem zaznaczona jest obecność jonów węgla. HAT-P-11b jest przedstawiona jako mały okrąg w pobliżu środka największego zagęszczenia tych jonów. Jony węgla wypełniają ogromny obszar. W ogonie magnetycznym, nie pokazanym w pełnym rozmiarze, jony uciekają z obserwowanymi średnimi prędkościami około 160 000 kilometrów na godzinę. 1 AU to odległość między Ziemią a Słońcem. Źródło: Lotfi Ben-Jaffel/Institute of Astrophysics, Paryż

https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/hat-p-11b-moze-byc-pierwsza-znana-egzoplaneta-posiadajaca-magnetosfere

HAT-P-11b może być pierwszą znaną egzoplanetą posiadającą magnetosferę.jpg

HAT-P-11b może być pierwszą znaną egzoplanetą posiadającą magnetosferę2.jpg

Edytowane przez Paweł Baran
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W 1/10 sekundy wyzwolił tyle energii, ile Słońce w 100 tys. lat. Taki magnetar to niezwykle rzadkie zjawisko
2021-12-31. Radek Kosarzycki
Z precyzyjnymi obserwacjami astronomicznymi jest tak, że nawet kiedy mamy do czynienia z najnowocześniejszymi instrumentami zainstalowanymi na największych teleskopach na Ziemi, to żeby zaobserwować niektóre zjawiska, potrzebujemy sporo szczęścia. Jakby nie patrzeć bardzo często naukowcy chcą przyjrzeć się uważnie jakiejś eksplozji, a rzadko kiedy jakakolwiek gwiazda wskazuje termin ewentualnej eksplozji.
Teraz jednak badacze mieli szczęście - udało się zarejestrować oscylacje jasności tajemniczego magnetara w najbardziej burzliwej części jego historii.
W ciągu 1/10 sekundy magnetar wyemitował tyle energii, co Słońce emituje w 100 000 lat.
Co to za diabeł z tego magnetara? Mówiąc najprościej (o ile można mówić tu o prostych rzeczach) magnetar jest pozostałością po masywnej gwieździe, która pod koniec swojego życia eksplodowała jako supernowa. Zazwyczaj w takim wypadku powstaje albo czarna dziura, albo gwiazda neutronowa. W tym przypadku była to gwiazda neutronowa, ale o polu magnetycznym 1000 razy silniejszym niż zwykle. A tutaj należy wspomnieć, że już pole magnetyczne zwykłej gwiazdy neutronowej jest miliard razy większe od pola magnetycznego Ziemi. W tym przypadku mówimy jednak o polu magnetycznym jeszcze 1000 razy silniejszym.
Jak dotąd astronomom udało się zidentyfikować jedynie około trzydziestu takich magnetarów. Obiekty tego typu nie należą do spokojnych i od czasu do czasu dochodzi na ich powierzchni do potężnych erupcji. Tak też było w przypadku magnetara obserwowanego za pomocą automatycznych instrumentów zbudowanych na Uniwersytecie Walencji w 2020 roku. Eksplozja została zarejestrowana 15 kwietnia 2020 roku przez Atmosphere Space Interactions Monitor (ASIM) zainstalowany na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.
Analiza wyemitowanego w eksplozji sygnału pozwoliła ustalić, że w eksplozji GRB2001415 w ułamku sekundy magnetar wyemitował tyle energii, ile Słońce wyemituje w ciągu 100 000 lat. Jak na razie naukowcy nie wiedzą skąd bierze się ani taka energia, ani tak silne pole magnetyczne wokół magnetarów. Rozwiązanie ich zagadki może jednak pomóc w rozwiązaniu zagadki chociażby szybkich błysków radiowych, które obserwujemy już od wielu lat i wciąż nie wiemy co prowadzi do ich emisji.
https://spidersweb.pl/2021/12/magnetar-potezna-eksplozja.html

W 1.10 sekundy wyzwolił tyle energii, ile Słońce w 100 tys. lat. Taki magnetar to niezwykle rzadkie zjawisko.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Einstein się nie mylił ? udowodnili naukowcy, m.in. z Wrocławia
2021-12-31.AB.MNIE.
Einstein prawidłowo przewidział zmiany kształtu orbit obiektów krążących wokół Ziemi ? potwierdziły to obserwacje trajektorii ruchu satelitów nawigacyjnych, prowadzone przez naukowców z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu oraz Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA).
Swoje wnioski badacze oparli na wynikach prowadzonych przez trzy lata ciągłych obserwacji z ponad 100 stacji rozmieszczonych na wszystkich kontynentach śledzących nieustannie ok. 80 satelitów systemów GPS, GLONASS i Galileo, o czym poinformował Instytut Geodezji i Geoinformatyki UPWr.
Już wcześniej słuszność ogólnej teorii względności Einsteina została udowodniona z wykorzystaniem zegarów atomowych, które instalowane są na satelitach. Jednak nikt nie potwierdził ? przewidywanych przez teorię względności ? zmian wielkości i kształtu orbit satelitów krążących wokół Ziemi ? zaznaczono w informacji prasowej z UPWr.
Najnowsze badania naukowców z tej uczelni i z ESA potwierdziły możliwość bezpośredniego pomiaru nie tylko dylatacji czasu, ale również deformacji geometrii czasoprzestrzeni. Potwierdziły zatem także zmiany kształtu orbit satelitów nawigacyjnych GPS, GLONASS i Galileo, a w szczególności pary satelitów Galileo, które przez przypadek zostały umieszczone na orbitach eliptycznych.
Jak wyjaśnia kierujący zespołem prof. dr hab. Krzysztof Sośnica, geodeta kosmiczny, ogólna teoria względności została potwierdzona z bardzo wysokim poziomem wiarygodności na podstawie zmiany upływu czasu rejestrowanej przez zegary atomowe. Ale oprócz zmian w upływie czasu teoria względności przewiduje niewielkie deformacje kształtu i wielkości orbit satelitów, krążących wokół Ziemi.
Zmiany geometrii czasoprzestrzeni, a więc orbit sztucznych satelitów, są na tyle małe, że dotychczas nikt ich nie był w stanie pomierzyć. Aż do uzyskania najnowszych wyników obserwacji.
Jak przez pomyłkę dochodzono do prawdy
ESA sfinansowała projekt naukowy, którego celem było potwierdzenie ogólnej teorii względności. Wykorzystano w tym celu satelity nawigacyjne Galileo, GPS i GLONASS. Dlaczego właśnie te satelity? Są nieustannie śledzone przez stacje GNSS, rozmieszczone na wszystkich kontynentach. Do tego nadają sygnały na kilku częstotliwościach i integrują technikę laserową i mikrofalową na pokładzie. Naukowcy z IGiG opracowali modele satelitów pozwalające na wyznaczanie ultradokładnych orbit oraz przewidywanie, gdzie satelity znajdą się w przyszłości.
Dzięki temu jesteśmy w stanie wyznaczać pozycję satelitów nawigacyjnych z dokładnością od kilku do kilkunastu milimetrów oraz przewidywać pozycję satelitów z dokładnością kilkudziesięciu centymetrów po jednej dobie. Należy przy tym pamiętać, że satelity poruszają się nieustannie z prędkością kilku kilometrów na sekundę ? przypomina prof. Sośnica.
Dodaje, że pierwsza para operacyjnych satelitów Galileo została wyniesiona przez rakietę nośną Sojuz na złą orbitę: eliptyczną zamiast kołowej. Satelity orbitują od wysokości 17180 km do 26020 km, zamiast znajdować się na stałej wysokości 23225 km.
ESA postanowiła wykorzystać te satelity do badań, które wcześniej nie były możliwe. Mianowicie do zbadania efektów wynikających z ogólnej teorii względności, które - jak już wiemy ? różnią się w zależności od wysokości satelity nad powierzchnią Ziemi ? tłumaczy wrocławski badacz.
Naukowcy z IGiG rozpoczęli swoje badania od wyprowadzenia teoretycznych efektów, wynikających z ogólnej teorii względności. Okazało się, że według teorii kształt i rozmiar orbit satelitów musi się zmieniać, przy czym zmiany powinny być największe dla satelitów na orbitach eliptycznych.
Następnym krokiem było potwierdzenie słuszności przewidywań teoretycznych z wykorzystaniem rzeczywistych dany satelitarnych. Do tego celu wykorzystano trzy lata ciągłych obserwacji satelitów GPS, GLONASS i Galileo, sieć ponad 100 stacji permanentnych GNSS znajdujących się na wszystkich kontynentach oraz ok. 80 aktywnych satelitów.
Naukowcy przetworzyli obserwacje satelitarne w trzech wariantach. Pierwszy wariant zakładał, że teoria Newtona opisująca ruch satelitów jest prawdziwa, oraz że nie trzeba stosować poprawek ogólnej teorii względności Einsteina.

Drugi wariant zakładał słuszność ogólnej teorii względności z uwzględnieniem poprawek na ruch satelity, które z niego wynikają. Trzeci wariant zakładał, że teoria względności jest prawdziwa, ale Einstein mylił się, co do wartości krzywizny i nieliniowości czasoprzestrzeni.
Wariant ten pozwala na znalezienie przez satelity GPS, GLONASS i Galileo optymalnej wartości krzywizny i nieliniowości czasoprzestrzeni. Innymi słowy satelity mogą poruszać się dowolnie, a jedyne, co je ogranicza, to pomiary odległości realizowane przez stacje naziemne ? wyjaśnia trzecie założenie prof. Sośnica.

? Okazało się, że nawet, gdy pozwolimy satelitom poruszać się w sposób dowolny, potwierdzają one słuszność teorii Einsteina. Zatem po raz pierwszy udało się udowodnić za sprawą obserwacji zmian wielkości i kształtu orbit sztucznych satelitów, że czasoprzestrzeń jest zakrzywiona i nieliniowa tak, jak Einstein przewidział ponad 100 lat temu, a zakrzywiona czasoprzestrzeń zmienia ruch satelitów ? stwierdza szef zespołu.

Mimo tego, że Einstein nigdy nie doczekał się wystrzelenia sztucznego satelity, gdyż zmarł 2 lata przed wyniesieniem na orbitę Sputnika-1, to jako pierwszy opisał dokładnie jak się będą poruszać. Dopiero wykorzystując najnowsze osiągnięcia i dokładności oferowane przez systemy nawigacyjne w XXI wieku naukowcy są w stanie stwierdzić, że miał rację.

Więcej na ten temat w artykule w styczniowym numerze ?GPS Solutions? z 2022 r.
Źródło: PAP
Naukowcy potwierdzili, że czasoprzestrzeń jest zakrzywiona i nieliniowa (fot. Shutterstock/Vadim Sadovski, zdjęcie ilustracyjne)

https://www.tvp.info/57724115/einstein-prawidlowo-przewidzial-zmiany-ksztaltu-orbit-obiektow-krazacych-wokol-ziemi

Einstein się nie mylił ? udowodnili naukowcy, m.in. z Wrocławia.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ultrajasne źródła promieniowania rentgenowskiego w NGC 891
2021-12-31.
Trzy ultrajasne źródła rentgenowskie (Ultraluminous X-ray sources, w skrócie ULX) znajdujące się w galaktyce spiralnej NGC 891 zostały zbadane przez naukowców z University of Chicago i Fordham University. Dzięki długoterminowej obserwacji poznano lepiej właściwości tych źródeł, a jej wyniki mogą pomóc lepiej zrozumieć galaktykę, w której się one znajdują.
ULX (Ultraluminous X-ray sources) to punktowe źródła na niebie, które świecą tak jasno w zakresie promieniowania rentgenowskiego,  że każde z nich emituje więcej promieniowania niż byłoby wytworzone przez milion Słońc (i to przy uwzględnieniu wszystkich długości fal). Zwykle znajdują się z dala od jąder galaktyk. Mimo licznych badań tych obiektów, jakie dotychczas przeprowadzono, nadal nie jest w pełni wyjaśnione, jaka jest natura owych źródeł; wśród przypuszczeń pojawia się między innymi sugestia, że mogą to być rentgenowskie gwiazdy podwójne.
Do uzyskania odpowiedzi na pytanie o tą naturę niezbędne jest długoterminowe monitorowanie z zastosowaniem rozmaitych teoretycznych modeli (spektralnych - pozwalających na symulację tego, jakie widma powinny być uzyskane w przypadku źródeł o danych własnościach). Dlatego też zespół astronomów kierowany przez Nicholasa M. Earleya przeanalizował dane zebrane w latach 2000-2017 przez Chandra X-Ray Observatory NASA i sondę XMM-Newton należącą do ESA. W miarę możliwości używali danych z Teleskopu Kosmicznego Chandra, gdyż mają one znacznie lepszą rozdzielczość, umożliwiającą skuteczne oddzielenie emisji od każdego indywidualnego źródła, co pozwala na lepsze określenie własności widmowych. Skupili się na obserwacjach NGC 891,  galaktyki spiralnej z poprzeczką, oddalonej od nas o około 30 milionów lat świetlnych, o średnicy rzędu 100 tysięcy lat świetlnych, zwróconej do nas krawędzią, jak również położonych w niej ULX, nazwanych ULX-1, ULX-2 i ULX-3.
?Przeprowadzamy empiryczne dopasowania do widm Chandra i XMM-Newton trzech ultrajasnych źródeł rentgenowskich w galaktyce spiralnej NGC 891 skierowanej do nas krawędzią, monitorując obszar w 17-letnim przedziale czasu? ? napisali naukowcy w artykule.
Badania pokazały, że ULX-1 wykazuje pewną ewolucję spektralną w latach 2003-2016, a jego krzywa jasności sugeruje możliwy niewielki spadek strumienia promieniowania w czasie, szczególnie w latach 2000-2003.
Długoterminowo jednak krzywa blasku wykazuje stabilność, co sugeruje, że w dużych skalach czasowych obiekt nie jest silnie zmienny.
ULX-3 jest natomiast najsłabszym z trzech badanych źródeł. Z badań wynika, że strumień od tego źródła zmniejszył się siedmiokrotnie od listopada 2016 r. do stycznia 2017 r. Astronomowie dodali, że w tym czasie ULX-3 nie kwalifikuje się już jako ultrajasne ze względu na ów spadek jasności.
Więcej informacji:
?    Publikacja
Źródło: phys.org
Oprac.: Gabriela Opiła
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/ultrajasne-zrodla-promieniowania-rentgenowskiego-w-ngc-891

Ultrajasne źródła promieniowania rentgenowskiego w NGC 891.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obca antymateria zderzyła się z Ziemią
2021-12-31.
Przybyła z dalekiego kosmosu, ale spokojnie! było jej bardzo niewiele.
W marcu 2021 roku, po wielu latach analiz i weryfikacji zebranych danych, astrofizycy poinformowali, że detektor neutrin IceCube, obserwatorium zakopane głęboko pod lodami ziemskiego bieguna południowego, odebrał w 2016 roku niezwykły sygnał. Sygnał ten zdawał się sugerować, że pochodząca spoza naszej Galaktyki cząstka elementarna określana mianem antyneutrina przemierzyła rozległą przestrzeń i czas, po czym rozbiła się na Antarktydzie, uwalniając w lodzie strumień (kaskadę) nowych cząstek.
W Modelu Standardowym fizyki cząstek elementarnych każdy znany rodzaj cząstek ma swój odpowiednik w postaci antymaterii (choć obecnie we Wszechświecie nie widzimy prawie żadnych jej śladów). Ponad 60 lat temu późniejszy laureat Nagrody Nobla Sheldon Glashow przewidział, że jeśli antyneutrino ? cząstka antymaterii będąca takim odpowiednikiem prawie bezmasowego neutrina ? zderzy się z elektronem, może przy tym wytworzyć kaskadę innych cząstek wtórnych. To zjawisko tzw. rezonansu Glashowa jest jednak trudne do wykrycia, w dużej mierze ze względu na to, że antyneutrino wymaga w tym przypadku około 1000 razy więcej energii niż ta, która jest obecnie wytwarzana w najpotężniejszych zderzaczach cząstek na Ziemi.
Jednak detekcja dokonana przez Obserwatorium IceCube jest dowodem na to, że kosmiczne akceleratory mogą z łatwością rozpędzać do takich energii wysokoenergetyczne cząstki. ? To jest możliwe tylko przy obecności naturalnego akceleratora, a nie w naszych akceleratorach naziemnych ? twierdzi Lu Lu z University of Wisconsin-Madison, która kierowała analizą i pomogła potwierdzić dane ze zdarzenia neutrinowego z 2016 roku. Co więcej, nikt nigdy wcześniej nie zaobserwował bezpośrednio takiego rezonansu.
Jej zdaniem detekcja ta jest niezwykle ekscytująca z co najmniej dwóch powodów. Po pierwsze, potwierdza przewidywania Modelu Standardowego. Po drugie, pokazuje, że dzięki wykorzystaniu IceCube, naukowcy mogą traktować kosmos jako naturalne, wysokoenergetyczne laboratorium, w którym da się zgłębiać nowe zjawiska fizyczne. ? To otwiera nowe okno na astronomię neutrinową ? dodaje fizyczka.
Czytaj więcej:
?    Oryginalny artykuł
?    IceCube detection of a high-energy particle proves 60-year-old theory
?    Improvements to deciphering the cosmic muon neutrino flux
?    Nowy ciężki kandydat na ciemną materię

Źródło: Astronomy.com
Opracowanie: Elżbieta Kuligowska
Na zdjęciu: IceCube Neutrino Observatory. Źródło: Erick Beiser/ICECUBE/NSF
Na ilustracji: Scena z bieguna południowego: Obserwatorium IceCube na tle zórz wyświetlanych wewnątrz artystycznej rekonstrukcji lampy fotopowielacza. Rezonans jest przedstawiony jako niebieski świecący pręt, reprezentujący pierwszy strumień cząstek wykryty przez IceCube i reprezentujący wczesne impulsy pochodzące z omawianego zdarzenia neutrinowego. Źródło: IceCube Collaboration (zdjęcie ICL autorstwa Yuya Makino, IceCube/NSF)

https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/obca-antymateria-zderzyla-sie-z-ziemia

Obca antymateria zderzyła się z Ziemią.jpg

Obca antymateria zderzyła się z Ziemią2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Próbki z Ryugu: najbardziej pierwotny materiał naszego układu
2021-12-31.
Badania przeprowadzone w dwóch niezależnych laboratoriach pokazują, że ciemne ziarna, które sonda Hayabusa 2 zebrała z powierzchni bogatej w węgiel planetoidzie 162173 Ryugu, są najbardziej pierwotnym materiałem znalezionym w Układzie Słonecznym.
Okazuje się, że próbki z Ryugu zawierają uwodnione materiały i wykazują przejawy obecności związków organicznych pochodzące z bardzo wczesnego okresu formowania się Układu Słonecznego. ? To ekscytujące! ? cieszy się Deborah Domingue z Planetary Science Institute, która nie brała udziału w omawianych badaniach, ale przeprowadziła wcześniejszą analizę danych teledetekcyjnych z Ryugu.
Naukowcy zajmujący się naukami planetarnymi od dłuższego czasu chcieli zbadać materiał pochodzący z pozostałości pierwotnego dysku protoplanetarnego, zalegający nadal w przestrzeni międzyplanetarnej. Jednak spadek w atmosferze niszczy większość przybywającego do Ziemi materiału meteorytowego, a obiekty wystarczająco duże, by dotrzeć do jej powierzchni jako meteoryty, są mocno nadpalone i często roztrzaskane. Zatem jedynym sposobem na uzyskanie nieskazitelnie czystego materiału jest zebranie próbek w przestrzeni kosmicznej i sprowadzenie ich na Ziemię. W poprzednich misjach udało się już zebrać próbki z Księżyca, komety 81P/Wild 2 i skalistej asteroidy 25143 Itokawa.
Borykająca się z wieloma trudnościami misja Hayabusa 1 dostarczyła mniej niż miligram pyłu z Itokawy w 2010 roku, ale zainspirowała kolejną misję do Ryugu, która rok temu dostarczyła stamtąd 5,4-gramową próbkę. Może się wydawać, że to niewiele jak na planetoidę o średnicy kilometra, ale wielkość próbki miło zaskoczyła Toru Yadę (JAXA), który spodziewał się jedynie około 100 miligramów.
Yada kierował zespołem badającym fizyczną strukturę próbki, który opublikował wyniki w Nature Astronomy 20 grudnia tego roku. Te badania laboratoryjne w dużej mierze potwierdzają wyniki teledetekcji, ale jednocześnie rozstrzygają wiele wątpliwości i pozwalają lepiej poznać ważne detale Ryugu. Zespół Yady stwierdził obecność ziaren o rozmiarach od mniej niż milimetr do około ośmiu milimetrów. Dowodzi, że albedo (współczynnik odbicia) tych cząstek wynosi około 2% w zakresie fal widzialnych i bliskiej podczerwieni, co potwierdza wcześniejsze wyniki teledetekcji, zgodnie z którymi powierzchnia planetoidy jest ciemniejsza od większości meteorytów. Zaobserwowano podczerwone sygnatury absorpcji związków organicznych i wilgoci, które prawdopodobnie były obecne już wtedy, gdy te ziarna po raz pierwszy wyłoniły się z dysku protoplanetarnego.
Badacze odkryli również, że materiał ten jest niezwykle porowaty. Jego średnia gęstość objętościowa jest niższa niż gęstość każdego meteorytu znalezionego do tej pory na Ziemi, ale nie jest to zaskakujące, ponieważ tak porowaty materiał nie przetrwałby spadku w atmosferze. Zespół nie znalazł chondruli ani innych inkluzji powstałych w wyniku zestalania się stopionych materiałów ? to znak, że ziarna przetrwały miliardy lat, nie ulegając znaczącym zmianom pod wpływem zewnętrznego ciepła lub wilgoci.
W kolejnych badaniach opublikowanych w Nature Astronomy Cedric Pilorget (University of Paris, South) kierował zespołem przeprowadzającym analizę spektralną planetoidy, który wykazał silne dowody na obecność uwodnionych minerałów i związków organicznych. Mikroskop hiperspektralny potwierdził tam obecność węglanów i związków bogatych w azot i wodór. Takie związki zamieniają się w parę, jeśli spędzają zbyt dużo czasu blisko Słońca, więc prawdopodobnie uformowały się jeszcze dalej od Słońca.
? Te dwie prace są naprawdę kluczowe, bo potwierdzają, że mamy do czynienia z bardzo pierwotnym obiektem ? twierdzi Domingue. ? Gdy większe ilości materiału do badań zostaną dostarczone do innych laboratoriów, próbki te mogą zmienić nasze zrozumienie cegiełek budujących planety.
Kolejna próbka o wadze ponad 400 gramów jest już w drodze z 101955 Bennu, innej bliskiej Ziemi planetoidy zawierającej lotne związki i pierwotny materiał. Sonda OSIRIS-REx (NASA) zebrała próbkę w październiku 2020 roku i ma ją dostarczyć na Ziemię we wrześniu 2023 roku. Jeśli wszystko przebiegnie pomyślnie, próbka ta powinna nam powiedzieć jeszcze więcej o ewolucji planet.
Czytaj więcej:
?    Oryginalny artykuł
?    Preliminary analysis of the Hayabusa2 samples returned from C-type asteroid Ryugu, Yada, T. et al. (2021)
?    First compositional analysis of Ryugu samples by the MicrOmega hyperspectral microscope, Pilorget, C. (2021)
 
Źródło: Sky&Telescope.com
Opracowanie: Elżbieta Kuligowska
Na zdjęciu: Dwa zespoły przeanalizowały próbkę zabarwionych na czarno kamyków i drobnego pyłu z bliskiej planetoidy Ryugu. Źródło: Yada et al. / Nature Astronomy 2021
Na zdjęciu: Sonda Hayabusa 2 przyjrzała się Ryugu z bliska, a następnie wysłała na jej powierzchnię łaziki, aby zbadały ją, nim sama pobrała próbkę. Źródło: JAXA

https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/probki-z-ryugu-najbardziej-pierwotny-material-naszego-ukladu

Próbki z Ryugu najbardziej pierwotny materiał naszego układu.jpg

Próbki z Ryugu najbardziej pierwotny materiał naszego układu2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kwazary pomogą zmierzyć odległości we Wszechświecie
2021-12-31.
Nowa metoda wykorzystująca pomiar promieniowania kwazarów pozwoli zmierzyć odległości do najdalszych obiektów we Wszechświecie.
Znajdujące się w centrach galaktyk czarne dziury przyciągają materię. Gazy i pyły przed pochłonięciem rozgrzewają się do wysokiej temperatury, emitując promieniowanie. Takie aktywne jądra galaktyk nazywamy kwazarami. Kwazary świecą bardziej intensywnie niż całe galaktyki. Nowo opracowana metoda pozwala wykorzystać pomiar promieniowania kwazarów do wyznaczania odległości we Wszechświecie. Ma zastosowanie do obiektów odległych nawet o 13 miliardów lat świetlnych. Badania prowadzone były przez międzynarodową grupę naukowców, przy udziale profesora Marka Biesiady z Narodowego Centrum Badań Jądrowych.
Promieniowanie kwazarów
Rozgrzana i zjonizowana materia wokół czarnej dziury formuje tak zwany dysk akrecyjny, który silnie promieniuje w ultrafiolecie. Część fotonów promieniowania UV jest dodatkowo wzbudzana przez swobodne elektrony korony, czyli sferycznej, gorącej otoczki czarnej dziury. W ten sposób część promieniowania UV przekształca się w promieniowanie rentgenowskie.
Dane zebrane z obserwacji prawie 2,5 tysiąca kwazarów wykazały, że zależności pomiędzy promieniowaniem UV i rentgenowskim można powiązać z odległością. Obserwacje potwierdzono wykorzystując inne metody pomiarowe.
Nowa metoda wykorzystująca pomiar promieniowania kwazarów pozwoli na precyzyjne wyznaczanie odległości do obiektów, znajdujących się nawet 13 miliardów lat świetlnych od Ziemi.
Jak mierzyć odległości we Wszechświecie?
Do pomiaru odległości możemy wykorzystać radar lub laser. Wysyłając sygnał w stronę obiektu, na przykład Księżyca, mierzymy czas w jakim powraca do nas po odbiciu się od powierzchni. Na podstawie prędkości światła i czasu jaki upłynął od wysłania sygnału obliczamy odległość. Sytuacja komplikuje się w przypadku bardziej odległych obiektów takich jak gwiazdy czy galaktyki.
Do czego służy metoda paralaksy?
Większe odległości można wyznaczyć wykorzystując metodę paralaksy. Obserwując przesunięcie gwiazdy na tle innych gwiazd, gdy obserwator zmienia pozycję. Wykonujemy dwa zdjęcia z odstępem czasowym fragmentu nieba z interesującą nas gwiazdą. Wiedząc jak bardzo się przemieściliśmy jako obserwator na skutek ruchu obiegowego Ziemi wokół Słońca, jesteśmy w stanie określić odległość. Metoda paralaksy nie ma jednak zastosowania w przypadku bardzo odległych gwiazd czy galaktyk. Przesunięcie jest zbyt małe, aby możliwe było dokładne wyznaczenie odległości.
Metodę paralaksy wykorzystują również zwierzęta. Każde z dwojga oczu rejestruje nieco inny obraz. Na podstawie różnic w wyglądzie obrazów, mózg potrafi oszacować odległość.
Zastosowanie świec standardowych
Inne metody wykorzystywane przez astronomów do pomiaru odległości we Wszechświecie wykorzystują obiekty astronomiczne o znanej jasności. Tak zwane świece standardowe.
Pierwsza z metod wykorzystuje Cefeidy - gwiazdy zmienne, pulsujące olbrzymy. Okres w jakim zmienia się blask jest powiązany z wielkością i jasnością. Obserwując częstotliwość pulsowania i mierząc jasność gwiazdy możliwe jest oszacowanie odległości. Jeśli dwie gwiazdy pulsują z tą samą częstotliwością, a jedna z nich jest ciemniejsza, to znajduje się w większej odległości od nas.
Druga metoda opiera się na pomiarze blasku wybuchów gwiazd supernowych typu 1a. W układzie podwójnym gwiazd, w którym jednym ze składników jest biały karzeł, może dochodzić do okresowych wybuchów. Biały karzeł to mała, gęsta i gorąca gwiazda. Powstaje na skutek odrzucenia zewnętrznych warstw umierającej gwiazdy. Drugą gwiazdą układu jest zazwyczaj czerwony olbrzym, gwiazda u kresu życia. Kiedy część materii czerwonego olbrzyma zostaje przyciągnięta przez białego karła, dochodzi do gwałtownych reakcji termojądrowych. Wybuchy supernowych typu 1a należą do najjaśniejszych wydarzeń we Wszechświecie. Blask potrafi być dużo większy niż jasność całej galaktyki. Odległość do supernowej typu 1a określamy porównując jasność do sposobu w jaki zmienia się ona w czasie.
Techniki wykorzystujące pulsujące Cefeidy oraz supernowe 1a pozwalają na pomiar odległości do około 10 miliardów lat świetlnych. Nowa metoda wykorzystująca promieniowanie kwazarów pozwala na bardziej precyzyjny pomiar odległych obiektów.
źródło: "NCBJ" "Monthly Notices of the Royal Astronomical Society"
Artystyczna wizja kwazara. Fot. NASA, ESA and J. Olmsted (STScI)

Artystyczna wizja wybuchu supernowej typu 1a. Fot. NASA/Justyn R. Maund (University of Cambridge)
https://nauka.tvp.pl/57729787/kwazary-pomoga-zmierzyc-odleglosci-we-wszechswiecie

Kwazary pomogą zmierzyć odległości we Wszechświecie.jpg

Kwazary pomogą zmierzyć odległości we Wszechświecie2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sektor kosmiczny: 1 ? 15 stycznia 2022
2022-01-01. Redakcja
Zapraszamy do relacji z sektora kosmicznego z dni 1 ? 15 stycznia 2022.
(Poczekaj na załadowanie relacji. Jeśli ?nie działa? ? odśwież stronę).
Jeśli masz ?news? ? wyślij email na kontakt (at) kosmonauta.net
Ostatnia aktualizacja: 2022 sty 01 09:25
Zdjęcia z badań naukowych z 2021 roku
Nic ciekawego, oczywiście, można się rozejść, ewentualnie odlecieć do innych modułów na ISS!

Best Space Station Science Pictures of 2021
https://www.youtube.com/watch?v=b0CFG9WGDLs

Czego się spodziewać w 2022 roku?
Przede wszystkim misji Artemis-1. Może "już" w marcu?
856 tys. subskrybentów
Artemis I ? European Service Module perspective
https://www.youtube.com/watch?v=u4kRwhH8VDI

Wkrótce wschód Słońca
Dzień dobry! Witamy w Nowym Roku!

Horizons mission time-lapse ? an orbital sunrise

https://www.youtube.com/watch?v=ou77SfOZS1k
Spójrzmy na Ziemię...
... nasz statek kosmiczny, który musi wytrzymywać nasze świętowania 1 stycznia!
Earth views from space ? 1 hour lo
https://www.youtube.com/watch?v=1wuyI5LSo-s
Kosmicznie też może być i lżej
NASA Johnson Style (Gangnam Style Parody)

https://www.youtube.com/watch?v=2Sar5WT76kE
Nie tylko David Bowie, ale także...
...ot choćby Elton John rozbrzmiewał już w kosmosie - w tym przypadku jako pobudka załogi misji STS-135.
Elton John Wake Up Song and Greeting for STS-135
https://www.youtube.com/watch?v=boTpJ16GJaM

Celebrujemy Nowy Rok!
Oczywiście wraz z kosmicznymi piosenkami! Oto chyba jedna z najbardziej znanych, w bardzo orbitalnym wykonaniu!

Space Oddity

https://www.youtube.com/watch?v=KaOC9danxNo
A skoro starty rakiet, to kiedy pierwszy start?
Odpowiedź znajduje się w wątku na Polskim Forum Astronautycznym.
Skoro fajerwerki to nie można zapomnieć o rakietach!
Niektóre eksplozje rakiet są naprawdę piękne!
Crash rocket "Proton-M" with 3 Glonass spacecraft / ????????? ???? "??????-?" 02.07.2013
https://www.youtube.com/watch?v=Zl12dXYcUTo
Us Rocket Failure (Delta2 + Delta3 + Titan4
https://www.youtube.com/watch?v=gYiNGRtaNgY

Witamy w relacji!
Wszystkiego najkosmiczniejszego w Nowym Roku! Oby był pełen startów, lądowań, odkryć, kontraktów - a także od czasu do czasu pięknych eksplozji!
?    Relacja z 16 ? 31 grudnia 2021 jest dostępna pod tym linkiem.
?    Relacja z 1 ? 15 grudnia 2021 jest dostępna pod tym linkiem.
?    Relacja z 16 ? 30 listopada 2021 jest dostępna pod tym linkiem.
?    Relacja z 3 -15 listopada 2021 jest dostępna pod tym linkiem.
?    Relacja z 16 października ? 2 listopada 2021 jest dostępna pod tym linkiem.
?    Relacja z 1-15 października 2021 jest dostępna pod tym linkiem.
?    Relacja z września 2021 jest dostępna pod tym linkiem.
?    Relacja z wakacji 2021 jest dostępna pod tym linkiem.
(PFA)
https://kosmonauta.net/2022/01/sektor-kosmiczny/

Sektor kosmiczny 1 ? 15 stycznia 2022.jpg

Sektor kosmiczny 1 ? 15 stycznia 2022.2.jpg

Sektor kosmiczny 1 ? 15 stycznia 2022.3.jpg

Sektor kosmiczny 1 ? 15 stycznia 2022.4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obrona planetarna. Polak pracujący dla NASA o pierwszej misji chroniącej Ziemię
2022-01-01.TM. KOAL
Jednym z największych osiągnięć ludzkości w 2021 roku w dziedzinie badania kosmosu było podjęcie przez NASA misji DART ? planu obrony Ziemi przed zagrażającymi jej asteroidami ? mówi w rozmowie z PAP dr Kacper Wierzchoś, pochodzący z Lublina 33-letni polski astronom, określający siebie jako ?łowcę komet i asteroid?.
Kacper Wierzchoś pochodzi z Lublina. Pracuje w Obserwatorium Mount Lemmon niedaleko Tuscon w Arizonie, przy realizacji programu badawczego Catalina Sky Survey, którego celem jest poszukiwanie asteroid, komet i innych potencjalnie niebezpiecznych obiektów bliskich Ziemi. To część programu obrony planetarnej NASA. W lutym 2020 r. odkrył wraz z Theodorem Pruynem krążący wokół Ziemi tzw. mały księżyc ? planetoidę wciągniętą na orbitę Ziemi.

W kwietniu ub.r. polski astronom odkrył kolejny obiekt, tym razem kometę długookresową ? C/2020 H3 (Wierzchoś), a we wrześniu 2021 r. drugą kometę - P/2021 R4 (Wierzchoś). W październiku 2021 r. odkrył swoją trzecią kometę P/2021 U1 (Wierzchoś).
Najważniejsze kosmiczne osiągnięcie

Zapytany, jakie były najbardziej znaczące kosmiczne osiągnięcia ludzkości w mijającym 2021 roku, wskazuje podjęcie przez NASA pierwszej misji obrony planetarnej Ziemi przed zagrażającymi asteroidami - DART.

? Nadszedł czas przetestowania nowych technologii na wypadek, gdyby w przyszłości jakaś asteroida zagroziła zderzeniem się z naszą planetą. To bezprecedensowa misja, pierwsza próba obrony planetarnej na skalę światową metodą odchylenia kursu asteroidy. Sonda DART leci teraz w stronę odległej od Ziemi o 11 mln km asteroidy Didymos i jej małego księżyca Dimorphos, który jest celem uderzenia. Według obliczeń, dojdzie do niego jesienią 2022 r. Potem NASA zbada zmiany w jego orbicie, aby sprawdzić, czy jest to efektywna metoda obrony naszej planety ? wyjaśnia.
Dodaje, że duże znaczenie miało także przetestowanie w br. przez amerykańskie przedsiębiorstwo SpaceX kolejnego prototypu rakiety nośnej wraz ze statkiem kosmicznym Starship, który kiedyś pozwoli transportować ludzi i towary na Księżyc, a także wyniesie nas na Marsa. Teraz SpaceX przygotowuje swój najnowszy prototyp do historycznego lotu testowego na orbicie.
Czy zagrażają nam asteroidy?
Naukowiec tłumaczy również, czy ludzkości może zagrozić jakaś asteroida. ? Rzeczywiście, istnieją asteroidy, które stanowią dla nas ogromne wyzwanie, gdyż zmierzając w kierunku Ziemi od strony Słońca są dużo trudniejsze do dostrzeżenia. Szukamy asteroid robiąc zdjęcia wycinków nieba i składamy z nich szybki filmik, taki ?gif?. Jeżeli coś się na tym filmiku porusza, to jest to asteroida albo kometa, gdyż gwiazdy się nie ruszają. Oczywiście taka praca jest możliwa tylko w nocy ? tłumaczy.
Wyjaśnia, że słynny meteor czelabiński ? największy znany obiekt kosmiczny, który zderzył się z Ziemią od czasu katastrofy tunguskiej w 1908 r. ? przybył właśnie od strony Słońca, nie został zauważony i w 2013 r. rozbił się w regionie rosyjskiego obwodu czelabińskiego. ? Chociaż meteor rozpadł się na wysokości ponad 29 km nad powierzchnią Ziemi, silna fala uderzeniowa spowodowała znaczne straty - obrażenia u 1500 osób oraz uszkodzenia ponad 7500 budynków. Siła eksplozji była równoważna wybuchowi 30 bomb atomowych, z których każda miała moc ładunku zrzuconego na Hiroszimę. To właśnie ze względu na takie asteroidy nie możemy zmrużyć oka w Obserwatorium Mount Lemmon. W ciągu roku odkrywamy prawie 1,5 tys. asteroidów, które przybliżają się do Ziemi ? mówi.
Jednak według NASA jest wykluczone, aby jakakolwiek znana asteroida uderzyła w Ziemię w ciągu następnych 100 lat. ? Chcę podkreślić, że program Catalina Sky Survey (CSS), w którym pracuję, jest obecnie największym programem poszukiwania obiektów bliskich Ziemi (NEOs). To projekt obrony planetarnej finansowany przez NASA. Obecnie do wykrywania i badania orbit NEOs używamy czterech teleskopów. Do tej pory znamy 26 782 NEOs, a CSS wykrył 47 proc. z nich ? uspokaja uczony.

Dodaje, że obecnie pracuje się nad nowymi metodami wykrywania asteroid bliskich Ziemi. W 2026 r. NASA ma uruchomić kosmiczny teleskop, który będzie w stanie pokazywać 90 proc. obiektów o średnicy powyżej 140 m. A jeżeli misja DART okaże się sukcesem, będziemy mieli sposób na ochronę całej ludzkości przed zagrożeniem ze strony asteroid.

Źródło:PAP

DART jednym z największych osiągnieć NASA w 2021 r. (fot. Pavlo Gonchar/SOPA Images/LightRocket via Getty Images)

https://www.tvp.info/57744640/asteroidy-zagrazajace-ziemi-polak-pracujacy-dla-nasa-o-obronie-planetarnej-i-pierwszej-misji

Obrona planetarna. Polak pracujący dla NASA o pierwszej misji chroniącej Ziemię.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chińska sonda Tianwen fotografuje samą siebie na orbicie wokół Marsa
2022-01-01. Radek Kosarzycki
Przyznam, że takiego czegoś jeszcze nie widziałem. Być może jakaś inna sonda kosmiczna już to kiedyś zrobiła, ale ja takiego przypadku nie pamiętam.
Pierwsza w historii chińska sonda marsjańska Tianwen-1, która od ponad pół roku znajduje się na orbicie wokół Marsa wypuściła ostatnio ze swojego pokładu miniaturową sondę, której głównym zadaniem było wykonanie zdjęcia sondy Tianwen-1 na tle tarczy Marsa.
Dzięki temu w końcu mamy zdjęcie sondy krążącej wokół Marsa, przy którym nie musimy irytować się gdy ktoś nas zapyta
Ciekawe, kto zrobił zdjęcie tej sondzie?
Odpowiedź zresztą widać na drugim z poniższych tweetów. To animacja wykonana ze zdjęć zrobionych przez sondę Tianwen. Widać na niej jak kamera oddala się od pokładu sondy Tianwen-1.
Misja sondy Tianwen-1 to niezwykle udany projekt. Jakby nie patrzeć jest to pierwsza chińska sonda marsjańska, która nie tylko doleciała i prawidłowo weszła na orbitę wokół Marsa, ale także wysłała na powierzchnię Marsa lądownik zawierający pierwszy chiński łazik marsjański ? Zhurong. Coś, co Stanom Zjednoczonym zajęło wiele lat i wiele misji kosmicznych, Chiny postanowiły i wykonały w ramach jednej misji kosmicznej.
https://www.pulskosmosu.pl/2022/01/01/zdjecie-tianwen-1-na-orbicie/

Chińska sonda Tianwen fotografuje samą siebie na orbicie wokół Marsa.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W nowy rok z rakietową nawigacją z Polski
2022-01-01. Grzegorz Jasiński
Inżynierowie z warszawskiego GMV Innovating Solutions wraz z partnerami, w tym Centrum Badań Kosmicznych PAN, opracowali odbiornik nawigacji satelitarnej (GNSS) przeznaczony dla szybko rozwijającego się światowego rynku mikro- i nanosatelitów. Urządzenie, które może znaleźć zastosowanie także w małych rakietach nośnych, przeszło już pomyślnie ostatnie testy naziemne i jest przygotowywane do testów na niskiej orbicie okołoziemskiej. Jak mówi RMF FM Paweł Wojtkiewicz z GMV są już pierwsi klienci zainteresowani komercyjnym wykorzystaniem tego urządzenia.
Odbiornik jest programowalny, jego serce to oprogramowanie, które może być tak naprawdę implementowane na dowolnym urządzeniu. W tej wersji nie ma sensu nawet mówienie o wadze samego odbiornika, gdyż to oprogramowanie można zainstalować na niemalże dowolnym procesorze czy dowolnym komputerze, który jest integralną częścią satelity bądź rakiety. Tak więc waga - mówiąc w skrócie - nie ma dla nas znaczenia - opowiada w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Grzegorzem Jasińskim Paweł Wojtkiewicz, dyrektor ds. sektora kosmicznego w GMV Innovating Solutions.
Odbiornik jest kompatybilny z globalnymi systemami GPS i Galileo. Oferuje bardzo wysoką precyzję wyznaczania pozycji satelity na orbicie z dokładnością nawet do 2 m i jego prędkości z dokładnością do 0,01 m/s. Jednocześnie odbiornik pozwala na prowadzenie pomiarów w trybie ciągłym. To sprawia, że może być kluczowym elementem nowych rodzajów misji kosmicznych, takich jak loty w formacji, serwisowanie satelitów na orbicie czy przechwytywanie śmieci kosmicznych. Istotna jest możliwość taniej i szybkiej produkcji seryjnej.
Obie wersje odbiornika GNSS: dla satelitów i dla rakiet nośnych, przeszły pomyślnie fazę testów w laboratoriach Wojskowej Akademii Technicznej oraz w Centrum Analiz Geoprzestrzennych i Obliczeń Satelitarnych Politechniki Warszawskiej (CENAGIS), z którą GMV podpisało umowę o długofalowej współpracy. Odbiornik GNSS dla rakiet nośnych został już zintegrowany z awioniką rakiety nośnej Miura 1 i na jej pokładzie odbędzie się pierwszy test urządzenia w locie. Z kolei wersja odbiornika dla satelitów zostanie przetestowana podczas misji GOMX-5 Europejskiej Agencji Kosmicznej. GOMX-5 to satelita, który zostanie wystrzelony na orbitę okołoziemską w 2022 a na jego pokładzie znajdzie się szereg eksperymentów. Odbiornik GNSS, zaprojektowany i wyprodukowany w Polsce, będzie jednym z nich.
Grzegorz Jasiński, RMF FM: Dla jakiego typu satelitów i rakiet państwa odbiornik będzie przeznaczony?
Paweł Wojtkiewicz: Programowalny odbiornik GNSS jest przeznaczony dla małych rakiet tzw. mikrolouncherów oraz dla mikrosatelitów, czyli urządzeń mniejszych niż standardowe, duże satelity. Dla satelitów, które są mniejsze, mają niższą wagę, ale nie zawsze mają mniejsze możliwości niż duże urządzenia tego typu.
Jak zwykli śmiertelnicy mogą sobie to wyobrazić? Co to znaczy - mniejszy satelita, nanosatelita? Ile kilogramów, jakie rozmiary?
Tak naprawdę mówimy tutaj o satelitach, które mają wagę 50-100 kg - tego typu urządzenia mogą korzystać z tego odbiornika. Oczywiście, pewnie w przyszłości, w trakcie, gdy będzie postępowała miniaturyzacja wszelkiego typu urządzeń, tzw. hardware'u, tego typu rozwiązania będą mogły być stosowane także na o wiele mniejszych urządzeniach.
A sam odbiornik - ile waży, jakie ma rozmiary?
To jest dobre pytanie i odpowiedź na to pytanie znajduje się w samej nazwie odbiornika. Otóż jest to programowalny odbiornik, w zasadzie jego serce to oprogramowanie, które może być implementowane na dowolnym urządzeniu. I to jest właśnie innowacja, która występuje w tego typu odbiornikach. Możemy powiedzieć, że nie ma sensu mówienie o wadze samego odbiornika, gdyż jesteśmy w stanie zaimplementować to oprogramowanie na niemalże dowolnym procesorze czy dowolnym komputerze, który jest integralną częścią danego satelity, bądź też rakiety. Tak więc waga - mówiąc w skrócie - nie ma dla nas znaczenia.
Sami dobrze wiemy, jak urządzenia do nawigacji satelitarnej potrafią być małe. Mamy je w komórkach, a czasem mamy je w zegarkach. Jak rozumiem, państwa odbiornik będzie działał w oparciu o sieci satelitów nawigacyjnych. Z których może korzystać? Ze wszystkich?
Ta wersja odbiornika, którą teraz stworzyliśmy, korzysta z sygnału GNSS dwóch konstelacji: to jest Galileo oraz GPS. Pracujemy również nad wersjami odbiornika, które będą korzystały z pozostałych sygnałów. Jednak na dziś do wyznaczenia pozycji na orbicie wystarczają nam sygnały z tych dwóch konstelacji.
Do jakiej wysokości te wskazania nawigacyjne w oparciu o konstelacje satelitów są wiarygodne? Do jakiej wysokości możecie państwo zapewnić dostatecznie dobrą czułość tego urządzenia?
Ten typ odbiornika programowalnego, który stworzyliśmy, przeznaczony jest dla satelitów, które poruszają się na niskiej orbicie okołoziemskiej, czyli od wysokości mniej więcej 400 km, do wysokości 1500 km. W tym zakresie, na tych orbitach, ten odbiornik ma funkcjonować i wszystkie urządzenia, które poruszają się po orbitach na tych wysokościach mogą z niego korzystać.
Mówimy tutaj o wysokich prędkościach, bo w przypadku startu rakiety i wysłania satelity w przestrzeń kosmiczną, mamy do czynienia z bardzo dużym przyspieszeniem, potem prędkość poruszania się ich satelitów jest olbrzymia. W związku z tym, czy to urządzenie musi mieć jakieś szczególne własności, które pozwolą mu tak szybko zbierać dane, tak szybko je analizować?
Wszystko zależy od procesora, którym się posługujemy. My obecnie stosujemy procesory, które są do tego przystosowane, aby w szybki sposób obliczać te wszystkie dane, zbierane przez antenę GNSS. Sygnał, który dociera do odbiornika, jest opracowywany dość szybko. I tutaj po szeregu testów, które przeprowadzaliśmy także na urządzeniach u nas w kraju, wszystko wskazuje na to, że ten odbiornik będzie bardzo dobrze działał na orbicie i przy tych dużych prędkościach - podczas startu rakiety czy w czasie poruszania się satelity na orbicie wokół Ziemi - te dane będą prawidłowo zbierane i opracowywane.
Jeśli chodzi o postęp w porównaniu z urządzeniami, które do tej pory były dostępne, czy coś jeszcze poza samymi rozmiarami, a dokładnie - tak jak pan mówi - praktycznym brakiem dodatkowych rozmiarów, może pan wymienić? Jakie są jeszcze inne zalety tego urządzenia?
Główną zaletą jest to, że w opcji bazowej możemy mówić, że nie ma tych rozmiarów. Oczywiście jesteśmy w stanie - i tego typu rozwiązanie mamy, jest ono zaprojektowane - dostarczyć ten odbiornik razem z tzw. hardwarem, czyli jest część software'owa i hardware'owa. Wtedy taki odbiornik ma masę około 300 gramów. Ale tak naprawdę odbiornik może być zaimplementowany na dowolnej platformie, wtedy korzystamy z warstwy sprzętowej już istniejącej. Jest też pewnego typu innowacja i udogodnienie dla potencjalnych klientów, czy też użytkowników takiego odbiornika. Mogą oni, dzięki pracy naszych inżynierów, zaimplementować odbiornik na architekturze już istniejącej platformy.
Czy wykorzystuje się jakieś uniwersalne systemy operacyjne i oprogramowanie, czy np. użytkownik musi wpuścić państwa do swojego ekosystemu, swojego oprogramowania komputera? Tutaj nie ma żadnych problemów?
Rzeczywiście, na poziomie integracji naszego odbiornika z oprogramowaniem już istniejącym, musi to nastąpić w kilku etapach. Jednakże, na dziś, z tych prac, które wykonujemy, nie widzimy bardzo dużych problemów w zintegrowaniu naszego rozwiązania z innymi środowiskami, które już istnieją na danej platformie. Więc nasze rozwiązanie jest też uniwersalne i dość mocno elastyczne. Warto też powiedzieć, że nasz odbiornik, zaprojektowany przez inżynierów GMV w Polsce, już w przyszłym roku będzie umieszczony na orbicie na pokładzie satelity GOMX-5. Także w przyszłym roku, mam nadzieję, że już na początku, odbiornik zostanie przetestowany na pokładzie rakiety Miura 1, gdzie już w tym momencie jest zintegrowany z całą awioniką rakiety i czeka na start.
Właśnie o to chciałem zapytać, informujecie państwo o pomyślnie przeprowadzonych testach naziemnych, natomiast takim ostatecznym dowodem na to, że wszystko pracuje idealnie, będą testy na orbicie.
Będą dwa testy, już nie możemy się doczekać, żeby sprawdzić, jak odbiornik działa w środowisku, do którego został zaprogramowany. Oczywiście, tak, jak wcześniej było powiedziane, wszystkie testy naziemne się udały, także te wykonane w Polsce, na infrastrukturze badawczej dostępnej u nas w kraju. I, tak naprawdę - nie mogę zdradzać szczegółów -  ale od samego początku projektowaliśmy odbiornik GNSS jako urządzenie komercyjne. I mogę powiedzieć, że mamy już pierwszych klientów, którzy są zainteresowani tym odbiornikiem i, być może już w przyszłym roku, na samym początku, będziemy mogli powiedzieć, że odbiornik ma swojego pierwszego klienta, który będzie chciał umieścić go na swojej platformie sprzętowej.
A czy coś może pan powiedzieć na temat kosztów urządzenia i spodziewanego przez państwa zapotrzebowania na tego typu urządzenie w skali roku?
Odbiornik jest stworzony do tego, aby odpowiadać na potrzeby rynku kosmicznego, ale tego rynku kosmicznego nowego, tzw. New Space. Ten rynek charakteryzuje się tym, że w najbliższej przyszłości możemy spodziewać się ogromnego wzrostu ilości urządzeń, satelitów umieszczonych na orbicie, a co za tym idzie, możemy się spodziewać coraz większego zapotrzebowania na usługi wynoszenia satelitów na orbitę. W związku z tym, naszym docelowym klientem, dla tego typu rozwiązania, są producenci małych rakiet, producenci małych satelitów. Szacuje się, że przez następne 10 lat rynek producentów małych satelitów wzrośnie o ponad 200 proc. i osiągnie wartość około 35 miliardów dolarów. Oczywiście są to wartości bardzo duże. Będziemy zadowoleni, jeżeli, chociaż mały procent z tego dużego rynku, mały procent producentów platform satelitarnych będzie chciał skorzystać z odbiornika, który został stworzony przez firmę GMV.
Opracowanie:
Justyna Lasota-Krawczyk

Źródło:RMF

Odbiornik GNSS firmy GMV /GMV /Materiały prasowe

/GMV /Materiały prasowe
https://www.rmf24.pl/nauka/news-w-nowy-rok-z-rakietowa-nawigacja-z-polski,nId,5741941#crp_state=1

W nowy rok z rakietową nawigacją z Polski.jpg

W nowy rok z rakietową nawigacją z Polski2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcą przywrócić Plutonowi miano planety. Jeśli tak się stanie, będziemy mieć w Układzie Słonecznym 150 planet
2022-01-01/Maciej Gajewski
Ponad 1,5 dekady temu Międzynarodowa Unia Astronomiczna przeklasyfikowała Plutona z planety na planetę karłowatą. Teraz uczeni rozważają cofnięcie tej decyzji. Jest jednak jeden haczyk.
W 2006 r. MUA ogłosiła światu, że według jej obserwacji Pluton nie oczyścił swojej orbity z innych obiektów, a więc nie może być klasyfikowany jako planeta. Zdecydowano więc, że to ciało niebieskie nie może być klasyfikowane jako planeta, jak do tej pory. Od tego czasu Pluton jest określany jako planeta karłowata, zaś najodleglejszą planetą Układu Słonecznego od Słońca stał się Neptun.
Decyzja Międzynarodowej Unii Astronomicznej wynika z ustanowionych trzech kryteriów, jakie mają decydować o zaklasyfikowaniu ciała niebieskiego jako planety. Są to:
?    Ciało niebieskie ma krążyć wokół gwiazdy i nie być satelitą innego ciała niebieskiego
?    Ciało niebieskie ma mieć zaokrąglony kształt w wyniku działania jego grawitacji
?    Cało niebieskie ma oczyszczać za pomocą własnej grawitacji swoje otoczenie z innych obiektów orbitujących w pobliżu.
Mimo że Pluton nie spełnia ostatniego z kryteriów, wielu było rozczarowanych decyzją MUA. W tym szef NASA. Jest całkiem możliwe, że fani Plutona będą mieli powody do świętowania. Choć jest pewien efekt uboczny zmiany definicji planety, dzięki której Pluton znów wróciłby do swojego planetarnego statusu.
Pluton jako planeta Układu Słonecznego. Dołączyłby do reszty, wraz z podobnymi mu ciałami niebieskimi.
Grupa amerykańskich uczonych przedstawiła na forum naukowym argumenty za zmianą klasyfikacji. Konkretniej dowody na to, że dopasowanie taksonomiczne do złożoności geologicznej jest najbardziej użyteczną taksonomią naukową dla planet. To właśnie ta złożoność planet pierwotnych i wtórnych jest kluczową częścią łańcucha początków życia w kosmosie. To by oznaczało, że Pluton mógłby znów zyskać status planety. Sęk w tym, że nie on jeden.
Jeżeli propozycja uczonych zostałaby przyjęta przez MUA, Układ Słoneczny według nowoprzyjętej definicji miałby się składać z ponad 150 planet. Należałoby bowiem zaliczyć do nich planety karłowate, a także satelity - w tym ziemski Księżyc, będący o około 30 proc. większy od Plutona. Wkuwanie się na szkolną fizykę wszystkich planet na pamięć stałoby się nieco bardziej kłopotliwe.
Pluton to relatywnie świeże odkrycie astronomiczne.
Pluton został odkryty w 1930 r. przez amerykańskiego astronoma Clyde?a Tombaugha. Należy do szerszej grupy obiektów transneptunowych. Płaszczyzna, po której się porusza, jest mocno nachylona do płaszczyzny ekliptyki, z silnie ekscentryczną orbitą, która częściowo przebiega bliżej Słońca niż orbita Neptuna. Plutona obiega co najmniej pięć księżyców, z których jeden, Charon, ma tylko o połowę mniejszą średnicę od niego.

https://spidersweb.pl/2022/01/pluton-znowu-planeta-zmiana-klasyfikacji.html

Chcą przywrócić Plutonowi miano planety. Jeśli tak się stanie, będziemy mieć w Układzie Słonecznym 150 planet.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowa cena prenumeraty Uranii od 1 stycznia 2022 r.
2022-01-01.
O 1 stycznia 2022 r. obowiązuje nowa cena prenumeraty Uranii (96 zł). Podwyżka jest spowodowana coraz wyższą inflacją w Polsce, kosmicznie rosnącymi cenami papieru (i tym samym druku), podwyżką opłat pocztowych.
Osoby, które mają trwające aktualnie prenumeraty Uranii - wykupiły/przedłużyły je przed 1.01.2022 r. - nie muszą nic dopłacać.
Drodzy Czytelnicy! Niestety związany z pandemią kryzys, a przede wszystkim skutki inflacji, nie ominęły ?Uranii?. Tuż przed drukiem Kalendarzy Astronomicznych na rok 2022 (dodatek do numeru 6/2021), z przerażeniem dowiedzieliśmy się, że w całej Europie nagle brakuje papieru i jego ceny wzrosły co najmniej o 80%. I to pewnie nie koniec.
Ze szczególną przykrością wobec naszych Czytelników, ale i troską o przetrwanie czasopisma, jesteśmy zmuszeni od 1 stycznia 2022 r. podnieść ceny ?Uranii?. Robimy to w stopniu minimalnym, na granicy opłacalności i bez gwarancji, że to ostatnia podwyżka w przyszłym roku. Jest ona dla nas szczególnie niefortunna, że przypada w roku 100-lecia wydawania ?Uranii? drukiem, kiedy to liczyliśmy na dalszy rozwój i wzrost objętości naszego magazynu.
Od blisko 10 lat dwumiesięcznik ?Urania? nie ma żadnych dotacji wydawniczych i utrzymuje się samodzielnie. Płacimy skromne honoraria autorom zamówionych materiałów i redaktorom za ich opracowanie. Dalsza przyszłość ?Uranii? jest więc w rękach i portfelach naszych Czytelników! Zamawiajcie prenumeraty! Kupujcie nas w EMPiK ach i kioskach! Namawiajcie do lektury i zakupu swoich znajomych i przyjaciół!
Nowa cena pojedynczego numeru Uranii od 6/2021: 18,90 zł
Nowe ceny poszczególnych rodzajów prenumeraty od 1.01.2022 r.:
- prenumerata roczna (6 numerów) - 96 zł
- prenumerata przedłużona (12 numerów) - 192 zł
- prenumerata zagraniczna - dwukrotna cena prenumeraty krajowej
- prenumerata dla członków PTMA - 80 zł
- prenumerata szkolna (dla szkół i nauczycieli) - 80 zł
Przy wykupieniu prenumeraty rocznej oszczędza się 17,40 zł w stosunku do kupowania pojedynczych numerów (cena numeru w prenumeracie to 16 zł, a w kiosku kosztuje 18,90 zł). Wykupienie chroni też przed skutkami ewentualnych podwyżek (nie trzeba dopłacać, jeśli w trakcie trwającej prenumeraty nastąpi zmiana ceny czasopisma). W tym kontekście szczególnie polecamy "prenumeratę przedłużoną".
Szczęśliwego Nowego Roku!
Maciej Mikołajewski
Redaktor Naczelny
dwumiesięcznika "Urania - Postępy Astronomii"
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/nowa-cena-prenumeraty-uranii

Nowa cena prenumeraty Uranii od 1 stycznia 2022 r..jpg

 

Edytowane przez Paweł Baran
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chińska sonda Tianwen fotografuje samą siebie na orbicie wokół Marsa
2022-01-01. Radek Kosarzycki
Przyznam, że takiego czegoś jeszcze nie widziałem. Być może jakaś inna sonda kosmiczna już to kiedyś zrobiła, ale ja takiego przypadku nie pamiętam.
Pierwsza w historii chińska sonda marsjańska Tianwen-1, która od ponad pół roku znajduje się na orbicie wokół Marsa wypuściła ostatnio ze swojego pokładu miniaturową sondę, której głównym zadaniem było wykonanie zdjęcia sondy Tianwen-1 na tle tarczy Marsa.
Dzięki temu w końcu mamy zdjęcie sondy krążącej wokół Marsa, przy którym nie musimy irytować się gdy ktoś nas zapyta
Ciekawe, kto zrobił zdjęcie tej sondzie?
Odpowiedź zresztą widać na drugim z poniższych tweetów. To animacja wykonana ze zdjęć zrobionych przez sondę Tianwen. Widać na niej jak kamera oddala się od pokładu sondy Tianwen-1.
Misja sondy Tianwen-1 to niezwykle udany projekt. Jakby nie patrzeć jest to pierwsza chińska sonda marsjańska, która nie tylko doleciała i prawidłowo weszła na orbitę wokół Marsa, ale także wysłała na powierzchnię Marsa lądownik zawierający pierwszy chiński łazik marsjański ? Zhurong. Coś, co Stanom Zjednoczonym zajęło wiele lat i wiele misji kosmicznych, Chiny postanowiły i wykonały w ramach jednej misji kosmicznej.

https://www.pulskosmosu.pl/2022/01/01/zdjecie-tianwen-1-na-orbicie/

Chińska sonda Tianwen fotografuje samą siebie na orbicie wokół Marsa.jpg

Chińska sonda Tianwen fotografuje samą siebie na orbicie wokół Marsa2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naukowcy odkrywają soczewkowanie plazmy w pulsarze typu czarna wdowa
2022-01-02.
Korzystając z radioteleskopu FAST zespół badawczy odkrył zjawisko soczewkowania plazmy w pulsarze PSR J1720-0533 typu czarna wdowa.
Układy typu czarna wdowa składają się z małomasywnej gwiazdy towarzyszącej na ciasnej orbicie i pulsara milisekundowego. Charakteryzują się one ablacją towarzysza przez emisję z pulsara. Obiekty tego typu dają cenne możliwości badania właściwości gwiazd towarzyszących w warunkach intensywnego napromieniowania.

W tym badaniu naukowcy odkryli, że emisja PSR J1720-0533 podczas wchodzenia w zaćmienie wykazuje kwazi-okresowe modulacje, które mogą być wywołane soczewkowaniem plazmy.

Analizując zjawisko soczewkowania, naukowcy doszli do wniosku, że maksymalne powiększenie soczewki wynosi 1,6, co odpowiada rozmiarom soczewki rzędu dziesiątek kilometrów. Odkrycie zjawiska soczewkowania plazmy w PSR J1720-0533 demonstruje związek pomiędzy pomiarem dyspersji a soczewkowaniem.

Co więcej, naukowcy zbadali profile polaryzacji w pobliżu zaćmienia PSR J1720-0533 i stwierdzili, że liniowa polaryzacja emisji zniknęła zanim pomiar dyspersji wykazał znaczące zmiany. Zjawisko to dostarcza silnych dowodów na istnienie znaczącego pola magnetycznego u towarzysza.

Wyniki te sugerują, że pola magnetyczne odgrywają ważną rolę w mechanizmie zaćmiewania pulsarów typu czarna wdowa.

Ponadto, badacze oszacowali tempo utraty masy towarzysza na 10-12 mas Słońca na rok i spekulowali, że towarzysz ulegnie całkowitemu zniszczeniu w ciągu 1010 lat.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
CAS

Urania
Wizja artystyczna pulsara milisekundowego i jego towarzysza. Pulsar (niebieski) pożera materię ze swojego nadętego towarzysza, zwiększając tempo swojej rotacji. Źródło: European Space Agency & Francesco Ferraro (Bologna Astronomical Observatory).
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2022/01/naukowcy-odkrywaja-soczewkowanie-plazmy.html

 

Naukowcy odkrywają soczewkowanie plazmy w pulsarze typu czarna wdowa.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co nas czeka w kosmosie w 2022 roku?
2022-01-02.
W 2021 roku działo się w astronautyce bardzo dużo. Podobnie powinno być w nowym roku. Wreszcie wystartuje europejski łazik marsjański, swój pierwszy lot wykona amerykańska rakieta księżycowa SLS, dostaniemy pierwsze zdjęcia z Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba, a Chiny ukończą budowę swojej załogowej stacji kosmicznej. W niniejszym artykule przeczytacie na co warto czekać w 2022 roku z kosmicznego punktu widzenia!
Turystyczna misja Axiom-1 do ISS (28 lutego)
Firma SpaceX wykonała w 2021 roku pierwszą w pełni cywilną misję na niską orbitę okołoziemską Inspiration4. W 2022 roku wykona razem z firmą Axiom podobny lot, z tym że turyści polecą do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Misja o oznaczeniu Axiom-1 wystartuje 28 lutego na rakiecie Falcon 9. Na pokładzie statku Crew Dragon znajdą się: były astronauta NASA Michael López-Alegría, Larry Connor, Mark Pathy oraz Eytan Stibbe. Jesienią 2022 r. planowana jest następna taka misja - Axiom-2.

Pierwszy start rakiety SLS z misją księżycową Artemis 1 (marzec 2022)
W ubiegłym roku zapowiadaliśmy pierwszy start superciężkiej rakiety SLS. Lot opóźnił się kolejny raz, jednak teraz jesteśmy już prawie pewni, że nastąpi w 2022 r. Mierząca ponad 100 m rakieta Space Launch System (SLS) została już złożona. W marcu 2022 r. wystartuje z kosmodromu Kennedy Space Center wynosząc w kierunku księżyca statek Orion. Będzie to bezzałogowa misja Artemis 1 - pierwsza i ostatnia przed załogowym oblotem Księżyca, który ma zostać wykonany w 2023 roku. W ramach programu Artemis, już podczas 3. misji w 2025 planowane jest ponowne lądowanie człowieka na Księżycu. Zanim te plany uda się zrealizować, musi powieść się pierwszy lot rakiety.
Pierwszy lot orbitalny systemu Super Heavy - Starship (marzec 2022)
W 2021 roku pasjonowaliśmy się spektakularnymi testami rakiety Starship firmy SpaceX. W końcu 3 marca 2021 r. udało się wykonać lot na wysokość kilkunastu kilometrów, powrót i miękkie lądowanie systemu. Później lotów już nie było. Chociaż początkowo planowano jeszcze wykonać pierwszą próbę orbitalną w drugiej połowie minionego roku, to większość czasu poświęcono na budowę pierwszych pełnych egzemplarzy dolnego stopnia rakiety Super Heavy oraz rozbudowę kompleksu startowego, wraz ze stanowiskiem do lotów orbitalnych i powrotu rakiet.
Pierwszy orbitalny lot całego zestawu Super Heavy - Starship odbędzie się najwcześniej w marcu 2022 r., po pozytywnej ocenie środowiskowej przez federację lotnictwa FAA.
Start lądownika księżycowego Nova-C firmy Intuitive Machines (Q1 2022)
W 2022 roku doczekamy się pierwszych lotów programu CLPS (Commercial Lunar Payload Services), w którym prywatne firmy budują lądowniki księżycowe i świadczą usługę dostarczenia ładunków na powierzchnię Księżyca dla NASA. Pierwszą taką misją będzie lot lądownika Nova-C firmy Intuitive Machines na rakiecie Falcon 9 w pierwszym kwartale 2022 roku. Lot ten miał początkowo odbyć się jeszcze w ubiegłym roku, ale został opóźniony przez operatora rakiety, firmę SpaceX.
Nova-C spróbuje wylądować w Mare Serenitatis (Morze Jasności). Na pokładzie lądownika znajdzie się 5 ładunków od NASA oraz kilka dodatkowych ładunków komercyjnych.

Debiut rakiety H3 (Q1 2022)
Ten wpis musimy przekopiować z ubiegłorocznej zapowiedzi. Rakieta H3 miała wystartować po raz pierwszy w 2021 r. Debiut został jednak po raz kolejny przełożony. H3 (H-III) to następca obecnie stosowanej w Japonii rakiety H-II. Nowa konstrukcja ma umożliwić wynoszenie ładunków do prawie 8 t na niską orbitę okołoziemską. Rakieta ma być znacząco tańsza od swojego poprzednika i ma być oferowana dla klientów w cenie około 50 mln dolarów (czyli ponad dwa razy mniej od H-II).

Powtórka bezzałogowego testu statku Starliner do ISS (maj 2022)
W 2022 roku czeka nas ciąg dalszy telenoweli związanej z problemami Boeinga w budowie statku załogowego Starliner przeznaczonego do lotów do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej dla NASA. W 2019 r. przeprowadzono demonstracyjny lot bezzałogowy statku. Nie skończył się on jednak powodzeniem. Z powodu błędów oprogramowania statek zmarnował dużo paliwa i nie poleciał do ISS. Po osiągnięciu orbity, został sprowadzony awaryjnie na Ziemię. Bezzałogowy lot Starlinera miał zostać powtórzony.
Wydawało się, że poprawkowa misja odbędzie się w 2021 roku. Tak się jednak nie stało, moduł napędowy statku został uszkodzony jeszcze przed lotem i wyjaśnianie przyczyn awarii zajęło wiele miesięcy. Teraz celem Boeinga jest start misji OFT-2 w maju 2022 r. Wiele zależeć będzie jednak od gotowości statku i harmonogramu działania Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Po misji bezzałogowej Boeing będzie musiał jeszcze przeprowadzić jeden test z astronautami na pokładzie. Jeśli lot OFT-2 się powiedzie, to pierwszego lotu załogowego Starlinera możemy się spodziewać jeszcze w tym roku.
Debiut rakiety Vulcan z komercyjnym lądownikiem księżycowym firmy Astrobotic Technology (2022)
Według oficjalnych informacji w 2022 r. powinien zostać przeprowadzony debiutancki start rakiety Vulcan konsorcjum United Launch Alliance. Vulcan ma zastąpić rakiety Atlas V oraz Delta IV Heavy, które są obecnie wykorzystywane przez ULA do misji orbitalnych. W pierwszym locie zostanie wyniesiony w kierunku Księżyca lądownik Peregrine firmy Astrobotic Technology. Peregrine to kolejny z komercyjnych lądowników księżycowych budowanych dla NASA w ramach programu CLPS. Na jego pokładzie polecą wybrane przez agencje ładunki oraz pierwszy japoński łazik księżycowy Yaoki.

Pierwsza misja towarowa do ISS miniwahadłowca Dream Chaser (Q2)
Firma Sierra Nevada Corporation od wielu lat rozwija system miniwahadłowca kosmicznego. W ramach kontraktu z NASA na dostawę towaru do stacji, statek o nazwie Dream Chaser ma dostarczać do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej zaopatrzenie i sprzęt naukowy. Jeżeli dojdzie do debiutu rakiety Vulcan w tym roku, w jej drugim locie powinna zostać przeprowadzona misja demonstracyjna miniwahadłowca Dream Chaser, po której - jeśli się powiedzie - firma otrzyma kontrakt na 6 misji w latach 2022 - 2026. Miniwadłowiec Dream Chaser będzie wynoszony na orbitę przez rakietę Vulcan.

Pierwsze zdjęcia z Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba (lipiec 2022)
W grudniu oglądaliśmy historyczny start Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba. Nowe wielkie obserwatorium astronomiczne jest w drodze do swojej docelowej orbity i trwa skomplikowany proces jego rozkładania. Po rozłożeniu i kalibracji systemu optycznego teleskopu powinien on rozpocząć wykonywanie pierwszych obserwacji naukowych. Zespół misji zapowiada opublikowanie pierwszych obrazów z teleskopu w lipcu.
Powrót Rosji na Księżyc - start lądownika Łuna 25 (lipiec 2022)
Rosja chce po 45 latach powrócić do eksploracji Księżyca. Ostatni lądownik Łuna 24 wykonał misję w 1976 roku. Łuna 25 miała startować jeszcze w 2021 roku, ale podczas testów naziemnych znaleziono poważne problemy w oprogramowaniu odpowiedzialnym za wykonywanie miękkiego lądowania sondy. Obecnie start sondy na rakiecie Sojuz 2.1b z kosmodromu Wostocznyj planowany jest na lipiec 2022 r. Jeżeli misja się powiedzie w planowanym terminie Łuna 25 stanie się pierwszą sondą, która wylądowała w okolicy bieguna południowego Księżyca - miejscu planowanych lotów załogowych amerykańskiego programu Artemis.

Start sondy Psyche do asteroidy 16 Psyche (1 sierpnia)
1 sierpnia 2022 r. rakieta Falcon Heavy wyśle w drogę do planetoidy Psyche sondę o tej samej nazwie. Amerykański statek zbada planetoidę klasy M, która jest bogata w żelazo i nikiel. Naukowcy uważają, że tego typu planetoidy to pozostałości po wczesnych protoplanetach (które w wyniku zderzeń pozbawione zostały płaszcza i skorupy). Wiedza o nich może dużo powiedzieć o podstawowych blokach z jakich uformowany został Układ Słoneczny.

Start europejskiego łazika marsjańskiego ExoMars (20 września)
Wreszcie w 2022 roku powinniśmy doczekać startu europejskiego łazika marsjańskiego Rosalind Franklin. Łazik zostanie postawiony na powierzchni Czerwonej Planety w 2023 roku przez rosyjską platformę Kazachok. Jeszcze niedawno misję tę określano mianem ExoMars 2020, gdyż miała startować w tym samym oknie startowym co amerykański łazik Perseverance, chińska misja Tianwen-1 i arabska al-Amal. Tak się jednak nie stało. Pandemia koronawirusa i problemy z systemem spadochronowym spowodowały nie pierwsze opóźnienie.

Dalsze badania sondy Juno z przelotem obok księżyca Europa (29 września)
Od 2016 roku trwają badania Jowisza przez amerykański statek Juno. Misja miała się zakończyć spłonięciem w atmosferze planety w lipcu 2021 r. Tak się jednak nie stało, bo znalazł się budżet na kontynuowanie misji. Teraz Juno skupia się na badaniu księżyców galileuszowych. Pod koniec września 2022 r. statek przeleci w odległości zaledwie 355 km od powierzchni Europy.
Celowe zderzenie sondy DART z księżycem planetoidy Didymos (2 października)
2 października 2022 r. sonda DART zderzy się z księżycem Dimorphos, krążącym wokół planetoidy Didymos. Zderzenie to będzie celowe - przetestowany zostanie sposób zmiany trajektorii planetoidy na wypadek, gdyby kiedyś była potrzeba modyfikacji w ten sposób orbity jakiegoś obiektu zagrażającego Ziemi. Sonda DART wystartowała w listopadzie 2021 r. na rakiecie Falcon 9.

Pierwszy bliski przelot obok Ziemi sondy Lucy (16 października)
16 października 2021 r. rakieta Atlas V wystrzeliła sondę NASA Lucy. Jej celem są planetoidy trojańskie Jowisza - swoiste wehikuły czasu ? obiekty, które są prawdopodobnie resztkami pozostałymi z formacji gazowych olbrzymów. Są one położone w obrębie orbity Jowisza wokół Słońca, po jego obu stronach w punktach libracyjnych L4 i L5 układu Słońce ? Jowisz. Są to te miejsca na orbicie wokółsłonecznej, w których balansuje się oddziaływanie grawitacyjne Jowisza i Słońca. To pierwsza misja, która odwiedzi tego typu obiekty. Droga do planetoid trojańskich jest bardzo długa... Najpierw sonda odwiedzi planetoidę z pasa głównego planetoid między orbitami Marsa i Jowisza. W tym roku statek powróci na chwilę w pobliże Ziemi - przeleci blisko naszej planety, korzystając z jej pola grawitacyjnego, by przyspieszyć swoją podróż.

Test indyjskiego statku załogowego Gaganyaan (Q3)
Indie mają ambicje, by stać się czwartym państwem, które ma własny kosmiczny system załogowy. W 2022 roku po latach opóźnień powinniśmy się doczekać pierwszych testów indyjskiego statku załogowego Gaganyaan. Pierwsze dwie misje mają być bez astronautów na pokładzie. Jeżeli się powiodą, to Indie chcą wysłać pierwszego indyjskiego astronautę na orbitę w 2023 r.
 
Ponowna próba lądowania Indii na Księżycu (Q3)
We wrześniu 2019 r. Indie pierwszy raz próbowały wylądować na Księżycu. Ich lądownik Chandrayaan 2 miał awarię w ostatniej fazie zniżania i utracono z nim kontakt. W 2022 r. ponowią próbę z podobną sondą Chandrayaan 3. Tym razem misja będzie się składać jedynie z lądownika i niewielkiego łazika, bez orbitera, który towarzyszył poprzedniej próbie.

Debiut rakiety Ariane 6 (Q3)
W 3. kwartale 2022 r. z kosmodromu Kourou w Gujanie Francuskiej po raz pierwszy wystartuje rakieta Ariane 6. Ariane 6 to następca europejskiego ciężkiego systemu nośnego Ariane 5, który od lat 90. był głównym sposobem na wysyłanie przez Europę dużych satelitów. Ariane 6 ma obniżyć koszty wysyłania ładunków przez Europę i umożliwić większą liczbę startów w roku.

Start pierwszej górniczej misji księżycowej PRIME-1 (grudzień 2022)
Pod koniec 2022 r. firma Intuitive Machines wyśle jeszcze drugi lądownik na powierzchnię Księżyca. W ramach kontraktu z NASA w okolice bieguna południowego naszego naturalnego satelity poleci sonda PRIME-1. Jej zadaniem będzie test technologii pozyskiwania lodu wodnego z powierzchni. Ładunki do tej misji polecą na lądowniku NOVA-C.
Ukończenie budowy chińskiej stacji kosmicznej (cały 2022)
Chiny w 2021 roku zapoczątkowały swoją stałą obecność załogową na orbicie okołoziemskiej. W kwietniu wysłany został pierwszy moduł Tianhe chińskiej stacji kosmicznej Tiangong. Obecnie na pokładzie stacji znajduje się już druga załoga. W 2022 roku w planach jest wysłanie kolejnych dwóch modułów Wentian i Mingtian, przeznaczonych do prowadzenia badań na pokładzie stacji. Do stacji Tiangong polecą też kolejne dwie załogi.

Debiut rakiety New Glenn (Q4)
Mamy nadzieję, że w 2022 r. odbędzie się też pierwszy lot ciężkiej rakiety New Glenn firmy Blue Origin. Założone przez Jeffa Bezosa przedsiębiorstwo zaczęło w 2021 roku realizować turystyczne loty suborbitalne swoją niewielką jednostopniową rakietą New Shepard. Plany ma jednak znacznie ambitniejsze. Od wielu lat rozwija system New Glenn, który ma dolny stopień wielokrotnego użytku i jest w stanie wynieść do 45 t na niską orbitę okołoziemską. Debiut rakiety był jednak już wielokrotnie przekładany i obecne plany startu w ostatnim kwartale tego roku trzeba traktować z rezerwą.

 
Opracował: Rafał Grabiański
Pierwsza złożona rakieta SLS. Źródło: NASA.
System Super Heavy - Starship po próbnym połączeniu na budowanej platformie startowej. Z boku innny egzemplarz stopnia Super Heavy. Źródło: SpaceX.

Starliner na rakiecie Atlas V przed planowanym startem misji OFT-2 w 2021 roku. Źródło: NASA/Joel Kowsky.

Ganimedes zarejestrowany przez sondę Juno. Źródło: NASA/JHUAPL/SWRI.

Wizja artystyczna lądownika NOVA-C na powierzchni Księżyca. Źródło: Intuitive Machines.

https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/co-nas-czeka-w-kosmosie-w-2022-roku

Co nas czeka w kosmosie w 2022 roku.jpg

Co nas czeka w kosmosie w 2022 roku2.jpg

Co nas czeka w kosmosie w 2022 roku3.jpg

Co nas czeka w kosmosie w 2022 roku4.jpg

Co nas czeka w kosmosie w 2022 roku5.jpg

Co nas czeka w kosmosie w 2022 roku6.jpg

Co nas czeka w kosmosie w 2022 roku7.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W kosmicznym obiektywie: Worek Węgla
2022-01-02. Anna Wizerkaniuk
Mgławica Caldwell 99 lub inaczej Worek Węgla to przykład ciemnej mgławicy, będącej chmurą zimnego gazu i pyłu. Duża ilość cząsteczek w tym obłoku jest pokryta zamarzniętymi: wodą, azotem czy tlenkiem węgla. Takie bardzo gęste zbiorowisko cząsteczek pyłu powoduje, że prawie całe światło widzialne, pochodzące od gwiazd położonych za mgławicą Caldwell 99, zostaje zatrzymane i nie dociera do Ziemi. W 1970 r. oszacowano, że Worek Węgla ma jasność na poziomie 10% jasności Drogi Mlecznej, która otacza mgławicę. Znaczna różnica w jasności jak i jej rozmiary (zajmuje obszar szerszy od Księżyca w pełni) sprawia, że można obserwować ją nieuzbrojonym okiem. Niestety nie zobaczymy jej z Polski, gdyż Worek Węgla znajduje się w gwiazdozbiorze Krzyż Południa.
Na powyższym zdjęciu widoczny jest mały wycinek mgławicy Worek Węgla, obejmujący mgławicę protoplanetarną, która jest etapem przejściowym, w którym gwiazda centralna, będąca u schyłku swojego życia, odrzuca otoczkę wodorową i zaczyna zwiększać swoją temperaturę. Kiedy po kilku tysiącach lat gwiazda osiągnie temperaturę ok. 30 tysięcy Kelwinów, będzie w stanie zamienić otaczającą ją mgławicę protoplanetarną w mgławicę planetarną.
Źródła:
ESO: A Cosmic Sackful of Black Coal (dostęp 02.01.2022), NASA: Observing a Dark Nebula (dostęp 02.01.2022)

Źródło: NASA, ESA i R. Sahai (Jet Propulsion Laboratory); Processing: Gladys Kober (NASA/Catholic University of America)

https://astronet.pl/wszechswiat/w-kosmicznym-obiektywie-worek-wegla/

W kosmicznym obiektywie Worek Węgla.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Życie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej wydłużone!
2022-01-02. Radek Kosarzycki
Administracja prezydenta Joe Bidena zdecydowała o wydłużeniu działania Międzynarodowej Stacji Kosmicznej co najmniej do 2030 roku. To bardzo dobra, ale też chyba jedyna możliwa decyzja.
O decyzji poinformował w piątek Bill Nelson, obecny administrator NASA. To pierwsza taka deklaracja, która niejako kończy przedłużający się okres niepewności co do przyszłości stacji kosmicznej. Pierwotnie stacja miała działać do końca 2024 r., ale od dawna mówiło się o możliwym przedłużeniu jej funkcjonowania do 2028 roku.
Aktualnie sytuacja na orbicie wygląda tak, że Amerykanie, we współpracy z Europejską Agencją Kosmiczną ESA, Japońską Agencją Kosmiczną JAXA oraz Rosyjską Agencją Kosmiczną Roskosmos od dwóch dekad działają wspólnie na pokładzie ISS. Od marca 2021 r. w przestrzeni kosmicznej znajduje się także druga, chińska stacja kosmiczna Tiangong. Gdyby zatem Amerykanie zrezygnowali z dalszego utrzymywania stacji kosmicznej i ISS zostałaby ?zrzucona? w ziemską atmosferę, na orbicie znajdowałaby się jedynie chińska stacja kosmiczna, z której Amerykanie nie mogliby korzystać.
Zważając na fakt, że jak na razie nie ma żadnych szans na szybkie powstanie nowej amerykańskiej stacji kosmicznej, Amerykanie mogli jedynie przedłużyć działanie ISS. Warto tutaj wspomnieć, że kilka tygodni temu NASA rozdzieliła środki finansowe na kilka firm, które aktualnie mają za zadanie przygotować projekt nowej prywatnej stacji kosmicznej. Do czasu jednak rozstrzygnięcia projektu i przydzielenia finansowania na budowę nowej stacji i w końcu na zbudowanie funkcjonującej stacji trzeba będzie jeszcze poczekać. Zapewne do tego czasu Amerykanie będą zmuszeni utrzymywać ISS na orbicie.
Europejska Agencja Kosmiczna zapewne także przyklaśnie takiemu wydłużeniu funkcjonowania stacji. Niepewna jest jednak decyzja Rosji, która od kilku lat deklaruje chęć wycofania się ze stacji kosmicznej. Z drugiej strony czyny Rosjan mówią coś innego ? wszak to w 2021 r. po kilkunastu latach opóźnienia Rosjanie wysłali do stacji moduł Nauka, a kilka miesięcy później także moduł Priczal, który będzie służył za port dla kilku kolejnych statków.
Na deklarację Rosji przyjdzie zapewne jeszcze trochę poczekać.
Tak powstała Międzynarodowa Stacja Kosmiczna [Superkonstrukcje]
https://www.youtube.com/watch?v=jmi0wxZd_pg

https://www.pulskosmosu.pl/2022/01/02/zycie-miedzynarodowej-stacji-kosmicznej-wydluzone/

Życie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej wydłużone.jpg

Życie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej wydłużone2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uff, udało się. Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba rozwinął osłonę przeciwsłoneczną, poszło jak z płatka
2022-01-02. Maciej Gajewski
To miało prawo się nie udać. Inżynierowie nadzorujący uruchamianie Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba mieli podwójny powód do świętowania w sylwestrową noc. Osłona przeciwsłoneczna jest już rozwinięta.
Osłona przeciwsłoneczna Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba mierzy 21,2 m x 14,2 m. 31 grudnia przypadł czas jej rozwinięcia, wedle harmonogramu misji. To newralgiczny element misji. Gdyby coś poszło nie tak, warte 10 mld dol. obserwatorium stałoby się nieużywalne. Na szczęście procedura odbyła się bez niespodziewanych zdarzeń.
Osłona przeciwsłoneczna, jak nazwa sugeruje, chroni teleskop przed działaniem słońca. Jego urządzenia pomiarowe mają wykrywać ślady ciepła z najodleglejszych krańców obserwowalnego wszechświata. Zostały zaprojektowane tak, by móc funkcjonować w mroźnej kosmicznej próżni. Gdyby osłona uległa awarii, dane z tych instrumentów nie byłyby warte funta kłaków.
Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba na razie bez wpadek. Osłona przeciwsłoneczna już działa.
Moduł osłony przeciwsłonecznej teleskopu zawiera 140 mechanizmów zwalniających, około 70 zespołów zawiasów, osiem silników rozmieszczania, łożyska, sprężyny, koła zębate, około 400 kół pasowych i 90 kabli o łącznej długości około 400 metrów. Rozwinięcie takiej osłony na orbicie nie jest więc błahą procedurą.
Kolejnym etapem uruchamiania teleskopu jest uruchomienie drugiego lustra i tego głównego, które ma szerokość 6,5 m. NASA spodziewa się zakończenia tej operacji w okolicach 7 stycznia. To będzie zarazem ostatni etap uruchamiania teleskopu. Kolejnym będzie uruchomienie silników i umieszczenie go na właściwej orbicie, 1,5 mln kilometrów od powierzchni Ziemi. Następnie 18 elementów głównego lustra teleskopu będzie musiało zostać odpowiednio skalibrowane. Pełne uruchomienie teleskopy planowane jest na lato bieżącego roku.
Czytaj też:
?    Chcą przywrócić Plutonowi miano planety. Jeśli tak się stanie, będziemy mieć w Układzie Słonecznym 150 planet
?    W 1/10 sekundy wyzwolił tyle energii, ile Słońce w 100 tys. lat. Taki magnetar to niezwykle rzadkie zjawisko
?    Kanibalizm w przestrzeni kosmicznej. To realne zagrożenie
https://spidersweb.pl/2022/01/kosmiczny-teleskop-jamesa-webba-oslona-przeciwsloneczna.html

Uff, udało się. Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba rozwinął osłonę przeciwsłoneczną, poszło jak z płatka.jpg

Uff, udało się. Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba rozwinął osłonę przeciwsłoneczną, poszło jak z płatka2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Maksimum meteorów z roju Kwadrantydów 2022 - Noc z 3/4 stycznia
2022-01-02. Andrze
Początek roku wita miłośników astronomii jednym z ciekawszych zjawisk na nocnym niebie. W nocy z 3 na 4 stycznia będziemy mieli okazję do podziwiania maksimum meteorów z roju Kwadrantydów. Aktywność tego roju należy do bardzo wysokich - w ciągu godziny możemy zaobserwować teoretycznie nawet do ~100 obiektów. Kwadrantydy będą widoczne na niebie do 7 stycznia. Jednak z każdym kolejnym dniem po maksimum aktywność będzie znacząco mniejsza.
Nazwa roju Kwadrantydów pochodzi od nieistniejącego już gwiazdozbioru Kwadrantu Ściennego. Obiektem macierzystym tego roju jest planetoida 196256 2003 EH1 należąca do grupy Amora. Odkrycia planetoidy dokonano 6 marca 2003 roku w ramach programu LONEOS zajmującego się poszukiwaniem planetoid i komet mogących zagrozić Ziemi. Do ciekawostek należy fakt, że meteory pochodzące z roju Kwadrantydów wchodzą w atmosferę z prędkością 41 km/s co jest wartością średnią w porównaniu z wolnymi alfa Kaprikornidami i bardzo szybkimi Leonidami.

Najlepsze warunki do obserwacji maksimum będą panować w drugiej połowie nocy jednak obserwacje możemy rozpocząć już kilka godzin wcześniej. Meteorów musimy wypatrywać na północno-wschodnim horyzoncie nieba. Radiant (miejsce, z którego "rozbiegają się" meteory) położony jest na pograniczu gwiazdozbiorów Wolarza, Herkulesa i Smoka.

Przypominamy również aby swojego wzroku nie kierować bezpośrednio w środek radiantu lecz kilkanaście stopni od niego - wtedy zaobserwujemy najjaśniejsze obiekty.

Zachęcamy wszystkich obserwatorów nieba do wysyłania własnych fotografii wykonanych podczas samodzielnych obserwacji. Za pomocą formularza (Wymaga rejestracji) zamieszczonego na naszej platformie możecie w łatwy sposób załadować dowolny plik z własnego komputera. Przed wysłaniem zalecamy podpisanie zdjęcia (data, miejsce, konfiguracja sprzętu, nazwa uwiecznionego obiektu). Każde oczywiście docenimy i zamieścimy na łamach naszego serwisu.
Źródło: astronomia24.com fot: Getty
Wzrost aktywności Kwadrantydów jest bardzo krótki i gwałtowny.

Radiant Kwadrantydów 03.01.2022 - 23:30 (Kliknij na zdjęcie aby powiększyć)

https://www.astronomia24.com/news.php?readmore=1150

Maksimum meteorów z roju Kwadrantydów 2022 - Noc z 3.4 stycznia.jpg

Maksimum meteorów z roju Kwadrantydów 2022 - Noc z 3.4 stycznia2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kosmiczne zderzenia, które zmieniły historię Wenus
2022-01-02.
Ziemia i Wenus są podobne pod wieloma względami. Mają podobne rozmiary, masy i gęstości, i znajdują się w stosunkowo podobnej odległości od Słońca. Jednak niektóre kluczowe różnice, takie jak możliwość istnienia życia, skład atmosfery i tektonika płyt, wciąż pozostają niewyjaśnione.
Uważa się, że planety typu ziemskiego w Układzie Słonecznym powstały w wyniku gwałtownych zderzeń dziesiątek protoplanet o rozmiarach od Księżyca do Marsa. Stało się to około 200 milionów lat po rozproszeniu dysku gazu protoplanetarnego.
Protoplanety to obiekty astronomiczne będące wczesnym stadium rozwoju planety, która jeszcze nie zakończyła wzrostu swojej masy i rozmiarów. Nie jest to ściśle zdefiniowany termin. Średnice protoplanet wahają się od 100 do 10 000 km. Protoplanety tworzą się w początkowym okresie formowania układu planetarnego i przekształcają w planety, bądź zatrzymują w rozwoju stając się dużymi planetoidami. Są dostatecznie duże, aby siłą własnej grawitacji przyciągać ziarna materii, które mają średnice rzędu centymetrów i planetozymale, czyli ciała o rozmiarach pośrednich między ziarnami a protoplanetami.
Gazowe i lodowe olbrzymy uformowały się dość szybko podczas fazy dysku protoplanetarnego, a po jego rozproszeniu migrowały, czyli przesuwały się do lub od Słońca poprzez interakcje z planetozymalami dysku zewnętrznego. Uważa się, że mniej niż 100 milionów lat po tym rozproszeniu Jowisz zbliżył się do ciała niebieskiego wielkości planety. W rezultacie przeskoczył do środka Układu Słonecznego o około 0,2?0,5 jednostki astronomicznej, lądując na swojej obecnej, umiarkowanie ekscentrycznej orbicie.
Symulacje komputerowe, które odtwarzają oddziaływania między protoplanetami i planetozymalami, pokazują, że ta roszada nie mogła pozostać bez wpływu na formowanie się planet typu ziemskiego. Jedną z jej konsekwencji były rezonanse grawitacyjne, które usunęły planetozymale z okolic 1,5 jednostki astronomicznej. Spowodowało to gwałtowny spadek tempa akrecji planetozymali na większe obiekty i zahamowanie wzrostu Marsa.
Przewidywane przez symulacje komputerowe potężne zderzenia Wenus z drobniejszymi ciałami Układu Słonecznego mogą wyjaśnić, skąd biorą się tak wielkie różnice między Wenus a jej skalistą siostrzaną planetą, Ziemią.
Na początku istnienia Układu Słonecznego zderzenia między budującymi go ciałami były bardzo energetyczne ponieważ rozmiary i prędkości zderzających się ciał były bardzo duże. Zderzenie planety z obiektem o średnicy ponad kilkuset kilometrów, mogło mieć wpływ na głębokie wnętrze tej planety, jej powierzchnię i atmosferę, czyli zasadniczo na wszystko, co dotyczy planety.
Zderzenia, których doświadczała Wenus podczas późnej fazy akrecyjnej, czyli około 4,5 do 4,0 miliarda lat temu, mogły zachodzić ze znacznie większą prędkością niż te, do których dochodziło na Ziemi. Ponad jedna czwarta zderzeń z Wenus mogła mieć prędkości co najmniej 30 kilometrów na sekundę, czyli około 100 tysięcy kilometrów na godzinę! Tak potężne uderzenia w Wenus mogły doprowadzić do całkowitego stopienia płaszcza tej planety.
Nawet jeśli doszło do tylko jednego tak dramatycznego zderzenia, miałoby ono potencjał aby przerwać i zasadniczo zresetować ewolucję całej planety. Wenus mogła w kilka chwil zmienić się z litego, skalistego ciała w masę stopionej materii, co zmieniłoby mineralogię i fizyczną strukturę wnętrza i powierzchni planety. Każda wcześniej istniejąca atmosfera zostałaby w dużej mierze zdmuchnięta i zastąpiona lotnymi gazami wydobywającymi się z roztopionego materiału.
Pojedyncze zderzenie z dużą prędkością mogło ostatecznie zadecydować o możliwości uformowania się płyt tektonicznych, co jest ważnym aspektem możliwości powstania i trwania życia na planecie. To mogło być powodem, dla którego Wenus i Ziemia znalazły się na rozbieżnych ścieżkach ewolucyjnych, co doprowadziło Wenus do obecnej postaci: planety o powierzchni jałowej i suchej, przykrytej atmosferą o ciśnieniu około 90 razy większym od ziemskiego i temperaturze dwa razy wyższej niż w piekarniku (około 500oC).
Te kolizje były odpowiedzialne za ukształtowanie Układu Słonecznego. Bez tych procesów żylibyśmy w zupełnie innym środowisku i być może nie byłoby nas tutaj. Aby lepiej zrozumieć naszą historię, trzeba wyjaśnić, jak duża część naszej planety została ukształtowana przez te wczesne, gwałtowne wydarzenia.
 
Więcej informacji:
?    publikacja Kegerreis i in. ?Atmospheric Erosion by Giant Impacts onto Terrestrial Planets?, The Astrophysical Journal 897, 161 (2020)
?    publikacja Nesvorný i in. ?The Role of Early Giant-planet Instability in Terrestrial Planet Formation?, The Astronomical Journal 161, 50 (2021)

Opracowanie: Joanna Molenda-Żakowicz
Na ilustracji: Uderzenie (wstawka) i jego następstwa (zdjęcie główne) w symulacji 3D ogromnego zderzenia planetarnego. W obliczeniach użyto 100 milionów cząstek. Kolory oddają energię wewnętrzną tych cząstek, która jest wskaźnikiem ich temperatury. Źródło: dr Jacob Kegerreis, Uniwersytet w Durham
Supercomputer Reveals Atmospheric Impact of Gigantic Grazing Planetary Collision
Animacja pokazuje symulację komputerową potężnego zderzenia planetarnego. W obliczeniach użyto 100 milionów cząstek. Kolory oddają energię wewnętrzną tych cząstek, która jest wskaźnikiem ich temperatury. Źródło: dr Jacob Kegerreis, Uniwersytet w Durham
https://www.youtube.com/watch?v=cy6TSaT8oLI

Na ilustracji: Symulacja komputerowa pokazująca dużego planetozymala uderzającego w planetę podobną do Wenus. Panele środkowe i prawe pokazują Wenus 1 godzinę i 11 godzin po uderzeniu. Kolory wskazują temperaturę, jak podane w legendzie. Źródło: Southwest Research Institute/Simone Marchi i Raluca Rufu.

https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/kosmiczne-zderzenia-ktore-zmienily-historie-wenus

Kosmiczne zderzenia, które zmieniły historię Wenus.jpg

Kosmiczne zderzenia, które zmieniły historię Wenus2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy Ziemia jest gotowa na ewentualną kolizję?
2022-01-02.
Wbrew temu, co można czasem usłyszeć, Ziemia nie zostanie zniszczona przez planetoidę Apophis 13 kwietnia 2029 roku. A planetoida Bennu nie uderzy w nas 24 września 2182 roku. Każda przerażająca wiadomość ostrzegająca przed zbliżającą się kolizją jest obecnie tylko straszną (i dobrze klikalną) historią. Jednak to nieuniknione, że takie zderzenie w końcu nastąpi - a kiedy już do niego dojdzie, może wywołać ogromne pożary, tsunami i wymieranie gatunków.
? Na tym polega paradoks planetoidy ? wyjaśnia Amy Mainzer, ekspert ds. obrony planetarnej z Laboratorium Księżycowego i Planetarnego Uniwersytetu Arizony: Prawdopodobieństwo wystąpienia poważnego zderzenia w danym roku jest jej zdaniem znikome, ale jego potencjalne konsekwencje są ogromne. Co więcej, im mniejszy byłby obiekt zderzający się z Ziemią, tym bardziej prawdopodobne jest jego pojawienie się i jednocześnie tym trudniej jest to przewidzieć. Powyższe czynniki sprawiają, że naukowcy mają duże trudności z oszacowaniem ryzyka związanego z planetoidami w sposób przydatny, a następnie z przekazaniem informacji o tym niebezpieczeństwie opinii publicznej. ? Nie musimy od razu kupować ubezpieczenia od skutków pojawienia się planetoidy ? dodaje profesor Mainzer. ? Ale nie należy też całkowicie ignorować tego problemu.
Mainzer często rozważała te kwestie, pełniąc rolę doradcy naukowego w nowym filmie Don't Look Up! (Nie patrz w górę!) w reżyserii Adama McKaya. Satyryczny obraz przedstawia chaotyczną, zdezorientowaną reakcję świata na wieść o tym, że kometa znalazła się na kursie kolizyjnym z naszą planetą. Komety i planetoidy stanowią podobne zagrożenia, ale twórcy filmu wybrali kometę ze względu na jej większą dramaturgię. Film w sposób przejmująco wiarygodny obnaża potężne ludzkie pragnienie, by nie dostrzegać niewidzialnych niebezpieczeństw, dopóki nie znajdą się one tuż przed nimi.
McKay stworzył wprawdzie film Don't Look Up! jako metaforę zmian klimatycznych, ale jednocześnie dość dosłownie przedstawia w nim problemy towarzyszące wykrywaniu planetoid, nad których rozwiązaniem sama Mainzer pracowała przez wiele lat. ? Pierwszą rzeczą, jaką chcę powiedzieć ludziom, jest to, że nie wiemy o niczym, co zmierza obecnie w kierunku kursu kolizyjnego. To po prostu film science-fiction ? wyjaśnia Mainzer.
Pełna transparentność jest w pewnym sensie wbudowana w sposób prowadzenia nauk kosmicznych. Centrum Badań Obiektów Bliskich Ziemi (NEO) w Laboratorium Napędu Odrzutowego NASA używa oprogramowania do symulacji orbitalnych o nazwie Sentry II, służącego do oceny zagrożenia stwarzanego przez każdą nowo odkrytą planetoidę. W mniej niż godzinę jest ono w stanie obliczyć dokładne prawdopodobieństwo wystąpienia kolizji z takim obiektem w ciągu najbliższych stu lat, i to z dokładnością do 1 na 10 milionów. Powstająca w ten sposób baza danych o planetoidach jest publicznie dostępna. Można się dzięki niej przekonać na własną rękę, że żaden duży obiekt nie zagraża nam ze znaczącym prawdopodobieństwem w ciągu najbliższych kilkudziesięciu lat.
To zapewnienie wiąże się jednak z poważnym zastrzeżeniem: nasze obecne przeglądy planetoid są jeszcze niezbyt kompletne. Amy Mainzer pracuje jako pierwszy wykonawca projektu NEOWISE, przebudowanego teleskopu podczerwonego NASA, który obecnie przeszukuje niebo w poszukiwaniu nieznanych wcześniej drobnych ciał kosmicznych. Przez lata łowcy planetoid prowadzili kampanię na rzecz nowoczesnego następcy, który dokończyłby to zadanie. W czerwcu tego roku NASA oficjalnie zatwierdziła wreszcie znacznie potężniejszy program NEO Surveyor, w którym Mainzer ponownie wystąpi w roli głównego badacza. Początek misji zaplanowano na rok 2026.
Do połowy lat 2030 NEO Surveyor ma znaleźć 90 procent potencjalnie niebezpiecznych planetoid o średnicy większej niż 140 metrów. Astronomowie skupiają się na tym rozmiarze, ponieważ takie obiekty są wystarczająco małe, aby prześlizgnąć się przez obecne i wcześniejsze badania, ale i wystarczająco duże, aby spowodować znaczące szkody lokalne przy zderzeniu. W przypadku jeszcze większych planetoid, zdolnych do spowodowania globalnych zniszczeń na Ziemi, pokrycie powinno zbliżyć się nawet do 100 procent. Wystarczy tylko przepuścić wszystkie te nowo znalezione planetoidy przez oprogramowanie Sentry II, aby uzyskać niemal kompletną bazę danych o każdym dużym obiekcie, który może zagrozić naszej planecie w ciągu najbliższego stulecia. Będzie to ogromny postęp w porównaniu z tym, co mamy teraz.
Naukowcy natrafiają dziś na własny paradoks związany z planetoidami. Nie istnieje obiektywna formuła pokazująca, jaki poziom ryzyka wymaga podjęcia działań, ani jakie działania byłyby najbardziej pożądane. Krytycznym elementem rozwikłania tego paradoksu jest skomplikowany, mało emocjonujący proces analizy: Jeśli NEO Survey lub jeden z innych przeglądów planetoid odkryje potencjalnie niebezpieczny obiekt, naukowcy muszą zebrać mnóstwo danych, by dowiedzieć się, jak duży i niebezpieczny jest ten obiekt. Muszą wykonać tę pracę jak najszybciej, abyśmy mieli jak najwięcej czasu na przygotowanie ?odpowiedzi".
Aby udoskonalić ten proces, NASA sfinansowała serię symulacji obrony planetarnej, w których naukowcy udają, że odkryli nową, zagrażającą Ziemi planetoidę. Symulacja z 2021 roku, koordynowana zeszłej wiosny przez Vishnu Reddy'ego z Uniwersytetu w Arizonie, zakłada, że planetoida podobna do Apophisa naprawdę jest na kursie kolizyjnym z nami, a następnie pozwala jej uczestnikom zrozumieć, co się dzieje, i podjąć działania. Symulacja ta zakończyła się śmiercionośnym uderzeniem w Czechy. Były na tyle niepokojące, że na stronie internetowej i w materiałach prasowych umieszczono wtedy ostrzeżenia w rodzaju ?ĆWICZENIA? i ?FIKCJA?.
? Przy braku odpowiednich narzędzi analitycznych wszystko to jest w pewnym sensie bez znaczenia ? przekonuje profesor Mainzer. ? Czy mamy do czynienia z sytuacją, w której jedyną rzeczą, jaką możemy zrobić, jest usunięcie się takiemu obiektowi z drogi? Czy też dysponujemy wystarczającą swobodą, aby złagodzić ryzyko w inny sposób?
Szczęśliwie agencje kosmiczne z całego świata zwiększają starania, by dowiedzieć się, jak najlepiej przekierować na kursie niebezpieczną planetoidę. W przyszłym roku sonda kosmiczna NASA DART (Double Asteroid Redirection Test) uderzy w mierzącą 160 metrów planetoidę Dimorphos, co ma stanowić pierwszy test możliwości zmiany kierunku ruchu planetoid. Cztery lata później sonda Hera (ESA) przeleci tuż obok tego obiektu, aby dokładnie zbadać wpływ wywarty na niego na skutek działań misji DART. Te wspólne misje przyczynią się do zwiększenia naszej wiedzy o tym, jak wygląda wnętrze planetoidy i co trzeba zrobić, aby usunąć ją nam (i Ziemi) z drogi.
Nawet wtedy samo zagrożenie pozostaje delikatnym pojęciem, które często oznacza coś zupełnie innego dla naukowców i opinii publicznej. Właśnie ten rozdźwięk jest tematem, który film Nie patrz w górę! analizuje bardzo szczegółowo. Czy w realnym świecie opinia publiczna zaufałaby zaleceniom naukowców, aby podjąć działania przeciwko niebezpiecznej planetoidzie, nawet jeśli skalkulowane ryzyko wydawałoby się niskie, a koszt misji ?odchylającej? ją od Ziemi liczony byłby w miliardach dolarów? McKay podaje tu jako przykład wielu ludzi, którzy niestrudzenie odrzucają eksperckie analizy na temat pandemii i zmian klimatycznych, nawet w obliczu wydarzeń zachodzących dookoła nich.
Z drugiej strony fora internetowe pełne są pytań od ludzi, którzy nie wierzą, że naukowcy ujawniliby zagrażający Ziemi obiekt (gdyby już go znaleźli). Mainzer nieśmiało uśmiecha się na myśl o takiej możliwości. ? Większość naukowców, których spotkałam, ma problem z tym, by przestać mówić ? zauważa. ? Problem polega na tym, że naukowcy mówią nam rzeczy, których możemy nie chcieć usłyszeć. A powinniśmy je usłyszeć.
Czytaj więcej:
?    Cały artykuł
?    Dzisiaj Ziemię minęła ponad stumetrowa planetoida
?    Uniwersytet Zielonogórski kupił teleskop m.in. do obserwacji planetoid i... śmieci kosmicznych
?    We Really Can't Stop Natural Disasters, We Can Only Hope to Contain Them
 
Źródło: Astronomy.com
Opracowanie: Elżbieta Kuligowska
Na zdjęciu: Wizja groźnej planetoidy uderzającej w Ziemię. Źródło: muratart/Shutterstock
Na ilustracji: Symulacja ? mapa obszaru zagrożonego kolizją. Źródło: NASA/Focus

https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/czy-ziemia-jest-gotowa-na-ewentualna-kolizje

Czy Ziemia jest gotowa na ewentualną kolizję.jpg

Czy Ziemia jest gotowa na ewentualną kolizję2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polak pracujący dla NASA: Pierwsza misja obrony planetarnej Ziemi DART jednym z największych osiągnieć NASA w 2021 r.
2022-01-03.
Jednym z największych osiągnięć ludzkości w 2021 roku w dziedzinie badania kosmosu było podjęcie przez NASA misji DART - planu obrony Ziemi przed zagrażającymi jej asteroidami - mówi w rozmowie z PAP dr Kacper Wierzchoś, pochodzący z Lublina 33-letni polski astronom, określający siebie jako "łowcę komet i asteroid".
Kacper Wierzchoś pochodzi z Lublina. Pracuje w Obserwatorium Mount Lemmon niedaleko Tuscon w Arizonie, przy realizacji programu badawczego Catalina Sky Survey, którego celem jest poszukiwanie asteroid, komet i innych potencjalnie niebezpiecznych obiektów bliskich Ziemi. To część programu obrony planetarnej NASA. W lutym 2020 r. odkrył wraz z Theodorem Pruynem krążący wokół Ziemi tzw. mały księżyc - planetoidę wciągniętą na orbitę Ziemi. W kwietniu ub.r. polski astronom odkrył kolejny obiekt, tym razem kometę długookresową - C/2020 H3 (Wierzchoś), a we wrześniu 2021 r. drugą kometę - P/2021 R4 (Wierzchoś). W październiku 2021 r. odkrył swoją trzecią kometę P/2021 U1 (Wierzchoś).
PAP: Jakie były najbardziej znaczące kosmiczne osiągnięcia ludzkości w mijającym 2021 roku?
K.W: Dla mnie, jako naukowca związanego z obszarem obrony planetarnej, największe znaczenie miało podjęcie przez NASA pierwszej misji obrony planetarnej Ziemi przed zagrażającymi asteroidami - DART. Nadszedł czas przetestowania nowych technologii na wypadek, gdyby w przyszłości jakaś asteroida zagroziła zderzeniem się z naszą planetą. To bezprecedensowa misja, pierwsza próba obrony planetarnej na skalę światową metodą odchylenia kursu asteroidy. Sonda DART leci teraz w stronę odległej od Ziemi o 11 mln km asteroidy Didymos i jej małego księżyca Dimorphos, który jest celem uderzenia. Według obliczeń, dojdzie do niego jesienią 2022 r. Potem NASA zbada zmiany w jego orbicie, aby sprawdzić, czy jest to efektywna metoda obrony naszej planety.
Duże znaczenie miało także przetestowanie w br. przez amerykańskie przedsiębiorstwo SpaceX kolejnego prototypu rakiety nośnej wraz ze statkiem kosmicznym Starship, który kiedyś pozwoli transportować ludzi i towary na Księżyc, a także wyniesie nas na Marsa. Teraz SpaceX przygotowuje swój najnowszy prototyp do historycznego lotu testowego na orbicie.
PAP: Czy zagraża nam jakaś asteroida? Przypomnę, że w lutym 2020 r. odkryłeś krążący wokół Ziemi tzw. mały księżyc, planetoidę wciągnięta na orbitę Ziemi trzy lata temu, którą dopiero wówczas udało się zauważyć. Czasami czytamy, że jakaś niebezpieczna asteroida przeleciała obok Ziemi zanim dostrzegli ją naukowcy, gdyż zmierzała od strony Słońca i była niewidoczna.
K.W: Rzeczywiście, istnieją asteroidy, które stanowią dla nas ogromne wyzwanie, gdyż zmierzając w kierunku Ziemi od strony Słońca są dużo trudniejsze do dostrzeżenia. Szukamy asteroid robiąc zdjęcia wycinków nieba i składamy z nich szybki filmik, taki "gif". Jeżeli coś się na tym filmiku porusza, to jest to asteroida albo kometa, gdyż gwiazdy się nie ruszają. Oczywiście taka praca jest możliwa tylko w nocy.
Słynny meteor czelabiński - największy znany obiekt kosmiczny, który zderzył się z Ziemią od czasu katastrofy tunguskiej w 1908 r. - przybył właśnie od strony Słońca, nie został zauważony i w 2013 r. rozbił się w regionie rosyjskiego obwodu czelabińskiego. Chociaż meteor rozpadł się na wysokości ponad 29 km nad powierzchnią Ziemi, silna fala uderzeniowa spowodowała znaczne straty - obrażenia u 1500 osób oraz uszkodzenia ponad 7500 budynków. Siła eksplozji była równoważna wybuchowi 30 bomb atomowych, z których każda miała moc ładunku zrzuconego na Hiroszimę. To właśnie ze względu na takie asteroidy nie możemy zmrużyć oka w Obserwatorium Mount Lemmon. W ciągu roku odkrywamy prawie 1,5 tys. asteroidów, które przybliżają się do Ziemi.
PAP: Czy na pewno reszta ludzkości może spać spokojnie?
K.W: Tak, według NASA jest wykluczone, aby jakakolwiek znana asteroida uderzyła w Ziemię w ciągu następnych 100 lat. Chcę podkreślić, że program Catalina Sky Survey (CSS), w którym pracuję, jest obecnie największym programem poszukiwania obiektów bliskich Ziemi (NEOs). To projekt obrony planetarnej finansowany przez NASA. Obecnie do wykrywania i badania orbit NEOs używamy czterech teleskopów. Do tej pory znamy 26 782 NEOs, a CSS wykrył 47 proc. z nich.
Dodam także dla uspokojenia, że obecnie pracuje się nad nowymi metodami wykrywania asteroid bliskich Ziemi. W 2026 r. NASA ma uruchomić kosmiczny teleskop, który będzie w stanie pokazywać 90 proc. obiektów o średnicy powyżej 140 m. A jeżeli misja DART okaże się sukcesem, będziemy mieli sposób na ochronę całej ludzkości przed zagrożeniem ze strony asteroid.
PAP: Oprócz setek asteroid odkryłeś trzy komety nazwane Twoim imieniem. Komety były także tematem Twojej pracy doktorskiej na University of South Florida. Co szczególnego mają komety?
K.W: Naszą misją w ramach programu badawczego CSS jest poszukiwanie i obserwowanie NEOs, ale czasami wychwytujemy obiekty, które nie wyglądają na asteroidy. Komety zwykle mają tzw. komę i warkocz, a asteroidy wyglądają jak poruszające się gwiazdy. Jednak to komety, zbudowane z mieszanki lodów, skał i pyłu, są fascynujące. Nie ma dwóch jednakowych komet. Każda jest inna i godna uwagi. Kiedy zbliżają się do Słońca, następuje sublimacja lodu z ich powierzchni. Powstające gazy unoszą ze sobą pył i tworzą otoczkę, zwaną komą. Wtedy kształtuje się także warkocz komety.
Natomiast asteroidy to skały o średnicy od 1m do dziesiątków km niemające aktywności komet. Do dzisiaj odkryto ok. 1 mln asteroid i 6 tys. komet, w tym takie, które odkryto jeszcze przed wynalezieniem teleskopu. Istnieje o wiele więcej asteroid niż komet. Często zdarza się, że jakaś niewielka asteroida lub jej odłamek wpadnie w atmosferę Ziemi, co widzimy w postaci spadającej gwiazdy.
PAP: Czy woda na Ziemi przyszła z kometami? A życie? Czy komety mają materię organiczną, jakiś ślad życia?
K.W: Na temat pochodzenia wody na Ziemi istnieje wiele hipotez. Do tej pory nie wiadomo na pewno, skąd się wzięła większość wody na naszej planecie. Z pewnością jakaś jej cześć pochodzi z komet z początkowego okresu systemu słonecznego, ale nie wiemy ile. Odnośnie życia na Ziemi, to istnieje teoria panspermiczna, o rożnym stopniu akceptacji w środowisku naukowym, mówiąca o tym, że przyszło ono z kometami, pyłem kosmicznym i asteroidami. Komety zawierają bardzo dużo związków organicznych, np. odkryto, że kometa 67P/Czuriumow?Gierasimienko, na powierzchni której wylądowała w 2014 r. europejska sonda kosmiczna Rosetta, zawiera glicynę - aminokwas białkowy. Inna, jak C/2014 Q2 (Lovejoy) zawiera cukier prosty i alkohol etylowy - taki, jaki pijemy. Ta kometa wydzielała ilość alkoholu równą 500 butelkom wina na sekundę, a media nazwały ją "pijaną kometą". Naukowcy odkryli ponad 20 różnych cząstek organicznych w jej ogonie.
To jednak nie są ślady życia. Oprócz organicznych związków chemicznych, życie potrzebuje do rozwoju energii. Związki organiczne, jako podstawowe budulce życia, mogą się kojarzyć z występowaniem w organizmach, ale to nie oznacza, że były kiedykolwiek jego częścią. Substancje organiczne mogą być wytwarzane zarówno metodami biologicznymi, jak i niebiologicznymi.
PAP: Komety były obserwowane na niebie od najdawniejszych czasów. Jednak zamiast zachwytu, budziły lęk i obawę przed nieszczęściem. Przypomnę żartobliwie, że kiedy odkryłeś swoją pierwszą kometę właśnie zaczynała się pandemia koronawirusa, a w czasie, kiedy odkryłeś drugą, wybuchł wulkan na hiszpańskiej wyspie La Palma.
K.W: Ach, nie zauważyłem tych powiązań (śmiech). A teraz, mówiąc poważnie: nieznane zawsze budziło w ludziach lęk. Ludzkość obserwowała niebo i widziała powtarzające się, przewidywalne cykle, ruch planet, Słońce i Księżyc. Niespodziewane pojawianie się świetlistych komet na niebie, widocznych tygodniami i miesiącami, wzbudzało niepokój. Sam muszę przyznać, że kiedy w lipcu ub. roku zobaczyłem bardzo jasną, widoczną gołym okiem kometę C/2020 F3 (NEOWISE) doświadczyłem czegoś w rodzaju prymitywnego odczucia, że "tego nie powinno tam być".
PAP. Czy możemy mówić o polskich dokonaniach w odkrywaniu nowych komet?
K.W: Oczywiście, Polska ma bardzo dużo osiągnieć w tym obszarze, chociaż musimy odróżnić odkrycia o charakterze technicznym od odkryć uznanych naukowo. Istnieją odkrywcy komet-amatorzy poszukujący tych obiektów poprzez analizę zdjęć pochodzących z sondy kosmicznej SOHO. To są ogólnodostępne zdjęcia i każdy może mieć do nich dostęp przez internet. Takie odkrycia nazywane są SOHO, a nie imieniem odkrywcy. W Polsce jest bardzo dużo odkrywców komet SOHO i to jest wspaniałe. W listopadzie 2020 r. 12-letni chłopiec Rafał Biros odkrył jedną z komet SOHO. To najmłodszy odkrywca komety na świecie, ma przyszłość!
Aby kometa nosiła nazwę od imienia jej odkrywcy, ten musi posługiwać się teleskopem, zrobić zdjęcia, opisać ją, odnotować jej aktywność i wysłać te informacje do organizacji zbierającej dane obserwacyjne małych ciał Układu Słonecznego (planetoid i komet) Minor Planet Center.
Do tej pory uznanymi naukowo polskimi odkrywcami komet są: Antoni Wilk (4 komety), Kacper Wierzchoś (3 komety), Lucjan Orkisz (1), Władysław Lis (1), Konrad Rudnicki (1), Grzegorz Pojmański (1). Specjalnym przypadkiem jest kometa C/2015 F2 (Polonia) odkryta przez Michała Kusiaka, Michała Żołnowskiego, Rafała Reszelewskiego i Marcina Gędka. Należą do drugiej grupy odkrywców, ale ponieważ imię komety może zawierać maksymalnie nazwiska trzech osób, a ich było czterech, nazwali ją "Polonia", co uważam za bardzo piękne.
Dodam, że jednym z moich idoli jest żyjący na przełomie XIX i XX w. polski astronom Antoni Wilk. Uważam go za największego polskiego "łowcę komet" w historii. Nie tylko dlatego, że odkrył cztery komety, ale również przez to, że "łowił" je z balkonu swojego mieszkania używając wojskowej lornetki, to niesamowite!
PAP: Z jednej strony mamy współcześnie szybki rozwój nauki i wiele ważnych odkryć, nawet w dziedzinie praw fizyki, a z drugiej obserwujemy dziwną apologię ignorancji. Mieszkająca w Barcelonie kanadyjska naukowiec Catherine L'Ecuyer stwierdziła ostatnio, że ignorancja staje się wartością społeczną, a nawet przybiera pozy wyższości moralnej. Anty-intelektualizm jest modny - powiedziała. W Hiszpanii widzimy te tendencje nawet w obszarze edukacji, usprawiedliwianą racjami ideologicznymi. Czy to nie paradoks?
K.W: Jako naukowiec jestem tym bardzo zmartwiony. Odkrycia naukowe czynione są przy zastosowaniu metodologii naukowej, czyli właściwym zbieraniu informacji służących do poznania prawdy. Tymczasem obecnie obserwuję naukowców spędzających poł życia w laboratorium w celu opracowania szczepionek przeciw wirusom, którzy są wyszydzani przez antyszczpionkowców uważających, że wiedzą wszystko lepiej. To tak, jakbym ja nagle odkrył niebezpieczna asteroidę, która ma uderzyć w Ziemie, a jakiś Jaś powie, że to bzdura, bo on widział na YouTube, że mechanika nieba (teoria ruchu ciał niebieskich) jest fałszywa. Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie.
PAP: Jakie masz refleksje, kiedy nocami obserwujesz niebo?
K.W: Badanie kosmosu uzmysławia nam, jak bardzo jesteśmy nieznaczący w skali Wszechświata. Piękna jest możliwość bycia bezpośrednim świadkiem, poprzez teleskop, istnienia galaktyk, mgławic, gromad kulistych, gdyż te kosmiczne ciała są moją przyszłością i przyszłością nas wszystkich. Kiedyś, ale do tego jeszcze bardzo daleko, nasza planeta przestanie istnieć, a wszystko stanie się pyłem gwiezdnym. Świadomość ludzka to okno przez które Wszechświat patrzy sam na samego siebie. Kiedy obserwuję niebo przez teleskop doświadczam czegoś mistycznego.
PAP: Czy jesteś w kontakcie z polskimi astronomami (albo oni z Tobą)?
K.W: Tak, jestem w kontakcie z kilkoma przez internet, przede wszystkim z Michałem Kusiakiem i Michałem Żołnowskim, współodkrywcami komety C/2021 F2 (Polonia). Pochwalę się, że w ub. miesiącu nazwali moim imieniem jedną z odkrytych przez siebie asteroid z głównego pasa (między orbitami Marsa i Jowisza). Nazwali ją (594782) Kacperwierzchos. To dla mnie honor!
Grażyna Opińska (PAP)
opi/ adj/
Fot. Fotolia
https://naukawpolsce.pl/aktualnosci/news%2C90851%2Cpolak-pracujacy-dla-nasa-pierwsza-misja-obrony-planetarnej-ziemi-dart-jednym

Polak pracujący dla NASA Pierwsza misja obrony planetarnej Ziemi DART jednym z największych osiągnieć NASA w 2021 r..jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To zdjęcie nie przedstawia gwiazd. To czarne dziury
2022-01-03. Radek Kosarzycki
Na pierwszy rzut oka zdjęcie jak zdjęcie. Podobnych zdjęć miłośnicy astronomii widzieli już mnóstwo. Gdyby to zdjęcie było zrobione przez amatora astronomii, zapewne przedstawiałoby mrowie gwiazd widzianych w kierunku dysku galaktyki. Gdyby to było zdjęcie wykonane za pomocą któregoś z dużych teleskopów, mogłoby przedstawiać odległe galaktyki. Nie jest to jednak żaden z tych dwóch przypadków.
Każda biała kropka na tym zdjęciu to aktywna supermasywna czarna dziura znajdująca się w jakiejś odległej galaktyce i pochłaniająca materię ze swojego otoczenia. Na zdjęciu widać aż 25 000 takich czarnych dziur rozsianych na powierzchni około 4 proc. nieba widocznego na półkuli północnej.
Dane obserwacyjne niezbędne do wykonania tego zdjęcia zostały zebrane na początku 2021 roku za pomocą teleskopu LOFAR obserwującego niebo w zakresie niskich częstotliwości radiowych. LOFAR skłąda się z 20 000 anten radiowych rozsianych po całej Europie. Aktualnie jest to jedyny radioteleskop zdolny do obserwowania nieba w wysokiej rozdzielczości na częstotliwościach poniżej 100 MHz.
Wykonanie powyższego zdjęcia nie należało do prostych zadań. Jak podkreślają astronomowie, jedną z największych przeszkód w prowadzeniu tych obserwacji jest jonosfera Ziemi, która jest nieprzezroczysta dla promieniowania o częstotliwości niższej niż 5 MHz, a i wprowadza zaburzenia do obrazu dla wyższych częstotliwości.
Aby wyeliminować wpływ jonosfery na obserwacje, niezbędne było wykorzystanie superkomputerów, które w trakcie 256 godzin obserwacji co 5 sekund analizowały stan jonosfery i korygowały dane obserwacyjne. Dzięki temu ? jak podkreślają badacze ? niejako skutkiem ubocznym całego programu obserwacyjnego jest mnóstwo danych o samej jonosferze, o pojawiających się w niej falach, scyntylacjach i o jej interakcjach z promieniowaniem słonecznym.
Źródło: Uniwersytet w Lejdzie
https://www.pulskosmosu.pl/2022/01/03/to-zdjecie-nie-przedstawia-gwiazd-to-czarne-dziury/

To zdjęcie nie przedstawia gwiazd. To czarne dziury.jpg

To zdjęcie nie przedstawia gwiazd. To czarne dziury2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najciekawsze wydarzenia kosmiczne w 2022 roku

2022-01-03. Filip Mielczarek

Rok 2022 przebiegnie pod znakiem turystyki kosmicznej, poszukiwań życia na obcych światach i przygotowaniach do powrotu na Księżyc i jego kolonizacji. Nie zabraknie też realizacji bardzo cennych dla ludzkości misji, dzięki którym będziemy mogli poszerzyć naszą wiedzę o Wszechświecie oraz próbować zrozumieć nasze w nim miejsce i rolę.

Branża turystyki kosmicznej będzie w 2022 roku przeżywać swój renesans. Już w zeszłym roku mieliśmy tego przykład, a tak naprawdę była to tylko namiastka tego, co nas będzie czekało. Eksperci ze świata przemysłu kosmicznego nie kryją, że zainteresowanie taką formą rozrywki dla zamożnych jest gigantyczne. Mówi się tutaj o tysiącach zainteresowanych, którzy mogą polecieć na niską orbitę od zaraz. Niestety, na razie nie jest to wykonalne, ale to ma się zacząć zmieniać w tym roku.
Loty turystyczne w kosmos
Do regularnych lotów ma powrócić firma Virgin Galactic na czele z Richardem Bransonem. Oferuje ona loty statkiem VSS Unity na wysokość ok. 85 kilometrów ponad powierzchnię naszej planety. Nie można zapomnieć o Blue Origin i stojącym za nią Jeffem Bezosem, czyli założycielem Amazonu. Ona oferuje loty na ponad 100 kilometrów na pokładzie swojej kapsuły. Do jednego i drugiego pojazdu może wejść od 4 do 6 osób, czyli bardzo mało. Zatem realizacja odpowiedniej ilości lotów, by obsłużyć te tysiące chętnych milionerów, to kwestia kilku lat. Obie firmy zapewniają, że w tym roku lotów będzie znacznie więcej, zatem będzie się działo.

Oprócz Blue Origin i Virgin Galactic jest jeszcze SpaceX i jej kapsuła Dragon-2, która może zrealizować loty turystyczne na wysokość ponad 700 kilometrów. Warto wspomnieć też o Space Adventures, która realizuje loty dla miliarderów na pokład Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Ostatnio z ich usług skorzystał japoński miliarder Yusaku Maezawa.
W tym roku fani eksploracji kosmosu będą szczególnie usatysfakcjonowani. Na niebie zobaczymy potężne rakiety, nowe wahadłowce i kapsuły, a Wszechświat będą dla nas fotografowały i badały sondy czy teleskopy. Rozbudowana zostanie pierwsza duża Chińska Stacja Kosmiczna, a Indie i Rosja wyślą na Księżyc swoje misje badawcze. Oprócz tego, przetestowane zostaną technologie na potrzeby kosmicznego górnictwa na Księżycu i planetoidach oraz systemy przeznaczone do kolonizacji naturalnego satelity naszej planety.
Start potężnej rakiety Space Launch System od NASA


 Amerykańska Agencja Kosmiczna w końcu przeprowadzi dziewiczy lot potężnej rakiety Space Launch System. Jest ona budowana od wielu lat z myślą nie tylko o Srebrnym Globie, ale również o eksploracji najdalszych obiektów w Układzie Słonecznym. Będzie ona przełomem w świecie przemysłu kosmicznego i pozwoli ludzkości wreszcie na poważnie zacząć myśleć o poszukiwaniach życia na obcych planetach i ich księżycach oraz dalszych misjach załogowych.

 
Start rakiety obecnie planowany jest na wiosnę. W ramach pierwszej misji Artemis-1, rakieta ma wynieść w kosmos kapsułę Orion, która obleci Księżyc i wróci na Ziemię. Będzie to bezzałogowa misja testowa. SLS składa się z głównego członu, dwóch bocznych rakiet pomocniczych na paliwo stałe, adapteru łączącego z górnym stopniem ICPS i kapsuły Orion. Główny człon


wyposażony został w cztery silniki RS-25D zasilane ciekłym wodorem i ciekłym tlenem. Rakieta ma mieć udźwig 95 ton na niską orbitę okołoziemską (LEO) i 26 ton na lot na orbitę Księżyca.

Mini-wahadłowiec Dream Chaser od Sierra Space
Sierra Space zbudowała i testuje z powodzeniem pojazd kosmiczny o nazwie Dream Chaser. Pojazd nie będzie odbywał lotów w kosmos dzięki własnemu napędowi. Podobnie jak ma to miejsce w przypadku używanych niegdyś wahadłowców, będzie wynoszony na orbitę, na pewną wysokość, na szczycie rakiety. Następnie pojazd odłączy się od rakiety i za pomocą silnika uda się w kierunku kosmicznego domu.
Mini-wahadłowiec przystosowany został do wszystkich rodzajów rakiet, więc każda z firm będzie mogła wykonać jego misję. Pierwsza odbędzie się jednak przy pomocy Vulcan Centaur. Pojazd będzie powracał na Ziemię z kosmosu już o własnych siłach. Starty i lądowania będą wykonywane z przylądka Canaveral na Florydzie. Pierwszy lot planowany jest na połowę 2022 roku. Wówczas świat prywatnego sektora przemysłu kosmicznego w USA osiągnie kolejny ważny kamień milowy na drodze do uniezależnienia się od reszty świata.
Firma przewiduje oddanie do użytku dwóch wersji, jednej załogowej, a drugiej tylko do transportu towarów. Z zewnątrz maszyny będą różniły się od siebie. Wersja załogowa ma dysponować oknami, przez które astronauci będą mogli obserwować cały przebieg misji, natomiast towarowa będzie pozbawiona okien, a zamiast nich pojawią się zabezpieczające pojazd płytki termiczne. Wersja załogowa ma pojawić się dopiero po 2025 roku.
Co ciekawe, NASA i ONZ przewidują budowę jeszcze jednej wersji pojazdu. Będzie ona przystosowana do przeprowadzania najróżniejszych eksperymentów na ziemskiej orbicie. Zarówno wersja towarowa, jak i eksperymentalna, będą posiadać zestaw dwóch rozkładanych systemów paneli solarnych i odłączane silniki. Niestety, po wykonaniu misji staną się one kosmicznymi śmieciami, aż do czasu spalenia się w atmosferze. Najwyraźniej firma obliczyła, że w ten sposób poczyni spore oszczędności.

Potężny Starship od SpaceX
W ciągu najbliższych 2 miesięcy mamy wreszcie zobaczyć na niebie Starship, czyli najpotężniejszy w historii system transportu kosmicznego, który został zaprojektowany przez firmę Elona Muska. Z ujawnionych informacji, jeszcze w tym roku odbędzie się co najmniej kilkanaście startów Starshipa. Najwięcej będzie realizowanych z myślą o budowie kosmicznego internetu Starlink. Docelowa wersja pojazdu ma być wyposażona w aż 42 silniki Raptor-2 (33 Booster i 9 Ship). Musk ujawnił, że Raptor-2 będzie wytwarzał 230+ ton metrycznych mocy.


 Pierwszy lot nastąpi z Teksasu, ale w połowie roku Starship ma startować z przylądka Canaveral na Florydzie, gdzie znajduje się centrum NASA i stanowiska do startu załogowych misji do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Do startów Starshipa ma zostać przystosowane słynne stanowisko 39A. Oprócz niego, SpaceX zapowiedziało stworzenie drugiego, które znajduje się kilka kilometrów na północ i oznaczone jest numerem 49.
Na razie są tam bagna, ale SpaceX ma doświadczenie budowy w takich warunkach, które nabyło w teksańskiej Boca Chica. Za kilkanaście miesięcy powinna stanąć tam druga wieża, z której będą odbywały się w przyszłości starty załogowych misji np. na Księżyc czy Marsa. Warto tutaj dodać, że jest to bardzo dobry obszar z łatwym dostępem, patrząc przez pryzmat fanów startów rakiet. Niezapomniane wrażenia i dobre zdjęcia gwarantowane.
Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba
Najpotężniejszy obecnie nasz instrument obserwacyjny w kosmosie czuje się świetnie i w ciągu najbliższych tygodni będzie powoli rozkładany. Jeśli wszystko przebiegnie zgodnie z planem, pierwsze zdjęcia otchłani kosmosu mają pojawić się za pół roku. Wówczas rozpoczniemy erę poszukiwań drugiej Ziemi i obcych cywilizacji.
Naukowcy chwalą się, że urządzenie jest na tyle czułe, że wykryłoby z Ziemi ciepło trzmiela latającego po Księżycu. JWST ma odmienić nie do poznania nasze obserwacje zjawisk zachodzących w całym Wszechświecie. Będzie on tak precyzyjnym instrumentem, że dzięki niemu uzyskamy obrazy pierwszych gwiazd i galaktyk, które uformowały się po Wielkim Wybuchu.
Dostaniemy również informacje na temat formowania się wielu tajemniczych obiektów, a także odkryjemy nowe planety przyjazne egzystencji życia. Być może będą to też ślady obcych cywilizacji. Ludzkość potrzebuje tego typu instrumentów, by znaleźć swoje miejsce w kosmosie i odpowiedzieć na odwieczne pytania: skąd pochodzimy i dokąd zmierzamy.
Deszcz meteorów z komety 73P/Schwassmann-Wachmann
Specjalista w dziedzinie astronomii, Michaił Masłow, zapowiedział, że w wyniku rozpadu komety 73P/Schwassmann-Wachmann, do którego doszło podczas jednego z jej przelotów w 1995 roku, Ziemia może przeżyć wyjątkowy deszcz meteorów. Na taką ewentualność wskazuje też kilka modeli prognostycznych, choć nie są one zgodne z jaką obfitością roju będziemy mieć do czynienia, ponieważ zależy to od wielu zmiennych, m.in. prędkości przemieszczania się okruchów skalnych.
Z kometą 73P/Schwassmann-Wachmann związany jest rój meteorowy tau Herkulidy promieniujący z konstelacji Herkulesa między 19 maja a 19 czerwca, ze szczytem w okolicach 9 czerwca. Jeśli przewidywania Masłowa się sprawdzą, to właśnie w tym czasie mieszkańcy Ziemi będą mogli zobaczyć do dziesięciu tysięcy spadających ciał niebieskich na godzinę.
73P/Schwassmann-Wachmann to kometa krótkookresowa należąca do rodziny komet Jowisza, którą odkryto w maju 1930 roku podczas pierwszego i razem jedynego związanego z nią obfitszego deszczu meteorów, kiedy w ciągu godziny notowano ok. 60 meteorów. Zazwyczaj rój jest bardzo słaby, produkuje najwyżej kilka meteorów.


 Łuna 25, czyli rosyjska misja na Księżyc
Rosja w ostatnich latach nie wysłała żadnej ciekawej misji na planety i ich księżyce przemierzające Układ Słoneczny, a ostatnie realizowane przedsięwzięcia nie udały się. Teraz ma się to zmienić, a to za sprawą pierwszej misji na Księżyc od lat 70. ubiegłego wieku.
Na dobry początek polecą tam różne eksperymenty naukowe w ramach misji Łuna 25. Początkowo zakładano, że start misji ma nastąpić 1 października ubiegłego roku, jednak ostatecznie przełożono go na lipiec bieżącego roku. Roskosmos podał, że pojawiły się problemy techniczne. Miejscem lądowania ma być krater w okolicach południowego bieguna Księżyca, gdzie pod powierzchnią może być obecny lód wodny.
Roskosmos chce wysłać na powierzchnię Księżyca lądownik, na pokładzie którego znajdzie się 9 instrumentów naukowych, w tym czujnik pomiaru neutronów i promieniowania gamma, laserowy spektrometr masowy czy zestaw kamer. Sam lądownik przetestuje też nowy system lądowania.
Indie lecą na Księżyc z misją Chandrayaan-3

Indie lecą na Księżyc z misją Chandrayaan-3
Chandrayaan-3 to planowana trzecia misja eksploracji Księżyca przez Indyjską Organizację Badań Kosmicznych (ISRO). Start lądownika i łazika ma nastąpić w połowie roku. Indie mają nadzieję w końcu rozpocząć na dobre badania powierzchni naturalnego satelity naszej planety. Poprzednia misja, Chandrayaan-2 nie udała się. Celem badań są okolice bieguna południowego Księżyca.
Jednocześnie Indie rozwijają program Gaganyaan. W jego ramach już w 2023 roku ten kraj dołączy do elitarnego grona krajów, które wysłały swoich obywateli w kosmos. Warto tutaj dodać, że program jest realizowany we współpracy z Francją. W trakcie debiutanckiego lotu przetestowane zostaną kluczowe systemy, takie jak system ratowania załogi, system kontroli lotu i nawigacji czy działanie osłony termicznej. Test będzie miał na celu wprowadzenie poprawek z myślą o kolejnych lotach kosmicznych.
Rozbudowa dużej Chińskiej Stacji Kosmicznej
W ubiegłym roku na orbitę trafił pierwszy moduł Chińskiej Stacji Kosmicznej. Tianhe ma masę 22 tony, długość niecałe 17 metrów i średnicę 4,4 metra. Segment posiada aż 6 portów dokowania i 4 porty przeznaczone do rozbudowy stacji. Chińska Agencja Kosmiczna chwali się, że moduł został wyposażony w najnowocześniejsze systemy podtrzymania życia, do obserwacji Ziemi i prowadzenia eksperymentów.
Moduł Tianhe został wyposażony też w silniki manewrujące, za pomocą których będzie można utrzymać całą stację na odpowiedniej orbicie. Nie zabrakło też wydajnego systemu zasilania, w postaci paneli solarnych o powierzchni 30 metrów kwadratowych, które dysponują mocą ok. 27 kW.

 CNSA ujawniła, że w tym roku do modułu Tianhe zostaną podłączone kolejne o nazwie Wentian i Mengtian. Stacja ma być stale zamieszkiwana przez astronautów (taikonautów). Mają oni prowadzić tam badania m.in. związane z kolonizacją Księżyca i Marsa. Dotychczas na stacji zamieszkiwało 6 osób, w tym jedna kobieta, Wang Yaping. Co ciekawe, niedawno jako pierwsza w historii tego kraju wyszła ona na spacer kosmiczny.
Tak naprawdę moduł Tianhe to unowocześniona wersja dobrze sprawdzonego w boju rosyjskiego modułu Zwiezda, który jest jednym z elementów Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Eksperci wskazują, że jest od niego bardziej zaawansowany, ale cały program kosmiczny Chin jest oparty na technologiach z Rosyjskiej Stacji Mir.

Rok 2022 zapowiada się wyśmienicie w kwestiach eksploracji kosmosu /123RF/PICSEL

 Launch. Land. Repeat.

https://www.youtube.com/watch?v=DsAqrN2XH9g

NASA - Artemis-1 - SLS - Ready For Roll Out
https://www.youtube.com/watch?v=0qJac60YZW0

Sierra Space Intro - 30s
https://www.youtube.com/watch?v=vqdiRBiVM4g

Why the James Webb Space Telescope looks like that
https://www.youtube.com/watch?v=I2GhFSInBqA

????????? ???? ???????? ??? ??????? ?????-25? ????????? ?? ?????????
https://www.youtube.com/watch?v=vClW_OjU-pM

Chandrayaan-3 third lunar exploration Mission | ISRO
https://www.youtube.com/watch?v=cbG_0GDvOFU

Źródło: INTERIA
https://geekweek.interia.pl/raporty/raport-nowy-rok-nowy-swiat/artykuly/news-najciekawsze-wydarzenia-kosmiczne-w-2022-roku,nId,5735610

Najciekawsze wydarzenia kosmiczne w 2022 roku.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Światowe wydarzenia z kosmosem w tle. Subiektywne podsumowanie 2021 roku [KOMENTARZ]
2022-01-03.
Po wielu zachwytach, czasem troskach i niemałym nagromadzeniu pasjonujących wątków związanych z aktywnością kosmiczną w 2021 roku, wspólnymi siłami redaktorów Space24.pl powstało podsumowanie spraw tego minionego już okresu. Zdecydowanie było w czym wybierać - kamienie milowe różnych misji marsjańskich, załogowych programów (w tym, turystycznych), rekordy notowane w liczbie narodowych startów orbitalnych konkretnych państw... i wiele, wiele więcej. Siłą rzeczy, wybraliśmy tylko część tych głównych (naszym zdaniem) przykładów, niemniej mamy nadzieję, że zapoznanie się z nią pozwoli sprawnie wkroczyć w rozpoczynający się, równie obiecujący rok, w poczuciu żywego zainteresowania niedawnymi i nadchodzącymi kosmicznymi dokonaniami.
Atrakcyjny Mars
Naszą stawkę otwiera szereg misji marsjańskich, jakie na początku 2021 roku zaczęły docierać do Czerwonej Planety po blisko półrocznej wojaży z Ziemi. Gwoli przypomnienia, chodzi o trzy misje - amerykańską Mars 2020 na czele z łazikiem Perseverance; chińską Tianwen-1 oraz bliskowschodnią Al-Amal (ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich). Wszystkie z nich z powodzeniem rozpoczęły swoją aktywność na miejscu przeznaczenia - poczynając od umieszczenia łazika NASA na powierzchni Marsa, przez wprowadzenie arabskiego orbitera na zadaną trajektorię wokół Czerwonej Planety (oba dokonania przypadły w lutym ur.), aż po wprowadzenie pierwszej w historii chińskiej misji na tamtejszą orbitę (wraz ze zrzutem własnego łazika - o nazwie Zhurong) w okresie luty-maj.
Ze wszystkich tych misji spłynęły wyjątkowe, ukazujące wiele dotąd nie widzianych detali, materiały wizualne (a nawet audio). Znaczna część z nich ukazywała trudny moment wejścia lądowników misji amerykańskiej i chińskiej w atmosferę Marsa, inne natomiast pochodziły z łazików obu tych państw. Szczególnie wiele uwagi skupiły jednak relacje ukazujące bezpośrednio historycznie pierwszy lot aerodynamicznego obiektu na powierzchni innej planety niż Ziemia - związane z epokowym testem miniaturowego wiropłatu Ingenuity, który dostarczono na Marsa z łazikiem Perseverance. Możliwości i skuteczność aparatu latającego na Czerwonej Planecie przeszły znacząco oczekiwania specjalistów i inżynierów z NASA Jet Propulsion Laboratory, którzy odpowiadają za ten udany projekt.
Dotąd Ingenuity wykonał osiemnaście przelotów (pięć testowych i trzynaście operacyjnych) na różnych dystansach i wysokościach - z rekordami odległości 625 m oraz wysokości przelotu na poziomie 12 m. W sumie instrument pokonał już niemal 4 km w czasie blisko 33 minut aktywnego lotu. W trakcie kolejnych pokonywanych odcinków dron sprawdzał swoje mechaniczne ograniczenia i przyczyniał się do lepszego poznania okolicznego obszaru w kraterze Jezero (wspomagając realizację misji łazika Perseverance). Ostatni z dotychczas potwierdzonych przelotów doszedł do skutku 15 grudnia ur.
"Szturm" kosmicznych załóg... i turystów
Trzy udane loty pasażerskie systemu suborbitalnego firmy Blue Origin, jeden na pogranicze kosmosu z wykorzystaniem rakietoplanu spółki Virgin Orbit, a nade wszystko pierwszy całkowicie prywatny lot orbitalny (z czterema pasażerami) kapsuły Crew Dragon - z tego zapewne również zapamiętamy 2021 rok. Nie zabrakło przy tym kolejnych państwowych misji załogowych na Międzynarodową Stację Kosmiczną: wyruszyły dwie czteroosobowe wyprawy amerykańskie na statkach SpaceX (w kwietniu i listopadzie) oraz trzy rosyjskie w kapsułach Sojuz (w tym jedna z duetem japońskich turystów na pokładzie). Na wyróżnienie zasługują jednak jeszcze loty chińskie, które umożliwiły uruchomienie działalności zalążka nowej stacji kosmicznej ChRL (Tiangong).
Z Chin w 2021 roku wystrzelono dwie załogowe misje - Shenzhou-12 oraz -13, jako pierwsze od blisko pięciu lat starty kosmiczne z personelem na pokładzie. To przypadki zarazem odznaczające się rekordowo długimi pobytami, jeśli chodzi o dotychczasowe osiągnięcia chińskie - pierwsza z tych misji trwała 3 miesiące, natomiast druga zmiana (jej zakończenie spodziewane jest w kwietniu 2022 r.) obliczona jest już na ok. 6 miesięcy. Dodatkowo podczas tych pobytów odbywane są wielogodzinne spacery kosmiczne - w tym niedawny, pierwszy taki z udziałem chińskiej obywatelki (kosmonautka Wang Yaping).
Początkowy etap rozbudowy i zasiedlenia chińskiej pełnowymiarowej stacji kosmicznej poprzedziła dostawa trzonowego modułu Ti?nhé (w kwietniu 2021 r.), jak również liczne loty zaopatrzeniowe - zgodnie z wdrażanym planem, stacja Tiangong ma zostać ukończona do końca 2022 roku, krążąc wokół Ziemi na wysokości pomiędzy 350 a 450 km.
"Dzieje się" na platformach startowych
Pozostajemy w Państwie Środka, które w interesującym nas okresie znacząco poprawiło swój rekord przeprowadzonych startów w jednym roku kalendarzowym - było ich finalnie aż 56. Co więcej, przełamanie dotychczasowego najlepszego wyniku nastąpiło już 27 października 2021, wraz z pomyślnym wyniesieniem w przestrzeń kosmiczną satelity teledetekcyjnego Jilin-1 Gaofen 02F - z pomocą rakiety Kuaizhou-1A chińskiej firmy ExPace (spółka zależna państwowej korporacji China Aerospace Science and Industry Corporation - CASIC). Wcześniej przodowały pod tym względem lata 2018 i 2020, gdy z Chin wystrzelono po równo 39 rakiet kosmicznych.
Chiński wynik jest kolejnym potwierdzeniem ciągle rosnących ambicji Państwa Środka dotyczących eksploracji kosmosu i konkurowania z innymi państwami o prym w doskonaleniu technologii kosmicznych. Liczba chińskich startów orbitalnych w minionym roku nie obejmuje przy tym prawdopodobnego testu pojazdu hipersonicznego przeprowadzonego przez Chiny w sierpniu 2021 r. To także daje do myślenia zachodnim konkurentom i mocarstwom technologicznym w kwestii skali nasilenia rywalizacji. Według doniesień przytaczanych przez Financial Times, Chiny poczyniły "zdumiewające postępy" w dziedzinie broni hipersonicznej, znacząco ponad dotychczasowe przewidywania wywiadu USA.
Tam, gdzie Chiny notują znaczący wzrost swojego udziału, pozostali narodowi konkurenci wypadają mniej spektakularnie... ewentualnie za wyjątkiem firmy SpaceX, która sama przeprowadziła co najmniej 31 startów rakiet Falcon 9, równolegle prowadząc kolejne testowe loty prototypów systemu Starship. Te ostatnie co prawda mocno spowolniły w ostatnich miesiącach, jednak ich początkowe tempo zdecydowanie imponowało. Zresztą to głównie za sprawą lotów SpaceX, Stany Zjednoczone w wymiarze statystyk narodowych zanotowały całkiem wysoki odsetek swoich zrealizowanych startów - było ich co najmniej 45 (co stawia USA na drugim miejscu za Chinami), zatem o 9 więcej niż przed rokiem.
W rosyjskim programie startów zanotowano pewne odbicie względem 2020 roku, niemniej część z misji przeprowadzonych na rosyjskich rakietach wiązała się z kontraktami realizowanymi pod szyldem europejskiego Arianespace (misje OneWeb). Na wyróżnienie zasługuje natomiast (niekoniecznie w wymiarze jednoznacznie pozytywnym) udane wystrzelenie od dawna zapowiadanego dużego modułu Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) - Nauka. Wyniesiony w lipcu 2021 r. obiekt przysporzył jednak pewnych zmartwień załodze ISS krótko po jego zespoleniu ze stacją, co było spowodowane niekontrolowaną aktywacją silnika głównego i wywołanym w ten sposób obróceniem rozbudowanej konstrukcji aż o 540 stopni wokół jednej z jej osi.
Na tle wcześniej wymienionych kontrastuje liczba zrealizowanych startów z Indii - jeszcze do niedawna bardziej aktywnych na tym polu. W 2021 roku nastąpiły tylko dwa loty kosmiczne z tego państwa (co prawda, podobnie jak w 2020 roku, jednak znacząco mniej niż w 2019, gdy wystartowało w sumie 6 indyjskich rakiet).
Poznać jeszcze lepiej Układ Słoneczny... i cały Wszechświat
W roku 2021 na pewno nie zabrakło przykładów doniosłych momentów w ramach trwających misji badawczych, włączając w to starty długo wyczekiwanych instrumentów naukowych. Zacząć należy od najbardziej aktualnego, czyli skutecznego grudniowego wyniesienia Teleskopu Kosmicznego Jamesa Webba (JWST), na które wyniesienie czekano długimi latami. Nieco wcześniej wystartowały też inne obiecujące misje: DART (Double Asteroid Redirection Test - pierwsza w historii misja polegająca na próbie zmiany kursu asteroidy w ramach rozwijanego przez NASA programu obrony planetarnej) oraz LUCY (której celem będzie badanie tzw. planetoid trojańskich Jowisza).
Niedawno też, w bardzo efektowny sposób, przypomniała o sobie sonda Parker Solar Probe, która w trakcie historycznego manewru rozpoczętego jeszcze w kwietniu ur. wniknęła w górne partie atmosfery Słońca (korony słonecznej). Instrument badawczy NASA stał się tym samym pierwszym pojazdem stworzonym ludzką ręką, jaki znalazł się kiedykolwiek w obrębie tej sfery. Amerykańska agencja kosmiczna powiadomiła przy tym, że sonda zgromadziła niezwykle cenne dane oraz unikatowy materiał wizualny z przelotu na bardzo małym dystansie od naszej dziennej gwiazdy.
Rok z perspektywy głównych agencji kosmicznych
Na koniec warto zwrócić uwagę na to, jak same głównie narodowe agencje kosmiczne podsumowały swoje działania i dokonania z 2021 roku. W specjalnie przygotowanych materiałach wideo - ESA, NASA, jak również Roskosmos zwracają uwagę na swoje kluczowe tegoroczne kamienie milowe i projekty. Pozostaje życzyć, aby w rozpoczynającym się roku 2022 udało się zebrać takiego materiału jeszcze więcej.
Opracowanie: Mateusz Mitkow/Marcin Kamassa
Źródło: SPACE24
Fot. NOAA [nesdis.noaa.gov]

Światowe wydarzenia z kosmosem w tle. Subiektywne podsumowanie 2021 roku [KOMENTARZ]
2022-01-03.
Po wielu zachwytach, czasem troskach i niemałym nagromadzeniu pasjonujących wątków związanych z aktywnością kosmiczną w 2021 roku, wspólnymi siłami redaktorów Space24.pl powstało podsumowanie spraw tego minionego już okresu. Zdecydowanie było w czym wybierać - kamienie milowe różnych misji marsjańskich, załogowych programów (w tym, turystycznych), rekordy notowane w liczbie narodowych startów orbitalnych konkretnych państw... i wiele, wiele więcej. Siłą rzeczy, wybraliśmy tylko część tych głównych (naszym zdaniem) przykładów, niemniej mamy nadzieję, że zapoznanie się z nią pozwoli sprawnie wkroczyć w rozpoczynający się, równie obiecujący rok, w poczuciu żywego zainteresowania niedawnymi i nadchodzącymi kosmicznymi dokonaniami.
Atrakcyjny Mars
Naszą stawkę otwiera szereg misji marsjańskich, jakie na początku 2021 roku zaczęły docierać do Czerwonej Planety po blisko półrocznej wojaży z Ziemi. Gwoli przypomnienia, chodzi o trzy misje - amerykańską Mars 2020 na czele z łazikiem Perseverance; chińską Tianwen-1 oraz bliskowschodnią Al-Amal (ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich). Wszystkie z nich z powodzeniem rozpoczęły swoją aktywność na miejscu przeznaczenia - poczynając od umieszczenia łazika NASA na powierzchni Marsa, przez wprowadzenie arabskiego orbitera na zadaną trajektorię wokół Czerwonej Planety (oba dokonania przypadły w lutym ur.), aż po wprowadzenie pierwszej w historii chińskiej misji na tamtejszą orbitę (wraz ze zrzutem własnego łazika - o nazwie Zhurong) w okresie luty-maj.
Ze wszystkich tych misji spłynęły wyjątkowe, ukazujące wiele dotąd nie widzianych detali, materiały wizualne (a nawet audio). Znaczna część z nich ukazywała trudny moment wejścia lądowników misji amerykańskiej i chińskiej w atmosferę Marsa, inne natomiast pochodziły z łazików obu tych państw. Szczególnie wiele uwagi skupiły jednak relacje ukazujące bezpośrednio historycznie pierwszy lot aerodynamicznego obiektu na powierzchni innej planety niż Ziemia - związane z epokowym testem miniaturowego wiropłatu Ingenuity, który dostarczono na Marsa z łazikiem Perseverance. Możliwości i skuteczność aparatu latającego na Czerwonej Planecie przeszły znacząco oczekiwania specjalistów i inżynierów z NASA Jet Propulsion Laboratory, którzy odpowiadają za ten udany projekt.
Dotąd Ingenuity wykonał osiemnaście przelotów (pięć testowych i trzynaście operacyjnych) na różnych dystansach i wysokościach - z rekordami odległości 625 m oraz wysokości przelotu na poziomie 12 m. W sumie instrument pokonał już niemal 4 km w czasie blisko 33 minut aktywnego lotu. W trakcie kolejnych pokonywanych odcinków dron sprawdzał swoje mechaniczne ograniczenia i przyczyniał się do lepszego poznania okolicznego obszaru w kraterze Jezero (wspomagając realizację misji łazika Perseverance). Ostatni z dotychczas potwierdzonych przelotów doszedł do skutku 15 grudnia ur.
"Szturm" kosmicznych załóg... i turystów
Trzy udane loty pasażerskie systemu suborbitalnego firmy Blue Origin, jeden na pogranicze kosmosu z wykorzystaniem rakietoplanu spółki Virgin Orbit, a nade wszystko pierwszy całkowicie prywatny lot orbitalny (z czterema pasażerami) kapsuły Crew Dragon - z tego zapewne również zapamiętamy 2021 rok. Nie zabrakło przy tym kolejnych państwowych misji załogowych na Międzynarodową Stację Kosmiczną: wyruszyły dwie czteroosobowe wyprawy amerykańskie na statkach SpaceX (w kwietniu i listopadzie) oraz trzy rosyjskie w kapsułach Sojuz (w tym jedna z duetem japońskich turystów na pokładzie). Na wyróżnienie zasługują jednak jeszcze loty chińskie, które umożliwiły uruchomienie działalności zalążka nowej stacji kosmicznej ChRL (Tiangong).
Z Chin w 2021 roku wystrzelono dwie załogowe misje - Shenzhou-12 oraz -13, jako pierwsze od blisko pięciu lat starty kosmiczne z personelem na pokładzie. To przypadki zarazem odznaczające się rekordowo długimi pobytami, jeśli chodzi o dotychczasowe osiągnięcia chińskie - pierwsza z tych misji trwała 3 miesiące, natomiast druga zmiana (jej zakończenie spodziewane jest w kwietniu 2022 r.) obliczona jest już na ok. 6 miesięcy. Dodatkowo podczas tych pobytów odbywane są wielogodzinne spacery kosmiczne - w tym niedawny, pierwszy taki z udziałem chińskiej obywatelki (kosmonautka Wang Yaping).
Początkowy etap rozbudowy i zasiedlenia chińskiej pełnowymiarowej stacji kosmicznej poprzedziła dostawa trzonowego modułu Ti?nhé (w kwietniu 2021 r.), jak również liczne loty zaopatrzeniowe - zgodnie z wdrażanym planem, stacja Tiangong ma zostać ukończona do końca 2022 roku, krążąc wokół Ziemi na wysokości pomiędzy 350 a 450 km.
"Dzieje się" na platformach startowych
Pozostajemy w Państwie Środka, które w interesującym nas okresie znacząco poprawiło swój rekord przeprowadzonych startów w jednym roku kalendarzowym - było ich finalnie aż 56. Co więcej, przełamanie dotychczasowego najlepszego wyniku nastąpiło już 27 października 2021, wraz z pomyślnym wyniesieniem w przestrzeń kosmiczną satelity teledetekcyjnego Jilin-1 Gaofen 02F - z pomocą rakiety Kuaizhou-1A chińskiej firmy ExPace (spółka zależna państwowej korporacji China Aerospace Science and Industry Corporation - CASIC). Wcześniej przodowały pod tym względem lata 2018 i 2020, gdy z Chin wystrzelono po równo 39 rakiet kosmicznych.
Chiński wynik jest kolejnym potwierdzeniem ciągle rosnących ambicji Państwa Środka dotyczących eksploracji kosmosu i konkurowania z innymi państwami o prym w doskonaleniu technologii kosmicznych. Liczba chińskich startów orbitalnych w minionym roku nie obejmuje przy tym prawdopodobnego testu pojazdu hipersonicznego przeprowadzonego przez Chiny w sierpniu 2021 r. To także daje do myślenia zachodnim konkurentom i mocarstwom technologicznym w kwestii skali nasilenia rywalizacji. Według doniesień przytaczanych przez Financial Times, Chiny poczyniły "zdumiewające postępy" w dziedzinie broni hipersonicznej, znacząco ponad dotychczasowe przewidywania wywiadu USA.
Tam, gdzie Chiny notują znaczący wzrost swojego udziału, pozostali narodowi konkurenci wypadają mniej spektakularnie... ewentualnie za wyjątkiem firmy SpaceX, która sama przeprowadziła co najmniej 31 startów rakiet Falcon 9, równolegle prowadząc kolejne testowe loty prototypów systemu Starship. Te ostatnie co prawda mocno spowolniły w ostatnich miesiącach, jednak ich początkowe tempo zdecydowanie imponowało. Zresztą to głównie za sprawą lotów SpaceX, Stany Zjednoczone w wymiarze statystyk narodowych zanotowały całkiem wysoki odsetek swoich zrealizowanych startów - było ich co najmniej 45 (co stawia USA na drugim miejscu za Chinami), zatem o 9 więcej niż przed rokiem.
W rosyjskim programie startów zanotowano pewne odbicie względem 2020 roku, niemniej część z misji przeprowadzonych na rosyjskich rakietach wiązała się z kontraktami realizowanymi pod szyldem europejskiego Arianespace (misje OneWeb). Na wyróżnienie zasługuje natomiast (niekoniecznie w wymiarze jednoznacznie pozytywnym) udane wystrzelenie od dawna zapowiadanego dużego modułu Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) - Nauka. Wyniesiony w lipcu 2021 r. obiekt przysporzył jednak pewnych zmartwień załodze ISS krótko po jego zespoleniu ze stacją, co było spowodowane niekontrolowaną aktywacją silnika głównego i wywołanym w ten sposób obróceniem rozbudowanej konstrukcji aż o 540 stopni wokół jednej z jej osi.
Na tle wcześniej wymienionych kontrastuje liczba zrealizowanych startów z Indii - jeszcze do niedawna bardziej aktywnych na tym polu. W 2021 roku nastąpiły tylko dwa loty kosmiczne z tego państwa (co prawda, podobnie jak w 2020 roku, jednak znacząco mniej niż w 2019, gdy wystartowało w sumie 6 indyjskich rakiet).
Poznać jeszcze lepiej Układ Słoneczny... i cały Wszechświat
W roku 2021 na pewno nie zabrakło przykładów doniosłych momentów w ramach trwających misji badawczych, włączając w to starty długo wyczekiwanych instrumentów naukowych. Zacząć należy od najbardziej aktualnego, czyli skutecznego grudniowego wyniesienia Teleskopu Kosmicznego Jamesa Webba (JWST), na które wyniesienie czekano długimi latami. Nieco wcześniej wystartowały też inne obiecujące misje: DART (Double Asteroid Redirection Test - pierwsza w historii misja polegająca na próbie zmiany kursu asteroidy w ramach rozwijanego przez NASA programu obrony planetarnej) oraz LUCY (której celem będzie badanie tzw. planetoid trojańskich Jowisza).
Niedawno też, w bardzo efektowny sposób, przypomniała o sobie sonda Parker Solar Probe, która w trakcie historycznego manewru rozpoczętego jeszcze w kwietniu ur. wniknęła w górne partie atmosfery Słońca (korony słonecznej). Instrument badawczy NASA stał się tym samym pierwszym pojazdem stworzonym ludzką ręką, jaki znalazł się kiedykolwiek w obrębie tej sfery. Amerykańska agencja kosmiczna powiadomiła przy tym, że sonda zgromadziła niezwykle cenne dane oraz unikatowy materiał wizualny z przelotu na bardzo małym dystansie od naszej dziennej gwiazdy.
Rok z perspektywy głównych agencji kosmicznych
Na koniec warto zwrócić uwagę na to, jak same głównie narodowe agencje kosmiczne podsumowały swoje działania i dokonania z 2021 roku. W specjalnie przygotowanych materiałach wideo - ESA, NASA, jak również Roskosmos zwracają uwagę na swoje kluczowe tegoroczne kamienie milowe i projekty. Pozostaje życzyć, aby w rozpoczynającym się roku 2022 udało się zebrać takiego materiału jeszcze więcej.
Opracowanie: Mateusz Mitkow/Marcin Kamassa
Źródło: SPACE24
Fot. NOAA [nesdis.noaa.gov]

Światowe wydarzenia z kosmosem w tle. Subiektywne podsumowanie 2021 roku [KOMENTARZ].jpg

Światowe wydarzenia z kosmosem w tle. Subiektywne podsumowanie 2021 roku [KOMENTARZ]2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czwarty spacer kosmiczny na stacji Tiangong
2022-01-03.
Dwóch astronautów misji Shenzhou 13 wykonało spacer kosmiczny na zewnątrz chińskiej stacji kosmicznej Tiangong.
Czwarty spacer kosmiczny w histori działania chińskiej stacji został przeprowadzony 26 grudnia 2021 r. Na zewnątrz jedynego na razie modułu stacji Tianhe wyszli Ye Guangfu oraz Zhai Zhigang. W środku modułu pozostała Wang Yaping nadzorując pracę astronautów i sterując zewnętrznym ramieniem robotycznym.
Głównym zadaniem spaceru był montaż zewnętrznej kamery panoramicznej, która będzie obserwować działania na zewnątrz modułu, obejmując swoim zasięgiem przestrzeń między panelami słonecznymi i działanie ramienia robotycznego. Astronauci poczynili tez przygotowania poczet przyszłych spacerów.
Chińska Agencja Kosmiczna poinformowała w oficjalnych informacjach prasowych, że kolejne spacery w miarę zbierania doświadczeń będą coraz bardziej skomplikowane. Podczas tego spaceru również weryfikowano działanie skafandrów Feitian, testowano śluzę w module Tianhe, z której astronauci wychodzili na zewnątrz i ćwiczono aktywność spacerową i współpracę między spacerowiczami, wspierającego ich astronauty i kontroli naziemnej.
Spacer trwał łącznie 6 godzin i 11 minut. Dla Zhai było to już 3. wyjście. Poprzedni spacer wykonał podczas tej misji z Wang w listopadzie, a swój pierwszy spacer w misji Shenzhou 7 w 2008 r. - wtedy był to pierwszy chiński spacer kosmiczny w historii. Dla Ye było to pierwsze wyjście w przestrzeń kosmiczną w skafandrze spacerowym.
Trwa 2. Ekspedycja na stacji Tiangong. Troje astronautów z obecnej misji przylecieli do stacji w październiku i pozostaną na niej do marca 2022 r. Po powrocie do stacji poleci bezzałogowy statek towarowy Tianzhou 4, a po nim kolejna misja załogowa Shenzhou 14. W 2022 roku planowane jest zakończenie budowy zasadniczej części stacji. Do obecnego modułu Tianhe dołączą dwa moduły badawcze Wentian i Mengtian.
Astronauci Shenzhou 13 przeprowadzają na pokładzie stacji eksperymenty naukowe. 9 grudnia przeprowadzili szkolną lekcję z orbity, wykonując kilka doświadczeń i pokazując wnętrze stacji. Ostatnio dowiedzieliśmy się też za sprawą oficjalnej noty protestacyjnej do ONZ, że moduł Tianhe musiał wykonywać w 2021 r. (1 lipca i 21 października) dwa prewencyjne modyfikacje orbity, by minąć się z satelitami sieci Starlink, które manewrowały na orbicie (prawdopodobnie w celu aktywnej deorbitacji) niebezpiecznie zbliżając się do stacji. SpaceX na razie nie komentował sprawy w mediach.
 
 
Więcej informacji:
?    Informacja prasowa o udanym spacerze EVA-4 (Xinhua)
 
 
Na podstawie: Xinhua/SpaceNews
Opracował: Rafał Grabiański
 
 
Na zdjęciu tytułowym: Ye Guangfu wychodzący z przedniej sekcji modułu Tianhe. Źródło: Xinhua/Guo Zhongzheng.
Wang Yaping nadzorująca spacer z wnętrza modułu Tianhe. Źródło: Xinhua/Guo Zhongzheng

Jeden z astronautów wracający ze spaceru do modułu Tianhe. Źródło: Xinhua/Guo Zhongzheng.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/czwarty-spacer-kosmiczny-na-stacji-tiangong

 

Czwarty spacer kosmiczny na stacji Tiangong.jpg

Czwarty spacer kosmiczny na stacji Tiangong2.jpg

Czwarty spacer kosmiczny na stacji Tiangong3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)