Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

W meteorycie znaleziono brakujące ?cegiełki życia" - składniki DNA i RNA

2022-05-01. Michał Rolecki
W kosmicznej skale znaleziono dwie brakujące zasady wchodzące w skład DNA. Czy składniki życia przybyły na Ziemię z kosmosu? To możliwe.

 Jak powstało życie na Ziemi? Nie wiadomo. Naukowcy od dawna przedstawiają różne teorie.
Miliardy lat temu ziemska atmosfera składała się głównie z wodoru, amoniaku oraz metanu. W 1953 roku Stanley Miller i Harold Urey przeprowadzili słynny eksperyment. Umieścili taką mieszaninę gazów w kolbach i poddali działaniu światła oraz wyładowań elektrycznych. W doświadczeniach tych powstało ponad 20 aminokwasów - związków, z których zbudowane są białka organizmów żywych.
W żywych komórkach składanie aminokwasów w łańcuchy białek jest możliwe dzięki DNA i RNA. Nie są zbudowane z aminokwasów, lecz innych związków: par zasad azotowych: cytozyny i tyminy (lub uracylu) oraz adeniny i guaniny. Dwie pierwsze wykryto w meteorytach już w latach 60 ubiegłego wieku. Jak sądzą naukowcy, mogły powstawać w chmurze gazów w początkach istnienia Układu Słonecznego pod wpływem promieniowania ultrafioletowego.
Po raz pierwszy odkryto w meteorytach wszystkie zasady azotowe (czyli także adeninę, guaninę i uracyl) i to aż w czterech różnych kosmicznych skałach. Donoszą o tym badacze w pracy opublikowanej w ?Nature Communications" 26 kwietnia.

 W meteorytach odkryto już wszystkie składniki DNA i RNA
Odkrycia dokonał zespół geochemika Yasushiro Oby z japońskiego Uniwersytetu w Sapporo. Kilka lat temu wpadł na sposób, jak można z pyłu meteorytów wydobyć chemiczne związki bez ich rozkładania. To pozwoliło na wykrywanie znacznie mniejszych ilości związków niż wcześniej.
Za pomocą tej metody trzy lata temu, w 2019 roku wykryto w meteorytach rybozę - inny kluczowy składnik RNA. Nić RNA i DNA zbudowana jest bowiem z nukleotydów - czyli zasad azotowych, do których dołączona jest ryboza (lub dezoksyryboza, która ma jeden atom tlenu mniej) oraz reszta kwasu fosforowego.
Metoda polega na wykorzystaniu wody zamiast roztworów kwasów, które zwykle były wykorzystywane. Badacze porównują ją do techniki ?cold brew", która pozwala na przygotowanie kawy, jeśli ziarna zaleje się na noc zimną wodą.
To nie są zanieczyszczenia pochodzące z Ziemi
Czy zasady azotowe w meteorytach mogą pochodzić z ziemskich zanieczyszczeń? To mało prawdopodobne. Związki organiczne występują w różnych formach - izomerach. Izomery składają się z takiej samej liczby tych samych atomów (czyli mają takie same wzory sumaryczne), jednak atomy są ze sobą połączone w innych miejscach.
Analiza ponad dwunastu różnych związków znalezionych w meteorytach wykazała obecność takich izomerów, które nie wchodzą w skład organizmów żywych na Ziemi. Jest więc mało prawdopodobne, że odkryte w meteorytach związki pochodzą z ziemskich zanieczyszczeń.
Sprawę będzie można rozstrzygnąć definitywnie, badając próbki kosmicznych skał, które nie spadły na ziemię. Zespół Yasushiro Oby chce teraz przeanalizować skład próbek pobranych z asteroidy Ryugu przez japońską sondę Hayabusa 2, które trafiły na Ziemię w 2020 roku. We wrześniu 2023 powróci z kolei amerykański OSIRIS-REx, który pobrał próbki z asteroidy Bennu. Naukowcy nie mogą się doczekać.


 Meteoryty spadające na Ziemię mogły przynieść wszystkie składniki potrzebne do powstania życia, także budowy DNA i RNA /123RF/PICSEL /123RF/PICSEL

INTERIA
 
https://geekweek.interia.pl/nauka/news-w-meteorycie-znaleziono-brakujace-cegielki-zycia-skladniki-d,nId,5987403

W meteorycie znaleziono brakujące cegiełki życia  składniki DNA i RNA.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niebo w maju 2022 - Zaćmienie Księżyca w koronie
2022-05-01.
Maj mieni się kolorami wiosny - także na niebie gwiaździstym. Choćby taki pospolity Księżyc... Czasem zwany jest Srebrnym Globem, a czasami przybiera złowrogie krwistoczerwone oblicze. I tak właśnie będzie rankiem 16 maja w czasie zaćmienia Księżyca. Nasz satelita potrafi też wywoływać barwne iluzje - w maju możemy szczególnie liczyć na koronę pyłkową. Do tego na porannym firmamencie królują m.in.: złotawa Wenus, żółtawy Jowisz i czerwonawy Mars. A jaki kolor ma kometa C/2021 O3 (PANSTARRS)? Przekonajmy się. Jeżeli kometa da nam szansę... Po szczegóły zapraszamy do naszego filmowego kalendarza astronomicznego.
Miesiąc zaczyna się - wiadomo - od wielkiej majówki, a tegoroczna stoi pod znakiem Merkurego. Już pod koniec kwietnia w pogodne wieczory mieliśmy sposobność podziwiać pierwszą planetę Układu Słonecznego w postaci kropki pierwszej wielkości gwiazdowej. Stopniowo zbliżała się do Plejad, by 2 maja zaliczyć kumulację w towarzystwie młodego Księżyca. Takie trio nie zdarza się często... I szybko się rozchodzi, każde w swoją stronę: Merkury i Plejady giną w blasku Słońca, a Księżyc rusza na podbój majowego nieboskłonu.
Nabierając kształtu i mocy, 6 maja Srebrny Glob mija gwiezdnych bliżniaków: Kastora i Polluksa, a 7-go dołącza do Żłóbka, czyli gromady otwartej M44. Spotkania księżycowego sierpa z tą akurat grupką gwiazdek wyglądają uroczo przez lornetkę. Poczekajmy do 22:00 aż ściemni się na tyle, byśmy mogli dostrzec gromadę niczym diamenciki rozsiane na ciemnym aksamicie nieba. Odnajdziemy je w odległości ok. 4 stopni kątowych na lewo od srebrzystego rogala. Ale to właśnie Księżyc ma do odegrania "rolę miesiąca" na majowym firmamencie...
Najpierw nasz satelita zakryje Porrimę - gwiazdę 3-ciej wielkości w konstelacji Panny. Stanie się to rankiem 13 maja. Srebrny Glob będzie bardzo jasny, więc do śledzenia zjawiska użyjmy lornetki lub teleskopu. Około 03:00 nad ranem Porrima zniknie za krawędzią księżycowej tarczy, by po niecałej godzinie wyłonić się z prawej strony. Dokładne momenty zakrycia i odkrycia zależą od naszego miejsca obserwacji. Zjawisko rozegra się nisko nad zachodnim horyzontem. Zapamiętajmy ten kierunek, bowiem trzy dni później o poranku znów popatrzymy w tamtą stronę...
Powodem będzie zaćmienie Księżyca. Formalnie jest to zaćmienie całkowite, ale z Polski będzie dostrzegalne jako częściowe - o ile w ogóle uda nam się coś zobaczyć... Problem w tym, że zjawisko rozpocznie się przy zachodzie naszego satelity, na jasnym porannym niebie. Dla powodzenia obserwacji będziemy więc potrzebowali bezchmurnego, przejrzystego powietrza i płaskiego horyzontu w kierunku pd-zach. 16 maja około 04:30-04:40 patrzmy jak zniekształcona refrakcją atmosferyczną tarcza Srebrnego Globu pogrąża się w cieniu Ziemi. Zanim nasz satelita zniknie za widnokręgiem, odrobinę pociemnienia po lewej stronie księżycowego oblicza powinniśmy dostrzec.
Pełnia Księżyca (a właśnie wtedy dochodzi do zaćmień) jest też dobrym czasem na... księżycowe iluzje. Halo, czyli barwny okrąg wokół Srebrnego Globu okalający go na 22 stopnie kątowe zdarzyło się (i to kilkakrotnie) na kwietniowym niebie, dlaczego więc nie miałoby się powtórzyć w maju? Co więcej - maj sprzyja polowaniu na koronę pyłkową Księżyca. Sezon pylenia roślin jest obecnie szczególnie intensywny, a główną rolę w kreowaniu świetlistych fenomenów otaczających księżycową tarczę odgrywa pyłek sosny. W zależności od gatunku roślin dominujących na danym terenie, korona pyłkowa przybiera różne kształty i barwy, gdyż pyłki danej rośliny mają różną wielkość i geometrię. Na tym nie koniec. W obecności cienkich chmur nocą możemy liczyć też na rodzaj korony zwanej Lisą Czapą. Występuje ona tuż przy owalu Księżyca i wyróżnia się intensywnymi kolorami.
W drugiej połowie miesiąca Księżyc przechodzi na poranne niebo. O poranku też królują planety: Saturn, Mars, Jowisz i Wenus, z którymi po kolei (22-27 maja ok. godz. 03:30) spotyka się nasz chudnący Srebrny Glob. Maj zaczął się mocnym akcentem w postaci bliskiego złączenia Jowisza z Wenus, lecz niziutko nad wschodnim widnokręgiem. Końcówka miesiąca przyniesie szansę na kolejne bliskie spotkanie - tym razem Jowisza z Marsem. 29 maja ok. godz. 03:00 obie planety zaprezentują się znacznie wyżej, czyli w korzystniejszym położeniu do obserwacji i fotografowania. Zwróćmy uwagę na złotawą barwę Jowisza i krwistoczerwony kolor Marsa.
A jaki kolor ma kometa C/2021 O3 (PANSTARRS)? Przekonajmy się. Jeżeli będziemy mieli szansę... Kometę zapowiadano jako jedną z większych atrakcji wiosennego nieba A.D. 2022, ale do początku maja nie spełniła wielkich oczekiwań. Jej jasność była wyraźnie mniejsza od przewidywanej - do tego stopnia, że niewiele jest raportów obserwacyjnych, o zdjęciach nie wspominając. Po przejściu komety przez peryhelium 21 kwietnia czekamy na jej przelot obok Ziemi 8 maja. Jeżeli obiekt pojaśniałby choćby do 6-7 mag., pojawi się szansa na teleskopowe (a być może i lornetkowe) obserwacje owalnej mgiełki na tle gwiazdozbioru Perseusza. Czasu na łowy jest niewiele - w zasadzie do końca pierwszej dekady maja, po której blask Księżyca zacznie mocno rozświetlać niebo. Pewien znawca komet zza Wielkiej Wody mawiał: Jeżeli obstawiasz, stawiaj na konie, nie na komety ; )
Owocnych obserwacji!
Piotr Majewski
NIEBO W MAJU 2022 | Zaćmienie Księżyca w koronie
https://www.youtube.com/watch?v=-dEloRDBgvY

https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/niebo-w-maju-2022-zacmienie-ksiezyca-w-koronie

Niebo w maju 2022 - Zaćmienie Księżyca w koronie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozbłysk klasy X1.1 z grupy 2993/2994
2022-05-01. Krzysztof Kanawka
Silny rozbłysk na pożegnanie widoczności na tarczy słonecznej.
Grupa o numerze 2993/2994, na ?pożegnanie? okresu pobytu na stronie tarczy słonecznej widocznej z Ziemi wyemitowała 30 kwietnia rozbłysk klasy X1.1. Co ciekawe, podobnej mocy rozbłysk został wyemitowany w podobnym miejscu podczas poprzedniego okresu widoczności na tarczy słonecznej.
Pod koniec marca 2022 na Słońcu obserwowaliśmy mocno rozbudowaną grupę plam o numerze 2975. To właśnie ta grupa wyemitowała 30 marca rozbłysk klasy X1.3 a 31 marca rozbłysk klasy M9.6. Po tych rozbłyskach grupa 2975 zniknęła za krawędzią widocznej z Ziemi tarczy słonecznej.
Następnie, przez dwa tygodnie począwszy od 17 kwietnia grupa 2975 ponownie była obserwowana z Ziemi. Podczas tej ?wizyty? po naszej stronie Słońca ta grupa otrzymała numerację 2993/2994 i wyemitowała serię rozbłysków klasy M oraz dwa rozbłyski klasy X. Tym drugim rozbłyskiem tej klasy był rozbłysk X1.1 z 30 kwietnia 2022. Wówczas grupa 2993/2994 znajdowała się już na krawędzi widocznej z Ziemi tarczy słonecznej.
Przez najbliższe dwa tygodnie grupa 2993/2994 będzie przebywać po stronie niewidocznej z Ziemi. W tym czasie ta grupa może jeszcze bardziej rozrosnąć się, ale może także zaniknąć. W międzyczasie po stronie widocznej z Ziemi będziemy oglądać inne grupy plam słonecznych, z których kilka może być zdolnych do emisji rozbłysków klasy M.
Warto tu zauważyć, że 26 kwietnia pojawiły się grupy plam, które otrzymały numery 3000 i 3001. Grupa o numerze 2000 została zanotowana na początku marca 2014 roku, czyli ponad 8 lat temu. Wówczas kończyła się najbardziej aktywna faza poprzedniego cyklu aktywności słonecznej. Jak długo będzie trwać naliczanie plam do kolejnego tysiąca? Prawdopodobnie nieco szybciej, gdyż aktualny cykl słoneczny się nam dopiero ?rozpędza? i maksimum nastąpi za 2-3 lata.
Aktywność słoneczna jest komentowana w dziale na Polskim Forum Astronautycznym. Polecamy także listę najsilniejszych rozbłysków w tym cyklu słonecznym oraz najsilniejszych rozbłysków w 2022 roku.
(PFA)
X1.13 solar flare - 30/4/22
https://www.youtube.com/watch?v=hUGBysvmIVI
Rozbłysk klasy X1.1 z 30 kwietnia 2022 / Credits ? SDO , ????? ??????

X1.13 solar flare - 30/04/2022
https://www.youtube.com/watch?v=gGQdSN9qp_w
Rozbłysk klasy X1.1 z 30 kwietnia 2022 / Credits ? SDO , ????? ??????

https://kosmonauta.net/2022/05/rozblysk-klasy-x1-1-z-grupy-2993-2994-2/

Rozbłysk klasy X1.1 z grupy 2993 2994.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

50 lat od przedostatniej misji programu Apollo
2022-05-02.
50 lat temu, 16 kwietnia 1972 r. rozpoczęła się przedostatnia misja programu Apollo. Rakieta Saturn V wyniosła w kierunku Księżyca trzyosobową załogę. Tym razem celem lotu był wyżynny obszar Descartes w południowo-wschodniej ćwiartce Księżyca.
 Misja Apollo 16, podobnie jak kilka poprzednich miała trzy standardowe cele: zbadać i zabrać na Ziemię do zbadania próbki skał i regolitu z regionu lądowania, umieścić zestawy eksperymentów zdalnych na powierzchni oraz wykonać teledetekcyjne badania Księżyca podczas lotu na orbicie wokółksiężycowej.
W misji wzięli udział:
?    dowódca lotu John Young (brał udział już wcześniej w misji Apollo 10),
?    pilot lądownika księżycowego Charles Duke (pierwsza misja kosmiczna)
?    pilot modułu dowodzenia Thomas Mattingly (z powodu podejrzenia różyczki ominęła go feralna misja Apollo 13).
Misja miała spore problemy. Już w fazie lotu do Księżyca do komputera pokładowego żyroskop przekazywał niepoprawny sygnał orientacji statku, co zmusiło do aktualizacji oprogramowania w locie. Później podczas przygotowań do lądowania, po tym jak lądownik księżycowy z astronautami Young i Duke oddzielił się od statku Apollo, statek wszedł w oscylacje w jednej płaszczyźnie. Wstrzymano zejście lądownika na powierzchnię, aby ustalić czy ta oscylacja będzie później zagrożeniem dla powrotu astronautów.
Z prawie 6-godzinnym opóźnieniem, ale udało się lądowanie modułu Casper na powierzchni Księżyca. Nogi lądownika dotknęły księżycowego regolitu 20 kwietnia o 21:24 (wg czasu wschodnioamerykańskiego EST) około 276 metrów od planowanego punktu wyznaczonego w rejonie Descartes.
Astronauci spędzili na powierzchni Srebrnego Globu 71 godzin i 2 minuty, łącznie 3 razy wychodząc na spacery kosmiczne. W pierwszym wyjściu przygotowali do jazdy łazik księżycowy Lunar Roving Vehicle oraz rozstawili powierzchniowy sprzęt do eksperymentów ALSEP. Za pomocą łazika odwiedzili wtedy kratery: Flag i Spook na zachód i południe od lądownika. Wykonali pomiary za pomocą mobilnego magnetometru, zebrali próbki skalne z obu miejsc i wykonali dokumentację fotograficzną. Przed zakończeniem pierwszego spaceru rozłożyli też eksperyment badania składu wiatru słonecznego. Niestety Young uszkodził przewód badania przepływu ciepła, dlatego z tego eksperymentu trzeba było zrezygnować.
W drugim wyjściu na powierzchnię astronauci pojechali na południe w rejon góry Stone Mountain. Tam z kilku miejsc pobrano próbki materiałów i zmierzono zwięzłość regolitu za pomocą penetrometru. Para astronautów udała się potem na zachód, zatrzymując się w kilku miejscach i wykonując podobne badania. Chociaż podobnie jak w pierwszym wyjściu, to trwało nieco więcej niż 7 godzin, to jednak dystans przebyty łazikiem był znacznie dłuższy. Podczas pierwszego spaceru wyniósł 4 km, w drugim już przejechano 11 km.
Opóźnienie lądowania wywołane problemem z modułem serwisowym zmusiły planerów misji do skrócenia pobytu na powierzchni i znaczącego ograniczenia zadań przewidzianych na trzeci spacer. Astronauci pojechali na północ od lądownika, do krateru North Ray, skąd pobrali próbki. W drodze powrotnej zatrzymywali się jeszcze w dwóch miejscach, powtarzając badania i zbieranie materiału. Na koniec, przy lądowniku zebrano potrzebne eksperymenty powierzchniowe jak np. zestaw badający wiatr słoneczny czy klisze z pierwszego spektroskopu ultrafioletowego wysłanego na Księżyc. Spektroskop miał zadanie zebrać światło w paśmie ultrafioletowym z gwiazd i Ziemi.
Astronauci w trzech spacerach kosmicznych spędzili łącznie na powierzchni 20 godzin i 14 minut. Była to druga misja z wykorzystaniem jeżdżącego łazika księżycowego. Eksperymentowano więc bardziej z jego eksploatacją. Podczas spacerów testowano jego możliwości wykonując S-ki, ostro hamując czy wykonując nagłe zmiany kierunku jazdy.
Po raz pierwszy wykorzystano też statek Apollo do wypuszczenia na orbicie wokółksiężycowej satelity. Niewielki subsatelita Particles & Fields miał za zadanie zmierzyć skład cząstek w przestrzeni wokół Księżyca, interakcję księżycowego pola magnetycznego z ziemskim oraz wykonać pomiary anomalii grawitacyjnych Księżyca.
Lądownik wzniósł się z powierzchni Księżyca 23 kwietnia o 20:26. Zbliżenie i dokowanie z modułem dowodzenia statku Apollo przebiegło prawidłowo. Po przetransferowaniu sprzętu i próbek, lądownik został odrzucony, ale nie rozbito go o powierzchnię z powodu utraty zdolności sterowania jego orientacją.
Podczas lotu powrotnego na Ziemię, Mattingly wykonał spacer kosmiczny. Pobrał on z zewnątrz statku Apollo zestaw kamer, za pomocą których prowadzono obserwację powierzchni Księżyca z orbity.
Kapsuła z astronautami bezpiecznie weszła w atmosferę, opadła na spadochronach, wodując 27 kwietnia. Misja Apollo 16 trwała 265 godzin, 51 minut i 5 sekund. Astronauci przywieźli prawie 95 kg materiału ze skał i regolitu Księżyca. Satelita wypuszczony podczas misji działał wokół Księżyca jeszcze przez około miesiąc.
Na podstawie: NASA
Opracował: Rafał Grabiański

Więcej informacji:
?    strona NASA poświęcona misji Apollo 16
 
 
Na zdjęciu tytułowym: John Young salutujący do amerykańskiej flagi po wylądowaniu misji Apollo 16 na Księżycu. Źródło: NASA.
Przeczytaj też nasze rocznicowe relacje z poprzednich misji programu Apollo:
Apollo 11 | Apollo 12 | Apollo 13 | Apollo 14 | Apollo 15
Start misji Apollo 16. Źródło: NASA.

Charles Duke na krawędzi Krateru Plume podczas pierwszego spaceru. W tle widać łazik księżycowy. Źródło: NASA.

John Young przyglądający się skale Shadow Rock podczas trzeciego spaceru misji Apollo 15. Źródło: NASA.

Księżyc oddalający się podczas powrotu misji Apollo 15. Źródło: NASA.

Apollo 16 wodujący na Pacyfiku. Źródło: NASA.

https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/50-lat-od-przedostatniej-misji-programu-apollo

50 lat od przedostatniej misji programu Apollo.jpg

50 lat od przedostatniej misji programu Apollo2.jpg

50 lat od przedostatniej misji programu Apollo3.jpg

50 lat od przedostatniej misji programu Apollo4.jpg

50 lat od przedostatniej misji programu Apollo5.jpg

50 lat od przedostatniej misji programu Apollo6.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Księżycowa woda może pochodzić z Ziemi
2022-05-02.
Część zasobów wody na biegunach Księżyca może mieć ziemskie pochodzenie. Jony uciekające z atmosfery planety łączą się w wodę na powierzchni Srebrnego Globu.
Większość Księżycowej wody pochodzi najprawdopodobniej z komet i planetoid, które spadły na powierzchnię Srebrnego Globu około 3,5 miliardów lat temu. Jednak część wody związanej z księżycowym regolitem może mieć ziemskie pochodzenie. Naukowcy szacują, że na powierzchni Srebrnego Globu znajduje się około 3 tysiąca kilometrów sześciennych wody z Ziemi.
Jak ziemska woda trafia na Księżyc?
Jony wodoru i tlenu z górnych warstw ziemskiej atmosfery są odrywane i wyrzucane w przestrzeń kosmiczną na skutek oddziaływania promieniowania Słońca. Księżyc obiegający Ziemię przez 5 dni w miesiącu znajduje się w zasięgu warkocza cząstek wyrwanych z ziemskiej atmosfery. Księżyc nie posiada pola magnetycznego, które mogłoby odbijać strumień jonów z Ziemi. Naładowane cząstki wodoru i tlenu opadają w okolice biegunów Księżyca, gdzie łączą się w wodę. Proces akumulacji Ziemskiej wody na Księżycu mógł się rozpocząć około 3,5 miliarda lat temu i trwa po dziś dzień.
Zespół badawczy wykorzystał dane grawitacyjne z Lunar Reconnaissance Orbiter, aby zbadać regiony polarne wraz z kilkoma głównymi kraterami księżycowymi. Anomalie w podziemnych pomiarach w kraterach uderzeniowych wskazują na lokalizacje spękanej skały sprzyjające zatrzymywaniu ciekłej wody lub lodu. Pomiary grawitacyjne w lokalizacjach podpowierzchniowych sugerują obecność lodu lub wody w stanie ciekłym.
Rola wody w misjach księżycowych
Długie załogowe misje księżycowe oraz osady, które w przyszłości mają powstać na powierzchni Srebrnego Globu będą musiały być częściowo samowystarczalne. Transport dużych ilości wody na Księżyc jest bardzo kosztowny. Pozyskiwanie wody bezpośrednio z księżycowego gruntu pozwoliłoby na zaoszczędzenie przestrzeni ładunkowej na statkach kosmicznych. Wytworzony z wody wodór i tlen mógłby zostać wykorzystany do produkcji paliwa rakietowego i energii niezbędnej do zasilenia osad.
źródło: Scientific Reports
Część wody na Księżycu może pochodzić z górnych warstw ziemskiej atmosfery. Fot. Shutterstock
https://nauka.tvp.pl/59954706/ksiezycowa-woda-moze-pochodzic-z-ziemi

 

Księżycowa woda może pochodzić z Ziemi.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pozaziemskie pochodzenie życia? Niekoniecznie
2022-05-02.
Nowa metoda badawcza wskazuje na obecność elementów strukturalnych łańcucha DNA w meteorytach. Naukowcy przypuszczają na tej podstawie, że te życionośne cząsteczki mogły uformować się w najwcześniejszych latach istnienia Układu Słonecznego.
Początki rozwoju życia na Ziemi nie są do dziś wyjaśnione. Czy powstało ono spontanicznie w kominach hydrotermalnych, czy może po uderzeniu pioruna w zbiornik wodny z mulistą mieszaniną sprzyjających temu cząstek? Jak to się stało, że wszystkie niezbędne składniki znalazły się we właściwym miejscu i czasie? Czy pojawienie się życia było nieuniknione?
Co pewien czas powraca też temat pozaziemskiego pochodzenia życia. Idea ta nie jest nowa. W skrócie chodzi w niej o to, że niektórych z jego niezbędnych elementów składowych ? określonych cząsteczek ? na Ziemię mogły dostarczyć... meteoryty.
Przed dziesięcioma laty naukowcy z NASA i innych ośrodków zastosowali najnowocześniejsze techniki do przyjrzenia się bliżej meteorytom i odkrycia w nich przekonujących naukowo dowodów na obecność kilku cząsteczek uważanych za typowo budujące organizmy żywe, w tym składników kwasów nukleinowych ? guaniny i adeniny, wchodzących w skład samego DNA. Choć wówczas nie znaleziono w kosmicznych skałach wszystkiego, co jest niezbędne do zapisania i odtworzenia informacji genetycznej, odkrycie to pozwoliło zespołowi ustalić, że również na planetoidach zachodzą aktywne procesy chemii organicznej.
Teraz, po dekadzie, astrochemik Yasuhiro Oba z Uniwersytetu Hokkaido i jego zespół przeanalizowali trzy meteoryty i znaleźli w nich coś zupełnie nowego. Oprócz wcześniej wykrytych związków purynowych zespół odkrył tam ?brakujące? wcześniej zasady pirymidynowe: cytozynę, uracyl i tyminę, które tworzą resztę łańcucha DNA i RNA. Aby tego dokonać, opracowano wcześniej nową, łagodniejszą metodę chemicznej ekstrakcji molekuł.
Pomysł zespołu polegał na zmianie sposobu ich pozyskiwania z naturalnych próbek substancji. Przez długi czas uważano, że najlepszy jest w tym celu gorący kwas mrówkowy. Jednak zdarzało się, że ten sam kwas rozkłada poszukiwane cząsteczki organiczne. Zamiast tego zastosowano więc ultradźwięki.
W metodzie ultradźwiękowej intensywne fale ultradźwiękowe przechodzą przez zimną ciecz, tworząc w niej fale uderzeniowe, które sortują cząsteczki w takim ośrodku. Kiedy grupa Oba zastosowała tę technikę na próbkach drobno sproszkowanych meteorytów, okazało się, że wykryto w nich dużo większą różnorodność cząsteczek organicznych. W jaki jednak sposób naukowcy mogą stwierdzić, że cząsteczki organiczne, na przykład nukleotydy lub ich części, są rzeczywiście pochodzenia pozaziemskiego?
Grupa Oba oceniła to bezpośrednio na przykładzie jednego z meteorytów, z których pobrano próbki: słynnego meteorytu Murchison odkrytego w 1969 roku w Australii. Badacze porównali glebę z krateru uderzeniowego Murchison z próbką meteorytu, aby upewnić się, że wykryte związki dotarły do Ziemi wraz z impaktorem i nie mogły pochodzić z niej samej. W próbce okolicznej gleby zidentyfikowano wprawdzie pewne elementy nukleotydów, ale ich stężenie i rozkład molekularny wyraźnie różniły się od tych, które wykryto w meteorycie.
Meteoryt Murchison liczy sobie 7 miliardów lat, a zatem formował się, gdy Słońce było jeszcze protogwiazdą. Obecność pierwotnych cząsteczek pochodzenia organicznego w tej kosmicznej skale (a nie w miejscu jej upadku) może silnie wspierać koncepcję, zgodnie z którą życie na Ziemi ma pochodzenie pozaziemskie. Jednak nie jest to w żadnym wypadku dowód ostateczny. Michael Callahan, który przeprowadził opisane analizy związków organicznych w meteorytach, twierdzi, że nowe badania po prostu zwiększyły wcześniejsze granice wykrywalności i umożliwiły identyfikację pirymidyn. Ostrzega też, że pirymidyny występują w meteorytach w tak niskich stężeniach, że obecny wynik uniemożliwia wyciągnięcie bardziej precyzyjnych wniosków.
Z drugiej strony nie jest jasne, czy badane meteoryty są faktycznie reprezentatywne dla ogólnej populacji skał kosmicznych, które docierają na Ziemię lub spadały na nią w odległej przeszłości. Misje powrotne z planetoid Ryugu i Bennu pomogą nam zapewne lepiej zrozumieć ewolucję pozaziemskich cząsteczek organicznych. Metody opracowane teraz przez zespół Oby mogą z kolei okazać się nieocenione w określeniu rzeczywistego składu tych pierwotnych planetoid, a także pochodzenia złożonych cząsteczek organicznych obecnych w przestrzeni międzygwiezdnej.
Podsumowując: wciąż nie jesteśmy w stanie jednoznacznie powiedzieć, jakie jest pochodzenie życia na Ziemi, ale najnowsze badania uzupełniają listę związków chemicznych, które mogły być obecne na wczesnej Ziemi jeszcze przed rozwinięciem się na niej istot żywych.
 
Czytaj więcej:
?    Cały artykuł
?    Oryginalna publikacja ? Nature Communications
?    Meteoryt: materia starsza niż Układ słoneczny

Źródło: Skyandtelescope.org
Opracowanie: Elżbieta Kuligowska
Na ilustracji: Wizja meteoroidów dostarczających elementy DNA na pradawną Ziemię. Poszczególne molekuły są pokazane na rysunkach: atomy wodoru są białe, węgla ? czarne, azotu ? niebieskie, a tlenu ? czerwone. Źródło: NASA Goddard / CI Lab / Dan Gallagher.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/pozaziemskie-pochodzenie-zycia-niekoniecznie

Pozaziemskie pochodzenie życia Niekoniecznie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Łaziki marsjańskie znalazły fascynujące kamyki. Erupcja zainteresowania wśród uczonych
2022-05-02. Maciej Gajewski
Ignimbryt to skała piroklastyczna będąca skałą osadową pochodzenia wulkanicznego. I właśnie ją znaleziono na powierzchni Czerwonej Planety sugerując, że w okolicy niegdyś dochodziło do gwałtownych erupcji wulkanicznych.
Łazik Perseverance aktualnie przemierza krater Jezero w regionie Nili Fossae. Jak się okazuje, skała macierzysta w tym miejscu wypełniona jest wulkanicznymi oliwinami. Podobnie jak w kraterze Gusiew, który dwie dekady temu przemierzał łazik Spirit. Naukowcy znaleźli powiązanie między tymi dwoma miejscami.
Jak wynika z badań zespołu uczonych uniwersytetu Arizony pod przewodnictwem Steve?a Ruffa, regiony te wykazują w ujęciu geologicznym, co z kolei sugeruje, że skały i ich formacje kształtowały się na skutek tych samych lub podobnych procesów. Mając to na uwadze uczeni porównali zdjęcia tych skał z tymi spotykanymi na Ziemi.
Wulkany na Marsie. I gwałtowne erupcje.
Analiza wykazała, że skały z Gusiewa cechują się bardzo podobną fakturą, co pewne konkretne wulkaniczne skały na Ziemi. Chodzi o ignimbryt, który powstaje z popiołu, pumeksu i piroklastycznych strumieni potężnych erupcji wulkanicznych. Wspomniane wyżej oliwiny już wcześniej sugerowały, że rowy tektoniczne Nili Fossae zostały uformowane w wyniku aktywności wulkanicznej. Odkrycie ignimbrytu - choć niepotwierdzone - nie tylko dodatkowo uwiarygadnia tę teorię, to na dodatek sugeruje, że erupcje miały gwałtowniejszą i intensywniejszą formę, niż wcześniej uważano.
Niestety, dalsze badania z konieczności zostały zawieszone. Kolejnym krokiem ku potwierdzeniu obecności ignimbrytu na Marsie będzie ich analiza laboratoryjna. Tego można dokonać na dwa sposoby: budując laboratorium badawcze na powierzchni Czerwonej Planety lub dostarczając próbki na Ziemię. Druga z potencjalnych misji wydaje się znacznie bardziej prawdopodobna.

Wulkany na Marsie. Ignimbryt ziemski i (ponoć) marsjański
Strange Mars rock type points to extremely violent volcanic eruptions
https://www.youtube.com/watch?v=U6H7AWDPrbU
Dziwny typ skały na Marsie wskazuje na niezwykle gwałtowne erupcje wulkaniczne

Czytaj też:
?    Jak obronić Ziemię przed planetoidami i uniknąć masowego wymierania? Pomysł jest prosty: wyślemy w kosmos pociski
?    Wydanie decyzji środowiskowej dla SpaceX odłożone po raz kolejny. Czy Starship w ogóle poleci?
?    Wpadł w ziemską atmosferę, rozświetlił niebo, huknął i zniknął. Nietypowy obiekt przeleciał nad Ziemią
https://spidersweb.pl/2022/05/wulkany-na-marsie.html

 

Łaziki marsjańskie znalazły fascynujące kamyki. Erupcja zainteresowania wśród uczonych.jpg

Łaziki marsjańskie znalazły fascynujące kamyki. Erupcja zainteresowania wśród uczonych2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marsjańskie kolonie zbudowane z cegieł z moczu? Ambitne plany naukowców

202-05-02. Marcin Powęska

Załogowa misja na Marsa jest jednym z nadrzędnych celów ludzkości i prędzej czy później się ziści. Przyszli kolonizatorzy Czerwonej Planety będą musieli nauczyć się czerpać z materiałów dostępnych na miejscu, zarówno jeżeli chodzi o wytwarzanie tlenu, jak i paliwa. Dotyczy to także materiałów budulcowych dla przyszłych habitatów. Pojawiła się ciekawa koncepcja, jak będzie można je wytworzyć.


Naukowcy z Indyjskiego Instytutu Nauki oraz Indyjskiej Organizacji Badań Kosmicznych (ISRO) zaprezentowali innowacyjną metodę wytwarzania cegieł z marsjańskiej gleby przy użyciu bakterii i mocznika (obecnego w ludzkim moczu i krwi). W ten sposób mogą powstać struktury przypominające budynki na Marsie, które ułatwiłyby kolonizację planety.
Jak zrobić cegły z moczu?
Proces produkcji "kosmicznych cegieł" nie jest prosty, ale został szczegółowo opisany. Najpierw należy zmieszać marsjańską glebę (symulant) z gumą guar, bakteriami Sporosarcina pasteurii, mocznikiem i chlorkiem niklu (NiCl2). Powstała w ten sposób zawiesina może zostać wprowadzona do form o dowolnym kształcie, a w ciągu kilku dni bakterie przekształcą mocznik w kryształy węglanu wapnia. W połączeniu z organicznymi biopolimerami, powstanie coś na kształt cementu.
Bakterie wnikają głęboko w przestrzenie porów, wykorzystując swoje własne białka do wiązania cząsteczek, zmniejszając porowatość i prowadząc do powstania mocniejszych cegieł - powiedział prof. Aloke Kumar, główny autor pracy opublikowanej w "PLOS One".


Teraz konieczne jest zbadanie wpływu marsjańskiej atmosfery i mniejszej grawitacji na wytrzymałość cegieł kosmicznych. Warto zaznaczyć, że atmosfera Czerwonej Planety jest ok. 100 razy cieńsza od atmosfery Ziemi i zawiera ponad 95 proc. dwutlenku węgla. To może wpłynąć na rozwój bakterii. Eksperyment przeprowadzono w urządzeniu nazwanym MARS (Martian AtmospheRe Simulator).
Eksperci już od dawna apelują, że im w dalsze rejony Układu Słonecznego będzie się człowiek zapuszczał, tym ważniejsze będzie wytwarzanie przez niego lokalnych materiałów. Ciągłe dostawy różnych substancji z Ziemi nie wchodzą w grę.
ESA we współpracy z indyjskimi naukowcami pracuje nad misją demonstracyjną, która miałaby wykazać, że produkcja wody lub tlenu na Księżycu jest możliwa. Celem jest przeprowadzenie jej w kontrolowanych warunkach do 2025 r. Jeżeli udałoby się to na Srebrnym Globie, nie powinno być problemów z odtworzeniem procesu na Marsie.

INTERIA


Marsjańskie cegły będą zrobione z moczu astronautów - to już pewne /materiały prasowe

https://geekweek.interia.pl/nauka/news-marsjanskie-kolonie-zbudowane-z-cegiel-z-moczu-ambitne-plany,nId,5998410

Marsjańskie kolonie zbudowane z cegieł z moczu Ambitne plany naukowców.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kosmiczna technologia wspomaga ściąganie podatków. Wrocław już jej używa
2022-05-02. Adam Bednarek
Nie, nie chodzi jeszcze o czytanie w myślach. Na razie Wrocław korzysta ze zdjęć satelitarnych, które pozwalają wykryć nieprawidłowości w wysokości podatków od nieruchomości. Do końca roku tak ma być zeskanowane całe miasto.
Dzięki projektowi zrealizowanemu przez SatRevolution S.A. nasz Wydział Podatków i Opłat otrzymał precyzyjne informacje wskazujące miejsca wymagające działań kontrolnych. Dostarczone raporty pozwoliły w krótkim czasie zweryfikować setki nieruchomości, uszczelnić system podatkowy i istotnie zwiększyć wpływy do budżetu miasta - powiedział Marcin Urban, skarbnik Wrocławia.
Za system trzeba było zapłacić niecałe 128 tys. zł netto, ale opłacało się
Za jego pomocą już wykryto, że ponad 30 procent z analizowanych przypadków zostało potwierdzonych jako niezgodności podatkowe. Kolejne 30 procent wymagało dalszych wyjaśnień na przykład z uwagi na utrudniony kontakt lub niewiarygodne wyjaśnienia właścicieli.
- W takich sytuacjach wzywamy do korekty deklaracji podatkowej lub wysyłana jest kontrola podatkowa na konkretną posesję - dodaje Marcin Urban.
Zakłada się, że Wrocław do budżetu dorzuci w ciągu kilku najbliższych lat ok. 4 mln zł dzięki wyłapywaniu nieopodatkowanych terenów.
Podobno skarbnicy wielu miast w Polsce widzieli system i chcą podążyć drogą Wrocławia. Póki co jest  pierwszym na świecie, który wykorzystuje zdjęcia satelitarne do porównywania ich z deklaracjami podatkowymi.
Jak to działa w praktyce?
Otrzymane zdjęcia pozwalają m.in. sprawdzić otoczenie wybudowanego niedawno domu, lokalu użytkowego czy zakładu. Jeśli są tam samochody na parkingu, basen w ogrodzie czy ogólnie zadbane otoczenie, to miasto ma poszlaki sugerujące, że budynek jest użytkowany. A skoro tak, właściciel powinien płacić podatek od nieruchomości.
- Nasze narzędzie umożliwia porównanie szacowanej powierzchni konkretnych obiektów z powierzchnią zadeklarowaną przez właścicieli i wykrycie rozbieżności, które trudno dostrzec z ziemi - tłumaczy Michał Hermanowski z SatRevolution.
Kosmiczna technologia monitoruje miasta
SatRevolution to producent nanosatelitów i technologii nanosatelitarnych, w który na początku roku zainwestował Richard Branson za pomocą spółki Virgin Orbit. Polacy chcą za pomocą satelitów dostarczyć obrazowanie całej powierzchni Ziemi w czasie zbliżonym do rzeczywistego. Obrazy mają być dostarczane w wysokiej rozdzielczości z odświeżaniem co pół godziny.
Zastosowań dla przeciętnego Kowalskiego ma być dużo więcej - choć rzecz jasna ten nie będzie świadomy, że to dzięki polskim satelitom dzieją się pewne rzeczy:
Po uruchomieniu systemu dane z orbity pomogą w ocenie stanu upraw, nawodnienia gruntu czy żyzności gleby, a także w szacowaniu wielkości urobku czy postępu prac budowlanych. SatRevolution będzie również w stanie zlokalizować nielegalną wycinkę drzew czy służyć monitoringiem w razie sytuacji kryzysowych.
W przypadku Wrocławia dane pochodzą od "amerykańskiego partnera", posiadającego konstelacje satelitów obrazujących Ziemię o parametrach wymaganych dla skuteczności analizy. Za analizę odpowiadają już algorytmy stworzone przez Sat Revolution.
Co miesiąc dostarczane są dane dotyczące detekcji budynków oraz zdjęcia satelitarne o rozdzielczości 3 - 4 metry. Dodatkowo w ramach projektu już czterokrotnie wykonano zdjęcia satelitarne o rozdzielczości przestrzennej od 0,5 do 1 metra - wylicza Michał Hermanowski.
Dzieje się nad naszymi głowami
Począwszy od takich konstelacji jak Starlink, po zwykłe drony, które ostatnio nie tylko monitorują kominy czy szalejących kierowców, ale sprawdzają, jakie reklamy znajdują się przy drogach i czy nie ma ich zbyt wielu. Przyszłość jest teraz.

Educational webinars - Session D - Improving Earth observation services with onboard AI
https://www.youtube.com/watch?v=yTtVF4ewyp0

https://spidersweb.pl/2022/05/wroclaw-podatek-od-nieruchomosci-kontrola-posesji.html

Kosmiczna technologia wspomaga ściąganie podatków. Wrocław już jej używa.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obserwatorium SOFIA kończy swoją działalność
2022-05-02. Mateusz Mitkow
Niemiecka Agencja Kosmiczna (DLR) oraz NASA ogłosiły, że Stratosferyczne Obserwatorium Astronomii Podczerwonej (SOFIA) zakończy swoje funkcjonowanie już we wrześniu obecnego roku kalendarzowego. SOFIA prowadzi obserwacje od 2014 r, a jej misja miała trwać pięć lat. W 2019 r. projekt wydłużono o kolejne trzy lata.
Amerykańska Narodowa Agencja Kosmiczna (NASA) wraz ze swoimi partnerami z DLR ogłosiła zakończenie wspólnego projektu SOFIA. Po ośmiu latach owocnej pracy, Stratosferyczne Obserwatorium Astronomii Podczerwonej przejdzie do historii wraz z dniem 30 września 2022 r. Dane zebrane podczas funkcjonowania SOFIA będą dostępne w publicznych archiwach NASA dla astronomów na całym świecie.
Przyszłość opisywanego obserwatorium już od dłuższego czasu stała pod znakiem zapytania ze względu na wysokie koszty operacyjne. W ostatnim czasie stwierdzono, że czynności naukowe obserwatorium nie uzasadniają wydatków, jakie powiązane są z utrzymaniem jego pracy. Taka ocena została zapisana w Dekadalnym przeglądzie astronomii i astrofizyki 2020 - czyli największym przeglądzie celów astronomicznych na następną dekadę. W raporcie stwierdzono również, że możliwości SOFIA nie pokrywają się znacząco z priorytetami naukowymi określonymi w przeglądzie na następną dekadę jak i w późniejszym czasie.

NASA ponosiła koszty rzędu 85 mln USD rocznie, aby utrzymać operacyjność owego obserwatorium. Podobne kwoty są przeznaczane np. na utrzymanie działalności teleskopów Hubble'a oraz Chandry, lecz ilości danych naukowych otrzymywanych przez te dwa teleskopy są nieporównywalnie większe niż w przypadku SOFIA. W związku z tym raport zalecił NASA zakończenie misji po jej ostatnim przedłużeniu. NASA i DLR przyjęły to zalecenie i zakończą ją jeszcze w obecnym roku fiskalnym. Agencje nie podały szczegółów dotyczących sposobu wyłączenia obserwatorium.
Stratosferyczne Obserwatorium Astronomii Podczerwonej (SOFIA) oparte zostało na samolocie Boeing 747SP, zmodyfikowanym w celu przenoszenia teleskopu (o aperturze 254 cm), który jest umieszczony w kadłubie samolotu. Obserwatorium pracuje na wysokości ponad 12-13 kilometrów, co ma na celu prowadzenie badań naukowych ponad obecną w gęstszych warstwach atmosfery parę wodną. Dzięki temu instrumenty naukowe, pracując w zakresie fal podczerwonych, uzyskują dokładniejszy i wyraźniejszy obraz Wszechświata. Jest to obecnie największe podniebne obserwatorium na świecie.
W ciągu ośmiu lat SOFIA obserwowała Księżyc, planety Układu Słonecznego, gwiazdy, obszary gwiazdotwórcze i pobliskie galaktyki. W 2020 r. obserwatorium odkryło wodę na oświetlonej stronie Księżyca. To był pierwszy raz, gdy wykryto życiodajny związek chemiczny poza chłodniejszymi i zaciemnionymi kraterami lunarnymi.

Fot. NASA

SPACE24
https://space24.pl/nauka-i-edukacja/obserwatorium-sofia-konczy-swoja-dzialalnosc

Obserwatorium SOFIA kończy swoją działalność.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szef Roskosmosu w rosyjskiej telewizji: ?Poinformujemy o zakończeniu prac na ISS z rocznym wyprzedzeniem?
2022-05-03. Zuzanna Patkowska
Dimitrij Rogozin oznajmił w sobotę w rosyjskiej telewizji publicznej TASS, że Roskosmos wycofa się z ISS. O dokładniej dacie pozostałe agencje dowiedzą się z rocznym wyprzedzeniem.
Szef Roskosmosu od wprowadzenia sankcji na Rosję wielokrotnie groził wycofaniem się swojej agencji z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Ponadto wyrażał też zainteresowanie współpracą z Chinami w sektorze kosmicznym. 11 kwietnia Rogozin zdradzał chęć zbudowania w kosmosie rosyjskiej stacji militarnej, a 12 kwietnia, w Dzień Kosmonautyki, Władimir Putin oznajmił, że Rosja nadal będzie realizować swoje plany, poprzez kooperację z Białorusią.
W ubiegłą sobotę, 30 kwietnia, szef Roskosmosu udzielił wywiadu w łazikówrosyjskiej telewizji TASS o tym, że ostateczna decyzja w sprawie zakończenia rosyjskiej współpracy na ISS została podjęta.
Decyzja już zapadła, nie mamy obowiązku o tym mówić publicznie. Mogę tylko powiedzieć, że zgodnie z naszymi zobowiązaniami poinformujemy naszych partnerów o zakończeniu prac na ISS z rocznym wyprzedzeniem.
Pierwotnie porozumienie Roskosmosu z pozostałymi agencjami kosmicznymi działającymi na ISS miało trwać aż do 2024 roku i ewentualnie zostać przedłużone do 2030 roku. Rosyjska inwazja na Ukrainę sprawiła jednak, że te plany stanęły pod znakiem zapytania. Bill Nelson, obecny administrator NASA, oświadczył, że przewiduje kontynuację współpracy z Rosją nawet po 2024 roku. Z kolei 13 kwietnia ESA oznajmiła, że zamierza wstrzymać kooperację z Roskosmosem nad kosmicznymi misjami, m.in. z wykorzystaniem pojazdów Łuna.
Według byłego pracownika NASA, który często miał styczność z Rogozinem i udzielił wywiadu Ericowi Bergerowi z portalu Ars Technica:
Jeśli chodzi o ogólną współpracę w ramach ISS, szeregowi pracownicy Roskosmosu, a nawet przywództwo Roskosmosu, desperacko chcą i potrzebują, aby ta działalność była kontynuowana. Ponieważ jeśli opuszczą ISS, stracą swój program kosmiczny. Dosłownie mówimy o śmierci rosyjskiego cywilnego programu kosmicznego.
Wypowiedź Rogozina w TASS świadczy o tym, że Roskosmos jest gotów zakończyć współpracę z pozostałymi agencjami kosmicznymi (jednak komentatorzy zwracają uwagę na to, że rosyjska agencja wciąż rozważa swoje opcje). Jeszcze przez rok NASA, ESA i inni będą mogli zakończyć wspólne projekty. W tym czasie też NASA i jej komercyjni partnerzy będą w stanie podtrzymać prawidłowe działanie stacji bez pomocy Rosjan.
Na razie wygląda na to, że Rogozin z jednej strony chce okazać siłę i niewzruszoność, a z drugiej ? szuka wśród krajów nie popierających sankcji potencjalnych partnerów w sektorze kosmicznym. W tej chwili czekamy na jego dalsze ruchy.
Rosyjski spacer kosmiczny z 28 kwietnia 2022
(T, AT)
REPLAY: Russian ISS spacewalk #53 to install robotic arm (Artemyev, Matveev) (28 Apr 2022)
https://www.youtube.com/watch?v=GrsXIUf-jEk

https://kosmonauta.net/2022/05/szef-roskosmosu-w-rosyjskiej-telewizji-poinformujemy-o-zakonczeniu-prac-na-iss-z-rocznym-wyprzedzeniem/

Szef Roskosmosu w rosyjskiej telewizjii Poinformujemy o zakończeniu prac na ISS z rocznym wyprzedzeniem.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mity wśród Gwiazd: Gwiazdozbiór Jaszczurki
2022-05-03. Matylda Kołomyjec
Jaszczurka została utworzona w 1687 roku przez Jana Heweliusza. Na początku nosiła jeszcze jedną nazwę, Stellio, pochodzącą od konkretnego gatunku agamy, ale nie przyjęła się ona i szybko została zapomniana. Konstelacja kształtem przypomina literę W, jak Kasjopea, ale składa się z dużo ciemniejszych gwiazd, więc nie sposób tych dwóch gwiazdozbiorów ze sobą pomylić. Jako że pochodzi z siedemnastego wieku, z Jaszczurką nie są również związane żadne mity. Nie ma w niej również obiektów Messiera.
Najjaśniejsza gwiazda Jaszczurki, Alpha Lacertae (? Lac), nie wyróżnia się niczym szczególnym. O wiele od niej ciekawsza jest Roe 47 ? system składający się z pięciu gwiazd o jasnościach od 5,8 do 10,1. Kolejna, EV Lacertae, to czerwony karzeł oddalony od Ziemi o zaledwie 16,5 roku świetlnego. Ma jasność około 10 magnitudo i trudno ją zobaczyć przez lornetkę. Jest gwiazdą rozbłyskową emitującą promieniowanie rentgenowskie. Obraca się bardzo szybko, przez co jej pole magnetyczne jest bardzo silne ? wpływa to na zdolność gwiazdy do wytwarzania bardzo jasnych rozbłysków. Najjaśniejszy z nich został zaobserwowany w kwietniu 2008 roku ? był tysiące razy silniejszy niż te, które obserwowaliśmy na naszym Słońcu.
Jedną z gwiazd Jaszczurki okrąża planeta. ADS 16402 to gwiazda podwójna, składająca się z dwóch podobnych Słońcu gwiazd, oddalonych od nas o 450 lat świetlnych. Krążąca wokół wtórnego ze składników planeta, podobna do Jowisza, nosi numer HAT P-1b. Wiek całego systemu jest oceniany na 3,6 miliarda lat.
Choć w Jaszczurce nie ma obiektów z katalogu Messiera, znajduje się w niej kilka innych obiektów głębokiego nieba. Należy do nich Caldwell 16 (NGC 7243), gromada otwarta, której gwiazdy mają mieć ponad miliard lat. Jest odległa od Układu Słonecznego o niecałe trzy tysiące lat świetlnych. Innym obiektem jest aktywne jądro galaktyki, kiedyś uznawane za gwiazdę, BL Lacertae ? właśnie z tych czasów pochodzi jego nazwa. Zostało odkryte w 1929 roku przez niemieckiego astronoma nazwiskiem Cuno Hoffmeister. W 1968 John Schmitt z Uniwersytetu im. Davida Dunlapa zmienił klasyfikację obiektu z gwiazdy zmiennej na jądro galaktyki. Bezpośrednio od BL Lacertae pochodzi określenie lacertydy, obiekty typu BL Lacertae, oznaczające obiekty charakteryzujące się silnym promieniowaniem fal radiowych i szybkimi zmianami jasności.
Źródła::
Constellation Guide

Powyższy fragment mapy nieba przedstawia gwiazdozbiór Jaszczurki w otoczeniu sąsiednich konstelacji. Białymi okręgami oznaczone zostały obiekty głębokiego nieba. Źródło: Wikimedia Commons

Powyższa ilustracja pochodzi z dzieła Jana Heweliusza pod tytułem ?Uranographia? i przedstawia wyobrażenie Jaszczurki na tle gwiazd tworzących jej konstelację. Źródło: Wikimedia Commons

Wikimedia Commons Caldwell 16, NGC 7243, gromada otwarta w gwiazdozbiorze Jaszczurki. Można ją znaleźć na niebie w pobliżu Alphy Lacertae, najjaśniejszej gwiazdy Jaszczurki. Ma jasność 6,4 magnitudo. Źródło: Wikimedia Commons

https://astronet.pl/autorskie/mity-wsrod-gwiazd/mity-wsrod-gwiazd-gwiazdozbior-jaszczurki/

Mity wśród Gwiazd Gwiazdozbiór Jaszczurki.jpg

Mity wśród Gwiazd Gwiazdozbiór Jaszczurki2.jpg

Mity wśród Gwiazd Gwiazdozbiór Jaszczurki3.jpg

Mity wśród Gwiazd Gwiazdozbiór Jaszczurki4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czarne dziury pochłaniające gwiazdy
2022-05-04.
Opublikowany przez NASA film przedstawia 22 układy czarnych dziur i gwiazd. Wizualizacja pokazuje ostatnie chwile rozrywanych przez grawitację gwiazd.
Gwiazdy o masie ponad 20 mas Słońca kończą swoje życie jako czarne dziury. Grawitacja tych niezwykle gęstych i masywnych obiektów rozrywa gwiazdy, które zbliżą się wystarczająco blisko. Do 2015 roku, kiedy astronomowie po raz pierwszy wykryli scalanie się czarnych dziur poprzez fale grawitacyjne, głównym sposobem na znalezienie masywnych obiektów było poszukiwanie ich w układach podwójnych, w których wchodziły one w interakcje z towarzyszącymi im gwiazdami.
Wizualizacja NASA przedstawia 22 podwójne układy składające się z czarnych dziur i gwiazd w Drodze Mlecznej oraz Wielkim Obłoku Magellana. Ich ruch orbitalny jest przyspieszony 22 tysiące razy, a kąty widzenia odzwierciedlają sposób w jaki widzimy je z Ziemi.
Czym jest dysk akrecyjny?
Gdy gwiazda zbliży się do czarnej dziury, gwiezdny gaz zostaje oderwany, wchodzi na orbitę czarnej dziury i tworzy szeroką, spłaszczoną strukturę zwaną dyskiem akrecyjnym. Gaz w dysku nagrzewa się gdy powoli opada spiralnie do wewnątrz, świecąc w świetle widzialnym, ultrafioletowym i rentgenowskim.
źródło: NASA
NASA Goddard Space Flight Center and Scientific Visualization Studio
https://nauka.tvp.pl/59987760/czarne-dziury-pochlaniajace-gwiazdy

Czarne dziury pochłaniające gwiazdy.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grawitacyjny teleskop dostrzeże szczegóły egzoplanet
2022-05-04.
Teleskop wykorzystujący zjawisko soczewkowania grawitacyjnego Słońca mógłby pozwolić obserwować szczegóły na powierzchniach egzoplanet.
Astrofizycy z Uniwersytetu Stanforda zaproponowali nową technikę prowadzenia obserwacji odległych obiektów. Teleskop wykorzystujący soczewkowanie grawitacyjne Słońca miałby rozdzielczość wielokrotnie przekraczającą możliwości konwencjonalnych teleskopów. Umieszczając teleskop w odpowiedniej odległości od Słońca, grawitacja gwiazdy działałaby jak wielka soczewka.
Masywne obiekty, takie jak gwiazdy, galaktyki i czarne dziury zakrzywiają czasoprzestrzeń zmieniając tym samym bieg światła. Zjawisko soczewkowania grawitacyjnego jest wykorzystywane przez astronomów do badania najbardziej odległych obiektów we Wszechświecie. Grawitacyjna soczewka zakrzywia i wzmacnia światło pochodzące od gwiazd i galaktyk odległych o miliardy lat świetlnych od Ziemi. Astronomowie opisali koncepcję teleskopu wykorzystującego grawitację Słońca. Aby urządzenie mogło dostrzec szczegóły egzoplanet, musiałoby znajdować się poza Układem Słonecznym.
Ziemia dostrzeżona przez grawitacyjny teleskop
Naukowcy przetestowali działanie grawitacyjnego teleskopu i wykonali zdjęcie Ziemi. Satelita DSCOVR jest wykorzystywany do badania zjawisk słonecznych i ziemskiej magnetosfery. Kiedy DSCOVR znajdował się po przeciwnej stronie Słońca niż Ziemia, został skierowany w stronę Dziennej Gwiazdy. Kamery satelity dostrzegły światło pochodzące od Ziemi zakrzywione przez grawitację Słońca. Wykorzystując komputerowe modele działania grawitacyjnego teleskopu, naukowcy z powodzeniem odtworzyli obraz Ziemi.
Jak zbudować grawitacyjny teleskop?
Aby kosmiczny teleskop z soczewką grawitacyjną mógł obserwować planety pozasłoneczne, musiałby jednak znajdować się 14 razy dalej od Słońca niż Pluton. Według naukowców minie co najmniej 50 lat zanim ludzkość opracuje technologię zdolną do wyniesienia urządzenia za granicę Układu Słonecznego w czasie krótszym niż 100 lat. Wykorzystanie żagla słonecznego lub grawitacyjnej asysty Słońca mogłoby skrócić podróż teleskopu do 20 lub 40 lat.
źródło: The Astrophysical Journal
Grawitacja Słońca może być wykorzystana jako soczewka teleskopu. Fot. Shutterstock
https://nauka.tvp.pl/59991497/grawitacyjny-teleskop-dostrzeze-szczegoly-egzoplanet

Grawitacyjny teleskop dostrzeże szczegóły egzoplanet.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odkryto układ czterech planet z osobliwym procesem migracji
2022-05-04.
Międzynarodowy zespół naukowców odkrył nowy układ składający się z czterech planet krążących wokół gwiazdy TOI-500. Jest to pierwszy znany układ zawierający planetę analogiczną do Ziemi o okresie krótszym niż jeden dzień oraz 3 dodatkowe planety o małej masie, których konfigurację orbitalną można wyjaśnić za pomocą scenariusza spokojnej i płynnej migracji. Badania zostały opublikowane w czasopiśmie Nature Astronomy.
Planeta wewnętrzna, nazwana TOI-500b, jest planetą o tzw. ultrakrótkim okresie (ultra-short period ? USP), ponieważ jej okres orbitalny wynosi zaledwie 13 godzin. Uważa się ją za odpowiednik Ziemi, to znaczy planetę skalistą podobną do Ziemi, o promieniu, masie i gęstości porównywalnej z naszą planetą. Jednak w przeciwieństwie do Ziemi, jej bliskość do gwiazdy sprawia, że jest tak gorąca (około 1350 oC), że jej powierzchnia jest najprawdopodobniej ogromnym obszarem lawy ? mówi Luisa Maria Serrano, badaczka z Wydziału Fizyki Uniwersytetu w Turynie i pierwsza autorka pracy. Nowa planeta może być prawdziwym odzwierciedleniem tego, jak Ziemia będzie wyglądać w przyszłości, kiedy Słońce stanie się czerwonym olbrzymem, znacznie większym i jaśniejszym niż obecnie.
TOI-500b została początkowo zidentyfikowana jako kandydatka na planetę przez TESS, teleskop kosmiczny zaprojektowany do poszukiwania za pomocą metody tranzytu planet na orbitach wokół pobliskich jasnych gwiazd. Metoda ta polega na pomiarze minimalnego spadku jasności gwiazdy w momencie, gdy planeta przechodzi przed tarczą gwiazdy względem teleskopu TESS. Obecność planety potwierdzono następnie dzięki rocznej kampanii obserwacyjnej przy pomocy spektrometru HARPS.
Analiza danych TESS i HARPS dostarczyła precyzyjnych pomiarów masy, promienia i parametrów orbitalnych wewnętrznej planety o ultrakrótkim okresie TOI-500b. Pomiary HARPS pozwoliły nam również wykryć 3 dodatkowe planety o małej masie krążące wokół TOI-500 co 6,6, 26,2 i 61,3 dnia. TOI-500 to niezwykły układ planetarny, ważny dla zrozumienia dynamicznego losu planet ? mówi Davide Gandolfi, pracownik naukowy Wydziału Fizyki Uniwersytetu w Turynie i współautor pracy.
Nowość przedstawiona w nowo opublikowanej pracy polega na procesie migracji, który doprowadził układ planetarny do jego obecnej konfiguracji. Powszechnie przyjmuje się, że planety o bardzo krótkim okresie nie powstały na swoich obecnych orbitach, ponieważ najbardziej wewnętrzne regiony pierwotnego dysku protoplanetarnego mają nieodpowiednią gęstość i temperaturę do formowania się planet. Musiały one powstać dalej, a następnie migrować do wewnątrz w pobliże swojej gwiazdy macierzystej ? mówi Hans J. Deeg, naukowiec z IAC, który brał udział w badaniach.
Chociaż nie ma zgodności co do procesu migracji, często uważa się, że zachodzi ona w wyniku gwałtownego procesu obejmującego rozpraszanie planeta-planeta, który powodowałby kurczenie się i wzbudzanie orbit planet. W swojej pracy autorzy pokazują, że planety krążące wokół TOI-500 mogły zawsze znajdować się na niemal kołowych orbitach, a następnie migrować do wewnątrz w wyniku procesu migracji, który trwał około 2 miliardów lat. Jest to spokojny wzorzec migracji, w którym planety poruszają się powoli po orbitach coraz bliższych swojej gwiazdy, nie wpadając na siebie i nie opuszczając swoich orbit ? wyjaśnia Felipe Murgas, badacz z IAC i współautor pracy.
Ta praca pokazuje, jak ważne jest połączenie odkrycia układów zawierających USP z symulacjami numerycznymi w celu zbadania możliwych procesów migracyjnych, które mogły doprowadzić je do ich obecnej konfiguracji orbitalnej ? mówi Enric Pallé, badacz z IAC i współautor artykułu. Pozyskanie danych z długiego okresu czasu pozwala na poznanie wewnętrznej architektury układów podobnych do TOI-500 i zrozumienie, w jaki sposób planety osiedliły się na swoich orbitach ? podsumowuje.
Opracowanie:
Agnieszka Nowak
Więcej informacji:
?    Astronomers discover a four-planet system with a peculiar migration process
?    A low-eccentricity migration pathway for a 13-h-period Earth analogue in a four-planet system
Źródło: IAC
Na ilustracji: Wizja artystyczna układu planetarnego złożonego ze skalistych planet o niskiej masie krążących wokół swojej gwiazdy. Źródło: Gabriel Pérez Díaz (IAC).
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/odkryto-uklad-czterech-planet-z-osobliwym-procesem-migracji

Odkryto układ czterech planet z osobliwym procesem migracji.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Space Night Wrocław już 7 maja
2022-05-04. Szymon Ryszkowski
Space Night Wrocław to nowa odsłona wydarzenia Yuri?s Night Wrocław, które w tym roku odbędzie się hybrydowo od 7 do 8 maja. Na zainteresowanych czekają dwa dni pełne atrakcji, prelekcji i warsztatów. Część stacjonarna odbędzie się we Wrocławskim Parku Technologicznym, w budynek Delty przy ul. Duńskiej 9.
Konferencja popularnonaukowa
Space Night Wrocław ma przede wszystkim przybliżyć Uczestnikom dokonania polskich inżynierów, naukowców, a także firm z branży kosmicznej i astronomicznej. Organizatorzy planują pokazać, jakie możliwości rozwoju niesie praca w tym sektorze, a także ukazać jego potrzeby.
Wydarzenie podzielone będzie na pięć bloków tematycznych:
?    45-lecie Centrum Badań Kosmicznych Polskiej Akademii Nauk
?    10 lat Polski w Europejskiej Agencji Kosmicznej
?    Eksploracja kosmosu
?    Solar Orbiter
?    Relacje międzynarodowe w sektorze kosmicznym
Wydarzenie dostosowane jest dla młodzieży, rodzin z dziećmi, pasjonatów i społeczności branżowej. Część konferencyjna, zawierająca prelekcje i debaty, skierowane jest głównie dla dorosłych i młodzieży.
Dla najmłodszych, a także całych rodzin, przygotowano strefę zabaw i warsztatów, w której będzie można odkrywać tajniki nauki.
Space Night Wrocław oparty jest na współpracy czołowych polskich instytucji i organizacji. Do tego grona należą: Stowarzyszenie WroSpace, Centrum Badań Kosmicznych PAN, Polska Agencja Kosmiczna, Wrocławski Park Technologiczny, ESERO PL, Klub Astronomiczny Almukantarat, Scanway, Extremo Technologies, Astrofaza, Urania ? Postępy Astronomii oraz czasopismo Astronomia.
Rejestracja na konferencję
Rejestracja na warsztaty dla dzieci i młodzieży
Źródła: Space Night Wrocław

Źródło: Space Night Wrocław

Źródło: Space Night Wrocław

https://astronet.pl/wydarzenia/space-night-wroclaw-juz-7-maja/

Space Night Wrocław już 7 maja.jpg

Space Night Wrocław już 7 maja2.jpg

Space Night Wrocław już 7 maja3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wspólny zmysł człowieka i robota- łazik sterowany z orbity
2022-05-04. MartaRzekanowska
Każdy zna, kojarzy i uwielbia zdalnie sterowane samochodziki. Dużo osób właśnie takimi bawiło się w młodszym wieku. Dzisiaj możliwe jest też zdalne sterowanie łazika eksplorującego planetę przez astronautę znajdującego się na jej orbicie. Pracują nad tym zespoły badawcze z ESA, Niemieckiego Centrum Lotnictwa DLR oraz Europejskich środowisk przemysłowych i akademickich. Ukoronowaniem dotychczasowych prac i osiągnięć w tej dziedzinie była sesja łazika naziemnego nadzorowana z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS). Wyniki tej operacji zostały dokładnie opisane w Science Robotics.
?Po raz pierwszy astronauta w kosmosie zdołał kontrolować system robotyczny na ziemi w tak wciągający, intuicyjny sposób? ? komentuje Aaron Pereira z DLR.
Użycie kontrolera o 6 stopniach swobody sprawia, że astronauta może doświadczyć tego, co łazik. Nawet ciężaru i spoistości ciał, które dotyka. Rekompensuje to wszystkie ograniczenia przepustowości, słabe oświetlenie lub wszelkie opóźnienia sygnału. Zapewnia to wrażenia na tyle prawdziwe, że astronauta czuje się tak, jakby był na miejscu.
?Robotom można przyznać ograniczoną autonomię w znanych środowiskach, ale w przypadku systemów realizujących zadania eksploracyjne, takie jak zbieranie próbek w niezbadanych jeszcze środowiskach nadzór człowieka staje się niezbędny. Jednak bezpośrednie sterowanie nie było możliwe ze względu na nieodłączny problem opóźnienia sygnału spowodowany przez prędkość światła?.
?Dlatego pracowaliśmy nad koncepcją, aby ludzie bezpiecznie i wygodnie przebywali na orbicie wokół Księżyca, Marsa lub innych ciał planetarnych, ale byli wystarczająco blisko, aby bezpośrednio nadzorować łaziki na powierzchni ? łącząc ludzkie zalety elastyczności i improwizacji z solidnym, zręcznym robotem na miejscu precyzyjnie wykonującym polecenia? ? wyjaśnia inżynier robotyki Thomas Krueger, kierujący Laboratorium Interakcji Człowieka z Robotem w ESA.
Zespół z HRI Lab ESA współpracował z Centrum Robotyki i Mechatroniki DLR przy serii coraz bardziej złożonych testów, najpierw na Ziemi, później na orbicie. Eksperymenty z kosmosu były konieczne, ponieważ według wcześniejszych badań nieważkość może pogorszyć ludzką wydajność przy zadaniach związanych z siłą i ruchem. Między innymi przez to symulacje na Ziemi nie byłyby wystarczające.
Ich wysiłki zakończyły się pierwszą częścią eksperymentu Analog-1 poprowadzoną pod koniec 2019 roku. Astronauta Luca Parmitano z pokładu ISS sterował wyposażonym w chwytak łazikiem ESA Interact w pozorowanym środowisku księżycowym, znajdującym się wewnątrz hangaru w Valkenburg w Holandii. Ich zadaniem było badanie skał i pobieranie próbek. Dwugodzinny test zakończył się sukcesem, pokonując dwukierunkowe opóźnienie sygnału (średnio o ponad 0,8 sekundy) i stratę danych na poziomie wyższym niż 1%.
Mimo że ISS znajduje się na orbicie zaledwie 400 km nad głową, jej sygnały są przekazywane na Ziemię za pośrednictwem geostacjonarnych satelitów telekomunikacyjnych, a następnie do Europy z Teksasu za pośrednictwem kabla transatlantyckiego? ? wyjaśnia Aaron. Zespół z DLR musiał zaprojektować algorytm sterowania działający stabilnie mimo opóźnienia. Przez nie operator łazika byłby w stanie przesuwać go dalej, nawet po uderzeniu w skałę. To mogłoby skutkować utraceniem synchronizacji kontrolera z robotem i potencjalnym uszkodzeniem tego drugiego.
?Aby temu zapobiec, używamy koncepcji zwanej ?pasywnością? ? patrzymy na całą energię, którą wkłada astronauta i upewniamy się, że robot nie pozbywa się jej więcej oraz vice-versa. To tak jak podczas bujania dziecka na huśtawce, nigdy nie znajdą się wyżej niż po pierwszym pchnięciu ? przy tarciu z czasem będzie osiągać coraz mniejszą wysokość?.
Przykładowo, gdy ramię łazika jest w ruchu i nagle uderza w skałę, poruszenie się wymagałoby dodatkowej energii, której operator nie zastosował, więc zmniejsza się rozkazaną energię w jednym momencie, żeby spowolnić ramię. Później, po 850 mikrosekundowym opóźnieniu, kiedy astronauta poczuje skałę, może wybrać dostarczenie dodatkowej energii, żeby odepchnąć ją. ?Ta technika oparta na pasywności w stosunku do czasu dla dużych opóźnień jest bardzo intuicyjna w praktyce i powinna działać również z wyższymi czasami opóźnień?.
?Głównym ograniczeniem dotychczasowej pracy jest to, że naszemu wewnętrznemu środowisku księżycowemu brakuje realizmu? ? podsumowuje Thomas. ? ?Tak więc tego lata druga część Analog-1 odbędzie się na wulkanicznych zboczach Etny we Włoszech w ramach większej międzynarodowej kompanii testów robotów i nazwie ARCHES?. Luca Parmitano ponownie będzie sterował łazikiem Interact, tym razem w 1G z ziemi.
Astronauta Luca Parmitano sterujący zdalnie łazikiem z pokładu ISS. W swojej prawe ręce trzyma kontroler o sześciu stopniach swobody. Źródło: ESA-NASA

Łazik w hali badawczej podczas próby. Źródło: SA?A. Koehler

Rock sampling from space ? Analog-1
https://www.youtube.com/watch?v=sehhsUwYrng

https://astronet.pl/uklad-sloneczny/wspolny-zmysl-czlowieka-i-robota-lazik-sterowany-z-orbity/

Wspólny zmysł człowieka i robota- łazik sterowany z orbity.jpg

Wspólny zmysł człowieka i robota- łazik sterowany z orbity2.jpg

Wspólny zmysł człowieka i robota- łazik sterowany z orbity3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiadomo, kiedy dotrą do nas wiadomości od obcych. Naukowcy wyliczyli, ile jeszcze poczekamy na pocztówkę z obcych planet
2022-05-04. Radek Kosarzycki
Nie mam dobrych wiadomości dla wszystkich miłośników astronomii, którzy z niecierpliwością oczekują na odebranie przez astronomów sygnału od obcej cywilizacji. Naukowcy z Chin przekonują, że musimy się uzbroić w cierpliwość.
Pytanie o to, czy jesteśmy sami we wszechświecie zadawane jest odkąd człowiek zorientował się, że nocne niebo nie jest tylko ładną, pikowaną zasłoną, ale jest okazją do spojrzenia na odległy wszechświat. Wraz z rozwojem nauki na przestrzeni tysiącleci człowiek dowiedział się, że centrum wszechświata nie jest ani Ziemia, ani Słońce, ani nawet nasza Galaktyka. Wszechświat rósł nam w oczach. Mimo to, kiedy już ludzie uświadomili sobie, że we wszechświecie są miliardy gwiazd takich jak Słońce i zapewne setki miliardów planet, pojawiło się niepokojące pytanie: gdzie są wszyscy inni. Intuicja podpowiada, że skoro na Ziemi powstało życie, to pewnie gdzie indziej też powinno powstać. Jeżeli planet we wszechświecie jest tak dużo, to na części z nich też powinno istnieć życie, a na części z tych planet powinno istnieć życie cywilizowane. Dlaczego zatem tylko my latamy w kosmos, tylko my emitujemy sygnały w przestrzeń kosmiczną, a nikt inny tego nie robi.
Zaledwie 50 lat temu (czymże to jest w stosunku do wieku wszechświata wynoszącego 13 700 000 000 lat) Francis Drake spróbował w ramach swoistego eksperymentu myślowego ustalić ile we wszechświecie może istnieć zdolnych do komunikacji cywilizacji. Problem jednak w tym, że nie znamy wielu zmiennych występujących w opracowanym przez niego równaniu Drake?a. Możemy jedynie szacować wartość takich czynników jak historia powstawania gwiazd w galaktyce, rozkład metaliczności gwiazd czy liczbę planet okrążających je w ekosferze.
Ile trzeba czekać na kartkę od obcych?
Naukowcy z Chin postanowili ograniczyć nieco równanie Drake?a i sprawdzić prawdopodobieństwo powstawania zdolnych do komunikacji cywilizacji żyjących na planetach podobnych do Ziemi występujących w ekosferach swoich gwiazd. Na tej podstawie badacze spróbowali ocenić, czy i kiedy możemy się spodziewać wiadomości od obcych.
Ze swoich obliczeń naukowcy wyprowadzili kilka bardziej lub mniej optymistycznych scenariuszy. W optymistycznym scenariuszu założono, że zdolna do komunikacji cywilizacja może powstać już po 25 proc. długości życia gwiazdy, a szansa na powstanie życia, z którego z czasem powstanie zaawansowana cywilizacja wynosi 0,1 proc. Gdyby tak faktycznie było, w naszej galaktyce mogłoby istnieć ponad 42 000 cywilizacji. W takim przypadku oczekiwanie na pierwszy sygnał od obcej cywilizacji nie powinno trwać dłużej niż 2000 lat od momentu, w którym ziemska cywilizacja posiadła zdolność rejestrowania sygnałów z kosmosu (czyli mniej więcej teraz).
W pesymistycznym scenariuszu przyjęto inne wartości: zaawansowana cywilizacja powstaje dopiero po upływie 75 proc. życia gwiazdy, a szansa na powstanie na planecie znajdującej się w jej ekosferze życia, z którego czasem wyewoluuje zaawansowana cywilizacja wynosi 0,001 proc. W takim przypadku w naszej galaktyce znajdziemy zaledwie 111 cywilizacji. To z kolei oznacza, że na pierwszą pocztówkę od obcych możemy czekać jeszcze? czterysta tysięcy lat.
Oczywiście powyższe badania wcale nie są dużo bardziej szczegółowe od pierwszych rozwiązań równania Drake?a. W podsumowaniu swojego artykułu naukowcy wskazują na dodatkowe zmienne, które powinno się uwzględnić w tego typu szacunkach. Rozwój wiedzy astronomicznej wskazuje aktualnie, że zmiennych jest więcej niż sądzono. Pierwotnie sądzono, że do istnienia zaawansowanej cywilizacji potrzebna jest planeta skalista krążąca w takiej odległości od gwiazdy, aby na jej powierzchni istniała woda w stanie ciekłym. Ostatnie dekady jednak wskazują, że mogą istnieć takie globy jak Tytan, na których przynajmniej w teorii może istnieć życie oparte na czymś innym niż woda (ciekłe węglowodory), albo i takie globy jak Europa czy Enceladus, na których wody nie ma na powierzchni, ale jest jej mnóstwo pod skorupą lodową.
Co więcej, zaawansowane cywilizacje mogą ograniczać czas swojego istnienia. Wystarczy spojrzeć na to co się dzieje na Ziemi - z jednej strony mamy rozwój technologii kosmicznych pozwalających nam wydostać się na inne planety, a z drugiej mamy wciąż prymitywnych przedstawicieli gatunku, którzy mogą dla doraźnych albo wyimaginowanych celów doprowadzić do zagłady całej cywilizacji, tym samym wymazując ją z katalogu potencjalnych ?rozmówców?.
W końcu pozostaje kwestia samej komunikacji. Jak przypominają autorzy artykułu, w 1974 r. z okazji otwarcia Obserwatorium Arecibo wyemitowano trwający 169 sekund sygnał w kierunku gromady kulistej M13 odległej od nas o 25 000 lat świetlnych. Nawet gdyby za 25 000 lat w M13 istniała zaawansowana cywilizacja, mogłaby nie usłyszeć naszej wiadomości. Sygnał bowiem słabnie wraz z odległością i po pokonaniu 25 000 lat świetlnych sygnał, który na Ziemi miał moc 450 kW będzie na tyle słaby, że owa cywilizacja musiałaby posiadać instrumenty o czułości 21 razy wyższej od wykorzystywanej przez nas do poszukiwania obcych cywilizacji sieci teleskopów Allen Telescope Array. Gdyby taki sam sygnał, o takiej samej mocy dotarł do nas dzisiaj, nasze instrumenty by go nie zarejestrowały.
Warto też zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt tej informacji. Wiadomość z Arecibo wysłaliśmy w kierunku gromady M13, a więc poleciała ona tylko w jednym kierunku. Cywilizacja znajdująca się po przeciwnej stronie nieba, nawet tysiąc razy bliżej by tej wiadomości nie otrzymała. Aby zatem otrzymać wiadomość z kosmosu, trzeba znaleźć się przypadkiem w tej części nieba, w którą obcy będą emitować sygnał.
Biorąc wszystkie powyższe pod uwagę, zaczynam rozumieć dlaczego nic jeszcze nie usłyszeliśmy. Jakby nie patrzeć, w skali kosmosu dopiero przed chwilą włączyliśmy nasłuch i może jeszcze trochę potrwać zanim przypadkiem natrafimy na jakikolwiek sztuczny sygnał. Obawiam się, że 2000 lat to i tak zbyt optymistyczna prognoza.
https://spidersweb.pl/2022/05/ile-czekac-na-wiadomosc-od-obcych.html

Wiadomo, kiedy dotrą do nas wiadomości od obcych. Naukowcy wyliczyli, ile jeszcze poczekamy na pocztówkę z obcych planet.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na orbicie eksplodował silnik rakiety. Rosjanie zaśmiecili orbitę
2022-05-04. Radek Kosarzycki
Nic nie startowało, a na orbicie okołoziemskiej pojawiło się kilkanaście nowych obiektów. To nie jest dobra wiadomość. 15 kwietnia w bezpośrednim otoczeniu Ziemi pojawiło się kilkanaście nowych śmieci kosmicznych.
Dokładnie w połowie kwietnia na orbicie okołoziemskiej doszło do rozpadu jednego z dwóch silników pomocniczych (SOZ) górnego stopnia rosyjskiej rakiety Proton, która w 2007 roku wyniosła w przestrzeń kosmiczną trzy satelity systemu nawigacyjnego GLONASS (rosyjskiego odpowiednika systemu GPS). Jak dotąd specjaliści ze Stanów Zjednoczonych byli w stanie zidentyfikować szesnaście śmieci kosmicznych powstałych w wyniku zniszczenia silnika.
Te silniki lubią sobie eksplodować
Jak tłumaczy na Twitterze astrofizyk Jonathan McDowell z Centrum Astrofizyki Harvard-Smithsonian, silników tego typu znajduje się na orbicie aktualnie ponad sześćdziesiąt. Co więcej, defragmentacja silnika, do której doszło 15 kwietnia nie jest niczym niespodziewanym. Historia wskazuje, że silniki te pozostawione na długo w przestrzeni międzygwiezdnej mają tendencję do eksplodowania. Na przestrzeni lat doszło w ten sposób do zniszczenia co najmniej 54 takich silników.
Nie zmienia to jednak faktu, że ostatnim czego ludzkość potrzebuje na orbicie są kolejne śmieci kosmiczne. Orbita, po której poruszał się silnik, a teraz poruszają się jego fragmenty też nie należy do najszczęśliwszych. Zważając na fakt, że odłamki poruszają się po orbicie eliptycznej zbliżając się do Ziemi na 388 km tylko po to, aby oddalić się na 19074 km, ich wejście w atmosferę może rozciągnąć się na wiele lat. Do tego czasu, służby monitorujące otoczenie Ziemi będą miały po prostu kilkanaście nowych obiektów do śledzenia.
Śmieci kosmiczne to ból głowy obiektów na orbicie
Śmieci kosmiczne nie mają własnych silników, a tym samym kontrolerzy na Ziemi w przypadku wykrycia ryzyka zderzenia z aktywnym satelitą czy stacją kosmiczną nie mają możliwości zmiany orbity takiego obiektu. Z tego też powodu to właśnie stacje kosmiczne czy aktywne satelity zawsze muszą wykonywać manewry zmiany orbity, aby uniknąć zderzenia. Każdy kolejny śmieć kosmiczny to dodatkowy ból głowy. Aktualnie monitoringowi poddaje się ponad 36 000 śmieci kosmicznych o rozmiarach powyżej 10 centymetrów. W przedziale od 1 do 10 cm liczbę śmieci kosmicznych można szacować na milion. Każdy z tych obiektów stanowi bezpośrednie zagrożenie dla satelitów, stacji i statków kosmicznych.
https://spidersweb.pl/2022/05/nowe-rosyjskie-smieci-kosmiczne.html

Na orbicie eksplodował silnik rakiety. Rosjanie zaśmiecili orbitę.jpg

Na orbicie eksplodował silnik rakiety. Rosjanie zaśmiecili orbitę2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wspomóż misję analogową Otherworld I
2022-05-04.
Polskie Stowarzyszenie Studentów Fizyki i Koło Naukowe Geofizyki UW, we współpracy z Kołami Uniwersytetu Warszawskiego: Geofizyki, Biofizyki Molekularnej, Voyager oraz Ad Planetas, prowadzi projekt badawczy Otherworld I.
Misje kosmiczne, zarówno te załogowe jak i bezzałogowe, wymagają dokładnego i ostrożnego planowania oraz drobiazgowego przygotowania uwzględniającego wszystkie możliwe czynniki ryzyka. W celu testowania technologii można przeprowadzać różnego rodzaju symulacje. Misje analogowe są jednym ze sposobów prowadzenia testów, sprawdzania rozwiązań technicznych i metodologii w bezpiecznym, kontrolowanym środowisku. Tego typu przedsięwzięcia pozwalają na określenie perspektyw badań naukowych na powierzchniach innych obiektów Układu Słonecznego niż Ziemia, takich jak Księżyc czy Mars.
Projekt Otherworld I to interdyscyplinarna misja analogowa realizowaną przez członków PSSF. Grupa badawcza zrzesza pasjonatów badań kosmicznych w dziedzinach geofizyki, astrogeologii, biofizyki oraz astrobiologii. Przedmiotem projektu jest przeprowadzenie badań geofizycznych, astrogeologicznych oraz astrobiologicznych w ramach symulowanej misji marsjańskiej, w habitacie Marte w Brazylii. Misja analogowa przewidziana jest na termin 1-9 czerwca 2022 roku.
Projekt Earth: Otherworld ma na celu testowanie rozwiązań technologicznych, pobranie próbek geologicznych oraz biologicznych, a także przygotowanie studentów do realizacji przedsięwzięć naukowych o większej skali w sektorze kosmicznym. Członkowie PSSF nabędą umiejętności organizacyjne i techniczne, które nadadzą im kwalifikacje do planowania i organizacji misji kosmicznych. Polska nauka ma duże osiągnięcia w dziedzinie badań kosmicznych ? firmy z naszego kraju realizują zlecenia między innymi dla Europejskiej Agencji Kosmicznej. Udział w przedsięwzięciu takim jak Otherworld I stwarza nowe możliwości dla młodych ludzi, którzy w przyszłości chcieliby podjąć pracę w przemyśle kosmicznym.
Projekt Otherworld koncentruje się między innymi na badaniu magnetyzmu skał oraz poszukiwaniu rozwiązań prowadzenia pomiarów, związanych ze szczątkowym polem magnetycznym oraz namagnesowaniem pobranych próbek. Metoda magnetyczna jest bardzo wrażliwa na obecność obiektów o własnościach ferromagnetycznych, które zaburzają wyniki pomiarów. Konieczne jest znalezienie sposobu na zniwelowanie wpływu tego typu elementów obecnych w skafandrach astronautów oraz na sondach i łazikach.
Pomiary pola magnetycznego mogą mieć istotne znaczenie dla przyszłych badań związanych z badaniami szczątkowego pola magnetycznego Marsa. Testowanie rozwiązań mających na celu rozwiązanie problemów związanych z pomiarem jest kluczowe dla dokładniejszego zrozumienia geologii Marsa, w tym zjawisk plutonicznych i tektonicznych na nim występujących. Szczegółowe zbadanie pobranych próbek pod kątem ich namagnesowania zapewni informację na temat pola magnetycznego nie tylko w obecnych czasach, ale także z przeszłości.
Z punktu widzenia badań astrogeologicznych misja Otherworld I ma dwa podstawowe cele. Pierwszym jest przetestowanie prostych metod, jakie stosuje się w rozmaitych badaniach geologicznych, takich jak ręczne pobieranie rdzeni czy też wstępne kartowanie terenu, w warunkach odzwierciedlających warunki panujące na innej planecie. Pobieranie próbek w warunkach imitujących warunki marsjańskie oraz późniejsze zapobieganie ich kontaminacji przez środowisko ziemskie jest dobrym doświadczeniem dla naukowców, którzy będą w przyszłości ewentualnymi członkami misji kosmicznych. Kolejnym celem jest zapewnienie zaplecza intelektualnego dla badań geofizycznych i astrobiologicznych.
Ważną częścią misji Otherworld I jest także etap sample return ? pobranie oraz transport próbek do miejsca, gdzie będą prowadzone ich dalsze, bardziej złożone badania. Poza badaniem takich próbek pod kątem geologicznym planuje się również wykonanie badań astrobiologicznych, a więc takich, które pomogą nam sprawdzić czy oraz ewentualnie jakie formy życia znajduje się w danej próbce. Pierwszym wyzwaniem takiej misji jest zadbanie o to, by próbki, które później będą badane pod kątem występowania życia, przewieźć w sposób sterylny: tak, by wyniki badań nie były zaburzone przez zanieczyszczenia.
Obecnie Stowarzyszenie prowadzi zbiórkę na realizację projektu. Możliwość jego sfinansowania ze środków prywatnych jest tylko częściowa. Studenci będą wdzięczni za każdą pomoc, bo czasu na zebranie niezbędnych funduszy jest niewiele.

Czytaj więcej:
?    Zbiórka z opisem projektu
?    Film z prezentacją projektu
?    Profil FB projektu
?    Strona Polskiego Stowarzyszenia Studentów Fizyki
 
Źródło: Koło Naukowe Geofizyki UW,
Opracowanie: Elżbieta Kuligowska
Ilustracja: Zespół Otherworld I
Spotkanie informacyjne Otherworld I
https://www.youtube.com/watch?v=cIPjaMkkY_k

https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/wspomoz-misje-analogowa-otherworld-i

Wspomóż misję analogową Otherworld I.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teleskop wielkości Ziemi? Nie takie rzeczy ze szwagrem się robiło
2022-05-04. Radek Kosarzycki
A gdyby tak stworzyć teleskop, którego zwierciadło nie będzie miało 6,5 metra średnicy (Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba), ani nawet 39 metrów (Ekstremalnie Wielki Teleskop), a będzie rozmiarów Ziemi? Taki pomysł właśnie się pojawił.
Zanim zaczniecie sobie wyobrażać, potężne, wielkie lustro o rozmiarach całej planety od razu zaznaczę, że nie chodzi o coś takiego. Zważając na fakt, że zbudowanie zwierciadła o średnicy 0,039 km stanowi potężne wyzwanie, to stworzenie jego odpowiednika o średnicy 13 000 km na zawsze pozostanie mrzonką. Na szczęście w astronomii nie każdy teleskop musi się składać z jednego wielkiego zwierciadła. W tym przypadku mowa o interferometrze, czyli o sieci pojedynczych teleskopów rozsianych po powierzchni całej Ziemi, które współpracując ze sobą zachowują się jak pojedynczy teleskop o dużo większym zwierciadle.
Interferometr - teleskop wielkości planety
Zbieranie i analizowanie danych rejestrowanych jednocześnie przez teleskopy składowe każdego interferometru wymaga potężnej mocy obliczeniowej. Naukowcy z Uniwersytetu Macquarie w Australii proponują stworzenie największego jak dotąd interferometru, który mógłby - według nich - całkowicie zrewolucjonizować obserwacje astronomiczne, umożliwiając wykonywanie dotąd niemożliwych do wykonania zdjęć ukazujących szczegóły wielu obiektów kosmicznych, nie tracąc przy tym ostrości i szczegółowości.
Przyda się upiorne działanie na odległość
Badacze są przekonani, że do kompilowania i zbierania danych z teleskopów składających się na interferometr można by było wykorzystać istniejące już dzisiaj metody obliczeń kwantowych.
Według opisu opublikowanego w najnowszym artykule naukowym badacze pracujący pod kierownictwem Zixina Huanga naukowcy chcieliby wykorzystać zjawisko splątania kwantowego fotonów docierających do poszczególnych teleskopów. Fakt, że dwie splątane ze sobą cząstki "komunikują się" ze sobą natychmiastowo pozwala na natychmiastowe przekazywanie informacji między teleskopami tworzącymi cały interferometr.
Co więcej, już dzisiaj wiadomo, że komputery kwantowe teoretycznie będą w stanie korygować błędy w takich danych obserwacyjnych bez konieczności przeprowadzania jakichkolwiek obliczeń czy symulacji. Obrazy głębokiego kosmosu uzyskane za pomocą takiego teleskopu zrewolucjonizowałyby naszą wiedzę o wszechświecie i zawstydziłyby wszystkie obecnie istniejące i obecnie budowane teleskopy astronomiczne. Zyskalibyśmy zupełnie nowe okno na wszechświat.
Jak na razie budowa teleskopu kwantowego o rozmiarach planety to pieśń odległej przyszłości. Nie zmienia to jednak faktu, że z każdym rokiem rozwoju technologii kwantowych ta przyszłość będzie się do nas zbliżała i za jakiś czas budowa takiego urządzenia stanie się realistyczną opcją. Dobrze zatem, że już teraz ktoś zabrał się za pracę koncepcyjną.
https://spidersweb.pl/2022/05/interferometr-teleskop-o-rozmiarach-planety.html

Teleskop wielkości Ziemi Nie takie rzeczy ze szwagrem się robiło.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwszy Dream Chaser nabiera kształtów przed debiutem
2022-05-04. Mateusz Mitkow
Wahadłowiec Dream Chaser coraz bardziej zbliża się w kierunku pierwszego lotu. Firma Sierra Space, spółka zależna od Sierra Nevada Corporation twierdzi, że poczyniła spore postępy w pracach nad swoim samolotem kosmicznym, którego przeznaczeniem będą loty zaopatrzeniowe na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS).
Sierra Nevada Corporation (SNC), czyli amerykańska spółka z branży lotniczej i kosmicznej pochwaliła się w ostatnim czasie postępami prac przy budowie nowego wahadłowca. Jak donosi portal SpaceNews, konstrukcja pojazdu jest już w dużej mierze ukończona, ale pozostały jeszcze prace nad instalacją systemu ochrony termicznej i innych ważnych komponentów. Do wyniesienia promu na orbitę będzie potrzebna nowa rakieta nośna Vulcan Centaur firmy United Launch Alliance (ULA), której debiut powinien odbyć się jescze w tym roku.
Zadaniem DreamChaser będzie przede wszystkim zaopatrywanie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, lecz oczekuje się, że kolejne wersje owego pojazdu będą mogły transportować ludzi do ISS oraz wykonywać niejawne loty związane z bezpieczeństwem narodowym. Według obecnych planów, pierwsza załogowa misja pojazdu Dream Chaser może wystartować już w 2026 r, natomiast pierwsze wyniesienie opisywanego wahadłowca zostało zaplanowane wstępnie na luty 2023 roku.
Pierwszemu Dream Chaserowi nadano nazwę Tenacity. Jest obecnie przygotowywany do lotów kosmicznych w siedzibie firmy Sierra Space w stanie Kolorado. Prace realizowane są w ramach kontraktu NASA Commercial Resupply Services 2 polegającego na przeprowadzaniu towarowych misji do ISS w latach 2019-2024. Pierwszy lot będzie jednym z sześciu zakontraktowanych.
Niezwykle istotnym momentem dla projektu będzie okres pomiędzy czerwcem a sierpniem br., kiedy to Tenacity oraz moduł ładunkowy Shooting Star (który ma zostać zintegrowany z wahadłowcem) będą wysłane do Ohio na testy próżniowe i termiczne. Będą trwały przez ok. cztery miesiące. Sierra Space planuje zbudować flotę nawet 15 pojazdów Dream Chaser do 2030 r. Poza przewozem zaopatrzenia i pasażerów do ISS w zamyśle jest ich wykorzystanie do transportu do przyszłej stacji orbitalnej_Orbital Reef_. Według obecnych informacji Sierra i Blue Origin planują ją umieścić na niskiej orbicie okołoziemskiej do 2027 r.
Bezzałogowy Dream Chaser ma ładowność 5,5 t na orbitę i może z niej przywieźć 2 t ładunku na Ziemię. Pojazd będzie łagodnie wchodził w ziemską atmosferę oraz lądował tak jak dawne słynne wahadłowce na dowolnym lotnisku. Dzięki temu obsługa naziemna będzie go mogła w szybkim tempie rozładować. Jest to szczególna zaleta projektu, bowiem na planetę często wracają eksperymenty naukowe wymagające natychmiastowego przewiezienia z kapsuły do laboratorium.
Fot. Sierra Space
SPACE24

https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/statki-kosmiczne/pierwszy-dream-chaser-nabiera-ksztaltow-przed-debiutem

Pierwszy Dream Chaser nabiera kształtów przed debiutem.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rosja: debiut nowej rakiety z "wojenną" symboliką
2022-05-04. Kacper Bakuła
Szef Rosyjskiej Agencji Kosmicznej Dmitrij Rogozin poinformował o udanym debiucie nowego systemu nośnego Angara 1.2. Rakieta posłużyła do wyniesienia na orbitę tajnego ładunku wojskowego. Ważnym faktem jest ten, że na korpusie Angary znalazła się symbolika powiązana z rosyjską agresją na Ukrainę.
Dmitrij Rogozin na swoim oficjalnym profilu, na platformie Telegram, podał do wiadomości informację o udanym starcie lekkiej rakiety Angara 1.2, z celem umieszczenia wojskowego ładunku na niskiej orbicie okołoziemskiej. Start odbył się 29 kwietnia o godzinie 22:56 czasu moskiewskiego z kosmodromu Sił Powietrzno-Kosmicznych w Plesiecku. Skorzystanie z tej placówki położonej na wysokich szerokościach geograficznych daje nam wskazówkę o typowo "militarnym" przeznaczeniu, jak i orbicie docelowej wyniesionego satelity. Tajny ładunek trafił na eliptyczną orbitę polarną o inklinacji 96.44°, perygeum 279 km i apogeum 294 km.
Warto dodać, że nowa rakieta nośna została "ozdobiona" nie tylko symboliką państwową i nazwą jej producenta, czyli Państwowego Produkcyjno-Badawczego Centrum Kosmicznego im. M. Chruniczewa, lecz także wstążką św. Jerzego ułożoną w kształt litery "Z", co stanowi bardzo jasne nawiązane do "specjalnej operacji wojskowej" Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej, czyli zbrojnej agresji rosyjskiej na Ukrainę.
Niewiele wiadomo o przeznaczeniu ładunku, jaki znalazł się w owiewce Angary. Należy traktować go jako satelitę specjalnego przeznaczenia (a według dotychczasowych obserwacji standardowym zadaniem tego typu instrumentów jest wykonywanie operacji powiązanych z szeroko pojętym zwiadem i rozpoznaniem). Niewykluczone jest też, że ze względu na orbitalny debiut Angary Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej zdecydowało się na umieszczenie eksperymentalnego urządzenia o znikomej przydatności wywiadowczej, tak, aby uniknąć ewentualnego niepowodzenia na wypadek awarii rakiety. Po pomyślnym odebraniu sygnałów i potwierdzeniem przez rosyjską Minobronę, że obiekt działa, satelita został wpisany do katalogu Kosmos pod numerem 2555.
Najbardziej prawdopodobne przypuszczenia wskazują na to, że wyniesiony na orbitę satelita jest trzecim urządzeniem minikonstelacji MKA-R (lub EMKA) o niejasnym przeznaczeniu. Poprzednie instrumenty zostały wyniesione w marcu 2018 oraz wrześniu 2021 r., również z kosmodromu w obwodzie archangielskim, przy użyciu rakiet Sojuz 2.1v. Konstelacja EMKA składa się najpewniej z satelitów rozpoznania optycznego (z panchromatyczną kamerą o rozdzielczości przestrzennej 90 cm) o jednostkowej masie 150 kg. Zostały opracowane przez państwowe, moskiewskie przedsiębiorstwo Wszechrosyjski Instytut Badawczy Elektromechaniki (NPP WNIIEM), ze wsparciem białoruskiej spółki Peleng. Jeden z satelitów MKA-R, który został wyniesiony we wrześniu 2021 r., aczkolwiek po miesiącu uległ deorbitacji.
Rakieta Angara 1.2 jest najmniejszym, dwustopniowym systemem owej rodziny, o udźwigu maksymalnym 3,8 t na niską orbitę okołoziemską. Pierwszy człon URM-1 napędzany jest jednym silnikiem RD-191 o maksymalnym ciągu 1920 kN i impulsie właściwym 311 s. Drugi stopień Blok I posiada silnik próżniowy RD-0124A z czterema komorami spalania, dający 294,3 kN ciągu. Rakieta posiada także dodatkowy, wyższy niewielki człon, służący do umieszczenia ładunku na orbicie docelowej oraz przeprowadzania manewrów orbitalnych.
Pomimo tego, że był to dziewiczy start 41-metrowej rakiety, to wspomnijmy, że w 2014 r. odbył się testowy, suborbitalny lot wersji rozwojowej systemu - Angary 1.2pp. Użyto wówczas niespełna półtoratonowego (1430 kg) symulatora masy, celem dokonania testów wszelkich podzespołów. Start nastąpił w kosmodromu w Plesiecku, zaś lot zakończył się w ośrodku testowym Kura na Półwyspie Kamczackim.
Fot. Roskosmos via Youtube

SPACE24
https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/systemy-nosne/rosja-debiut-nowej-rakiety-z-wojenna-symbolika

Rosja debiut nowej rakiety z wojenną symboliką.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy Rosja wycofa się z misji na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej
(ISS)?

2022-05-04. Andrzej
Rosyjska propaganda po raz kolejny straszy o wycofaniu się z misji na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS). Gdy do tego dojdzie, Roskosmos nie będzie już dostarczać sprzętu ani ludzi na pokład stacji. W najnowszych groźbach zapowiedziano również wstrzymanie wszystkich eksperymentów naukowych prowadzonych do tej pory z Niemcami z ESA oraz chęć odłączenia swoich modułów "Zaria", "Zwiezda", "Poisk", "Nauka" oraz "Priczał". Według Kremla ma to być "kara" za zachodnie sankcje nałożone na rosyjski przemysł.
"Mogę powiedzieć tylko tyle - zgodnie z naszymi obowiązkami, poinformujemy naszych partnerów o końcu naszej pracy na stacji kosmicznej (ISS) w ciągu roku" - informuje Rogozin. Szef Roskosmosu już wielokrotnie straszył, że Rosja zakończy swoją misję na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS), jeżeli Stany Zjednoczone, Unia Europejska oraz Kanada nie zniosą sankcji przeciwko firmom zaangażowanym w rosyjski przemysł kosmiczny. NASA i ESA dotychczas nie potwierdziły prawdziwości słów wypowiedzianych przez prezesa Rosyjskiej Agencji Kosmicznej. Na dalszy rozwój sytuacji przyjdzie nam jeszcze poczekać.

Jak wiemy NASA polegała na rosyjskich statkach kosmicznych Sojuz, by dostarczać na pokład stacji (ISS) zaopatrzenie oraz stałą załogę, wszystko to za sprawą wycofania w 2011 roku z użycia amerykańskich wahadłowców. Sytuacja jednak znacząco zmieniła się, gdy do gry wszedł Elon Musk, z firmą SpaceX, dostarczając bezzałogowe oraz załogowe statki kosmiczne Dragon mogące wykonywać loty do stacji kosmicznej (ISS). Decyzja Rosji o wycofaniu się z misji (ISS) może przynieść w dłuższej perspektywie czasu same korzyści w postaci jeszcze szybszego rozwoju przemysłu kosmicznego w USA oraz Europie.
Bill Nelson - administrator NASA pod koniec 2021 roku poinformował, że administracja prezydenta Joe Bidena postanowiła wydłużyć utrzymanie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej do końca 2030 roku. Stacja (ISS) dotychczas dostarczyła nam niezliczoną ilość eksperymentów, które jak twierdzą naukowcy przyczyniły się do poprawy życia na Ziemi, a to tylko jedne z wielu korzyści, jakie udało się uzyskać przez ponad dwie dekady spędzone na orbicie.

Międzynarodowa Stacja Kosmiczna (ISS) o masie 455 ton należy do obiektów bardzo dobrze widocznych na nocnym niebie. Stąd też cieszy się ogromnym zainteresowaniem miłośników astronomii, którzy często śledzą jej przeloty na wieczornym niebie. O najbliższych widocznych przelotach stacji (ISS) można przeczytać regularnie na naszym portalu już niemal od 12 lat.
Możliwości śledzenia "Aktualnego położenia stacji (ISS)" na naszej stronie.

Międzynarodowa Stacja Kosmiczna (ISS)
Kosmiczne groźby Rosji. Czy jest się czego
https://www.youtube.com/watch?v=FjGHYaT0ur0
Kosmiczne groźby Rosji. Czy jest się czego bać?

https://www.astronomia24.com/news.php?readmore=1171

Czy Rosja wycofa się z misji na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wkrótce obok Ziemi przeleci asteroida większa od najwyższego budynku na świecie
2022-05-04. Autor: kw/dd Źródło newsweek.com, NASA


Na początku przyszłego tygodnia obok naszej planety przemknie z ogromną szybkością wielka asteroida. Oszacowano, że jej średnica może być większa niż wysokość Burdż Chalifa - najwyższego budynku na świecie.
Wstępnie oszacowano, że asteroida o nazwie 467460 (2006 JF42) ma maksymalnie około 839 metrów średnicy. Tymczasem Burdż Chalifa z Dubaju, czyli największy budynek świata, sięga 828 metrów.

: Kosmiczna skała znajdzie się najbliżej naszej planety w nocy z poniedziałku na wtorek (9/10 maja), kiedy w Polsce będzie godzina 2.13. Według Centrum Badań Obiektów Bliskich Ziemi (CNEOS), należącego do NASA, obiekt będzie poruszać się z prędkością prawie 41 tysięcy kilometrów na godzinę.

Potencjalnie niebezpieczna
Naukowcy uspokajają ? Ziemia będzie całkowicie bezpieczna. W momencie największego zbliżenia do naszej planety asteroida będzie oddalona od nas o ponad 5 milionów kilometrów. To 10 razy większa odległość niż ta dzieląca Ziemię i Księżyc. Mimo to 2006 JF42 jest klasyfikowana jako "potencjalnie niebezpieczna" asteroida (PHA).
2006 JF42 jest dość częstym gościem na orbicie wokół Słońca. Jak wynika z danych orbitalnych, mija naszą planetę raz na kilka lat, mniej więcej o tej samej porze roku. Naukowcy podali, że w przyszłości będzie mijała Ziemię w bliższej odległości. Na przykład 5 maja 2033 roku znajdzie się w odległości około 4 milionów kilometrów od naszej planety.
Asteroidy o różnych rozmiarach cały czas mijają Ziemię. Uważa się, że każdego dnia około 100 ton pyłu kosmicznego trafia na powierzchnię Ziemi - podaje CNEOS. Można się też spodziewać, że większe asteroidy o średnicy około 100 metrów mogą zderzać się z naszą planetą co mniej więcej 10 tysięcy lat, powodując katastrofy.
Naukowcy nieustannie śledzą tysiące asteroid, by ochronić Ziemię. Opracowali między innymi sposoby zapobiegania zbliżającemu się uderzeniu kosmicznej skały. W ubiegłym roku NASA rozpoczęła misję Double Asteroid Redirection Test (DART), która będzie praktycznym testem technologii mogącej zmienić tor lotu asteroidy w przestrzeni kosmicznej.
Autor:kw/dd
Źródło: newsweek.com, NASA
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock
Trajektoria orbity asteroidy 467460 (2006 JF42 )cneos.jpl.nasa.gov

https://tvn24.pl/tvnmeteo/nauka/asteroida-467460-2006-jf42-przeleci-obok-ziemi-jest-wieksza-od-najwyzszego-budynku-na-swiecie-nasa-informuje-5697855

Wkrótce obok Ziemi przeleci asteroida większa od najwyższego budynku na świecie.jpg

Wkrótce obok Ziemi przeleci asteroida większa od najwyższego budynku na świecie2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaobserwowano 30 pozasłonecznych komet
2022-05-04.
W układzie Beta Pictoris, w którym dopiero formuje się system planetarny, naukowcy wykryli aż 30 komet o różnych rozmiarach. Co więcej dystrybucja tych ciał uderzająco przypomina rozkład komet w Układzie Słonecznym.
Beta Pictoris to relatywnie bliska, bo oddalona o ok. 63 lata świetlne gwiazda, która już od 30 lat fascynuje astronomów. To dlatego, że wokół niej dopiero tworzy się układ planetarny, a to oznacza wyjątkową szansę obserwacji powstawania planet. Wokół gwiazdy krążą już co najmniej dwie młode planety, a także komety, z których pierwsze zostały wykryte już w 1987 r. Były to pierwsze komety zaobserwowane poza Układem Słonecznym.
Teraz zespół z francuskiego Narodowego Centrum Badań Naukowych odkrył aż 30 komet krążących wokół Beta Pictoris komet i opisał rozmiary ich jąder sięgające od 3 do 14 kilometrów średnicy. I to nie jest koniec niespodzianek. Naukowcy zdołali także określić przestrzenne rozłożenie komet o różnej wielkości. To także pierwszy raz, kiedy udało się tego dokonać odnośnie komet pozasłonecznych.
Okazuje się, że komety krążące wokół gwiazdy są rozłożone uderzająco podobnie do tych, które okrążają Słońce. Wskazuje to, że podobnie jak komety z naszego układu, te, które towarzyszą Beta Pictoris, również zostały ukształtowane przez serie zderzeń i rozpadów na mniejsze fragmenty. Badanie rzuca więc nowe światło na ewolucję komet i układów planetarnych - podsumowują naukowcy.
Badacze zwracają przy tym uwagę, że część obecnej na Ziemi wody pochodzi prawdopodobnie właśnie z komet, więc specjalistów żywo interesuje wpływ tych ciał na formowanie się planet. Więcej szczegółów mogą pokazać dalsze badania prowadzone z wykorzystaniem Teleskopu Hubble' i Jamesa Webba.
Odkrycia opisanego na łamach pisma ?Scientific Reports" francuska grupa dokonała po 156 dniach obserwacji układu Beta Pictoris z pomocą kosmicznego teleskopu Transiting Exoplanet Survey Satellite (TESS) NASA.
Źródło: PAP

SPACE24
Fot. NASA

https://space24.pl/nauka-i-edukacja/zaobserwowano-30-pozaslonecznych-komet

Zaobserwowano 30 pozasłonecznych komet.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pokój z widokiem na Ziemię? Kosmiczny hotel zaprosi gości już w 2025 roku

2022-05-04. Daniel Górecki

Orbital Assembly podzieliło się informacjami i grafikami koncepcyjnymi swojego kosmicznego hotelu, który według najnowszych planów firmy zacznie przyjmować turystów w 2025 roku. Wygląda więc na to, że już za 3 lata zamiast do ciepłych krajów, będziemy mogli polecieć na urlop w kosmos.

Pomysł kosmicznego hotelu nie jest nowy i firma Orbital Assembly mówi o nim już od 2019 roku, ale nie da się ukryć, że za sprawą ubiegłorocznych lotów największych prywatnych przedsiębiorstw zajmujących się turystyką kosmiczną, tj. Richarda Bransona i jego Virgin Galactic, Jeffa Bezosa i Blue Origin, a także w pełni cywilnego lotu Inpiration4 zorganizowanego przez SpaceX, jego wizja jest o krok bliżej realizacji. Szczególnie że osób zainteresowanych kosmicznymi podróżami nie brakuje, bo warto wspomnieć, że ostatnio z ISS wróciła prywatna misja kosmiczna, która kosztowała każdego z zainteresowanych ok. 55 mln USD.

 Wakacje w kosmosie. Pioneer Station zaprasza
Co ciekawe, z najnowszych informacji udzielonych przez Orbital Assembly wynika, że firma myśli w gruncie rzeczy nad dwoma tego typu projektami stacji-hoteli kosmicznych. Pierwotny pomysł zakładający kilka połączonych ze sobą modułów, między którymi można się poruszać za pomocą szybów windowych, wspólnie tworzących obracające się koło o średnicy ok. 200 m (przedsiębiorstwo nie ukrywa, że za wzór posłużyła tu 2001: Odyseja Kosmiczna Stanleya Kubricka), wciąż jest w mocy, ale doczekał się nowej nazwy.
Voyager Station, bo o nim właśnie mowa, będzie w stanie gościć 400 osób i zacznie przyjmować turystów w 2027 roku. Jest jeszcze jednak nowy projekt o wiele mówiącej nazwie, a mianowicie Pioneer Station, który będzie dużo mniejszy i pomieści zaledwie 28 osób, ale zacznie działać już w 2025 roku i przetrze szlaki dla większego brata.
Orbital Assembly widzi to miejsce również jako park biznesowy, więc poza pokojami dla kosmicznych turystów będzie oferował również przestrzeń biurową. I choć początkowo należy spodziewać się bardzo wysokich cen za taką atrakcję, to jak twierdzi COO firmy, Tim Alatorre, wraz z rozwojem kosmicznej turystyki szybko się to zmieni.  


Celem zawsze było umożliwienie dużej grupie osób życia, pracy i prosperowania w kosmosie. (...) Robimy wszystko, co tylko możemy, żeby kosmos był dostępny dla każdego, nie tylko dla bogatych
komentuje Alatorre w wypowiedzi dla CNN.


Co ciekawe, chociaż stacje mają się obracać z prędkością kątową wystarczająco dużą, aby wygenerować sztuczną grawitację, w pobliżu centrum obiektów jej nie będzie, więc goście będą mogli doświadczyć stanu nieważkości. W pozostałych miejscach, m.in. pokojach, będzie można jednak korzystać z jej ?udogodnień" - turyści będą mogli spać w klasycznych łóżkach, wziąć prysznic, jeść posiłki czy napić się drinka na siedząco. Udostępnione grafiki pokazują pokoje o wysokim standardzie przypominające te klasyczne ?ziemskie", tyle że z dużo ciekawszym widokiem.

Tim Alatorre ujawnił też, że Orbital Assembly rozmawiało już praktycznie z każdym prywatnym przedsiębiorstwem zajmującym się turystyką kosmiczną, więc potencjalne kolaboracje są już pewnie w planach. COO twierdzi, że wydaje się to naturalne, bo chociaż takie firmy, jak Virgin Galactic i Blue Origin, latają już w kosmos, to brakuje im konkretnego celu. I choć może być nim Międzynarodowa Stacja Kosmiczna, która gościła już prywatnych użytkowników, z czego skorzystał choćby Elon Musk i jego SpaceX, ale kosmiczny dom jest raczej miejscem badań naukowych i nie oferuje typowo turystycznych udogodnień - to właśnie tę lukę ma zamiar wykorzystać Orbital Assembly.
To nie będzie jak wizyta w fabryce czy placówce naukowej. Zamiast tego powinieneś poczuć się jak we śnie sci-fi. Nie będzie wszędzie kabli, to komfortowe przestrzenie, w których poczujesz się jak w domu

dodaje Alatorre.

 
Tak wygląda Voyager Station, które wystartuje już w 2027 roku /Orbital Assembly /materiały prasowe

Pioneer Station będzie mniejsze, ale zacznie działać już w 2025 roku /Orbital Assembly /materiały prasowe

 
Pokoje w kosmosie będą przypominać te ziemskie w luksusowych hotelach /Orbital Assembly /materiały prasowe

W kosmicznych hotelach będą miejsca na szaleństwa w stanie nieważkości /Orbital Assembly /materiały prasowe

 

INTERIA

https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-pokoj-z-widokiem-na-ziemie-kosmiczny-hotel-zaprosi-gosci-juz,nId,6002150

Pokój z widokiem na Ziemię Kosmiczny hotel zaprosi gości już w 2025 roku.jpg

Pokój z widokiem na Ziemię Kosmiczny hotel zaprosi gości już w 2025 roku2.jpg

Pokój z widokiem na Ziemię Kosmiczny hotel zaprosi gości już w 2025 roku3.jpg

Pokój z widokiem na Ziemię Kosmiczny hotel zaprosi gości już w 2025 roku4.jpg

Pokój z widokiem na Ziemię Kosmiczny hotel zaprosi gości już w 2025 roku5.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Maksimum eta Akwarydów - Noc z 5 na 6 maja 2022
2022-05-04. Andrzej
Po kwietniowym maksimum meteorów z roju Lirydów przyszedł czas na znacznie bardziej efektowny rój meteorów tej wiosny. Mowa oczywiście o eta Akwarydach, które rozpoczynają swoją coroczną aktywność pod koniec kwietnia. Już w nocy z 5 na 6 maja będziemy mogli zaobserwować największą aktywność tego roju dochodzącą do nawet 60 obiektów w ciągu godziny. Warto jednak pamiętać, że eta Akwarydy najlepiej obserwować w drugiej połowie nocy lub przed samym wschodem słońca.
Eta Akwarydy to charakterystyczny rój. Obiekty pozostawiają długie jasne smugi na niebie, które pozostają do zaobserwowania przez ?dłuższy? czas. Nazwa roju pochodzi od nazwy gwiazdozbioru Wodnika (Aquarius). Radiant czyli miejsce, z którego rozbiegają się meteory znajduje się w granicach tego gwiazdozbioru ? jest to południowo-wschodnia część nieba. Z racji tego, że jest stosunkowo nisko położony możemy dostrzec efekt wystrzeliwania meteorów w górę. Eta Akwarydy aktywne będą do końca miesiąca a w nocy z 5 na 6 maja ich aktywność jest większa niż zazwyczaj. Zaznaczyć należy, że najlepsze warunki do obserwacji panują aktualnie na półkuli południowej. Nie oznacza to jednak, że próby obserwacji w Europie zakończą się niepowodzeniem.

Aby uznać obserwacje za udane zalecamy prowadzić je najlepiej po godzinie 03:30 czasu polskiego. Wtedy też radiant znajdzie się nad horyzontem. Nie oznacza to jednak, że po zmierzchu obecność meteorów będzie zerowa. Przypominamy również aby nie patrzeć bezpośrednio w środek radiantu lecz kilkanaście stopni od niego, ponieważ najlepiej widoczne i jasne meteory znajdują się właśnie w tym rejonie.
Zachęcamy również wszystkich obserwatorów nieba do wysyłania własnych fotografii wykonanych podczas samodzielnych obserwacji. Za pomocą formularza (Wymaga rejestracji) zamieszczonego na naszej platformie możecie w łatwy sposób załadować dowolny plik z własnego komputera. Przed wysłaniem zalecamy podpisanie zdjęcia (data, miejsce, konfiguracja sprzętu, nazwa uwiecznionego obiektu). Każde oczywiście docenimy i zamieścimy na łamach naszego serwisu. Wiemy, że możemy na Was liczyć! Do naszej galerii wysłaliście już ponad 2550 astronomicznych zdjęć. Dziękujemy!
Źródło: astronomia24.com fot: Jeff Berkes Photography, jeffberkes.com

Eta Akwarydy Autor: Jeff BerkesAutor: Jeff Berkes

Radiant (Wodnik) eta Akwarydów - 6 Maj 2022 - 03:30 (Kliknij aby powiększyć)

Eta Akwarydy Autor: Jeff Berkes (Kliknij aby powiększyć)

https://www.astronomia24.com/news.php?readmore=1172

Maksimum eta Akwarydów - Noc z 5 na 6 maja 2022.jpg

Maksimum eta Akwarydów - Noc z 5 na 6 maja 2022.2.jpg

Maksimum eta Akwarydów - Noc z 5 na 6 maja 2022.3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odkryto układ czterech planet z osobliwym procesem migracji
2022-05-04.
Międzynarodowy zespół naukowców odkrył nowy układ składający się z czterech planet krążących wokół gwiazdy TOI-500. Jest to pierwszy znany układ zawierający planetę analogiczną do Ziemi o okresie krótszym niż jeden dzień oraz 3 dodatkowe planety o małej masie, których konfigurację orbitalną można wyjaśnić za pomocą scenariusza spokojnej i płynnej migracji. Badania zostały opublikowane w czasopiśmie Nature Astronomy.
Planeta wewnętrzna, nazwana TOI-500b, jest planetą o tzw. ultrakrótkim okresie (ultra-short period ? USP), ponieważ jej okres orbitalny wynosi zaledwie 13 godzin. Uważa się ją za odpowiednik Ziemi, to znaczy planetę skalistą podobną do Ziemi, o promieniu, masie i gęstości porównywalnej z naszą planetą. Jednak w przeciwieństwie do Ziemi, jej bliskość do gwiazdy sprawia, że jest tak gorąca (około 1350 oC), że jej powierzchnia jest najprawdopodobniej ogromnym obszarem lawy ? mówi Luisa Maria Serrano, badaczka z Wydziału Fizyki Uniwersytetu w Turynie i pierwsza autorka pracy. Nowa planeta może być prawdziwym odzwierciedleniem tego, jak Ziemia będzie wyglądać w przyszłości, kiedy Słońce stanie się czerwonym olbrzymem, znacznie większym i jaśniejszym niż obecnie.

TOI-500b została początkowo zidentyfikowana jako kandydatka na planetę przez TESS, teleskop kosmiczny zaprojektowany do poszukiwania za pomocą metody tranzytu planet na orbitach wokół pobliskich jasnych gwiazd. Metoda ta polega na pomiarze minimalnego spadku jasności gwiazdy w momencie, gdy planeta przechodzi przed tarczą gwiazdy względem teleskopu TESS. Obecność planety potwierdzono następnie dzięki rocznej kampanii obserwacyjnej przy pomocy spektrometru HARPS.

Analiza danych TESS i HARPS dostarczyła precyzyjnych pomiarów masy, promienia i parametrów orbitalnych wewnętrznej planety o ultrakrótkim okresie TOI-500b. Pomiary HARPS pozwoliły nam również wykryć 3 dodatkowe planety o małej masie krążące wokół TOI-500 co 6,6, 26,2 i 61,3 dnia. TOI-500 to niezwykły układ planetarny, ważny dla zrozumienia dynamicznego losu planet ? mówi Davide Gandolfi, pracownik naukowy Wydziału Fizyki Uniwersytetu w Turynie i współautor pracy.

Nowość przedstawiona w nowo opublikowanej pracy polega na procesie migracji, który doprowadził układ planetarny do jego obecnej konfiguracji. Powszechnie przyjmuje się, że planety o bardzo krótkim okresie nie powstały na swoich obecnych orbitach, ponieważ najbardziej wewnętrzne regiony pierwotnego dysku protoplanetarnego mają nieodpowiednią gęstość i temperaturę do formowania się planet. Musiały one powstać dalej, a następnie migrować do wewnątrz w pobliże swojej gwiazdy macierzystej ? mówi Hans J. Deeg, naukowiec z IAC, który brał udział w badaniach.

Chociaż nie ma zgodności co do procesu migracji, często uważa się, że zachodzi ona w wyniku gwałtownego procesu obejmującego rozpraszanie planeta-planeta, który powodowałby kurczenie się i wzbudzanie orbit planet. W swojej pracy autorzy pokazują, że planety krążące wokół TOI-500 mogły zawsze znajdować się na niemal kołowych orbitach, a następnie migrować do wewnątrz w wyniku procesu migracji, który trwał około 2 miliardów lat. Jest to spokojny wzorzec migracji, w którym planety poruszają się powoli po orbitach coraz bliższych swojej gwiazdy, nie wpadając na siebie i nie opuszczając swoich orbit ? wyjaśnia Felipe Murgas, badacz z IAC i współautor pracy.

Ta praca pokazuje, jak ważne jest połączenie odkrycia układów zawierających USP z symulacjami numerycznymi w celu zbadania możliwych procesów migracyjnych, które mogły doprowadzić je do ich obecnej konfiguracji orbitalnej ? mówi Enric Pallé, badacz z IAC i współautor artykułu. Pozyskanie danych z długiego okresu czasu pozwala na poznanie wewnętrznej architektury układów podobnych do TOI-500 i zrozumienie, w jaki sposób planety osiedliły się na swoich orbitach ? podsumowuje.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
IAC

Urania
Wizja artystyczna układu planetarnego złożonego ze skalistych planet o niskiej masie krążących wokół swojej gwiazdy. Źródło: Gabriel Pérez Díaz (IAC).
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2022/05/odkryto-ukad-czterech-planet-z.html

Odkryto układ czterech planet z osobliwym procesem migracji.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyszły teleskop grawitacyjny ? jak zobaczyć egzoplanety?
2022-05-05.
Futurystyczna technologia opracowana przez naukowców ze Stanford ma umożliwić zupełnie nowej klasy zobrazowania astronomiczne ? o wiele bardziej zaawansowane i precyzyjne niż obecne.
Od czasu odkrycia pierwszej egzoplanety przez profesora Wolszczana (było to jeszcze w 1992 roku!) naukowcy zidentyfikowali już ponad 5 tysięcy planet krążących wokół innych gwiazd. Jednak zwykle, gdy astronomowie wykrywają nową egzoplanetę, tak naprawdę nie dowiadujemy się o niej zbyt wiele. Wiadomo wówczas (i to w najlepszym przypadku!), że dana planeta istnieje, znamy też kilka jej charakterystycznych cech, ale reszta pozostaje tajemnicą. Inne planety są po prostu za daleko i są za małe, by dało się zrobić im wyraźne zdjęcia, tak jak w przypadku planet naszego układu.
By obejść te fizyczne ograniczenia teleskopów, astrofizycy z Uniwersytetu Stanforda opracowali nową technikę obrazowania, która po pomyślnym wdrożeniu byłaby około 1000 razy bardziej precyzyjna niż najsilniejsze z obecnie stosowanych metod. Wykorzystując dobrze znane soczewkowanie grawitacyjne, czyli efekty wypaczania czasoprzestrzeni przez silne pola grawitacyjne, moglibyśmy umiejętnie manipulować tym zjawiskiem w celu otrzymania o wiele dokładniejszych obrazów odległych obiektów.
Soczewkowanie grawitacyjne zostało potwierdzone eksperymentalnie w 1919 roku podczas zaćmienia Słońca. Gdy Księżyc tymczasowo zasłaniał wówczas światło słoneczne, naukowcy byli w stanie zobaczyć gwiazdy znajdujące się w pobliżu Słońca, tym razem jednak nieco przesunięte względem swych dobrze znanych pozycji na niebie. Gdy obserwujemy gwiazdy nocą, są one w naturalny sposób daleko od tarczy Słońca, a zatem jego silna grawitacja nie przesuwa wtedy ich światła względem ziemskiego obserwatora. Zaćmienia Słońca są jednak unikalną okazją, aby takie przesunięcia dostrzec i zmierzyć. W roku 1919 był to jednoznaczny dowód na to, że grawitacja może zakrzywiać światło, ale i pierwszy obserwacyjny dowód na słuszność teorii względności.
Nieco później, w 1979 roku, profesor Von Eshleman opublikował szczegółowy opis sposobów, na jakie astronomowie i statki kosmiczne mogą w praktyce wykorzystać soczewkę grawitacyjną Słońca. Jednak dopiero po blisko stu latach, w 2020 roku, ta technika obrazowania została dobrze zbadana także pod kątem ewentualnych obserwacji odległych planet. Slava Turyshev z California Institute of Technology opisał metodę, w której teleskop kosmiczny mógłby odtworzyć wyraźny obraz egzoplanety. Już wtedy było jednak wiadomo, że wymaga to sporo paliwa rakietowego i... czasu.
Teraz, w nowej pracy opublikowanej w The Astrophysical Journal, naukowcy ze Stanford opisują swój sposób wykorzystania grawitacyjnego soczewkowania Słońca do podglądania planet znajdujących się poza Układem Słonecznym. Ustawiając specjalny teleskop, Słońce i egzoplanetę w jednej linii, ze Słońcem pośrodku, naukowcy mogliby wykorzystać pole grawitacyjne Słońca do wielokrotnego powiększenia obrazu takiej egzoplanety. Wówczas, podobnie jak lupa, której zakrzywiona powierzchnia ugina promienie światła, soczewka grawitacyjna zakrzywiałaby silnie czasoprzestrzeń, umożliwiając precyzyjne zobrazowania dalekich planet.
Celem jest uzyskanie zdjęć planet krążących wokół innych gwiazd ? o jakości takiej, jak w przypadku fotografii planet obecnych w naszym układzie. Zespół ma nadzieję, że dzięki tej technologii uda się na przykład zrobić wyraźne ?zdjęcie? planecie odległej od nas o jakieś 100 lat świetlnych. Przy czym byłoby ono mniej więcej tak samo szczegółowe, jak zdjęcie Ziemi pochodzące z misji Apollo 8.
Opierając się na pracy Turysheva główny autor nowej publikacji Alexander Madurowicz, doktorant z Uniwersytetu Stanforda, opracował metodę pozwalającą zrekonstruować powierzchnię planety na podstawie jednego zdjęcia wykonanego przy bezpośrednim spoglądaniu na nią przez... Słońce. Po uchwyceniu charakterystycznego pierścienia światła wokół Słońca, utworzonego właśnie przez odległą egzoplanetę, algorytm opracowany przez Madurowicza byłby w stanie odtworzyć oryginalne światło składające się na taki pierścień poprzez cyfrowe odwrócenie zjawiska ugięcia światła pochodzące od soczewki grawitacyjnej. Inaczej mówiąc, jego algorytm umożliwia przekształcenie pierścienia z powrotem w okrągłą tarczę planety.
Madurowicz zademonstrował już swoją pracę w praktyce, wykorzystując zdjęcia Ziemi wykonane przez satelitę DSCOVR, który znajduje się dość blisko nas, między Ziemią a Słońcem. Jego model komputerowy pozwolił zobaczyć, jak wyglądałaby Ziemia obserwowana jako zniekształcenie wywołane grawitacją Słońca. Stosując swój algorytm, był w stanie odtworzyć taki obraz Ziemi i udowodnić, że obliczenia są poprawne.
Problem? Polega na tym, że zaproponowana technika wymagałaby odbywania bardziej zaawansowanych podróży kosmicznych niż te, które są dla nas obecnie dostępne. Aby uchwycić obraz egzoplanety generowany przez słoneczną soczewkę grawitacyjną, odpowiedni teleskop musiałby być umieszczony co najmniej 14 razy dalej od Słońca niż Pluton, a zatem już poza krawędzią Układu Słonecznego. To znacznie dalej, niż kiedykolwiek dotarł wysłany przez ludzi statek kosmiczny. Odległość ta stanowi jednak wciąż niewielki ułamek lat świetlnych dzielących Słońce od najbliższych egzoplanet.
A uzyskany w ten sposób obraz znacznie wykraczałby poza możliwości zwykłego teleskopu optycznego ? i to nawet najbardziej zaawansowanego. Teleskop grawitacyjny otwiera zupełnie nowe możliwości obserwacyjne i nowe okno na Wszechświat. Obecnie do zobrazowania egzoplanety z tak wysoką rozdzielczością potrzebowalibyśmy teleskopu optycznego o średnicy 20 razy większej niż średnica samej Ziemi. Używając grawitacji Słońca jako teleskopu można jednak wykorzystać ją jako ogromną, naturalną soczewkę. Teleskop o parametrach Teleskopu Hubble'a, w połączeniu z tą słoneczną soczewką grawitacyjną, umożliwiłby wykonanie zdjęć wielu egzoplanet z czułością wystarczającą do uchwycenia drobnych szczegółów na ich powierzchniach ? w tym dynamiki ich atmosfer, rozkładu chmur i innych cech, których obecnie nie mamy jak badać.
Madurowicz i drugi autor publikacji, Bruce Macintosh, uważają przy tym, że ewentualne wdrożenie nowej technologii zajmie co najmniej 50 lat. Aby mogła zostać wdrożona, potrzebne będą szybsze statki kosmiczne, ponieważ przy obecnych możliwościach podróż teleskopu w odpowiednie miejsce może zająć aż 100 lat. Przy użyciu żagli słonecznych lub Słońca jako procy grawitacyjnej czas ten mógłby zostać skrócony do mniej więcej 30 lat. To wciąż długo, ale zdaniem autorów możliwość sprawdzenia, czy niektóre z egzoplanet mają kontynenty lub oceany, po prostu jest tego warta.
? To jeden z ostatnich kroków do odkrycia, czy na innych planetach może istnieć życie ? podsumowuje Macintosh. ? Mając takie zdjęcie planety, można na niej zobaczyć zielone plamy będące lasami, i niebieskie plamy ? oceany. Jego zdaniem byłaby to wyraźna wskazówka na temat istnienia tam życia.
 
Czytaj więcej:
?    Oryginalna publikacja naukowa
?    Już 5000 znanych planet pozasłonecznych
 
Źródło: news.stanford.edu
Opracowanie: Elżbieta Kuligowska
Na ilustracji: Schemat przedstawiający metodę obrazowania wykorzystującą pole grawitacyjne Słońca do wzmocnienia światła pochodzącego z egzoplanety. Pozwoliłoby to na bardzo zaawansowane rekonstrukcje jej wyglądu. Źródło: Alexander Madurowicz
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/przyszly-teleskop-grawitacyjny-jak-zobaczyc-egzoplanety

Przyszły teleskop grawitacyjny ? jak zobaczyć egzoplanety.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)