Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Gęstsze i bardziej turbulentne środowiska mają tendencję do tworzenia układów wielokrotnych gwiazd
2022-07-15.
Astronomowie badający miejsca narodzin gwiazd w naszej Galaktyce odkryli, że prawie połowa gwiazd w Drodze Mlecznej powstaje w układach podwójnych lub wielokrotnych.
Pomimo powszechności powstawania układów podwójnych i wielokrotnych, wcześniejsze badania gwiezdnych żłobków koncentrowały się bardziej na tym, jak tworzą się pojedyncze gwiazdy. W rezultacie pochodzenie układów podwójnych i wielokrotnych długo pozostawało zagadką dla astronomów.

Teraz jednak międzynarodowy zespół kierowany przez naukowców z Szanghajskiego Obserwatorium Astronomicznego (SHAO) Chińskiej Akademii Nauk (CAS) ujawnił, że gęstsze i bardziej turbulentne środowiska mają tendencję do tworzenia układów wielokrotnych gwiazd.

Badanie zostało opublikowane w The Astrophysical Journal.

Narodziny każdej gwiazdy wymagają grawitacyjnego zapadnięcia się zimnych, gęstych kieszeni gazu i pyłu (zwanych rdzeniami) znajdujących się w tak zwanych obłokach molekularnych. Jednak wcześniejsze badania rzadko zajmowały się tym, jak właściwości tych gęstych rdzeni wpływają na powstawanie gwiazd wielokrotnych.

W tym badaniu naukowcy wykorzystali James Clerk Maxwell Telescope (JCMT) na Hawajach i Atacama Large Millimeter/submillimeter Array (ALMA) w Chile, aby przyjrzeć się kompleksowi Obłoku Molekularnego w Orionie, który jest najbliższym Ziemi aktywnym regionem formowania się gwiazd. Znajdujący się w konstelacji Oriona, ten gwiezdny żłobek jest idealnym laboratorium do testowania różnych modeli formowania się gwiazd.

Używając teleskopu JCMT, naukowcy zidentyfikowali 49 zimnych, gęstych rdzeni w Obłokach Oriona, które są w trakcie formowania młodych gwiazd. Następnie użyli ALMA, aby odsłonić wewnętrzne struktury wewnątrz tych gęstych rdzeni.

Na podstawie obserwacji o wysokiej rozdzielczości ALMA badacze stwierdzili, że około 13 gęstych rdzeni rodzi gwiazdy podwójne lub wielokrotne, podczas gdy pozostałe rdzenie tworzą tylko pojedyncze gwiazdy. Następnie oszacowali cechy fizyczne (np. rozmiar, gęstość gazu i masę) tych gęstych rdzeni na podstawie obserwacji JCMT.

Co zaskakujące, stwierdzili, że rdzenie tworzące gwiazdy podwójne i wielokrotne mają tendencję do wykazywania większej gęstości i masy gazowego wodoru niż te tworzące gwiazdy pojedyncze, chociaż rozmiary różnych rdzeni wykazywały niewielkie różnice. Gęstsze rdzenie są znacznie łatwiejsze do fragmentacji ze względu na perturbacje spowodowane samograwitacją wewnątrz rdzeni molekularnych ? powiedział LUO Qiuyi, doktorant z SHAO i pierwszy autor badania.

Zespół obserwował również 49 rdzeni w linii molekularnej N2H+ (J=1-0) za pomocą 45-metrowego radioteleskopu Nobeyama. Stwierdzili, że szerokości linii N2H+ dla rdzeni tworzących gwiazdy podwójne i wielokrotne są statystycznie większe niż dla rdzeni tworzących gwiazdy pojedyncze. Te obserwacje z Nobeyama dostarczają dobrych pomiarów poziomu turbulencji w gęstych rdzeniach. Nasze odkrycie wskazuje, że gwiazdy podwójne i wielokrotne mają tendencję do formowania się w bardziej turbulentnych rdzeniach ? powiedział prof. Ken'ichi Tatematsu, kierujący obserwacjami Nobeyama.

Jeżeli chodzi o przyszłe prace, to w naszej analizie musimy jeszcze przyjrzeć się wpływowi pól magnetycznych. Pola magnetyczne mogą tłumić fragmentację w gęstych rdzeniach. Jesteśmy więc podekscytowani, że w następnym etapie naszych badań skupimy się na tym obszarze, wykorzystując JCMT i ALMA ? powiedział LIU Tie, autor korespondencyjny badania i prowadzący dla danych ALMA.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
CAS

Urania
Grupa G205.46-14.56 znajdująca się w kompleksie Obłoku Molekularnego w Orionie. Żółte kontury reprezentują gęste rdzenie odkryte przez JCMT; powiększone obrazy pokazują emisję kontinuum 1,3 mm z obserwacji ALMA. Źródło: SHAO.
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2022/07/gestsze-i-bardziej-turbulentne.html

 

Gęstsze i bardziej turbulentne środowiska mają tendencję do tworzenia układów wielokrotnych gwiazd.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jowisz na wyciągnięcie ręki. Nowe zdjęcia Teleskopu Jamesa Webba
2022-07-15.ŁZ.KF
Najnowsze kosmiczne obserwatorium NASA, ESA i CSA sfotografowało największą planetę Układu Słonecznego. Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba (JWST) dostarcza widm planet z niespotykaną dotąd dokładnością ? informuje TVP Nauka.
Naukowcy skierowali teleskop w kierunku Jowisza i kilku planetoid. Obrazy wykonane przy użyciu instrumentu NIRCam i filtra średniopasmowego ukazują pasy chmur oraz Wielką Czerwoną Plamę, największą burzę w Układzie Słonecznym. Po lewej stronie zdjęcia widoczny jest lodowy księżyc Jowisza ? Europa.
W połączeniu z obrazami głębokiego nieba, obrazy Jowisza pokazują pełny potencjał Webba. Od najsłabszych, najodleglejszych galaktyk do planet na naszym własnym kosmicznym podwórku, które można zobaczyć gołym okiem ? mówi Bryan Holler z Space Telescope Science Institute w Baltimore.
Oprócz Europy na zdjęciu widoczne są także dwa mniejsze księżyce Jowisza ? Thebe i Metis. ? Nie mogłam uwierzyć, że widzimy wszystko tak wyraźnie ? mówi Stefanie Milam, zastępca naukowca ds. Planetologii misji JWST z NASA Goddard Space Flight Center w stanie Maryland
Zaprezentowane zdjęcia są dowodem na to, że Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba może śledzić szybko poruszające się obiekty. Obserwatorium jest także w stanie rejestrować obrazy pierścieni oraz księżyców planet. Naukowcy sprawdzą teraz, czy możliwe jest zbadanie wodnych pióropuszy wyrzucanych w przestrzeń kosmiczną przez księżyc Jowisza - Europę oraz Enceladusa obfitującego wokół Saturna ? informuje TVP Nauka
Naukowcy postanowili się przekonać, czy Teleskop Jamesa Webba jest w stanie śledzić szybko poruszające się obiekty. Jako cel wybrali planetoidę 6481 Tenzing, znajdującą się w pasie planetoid pomiędzy Jowiszem a Marsem. Udowodniono, że urządzenie uzyskuje cenne dane na temat obiektów poruszających się z prędkością do 67 milisekund łuku na sekundę, czyli ponad dwukrotnie więcej niż oczekiwano.
źródło: TVP Nauka, NASA
Jowisz oraz księżyc Europa na zdjęciu z Teleskopu Jamesa Webba (fot. NASA, ESA, CSA, B. Holler, J. Stansberry (STScI)
https://www.tvp.info/61306459/nasa-jowisz-na-zdjeciach-od-teleskopu-jamesa-webba

Jowisz na wyciągnięcie ręki. Nowe zdjęcia Teleskopu Jamesa Webba.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

SpaceX wysyła zaopatrzenie do stacji ISS w misji CRS-25
2022-07-16.
Rakieta Falcon 9 firmy SpaceX wyniosła w kierunku Międzynarodowej Stacji Kosmicznej statek zaopatrzeniowy Dragon 2 w kontraktowej misji towarowej z NASA CRS-25.
Lot rakietowy CRS-25 został przeprowadzony 14 lipca 2022 r. Rakieta Falcon 9 wystartowała ze stanowiska SLC-39A na kosmodromie Cape Canaveral na Florydzie o 20:44 czasu lokalnego. Wszystkie fazy misji przebiegły pomyślnie i po niecałych 12 minutach 2. stopień rakiety wypuścił Dragona na wstępnej orbicie okołoziemskiej. Z tej pozycji statek wykona manewry orbitalnej przy użyciu własnego napędu, żeby zbliżyć się i zadokować do stacji.
W misji użyto używanego dolnego stopnia rakiety Falcon 9 o oznaczeniu B1067. Brał on już udział wcześniej w czterech misjach orbitalnych: CRS-22 do ISS, załogowych lotach do ISS Crew-3 i Crew-4 oraz w komercyjnej misji satelity TurkSat 5B. Człon kolejny raz powrócił na Ziemię i wylądował na autonomicznej barce ASOG na Oceanie Atlantyckim.

O misji CRS-25
CRS-25 to 25. komercyjna misja poświęcona wynoszeniu dla NASA towaru do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. W tym locie wykorzystano kapsułę C208, która wykonała już wcześniej dwa loty kosmiczne do stacji: CRS-21 w 2020 r. i CRS-23 w 2021 r. C208 jest pierwszym latającym egzemplarzem statku Dragon 2. generacji. Po tej misji jest też pierwszym, który wykonał 3 loty w przestrzeń kosmiczną.
Lot misji CRS-25 miał początkowo odbyć się parę miesięcy wcześniej, ale został opóźniony z powodu wykrycia wycieku monometylohydrazyny (jednoskładnikowego paliwa silniczków manewrowych Draco). Po zidentyfikowaniu źródła wycieku konieczne było wykonanie kilku wymian w systemie napędowym.
Statek Dragon 2 wyniósł w tej misji 2630 kg towaru: eksperymentów naukowych, sprzętu konserwacyjnego, zaopatrzenia dla załogi. W zewnętrznym niehermetyzowanym bagażniku umieszczono dwa urządzenia. NASA wraz z Jet Propulsion Laboratory zbudowała instrument EMIT (Earth Surface Mineral Dust Source Investigation). EMIT zostanie zamontowany na zewnątrz stacji i będzie prowadził badania składu mineralnego pyłów w suchych miejscach na Ziemi. JPL wysłał również w tym locie w niehermetyzowanej sekcji statku jednostkę ładowania/rozładowywania baterii do testów technologii kosmicznych.
W samej kapsule statku Dragon 2 znalazła również duża ilość nowych eksperymentów naukowych do wykonania na pokładzie ISS. Poleciało na przykład badanie Immunosenescence, które będzie sprawdzało wpływ mikrograwitacji na działanie komórek związanych z układem odpornościowym, które biorą udział w procesie starzenia organizmu. Innym nowym medycznym eksperymentem jest Genes in Space 9. Na stację przyleci urządzenie do produkowania białek bez konieczności rozwijania żywych komórek. Sprawdzone zostaną też biosensory wykrywające konkretne cząsteczki chemiczne bez użycia komórek.
Jeżeli będziemy chcieli kiedyś wybudować stałe bazy na powierzchni Księżyca, a później Marsa, trzeba będzie opracować technologię budowy obiektów przy pomocy dostępnych na miejscu materiałów. Ma w tym pomóc eksperyment Biopolymer Research for In-Situ Capabilities. Badanie sprawdzi wpływ mikrograwitacji na powstawanie biopolimerowego kompozytu glebowego, który może zastąpić na Księżycu czy Marsie beton.
W misji CRS-25 na pokładzie Dragona podróżuje też 5 nanosatelitów standardu CubeSat, wysłanych w ramach edukacyjnego programu NASA ELaNa 45. Jeden z tych satelitów to BeaverCube - nanosatelita CubeSat 3U zbudowany w MIT, który użyje kamer do fotografowania ziemskich oceanów i mierzenia temperatury wierzchołków chmur i powierzchni wody. Celem misji jest ustalenie koncentracji fitoplanktonu. Wszystkie pozostałe nanosatelity zostały zbudowane w amerykańskich uczelniach i instytucie badawczym NASA Ames Research Center.

Podsumowanie
Była to już 30. misja rakiety Falcon 9 w 2022 r. Druga połowa lipca pozostaje bardzo intensywna dla firmy SpaceX. W planach są trzy loty orbitalne poświęcone budowie sieci telekomunikacyjnej Starlink.
Statek Dragon 2 CRS-25 zadokuje do portu w module Harmony na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej 16 lipca około 17:20 czasu polskiego. Pozostanie na stacji przez około miesiąc.
Obecnie na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej trwa 67. Ekspedycja. Na pokładzie kompleksu znajduje się siedmiu astronautów: Amerykanie Kjell Lindgren, Bob Hines, Jessica Watkins, Włoszka Samantha Cristoforetti i Rosjanie Oleg Artemiew, Denis Matwiejew i Sergiej Korsakow.
 
 
Więcej informacji:
?    Blog NASA poświęcony działaniu Międzynarodowej Stacji Kosmicznej
 
 
Na podstawie: NASA/SpaceX/NSF
Opracowanie: Rafał Grabiański
 
 
Na zdjęciu tytułowym: Rakieta Falcon 9 startująca z misją towarową Dragon 2 CRS=25. Źródło: NASA/Kim Shiflett.
CRS-25 Mission
https://www.youtube.com/watch?v=mnowEqqMiFs&t=1718s4

Technicy składający instrument EMIT. Źródło: NASA/JPL-Caltech.

https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/spacex-wysyla-zaopatrzenie-do-stacji-iss-w-misji-crs-25

SpaceX wysyła zaopatrzenie do stacji ISS w misji CRS-25.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Amerykański astronauta chce przegonić Rosjan z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej
20222-07+16. Radek Kosarzycki
Amerykański astronauta Terry Virts przekonuje, że USA natychmiast powinny rozpocząć proces wyłączania Rosji z grupy państw zarządzających Międzynarodową Stacją Kosmiczną.
Terry Virts to 54-letni były astronauta, dowódca Międzynarodowej Stacji Kosmicznej i pułkownik Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych. Po raz pierwszy poleciał w przestrzeń kosmiczną na pokładzie promu kosmicznego Endeavour w ramach misji STS-130, aby dostarczyć moduł Tranquility do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.
Po raz drugi dotarł do ISS na pokładzie statku Sojuz wyniesionego na orbitę z Kosmodromu Bajkonur w Kazachstanie. Tym razem spędził na pokładzie stacji kosmicznej okrągłe dziewięć miesięcy. W 2019 roku był członkiem załogi, która wpisana została do Księgi Rekordów Guinessa za najszybsze okrążenie Ziemi samolotem uwzględniające przelot nad dwoma biegunami geograficznymi naszej planety.
Terry Virts: pogonić Rosję ze stacji kosmicznej!
W artykule opublikowanym na łamach portalu The Hill Virts przekonuje, że Stany Zjednoczone natychmiast powinny rozpocząć proces wyłączania Rosji z grupy państw zarządzających Międzynarodową Stacją Kosmiczną. Już teraz zaś współpraca astronautów i kosmonautów na pokładzie stacji powinna zostać ograniczona do absolutnego minimum niezbędnego do zachowania bezpieczeństwa załogi.
Bezpośrednim impulsem do tak ostrego tonu było ubiegłotygodniowe wprowadzenie przez rosyjskich kosmonautów polityki na pokład stacji kosmicznej. Rosyjskie media opublikowały zdjęcia kosmonautów pozujących na pokładzie stacji kosmicznej z flagami uznawanych jedynie przez Rosję i Syrię Donieckiej i Ługańskiej Republiki Ludowej.
Jak przekonuje Terry Virts, Stany Zjednoczone nie powinny kontynuować żadnej współpracy z rosyjskimi kosmonautami, którzy wyżej opisanymi zdjęciami bezpośrednio wspierają mordowanie tysięcy Ukraińców, a pośrednio także doprowadzanie do niszczenia i destabilizacji gospodarki światowej. Według astronauty Putin wywołał w Europie powtórkę z 1941 roku.
Virts przekonuje, że Stany Zjednoczone natychmiast powinny zacząć myśleć o tym, jak utrzymać Międzynarodową Stację Kosmiczną na orbicie samodzielnie, bez pomocy Rosjan.
Czy to w ogóle możliwe?
Przyznaję, że zdecydowany ton Virtsa wydaje mi się właściwy. Jest tylko jeden mały problem. Ani Rosjanie, ani Amerykanie nie są w stanie samodzielnie utrzymać Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Nie chodzi tutaj bynajmniej o finanse. Problem polega na tym, że część modułów stacji kosmicznej należy do Rosji, część do Amerykanów. Do amerykańskich modułów przymocowane są np. panele słoneczne, które generują energię dla całej stacji kosmicznej. Bez tych modułów Rosjanie nie mają zasilania.
Jeżeli Amerykanie poważnie myśleliby o odcięciu Rosjan od stacji, oznaczałoby to, że USA mają rok na to, aby zbudować i wysłać na orbitę własny moduł, który wyposażony byłby w silniki zdolne do kontrolowania trajektorii lotu całej stacji. To byłoby wyjątkowo trudne zadanie, zważając na to, jak dużo NASA ma właśnie na talerzu (pierwszy lot rakiety SLS i planowanie dalszych misji Artemis) oraz na to, jak bardzo NASA znana jest z opieszałości i opóźnień. Virts zdecydowanie ma rację, ale realizacja jego postulatów może się okazać nierealna.
Ten artykuł ukazał się po raz pierwszy na spidersweb.pl 12 lipca 2022 roku
STS-130 Endeavour - Spectacular Compilation of Lift-off Video in HD
https://www.youtube.com/watch?v=Ausm0eR3fL0

Tak powstała Międzynarodowa Stacja Kosmiczna [Superkonstrukcje]
https://www.youtube.com/watch?v=jmi0wxZd_pg

Tak powstała Międzynarodowa Stacja Kosmiczna

https://spidersweb.pl/2022/07/terry-virts-rosja-iss.html

Amerykański astronauta chce przegonić Rosjan z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.jpg

Amerykański astronauta chce przegonić Rosjan z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teleskop Jamesa Webba odkrył wodę w atmosferze gigantycznej egzoplanety WASP-96 b
Autor: admin (16 Lipiec, 2022)
Teleskop kosmiczny Jamesa Webba uzyskał pierwsze dane spektralne dotyczące właściwości atmosfery egzoplanety WASP-96 b, w której powietrzu sonda kosmiczna NASA wykryła ślady pary wodnej. Zostało to ogłoszone we wtorek przez uczestników internetowej konferencji prasowej w NASA Goddard Space Flight Center.
Wystrzelenie Jamesa Webba pozwoliło nam po raz pierwszy zbadać podczerwoną część atmosfery bardzo odległej egzoplanety z tak dużą dokładnością. Ślady obecności wody w powietrzu WASP-96 b odkryto po raz pierwszy, ale już wcześniej sugerowano, że w atmosferze tego świata obecne są chmury i nagromadzenie mgły?.
Egzoplaneta WASP-96 b to duży świat, który krąży w bardzo małej odległości od podobnej do Słońca gwiazdy WASP-96. Znajduje się w konstelacji Feniksa w odległości 1,15 tys. lat świetlnych od Ziemi. Ten świat to jeden z ?gorących Jowiszów? ? gazowych gigantów, których atmosfera jest podgrzewana do kilkuset lub tysięcy stopni Kelvina.
Jak zauważyli uczestnicy konferencji prasowej, pierwsze dane spektralne uzyskane przez Jamesa Webba podczas badania atmosfery WASP-96b wskazywały na obecność pary wodnej w górnych warstwach atmosfery tego świata, a także wskazywały na obecność chmur i nagromadzeń mgły w jego powietrzu. koperta. Ta ostatnia była zaskoczeniem dla naukowców, ponieważ astronomowie wcześniej uważali, że w atmosferze WASP-96 b nie ma chmur.
Teleskop ?James Webb? (James Webb Space Telescope, JWST) został wystrzelony na orbitę Ziemi pod koniec grudnia ubiegłego roku. Ma zastąpić obserwatorium orbitalne Hubble'a, które działa na orbicie od ponad trzech dekad. Jego ?następca? wyposażony jest w złożone lustro o średnicy 6,5 m oraz nowoczesny zestaw instrumentów naukowych, które pozwolą ?Jamesowi Webbowi? uzyskać pierwsze szczegółowe zdjęcia egzoplanet.

Początkowo kierownictwo NASA planowało uruchomienie nowego urządzenia w 2014 r., ale przekroczenie kosztów i szereg trudności technicznych zmusiły kilkakrotnie do przesunięcia jego uruchomienia w kosmos. Według aktualnych planów zespołu naukowego Jamesa Webba pierwsze obserwacje naukowe rozpoczną się latem, a misja będzie działać na orbicie przez co najmniej 10 lat.

Źródło: NASA/JWST

https://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/teleskop-jamesa-webba-odkryl-wode-w-atmosferze-gigantycznej-egzoplanety-wasp-96-b

Teleskop Jamesa Webba odkrył wodę w atmosferze gigantycznej egzoplanety WASP-96 b.jpg

Teleskop Jamesa Webba odkrył wodę w atmosferze gigantycznej egzoplanety WASP-96 b2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dwa słońca na niebie. W Rzeszowie poczuli się jak na planecie Tatooine w ?Gwiezdnych Wojnach?
2022-07-16.
Mieszkańcy Rzeszowa mogli się poczuć jak na planecie Tatooine w ?Gwiezdnych Wojnach?. Na niebie u kresu dnia pojawiły się aż dwa słońca. Jak doszło do tego fenomenu?
Każdy zachód słońca jest wyjątkowy i niepowtarzalny, ponieważ za każdym razem urzeka nas innymi barwami chmur i nieba. Czasem jednak dzień kończy się tak niesamowicie, że nasi czytelnicy zwracają się do nas z prośbą o wytłumaczenie tego, co widzą.
Właśnie z tego powodu napisał do nas Bruno, który w miniony czwartek (14.07) nie mógł uwierzyć w to, co zaobserwował. Na zachodnim niebie pojawiły się dwa słońca. Oczywiście tylko jedno z nich było prawdziwe.
Drugie było fenomenem optycznym. Jak widzimy, prawdziwe Słońce chylące się ku horyzontowi, przysłaniane jest przez smugę opadową. Spadające na ziemię krople deszczu, na które padły promienie słoneczne, zadziałały niczym ekran nie tylko powiększający, ale też zniekształcający obraz Słońca.
Przez chwilę można się było poczuć, jak na jakiejś obcej planecie, np. na Tatooine znanej z ?Gwiezdnych Wojen?, gdzie również po niebie wędrowały dwa słońca. Przyroda nie przestaje nas zadziwiać.
Źródło: TwojaPogoda.pl
Dwa słońca nad Rzeszowem. Fot. Bruno Lipiński / TwojaPogoda.pl
https://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2022-07-16/dwa-slonca-na-niebie-w-rzeszowie-poczuli-sie-jak-na-planecie-tatooine-w-gwiezdnych-wojnach/

Dwa słońca na niebie. W Rzeszowie poczuli się jak na planecie Tatooine w Gwiezdnych Wojnach.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W Szczecinie zwodowano statek do przewozu rakiet Ariane 6
2022-07-16.
We wtorek 28 czerwca 2022 r. w Szczecinie został zwodowany hybrydowy ekologiczny statek ?Canopée?, który będzie służył do przewozu elementów rakiet Ariane 6 z francuskich fabryk do europejskiego kosmodromu Kourou w Gujanie Francuskiej. Statek dla ArianeGroup zbudowała polska firma Partner Stocznia Sp. z o.o. z Polic.
Statek nazwany Canopée (z fr. daszek, zadaszenie, baldachim) ma 121 metrów długości, 23 metry szerokości, nośność 7,5 tys. ton i będzie mógł osiągnąć prędkość do 16,5 węzłów (ok. 30 km/h). Ma to być nowoczesna maszyna, która będzie wyposażona w pomocniczy napęd żaglowy oraz w wspomagający silnik spalinowy (diesel) na skroplony gaz ziemny. Cztery składane ?żagloskrzydła? będą miały wysokość 30 metrów i powierzchnię 1 542 m2. Będzie to pierwsze komercyjne zastosowanie koncepcji żaglopłatów Oceanwings.
Konsorcjum kosmiczne Ariane Group wybrało spółkę Alizée w konkursie ofert do realizacji przewozów komponentów nowej generacji rakiet z serii Ariane 6. Armator zamówił budowę statku w grupie Neptune Marine z Holandii (firma Neptune Shipyards BV), a ta z kolei zleciła budowę w wysokim stopniu wyposażonego kadłuba firmie Partner Stocznia Sp. z o.o. z Polic.
Canopée został zaprojektowany przez okrętowe biuro projektowo-konsultingowe VPLP. Statek będzie czarterowany od armatora ? Jifmar Offshore Services SAS przez Alizée ? spółkę joint-venture Jifmar oraz Zephyr & Borée.
Kadłub statku Canopée był budowany w polskiej stoczni w szczecińskim Skolwinie. Po zwodowaniu został przetransportowany do doku nr 5 w stoczni remontowej Gryfia, gdzie przez około trzy miesiące będzie wyposażany. Następnie ma trafić do Holandii lub Francji, gdzie odbędą się m.in. próby morskie i być może końcowe prace wykończeniowe oraz rozruchy części urządzeń i systemów. Natomiast produkcję żaglopłatów powierzono przedsiębiorstwom w rejonie Caen w Normandii i prawdopodobnie tam odbędzie się ich montaż na statku.
Canopée ma wykonywać każdego roku do 11 rejsów pomiędzy Europą Zachodnią a Gujaną Francuską w Ameryce Południowej. W założeniu żaglopłaty mają obniżyć zużycie paliwa na statku ro-ro (typ statku transportowego w j. polskim nazywanego rorowcem) nawet o 15 proc., co powinno się przełożyć na oszczędność ok. 3,5 tony paliwa na dobę. Przy okazji użycie żągłopłatów nie wpłynie negatywnie na prędkość statku. Zakłada się,  że ekologiczne napędy statku pozwolą na redukcję zanieczyszczeń emitowanych do atmosfery aż o 35 procent w porównaniu do statków, które aktualnie są wykorzystywane do transportu elementów rakiet.
Rakieta Ariane 6
Rakieta Ariane 6 jest następcą rakiety Ariane 5. Jest wysoka na ponad 60 metrów i z pełnym ładunkiem ma ważyć ok. 900 ton. To mniej więcej tyle samo co półtora samolotu pasażerskiego Airbus A380. Jej debiut jest ciągle przesuwany w czasie. Pierwotnie był przewidziany na rok 2020, potem mówiono o drugim kwartale roku 2022, a prawdopodobnie rakieta poleci w roku 2023. Po części opóźnienie związane jest z pandemią, a po części z problemami technicznymi.
Ariane 6 będzie dostępna w dwóch wersjach w zależności od wymaganej wydajności: Ariane 62 z dwoma pomocniczymi silnikami rakietowymi (boosterami) oraz Ariane 64 z czterema boosterami.
Ariane 62 ma wynosić ładunki użyteczne o masie około 4 500 kg na geostacjonarną orbitę transferową lub 10 300 kg na niską orbitę okołoziemską. Natomiast Ariane 64 ma wynosić na geostacjonarną orbitę transferową ładunki o masie około 11 500 kg, a na niską orbitę okołoziemską ? 20 600 kg.
Przy projektowaniu Ariane 6 Europejska Agencja Kosmiczna współpracuje z siecią ponad 600 firm w 13 krajach europejskich (w tym 350 małych i średnich przedsiębiorstw), pod przewodnictwem głównego wykonawcy ArianeGroup.
Francuska agencja kosmiczna CNES przygotowuje instalacje startowe dla Ariane 6 na europejskim kosmodromie w Gujanie Francuskiej.
Źródło: ESA, Szczecin nasze miasto, 24Kurier.pl , TVP, TVN,
Oprac. Paweł Z. Grochowalski
Zwodowanie kadłuba statku Canopée
Fot.: Neptune Marine; Escape by Drone (fb.com/PhotoPiotrowsky)
Foto: Artystyczna wizja rakiety Ariane 6 / Image Credit ESA

https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/w-szczecinie-zwodowano-statek-do-przewozu-rakiet-ariane-6

W Szczecinie zwodowano statek do przewozu rakiet Ariane 6.jpg

W Szczecinie zwodowano statek do przewozu rakiet Ariane 6.2.jpg

Edytowane przez Paweł Baran
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Te komety były naprawdę jasne! Czy C/2017 K2 będzie podobna?

2022-07-16. Sławomir Matz

Komety od zarania wzbudzały zainteresowanie wśród ludzi. Pojawiały się znienacka, a ich obecność na nieboskłonie wiązano z nadejściem jakiegoś kataklizmu. Rodziły fascynację na równi z obawami o dalsze losy świata. Na przestrzeni minionych wieków pojawiło się kilka naprawdę jasnych okazów przybyszy z rubieży Układu Słonecznego. Jak wyglądały?
Ostatnią jasną kometą, którą widzieliśmy na nieboskłonie była C/2020 F3 (Neowise). Kometa zaskoczyła obserwatorów zawiedzionych rozpadem C/2019 Y4 (ATLAS). Wiele wskazywało na to, że spektakl zapowiadany od ponad roku okaże się niewypałem, tymczasem widok NEOWISE zrekompensował wszystko.

 
Kometa była widoczna gołym okiem po zachodzie lub przed wschodem Słońca. Przyglądaliśmy się jej również z Polski, lecz analizując historię obecności komet na nocnym niebie, należy jednak zaznaczyć, że była ona zaledwie iskierką w rozżarzonym ognisku wszystkich jasnych komet, które obserwowano w historii ludzkości.

 
Wielka kometa C/1680 V1
14 listopada 1680 roku niemiecki astronom, Gottfried Kirch, zaobserwował kometę jednopojawieniową, nie spodziewając się zupełnie widowiska, które czekało ludzkość w przyszłości. 16 dni później kometa minęła Ziemię w odległości 0,4 jednostki astronomicznej, stopniowo zwiększając swoją jasność aż do 29 grudnia 1680 roku.

 

W kulminacyjnym momencie swojej jasności można było ją oglądać na dziennym niebie, co jest naprawdę imponującym osiągnięciem. Kometa miała imponująco długi warkocz, który wprawiał w osłupienie jej obserwatorów. W ciągu kolejnych miesięcy jasność C/1680 V1 malała, a 19 marca 1681 roku obserwowano ją po raz ostatni.
C/1843 D1 - wielka kometa marcowa
O tym, jak wielką spontanicznością potrafią się wyróżniać komety, przekonali się ludzie spoglądający w nieboskłon 5 lutego 1843 roku. To właśnie wówczas po raz pierwszy zaobserwowano C/1843 D1. Wzmianki historyczne sugerują, że w ciągu kilku dni osiągnęła jasność, która pozwoliła na jej obserwacje za pomocą gołego oka w ciągu dnia.
Podobno była dostrzegalna nawet w bliskiej obecności Słońca na nieboskłonie. Gdyby tego było mało, to ciągnęła za sobą ekstremalnie długi warkocz rozciągający się na 2 jednostki astronomiczne. Najlepsze warunki do jej obserwacji były na półkuli południowej, a po raz ostatni widziano ją 19 kwietnia 1843 roku.

C/1995 O1 - ostatnia wyjątkowo jasna kometa
Kometa Hale'a-Boppa to bezpośredni dowód na to, że ciekawe czasy dotknęły również współczesność. 23 lipca 1995 roku niezależnie od siebie odkrył ją Alan Hale oraz Thomas Bopp. Już wtedy przypuszczano, że po tej komecie należy się spodziewać czegoś widowiskowego. Te przypuszczenia zostały potwierdzone 30 marca 1997 roku, gdy kometa stała się najjaśniejszą od wielu lat.
Charakterystyczną cechą tego obiektu okazały się dwa warkocze. Jeden z nich - warkocz gazowy miał niebieską barwę, a drugi - warkocz pyłowy odznaczał się żółtą. W internecie znajduje się wiele fotografii wykonanych przez amatorów astronomii. Potwierdzają one potęgę tego obiektu. W grudniu 1997 roku widziano ją po raz ostatni.
C/2017 K2 (PanSTARRS) - potężna, ale niezbyt jasna
W 2017 roku odkryto kolejną kometę, po której można by się było wiele spodziewać. Niestety okazuje się, że nic z tego. Mimo, że obiekt pobił już jeden z rekordów, odznaczając się zauważalną aktywnością w odległości 2,4 miliarda kilometrów od Słońca, to minie naszą dzienną gwiazdą w odległości, która nie pozwoli mu rozwinąć widowiskowego warkocza. Na pewno zatem nie będzie widoczna gołym okiem, ale niektóre raporty obserwacyjne wskazują na to, że widać ją już w lornetkach.
Wieczorem 14 lipca C/2017 K2 minie Ziemię w odległości 270 milionów kilometrów, przemierzając na tle konstelacji Wężownika. Niestety data największego zbliżenia pokrywa się z obecnością Księżyca w dużej fazie oświetlenia na niebie. Oznacza to, że obserwacje komety będą utrudnione. Warto jednak śledzić ją również, gdy Księżyc odejdzie nieco bardziej na drugi plan. Już 15 lipca kometa będzie przemierzała obok gromady kulistej Messier 10 w konstelacji Wężownika. Wskazówką w jej namierzeniu mogą okazać się aplikacje mobilne do śledzenia nieba takie, jak darmowe Stellarium.

 Komety na niebie potrafią zaskakiwać! Historia zna kilka ciekawych przypadków. //123RF/PICSEL /123RF/PICSEL

Rozpad C/2019 Y4 (ATLAS) zarejestrowany przez Kosmiczny Teleskop Hubble'a /NASA, ESA, STScI and D. Jewitt (UCLA) /NASA

 
INTERIA
https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-te-komety-byly-naprawde-jasne-czy-c-2017-k2-bedzie-podobna,nId,6156466

Te komety były naprawdę jasne! Czy C017 K2 będzie podobna.jpg

Te komety były naprawdę jasne! Czy C01 K2 będzie podobna2.jpg

Te komety były naprawdę jasne! Czy 017 2 będzie podobna3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zbawienne opóźnienie w reakcji atomów kryształu na lawinę fotonów
2022-07-17. Redakcja
Za pomocą rentgenowskich impulsów laserowych można badać strukturę materii z wcześniej niespotykaną dokładnością. Impulsy są jednak tak silne, że niszczą naświetlaną próbkę. Polsko-japońskiemu zespołowi fizyków udało się właśnie wykazać, że atomy badanego kryształu reagują na lawinę fotonów z pewnym opóźnieniem. Odkrycie oznacza, że używając dostatecznie krótkich impulsów laserowych będzie można oglądać niezaburzoną strukturę materii.
Czy można z rozdzielczością subatomową zobaczyć reakcje chemiczne z udziałem złożonych cząsteczek? Wydaje się, że tak, ale pod warunkiem, że skorzystamy z laserów na swobodnych elektronach (Free Electron Laser, FEL). Lasery tego typu potrafią generować impulsy promieniowania rentgenowskiego o unikalnych własnościach: nie tylko ultrakrótkie, liczone w pojedynczych femtosekundach (czyli milionowych częściach miliardowej części sekundy!), ale także zawierające bardzo dużo fotonów. Po oświetleniu próbki takim impulsem powstaje obraz dyfrakcyjny, na którego podstawie fizycy mogą próbować odtworzyć strukturę przestrzenną badanych cząsteczek. W zaprezentowanym tu przepisie kryje się jednak pewien bardzo poważny problem?
?Gdy naświetlamy próbkę wieloma fotonami o dużej energii, jej atomy zaczynają oddziaływać z promieniowaniem tak silnie, że dochodzi do zniszczenia materiału. Co zatem widać na zarejestrowanych obrazach dyfrakcyjnych: prawdziwą strukturę próbki czy już obraz jej destrukcji??, pyta prof. dr hab. Beata Ziaja-Motyka z Instytutu Fizyki Jądrowej Polskiej Akademii Nauk (IFJ PAN) w Krakowie i Centrum Badań z Użyciem Laserów na Swobodnych Elektronach (CFEL) w DESY w Hamburgu.
Prof. Ziaja-Motyka jest członkiem międzynarodowego zespołu fizyków doświadczalnych i teoretyków, kierowanego przez dr. Ichiro Inoue z japońskiego ośrodka akceleratorowo-laserowego RIKEN SPring-8 Center. Grupa od kilku lat zajmuje się badaniem interakcji laserowych impulsów rentgenowskich z materią. W najnowszym artykule, zaprezentowanym na łamach prestiżowego czasopisma fizycznego ?Physical Review Letters?, naukowcy przedstawili wyniki prac nad takimi procesami dla kryształów korundu, zbudowanych z atomów tlenu i glinu. Część eksperymentalną przeprowadzono z użyciem lasera rentgenowskiego SACLA, działającego w Hyogo w Japonii.
?Unikatową cechą naszego lasera jest możliwość wytwarzania impulsów twardego ? czyli wysokoenergetycznego ? promieniowania rentgenowskiego, które są jednocześnie ultrakrótkie i mają dużą intensywność. W badaniach nanokryształów korundu używaliśmy impulsów trwających zaledwie sześć femtosekund. Zebrane dane pozwoliły nam oszacować, że atomy kryształu zaczynają reagować na wiązkę fotonów z opóźnieniem wynoszącym 20 femtosekund?, mówi dr Inoue.
?Wyniki eksperymentalne znakomicie zgadzają się z przewidywaniami naszych modeli i symulacji, gdzie także pojawia się podobne opóźnienie?, podkreśla z kolei prof. Ziaja-Motyka, która wraz z dr Victorem Tkachenko (IFJ PAN) zajmowała się opisem teoretycznym i symulacjami badanych zjawisk. ?Uważamy, że główną przyczyną tego opóźnienia jest fakt, że elektrony znajdujące się w atomach uwięzionych w węzłach sieci krystalicznej działają trochę jak zderzak i jako pierwsze przejmują impet impulsu rentgenowskiego?, uzupełnia dr Tkachenko.
Opóźniona reakcja atomów glinu i tlenu w korundzie na impuls rentgenowski okazuje się być konsekwencją następującego ciągu wydarzeń. Gdy w kryształ wpadają fotony o dużej energii, przekazują ją głównie elektronom w atomach tkwiących w węzłach sieci krystalicznej. W wyniku tej interakcji elektrony są masowo wybijane z atomów. Z uwagi na znaczną różnicę mas między uwalniającymi się elektronami a ulegającymi jonizacji atomami, te ostatnie początkowo nie reagują odrzutem. Jednak same atomy, dotychczas elektrycznie obojętne, stają się silnie naładowane elektrycznie i zaczynają odczuwać odpychanie ze strony podobnie naładowanych sąsiadów. Właśnie ten proces ładowania zajmuje około 20 femtosekund. Na jeszcze późniejszym etapie jony zyskują dodatkową energię wskutek oddziaływań ze swobodnymi elektronami w krysztale. Ostatecznym rezultatem jest destrukcja próbki.
Wcześniej za pomocą rentgenowskich laserów FEL badano już układy zbudowane z atomów różnych pierwiastków. Do ich oświetlania używano jednak impulsów o czasach trwania 15-20 femtosekund. Teraz wiadomo, że właśnie w podobnej skali czasowej atomy w układach zaczynają już się przemieszczać w odpowiedzi na naświetlanie. Fakt ten oznacza, że obrazy otrzymywane dotychczas mogły przedstawiać struktury już częściowo zaburzone interakcją z wiązką laserową.
Zgodność czasów reakcji atomów w nanokrysztale korundu na impuls rentgenowski, zmierzonych w ostatnim eksperymencie, z czasami przewidywanymi przez symulacje, pozwala z optymizmem myśleć o kolejnych próbach obserwacji innych, bardziej złożonych układów, zwłaszcza zawierających pierwiastki lekkie, będące budulcami materii ożywionej.
Budowa prostych nanokryształów, takich jak korund, jest powtarzalna. Istniejące symetrie ułatwiają prowadzenie obserwacji, analizę obrazów dyfrakcyjnych oraz symulowanie reakcji próbek na impulsy laserowe. Niestety, wiele interesujących struktur jest pozbawionych symetrii. Dalekosiężnym celem prac polsko-japońskiego zespołu fizyków jest więc wypracowanie metod i stworzenie narzędzi umożliwiających obrazowanie i symulowanie układów istotnych biologicznie, takich jak konglomeraty białkowe czy pojedyncze wirusy.
?Obecnie wyzwaniem są zwłaszcza czasy wykonywania symulacji komputerowych. Brak symetrii w próbkach o znaczeniu biologicznym zmusza nas do modelowania dużych układów. Obliczenia potrafią wtedy trwać wiele miesięcy. Pracujemy nad tym, żeby zredukować te czasy do pojedynczych godzin, co przyspieszyłoby prowadzenie badań i ułatwiło ich zastosowania praktyczne?, zauważa prof. Ziaja-Motyka.
Udział polskich fizyków w raportowanych badaniach był możliwy dzięki grantowi Narodowej Agencji Wymiany Akademickiej oraz porozumieniu o współpracy zawartemu między Instytutem Fizyki Jądrowej PAN a ośrodkiem European XFEL w Hamburgu, organizacją zarządzającą europejskim laserem na swobodnych elektronach.
(IFJ PAN)
Ichiro Inoue w sterowni japońskiego lasera na swobodnych elektronach SACLA, gdzie kontroluje parametry podwójnych impulsów promieniowania rentgenowskiego. W ręce trzyma element optyczny służący do ogniskowania wiązki promieniowania rentgenowskiego w obszarze o rozmiarach mikrona. (Źródło: SACLA / IFJ PAN)
https://kosmonauta.net/2022/07/zbawienne-opoznienie-w-reakcji-atomow-krysztalu-na-lawine-fotonow/

Zbawienne opóźnienie w reakcji atomów kryształu na lawinę fotonów.jpg

Zbawienne opóźnienie w reakcji atomów kryształu na lawinę fotonów2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowa egzoplaneta odkryta w pobliżu Ziemi
Autor: admin (17 Lipiec, 2022)
Astronomowie z University of South Queensland w Australii odkryli nową planetę HD 83443 b krążącą wokół gwiazdy HD 83443. Wyniki obserwacji zostały opublikowane w preprintach w repozytorium arXiv.
Znaleziona planeta ma masę około 1,5 Jowisza, obraca się po niezwykłej ekscentrycznej orbicie wokół swojej gwiazdy macierzystej, dokonując obiegu w ciągu 22 lat. HD 83443 znajduje się w odległości 133 lat świetlnych od Ziemi, w przyszłości eksperci sugerują, że może nawet stać się celem misji kosmicznych.
Ustalenie nowej planety było możliwe dzięki danym z czterech instrumentów: spektrografu University College London na Teleskopie Anglo-Australijskim (AAT), Spektrometru Echelle o Wysokiej Rozdzielczości (HIRES) na Teleskopie Kecka, Planety Prędkości Radialnej o Wysokiej Dokładności Wykrywacz (HARPS), a także przy użyciu zestawu teleskopów MINERVA -Australis.
W chwili obecnej naukowcy podkreślają potrzebę dalszych badań tego układu w celu lepszego zrozumienia właściwości odkrytej egzoplanety. W kwietniu 2022 roku międzynarodowy zespół astronomów odkrył najmłodszą dotychczas zaobserwowaną egzoplanetę. Naukowcy zasugerowali, że formowanie się planet może nie zachodzić tak, jak wcześniej sądzono.
Źródło: Pixabay.com
https://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/nowa-egzoplaneta-odkryta-w-poblizu-ziemi

Nowa egzoplaneta odkryta w pobliżu Ziemi.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szybko rotujący brązowy karzeł widziany z Ziemi
2022-07-17.

Jak się okazuje, brązowe karły mogą mieć więcej wspólnego planetami gazowymi niż z gwiazdami. Mają one w swoich atmosferach kłębiące się, niejednolite chmury, a ich krzywe blasku mają różną amplitudę gdy się obracają i ukazują różne oblicza ze zmiennym pokryciem chmur.

Obserwując brązowe karły w czasie ich rotacji za pomocą spektrofotometrii, astronomowie mogą jednocześnie zmierzyć, jak bardzo zmienia się atmosfera w wielu pasmach fal. Dzięki tej technice można stworzyć trójwymiarową mapę atmosfery brązowego karła, ponieważ różne długości fal badają różne poziomy ciśnienia w atmosferze. Chociaż większość obserwacji spektrofotometrycznych brązowych karłów była prowadzona za pomocą Kosmicznego Teleskopu Hubble?a, autorzy pracy wykorzystali naziemny teleskop Keck I do zbadania 2M0050-3322, szybko rotującego brązowego karła typu T.

Obserwowanie jednej atmosfery przez drugą?
Ponieważ poziom zmienności atmosfery brązowego karła może być niewielki, ważne jest scharakteryzowanie wszelkich innych niż brązowe karły źródeł szumu w danych. W przypadku naziemnych obserwacji należy zwrócić szczególną uwagę na zmiany w ziemskiej atmosferze w trakcie trwania obserwacji. Używając Multi-Object Spectrometer For Infra-Red Exploration (MOSFIRE), autorzy obserwowali 2M0050-3322 przez dwa z jego okresów rotacji (w sumie około 2,5 godziny). Obserwowali również kilka innych pobliskich gwiazd, aby pomóc skalibrować wpływ takich rzeczy jak lokalna wilgotność i temperatura na pomiary. Krzywe blasku wszystkich obiektów uzyskano na wielu różnych długościach fal w podczerwieni: pasmo J, pasmo H oraz w zakresie fal nieco bardziej czerwonych niż pasmo H, które autorzy nazwali pasmem CH4-H2O. Dzieląc każdą z krzywych blasku 2M0050-3322 przez medianę krzywej blasku gwiazdy kalibracyjnej, krzywe blasku 2M0050-3322 mogły zostać skorygowane o wszelkie efekty zmienne atmosfery Ziemi, aby znaleźć prawdziwą zmienność brązowego karła.

W trakcie obserwacji autorzy stwierdzili, że 2M0050-3322 miał minimalną do maksymalnej fluktuację ~1% w pasmach J i H oraz większą 5% amplitudę w czerwonym paśmie CH4-H2O. Ten pozornie niski poziom zmienności został również potwierdzony przez dopasowanie modeli płaskich i sinusoidalnych do krzywych blasku, przy czym płaska linia okazała się najlepszym preferowanym dopasowaniem dla wszystkich obserwacji.

Modele na ratunek?
Mając w ręku obserwacje, autorzy starali się następnie porównać swoje wyniki z modelami 2M0050-3322, aby sprawdzić, czy podobny brak zmienności występuje. Modele ogólnej cyrkulacji strumienia cieplnego atmosfery przewidują lekko sinusoidalną krzywą blasku z prawie 1% zmiennością, co odpowiada amplitudzie widocznej w obserwacjach w pasmach J i H! Tymczasem modele struktury chmur w atmosferze pokazują, że 2M0050-3322 ma różne rodzaje chmur przy różnych ciśnieniach, co oznacza, że każde z pasm obserwacyjnych może sondować inne chmury.

Chociaż te wysiłki modelowania zaczynają wyjaśniać obserwacje brązowego karła, autorzy ostrzegają, że prawdopodobnie potrzebny jest dłuższy monitoring, aby w pełni wyjaśnić tajemnice 2M0050-3322.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
AAS

Urania
Ilustracja brązowego karła. Źródło: NASA/JPL-Caltech.

https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2022/07/szybko-rotujacy-brazowy-karze-widziany.html

Szybko rotujący brązowy karzeł widziany z Ziemi.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowe Starlinki na orbicie. Udany lot Starlink 4-22
2022-07-17.
17 lipca 2022 r. rakieta Falcon 9 wyniosła na niską orbitę okołoziemską zestaw 53 satelitów telekomunikacyjnych Starlink. Był to trzeci lot poświęcony budowie tej sieci w lipcu.
31. lot orbitalny rakiety Falcon 9 firmy SpaceX w 2022 roku został przeprowadzony z wyrzutni SLC-40 na kosmodromie Cape Canaveral na Florydzie. Rakieta wystartowała o 10:20 rano czasu lokalnego. Lot przebiegł pomyślnie i około kwadrans po starcie, drugi stopień rakiety wypuścił wszystkie satelity na wstępnej orbicie.
W misji oznaczonej jako Starlink 4-22 wykorzystano używany dolny stopień rakiety Falcon 9 - wręcz weterana lotów rakietowych. Człon o oznaczeniu B1051 wziął wcześniej udział w 12 misjach orbitalnych: Demo-1 do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, RADARSAT, Starlink L3, Starlink L6, Starlink L9, Starlink L13, SiriusXM-7, Starlink L16, Starlink L21, Starlink L27, Starlink 4-4 i Starlink 4-12. Był to więc jego 13. lot co wyrównuje rekord ponownego wykorzystania tego elementu rakiety - wcześniej dwa inne egzemplarze dolnego stopnia Falcona 9 wykonały tyle lotów.

O sieci Starlink
Firma SpaceX buduje na niskiej orbicie okołoziemskiej sieć satelitów telekomunikacyjnych Starlink, zapewniających szerokopasmowy dostęp do Internetu. Głównymi klientami sieci są osoby i organizacje zlokalizowane w miejscach, gdzie naziemne usługi są zawodne bądź w ogóle niedostępne.
W maju 2021 roku SpaceX zakończył budowę pierwszej powłoki orbitalnej sieci satelitów Starlink. W ubiegłym roku rozpoczęła się też intensywna faza zapełniania kolejnej powłoki, oznaczonej cyfrą 4 (stąd nazwy misji 4-X). W tej chwili wysłano już tam ponad 1000 satelitów! Są to orbity o wysokości 540 kilometrów i inklinacji 53,2 stopni - bardzo podobne do pierwszej ukończonej powłoki nr 1. Łącznie, na wszystkie powłoki orbitalne firma SpaceX wysłała do tej pory na orbitę ponad 2800 statków.
Obecnie w misjach są wysyłane satelity Starlink wersji V1.5. Każdy z nich ma masę prawie 300 kilogramów. Ich ładunek telekomunikacyjny składa się z anten obsługujących pasma radiowe Ka i Ku oraz laserów i systemów odbiorczych do międzysatelitarnej komunikacji laserowej. Statki mają też zamontowane specjalne osłony zmniejszające odbijanie promieni słonecznych od nich. Po wypuszczeniu na orbicie rozkładają pojedyncze panele słoneczne i po testach działania każde z urządzeń odpala silniki jonowe Halla, by trafić na docelową orbitę kołową.
Sieć Starlink poszerza grono odbiorców. W pierwszej fazie budowy sieci firma SpaceX skupiała się na detalicznej sprzedaży usługi dla firm i użytkowników indywidualnych. W maju 2022 roku ogłoszono, że Starlink ma już 400 000 aktywnych abonentów na całym świecie. Sieć wchodzi też na rynek mobilnych usług w sektorze lotniczym ? kolejne linie testują ten sposób łączności w swoich samolotach. W czerwcu amerykański regulator telekomunikacyjny FCC udzielił SpaceX zezwolenia na sprzedaż mobilnych terminali sieci Starlink do wykorzystywania nie tylko w samolotach ale też np. w pojazdach czy na statkach.

Podsumowanie
Tym startem rakietowym firma SpaceX wyrównała już rekord rocznej liczby startów swojej rakiety Falcon 9. Właśnie 31 startów orbitalnych tej rakiety zostało przeprowadzonych w całym 2021 roku. A mamy dopiero lipiec 2022! Kolejne miesiące zapowiadają się równie intensywnie - firma wykonuje w tej chwili średnio jedną misję kosmiczną na tydzień!
Jeszcze w lipcu powinny zostać wykonane dwa loty z satelitami Starlink. Na początku sierpnia rakieta Falcon 9 wyniesie w kierunku Księżyca południowokoreańską sondę.
Na świecie przeprowadzono w tym roku 83 udane starty orbitalne.
 
 
Więcej informacji:
?    Oficjalna strona sieci Starlink

Na podstawie: NSF/SpaceX
Opracowanie: Rafał Grabiański
 
Na zdjęciu: Rakieta Falcon 9 startująca z misją Starlink 4-22. Źródło: SpaceX
Starlink Mission
https://www.youtube.com/watch?v=7VWcjgYfJ9U&t=402s

https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/nowe-starlinki-na-orbicie-udany-lot-starlink-4-22

Nowe Starlinki na orbicie. Udany lot Starlink 4-22.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rodzina Musków reprodukuje jak szalona, ale Elon nie przejmuje się losem dzieci i rodzeństwa
2022-07-17. Adam Bednarek

Ostatnio o familii Musków głośno było również z powodów nieco bardziej obyczajowych. Ojciec Elona ma dziecko ze swoją młodszą o 41 lat pasierbicą, zaś sam Elon przyznał się, że w wyniku romansu ze swoją menadżerką na świat przyszły bliźniaczki. Kilka tygodni przed tym, jak urodziła się jego córka, której matką jest artystka Grimes. Musk dba o to, żeby miał kto przejąć jego majątek ? szkoda, że nie przejmuje się losem planety, na której jego rodzina będzie żyć.
Jeśli ludzie nie będą mieć większej liczby dzieci, nasza cywilizacja upadnie ? mówił Elon Musk. Nie tylko sam zakasał rękawy, ale i do roboty wziął się jego ojciec, który zapłodnił o 41 lat młodszą pasierbicę. Córkę swojej byłej żony wychowywał, odkąd ta skończyła cztery lata. Sprawy prywatne teoretycznie powinny zostać odłożone na bok, ale nie mogę powstrzymać się od zacytowania tego komentarza, pod którym mogę się podpisać:
Jak widać, niektórym wciąż wolno więcej. Obrzydliwe.
Życie prywatne życiem prywatnym. Miło, że Elon Musk martwi się losem Ziemi. Szkoda tylko, że słowa to jedno, a działanie to drugie. Pamiętacie profil twitterowy, który śledzi bezsensowne loty miliardera?
o właśnie jego autor ujawnił jedną z takich podróży:
Dzielącą oba miasta odległość około 70-80 km można było pokonać samochodem w zaledwie kilkadziesiąt minut. Zamiast tego Musk postanowił jednak polecieć. Wkrótce potem jak Elonjet opublikował informację o locie, użytkownicy Twittera zabrali się za krytykowanie miliardera, zwracając uwagę, że ten jeden lot wyemitował więcej dwutlenku węgla, niż niektórzy kierowcy emitują, korzystając ze swoich samochodów spalinowych przez cały rok.
Elon Musk jednak nie kupi Twittera, więc konto monitorujące podniebne szaleństwa może dalej działać. I dobrze, bo dzięki temu ciągle jak na dłoni będziemy widzieć, jak miliarder lata w te i we w tę, mając w nosie kwestie ekologiczne. Lot trwający mniej niż godzinę? Emisja 4 ton CO2? Kto bogatemu zabroni. I tak dosłownie dzień w dzień.
Musk niedawno zamówił nowy odrzutowiec za niemal 80 mln dol., więc raczej nie po to, żeby stał w garażu. Możemy spodziewać się kolejnych lotów.
"Może będziesz miał fart i odlecisz stąd na Marsa" - rapował Łajzol na płycie duetu Jetlagz w numerze "Radio Jetlazg". Wiadomo, że do grona takich szczęściarzy w razie czego będzie można zaliczyć potomków Elona, a nie zwykłych śmiertelników.
Mimo wszystko nie rozumiem, jak ktoś, kto tak często mówi o pro-ekologicznych rozwiązaniach, daje się tak często przyłapać na działaniach, które przeczą trosce o Ziemię.
Czy taka postawa to po prostu próba wypromowania swoich produktów ? elektryczne auta, panele fotowoltaiczne? Czy może Musk jest efektem naszych czasów, człowiekiem wierzącym w to, że technologia rozwiąże wszystkie nasze problemy. Jeśli nie teraz, to za dwadzieścia lat na pewno.
Stawiałbym jednak na cynizm, przekonanie o własnej doskonałości, które daje prawo do lekceważenia innych
Skoro Elon Musk od dawna w poważaniu miał np. los swoich pracowników, to dlaczego jako najbogatszy z nas ma się przejmować miliardami śmiertelników? Co wolno wojewodzie, to nie tobie, smrodzie.
Choć to powiedzonko tutaj nie pasuje. Jeżeli ktoś smrodzi, to raczej pan Musk.
https://spidersweb.pl/2022/07/rodzina-muskow-reprodukuje-jak-szalona-ale-elon-nie-przejmuje-sie-losem-dzieci-i-rodzenstwa.html

Rodzina Musków reprodukuje jak szalona, ale Elon nie przejmuje się losem dzieci i rodzeństwa.jpg

Rodzina Musków reprodukuje jak szalona, ale Elon nie przejmuje się losem dzieci i rodzeństwa2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spójrzcie w niebo. Południowe Delta Akwarydy przelecą nad Polską
2022-07-17. Autor: as Źródło: NASA, EarthSky

Południowe Delta Akwarydy to jeden z rojów meteorów, które możemy latem zaobserwować na polskim niebie. Najlepiej będą one widoczne pod koniec miesiąca, ale ich aktywność rozpocznie się już w poniedziałek.
Spośród "wakacyjnych" rojów meteorów najmocniej wyczekujemy Perseidów, których szczyt przypada na sierpień. Nieco wcześniej na niebie pojawiają się inne "spadające gwiazdy", Południowe Delta Akwarydy.
Ciemne, ale aktywne
Zgodnie z przewidywaniami, tegoroczny deszcz Południowych Delta Akwarydów potrwa od 18 lipca do 21 sierpnia. Szczyt aktywności roju został przewidziany na 29 lipca, ale szczególnie dobre warunki do ich obserwacji mogą wystąpić dzień wcześniej - Księżyc znajdzie się wtedy w nowiu.

Jest to szczególnie istotne, ponieważ Południowe Delta Akwarydy należą do aktywnych, ale stosunkowo ciemnych rojów. Ich rozbłyski są zdecydowanie mniej widoczne od Perseidów, dlatego cieszą się stosunkowo mniejszą popularnością wśród obserwatorów nieba.

Gdzie patrzeć w niebo?
Według NASA, rój jest najlepiej widoczny na półkuli południowej i południowych szerokościach geograficznych półkuli północnej, ale da się go dostrzec również w innych miejscach na kuli ziemskiej. Rozbłyski najłatwiej dostrzec w połowie drogi między horyzontem i zenitem, 45 stopni od gwiazdozbioru Wodnika. Kosmiczny spektakl najczęściej trwa do świtu.
Południowe Delta Akwarydy najprawdopodobniej pochodzą z komety 96P/Machholz, okrążającej Słońce mniej więcej raz na pięć lat. Radiant roju - punkt na niebie, z którego wydają się pochodzić rozbłyski - to gwiazdozbiór Wodnika. Źródłem nazwy zjawiska jest jedna z gwiazd konstelacji, Delta.
Autor:as
Źródło: NASA, EarthSky
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock

Deszcz meteorów (zdj. ilustracyjne)Shutterstock
https://tvn24.pl/tvnmeteo/nauka/poludniowe-delta-akwarydy-deszcz-spadajacych-gwiazd-gdzie-i-jak-obserwowac-meteory-5800907

Spójrzcie w niebo. Południowe Delta Akwarydy przelecą nad Polską.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mieszkanie w kosmosie. Jak się żyje na ISS i jak będzie na Marsie?

2022-07-18. Przemysław Bicki

Niebawem powiedzenie ?świat stoi przed nami? może brzmieć staroświecko. Przed ludzkością stoi bowiem cały Wszechświat i zapewne tam będziemy się kierować - by badać lub kolonizować. Ale jak będzie nam się mieszkać?

Kosmos to ciągle jedna z największych tajemnic, z jaką przychodzi się mierzyć ludzkości. Pomimo tego, że już pół wieku temu byliśmy w stanie postawić stopy na Księżycu, poza Ziemią mieszka zaledwie kilka osób. Mowa oczywiście o Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, gdzie żyją astronauci.
Życie astronautów na ISS
Życie na stacji nie ma wiele wspólnego z tym na Ziemi. Astronauci borykają się z wieloma problemami, jakie przynosi ze sobą brak ciążenia, powietrza i wody. Brak grawitacji ma gigantyczny wpływ na niemalże każdą czynność: począwszy od odżywiania, poprzez prace naukowe, kończąc na potrzebach fizjologicznych. Jak sobie radzą?


 Największymi przeciwnikami ludzi w kosmosie są brak tlenu oraz niskie ciśnienie i temperatura, które szybko zabiłyby astronautów. Jest też problem z promieniowaniem kosmicznym i słonecznym, którego nie zatrzymuje atmosfera i magnetosfera. Wewnątrz stacji utrzymywane są odpowiednie warunki, ale na zewnątrz potrzebne jest odpowiednie zabezpieczenie - czyli skafander kosmiczny.
Międzynarodowa Stacja Kosmiczna budowana była etapami, a kolejne moduły powiększały powierzchnię użytkową. Aktualnie stacja podzielona jest na dwie części: rosyjską i "reszta świata". Chociaż na skutek różnych problemów technicznych często Rosjanie muszą korzystać z cudzego, drugiego "pokoju".
Odpowiednio przygotowana konstrukcja zapewnia astronautom odpowiednią temperaturę, a także powietrze do oddychania. Pomieszczenia są specjalnie przystosowane do poruszania się bez grawitacji. Normą są więc wszechobecne uchwyty i poręcze, a większość elementów jest zabezpieczona, aby astronauci nie ranili się podczas przemieszczania.


Czytaj więcej na https://geekweek.interia.pl/raporty/raport-od-wiejskiej-chaty-do-iss/artykuly/news-mieszkanie-w-kosmosie-jak-sie-zyje-na-iss-i-jak-bedzie-na-ma,nId,6156143#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox

Rozmiar Międzynarodowej Stacji Kosmicznej
?    Długość modułu ciśnieniowego: 67 metrów wzdłuż głównej osi
?    Długość panelu słonecznego: 73 metry w obu wzdłużnie ustawionych układach
?    Masa: 419 725 kilogramów
?    Powierzchnia mieszkalna: 388 metrów sześciennych
?    Objętość pod ciśnieniem: 916 metrów sześciennych
?    Wytwarzanie energii: 8 paneli słonecznych zapewnia od 75 do 90 kilowatów mocy
?    Linie kodu programistycznego zapewniającego działanie Stacji: około 1,5 miliona


Czytaj więcej na https://geekweek.interia.pl/raporty/raport-od-wiejskiej-chaty-do-iss/artykuly/news-mieszkanie-w-kosmosie-jak-sie-zyje-na-iss-i-jak-bedzie-na-ma,nId,6156143#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
Zaopatrzenie na ISS
Kiedy już udało się przystosować warunki, które pozwalają na funkcjonowanie na ziemskiej orbicie, trzeba było pomyśleć o regularnym zaopatrzeniu Stacji. Podstawą jest oczywiście żywność. Ze względu na ograniczone pojemności luku bagażowego w statkach kosmicznych, wysyłane są osobne loty typu cargo, które dostarczają wszystko, co niezbędne: żywność, leki, a także materiały i narzędzie do prowadzenia badań w kosmosie.
Oczywiście co jakiś czas zdarzają się awarie na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, dlatego niezbędne jest dostarczanie części zamiennych. W ostatnich latach loty z zapasami NASA wykonuje we współpracy z prywatną firmą Elona Muska, SpaceX, który wygrał przetarg na takie transporty. Znacząco to ułatwiło komunikację pomiędzy Ziemią a Międzynarodową Stacją Kosmiczną, a stworzenie statku wielokrotnego użytku - obniżyło koszty takich misji.


Czytaj więcej na https://geekweek.interia.pl/raporty/raport-od-wiejskiej-chaty-do-iss/artykuly/news-mieszkanie-w-kosmosie-jak-sie-zyje-na-iss-i-jak-bedzie-na-ma,nId,6156143#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
Zagrożenia w kosmosie
Funkcjonowanie w warunkach, gdzie wszystko, łącznie z żywnością i płynami unosi się bezwładnie w powietrzu, jest uciążliwe. Do tego jednak astronauci są przygotowywani miesiącami, a często nawet latami. Nie udało się znaleźć jednak rozwiązania to bezwładność naszego ciała w kosmosie.


Czytaj więcej na https://geekweek.interia.pl/raporty/raport-od-wiejskiej-chaty-do-iss/artykuly/news-mieszkanie-w-kosmosie-jak-sie-zyje-na-iss-i-jak-bedzie-na-ma,nId,6156143#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
Zbyt długie przebywanie w przestrzeni kosmicznej ma negatywny wpływ na organizm człowieka. Mięśnie zanikają, a po powrocie na Ziemię astronauci długo dochodzą do pełni sprawności. Zagrożeniami są oczywiście każdorazowe spacery kosmiczne, które niekiedy są wymuszone np. awarią jakiegoś systemu albo po prostu koniecznością konserwacji elementów zewnętrznych Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.
Stacja kosmiczna może trafić także na kosmiczne śmieci - lub one na nią. Chodzi m.in. o liczne obiekty, które krążą po orbicie i przemieszczają się chaotycznie po przestrzeni kosmicznej. Są to pozostałości rakiet nośnych i satelitów. Większe łatwo jest śledzić, ale zdarzyło się już, że trzeba było zmienić kurs Stacji, by uniknąć zderzenia z mniejszym kosmicznym odłamkiem.


Czy życie na Marsie jest możliwe?
To jest cel, który postawił sobie Elon Musk. Jego marzeniem jest stworzenie kolonii na Czerwonej Planecie, w której bezpiecznie będą mogli zamieszkać ludzie, a co za tym idzie, możliwa będzie eksploatacja Marsa i surowców tam obecnych. Do tego celu potrzebne jest jednak poznanie tej planety, stąd też NASA wykonuje kolejne misje, takie jak łazik Perseverance, który od kilku miesięcy bada powierzchnię Marsa.
Musk pragnie zbudować tam specjalne miasto, gdzie warunki do życia będą zbliżone do tych na Ziemi. Jego zdaniem możliwe jest lądowanie człowieka na Czerwonej Planecie w okolicach 2030 roku.
Przyszłość stoi przed nami otworem i tylko ludzka wyobraźnia nas ogranicza. Kiedyś to było niemożliwe, ale teraz łatwo sobie wyobrazić życie w kosmosie, które znaliśmy do tej pory z hollywoodzkich produkcji.


Czy życie w kosmosie jest możliwe? /cookelma /123RF/PICSEL

Zarys Międzynarodowej Stacji Kosmicznej /cherezoff /123RF/PICSEL

 Międzynarodowa Stacja Kosmiczna /archangel80889 /123RF/PICSEL

 
INTERIA

https://geekweek.interia.pl/raporty/raport-od-wiejskiej-chaty-do-iss/artykuly/news-mieszkanie-w-kosmosie-jak-sie-zyje-na-iss-i-jak-bedzie-na-ma,nId,6156143

Mieszkanie w kosmosie. Jak się żyje na ISS i jak będzie na Marsie.jpg

Mieszkanie w kosmosie. Jak się żyje na ISS i jak będzie na Marsie2.jpg

Mieszkanie w kosmosie. Jak się żyje na ISS i jak będzie na Marsie3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O których obiektach Układu Słonecznego wiemy niewiele?
2022-07-18. Krzysztof Kanawka
Przegląd naszego stanu wiedzy o małych obiektach Układu Słonecznego.
Które z obiektów w naszym Układzie Słonecznym są najmniej poznane? Zapraszamy na przegląd ?nieznanego? w naszym otoczeniu.
1. 16 Psyche
Planetoida 16 Psyche jest reprezentantem planetoid typu M. Do dziś żadna sonda kosmiczna nie przeleciała w pobliżu planetoidy tego typu. Dlatego też NASA przygotowuje misję Psyche, która niestety wystartuje z opóźnieniem.
Aktualnie wydaje się, że planetoida 16 Psyche, o średnicy około 220 km, jest obiektem metalicznym. Do niedawna wydawało się, że ta planetoida może być pozostałością po jądrze protoplanetarnym, ale najnowsze publikacje naukowe zdają się przeczyć temu twierdzeniu.
2. Himalia
Himalia to największy nieregularny księżyc Jowisza, krążący w średniej odległości około 11,4 mln km od swojej planety. Średnica Himalii to około 205 x 140 km. Jest to jeden z największych księżyców, którego żadnej misji kosmicznej nie udało się sfotografować w ?rozsądnym detalu? i trzeci największy obiekt do orbity Neptuna.
Himalia jest interesująca, gdyż tworzy grupę mniejszych księżyców jowiszowych, które krążą wokół tego gazowego giganta. Aktualnie znamy siedem księżyców grupy Himalia.
3. Sycorax i Puck
Dwa duże księżyce Urana ? Sycorax i Puck ? nie zostały wystarczająco dobrze sfotografowane przez sondę Voyager 2 w 1986 roku. Z uwagi na nachylenie Urana, jego pierścieni i księżyców, przelot Voyagera 2 był bardzo krótki, co nie pozwoliło na repozycję sensorów sondy.
Sycorax ma prawdopodobnie średnicę około 155 ? 165 km i krąży bardzo daleko od Urana po eliptycznej orbicie z czasem aż 3,5 roku. Ten księżyc charakteryzuje się ruchem wstecznym wokół Urana i może być przechwyconym obiektem z Pasa Kuipera, choć nie jest znany mechanizm przechwycenia na takiej orbicie.
Z kolei Puck ma średnicę około 160 km i krąży wokół Urana po bardzo ciasnej orbicie z czasem około 18 godzin. Puck został odkryty na zdjęciach z Voyagera 2 pod koniec grudnia 1985, na około miesiąc przed przelotem. Pozwoliło to na wykonanie obrazu tego księżyca z odległości około 500 tysięcy km w trakcie przelotu Voyagera 2. Puck jednak wydaje się mieć powierzchnię z dużą ilością kraterów.
4. Księżyce Neptuna
Podczas przelotu Voyagera 2 obok Neptuna w 1989 roku, udało się sfotografować jedynie kilka księżyców w rozsądnej rozdzielczości. Mało wiemy obecnie o księżycach takich jak Despina (rozmiary 180x150x130 km), Galatea (200x180x140 km), Larissa (220x200x170 km) czy Nereida (średnica około 350 km). Te księżyce ? jak i wiele mniejszych ? czekać będą prawdopodobnie aż do momentu kolejnej misji bezzałogowej (miejmy nadzieję, że orbitera!).
5. 2014 UN271
2014 UN271 został odkryty w 2014 roku i został zaklasyfikowany jako ?obiekt transneptunowy?. Tego typu obiektów wykryto już dużo, a wiele z nich ma bardzo eliptyczne orbity. Tak też jest w przypadku 2014 UN271 ? peryhelium orbity sięga mniej więcej orbity Saturna (10,9 jednostki astronomicznej).
Warto tu dodać, że obecna prawidłowa nazwa tego obiektu to C/2014 UN271 Bernardinelli-Bernstein ? klasyfikacja ?kometarna?.
Do początku 2022 roku astronomowie uważali, że 2014 UN271 może mieć średnicę od około 150 km do nawet 350-400 km. Jest to dość ?niedaleko? od określenia 2014 UN271 mianem planety karłowatej.
Na początku stycznia 2022 roku HST wykonał serię obserwacji komety 2014 UN271. Dzięki tym obserwacjom udało się ustalić średnicę tej komety na około 135 km. Jednocześnie kometa 2014 UN271 ma masę około 100 tysięcy razy większą od masy typowej małej komety.
Peryhelium 2014 UN271 nastąpi na początku 2031 roku. Jest zatem sporo czasu na zaprojektowanie misji kosmicznej oraz wybór rakiety nośnej. Z tej perspektywy sytuacja w tym przypadku jest nieco inna niż podczas przelotu pierwszego ?międzygwiezdnego gościa? ? 1I/2017 U1. Tę kometę prawdopodobnie także będzie obserwować JWST.
6. ?Międzygwiezdni goście?
Choć nie są to ?prawdziwe? obiekty Układu Słonecznego, warto wspomnieć o ?międzygwiednych gościach?. Aktualnie znamy dwa obiekty, które powstały u innych gwiazd i w swej międzygwiezdnej podróży przez chwilę odwiedziły nasz Układ Słoneczny. Są to 1I/2017 U1 Oumuamua, o bardzo dziwnym kształcie oraz kometa 2I/Borisov.
Jest szansa, że kolejny obiekt odwiedzający Układ Słoneczny zostanie zbadany z bliska. ESA aktualnie rozwija misję Comet Interceptor. Ponadto, pojawiają się koncepcje różnych misji ścigających ?gości z gwiazd? ? a nawet możliwości pobrania próbek!
7. W otchłań
A dalej? w ?głębokiej otchłani? Układu Słonecznego ? czy skrywa się tam jeszcze jedna planeta? Kilka lat temu dość duży rozgłos wywołała ?Planeta 9?, która miałaby krążyć w odległości 500 do 700 jednostek astronomicznych od naszej Dziennej Gwiazdy. Aktualnie jednak większość astronomów uważa, że tak duży obiekt planetarny tam się nie znajduje. Może jednak krążyć tam kilka jeszcze nie poznanych obiektów o wielkości planety karłowatej Pluton.
Inne ciekawe obiekty ?w otchłani?, o których wciąż wiemy mało to m.in. planeta karłowata Eris (średnica około 2300 km) i jej duży księżyc Dysnomia o średnicy około 700-800 km. W przypadku Dysnomii nie jest nawet znany jej kształt, choć się wydaje że jest to obiekt sferyczny z uwagi na duże rozmiary.
Układ Słoneczny ma wiele zagadek, które czekają na zbadanie? z bliska lub za pomocą teleskopu JWST.
(PFA)
Inside NASA's Psyche Mission to Study a Metallic Asteroid
https://www.youtube.com/watch?v=aa28FejUW8s
Wprowadzenie do misji Psyche, która zbada planetoidę 16 Psyche / Credits ? NASA

Zaobserwowaliśmy Himalię! Niewielki księżyc Jowisza - AstroLife
https://www.youtube.com/watch?v=I8Xwmn8Pm4I
Astronomiczne obserwacje Himalii / Credits ? AstroLife

Księżyc Puck , sfotografowany w 1986 roku przez Voyagera 2 / Credits ? NASA

Najlepsze zdjęcie Nereidy z Voyagera 2, wykonane z odległości 4,7 mln km / Credits ? NASA, JPL

Hubble Confirms Largest Comet Nucleus Ever Seen
https://www.youtube.com/watch?v=fAEjtd7pqAE
HST obserwuje 2014 UN271 / Credits ? NASA Goddard

Wizja artystyczna silnie wydłużonego obiektu 1I/2017 U1 / ESO/M. Kornmesser
https://kosmonauta.net/2022/07/o-ktorych-obiektach-ukladu-slonecznego-wiemy-niewiele/

O których obiektach Układu Słonecznego wiemy niewiele.jpg

O których obiektach Układu Słonecznego wiemy niewiele2.jpg

Mity Wśród Gwiazd Gwiazdozbiór Jednorożca3.jpg

Mity Wśród Gwiazd Gwiazdozbiór Jednorożca4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O kosmosie przy kawie: Wszechświat w Twoim komputerze
2022-07-18.
Biuro Edukacji Kosmicznej Centrum Nauki Kopernik zaprasza 20 lipca, w środę, o godzinie 18:00 na spotkanie z cyklu ?O kosmosie przy kawie?. Uczestnicy porozmawiają o programach, aplikacjach, grach o tematyce kosmicznej, które można wykorzystać w pracy edukacyjnej.
Spotkanie odbywa się w formie online. Wcześniej wymagane jest zapisanie się przez formularz.
Wszechświat można obserwować za pomocą teleskopów i misji kosmicznych bądź obejrzeć jego wizualizacje na ekranie komputera. Jest coraz więcej programów, które umożliwiają przedstawienie zaćmienia Słońca, które będzie widoczne daleko od nas, na przykład w Ameryce Południowej, lub pokaz aktualnego wyglądu nieba nad naszymi głowami. Albo prezentację wirtualnego układu planet i obserwowanie ich zachowania. Takie narzędzia pomagają zobrazować procesy zachodzące we Wszechświecie, co ułatwia ich zrozumienie dzieciom i młodzieży.
Istnieją też programy, w których uczniowie i uczennice mogą pozyskiwać dane do analizy i przeprowadzenia projektów naukowych. Warto poznać możliwości i pomóc zespołom uczniowskim wziąć udział w takich inicjatywach. Często są to projekty cykliczne, umożliwiające pracę międzynarodową. Wielokrotnie kończą się odkryciem komety lub wsparciem naukowców w pracy międzynarodowej. Biuro ESERO w CNK zachęca, by sięgać po programy, aplikacje i gry o tematyce kosmicznej ? do celów edukacyjnych są całkowicie bezpłatne.
Uczestnicy spotkania porozmawiają o:
?       aplikacjach o tematyce kosmicznej, do wykorzystania w edukacji (dodatkowo będą mini warsztaty z wykorzystaniem aplikacji)
?      wybranych scenariuszach lekcji, opracowanych dla różnych poziomów edukacyjnych, w których występuje programowanie w kontekście kosmicznym (na poziomie szkół ponadpodstawowych i podstawowych)
?       kosmicznych konkursach dla dzieci i młodzieży
?       kosmicznych aktywnościach dla osób zajmujących się edukacją.

Czytaj więcej:
?    Więcej informacji o wydarzeniu
?    Strona projektu ?O kosmosie przy kawie?

Opracowanie: ESERO / Elżbieta Kuligowska
Źródło: Centrum Nauki Kopernik
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/o-kosmosie-przy-kawie-wszechswiat-w-twoim-komputerze

O kosmosie przy kawie Wszechświat w Twoim komputerze.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pytamy NASA o pierwsze zdjęcia z Teleskopu Jamesa Webba
2022-07-18.
Dzisiaj zobaczyliśmy pierwsze kolorowe zdjęcia z Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba. Czy możesz nam powiedzieć, co na nich widzimy?
Pierwsze zdjęcia z Teleskopu Jamesa Webba pokazują pełen zakres możliwości teleskopu. Pierwsze jest obrazem głębokiego Kosmosu i spogląda jak dotąd najgłębiej we Wszechświat w świetle podczerwonym. Ukazuje daleką przeszłość. Kolejne zdjęcie to gwiezdny żłobek, w którym rodzą się gwiazdy. Jeden z obrazów ukazuje umierającą gwiazdę i otaczającą ją chmurę gazów. Jest też zdjęcie grupy galaktyk, związanych i poruszających się razem. Ostatni z obrazów to widmo, więc nie jest zdjęciem, ale pokazuje nam skład atmosfery egzoplanety - egzoplaneta to planeta krążąca wokół innej gwiazdy.
Teleskop Jamesa Webba jest teleskopem podczerwonym. Co to oznacza i czym Webb różni się od teleskopów takich jak Hubble?
Podczerwień to inna długość fali światła. Kiedy myślimy o rzeczach, które widzimy, wyobrażamy sobie kolory takie jak czerwony pomarańczowy i żółty. Podczerwień to większa długość fali niż widmo światła widzialnego, i nie możemy tego zobaczyć na własne oczy, ale Teleskop Jamesa Webba rejestruje to światło. Podczerwień pozwala nam obserwować obłoki gazu i pyłu oraz widzieć planety, gwiazdy i galaktyki skryte za gazem i pyłem. Teleskop Jamesa Webba jest inny niż Teleskop Hubble?a. Skupia się na obserwacjach w podczerwieni, ma większe lustro i może cofnąć się w czasie dalej niż Teleskop Hubble?a, a także krąży w innym miejscu.
Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba to najpotężniejszy teleskop na orbicie. Czy możesz nam powiedzieć, czego spodziewasz się jeśli chodzi o przyszłe obserwacje?
Teleskop Jamesa Webba pomoże nam zrozumieć 13,5 miliardów lat kosmicznej historii i wszystkie jej fazy. Pomoże nam zrozumieć, jak powstają galaktyki. Opublikowaliśmy 5 zdjęć i mamy dużo danych naukowych do opracowania. Mamy wiele pytań, a niektóre z odpowiedzi będą generować nowe pytania.
Czego najbardziej nie możesz się doczekać jeśli chodzi o badania Teleskopu Jamesa Webba?
Jestem zainteresowana każdym ze zdjęć z Teleskopu Jamesa Webba. Bardzo podobają mi się zdjęcia gwiezdnego żłobka i wyobrażam sobie, jak powstają tam gwiazdy i planety. W swoich badaniach skupiam się na badaniach Ziemi, więc naprawdę jestem zachwycona, że jesteśmy w stanie zobaczyć atmosfery egzoplanet. Możemy dostrzec, że znajduje się tam dwutlenek węgla, woda, metan oraz co otacza te planety i przez to lepiej je badać.
Czy wiemy, kiedy zobaczymy kolejne zdjęcia z Teleskopu Jamesa Webba?
Teleskop Jamesa Webba pracuje i wykonuje zdjęcia. To, kiedy zostaną opublikowane, zależy trochę od czasu potrzebnego na analizę, ale myślę, że z czasem zobaczymy więcej zdjęć. Już mamy plan badań naukowych na pierwszy rok misji. Wiemy co będziemy obserwować. Otrzymaliśmy zestaw zapytań.
Co było największym zaskoczeniem dla naukowców, gdy po raz pierwszy zobaczyli zdjęcia z Teleskopu Jamesa Webba?
Dla mnie i dla wielu innych największym zaskoczeniem było to, jak piękne i wyraźne są obrazy. Spodziewaliśmy się tego co zobaczyliśmy, że cofniemy się w czasie i że zdjęcia będą miały wysoką rozdzielczość. Jedno z zaprezentowanych zdjęć - mgławica Carina - pozwoliło porównać Teleskop Jamesa Webba i Teleskop Hubble?a. Dostrzegamy znacznie więcej i wyraźniej, gdy porównujemy oba teleskopy. Jest to naprawdę inspirujące.
Czy naukowcy otrzymali już dane z obserwacji?
Istnieje pewien proces, na drodze którego decydujemy, co będziemy obserwować i jakie informacje będziemy publikować. Ponieważ jest to misja NASA, wszystkie dane będą ostatecznie upublicznione, To kiedy zostaną opublikowane zależy od tego, ile czasu potrwa ich przetworzenie. Dane, które opublikowaliśmy dzisiaj, właśnie zostały przetworzone. Właśnie uruchomiliśmy teleskop i zaczęliśmy przeprowadzać pierwsze prace naukowe. Część wyników została już opublikowana i wkrótce udostępnimy więcej informacji. Niektóre z informacji zostaną początkowo udostępnione tylko dla naukowców, a inne bezpośrednio dla społeczeństwa, ale wszystkie dane ostatecznie będą dostępne w domenie publicznej.
Jak twoim zdaniem Teleskop Jamesa Webba zmieni nasze postrzeganie Wszechświata?
Zobaczymy rzeczy jakich jeszcze nigdy nie widzieliśmy. Będziemy w stanie dostrzec powstawanie pierwszych galaktyk, zobaczyć pierwsze światło we Wszechświecie. Będziemy w stanie przyjrzeć się różnym etapom historii Wszechświata - od narodzin do śmierci gwiazd. Pomoże nam to lepiej zrozumieć jak się tutaj znaleźliśmy i jakie jest nasze miejsce we Wszechświecie.
https://nauka.tvp.pl/61369375/pytamy-nasa-o-pierwsze-zdjecia-z-teleskopu-jamesa-webba

Pytamy NASA o pierwsze zdjęcia z Teleskopu Jamesa Webba.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odkryto uśpioną czarną dziurę gwiazdową. Ma masę 9 razy większą niż Słońce [WIDEO]
2022-07-17.BJS.KF
Międzynarodowy zespół naukowców, w tym z Polski, odkrył ?uśpioną? czarną dziurę o masie gwiazdowej w Wielkim Obłoku Magellana ? galaktyce sąsiedniej względem naszej. O odkryciu poinformowały ESO oraz Obserwatorium Astronomiczne Uniwersytetu Warszawskiego.
Europejskie Obserwatorium Południowe (ESO) wskazało w komunikacie, że zespół astronomów nazwany ?policja czarnych dziur? poinformował o znalezieniu ?igły w stogu siana?. Grupa ta do tej pory była znana z obalania odkryć czarnych dziur. Tym razem jednak naukowcy sami znaleźli tego rodzaju obiekt i ogłosili to w ?Nature Astronomy?.
Czarna dziura o masie gwiazdowej
Jak podało ESO, ?po przeszukaniu prawie 1000 gwiazd poza naszą galaktyką w rejonie mgławicy Tarantula w Wielkim Obłoku Magellana astronomowie odkryli, że jedna z nich ma za towarzysza czarną dziurę?. Chodzi o pierwszą ?uśpioną? czarną dziurę o masie gwiazdowej, jednoznacznie wykrytą w innej galaktyce poza Drogą Mleczną.
Czarna dziura o masie gwiazdowej powstaje na koniec życia masywnej gwiazdy, która zapada się pod wpływem własnej grawitacji. Jeśli nastąpi to w układzie podwójnym, w efekcie wokół siebie krążyć będą jasna gwiazda i czarna dziura. W przypadku, gdy czarna dziura nie emituje ze swoich okolic wysokoenergetycznego promieniowania rentgenowskiego ? astronomowie mówią, że jest ?uśpiona?. Te uśpione najtrudniej znaleźć, gdyż prawie wcale nie oddziałują ze swoim otoczeniem.
Naukowcy z grupy, którą kierował dr Tomer Shenar z Uniwersytetu Amsterdamskiego, odkryli, że jeden z układów, o nazwie VFTS 243, składa się z gorącej, niebieskiej gwiazdy o masie 25 razy większej niż masa Słońca i niewidocznego obiektu o masie co najmniej 9 razy większej niż masa Słońca. Przetestowano różne hipotezy dotyczące natury niewidocznego składnika i ostatecznie okazało się, że jedynym możliwym wytłumaczeniem jest uśpiona czarna dziura.
Odkrycia dokonano dzięki obserwacjom prowadzonym przez sześć lat przy pomocy instrumentu Fibre Large Array Multi Element Spectrograph (FLAMES), obecnym na należącym do ESO teleskopie VLT w Obserwatorium Paranal w Chile.
Obserwacje polskich badaczy

Istotnym elementem badań były także obserwacje prowadzone przez polskich astronomów z Uniwersytetu Warszawskiego w ramach projektu OGLE, warszawskim teleskopem w Obserwatorium Las Campanas w Chile. Obserwacje te trwały wiele lat i pokazały, że jasność układu w minimalny sposób zmienia się w trakcie okresu orbitalnego z powodu zniekształcenia grawitacyjnego głównej gwiazdy przez czarną dziurę. Obserwowane efekty świetnie zgadzają się z przewidywaniami modelu.
Wydaje się, że czarna dziura powstała bez wcześniejszego wybuchu supernowej, zapadając się całkowicie. Świadczą o tym brak pozostałości po wybuchu oraz niemal kołowa orbita. Jest to zgodne z hipotezą, że najmasywniejsze gwiazdy kończą swój żywot właśnie w taki sposób.
Naukowcy przewidują, że druga gwiazda również kiedyś zmieni się w czarną dziurę i będziemy mieli do czynienia z układem dwóch czarnych dziur, powoli zacieśniających swoją orbitę na skutek emisji fal grawitacyjnych. Połączenie tych czarnych dziur w jedną nastąpi w bardzo dalekiej przyszłości, za kilkadziesiąt, a nawet kilkaset miliardów lat.

Wśród autorów nowej publikacji, która ukazała się w ?Nature Astronomy?, jest wiele polskich nazwisk: Mariusz Gromadzki, Patryk Iwanek, Szymon Kozłowski, Przemysław Mróz, Paweł Pietrukowicz, Radosław Poleski, Krzysztof Rybicki, Dorota M. Skowron, Jan Skowron, Igor Soszyński, Michał K. Szymański, Andrzej Udalski, Krzysztof Ulaczyk, Marcin Wrona.
Sądzi się, że tysiące uśpionych czarnych dziur mogą występować w Drodze Mlecznej i Obłokach Magellana. W tym kontekście warto dodać, że do druku w ?Astronomy & Astrophysics? przyjęta została niedawno inna publikacja, przedstawiająca wyniki podobnego odkrycia: obiecującej kandydatki na czarną dziurę o masie gwiazdowej w systemie HD 130298 w Drodze Mlecznej.
źródło: PAP, ESO

Odkryto uśpioną czarną dziurę o masie gwiazdowej (fot. ESO)

'Black Hole Police' Spot Extragalactic Black Hole (ESOcast 255 Light)
https://www.youtube.com/watch?v=k3OO4SOj2K4

https://www.tvp.info/61358016/astronomowie-odkryli-pierwsza-uspiona-czarna-dziure-o-masie-gwiazdowej

Odkryto uśpioną czarną dziurę gwiazdową. Ma masę 9 razy większą niż Słońce [WIDEO].jpg

Odkryto uśpioną czarną dziurę gwiazdową. Ma masę 9 razy większą niż Słońce [WIDEO]2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Były szef Roskosmosu zakazał kosmonautom używania europejskiego manipulatora
2022-07-18. Mateusz Mitkow
W ostatnich dniach dowiedzieliśmy się o oficjalnym zakończeniu współpracy Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) z korporacją Roskosmos w zakresie realizacji programu ExoMars. Były już szef rosyjskiej agencji, Dmitrij Rogozin, nakazał swoim kosmonautom znajdującym się obecnie na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) wstrzymać użytkowanie europejskiego ramienia robotycznego (European Robotic Arm), które jest zintegrowane z rosyjskim modułem Nauka.
Dnia 12 lipca br. dyrektor generalny ESA Josef Aschbacher oznajmił światu, że zarząd europejskiej agencji upoważnił go zakończenia wcześniej zawieszonej współpracy z Roskosmosem w programie ExoMars, który miał na celu zbadanie Marsa pod względem potencjalnych śladów życia. Rosyjski wkład miał polegać m.in. na dostarczeniu lądownika, który zabrałby na powierzchnię Czerwonej Planety europejski łazik Rosalind Franklin. Rosja także miała być odpowiedzialna za lot sondy badawczej i lądowanie na Marsie, natomiast ESA podjęła się przygotowania i poprowadzenia operacji samego zrobotyzowanego łazika marsjańskiego.
Odwołany w piątek szef Roskosmosu nie pozostawił decyzji ESA bez reakcji. Za pomocą swojego konta na platformie Telegram oświadczył bowiem, że nakazuje rosyjskim kosmonautom, znajdującym się obecnie na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, zaprzestania używania europejskiego robotycznego ramienia (ERA). Zrobotyzowany manipulator jest podłączony do rosyjskiego modułu Nauka, który zintegrowano ze stacją w lipcu ubiegłego roku. Rezygnacja Rosjan z ERA utrudni prace prowadzone na stacji, co może być symptomem stopniowego wycofywania się ich z projektu, jakim jest ISS. Sytuacja mogłaby się zmienić w trakcie prezesury Jurija Borysowa - nowego CEO Roskosmosu, aczkolwiek czas pokaże, czy dojdzie do przełomu w relacjach.
Dmitrij Rogozin zarzucił dyrektorowi generalnemu ESA sabotowanie programu ExoMars. Stwierdził on, że decyzja przekreśliła pracę tysięcy naukowców zarówno w Europie, jak i w Rosji. Podkreślił, że decyzja zatrzymuje eksplorację przestrzeni kosmicznej, a przez to szefostwo europejskiej agencji będzie musiało za swoją decyzję "odpowiedzieć" przed całym światem. Dodatkowo oznajmił, że Rosja zrobi wszystko, co może, aby odzyskać rosyjski lądownik Kazaczok, który miał zostać wykorzystany do najbliższej misji. Obecnie urządzenie znajduje się we Włoszech, gdzie był przygotowywany do startu.
W 2016 r. w kierunku Czerwonej Planety został wysłany demonstracyjny moduł Schiaparelli, któremu jednak nie udało się uzyskać wyznaczonego celu, gdyż rozbił się o powierzchnię planety. Inżynierowie oznajmili wtedy, że było to spowodowane usterką systemową, która uniemożliwiła urządzeniu odczyt poprawnej wysokości. Kolejna misja programu ExoMars miała się odbyć w tym roku, lecz z powodu militarnej agresji Federacji Rosyjskiej na Ukrainę doszło do wprowadzenia zachodnich sankcji na Rosję, również w zakresie współpracy kosmicznej. Spowodowało to zawieszenie wszelkiej współpracy z Roskosmosem.
Rosyjska korporacja poinformowała, że nadal może realizować własną część projektu ExoMars na poziomie krajowym lub z partnerami z "zaprzyjaźnionych" krajów. Wygląda na to, że ich marsjańskie plany dalej pozostają przy życiu, lecz z pewnością będzie to nieco trudniejsze w realizacji. Dopóki Rosja nie wycofa się z terenów Ukrainy, to niemożliwe będzie kontynuowanie współpracy i wspólnych projektów z ESA.
Fot. NASA
SPACE24
https://space24.pl/polityka-kosmiczna/swiat/byly-szef-roskosmosu-zakazal-kosmonautom-uzywania-europejskiego-manipulatora

Były szef Roskosmosu zakazał kosmonautom używania europejskiego manipulatora.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Roskosmos: Rogozin odwołany. Może zostać doradcą Putina
2022-07-18. Kacper Bakuła
Rządowa agencja TASS podała, że Prezydent Federacji Rosyjskiej Władimir Putin odwołał wieloletniego szefa państwowej korporacji Roskosmos (działającej w rozumieniu i powszechnej świadomości jako Rosyjska Agencja Kosmiczna) Dmitrija Rogozina. W jego miejsce powołał dotychczasowego wicepremiera i dawnego wiceministra obrony Jurija Borysowa.
W piątek 15 lipca dotychczasowy szef Roskosmosu Dmitrij Rogozin, który od 2018 roku kierował państwową korporacją został odwołany ze stanowiska prezesa państwowej korporacji ds. działalności kosmicznej. Zanim Rogozin działał w sektorze kosmicznym brał czynny udział w polityce jelcynowskiej Rosji, a nawet walczył w Naddniestrzu. Za rządów Władimira Putina mianowano go Stałym Przedstawicielem FR przy NATO. Później, gdy Dmitrij Miedwiediew był szefem rosyjskiego rządu, od 2011 do 2018 roku piastował funkcję jego zastępcy. Rogozin jako wicepremier odpowiadał za sektor kosmiczny i obronny.
W ciągu niemal jedenastoletniego nadzoru nad rosyjskim programem kosmicznym Rogozin w swojej karierze chwile zasługujące na wspomnienie. Wszakże w ciągu tzw. dekady Rogozina "niemal ukończono" budowę kosmodromu Wostocznyj, a finalizowanie tego projektu okraszone jest wieloma problemami, głównie wynikającymi z natury korupcyjnej. Ponadto jego zasługą - poza przyłączeniem do ISS modułu "Nauka", który z gigantycznym opóźnieniem przekraczającym ponad dziesięć lat został finalnie zintegrowany ze stacją - było świadczenie usług w postaci udostępniania miejsc dla amerykańskich astronautów wewnątrz pojazdów Sojuz. NASA płaciła za jednego astronautę ponad 60 mln dolarów, a w ostatnich dwóch latach cena wzrosła do 90 mln. Był to nietani środek zastępczy dla wycofanych w 2011 roku wahadłowców kosmicznych.
W ostatnich miesiącach, szczególnie po tym jak doszło do pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę, jego aktywność w internecie uległa zwielokrotnieniu. Używając mediów społecznościowych (Twittera, a później platformy Telegram) negatywnie odwoływał się do zachodniego i amerykańskiego dziedzictwa w dziedzinie eksploracji kosmosu, krytykował każde z poczynań NASA i ESA, atakował werbalnie członków amerykańskiej agencji i astronautów, a w sposób pozytywny odnosił się do "specjalnej operacji wojskowej". Dodatkowo swoimi działaniami chciał udowodnić, że Roskosmos jest agencją "lepszą" od NASA i przy stosunkowo niewielkim budżecie również może realizować misje dalekosiężne i rozwijać nowe sposoby transportu towarów i ludzi na orbitę. Jednakże wbrew założeniom, które były dość ambitne - np. Rogozin chciał reaktywować program Buran, Ałmaz - wielu z nich nie udało się wciąż zrealizować. Na przykład ciągłym przesunięciom ulegał program Federacja, mający zastąpić pojazdy Sojuz.
Teraz nowym szefem korporacji jest Jurij Borysow, który przez dekadę był powiązany z resortem obrony. W listopadzie 2012 roku, kilka dni po tym, jak gen. armii Sergiej Szojgu objął stanowisko ministra obrony po odwołanym Anatoliju Sierdiukowie, Jurij Borysow został wiceministrem obrony odpowiedzianym za proces dozbrajania Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej i na tym stanowisku pozostał do maja 2018 roku. Wówczas objął stanowisko wicepremiera w rządzie Dmitrija Miedwiediewa i Michaiła Miszustina. Jako zastępca tego drugiego nadzorował współpracę wojskowo-przemysłową, utrzymywał kontakty na linii Ministerstwo Obrony FR-przemysł. Warto dodać, że Borysow zastąpił Dmitrija Rogozina, który też odpowiadał za współpracę wojskowo-przemysłową.
Pojawiają się plotki o potencjalnym przeniesieniu Dmitrija Rogozina. Jedne źródła internetowe informują, że Rogozin może powrócić do rządu jako wiceszef rosyjskiego rządu. Równie dobrze mogłaby zostać zrealizowana stara radziecka praktyka, polegająca na odsunięciu od ważnego stanowiska pogrążonego polityka drogą awansu. Rogozin mógłby w takiej sytuacji objąć urząd w administracji cywilno-wojskowej jednego z okupowanych obwodów Ukrainy (na przykład ob. donieckiego).
Jednakże pojawiają się też świeższe doniesienia, np. z agencji Unian, mówiące o planowanym faktycznym awansie politycznym Rogozina. Podejrzewa się, że były szef Roskosmosu dołączy do administracji prezydenckiej. Otworzyłoby to mu szansę na zbliżenie się do Władimira Putina i zostania nawet jego prawą ręką, co pozwoliłoby mu to na uzyskanie wpływu na decyzje polityczne i wojskowe, chociażby w kontekście wojny rosyjsko-ukraińskiej.
Fot. Roskosmos/Rząd FR
SPACE24
https://space24.pl/polityka-kosmiczna/europa/roskosmos-rogozin-odwolany-moze-zostac-doradca-putina

Roskosmos Rogozin odwołany. Może zostać doradcą Putina.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Porozumienie NASA-Roskosmos Rosjanka znajdzie się wewnątrz kapsuły SpaceX
2022-07-19. Mateusz Mitkow
NASA zawarła porozumienie z Roskosmosem, dzięki któremu dojdzie do przeprowadzenia misji Crew-5 z udziałem rosyjskiej kosmonautki. Z kolei w ramach misji Sojuz MS-22 na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS) poleci amerykański astronauta - Frank Rubio. Wymiana załóg dwóch agencji ma na celu złagodzenia napięcia między stronami, które występuje od momentu wybuchu pełnoskalowej rosyjskiej inwazji na Ukrainę.
W ostatnim czasie toczyły się negocjacje dotyczące zatwierdzenia wymiany załóg astronautyczno-kosmonautycznych w amerykańsko-rosyjskich lotach na Międzynarodową Stację Kosmiczną. Strony oficjalnie porozumiały się w tej sprawie i już na początku września br. zobaczymy po pierwszy raz w historii obywatelkę Rosji - Annę Kikinę, lecącą na pokładzie pojazdu Crew Dragon firmy SpaceX, natomiast astronauta NASA Frank Rubio dołączy do rosyjskich kosmonautów Siergieja Prokopiewa i Dmitrija Petelina na pokładzie pojazdu Sojuz MS-22, którego start z kosmodromu Bajkonur w Kazachstanie zaplanowano na koniec września.
Nie będzie to jedyna wymiana załóg, gdyż jak donosi rosyjska agencja prasowa TASS, umowa polegać ma także na kooperacji przy kolejnych dwóch lotach. Kosmonauta Andriej Fiediajew został przydzielony do załogi SpaceX Crew-6, która ma wystartować wiosną przyszłego roku, z kolei astronautka Loral O'Hara z NASA została przydzielona do rosyjskiego lotu Sojuzem, a ten według obecnych planów także powinien odbyć się wiosną 2023 r. Współpraca w tym zakresie ma zapewnić, że przynajmniej jeden kosmonauta lub astronauta będzie zawsze na pokładzie ISS, w "narodowej" części stacji, aby zapewnić poprawne funkcjonowanie.
Kosmonautka Anna Kikina jest obecnie szkolona do lotu z innymi członkami misji Crew-5 w ośrodku przygotowawczym SpaceX w Hawthorne w Kalifornii. Oznajmiła ostatnio, że relacje z załogą amerykańską są bardzo dobre i sytuacja na Ukrainie nie wpływa na stosunki naukowe. Astronauci doskonale zdają sobie sprawę z tego, iż realizacja celów wyprawy zależy od utrzymania odpowiedzialnej współpracy.
Pomimo toczącej się wojny w Ukrainie, Stany Zjednoczone zdają się być próbować podtrzymać wspólną działalność naukową z Rosją, dlatego też podkreślają, że celem międzyagencyjnego porozumienia jest m.in. złagodzenie i tak napiętych już relacji w imię nauki.
Misja Crew-5 ma być piątym "pełnoprawnym" załogowym lotem w ramach programu NASA Commercial Crew, z wykorzystaniem statku kosmicznego Crew Dragon i ósmym w historii tego pojazdu lotem orbitalnym z załogą. Obecnie na ISS ze strony amerykańsko-europejskiej przebywa misja Crew-4. Rosyjską stronę reprezentuje załoga misji Sojuz MS-21, która dotarła na ISS w połowie marca br.
Współpraca z Rosją na orbicie przechodzi przez chwile kryzysu. W ostatnim czasie doszło do wykorzystania MSK w celach politycznych przez rosyjskich kosmonautów, którzy pozowali z flagami samozwańczych republik: Donieckiej i Ługańskiej. Zostało to odebrane jako antyukraińska propaganda i nie obyło się bez reakcji NASA, która potępiła Rosję w oświadczeniu odnoszącym się do sytuacji. Co więcej, pomimo kontynuowania wspólnych działań, pojawiają się głosy mówiące o tym, że Rosja zdaję się być zdecydowana do opuszczenia ISS w ciągu najbliższych lat, aczkolwiek należy poczekać na decyzje nowego prezesa Roskosmosu Jurija Borysowe. Stany Zjednoczone planują utrzymać funkcjonowanie stacji przynajmniej do 2030 r.
Międzynarodowa Stacja Kosmiczna - moment przechwycenia statku towarowego Dragon. Fot. NASA / nasa.gov
SPACE24

https://space24.pl/polityka-kosmiczna/swiat/porozumienie-nasa-roskosmos-rosjanka-znajdzie-sie-wewnatrz-kapsuly-spacex

Porozumienie NASA-Roskosmos Rosjanka znajdzie się wewnątrz kapsuły SpaceX.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

USA: wojskowe sensory na cywilnych satelitach
2022-07-19. Kacper Bakuła
Siły Zbrojne USA rozważają umieszczenie własnych (lub produkowanych przez zakontraktowanych dostawców) sensorów rozpoznawczych (ISR) na komercyjnych platformach satelitarnych. Byłby to krok do obniżenia kosztów eksploatacji systemów obserwacyjnych w porównaniu do wysyłania w przestrzeń kosmiczną dedykowanych systemów satelitarnych.
Portal Breaking Defense doniósł o nowych zamierzeniach Sił Kosmicznych USA (USSF) w zakresie umacniania zdolności szpiegowsko-zwiadowczo-rozpoznawczych (ISR). Strona, powołując się na słowa pułkownika Dennisa Birchenougha z Dowództwa Systemów Kosmicznych (SSC - Space System Command), podała, że cywilne satelity mogłyby być nośnikiem armijnych instrumentów rozpoznawczych. W następstwie urządzenia zostałyby wykorzystane do rozpoznania na szczeblu taktycznym. Oznaczałoby to zatem, że szersze wykorzystanie wojskowo-cywilnych satelitów byłoby wykluczone.
USSF planuje dostarczyć systemy ISR na prywatne satelity na dwa sposoby: poprzez samodzielne opracowanie ładunku i "przekazanie" go komercyjnym operatorom satelitarnym celem integracji, jak i zlecenie produkcji sensorów amerykańskim producentom, tak, by ci mogli umieścić instrument na docelowej platformie.
Nawiązując do kwestii prywatnych rozwiązań w służbie armii, to już od nieco dłuższego czasu USSF kieruje swoje wysiłki w stronę pozyskania komercyjnych danych obrazowych. Miałoby pomóc w tym opracowywane narzędzie GLUE (Global Unified Environment), które wsparłoby dowódców poszczególnych komponentów i rodzajów amerykańskich sił zbrojnych, którzy mieliby, w zależności od aktualnego zapotrzebowania, we własnym zakresie skorzystać (tj. zakupić) dane obrazowe pochodzące od prywatnych dostawców, także tych z państw członkowskich paktu NATO. Do tej pory decyzja o kupnie zdjęć zapadała na centralnym szczeblu, tak jak miało to miejsce w ostatnim czasie, kiedy to Narodowe Biuro Rozpoznania zawarło wielomiliardową umowę ramową z amerykańskimi podmiotami na dostarczanie w najbliższych lat zdjęć z orbity i danych teledetekcyjnych.
Pomimo komercyjnego oparcia architektura GLUE ma zakładać kontynuację rozwoju własnych, armijnych rozwiązań w postaci przyszłego rozmieszczenia w przestrzeni kosmicznej niewielkich satelitów obserwacyjnych. Najwidoczniej to wszystko dzieje się w obliczu trwającej wojny w Ukrainie i ma z tym duży związek, gdyż istnieje potrzeba posiadania przewagi informacyjnej, bardzo dobrze rozwiniętej świadomości sytuacyjnej i znajomości pola walki, a także zamierzeń i ruchów przeciwnika. W połączeniu z zaawansowanymi zdolnościami firm posiadających i dostarczających zobrazowania satelitarne i satelitami cechującymi się instrumentami ze zdolnością przestrzenną na poziomie kilkudziesięciu centymetrów na piksel to nowa architektura może pomóc Siłom Zbrojnym USA w uzyskaniu jeszcze większej przewagi nad nieprzyjacielem poprzez korzystanie z urządzeń firm prywatnych.

Zdj. podglądowe
Fot. Raytheon

SPACE24
https://space24.pl/satelity/obserwacja-ziemi/usa-wojskowe-sensory-na-cywilnych-satelitach

USA wojskowe sensory na cywilnych satelitach.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chiny wysyłają misję ratowania Ziemi. Spróbują zniszczyć planetoidę

2022-07-19, Filip Mielczarek

Chińska Narodowa Agencja Kosmiczna przygotowuje program ratowania ludzkości przed kosmiczną zagładą. Naukowcy spróbują dokonać uderzenia w planetoidę i zmienić jej trajektorię lotu, by nie uderzyła w Ziemię.

Chiny są drugim krajem po Stanach Zjednoczonych, które bardzo poważnie podchodzi do bezpieczeństwa ludzkości, patrząc przez pryzmat kosmicznej zagłady, jaką może zgotować nam gigantyczna planetoida. Dinozaury nie miały szczęścia, ale my możemy uniknąć najgorszego.
Jesienią ubiegłego roku NASA wysłała w kosmos misję o nazwie DART. W trakcie niej sonda dokona uderzenia kinetycznego w mały księżyc Dimoprhos, krążący wokół planetoidy Didymos. Ma do tego dojść jeszcze w tym roku. Jeśli uda się zebrać cenne dane z eksperymentu, to naukowcy spróbują przygotować odpowiednie technologie, które mogą pozwolić nam w przyszłości uniknąć zagłady, gdyby planetoida znalazła się na kursie kolizyjnym z Ziemią.

Zmiana trajektorii lotu planetoidy 2020 PN1
Tymczasem misją NASA zainteresował się rząd Chin. Chińska Narodowa Agencja Kosmiczna planuje już w 2026 roku zorganizować podobny eksperyment. Naukowcy chcą dokonać uderzenia kinetycznego w planetoidę 2020 PN1. Ma ona ok. 40 metrów średnicy. W trakcie misji spróbują zmienić trajektorię lotu obiektu. Obecnie skała nie zagraża Ziemi, ale w przyszłości może się to zmienić.
Impaktor i orbiter obserwacyjny zostaną wyniesione w przestrzeń kosmiczną na pokładzie rakiety Long March 3B. Plan zakłada, że urządzenia dotrą do celu w ciągu kilku miesięcy. Naukowcy mają nadzieję, że misja się powiedzie i uda się pozyskać cenne dane na temat tego historycznego eksperymentu.

Chiny zbudują największe obserwatorium kosmiczne świata
Państwo Środka jednocześnie rozpoczęło budowę największego na świecie centrum wykrywania kosmicznych skał. Obserwatorium China Fuyan ma docelowo składać się z 20 anten o średnicy od 25 do 30 metrów każda. Anteny mają ze sobą bezustannie współpracować, by wyszukiwać planetoidy w promieniu aż 150 milionów kilometrów od Ziemi.
Tego typu plany USA i Chin bardzo cieszą astronomów. Zabezpieczenie ludzkości przed globalnym kataklizmem jest kluczowym elementem rozwoju naszej cywilizacji. Od lat słynni miliarderzy tacy jak: Elon Musk czy Jeff Bezos ostrzegają, że jak najszybciej musimy skolonizować Księżyc i Marsa w celu ochrony ludzkości i jej dorobku. Co ciekawe, firma SpaceX, należąca do Muska, była odpowiedzialna za wysłanie misji DART na orbitę.
Chińczycy chcą zmienić kurs lotu planetoidy /123RF/PICSEL

INTERIA

 
https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-chiny-wysylaja-misje-ratowania-ziemi-sprobuja-zniszczyc-plan,nId,6166631

Chiny wysyłają misję ratowania Ziemi. Spróbują zniszczyć planetoidę.jpg

Chiny wysyłają misję ratowania Ziemi. Spróbują zniszczyć planetoidę2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nadchodzi burza słoneczna. Może zakłócić sygnał radiowy i GPS
2022-07-19. Malwina Zaborowska
Naukowcy zapowiadają, że na Ziemię dotrze -jeszcze dziś lub w najbliższych dniach - burza słoneczna. Ta spowoduje zakłócenia sygnału radiowego i GPS - informuje australijska telewizja 7News.
Według NASA burza słoneczna nastąpi dziś, ale portal SpaceWeather podaje, że może to się wydarzyć pod koniec tygodnia.
Skala zjawiska będzie niewielka, ale i tak może wpłynąć na funkcjonowanie satelitów.
Astrofizyk z Narodowego Uniwersytetu Australii dr Brad Tucker wyjaśnia w rozmowie z 7News, że ze względu na szczególnie aktywną fazę cyklu, w której jest Słońce, należy się spodziewać więcej takich zjawisk. Jeśli będą one intensywne, to będzie to stanowiło istotne zagrożenie dla satelitów.

Wybuchy na Słońcu, które powodują odrywanie się dużych struktur od jego powierzchni i odpowiadają za burze słoneczne, wydzielają 100 tys. razy więcej energii niż wszystkie elektrownie na Ziemie w ciągu roku - podaje 7News, powołując się na ekspertów.
Źródło: RMF FM/PAP

Zdjęcie ilustracyjne /Shutterstock
RMF
https://www.rmf24.pl/nauka/news-nadchodzi-burza-sloneczna-moze-zaklocic-sygnal-radiowy-i-gps,nId,6166424#crp_state=1

Nadchodzi burza słoneczna. Może zakłócić sygnał radiowy i GPS.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaskakują i mają odlotowe nazwy. Pierwsze egzoplanety odkryliśmy w najmniej prawdopodobnym miejscu
2022-07-19. Radek Kosarzycki
Przez całe stulecia ludzkość zastanawiała się, czy gdzieś tam wśród gwiazd widocznych na niebie mogą istnieć planety, czy też Słońce jest pod tym względem wyjątkiem. Postęp w rozwoju nauki i technologii sprawił, że w 1992 roku wątpliwości zostały rozwiane. Aleksander Wolszczan oraz Dale Frail odkryli pierwsze planety poza Układem Słonecznym. Co ciekawe, odkryli je w takim miejscu, w jakim - jak się teraz okazuje - prawie nigdy nie występują.
Można było zakładać, że jeżeli uda nam się kiedykolwiek odkryć planety pozasłoneczne to raczej będą to planety podobne do tych w Układzie Słonecznym i będą one krążyły wokół gwiazd podobnych do Słońca. Wszak tylko takie planety znaliśmy z własnego doświadczenia trzy dekady temu. Nikt wtedy nie wiedział o istnieniu gorących jowiszów, superziem, chłodnych neptunów itd.
Tymczasem pochodzący z Polski Aleksander Wolszczan odkrył dwie planety o masie 4,3 i 3,9 masy Ziemi krążące wokół? pulsara milisekundowego PSR B1257+12, który wiele lat później otrzymał przyjaźniejszą nazwę Lich. Planety otrzymały jeszcze bardziej odlotowe nazwy: Poltergeist i Phobetor.
Trzydzieści lat później?
Od 1992 roku do 2022 roku świat astronomii się zmienił. Od dwóch znanych egzoplanet doszliśmy do poziomu, na którym liczbę znanych planet pozasłonecznych szacuje się na pięć tysięcy. W tym czasie poznaliśmy planety, które nie przypominają żadnej planety z Układu Słonecznego krążące wokół gwiazd podobnych do Słońca, czerwonych olbrzymów i czerwonych karłów. Niektóre planety potrzebują tysięcy lat na okrążenie swojej gwiazdy, a inne robią to w ciągu kilkunastu godzin.
Wraz z poznawaniem tego planetarnego zwierzyńca jednak, z roku na rok jedno stawało się jasne: szansa na odkrycie planety krążącej wokół pulsara, tak jak to zrobił prof. Wolszczan, jest niemal zerowa. Takich obiektów praktycznie nie ma. Mimo to, to właśnie od takiego niezwykle nietypowego układu rozpoczęło się na Ziemi odkrywanie egzoplanet.
Warto tutaj zaznaczyć, że samych pulsarów znamy jak na skalę kosmiczną strasznie mało. Do chwili obecnej ludzie odkryli niewiele ponad 3000 obiektów tego typu. Spośród nich zaledwie jeden na każde sześć to pulsar milisekundowy (wirujący w tempie kilkuset obrotów wokół własnej osi na sekundę), co oznacza, że znamy ich niewiele ponad 500.
Naukowcy z Uniwersytetu w Manchesterze postanowili sprawdzić jak wiele pulsarów posiada własne planety. W tym celu przeprowadzono obserwacje 800 znanych już pulsarów. Okazało się, że 2/3 z nich najprawdopodobniej nie ma planet, a już na pewno nie większych od Ziemi. Co więcej, szansa na odkrycie planet podobnych do Poltergeista i Phobetora jest mniejsza niż 0,5 proc. To znaczy, że zaledwie 1 na 200 pulsarów może posiadać planety skaliste o masie zbliżonej do masy Ziemi.
Wychodzi zatem na to, że spośród wszystkich znanych pulsarów milisekundowych może 2-3 mogą mieć planety, a mimo to właśnie tam Aleksander Wolszczan dostrzegł planety, które stały się pierwszymi egzoplanetami znanymi człowiekowi.
PULSAR PLANETARY SYSTEM - Lich/Poltergeist/Phobetor/Draugr in 360
https://www.youtube.com/watch?v=v7Z1necVOUA

https://spidersweb.pl/2022/07/pierwsza-egzoplaneta-pulsar.html

Zaskakują i mają odlotowe nazwy. Pierwsze egzoplanety odkryliśmy w najmniej prawdopodobnym miejscu.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ała! Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba mocno oberwał kosmicznym okruchem
2022-07-19. Radek Kosarzycki
Miało być spokojnie i bezpiecznie, choć astronomowie przewidziali nietypowe zdarzenia. Nie przewidzieli jednak, że teleskop Webba oberwie po zwierciadle tak szybko. I to od sześciu kosmicznych śmieci na raz!
Teleskop przecież znajduje się w przestrzeni kosmicznej i to daleko od ziemskiej orbity, a więc nie powinno tam być za wiele obiektów, które mogłyby w jakikolwiek sposób mu zaszkodzić. Tak przynajmniej wydawało się astronomom projektującym całą misję. Może się jednak okazać, że były to przesadnie optymistyczne wizje.
JWST okrąża bowiem tzw. punkt libracyjny L2, w którym równoważą się grawitacja ze strony Ziemi i Słońca. Oznacza to, że obiekt umieszczony w tym odległym od Ziemi o 1,5 mln km punkcie bez konieczności korzystania z paliwa będzie stale pozostawał w tym samym położeniu względem Ziemi i Słońca. Jest to zatem doskonały punkt na umieszczenie teleskopu kosmicznego. Z drugiej jednak strony także przypadkowe skały i okruchy kosmiczne, które zabłąkają się w ten region, mogą tam pozostawać na znacznie dłużej, bo nie odczuwają konieczności oddalenia się gdzie indziej.
A gdy teleskop oberwie przypadkowym kamieniem, to co?
Nad tym pytaniem także głowili się inżynierowie planujący całą misję, tworząc różne scenariusze erozji zwierciadła głównego i instrumentów przez właśnie gruz kosmiczny. Problem w tym, że nikt nie przewidział, że teleskop oberwie tak szybko.
Już w maju (między 22 a 24 maja), jeszcze przed właściwym uruchomieniem teleskopu naukowcy otrzymali zatrważającą informację o tym, że w jeden z osiemnastu segmentów zwierciadła głównego uderzył mikrometeoroid. Co więcej, okazało się, że jest on większy, niż przypuszczano.
Tak czy inaczej, uderzony przez kamień segment zwierciadła doznał pewnego odkształcenia, którego skalę naukowcy poznali dopiero teraz. Jak się okazuje, w teleskop uderzył już nie jeden a co najmniej 6 różnych mikrometeoroidów. Jednak tylko w jednym przypadku odkształcenie zwierciadła okazało się znaczące.
Teraz naukowcy będą musieli ustalić, czy takie zdarzenia będą się zdarzały raz na miesiąc, czy raczej raz na kilka lat, bo to właśnie od tej częstotliwości będzie zależało, jak długo teleskop Jamesa Webba będzie w stanie dostarczać nam fascynującej wiedzy o wszechświecie.
Uszkodzenie segmentu C3 2 dolnej prawej części zwierciadła widzianego przed i po uderzeniu mikrometeoroidu
https://spidersweb.pl/2022/07/teleskop-jamesa-webba-uszkodzenie.html

Ała! Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba mocno oberwał kosmicznym okruchem.jpg

Ała! Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba mocno oberwał kosmicznym okruchem2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oślepia nas świetlny smog. Przyszłość rysuje się w coraz ciemniejszych barwach
2022-07-19. Marek Szymaniak Sylwia Czubkowska
Kiedy ostatnio widziałeś gwiazdy na nocnym niebie? Kiedy w nocy miałeś w mieszkaniu naprawdę ciemno bez zasłaniania okien? Tak bardzo otoczyliśmy się światłem, że i naszym organizmom, i całemu ekosystemowi zaczyna brakować ciemności. Świetlny smog wywołuje bezsenność, niszczy wzrok, a nawet może wywoływać raka. I choć naukowcy apelują, by z nim walczyć, to wolimy tkwić w jasności.
Ziemia zatrzęsła się w środku nocy. Była godz. 4 nad razem, gdy wstrząsy wyrwały ze snu wielu mieszkańców Northridge, dzielnicy Los Angeles. Obudzeni w środku nocy dostrzegli nieznajomą im ciemność. Nie taką zwykłą, nocną, do której przywykli, ale dużo głębszą. Mrok rozlał się na ulice, bo w większości miasta nie było prądu. Niepokój zwiększyło jeszcze to, co zauważyli za oknami. Na nocnym niebie wisiało coś, czego wielu z nich nie widziało nigdy wcześniej. Coś jak ciągnący się, świecący, miejscami migoczący gazowy obłok. Ludzie w panice zaczęli dzwonić na służby ratunkowe i do Obserwatorium Griffith, obawiając się inwazji obcych albo początku apokalipsy. Tyle że przeraził ich widok po prostu Drogi Mlecznej, którą ujrzeli pierwszy raz w życiu. Dotychczas ich miasto nocą było tak bardzo rozświetlone, że nie było nad nim widać gwiazd, planet czy innych obiektów naszej galaktyki.
Ta prawdziwa historia, którą uwielbiają opowiadać astronomowie, wydarzyła się w 1994 roku, kiedy w Los Angeles po trzęsieniu ziemi doszło do poważnej awarii prądu.
Od tego czasu nocne niebo ? nie tylko nad Los Angeles ? jest jeszcze mocniej zanieczyszczone światłem. To problem globalny, obecny także w Polsce. Jednak w naszym kraju jego świadomość jest znikoma. Zwracają na niego uwagę nieliczni i raczej z mizernymi skutkami. Nie dostrzegamy problemu, tak jak nauczyliśmy się nie dostrzegać gwiazd na nocnym niebie nad miastami. Choć tak naprawdę to problem nie tylko miast.
W całym naszym kraju nie ma już miejsca, nad którym niebo byłoby w 100 procentach wolne od zanieczyszczeń światłem. Ba, połowa mieszkańców naszego kraju w ogóle nie ma szans dostrzec na niebie Drogi Mlecznej. A aż 14 proc. Polaków ma nad sobą niebo tak jasne, że ich oczy w ogóle nie wychodzą z dziennego trybu widzenia.
Zepsuliśmy światło
Takie historie jak w Los Angeles zdarzają się też u nas. Ludzie bywają zaskoczeni tym, co zobaczą na niebie, gdy wyjadą poza miasto. Regularnie prowadzimy warsztaty dla młodzieży. Jedziemy z nimi w Góry Izerskie, aby obserwować niebo. Zdarza nam się słyszeć pytania: "a co to za rozmyta wstęga na niebie?". Odpowiadamy: to, drogi młody człowieku, Droga Mleczna, której we Wrocławiu czy Warszawie nie da się zobaczyć. Smutne, ale prawdziwe. Połowa mieszkańców Polski nie może zobaczyć Drogi Mlecznej z miejsca swojego zamieszkania ? mówi dr Sylwester Kołomański, astronomom i badacz zanieczyszczenia światłem z Uniwersytetu Wrocławskiego.
Zanieczyszczenie światłem (z ang. light pollution), nazywane niekiedy smogiem świetlnym, to zanieczyszczenie środowiska nadmiernym, sztucznym światłem powstającym wskutek działalności człowieka. Może pochodzić od latarni ulicznych, ruchu drogowego, oświetlenia przemysłowego. Może też przenikać z okien biurowców, banerów reklamowych czy podświetlanych dla walorów estetycznych zbiorników wodnych i iluminacji obiektów architektonicznych.
? W skrócie to nadmierne, niepożądane światło, którego źródłem są działania człowieka. Jego przyczyną jest zwykle zbyt duże nasilenie i niewłaściwa konstrukcja źródła światła, czyli np. lampy ulicznej. Wciąż wiele latarni oświetla nie tylko to, do czego zostało powołane, czyli chodnik czy jezdnię, ale świeci też na boki i w niebo. Jest to szczególnie dotkliwe zimą, w sezonie grzewczym, bo światło odbija się nie tylko od często jasnego podłoża (np. betonu, bruku czy śniegu), ale również od chmur i oświetla ziemię nawet tam, gdzie sztucznego światła nie ma. Tworzy to efekt takiego wiecznego świto-zmierzchu ? mówi dr hab. Tomasz Ściężor z Politechniki Krakowskiej.
Zepsuliśmy termin światło ? mówi dr inż. arch. Magdalena Zienowicz z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu. ? Przez wiele dekad liczyła się tylko wydajność, ilość luksów, a zapomnieliśmy o tym, że oświetlenie jest kontekstowe, wpływa na otoczenie, a jego celem ma być wzbogacenie przestrzeni, a nie jej prześwietlenie. Dopiero od niedawna zaczynamy to rozumieć ? dodaje.
Jednak to uświadomienie dociera do nas późno. W momencie, gdy prawie 99 proc. ludności Unii Europejskiej żyje na obszarach, na których nocne niebo jest zanieczyszczone. Magdalena Zienowicz zwraca uwagę, że doskonale widać to na zdjęciach satelitarnych. ? Jeśli porównamy lata 90. XX wieku i pierwsze dwie dekady wieku XXI, to różnice są przerażające. Jak patrzę na przyśpieszenie, w jakim zanika noc, to mam wrażenie pewnej radioaktywności miast. Niestety, dziś tak naprawdę nie mamy ciemnego nieba. Ono stało się luksusem. Występuje w parkach ciemnego nieba, do których organizowane są wycieczki, jak do muzeum czy zoo, aby doświadczyć czegoś niespotykanego ? dodaje.
Gospodarka światłem
Astronom Sylwester Kołomański podkreśla, że światło stanowi bez wątpienia jedno z największych dobrodziejstw naszej cywilizacji. ? Ma wiele zalet, o których nie można zapominać i z których nikt nie chce rezygnować. Musimy jednak pamiętać, że światło elektryczne to wynalazek jak każdy inny. Ma również swoje wady, a jego nadmierna i uciążliwa emisja powoduje szereg negatywnych konsekwencji ? dr Sylwester Kołomański tłumaczy, że te negatywne konsekwencje są tak dla człowieka, środowiska i przyrody, jak dla krajobrazu naturalnego i kulturowego. ? Światło kojarzy nam się z czymś dobrym. Mamy kulturowo zakodowane, że światło to jasność, dobro, a ciemność to zło. Ale wystarczy, że rozejrzymy się w swojej okolicy i okazuje się, że problem jest nam doskonale znany. Niekiedy nie musimy nawet wychodzić z własnego domu, aby dostrzec, że w naszej sypialni nocą za sprawą ulicznych lamp czy jakiegoś reklamowego baneru jest tak jasno, że można bez kłopotu czytać książkę ? dodaje ekspert. Jak tłumaczy, w walce z zanieczyszczeniem światłem nie chodzi o to, aby wszystko wyłączyć i aby zapanowała kompletna ciemność, lecz o to, aby światłem gospodarować w rozsądny, zrównoważony sposób.
Wtedy prawdopodobnie nocne nieba nad naszymi miastami wyglądałyby zupełnie inaczej. Zmiana byłaby z pewnością widoczna gołym okiem, choć pewnie nie aż tak wyrazista, jak przedstawił to francuski fotograf Thierry Cohen. Aby uświadomić nam, co tracimy, stworzył on serię fotografii "Darkness Cities", w których niebo zanieczyszczone światłem zastąpił niebem pełnym gwiazd. Jego prace przedstawiające m.in. Paryż, San Francisco, Londyn, ale też Warszawę można zobaczyć na jego stronie internetowej i Instagramie.
Tyle wizja artysty, ale rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej. Nie trzeba nawet mieszkać w słynnych Siechnicach pod Wrocławiem, gdzie łuny światła ze szklarni warzywnych tak bardzo rozświetlają niebo, że poświatę widać nawet z kilkudziesięciu kilometrów. Wystarczy rozejrzeć się po najbliższej okolicy, aby przekonać się, że wiele źródeł światła jest z pewnością niewłaściwie skonstruowanych, jeśli nie zbędnych.
Zanieczyszczenie światłem, co udowodniły już liczne badania naukowe, ma niekorzystny wpływ na ludzi, zwierzęta i środowisko naturalne. Jednak pierwsi na tym zjawisku ucierpieli astronomowie. Jeszcze w XIX wieku byli w stanie prowadzić obserwacje z dużych miast w Europie czy Ameryce. Dziś jednak łuna światła rozjaśnia niebo nad większością miast tak bardzo, że możemy dostrzec w nich nieliczne gwiazdy i to tylko przy sprzyjających warunkach atmosferycznych. Dlatego od dekad astronomowie przenoszą się poza miasta.
? Im niebo jest ciemniejsze, tym więcej możemy dostrzec na nim obiektów astronomicznych. A im jest jaśniej, tym bardziej spada jakość obserwacji. Zaburzenia w miastach są tak wielkie, że profesjonalne obserwacje nie są wcale możliwe. Co gorsza, łuny świateł miast rozlewają się na okolicę i tworzą tzw. wyspy świetlne. Te wyspy są rozleglejsze niż miasta. W krajach, gdzie jest dużo miast i innych oświetlonych miejscowości, wyspy świetlne zlewają się ze sobą. W efekcie na ogromnych obszarach niebo jest mocno zdegradowane i nie da się tam prowadzić obserwacji astronomicznych na światowym poziomie. Tak jest już w niektórych państwach Europy ? mówi dr Sylwester Kołomański.
Świetlna beznadziejność
Ale to nie jest tylko bolączka astronomów. Badania pokazują, że nocne światła wpadające do naszych mieszkań i sypialń wpływają na sen. Dowiedli tego naukowcy ze Stanford University w Kalifornii, którzy sprawdzali, jak oświetlenie wpływa na jego jakość. Przez osiem lat przebadali blisko 16 tys. osób zarówno z największych miast, jak i mniejszych ośrodków miejskich czy wsi. Co oczywiste, osoby żyjące w tych pierwszych były narażone bardziej na wyższe poziomy światła nocą niż te, które mieszkały w tych drugich. Wnioski? Oświetlenie uliczne znacząco wpływa na zaburzenia snu. Badani zamieszkujący intensywniej oświetlone rejony częściej sypiali krócej niż sześć godzin dziennie, byli niezadowoleni z długości i jakości snu. Częściej też budzili się w nocy, a w ciągu dnia czuli się senni, byli zmęczeni i mieli problemy z koncentracją.
Brak odpowiedniej jakości snu może prowadzić do różnego rodzaju zaburzeń. Gdy nocą jest za jasno, w organizmie wydziela się zbyt mało melatoniny, która odpowiedzialna jest za funkcjonowanie układu immunologicznego i metabolicznego. Jej brak może prowadzić nawet do rozwoju chorób nowotworowych. Badania opublikowane przez Międzynarodową Agencję Badań nad Rakiem Światowej Organizacji Zdrowia (IARC) pokazały, że nadmierne oświetlenie w porze nocnej może być przyczyną raka, zwłaszcza piersi u kobiet i prostaty u mężczyzn ? mówi dr hab. Tomasz Ściężor. I dodaje, że człowiek przez tysiące lat był podporządkowany naturalnemu cyklowi światło-ciemność. ? Dzień był czasem aktywności, a noc spoczynku. Rozregulowanie tego biologicznego zegara sprawia, że grożą nam poważne konsekwencje zdrowotne ? dodaje.
Zanieczyszczenie światłem wpływa na cały ekosystem. Wiele ptaków wykorzystuje światło do orientacji w czasie lotu. Kiedy spotkają silne źródła światła, np. lampy, to błędnie zakładają, że to właśnie Księżyc. Lecąc do niego, mogą wpaść w tzw. studnie świetlne, czyli obszary silnego kontrastu między jasną lampą a otoczeniem. To pułapki, z których często nie są w stanie uciec. Krążą więc wokół nich, aż padną z wycieńczenia.
Naturalne światło reguluje też ? podobnie jak u człowieka ? zegar biologiczny zwierząt. Sztuczne światło może ten zegar rozregulować. Naukowcy zaobserwowali już, że zanieczyszczenie światłem wpływa na aktywność niektórych owadów, ich zdolność do pobierania pokarmu czy rozmnażanie. Negatywnie na to ostatnie może wpływać też u niektórych gatunków ryb.
? Dochodzi też do zaburzenia systemu łowca ? ofiara. Ten pierwszy wykorzystuje, że ten drugi jest łatwo oświetlony i można powiedzieć "podany na tacy". Widać to często w oświetlonych lasach na granicy miast, gdzie kuny czy łasice wykorzystują rozjaśnione niebo do schwytania ofiary, która staje się łatwym łupem ? mówi dr hab. Tomasz Ściężor.
Nadmierna ekspozycja na światło nie pomaga też roślinom, choć przecież światło jest im niezbędne do wytwarzania chlorofilu. Tyle że nadmiar może zaburzać wiosenne i jesienne fazy rozwojowe. A to może doprowadzić do zmiany terminu pękania pąków drzew i krzewów wiosną, ale także wpływać na zmianę terminu jesiennego wchodzenia w spoczynek, przebarwiania się i opadania liści. Zaburzenie tych procesów może prowadzić do zamierania części pędów w koronach drzew i przyspieszonego ich starzenia, a także do wyłamywania się konarów pod wpływem ciężaru zgromadzonego śniegu, kiedy drzewa zbyt długo utrzymują jesienią liście. A to już bezpośrednie zagrożenie dla ludzi. Zresztą nie jedyne, bo rośliny w miastach zwykle nie są podlewane w optymalnych dawkach i cierpią z powodu suszy. A dodatkowe parowanie nocą (oczywiście wzmocnione sztucznym oświetleniem) może przyspieszyć ucieczkę wody z gleby do atmosfery i dodatkowo wzmocnić efekt suszy w mieście.
Zanieczyszczenie światłem przybliża nas też do katastrofy klimatycznej. Lwia jego część ? np. lampy uliczne świecące w górę ? to bezużytecznie zmarnowana energia elektryczna. Szacunki International DarkSky Association (IDA) pokazują, że tylko w Stanach Zjednoczonych co najmniej 30 proc. całego zewnętrznego światła sztucznego jest marnowane w postaci łuny świetlnej przez użytkowanie nieodpowiednich opraw oświetleniowych powodujących niekorzystną i nadmierną ucieczkę światła. Według tych samych szacunków wiąże się to ze zmarnowaniem energii elektrycznej o wartości 3 miliardów dolarów i niepotrzebną emisją 21 milionów ton CO2 do atmosfery. Aby zrównoważyć taką ilość dwutlenku węgla, należałoby sadzić 875 milionów drzew rocznie.
Najciemniej w świetle
W niektórych państwach z zanieczyszczeniem świetlnym walczy się od lat. Każdorazowo pojawia się też koronny argument za tym, aby nic nie robić. A mianowicie: światło to bezpieczeństwo. Jest potrzebne nie tylko do funkcjonowania świata, jaki znamy (działającego w trybie 24/7, czy nam się to podoba, czy nie), ale także do utrzymania pozornego poczucia bezpieczeństwa w trakcie nocy. Dlaczego pozornego? Bo instynktownie ciemność kojarzymy z zagrożeniem, strachem przed nieznanym, a jasność z bezpieczeństwem. Dlatego oświetlając ulice, liczymy, że będzie tam bezpieczniej. Tyle że paradoksalnie jak w przysłowiu: najciemniej jest pod latarnią.
? Wbrew pozorom błędnie skonstruowane oświetlenie obniża bezpieczeństwo, bo zwiększa kontrast między miejscami oświetlonymi a zaciemnionymi. Nasze oczy dostrajają się do miejsc najjaśniejszych i pozostają ślepe na pozostałe. W efekcie nie widzimy, co się dzieje tuż poza latarnią, więc nie widzimy także zagrożeń czyhających w ciemności, a agresor ma swoje potencjalne ofiary doskonale widoczne ? mówi dr hab. Tomasz Ściężor. I dodaje, że w Stanach Zjednoczonych wiele miast zdecydowało się na ograniczenie oświetlenia ulic nocą i nie wpłynęło to negatywnie na statystyki wandalizmu. ? Wręcz przeciwnie, wskaźnik ten w wielu miejscach się obniżył ? wskazuje.
Te słowa potwierdzają też statystyki Komendy Stołecznej Policji publikowane przez Holistic News, z których wynika, że najwięcej kradzieży, włamań czy rozbojów odbywa się w oświetlonych częściach miasta. Podobne wnioski płyną z badań przeprowadzonych na potrzeby doktoratu, który powstał na Uniwersytecie Warszawskim. Jak podawała "Gazeta Wyborcza", jego autorka sprawdzała, gdzie w Warszawie skradziono więcej samochodów. Okazało się, że w miejscach oświetlonych. Podobne wnioski płyną z badań przeprowadzonych w Wielkiej Brytanii. Naukowcy z The London School of Hygiene & Tropical Medicine (LSHTM) sprawdzili, jak w miejscach, gdzie stopniowo zmniejszano natężenie oświetlenia ulicznego, zmieniały się statystyki związane z kradzieżami samochodów i z samochodów. Wyniki: nieznacznie spadła liczba kradzieży pojazdów, ale za to statystyki włamań do nich zmniejszyły się o połowę. Co ciekawe, zbiegło się to ze znaczącym, 1,5-krotnym wzrostem przestępczości związanej z samochodami na pobliskich ulicach, gdzie oświetlenie zostało włączone przez całą noc. Oznacza to, że prawdopodobnie niektórzy przestępcy zdecydowali przenieść się na lepiej oświetlone ulice w pobliżu.
Zarządzanie nocą
Na pewno nie można wylać dziecka z kąpielą. Wszyscy potrzebujemy światła, nawet astronomowie. Dlatego kluczowe jest nie wyłączanie, ale jego racjonalne, właściwie używanie, aby nie szkodzić sobie i innym ? mówi dr Sylwester Kołomański.
? Wszyscy nam zarzucają, że my chcemy ciemności. Absolutnie nie! My walczymy o prawidłowe oświetlenie, żeby ulice, chodniki, parki były oświetlone lepiej i niższym kosztem, bez marnowania energii. Trzeba więc zwracać uwagę na to, w jaki sposób światła używamy, czy oświetlamy to, co powinniśmy, wtedy, kiedy tego potrzebujemy i odpowiednią mocą ? wtóruje mu dr hab. Tomasz Ściężor. Jak wskazuje, na początek warto zadbać choćby o prawidłową konstrukcję lamp czy odpowiednie światło w popularnych, bo tanich żarówkach LED. ? Światło lamp powinno być skierowane punktowo w dół, a żarówki LED-owe powinny mieć światło barwy zbliżonej do ciepłej, a nie białej czy niebieskiej, bo to sprawia, że łuna miejska jest jaśniejsza. Do tego kiedy nie ma prawie ruchu pieszego czy ulicznego, czyli nocą np. po godz. 1, lampy mogą być wyłączane albo przygaszane, a kiedy pojawia się obiekt np. samochód, to czujniki ruchu wykrywają go i lampa rozświetla się mocniej na kilka minut ? dodaje ekspert.
Niektóre z tych rozwiązań wprowadzono w Sopotni Wielkiej w Beskidzie Żywieckim. Od lat prężnie działa tam Stowarzyszenie Polaris, które zajmuje się edukacją na rzecz prawidłowego oświetlenia. Włodarzy gminy i mieszkańców tej wsi udało się już przekonać do wymiany całego oświetlenia ulicznego na nieemitujące zbędnego światła w niebo, a także stworzenia tam obszaru ochrony ciemnego nieba. Dziś miejscowość na Żywiecczyźnie jest swojego rodzaju mekką dla miłośników astronomii, bo nocą można tam podziwiać najpiękniejsze zjawiska i obiekty, w tym m.in. Drogę Mleczną.
Działania w Sopotni Wielkiej dały efekty. Jak się teraz wjeżdża do miejscowości, to wszystko jest ładnie oświetlone, a z zewnątrz, z oddali jej nie widać ? mówi dr hab. Tomasz Ściężor. Wieś jest przykładem miejscowości, która pokazuje, jak umiejętnie zarządzać równocześnie oświetleniem i nocą, a w Polsce pionierem tego, co w niektórych krajach staje się coraz powszechniejsze. A mianowicie tworzenia lighting master plans i darkness plans dla miast, czyli odpowiednio strategii oświetlenia i "wygaszania" miast.
? Aktualnie wiele miast rekalibruje lighting master plans do darkness plans, czyli odpowiednio planów strategii oświetlenia do planów "wygaszania" miast. Pozwala to sukcesywnie wymieniać i zmniejszać natężenie oświetlenia oraz kontrolować powstawanie nowego tak, aby nie przyczyniało się do powiększania problemu zanieczyszczania światłem ? mówi dr inż. arch. Magdalena Zienowicz. I dodaje, że jednym z najbardziej pozytywnie wyróżniających się pod względem walki ze smogiem świetlnym miast na świecie jest Genewa.
? Najpierw stworzono tam lighting plan, który obowiązywał od 2010 do 2019 roku. Była to strategia skupiona na obniżeniu konsumpcji energii oraz poprawie jakości oświetlenia. I faktycznie, udało im się uzyskać oszczędności zużywania energii elektrycznej o około 35 proc. A teraz miasto obrało nowy kierunek: darkness plan, czyli zmniejszania ilości światła i wprowadzenia zrównoważonej polityki oświetleniowej. Celem jest doprowadzenie do stanu równowagi, aby przestrzenie publiczne były wystarczająco oświetlone i mogła się tam odbywać działalność człowieka, a jednocześnie, żeby było wystarczająco ciemno, aby nie szkodzić naturze i ekosystemom ? dodaje.
Polska ślepota
A w Polsce? ? Przed nami bardzo długa droga. Niestety nie potrafimy zarządzać nocą. Nie tworzymy holistycznych planów ani strategii. A bez tego trudno będzie uporządkować obecny chaos świetlny. Mamy ewidentną lukę prawną. Brakuje standardów oświetlenia zewnętrznego zarówno w przestrzeni prywatnej, jak i publicznej. Trzeba też podnosić świadomość mieszkańców i włodarzy, aby wspólnie przyczynić się do nocnej regeneracji miast ? mówi dr inż. arch. Magdalena Zienowicz.
Z tą świadomością faktycznie nie jest najlepiej. TNS Polska w 2015 roku na zlecenie Ministerstwa Środowiska zbadał znajomość problemu. Wśród ankietowanych tylko 5 proc. znało pojęcie zanieczyszczenia światłem. Nawet jeśli dziś poziom wiedzy jest nieco wyższy, to prawo o zanieczyszczeniu światłem milczy. Brakuje przepisów i norm, które pozwalałyby np. określić, czy w naszym sąsiedztwie mamy do czynienia z zanieczyszczeniem światła, czy też nie. A bez termometru trudno zdiagnozować chorobę.
Obowiązujące prawo w sposób znikomy odnosi się do problemu zanieczyszczenia światłem, które nie stanowi nawet pojęcia prawnego. W ustawie Prawo ochrony środowiska pojawia się zanieczyszczenie wody, gleby, powietrza, ale światła już nie. Brakuje spójnych i kompleksowych regulacji, które jednoznacznie określałyby standardy dla oświetlenia zewnętrznego: zarówno publicznego, jak i prywatnego. Nie ma również konkretnych zasad planowania, projektowania, użytkowania oraz instalowania urządzeń infrastruktury oświetlenia zewnętrznego. Stanowi to poważną lukę prawną, wymagającą pilnej interwencji prawodawcy ? mówi dr Katarzyna Szlachetko, kierownik programu badawczego "Good Light Law" przy Instytucie Metropolitalnym. Dr Szlachetko wraz z interdyscyplinarnym zespołem badawczym w czerwcu tego roku wydała Memorandum dotyczące ustanowienia regulacji w zakresie zrównoważonej polityki oświetlenia zewnętrznego. ? Istnieją metodyki referencyjne oraz technologie umożliwiające dokładne pomiary oraz monitorowanie dopuszczalnej i "bezpiecznej" emisji światła pochodzącego z zewnętrznych instalacji oświetleniowych. Ich zastosowanie umożliwia bieżącą kontrolę przestrzegania przyjętych standardów oświetleniowych. Dopóki jednak nie będą określone prawnie, to problem szkodliwej emisji sztucznego światła będzie narastał i trudno będzie walczyć z tą kategorią zanieczyszczenia ? dodaje dr Szlachetko.
Problem w tym, że Memorandum to nie pierwszy taki apel. Poprzednie u przedstawicieli władzy wywoływały co najwyżej wzruszenie ramion. ? To prawda, że nie był to priorytet żadnej władzy. Wierzymy jednak, że kropla drąży skałę, a inspiracją dla polskiego prawodawcy będą inicjatywy legislacyjne podejmowane w innych państwach członkowskich Unii Europejskiej ? dodaje dr Szlachetko.
? Całkiem niedawno niewiele osób wiedziało o smogu, a potem lawina ruszyła i dziś świadomość problemu jest powszechna. Trwają wymiany pieców, ludzie sami kontrolują stan powietrza, chcą, aby w ich okolicy były stacje pomiarowe. Jest szansa, że i ze świetnym smogiem będzie podobnie. Niestety, na razie jednak Polska jest coraz jaśniejsza. Jeśli nie zajmiemy się problemem zanieczyszczenia światłem w naszym kraju już teraz, to przyszłość paradoksalnie widzę w czarnych barwach ? kończy Kołomański.
Zdjęcie tytułowe: Martin Podzorny/Shutterstock
DATA: 18.07.2022
fot. Martin Pozorny
fot. Martin Pozorny
fot. Martin Pozorny
https://spidersweb.pl/plus/2022/07/swietlny-smog-slepniemy

Oślepia nas świetlny smog. Przyszłość rysuje się w coraz ciemniejszych barwach.jpg

Oślepia nas świetlny smog. Przyszłość rysuje się w coraz ciemniejszych barwach2.jpg

Oślepia nas świetlny smog. Przyszłość rysuje się w coraz ciemniejszych barwach3.jpg

Oślepia nas świetlny smog. Przyszłość rysuje się w coraz ciemniejszych barwach4.jpg

Oślepia nas świetlny smog. Przyszłość rysuje się w coraz ciemniejszych barwach5.jpg

Oślepia nas świetlny smog. Przyszłość rysuje się w coraz ciemniejszych barwach6.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mity Wśród Gwiazd: Gwiazdozbiór Jednorożca
2022-07-19. Zofia Lamecka
Jednorożec to konstelacja nieba południowego, znajduje się w pobliżu równika niebieskiego i w Polsce jest widoczna w miesiącach zimowych. Została wprowadzona w 1612 roku przez holenderskiego kartografa Planciusa, aby wypełnić pustą przestrzeń między Orionem i Hydrą.
Gwiazdozbiór jest stosunkowo słabo widoczny, ale zawiera wiele wartych uwagi gwiazd i innych obiektów. W gronie kilkunastu gromad i mgławic znajduje się na przykład Mgławica Rozeta (Róża) czy Gromada NGC 2264 zwana Choinką. Najjaśniejsza w konstelacji jest gwiazda potrójna Beta Monocerotis. Składa się z trzech składników (Beta Monocetris A, B i C), które bez użycia lornetki są nie do rozróżnienia. Ten układ uformował się 34 miliony lat temu i jego wszystkie trzy gwiazdy są niezwykle do siebie podobne. Należą do typu widmowego B3, ich temperatury wynoszą w przybliżeniu 18 500 K.
W Jednorożcu znajduje się obiekt wart poświęcenia szczególnej uwagi ? czerwony nadolbrzym V838 Monocerotis. Gwiazda ta została sławna w 2002 roku za sprawą potężnego wybuchu, gdy na krótko stała się jedną z najjaśniejszych gwiazd Drogi Mlecznej, o jasności około 600 000 razy większej od Słońca. Później jeszcze wybuchy obserwowane były przez 2 miesiące, aż w marcu 2002 roku gwiazda po raz ostatni zwiększyła jasność. Wtedy jej blask przygasł, jednak pozostałości, mimo upływu tylu lat, cały czas docierają do Ziemi. Ten efekt opóźnienia, nazywany echem świetlnym, powstaje w wyniku odbijania się światła gwiazdy od pobliskich chmur gazu i pyłu.
Źródła:
?    Constellation Guide
19 lipca 2022

?    Constellation Guide
19 lipca 2022
Powyższa ilustracja pochodzi z dzieła Jana Heweliusza pod tytułem ?Uranographia? i przedstawia wyobrażenie Jednorożca na tle gwiazd tworzących jego konstelację. Wikimedia Commons

Na powyższym obrazku widać fragment mapy nieba przedstawiający gwiazdozbiór Jednorożca w otoczeniu sąsiadujących konstelacji. Źródło: Wikimedia Commons

Powyższe zdjęcie zostało wykonane z użyciem Kosmicznego Teleskopu Hubble?a i przedstawia gwiazdę V838 Monocerotis. Źródło: Wikimedia Commons

https://astronet.pl/autorskie/mity-wsrod-gwiazd-gwiazdozbior-jednorozca/

Mity Wśród Gwiazd Gwiazdozbiór Jednorożca.jpg

Mity Wśród Gwiazd Gwiazdozbiór Jednorożca2.jpg

Mity Wśród Gwiazd Gwiazdozbiór Jednorożca3.jpg

Mity Wśród Gwiazd Gwiazdozbiór Jednorożca4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)