Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Spojrzenie w sierpniowe niebo 2022
2022-08-02.
W okresie urlopów, w drugiej połowie tegorocznych wakacji, będziemy w pełni korzystać z dobrodziejstw słonecznego nieba. Rzeczywiście, jest to okres jeszcze długich dni, a krótkich i ciepłych nocy, które niezbyt sprzyjają obserwacjom astronomicznym. Niemniej jednak wiele ciekawych zjawisk będziemy mogli zaobserwować na niebie w tym miesiącu, a w drugiej dekadzie sierpnia słynne Perseidy. Postarajmy się w tym celu wykorzystać wolny czas, a być może pogoda dostosuje się do naszych oczekiwań.
W miesiące wakacyjne, na południowo-wschodnim niebie, gdy dobrze się ściemni, a w sierpniu to już około godz. 22, króluje tzw. trójkąt letni. Tworzą go trzy gwiazdy pierwszej wielkości: Deneb, Wega i Altair. Należą one do gwiazdozbiorów: Łabędzia, Lutni i Orła. W trójkącie tym, najwyżej nad horyzontem, mieści się prawie w całości Łabędź (jego jasne gwiazdy tworzą krzyż), na prawo, nieco poniżej Lutnia i u dołu Orzeł. Przez wszystkie te trzy gwiazdozbiory, w ich tle, przebiega Droga Mleczna, czyli nasza Galaktyka. Aby ją na niebie dostrzec, wystarczy tylko sprawne oko i poświęcenie paru chwil w bardzo późny pogodny wieczór, z dala od zbędnych świateł. Natomiast Słońce w swej wędrówce po ekliptyce podąża powoli ku równikowi niebieskiemu, przez co jego deklinacja będzie systematycznie maleć, a w związku z tym dni staną się nieznacznie, ale nieubłaganie coraz krótsze.

Słońce

W Małopolsce 1 sierpnia Słońce wschodzi o godz. 5.09, a zachodzi o godz. 20.22, czyli dzień będzie trwał 15 godzin i 13 minut. Będzie już krótszy od najdłuższego dnia w roku o 70 minut; natomiast 31 sierpnia Słońce wschodzi o 5.54, a zachodzi o 19.26, czyli będzie nam świeciło przez 13 godzin i 33 minuty: zatem przez sierpień ubędzie nam dnia o 100 minut. W międzyczasie Słońce w swej wędrówce wśród znaków zodiaku przejdzie 23 sierpnia ze znaku Lwa w znak Panny. Jeśli zaś chodzi o aktywność magnetyczną Słońca, to utrzymuje się ona nadal na wysokim poziomie. Znacznie zaś zwiększona w trwającym 25 cyklu aktywności, może wystąpić w połowie sierpnia, czego widomą oznaką będzie wzrost ilości plam, protuberancji i rozbłysków w fotosferze Słońca. Natomiast zawsze należy się liczyć z niespodziankami z jego strony, co być może zaowocuje możliwością zaobserwowania, nawet w Małopolsce, zorzy polarnej.

Księżyc

Księżyc rozpocznie i zakończy ten miesiąc, podążając do pierwszej kwadry. Kolejność jego faz w sierpniu będzie następująca: pierwsza kwadra 5 VIII o godz.13.07, pełnia 12 VIII o godz.03.36, ostatnia kwadra 19 VIII o godz. 06.36 i nów 27 VIII o godz. 10.17. W perygeum (najbliżej Ziemi) znajdzie się Księżyc 10 VIII o godz.19, natomiast w apogeum (najdalej od Ziemi) będzie 22 VIII tuż przed północą. Ponadto Księżyc zakryje planetę Uran 18 VIII i planetoidę Ceres 25 VIII, ale te zjawiska nie będą u nas widoczne. Polecam obserwację zbliżenia Księżyca do Jowisza w dniu 15 VIII na odległość 2 stopni. Wystarczy posłużyć się lornetką.

Planety

Merkurego będzie można obserwować nisko na wieczornym niebie, przez cały miesiąc. Wieczorem 27 VIII będzie w elongacji wschodniej, czyli najdalej od Słońca, bo aż 27 stopni. Natomiast Wenus kończy w sierpniu odgrywać rolę Gwiazdy Porannej, aby z początkiem września skąpać się w promieniach Słońca. Pojawi się nam nisko na wieczornym niebie dopiero w połowie grudnia i będzie się wtedy starała grać rolę gwiazdki wigilijnej, co będzie dość trudnym zadaniem. Mars przebywa w gwiazdozbiorze Ryb, a widoczny jest od północy na niebie porannym. Powoli zbliża się do opozycji (8 grudnia) i wtedy będzie dostępny do obserwacji przez całą noc. Od Ziemi będzie go wtedy dzieliła odległość 83 mln km.

Jeśli chodzi o olbrzymy gazowe, to w gwiazdozbiorze Wieloryba możemy praktycznie już przed północą obserwować Jowisza z gromadką galileuszowych księżyców, który 26 września będzie w opozycji do Słońca. Przed nim, w gwiazdozbiorze Koziorożca, dzielnie kroczy na niebie Saturn, przystrojony w pierścienie, które możemy podziwiać już przez niewielką lunetę. Będzie on w opozycji do Słońca już 14 sierpnia, możemy go zatem obserwować na niebie przez całą pogodną noc.
Natomiast Uran i Neptun widoczne będą w drugiej połowie nocy, odpowiednio w gwiazdozbiorach Barana i Wodnika. Końcówka wakacji będzie szczególnie dobrym okresem do obserwacji tych planet w związku z ich przebywaniem nieco bliżej opozycji: Neptun ? 16 IX, a Uran ? 9 XI. Aby jednak je dostrzec, musimy się posłużyć lornetką, a najlepiej stosując do obserwacji lunetę. Znalezienie tych planet na niebie ułatwi nam zbliżenie się do nich Księżyca: 14 VIII do Neptuna i 18 VIII do planety Uran.

Inne zjawiska

Od 17 lipca do 24 sierpnia promieniują znane od stuleci Perseidy, zwane też łzami św. Wawrzyńca. Główne, rozciągłe ich maksimum wystąpi nocą 12/13 sierpnia. Obserwacjom będzie przeszkadzał Księżyc w pełni. Mimo wszystko zapraszam wieczorem 12/13 sierpnia na Rynek w Niepołomicach, do wspólnych obserwacji tego słynnego roju meteorów ? warto bowiem zarwać trochę nocy, aby zobaczyć liczne ?spadające gwiazdy?. Przy okazji, pamiętajmy też o staropolskim przysłowiu: Sierpień pogodny ? dla win bardzo wygodny.


Źródło: Adam Michalec
MOA w Niepołomicach, 23 maja 2022

Opracowanie: Elżbieta Kuligowska
Na ilustracji: Sierpniowe niebo nad Krakowem: 14 VIII 2022, przed północą. Źródło: Stellarium.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/spojrzenie-w-sierpniowe-niebo-2022

Spojrzenie w sierpniowe niebo 2022.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Relacja z X Festiwalu Ciemnego Nieba w Sopotni Wielkiej
2022-08-02.
Ubiegły weekend w Sopotni Wielkiej na Żywiecczyźnie wypełniony był wydarzeniami związanymi z jubileuszowym, dziesiątym już, Festiwalem Ciemnego Nieba. W tym roku wydarzenie miało międzynarodowy charakter ze względu na obecność członków zaprzyjaźnionych organizacji z Norwegii i Słowenii, działających na rzecz minimalizacji skutków zanieczyszczenia światłem w tych krajach.
Festiwal trwał przez trzy dni, od piątku do niedzieli, w dniach 29-31 lipca. Rozpoczął się wieczorną sesją Rady Dialogu Społecznego na rzecz ekologii nocy w Sopotni Wielkiej, z udziałem Międzynarodowego Panelu Eksperckiego, w tym przedstawicieli z Bevar Morket z Norwegii i Društvo Temno Nebo Slovenije ze Słowenii. Debata odbyła się w Sali Wielofunkcyjnej przy Obserwatorium Astronomicznym Zespołu Szkół nr 4 i miała charakter otwarty. Udział w niej wzięli także mieszkańcy Sopotni Wielkiej, gminy Jeleśnia, oraz turyści zainteresowani tematyką ochrony ciemnego nieba.  
Piątkową część Festiwalu wieńczył spacer po ulicach Sopotni Wielkiej, który odbył się w godz. 22.00-0.00. Rolę przewodnika pełnił Prezes Stowarzyszenia POLARIS-OPP, głównego organizatora Festiwalu, Piotr Nawałkowski, który wraz z wolontariuszami oprowadził zgromadzonych po miejscach związanych z najbardziej kluczowymi inwestycjami oświetleniowymi na terenie miejscowości. Trasa spaceru przebiegała również obok miejsc wymagających poprawy pod kątem zainstalowanych opraw świetlnych, a przemarsz urozmaicony był prostymi eksperymentami i pomiarami, prowadzonymi głównie przez Andreja Mohara z Društvo Temno nebo Slovenije z Lublany.
Główne wydarzenia Festiwalu odbyły się następnego dnia, w sobotę. W godzinach 13.00-18.00 trwał blok prelekcji tematycznych związany z szeroko pojętą problematyką ochrony nocnego krajobrazu. Wśród prelegentów byli naukowcy reprezentujący Uniwersytet Warszawski, Uniwersytet Rolniczy w Krakowie, Muzeum Górnośląskie, Politechnikę Łódzką, Uniwersytet Wrocławski oraz Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie, a także eksperci ze wspomnianych wyżej Bevar Morket z Norwegii i Društvo Temno Nebo Slovenije ze Słowenii. Prelekcje odbywały się w Sali Wielofunkcyjnej przy Obserwatorium Astronomicznym i transmitowane były za pośrednictwem platformy Zoom, przy równoległym tłumaczeniu treści na polski język migowy i angielski.  
Koronna część Festiwalu, tj. nocne obserwacje nieba, warsztaty z liczenia gwiazd i inne ciekawe eksperymenty, miała odbyć się w godzinach 21.00-4.00 na stanowisku obserwacyjnym nr 20, skąd rozpościera się panorama na Sopotnię Wielką. Niestety pochmurna pogoda uniemożliwiła obserwacje nieba, jednak organizatorzy, zgodnie z tegorocznym hasłem festiwalu "Bez względu na pogodę...", byli przygotowani na taką okoliczność. Kilkadziesiąt osób zgromadzonych w sferycznym namiocie na stanowisku obserwacyjnym, i w jego bezpośrednim otoczeniu, wysłuchało serii prelekcji o tematyce astronomii, obserwacji astronomicznych i zanieczyszczenia światłem, a czas między prelekcjami umilały utwory muzyczne wykonywane przez Olenę Kropachovą, piosenkarkę z Ukrainy, oraz trio jazzowe w składzie Kacper Skolik, Jarosław Bothur i Maciej Kitajewski.
Zgromadzeni na stanowisku obserwacyjnym mogli także zobaczyć o północy moment wygaszenia świateł ulicznych nad Sopotnią Wielką. Widok miejscowości tonącej w ciemnościach, w połączeniu z mglistą pogodą, stanowił dla wielu uczestników Festiwalu unikalne doświadczenie. Dla tych, którzy mieli dalszą ochotę na obcowanie z astronomią organizatorzy zaplanowali niedzielne zwiedzanie najważniejszych atrakcji astroturystycznych w Sopotni Wielkiej: wnętrza Stacji Kosmicznej YSS, Kopuły Obserwatorium Astronomicznego w Zespole Szkół nr 4, ogródka dydaktyczno-pomiarowego ASTROMETEO, oraz kolekcji meteorytów w siedzibie głównej stowarzyszenia POLARIS-OPP.
Sopotnia Wielka jest pierwszą miejscowością w Polsce, w której wprowadzono program czynnej ochrony ciemnego nieba. Obecnie prowadzone są starania aby miejscowość uzyskała certyfikat Międzynarodowej Społeczności Ciemnego Nieba wydawany przez Międzynarodowy Związek Ciemnego Nieba z siedzibą w Stanach Zjednoczonych. Jedynie dziewięć obszarów w Europie i niecałe czterdzieści na całym świecie może poszczycić się takim wyróżnieniem. Więcej o ochronie ciemnego nieba w Sopotni Wielkiej, oraz o zakończonym Festiwalu można przeczytać na stronach Programu Ciemne Niebo Polska.
Opracowanie: Grzegorz Iwanicki
Na zdjęciu: sferyczny namiot na stanowisku obserwacyjnym X Festiwalu Ciemnego Nieba. Autor: G. Iwanicki
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/relacja-z-x-festiwalu-ciemnego-nieba-w-sopotni-wielkiej

Relacja z X Festiwalu Ciemnego Nieba w Sopotni Wielkiej.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mity wśród gwiazd: Gwiazdozbiór Gołębia
2022-08-02. Natalia Kowalczyk
Konstelacja Gołębia znajduje się na południowym niebie. Jej pierwotna nazwa brzmiała Columba Noachi, co z łaciny oznacza ?gołąb Noego?. Została ona nazwana na cześć biblijnego gołębia, który poinformował Noego, że Wielki Potop ustępuje, oraz wprowadzona przez holenderskiego astronoma Petrusa Planciusa pod koniec XVI wieku.
\ W biblijnej opowieści o potopie Noe zabrał na arkę parę każdego gatunku zwierzęcia na Ziemi. Deszcz padał przez 40 dni i 40 nocy, zatapiając wszystko oprócz arki. Petrus Plancius wyobrażał sobie nowy gwiazdozbiór jako gołębicę, którą Noe wypuścił po potopie. W micie gołąb Noego zostaje wysłany z Arki, aby sprawdzić, czy po wielkim potopie pozostał suchy ląd. Gołąb powrócił, trzymając w dziobie gałązkę oliwną, sygnalizując, że potop ustępuje.

Gwiazdozbiór jest w Polsce widoczny częściowo zimą ? znajduje się nisko nad południowym horyzontem, poniżej Wielkiego Psa i Zająca. Sąsiaduje z Zającem, Rylcem, Malarzem, Rufą oraz Wielkim Psem. Najjaśniejszą gwiazdą w gwiazdozbiorze jest Alpha Columbae, znana również jako Phact. Gołąb nie zawiera żadnych obiektów Messiera. Z gwiazdozbiorem tym nie są związane żadne deszcze meteorów.
Gwiazdozbiór zawiera parę obiektów głębokiego nieba, dość jasną galaktykę spiralną NGC 1808, skromną gromadę kulistą NGC 1851 ? jest to bardzo skoncentrowany rój bladych gwiazd z wyraźnym, dużo jaśniejszym centrum ? oraz galaktykę spiralną NGC 1792.
 
Źródła:
?    Constellation Guide, A Guide to the Night Sky, Columba Constellation
2 sierpnia 2022

?    Google Arts&Culture: Gwiazdozbiór Gołębia
2 sierpnia 2022

Powyższa ilustracja pochodzi z dzieła Jana Heweliusza pod tytułem ?Uranographia? i przedstawia wyobrażenie Gołębia na tle gwiazd tworzących jego konstelację. Wikimedia Commons, Johannes Hevelius

Powyższy fragment mapy nieba przedstawia gwiazdozbiór Gołębia w towarzystwie otaczających go konstelacji. Źródło: Wikimedia Common

s NGC 1851 na zdjęciu z Kosmicznego Teleskopu Hubble?a NASA Hubble Space Telescope - Caldwell 73
https://astronet.pl/autorskie/mity-wsrod-gwiazd/mity-wsrod-gwiazd-gwiazdozbior-golebia/

Mity wśród gwiazd Gwiazdozbiór Gołębia.jpg

Mity wśród gwiazd Gwiazdozbiór Gołębia2.jpg

Mity wśród gwiazd Gwiazdozbiór Gołębia3.jpg

Mity wśród gwiazd Gwiazdozbiór Gołębia4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Południowa Korea z pierwszą misją księżycową
2022-08-02. Szymon Ryszkowski
Południowokoreański statek kosmiczny, który ma w przyszłym tygodniu wystartować na Księżyc z Przylądka Canaveral w USA, został wyposażony w paliwo potrzebne do manewrowania na niskiej orbicie księżycowej w celu wykonania zdjęć i obserwacji naukowych.
Statek kosmiczny Korea Pathfinder Lunar Orbiter (KPLO), ma zostać wystrzelony o 01:08 naszego czasu (środkowoeuropejskiego letniego) w przyszły piątek, 5 sierpnia, na pokładzie rakiety SpaceX Falcon 9 z Cape Canaveral Space Force Station. Kierownictwo misji powiedziało, że start został opóźniony o dwa dni, aby dać czas SpaceX na dokończenie prac nad rakietą Falcon 9.
Technicy i inżynierowie SpaceX niedawno zakończyli tankowanie paliwem hydrazynowym koreańskiej sondy księżycowej, po dostarczeniu statku kosmicznego na Przylądek Canaveral z Korei Południowej 6 lipca.
Misja KPLO jest prekursorem dla ambicji Korei Południowej w eksploracji kosmosu, które obejmują lądowanie na Księżycu na początku lat ?30. Korea Południowa zgłosiła się również do udziału w prowadzonym przez NASA programie Artemis Accords, wspólnym projekcie powrotu na Księżyc do 2025 roku.
?Podstawowym założeniem misji jest technologiczny rozwój. Ponadto mamy nadzieję uzyskać użyteczne dane na temat powierzchni Księżyca?
? powiedział Eunhyeuk Kim z Korea Aerospace Research Institute
KPLO przetestuje nowe możliwości komunikacyjne i nawigacyjne, w tym ograniczenie wpływu zakłóceń na ?międzyplanetarny internet?.
Cele naukowe misji obejmują mapowanie powierzchni Księżyca, aby pomóc w wyborze przyszłych miejsc lądowania.
Misja o wartości 180 milionów dolarów wystartuje w kierunku Księżyca po niskoenergetycznej, paliwooszczędnej trajektorii transferu księżycowego, ścieżce, której pionierem jest mały statek kosmiczny NASA CAPSTONE ? misja demonstracyjna, która wystartowała w zeszłym miesiącu i ma wejść na orbitę wokół Księżyca w listopadzie.
Falcon 9 wyniesie statek kosmiczny na trajektorię, która zaprowadzi go w pobliże punktu Lagrange?a L1, stabilnego grawitacyjnie miejsca położonego około czterech razy dalej od Ziemi niż Księżyc.
Następnie grawitacja pociągnie statek kosmiczny z powrotem w kierunku Ziemi i Księżyca, gdzie koreańska sonda zostanie schwytana przez grawitację tego drugiego. Seria manewrów napędowych skieruje KPLO na okrągłą, niską orbitę około 100 kilometrów od powierzchni Księżyca.
23 maja południowokoreańskie Ministerstwo Nauki i Technologii Informacyjnych nazwało Korea Pathfinder Lunar Orbiter nazwą Danuri (???). Danuri to połączenie dwóch koreańskich słów, dal (?), które oznacza księżyc i nurida (???), co oznacza cieszyć się. Nowa nazwa zdaniem ministerstwa ma oznaczać wielką nadzieję i pragnienie sukcesu pierwszej południowokoreańskiej misji księżycowej.
Źródła:
?    South Korean spacecraft fueled for ride from Cape Canaveral to the moon, spaceflightnow.com
2 sierpnia 2022

?    Danuri, wikipedia.org
2 sierpnia 2022

Technicy i inżynierowie SpaceX niedawno zakończyli tankowanie paliwem hydrazynowym koreańskiej sondy księżycowej, po dostarczeniu statku kosmicznego na Przylądek Canaveral z Korei Południowej 6 lipca. Źródło: KARI

Źródło: KARI
https://astronet.pl/loty-kosmiczne/poludniowa-korea-z-pierwsza-misja-ksiezycowa/

Południowa Korea z pierwszą misją księżycową.jpg

Południowa Korea z pierwszą misją księżycową2.jpg

Południowa Korea z pierwszą misją księżycową3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak przetrwać zderzenie z atmosferą Wenus?
2022-08-02.
Sonda ESA EnVision zbada atmosferę i sporządzi mapy powierzchni Wenus. Aby zbliżyć się do drugiej planety Układu Słonecznego, sonda przeprowadzi niezwykle trudny manewr hamowania w atmosferze.
Naukowcy Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) testują materiały, które mają zostać wykorzystane jako poszycie nowej sondy EnVision. Statek będzie musiał przetrwać wysokie temperatury podczas hamowania w wenusjańskiej atmosferze. Niezwykle trudny manewr potrwa wiele miesięcy i umożliwi zbliżenie się sondy do powierzchni planety.
Kosmiczne laboratorium klimatyczne
Wenus jest najbardziej podobną do Ziemi planetą Układu Słonecznego pod względem wielkości, składu i odległości od Słońca. Jednak w pewnym momencie historii, planety zaczęły ewoluować zupełnie inaczej. Dzisiejsza Wenus jest o wiele za gorąca, aby mogła na niej istnieć woda w stanie ciekłym. Jednak miliardy lat temu mogła mieć klimat bardziej zbliżony do ziemskiego. Wenus zapewnia naturalne laboratorium do badania ewolucji atmosfer planet w Układzie Słonecznym.
Misja ESA EnVision
ESA EnVision będzie pierwszą w historii misją, która w pełni zbada planetę Wenus. Sonda przyjrzy się wnętrzu planety, geologii, ukształtowaniu powierzchni oraz atmosferze drugiej planety od Słońca.
Sonda będzie miała wymiary samochodu osobowego i masę około 2,5 tony. Zasilanie zapewnią dwa składane panele słoneczne. Na pokładzie urządzenia znajdą się radary, wysokościomierze, przyrządy do badania promieniowania mikrofalowego, kamery oraz radary. EnVision sporządzi niezwykle dokładne mapy powierzchni oraz pola magnetycznego Wenus.
Start misji EnVision planowany jest na początku lat 30-stych XXI wieku. Sonda zostanie wystrzelona w przestrzeń kosmiczną na pokładzie najnowszej ciężkiej rakiety ESA Ariane 6. Podróż statku w okolice Wenus potrwa około 15 miesięcy. Tyle samo czasu potrwa hamowane w atmosferze planety i osiągnięcie orbity docelowej. EnVision będzie okrążać planetę na wysokości od 220 do 540 kilometrów w czasie około 1,5 godziny.
Jak przetrwać hamowanie w atmosferze Wenus?
Gdy sonda po raz pierwszy zbliży się do Wenus, będzie poruszać się ze zbyt dużą prędkością, aby wejść na niską orbitę. Prowadzenie badań planety wymaga zbliżenia się do powierzchni. Jednym ze sposobów na zwolnienie i obniżenie orbity jest wykorzystanie silników hamujących. Rozwiązanie to zwiększa jednak masę sondy i ogranicza przestrzeń na instrumenty naukowe, których miejsce musiałyby zająć zbiorniki z paliwem. Inżynierowie misji zdecydowali, że sonda wyhamuje wykorzystując tarcie atmosferyczne.
Górna warstwa atmosfery Wenus rozciągająca się na wysokości około 1 tysiąca kilometrów składa się głównie z tlenu. Zderzenie sondy z atomami tlenu spowoduje znaczne rozgrzanie powierzchni. Inżynierowie muszą opracować specjalne poszycie sondy, aby ochronić delikatną aparaturę naukową przed niszczycielskim działaniem temperatury.
Naukowcy umieszczają materiały w specjalnej komorze próżniowej, a następnie bombardują je strumieniem atomowego tlenu. Gorący gaz ma silne, niszczące właściwości.
,, To nie pierwszy raz, kiedy symulujemy pozaziemskie środowisko orbitalne. [?] Jednak w przypadku EnVision podwyższona temperatura podczas hamowania w tlenie stanowi dodatkowe wyzwanie, dlatego komora została przystosowana do symulacji ekstremalnego środowiska Wenus.
Adrian Tighe, inżynier materiałowy ESA
Powłoki różnych części statku EnVision, w tym wielowarstwowa izolacja termiczna części anteny i urządzeń nawigacyjnych, są umieszczane na płycie i poddawane działaniu strumienia tlenowej plazmy. Jednocześnie płyta ta jest podgrzewana, aby naśladować temperaturę w górnych warstwach atmosfery Wenus.
Kampania testowa jest częścią większego panelu zajmującego się procesem hamowania aerodynamicznego EnVision. W badaniu wykorzystywane są bazy danych o klimacie Wenus opracowane na podstawie poprzednich misji.
źródło: ESA

Sonda ESA EnVision zbada Wenus z niezwykłą dokładnością. Fot. NASA / JAXA / ISAS / DARTS / Damia Bouic / VR2Planets

Materiały poszycia sondy EnVision w trakcie testów. Fot. ESA

https://nauka.tvp.pl/61597314/jak-przetrwac-zderzenie-z-atmosfera-wenus

Jak przetrwać zderzenie z atmosferą Wenus.jpg

Jak przetrwać zderzenie z atmosferą Wenus2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miała skończyć w oceanie. Ogromne fragmenty chińskiej rakiety Długi Marsz 5B spadły na Borneo

2022-08-02.

Wystarczy spojrzeć na zdjęcia udostępnianie w mediach społecznościowych przez lokalnych mieszkańców, żeby przekonać się, że zagrożenie ze strony spadających z nieba fragmentów rakiet i statków kosmicznych jest ogromne.


Spadające z nieba kosmiczne śmieci to w ostatnich dniach bardzo gorący temat - najpierw dowiedzieliśmy się o niekontrolowanym wejściu w atmosferę boostera rakiety Długi Marsz 5B, który został wykorzystany do wyniesienia na orbitę modułu chińskiej stacji kosmicznej, a później o fragmentach amerykańskiego statku kosmicznego SpaceX, odnalezionych na polach w Australii. Firma Elona Muska korzysta wprawdzie z rozwiązań, które pozwalają na kontrolowane sprowadzenie rakiety na Ziemię, ale nie dotyczy to wszystkich jej fragmentów, a w przypadku chińskiej rakiety sytuacja jest jeszcze gorsza.


Długi Marsz tylko częściowo w oceanie, ogromne fragmenty spadły na ląd
Długi Marsz 5B nie został zaprojektowany do kontrolowanego powrotu, a że mamy do czynienia z najcięższą wersją chińskich rakiet, to pozostałości spadające na Ziemię są zarazem najcięższymi kawałkami kosmicznego złomu, jaki może spaść nam na głowy (a to już trzeci ram, kiedy Chiny korzystają z tego rozwiązania). Do tego chińska agencja odmówiła ujawnienia trajektorii lotu rakiety, więc miejsce jej upadku nie było dokładnie znane - oczywiście, zawsze wybiera się je tak, by potencjalnie wywołać jak najmniejsze zagrożenie, ale nie wszystko da się obliczyć.

Dlatego też, chociaż ponad 20-tonowy booster Długi Marsz 5B wszedł w atmosferę nad Oceanem Indyjskim, gdzie w większości spłonął, to jego znacząca część przetrwała tę podróż. Szacunki ekspertów mówią o 20 do 40 proc., które nie skończyły jednak w całości w morzu i spadły też na okoliczne zamieszkane tereny lądowe.
Na szczęście nie dotarły do nas jeszcze żadne informacje o ofiarach spadających odłamków, ale w mediach społecznościowych zaczynają pojawiać się filmy i zdjęcia fragmentów odnalezionych przez lokalną ludność w Kalimantan i Sarawak, czyli indonezyjskiej i malezyjskiej części wyspy Borneo i nie są one małe.
Jak wyjaśnia Jonathan McDowell, astronom Harvard-Smithsonian Center for Astrophysics w wypowiedzi dla The Register, wszystkie raporty dotyczą miejsc leżących na linii trajektorii rakiety i są zgodne z oczekiwaniem, że ponowne wejście rakiety w atmosferę obejmie ponad 1000-kilometrowy odcinek tego toru. Dodaje też, że chociaż na razie nie ma zgłoszeń o ofiarach, to było naprawdę blisko:

 Nie zgłoszono żadnych ofiar ani uszkodzeń mienia, ale fragmenty spadły w pobliżu wiosek, kilkaset metrów i moglibyśmy opowiadać inną historię.

 
Ogromne fragmenty boostera rakiety Długi Marsz 5B spadły na Borneo /CNS/AFP /East News

 
INTERIA

https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-miala-skonczyc-w-oceanie-ogromne-fragmenty-chinskiej-rakiety,nId,6194969

Miała skończyć w oceanie. Ogromne fragmenty chińskiej rakiety Długi Marsz 5B spadły na Borneo.jpg

Miała skończyć w oceanie. Ogromne fragmenty chińskiej rakiety Długi Marsz 5B spadły na Borneo2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wielkie Jezioro Słone w Utah znika. Negatywne skutki dla roślin, zwierząt i ludzi...
2022-08-02. Piotr
Przyspieszający rozwój stanu Utah i tym samym rosnąca w nim liczba ludności, to jedna z przyczyn utraty wody przez Wielkie Jezioro Słone. Zbiornik nie jest w stanie ponownie gromadzić odpowiedniej ilości odparowanej i pobranej z niego wody. W efekcie zwiększone stężenie soli w jeziorze negatywnie wpływa na żyjące w zbiorniku krewetki i zamieszkujące w otoczeniu owady, będące pożywieniem dla milionów ptaków. Na pobliskim obszarze wzrasta też ilość szkodliwego pyłu zawierającego metale ciężkie nagromadzone w jeziorze po działalności górniczej prowadzonej w regionie. To nie wszystkie konsekwencje, do których w znacznym stopniu doprowadził rzecz jasna człowiek?
Dopiero informowaliśmy Was o zamieniającym się w pustynię kluczowym dla milionów mieszkańców Meksyku zbiorniku wodnym Cerro Prieto. Nie jest to jednak odosobniony przypadek. Poziom wody w Wielkim Jeziorze Słonym w Utah spadł do najniższego zarejestrowanego poziomu w historii. Są to konsekwencje suszy panującej na południowym zachodzie Stanów Zjednoczonych, która z kolei jest efektem zmian klimatycznych.
Zdjęcia opublikowane przez Europejską Agencję Kosmiczną (ESA) wykonane w latach 1985-2022 obrazują ten katastrofalny w skutkach proces. Rekordowo niski poziom wody odsłonił aż 2000km2 dna jeziora, co odpowiada wielkości Teneryfy. Wspomniana już susza wywołana zmianami klimatycznymi, ale też rosnące zapotrzebowanie na wodę należą do dwóch głównych przyczyn zanikania jeziora. Jak już wiecie ? nie jedynego na naszej planecie?
Sezonowa utrata wody i jej uzupełnienie w wyniku opadów deszczu i śniegu należą do procesów naturalnych. Jednak parowanie i wyczerpywanie wody przekracza aktualnie ilości powracające do jeziora. Szacuje się, że jesienią lub wczesną zimą woda powróci do średnich wartości, ale trend wydaje się coraz częściej zmieniać.
Utracona woda Wielkiego Jeziora Słonego ma negatywne skutki dla gospodarki, ekologii i mieszkańców północnego stanu Utah. Jezioro jest schronieniem dla wielu ptaków wędrownych i innych dzikich zwierząt. Ma ponadto ogromny wpływ na rozwój gospodarczy poprzez wydobycie minerałów i turystykę. Kurczące jezioro staje się coraz bardziej słone, co zagraża owadom i krewetkom solankowym, które stanowią pożywienie dla ptaków. Jakość powietrza uległa pogorszeniu. Odsłonięte dno powoduje wzrost bogatego w metale ciężkie pyłu w powietrzu. Mowa m.in. miedzi i arsenie osadzonych na dnie będący pozostałością po działalności górniczej w regionie.
Nie trzeba wróżbity, by zauważyć w niedalekiej przyszłości wyniki w postaci wzrostu chorób układu oddechowego u człowieka. Stężenie pyłu doskonale obrazuje efekt pracy satelity Copernicus Sentinel-5P w dniach od 1 czerwca do 15 lipca 2022 roku.
Dodatkowym czynnikiem wpływającym na ilość wody w zbiorniku jest rosnące zapotrzebowanie człowieka. Mowa o rolnictwie, czy powiększających się obszarach mieszkalnych. Liczba mieszkańców metropolii Salt Lake City rośnie w szybkim tempie. Utah to najszybciej rozwijający się stan. Do 2060 roku wzrost zaludnienia ma wynieść blisko 50%!

Jest to kolejny i z pewnością nie ostatni sygnał ostrzegawczy wysłany przez nasz wspólny dom - Ziemię. Czy jako ludzkość jesteśmy w stanie jeszcze coś zmienić? Trudno w to wierzyć...
Źródło: esa.int
Wielkie Jezioro Słone osiągnęło rekordowo niski stan wody
fot. ESA

Wielkie Jezioro Słone na zdjęciu wykonanym w 1985 roku
fot. ESA

Wielkie Jezioro Słone na zdjęciu wykonanym w 2022 roku
fot. ESA

https://www.astronomia24.com/news.php?readmore=1223

Wielkie Jezioro Słone w Utah znika. Negatywne skutki dla roślin, zwierząt i ludzi...jpg

Wielkie Jezioro Słone w Utah znika. Negatywne skutki dla roślin, zwierząt i ludzi..2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ziemia obraca się coraz szybciej, a doba skraca się. Naukowcy nie wiedzą, co się dzieje
2022-08-02.
Od kiedy naukowcy mierzą długość ruchu obrotowego Ziemi nie zdarzyło się, aby nasza planeta obracała się tak szybko. Padły historyczne rekordy, mimo, że trend wskazuje, że obrót wokół własnej osi powinien być coraz wolniejszy. Skąd się wzięła ta anomalia?
Ruch obrotowy Ziemi jest niezwykle precyzyjnie mierzony od 1972 roku za pomocą zegarów atomowych. Pozwalają one ustalić długość doby z dokładnością do zaledwie milisekund. Dzięki temu wiemy, że zazwyczaj trwa 24 godziny, a dokładniej 86 400 sekund.
Jednak od czasu do czasu zdarzają się od tego odstępstwa. Ziemia może się obracać zarówno nieco dłużej, jak i krócej. Od kilku lat jej ruch wokół własnej osi przyspiesza, wobec czego doba jest coraz krótsza.
29 czerwca 2022 roku był najkrótszym dniem w całej historii pomiarów, a więc na tle ostatniego niemal półwiecza. Trwał o 1,59 milisekundy krócej niż standardowe 86 400 sekund. Poprzedni rekord należał do 19 lipca 2020 roku, który potrwał 1,05 milisekundy krócej wobec normy.
Naukowcy jeszcze nie ustalili dokładnej przyczyny tej anomalii. Jednak wiemy, że prędkość ruchu obrotowego uzależniona jest od wielu czynników, zarówno geologicznych, jak i kosmicznych. Wpływ mają m.in. jej stopione jądro, oceany i atmosfera, a być może również wpływ sił kosmicznych, grawitacji czy obcych ciał niebieskich.
Największy wpływ wywierają potężne trzęsienia ziemi. Podczas jednego z największych, które w 2004 roku nawiedziło Indonezję, wywołując tragiczne tsunami w krajach basenu Oceanu Indyjskiego, nastąpiło skrócenie doby o niecałe 7 mikrosekund.
Ruch obrotowy jest monitorowany na dwa sposoby. Jednym jest ustalenie dokładnej długości doby gwiazdowej, czyli momentu, w którym ta sama gwiazda znajduje się w tym samym miejscu na niebie. Następnie ten pomiar jest porównywany ze wskazaniami około 200 zegarów atomowych rozsianych po laboratoriach na całym świecie.
Doba będzie trwać coraz dłużej
Obecnie odchylenia od normy w długości doby wskazujące na to, że Ziemia obraca się coraz szybciej, są zjawiskiem przejściowym. Biorąc pod uwagę tysiące, a nawet miliony lat, to Ziemia systematycznie spowalnia, a przez to doba będzie w przyszłości trwać coraz dłużej.
Dzieje się tak z powodu siły grawitacyjnej Księżyca. Im bliżej Ziemi znajduje się Srebrny Glob, tym nasza planeta obraca się szybciej. Tymczasem Księżyc, który jest oddalony od Ziemi średnio o 384 tysiące kilometrów, każdego roku oddala się od nas o 4 centymetry.
Choć wydaje się to niewiele, to jednak na tle bardzo wielu lat historii naszej planety, w sumie oddalił się na tyle dużo, że 1,5 miliarda lat temu doba trwała tylko 18 godzin. Obecnie oddalił się na tyle, że doba wydłużyła się do 24 godzin.
Z biegiem milionów lat, gdy orbita Księżyca się ustabilizowała, a on sam zaczął się od Ziemi oddalać, ruch obrotowy naszej planety zaczął ulegać spowolnieniu i trwa on do dziś, będzie też trwał w przyszłości, aż do momentu zrównania się ruchu obrotowego Ziemi z ruchem obrotowym Księżyca, który trwa około 27 dni.
Nie stanie się to jednak za naszego życia, lecz za miliony lat. Oczywiście może to nastąpić zarówno wcześniej, jak i później, gdy np. orbita Księżyca ulegnie zmianie, np. za sprawą uderzenia dużej planetoidy. Jednak takie kataklizmy są nie do przewidzenia.
Źródło: TwojaPogoda.pl / timeanddate.com / Proceedings of National Academy of Sciences.
Fot. Pixabay.
Fot. Pixabay.
Fot. Pixabay.
https://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2022-08-02/ziemia-obraca-sie-coraz-szybciej-a-doba-skraca-sie-naukowcy-nie-wiedza-co-sie-dzieje/

Ziemia obraca się coraz szybciej, a doba skraca się. Naukowcy nie wiedzą, co się dzieje.jpg

Ziemia obraca się coraz szybciej, a doba skraca się. Naukowcy nie wiedzą, co się dzieje2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdarzenia z Kosmosu pomagają w symulacjach komputerowych
2022-08-02.
Obserwacje zderzenia masywnej gwiazdy z chmurą gazów i pyłów pozwalają na opracowanie dokładniejszych modeli komputerowych symulujących procesy we Wszechświecie.
Symulacje komputerowe umożliwiają prowadzenie zaawansowanych badań Wszechświata. Opracowane przez naukowców teorie i modele muszą być zgodne z obserwacjami, dlatego konieczne jest ich sprawdzenie. Zespół astronomów postanowił przeprowadzić symulacje zachowania gazów i pyłów w polu magnetycznym w pobliżu masywnej gwiazdy Zeta Ophiuchi, a następnie porównać wyniki przewidywań z obserwacjami.
Dwie spośród trzech symulacji poprawnie przewidziały obszar emisji promieniowania, ale żadna nie zdołała oszacować intensywności światła. Modele nie są w pełni dokładne. Różnica w jasności promieniowania rentgenowskiego jest prawdopodobnie spowodowana niestabilnym ruchem gazów i pyłów w pobliżu gwiazdy Zeta Ophiuchi. Zespół naukowców przeprowadzi nowe symulacje uwzględniające turbulencje materii.
Gwiazda Zeta Ophiuchi (? Oph) znajduje się w Gwiazdozbiorze Wężownika około 560 lat świetlnych od Ziemi. ? Oph to błękitny podolbrzym o masie około 20 Słońc i dziesiątki tysięcy razy większej jasności niż Słońce. Temperatura powierzchni gwiazdy wynosi ponad 30 tysięcy stopni Celsjusza, a wiek szacowany jest na około 3 miliardy lat. Zeta Ophiuchi posiadała masywnego gwiezdnego towarzysza, który eksplodował jako supernowa około milion lat temu. Energia wybuchu zmieniła trajektorię ? Oph, co doprowadziło do zderzenia z rozległą chmurą gazów i pyłów, tworząc tak zwany łuk uderzeniowy. Rozgrzana materia świeci intensywnie w podczerwieni, świetle widzialnym i paśmie rentgenowskim. Obserwacje łuku uderzeniowego Zeta Ophiuchi pozwalają na udoskonalenie komputerowych symulacji takich zjawisk.
źródło: Astronomy & Astrophysics
Łuk uderzeniowy w pobliżu gwiazdy ? Oph intensywnie świecący w podczerwieni. Fot. NASA/CXC/Dublin Inst. Advanced Studies/S. Green et al.; Podczerwień: NASA/JPL/Spitzer
https://nauka.tvp.pl/61595886/zdarzenia-z-kosmosu-pomagaja-w-symulacjach-komputerowych

Zdarzenia z Kosmosu pomagają w symulacjach komputerowych.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Echa Wielkiego Wybuchu pomagają badać ciemną materię
2022-08-02.
Astronomowie wykonali pomiary i mapy ciemnej materii w galaktykach sprzed 12 miliardów lat. Naukowcy wykorzystali w tym celu poświatę Wielkiego Wybuchu.
Ciemna materia nie pochłania ani nie emituje światła. Z materią ,,zwykłą? oddziałuje jedynie grawitacyjnie. Pomimo pozornej ulotności, ciemna materia stanowi większość masy Wszechświata. Kosmos jaki znamy nie istniałby bez ciemnej materii. Badanie tego tajemniczego składnika jest trudne i możliwe jedynie w sposób pośredni. Astronomowie obserwują jak ciemna materia zakrzywia światło gwiazd i galaktyk. Jednak im dalej od nas znajduje się ciemna materia, tym trudniej ją dostrzec.
Rozwiązanie problemu znaleźli naukowcy z Uniwersytetu Nagoya w Japonii. Astronomowie do obserwacji ciemniej materii w pierwszych galaktykach we Wszechświecie wykorzystali mikrofalowe promieniowanie tła, będące echem po Wielkim Wybuchu.
Mikrofalowa poświata Wielkiego Wybuchu
Nowa technika badania ciemnej materii została opracowana przez zespół badawczy kierowany przez Hironao Miyatake z Uniwersytetu Nagoya. W projekt zaangażowali się również badacze z Uniwersytetu w Tokio, Narodowego Obserwatorium Astronomicznego Japonii oraz Uniwersytetu Princeton.
Do odszukania 1,5 miliona galaktyk, których światło zostało zniekształcone przez ciemną materię, potrzebne są zaawansowane technologicznie narzędzia. Astronomowie wykorzystali obserwacje z instrumentu Hyper Suprime-Cam Survey (HSC) teleskopu Subaru. Następnie naukowcy użyli danych z satelity Planck Europejskiej Agencji Kosmicznej, aby zmierzyć w jaki sposób ciemna materia wokół galaktyk zniekształcała mikrofale.
Wykorzystując mikrofalowe promieniowanie tła, astronomowie zbadali ciemną materię sprzed 12 miliardów lat, która powstała zaledwie 1,7 miliarda lat po Wielkim Wybuchu.
Pomimo że ciemna materia stanowi większość masy Wszechświata, jej skład, natura oraz pochodzenie nie jest znane. Oddziałuje grawitacyjnie z klasyczną materią z której zbudowane są gwiazdy, planety oraz galaktyki. Naukowcy od lat starają się zidentyfikować elementy, z których zbudowana jest ciemna materia. W ostatnich latach liczne obserwacje koncentrują się na cząstkach, które budują halo ciemnej materii. Halo ciemnej materii to obszar o nieznanej budowie i składzie. Niektóre z teorii wskazują, że to w jego wnętrzu tworzą się galaktyki.
źródło: Physical Review Letters
Czym jest ciemna materia i jak wpływa na Wszechświat? Fot. Shutterstock
https://nauka.tvp.pl/61614136/echa-wielkiego-wybuchu-pomagaja-badac-ciemna-materie

Echa Wielkiego Wybuchu pomagają badać ciemną materię.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rosja wraca na swoje. Jaka (i czy) będzie rosyjska stacja kosmiczna? [ANALIZA]
2022-08-01. Mateusz Mitkow
ederacja Rosyjska poinformowała w ostatnich dniach o opuszczeniu Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) po 2024 r. w celu pełnego skupienia się na rozbudowie swojej własnej orbitalnej placówki badawczej. Z najnowszych informacji wynika, że oficjalny komunikat ze strony Rosji w tej sprawie mógł być swego rodzaju blefem, a obecność kosmonautów na ISS może być przedłużona do momentu uruchomienia pierwszych modułów Rosyjskiej Orbitalnej Stacji Serwisowej (ROSS), które mają trafić na orbitę ok. 2026 lub 2028 r. Warto zatem przyjrzeć się, co na ten moment tak naprawdę wiemy o przyszłym obiekcie, który miałby wzmocnić pozycję Rosji w kontekście międzynarodowego wyścigu w przestrzeni kosmicznej.
Salut i MIR - czyli trochę historii
Jeśli chcemy rozmawiać o przyszłości, należy chwilę poświęcić przeszłości. Zacznijmy od tego, iż pomysł powstania stacji orbitalnej zrodził się w Związku Radzieckim, kiedy to po przegranym wyścigu z USA na Księżyc stwierdzono potrzebę wybudowania pierwszej w historii stacji kosmicznej przeznaczonej do celów naukowych, a także i militarnych. Ta miałaby zapewnić długotrwały pobyt człowieka radzieckiego w kosmosie i miałby nawet przyćmić sukcesy amerykańskich misji Apollo. Na początku lat siedemdziesiątych rozpoczęto program Salut, który polegał na zbudowaniu kilku pojedynczych, jednomodułowych stacji wynoszonych przy pomocy rakiety nośnej Proton-K.
Pierwszą w historii stacją kosmiczną był Salut 1, który trafił na orbitę w 1971 r. Projekt ten w późniejszym czasie wiele współdziedziczył z realizowanym jednocześnie tajnym wojskowym programem Ałmaz, dzieląc z Salutem zbliżoną konstrukcję oraz niektóre misje programu Salut: Salut 2 (Ałmaz 1), Salut 3 (Ałmaz 2) oraz Salut 5 (Ałmaz 5).
Łącznie w ramach programu Salut znalazło się siedem misji, które pod względami technologicznymi utorowały drogę do powstania stacji orbitalnej Mir i jego modułu bazowego w 1986 r. W porównaniu do programu Salut, finalna wersja była zbudowana z kilku segmentów. Z kolei w przeciwieństwie do wcześniejszej koncepcji obiekt nie był wykorzystywany do celów militarnych i służył kosmonautom do celów naukowych do 2000 r., kiedy to powoli działanie przejmowała Międzynarodowa Stacja Kosmiczna (ISS).
ISS został pierwszym projektem, który powstał w wyniku współpracy agencji z różnych stron świata, w tym wypadku właśnie z Rosji, USA, Japonii, Kanady i Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA). Konstrukcja Mir uległa w 2001 roku kontrolowanej deorbitacji, lecz doświadczenie inżynieryjne uzyskane podczas jej powstawania zaowocowało stworzeniem w latach dziewięćdziesiątych modułu serwisowego Zwiezda (DOS-8, Dołgowriemiennaja Orbitalnaja Stancija 8), czyli drugiego (po Zarii) segmentu rosyjskiej części ISS, który tak naprawdę miał stanowić podwaliny pod Mir-2.
Obecna sytuacja
ISS powstała z połączenia amerykańskiego projektu stacji Freedom, rosyjskiego Mir-2 oraz europejskiego laboratorium Columbus. Pierwszym modułem Międzynarodowej Stacji Kosmicznej był rosyjski segment (sfinansowany przez USA) o nazwie Zarja. Następnie dołączyły do niego amerykański moduł Unity oraz wcześniej wspomniana Zwiezda. W dalszej kolejności na orbitę trafił Destiny, czyli podstawowa część naukowa ISS należąca o USA, a w późniejszych latach MSK została rozszerzona o międzynarodowe segmenty: Quest, Harmony, Columbus, Kibo, Poisk, Tranquillity, Cupola, Rasswiet, Leonardo, BEAM. Ostatnie moduły należące do Rosji - Nauka oraz Priczał - zostały zintegrowane z ISS w 2021 r.
Rosyjski wkład w powstanie MSK był niewątpliwie kluczowy, w końcu to oni symbolicznie rozpoczęli umieszczanie jej komponentów w przestrzeni kosmicznej. Należy tutaj podkreślić, że utrzymanie ISS na właściwej orbicie jest dokonywane głównie przez segment rosyjski (m.in. pojazdy Progress i Zwiezdę). Zaniechanie tej czynności poskutkowałoby deorbitacją stacji, lecz już teraz Amerykanie sprawdzają, czy są w stanie w tej kwestii dać radę bez Rosji. W czerwcu br. dokonano operację podniesienia orbity przy pomocy statku Cygnus. Jednakże w dalszym ciągu istnieją obawy o to, w jaki sposób bez Rosjan będą możliwe bardziej zaawansowane manewry.
Przez wszystkie lata swego funkcjonowania stacja gościła ponad dwustu astronautów, kosmonautów, w tym także kosmicznych turytów. Dzięki wysiłkom NASA, ESA i Roskosmosu stworzono wspólny organizm, na którym przeprowadzono wiele kluczowych badań i eksperymentów, dzięki którym możliwa jest dalsza eksploracja kosmosu oraz rozwój nowych technologii kosmicznych. Stacja od zawsze była symbolem międzynarodowej współpracy, w której główne skrzypce grały światowe mocarstwa, kojarzone z zaciętą rywalizacją i to nie tylko w domenie kosmicznej.
Mimo wieloletniej wspólnej działalności na orbicie, wszystko wskazuje na to, że w najbliższych latach będziemy świadkami rozłamu w kooperacji, czego przejawy widać już dzisiaj. Jest to związane z polityką Roskosmosu, który od pewnego czasu głosi, że decyzja w sprawie opuszczenia stacji już dawno zapadła. Rosjanie planują, by do 2030 r. być w posiadaniu własnej placówki badawczej. Były szef Roskosmosu Dmitrij Rogozin tłumaczył, że te plany są tylko i wyłącznie efektem rosnącej izolacji Federacji Rosyjskiej na arenie międzynarodowej, a nowy prezes korporacji potwierdzając słowa poprzednika ogłosił ostatnio, że jego państwo opuści ISS już po 2024 r.
Nowy szef Roskosmosu Jurij Borysow zapewniał, że Rosja dalej wypełnia swoje międzynarodowe zobowiązania wobec partnerów z NASA, ESA, CSA i JAXA. Pogorszenie wspólnych relacji wynika z wywołanego przez Rosję konfliktu zbrojnego na Ukrainie, co przyniosło za sobą wiele sankcji, które według Federacji Rosyjskiej są nadzwyczaj bezpodstawne. Współpracę z Rosją zaczęły zawieszać europejskie podmioty naukowe. Równocześnie ESA wdrożyła sankcje polegające na zakazie dzielenia się technologią oraz zakończyła kooperację w programie ExoMars. Roskosmos z kolei wycofał swój personel z kosmodromu w Gujanie Francuskiej, jak i zawiesił starty rakiet Sojuz z kontynentu południowoamerykańskiego.
W kontekście powolnego zamrażania relacji naukowych Wschodu z Zachodem czynnikiem pozwalającym na rozwijanie tego stanu jest coraz to brutalniejsza wojna rosyjsko-ukraińska, którą Zachód próbuje Moskwie utrudnić. Ponadto orbitujące laboratorium zostało już "porażone" przez ziemską politykę - wszakże niejednokrotnie ISS był orężem w działaniach Rogozina, a sami kosmonauci wyrażali swe poparcie dla separatystycznych republik. Ponadto w ostatnich miesiącach coraz częściej Rosja mówi o budowie własnej stacji, chcąc odciąć się od Zachodu. Proces budowy następcy MSK jest wsparty istniejącymi planami, których realizacja ma rozpocząć się już za kilka lat. Jeżeli do budowy miałoby faktycznie dojść w terminie, to wystrzelenie pierwszych część stacji planowane jest na lata 2026-2028 r.
Jak wygląda przyszłość?
Początkowo Roskosmos ogłosił, że opuści ISS po 2024 r., natomiast NASA oznajmiła, że nie otrzymała oficjalnego pisma w tej sprawie od Rosji, więc liczy na wytłumaczenie tej sytuacji. Zaledwie dzień później oznajmiono, że Rosja wycofa się z udziału w programie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej w momencie, gdy ROSS będzie gotowy na przyjęcie kosmonautów. Miałoby to nastąpić najwcześniej w 2028 r., czyli w momencie, gdy zostanie uruchomiony centralny moduł nowej rosyjskiej stacji orbitalnej.
W kontekście przyszłej stacji Federacja Rosyjska rozpatrywała dwie drogi. Pierwsza z nich miałaby polegać na oddzieleniu Rosyjskiego Segmentu Orbitalnego, wraz z modułami Nauka i Priczał, celem zbudowania OPSEK (Orbitalnyj Piłotirujemyj Sboroczno-Ekspierimientalnyj Kompleks), jednakże pomysł został porzucony w 2017 roku. Druga droga polega na budowie stacji od podstaw - ma ona się nazywać Rosyjska Orbitalna Stacja Serwisowa (ROSS). ROSS docelowo znalazłby się na wysokości 372 km nad Ziemią i miałaby składać się z pięciu modułów, a jej planowana masa zawarłaby się w 60 t, co odpowiadałoby mniej więcej 1/7 obecnej masy ISS. Według dostępnych informacji wynika, że ma ona być przystosowana do pomieszczenia trzyosobowej załogi.
Pierwsza faza montażu ROSS ma się rozpocząć jeszcze przed 2028 r. Będzie obejmowała orbitalną integrację modułu głównego i prawdopodobnie certyfikację nowych pojazdów zaopatrzeniowych i transportowych (program Federacja/Orzeł). Segmentem głównym zostanie tzw. Moduł Naukowo-Energetyczny (NEM), który zostanie wyniesiony przez system nośny Angara-A5M. Razem z NEM zostanie zintegrowany moduł węzłowy (Uzłowoj moduł) i śluza powietrzna (Szluzowoj moduł), dzięki której możliwe będzie zacumowanie pojazdu i dotarcie pierwszej załogi. Według obecnych planów NEM ma zostać wyniesiony z kosmodromu Bajkonur za pomocą rakiety Sojuz 2.1b. Po powrocie kosmonautów na Ziemię stacja ma działać w trybie automatycznym. W ramach pierwszej fazy budowy zostaną także dołączone sporej wielkości panele słoneczne, które umożliwią generowanie mocy elektrycznej do 55 kW. Zakłada się, że przybywające załogi będą odwiedzać ROSS dwa razy w roku i spędzać na jej pokładzie ok. 2 miesiące (na stacji Tiangong czy ISS takie ekspedycje trwają pół roku).
Druga faza miałaby nadejść w 2030 r. i poskutkowałaby powiększeniem obiektu o dwa duże moduły laboratoryjne (Celewoj i Proizwodstwiennyj). Zdaniem władz państwowych stacja miałaby zagwarantować Rosji dokonywanie przełomowych osiągnięć w dziedzinie nanotechnologii, biotechnologii oraz mikroelektroniki. Finalna konstrukcja ma także umożliwić jej użytkowanie przez wiele lat, pozwalając też na podmianę zużytych i uszkodzonych modułów. Obiekt może być użyty jako stacja pośrednia, aby pomóc kosmonautom przygotować się do podróży na Księżyc lub Marsa (jak w przypadku amerykańskiej placówki Lunar Gateway), lecz na ten moment ciężko stwierdzać, czy aby na pewno tak stanie - trudno nawet o jakiekolwiek terminy.
Według zapewnień rosyjskich władz na potrzeby ROSS zostaną stworzone także systemy i urządzenia podtrzymywania życia zapewniające komfortowy i bezpieczny pobyt załogi, wysokowydajne systemy zasilania, dokładniejszy systemy nawigacji i orientacji oraz wiele więcej unowocześnionych rozwiązań technologicznych. Nie jest jednak do końca jasne czy znajdzie się na to odpowiednie finansowanie, gdyż rosyjski program kosmiczny znajduje się obecnie w głębokim kryzysie finansowym. Nie wiemy też, jak dużymi funduszami na tego typu cele dysponuje Rosja, lecz takie przedsięwzięcie niosłoby za sobą ogromne wydatki, liczone w dziesiątkach miliardów dolarów amerykańskich, co w obliczu wojny i powolnej transformacji rosyjskiej gospodarki na gospodarkę wojenną może być trudne do zrealizowania w wyznaczonym terminie, a programy naukowe mogą zostać wstrzymane na koszt tych wojskowych.
Wiele wskazuje na to, że Rosja w perspektywie kilku lat może dołączyć (chociaż w kontekście stacji MIR bardziej poprawnym stwierdzeniem jest powrót) do Chińskiej Republiki Ludowej w kwestii posiadania swojej własnej, narodowej placówki laboratoryjnej na orbicie. Nie będzie to jednak tak łatwe, biorąc pod uwagę to, co obecnie dzieje się w Ukrainie. Realizacja wielomiliardowego przedsięwzięcia w momencie, gdy Moskwa prowadzi wojnę napastniczą, która generuje olbrzymie koszty, będzie dość trudna do wykonania. Rosjanie zdają się wierzyć w utrzymanie wyznaczonych terminów, lecz wszystkie kosmiczne plany rosyjskich władz zależą od tego, co dalej będzie się rzeczywiście działo na Ziemi.
Odnośnie ISS dalej otwartym pytaniem pozostaje to, czy po odejściu Rosji z projektu Amerykanie zdecydują się na samodzielne (lub wraz z partnerami) utrzymanie ISS na właściwej orbicie i serwisowanie jej. Póki co, jej działalność na stacji zostaje utrzymana i wszystko wskazuje na to, że bardzo ciężko będzie odejść od tej współpracy w ciągu najbliższych lat. Czas pokaże, czy kraj ten będzie w stanie zrealizować przynajmniej pierwszą fazę rozbudowy ROSS do 2030 r.
Międzynarodowa Stacja Kosmiczna z dołączonym modułem Nauka. Fot. NASA [nasa.gov]

Stacja Mir widziana z wahadłowca Atlantis
Fot. https://pl.wikipedia.org/wiki/Mir_(stacja_kosmiczna

Fot. Thales Alenia Space

Wizualizacja ukończonej Rosyjskiej Serwisowej Stacji Orbitalnej
Fot. Roskosmos

SPACE24
https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/statki-kosmiczne/rosja-wraca-na-swoje-jaka-i-czy-bedzie-rosyjska-stacja-kosmiczna-analiza

Rosja wraca na swoje. Jaka (i czy) będzie rosyjska stacja kosmiczna [ANALIZA].jpg

Rosja wraca na swoje. Jaka (i czy) będzie rosyjska stacja kosmiczna [ANALIZA]2.jpg

Rosja wraca na swoje. Jaka (i czy) będzie rosyjska stacja kosmiczna [ANALIZA]3.jpg

Rosja wraca na swoje. Jaka (i czy) będzie rosyjska stacja kosmiczna [ANALIZA]4.jpg

Rosja wraca na swoje. Jaka (i czy) będzie rosyjska stacja kosmiczna [ANALIZA]5.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nichelle Nichols nie żyje. Znana jest z roli porucznik Uhury w serialu "Star Trek"
2022-08-01.
Zmarła aktorka Nichelle Nichols, która wcieliła się w rolę porucznik Nyoty Uhary w serialu telewizyjnym ?Star Trek? - poinformował w niedzielę na Facebooku jej syn. Aktorka miała 89 lat.
?Ostatniej nocy moja matka, Nichelle Nichols, zmarła z przyczyn naturalnych? ? napisał Kyle Johnson na oficjalnej stronie aktorki na Facebooku.
?Jednak jej światło, podobnie jak starożytnych galaktyk, które jest teraz widziane po raz pierwszy, pozostanie dla nas i przyszłych pokoleń, abyśmy mogli cieszyć się nim, uczyć się z niego i czerpać inspirację? ? dodał.
Nichelle Nichols urodziła się w 1932 r. Podczas studiów w Nowym Jorku występowała jako piosenkarka w klubach nocnych, była także modelką i grała w musicalach. Przemierzyła Stany Zjednoczone, Kanadę i Europę, występując w zespołach jazzowych Duke?a Ellingtona i Lionela Hamptona.
Największą sławę przyniosła jej rola porucznik Uhury w serialu ?Star Trek?. Podczas realizacji pierwszego sezonu Nichols chciała zrezygnować z udziału w nim ze względu na marginalną rolę jej postaci. Pozostała w obsadzie po osobistych namowach Martina Luthera Kinga, który uświadomił jej, jak wielką rolę może odegrać w emancypacji młodych, czarnoskórych kobiet.
Narodowa Agencja Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej zamieściła na swojej stronie internetowej nekrolog informujący o śmierci aktorki. Agencja w komunikacie poinformowała, że ścieżki Nichols wielokrotnie z NASA się przecinały, a aktorka zdaniem agencji brała udział w przełamywaniu barier w załogowej eksploracji kosmosu.
Fot. NASA
SPACE24

Źródło: PAP
https://space24.pl/nauka-i-edukacja/nichelle-nichols-nie-zyje-znana-jest-z-roli-porucznik-uhury-w-serialu-star-trek

Nichelle Nichols nie żyje. Znana jest z roli porucznik Uhury w serialu Star Trek.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podwózka satelity: samolotem myśliwskim na niską orbitę okołoziemską
2022-08-02.
Samoloty bojowe wycofywane z armii mogą z naddźwiękowymi prędkościami lotu wystrzeliwać rakiety kosmiczne, które wyniosą w kosmos satelity obserwacyjne, komunikacyjne i badawcze - twierdzi dr inż. Piotr Zalewski z Wojskowej Akademii Technicznej (WAT). Jego zdaniem technologie lotniczo-rakietowe to odpowiedź na problem braku infrastruktury kosmodromu i rozległego niezamieszkanego terenu.
O "obiecującym sposobie" wykorzystania używanego sprzętu wojskowego dla komercyjnych technologii satelitarnych, celów naukowych oraz kosmicznych technologii podwójnego zastosowania, zaproponowanym przez badaczy z Wydziału Mechatroniki, Uzbrojenia i Lotnictwa WAT we współpracy z Instytutem Lotnictwa - Siecią Badawczą Łukasiewicz, poinformowała na swojej stronie internetowej WAT.
Cytowany na stronie dr inż. Piotr Zalewski, kierownik projektu "Lotniczo - rakietowy system wynoszenia ładunków na niską orbitę okołoziemską" wyjaśnia, że systemy satelitarne wykorzystywane są w sektorze bezpieczeństwa i obronności, w różnych sektorach gospodarki i nauce. Największy odsetek stanowią satelity obserwacyjne, w tym rozpoznawcze (szpiegowskie), oraz komunikacyjne - przeznaczone do odbierania, wzmacniania i przekazywania sygnałów. Od początku wojny na Ukrainie właśnie dzięki satelitom strona ukraińska lokalizuje i przewiduje kierunek natarcia wojsk rosyjskich. Z kolei system Starlink Elona Muska zapewnia Ukraińcom dostęp do internetu.
?Wielkie programy kosmiczne, jakie prowadzą Amerykanie, Rosjanie, Chińczycy czy Europa (tu Europejska Agencja Kosmiczna), są dostępne tylko dla krajów, które na to stać. Polacy uczestniczą w nich na zasadzie +piggy back+, czyli nasz ładunek może być dołączony do ładunku głównego, a jego wystrzelenie wiąże się z kilkuletnim oczekiwaniem w kolejce. Wystarczy porównać skalę - SpaceX Elona Muska wystrzeliwuje ładunki kilkutonowe, a nasze zapotrzebowanie liczone jest... w kilogramach" - zauważa naukowiec.
Samolot nosiciel zamiast wielkiego poligonu
W systemach lotniczo-rakietowych platformą startową dla rakiety jest samolot. Takie systemy nie wymagają budowy naziemnych wyrzutni oraz wyznaczania stref bezpieczeństwa tzw. kosmodromów (JFK Space Center został zbudowany na bagnach Florydy, Bajkonur na stepach w Kazachstanie czy Europe Space Center w Gujanie Francuskiej).
Pomysł WAT na wykorzystanie własnych, wycofywanych z wojska samolotów, to - zdaniem kierownika czteroletniego projektu - szansa na uniezależnienie się i stworzenie własnych programów kosmicznych. Takie usługi można również świadczyć dla innych krajów. Samoloty, które zostaną wycofane z lotnictwa Sił Zbrojnych RP, mogą stać się wówczas dostępne dla prowadzenia takich misji, również cywilnych - zauważa ekspert.
Analiza naukowa, prowadzona przez zespół dra inż. Zalewskiego potwierdziła, iż samoloty polskiego wojska mają takie zdolności, a rodzimy przemysł i zaplecze naukowo-techniczne potencjał i doświadczenie potrzebne, aby dodać im "kosmicznych zdolności". Jak wyjaśnił, mniejsze państwa już od 20 lat poszukują systemu alternatywnego, który pozwoli im niezależnie wystrzeliwać na orbitę mniejsze satelity.
?Takie operacje mogłyby obejmować wynoszenie mikrosatelitów (o masie ok. 50 kg) na orbitę za pomocą odpowiednio mniejszych rakiet, startujących z wyrzutni naziemnych. Do tego potrzebny jest jednak rozległy poligon. Gdyby coś poszło niezgodnie z planem, to trudno sobie wyobrazić skutki upadku rakiety, np. na miasto. Co pewien czas w prasie pojawiają się zdjęcia szczątków chińskich rakiet, które spadły na wioski. To dlatego Amerykanie prowadzą swoje loty nad oceanami (z bazy Vanderberg nad Oceanem Spokojnym czy wspomnianego JKF Space Center nad Atlantykiem), a Rosjanie nad stepami Kazachstanu" - zaznaczył dr Zalewski. Dodał, że w Europie, z uwagi na gęste zaludnienie, odbywa się to inaczej. Europejska Agencja Kosmiczna wystrzeliwuje rakiety z kosmodromu w Gujanie Francuskiej położonego na wybrzeżu Atlantyku.
Według niego wyzwaniem dla małych krajów jest zastąpienie klasycznych istniejących systemów tańszymi, mniejszymi oraz bardziej mobilnymi. Tak, aby można było wysyłać mikro- lub nanosatelity za pomocą samolotu. "Realne jest umieszczenie rakiety z satelitą np. pod skrzydłami lub kadłubem samolotu, który wystartuje z lotniska w Polsce i poleci nad Morze Północne, gdzie rakieta odłączy się i wykona lot w bezpiecznej strefie. Tym sposobem po wykonaniu kilku operacji wyniesienia rakiet kosmicznych z satelitami, można by zbudować mały system operacyjny, złożony z kilku satelitów, które trudno jest zlokalizować - a więc i zestrzelić. Wojna pokazała nam, jak ważna jest komunikacja satelitarna" - przypomina dr inż. Zalewski. Naukowiec podkreśla, że Unia Europejska ogłosiła program obronny o wartości 20 milionów euro, który umożliwi rozwój mniejszych, mobilnych systemów wynoszenia ładunków na orbitę.
W poszukiwaniu niezależnego systemu satelitarnego
Naukowcy z WAT i z Instytutu Lotnictwa potwierdzili, że samoloty bojowe są w stanie wynieść na pułap około 15 tys. m z prędkością naddźwiękową rakietę o masie ok. 2-4 ton. Dowiedli, że osiągi samolotu nie spadną przy tym znacząco, samolot pozostanie stateczny i sterowny. Statystycznie satelita stanowi około 2 proc. masy rakiety, a zatem małe satelity można by było wystrzeliwać z pomocą polskich samolotów. To przyszłość dla budowania małych systemów operacyjnych w Europie, wnioskują wykonawcy studium.
W Polsce istnieje zaplecze techniczne, pozwalające na modernizację samolotów do wykonywania takich zadań. To przede wszystkim Polska Grupa Zbrojeniowa i zrzeszone w niej w Wojskowe Zakłady Lotnicze, które od 30 lat wykonują remonty i modernizacje samolotów, ale także Instytut Lotnictwa, który pracuje nad rakietami i ma potencjał, aby opracować projekty rakiet kosmicznych +dopasowanych+ do możliwości i ograniczeń samolotów bojowych. Co więcej, pod nadzorem Polskiej Akademii Kosmicznej można by w Polsce opracować cały system, podobnie jak to zrobiła NASA w latach 60. w Stanach Zjednoczonych" - wylicza kierownik projektu.
Podkreśla, że są to technologie podwójnego zastosowania. Satelity, służące do rozpoznania, mogą służyć jako satelity meteorologiczne, do obserwacji Ziemi, monitorowania powodzi, susz czy pożarów. Wciąż rozwija się branża telekomunikacyjna (łączność satelitarna), internet.
?Nie można nie wspomnieć o satelitach naukowych. Jednak na razie jesteśmy skazani na kolejkę, aby połączyć potrzeby naukowe z większymi projektami komercyjnymi. Satelitę badawczego wysyła się niejako przy okazji, zawsze wiąże się to z oczekiwaniem, chyba, że stanowi część większego programu np. Europejskiej Agencji Komicznej. Także profil misji, czy docelowa orbita jest zdefiniowana przez +zasadniczy+ ładunek" - tłumaczy naukowiec.
Samoloty bojowe nadają się do transportowania rakiet
?Biorąc pod uwagę osiągi i możliwości niektórych samolotów myśliwskich, rakieta o wymaganych parametrach może być przez nie przenoszona. Oznacza to, iż ładunek kosmiczny o masie 10 kg samoloty mogą +wystrzelić+ na tzw. niską orbitę okołoziemską (500 - 700 km)" - ustalili badacze. Analiza bezpieczeństwa samolotów i załogi wskazała, że umieszczenie rakiety na grzbiecie niektórych samolotów bojowych niesie dużo większe zagrożenie, niż umieszczenie jej pod kadłubem. Założono zatem, że będzie przenoszona centralnie pod kadłubem lub pod skrzydłem.
?Tym sposobem w rejonach Morza Północnego będzie można bezpiecznie wystrzeliwać rakietę na wysokości 15 km z prędkością naddźwiękową w kierunku orbity polarnej. Orbita polarna to taki rodzaj orbity, na której satelita przelatuje nad obszarami okołobiegunowymi planety za każdym okrążeniem, czas okrążenia takiej orbity jest krótki ? wynosi około 1-3 godzin. Na orbitach polarnych zawieszonych jest wiele satelitów obserwujących Ziemię (np. seria Landsat)" - objaśnia dr inż. Zalewski.
Naukowiec ocenia, że powstanie komercyjnego rynku satelitów o masie od 1 do 50 kg czyni platformy lotnicze optymalnymi rozwiązaniami dla tej grupy obiektów. Rynek ten jest oceniany przez ekspertów z branży jako rynek o największym potencjale. Na tej klasy satelity jest ?stać" nie tylko kraje zaliczane do potentatów branży, ale korporacje czy nawet firmy. Z analiz rynku wynika, iż do 2020 roku około 200 nano i mikrosatelitów umieszczono na orbitach. Nawet niektóre uczelnie i ośrodki naukowe są zainteresowane umieszczeniem własnych, tej klasy obiektów w kosmosie.
Źródło: Nauka w Polsce
fot. www.sp.mil.pl

Fot. Wydział Mechatroniki, Uzbrojenia i Lotnictwa WAT

Fot. Wydział Mechatroniki, Uzbrojenia i Lotnictwa WAT

SPACE24
https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/systemy-nosne/podwozka-satelity-samolotem-mysliwskim-na-niska-orbite-okoloziemska

Podwózka satelity samolotem myśliwskim na niską orbitę okołoziemską.jpg

Podwózka satelity samolotem myśliwskim na niską orbitę okołoziemską2.jpg

Podwózka satelity samolotem myśliwskim na niską orbitę okołoziemską3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chiny: nowe Yaogany na orbicie. Lipcowe wzmocnienie kosmicznego rozpoznania
2022-08-02. Mateusz Mitkow
W ostatnich dniach Chińska Republika Ludowa przeprowadziła udany start systemu nośnego Długi Marsz 2D, którego zadaniem było wyniesienie w przestrzeń kosmiczną trzech urządzeń z serii Yaogan 35 (03) o niejasnym przeznaczeniu. Był to już 88. udany start orbitalny, jaki został wykonany w obecnym roku na świecie.
Chiny starają się stale zwiększać swoje zdolności obserwacji Ziemi, czego przejawem jest ostatni start orbitalny wykonany z ośrodka lotów kosmicznych Xichang, który znajduje się w prowincji Syczuan, w południowej części kraju. Rakieta nośna Długi Marsz 2D opuściła wyrzutnię 29 lipca 2022 r. o godz. 15:28 czasu polskiego. Klientem, dla którego wykonano lot było Ministerstwo Obrony Narodowej Chin.
Jak to bywa w przypadku misji z wojskowym ładunkiem na pokładzie, szczegóły dotyczące startu są skąpe. Według dostępnych informacji wiadomo, że instrumenty z powodzeniem osiągnęły orbitę o wysokości ok. 500 km nad Ziemią i nachyleniu 34,99?. Pierwszy stopień rakiety po wykonanym zadaniu spadł na Ziemię, rozbijając się o jej powierzchnie na terenie północno-zachodnich Chin.
Trzy nowe satelity dołączyły do trzeciej serii urządzeń Yaogan 35, które rozmieszczono w listopadzie ubiegłego roku oraz w czerwcu 2022 r. Konstelacja Yaogan jest chińską siecią urządzeń obserwacyjnych, które oprócz zadań na rzecz obronności kraju mogą wykonywać także obserwacje naszej planety w zakresie monitorowania statków i kutrów rybackich, ewidencji gruntów, szacowania wielkości plonów czy w zarządzaniu kryzysowym. Cała konstelacja liczy w tym momencie ponad 90 satelitów, które znajdziemy na wysokości od 480 km do nawet 1200 km nad Ziemią.
Opisywane wydarzenie było 26. udanym startem orbitalnym ChRL w obecnym roku. Ponadto system Długi Marsz 2D po zakończonej misji Yaogan 35 (03) mógł pochwalić się już 61 wykonanymi operacjami. To najmniejsza pod kątem rozmiaru funkcjonująca rakieta z rodziny Długi Marsz i jest wykorzystywana głównie do wynoszenia niewielkich ładunków na LEO. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, że jest to niemal niezawodny system, gdyż na swoim koncie ma odnotowano tylko jedno niepowodzenie startu, co miało miejsce w grudniu 2016 r.
Do końca bieżącego roku kalendarzowego zauważamy, że przed Chinami jeszcze jest sporo pracy. W planach władz jest przeprowadzenie sumarycznie ponad 50. lotów orbitalnych, a Pekin dopiero co przekroczył półmetek wyznaczonego celu. Z ważniejszych wydarzeń, jakie mają odbyć się w tym roku, to będzie m.in. ukończenie stacji Tiangong poprzez przyłączenie ostatniego modułu o nazwie Mengtian (?marzenie o niebiosach").
Fot. english.gov.cn

SPACE24

https://space24.pl/satelity/obserwacja-ziemi/chiny-nowe-yaogany-na-orbicie-lipcowe-wzmocnienie-kosmicznego-rozpoznania

Chiny nowe Yaogany na orbicie. Lipcowe wzmocnienie kosmicznego rozpoznania.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rój Perseidów już na niebie. Ekspertka wyjaśnia, dlaczego lepiej pospieszyć się z ich obserwacją
2022-08-03.KM.KF
Na nocnym niebie możemy już obserwować Rój Perseidów, czyli spadające gwiazdy. Szczyt ich aktywności w tym roku przypada na 12 sierpnia, jednak ze względu na pełnię Księżyca obserwacja może być wtedy utrudniona. ? Tak naprawdę Rój Perseidów to nic innego jak cząsteczki komety Swifta-Tuttle'a, które obserwujemy w momencie ich spalania się w ziemskiej atmosferze ? mówi astronom doktor Weronika Śliwa.
Kometa, która, okrąża Słońce, pozostawia na trasie swoje resztki, a Ziemia wpada w obłok pozostałości. Widzimy więc kometę tylko w kawałkach ? powiedziała dr Śliwa.
Najlepiej obserwować nocne niebo z daleka od miasta. ? Dobrze byłoby także, gdyby nie było świateł na niebie. W tym roku ten warunek nie jest spełniony, bo będziemy mieli Księżyc praktycznie w pełni, więc będzie trochę trudniej ? dodała.
Jak co roku w Centrum Nauki Kopernik w Warszawie zostanie zorganizowana Noc spadających gwiazd. W nocy 12 sierpnia będzie można pooglądać Rój Perseidów, o którym opowiedzą też eksperci. Wydarzenie jest bezpłatne.
Spadające gwiazdy, czyli Rój Perseidów (fot. Shutterstock)
źródło: iar
https://www.tvp.info/61636101/-kiedy-mozna-obserwowac-spadajace-gwiazdy-

Rój Perseidów już na niebie. Ekspertka wyjaśnia, dlaczego lepiej pospieszyć się z ich obserwacją.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niezwykła galaktyka na zdjęciu z Teleskopu Jamesa Webba
2022-08-03.
Teleskop Jamesa Webba dostarcza nowych informacji o formowaniu się gwiazd i czarnej dziurze w Galaktyce Koło Wozu.
Galaktyka Koło Wozu (ESO 350-G40), położona jest około 500 milionów lat świetlnych od Ziemi w Gwiazdozbiorze Rzeźbiarza. Jej średnica wynosi około 150 tysięcy lat świetlnych. Niezwykły kształt jest następstwem kosmicznego zderzenia z mniejszą galaktyką, niewidoczną na zdjęciu. Jasne jądro zawiera ogromną ilość gorącego pyłu i gazu, a najjaśniejsze obszary są miejscem narodzin młodych gromad gwiazd. W centrum Galaktyki Koło Wozu znajduje się masywna czarna dziura. Nowe zdjęcie z Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba dostarcza informacji o tym jak galaktyka zmieniała się na przestrzeni miliardów lat.
Świadectwo kosmicznej kolizji
Zderzenie Galaktyki Koło Wozu z mniejszą galaktyką wpłynęło na kształt i strukturę obiektu. ESO 350-G40 ma dwa pierścienie - jasny pierścień wewnętrzny i rozległy, rozszerzający się pierścień zewnętrzny. Ze względu na te charakterystyczne struktury astronomowie nazywają obiekty tego typu ?galaktykami pierścieniowymi?.
Galaktyka Koło Wozu przed zderzeniem była prawdopodobnie galaktyką spiralną podobną do Drogi Mlecznej.
Pierścień zewnętrzny rozszerza się od około 440 milionów lat. Materia pierścienia zderza się z otaczającym galaktykę gazem, prowadząc do powstawania nowych gwiazd. To intensywne procesy gwiazdotwórcze sprawiają, że pierścień Galaktyki Koło Wozu świeci niezwykle jasno
Teleskop Jamesa Webba zajrzał do wnętrza Galaktyki Koło Wozu
Inne teleskopy, w tym Kosmiczny Teleskop Hubble'a, już wcześniej badały Galaktykę Koło Wozu. Jednak duża ilość pyłu do tej pory uniemożliwiała zbadanie procesów zachodzących wewnątrz. Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba prowadzi obserwacje w świetle podczerwonym, co umożliwia obserwacje tego co skrywa się za gęstymi chmurami pyłów i gazów.
Kamera podczerwona (NIRCam), główny instrument Teleskopu Jamesa Webba, prowadzi obserwacje w zakresie bliskiej podczerwieni od 0,6 do 5 mikronów. Pozwala to dostrzec jeszcze więcej gwiazd niż w świetle widzialnym. Dzieje się tak, ponieważ młode gwiazdy, z których wiele formuje się w zewnętrznym pierścieniu, są przesłonięte gęstym pyłem i są widoczne jedynie w świetle podczerwonym. Na najnowszym zdjęciu Galaktyki Koło Wozu dostrzegamy wiele niebieskich kropek, które są pojedynczymi gwiazdami lub miejscami narodzin gwiazd.
Teleskop Jamesa Webba wyposażony jest również w kamerę Mid-Infrared (MIRI), która prowadzi badania w zakresie średniej podczerwieni. Instrument rejestruje obszary bogate w węglowodory, pył krzemianowy oraz inne złożone związki chemiczne. To właśnie tej materii formują się planety. Na najnowszym zdjęciu z Teleskopu Jamesa Webba dane z instrumentu MIRI przedstawiono w kolorze czerwonym. Regiony te tworzą serię spiralnych ,,szprych?, będących szkieletem galaktyki. Te ,,kosmiczne szprychy? były już wcześniej obserwowane na zdjęciach z Kosmicznego Teleskopu Hubble'a. Najnowsze kosmiczne obserwatorium NASA, ESA i CSA dostarczyło najdokładniejszych obrazów Galaktyki Koło Wozu w historii.
źródło: NASA
Galaktyka Koło Wozu na najnowszym zdjęciu z Teleskopu Jamesa Webba. Fot. NASA, ESA, CSA, STScI
https://nauka.tvp.pl/61634417/niezwykla-galaktyka-na-zdjeciu-z-teleskopu-jamesa-webba

 

Niezwykła galaktyka na zdjęciu z Teleskopu Jamesa Webba.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teleskop Jamesa Webba bada najstarszą znaną gwiazdę
2022-08-03.
Zjawisko soczewkowania grawitacyjnego oraz zaawansowane instrumenty Teleskopu Jamesa Webba pozwolą zbadać gwiazdę powstałą około miliard lat po Wielkim Wybuchu.
Najbardziej odległa i najstarsza gwiazda została już wcześniej zaobserwowana przez Kosmiczny Teleskop Hubble?a. Obiekt nazwano ,,Earendel" co w języku staroangielskim oznacza gwiazdę poranną. Znajduje się ona około 13 miliardów lat świetlnych od Ziemi.
Kiedy powstała najdalsza gwiazda?
Nowo odkryta gwiazda prawdopodobnie istniała już w czasie pierwszego miliarda lat po Wielkim Wybuchu. To, że jej światło potrzebowało aż 12,9 miliardów lat, aby dotrzeć do Ziemi, może oznaczać, że pojawiła się, gdy Wszechświat liczył zaledwie 7 procent swojego obecnego wieku.
Naukowcy szacują, że Earendel jest co najmniej 50 razy większa od Słońca i miliony razy jaśniejsza. Oczekuje się, że gwiazdy we wczesnym Wszechświecie miały inny skład chemiczny niż współczesne gwiazdy. Pierwiastki cięższe od wodoru, helu i litu powstały dopiero z biegiem czasu na skutek wybuchów gwiazd supernowych. Zaawansowane instrumenty Teleskopu Jamesa Webba umożliwią zbadanie składu chemicznego gwiazdy Earendel.
Galaktyka, w której znajduje się Earendel została ?powiększona? przez zjawisko soczewkowania grawitacyjnego. Pomiędzy Ziemią a macierzystą galaktyką najdalszej gwiazdy znalazł się masywny obiekt ? gromada galaktyk. Jego grawitacja spowodowała zakrzywienie światła i zadziałała jak soczewka ? wzmacniając i powiększając obraz gwiazdy.
Teleskop Jamesa Webba dostrzeże najstarsze gwiazdy we Wszechświecie
Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba został zaprojektowany tak aby zobaczyć pierwsze galaktyki, które pojawiły się w młodym Wszechświecie w ciągu pierwszych setek milionów lat Wielkim Wybuchu.
Największe spośród wszystkich kosmicznych teleskopów lustro oraz najnowocześniejsze czujniki sprawiają, że Teleskop Jamesa Webba jest w stanie obserwować najsłabsze, najstarsze i najbardziej odległe obiekty we Wszechświecie.
źródło: NASA
Gwiazda Earendel (zaznaczona strzałką) na zdjęciu z Teleskopu Jamesa Webba. NASA/ESA/STSci/Coe, Welch et al.
https://nauka.tvp.pl/61636778/teleskop-jamesa-webba-bada-najstarsza-znana-gwiazde

Teleskop Jamesa Webba bada najstarszą znaną gwiazdę.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy superziemia wokół małomasywnej gwiazdy może być przystanią życia?
2022-08-03.
Odkryto superziemię o masie około czterech Ziem, która krąży w pobliżu ekosfery swojej gwiazdy. Taka planeta może być zdolna do zatrzymania wody na swojej powierzchni i będzie ważnym celem przyszłych obserwacji sprawdzających możliwość istnienia życia wokół gwiazdy o niskiej masie.
Badania nad egzoplanetami, które w ostatnich latach poczyniły ogromny postęp od czasu odkrycia olbrzymiej planety wokół gwiazdy podobnej do Słońca, koncentrują się obecnie na czerwonych karłach, które mają mniejszą masę niż nasza dzienna gwiazda. Czerwone karły, które stanową ? gwiazd w naszej Galaktyce i występują w dużej liczbie w pobliżu Układu Słonecznego, są doskonałymi celami do znalezienia egzoplanet w naszym sąsiedztwie. Odkrycie tych pobliskich egzoplanet, wraz ze szczegółowymi obserwacjami ich atmosfer i warstw powierzchniowych, pozwoli nam dyskutować o obecności lub braku życia w środowiskach bardzo odmiennych od tych, które panują w Układzie Słonecznym.
Jednak czerwone karły są bardzo słabe w świetle widzialnym ze względu na ich niską temperaturę powierzchniową wynoszącą mniej niż 4000 K. Dotychczasowe poszukiwania planet za pomocą spektrometrów światła widzialnego pozwoliły odkryć tylko kilka planet wokół bardzo bliskich czerwonych karłów, takich jak Proxima Centauri b. W szczególności czerwone karły o temperaturze powierzchniowej poniżej 3000 K (czerwone karły późnego typu widmowego) nie były systematycznie poszukiwane pod kątem obecności planet.
Chociaż czerwone karły są ważnymi obiektami do badania życia we Wszechświecie, są one trudne do obserwacji, ponieważ są zbyt słabe w świetle widzialnym. Aby rozwiązać trudności związane z obserwacjami spektroskopowymi czerwonych karłów, długo oczekiwano na poszukiwanie planet z wykorzystaniem precyzyjnego spektrografu w podczerwieni, gdzie czerwone karły są stosunkowo jasne.
Centrum Astrobiologii w Japonii z powodzeniem opracowało IRD (InfraRed Doppler Instrument), pierwszy na świecie wysoce precyzyjny spektrograf podczerwony dla teleskopów klasy 8 metrów. IRD zamontowany na Teleskopie Subaru może wykryć drobne wahania w prędkości gwiazdy, mniej więcej z prędkością chodu człowieka.
W 2019 roku rozpoczął się program IRD Subaru Strategic Program (IRD-SSP) mający na celu poszukiwanie planet wokół czerwonych karłów typu późnego. Jest to pierwsze systematyczne poszukiwanie planet wokół czerwonych karłów późnego typu i jest to międzynarodowy projekt, w którym uczestniczy około 100 naukowców z całego świata. W ciągu pierwszych dwóch lat prowadzono obserwacje przesiewowe w celu znalezienia ?stabilnych? czerwonych karłów o niskim szumie, gdzie można wykryć nawet małe planety. Obecnie projekt jest w fazie intensywnych obserwacji około 50 obiecujących karłów późnego typu, które zostały starannie wyselekcjonowane w drodze odsiewu.
Pierwsza egzoplaneta odkryta przez IRD-SSP znajduje się w odległości około 37 lat świetlnych od Ziemi i krąży wokół czerwonego karła o nazwie Ross 508, który ma masę ? Słońca. Jest to pierwsza egzoplaneta odkryta w wyniku systematycznych poszukiwań przy użyciu spektrometru podczerwieni. Planet ta, Ross 508 b, ma minimalną masę zaledwie czterokrotnie większą od ziemskiej. Jej średnia odległość od gwiazdy centralnej wynosi 0,05 jednostki astronomicznej i znajduje się na wewnętrznej krawędzi jej ekosfery. Co ciekawe, planeta prawdopodobnie ma eliptyczną orbitę, w którym to przypadku przekracza ekosferę z okresem orbitalnym wynoszącym około 11 dni.
Planety w strefie zdatnej do zamieszkania mogą zachować wodę na swojej powierzchni i mogą być siedliskiem życia. Ross 508 b będzie ważnym celem przyszłych obserwacji mających na celu sprawdzenie możliwości zamieszkania na planetach wokół czerwonych karłów. Ważne są również obserwacje spektroskopowe cząsteczek i atomów w atmosferze planety, podczas gdy obecne teleskopy nie mogą bezpośrednio zobrazować planety ze względu na jej bliskość do gwiazdy centralnej. W przyszłości będzie ona jednym z celów poszukiwania życia przez teleskopy klasy 30 metrów.
Do tej pory znane były tylko trzy planety krążące wokół gwiazd o tak niskiej masie, w tym Proxima Centauri b. Oczekuje się, że IRD-SSP będzie nadal odkrywać nowe planety.
Ross 508 b jest pierwszą udaną detekcją superziemi przy użyciu wyłącznie spektroskopii w bliskiej podczerwieni. Wcześniej, w wykrywaniu planet o niskiej masie, takich jak superziemia, same obserwacje w bliskiej podczerwieni nie były wystarczająco dokładne i konieczna była weryfikacja przez precyzyjne pomiary prędkości radialnej w świetle widzialnym. To badanie pokazuje, że sam IRD-SSP jest w stanie wykrywać planety i wyraźnie pokazuje przewagę IRD-SSP w zdolności do wyszukiwania z dużą precyzją nawet czerwonych karłów późnego typu, które są zbyt słabe, aby obserwować je w świetle widzialnym ? mówi dr Hiroki Harakawa (NAOJ Subaru Telescope), główny autor pracy.
Opracowanie:
Agnieszka Nowak
Więcej informacji:
?    Can a Super-Earth around a Low-Mass Star Harbor Life?
?    A super-Earth orbiting near the inner edge of the habitable zone around the M4.5 dwarf Ross 508
Źródło: Subaru Telescope
Na ilustracji: Schemat nowo odkrytego układu planetarnego Ross 508. Zielony region reprezentuje ekosferę. Orbita planety zaznaczona jest niebieską linią. Szacuje się, że przez ponad połowę swojej orbity planeta leży bliżej niż ekosfera (linia ciągła), a przez pozostałą część w jej obrębie (linia przerywana). Źródło: Astrobiology Center.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/czy-superziemia-wokol-malomasywnej-gwiazdy-moze-byc-przystania-zycia

Czy superziemia wokół małomasywnej gwiazdy może być przystanią życia.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Feynman. Fizyka aż po grób ? już wkrótce premiera
2022-08-03. Anna Wizerkaniuk
Wydawnictwo Naukowe PWN już wkrótce wyda nową biografię jednego z największych fizyków XX wieku ? Richarda Feynmana. Wydana w oryginale przez Springera ?Feynman und die Physik?, autorstwa Jörga Resaga, w polskim wydaniu ukaże się pod tytułem ?Feynman. Fizyka aż po grób?.
Książka ta poświęcona jest nie tylko historiom z życia Richarda Feynmana, obejmujące jego dzieciństwo, życie rodzinne, studia, pracę jako nauczyciela i jako naukowca, ale zawiera także opisy jego najważniejszych teorii naukowych, m.in. elektrodynamiki kwantowej, za którą został nagrodzony Nagrodą Nobla w 1965 r.
Portal Astronomiczny AstroNET objął książkę patronatem medialnym.
Tytuł oryginalny: Feynman und die Physik
Autor: Jörg Resag
Tłumaczenie: Marzena Latawiec
Wydawca: Wydawnictwo Naukowe PWN
Stron: 424
Data wydania I: 4 sierpnia 2022

PWN
https://astronet.pl/wydarzenia/feynman-fizyka-az-po-grob-juz-wkrotce-premiera/

Feynman. Fizyka aż po grób ? już wkrótce premiera.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słońce da na m dziś popalić! Czeka nas potężna burza geomagnetyczna
2022-08-03. Radek Kosarzycki
W koronie Słońca pojawiła się potężna dziura. A skoro jest, to można się spodziewać potężnej ilości gazu, która wyleci ze Słońca i? cóż, dotrze do Ziemi. Spokojnie, nie grozi nam przyspieszona zagłada. Na tą musimy póki co sami pracować emitując gazy cieplarniane do atmosfery.
W południowej części atmosfery Słońca naukowcy dostrzegli potężną dziurę koronalną, którą na zewnątrz wydostała się olbrzymia ilość gazu. Tak się właśnie składa, że już dzisiaj, 3 sierpnia, owa chmura gazu dotrze do Ziemi i zderzy się z naszą atmosferą.
Gdybyśmy nie mieli własnego pola magnetycznego, byłby to poważny problem. Dzięki temu, że jednak je mamy, nie mamy czym się przejmować.
Co to jest korona słoneczna?
Korona słoneczna to najbardziej zewnętrzna część atmosfery słonecznej, która oddalona jest nawet miliony kilometrów od powierzchni Słońca. To właśnie ta część atmosfery słonecznej, którą obserwuje się przez chwilę podczas całkowitego zaćmienia Słońca. Korona jest jednym z najbardziej fascynujących elementów naszej gwiazdy dziennej.
Przede wszystkim powierzchnia Słońca ma temperaturę rzędu 6000 stopni Celsjusza, a tymczasem oddalona od niej korona słoneczna rozgrzewa się do ponad miliona stopni. To właśnie w tym rejonie dochodzi do emisji wiatru słonecznego, ciągłego stałego strumienia wysokoenergetycznych cząstek, które wypełniają całą przestrzeń międzyplanetarną w Układzie Słonecznym.
Dziury koronalne natomiast pojawiają się w koronie tam, gdzie gaz lub plazma stają się chłodniejsze i rzadsze. Momentalnie przez takie dziury emitowane są olbrzymie ilości materii słonecznej, które uciekają w przestrzeń międzyplanetarną z prędkością ponad 1,5 mln km na godzinę. Odległość między Słońcem a Ziemią to ok. 150 mln km, co oznacza, że między emisją a dotarciem do Ziemi mija zazwyczaj kilkadziesiąt godzin.
Burza magnetyczna ? c
zego można się spodziewać?

Wszystko to brzmi poważnie, ale w rzeczywistości nie mamy się czym przejmować. Kiedy owa chmura naładowanych cząstek dotrze do Ziemi, zderzy się z naszym ochronnym polem magnetycznym. Najgorsze czego możemy się spodziewać to zakłócenia w pracy systemu GPS i być może zaburzenia w pracy satelitów znajdujących się po dziennej stronie Ziemi. Z tego też powodu, dziura w koronie słonecznej sprzed kilku dni nie tylko nie doprowadzi dzisiaj do kataklizmu, ale i pozostanie całkowicie niezauważona przez 99,999999 proc. ludzkości. I dobrze.
NASA | Thermonuclear Art ? The Sun In Ultra-HD (4K)
https://www.youtube.com/watch?v=6tmbeLTHC_0
https://spidersweb.pl/2022/08/slonce-dziura-koronalna-ziemia.html

Słońce da nam dziś popalić! Czeka nas potężna burza geomagnetyczna.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogromny Księżyc widoczny z Arktyki. Czegoś takiego nikt nie widział... i nie zobaczy!

2022-08-03. Sławomir Matz

To spektakularne nagranie staje się hitem internetu. Przedstawia przelot Księżyca w rekordowo małej odległości. Nagranie miało powstać wewnątrz północnego koła biegunowego - na granicy Alaski, Kanady i Rosji. Jednak ile jest w nim prawdy? Wyjaśniamy!


Zacznijmy od tego, że Księżyc okrąża Ziemię w odległości od 364 do 384 tys. kilometrów. To sprawia, że na nieboskłonie zajmuje niemal 30 minut kątowych. Srebrny glob porusza się po orbicie z prędkością wynoszącą 1,023 km/s. W ciągu godziny na ziemskim niebie pokonuje dzięki temu pół stopnia kątowego, a więc odległość odpowiadającą jego rozmiarom kątowym.
Ponadto warto zaznaczyć, że za sprawą ruchu synchronicznego z powierzchni Ziemi od setek tysięcy lat oglądamy wciąż tę samą stronę Księżyca. Ta, którą widzimy, zmienia zaledwie swoje fazy oświetlenia od nowiu aż po pełnię.  

Niezwykłe zjawisko na Arktyce?
W internecie pojawiło się nagranie, które zdobywa coraz większą popularność. Wielu internautów udostępnia go bezpośrednio na swoich profilach w mediach społecznościowych, co sprawia, że ciężko odnaleźć jego źródło. Każda kolejna publikacja z tym filmem ma swój charakterystyczny opis, który został także przetłumaczony na język polski.
Czytamy w nim, że film pochodzi z koła podbiegunowego. Powstał tam, gdzie stykają się granice Kanady, Alaski oraz Rosji. Przedstawia on zjawisko, które trwa 36 sekund i odbywa się raz na rok w momencie, gdy Księżyc znajduje się w perygeum (najbliżej Ziemi). Podczas tego zjawiska dochodzi do całkowitego zaćmienia Słońca, które trwa 5 sekund.
Taka sytuacja byłaby katastrofą
Wielu osobom podczas oglądania tego filmu zapala się lampka ostrzegawcza. I słusznie, bo to oczywista manipulacja, na którą nabrało się bardzo wiele osób. Już sam opis powielany na wielu profilach w mediach społecznościowych daje wiele do myślenia. Potem jest tylko gorzej.
Aby Księżyc osiągnął tak duże rozmiary kątowe na ziemskim niebie, musiałby się zbliżać do naszej planety na odległość nie większą niż 400 kilometrów. To mniej więcej tyle samo, ile dzieli nas od Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.
Gdyby jego apogeum (punkt najdalszego oddalenia od Ziemi) nadal znajdowało się 384 tys. km od Ziemi, to również sposób według którego Księżyc porusza się po niebie, wyglądałby totalnie inaczej. Naturalny satelita Ziemi ekstremalnie szybko zmieniałby swoje rozmiary kątowe z pół stopnia do kilkudziesięciu stopni kątowych. Jego ruch byłby o wiele wolniejszy, uwzględniając to, że nadal zatoczenie pełnej orbity zajmowałoby mu ponad 27 dni.


W filmie totalnie zignorowano ruch synchroniczny, co pozwala dojrzeć również tę owianą licznymi teoriami spiskowymi "ciemną stronę Księżyca". Fazy oświetlenia zmieniają się w ciągu niecałej minuty. Zignorowano również konsekwencje fizyczne takiego zbliżenia, wśród których z pewnością znalazłyby się katastrofalne pływy oraz wiele innych niszczycielskich konsekwencji. Cała animacja zdaje się być inspirowana filmem, który przed wieloma laty podbijał YouTube, a który pokazywał, co by się stało, gdyby Księżyc okrążał nas w odległości, w której to robi ISS (Międzynarodowa Stacja Kosmiczna).


Ogromny księżyc widoczny z Arktyki? Ten film wzbudza kontrowersje /Facebook / Tomasz Didymos /123RF/PICSEL


If the Moon were at the same distance as the ISS
https://www.youtube.com/watch?v=oBDZtt0vWD8
INTERIA
https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-ogromny-ksiezyc-widoczny-z-arktyki-czegos-takiego-nikt-nie-w,nId,6197344

Ogromny Księżyc widoczny z Arktyki. Czegoś takiego nikt nie widział... i nie zobaczy!.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kongres USA: dodatkowe fundusze na wojskowe programy kosmiczne
2022-08-03. Mateusz Mitkow
Amerykański senat przedstawił w ostatnim czasie 12 projektów ustaw w ramach projektu budżetu na 2023 r. Komisja ds. środków finansowych w Izbie Reprezentantów zarekomendowała zwiększenie finansów wojskowych programów kosmicznych o ponad 2 mld USD. Co ciekawe, wnioskowała o to wcześniej administracja Joe Bidena.
Obecna sytuacja na świecie motywuje międzynarodowe władze do zwiększania swoich wydatków na cele obronnościowe. Stany Zjednoczone będące w dalszym ciągu zdecydowanym hegemonem w tej kwestii stale nadają tempo militarnego, jak i technologicznego rozwoju. Wraz z dniem 28 lipca br. przewodniczący senackiej komisji ds. środków finansowych USA Patrick Leahy przedstawił pakiet środków na nadchodzący rok budżetowy o wartości prawie 1,7 bln USD. Na tę sumę składają się m.in. właśnie wydatki na obronność, które zgodnie z dokumentem zostały zwiększone o 8,7% względem ubiegłego roku.
Izba zarekomendowała ustanowienie budżetu Departamentu Obrony w nadchodzącym roku (zaczynającym się w październiku br.) w wysokości 792 mld USD. W ramach tego uwzględniono dodatkowe 2 mld USD więcej na wojskowe programy kosmiczne, a jest to więcej niż zakładał projekt ustawy zaproponowany przez administrację Joe Bidena, która została ogłoszona pod koniec marca br. Jest to argumentowane m.in. potrzebą zwiększenia liczby urządzeń systemu wczesnego ostrzegania oraz, co ważne w tym kontekście, jeszcze większe rozwinięcie możliwości wynoszenia satelitów na orbitę.
Zagłębiając się w szczegóły dodatkowych funduszy przeznaczonych na cele wojskowe w domenie kosmicznej, zwróćmy uwagę, na co zostały przeznaczone konkretne kwoty. Największa część, bowiem aż 400 mln USD przypisano potrzebie pozyskania w trybie przyspieszonym nowych satelitów śledzących dla amerykańskiego Dowództwa Indo-Pacyfiku (USINDOPACOM). W drugiej kolejności widnieje kwota 300 mln USD, która dotyczy rozbudowy konstelacji wczesnego ostrzegania Sił Kosmicznych (USSF), dla których przyznano także dodatkowe 250 mln USD na szkolenia oraz infrastrukturę testową.
Space Development Agency (SDA) miałaby otrzymać 216 mln USD na przeprowadzenie dwóch dodatkowych startów w celu przyspieszenia procesu rozmieszczania urządzeń wykrywających zagrożenia hipersoniczne na niskiej orbicie okołoziemskiej (LEO). W kontekście startów urzędnicy zaproponowali dodatkowe 100 mln USD na program Tactically Responsive Launch, który dotyczy poprawy krajowych zdolności do szybkiego wynoszenia satelitów na orbitę.
Władze wymagają także, aby agencje inwestowały więcej pieniędzy na zwiększenie odporności i poziomu ochrony ważnych satelitów, w tym celu dodały do budżetu również 250 mln USD. Urzędnicy wyrazili także potrzebę rozwoju technologii dla amerykańskich Sił Kosmicznych, która miałaby wzmocnić bezpieczeństwo cybernetyczne oraz poprawę świadomości sytuacyjnej na orbicie księżycowej. Na te cele miałoby zostać przeznaczonych dodatkowych ponad 100 mln USD.
Poparcie komisji dla orbitalnych systemów ostrzegania i śledzenia pocisków pojawia się ze względu na rosnące zagrożenie ze strony głównych przeciwników w domenie kosmicznej (Chin i Rosji), które rozwijają i demonstrują broń hipersoniczną, pokazując tym samym władzom w Waszyngtonie, że są w stanie zagrozić amerykańskim interesom. Działania militarne prowadzone przez Rosję na Ukrainie tylko potwierdzają potrzebę rozbudowy systemów obronnych. Stany Zjednoczone nie mogą sobie pozwolić na jakiekolwiek braki względem rywali w kwestii obrony swojego kraju, więc nie ma się co dziwić, że władze są zdeterminowane do przeznaczania na ten cel coraz większych funduszy.
Fot. Pixabay
SPACE24
https://space24.pl/polityka-kosmiczna/swiat/kongres-usa-dodatkowe-fundusze-na-wojskowe-programy-kosmiczne

Kongres USA dodatkowe fundusze na wojskowe programy kosmiczne.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rosja wybuduje centrum teledetekcji w Mjanmie
2022-08-03. Kacper Bakuła
Do Mjanmy przybyła grupa rosyjskich dyplomatów celem poszerzenia współpracy na linii Moskwa-Naypyidaw. Szef rosyjskiego MSZ Siergiej Ławrow ogłosił, że Roskosmos stworzy centrum teledetekcyjne w azjatyckim kraju.
Jak podaje rządowa agencja TASS w środę rano do Mjnamy przybyła kilkuosobowa grupa przedstawicieli rosyjskiego resortu spraw zagranicznych z Siergiejem Ławrowem na czele. Pobyt zdaniem Moskwy ma charakter roboczy, a w trakcie trwania Ławrow spotyka się z birmańskim odpowiednikiem Wunna Maung Lwin. W następnym czasie delegacja uda się do Kambodży na szczyt Rosja?ASEAN (państw Stowarzyszenia Narodów Azji Południowo-Wschodniej).
Agencja TASS poinformowała, że Roskosmos już współpracuje z partnerami z Mjanmy nad stworzeniem centrum teledetekcji na terenie rządzonego przez wojskowych państwa. Brak jest dodatkowych szczegółów odnośnie nowej inwestycji Rosjan w Mjanmie, lecz można zakładać, że centrum będzie wykorzystywane do prowadzenia prac naukowych w zakresie analizy i przetwarzania danych zdobytych przez chociażby jedynego narodowego satelitę (Lawkanat 1) służącego do monitorowania pól uprawnych i łowisk. Biorąc też pod uwagę fakt, że krajem rządzi armia, to niewykluczone jest potencjalne wykorzystanie ośrodka przez wojsko. Ponadto z uwagi na rozwijającą się współpracę rosyjsko-birmańską, to całkiem możliwe jest też wystrzelenie kolejnych nano i minisatelitów z podobnymi celami.
Mjanma jeszcze od czasów przedprzewrotowych utrzymywała bliskie stosunki z Rosją i Chinami, szczególnie na polu współpracy wojskowej. Nie została ona zmniejszona po przewrocie, gdyż w mediach pojawiły się doniesienia o rozwijającym się eksporcie rosyjskiej broni, która miała wesprzeć puczystów, a sama Rosja informowała, że wbrew wydarzeniom zależy jej na wzmacnianiu relacji wojskowych. Ponadto Ławrow powiedział podczas trwającej wizyty, że współpraca Moskwy z Naypyidaw będzie "owocna" w wielu dziedzinach, także w energetyce jądrowej.
Od pierwszego lutego 2021 roku w kraju rządy sprawuje junta wojskowa dowodzona przez generała Aung Hlainga, który objął stanowisko premiera. Obalono wówczas rządy noblistki Aung San Suu Kyi przebywającej obecnie w areszcie, co też dotknęło wielu przedstawicieli poprzedniej władzy. Przerwanie procesu demokratyzacji państwa rządzonego przez wojskowych przez lata doprowadziło to do licznych protestów antywojskowych, starć z puczystami, które kończyły się krwawymi pacyfikacjami. Armia obiecała przeprowadzenie uczciwych wyborów, lecz one nie mogą się odbyć w czasie, gdy trwa w kraju stan wyjątkowy (ten powinien zakończyć się w lutym 2023 roku).
Fot. ESA
SPACE24
https://space24.pl/polityka-kosmiczna/swiat/rosja-wybuduje-centrum-teledetekcji-w-mjanmie

Rosja wybuduje centrum teledetekcji w Mjanmie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cloudferro uruchamia platformę z danymi satelitarnymi dla Niemiec
2022-08-03.
Czy dobrostan naszej planety da się zmierzyć? Naukowcy w Niemczech mogą już nad tym pracować w oparciu o nową platformę do analizy danych satelitarnych z obserwacji Ziemi stworzoną na zamówienie Niemieckiej Agencji Kosmicznej (DLR), w imieniu Federalnego Ministerstwa Gospodarki i Ochrony Klimatu Niemiec. Kontrakt na budowę i obsługę platformy wygrało polskie CloudFerro, dostawca chmury m.in. dla sektora kosmicznego, operator innej niemieckiej platformy CODE-DE i europejskiej platformy CREODIAS.
Zdaniem polskiej firmy CloudFerro, EO-Lab wykorzystuje innowacyjne technologie chmury i sztucznej inteligencji (AI) do analizy dużej liczby danych z obserwacji Ziemi. Dzięki kompleksowemu wsparciu użytkowników, naukowcy z wielu dyscyplin mogą szybko i celowo realizować swoje projekty z obszaru nauk o środowisku oraz geoinformacji. Chmura obliczeniowa EO-Lab powstała jako element strategii niemieckiego rządu federalnego "Artificial Intelligence". Zapewnia ona łatwy i wydajny dostęp do danych z misji obserwacji Ziemi, takich jak Copernicus, TerraSAR-X i EnMAP. W ramach platformy udostępnione jest także wirtualne środowisko o wysokiej wydajności do przetwarzania danych, jak również materiały szkoleniowe i informacyjne.
Naukowcy i programiści z niemieckich firm oraz instytucji badawczych dostali do użytku narzędzie ze skalowalną mocą obliczeniową, oferujące najnowszą technologię przetwarzania (GPU), szerokopasmową łączność z danymi, a także instrumenty do przetwarzania danych z wykorzystaniem sztucznej inteligencji. Umożliwia to użytkownikom stosowanie naukowych metod analizy w odniesieniu do danych masowych oraz rozwój nauki o danych na światowym poziomie. Platforma posiada certyfikat BSI i jest hostowana w centrum danych we Frankfurcie.
Badacze z jednostek zarówno naukowych, jak i komercyjnych mogą z wykorzystaniem EO-Lab projektować, rozwijać i demonstrować nowe metody analizy zmian powierzchni Ziemi, dynamiki wód i procesów atmosferycznych. Synergia wynikająca z tego, że zarówno EO-Lab, jak i CODE-DE ? jej odpowiednik dla niemieckich agencji rządowych ? są obsługiwane przez CloudFerro, daje naukowcom możliwość łatwego i efektywnego przekazywania wyników naukowych do użytku publicznego. Korzystanie z obu platform ma przyczynić się do wzmocnienia współpracy pomiędzy instytucjami badawczymi i administracją publiczną.
Chmura EO-Lab zapewnia moc obliczeniową dla innowacyjnego przetwarzania danych satelitarnych, a także dane obserwacji Ziemi i usługi platformy. Tworzy unikalne środowisko rozwojowe szczególnie dla zastosowań sztucznej inteligencji do analiz naukowych. Tym samym sprzyja zdobywaniu informacji na bazie danych przechowywanych w różnych programach obserwacji Ziemi na poziomie krajowym i międzynarodowym, takich jak TerraSAR-X, TanDEM-X, RapidEye, PlanetScope, EnMAP i Copernicus
dr Peter Wagner, kierownik projektu w Niemieckiej Agencji Kosmicznej DLR
To nie pierwszy projekt dla niemieckiego rządu, który został powierzony CloudFerro. W 2019 r. firma została wybrana jako nowy dostawca i operator chmury dla platformy CODE-DE. Organizacja ma duże doświadczenie w dostarczaniu i obsłudze platform chmurowych dla nauki na skalę europejską, takich jak CREODIAS dla Europejskiej Agencji Kosmicznej, Climate Data Store dla Europejskiego Centrum Prognoz Średnioterminowych ECMWF, czy WEkEO dla Europejskiej Organizacji Eksploatacji Satelitów Meteorologicznych EUMETSAT. Projekt EO-Lab to także kolejny wspólny sukces CloudFerro i Urbetho CF ? partnera CloudFerro w Niemczech, zapewniającego wsparcie biznesowe i Geo-IT dla operatorów oraz użytkowników EO Cloud.
Maciej Krzyżanowski, prezes CloudFerro podkreśla, że EO-Lab to kolejny projekt, który CloudFerro rozwija i obsługuje dla niemieckich instytucji, obok platformy CODE-DE realizowanej dla Niemieckiej Agencji Kosmicznej. Wierzy on, że środowisko naukowo-badawcze naszych sąsiadów będzie aktywnie korzystać z platformy chmurowej EO-Lab, jako że ma ona ułatwić i przyspieszyć przetwarzanie szybko rosnących wolumenów danych satelitarnych obserwacji Ziemi. Otworzyłoby to przed badaczami nowe możliwości.
Z kolei dr Ursula C. Benz, dyrektor zarządzająca w Urbetho CF, odpowiedzialna za rozwój biznesu i relacje z klientami CloudFerro w regionie krajów niemieckojęzycznych, oznajmiła swoją radość z przyczynienia się do sukcesu tego przedsięwzięcia, dzięki wiedzy na temat usług geo i chmury obliczeniowej EO oraz przy wykorzystaniu wieloletniego doświadczenia w tworzeniu platform EO i budowaniu społeczności.
Będziemy wspierać użytkowników EO-Lab we wszystkich fazach użytkowania platformy, począwszy od sprawnego procesu wdrażania, poprzez zapewnienie wsparcia EO Cloud w trakcie realizacji projektu, aż po pomoc w prezentacji i udostępnianiu wyników projektu społeczności EO-Lab i CODE-DE.
dr Ursula C. Benz, dyrektor zarządzająca w Urbetho CF
Niemieckie instytucje publiczne są szczególnie wymagające pod względem wysokich wymagań bezpieczeństwa stawianych dostawcom chmury. CloudFerro posiada certyfikaty zgodności z normami ISO 9001 i ISO 27001, a dodatkowo chmura CloudFerro we Frankfurcie, gdzie hostowane są platformy CODE-DE i EO-Lab, uzyskała niemiecki certyfikat BSI 200-1 (BSI-IGZ-0447-2021) oraz atest BSI C5 (Cloud Computing Compliance Criteria Catalogue). Oznacza to, że firma spełnia rygorystyczne wymagania w zakresie infrastruktury IT, narzędzi, baz danych, sprzętu, bezpieczeństwa technicznego i wielu innych.
Źródło: CloudFerro
Ilustracja: CloudFerro [cloudferro.com]
SPACE24
https://space24.pl/przemysl/sektor-krajowy/cloudferro-uruchamia-platforme-z-danymi-satelitarnymi-dla-niemiec

Cloudferro uruchamia platformę z danymi satelitarnymi dla Niemiec.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niebezpieczne kosmiczne śmieci. "10-procentowe prawdopodobieństwo, że zabiją człowieka"
2022-08-04. Malwina Zaborowska
Prawdopodobieństwo, że w wyniku lądowania śmieci kosmicznych na Ziemi, w ciągu najbliższej dekady zginie człowiek, wynosi ok. 10 proc. - ostrzegają naukowcy. Wyniki badania zostały opublikowane w "Nature Astronomy".
W 2020 r. ponad 60 proc. startów rakiet na niską orbitę okołoziemską wiązało się z porzuceniem części rakiety na orbicie. Pozostawione tam przez dni, miesiące, a nawet lata, te duże obiekty stwarzają dla satelitów ryzyko kolizji. Jeśli zaś dojdzie do eksplozji obecnych tam pozostałości paliwa, każdy element może rozpaść się na tysiące mniejszych kawałków kosmicznych śmieci, które mogą stanowić jeszcze większe zagrożenie.
Które szerokości geograficzne są najbardziej narażone?
Niedawno naukowcy oszacowali prawdopodobieństwo wystąpienia wypadków, spowodowanych w ciągu najbliższych dziesięciu lat przez spadające części rakiety. Stworzyli w tym celu model matematyczny, wyposażony w informacje o obecnie występujących śmieciach kosmicznych - jak i tych, które spadały na Ziemię w ciągu ostatnich 30 lat. Pozwoliło to ustalić, że szerokości geograficzne, na których znajdują się np. Dżakarta w Indonezji, Dhaka w Bangladeszu czy Lagos w Nigerii są około 3 razy bardziej narażone na lądowanie elementów rakiet, niż teren Nowego Jorku w USA, Pekinu w Chinach czy Moskwy w Rosji.

Autorzy obliczyli również, że istnieje ok. 10 proc. prawdopodobieństwo, że w wyniku lądowania śmieci kosmicznych na Ziemi, w ciągu najbliższej dekady, zginie człowiek.

Do tej pory potencjał szkód, wyrządzony przez spadające odłamki satelitów i rakiet na Ziemię, był uważany za znikomy. Większość badań śmieci kosmicznych skupiała się na ryzyku generowanym na orbicie przez nieaktywne satelity, które mogą utrudniać bezpieczne działanie innych satelitów. Niewykorzystane paliwo i baterie mogą również prowadzić do wybuchów na orbicie i generować dodatkowe odpady.
Autorzy badania przypominają, że każdej minuty każdego dnia z Kosmosu spada na nas deszcz mniejszego i większego "gruzu". Jest to jednak zagrożenie, którego ludzie prawie nie są świadomi. Mikroskopijne cząsteczki z asteroid i komet przebijają się przez atmosferę, by niezauważenie osadzać się na powierzchni Ziemi. Naukowcy obliczają, że każdego roku na Ziemi osadza się ok. 40 000 ton takiego pyłu.

Jednak wraz z rozwojem sektora kosmicznego jako biznesu, rośnie częstotliwość wystrzeliwania rakiet. W związku z tym rośnie też prawdopodobieństwo wypadków - zarówno w Kosmosie, jak i na Ziemi. Naukowcy zastrzegają, że 10 proc. prawdopodobieństwo wypadku, w którym zginie człowiek, jest ostrożnym szacunkiem.
Jak "usunąć" kosmiczne śmieci?
Naukowcy mają też optymistyczne wiadomości. Istnieją bowiem technologie, które umożliwiają kontrolowanie ponownego wchodzenia "gruzu" w atmosferę ziemską. Problemem wciąż pozostaje ich wysoka cena. Również wybór orbity dla satelity może zmniejszyć prawdopodobieństwo powstania szczątków. Satelitę można zaprogramować tak, aby znalazł się na niskiej orbicie okołoziemskiej, gdzie spłonie.

Wiele instytucji poważnie traktuje ryzyko wypadków. Europejska Agencja Kosmiczna planuje misję, której celem będzie próba przechwycenia i usunięcia kosmicznych śmieci za pomocą czteroramiennego robota. ONZ, za pośrednictwem swojego Biura ds. Przestrzeni Kosmicznej, wydała w 2010 r. zestaw wytycznych dotyczących minimalizowania niebezpieczeństwa związanego z kosmicznymi odpadami. Naukowcy jednak podkreślają, że dopóki wytyczne nie zostaną przekształcone w powszechnie obowiązujące prawo międzynarodowe, problem nie zostanie rozwiązany.

W maju 2020 r. 18-tonowy rdzeń chińskiej rakiety Long March 5B w niekontrolowany sposób wszedł w atmosferę z orbity po tym, jak został użyty do wystrzelenia bezzałogowej eksperymentalnej kapsuły. "Gruz" z korpusu rakiety - w tym 12-metrowa rura - uderzył w dwie wioski na Wybrzeżu Kości Słoniowej, powodując uszkodzenia kilku budynków. Rok później kolejny, 18-tonowy rdzeń rakiety Long March 5B wszedł w sposób niekontrolowany w atmosferę - po tym, jak został użyty do wystrzelenia części nowej chińskiej stacji kosmicznej Tiangong na niską orbitę okołoziemską. Tym razem szczątki uderzyły w Ocean Indyjski. Te dwie części rakiet były najcięższymi obiektami, które w niekontrolowany sposób ponownie wkroczyły do atmosfery - od czasu wypadku radzieckiej stacji kosmicznej Salut-7 w 1991 roku, której części spadły na terenie Argentyny i Chile.
Źródło: RMF FM/PAP
Zdjecie ilustracyjne /Shutterstock
https://www.rmf24.pl/nauka/news-niebezpieczne-kosmiczne-smieci-10-procentowe-prawdopodobiens,nId,6199248#crp_state=1

Niebezpieczne kosmiczne śmieci. 10-procentowe prawdopodobieństwo, że zabiją człowieka.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do Ziemi dotarły fale po zderzeniu dwóch czarnych dziur. Takich naukowcy jeszcze nie widzieli
2022-08-04. Radek Kosarzycki
Fale grawitacyjne emitowane w zderzeniach czarnych dziur docierają do Ziemi bezustannie. Ostatnio jednak jedna z takich fal przyniosła ze sobą informacje o dość nietypowym zderzeniu dwóch czarnych dziur. Naukowcy wskazują, że takiego czegoś jeszcze nie obserwowali.
O tym, że cała czasoprzestrzeń wypełniona jest falami grawitacyjnymi przez dekady wiedzieliśmy jedynie teoretycznie. Kiedy jednak do służby weszło obserwatorium LIGO, w końcu mogliśmy owe fale zarejestrować i analizować.
Pierwsze fale grawitacyjne zarejestrowano 14 września 2015 roku, jeszcze podczas rozruchu całego obserwatorium. Analiza zarejestrowanego sygnału pozwoliła ustalić, że został on wyemitowany w momencie połączenia się czarnych dziur o masie 36 i 29 mas Słońca. Od tego czasu obserwatoria LIGO, a potem także Virgo odkrywają kolejne zderzenia tego typu. We wszystkich dotychczasowych przypadkach dochodziło do zderzenia dwóch pobliskich obiektów, które najprawdopodobniej powstały i istniały bardzo blisko siebie, aby pod koniec życia się ze sobą złączyć. Często były to składniki układów podwójnych, w których pod koniec życia gwiazdy eksplodowały i zamieniały się w czarne dziury lub gwiazdy neutronowe, które z czasem się do siebie zbliżały, aby ostatecznie się ze sobą połączyć.
Tym razem mamy jednak coś innego
Wiele wskazuje na to, że po kilku latach odkrywania kolejnych fal grawitacyjnych trafiło się naukowcom coś zupełnie innego. Badacze wskazują, że udało się zaobserwować zderzenie dwóch obiektów, które musiały powstać w zupełnie innych rejonach przestrzeni kosmicznej. Skąd taki wniosek? Najważniejszą wskazówką jest to jak obracają się wokół własnej osi.
Ogólnie przyjmuje się, że czarne dziury powstające w tej samej okolicy mają ten sam spin. Tymczasem zarejestrowana właśnie para zdaje się różnić od siebie zarówno pod względem spinu jak i orbity. To z kolei oznacza, że oba obiekty układu musiały powstać daleko i niezależnie od siebie.
Jak wskazują naukowcy odpowiedzialni za odkrycie, jedna z czarnych dziur zdaje się wirować ?do góry nogami? względem drugiej. To z kolei oznacza, że musiały one powstać w zupełnie innym środowisku i spotkać się dopiero na późnym etapie swojego życia.
Warto tutaj wspomnieć, że naukowcy odkryli nietypowe zderzenie w danych obserwacyjnych, które już były analizowane wcześniej. Na szczęście takie już przeanalizowane dane są udostępniane publicznie, dzięki czemu inni naukowcy mogą spróbować poszukać w tych danych obiektów i zdarzeń, które zostały przeoczone przez pierwszy zespół badawczy. Jak widać, czasami się opłaca.
LIGO Detects Gravitational Waves
https://www.youtube.com/watch?v=B4XzLDM3Py8
Two Black Holes Merge into One
https://www.youtube.com/watch?v=I_88S8DWbcU
https://spidersweb.pl/2022/08/zderzenie-czarnych-dziur-fale-grawitacyjne.html

Do Ziemi dotarły fale po zderzeniu dwóch czarnych dziur. Takich naukowcy jeszcze nie widzieli.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NASA: nowe zasady dla przyszłych prywatnych lotów na ISS
2022-08-04. Mateusz Mitkow
NASA zmienia zasady dotyczące realizacji prywatnych lotów na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS). Dotyczy to przede wszystkim kwestii załogowych misji, gdyż agencja nalega, aby tego typu podróże były realizowane przez co najmniej jedną doświadczoną osobę.
W połowie kwietnia obecnego roku doszło do startu pierwszej w pełni komercyjnej misji na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS). Na pokładzie rakiety Falcon 9 znalazło się czterech astronautów-turystów, którzy rozpoczęli 10-dniowy pobyt w przestrzeni kosmicznej. Przedsięwzięcie zakończyło się sukcesem, co pozwala agencji na kontynuowanie działalności wzbogaconej o zdobyte doświadczenie. W związku z tym NASA postanowiła dokonać pewnych zmian, które mają jeszcze bardziej ograniczyć ryzyko niepowodzenia przyszłych prywatnych misji na ISS.
Jedną z największych zmian jest wymóg, aby przez najbliższy czas takie misje były kontrolowane przez zawodowego astronautę NASA. Musi być nim osoba z bogatym doświadczeniem, które jest niezbędne zarówno podczas przygotowań przed startem, jak i w trakcie samego lotu. Nie ma się co dziwić takiej zasadzie, gdyż zawodowy astronauta jest najlepiej wyszkolony z grupy pozostałych osób i może zadziałać w momencie wystąpienia nieoczekiwanych utrudnień. Byłby swojego rodzaju "przewodnikiem", bez którego nie może odbyć się kosmiczna wycieczka. W przeszłości misją Ax-1 kierował były astronauta NASA, Michael López-Alegría, natomiast druga - Ax-2 - będzie prowadzona przez byłą astronautkę NASA Peggy Whitson. Warto dodać, że agencja w dalszej przyszłości nie wyklucza przeprowadzenia takich podróży bez dowódcy pochodzącego z korpusu astronautów.
Dodatkowo dochodzi kwestia nawiązania poprawnej współpracy i komunikacji z przebywającą na ISS ekspedycją celem zmniejszenia negatywnych skutków dla działań na niej prowadzonych.
Kolejna zmiana związana jest pracami badawczymi turystycznej załogi na MSK. Zgodnie z zaleceniem NASA oczekuję, że członkowie misji będą składać wnioski badawcze z co najmniej 12-miesięcznym wyprzedzeniem. Ma to na celu przeprowadzenie odpowiedniego przeglądu i certyfikacji ładunków, jakie mają zostać użyte w celach badawczych. W kwestii wykonanych działań na ISS pojawia się także modyfikacja harmonogramu, który do tej pory zdaniem agencji był zbyt napięty w kwestii wymaganego czasu dla załogi do akomodacji się w warunkach mikrograwitacji przed przystąpieniem do czynności badawczych oraz komercyjnych.
Oprócz wymienionych nowych zaleceń wskazanych na podstawie danych zebranych dzięki misji Axiom-1, NASA dodała wymóg, aby pojazd przewożący astronautów na orbitę był gotowy również do działania automatycznego bez załogi. Musi być zapewnione miejsce do spania oraz utrzymania higieny na pokładzie pojazdu. Agencja dodaje także wymóg szerszego skontrolowania turystów pod kątem umiejętności medycznych.
Wszystkie zmiany są kierowane w celu ulepszenia proponowanych usług lotów prywatnych oraz zapewnienia jak najwyższego poziomu bezpieczeństwa kosmicznych turystów. Historia pokazała, że najmniejszy błąd przy lotach w przestrzeń kosmiczną decyduje o powodzeniu misji, a w przypadku lotów załogowych o ludzkim życiu. Firma Axiom obecnie przygotowuje drugi komercyjny lot w kierunku ISS, który według obecnych planów miałby się odbyć na wiosnę przyszłego roku.

Start prywatnej misji Axiom-1 przy użyciu rakiety Falcon 9 w kwietniu 2022 r.
Fot. NASA

SPACE24
https://space24.pl/polityka-kosmiczna/swiat/nasa-nowe-zasady-dla-przyszlych-prywatnych-lotow-na-iss

NASA nowe zasady dla przyszłych prywatnych lotów na ISS.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Galaktyczna gimnastyka w Kole Wozu
2022-08-04. Małgorzata Jędruszek
Najnowszym celem Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba jest Galaktyka Koło Wozu. Zebrał w niej nowe informacje na temat jej czarnej dziury i powstawania gwiazd. Na tle złożonym z wielu galaktyk wyróżniają się dwie galaktyki satelitarne Galaktyki Koło Wozu. Ostatnie zdjęcie umożliwia nam zbadanie, jak ta galaktyka zmieniała się na przestrzeni miliardów lat.
Galaktyka Koło Wozu jest od nas oddalona o około 500 milionów lat świetlnych. Można ją znaleźć na niebie południowym, w Gwiazdozbiorze Rzeźbiarza. Swój niezwykły wygląd zawdzięcza kolizji z mniejszą od niej galaktyką spiralną.
Zderzenie spowodowało bardzo widoczne zmiany struktury i kształtu galaktyki. Galaktyka Koło Wozu ma wokół centrum dwa pierścienie ? jasny, wewnętrzny pierścień i bardziej kolorowy zewnętrzny pierścień. Obydwa z nich oddalają się stale od centrum, podobnie jak fale powstające na wodzie po wrzuceniu do niej kamienia. Przez swój wygląd Galaktyka Koło Wozu klasyfikowana jest jako galaktyka pierścieniowa, znacznie rzadsza niż galaktyki spiralne.
Jej jasne centrum składa się z ogromnych ilości gorącego pyłu. Najjaśniejsze fragmenty to gigantyczne gromady młodych gwiazd. W zewnętrznym pierścieniu przeważają obszary H II (obszary, gdzie powstają gwiazdy) i supernowe. Podczas rozszerzania się, zewnętrzny pierścień wzburza gaz, co powoduje powstawanie z niego nowych gwiazd.
Zdjęcie zrobione przez JWST nie jest pierwszym zdjęciem Galaktyki Koło Wozu. Pomimo tego ta niesamowita galaktyka była dla nas ukryta za chmurami pyłu. Dzięki zdolności Webba do obserwowania obiektów w świetle podczerwonym mogliśmy zbadać tajemnice tej galaktyki.
Kluczowym elementem, który posłużył do zaobserwowania Galaktyki Koła Wozu jest NIRCam ? sprzęt służący do obserwacji w bliskim świetle podczerwonym. Za jego pomocą można zobaczyć znacznie więcej gwiazd niż w świetle widzialnym. Dzieje się tak, ponieważ młode gwiazdy powstające w pierścieniu zewnętrznym są mniej przysłonięte przez gaz, jeśli są obserwowane w świetle podczerwonym. Dane zebrane przez NIRCam mają na zdjęciu kolor niebieski, pomarańczowy i żółty. W Galaktyce Koło Wozu możemy zobaczyć dużo niebieskich kropek, czyli gwiazd i obszarów, gdzie powstają gwiazdy. Możemy także zobaczyć na zdjęciu różnicę między obszarami wypełnionymi starymi gwiazdami i gęstym pyłem w centrum galaktyki a grudkowatymi obszarami, wokół których znajdziemy młode gwiazdy.
Aby zdobyć większą ilość informacji o pyle w tej galaktyce, należy wykorzystać MIRI, instrument wychwytujący średnie promieniowanie podczerwone. Dane z MIRI zaznaczono na zdjęciu na czerwono. Są to regiony bogate w węglowodory i inne związki chemiczne. Tworzą one szprychy, które są szkieletem galaktyki. Są one widoczne także na zdjęciach z Hubble?a, ale na zdjęciach zrobionych przez Webba widać je zdecydowanie wyraźniej.
Zdjęcie zrobione przez Webba pokazuje, że Koło Wozu jest w stanie przejściowym. Webb, oprócz spojrzenia na aktualny stan galaktyki, pokazał nam także jej przeszłość i przyszłość.
Źródła:
?    Webb Captures Stellar Gymnastics in The Cartwheel Galaxy - Jamie Adkins
4 sierpnia 2022
Galaktyka Koło Wozu widziana przez MIRI. Źródło: NASA, ESA, CSA, STScI, Webb ERO Production Team
https://astronet.pl/wszechswiat/galaktyczna-gimnastyka-w-kole-wozu/

 

Galaktyczna gimnastyka w Kole Wozu.jpg

Galaktyczna gimnastyka w Kole Wozu2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rakieta Atlas V wysłała na orbitę ostatniego satelitę systemu wczesnego ostrzegania SBIRS
2022-08-04.
Rakieta Atlas V wystrzeliła na orbitę ostatniego satelitę amerykańskiego systemu wczesnego ostrzegania SBIRS. Statek SBIRS GEO 6 po wejściu na docelową orbitę geostacjonarną wejdzie w skład systemu rozpoznającego starty rakiet i pocisków na całym świecie.
Misję SBIRS GEO 6 dla Sił Kosmicznych USA przeprowadzono 4 sierpnia 2022 r. z kosmodromu Cape Canaveral na Florydzie. Rakieta Atlas V wystartowała o 12:29 czasu polskiego ze stanowiska SLC-41. Leciała w konfiguracji 421 tzn. na szczycie rakiety ładunek chroniła owiewka o średnicy 4 m, start wspomagały dwie boczne rakiety na paliwo stałe, a ostatnią fazę lotu na orbitę wykonywał górny stopień Centaur z pojedynczym silnikiem RL10.
Lot przebiegł pomyślnie. Górny stopień rakiety był uruchamiany aż trzy razy, żeby osiągnąć docelową orbitę transferową GTO. Około 2,5 h po starcie satelita SBIRS GEO 6 został wypuszczony. Teraz użyje własnego napędu, by trafić na docelową pozycję na orbicie geostacjonarnej.
W misji po raz drugi wykorzystano nową wersję silnika RL10 o oznaczeniu RL10C-1-1. Jest to modyfikacja silnika RL10C-1, który zasilał większość ostatnich misji Atlasa V. RL10C-1-1 zadebiutował podczas wynoszenia satelity SBIRS GEO 5, ale wtedy dysza wibrowała bardziej niż przewidywano. W dzisiejszym locie wprowadzono poprawki do konstrukcji. W przyszłości nowa wersja silnika będzie zasilać odnowiony stopień Centaur w rakiecie Vulcan, która ma zastąpić rakietę Atlas V.

O ładunku
Sieć satelitów Space Based Infrared System (SBIRS) to wielomiliardowy program Pentagonu odpowiedzialny za wczesne ostrzeganie przed odpalaniem wszelakich pocisków (od rakiet krótkiego zasięgu do międzykontynentalnych systemów ICBM), które mogłyby zagrażać Stanom Zjednoczonym lub sojusznikom.
Oprócz strategicznej roli ostrzegania SBIRS dostarcza informacji na temat możliwości testowanych przez inne państwa rakiet. Satelity sprawdzają się również w obserwacjach pola walki, bo dzięki wrażliwym sensorom są w stanie wychwycić różne źródła ciepła np. działającej artylerii. Urządzenia na satelitach SBIRS są też używane do wykrywania i lokalizowania pożarów lasów.
System SBIRS zastępuje sieć DSP, która została zapoczątkowana w latach 60., jeszcze w czasach Zimnej Wojny. SBIRS jest lepiej przygotowany do zagrożeń związanych z pociskami krótkiego zasięgu i znacznie bardziej czuły. Program DSP powstał w erze pocisków międzykontynentalnych, gdzie zagrożenie dla USA było skupione na Związku Radzieckim i jego sojusznikach.
System SBIRS składa się z dwóch segmentów satelitarnych. Trzon stanowią satelity geostacjonarne (SBIRS GEO), a obserwację regionów polarnych uzupełniają urządzenia SBIRS HEO umieszczone jako dodatkowe ładunki na satelitach Narodowego Biura Rozpoznania USA położonych na orbitach typu Mołnia.
Pierwszy z satelitów SBIRS GEO został wysłany w 2011 r., kolejne w: 2013, 2017, 2018 i 2021 r. Wszystkie startowały na rakiecie Atlas V.
Wszystkie satelity SBIRS GEO mają na sobie zestaw dwóch detektorów do wykrywania źródeł promieniowania podczerwonego, za pomocą którego można wykrywać gorące gazy wylotowe z silników rakiet. Jeden detektor jest szeroki i skanujący, a drugi można skupić na niewielkim obszarze. Sensory zmieniają obszar obserwacji za pomocą bardzo dokładnych ruchomych zwierciadeł w swoich teleskopach.
Każdy satelita systemu waży ponad 4,5 t i ma planowany czas pracy 12 lat. Pierwsze cztery satelity sieci bazowały na platformie satelitarnej A2100 firmy Lockheed Martin. Satelita GEO 5 wysłany w 2021 r. oraz opisywany w tym artykule satelita GEO 6 są zbudowane w oparciu o odnowioną platformę A2100M, przystosowaną do ładunków wojskowych. Zastosowano w niej lepsze mechanizmy przeciwzagłuszeniowe, usprawniony napęd i systemy zasilania. Platforma A2100M będzie wykorzystana też w przyszłości m.in. do budowy nowych satelitów 3. generacji systemu GPS.
Do startu przygotowywana jest kolejna generacja satelitów wczesnego ostrzegania. Firma Lockheed Martin projektuje i buduje statki NG-OPIR (Next-Generation Overhead Persistent Infrared), które będą bazowały na tej samej platformie co satelita SBIRS GEO 6 i GEO 5, ale będą wyposażone w jeszcze wrażliwsze detektory podczerwieni. Pierwszy lot satelity nowej serii jest w tej chwili planowany na 2025 rok.

Podsumowanie
Był to piąty lot rakiety Atlas V w 2022 r. i 95. start w ogóle w jej historii. Oprócz głównego ładunku SBIRS GEO 6, na pokładzie rakiety wyniesione też zostały dwa nanosatelity standardu CubeSat 12U, zbudowane dla Akademii Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych. Statki TDO-5 i TDO-6 mają na sobie umieszczone ładunki do różnych, nieujawnionych publicznie testów technologicznych.
Kolejna misja konsorcjum ULA zostanie przeprowadzona we wrześniu. Tym razem pierwszy raz w tym roku w kosmos poleci większa rakieta Delta IV Heavy. Celem misji będzie wysłanie na orbitę tajnego, dużego satelitę szpiegowskiego.
 
 
Więcej informacji:
?    Informacja prasowa ULA o udanym starcie

Na podstawie: ULA/SN/NSF
Opracował: Rafał Grubiański
Na zdjęciu: Start rakiety Atlas V z satelitą SBIRS GEO 6. Źródło: ULA
Owiewka rakiety Atlas V z emblematem misji SBIRS GEO 6 podczas wyprowadzania rakiety z hangaru na stanowisko startowe. Źródło: ULA.

https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/rakieta-atlas-v-wyslala-na-orbite-ostatniego-satelite-systemu-wczesnego-ostrzegania

Rakieta Atlas V wysłała na orbitę ostatniego satelitę systemu wczesnego ostrzegania SBIRS.jpg

Rakieta Atlas V wysłała na orbitę ostatniego satelitę systemu wczesnego ostrzegania SBIRS2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rakieta Electron wyniosła kolejny tajny ładunek dla agencji NRO w specjalnym programie responsywnych startów
2022-08-04.
Firma Rocket Lab przeprowadziła udany start swojej rakiety Electron. Na orbitę trafił tajny ładunek NROL-199 amerykańskiego Narodowego Biura Rozpoznania. Była to druga misja programu Responsive Space Program, w którym firma miała udowodnić możliwość szybkiej reakcji w organizacji misji orbitalnej na potrzeby biura NRO.
Misję NROL-199 nazwaną przez Rocket Lab ?Antipodean Adventure? przeprowadzono 4 sierpnia 2022 r. z kosmodromu Mahia w Nowej Zelandii. Rakieta wystartowała o 7:00 rano czasu polskiego. Lot przebiegł pomyślnie. Około 9 minut po starcie drugi stopień rakiety wypuścił dodatkowy człon Kick Stage z tajnym ładunkiem na wstępnej orbicie.
Stopień Kick Stage użył własnego napędu manewrowego, aby ustawić wysyłanego satelitę na docelowej orbicie. Satelita odłączył się po około godzinie od startu.
W misji wyniesiono tajnego satelitę dla biura NRO. Nic nie wiadomo o jego przeznaczeniu. Jedyna publicznie dostępna informacja mówi o tym, że satelita z tego jak i poprzedniego startu NROL-162 powstał we współpracy z Departamentem Bezpieczeństwa Australii.
Była to już 3. misja rakiety Electron w ciągu zaledwie pięciu tygodni. Firmie Rocket Lab szykuje się rekordowy rok. Omawiana tutaj misja była szóstą w 2022 r. Łącznie przeprowadzono 29 lotów rakiety Electron.
Firma działa z prywatnego nowozelandzkiego kosmodromu Mahia używając już dwóch stanowisk startowych: LC-1A i LC-1B. Wyrzutnia LC-1B zadebiutowała w tym roku i to z niej przeprowadzana była misja NROL-199. W przygotowaniach jest też stanowisko LC-2 na terenie kosmodromu MARS na Wyspie Wallops na wschodnim wybrzeżu USA.
Więcej informacji:
?    Informacja prasowa Rocket Lab o udanej misji NROL-199
 
Na podstawie: Rocket Lab/NSF
Opracował: Rafał Grabiański
 
Na zdjęciu: Start rakiety Electron. Źródło: Rocket Lab.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/rakieta-electron-wyniosla-kolejny-tajny-ladunek-dla-agencji-nro-w-specjalnym-programie

Rakieta Electron wyniosła kolejny tajny ładunek dla agencji NRO w specjalnym programie responsywnych startów.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)