Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Odkryto "wodny świat"? 100 lat świetlnych od Ziemi
2022-09-01.
Międzynarodowy zespół naukowców ogłosił odkrycie planety pozasłonecznej, która może być pokryta wodą ? poinformował Uniwersytet Montrealski w Kanadzie.
TOI-1452 b to egzoplaneta krążąca wokół jednej z dwóch małych gwiazd w układzie podwójnym znajdującym się 100 lat świetlnych od Ziemi w kierunku konstelacji Smoka. Jest większa od Ziemi pod względem masy i rozmiaru. Znajduje się w takiej odległości od swojej gwiazdy, w której panuje temperatura odpowiednia do istnienia wody w stanie ciekłym na powierzchni planety.
W artykule opublikowanym w "The Astronomical Journal" naukowcy przedstawiają wyniki badań i przypuszczają, że może to być świat oceaniczny, pokryty grubą warstwą wody.
Pierwszym autorem artykułu jest Charles Cadieux, doktorant Uniwersytetu Montrealskiego (Kanada). Młody naukowiec należy do zespołu astronomów prowadzących obserwacje kandydatek na planety zidentyfikowanych przez kosmiczne obserwatorium TESS, które należy do NASA. TESS skanuje całe niebo w poszukiwaniu planet pozasłonecznych, które przechodzą na tle swojej gwiazdy, troszeczkę osłabiając jej blask co pewien czas.
Obserwacje TESS zidentyfikowały spadki jasności gwiazdy TOI-1452 co 11 dni. Do potwierdzenia, że mamy do czynienia z planetą użyto m.in. kamery PESTO zainstalowanej na teleskopie w Observatoire du Mont-Mégantic (OMM).
Okazało się, że planeta krąży wokół większej z dwóch gwiazd układu podwójnego TOI-1452. Obie gwiazdy są oddalone od siebie o 97 jednostek astronomicznych, czyli mniej więcej 2,5 razy dystans Słońce-Pluton. Teleskop TESS widzi je jako jeden punkt, ale PESTO umożliwia rozdzielenie obu gwiazd, co pozwoliło potwierdzić, że faktycznie jedną z nich okrąża planeta. Dodatkowego potwierdzenia dostarczył też zespół japońskich astronomów.
Aby ustalić masę planety, dokonano następnie obserwacji spektroskopowych przy pomocy Teleskopu Kanadyjsko-Francusko-hawajskiego (CFHT) na Hawajach. Potrzeba było ponad 50 godzin obserwacji, aby uzyskać ten cel. Naukowcy szacują, że masa planety jest prawie pięciokrotnie większa niż masa Ziemi.
Znając rozmiary i masę planety, a tym samym średnią gęstość, można zacząć snuć hipotezy na temat budowy planety. Prawdopodobnie jest to planeta skalista, ale gęstość sugeruje, że mocno różni się od Ziemi. Nasz kosmiczny dom jest generalnie bardzo suchy. Nawet pomimo tego, że 70 procent powierzchni pokryte jest oceanami, to woda stanowi zaledwie mniej niż 1 procent masy Ziemi.
TOI-1452 b jest jedną z najlepszych kandydatek na planetę oceaniczną. Jej promień i masa sugerują znacznie mniejszą gęstość niż spodziewaną dla planety zbudowanej z metali i skał, takiej jak Ziemia" - tłumaczy Cadieux.
Mychajło Płotnikow oraz Diana Valencia z Uniwersytetu Toronto (Kanada) opracowali modele wnętrza planety, które wskazują, że woda może stanowić nawet 30 procent masy. Zbliżone proporcje mają niektóre z księżyców Jowisza (Ganimedes i Kallisto) i Saturna (Tytan i Enceladus) w Układzie Słonecznym.
Zapewne TOI-1452 b będzie w przyszłości obserwowana przy pomocy Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba, co pozwoli potwierdzić czy obecne przypuszczenia naukowców są słuszne.
Fot. BENOÎT GOUGEON/UNIVERSITÉ DE Montreal

Źródło:; PAP
SPACE24
https://space24.pl/nauka-i-edukacja/odkryto-wodny-swiat-100-lat-swietlnych-od-ziemi

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oto największa symulacja ewolucji wszechświata i to za darmo. Spójrz 14 miliardów lat wstecz
2022-09-01. Radek Kosarzycki
Międzynarodowy zespół astronomów postanowił stworzyć Uchuu - symulację? całej ewolucji większej części wszechświata. Teraz każdy może przyjrzeć się dowolnej galaktyce na przestrzeni blisko 14 mld lat.
Jeżeli świat stworzony przez twórców w grze wideo wydaje ci się ciągle zbyt ciasny i ograniczony, z pomocą mogą przybiec astronomowie. Już teraz możesz zwiedzić w swoim komputerze? cały wszechświat i to na każdym etapie jego rozwoju, od Wielkiego Wybuchu aż do teraz.
Mowa tutaj o symulacji Uchuu, która jest jak dotąd największą i najbardziej realistyczną symulacją ewolucji wszechświata w dużej skali. Za jej pomocą można obserwować ewolucję wielkoskalowej struktury wszechświata, ale w każdym momencie można przyjrzeć się ruchowi każdej pojedynczej galaktyki tegoż wszechświata. To naprawdę potężne osiągnięcie zważając na fakt, że tych "galaktyk" w symulacji jest aż 2,1 bln, a są one "zamknięte" w sześcianie o boku niemal 10 mld lat świetlnych.
Wbrew pozorum Uchuu jest jednak potężnym narzędziem dla naukowców, którzy za jego pomocą mogą analizować ewolucję tajemniczych halo ciemnej materii, które z kolei hamują lub umożliwiają formowanie się galaktyk. Co więcej, cała symulacja pozwala obserwować rozwój galaktyk, gromad galaktyk czy też całych składających się z nich włókien materii na przestrzeni niemal całej historii wszechświata, czyli blisko 14 mld lat.
Skala symulacji Uchuu jest zatem powalająca. Nie dość, że można w niej zobaczyć setki miliardów galaktyk, to na dodatek można ich ewolucję obejrzeć na dowolnym etapie ewolucji.
Jak powstała symulacja ewolucji wszechświata Uchuu?
Do stworzenia symulacji Uchuu międzynarodowy zespół astronomów wykorzystał najsilniejszy na świecie superkomputer zajmujący się astronomią, czyli japoński ATERUI II. Przez cały rok, po 48 godzin miesięcznie 40 200 procesorów superkomputera generowało poszczególne elementy symulacji, łącznie zużywając do tego 20 milionów godzin pracy superkomputera i generując w tym czasie 3 petabajty danych.
Każdy może wejść w symulację i obejrzeć ewolucję wszechświata. Problem w tym, że powrót z niej do fikcyjnego świata np. Cyberpunka może być bolesny. Od teraz już każdy stworzony na potrzeby graczy świat będzie bardzo ciasny w stosunku do symulacji Uchuu.
Ten artykuł ukazał się po raz pierwszy na spidersweb.pl 11.09.2021 roku
???????????????? ? ???????????????????? ?
https://www.youtube.com/watch?v=R7nV6JEMGAo

Uchuu
https://www.youtube.com/watch?v=nugOcLpJTtc

https://spidersweb.pl/2022/09/uchuu-najwieksza-symulacja-ewolucji-wszechswiata.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaobserwowano narodziny gwiazdy neutronowej
2022-09-01. Maria Puciata-Mroczynska
W trakcie analizy danych z przeglądu nieba sieci radioteleskopów VLA astronomowie odkryli najmłodszą znaną gwiazdę neutronową. Przypuszcza się, że ma mniej niż 80 lat, a w kosmicznej skali czasu to naprawdę chwilka.
Gwiazda neutronowa to bardzo gęsta gwiazda powstała w wyniku odrzucenia zewnętrznych warstw gwiazdy. Pulsar natomiast to gwiazda neutronowa, z której biegunów wychodzą wiązki bardzo silnego promieniowania elektromagnetycznego.
Obiekt VT 1137-0337 znajduje się w galaktyce karłowatej odległej od Ziemi o 395 milionów lat świetlnych. Po raz pierwszy zaobserwowano go w 2018 roku, następnie w 2019, 2020 oraz 2022 w ramach przeglądu nieba prowadzonego przez sieć VLA. Nie zarejestrowano go na wcześniejszych obrazach tego samego obszaru w 1998 roku. Zatem jest to bardzo młody pulsar, jego wiek określa się na od 14 do 80 lat.
Najprawdopodobniej obiekt ten jest mgławicą powstałą w wyniku działania wiatru z pulsara. Bardzo szybko obracająca się gwiazda neutronowa generuje silne pole magnetyczne, które z kolei przyspiesza cząstki otaczające gwiazdę do prędkości bliskich prędkości światła.
Przegląd nieba sieci radioteleskopów VLA jest prowadzony od 2017 roku. Jego zadaniem jest dostarczać dane dotyczące około 80% powierzchni nieba. W trakcie 7 lat planowane jest zarejestrowanie całego możliwego obszaru trzykrotnie. Jednym z celów takiego przeglądu jest znalezienie krótkotrwałych, ale bardzo silnych zjawisk związanych z, na przykład,. wybuchami supernowych czy zderzeniami.
Porównując dane z przeglądu VLASS oraz wcześniejszego przeglądu również przeprowadzonego za pomocą sieci VLA, naukowcy zauważyli, że obiektu brakuje na starych zdjęciach. Brakowało również 19 innych jasnych obiektów. VT 1137-0337 wyróżniał się spośród nich, ponieważ w galaktyce, w której się znajduje, powstaje bardzo dużo nowych gwiazd, a także ze względu na charakterystyczną emisję promieniowania w zakresie fal radiowych.
Naukowcy rozważali kilka możliwości, czym jest VT 1137-0337. Przypuszczali, że może być supernową, rozbłyskiem gamma lub zdarzeniem rozerwania pływowego. Jednak finalnie stwierdzili, że najprawdopodobniej jest to mgławica wiatru pulsarowego.
Ciekawe jest to, że dopiero teraz zaobserwowano ten obiekt. Stało się tak dlatego, że kiedy gwiazda znacznie masywniejsza niż Słońce eksplodowała jako supernowa i pozostawiła po sobie gwiazdę neutronową, to większość materii z gwiazdy została rozproszona po okolicy i przysłoniła to co się dzieje w środku. Początkowo silna emisja promieniowania radiowego mgławicy wiatru pulsarowego była przysłonięta przez materię odrzuconą przez gwiazdę. Jednak kiedy wraz z upływem lat otoczka materii naokoło gwiazdy się rozszerzyła, promieniowanie z mgławicy wiatru pulsarowego zaczęło być widoczne. To rozszerzenie otoczki musiało nastąpić w dwudziestoletniej przerwie między 1998 i 2018 rokiem.
Najbardziej znanym przykładem mgławicy wiatru pulsarowego jest mgławica Kraba w gwiazdozbiorze Byka. Jednakże obiekt VT 1137-0337 jest przypuszczalnie dziesięć tysięcy razy bardziej energetyczny od mgławicy Kraba i ma znacznie silniejsze pole magnetyczne.
Mimo że VT 1137-0337 jest dobrze opisywany jako mgławica wiatru pulsarowego, zespół naukowców zastanawia się, czy nie jest to magnetar. Jest to również gwiazda neutronowa, tylko charakteryzuje ją znacznie silniejsze niż przeciętne pole magnetyczne. Magnetary to jedne z obiektów które mogą powodować Szybkie Rozbłyski Radiowe. Gdyby okazało się, że VT 1137-0337  faktycznie można zakwalifikować jako magnetara, byłoby to bardzo emocjonujące odkrycie ? zbadanie dopiero co rodzącego się magnetara wniosłoby niesamowicie dużo do ich zrozumienia.
W planach jest dalsza obserwacja tego obiektu, która pozwoli dokładniejsze zbadanie go i obserwację jego ewolucji w czasie.
Źródła: Astronomers Find Evidence for Most Powerful Pulsar in Distant Galaxy
1 września 2022
Porównanie zdjęć z 1998 i 2018 roku. Źródło: Melissa Weiss, NRAO/AUI/NSF
Gwiazda na początku była błękitnym olbrzymem, w pewnym momencie zaczęła się zapadać, tworząc w swoim centrum gwiazdę neutronową. Wizja artystyczna.
. Źródło Melissa Weiss, NRAO/AUI/NSF
Niedługo później gwiazda znacznie powiększyła swój promień odrzucając materię i tworząc mgławicę wiatru pulsarowego. Emisja radiowa jest bardzo duża, jednak nadal nie widać jej zza gęstej otoczki. Źródło Melissa Weiss, NRAO/AUI/NSF
Kilka lat później otoczka coraz bardziej się rozszerza, osiągając promień dziesięć tysięcy razy większy niż początkowo miała gwiazda. Jest wystarczająco cienka, żeby przepuścić fale radiowe. Źródło Melissa Weiss, NRAO/AUI/NSF
https://astronet.pl/wszechswiat/zaobserwowano-narodziny-gwiazdy-neutronowej/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dominacja SpaceX na rynku rakiet. Czy firma doczeka się konkurencji? [Kosmiczne Rozmowy #24]
2022-09-01.
Rakieta Falcon 9 firmy SpaceX jest najczęściej latającą rakietą świata. Po jej usługi zgłasza się nawet konkurencja! Rozmawiamy z Kubą Hajkusiem z kanału To Jakiś Kosmos o sukcesie SpaceX, nadchodzących debiutach rakiet i nieudanej pierwszej próbie startu rakiety SLS.
 
Dominacja SpaceX na rynku rakiet. Czy firma doczeka się konkurencji?
 
Czego dowiesz się z tego odcinka?
?    Co można zobaczyć na kanale Kuby To Jakiś Kosmos?
?    Rekordowe tempo startów rakiety Falcon 9
?    Jak rozbudowuje się sieć satelitów telekomunikacyjnych Starlink
?    Jak firma SpaceX pokonała konkurencję?
?    Co z nowymi rakietami? Na jakie debiuty czekamy?
?    Podsumowanie nieudanego podejścia do startu rakiety SLS

Posłuchaj w serwisie YouTube
SpaceX zdominował rynek rakiet orbitalnych, doczeka się konkurencji?
https://www.youtube.com/watch?v=BoXfh-qIuYY

Posłuchaj w odtwarzaczu
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/dominacja-spacex-na-rynku-rakiet-czy-firma-doczeka-sie-konkurencji-kosmiczne-rozmowy-24

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Budowa sieci Starlink nie zwalnia. Udana misja Starlink 3-4
2022-09-01.
30 sierpnia 2022 r. w nocy został przeprowadzony udany start rakiety Falcon 9 firmy SpaceX. System nośny wystartował ze stanowiska SLC-4E na kosmodromie Vandenberg w USA. W udanym locie wyniósł na orbitę polarną 46 satelitów Starlink.
Był to już 39. start rakiety Falcon 9 w 2022 roku. Rakieta wystartowała o 22:40 czasu lokalnego. W misji Starlink 3-4 wykorzystano używany dolny stopień rakiety Falcon 9 o oznaczeniu B1063. Był on już wcześniej wykorzystany w 6 misjach kosmicznych: Sentinel 6A, Starlink L28, misji asteroidowej DART, Starlink 4-1, Starlink 4-13 oraz Starlink 4-23. Człon po wykonanej pracy i oddzieleniu się od reszty rakiety powrócił na Ziemię i wylądował o własnym napędzie na barce OCISLY na Oceanie Spokojnym.
O misji Starlink 3-4
Firma SpaceX buduje na niskiej orbicie okołoziemskiej sieć satelitów telekomunikacyjnych Starlink, zapewniających szerokopasmowy dostęp do Internetu. Głównymi klientami systemu są osoby i organizacje zlokalizowane w miejscach, gdzie naziemne usługi są zawodne bądź w ogóle niedostępne.
W maju 2021 roku SpaceX zakończył budowę pierwszej powłoki orbitalnej sieci satelitów Starlink. W ubiegłym roku rozpoczęła się intensywna faza zapełniania kolejnej powłoki, oznaczonej cyfrą 4 (stąd nazwy misji 4-X) o bardzo podobnych wymiarach, co powłoka nr 1. Aby jednak sieć Starlink miała globalny zasięg, sięgający również wyższych szerokości geograficznych, potrzebne są też satelity na orbitach o wyższych inklinacjach. Do tego służyć będą powłoki nr 3 i nr 5.
Pierwszą misję obsadzającą powłokę nr 3 wykonano  10 lipca 2022 roku. W misji Starlink 3-4 omawianej tutaj wysłano w to miejsce 4. zestaw. Docelowo na tej powłoce ma znaleźć się 348 statków ? po tym locie będzie ich tam już 184. Powłoka nr 3 ma wysokość orbity wynoszącą 560 kilometrów i inklinację 97,6 stopni. Jest więc orbitą heliosynchroniczną (satelita pojawia się nad danym punktem na Ziemi zawsze o tych samych porach ? w tym samym czasie słonecznym).
Łącznie we wszystkich misjach firma SpaceX wysłała na orbitę ponad 3000 satelitów Starlink.
Obecnie w misjach są wysyłane satelity Starlink wersji V1.5. Każdy z nich ma masę około 300 kilogramów. Ich ładunek telekomunikacyjny składa się z anten obsługujących pasma radiowe Ka i Ku oraz laserów i systemów odbiorczych do międzysatelitarnej komunikacji laserowej. Statki mają też zamontowane specjalne osłony zmniejszające odbijanie promieni słonecznych od nich. Po wypuszczeniu na orbicie rozkładają pojedyncze panele słoneczne i po testach działania każde z urządzeń odpala silniki jonowe Halla, by trafić na docelową orbitę kołową.
Z systemu Starlink korzysta już ponad 500 000 aktywnych abonentów na całym świecie. Sieć wchodzi powoli na rynek mobilnych usług w sektorze lotniczym, a w czerwcu amerykański regulator telekomunikacyjny FCC udzielił SpaceX zezwolenia na sprzedaż mobilnych terminali sieci Starlink do wykorzystywania nie tylko w samolotach ale też np. w pojazdach czy na statkach.
W sierpniu firma ogłosiła partnerstwo technologiczne z operatorem komórkowym T-Mobile. Ma on wykorzystywać satelity Starlink kolejnej generacji (V2) do realizowania połączeń satelitarnych przy użyciu zwykłych telefonów komórkowych. T-Mobile chce w ten sposób wyeliminować istnienie obszarów zwanych "dead zone", gdzie nie ma dostępu do usług sieci komórkowej. Dla Stanów Zjednoczonych powierzchnia dead zone stanowi 20% powierzchni kraju.
Satelity Starlink V2 wyposażone w odpowiednie do tej usługi anteny są znacznie większe od satelitów obecnej generacji, wysyłanych przez rakiety Falcon 9. Nowe statki muszą więc być umieszczane na orbicie przez budowany przez SpaceX superciężki system nośny Starship. Pierwsze starty wynoszące Starlinki V2 planowane są na 2023 rok.

Podsumowanie
Misja Starlink 3-4 była 104. startem rakiety orbitalnej na świecie w 2022 roku. Kolejny zestaw Starlinków ma być wysłany już 5 września z kosmodromu na przylądku Cape Canaveral na Florydzie. Oprócz lotów Starlink, SpaceX wyniesie też we wrześniu kolejną załogę do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.
 
 
Więcej informacji:
?    Oficjalna strona sieci Starlink

Na podstawie: NSF/SN/SpaceX
Opracowanie: Rafał Grabiański
 
Na zdjęciu: Rakieta Falcon 9 startująca z zestawem satelitów Starlink 3-4. Źródło: SpaceX.
Starlink Mission
https://www.youtube.com/watch?v=zSJWK_pmXVw&t=468s

https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/budowa-sieci-starlink-nie-zwalnia-udana-misja-starlink-3-4

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Satelitarny internet na morzach i oceanach. Starlink dla "pływających miast" od przyszłego roku
2022-09-01. Kacper Bakuła
Internet Starlink staje się być rozwiązaniem nie tylko dla gospodarstw domowych, lecz zdaje się, że powoli zaczyna docierać do jednostek nawodnych. Od przyszłego roku "satelitarny internet" Elona Muska będzie oferowany na luksusowych statkach wycieczkowych Royal Caribbean Group, holdingu zrzeszającego pewną grupę największych armatorów świata. Jest to pierwsza tego typu umowa na dostarczanie usług internetu satelitarnego flocie cywilnych jednostek nawodnych.
Grupa Royal Caribbean Group poinformowała w ostatniej informacji prasowej z 30 sierpnia, że wraz z przedsiębiorstwem SpaceX zamierza dokonać integracji terminali dostępowych internetu satelitarnego ze statkami podmiotów zależnych grupy RCG: Royal Caribbean International, Celebrity Cruises, Silversea Cruises. Implementacja urządzeń ma zostać zakończona wraz z końcem pierwszego kwartału 2023 roku. Co ciekawe, pierwszym wycieczkowcem, jaki otrzymał dostęp do sieci Elona Muska był Freedom of the Seas. Jego załoga i wybrani pasażerowie mieli przez ostatnie miesiące okazję do przetestowania nowych rozwiązań i wyrażenia swojej opinii na temat działania internetu, a te informacje zwrotne zostaną wykorzystane do wdrażania projektu na pełną skalę.
Wspomniana grupa Royal Caribbean Group jest amerykańskim holdingiem złożonym z kilku spółek tj. Royal Caribbean Cruises (jednego z największych cywilnych armatorów), TUI Cruises (joint-venture z niemieckim TUI), Silversea Cruises, Celebrity Cruises. Grupa jest w posiadaniu kilkudziesięciu luksusowych statków wycieczkowych kursujących w różne rejony świata. Niejednokrotnie zawijały one do Gdyni.
Naszym celem jest odpowiedzialne dostarczanie gościom najlepszych wrażeń z wakacji, a nowa oferta, która jest największym jak dotąd publicznym wdrożeniem szybkiego internetu Starlink w branży turystycznej, pokazuje nasze zaangażowanie w ten cel. Ta technologia zwiększy pozytywne odczucie rejsu zarówno wśród gości, jak i załogi. Usprawni i umożliwi więcej działań o wysokiej przepustowości, takich jak strumieniowanie i rozmowy wideo.
Jason Liberty, prezes i dyrektor naczelny Royal Caribbean Group
Internet satelitarny Starlink do użytku morskiego (dedykowana usługa Starlink Maritime) został uruchomiony na początku lipca. Na dzień dzisiejszy jest z internetu można korzystać w niewielkiej odległości od wybrzeży Stanów Zjednoczonych (z pominięciem Alaski i wysp), Chile i europejskich państw (włączając południowy basen Morza Bałtyckiego, Morze Śródziemne, Morze Północne i wschodnie baseny Oceanu Atlantyckiego), Australii i Nowej Zelandii. Na czwarty kwartał 2022 roku zaplanowano rozszerzenie usługi na obszary położone pomiędzy 57 a 16 stopniem szerokości geograficznej północnej i 32 a 57 stopniem szerokości geograficznej południowej. Według zapowiedzi proces pokrywania wszystkich akwenów powinien rozpocząć się od pierwszego kwartału 2023 roku. Do łączenia statku z siecią Starlink wymagane są dwa terminale dostępowe (koszt 10 tysięcy USD). Miesięczny koszt abonamentu wynosi 5 tysięcy USD.
Cywilni armatorzy nie są jedynymi podmiotami zainteresowanymi Starlink Maritime. Warto w tym miejscu dodać, że ta usługa najpewniej trafi także do Japońskich Morskich Sił Samoobrony, gdyż wynika tak z zapowiedzi ministra obrony Yasukazu Hamady, który rozważa zakup terminali dostępowych. Na chwilę obecną mówi się o tym, że internet satelitarny Elona Muska byłby używany przez marynarzy do nawiązywania połączeń wideo z rodzinami. To z kolei mogłoby doprowadzić do zredukowania stresu, a zarazem zwiększenia morale żołnierzy. Ta forma jest o tyle pożądana przez ministerstwo obrony, gdyż byłaby dobrą alternatywą dla dotychczasowych form bezprzewodowej łączności internetowej, która z racji niewielkich prędkości transmisji danych nie nadaje się do przekazywania obrazu w czasie rzeczywistym, a tylko do podstawowej komunikacji tekstowej.
Starlink to globalna sieć szerokopasmowej telekomunikacji internetowej i multimedialnej, oparta na działaniu wieloskładnikowej konstelacji minisatelitów na niskiej orbicie okołoziemskiej. Sieć ta pozwala na korzystanie z szybkiego Internetu na terenach, gdzie niemożliwy jest dostęp do jego przy wykorzystaniu klasycznej infrastruktury kablowej np. z powodu zniszczonej infrastruktury. Spełnia także swoje zadania u użytkowników, którzy wymagają ciągłych zmian swoich pozycji, w tym właśnie w warunkach morskich. W związku z tym internet Elona Muska zdaje się być także "uszyty na miarę" dla ukraińskiego wojska, które korzystając z amerykańskiego rozwiązania może zwiększyć przewagę nad rosyjskimi siłami inwazyjnymi dzięki wysokiej mobilności systemu oraz szybkości transmisji danych i braku utraty pakietów, jak i sił zbrojnych innych państw.
System jest rozmieszczany w szybkim tempie w przestrzeni okołoziemskiej począwszy od maja 2019 r. Jak na razie spółka skupia się na rozmieszczeniu i uruchomieniu 4 400 satelitów w ramach pierwszego rzutu, a zgodnie z wnioskami złożonymi przez SpaceX, ilostan może zwiększyć się o dodatkowe kilkadziesiąt tysięcy urządzeń. Łącznie wyniesiono 3208 satelitów, przy czym na chwilę obecną w przestrzeni kosmicznej znajduje się 2941 Starlinków, a funkcjonuje 2907 sztuk.
Fot. Royal Caribbean Group via Twitter

SPACE24
https://space24.pl/satelity/komunikacja/satelitarny-internet-na-morzach-i-oceanach-starlink-dla-plywajacych-miast-od-przyszlego-roku

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Satelity Muska zagrażają ludzkości. Możemy przez nie przeoczyć pędzące ku Ziemi planetoidy
2022-09-01. Radek Kosarzycki
Czy satelity megakonstelacji Starlink mogą doprowadzić do zagłady ludzkości? Nie, ale mogą się do niej skutecznie przyczynić zasłaniając nam nadlatującą z kosmosu planetoidę.
Kiedy kilka lat temu Elon Musk zaczął wysyłać w przestrzeń kosmiczną pierwsze satelity swojej megakonstelacji Starlink, środowisku astronomów opadła szczęka. Okazało się, że owe małe satelity na niskiej orbicie okołoziemskiej są bardziej widoczne na niebie niż ktokolwiek się spodziewał.
Astronomowie zobaczyli liczne smugi pozostawione przez satelity na zdjęciach wykonanych za pomocą teleskopów astronomicznych. Kiedy badacze uświadomili sobie, że jak na razie na orbicie znajduje się zaledwie kilkadziesiąt satelitów z planowanych kilkunastu lub kilkudziesięciu tysięcy, to na całą branże padł blady strach.
Jeżeli satelitów miałoby być tysiące razy więcej, to żadne obserwacje astronomiczne z powierzchni Ziemi nie będą możliwe. W każdej chwili, nad każdym teleskopem będzie przelatywał jakiś Starlink.
Alarm podniesiony przez astronomów jak na razie sprawił, że SpaceX zaczął pokrywać satelity farbami, które sprawiają, że są one mniej widoczne niż wcześniej, choć do rozwiązania problemu jeszcze daleka droga. Problem jednak w tym, że SpaceX był tylko inicjatorem. Na przestrzeni ostatnich kilku lat na rynku pojawiło się wiele różnych firm i państw, które także postanowiły budować własne mniejsze i większe konstelacje satelitów.
Elon Musk pierwotnie planował umieścić na orbicie od dwunastu do czterdziestu dwóch tysięcy satelitów, Chiny planują wysłanie 13 000 własnych satelitów, a liczni mniejsi operatorzy także planują swoje konstelacje składające się z kilkuset do kilku tysięcy satelitów. Możliwe zatem, że choć w 2010 r. na orbicie znajdowało się łącznie 2000 satelitów, to w 2030 r. może być ich tam równie dobrze 80 000. I to będzie istny koszmar nie tylko dla astronomów.
Co w tym złego? Internet wszędzie!
Jak przekonują zwolennicy budowy konstelacji satelitów, są to rewolucyjne projekty. Dzięki satelitom po raz pierwszy internet będzie dostępny w każdym miejscu na powierzchni Ziemi, niezależnie od tego czy znajdziemy się w centrum Nowego Jorku, czy też w stacji badawczej na Antarktydzie, czy na błotnistej drodze na Syberii. Na całej Ziemi nie będzie miejsca, w którym ?nie będzie zasięgu?.
Astronomom tacy ludzie zazwyczaj mówią, że mamy XXI wiek i wszystkie teleskopy powinny być w przestrzeni kosmicznej, a nie na powierzchni Ziemi. Oczywiście takie stwierdzenia są jedynie dowodem ignorancji. Największe teleskopy astronomiczne na Ziemi mają zwierciadła o średnicy rzędu 30 metrów (budowany obecnie w Chile Extremely Large Telescope). Tak dużych teleskopów nie da się wynieść na orbitę okołoziemską za pomocą żadnej rakiety. Co więcej, taki teleskop na powierzchni Ziemi pozwala na stały serwis, na bezustanną modernizację, na podłączanie nowych czujników, nowych odbiorników i nowych instrumentów obserwacyjnych. Wystarczy wejść do budynku teleskopu i po prostu je podłączyć. W przypadku teleskopów kosmicznych jest tak, że kosztują one kolosalne pieniądze (wystarczy przypomnieć tutaj koszt budowy i wyniesienia Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba), a i tak są całkowicie nieserwisowalne. JWST znajduje się aktualnie 1,5 mln km od Ziemi i nie ma żadnych szans, aby z Ziemi wysłać do niego załogową misję serwisową czy naprawczą. Warto tutaj wspomnieć, że James Webb ma zwierciadło zaledwie 6,5-metrowe, co przy kolosalnym ELT nie jest już takie imponujące. Wizja zastąpienia obserwatoriów naziemnych kosmicznymi może się zatem rodzić jedynie w głowach ignorantów.
Istnieje jednak jeszcze jeden, ważniejszy problem
65 milionów lat temu w Półwysep Jukatan uderzyła planetoida, która zmieniła historię życia na Ziemi. Po ponad 150 milionach lat wskutek tego jednego zdarzenia skończyło się panowanie dinozaurów na Ziemi. Z naszej perspektywy było to dobre wydarzenie. Wszak to właśnie wtedy nasi niepozorni przodkowie, którzy do tego czasu jedynie unikali zjedzenia przez potężne jaszczury, otrzymali szansę na rozwój, który po dziesiątkach milionów lat doprowadził do powstania gatunku Homo sapiens.
Skoro jednak 65 mln lat temu doszło do zderzenia planetoidy z Ziemią, to może dojść i teraz. Jednym z najważniejszych zadań stojących przed astronomami, jest katalogowanie i monitorowanie wszystkich potencjalnie niebezpiecznych skał kosmicznych, które mogłyby znaleźć się na kursie kolizyjnym z Ziemią. Wystarczy tutaj wspomnieć, że potrzeba głazu o średnicy zaledwie 4 kilometrów, aby ponownie zmienić historię życia na Ziemi usuwając z niej ludzi.
W przeprowadzonych niedawno badaniach trzy czwarte ekspertów zajmujących się zagrożeniami dla Ziemi z przestrzeni kosmicznej przyznało, że są co najmniej zaniepokojeni budową konstelacji składających się z kilkudziesięciu tysięcy satelitów. Powód jest bardzo prosty. Astronomowie potrzebują niezwykle czystego nocnego i wieczornego nieba, aby wyszukiwać na nim niewielkich obiektów, które mogą okazać się planetoidami zbliżającymi się do Ziemi. Poszukiwanie takich obiektów trwa od lat. Kiedy jednak takich obiektów o średnicy zaledwie kilku kilometrów znajdujących się miliony kilometrów od Ziemi zaczniemy szukać na niebie, na którym roi się od tysięcy mniejszych, odbijających światło słoneczne satelitów tworzących megakonstelacje, możemy być pewni, że nic nie znajdziemy.
Oczywiście, trwają próby poradzenia sobie z tym problemem. Jakby nie patrzeć, do obserwacji można zaprząc sztuczną inteligencję, która będzie w stanie odsiewać wszystkie satelity krążące wokół Ziemi i pozostawiać w danych obserwacyjnych jedynie prawdziwe, nieznane skały kosmiczne. Problem jednak w tym, że przelatujący satelita zasłania niebo za sobą. Jak odsiejemy z danych obserwacyjnych satelitę, to i tak nie zobaczymy co on nam zasłonił. Zamiast jasnej plamy w danych, będzie ciemna plama, w miejscu, w którym może znajdować się potencjalny zabójca ludzkości.
Owszem, powraca tutaj standardowe rozwiązanie: trzeba wysłać w kosmos satelity obserwujące niebo i poszukujące niebezpiecznych planetoid. Takie plany zresztą istnieją - wystarczy tutaj wspomnieć satelitę NEO Surveyor. Nie zmienia tu jednak faktu, że za cenę jednego obserwatorium kosmicznego można by było stworzyć kilkanaście dokładniejszych na powierzchni Ziemi. Poza tym nikt nie może zapewnić, że jeżeli umieścimy satelitę monitorującego przestrzeń kosmiczną na orbicie, to za chwilę ktoś nie umieści nieco wyżej kolejnych megakonstelacji. Elon Musk wszak wspomniał niedawno w wywiadzie dla Financial Times, że w jego opinii na orbicie jest miejsce na kilkadziesiąt miliardów satelitów. I to już przeraża.
https://spidersweb.pl/2022/09/megakonstelacje-starlink-planetoidy-zaglada.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dominacja "smoka" Elona Muska. Kolejne kontrakty dla SpaceX na loty na ISS
2022-09-01 Kacper Bakuła
NASA zatwierdziła kolejne loty załogowych kapsuł Dragon 2 na Międzynarodową Stację Kosmiczną, przyznając SpaceX zamówienie na realizację tego celu. Zakontraktowano misje aż do Crew-14. Przedsiębiorstwo Elona Muska zyska na dodatkowych operacjach kolejne półtora miliarda dolarów amerykańskich.
Narodowa Agencja Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej na koniec sierpnia poinformowała o przyznaniu zamówienia o wartości 1,4 mld USD na realizację dodatkowych pięciu lotów pojazdu załogowego Dragon 2 produkcji SpaceX celem dostarczenia kolejnych załóg astronautycznych na Międzynarodową Stację Kosmiczną. Wspomniane zamówienie pozwala na zabezpieczenie lotów załogowych, a także wszelkich czynności naziemnych, orbitalnych, transportu ładunków w ramach z każdej z misji i utrzymanie pojazdów zadokowanych do ISS przez okres trwania danej ekspedycji.

Oznacza to, że obecnie ostatnią zaplanowaną misją jest Crew-14, a te wszystkie powinny zabezpieczyć amerykańskie loty na ISS do 2030 roku. Sumarycznie NASA przyznała SpaceX 5 mld USD (w ramach programu CCtCap), a dodatkowe zlecenia dla Elona Muska pozwolą agencji na ustalenie harmonogramu startów załogowych pojazdu Starliner bez presji czasowej, dając szansę Boeingowi na zakończenie żmudnego procesu certyfikacji. Ta ma zostać sfinalizowana w momencie lądowania załogi w ramach kilkudniowej misji Boeing Crew Flight Test (8-14 grudnia 2022).
Pomimo oficjalnego przedłużenia misji "Dragonów" na ISS SpaceX nie poprzestaje na rozwijaniu tych pojazdu - wręcz przeciwnie. W marcu bieżącego roku Reuters poinformował o zakończeniu produkcji załogowych kapsuł. Zdaniem agencji i przedsiębiorstwa przyczyni się to zwiększenia zdolności produkcyjnych w zakresie wytwarzania elementów konstrukcyjnych pojazdu Starship. Może to doprowadzić do przyśpieszenia dążeń ukierunkowanych na planowanym pierwszym locie orbitalnym. Produkcja znanych nam pojazdów Dragon 2 mogłaby zostać wznowiona, ale tylko w wypadku pojawienia się konieczności - np. uszkodzenia lub zniszczenia któregokolwiek z dotychczas używanych pojazdów.
SpaceX na dzień dzisiejszy ma do dyspozycji cztery załogowe kapsuły Dragon 2 (C206 Endeavour, C207 Resilience, C210 Endurance oraz C211 Freedom). Utrzymanie floty Dragon 2 jest w pewnym stopniu uzależnione od przyznanego przed wieloma laty kontraktu na realizację dla NASA sześciu pocertyfikacyjnych lotów Dragona na ISS w ramach programu Commercial Crew Program.
Do tej pory z udziałem SpaceX przeprowadzono sześć startów z astronautami na pokładzie. Pierwszy z nich - Crew Demo-2 - miał miejsce w maju 2020 roku i na dwumiesięczny pobyt na MSK zabrał Douglasa G. Hurleya (także uczestnika ostatniego lotu wahadłowca) i Roberta L. Behnkena. Po głośnym sukcesie ostatniej misji certyfikacyjnej odbyło się pięć kolejnych, w tym pierwsze w pełni prywatne przedsięwzięcia z udziałem kosmicznych turystów i byłych astronautów.

Fot. NASA

SPACE24
https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/statki-kosmiczne/dominacja-smoka-elona-muska-kolejne-kontrakty-dla-spacex-na-loty-na-iss

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Łaziki marsjańskie na torze pełnym śladów ognia, lodu i wody
2022-09-02. Grzegorz Jasiński

Już za tydzień, na terenie Politechniki Świętokrzyskiej w Kielcach odbędzie się finał 8. edycji European Rover Challenge. Z blisko 100 zespołów, które startowały do tegorocznych zawodów, do ścisłego finału zakwalifikowało się łącznie 30 drużyn z 10 krajów Europy, Afryki, Azji oraz Ameryki Północnej. 19 drużyn pojawi się w Kielcach z własnym łazikiem, by spróbować swoich sił w stacjonarnej formule zawodów. 11 zespołów weźmie udział w formule zdalnej, z dowolnego miejsca na świecie będą sterować łazikiem poruszającym się po kieleckim torze z pomocą specjalnego internetowego interfejsu.
W formule ON-SITE zespoły studentów z całego świata przygotowują w pełni funkcjonalne łaziki marsjańskie własnej konstrukcji. Łazik musi być samodzielną, mobilną jednostką. Wszystkie zespoły, które przejdą przez kwalifikacje, będą rywalizować na sztucznym torze marsjańskim w Polsce, wykonując liczne i wymagające zadania.
Zespoły startujące w formule REMOTE będą korzystały z tego samego sprzętu (łazik Leo Rover i robotyczne ramię UR), z którym będą się łączyły zdalnie przez internet z dowolnego miejsca na Ziemi. Zwycięzcą zawodów zostanie ta drużyna, która najrzetelniej przygotuje oprogramowanie niezbędne do realizacji misji oraz wykaże się skutecznością w zarządzaniu zespołem, reagowaniu na sytuacje krytyczne i zarządzaniu zmianą.
Przy przygotowaniu toru, zespół naukowy ERC co roku stara się podnosić zawodnikom poprzeczkę, dbając jednocześnie o to, by środowisko geologiczne panujące na powierzchni Czerwonej Planety zostało odtworzone jak najbardziej realistycznie. "Na naszym Mars Yardzie prezentujemy procesy, które kształtują krajobraz Marsa: tworzymy złożoną geologiczną łamigłówkę składającą się z licznych kraterów uderzeniowych, wydm, suchych dolin rzecznych i różnych form wulkanicznych, którą niewiele osób potrafi rozwiązać. Aby jeszcze bardziej absurdalnie skomplikować sytuację, nasz Mars Yard co roku jest inny i reprezentuje odmienny region Czerwonej Planety" - mówi dr Anna Łosiak, specjalistka geologii planetarnej, główna projektantka toru marsjańskiego ERC.
Czego mogą spodziewać się uczestnicy European Rover Challenge w tym roku? Na pewno będzie sporo dymu i wybuchających wulkanów. Obszar, po którym przemieszcza się robot to wiernie odwzorowane pole na granicy między wielką prowincją wulkaniczną Elysium a północnymi równinami Marsa. Badania jasno pokazują, że na terenie tych równin kiedyś znajdował się ocean. Zatem na miejscu drużyn byłabym przygotowana na jazdę łazikiem po terenie ukształtowanym przez ogień i lód. Kto wie, może roboty natrafią nawet na ślad wody na Marsie? - mówi dr Łosiak.
Finał 8. edycji European Rover Challenge odbędzie się w dniach 9-11 września 2022 roku, na terenie Politechniki Świętokrzyskiej w Kielcach. Współorganizatorami tegorocznej edycji ERC są Europejska Fundacja Kosmiczna, Politechnika Świętokrzyska oraz Urząd Marszałkowski Województwa Świętokrzyskiego. Rolę Miasta Gospodarza wydarzenia pełni Miasto Kielce. Wydarzenie zostało objęte honorowym patronatem Europejskiej Agencji Kosmicznej, Międzynarodowej Federacji Astronautycznej oraz Związku Pracodawców Sektora Kosmicznego.
Partnerami wspierającymi zostali: Konsulat USA w Krakowie, Organizacja Narodów Zjednoczonych w Wiedniu, Pokojowy Patrol oraz Pyramid Games. Sponsorami nagród są Mastercam oraz Occupy Mars: The Game. Partnerami wydarzenia są: Polska Agencja Kosmiczna, Agencja Unii Europejskiej ds. Programu Kosmicznego (EUSPA), Międzynarodowy Uniwersytet Kosmiczny (ISU), MathWorks, Stowarzyszenie Polskich Profesjonalistów Sektora Kosmicznego (PSPA), Mars Society Polska, Politechnika Poznańska, Kell Ideas (Leo Rover), Akademia Leona Koźmińskiego oraz Freedom Robotics.
Wydarzenie zostało objęte patronatami medialnymi: RMF FM, Nauka w Polsce (PAP), My Company Polska, Space24, kosmonauta.net, SpaceWatch.global, Astrofaza, Polska Fundacja Fantastyki Naukowej, Naukowo TV, Crazy Nauka. Projekt dofinansowano z programu "Społeczna odpowiedzialność nauki" Ministra Edukacji i Nauki. Wstęp na ERC 2022 jest bezpłatny. Dzięki transmisjom i relacjom na żywo w mediach społecznościowych do ERC może dołączyć publiczność z całego świata.
Wszelkie informacje dotyczące wydarzenia można znaleźć na stronie: www.roverchallenge.eu
Zawody na torze ERC2021 /Fot. Grzegorz Jasiński /RMF FM

 
Po zawodach na torze ERC2021 /Fot. Grzegorz Jasiński /RMF FM
Na torze podczas zawodów ERC2021 /Fot. Grzegorz Jasiński /RMF FM
RMF
https://www.rmf24.pl/nauka/news-laziki-marsjanskie-na-torze-pelnym-sladow-ognia-lodu-i-wody,nId,6257908#crp_state=1

Łaziki marsjańskie na torze pełnym śladów ognia, lodu i wody.jpg

Łaziki marsjańskie na torze pełnym śladów ognia, lodu i wody2.jpg

Łaziki marsjańskie na torze pełnym śladów ognia, lodu i wody3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

CBK PAN: projekt instrumentu GLOWS na misję NASA - przyjęty do realizacji
2022-09-02.
Przygotowany przez Centrum Badań Kosmicznych PAN projekt fotometru GLOWS ? instrumentu do badań m.in. wiatru słonecznego - został zaakceptowany przez międzynarodową grupę specjalistów. Teraz Polacy mogą przystąpić do budowy urządzenia, które powstaje w ramach misji badawczej NASA.
GLOWS, czyli czyli GLObal solar Wind Structure to fotometr do obserwacji fluorescencyjnej poświaty heliosferycznej wodoru w Układzie Słonecznym. Dane uzyskane dzięki fotometrowi umożliwią zbadanie zależności strumienia wiatru słonecznego od szerokości heliograficznej oraz rozkładu w przestrzeni międzyplanetarnej wodoru międzygwiazdowego.
Eksperyment GLOWS stanowi część misji badawczej NASA dotyczącej heliosfery. Misja o akronimie IMAP (Interstellar Mapping and Acceleration Probe) zakłada, że w 2025 r. rakieta firmy SpaceX wyniesie na orbitę satelitę badawczego IMAP. Zostanie on wyposażony w dziesięć instrumentów naukowych, z których jeden ? właśnie GLOWS - powstaje w CBK PAN.
Jak poinformowało w czwartek CBK PAN, by ocenić projekt fotometru GLOWS do Warszawy przyjechało kilkunastu specjalistów, m.in. z Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa, NASA i Southwest Research Institute. "Critical Designe Review zakończył się pomyślnie, co oznacza, że po zrealizowaniu zaleceń kontrolnych możemy przystąpić do budowy urządzenia" - podało Centrum.
"Critical Designe Review to, jak sama nazwa wskazuje, krytyczny moment dla misji kosmicznej. Musieliśmy wykazać przed świetnymi specjalistami, że projekt przyrządu jest w pełni dojrzały technicznie, że nie popełniliśmy błędów projektowych, a samo zaawansowanie prac jest na wystarczającym poziomie, by przystąpić do budowania tzw. egzemplarzy kwalifikacyjnych, na których wykonuje się większość testów, a następnie do budowy instrumentu lotnego, który zostanie zainstalowany na satelicie" ? wyjaśnia cytowany w komunikacie prof. Maciej Bzowski, kierownik grupy pracującej nad instrumentem i eksperymentem GLOWS.
GLOWS jest całkowicie polskim instrumentem, który jest projektowany i w całości budowany w Centrum Badań Kosmicznych PAN. "Po raz pierwszy w historii współpracy Polski z NASA nasi naukowcy dostarczą cały przyrząd, są również odpowiedzialni za zaprojektowanie eksperymentu i analizę danych" - podkreślono w komunikacie.
CBK PAN wyjaśnia, że przeglądowi Critical Designe Review poddawane są wszystkie instrumenty sondy IMAP. Po ich zakończeniu każdy z zespołów otrzyma uwagi i dodatkowe wytyczne, do których będzie musiał się dostosować. Po ich spełnieniu NASA dokona przeglądu całego projektu IMAP i rozpocznie się budowa egzemplarzy kwalifikacyjnych i lotnych.
"Mamy rok na zbudowanie i przetestowanie całego instrumentu ? mówi prof. Bzowski. ? Egzemplarz lotny, czyli ten przeznaczony do zintegrowania na satelicie IMAP, musi zostać wysłany do Applied Physics Laboratory (APL) Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa na przełomie 2023 i 2024 r. W tej chwili start misji jest wyznaczony na luty 2025 roku. Co oznacza, że NASA będzie miała rok na zintegrowanie na satelicie wszystkich 10 instrumentów oraz na przetestowanie całości".
CBK PAN jest odpowiedzialne za cały proces związany z GLOWS, od złożenia propozycji eksperymentu, przez projekt i budowę instrumentu aż po analizę zebranych dzięki niemu danych i sformułowanie wniosków naukowych. Instrument GLOWS budowany jest przez kilkunastoosobowy zespół inżynierów z Laboratorium Satelitarnych Aplikacji Układów FPGA, Laboratorium Fotoniki i Mikromechaniki i Laboratorium Robotyki i Mechatroniki Satelitarnej CBK PAN, kierowany przez dr. inż. Romana Wawrzaszka, głównego inżyniera projektu.
W ramach tych prac skonstruowana zostanie część detektorowa ze specjalnie zaprojektowanym układem optycznym, układ zasilania elektrycznego, komputer instrumentu wraz z oprogramowaniem oraz niezbędna naziemna aparatura wspomagająca i testowa oraz oprogramowanie naukowe. Za część naukową projektu odpowiada zespół uczonych z Zespołu Fizyki Układu Słonecznego i Astrofizyki CBK PAN. Menedżerem projektu jest mgr Karol Mostowy.
Na budowę instrumentu oraz przeprowadzenie eksperymentu GLOWS Ministerstwo Edukacji i Nauki przeznaczyło kwotę 16 mln zł (rozłożoną na lata 2021-2026).
Misja IMAP jest tworzona przez międzynarodowy zespół naukowy pod kierownictwem profesora Davida J. McComasa z Uniwersytetu Princeton, a realizację projektu koordynuje Applied Physics Laboratory (APL) z Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa. Z ramienia NASA misję koordynuje Heliophysics Division w Science Mission Directorate.
W międzynarodowym konsorcjum przygotowującym misję IMAP, obok CBK PAN znalazły się takie instytucje, jak m.in. APL, MIT, Caltech, JPL/NASA i kilkanaście innych ośrodków badawczych i uniwersyteckich.
PAP - Nauka w Polsce
agt/ ekr/
Fot. Adobe Stock
https://naukawpolsce.pl/aktualnosci/news%2C93517%2Ccbk-pan-projekt-instrumentu-glows-na-misje-nasa-przyjety-do-realizacji.html

CBK PAN projekt instrumentu GLOWS na misję NASA - przyjęty do realizacji.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NASA: zdalnie naprawiono Voyagera 1
2022-09-02.
Specjalistom amerykańskiej agencji kosmicznej udało się naprawić błąd wpływający na dane z sondy Voyager 1 znajdującej się na krańcach Układu Słonecznego poinformowała NASA.
Voyager 1 jest bezzałogowym próbnikiem wysłanym z Ziemi w 1977 roku. Sonda minęła Jowisza i Saturna i pomknęła w dalekie rejony Układu Słonecznego. W 2012 roku jako pierwszy statek kosmiczny stworzony przez człowieka przekroczyła heliopauzę, uznawaną za jedną z granic Układu Słonecznego. Tym samym znalazła się w przestrzeni międzygwiazdowej.
Sygnał od sondy potrzebuje ponad 20,5 godziny na dotarcie do Ziemi. W jednostkach odległości jest to dystans przekraczający 23 miliardy kilometrów. Potrzeba prawie dwóch dni na wysłanie polecenia do sondy i otrzymanie odpowiedzi.
Sonda nadal działa, a naukowcy odbierają z niej sygnały i dane naukowe. Jednak kilka miesięcy temu wystąpił problem. System kontroli ustawienia sondy, który utrzymuje antenę skierowaną w stronę Ziemi, zaczął wysyłać nieprawdziwe informacje o swoim stanie i podejmowanych działaniach, pomimo iż wykonywał czynności poprawnie. Pozostałe systemy sondy również wydawały się nieuszkodzone, gdyż nadal zbierała dane naukowe i przesyłała je na Ziemię.
Inżynierom udało się ustalić przyczynę i rozwiązać problem. Okazało się, że system kontroli zaczął wysyłać dane telemetryczne poprzez jeden z komputerów pokładowych, o którym wiadomo, że przestał działać poprawnie wiele lat temu i to ten komputer zaburzał informacje. Gdy to odkryto, nakazano systemowi kontroli powrót do wysyłania danych przez właściwy komputer.
Nie wiadomo na razie, dlaczego system zdecydował się na użycie popsutego komputera, ale prawdopodobnie otrzymał takie błędne polecenie od innego komputera pokładowego. Jeśli tak faktycznie jest, oznacza to, że przyczyna usterki tkwi w jakimś innym elemencie sondy kosmicznej. Inżynierowie będą nadal jej szukali, ale NASA uważa, że problem nie stanowi obecnie zagrożenia dla kontynuacji misji Voyager 1.
Sonda Voyager 1 eksploruje kosmos od 45 lat, czyli dużo dłużej, niż zakładano na początku misji. Dodatkowo komputery i systemy pokładowe są narażone na oddziaływanie wysokoenergetycznego promieniowania, na jakie nie były do tej pory narażone inne sondy, które znajdują się wewnątrz heliosfery ? strefy wokół Słońca, w której dominuje ciśnienie wiatru słonecznego. Ten "bąbel" wokół Słońca częściowo chroni Układ Słoneczny przed promieniowaniem kosmicznym.
NASA sądzi, że za kilka lat sonda Voyager 1 nie będzie już w stanie generować wystarczająco dużo energii, aby zasilać jakikolwiek ze swoich instrumentów. Po 2036 roku znajdzie się poza zasięgiem odbioru sygnałów przez stacje naziemne.
Za kilkaset lat sonda prawdopodobnie dotrze do hipotetycznego Obłoku Oorta. Nie jest wycelowana w jakąś konkretną gwiazdę i za około 40 tysięcy lat przeleci w odległości 1,6 roku świetlnego od gwiazdy Gliese 445, odległej o 17,1 lat świetlnych od Słońca.
Fot. NASA JPL Photojournal
Źródło: PAP
SPACE24
https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/sondy/nasa-zdalnie-naprawiono-voyagera-1

NASA zdalnie naprawiono Voyagera 1.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Można zgłaszać propozycje nazw dla nowych egzoplanet
2022-09-02.
Międzynarodowa Unia Astronomiczna ogłosiła konkurs NameExoWorlds 2022 na wyłonienie nazw dla planet obserwowanych przez Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba. Propozycje można zgłaszać z całego świata do 11 listopada 2022 roku.
NameExoWorlds 2022 to trzecia ogólnoświatowa akcja nadawania nazw gwiazdom i planetom pozasłonecznym. Poprzednie miały miejsce w 2015 roku i 2019 roku. W 2015 roku nazwano 14 gwiazd i 31 krążących wokół nich planet. Nadeszło wtedy ponad pół miliona głosów ze 182 krajów. W 2019 roku, na stulecie Międzynarodowej Unii Astronomicznej, zorganizowano jeszcze większą akcję. Wtedy każdy kraj otrzymał do nazwania ?swoją" gwiazdę i planetę. Ostatecznie skorzystało z tego 112 państw, a w dwuetapowym konkursie wzięło udział 780 tysięcy ludzi z całego świata. Bardzo duży procent głosujących był z Polski.
W tym roku akcja skupi się na nazwaniu 20 systemów planetarnych, które będą obserwowane przez Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba, wysłany w kosmos przez NASA, Europejską Agencję Kosmiczną (ESA) i Kanadyjską Agencję Kosmiczną pod koniec grudnia 2021 roku i zaczynający obecnie wczesną fazę obserwacji naukowych. Okazją do bieżącej edycji nazywania planet jest 10-lecie działania Biura ds. Popularyzacji Astronomii prowadzonego przez Międzynarodową Unię Astronomiczną.
W jaki sposób zgłaszać swoje propozycje? Będą one zbierane przez jeden centralny formularz dla całego świata na stronie  https://www.nameexoworlds.iau.org.
W zasadach konkursu widnieje informacja, iż propozycji nie można zgłaszać jednoosobowo, trzeba utworzyć zespół złożony z uczniów, nauczycieli, entuzjastów astronomii i astronomów. Nie trzeba mieć w zespole osób z wszystkich tych kategorii, ale im więcej poszczególnych kategorii w składzie, tym lepiej ? sugeruje IAU.
?Warunkiem jest też przeprowadzenie przez zespół wydarzenia popularnonaukowego związanego z planetami pozasłonecznymi. Międzynarodowa Unia Astronomiczna nie ogranicza rodzajów wydarzeń, które można przeprowadzić, stawiając na kreatywność uczestników. Jednak jeśli ktoś wyśle swój pomysł na nazwę, ale nie zorganizuje wydarzenia, to jego propozycja nie będzie brana pod uwagę" - tłumaczy dr Krzysztof Czart, krajowy koordynator IAU ds. popularyzacji astronomii.
Jeden zespół może zgłosić propozycję tylko dla jednego układu planetarnego, który wybierze sobie z listy 20 układów dostępnych na stronie konkursu NameExoWorlds 2022.
Oprócz utworzenia zróżnicowanego zespołu, przeprowadzenia akcji popularnonaukowej, trzeba też dołączyć uzasadnienie dla swojego pomysłu na nazwy dla gwiazdy i planety (nazwy mogą być po polsku, ale uzasadnienie powinno być napisane w języku angielskim), a także raport z wydarzenia popularnonaukowego (w języku angielskim, można dołączyć zdjęcia lub filmy). Dodatkowo na liście wymagań widnieje przesłanie wideo w języku krajowym z angielskimi napisami, uzasadniające wybór nazw, które proponuje nasz zespół. To wideo nie jest obowiązkowe, ale jest zalecane.
Etap zbierania propozycji z całego świata potrwa do 11 listopada 2022 roku. Potem nastąpi etap wyboru nazw przez krajowe komitety. Otrzymają one od Międzynarodowej Unii Astronomicznej komplet zgłoszeń z danego kraju i będą miały za zadanie wybrać propozycję główną i dwie rezerwowe w imieniu swojego kraju.
Potem nastąpi etap trzeci. Z puli nazw wyłonionych przez krajowe komitety Międzynarodowa Unia Astronomiczna wybierze nazwy dla 20 systemów planetarnych. Staną się one oficjalnymi nazwami tych obiektów i zostaną ogłoszone 20 marca 2023 roku.
Oficjalne nazwy obiektów w kosmosie nadawane są przez Międzynarodową Unię Astronomiczną. Obowiązuje tutaj szereg zasad, które są wymienione na stronie konkursu NameExoWorlds i warto je sprawdzić przed wysłaniem swojej propozycji. Na przykład odrzucane będą nazwy związane z wojną albo komercyjne. Nazwy nie mogą się też powtarzać z już istniejącymi nazwami obiektów astronomicznych.
?Może dodajmy, że na niebie jest już gwiazda Copernicus, nazwana w 2015 roku, a w 2019 roku znalazły się tam gwiazda Solaris i planeta Pirx, które IAU ostatecznie wybrała z propozycji z Polski. Związki z Polską ma też gwiazda Veles, od słowiańskiego boga Welesa. Była to jedna z czołowych polskich propozycji w 2019 roku, ale ostatecznie na niebie znalazła się jako propozycja z Chorwacji" - komentuje dr Krzysztof Czart.
Również wiele planetoid ma nazwy związane z naszym krajem. Bazy istniejących nazw można znaleźć w internecie. Osoby chcące wziąć udział w konkursie mogą sprawdzić swoją propozycję w takich bazach przed wysłaniem jej do Międzynarodowej Unii Astronomicznej.

Fot. Międzynarodowa Unia Astronomiczna

Źródło: PAP

SPACE24

https://space24.pl/nauka-i-edukacja/mozna-zglaszac-propozycje-nazw-dla-nowych-egzoplanet

Można zgłaszać propozycje nazw dla nowych egzoplanet.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pięć największych wpadek w historii podboju kosmosu
2022-09-02. Radek Kosarzycki
Tutaj miał być normalny lid, czyli wprowadzenie do artykułu, jednak autor polał nieco za dużo wody, dlatego lid trzeba było wywalić. Zamiast tego jest to oświadczenie redaktora: lidu nie będzie, przechodzimy od razu do rzeczy.
Poniżej lista pięciu poważnych błędów popełnionych w kosmosie, które najbardziej zapadły autorowi w pamięć.
Viking 1
20 lipca 1976 roku na powierzchni Marsa wylądował pierwszy w historii aparat wysłany z Ziemi na powierzchnię innej planety. Takiej ekscytacji w NASA nie było od dawna. Po raz pierwszy w historii na powierzchni innej planety niż Ziemia stał aparat wysłany z naszej planety i co więcej, przekazywał na Ziemię zdjęcia swojego otoczenia. Misja okazała się długotrwałym sukcesem. Aparat bez żadnego wysiłku przetrwał na Marsie przez sześć lat, zanim jego misja się zakończyła. Z pewnością misja mogła trwać znacznie więcej, gdyby nie pewna pomyłka.
W listopadzie 1982 roku inżynierowie z centrum kontroli misji wysłali do Vikinga nowe oprogramowanie, które miało poprawić wydajność starzejącego się akumulatora. Jak się później okazało, oprogramowanie po dotarciu do lądownika nadpisało dane wykorzystywane przez antenę lądownika do podążania za ruchem Ziemi na marsjańskim niebie. W efekcie zaktualizowany Viking 1 nadal działał, ale nigdy już nie zwrócił swojej anteny w stronę Ziemi, przez co nigdy już żadne dane z lądownika do nas nie trafiły. Naukowcy próbowali naprawić sytuację przez kolejne cztery miesiące, jednak wszystkie próby kontaktu z lądownikiem spełzły na niczym.
Viking First Views of Mars
https://www.youtube.com/watch?v=zeApJ2nuYmY

Lądownik Beagle
Ponad dwadzieścia lat po pechowym zakończeniu misji Vikinga 1, w grudniu 2003 r. do Marsa dotarła europejska sonda kosmiczna Mars Express. Na pokładzie sondy znajdował się stworzony przez naukowców z Wielkiej Brytanii lądownik marsjański Beagle. 19 grudnia po dolocie do Czerwonej Planety sonda Mars Express wypuściła lądownik Beagle w kierunku powierzchni planety.
Według planów lądownik miał spokojnie zbliżyć się do planety, wejść w atmosferę, a następnie wylądować na równinie Isidis Planitia. Tuż po odłączeniu się od sondy Mars Express, oddalający się od niej lądownik Beagle 2 zamilkł. Naukowcy i inżynierowie wiedzieli, że Beagle właśnie opada w kierunku Marsa, ale nie byli w stanie nawiązać z nim żadnego kontaktu. Pomimo niepowodzeń próby połączenia się z Beaglem zostały zarzucone dopiero na początku lutego kolejnego roku. Ostatecznie trzeba było uznać porażkę.
Dwanaście lat później, na początku 2015 r. amerykańska sonda Mars Reconnaissance Orbiter sfotografowała Beagle?a na powierzchni Marsa. Ku zdumieniu naukowców okazało się, że lądownik wszedł jednak w atmosferę Marsa i miękko i bezpiecznie wylądował na jego powierzchni.
W toku badań ustalono, że przyczyną niepowodzenia misji było nieotworzenie w pełni paneli słonecznych lądownika. To właśnie pod złożonymi panelami znajdowała się antena do komunikacji z orbiterem. Skoro panele się nie rozłożyły, to antena też nie. O ironio, wszystko wskazuje na to, że w rzeczywistości otworzyły się trzy z czterech paneli, co oznacza, że zapewne lądownik nie tylko wylądował, ale także miał energię na zasilanie swoich instrumentów naukowych i nawet przez kilka miesięcy zbierał dane na powierzchni Marsa. Nigdy jednak dane te nie zostały wysłane na Ziemię.
Found: Mars Orbiter Locates Beagle 2 Lander
https://www.youtube.com/watch?v=t4LLIJ_z0fQ

Lądownik Schiaparelli
W 2016 r. europejski sektor kosmiczny musiał zmierzyć się z kolejnym problemem podczas próby lądowania na Marsie. Przygotowując europejsko-rosyjski program misji marsjańskich ExoMars, naukowcy postanowili najpierw wysłać w kierunku Marsa sondę Trace Gas Orbiter, której zadaniem było badanie składu chemicznego atmosfery planety, a nastepnie łazika ExoMars (później przemianowanego na Rosalind Franklin).
Pamiętając jednak porażkę Beagle?a oraz mając świadomość tego, jak trudne jest bezpieczne dostarczenie dużego łazika marsjańskiego na powierzchnię planety, naukowcy postanowili w ramach pierwszej misji wysłać na Marsa mniejsze urządzenie, które sprawdzi przygotowaną dla łazika technologię wejścia w atmosferę i lądowania na powierzchni Marsa. Takim swoistym demonstratorem lotu został niewielki lądownik Schiaparelli.
Schiaparelli dotarł do Marsa na pokładzie sondy Trace Gas Orbiter. Jego misja rozpoczęła się 16 października 2016 r., kiedy to odłączył się od orbitera i skierował w stronę atmosfery Marsa. Lot do granic atmosfery trwał blisko trzy dni.
Początkowo wszystko wyglądało prawidłowo, lądownik wszedł w atmosferę, wyhamował część prędkości, następnie otworzył spadochrony i wyglądało na to, że tym razem lądowanie się uda. W tym momencie pojawił się problem. Po odrzuceniu osłony termicznej i włączeniu silników rakietowych kontakt z lądownikiem się urwał. Centrum kontroli misji przez kolejne godziny próbowało nawiązać z nim kontakt, jednak wszystkie próby zakończyły się porażką.
W toku analizy danych przesłanych przez lądownik na pokład orbitera okazało się, że zaledwie 3-4 sekundy po włączeniu silników rakietowych doszło do ich wyłączenia. Komputer pokładowy źle zinterpretował dane z jednego z czujników odpowiedzialnych za ustalanie wysokości lądownika nad powierzchnią Marsa. Czujnik przesłał do komputera pokładowego informację wskazującą, że lądownik nie tylko już wylądował, ale nawet znajduje się pod powierzchnią Marsa.
Zgodnie z planem komputer pokładowy w takiej sytuacji wyłączył silniki rakietowe i rozpoczął nawet procedurę uruchamiania instrumentów naukowych. Problem polegał jednak na tym, że Schiaparelli wciąż znajdował się kilka kilometrów nad powierzchnią Marsa. W efekcie pozbawiony silników lądownik zaczął opadać bez spadochronu i rozbił się o powierzchnię Marsa z prędkością nawet 300 km/h.
Schiaparelli?s descent to Mars
https://www.youtube.com/watch?v=s3WCtJt46qU

Sonda Beresheet
Beresheet zbudowany przez izraelską firmę SpaceIL miał być pierwszym całkowicie prywatnym lądownikiem księżycowym wysłanym z Ziemi. Sonda została wyniesiona w przestrzeń kosmiczną na szczycie rakiety Falcon 9 pod koniec lutego 2019 r. Do lądowania natomiast miało dojść 11 kwietnia 2019 r. Celem Beresheeta było Morze Jasności, a miejsce lądowania znajdowało się bardzo blisko miejsca, w którym w 30 lipca 1971 r. wylądowali astronauci realizujący misję Apollo 15.
Głównym zadaniem Beresheeta było potwierdzenie, że SpaceIL oraz Israel Aerospace Industries osiągnęły zdolność bezpiecznego lądowania na powierzchni Księżyca. Na pokładzie lądownika umieszczono jednak kilka instrumentów naukowych, takich jak magnetometr, kapsuła czasu czy reflektor laserowy.
Niestety podczas lądowania doszło do awarii żyroskopów odpowiadających za kontrolę położenia lądownika w przestrzeni kosmicznej. Awaria natomiast doprowadziła do wyłączenia silnika głównego odpowiedzialnego za bezpieczne sprowadzenie Beresheeta na powierzchnię Księżyca. Jeszcze przed lądowaniem naukowcom udało się nawiązać kontakt z lądownikiem, a nawet przywrócić jego silnik do pracy.
Niestety w tym momencie było już za nisko, a lądownik poruszał się za szybko, aby lądowanie mogło być bezpiecznie. Na wysokości 150 m nad powierzchnią Księżyca prędkość lądownika wynosiła 500 km/h. Chwilę później lądownika już nie było, a na powierzchni Księżyca leżały tylko szczątki izraelskich marzeń o bezpiecznym lądowaniu.
Kilka miesięcy po nieudanym lądowaniu naukowcy z zespołu misji poinformowali, że na pokładzie sondy znajdował się zasobnik z niesporczakami, które teoretycznie mogłyby przeżyć lądowanie i przez chwilę żyć na powierzchni Księżyca.
SpaceIL's Beresheet Took Selfie Minutes Before Crashing Into Moon
https://www.youtube.com/watch?v=HnF5ySCWAjU

Mars Climate Orbiter
Ostatnim przykładem, jaki wybrałem do dzisiejszego zestawienia jest przykład wystrzelonej w kosmos w 1998 r. amerykańskiej sondy Mars Climate Orbiter. Głównym zadaniem sondy po dotarciu do Marsa miało być poszukiwanie wody na powierzchni planety, monitorowanie stanu pogody i atmosfery i poszukiwanie dowodów na dawne zmiany klimatyczne na Marsie.
Po 9 miesiącach lotu w kierunku Marsa i pokonaniu 669 mln km Mars Climate Orbiter dotarł do celu swojej podróży 23 września 1999 r. Po przelocie obok planety sonda rozpoczęła manewr wchodzenia na orbitę wokół planety. Zgodnie z planem sonda miała schować się za Marsem, przelecieć na wysokości 140-150 km nad powierzchnią i 23 minuty później ponownie nawiązać kontakt z Ziemią po wyjściu zza Marsa z drugiej strony. Pewien niepokój pojawił się w centrum kontroli misji, gdy kontakt z sondą utracono 49 sekund wcześniej, niż się spodziewano. Mars Climate Orbiter za szybko schował się za Marsem.
Sonda nigdy nie wyszła już z cienia Marsa. Jak się później okazało, zamiast znaleźć się na wysokości 150 km nad powierzchnią planety, sonda znalazła się na wysokości 57 kilometrów, gdzie natrafiła na znacznie gęstszą atmosferę i uległa dezintegracji. Szczątki sondy rozbiły się o powierzchnię planety. Poszukiwanie przyczyn porażki przyniosło zaskakujące wyniki.
Jak się okazało, oprogramowanie napędu dostarczone przez Lockheed Martin wykorzystywało amerykańskie jednostki miary, podczas gdy oprogramowanie dostarczone przez NASA wykorzystywało jednostki układu SI (jedyne właściwe). W efekcie silniki uruchomiły się nawet dziesięć razy częściej, niż powinny i sprowadziły sondę za nisko nad powierzchnię Marsa.
Co ciekawe, śledztwo wykazało, że na wcześniejszym etapie misji dwóch kontrolerów zauważyło pewne nieścisłości w obliczeniach obu komponentów oprogramowania, jednak? NASA nie uwzględniła ich wątpliwości, bo nie wypełnili odpowiednich formularzy zgłoszenia zastrzeżeń. Biurokracja i ignorancja zakończyły się stratą sondy, która kosztowała amerykańskiego podatnika 328 mln dol.
Przykładów takich porażek w całej historii misji kosmicznych było znacznie więcej. Niejednokrotnie sondy kosmiczne warte setki milionów dolarów ulegały zniszczeniu tylko dlatego, że akurat ktoś zapomniał wpisać do dokumentacji, że odkręcił śrubkę czy dwie. To właśnie takie typowe ludzkie proste pomyłki mogą niweczyć wieloletni wysiłek setek specjalistów. Czy jednak powinniśmy zaprzestać badań przestrzeni kosmicznej tylko dlatego, że czasami coś się nie udaje?
NASA Once Lost a $193M Spacecraft Due to a Simple Math Mistake
https://www.youtube.com/watch?v=IWHTyibmB7U

https://spidersweb.pl/2022/09/top-5-kosmiczne-porazki.html

Pięć największych wpadek w historii podboju kosmosu.jpg

Pięć największych wpadek w historii podboju kosmosu2.jpg

Pięć największych wpadek w historii podboju kosmosu3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mamy to! Pierwsza egzoplaneta sfotografowana przez Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba
2022-09-02. Radek Kosarzycki
Długo nie trzeba było czekać. Najnowsze i największe kosmiczne oko na wszechświat wykonało właśnie pierwsze w swojej historii zdjęcie planety pozasłonecznej. Bohaterem zdjęcia jest gazowy olbrzym HIP65426b.
Naukowcy z Uniwersytetu w Exeter w Wielkiej Brytanii opublikowali właśnie pierwsze wykonane za pomocą JWST zdjęcie planety pozasłonecznej. Zazwyczaj, kiedy astronomowie odkrywają nową planetę, to w rzeczywistości nigdy jej nie obserwują. O obecności planety wokół danej gwiazdy wnioskuje się zazwyczaj na podstawie powtarzalnych niewielkich spadków jasności gwiazdy (spowodowanych przesłonięciem części jej tarczy przez planetę), albo na podstawie zmiany prędkości gwiazdy (spowodowanej przyciąganiem gwiazdy przez planetę).
Do dzisiaj astronomowie wykonali zaledwie kilkanaście bezpośrednich zdjęć, na których udało się stłumić blask gwiazdy, aby można było dostrzec dużo słabsze od niego światło planety.
Egzoplaneta HIP65426b na zdjęciu zrobionym przez Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba
Teraz swoich sił w tej dziedzinie spróbował Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba. 6,5-metrowe zwierciadło teleskopu zostało obrócone w kierunku gazowego olbrzyma HIP65426b.
Nie będzie przesadą stwierdzenie, że jest to prawdziwy planetarny olbrzym. Wszystko wskazuje bowiem na to, że planeta ma masę dziesięciokrotnie większą od masy Jowisza, największej planety Układu Słonecznego. Co więcej, planeta ta powstała zaledwie 10-20 milionów lat temu, czyli jest istnym planetarnym noworodkiem.
Jak przekonują naukowcy z zespołu odpowiedzialnego za wykonanie zdjęcia, Webb stanowi swego rodzaju rewolucję dla dziedziny badań planet pozasłonecznych. To właśnie Webb jako pierwszy w historii będzie w stanie dokładniej przyjrzeć się składowi chemicznemu egzoplanet.
Do obserwacji egzoplanety HIP65426b wykorzystano instrumenty rejestrujące światło w zakresie średniej podczerwieni oraz podczerwieni termalnej. W ten sposób udało się ustalić nowe fakty o atmosferze planety, których z Ziemi po prostu nie dałoby się w żaden sposób ustalić.

Teraz naukowcy będą szczegółowo analizować dane, odkrywając ukryte na zdjęciach informacje. Już teraz wiadomo, że w atmosferze planety unosi się pył krzemianowy.
Warto tutaj pamiętać, że jest to dopiero pierwsze bezpośrednie zdjęcie egzoplanety wykonane przez Webba. W najbliższych miesiącach i latach możemy się jednak spodziewać ich znacznie więcej.
First Exoplanet HIP 65426 b Captured by NASA James Webb Space Telescope 4.5-billion-year-old Earth
https://www.youtube.com/watch?v=aJxI2HxD1bI

https://spidersweb.pl/2022/09/hip65426b-pierwsza-egzoplaneta-jwst.html

Mamy to! Pierwsza egzoplaneta sfotografowana przez Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba.jpg

Mamy to! Pierwsza egzoplaneta sfotografowana przez Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Całe życie z powierzchni Antarktydy wyparowało w jednej chwili. Nagle nie było niczego
2022-09-02. Radek Kosarzycki
Prawie pół miliona lat temu w Antarktydę uderzył strumień gorącego gazu. Całe znajdujące się na powierzchni kontynentu życie wyparowało w jednej chwili.
To, że na Ziemię bezustannie spadają mniejsze i większe meteoryty to nic nowego. Na przestrzeni setek milionów lat zdarzały się także potężne, które wstrząsały całymi ekosystemami. To, co jednak stało się na Antarktydzie było zdarzeniem naprawdę wyjątkowym.
430 000 lat temu w atmosferę ziemską wszedł obiekt kosmiczny o rozmiarach rzędu 100-150 metrów. Zanim jednak dotarł do powierzchni Antarktydy, opór atmosfery zrobił swoje: obiekt eksplodował jeszcze w trakcie lotu. Teoretycznie dla życia na powierzchni powinna być to dobra informacja, wszak zamiast jednego potężnego obiektu, w Ziemię powinno uderzyć wiele małych.
Strumień gazu równie groźny, co potężna skała
Problem jednak w tym, że nawet po rozerwaniu odłamki nadal miały bardzo duży pęd i z ogromną prędkością uderzyły w powierzchnię pokrywy lodowej na Antarktydzie. A leciały wraz z niezwykle gorącym gazem powstałym wskutek odparowania części materii podczas lotu przez atmosferę.
Na obszarze, w który uderzył obłok gazu pełen stopionych, sferycznych odłamków planetoidy, całe życie znajdujące się w tym momencie na powierzchni? odparowało. Nic dziwnego, zważając na fakt, że obłok gazu uderzył w powierzchnię z prędkością kilku kilometrów na sekundę.
Z uwagi na dezintegrację w powietrzu, na powierzchni lodu nie powstał żaden krater. Natomiast naukowcy z Belgii, którzy w 2018 r. w ramach wyprawy Belgian Antarctic Meteorites poszukiwali meteorytów na Antarktydzie, odkryli w rdzeniach pobranych z lodu Antarktydy 17 czarnych sferycznych grudek pochodzenia magmowego o średnicy od 100 do 300 mikrometrów.
Dokładniejsza analiza pozwoliła ustalić, że w rzeczywistości naukowcy już wcześniej w innych miejscach na Antarktydzie znaleźli podobne obiekty i że wszystkie one pochodzą z tego samego zdarzenia.
Ten artykuł ukazał się po raz pierwszy na spidersweb.pl 1.04.2021 roku
Belgian research in Antarctica: the big stories of micrometeorites
https://www.youtube.com/watch?v=zi5ma_4aq3o
https://spidersweb.pl/2022/09/gaz-uderzyl-w-antarktyde-zycie-wyparowalo.html

Całe życie z powierzchni Antarktydy wyparowało w jednej chwili. Nagle nie było niczego.jpg

Całe życie z powierzchni Antarktydy wyparowało w jednej chwili. Nagle nie było niczego2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Webb bada serce galaktyki M74
2022-09-02. Małgorzata Jędruszek
Najnowsze zdjęcie galaktyki Phantom pokazuje, co może nam dać połączenie obrazów z teleskopów pracujących w kilku różnych długościach fal. W tym przypadku obrazy z JWST i Hubble?a dopełniają się, dając nam niesamowite zdjęcie.
Galaktyka M74 znajduje się 32 miliony lat świetlnych od Ziemi, w gwiazdozbiorze Ryb. Dzięki swoim pięknym ramionom i dobremu ustawieniu w stosunku do nasire  jest jednym z ulubionych obiektów astronomów badających powstawanie i strukturę galaktyk spiralnych.
Galaktyka Phantom jest galaktyką spiralną typu Sc, co oznacza, że ma bardzo dobrze rozwinięte ramiona i słabo widoczne jądro.
Innowacyjne elementy optyczne Webba ujawniły delikatnie zarysowane chmury gazu i pyłu w potężnych ramionach galaktyki. Z kolei brak gazu w środku galaktyki umożliwia obserwację gromady gwiazd w jej centrum bez przeszkód.
Aby zrobić zdjęcie M74, JWST użył instrumentu MIRI, robiącego zdjęcia w średniej podczerwieni. Dzięki niemu naukowcy mogą lepiej zbadać, jak zachodził proces formacji gwiazd w danej części Wszechświata. Oprócz M74 naukowcy obrali na cel 19 okolicznych galaktyk, w których powstają gwiazdy. Dane o nich zostały już zebrane przez naziemne obserwatoria i Kosmiczny Teleskop Hubble?a.
Po dodaniu zdjęć z Webba na dłuższych falach, naukowcy będą w stanie określić, gdzie dokładnie powstają gwiazdy. Zmierzą też wielkość i wiek gromad gwiazd i dowiedzą się więcej o pyle przemierzającym przestrzeń pomiędzy gwiazdami.
Obserwacje przeprowadzone przez Hubble?a ujawniły bardzo jasne miejsca powstawania gwiazd, znane jako obszary H II. Obrazy wykonane przez Kosmiczny Teleskop Hubble?a w świetle ultrafioletowym i widzialnym są idealnie dopełnione przez zdjęcia w podczerwieni z Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba i radioteleskopów naziemnych, takich jak ALMA.
Dzięki połączeniu danych z teleskopów pracujących na różnych częstotliwościach fal elektromagnetycznych, naukowcy są w stanie zebrać więcej informacji, niż z jednego obserwatorium ? nawet z Webba!
Źródła:
?    Webb inspects the heart of the Phantom Galaxy - ESA
2 września 2022
Galaktyka M74 widziana oczami Webba.
Od lewej: zdjęcie w świetle widzialnym zrobione przez Hubble?a, połączenie zdjęć z Hubble?a i Webba, zdjęcie w podczerwieni zrobione przez Webba. Źródło: ESA/Webb, NASA & CSA, J. Lee and the PHANGS-JWST Team; ESA/Hubble & NASA, R. Chandar Acknowledgement: J. Schmidt

ESA/Webb, NASA & CSA, J. Lee and the PHANGS-JWST Team; ESA/Hubble & NASA, R. Chandar Acknowledgement: J. Schmidt
Zdjęcie galaktyki M74 uzyskane po połączeniu danych z radioteleskopów na Ziemi, Hubble?a i Webba.
https://astronet.pl/wszechswiat/webb-bada-serce-galaktyki-m74/

Webb bada serce galaktyki M74.jpg

Webb bada serce galaktyki M74.2.jpg

Webb bada serce galaktyki M74.3.jpg

Webb bada serce galaktyki M74.4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziecięca Astronomia. Intuicje i zarysy pojęć astronomicznych: mity, wyniki badań i wnioski pedagogiczne
2022-09-02. Krystyna Syty
?Dziecięca Astronomia? Jana Amosa Jelinka stara się odpowiedzieć na pytanie jak dzieci wyobrażają sobie Układ Słoneczny czy kształt Ziemi oraz jak ich intuicje wraz z wiekiem zbliżają się do pojęć naukowych. Autor stara się dowiedzieć dlaczego dzieci początkowo myślą, że Ziemia jest płaska a Słońce i Księżyc krążą wokół niej. Szuka on także rozwiązań, które mogą zastosować edukatorzy aby proces kształtowania pojęć był dla dziecka bardziej naturalny i łatwiejszy.
Książka jest podsumowaniem badania naukowego, które przeprowadził autor wśród polskich dzieci z przedszkola i klas I-III szkoły podstawowej. Jelinek zaczyna od omówienia największych i najważniejszych odkryć, które zmieniły nasze poglądy na wszechświat, a następnie przedstawia wyniki podobnych badań, przeprowadzonych w innych krajach, które stanowiły dla niego inspiracje. Następnie przechodzi on do przedstawienia własnej metody badawczej oraz interpretacji uzyskanych wyników. Oprócz omawianych badań naukowych autor poświęca także cały rozdział na analizę podstawy programowej klas wczesnoszkolnych oraz używanych w niej metod nauczania i pomocy dydaktycznych.
Wszystkie trudne pojęcia i podstawy teoretyczne stojące za badaniami, zostały szeroko i szczegółowo wytłumaczone. Na prawie każdej stronie umieszczono przypisy, które tłumaczą trudne zagadnienia, dodają szerszego kontekstu, lub są odnośnikami do literatury, z której autor korzystał. Język jest bardzo przystępny i zrozumiały także dla osób niemających wykształcenia pedagogicznego. Temat książki jest dość wymagający, ale lektura była bardzo ciekawa i wciągająca.
Choć badania dotyczą stricte pojęć astronomicznych to wnioski wyciągane przez autora są dość uniwersalne i rzucają ciekawe światło na uczenie dzieci wszystkich nauk ścisłych. Moim zdaniem obserwacje dotyczące procesów poznawczych u małych dzieci zmieniają także perspektywę na sposób uczenia dzieci starszych, a nawet dorosłych. Wiele uwag można zastosować zarówno w edukacji szkolnej jak i domowej.
Polecam tę książkę przede wszystkim nauczycielom i rodzicom, ale także popularyzatorom nauki. Dla mnie, osoby zajmującej się popularyzacją nauk ścisłych wśród licealistów, szczególnie ciekawe i istotne były rozdziały zajmujące się tworzeniem się zarysów pojęć naukowych u dzieci, a także analiza wpływu na ten proces filmów przyrodniczych czy ilustracji popularnonaukowych. Myślę, że także osoby niezwiązane w ogóle z edukacją znajdą w tej pozycji coś dla siebie, lub pozwoli im ona spojrzeć na świat dziecka z innej perspektywy.
ytuł oryginalny: Dziecięca Astronomia. Intuicje i zarysy pojęć astronomicznych:
mity, wyniki badań i wnioski pedagogiczne
Autor: Jan Amos Jelinek
Wydawca: Wydawnictwo Akademii Pedagogiki Specjalnej
Stron: 354
Rok wydania: 2020
Książka jest dostępna także w formie e-booka.
Wydawnictwo Akademii Pedagogiki Specjalnej

https://astronet.pl/recenzje/ksiazka/dziecieca-astronomia-intuicje-i-zarysy-pojec-astronomicznych-mity-wyniki-badan-i-wnioski-pedagogiczne/

Dziecięca Astronomia. Intuicje i zarysy pojęć astronomicznych mity, wyniki badań i wnioski pedagogiczne.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwszy spacer kosmiczny astronautów misji Shenzhou 14
2022-09-02.
Chińscy astronauci Chen Dong i Liu Yang przeprowadzili 1 września 2022 r. spacer kosmiczny na zewnątrz stacji Tiangong. W wyjściu na zewnątrz wykorzystano po raz pierwszy śluzę spacerową w module Wentian - nowym module badawczym, który przyłączył się do stacji w lipcu.
Zadaniami spaceru były: instalacja zewnętrznej pompy systemu kontroli termicznej na module Wentian, rozłożenie kamery panoramicznej na module Wentian, instalacja platformy warsztatowej na zewnątrz stacji i test awaryjnego powrotu do stacji podczas wykonywania prac spacerowych.
Był to pierwszy spacer załogi misji Shenzhou 14, która przebywa na pokładzie stacji od czerwca. Po raz pierwszy wykorzystano w nim małe ramię robotyczne, które przyleciało do stacji wraz z modułem Wentian. Inżynierowie chcieli też zweryfikować procedury i podsystemy wspierające spacer z nowego miejsca - śluzy w nowym module. Do tej pory wszystkie spacery kosmiczne były wykonywane z sekcji dokowania modułu Tianhe - do lipca 2022 r. jedynego modułu stacji.
Spacer rozpoczął się 1 września 2022 r. o 12:26 czasu polskiego, kiedy właz w śluzie Wentian otworzył Chen Dong. Prace trwały około 6 godzin, a astronauci wrócili do modułu o 18:33. Chińska agencja kosmiczna CNSA podała, że udało się wykonać wszystkie wyznaczone zadania. Na zewnątrz pracowali Chen Dong i Liu Yang - dla obu był to pierwszy spacer kosmicznych w karierze. Na pokładzie stacji spacer nadzorował Cai Xuzhe.
Załoga Shenzhou 14 znajduje się na stacji Tiangong już od 3 miesięcy. Od końca lipca, kiedy do stacji przybył drugi moduł Wentian astronauci poświęcają część czasu pracy na aktywację i testy nowych szaf eksperymentalnych w module, testy małego ramienia robotycznego i weryfikację współpracy między połączonymi modułami Tianhe i Wentian.
Jeszcze we wrześniu powinien odbyć się na stacji Tiangong kolejny spacer kosmiczny.
Więcej informacji:
?    Relacja ze spaceru kosmicznego (Xinhua)
 
Na podstawie: Xinhua/CMSA
Opracował: Rafał Grabiański

Na zdjęciu: Astronauci Liu Yang i Chen Dong podczas powrotu do śluzy w module Wentian po wykonaniu spaceru kosmicznego. Źródło: Xinhua/CMSA.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/pierwszy-spacer-kosmiczny-astronautow-misji-shenzhou-14

Pierwszy spacer kosmiczny astronautów misji Shenzhou 14.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolejny polski wkład w misję Artemis
2022-09-02.
Start rakiety SLS wynoszącej na orbitę Ziemi statek kosmiczny Orion w ramach misji Artemis zaplanowany jest na sobotę 3 września na godziny wieczorne polskiego czasu. Orion ma okrążyć Księżyc i wrócić na Ziemię po przemierzeniu niemal 2 mln kilometrów. Na jego pokładzie polecą także detektory polskiej firmy VIGO Photonics.
Celem programu Artemis jest długotrwała i zrównoważona eksploracja na orbicie i powierzchni Księżyca, a także przygotowanie i realizację lotów załogowych. W przyszłości rakieta Orion zabierze także załogę w przestrzeń kosmiczną, umożliwi awaryjne przerwanie lotu i zapewni utrzymanie załogi przy życiu podczas podróży kosmicznej oraz bezpieczny powrót.
Na pokładzie rakiety Orion znajdują się m.in. się detektory podczerwieni do monitorowania pracy kluczowych systemów środowiskowych, wyprodukowane przez polską firmę VIGO Photonics, notowaną na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie. VIGO Photonics jest globalnym producentem zaawansowanych fotonicznych detektorów średniej podczerwieni, modułów detekcyjnych oraz materiałów półprzewodnikowych.
Wybrane przez NASA detektory podczerwieni VIGO Photonics, zostały zamontowane w Laserowym Systemie Monitoringu Powietrza (ang. Laser Air Monitor System ? LAMS). LAMS umożliwia pomiar stężenia dwutlenku węgla (CO2), pary wodnej (H2O) oraz tlenu (O2) wewnątrz kabiny załogowej oraz skafandrów kosmicznych. VIGO Photonics przeprowadziło testy kwalifikacyjne detektorów, aby spełniały rygorystyczne wymagania niezawodności w trudnych warunkach podczas startu oraz w przestrzeni kosmicznej. Jest to kolejny rozdział w historii wsparcia VIGO Photonics dla badań kosmicznych, która rozpoczęła się od dostarczenia detektorów podczerwieni dla misji NASA Mars Science Laboratory oraz europejskiej misji EXOMARS.
? Jesteśmy podekscytowani i zaszczyceni, że możemy wspierać NASA w tak wspaniałym projekcie, który pomoże ukształtować przyszłość eksploracji kosmosu. Misja Artemis ma na celu ponowne wysłanie człowieka na Księżyc, a następnie na Marsa. Nasze detektory podczerwieni będą stanowić część jego wyposażenia i będą służyć do pomiarów dwutlenku węgla, wody i tlenu wewnątrz kabiny załogowej i skafandrów ? są to więc bardzo istotne systemy wspomagające funkcje życiowe astronautów w przyszłych misjach załogowych. Jesteśmy dumni z tego, że możemy być częścią misji Artemis - mówi dr Adam Piotrowski, Prezes Zarządu VIGO Photonics.
Detektory podczerwieni VIGO Photonics są stosowane w wielu branżach przemysłu na całym świecie: kosmicznej, medycznej, produkcyjnej, transportowej, bezpieczeństwa i monitoringu środowiska. Zastosowanie fotoniki w przemyśle pozwala na monitoring stanu technicznego urządzeń oraz utrzymanie ciągłości pracy. Efektem współpracy z producentami OEM, są systemy pomiarowe i monitorujące nie wymagające kosztownych usług serwisu, konserwacji i kalibracji.
VIGO Photonics S.A. to globalny producent wysoko technologicznych rozwiązań - najbardziej zaawansowanych fotonicznych detektorów średniej podczerwieni, modułów im dedykowanych oraz materiałów półprzewodnikowych. Innowacyjne urządzenia znalazły uznanie i zastosowanie u licznych międzynarodowych klientów z branży przemysłowej i transportowej, ochrony środowiska, medycyny, obrony i bezpieczeństwa. Jakość detektorów VIGO System została potwierdzona także podczas misji NASA na Marsie (m.in. w łaziku Curiosity) i wykryciu przez nie śladów metanu na tej planecie.
 
Czytaj więcej:
?    Strona VIGO Photonics
?    Detektory z IFJ PAN w misji kosmicznej Artemis I
 
Źródło: Vigo Photonics S.A.
Opracowanie: Elżbieta Kuligowska
Na ilustracji: logo misji Artemis.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/kolejny-polski-wklad-w-misje-artemis

Kolejny polski wkład w misję Artemis.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sieć ATA wychwytuje sygnał Voyagera 1
2022-09-02.
Sieć Teleskopów Allena z Kalifornii wykryła sygnał pochodzący z sondy Voyager 1 wysłanej w kosmos 45 lat temu przez NASA. Sonda obecnie zmierza ku krawędziom Układu Słonecznego i jest już daleko za orbitą Plutona.
Sieć Allena (ang. Allen Telescope Array, ATA) to odnowione niedawno obserwatorium radiowe w pobliżu San Francisco, zajmujące się między innymi poszukiwaniem życia pozaziemskiego i zbudowane ? jako pierwsze w historii ? z myślą o projekcie SETI. Tymczasem anteny wykryły właśnie ślad życia z Ziemi. 9 lipca tego roku udało się im nawiązać kontakt z sondą Voyager 1 przy pomocy 20 ze swoich łącznie 42 anten, mierzących ponad 6,1 metra. Teleskopy zarejestrowały 15 minut danych, które zostały zapisane na dysku.
Zdaniem zespołu odpowiedzialnego za ten instrument naukowy wykrycie transmisji Voyagera 1, najdalszego dziś obiektu stworzonego przez człowieka, jest doskonałym przykładem możliwości i mocnych stron teleskopów Allena, a także odzwierciedleniem ciężkiej pracy wykonanej przez zespół ATA od czasu rozpoczęcia programu renowacji sieci w 2019 roku. W oświadczeniu prasowym nie podano żadnych dalszych informacji na temat uchwyconego sygnału. NASA bada obecnie między innymi przyczyny dziwnej usterki, która spowodowała, że Voyager 1 odsyłał do centrum kontroli wyraźnie bezsensowne dane o swoim położeniu w przestrzeni kosmicznej. Po raz pierwszy agencja informowała o tym w maju, choć nie sprecyzowała, kiedy problem się pojawił. Specjaliści są przekonani, że sama sonda jest bezpieczna, ponieważ gdyby te dziwne dane na temat położenia były prawdziwe, sygnał z Voyagera 1 nie mógłby być właściwie kierowany w stronę Ziemi. Niedawno sam problem udało się też zdalnie rozwiązać.
Oddalony od Ziemi o około 23,3 miliarda kilometrów (czyli 156 razy więcej niż wynosi odległość Słońce-Ziemia!) Voyager 1 jest wciąż śledzony przez sieć NASA Deep Space Network, przesyłając do domu skromne 160 bitów na sekundę. Dla porównania, zwykłe domowe łącze szerokopasmowe ma transfer rzędu megabitów, czyli milionów bitów na sekundę. Sonda, która już 10 lat temu wkroczyła w przestrzeń międzygwiezdną, bada nadal właściwości ośrodka międzygwiezdnego poza krawędzią heliosfery, czyli bąbla plazmy wytworzonego przez Słońce i otaczającego planety.
Voyager 1 będzie musiał jeszcze przejść przez Obłok Oorta, sferyczny obszar pełen komet i planetoid znajdujących się w najdalszych zakątkach Układu Słonecznego i oddalonych od Słońca o ponad 2000 odległości między Ziemią a Słońcem. Dane stamtąd byłyby wyjątkowo ciekawe, bo jak dotąd żaden ludzki statek kosmiczny nie odwiedził jeszcze Obłoku Oorta. Niestety, Voyager 1 potrzebuje wciąż około 300 lat, aby tam dotrzeć. Do tego czasu sonda będzie już zapewne dawno nieaktywna, gdyż według przewidywań już w 2025 roku zabraknie jej paliwa do zasilania ostatnich, nie wyłączonych jeszcze dotąd z myślą o oszczędności systemów.

Czytaj więcej:
?    Cały artykuł
?    SETI prowadzi nasłuch Gwiazdy Tabby (KIC 8462852)
?    Gdzie dokładnie są dalekie sondy kosmiczne?

Źródło: Space.com
Opracowanie: Elżbieta Kuligowska
Na iIlustracji: Sieć Teleskopów Allena wykryła sygnał z Voyagera 1. Źródło: Joe Marfia
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/siec-ata-wychwytuje-sygnal-voyagera-1

 

Sieć ATA wychwytuje sygnał Voyagera 1.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marsjańska zorza jakiej jeszcze nie widzieliśmy
2022-09-02.
Połączenie obserwacji z orbiterów MAVEN NASA i Hope ZEA pozwoliło sfotografować i wyjaśnić mechanizm powstawania niejednorodnej zorzy na Marsie.
Misja NASA MAVEN (Mars Atmosphere and Volatile Evolution) oraz Emirates Mars Mission (EMM) Zjednoczonych Emiratów Arabskich z sondą Hope opublikowały wspólne obserwacje protonowej zorzy na Marsie. Zdalne badania zjawiska prowadzone przez EMM w połączeniu z obserwacjami plazmy przez MAVEN otwierają nowe możliwości zrozumienia marsjańskiej atmosfery. Współpraca ta była możliwa dzięki niedawnej wymianie danych między misjami i podkreśla wartość obserwacji wielopunktowych i międzynarodowych w kosmosie.
Zorza protonowa została po raz pierwszy zaobserwowana przez orbiter MAVEN w 2018 roku. Powstaje, gdy wiatr słoneczny składający się z naładowanych elektrycznie cząstek oddziałuje z marsjańskim polem magnetycznym i atmosferą planety. Zorza wydawała się być równomierna i obejmowała całą planetę. Orbiter ZEA EMM Hope zaobserwował, że marsjańska zorza jest w istocie poszarpaną i dynamiczną strukturą.
Jak powstaje zorza na Marsie?
Marsjańska zorza powstaje podobnie jak ziemskie zorze polarne. Naładowane cząsteczki wiatru słonecznego są odchylane przez pole magnetyczne, wpadają z ogromną prędkością w górne warstwy atmosfery planet i tam pobudzają gaz do świecenia. Marsjańskie pole magnetyczne jest jednak znacznie słabsze od ziemskiego, podobnie jak atmosfera Czerwonej Planety posiada jedynie ułamek gęstości atmosfery Ziemi. To właśnie dlatego marsjańskie zorze nie są tak spektakularne jak ziemskie odpowiedniki.
Wymiana danych między MAVEN i EMM Hope umożliwiła naukowcom określenie czynników odpowiedzialnych za niejednolitą zorzę protonową Marsa. EMM posiada instrument Emirates Mars Ultraviolet Spectrograph (EMUS), który obserwuje górną warstwę atmosfery i egzosferę Czerwonej Planety. Skanuje je pod kątem zmienności składu atmosfery i ucieczki atmosfery w kosmos. MAVEN posiada pełen zestaw instrumentów plazmowych, w tym magnetometr (MAG), analizator jonów wiatru słonecznego (SWIA) oraz instrument do nadtermicznego i termicznego składu jonów (STATIC).
Obserwacje EMM dostarczyły informacji, że zorza Marsa jest rozległa i niejednolita. Środowisko plazmowe wokół Marsa jest zaburzone do tego stopnia, że wiatr słoneczny ma bezpośredni wpływ na górną warstwę atmosfery, gdzie obserwuje się błyski światła ultrafioletowego zorzy.
Łącząc obserwacje zorzy EMM z pomiarami plazmy z MAVEN naukowcy potwierdzili, że zorza powstaje w miejscach słabego pola magnetycznego Marsa, gdzie wiatr słoneczny bezpośrednio oddziałuje z atmosferą Czerwonej Planety.
źródło: Geophysical Research Letters
Marsjańska zorza protonowa. Fot. EMM/EMUS
https://nauka.tvp.pl/62177665/marsjanska-zorza-jakiej-jeszcze-nie-widzielismy

 

Marsjańska zorza jakiej jeszcze nie widzieliśmy.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie żyje Frank Drake
2022-09-02.
Frank Drake był amerykańskim astronomem i astrofizykiem, jednym z pomysłodawców poszukiwań życia pozaziemskiego i jednym z założycieli SETI. Do końca życia był zaangażowany w badania naukowe.
Frank Drake urodził się w 1930 roku i od najmłodszych lat zafascynowany był astronomią i koncepcją pozaziemskiego życia. Po ukończeniu studiów astronomicznych przez krótki czas służył jako oficer elektronik na krążowniku armii USA USS Albany. Po odbyciu służby rozpoczął podyplomowe studia na Harvardzie, gdzie kształcił się z zakresu radioastronomii. Frank Drake zmarł 2 września 2022 roku w Aptos w stanie Kalifornia.
Drake rozpoczął karierę od prowadzenia badań radioastronomicznych w National Radio Astronomy Observatory (NRAO) w Green Bank w Zachodniej Wirginii, a później w Jet Propulsion Laboratory. Przeprowadził kluczowe pomiary, które ujawniły obecność jowiszowej jonosfery i magnetosfery. W latach 60. Frank Drake stał na czele modernizacji Obserwatorium. Jako naukowiec był zaangażowany we wczesne prace nad pulsarami.
Drake zaprojektował tablicę Pioneer wspólnie z Carlem Saganem w 1972 roku. Była to pierwsza fizyczna wiadomość do potencjalnej obcej cywilizacji wysłana w kosmos. Tablica została zaprojektowana tak, aby była zrozumiała dla istot pozaziemskich. Później nadzorował tworzenie złotych płyt z wiadomościami, które zostały umieszone na pokładach sond NASA Voyager. Drake był członkiem Narodowej Akademii Nauk, gdzie przewodniczył radzie fizyki i astronomii National Research Council (1989-1992). Pełnił również funkcję prezesa Towarzystwa Astronomicznego Pacyfiku. Był profesorem astronomii na Cornell University (1964-1984) i pełnił funkcję dyrektora Obserwatorium Arecibo. Od 2010 r. był zaangażowany w ?The Carl Sagan Center for the Study of Life in the Universe? w Instytucie SETI.
Frank Drake. Fot. Wikimedia/Amalex5
https://nauka.tvp.pl/62180360/nie-zyje-frank-drake

Nie żyje Frank Drake.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Ile startów SpaceX w 2023?
2022-09-03. Krzysztof Kanawka
Pojawiły się pierwsze szacunki częstotliwości startów firmy SpaceX w 2023 roku.
Elon Musk poinformował o prawdopodobnej liczbie startów rakiet firmy SpaceX w 2023 roku. Ilu lotów różnych rakiet można się spodziewać?
W lutym i marcu 2020 roku informowaliśmy o planach SpaceX co do częstotliwości lotów rakiety Falcon 9 oraz częstotliwości startów rakiety Falcon Heavy do 2025 roku. Wówczas zakładano około 60 startów Falconów 9 i 10 startów Falconów Heavy rocznie.
Jak sytuacja wygląda pod koniec 2022 roku? Niedawno Elon Musk poinformował, że w 2023 roku łącznie można się spodziewać do około 100 startów rakiet firmy SpaceX. Jest to wyraźny wzrost względem 2020 roku.
Co za tym stoi? Z jednej strony SpaceX korzysta z rakiet Falcon 9 do budowy swej mega konstelacji Starlink. Z drugiej strony ? z uwagi na wojnę w Ukrainie ? wzrosło zainteresowanie usługami firmy SpaceX. Aktualnie zarówno Europejska Agencja Kosmiczna jak i ?konkurencja? w komercyjnych ładunkach na ISS (pojazd Cygnus firmy Northrop Grumman), czy też wiele innych dotawców/operatorów satelitów z ?zachodniej? części świata jest zainteresowanych rakietami firmy SpaceX. Sytuacja prawdopodobnie nie zmieni się znacząco w 2023 roku.
Warto tu także zauważyć, że prawdopodobnie w 2023 roku dojdzie do kolejnych testów pojazdu Starship. Rakieta (oraz stopień Super Heavy) są konsekwentnie testowane przez SpaceX od wielu lat. Czy w 2023 roku doczekamy się regularnych lotów Starshipów?
Dla przypomnienia: setny udany lot firma SpaceX przeprowadziła w? październiku 2020!
Przygotowania drugiego egzemplarza Falcona Heavy do startu / Credits ? SpaceX
Starlink Mission
https://www.youtube.com/watch?v=zSJWK_pmXVw
Start satelitów Starlink z 31 sierpnia 2022 / Credits ? SpaceX

Starship | SN15 | Flight Test Recap
https://www.youtube.com/watch?v=7CZTLogln34

Test SN15 prototypu Starshipa / Credits ? SpaceX
(S-X, EM)
https://kosmonauta.net/2022/09/ile-startow-spacex-w-2023/

Ile startów SpaceX w 2023.jpg

Ile startów SpaceX w 2023.2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niebo we wrześniu 2022 roku
2022-09-03. Dominik Sulik
Nastał wrzesień, czyli miesiąc, w którym noc ponownie zacznie dominować długością nad dniem. Słońce wschodzi obecnie kilka minut przed 6:00, zachodzi około 19:23. Wraz z końcem miesiąca czas ten zmieni się odpowiednio na 6:45 ? wschód i 18:20 ? zachód.
Słońce
Nasza gwiazda znajduje się w gwiazdozbiorze Lwa i zmierza do konstelacji Panny, w której znajdzie się już 17 września. Kilka dni później, 23 września, przetnie równik niebieski w punkcie Wagi, zmieniając tym samym półkulę nieba z północnej na południową. Rozpocznie się astronomiczna jesień. Maksymalna wysokość Słońca nad horyzontem wynosi obecnie 48° dla szerokości geograficznej Krakowa. Wraz z postępem miesiąca wartość ta spadnie o 10°.
Księżyc
Księżyc znajduje się tuż przed pierwszą kwadrą, w którą wejdzie już 3 września. Zaczyna on miesiąc w gwiazdozbiorze Wagi. Szybko jednak przejdzie do konstelacji Skorpiona, przecinając po drodze Wężownika, w którym zagości na kilka godzin. Srebrny Glob znajduje się obecnie około 2° pod ekliptyką i stopniowo zbliża się do niej. Konstelację Strzelca odwiedzi 5 września, a w związku z tym tego dnia szybko zajdzie za horyzont (stanie się to około 22:30).
Saturn
Naturalny satelita Ziemi minie Saturna 8 września. O godzinie 13:33 zajdzie koniunkcja pomiędzy tymi obiektami. Oznacza to, że ustawią się one w jednej linii z obserwatorem. Ich separacja wyniesie wówczas 4° 22?.
Saturn znajduje się w gwiazdozbiorze Koziorożca. Wschodzi obecnie o 18:50, a zachodzi o 4:10. Występują więc świetne warunki do obserwacji drugiej największej planety Układu Słonecznego. Jego jasność to obecnie 0.41 wielkości gwiazdowych i będzie ona wzrastać wraz z postępem miesiąca.
W ciągu kolejnych dwóch dni Księżyc dopełni swoją tarczę, wchodząc w pełnię 10 września. W tym czasie wzniesie się nad horyzont na 34° i osiągnie minimalnie -12,7 magnitudo.
Jowisz
Zaledwie dobę później Srebrny Glob minie Jowisza, który obecnie gości w gwiazdozbiorze Ryb. Jego jasność wynosi w tym miesiącu około -2.9 magnitudo. W układzie gazowego olbrzyma zajdzie wiele ciekawych zjawisk. Warto zwrócić uwagę na tranzyt Ganimedesa na tle tarczy Jowisza w nocy 13/14 września. Przejście rozpocznie się o 23:34 i będzie trwać do 2:14. Zjawisko to będzie łatwe do obserwacji ze względu na dogodne położenie układu planetarnego na nocnym niebie. Jowisz znajdzie się bowiem 40° nad południowym horyzontem. 26 IX o 21:40 gazowy olbrzym stawi się w opozycji do Słońca.
Uran
Przemierzając niebo, Księżyc trafi na Urana 14 września o 23:23, którego to zakryje swoją tarczą. Zjawisko okultacji potrwa do 0:25 kiedy to Uran wzejdzie zza naturalnego satelity Ziemi. Planeta zakreśla pętlę w gwiazdozbiorze Barana. Do zmiany kierunku pozornego ruchu na niebie na zgodny ze Słońcem pozostało jej jeszcze około 4°.
Mars
Po 14 września Księżyc będzie podążał przez konstelacje Wieloryba, Ryb i Barana, dążąc do ostatniej kwadry, która nastąpi 17 września, kiedy Srebrny Glob znajdzie się w Byku. Spotka on wówczas Marsa, który to przemierzy centralną części konstelacji Byka w pierwszej połowie miesiąca. Czerwona Planeta wschodzi o 22:37 na początku miesiąca i wraz z upływem czasu będzie wstawać coraz wcześniej. Warunki do obserwacji Marsa będą więc bardzo dobre, zwłaszcza przez pierwsze dwa tygodnie, kiedy to Księżyc nie będzie przysłaniał jej swym blaskiem.
Wenus
Po pokonaniu kolejnej części nieba i odwiedzeniu gwiazdozbiorów Bliźniąt, Raka, Lwa i Panny 25 września tuż przed północą Księżyc przejdzie w nów, mijając przy okazji Wenus. Pomiędzy tymi ciałami niebieskimi zajdzie zjawisko koniunkcji (ich separacja wyniesie około 2°). Wenus wschodzi o 4:41 pierwszego dnia września. Można ją zaobserwować nisko nad horyzontem tuż po tym jak wzniesie się nad horyzont. Piekielna Planeta znajdzie się w peryhelium 4 września, oddalając się od Słońca na 0,718 AU.
Merkury
Merkurego uda nam się dostrzec tuż po zachodzie Słońca, nisko nad horyzontem. Elongacja planety wynosi 26° na początku miesiąca i będzie się stopniowo zmniejszać, uniemożliwiając obserwacje planety w drugiej połowie września.
S Ursae Majoris
Przez całą noc można obserwować S UMa ? gwiazdę typu Mira Ceti znajdującą się w gwiazdozbiorze Wielkiej Niedźwiedzicy. Mirydę można znaleźć, przedłużając jednokrotnie odcinek, który tworzą Alkaid i Mizar w kierunku gwiazdy polarnej. S UMa jest interesująca ze względu na dużą rozpiętość magnitudo, jaką wykazuje, wartość ta waha się od 7.1 do 12.7 wielkości gwiazdowych. Warto zwrócić na nią uwagę właśnie teraz, ponieważ jej jasność wynosi obecnie 8 magnitudo. Do uzyskania danych o jasności i położeniu tej gwiazdy można wykorzystać stronę AAVSO.
Mapka pokazuje położenie Księżyca, Saturna, Neptuna i Jowisza 10 września o 0:30, Księżyc znajduje się w pełni. Źródło: Stellarium

Mapka pokazuje położenie Księżyca i Marsa 17 września o 2:30, Księżyc znajduje się w ostatniej kwadrze. Źródło: Stellarium

Mapka pokazuje efemerydy Merkurego (zaznaczone na żółto) w kolejnych dniach września o godzinie 12:00 (zasymulowano brak atmosfery). Źródło: Stellarium

Wykres pokazuje zmienność jasności S UMa w czasie ostatnich kilkunastu miesięcy. Źródło: AAVSO
https://astronet.pl/na-niebie/niebo-we-wrzesniu-2022-roku/

Niebo we wrześniu 2022 roku.jpg

Niebo we wrześniu 2022 roku2.jpg

Niebo we wrześniu 2022 roku3.jpg

Niebo we wrześniu 2022 roku4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Takiej suszy w Europie nie było od 500 lat. Widać ją z kosmosu
2022-09-03.

Radek Kosarzycki

To, że w tym roku lato było wyjątkowo upalne i suche, wiedzą wszyscy. Jednak dopiero dane zebrane przez satelity obserwujące powierzchnię Ziemi są w stanie pokazać prawdziwą skalę problemu. Takiej suszy w Europie nie było od średniowiecza.
Pochłonięci kryzysem na Ukrainie, galopującym wzrostem cen, rosnącą inflacją i zbliżającym się kryzysem energetycznym mogliśmy nie zauważyć, jak zmiany klimatyczne pełną parą wkraczają w ostatnich miesiącach w nasze życie. Wszystkich tych czynników, tak samo jak granic państw, nie widać natomiast z orbity okołoziemskiej. Znajdujące się tam satelity regularnie wykonują pomiary temperatur na Ziemi, obserwują pokrywę chmur, ilość opadów i stan wody w morzach, oceanach, rzekach i jeziorach. Europejscy naukowcy otrzymują tego typu informacje m.in. z satelitów należących do konstelacji Copernicus.
Co widać w danych?
Poziom wody w największych rzekach w Europie spadł na tyle, że w wielu z nich trzeba było wstrzymać ruch, bo w wielu miejscach łodzie i barki mogłyby utknąć na mieliźnie. W wielu miejscach tam, gdzie zwykle płyną rozległe rzeki, można było na przełomie lipca i sierpnia przejść suchą stopą po dnie koryta rzeki. W wielu krajach przez całe miesiące nie spadła ani kropla deszczu, wliczając w to Wielką Brytanię, która przecież jest europejską ojczyzną deszczowej pogody.
Klimatolodzy przyznają, że w całym swoim życiu takiej suszy w Europie nie widzieli. Co więcej, wszystko wskazuje na to, że takiej suszy nie było na naszym kontynencie od 500 lat.
Jeżeli jednak byliśmy zbyt zajęci, aby to zauważyć, to skutki tej katastrofy zobaczymy już wkrótce w cenach produktów spożywczych. Rolnicy musieli w tym roku zmierzyć się nie tylko z suszą, ale także z gwałtownie rosnącymi cenami nawozów, w wielu przypadkach powodującymi rezygnację z nawozów w tym roku. Obydwa te czynniki już wkrótce będą musiały przełożyć się na ceny produktów rolnych, jakie zobaczymy na sklepowych półkach. Przy ponad szesnastoprocentowej inflacji oraz i tak szybko rosnących kosztach życia, ceny produktów rolnych i ich pochodnych bardzo szybko mogą stać się zaporowe.
Tryb oszczędzania wody: czy już pora?
Póki co w Polsce rząd przekonuje, że niczego nam zimą nie zabraknie: ani prądu, ani gazu, ani węgla, ani żywności. Wystarczy jednak wyjrzeć poza granice Polski i widać zupełnie inną sytuację. Rządy wielu europejskich krajów już teraz intensywnie ograniczają zużycie energii, zachęcają swoich obywateli do oszczędzania wszystkiego: prądu, energii oraz wody. W Hiszpanii, Holandii, czy Wielkiej Brytanii już teraz wprowadza się ograniczenia dzienne na zużycie wody oraz zakazuje się podlewania ogródków przydomowych, czy mycia samochodów. Być może zatem nie czekając na wytyczne ze strony rządzących, powinniśmy sami nałożyć na siebie pewne ograniczenia, zanim będzie za późno.
https://spidersweb.pl/2022/09/susza-europa.html

Takiej suszy w Europie nie było od 500 lat. Widać ją z kosmosu.jpg

Takiej suszy w Europie nie było od 500 lat. Widać ją z kosmosu2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwsza trójwymiarowa wizualizacja orbity planety obiegającej jedną z gwiazd w układzie podwójnym
2022-09-03.
Astronomowie odkryli planetę podobną do Jowisza krążącą wokół pobliskiej gwiazdy podwójnej, śledząc małe, prawie niezauważalne fluktuacje w ruchu tej gwiazdy w przestrzeni. Ich praca pozwoliła na pierwsze w historii określenie kompletnej, trójwymiarowej konfiguracji orbit pary gwiazd i planety krążącej wokół jednej z nich.
Chociaż do tej pory odkryto ponad 5000 planet pozasłonecznych, tylko trzy z nich zostały odkryte przy użyciu techniki zwanej astrometrią. Co ciekawe, to właśnie ta technika pozwoliła na określenie pierwszej trójwymiarowej architektury układu gwiazd i planety.
Dwie gwiazdy, które razem nazywają się GJ 896AB, znajdują się około 20 lat świetlnych od Ziemi, co sprawia, że są naszymi bliskimi sąsiadami według astronomicznych standardów. Gwiazdy te to czerwone karły, najpowszechniejszy typ gwiazd w naszej galaktyce. Większa gwiazda, ta wokół której krąży planeta, ma około 44 procent masy Słońca, zaś mniejsza ma około 17 procent masy Słońca. Gwiazdy znajdują się we wzajemnej odległości zbliżonej do tej, która dzieli Słońce i Neptuna, i okrążają się raz na 229 lat.
W celu zbadania GJ 896AB astronomowie połączyli dane z obserwacji optycznych przeprowadzonych w latach 1941-2017 z obserwacjami wykonanymi za pomocą VLBA (Very Long Baseline Array) w latach 2006-2011 i 2020. Szczegółowa analiza niezwykle precyzyjnych danych zebranych przez VLBA pozwoliła na zbadanie ruchów orbitalnych gwiazd, a także ich wspólnego ruchu w przestrzeni. Istnienie planety zostało ujawnione dzięki szczegółowemu śledzeniu ruchu większej gwiazdy, który wykazywał niewielkie ?chybotanie? spowodowane oddziaływaniem grawitacyjnym planety i gwiazdy. Mówiąc dokładniej, astronomowie byli w stanie dostrzec w analizowanych danych ruch gwiazdy wokół barycentrum układu gwiazda-planeta.
Według obliczeń astronomów planeta ma masę około dwa razy większą od masy Jowisza i okrąża swoją gwiazdę co 284 dni. Jej odległość od gwiazdy jest nieco mniejsza niż odległość Wenus od Słońca. Orbita planety jest nachylona pod kątem około 148 stopni do płaszczyzny orbity układu podwójnego gwiazd. Oznacza to, że planeta porusza się wokół głównej gwiazdy układu w przeciwnym kierunku niż robi to druga gwiazda.
Dodatkowe szczegółowe badania tego i podobnych układów mogą pomóc nam uzyskać ważne informacje na temat formowania się planet w układach podwójnych. Istnieją na ten temat różne teorie, a więcej danych może wskazać, która z nich jest najbardziej prawdopodobna. W szczególności obecne modele wskazują, że jest bardzo mało prawdopodobne, aby tak duża planeta obiegała tak małą gwiazdę, więc całkiem możliwe, że nasze modele wymagają dopracowania.

Więcej informacji: publikacja Curiel S. i in. ?3D Orbital Architecture of a Dwarf Binary System and Its Planetary Companion?, 1 September 2022, Astronomical Journal
 
Opracowanie: Joanna Molenda-Żakowicz
Na ilustracji: Wizja artystyczna planety dwukrotnie większej od Jowisza w układzie podwójnym GJ 896AB. Źródło: Sophia Dagnello, NRAO/AUI/NSF

Na ilustracji: Wizja artystyczna niewielkiej gwiazdy (kolor pomarańczowy), wokół której krąży planeta podobna do Jowisza (kolor niebieski) oraz bardziej odległa druga gwiazda układu (kolor czerwony). Źródło: Sophia Dagnello, NRAO/AUI/NSF

Two Stars and a Planet: Orbital Motions of a Binary Star Pair and a Planet Orbiting One of the Stars
https://www.youtube.com/watch?v=xiv2AKOx8Ak

Animacja ilustruje ruch orbitalny pary gwiazd podwójnych i planety krążącej wokół jednej z gwiazd. Źródło: Sophia Dagnello, NRAO/AUI/NSF

https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/pierwsza-trojwymiarowa-wizualizacja-orbity-planety-obiegajacej-gwiazde-podwojna

Pierwsza trójwymiarowa wizualizacja orbity planety obiegającej jedną z gwiazd w układzie podwójnym.jpg

Pierwsza trójwymiarowa wizualizacja orbity planety obiegającej jedną z gwiazd w układzie podwójnym2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Start rakiety misji Artemis ponownie odwołany
2022-09-03.RAJA.ADOM.
NASA odwołała w sobotę start na Księżyc rakiety Space Launch System w ramach misji Artemis I z powodu wycieku paliwa. Wcześniej, w poniedziałek misja została odwołana z powodu usterki jednego z silników.
Drugi raz w ciągu pięciu dni NASA wstrzymała w sobotę trwające odliczanie i przełożyła planowaną próbę uruchomienia debiutanckiego lotu testowego swojej gigantycznej rakiety nowej generacji.

Próba wystrzelenia 32-piętrowej rakiety Space Launch System (SLS) największej w historii NASA, planowano pierwotnie na 29 sierpnia. Została ona przerwana po wielokrotnych usiłowaniach techników naprawienia wycieku chłodzonego ciekłego wodoru. Inżynierowie NASA starali się uszczelnić silnik, którego paliwem jest ciekły wodór o temperaturze minus 250 stopni Celsjusza. Na siedem godzin przed drugą próbą wystrzelenia rakiety stwierdzono jednak wyciek paliwa w innym miejscu. Misja Artemis została więc ponownie odwołana.
Szef NASA Bill Nelson poinformował, że rakieta wraz z kapsułą musi zostać przetransportowana do hangaru. Oznacza to, że kolejna próba startu zostanie podjęta najwcześniej w połowie października.

Celem misji Artemis jest przywrócenie załogowych lotów na Księżyc. Program realizują wspólnie z NASA firmy prywatne oraz podmioty zagraniczne, w tym Europejska Agencja Kosmiczna. Pierwsza kilkutygodniowa misja - Artemis I, ma być bezzałogowa. Na pokładzie kapsuły Orion, zamiast astronautów, umieszczone zostaną manekiny.

Termin kolejnej próby nie został wyznaczony.
Start rakiety misji Artemis ponownie odwołany (fot. TT/@NASA)
źródło: PAP, IAR
https://www.tvp.info/62198498/nasa-odwolala-sobotni-start-rakiety-misji-artemis-i-na-ksiezyc

Start rakiety misji Artemis ponownie odwołany.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślisz, że o misji Artemis 1 wiesz już wszystko? Te fakty cię zaskoczą

2022-09-03. Sławomir Matz

Już w sobotę cały świat zobaczy start rakiety Space Launch System. To będzie drugie podejście. SLS ma wynieść w kosmos kapsułę Orion, która poleci w stronę Księżyca w pierwszej testowej misji realizowanej w ramach programu księżycowego Artemis. Okazuje się, że to niezwykłe wydarzenie kryje kilka niezwykłych ciekawostek.

Każdy Geek weźmie udział w tej misji
Rodzajem tradycji stało się to, że przy każdej większej misji kosmicznej NASA zaprasza internautów do wysłania swoich danych w kosmos. Stało się tak również jakiś czas temu, gdy na stronie internetowej NASA pojawił się formularz umożliwiający wysłanie swojego imienia i nazwiska w kosmos w ramach misji Artemis.
Wszystkie zapisane dane, a zgłosiło się około 3,4 miliona osób, trafiły do specjalnego dysku pamięci flash, który znalazł się na pokładzie statku kosmicznego Orion. To właśnie z tego powodu Artemis-1 będzie misją, w której udział weźmiemy wszyscy.

 Poznajcie załogę - oto Campos, Helga i Zohar

 Artemis-1 jest misją bezzałogową, która jednak będzie miała na celu pomiar kilku istotnych czynników, które mogą mieć wpływ na zdrowie podróżujących astronautów w przyszłości. W tym celu przygotowano trzy manekiny, które będą imitowały ludzi siedzących za sterami statku kosmicznego.
Helga i Zohar to dwa manekiny przygotowane przez zespół MARE, w skład którego wchodzą również badacze z niemieckiej agencji kosmicznej. Manekiny będą wyposażone w 5600 sensorów do pomiaru promieniowania. Zohar dodatkowo będzie miał specjalną kamizelkę chroniącą przed promieniowaniem. Naukowcy zbadają, jaką ochronę ona zapewnia.
Campos jest trzecim manekinem, który znajdzie się w składzie "załogi" misji Artemis-1. Został przygotowany przez NASA i nazwany na cześć inżyniera misji Apollo 13 - Arturo Camposa. Jego obecność u boku Helgi i Zohara okazuje się kluczowa. Moonkin będzie mierzył przyspieszenie, wibracje oraz przeciążenia, którym będą poddawani astronauci.
Lecą z nami autostopowicze?

Orion będzie głównym elementem misji Artemis-1, który zostanie wyniesiony dzisiaj w kosmos. Warto jednak wspomnieć także o tym, że na pokładzie Space Launch System znajdzie się jeszcze 10 cubesatów. Zostaną one rozmieszczone w różnych miejscach i będą odpowiedzialne za badania Słońca, Księżyca, czy nawet asteroid bliskich Ziemi.

 Jednym z najbardziej interesujących może okazać się NEA Scout, który spędzi dwa lata w podróży do asteroidy, napędzany żaglem słonecznym. Gdy już znajdzie się odpowiednio blisko, zainstalowana na nim kamera NEACam zrobi zdjęcie w rozdzielczości 20 megapikseli i odeśle je na Ziemię.
Czujcie się bezpiecznie, mamy bohatera na pokładzie

Tuż obok Helgi, Zohara i Camposa znalazł się Snoopy, popularny bohater komiksów pod tytułem "Fistaszki". Sympatyczna przytulanka przebrana w pomarańczowy strój astronauty, okaże się wskaźnikiem zerowej grawitacji na pokładzie statku kosmicznego.
Dla NASA imię bohatera Fistaszków ma szczególne znaczenie, ponieważ tak samo nazywał się moduł księżycowy, którego astronauci używali do ćwiczeń lądowania przy Apollo 10. Poza nim, na pokładzie umieszczone zostaną srebrne szpilki Snoopy?iego oraz jako hołd dla twórcy komiksu - stalówka pióra ze studia Charlesa M. Schulza zawinięta w komiks o kosmosie.
Pierwszy ludzki statek kosmiczny zasilany energią słoneczną
W przyszłości Artemis będzie pierwszą misją załogową, która wykorzysta energię słoneczną w pobliżu Księżyca. Wcześniej, podczas misji Apollo, ta technologia nie była aż tak mocno rozwinięta. Dopiero w trakcie składania Międzynarodowej Stacji Kosmicznej na orbicie okołoziemskiej, udało się ją na swój sposób upowszechnić.
Moduł usługowy, skonstruowany przez ESA, będzie dostarczał tlen, wodę i energię do statku kosmicznego Orion. Wszystko to będzie się odbywało przy pomocy energii elektrycznej, zapewnianej przez trzy panele słoneczne. Wyprodukują one 120 woltów dla komputerów, eksperymentów oraz innego sprzętu na pokładzie.
Alexa, show the way to the Moon


 Może to absurdalne, ale niebawem właśnie takie komendy w kosmosie będą mogli wydawać astronauci asystentowi Alexy. Słynie on na Ziemi ze sterowania różnymi urządzeniami domowymi za pomocą komend głosowych. Asystent Alexa wybierze się w kosmos w ramach misji Artemis-1. W przyszłości będzie odpowiedzialny za obsługę technologii Callisto, zawierającej m.in. oprogramowanie do prowadzenia wideokonferencji Cisco Webex.
Pierwszy raz tak daleko od domu

SLS (Space Launch System) bywa uznawana za najpotężniejszą rakietę, jaką kiedykolwiek udało się zbudować. W odniesieniu do tego określenia aż nieprawdopodobne zdaje się być to, że nigdy wcześniej nie zdołała jeszcze opuścić ziemskiej grawitacji. Artemis-1 będzie pierwszym razem, gdy rakieta wyrwie się z objęć grawitacyjnych naszej planety i poleci w stronę Księżyca.

 Ta misja trwała będzie naprawdę długo
O ile większość misji księżycowych, realizowanych w ramach programu Apollo, kończyło się w ciągu około tygodnia po starcie, o tyle Artemis-1 potrwa naprawdę długo. Kapsuła Orion spędzi w kosmosie łącznie od 39 do 42 dni. NASA chce w ten sposób dać potężny wycisk nowej kapsule, aby mieć stuprocentową pewność, że okaże się ona bezpieczna dla astronautów.
Nigdy wcześniej nie polecieliśmy aż tak daleko

Podczas przygotowywanej misji, kapsuła Orion osiągnie rekordową odległość od Ziemi. W krytycznym punkcie ma się znajdować nawet 450 tys. kilometrów od nas. W ten sposób ustanowi nowy rekord, który jak dotąd należał do załogi Apollo 13, którzy mieli do czynienia z wadliwym statkiem kosmicznym.
To będzie lądowanie, ale bez telemarku

Podczas powrotu na Ziemię, Orion pozbędzie się modułu serwisowego. Z tego powodu będzie się poruszał naprawdę szybko w porównaniu z innymi misjami okołoziemskimi.
Kapsuła uderzy w atmosferę ziemską z prędkością niemal 40 tys. km/h (32 razy większą od prędkości dźwięku). Wygeneruje to silne przeciążenia i wytworzy wysoką temperaturę, która na zewnątrz statku osiągnie nawet 2 800 stopni Celsjusza. Dopiero na samym końcu zwolniona zostanie osłona termiczna i wypuszczone będą spadochrony, które zmniejszą prędkość statku.
Spis treści:
?    01 Każdy Geek weźmie udział w tej misji
?    02 Poznajcie załogę - oto Campos, Helga i Zohar
?    03 Lecą z nami autostopowicze?
?    04 Czujcie się bezpiecznie, mamy bohatera na pokładzie
?    05 Pierwszy ludzki statek kosmiczny zasilany energią słoneczną
?    06 Alexa, show the way to the Moon
?    07 Pierwszy raz tak daleko od domu
?    08 Ta misja trwała będzie naprawdę długo
?    09 Nigdy wcześniej nie polecieliśmy aż tak daleko
?    10 To będzie lądowanie, ale bez telemarku

Artemis- 1 jest ciekawostką sama w sobie, jednak warto wiedzieć o niej coś więcej. /123RF/PICSEL /123RF/PICSEL

 
 NASA is sending two artificial female bodies, to the Moon to study radiation risks.
https://www.youtube.com/watch?v=s6ChhJZmNuU


 Earthrise in 4K

https://www.youtube.com/watch?v=LHbFIieK-uo

Apollo 15 Splashdown
https://www.youtube.com/watch?v=E-Vd75Ptg9I

INTERIA

https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-myslisz-ze-o-misji-artemis-1-wiesz-juz-wszystko-te-fakty-cie,nId,6251160

Myślisz, że o misji Artemis 1 wiesz już wszystkoTe fakty cię zaskoczą.jpg

Myślisz, że o misji Artemis 1 wiesz już wszystkoTe fakty cię zaskoczą2.jpg

Myślisz, że o misji Artemis 1 wiesz już wszystkoTe fakty cię zaskoczą3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Amerykanie byli blisko śmierci astronautów w przestrzeni kosmicznej. Historia misji Gemini 8
2022-09-04. Radek Kosarzycki
Historia podboju kosmosu od samego początku związana była z niebezpieczeństwem i potężnym zagrożeniem dla zdrowia i życia astronautów. Mimo to, dzięki dobremu przygotowaniu przez pierwszych trzynaście amerykańskich załogowych lotów kosmicznych nie wydarzyło się nic, co mogłoby zagrozić życiu załogi. O czternastym locie tego typu, o misji Gemini 8 już tego powiedzieć nie można.
Pierwszym Amerykaninem w przestrzeni kosmicznej był Alan Shepard, który trafił w przestrzeń kosmiczną 5 maja 1961 r. w ramach programu Mercury na pokładzie kapsuły Freedom 7. W ciągu kolejnych dwóch lat w podobne misje polecieli jeszcze Gus Grissom, John Glenn, Scott Carpenter, Walter Schirra oraz Gordon Cooper. Łącznie w ramach udanego programu Mercury w kosmos wysłano sześć osób.
Jednocześnie obok Mercury, NASA pracowała nad drugim programem załogowych lotów kosmicznych nazwanym Gemini (Bliźnięta). Statek Gemini przystosowany był do dwuosobowej załogi. Celem programu było opracowanie bardziej zaawansowanych technik lotów kosmicznych, które miałyby w przyszłości zaprowadzić człowieka na powierzchnię Księżyca.
W toku realizowanych kolejno misji Amerykanie planowali wydłużyć czas trwania misji do dwóch tygodni, udoskonalić metody realizowania spacerów kosmicznych oraz opracować odpowiednie manewry, które umożliwiłyby łączenie statków kosmicznych na orbicie okołoziemskiej.
Dzięki temu, że astronauci z programu Gemini zajmowali się tymi komponentami lotu, inżynierowie przygotowujący program Apollo mogli zajmować się głównymi wyzwaniami stojącymi przed astronautami, którzy mieli wkrótce polecieć w stronę Księżyca.
W ramach lotu Gemini 4 Ed White został pierwszym Amerykaninem, który wykonał spacer kosmiczny. W trakcie misji Gemini 5 oraz Gemini 6 astronauci bili kolejne rekordy długości misji kosmicznej pozostając w przestrzeni kosmicznej odpowiednio 8 i 14 dni.
Gemini 8
16 marca 1966 roku z Przylądka Canaveral na Florydzie wystartowała rakieta kolejna już rakieta Titan II, na której szczycie znajdował się statek Gemini. Na pokładzie statku natomiast znajdował się pilot David Scott oraz dowódca Neil Armstrong. Dla obojga pilotów był to pierwszy lot kosmiczny.
Według planów misja Gemini 8 miała trwać zaledwie trzy dni, w trakcie których statek znajdujący się na eliptycznej orbicie (161 × 270 km) miał dotrzeć do wysłanego uprzednio pojazdu Agena i wykonać pierwsze w historii cumowanie dwóch statków kosmicznych na orbicie okołoziemskiej.
W ramach misji David Scott miał wykonać także kilka spacerów w kosmicznych, w tym jeden trwający ponad dwie godziny. Niestety, do spaceru kosmicznego ostatecznie nie doszło. Pojawiły się bowiem poważne problemy.
Początek misji nie zapowiadał żadnych problemów. Start Titana II przebiegł prawidłowo, a ani rakieta, ani statek Gemini nie wykazywały żadnych anomalii. Już niecałe cztery godziny po starcie misji Gemini 8 znalazł się 28 km pod docelowym statkiem Agena. Załoga przekazała kontrolę nad statkiem automatycznemu systemowi kontroli. Kilka manewrów korekcyjnych później astronauci mogli uważnie przyglądać się lecącemu przed nimi statkowi z odległości zaledwie 46 metrów.
Po wzrokowej inspekcji statku i stwierdzeniu, że Agena nie ma żadnych widocznych uszkodzeń, kontrola naziemna dała załodze zielone światło do rozpoczęcia procedury cumowania. Kilka minut później oba statki połączyły się ze sobą realizując tym samym główny cel całej misji.
Obracamy się!
Z uwagi na to, że jeszcze przed połączeniem statków miały się one znaleźć poza zasięgiem stacji naziemnych i stracić na jakiś czas kontakt z centrum kontroli misji, inżynierowie poinstruowali załogę Gemini 8, aby w przypadku wystąpienia jakichkolwiek anomalii natychmiast przerwali procedurę cumowania i odsunęli się na bezpieczną odległość. Taki nadmiar ostrożności wynikał z tego, że technicy podejrzewali usterkę systemu kontroli położenia Ageny, która mogłaby wpłynąć na statek Gemini 8 kiedy oba statki się ze sobą połączą.
Zgodnie z planem, po połączeniu Agena miała obrócić oba statki o 90 stopni w prawo. Szybko jednak Scott zorientował się, że cały układ obraca się wokół własnej osi. Poinformowany o tym Armstrong wykorzystał układ silników manewrowych, aby zatrzymać obrót. Problem jednak w tym, że statki zatrzymały się tylko na chwilę, po czym zaczęły się ponownie obracać.
Załoga statku musiała sama zdecydować jak sobie poradzić z nową sytuacją, bowiem nadal nie miała kontaktu z centrum kontroli misji. Podejrzewając, że zgodnie z przewidywaniami inżynierów doszło do usterki oprogramowania Ageny, astronauci postanowili odcumować od statku i oddalić się na bezpieczną odległość. Tempo rotacji rosło i istniało ryzyko zniszczenia Ageny, na pokładzie której znajdował się zapas paliwa.
Nie czekając na kontakt z Ziemią, Armstrong ponownie chwycił za stery, aby spowolnić tempo obrotu na tyle, aby możliwe było bezpieczne odcumowanie od Ageny. Gdy tylko tempo obrotu spadło, Scott odłączył od siebie statki i Gemini 7 oddalił się od statku.
Zaskoczenie nr 2
Odłączenie statku Gemini od Ageny miało rozwiązać problem, a tylko pogorszyło sytuację. Już chwilę później załoga uświadomiła sobie swój błąd. Gemini 8 zaczął rotować jeszcze szybciej niż z podłączoną Ageną. To oznaczało, że od samego początku problem leżał po stronie Gemini, a nie Ageny.
Pozbawiony bezwładności Ageny, statek Gemini 8 zaczął rotować w niebezpiecznym tempie osiągając po chwili prędkość obrotową rzędu 296 stopni na sekundę. W tym momencie istniało ryzyko utraty przytomności przez astronautów. Gdyby do tego doszło, nie byłoby szansy na zahamowanie rotacji statku i misja mogłaby się zakończyć śmiercią załogi.
Armstrong jednak nie odpuszczał. W kryzysowej sytuacji postanowił wyłączyć silniki manewrowe i wykorzystać silniki układu służącego do wejścia w atmosferę do zahamowania rotacji. Sytuację udało się opanować po 27 minutach walki ze statkiem.
Testując wszystkie silniki na statku astronauci ustalili, że to jeden z silników manewrowych był odpowiedzialny za wprowadzenie Gemini 8 w ruch obrotowy. Ze względu jednak na to, że do ustabilizowania statku zużyto już 75 proc. paliwa silnika obsługującego wejście w atmosferę, podjęto decyzję o przerwaniu misji i powrocie na Ziemię.
Po wykonaniu jeszcze jednej pełnej orbity Gemini 8 wszedł w ziemską atmosferę nad Chinami i bezpiecznie wylądował na oceanie 800 km od wybrzeży Okinawy. Sytuacja była nerwowa, bowiem po raz kolejny NASA nie miała kontaktu z załogą bezpośrednio przed wejściem w atmosferę i po lądowaniu.
Centrum kontroli misji musiało czekać na informacje kilkadziesiąt minut, zanim w końcu statku nie dostrzegł jeden z pilotów Sił Powietrznych USA przelatujących w okolicy. Dwie godziny później, Scott i Armstrong zostali podjęci z wody przez okręt Leonard F. Mason. Cała misja trwała niecałe 11 godzin.
How Neil Armstrong Saved the Gemini 8 Spacecraft
https://www.youtube.com/watch?v=797jevfbsEE

https://spidersweb.pl/2022/09/gemini-8-misja-nasa.html

Amerykanie byli blisko śmierci astronautów w przestrzeni kosmicznej. Historia misji Gemini 8.jpg

Amerykanie byli blisko śmierci astronautów w przestrzeni kosmicznej. Historia misji Gemini 82.jpg

Amerykanie byli blisko śmierci astronautów w przestrzeni kosmicznej. Historia misji Gemini 8.3.jpg

Amerykanie byli blisko śmierci astronautów w przestrzeni kosmicznej. Historia misji Gemini 8.4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Plama wielkości Ziemi i silne rozbłyski ? zbliżamy się do maksimum aktywności słonecznej
2022-09-04. Krystyna Syty
Dotychczas dość spokojne Słońce ostatnio zwiększyło swoją aktywność. To dobra wiadomość dla fanów obserwacji słonecznych, ale równocześnie zwiastun silniejszych wahań pogody kosmicznej, które mogą powodować zakłócenia sygnałów radiowych na Ziemi.
Kolejny, 25. cykl słoneczny rozpoczął się w grudniu 2019 roku. Każdy cykl trwa 11 lat i jest związany ze zmianą biegunów magnetycznych naszej gwiazdy. Podczas przebiegunowania, zwykle w połowie cyklu, obserwujemy najwyższą aktywność słoneczną. Wtedy na Słońcu jest najwięcej plam i rozbłysków. W tej chwili zbliżamy się do kolejnego maksimum, zatem liczba obserwowanych plam i rozbłysków powinna rosnąć.
W tej chwili jednym z sześciu obszarów aktywnych na Słońcu jest plama słoneczna AR3085. Jeszcze niedawno był to nieduży obszar, ale w weekend 20-21 sierpnia urósł on do rozmiaru naszej planety. Z tak dużej plamy mogą pojawiać się Koronalne Wyrzuty Masy (CME), które znacznie wpływają na wiatr słoneczny oraz powodują burze magnetyczne na Ziemi, których na szczęście na razie nie przewidujemy.
Wzrost aktywności słonecznej to także sporych rozmiarów rozbłyski słoneczne, czyli nagłe wyrzuty energii w postaci fal elektromagnetycznych i strumieni cząstek z atmosfery naszej gwiazdy. Seria trzech sporych rozbłysków została zaobserwowana między 27 a 29 sierpnia, z których największy zakwalifikowano jako M8.
Rozbłyski klasyfikuje się na podstawie pomiaru strumienia emisji w świetle rentgenowskim. Klasa M8 oznacza strumień na poziomie 8 × 10-5 W/m2, tymczasem najsilniejsze rozbłyski (klasy X) mają strumień rzędu 10-4 W/m2. Rozbłyski klasy M bywają nazywane umiarkowanymi, ale mogą powodować krótkie przerwy w łączności radiowej, zwłaszcza na wysokich szerokościach geograficznych.
Taki wzrost aktywności Słońca oznacza, że niewątpliwie zbliżamy się do maksimum cyklu. Związane z tym rozbłyski, koronalne wyrzuty masy czy burze magnetyczne utrudniają operacje satelitarne oraz zakłócają sygnały radiowe. Aby móc się na taką ewentualność przygotować, stworzone zostały programy, które analizują i starają się przewidzieć kosmiczną pogodę. Taką prognozę zobaczyć można m.in. na stronie Met Office, gdzie znaleźć można także więcej informacji kosmicznych zjawiskach pogodowych.
Źródła:
?    Tereza Pultarova: Fast-growing sunspot may threaten Earth with flares and eruptions. Space.com
4 września 2022

?    Brett Tingley: Trio of solar flares produce radio blackouts and dazzling auroras. Space.com
4 września 2022
Wykres przedstawia liczbę obserwowanych plam na Słońcu w 23. i 24. cyklu słonecznym oraz przewidywane zmiany aktywności w cyklu 25.Żródło: ESA
Zdjęcie z satelity SDO, przedstawiające rozbłysk słoneczny klasy M8 z dnia 29 sierpnia 2022 roku. Żródło: NASA/SDO
https://astronet.pl/uklad-sloneczny/plama-wielkosci-ziemi-i-silne-rozblyski-zblizamy-sie-do-maksimum-aktywnosci-slonecznej/

Plama wielkości Ziemi i silne rozbłyski ? zbliżamy się do maksimum aktywności słonecznej.jpg

Plama wielkości Ziemi i silne rozbłyski ? zbliżamy się do maksimum aktywności słonecznej2.jpg

Plama wielkości Ziemi i silne rozbłyski ? zbliżamy się do maksimum aktywności słonecznej3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)