Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Polski instrument badawczy przechodzi testy przed misją NASA
2022-11-28
W Centrum Badań Kosmicznych PAN trwają prace nad instrumentem GLOWS. Zakończyła się już budowa modelu inżynierskiego, a testy przebiegają pomyślnie. "GLOWS zobaczył pierwsze światło" – mówi profesor Maciej Bzowski, kierownik grupy pracującej nad instrumentem i eksperymentem GLOWS.
Interstellar Mapping and Acceleration Probe (IMAP) to satelita NASA, którego celem ma być badanie heliosfery, czyli obszaru, w którym ciśnienie wiatru słonecznego przeważa nad tym wywieranym przez materię międzygwiezdną. IMAP jest rozbudowaną kontynuacją innej misji heliosferycznej – Interstellar Boundary Explorer (IBEX). Ten satelita naukowy NASA został opracowany, by wykonać pierwszą mapę obszarów leżących na granicy Układu Słonecznego i przestrzeni międzygwiezdnej. Przy misji IBEX pracowali specjaliści z Centrum Badań Kosmicznych PAN. Wkład Polaków został bardzo wysoko oceniony, co zaowocowało zaproszeniem do udziału w misji IMAP.
W ramach przygotowania eksperymentu zaprojektowaliśmy cały przyrząd: układ optyczny, elektronikę, system zasilania elektrycznego, oprogramowanie do zbierania danych na pokładzie i ich transmisji na Ziemię oraz koncepcję systemu przetwarzania danych na Ziemi.
profesor Maciej Bzowski, szef zespołu GLOWS
Grupa wykonała prototypy poszczególnych części składowych instrumentu i sprawdziła ich działanie w warunkach laboratoryjnych.
Zbudowaliśmy komputerowy model poświaty heliosferycznej, zbadaliśmy tło pozaheliosferyczne oczekiwane w eksperymencie, zidentyfikowaliśmy i wprowadziliśmy do modelu znane źródła astrofizyczne promieniowania Lyman-alfa, zbudowaliśmy listę gwiazd, które posłużą do kalibracji przyrządu. Zbudowaliśmy też prototyp GLOWS i uruchomiliśmy go w warunkach laboratoryjnych. Wreszcie sprawdziliśmy, że przyrząd widzi promieniowanie Lyman-alfa, które ma obserwować w kosmosie. Oznacza to, że zarejestrowaliśmy pierwsze światło.
profesor Maciej Bzowski, szef zespołu GLOWS
Dodajmy, że GLOWS jest pierwszym całkowicie polskim eksperymentem i instrumentem przygotowywanym na misję NASA. CBK PAN informuje, że dostało możliwość zarówno zaplanowania eksperymentu, zbudowania absolutnie własnego przyrządu i śledzenia rejestrowanych przez niego danych. „Dzięki temu jako pierwsi będziemy mogli przedstawić własne wyniki tych unikatowych pomiarów. Jesteśmy przekonani, że wkrótce po tym przedstawimy na forum międzynarodowym potwierdzenie naszych teorii które, były inspiracją tego kluczowego eksperymentu." Z tego punktu widzenia praca nad instrumentem GLOWS na misje NASA IMAP to wyjątkowo cenne doświadczenie.
W Centrum Badań Kosmicznych PAN nauka zawsze inspirowała rozwój technologii tworząc synergizm efektywnych i celowych działań – mówi prof. dr hab. Iwona Stanisławska, dyrektor Centrum Badań Kosmicznych PAN. Na przełomie sierpnia i września tego roku odbył się tzw. Critical Design Review (CDR) instrumentu GLOWS. W przeglądzie udział wzięli specjaliści m.in. z Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa , Southwest Research Institut i NASA. CDR zakończył się pomyślnie, co oznacza, że po zrealizowaniu zaleceń kontrolnych mogliśmy przystąpić do budowy właściwego urządzenia, czyli tzw. modelu lotnego, który zostanie wysłany w przestrzeń kosmiczną,d oraz do dalszych testów egzemplarza inżynierskiego.
Kompletny model został poddany oświetleniu światłem o docelowej długości fali. Test przeprowadzony został w komorze próżniowej, w warunkach zbliżonych do tych, jakie przewidujemy na orbicie.
dr inż. Roman Wawrzaszek z Laboratorium Satelitarnych Aplikacji Układów FPGA CBK PAN
Jak dodaje dr Wawrzaszek, Instrument zarejestrował sygnał, czyli tzw. „pierwsze światło", zgodnie z oczekiwaniami. Oznacza to, że nie tylko sam projekt został uznany za dostatecznie dojrzały na niedawnym przeglądzie CDR, ale przede wszystkim, że prototyp inżynierski działa. Jak informują nasi specjaliści – test zmontowanego instrumentu przebiegł bez problemów. Po integracji, którą przeprowadzono w warunkach wysokiej czystości w tzw. clean-roomie CBK PAN, instrument został umieszczono w komorze termiczno-próżniowej. Testy w komorze termiczno-próżniowej przeprowadzał inżynier Kamil Jasiński.
Ponieważ był to pierwszy test kompletnego systemu GLOWS z wykorzystaniem lampy deuterowej jako źródła promieniowania UV w linii Lyman-alfa, musieliśmy dopasować liczbę filtrów i tłumików optycznych do poziomu sygnału, który mamy mierzyć docelowo. Wymagało to kilkukrotnego odpompowywania komory i zmian konfiguracji.
dr inż. Roman Wawrzaszek
Menadżer projektu inż. Karol Mostowy wyjaśnił także, że w najbliższych miesiącach inżynierowie zespołu GLOWS będą pracować nad finalizacją produkcji podzespołów modelu kwalifikacyjnego oraz lotnego instrumentu GLOWS. Następnym ważnym kamieniem milowym w projekcie GLOWS będą testy modelu kwalifikacyjnego.
Obserwacje satelitarne w zakresie UV to wciąż nowatorska i przyszłościowa dziedzina badań kosmosu. Unikatowe doświadczenia i bardzo specjalistyczna infrastruktura techniczna, w obu przypadkach zdobyte w trakcie realizacji GLOWS, stanowią doskonałą podstawę do realizacji w Polsce przyszłych misji satelitarnych. Tym bardziej, że obserwacje w zakresie UV proponuje szereg ważnych ośrodków naukowych, również polskich
dr hab. inż. Piotr Orleański, z-ca dyrektora CBK PAN ds. rozwoju technologii
Satelita IMAP ma zostać wyniesiony w kosmos w 2025 roku.
Źródło: Centrum Badań Kosmicznych Polskiej Akademii Nauk
Fot. CBK PAN
Fot. CBK PAN
SPACE24
https://space24.pl/przemysl/sektor-krajowy/polski-instrument-badawczy-przechodzi-testy-przed-misja-nasa

Polski instrument badawczy przechodzi testy przed misją NASA.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rentgenowski obraz nocnego nieba – nowy sposób postrzegania Wszechświata
2022-11-28,
Niezwykła mapa powstała na bazie niedawno opublikowanych danych uchwyconych przez należącą do NASA sondę Neutron Star Interior Composition Explorer (NICER). Te migoczące kropki i splątane pętle są wynikiem blisko dwuletnich wysiłków włożonych w badanie kosmicznych źródeł promieniowania rentgenowskiego z orbity Ziemi.
Na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej znajduje się najważniejszy element teleskopu NICER – sześcian wielkości pralki zwany Rentgenowskim Instrumentem Pomiarowym (X-ray Timing Instrument, XTI). To układ 56 detektorów fotonów rentgenowskich, które rejestrują energie zebranych fotonów, jak również ich czas dotarcia. Odbiornik GPS umożliwia dokładne pomiary czasu i położenia instrumentu. Fotony rentgenowskie mogą być oznaczone czasowo z dokładnością mniejszą niż 300 ns. Mniej więcej co półtorej godziny po zachodzie Słońca urządzenie zbiera takie wysokoenergetyczne fotony z ośmiu lokalizacji dostępnych z orbity ISS. Na otrzymanej dzięki takim obserwacjom mapie każda zakrzywiona linia odpowiada drodze, wdłuż której instrument śledzi niebo, gdy jego wysokoenergetyczne oczy przesuwają się od jednego źródła do następnego. Mniejsze plamki i linie to z kolei wysokoenergetyczne cząstki rozbijające się o jego czujniki.
Jednak bardziej może interesujące są większe „iskierki”, których jasność wynika zarówno z ilości czasu, jaki NICER spędza na obserwacjach wycinka nieba w danym miejscu, jak i z ich własnego, bardzo obfitego promieniowania rentgenowskiego. Wiele z tych miejsc to po prostu okolice obiektów zwanych gwiazdami neutronowymi. Obiekty te są tak gęste, że jedyną rzeczą, która powstrzymuje je przed dalszym zapadnięciem się w czarną dziurę, jest prawo fizyczne mówiące, że określone cząstki elementarne tworzące gwiazdy nie mogą zajmować tego samego stanu kwantowego, a zatem materia tworząca jądra gwiazd nie może być dowolnie gęsto upakowana – Zakaz Pauliego. Przynajmniej nie bez obecności znacznie większej siły grawitacji. Problem w tym, że naukowcy wciąż nie są do końca pewni, jak gwiazdy neutronowe powstają i ewoluują, ponieważ ich dokładne rozmiary nie zostały jednoznacznie wyznaczone.
Lepsza znajomość rzeczywistych promieni tych gwiazd mogłaby zatem pozwolić nam dowiedzieć się więcej o dość egzotycznej i niezwykłej fizyce, która działa wewnątrz nich. Jest szansa, że właśnie dzięki obserwacjom prowadzonym w ramach misji NICER będziemy w stanie określić rozmiary gwiazd neutronowych z wyższą dokładnością – dochodzącą nawet do 5 procent. Co więcej, niektóre z tych gwiazd są dodatkowo szybkimi pulsarami. Ustalenie czasu mijającego między każdymi dwoma pojawieniami się ich przypominających latarnie morskie wiązek promieniowania rentgenowskiego – czyli okresu danego pulsara – może też dać astronomom bardzo szczegółowy obraz i rozkład tej populacji obiektów.
To nie koniec. Towarzyszący projektowi NICER eksperyment SEXTANT (Station Explorer for X-ray Timing and Navigation Technology), będący jego rozwinięciem i unowocześnieniem, już zbiera informacje, które nie tylko pomogą w kierowaniu przyszłością misji, ale także przyczynią się do dalszych badań kosmosu w ujęciu ogólnym. I choć zamieszczone tu grafiki mogą wyglądać dość chaotyczne, w tej misce z kosmicznym spaghetti i klopsikami, jak nazywa je portal Amazingastronomy, astronomowie znajdują bardzo dużo informacji. Dla wielu z nas wiedza ta może być dość niedostępna, ale możemy też po prostu spojrzeć na to rentgenowskie niebo i wyobrazić sobie, że jesteśmy astronomem z prawdziwie rentgenowskim wzrokiem, swobodnie oglądającym gwiazdy na planecie Krypton.
– Już po niewielkiej obróbce zdjęcie to ukazuje Pętlę Łabędzia, pozostałość po supernowej odległą od nas o około 90 lat świetlnych i liczącą od 5 do 8 tysięcy lat – dodaje Keith Gendreau, główny badacz z Centrum Lotów Kosmicznych Goddarda NASA. – Stopniowo budujemy nowy obraz rentgenowski całego nieba i możliwe jest, że nocne przeglądy NICER ujawnią wcześniej nieznane obiekty.
Czytaj więcej:
•    Cały artykuł
•    Obraz w wysokiej rozdzielczości na stronie NASA Goddard media

Źródło: Amazingastronomy.org
Opracowanie: Elżbieta Kuligowska
Ilustracje: NASA / JSC
nstrument NICER na ISS. Źródło: NASA

https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/rentgenowski-obraz-nocnego-nieba-nowy-sposob-postrzegania-wszechswiata

Rentgenowski obraz nocnego nieba – nowy sposób postrzegania Wszechświata.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mars najbliżej Ziemi – transmisja w TVP Nauka
2022-11-28.
W czwartek, 1 grudnia, planeta Mars znajdzie się najbliżej Ziemi. Transmisja tego niezwykłego wydarzenia, prosto ze szczytu góry Roque de los Muchachos o godzinie 20:00 w TVP Nauka.
Szczyt wygasłego wulkanu Roque de los Muchachos na wyspie La Palma, archipelagu Wysp Kanaryjskich to jedno z najlepszych miejsc do prowadzenia obserwacji nieba na półkuli północnej. To właśnie tam zlokalizowane są największe europejskie obserwatoria. W czwartek, 1 grudnia, studio TVP Nauka stacjonujące przy Nordyckim Teleskopie Optycznym NOT (Nordic Optical Telescope) przeprowadzi transmisję, ukazując Czerwoną Planetę w momencie największego zbliżenia do Ziemi. Relacja na żywo wraz z komentarzami ekspertów rozpocznie się o godzinie 20:00. Serdecznie zapraszamy!
Podczas największego od wielu lat zbliżenia, Mars znajdzie się w odległości 81 milionów kilometrów od naszej planety. Rekordowo mały dystans oraz duża przejrzystość i stabilność atmosfery na szczycie kanaryjskiej wyspy La Palma sprawią, że warunki do obserwacji Czerwonej Planety będą wyjątkowo korzystne.
Planeta robotów - 25 lat nieprzerwanych badań Marsa
Czerwoną Planetę bada obecnie 13 urządzeń w tym jeden lądownik stacjonarny, 8 orbiterów, 3 łaziki i helikopter. Większość współczesnych marsjańskich misji osiąga zamierzone cele lub przewyższa oczekiwania naukowców. W przeszłości podbój Marsa przysparzał jednak dużo więcej problemów.
Początki eksploracji Marsa
Pierwsza faza eksploracji Marsa odnotowała więcej porażek niż sukcesów. Z 26 prób dotarcia na Marsa w latach 1960-1996 tylko 12 zakończyło się częściowym lub pełnym sukcesem. W latach 1960-1969 Związek Radziecki próbował wysłać na Marsa osiem statków kosmicznych. Tylko dwa, Mars 1 i Zond 2, dotarły do przestrzeni międzyplanetarnej, ale kontrolerzy stracili kontakt z obydwoma na długo przed dotarciem do Marsa. Pierwsza udana misja na Czerwoną Planetę, Mariner 4, zaskoczyła wielu naukowców, gdy podczas przelotu 14 lipca 1965 roku sonda przesłała 22 czarno-białe zdjęcia przedstawiające pokryty kraterami księżycowy teren, pozornie niszcząc nadzieje na możliwy do zamieszkania świat.
Program Mars Science Laboratory
Misja Mars Science Laboratory NASA wystartowała w listopadzie 2011 roku i wylądowała w kraterze Gale 6 sierpnia 2012, dostarczając łazik Curiosity na Czerwoną Planetę. Curiosity potwierdził, że woda w stanie ciekłym w przeszłości płynęła na Marsie w znacznie wilgotniejszym okresie w jego historii. Łazik przebył około 30 kilometrów od dna krateru i wspiął się na ponad 600 metrów na górę Mount Sharp. Łazik Curiosity wykonał ponad 30 odwiertów skalnych i wykonał tysiące zdjęć nie tylko marsjańskiego krajobrazu, ale także chmur oraz zaćmień Słońca.
Dwa nowe marsjańskie orbitery rozpoczęły obserwacje w 2014 roku. Najpierw, 22 września na orbitę przybyła sonda NASA Mars Atmosphere and Volatile Evolution (MAVEN), której zadaniem jest badanie atmosfery planety. Dwa dni później pierwsza indyjska sonda międzyplanetarna - Mangalyaan Mars Orbiter Mission, weszła na orbitę Czerwonej Planety. Chociaż była to przede wszystkim misja demonstracyjna, Mangalyaan posiadał kilka instrumentów naukowych do obrazowania powierzchni Marsa w świetle widzialnym i podczerwonym oraz do badania atmosfery planety. Sonda ESA-Roscosmos ExoMars 2016 Trace Gas Orbiter (TGO) dotarła na orbitę Marsa 19 października 2016 roku i rozpoczęła badania gazów śladowych w atmosferze Marsa, mogących świadczyć o istnieniu tam życia w przeszłości. Lądownik Schiaparelli Entry, Descent and Landing Demonstrator Module (EDM), wypuszczony z TGO trzy dni wcześniej, rozbił się o powierzchnię planety na skutek przedwczesnego odłączenia spadochronu. Orbitalna misja naukowa TGO trwa do dziś.
Kolejna misja NASA składała się z lądownika stacjonarnego InSight, którego celem było zbadanie wnętrza Marsa za pomocą sejsmometru i sondy przepływu ciepła. Podczas ponad 6 miesięcznej podróży na Marsa, dwa niewielkie satelity Mars Cube One A i B (MarCO-A i -B) towarzyszyły InSight. Sonda InSight działa znacznie dłużej niż przewidywany czas pracy i od lat rejestruje wstrząsy sejsmiczne Marsa. W 2022 roku kontrolerzy misji wyłączyli wszystkie instrumenty InSight z wyjątkiem sejsmometru, ponieważ nagromadzony kurz na panelach słonecznych znacznie zmniejszył dostępną moc.
Najnowszy łazik NASA
Trzeci członek floty Mars Science Laboratory - misja NASA Mars 2020, dotarł na Marsa 18 lutego 2021 roku, wykonując miękkie lądowanie w kraterze Jezero i dostarczając łazik Perseverance. Po raz pierwszy w historii trzy łaziki podróżowały po Marsie w tym samym czasie. Projekt najnowszego łazika wywodzi się od jego poprzednika Curiosity, z nowymi instrumentami naukowymi, wiertłem rdzeniowym i helikopterem Ingenuity. Zaprojektowany jako demonstracja technologii, Ingenuity wykonał swój pierwszy lot w cienkiej marsjańskiej atmosferze 19 kwietnia, a po 31 lotach (stan na 6 września 2022 roku) znacznie przekroczył planowany okres eksploatacji. W międzyczasie Perseverance zaczął zbierać próbki skał, gleby i atmosfery, które przechowuje w celu podjęcia przez przyszłą misję, która ma sprowadzić je na Ziemię. W pierwszym teście wykorzystania zasobów na powierzchni innej planety, eksperyment na łaziku Perseverance - Mars Oxygen In-situ Resource Utilization Experiment (MOXIE) wytworzył tlen z powszechnie dostępnego marsjańskiego dwutlenku węgla. Powiększona wersja MOXIE może pewnego dnia produkować tlen dla przyszłych astronautów na Marsie.
Jak formowała się skorupa Marsa?
Naukowcy od lat zastanawiają się w jaki sposób doszło do powstania Marsa. Jedna z teorii głosi, że Czerwona Planeta powstała wskutek zderzenia kosmicznych skał około 4,5 miliarda lat temu. Siła tego zderzenia była tak duża, że w efekcie powstał na planecie ocean magmy.
Powstanie Marsa mniej tajemnicze?
Powierzchnia Czerwonej Planety jest w przeważającej mierze zbudowana z bazaltu. To produkt działania wulkanów i płynnej lawy zalewającej powierzchnię. Lawa ta potem ostygła. Ponieważ Mars nie przeszedł takiego formowania się skorupy jak Ziemia (powstawanie kontynentów).
Nowe badania ujawniają, że na południowej półkuli jest większe stężenie krzemu. Obecność krzemu mogła zostać ujawniona wskutek uderzenia kosmicznych skał w powierzchnię planety. Co więcej w niektórych miejscach krzemu w skorupie może być więcej niż bazaltu, a nawet znajdują się w niej minerały takie jak skaleń. Skaleń należy do najbardziej pospolitych pierwiastków w skorupie ziemskiej.
Jakiego minerału jest więcej na Marsie?
Oprócz teorii magmowej formowania się Marsa istnieje też inna mówiąca o tym, że pochodzenie planety miało inną przyczynę. Chodzi właśnie o krzemionkę, której stężenie jest inne niż mogłyby wskazywać skały bazaltowe. Naukowcy badając południową półkulę odkryli w dziewięciu lokalizacjach takich jak kratery i pęknięcia w skorupie Marsa skaleń, minerał związany z lawą, ale z większą ilością krzemu niż bazaltu. W pęknięciach pojawiało się też więcej krzemionki. I to właśnie może być kluczem do wyjaśnienia tajemnicy Marsa.
Skaleń był odnajdowany wcześniej w innych częściach Czerwonej Planety. Kolejne analizy wykazały, że skład chemiczny w tych rejonach był jednak bardziej bazaltowy. Jednak po zastosowaniu bardziej zaawansowanych instrumentów skład okazywał się w większym stopniu zawierający krzemionkę.
To wszystko wskazuje, że nadal tajemnicą pozostaje sposób formowania się skorupy Marsa. Historia powstawania Ziemi jest nawet mniej jasna. Ale zawsze próby zrozumienia tego procesu przybliżają do wyjaśnienia zagadek.
Na Czerwonej Planecie mogło istnieć życie
Jednymi z pierwszych organizmów na Ziemi były mikroby wytwarzające metan jako produkt przemiany materii. Do tej pory te organizmy żyją w ekstremalnych warunkach na naszej planecie. Dopiero pojawienie się sinic, które za sprawą fotosyntezy wytwarzają tlen, wpłynęło na rozwój życia, jakie obecnie znamy na Ziemi. Na wczesnym Marsie około 3,7-4,1 miliarda lat temu mogło być podobnie odnośnie istnienia życia organizmów wytwarzających metan. Jednak te wskutek zmian w składzie atmosfery planety wyginęły. Stało się tak z powodu zniknięcia z atmosfery wodoru, co doprowadziło do ochłodzenia się Czerwonej Planety.
Jakie organizmy mogły żyć na Marsie?
Mikroorganizmy na Marsie mogły żyć pod ziemią w zagłębieniach skalnych. Czerpały energię chemiczną ze środowiska i następnie wskutek procesu przemiany materii uwalniały metan. Skały chroniły mikroby przed promieniowaniem kosmicznym i słonecznym. Podziemne środowisko zapewniało również odpowiednią temperaturę.
Jakie były różnice między wczesnym Marsem a Ziemią?
Podstawową różnicą między wczesną Ziemią a Marsem było występowanie wodoru. Na Ziemi pierwiastek ten występował głównie w cząsteczkach wody, podczas gdy na Czerwonej Planecie obecny był w dużych ilościach w atmosferze. Ale to właśnie ten wodór mógł stanowić źródło niezbędnej do przeżycia mikrobom energii, podobnie jak mógł ocieplać planetę czyniąc Marsa możliwym do życia. Mars mógł być nieco chłodniejszy niż Ziemia, ale nie tak zimny jak współcześnie.
Na Czerwonej Planecie również występowała woda tworząc jeziora i rzeki, a możliwe, że i morza i oceany. Ale niekoniecznie była to woda słodka i słona, tak jak ma to miejsce na Ziemi. Według pomiarów spektroskopowych na Czerwonej Planecie cała woda była słona. Klimat na powierzchni Marsa był zimniejszy niż na Ziemi. Środowisko pod ziemią było cieplejsze. W atmosferze obecne były duże ilości wodoru i węgla, które mikroby mogły zużywać jako energię. Nie mogły jednak żyć za głęboko, bo im głębiej tym mniej pierwiastków niezbędnych do życia.
Co doprowadziło do zagłady życia?
Opracowany model pozwolił na przypuszczenia co stało się ze skorupą Czerwonej Planety i składem atmosfery, jeśli na Marsie faktycznie istniało życie. Mikroby pobierając wodór i węgiel z atmosfery zmieniły jej skład. Co więcej, mikroby zapoczątkowały ochłodzenie się Marsa. Mikroorganizmy przemieszczały się więc coraz niżej i niżej w głąb planety, aby uzyskać ciepło, ale z kolei marznięcie powierzchni blokowało dostęp do pierwiastków z atmosfery. To pozbawiało mikroby energii. Biologiczna aktywność mikroorganizmów gwałtownie zmieniła tym samym atmosferę planety usuwając z niej wodór, co w efekcie doprowadziło do zagłady życia.
Naukowcom trudno jest odpowiedzieć na pytanie jak długo istniało życie na Marsie. Podejrzewają, że zmiany w składzie atmosfery mogły nastąpić w ciągu zaledwie kilkuset lat. Udało się jednak zidentyfikować miejsca na powierzchni Marsa, gdzie przyszłe misje mogą mieć największą szansę na odnalezienie dowodów wczesnego życia na Czerwonej Planecie.


Planeta Mars okiem sondy NASA Viking. Fot. NASA

Teleskop Nordic Optical Telescope na wyspie La Palma

Planeta Mars okiem Kosmicznego Teleskopu Hubble'a. Fot. Steve Lee, Jim Bell, Mike Wolff, NASA/ESA

https://nauka.tvp.pl/64776336/mars-najblizej-ziemi-transmisja-w-tvp-nauka

Mars najbliżej Ziemi – transmisja w TVP Nauka.jpg

Mars najbliżej Ziemi – transmisja w TVP Nauka2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Udany początek misji Shenzhou-15
2022-11-29. Krzysztof Kanawka
Kolejna długoterminowa chińska misja załogowa.
Chiny kontynuują regularne długoterminowe misje załogowe. 29 listopada z kosmodromu Jiuquan wystartowała załogowa misja Shenzhou-15. Wyprawa będzie trwać do maja 2023.
Do startu misji załogowej Shenzhou-15 doszło 29 listopada 2022 z kosmodromu Jiuquan o godzinie 16:08 CET. W tym starcie wykorzystano rakietę CZ-2F. Załogę misji Shenzhou-15 stanowią:
•    Fei Junlong (drugi lot)
•    Deng Qingming (pierwsza wyprawa na orbitę)
•    Zhang Lu (pierwsza misja)
Start przebiegł prawidłowo i pojazd Shenzhou-15 wszedł na odpowiednią orbitę początkową.
Celem misji Shenzhou-15 jest chińska stacja orbitalna Tiangong. Na tej stacji od czerwca 2022 przebywa załoga misji Shenzhou-14. Przez kilka dni załogi Shenzhou-14 i Shenzhou-15 będą wspólnie pracować na pokładzie Tiangong. Jest to pierwsza taka wymiana załóg na orbicie – pomiędzy wcześniejszą misją Shenzhou-13 a aktualną Shenzhou-14 była trzytygodniowa przerwa.
Chiny pobiły własny rekord w jednoczesnej liczbie astronautów na orbicie: sześć osób. Wraz z siódemką astronautów na ISS, łącznie zatem na orbicie przebywa 29 listopada trzynaście osób.
(CGTN)
Live: Special coverage of China's Shenzhou-15 manned space mission launch
https://www.youtube.com/watch?v=ZkPQib7C5DA

Zapis startu misji Shenzhou-15 / Credits – CGTN

https://kosmonauta.net/2022/11/udany-poczatek-misji-shenzhou-15/

Udany początek misji Shenzhou-15.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kapsuła Orion oddaliła się od Ziemi o 430 000 kilometrów. To historyczny rekord

2022-11-29. Robert Bernatowicz
NASA: kapsuła Orion pobiła unikalny rekord. Podczas misji Artemis 1 jej odległość od Ziemi wynosiła 430 tysięcy kilometrów. To najlepszy wynik w historii podboju kosmosu. W pobitym polu pozostawiła legendarny pojazd z misji Apollo 13.

Jeden z najstarszych rekordów w historii podboju kosmosu przez człowieka został właśnie pobity przez bezzałogową kapsułę Orion. Chodzi o maksymalną odległość od Ziemi, na jaką kiedykolwiek oddalił się załogowy pojazd kosmiczny.
Niezwykły rekord został ustanowiony przez pojazd NASA nad ranem w sobotę 26 listopada. W czasie testowego lotu w ramach misji Artemis 1 przez chwilę Orion znajdował się w odległości prawie 430 tysięcy kilometrów od Ziemi. To wynik lepszy o ponad 30 tysięcy kilometrów od tego, który 52 lata temu uzyskała pechowa misja Apollo 13.


15 kwietnia 1970 roku moduł załogowy Apollo 13  znajdował się ponad 400 tysięcy kilometrów od Ziemi. We wpisie w serwisie społecznościowym twitter NASA nie kryła satysfakcji.

Houston, mamy nowy rekord. W sobotę 26 listopada o godzinie 8:40 czasu wschodniego pojazd Orion pobił rekord największej odległości od Ziemi uzyskanej przez statek kosmiczny stworzony przez ludzi. Rekord należał wcześniej do Apollo 13 [...] Do dzieła Artemisie!
wpis NASA w serwisie społecznościowym

Pojawiły się także głosy sceptyczne, czy aby na pewno ten rekord można uznać. Misja Artemis 1 jest bowiem bezzałogowa, a na pokładzie Oriona są jedynie manekiny. Tymczasem załoga misji Apollo 13 znajdowała się w kapsule, kiedy od Ziemi dzielił ich dystans 400 171 kilometrów.
To jednak nie ma większego znaczenia, gdyż podczas kolejnych misji programu Artemis na pokładach pojazdów kosmicznych będą ludzie.
Gigant Lockheed Martin, który współtworzył kapsułę Oriona, w mediach społecznościowych przedstawił nagranie z kamer Oriona, kiedy był ustanawiany światowy rekord największej odległości od Ziemi pojazdu załogowego zbudowanego przez człowieka. "Nazywamy to delikatną równowagą" - napisali w tweecie eksperci amerykańskiego koncernu.

 
Na kolejny "rekord odległości od Ziemi" nie trzeba było długo czekać. Już w poniedziałek 28 listopada Orion oddalił się od naszej planety na rekordową odległość ponad 435 tysięcy kilometrów. W tej "kosmicznej rywalizacji" NASA nie powiedziała z pewnością ostatniego słowa.
Statek kosmiczny misji Artemis 1 jest już w drodze powrotnej na Ziemię. NASA przewiduje, że 11 grudnia wyląduje w Oceanie Spokojnym.

Pojazd ORION był oddalony od Ziemi na odległość 430 tysięcy kilometrów, co jest absolutnym światowym rekordem /NASA

INTERIA
https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-kapsula-orion-oddalila-sie-od-ziemi-o-430-000-kilometrow-to-,nId,6441816

Kapsuła Orion oddaliła się od Ziemi o 430 000 kilometrów. To historyczny rekord.jpg

Kapsuła Orion oddaliła się od Ziemi o 430 000 kilometrów. To historyczny rekord2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hakuto-R leci na Księżyc. Pierwszy raz w historii zrobi to prywatna firma!

2022-11-29. Robert Bernatowicz
Po raz pierwszy w historii prywatna firma wysyła na Księżyc pojazd z mini-łazikiem. 30-tego listopada z Cape Canaveral na Florydzie wystartuje rakieta Falcon 9 z japońskim lądownikiem Hakuto-R. W ramach ładunku na Księżyc zawiezie mini-łazik z Arabii Saudyjskiej i płytę CD japońskiego zespołu rockowego.
30 listopada ma szansę przejść do historii lotów kosmicznych. Tego dnia rakieta Falcon 9 koncernu SpaceX wyniesie w kosmos pierwszy, całkowicie prywatny pojazd kosmiczny z księżycowym lądownikiem. Japoński start-up ispace ma szansę wygrać elitarny wyścig wśród prywatnych firm i na wiosnę 2024 umieścić lądownik HAKUTO-R M1 na powierzchni Księżyca. SpaceX zapewnia, że na razie wszystko przebiega zgodnie z planem i rakieta z japońskim lądownikiem powinna wystartować nad ranem nie wcześniej niż ok. 3:39 (czyli według naszego czasu 9:40).

Lądownik HAKUTO-R Moon wielkością przypomina wannę z hydromasażem. Waży 1050 kilogramów, z czego 30 kilogramów to ładunek. Na pokładzie lądownika oprócz małego mini-łazika jest kilka ciekawych rzeczy, w tym płyta CD zawierająca piosenkę japońskiego zespołu rockowego.

Oto lista 7 rzeczy, które lądownik HAKUTO-R zabierze na Księżyc w ramach 30-kilogramowego ładunku:
•    Akumulator półprzewodnikowy firmy NGK SPARK PLUG CO
•    Łazik księżycowy (Rashid) agencji kosmicznej Zjednoczonych Emiratów Arabskich
•    Robot księżycowy firmy wielkości piłki baseballowej Japońskiej Agencji Kosmicznej (JAXA)
•    Prototyp komputera pokładowego Kanadyjskiej Agencji Kosmicznej
•    System kamer zbudowany przez firmę Canda's Canadensys
•    Tabliczkę z wygrawerowanymi nazwiskami osób wspierających crowdfunding HAKUTO
•    Płyta muzyczna zawierająca piosenkę japońskiego zespołu rockowego Sakanaction "SORATO"
Najciekawszym elementem ładunku misji HAKUDO-1 jest niewątpliwie mini-łazik księżycowy Rashid, który został zbudowany przez agencję kosmiczną Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Łazik Rashid ma przez 14 dni (jeden dzień księżycowy) jeździć po powierzchni Srebrnego Globu aż do wyczerpania akumulatorów.

Trzy etapu księżycowej misji HAKUTO-R
Po wystrzeleniu z Ziemi lądownik księżycowy HAKUTO-1 będzie potrzebował od 3 do 5 miesięcy, aby wreszcie wylądować na powierzchni Srebrnego Globu. Jako miejsce lądowania wybrano krater Atlas, który znajduje się na skraju obszaru Księżyca zwanego "Morzem Zimna". Autorzy misji przewidują, że japoński  pojazd wyląduje na powierzchni Księżyca pod koniec kwietnia 2023 roku. Plany firmy ispace są bardzo ambitne.

Najważniejsze jest to, że nasza misja to nie tylko lądowanie na Księżycu
Jumpei Nozaki , dyrektor japońskiego start-up'u ispace
Na stronie japońskiego start-up'u ispace możemy się dowiedzieć, że projekt misji księżycowej HAKUTO-R ma mieć trzy etapy. Pierwszy oznaczony skrótem M1 (rozpocznie się 30 listopada) ma jeden cel - bezpieczne lądowanie na Księżycu.

Drugi etap misji czyli HAKUTO-R M2 przewidziany jest na 2024 i ma umieścić kolejnego łazika, który przez kilka miesięcy będzie zbierał dane o powierzchni naszego satelity. Ostatni, trzeci etap misji księżycowej czyli HAKUTO-R M-3 rozpocznie się najwcześniej w 2025 roku. Wtedy Japończycy zapowiadają umieszczenie na powierzchni Księżyca prawdziwej "armady" łazików księżycowych.  

Czy HAKUTO-R 1 będzie pierwszy?
Japończycy liczą, że ich lądownik wygra elitarny wyścig o umieszczenie pierwszego, całkowicie prywatnego pojazdu na powierzchni Srebrnego Globu. Mają jednak poważną konkurencję w postaci dwóch amerykańskich firm (Nova-C i Astrobotic), których lądowniki wystartują w kierunku Księżyca na początku przyszłego roku.

HAKUTO-R będzie zbliżał się do powierzchni naszego satelity trasą wykorzystującą grawitację Ziemi i Słońca, która zapewni mu jak najmniejsze zużycie paliwa. Oto powód, dlaczego lot HAKUTO-R na Księżyc potrwa kilka miesięcy. Konkurenci Japończyków zapowiadają, że ich pojazdy ruszą w kierunku Srebrnego Globu po krótszej trasie i mają szansę dotrzeć tam przed HAKUTO-R. Zwycięzców "kosmicznego wyścigu na Księżyc" poznamy na wiosnę 2024 roku.

Pierwszy w historii całkowicie prywatny lądownik księżycowy 30 listopada wystartuje w kierunku Srebrnego Globu. / zdjęcie: ispace /domena publiczna

ispace HAKUTO-R Lunar Lander Introduction
https://www.youtube.com/watch?v=q49UdKvoj8I

Japoński lądownik w chwili startu 30 listopada będzie ważył ponad tonę. W trakcie lotu na Księżyc zużyje paliwo, dzięki czemu jego waga w momencie lądowania spadnie do zaledwie do ok. 330 kg / zdjęcie: ispace /domena publiczna

INTERIA


https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-hakuto-r-leci-na-ksiezyc-pierwszy-raz-w-historii-zrobi-to-pr,nId,6441466

Hakuto-R leci na Księżyc. Pierwszy raz w historii zrobi to prywatna firma!.jpg

Hakuto-R leci na Księżyc. Pierwszy raz w historii zrobi to prywatna firma!2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ludzie Kosmosu: Bessel Friedrich Wilhelm
2022-11-30. Sebastian Syty
Friedrich Bessel urodził się w 1784 roku we Westfalskim miasteczku Minden jako syn Niemieckiego urzędnika Carla Bessela. W wieku 15 lat podjął pracę w firmie handlowej. W trakcie pracy studiował, uczył się geografii, języków obcych, kulturoznawstwa i podstaw nawigacji. Nawigacja spowodowała u niego wzrost zainteresowania astronomią i matematyką.
Zaintrygowany astronomią, już na początku XIX wieku napisał swoją pierwszą pracę. Na podstawie siedemnastowiecznych obserwacji opisał w niej ruch Komety Halleya i posłał ją do znanego astronoma Wilhelma Olbersa. Olbers był pod wielkim wrażeniem wniosków Bessela, jakie wysnuł on z 200-letnich obserwacji, dlatego zagwarantował mu publikację w Monatliche Correspondenz i zaproponował mu pracę w obserwatorium w Lilienthal pod Bremą. Doceniany przez firmę Bessel musiał zdecydować czy chce zostać na dobrze płatnym stanowisku, czy podjąć słabo płatną posadę asystenta znanego obserwatora Johanna Schrötera.
Bessel zdecydował się na pracę u boku Schrötera w obserwatorium, gdzie zajmował się mechaniką nieba. Po czterech latach pracy w Lilienthal rząd zlecił Besselowi nowe zadanie. W 1808 nakazał mu budowę obserwatorium na terenie Prus wschodnich w Królewcu (obecnie Kaliningrad); Bessel kierował tym obserwatorium aż do swojej śmierci. W 1809 Bessel otrzymał tytuł doktora, a jego prace rekomendował Carl Gauss. A rok później Friedrich Bessel został mianowany procesorem astronomii na Królewieckim Uniwersytecie.
Friedrich Bessel jako pierwszy obliczył odległość od gwiazdy za pomocą jej paralaksy. Jego obliczenia były powiązane z paralaksą heliocentryczną (pozorny ruch gwiazdy w cyklu rocznym związany z ruchem obserwatora). Astronomowie już wcześniej podejrzewali istnienie tego ruchu, lecz dopiero Bessel go udokumentował. Dokonał też precyzyjnego obliczenia stałych precesji (krążenie osi obrotu), refrakcji (zmiana kierunku rozchodzenia się fali) i nutacji (drgania osi obrotu).
Jednak Bessel nie przyczynił się tylko do rozwoju astronomii. Usprawnił on obliczenia dla wahadła jednosekundowego, wyliczając idealne proporcje wahadła. Wyliczył też stopień zniekształcenia eliptycznego Ziemi, który oszacował na 1/299. Zaproponował korygowanie obserwacji za pomocą tak zwanego równania osobistego, czyli charakterystycznych błędów w odczycie dla poszczególnych obserwatorów. Przeprowadził również serie badań nad błędami instrumentalnymi.
Bessel ustalił rzeczywiste ramy Wszechświata za pomocą dokonanych obliczeń ruchów i pozycji najbliższych gwiazd. Skorygował też pozycje 3222 gwiazd z publikacji średniowiecznego astronoma Jamesa Bradleya, a pracę na ten temat opublikował w Fundamenta Astronomiae. W 1830, w Tabulae Regiomontanae (Tablicach Królewieckich), Bessel zaprezentował jednolity system redukcji, który na długo został standardem.
Friedrich Wilhelm Bessel zmarł w 1846 roku w Królewcu, prawdopodobnie na raka.
Korekta – Matylda Kołomyjec
Źródła:
•    geoforum.pl: Bessel Friedrich Wilhelm
30 listopada 2022

•    Britannica: Friedrich Wilhelm Bessel German astronomer
30 listopada 2022

•    Encyklopedia PWN: Friedrich Wilhelm Bessel (1784-1846)
30 listopada 2022
 Johann Hieronim Schröter Źródło: Wikimedia Commons
Portret Gaussa, litografia Siegfrieda Detleva Bendixena (1828) Źródło Wikimedia Commons: Siegfried Detlev Bendixen; „ Astronomische Nachrichten” 1828
https://astronet.pl/autorskie/ludzie-kosmosu/ludzie-kosmosu-bessel-friedrich-wilhelm/

Ludzie Kosmosu Bessel Friedrich Wilhelm.jpg

Ludzie Kosmosu Bessel Friedrich Wilhelm2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Warsztaty redakcji AstroNETu 2022
2022-11-29. Szymon Ryszkowski  
Warsztaty redakcji AstroNETu w 2022 roku odbyły się w dniach 24-27 listopada w księżycowym habitacie LunAres w Pile. Wzięło w nich udział 7 osób z naszego ok. 20-osobowego składu redakcji, w tym Redaktor Naczelna Natalia Kowalczyk. W trakcie warsztatów omówiliśmy nasze plany na przyszłość, a następnie podzieliliśmy się zadaniami. Udało nam się przywrócić dostępną na naszym serwisie lata temu sekcję AstroWORDS pod postacią Astrosłownika. Usprawniliśmy też działanie portalu, m.in. stworzyliśmy mozaikę obiektów katalogu Messiera na podstronie serii Śladami Messiera, a także zaplanowaliśmy treści na naszym Instagramie, na który zapraszamy. Opublikowaliśmy też 10-tysięczny artykuł w całej historii naszego portalu!
LunAres, w której spędziliśmy cztery dni, to analogowa stacja badawcza do symulacji załogowych misji kosmicznych, zlokalizowana na powojskowym lotnisku w Pile. Stacja może pomieścić trwającą 2 tygodnie misję księżycową.
Uczestnicy warsztatów redakcji AstroNETu 2022 w habitacie LunAres w Pile. Fot: Natalia Kowalczyk

https://astronet.pl/wydarzenia/almukantarat/warsztaty-redakcji-astronetu-2022/

 

Warsztaty redakcji AstroNETu 2022.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mity wśród Gwiazd: Gwiazdozbiór Ołtarza
2022-11-29. Matylda Kołomyjec
Ołtarz, niewielki gwiazdozbiór nieba południowego, pierwszy raz został skatalogowany w II wieku naszej ery przez Ptolemeusza. Nie zawiera żadnych obiektów Messiera i nie są z nim związane deszcze meteorów, ale za to siedem z jej gwiazd ma własne planety. Nie jest widoczny z terenów Polski.
Choć żaden mit nie opowiada bezpośrednio o samym Ołtarzu, pojawia się on w dwóch historiach. Według jednej z nich ma reprezentować ołtarz, na którym bogowie greccy przysięgali pokonać Kronosa, tytana i pana całego świata. Według innej jest to ołtarz króla Arkadii Lykaona, który zabił własnego syna i podał jego ciało Zeusowi, królowi bogów, do zjedzenia, a później spróbował zabić boga podczas jego poobiedniej drzemki. Zeus wpadł w szał wściekłości i za karę zamienił króla w wilka, a jego pozostałych pięćdziesięciu synów zabił swoimi błyskawicami.
Najjaśniejszą gwiazdą konstelacji jest Beta Arae (β Ara) o magnitudo 2,84. To nadolbrzym oddalony od nas o około 603 lata świetlne. Kolejna co do jasności jest Alpha Arae (α Ara). To gwiazda zmienna, której jasność zmienia się od 2,76 do 2,9 magnitudo. Znajduje się 240 lat świetlnych od nas. Obraca się tak szybko, że z jej równika odrywa się gaz, który później krąży wokół niej w postaci dysku. W Ołtarzu są też inne interesujące gwiazdy, na przykład Mu Arae (μ Ara), którą okrążają cztery planety wielkości Jowisza.
W obrębie gwiazdozbioru znaleźć można też warte uwagi obiekty głębokiego nieba. Należy do nich Mgławica Płaszczki, inaczej nazywana Henize 3-1357 (Hen-1357), najmłodsza ze znanych nam mgławic. Jej centrum zajmuje biały karzeł, a o 0,3 sekundy kątowej od niego znajduje się kolejna, towarzysząca mu gwiazda. Sama mgławica, choć jest znacznie mniejsza od większości innych obiektów tego typu, zajmuje obszar 130 razy większy niż nasz Układ Słoneczny.

Powyższy fragment mapy nieba przedstawia gwiazdozbiór Ołtarza w otoczeniu sąsiadujących konstelacji. Źródło: Wikimedia Commons: Szczureq

Powyższa ilustracja przedstawia wyobrażenie Ołtarza na tle gwiazd tworzących jego konstelację. Pochodzi z „Uranographii” Jana Heweliusza. Źródło Atlas Coelestis

Powyższe zdjęcia, wykonane przez Kosmiczny Teleskop Hubble’a w 1996 i 2016 roku, przedstawiają Mgławicę Płaszczki. Można zauważyć znaczące różnice w kształcie i jasności mgławicy – tak szybko gasnące mgławice odkrywane są bardzo rzadko. W ciągu zaledwie dwudziestu lat bez śladu zniknęły niebieskie powłoki gazu, które dawały Płaszczce jej charakterystyczny kształt. Źródło NASA, ESA, B. Balick (University of Washington), M. Guerrero (Instituto de Astrofísica de Andalucía), and G. Ramos-Larios (Universidad de Guadalajara)

https://astronet.pl/autorskie/mity-wsrod-gwiazd/mity-wsrod-gwiazd-gwiazdozbior-oltarza/

Mity wśród Gwiazd Gwiazdozbiór Ołtarza.jpg

Mity wśród Gwiazd Gwiazdozbiór Ołtarza2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do stacji ISS przyleciał towarowy statek Dragon CRS-26
2022-11-29.
Firma SpaceX wysłała dla NASA kolejną misję towarową do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Rakieta Falcon 9 wyniosła 26 listopada w kierunku stacji statek Dragon w misji CRS-26.
26 listopada 2022 r. firma SpaceX przeprowadziła 54. w tym roku lot orbitalny. Po raz 53. leciała rakieta Falcon 9. Start został wykonany z wyrzutni LC-39A na kosmodromie Cape Canaveral na Florydzie. Rakieta wystartowała o 20:20 czasu polskiego.
Lot przebiegł w pełni pomyślnie. Po około 12 minutach górny stopień rakiety wypuścił statek Dragon na prawidłowej wstępnej orbicie okołoziemskiej. Stamtąd statek rozpoczął samodzielny lot w kierunku stacji. Dzień później, 27 listopada Dragon zbliżył się i zadokował w zenitowym porcie stacji w amerykańskim module Harmony, dokładnie o 13:39 czasu polskiego.
W locie wykorzystano nowy egzemplarz dolnego stopnia rakiety Falcon 9. Człon o oznaczeniu B1076 wykonał swój pierwszy lot i dołączy wkrótce do flotylli ponownie wykorzystywanych stopni. W niedalekiej przyszłości ma być bocznym członem rakiety Falcon Heavy. Po wykonanej pracy w tej misji wrócił na Ziemię i wylądował o własnym napędzie na barce JRTI na Oceanie Atlantyckim.

O ładunku misji CRS-26
W locie wysłano 3,5 t zaopatrzenia do stacji ISS. W niehermetyzowanej części statku umieszczono parę nowych zwijanych paneli słonecznych iROSA o masie 1,2 t. Od paru lat trwa rozbudowa obecnych skrzydeł fotowoltaicznych. Nowe panele iROSA są montowane na strukturach masztowych głównych paneli stacji, częściowo je przysłaniając. Zwiększą one znacznie ilość energii dostarczanej do systemu zasilania stacji.
Oprócz paneli w kapsule Dragona wstawiono również inne ładunki: 1 t zaopatrzenia dla załogi, 940 kg eksperymentów naukowych, 300 kg sprzętu konserwacyjnego, a także sprzęt na potrzeby spacerów kosmicznych i sprzęt komputerowy.
Do licznych eksperymentów naukowych wysłanych w misji należą m.in.: podręczny mikroskop Moon Microscope do badania przez astronautów własnych próbek krwi, kolejna seria eksperymentu hodowli roślin w mikrograwitacji Veg-05 - tym razem pomidorów karłowych czy eksperyment technologiczny Extrusion demonstrujący wykorzystanie fotoutwardzalnej żywicy do budowy różnych struktur w warunkach nieważkości.
Na stację poleciał też BioNutrients-2 - 2. edycja eksperymentu zapoczątkowanego w 2019 r., w którym testowane jest wytwarzanie i przechowywanie różnych składników odżywczych, potrzebnych do prawidłowego funkcjonowania astronautów. BioNutrients-2 będzie testował dostarczanie kluczowych składników odżywczych z jogurtu, kefiru i napoju bazującym na drożdżach.
Na stację poleciało też w Dragonie 8 nanosatelitów standardu CubeSat z 5 państw: Brazylii, USA, Kanady, Włoch i Tajwanu. Satelity zostaną wyciągnięte przez załogę z pokładu statku i przygotowane do wypuszczenia za pomocą specjalnej platformy Nanoracks w japońskim module Kibo.

Podsumowanie
Lot CRS-26 był 159. udanym lotem rakiety orbitalnej w 2022 roku na świecie. W tym roku przeprowadzono 13 lotów do stacji ISS, w tym 5 misji załogowych.

 
 
Więcej informacji:
•    Blog NASA poświęcony działaniu Międzynarodowej Stacji Kosmicznej
 
Na podstawie: NASA/SpaceX/SN/NSF
Opracowanie: Rafał Grabiański
 
Na zdjęciu: Start rakiety Falcon 9 z misją towarową Dragon 2 CRS-26. Źródło: SpaceX.
CRS-26 Mission
https://www.youtube.com/watch?v=1xCrWbJQXgE&t=1532s
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/do-stacji-iss-przylecial-towarowy-statek-dragon-crs-26

 

Do stacji ISS przyleciał towarowy statek Dragon CRS-26.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Astrofizycy polują na drugą najbliższą nam supermasywną czarną dziurę
2022-11-29.
Astrofizycy zaproponowali sposób obserwacji tego, co może być drugą najbliższą Ziemi supermasywną czarną dziurą: Behemot o masie 3 milionów Słońc znajduje się w galaktyce karłowatej Lew I.

Supermasywna czarna dziura, oznaczona jako Lew I*, została po raz pierwszy zaproponowana przez niezależny zespół astronomów pod koniec 2021 roku. Zespół ten zauważył, że gwiazdy nabierają prędkości w miarę zbliżania się do centrum jej macierzystej galaktyki Lew I – co jest dowodem na istnienie czarnej dziury – ale bezpośrednie obrazowanie emisji z czarnej dziury nie było możliwe.

Teraz astrofizycy CfA Fabio Pacucci i Avi Loeb proponują nowy sposób weryfikacji obecności supermasywnej czarnej dziury; ich praca została opisana w artykule opublikowanym 28 listopada 2022 roku w The Astrophysical Journal Letters.

Czarne dziury to bardzo nieuchwytne obiekty i czasami lubią bawić się z nami w chowanego – mówi Fabio Pacucci, główny autor badania. Promienie światła nie mogą uciec z ich horyzontów zdarzeń, ale środowisko wokół nich może być niezwykle jasne – jeżeli wystarczająco dużo materii wpadnie do ich studni grawitacyjnej. Ale jeżeli czarna dziura nie gromadzi masy, nie emituje światła i staje się niemożliwa do znalezienia za pomocą naszych teleskopów.

Takie wyzwanie stoi przed Lew I – galaktyką karłowatą tak pozbawioną gazu dostępnego do akrecji, że często określa się ją jako „skamielinę”. Czy zatem powinniśmy porzucić wszelkie nadzieje na jej obserwację? Być może nie, mówią astronomowie.

W naszym badaniu zasugerowaliśmy, że niewielka ilość masy traconej z gwiazd wędrujących wokół czarnej dziury może zapewnić tempo akrecji potrzebne do jej obserwacji – wyjaśnia Pacucci. Stare gwiazdy stają się bardzo duże i czerwone – nazywamy je czerwonymi olbrzymami. Czerwone olbrzymy zazwyczaj mają silne wiatry gwiazdowe, które przenoszą ułamek ich masy do otoczenia. Przestrzeń wokół Lew I* wydaje się zawierać wystarczająco dużo takich starożytnych gwiazd, aby można było ją obserwować.

Zaobserwowanie Lew I* mogłoby być przełomowe – mówi Avi Loeb, współautor badania. Byłaby to druga najbliższa nam supermasywna czarna dziura po tej w centrum naszej Galaktyki, która jest tysiąc razy mniej masywna niż ta w Drodze Mlecznej. Fakt ten podważa wszystko, co wiemy na temat ewolucji galaktyk i ich centralnych supermasywnych czarnych dziur. Jakim cudem tak przerośnięte dziecko urodziło się ze szczupłego rodzica?

Dekady badań pokazują, że większość masywnych galaktyk gości w swoim centrum supermasywną czarną dziurę, a masa czarnej dziury stanowi dziesiątą część procenta całkowitej masy sferoidalnie otaczających ją gwiazd.

W przypadku Lew I spodziewalibyśmy się znacznie mniejszej czarnej dziury. Zamiast tego, Lew I wydaje się zawierać czarną dziurę o masie kilka milionów razy większą od masy Słońca, podobną do tej, której gospodarzem jest Droga Mleczna. Jest to ekscytujące, ponieważ nauka zwykle posuwa się do przodu najbardziej, gdy dzieje się coś nieoczekiwanego kontynuuje Loeb.

Kiedy więc możemy spodziewać się obrazu czarnej dziury?

Zespół uzyskał czas teleskopowy na kosmicznym teleskopie rentgenowskim Chandra oraz radioteleskopie Very Large Array w Nowym Meksyku i obecnie analizuje nowe dane.

Pacucci mówi: Lew I* bawi się w chowanego, ale emituje zbyt dużo promieniowania, by długo pozostać niewykrytą.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
CfA

Urania
Skrajnie słaba galaktyka towarzysząca Drodze Mlecznej Lew I widoczna jako słaba plama na prawo od jasnej gwiazdy Regulus. Źródło: Scott Anttila Anttler.

https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2022/11/astrofizycy-poluja-na-druga-najblizsza.html

Astrofizycy polują na drugą najbliższą nam supermasywną czarną dziurę.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Desertron: Największy akcelerator cząstek, który nigdy nie powstał
2022-11-29.
Desertron to najdroższy w historii niezrealizowany projekt naukowy. Przez 5 lat w budowie pochłonął niemal 2 miliardy dolarów zanim jego konstrukcję wstrzymał Kongres Stanów Zjednoczonych. Czego o finansowaniu nauki uczy nas jego historia?
Superzderzacz Nadprzewodzący (ang. Superconducting Super Collider - SSC), lub potocznie Desertron, miał być największym na świecie akceleratorem cząstek. Decyzja o jego budowie zapadła w 1983 r., a sama konstrukcja rozpoczęła się w 1988 r. na pustyni w okolicach miejscowości Waxahachie w Teksasie.
Nieukończony gigant
Planowany obwód miał wynosić 87 kilometrów a maksymalna energia 40 teraelektronowoltów (TeV). Dla porównania największy na świecie zderzacz cząstek Large Hadron Collider (LHC) w CERNie w okolicach Genewy ma „zaledwie” 26 kilometrów obwodu a jego maksymalna energia wynosi 13.6 TeV. Po pięciu latach budowy, która pochłonęła blisko 2 miliardy dolarów, ten obiecujący projekt został przerwany, a po Desertronie zostały dziś tylko kolosalnych rozmiarów wydrążone pod teksańską pustynią tunele.
Atomowy wyścig
Decyzja o budowie SSC wpisuje się w prowadzony na świecie od ukończenia II wojny światowej wyścig pomiędzy Stanami Zjednoczonymi, Związkiem Radzieckim, Europą oraz Japonią dotyczący konstrukcji coraz większych i nowocześniejszych akceleratorów cząstek. Fizyka cząstek elementarnych była jedną z najbardziej obiecujących dziedzin nauki, a przy okazji jedną z najdroższych, dając państwom możliwość „popisania” się swoim budżetem naukowym. USA prowadziły bezapelacyjnie w tym wyścigu aż do początku lat 90., kiedy to Desertron został anulowany, a Amerykanie stracili palmę pierwszeństwa na rzecz europejskiego CERNu i powstałego kilka lat później Wielkiego Zderzacza Hadronów.
Wielka Nauka - Wielkie Pieniądze
Jak wytłumaczyć tę zmianę na podium? Dlaczego Amerykanie zrezygnowali z tak prestiżowego projektu? Na początku lat 80. SSC mógł liczyć na wsparcie wielu wybitnych postaci nauki, takich jak laureaci Nagrody Nobla Leon Lederman i Sheldon Glashow. Nie można też zapomnieć, że głównym orędownikiem projektu był nasz rodak pracujący w Stanach Zjednoczonych profesor Stanley Wójcicki. Ale decyzja o budowie Desertrona od samego początku budziła też kontrowersje. Po raz pierwszy tak głośno i tak silnie rozbrzmiały za oceanem głosy krytyczne wobec projektu finansującego naukę, nie tylko ze strony próbujących trzymać w ryzach budżet federalny polityków, ale też ze strony samych naukowców.
Początkowy koszt budowy akceleratora szacowano na zawrotną wówczas kwotę czterech miliardów dolarów. Wiele prominentnych akademików zaczęło zadawać sobie pytanie czy tych pieniędzy nie można by włożyć w inne gorzej finansowane dyscypliny i projekty naukowe. Co ciekawe wśród krytyków znaleźli się nie tylko przedstawiciele tradycyjnie gorzej uposażonych nauk biologicznych, społecznych i humanistycznych, ale również wielu fizyków zaniepokojonych obsesją budowy coraz większych instalacji, kosztem równie intrygujących, ale mniejszych projektów.
Atom czy kosmos?
Czarę goryczy przelały rosnące koszty instalacji. Szacowana kwota wzrosła między 1988 a 1993 dwukrotnie - do ponad ośmiu miliardów dolarów. Co więcej, pojawiły się informacje na temat nieprawidłowości w finansowaniu (np. pokaźne wydatki na imprezy okolicznościowe dla dyrekcji projektu). Mimo to prezydent Bill Clinton był orędownikiem doprowadzenia projektu do końca i lobbował za przyznaniem dodatkowych funduszy, by USA utrzymały pozycję światowego centrum badań nad fizyką jądrową. Kłopot polegał na tym, że budżet konstruowanej w tym samym okresie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) również rósł i kongresmeni uznali, że rządu federalnego nie stać na sfinansowanie dwóch tak wielkich projektów. Z punktu widzenia symbolicznego, umieszczenie na orbicie ISS bardziej rozpalało wyobraźnię polityków niż ezoteryczne badania nad materią w akceleratorach cząstek. Wybór padł więc na stację kosmiczną, a budowa Desertrona została przerwana.
Co by było gdyby…?
Za pewnik możemy uznać, że gdyby projekt ujrzał światło dzienne, to Amerykanie, nie Europejczycy, wiedliby dziś prym w badaniach nad fundamentalną strukturą materii. Fizyk Roy Schwitters, dyrektor projektu, twierdzi, że amerykański akcelerator pozwoliłby odkryć słynny bozon Higgsa na 10 lat przez Wielkim Zderzaczem Hadronów. Co więcej nie można wykluczyć, że SSC otworzyłby przed nami drzwi do nowej nieznanej jeszcze fizyki, której odkrycie jest uwarunkowane posiadaniem większych akceleratorów. Z drugiej jednak strony historia SSC stawia przed nami istotne pytania dotyczące wyborów w finansowaniu nauki.
Gigantyczne akceleratory cząstek, orbitalne radioteleskopy, marsjańskie łaziki czy też wysokoenergetyczne lasery do badań nad fuzją atomową to imponujące osiągnięcia myśli naukowo-technicznej odkrywające przed nami zupełnie nowe światy. Ale to również niezwykle kosztowne instalacje, które drenują budżet naukowy niewiele zostawiając bardziej eksperymentalnym projektom oraz mniej spektakularnym inicjatywom. Kibicując ich osiągnięciom, musimy pamiętać o tym, że każdy sukces „wielkiej nauki” to dziesiątki, jeśli nie setki, niezrealizowanych badań w innych obszarach. Historia Desertrona uczy nas, że finansowanie nauki to sztuka nieustającego wyboru między alternatywnymi przyszłościami.
Dr Marcin Krasnodębski
Instytut Historii Nauki PAN
Pracownia Historii Nauk Przyrodniczych i Medycznych
Dlaczego Desertron nie powstał? Fot. Getty Images
https://nauka.tvp.pl/64772423/desertron-najwiekszy-akcelerator-czastek-ktory-nigdy-nie-powstal

Desertron Największy akcelerator cząstek, który nigdy nie powstał.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chiński program kosmiczny. Pierwsza taka operacja w historii
2022-11-30.ŁZ.MG.
Trzej chińscy tajkonauci przybyli na chińską stację kosmiczną Tiangong („Niebiański Pałac”), aby zmienić jej dotychczasową załogę. Będzie to pierwsza taka operacja, przeprowadzona przez Chińczyków.
Statek kosmiczny Shenzhou-15 wystartował we wtorek po południu naszego czasu z kosmodromu na pustyni Gobi. Po przeszło sześciu godzinach połączył się ze stacją kosmiczną. Astronauci zostali przywitani przez trzyosobową załogę stacji, przebywającą tam od początku czerwca.
Oczekuje się, że poprzedni członkowie załogi powrócą na Ziemię na początku grudnia, co potwierdzi zdolność stacji do tymczasowego utrzymania sześciu astronautów, co jest kolejnym dokonaniem chińskiego programu kosmicznego.
Eksperymenty w kosmosie
Załoga Shenzhou-15 spędzi na ważącej 66 ton stacji Tiangong sześć miesięcy, podczas których przeprowadzi ponad 1000 eksperymentów naukowych, od badania adaptacji roślin w kosmosie po zachowanie płynów w warunkach mikrograwitacji.
Chińska stacja kosmiczna jest obecnie drugim obsadzonym przez ludzi obiekcie na orbicie wokółziemskiej, obok Międzynarodowej Agencji Kosmicznej. Stacja została zbudowana w trakcie 11 misji kosmicznych, z których pierwsza zaczęła się w kwietniu 2021 roku.
Stany Zjednoczone odizolowały Chiny od kierowanej przez amerykańską agencję NASA Międzynarodowej Stacji Kosmicznej i zakazały NASA jakiejkolwiek współpracy z Chinami.
Stacja Tiangong jest kamieniem węgielnym ambicji Chin, które chcą stać się potęgą kosmiczną i dorównać największym państwom operującym w przestrzeni – USA i Rosji.
źródło: IAR, PAP, portal tvp.info
Załoga Shenzhou-15 spędzi na ważącej 66 ton stacji Tiangong pół roku (fot. PAP/EPA/Li Gang)
https://www.tvp.info/64817415/chiny-trzej-chinscy-tajkonauci-przybyli-na-stakiem-shenzhou-15-chinska-stacje-kosmiczna-tiangong-niebianski-palac

Chiński program kosmiczny. Pierwsza taka operacja w historii.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest pierwszy deweloper na Księżycu. Jakie będą ceny za metr kwadratowy?
2022-11-30. Radek Kosarzycki
W 1969 roku człowiek postawił stopę, wróć, but skafandra na powierzchni Księżyca. To był wielki krok dla ludzkości. W 1972 roku wycieczki na Księżyc już na nikim nie robiły większego wrażenia. A potem już tam nikt nie poleciał. Pięćdziesiąt lat później zbliżamy się jednak do powrotu na Księżyc na dobre. NASA już nawet szuka budowniczych dla baz księżycowych.
I tak oto ICON, firma z Teksasu otrzymała właśnie od agencji ponad 57 mln dol. na opracowanie technologii budowania baz mieszkalnych z materiałów dostępnych na powierzchni Księżyca, a z czasem także na powierzchni Marsa.
Człowiek wraca na Księżyc. Podobno
Oczywiście jak na razie jesteśmy jeszcze kilka lat od ponownego postawienia stopy na Księżycu. Okazuje się bowiem, że powtórzenie wyczynu sprzed pięćdziesięciu lat, mimo potężnego skoku technologicznego między tymi dwoma datami, jest… równie trudne - jeżeli nie trudniejsze - co pięćdziesiąt lat temu.
Załóżmy jednak, że w 2026 roku człowiek faktycznie wysiądzie z wielkiego statku Starship i wróci na Księżyc. NASA przekonuje, że program Artemis różni się tym od programu Apollo, że celem tamtego był lot na Księżyc i powrót, a celem tego jest pozostanie na Księżycu na stałe. Oczywiście nie stanie się to od razu. Według wizji roztaczanej przez przedstawicieli NASA począwszy od historycznej misji Artemis 3, agencja będzie wysyłała astronautów na Księżyc raz w roku, stopniowo zwiększając stopień skomplikowania misji, aż do etapu, gdy na Księżycu powstaną bazy, w których astronauci będą mogli pozostawać nie godziny, czy dni, a całe tygodnie czy miesiące.
Project Olympus
Do tego jednak niezbędnych jest kilka rzeczy, a jedną z nich są - a jakże - pomieszczenia mieszkalne. Problem z tym, że budynku, nawet małego, ani nawet składanego nie zapakujemy do rakiety, niezależnie od tego, czy będzie to Starship, czy SLS i nie zawieziemy z Ziemi na Księżyc. Bazę po prostu należy zbudować. Nie zabierzemy jednak także z Ziemi materiałów budowlanych do tego, aby postawić z nich budynki na Księżycu.
I tu właśnie znajduje się ICON. Firma stoi teraz przed zadaniem opracowania technologii, która pozwoli robotom budować bazę księżycową z materiału dostępnego na powierzchni Księżyca. Mamy tutaj zatem do czynienia z wodą z lodu znajdującego się w wiecznie zacienionych kraterach południowego bieguna Księżyca i z regolitem. Wyzwanie jest zatem ogromne, bowiem baza to nie tylko pomieszczenia mieszkalne, ale także lądowiska czy drogi dojazdowe.
Warto jednak zauważyć, że ICON nie jest żadnym przypadkowym żółtodziobem. Już w 2018 roku firma zbudowała w technice druku 3D w pełni funkcjonalny dom, który został dopuszczony do użytku przez wszystkich regulatorów. Od tego czasu firma masowo drukuje domy zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i Meksyku.
Teraz w ramach projektu Olympus firma planuje zbadać jak regolit zachowuje się w warunkach grawitacji księżycowej, a następnie przetestować sprzęt i oprogramowanie podczas misji kosmicznej, w trakcie której będą one pracować w warunkach grawitacji księżycowej. Ostatecznie program ma się zakończyć stworzeniem pierwszego budynku na powierzchni Księżyca. Szczegółów tego ostatniego etapu jak na razie nie podano.
How We Are Going to the Moon - 4K
https://www.youtube.com/watch?v=_T8cn2J13-4

https://spidersweb.pl/2022/11/baza-ksiezycowa-icon-project-olympus.html

Jest pierwszy deweloper na Księżycu. Jakie będą ceny za metr kwadratowy.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pozaziemskie minerały odkryte w meteorycie, który spadł na Somalię
2022-11-30. Autor: anw,as Źródło: livescience.com, University of Alberta

Dwa pozaziemskie minerały zostały odkryte wewnątrz meteorytu El Ali z Somalii. Kanadyjskim naukowcom udało się zidentyfikować je w próbce jednej z największych kosmicznych skał, jakie kiedykolwiek odnaleziono. Zdaniem ekspertów mogą one zawierać ważne informacje dotyczące procesu powstawania asteroid.

W 2020 roku w pobliżu miasta El Ali w somalijskiej prowincji Hiran naukowcy odnaleźli ważący 15 ton meteoryt. Szybko okazało się, że to jedna z największych kosmicznych skał, jakie do tej pory udało nam się skatalogować. Meteoryt El Ali okazał się jednak intrygujący nie tylko ze względu na swoją masę. Analiza przeprowadzona przez kanadyjskich naukowców wskazała, że kryje on w sobie prawdziwie pozaziemski sekret.
Żelazna klasyfikacja
Naukowcy z Uniwersytetu w Albercie przeprowadzili badania 70-gramowej próbki kosmicznej skały. Ich celem była identyfikacja typu meteorytu. Badacze określili go jako powszechnie spotykany meteoryt żelazny typu IAB, ale w trakcie analizy ich uwagę przykuły nietypowe wyniki. Aby rozwiązać tajemnicę El Alego, zespół poprosił o pomoc Andrew Lococka, specjalistę od identyfikacji minerałów.
Już pierwszego dnia, po wstępnych analizach, powiedział nam: "tam są co najmniej dwa nowe minerały" - opowiada Chris Herd, główny autor badania. - To było coś niesamowitego. Przeważnie potrzeba dużo więcej pracy, aby stwierdzić, że mamy do czynienia z nowym minerałem.
Naukowcy nazwali jeden z minerałów "elaliite", nawiązuje to do nazwy meteorytu i miejsca jego znalezienia. Drugi otrzymał nazwę "elkinstantonite", na cześć Lindy Elkins-Tanton, dyrektorki zarządzające Arizona State University Interplanetary Initiative i głównej badaczki nadchodzącej misji NASA Psyche. Jak tłumaczy Herd, jest ona znana ze swoich badań nad formowaniem się żelazno-niklowych rdzeni planet, a ich najbliższym odpowiednikiem są właśnie żelazne meteoryty.
To dopiero początek
Naukowcy wskazują, że dalsza analiza pozaziemskich minerałów może rzucić nieco światła na historię kosmicznej skały. Skład El Alego stanowi bowiem wskazówkę co do czynników działających na asteroidę, z której pochodzi meteoryt.
- To moja ulubiona część - analiza procesów geologicznych i określanie historii asteroidy, której ta skała była kiedyś częścią - mówi Herd. - Nigdy nie sądziłem, że będę zaangażowany w opisywanie zupełnie nowych minerałów z racji pracy nad meteorytem.
Badacz zauważa również, że odkrycie nowych minerałów może mieć wpływ na naszą codzienność. Każdy nowy materiał stanowi bowiem przedmiot zainteresowania przedsiębiorców ze względu na swoje potencjalne zastosowanie w różnych dziedzinach życia.
Dalsza analiza danych wskazuje, że próbki El Alego mogą zawierać jeszcze jeden minerał. Herd dodaje, że jeśli badaczom udałoby się przeanalizować więcej fragmentów meteorytu, istnieje szansa, że znaleźliby w nich kolejne związki. Przyszłość meteorytu pozostaje jednak niepewna: najnowsze plotki wskazują, że wiele części skały trafiło na rynek prywatnego obrotu kosmicznymi skałami. Nie wiadomo zatem, czy dodatkowe próbki będą w przyszłości dostępne dla celów naukowych, czy też trafią do zbiorów kolekcjonerów.

Próbka meteorytu, w której znaleziono nowe minerały. University of Alberta Meteorite Collection

Meteoryt El Ali. Abdulkadir Abiikar Hussein, Almaas University

Meteoryt El Ali. Global Resources, Ltd.

Autor:anw,as
Źródło: livescience.com, University of Alberta
Źródło zdjęcia głównego: Global Resources, Ltd.
https://tvn24.pl/tvnmeteo/nauka/kanada-wewnatrz-15-tonowego-meteorytu-odkryto-dwa-nieznane-mineraly-6253022

Pozaziemskie minerały odkryte w meteorycie, który spadł na Somalię.jpg

Pozaziemskie minerały odkryte w meteorycie, który spadł na Somalię2.jpg

Pozaziemskie minerały odkryte w meteorycie, który spadł na Somalię3.jpg

Pozaziemskie minerały odkryte w meteorycie, który spadł na Somalię4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Filary Stworzenia ukazane na nowo przez Kosmiczny Teleskop Webba

2022-11-30. Filip Mielczarek
W październiku bieżącego roku, NASA opublikowała nowe oblicze słynnych Filarów Stworzenia uwiecznione na obrazie wykonanym przez Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba. Teraz astronomowie ujawnili nowszy obraz, który jeszcze lepiej prezentuje fragment Mgławicy Orzeł.

Astronomowie zachwycają się najnowszą odsłoną słynnych Filarów Stworzenia, czyli fragmentu Mgławicy Orzeł. Chociaż pierwszy raz na nowo ukazano nam tę przestrzeń przez Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba w październiku bieżącego roku, teraz pojawił się nowy obraz powstały z połączenia pracy dwóch różnych instrumentów na podczerwień. Zapewnia on zupełnie nowe spojrzenie na kultowe słupy gazu i pyłu.

Fani eksploracji kosmosu porównali ujęcie z wcześniejszym, wykonanym w październiku, oraz w 2014 roku przez Kosmiczny Teleskop Hubble'a. W pierwszym przypadku różnica jest niewielka, ale w drugim już kolosalna. JWST ma instrumenty, które widzą w różnych długościach fal podczerwieni. Zespół opublikował wcześniej widok Filarów Stworzenia z kamery bliskiej podczerwieni (NIRCam), tymczasem teraz uzupełnił go obrazem z instrumentu Mid-Infrared Instrument (MIRI). Połączenie tych dwóch elementów daje nam to, co najlepsze z obu światów.

Nowy obraz z połączenia NIRCam i MIRI
NIRCam podkreśla nowo powstałe gwiazdy, które pojawiają się na pomarańczowo poza filarami. W przypadku MIRI, jest to światło na warstwy pyłu widoczne w zwiewnej, pomarańczowej formacji w kształcie litery V, znajdującej się w górnej części zdjęcia. Widmowe filary są również wypełnione pyłem. — Jest to jeden z powodów, dla których region jest przepełniony gwiazdami. To właśnie pył jest głównym składnikiem formowania się gwiazd — powiedziała NASA.

Astronomowie tłumaczą, że nowy wymiar szczegółowości obrazów pozwala nam spojrzeć na te fascynujące twory z zupełnie innej perspektywy. Mnóstwo cennych danych daje nam możliwość poznania burzliwej historii ich powstania i symulowania dalszego rozwoju.
Filary Stworzenia ukazane na nowo przez teleskop Webba
— Jeśli ten majestatyczny krajobraz wygląda znajomo, możesz rozpoznać oryginał. Tutaj ikoniczny widok wykonany w świetle widzialnym, znajduje się po lewej stronie. Webb "widzi" w świetle podczerwonym, niewidocznym dla naszych oczu, co pozwala mu przebić się przez pył i odsłonić mnóstwo gwiazd (po prawej) — czytamy w tweecie NASA.
Filary Stworzenia są najbardziej znanym fragmentem Mgławicy Orzeł. Wyglądają jak łuki i iglice wyrastające z pustynnego krajobrazu. Otoczone są półprzezroczystym gazem oraz pyłem, a do tego ciągle się zmieniają. Jest to region, w którym formują się młode gwiazdy.
Odkrywamy jak rodzą się i formują gwiazdy
Astronomowie tłumaczą, że nowo powstałe gwiazdy to te jasnoczerwone kule, leżące tuż obok filarów. Z kolei czerwone linie na krawędziach filarów, to gwiazdy znajdujące się dopiero w trakcie formowania. Nowe obrazy pozwolą zrozumieć proces formowania się gwiazd i ich wyjścia z międzygwiezdnych żłobków. Być może niegdyś w takich okolicznościach powstały również gwiazdy w miejscu naszego Układu Słonecznego.
Pierwszy raz Kosmiczny Teleskop Hubble'a sfotografował je w 1994 roku, a kolejny raz już po modernizacji, w 2014 roku. Porównanie obu kosmicznych urządzeń NASA pokazuje, jaki dokonaliśmy ogromny skok technologiczny przez te wszystkie lata. Musimy jednak pamiętać, że to nie same zdjęcia są najważniejsze dla astronomów, tylko dane pomiarowe.

Filary Stworzenia ukazane na nowo przez Kosmiczny Teleskop Webba /NASA/ESA /materiały prasowe

INTERIA
https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-filary-stworzenia-ukazane-na-nowo-przez-kosmiczny-teleskop-w,nId,6444420

Filary Stworzenia ukazane na nowo przez Kosmiczny Teleskop Webba.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NASA ujawniła, za pomocą figurek LEGO, kto wyląduje na Księżycu

2022-11-30. Filip Mielczarek
Amerykańska Agencja Kosmiczna wysłała w misję oblotu Księżyca kapsułę Orion. Na jej pokładzie znalazły się manekiny, urządzenia badawcze i minifigurki LEGO. Te ostatnie mają nawiązywać do załogowej misji, która ma wylądować na powierzchni w 2025 roku.

NASA realizuje obecnie jedną z najważniejszych misji w historii ludzkości. Chodzi o Artemis-1. Polega ona na oblocie kapsułą o nazwie Orion naturalnego satelity naszej planety. Naukowcy chcą przetestować technologie kosmiczne z myślą o powrocie ludzi na Księżyc.
Koniec misji ma nastąpić 11 grudnia, ale dotychczas nie wystąpiły żądne większe problemy, zatem możemy oczekiwać, że całe przedsięwzięcie zakończy się pełnym sukcesem. Jeśli tak stanie się w rzeczywistości, to ruszy misja Artemis-2, a następnie Artemis-3, na którą ludzkość czeka od ponad pół wieku.
Kto wyląduje w 2025 roku na powierzchni Księżyca
To właśnie w trakcie niej, astronauci mają pierwszy raz w XXI wieku wylądować na powierzchni Srebrnego Globu. I tutaj pojawia się wiele pytań. Na razie NASA nie ujawniła, kto weźmie w niej udział. Wiemy tylko, że ma ona odbyć się w 2025 roku. Jednak entuzjaści eksploracji kosmosu dostrzegli podpowiedź ze strony NASA. Otóż na pokładzie kapsuły Orion znalazło się sporo sprzętu, a wśród niego cztery minifigurki LEGO.
Fani astronomii są pewni, że udział w misji wezmą cztery osoby, a najbardziej cieszy, że w zespole pierwszy raz w historii znajdą się dwie kobiety. Przypominamy, że w programie Apollo sprzed ponad 50 lat, loty na Księżyc odbywali tylko mężczyźni. NASA jakiś czas temu zapowiadała, że w programie Artemis będzie inaczej.
Dwie kobiety wylądują na Księżycu w misji Artemis-3
Oprócz dwóch kobiet, cała załoga nie będzie pochodzić tylko i wyłącznie ze Stanów Zjednoczonych. Jako że w całym programie udział bierze również Europejska Agencja Kosmiczna, a co za tym idzie kraje UE, w załodze znajdzie się również co najmniej jedna osoba z Europy. Na razie nie mamy co liczyć na ujawnienie nazwisk członków załogi, ale kilka dni temu ESA ujawniła nazwiska nowych astronautów i rezerwistów. Wśród aktualnej grupy astronautów z NASA i ESA na 100 procent znajdują się te osoby.

NASA ujawniła, za pomocą figurek LEGO, kto wyląduje na Księżycu /Lego /materiały prasowe

INTERIA

https://geekweek.interia.pl/technologia/news-nasa-ujawnila-za-pomoca-figurek-lego-kto-wyladuje-na-ksiezyc,nId,6444368

NASA ujawniła, za pomocą figurek LEGO, kto wyląduje na Księżycu.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Takiego zdjęcia Księżyca nie widzieliście! Japoński satelita EQUULEUS pokazał moc

2022-11-30. Robert Bernatowicz
Japoński satelita EQUULEUS wykonał unikalne zdjęcie niewidocznej z Ziemi strony Księżyca, kiedy "dzień spotyka się z nocą". Mały pojazd kosmiczny przeleciał bardzo blisko powierzchni Srebrnego Globu. Trwa ziemska inwazja na Księżyc, który znowu stał się modny. I jak zawsze dobrze wychodzi na zdjęciach.

Zapomnijcie o Marsie czy Wenus - teraz "na topie" jest Księżyc. Światowe serwisy informacyjne zdominowały wiadomości o statku kosmicznym ORION w ramach misji ARTEMIS 1, a trochę zapomniano o japońskim satelicie Equuleus. Jego podstawowym zadaniem jest co prawda badanie zmian plazmy w pobliżu Ziemi, ale potrafi on także wykonywać bardzo wyraźne zdjęcia odległych obiektów.
Japońska Agencja Kosmiczna pochwaliła się, że ich mikrosatelita przeleciał bardzo blisko Księżyca i wykonał fantastyczne zdjęcia jego powierzchni. W czasie fotografowania satelita znajdował się w odległości 5550 kilometrów od Srebrnego Globu. Japończycy uchwycili na zdjęciu nietypowy moment, kiedy zupełnie nieznana część naszego satelity jest oświetlona, a część pogrążona w ciemnościach księżycowej nocy.
UDAŁO SIĘ!! Z powodzeniem sfotografowana została linia oddzielająca dzień i noc na niewidocznej stronie Księżyca!!!
treść tweeta zespołu monitorującego pracę satelity Equuleus

Na zdjęciu widzimy obszar Srebrnego Globu o księżycowych współrzędnych 15°N, 120°E. To ta część Księżyca, która jest niewidoczna z Ziemi.
Zespół Equuleus pokazał więcej zdjęć powierzchni naszego naturalnego satelity. Dzięki fotografiom można na bieżąco obserwować, czy na jego powierzchni pojawiły się nowe kratery. Wiele osób zapomina, że niewielkie obiekty w sposób ciągły bombardują Księżyc i docierają do jego powierzchni, robiąc ślady po uderzeniach. Ziemia jest chroniona przed takimi uderzeniami dzięki atmosferze, w której kosmiczne skały ulegają spaleniu.

Japończycy pochwalili się jeszcze jednym osiągnięciem swojego satelity. Chodzi o jego niezwykły, całkowicie nowatorski silnik nazwany AQUARIUS (AQUA ResIstojet propUlsion System).

Po raz pierwszy w roli paliwa wykorzystano zwykłą wodę. Według japońskich inżynierów silnik AQUARIUS zbiera parę wodną powstałą dzięki systemowi chłodzenia urządzeń satelity. Następnie jest ona wprowadzana pod ciśnieniem do dyszy silnika i tak uzyskuje się całkiem duży ciąg pozwalający przemieszczać się w przestrzeni kosmicznej.  Japończycy przekonują, że woda jako "paliwo" dla tak małych satelitów jak EQUULEUS wkrótce stanie się standardem.

Spotkanie "dnia z nocą" na niewidocznej stronie Księżyca / / zdjęcie: EQUULEUS /domena publiczna

Na grafice wykonanej przez Japończyków zaznaczono miejsce Księżyca, które sfotografował satelita / zdjęcie: EQUULEUS /domena publiczna

Japoński satelita wykonuje zdjęcia Księżyca, które zostaną wykorzystane podczas misji ARTEMIS / zdjęcie: EQUULEUS /domena publiczna

INTERIA
https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-takiego-zdjecia-ksiezyca-nie-widzieliscie-japonski-satelita-,nId,6443737

Takiego zdjęcia Księżyca nie widzieliście! Japoński satelita EQUULEUS pokazał moc.jpg

Takiego zdjęcia Księżyca nie widzieliście! Japoński satelita EQUULEUS pokazał moc2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polscy i norwescy fizycy odtwarzają Wielki Wybuch w mikroskali
2022-11-30.
Polscy fizycy teoretycy i norwescy fizycy doświadczalni odtwarzają „miniaturowe wielkie wybuchy” w zderzaczach cząstek, aby rozwiązać zagadki Wczesnego Wszechświata. Szukają odpowiedzi na pytania o to, skąd wzięła się tam nadwyżka materii, czym jest tzw. ciemna materia i co działo się zaraz po Wielkim Wybuchu.
W ramach polsko-norweskiego projektu realizowane jest pięć celów badawczych, m.in. badanie produkcji sfaleronów i mini-czarnych dziur w LHC, szukanie nowych źródeł łamania symetrii CP, m.in. w rozpadach bozonu Higgsa, czy zagadnienie mechanizmu elektrosłabego przejścia fazowego. Do analizy wykorzystywane są takie narzędzia, jak algorytmy uczenia maszynowego – informuje Wydział Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego (FUW).
"Są zagadnienia, których Model Standardowy nie wyjaśnia: jedną z nich jest zagadka tzw. ciemnej materii. Znane nam cząstki tworzą zaledwie 5 proc. materii Wszechświata. Czym jest cała reszta, czyli tzw. ciemna materia oraz ciemna energia? Udzielenie odpowiedzi na to pytanie byłoby prawdziwą rewolucją w fizyce" – mówi cytowany w materiale prasowym prof. dr hab. Stefan Pokorski, który w swoich badaniach szuka najbardziej fundamentalnych praw rządzących ewolucją Wszechświata.
Kolejną zagadką jest powstanie nadwyżki materii. Początkowo materia i antymateria występowały w jednakowych ilościach, ale później, w wyniku asymetrii oddziaływań w anihilacji materii i antymaterii, pozostała obserwowana nadwyżka materii. Naukowcy zastanawiają się, dlaczego tak się stało, i poszukują "kandydatów" na ciemną materię.
Fizycy teoretyczni proponują różne teorie, które trzeba zweryfikować eksperymentalnie. Niezbędna jest współpraca teorii i doświadczenia – możliwa, jak podkreślono w informacji prasowej FUW - dzięki grantowi zdobytemu w ramach konkursu GRIEG na projekty badawcze realizowane wspólnie przez zespoły badawcze z Polski i Norwegii.
Partnerem naukowców FUW pod kierunkiem prof. Stefana Pokorskiego jest zespół prof. Anny Lipniackiej z Departamentu Fizyki i Technologii Uniwersytetu w Bergen. Badacze robią "casting" na ciemną materię.
"Wielki Zderzacz Hadronów pozwala 'odtworzyć' zjawiska, które zachodziły w bardzo Wczesnym Wszechświecie, energie tam wytwarzane – rzędu nawet 13 teraelektronowoltów (TeV) odpowiadają energiom cząstek we wszechświecie w jednej miliardowej sekundy po Wielkim Wybuchu" – tłumaczy prof. Pokorski.
Czy pojawienia się Ciemnej Materii szukać należy jeszcze wcześniej w historii wszechświata? Zdaniem profesora na razie nie jest to możliwe, gdyż nie da się zwiększyć energii, wytwarzanej w LHC. Można natomiast zwiększyć precyzję pomiarów przy istniejących energiach, czyli dokładniej analizować dane z detektorów LHC. Fizycy mają nadzieję, że takie działania pozwolą wychwycić zjawiska, które do tej pory umknęły ich uwadze. Zaznaczają, że detektory LHC rejestrują miliardy zderzeń na sekundę, ale tylko część tych pomiarów jest zapisywana i poddawana dalszej analizie.
Jak przypomina prof. Pokorski, Wszechświat ma około 13,6 miliarda lat, ale wiedza dotycząca jego wczesnych początków wciąż jest niekompletna. Zaraz po Wielkim Wybuchu Wszechświat był znacznie mniejszy i gorętszy, niż obecnie. Wypełniony był rozgrzaną do bilionów stopni plazmą cząstek elementarnych. W wyniku stygnięcia i rozszerzania się Wszechświata z owej "gorącej zupy", z kwarków i gluonów zaczęły formować się protony i neutrony, które zaczęły łączyć się w jądra atomowe, nastąpił tzw. proces nukleosyntezy. Z czasem wokół jąder zaczęły skupiać się elektrony i tak powstały atomy.
Współczesna fizyka dała opis zjawiskom, jakie zachodziły we Wczesnym Wszechświecie po jednej sekundzie od tzw. Wielkiego Wybuchu. W latach 70. XX wieku powstała teoria oddziaływań elementarnych Model Standardowym, potwierdzony w ciągu kolejnych trzech dekad w eksperymentach, prowadzonych w tzw. akceleratorach cząstek, w tym w Wielkim Zderzaczu Hadronów (LHC) w Europejskiej Organizacji Badań Jądrowych CERN w Genewie.
Najpotężniejszy na świecie akcelerator, umieszczony w kolistym tunelu 100 metrów pod ziemią, składa się z 27-kilometrowego pierścienia nadprzewodzących magnesów z szeregiem struktur przyspieszających. Umożliwia zderzanie ze sobą cząstek poruszających się z prędkością bliską prędkości światła. Wyniki zderzeń rejestrowane są przez szereg detektorów cząstek elementarnych, w tym dwa duże: ATLAS i CMS. Uruchomienie LHC pozwoliło na dokonanie przełomowych eksperymentów w fizyce m.in. odkrycie bozonu Higgsa czy pentakwarków. Są jednak zagadki, na które prowadzone w LHC eksperymenty wciąż nie dały odpowiedzi.
Projekt "Wczesny wszechświat: teoria i eksperymenty akceleratorowe w poszukiwaniu rozwiązania jego zagadek" jest finansowany z Norweskiego Mechanizmu Finansowego 2014-2021 i prowadzony przez NCN.
Nauka w Polsce
kol/ zan/
Fot. Fotolia
https://naukawpolsce.pl/aktualnosci/news%2C94539%2Cpolscy-i-norwescy-fizycy-odtwarzaja-wielki-wybuch-w-mikroskali.html

Polscy i norwescy fizycy odtwarzają Wielki Wybuch w mikroskali.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najdalsza detekcja czarnej dziury, która pochłonęła gwiazdę
2022-11-30. Szymon Ryszkowski
Wcześniej w tym roku został zgłoszony alert dotyczący nietypowego źródła w zakresie widzialnym, wykrytego przez teleskop do przeglądu nieba. Należący do ESO Very Large Telescope został razem z innymi teleskopami szybko ustawiony w kierunku źródła: supermasywnej czarnej dziury w odległej galaktyce, która pochłonęła gwiazdę, wystrzeliwując resztki w formie dżetu. VLT ustalił, że mamy do czynienia z najdalszym przykładem tego rodzaju zdarzenia, spośród dotąd zaobserwowanych. Ponieważ dżet jest skierowany prawie dokładnie w naszą stronę, jest to także pierwszy raz, gdy odkryto go w zakresie widzialnym, dając w ten sposób nową metodę wykrywania tych ekstremalnych wydarzeń.
Gwiazdy, które zawędrują zbyt blisko czarnej dziury, są rozrywane przez niesamowite siły pływowe czarnej dziury w zdarzeniu określanym rozerwaniem pływowym, w języku angielskim: tidal disruption event (TDE). Około 1% takich zdarzeń powoduje powstanie dżetów plazmy i promieniowania wyrzucanych z biegunów rotującej czarnej dziury. W 1971 roku pionier czarnych dziur John Wheeler wprowadził koncepcję rozerwania pływowego z dżetami, niczym „tubki pasy do zębów naciśniętej mocno w okolicach środka”, co powoduje, że system „wystrzeliwuje materię z obu końców”.
„Widzieliśmy jedynie garstkę rozerwań pływowych z dżetami i pozostają one bardzo egzotyczne i słabo zrozumiane”
– mówi Nial Tanvir z University of Leicester w Wielkiej Brytanii, który kierował obserwacjami
Jako część tych wysiłków, wiele teleskopów, w tym Zwicky Transient Facility (ZTF) w Stanach Zjednoczonych, ciągle przegląda niebo w poszukiwaniu oznak krótkotrwałych, często ekstremalnych, zdarzeń, które mogą następnie zostać dokładniej zbadane przez teleskopy takie, jak należący do ESO teleskop VLT w Chile.
W lutym tego roku ZTF wykrył nowe źródło światła widzialnego. Zdarzenie, oznaczone jako AT2022cmc, przypominało rozbłysk gamma — najpotężniejsze źródło światła we Wszechświecie. Perspektywa bycia światkiem takiego rzadkiego zjawiska skłoniła astronomów do uruchomienia kilku teleskopów na całym świecie, w celu bardziej szczegółowych obserwacji tajemniczego źródła. Dane z VLT umieściły źródło w odległości dotąd niespotykanej dla takich przypadków: światło wytworzone w AT2022cmc zaczęło swoją podróż, gdy Wszechświat miał około jedną trzecią swojego obecnego wieku.
21 teleskopów na całym świecie zebrało szeroki zakres światła, od wysokoenergetycznego promieniowania gamma do fal radiowych. Badacze porównali te dane z różnymi rodzajami znanych zdarzeń, od zapadających się gwiazd do kilonowych, ale jedynym scenariuszem pasującym do danych było rzadkie rozerwanie pływowe z dżetem skierowanym w naszą stronę. Giorgos Leloudas, astronom w DTU Space w Danii, współautor badan, wyjaśnia, że „ponieważ relatywistyczny dżet jest skierowany do nas, czyni to zdarzenie znacznie jaśniejszym, niż byłoby w innej konfiguracji, widocznym w znacznie szerszym zakresie widma elektromagnetycznego.”
Pomiary odległości przez VLT ustaliły, że AT2022cmc może być najdalszym rozerwaniem pływowym do tej pory odkrytym, ale to nie jedyny rekordowy aspekt tego obiektu.
„Jak dotąd niewielka liczba znanych zjawisk rozerwania pływowego z dżetami została wykryta przy pomocy teleskopów wysokoenergetycznego promieniowania gamma i rentgenowskiego, ale tym razem mamy pierwszy odkrycie takiego przypadku podczas przeglądu optycznego”
– mówi Daniel Perley, astronom z Liverpool John Moores University w Wielkiej Brytanii, współautor badań
Pokazuje to nowy sposób wykrywania zjawisk rozerwania pływowego z dżetami, co pozwala na przyszłe badania tych rzadkich zdarzeń i próbkowanie ekstremalnych środowisk otaczających czarne dziury.
Źródła:
•    Most distant detection of a black hole swallowing a star, eso2216pl
30 listopada 2022
Animation of a black hole swallowing a star
https://www.youtube.com/watch?v=wWmYgPe773s
https://astronet.pl/wszechswiat/najdalsza-detekcja-czarnej-dziury-ktora-pochlonela-gwiazde/

Najdalsza detekcja czarnej dziury, która pochłonęła gwiazdę.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polacy wśród laureatów konkursu na najlepsze zdjęcie satelitarne Ziemi
2022-22-30.
Ogłoszono wyniki III edycji międzynarodowego konkursu „Seize the beauty of our planet”, którego hasłem było „Together for BLUE Earth!” (pol. „Razem dla NIEBIESKIEJ Ziemi). Na podium znalazł się Michał Mirończuk z Polski, który pokazał wpływ globalnego ocieplenia na wymierającą Wielką Rafę Koralową. Wśród laureatów znaleźli się obywatele m.in. Włoch, Portugalii, Turcji, Indii, a także aż pięciu Polaków.
Hasłem III edycji międzynarodowego konkursu „Seize the beauty of our planet” było: „Together for BLUE Earth!” (pol. „Razem dla NIEBIESKIEJ Ziemi). Nadsyłane zobrazowania skupiać się miały na zagadnieniu wody na naszej planecie i jej ochrony. Organizatorem konkursu była polska firma CloudFerro, dostawca i operator platform zapewniających dostęp do danych europejskiego programu obserwacji Ziemi Copernicus, wraz ze środowiskiem chmurowym do ich przetwarzania. Konkurs został objęty honorowym patronatem Polskiej Agencji Kosmicznej.
Internauci oraz jury, w którego skład weszli przedstawiciele czołowych instytucji sektora kosmicznego, wskazali 13 najlepszych zobrazowań satelitarnych ukazujących degradację środowiska naturalnego w zakresie ekosystemów wodnych. Na podium znalazł się Michał Mirończuk z Polski, który pokazał wpływ globalnego ocieplenia na wymierającą Wielką Rafę Koralową. Wśród laureatów znaleźli się obywatele m.in. Włoch, Portugalii, Turcji, Indii, a także aż pięciu Polaków.
- Widzimy, że społeczność związana z danymi obserwacji Ziemi bardzo chętnie włącza się w akcje proekologiczne i cieszymy się, że nasz konkurs stał się katalizatorem wspólnych działań tego sektora na rzecz ochrony środowiska. W tym roku chcieliśmy zwrócić uwagę na alarmujący stan ekosystemów wodnych i pilną potrzebę zapobiegania ich dalszej degradacji. Wielu uczestników nadesłało zdjęcia zagrożonych obszarów wodnych ważnych dla rozwoju ich regionu. Mamy nadzieję, że dzięki naszemu konkursowi, pomożemy nagłośnić potrzebę ich ochrony, co przełoży się na konkretne działania decydentów i lokalnych społeczności - powiedziała Joanna Małaśnicka, Dyrektor Marketingu w CloudFerro.
Tegoroczna edycja konkursu cieszyła się dużą popularnością nie tylko w Europie – zgłoszenia napływały m.in. z Portugali, Włoch, Turcji, Kanady, Polski i Indii. Laureaci konkursu zostali wyłonieni w dwóch etapach głosowania: w pierwszym etapie głosowali internauci, a laureatów trzech pierwszych miejsc wybrało jury złożone z przedstawicieli Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA), Agencji Unii Europejskiej ds. Programu Kosmicznego (EUSPA), Europejskiej Organizacji Eksploatacji Satelitów Meteorologicznych (EUMETSAT), Polskiej Agencji Kosmicznej (POLSA), Niemieckiej Agencji Kosmicznej (DLR) oraz organizatora, firmy CloudFerro.
Pierwsze miejsce zdobył Emanuele Capizzi z Włoch.
- Na co dzień pracuję na Politechnice Mediolańskiej w Laboratorium Geomatyki i Obserwacji Ziemi. Obecnie prowadzę badania w obszarze monitorowania jakości powietrza, wykorzystując także dane satelitarne obserwacji Ziemi. Z danych programu Copernicus korzystam często także w innych projektach. Program Copernicus jest niezwykle przydatny dla badaczy, gdyż daje łatwy dostęp do ogromnej ilości danych. Na konkurs nadesłałem zobrazowanie Grenlandii, gdyż interesuje  mnie obserwacja obszarów w pobliżu biegunów na bazie zdjęć satelitarnych, dzięki którym doskonale widać efekty zmian klimatycznych. Ten konkretny obszar zachwycił mnie szczególnie z uwagi na piękno uwidocznionego ukształtowania terenu - powiedział laureat.
Laureat II miejsca, Boyan-Nikola Zafirov z Bułgarii, jest konsultantem ds. danych geoprzestrzennych.
- Szukałem przykładu, które najlepiej odda różnorodność i unikalność bułgarskiej przyrody.  Kiedy przyjrzymy się bliżej temu zobrazowaniu, zidentyfikujemy wiele podpowiedzi, które wskazują, dlaczego jezioro jest zagrożone. Jezioro to reprezentuje również harmonię między ludźmi a przyrodą. Jest rezerwatem przyrody, a przekształcenie laguny w celu produkcji soli jest korzystne dla gospodarki i różnorodności biologicznej, ponieważ do określenia odpowiednich lokalizacji dla gniazdowania ptaków wymagana jest konserwacja wałów przeciwpowodziowych. Warto wspomnieć, że zapobieganie degradacji tego jeziora to ogromna część pracy, jaką wykonuje Bułgarska Fundacja Różnorodności Biologicznej. Są oni bardzo dumni z tego, że jezioro Atanasovsko znalazło się wśród nagrodzonych zdjęć, co pomoże zwrócić większą uwagę na potrzebę prawidłowej ochrony tego terenu - wyjaśnia laureat, dlaczego wybrał zobrazowanie jeziora Atanasovsko.
Autorzy wyłonionych przez Internautów oraz Jury obrazów skupili się na pokazaniu zanieczyszczeń mórz, wysychania akwenów, powodzi i globalnego ocieplenia. Oglądając prace konkursowe, możemy „przenieść się” do Australii, Chin, Stanów Zjednoczonych, czy na Grenlandię i zobaczyć negatywne konsekwencje zmian klimatu oraz działalności człowieka. Wartość zobrazowań satelitarnych jest potwierdzana przez naukowców zajmujących się tematyką wody.
- Badania teledetekcyjne stanowią obecnie bardzo istotny element w nowoczesnych badaniach procesów i zjawisk zachodzących w środowisku wodnym. Teledetekcja znacząco rozwinęła nauki hydrogeologiczne, bo zwiększyła ich możliwości badawcze zarówno w ujęciu przestrzennym, jak również ilościowym, a także w zakresie monitoringu o dużej częstotliwości. W okresie ostatnich kilkunastu lat zakres możliwych do badania parametrów systemu hydrologicznego stale się powiększa, a metody teledetekcyjne pozwalają na gromadzenie danych z szerszego niż postrzegane przez oko ludzkie spektrum promieniowania. Stanowi to istotne rozszerzenie metod badania środowiska wodnego i wpływa na lepsze zrozumienie przebiegu procesów hydrologicznych - powiedział prof. Mariusz Czop z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie.
Satelitarne zdjęcia Ziemi zostały wygenerowane przez uczestników konkursu na europejskich platformach, których dostawcą i operatorem jest polska firma CloudFerro – europejskich CREODIAS i WEkEO, oraz niemieckich CODE-DE i EO-Lab. Każdego dnia trafia na nie ok. 30 terabajtów zdjęć z satelitów w ramach europejskiego programu obserwacji Ziemi Copernicus. Dzięki takim projektom każdy, może mieć dostęp do zdjęć satelitarnych wraz z narzędziami niezbędnymi do ich przetwarzania. Użytkownicy nie muszą pobierać danych satelitarnych na swój komputer, nie muszą posiadać własnej rozbudowanej infrastruktury IT – przetwarzanie nawet dużych ilości danych mogą wykonać w chmurze, bezpośrednio na platformie.
Wszystkie zwycięskie zdjęcia utworzą unikalny kalendarz na rok 2023, który zostanie rozdystrybuowany wśród najważniejszych instytucji i organizacji sektora kosmicznego i badań klimatu w Europie.
Nagrodzone prace można obejrzeć na stronie konkursu.
Źródło: PlanetPartners
Oprac. Paweł Z. Grochowalski
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/polacy-wsrod-laureatow-konkursu-na-najlepsze-zdjecie-satelitarne-ziemi

Polacy wśród laureatów konkursu na najlepsze zdjęcie satelitarne Ziemi.jpg

Polacy wśród laureatów konkursu na najlepsze zdjęcie satelitarne Ziemi2.jpg

Polacy wśród laureatów konkursu na najlepsze zdjęcie satelitarne Ziemi3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaobserwowali pochłonięcie gwiazdy przez czarną dziurę
2022-11-30.
Teleskop ESO VLT zaobserwował wyrzut materii związany z pochłonięciem gwiazdy przez czarną dziurę odległą o około 4,5 miliarda lat świetlnych.
W 2022 roku astronomowie dostrzegli nietypowe źródło światła widzialnego w odległej galaktyce. Należący do Europejskiego Obserwatorium Południowego (ESO), Bardzo Duży Teleskop (VLT), został razem z innymi teleskopami szybko ustawiony w kierunku źródła. Obiektem obserwacji była supermasywna czarna dziura, która pochłonęła gwiazdę, wystrzeliwując resztki w formie strumienia energii i materii - dżetu. Przy pomocy VLT astronomowie ustalili, że jest to najdalszy, znany nam przykład tego rodzaju zdarzenia. Dżet skierowany jest dokładnie w naszą stronę. Pierwszy raz odkryto go w zakresie widzialnym, dając w ten sposób nową metodę wykrywania tych wyjątkowych zdarzeń.
Gwiazdy, które znajdą się zbyt blisko czarnej dziury są rozrywane przez grawitacyjne siły pływowe. Około 1% takich zdarzeń powoduje powstanie dżetów plazmy i promieniowania wyrzucanych z biegunów obracającej się czarnej dziury. W 1971 roku twórca terminu ,,czarna dziura'' John Wheeler wprowadził koncepcję rozerwania pływowego z dżetami. Amerykański fizyk porównał to zdarzenie do „tubki pasty do zębów naciśniętej mocno w okolicach środka”, co powoduje, że system „wystrzeliwuje materię z obu końców”.
,, Widzieliśmy jedynie garstkę rozerwań pływowych z dżetami i pozostają one bardzo egzotyczne i słabo zrozumiane.
Nial Tanvir, University of Leicester w Wielkiej Brytanii
- Dlatego astronomowie nieustannie polują na takie ekstremalnie zdarzenia, aby zrozumieć, w jaki sposób tworzone są dżety i dlaczego tak mały odsetek rozerwań pływowych je wytwarza – dodaje Tanvir.
Wiele teleskopów, w tym Zwicky Transient Facility (ZTF) w Stanach Zjednoczonych, stale przegląda niebo w poszukiwaniu oznak krótkotrwałych zdarzeń. Każde z nich jest dokładnie badane przez urządzenia, takie jak należący do ESO teleskop VLT w Chile.
,, Opracowaliśmy cykl przetwarzania danych (tzw. przetwarzanie potokowe) o otwartym kodzie, aby wydobyć ważne informacje z przeglądu ZTF i w czasie rzeczywistym uzyskać informacje o nietypowych zdarzeniach.
Igor Andreoni, astronom, University of Maryland w USA
W lutym tego roku ZTF wykrył nowe źródło światła widzialnego. Zdarzenie, oznaczone jako AT2022cmc, przypominało rozbłysk gamma — najpotężniejsze źródło światła i energii we Wszechświecie. Perspektywa bycia świadkiem tak rzadkiego zjawiska skłoniła astronomów do uruchomienia kilku teleskopów na całym świecie. Umożliwiło to szczegółową obserwację tajemniczego źródła. Wśród urządzeń znalazł się także teleskop VLT. Szybko zaobserwował nowe zdarzenie przy pomocy instrumentu X-shooter. Dane z VLT umieściły źródło w odległości dotąd niespotykanej dla takich przypadków. Światło wytworzone w AT2022cmc zaczęło swoją podróż, gdy Wszechświat miał około jedną trzecią swojego obecnego wieku, czyli około 4,5 miliarda lat.
Szerokie badania niezwykłego zjawiska
21 teleskopów na całym świecie zebrało szeroki zakres światła - od wysokoenergetycznego promieniowania gamma do fal radiowych. Badacze porównali te dane z różnymi rodzajami znanych zdarzeń. Zdaniem naukowców, uzyskane dane świadczyły o rzadkim rozerwaniu pływowym z dżetem skierowanym w stronę Ziemi.
- Relatywistyczny (podróżujący z prędkością bliskiej prędkości światła) dżet jest skierowany do nas. To z kolei sprawia, że zdarzenie jest znacznie jaśniejsze niż w innej konfiguracji i lepiej widoczne w szerszym zakresie widma elektromagnetycznego - wyjaśnia Giorgos Leloudas, astronom w DTU Space w Danii.
Pomiary odległości przez VLT ustaliły, że AT2022cmc może być najdalszym rozerwaniem pływowym, jakie kiedykolwiek zaobserwowano.
- Jak dotąd niewielka liczba znanych zjawisk rozerwania pływowego z dżetami została wykryta przy pomocy teleskopów wysokoenergetycznego promieniowania gamma i rentgenowskiego. Tym razem mamy pierwszy taki przypadku podczas przeglądu optycznego - mówi Daniel Perley, astronom z Liverpool John Moores University w Wielkiej Brytanii.
Badanie demonstruje nowy sposób wykrywania zjawisk rozerwania pływowego z dżetami. To z kolei pozwala na przyszłe obserwacje tych rzadkich zdarzeń i próbkowanie ekstremalnych środowisk otaczających czarne dziury.
źródło: ESO
Artystyczna wizja czarnej dziury. Fot. ESO/M.Kornmesser

Animation of a black hole swallowing a star

https://www.youtube.com/watch?v=wWmYgPe773s

https://nauka.tvp.pl/64829810/zaobserwowali-pochloniecie-gwiazdy-przez-czarna-dziure

Zaobserwowali pochłonięcie gwiazdy przez czarną dziurę.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odkryli i sfotografowali planetę zaledwie 310 lat świetlnych od Ziemi

2022-12-01. Filip Mielczarek
Znajduje się całkiem blisko Ziemi, jest gigantyczna, a jej gwiazda jest bardzo podobna do naszego Słońca. Astronomowie sfotografowali kolejny wyjątkowy układ, w którym może ukrywać się życiodajna druga Ziemia.

Odkryta i sfotografowana egzoplaneta to HD 114082. Za tą enigmatycznym kodem kryje się niezwykle ciekawy obiekt ze swoją macierzystą gwiazdą, która bardzo przypomina Słońce. Najbardziej astronomów fascynuje fakt, że sama planeta jest tzw. superjowiszem, czyli jest większa od największej planety Układu Słonecznego, a jednocześnie jej macierzysta gwiazda przypomina nasze Słońce.

To daje dużo do myślenia w kwestii rozwoju programu poszukiwania obcych planet, patrząc przez pryzmat istnienia na nich biologicznego życia i możliwości ich kolonizacji. Obiekt został odkryty w ramach przeglądu nieba o nazwie SHINE za pomocą Bardzo Dużego Teleskopu (VLT) w Chile i Kosmicznego Teleskopu TESS.

Tylko 310 lat świetlnych do egzoplanety HD 114082
Macierzysta gwiazda HD 114082 to żółtobiały karzeł należący do asocjacji Skorpion-Centaur oddalonej od nas o 310 lat świetlnych. Badania układu sugerują, że może w nim znajdować się więcej planet. Technologia pozwala nam na wypatrzenie tych największych. Na razie nie wiadomo zatem, czy przypadkiem nie istnieją tam planety o wielkości Ziemi.
Jak tłumaczą astronomowie, jest to bardzo prawdopodobne ze względu na samą gwiazdę. Skoro nasze Słońce posiada tak liczną grupę planet o różnej wielkości, to podobnie może być w przypadku macierzystej gwiazdy odkrytej planety HD 114082. Dodatkowo obserwacje zaowocowały wykryciem jasnego dysku planetezymali o promieniu 35 jednostek astronomicznych od gwiazdy. Jest on bardzo podobny do naszego Pasa Kuipera.
Obok HD 114082 mogą znajdować się drugie Ziemie
Sam superjowisz, o masie aż 8-krotnie większej od Jowisza, znajduje się mniej więcej w takiej odległości od gwiazdy, jak nasza Wenus od Słońca. Astronomowie mają zamiar prowadzić dalsze obserwacje układu w celu odkrycia kolejnych egzoplanet. Jeśli odkryjemy tam planetę podobną do Ziemi, to będzie to jedna z najbliższych nam, która może w dalszej przyszłości stać się domem dla ludzkości.

Astronomowie już nie mogą doczekać się momentu uruchomienia nowych kosmicznych obserwatorów w postaci Ekstremalnie Wielkiego Teleskopu, Gigantycznego Teleskopu Magellana czy Kosmicznego Teleskopu Nancy Grace Roman. Lata 20. i 30. XXI wieku zapowiadają się arcyciekawie pod względem poszukiwań drugiej Ziemi i istnienia w otchłani kosmosu innych cywilizacji.

Odkryli i sfotografowali egzoplanetę HD 114082, znajdującą się zaledwie 310 lat świetlnych od Ziemi /ALMA (ESO/NAOJ/NRAO); M. Weiss (NRAO/AUI/NSF) /materiały prasowe

INTERIA
https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-odkryli-i-sfotografowali-planete-zaledwie-310-lat-swietlnych,nId,6446689

Odkryli i sfotografowali planetę zaledwie 310 lat świetlnych od Ziemi.jpg

Odkryli i sfotografowali planetę zaledwie 310 lat świetlnych od Ziemi2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wystartowała analogowa misja DEMETER
2022-12-01.
Dnia 28 listopada 2022 roku rozpoczął się projekt DEMETER, czyli w całości żeńska, analogowa misja kosmiczna. W skład załogi wchodzą studentki Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Organizatorami symulacji są Analog Astronaut Training Center oraz Centrum Technologii Kosmicznych AGH. Swoim patronatem wydarzenie objęła Polska Agencja Kosmiczna.
Wyjątkowa, bo w całości żeńska symulacja misji kosmicznej koncentruje się na eksperymentach związanych z produkcją żywności w układach odizolowanych, optymalizacją zużycia wody oraz analizą dynamiki grupy i aspektów psycho-fizjologicznych kobiet.
Członkinie załogi to studentki AGH studiujące na kierunkach Inżynieria Biomedyczna oraz Fizyka Medyczna, zrzeszone w Kole Naukowym AstroBio AGH przy Centrum Technologii Kosmicznych.  Misja DEMETER jest 55 symulacją misji kosmicznej w historii organizowanych misji w Polsce.
Ponieważ misje organizowane przez Analog Astronaut Training Centre są̨ wystandaryzowane pod względem zbierania danych fizjologicznych i psychologicznych, jesteśmy ogromnie ciekawi wyników tej misji, zarówno od strony dynamiki grupy, jak i zmian zachodzących w organizmach kobiet pod wpływem izolacji i zmienionego środowiska życia. Zależy nam bardzo, aby pierwsza w Europie misja kobiet odbyła w Polsce mając na względzie przyszłe projekty ESA z dziedziny habitatów i życia poza Ziemią.
dr Agata Kołodziejczyk, jedna z organizatorek symulacji
Pozyskane wyniki badań będą analizowane przez zespół naukowców współpracujących z AATC i CTK AGH. Dodatkowo zostaną przekazane do analiz studentom relizującym badania w ramach konsorcjum UNIVERSEH – Europejskiego Uniwersytetu dla Ziemi i Ludzkości.
Także w ocenie Prof. Tadeusza Uhl, Dyrektora CTK AGH, misja jest niezwykle wartościowa, ponieważ badania związane z pozyskiwaniem żywności w układach odizolowanych, a także analiza zmian zachodzących w organizmach kobiet przebywających w izolacji, to elementy, których badanie jest niezwykle istotne dla długotrwałych lotów kosmicznych.
Niezmiernie cieszę się, że to właśnie ta misja może być realizowana w partnerstwie z Centrum Technologii Kosmicznych
prof. Tadeusza Uhl, Dyrektor CTK AGH
O dużej wadze misji świadczy także fakt, że została ona objęta patronatem Polskiej Agencji Kosmicznej. Symulacja potrwa 7 dni.
Źródło: Akademia Górniczo-Hutnicza
Fot. Akademia Górniczo-Hutnicza w Krakowie

SPACE24
https://space24.pl/nauka-i-edukacja/wystartowala-analogowa-misja-demeter

Wystartowała analogowa misja DEMETER.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Instytut Geodezji i Kartografii zaprasza do wzięcia udziału w Hackathonie
2022-12-01.
Instytut Geodezji i Kartografii wraz z partnerami Absiskey Polska oraz Spectre Solutions realizuje projekt, finansowany przez Komisję Europejską, pod nazwą Framework Partnership Agreement on Copernicus User Uptake (FPCUP).
W ramach opisywanego projektu Instytut Geodezji i Kartografii organizuje Hackathon - HackVision powered by FPCUP, adresowany do studentów i doktorantów polskich uczelni, zainteresowanych analizą obrazów satelitarnych, zdjęć pozyskanych z dronów czy nalotów samolotowych w oparciu o sztuczną inteligencję. HackVision to 4 wyzwania:
•    Optymalizacja ruchu drogowego na podstawie danych satelitarnych
•    Optymalizacja procesu kontroli upraw w kontekście danych meteorologicznych
•    Optymalizacja zużycia energii w infrastrukturze miejskiej na podstawie danych satelitarnych
•    Miejskie wyspy ciepła w obliczu zmian klimatycznych w oparciu o dane satelitarne
Organizatorzy informują, że udział w wydarzeniu jest całkowicie darmowy. Przedstawiciele firm z sektora kosmicznego i sektora IT będą dostępni podczas trwania Hackathonu. Nagrodą główną jest wycieczka do Tuluzy we Francji, ale przewidziane są także nagrody finansowe, rzeczowe a nawet możliwość odbycia staży w znanych firmach sektora kosmicznego.
Więcej informacji można znaleźć na stronie wydarzenia.

Fot. Instytut Geodezji i Kartografii

SPACE24
https://space24.pl/blog_igik/instytut-geodezji-i-kartografii-zaprasza-do-wziecia-udzialu-w-hackathonie

Instytut Geodezji i Kartografii zaprasza do wzięcia udziału w Hackathonie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podsumowanie polskiego udziału w Europejskim Obserwatorium Południowym (ESO)
2022-12-01.
Z okazji 60-lecia ESO odbył się ESO Day Poland, na którym podsumowano polski udział w Europejskim Obserwatorium Południowym (ESO) - jak nasi naukowcy wykorzystywali teleskopy ESO, a także jakie były kwoty kontraktów realizowanych przez polskie firmy.
24 listopada 2022 r. w Warszawie zorganizowano konferencję poświęcona prezentacji aktualnego polskiego zaangażowania w Europejskie Obserwatorium Południowe (ESO). Pretekstem do tego jest 60. rocznica powstania ESO i podobne konferencje organizowane są także w innych krajach członkowskich. Z kolei na 2 grudnia zaplanowana jest transmisja online pokazująca od środka obserwatoria ESO.
Podczas ESO Day Poland pokazano przykłady polskich badań z użyciem aparatury ESO, np. wykorzystujących sieć radioteleskopów ALMA, bądź obserwacje interferometrem optycznym VLBI. Omówiono także przyszłe projekty, takie jak np. budowa przez Polskę w ramach projektu Araucaria kilku teleskopów w Chile na terenach należących do ESO w pobliżu Cerro Armazones. Nasi naukowcy zaangażowani są także w budowę nowego spektrografu CUBES dla teleskopu VLT w Obserwatorium Paranal.
Podczas konferencji wystąpili także młodzi polscy naukowcy odbywający staże w ESO, którzy podzielili się praktycznymi doświadczeniami ze swojej współpracy z tą czołową światową organizacją badawczą.
Obserwacje i publikacje
Poznaliśmy również  zbiorcze statystyki. Polscy astronomowie aplikowali do tej pory 227 razy o czas obserwacyjnych na teleskopach ESO. Ta liczba dotyczy projektów, w których kierownikiem był astronom z naszego kraju. Oprócz tego były 302 wnioski obserwacyjne z polskimi astronomami jako członkami międzynarodowych grup badawczych. Łącznie czas obserwacyjny, o który wnioskowano to 6386,5 godzin, natomiast ostatecznie 1428,8 godzin (dane dla projektów z kierownikiem naukowym z Polski).
Jak sobie nasi naukowcy poradzili z danymi zebranymi teleskopami ESO? Według danych za rok 2021, ukazały się 102 publikacje naukowe oparte o dane z ESO, w których autorami lub współautorami byli Polacy. 22 z tych publikacji miało polskich naukowców jako pierwszych autorów pracy. Około 5,9 proc. publikacji naukowych korzystających z danych ESO miało polskich współautorów w okresie ostatnich 10 lat.
Przyszłe projekty
Ekstremalnie Wielki Teleskop (ELT) to teleskop przyszłości budowany obecnie przez ESO na górze Cerro Armazones. Będzie to największy teleskop optyczny na świecie, o średnicy ponad 39 metrów, w porównaniu do około 10 metrów, jakie mają największe obecnie pracujące teleskopy.
Polska jest zaangażowana w budowę ELT finansowo. Co więcej, nasze instytuty naukowe mają udział w konsorcjum budującym spektrograf wysokiej rozdzielczości ANDES dla ELT. Krajowe firmy realizują także kontrakty na budowę elementów tego teleskopu, np. komputery typu mainframe i serwery (we współpracy z Dell GmbH), podwykonawstwo związane z budową kopuły dla ELT (ACe Consortium), a także oprogramowanie (ITTI Sp. z o.o.). Polski oddział firmy SENER był zaangażowany w prace związane z modułami i oprzyrządowaniem do zwierciadeł teleskopu.
Finanse i kontrakty dla przemysłu
W roku 2022 polskie płatności na rzecz ESO wyniosły 6,373 mln euro, co stanowi 3,19 proc. budżetu ESO.
Wiadomo też jak radziły sobie polskie firmy od momentu przystąpienia Polski do ESO (2015 rok). Zlecenia na rzecz tej organizacji realizowało 28 naszych firm i instytutów, na łączną kwotę ponad 16,8 mln euro.
Konferencja została zorganizowana przez Ministerstwo Edukacji i Nauki oraz Centrum Astronomiczne im Mikołaja Kopernika PAN. ESO reprezentował prof. Xavier Barcons, Dyrektor Generalny, a także dr Suzanne Ramsay, Instrumentation Project Manager w projekcie budowy Ekstremalnie Wielkiego Teleskopu (ELT). Polskimi reprezentantami byli przedstawiciele naszego kraju w Radzie ESO (prof. Marek J. Sarna oraz dr Dariusz Drewniak), jak również Mateusz Gaczyński z Ministerstwa Edukacji i Nauki, Bogusław Wontor – poseł na Sejm (zastępca przewodniczącego Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży oraz przewodniczący Parlamentarnej Grupy ds. Przestrzeni Kosmicznej) oraz naukowcy prowadzący badania przy pomocy teleskopów ESO.
Europejskie Obserwatorium Południowe (ESO) zrzesza kilkanaście krajów. Jego misja jest budowa wielkich obserwatoriów naziemnych i odkrywanie przy ich pomocy tajemnic Wszechświata. ESO posiada swoje obserwatoria w Chile na pustyni Atakama. Polska wstąpiła do ESO w 2015 roku.
Więcej informacji:
•    Strona internetowa ESO
•    ESO Day Poland
•    Transmisja online: obserwatoria ESO od środka
 
Autor: Krzysztof Czart
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/podsumowanie-polskiego-udzialu-w-europejskim-obserwatorium-poludniowym-eso

Podsumowanie polskiego udziału w Europejskim Obserwatorium Południowym (ESO).jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skąd biorą się poskręcane galaktyki?
2022-12-01.

Astronomowie z Obserwatorium Astronomicznego UJ wykorzystujący dane z europejskiego interferometru radiowego LOFAR zaprezentowali grupę galaktyk aktywnych o niespodziewanych, rozległych i poskręcanych strukturach radiowych. Analiza tych obiektów może nam dostarczyć sporo nowych informacji na temat minionych cyklów aktywności supermasywnych czarnych dziur rezydujących w ich centrach.
Galaktyki aktywne (ang. Active Galactic Nuclei, AGN-y) stanowią szczególną grupę radioźródeł, które możemy obserwować na niebie. Emitują ogromne ilości energii, ponieważ ich wewnętrznymi „silnikami” są supermasywne czarne dziury rezydujące w ich wnętrzach (o masach rzędu milionów lub nawet miliardów mas Słońca!), zasilane akreującą na nie materią. Czasami w okolicach biegunów takich czarnych dziur formują się dżety – zwarte strugi materii i promieniowania rozprzestrzeniające się daleko poza obszar samej galaktyki, tworzące ogromne płaty świecące na falach radiowych. Takie struktury obserwujemy zazwyczaj w postaci tak zwanych radiogalaktyk, których dżety widoczne są w płaszczyźnie nieba.
Szczególną klasę galaktyk aktywnych stanowią blazary, w których jeden z dżetów skierowany jest w kierunku Ziemi. Z tego powodu najczęściej widoczne są one dla nas jako bardzo zwarte źródła radiowe. Dzięki nowoczesnym teleskopom obserwującym niebo w zakresie długich fal radiowych można jednak zaobserwować blazary odbiegające od tego opisu, bo posiadające bardzo rozległe struktury. Takie obiekty zaobserwowano europejskim interferometrem radiowym LOw Frequency ARray (LOFAR) na falach o długości około dwóch metrów. Posiadają one bardzo silne i zwarte centra radiowe, dżety o długości rzędu kilkudziesięciu tysięcy lat świetlnych oraz rozciągłe struktury, które w skrajnych przypadkach sięgają w kosmos nawet na miliony lat świetlnych.
Na powyższej ilustracji został przedstawiony blazar 5BZU J1647+4950 wraz z jego ogromną strukturą, odkrytą przez autorów omawianej pracy. Panel przedstawia cały obiekt, posiadający radiową strukturę przypominającą dwa płaty radiowe mierzące około 3 miliony lat świetlnych w projekcji na niebie. To prawie tyle, co cała odległość dzieląca Drogę Mleczną od Galaktyki Andromedy!
Pochodzenie takich struktur może być wyjaśnione specyficznym cyklem aktywności obiektu macierzystego. Jeżeli podczas swojego istnienia galaktyka taka zderzy się z inną – i zarazem jej supermasywna czarna dziura zderzy się z inną supermasywną czarną dziurą – może nastąpić zmiana kierunku propagacji dżetów, a także (lub) może pojawić się ich wielokrotna emisja. Dawna aktywność obiektu pozostawi wówczas na niebie ślad w postaci dużych, słabych i starych struktur radiowych, leżących w innym kierunku niż aktualna, nowa emisja AGN-u (czyli dżet radiowy).
Dżety mogą także ulegać precesji, formując struktury w kształcie litery S. Przykład takiego blazara widoczny jest na poniższej ilustracji. W tym przypadku możemy obserwować dwa wygięte, silnie precesujące dżety, formujące rozległe, jednak dużo słabsze radiowe płaty. Co dalej? Celem kolejnych badań zespołu będzie z pewnością oszacowanie dokładnych parametrów fizycznych tych struktur, takich jak wartość ich pola magnetycznego oraz ich dokładny wiek.
Na ilustracji: Radiowy obraz blazara o nazwie katalogowej 5BZU J1647+4950. Obserwacje pochodzą z sieci teleskopów LOFAR. Dzięki bardzo wysokiej czułości instrumentu widać tu ogromną radiową strukturę przypominającą dwa poszarpane płaty, mierzące około 3 miliony lat świetlnych (co odpowiada około 2.5x1019 km)! W centrum obiektu znajduje się supermasywna czarna dziura, a emisja związana z pochłanianiem przez nią materii uwidacznia się między innymi w formie zagiętego radiowego dżetu, widocznego jako wydłużona, silna struktura w samym centrum mapy. W tym przypadku jest on skierowany w naszym kierunku. Szare kółko w lewym dolnym rogu mapy określa zdolność rozdzielczą obserwacji. Źródło: Publikacja zespołu.

Na ilustracji: Radiowa mapa blazara 5BZU J1647+4950 (LOFAR – czarne kontury oraz Very Large Array, w ramach przeglądu nieba FaintImages of the Radio Sky at Twenty-cm, kolor szary). Główny panel przedstawia cały obiekt, posiadający radiową strukturę rzypominającą dwa płaty. Górny panel przedstawia powiększenie samego centrum obiektu (oznaczonego czerwonym krzyżykiem) oraz zagiętego radiowego dżetu, skierowanego w naszym kierunku. Te struktury powstały dzięki aktywności supermasywnej czarnej dziury rezydującej w galaktyce. Źródło: Publikacja zespołu.

Czytaj więcej:
•    Oryginalna publikacja: Pajdosz-Śmierciak U., Śmierciak B. i Jamrozy M., Possible jet reorientation in low-frequency radio structures of blazars, MNRAS, 512, 2122 (2022)
•    Oryginalna informacja prasowa
•    Markarian 421: jasny i bliski blazar w świetle rentgenowskim
•    M101 – zbyt duża galaktyka
 
 
Opracowanie: OAUJ / Elżbieta Kuligowska
Źródło: OAUJ
Na ilustracji: Radiowy obraz blazara 5BZU J1345+5332. Obserwacje pochodzą z sieci teleskopów LOFAR. W centrum obiektu znajduje się supermasywna czarna dziura. Najprawdopodobniej dwa przeciwległe dżety ulegają precesji, przez co rozległa radiowa emisja przybiera formę litery S. Szare kółko w lewym dolnym rogu mapy określa zdolność rozdzielczą obserwacji. Źródło: Publikacja zespołu.
Radioteleskop LOFAR - Astronarium odc. 28
https://www.youtube.com/watch?v=95ti5J9mm3o

https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/skad-biora-sie-poskrecane-galaktyki

Skąd biorą się poskręcane galaktyki.jpg

Skąd biorą się poskręcane galaktyki2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

IMGW-PIB: Pogoda dla Marsa!
2022-12-01.
Kluczem do poznania tajemnic Marsa jest gromadzenie danych z kolejnych misji marsjańskich oraz ciągła obserwacja planety. Jeśli chcemy jako ludzkość w niedalekiej przyszłości wylądować na jej powierzchni, musimy dobrze poznać marsjańskie środowisko.
W czasach wielkich odkryć geograficznych obserwacje wykonywali europejscy żeglarze, dziś w przestrzeni kosmicznej rolę wielkich odkrywców przejmują sondy i próbniki planetarne, które są naszymi zmysłami na innych planetach Układu Słonecznego. Sondy międzyplanetarne sprawiły, że Mars jest – zaraz po Ziemi – najlepiej poznaną planetą naszego układu. W tej chwili na orbicie Czerwonej Planety działa osiem satelitów, a jego powierzchnię badają trzy łaziki i lądownik. Wspólnie dają tak dokładne dane, że możemy nawet sprawdzać codzienną pogodę dla Marsa. Największą ilość danych o pogodzie na Marsie dostarczają obecnie dwa łaziki, od ponad 10 lat Curiosity i od 2021 roku Perseverance, ogromny, supernowoczesny łazik marsjański oraz pierwszy marsjański helikopter Ingenuity. W swoim serwisie CMM IMGW-PIB będzie odtąd prezentowane aktualne dane pogodowe bezpośrednio z Marsa, rejestrowane przez łazik Curiosity, a udostępniane za pośrednictwem NASA. W niedalekiej przyszłości dołączą do nich dane ze stacji meteorologicznej (!) łazika Perseverance i dane z marsjańskich modeli meteorologicznych.
Dane te są dostępne od momentu lądowania próbnika. Parametry meteorologiczne dostajemy z opóźnieniem kilku dni (dane te muszą najpierw zostać przesłane na Ziemie i przetworzone przez NASA). SOL oznacza numer kolejnego dnia marsjańskiego, począwszy od lądowania próbnika Curiosity. Temperatura i ciśnienie są mierzone dla punktu, w którym znajduje się aktualnie łazik – obecnie jest to krater Gale. Krater ma średnicę 154 km, położony jest na 5,37° szerokości (marsjańskiej) południowej i 137,81° długości (areograficznej) wschodniej. Średnie ciśnienie atmosferyczna na Marsie wynosi 7 hPa i jest około 145 razy niższe od średniego ciśnienia atmosferycznego na powierzchni Ziemi (1013,25 hPa). Sonda Viking 1 zanotowała zmiany ciśnienia w przedziale 6,8 – 9 hPa, a sonda Viking 2 zmierzyła ciśnienie, którego wartość zmieniała się w granicach 7,5 – 10 hPa. Przyczyną zmian ciśnienia atmosferycznego na Marsie są między innymi przejścia fazowe dwutlenku węgla CO2 podczas tworzenia i zanikania marsjańskich czap polarnych. Burze piaskowe, które również są nieodłącznym elementem klimatu Marsa, dodatkowo wpływają na tę wartość ciśnienia atmosferycznego. Na Ziemi ciśnienie o podobnej wartości jest rejestrowane kilkadziesiąt km nad jej powierzchnią, w górnej stratosferze.
W ciągu 50 lat eksploracji Marsa ludzkość pozostawiła tam szereg próbników i sond, z których część już nie działa. Najstarsze pochodzą jeszcze z lat 70. (Viking). W miarę wyczerpywania się baterii kończyły one aktywność. Te nowsze to już bardzo złożone zespoły czujników osadzonych na metalowej konstrukcji. Prototypy są testowane na ziemskich pustyniach, aby odtworzyć, choćby częściowo, warunki panujące na Marsie: sporo piasku, niskie ciśnienie i niską (zwłaszcza w nocy) temperaturę. Dlaczego większość próbników ląduje w pobliżu marsjańskiego równika? By przetrwać trudne warunki panujące na Marsie, lądowniki wymagają w miarę ciepłego środowiska i korzystania z energii słonecznej, takie właśnie warunki znajdują się w pobliżu równika marsjańskiego.
Kalendarz Marsjański
Podstawą kalendarza Marsjańskiego, podobnie jak i ziemskiego, jest długość roku zwrotnikowego, czyli czas, jaki musi upłynąć, aby w swojej pozornej wędrówce po ekliptyce Słońce ponownie znalazło się w tym samym położeniu. Jako punkt odniesienia astronomowie wybrali punkt równonocy wiosennej (punkt Barana). Zatem rok zwrotnikowy to okres między dwiema kolejnymi równonocami wiosennymi i w wypadku Marsa wynosi 668,5921 sol. Rok gwiazdowy to czas jednego pełnego obiegu Marsa po orbicie wokół Słońca i wynosi 668,5991 sol. Oba okresy nie są sobie równe za sprawą ruchu precesyjnego. Rok zwrotnikowy jest nieznacznie krótszy. Precesja osi obrotu Ziemi wywołana jest przez Słońce i Księżyc, czyli występuje precesja lunisolarną. Na Marsie precesję wywołuje z kolei jedynie Słońce – to tak zwana precesja solarna. W wyniku precesji punkt równonocy wiosennej porusza się po ekliptyce z prędkością 7″,51 w ciągu roku. Czas jednego pełnego zakreślenia stożka precesyjnego przez oś obrotu Marsa w wyniku precesji wynosi 173000 lat. Na Marsie rok rozpoczyna się z chwilą osiągnięcia przez Słońce punktu równonocy wiosennej. Rok marsjański, na wzór kalendarza ziemskiego, zastał podzielony na dwanaście miesięcy.  Do wyznaczenia długości miesiąca została wykorzystania jedna ze współrzędnych ekliptycznych, a mianowicie długość ekliptyczna Słońca Ls.
Odpowiednikiem ziemskiej doby słonecznej jest marsjańska doba słoneczna, którą nazwano od łacińskiego określenia Słońca – sol.
Lata Marsjańskie zaczęto liczyć od 11 kwietnia 1955 roku. Serwis danych meteorologicznych pochodzących z Marsa został uruchomiony 1 grudnia 2022 roku, co jest równoważne dacie marsjańskiej (w zapisie MY-M-SOL): 36-12-31.
 
Klimatologia Marsa
Struktura termiczna dolnej warstwy atmosfery zależy od wielu czynników. Na wstępie przeanalizujemy wpływ ekscentryczności orbity planety na strukturę termiczną dolnej warstwy atmosfery oraz na temperaturę powierzchni gruntu. Mimośród orbity Marsa wynosi 0,0934, co wpływa na insolację. Kiedy Mars znajduje się w peryhelium orbity, otrzymuje około 40% więcej energii od Słońca w porównaniu z położeniem planety w aphelium orbity. W kalendarzu marsjańskim planeta przechodzi przez peryhelium orbity w 9. miesiącu danego roku, zaś przez aphelium w miesiącu trzecim. W tzw. sezonie peryhelium, ze względu na docieranie do powierzchni Marsa większej ilości energii, należy spodziewać się wyższych temperatur zarówno gruntu, jak i warstwy przyziemnej atmosfery Marsa. W sezonie aphelium powinien wystąpić trend odwrotny, temperatury powinny być niższe. Różnice temperatur powierzchni gruntu między sezonem peryhelium i aphelium powinny osiągać 30 – 40 K, co potwierdza analiza danych 10-letnich przeprowadzonych w Centrum Modelowania Meteorologicznego. Gdy planeta znajduje się w okolicach peryhelium, jak i w samym peryhelium jej orbity, temperatury powierzchni gruntu wzrastają. Podobny trend wykazuje przebieg temperatury (minimalnej, jak i maksymalnej) powietrza warstwy przyziemnej przylegającej bezpośrednio do powierzchni gruntu. Kiedy Mars znajduje się w pobliżu aphelium swojej orbity, obserwuje się spadek temperatur samego gruntu, jak i warstwy przyziemnej powietrza marsjańskiego. Oczekiwany trend jest zauważalny i potwierdzony przez wstępne analizy.

Na przebieg roczny temperatury wpływają także pory roku. Bardzo podobne do ziemskiego nachylenie płaszczyzny równika Marsa do płaszczyzny jego orbity skutkuje występowaniem pór roku na planecie. W okolicach stanowiska letniego Słońca, czyli punktu przesilenia letniego, na danej półkuli dociera duża ilość energii słonecznej. W tym okresie dni są najdłuższe, a nasłonecznienie największe. Wówczas występuje dodatni bilans radiacyjny, skutkujący wzrostem temperatury powierzchni gruntu oraz warstw atmosfery przylegających do podłoża. Na półkuli północnej okres letni (czyli sumaryczna liczba dni wiosennych i letnich) jest dłuższy od analogicznego okresu na półkuli południowej, i to o 65 dni. Ten dłuższy okres letni na półkuli północnej zbiega się w tzw. sezonem aphelium. Natomiast sezon peryhelium zbiega się z sezonem letnim na półkuli południowej i łącznie wzmacniają one wzrost temperatury gruntu oraz temperatury powietrza Marsa. Na półkuli północnej natomiast występują przeciwstawne efekty. Na strukturę pola termicznego podłoża i atmosfery wpływ powinna również mieć szerokość areograficzna.

Roczny przebieg pola marsjańskiego ciśnienia wykazuje dwa maksima oraz dwa minima. Pierwsze maksimum powinno wystąpić, gdy Ls wynosi ±50°, co przypada na 2. miesiąc danego roku marsjańskiego. Kiedy długość Ls wynosi ±150°, czyli w 6. miesiącu roku, powinno przypadać minimum ciśnienia atmosferyczne. Druga para tzw. maksimum i minimum przypada odpowiednia około 9. i 12. miesiącu roku marsjańskiego, czyli wtedy kiedy Ls = ±260° oraz ±350° (Haberle, Clancy, Forget, Smith, Zurek, The Atmosphere and Climate of Mars, Cambribge University Press, 2017). Analizy przeprowadzone w Centrum potwierdzają zbliżone terminy występowania maksimów oraz minimów ciśnienia atmosferycznego. Największe skoki wartości ciśnienia atmosferycznego notuje się podczas występowania burz pyłowych.
Dalsze analizy procesów fizycznych zachodzących w atmosferze kształtujących strukturę atmosfery Marsa znajdą się w kolejnych opracowaniach na stronie CMM IMGW-PIB.
Czytaj więcej:
•    Cały (aktualizowany) artykuł

Ópracowanie: Centrum Modelowania Meteorologicznego IMGW-PIB
Źródło: Serwis informacyjny Centrum Modelowania Meteorologicznego
Na ilustracji: Marsjańska prognoza pogody. Źródło: NASA
Na ilustracji: Mapa lądowań próbników marsjańskich. Źródło: PlanetPixel

Na ilustracji: Rok marsjański. Źródło: Źródło: www-mars.lmd.jussieu.fr/mars/time/solar_longitude.html

Na ilustracji: Zmiany temperatur na Marsie. Źródło: NASA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/imgw-pib-pogoda-dla-marsa

IMGW-PIB ogoda dla Marsa!.jpg

IMGW-PIB ogoda dla Marsa!2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Młode gwiazdy świecą jasnymi wybuchami dzięki pochłanianiu materii z otaczających je dysków
2022-12-01.
Najmłodsze gwiazdy często rozświetlają się jasnymi wybuchami, gdy zużywają materię z otaczających je dysków.
Jak pokazują najnowsze analizy danych z Kosmicznego Teleskopu Spitzera, nowo narodzone gwiazdy „żywią się” we wściekłym tempie i rosną dzięki zaskakująco częstym szaleństwom karmienia.

Analiza wykazała, że wybuchy gwiezdnych dzieci na najwcześniejszym etapie rozwoju – kiedy mają około 100 000 lat (odpowiednik niemowlęcia mającego 7 godzin) – mają miejsce mniej więcej co 400 lat. Te erupcje jasności są oznakami napadów głodu, gdy młode, rosnące gwiazdy pochłaniają materię z otaczających je dysków gazu i pyłu.

Kiedy obserwujemy formowanie się gwiazd, obłoki gazu zapadają się, tworząc gwiazdę – powiedział Tom Megeath, astronom z University of Toledo. To dosłownie proces tworzenia gwiazd w czasie rzeczywistym.

Megeath jest współautorem badania, które zostało opublikowane na początku 2022 roku w Astrophysical Journal Letters, a które jest kierowane przez Wafę Zakri, profesor na Uniwersytecie Jazan w Arabii Saudyjskiej. Stanowi ono duży krok naprzód w zrozumieniu okresu formowania się gwiazd. Do tej pory formowanie się i wczesny rozwój najmłodszych gwiazd był trudny do zbadania, ponieważ są one w większości ukryte wewnątrz obłoków, z których powstają.

Otulone gęstą otoczką gazu, te młode gwiazdy – mające mniej niż 100 000 lat, znane jako protogwiazdy klasy 0 – oraz ich wybuchy są szczególnie trudne do zaobserwowania przez naziemne teleskopy. Pierwszy taki wybuch został wykryty prawie sto lat temu i od tego czasu rzadko się je widuje.

Jednak Spitzer, który zakończył swoje 16-letnie obserwacje z orbity w 2020 roku, oglądał Wszechświat w podczerwieni, poza tym, co widzą ludzkie oczy. To i jego długotrwałe spojrzenie pozwoliło Spitzerowi widzieć przez gęste chmury gazu i pyłu oraz odbierać jasne rozbłyski gwiazd znajdujących się w środku.

Zespół badawczy przeszukał dane Spitzera pod kątem rozbłysków protogwiazd w latach 2004–2017 w obłokach gwiazdotwórczych konstelacji Oriona – wystarczająco długie „spojrzenie”, aby uchwycić młode gwiazdy w akcie wybuchu. Wśród 92 znanych protogwiazd klasy 0 znaleźli trzy – z dwoma z tych wybuchów wcześniej nieznanymi. Dane ujawniły prawdopodobną częstość wybuchów dla najmłodszych młodych gwiazd mniej więcej co 400 lat, znacznie częściej niż tempo mierzone dla 227 starszych protogwiazd w Orionie.

Porównali dane ze Spitzera z danymi z innych teleskopów, w tym z kosmicznego teleskopu podczerwonego Wide-field Infrared Survey Explorer (WISE), wycofanych już Kosmicznego Obserwatorium Herschela oraz obserwatorium stratosferycznego Stratospheric Observatory for Infrared Astronomy (SOFIA). Pozwoliło to oszacować, że wybuchy trwają zazwyczaj około 15 lat. Połowa lub więcej masy młodej gwiazdy jest dodawana podczas jej wczesnego okresu klasy 0.

Według kosmicznych standardów, gwiazdy rosną szybko, gdy są bardzo młode – powiedział Megeath. Ma to sens, że te młode gwiazdy mają najczęstsze wybuchy.

Nowe odkrycia pomogą astronomom lepiej zrozumieć, w jaki sposób gwiazdy formują się i gromadzą masę, a także w jaki sposób te wczesne wybuchy konsumpcji masy mogą wpłynąć na późniejsze formowanie się planet.

Dyski wokół nich to cały surowy materiał do formowania się planet – powiedział. Wybuchy mogą faktycznie wpływać na ten materiał, być może wyzwalając pojawienie się cząstek, ziaren i kryształów, które mogą sklejać się ze sobą, tworząc większe struktury.

Jest nawet możliwe, że nasze Słońce było kiedyś jednym z takich wybuchających dzieci.

Słońce jest nieco większe niż większość gwiazd, ale nie ma powodu, by sądzić, że nie ulegało wybuchom – powiedział Megeath. Prawdopodobnie tak było. Kiedy jesteśmy świadkami procesu formowania się gwiazd, jest to okno na to, co nasz własny Układ Słoneczny robił 4,6 miliarda lat temu.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
JPL

Urania
Obraz regionów gwiazdotwórczych w Mgławicy Oriona.
Źródło: ESA/NASA/JPL-Caltech.
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2022/12/mode-gwiazdy-swieca-jasnymi-wybuchami.html

 

Młode gwiazdy świecą jasnymi wybuchami dzięki pochłanianiu materii z otaczających je dysków.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)