Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Na ten dzień czekaliśmy od czerwca. Słońce zajdzie najwcześniej w tym roku. A już od jutra...
2022-12-13.
Wszyscy, którzy mają już dość skracającego się dnia, powinni się ucieszyć. Dzisiaj jest ten dzień, w którym Słońce schowa się za horyzontem najwcześniej w tym roku, a to oznacza, że od jutra...
Skracanie się dnia trwa już od pół roku i znajdujemy się właśnie u jego kresu. Przed nami trzy przełomowe momenty, po których dzień zacznie się wreszcie wydłużać, a my będziemy się cieszyć coraz dłuższą obecnością Słońca na niebie.
We wtorek (13.12) pierwszy przełom, ponieważ Słońce zajdzie za horyzont najwcześniej w tym roku. Od środy (14.12) z każdym kolejnym dniem zmrok zapadać będzie coraz to później, początkowo o kilka sekund, ale jeszcze przed końcem roku o minutę na każdą dobę.
Najwcześniejszy zachód Słońca zobaczą mieszkańcy Suwalszczyzny, gdzie nastąpi on już o godzinie 15:05. Najpóźniej Słońce schowa się za horyzontem w Kotlinie Turoszowskiej na Dolnym Śląsku, o godzinie 15:55.
Wszyscy, którzy wychodzą jeszcze przed wschodem Słońca do pracy z pewnością nie mogą się doczekać wcześniejszego świtu. Ten jednak będzie następować coraz to później niemal do końca roku. Dopiero 31 grudnia nasza dzienna gwiazda zacznie wschodzić coraz wcześniej.
Szybciej jednak czeka nas najkrótszy dzień w roku, a do tego momentu noc zabierze nam jeszcze 7 minut dnia. Pomimo tego iż Słońce zacznie zachodzić coraz później, to jednak dzień nadal będzie się skracać i tak też będzie aż do pierwszej doby astronomicznej zimy, czyli do 21 grudnia. Dopiero od 22 grudnia dnia zacznie przybywać, a od początku przyszłego roku będzie go przybywać tak popołudniami, jak i o porankach.
Dlaczego wschód Słońca nie zacznie następować wcześniej w tym samym czasie, co jego późniejszy zachód? Jest to trochę skomplikowane. Za tę różnicę odpowiedzialna jest tzw. doba gwiazdowa, czyli niezmienny okres, w którym jedna gwiazda po pełnym obrocie Ziemi wokół własnej osi ponownie góruje na niebie w tym samym miejscu. Trwa to 23 godziny 56 minut 4 sekundy.
W przeciwieństwie do stałego ruchu obrotowego Ziemi, prędkość kątowa jej ruchu obiegowego wokół Słońca jest zmienna. To sprawia, że czas pomiędzy kolejnymi górowaniami Słońca nad horyzontem nie jest taki sam. W grudniu odległość Ziemi od Słońca jest mniejsza niż średnia roczna, a to powoduje, że prędkość kątowa i orbitalna naszej planety jest większa niż średnia dla całej orbity.
Słońce przesuwa się na niebie o większy kąt względem odległych gwiazd i ostatecznie czas słoneczny sięga 24 godzin 30 sekund, a więc jest o tej porze roku o 4 minuty 26 sekund dłuższy od czasu gwiazdowego. Opóźniające się górowanie Słońca, tzw. południe słoneczne, pociąga za sobą cały dzień.
Źródło: TwojaPogoda.pl
Fot. Pixabay.

Romantyczne zachody Słońca w 4K
https://www.youtube.com/watch?v=IxZkEq5ouWc

https://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2022-12-13/na-ten-dzien-czekalismy-od-czerwca-slonce-zajdzie-najwczesniej-w-tym-roku-a-juz-od-jutra/

Na ten dzień czekaliśmy od czerwca. Słońce zajdzie najwcześniej w tym roku. A już od jutra....jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hermaszewski nie wierzył, że jesteśmy sami w kosmosie. Mówił też o UFO

 

2022-12-13. Robert Bernatowicz
Generał Mirosław Hermaszewski był wielokrotnie pytany o fenomen UFO, ale wypowiadał się na ten temat bardzo ostrożnie. - Sami w komosie na pewno nie jesteśmy - powiedział w jednym z wywiadów polski kosmonauta. - Ja też coś ciekawego widziałem w kosmosie i nieźle się najadłem strachu - tłumaczył Hermaszewski. Jego opowieść o spotkaniu z UFO poprawi nastrój każdemu.

 Generał Mirosław Hermaszewski jest jedynym Polakiem, który zobaczył Ziemię z kosmosu. W w 1978 razem z rosyjskim kosmonautą Piotrem Klimukiem na pokładzie statku kosmicznego Sojuz-30 poleciał na orbitę okołoziemską. gdzie spędził 8 dni. Pojazd z Polakiem na pokładzie zacumował do radzieckiej stacji orbitalnej Salut-6.
W setkach udzielonych wywiadów polski kosmonauta był wielokrotnie pytany o UFO, czyli fenomen Niezidentyfikowanych Obiektów Latających. Odpowiadał na takie pytania chętnie i z dużym poczuciem humoru, choć trochę nie wprost. Przyznawał, że kosmos jest dla nas cały czas wielką tajemnicą, a kosmonauci często "czuli się w kosmosie obserwowani" i opowiadali dziwne rzeczy. Niektóre obiekty widziane w przestrzeni kosmicznej zachowywały się intrygująco, choć często wyjaśnienie zagadki "UFO w kosmosie" było bardzo prozaiczne. - Ja też coś takiego przeżyłem podczas pobytu na orbicie - opowiadał polski kosmonauta.

Siedem latających spodków?

Polski kosmonauta opowiadał, że podczas pobytu na orbicie miał bardzo mało czasu na obserwację przestrzeni kosmicznej. Program jego misji był bardzo napięty, wypełniony eksperymentami naukowymi. Jednym z jego zadań było sfotografowanie Polski z kosmosu przy użyciu kamery MKF 6M. Niestety nad terenem naszego kraju utrzymywała się przez osiem dni misji Sojuz-30 gruba warstwa chmur i ze zdjęć nic nie wyszło.
Odpowiadając na pytania dotyczące własnych obserwacji UFO w kosmosie generał Hermaszewski zawsze opisywał zabawny incydent związany z nagłą obserwacją "czterech niezidentyfikowanych obiektów", które zdawały się towarzyszyć stacji Salut-6. Dziwne punkty zauważył szef misji Sojuz-30, czyli Piotr Klimuk i pokazał je Hermaszewskiemu. Polski kosmonauta ze zdumieniem spostrzegł, że obiekty UFO były bardzo jasne i wydawało się, że mają "migające reflektory". Cała czwórka kosmonautów przebywających na stacji nie miała czasu prowadzić dalej obserwacji UFO i wróciła do wykonywania pozostałych zadań z planu misji.
Kiedy na orbicie ponownie rozpoczął się wschód słońca polski kosmonauta z przerażeniem zauważył, że obiektów UFO było już siedem. - Mieliśmy wrażenie, że te obiekty oblatują naszą stację dookoła - opowiadał Mirosław Hermaszewski.

Tak o wyjaśnieniu zagadki "siedmiu obiektów UFO" opowiedział w książce "Cena nieważkości. Kulisy lotu Polaka w kosmos".
Nerwy były niesamowite. Przy drugim okrążeniu meldujemy na Ziemię, koledzy z centrum kontroli lotów proszą o opisanie toru lotu tych obiektów Podajemy dane. W końcu Ziemia odpowiada: "Nie bójcie się chłopaki. To pojemniki z odchodami, które wyrzuciliście przedwczoraj".
fragment wywiadu z generałem Mirosławem Hermaszewskim z książki D. Kortko, M. Pietraszewski "Cena nieważkości. Kulisy lotu Polaka w kosmos"

Hermaszewski: nie wierzę, że jesteśmy sami
Zupełnie inaczej polski kosmonauta odpowiadał na pytania dotyczące możliwości życia w kosmosie. Tu nie miał wątpliwości, że na obcych planetach także może istnieć życie podobne do tego, jakie jest na Ziemi. - Trudno mi sobie wyobrazić, że jesteśmy w komosie sami - tłumaczył Mirosław Hermaszewski.


Na pytania dotyczące tego, jak by się zachował, gdyby podczas pobytu w kosmosie zauważył prawdziwy latający spodek miał zwyczaj odpowiadać: - Zachowałbym spokój, a potem zawiadomił kontrolę lotów.

Generał Mirosław Hermaszewski zmarł 12 grudnia 2022 roku w wieku 81 lat. Jest pierwszym i jedynym Polakiem, który odbył lot w kosmos.

Generał Mirosław Hermaszewski podczas pobytu na orbicie w 1978 zauważył siedem Niezidentyfikowanych Obiektów Latających. Rozwiązanie zagadki "UFO w pobliżu stacji Salut-6" poznał następnego dnia. /East News


Wnętrze pojazdu kosmicznego Sojuz, na którego pokładzie nasz kosmonauta w 1978 poleciał na orbitę okołoziemską /123RF/PICSEL

INTERIA
https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-hermaszewski-nie-wierzyl-ze-jestesmy-sami-w-kosmosie-mowil-t,nId,6470214

Hermaszewski nie wierzył, że jesteśmy sami w kosmosie. Mówił też o UFO2.jpg

Hermaszewski nie wierzył, że jesteśmy sami w kosmosie. Mówił też o UFO.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zobacz lot w kosmos Mirosława Hermaszewskiego na niezwykłych zdjęciach

2022-12-13.
Mirosław Hermaszewski zapamiętany został jako pierwszy Polak w kosmosie. Historia jego dokonania to materiał na dobry film, pełen zaskakujących faktów. Zobacz, jak wyglądały przygotowania Hermaszewskiego do misji kosmonauty, jego niezwykłe zdjęcie z kosmosu oraz co zabrał ze sobą z Polski na historyczną misję.

Najlepszy pilot w kraju
Mirosław Hermaszewski od dzieciństwa interesował się lotnictwem. Mając 19 lat wstąpił do Aeroklubu Wrocławskiego, gdzie zdobył uprawnienia lotu na szybowcach. Był tak dobrym pilotem, że po dostaniu się do Szkoły Orląt w Dęblinie, stał się najlepszym kadetem, uzyskując błyskawicznie uprawnienia lotu na myśliwcu odrzutowym Mig-15. W ciągu lat wyrósł na jednego z najlepszych pilotów w kraju, dowodząc kilkoma pułkami lotnictwa.

Nie jedyny polski astronauta
Ze względu na swoje zasługi, Hermaszewski w 1976 roku został wybrany z grona kilkuset kandydatów na pierwszego polskiego kosmonautę, który miał polecieć w kosmos w misji Sojuz-30, w ramach partnerskiego programu kosmicznego ZSRR, Interkosmos. Obok niego możliwość lotu w kosmos otrzymał także Zenon Jankowski, który pełnił funkcję kosmonauty zastępczego.
Morderczy trening... na trampolinie
Hermaszewski trafił do Gwiezdnego miasteczka niedaleko Moskwy - miejsca, gdzie szkolono radzieckich kosmonautów. Tam spędził aż dwa lata, przechodząc morderczy trening fizyczny, który miał przygotować go do lotu w kosmos. Do tego prócz zaawansowanych maszyn wykorzystano... trampolinę. Oczywiście prócz tego potrzebne było także opanowanie sprzętu, jak chociażby samego skafandra czy kokpitu statku.

Część przygotowań Mirosława Hermaszewskiego do historycznego lotu w kosmos nagrała Polska Kronika Filmowa, w materiale z 1978 roku, tuż przed rozpoczęciem misji Sojuz-30.

Ostatnie chwile przed historycznym lotem

Wreszcie 28 czerwca 1978 roku rozpoczęła się misja Sojuz-30. Z kosmodromu Bajkonur wystartowała rakieta Sojuz-U, która wyniosła Mirosława Hermaszewskiego ponad atmosferę. Tym samym stał się on wtedy pierwszym Polakiem w kosmosie.

Najdalsze zdjęcie Polski w historii

Po dotarciu na radziecką stację Salut 6, Hermaszewski dołączy do jej załogi, rozpoczynając z nią eksperymenty m.in. rozwój grzybów w stanie nieważkości. Przy tym wykonywał także wiele zdjęć Ziemi i przestrzeni kosmicznej aparatem MKF-6, które miały posłużyć do badań meteorologicznych. Podczas misji wykonano aż 3000 zdjęć. Według Hermaszewskiego wtedy zobaczył jedne z najwspanialszych obrazów w życiu.

Tego się nie da opisać, to są zjawiska niespotykane na Ziemi. Szczególnie pięknie i interesująco wygląda nasza planeta, a właściwie jej powierzchnia tuż przed świtem. […] A barwy są nieprawdopodobnie różnorodne – przestrzeń kosmiczna ma barwę od czarnej, poprzez czerwień, do błękitu tuż nad horyzontem Ziemi, niżej białe chmury, kolorowe lądy, brązowe i żółto-ceglaste tereny pustynne, oliwkowy tropik, zielono-niebieskie i seledynowe oceany
Mirosław Hermaszewski w wywiadzie dla pisma „Życie Warszawy” z 28 lutego 1980 roku

Bohater narodowy całego kraju i bloku wschodniego

Mirosław Hermaszewski wrócił na Ziemię 5 lipca 1978 roku. On, jak i towarzyszący mu Piotr Klimuk byli witani jak Jurij Gagarin po pierwszym locie w kosmos. W przypadku Hermaszewskiego było to całkowicie uzasadnione, a euforia ogarnęła całą Polskę. Wszyscy wiedzieli, że mają do czynienia z jedną z najważniejszych postaci w polskiej historii. Co ciekawe Hermaszewski za udział w misji Sojuz-30 obok masy odznaczeń polskich, otrzymał także najwyższe odznaczenie ZSRR, Złotą Gwiazdę Bohatera Związku Radzieckiego. Medal ten niezwykle rzadko był przyznawany cudzoziemcom.

Zaskakująca pamiątka zabrana w kosmos

Ciekawostką jest, że Hermaszewski zabrał ze sobą na stację Salut 6 jedno z największych osiągnięć polskiej technologii tamtego okresu. Był to elektroniczny zegarek Unitra Warel. Wraz z samym lotem stanowił on niejako symbol osiągnięć polskiej techniki, która nie odbiegała od zachodnich zegarków tego rodzaju.
Dalsze sięganie gwiazd
Mirosław Hermaszewski znany jest głównie jako pierwszy Polak w kosmosie, jednak trzeba pamiętać, że jeszcze po tym historycznym wydarzeniu pomagał rozwinąć badania kosmiczne w Polsce m.in. jako prezes Polskiego Towarzystwa Astronautycznego. Do końca śledził dalsze próby podboju kosmosu.

Mirosław Hermaszewski podczas testów skafandra do misji Sojuz-30 /robcobranostra /Instagram

Samolot Lim-5P na którym latał Mirosław hermaszewski jako pilot, w formie pomnika zatytuowanego "Na chwałę polskich lotników i kosmonautów" /raf_zet /Instagram

Mirosław Hermaszewski (drugi od lewej) nie był jedynym Polakiem, który został wybrany jako astronauta do misji Sojuz-30. Jego towarzyszem był także Zenon Jankowski (pierwszy od prawej) /PAP

Podczas ćwiczeń fizycznych do lotu w kosmos, Hermaszewski musiał przygotować się na funkcjonowanie w stanie nieważkości. Pomocne były w tym odbicia całym ciałem na trampolinie /Z archiwum Narodowego Archiwum Cyfrowego

Trening przygotowawczy Hermaszewskiego obejmował całe ciało. Każda jego partia musiała być przygotowana na silne przeciążenia, co wymagało ciężkich treningów /Z archiwum Narodowego Archiwum Cyfrowego

PRL 1978 Hermaszewski leci w kosmos
https://www.youtube.com/watch?v=YPDkV5F0ztQ

Mirosław Hermaszewski tuż przed startem misji Sojuz-30 wraz z jej drugim kosmonautą, Piotrem Klimukiem /hermaszewskicom /Instagram

To zdjęcie wykonał Hermaszewski na wysokości 360 km /hermaszewskicom /Instagram

Po powrocie do kraju Mirosław Hermaszewski miał status wręcz celebryty /Z archiwum Narodowego Archiwum Cyfrowego

Od razu po powrocie Hermaszewskiego na Ziemię, w Polsce zaczęto na jego część nazywać ulice /Z archiwum Narodowego Archiwum Cyfrowego

Ten zegarek był jednym z największych osiągnięć technologicznych PRL-u, jakie Hermaszewski zabrał ze sobą w kosmos /ronik.warszawa /Instagram

INTERIA
https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-zobacz-lot-w-kosmos-miroslawa-hermaszewskiego-na-niezwyklych,nId,6470382

Zobacz lot w kosmos Mirosława Hermaszewskiego na niezwykłych zdjęciach3.jpg

Zobacz lot w kosmos Mirosława Hermaszewskiego na niezwykłych zdjęciach2.jpg

Zobacz lot w kosmos Mirosława Hermaszewskiego na niezwykłych zdjęciach.jpg

Zobacz lot w kosmos Mirosława Hermaszewskiego na niezwykłych zdjęciach4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mity Wśród Gwiazd: Gwiazdozbiór Ptaka Rajskiego
2022-12-13. Zofia Lamecka
Ptak Rajski jest niewielkim gwiazdozbiorem nieba południowego. Leży przy samym południowym biegunie nieba i jest widoczny na szerokościach geograficznych pomiędzy 90°S a 8°N. Nieuzbrojonym okiem można dostrzec około 20 jego gwiazd. Nie jest jednak widoczny z terenów Polski. Należy do grupy pięciu konstelacji nieba południowego wyobrażających ptaki, tak zwanych Ptaków Południa.
Po raz pierwszy Ptak Rajski został opisany w 1598 roku przez duńskiego astronoma Petrusa Planciusa na podstawie obserwacji żeglarzy Fredricka de Houtmana i Pietera Dirkszoona Keysera. Łacińska nazwa konstelacji (Apus) pochodzi od greckiego słowa „apous”, co oznacza „beznogi”. Uważano wówczas, że ptaki rajskie nie posiadają nóg, ponieważ wszystkie ptaki rajskie, jakie dostawali odkrywcy od tubylców, były już spreparowane — pozbawione nóg i skrzydeł.
Spośród gwiazd w Ptaku Rajskim wyróżnia się Alpha Apodis o jasności obserwowanej 3,8 magnitudo, znajdująca się około 450 tysięcy lat świetlnych od Ziemi. Jest ona prawie 50 razy większa od Słońca, a jej moc promieniowania jest prawie 1000 razy większa od naszej gwiazdy.
Gwiazdozbiór jest oddalony od Drogi Mlecznej i nie znajdują się w nim żadne obiekty głębokiego nieba, które zaobserwować można amatorskim sprzętem. Znajduje się tam jednak wiele galaktyk, choć wszystkie są słabo widoczne i dość małe. Dwoma obiektami wartymi uwagi są gromady kuliste NGC 6101 oraz IC 4499.
Korekta – Matylda Kołomyjec
Źródła:
•    Constellation Guide: Apus Constellation
13 grudnia 2022
Powyższy fragment mapy nieba przedstawia gwiazdozbiór Ptaka Rajskiego w otoczeniu sąsiednich konstelacji. Źródło: Szczureq, Wikimedia Commons

Powyższa ilustracja przedstawia gwiazdozbiór Ptaka Rajskiego w otoczeniu wyobrażeń sąsiednich konstelacji ptaków, znanych jako Ptaki Południa i pochodzi z dzieła „Uranometria” autorstwa Johna Bayersa.. Źródło: History of Science Collections, Biblioteka Uniwersytetu Oklahomy via Wikimedia Commons

Na powyższym zdjęciu znajduje się gromada kulista NGC 6101. Zostało ono wykonane przez Kosmiczny Teleskop Hubble’a. Źródło: NASA - Hubble Space Telescope via Wikimedia Commons
https://astronet.pl/autorskie/mity-wsrod-gwiazd/mity-wsrod-gwiazd-gwiazdozbior-ptaka-rajskiego/

Mity Wśród Gwiazd Gwiazdozbiór Ptaka Rajskiego.jpg

Mity Wśród Gwiazd Gwiazdozbiór Ptaka Rajskiego2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Falcon 9 wyniósł na orbitę satelity OneWeb
2022-12-13.
W czwartek, 8 grudnia 2022 r. firma SpaceX wyniosła 40 satelitów OneWeb na niską orbitę okołoziemską (LEO). Amerykański gigant pomógł brytyjsko-indyjskiej firmie OneWeb w działalności rozwijania swojej sieci internetu satelitarnego, co zostało w znacznym stopniu utrudnione przez inwazję Federacji Rosyjskiej na Ukrainę.
8 grudnia br., około godziny 23 czasu polskiego rakieta Falcon 9 wyniosła na niską orbitę okołoziemską (LEO) 40 satelitów brytyjsko-indyjskiej firmy OneWeb. Start miał miejsce z Kennedy Space Center na Florydzie, natomiast lądowanie pierwszego stopnia rakiety wielokrotnego użytku odbyło się na Przylądku Canaveral, znajdującym się na Florydzie.
Odzyskanie stopnia rakiety Falcon 9 było 145 udanym "lądowaniem" zrealizowanym przez firmę SpaceX i czwartym przy użyciu tego konkretnego boostera. Jego poprzednie zadania dotyczyły misji CRS-24 (bezzałogowa misja zaopatrzeniowa na Międzynarodową Stację Kosmiczną), wyniesienie satelity HOTBIRD 13F firmy Eutelsat oraz wystrzelenie kolejnych jednostek sieci Starlink.
Czwartą misją było zatem wyniesienie satelitów OneWeb, co w ostatnim czasie zostało utrudnione przez inwazję Rosji na Ukrainę. Przed rozpoczęciem wojny, brytyjska firma wynosiła swoje satelity na orbitę przy pomocy rosyjskiej rakiety Sojuz. Działania wojenne wywołały zachodnie sankcje, na co Rosja zareagowała żądaniem zerwania więzi pomiędzy OneWebem a władzami Wielkiej Brytanii. OneWeb odmówił, a Rosja skonfiskowała satelity oczekujące na start na kosmodromie Bajkonur w Kazachstanie. Konsekwencją kar nałożonych na Rosję, a zarazem zaprzestania współpracy z nią, było pozostawienie firmy OneWeb bez podmiotu, który zajmował się przeprowadzaniem startów rakiet z urządzeniami budowanej konstelacji.
Brytyjska firma rozpoczęła zatem poszukiwanie nowych partnerów zagranicznych. Wybór padł na New Space India Limited (NSIL) oraz SpaceX. OneWeb zaczął budować zamienniki i zarezerwował swój następny lot na indyjskim GSLV, który z powodzeniem poleciał jeszcze w październiku br.. Czwartkowy start SpaceX był drugim od czasu rozstania się OneWeb i Rosji.
W planach OneWeb jest stworzenie konstelacji składającej się z 648 jednostek. Po udanym starcie rakiety Falcon 9 obecna ich liczba wynosi 504. Do skompletowania tej floty planowane są jeszcze cztery misje - trzy z nich przy pomocy rakiety firmy SpaceX oraz jedna na pokładzie indyjskiego systemu nośnego GSLV Mark 3. Wraz z końcem pierwszego etapu ma ruszyć budowa znacząco poszerzonej sieci, która będzie obejmowała docelowo aż 6372 satelitów. Każdy z nich dysponuje masą ok. 150 kg i jest zasilany za pomocą paneli słonecznych. Za napęd służy elektryczny silnik jonowy.
Pomimo funkcjonowania w tej samej branży, firma OneWeb nie uważa SpaceX za konkurencję. W swoich wypowiedziach Massimiliano Ladovaz podkreśla, że firmy nie konkurują ze sobą na tych samych rynkach i naprawdę chodzi o dobrą współpracę. Opisywana misja wykonana dzięki firmie SpaceX zapełniła prawie 80% sieci OneWeb na niskiej orbicie okołoziemskiej.
Opracowanie: WK/MM
Fot. Spacer
SPACE24

https://space24.pl/przemysl/rynek-globalny/falcon-9-wyniosl-na-orbite-satelity-oneweb

Falcon 9 wyniósł na orbitę satelity OneWeb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naukowcy ujawniają sekrety wybuchów z okolic czarnych dziur
2022-12-13.
Należący do National Science Foundation Green Bank Telescope (GBT) ujawnił nowe informacje na temat tajemniczych bąbli radiowych otaczających supermasywną czarną dziurę.
W nowej pracy badającej gromadę galaktyk MS0735, przyglądamy się jednemu z najbardziej energetycznych wybuchów z supermasywnej czarnej dziury, jakie kiedykolwiek widziano, mówi Jack Orłowski-Scherer, główny autor tej publikacji. Tak się dzieje, gdy nakarmisz czarną dziurę, a ona gwałtownie wyrzuci gigantyczną ilość energii.

Supermasywne czarne dziury znajdują się głęboko w jądrach olbrzymich galaktyk w centrum gromad galaktyk. Wypełnione plazmą atmosfery gromad galaktyk są niewiarygodnie gorące – około 50 milionów stopni Celsjusza – ale zwykle ochładzają się z czasem, pozwalając na formowanie się nowych gwiazd. Czasami jednak czarna dziura podgrzewa otaczający ją gaz poprzez gwałtowne wybuchy, co zapobiega ochłodzeniu i powstawaniu gwiazd, w procesie zwanym sprzężeniem zwrotnym.

Te potężne strumienie rzeźbią ogromne puste przestrzenie w gorącym ośrodku gromady, wypychając ten gorący gaz dalej od centrum gromady i zastępując go emitującymi fale radiowe bąblami. Wyparcie tak dużej objętości gazu wymaga ogromnej ilości energii (kilka procent całkowitej energii cieplnej zawartej w gazie gromady), a zrozumienie, skąd ta energia pochodzi, jest bardzo interesujące dla astrofizyków. Dowiadując się więcej o tym, co pozostaje po wypełnieniu tych ubytków, astronomowie mogą zacząć wnioskować, co je w ogóle wywołało.

Zespół astronomów użył odbiornika MUSTANG-2 na GBT do zobrazowania MS0735 przy użyciu efektu Siuniajewa-Zeldowicza (SZ) subtelnego zniekształcenia mikrofalowego promieniowania tła (CMB) wywołanego rozpraszaniem przez gorące elektrony w gazie gromady. CMB zostało wyemitowane 380 000 lat po Wielkim Wybuchu i jest poświatą powstania naszego Wszechświata 13,8 miliarda lat temu. W okolicach 90 GHz, gdzie MUSTANG-2 prowadzi obserwacje, sygnał efektu SZ mierzy przede wszystkim ciśnienie termiczne.

Dzięki mocy MUSTANG-2 jesteśmy w stanie zajrzeć do tych jam i zacząć dokładnie określać, czym są wypełnione i dlaczego nie zapadają się pod ciśnieniem – mówi Tony Mroczkowski, astronom z Europejskiego Obserwatorium Południowego, który brał udział w tych nowych badaniach.

Nowe odkrycie to najgłębsze jak dotąd obrazowanie efektu SZ o wysokiej wierności stanu termodynamicznego wnęk w gromadzie galaktyk, popierające wcześniejsze odkrycia, że przynajmniej część wsparcia ciśnienia w jamach jest spowodowana źródłami nietermicznymi, takimi jak cząstki relatywistyczne, promienie kosmiczne i turbulencje, a także niewielkim wpływem pól magnetycznych. Wiedzieliśmy, że jest to ekscytujący układ, kiedy badaliśmy radiowe jądro i płaty przy niskich częstotliwościach, ale dopiero teraz zaczynamy dostrzegać pełen obraz, wyjaśnia współautorka Tracy Clarke, astronom z U.S. Naval Research Laboratory i VLITE Project Scientist, która była też współautorką poprzedniego badania radiowego układu.

W przeciwieństwie do wcześniejszych badań, nowe obrazowanie wykonane przez GBT uwzględnia możliwość, że podtrzymywanie ciśnienia wewnątrz bąbli może być bardziej zniuansowane niż wcześniej sądzono, mierząc zarówno składniki termiczne, jak i nietermiczne. Oprócz obserwacji radiowych, zespół wykorzystał istniejące obserwacje z Obserwatorium Rentgenowskiego Chandra, https://pl.wikipedia.org/wiki/Teleskop_kosmiczny_Chandra które zapewniają uzupełniające spojrzenie na gaz obserwowany przez MUSTANG-2.

Przyszłe obserwacje na wielu częstotliwościach mogą ustalić bardziej precyzyjnie naturę egzotycznej erupcji czarnej dziury. Ta praca pomoże nam lepiej zrozumieć fizykę gromad galaktyk oraz problem sprzężenia zwrotnego przepływu chłodzenia, który od pewnego czasu niepokoi wielu z nas – dodaje Orłowski-Scherer.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
Green Bank Observatory

Urania
Obserwacje wykonane przez Obserwatorium Rentgenowskie Chandra (lewe zdjęcie) oraz przez instrument MUSTANG-2 (prawe zdjęcie) wyraźnie pokazują ogromne jamy (zaznaczone szarymi okręgami) wydobyte przez potężne dżety radiowe (zielone kontury) wyrzucone z czarnej dziury w centrum gromady galaktyk MS0735. Zielone kontury na obu obrazach pochodzą z obserwacji wykonanych przez system VLA Low-band Ionosphere and Transient Experiment (VLITE).
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2022/12/naukowcy-ujawniaja-sekrety-wybuchow-z.html

Naukowcy ujawniają sekrety wybuchów z okolic czarnych dziur.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Webb złapał kosmiczną tarantulę
2022-12-13.
Dawno, dawno temu w czasie i przestrzeni rozwinęła się historia kosmicznego stworzenia - tysiące młodych gwiazd, których jeszcze nikt nie widział w gwiezdnym żłobku zwanym 30 Doradus, zostało zaobserwowane przez Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba. Nazwana Mgławicą Tarantula – ze względu na wygląd jej włókien pyłowych na zdjęciach w teleskopach przed erą Webba – była ulubionym miejscem astronomów do badań nad powstawaniem gwiazd. Zdjęcie z Teleskopu Webba ujawniło również odległe galaktyki w tle oraz szczegółową strukturę i skład gazu i pyłu w tej mgławicy.
Znajdująca się w odległości zaledwie 161 tysięcy l.św. od nas w Wielkim Obłoku Magellana, Mgławica Tarantula jest największym i najjaśniejszym znanym obszarem gwiazdotwórczym w Lokalnej Grupie Galaktyk, w której skład wchodzi również nasza Droga Mleczna. Ta mgławica liczy ~650 l.św. średnicy i jest najbardziej aktywnym obszarem gwiazdotwórczym w naszej grupie galaktyk, zawierającym niezliczone obłoki pyłowo-gazowe oraz dwie jasne gromady gwiazdowe. Tysiące masywnych gwiazd w centrum mgławicy 30 Doradus wydmuchuje materię i generuje silne promieniowanie, wraz z potężnymi wiatrami gwiazdowymi. W Tarantuli odkryto materię gazową nagrzaną do milionów stopni przez te wiatry gwiazdowe, jak również przez wybuchy supernowych.
Astronomowie obserwowali Mgławicę Tarantula za pomocą trzech instrumentów współpracujących z Teleskopem Webba (NIRCam + NIRSpec + MIRI). W kamerze NIRCam ten obszar wygląda jak gniazdo tarantuli, które jest wyściełane pajęczą siecią. Pusty obszar w centrum mgławicy został utworzony przez silne promieniowanie elektromagnetyczne emitowane przez gromadę młodych gwiazd masywnych, które skrzą się na niebiesko w centrum tego zdjęcia. Tylko najbardziej gęste obszary, które otaczają mgławicę, opierają się tej erozji wywołanej przez potężne wiatry pochodzące od gwiazd masywnych. Widzimy je jako filary, które wskazują w stronę gromady gwiazdowej. Te filary zawierają protogwiazdy, które ostatecznie wyłonią się ze swoich pyłowych kokonów i rozpoczną dezintegrację mgławicy.
Za pomocą spektrografu NIRSpec astronomowie zaobserwowali w bliskiej podczerwieni bardzo młodą gwiazdę w opisanym powyżej stadium ewolucji. Do tej pory uważano, że ta gwiazda może być nieco starsza i już rozpoczęła proces oczyszczania się z bąbla wokół siebie Jednak obserwacje NIRSpec wykazały, że protogwiazda właśnie jest na początku procesu wydostawania się ze swojego filaru i nadal jest zanurzona w izolującym od otoczenia obłok pyłowym. Bez tych widm w wysokiej rozdzielczości uzyskanych przez Teleskop Webba, to epizodyczne zdarzenie w procesie powstawania młodych gwiazd mogłoby pozostać niezauważone.
en obszar wygląda zupełnie inaczej na zdjęciu w średniej podczerwieni uzyskanym za pomocą instrumentu MIRI i Teleskopu Webba. Gorące gwiazdy znikły i świeci chłodniejszy gaz i pył. W obłokach z rodzącymi się gwiazdami, świecące kropki wskazują na pozycje protogwiazd zanurzonych w otaczających obłokach, które nadal zbierają masę. Podczas, gdy w krótszych długościach fali „λ” światło jest pochłaniane lub rozpraszane przez ziarna pyłu w mgławicy i dlatego nie zostanie zarejestrowane przez Teleskop Webba. Natomiast światło o większej długości fali, takiej jak np. średni zakres podczerwieni (Teleskop Webba: λ ~ 5-28 μm) przenika przez ten pył i ujawnia obszary Wszechświata, których jeszcze nie widzieliśmy.
Jednym z powodów, dlaczego Mgławica Tarantula szczególnie interesuje astronomów jest podobny skład chemiczny, jak w gigantycznych obszarach gwiazdotwórczych obserwowanych podczas Kosmicznego Południa (ang. Cosmic Noon), gdy Wszechświat liczył zaledwie kilka miliardów lat  i proces powstawania gwiazd osiągnął maksimum. Obszary gwiazdotwórcze w naszej Drodze Mlecznej nie produkują gwiazd w tak ekstremalnym tempie jak Mgławica Tarantula i mają inny skład chemiczny. To sprawia, że Tarantula jest najbliższym przykładem (czyli najłatwiejszym do szczegółowych obserwacji) tego, co mogło się dziać z Wszechświatem w jego świetlane „same południe”. Teleskop Webba pozwoli astronomom porównać i znaleźć różnice w obserwacjach powstawania gwiazd w Mgławicy Tarantula i odległych galaktyk z Kosmicznego Południa. Więcej informacji na temat tego niezwykłego czasu w historii Wszechświata można znaleźć w przeglądowym artykule z 2020 roku (arXiv: 2010.10171).
Pomimo tysięcy lat obserwacji nieba przez ludzkość, zjawisko powstawania gwiazd nadal ma wiele tajemnic. Niektóre z nich wynikają z faktu, że do tej pory nie można było uzyskać wyraźnych zdjęć, na których widać co dzieje się w nieprzeźroczystych obłokach z powstającymi gwiazdami. Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba właśnie rozpoczął odkrywanie Wszechświata, którego nigdy jeszcze nie obserwowano i jest to zaledwie początek przepisywania na nowo opowieści o gwiezdnych narodzinach.
 Opracowanie: Ryszard Biernikowicz

Więcej informacji:

A Cosmic Tarantula, Caught by NASA’s Webb
Webb captures a cosmic tarantula

Źródło: NASA/ESA

Na ilustracji widać obraz Mgławicy Tarantula w bliskiej podczerwieni uzyskany za pomocą kamery NIRCam i Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba. Przekątna zdjęcia odpowiada na niebie 7,24’ (~360 l.św. z odległości 170 tysięcy l.św.). Jest to obszar powstawania młodych gwiazd, z których dziesiątki tysięcy jeszcze nie odkryto, bo były schowane w obłokach pyłu międzygwiazdowego. Najbardziej aktywny obszar to gromada młodych gwiazd masywnych, które skrzą się na niebiesko w centrum zdjęcia. Źródło: NASA, ESA, CSA, STScI, Webb ERO Production Team
Zdjęcie gwiezdnego żłobka zwanego Mgławicą Tarantula wykonanego przez teleskopy przed epoką Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba: VLT (Very Large Telescope), VISTA (Visible and Infrared Survey Telescope for Astronomy) i ALMA (the Atacama Large Millimeter / submillimeter Array). Jest to mozaika zdjęć w bliskiej podczerwieni λ ~ 1,0 – 2,2 µm (teleskopy VLT + VISTA) prezentujących jasne gwiazdy i światło obłoków gorącego gazu o różowym zabarwieniu. Jasne czerwono-żółte pasma w zakresie mikrofalowym (λ ~ 1,3 -1,4 mm → teleskop ALMA) odpowiadają obszarom gęstego i zimnego gazu, które mogą się zapaść i stworzyć nowe gwiazdy. Ta unikalna, przypominająca sieć struktura obłoków gazowych sprawiła, że astronomowie przezwali ten obiekt Mgławicą Tarantula. Źródło: ESO, ALMA (ESO/NAOJ/NRAO)/Wong et al., ESO/M.-R. Cioni/VISTA Magellanic Cloud survey. Acknowledgment: Cambridge Astronomical Survey Unit
Mozaika zdjęć Mgławicy Tarantula w bliskiej podczerwieni, które zarejestrowała kamera NIRCam współpracująca z Kosmicznym Teleskopem Jamesa Webba. Tutaj kolory zostały zmapowane następująco: niebieski – filtr F090W, zielony – F200W, pomarańczowy – F335W, czerwony – F444W, a dole po prawej stronie pokazano odcinek odpowiadający 50 l.św. Z niespotykaną do tej pory rozdzielczością widać obszar powstawania młodych gwiazd, z których dziesiątki tysięcy jeszcze nie odkryto, bo były schowane w obłokach pyłu międzygwiazdowego. Najbardziej aktywny obszar to gromada młodych gwiazd masywnych, które skrzą się na niebiesko w centrum zdjęcia. Dalej od centralnego obszaru Mgławicy Tarantula gaz przyjmuje kolor rdzawy, który tutaj oznacza, że mgławica jest bogata w związki węglowodorowe. Ten gęsty gaz jest materiałem, z którego w przyszłości powstaną gwiazdy. Źródło: NASA, ESA, CSA, STScI, Webb ERO Production Team
Mozaika zdjęć Mgławicy Tarantula w średniej podczerwieni uzyskany za pomocą kamery MIRI i Kosmicznego Teleskopy Jamesa Webba. Tutaj kolory zostały zmapowane następująco: niebieski – filtr F770W i F1000W, zielony – F1280W, czerwony – F1800W, w dolnym prawym rogu pokazano odcinek odpowiadający 25 l.św. W większych długościach fali (tutaj: średnia podczerwień względem bliskiej podczerwieni) światło zarejestrowane przez instrument MIRI skupia uwagę na obszarze otaczającym centralną gromadę gwiazdową i odkrywa zupełnie nową „twarz” Mgławicy Tarantula. W tym zakresie słabnie jasność młodych i gorących gwiazd z gromady i na pierwszym planie ujawnia się gaz oraz pył. Duże ilości węglowodorów świecą na powierzchniach obłoków pyłowych w mapowanych barwach niebieskiej i fioletowej. Źródło: NASA, ESA, CSA, STScI, Webb ERO Production Team
Obrazy fragmentu Mgławicy Tarantula obok siebie w bliskiej / średniej podczerwieni (odpowiednio po lewej/ po prawej) wykonane przez Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba. Przekątna zdjęcia odpowiada na niebie 2,64’ (~130 l.św. z odległości 170 tysięcy l.św.). Na stronie internetowej ESA można interaktywnie oglądać oba zdjęcia, przesuwając suwak: bliska ↔ średnia podczerwień. Każdy fragment widma promieniowania elektromagnetycznego pokazuje i ukrywa inne cechy, co pozwala astronomom zrozumieć mechanizmy fizyczne odpowiadające za powstawanie gwiazd. Źródło: NASA, ESA, CSA, and STScI
Infografika z instrumentami Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba i zakresem obserwacji promieniowania elektromagnetycznego o długości fali λ wyrażonej w mikronach (1μm=0,000001m). Ludzkie oko jest wrażliwe na fotony λ ~0,38-0,78 μm. Teleskop Webba posiada na pokładzie instrument MIRI do obserwacji w średniej (λ 5-28 μm) podczerwieni (ang. mid-infrared) i przeznaczony jest m. in. do obserwacji planet, komet, asteroid, pyłu rozgrzanego światłem gwiazd i dysków protoplanetarnych. Natomiast do obserwacji w bliskiej (λ 0,6-5 μm) podczerwieni (ang. near-infrared) wykorzystuje więcej instrumentów - NIRCam, NIRSpec (np. obserwacje Mgławicy Tarantula) oraz FGS/NIRISS, które pozwalają obserwować gwiazdy i galaktyki w procesie powstawania, populacje gwiazd w najbliższych galaktykach, młode gwiazdy w Drodze Mlecznej i obiekty Pasa Kuipera. Źródło: NASA

https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/webb-zlapal-kosmiczna-tarantule

Webb złapał kosmiczną tarantulę.jpg

Webb złapał kosmiczną tarantulę2.jpg

Webb złapał kosmiczną tarantulę3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spektroskopia protogwiazdy ukrytej w obłoku pyłowym w Mgławicy Tarantula
2022-12-14.
Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba z pomocą spektrografu NIRSpec zaobserwował w bliskiej podczerwieni widmo wybranej protogwiazdy w Mgławicy Tarantula w barwach (długościach fali λ) neutralnego wodoru (λ=1,87µm), molekularnego wodoru (λ=2,12µm) oraz pyłu węglowodorowego (λ=1,87µm). Astronomowie wykorzystują takie obserwacje, aby wyznaczyć skład chemiczny protogwiazdy i otaczającego ją obłoku. Ta informacja spektralna pozwoli określić również wiek mgławicy oraz ile pokoleń protogwiazd w niej powstało.
Spojrzenie na jedną z protogwiazd w Mgławicy Tarantula
Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba może fotografować niebo w podczerwieni aż w 27 filtrach, które przepuszczają światło w zakresie długości fali λ od ~0,6 μm do ~30 μm (dla porównania ludzkie oko widzi fotony λ ~0,38-0,78 μm). Te filtry przepuszczają światło w dość szerokim zakresie od ~0,1 μm do nawet ~10 μm (szczegóły np. w „Kieszonkowym Przewodniku Teleskopu Webba Na Styczeń 2022”).
Zdjęcia tego samego ciała niebieskiego w różnych podczerwonych filtrach można połączyć w jeden obraz, przypisując barwy tęczy, do których jesteśmy przyzwyczajeni – od niebieskiego koloru dla światła podczerwonego od najkrótszej długości fali λ, poprzez zieloną i żółta dla średnich λ, aż do czerwonej dla najdłuższych λ. Po wykonaniu obróbki zdjęcia takiej, jak wykonuje fotograf (np. dopasowanie balansu bieli, kontrastu, koloru) można uzyskać przepiękne zdjęcie fragmentu nieba w zmapowanych kolorach, którego przykład – Mgławicę Tarantula widać poniżej.
Najnowsze zdjęcia obszaru gwiazdotwórczego zwanego Mgławicą Tarantula w bliskiej i średniej podczerwieni wykonane Kosmicznym Teleskopem Jamesa Webba zostały szerzej omówione na portalu Urania w informacji pt. „Webb złapał kosmiczną tarantulę”. Więcej informacji na temat tworzenia takich zdjęć można znaleźć również w bieżącym numerze American Scientific w artykule pt „Czy zdjęcia z Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba są ”rzeczywiste”?”
W szczególności za pomocą kamery NIRCam uzyskano serię zdjęć w bliskiej podczerwieni, które poskładano w mozaikę zdjęć rozciągającą się na 340 l.św i prezentującą Mgławicę Tarantula w nowym świetle. Widać tutaj dziesiątki tysięcy młodych gwiazd, których jeszcze nie odkryto, bo były schowane w obłokach pyłu międzygwiazdowego. Najbardziej aktywny obszar błyszczy się niebieskim odcieniem światła młodych gwiazd masywnych. Pomiędzy nimi widać również świecące na czerwono, jeszcze ukryte gwiazdy, które nadal wyłaniają się z kokonów pyłowych mgławicy. Kamera NIRCam potrafi zaobserwować te okryte pyłem gwiazdy dzięki bezprecedensowej rozdzielczości w bliskiej podczerwieni.
Bardziej zaawansowana ewolucyjnie gwiazda, która znajduje się w pobliżu środka zdjęcia - na lewo do góry względem gromady młodych gwiazd masywnych, jest otoczona charakterystycznymi ośmioma promieniami dyfrakcyjnymi („spajkami”). Są to artefakty wynikające z konstrukcji Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba. Przedłużając promień skierowany bezpośrednio do góry, można napotkać na wyróżniający się bąbel w tej mgławicy. Mowa o strukturze zamkniętej w mniejszym z dwóch kwadratów zakreślonym białą linią o polu widzenia 3”x3” w poniższym fragmencie Mgławicy Tarantula, którego widmo zarejestrował spektrograf NIRSpec.
Spektrograf NIRSpec obserwuje wybraną protogwiazdę
Zdjęcia w podczerwieni pełne kolorów są piękne, Jednak wiele fascynujących odkryć dokonano dzięki obserwacjom w bardzo wąskim zakresie widmowym z użyciem spektrografów, np. wybrane linie widmowe pierwiastków, molekuł lub nawet pyłu. Na pokładzie Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba znajduje się spektrograf NIRSpec, który pozwala zarejestrować dowolny fragment widma w bliskiej podczerwieni (λ → 0,6-5.0 µm). Spektrograf obserwował wybraną protogwiazdę, a rezultat tych obserwacji jest pokazany na tytułowej ilustracji.
Spektrograf NIRSpec w trybie IFU (skrót z j.ang. Integral Field Unit – moduł zintegrowanego pola) realizuje spektroskopię całego pola dla rozciągłych obiektów takich jak na przykład galaktyka lub protogwiazda z otaczającą mgławicą. W tym modzie pole widzenia spektrografu 3”x3” jest „cięte” na paski o szerokości 0,1”, które następnie składane w długą szczelinę. Dzięki temu można uzyskać rozdzielone przestrzennie widma dużych obszarów i wykorzystać do pomiarów prędkości i kierunków ruchu w rozciągłych obiektach.
Ciekawe struktury właśnie powstającej gwiazdy zostały zarejestrowane w trzech różnych długościach fali i pokazane na tytułowej ilustracji. W barwie niebieskiej zobrazowano promieniowanie emitowane przez neutralne atomy wodoru λ = 1,87 µm, które pochodzi od centralnej protogwiazdy oraz otaczającego ją bąbla. Pomiędzy tymi obiektami widać światło λ = 2,12 µm, pochodzące od molekularnego wodoru H2 (obraz w kolorze zielonym) oraz ziaren pyłu węglowodorowego λ = 3,3 µm (obraz w kolorze czerwonym).
Linia widmowa o długości fali λ = 1,87 µm jest nazywana przez naukowców Paschen alfa (Pa-α) i w modelu atomu wodoru Bohra powstaje podczas przeskoku elektronu z orbitalu n = 4 na n = 3. Różnica energii jest wypromieniowana w postaci promieniowania elektromagnetycznego w bliskiej podczerwieni. Podobne przejścia elektronu na orbital n = 3 z wyższych powodują emisję zbioru linii widmowych zwanego serią Paschena o λ w zakresie od 1,87 µm (Pa-α) do 0,82 µm (granica serii Paschena). Dobrze znana jest również grupa linii widmowych w ultrafiolecie neutralnego wodoru zwana serią Lymana, która odpowiada przeskokom elektronu na orbital n =1. Najlepiej zbadane w astronomii są widoczne w zakresie optycznym linie serii Balmera, czyli przejścia elektronów na orbital n = 2.
Przejścia oscylacyjno-rotacyjnych w molekule wodoru H2 generują linię widmową λ = 2,12 µm.
Natomiast najbardziej tajemniczym fragmentem widma obserwowany przez spektrograf NIRSpec jest pasmo λ = 3,3 µm. Jest to jedno z pasm emisyjnych (najsilniejsze z nich → λ ~ 3,3; 6,2; 7,7; 8,6; 11,2 i 12,7 µm), które astronomowie nazwali niezidentyfikowanymi emisjami w podczerwieni oznaczonych skrótem UIE lub UIR - od wyrażenia w języku angielskim „unidentified infrared emission”. UIE są badane już od ponad 30 lat, ale nadal nie jest znana substancje będące źródłem tych emisji. Przypuszcza się, że jednym z nich są cząsteczki wielopierścieniowych węglowodorów aromatycznych (ang. PAH – skrót od polycyclic aromatic hydrocarbons). Mogą to być również bardziej złożone związki niż PAH. W 2022 roku ukazało się podsumowanie aktualnego stanu wiedzy o niezidentyfikowanych emisjach w podczerwieni pt. „Tajemnica niezidentyfikowanych pasm emisyjnych w podczerwieni” (arXiv: 2201.02892).
Na tytułowej ilustracji sygnatura atomowego wodoru (kolor niebieski) pojawia się w samej progwieździe, ale nie otacza ją bezpośrednio. Zamiast tego występuje na zewnątrz „bąbli”, które – jak widać na widmach – w rzeczywistości są „wypełnione” molekularnym wodorem H2 (kolor zielony) i związkami węglowodorowymi (kolor czerwony). To wskazuje, że bąbel jest faktycznie na wierzchu gęstego filaru pyłowo-gazowego, który jest niszczony przez promieniowanie pochodzące od gromady młodych, gwiazd masywnych widocznej na zdjęciu z kamery NIRCam na dole po prawej stronie. Ten obiekt nie wygląda jak filar, czy też słup w porównaniu do niektórych innych struktur w tej mgławicy ze względu na brak wystarczającego kontrastu barwy względem otaczającego obszaru.
Niszczący wiatr gwiazdowy od młodych gwiazd masywnych w mgławicy rozbija molekuły poza filarami, ale są one zachowane wewnątrz, tworząc bezpieczny kokon dla gwiazdy. Ta progwiazda jest nadal za młoda, aby oczyścić swoje otoczenie poprzez rozdmuchanie swojego bąbla. W obserwowanym przypadku spektrograf NIRSpec uchwycił jak protogwiazda właśnie rozpoczyna wyłaniać się z chroniącego obłoku, z którego powstała. Bez rozdzielczości Teleskopu Webba w podczerwieni odkrycie tej właśnie powstającej gwiazdy nie byłoby możliwe. Astronomowie wykorzystali obserwacje za pomocą NIRSpec, aby wyznaczyć skład chemiczny protogwiazdy i otaczającego ją gazu. Ta informacja spektralna pozwoli określić również wiek mgławicy oraz ile pokoleń protogwiazd w niej powstało.

Opracowanie: Ryszard Biernikowicz

Więcej informacji:

Tarantula Nebula – NIRSpec IFU
A Cosmic Tarantula, Caught by NASA’s Webb
Webb captures a cosmic tarantula
Scientific American: Are the James Webb Space Telescope’s Pictures ‘Real’?
Portal Urania: Webb złapał kosmiczną tarantulę

Źródło: NASA/ESA

Na ilustracji pokazano fragment Mgławicy Tarantula z protogwiazdą w polu widzenia 3x3”, który zaobserwował w bliskiej podczerwieni spektrograf NIRSpec we współpracy z Kosmicznym Teleskopem Jamesa Webba. Zaprezentowano rozkład przestrzenny atomowego wodoru (kolor niebieski, λ=1,87μm), molekularnego wodoru (kolor zielony, λ=2,12μm) i pyłu węglowodorowego (kolor czerwony, λ=3,3μm). Widać, że protogwiazda właśnie jest na początku procesu wydostawania się ze swojego kokonu pyłowego. Źródło: NASA, ESA, CSA, STScI, Webb ERO Production Team
Mozaika zdjęć Mgławicy Tarantula w bliskiej podczerwieni, które zarejestrowała kamera NIRCam współpracująca z Kosmicznym Teleskopem Jamesa Webba. Tutaj kolory zostały zmapowane następująco: niebieski – filtr F090W, zielony – F200W, pomarańczowy – F335W, czerwony – F444W, a dole po prawej stronie pokazano odcinek odpowiadający 50 l.św. Z niespotykaną do tej pory rozdzielczością widać obszar powstawania młodych gwiazd, z których dziesiątki tysięcy jeszcze nie odkryto, bo były schowane w obłokach pyłu międzygwiazdowego. Najbardziej aktywny obszar to gromada młodych gwiazd masywnych, które skrzą się na niebiesko w centrum zdjęcia. Dalej od centralnego obszaru Mgławicy Tarantula gaz przyjmuje kolor rdzawy, który tutaj oznacza, że mgławica jest bogata w związki węglowodorowe. Ten gęsty gaz jest materiałem, z którego w przyszłości powstaną gwiazdy. Źródło: NASA, ESA, CSA, STScI, Webb ERO Production Team

W modelu Bohra neutralnego atomu wodoru ciąg linii widmowych zwanych serią Lymana, Balmera, Paschena (itd.) powstaje w wyniku przejścia elektronu odpowiednio na orbital n=1, n=2, n=3 z wyższych. W szczególności promieniowanie elektromagnetyczne w linii widmowej Paschen alfa (λ=1,875µm=1875nm) obserwowane przez Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba jest emitowane podczas przejścia elektronu pomiędzy orbitalami n=4 i n=3. Źródło: Wikipedia

https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/spektroskopia-protogwiazdy-ukrytej-w-obloku-pylowym-w-mglawicy-tarantula

Spektroskopia protogwiazdy ukrytej w obłoku pyłowym w Mgławicy Tarantula.jpg

Spektroskopia protogwiazdy ukrytej w obłoku pyłowym w Mgławicy Tarantula2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

HAKUTO-R w drodze na Księżyc
2022-12-14. Krzysztof Kanawka
Prywatny lądownik w drodze na Księżyc.
Gdy kończyła się misja Artemis I, kolejna rozpoczynała swoją podróż w kierunku Srebrnego Globu. Misja nosi nazwę HAKUTO-R i jest to prywatny lądownik księżycowy.
Do startu rakiety Falcon 9 doszło 11 grudnia 2022 o godzinie 08:38 CET z wyrzutni LC-40. Na pokładzie tej rakiety znalazł się japoński prywatny lądownik HAKUTO-R, łazik Rashid (ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich) oraz CubeSat o nazwie Lunar Flashlight (zbudowany przez JPL dla NASA). Po zakończonej pracy pierwszy stopień z powodzeniem wylądował na lądowisku Landing Zone-2 (LZ-2).
HAKUTO-R to japoński lądownik księżycowy należący do firmy ispace, zbudowany w Europie. Masa tego lądownika (bez paliwa) to 340 kg. Lądownik ma osiąść za kilka miesięcy wewnątrz krateru Atlas, znajdującego się w północno-wschodniej części widocznej z Ziemi części Księżyca.
13 grudnia 2022 zespół ispace poinformował o udanej serii testów oraz sesji komunikacyjnych z HAKUTO-R. Przesłane zostało także pierwsze zdjęcie z jednej z kamer lądownika. Przedstawia ono Ziemię.
Misja HAKUTO-R jest komentowana w wątku na Polskim Forum Astronautycznym.
(PFA)
ispace M1 Mission
https://www.youtube.com/watch?v=UaaF0IgzGSI

Zapis startu misji HAKUTO-R

Krater Atlas, sfotografowany w 2006 roku przez europejską misję SMART-1 / Credits –ESA


Pierwsze spojrzenie na Ziemię z kamery pokładowej HAKUTO-R – 13.12.2022 / Credits – ispace

https://kosmonauta.net/2022/12/hakuto-r-w-drodze-na-ksiezyc/

HAKUTO-R w drodze na Księżyc.jpg

HAKUTO-R w drodze na Księżyc2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W kosmicznym obiektywie: pokaz sztucznych ogni wywołany śmiercią gwiazdy
2022-12-14. Natalia Kowalczyk
Barwne, mgliste pozostałości po gwałtownej śmierci gwiazdy jarzą się jak sztuczne ognie na spektakularnym zdjęciu uchwyconym przez Kosmiczny Teleskop Hubble’a. Pozostałości po supernowej, nazywane DEM L 190 lub LMC N49, znajdują się w Wielkim Obłoku Magellana – około 160 000 lat świetlnych od Ziemi – w gwiazdozbiorze Złotej Ryby.
Materiały, które supernowa pozostawiła po sobie, staną się ostatecznie budulcem następnej generacji gwiazd w Wielkim Obłoku Magellana. Naukowcy uważają, że ta świecąca chmura materiału kryje szybko wirującą gwiazdę neutronową, która powstała, gdy jądro eksplodującej masywnej gwiazdy zapadło się pod ogromnym naciskiem własnej grawitacji. Masa tej gwiazdy neutronowej jest mniej więcej taka jak masa Słońca lub większa, ale jest ona skondensowana do powierzchni średniego miasta, obraca się raz na 8 sekund, a jej pole magnetyczne jest około kwadrylion razy silniejsze niż ziemska magnetosfera. Astronomowie odkryli tę gwiazdę neutronową w 1979 r., kiedy wygenerowała wysokoenergetyczny wybuch promieniowania gamma. Od tego czasu wyemitowała ona jeszcze kilka wybuchów tego promieniowania.
Nowy obraz został stworzony przy użyciu danych z dwóch oddzielnych badań DEM L 190. Celem pierwszego badania było sprawdzenie, w jaki sposób pozostałości po supernowych oddziałują z materią międzygwiazdową, a celem drugiego badania zbadanie kolejnej emisji promieniowania gamma ukrytego wewnątrz obłoku.
Korekta – Matylda Kołomyjec
Źródła:
•    Space.com: Robert Lea; Hubble telescope captures the colorful fireworks left by a star's violent death
14 grudnia 2022
 Pozostałości po wybuchu supernowej w Wielkim Obłoku Magellana. Źródło: ESA/Hubble & NASA, S. Kulkarni, Y. Chu
https://astronet.pl/wszechswiat/w-kosmicznym-obiektywie-pokaz-sztucznych-ogni-wywolany-smiercia-gwiazdy/

W kosmicznym obiektywie pokaz sztucznych ogni wywołany śmiercią gwiazdy.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

USA: Przełom w badaniach nad pozyskiwaniem energii z fuzji jądrowej
2022-12-14.. BJS.KF.
Amerykańscy naukowcy ogłosili przełom w trwających od dziesięcioleci badaniach nad syntezą jądrową. Fuzja jądrowa polega na łączeniu się jąder lekkich atomów, w efekcie czego powstaje jądro cięższego atomu i uwalnia się energia. Ma to być pierwszy krok do osiągnięcia „źródła energii, które zrewolucjonizuje świat”.
BBC podaje, że naukowcy z Lawrence Livermore National Laboratory w Kalifornii potwierdzili, iż pokonali główną barierę, czyli wyprodukowanie większej ilości energii z eksperymentu syntezy jądrowej niż zużyto do jej zapłonu.
Poniedziałek 5 grudnia 2022 był ważnym dniem dla nauki (...) Podczas eksperymentu 192 wysokoenergetyczne lasery skupiły się na celu wielkości ziarna pieprzu, podgrzewając kapsułę deuteru i trytu do ponad 3 mln stopni Celsjusza, chwilowo symulując warunki jak we wnętrzu gwiazdy, osiągając zapłon – powiedziała dr Jill Hruby, podsekretarz energii ds. energii jądrowej. – Zrobiliśmy pierwsze, niepewne kroki w kierunku czystego źródła energii, które może zrewolucjonizować świat – oceniła.
Sekretarz do spraw energii USA Jennifer Granholm określiła progres w badaniach „wielkim przełomem naukowym”, który przybliża społeczeństwo do możliwości korzystania z bezemisyjnej energii.
„The Washington Times” wskazuje, że zwolennicy syntezy jądrowej mają nadzieję, że pewnego dnia pozwoli ona na wytwarzanie niemal nieograniczonej, wolnej od węgla energii, wypierając paliwa kopalne i inne tradycyjne źródła energii. Jak pisze amerykański dziennik, chociaż wytwarzanie energii, która zasila domy i firmy z syntezy jądrowej, jest jeszcze odległe o dziesięciolecia, to naukowcy stwierdzili, że mimo wszystko był to znaczący krok.
Jak powiedziała dr Kim Budil, szefowa Lawrence Livermore National Laboratory – ośrodka, w którym wykonano badanie – w trakcie eksperymentu pozyskano ok. 3,15 megadżula energii z 2,05 megadżula, które włożyły w reakcję lasery. Oceniła jednak, że droga do wykorzystania tej technologii w elektrowni może zająć dekady.
Fizycy z wielu ośrodków naukowych na świecie prowadzą badania nad uzyskaniem „czystej energii” od wielu lat. Najnowsze odkrycie nie ma jeszcze wystarczającej skali, by zrewolucjonizować rynek energetyczny. Ekspert od syntezy jądrowej z Wydziału Inżynierii Uniwersytetu Cambridge Tony Roulstone powiedział CNN, że amerykański projekt – choć przełomowy – wyprodukował tylko tyle energii, aby zagotować około 2,5 galona, czyli około 11 litrów wody.
  Odtworzenie syntezy jądrowej
 
Naukowcy od dziesięcioleci próbują odtworzyć syntezę jądrową – reakcję, dzięki której Słońce i inne gwiazdy wytwarzają ogromne ilości energii przez miliardy lat. Do fuzji jądrowej dochodzi wówczas, gdy dwa lub więcej atomów łączy się w jeden większy atom. Proces ten generuje ogromną ilość energii w postaci ciepła. Synteza jądrowa nie powoduje emisji dwutlenku węgla, nie produkuje radioaktywnych odpadów, a ilość izotopów wodoru mieszcząca się w szklance mogłaby zapewnić przeciętnemu gospodarstwu domowemu energię na setki lat.
Pozyskanie energii z eksperymentu syntezy jądrowej (fot. Shutterstock)
źródło: IAR, PAP, The Washington Times
https://www.tvp.info/65071790/usa-ministerstwo-energii-oglosilo-przelom-w-pozyskiwaniu-energii-z-fuzji-jadrowej

USA Przełom w badaniach nad pozyskiwaniem energii z fuzji jądrowej.jpg

USA Przełom w badaniach nad pozyskiwaniem energii z fuzji jądrowej2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powrót na Pandorę. Czy świat z filmu "Avatar" może istnieć naprawdę?

2022-12-14. Sławomir Matz
Już 16 grudnia 2022 roku na ekrany kin trafi "Avatar: Istota wody". To druga odsłona znakomitej produkcji Jamesa Camerona. Na nowo trafimy do niesamowitego, filmowego świata - na Pandorę, która wbrew temu, co myślimy, nie jest planetą. Co wiemy o tym miejscu i czy mogłoby tam istnieć życie takie jak na Ziemi?

Pandora w filmie "Avatar". Co to za miejsce?
Pandora to miejsce akcji filmu "Avatar", którego reżyserem jest James Cameron. 16 grudnia do polskich kin trafi druga odsłona produkcji.
Jest to naturalny satelita gazowego giganta o nazwie Polyphemus, który znajduje się w układzie Alfa Centauri na orbicie wokół składnika A.
Średnica Pandory wynosi 11 447 kilometrów, a masa to 0,72 masy Ziemi. Ma tam panować grawitacja odpowiadająca 0,8 grawitacji panującej na naszej planecie.
Pandora ma też własną atmosferę, która składa się z azotu, tlenu, ksenonu i dwutlenku węgla. Jej grubość stanowi 1,2 grubości powłoki gazowej na Ziemi. Skład atmosfery jest jednak toksyczny dla ludzi, dlatego w filmie oddychają oni przez specjalne maski.

Biologia Pandory w "Avatarze"
Pandora jest jednym z wielu naturalnych satelitów, które krążą wokół Polyphemusa.
Ten świat obfituje w niesamowicie bujną roślinność i zróżnicowane gatunki zwierząt. Z perspektywy mieszkańca Ziemi występuje tam niesamowicie dziwne środowisko. Rośliny przypominają gatunki spotykane w ziemskich dżunglach. Są jednak nieco większe i bardziej egzotyczne, co może wynikać ze słabszej grawitacji.
Ciekawostką jest to, że w nocy niemal wszystkie gatunki zachowują właściwości bioluminescencyjne, co sprawia, że środowisko Pandory dosłownie świeci w ciemności.

Interesującą cechą wszystkich roślin jest także sieć powiązań elektrochemicznych, która skutecznie działa na neurony, tworząc coś na rodzaj gigantycznego mózgu.
Istotne okazuje się również to, jak wyglądają zwierzęta na Pandorze. Wiele gatunków zdaje się odzwierciedlać organizmy spotykane na Ziemi. Lud Na’vi porusza się za pomocą zwierząt przypominających konie i sami zresztą są wiernym odzwierciedleniem organizmu człowieka.
W filmie pojawiają się też jednak organizmy zupełnie oderwane od rzeczywistości. Wśród nich znajduje się gigantyczne stworzenie z głową w kształcie młota. Cechą wspólną zwierząt na Pandorze są ich rozmiary oraz liczba kończyn.
Jak wygląda codzienność na Pandorze?
Poza rytualnymi elementami życia rdzennych mieszkańców Pandory z plemienia Na’vi oraz tym, że według scenariusza filmu "Avatar", życie na Pandorze to nieustanna walka o przetrwanie, warto zgłębić kilka mniej oczywistych aspektów tamtejszej codzienności. Według informacji zawartych w filmie, Pandora jest jednym z wielu naturalnych satelitów Polyphemusa.

Nocne niebo mimo, że prawie nigdy nie jest zupełnie ciemne, musiałoby wyglądać tam niesamowicie urokliwie. Dodatkowego romantyzmu całej scenerii dodają rośliny i insekty o właściwościach bioluminescencyjnych.
Pandora mimo tego, że jest naturalnym satelitą, posiada pokaźne rozmiary. Cechuje ją grawitacja słabsza od tej na Ziemi, ale przy tym również zdecydowanie większa gęstość atmosfery. To ułatwia poruszanie się gigantycznych helikopterów wojskowych oraz zwierząt latających. Stanowi także pewne ułatwienie w codzienności tubylców. Upadek ze znacznej wysokości niekoniecznie może oznaczać dla nich śmierć. Opór powietrza i słabsza grawitacja z pewnością ograniczyłyby dramatyczne skutki takiego upadku.
Mimo tych pozytywnych aspektów, takie warunki mogłyby być czasami dokuczliwe. Jako ludzie, nie mamy organizmów przystosowanych do życia w warunkach słabszej grawitacji, dlatego aby zachować dobrą kondycję, poza wcielaniem się w Avatara, należałoby dużo ćwiczyć. Zwiększona gęstość powietrza mogłaby okazać się również znacznym utrudnieniem w ucieczce przed drapieżnikami. Szybkie ruchy ograniczane byłyby przez opór stawiany przez powietrze.
Niewyjaśniona pozostaje także kwestia diety. Mimo, że na Pandorze nie brakuje owoców, a w ogrodzeniu bazy wojskowej uprawiana jest plantacja warzyw, nie wiemy, jak inny rodzaj pożywienia wpłynąłby na ludzki organizm przystosowany do ziemskich warunków.


"Avatar 2: Istota wody". Premiera w kinach 16 grudnia
Akcja filmu "Avatar: Istota wody" rozgrywa się ponad dziesięć lat po wydarzeniach z pierwszej części.
To opowieść o rodzinie Jake’a i Neytiri oraz ich staraniach, by zapewnić bezpieczeństwo sobie i swoim dzieciom, mimo tragedii, których wspólnie doświadczają i bitew, które muszą stoczyć, aby przeżyć.

W filmie ponownie wyreżyserowanym przez Jamesa Camerona, występują:
•    Zoe Saldana,
•    Sam Worthington,
•    Sigourney Weaver,
•    Stephen Lang,
•    Cliff Curtis,
•    Joel David Moore,
•    CCH Pounder,
•    Edie Falco,
•    Jemaine Clement,
•    Kate Winslet.
"Avatar: Istota wody". Druga część produkcji w polskich kinach od 16 grudnia 2022. /20th Century-Fox /materiały prasowe

Avatar 2 /20th Century-Fox /materiały prasowe

Życie na Pandorze to nieustanna walka o przetrwanie. Nowy "Avatar" wkrótce w kinach. /20th Century-Fox

Pandora z filmu "Avatar" to nie jest planeta. /20th Century-Fox /materiały prasowe

INTERIA
https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-powrot-na-pandore-czy-swiat-z-filmu-avatar-moze-istniec-napr,nId,6015092

Powrót na Pandorę. Czy świat z filmu Avatar może istnieć naprawdę.jpg

Powrót na Pandorę. Czy świat z filmu Avatar może istnieć naprawdę2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na Marsie szaleją diabły. Po raz pierwszy udało się nagrać ich dźwięk

2022-12-14. Daniel Górecki
Łazik Perseverance dostarczył wyjątkowe nagranie, na którym możemy usłyszeć... marsjańskie diabły! I choć dla większości z nas brzmią one jak silny wiatr, to zdaniem naukowców przynoszą wiele ważnych wskazówek i odpowiedzi na nurtujące pytania.

•  NASA ogłosiła, że łazikowi Perseverance po raz pierwszy udało się zarejestrować dźwięk towarzyszący wirom piaskowym na Marsie.
•  Mikrofony łazika nagrały pyłowego diabła 27 września 2021 r. i choć dla zwykłego ucha brzmi on podobnie jak podmuch wiatru na Ziemi uchwycony przez mikrofon, to naukowcy słyszą tu znacznie więcej.
•  Ich zdaniem to szansa nie tylko na posłuchanie pozaziemskiego wiru, ale i lepsze zrozumienie warunków panujących na Czerwonej Planecie, które będą przecież wpływać na przyszłe misje marsjańskie.

Kiedy diabeł pyłowy przeleciał nad Perseverance, mogliśmy rzeczywiście usłyszeć poszczególne uderzenia ziaren w łazik. Właściwie moglibyśmy je policzyć
komentuje autorka raportu, Naomi Murdoch, dla The Washington Post.

Czym są marsjańskie diabły?
No dobrze, ale czym w ogóle są marsjańskie diabły? To wiry piaskowe/pyłowe, czyli zjawisko atmosferyczne typu wiru powietrznego, obecne także na na naszej planecie, które wizualnie przypominają trąby powietrzne, ale w odróżnieniu od nich nie towarzyszą burzom i powstają zazwyczaj przy pogodnym niebie. Wiry pyłowe na Ziemi i Marsie formują się w taki sam sposób, a mianowicie ciepło z silnie nagrzanej przez słońce powierzchni jest przekazywane do atmosfery, przez co w pobliżu powierzchni gruntu tworzy się wysoce niestabilna warstwa powietrza. Uwolnienie zmagazynowanej w tej warstwie energii prowadzi do powstawania pióropuszy termicznych szybko wznoszącego się powietrza, a słaby wiatr sprzyja zainicjowaniu w takich miejscach rotacji, co prowadzi do powstania wiru.

Co warto podkreślić, ta niestabilność przypowierzchniowej warstwy powietrza lub innej mieszaniny gazów zależy od kontrastu temperatury, a nie samej temperatury, dlatego wiry pyłowe występują również przy stosunkowo niskich temperaturach, np. na Marsie, gdzie są na dodatek sporo większe.

A że jak sama nazwa wskazuje niosą ze sobą pył, który może przecież zniszczyć osłony termiczne statku kosmicznego, uszkodzić instrumenty naukowe, unieruchomić spadochrony czy zagłuszyć panele słoneczne, to zjawisko szczególnie interesuje naukowców. NASA szacuje, że nagrany diabeł miał ok. 25 metrów szerokości i 117 metrów wysokości, ale na szczęście w żaden sposób nie uszkodził Perseverance, choć na nagraniu słychać krótkę przerwę w momencie, kiedy przesuwał się nad łazikiem.
Ten przy okazji był w stanie zrobić zdjęcia zbliżającego się wiru, które również można zobaczyć w udostępnionym materiale. Co ciekawe, Perseverance nagrywa tylko osiem trwających poniżej 3 minut próbek dźwiękowych w miesiącu, więc utrwalenie diabła wymagało odpowiednich przygotowań i dużo szczęścia, ale tym razem się udało.
Nie przypominam sobie wcześniejszego przypadku, w którym tak wiele danych z tak wielu instrumentów przyczyniło się do scharakteryzowania pojedynczego diabła pyłowego. Gdyby [kamera] była skierowana w innym kierunku lub gdyby obserwacja mikrofonu została zaplanowana zaledwie kilka sekund później, brakowałoby kluczowych elementów historii. Czasami szczęście pomaga w nauce!
podsumowuje John Edward Moores, planetolog z York University.

Wiemy, jak wyglądają i jak brzmią. Łazikowi Perseverance udało się zarejestrować dźwięk towarzyszący wirom pyłowym /NASA/JPL-Caltech/SSI /123RF/PICSEL

 Listen to a Martian dust devil hit NASA’s Perseverance rover | Science News
https://www.youtube.com/watch?v=PYHIJfK7Ez8

INTERIA
https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-na-marsie-szaleja-diably-po-raz-pierwszy-udalo-sie-nagrac-ic,nId,6472361

Na Marsie szaleją diabły. Po raz pierwszy udało się nagrać ich dźwięk.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ThinkOrbital uruchomi kosmiczną fabrykę. Podzespoły i leki "Made in Space"?

2022-12-14. Daniel Górecki
Startup o nazwie ThinkOrbital poinformował o swoich bardzo ambitnych planach, które zakładają budowę wielozadaniowej stacji kosmicznej ThinkPlatform, służącej nie tylko do celów badawczych, ale i produkcyjnych. A wspomnieliśmy już, że zajmie się też recyklingiem kosmicznych śmieci?

ThinkOrbital chce dotrzeć tam, gdzie nie dotarł jeszcze żaden inny producent, a mianowicie na niską orbitę okołoziemską (LEO). Startup poinformował właśnie o swoich planach budowy wielozadaniowej stacji kosmicznej, na której będzie można prowadzić badania, produkować podzespoły czy przetwarzać kosmiczne śmieci. Brzmi zbyt ambitnie jak na nowego zawodnika w tej branży? I tak, i nie. Bo choć firma została założona dosłownie rok temu, to przewodzi jej były szef SpaceX, Lee Rosen, któremu doświadczenia w zakresie misji kosmicznych odmówić nie można.

ThinkOrbital rzuca wyzwanie konkurencji. Zbuduje wielozadaniową stację kosmiczną
Wygląda więc na to, że za kilka lat na orbicie działać będzie kilka stacji kosmicznych - Chińczycy właśnie zakończyli budowę swojej, podobne plany zdradza Rosja, a Zachód od dawna przygotowuje się na konieczność zastąpienia wysłużonej już Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, nie wspominając nawet o takich prywatnych inicjatywach, jak stacje-hotele, np. Orbital Assembly w formie gigantycznego koła czy... Hiltona. ThinkPlatform, czyli flagowy projekt ThinkObital, mocno się jednak wyróżnia, głównie ze względu na fakt, że będzie po części fabryką produkującą różne towary, jak podzespoły komputerowe, światłowody czy produkty farmaceutyczne.
Powodem, dla którego produkcja w kosmosie nie istnieje na dużą skalę, jest to, że nie ma gdzie tego robić. Po prostu nie ma miejsca na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, aby zrobić wszystkie rzeczy, które można byłoby tam zrobić
tłumaczył Lee Rosen w wypowiedzi dla Space News.

Lee Roten przekonuje też, że tego typu stacja może pomóc rozwiązać problem kosmicznych śmieci i niedziałających narzędzi badawczych. ThinkPlatform zostanie wyposażone w autonomiczne satelity do pozyskiwania krążących po orbicie śmieci, które następnie będą na miejscu przetwarzane, np. w pył aluminiowy, przydatny do produkcji paliwa rakietowego.
A że projekt przewidziany jest jako modułowy, bardzo łatwo można go będzie rozbudować o kolejne potrzebne elementy czy zmienić jego zastosowanie, a do tego może operować jako samodzielna stacja lub też zadokowana do większej jednostki kosmicznej, np. rakiety Starship. ThinkObital nie ukrywa zresztą, że ta elastyczność jest celowa, bo firma ma zamiar wypełnić każdą orbitalną niszę - jeśli będzie zapotrzebowanie na miejsca "noclegowe", to platforma zmieni się w hotel, a jeśli na zastosowanie militarne, to również jest taka możliwość.

Roten podkreśla też, że bardzo ważne jest dla nich, aby ThinkPlatform było samobudującą się stacją, wymagającą jak najmniej interwencji człowieka. W związku z tym pracuje nad technologią konstrukcji za pomocą robotycznego ramienia, wykorzystującego spawanie wiązką elektronów, którego skuteczność udowodniło już ZSRR w latach 80. ubiegłego wieku.

Dobra wiadomość jest taka, że nie musimy naginać fizyki, aby tak się stało. Spawanie wiązką elektronów w kosmosie zostało zademonstrowane przez Sowietów w latach 80., więc wiemy, że to działa. Chcemy zrobić demonstrację w locie, żeby zebrać własne dane, ale jesteśmy przekonani, że to działa
tłumaczy Roten.

Kiedy zatem kupimy komputer wyposażony w naklejkę z napisem "Made in Space"? Tego niestety nie wiemy, bo ThinkPlatform nie podzieliło się żadnymi konkretnymi datami, ale będziemy z zainteresowaniem przyglądać się jego rozwojowi.

ThinkOrbital prezentuje plan budowy wielozadaniowej stacji-fabryki kosmicznej /ThinkOrbital /materiały prasowe

ThinkOrbital będzie modułową konstrukcją, oferującą dużą elastyczność rozbudowy i zmiany przeznaczenia /ThinkOrbital /materiały prasowe

INTERIA

https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-thinkorbital-uruchomi-kosmiczna-fabryke-podzespoly-i-leki-ma,nId,6472253

ThinkOrbital uruchomi kosmiczną fabrykę. Podzespoły i leki Made in Space.jpg

ThinkOrbital uruchomi kosmiczną fabrykę. Podzespoły i leki Made in Space2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sentinel-4 z nowym spektrometrem od Airbusa
2022-12-14.
Airbus Defence and Space dostarczył Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) pierwsze wielospektralne (ultrafiolet, światło widzialne i bliska podczerwień) urządzenie pomiarowe Sentinel-4/UVN. W przyszłym roku zostanie ono zintegrowane z satelitą Meteosat Third Generation Sounder (MTG-S1). Zebrane przez niego dane zwiększą wiedzę na temat jakości powietrza, którym oddychamy w Europie.
Przyrząd będzie stale monitorował z orbity geostacjonarnej najważniejsze gazy śladowe i aerozole, przesądzające o jakości powietrza w Europie i Afryce Północnej. Gazy śladowe, które będzie monitorować to: dwutlenek azotu (NO2), ozon (O3), dwutlenek siarki (SO2), formaldehyd, glioksal i aerozole, które są niezbędne do oceny jakości powietrza. Rozwojem i produkcją spektrometru Sentinel-4 dla programu Copernicus zajmowały się zakłady Airbusa w Ottobrunn/Monachium. Zrozumienie składu atmosfery pomoże oceniać skutki zjawisk, takich jak pióropusze pyłu pustynnego, przenoszenie na duże odległości zanieczyszczeń atmosferycznych, w tym pyłków, a także pióropusze pyłu z erupcji wulkanów.
Informacje zebrane przez instrument Sentinel-4 pomogą decydentom w kształtowaniu europejskiej polityki w zakresie zdrowia publicznego i bezpieczeństwa ruchu lotniczego w celu ochrony obywateli Europy. Połączenie satelity geostacjonarnego i instrumentu takiego jak Sentinel-4 oznacza, że pomiary gazów śladowych w atmosferze ziemskiej można będzie wykonać nad Europą w rekordowym czasie około 1 godziny.
Philippe Pham, szef działu obserwacji satelitarnej i nauki o Ziemi w firmie Airbus
Sentinel-4 to spektrometr o wysokiej rozdzielczości i krótkim czasie rewizyty, działający w trzech pasmach obejmujących ultrafiolet (305-400 nm), widzialne (400-500 nm) i bliskie zakresy długości fal podczerwieni (750-775 nm). Pierwszy egzemplarz instrumentu znajdzie się na pokładzie satelity MTG-S1, którego start zaplanowano na 2024 r. Drugi egzemplarz dopiero powstanie, gdyż poleci na orbitę na pokładzie MTG-S2, w 2034 r. Celem obu misji jest zapewnienie dostępności danych dla europejskich naukowców przez dwie dekady.
Zarówno pojazd kosmiczny, jak i instrument będą obsługiwane przez EUMETSAT, Europejską Organizację Eksploatacji Satelitów Meteorologicznych. Inżynierowie budujący Sentinela-4 wykorzystali doświadczenia z produkcji poprzednich instrumentów dla ESA, takich jak Sciamachy i Tropomi (pokładowy Sentinel-5P), również zbudowanych przez Airbusa.
Misja Sentinel-4 to inicjatywa Unii Europejskiej i Europejskiej Agencji Kosmicznej, która zapewnia stały monitoring atmosfery nad Europą. Razem z amerykańską misją TEMPO (Tropospheric Emissions: Monitoring of Pollution) oraz południowokoreańską GEMS (Geostationary Environment Monitoring Spectrometer) dostarczy naukowcom ważnej wiedzy na temat jakości powietrza na dużych obszarach półkuli północnej.
Źródło: Airbus
Artystyczna ilustracja satelity Sentinel-4 działającego już na orbicie
Fot. Europejska Agencja Kosmiczna

Satelitarny instrument do monitoringu powietrza Sentinel-4/UVN.
Fot. Airbus
SPACE24
https://space24.pl/satelity/obserwacja-ziemi/sentinel-4-z-nowym-spektrometrem-od-airbusa

Sentinel-4 z nowym spektrometrem od Airbusa.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taniec z gwiazdami: 200-letnia historia układu Kastora
2022-12-14.
Astronomowie badają orbity układu sześciokrotnego – złożonego układu sześciu gwiazd na orbitach wokół siebie – aby zmierzyć masy poszczególnych gwiazd. Aby to zrobić, zespół wykorzystał dane z prawie 200 lat!
Gwiezdne sale balowe: laboratoria do ważenia gwiazd
Gwiazdy wielokrotne – układy podwójne, potrójne, a nawet składające się z czterech, pięciu czy nawet sześciu składników – mogą nas wiele nauczyć. Mierząc orbity gwiazd i stosując prawa Keplera, astronomowie mogą wyznaczyć masy gwiazd (oraz innych ciał, takich jak planety czy czarne dziury). Są to niezwykle ważne pomiary, ponieważ inne pomiary gwiazd (planet i innych ciał) mogą być użyte tylko do wnioskowania o masie obiektu poprzez przyjęcie założenia na podstawie emitowanego przez niego światła. Wiele z naszego zrozumienia gwiazd zawdzięczamy właśnie tym „dynamicznym” pomiarom masy gwiazd podwójnych.
Układy wielokrotne są również interesujące same w sobie – to, jak orbitują i w jaki sposób, mówi astronomom wiele o tym, jak przebiega proces formowania się gwiazd oraz jakie są jego prawdopodobne i mało prawdopodobne rezultaty.
Kastor: sześć gwiazd
Kastor jest drugą najjaśniejszą gwiazdą w konstelacji Bliźniąt, obok Polluksa. Wraz z pojawieniem się teleskopów, astronomowie w XVIII i XIX wieku odkryli, że Kastor jest w rzeczywistości układem podwójnym – Kastor A i B. Następnie okazało się, że jest układem potrójnym, gdy odkryto gwiazdę YY Geminorum (Kastor C), która krąży wokół Kastor A i B. Kłopoty zaczęły się naprawdę piętrzyć, gdy w 1896 roku Kastor B został zmierzony dwukrotnie za pomocą spektrografu. Pomiary wykonano w odstępie czterech dni. Prędkość radialna gwiazdy zmieniła się dramatycznie między dwiema obserwacjami, a dalsze pomiary wykazały, że gwiazda była układem spektroskopowo podwójnym. Późniejsze obserwacje Kastora A i Kastora C dowiodły, że są one również układami podwójnymi spektroskopowo! Jedna gwiazda stała się sześcioma gwiazdami, a wszystkie tańczą wokół siebie.
Ruch Kastor AB był rejestrowany od XVIII wieku, więc dzisiejsi astronomowie mieli wiele danych archiwalnych, z którymi mogli pracować, dopasowując orbitę do swoich danych. Ale nie poprzestali na archiwum, ponieważ chcieli w pełni scharakteryzować orbity tego układu. Modelowanie nawet układów potrójnych gwiazd może być skomplikowane, ponieważ należy uwzględnić wkład innych gwiazd w ruch danej gwiazdy. Pełne rozwiązanie orbitalne nie może być wyznaczone tylko na podstawie pomiarów prędkości radialnych, ponieważ prędkości te mówią tylko o ruchu gwiazd w kierunku do lub od obserwatora. Gwiazdy spektroskopowo podwójne są jednak tak blisko siebie, że nawet największe teleskopy z potężną optyką adaptacyjną nie są w stanie ich rozdzielić. Bez pomiaru ruchu na niebie, ich orbity i tym samym ich rzeczywiste masy pozostawały nieznane.
Interferometria na ratunek
Autorzy pracy opublikowanej 13 grudnia 2022 roku wykonali nowe obserwacje Kastora A i B, korzystając z macierzy CHARA (Center for High Angular Resolution Astronomy), interferometru optycznego o długiej linii bazowej znajdującego się na Mount Wilson w Kalifornii. Dzięki zdolności rozdzielczej interferometrii autorzy byli w stanie bezpośrednio zmierzyć pozycję każdej spektroskopowej pary w czasie, po raz pierwszy mapując każdą orbitę we wszystkich trzech wymiarach. W połączeniu z archiwalną astrometrią i pomiarami prędkości radialnej, autorzy byli w stanie dopasować każdą ścieżkę orbitalną i wyznaczyć masy dynamiczne dla wszystkich składników układu.
Autorzy określili masy gwiazd z dokładnością do 1%, co pozwoliło im w pełni scharakteryzować gwiazdy i wywnioskować ich wiek (kolejny niezwykle trudny pomiar). Odkryli, że orbity par podwójnych wokół siebie nie były wyrównane, ale mimo to uważają, że cały układ jest dynamicznie stabilny. Pomiary te umożliwią przyszłe badania dynamicznej stabilności układu z jeszcze większą szczegółowością i pomogą nam zrozumieć, jaki może być ostateczny los tych rzadkich układów sześciokrotnych.
Opracowanie:
Agnieszka Nowak
Więcej informacji:
•    Dancing with the (Six) Stars: A 200-Year Story of the Castor System
•    The Orbits and Dynamical Masses of the Castor System
Źródło: AAS
Na ilustracji: Wizja artystyczna sześciokrotnego układu Kastor. Źródło: Pablo Carlos Budass.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/taniec-z-gwiazdami-200-letnia-historia-ukladu-kastora

Taniec z gwiazdami 200-letnia historia układu Kastora.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ujawniono odległości do najdalszych galaktyk
2022-12-14.
Obserwacje spektroskopowe wykonane przy pomocy Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba potwierdziły odległość do galaktyk z wczesnego Wszechświata – informuje University of California w Santa Cruz.
Światło od tych galaktyk podróżowało przez Wszechświat przez około 13,4 miliarda lat, zanim zostało zarejestrowane przez Teleskop Jamesa Webba. Galaktyki wysłały je około 400 milionów lat po Wielkim Wybuchu, czyli w momencie, gdy Wszechświat miał około 2 proc. swojego obecnego wieku.
Wczesne obserwacje JWST dostarczyły informacji na temat galaktyk, które mogą być położone w ekstremalnie dalekich odległościach od Ziemi. W przypadku czterech z nich udało się ustalić dystans przy pomocy obserwacji spektroskopowych.
Odległości do tak daleko zlokalizowanych obiektów w Kosmosie wyznacza się mierząc tak zwane przesunięcie ku czerwieni (ang. redshift). Wszechświat stale się rozszerza, a odległe galaktyki oddalają się od nas. Co więcej, ich światło zostaje rozciągnięte na skutek efektu Dopplera do dłuższych fal, czyli w czerwoną stroną widma. Redshift można szacować na podstawie obserwacji fotometrycznych, jeśli zostały przeprowadzone w różnych pasmach. Jednak dokładniejszy wynik można uzyskać na podstawie obserwacji spektroskopowych.
Obserwacje prowadzono w ramach przeglądu nieba o nazwie JWST Advanced Deep Extragalactic Survey (JADES). Ten projekt otrzymał nieco ponad miesiąc czasu obserwacyjnego na teleskopie. Jego celem jest uzyskanie dokładnego obrazu wczesnego Wszechświata. W ramach projektu współpracuje ponad 80 astronomów z dziesięciu krajów.
Zobacz także: Teleskop Jamesa Webba dostrzegł najodleglejsze galaktyki.
Zdjęcie wykonane przez Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba. Fot. NASA, ESA, CSA, and STScI
https://nauka.tvp.pl/65090810/ujawniono-odleglosci-do-najdalszych-galaktyk

Ujawniono odległości do najdalszych galaktyk.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z dziejów ofiarności społecznej na rzecz nauki
2022-12-14.
W okresie zaborów, w drugiej połowie XIX wieku, uczeni polscy zostali pozbawieni warsztatów pracy naukowej. Przestały istnieć polskie szkoły, uczelnie i instytucje życia naukowego. Nauka polska mogła rozwijać się tylko dzięki organizacyjnemu i materialnemu wsparciu ze strony społeczeństwa. I społeczeństwo takiego wsparcia jej udzieliło.
W niedawno minionym 2021 roku przypadła 140. rocznica powstania i 30. rocznica odnowienia jednej z najbardziej zasłużonych instytucji działających na rzecz wspierania nauki polskiej – Kasy pomocy dla osób pracujących na polu naukowym im. dr. med. Józefa Mianowskiego, dziś noszącej nazwę Kasy im. Józefa Mianowskiego – Fundacji Popierania Nauki.
Jak powstała Kasa Mianowskiego?
Założyła ją 45-osobowa grupa absolwentów i byłych profesorów Warszawskiej Szkoły Głównej, uczelni, która choć nie nosiła dawnej nazwy Uniwersytetu Warszawskiego, uważana była za prostą kontynuację instytucji powstałej w 1816 roku i zamkniętej w ramach represji po powstaniu listopadowym. Pomysłodawcy i twórcy Kasy należeli do elity intelektualnej zaboru rosyjskiego, którzy w jej nazwie uczcili pamięć pierwszego i zarazem ostatniego rektora Szkoły Głównej, zasłużonego lekarza Józefa Mianowskiego. W powołanym jesienią 1881 roku Komitecie zarządzającym Kasą przewodnictwo objął jeden z najbardziej znanych lekarzy warszawskich, Tytus Chałubiński, a obok niego zasiedli: finansiści Stanisław Kronenberg i Konrad Deike, jako sekretarz lekarz Karol Dobrski, a pozostałymi członkami Komitetu zostali: Piotr Chmielowski, Mścisław Godlewski, Władysław Holewiński, Jakub Natanson, Henryk Sienkiewicz, Franciszek Śliwicki, Henryk Struve i Filip Sulimierski – wszyscy związani niegdyś ze Szkołą Główną, czy to jako wykładowcy, czy studenci.
Zadania Kasy
W obliczu braku polskich instytucji naukowych, przekształcenia Szkoły Głównej w 1869 roku w Cesarski Uniwersytet Warszawski, w którym językiem nauczania stał się rosyjski i w którym obowiązywał nieformalny zakaz zatrudniania polskich uczonych, Kasa wzięła na siebie zadanie wspierania badań naukowych poprzez udzielanie stypendiów, zasiłków i dotowanie wydawnictw naukowych, umożliwiając w ten sposób powstanie drugiego, nieoficjalnego nurtu rozwoju nauki polskiej. Realizacja tego zadania stała się możliwa dzięki niespotykanej ofiarności społecznej – datki na statutową działalność Kasy wpłacali najbogatsi: arystokracja (jak przedstawiciele rodów Krasińskich, Zamoyskich, Raczyńskich, Przeździeckich), finansjera i przemysłowcy (zwłaszcza z kręgu warszawskich Żydów, jak Samuel Bergson, Jan Bloch, Edward Lilpop, Stanisław Rotwand, Hipolit Wawelberg), ale także ubożsi – przedstawiciele inteligencji z całego Imperium Rosyjskiego.
W 1904 roku inżynier Witold Zglenicki zapisał Kasie dochody z pola naftowego koło Baku, co przyniosło jej prawie 2,5 miliona dolarów i sprawiło, że Kasa stała się najbogatszą instytucją społeczną, wspierającą rozwój nauki polskiej. W okresie 1881-1929, dzięki pomocy finansowej Kasy, ukazało się prawie siedemset tytułów książek naukowych w półtora tysiącu tomów, do 1906 roku udzielono 464 zapomogi na „cele i badania naukowe”, 168 zapomóg na badania i studia w kraju i za granicą i 131 zapomóg dla uczonych w trudnej sytuacji materialnej. Na cele te wydano do 1906 roku prawie 600 tysięcy rubli, a warto przypomnieć, że roczna pensja profesora uniwersytetu wynosiła w tym czasie ok. 3 tysięcy rubli. Nic zatem dziwnego, że Kasa zyskała sobie miano „ministerstwa nauki polskiej w latach niewoli”.
Kasa jako instytut naukowy
W Polsce niepodległej Kasa, oprócz kontynuowania swojej dotychczasowej działalności materialnego wspierania świata naukowego, zaczęła zmierzać w kierunku przekształcenia się w nowoczesny instytut naukowy, skupiający ogólnopolskie środowisko naukowe i koordynujący prace nad organizacją nauki w Polsce. Znaczącą rolę odegrał tu wysoki urzędnik Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, Stanisław Michalski. Nie tylko troszczył się o nadwątlone powojenne finanse Kasy, organizując akcje odwołujące się do ofiarności społecznej na rzecz nauki (zakończone odczuwalnym sukcesem), ale zadbał też o zapewnienie Kasie dotacji z funduszy państwowych. Był inicjatorem powołania Rady Naukowej Kasy, powstania Koła Naukoznawczego (1928), organizatorem zjazdów naukowych (odbyły się dwa – w 1920 i 1927 roku). Forum dyskusyjnym dla całego środowiska zainteresowanego problematyką naukoznawczą stały się dwa periodyki wydawane przez Kasę – „Nauka Polska” i „Organon”.
Niestety, zamiar przekształcenia Koła Naukoznawczego i całego Działu Naukowego Kasy w ogólnopolski instytut naukoznawczy, inicjujący i sterujący badaniami z tego zakresu, przerwał wybuch II wojny światowej. Wojenne i powojenne losy Kasy to temat na osobną opowieść.
Prof. dr hab. Joanna Schiller-Walicka
Instytut Historii Nauki PAN
Pracownia Dziejów Oświaty i Antropologii Kultury
Zdjęcie ilustracyjne. Fot. Getty Images

https://nauka.tvp.pl/64051283/z-dziejow-ofiarnosci-spolecznej-na-rzecz-nauki

Z dziejów ofiarności społecznej na rzecz nauki.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zagadkowo długie rozbłyski gamma pochodzą nie tylko od zderzeń gwiazd
2022-12-15. Franek Badziak
Naukowcy prześledzili zaskakująco energetyczne rozbłyski promieniowania aż do zderzeń gwiazd neutronowych i kilonowych, pochodzących z nadzwyczaj gwałtownych zderzeń gwiazd. Zaobserwowano pewną prawidłowość, która może zmienić sposób, w jaki patrzymy na najbardziej energetyczne wybuchy we wszechświecie.
Pięćdziesięciosekundowy rozbłysk gamma GRB 211211A został odkryty w grudniu 2021 roku. Odległość między jego źródłem a Ziemią szacowana jest na 1,1 miliarda lat świetlnych.
Zazwyczaj tego rodzaje długie rozbłyski GRB powodowane są wybuchami supernowych, czyli śmiercią gwiazd. W tym wypadku jednak, prześledziwszy dzieje odległych gwiazd i porównując je wzajemnie, naukowcy zaobserwowali po pobłysku GRB kilonową – jeszcze gwałtowniejszy rozbłysk, o którym dotychczas sądzono, że powstaje jedynie w wyniku zderzeń z udziałem gwiazd neutronowych. Jak się okazuje, sądzono mylnie. Dzięki temu teoria głosząca, że długie GRB powstają wyłącznie w wyniku zapadania się masywnych gwiazd, może zostać obalona. Ponadto, skoro to właśnie w wyniku zderzeń gwiazd neutronowych zdają się powstawać ciężkie pierwiastki, takie jak złoto, badania te mogą pomóc zrozumieć jak, gdzie oraz kiedy powstają metale ciężkie.
Odkrycie, że kilonowe mogą powstawać niejedynie w wyniku zderzeń gwiazd neutronowych oraz czarnych dziur z gwiazdami neutronowymi, lecz obserwowane są także po długich rozbłyskach gamma, rzuca nowe światło na zjawisko nowych.
Korekta – Matylda Kołomyjec
Źródła:
•    space.com: Robert Lea; Bizarre long gamma-ray burst came from merging stellar corpses
15 grudnia 2022
Pierwsze zdjęcie kilonowej uchwycone przez Kosmiczny Teleskop Hubble’a.
https://astronet.pl/wszechswiat/zagadkowo-dlugie-rozblyski-gamma-pochodza-nie-tylko-od-zderzen-gwiazd/

Zagadkowo długie rozbłyski gamma pochodzą nie tylko od zderzeń gwiazd.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Apollo 17 – 50 lat temu
2022-12-15. Krzysztof Kanawka
Pięćdziesiąt lat od ostatniej misji załogowej na Księżyc.
Mija właśnie 50 lat od ostatniej misji załogowej na Księżyc – Apollo 17.
Po politycznych decyzjach w USA dotyczących ograniczenia budżetu NASA okazało się, że loty księżycowe zostaną zakończone na misji Apollo 17. Na skład tej załogi wyznaczono:
•    Eugene Cernan (trzecia misja)
•    Ronald Evans (pierwsza misja)
•    Harrison Schmitt (pierwsza misja)
Astronauta Schmitt był pierwszym i jedynym geologiem z wykształcenia wśród astronautów programu Apollo. Był też jedynym astronautą bez wcześniejszego doświadczenia wojskowego, który dotarł na Księżyc.
Start misji Apollo 17 nastąpił 7 grudnia 1972 roku o godzinie 05:33 UTC. Start nastąpił za pomocą rakiety Saturn V z wyrzutni LC-39A. Start nastąpił w nocy.
Lądownik księżycowy osiadł w regionie doliny Taurus–Littrow w dniu 11 grudnia 1972. Na powierzchni Księżyca wylądowali Eugene Cernan i Harrison Schmitt. Apollo 17 była misją typu “J”, która została zaplanowana na trzy dni pobytu na powierzchni Srebrnego Globu.
Wykonano trzy księżycowe spacery kosmiczne o łącznej długości ponad 22 godzin, w trakcie których zebrano 115 kg różnych próbek. Podobnie jak w przypadku Apollo 15 i Apollo 16, w tej misji astronauci mieli do dyspozycji łazik księżycowy Lunar Roving Vehicle (LRV).
Zakończenie prac na powierzchni Księżyca nastąpiło 14 grudnia 1972. Dwa dni później pojazd Apollo rozpoczął podróż powrotną ku Ziemi. Wodowanie na wodach Pacyfiku nastąpiło 19 grudnia 1972. W trakcie podróży powrotnej astronauta Evans wykonał spacer kosmiczny w “głębokiej przestrzeni”.
Na powierzchni Księżyca – oprócz sprzętu naukowego, łazika LRV oraz dolnej części lądownika – astronauci pozostawili m.in. plakietkę pamiątkową. Ta plakietka informuje, że właśnie w tym regionie zakończyły się “pierwsze badania Księżyca”. Kolejne – za sprawą programu Artemis – właśnie się zaczynają – w latach dwudziestych XXI wieku, po ponad 50 latach od misji Apollo 17 człowiek powróci na Srebrny Glob. Co ciekawe, warto tu dodać, że misja Artemis I trwała w momencie pięćdziesiątej rocznicy startu Apollo 17.
Ronald Evans odszedł w 1990 roku. Eugene Cernan odszedł w 2017 roku. Harrison Schmitt natomiast nadal aktywnie spędza czas emerytury – przykładowo był obecny 5 lat temu przy podpisaniu przez poprzedniego prezydenta USA rozporządzenia o nazwie Space Directive – 1, z którego powstał później program Artemis.
(NASA, PFA)
Załoga misji Apollo 17 / Credits – NASA
APOLLO 17 - Night Launch [HD] (1972/12/07) - Eugene Cernan, Harrison Schmitt, Ronald Evans
https://www.youtube.com/watch?v=nCQ1uVad5EI
Start misji Apollo 17 / Credits – NASA
The 50th Anniversary of Apollo 17
https://www.youtube.com/watch?v=XhvliTtzQXY
Astronauta Evans wykonuje spacer kosmiczny podczas misji Apollo 17 / Credits – NASA

Plakietka misji Apollo 17 / Credits – NASA


https://kosmonauta.net/2022/12/apollo-17-50-lat-temu/

Apollo 17 – 50 lat temu.jpg

Apollo 17 – 50 lat temu2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rakieta Ariane 5 wyniosła trzy satelity geostacjonarne
2022-12-15.
Europejska rakieta nośna Ariane 5 wystartowała z Gujany Francuskiej, wynosząc na orbitę trzy satelity: dwa komercyjne statki telekomunikacyjne Galaxy 35 i 36 oraz europejskiego satelitę meteorologicznego MTG-I1.
Trzeci lot rakiety Ariane 5 w 2022 r. został przeprowadzony 13 grudnia 2022 r. Rakieta Ariane 5 wystartowała o 21:30 czasu polskiego z kosmodromu Kourou w Gujanie Francuskiej. Lot przebiegł pomyślnie. Przez 2 minuty i 21 sekund zestaw rozpędzał dolny stopień i dwie pomocnicze rakiety na paliwo stałe. Po niecałych 9 minutach pracę zakończył dolny stopień. Krótko po jego odłączeniu uruchomił się silnik górnego stopnia, który pracował przez około 16 minut.
Pierwszy został wypuszczony satelita Galaxy 35. Stało się to 27 minut i 28 sekund od startu. Kilka minut później górny stopień odłączył też satelitę Galaxy 36. Ostatni pokład rakiety opuścił satelita MTG-I1. Stało się to niecałe 35 minut po starcie.
W misji wyniesiono na orbitę typu GTO (transferową orbitę do pozycji geostacjonarnej) 3 ładunki o łącznej masie 10 972 kg. To drugi najcięższy ładunek wyniesiony kiedykolwiek przez Ariane 5. Rekordzistą pozostaje podwójna misja Syracuse A4 i SES-17 z 2021 r. Po raz w trzeci w historii działania tej rakiety wyniesione zostały trzy satelity.

O ładunkach

MTG-I1
W misji wyniesiono satelitę Meteosat Third Generation I1 (MTG-I1). To statek zbudowany we współpracy pomiędzy agencją meteorologiczną EUMETSAT i europejską agencją kosmiczną ESA. Głównym zadaniem satelity jest dostarczanie danych dla meteorologów na potrzeby szybkiego wykrywania, śledzenia i prognozowania gwałtownych zjawisk atmosferycznych.
Satelita będzie obrazował obszar Europy i Afryki. Dzięki danym przez niego dostarczonym lotnictwo będzie mogło unikać zjawisk burzowych, możliwe będzie wcześniejsze ostrzeganie przed powodziami i bardziej precyzyjne monitorowanie pożarów. Po raz pierwszy europejscy meteorolodzy dostaną narzędzie do monitorowania całego cyklu życia układów burzowych - już od początkowych niestabilności w atmosferze.
Satelita został zbudowany na zlecenie EUMETSAT i ESA przez zakłady Thales Alenia Space, we współpracy z firmą OHB. Satelitę wyposażono w kilka ładunków. Trzy najważniejsze z punktu widzenia jego zadań to: Flexible Combined Imager (FCI), Lightning Imager (LI) i InfraRed Sounder (IRS).
FCI to wielospektralne urządzenie obrazujące, umożliwiające rejestrację obrazu na 16 kanałach światła widzialnego i bliskiej podczerwieni, z maksymalną rozdzielczością 500 m/px. LI to zestaw czterech identycznych teleskopów optycznych, skupionych na bardzo wąskim paśmie światła w okoliczy długości 777 nm. Pozwoli to dostarczyć bieżących danych z miejsca występowania i intensywności błyskawic w systemach burzowych.
W pracach nad urządzeniem LI brali udział specjaliści z polskiego IMGW-PIB wraz z doktorantem ze Szkoły Doktorskiej Nauk Ścisłych i Przyrodniczych Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Nową technologią, pierwszy raz umieszczoną na satelicie w tej skali jest urządzenie InfraRed Sounder. To wielospektralna sonda działająca na zasadzie interferometru w dwóch pasmach podczerwieni. Pozwoli na śledzenie trójwymiarowej struktury rozmieszczenia pary wodnej i wartości temperatury w atmosferze.
Na satelicie umieszczono też dodatkowo urządzenie telekomunikacyjne GEOSAR systemu ratunkowego COSPAS-SARSAT.

Galaxy 35 i 36
Galaxy 35 i Galaxy 36 to para satelitów telekomunikacyjnych amerykańskiego operatora Intelsat. To już 5. i 6. satelita z siedmiu planowanych do wysłania na orbitę geostacjonarną w ramach akcji zwalniania części pasma C dla naziemnych sieci 5G.
Satelity są przeznaczone głównie do wysyłania sygnału telewizyjnego i radiowego dla użytkowników telewizji satelitarnej w Ameryce Północnej. Galaxy 35 zastąpi statek Galaxy 3C wysłany w 2002 r., a Galaxy 36 zajmie miejsce Galaxy 28, który trafił na orbitę w 2005 r.
Satelity zostały zbudowane przez firmę Maxar Technologies i bazują na platformie Maxar 1300 (znanej dawniej jako SSL-1300). Platforma ta jest powszechnie stosowana w wielu dużych satelitach telekomunikacyjnych. Jej pierwsze wersje trafiały na orbitę jeszcze w latach 90. Korzystały z niej takie firmy jak telekomunikacyjne Intelsat, EchoStar czy AsiaSat. Na jej bazie zbudowano na przełomie lat 90. i 00. serię 5 satelitów meteorologicznych GOES. Podobne satelity Galaxy 31 i 32 były już wyniesione w tym roku na rakiecie Falcon 9.
Każdy satelita z tej pary waży około 3,15 t i jest przeznaczony do pracy przez 15 lat. Na satelitach umieszczono transpondery obsługujące pasmo C.

Podsumowanie
Był to trzeci lot rakiety Ariane 5 w 2022 r. Powoli kończy się kariera tego ciężkiego europejskiego systemu nośnego. W planach pozostały już tylko 2 starty w 2023 roku. W drugiej połowie przyszłego roku ma zadebiutować jej następczyni - rakieta Ariane 6. Nowy system będzie miał większy udźwig, a jego produkcja i przeprowadzanie startów ma być znacznie tańsze. Arianespace liczy, że rakieta będzie mogła oprócz wynoszenia europejskich ładunków strategicznych wykonywać dużo komercyjnych misji, konkurując z rakietą Falcon 9 firmy SpaceX.
 
Na podstawie: Intelsat/Arianespace/NSF
Opracował: Rafał Grabiański
 
Więcej informacji:
•    Relacja Arianespace z udanego startu
Na zdjęciu: Rakieta Ariane 5 startująca z misją Galaxy 35/36 i MTG-I1. Źródło: Arianespace.

Flight VA259 – State-of-the-art | Galaxy 35 and 36 / MTG-I1 | Ariane 5 Launch | Arianespace
https://www.youtube.com/watch?v=bJP-GjxqumU&t=1496s

Wizja artystyczna satelity MTG-I1. Zródło: ESA.

Satelity Galaxy 36/36 zintegrowane podczas przygotowań do umieszczenia na rakiecie Ariane 5. Źródło: Intelsat/Arianespace.

https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/rakieta-ariane-5-wyniosla-trzy-satelity-geostacjonarne

Rakieta Ariane 5 wyniosła trzy satelity geostacjonarne.jpg

Rakieta Ariane 5 wyniosła trzy satelity geostacjonarne2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odwołano spacer rosyjskich kosmonautów. Statek kosmiczny zaczął przeciekać
2022-12-15.MD.MNIE.
Planowany rutynowy spacer kosmiczny dwóch rosyjskich kosmonautów na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) został odwołany po tym, jak kontrolerzy lotu zauważyli strumień cząstek wyrzucanych z zadokowanego statku kosmicznego Sojuz.
„Potok cząstek, które wydawały się pochodzić z tylnej części kapsuły Sojuz MS-22, wydawał się płynem ze statku kosmicznego, być może chłodziwem" – poinformowała NASA, której komunikat cytuje Agencja Reutera.
Podczas transmisji radiowej był słyszalny rosyjski urzędnik kontroli misji, która znajduje się w pobliżu Moskwy, informujący dwóch kosmonautów, że ich spacer kosmiczny został odwołany.
Członek NASA Rob Navias komentujący wydarzenie na żywo z Johnson Space Center w Houston, również potwierdził, że spacer kosmiczny został odwołany z powodu wycieku.
NASA zaznaczyła, że nikt z załogi ISS nie był zagrożony.
Statek Sojuz z dwoma kosmonautami na pokładzie dotarł do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej we wrześniu.
Pierwsze moduły ISS umieszczono na orbicie w 1998 r., a pierwsza stała załoga przybyła tam w 2000 r.
W projekcie biorą udział Stany Zjednoczone, Rosja, Kanada, Japonia, a także część krajów należących do Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA). Jednym z członków tej agencji jest Polska.
Frank Rubio, Sergey Prokopyev, Dmitri Petelin (fot. Bill Ingalls/NASA/Getty)
źródło: PAP
https://www.tvp.info/65106616/planowany-rutynowy-spacer-kosmiczny-dwoch-rosyjskich-kosmonautow-na-pokladzie-miedzynarodowej-stacji-kosmicznej-iss-zostal-odwolany-

Odwołano spacer rosyjskich kosmonautów. Statek kosmiczny zaczął przeciekać.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uniwersytet Zielonogórski przeniósł swój teleskop z Hiszpanii do Chile
2022-12-15.
Naukowcy z Instytutu Astronomii Uniwersytetu Zielonogórskiego (UZ) zaprezentowali w czwartek możliwości teleskopu ROTUZ, który niedawno został przeniesiony z Hiszpanii na półkulę południową do Chile.
ROTUZ to Robotyczny Optyczny Teleskop Uniwersytetu Zielonogórskiego. To system dwóch teleskopów zwierciadlanych zakupiony w 2021 r. przez Instytut Astronomii UZ – poinformowała rzeczniczka Uniwersytetu Zielonogórskiego Ewa Sapeńko.
Przez pierwszy rok teleskop znajdował się na farmie teleskopów e-EyE w Hiszpanii, jednak w październiku br. został przeniesiony do Chile, na teren firmy DeepSky Chile w południowej części pustyni Atakama.
Dyrektor Instytutu Astronomii UZ prof. Andrzej Maciejewski wyjaśnił, że dzięki globalnej sieci obsługa tego typu teleskopów jest możliwa z każdego miejsca. Specjalne oprogramowanie pozwala na prowadzenie obserwacji i ich dokumentowanie z Zielonej Góry.
„Umieszczenie naszego teleskopu w Chile pozwala zmaksymalizować ilość nocy obserwacyjnych, a więc ilość gromadzonych danych. W Polsce mamy średnio około 100 pogodnych nocy w roku, natomiast w Chile, gdzie obecnie znajduje się teleskop jest ich aż 320. Warunki obserwacyjne są tam jednymi z najlepszych na świecie, co było jednym z argumentów zmiany lokalizacji” – powiedział Maciejewski.
Dodał, że teleskop na półkuli południowej stanowi niezastąpioną pomoc naukową na zajęciach, gdyż daje możliwość prowadzenia obserwacji dydaktycznych w godzinach porannych czasu polskiego, znacznie ułatwiając dostęp studentom do sprzyjających warunków.
Dodatkowo przesunięcie pór roku sprawia, że latem, gdy w Polsce są krótkie noce obserwacyjne bądź ich wcale nie ma, w Chile są długie zimowe noce, co ułatwia prowadzenie praktyk i potencjalnie może zwiększyć zainteresowanie studentów uczestnictwem w projektach naukowych.
Dzięki ROTUZ zielonogórscy astronomowie biorą udział w międzynarodowych projektach jak: GAIA Follow-up czy TESS Follow-up. Obie misje kosmiczne są przełomowe w kontekście poszukiwania i badania planet pozasłonecznych, gwiazdowych czarnych dziur czy brązowych karłów w naszej galaktyce. Dane z misji kosmicznych tworzą bazę obiektów do dokładniejszych badań za pomocą teleskopów naziemnych.
Drugim głównym zadaniem teleskopu ROTUZ jest prowadzenie obserwacji we współpracy z firmami z przemysłu kosmicznego w ramach projektu „European Space Surveillance and Tracking - EU SST” prowadzonego przez Europejską Agencję Kosmiczną (ESA). Przedsięwzięcie polega na obserwacji i wyznaczania orbit śmieci kosmicznych zagrażających satelitom i statkom kosmicznym.
PAP - Nauka w Polsce, Marcin Rynkiewicz
mmd/ ekr/
Fot. Adobe Stock
https://naukawpolsce.pl/aktualnosci/news%2C94717%2Cuniwersytet-zielonogorski-przeniosl-swoj-teleskop-z-hiszpanii-do-chile.html

Uniwersytet Zielonogórski przeniósł swój teleskop z Hiszpanii do Chile.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwsi afrykańscy sygnatariusze Artemis Accords
2022-12-15.
Porozumienie Artemis Accords poszerzyło się o kolejnych dwóch sygnatariuszy. W dniu 13 grudnia 2022 r., podczas US-Africa Space Forum, umowę podpisały Rwanda i Nigeria. To pierwsze państwa afrykańskie, które dołączyły do programu.
13 grudnia br. odbyło się pierwsze w historii forum kosmiczne pomiędzy przedstawicielami Stanów Zjednoczonych oraz Afryki. Najważniejszym punktem spotkania było rozszerzenie programu Artemis Accords o kolejnych dwóch sygnatariuszy. Najnowsi członkowie - Rwanda oraz Nigeria - stali się pierwszymi państwami z kontynentu afrykańskiego, którzy dołączyli do programu, zakładającego długo wyczekiwany powrót człowieka na Srebrny Glob.
Ze strony Nigerii dokument został podpisany przez prof. Isa Ali Ibrahim, ministra komunikacji i gospodarki cyfrowej. Rwanda była natomiast reprezentowana przez Francisa Ngabo, dyrektora naczelnego Rwandyjskiej Agencji Kosmicznej. Podczas forum głos zabrali również prezydent Rwandy Paul Kagame, administrator NASA Bill Nelson, asystentka sekretarza stanu ds. Oceanów i Międzynarodowych Spraw Środowiskowych i Naukowych Monica Medina oraz sekretarz wykonawczy Krajowej Rady Kosmicznej USA Chirag Parikh.
Oba kraje zostały ciepło przyjęte przez przedstawicieli amerykańskiego sektora kosmicznego. Dyrektor ds. rozwoju w firmie Redwire, Mike Gold, który kierował rozwojem porozumień w trakcie swojej pracy w NASA, w wywiadzie dla SpaceNews zwrócił uwagę na unikalną energię, wizję i pasję do eksploracji kosmosu, którą zapewnią te dwa państwa. Zaznaczył, że Nigeria i Rwanda po raz pierwszy wprowadzają Afrykę do porozumień Artemis, wzbogacając i tak już zróżnicowaną mozaikę narodów, które przyjęły porozumienia.
Wchodząc w tę nową erę rozwoju kosmosu, ważne jest, aby pamiętać o korzyściach, jakie partnerstwo kosmiczne może przynieść naszym obywatelom, dlatego cieszymy się, że kraje afrykańskie będą teraz aktywnymi uczestnikami i partnerami w naszym programie Artemis.
Monica Medina, asystentka sekretarza stanu ds. oceanów i międzynarodowych spraw środowiskowych i naukowych
Porozumienie Artemis Accords określa zasady współpracy między narodami w zakresie badań kosmosu, w obszarze cywilnej eksploracji oraz pokojowego wykorzystania Księżyca, Marsa. Ponadto zapisy porozumienia odwołują się do Traktatu ONZ o przestrzeni kosmicznej z 1967 r. i głównych konwencji ONZ, a mianowicie podstawy międzynarodowego prawa kosmicznego.
Nigeria i Rwanda rozszerzają listę krajów, które podpisały porozumienie Artemis Accords. Obecnie współpracę z USA w tym zakresie podjęły Australia, Bahrajn, Brazylia, Kanada, Izrael, Francja, Włochy, Kolumbia, Japonia, Republika Korei, Luksemburg, Meksyk, Nowa Zelandia, Rumunia, Singapur, Ukraina, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Wielka Brytania oraz oczywiście Polska. W nadchodzących miesiącach do Artemis Accords powinny dołączyć kolejne państwa, ponieważ Stany Zjednoczone zamierzają kontynuować współpracę ze swoimi międzynarodowymi partnerami w celu stworzenia warunków do bezpiecznej eksploracji kosmosu.
WK/MM
Fot. NASA
SPACE24
https://space24.pl/polityka-kosmiczna/swiat/pierwsi-afrykanscy-sygnatariusze-artemis-accords

Pierwsi afrykańscy sygnatariusze Artemis Accords.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Satelita pogodowy nowej generacji wyniesiony na orbitę
2022-12-15.
Satelita pogodowy Eumetsat MTG-I1 rozpoczął zaplanowaną na 20 lat misję. Został wyniesiony w przestrzeń kosmiczną z wykorzystaniem rakiety Ariane V Arianespace.
Satelita Meteosat Imager Eumetsat (MTG-I1) trzeciej generacji, został wyniesiony na orbitę okołoziemską rakietą Ariane V 13 grudnia o godzinie 21:30 czasu polskiego z portu kosmicznego w Gujanie Francuskiej. MTG-I1 ma zrewolucjonizować krótkoterminowe prognozowanie pogody w Europie. Satelita oddzielił się od rakiety 34 minuty po starcie. Stacja naziemna Malindi w Kenii odebrała sygnał z MTG-I1, wskazujący, że jest w dobrym stanie. Meteosat Imager-1 trzeciej generacji jest pierwszym z nowej grupy satelitów zapewniających kluczowe obserwacje dla wczesnego wykrywania szybko rozwijających się silnych burz. Dane urządzenia posłużą również do prognozowania pogody i monitorowania klimatu.
Trzecia generacja satelitów pogodowych Eumetsat umożliwia ciągłe dostarczanie danych do prognozowania pogody z orbity geostacjonarnej przez następne dwie dekady. Posiada również znacznie większe możliwości obserwacji wyładowań atmosferycznych w czasie zbliżonym do rzeczywistego.
,, Celem tej inwestycji jest zapewnienie służbom meteorologicznym zwiększonej ilości dokładniejszych informacji, które pomogą im chronić życie, mienie i infrastrukturę.
Phil Evans, dyrektor generalny Eumetsat
Po oddzieleniu się od rakiety Ariane V na wysokości 250 kilometrów, rozpoczęła się zautomatyzowana sekwencja przygotowania satelity do pracy. Panele słoneczne MTG-I1 zostały rozłożone i skierowane w stronę Słońca. Kolejnym krokiem będzie uruchomienie silników, które wprowadzą satelitę na właściwą orbitę geostacjonarną. Jest to orbita o obiegu wynoszącym dokładnie 24 godziny, co skutkuje tym, że satelita cały czas obserwuje ten sam obszar na Ziemi. Faza wznoszenia na docelową orbitę geostacjonarną potrwa około pięciu dni od momentu, gdy satelita zostanie umieszczony w pobliżu ostatecznej lokalizacji operacyjnej na długości geograficznej zero stopni, bezpośrednio nad Wybrzeżem Kości Słoniowej.
MTG-I1 to pierwszy z sześciu satelitów tworzących pełny system MTG, który będzie dostarczał krytycznych danych do krótkoterminowego i wczesnego wykrywania potencjalnych ekstremalnych zjawisk pogodowych. Satelity MTG-I są wyposażone w dwa zupełnie nowe instrumenty, Flexible Combined Imager i pierwszy w Europie Lightning Imager, które dostarczą wysokiej jakości danych do dokładniejszych, krótkoterminowych prognoz pogody.
źródło: ESA
Artystyczna wizja satelitów Eumetsat. Fot. ESA/Mlabspace
Start rakiety Ariane V z satelitą MTG-I1 na pokładzie. Fot. ESA–M. Pedoussaut
https://nauka.tvp.pl/65108858/satelita-pogodowy-nowej-generacji-wyniesiony-na-orbite

Satelita pogodowy nowej generacji wyniesiony na orbitę.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość z kosmosu wylądował w Polsce. Naukowcy potwierdzają
2022-12-15.ŁZ.MNIE.
Niepozorny kamień z okolic Antonina (woj. wielkopolskie) okazał się fragmentem świeżego meteorytu, poszukiwanego od momentu sfilmowania jego spadku latem 2021 r. Jednoznacznych dowodów na kosmiczny rodowód odłamka dostarczyły pomiary radioizotopowe przeprowadzone w Narodowym Centrum Badań Jądrowych w podwarszawskim Świerku.
Rankiem 15 lipca 2021 roku trzy kamery Czeskiej Sieci Bolidowej zarejestrowały przelot bolidu tak jasnego, że widać go było doskonale mimo zbliżającego się wschodu Słońca. Na podstawie trajektorii lotu obserwatorzy z Czech doszli do wniosku, że do potencjalnego upadku meteorytu lub jego fragmentów mogło dojść nad pokrytą chmurami Polską. Natychmiast po opublikowaniu analiz Polska Sieć Bolidowa i związane z nią grupy indywidualnych poszukiwaczy podjęły próby odnalezienia szczątków meteorytu – wskazuje NCBJ.
Już 3 sierpnia na jednej z polnych dróg w pobliżu Antonina w powiecie ostrowskim natrafiono na dobrego kandydata: kamień o wadze 350 g pokryty wyraźną skorupą obtopieniową. Aby zweryfikować związek znaleziska z zaobserwowanym bolidem, konieczne były specjalistyczne badania radioizotopowe. Wykonano je w laboratoriach NCBJ, a ich wyniki zostały właśnie opublikowane na łamach czasopisma „Meteoritics & Planetary Science”.
To pierwszy przypadek, gdy w Polsce udało się znaleźć meteoryt na podstawie materiałów wideo zarejestrowanych przez kamery sieci bolidowych. Mamy ogromną satysfakcję, że nasze doświadczenie i aparatura pomiarowa pomogły w potwierdzeniu jego kosmicznego pochodzenia oraz przypisaniu go do konkretnego zjawiska bolidowego – mówi Zbigniew Tymiński z Ośrodka Radioizotopów POLATOM w NCBJ, jeden z koordynatorów Polskiej Sieci Bolidowej.
Obliczenia czeskich badaczy wskazywały, że sfilmowany meteoroid poruszał się po rzadko spotykanej orbicie eliptycznej mieszczącej się między Wenus a Marsem. W ziemską atmosferę wszedł nad Polską, około 130 km od granicy z Czechami. Najwcześniej zauważono go na wysokości 74 km. Poruszał się wtedy z prędkością niemal 18 km/s. Podczas hamowania tak gwałtownie kompresował przed sobą powietrze, że rozgrzało się ono do temperatury kilku tysięcy stopni. Utworzona plazma zaczęła odparowywać powierzchnię obiektu i ją topić. Do fragmentacji doszło na wysokości około 40 km. Cały ślad pozostawiony na niebie miał długość 62 km i urywał się na wysokości 23 km, gdy prędkość meteoroidu zmalała do 13 km/s.
Ciemna faza
Najwcześniej zauważono go na wysokości 74 km. Poruszał się wtedy z prędkością niemal 18 km/s. Podczas hamowania tak gwałtownie kompresował przed sobą powietrze, że rozgrzało się ono do temperatury kilku tysięcy stopni.
Utworzona plazma zaczęła odparowywać powierzchnię obiektu i ją topić. Do fragmentacji doszło na wysokości około 40 km. Cały ślad pozostawiony na niebie miał długość 62 km i urywał się na wysokości 23 km, gdy prędkość meteoroidu zmalała do 13 km/prędkość
W późniejszej, ciemnej fazie spadku na ruch meteoroidu bądź jego odłamków miały wpływ wiatry. Ich struktura zazwyczaj nie jest precyzyjnie znana. Miejsce lub miejsca upadku można więc wskazywać tylko z pewnym przybliżeniem, a to opóźnia proces odnajdywania fragmentów. Tymczasem w badaniach świeżych meteorytów kluczową rolę ogrywa czas – tłumaczy Tymiński.
Meteoroidy to małe ciała niebieskie poruszające się w przestrzeni kosmicznej, gdzie są ustawicznie poddawane ostrzałowi przez wysokoenergetyczne cząstki promieniowania, głównie protony pochodzenia galaktycznego. Oddziaływania te prowadzą między innymi do produkcji niestabilnych jąder atomowych i ich późniejszego rozpadu. Wśród produktów reakcji znajdują się krótkożyciowe izotopy promieniotwórcze.
Gdy meteoroid wyląduje na naszej planecie i stanie się meteorytem, znajdująca się nad nim gruba warstwa atmosfery chroni go przed promieniowaniem kosmicznym i krótkożyciowe radionuklidy zaczynają szybko zanikać. Ich wykrycie jest więc mocnym dowodem, że badany obiekt jeszcze niedawno przebywał poza ziemską atmosferą.

W przypadku meteorytu z Antonina mieliśmy dużo szczęścia: kompletny okaz mogliśmy umieścić na naszym wysokorozdzielczym detektorze promieniowania gamma po zaledwie trzech tygodniach od lądowania. Wykryliśmy w nim 12 radioizotopów pochodzenia kosmicznego, o czasach połowicznego rozpadu od setek tysięcy lat do kilkunastu dni – mówi dr Agnieszka Burakowska z Laboratorium Pomiarów Dozymetrycznych NCBJ.

Meteoryt waży 350 g (fot. NCBJ/K. Kmieciak)
źródło: NCBJ
https://www.tvp.info/65109687/kosmos-fragment-meteorytu-znaleziony-w-polsce-ncbj

Gość z kosmosu wylądował w Polsce. Naukowcy potwierdzają.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teleskop Webba zaobserwował chmury w zamglonej atmosferze Tytana
2022-12-15.
Tytan jest jedynym, znanym obiektem w Układzie Słonecznym poza Ziemią, na którym obecnie występują rzeki, jeziora i oceany. Jest to również jedyny księżyc w Układzie Słonecznym z gęstą atmosferą. W przeciwieństwie do Ziemi, płynna powierzchnia Tytana składa się raczej z węglowodorów takich jak metan lub etan, niż wody. Gęste zamglenie atmosfery blokuje widzialne światło przed odbiciem się od powierzchni.
Drugi co do wielkości księżyc w naszym Układzie Słonecznym jest większy od planety Merkury. Ale nieco większy (~2%) od Tytana jest Ganimedes – księżyc Jowisza. Podobnie jak na Ziemi, atmosfera Tytana składa się głównie z azotu, ale ciśnienie na powierzchni jest około 50% większe. Ciekłe węglowodory na Tytanie, takie jak metan i etan, padają w deszczach, płyną w rzekach i znajdują się w jeziorach, morzach, chmurach i atmosferze. Największe morza mają wielkość setek kilometrów i głębokość kilkuset metrów. Pod grubą warstwą lodu wodnego znajduje się więcej cieczy. Jest to ocean zawierający nie metan, ale wodę!!! Te podziemne zbiorniki z wodną mogą być miejscem istnienia życia jakie znamy. Natomiast w jeziorach i morzach wypełnionych węglowodorami może istnieć życie, oparte na innej chemii niż nasze.
Może wydawać się, że Tytan to osobliwe ciało niebieskie. Jednak pod pewnymi względami jest jednym z najbardziej nadających się do życia obiektów. Atmosfera azotowa na Tytanie jest tak gęsta, że człowiek mógłby tutaj poruszać się bez skafandra ciśnieniowego. Jednak niezbędna byłaby maska tlenowa i odzież termiczna, pozwalająca przetrwać zimno na powierzchni Tytana sięgające -179 C.
Krople deszczu na Tytanie opadają wolniej niż na Ziemi ze względu na 1,5 gęstszą atmosferę i mniejsze przyspieszenie grawitacyjne na powierzchni – zbliżone do tego, jakie panuje na naszym Księżycu. Astronomowie oszacowali, że na Tytanie deszcz spada z prędkością ~1,6 m/sek, czyli około sześć razy wolniej niż deszcz na Ziemi (~9,2 m/sek).
Na Tytanie imponująca jest również wielkość kropel deszczu, ponieważ są o 50% większe (rozmiar ~6,5 mm na Ziemi vs ~9,5 mm na Tytanie).
Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba znakomicie nadaje się do obserwacji atmosfery Tytana w podczerwieni – zarówno jego interesującej pogody, składu chemicznego atmosfery, jak i albedo (jasne i ciemne plamy) powierzchni tego satelity. W maju lub czerwcu 2023 roku są planowane kolejne obserwacje Tytana zarówno z użyciem kamery NIRCam oraz spektrografu NIRSpec (bliska podczerwień o długości fali λ do ~5 μm), jak i po raz pierwszy instrumentu MIRI (średnia podczerwień λ ~5–28 μm). Obserwacje MIRI poszerzą zakres widma Tytana o jeszcze nie obserwowane długości fali. Oprócz danych o złożonej strukturze gazów w atmosferze Tytana, ten instrument może dostarczyć kluczowe wskazówki do zrozumienia, dlaczego Tytan jest jedynym księżycem u Układzie Słonecznym z gęstą atmosferą.
Opracowanie: Ryszard Biernikowicz

Więcej informacji:

The Largest moon of Saturn known as Titan imaged by the Webb Telescope

Źródło: NASA/ESA
Na ilustracji obrazy Tytana – największego księżyca Saturna, uzyskane z pomocą Teleskopu Webba i kamery NIRCam w dniu 4 listopada 2022 roku. Obraz po lewej pokazuje dolne warstwy atmosfery i chmury na Tytanie w filtrze λ=2,12μm. Obraz po prawej przedstawia powierzchnię i atmosferę Tytana i jest to mozaika zdjęć w kilku filtrach. Widać kilka struktur na powierzchni Tytana: Kraken Mare (morze wypełnione metanem?), Belet (wydmy piaszczyste o ciemnych barwach), Adri (odbija dużo światła). Źródło: NASA / ESA / CSA / A. Pagan, STScI / Webb Titan GTO Team
 
Obrazy Tytana – największego księżyca Saturna, uzyskane z pomocą Teleskopu Webba i kamery NIRCam w dniu 4 listopada 2022 roku. Obraz po lewej pokazuje dolne warstwy atmosfery i chmury na Tytanie – został uzyskany w filtrze F212N (λ=2,12μm). Interpretuje się, że jasne plamy są to większych rozmiarów obłoki na północnej półkuli. Obraz po prawej przedstawia powierzchnię i atmosferę Tytana - jest to mozaika zdjęć w 3 filtrach (λ~1,4–1,99μm) z modulacją jasności wziętą z filtru λ=2,09μm. Oznaczono kilka wyróżniających się struktur na powierzchni Tytana: Kraken Mare (uważa się, że to jest morze wypełnione metanem), Belet (wydmy piaszczyste o ciemnych barwach), Adri (odbija dużo światła). Źródło: NASA / ESA / CSA / A. Pagan, STScI / Webb Titan GTO Team

https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/teleskop-webba-zaobserwowal-chmury-w-zamglonej-atmosferze-tytana

 

Teleskop Webba zaobserwował chmury w zamglonej atmosferze Tytana.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zmiany zachmurzenia w atmosferze Tytana na zdjęciach z teleskopów Webba i Kecka
2022-12-16.
Zdjęcia w bliskiej podczerwieni uzyskane przez Teleskop Webba i Teleskop Kecka w odstępie 30 godzin pokazują zmiany w atmosferze Tytana, który obraca się od lewej strony do prawej dla obserwatora na Ziemi. Wydaje się, że chmura A rotuje, zaś chmura B – rozpada się lub chowa za widoczną tarczę Tytana. Chmury nie są wieczne zarówno na Tytanie jak i na Ziemi, więc może te z 4 i 6 listopada 2022 r. nie są tymi samymi(?).
Rankiem 5 listopada 2022 roku (sobota) międzynarodową grupę astronomów badających planety zachwyciły pierwsze zdjęcia Tytana – największego księżyca Saturna, które sfotografował Teleskop Webba. W tym artykule kierownik zespołu badawczego dr Conor Nixon i inni naukowcy z programu obserwacyjnego nr 1251 podzielili się swoimi wrażeniami, gdy zobaczyli dane.
Tytan jest jedynym, znanym obiektem w Układzie Słonecznym poza Ziemią, na którym obecnie występują rzeki, jeziora i oceany. Jest to również jedyny księżyc w Układzie Słonecznym z gęstą atmosferą. W przeciwieństwie do Ziemi, płynna powierzchnia Tytana składa się raczej z węglowodorów takich jak metan lub etan niż wody. Gęste zamglenie atmosfery blokuje widzialne światło przed odbiciem się od powierzchni.
Astronomowie czekali wiele lat, aby wykorzystać niezwykłe zdolności obserwacyjne w podczerwieni Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba do badania atmosfery Tytana – zarówno jego interesującej pogody, składu chemicznego atmosfery, jak i obserwacji zamglenia atmosfery celem wyznaczenia albedo (jasne i ciemne plamy) powierzchni.
Atmosfera Tytana jest niezwykle interesująca nie tylko ze względu na występujące tam chmury metanowe i burze, ale również z powodu tego, co może powiedzieć nam o przeszłości i przyszłości Tytana oraz czy ten księżyc zawsze posiadał atmosferę. Dlatego astronomowie są absolutnie zachwyceni wstępnymi wynikami tych obserwacji.
Członek zespołu Sebastien Rodriguez (the Universite Paris Cité) był jednym z pierwszych naukowców, który zobaczył nowe zdjęcia i zaalarmował cała grupę badawczą, pisząc e-maila – cóż za niezwykła pobudka tego ranka (czas paryski)! Wiele alertów w mojej skrzynce elektronicznej! Uruchomiłem mój komputer i natychmiast zacząłem ściąganie danych. Na pierwszy rzut oka to po prostu niezwykłe! Myślę, że widzimy chmurę!
Podobnie zareagowała Heidi Hammel (Association of Universities for Research in Astronomy / AURA), która kieruje JWST Solar System Science Group - fantastycznie! To cudownie widzieć chmurę i oczywiste oznaczenia albedo. Więc czekam z niecierpliwością na widma. Gratulacje dla wszystkich!!! Dziękuję!
W ten sposób rozpoczął się dzień szalonej aktywności. Porównując różne zdjęcia uzyskane przez kamerę NIRCam współpracującą z Teleskopem Webba, astronomowie wkrótce potwierdzili, że jasna plama widoczna na północnej półkuli Tytana w rzeczywistości jest wielką chmurą. Niedługo później została zauważona druga chmura. Odkrycie tych chmur jest ekscytujące, ponieważ potwierdza długoterminowe przewidywania modeli numerycznych klimatu Tytana, że chmury łatwo tworzą się średnich szerokościach na północnej półkuli podczas późnego lata, gdy powierzchnia jest nagrzana przez Słońce.
 Jeszcze tego samego dnia naukowcy uświadomili sobie, że powinni dowiedzieć się, czy te chmury poruszają się lub zmieniają kształt - co może pomóc zdobyć informację o ruchach powietrza w atmosferze Tytana. Dlatego astronomowie z zespołu obserwującego Tytana Teleskopem Webba zwrócili się z prośbą do kolegów, aby tego wieczoru kontynuowali obserwacje Tytana w Obserwatorium Kecka na Hawajach, gdzie znajdują się dwa teleskopy o średnicy zwierciadeł 10 metrów każdy (jedne z największych na świecie!).
Mianowicie kierownik pierwszego zespołu dr Conor Nixon (NASA’s Goddard Space Flight Center) napisał do astronomów, którzy mają wielkie doświadczenie w pracy z teleskopami Kecka - Imke de Pater (University of California, Berkeley) i Katherine de Kleer (Caltech) -  właśnie uzyskaliśmy pierwsze zdjęcia Tytana za pomocą Teleskopu Webba, które zostały zrobione ostatniej nocy. Są niezwykłe! Wydaje się, że jest wielka chmura nad północnym obszarem polarnym  w pobliżu Kraken Mare. Bylibyśmy wdzięczni za szybką odpowiedź odnośnie kontynuacji obserwacji Teleskopem Kecka, aby zauważyć jakieś zmiany w tej chmurze.
Po pertraktacjach z obsługą teleskopu Kecka i obserwatorami, którzy tego wieczoru mieli zaplanowane sesje, Imke oraz Katherine szybko umieściły w kolejce plan obserwacji Tytana. Celem były obserwacje Tytana od jego stratosfery aż do powierzchni, aby spróbować złapać chmury, które zaobserwował Teleskop Webba. Obserwacje zakończyły się sukcesem. Imke de Pater skomentowała to następująco – obawialiśmy się, że te chmury mogły zniknąć, gdy z pomocą Kecka obserwowaliśmy Tytana dwa dni później, ale ku naszej radości chmury były w tych samych miejscach - w wyglądzie jakby zmieniły kształt.
Po uzyskaniu zdjęć w podczerwieni z Teleskopu Kecka, ich interpretacją zajęli się specjaliści od modelowania atmosfer. Jeden z nich – Juan Lora (Yale University) zauważył - rzeczywiście niesamowite! Cieszę się, że to widać, ponieważ przewidzieliśmy pewną zmienność chmur dla tej pory roku! Nie jesteśmy pewni czy chmury z 4 i 6 listopada są tymi samymi, ale są potwierdzeniem sezonowego typu pogody.
Zespół astronomów oprócz zdjęć za pomocą kamery NIRCam uzyskał również widma spektrografem NIRSpec sprzęgniętym z Teleskopem Webba, w długościach fali, które są nieprzepuszczalne przez atmosferę ziemską, a więc niedostępne dla instrumentów takich jak np. Teleskop Kecka. Te obserwacje są nadal analizowane i pozwolą nam faktycznie wyznaczyć skład chemiczny dolnej atmosfery i powierzchni Tytana w sposób, w który nie mógł nawet satelita Cassini przelatujący w pobliżu tego księżyca. Dowiemy się więcej o przyczynie powstawania jasnych struktur nad południowym biegunem.
W maju lub czerwcu 2023 roku są planowane kolejne obserwacje Tytana zarówno z użyciem kamery NIRCam oraz spektrografu NIRSpec (bliska podczerwień o długości fali λ do ~5 μm), jak i po raz pierwszy instrumentu MIRI (średnia podczerwień λ ~5–28 μm). Obserwacje MIRI poszerzą zakres widma Tytana o jeszcze nie obserwowane długości fali. Oprócz danych o złożonej strukturze gazów w atmosferze Tytana, ten instrument może dostarczyć kluczowe wskazówki do zrozumienia, dlaczego Tytan jest jedynym księżycem u Układzie Słonecznym z gęstą atmosferą.

Opracowanie: Ryszard Biernikowicz

Więcej informacji:

Webb, Keck Telescopes Team Up to Track Clouds on Saturn’s Moon Titan
NASA Releases New JWST And W. M. Keck Observatory Images Of Titan, Saturn’s Moon

Źródło: NASA/ESA
Na ilustracji zmiany zachmurzenia na Tytanie w ciągu 30 godzin pomiędzy 4 i 6 listopada 2022 roku, zaobserwowane przez Teleskop Webba z kamerą NIRCam (po lewej, λ~1,4–1,99μm + jasność  λ~2,09) oraz hawajski teleskop Kecka z kamerą NIRC-2 (po prawej, λ~2,06–2,13μm). Na zdjęciach atmosfera Tytana obraca się od lewej strony do prawej – tak jak ją widzimy z odległej Ziemi i Słońca. Źródło: NASA/STScI/Keck Observatory/Judy Schmidt
 
Obrazy Tytana – największego księżyca Saturna, uzyskane z pomocą Teleskopu Webba i kamery NIRCam w dniu 4 listopada 2022 roku. Obraz po lewej pokazuje dolne warstwy atmosfery i chmury na Tytanie – został uzyskany w filtrze F212N (λ=2,12μm). Jasne plamy są to większych rozmiarów obłoki na północnej półkuli. Obraz po prawej przedstawia powierzchnię i atmosferę Tytana - jest to mozaika zdjęć w 3 filtrach (λ~1,4–1,99μm) z modulacją jasności wziętą z filtru λ=2,09μm. Oznaczono kilka wyróżniających się struktur na powierzchni Tytana: Kraken Mare (uważa się, że to jest morze wypełnione metanem), Belet (wydmy piaszczyste o ciemnych barwach), Adri (odbija dużo światła). Źródło: NASA / ESA / CSA / A. Pagan, STScI / Webb Titan GTO Team
Zmiany zachmurzenia na Tytanie w ciągu 30 godzin pomiędzy 4 i 6 listopada 2022 roku zaobserwowane przez Teleskop Webba z kamerą NIRCam (po lewej, λ~1,4–1,99μm + jasność  λ~2,09) oraz hawajski teleskop Kecka z kamerą NIRC-2 (po prawej, λ~2,06–2,13μm). Na zdjęciach atmosfera Tytana obraca się od lewej strony do prawej – tak jak ją widzimy z odległej Ziemi i Słońca. Wydaje się, że chmura A rotuje, zaś chmura B – rozpada się lub chowa za widoczną tarczę Tytana. Chmury nie są wieczne zarówno na Tytanie jak i na Ziemi, więc może te z 4 i 6 listopada 2022 r. nie są tymi samymi (?). Źródło: NASA / ESA / CSA / A. Pagan, STScI / Webb Titan GTO Team
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/zmiany-zachmurzenia-w-atmosferze-tytana-na-zdjeciach-z-teleskopow-webba-i-kecka

Zmiany zachmurzenia w atmosferze Tytana na zdjęciach z teleskopów Webba i Kecka.jpg

Zmiany zachmurzenia w atmosferze Tytana na zdjęciach z teleskopów Webba i Kecka2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kilka różnych zjawisk optycznych na jednej fotografii Księżyca. "Czegoś takiego nie spotkałem do tej pory"
2022-12-16. Autor: kw/dd Źródło: tvnmeteo.pl, Kontakt 24

Księżycowe halo, słup świetlny, krąg parheliczny i inne. Na Kontakt 24 otrzymaliśmy niezwykłe zdjęcie obserwacji Księżyca w rejonie Zakopianki. Jak zauważył synoptyk tvnmeteo.pl Damian Zdonek, warunki pogodowe sprzyjały takim zjawiskom, a fotograf miał "szczęście i pole do popisu".

Redakcja Kontaktu 24 otrzymała fotografię przedstawiającą naprawdę wyjątkowe zjawisko. Widać na nim kilka niezwykłych zjawisk optycznych - księżycowe halo o promieniu kątowym 22 stopni, księżyce poboczne, słup świetlny, krąg parheliczny oraz górny łuk styczny.

Autor zdjęcia - Reporter 24 o nicku Patryk Sarka Fotografia - wykonał je w nocy z 13 na 14 grudnia podróżując Zakopianką w rejonie Podhala
"W życiu widziałem już niejedno halo, ale czegoś takiego nie spotkałem do tej pory" - napisał autor na swoim fanpage'u w mediach społecznościowych.
Co dokładnie widzimy na zdjęciu?
Halo to zjawisko optyczne w atmosferze, tworzące się w pobliżu tarczy Słońca lub Księżyca. Tworzy łuk, smugę, a niekiedy tęczowe pierścienie wokół Słońca lub Księżyca.
- Niekiedy można również zaobserwować przebiegające pionowo powyżej lub poniżej tarczy Słońca czy Księżyca białe słupy świetlne lub też znajdują się po obu stronach obiektu tak zwane słońca czy księżyce poboczne, zwykle w postaci błyszczącej plamy. Wszystkie te zjawiska występują tylko przy przejrzystych chmurach, znajdujących się wysoko nad ziemią. Tak więc na jednym zdjęciu udało się uchwycić niemal wszystkie efekty optyczne, łącznie z kręgiem parhelicznym. To jest ta jasna linia przecinająca słońce, równoległa do horyzontu - wyjaśnił synoptyk tvnmeteo.pl Damian Zdonek.
Jak dodał, halo oraz pozostałe zjawiska powstają wskutek załamania się światła w kryształkach lodu, znajdujących się w atmosferze. Tworzą je chmury piętra wysokiego, tak zwane cirrusy.
- Załamanie światła słonecznego, przechodzącego przez kryształ lodu wykazuje promień kątowy równy 22 i 46 stopni, dlatego też mówimy o tak zwanym małym i dużym halo - przekazał synoptyk. - Mały pierścień o promieniu 22 stopni jest częstym zjawiskiem, słońca pozorne również, podobnie jak górny i dolny łuk styczny. Natomiast krąg parheliczny jest już zjawiskiem rzadkim, a nawet bardzo rzadkim. - Tak więc fotografia, faktycznie, może być wyjątkowa - dodał.
Arktyczne powietrze. "Fotograf miał szczęście i pole do popisu"
Autor zdjęcia stwierdził, że owej nocy panowały "arktyczne" warunki.
- Tej nocy faktycznie wystąpiły dogodne warunki do zaobserwowania tego zjawiska, ponieważ między innymi na południu Polski pojawiły się liczne rozpogodzenia, w związku z wpływem klina wysokiego ciśnienia znad zachodniej Rosji, a jednocześnie z zachodu, znad Niemiec, nasuwała się strefa frontu ciepłego związanego z niżem znad Atlantyku - podał Zdonek. Jak dodał, dzięki temu na niebie mogły pojawić się cieniutkie, zbudowane z kryształków lodu chmury cirrus. W regionie tym zalegało także arktyczne powietrze, charakteryzujące się bardzo dobrą przejrzystością. - W efekcie czego, wszystkie te czynniki zgrały się razem, a fotograf miał szczęście i pole do popisu - podsumował synoptyk.
Autor:kw/dd
Źródło: tvnmeteo.pl, Kontakt 24
Źródło zdjęcia głównego: Kontakt 24
https://tvn24.pl/tvnmeteo/polska/kilka-roznych-zjawisk-optycznych-na-jednej-fotografii-ksiezyca-czegos-takiego-nie-spotkalem-do-tej-pory-6510341

Kilka różnych zjawisk optycznych na jednej fotografii Księżyca. Czegoś takiego nie spotkałem do tej pory2.jpg

Kilka różnych zjawisk optycznych na jednej fotografii Księżyca. Czegoś takiego nie spotkałem do tej pory.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)