Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Katalog Caldwella: C22
2023-03-03. Anna Wizerkaniuk
O obiekcie:
Na pozycji 22. w katalogu Caldwella zamieszczona została mgławica planetarna NGC 7662, nazywana także Błękitną Śnieżką czy Niebieską Kulą Śnieżną. Obiekt ten znajduje się w gwiazdozbiorze Andromedy. Jak daleko? Do tej pory nie udało się tego precyzyjnie określić. Szacuje się, że od Ziemi dzieli ją odległość ok. 2500 lat świetlnych (NASA), jednak pojawiają się także źródła, w których odległość ta waha się między 1800 a 5600 lat świetlnych.
Błękitna Śnieżka jest jasną mgławicą o strukturze podwójnej skorupy – na zdjęciach można zauważyć jaśniejszą, wewnętrzną część otaczającą centralnie położonego białego karła, i prawie dwa razy większą i nieco ciemniejszą część zewnętrzną. Struktura ta powstała, kiedy to w gwieździe wielkości Słońca przestała zachodzić reakcja termojądrowa i zanikło generowane przez nią ciśnienie, równoważące siłę grawitacji. Gdy zabrakło siły równoważącej, grawitacja skompresowała jądro gwiazdy, a zewnętrzne warstwy zostały wyrzucone w przestrzeń kosmiczną, tworząc bąble gazu wokoło nowopowstałego białego karła.
Mgławica C22 została odkryta przez Williama Herschela w 1784 r. Należy też uważać, bo można ją też łatwo pomylić z bardzo podobną w kształcie mgławicą NGC 2022 w Orionie.
Podstawowe informacje:
•    Typ obiektu: Mgławica planetarna
•    Numer w katalogu NGC: NGC 7662
•    Jasność: +8,3m
•    Gwiazdozbiór: Andromeda
•    Deklinacja: +42° 32′ 05”
•    Rektascensja: 23h 25m 54s
•    Rozmiar kątowy: 0,38 x 0,38 arcmin
•    Jak obserwować:
Mgławicę C22 można obserwować przez cały rok, ale miesiące letnie dużo bardziej sprzyjają obserwacjom, ponieważ obiekt ten znajduje się wyżej nad horyzontem. C22 można dostrzec przez lornetkę o aperturze 40 cm lub mały teleskop. Należy jednak uważać, gdyż można pomylić ją z gwiazdą o małej jasności. Przez średni teleskop powinien już być dostrzegalny owalny kształt mgławicy. Jeśli jednak chcemy dostrzec białego karła w centrum mgławicy, będzie potrzebny teleskop o dużym powiększeniu.
Źródła:
•    Caldwell 22
3 marca 2023

•    CSeligman, Celestial Atlas
3 marca 2023

•    NGC 7662 - The Blue Snowball Nebula - Planetary Nebula
3 marca 2023

•    Simbad: NGC 7662
3 marca 2023
Mgławica C22, znana także jako Błękitna Śnieżka. Źródło: NASA, ESA, and A. Hajian (University of Waterloo
Położenie C22 na mapie nieba. Źródło: Freestarcharts
https://astronet.pl/wszechswiat/katalog-caldwella/katalog-caldwella-c22/

Katalog Caldwella C22.jpg

Katalog Caldwella C22.2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oszałamiające zdjęcie masywnej supernowej odkrytej 1800 lat temu

2023-03-03. Sandra Bielecka
Pierwszy raz ta supernowa została zauważona przez chińskich astronomów w 185 roku n. e. Jednak na przestrzeni lat ten obiekt zmienił się nie do poznania. Nowe, oszałamiające zdjęcie pokazuje, jak przez wieki zmieniła się najstarsza zarejestrowana supernowa.

SN 185 jest najstarszą zarejestrowaną supernową. W 185 roku n. e. chińscy astronomowie odnotowali pojawienie się jej na niebie i określili mianem tak zwanej „gwiazdy gościnnej”. W taki sposób określali wszystkie przejściowe, świetliste obiekty. Współcześnie nazywamy te zjawiska supernowymi.
Czym jest supernowa
O supernowej mówimy wtedy, gdy mamy do czynienia z określonym rodzajem eksplozji powodujących powstanie niezwykle jasnego obiektu. Może on już po kilku miesiącach stać się praktycznie niewidocznym. Do takiego wybuchu dochodzi, gdy w jądrze gwiazdy przestają zachodzić reakcje termojądrowe bądź następuje fotodezintegracja, czyli proces pochłaniający promieniowanie. Zmniejszające się ciśnienie promieniowania sprawia, że gwiazda zaczyna się zapadać pod wpływem własnego ciężaru. Wybuch może spowodować również biały karzeł, który tak długo karmił się materią z sąsiedniej gwiazdy, że przekroczył masę Chandrasekhara (maksymalną masę), co doprowadziło do eksplozji termojądrowej.

Najstarsza udokumentowana supernowa
Obiekt RCW 86 znajduje się 8000 lat świetlnych od ziemi. W związku z tym, że tego typu obiekty z czasem ulegają rozproszeniu, obserwacja RCW 86 nie jest łatwa, gdyż pozostała po wybuchu jedynie powłoka gazowa, reszta obiektu uległa z biegiem wieków rozproszeniu. Gdyby tę supernową dało się zobaczyć gołym okiem, byłaby szersza niż księżyc w pełni, co świadczy o tym, jak dużym jest obiektem.
Na początku naukowcy nie mieli pewności, czy RCW 86 jest spokrewniona z SN 185, ponieważ zazwyczaj supernowa potrzebuje o wiele więcej czasu, aby rozszerzyć się tak bardzo. Jednak po obliczeniu prędkości, z jaką rozszerza się jej powłoka gazowa, zgodnie stwierdzili, że pasuje do supernowej, która miała miejsce 2000 lat temu. Doszli do wniosku, że to nie była zwykła eksplozja.

 Biały karzeł
Co sprawiło, że ta eksplozja była wyjątkowa i rozszerzyła się z taką prędkością? Aby to zrozumieć, naukowcy postanowili wykorzystać teleskop kosmiczny Chandra, który wykorzystuje promienie rentgenowskie. Dzięki niemu byli w stanie określić prędkość poruszania się fali uderzeniowej, która wynosi 2700 km na sekundę. W pozostałościach po supernowej cząsteczki poruszają się z prędkością, jakiej nie jesteśmy w stanie obecnie uzyskać w akceleratorach cząsteczek. W dalszym toku obserwacji odkryto obecność żelaza, w związku z czym wiemy, że był to wybuch konkretnego typu, mianowicie „białego karła”. Są to supernowy typu la, czyli te, które pochłaniają materię sąsiadujących obiektów.
Białe karły powstają na skutek odsłonięcia jądra takiej gwiazdy jak Słońce. Przekształcając się w czerwonego olbrzyma, nie ma wystarczającej masy, aby doprowadzić do wybuchu, w związku z czym pochłania materię, aż zapada się pod własnym ciężarem i doprowadza do eksplozji supernowej. Zdjęcie RCW 86 zostało wykonane za pomocą kamery Dark Energy Camera (aparat do fotografowania ciemnej materii) znajdującej się na 4-metrowym Teleskopie Víctora M. Blanco umieszczonym w Międzyamerykańskim Obserwatorium w Chile Cerro Tololo.

Oszałamiające zdjęcie masywnej supernowy odkrytej 1800 lat temu /NOIRLab

/123RF/PICSEL
INTERIA
https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-oszalamiajace-zdjecie-masywnej-supernowej-odkrytej-1800-lat-,nId,6632264

Oszałamiające zdjęcie masywnej supernowej odkrytej 1800 lat temu.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Crew-6 na ISS
2023-03-03. Krzysztof Kanawka
Kolejna regularna misja załogowa dotarła na Międzynarodową Stację Kosmiczną.
Drugiego marca doszło do startu rakiety Falcon 9 z misją załogową Crew-6. Dzień później pojazd dotarł do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.
Start rakiety Falcon 9 z pojazdem załogowym Crew Dragon (Dragon 2) nastąpił 2 marca 2023 o godzinie 06:34 CET. Start nastąpił z wyrzutni LC-39A na Florydzie. Lot rakiety nastąpił prawidłowo i Dragon znalazł się na odpowiedniej orbicie wstępnej. Po skończonej pracy pierwszy stopień wylądował na platformie morskiej. W tym locie wykorzystano egzemplarz Dragona nazwany Endeavour. Start nastąpił 4 lata po pierwszej misji demonstracyjnej Dragona 2 do ISS – SpX-DM1.
Na pokładzie pojazdu Endeavour znalazła się czwórka astronautów:
•    Stephen Bowen, NASA (czwarty lot)
•    Warren Hoburg, NASA (pierwszy lot)
•    Sultan Al Neyadi, Emiraty Arabskie (pierwszy lot)
•    Andriej Fiediajew, Roskosmos (pierwszy lot)
Dzień po starcie Dragon dotarł do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Cumowanie zostało opóźnione wskutek identyfikacji potencjalnego błędu przy sensorach monitorujących zaczepy łączące pojazd ze Stacją. Po wgraniu poprawki oprogramowania Dragon rozpoczął końcowe zbliżanie do Stacji. Cumowanie nastąpiło o godzinie 07:40 CET.
Załoga Crew-6 spotkała się na pokładzie ISS z załogą wcześniejszej misji Crew-5, której koniec planowany jest na marzec 2023. Prace Crew-6 na ISS są zaplanowane na około 6 miesięcy – wraz z nieco “pechową” załogą Sojuza MS-22/MS-23.

NASA's SpaceX Crew-6 March 2 Launch (Official NASA Broadcast in 4K)
https://www.youtube.com/watch?v=S_3Dl9x8MG0
Zapis startu misji Crew-6 / Credits – ISS

Widok na pojazd Endeavour po cumowaniu do ISS – 3 marca 2023, Crew-6 / Credits – NASA TV

Prace na pokładzie ISS są komentowane w wątku na Polskim Forum Astronautycznym.
(PFA)
https://kosmonauta.net/2023/03/crew-6-na-iss/

Crew-6 na ISS.jpg

Crew-6 na ISS2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zapisz się na obóz astronomiczny 2023
2023-03-03. Anna Wizerkaniuk
Obóz astronomiczny Almukantaratu – dwa tygodnie z astronomią
Obóz astronomiczny to okazja dla młodych pasjonatów astronomii i nauk ścisłych na spędzenie wakacji pod namiotami wśród rówieśników o podobnych zainteresowaniach w malowniczym Nadwarciańskim Grodzie położonym nad zakolem Warty w powiecie wieluńskim. Obóz to połączenie nauki z obserwacjami nocnego nieba, zabawą i aktywnym spędzaniem czasu.
Trochę nauki…
Podczas obozu uczestnicy będą mogli wziąć udział w zajęciach, które pozwolą im na rozwinięcie swojej wiedzy z dziedziny astronomii, a także fizyki, matematyki i informatyki. Na potrzeby obozu został opracowany autorski kurs astronomii, który łączy doświadczenie kadry z oczekiwaniami uczestników. Trzeba jednak pamiętać, że astronomia to nie tylko teoria. W nocy, o ile pogoda dopisze, uczestnicy będą mogli nauczyć się korzystać z teleskopu i obserwować podstawowe obiekty, a także wziąć udział w zajęciach z fotografowania nocnego nieba przy użyciu profesjonalnego sprzętu.
… spotkań…
Na obozie nie zabraknie także spotkań z naukowcami czy popularyzatorami astronomii (w ubiegłych latach odwiedzili nas m.in. dr Maciej Wielgus, autor pierwszego zdjęcia cienia czarnej dziury, i Radek Grabarek z We Need More Space). Odbędzie się też tradycyjna wycieczka do Planetarium Śląskiego w Chorzowie, gdzie 40 lat temu narodził się pomysł organizacji obozów astronomicznych dla młodzieży.
… i zabawy
Zumba, siatkówka, piłka nożna, taniec – to tylko niektóre z aktywności, których na obozie nie zabraknie. Uczestnicy mogą też liczyć na gry terenowe, wspólne śpiewanki przy ognisku, kalambury czy wieczór planszówek.
 
Najważniejsze informacje o obozie
Obóz dla tegorocznych absolwentów szkół podstawowych
Termin: 29 lipca – 12 sierpnia 2023
Miejsce: Ośrodek „Nadwarciański Gród”, Załęcze Wielkie (woj. łódzkie)
Koszt: 1900 zł (+100 zł w przypadku diety innej niż mięsna i wegetariańska)
Zapisy do 7 maja 2023 r.

Kontakt: [email protected]
Strona internetowa: oboz.almukantarat.pl/
O Klubie Astronomicznym Almukantarat
Klub Astronomiczny Almukantarat to ogólnopolskie stowarzyszenie zrzeszające ludzi zaangażowanych w popularyzację astronomii. Swoje założenia spełnia poprzez regularne organizowanie obozów naukowych dla młodzieży, prowadzenie portalu astronomicznego AstroNET oraz udział w wydarzeniach takich jak Piknik Naukowy PRiCNK czy World Space Week Wrocław.
Strona internetowa: almukantarat.pl/
Facebook: Facebook/Almukantarat
Instagram: @klubastronomicznyalmukantarat
Autorką zdjęć jest Zofia Wojtkowiak
https://astronet.pl/wydarzenia/almukantarat/zapisz-sie-na-oboz-astronomiczny-2023/

Zapisz się na obóz astronomiczny 2023.jpg

Zapisz się na obóz astronomiczny 2023.2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chiny: ambitne plany rozbudowy infrastruktury kosmicznej [KOMENTARZ]
2023-03-03. Wojciech Kaczanowski
Nie ma absolutnie żadnych wątpliwości, że obecnie największym rywalem w wyścigu kosmicznym dla Stanów Zjednoczonych są Chiny. Państwa te konkurują ze sobą zarówno w projektach naukowych, jak i rozwoju technologii. W tej kwestii warto omówić kilka z pomysłów Państwa Środka na temat rozbudowy infrastruktury kosmicznej, które pojawiły się w ostatnim czasie.
Rozwój programu kosmicznego Chin w ostatnich latach nabrał dużego tempa. Projekty Państwa Środka były wielokrotnie opisywane na łamach naszego portalu, natomiast w ostatnich dniach w debacie publicznej zaczęły pojawiać się informację dotyczące nowszych oraz bardziej zaawansowanych technologicznie projektów. Szczególnie istotnymi, z perspektywy wyścigu technologicznego pomiędzy Chinami a USA, wydają się, m. in. projekty rozbudowy chińskiej stacji kosmicznej Tiangong, plany budowy nowego miejsca startowego dla rakiet nośnych lub stworzenie nowej konstelacji satelitów.
W pierwszej kolejności zajmijmy się kwestią chińskiej stacji kosmicznej. Stacja Tiangong jest częścią chińskich planów dotyczących stałej obecności człowieka na orbicie okołoziemskiej. Powodem wybudowania stacji kosmicznej było wykluczenie Chin z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS), głównie z powodu amerykańskich obiekcji wobec bliskich powiązań chińskich programów kosmicznych z Chińską Armią Ludowo-Wyzwoleńczą, będącą pod kontrolą rządzącej Komunistycznej Partii Chin.
Tajkonauci na chińskiej stacji kosmicznej już kilka razy przeprowadzali spacery kosmiczne, których celem była modernizacja lub naprawa stacji, natomiast Państwo Środka nieustannie pracuje nad rozwojem infrastruktury, która stanowi konkurencję dla Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS). W ostatnim czasie pojawił się jednak kolejny projekt rozbudowy stacji Tiangong o nowy moduł wielofunkcyjny w celu zwiększenia jej możliwości.
Wielofunkcyjny moduł będzie posiadał sześć portów dokujących i zmieni Tiangong w kształcie litery T w konfigurację w kształcie krzyża. Wydaje się również, że projekt ten zastąpi wcześniejsze pomysły Państwa Środka dotyczące wysłania duplikatów istniejących już modułów oraz zapewni zwiększenie możliwości stacji kosmicznej do przyjmowania nowych statków kosmicznych, w tym komercyjnych, oraz wizyt turystycznych.
Warto również dodać, że Chińczycy mają również w planach wysłanie w przyszłości teleskopu kosmicznego o nazwie Xuntian. Urządzenie ma być wyposażone w lustro główne o średnicy ponad 2 metrów, oferując zakładane pole widzenia około 300 razy większe od obserwowanego przez Kosmiczny Teleskop Hubble'a. Docelowo Xuntian będzie ulokowany na tej samej orbicie, co Tiangong, zapewniając łatwy dostęp do obsługi technicznej i modernizacyjnej za pośrednictwem modułu Mengtian.
Dodatkowo tajkonauci w trakcie swojego pobytu na stacji Tiangong dokonują spacerów kosmicznych, których celem jest modernizacja i naprawa usterek technicznych. Takie działania to standardowa procedura na tego typu placówkach i tak samo postępuje załoga na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.
O ile jednak w przypadku ISS, aktywność poza stacją (EVA-Extra-vehicular activity) jest ogłaszana przez agencje współpracujące i transmitowana na żywo, to w przypadku Państwa Środka często jest to działanie w sekrecie, bez wcześniejszego poinformowania. Uprzedzanie o takiej aktywności przez Chiny nie stanowi obowiązku dla tego państwa, natomiast pokazuje to, że tajkonauci często w sekrecie modernizują lub naprawiają ewentualne awarie.
Kolejnym wartym uwagi projektem jest budowa pierwszego w Chinach komercyjnego miejsca startowego dla rakiet nośnych. Instalacja elementów infrastruktury rozpoczęła się w końcówce stycznia br., a na jako miejsce wybrano Wenchang, miasto w prowincji Hainan na południu Chin. W Hainan istnieje już państwowe centrum startowe o nazwie Wenchang Space Launch Center, które jest czwartym miejscem startowym w Chinach. Pozostałe trzy to Taiyuan Launch Centre, Xichang Satellite Launch Center oraz Jiuquan Satellite Launch Center, z którego do tej pory przeprowadzono większość startów i testów. Według dostępnych informacji budowa pierwszego chińskiego komercyjnego centrum startowego ma zostać ukończona jeszcze w 2023 r., natomiast regularne misje rozpoczną się w 2024 roku.
Ponadto Chiny wiążą z Wenchang bardzo ambitne plany, o których wspomniał Feng Fei, gubernator prowincji Hainan. Powiedział on, że Hainan w pełni wykorzysta nowe miejsce startowe do stworzenia całego łańcucha przemysłu kosmicznego obejmującego rakiety nośne, satelity i firmy z branży. Dodał ponadto, że celem było przekształcenie Wenchang w światowej klasy port kosmiczny.
Warto również zauważyć, że położenie samego Wenchang jest niezwykle korzystne dla startów rakiet nośnych, gdyż centrum jest najbardziej wysuniętą na południe infrastrukturą tego typu w Chinach, a co za tym idzie jest najbliżej równika ze wszystkich miejsc startowych. Ma to istotne znaczenie z punktu widzenia ekonomii. Najkorzystniej jest bowiem, gdy rakieta nośna startuje i leci na wschód, ponieważ uzyskuje naturalny wzrost prędkości spowodowany obrotem Ziemi, unikając przy tym zwiększenia kosztów.
Jeszcze lepiej, gdy miejsce startowe znajduje się w okolicach równika, gdyż uzyskuje się na starcie większą prędkość niż z miejsca oddalonego od niego. Ponadto Wenchang otoczone jest od wschodu Morzem Południowochińskim, przez co przeprowadzanie startu rakiet zgodnie z ruchem obrotowym Ziemi nie zagrozi ludności mieszkającej w pobliżu kompleksu startowego. Zrealizowanie ambitnego planu Chin w stosunku do Wenchang i zakończenie budowy pierwszego komercyjnego centrum startowego zdecydowanie zbliży Państwo Środka w wyścigu kosmicznym do Stanów Zjednoczonych.
Chiński rozwój sektora kosmicznego to nie tylko zagrożenie dla USA, ale również dla prywatnych firm amerykańskich. Jednym z zagrożeń może być projekt o nazwie "GW", który zakłada wysłanie na niską orbitę okołoziemską (LEO) prawie 13 000 satelitów, które stanowiłyby konkurencję dla Starlinków od SpaceX, firmy Elona Muska. Plany te potwierdził profesor nadzwyczajny Xu Can z Uniwersytetu Inżynierii Kosmicznej Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej w Pekinie.
Portal informacyjny South China Morning Post przytoczył słowa naukowców, którzy twierdzą, że konstelacja „GW" będzie obejmowała 12 992 satelitów należących do nowo utworzonej China Satellite Network Group Co, natomiast harmonogram pierwszych startów systemów nośnych z omawianymi urządzeniami nie jest znany. Projekt Chin ma na celu zapobiegnięciu monopolizowaniu przestrzeni na orbicie okołoziemskiej i uniemożliwieniu innym firmom lub narodom korzystania z niej. Chińscy naukowcy zaznaczają ponadto, że Starlinki mogą być użyte do namierzania i niszczenia innych satelitów.
Zrealizowanie wyżej opisanych planów Chin zdecydowanie przybliży to państwo w wyścigu kosmicznym do Stanów Zjednoczonych. Modernizacja i rozbudowa obecnie istniejącej infrastruktury wymaga czasu, natomiast cierpliwość i dążenie do celu to cechy, które jak widać charakteryzują inżynierów i naukowców z Państwa Środka. Czy USA utrzyma zatem pozycję lidera? A może to Chiny zdominują konkurenta? Kolejne lata z pewnością przyniosą odpowiedzi na te pytania.

Start rakiety Długi Marsz-7 z nowego kosmodromu Wenchang, Fot. China Aerospace Science and Technology Corporation (CASC)

SPACE24
https://space24.pl/przemysl/rynek-globalny/chiny-ambitne-plany-rozbudowy-infrastruktury-kosmicznej-komentarz

Chiny ambitne plany rozbudowy infrastruktury kosmicznej [KOMENTARZ].jpg

Chiny ambitne plany rozbudowy infrastruktury kosmicznej [KOMENTARZ]2.jpg

Chiny ambitne plany rozbudowy infrastruktury kosmicznej [KOMENTARZ]3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowe satelity Starlink z Kalifornii na orbitę. Udana misja Starlink 2-7
2023-03-03.
3 marca 2023 r. odbył się 8. w tym roku lot rakiety Falcon 9 z satelitami sieci Starlink. W misji Starlink 2-7 na orbitę trafiło 51 nowych statków.
15. misja orbitalna firmy SpaceX w 2023 r. została przeprowadzona z kosmodromu Vandenberg w Kalifornii. Rakieta Falcon 9 wystartowała ze stanowiska SLC-4E o 19:38 czasu polskiego. Lot obu stopni rakietowych przebiegł pomyślnie i już niecałe 9 minut po starcie górny człon znalazł się z ładunkiem na niskiej orbicie okołoziemskiej. Około godzinę po starcie firma SpaceX potwierdziła wypuszczenie wszystkich 51 satelitów na orbicie.
W locie wykorzystano używany dolny stopień rakiety Falcon 9. Człon o numerze B1061 wykonał wcześniej już 11 udanych misji kosmicznych:
 
•    załogowych lotach do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) Crew-1 i Crew-2
•    towarowej misji do stacji CRS-23
•    lotach z komercyjnymi satelitami SXM-8, Globalstar-2, EROS C3
•    teleskopem rentgenowskim IXPE
•    misjach Starlink: Starlink 4-7, Starlink 3-3
•    dwóch współdzielonych misjach Transporter-4 i Transporter-5

Teraz dolny stopień po raz 12. powrócił po wykonanej pracy na Ziemię. Wylądował przy użyciu własnego napędu odrzutowego na barce OCISLY położonej na Oceanie Spokojnym.

O sieci Starlink
Starlink to budowana przez firmę SpaceX sieć satelitów telekomunikacyjnych zapewniająca szerokopasmowy dostęp do Internetu. Głównymi klientami systemu są osoby i organizacje zlokalizowane w miejscach, gdzie naziemne usługi są zawodne bądź w ogóle niedostępne.
W maju 2021 r. firma zakończyła budowę pierwszej powłoki orbitalnej nr 1 sieci satelitów Starlink i rozpoczęła intensywną fazę zapełniania kolejnych powłok. W 2022 r. została praktycznie zapełniona powłoka nr 4. Obecnie wypełniane są kolejne powłoki: z orbitami o wyższych inklinacjach nr 2 i nr 3 (głównie dla poprawy zasięgu sieci na wyższych szerokościach geograficznych) oraz powłoki nr 5 i nr 6 dla satelitów nowej generacji.
Niedawno, bo 27 lutego firma SpaceX wysłała pierwsze satelity 2. generacji Starlink V2 mini. To znacznie większe i cięższe statki w porównaniu do wysłanych w opisywanej tutaj misji wersji V1.5. Nowe urządzenia dysponują wg SpaceX 4 razy większą pojemnością telekomunikacyjną. Wersja V2 mini jest przejściową wersją przed wprowadzeniem pełnowymiarowych satelitów V2, które będą wysyłane na nowej rakiecie Starship. Łącznie we wszystkich misjach firma SpaceX wysłała na orbitę już ponad 4000 Starlinków!
Satelity Starlink wersji V1.5 mają masę około 300 kg. Ich ładunek telekomunikacyjny składa się z anten obsługujących pasma radiowe Ka i Ku oraz laserów i systemów odbiorczych do międzysatelitarnej komunikacji laserowej. Po wypuszczeniu na orbicie rozkładają pojedyncze panele słoneczne i po testach działania każde z urządzeń odpala silniki jonowe Halla, by trafić na docelową orbitę kołową.
Z systemu Starlink korzysta już ponad milion użytkowników na wszystkich kontynentach świata. Starlink jest obecny nawet w stacji badawczej na Antarktydzie. Oprócz stacjonarnych abonentów sieć wchodzi na rynek mobilnych usług w sektorze lotniczym. Sieć użytkowana jest nie tylko komercyjnie. System pomaga podczas klęsk żywiołowych, z usług komunikacyjnych korzysta też Ukraina do obrony swojego terytorium przed rosyjską agresją.
Podsumowanie
Był to 28. udany lot orbitalny na świecie w 2023 roku. Zaledwie dzień wcześniej, 1 marca z wschodniego wybrzeża inna rakieta Falcon 9 wysłała do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej misję załogową Crew-6.
 
Więcej informacji:
•    Oficjalna strona sieci Starlink

Na podstawie: NSF/SpaceX
Opracowanie: Rafał Grabiański
 

Na zdjęciu: Rakieta Falcon 9 startująca z misją Starlink 4-7. Źródło: SpaceX.
Starlink Mission

URANIA

https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/nowe-satelity-starlink-z-kalifornii-na-orbite-udana-misja-starlink-2-7

Nowe satelity Starlink z Kalifornii na orbitę. Udana misja Starlink 2-7.jpg

Edytowane przez Paweł Baran
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Symulator statku kosmicznego w obserwatorium w Białkowie
2023-03-03.
Symulator edukacyjny statku kosmicznego zamówiony przez Uniwersytet Wrocławski jest już na miejscu.
Zamówienie zakładało dostarczenie czterech stacji symulacyjnych wraz z montażem do obserwatorium astronomicznego w Białkowie. Symulatory wykorzystują technologię VR, a scenariusz symulacji zakłada kilkunastominutową podróż przez Układ Słoneczny statkiem kosmicznym, podczas której zwiedzamy i poznajemy poszczególne planety i księżyce.
Projekt wykonała firma Flint Systems w konsorcjum z SLASE. W ramach podziału prac między Flint Systems zaprojektował i dostarczył hardware, czyli platformy ruchu z niezbędnym oprzyrządowaniem, a firma SLASE prezentację, czyli film przystosowany do wyświetlania w trybie VR. Przed oboma firmami stało ciekawe zadanie opracowania symulatora edukacyjnego, który w przystępny i nowoczesny sposób przekaże uczniom szkół podstawowych i średnich wiedzę o Układzie Słonecznym. Projekt będzie z pewnością dużą atrakcją nie tylko dla młodzieży, ale także osób dorosłych, mówi Grzegorz Szatkowski, wiceprezes zarządu Flint Systems.
Podróż przez Układ Słoneczny z Wrocławia będzie już wkrótce dostępna dla zwiedzających!
ródło: Flint Systems
Opracowanie: Elżbieta Kuligowska
Zdjęcia: Flint Systems

URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/symulator-statku-kosmicznego-w-obserwatorium-w-bialkowie

Symulator statku kosmicznego w obserwatorium w Białkowie.jpg

Symulator statku kosmicznego w obserwatorium w Białkowie2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sztuczne satelity zakłócają pracę Teleskopu Hubble’a
2023-03-03.
Odblaski sztucznych satelitów zakłócają pracę Teleskopu Hubble’a. Zarejestrowane zostały na wielu zdjęciach z kosmicznego obserwatorium. Problem ten będzie gwałtownie narastał.
Naukowcy przeanalizowali archiwalne zdjęcia z Kosmicznego Teleskopu Hubble’a wykonane w latach 2002-2021. Średnio 3,7 procenta fotografii zawiera ślad sztucznego satelity. Zdjęcia pochodzące z 2021 roku są jednak blisko dwukrotnie częściej zaburzone przez odblaski. Zwiększająca się liczba sztucznych satelitów na orbicie okołoziemskiej może sprawić, że obserwacje teleskopów kosmicznych będą równie zakłócone jak w przypadku obserwacji naziemnych.

Wyniki badań zostały opublikowane w czasopiśmie ,,Nature Astronomy”.

Astronomowie od lat zwracają uwagę na ryzyko, jakie dla astronomii naziemnej stwarza rosnąca liczba satelitów na orbicie. Nowe badanie pokazuje, że megakonstelacje satelitarne, takie jak sieć Starlink SpaceX czy One Web mogą utrudniać obserwacje prowadzone z przestrzeni kosmicznej.
Wpływ megakonstelecji satelitów na obserwacje Wszechświata
Kosmiczny Teleskop Hubble’a ogrąża Ziemię na wysokości około 600 km. Satelity sieci Starlink orbitują zaledwie kilkadziesiąt kilometrów wyżej. Niewielka odległość i wysoka jasność obiektów sprawiają, że często pojawiają się w polu widzenia kosmicznego obserwatorium.

W czasie badania na orbicie znajdowały się 1562 satelity Starlink i 320 urządzeń One Web, chociaż obie firmy planują zwiększyć liczbę tych satelitów zapewniających szerokopasmowy dostęp do Internetu. Opierając się na przewidywanej liczbie urządzeń na niskiej orbicie okołoziemskiej, która do 2030 roku ma osiągnąć 100 tysięcy, naukowcy obliczyli, że szanse na przejście satelity przez pole widzenia Hubble'a w dowolnym momencie wyniosą od 20 do 50 procent.

Badanie rozpoczęło się od obywatelskiego projektu naukowego - 11 tysięcy ochotników z przedsięwzięcia Hubble Asteroid Hunter przeanalizowało zdjęcia z archiwum Europejskiego Teleskopu Kosmicznego Hubble'a i oznaczyło obiekty. Następnie naukowcy wytrenowali dwa różne algorytmy uczenia maszynowego na obrazach wskazanych przez ochotników, aby stworzyć modele, które przewidywały liczbę ekspozycji Hubble'a na satelitę.
Wpływ satelitów na prowadzenia badań
Wnioskowanie o czas obserwacyjny na Kosmicznym Teleskopie Hubble’a to trudny i długotrwały proces. Astronomowie otrzymują często jedynie kilkadziesiąt minut, aby przeprowadzić badanie. Jeśli w tym czasie kilka satelitów przejdzie przez pole widzenia teleskopu, pomiary mogą zostać zakłócone.

Kosmiczny Teleskop Hubble’a ma stosunkowo niewielkie pole widzenia, przez co szansa na przejście satelity prze kadr pozostaje wciąż niewielka. Sytuacja będzie wyglądać zupełnie inaczej w przypadku teleskopów o szerokim polu widzenia, takich jak planowane chińskie obserwatorium CSST. Obszar obserwacji CSST będzie około 350 razy większy niż w przypadku Teleskopu Hubble’a, co znacznie zwiększa szanse na zakłócenia czynione przez sztuczne satelity.
Jak zapobiegać zanieczyszczeniu orbity okołoziemskiej?
Rozwój infrastruktury i badania naukowe niosą za sobą konieczność wysyłania w kosmos satelitów. Przemysł ten, może być jednak zrównoważony i bezpieczny. Konieczne jest przemyślane wynoszenie ładunków oraz konstruowanie nowoczesnych satelitów służących długie lata i wyposażonych w systemy deorbitacji. Kontrolowana deorbitacja, prowadzi do bezpiecznego spalenia satelity w atmosferze. W ten sposób możliwe jest ograniczenie ilości kosmicznych śmieci oraz usuwanie starych i niesprawnych urządzeń. Poprawnie zaplanowana i przeprowadzona deorbitacja nie jest zagrożeniem dla ludzi znajdujących się na Ziemi jak i na pokładzie orbitalnych stacjach badawczych.
Widoczne na nocnym niebie satelity nie świecą własnym światłem, lecz odbijają promienie słoneczne. Elementy urządzeń takie jak panele słoneczne, obudowy czy anteny działają niczym lustra. Silny refleks światła może prowadzić do zniszczenia czułych detektorów teleskopów.

Pokrycie satelitów powłoką pochłaniającą światło oraz ustawianie paneli tak, aby nie odbijały blasku Słońca, znacznie zmniejsza widoczność obiektów na niebie. Jednak nawet zupełnie ciemna satelita wciąż zakłóca prowadzenie badań naukowych. Znajdujące się na orbicie urządzenie może przysłonić gwiazdę, planetoidę lub planetę pozasłoneczną w kluczowym dla astronomów momencie. Niektórych straconych w ten sposób obserwacji nie można już nigdy powtórzyć.
źródło: "Nature Astronomy" "inverse.com"
Sztuczne satelity na zdjęciach z Teleksopu Hubble'a. Fot. Nat Astron (2023). https://doi.org/10.1038/s41550-023-01903-3
Zaśmiecone niebo / Cluttered night sky
https://www.youtube.com/watch?v=M2ZDBdDkHi8

TVP NAUKA
https://nauka.tvp.pl/68269282/sztuczne-satelity-zaklocaja-prace-teleskopu-hubblea

 

 

Sztuczne satelity zakłócają pracę Teleskopu Hubble’a.jpg

Edytowane przez Paweł Baran
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Elon Musk "popsuł" Kosmiczny Teleskop Hubble'a. Obawa o zagładę ludzkości

2023-03-03. Filip Mielczarek
Elon Musk chciał poszerzyć nasze horyzonty wiedzy na temat Wszechświata, a tymczasem ograniczył nasz widok na otchłań kosmosu.

To początek końca astronomii jaką znamy od zarania dziejów. Takimi słowami astronomowie określają wielkie plany Elona Muska. Chodzi tutaj o kosmiczny internet, który ma docelowo składać się z 40 tysięcy satelitów. Już teraz te urządzenie mocno dają się we znaki astronomom w trakcie obserwacji otchłani kosmosu.
A będzie jeszcze gorzej. Obecnie na orbicie znajduje się "zaledwie" 3700 satelitów kosmicznego internetu o nazwie Starlink. Załamany wizją przyszłości wizji miliardera jest słynny astronom Jonathan McDowell z Harvard-Smithsonian Center for Astrophysic. Wraz ze swoimi kolegami, bije na alarm, że ludzie nie zdają sobie sprawy z faktu, jak poważnym zagrożeniem dla rozwoju astronomii jest zanieczyszczenie nieba satelitami.

Astronomowie załamują ręce nad Elonem Muskiem
W wywiadzie dla New York Times, McDowell przyznał, że astronomowie z NASA borykają się z ogromnymi problemami w obserwacjach odległych obiektów za pomocą np. Kosmicznego Teleskopu Hubble'a. Chociaż działa on już ponad 30 lat i znajduje się na ziemskiej orbicie, a nie na Ziemi, to jednak duża część jego badań została zniszczona przez satelity Elona Muska.
Ten smutny fakt potwierdzają dane. Otóż w latach 2009-2020, prawdopodobieństwo pojawienia się satelity na zdjęciu wykonanym przez Kosmiczny Teleskop Hubble'a wynosiło 3,7 procenta. Ale zaledwie rok później, czyli w 2021 roku, liczba ta dramatycznie wzrosła do 5,9 procenta. Z każdym nowym rokiem będzie coraz gorzej i będzie się to odbywało w zastraszającym tempie.
Za 10 lat na niebie będą świeciły tylko satelity
Satelitów od samego SpaceX ma być 10-krotnie więcej. Tymczasem nie tylko Musk ma plany związane z satelitami. Inne amerykańskie i chińskie firmy ogłosiły, że w ciągu najbliższych 10 lat wyślą w kosmos dziesiątki tysięcy kolejnych urządzeń komunikacyjnych.
— Będziemy żyć z tym problemem. A astronomia będzie zdruzgotana — powiedział New York Times Jonathan McDowell. — Będą badania, których nie da się zrobić. Będzie nauka, która będzie znacznie droższa. Będą rzeczy, za którymi tęsknimy — dodał.
Elon Musk: Umieśćcie teleskopy na Marsie lub Księżycu
Musk w odpowiedzi stwierdził, że można wynieść teleskopy ponad orbitę Ziemi. Tymczasem astronomowie tłumaczą, że budowa kosmicznych teleskopów trwa lata lub nawet dekady i kosztuje zawrotne pieniądze. Dotychczas 99 procent obserwacji kosmosu wykonywało się z powierzchni planety. Nawet amatorzy astronomii mogli coś ciekawego odkryć na niebie.
Astronomowie ostrzegają, że już za 10 lat nie będzie to możliwe. Niebo będzie błyszczeć blaskiem satelitów, a nie gwiazd. W 2030 roku ma być ich na orbicie 100 tysięcy. Obserwacje będą praktycznie niewykonalne w dostępny dotąd sposób. Naukowcy uważają, że powinniśmy martwić się bezpieczeństwem ludzkości, ponieważ utrudnione obserwacje przestrzeni kosmicznej oznaczają wzrost możliwości niewykrycia obiektów zagrażających Ziemi, czyli np. planetoid.

Zdjęcie z Kosmicznego Teleskopu Hubble'a zniszczone przez satelity Starlink /NASA/JPL /materiały prasowe

INTERIA
https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-elon-musk-popsul-kosmiczny-teleskop-hubble-a-obawa-o-zaglade,nId,6632987

Elon Musk popsuł Kosmiczny Teleskop Hubble'a. Obawa o zagładę ludzkości.jpg

Elon Musk popsuł Kosmiczny Teleskop Hubble'a. Obawa o zagładę ludzkości2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Astronomowie odkryli 20 pozostałości po supernowych emitujących promieniowanie ultrafioletowe
Autor: admin (2023-03-04)
Korzystając z satelity AstroSat, astronomowie z University of Calgary zidentyfikowali 20 pozostałości po supernowych (SNR) w galaktyce Andromedy, które wykazują rozproszone promieniowanie ultrafioletowe. Odkrycie zostało opublikowane 25 stycznia na serwerze preprint arXiv.
Zespół astronomów kierowany przez Denisa Leahy'ego wyruszył na poszukiwanie ultrafioletowych SNR w pobliskiej galaktyce Andromedy (znanej również jako Messier 31 lub M31) w celu stworzenia pierwszego katalogu takich obiektów w innej galaktyce. W tym celu naukowcy wykorzystali teleskop AstroSat UVIT.
„Zdjęcia M31 w ultrafiolecie zostały uzyskane przez teleskop UVIT na satelicie AstroSat, a lista SNR została uzyskana z katalogów rentgenowskiego, optycznego i radiowego SNR w M31. Wykorzystaliśmy obrazy UVIT, aby znaleźć rozproszone SNR, pomijając te, które są zbyt zanieczyszczone promieniowaniem gwiazdowym” – napisali naukowcy w artykule.
 Początkowo zespół wybrał 177 SNR, aby sprawdzić, czy wykazują one rozproszone promieniowanie ultrafioletowe, czy nie. Okazało się, że 20 pozostałości po supernowych emituje promieniowanie ultrafioletowe. Zidentyfikowane źródła wykazują promieniowanie rozproszone, które nie jest związane z gwiazdami, chociaż siła promieniowania rozproszonego jest różna.
Astronomowie odkryli podobne kształty widmowe SNR w Galaktyce Andromedy i znane SNR w Drodze Mlecznej, Wielkim i Małym Obłoku Magellana. Naukowcy postawili hipotezę, że emisja ultrafioletowa SNR opisana w artykule jest zdominowana przez emisję liniową i jest związana z pozostałościami supernowych.
Autorzy badania proponują obserwacje spektroskopowe w celu potwierdzenia liniowego charakteru emisji ultrafioletowej nowo zidentyfikowanych SNR. Astronomowie zauważyli jednak, że trudno będzie przeprowadzić spektroskopię w gęsto zaludnionych regionach Galaktyki Andromedy, w których znajdują się te SNR.
Źródło: arXiv
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/astronomowie-odkryli-20-pozostalosci-po-supernowych-emitujacych-promieniowanie

Astronomowie odkryli 20 pozostałości po supernowych emitujących promieniowanie ultrafioletowe.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Vega-C VV22 – wyniki dochodzenia komisji
2023-03-04. Krzysztof Kanawka
Ustalenie okoliczności nieudanego lotu rakiety Vega-C z grudnia 2022.
Europejska Agencja Kosmiczna poinformowała o wyniku ustalania okoliczności nieudanego lotu rakiety Vega-C z 21 grudnia 2022.
Do startu rakiety Vega C doszło 21 grudnia 2022 o godzinie 02:47 CET z Kourou w Gujanie Francuskiej. Na pokładzie rakiety Vega C były dwa satelity Pleiades Neo 5 i Pleiades Neo 6. Dla Vegi C był to drugi start – pierwszy odbył się w lipcu 2022. Praca pierwszego stopnia przebiegała prawidłowo. Podczas pracy drugiego stopnia rakieta przestała się rozpędzać. Maksymalna osiągnięta prędkość wyniosła około 3,48 km/s – zbyt mało by osiągnąć orbitę.
Po locie ESA wraz z Arianespace powołała niezależną komisję. Wyniki prac tej komisji zostały przedstawione na początku marca 2023.
Niezależna komisja badająca ten nieudany lot ustaliła, że za niepowodzenie startu odpowiada “erozja” dyszy silnika drugiego stopnia. Ściślej, doszło do “niespodziewanej” degradacji termo-mechanicznej szyjki dyszki wykonanej z kompozytu typu węgiel-węgiel. Ta szyjka, wykonana przez firmę Avio (dostawca dla Arianespace) w Ukrainie, prawdopodobnie miała niejednorodności w swojej strukturze.
Komisja ustaliła, że ten specyficzny materiał nie powinien być używany do kolejnych lotów rakiet rodziny Vega. Aktualnie firma Avio poszukuje innego materiału dla najbliższych lotów rakiety Vega.
Rakieta Vega-C powinna wrócić do lotów przed końcem 2023 roku. Jej wcześniejsza wersja, Vega, powinna wykonać loty przed końcem lata tego roku.
(ESA)
Flight VV22 – Zoom in | Pleiades Neo 5 & 6 | Vega C launch | Arianespace
https://www.youtube.com/watch?v=CokbWoYm9w4

Nieudany start Vega C z 21 grudnia 2022 / Credits – arianespace

https://kosmonauta.net/2023/03/vega-c-vv22-wyniki-dochodzenia-komisji/

Vega-C VV22 – wyniki dochodzenia komisji.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Satelity do detekcji fal gamma
2023-03-04. Gabriela Manczyk
Konstelacja małych satelitów mogłaby zrewolucjonizować badania najbardziej energetycznych eksplozji w kosmosie. Pomogłoby to astronomom rozjaśnić tajemnice zderzających się pozostałości gwiazd, produkujących potężne fale grawitacyjne.
Czym właściwie są rozbłyski gamma?
Promieniowanie gamma to wiązki wysokoenergetycznych fotonów lecących z odległych galaktyk. Promieniowanie gamma ma najmniejszą długość fali i produkuje największą ilość energii spośród całego spektrum elektromagnetycznego. Powstaje dzięki takim obiektom jak gwiazdy neutronowe, pulsary, eksplozje supernowych czy czarne dziury. Rozbłyski promieniowania gamma są najjaśniejszymi i najbardziej energetycznymi wydarzeniami od czasu Wielkiego Wybuchu
Przypadkowo odkryły je w 1960 roku amerykańskie satelity obserwujące rosyjskie testy broni nuklearnych. Przez długi czas były one zagadką dla astronomów. Według naszej wiedzy ich pochodzenie różni się zależnie od długości trwania. Podczas gdy jedne trwają jedynie kilka sekund, inne „rozświetlają” niebo przez długie minuty.
Dopiero w 1990 roku astronomowie odkryli, że krótkie rozbłyski promieniowania gamma są skutkiem zderzeń gwiazd neutronowych – bardzo gęstych pozostałości niezwykle masywnych gwiazd. Dłużej trwające wybuchy mają być skutkiem zakończenia procesu życiowego nawet potężniejszych gwiazd eksplodujących w supernowe, a następnie zamieniających się w czarne dziury.
Obydwa te wydarzenia emitują strumienie bardzo energetycznej materii, która rozświetla otaczający nas Wszechświat jak snop światła z latarki. Satelity orbitujące Ziemię wykrywają wybuch promieniowania gamma tylko wtedy, kiedy ten snop światła jest skierowany w naszą stronę. Nie jest to jednak rzadkie zjawisko. Takie wybuchy możemy zaobserwować niemal codziennie.
Ponieważ rozbłyski promieniowania gamma są tak krótkotrwałe, nie zawsze jesteśmy w stanie namierzyć ich źródło. Utrudnia nam to zebranie na ich temat większej ilości informacji. Udaje nam się dotrzeć do źródła tylko 30% wykrytych błysków promieniowania.
Wykrywanie rozbłysków
Promieniowanie gamma nie może zostać odbite przez lustra, dlatego typowe teleskopy optyczne nie mają zastosowania w ich wykrywaniu. Mają tak małą długość fali, że mogą przejść przez szpary pomiędzy atomami w takim lustrze. Dlatego wykrywacze promieniowania gamma często zawierają ciasno upakowane bloki kryształu. Promienie przechodzące przez nie zderzają się z elektronami kryształów. Te kolizje tworzą naładowane cząstki, które mogą zostać wykryte przez detektor.
Obecnie na orbicie znajdują się dwie flagowe jednostki zajmujące się badaniem promieniowania gamma. Jedną z nich jest dwudziestoletni satelita misji Integral Europejskiej Agencji Kosmicznej, drugą Fermi należący do NASA. Zostały zaprojektowane do wykrywania wysokoenergetycznego promieniowania gamma, wykrywają większość rozbłysków dolatujących w stronę Ziemi z kosmosu. Dużo gorzej radzą sobie z odnajdywaniem ich źródeł. Inny ze statków NASA, Swift, bada zaledwie jedną dziewiątą nocnego nieba, co znacznie ogranicza jego skuteczność, biorąc pod uwagę to, że rozbłyski gamma są równomiernie rozsiane po całym Wszechświecie.
Przyglądając się obecnej technologii, która pozwala nam na badania nad promieniowaniem gamma, możemy stwierdzić, że jest ona przestarzała i mało skuteczna w kontekście szerzej zakrojonych badań nad pochodzeniem rozbłysków. Jest to czynnik, na którym bardzo nam zależy. Jeśli poznamy dokładną lokalizację powstania wybuchu będziemy mogli nakierować na nią teleskopy i obserwować skutki wydarzeń, które były jego źródłem.
Armia CubeSatów rozwiązaniem
Potencjalnym rozwiązaniem dla pojedynczych, mocno ograniczonych teleskopów jest stworzenie całej konstelacji mini-satelitów, z angielskiego CubeSatów. Ojcami tego pomysłu są Andras Pal i Norbert Werner, słowacki naukowiec. CubeSaty są małe, tanie i łatwe w produkcji.
Podczas gdy wymiana obecnego sprzętu byłaby niesamowicie droga i zajęłaby dużo czasu, konstelacja CubeSatów zaproponowana przez naukowców kosztowałaby jedynie około 10 milionów dolarów, a jej produkcja zajęłaby mniej niż trzy lata. Dodatkowo można wystrzelić kilka CubeSatów na raz, co ogranicza liczbę startów koniecznych do wyniesienia sprzętu na orbitę. Poprzez zmierzenie różnicy czasu, w jakiej różne satelity w różnych miejscach wykrywają rozbłysk, można metodą triangulacji wyznaczyć pozycję rozbłysku gamma na niebie.
Werner i Pal rozpoczęli realizację swojego pomysłu już w 2018 roku. Przekonali Węgierską Akademię Nauk do sfinansowania projektu. Doprowadziło to do wystrzelenia pierwszego CubeSata wykrywającego rozbłyski gamma w marcu 2021 roku. GRBAlpha wyleciał z kosmodromu Bajkonur w Kazachstanie wraz z rakietą Soyuz.
Jego głównym zadaniem była demonstracja nowego detektora podczas lotu. Od czasu wystrzelenia wykrył 22 rozbłyski gamma. W międzyczasie Werner uzyskał poparcie czeskiego sektora kosmicznego dla pomysłu wystrzelenia kolejnego minisatelity. Trzy razy większy od poprzednika VZLUSAT-2 orbituje Ziemię od stycznia 2022 roku; od tego czasu wykrył 12 rozbłysków gamma.
Fale grawitacyjne
Jak zostało wspomniane wcześniej, rozbłyski promieniowania gamma mogą powstawać w skutek zderzeń gwiazd neutronowych. Innym ze skutków ubocznych takiej kolizji może być emisja fal grawitacyjnych. Według Wernera, lepszy system monitorowania rozbłysków gamma będzie niezwykle przydatną pomocą dla wykrywaczy fal grawitacyjnych. Pozwoli nam zbadać czy mają one jakiś obserwowalny wkład w powstawanie tych tajemniczych rozbłysków.
Przewidziane przez Einsteina w 1916 roku, fale grawitacyjne są „zmarszczkami” w czasoprzestrzeni, powstającymi w wyniku wzajemnych oddziaływań pomiędzy przynajmniej dwoma supermasywnymi obiektami, takimi jak gwiazdy neutronowe czy czarne dziury.
Takie obiekty często zostają wciągnięte w swoje sfery oddziaływania grawitacyjnego i zaczynają wokół siebie orbitować. Coraz bardziej zbliżają się do ciebie i w końcu się ze sobą zderzają, tworząc grawitacyjne tsunami. Tego typu fale mogą zostać wykryte na Ziemi przez wykrywacze fal grawitacyjnych takich jak LIGO czy Virgo.
Projekt Hermes
Jak się okazuje, Werner i Pal nie byli jedynymi, którzy wpadli na ten innowacyjny pomysł. Włoski projekt „HERMES” w 2018 roku wygrał dofinansowanie od Unii Europejskiej, pokrywające koszty zbudowania i wystrzelenia konstelacji sześciu CubeSatów wykrywających rozbłyski gamma.
Wystrzelenie pierwszego z satelitów planowane jest na drugą połowę 2024 roku. Ich satelity są dużo bardziej złożone od tych tworzonych przez zespół Wernera. Ich detektory wykrywają rozbłyski gamma, ale również znacznie mniej energetyczne promieniowanie rentgenowskie. Są również wyposażone w zestaw GPS-ó – akcelerometrów, które będą w stanie śledzić pozycję satelity z dokładnością do kilku metrów.
Korekta – Matylda Kołomyjec
Źródła:
space.com: Tereza Pultarova; A fleet of gamma-ray burst detecting cubesats could help crack mystery of neutron star mergers
4 marca 2023

science.nasa.gov: Gamma rays
4 marca 2023
Źródło: ESO/L. Calçada
Satelita Swift nagrała rozbłysk gamma spowodowany przez narodziny czarnej dziury. To jeden z najdalszych wykrytych obiektów. Źródło Credit: NASA/Swift/Stefan Immler, et al.

Mapa nieba z uwzględnieniem wysokoenergetycznych rozbłysków gamma. Zawiera pięć lat danych uzbieranych przez teleskop Fermi. Źródło: NASA/DOE/Fermi LAT Collaboration

Teleskop Fermi. Źródło: NASA, Heather Monaghan

Satelita Integraf, Źródło:ESA

Satelita GRBAlpha. Źródło Daniela Jović

Norbert Werner, jeden z pomysłodawców projektu konstelacji cubesatów Źródło: Radek Miča, Universitas

Źródło: R. Hurt/Caltech-JPL

Testy podsystemów satelit misji HERMES. Źródło: Marco Citossi

https://astronet.pl/wszechswiat/satelity-do-detekcji-fal-gamma/

 

Satelity do detekcji fal gamma.jpg

Satelity do detekcji fal gamma2.jpg

Satelity do detekcji fal gamma3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po okruszkach do celu. Inspirowany bajką o Jasiu i Małgosi łazik do eksploracji marsjańskich jaskiń

2023-03-04. Karolina Majchrzak
Eksploracja nieznanych systemów jaskiniowych jest bardzo niebezpiecznym i wymagającym zadaniem nawet na Ziemi, a co dopiero jeśli w grę wchodzą obce planety, np. Mars. To właśnie dlatego inżynierowie Uniwersytetu Arizony postanowili stworzyć specjalny model łazika, który poradzi sobie z tymi trudnymi warunkami.

Łaziki do eksploracji jaskiń na Marsie inspirowane bajkami
Co łączy bajkę o Jasiu i Małgosi i łazik marsjański do zadań specjalnych? Teoretycznie nic, ale naukowcy Uniwersytetu Arizony zapewniają, że to właśnie pojawiające się w tej bajce okruszki chleba zainspirowały ich do skonstruowania łazika, o którym można przeczytać w ich najnowszej publikacji na łamach magazynu Advances in Space Research.
Jak przekonują, poszukiwanie "domów" dla przyszłych kolonizatorów Czerwonej Planety zbliża się wielkimi krokami, dlatego przydadzą się kosmiczni "agenci nieruchomości", którzy zajmą się weryfikacją potencjalnych celów. Tymi agentami mogą być zarządzane przez łazika-matkę stada mniejszych pojazdów autonomicznych, rozmieszczające specjalne nadajniki komunikacyjne, podobnie jak Jaś i Małgosia okruszki chleba.
Łazik-matka przenosić będzie wewnątrz wiele mniejszych łazików i po dotarciu do wejścia do jaskini pojedynczo wysyłać je do środka - każdy pójdzie w inną stronę albo będzie schodził coraz głębiej, bez narażania głównej jednostki czy ryzyka jej utraty. Po drodze upuszczać będzie zaś wspomniane nadajniki, dzięki którym bezpiecznie wróci do punktu wyjścia (w grę wchodzą też scenariusze poświęcania łazików i pracy do momentu wyczerpania baterii bądź liczby nadajników).
Tuby i jaskinie lawowe byłyby idealnymi siedliskami dla astronautów, ponieważ nie trzeba budować konstrukcji; jesteś chroniony przed szkodliwym promieniowaniem kosmicznym, więc wszystko, co musisz zrobić, to uczynić je ładnym i przytulnym
Wolfgang Fink, profesor inżynierii elektrycznej i komputerowej na Uniwersytecie Arizony.


Okruszek po okruszku. Szybkie i bezpieczne mapowanie jaskiń marsjańskich
W celu zmapowania systemu jaskiń każdy łazik będzie w regularnych odstępach czasu wysyłał i odbierał od łazika-matki sygnały radiowe, a żeby uniknąć problemów komunikacyjnych wynikających z przeszkód skalnych, informacje będą przekazywane od okruszka do okruszka.

Sygnały z małych łazików zawierać będą takie dane, jak położenie względem matki, a być może także informacje zebrane przez kamery pokładowe i czujniki LiDAR. Przetwarzając i łącząc informacje ze wszystkich małych łazików, łazik-matka będzie w stanie stworzyć szczegółową komputerową mapę miejsca.
Jak przekonują autorzy projektu, technologia pozwala zarówno na wykorzystanie w imię eksploracji naukowej, jak i oceny, które jaskinie i tunele mogą nadawać się do przekształcenia w siedliska dla astronautów. Skonstruowali już nawet działające łaziki wraz z opisaną technologią komunikacyjną, a teraz pracują nad mechanizmem rozmieszczania okruszków.
Co łączy bajki i eksplorację Marsa? Zdaniem tych naukowców całkiem sporo /John Fowler/Wikimedia Commons, Mark Tarbell and Wolfgang Fink/University of Arizona /domena publiczna

INTERIA
https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-po-okruszkach-do-celu-inspirowany-bajka-o-jasiu-i-malgosi-la,nId,6632400

Po okruszkach do celu. Inspirowany bajką o Jasiu i Małgosi łazik do eksploracji marsjańskich jaskiń.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowe satelity Starlink V2 Mini. Ile satelitów na orbicie to... za dużo?

2023-03-04. Daniel Górecki
Spadająca prędkość sieci Starlink zmusza Elona Muska do działania, to właśnie dlatego SpaceX zaprezentował satelity V2 Mini, które zapewniają czterokrotnie większą przepustowość niż wcześniejsze wersje. Pytanie tylko, ile z nich można jeszcze bezpiecznie umieścić na orbicie okołoziemskiej, bo naukowcy nie mają wątpliwości, że powoli zaczynamy zbliżać się do granicy.

Chociaż nazwa V2 Mini sugeruje "miniaturową" wersję satelitów i tak rzeczywiście jest, to warto znać tu punkt odniesienia - druga generacja satelitów Starlink zawiera większe modele V2 i mniejsze V2 Mini, pierwsze są zaprojektowane do wynoszenia za pomocą statku kosmicznego Starship, który nie jest jeszcze do końca gotowy do startu, a drugie z udziałem rakiety Falcon 9. Należy jednak zaznaczyć, że nawet wersja "mini" jest dużo większa i cięższa niż Starlinki pierwszej generacji.
Starlink V2 Mini nie takie... mini?
Każdy Starlink V2 Mini waży podczas startu ok. 800 kg, czyli prawie trzy razy więcej niż starsze satelity, które ważyły ok. 260 kilogramów i jest większy, z korpusem o szerokości ponad 4,1 metra (w sumie 7 metrów). Oznacza to, że podczas gdy w ramach jednego startu SpaceX był w stanie wynieść nawet 60 satelitów pierwszej generacji, w przypadku mniejszej wersji drugiej jest to zaledwie 21 jednostek.
V2 Mini są mniejsze niż satelity V2 (stąd nazwa), ale nie dajcie się zwieść nazwie. V2 Mini zawiera bardziej zaawansowane anteny fazowane i wykorzystuje pasmo E do przesyłu wstecznego, co umożliwi Starlink zapewnienie około 4 razy większej przepustowości na satelitę niż wcześniejsze iteracje
komentuje SpaceX w wypowiedzi dla ArsTechnica.

paceX nie określił ilości danych, które może dostarczyć każdy satelita V2 Mini, ale satelity pierwszej generacji zostały zaprojektowane z myślą o łącznej przepustowości od 17 do 23 Gb/s na satelitę. Nie wiadomo też, czy obecne terminale użytkowników pozwolą w pełni wykorzystać zapowiadany wzrost prędkości.
Przypominamy też, że chociaż starty kolejnych rakiet wypełnionych Starlinkami stały się dla wszystkich codziennością, SpaceX jest w gruncie rzeczy dopiero na początku swojej drogi, bo na orbicie znajduje się ok. 3700 satelitów firmy, podczas gdy cała konstelacja planowana jest na nawet 40 tys.
To będzie jak autostrada międzystanowa, w godzinach szczytu podczas burzy śnieżnej, kiedy wszyscy będą jeździć o wiele za szybko
tak w wypowiedzi dla Space.com opisuje przyszłą wizję orbity Jonathan McDowell, astrofizyk i astronom Harvard-Smithsonian Center for Astrophysics.

To dobra okazja, żeby zastanowić się, ile działających satelitów może orbitować wokół naszej planety w relatywnie bezpieczny sposób, szczególnie że w najbliższych latach znajdzie się ich tam najpewniej kilkadziesiąt tysięcy. Eksperci biją na alarm, wskazując choćby na rosnącą liczbę tzw. koniunkcji, czyli wydarzeń, podczas których dwa obiekty w kosmosie - działające satelity lub kawałki kosmicznego śmieci - niebezpiecznie się do siebie zbliżają.
Jak wynika z analiz Hugh Lewisa, uniwersyteckiego kolegi Jonathana McDowella, ogólna liczba koniunkcji przewidywana na 2022 r. była o 134 proc. wyższa niż liczba na 2020 r. i o 58 proc. wyższa niż na 2021 r., przekraczając 4 miliony. Dla satelitów Starlink przełożyło się to na ponad 26 tys. manewrów unikania w okresie od 1 grudnia 2020 roku do 30 listopada 2022 roku, czyli ok. 12 manewrów na każdą jednostkę - niby niedużo, ale z drugiej strony na robicie mamy przecież zaledwie 10 proc. konstelacji. To ile satelitów to zbyt wiele?

Za pięć lub 10 lat będziemy mieć od 20 do 100 tys. satelitów i jestem bardzo sceptyczny, czy przy tych górnych widełkach będzie je można bezpiecznie obsługiwać
podsumowuje Jonathan McDowell.

Ile satelitów to za dużo? Naukowcy już wiedzą, ale Elon Musk prezentuje nową wersję Starlinków /Starlink /123RF/PICSEL

INTERIA
https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-nowe-satelity-starlink-v2-mini-ile-satelitow-na-orbicie-to-z,nId,6625723

Nowe satelity Starlink V2 Mini. Ile satelitów na orbicie to... za dużo.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niebo otwarte dla wszystkich
2023-03-04. Wojtek Rutkowski
W poznańskim Centrum Kultury Zamek rozpoczęła się wystawa Nie to Niebo. Wystawa zaprasza słowami Carla Sagana: O wiele lepiej poznawać wszechświat takim, jaki jest, niż trwać w złudzeniach na jego temat. Nie ma tu jednak konfliktu, świat sztuki spotyka się ze światem nauki jako siostrzane drogi realizowania fascynacji Kosmosem. Pod witającym gości majestatycznym Księżycem, będącym od wieków źródłem natchnienia, znajdziemy więc zarówno fantastyczne dzieła Verne’a czy film Podróż na Księżyc sprzed 120 lat, jak i modele misji Apollo, dzięki której człowiek urzeczywistnił marzenia pokoleń.
Justyna Olszewska, kuratorka wystawy, dokonała nie tylko płynnego połączenia wymiarów. Wrażenie robi wielość uczestniczących organizacji i wątków, z których wybrano najciekawsze tematy. O aranżację wystawy na dużej, ale jednak ograniczonej powierzchni, zadbał Wojciech Luchowski. Udało się odejść od encyklopedycznej formy znanej z muzeów nauki – zamiast niej mamy laboratorium ze stanowiskami naukowców, do których można się przysiąść, aby zgłębić dane zagadnienie. Wśród ekranów komputerów i artykułów naukowych znajdziemy ciekawe i cenne eksponaty jak fragmenty meteorytu czy starodruki Kopernika i Galileusza, a także obrazy malowane z pomocą bakterii na szalkach Petriego.
Zadbano również o aspekt lokalny – zaskakujące, jak wiele prezentowanych miejsc znajduje się niedaleko Zamku: obserwatorium przy ulicy Słonecznej, meteoryt na Morasku czy kosmiczna baza pod Piłą. Są i związane z poznańskimi naukowcami planetoidy. Zaproponowano też bogaty program edukacyjny i wydarzenia towarzyszące: już za tydzień (11 marca) odbędą się warsztaty z astrofotografii, parę dni później (14 marca) – spotkanie z Arturem Chmielewskim, konstruktorem sond w NASA. W zamkowym holu można z kolei obejrzeć fotografie nieba Michała Kałużnego i Piotra Potępy. A jeszcze dziś w Kinie Pałacowym wahadłowiec Orion III zawiruje ze Stacją Kosmiczną V do taktów walca wiedeńskiego w Odyseji Kosmicznej.
Inspirująca. To słowo zdaje się najlepiej opisywać wystawę Nie to Niebo. Dzięki niej każdy może odkryć swój sposób na sięgnięcie gwiazd …bo po cóż byłoby niebo?
Wystawa Nie to Niebo
CK ZAMEK w Poznaniu, ul. Św. Marcin 80/82.
4 marca – 2 lipca 2023, godz. 12-20. Bilety 20/15 zł
Źródła:
•    Wystawa Nie to Niebo - CK Zamek w Poznaniu
4 marca 2023
https://astronet.pl/wydarzenia/niebo-otwarte-dla-wszystkich/

Niebo otwarte dla wszystkich.jpg

Niebo otwarte dla wszystkich2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lodowa skorupa Tytana a pływy jego oceanu
2023-03-04. Franek Badziak
Od czasu pierwszych badań dokonanych za pomocą sondy Cassini, Tytan zdawał się niezwykle interesujący dla naukowców. Nie tylko był jedynym ciałem niebieskim poza Ziemią, na którym zaobserwowano zbiorniki cieczy, ale pod jego grubą lodową skorupą odkryto wodny ocean – potencjalny dom dla życia.
Niedziwne więc, że ocean ten stał się obiektem wielu badań. W tym przypadku zbiornik ten zbadali naukowcy z Katolickiego Uniwersytetu w Louvain (UCLouvain) w Belgii. Ich celem jest lepsze pojęcie procesów we wnętrzu oceanu, w tym wpływu ciśnienia, głębokości, a także pokrywy lodowej na zachodzące tam pływy i prądy.
Badania te oparte były przede wszystkim na symulacjach. Korzystając z modelu SLIM (Second-generation Louvain-la-Neuve Ice-ocean Model), używanego wcześniej do badania mórz i jezior metanowych na powierzchni tegoż księżyca Saturna, naukowcy zbadali procesy zachodzące we wnętrzu oceanu. Użyli do tego symulowanego oceanu o głębokości 100 kilometrów, aby modelować zachodzące tam procesy. Założenie to jednak naturalnie obniża dokładność tych badań – naukowcy nie znają bowiem dokładnej głębokości oceanu na Tytanie.
Astronomowie z UCLouvain zbadali także pewne charakterystyczne układy prądów w oceanie Tytana, zwane wirami. W ziemskich oceanach wyróżnia się 5 wirów, jednak w przypadku tego księżyca, niewiele większego od Merkurego, wiry są jedynie 2. Ponadto ziemskie pływy i prądy różnią się od tych na Tytanie – w przypadku naszej planety, są one powodowane oddziaływaniem grawitacyjnym z Księżycem. W przypadku Tytana, pokrytego lodową skorupą, działają inne siły, które związane są przede wszystkim z ciśnieniem wywieranym przez lód oraz sam ocean. Czy więc obserwując skorupę, możemy przewidywać zachowanie oceanu pod nią? Według Roberta Tylera, naukowca w Goddard Space Flight Center NASA i współautora rzeczonych badań, to, co dzieje się w wewnętrznym oceanie, zależy od sztywności skorupy lodowej i lepkości lodu, który z nim oddziałuje.
W istocie na wiry i pływy na Tytanie wpływa grubość i sztywność skorupy lodowej. Zarówno w przypadku Ziemi, jak i Tytana jednak wiry pozostają stacjonarne, co znaczy, że nie przemieszczają się one względem równika i biegunów, a pozostają stale osadzone w pewnych obszarach. Na Tytanie, wiry te obracają się wokół biegunów tego księżyca
Nadto, jak informuje David Vincent, asystent naukowy na UCLouvain i leader zespołu, chociaż badanie obejmowało zbadanie, w jaki sposób głębokość oceanu wpływa na ruch pływowy oceanu, „na podstawie moich wyników, nie można wysnuć wniosków co do głębokości oceanu”. Dodał, że patrząc na księżyce Enceladusa (Saturn) i Europę (Jowisza), na których oceany sięgają głębokości 100 kilometrów, nie możemy jednoznacznie ocenić głębokości tego na Tytanie, przez różniące się czynniki zewnętrzne.
Na lepsze i bardziej obiecujące rezultaty badań możemy liczyć już w niedalekiej przyszłości dzięki misji Dragonfly NASA. Obecnie, jej start planowany jest na 2027 rok, a dotarcie na Tytana na 2034.
Źródła:
•    Subsurface ocean tides on Saturn's moon Titan are influenced by its icy crust
4 marca 2023
 Animacja powstała na podstawie zdjęć w podczerwieni, wykonanych przez sondę Cassini podczas jej przelotów obok Tytana w 2009 i 2010 r. Źródło: NASA.
Widok Tytana jest jednym z ostatnich zdjęć, jakie sonda Cassini wysłała na Ziemię, zanim pogrążyła się w atmosferze olbrzymiej planety. Źródło: NASA/JPL-Caltech/Space Science Institute

Artystyczna wizja helikoptera Dragonfly nad powierzchnią Tytana. Źródło: Johns Hopkins APL
https://astronet.pl/uklad-sloneczny/lodowa-skorupa-tytana-wplywa-na-plywy-oceanu-pod-jej-powierzchnia/

Lodowa skorupa Tytana a pływy jego oceanu.jpg

Lodowa skorupa Tytana a pływy jego oceanu2.jpg

Lodowa skorupa Tytana a pływy jego oceanu3.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obowiązkowy prysznic z ciekłego azotu. Inaczej nie wejdziesz do domu na Księżycu
2023-03-05. REDAKTOR Radek Kosarzycki
Kiedy pół wieku temu w ramach programu Apollo pierwsi ludzie lądowali na powierzchni Księżyca, nie byli pewni czego spodziewać się na jego powierzchni: głazów, piasku, kamieni, czy jeszcze czegoś innego. Do końca nie było wiadomo, jak głęboko zanurzą się wsporniki lądownika księżycowego. Wszystko było nowe, a astronauci na swój sposób byli królikami doświadczalnymi. Dzięki nim jednak teraz naukowcy przygotowujący skafandry księżycowe na miarę XXI wieku wiedzą, z czym będziemy się mierzyć, kiedy faktycznie wrócimy na Księżyc na dłużej.
A jednym z najważniejszych wyzwań stojących przed inżynierami zajmującymi się przygotowaniem komponentów misji, które znajdą się na powierzchni Księżyca, zarówno lądownika, jak i skafandrów przeznaczonych dla astronautów, jest poradzenie sobie z przyklejającym się absolutnie do wszystkiego regolitem księżycowym.

Powierzchnia naszego naturalnego satelity pokryta jest zmielonymi na drobny pył skałami. Miliardy lat uderzeniem skał kosmicznych, zamieniły materię pokrywającą powierzchnię Księżyca w puder, który wprost uwielbia przyklejać się do każdej powierzchni i wchodzić w każdą możliwą szczelinę.
Na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych XX wieku astronauci starali się pozbyć pyłu ze swoich skafandrów za pomocą szczotki. Szczotki jednak nie dawały sobie rady z pyłem, ale za to skutecznie niszczyły same skafandry. Dlatego też od dawna wiadomo, że jest to jeden z najważniejszych problemów do rozwiązania, zanim faktycznie wrócimy na Księżyc.
Warto tutaj zauważyć, że tym razem ambicje agencji kosmicznych są nieco inne niż kilka dekad temu. NASA wyraźnie podkreśla w każdym swoim komunikacie, że „tym razem wracamy na Księżyc, aby tam zostać na dłużej”. Długofalowy plan mówi o misjach prowadzonych na powierzchni Księżyca całymi miesiącami, a także o zbudowaniu stałej bazy załogowej na powierzchni Srebrnego Globu.
Wyobraźmy sobie zatem astronautów, którzy lecą na kilkutygodniową, czy kilkumiesięczną misję na Księżyc. W ramach misji przecież nikt nie będzie siedział w bazie, w habitacie przeznaczonym dla załogi. Zamiast tego załoga będzie musiała wielokrotnie wyprawiać się na spacery po powierzchni. Za każdym razem będzie trzeba założyć skafander, przejść po powierzchni Księżyca, a następnie wrócić do habitatu. Oznacza to, że za każdym razem skafander będzie zbierał olbrzymie ilości elektrostatycznego pyłu, który będzie wchodził w każde uszczelki. Zważając na to, że drobiny pyłu są ostre, niczym drobiny rozbitego szkła, jeżeli ich nie usuniemy, skutecznie będą niszczyły skafandry kosmiczne.
Pomysłów na ochronę astronautów przed pyłem pojawiło się na przestrzeni lat wiele. Jeden z takich pomysłów zakładał, że astronauta z habitatu będzie wchodził do zainstalowanego we framudze włazu skafandra, a po zakończeniu wyprawy ponownie będzie podłączał tyłem skafander do włazu habitatu i z niego wychodził do pomieszczeń mieszkalnych. W ten sposób skafander nigdy nie wchodziłby do habitatu, i tym samym nie zanieczyszczałby go drobinami regolitu, które natychmiast osadzałyby się na ścianach, podłodze, w układach klimatyzacji i elektroniki. Pomysł ten jednak ochrania jedynie wnętrze habitatu, ale nie sam skafander.
A może by tak zdmuchnąć ten pył i już?
Badacze z Uniwersytetu Stanu Waszyngton być może właśnie rozwiązali problem regolitu księżycowego. W najnowszym artykule opublikowanym na łamach periodyku naukowego Acta Astronautica badacze wskazują, że spryskanie skafandra kosmicznego ciekłym azotem w aerozolu pozwala usunąć ponad 98 proc. symulowanego pyłu księżycowego bez uszkadzania samego skafandra.
Badacze z Uniwersytetu Stanu Waszyngton być może właśnie rozwiązali problem regolitu księżycowego. W najnowszym artykule opublikowanym na łamach periodyku naukowego Acta Astronautica badacze wskazują, że spryskanie skafandra kosmicznego ciekłym azotem w aerozolu pozwala usunąć ponad 98 proc. symulowanego pyłu księżycowego bez uszkadzania samego skafandra.
Dlaczego akurat azot? Naukowcy podają bardzo prostą analogię: wystarczy sobie wyobrazić, że zimną wodę lejemy na gorącą patelnię. Taka woda w postaci kropli przesuwa się po powierzchni patelni. Dokładnie tak samo bardzo zimny ciekły azot będzie przesuwał się po znacznie cieplejszej powierzchni materiału, z którego zostanie wykonany skafander. Ziarna pyłu księżycowego będą łączyły się ze sobą i spadały z niego na azotowej parze.
Testy przeprowadzone w komorach próżniowych dowiodły, że metoda ta może okazać się niezwykle skuteczna w warunkach panujących na powierzchni Księżyca. Warto tutaj podkreślić, że o ile szczotki były w stanie uszkodzić skafander już po pierwszym czyszczeniu, to azotowy aerozol potrzebował do tego 75 cykli.

Być może zatem istnieje jakaś szansa na bezpyłową przyszłość dla ludzi na Księżycu. Polecimy, zobaczymy.
Liquid nitrogen spray could clean up stubborn moon dust
https://www.youtube.com/watch?v=IyDPeRePJTI
https://spidersweb.pl/2023/03/skafander-ksiezycowy-ciekly-azot.html

Obowiązkowy prysznic z ciekłego azotu. Inaczej nie wejdziesz do domu na Księżycu.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To tu na Ziemi jest Mars. Nie ma tu ani ludzi, ani roślin
2023-03-04.
REDAKTOR Radek Kosarzycki
 Poszukiwanie życia poza Ziemią to niezwykle trudne wyzwanie, nawet jeżeli dotyczy planet Układu Słonecznego, do których możemy wysłać orbitery, lądowniki, czy łaziki. Od niedawna do palety instrumentów poszukujących życia dołączyły drony. Naukowcy mają jedno miejsce na Ziemi, które idealnie nadaje się właśnie do testowania dronów poszukujących życia na Marsie i jeszcze dalej.
Podczas tworzenia dronów poszukujących życie zdolność do odbywania lotów w warunkach odmiennych od tych panujących na Ziemi (niższa grawitacja, niższe ciśnienie atmosferyczne itd.) jest tylko jednym z wielu wyzwań stojących przed inżynierami. Równie trudne zadanie mają naukowcy zajmujący się tworzeniem instrumentów, które podczas lotu takiego urządzenia mogłyby potencjalnie wykryć ślady aktywności biologicznej na dany globie. Mowa tutaj oczywiście nie tylko o kamerach, ale także o licznych spektroskopach analizujących skład chemiczny materii i skał pokrywających powierzchnię planety, czy też skład chemiczny atmosfery.
Wykorzystywane dotąd łaziki mogły spokojnie zbierać dane, wysyłać je na Ziemię do analizy bez żadnych ograniczeń czasowych. W przypadku dronów jednak sytuacja jest inna. Urządzenia te muszą analizować dane samodzielnie i całkowicie autonomicznie, bez udziału człowieka. W przyszłości drony mogłyby większość pracy wykonywać samodzielnie, tj. poszukiwać podczas lotów interesujących miejsc, analizować ich skład chemiczny i na tej podstawie podejmować decyzję o tym, gdzie należy polecieć następnie, albo w którym miejscu warto spędzić więcej czasu i uzyskać bardziej szczegółowe dane. Dotyczy to zarówno dronów przygotowywanych do misji na Marsie, jak i tych, które będą w przyszłości zwiedzać powierzchnię Tytana, największego księżyca Saturna.
Krater Haughton, wyspa Devon
Do testowania dronów i ich instrumentów naukowcy wykorzystują teraz nietypowe miejsce, które jest jednym z najlepszych analogów Marsa na Ziemi. Mowa tutaj o niewielkiej wyspie Dewon znajdującej się tysiąc kilometrów za kołem podbiegunowym. To tam, na dalekiej północy Kanady znajduje się jeden z najciekawszych kraterów uderzeniowych na Ziemi, czyli krater Haughton.
Haughton to krater o średnicy 23 kilometrów, który powstał niemal 31 milionów lat temu w wyniku uderzenia planetoidy lub komety o średnicy 1-2 kilometrów. Spośród licznych kraterów na Ziemi, Haughton wyróżnia się tym, że przez długie miliony lat zasadniczo niewiele się zmienił. Średnia temperatura w jego wnętrzu to -17 stopni Celsjusza. Na jego dnie przez cały rok jest zimno, sucho i wietrznie. Co ważne, w rejonie tym zasadniczo nikt nie mieszka, a i roślinność występuje tylko śladowo. Owszem, dotarcie do krateru Haughton nie należy do zadań łatwych i tanich, jednak wciąż jest to dużo bardziej opłacalne niż wysłanie niesprawdzonego łazika na inną planetę.
To właśnie dlatego jest to doskonałe miejsce do testowania instrumentów zdolnych do wykrywania podstawowych komponentów życia. Z pewnością jest ich tam więcej niż na Marsie, ale i tak jest to jedno z najmniej przyjaznych dla życia miejsc na Ziemi. Testowane tam obecnie drony badają z powietrza skład chemiczny skał poszukując w nich biosygnatur. Następnie naukowcy udają się w te same miejsca i wykonują badania samodzielnie. Dzięki temu jeszcze na Ziemi można porównać detekcje wykonane przez autonomiczne instrumenty z wynikami badań przeprowadzonymi przez geologów i biologów. Takie porównanie z pewnością przyda nam się, kiedy jeden z opracowywanych obecnie instrumentów prześle na Ziemię informację z Marsa czy Tytana o tym, że udało mu się odkryć ślady życia.
The Science of Dragonfly
https://www.youtube.com/watch?v=GlwzLPytW9A
Źródło: Google Maps
https://spidersweb.pl/2023/03/szkolenie-dronow-poszukujacych-zycia.html

To tu na Ziemi jest Mars. Nie ma tu ani ludzi, ani roślin.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fantasia Copernicana - nowy konkurs literacki Uranii
2023-03-04.
Jesteś fanem fantastyki naukowej? A może próbujesz sił w pisaniu literatury science-fiction? Albo może jesteś już uznanym pisarzem i chcesz uczcić Rok Kopernika 2023? W każdym z tych przypadków możesz nadesłać swoją twórczość na konkurs literacki „Uranii”!
Konkurs ogłoszony został w „Uranii” nr 1/2023 i trwa do odwołania. Ma nawiązywać do postaci wielkiego polskiego astronoma jako człowieka renesansu. Liczymy, że inspiracją nasyłanych opowiadań będą różne pola zainteresowań naukowych i społecznych Mikołaja Kopernika: astronomia, medycyna, prawo, ekonomia, polityka, sztuka wojenna, poezja i religia. Wśród nagród znajdują się publikacja pracy na łamach „Uranii” i honoraria autorskie.
 
Więcej informacji:
Podstawowe informacje o Konkursie
Regulamin konkursu
URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/fantasia-copernicana-ruszyl-nowy-konkurs-literacki-uranii

 

Fantasia Copernicana - nowy konkurs literacki Uranii.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skrajnie chłodne podwójne karły biją rekordy
2023-03-04.
Astrofizycy odkryli najciaśniejszy układ podwójny skrajnie chłodnych karłów, jaki kiedykolwiek zaobserwowano.
Obie gwiazdy znajdują się tak blisko siebie, że obrót wokół siebie zajmuje mniej niż jeden ziemski dzień; „rok” każdej z gwiazd trwa zaledwie 17 godzin.

Nowo odkryty układ, nazwany LP 413-53AB, składa się z pary skrajnie chłodnych karłów, klasy gwiazd o bardzo niskiej masie, które są tak chłodne, że emitują swoje światło głównie w podczerwieni, co czyni je całkowicie niewidocznymi dla ludzkiego oka. Są one jednak jednym z najbardziej rozpowszechnionych typów gwiazd we Wszechświecie.

Dotychczas astronomowie wykryli tylko trzy krótkookresowe skrajnie chłodne układy podwójne karłów, z których wszystkie są stosunkowo młode – mają do 40 milionów lat. Wiek LP 413-53AB szacuje się na miliardy lat – podobny wiek do naszego Słońca – ale jego okres orbitalny jest około cztery razy krótszy niż wszystkich odkrytych do tej pory układów podwójnych skrajnie chłodnych karłów.

Badanie zostało opublikowane w czasopiśmie The Astrophysical Journal Letters.

Zespół po raz pierwszy odkrył dziwny układ podwójny podczas badania danych archiwalnych. Chih-Chun „Dino” Hsu, astrofizyk z Northwestern, który kierował badaniem, opracował algorytm modelujący gwiazdę na podstawie jej danych spektralnych. Analizując widmo światła emitowanego przez gwiazdę, astrofizycy mogą określić jej skład chemiczny, temperaturę, grawitację i rotację. Analiza ta pokazuje również ruch gwiazdy w kierunku i od obserwatora, znany jako prędkość radialna.

Badając dane spektralne LP 413-53AB, Hsu zauważył coś dziwnego. Wczesne obserwacje uchwyciły układ, gdy gwiazdy były w przybliżeniu ustawione w jednej linii, a ich linie widmowe nakładały się na siebie, co doprowadziło Hsu do przekonania, że była to tylko jedna gwiazda. Jednak gdy gwiazdy przesunęły się na swojej orbicie, linie widmowe przesunęły się w przeciwnych kierunkach, rozdzielając się na pary w późniejszych danych spektralnych. Hsu zdał sobie sprawę, że w rzeczywistości są to dwie gwiazdy zamknięte w niewiarygodnie ciasnym układzie podwójnym.

Korzystając z Near-Infrared Spectrograph (NIRSPEC) Obserwatorium Kecka, Hsu postanowił sam zaobserwować zjawisko. 13 marca 2022 roku zespół zwrócił teleskop Keck II w kierunku konstelacji Byka, gdzie znajdował się układ podwójny, i obserwował go przez dwie godziny. Następnie przeprowadził kolejne obserwacje w lipcu, październiku i grudniu 2022 roku, a także w styczniu 2023 roku.

Kiedy dokonaliśmy tego pomiaru, mogliśmy zobaczyć, że rzeczy zmieniają się w ciągu kilku minut obserwacji – powiedział prof. Adam Burgasser. Większość układów podwójnych, które śledzimy, ma okresy orbitalne trwające lata. Tak więc otrzymujesz pomiar co kilka miesięcy. Wtedy po pewnym czasie można poskładać puzzle. W przypadku tego układu mogliśmy zobaczyć, jak linie widmowe oddalają się od siebie w czasie rzeczywistym. To niesamowite widzieć, jak coś dzieje się we Wszechświecie w ludzkiej skali czasowej.

Obserwacje potwierdziły to, co przewidywał model Hsu. Odległość między dwiema gwiazdami wynosi około 1% odległości między Ziemią a Słońcem.

Jest to niezwykłe, ponieważ kiedy były młode, coś około miliona lat, te gwiazdy znajdowały się prawie jedna na drugiej – powiedział Burgasser.

Zespół spekuluje, że gwiazdy albo migrowały ku sobie podczas ewolucji, albo mogły się spotkać po wyrzuceniu trzeciego – teraz zaginionego – gwiezdnego członka. Potrzeba więcej obserwacji, aby przetestować te pomysły.

Hsu powiedział również, że badając podobne układy gwiazdowe, badacze mogą dowiedzieć się więcej o egzoplanetach potencjalnie nadających się do zamieszkania. Skrajnie chłodne karły są znacznie słabsze i ciemniejsze niż Słońce, więc wszelkie światy z wodą w stanie ciekłym na powierzchni – kluczowym składnikiem powstania i powstrzymania życia – musiałyby znajdować się znacznie bliżej gwiazdy. Jednak w przypadku LP 413-53AB odległość ekosfery jest bardzo zbliżona do rozmiaru orbity gwiazdy, co prawdopodobnie uniemożliwia tworzenie planet nadających się do zamieszkania w tym układzie.

Te skrajnie chłodne karły są sąsiadami naszego Słońca – powiedział Hsu. Aby zidentyfikować gospodarzy potencjalnie zdatnych do zamieszkania planet, warto zacząć od naszych pobliskich sąsiadów. Ale jeżeli bliskie układy podwójne są powszechne wśród skrajnie chłodnych karłów, może istnieć kilka światów nadających się do zamieszkania.

Aby w pełni zbadać te scenariusze, Hsu, Burgasser i ich współpracownicy mają nadzieję wskazać więcej krótkookresowych skrajnie chłodnych układów podwójnych karłów, aby stworzyć pełną próbkę danych. Nowe dane obserwacyjne mogą pomóc we wzmocnieniu teoretycznych modeli powstawania i ewolucji gwiazd podwójnych. Jednak do tej pory znalezienie skrajnie chłodnych gwiazd podwójnych było rzadkością.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
Obserwatorium Kecka

Urania
Ilustracja przedstawiająca najstarszą znaną skrajnie chłoną parę karłów, które krążą wokół siebie tak blisko siebie, że okrążenie siebie zajmuje im mniej niż jeden ziemski dzień. Źródło: Adam Burgasser/UC San Diego
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2023/03/skrajnie-chodne-podwojne-kary-bija.html

Skrajnie chłodne podwójne karły biją rekordy.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W niedzielę Jima Al-Khalili przewodnik po życiu, Wszechświecie i całej reszcie
2023-03-04.
W niedzielę 5 marca o godzinie 20:00 zapraszamy na film z iracko-brytyjskim fizykiem teoretycznym Jimem Al-Khalilim.
Znany fizyk i profesor, Jim Al - Khalili, zabiera widzów w podróż przez dziwny i cudowny mikroskopijny świat mechaniki kwantowej, badając, w jaki sposób stoi ona za całą strukturą Wszechświata i podstawowymi procesami życia. To jest przewodnik ku odpowiedzi na jedną z największych zagadek: jak się tu dostaliśmy? Zapraszamy na dwa odcinki serialu. Drugi w TVP Nauka w niedzielę 12 marca o godzinie 20:00.
W niedzielę w TVP Nauka Jima Al-Khalili przewodnik po życiu, Wszechświecie i całej reszcie
TVP NAUKA
https://nauka.tvp.pl/66926322/w-niedziele-jima-alkhalili-przewodnik-po-zyciu-wszechswiecie-i-calej-reszcie

W niedzielę Jima Al-Khalili przewodnik po życiu, Wszechświecie i całej reszcie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wideo z kolizji, jakiej jeszcze nie widziałeś. Asteroida i statek kosmiczny [WIDEO]
2023-03-04.JMK.KOAL
Kosmiczny Teleskop Hubble'a zarejestrował kolizję sondy DART z asteroidą Dimorphos. Zgodnie z planem półtonowy próbnik uderzył w Dimorphosa, aby sprawdzić możliwości ochrony Ziemi.
W ramach misji DART (Double Asteroid Redirection Test) ważąca ponad pół tony sonda uderzyła w asteroidę Dimorphos okrążającą inną asteroidę - Didymosa. Choć obiekty te nie grożą Ziemi, to stanowiły dobry cel do sprawdzenia, czy w razie groźby uderzenia jakiejś asteroidy w planetę, można zmienić jej trajektorię.
Misja zakończyła się powodzeniem - Dimorphos zmienił swoją orbitę wokół Didymosa.
Kolizja uwolniła jednocześnie w przestrzeń ponad 100 tys. ton pyłu i skał. Materiału rozproszonego na duże odległości nie zdołał w całości zarejestrować mały, towarzyszący sondzie DART satelita. Dokonał tego jednak Kosmiczny Teleskop Hubble'a, który dokładnie pokazał, w jaki sposób pył i skalne odłamki rozproszyły się w przestrzeni.
 To ważne informacje dla naukowców.
Uderzenie w misji DART dotyczyło podwójnego układ asteroid. Dotąd, nigdy nie byliśmy świadkami kolizji jakiegoś obiektu z asteroidą w układzie podwójnym zarejestrowanej w czasie rzeczywistym. Wyniki są zaskakujące. Myślę, że to fantastyczne. Wiele się tutaj dzieje i zajmie trochę czasu, zanim wszystko uda się zrozumieć – powiedział pracujący nad misją naukowiec, dr Jian-Yang Li.
Nagranie rozpoczyna się ponad godzinę przed uderzeniem. Później widać na nim stożek utworzony z wyrzucanego materiału i pozostający za asteroidą ogon, powstający pod wpływem ciśnienia wiatru słonecznego. W międzyczasie, przez oddziaływanie z układem asteroid, powstają obracające się struktury przypominające wiatrak.
Kiedy po raz pierwszy zobaczyłem te zdjęcia, nie mogłem uwierzyć w to, co się na nich ukazało. Pomyślałem, że może nagranie jest rozmyte – opowiadał dr Li.
Wyjątkowemu wydarzeniu przyglądały się także inne instrumenty - kosmiczne i naziemne, w tym Teleskop Jamesa Webba.
Ważąca ponad pół tony sonda DART uderzyła w asteroidę Dimorphos (fot. QAI Publishing/Universal Images Group via Getty Images; NASA Video)
Time-Lapse Video of Didymos-Dimorphos System
https://www.youtube.com/watch?v=SYvxLedAcoE
źródło: PAP, YT/NASA Video
TVP INFO
https://www.tvp.info/68292316/teleskop-hubble-nagral-uderzenie-sondy-dart-w-asteroide-dimorphos

Wideo z kolizji, jakiej jeszcze nie widziałeś. Asteroida i statek kosmiczny [WIDEO].jpg

Edytowane przez Paweł Baran
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Modernizacja sieci radioteleskopów ALMA
2023-03-05. Maria Puciata-Mroczynska
Podjęto decyzję o zamianie korelatora, systemu transmisji sygnału i odbiorników w sieci radioteleskopów ALMA. Będzie to kosztowna operacja, która, miejmy nadzieję, spowoduje znaczący rozwój radioastronomii. Konkretnym celem tych ulepszeń jest zwiększenie zakresu obserwowanych częstotliwości oraz czułości obserwacji.
Obserwatorium ALMA (Atacama Large Millimeter/submillimeter Array) składa się z 66 radioteleskopów, a jego działanie jest świetnym przykładem wykorzystania zjawiska interferencji. Obserwacje z poszczególnych radioteleskopów rejestrowane są osobno, następnie łączy się dane z tych obserwacji w jeden obraz, Dzięki zastosowaniu wielu radioteleskopów wyniki obserwacji są dokładniejsze, a z dużych odległości między punktami obserwacji wynika duża rozdzielczość całego radiointerferometru.
Korelator to superkomputer, którego zadaniem jest właśnie łączenie sygnałów z pojedynczych anten w jedno. Dotychczas używany korelator produkuje zdjęcia bardzo wysokiej jakości, jednak jego następca stworzy jeszcze bardziej szczegółowe fotografie nieba. Obecnie używany superkomputer jest jednym z najszybszych na świecie. Następny korelator będzie w stanie łączyć sygnały około 200-400 razy szybciej ze zwiększoną czułością. Będzie on w stanie procesować dane z znacznie szerszego zakresu fal. Dzięki temu będzie można otrzymać więcej informacji zarówno o Układzie Słonecznym, jak i o najodleglejszych zakątkach Wszechświata. Ta warta 36 milionów dolarów operacja będzie trwała przez około 6 lat. W tym czasie zostanie stworzony nie tylko sam superkomputer, ale również oprogramowanie do niego.
Modernizacja korelatora sieci ALMA jest podstawą projektu Wideband Sensitivity Upgrade, który ma na celu zmniejszyć znaczenie szumów w sygnale. Drugą jego częścią jest ulepszenie systemu transmisji sygnału. Zostanie zainstalowana nowa linia transmisyjna między odbiornikami, a procesorem. Najpierw zostanie stworzony prototyp, na którego konstrukcję przeznaczono około 800 tysięcy dolarów, następnie w 2026 nastąpi jego produkcja na większą skalę. Dzięki zastosowaniu nowoczesnych kabli, mniej sygnału będzie tracone w trakcie jego transmisji, a zatem stosunek sygnału do szumu wzrośnie.
Do roku 2025 zostaną również stworzone prototypy nowych odbiorników. Najpierw ulepszone zostaną urządzenia odbiorcze odpowiedzialne za długości fal od 1,4mm do 1,1mm. Sprawi to, że ilość danych się zwiększy, a ich jakość (stosunek sygnału do szumu) również będzie dużo wyższa.
To bez wątpienia wielki moment dla obserwatorium ALMA. Większość najważniejszych elementów sieci – odbiornik, system transmisji i korelator – zostanie odnowiona. Cały projekt sprawi, że radioteleskop będzie w stanie dostrzec znacznie więcej szczegółów i przyniesie wiele świetnej jakości informacji na temat formacji gwiazd, planet i galaktyk.
Korekta – Matylda Kołomyjec
Źródła:
•    Home News News Release: February 7, 2023 at 3:00 pm EST ALMA Soon to Receive a New Brain
5 marca 2023

Pracownik techniczny Juan Carlos Gatica kontrolujący działanie korelatora. Jako, że obserwatorium jest położone na dużej wysokości używa on butli z tlenem. Źródło: Carlos Padilla, NRAO/AUI/NS
https://astronet.pl/inne/modernizacja-sieci-radioteleskopow-alma/

Modernizacja sieci radioteleskopów ALMA.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozbłysk klasy X2.0 (03.03.2023)
2023-03-05. Krzysztof Kanawka
Drugi najsilniejszy rozbłysk w tym roku!
Trzeciego marca 2023 grupa o numerze 3234 wyemitowała rozbłysk klasy X2.0. Jest to drugi najsilniejszy rozbłysk w 2023 roku.
Rozbłysk wyemitowała grupa 3234. W momencie emisji rozbłysku ta grupa znajdowała się tuż przy zachodniej krawędzi tarczy słonecznej widocznej z Ziemi. Maksimum rozbłysku nastąpiło 3 marca o godzinie 18:52 CET. Ten rozbłysk nie wybił znaczącej ilości plazmy w przestrzeń międzyplanetarną w postaci koronalnego wyrzutu masy (CME).
Jest to drugi najsilniejszy rozbłysk w 2023 roku i jednocześnie trzeci najsilniejszy w obecnym cyklu aktywności słonecznej. Dwa silniejsze rozbłyski od opisywanego w tym artykule to rozbłysk X2.2 z 20 kwietnia 2022 oraz także X2.2 z 17 lutego 2023. Ten cykl słoneczny wyraźnie przyśpiesza i prawdopodobnie maksimum będzie wyraźnie wyższe w porównaniu z poprzednim, 24. cyklem aktywności słonecznej.
Warto tu dodać, że 28 lutego grupa 3234 wyemitowała rozbłysk klasy M8.6, któremu towarzyszył koronalny wyrzut masy (CME).
Łącznie Słońce wyemitowało już 15 (potwierdzonych i zweryfikowanych) rozbłysków klasy X w obecnym, 25. cyklu aktywności słonecznej. Do tych rozbłysków można dodać jeszcze przynajmniej ten z 3 stycznia 2023, wyemitowany po niewidocznej z Ziemi stronie Słońca.
Aktywność słoneczna jest komentowana w dziale na Polskim Forum Astronautycznym. Polecamy także listę najsilniejszych rozbłysków w tym cyklu słonecznym oraz najsilniejszych rozbłysków w 2022 roku i w 2023 roku.
(PFA)
X2.0 Solar Flare (3/3/2023) - SolarHam.com
Rozbłysk klasy X2.0 z 3 marca 2023 / Credits – SDO, NASA, helioviewer, SolarHam
https://www.youtube.com/watch?v=_b89-tI-UmQ

https://kosmonauta.net/2023/03/rozblysk-klasy-x2-0-03-03-2023/

Rozbłysk klasy X2.0 (03.03.2023).jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spojrzenie w marcowe niebo 2023
2023-03-05.
Gdy suchy marzec, nagradza kwiecień, bo deszcz sprowadza.

Tak powiada nam przysłowie, a zatem nie tylko dla obserwacji astronomicznych życzmy sobie w tym miesiącu bezchmurnego nieba. Cieszymy się z faktu, że Słońce powoli, ale systematycznie, wznosi się po ekliptyce coraz wyżej i wyżej, aby wreszcie przeciąć równik niebieski 20 marca o godz. 22.24, w punkcie równonocy wiosennej – zwanym punktem Barana.

Słońce „przechodzi” wtedy z półkuli południowej nieba na północną i świeci dokładnie w zenicie na równiku. Rozpocznie się wówczas astronomiczna wiosna, a na ten szczególny moment czekaliśmy z nieukrywaną tęsknotą. Ze względu na zjawisko refrakcji atmosferycznej zrównanie dnia z nocą wystąpi już wcześniej, bo 17 marca. W Krakowie i okolicy 1 marca Słońce wschodzi o 6.23, a zachodzi o 17.23, a ostatniego dnia wschodzi (już według czasu letniego) o 6.19, a zachodzi o 19.11; wtedy dzień będzie trwał 12 godzin i 52 minuty. Zatem w marcu w Małopolsce przybędzie dnia aż o 113 minut!
Słońce
Aktywność magnetyczna Słońca będzie duża, powyżej średniej wieloletniej, zatem mogą się pojawić gwałtowne wyrzuty plazmy z fotosfery naszej gwiazdy, która wkroczyła już na dobre w 25 cykl aktywności, a maksimum aktywności osiągnie w 2025 roku. W nocy z 26/27 marca, czeka nas — podobno po raz ostatni — zmiana czasu z zimowego na czas letni, przy którym może pozostaniemy już do końca roku. Zatem powinniśmy przestawić zegarki o godzinę do przodu. Rano od tej pory wstajemy o godzinę wcześniej, ale za to będziemy mieć dłuższe, jasne popołudnia, które można będzie wykorzystać na wiosenne spacery czy prace w przydomowym ogrodzie.
Księżyc
Natomiast ciemne bezksiężycowe noce, dogodne do obserwacji astronomicznych, będą w drugiej dekadzie miesiąca. Kolejność faz Księżyca w marcu będzie następująca: pełnia 7 III o godz. 13.40, ostatnia kwadra 15 III o godz. 03.08, nów 21 III o godz. 18.23 i pierwsza kwadra 29 III o godz. 04.32.
Najdalej od Ziemi (w apogeum) znajdzie się Księżyc 3 III o godz. 19 i 31 III o godz. 13, a najbliżej Ziemi (w perygeum) będzie 19 III o godz. 16. Oby tylko pogoda nam dopisała w obserwacjach naszego naturalnego satelity.
Planety
Merkurego nie będzie można obserwować w tym miesiącu, bowiem cały czas „kąpie się” w promieniach Słońca, a 17 III będzie z nim w koniunkcji górnej. Wenus gości przez cały marzec nisko na wieczornym niebie, widoczna jest ponad godzinę po zachodzie Słońca, jako Gwiazda Wieczorna. W dniu 2 III była w koniunkcji, czyli bliskim spotkaniu na niebie, z Jowiszem. Czerwonawego Marsa znajdziemy w pierwszej połowie nocy, na wieczornym niebie, początkowo w gwiazdozbiorze Byka, a pod koniec marca przejdzie do konstelacji Bliźniąt. Natomiast Jowisza, który przebywa w gwiazdozbiorze Ryb, możemy do 25 III obserwować na wieczornym niebie, a potem skryje się w promieniach Słońca, by się nam pojawić na porannym niebie dopiero z początkiem maja. Jeśli będziemy gdzieś wysoko, np. w Tatrach, to przy tzw. obniżeniu horyzontu i dobrej pogodzie możemy zaobserwować 28 III zbliżenie Jowisza do Merkurego. Saturna, po lutowej koniunkcji ze Słońcem, znajdziemy bardzo nisko na wschodnim niebie w gwiazdozbiorze Wodnika. Planeta będzie stopniowo coraz wcześniej poprzedzała wschód naszej gwiazdy. Końcem marca będzie to już nieomal 2 godziny.
Inne zjawiska
W tym miesiącu nie przewiduje się pojawienia jasnych komet ani bogatych deszczy meteorów, chociaż 25 marca przypada maksimum mało aktywnego, rozciągłego roju (Wirginidy), promieniującego z okolicy „alfy” – czyli Spiki, najjaśniejszej gwiazdy w Pannie. Księżyc parę dni po nowiu zachodzi przed godz.23, nie będzie nam zbytnio przeszkadzał w obserwacjach maksimum tego roju. Po obserwacjach zmieniamy czas zimowy na letni!
Natomiast bliskość, jak mamy nadzieję, ciepłej wiosny, niech nas zachęca do ostatnich, zimowych spacerów. Dodatkowo wypada nam sobie życzyć bezchmurnego nieba, a w marcu takie pogody często u nas występują. Zatem spoglądając wieczorem, w środku nocy lub wczesnym rankiem, w rozgwieżdżone niebo, przypomnijmy sobie, jeszcze jedno staropolskie przysłowie: Marzec słoneczny czy płaczliwy, listopada obraz żywy. Dlatego wszystkim Państwu stosownej aury wiosennej serdecznie życzę.
Adam Michalec, MOA w Niepołomicach
 
Czytaj więcej:
•    Niebo w marcu
 
Opracowanie: Adam Michalec, Elżbieta Kuligowska
Źródło: MOA
Ilustracja: Niebo wieczorne nad Krakowem, 15 marca 2023 r. Źródło: Stellarium
URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/spojrzenie-w-marcowe-niebo-2023

Spojrzenie w marcowe niebo 2023.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niezwykłe i intrygujące kropki sfotografowane na Marsie

2023-03-05. Dawid Szafraniak
Mars jest nieustannie obserwowany i badany przez dzieła ludzkiej techniki. Przykładem może być Mars Reconnaissance Orbiter (MRO), czyli należący do NASA statek kosmiczny. Niedawno był on w stanie wykonać kilka ciekawych fotografii przy pomocy kamery High-Resolution Imaging Experiment (HiRise). Skoro wyjątkowy sprzęt, to i wyjątkowe odkrycia. Na przykład ciekawe kropki.

Niezwykły Mars
Nasza sąsiednia planeta wciąż skrywa w sobie ogrom tajemnic, a niektóre zdjęcia czy efekty badań są doprawdy zaskakujące. Nic dziwnego, że cały czas jest obiektem, na który swój wzrok kieruje armia badaczy i naukowców. Na całe szczęście, nie muszą oni korzystać jedynie ze zdolności własnych oczu - mają przecież świetny i zaawansowany sprzęt.
To właśnie dzięki niemu zdołano sfotografować marsjańskie wydmy, a konkretniej wyjątkowe kropki tworzące się na ich powierzchni. Chociaż kształt nie jest idealnie okrągły, to kropkowana powierzchnia czerwonej planety naprawdę pobudza zmysły. Zresztą, sprawdźcie sami, jak prezentują się owe kropki.
Dobrej jakości zdjęcia zawdzięczamy statkowi kosmicznemu NASA MRO, a także specjalnej kamerze fotografującej w wysokiej rozdzielczości HiRise. Trzeba przyznać, że zdjęcie jest naprawdę szczegółowe.
Piaskowe wydmy o wielu kształtach i rozmiarach są powszechne na Marsie. W tym przykładzie wydmy są prawie idealnie okrągłe, co jest niezwykłe.
Alfred McEwen, geolog planetarny

Jaka jest powierzchnia Marsa?
Statek MRO nie jest w żadnym wypadku nowością - krąży wokół Marsa od 2006 roku, badając przy tym powierzchnię planety, jej strukturę, zachodzące zmiany i geologię. Oczywiście jednym z celów trwającej misji jest również uzyskanie odpowiedzi na pytanie dotyczące wody na tej wspaniałej planecie. W tym aspekcie rewolucji na razie brak.

Nie oznacza to jednak, że żadnych innych odkryć nie było. Z naukowej perspektywy, nawet powyższe zdjęcie dostarcza szeregu przydatnych informacji - wiemy już, że istniejące podmuchy przesuwają piasek na południe.
Po co badać Marsa?
Na pozór na Marsie znajduje się niewiele. Nie jest to wystarczający powód, aby spuścić na planetę kurtynę milczenia i zająć się innymi sprawami. Ten bliski Ziemi obiekt pełen jest wiedzy niezbędnej do zrozumienia nie tylko faz rozwoju planety, ale również całego Układu Słonecznego. Stąd też ciekawość naukowców i chęć doszukiwania się nowych, nieznanych dotąd faktów.

Zainteresowanie bierze się również z tego, że na Marsie mogło funkcjonować życie. Nie wiadomo jeszcze w jakiej postaci, ale konkretne doniesienia na ten temat znacząco pogłębiłyby naszą wiedzę na temat kosmosu i innych ciał niebieskich. A że Mars jest relatywnie blisko, to trzeba z tej obecności korzystać.

Mars jest wyjątkową planetą. /123RF/PICSEL

Kropki na Marsie /NASA/ The University of Arizona /materiał zewnętrzny

INTERIA
https://geekweek.interia.pl/nauka/news-niezwykle-i-intrygujace-kropki-sfotografowane-na-marsie,nId,6636045

 

Niezwykłe i intrygujące kropki sfotografowane na Marsie.jpg

Niezwykłe i intrygujące kropki sfotografowane na Marsie2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowe odkrycie rzuca światło na bardzo wczesne supermasywne czarne dziury
2023-03-05.
Astronomowie odkryli szybko rosnącą czarną dziurę w jednej z najbardziej ekstremalnych galaktyk znanych w bardzo wczesnym Wszechświecie. Odkrycie galaktyki i czarnej dziury w jej centrum dostarcza nowych wskazówek na temat powstawania pierwszych supermasywnych czarnych dziur.

Wykorzystując obserwacje wykonane za pomocą Atacama Large Millimeter Array (ALMA), zespół ustalił, że galaktyka, nazwana COS-87259, zawierająca nową supermasywną czarną dziurę jest bardzo ekstremalna, gdyż tworzy gwiazdy w tempie 1000 razy większym niż nasza Droga Mleczna i zawiera pył międzygwiazdowy o masie ponad miliarda mas Słońca. Galaktyka świeci jasno zarówno z powodu tego intensywnego rozbłysku gwiazdotwórczego, jak i rosnącej supermasywnej czarnej dziury w swoim centrum.

Czarna dziura jest uważana za nowy typ pierwotnej czarnej dziury – takiej, która jest silnie otoczona pyłem kosmicznym, co powoduje, że prawie całe jej światło emitowane jest w średnim zakresie podczerwieni widma elektromagnetycznego. Naukowcy odkryli również, że ta rosnąca supermasywna czarna dziura (często nazywana aktywnym jądrem galaktycznym) generuje silny strumień materii poruszający się z prędkością bliską prędkości światła przez macierzystą galaktykę.

Obecnie czarne dziury o masach milionów do miliardów razy większych od masy naszego Słońca znajdują się w centrum niemal każdej galaktyki. To, w jaki sposób powstały te supermasywne czarne dziury, pozostaje tajemnicą dla naukowców, zwłaszcza że kilka takich obiektów znaleziono, gdy Wszechświat był bardzo młody. Ponieważ światło z tych źródeł dociera do nas tak długo, widzimy je takimi, jakie istniały w przeszłości; w tym przypadku zaledwie 750 milionów lat po Wielkim Wybuchu, co stanowi około 5% obecnego wieku Wszechświata.

Szczególnie zdumiewające w tym nowym obiekcie jest to, że został zidentyfikowany na stosunkowo niewielkim skrawku nieba, zwykle wykorzystywanym do wykrywania podobnych obiektów – mniej niż 10 razy większych od Księżyca w pełni – co sugeruje, że we wczesnym Wszechświecie mogą istnieć tysiące podobnych źródeł. Było to zupełnie nieoczekiwane w stosunku do poprzednich danych.

Jedyną inną klasą supermasywnych czarnych dziur, o której obecności we wczesnym Wszechświecie wiedzieliśmy, są kwazary, czyli aktywne czarne dziury stosunkowo mało widoczne przez kosmiczny pył. Kwazary te są rzadkie w odległościach podobnych do COS-87259, a tylko kilkadziesiąt znajduje się na całym niebie. Zaskakujące odkrycie COS-87259 i jej czarnej dziury rodzi kilka pytań dotyczących obfitości bardzo wczesnych supermasywnych czarnych dziur, a także rodzajów galaktyk, w których zazwyczaj powstają.

Ryan Endsley, główny autor artykułu, powiedział: Wyniki te sugerują, że bardzo wczesne supermasywne czarne dziury były często mocno przesłonięte przez pył, być może w wyniku intensywnej aktywności gwiazdotwórczej w ich galaktykach macierzystych. Jest to coś, co inni przewidywali już od kilku lat i naprawdę miło jest zobaczyć pierwsze bezpośrednie dowody obserwacyjne potwierdzające ten scenariusz.

Podobne typy obiektów zostały znalezione w bardziej lokalnym, obecnym Wszechświecie, jak widoczny na zdjęciu Arp 299. W tym układzie dwie galaktyki zderzają się ze sobą, generując intensywny wybuch gwiazdowy, jak również silne przesłonięcie rosnącej supermasywnej czarnej dziury w jednej z galaktyk.

Endsley dodaje: Chociaż nikt nie spodziewał się znaleźć tego rodzaju obiektu w bardzo wczesnym Wszechświecie, jego odkrycie stanowi krok w kierunku znacznie lepszego zrozumienia, w jaki sposób czarne dziury o masie miliarda mas Słońca mogły uformować się na tak wczesnym etapie życia Wszechświata, a także jak po raz pierwszy wyewoluowały najmasywniejsze galaktyki.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
RAS

Urania
Układ składający się z galaktyk IC 694 i NGC 3690, które minęły się w bliskiej odległości około 700 milionów lat temu. W wyniku tej interakcji w układzie nastąpił gwałtowny rozbłysk gwiazdotwórczy. W ciągu ostatnich 15 lat w zewnętrznych częściach galaktyki wybuchło sześć supernowych, co czyni ten układ wyróżniającą się fabryką supernowych. Źródło: NASA, ESA, zespół Hubble Heritage (STScI/AURA)-ESA/Hubble Collaboration oraz A. Evans (University of Virginia, Charlottesville/NRAO/Stony Brook University)
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2023/03/nowe-odkrycie-rzuca-swiato-na-bardzo.html

Nowe odkrycie rzuca światło na bardzo wczesne supermasywne czarne dziury.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fluor w galaktyce na krańcach Wszechświata
2023-03-05.
Dowody na obecność fluoru w galaktyce odległej aż o 12 miliardów lat świetlnych dostrzegli astronomowie z Europejskiego Obserwatorium Południowego (ESO). Odkrycie rzuca nowe światło na powstawanie pierwiastków chemicznych w młodym Wszechświecie.
Odkrycia dokonano wykorzystując sieć radioteleskopów ALMA. Fluor wykryto w galaktyce odległej o 12 miliardów lat świetlnych. Ze względu na dystans dzielący nas od obiektu obserwujemy jego obraz takim, jaki był w przeszłości. Wykrycie fluoru tak daleko świadczy o tym, że powstawał około 1,4 miliarda lat po Wielkim Wybuchu. Wszechświat miał wtedy zaledwie 10% obecnego wieku. Wyniki badań zostały opublikowane w czasopiśmie Nature Astronomy.
Fluor został zaobserwowany jako związek chemiczny - fluorek wodoru. Sygnał pochodzi z obłoku gazu w galaktyce NGP-190387. Astronomowie już wcześniej wykrywali ten pierwiastek. Zarówno w Drodze Mlecznej jak i w odległych kwazarach – najjaśniejszych obiektach we Wszechświecie, zasilanych przez masywne czarne dziury. Jednak jeszcze nigdy przedtem nie udało się zaobserwować fluoru tak daleko.
,, Wszyscy wiemy o fluorze, ponieważ w formie fluorku zawiera go pasta do zębów używana codziennie.
Maximilien Franco z University of Hertfordshire w Wielkiej Brytanii
Lekkie pierwiastki, takie jak wodór, hel i lit prawdopodobnie powstały już kilka minut po Wielkim Wybuchu. Z kolei cięższe, do których zalicza się fluor, musiały zostać stworzone później.
,, Nie wiedzieliśmy nawet, który typ gwiazd produkuje większość fluoru we Wszechświecie!
Maximilien Franco z University of Hertfordshire w Wielkiej Brytanii
Astronomowie sądzą, że najbardziej prawdopodobne miejsca produkcji fluoru to tak zwane gwiazdy Wolfa-Rayeta. Są bardzo masywne i gorące. Żyją zaledwie kilka milionów lat. W skali Wszechświata to bardzo krótko. Już wcześniej sugerowano, że gwiazdy Wolfa-Rayeta mogły być źródłem fluoru na początkowych etapach ewolucji Wszechświata.
- Pokazaliśmy, że gwiazdy Wolfa-Rayeta, należące do najmasywniejszych znanych gwiazd, mogące gwałtownie wybuchać, gdy osiągną koniec swojego życia, pomagają nam w ten sposób w utrzymaniu higieny dentystycznej! – mówi Maximilien Franco.
Wcześniej proponowano również inne scenariusze produkcji fluoru. Miałby powstawać w wyniku pulsacji i wyrzutów materii z gwiazd olbrzymów o masie kilka razy większej niż naszego Słońca. Jednak badacze uważają, że taki mechanizm potrzebowałby miliardów lat na wytworzenie fluoru, co nie jest zgodne z najnowszym odkryciem.
Wykrycie fluoru przez zespół badawczy z Europejskiego Obserwatorium Południowego było przypadkowe. Naukowcy wykorzystali dane pochodzące z teleskopów naziemnych i kosmicznych. Galaktyka NGP–190387, odkryta pierwotnie przez Kosmiczne Obserwatorium Herschela (które należało do Europejskiej Agencji Kosmicznej), a później obserwowana przez pracującą w Chile sieć ALMA, jest nadzwyczajnie jasna jak na swoją odległość. Dane z ALMA potwierdziły, że wyjątkowa jasność NGP–190387 została częściowo spowodowana przez inną masywną galaktykę. Znajduje się pomiędzy NGP–190387, a Ziemią, bardzo blisko linii widzenia. Ta masywna galaktyka wzmocniła sygnał obserwowany przez naukowców, pozwalając na dostrzeżenie słabego promieniowania emitowanego miliardy lat temu przez fluor.
źródło: ESO
Artystyczna wizja galaktyki NGP-190387. Fot. ESO/M. Kornmesser
TVP NAUKA
https://nauka.tvp.pl/56755249/fluor-w-galaktyce-na-krancach-wszechswiata

Fluor w galaktyce na krańcach Wszechświata.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polacy zbudowali ekologiczną rakietę. Właśnie zdała testy i wkrótce poleci
2023-03-06. REDAKTOR Bogdan Stech
Perun to rakieta suborbitalna, która po dotarciu na orbitę powraca na Ziemię i ląduje dzięki spadochronom. To w pełni odzyskiwalna rakieta napędzana silnikiem hybrydowym, zdolna do przetransportowania ładunków o wadze do 50 kg.
Rakieta może być wystrzeliwana z mobilnych wyrzutni z dowolnego miejsca na Ziemi. Odpada więc budowa skomplikowanej i kosztownej infrastruktury.
Rakieta Perun jest w stanie wynieść ładunek na maksymalną wysokość 150 km, co oznacza loty suborbitalne. To rozwiązanie ma wiele zalet, ponieważ w przeciwieństwie do tradycyjnych misji kosmicznych umożliwia szybkie i tanie przeprowadzenie eksperymentów w warunkach niskiej grawitacji.
Warto jednak zauważyć, że rakiety suborbitalne nie są w stanie umieścić ładunków na orbicie okołoziemskiej, gdzie znajdują się satelity telekomunikacyjne czy teleskopy kosmiczne. Niemniej jednak, jest to ważne narzędzie dla naukowców i inżynierów, którzy chcą testować swoje pomysły w warunkach kosmicznych.
Perun to rozwiązanie, które ma szansę przyciągnąć uwagę nie tylko polskich inwestorów, ale również zagranicznych. Na razie jednak rakieta nie została jeszcze wykorzystana w żadnej misji. Wkrótce ma się to zmienić. Pierwszy start zaplanowano na wiosnę 2023 r., a w ostatnich dniach rakieta przeszła ostatnie testy.
W Ośrodku Szkolenia Sił Powietrznych w Ustce przećwiczono procedury przedstartowe rakiety Perun. Ekipa startowa SpaceForest udała się na testy przygotowania wyrzutni, działania wyrzutni, komunikacji ze stacją naziemną RASEL oraz tankowania rakiety. Wszystkie wymienione testy wypadły pomyślnie. Był to ostatni sprawdzian rakiety przed startem.
Perun będzie przebywać w obszarze nieważkości (mikrograwitacji) przez 300 sekund. Ma wysokość 11 metrów i waży 970 kg. Rakieta jest w pełni odzyskiwalna i napędzana silnikiem hybrydowym, a dzięki systemowi spadochronów może miękko lądować na Ziemi. Każdy egzemplarz będzie mógł odbyć co najmniej pięć lotów. Kilogram ładunku wystrzelonego w kosmos przy pomocy Peruna to według wstępnych szacunków około 5 tys. dolarów.
Przy okazji prac nad rakietą zyskaliśmy szereg kompetencji i zbudowaliśmy wiele produktów. Nauczyliśmy się też nawijania struktur kompozytowych, z których zbudowana jest rakieta. Perun, dzięki temu jest lżejszy i trwalszy. Co więcej, wszystkie systemy elektroniczne i napędy od początku do końca były robione w naszej firmie. Dzięki temu zauważył nas Arianspace. Pracujemy dla nich przy projekcie odzyskiwania zbiorników dla rakiety Themis - prototypowej rakiety wielokrotnego użytku Europejskiej Agencji Kosmicznej
- mówi Marcin Sarnowski ze SpaceForest w rozmowie z Głosem Pomorza.
SpaceForest, firma założona w 2017 roku przez młodych polskich inżynierów, chce wprowadzić na rynek kosmiczny nowe, tanie i innowacyjne rozwiązania. W tym celu firma projektuje i buduje rakiety, a także oferuje usługi związane z analizą i optymalizacją projektów kosmicznych. SpaceForest jest jednym z pionierów na świecie wykorzystujących ekologiczne paliwa do swoich hybrydowych silników rakietowych. Rakieta Perun wykorzystuje silnik SF 1000, największy silnik SpaceForest, napędzany modyfikowaną parafiną.
Rakieta Perun to innowacyjne rozwiązanie, które ma potencjał zmienić rynek kosmiczny. Jest to pierwsza polska rakieta suborbitalna, zdolna do przetransportowania ładunków na wysokość 150 km. Obyśmy już niedługo mogli usłyszeć o pierwszych misjach Peruna w kosmosie!
Na koniec warto wspomnieć, że Polska Grupa Zbrojeniowa pracuje nad zbudowaniem własnej rakiety balistycznej. Na jej pokładzie znajdzie się sporej wielkości ładunek wybuchowy, a zasięg wyniesie 150 km. Twórcy rakiety nie ukrywają, że choć trójstopniowa rakieta suborbitalna powstaje na potrzeby cywilne, to łatwo jest zbudować na jej bazie wojskowy pocisk balistyczny.

Rakieta Perun na testach w Ustce

Perun wracający z lotu (wizualizacja)

https://www.youtube.com/watch?v=fnWAetWE6jE&t=15s
Test silnika rakiety Perun

https://spidersweb.pl/2023/03/ekologiczna-rakieta-perun.html

Polacy zbudowali ekologiczną rakietę. Właśnie zdała testy i wkrótce poleci.jpg

Polacy zbudowali ekologiczną rakietę. Właśnie zdała testy i wkrótce poleci2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zastosowanie uczenia maszynowego w poszukiwaniach życia pozaziemskiego
2023-03-06.
Naukowcy próbują określić, czy uczenie maszynowe pomoże w znalezieniu życia pozaziemskiego. Zastosowanie tych technik na dużą skalę może wpłynąć stymulująco na rozwój nauki o sygnałach radiowych.
Poszukiwania inteligentnych form życia w Kosmosie rozpoczęły się Stanach Zjednoczonych w 1960 r. od projektu Ozma prowadzonego przez Franka Drake'a. Kolejne eksperymenty prowadzono w następnych latach. Od blisko 40 lat poszukiwaniami dowodów na istnienie cywilizacji technologicznych we Wszechświecie zajmuje się amerykański Instytut SETI (Search for Extraterrestrial Intelligence), który opisał doświadczenia z wykorzystaniem uczenia maszynowego.
W sumie przeszukaliśmy 150 TB danych 820 pobliskich gwiazd w zbiorze danych, który wcześniej był przeszukiwany w 2017 r. klasycznymi technikami i oznaczony został jako pozbawiony interesujących sygnałów – powiedział główny autor badania Peter Ma. - Dzisiaj zwiększamy wysiłki poszukiwawcze do 1 miliona gwiazd za pomocą teleskopu MeerKAT. Wierzymy, że taka praca pomoże przyspieszyć tempo, w jakim jesteśmy w stanie dokonywać odkryć, aby odpowiedzieć na pytanie: czy jesteśmy sami we Wszechświecie?".
Poszukiwania pozaziemskich inteligentnych form życia odbywają się poprzez próby wykrycia technosygnatur (np. przemysłowe zanieczyszczenia atmosfery, światła miast, ogniwa fotowoltaiczne, satelity) lub dowodów technologii, które mogły rozwinąć obce cywilizacje. Najpopularniejszą techniką jest poszukiwanie sygnałów radiowych.
W badaniu tym ponownie przeanalizowano dane zebrane za pomocą teleskopu Green Bank w Wirginii Zachodniej, w ramach kampanii Breakthrough Listen, która początkowo nie wskazywała interesujących wyników. Celem było zastosowanie nowych technik głębokiego uczenia maszynowego do klasycznego algorytmu wyszukiwania, aby uzyskać szybsze i dokładniejsze wyniki. Po uruchomieniu algorytmu i ponownym zbadaniu danych w celu potwierdzenia wyników, nowo wykryte sygnały miały kilka kluczowych cech, które wcześniej nie zostały dostrzeżone.
„Wyniki te ilustrują siłę zastosowania nowoczesnych metod uczenia maszynowego i widzenia komputerowego do wyzwań związanych z danymi w astronomii. Efektem tego są nowe detekcje, jak i wyższa wydajność. Zastosowanie tych technik na dużą skalę będzie przełomowe dla nauki o technosygnaturach radiowych" – powiedziała astronautka dr Cherry Ng.
Uczenie maszynowe to podzbiór sztucznej inteligencji koncentrujący się na przystosowaniu komputerów do uczenia się na podstawie zdobywanych danych i doskonalenia dzięki nowym doświadczeniom. W uczeniu maszynowym algorytmy są szkolone w celu znalezienia wzorców i korelacji w dużych zbiorach danych oraz podejmowania najlepszych decyzji i prognoz na podstawie tej analizy.
Korzystanie z uczenia maszynowego zwiększa dokładność analizy danych, do których mają dostęp.
Fot. NASA

Źródło: PAP
SPACE24
https://space24.pl/nauka-i-edukacja/zastosowanie-uczenia-maszynowego-w-poszukiwaniach-zycia-pozaziemskiego

Zastosowanie uczenia maszynowego w poszukiwaniach życia pozaziemskiego.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)