Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Liftero – udana runda inwestycyjna
2023-05-16. Redakcja
Udana inwestycja w polski startup branży kosmicznej.
[dropcpap]L[/dropcap]iftero pomyślnie zamknęła pierwszą rundę finansowania VC pozyskując kapitał od Sunfish Partners, Freya Capital, bValue oraz aniołów biznesu. Wizją spółki jest zrewolucjonizowanie transportu orbitalnego
Spółka, założona w 2019 roku, opiera się na doświadczeniu zdobytym podczas współpracy z Europejską Agencją Kosmiczną i projektami finansowanymi przez UE, co daje solidne podstawy do kolejnego ambitnego przedsięwzięcia na wschodzącym rynku kosmicznym.
Liftero kieruje swoje działania w stronę logistyki kosmicznej z wizją zrewolucjonizowania dostępu do przestrzeni kosmicznej poprzez rozwój statków kosmicznych wielokrotnego użytku zdolny do przemieszczania dowolnego ładunku użytecznego z punktu A do punktu B w kosmosie. Firma stawia na wejście na rynek rakiet nośnych wielokrotnego użytku, od średnich po super ciężkie, które umożliwią bardzo niski koszt wynoszenia ładunków w kosmos. Rakiety te będą działać jak samochody dostawcze, dostarczając wiele satelitów do orbit będących “węzłami przeładunkowymi”, zapewniając wzrost zapotrzebowania na przemieszczanie ładunków do orbit docelowych.
“Super ciężkie i reużywalne rakiet nośne wchodzą na rynek, z wiodącym SpaceX na czele, a wraz z nimi oczekujemy transformacji modelu dostępu do przestrzeni kosmicznej w tzw. model hub-and-spoke, w którym nasze statki kosmiczne będa pełnić istotną rolę, dostarczając ładunki z węzła transportowego do węzłów docelowych,” mówi Tomasz Palacz, CEO & CTO Liftero.
Spółka wykorzysta pozyskane środki do przyśpieszenia rozwoju swojego pierwszego statku kosmicznego nazwanego Motus, który jest dedykowany do rozmieszczania dużych konstelacji nanosatelitów. Jest to najmniejszy tego typu pojazd na rynku i zostanie wyposażony w unikalny ekologiczny napęd chemiczny, umożliwiając szybkie i wydajne rozmieszczanie konstelacji satelitów.
“Celujemy w pierwszy lot testowy Motusa już w roku 2025,” mówi Tomasz Palacz. “Jesteśmy bardzo podekscytowani tą misją, gdyż zademonstrujemy naszą zdolność do manewrowania w kosmosie i rozmieszczania satelitów klientów na różnych orbitach. Jednocześnie oprócz świadczenia usług rozmieszczania satelitów Motus będzie też wykorzystywany do rozwoju i testowania technologii umożliwiających przyszłe wielokrotne wykorzystywanie statków kosmicznych oraz autonomiczne działanie z wykorzystanie SI.”
“Jesteśmy pewni co do naszych planów i wdzięczni inwestorom za okazane zaufanie w naszą wizję, “ mówi Przemysław Drożdż, COO Liftero. “Pomimo niekorzystnej sytuacji makroekonomicznej na rynkach, oraz faktu że sektor kosmiczny wciąż jest niszowym obszarem inwestycji w regionie CEE, pozyskaliśmy znaczące środki dzięki którym wchodzimy na ścieżkę intensywnego wzrostu. Naszym celem jest dostarczanie usług rozmieszczania dowolnych satelitów na dowolnych orbitach, a Motus jest pierwszym krokiem na tej ścieżce.”
“Logistyka kosmiczna umożliwiona przez transferowe pojazdy kosmiczne wielokrotnego użytku może odegrać kluczową rolę we wzroście sektora kosmicznego. Zapewnią one krytyczne zdolności dla komercyjnych i rządowych klientów. Z entuzjazmem wspieramy założycieli Liftero na ich drodze do zrewolucjonizowania transportu orbitalnego ” mówi dr Marcus Erken, Founding Partner w Sunfish Partners.
„Jesteśmy bardzo zadowoleni z faktu, że poziom inwestycji prywatnych w spółki kosmiczne w Polsce rośnie, co jest niezbędne do budowy silnego sektora i konkurencji na rynku międzynarodowym.” komentuje Grzegorz Wrochna, Prezes Polskiej Agencji Kosmicznej. „Liftero przekonało do siebie inwestorów, co jest bardzo dobrym znakiem, w szczególności, że spółka planuje rozwój kompletnego systemu kosmicznego. Życzymy powodzenia, a jednocześnie będziemy wspierać i śledzić dalsze losy spółki z zaciekawieniem.”
Liftero (wcześniej Progresja Space) jest absolwentem programu akceleracyjnego Space3ac.
(Liftero)
https://kosmonauta.net/2023/05/liftero-udana-runda-inwestycyjna/

Liftero – udana runda inwestycyjna.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zanieczyszczenie światłem to nowe zagrożenie dla przetrwania koralowców
Autor: admin (2023-05-16)
Zanieczyszczenie światłem oceanu stało się poważnym problemem wpływającym na cykl hodowlany koralowców, zgodnie z ostatnimi doniesieniami z Uniwersytetu w Plymouth. Zjawisko to, które jest jednym z największych zagrożeń dla przetrwania koralowców na naszej planecie, jest obecnie intensywnie badane przez naukowców.
Projekt oceanologiczny ALICE, przeprowadzony na dużą skalę, miał na celu zbadanie wpływu zanieczyszczenia świetlnego na hydrosferę, spowodowanego działalnością człowieka. Światło emitowane przez nadmorskie miasta, porty i inne struktury stworzone przez ludzi w nocy lub na dużych głębokościach może poważnie zakłócać naturalne cykle biologiczne, synchronizowane z fazami księżyca.
"Po raz pierwszy na świecie nasze badanie pokazuje, że przetrwaniu koralowców zagrażają nie tylko zmiany temperatury i składu wody, ale także zanieczyszczenie światłem oceanu", powiedział Thomas Davis, naukowiec z Uniwersytetu w Plymouth.
Pomiary przeprowadzone przez naukowców wykazały, że w przypadku wysokiego poziomu zanieczyszczenia świetlnego, koralowce zaczynają się rozmnażać 1-3 dni bliżej pełni księżyca, w porównaniu do normy. Taka wczesna inicjacja cyklu hodowlanego drastycznie zmniejsza szanse na pomyślne zapłodnienie jaj koralowców i powstanie nowej generacji polipów, a także stanowi barierę dla wymiany materiału genetycznego między różnymi koloniami koralowców.
Naukowcy od dawna ostrzegają, że koralowce są jednymi z organizmów najbardziej narażonych na globalne ocieplenie. Szacuje się, że około 20% raf koralowych, w tym australijska Wielka Rafa Koralowa, może całkowicie zniknąć w tym stuleciu. Gromadzenie się dwutlenku węgla w wodzie, nowe infekcje i pasożyty, a także inne czynniki środowiskowe i klimatyczne, są dodatkowymi zagrożeniami.
Zanieczyszczenie światłem oceanu dołącza do listy zagrożeń. Bez zmiany naszego podejścia do oświetlenia nocnego, możemy nieodwracalnie zakłócić naturalne cykle hodowlane koralowców, narażając je na jeszcze większe ryzyko.
"Nie tylko zmiany temperatury i składu wody zagrażają przetrwaniu koralowców, ale także zanieczyszczenie światłem oceanu", podkreślił Thomas Davies.
Jego słowa podkreślają pilną potrzebę podjęcia działań w celu zmniejszenia naszego wpływu na oceaniczne ekosystemy. Naukowcy zauważają, że konieczne są zmiany w zarządzaniu oświetleniem w nadmorskich miastach, portach i innych obszarach działalności człowieka, które emitują światło nocą.
Rozważane są różne strategie, takie jak ograniczanie ilości światła emitowanego w nocy, stosowanie bardziej efektywnych technologii oświetleniowych, które skupiają światło tam, gdzie jest potrzebne, a także wykorzystanie oświetlenia o barwie mniej szkodliwej dla morskich ekosystemów.
Ponadto, potrzebne są dalsze badania na temat wpływu zanieczyszczenia świetlnego na różne gatunki koralowców oraz na zrozumienie, jak różne gatunki reagują na zmiany w oświetleniu. Możliwe, że niektóre gatunki są bardziej wrażliwe na zanieczyszczenie światłem, co oznaczałoby, że wymagają one bardziej specyficznej ochrony.
Nie ma wątpliwości, że zanieczyszczenie światłem oceanu to kolejny czynnik, który zasługuje na naszą uwagę w kontekście ochrony koralowców. Jest to kolejny przypomnienie, że nasze działania na lądzie mają dalekosiężne konsekwencje dla zdrowia naszych oceanów i dla istot, które w nich żyją.
Na koniec, naukowcy podkreślają, że choć sytuacja jest poważna, nie jest jeszcze za późno na zmiany. Poprzez zmniejszenie zanieczyszczenia światłem oceanu, mamy szansę na zwiększenie odporności koralowców na inne stresory środowiskowe i klimatyczne, co jest kluczowe dla ich przetrwania w przyszłości.
Źródło: ZmianynaZiemi
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/zanieczyszczenie-swiatlem-nowe-zagrozenie-dla-przetrwania-koralowcow

Zanieczyszczenie światłem to nowe zagrożenie dla przetrwania koralowców.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowy system ostrzegania przed potężnymi burzami słonecznymi

2023-05-16. Sandra Bielecka
Burze słoneczne stanowią poważne zagrożenie dla infrastruktury elektrycznej i komunikacyjnej. W związku z tym, NASA opracowuje system 30-minutowego ostrzegania, zanim zabójcza burza słoneczna uderzy w Ziemię. Chcą wykorzystać w tym celu sztuczną inteligencję.

Słońce wykazuje się dosyć burzliwą aktywnością ostatnimi czasy. Naukowcy szacują, że w ciągu najbliższych lat możemy spodziewać się kulminacji tej aktywności, co wiąże się z bardzo gwałtownymi burzami słonecznymi. Jeżeli eksplozja będzie wystarczająco potężna, to energia, która w jej wyniku dotrze do Ziemi, może znacznie uszkodzić infrastrukturę elektryczną i komunikacyjną.
Sztuczna inteligencja do przewidywania burz słonecznych
NASA postanowiła wykorzystać najnowsze modele sztucznej inteligencji w celu analizy danych dotyczących burz słonecznych, co pozwala na opracowanie systemu wczesnego ostrzegania. Taki system jest w stanie ostrzec naszą planetę na 30 minut przed uderzeniem potężnej burzy słonecznej w określony obszar.  
Czas realizacji ostrzeżenia wynika z tego, że światło może przemieszczać się szybciej niż materia słoneczna w przypadku tych burz słonecznych, które potrafią być bardzo destrukcyjne. Ponad 150 lat temu miało miejsce zdarzenie, gdzie burza magnetyczna roku 1859 udowodniła, jaką mocą mogą dysponować. Wtedy nastąpił koronalny wyrzut masy tak potężny, że obłok dotarł do Ziemi w ekspresowym tempie 18 godzin, gdzie zazwyczaj trwa to od 3 do 4 dni.  

Była to jedna z najbardziej intensywnych burz magnetycznych na Ziemi w dotychczasowej historii. Zaburzenia w ziemskim polu magnetycznym spowodowane tym wyrzutem uszkodziły sieci telegraficzne w całej Europie i Ameryce Północnej, a nawet w skrajnych przypadkach zapalenie się od iskier papieru w telegrafach. Mimo odłączenia baterii indukowany prąd był na tyle intensywny, że w dalszym ciągu można było przesyłać wiadomości.  
Naukowcy od dawna próbują opracować system, który pozwoli przynajmniej częściowo przygotować się na kolejne tego typu zdarzenie. Wiele satelitów zostało wysłanych do obserwacji Słońca w celu zbadania intensywności i częstotliwości wybuchów słonecznych. Takie satelity jak ACE, Wind, IMP-8 i Geotail dostarczyły ogromnych ilości danych zespołowi NASA. A żeby sztuczna inteligencja działała skutecznie, musi mieć jasno powiedziane, co ma przewidywać.  
Szybki i skuteczny system
Nie wystarczy wiedza na temat tego, że burza słoneczna zbliża się do Ziemi, musimy też wiedzieć jaki wpływ będzie miała na Ziemię, kiedy uderzy. Naukowcy zebrali dane nie tylko z satelitów wystrzelonych poza orbitę, ale również z tych, które zostały dotknięte przez burze słoneczne na Ziemi. Następnie przystąpili do trenowania modelu głębokiego uczenia się, który ostatnio wszedł niemal do powszechnego użytku.  

Najnowszy system wykrywania burz słonecznych na podstawie zebranych danych nazwali DAGGER. Najbardziej imponujące w porównaniu ze starymi modelami jest to, z jaką szybkością wykrywa on anomalie. Wystarczy mniej niż sekunda, aby przewidział siłę i kierunek burzy słonecznej i jest w stanie korygować dane w każdej minucie od wykrycia. Daje to czas potrzebny na jakąkolwiek reakcję w przypadku, gdyby energia mająca uderzyć w Ziemię okazała się destrukcyjna.  
DAGGER to znaczny krok naprzód nie tylko pod względem prędkości działania, ale również ze względu na jego umiejętności obliczeniowe dotyczące lokalizacji najbardziej narażonych. System obejmuje całą powierzchnię Ziemi.  W związku z tym, że w 2025 roku Słońce ma osiągnąć szczyt swojego 11-letniego cyklu, możemy spodziewać się naprawdę gwałtownych koronalnych wyrzutów masy.
Daje nam to trochę czasu na przygotowanie wszelkich systemów komunikacji i ich integracji z DAGGER w celu przeciwdziałania uszkodzeniom systemów infrastruktury.   

Słońce wykazuje się dosyć burzliwą aktywnością ostatnimi czasy /NASA/GSFC/SDO /NASA

Giant filament bursts on the Sun
https://www.youtube.com/watch?v=_5cIuQ2f1Hs

INTERIA
https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-nowy-system-ostrzegania-przed-poteznymi-burzami-slonecznymi,nId,6781267

 

Nowy system ostrzegania przed potężnymi burzami słonecznymi.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NASA ogłasza koniec misji Lunar Flashlight

2023-05-16. Sandra Bielecka
NASA ogłosiło, że misja Lunar Flashlight zakończyła się niepowodzeniem. Według raportu nie udało się uratować księżycowego satelity, który wysłany został na poszukiwania wody na Księżycu. Zawiódł głównie napęd.

Misja Lunar Flashlight miała na celu wysłanie małego satelity CubeSat wielkości walizki na poszukiwanie wody na Księżycu. Jednak całe przedsięwzięcie zakończyło się niepowodzeniem w związku z awarią systemów napędowych, których nie udało się naprawić. Wiele prób naprawy satelity zakończyło się niepowodzeniem, w związku z czym NASA ogłosiła, że rezygnuje z tej misji.

CubeSat nie może wykonać manewrów, aby pozostać w systemie Ziemia-Księżyc. To rozczarowujące dla zespołu naukowego i całego zespołu Lunar Flashlight, że nie będziemy mogli używać naszego reflektometru laserowego do wykonywania pomiarów na Księżycu.

Misja Lunar Flashlight
Mały satelita został wystrzelony w grudniu 2022 roku. Jego celem było badanie Księżyca, dokładniej oświetlanie jego najbardziej zacienionych miejsc światłem podczerwonym, skanując księżycowy biegun południowy w poszukiwaniu zbiorników wody lodowej. Jednak krótko po wystrzeleniu CubeSat zaczął wykazywać problemy związane z układem napędowym.
Okazało się, że trzy z czterech silników małego satelity nie działały z powodu zatkanych przewodów paliwowych, naukowcy przypuszczają, że nagromadzony w nich gruz zatrzymał przepływ paliwa. NASA próbowała nakierować CubeSat na odpowiednią orbitę za pomocą pozostałego silnika, jednak i ten zaczął doświadczać własnych problemów.  

Próby ratowania małego satelity
W związku z problemami NASA opracowała plan umieszczenia sondy na wysokiej orbicie okołoziemskiej, co miałoby umożliwić jej skanowanie południowych regionów polarnych Księżyca raz na miesiąc. Na orbicie przewidzianej pierwotnie, mały satelita byłby w stanie skanować Księżyc raz w tygodniu. Zespoły naukowców nieustannie pracowały nad rozwiązaniem problemów z napędem.
Inżynierowie NASA próbowali usunąć podejrzane ciała obce w przewodach paliwowych, co umożliwiłoby, aby CubeSat wytworzył odpowiedni ciąg i przeprowadzał comiesięczny przelot. Na początku miesiąca pojawiła się nadzieja na uruchomienie jednego z silników odrzutowych satelity, ostatecznie jednak nie udało się wygenerować wystarczającego ciągu, aby dostać się na orbitę księżycową.
CubeSat został wyposażony w nowy rodzaj układu napędowego, który został wyniesiony na orbitę Ziemi w celu jego demonstracji. Jednak jak to bywa z testowymi technologiami, nie wszystko wychodzi za pierwszym razem.  

 Demonstracje technologii są ze swej natury obarczone większym ryzykiem i wysoką nagrodą, a także są niezbędne dla NASA do testowania i uczenia się. Lunar Flashlight odniósł duży sukces jako stanowisko testowe dla nowych systemów, które nigdy wcześniej nie latały w kosmosie. Te systemy i lekcje, których nauczył nas Lunar Flashlight, zostaną wykorzystane w przyszłych misjach.

NASA z każdej tego typu misji wynosi wiele przydatnych informacji na przyszłość, w związku z czym, agencja nie mówi tutaj o porażce, a o cennej lekcji, która zaowocuje w przyszłości. Chociaż jak przyznają, poczuli rozczarowanie w związku z rezygnacją z misji.  

Misja Lunar Flashlight miała na celu wysłanie małego satelity CubeSat na poszukiwanie wody na Księżycu. /NASA/Daniel Rutter /NASA

INTERIA
https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-nasa-oglasza-koniec-misji-lunar-flashlight,nId,6781178

 

NASA ogłasza koniec misji Lunar Flashlight.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolejne przełomowe odkrycie Webba. NASA nie potrafi rozwiązać tej zagadki

2023-05-16. Daniel Górecki
Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba dokonał drugiego przełomowego odkrycia w ciągu tygodnia, najpierw zarejestrował obrazy pierwszych pasów planetoid widzianych poza Układem Słonecznym, a teraz wykrył pierwszy znany przypadek pary wodnej wokół komety w głównym pasie planetoid.

Teleskop Webba to narzędzie, które dosłownie codziennie od momentu startu w grudniu 2021 roku udowadnia, że to dobrze zainwestowane 10 mld dolarów. Instrument właśnie umożliwił kolejny od dawna poszukiwany przełom naukowy, tym razem dla naukowców badających pochodzenie wody na Ziemi. Korzystając z instrumentu NIRSpec (spektrograf bliskiej podczerwieni), astronomowie po raz pierwszy potwierdzili obecność gazu - w szczególności pary wodnej - wokół komety w głównym pasie planetoid.
Kolejne przełomowe odkrycie Webba to przy okazji zagadka
Pas planetoid to obszar Układu Słonecznego znajdujący się między orbitami Marsa i Jowisza, w którym krąży wiele ciał różnej wielkości. Region ten nazywany jest też głównym pasem planetoid, gdyż w Układzie Słonecznym istnieją również inne zbiory małych ciał tego typu, w tym Pas Kuipera, dysk rozproszony i hipotetyczny Obłok Oorta oraz wiele mniejszych skupisk. Nowe odkrycie Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba wskazuje, że lód wodny z pierwotnego Układu Słonecznego mógł się zachować w tym regionie, ale wykrycie wody wiąże się też z nową zagadką.

Nasz przesiąknięty wodą świat, tętniący życiem i jedyny we wszechświecie, o ile nam wiadomo, jest czymś w rodzaju tajemnicy - nie jesteśmy pewni, jak cała ta woda się tu dostała. Zrozumienie historii dystrybucji wody w Układzie Słonecznym pomoże nam zrozumieć inne układy planetarne i dowiedzieć się, czy są one na najlepszej drodze do przyjęcia planety podobnej do Ziemi
Read, bo o niej właśnie mowa, to kometa pasa głównego, czyli obiekt, który znajduje się w głównym pasie planetoid, ale okresowo wyświetla aureolę lub komę i warkocz jak kometa. To relatywnie nowo rozpoznana grupa ciał w Układzie Słonecznym, a Read jest dosłownie jedną z trzech pierwszych komet użytych do ustanowienia tej kategorii.
Wcześniej uważano, że komety rezydują w Pasie Kuipera i Obłoku Oorta, czyli dalej od Słońca, gdzie ich lód mógł być zachowany - zamarznięta materia, która paruje, gdy zbliżają się do Słońca, nadaje kometom charakterystyczną komę i strumieniowy warkocz, odróżniając je od planetoid. Co prawda naukowcy spekulowali, że lód wodny może być zachowany w cieplejszym pasie planetoid wewnątrz orbity Jowisza, ale ostateczny dowód aż do odkrycia Webba był nieuchwytny.
Jak wyjaśnia NASA, dużo większym zaskoczeniem był fakt, że w przeciwieństwie do innych komet, 238P/Read nie miała wykrywalnego dwutlenku węgla, który stanowi zazwyczaj ok. 10 proc. lotnego materiału. Jak to możliwe? Naukowcy wciąż nie potrafią z całą pewnością odpowiedzieć na to pytanie, ale przedstawiają dwa możliwe wyjaśnienia.
Pierwsze zakłada, że kometa miała dwutlenek węgla, kiedy się formowała, ale straciła go z powodu wysokich temperatur, a drugie sugeruje, że Read mogła powstać w szczególnie ciepłej kieszeni Układu Słonecznego, gdzie nie było dostępnego dwutlenku węgla. Czy uda nam się potwierdzić któreś z nich? Naukowcy przekonują, że pomocna byłaby misja pobrania próbek, ale trudno powiedzieć, kiedy i czy w ogóle będzie możliwa.  

Te obiekty w pasie planetoid są małe i słabe, a dzięki Webbowi możemy w końcu zobaczyć, co się z nimi dzieje i wyciągnąć pewne wnioski. Czy inne komety pasa głównego również nie mają dwutlenku węgla?
wyjaśnia autorka badań, Heidi Hammel z Association of Universities for Research in Astronomy (AURA).

Koncepcja komety 238P/Read. Jej lód wodny paruje, gdy jej orbita zbliża się do Słońca /NASA, ESA /domena publiczna

Zdjęcie komety 238P/Read wykonane przez kamerę NIRCam teleskopu Webba /NASA, ESA, CSA, M. Kelley (University of Maryland). Image processing: H. Hsieh (Planetary Science Institute), A. Pagan (STScI) /domena publiczna

INTERIA
https://geekweek.interia.pl/nauka/news-kolejne-przelomowe-odkrycie-webba-nasa-nie-potrafi-rozwiazac,nId,6780987

Kolejne przełomowe odkrycie Webba. NASA nie potrafi rozwiązać tej zagadki.jpg

Kolejne przełomowe odkrycie Webba. NASA nie potrafi rozwiązać tej zagadki2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy dzika rzeka ukształtowała powierzchnię Marsa?
2023-05-16. Paulina Kudzia
Czy Giovanni Schiaparelli faktycznie pod koniec XIX w. widział kanały wodne na Marsie, które miałyby zniknąć do czasu misji Mariner 4? Raczej nie, ale prawdopodobnie na początku istnienia Czerwonej Planety płynęły tam sporych rozmiarów rzeki, które ukształtowały dzisiejszą rzeźbę terenu. Nowe dane z NASA Perseverance skłoniły naukowców do ponownego przeanalizowania, jak mogło wyglądać środowisko wodne starożytnego Marsa.
Czy naukowcy odnaleźli nowy trop?
Łazik NASA Perseverance przesłał na Ziemię zdjęcia, które sugerują, że płynąca tamtędy rzeka była w istocie głębsza i miała nurt silniejszy, niż dotąd przypuszczano. Prawdopodobnie była ona częścią sieci dróg wodnych, które wpadały do krateru Jezero. Nadesłane dane zmusiły naukowców do przyjrzenia się temu bliżej, ponieważ może to rzucić nowe światło na poszukiwanie śladów starożytnego życia mikrobiologicznego na tej planecie.
Zakrzywione warstwy stosu skał osadowych (aktualnie badane przez łazik) o wysokości 250 metrów mogą wskazywać na fakt, iż płynęła tamtędy woda. Pojawia się jednak pytanie: czy płynęła ona płytkimi strumieniami, czy głębokim i wartkim systemem rzecznym? Zdjęcia wykonane przez NASA Perseverance wskazują na tę drugą opcję, ponieważ uwidaczniają one duże kawałki materiału osadowego, a im silniejszy przepływ wody, tym łatwiej przemieszczają się sporych rozmiarów skały i materiały osadowe.
Drogą krzywizn na Marsie
Lata temu zauważono serię zakrzywionych pasm warstwowej skały w kraterze Jezero. Warstwy te były dotąd widoczne jedynie z przestrzeni kosmicznej, ale w końcu dzięki NASA Perseverance naukowcy mogą im się przyjrzeć z bliska.
Na jednej z mozaik uwieczniono miejsce zwane „Skrinkle Haven”. Naukowcy zajmujący się tą misją są niemal pewni, że zakrzywione warstwy powstały wskutek działania wód lądowych. O ile są pewni co do tego, że była to rzeka, tak nie mają pewności, jakiego rodzaju.
Obserwując z Ziemi naszego Czerwonego Sąsiada, możemy zauważyć te zakrzywione warstwy, które wydają się być ułożone w rzędy rozchodzące się po całym krajobrazie. Według naukowców mogą to być właśnie pozostałości rzek, a same skały w przeszłości mogły być znacznie wyższe. Do obecnych rozmiarów zmniejszyły się w wyniku działania wiatru, pełniącego rolę niejako papieru ściernego wygładzającego nierówności na powierzchni planety.
Na drugiej mozaice uwieczniono obszar oddalony o około 450 metrów od „Skrinkle Haven”. „Pinestand” jest odizolowanym wzgórzem, na którym znajdują się warstwy osadowe zakrzywiające się ku niebu, niektóre nawet na wysokość 20 metrów. W tym przypadku naukowcy mają wątpliwości, czy ten skrawek rzeźby terenu jest wynikiem działania wód. Jeżeli tak, to z pewnością była to rzeka ogromna, jednak sprawdzane są też inne wyjaśnienia.
W dalszym ciągu zespół szuka większej ilości wskazówek kryjących się na obrazach. Analizuje również dane z instrumentu penetrującego powierzchnię planety — znajdującego się na Perseverance przyrządu RIMFAX (Radar Imager for Mars’ Subsurface Experiment). Wszystkie te działania mają sprawić, że poszerzą się nasze zasoby wiedzy dotyczącej historii Marsa oraz rzucone zostanie nowe światło na poszukiwania życia mikrobiologicznego w zapisie geologicznym tej planety.
Korekta – Rafał Górski
Źródła:
•    nasa.gov: Images From NASA’s Perseverance May Show Record of Wild Martian River
16 maja 2023
„Skrinkle Haven” uchwycone za pomocą kamery Mastcam-Z Źródło: NASA/JPL-Caltech/ASU/MSSS

Wzgórze zwane „Pinestand” uchwycone za pomocą instrumentów łazika NASA Perseverance Źródło NASA/JPL-Caltech/ASU/MSSS
https://astronet.pl/uklad-sloneczny/czy-dzika-rzeka-uksztaltowala-powierzchnie-marsa/

Czy dzika rzeka ukształtowała powierzchnię Marsa.jpg

Czy dzika rzeka ukształtowała powierzchnię Marsa2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli poza Ziemią istnieje życie, to właśnie tam. Te miejsca wytypowali naukowcy w naszym układzie
2023-05-16.
Rafał Dadura
AUTOR

Do niedawna jedynym miejscem w Układzie Słonecznym, o którym wiedzieliśmy, że stale występuje w nim ciekła woda, była Ziemia. Woda wymaga przecież temperatury powyżej zera w skali Celsjusza, by pozostawać w stanie ciekłym, a jak wiadomo im dalej od Słońca, tym zimniej. Te dwie trywialne, znane przez każdego prawdy nie są jednak powodem do tego, by na odległych globach, jakimi są księżyce Jowisza lub Saturna miało nie być płynnej wody.
Okazuje się bowiem, że księżyce takie jak np. Europa lub Enceladus posiadają gorące jądra, które ogrzewają ich wnętrza skryte pod grubymi, lodowymi powłokami. Dodatkowo obecne tam ciepło pochodzi z tarcia wewnętrznego, które jest wynikiem grawitacyjnego przyciągania macierzystych planet, które rozciąga księżyc, gdy te zbliżają się do nich na swoich orbitach.
Czy w Układzie Słonecznym istnieje życie poza Ziemią?
To tzw. ogrzewanie pływowe jest głównym źródłem ciepła w zewnętrznym Układzie Słonecznym. Dobrym przykładem działania takich mechanizmów są właśnie Europa i Enceladus. Dzięki temu istnieją tam oceany wody. Dzięki sondom kosmicznym takim jak Cassini, wiemy nawet, że w tamtejszych wodach jest wiele substancji odżywczych, które na Ziemi sprzyjają życiu. W związku z tym, odległe, lodowate na powierzchni księżyce planet zewnętrznych (bo tak nazywa się planety położone dalej od Marsa) Układy Słonecznego mogą być gospodarzami życia!
Jeszcze 20 lat temu, naukowcy zakładali, że księżyce odległych planet składają się ze skał i lodu wodnego. Pomimo zimna panującego na ich powierzchni pozbawionej atmosfery, posiadają one źródło ciepła, jakim specyficzny izotop aluminium-26. Jego cechą szczególna jest to, że w procesie jego rozpadu atomowego wyzwalana jest duża ilość ciepła. Ten proces sprawiał, że przez pierwsze 10 milionów lat swojego istnienia, gdy Układ Słoneczny dopiero się formował, lód wodny obecny na księżycach takich planet jak Jowisz czy Saturn roztopił się do postaci płynnej, a następnie zaczął z powrotem zamarzać od góry. To doprowadziło do powstania lodowych czas skuwających powierzchnię tych ciał niebieskich, pod powierzchnią których, jak się okazuje, cały czas istnieją oceany płynnej wody.
Najnowsze badania sugerują, że aż cztery z pięciu największych księżyców kolejnej planety zewnętrznej, jaką jest Uran, czyli Ariel, Umbriel, Tytania i Oberon, również mogą posiadać oceany płynnej wody. W przypadku tych globów wiemy, jednak że nie ma tam zbyt wiele ciepła będącego wynikiem ogrzewania pływowego. Jest go tam aż 50 razy mniej niż np. na księżycach Saturna. Mimo to Ariel jest księżycem, który jest aktywny geologicznie, a to daje duże nadzieje na to, że również tam znajduje się głęboki, płynny ocean wody.
Dodatkowo, na powierzchni księżyca stwierdzono obecność amoniaku, który mógł się tam znaleźć jedynie dzięki wydostaniu się z wnętrza globu. Wiemy o tym, ponieważ łatwo wchodzi on w reakcje z cząsteczkami obecnymi na powierzchni i w związku nie pozostaje zbyt długo na powierzchni w niezmienionej formie. Jego źródłem musi być przestrzeń pod powierzchnią księżyca, spod której może się on wydostawać razem z wydostającą się spod spodu wodą.
Na razie, musimy uzbroić się w cierpliwość
To wszystko, jak na razie przypuszczenia, niepoparte niezbitymi dowodami pochodzącymi z obserwacji. NASA planuje obecnie misję na księżyc Saturna - Enceladusa. Dalsze obiekty w Układzie Słonecznym muszą jeszcze poczekać na swoją kolej. Jednak misja, której celem ma być naturalny satelita Saturna, jest niezwykle ciekawa. Niedawno informowaliśmy o projekcie robotycznego węża, która ma posiadać zdolność wślizgnięcia się w lodowe szczeliny na powierzchni księżyca i zanurkowania w wodnym oceanie. Jego zadaniem będzie poszukiwanie śladów życia, które w środowisku bogatym w ciepło i składniki odżywcze miałoby bardzo dobre warunki do rozwoju, zwłaszcza przez kilka miliardów lat.
Mowa tu o drobnych, najwyżej kilkokomórkowych organizmach, a nie stworzeniach, jakie znamy z ziemskich oceanów. Tak czy owak, po raz pierwszy w historii, naukowcy biorą całkowicie na poważnie ewentualność, że w Układzie Słonecznym może istnieć życie.
Niestety, zanim dowiemy się, czy w ukrytych pod grubym lodem oceanach na Enceladusie lub Europie istnieje życie, minie trochę czasu. Jakakolwiek sonda wyposażona w odpowiednie narzędzia i próbniki, jak wspomniany robotyczny wąż dotrze tam najwcześniej na początku lat czterdziestych. Mimo to warto na to czekać, bo rezultaty mogą być, bez cienia przesady, rewolucyjne.
https://spidersweb.pl/2023/05/zycie-pozaziemskie-uklad-sloneczny-woda.html

Jeżeli poza Ziemią istnieje życie, to właśnie tam. Te miejsca wytypowali naukowcy w naszym układzie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Plany rozwojowe Parku Technologii Kosmicznych w Nowym Kisielinie
2023-05-16.
Park Technologii Kosmicznych w Zielonej Górze/Nowym Kisielinie w województwie lubuskim zaczyna być kołem napędowym dla lubuskiego. Władze samorządowe województwa, we współpracy z Centrum Badań Kosmicznych PAN mają plany rozwojowe dla Parku. Planują m.in. powstanie spółki do zarządzania nową infrastrukturą, a także rozpoczęcie badań nad rozwojem radarów we współpracy z Ukrainą.
Park Technologii Kosmicznych jest oczkiem w głowie samorządu województwa lubuskiego. Rozmowy o jego utworzeniu wystartowały w 2017 r. Już w marcu 2019 r. Centrum Badań Kosmicznych PAN otworzyło swój oddział w Zielonej Górze/Nowym Kisielinie, który na miejscu wykształci kadrę naukową, na której ma opierać działalność laboratoriów badawczych Parku Technologii Kosmicznych, w tym istniejącego już Laboratorium Dynamiki Manipulatorów Satelitarnych
Współpraca pomiędzy samorządem województwa lubuskiego a Centrum Badań Kosmicznych PAN rozwija się bardzo owocnie od 2019 roku. W tym roku została przekazana  kolejna dotacja dla oddziału Centrum Badań Kosmicznych PAN w Nowym Kisielinie w kwocie 800 tys. zł. Pieniądze te zostaną przeznaczona na wynagrodzenia kadry naukowej,  na utrzymanie siedziby oraz na stypendia naukowe i współpracę z młodzieżą.
Zarząd województwa uważa, że istnienie Parku Technologii Kosmicznych ma kluczowe znaczenie dla innowacyjnej gospodarki województwa lubuskiego. Planowane jest powołanie spółki do zarządzania parkiem. Jej zadaniem będzie pozyskiwanie środków zewnętrznych, np. z z Funduszu Spójności Unii Europejskiej, aby odciążyć budżety samorządów. W ramach działań parku mają powstać unikatowe laboratoria
Prof. Jolanta Nastula, z-ca dyrektora ds. naukowych Centrum Badań Kosmicznych PAN, uważa, że badania prowadzone na terenie Parku Technologii Kosmicznych, w tym z zakresu robotyki czy habitatu oraz automatyki w Laboratorium Dynamiki Manipulatorów Satelitarnych CBK PAN przyczynią się do rozwoju infrastruktury i innowacyjności regionu lubuskiego.
Kadra naukowa zielonogórskich uczelni uważa, że region już wygrał, m.in. dzięki zaangażowaniu studentów i badaczy. W 2020 r. powstało Międzywydziałowe Koło Naukowe Inżynierii Kosmicznej Uniwersytetu Zielonogórskiego, które ma już na swoim koncie pierwsze sukcesy tj,. loty balonowe, zaangażowanie w budowę łazika marsjańskiego oraz w projekty satelitarne.
Prof. Marek Banaszkiewicz z Centrum Badań Kosmicznych PAN planuje utworzyć Akademię Młodych Technologów Kosmicznych, w ramach której organizowane były by roczne kursy przygotowujące do realizacji dużych projektów w sektorze kosmicznym.
Park Technologii Kosmicznych planuje pozyskać środki na rozwój z Funduszu Spójności, dzięki którym na terenie parku znajdzie się miejsce m.in. na rozwój start-upów oraz Centrum Własności Intelektualnej.
Marszałem województwa lubuskiego Elżbieta Anna Polak liczy również na środki z Krajowego Planu Odbudowy, ponieważ województwo lubuskie ma już odpowiednią infrastrukturę, aby włączyć się w plany budowy satelity obserwacyjnego, którego budowę zadeklarował polski rząd do 2025 r.
Źródło: wlubuskie.pl
Oprac. Paweł Z. Grochowalski
URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/plany-rozwojowe-parku-technologii-kosmicznych-w-nowym-kisielinie

 

Plany rozwojowe Parku Technologii Kosmicznych w Nowym Kisielinie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwsza obserwacja pasów radiacyjnych poza Układem Słonecznym
2023-05-16.
Dzięki sieci radioteleskopów astronomowie zaobserwowali pas energetycznych cząstek otaczających niewielką gwiazdę odległą o 18 lat świetlnych od Ziemi.
W naszym Układzie Słonecznym każda planeta z polem magnetycznym posiada pasy promieniowania. Ziemia ma pasy Van Allena, pierścienie elektronów przechwyconych ze Słońca. Pasy promieniowania Jowisza pobierają większość cząstek z wulkanicznego księżyca Io. W takich przypadkach pole magnetyczne planety zatrzymuje elektrony w bańce, a poruszające się w polu magnetycznym cząstki emitują fale radiowe, które można wykrywać z dużych odległości.

Aby znaleźć podobne pasy poza Układem Słonecznym, astronom Melodie Kao i współpracownicy badali obiekt o masie 80 mas Jowisza o nazwie LSR J1835+3259 z wykorzystaniem sieci 39 czasz radiowych rozciągających się od Hawajów po Niemcy. Razem odbiorniki stworzyły radioteleskop o szerokości Ziemi, pozwalając zespołowi wykonać pomiary. Zaobserwowany przez astronomów pas jest pod względem emisji zbliżony do pasa Jowisza, ale jest 10 milionów razy jaśniejszy. Obiekt jest prawie 80 razy masywniejszy od Jowisza. To czyni go albo drobną gwiazdą, albo brązowym karłem, czyli słabym obiektem przypominającym gwiazdę, który nie jest wystarczająco masywny, aby podtrzymać reakcję fuzji jądrowej.

Nie jest znane pochodzenie naładowanych cząstek będących składnikiem pasa radiacyjnego. Obiekt nie okrąża gwiazdy, z której mógłby przechwycić materię. Scenariuszem wyjaśniającym obserwację jest obecność satelity z aktywnością wulkaniczną - podobnie jak ma się to w przypadku Jowisza i jego księżyca Io. Ale ta teoria nie została potwierdzona. Wiedza o tym, że LSR J1835+3259 posiada silny pas radiacyjny, pomoże naukowcom interpretować dane z egzoplanet w przyszłości, nawet jeśli astronomowie nie będą mogli zobaczyć takich pasów bezpośrednio.  
źródło: Nature
Artystyczna wizja pasów radiacyjnych brązowego karła. Fot. ScienceNews / CHUCK CARTER, MELODIE KAO, HEISING-SIMONS FOUNDATION
TVP NAUKA
https://nauka.tvp.pl/69880828/pierwsza-obserwacja-pasow-radiacyjnych-poza-ukladem-slonecznym

Pierwsza obserwacja pasów radiacyjnych poza Układem Słonecznym.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

TVP Nauka na Uniwersytecie Tsinghua w Pekinie
2023-05-16.
Dyrektor TVP Nauka Robert Szaj wygłosił krótki wykład online na jednej z najlepszych uczelni w Chinach. Celem prezentacji było m.in. przybliżenie uczestnikom spotkania postaci Mikołaja Kopernika z okazji 550. rocznicy urodzin wybitnego polskiego astronoma.
Uniwersytet Tsinghua w Pekinie uznany jest za jedną z najlepszych uczelni w Chinach. Należy do grupy 9 elitarnych chińskich uniwersytetów i zajmuje wysokie miejsca w światowych rankingach. Na Wydziale Historii Nauki dyrektor TVP Nauka Robert Szaj przedstawił prezentację dotyczącą życia i dokonań Mikołaja Kopernika. Tematem przemówienia był również, powstały w październiku 2023 roku, kanał TVP Nauka oraz działalność Fundacji Nicolaus Copernicus w ubiegłych latach. Wydarzenie zorganizowano z okazji rocznicy powstania Wydziału Historii Nauki na Uniwersytecie Tsinghua.
Wśród absolwentów Uniwersytetu Tsinghua jest m.in. Chen Ning Yang - laureat Nagrody Nobla w dziedzinie fizyki z 1957 roku oraz astronom Zhang Yuzhe. Uniwersytet Tsinghua zajął 14. miejsce na świecie w rankingu QS World University Rankings 2023 i 16. miejsce na świecie w rankingu 2022 Times Higher Education World University Rankings.

Dyrektor TVP Nauka Robert Szaj podczas wykładu na Uniwersytecie Tsinghua w Pekinie. Fot. Uniwersytet Tsinghua

Wykład dyrektora TVP Nauka Roberta Szaja na Uniwersytecie Tsinghua w Pekinie. Fot. Uniwersytet Tsinghua

TVP NAUKA
https://nauka.tvp.pl/69883347/tvp-nauka-na-uniwersytecie-tsinghua-w-pekinie

TVP Nauka na Uniwersytecie Tsinghua w Pekinie.jpg

TVP Nauka na Uniwersytecie Tsinghua w Pekinie2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli poza Ziemią istnieje życie, to właśnie tam. Te miejsca wytypowali naukowcy w naszym układzie
2023-05-16.
Kwestia szeroko rozumianego wyścigu kosmicznego zazwyczaj jest rozpatrywana przez pryzmat zdolności Stanów Zjednoczonych oraz Chin. Do niedawna główny udział miała Federacja Rosyjska, a wcześniej Związek Radziecki (ZSRR), natomiast ostatnie lata, w tym szczególnie ubiegły rok pokazały, że sektor kosmiczny tego państwa został dotknięty olbrzymim kryzysem. W międzyczasie na scenie pojawił się jednak inny gracz, a mianowicie Indie, które powoli budują swoją pozycję w wyścigu kosmicznym. Warto zatem przyjrzeć się potencjałowi jaki drzemie w tym państwie.
Indie z roku na rok potwierdzają, że w kwestii podboju kosmosu są na dobrej drodze, aby dołączyć do grona światowej elity w tej dziedzinie. Mimo znaczącej przewagi głównych mocarstw (jakimi są w tym momencie USA i Chiny), kraj ten dokonuje kolejnych postępów, dzięki którym rosną jego możliwości m.in. eksploracji kosmosu. Obecnie regularnie wykonywane są starty rodzimych systemów nośnych, wynoszących w przestrzeń kosmiczną krajowe ładunki oraz urządzenia pochodzące z innych miejsc świata, czego dobrym przykładem jest kwietniowy start rakiety PSLV z Centrum Kosmicznego Satish Dhawan, której zadaniem było m.in. wyniesienie jednostek satelitarnych pochodzących z Singapuru.
W tym roku Indie wykonały już trzy start orbitalne (a w planach na ten rok jest ich jeszcze co najmniej pięć) i stanowi to niewielką stratę np. do Federacji Rosyjskiej, która przeprowadziła ich sześć, a przecież jest to kraj, który do niedawana był uznawany za lidera wyścigu kosmicznego. W tym przypadku widać, że program kosmiczny Rosji bardzo cierpi ze względu na prowadzoną agresję militarną na terenach Ukrainy, natomiast jest to dobra okazja dla Indii, aby spróbować nawet wyprzedzić Rosję w tej statystyce, co byłoby niemałym osiągnięciem. Należy przy tym także zaznaczyć, że w ubiegłym roku Indie wykonały tylko cztery starty, więc już w pierwszych miesiącach 2023 r. udało się prawie wyrównać ten wynik.
Wśród najważniejszych, tegorocznych lotów orbitalnych w Indiach wskazuje się start rakiety Geosynchronous Satellite Launch Vehicle Mark III (GSLV Mk III), na pokładzie której znajdzie się sonda księżycowa Chandrayaan-3 z nowym lądownikiem. Obecne plany wskazują, że odbędzie się to w czerwcu br.
Jeśli misja się powiedzie, Indie staną się czwartym państwem na świecie (po USA, Chinach i Rosji), któremu udało się wylądować bezpiecznie na Księżycu. Wcześniejsza misja Chandrayaan-2, której start odbył się 22 lipca 2019 r., także zakładała osadzenie lądownika (Vikram) wraz z łazikiem (Pragyan) na księżycowym gruncie. Procedura lądowania przebiegała prawidłowo do wysokości około 2 km nad lunarnym gruntem, jednak później utracono połączenie z lądownikiem w wyniku czego oba urządzenia uległy zniszczeniu rozbijając się o Księżyc. Po nieudanej próbie bezpiecznego lądowania na Srebrnym Globie misję kontynuowała natomiast sama sonda, która miała służyć jako przekaźnik komunikacyjny dla lądownika i łazika swojej misji. Teraz jednak będzie mogła spełniać podobne zadanie w ramach misji Chandrayaan-3.
Proces ten nie należy do najłatwiejszych, o czym doskonale przekonała się w ostatnich tygodniach japońska firma ispace, która podczas fazy lądowania straciła kontakt z lądownikiem Hakuto-R, co prawdopodobnie oznacza rozbicie się o powierzchnię naturalnego satelity Ziemi. Indyjska Organizacja Badań Kosmicznych (ISRO) przekonuje, że jest do tego odpowiednio przygotowana i nie powieli błędów swojej poprzedniej próby. Sukces misji byłby z pewnością jednym z największych osiągnięć Indii, który znacząco wpłynie na dalszy rozwój sektora kosmicznego w tym kraju. Warto pamiętać, że nie jest to jedyny cel Indii w najbliższych latach, gdyż w planach są także inne, równie ambitne przedsięwzięcia.
Przede wszystkim Indie na ten moment skupiają się głównie na wspomnianej misji księżycowej, natomiast początek przyszłego roku to najprawdopodobniej termin pierwszego lotu testowego indyjskiej kapsuły kosmicznej o nazwie Gaganyaan, która kilka miesięcy po tym wydarzeniu (oczywiście jeśli demonstracja technologii w locie bezzałogowym się powiedzie) ma zabrać pierwszą, indyjską załogę na orbitę okołoziemską. Poinformował o tym w ostatnim czasie szef Indyjskiej Agencji Kosmicznej (ISRO), który dodał, że wyniesienia kapsuły będą realizowane przy użyciu rodzimego systemu nośnego GSLV Mark 3 (Geosynchronous Satellite Launch Vehicle) oraz, że wytypowani wcześniej do misji załogowej trzej astronauci podejmują już specjalistyczne szkolenie w mieście Bengaluru.
Podczas lotu astronauci wspólnie sprawdzą systemy podtrzymania życia i sterowania oraz wykonają kilka zaplanowanych eksperymentów w warunkach mikrograwitacji. Załoga miała wykonać swój kilkudniowy lot na orbitę okołoziemską już pod koniec 2021 roku, a następnie przełożono go na 2022 r. Ze względu na szereg problemów wynikających z epidemii COVID-19, komplikacji budżetowych oraz organizacyjnych, misja została ponownie odłożona w czasie, natomiast na początku lutego br. ISRO wznowiło serię testów niezbędnych do udoskonalenia procedur i sprzętu dla lotów kosmicznych programu Gaganyaan.
W ramach projektu w przeciągu ok. 5 lat od udanej demonstracji możliwości pojazdu Gaganyaan, Indie planują rozpocząć budowę narodowej stacji orbitalnej. Według obecnych planów, orbitalna placówka Indii (o masie ok. 20 t) okrążająca Ziemię na wysokości ok. 400 km nad powierzchnią składać się będzie z dwóch modułów i ma być przystosowana do pobytu maksymalnie trzech astronautów na jej pokładzie przez maksymalnie trzy tygodnie. Przedstawiciele ISRO od lat przekonują, że kraj posiada możliwości, technologię oraz infrastrukturę niezbędne do budowy własnej stacji. Kluczowa w tym zakresie jest jednak decyzja władzy centralnej, aby pozyskać na ten cel odpowiednie fundusze. Jeśli ambitne plany zostaną zrealizowane, Indie staną się czwartym krajem na świecie, które samodzielnie zbudowały załogowy statek oraz stację kosmiczną - po Rosji, USA i Chinach.
Wartym odnotowania jest fakt, że misje księżycowe to niejedyny cel Indii. Państwo to ma również aspiracje eksploracji innych planet w naszym Układzie Słonecznym, czego przykładem było wysłanie 5 listopada 2013 r. sondy na orbitę Czerwonej Planety przy pomocy rakiety nośnej PSLV (Polar Satellite Launch Vehicle) w ramach misji Mars Orbiter Mission (MOM), lub inaczej Mangalyaan. Urządzenie miało na celu przeprowadzenie m.in demonstracji technologii, natomiast na pokładzie znajdowało się również 5 instrumentów naukowych, służących do badania topografii i mineralogii powierzchni Marsa oraz badań składu atmosfery marsjańskiej (w tym zawartości metanu i dwutlenku węgla). Analizowano również dynamikę górnych warstw atmosfery i wpływu wiatru słonecznego.
Warto zauważyć, że pierwotnie czas działania sondy był szacowany na 6 miesięcy, natomiast w 2022 r. wciąż funkcjonowała. W kwietniu ub. r. jednak została odcięta od światła na 7 godzin w wyniku kilku zaćmień Słońca, po czym wyczerpało się paliwo i energia zgromadzona w bateriach, co wyznaczyło koniec funkcjonowania sondy.
W tej kwestii Indie mają się czym pochwalić. Państwo to dysponuje bowiem wojskowymi satelitami pozwalającymi na zaawansowaną obserwację i zdolność rozpoznania (np. GISAT-1), bezpieczną łączność satelitarną (np. GSAT-6A) oraz jednostkami mogącymi wykrywać i analizować sygnały radarowe wroga (np. EMISAT). W ostatnich tygodniach, Minister Obrony Indii wydał oświadczenie o zamówieniu nowego satelity telekomunikacyjnego GSAT-7B z przeznaczeniem dla armii. Urządzenie zapewni bezproblemową łączność satelitarną głównie dla indyjskich wojsk lądowych oraz pomoże zwiększyć nadzór nad spornymi obszarami granicznymi z Chinami i Pakistanem.
Wykorzystanie satelitów w trakcie konfliktu zbrojnego zapewnia zdecydowaną przewagę dla strony posiadającej tego typu technologię, co udowodniła trwająca wojna na Ukrainie. Posiadanie ich jest również ważne w czasie pokoju poprzez ostrzeganie przed zbliżającymi się katastrofami naturalnymi, dostarczaniu informacji o stanie upraw i wiele innych.
Oprócz ambitnego projektu misji księżycowych oraz satelitów wojskowych opisanych powyżej, Indie są również 4 państwem na świecie, które przeprowadziło udane testy silnika strumieniowego typu scramjet (silnik strumieniowy z naddźwiękową komorą spalania). Tego typu technologia jest rozwijana przez to państwo już od wielu lat, czego przykładem są informacje, które pojawiły się jeszcze w grudniu 2016 r. Wówczas dwie jednostki napędowe rakiety sondującej ATV (Advanced Technology Vehicle) zaczęły wykorzystywać powietrze atmosferyczne do podtrzymania spalania po osiągnięciu przez pojazd pułapu 11 km.
We wrześniu 2020 r. w Indiach osiągnięto kamień milowy, gdyż ogłoszono udane przeprowadzenie testu demonstratora rakiety hipersonicznej, który został wyniesiony na wysokość 30 km, zanim oddzielił się od rakiety nośnej, po czym odpalił napęd właściwy typu sramjet i rozwinął swoją prędkość do Mach 6. Przebieg próby był nadzorowany przez Militarną Organizację Badań i Rozwoju - DRDO (Defence Research Development Organisation). Warto dodać, że tego typu technologię opanowały Stany Zjednoczone, Chiny oraz Rosja, a zatem Indie stały się kolejnym członkiem tego elitarnego grona.
W kwestii wyżej wymienionych państw warto omówić również niektóre obszary współpracy w zakresie rozwoju technologii, eksploracji przestrzeni kosmicznej oraz bezpieczeństwa.
Właściwie można powiedzieć, że współpraca Indii ze Stanami Zjednoczonymi sięga 1963 r., kiedy Amerykanie pomogli w projekcie wystrzelenia pierwszej rakiety z indyjskiego portu kosmicznego Thumba. Od tego momentu kooperacja stale się rozwijała i obejmowała wymianę danych pozyskiwanych z satelitów oraz wspólne projekty badawcze. Jednym z podstawowych elementów współpracy była pierwsza misja księżycowa Indii o nazwie Chandrayaan-1, która rozpoczęła się 22 października 2008 r. Zgodnie z planem, sonda kosmiczna krążyła wokół Księżyca na wysokości około 100 km od jego powierzchni, wykonując przy tym mapy chemiczne i mineralogiczne naturalnego satelity Ziemi. Na statku kosmicznym znajdowało się kilkanaście instrumentów naukowych zbudowanych w Indiach, USA, Wielkiej Brytanii, Niemczech, Szwecji i Bułgarii.
W kolejnych latach kontynuowano współpracę kosmiczną, czego odzwierciedleniem było spotkanie byłego prezydenta USA Baracka Obamy oraz byłego premiera Indii Manmohana Singha w 2011 r., podczas którego uzgodniono wspólną grupę badawczą w celu eksploracji przestrzeni kosmicznej, w tym uruchomienia misji kosmicznych na Księżyc i Marsa. W dalszej kolejności państwa podpisywały szereg umów oraz uzgadniały strategie poruszające nie tylko kwestie naukowo-badawcze, ale również bezpieczeństwa w ramach rozmów ministerialnych "2+2" (ostatnie spotkanie tego formatu miało miejsce w kwietniu ub.r.) Warto dodać, że podczas trzeciego z tych dialogów w 2020 r. państwa podpisały porozumienie BECA (Basic Exchange and Cooperation Agreement), dzięki któremu indyjskie systemy wojskowe uzyskały dostęp do wysokiej jakości danych z systemu GPS i wywiadowczych w czasie rzeczywistym m.in. w celu ochrony przed nadlatującymi pociskami.
Wydaje się, że USA uznają Indie za kluczowego sojusznika, który może stanowić przeciwwagę dla wpływów Chin w regionie Indo-Pacyfiku, a także odegrać ważną rolę w ewentualnym, przyszłym konflikcie. Z tego względu na przestrzeni lat mieliśmy do czynienia z szeregiem rozmów oraz nowych projektów w zakresie bezpieczeństwa. Dowodem na to jest uczestnictwo Indii w Quadrilateral Security Dialogue, znanym również jako QUAD, którego zadaniem jest utrzymanie wpływów amerykańskich w regionie. Według niektórych inicjatywa nie ma dużo wspólnego z domeną kosmiczną, natomiast historia konfliktów zbrojnych pokazuje, że obecnie technologie na orbicie stanowią niezbędny element dobrze rozwiniętych sił zbrojnych.
Z tego punktu widzenia oraz współpracy amerykańsko-indyjskiej nie sposób zapomnieć o obecnie rozwijanym programie NISAR (NASA-ISRO Synthetic Aperture Radar), czyli satelicie z radarem z syntetyczną aparaturą, który będzie mógł operować w paśmie L oraz S i oprócz ostrzeżeń przed katastrofami klimatycznymi, dostarczy dane wywiadowcze dzięki aperturze SAR. Co ciekawe, zostanie on wyposażony także w ładunki (dostarczone przez NASA), zapewniające usługi GPS oraz sprawny system komunikacji satelitarnej.
Warto również zauważyć, że w końcówce stycznia br. miało miejsce spotkanie amerykańskich oraz indyjskich przedstawicieli instytucji publicznych, podczas którego prowadzono dyskusje w zakresie nauk o Ziemi i kosmicznej eksploracji, globalnych systemów nawigacji satelitarnej, bezpieczeństwa lotów kosmicznych, świadomości sytuacyjnej oraz polityki wykorzystania przestrzeni kosmicznej do celów komercyjnych. Zgodnie z komunikatami, strony osiągnęły zgodę na rozszerzenie współpracy, czego przykładem będzie szkolenie indyjskich astronautów w Centrum Lotów Kosmicznych imienia Lyndona B. Johnsona. Ponadto Biały Dom ogłosił, że NASA oraz ISRO odbędą szereg spotkań w celu określenia zasad udziału indyjskich firm w programie NASA Commercial Lunar Payload Services (CLPS). Przypomnijmy, że inicjatywa zakłada współpracę NASA z podmiotami prywatnymi w celu dostarczenia technologii badawczej na powierzchnię Księżyca.
Polityka zagraniczna Indii cechuje się swego rodzaju balansowaniem pomiędzy współpracą ze Stanami Zjednoczonymi a Rosją. W przypadku Federacji Rosyjskiej należy zauważyć, że przypadki współpracy dotyczącej domeny kosmicznej miały miejsce już w trakcie Zimnej Wojny, za czasów Związku Radzieckiego i obejmowały m.in. wyniesienie pierwszych indyjskich satelitów, w tym Arybhatta-I oraz Bhaskara-I i II. Pierwszy kosmonauta z Indii, Rakesh Sharma, brał natomiast udział w misjach Sojuz T-10 i T-11, które zakładały wysłanie ludzi na stację kosmiczną Salut 7 oraz ich bezpieczny powrót.
Państwa, tak jak w przypadku Stanów Zjednoczonych, podpisywały ze sobą na przestrzeni lat szereg umów dotyczących domeny kosmicznej, m. in. memorandum o wzajemnej współpracy zawarte przez Roskosmos oraz ISRO w listopadzie 2003 r. umowa "O współpracy nad badaniem i wykorzystaniem przestrzeni kosmicznej w celach pokojowych" z grudnia 2004 r. lub umowa z 6 grudnia 2012 roku "O długoterminowej współpracy nad rozwojem i wykorzystaniem rosyjskiego globalnego systemu nawigacji satelitarnej (GLONASS)".
Rosjanie mieli współpracować z Hindusami także w ramach misji księżycowej Chandrayaan-2, w ramach której byli odpowiedzialni za opracowanie lądownika. W wyniku opóźnień zdecydowano o wycofaniu Rosji z tego projektu i stworzeniu niezbędnych komponentów w Indiach. Innym ciekawym polem współpracy jest wspomniany rosyjski system nawigacji satelitarnej GLONASS, który jest wykorzystywany przez Indie. Porozumienie o przystąpieniu do programu zostało podpisane jeszcze w 2007 r. i. tym samym kraj ten stał się pierwszym państwem, które mogło korzystać z danych rosyjskich satelitów do celów cywilnych oraz wojskowych.
Warto jednak pamiętać, że Indie muszą zmagać się z problemem pogłębienia relacji Moskwy z Pekinem, co może sprawić, że państwo to może się bardziej skierować w stronę Zachodu. Przypomnijmy bowiem, że między Indiami a Chinami istnieje spór graniczny w regionie Himalajów, a wzajemne relacje są postrzegane bardziej jako rywalizację niż współpracę.
Uczestnictwo w wyścigu kosmicznym to nie tylko rozwój technologii umieszczanych na orbicie (naukowo-badawczych oraz wojskowych), ale również zdolności na Ziemi, które mogłyby zwalczać wrogie jednostki przeciwnika w kosmosie. Przykładem są tutaj pociski antysatelitarne (ASAT), nad którymi również pracują Indie. Do wiosny 2019 r. jedynymi państwami, które ujawniły swój potencjał w tym zakresie były Stany Zjednoczone, Rosja oraz Chiny, natomiast 27 marca 2019 r. premier Indii, Narendra Modi, w nieoczekiwanym orędziu do narodu transmitowanym przez telewizję poinformował, że siły zbrojne Indii wykorzystały pocisk do zniszczenia satelity operującego na wysokości 300 km ponad powierzchnią Ziemi.
Przeprowadzona operacja nosiła kryptonim „Mission Shakti", a wykonanie całego zadania zajęło ponoć zaledwie trzy minuty. Spekulacje medialne wskazują, że pociskiem użytym do zniszczenia satelity mógł być Prithvi Defence Vehicle (PDV) Mark-II. Premier Narendra Modi podkreślił, że udany test broni ASAT stanowi ważny krok na rzecz zagwarantowania bezpieczeństwa, wzrostu gospodarczego i postępu technologicznego Indii.
Powyższe rozważania wskazują, że Indie są widoczne w trwającym wyścigu kosmicznym. W wielu dziedzinach Indie zastępują już Rosję, czego widocznym przykładem jest np. wynoszenie satelitów OneWeb. Wcześniej trafiały one na orbitę przy pomocy rosyjskich systemów nośnych, natomiast działania wojenne wywołały zachodnie sankcje, na co Rosja zareagowała żądaniem zerwania więzi pomiędzy OneWebem a władzami Wielkiej Brytanii. Brytyjsko-indyjska firma odmówiła, a Rosja skonfiskowała satelity oczekujące na start na kosmodromie Bajkonur w Kazachstanie. Rozpoczęło się wówczas poszukiwanie nowych partnerów zagranicznych, a finalny wybór padł na New Space India Limited (NSIL) oraz SpaceX.
Oprócz wysiłków państwowych ośrodków w Indiach duże znaczenie zaczynają zyskiwać prywatne firmy komercyjne. Zgodnie z artykułem na portalu Reuters opublikowanym 12 maja br., w 2020 r. w państwie tym działało 21 start-upów z sektora kosmicznego, natomiast liczba ta wzrosła do 47 obecnie. Wzrost nastąpił nie tylko w liczbie powstałych firm, ale również w poczynionych inwestycjach. Portal podaje dane wskazujące, że do 2017 r. łączna liczba inwestycji wyniosła 38 mln USD. W ubiegłym roku natomiast było to 119 mln USD. Jak można zatem zauważyć, mamy do czynienia z tendencją wzrostową, która jak twierdzą przedstawiciele sektora prywatnego, jest możliwa dzięki wsparciu i polityce prowadzonej przez władze Indii.
W najbliższym czasie możemy być świadkami co raz częstszego zabiegania o wykorzystanie indyjskiego sektora kosmicznego przez inne mocarstwa, gdyż obecnie z uwagi na potencjał ludzki oraz technologiczny Indie zdają się być do tego odpowiednim partnerem. Na naszych oczach Indie stają się potęga technologiczną, przynosząc dzięki temu korzyści zarówno w postaci nowych zdolności kosmicznych, jak i militarnych. Hindusi mogą pochwalić się solidną piechotą, lotnictwem oraz marynarką wojenną, a z powyższej analizy można wywnioskować, że kosmos to kolejna domena, w której poczynili znaczące postępy.
Na tle innych państw, możliwości Indii w kosmosie robią wrażenie, natomiast kolejne lata pokażą, czy będzie w stanie wykorzystać obecną sytuacje międzynarodową i swoje zdolności, które odpowiednio rozwinięte zaowocują w niedalekiej przyszłości przełomowymi osiągnięciami.
Opracowanie: Wojciech Kaczanowski/Mateusz Mitkow
Flaga Indii
Fot. Pixabay

Fot. ISRO

Fot. ISRO

Kapsuła Gaganyaan podczas testów. Luty 2023 r.
Fot. ISRO

Indyjska sonda marsjańska Mangalyaan jest już na orbicie Ziemi – fot. Nesnad

Rakieta próbna ATV z silnikiem typu scramjet. Fot. Indian Space Research Organisation / isro.gov.in

Wizja artystyczna satelity NISAR na orbicie.
Fot. NASA

Grudniowa wizyta Władimira Putina w Indiach- fot. kremlin.ru

Ilustracja: Departament Obrony USA via Wikimedia Commons

SPACE24
https://space24.pl/polityka-kosmiczna/swiat/indie-wschodzace-mocarstwo-kosmiczne-analiza

Jeżeli poza Ziemią istnieje życie, to właśnie tam. Te miejsca wytypowali naukowcy w naszym układzie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hack4change – 2-4 czerwca 2023
2023-05-17. Redakcja
Zaproszenie do hackatonu Hack4change, który odbędzie się w dniach 2-4 czerwca 2023 w Gdańsku.
Już w czerwcu odbędzie się III edycja, ekologiczno-technologicznego hackathonu, podczas którego uczestnicy pod okiem ekspertów (przedstawicieli branży IT, biznesu i nauki), zmierzą się z problemami współczesnego świata.
Organizatorami wydarzenia są Fundacja CODE:ME oraz Kaminski Academy. Tegoroczny hackathon odbędzie się w formie stacjonarnej w Gdańsku, w Gdańskim Parku Naukowo-Technologicznym, w dniach 02-04.06.2023.
Dlaczego hackathon?
Hackathon, to forma eventu sprzyjająca wspólnemu poszukiwaniu rozwiązań dla bardzo rzeczywistych problemów!
Uczestnicy z różnym backgroundem spotykają się na 48h w przyjaznym środowisku, aby wprawić w życie swoje pomysły.
Dla kogo?
Do udziału w wydarzeniu zapraszamy innowatorów, programistów, grafików, UX designerów, socjologów, psychologów, marketingowców oraz wszystkich, którym bliska jest idea walki z  kryzysem klimatycznym i innymi problemami naszej planety. Do dyspozycji uczestników będzie grono mentorów – ekspertów z różnych dziedzin technologii, nauki i biznesu, z których wiedzy i  doświadczenia będą mogli korzystać.
Obszar problemowy:
Bezsensowny konsumpcjonizm (marnowanie jedzenia, niekontrolowana produkcja dóbr), problemy ekonomiczne (brak stabilności i dobrobytu), zmiany klimatyczne, niestabilność polityczna świata – to tylko część problemów, z którymi boryka się współczesny świat. Celem organizowanego hackathonu jest stworzenie nowatorskich projektów, narzędzi czy aplikacji, które mogą wpłynąć na jakość naszego życia – chociażby lokalnie.
W tym roku, organizatorzy wyznaczyli trzy główne problemy i ścieżki konkursowe:
•    Człowiek i jego dobrostan
•    Natura
•    Technologia
Hack4change poprzedzony zostanie webinariami i warsztatami, które pomogą wprowadzić uczestników w obszary problemowe hackathonu. Organizatorzy stworzyli dla uczestników trzy ścieżki spotkań: Człowiek i jego dobrostan, Natura idzie w parze z technologią oraz Green technology.
Webinaria odbędą się w formie online w dniach 30.05-01.06.2023. Więcej informacji na temat spotkań oraz zapisy znajdują się tu: https://app.evenea.pl/event/hack4change2023webinaria/
#BeTheChange!
Więcej informacji o wydarzeniu i poprzedniej edycji znajduje się pod linkiem:
https://hack4change.tech/
Zapisy na tegoroczne wydarzenie znajdują się pod linkiem:
https://app.evenea.pl/event/hack4change2023/
(H4C)
https://kosmonauta.net/2023/05/hack4change-2-4-czerwca-2023/

Hack4change – 2-4 czerwca 2023.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Antena JUICE została uwolniona
2023-05-17. Paulina Kudzia
W kwietniu 2023 r. rozpoczęła się europejska misja JUICE (Jupiter Icy Moon Explorer). Na początku misji miała zostać rozłożona antena RIME (Radar for Icy Moon Exploration) wraz z innymi narzędziami, jednakże antena zablokowała się w swoim sporniku. Zespół kontrolerów lotu, miał przygotowane wiele pomysłów jak rozwiązać dany problem w razie usterek.
Zadaniem RIME podczas misji jest badanie lodowej powierzchni i struktur podpowierzchniowych księżyców największego gazowego olbrzyma w naszym Układzie Słonecznym.
12 maja 2023 r. urzędnicy ESA poinformowali, że po wykonaniu pewnych manewrów przez kontrolerów udało się odblokować antenę.
Jak udało się tego dokonać?
Zespół za pomocą silników próbował potrząsnąć JUICE, a następnie ogrzać sondę światłem słonecznym. Manewr nie przyniósł zamierzonych efektów, ponieważ od jego wykonania antena codziennie nieznacznie się przesuwała. Z tego powodu zespół postanowił uruchomić urządzenie mechaniczne zwane „siłownikiem niewybuchowym” (non-explosive actuator-NEA). Spowodowało to przesunięcie blokady i ostatecznie doszło do rozłożenia części narzędzia. Zmusiło to zespół do odpalenia innego siłownika we wsporniku, co ostatecznie pozwoliło rozłożyć w całości RIME.
Dzięki tym działaniom RIME po dotarciu do Jowisza będzie mogła zacząć pracować i przysyłać istotne dane na Ziemię.
Źródła:
•    esa.int; Juice’s RIME antenna breaks free
17 maja 2023
 Europejska sonda kosmiczna JUICE
https://astronet.pl/loty-kosmiczne/antena-juice-zostala-uwolniona/

 

Antena JUICE została uwolniona.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pył saharyjski dotarł nad Polskę
2023-05-17. Autor: ps Źródło: PAP

Pył saharyjski dotarł nad Polskę. Z jego najwyższym stężeniem mamy do czynienia w środę, jednak z powodu opadów deszczu pozostaje niezauważalny, jak poinformował rzecznik IMGW Grzegorz Walijewski. Być może będzie się go dało dostrzec w czwartek.

Pył znad Sahary przemieścił się z wilgotnym i ciepłym powietrzem z południa. Przeleciał nad Polskę przez Morze Śródziemne, Grecję, Bułgarię, Bałkany, a nie jak to zwykle bywało przez Hiszpanię i Francję - przekazał rzecznik Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej Grzegorz Walijewski.
Pył saharyjski nad Polską
W środę panuje jego najwyższe stężenie, szczególnie w Małopolsce, na Podkarpaciu i Lubelszczyźnie. Jak wyjaśnił Walijewski, pył saharyjski opada wraz z deszczem, dlatego jest niezauważalny. Może być widoczny w czwartek, na przykład na samochodach, kiedy deszcz już wyschnie.
Wtedy, jak powiedział rzecznik IMGW, "może się przesunąć nad województwo pomorskie, ale będzie go już niewiele, bo się 'wypada'".

Pył znad Sahary potrzebował czterech dni, aby dotrzeć nad Polskę.
Autor:ps
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock | zdjęcie ilustracyjne
https://tvn24.pl/tvnmeteo/polska/pyl-saharyjski-nad-polska-zolte-slady-na-samochodach-kiedy-bedzie-widoczny-7130531

Pył saharyjski dotarł nad Polskę.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niezwykłe nagranie ISS nad Polską. Kiedy kolejne przeloty i jak je oglądać?

2023-05-17. Sandra Bielecka
Przeloty Międzynarodowej Stacji Kosmicznej nad Polską są jednym z wydarzeń, które zajmują obowiązkową pozycję w kalendarzu zapalonych astronomów. Od 13 maja mamy możliwość obserwacji ISS z terenu naszego kraju. Zobacz do kiedy i w jakich godzinach możesz prowadzić obserwacje.

Przeloty ISS nad Polską
Od 13 do 29 maja, jeżeli warunki pogodowe na to pozwolą, możemy obserwować, jak Międzynarodowa Stacja Kosmiczna przemierza przestrzeń nad Polską. W zeszły weekend jeden z astronomów amatorów, Zbyszek z portalu Nocne Niebo, uwiecznił na nagraniu przelot ISS nad Polską, gdzie widać poszczególne moduły stacji oraz jej system paneli słonecznych.
Filmik został nagrany w nocy z soboty na niedzielę. Obiekt mierzący ponad 100 metrów został uchwycony przez teleskop Mak127. Na nagraniu możemy zobaczyć wyraźny kształt Stacji Kosmicznej wraz z jej gigantycznymi panelami słonecznymi, które ją zasilają. Moment przelotu jest trudny do uchwycenia, ponieważ Międzynarodowa Stacja Kosmiczna porusza się z prędkością około 28 000 kilometrów na godzinę, co daje nam tylko kilka minut na nagranie obiektu.  

Przelot ISS nad Polską, kiedy oglądać?
A jeśli martwicie się, że do tej pory nie widzieliście przelotu, to bez obaw. ISS będzie przelatywać nad Polską do 29 maja, w związku z czym, mamy jeszcze dużo czasu, aby cieszyć się kosmicznym spektaklem. Stacja jest na tyle duża, a moduły baterii słonecznych odbijają tyle światła, że z Ziemi obiekt widoczny jest jako bardzo jasny punkt, nie do pomylenia z żadnym innym.
Dzisiaj najdłuższy przelot Stacji będzie wynosił 6 minut i 32 sekundy. Początek widoczności nastąpi o 22:02:41, natomiast zakończy się o 22:09:13. Następnie będzie widoczna ponownie o 23:39:22 z zakończeniem o 23:43:44, czyli czas widoczności będzie wynosił 4 minuty i 22 sekundy. Możemy mieć tylko nadzieję, że do wieczora niebo nam się chociaż trochę rozpogodzi. Należy podkreślić, że dane dotyczą terenów centralnej Polski - w związku z czym, mogą różnić się nieznacznie w zależności od naszego położenia.  
ISS będzie widoczna codziennie jeszcze przez 12 dni z kilkoma przelotami dziennie. Warto śledzić informacje na temat przelotów na kanale ISS Tracker.

Jak oglądać przelot ISS nad Polską?
Nie potrzebujemy specjalnego sprzętu, aby obserwować ruch obiektu, jednak eksperci polecają wyposażyć się w lornetkę bądź teleskop, w zależności od naszych możliwości. Międzynarodową Stację Kosmiczną trudno pomylić z jakimkolwiek innym obiektem na niebie.

Jest ona o wiele jaśniejsza od samolotów czy gwiazd i charakteryzuje się jednostajnym ruchem. Najważniejszym czynnikiem w prowadzeniu tego typu obserwacji jest oczywiście pogoda, jeżeli dopisze, będziemy mogli cieszyć się widokiem ISS gołym okiem. Dostrzeżenie jej, gdy niebo będzie zachmurzone, jest praktycznie niemożliwe.
Międzynarodowa Stacja Kosmiczna znajduje się na wysokości 400 kilometrów od Ziemi i codziennie okrąża naszą planetę. Wykonanie pełnego lotu wokół naszego globu zajmuje jej zaledwie 92 minuty, co za tym idzie, gdybyśmy znaleźli się na jej pokładzie, cieszylibyśmy się 16 wschodami i zachodami Słońca dziennie!

Przelot Międzynarodowej Stacji Kosmicznej nad Polską /NocneNiebo/ Zbigniew Zając /materiały prasowe

ISS przez teleskop
https://www.youtube.com/watch?v=Lg7SREBHzIc

INTERIA
https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-niezwykle-nagranie-iss-nad-polska-kiedy-kolejne-przeloty-i-j,nId,6783294

Niezwykłe nagranie ISS nad Polską. Kiedy kolejne przeloty i jak je oglądać.jpg

Niezwykłe nagranie ISS nad Polską. Kiedy kolejne przeloty i jak je oglądać2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przed nami konferencja finałowa cyklu Hackathon HackVision - bądź z nami na żywo
2023-05-17.
Instytutu Geodezji i Kartografii oraz Absiskey Polska zapraszają do udziału w konferencji podsumowującej cykl Hackathonów HackVision, realizowanych w ramach projektu Framework Partnership Agreement on Copernicus User Uptake (FPCUP). Wydarzenie odbędzie się 18 maja 2023 r. w formie hybrydowej.
18 maja br. odbędzie się konferencja organizowana przez Instytutu Geodezji i Kartografii oraz Absiskey Polska, która ma na celu podsumowanie cyklu Hackathonów HackVision, realizowanych w ramach projektu Framework Partnership Agreement on Copernicus User Uptake (FPCUP). Wyzwania, przed jakimi stanęły zespoły, powiązane były z Regionalnymi Inteligentnymi Specjalizacjami oraz z wyzwaniami lokalnymi i odpowiadały na problemy dotyczące na przykład:
•    optymalizacji ruchu drogowego,
•    monitorowania upraw rolnych,
•    zużycia energii w infrastrukturze miejskiej,
•    monitorowania miejskich wysp ciepła.
Konferencja odbędzie się w formie hybrydowej. Uczestnicy będą gościć na żywo w Brain Embassy, ul. Konstruktorska 11 w Warszawie (max 100 osób, decyduje kolejność zgłoszeń). Będzie również możliwość dołączenia online. Wśród zaproszonych Gości będą przedstawiciele uczelni, jednostek administracyjnych, biznesu oraz studenci. Uczestnictwo w konferencji będzie potwierdzone Certyfikatem. Serdecznie zapraszamy do udziału w konferencji.
Prosimy o potwierdzenie chęci udziału w konferencji w wersji stacjonarnej lub online, poniżej link do rejestracji .
Podczas finału zostaną także ogłoszeni zwycięzcy płatnego stażu w Łukasiewicz – PIAP. Więcej informacji oraz agendę wydarzenia znajdą Państwo na stronach:
•    Instytutu Geodezji i Kartografii
•    Copernicus User Uptake (FPCUP)
W razie pytań zapraszamy do kontaktu pod adresem [email protected], [email protected]
Źródło: HackVision

SPACE24
https://space24.pl/nauka-i-edukacja/przed-nami-konferencja-finalowa-cyklu-hackathon-hackvision-badz-z-nami-na-zywo

 

Przed nami konferencja finałowa cyklu Hackathon HackVision - bądź z nami na żywo.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Siły Kosmiczne USA przeprowadzą ćwiczenia wojny orbitalnej
2023-05-17. Wojciech Kaczanowski
Przedstawiciel Dowództwa Szkolenia i Gotowości Kosmicznej (STARCOM) amerykańskich Sił Kosmicznych (USSF) podał do informacji publicznej wiadomość o planowanych ćwiczeniach wojny orbitalnej, które mają odbyć się jeszcze tego lata. Działanie ma na celu lepsze przygotowanie amerykańskich wojskowych do ewentualnego konfliktu w przyszłości. Warto podkreślić, że USSF przeprowadziło już inne testy skupiające się na walce elektronicznej i obronie amerykańskich zasobów kosmicznych przed wrogimi atakami.
W ostatnim czasie generał dywizji Shawn N. Bratton, pełniący funkcję szefa Dowództwa Szkolenia i Gotowości Kosmicznej (STARCOM) amerykańskich Sił Kosmicznych (USSF), poinformował w trakcie seminarium online zorganizowanego we współpracy z Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych (CSIS) o planowanych ćwiczeniach wojny orbitalnej, które mają odbyć się jeszcze latem br. Jak poinformował wojskowy, szkolenie o nazwie "Red Skies" ma na celu przygotowanie USSF do ewentualnego konfliktu w przyszłości, w tym szczególnie jednostek przydzielonych do Dowództwa Operacji Kosmicznych (SpOC) w ramach komponentu Delta 9, odpowiedzialnego za zapobieganie i pokonywanie zagrożeń na orbicie.
Przeprowadzenie ćwiczeń Red Skies wymaga jednak odpowiedniego przygotowania, co również zostało poczynione przez STARCOM. Gen. Bratton zauważył, że Dowództwo przeprowadziło eksperyment, podczas którego agresor kontrolował jednostkę Tetra-1, czyli mikrosatelitę stworzonego przez Millennium Space Systems do różnych prototypowych misji, tym razem w celu symulacji ataku na orbicie. Operacja polegała na celowym zbliżeniu się Tetra-1 do innego satelity, co jest również znane pod nazwą rendezvous and proximity operations (RPO), czyli celowym manewrowaniu dwóch obiektów kosmicznych w bliskiej odległości. Uczestnicy eksperymentu musieli natomiast zbadać dalsze konsekwencje. Zgodnie z dostępnymi informacjami, wyniki badania mają zostać wykorzystane przy ćwiczeniach Red Skies.
Oprócz przyszłych ćwiczeń wojny orbitalnej, personel USSF rozwija swoje zdolności w kierunku obrony swoich technologii satelitarnych na orbicie np. przed atakami zagłuszającymi sygnały GPS. Przykładem są szkolenia Black Skies, które obyły się we wrześniu 2022 r. oraz na początku br. Innym rodzajem ćwiczeń wojskowych są Blue Skies, które z kolei skupiać się będą wojnie cybernetycznej. Jak zapowiedział szef STARCOM, zostaną one przeprowadzone w przyszłym roku z udziałem Delta 6 SpOC i będą koncentrować się na obronie amerykańskich systemów kosmicznych przed cyberatakami przeciwnika.
Odpowiednie przygotowanie amerykańskich Sił Kosmicznych jest jedną z kluczowych kwestii, która była wielokrotnie poruszana przed przedstawicieli najwyższego szczebla. Tego typu wnioski zostały wyciągnięte m. in. na podstawie trwającej wojny na Ukrainie, co zauważył szef operacji kosmicznych US Space Force, gen. Chance Saltzman. Wojskowy w jednej z wypowiedzi podkreślił brak wyszkolenia rosyjskich żołnierzy do walki na poziomie wielodomenowym. Rosjanie nie mieli zdolności C2, czyli dowodzenia i kontroli. Ponadto nie zostali przygotowani do walki z przeciwnikiem, który posiada wspomniane wyżej zdolności satelitarne.
Wydaje się zatem, że USSF dążą do przygotowania na wielu poziomach, zarówno jeśli chodzi o wykorzystanie infrastruktury kosmicznej znajdującej się na Ziemi, jak i obrony swojej technologii na orbicie. Odpowiednie przygotowanie do tego typu działań jest konieczne z uwagi na istotność satelitów podczas konfliktu zbrojnego.
Fot. US Space Force [spaceforce.mil]

SPACE24
https://space24.pl/bezpieczenstwo/technologie-wojskowe/sily-kosmiczne-usa-przeprowadza-cwiczenia-wojny-orbitalnej

Siły Kosmiczne USA przeprowadzą ćwiczenia wojny orbitalnej.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polsko-fińska spółka zbuduje zdolności kosmiczne ZEA
2023-05-17.
Fińsko-polskie przedsiębiorstwo ICEYE podpisało znaczący kontrakt z partnerami ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Wspólny projekt ma dać nowy, ważny impuls dla rozwoju sektora kosmicznego i całej gospodarki tego państwa. Plan współpracy zakłada budowę co najmniej pięciu satelitów obserwacji Ziemi wyposażonych w radar SAR, z których pierwszy poleci na niską orbitę okołoziemską już w pierwszym kwartale 2024 roku.
Sygnatariuszami umowy z ICEYE są firmy Bayanat oraz Yahsat. Spółki te będą wspólnie realizować kompleksowy program kosmiczny, który zaowocuje stworzeniem narodowych zdolności w zakresie teledetekcji satelitarnej i obserwacji Ziemi (EO) w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Jednym z celów budowy konstelacji SAR będzie jej komercyjne wykorzystanie na rzecz możliwości biznesowych na lokalnym i globalnym rynku EO. Bayanat jest spółką giełdową, oferującą zaawansowane rozwiązania w zakresie wykorzystania sztucznej inteligencji na rzecz przetwarzania danych geoprzestrzennych. Yahsat to natomiast przedsiębiorstwo telekomunikacyjne, wyspecjalizowane w dostarczaniu zaawansowanych rozwiązań satelitarnych.
Partnerstwo między Bayanat i ICEYE we współpracy z Yahsat będzie napędzać rozwój suwerennego ekosystemu obserwacji Ziemi, który umożliwi nam dostarczanie najnowocześniejszych rozwiązań, jednocześnie przyczyniając się do rozwoju umiejętności, postępów naukowych i trwałego wzrostu gospodarczego. Z niecierpliwością czekamy na rozwój komercyjnego programu kosmicznego w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.
Hasan AlHosani, prezes Bayanat
Ali Al Hashemi, pełniący funkcję prezesa firmy Yahsat Group podkreślił natomiast, że aktywność jego firmy w rozbudowie sektora gospodarki kosmicznej pozostaje w zgodzie ze strategią kosmiczną Zjednoczonych Emiratów Arabskich do 2030 r. Dodał także, że Yahsat połączy siły z różnymi podmiotami komercyjnymi i rządowymi, aby wzmocnić wiodącą pozycję ZEA w sektorze kosmicznym w regionie, oferując światowej klasy infrastrukturę i szereg innowacyjnych rozwiązań. "Rozwijamy również nowe segmenty, takie jak obserwacja Ziemi oraz krajowa produkcja infrastruktury satelitarnej. Cieszymy się, że możemy współpracować z Bayanat w ramach tego ambitnego programu." - Ali Al Hashemi.
Program, który będzie wspólnie realizowany przez trzech partnerów dotyczy budowy kompleksowych zdolności Zjednoczonych Emiratów Arabskich w zakresie teledetekcji, satelitarnej obserwacji Ziemi oraz maksymalnego wykorzystania pochodzących z tego źródła danych. Zakłada on budowę nie mniej niż pięciu narodowych satelitów dla ZEA, które trafią na niską orbitę okołoziemską i będą wyposażone w radar z syntetyczną aperturą (SAR). Pierwszy z nich ma zostać wystrzelony jeszcze w pierwszym kwartale 2024 roku.
Odnosząc się do porozumienia głos zabrał także Rafał Modrzewski, prezes i współzałożyciel ICEYE, który zaznaczył, że ICEYE jest obecnie wiodącą firmą New Space na świecie, posiadającą udokumentowaną zdolność do projektowania, budowy i dostarczania klientom innowacyjnych satelitów SAR do obserwacji Ziemi.
Jesteśmy zaszczyceni, że możemy przyczynić się do rozwoju programu kosmicznego Bayanat, spełniając wyśrubowane wymagania dotyczące zobrazowań, stawiane przez ich najbardziej wymagających klientów w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.
Rafał Modrzewski
Kluczową rolą ICEYE w przedsięwzięciu będzie dostarczenie partnerom rozwijanej przez tę firmę od lat technologii SAR. Satelity wyposażone w radar tego typu mają na pokładzie sensory aktywne, co umożliwia im prowadzenie obserwacji powierzchni Ziemi w każdych warunkach, również nocą i przy pełnym zachmurzeniu. Zdolności zobrazowania satelitów ICEYE są przy tym niezwykle elastyczne, co pozwala im zarówno fotografować znaczne obszary, jak i obrazować małe wycinki terenu z bardzo wysoką rozdzielczością.
Wdrożony projekt podniesie cały tworzony w ZEA wokół gospodarki kosmicznej ekosystem na wyższy poziom. Na dostępie do jakościowych zobrazowań SAR skorzystają nie tylko przedsiębiorstwa, ale także rząd. Będzie to ważny krok na drodze do rozwoju krajowych możliwości produkcji satelitów. Zapewni to całemu społeczeństwu Emiratów szereg strategicznych korzyści, w tym dostęp do pozyskiwania suwerennych danych SAR, zwiększenie bezpieczeństwa w dostępie do danych i dalsze budowanie zdolności obywateli ZEA do eksploracji kosmosu.
Stworzenie przez Zjednoczone Emiraty Arabskie własnej konstelacji bez wątpienia napędzi gospodarkę – wpierw sektor kosmiczny, a potem także inne jej gałęzie. Realizacja programu będzie stymulować współpracę między kluczowymi w branży kosmicznej graczami, wzmocni pozycję kraju na arenie międzynarodowej i otworzy zupełnie nowe możliwości jeśli chodzi o angażowanie się w misje kosmiczne.
ICEYE posiada od lat prężnie działające biuro w Polsce, gdzie znajduje się centrum sterowania satelitami umieszczonymi przez spółkę na orbicie oraz wytwarzanych jest około 20 proc. bardzo zaawansowanych technologicznie podsystemów satelitarnych. W Warszawie pracuje dla przedsiębiorstwa ponad 100 osób. Firma zbudowana jest ze znacznym udziałem polskiego kapitału.
Stawiamy na rozwój spółki w Warszawie z myślą o bezpieczeństwie naszego państwa oraz korzyściach ekonomicznych dla rodzimej gospodarki. Mamy możliwości zbudowania dla Polski konstelacji satelitarnej w technologii SAR, która w kontekście wojny w Ukrainie istotnie wzmocniłaby polskie zdolności obronne.
mówi Witold Witkowicz, prezes ICEYE Polska
Źródło: materiały prasowe ICEYE
Ilustracja: ICEYE [iceye.com]

SPACE24
https://space24.pl/przemysl/rynek-globalny/polsko-finska-spolka-zbuduje-zdolnosci-kosmiczne-zea

Polsko-fińska spółka zbuduje zdolności kosmiczne ZEA.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sonda Juice złapana w locie. Niezwykłe wideo pokazuje ją z ogromnej odległości
2023-05-17.
Bogdan Stech
AUTOR

Sonda Juice mknie przez Układ Słoneczny niczym Superman. Choć jest już ponad 1,5 mln kilometrów od Ziemi, to udało się ją dostrzec z naszej planety. Dokonano tego za pomocą teleskopu Airbusa, który udostępnił niezwykłe wideo z Juice w roli głównej.
W kwietniu 2023 roku Europejska Agencja Kosmiczna (ESA) wystrzeliła sondę JUICE (Jupiter Icy Moons Explorer), która ma za zadanie zbadać trzy lodowe księżyce Jowisza: Ganimedesa, Kallisto i Europę. Te trzy światy kryją pod swoją lodową skorupą oceany wody, które mogą być potencjalnym środowiskiem dla życia poza Ziemią.
Sonda Juice ma dotrzeć do systemu Jowisza w lipcu 2031 roku po czterech manewrach grawitacyjnych i ośmiu latach podróży. W grudniu 2034 roku sonda wejdzie na orbitę wokół Ganimedesa, największego i najbardziej zróżnicowanego księżyca w Układzie Słonecznym.
Ale zanim to się stanie, sonda Juice dostarczy nam wielu emocji. Właśnie została zauważona z Ziemi ponad 1,5 miliona kilometrów od naszej planety. Zdjęcie i film sondy zostały wykonane przez teleskop Airbus Robotic Telescope (ART) w Hiszpanii. Teleskop, który jest własnością i jest obsługiwany przez Airbus Space. Na zdjęciach widać sondę jako jasną kropkę poruszającą się na tle gwiazd. Wideo składa się z 20 klatek. Każda z nich była naświetlana przez pięć minut. Fotografie zostały wykonane w nocy z 20 na 21 kwietnia 2023 roku, ale Airbus przedstawił je dopiero teraz. Nagranie możecie zobaczyć niżej.
Sonda Juice zafundowała nam horror
Wspomniałem o tym, że Juice dostarczy nam wiele emocji, ale, prawdę mówiąc, sonda postanowiła zafundować nam kilka nerwowych chwil wkrótce po starcie. Przez ponad trzy tygodnie próby rozwinięcia RIME, ogromnego radaru penetrującego lód, kończyły się fiaskiem. Tymczasem jest to jeden z najważniejszych instrumentów sondy. Wyobrażacie sobie, co musiało się dziać w centrum kontroli lotów? Antena mimo wielu prób nie mogła wyrwać się z blokady.
Kontrolerzy lotu podejrzewali, że maleńki stworzeń zakleszczył pozostałe segmenty. Na szczęście inżynierowie w centrum kontroli misji ESA w Darmstadt mieli w zanadrzu kilka pomysłów. Aby przesunąć sworzeń, potrząsnęli Juice za pomocą silników, a następnie ogrzali Juice światłem słonecznym. Każdego dnia antena RIME lekko się poruszała, ale nie mogła się wyzwolić. Dopiero 12 maja udało się wywołać mały wstrząs, który przesunął sworzeń o kilka milimetrów i umożliwił rozłożenie 16-metrowy anteny.
Sonda Juice odwiedzi Europę
Sonda Juice jest pierwszą europejską misją do systemu Jowisza i pierwszą misją, która wejdzie na orbitę wokół lodowego księżyca. Sonda ma na pokładzie dziesięć instrumentów naukowych, które będą badać atmosferę, magnetosferę, powierzchnię i wnętrze księżyców. Sonda ma również przetestować radar RIME (Radar for Icy Moons Exploration), który ma być zdolny do przebicia się przez kilometry lodu i zobaczenia tego, co się dzieje pod nim.
Sonda Juice nie będzie jednak wiecznie krążyć wokół Jowisza. Plan misji zakłada, że sonda opuści orbitę wokół Ganimedesa w grudniu 2034 roku i skieruje się do kolejnego celu - Europy. Jeśli ten manewr się powiedzie, sonda Juice stanie się pierwszym statkiem kosmicznym, który wejdzie na orbitę wokół księżyca innej planety niż Ziemia.
Ilustracja główna: wizualizacja sondy Juice i księżyców wokół Jowisza. Fot. ESA
Juice’s journey and Jupiter system tour
https://www.youtube.com/watch?v=Fw17N3rdN7s

https://spidersweb.pl/2023/05/sonda-juice-zlapana-na-wideo.html

 

Sonda Juice złapana w locie. Niezwykłe wideo pokazuje ją z ogromnej odległości.jpg

Sonda Juice złapana w locie. Niezwykłe wideo pokazuje ją z ogromnej odległości2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

European Rover Challenge z największą reprezentacją międzynarodową w historii zawodów robotycznych
2023-05-17.
Ogromnym sukcesem zakończyła się rejestracja zespołów konstrukcyjnych na tegoroczną edycję European Rover Challenge. W zawodach ERC2023 weźmie udział 88 drużyn uniwersyteckich m.in. z Kanady, Japonii, Wielkiej Brytanii, Szwajcarii, Indii, Włoch, Turcji czy Meksyku. Nie zabraknie też reprezentantów polskich uczelni.
Do rywalizacji przystąpiły drużyny z pięciu kontynentów – 54, aby osobiście doświadczyć największego na świecie toru odwzorowującego powierzchnię Czerwonej Planety, 34 – aby uczestniczyć on-line w formule zdalnej. Wszystkie drużyny rozpoczynają właśnie swoją drogę do finałów zawodów. Pierwszym krokiem będzie nadesłanie i ewaluacja dokumentacji technicznej łazików.
Organizatorzy wskazują, że żadne z zawodów robotycznych organizowanych nie zmobilizowały dotychczas tak zróżnicowanej reprezentacji międzynarodowej jak ERC2023, a zgłoszenia z całego świata potwierdzają, że European Rover Challenge to największa tego typu rywalizacja na świecie. Do zawodów przystąpiło 88 drużyn z 22 krajów, w tym: 48 z Europy, 30 z Azji, 5 z Ameryki Północnej, 3 z Afryki oraz 2 drużyny z Ameryki Południowej.
Obecność na torze konstrukcji z uniwersytetów z całego świata pokazuje nie tylko wysoki poziom przygotowanych konkurencji, ale także umacnia prestiż zawodów. Wybór startu w ERC staje się bowiem naturalnym względem innych zawodów, które powstały później na kanwie projektu Europejskiej Fundacji Kosmicznej – wskazują organizatorzy ERC.
Od bieżącego roku w ramach ERC wdrożony zostanie proces certyfikacji prowadzonej przez specjalistów z branży kosmicznej. Dzięki temu każdy z członków startującego zespołu będzie mógł otrzymać dokument poświadczający jego wiedzę i doświadczenie. Podobnie jak inne certyfikaty z branży kosmicznej, dokument ERC stanie się formalnym potwierdzeniem merytorycznego wkładu uczestnika w budowę łazika, a także jego zaangażowania w projekt. Uzyskanie certyfikatu ERC znacząco wzmocni pozycję młodych inżynierów w procesie rekrutacji do podmiotów sektora kosmicznego, gdyż kandydat uzyska wiarygodne potwierdzenie swojego doświadczenia, poparte autorytetem profesjonalistów zasiadających w Jury konkursu.
Tegoroczna edycja #ERC2023 zagości ponownie na Politechnice Świętokrzyskiej w Kielcach, w dniach 15-17 września. Na najbardziej wyczekiwanym kosmiczno-robotycznym wydarzeniu roku, oprócz konkurencji opartych na prawdziwych misjach Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) i NASA, znajdziemy także strefę inspiracji wypełnioną atrakcjami dla pasjonatów kosmosu, robotyki i nauki.
Zawody odbywać się będą na torze marsjańskim i wzorem poprzednich lat przeprowadzone zostaną w dwóch formułach: ON-SITE (stacjonarnej), w której wezmą udział roboty skonstruowane przez obecne na miejscu drużyny oraz REMOTE (zdalnej), w której zawodnicy zdalnie będą sterować robotem poruszającym się fizycznie po torze przygotowanym przez organizatora zawodów.
Listę zakwalifikowanych drużyn można znaleźć pod linkiem: https://roverchallenge.eu/en/teams-2023/

European Rover Challenge odbywa się pod patronatem Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) oraz Polskiej Agencji Kosmicznej (POLSA). Od lat wydarzenie wspierane jest również obecnością decydentów NASA, ESA i Niemieckiej Agencji Kosmicznej (DLR), astronautów i podmiotów związanych z sektorem kosmicznym: Agencji Unii Europejskiej ds. Programu Kosmicznego (EUSPA) International Space University, The Mars Society, Explore Mars, Austrian Space Forum, Thales Alenia Space, GMV, Planet Labs oraz SENER.
Organizatorem tegorocznej edycji jest Europejska Fundacja Kosmiczna, członek Międzynarodowej Federacji Astronautycznej (IAF) wraz z Politechniką Świętokrzyską i Miastem Kielce. Projekt jest współfinansowany z programu "Społeczna Odpowiedzialność Nauki" Ministerstwa Edukacji i Nauki. Wśród patronów medialnych jest czasopismo i portal Urania.
Informacje na temat wydarzenia można znaleźć na stronie internetowej: www.roverchallenge.eu
Więcej informacji:
•    European Rover Challenge z największą reprezentacją międzynarodową w historii zawodów robotycznych
 
Źródło: ERC
 
Na zdjęciu:
Jedna z poprzednich edycji European Rover Challenge. Źródło: ERC.
URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/european-rover-challenge-z-najwieksza-reprezentacja-miedzynarodowa-w-historii-zawodow

European Rover Challenge z największą reprezentacją międzynarodową w historii zawodów robotycznych.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwszy dzień konferencji IGHC 2023
2023-05-17. Adam Korybut-Kotulewski
Podsumowanie pierwszego dnia konferencji IATA Ground Handling Conference.
Mamy za sobą pierwszy dzień 35. edycji IATA Ground Handling Conference (IGHC), która odbywa się w tym roku w stolicy Zjednoczonych Emiratów Arabskich (ZEA).
Konferencję uczestniczy ponad 650 przedstawicieli firm, które zapewniają (najczęściej!) bezproblemową obsługę lotów i pasażerów na całym świecie. Z perspektywy pasażerów, firmy zajmujące się obsługą naziemną na lotniskach często są niewidoczne. Dla większości z nas jedyną okazją do kontaktu z tymi firmami jest podczas przejazdu autobusem podstawionym pod samolot lub przekazując bagażu przed wejściem na pokład. Większość pasażerów nie zdaje sobie sprawy, że 90% pracowników widocznych na płycie lotniska to nie pracownicy samych lotnisk, lecz pracownicy firm zajmujących się obsługą naziemną (ground handlingowych). Firmy obsługi naziemnej mają zawarte umowy z poszczególnymi liniami lotniczymi, zapewniając im obsługę samolotów i pasażerów.
Firmy ground handlingowe zapewniają szeroki zakres usług dla pasażerów, takich jak asystowanie osobom o ograniczonej mobilności, przyjmowanie bagażu od pasażerów, jego sortowanie, transport na pokład samolotu i dostarczanie go do odpowiedniego miejsca po przylocie.
Agenci obsługi naziemnej zapewniają także wsparcie techniczne dla samolotów, takie jak zaopatrywanie je w paliwo, uzupełnianie zapasów wody, obsługa toalet, odladzanie skrzydeł oraz sprawdzanie stanu technicznego pojazdów.
Załadunek i rozładunek towarów, wypychanie samolotów oraz obsługa rampy (zarządzanie ruchem na lotnisku) również są realizowane przez firmy z tej kluczowej branży.
Na tegorocznym IGHC obecni są także przedstawiciele polskich firm: LS Airport Services S.A., Aviation-ART Paweł Malawko, WRO-LOT Airport Services LTD, Polskie Linie Lotnicze „LOT” S.A., nie zapominając oczywiście o redaktorach Kosmonauta.net.
Strona konferencji: https://www.iata.org/en/events/all/ighc/
Nasza zapowiedź konferencji: https://kosmonauta.net/2023/05/iata-ground-handling-conference-2023/
(Kosmonauta.net)
Konferencja IGHC 2023 / Credits – Adam Korybut-Kotulewski, Kosmonauta.net
https://kosmonauta.net/2023/05/pierwszy-dzien-konferencji-ighc-2023/

Pierwszy dzień konferencji IGHC 2023.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O pochodzeniu czasu. Ostateczna teoria Stephena Hawkinga - Recenzja
2023-05-17. Piotr
Na nasze biurko trafiła nowa pozycja Wydawnictwa Zysk i S-ka opracowana przez przyjaciela i jednocześnie współpracownika Stephena Hawkinga. Uczony dzieli się potężną dawką wiedzy na temat intrygujący wciągający nie tylko wtajemniczonych miłośników nauk ścisłych. Atutem książki jest bowiem przystępny język dla odbiorców chcących głębiej wkroczyć w ten świat.
O pochodzeniu czasu - Pełna Recenzja

 

Tytuł: O pochodzeniu czasu. Ostateczna teoria Stephena Hawkinga
Tytuł oryginalny: On the Origin of Time: Stephen Hawking's Final Theory
Autor: Thomas Hertog, Hawking Stephen
Tłumaczenie: Lanczewski Tomasz
Wydawnictwo: Wydawnictwo Zysk i S-ka
Język wydania: polski
Język oryginału: angielski
Liczba stron: 440
Numer wydania: I
Data premiery: 2023-04-25
Rok wydania: 2023
Forma: książka
Okładka: twarda
Wysokość: 200
Głębokość: 20
Szerokość: 140
Indeks: 55066921
Gdzie kupić? sklep.zysk.com.pl


Autor: Piotr Petryla, astronomia24.com

440-stronicowa książka, błyskawicznie po premierze światowej pojawiła się na krajowych półkach sklepowych

https://www.astronomia24.com/news.php?readmore=1299

O pochodzeniu czasu. Ostateczna teoria Stephena Hawkinga - Recenzja.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kosmos tematem tegorocznego Copernicus Festival
2023-05-18. Autor:
Grzegorz Jasiński
Organizatorzy Copernicus Festival 2023 zapraszają w przyszłym tygodniu miłośników nauki na serię wykładów i dyskusji, a także warsztaty i wystawy poświęcone w tym roku kosmosowi. W dniach od 23 do 28 maja, osobiście w Krakowie, albo przez internet z dowolnego miejsca będzie można śledzić imprezy poświęcone próbom odpowiedzi na pytania o losy, strukturę i granice Wszechświata, prawa, które nim rządzą, a także możliwości istnienia w nim życia także poza Ziemią.
Jak podkreślają organizatorzy, kolejne rewolucje naukowe, od tej wywołanej przez Mikołaja Kopernika, aż po powstanie XX-wiecznej teorii względności i opartej na niej kosmologii, spychały człowieka z centrum kosmosu na jego peryferia. Z kosmicznej perspektywy Ziemia to tylko jedna spośród zapewne miliardów planet, krążących wokół miliardów gwiazd, w jednej z miliardów galaktyk.
Jednak pytania o granice kosmosu i miejsce człowieka w nim są i dzisiaj równie aktualne jak zawsze: możemy się zastanawiać, czy istnienie życia i człowieka jest tylko kosmicznie nieprawdopodobnym zbiegiem okoliczności, czy może wszechświat musi mieć takie cechy, które umożliwiają zapoczątkowanie biologicznej ewolucji, a więc także wyłonienie się istot takich jak człowiek – które będą mogły kosmos badać?
Coraz częściej wśród naukowców pojawiają się też pytania, czy nasze współczesne rozumienie kosmosu jest właściwe? Czy kosmos w jakiejś postaci istniał przed Wielkim Wybuchem? A może „nasz kosmos” jest tylko jednym z wielu wszechświatów? Czy nauka, która przy pomocy matematyczno-empirycznej metody bada kosmos w każdej możliwej skali, może w ogóle na takie pytania odpowiedzieć? Czy czeka nas jeszcze jakaś inna rewolucja naukowa, która po raz kolejny sprawi, że człowiek zacznie rozumieć kosmos zupełnie inaczej niż robili to jego przodkowie?
Na te i inne pytania odpowiedzą goście tegorocznej edycji Copernicus Festival, m.in:
Bernard Carr, jeden z najważniejszych współczesnych astronomów, uczeń Stephena Hawkinga, ekspert od problemów wczesnego wszechświata, ciemnej materii i ogólnej teorii względność.
Arie W. Kruglanski, psycholog społeczny (również uczeń Stephena Hawkinga), który rozwinął teorię kognitywnego zamknięcia, tłumaczącą, jak przyswajamy sobie wiedzę w sytuacjach dwuznacznych bądź zagmatwanych (i jakie są tego konsekwencje).
David Grinspoon, astrobiolog zajmujący się planetologią porównawczą i poszukiwaniem obiektów kosmicznych podobnych do Ziemi. W zasłudze dla jego odkryć jedna z asteroid została nazwana jego imieniem.
Katrin Amunts, jedna z najwybitniejszych badaczek neurobiologii na świecie, dyrektorka naukowa Human Brain Project. Pracuje nad stworzeniem trójwymiarowego atlasu, odwzorowującego struktury naszego najbardziej złożonego organu.
W programie znajdą się także pokazy filmów, warsztaty z obserwacji nieba, polemiki dotyczące największych rewolucji astrofizyki czy wystawy pokazujące m.in. historię polskich odkryć kosmologicznych. Wydarzenia festiwalowe odbywać się będą bezpłatnie w Muzeum Inżynierii i Techniki przy ul. Świętego Wawrzyńca 15 w Krakowie, dostępne będą również transmisje na youtube.com/Copernicus.
/Copernicus Festival /Materiały prasowe
Źródło:RMF FM
https://www.rmf24.pl/regiony/krakow/news-kosmos-tematem-tegorocznego-copernicus-festival,nId,6785807#crp_state=1

Kosmos tematem tegorocznego Copernicus Festival.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierścienie Saturna są znacznie młodsze niż wcześniej sądzono
Autor: admin (18 Maj, 2023)
Pierścienie Saturna są znacznie młodsze niż wcześniej sądzono, wynika z najnowszych badań przeprowadzonych przez międzynarodowy zespół planetologów. Naukowcy odkryli pierwszy dowód na to, że pierścienie Saturna powstały nie więcej niż 400 milionów lat temu, co czyni je znacznie młodszymi w porównaniu do samej planety.
Grupa europejskich i amerykańskich planetologów, na czele z Sashą Kempfem, adiunktem na University of Colorado w Boulder, skupiła się na analizie danych zebranej przez instrument CDA sondy Cassini, która przez 13 lat krążyła wokół Saturna. Badanie wykazało, że pył z ośrodka międzyplanetarnego osadzał się na powierzchni pierścieni przez nie więcej niż 400 milionów lat. Warto podkreślić, że sama planeta Saturn jest znacznie starsza, licząc sobie prawie 4,5 miliarda lat.
Wcześniej uważano, że pierścienie Saturna mogą być pozostałościami pradawnej protoplanety. Jednak najnowsze badania obalają tę teorię. „Możemy z całą pewnością stwierdzić, że pierścienie Saturna nie są pozostałościami pradawnej protoplanety, jak wcześniej sądzono. Zamiast tego pojawiły się zaledwie 400 milionów lat temu” - powiedział Sascha Kempf.
Analiza ponad 160 próbek cząsteczek pyłu zebranych przez instrument CDA wykazała, że pierścienie Saturna są często „bombardowane” przez mikrometeoryty i pył z ośrodka międzyplanetarnego. W swoim stosunkowo krótkim istnieniu pierścienie nie miały wystarczająco dużo czasu na zgromadzenie większej ilości pyłu i materii organicznej, co sprawia, że są one słabsze niż pierścienie innych gigantycznych planet.
Odkrycie to ma ogromne znaczenie dla naszego zrozumienia pochodzenia i ewolucji pierścieni Saturna. Wyniki badań pomogą również w lepszym poznaniu procesów tworzenia się pierścieni w innych układach planetarnych. Jak powiedział Kempf, "Wyniki te dają nam nowy wgląd w pochodzenie układu pierścieni Saturna i jego ewolucję. Pomogą nam również lepiej zrozumieć, w jaki sposób powstają pierścienie w innych układach planetarnych."
Pierścienie Saturna są jednym z najbardziej tajemniczych zjawisk w naszym Układzie Słonecznym, i to odkrycie zmienia nasze rozumienie tego, jak powstały i jak długo będą istnieć. Jak powiedział profesor planetologii James O'Donoghue, "Nauka nie stoi w miejscu, a każde nowe odkrycie prowadzi do rewizji starych teorii. Pierścienie Saturna są doskonałym przykładem tego, jak nauka ewoluuje i poszerza nasze rozumienie wszechświata."
Wniosek jest jasny - nasze rozumienie wszechświata i jego tajemnic nadal się rozwija, a każde nowe odkrycie przyczynia się do korygowania wcześniejszych teorii. Dzięki badaniom pierścieni Saturna dowiedzieliśmy się, że są one znacznie młodsze, niż dotychczas sądzono.
Źródło: NASA
https://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/pierscienie-saturna-sa-znacznie-mlodsze-niz-wczesniej-sadzono

Pierścienie Saturna są znacznie młodsze niż wcześniej sądzono.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozbłysk klasy M9.6 (16.05.2023)
2023-05-18. Krzysztof Kanawka
Prawie klasa X – rozbłysk jeszcze zza krawędzi Słońca.
Szesnastego maja grupa plam za wschodnią krawędzią tarczy słonecznej wyemitowała silny rozbłysk, zaklasyfikowany jako M9.6 (mierząc z Ziemi). Ponieważ rozbłysk był za krawędzią Słońca, jest pewne, że był to rozbłysk klasy X.
Maksimum rozbłysku M9.6 przypadło 16 maja na godzinę 18:43 CEST. Rozbłysk był krótki i nie wybił koronalnego wyrzutu masy (CME). Za rozbłysk odpowiada grupa, która otrzymała 17 maja numer 3310. Ponieważ rozbłysk powstał jeszcze za krawędzią tarczy słonecznej, jest pewne, że był to rozbłysk klasy X.
Nie jest to pierwszy taki przypadek w tym roku. Trzeciego stycznia grupa plam o dawnym numerze 3163 wyemitowała silny rozbłysk oraz koronalny wyrzut masy. Jest więc oczywiste, że był to rozbłysk klasy X. Był to już 19 silny rozbłysk w obecnym cyklu słonecznym.
Aktywność słoneczna jest komentowana w dziale na Polskim Forum Astronautycznym. Polecamy także listę najsilniejszych rozbłysków w tym cyklu słonecznym oraz najsilniejszych rozbłysków w 2022 roku i w 2023 roku.
(PFA)
Rozbłysk klasy M9.6 z 16 maja 2023 / Credits – NASA, SDO

https://kosmonauta.net/2023/05/rozblysk-m9-6-16-05-2023/

Rozbłysk klasy M9.6 (16.05.2023).jpg

Rozbłysk klasy M9.6 (16.05.2023)2.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ta tarcza sprawi, że satelity przetrwają

2023-05-18. Sandra Bielecka
Jedna z firm technologicznych pracuje nad rozkładaną osłoną termiczną, która sprawi, że satelity staną się wielokrotnego użytku. Umożliwia ona emerytowanym satelitom bezpieczny powrót na Ziemię, naprawienie ich bądź przeprogramowanie i ponowne wysłanie na orbitę.

Satelita, który składa się jak origami
Podstawowym problemem w przypadku emerytowanych satelitów jest to, że na ten moment nie ma możliwości bezpiecznego sprowadzania ich z powrotem na Ziemię, ponieważ ulegają spaleniu w atmosferze. W związku z czym, walijska firma projektowa Space Forge opracowuje składaną osłonę termiczną, która ochroni wracające satelity przed spaleniem. Testy na orbicie mają się odbyć jeszcze w tym roku.
Naukowcy nowoczesną osłonę nazwali Pridwen na cześć legendarnej tarczy króla Artura. Jak ogłosiła firma, będzie się składała w taki sposób, aby jak najszybciej się rozłożyć i osłaniać satelitę. Wykonana została ze stopu zdolnego wytrzymać bardzo wysokie temperatury spowodowane tarciem podczas spadania przez ziemską atmosferę.

Satelity wielokrotnego użytku
Firma SpaceX, projektując rakietę Falcon, która jest wielokrotnego użytku, zrewolucjonizowała przemysł rakietowy. Walijska firma ma nadzieję osiągnąć to samo dla satelitów, które po wykonanej misji są zazwyczaj porzucane. Tarcza zaprojektowana została w taki sposób, aby skierować ciepło jak najdalej od chronionej satelity, co w konsekwencji pozwala na jej wyhamowanie i bezpieczne lądowanie.  
Space Forge przygotowuje się na każdą ewentualność, a w związku z tym, że większość wyłączonych satelitów i wracających statków wpada do wody, pracują nad kolejnym wynalazkiem. Będzie to autonomiczny pojazd wodny Fielder, który odpowiedzialny będzie za wyłapywanie spadających satelitów.

Supermateriały wytwarzane w kosmosie będą w stanie zaoszczędzić przemysłom na Ziemi ogromne ilości energii, ograniczając ich emisje [dwutlenku węgla] w sposób, w jaki ich ziemskie odpowiedniki nigdy nie będą w stanie się równać. Pridwen i Fielder są kluczowymi elementami naszego planu opracowania satelitów produkcyjnych w pełni wielokrotnego użytku, które mogą rozpocząć nową rewolucję przemysłową.
Powiedział Andrew Bacon, CTO i współzałożyciel Space Forge w komunikacie prasowym.

Technologia wykorzystana do stworzenia Pridwen została już przetestowana w tunelach aerodynamicznych. Jednak główne testy dopiero przed nami. Jeszcze w tym roku z USA zostanie wystrzelony satelita ForgeStar-1A, który posłuży do testów skuteczności tarczy na orbicie.  
Nowy rodzaj składanych satelitów staje się coraz bardziej popularny wraz z rozwojem przemysłu kosmicznego. Celem jest nie tylko zapobieganie ich spalaniu w atmosferze ziemskiej, ale również zmniejszanie ilości kosmicznych śmieci w przestrzeni.  

Naukowcy nowoczesną osłonę nazwali Pridwen na cześć legendarnej tarczy króla Artura /Space Forge /materiały promocyjne


INTERIA
https://geekweek.interia.pl/technologia/news-ta-tarcza-sprawi-ze-satelity-przetrwaja,nId,6785614

 

Ta tarcza sprawi, że satelity przetrwają.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze przez 100 lat Ziemia jest bezpieczna. Zmapowali groźne asteroidy

2023-05-18. Daniel Górecki
Asteroida, która doprowadziła do zagłady dinozaurów, nie była przypadkiem. Ogromne obiekty uderzały w naszą planetę w przeszłości i podobny los czeka nas w przyszłości. Pytanie tylko, jak szybko się to wydarzy?

Nie oszukujmy się, ludzkość miała dotąd ogromne szczęście, że nie musiała stawić czoła tak katastrofalnym zagrożeniom. Naukowcy nie mają jednak wątpliwości, że musimy pogodzić się z tym, że pewnego dnia kierunek na Ziemię obierze kolejna asteroida i dobrze się na to przygotować. W tym celu astronomowie z całego świata nieustannie monitorują niebo, tworzą mapy oraz katalogują wszystkie potencjalnie niebezpieczne obiekty bliskie Ziemi (NEO - Near Earth Objects).
Im większy obiekt, tym większe zagrożenie dla naszej planety, ale na szczęście te największe nie są tak liczne. W związku z tym udało nam się "policzyć" dużą część z nich i stworzyć bazę niemal wszystkich potencjalnie niebezpiecznych asteroid o średnicy większej niż kilometr. Taka wielkość oznacza, że mogą zniszczyć całe miasta i spowodować znaczne szkody ekologiczne na całym świecie.

Asteroidy o średnicy większej niż 1 km to poważne zagrożenie
Jak duże zagrożenie stwarzają? Astronomowie postanowili to sprawdzić, przewidując ich orbity na następne tysiąc lat. Ich analizy pokazują zaś, że możemy spać spokojnie, a przynajmniej przez najbliższe 100 lat, bo w tym czasie żaden z 28 NEO o skali kilometra i niezerowym prawdopodobieństwie "głębokiego spotkania" (przelot w odległości mniejszej niż odległość do Księżyca), nie stanowi dla nas poważnego ryzyka.
A później? Tu zaczynają się schody, bo ze względu na fakt, że w dynamice orbitalnej małe zmiany, np. w ilości ciepła, jakie asteroida otrzymuje od Słońca, mogą wywoływać efekty w ogromnych skalach czasowych, mamy poważne trudności z przewidywaniem orbit tych NEO na więcej niż 100 lat.
Katalog obiektów bliskich Ziemi (NEO) o wielkości kilometra jest prawie kompletny. W typowych analizach monitorowania oddziaływania poszukuje się możliwych oddziaływań w ciągu następnych 100 lat i żaden z obiektów o wielkości km nie stanowi zagrożenia w tym przedziale czasowym
czytamy w badaniu.

Asteroid 7482. To ten obiekt zagraża Ziemi najbardziej
Podczas badań najbliższych możliwych "spotkań" między znanymi potencjalnie groźnymi NEO i Ziemią, dało się jednak zauważyć jedną asteroidę, która wzbudziła niepokój badaczy. Po serii symulacji, których efektem jest mapa trajektorii orbitalnych licznych NEO, Asteroida 7482 została określona jako szczególnie niebezpieczna.

W ciągu najbliższego tysiąclecia spędzi w okolicach naszej planety znaczną ilość czasu i choć nie oznacza to oczywiście, że w nią uderzy, to stwarza największe prawdopodobieństwo zderzenia. Uwagę zwraca też inny obiekt, czyli Asteroida 143651, której chaotyczną orbitę można przewidzieć na co najwyżej kilka dekad - na podstawie aktualnych wyliczeń nie stanowi zagrożenia, ale kto wie, co będzie za kilkadziesiąt lat.

Katalog obiektów bliskich Ziemi (NEO) o wielkości kilometra jest prawie kompletny. Czy coś nam zagraża? /NASA/JPL-Caltech /123RF/PICSEL

Widzicie te niebieskie linie? To orbity 2200 potencjalnie niebezpiecznych obiektów /NASA/JPL-Caltech /domena publiczna

INTERIA
https://geekweek.interia.pl/nauka/news-jeszcze-przez-100-lat-ziemia-jest-bezpieczna-zmapowali-grozn,nId,6785511

Jeszcze przez 100 lat Ziemia jest bezpieczna. Zmapowali groźne asteroidy.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NASA konstruuje kosmiczny teleskop do panoramicznych zdjęć
2023-05-18.
Amerykańska agencja kosmiczna poinformowała o kolejnych etapach budowy przyszłego teleskopu kosmicznego do uzyskiwania zdjęć dużych obszarów nieba, z polem widzenia 100 razy większym niż ma Kosmiczny Teleskop Hubble’a. Instrument będzie nosił nazwę Nancy Grace Roman Space Telescope.
Teleskop Jamesa Webba nie kończy wysiłków NASA w budowie teleskopów kosmicznych. Przygotowywany jest już kolejny: Nancy Grace Roman Space Telescope, w skrócie Roman Space Telescope. Tłumaczenie na polski to Kosmiczny Teleskop Nancy Grace Roman. Wcześniej projekt nosił nazwę Wide-Field Infrared Survey Telescope (WFIRST).
Obecnie trwają prace nad budową kamery do teleskopu. Element nazwany Focal Plane System (FPS) składa się z sieci detektorów i towarzyszącej im elektroniki. Każdy z 18 detektorów ma 16,8 miliona niewielkich pikseli, co umożliwi uzyskiwanie zdjęć o świetnej rozdzielczości. FPS jest jednym z największych elementów tego typu, które będą pracować w kosmosie. Jest efektem wieloletniej pracy zespołu inżynierów i naukowców z NASA Goddard Space Flight Center w Greenbelt (Maryland, USA) oraz Teledyne Scientific & Imaging w Camarillo (Kalifornia, USA).
Dla optymalnego działania detektory będą chłodzone do temperatury minus 178 stopni Celsjusza. Są tak czułe, że również sąsiadujące elementy całego instrumentu też będą musiały być chłodzone. Specjalne radiatory odprowadzą ciepło z elementów instrumentu w przestrzeń kosmiczną.
Niedawno dostarczono element FPS do Ball Aerospace w Boulder (Kolorado, USA), gdzie zostanie zintegrowany z Wide Field Instrument (WFI), czyli kamerą teleskopu. Zgodnie z planem cały instrument WFI ma powrócić do NASA Goddard Space Flight Center wiosną 2024 roku, gdzie zostanie zintegrowany z resztą teleskopu.
Projekt zaaprobowano w 2016 roku. Obserwatorium ma zostać wystrzelone w kosmos w maju 2027 roku. Teleskop będzie mieć zwierciadło główne o średnicy 2,4 metra i posiadać na pokładzie dwa instrumenty naukowe. Jednym będzie wspomniana kamera czuła na bliską podczerwień. Ma ona dostarczać obrazy o rozdzielczości takiej, jak Kosmiczny Teleskop Hubble’a, ale na 100 razy większym polu widzenia. Drugim instrumentem będzie koronograf z kamerą o dużym kontraście i małym polu widzenia.
Teleskop będzie służyć do badań nad ciemną energią poprzez analizę dystrybucji galaktyk i ciemnej energii i ich zmian w trakcie historii Wszechświata. Ma też poszukiwać systemów planetarnych przy pomocy obserwacji zjawisk mikrosoczekowania grawitacyjnego.
Nancy Grace Roman, której imieniem został nazwany teleskop, to amerykańska astronom żyjąca w latach 1925-2018. Wniosła duży wkład w badania nad klasyfikacją gwiazd. Pracowała w NASA, odegrała kluczową rolę w planowaniu Kosmicznego Teleskopu Hubble’a. Nazywana bywa "matką Teleskopu Hubble’a". (PAP)
cza/ bar/
Technicy instalują pokrywę na detektorach Nancy Grace Roman Space Telescope. Źródło: NASA/Chris Gunn.

https://naukawpolsce.pl/aktualnosci/news%2C96637%2Cnasa-konstruuje-kosmiczny-teleskop-do-panoramicznych-zdjec.html

NASA konstruuje kosmiczny teleskop do panoramicznych zdjęć.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Włoski sektor kosmiczny. Przyszły lider w Europie?
2023-06-18. Wojciech Kaczanowski
Włoski udział w wyścigu kosmicznym nie jest powszechnie znany z uwagi na fakt, że obecnie najbardziej liczącymi się państwami w tej domenie są Stany Zjednoczone oraz Chiny. Działalność sektora kosmicznego Rzymu jest natomiast widoczna na płaszczyźnie europejskiej poprzez istotny udział w Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) oraz posiadanie dużej ilości firm i start-upów, produkujących elementy dla technologii do użytku naukowego lub wojskowego. Posiadanie dużego potencjału skłania zatem do bliższego zapoznania się z działalnością kosmiczną tego państwa.
Włochy to państwo kojarzące się głównie z ośrodkami kultury, wspaniałą pogodą oraz pięknymi krajobrazami. Jedną z mało znanych powszechnie gałęzi gospodarki jest sektor kosmiczny. Warto zaznaczyć, że Włochy mają w tej kwestii bogate doświadczenie, sięgające lat 50. XX wieku. Zgodnie z dokumentem "Analiza sektora kosmicznego wybranych państw" opublikowanym w maju 2021 r. przez Polską Agencję Kosmiczną (POLSA), pierwsza umowa o partnerstwie naukowym z NASA została podpisana w 1960 roku, natomiast cztery lata później wystrzelono pierwszego satelitę tego państwa o nazwie San Marco 1. Włochy stały się tym samym trzecim krajem, po Związku Radzieckim i Stanach Zjednoczonych, który wysłał na orbitę satelitę wyprodukowanego w kraju. Jednym z większych sukcesów w ostatnim czasie był wybór Samanthy Cristoforetti do pełnienia roli dowódcy Ekspedycji 68 na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS).
Włoska Agencja Kosmiczna (ASI)
Ważnym momentem we włoskiej historii, jeśli chodzi o domenę kosmiczną był rok 1988, kiedy Krajowa Rada ds. Przestrzeni Kosmicznej założyła Włoską Agencję Kosmiczną (ASI), która jest odpowiedzialna za promocję sektora kosmicznego państwa oraz koordynację nowych projektów kosmicznych. Instytucja ta opublikowała w 2016 r. dokument o nazwie "Wizja strategiczna 2016-2025", która stanowi podstawę do opracowywanie kolejnych, mniejszych strategii dotyczących dalszego rozwoju zdolności kosmicznych. Jak zauważono we wspomnianej analizie POLSA, włoski dokument określa cztery cele strategiczne rozwoju krajowego sektora kosmicznego do 2025 roku:
•    rozwój usług i aplikacji niższego szczebla dla Gospodarki Kosmicznej,
•    promocja, rozwój i wykorzystanie infrastruktury dla Gospodarki Kosmicznej,
•    wspieranie postępu naukowego we Włoszech,wspieranie postępu naukowego we Włoszech,
•    wzrost prestiżu kraju poprzez politykę kosmiczną,
Poza przygotowywaniem tego typu dokumentów, Agencja jest ważnym partnerem dla innych krajowych agencji kosmicznych, tj. ESA lub NASA. W styczniu br. prezes Włoskiej Agencji Kosmicznej, Giorgio Saccoccia, podał do wiadomości publicznej część strategii na 2023 r., która w głównej mierze określa udział Włoch w rozpoczętej niedawno misji ESA o nazwie JUICE (JUpiter ICy moons Explorer), mającej na celu zbadanie Jowisza i jego trzech największych księżyców, Ganimedesa, Callisto i Europy. Strategia zawiera również informacje o misji Euclid, która zakłada stworzenie trójwymiarowej mapy Wszechświata, obserwując miliardy galaktyk w odległości do 10 miliardów lat świetlnych. Ponadto prezes podkreślił kluczowe partnerstwo ze Stanami Zjednoczonymi w ramach programu Artemis.
Włoskie ośrodki rządowe odpowiedzialne za zarządzanie przestrzenią kosmiczną
Ostatnie lata były pełne dużych zmian w strukturze krajowego zarządzania przestrzenią kosmiczną, które dotyczyły w głównej mierze powstawaniu nowych ośrodków na wysokim szczeblu. Przykładem jest utworzenie w 2018 r. Międzyresortowego Komitetu ds. Polityki Związanej z Badaniami Kosmicznymi i Lotniczymi (COMINT) oraz uczynienie Kancelarii Premiera bezpośrednio odpowiedzialną za zarządzanie i koordynację działań związanych z domeną kosmiczną. Wartym uwagi jest również fakt utworzenia specjalnych instytucji odpowiedzialnych za wykorzystanie owej domeny i technologii na orbitach do działań wojskowych. Przykładem jest tutaj utworzenie przez Ministerstwo Obrony, Generalnego Biura Kosmicznego (UGS) oraz Dowództwa Operacji Kosmicznych (COS).
Jeśli chodzi o pierwsze z wymienionych ośrodków, UGS jest odpowiedzialne za definiowanie polityki, innowacje technologiczne, współpracę międzynarodową i zarządzanie programami obronnymi. Zgodnie z informacjami podawanymi przez stronę włoską, Generalne Biuro Kosmiczne jest również punktem kontaktowym dla krajowych i międzynarodowych podmiotów oraz partnerów w zakresie współpracy, transformacji i rozwoju zdolności w wojskowym sektorze kosmicznym. COS natomiast, zostało utworzone w celu zwiększenia krajowych zdolności do działania w tej domenie, zapewnienia ochrony i obrony krajowych zasobów kosmicznych.
Zgodnie z informacjami zawartymi w dokumencie opublikowanym przez Polską Agencję Kosmiczną, w 2020 r. włoskie wydatki na przestrzeń kosmiczną wyniosły 922,4 mln EUR, z czego 786,2 mln EUR przeznaczono na działania cywilne, wśród których najwięcej przeznaczono na obserwację Ziemi - 100,6 mln EUR. W dalszej kolejności były to technologia (59,9 mln EUR) i nauka o kosmosie (41,3 mln EUR). Na obronę przeznaczono natomiast 136,2 mln EUR. Dla porównania można przytoczyć dane z poprzednich lat, które pokazują jednak spadek w przeznaczanych funduszach. W 2018 r. łączna kwota wyniosła 1056,8 mln EUR, natomiast w 2019 r. - 1012 mln EUR. Państwo to jest również ważnym członkiem Europejskiej Agencji Kosmicznej, który po posiedzeniu Rady Ministerialnej ESA Space19+ w Sewilli w Hiszpanii w listopadzie 2019 r. stał się trzecim największym co do wielkości płatnikiem do Agencji po Francji i Niemczech.
Warto zauważyć, że w bliskim okresie do omówionego wyżej budżetu kosmicznego Włoch, państwo to skorzystało z możliwości oferowanej przez Fundusz Odbudowy UE, aby przeznaczyć znaczne środki na działania kosmiczne (ponad 2 mld EUR na lata 2022-2026). Aktywnie wspierane przez rząd są również prywatne firmy, czego przykładem są ostatnie doniesienia o zamówieniu przez władze co najmniej 34 satelitów oraz ich wyniesienie przez rakiety nośne Vega. Kontrakt opiewający na łącznie 1,1 mld EUR został przyjęty przez 47 włoskich firm a opracowane przez nie jednostki zostaną umieszczone na niskiej orbicie okołoziemskiej (LEO) w ramach projektu IRIDE (International Report for Innovative Defense of Earth). Urządzenia wykorzystywałyby ładunki optyczne, radarowe i inne obrazujące do monitorowania krytycznej infrastruktury Włoch, jakości powietrza i warunków meteorologicznych.
Włochy to państwo, którego jednym ze strategicznych celów jest zacieśnianie więzi euroatlantyckich zarówno w kwestiach naukowo-badawczych, jak i wojskowych. W kwestii ostatniego kryterium Rzym aktywnie współpracuje z członkami Sojuszu Północnoatlantyckiego (NATO) w ramach szeroko pojętego korzystania z technologii kosmicznych, w tym udostępnianiu danych satelitarnych. Przykładem takiego działania jest partnerstwo z Polską, w ramach której korzystamy z włoskich satelitów radarowych działających w ramach konstelacji COSMO-SKyMed (COnstellation of small Satellites for Mediterranean basin Observation) i COSMO-SkyMed drugiej generacji.
Od 2011 roku prowadzono rozmowy w zakresie polskiego partnerstwa w programie COSMO SkyMed, zaś udostępnienie łącza satelitarnego z zarówno pierwszej generacji (CSK) oraz drugiej (CSG) rodzimemu ministerstwu obrony nastąpiło w wyniku podpisania 25 marca 2014 roku umowy międzyresortowej zakładającej nieograniczone korzystanie z danych dostarczanych przez satelity tego systemu. Oznacza to, że Siły Zbrojne RP mogą opierać swoje dane wywiadowcze na systemach radarowych, zyskując możliwości prowadzenia rozpoznania i monitoringu sytuacyjnego na użytek planowania i dowodzenia.
Oprócz kwestii konstelacji satelitów warto wspomnieć o systemach nośnych z serii Vega, których producentem jest włoska firma Avio. Rakiety te są stale rozwijane, a w ostatnich latach mogliśmy usłyszeć wiele informacji na temat planów modernizacyjnych, a także nowych wersjach systemu Vega (Vettore Europeo di Generazione Avanzata), czyli Vega-C oraz Vega-E. Jeśli chodzi jednak o pierwszą z wymienionych wersji Vega (Vega-C) należy zaznaczyć, że miała ona awarię w grudniu ub. r. Wówczas w wyniku awarii silnika w drugim stopniu rakiety nośnej utracono satelity Pléiades Neo 5 i 6, które miały być nowymi jednostkami konstelacji satelitarnej firmy Airbus.
Podsumowanie
Inwestowanie w krajowy sektor kosmiczny przez Włochy powinno być strategicznym celem tego państwa z uwagi na duży potencjał tkwiący w lokalnych firmach. Tego typu działanie stoi jednak pod znakiem zapytania, gdyż obecnie Rzym musi zmierzyć się z wieloma innymi problemami związanymi, np. z napływem imigrantów. W ubiegłym roku z kolei, państwo to zostało dotknięte wyzwaniami na scenie politycznej. To wszystko sprawia, że sektor kosmiczny może zostać zepchnięty na boczny tor, co stanowiłoby spory problem dla rozwijającej się gospodarki i zapewniania bezpieczeństwa w postaci umieszczania na orbitach nowych satelitów cywilnych oraz wojskowych, których duże znaczenia zostało potwierdzone przez trwającą wojnę na Ukrainę.
Włochy widziane z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS).
Fot. NASA
SPACE24
https://space24.pl/przemysl/rynek-globalny/wloski-sektor-kosmiczny-przyszly-lider-w-europie

Włoski sektor kosmiczny. Przyszły lider w Europie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widziane z orbity: Rosjanie równają Bachmut z ziemią
2023-05-18. Mateusz Mitkow
W ostatnich tygodniach wojska ukraińskie oraz rosyjskie zintensyfikowały swoje działania wojenne w Bachmucie. Zdjęcia satelitarne wykonane za pomocą satelitów do obserwacji Ziemi firm Planet oraz Maxar Technologies ukazały rozległe zniszczenia, które powstały po ostatnich atakach artyleryjskich m.in. w centrum okupowanej przez Rosjan miejscowości. Widać na nich zniszczone budynki, a także inne obiekty, które zostały dosłownie zrównane z ziemią.
Co jakiś czas, firmy dysponujące jednostkami satelitarnymi do obserwacji Ziemi dzielą się w mediach społecznościowych wykonanymi zobrazowaniami wybranych regionów na Ziemi. Tym razem uwaga została skierowana na ukraińskie miasto Bachmut,w którym wciąż toczą się intensywne walki. Każdego dnia ukraińska armia utrudnia przejęcie obszaru, zadając rosyjskim najeźdźcom dotkliwe straty, natomiast jest to w dalszym ciągu jeden z nielicznych regionów, w którym Rosjanom udaje się uzyskiwać zdobycze terytorialne. Ostatnie dni pokazały jednak, że ukraińskie wojska są w stanie odbijać okupowane tereny i to zmusiło Rosjan do zintensyfikowania swoich ostrzałów, powodując przy tym kolejne zniszczenia centrum miasta, co zostało zobrazowane przez komercyjne satelity do obserwacji Ziemi.
Zdjęcia wykonane m.in. przez firmę Planet oraz Maxar Technologies pokazują jak bardzo ucierpiały budynki i inne obiekty po ostrzałach artyleryjskich. Można powiedzieć, że wręcz zostały zrównane z ziemią. Na łamach serwisu Defence24.pl eksperci opisują, że jest to efekt kosztownej i krwawej taktyki polegającej na wypychaniu ukraińskich obrońców niszczącym miasto ogniem rosyjskiej artylerii. Kreml nie przejmuje się skalą zniszczeń i najwyraźniej nie przeszkadza także doszczętne zniszczenie całej miejscowości. Ukraińskie wojsko w ciągu ostatnich dób przesunęło swoją pozycję na niektórych odcinkach, poprawiając tym samym swoją sytuację taktyczną.
Warto zaznaczyć, że w ostatnich dniach władze Ukrainy potwierdziły wyzwolenie z rąk wojsk rosyjskich ok. 20 km kwadratowych na północnych i południowych przedmieściach Bachmutu. Z kolei w poniedziałek (tj. 15 maja br.) ukraińska wiceminister obrony Hanna Malar poinformowała o rozlokowywaniu przez rosyjską stronę dodatkowych wojsk powietrzno-desantowych w celu obrony Bachmutu. Jak wskazują wojskowi analitycy, jest to najprawdopodobniej odpowiedź na ostatnie sukcesy ukraińskich wojsk wokół miasta. Rodzi to znaczne zaniepokojenie Rosjan o stabilność linii frontu na tym obszarze.
Sytuacje w Bachmucie ocenił dla nas analityk portalu Defence24, Bartłomiej Wypartowicz. "Obecnie Rosjanie, a raczej głównie siły Wagnera przy wsparciu artyleryjskim prą do przodu, zdobywając kolejne budynki w mieście. Pod ich kontrolą jest już niemal 95% miasta. Siły Ukraińskie wyprowadziły lokalne kontrataki na północnej i południowej flance Bachmutu grożąc okrążeniem miasta, choć nic nie wskazuje, żeby w najbliższych dniach domknąć kocioł. Sytuacja jest trudna i obie strony ponoszą duże straty. Warto też zaznaczyć, że Rosjanie mają w tamtym regionie przewagę liczebną."
Urządzenia optyczne, znajdujące się na orbicie pomagają obserwować to, co dzieje się w krytycznych obszarach podczas konfliktów. Dane obrazowe wysokiej rozdzielczości od różnych firm są integralną częścią mapowania, planowania i wsparcia operacyjnego, pomagając dzięki temu użytkownikom końcowym podejmować szybsze i lepsze decyzje oraz oszczędzać życie ludzkie, zasoby oraz czas. Przypomnijmy, że jeszcze przed rozpoczęciem wojny, dzięki zdjęciom satelitarnym wykonanym w tym wypadku przez firmę Maxar Technologies, można było zaobserwować koncentracje rosyjskich wojsk przy granicy z Ukrainą, co także pozwoliło na lepsze przygotowanie się do zaistniałej sytuacji.
Źródła: Defence24.pl / PAP / Space24.pl
Fot. Dpsu.gov.ua

SPACE24
https://space24.pl/satelity/obserwacja-ziemi/widziane-z-orbity-rosjanie-rownaja-bachmut-z-ziemia

Widziane z orbity Rosjanie równają Bachmut z ziemią.jpg

Widziane z orbity Rosjanie równają Bachmut z ziemią2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)