Od pewnego czasu chodzi mi po głowie malutkie marzenie - wpaść na południe Polski na choćby dwie pogodne noce w okolicach przesilenia letniego i odtruć swoją duszę z mąk białonocnych, nacieszyć się Skorpionem i Strzelcem przez parę chwil, nie narażając przy tym zbytnio budżetu domowego. Parę tygodni temu nawet udało nam się zgadać z Pawłem Trybusem, ale ostatecznie całość rozbiła się najpierw o harmonogram rodzinny i zawodowy, a potem - o pogodę. Jak będzie tym razem - nie mam pojęcia, ale mam