Witam serdecznie, niestety nie jestem profesjonalnym obserwatorem nieba, ale dziś wracając do domu zauważyłam ciekawe zjawisko. Obserwacja miała miejsce w Lublinie, dokładnie o godzinie 17:00 - z południa na zachód przemieszczał jasny obiekt, trwało to około 3-4 sekund, a następnie spalił się w atmosferze oddając białe światło oraz efekt porównywalny do wystrzelonej flary. Odebrałam wrażenie, że było to stosunkowo niedaleko od powierzchni Ziemi - np. podczas obserwacji perseidów miałam poczucie dużo większej odległości (też dlatego, że one jedynie mijają Naszą planetę), meteory, które udało mi się zaobserwować również oddawały wrażenie tego, iż dzieje się to w odleglejszej przestrzeni. Początkowo myślałam, że to jest samolot, który spada na ziemie (prędkość była 3 razy większa od lecącego samolotu), lecz jak już wspomniałam, po ok. 4 sekundach obiekt znikł - nie wygasł, ani nie zanikł - w ostatnich ułamkach sekund światło stało się intensywniejsze, a na niebie pozostały "iskry".
Nie wyglądało to jak "jedna z setki" świetlistych smug. Czy Ktoś również to zaobserwował? Może ktoś jest w stanie napisać o tym coś więcej?