Skocz do zawartości

Cała aktywność

Kanał aktualizowany automatycznie

  1. Z ostatniej godziny
  2. Tropiąc meteoryty - najstarsze kawałki materii na Ziemi 2024-03-18. Ewelina Krajczyńska Meteoryty to najstarsze kawałki materii, które możemy znaleźć na Ziemi. Naukowcy precyzyjnie wyliczają ich wiek na 4,567 mld lat. Jak znaleźć własny meteoryt? Po czym go rozpoznać? I gdzie w Polsce wciąż można znaleźć ich najwięcej? Opowiada o tym prof. Szymon Kozłowski, astronom i znawca meteorytów. Była sobota 20 stycznia br., gdy węgierski astronom Krisztián Sárneczky o godz. 22.48 w Obserwatorium Konkoly na Węgrzech odkrył poruszający się na niebie świecący punkt, małą planetoidę. Natychmiast powiadomił innych astronomów na świecie, którzy za pomocą teleskopów wycelowanych w niebo potwierdzili to odkrycie. Naukowcy szybko wyliczyli, że za niecałe trzy godziny obiekt ten uderzy w Ziemię. Obliczono, że stanie się to 21 stycznia br. o godz. 1.32 w nocy, w odległości 50 do 100 km na zachód od Berlina. I tak się też stało. Bryła materii wpadając w ziemską atmosferę rozpadła się na wiele małych fragmentów, które zakończyły swą kosmiczną podróż w pobliżu niemieckiej stolicy. NIEPOZORNY KAMYK SPOD BERLINA “Gdy już poznaliśmy przybliżone miejsce spadku, pozostało pojechać i poszukać pozostałości tej małej planetoidy, czyli leżących na ziemi meteorytów. Pierwsza grupa poszukiwaczy, która dotarła na miejsce pochodziła z Polski. Czwartego dnia po spadku na Ziemię znaleźli oni pierwszy meteoryt o wadze 171 g” - wspomina prof. Szymon Kozłowski, astronom pracujący w Obserwatorium Astronomicznym Uniwersytetu Warszawskiego, a przy tym członek Polskiego Towarzystwa Meteorytowego. Okazało się, że znaleziony okaz jest bardzo nietypowy. Wyglądał zupełnie inaczej niż najczęściej spotykane meteoryty, dlatego wszyscy tak długo go szukali. Ba! - ślady wokół wskazywały, że był wielokrotnie mijany i nierozpoznany przez innych poszukiwaczy. W historii Europy był to drugi spadek tak specyficznych meteorytów kamiennych – achondrytów, czyli fragmentów z powierzchni dużej planetoidy lub planety. “Z kolegami poszukiwaczami meteorytów postanowiliśmy spróbować szczęścia i także pojechaliśmy w okolice miejscowości Ribbeck w Niemczech. Przez pierwsze trzy dni poszukiwań niczego nie udało nam się znaleźć, mimo że w okolicy, w której prowadziliśmy poszukiwania, znaleziono już kilkanaście meteorytów. Wyprawa ta zakończyła się fiaskiem. Dopiero tydzień później, podczas drugiego wyjazdu, udało mi się znaleźć mały fragment meteorytu ważący nieco ponad pięć gramów. Miał charakterystyczną dla meteorytów skorupę obtopieniową, powstającą w trakcie przelotu meteorytu przez atmosferę, aczkolwiek dużo jaśniejszą, niż ma to miejsce zazwyczaj. Meteoryt ten był pęknięty, wewnątrz wyglądał dość podobnie do ziemskich kamieni” - opisuje rozmówca Nauki w Polsce. Do tej pory z asteroidy 2024 BX1, jak ją oficjalnie nazwano, znaleziono około 140 okazów meteorytów, które ważą łącznie 1,5 kg. Meteoryty biorą swoje nazwy od najbliższej miejscowości spadku; tym razem międzynarodowe towarzystwo meteorytowe nadało mu oficjalną nazwę: meteoryt Ribbeck. Prof. Kozłowski na co dzień jest zawodowym astronomem i zajmuje się zagadnieniami związanymi z astronomią pozagalaktyczną. Meteoryty to jego pasja, o której opowiada m.in. na kanale w serwisie YouTube „W Gabinecie Astronoma” https://www.youtube.com/@WGabinecieAstronoma Założona w 2000 roku przez niego kolekcja meteorytów liczy obecnie około 160 okazów. “Kiedy byłem dzieckiem, jeszcze w czasach PRL, w moje ręce trafiła maleńka książka ‘Zagadka meteorytu Morasko’ – na dzisiejsze standardy mała, brzydka i szara, lecz odkrywająca tajemnice spadku meteorytów i najprawdopodobniej powiązanych z nimi kraterów znajdujących się niedaleko Poznania. W Zielonej Górze, z której pochodzę, w tamtych czasach nie było możliwości obejrzenia meteorytów. Gdy już mogłem sobie na to pozwolić, kupiłem więc kilka. A najważniejszy z tamtej serii to mały okaz meteorytu Pułtusk, który spadł niedaleko Pułtuska” - opisuje. "MEKKA" MORASKO Jego ulubionym okazem w kolekcji jest jednak jeden z meteorytów Morasko. W okolicach Moraska, które kiedyś było oddzielną miejscowością, dziś jest północną dzielnicą Poznania, od 1914 r. znajdowane są tzw. meteoryty żelazne. Jest tam aż siedem kraterów meteorytowych, dookoła których do dziś znaleziono około tysiąca meteorytów. Sześć z nich znajduje się w kolekcji prof. Kozłowskiego. Największe dwa okazy znalezione w okolicach Moraska ważą 271 i 261 kg. “W mojej kolekcji największy meteoryt z tego spadku waży 3 kg, drugi 806 gramów. Ten drugi jest jednak bardzo ciekawy, bo jest to tzw. szrapnel. Kiedy duży meteoryt żelazny uderza w Ziemię, to czasem zostaje rozerwany na strzępy i to jest właśnie taki metalowy odłamek” - opisuje astronom. Meteoryty są fragmentami pozaziemskich ciał z naszego Układu Słonecznego. Powstawał on z chmury gazu i pyłu, która zapadała się pod wpływem grawitacji. W centrum zagęszczenia powstało Słońce, a z materii dookoła utworzył się dysk. W dysku tym materia połączyła się w planety, księżyce, planetoidy. Te ostatnie najczęściej krążą między Marsem a Jowiszem i znamy ich obecnie blisko 1,5 mln. Najmniejsze planetoidy o promieniu poniżej 10 km pozostają w stanie pierwotnym od czasów powstania Układu Słonecznego. Fragmenty tych ciał spadają czasami na Ziemię w postaci meteorytów – tzw. chondrytów. Blisko 90 proc. meteorytów, które spadają na Ziemię pochodzi właśnie z takich małych planetoid. Pomiary izotopowe pierwiastków w tych skałach dostarczają nam informacji na temat ich wieku i wskazują na 4,567 mld lat. To właśnie ten moment w historii uznawany jest za początek naszego Układu Słonecznego. Tego rodzaju meteoryty, czyli chondryty, składają się w większości z kilku minerałów: oliwinów i piroksenów. Z podobnych minerałów składa się płaszcz naszej planety, czyli skały pod płytami kontynentalnymi. Chondryty są meteorytami kamiennymi, ale w środku mają trochę drobinek żelaza. Jak wygląda spadek meteorytu na Ziemię? “Gdy bryła materii zaczyna zderzać się na wysokości 100 km z ziemską atmosferą, pojawia się tarcie. Powierzchnia skały nagrzewa się do 10-15 tys. stopni Celsjusza, materia topi się, wszystkie ostre brzegi skały zaokrąglają się. Spadający obiekt bardzo jasno świeci, a my widzimy jego przelot w postaci tzw. bolidu. Po spadku kamień pokryty jest czarną skorupą obtopieniową” - tłumaczy prof. Kozłowski. TYPOWY JAK METEORYT Jak rozpoznać prawdziwy meteoryt i odróżnić go od przypadkowego kamienia? Prof. Kozłowski wyjaśnia, że 80-90 proc. meteorytów wygląda podobnie, to czarne lub rdzawe kamienie ze skorupą obtopieniową, wszystkie ich brzegi są zaokrąglone, najczęściej nie mają ostrych krawędzi. W związku z tym, że 10-20 proc. ich składu stanowi metaliczne żelazo, gdy do meteorytu przyłożymy magnes, to powinien się on przyczepić. Również wykrywacze metali dobrej klasy powinny reagować na meteoryty kamienne - chondryty. Gdy weźmiemy do jednej ręki taki meteoryt, a do drugiej zwykły kamień ziemski o tym samym rozmiarze, to ten pierwszy będzie wydawał się cięższy. Niektóre meteoryty mogą w całości składać się z żelaza z kilkuprocentowym dodatkiem niklu. Mówimy o nich „meteoryty żelazne”. Pochodzą z wnętrza dużych planetoid, o promieniu powyżej 10 kilometrów. Na samym początku planetoidy te zawierały pierwiastki promieniotwórcze, które spontanicznie rozpadały się tworząc inne pierwiastki czy izotopy. W takim samorzutnym rozpadzie emitowane było ciepło. Duża planetoida nagrzewała się tak bardzo, że jej wnętrze ulegało stopieniu, podczas którego ciężkie pierwiastki, takie jak żelazo czy nikiel, opadały do środka tworząc żelazne jądro. Gdy taka planetoida rozpada się podczas zderzenia z inną planetoidą, fragmenty jej żelaznego jądra mogą swobodnie poruszać się w przestrzeni kosmicznej, by po milionach lat spaść na Ziemię. Na samej powierzchni dużych planetoid, ale też Marsa i Księżyca występują skały bardzo podobne do skał ziemskich, nie zawierające metalicznego żelaza. Gdy taka skała spadnie na Ziemię w postaci meteorytu, to będzie on czarny, ale nie będzie zawierał metalicznego żelaza, a co za tym idzie - magnes się już do niego nie przyczepi. Jak wyjaśnia ekspert, meteoryty w Polsce można kupować, sprzedawać, wymieniać, kolekcjonować. Tych znalezionych w Polsce nie można jedynie wywozić poza kraj. “Pierwszy i podstawowy sposób poszukiwania meteorytów jest taki, że możemy pojechać w miejsce, gdzie wiemy, że kiedyś spadł deszcz meteorytów. W Polsce jest takich lokalizacji kilka” - opisuje prof. Kozłowski. W 1868 roku, 10 km od miasta Pułtusk, miał miejsce największy na świecie spadek deszczu meteorytów kamiennych. Na raz spadło wówczas 70 do 100 tys. meteorytów. Do dziś znaleziono 10 tysięcy z nich. “Są praktycznie we wszystkich kolekcjach meteorytów na świecie. Na polach w okolicach Pułtuska musiało jeszcze sporo ich zostać, więc można poszukać właśnie tam. Ja sam żadnego meteorytu w tym miejscu jeszcze nie znalazłem, ale moi koledzy poszukiwacze owszem” - przyznaje prof. Kozłowski. Drugim takim miejscem w Polsce będą okolice Łowicza. W 1935 roku, 10 km na południowy zachód od tej miejscowości spadł deszcz meteorytów żelazno-kamiennych. Około 60 meteorytów już tam znaleziono. Co kilka lat dowiadujemy się o pojedynczych odkryciach kolejnych fragmentów. Trzecim miejscem w Polsce jest wspomniane już Morasko, gdzie znaleziono dotąd ok. 1 tys. meteorytów, ale wciąż znajdowane są nowe. Z WIADERKIEM PRZEZ PUSTYNIĘ “Drugi sposób, mocno praktykowany od około 20 lat, to wyjazdy na pustynię. Wszędzie gdzie spojrzeć widzimy żółty piasek, jedziemy samochodem i nagle widzimy czarny kamień - co to może być innego, jak nie meteoryt? Wszystkie czarne kamienie wrzuca się więc do wiaderka i przywozi do Polski. Niektórzy poszukiwacze zebrali setki takich meteorytów. Warto dodać, że naukowcy robią dokładnie to samo, tylko planują wyprawy na Antarktydę i szukają czarnych kamieni na i lodzie” - opisuje prof. Kozłowski. Od przynajmniej 20 lat na całym świecie – przypomina prof. Kozłowski - działają tzw. sieci bolidowe, czyli kamery wycelowane w niebo, które przez całą noc zapisują to, co na nim widać. Zapisują się więc także przeloty meteorów, spadające gwiazdy. “Gdy mamy przynajmniej trzy stacje, które notują zjawisko bolidu, to możemy obliczyć, pod jakim kątem wpadł w atmosferę, z jaką prędkością leciał i gdzie powinien spaść. Na mapie wyznacza się obszar spadku ewentualnych meteorytów. Jedzie się do takiego obszaru i szuka. Dokładnie tak było w przypadku nowego meteorytu z Niemiec” - podsumowuje badacz. Nauka w Polsce, Ewelina Krajczyńska-Wujec ekr/ bar/ Źródło: Szymon Kozłowski Źródło: Szymon Kozłowski Źródło: Szymon Kozłowski Źródło: Szymon Kozłowski https://naukawpolsce.pl/aktualnosci/news%2C101091%2Ctropiac-meteoryty-najstarsze-kawalki-materii-na-ziemi.html
  3. Jedna z najjaśniejszych gwiazd na niebie dziwnie się zachowuje. Znamy powód 2024-03-18. Dawid Długosz Betelgeza to jedna z najjaśniejszych gwiazd na nocnym niebie. Wiemy, że za jakiś czas ma eksplodować i obecnie prowadzone są jej liczne obserwacje. Astronomowie dostrzegli dziwne zachowanie obiektu. Betelgeza wydawała się zbyt szybko obracać, ale naukowcy prawdopodobnie znają rozwiązanie zagadki tej anomalii. Nocne niebo zawiera mnóstwo gwiazd i część z nich stanowią bardzo jasne obiekty. W czołówce takich znajduje się Betelgeza. Jest to czerwony nadolbrzym, który jest jedną z najjaśniejszych gwiazd widocznych z Ziemi. Astronomowie zaobserwowali na tym obiekcie niepokojące anomalie. Co to takiego? Pomiary gwiazdy Betelgeza wykazały dziwne anomalie Betelgeza od kilku lat wykazuje zmiany obejmujące jasność i dlatego skupia uwagę astronomów. Ci postanowili przeprowadzić pomiary radiowe zmieniającego się światła. Te wykazały, że obiekt mógł obracać się z prędkością nawet 5 km/s, czyli bardzo szybko. Naukowcy doszli do wniosku, że proces odbywa się zdecydowanie zbyt szybko. W przypadku gwiazd rocznika Betelgezy powinno to następować co najmniej dwa rzędy wielkości wolniej. Co więc się tam dzieje? Odpowiedź na to pytanie ma zespół kierowany przez astrofizyka Jing-Ze Ma z Instytutu Astrofizyki Maxa Plancka w Niemczech. Uczeni przyjrzeli się zebranym danym i doszli do wniosku, że Betelgeza prawdopodobnie nie obraca się za szybko. Analiza może być błędna i wynika z burzliwości gwiazdy. Jej wrząca powierzchnia tworzy iluzję szybkiej rotacji, ale jest to wyłącznie złudzenie. Betelgeza to czerwony nadolbrzym u kresu życia Betelgeza jest wielką gwiazdą typu czerwony nadolbrzym. Gdyby obiekt został umieszczony w Układzie Słonecznym, to rozmiarami sięgałby niemal do orbity Jowisza. Gwieździe pomału kończy się paliwo i spuchła do ogromnych rozmiarów. W bliżej nieokreślonej przyszłości eksploduje i podobny los za kilka mld lat spotka Słońce. Dziwne zachowanie Betelgezy wynika z procesów zachodzących na powierzchni, które są burzliwe. Podobne mamy na Słońcu, ale w przypadku czerwonego nadolbrzyma przyjmują one niesamowite rozmiary. Dla przykładu komórki konwekcyjne mogą mieć rozmiary wielkości orbity Ziemi! Tego typu gwiazdy skrywają przed nami jeszcze wiele tajemnic. mówi astronom Andrea Chiavassa z francuskiego Narodowego Centrum Badań Naukowych Dokładniejsze zbadanie gwiazd jak Betelgeza pozwoli nam lepiej przewidzieć to, co kiedyś czeka Słońce. Ono również kiedyś spuchnie do wielkich rozmiarów, a potem eksploduje i zamieni się w białego karła. Na szczęście dla nas nastąpi to dopiero za kilka mld lat. Betelgeza to jedna z najjaśniejszych gwiazd na nocnym niebie. /ESO/Digitized Sky Survey 2/CC BY 4.0 /Wikimedia Symulacje pomiarów gwiazdy Betelgeza przeprowadzono m.in. na danych z teleskopu ALMA. /Ma et al., ApJL, 2024 /materiał zewnętrzny 3D simulation of Betelgeuse's boiling surface mimicking rotation https://www.youtube.com/watch?v=s9QbzA6aHm4 https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-jedna-z-najjasniejszych-gwiazd-na-niebie-dziwnie-sie-zachowu,nId,7397140
  4. Fizyk z kontrowersyjną teorią. Wszechświat nie zawiera ciemnej materii 2024-03-18. Sandra Bielecka Fizyk teoretyczny Rajendra Gupta opublikował swoją najnowszą analizę naukową sugerującą, że jego wcześniejsze badania są poprawne. Mówią one o tym, że obecnie przyjęty wiek Wszechświata to sztuczka światła ukrywająca jego prawdziwie starożytny stan. Według Gupty Wielki Wybuch mógł mieć miejsce 26,7 miliardy lat temu, czyli jest dwa razy starszy niż do tej pory sądzono. Fizyk teoretyczny potwierdza swoją własną teorię W zeszłym roku zrobiło się głośno o fizyku teoretycznym z Uniwersytetu w Ottawie w Kanadzie, gdy opublikował dość niezwykłą propozycję dotyczącą rzeczywistego wieku Wszechświata. Zaproponował wtedy wyjaśnienie łączące teorię rozszerzającego się Wszechświata z pobocznym wyjaśnieniem znanym jako hipoteza zmęczonego światła. Zaproponowana przez Guptę teoria miała w racjonalny sposób wyjaśniać, dlaczego niektóre z najdalszych galaktyk wyglądają zaskakująco dojrzale jak na układy gwiezdne w szacowanym dla nich wieku. Według artykułu obecnie przyjęty wiek Wszechświata to sztuczka światła i w rzeczywistości jest on dwa razy starszy i liczy 26,7 miliardów lat. Teraz Gupta idzie dalej, potwierdzając zeszłoroczne wyniki, a najnowsze badania opublikowała w czasopiśmie „The Astrophysical Journal”. Oszacowanie wieku Wszechświata Wyniki badania potwierdzają, że nasze wcześniejsze założenia dotyczące wieku Wszechświata wynoszącego 26,7 miliarda lat pozwoliły nam odkryć, że Wszechświat nie potrzebuje ciemnej materii do istnienia. Twierdzi Gupta. Według standardowej kosmologii przyśpieszona ekspansja Wszechświata spowodowana jest ciemną energią, jednak według Gupty jest spowodowana osłabieniem sił natury podczas jej rozszerzania. Jak fizyk to tłumaczy? Gdy cofniemy się do początków przed przyspieszeniem ekspansji, okaże się, że pustka przestrzeni kosmicznej przestała być bardzo pusta około 13,7 miliarda lat temu. Czyli dokładnie tyle, ile obecnie sugerują przyjęte modele, odnosząc się do wieku Wszechświata. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że niektóre z nowoodkrytych galaktyk wydają się zaskakująco dojrzałe jak na swój wiek. Naukowcy zaczęli się zastanawiać, czy istniejące modele ewolucji galaktyk i czarnych dziur wymagają poprawek, czy Wszechświat jest znacznie starszy niż przyjęto. W kosmosie rządzą określone siły Obecnie przyjęte modele kosmologiczne opracowano na podstawie ściśle przyjętych założeń. Mówią one o pewnych niezmiennych przez cały czas siłach rządzących interakcjami cząstek. Jednak Gupta kwestionuje konkretny przykład „stałej sprzężenia”, jednocześnie zadając pytanie, jak ona może wpłynąć na ekspansję w wyczerpująco długich okresach. Swoją teorię opiera na starym pomyśle, który pojawił się już prawie sto lat temu. Mowa tutaj o teorii zmęczonego światła. Światło potrzebuje określonego czasu, aby przebyć określony odcinek. Nie bez przyczyny odległości w kosmosie podaje się w latach świetlnych. Śledząc szlak światła, astronomowie są w stanie mniej więcej określić, kiedy Wszechświat był najbardziej zwartą objętością, kipiącą skoncentrowaną energią. Jednak istnieje jeszcze jedna teoria, dlaczego światło w oddali wydaje się bardziej czerwone. Szwajcarski astronom Fritz Zwicky w 1929 roku wysnuł teorię sugerującą, że biorąc pod uwagę, jak ogromne obszary pokonuje światło, po drodze musi tracić energię, a mniej energii to mniejsza częstotliwość i dłuższe fale, co za tym idzie, światło „zmęczyło się”. Teoria Gupty W wersji Gupty konsekwencje hipotezy zmęczonego światła wpływają na ekspansję Wszechświata, co określa się jako współzmiennicze stałe sprzężenia plus zmęczone światło, czyli CCC+TL. Eliminuje to tajemnicze siły pchające ciemną energię, jednocześnie podkreślając rolę w ekspansji Wszechświata zmieniających się interakcji pomiędzy znanymi cząsteczkami. W najnowszej pracy Gupta stara się wykorzystać CCC+TL do wyjaśnienia fluktuacji w rozprzestrzenianiu się materii widzialnej w przestrzeni. Spowodowana miałaby być falami dźwiękowymi w młodziutkim Wszechświecie oraz mikrofalowym promieniowaniem tła. Teoria wydaje się dobrze współgrać z pewnymi cechami szczątkowych ech światła i dźwięku obecnych we Wszechświecie, jednak równocześnie musielibyśmy porzucić pogląd, że ciemna materia również istnieje. Na ten moment Wszechświat oficjalnie liczy 13,7 miliarda lat, mimo kilku drobnych niedociągnięć. Wszechświat jest dwa razy starszy niż do tej pory sądzono? /123RF/PICSEL https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-fizyk-z-kontrowersyjna-teoria-wszechswiat-nie-zawiera-ciemne,nId,7397225
  5. Baryton czerwonych olbrzymów udoskonala pomiary odległości kosmicznych 2024-03-18. Świeże spojrzenie na czerwone olbrzymy oferuje kluczowy wgląd w pomiary kosmicznych odległości oraz sposób pomiaru ekspansji Wszechświata z najwyższą dokładnością. W nieustannie rozszerzającym się Wszechświecie mierzenie kosmicznych odległości jest jak próba znalezienia niezawodnej linijki w ogromnej, stale rozciągającej się tkaninie. Jednym z narzędzi używanych przez astrofizyków jest stała Hubble’a (H0), która mierzy szybkość rozszerzania się Wszechświata i określa jego wiek oraz obserwowalny rozmiar. Nie ma jednomyślności co do wartości H0 ze względu na sprzeczne pomiary pochodzące z różnych obiektów niebieskich. Ta dyskusja oznacza, że nasza wiedza na temat podstawowej fizyki Wszechświata jest niekompletna. Jest to kwestia o wysokim znaczeniu, a kluczem do znalezienia rozwiązania jest znaczna poprawa dokładności pomiarów odległości opartych na gwiazdach. Teraz badanie przeprowadzone przez pierwszego autora artykułu, prof. EPFL Richarda I. Andersona, byłego stażystę EPFL Nolana Koblischke i Laurenta Eyera udoskonala kosmiczne pomiary odległości przy użyciu sygnałów dźwiękowych z czerwonych olbrzymów: Odkryliśmy, że oscylacje akustyczne czerwonych olbrzymów mówią nam, jak najlepiej mierzyć odległości kosmiczne za pomocą metody końcówki asymptotycznej gałęzi olbrzymów – powiedział Anderson. Pomiar kosmicznych odległości za pomocą czerwonych olbrzymów Wyjaśnijmy kilka terminów. „Czerwone olbrzymy” to starzejące się gwiazdy. Przybierają one czerwonawy odcień, gdy wyczerpują wodór w swoich jądrach i wykorzystują wodór zewnętrzny, co czyni je większymi i chłodniejszymi. Na diagramach astronomicznych ewolucja ta prowadzi do powstania „gałęzi czerwonych olbrzymów”, czyli odchylenia wynikającego ze zwiększonej jasności gwiazdy. Końcówka gałęzi czerwonych olbrzymów to punkt krytyczny, w którym gwiazdy te zapalają hel, odwracając ewolucję jasności. Końcówka gałęzi czerwonych olbrzymów, zaznaczona na diagramie mniejszą liczbą jaśniejszych gwiazd, służy jako „świeca standardowa” do pomiarów odległości kosmicznych. Porównując jej znaną jasność z jasnością obserwowaną w odległych galaktykach, astronomowie mogą obliczyć odległość do niej. Śpiew w ciemnościach Naukowcy przeanalizowali dane z Optical Gravitational Lensing Experiment (OGLE) i misji Gaia w celu zbadania czerwonych olbrzymów w Wielkim Obłoku Magellana, który jest pobliską galaktyką towarzyszącą krążącą wokół Drogi Mlecznej i służącą jako kluczowe laboratorium do zrozumienia fizyki gwiazd. W zaskakujący sposób naukowcy odkryli, że wszystkie gwiazdy na końcówce gałęzi olbrzymów w rzeczywistości okresowo zmieniają jasność; fale dźwiękowe przemieszczają się przez gwiazdy jak trzęsienia ziemi na Ziemi, powodując oscylacje. Chociaż oscylacje te były wcześniej znane, ich znacznie dla pomiarów odległości zostało pominięte. Teraz jednak pozwoliły one naukowcom rozróżnić gwiazdy według wieku, oferując bardziej zróżnicowane podejście do pomiaru odległości we Wszechświecie. Anderson wyjaśnił: Młodsze czerwone olbrzymy w pobliżu końcówki gałęzi olbrzymów są nieco mniej jasne niż ich starsi kuzyni, a oscylacje akustyczne, które obserwujemy jako wahania jasności, pozwalają nam zrozumieć, z jakim typem gwiazd mamy do czynienia: starsze gwiazdy oscylują z niższą częstotliwością – tak jak baryton śpiewa głębszym głosem niż tenor!. To rozróżnienie ma kluczowe znaczenie dla zapewnienia bardzo dokładnych pomiarów odległości wymaganych w kosmologii i uzyskania najlepszej mapy lokalnego Wszechświata, ponieważ czerwone olbrzymy występują praktycznie w każdej galaktyce. W badaniu zidentyfikowano również kilka ulepszeń metody pomiaru odległości korzystając z końcówki gałęzi olbrzymów, które są niezbędne do zrozumienia ostatnich debat na temat stałej Hubble’a. Teraz, gdy możemy rozróżnić wiek czerwonych olbrzymów, które tworzą końcówkę gałęzi olbrzymów, będziemy w stanie jeszcze bardziej ulepszyć pomiar stałej Hubble’a na tej podstawie – powiedział Anderson. Takie ulepszenia pozwolą na dalsze testowanie stałej Hubble’a i mogą doprowadzić do przełomowych odkryć w zakresie podstawowych procesów fizycznych, które decydują o ewolucji Wszechświata. Opracowanie: Agnieszka Nowak Źródło: • EPFL • Urania Wielki Obłok Magellana. Źródło: CTIO/NOIRLab/NSF/AURA/SMASH/D. Nidever (Montana State University) Obróbka zdjęć: Travis Rector (University of Alaska Anchorage), Mahdi Zamani i Davide de Martin https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2024/03/baryton-czerwonych-olbrzymow-udoskonala.html
  6. SpaceX idzie w satelity szpiegowskie 2024-03-18.A.B. SpaceX w ramach nowego kontraktu rozpoczęła budowę nowoczesnych satelitów szpiegowskich, które następnie ma wynieść na orbitę okołoziemską. O sprawie jako pierwszy napisał Reuters wskazując, że SpaceX poprzez swoją spółkę-córkę Starshield buduje dużą sieć satelitów szpiegowskich dla Narodowego Biura Rozpoznania (NRO). Megakonstelację satelitów mają trafić na niską orbitę okołoziemską, skąd będą fotografować powierzchnię Ziemi i śledzić cele oraz monitorować aktywność wojskową w dowolnym miejscu na Ziemi. Starty prototypów System ma być odporny na ataki wrogich sił kosmicznych i ma wynieść ten sektor na zupełnie nowy poziom zaawansowania. W mediach pojawiają się informacje, że SpaceX ma już za sobą starty kilkunastu prototypów satelitów, które miałyby tworzyć sieć Starshield. Projekt wart 1,8 mln dolarów Wcześniej amerykańskie media donosiły, że jedna z agencji wywiadu zabezpieczyła finansowanie na poziomie 1,8 mln dol. na projekt dotyczący bezpieczeństwa wojskowego. Dotąd satelity szpiegowskie były wysyłane na wyższe orbity. Było ich mało i obserwowały duże połacie Ziemi. Na niższej orbicie satelity potrzebują mniej czasu na okrążenie Ziemi dzięki temu każde miejsce na globie będzie częściej i dokładniej fotografowane. źródło: focus.pl Nowa sieć satelitów może zwiększyć możliwość rejestrowania zagrożeń dla bezpieczeństwa USA (fot. Brandon Bell/Getty Images) TVP INFO https://www.tvp.info/76496483/spacex-rozpoczela-budowe-nowoczesnych-satelitow-szpiegowskich
  7. Porażka Chin. Nieudana misja księżycowa 2024-03-18. Mateusz Mitkow Chińska Republika Ludowa przeprowadziła start systemu nośnego Chang Zheng 2C (Długi Marsz 2C), którego celem było wyniesienie nowych urządzeń w kierunku orbity Księżyca. Misja zakończyła się niepowodzeniem. W ostatnich dniach Państwo Środka podjęło próbę wyniesienia ładunków na orbitę naturalnego satelity Ziemi. Z dostępnych informacji wynika, że misja, do której został wykorzystany system nośny Chang Zheng 2C, zakończyła się niepowodzeniem, ze względu na nieoczekiwaną anomalię w trakcie lotu. Problem techniczny dotyczył górnego stopnia rakiety (Yuanzheng-1S), który nie zdołał dotrzeć do docelowej orbity. Jak wynika z dostępnych informacji, chińskie satelity opisywanej misji niedługo spłoną w ziemskiej atmosferze. Xinhua nie podała żadnych szczegółów na temat charakteru satelitów, nie informowano wcześniej o planach ich wystrzelenia, a także o ich dokładnym przeznaczeniu. Obecnie wiemy, że były to jednostki o oznaczeniu DRO-A i DRO-B i przeznaczeniu komunikacyjno-nawigacyjnym. Miały współpracować z satelitą DRO-L, który znajduje się na niskiej orbicie okołoziemskiej (LEO). Celem ich wystrzelenia było testowanie technologii wspomagającej poprawne działanie urządzeń umieszczanych na orbicie Księżyca, a dokładniej na tzw. wysoce wstecznej orbicie księżycowej (ang. Lunar Distant Retrograde Orbit; DRO). Była ona testowane przez Państwo Środka już wcześniej, podczas misji Chang’e 5 w 2022 r. Została również wykorzystana podczas misji Artemis I, dokładniej w locie kapsuły Orion. Zwróćmy jednak uwagę, że obie misji zakończyły się sukcesem. Tym razem Chiny muszą pogodzić się z porażką. Cały czas jednak na LEO znajduje się satelita DRO-L, który będzie potrzebny do planowanej na bieżący rok misji Chang’e 6, której celem jest pobranie i transport na Ziemię próbek księżycowego regolitu z niewidocznej (z perspektywy naszej planety) strony Srebrnego Globu. W tejże misji zostanie wykorzystany satelita przekaźnikowy Queqiao-2, którego wyniesienie zaplanowano na 20 marca br., a zatem wcześniej niż główna sonda misji. Obecny rok może być rekordowym dla Chin pod względem przeprowadzonych startów swoich rodzimych rakiet nośnych. Państwo Środka planuje wykonać około 100 wystrzeleń, z których najważniejszym będzie wspomniane rozpoczęcie misji Chang’e 6. Sprowadzenie księżycowego materiału z przeciwnej strony Księżyca będzie osiągnięciem, którego nie dokonało do tej pory żadne inne państwo. Dla naukowców będzie to stanowiło również kamień milowy w kwestii badań i nauk o Księżycu Autor. NASA SPACE24 https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/systemy-nosne/porazka-chin-nieudana-misja-ksiezycowa
  8. USA i Chiny. Kto wygra wyścig o Marsa? 2024-03-18. Wojciech Kaczanowski W międzynarodowym wyścigu o Księżyc, w tle trwa rozgrywka o przeprowadzenie misji naukowej na Marsa. Stany Zjednoczone w ramach programu Mars Sample Return (MRS) wydają się być na prowadzeniu, natomiast kwestie budżetu pozostawiają kontynuację misji pod dużym znakiem zapytania. Z drugiej strony postępy odnotowują inżynierowie w Chińskiej Republice Ludowej. Mars to kolejny przystanek po Księżycu, na którym planowane jest załogowe lądowanie. Czerwona Planeta wciąż pozostaje jednak w marzeniach naukowców, pracujących obecnie nad misjami robotycznymi. Wydaje się, że liderem wyścigu są Stany Zjednoczone, realizujące program Mars Sample Return, którego celem jest pobranie próbek marsjańskich, a następnie przetransportowanie ich na Ziemię. Wszystko pięknie, ale... NASA jest postrzegana jako lider w rywalizacji z Chinami ze względu na postępy w programie MRS. Łazik Perseverance przemierza obecnie pozostałości delty rzeki, która niegdyś wpadała do krateru Jezero. Dane znajdujące się przy Perseverance mają zostać zabrane przez specjalnie opracowany lądownik, który ma wylądować w pobliżu lokalizacji sondy. Lądownik będzie wyposażonym w rakietę Mars Ascent Vehicle (MAV), oraz dwa drony, w dużym stopniu przypominające legendarny wiropłat Ingenuity, które zastąpiłyby łazika, gdyby ten nie był w stanie dostarczyć materiałów badawczych. Po przekazaniu przez Perseverance próbek do lądownika, mała rakieta MAV wystartuje w kierunku orbity Marsa, aby spotkać się z Earth Return Orbiter dostarczonym przez Europejską Agencję Kosmiczną (ESA). Statek kosmiczny następnie zabrałby próbki w dalszą drogę na naszą planetę. W teorii próbki powinny dotrzeć na Ziemię około 2033 r., ale… Mars Sample Return zmaga się z potężnymi problemami finansowymi, o których informowaliśmy już na łamach naszego portalu latem 2023 r. Z najnowszych informacji wynika, że NASA pracuje nad ogólnym przeglądem misji MRS, który będzie obejmował dalsze rozłożenie kosztów oraz harmonogram. Dokument powinien zostać opublikowany w kwietniu br. W 2020 r. zakładano, że Mars Sample Return będzie kosztować około 4 mld USD, natomiast z obecnych szacunków wynika, że kwota wzrosła przynajmniej dwukrotnie! Problem jest na tyle poważny, że we wniosku budżetowym Białego Domu na 2025 r. do omawianej misji marsjańskiej nie przypisano kwoty, a jedynie sformułowanie TBD (ang.To Be Determined). Ukryty smok Tymczasem, jak wynika z informacji podanych przez portal Spacenews.com, powołujący się na chińskie media, Państwo Środka odnotowuje znaczące postępy w przygotowaniach do misji Tianwen-3, która również zakłada pobranie próbek z Czerwonej Planety i przetransportowanie ich na Ziemię. Jak stwierdził Sun Zezhou, starszy inżynier w Chińskiej Akademii Technologii Kosmicznej (CAST), start powinien nastąpić około 2030 r. Zakłada ona bowiem dwa starty z wykorzystaniem chińskich rakiet Długi Marsz 5, użycie lądownika z ramieniem robotycznym, przeznaczonym wyłącznie do pobierania próbek tylko z jednego, małego obszaru oraz wystrzelenie próbek na orbitującą wokół Marsa sondę, która odbierze niewielką rakietę. Proces ten wydaje się prostszy od planu NASA, ale wciąż niezwykle wymagający. Za szczególnie trudne uznaje się dokowanie na orbicie Marsa, przeniesienie próbek i powrót na Ziemię. Według Zezhou, podstawy techniczne misji są już właściwie ukończone, a obecnie trwają pracę nad wybraniem konkretnego miejsca lądowania. Z artykułu w czasopiśmie JGR Planets wynika, że wybór padnie na Amazonis Planitia, Utopia Planitia lub Chryse Planitia. Ostatnia destynacja, jak wskazuje Spacenews.com, wydaje się jednak najbardziej prawdopodobna Kto pierwszy? Stany Zjednoczone mają zdecydowaną przewagę nad Chińską Republiką Ludową przede wszystkim ze względu na stopień rozwoju marsjańskiego programu. Barierą mogą okazać się kwestie budżetowe oraz administracyjne. Nie ma obecnie wątpliwości, że Mars Sample Return jest jednym z najważniejszych programów amerykańskiej agencji kosmicznej. Zakończenie prac byłoby potężnym ciosem, który pozostawiłby Czerwoną Planetę jedynie wśród marzeń Amerykanów. Źródło: Spacenews.com / Space24.pl Wizualizacja amerykańskiego programu Mars Sample Return Autor. NASA Łazik Perseverance przemierzający powierzchnię Marsa w ramach amerykańskiego programu Mars Sample Return Autor. NASA Wizualizacja chińskiej misji Tianwen-3 Autor. Chińska Akademia Nauk SPACE24 https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/sondy/usa-i-chiny-kto-wygra-wyscig-o-marsa
  9. Erik68

    Angry Birds....

    Fajnie pracuje na Głowa Małpy,M1,Roseta, i na mgławicach planetarnych.Polecam na początek jakieś NGC,bo większość można z filtrem z pod Bortle 5.Eskimos, Cukierek,poszukaj jeszcze w necie ,może na forum ci kogoś coś podpowie.Do planetarnych trzeba odpowiednio przypowerować ,bo większość ma małe rozmiary kątowe. Trzeba pamiętać że widoczność niektórych ,bardziej zależy od seeingu niż od przejrzystości .
  10. Mieszkańcy Olsztyna wypatrują wiosny w planetarium 2024-03-18. Mieszkańcy Olsztyna od soboty wypatrują wiosny podczas wydarzenia w planetarium pt. Nadchodzi wiosna. Będą mogli obejrzeć Słońce przez teleskop, rozwiązać kosmiczne zadania czy posłuchać koncertu połączonego z wizualizacjami. "Astronomiczna wiosna rozpocznie się 20 marca, a my już 16 marca zapraszamy, aby wspólnie z nami wypatrywać nadejścia tej pory roku" – poinformowała Magdalena Pilska-Piotrowska, dyrektorka Planetarium w Olsztynie. Oprócz seansów przewidzianych w repertuarze, szykowanych jest dużo innych atrakcji. W godz. 11–16 na tarasie przed Planetą 11 odbędą "Pokazy Słońca przez teleskop". W przypadku zachmurzenia odbędzie się pokaz teleskopu w hallu Planetarium. O godz. 13 zaplanowano specjalną projekcję "Wielkim Wozem do wiosny". "Najjaśniejsze gwiazdy gwiazdozbioru Wielkiej Niedźwiedzicy, tworzące figurę zwaną u nas Wielkim Wozem, można dostrzec każdej pogodnej nocy, ale to wiosną świecą one najwyżej i są najlepiej widoczne. Wielki Wóz jest dobrym przewodnikiem po rozgwieżdżonym niebie, ponieważ łącząc odpowiednio jego gwiazdy można łatwiej trafić do innych gwiazd i gwiazdozbiorów. Najlepiej można to wykorzystać właśnie w wiosenne wieczory, gdy wszystkie wskazywane przez Wielki Wóz obiekty są widoczne" - wyjaśniła Magdalena Pilska-Piotrowska. W ciągu dnia na dzieci i towarzyszące im osoby, które odwiedzą Planetarium, czekają "kosmiczne" zadania. Karty z wyzwaniem będą czekać "na stanowisku bileterek". Ponadto w godz. 10-18 prezentowane będą wybrane modele samochodów marki Tesla. Zainteresowani dorośli mogą zapisać się na jazdę testową. Zwieńczeniem całodziennych działań będzie o godz. 17.00 koncert zespołu Żywioły, połączony z wizualizacjami autorstwa Joanny Paczkowskiej (Surrealka). Kwintet Żywioły to muzyczna kombinacja tango nuevo, new jazz musette, melodii klezmerskiej i klasyki. Skład zespołu: Mateusz Cwaliński – akordeon, Aleksandra Sitarz – skrzypce, Michał Gumkowski – wiolonczela, Natalia Vanessa Ciukszo-Wodzicka – kontrabas, Konrad "Domino" Wieteska – perkusjonalia. Planetarium jest pomnikiem zbudowanym w hołdzie Mikołajowi Kopernikowi, który spędził kilka lat w Olsztynie pełniąc funkcję administratora okolicznych dóbr Kapituły Warmińskiej. Intensywnie w tym czasie pracował też naukowo. W zamku do dziś znajduje się wykonana ręką Kopernika tablica do wyznaczania równonocy wiosennej. To unikat w skali świata, jedyny istniejący dziś przyrząd wykonany własnoręcznie przez astronoma.(PAP) autor: Agnieszka Libudzka ali/ jann/ Olsztyn, 25.02.2005 r. Olsztyńskie Planetarium. PAP/Monika Kaczyńska mk/hm https://naukawpolsce.pl/aktualnosci/news%2C101155%2Cmieszkancy-olsztyna-wypatruja-wiosny-w-planetarium.html
  11. Obserwatorium zakopane pod Antarktydą odkryło siedem „cząstek duchów” 2024-03-18. Sandra Bielecka IceCube Neutrino Observatory, czyli detektor neutrin znajdujący się głęboko pod lodami Antarktydy nieustannie poszukuje jakichkolwiek śladów „cząstek duchów”. Analiza danych zebranych na przestrzeni 9,7 lat przez IceCube wykazała siedem potencjalnych kandydatów na neutrina. Naukowcy są pełni nadziei, na to, że udało im się dostrzec nieuchwytne cząsteczki. Potencjalne „cząstki duchów” odkryte przez IceCube Naukowcy analizujący dane z IceCube odkryli siedmiu potencjalnych kandydatów wykazujących cechy neutrin. Neutrina są cząstkami elementarnymi pochodzącymi z kosmosu należącymi do leptonów. Badacze pracujący na danych zebranych przez IceCube wykryli prawdopodobnie neutrina taonowe, powstałe w reakcji rozpadu taonu. Siedem potencjalnych sygnałów wykryto w danych obserwacyjnych zgromadzonych w ciągu 9,7 lat. Pokazuje to, jak bardzo nieuchwytne są te cząsteczki. Według badaczy w ciągu sekundy przez ciało człowieka przechodzi około 100 bilionów neutrin. Są to najmniejsze znane nam cząsteczki, co oznacza, że nie składają się z mniejszych fizycznych cząsteczek, mają charakter fundamentalny. Obecnie wyniki badań można przeczytać na serwerze arXiv, docelowo mają zostać opublikowane w czasopiśmie „Physical Review Letters”. Neutrina możemy podzielić na trzy grupy: elektronowe, mionowe i taonowe. Przy czym należy podkreślić, że neutrina taonowe są wyjątkowo trudne do określenia. Dlatego też odkrycie ich przez IceCube jest nie lada osiągnięciem. Wykrycie w danych siedmiu potencjalnych zdarzeń na neutrina taonowe, w połączeniu z bardzo małą ilością oczekiwanego tła, pozwala nam stwierdzić, że jest bardzo mało prawdopodobne, aby tła współdziałały w celu wytworzenia siedmiu oszustów w zakresie neutrin taonowych. Odkrycie astrofizycznych neutrin taonowych stanowi również mocne potwierdzenie wcześniejszego odkrycia IceCube’a dotyczącego rozproszonego strumienia neutrin astrofizycznych. Powiedział Doug Cowen, fizyk na Penn State University i jeden z głównych autorów badania w wydaniu IceCube. Lodowe obserwatorium IceCube IceCube Neutrino Observatory lub po prostu IceCube zlokalizowane jest na terenie Amundsen-Scott South Pole Station na Antarktydzie. Zostało ono umieszczone głęboko w lodzie, gdzie wprowadzono tysiące sferycznych czujników optycznych digital optical modules (DOMs). IceCube przeznaczone zostało do poszukiwania punktowych źródeł neutrin oraz zbadania najwyższych energii procesów astrofizycznych. IceCube wykrywa neutrina za pomocą DOM, których łącznie osadzono głęboko w lodzie 5160. W momencie, gdy neutrina oddziałują z cząsteczkami lodu, powstają naładowane cząsteczki, które podczas swojej podróży przez lód emitują niebieskie światło. Poszczególne DOM rejestrują i digitalizują ten sygnał. „Światło wytwarza charakterystyczne wzory, z których jeden to podwójne zdarzenia kaskadowe powstałe w wyniku interakcji wysokoenergetycznych neutrin taonowych w detektorze” – czytamy w artykule. Badacze zyskali nową motywację do poszukiwania neutrin, gdy wcześniejsze analizy wykazały pewne wskazówki z poszukiwań subtelnych sygnatur wytwarzanych przez neutrina taonowe. Każde wykryte podejrzane zdarzenie zostało wyrenderowane na trzy obrazy. Następnie, by odróżnić obrazy wytwarzane przez neutrina od obrazów wytwarzanych przez różne tła, badacze wytrenowali splotowe sieci neuronowe (CNN) zoptymalizowane pod kątem klasyfikacji obrazów. Przeprowadzone symulacje potwierdziły czułość na neutrina taonowe. W rezultacie bazując na danych zebranych w latach 2011-2020 naukowcy uzyskali siedem silnych potencjalnych zdarzeń na neutrina taonowe. „Prawdopodobieństwo naśladowania sygnału przez tło oszacowano na mniejsze niż jeden do 3,5 miliona” – dodaje jeden z badaczy, Doug Cowen. Tak małe cząstki pochodzące z głębi kosmosu są niezwykle trudne w obserwacji. Neutrina udało się uchwycić, jednak inne, takie jak hipotetyczny aksjon, wciąż pozostają nieuchwytne. Naukowcy mają nadzieję, że udowodnienie istnienia innych cząstek elementarnych pozwoli wytłumaczyć przynajmniej częściowo pochodzenie ciemnej materii we Wszechświecie. Detektor IceCube, największe na świecie obserwatorium neutrin /Nsf / Zuma Press / Forum /Agencja FORUM https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-obserwatorium-zakopane-pod-antarktyda-odkrylo-siedem-czastek,nId,7397047
  12. Kiedy zacznie się wiosna astronomiczna, a kiedy kalendarzowa? 2024-03-18. Źródło: tvnmeteo.pl Pierwszy dzień wiosny zarówno kalendarzowej, jak i astronomicznej 2024 już lada moment. W tym roku astronomiczną odmianę tej pory roku powitamy dzień wcześniej niż wiosnę kalendarzową W ostatnich dniach zimy odchodząca pora roku przypomniała, że to jeszcze jej czas. Po wielu dniach, a nawet tygodniach wiosennego ciepła zrobiło się zimno, nocami chwycił mróz, a w niektórych częściach Polski sypnęło śniegiem. Wiosna astronomiczna i kalendarzowa. Daty W tym tygodniu wiosna nastanie oficjalnie. Wiosna astronomiczna zacznie się w środę, 20 marca dokładnie o godzinie 4.07. Jej początek na półkuli północnej, a więc także w Polsce, wyznacza moment równonocy wiosennej, czyli ten, w którym Słońce przechodzi przez punkt Barana. Najczęściej następuje to między 19. a 21. dniem marca. Wiosna astronomiczna potrwa do przesilenia letniego. A kiedy zacznie się wiosna kalendarzowa? Ten rodzaj pory roku ma niezmienną datę. Kalendarzowa wiosna zaczyna się 21 marca (tym razem będzie to czwartek) i potrwa do 21 czerwca. Okres ten został ustalony przez meteorologów po to, by łatwiej porównywać obserwacje prowadzone w różnych miejscach. Inne rodzaje wiosny Pierwszego dnia marca zaczęła się wiosna meteorologiczna. Data ta została przyjęta przez meteorologów i klimatologów po to, aby móc porównywać okresy o takiej samej długości i obliczać dane statystyczne. Potrwa ona do 31 maja. Wyróżnia się również wiosnę termiczną, która w tym roku nastała już mniej więcej w połowie lutego. Zaczyna się ona, gdy średnia dobowa temperatura powietrza utrzymuje się w przedziale od 5 do 15 stopni Celsjusza przez następnych co najmniej pięć dni. Autorka/Autor:ps Źródło: tvnmeteo.pl Źródło zdjęcia głównego: Kontakt 24/Jaga_ Niebo w marcu 2024Mateusz Krymski/PAP Kiedy zaczyna się wiosnaIMGW-PIB https://tvn24.pl/tvnmeteo/ciekawostki/pierwszy-dzien-wiosny-2024-kiedy-zacznie-sie-wiosna-astronomiczna-a-kiedy-kalendarzowa-daty-st7826640
  13. Administrator NASA składa hołd pionierowi kosmicznemu Thomasowi Staffordowi 2024-03-18. Poniżej znajduje się oświadczenie administratora NASA Billa Nelsona w związku z poniedziałkową śmiercią Thomasa Stafforda, wieloletniego zwolennika eksploracji kosmosu, byłego astronauty NASA i generała Sił Powietrznych USA: „Dziś generał Tom Stafford udał się do wiecznych niebios, które tak odważnie eksplorował jako astronauta Gemini i Apollo, a także rozjemca w misji Apollo-Sojuz. Ci z nas, którzy mieli zaszczyt go znać, są bardzo smutni, ale jednocześnie wdzięczni, że znaliśmy olbrzyma. „Tom odegrał kluczową rolę w najwcześniejszych sukcesach naszego narodowego programu kosmicznego i odegrał kluczową rolę w rozwoju przestrzeni kosmicznej jako modelu współpracy międzynarodowej. Pomógł nam także wyciągnąć wnioski z naszych tragedii, rozwijać się i sięgać po osiągnięcia następnej generacji. Był ściśle związany z programem kosmicznym, dzieląc się swoimi przemyśleniami i sugestiami na temat misji NASA do końca swojego życia. „Tom był dżentelmenem i śmiałkiem. Poleciał podczas naszego pierwszego spotkania w kosmosie na Gemini 6 i pilotował drogę Gemini 9 na Ziemię za pomocą ołówka i papieru, gdy komputer naprowadzający statku kosmicznego zawiódł na orbicie. Dowodził Apollo 10, pierwszym lotem modułu księżycowego na Księżyc, krytycznym lotem testowym, który zakończył się pomyślnym lądowaniem na Księżycu podczas misji Apollo 11. Tom w trakcie swojej kariery latał także na ponad 100 różnych typach samolotów, przekraczając granicę naszych osiągnięć w powietrzu i kosmosie. Był niezwykłym rozjemcą, który dowodził pierwszym spotkaniem NASA międzynarodowego statku kosmicznego w ramach misji Apollo-Sojuz. Jego odpowiednik, generał Aleksiej Leonow, przez lata stał się jego najlepszym przyjacielem. Tom wygłosił pochwałę Aleksieja w 2019 r. na rosyjskim pogrzebie państwowym. „Oddanie Toma dla NASA nigdy nie osłabło. W późniejszych latach przewodniczył zespołowi, który niezależnie doradzał NASA w zakresie sposobu przeprowadzenia misji Prezydenta H.W. Busha i ukończył badanie „America at the Threshold” na temat potencjalnej przyszłości narodu z ludźmi w kosmosie. Był także współprzewodniczącym grupy zadaniowej ds. powrotu promu kosmicznego Stafford-Covey do lotu, która oceniała wdrożenie przez NASA zaleceń Komisji ds. badania wypadków Columbia dotyczących powrotu do lotu. „Nasz naród zawsze będzie wdzięczny odkrywcy, który nigdy nie stracił zachwytu. O swoim pobycie w kosmosie powiedział: „To cię zmienia, z pewnością”. Zmienia twoje nastawienie… Kiedy spoglądasz wstecz, widzisz małą niebiesko-białą piłkę baseballową, właściwie jest ona mniejsza niż piłka baseballowa. Ale trudno sobie wyobrazić, że są tam wszyscy ludzie, których znasz przez całe życie, gdzie chodziłeś do szkoły, gdzie są twoi przyjaciele i rodzina. Trudno też sobie wyobrazić, że na tym niebiesko-białym baseballu są trzy miliardy ludzi. „Niech Bóg błogosławi, Tomie Stafford”. Więcej informacji na temat kariery Stafforda w NASA i biografii jego agencji można znaleźć na stronie: https://www.nasa.gov/former-astronaut-thomas-stafford/ -koniec- Faith McKie / Cheryl Warner Siedziba, Waszyngton 202-358-1600 [email protected] /[email protected] Źródło: NASA (1966) — Portrait of astronaut Thomas P. Stafford, wearing his spacesuit. Credits: NASA https://www.nasa.gov/news-release/nasa-administrator-pays-tribute-to-space-pioneer-thomas-stafford/
  14. Dzisiaj
  15. Koszy89

    Angry Birds....

    No to chyba dobrze kupiłem O III 😉😎mam go od niedawna i odbyłem tylko jedną z nim obserwację także trudno coś powiedziec narazie , mogłbyś polecić jakieś ciekawe dla niego (Svb7nm)teraz cele, może nie jakieś ekstrema gdyż dysponuję jedynie 10 " ale coś gdzie fajnie zapracuje ? może tez jakieś cele dla achro120/600 ?
  16. Erik68

    Angry Birds....

    Temat filtrów to rzeka.W przypadku identycznych filtrów tej samej przepustowości doświadczony obserwator zauważy różnice ,jeżeli ma możliwość bezpośredniego ich zestawienia,w innym przepadku to wątpliwe...W przypadku filtrów o różnej przepustowości zawsze(zwłaszcza na klasykach) wygra ten węższy nawet z 80% transmisją(porównanie Astonomika H-beta(>90%) z BaaderH-beta CMOS CCD 8,5nm (coś powyżej80%),dotyczy to H-beta i Olll.Ale nie ma filtrów o przepustowości uniwersalnej każdy jest do innego obiektu,a najgorsze jest to że trzeba to sprawdzać samemu,obiekt po obiekcie,dlatego mam w tej chwili 3 H-bety 18nm,8,5nm i 5,5nm a przymierzam się jeszcze do Olll Baader10nm,SvB7nm,Baader 5nm,przy czym testowo najlepiej wypada SvB 7nm, rozłożył na łopatki klasycznego Lumicona Olll i prawdopodobnie przegoni Lumicona Olll 3gen...zobaczymy Tak dokładnie ten.
  17. Dzięki, firma to TS. To jest chyba najmniejsze APO jakie jest. Kupiłem m.in. dlatego, że kamerka mi łapie całą tarczę. Z kamerek generalnie lepiej wychodzi Słońce niż z lustrzanek, gdzie jednak ostrość nie jest tak dobra i zawsze trzeba zmniejszać oryginalny rozmiar.
  18. Czy to ten sam co w tym linku? Bo wszędzie mi wyskakuje CMOS w nazwie a nie CCD. A czy 5.5 nm ma tylko baader? Bo zwykle w relacjach, gdzie ktoś porównywał różne marki, czytałem, że filtry tej firmy mocno ustępują przykładowo Lumiconowi czy Astronomikowi. Ale jak inne marki nie mają w ofercie H-beta 5.5, to nie ma do czego porównać. Z tego co widzę, Lumicon ma opcję 9 nm, miałeś może okazję je zestawić? Czytałem również o rozrzutności poszczególnych filtrów, także OIII Astronomika, który kupiłem. Na przykład tutaj. Ciekawe czy taki OIII z transmisją 90.7% różni się zauważalnie na mgławicach od takiego z 98.9%. Ciekawostka. Właśnie mnie to zastanowiło między innymi z uwagi na to, że, jak napisałeś, jest to dość wąski filtr, który bardzo mocno wycina gwiazdy, a co za tym idzie, powinien utrudniać dostrzeganie ciemnych mgławic, które widać na tle gwiazd, ewentualnie pomagać w zobaczeniu tych, co przesłaniają wodór. Prawdę mówiąc, wchodzę w tematy, które słabo znam i nie mam doświadczenia, stąd nie wiem, czy dobrze rozumuje. Jednak przeglądając wszelkiej maści zdjęcia okolic M16 i M17, obstawiam, że w lornetce bez filtrów widać ślad nieprzesłoniętych gwiazd. Co do refraktora z h-beta, pojęcia nie mam, co obstawiać. Dzięki, że znalazłeś czas🙂
  19. udało się nareszcie uzyskać odpowiedz od ksiegarni libristo , tansza wersja na ich stronie mimo opisu :" Oprawa miekka" jest również spięta "spiralką " jest więc to chyba aktualnie najtansze żródło tej wartosciowej pozycji, pozostaje zamawiać .
  20. ładne zdjęcia z tego APO 60/360 wychodzą co to za firma?
  21. Ostatnie zeszłoroczne - wrzesień-grudzień 08.09.2023 APO 60/360 z ND 5 + Chameleon 2 z filtrem IR cut i Solar Continuum 28.09.2023 APO 60/360 z ND 5 + Chameleon 2 z filtrem IR cut i Solar Continuum 08.10.2023 ED 102/714 + Orion Szklany + Canon 550D resize 75% 01.11.2023 ED 102/714 + Orion Szklany + Canon 550D resize 75% 01.12.2023 APO 60/360 z ND 5 + Chameleon 2 z filtrem IR cut i Solar Continuum
  22. Ostatnie zeszłoroczne - sierpień-grudzień. Jak zawsze APO 60/360 + Lunt CaK B600 + CHameleon2 21.08.2023 08.09.2023 28.09.2023 08.10.2023 01.12.2023
  23. Zakupiono utrzymanie domeny na kolejny rok w firmie OVH Mamy aktualnie stan 1.582,33 zł -73,00 = 1.509,33zł
  24. Ostatnie zeszłoroczne - listopad -grudzień. Sprzęt jak zawsze Lunt50 + Chameleon2: 01.11.2023 01.12.2023 05.12.2023 14.12.2023
  25. Witam , również dojrzałem do zakupu owego atlasu , ostatnio wydałem wiecej na poszukiwany atlas grzybów więc wielkim zaniedbaniem było by załować sobie na te pozycję , napotkałem na taką ofertę : interstellarum Deep Sky Atlas / Libristo.pl i mam zagwozdkę bo interstellarum Deep Sky Atlas / Libristo.pl róznica w cenie ogromna , w jednaj opis ,ze oprawa miekka , a w drugiej ,że skoroszyt , ale no czy było wogóle takie wydanie gdzie strony są zwyczajnie sklejone a nie skoroszyt własnie ? bo jak mozna zobzczyc tu : interstellarum Deep Sky Atlas (deep-sky-atlas.com) są poprostu dwie edycje , deskowa i fieldowa nie ma mowy o tym by były dwie rózne deskowe jedna skoroszytowa inna nie . Ktoś coś wie ? A może ma ktoś do sprzedania w dobrym stanie ?
  26. jolo

    Nie tylko Astro...

    Kubek z herbatą w kamerce termowizyjnej wygląda trochę jak powierzchnia Słońca 🙂
  1. Pokaż więcej elementów aktywności
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)