Skocz do zawartości

Ranking użytkowników

Popularna zawartość

Zawartość, która uzyskała najwyższe oceny od 23.03.2025 uwzględniając wszystkie miejsca

  1. Transit ISS w Zatomiu Były momenty 😉 VID-20250327-WA0003_1.mp4
    27 punktów
  2. Przyznam, że chyba pierwszy raz tak bardzo nie wiedziałam jak podejść do napisania relacji, i tak trudno było mi ująć w słowa to, co widziałam. A potem stwierdziłam, że po prostu napiszę wszystko po kolei, i jakoś to poszło. Czas będę podawać w UTC. 😄 Na Islandii spędziliśmy łącznie tydzień - ja, Filip i nasz kolega z dziewczyną - przy czym pogodne nocki były trzy. Spośród nich zaś - dwie wykorzystaliśmy na obserwacje - w jeden wieczór byliśmy tak zmęczeni po całym dniu jeżdżenia i chodzenia, że padliśmy do spania niemal od razu po powrocie. Pierwsze spotkanie miało miejsce wieczorem 28 stycznia na drodze nr 1, gdzieś w połowie odległości między miejscowościami Vík í Mýrdal oraz Kirkjubæjarklaustur. Jak zawsze, praktycznie przez cały czas patrzyłam przez okno - stanowiło to nie tylko profilaktykę przed chorobą lokomocyjną, ale przede wszystkim pozwalało mi podziwiać mijaną okolicę, nawet jeśli było już stosunkowo ciemno. Niedługo przed godziną 19, dostrzegłam na coraz czarniejszym niebie jakieś pojaśnienie… jedno, zaraz potem drugie, oba powoli zmieniające kształt i położenie. Przez chwilę nie byłam pewna czy mi się nie zdaje, ale dosyć szybko wykrzyknęłam - Zorza! W samochodzie zapanowało poruszenie. Przez pewien czas zjawisko, widoczne póki co tylko z mojej części pojazdu, jawiło się niczym kilka łukowatych pojaśnień przesuwających się powoli wokół siebie, jednak w pewnym momencie zorza intensywnie pojaśniała i przybrała formę kilku falujących pasów, w których co jakiś czas rozbłyskiwały jeszcze jaśniejsze filary. Czasem fragment któregoś z pasów ustawiał się do nas krawędzią, co również potęgowało jego intensywność i nadawało mu wygląd ostrej igiełki. Widoczne gołym okiem stało się zielonkawe zabarwienie najjaśniejszych pasm, zaś w miejscach pojawiania się wspomnianych igiełek miałam momentami wrażenie bardziej różanego odcienia. Zorza była widoczna już nie tylko z mojego okna - ku zadowoleniu siedzącego obok mnie Filipa oraz naszych towarzyszy jadących z przodu - rozciągała się ona już w zasadzie na połowę nieba, od zachodu po wschód, przechodząc przez zenit i tańcząc na północnej części firmamentu. Wykonane na szybko zdjęcia telefonem z czasem naświetlania kilku sekund ukazały zielono-purpurowe meandrujące łuki upstrzone jaśniejszymi i ciemniejszymi filarami. Dynamicznie poruszającą się i zmieniającą kształty zorzę podziwialiśmy aż do dotarcia na miejsce noclegu. Przy przenoszeniu bagaży z samochodu do domku trudno było mi się oderwać od tego widoku, mimo że wiedziałam że wrócę do niego jeszcze tej nocy. Niedługo przed 21 wyszliśmy z Filipem na pole. Zorza akurat nie była ta jasna jak wcześniej, ale wciąż stanowiła zadziwiające zjawisko do obserwacji - jaśniejsze pasy falowały na tle delikatnej zorzowej poświaty obejmującej znaczną część nieba. Co jakiś czas trafiał się meteor - szczególnie często przecinając okolice Oriona. Swoją drogą, niebo tutaj było niesamowicie ciemne, znaczy się, tam gdzie akurat nie świeciła zorza. Zdobił je ogrom drobnych gwiazd zagęszczający się w pas zimowej Drogi Mlecznej, leniwie zmierzającej ku zachodowi. Pod tym rozgwieżdżonym niebem i falującą zorzą przyjęłam oświadczyny Filipa. Nie mogłam sobie lepiej wymarzyć tego momentu! Ale o tym może nie będę się rozpisywać. 😄 Około 22 udaliśmy się do domku by uzupełnić nieco zapasy ciepła. Zostawiliśmy jeszcze aparat ustawiony na timelapse, po który wróciliśmy po jakichś 30 minutach, by zagrzać go też nieco i wymienić baterię na naładowaną. Obejrzeliśmy też co zarejestrował w trakcie naszej przerwy - bardzo intensywne pojaśnienie zorzy, najsilniejsze dotąd. Ach, prawo Murphy’ego. No cóż. Wróciliśmy do obserwacji, niedługo później dołączyli też nasi towarzysze. Zorza wciąż była rozległa, zaś jej najjaśniejszy fragment stanowiły niemal równoległe do siebie pasma rozciągające się ze wschodu na zachód i przecinające zenit. Te delikatnie falowały niczym materiał poruszony bardzo delikatnym powiewem, subtelnie. Niezwykła była ta forma, na myśl przywodziła widok pierścieni, gdyby tylko takie posiadała nasza planeta. Kilkanaście minut po 23 zza wschodniego horyzontu wyłoniło się pojaśnienie, które szybko rozprzestrzeniło się ku górze. Pierścienie zafalowały. Wcześniej raczej spokojne pasy zaczęły teraz meandrować, zmieniając się naprawdę dynamicznie. Zorza rozbłysła zielenią. I różem! Szczególnie widowiskowe rzeczy działy się w zenicie, nie skłamię, jeśli powiem, że widok gołym okiem był jak ze zdjęć! Zorza widoczna od spodu w formie korony, szybko zmieniająca kształty, intensywnie zielona z różowymi krawędziami meandrów. Ten widok był absolutnie powalający! Szyja bolała od ciągłego zadzierania głowy ku górze, ale nie dało się oderwać od tego spektaklu. Fala intensywności przesuwała się stopniowo na zachód, i to właśnie tam rozegrała się kolejna część polarnego tańca. W pewnym momencie zorza pojaśniała jeszcze bardziej, do maksimum blasku tej nocy, wijąc się w skomplikowane falbany na zachodnim niebie i dając wrażenie zielonożółtych przebłysków skąpanych w zieleni. Świetliste pasma przechodziły w siebie, łączyły się i rozdzielały, niektóre poboczne znikały i znów się pojawiały. Co któryś moment, szczególnie w północnej części nieba, kolejne losowe filary rozbłyskiwały intensywnym światłem, po czym stopniowo zanikały. Trudno te widoki opisać słowami. Nawet w tamtej chwili nie wiedziałam jak mam wyrazić swój zachwyt - człowiek po prostu stał wpatrzony i nie mógł się oderwać od tego co widział. I to mimo przenikliwego zimna odczuwalnego coraz bardziej. A przynajmniej dla mnie - bo gdy zorza nieco się uspokoiła (choć wciąż była jasna i rozległa) - nasi towarzysze wrócili do ciepła. My zostaliśmy dłużej, choć w końcu i tak Filip musiał mnie niemal zaciągać siłą do domku, haha! Ale w końcu z trudem oderwałam się od zorzy - też byłam zmęczona po całym dniu i tych wszystkich emocjach. Kolejnego wieczoru delikatną zorzę dostrzegłam znowu z okna samochodu, tym razem w drodze powrotnej z Jökulsárlón. Jawiła się w formie bladego pojaśnienia nad północnym horyzontem, trochę jak szeroki i mglisty łuk rozciągający się niewysoko nad nim z zachodu na wschód. Zdjęcie telefonem ujawniło zielonkawe zabarwienie tego pasma. Było około 19:30. Gdy dojechaliśmy do domku, zorza wciąż wyglądała w podobny sposób. Jako że nie była zbyt intensywna, a my byliśmy bardzo zmęczeni, poszliśmy spać bardzo szybko. Trzeciego dnia pogoda miała się popsuć i pozostać taką do końca naszego wyjazdu, i jeszcze dłużej. Pierwotne prognozy w ogóle przekreślały szansę na jakiekolwiek obserwacje zorzy, ale gdy rano sprawdziłam je ponownie, okazało się, że po wietrznym i pochmurnym dniu ma przyjść nocne rozpogodzenie. Jakoś przed 22, czekając aż Filip skończy brać prysznic, uznałam, że co tam - posiedzę przy skierowanym na północ oknie, zobaczę jak tam chmury i a nuż zobaczę jakieś światła zorzy przebijające się zza nich. Już przy pierwszym zerknięciu przez szybę moim oczom ukazały się jasne filary falujące za strzępami ustępującego stratocumulusa. Zmieniały się bardzo dynamicznie, pojawiały się i znikały, rozbłyskiwały intensywną zielenią, a momentami też różem, po czym słaby i jaśniały ponownie. A to wszystko przez szybę! Wyleciałam pod drzwi łazienki, wołając do Filipa, żeby się sprężał i opisując zastane za oknem widoki. Gdy wyszliśmy na pole około 20 minut później, zorza była znacznie mniej intensywna i jawiła się jako zielona wstęga falująca nad północnym horyzontem, w której co jakiś czas rozbłyskiwały filary. Aparat ujawnił dodatkowo czerwone zabarwienie tańczące ponad zielenią. Przez większość czasu zorza była stosunkowo spokojna, a w pewnym momencie wręcz mocno osłabła, chociaż na zdjęciach wciąż było widać, że znaczna część nieba skąpana jest w delikatnej zieleni. A potem najpierw wschodnia część łuku rozjaśniła się nieco, po czym na jego przeciwnym krańcu rozpoczął się zorzowy taniec! Zielona wstęga pojaśniała na zachodzie i podniosła się wyżej ponad horyzont, przybierając kształt meandrującej rzeki, i to rozdzielając się na masę filarów i słupów światła, to łącząc się znowu w bardziej ciągłą strukturę. Wraz z upływem czasu najjaśniejsza część zorzy przesuwała się ku wschodowi, gdzie w pewnej chwili rozświetliła się tak mocno, że zieleń prześwietliła się na zdjęciach, a gołym okiem zaczęła być widoczna czerwień. Jeden z filarów wzniósł się wysoko i przez jakiś czas lśnił jeszcze rubinową barwą, podczas gdy pozostała część polarnych świateł mocno pociemniała. Zorza się uspokoiła i jedynie tuż nad północnym horyzontem jaśniał nisko zielony pas, nad którym aparat rejestrował delikatną czerwień. Momentami zafalowywał on na zachodnim niebie pstrząc się słabymi filarami. Po kilkudziesięciu minutach przerwy na grzanie, a więc jakoś przed północą, wróciliśmy do obserwacji. Zorza znowu zajmowała znaczną część nieba otulając je delikatną poświatą, w sumie podobnie jak pierwszej nocy, była jednak mniej intensywna niż wtedy i w obrębie tej poświaty wykazywała trochę inne kształty. Chooociaż… No dobra, widoczne w zenicie struktury były bardzo zbliżone, po prostu trochę słabsze. W ogóle te okołozenitowe pasma stanowiły jakby granicę zorzy, w kontekście całego zjawiska przywodziły na myśl krawędź jakiejś kopuły czy też po prostu owalu zorzowego. W owalu tym zaś co chwilę rozbłyskiwały smukłe filary jawiące się niczym ostre zielonkawe igiełki. Łączyły się one czasem w intensywne i nieco postrzępione łuki, które rozmywały się następnie w zorzowej poświacie. Cudowne to było! Filip był trochę mniej oczarowany - na nim największe wrażenie wywoływała intensywność i jasność, a pod tym względem zorza z nocy oświadczyn ustawiła poprzeczkę bardzo wysoko. 😄 Fifi wymarznięty zabrał się do ciepła może kilkanaście minut przede mną. Mnie znowu bardzo ciężko było oderwać się od tego zjawiska, zwłaszcza mając świadomość, że pogoda na pozostałe dni naszego wyjazdu nie zapowiadała się zbyt łaskawie. Tak więc stałam tak jeszcze i chłonęłam widok tego owalu zorzowego. Urzekało mnie zwłaszcza to jak wyglądał w zenicie - surrealistycznie! To patrzenie na zorzę całkiem od spodu, możliwość obserwacji jak przestrzennym jest zjawiskiem! Trudno mi opisać emocje, jakie wywoływał we mnie ten widok. A więc stałam tak wpatrzona w górę. Około 00:30 ostatecznie udało mi się oderwać od tego uroku zorzy i wróciłam do domku, a tam do ciepełka, farelki i Filipka.
    23 punktów
  3. Hej Wrzucam kilka fotek z pola i nie tylko Zlot był super, dzięki i do następnego Ja raczej jestem od astro krajobrazu, ten Orion to tylko tak dla przypomnienia sobie tematu. Super zlot Pozdrawiam
    21 punktów
  4. U mnie lekkie chmurki, ale było widać. Przyszły dzieci z osiedla i były rozmowy o zaćmieniach. Padło pytanie, kiedy u nas będzie w Polsce i wyszukaliśmy, że obrączkowe za jakieś 50 lat. Wtedy dziewczyny zaczęły liczyć i wyszło najstarszej, że będzie miała wtedy 61 lat:) No to mówię, zapamiętaj to, i nie przegap 🙂 ! Smiechu było co nie miara.
    21 punktów
  5. Animacja przebiegu całego zaćmienia ~ 11:45 - 13:15 Niestety nie poradziłem sobie ze stabilizacją, no i drugie niestety moja folia ma już ładnych parę lat i masę plamek i paprochów, co widać na poniższym materiale CC8" + Canon6D + UV/IR Cur + TS 0,67x PiPP -> ImPPG -> WaveSharp2 1100 x 1/500s ISO100 sun-eclipse-anim2.mp4 Sekwencja początku zaćmienia Faza środkowa, fajnie widać zróżnicowanie tarczy Księżyca. Pojedyncze ujęcia z początku i fazy środkowej. I wersja "kolorowa"
    21 punktów
  6. Dla pełnego zrozumienia ,poruszanego tutaj zagadnienia, niezbędne jest zapoznanie się z cz.1 Obserwacja wizualna słabych, rozciągłych obiektów jest zasadniczo ćwiczeniem w wykrywaniu subtelnych zmian jasności; widzenie słabej plamy światła na ciemnym tle nieba, znane jako wykrywanie kontrastu. Kontrast określamy, przez stosunek jasności obiektu do jasności nieba. Jasność powierzchniowa obiektów rozciągłych i jasność powierzchniowa nieba są addytywne, oznacza to że kontrast między nimi jest określany przez dodanie jasności powierzchniowej obiektu(SBo) i j.pow.nieba(SBs) i porównanie z j.pow.nieba.(SBs).Ponieważ widzimy obiekty DS, patrząc przez atmosferę Ziemi, niebo i obiekt zachodzą na siebie w rezultacie ich jasności powierzchniowe łączą się, aby dać końcową widoczną jasność powierzchniową DSO.To wyjaśnia, dlaczego możliwe jest zobaczenie DSO o niższej jasności powierzchniowej niż niebo.Im ciemniejsze i bardziej przejrzyste jest niebo, tym większy kontrast. Rysunki 1-3 iIlustrują addytywną naturę jasności obiektu i powierzchni nieba. Prostokątne tło to„przestrzeń”. Mniejszy okrąg przedstawia obiekt głębokiego nieba. Większy okrąg przedstawia niebo, na którym obiekt jest obserwowany. Tam, gdzie obiekt i niebo się nakładają, ich jasności są addytywne, co określa kontrast obiektu względem nieba. W miarę wzrostu jasności powierzchni nieba — od lewej do prawej — kontrast się zmniejsza, a obiekt staje się trudniejszy do wykrycia.(Ferris .2005) Czy istnieje jakiś graniczny kontrast, który stanowi barierę wizualną(obiekt nie może być wykryty przez oko). Oczywiście, jest to tzw. kontrast progowy. Przeprowadzone w 1946przez Blackwella dokładne badania laboratoryjne , określiły kontrast progowy dla ludzkiego oka, na ok 2%,poniżej którego szum kwantowy uniemożliwia dostrzeżenie obiektu. W późniejszych latach niektóre doświadczenia określały ten próg na 1,2%-1.6%,ale skala badań i dokładność ,sprawiły że wartość progu kontrastu zmierzonego przez Blackwella wykorzystywana jest nadal w licznych pracach dot. tego zagadnienia. Blackwell stwierdził również ,że rozmiary kątowe obiektu, są ściśle powiązane z jego wykrywalnością. Duże obiekty oko wykrywa łatwiej.Jakie implikacje dla wizualnej astronomii niosą wartości kontrastu progowego? Rozdzielczość skotopowa nieuzbrojonego ludzkiego oka (nocne widzenie), to ok 20'-30',jeżeli rozmiar kątowy DSO jest mniejszy ,nie zostanie wykryty. Przy spełnionym warunku odpowiedniego roz.kątowego,progowa jasność powierzchniowa DSO,pod niebem 22MPAS dla nieuzbrojonego oka to ok .24MPAS.Zastosowanie instrumentów obserwacyjnych, pozwala obniżyć próg kontrastu do ok.26MPAS,i to już koniec ,niezależnie od wielkości używanej apertury. 26MPAS (czli 2%różnica) stanowi próg kontrasu,przy stałym widzeniu.Oznacza to że obiekt widać przez cały czas obserwacji, w przypadku "wyskakiwania" DSO ,doświadczony obserwator może osiągnąć próg do ok 27MPAS(obserwacje gal.Draco Dwarf .SB-26,13MPAS)podobnie zastosowanie filtów mgł.pozwala osiągnąc próg 0,5%-1% .(27MPAS-27.5 MPAS) Drugi istotny parametr to rozmiary kątowe. Ma to bezpośredni związek z budową naszego oka. Żeby można było dostrzec obiekt głębokiego nieba(DSO),musimy oświetlić odpowiednią powierzchnie siatkówki, co jest nieodzowne do pobudzenia odpowiedniej ilości pręcików(odpowiadających za wykrywalność zmian jasności),w innym przypadku sygnał zostanie pominięty "zlekceważony" i nie dotrze do naszego mózgu, obiekt pozostanie niewidoczny. Wielkość minimalna dla obiektów o niskiej jasności pow. to ponad 3*rozmiaru pozornego, widzianego w okularze. Czym mniejsza j.pow. obiektu, tym bardziej musimy zwiększyć jego wymiar. Przykład-włókno SNR o niskiej j.pow.(<25MPAS) ma rozmiar 220'x 4'.O ile jego długość pozwalała by go zobaczyć przy bardzo małych powiększeniach, o tyle szerokość już nie. Aby rozmiar pozorny szerokości wynosił ponad 3*musimy go powiększyć min. 50x(50x4' =200') Rys.4. Możliwości wykrywania, w zależności od pozornych rozmiarów przy różnych j.pow.nieba i obiektu(wg.M.Bartels) Jak widać ,obliczenie minimalnego powiększenia które umożliwi nam dostrzec DSO, uzyskujemy w prosty sposób. Ale co z powiększeniem optymalnym i progowym, po przekroczeniu którego obiekt przestaje być widoczny. Tutaj sprawa nie jest już taka prosta. Roger Clark w swojej przełomowej pracy"Visual Astronomy of the Deep Sky" 1991.zaproponował metodę przewidywania widoczności obiektów niegwiazdowych przy danym teleskopie, a także obliczania optymalnych powiększeń. Metodę oparł na wcześniejszej pracy Blackwella. Stworzył tzw.*Powierzchnie Blackwella/Clarka stanowiącą "tło" wykresów ,z których możemy odczytać przewidywania detekcji DSO dla teleskopów D 1,5"-16".Postaram się to przedstawić w łatwiejszy bardziej uproszczony sposób.Zakres maksymalnej średnicy źrenicy wyjściowej wynosi od 5 do 8 mm, w krokach co 0,5 mm, powinno objąć większość osób(Rys.5). Jeśli znasz maksymalną średnicę źrenicy swoich oczu, wybierz kolumnę, której najwyższa wartość jest najbliższa. Wszystkie wartości średnicy źrenicy wyjściowej zostały zaokrąglone do najbliższej dziesiątej części milimetra. Rys.5(wg.G.LeDrew. Przykład. Załóżmy, że twoja źrenica rozszerza się do 7 mm. Okular, którego używasz daje ci źrenicę wyjściową 2,8 mm. W tabeli pod kolumną oznaczoną „7,0” znajdziesz wartość „2,8” ,w wierszu dla pociemnienia o 2 magnitudo.To co teraz napiszę może szokować ,mnie zszokowało. We wszystkich aperturach przy wszystkich powiększeniach kontrast pozostaje stały. Przypominam że mówimy tutaj o obiektach rozciągłych, który mają swój rozmiar kątowy i j.powierzch. Nie dotyczy obiektów punktowych, które są poza zakresem tego zagadnienia.Niebo jest obiektem rozciągłym ma swoją jasność powierzchniową, jak M31, M33 lub jakikolwiek inny DSO. Bez względu na kombinację użytej apertury i powiększenia, jasność powierzchni nieba i jasność powierzchni obiektu zostaną zmienione w tym samym stopniu. Tak więc stosunek jasności, który określa kontrast, pozostaje niezmieniony. We wszystkich aperturach przy wszystkich powiększeniach kontrast pozostaje stały. Pójdę jeszcze dalej i powiem że teleskopy wręcz przyciemniają obraz w stosunku do tego widzianego nieuzbrojonym okiem. Wiąże się to z transmisją instrumentów, które nie mogą osiągnąć 100% sprawności. Ale przecież czym większa apertura, tym możemy sięgnąć głębiej. Zobaczyć słabsze galaktyki, ich gromady, malutkie mgł. planetarne, szczegóły mgławic, ramiona spiralne itp. Jak???Musimy wrócić do tego co było omawiane nieco wcześniej...ma to bezpośredni związek z budową naszego oka,a dokładnie z wielkością źrenicy wyjściowej(exit pupil-EP). Wartości w wierszach tabel ,zostały zaokrąglone. Myślę że tabele już dużo wyjaśniają. Wzrost powiększenia(tab.1) pozwala na dostrzeganie mniejszych szczegółów, jest to odniesione do DSO o jasnościach pow.>24MPAS, poniżej, rozdzielczość oka drastycznie spada, przez co szczegół wymaga większych wartości powiększeń. Chcąc zyskać rozdz. 17" w teleskopie 8"-powiększenie 86 x, spowoduje redukcję EP z 7mm do 2.3mm i obniży jasność obrazu prawie o 2,5mag.(Rys.5) ,przez co znaczna ich część nie zostanie wykryta. Duże powiększenia umożliwiają dostrzeganie małych DSO i szczegółów, ale przy odpowiedniej jasności obrazu, którą zapewniają duże i średnie apertury. Tabela 2, pokazuje wzrost źrenicy wyjściowej ,wraz ze wzrostem apertury dla powiększenia 160x(EP-1.6mm),które najczęściej używałem do obserwacji galaktyk w 9.5" teleskopie. Skrajna kolumna pokazuje powierzchnie oświetlonej siatkówki, jak wiemy kontrast pozostaje stały ,ale wykrywalność oka zwiększa się wraz ze wzrostem oświetlonej powierzchni siatkówki co przekłada się na zwiększenie ilości pobudzanych pręcików oka. Chcąc uzyskać w 24" teleskopie EP 0.6mm(tab.2).musielibyśmy użyć powiększenia 1000x!.Przy 160x obraz jest o 4mag.ciemniejszy(Rys.5)w 4" niż w 24",można więc śmiało powiedzieć że mało co widać. Wróćmy jeszcze do rzeczonego hipotetycznego włókna SNR (SB-25MPAS) rozmiar 220'x4'.Minimalne pow. umożliwiające wykrycie to około 50x, obiekt ma b.niską j.pow.co wymusza zastosowanie max.źren.wyjściowch 6mm- 7mm i nieba przynajmniej 21.5MPAS(Rys.4) .Jak pokazuje tab.1 optymalne warunki dają teleskopy 12"i większe. Niestety nie dało się krótko, zagadnienie kontrastów progowych wymaga bardziej rozbudowanego tematu. Oczywiście to tylko przykłady, przy niektórych DSO musimy wspierać się różnymi rodzajami filtrów. Słabe niebo znacznie niweluje efekt dużych apertur ,a dobrze radzą sobie lornetki. Przy dużych rozmiarach DSO mała apertura o dużym polu widzenia lepiej pokaże obiekt niż duża, przez którą nie jednokrotnie nawet tego obiektu nie wykryjemy. Te i inne tematy, będą poruszane i rozwijane w kolejnych częściach. Ze względu na dużą ilość zmiennych, w astronomii wizualnej ,wszelkie liczby i wyliczenia należy traktować z pewnym marginesem. Pozdrawiam Irek.
    20 punktów
  7. Samo zaćmienie, piękna pogoda i już był pretekst żeby spotkać się w Niedźwiadach.
    20 punktów
  8. lornetka DO extreme ED 7x50, smartfon Xiaomi 12 Pro+adapter,solar Filter Bresser, ekspozycja auto,zoom x5 😁
    20 punktów
  9. Materiał przerobiony, udało się nawet poskładać stack 20 z 40 szybkich klatek zrobionych gdzieś w połowie sesji. Szkoda tych cienkich chmur ale to i tak cud, że się rozpogodziło na czas zaćmienia bo zaraz potem pogoda się popsuła i zrobiło się strasznie zimno i wietrznie, ten wiatr zaczął już dawać się we znaki podczas sesji. SW ED80/600+ND5+barlow 2x+UV/IR Cut+C60D, PIPP, AS3, Registax6, RawTherapee, GIMP: Stack 20 z 40 klatek: Pojedyncze wybrane klatki po kolei: Animacja gif:
    20 punktów
  10. To ja może wrzucę taki ogryzek ze Szczecina. Fotka z iPhone'a przez Newtona +ND5 i 6,5mm z filtrem Orange #21. Obróbka" soft iOS'a+ Gimp.
    20 punktów
  11. Mnie coś takiego wyszło z przelotu ISS: (sprzęt: SW Esprit 100ED, klin Herschela, ZWO ASI294MCPro) Sun_ISS_2.mp4
    20 punktów
  12. Sprzęt do Słoneczka przygotowany. i efekt (Lunt LS50THa/B600PT z kamerką ZWO ASI220MM Mini):
    20 punktów
  13. W Poznaniu też warunki pozwoliły na obserwację Nikon P900 1x1/500s + ND5
    19 punktów
  14. U mnie przed samym maksimum pojawiły się chmurki, ale udało się uchwycić 🙂 Seestar S50 - PIPP + AS3! + Affinity Photo
    19 punktów
  15. Ja również obserwując ze Szczecina miałem obawy czy w ogóle uda się zarejestrować zjawisko. Na szczęście (jak już koledzy pisali wcześniej) miałem również sporo szczęścia. Sprzęt przygotowany nockę wcześniej (na szczęscie dobra pogoda) więc przed zaćmieniem wystarczyło odpalić i wybrać na pilocie "SUN". Trafił za pierwszym podejściem 🤩 Moje Dzieci i ich koledzy a także sąsiedzi chętnie przychodzili obejrzeć zaćmienie. Finalnie udało mi się zfotografować całość zjawiska. 2025.03.29 Zacmienie slonca.mp4 Trochę problem sprawił mi meridian flip w samym środku zjawiska 😅 Na szczęście nie straciłem dużo klatek.
    19 punktów
  16. Pogoda dopisała, a sprzęt nie zawiódł 😉 Obserwowałem od początku do końca, choć w ostatnich minutach pojawiło się więcej chmur wysokiego piętra. Pamiątkowe zdjęcie z fazy maksymalnej o 12:23.
    19 punktów
  17. I jeszcze klika z obserwacji Słońca i przygotowań do tranzytu ISS.
    19 punktów
  18. Też coś tam złapałem. Telefon, lornetka 10x50 i szkło od maski spawalniczej.
    18 punktów
  19. W Szczecinie cienkie chmury i wiatr ale udało się zrobić całe zjawisko. Klatka ze środka sesji: ED80/600+ND5+barlow 2x+UV/IR Cut+C60D:
    18 punktów
  20. Pogoda do obserwacji Słońca dopisuje
    18 punktów
  21. WL już obrobione. Canon 550D + ED 102/714 z filtrem szklanym. resize 75%,
    17 punktów
  22. Podzielę się jeszcze taką sklejką, gdzie do krawędzi cienia dopasowałem jedno ze swoich zdjęć Księżyca w pełni. Struktury wydają się pasować 🙂
    17 punktów
  23. Mały procent zakrycia .Nie zrobiła się szarówa ,nie spadła temperatura ptaki nie zaczęły swirować myśląc ,że swita albo zmierzcha tak jak w 2015 ,ale też było fajnie.canon450d+F=400mm+folia nd5
    17 punktów
  24. Dawno nic nie zapodałem ale dzisiaj trafiła się okazja. Zaćmienie ponad jurajską ruiną z 105-ciu mm. Wszelkie wady jak bliki itp.świadomie nie usunięte. 😉 Obróbka RAW Therapy + Gimp. canon R 8+ RF 24-105 L z filtrem szarym. Pozdrawiam😀
    17 punktów
  25. Dzisiaj do mojej kolekcji wpadło 4 zaćmienie Słońca 🙂 Nie mogę narzekać, bo udało się poobserwować przez 8x42 i 20x70 oraz pstryknąć parę fotek przez lornetkę. Szkoda, że na niebie od rana pałętały się wysokie chmury, ale i tak dzień udany 🙂
    17 punktów
  26. Ja również juź w domu. Dziękuję wszystkim za miłe towarzystwo w środę i czwartek, szczególnie dla @Virus za nieocenioną pomoc w nabyciu i ogarnięciu montażu. Trzymam kciuki za pogodę na zaćmienie.
    17 punktów
  27. Wczoraj było nawet tłoczno na polu. Na "wejsciu" nawet sporo wizualowców. Warunki do ok 22:00 byly nawet niezłe. Niesty później coraz bardziej zaczęła nasilać się mgła, ktora skutecznie zniechęciła do dalszych obserwacji. A tak to wyglądało dziś rano o 8.00
    17 punktów
  28. 16 punktów
  29. Już w domu. Dziękuję kolegom za mile spędzony czas i @Gayosza organizacje zlotu. Pogoda dopisala zarówno w dzień i w nocy. Emocji podczas tranzytu i obserwacji Słońca bylo sporo.😉 Ponizej foto relacja z soboty.
    16 punktów
  30. Lornetka i obejmy zrobione z kartonu na szybko o godz. 11:30 🙂 Udało się 😉
    16 punktów
  31. Z wczorajszego wieczoru, w towarzystwie Io i Europy. CC8" + ASI 462MC + UVIR Cut + Barlow x1.5 + ZWO ADC AS3! -> WINJUPOS→ WaveSharp2 -> PS 6 x 20% z 10.000 klatek
    15 punktów
  32. Również dziękuje za fajny zlot, następnym razem przyjadę z teleskopem,za to powalczyłem z aparatem z Kolegą ( niestety cele daleko i crop ogromny) 🙂 Zdjęcia Słonka w tyg dodam 🙂
    15 punktów
  33. Naszło mnie wczoraj na wizual. Nagle i niespodziewanie. Nie pamiętam kiedy ostatnio przewietrzyłem Taurusa, ale dość dawno. Wystarczająco dawno, by pokryła go warstwa piwnicznego kurzu. Torba z okularami leżała schowana głęboko w szafie, kolimator, hmm, gdzie on do cholery jest? Dobrze, że w ogóle pamiętałem o jego istnieniu. 😉 Warunki dopisały, a ciepły kwietniowy wieczór to całkiem dobry czas na astro. Na miejscówkę dotarłem przed 23. Jowisz chylił się już ku zachodowi, Mars też nurkował, a od wschodu na scenę nieśmiało wkraczały letnie konstelacje. Łyk rześkiego powietrza i zaczynamy. Złożenie teleskopu zajęło kilka minut - mimo długiej przerwy dłonie pamiętały wielokroć kiedyś wykonywane czynności, kolimacja również poszła nieomal z automatu. Justowanie szukacza na Regulusie, a skoro już tam byłem to wypadało sprawdzić przejrzystość, zerkając na czteroskładnikowego Hicksona 44. W ESie 14 mm najsłabszy element grupki wyskoczył niemal od strzału. Gęba sama się uśmiecha, jest dobrze. To może Leo I? Oki, próbujemy, ale sto stopni pola widzenia to zbyt wiele, bo blask Regulusa skutecznie zabija subtelną poświatę galaktyki. Szybka podmiana szkła na sporo "węższego" plossla Meade 14 mm, alfa Leo - out, no i mam dziada - po chwili skupienia wyskakuje słaba, owalna plama światła. A może by tak jeszcze M 83 w Hydrze? Czemu nie, starhopping pamiętam, więc odbijam ostro na południe. Górna klatka teleskopu wisi nisko nad gruntem, kucam, paczam - jest, jasne jądro wtopione w sporych rozmiarów mglistą otoczkę. Teraz uśmiecham się naprawdę szeroko. Dobra, czas na danie główne. Hicksona 56 kiedyś tam widziałem, lecz bardziej na zasadzie odhaczenia celu. Wielka Niedźwiedzica wisi sobie akurat w zenicie, więc celowanie jest kapkę niekomfortowe, ale zainwestowałem kiedyś w szukacz kątowy. Z biegiem lat mój kręgosłup coraz bardziej docenia to rozwiązanie. 😉 Nawigując od gwiazdy Merak mijam Messiera 108, Sowę (ależ ona fajna, widać oczy nawet bez OIII), by zakończyć wędrówkę na NGC 3718, nazywanej czasem Kluczem Wiolinowym. Od razu powiem, że choć owal galaktyki wydał mi się lekko niejednorodny, to tak dobrze znanego ze zdjęć pasma pyłu nie dostrzegłem - to jednak nie jest obiekt pokroju Centaurusa A. 😉 Obok widoczna nieco mniejsza, lecz wciąż oczywista NGC 3729 i... zaraz, zaraz, ale że jak - tak od razu, bez walki? W okularze 14 mm (pow. nieco ponad 100x, źrenica 3,5 mm) HCG 56 objawił się jako dość słabe, ale oczywiste pasmo - światło odległych galaktyk zlewało się w jednorodną szramę. Dopiero zwiększenie powiększenia do 200x (w wyciągu Pentax XL 7 mm) pozwoliło wyłuskać odrębne pojaśnienia, przy czym zdecydowanie wyróżniał się składnik b. Momentami zdawało mi się, że zerkaniem majaczy składnik a (ale z naciskiem na "zdawało" - stuprocentowej pewności brak). Jasność poszczególnych galaktyczek oscyluje w okolicy 15 magnitudo, a ich rozmiary kątowe to sporo poniżej minuty łuku, ale że są w tzw. kupie łatwiej je dostrzec - myślę, że i 12 cali spokojnie wystarczy. Zapomniałbym - nasz cel jest odległy o ponad 400 mln lat świetlnych, podczas gdy NGC 3718 to w zasadzie sąsiadka - dzieli nas od niej raptem 50 mln lś. Niezły rozstrzał. PS Przy planowaniu obserwacji (tego i innych Hicksonów) warto sięgnąć do opracowania autorstwa R. Vogela http://www.reinervogel.net/pdf/Hickson.pdf Drugie PS A co napisał sam Paul Hickson? Otóż: „Grupa 56 składa się z pięciu galaktyk, z których trzy wydają się być w kontrakcji i oddziaływać. Dwie z tych trzech galaktyk (B i D) są źródłami radiowymi. Wykryto również emisję podczerwieni z tego oddziałującego układu”. Sesja obserwacyjna, choć krótka, sprawiła mi całkiem sporo frajdy. Kto wie, może trzeba by tak częściej??? A, jeszcze jedno - ktoś spróbuje i da znać jak poszło?
    14 punktów
  34. Rozbłysk słoneczny klasy X 1.1, który widzieliśmy na zlocie w Zatomiu 🙂. Efektem były rekordowe protuberacje na wysokość ok połowy tarczy słonecznej. Lunt 50 DS + chameleon2. Krótka animacja pokazująca tempo zjawiska - (niecałe 2 min -od 16:27:03s do 16:28:44s) Sama tarcza I protuberancje Trochę info: https://www.spaceweatherlive.com/en/news/view/577/20250328-x1-1-solar-flare.html
    14 punktów
  35. Oto zdjęcia kolegi Wojtka, i moje słonko z ptasiej armatki 🙂 zdjciadowstawienia_.zip
    14 punktów
  36. Dzięki wszystkim za spotkanie. Było jak zawsze SUPER, a będzie jeszcze lepiej jak się spotkamy na następnym jubileuszowym XXX zlocie. Pozdrowionka dla wszystkich uczestników zlotU i forumowiczów 😀 20250329_194309.mp4
    14 punktów
  37. Dzięki wszystkim za kolejny super zlot. Pozdrowienia dla chłopaków z Łodzi za wkrętkę w fotki ptaków (mam więcej zdjęć ptaków niż nieba). Na koniec Serce i Dusza po próbnej obróbce na szybko. DSC_8977.MOV
    14 punktów
  38. To jeszcze kilka fotek ode mnie. Dzięki za wspólne obserwy, kontemplacje, kolimacje i proktologiczne rozkminy 😉
    14 punktów
  39. Pozdrowienia ze zaćmienia 😀
    14 punktów
  40. 14 punktów
  41. Kometka z niedzieli. 60 x 45 sekund. Sharpstar 130, Qhy183C, EQ6mod, Maksim DL, Pixinsight
    13 punktów
  42. Trochę z opóźnieniem, ale dorzucam swoje obserwacje. W Krakowie półprzezroczyste chmury przewalały się przez słoneczną tarczę, najbardziej gęstniejąc w okolicach maksimum zaćmienia (choć kształt ugryzionego Słońca wciąż był przez nie widoczny). A kilkanaście minut później? Chmury cudownie się rozpłynęły i już żadna chmurka naszej dziennej gwiazdy nie przysłoniła do końca zaćmienia 😆
    13 punktów
  43. Cześć! Marzec poświęciłem na szybkie zbieranie Płonącej Gwiazdy bo już sie chyli ku zachodowi. Paleta HaLRGB 03.2025 Askar 103 APO X.08 Reducer Neq6 pro beltmod ASI 2600MM-P Antlia H 4.5nm (45x300s -10stC bin1) Antlia LRGB V-Pro (L 90x30s -10stC bin1) (RGB po 15x90s -10stC bin1) Guidescope 240 + zwo asi 290mm Darki biasy flaty Stack I obróbka pixinsight
    13 punktów
  44. Przy okazji obróbki ostatniej fotki, zrobiłem sobie podsumowanie sezonu 2024 / 2025. 19 sesji od 13 sierpnia 2024 do 3 kwietnia 2025.
    12 punktów
  45. Pozdrowienia z Wielenia 🙂
    12 punktów
  46. 12 punktów
  47. Dziękuję serdecznie za kolejne odwiedziny miło nam gościć tak pozytywnie zakręconych ludzi. Podziękowania dla organizatora Pana Piotra (Gayos) za profesjonalną organizację . Pozdrawiamy serdecznie do zobaczenia we wrzeniu . Potrawy z nad Drawy Krysia z Kasią
    12 punktów
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.