Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'panna' .
-
Hej, oto obiekt z mojej listy marzeń, jeszcze z czasów kiedy rozdzielczość mojego setupu raczej dyskwalifikowała sensowne robienie tej perełki. Teraz jest trochę lepiej Galaktyka Sombrero leży sobie na skraju gwiazdozbioru Panny, 30 mln lat świetlnych od Ziemi. Ciemny pas pośrodku to pył i zimny wodór. Cały czas nie czuję się pewnie w składaniu materiału LRGB, ale że znalazłem w necie coś co w pewnym stopniu jest podobne do kolorystyki, jaką uzyskałem (http://www.eso.org/public/archives/images/screen/eso0007a.jpg) to uznałem, że mogę zaprezentować efekt swojej pracy. Jak zawsze konstruktywne uwagi mile widziane HEQ5 mod, SW 150/750 f/5.4, QHY9 FOV 1o23 x 1o2, 1,49"/px L: 20 x 600 sek RGB: 5:5:5 x 120 bin2 Po kolei: zdjęcie po resize (lekki crop 3%), opis obiektów na luminancji, crop 1:1 i mały kłaczek jaki wypatrzyłem na zdjęciu z ESO i u siebie
-
Tak, ten tekst będzie traktował o niewiaście. Każdy a was pewnie wie o kim piszę i pewnie większość z was miła już z nią swoje własne doświadczenia. Postanowiłem opisać swoje. Ale żeby nie było za monotonnie będą również inni bohaterowie, ale o tym później? Wybraliśmy się z Adamem na naszą miejscówkę która znajduje się w zaciemnionym miejscu na wzgórzu z którego mamy pięknie odsłonięte niebo południowe. Ostatni wypad w tamto miejsce tydzień temu był bardzo udany bo trafiliśmy na dobre warunki. No, może Adam do końca nie wspomina dobrze tego wypadu bo na koniec próbując naprowadzić mój samochód na drogę zaliczył kąpiel zdrowotną w kałuży która okazała się być przydrożnym rowem głębokim na około 1m? Tym razem obyło się bez tego typu przygód i dotarliśmy na miejsce około 21.30. Spokojny wieczór bez wiatru, około 10 stopni i niemal bezchmurne niebo. Tak, zapowiadało się ciekawie? Rozstawiliśmy się ze swoim sprzętem, ja z Bresserem 20x80 a Adam ze swoim APM 100 ED i Fuji. Na pierwszy ogień poszła M42 aby pożegnać się z nią tej zimy. Orion był już dość nisko mgławica też nie prezentowała się specjalnie. Zatem szybko skierowałem swoją uwagę na drugą stronę nieba gdzie górowała już Panna zapraszając na spotkanie. Aby nabrać nieco wigoru i pewności przed spotkaniem z Panną postanowiłem jednak najpierw zmierzyć się z Lwem? Grupa M66 zwana Tripletm . Widywałem ją wielokrotnie w różnych sprzętach i tu było też bez problemu. Widoczne wszystkie składniki z ich charakterystycznymi kształtami. Najsłabiej NGC 3628 widoczna jako podłużna kreska. Poszło gładko, skoro takie dobre warunki spróbuję zatem z drugim Tripletem zwanym grupą M95. Wcześniej nie podchodziłem do tej grupki więc byłem niezmiernie ciekawy co zobaczę? No i poszło równie gładko jak z poprzednią grupką. W jednym polu wyraźnie widziałem M95, M96 a powyżej M105, NGC 3384 i po lewej coś jeszcze. W pierwszej chwili miałem wrażenie, że widzę zerkaniem także NGC 3389 i tak powiedziałem Adamowi. Adam jednak sprawdził w atlasie i okazało się że galaktyka ma przecież ponad 12 mag więc to raczej za dużo jak na możliwości Bressera. Aby to potwierdzić Adam skierował APMa w kierunku grupy aby zbadać sprawę. W APMie widać już bez wątpliwości, choć wciąż zerkaniem tą słabą galaktyczkę. Na lewo od NGC 3389 znajdują się trzy gwiazdy o podobnej jasności w linii a galaktyka powinna być na wysokości środkowej. Te gwiazdki wyglądały w APMie wyraźnie jednak w 20x80 już tylko zerkaniem i były dużo bliżej siebie. Zatem bliskość tych gwiazd mogła sprawiać wrażenie jednego obiektu gdy patrzyło się w pobliże tej okolicy. To mnie mogło zmylić przy pierwszym wrażeniu. Poświęciłem jednak jeszcze trochę czasu aby się upewnić ale nie znalazłem potwierdzenia widoczności NGC 3389. Mimo braku tego potwierdzenia byłem bardzo zadowolony z tripletu M95. Muszę przyznać, że spodobał mi się bardziej niż ten klasyczny M66, stanowi większe wyzwanie ale ma za to więcej do zaoferowania. Rozochocony grupą M95 postanowiłem skierować swoją uwagę gdzie indziej, jednak Adam spytał. - Widziałeś już NGC 2903, w Lwie? - No właśnie, nie? - No to zerknij sobie. W okularach APMa moim oczom ukazała się duża owalna i jasna mgiełka. Faktycznie niezła a Messier ją pominął.. Spróbowałem w 20x80 i też było całkiem nieźle choć nie tak okazale jak w większej lornecie. Już miałem zabierać się za Pannę ale przypomniałem sobie, że przecież zaplanowałem na ten wieczór wyrównać rachunki z planetarkami które mi zostały jeszcze z poprzedniej sesji. Skierowałem zatem się do Smoka aby odnaleźć w jego wijącym się ciele kocie oko? Położenie mgławicy planetarnej NGC 6543 Kocie oko dobrze zobrazował niedawno Grzesiek w swoim poście ?Widziałam Ducha? i bardzo mi to pomogło. Dzięki temu bez większych problemów szybko ją złowiłem. Planetarka wyglądała klasycznie czyli znikała gdy próbowałem się na nią popatrzeć na wprost, po skierowaniu wzroku nieco w bok lub do góry wyskakiwała zamglona plamka. Dało się tak jakby zauważyć taki seledynowy kolor. Podzieliłem się tą uwagą z Adamem który skierował tam swoją lornetkę, po czym potwierdził moje spostrzeżenie. Mgławice planetarne to nie są obiekty lornetkowe, jednak zadziwiające jest to, że jako jedyne wykazują ślady barw i to nawet w takiej małej aperaturze. Po Duchu Jowisza to druga plantarka w której dostrzegłem tak jakby kolor? Fajnie, ale Panna z warkoczem czeka. Zatem aby nie było żadnych fochów skierowałem lornetkę w jej stronę. Na pierwszy ogień poszła biżuteria od niejakiego Markariana. Łańcuch zlokalizowałem szybko i muszę przyznać, że prezentował się bardzo okazale. Zacząłem liczyć na głos aby Adam usłyszał, raz, dwa trzy, cztery, pięć, sześć? siedem. Po chwili liczę jeszcze raz ? sześć. Sześć na pewno, ale czy siedem? I znów powtórka. Za pierwszym razem chyba się pomyliłem. Dwie pierwsze galaktyki M84 i M86 widoczne bardzo wyraźnie, z pozostałymi o tyle problem, że widoczne tylko zerkaniem więc trzeba patrzyć nieco powyżej tak, żeby objąć cały łańcuch i rejestrować składniki dolnymi receptorami oka. NGC 4435 i 4438 czyli oczy tak jakby wykazywały autonomiczność. Po chwili Adam skierował swoją lornetę w kierunku Łańcucha i zaczął swoją odliczankę.. .. siedem. Zerknąłem dla porównania przez APMa i oczom ukazało prawie to samo co w 20x80 jednak większe, Łańcuch wypełniał niemal całe pole, mgiełki wyraźniejsze no i ten taki gładki ostry obraz po sam brzeg. Dla tej Panny rozmiar ma znaczenie. Łańcuch Markariana. W lewym dolnym rogu M87. Powyżej łańcucha zlokalizowałem dwie kolejne mgiełki M88 i M91, na lewo M90. W polu z Markarianem mieści się jeszcze M87, chciałem sprawdzić czy wciąż obok niej wyskakuje to pojaśnienie. Bardzo znikome ale jednak coś tam jest - NGC 4478. Coraz śmielej poruszam się już po tym rejonie, ale żeby spamiętać chociaż położenie samych tylko M-ek to jeszcze nie jedną wizytę będę musiał złożyć Pannie. Czy Panna zwie się Brenika? Za panną jest warkocz a w nim znalazłem Igłę. Nauczyłem się ją szybko odnajdywać dzięki podpowiedzi Adama. Gromada Mel 111 układa się w taki trójkąt skierowany czubkiem do wewnątrz gwiazdozbioru, a Igła czyli NGC 4565 znajduje się tak jakby w kierunku w który wskazuje trójkąt, ale nie co powyżej. Pole lornetki 20x80 pozwala na objęcie czubka trójkąta i tej galaktyki która w prezentowała się jak długa kreska między gwiazdami. Nieco powyżej znajduje się galaktyka NGC 4559, owalna plama którą nie sposób pominąć poruszając się po tym terenie. Skoro jestem już tak blisko to chop do góry zobaczyć ssaka zwanego Wielorybem który wybrał sobie ten akwen między Psami gończymi a Bereniką. NGC 4631 widoczna jako podłużna mgiełka, grubsza z jednej strony. Poniżej Wieloryba, ustawiona ukosem galaktyka łom NGC 4656, taka mniejsza kreska wyskakująca zerkaniem. Wieloryb NGC 4631 z Łomem NGC 4656 Wyżej już się nie dało, kręgosłup zaczynał protestować a ja wczołgany prawie pod montaż. Więc kierunek w dół gdzie napotkałem podbite, czarne oko czyli M64. Nie wiem czy to siła sugestii, wyobraźni czy rzeczywiście udało mi się zaobserwować w tej mgiełce to charakterystyczne limo. Z tego miejsca już nie daleko do M53 która dość wyraźnie wyskakiwała w lornetce. Ale nie ona była moim celem tylko jej sąsiadka NGC 5053. Próbowaliśmy już wcześniej z Adamem dobrać się jej do skóry ale twarda sztuka nie dawała za wygraną. Pamiętałem już dokładnie jej lokalizację i przystąpiłem do ataku. I po chwili zakomunikowałem Adamowi, mam! J Bardzo, bardzo słabe ale do wychwycenia plamiste pojaśnienie tła. Po tym co można było zobaczyć w okularach 20x80 nie sposób stwierdzić, że to gromada kulista, ale to była ona. Po chwili Adam skierował tam swój instrument potwierdzając znalezisko. Miałem już trochę dosyć tych wysokich rejonów, kark trzeszczał, trzeba zmienić pozycję. No i proszę, Kruk upodobał sobie dolne rejony nieba a w jego wnętrzu trudny rywal ? mgławica planetarna NGC 4361. Już poprzedniej sesji udało się ją upolować ale tak dla treningu spróbowałem i teraz. Mimo, że nie byłem do końca pewny czy dobrze pamiętam jej położenie po chwili rozpoznałem miejsce. No i sama mgławiczka też zaakcentowała swoją obecność. Jest trudna, wymaga ciemnego nieba ale w dobrych warunkach można zarejestrować bardzo słabą, bliską barwie tła plamkę. Stąd już tylko rzut beretem do Sombrera. M104 podobnie jak podbite oko, w pierwszej chwili wydawało mi się, że widzę ten charakterystyczny kształt, znów autosugestia? Jednak coś innego przykuło moją uwagę ? gwiezdne wrota. Asteryzm, nigdy jakoś te asteryzmy nie robiły na mnie wrażenia ale muszę przyznać, że wrota wyglądały naprawdę bardzo interesująco, ładna grupka gwiazd. Siedzieliśmy na polu już blisko trzy godziny. Herkules już wzniósł się całkiem wysoko, zatem przyszedł czas na planetarkę żółw NGC 6210. Znowu pomógł opis Grześka ze wspomnianego wcześniej postu. Po małym rekonesansie zaobserwowałem znikającą plamkę. Chyba troszkę mniejsza od wcześniejszego Kociego oka. Adam też zainteresował się tym gadem jednak większa aperatura nie wniosła właściwie niczego więcej. Zbliżał się koniec naszych obserwacji, trochę zimno już dawało się we znaki. Spróbowałem jeszcze w łabędziu odnaleźć mgławicę planetarną, podobno mrugającą NGC 6826. Jednak nie pamiętałem już dokładnie jej lokalizacji i po chwili zrezygnowałem. Na koniec rzuciłem okiem na M13. Tak, to zdecydowanie najjaśniejszy obiekt mgławicowy na niebie jaki widziałem. W jej wnętrzu udaje się zauważyć tak jakby taką granulowatość, niejednorodną jasność.. Podobno M22 jest też mocna, ale ona nie wschodzi zbyt wysoko ponad horyzont. Poczekamy do lata.. już nie mogę się doczekać.