Panowie, trochę off-topic, ale w kierunku dobsona.
Od pewnego czasu czytam literaturę tematu, buszuję w necie, do tego uczę się nieba z lornetką.
Zbieram się w końcu do zakupu pierwszego teleskopu - do obserwacji, ale bez foto. Oczywiście jak każdy amator chce popatrzeć na wszystko - w końcu planet mamy tylko pięć plus księżyc... I mam z tym problem. Niby refraktor lepszy do księżyca i planet (ostrzejszy obraz tarcz), a newton do dsów. Ale co jakiś czas, tak jak tutaj napotykam opinie, że najlepiej zacząć od dobsona 8". Tylko w końcu jak z tym prowadzeniem i odszukiwaniem czegoś na niebie? Podobno to najgorsze rozwiązanie wymagające operowania niewygodną tuba w dwóch płaszczyznach. Do obserwacji w dużych powiększeniach się nie nadaje, bo obiekt ucieka z pola widzenia i trudno jest cokolwiek prowadzić w obiektywie...
Z miejsca, w którym mieszkam obserwacji prowadzić żadnych nie będę w stanie. Ten temat odpada całkowicie. W grę wchodzą regularne wyjazdy do znajomych na wieś, albo kilka razy w roku wyskoki w ciemniejsze miejsca, powiedzmy Białowieża na zasadzie dodania do dostępnych na miejscu atrakcji jeszcze obserwacji nieba. Jestem zmotoryzowany. Patrząc na wymiary i wagi elementów nie widzę problemu zabrania w podróż nawet 12" dobsona (jem koks).
W moim zasięgu cenowym jest 10" w wersji flex plus zostaje trochę środków na akcesoria.