To mój pierwszy post tutaj, więc witam wszystkich serdecznie! Oczywiście to wcale nie oznacza, że jestem tu po raz pierwszy ;) Podłączam się pod temat, bo jakiś miesiąc temu zakupiłem okazyjnie Bressera 10x50 (tę tzw. "Lidletkę"). Niestety kupiłem go w ciemno na Alledrogo, więc musiałem uwierzyć na słowo, że jest "tip-top". Cały styczeń czekałem na dobrą pogodę (wiadomo, nie ma to jak przetestować na gwiazdkach). No i wreszcie wczoraj się udało - około 21:30 (na jakieś 20 minut) pojawiły się łaskawie "dziury w chmurach". Przeszkadzały mi trochę pobliskie lampy uliczne, ale te parę chwil wystarczyło bym odetchnął z ulgą - trafił mi się dobry egzemplarz. Gwiazdki - punkciki. Rewelacja. Na pierwszy ogień poszły Plejady. Tutaj oczywiście musiało paść niecenzuralne słowo, jako że patrzyłem na nie pierwszy raz przez Lidletę :) Jak na tak kiepskie warunki widok zwalał z nóg. Widać było tylko większe gwiazdy (niebiesko-fioletowe). Ciekawe jak będzie pod ciemniejszym niebem! Potem popatrzyłem chwilę na M42 - mgiełka wyraźna, całkiem nieźle. Na koniec Jowisz. Widoczny kształt tarczy. Księżyców nie dostrzegłem, chyba jednak zbyt jasne niebo pod moim blokiem. Minęło kilka sekund i znów napłynęły chmurzyska. No cóż, mogę tylko dodać, że potwierdziły się słowa wielu Doświadczonych Kolegów Astromaniaków. Naprawdę na początek wystarczy lornetka. Teleskopu chyba nawet nie zdążyłbym rozstawić! W ogóle to zastanawiam się, czy jest sens (w moim przypadku) kupować teleskop do obserwacji podczas kilku urlopowych nocy... Ale wiem, czym to się skończy - choroba już zaczyna się rozwijać :D
