Witam wszystkich ! Gnebi mnie takie male pytanie, w sumie sie dlatego zarejestrowalam :) na fali filmu Gravity tak sie zaczelam zastanawiac... Zalozmy, ze ktos by sie naprawde oderwal od stacji kosmicznej I polecial w kierunku Ziemi, powolutku do celu, zakladajac, ze ma wystarczajaco powietrza w skafandrze... Dolatuje do ziemi i... no wlasnie I co? Odbija sie od atmosfery? Czy wchodzi w nia I pod wplywem grawitacji zaczyna spadac na ziemie? A jesli spada to 'w calosci' (poniewaz predkosc wejscia w atmosfere nie byla duza) czy sie spala? Wiem, ze to moze glupie pytanie ale geniuszem z fizyki nie jestem a mnie nurtuje wiec pomyslalam, ze to odpowiednie miejsce zeby zapytac :)