Nawiązuję do relacji p. Janusza Wilanda - odczuł Pan przymus wyjścia i zaobserwowania obiektu, który był w tym momencie daleko ( wchodził do atmosfery), potem zobaczył Pan rozpad " cygara " na mniejsze, dodam od siebie - nadnaturalnie kolorowe kule różnych rozmiarów, lecące w zwartyn szyku....
Ja, w tym czasie siedziałem nad brzegiem leśnego jeziora w odległości 100 km na południe od Gdańska. Warunki do obserwacji były idealne, jeśli nie liczyć ściany lasu za plecami z kierunku nadlatywania obiektu. Znalazłem się tam "przypadkowo" i tak jak Pan Janusz- odczułem przymus obejrzenia się za siebie i też zobaczyłem jak obiekt, przypominający świetlistą kulę, wchodzący w atmosferę. To co działo się dalej przypomina raczej paranormalne zjawisko a nie spalanie się złomu po rakiecie.... najpierw zerwał się ostry wiatr - poczułem się nieswojo bo drzewa stały nieruchomo a tafla wody na jeziorze przypominała lustro.... zacząłem odczuwać i słyszeć osobliwe dźwięki o bardzo niskich częstotliwościach - widok zasłaniały drzewa, po chwili jednak, nad lasem wyłoniło się potężne cygaro i poczułem jakby spięcie elektryczne w głowie - niepokój ustąpił, a jego miejsce zastąpiła fascynacja całym zjawiskiem - poczułem jakąś niewytłumaczalną więź z tym obiektem. Cygaro mało "okienka" ( jedno lub dwa były zamkniete - były jakby zarysowane na poszyciu), - widać było przez nie intensywne, niebieskie światło wewnątrz kadłuba. Element, który oderwał się z tyłu cygara zamienił się w chmurę wolno opadającego, rozpraszającego się ognia. To nie wyglądało naturalnie, bo element został odrzucony do tyłu, a chmura opadała pionowo w dół. Cygaro sprawieło wrażenie, że leci w fazie wznoszenia, a na wysokości Wisły w okolicy miejscowości Nowe wykonało zwrot w prawo...i nagle pojawiły się kolorowe światła. Nie potrafię do tej pory zrozumieć zmiany kierunku lotu, wyglądało to b. dziwnie, jakby zmieniała się geometria obiektu.....
Ta sprawa nie jest zamknięta.