Skocz do zawartości

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'niebo przez lornetkę' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Obserwujemy Wszechświat
    • Astronomia dla początkujących
    • Co obserwujemy?
    • Czym obserwujemy?
  • Utrwalamy Wszechświat
    • Astrofotografia
    • Astroszkice
    • Foto-obserwacje czyli EAA
  • Zaplecze sprzętowe
    • ATM
    • Sprzęt do foto
    • Testy i recenzje
    • Moje domowe obserwatorium
  • Astronomia teoretyczna i badanie kosmosu
    • Astronomia ogólna
    • Astriculus
    • Astronautyka
  • Astrospołeczność
    • Zloty astromiłośnicze
    • Konkursy FA
    • Sprawy techniczne F.A.
    • Astro-giełda
    • Serwisy i media partnerskie

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


MSN


Website URL


ICQ


Yahoo


Jabber


Skype


Zamieszkały


Interests


Miejsce zamieszkania

Znaleziono 16 wyników

  1. Data obserwacji: 26.11.2023 Miejsce obserwacji: Mosina Lornetki: APM 10x50 ED https://nieboprzezlornetke.pl/przelot-miedzynarodowej-stacji-kosmicznej/ Dobrze pamiętam swoje pierwsze kroki w obserwacjach i odkrywanie nowych satelitów przelatujących nad naszymi głowami. Spędziłem wiele nocy na identyfikacji tych obiektów analizując poszczególne przeloty. Widoczny ISS (International Space Station) na niebie był zawsze wisienką na torcie, którą wręcz celebrowałem. Jeśli dodamy do tego świadomość, że ponad 400 km nad Ziemią leci załoga stacji.. To już inna liga niż satelita meteorologiczny. Widoki przez okno mają tam spektakularne, co zresztą można bez problemu sprawdzić w internecie. Z biegiem czasu i doświadczeniem obserwacyjnym przeloty ISS przechodzą do porządku dziennego i w zasadzie o nich zapominamy. Od świętą przy rodzinnym spotkaniu można jeszcze zabłysnąć wiedzą i wskazać na przelatujący punkt, gdy akurat znajduje się na niebie – to zawsze robi na innych wrażenie. Niedzielny wieczór pod koniec listopada przyniósł w mojej lokalizacji spore rozpogodzenie. Jak przystało na bezchmurne niebo musiał pojawić się Księżyc i to prawie w pełni. Z taką latarnią w zasadzie nie było co obserwować, ale dotarła do mnie informacja, że późnym popołudniem będzie nad naszym krajem widoczny dość długi przelot ISS, który osiągnie wysokość na niebie około 82 stopnie. Sprawdziłem dokładnie godzinę i udałem się na pobliską polanę z lornetką 10×50 w dłoniach. Około godziny 17:30 po zachodniej stronie w okolicy konstelacji Wężownika pojawił się bardzo jasny punkt, który mknął bardzo powoli w górę w stronę Łabędzia. Przelot był bardzo spokojny, czasami miałem wrażenie, że satelita w ogóle się nie porusza jakby zastygł w miejscu. Dwie minuty później znalazł się praktycznie w zenicie. Przez ten czas spoglądałem na niego lornetką 10×50 jednak nie udało mi się wydobyć żadnego detalu, czy też kształtu – kontrast na ciemnym niebie był zbyt duży. Można było co najwyżej zauważyć charakterystyczny owal nie będący zwykłą kropką. Pamiętam inne przeloty, szczególnie te na jaśniejszym niebie tuż po zachodzie Słońca, gdy można było się pokusić o wyłuskanie subtelnych szczegółów przy użyciu różnych lornetek. Około godziny 17:34 Międzynarodowa Stacja Kosmiczna przeleciała wizualnie między Jowiszem, a Księżycem po czym zniknęła w cieniu naszej planety. Widowisko zakończone, ale naprawdę dobrze było wyjść na te 15 minut z lornetką w rękach i zobaczyć co się dzieje na wieczornym niebie. Następny tak wysoki przelot o przyzwoitej porze nie prędko. Dopiero 23 grudnia będziemy mogli lepiej przyjrzeć się stacji, ale niestety w godzinach wczesnoporannych. Swoją drogą, czy ktoś miał okazję obserwować przelot chińskiej stacji Tiangong? Zdaje się, że tego samego dnia nisko nad południowym horyzontem była w zasięgu, przynajmniej w teorii. Mi się jeszcze nie udało, ale czytałem że jest to możliwe z terenu Polski. Do następnego razu! Pozdrawiam!
  2. Data obserwacji: 28.10.2023 Miejsce obserwacji: Mosina Lornetki: APM 10x50 ED https://nieboprzezlornetke.pl/krotkie-spotkanie-z-zacmieniem-ksiezyca/ Na częściowe zaćmienie Księżyca szykowałem się przez dłuższy czas, chociaż już kilka dni przed wydarzeniem wiedziałem, że szanse na obserwacje będą znikome. Ciągłe jesienne zachmurzenie nie dawało szans na szczęśliwy finał. Co więcej, inne regiony kraju nie wyglądały wcale lepiej, a naprawdę byłem skłonny tego dnia się poświęcić i ruszyć autem w bardziej odległe miejsce. Im bliżej soboty tym prognozy zaczęły nieco wariować, niektóre modele pokazywały na wieczór możliwość pojawienia się prześwitów co dało mały promyk nadzieji. Jeszcze lepiej było w sobotni poranek – tutaj prognozy pokazywały większe przejaśnienia w ciągu dnia, co jednak szybko się zweryfikowało – prognoza była nic nie warta. Słońca nie ujrzałem, za to opady deszczu owszem. Pomimo wszystkich przeciwności przygotowałem sobie na wszelki wypadek dwie lornetki na wieczór: APM 25×100 ED na statywie oraz APM 10×50 ED, którą miałem pod ręką. Położenie Księżyca na niebie uniemożliwiało mi niestety zostawienie sprzętu na dworze, tak więc w razie warunków musiałem szybko działać i przejść na otwarty horyzont z innej strony. Chwilę przed godziną 20 udałem się do sklepu, a przy okazji spojrzałem na niebo, na którym gęste chmury rozciągały z każdej strony. Jednak już podczas powrotu z zakupów ujrzałem zupełnie inny widok. Księżyc majaczył wśród chmur umożliwiając chociaż chwilowe obserwacje. Do punktu kulminacyjnego zaćmienia zostało jeszcze blisko 2 godziny, przez ten czas Księżyc raz znikał, raz pojawiał się znowu na kilka sekund. W końcu nadeszła faza maksimum zaćmienia. Zszedłem z lornetką przed budynek, a tam znów przywitały mnie chmury. Wzrokiem szukałem jaśniejszego fragmentu na niebie mając nadzieję, że Łysy w pełni mimo wszystko przebije się przez grubą warstwę zachmurzenia. Nagle, po 2-3 minutach w dziurze pośród chmur wyłoniła się jasna latarnia z lekko przyciemnioną dolną częścią. Autor zdjęcia: Mariusz Henn W ruch poszła od razu lornetka APM 10×50 ED, w której przez dłuższą chwilę mogłem cieszyć oko zaćmieniem. Było widoczne bardzo wyraźnie, południowa część powierzchni Księżyca była pokryta cieniem rzuconym przez naszą planetę, w którym można było dostrzec delikatnie zaokrąglony kształt. Udało się, pomyślałem z radością. Szybko wróciłem po lornetę APM 25×100 ED na statywie, ale gdy zszedłem po Księżycu nie było już śladu. Tak więc moje szczęście szybko się skończyło (to obserwacyjne trwało dosłownie około minutę), a smutek dopełniła ulewa, która pojawiła się nagle tuż po rozstawieniu sprzętu i stanowczo przekreśliła dalsze plany obserwacyjne. Padało tak jeszcze przez ponad godzinę. Mimo wszystko można powiedzieć, że miałem niezłego farta. Obserwacje nie byłyby jednak możliwe gdyby nie mała, poręczna lornetka. Dla mnie to model 10×50, który mogę zawsze zabrać ze sobą, a w razie potrzeby skanować gwiezdne niebo. Tym razem wystarczyło zejść z lornetką w dłoni dosłownie na kilka minut i czekać na moment. Gdy ten nadszedł, wycelować i cieszyć się chwilą. Gdybym posiadał teleskop, tego typu manewr by mi się nie udał. A tak, lornetka znów pokazała swoją siłę dostępności i mobilności, a dzięki niej jesienne częściowe zaćmienie Księżyca 2023 uznaję oficjalnie za zaliczone. Do następnego razu! Pozdrawiam!
  3. Dziś zaczyna się XXVI Zlot Astronomiczny, a ja właśnie zdałem sobie sprawę, że nie opublikowałem zaległej relacji z wiosennego zlotu 🙂 Rozpoczęcie nowego zlotu będzie świetną okazją, aby przypomnieć sobie jak było w kwietniu 🙂 Data obserwacji: 21.04.2023 Miejsce obserwacji: Zatom Lornetki: APM 25x100 ED, APM 16x70 ED, APM 10x50 ED Wpis dostępny na stronie: https://nieboprzezlornetke.pl/zlot-astronomiczny-zatom/ Zatom, niewielka wieś w województwie zachodniopomorskim zlokalizowana na terenie Drawieńskiego Parku Narodowego. Miejsce, które od dawna tkwiło w mojej głowie pod hasłem Zlot Astronomiczny. Niestety, pomimo wielu prób nigdy wcześniej nie miałem okazji podziwiać legendarnego skrawka nieba w tej okolicy. Do czasu. Tym razem musiałem tam dotrzeć za wszelką cenę. I tak też się stało. W końcu przybyłem na XXV Zlot Astronomiczny w Zatomiu. Dzień I - 21.04.2023 Gdy dojechałem na miejsce w piątkowy wieczór ujrzałem pole wypełnione autami i sprzętem. Było w czym wybierać. Wszyscy byli gotowi na nadchodzącą noc, tym bardziej że prognozy na weekend były wyśmienite. Do auta spakowałem cały swój sprzęt ze stajni APM, czyli lornetki 10x50 ED, 16x70 ED i 25x100 ED. Dla mnie była to pierwsza noc zlotowa, ale dla innych już druga, gdyż zlot oficjalnie zaczął się dzień wcześniej w czwartek. Nim się obejrzałem, niebo szybko wypełniło się gwiazdami i można było zacząć obserwacje. Zacząłem od okolic konstelacji Herkulesa, żeby przekonać się jak jasna jest M13 pod zatomskim niebem. Co tu dużo pisać - gromada świeciła jak latarnia, a w lornecie 25x100 można było podziwiać jej ziarnistość. Zaraz obok M92 i kilka mniej oczywistych obiektów takich jak gromada kulista NGC 6229, czy też planetarka NGC 6210. Nocne niebo w Zatomiu jest naprawdę ciemne, to fakt. Trzeba jednak szczerze napisać, że w miejscu zlotu nie jest idealnie. Strona południowa jest mocno zasłonięta do wysokości ściany drzew, a od wschodu świeciła latarnia przy budynku. To nieco komplikuje sprawę, ale przy dobrym ustawieniu można sięgnąć po wiosenne skarby. W gwiazdozbiorze Panny łapałem kolejno M59, M60, czy też M90. Galaktyki w zasadzie wpadały same w pole widzenia bez większego wysiłku. Zaraz obok dobrze widoczna M87, czyli galaktyka Panna A, w której jakiś czas temu udało się zarejestrować obraz czarnej dziury w ramach programu Teleskop Horyzontu Zdarzeń. Był też Łańcuch Markariana z obiektami M84, M86, NGC 4461, NGC 4473 i NGC 4477. Dodatkowo pomiędzy wpadła NGC 4438, która oficjalnie do łańcucha już nie należy. Noc trwała w najlepsze, ale z nią także chłód. Około północy zrobiłem sobie przerwę, aby nieco się ogrzać przy ognisku. Dźwięk palącego się drewna, spojrzenie w górę - niebo kipiało setkami gwiazd, rozlewały się gdzie sięgnąć wzrokiem i nie przeszkadzał tutaj nawet blask ognia. Dla takich widoków warto się poświęcić. Jakkolwiek to zabrzmi po powrocie zanurzyłem się w Warkocz Bereniki. Tam czekała na mnie gromada kulista M53, Galaktyka Czarne Oko M64, czy też NGC 4725. Wszystkie dobrze widoczne, a kawałek dalej udało się zapolować na Igłę, czyli galaktykę NGC 4565. Zaraz obok dotarłem do NGC 4559, a potem przeskoczyłem do NGC 4631 znanej jako Galaktyka Wieloryb, przy której subtelnie dała o sobie znać NGC 4656. Obiektów w tym rejonie jest naprawdę sporo i nie ma sensu ich wszystkich wymieniać. Wystarczy otworzyć mapę nieba, żeby przekonać się o czym mowa. Jednak zlot to nie tylko obserwacje. To także możliwość porównania sprzętów, poznania nowych osób i rozmów do rana. Kawałek dalej obserwowała Ola „Ciekawska”, która nieświadomie wiele razy motywowała mnie do pisania relacji swoimi wpisami. Co więcej, dzięki tym wpisom zachęciła mnie do kupna lornety 25x100. Jej opowieści to prawdziwa skarbnica wiedzy, którą zawsze chętnie czytam. Z racji tego, że Ola również posiada lornetę APM mieliśmy okazję porównać widoki na tych samych obiektach w mojej APM 25x100 ED i jej APM 25x100. Różnice? Jak dla mnie marginalne. Przynajmniej na klasycznych galaktykach, czy też gromadach kulistych i otwartych. Zapewne różnica w AC wyszłaby na bardzo jasnych obiektach lub za dnia, ale takich porównań już nie robiliśmy. Generalnie mogę śmiało napisać, że jeśli ktoś szuka lornety 25x100 typowo do astronomii to może być to zwykła APM 25x100 bez dopiska ED - na pewno będzie wystarczająca. Następnie przyszedł czas na APM 10x50 ED uzbrojoną w filtry Orion UltraBlock 2”. W towarzystwie kilku osób wycelowałem w mgławicę Ameryka Północna, Serca i Dusza, a potem w Pacmana. Obiekty z filtrami były wyraźnie widoczne, a widokami bardzo chętnie dzieliłem się z innymi. W międzyczasie zauważyłem, że lorneta 25x100 zaczyna mi parować, także odbyłem mały spacer, aby spojrzeć przez inne sprzęty. I tak trafiłem na nietuzinkową „lornetę Stana”, której dokładnej nazwy niestety nie przytoczę. Było to bino 100 mm (LZOS?), które wraz z różnymi parkami okularów Ethos dawało takie obrazy, że po prostu miażdżyło mózg. Dosłownie. Tego nie da się opisać, to trzeba zobaczyć. Od tego momentu już nic nie było takie samo, naprawdę. Miałem ochotę wyrzucić moją APM 25x100 ED na śmietnik, bo to nie był nawet promil tego co można było zobaczyć w bino Stana. Przestrzenność nie do opisania, ta ostrość, kolory, punktowość, niesamowite pole widzenia - wszystko to razem dawało taki widok, że obserwator miał wrażenie jakby leciał w kosmos wśród gwiazd. Kosmosem była też cena tego sprzętu i wkraczamy już tutaj chyba w kwoty sześciocyfrowe (bez przecinka). Nie chcę, aby ktoś dostał zawału, więc pomińmy ten wątek. Rozmarzony, że może jak kiedyś wygram w loterii uda mi się nabyć taki sprzęt poszedłem spać kończąc swój pierwszy zlotowy dzień, a w zasadzie to noc, która okazała się być bardzo udana. Dzień II - 22.04.2023 Sobota przywitała nas bezchmurnym niebem i wyjątkową jak na kwiecień aurą. Można było poczuć pierwszy powiew lata, a przepyszne śniadanie w Potrawy z nad Drawy na tarasie dodało nam smaku na cały poranek. Za dnia wraz z kilkoma osobami zrobiliśmy sobie dość wyczerpującą (za sprawą Stana) wycieczkę po pobliskich lasach i jeziorach. Na uwagę zasługuje Jezioro Piaseczno - jego krystalicznie czysta woda to prawdziwa perełka w okolicy. Po lokalnej wycieczce wróciliśmy na obiad, a potem do wieczora wszyscy krzątali się wokół Pyrlandii spędzając czas wolny według upodobań. Wieczór ukazał nam zjawiskowe trio: Wenus, delikateny sierp Księżyca i zmierzające do horyzontu Plejady. Widoki Łysego podziwialiśmy przez dłuższy czas w „bino Stana”, gdzie ochom i achom nie było końca. Tej nocy sporo czasu obserwowałem w towarzystwie Panasmarasa, który co chwilę zaskakiwał mnie kolejnymi ciemnymi mgławicami w okolicy Łabędzia. Obiekt Barnard 168 znałem i widziałem wielokrotnie już wcześniej, ale pozostałe skarby były dla mnie zupełną nowością. Barnard 361 razem z LDN 963, Barnard 155, LDN 810, czy też pociemnienia w okolicy NGC 7000. Od razu napiszę, że najlepszym instrumentem do obserwacji ciemnych mgławic okazała się lornetka APM 16x70 ED. Jej pole widzenia w okolicy 4 stopni pozwalało już na wydzielenie z tła ciemnych fragmentów nieba, co przy powiększeniu 25x i mniejszym polu było praktycznie nie do osiągnięcia. Dobrze sprawdziła się również tutaj lornetka APM 10x50 ED, szczególnie na dość rozciągniętej mgławicy Barnard 168. Przy okazji miałem okazję porównać ją po raz kolejny z lornetką Fujinon 10x50, która w mojej ocenie dawała bardziej ostry, klarowny i przyjemny dla oka obraz. Minimalnie, ale jednak lepszy. Z drugiej strony różnice nie były na pewno do wyłapania dla początkujących obserwatorów. Pytanie też, czy były warte, aby wydać blisko 2 tysiące więcej za lornetkę. Wracając do ciemnych mgławic - jeśli ktoś będzie pod naprawdę czarnym niebem warto podjąć wyzwanie i zaliczyć te obiekty w okolicy gwiazdozbioru Łabędzia. Niestety podmiejskie niebo okaże się mniej łaskawe i trzeba będzie wyczekiwać na odpowiednie warunki. Poza ciemnymi mgławicami były także galaktyki w konstelacji Lwa. Tutaj przeskoczyłem do APM 25x100 ED, która od razu wyrzuciła na pierwszy plan Triplet Lwa w postaci galaktyk M65, M66 i NGC 3628. Kawałek na prawo zaliczyłem jeszcze M95, M96, M105 i NGC 3384. Potem przeskok do głowy Lwa, gdzie czekała na mnie NGC 2903. Prawdziwym wyzwaniem okazały się jednak obserwacje w lornecie 100 mm obiektów z grupy Hickson 44. Razem z Panasmarasem gwiazda po gwieździe ustalaliśmy położenie NGC 3190, która bardzo subtelnie i delikatnie dała o sobie znać. Po dłuższym czasie i wypatrywaniu zerkaniem można było dostrzec jeszcze NGC 3193. Oba obiekty były bardzo małe, ulotne i naprawdę trudne. Długo na nie spoglądaliśmy przez moją 25x100 i kątową Panasmarasa, aby upewnić się, że to co widzimy to galaktyki, a nie wytwór naszej wyobraźni. Zabawy nie było końca, skanując niebo w tych rejonach odbiłem jeszcze do zapomnianej NGC 3344 w Małym Lwie, a potem zupełnie przez przypadek obserwowałem mniej znane i popularne obiekty takie jak m.in. NGC 2841 w Wielkiej Niedźwiedzicy, czy też NGC 2683 i NGC 2419 (Intergalactic Wanderer) w Rysiu. Z biegiem czasu przypomniała o sobie wilgoć, a do tego doszło zmęczenie z poprzedniej nocy. Po spakowaniu sprzętu pożegnałem się z zatomskim niebem i wróciłem do Pyrlandii, gdzie część chłopaków trwała już w głębokim śnie. Dzień III - 23.04.2023 Poranek rozpoczęliśmy przepysznym śniadaniem, po czym każdy powoli rozjechał się w swoją stronę. XXV Zlot Astronomiczny w Zatomiu okazał się bardzo udany, głównie za sprawą prawie idealnej pogody. Prawie, gdyż od czasu do czasu przy horyzoncie pojawiały się cirrusy uniemożliwiając penetrację niżej położonych obszarów nieba. Nie mniej jednak niebo w wyższych partiach było wręcz obłędnie ciemne, dzięki czemu mogłem obserwować obiekty, które na co dzień są dla mnie niedostępne albo po prostu występują w dużo gorszej jakości. SQM w okolicy 21.90 zrobiło swoje. Jeśli ktoś kiedykolwiek będzie się zastanawiać, czy warto wybrać się na zlot to odpowiem jednoznacznie: tak, warto. Nie tylko dla ciemnego nieba, ale również dla sprzętu i ludzi, nawet jeśli nikogo tam jeszcze nie znacie. Do następnego razu! Pozdrawiam!
  4. Data obserwacji: 08.09.2023 Miejsce obserwacji: Folwark Sulejewo Lornetki: APM 10x50 ED, APM 25x100 ED Dwie sesje obserwacyjne jednego dnia to raczej rzadkość. No chyba, że jest to zlot astronomiczny. Nie tym razem - o 4 nad ranem wybrałem się na polowanie komety C/2023 P1 (Nishimura), a wieczorem byłem już na polu w poszukiwaniu skarbów nocnego nieba. Folwark tej nocy gościł wielu miłośników astronomii, dzięku czemu mieliśmy spore zaplecze sprzętowe. Ja tradycyjnie pojawiłem się z lornetką APM 25x100 ED, a obserwacje zacząłem od konstelacji Strzela i okolic. Najpierw M22, pokaźna i jasna gromada kulista, będąca dość sporą puchatą kulką. Następnie kolejno M8 (Mgławica Laguna), M20 (Mgławica Trójlistna Koniczyna) razem z M21, M23, przelot przez M24 (Chmura gwiazd Strzelca) i przystanek przy M18. Potem lekko w górę do M17 (Mgławica Omega), która bardzo przyjemnie zarysowała swój delikatny kształt i odbicie do M16 (Mgławica Orzeł), która niestety nie miała tej nocy do zaoferowania zbyt wiele. Taki rajd po obiektach w okolicy Strzelca to już dla mnie klasyk, można powiedzieć że przelot jak na autopilocie. Niestety nadszedł czas na pożegnanie - Strzelec jest na tyle nisko, że nie wiem czy podczas następnej sesji zdążę się jeszcze tutaj zanurzyć. Sezon letni dobiega końca. Dalszy ciąg i cała relacja na: https://nieboprzezlornetke.pl/laguna-plejady-lornetka-obserwacje/
  5. Data obserwacji: 08.09.2023 Miejsce obserwacji: Folwark Sulejewo Lornetki: APM 10x50 ED, APM 25x100 ED https://nieboprzezlornetke.pl/w-pogoni-za-kometa-c-2023-p1-nishimura-lornetka-astronomia/ Budzik o 4 nad ranem to nic przyjemnego, ale czego się nie robi dla komety, której zapewne już więcej nie ujrzymy za naszego życia. C/2023 P1 (Nishimura) została odkryta zaledwie miesiąc temu, a już możemy cieszyć nią oko. Do obserwacji zmotywował mnie kolega z drugiego końca Polski, za co mu jeszcze raz dziękuję - inaczej chyba przespałbym bardzo wąskie okienko, w którym dane jest nam oglądać ten obiekt. Skoro kometa w lornecie APM 40x110 ED wygląda bardzo dobrze to i w 25x100 nie może być źle. Obserwacje rozpocząłem na przydomowym polu chwilę po godzinie 4, jednak już wtedy wiedziałem, że będzie bardzo ciężko. Po stronie wschodniej mam na horyzoncie całe miasto z wielką łuną świetlną. Spojrzałem na szybko przez lornetkę APM 10x50 ED w stronę wschodzącego Lwa i z trudem dostrzegłem gwiazdę Epsilon Leo. To nie mogło się udać. Było jeszcze ciemno, spojrzałem na zegarek i szybka myśl: teraz albo nigdy. Wsiadłem w auto i pojechałem na wschodnie obrzeża miasta, aby mieć dostęp do lepszego nieba. Nie tym razem, tutaj kolejna niespodzianka - nowe oświetlenie, którego jeszcze przed wakacjami nie było. Czas gonił, kometa wznosiła się coraz wyżej, ale z nią niestety również nasza dzienna gwiazda. Byłem zaledwie 15 min drogi autem od sprawdzonej miejscówki, ale ryzyko było dość spore - nie wiedziałem ile dokładnie będzie mnie kosztować kolejna strata czasu. Poranna Wenus towarzyszyła mi podczas całej drogi, a gdy dotarłem na Folwark okazało się, że był to strzał w dziesiątkę. Horyzont wyglądał tak jak powinien. Rozstawiłem sprzęt i wycelowałem lornetką APM 10x50 w stronę głowy Lwa. Moim oczom od razu ukazał się trochę zielony, może nawet cyjankowy punkt. Był bardzo wyraźny i charakterystyczny. Szybko spojrzałem na mapę nieba co tylko potwierdziło moją identyfikację. Miałem kometę Nishimura na widelcu. Wyglądała niczym niewielka mgławica planetarna. Niby punkt, a jednak troszkę rozmyty na krańcach z wyraźnym kolorystycznym zafarbem. O warkoczu można było zapomnieć, nie to powiększenie. Ucieszony widokiem przesiadłem się na lornetę APM 25x100 ED na statywie i tam już było ciekawie. Kometa pokazała delikatny, bardzo cienki, a zarazem wyraźny warkocz skierowany do góry. Był on krótki, lecz zerkaniem, czy też przesuwaniem lornetką stawał się jeszcze bardziej widoczny. Kometa miała jasne centrum, była po prostu dobrze widoczna. Widok dość nietypowy, ostatnio przyzwyczaiłem się, że komety były raczej rozmazaną mgiełką na skraju widoczności (pomijając Neowise), ale tym razem było inaczej. Nie trzeba było się domyślać jej widoku, była niewielka, ale zwarta, w pewien sposób wyjątkowa. Syciłem się tym widokiem przez dobre 15 minut, aż chwilę przed godziną 5 dostrzegłem nadchodzący świt. W międzyczasie pojawiło się kilka malutkich cirrusów i to dokładnie w miejscu komety. Można powiedzieć, że rzutem na taśmę zdążyłem z obserwacjami. Na zakończenie spojrzałem jeszcze na idealnie widoczną fazę Wenus, M42 w Orionie i wysoko położone Plejady - dość nietypowy widok jak na letnią sesję. Poranne obserwacje na Folwarku w samotności to dla mnie zupełna nowość. Odkrycie, które konsumowałem z wielką przyjemnością. Kometa, Wenus, Księżyc, Plejady i Orion przy akompaniamencie nocnych zwierzaków oraz szelestu spadających na trawę żołędzi (a może kasztanów?). Moment, dla którego warto było tak wcześnie wstać. Do tego ta cisza nadchodzącego dnia, która nagle przerodziła się w przepiękny wrześniowy świt. Leć kometo, leć, do zobaczenia za kilkaset lat. Do następnego razu! Pozdrawiam!
  6. Data obserwacji: 18.07.2023 Miejsce obserwacji: Folwark Sulejewo Lornetki: APM 16x70 ED https://nieboprzezlornetke.pl/letnia-kometa-iss-i-klasyki-strzelca/ Dobrze znów wrócić na Folwark. Letnie ciepłe noce mają swój klimat – szczególnie poza miastem, gdy z każdej strony można usłyszeć dźwięki natury. Zwierzęta dają o sobie znać, niebo iskrzy niezliczonymi gwiazdami, a tło wypełnia przyjemna i charakterystyczna melodia ze SkySafari. Tej nocy na polu zjawiło się sporo osób, reaktywacja grupy po dłuższej przerwie okazała się udana. Do Sulejewa zabrałem ze sobą tylko lornetkę APM 16×70 ED, ale obok stało jeszcze trochę sprzętu: Delta Extreme 15×70, GSO 10”, GSO 8” i Taurus 13”. Obserwacje zacząłem od okolic Strzelca, którego przecinał dość spory pas gęstych chmur. W zasadzie M8 (Mgławica Laguna) mieściła się w jednym polu widzenia razem z cirrusami poniżej. Sam obiekt ciekawy z widoczną delikatną przerwą w środku, można było z łatwością dostrzec mgławicowość wśród gwiazd. Zaraz wyżej Trójlistna Koniczyna, czyli M20. Widok prezentujący się jako plamka bez większego detalu. Następnie zgodnie z tradycją odbiłem w lewo przelatując przez M24 (Chmura gwiazd Strzelca), aż dotarłem do M18 i dalej do M17 (Mgławica Omega), która delikatnie i ulotnie zarysowała charakterystycznego łabędzia. Nieco wyżej M16 (Mgławica Orzeł), ale tutaj już bez szału. Potem było trochę skakania, kolejno m.in. gromada M26, M11 (Dzika Kaczka), czy też klasyki w okolicy Wężownika takie jak M107, M10, M12, IC 4665, IC 4756, NGC 6633 oraz malutka planetarka NGC 6572, którą z łatwością można odróżnić od gwiazd dzięki swojej charakterystycznej barwie. Pierwszy raz widziałem chyba też gromadę otwartą M23. Nagle ktoś rzucił hasło kometa C/2023 E1 (ATLAS), która tej nocy znajdowała się w konstelacji Smoka, ale łatwiej można było ją namierzyć odbijając w górę od Małej Niedźwiedzicy. Przeskok po kilku gwiazdach i jest – delikatne pojaśnienie wśród gwiazd. Obiekt swoim wyglądem bardziej przypominał słabszą gromadę kulistą, niż typową kometę – cieszył jednak oko i okazał się być łatwym celem. W okolicy północy załapaliśmy się jeszcze na piękny przelot ISS, a potem podziwialiśmy M13 (z „mercedesem”) w 13 calach i pięknego Saturna w GSO 10” z kolorowym filtrem. Obrazy świetnie uzupełniały szerokie lornetkowe pola, którymi męczyłem gromady do samego końca. Co tu dużo pisać – uwielbiam wakacyjne obserwacje astronomiczne. Pomimo krótkich i jasnych nocy mają w sobie urok i potrafią odprężyć umysł przez dłuższy czas. Chyba nie ma nic lepszego niż zanurzenie się w bezkres kosmicznej przestrzeni, nawet gdy po raz kolejny przeglądamy te same klasyki letniego nieba. Do następnego razu! Pozdrawiam!
  7. Data obserwacji: 14.07.2023 Miejsce obserwacji: Zdbice Lornetki: APM 16x70 ED https://nieboprzezlornetke.pl/wakacyjny-pokaz-nieba-astronomia-lornetka/ Raz w roku nadchodzi moment, gdy wracam do miejsca gdzie to wszystko się zaczęło. Miejsca, w którym ciemne niebo urzekło mnie po raz pierwszy. Letniskowa osada niedaleko miejscowości Zdbice, kilkanaście kilometrów na północ od Wałcza, gdzie wartość SQM wg mapy wynosi około 21.80. Nocne niebo to jednak nie wszystko, okolica oferuje również przepiękne jezioro Zdbiczno, które dla miłośników wędkarstwa może okazać się nie lada przygodą. Wracając do obserwacji - tym razem zabrałem ze sobą lornetkę APM 16x70 ED, która dzięki niewielkim rozmiarom w zasadzie niezauważalnie zmieściła się do wypełnionego auta razem ze statywem. Nadszedł wieczór, a wyłaniający się Antares dał tylko znać, że to już ten moment. Rozstawiłem sprzęt, a jako że nie byłem na miejscu sam to już po chwili miałem komplet widzów do wspólnych obserwacji. Dziesięć osób z najbliższej rodziny potrafi zasypać pytaniami, ale jak się okazało - konieczne było również pokazanie podstaw używania lornetki, gdyż co niektórzy chcieli patrzeć nie z tej strony 😉 Potem były już tradycyjne znane pytania w stylu co można zobaczyć, jak to jest daleko, dlaczego tak świeci i co tam leci na niebie. Coś co dla mnie jest oczywiste, dla innych było zupełną nowością. Rozpoczęliśmy wspólny przegląd nieba od klasyków, a żeby nieco uporządkować obiekty podzieliłem je według konkretnych grup, aby każdy mógł dostrzec różnice. Najpierw gromady otwarte, rozsypane w polu widzenia niczym drobny mak. Konstelacja Wężownika była praktycznie na wprost, więc wycelowałem w IC 4665. Potem NGC 6633, w której każdy dostrzegł charakterystyczny kształt, a zaraz obok delikatna IC 4756. Oddałem lornetę do dyspozycji widzów z prośbą, aby sami zanurzyli się bez zastanowienia w głęboki kosmos. Ochom i achom nie było końca - jak tylko ktoś trafił lornetką w Drogę Mleczną to nie mógł wyjść z podziwu. Ilość gwiazd po prostu przytłaczała. Co ciekawe jednej osobie udało się samodzielnie trafić na M24 (Wielka Chmura Gwiazd Strzelca) i było to świadome rozpoznanie oczywistej struktury. Nie byłoby w tym niczego dziwnego, gdyby nie fakt, że były to pierwsze obserwacje astronomiczne tej osoby. Skanowanie okolicy Strzelca trwało bez końca, ale przyszedł czas na inny typ obiektów - gromady kuliste. Herkules i M13 widoczna w lornecie 16x70 niczym śnieżna kulka, a zaraz obok nieco mniejsza M92. Klasyk, który posłużył mi do zobrazowania tego jak wyglądają „kuliste” w obserwacjach wizualnych. Zdjęcie obiektu w SkySafari tylko dodało emocji. Podążając Drogą Mleczną przerzuciliśmy się na inną część nieba aż do konstelacji Łabędzia. Co niektórzy mogli w końcu pierwszy raz ujrzeć na niebie rozlane mleko, a układ podwójny Albireo dopełnił swoim obrazem cały przekaz. Z Mgławicą Veil było już trudniej, ale nic dziwnego - jej widoczność bez filtrów nawet pod ciemnym niebem wymaga doświadczenia, tym bardziej jeśli ktoś nie wie czego szukać i czego się spodziewać. Operując w okolicy gwiazd Sadr i Deneb dość szybko wprowadziłem innych w jeszcze większy szok poznawczy - kto obserwował okolice tych gwiazd w lornetce ten wie, że łatwo można tam wpaść w zachwyt. Billions and Billions jak mawiał Carl Sagan. Ilość widocznych punkcików po prostu onieśmiela. Z Łabędzia przeskoczyliśmy do Kasjopei i Perseusza. Tutaj oczywiście Gromada Podwójna i kilka innych gromad otwartych. Potem po raz kolejny oddałem lornetkę w ręce najmłodszych. W tym momencie na niebie ujrzałem zbliżający się jasny punkt. ISS pomyślałem i tak też było. Udało się śledzić obiekt po niebie w lornetce, a w między czasie podałem kilka ciekawych faktów o tym, czym owy obiekt jest, jak wysoko leci i czy ktoś się teraz znajduje na jego pokładzie. Wierzcie czy nie, ale przelot ISS dla każdego był niczym „game changer”, a świadomość że teraz ktoś tam leci i patrzy na spory obszar Europy nocą - po prostu bezcenna. Mijały kolejne minuty i nagle usłyszałem krzyk euforii trzynastolatka skanującego samodzielnie nocne niebo lornetką. Szybkie sprawdzenie przez okular i potwierdzenie - chłopak znalazł M31 pokazując wszystkim jak wyglądają galaktyki w niewielkiej lornecie. Galaktyka wraz ze swym jądrem prezentowała się świetnie pomimo dość niskiego położenia. Obok można był dostrzec jeszcze M32 i M110. Ciepła letnia noc trwała w najlepsze, a Droga Mleczna kipiała obfitością gwiazd nad naszymi głowami. Dyskusje nie miały końca, co tylko pokazało jak łatwo i szybko można zainteresować innych astronomią amatorską - wystarczy niewielka lornetka i zanurzenie się w otchłań kosmicznej przestrzeni. Szkoda, że nie zabrałem ze sobą 25x100 - pytanie tylko, czy wtedy kolejka do obserwacji nie byłaby jeszcze większa... Tak więc lornetki w dłoń i ruszajcie na wakacyjną przygodę, nigdy nie wiadomo kiedy zaskoczy Was letnie niebo nocą : ) Do następnego razu! Pozdrawiam!
  8. Data obserwacji: 01.03.2023 Miejsce obserwacji: Mosina Lornetki: APM 25x100 ED Relacje dostępna też na stronie: https://nieboprzezlornetke.pl/wielka-koniunkcja-wenus-i-jowisza-przez-lornetke/ Marzec rozpoczął się z przytupem. Bezchmurny dzień i parada planet – Wenus i Jowisz w końcu spotkały się na wieczornym niebie. Dwa bardzo jasne punkty przykuły uwagę chyba każdego, gdyż widok ten zaskoczył nawet moich sąsiadów, którzy zwykle kierują swoje głowy na dół, a nie do góry. Wielka Koniunkcja zawitała na salony. Dobrze pamiętam 21 grudnia 2020, kiedy to mogliśmy obserwować Wielką Koniunkcję Jowisza i Saturna. Wówczas pogoda praktycznie w całej Polsce była beznadziejna, ale nie u mnie. Miałem dość szczęścia, aby zaliczyć to wydarzenie w lornetce 15×70. Tym razem pogoda gościła praktycznie w całym kraju, a do obserwacji użyłem wyłącznie lornety APM 25×100 ED. Całe obserwacje zajęły mi może z 30 minut. W kilka chwil wyciągnąłem cały sprzęt i po prostu zacząłem się wpatrywać w dwie kropki na niebie. Aby nieco polepszyć widok użyłem przyciemniaczy w różnych konfiguracjach. Najpierw zmniejszyłem źrenicę wyjściową do 2mm, a potem do 1mm co okazało się już za dużo – strata jakości obrazu była wyraźnie odczuwalna. Pozostając przy opcji 25×50 mogłem zaobserwować dwa pasy na Jowiszu, przy czym górny był jak zwykle bardziej oczywisty. Galileuszowe księżyce gazowego olbrzyma ułożyły się w następującej konfiguracji: Kallisto, Ganimedes, Io, Europa. Każdy z nich można było zidentyfikować bez potrzeby spoglądania na mapę nieba. Io z lekkim pomarańczowym odcieniem, Ganimedes zaś najjaśniejszy. Zaraz obok po prawej stronie, w tym samym polu widzenia lśniła Wenus. Niestety jej fazy nie udało mi się dostrzec, była zbyt delikatna aby móc cokolwiek wyłuskać. W każdym razie – widok tej pary był bardzo przyjemny dla oka, żeby nie powiedzieć hipnotyzujący. Jak widać nawet lorneta może posłużyć jako instrument do obserwacji planet. W międzyczasie zaczepiło mnie kilku mieszkańców osiedla dopytując co tak świeci na niebie. Część z nich nie mogła uwierzyć, że właśnie spogląda na planety. Standardowe pytanie tego popołudnia brzmiało: co to za gwiazdy święcą tak na niebie? Nic z tych rzeczy proszę Państwa, to Wielka Koniunkcja Wenus i Jowisza. I to by było na tyle… ; ) Do następnego razu! Pozdrawiam!
  9. Data obserwacji: 28.02.2023 Miejsce obserwacji: Folwark Sulejewo Lornetki: APM 25x100 ED Relacje dostępna też na stronie: https://nieboprzezlornetke.pl/lornetkowe-klasyki-i-ksiezyc-lornetka-astronomia/ Ostatni dzień lutego i pierwsza kwadra Księżyca na niebie. Jednak podczas bezchmurnej nocy nie ma co wybrzydzać. Zawsze znajdą się chętni i obiekty, na które warto spojrzeć przez lornetę. Na miejscu był już Thomas ze swoim SW 80 ED, który celował od czasu do czasu w Łysego, a także Michał ze swoją lornetką Delta Optical Extreme 15×70 ED. Moim głównym instrumentem była lorneta APM 25×100 ED. Tej nocy na polu mieliśmy też sporo gości. W zasadzie to już nie pamiętam kiedy mieliśmy ostatni raz okazję pokazać skarby nocnego nieba nowym osobom. Większe grono początkujących obserwatorów to zawsze ożywione dyskusje i chęć pokazania jak najwięcej. Co jak co, ale chyba nie ma nic gorszego niż ta niemoc, gdy nie można podzielić się danym widokiem z kimś innym. Księżyc oślepiał niemiłosiernie, ale robił wrażenie. I to chyba na każdym, szczególnie w wersji lornetkowej stereo. Efekt przestrzenności i detal obrazu potrafią zauroczyć niejednego. Po założeniu „przyciemniaczy” na obiektywy ściąłem źrenicę wyjściową z 4 do 2 mm. Obraz stał się przyjemniejszy dla oka i delikatniejszy. Można było wyłuskać jeszcze więcej formacji bez męczenia oczu. Jowisz majaczył nad horyzontem, ale był zdecydowanie za nisko, aby obserwacje miały jakikolwiek sens. Wszystko pływało. Rzuciłem się na Plejady. M45 w blasku Księżyca to nie jest to, o czym marzy bardziej doświadczony obserwator, ale dla osób, które widzą siedem sióstr po raz pierwszy w życiu sytuacja wygląda inaczej. Fajnie widzieć zadowolenie wśród nowo poznanych osób. Nie ukrywam, że zapewne trochę im namieszałem w decyzjach zakupowych – przyszli z nastawieniem przetestowania teleskopu, a wrócili z jeszcze większym bólem głowy. Następnego dnia ktoś jeszcze pytał o lornetkę, także ciekawe jaka była finalna decyzja. Po M45 była Gromada Podwójna w Perseuszu. NGC 869 i NGC 884 to podwójne westchnienie z zachwytu, a widoczne mrowie iskrzących gwiazd wylewających się po każdej ze stron przypomina o tym, jak z wdzięcznym lornetkowym obiektem mamy do czynienia. Zaraz obok słynny Stock 2, czyli kolejna gromada otwarta, lecz tym razem należąca już do gwiazdozbioru Kasjopei. Na zakończenie padła prośba, aby pokazać jak wygląda Galaktyka Andromedy w większej lornecie. M31 znajdowała się już dość nisko, widoczna jako majaczące pojaśnienie, gdzie jądro jeszcze jakimś cudem dawało o sobie znać. Podsumowując – obiekt wyglądał dość kiepsko. Niskie położenie i blask Księżyca odegrały tutaj kluczową rolę. Podczas sesji był też zachodzący Orion z M42, Hiady, kilka układów podwójnych z 145 Cma na czele, a także gromady otwarte typu M41 i M50 w okolicy Syriusza. Pomimo obecności Księżyca na niebie warto wybrać się w plener na obserwacje – nocne niebo zawsze ma coś do zaoferowania. Zresztą każda okazja do spotkań i wyjścia z domu jest dobra, tym bardziej jeśli możemy podzielić się doświadczeniami z zupełnie nowymi osobami, u których być może zasiejemy kiełkujące ziarno astronomicznej pasji. Do następnego razu! Pozdrawiam!
  10. 15.02.2023, Folwark Sulejewo Dwie pogodne noce pod rząd, do tego w lutym. Można pomyśleć, że niemożliwe, ale jednak. Tym razem na polu pojawił się ze mną Michał z lornetką Delta Extreme 15x70 ED. Ja zabrałem natomiast APM 16x70 ED i APM 10x50 ED. Na miejscu przywitały nas dość szczególne warunki - od Syriusza całe niebo na wschód pokryte było gęstą warstwą cirrusa, który leniwie oddalał się się z każdą minutą. Zaczęliśmy od komety. C/2022 E3 ZTF znajdowała się na niebie w pobliżu Aldebarana co dawało bardzo ładny obrazek w jednym polu widzenia. Następnie przeskoczyłem do NGC 1647 w Byku, a potem do NGC 1807 i NGC 1817. Dwie gromady, które traktuję jako odkrycie tej zimy i które pomimo niewielkich rozmiarów wciąż mnie urzekają. Potem kilka klasyków - Orion i M42, cztery składniki trapezu, M43, M78, NGC 2071. Była też gromada NGC 2244, a także NGC 2264, czyli dobrze znana Gromada Choinka. Nie zabrakło również Plejad, przy których można było dostrzec charakterystyczną otoczkę mgławicy. Dopiero w tym roku nauczyłem się ją dostrzegać przy odpowiednich warunkach. Jako, że cirrus wciąż krążył po wschodniej części nieba odbiłem do nieco zapomnianych obszarów o tej porze roku na Folwarku. Najpierw Perseusz i gromada M34. Dobrze widoczna z wieloma składnikami. NGC 1342 - zdecydowanie mniej wyraźna, ale nadal do zobaczenia. Zapolowałem również na NGC 1245, ale z nią miałem sporo problemów. W zasadzie to nie wiem, czy to była już gromada, czy jeszcze złudzenie. Pozostawiam ten obiekt na kolejne obserwacje do potwierdzenia, gdyż tej nocy raczej jej nie widziałem, a na pewno nie w sposób świadomy. Wędrując przy krańcach Perseusza doszedłem do Gromady Podwójnej NGC 869 i NGC 884 jednocześnie zaliczając Stock 2. Naprawdę dawno tu nie zaglądałem… Rozochocony przeleciałem do Kasjopei, a tam strzał za strzałem w NGC 663, M103, NGC 457 (Gromada Sowa) i NGC 7789 (Róża Karoliny). Wtedy przypomniałem sobie o Żyrafie i Kaskadzie Kemble’a, na której końcu znajduje się NGC 1502. Nie pamiętam już kiedy widziałem ten asteryzm, może jakoś 2 lata temu? Pozostając w okolicy zlokalizowałem jeszcze Latawiec Kemble’a, ale zanim go namierzyłem minęła dłuższa chwila. Przy okazji zaliczyłem w okolicy niewielką gromadę Trumpler 3 oraz IC 342, która tej nocy była widoczna jako bardzo delikatna słaba plamka. Sama droga do latawca była z mojej strony dość zawiła i pozwoliła namierzyć dwa ciekawe asteryzmy, które nazwałem „S” i „haczyk” - nazewnictwo nie jest tutaj przypadkowe 😉 W końcu moja APM 16x70 ED zaparowała i przyszedł czas na jej mniejszą koleżankę. Uzbroiłem APM 10x50 ED w filtry i zacząłem mgławicowy maraton. Dzięku temu, że cirrus ustąpił na dobre mogłem nieco poszaleć. Na pierwszy ogień poszła Mgławica Rozeta - widoczna poświata na około centrum, w prawym górnym rogu nieco przyciemniona. NGC 2174, czyli Głowa Małpy - tutaj w zasadzie bez żadnych wątpliwości, bardzo jasny obiekt, podobniej jak Mgławica Pacman NGC 281. Czas na coś szerszego - najpierw Mgławica Serce i Dusza (IC 1805 i IC 1848) - po raz kolejny udało mi się potwierdzić oczywiste pojaśnienia w tym rejonie, które w szerokim polu dobrze kontrastowały z otoczeniem. Rzuciłem się na coś trudniejszego. Mgławica Kalifornia NGC 1499, którą udało mi się dostrzec już rok wcześniej. Tym razem również została pokonana. Centralna część dość szerokiego pasa majaczyła zaraz nad gwiazdą Menkib w Perszeuszu. Zachęcony dobrymi warunkami tej nocy postanowiłem ostatecznie rozprawić się z Mgławicą Mewa, która dotychczas bardzo dobrze się przede mną skrywała. IC 2177 to dla mnie obiekt trudny, do którego podchodziłem wiele razy. Przeskakując od gwiazdy do gwiazdy dotarłem do obszaru, w którym po pewnym czasie zaczął majaczyć dość podłużny pionowy kształt. Metodą zerkania udało mi się wyłuskać dość oczywiste pojaśnienie, a poruszając lornetką na różne strony tylko potwierdziłem, że to co widzę to po prostu mgławica. Subtelne podłużne pojaśnienie w końcu się poddało, Mewa najwyraźniej nie zdołała mi się wymknąć tej nocy. To była jedna z lepszych, jak nie najlepszych nocy tej zimy. Niebo w pewnym momencie oczyściło się na totalny kryształ oferując nieskazitelne widoki. W drodze powrotnej podziwiałem jeszcze Oriona przez szybę auta, który wyglądał dokładnie tak jak powinien. Bez żadnej skazy, widoczny razem z M42 niczym na wiejskim niebie. Do następnego razu! Pozdrawiam, Paweł https://www.facebook.com/NieboPrzezLornetkePL
  11. 14.02.2023, Folwark Sulejewo Tym razem bezchmurne niebo przypadło na wtorek 14 lutego. Jakoś tak się złożyło, że zamiast romantycznego wieczoru odbyłem całkiem udane obserwacje. Całe szczęście o towarzystwo nie musiałem się prosić. Kolega Black Star zadeklarował swój przyjazd po kilkumiesięcznej nieobecności i tak oto chwilę po godz. 20 staliśmy już ze sprzętem na polu. Uzbrojony w lornetę APM 25x100 ED zacząłem od klasyków w Orionie. Mgławica M42 pokazała pazur, a w środku wyraźny trapez z 4 składnikami. Powyżej puchła NGC 1975, a zaraz nad Pasem Oriona można było dostrzec M78 i NGC 2071. Ten wieczór obfitował w znakomitą przejrzystość, chociaż przy horyzoncie tliły się cirrusy. Penetrując okolice Byka odhaczyłem kometę C/2022 E3 (ZTF), która razem z Aldebaranem mieściła się w jednym polu. Zaraz obok NGC 1647 i moja niedawno odkryta „Mała Gromada Podwójna”, czyli NGC 1807 i NGC 1817. Tą parkę zaliczyliśmy też w teleskopie Synta Flex 10” z okularem ES 20mmm 100 stopni. Wnioski mam takie, że urokliwy widok zapewnia zdecydowanie mniejsze powiększenie. Co my nie powiedzieć w lornecie te dwie gromady wyglądały po prostu lepiej. Po pierwsze dwuoczny widok, po drugie więcej oddechu, a po trzecie wielkość samych obiektów. Patrząc przez teleskop było widać oczywiście więcej gwiazd, ale to tak jakby patrzeć na Plejady w powerze x60. Myślę, że najlepszy efekt będzie w okolicy x30-40. Były też Plejady i Woźnica, ale ciekawsze rzeczy czekały w rejonie Syriusza. Najpierw M41 w Wielkim Psie, a potem odbicie do M46 i M47, dwóch sporych gromad w Rufie mieszczących się w jednym polu widzenia. Po drodze natknąłem się jeszcze na NGC 2360 - dość dobrze widoczny obiekt, chociaż bardziej jako niewielka plamka z ulotnymi ziarnistymi składnikami. Wracając do M47 to zaraz nad nią można było dostrzec także NGC 2423. Warto spojrzeć na lewo od tych gromad, gdyż znajdują się tam dwa ciekawe układy gwiazd. Pierwszy to 2 Pup i 4 Pup, a nieco niżej QY Puppis razem ze swą towarzyszką. Ten drugi to ciekawy układ podwójny o nasyconej czerwonej barwie. Potem zacząłem szperać nieco niżej, gdzie w pole widzenia wpadła gromada NGC 2414, a następnie bardzo mała NGC 2409. Wtedy przypomniałem sobie jedną z relacji Oli „Ciekawskiej”, dzięki której postanowiłem zapolować na Cr 132 i Cr 140. Bez problemu odnalazłem gwiazdę Wezen, a następnie Aludra. Niestety, ale w tych nisko położonych rejonach wiszący cirrus dość mocno zdegradował jakość nieba. Poza kilkoma ledwo co migoczącymi punktami nie udało mi się zobaczyć nic więcej. Jakbym obserwował gwiazdy gołym okiem w centrum dużego miasta. Może następnym razem będzie lepiej. Wróciłem do Syriusza, a potem przelot do NGC 2345. Nieco wyżej dwie niewielkie gromady, które również dość ciekawie zmieściły się w jednym polu - NGC 2345 i NGC 2335. Zarysu Mgławicy Mewa nie widziałem. Potem M50, czyli dobrze widoczny klasyk. Skacząc od gwiazdy do gwiazdy dotarłem do NGC 2244 w Koziorożcu, a podróż zakończyłem na gromadzie Choinka NGC 2264. Niestety, ale temperatura zrobiła swoje, sprzęt po blisko 2h po prostu zaczą zamarzać, a zaparowane okulary odmawiały posłuszeństwa. Na zakończenie wyciągnąłem drugą, dość specyficzną niewielką lornetkę Orion 2x54. Ukazała piękno całych konstelacji w polu widzenia 36 stopni, co jest widokiem naprawdę przepięknym. Szczególnie gdy spoglądamy na konstelację Woźnicy, Byka, czy też mitycznego Oriona. I to by było na tyle tej nocy. Do następnego razu! Pozdrawiam, Paweł
  12. 08.02.2023, Folwark Sulejewo i Mosina Minął zaledwie tydzień od ostatnich obserwacji i bezchmurne niebo znów ukazało blask gwiazd nad naszymi głowami. Chłopaki wybrali się na Folwark dość wcześnie, bo gdy dojechałem przed godziną 21 mogłem co najwyżej obejrzeć pakowanie sprzętu. Całe szczęście Thomas się nade mną zlitował i wyciągnął jeszcze na chwilę pierwszy lepszy okular, aby pokazać mi kometę C/2022 E3 (ZTF) w swoim GSO 10”. Kometa prezentowała się jako jasna kulka z dobrze widocznym jądrem, które okalało dość spore pojaśnienie. I to by było na tyle jeśli chodzi o Folwark - jako że nie lubię sam siedzieć po ciemku na polu wróciłem na przydomowe podwórko i tam rozpocząłem obserwacje lornetą. Niebo było bardzo przyzwoite, zamontowałem APM 25x100 ED na statyw i wycelowałem od razu w Woźnicę. To tutaj tej nocy wędrowała kometa, która prawie muskała gwiazdę Al Kab. Widok był bardzo podobny jak w 10”, z tą różnicą, że skala obiektu była nieco inna. Jeśli chodzi o jakikolwiek detal - bez większych różnic. Nagle przypomniałem sobie, że dwa dni wcześniej miała miejsce koniunkcja z inną kometą, a dokładniej z C/2022 U2 (Atlas). Jako, że znajdowała się niedaleko postanowiłem ją namierzyć. Odbiłem nieco w górę zaliczając gromadę otwartą NGC 1778, następnie gwiazda Mu Aur i… nic. Ciemność, widzę ciemność. Mogłem przecież zacząć od sprawdzenia jej jasności. Mag 16.3 to raczej wyzwanie nieco innego kalibru… Odbiłem do M36, M37 i M38. Klasyki jak zawsze dobrze się prezentują. Tego wieczoru moim głównym celem były jednak inne obiekty. Dwie niewielkie gromady, które nie dawały mi spokoju po ostatnich obserwacjach. Zupełnie przypadkiem zauważyłem je w atlasie, ale jeszcze nigdy nie miałem okazji ich oglądać. Poor Man's Double Cluster (Podwójna gromada biedaka - kto i dlaczego ją tak nazwał?!), czyli NGC 1807 i NGC 1817. Na zdjęciach niczym miniaturowa wersja Gromady Podwójnej w Perseuszu. Zacząłem od Aldebarana przy okazji spoglądając na Hiady i NGC 1647. Za kolejny punkt odniesiena obrałem Omicrony Oriona. Potem 11 Ori, 15 Ori i są. Dwie charakterystyczne, niewielkie, ale dobrze widoczne gromady otwarte. Jedna swoim kształtem przypominała nawet NGC 457 (Owl Cluster) w Kasjopei - lecący ptak, czy też może ufoludek? W każdym razie w NGC 1807 udało mi się naliczyć około 10 gwiazd. W NGC 1817 już nie było tak „obficie”, ale nadal ciekawie. Widok przypadł mi do gustu, podejrzewam, że przy okazji kolejnych odwiedzin w konstelacji Byka będzie to mój stały punkt wieczoru pod nazwą Mała Gromada Podwójna. Na zakończenie tej krótkiej sesji obserwacyjnej zaliczyłem także Mgławicę Krab M1, Mgławicę Oriona M42 i pobliską M78 razem z NGC 2071. W okolicy Syriusza wpadła M50, M41, M46 i M47 i jak zawsze - Zimowe Albireo. Wisienką na torcie był garbaty Księżyc ukazujący liczne formacje w okolicy terminatora. Po spakowaniu lornety jeszcze przez kilka minut wpatrywałem się w gwieździste niebo nieuzbrojonym okiem, widok jaki uwielbiam i jakiego tej zimy mi często brakowało. Do następnego razu! Pozdrawiam, Paweł
  13. 02.02.2023, Mosina Na obserwacje komety C/2022 E3 (ZTF) musiałem poczekać aż do początku lutego. Pomimo, że zagościła na niebie o wiele wcześniej, przez ciągłe zachmurzenie nie miałem możliwości, aby ją dostrzec przez jakikolwiek sprzęt. Zupełnie niespodziewanie w czwartkowe popołudnie pojawiło się spore przejaśnienie. Pomimo, że tej nocy na niebie gościł Księżyc i to niemal w pełni, obserwacje komety okazały się całkiem udane. Najpierw udałem się na pobliską polanę z lornetką APM 10x50 ED. Pierwszy strzał w okolice Oriona i zachwyt mgławicą w szerokim polu. Potem Syriusz, M50, M41, M46, M47, a na deser Zimowe Albireo, czyli przepiękna gwiazda podwójna 145 Cma. Po raz kolejny przekonałem się, jak dobre obrazy dają lornetki APM. Gwiazdy wyraźnie rozdzielone, kolory nasycone, widok którym chce się delektować. No dobra, ale czas na kometę. Przeleciałem do Capelli w Woźnicy, a potem odbiłem do konstelacji Żyrały. Położenie komety tego wieczoru nie sprzyjało obserwacjom lornetkowym. Okolice zenitu to dla lornety prostej (a w zasadzie jej użytkownika) nie lada wyzwanie. Dotarłem do gwiazdy podwójnej Beta Cam, przy której znajdowała się kolejna para o nazwie 11 i 12 Cam. W tych okolicach byłem chyba po raz pierwszy. Gwiazdozbiór Zyrały nie jest obszarem, gdzie często zaglądam. Jednak te dwa układy podwójne w jednym polu widzenia po prostu mnie urzekły. 11 i 12 Cam kolorystycznie są wizualną ucztą i odtąd jakkolwiek dziwnie to zabrzmi będę nazywał ten układ Safari Albireo (na cześć obecności Żyrafy) 😉 12 Camelopardalis. (2022, October 24). In Wikipedia. https://en.wikipedia.org/wiki/12_Camelopardalis Rzut oka na mapę i zdaje się, że jestem o krok od komety. Tak, wystarczyło delikatnie przesunięcie w prawo, aby w pole widzenia wskoczyła niewielka puchata kulka. Kometa wyglądała jak typowa gromada kulista w małej lornetce. Nie udało mi się zobaczyć żadnego warkocza, czy też wywnioskować kierunku przemieszczania się obiektu. Całe pojaśnienie było niewielkiego rozmiaru, w lornetce 10x50 raczej równomierne rozłożone, gdzie jądro w żaden specjalny sposób się nie wyróżniało. Mimo to ucieszony, że w końcu udało mi się zobaczyć kometę wróciłem na chwilę do domu po lornetkę APM 16x70 ED. C/2022 E3 (ZTF). In Wikipedia. https://pl.wikipedia.org/wiki/C/2022_E3_(ZTF) Nie tracąc czasu od razu wycelowałem w „gwiazdę” wieczoru. Tym razem była zdecydowanie większa, do tego rozłożenie jej jasności uległo zmianie na plus. Po jednej ze stron było widać bardziej świecący fragment, a tuż za nim delikatne jasne rozmycie. Żadnego z warkoczy nie byłem w stanie dostrzec, ale taki kształt wyraźnie sugerował kierunek przemieszczania się komety przez nasze kosmiczne podwórko. Czasami miałem wrażenie, że od spodu przebija jakaś gwiazda, ale nie - to było po prostu wyraźne, niemal punktowe jądro z otoczką w postaci komy. Lornetka 70 mm zrobiła swoje. Pobliskie 11 i 12 Cam wyglądały tym razem jeszcze lepiej, ale nim się obejrzałem na około znów zaczęły pojawiać się chmury. Zwinąłem sprzęt i udałem się po lornetę APM 25x100 ED. Gdy wróciłem chmury były już praktycznie w zenicie i z każdą sekundą zabierały coraz większy kawałek nieba. Jednak nie zamierzałem się poddać. Pamiętając położenie komety wycelowałem w okolice gwiazdy Beta Cam - wtedy okazało się, że chmury są raczej jak mgła, przez którą „coś tam” jeszcze widać. Pozwoliło mi to wykonać przeskok po gwiazdach, aby ustawić pole widzenia lornety dokładnie na wprost komety. Warstwa chmur nie odpuszczała, ale czekałem cierpliwie, aż kolejna „dziura” pojawi się w tym miejscu. Po około 15 minutach przyszła nagroda, niewielkie przejaśnienie pozwoliło przez kilka minut cieszyć się widokiem C/2022 E3 (ZTF) w lornecie 100 mm. Czy ten widok mnie urzekł? Nie do końca. Muszę przyznać, że kometa wyglądała bardzo podobnie jak w 16x70. Oczywiście była większa, ale pod względem obrazu nie było już takiego przeskoku jak z 10x50 na 16x70. W 25x100 nadal była jasna i wyraźna, ale brakowało jej gwiezdnego otoczenia w szerszym polu, które można było ujrzeć w 16x70. Pewien kontekst i bardziej rozległa perspektywa dodawały po prostu smaku, nawet jeśli nie było widocznego warkocza. Niestety, ale chwilę później szara kołderka pokryła już niemal całe niebo uniemożliwiając jakiekolwiek obserwacje. Spakowałem sprzęt i wróciłem do domu, delektując się w myślach zapamiętanymi widokami. Kolejna kometa zaliczona. Do następnego razu! Pozdrawiam, Paweł
  14. 13.01.2023, Mosina W dość sporym natłoku pracy praktycznie przestałem śledzić prognozy pogody. Za oknem albo Księżyc albo chmury, aż nagle w piątkowy wieczór ujrzałem krystaliczne czyste niebo kipiące gwiazdami z każdej strony. Zanim zdążyłem odpowiedzieć Thomasowi na forum czy jadę na Folwark ten już zdążył otworzyć piwo i było po temacie. Inni niestety nie mieli wolnego czasu co przyjąłem wręcz z rozpaczą - bo co jak co, ale po takiej dawce chmur pogodna noc na weekend jest sporą nagrodą. Nie pozostało mi nic innego jak samotnie wystawić lornetkę APM 16x70 ED na podmiejskim niebie. Widok był mi dobrze znany, już kilka razy miałem pod domem zimowe obserwacje z jakością nieba do pozazdroszczenia. Tak było i tym razem, silny wiatr przegonił w zasadzie wszystko co mógł, a niebo zaoferowało iskrzące punkty w moim ulubionym mroźnym klimacie. Rozstawiłem statyw Benro Mach3 z głowicą S6, na to lornetka i BinoBandit odcinający wszelkie boczne światła. Rozpocząłem wędrówkę w kosmos. Do dyspozycji miałem większość południowego nieba, nad którym rozciągał się Orion. Rzez jasna rozpocząłem od M42 wyłapując trapez z czterema składnikami. Zaraz obok M78, a potem wyżej w Bliźniętach M35 i Cr 89. Następnie zjazd do Choinki NGC 2264 i NGC 2244. Czy było widać Mgławicę Rozeta NGC 2238? W mojej ocenie coś tam majaczyło wyskakując z tła. Delikatne pojaśnienie na granicy percepcji, ale myślę że dopiero jakiś filtr rozwiałby wszelkie wątpliwości. Tutaj zaznaczę, że APM 16x70 ED nie ma niestety gwintów na filtry, co jest sporym atutem w przypadku lornetki Delta Optical Extreme 15x70 ED, którą miałem jeszcze rok temu. Pozostając w konstelacji Jednorożca odwiedziłem M50, a następnie M41. Obydwie gromady pokazywały ładnie swoje składniki. Jednak ulubionym widokiem mieszczącym się w jednym polu widzenia jest oczywiście gromada otwarta M46 i M47. Mógłbym patrzeć na ten obrazek godzinami, najlepiej pod ciemnym wiejskim niebem. W tej okolicy nie zabrakło oczywiście układu podwójnego gwiazd znanego jako „Zimowe Albireo”, czyli 145 Cma w Wielkim Psie. Były także gromady w Woźnicy i Raku, ale najdłużej wędrowałem w konstelacji Byka. Hiady, Mars i Plejady - można by rzecz mały zimowy Trójkąt, asteryzm sezonu 2023. Kolory intensywne i nasycone, od pomarańczowego Aldebarana, poprzez czerwonego Marsa i na niebieskich siostrach w M45 kończąc. Uczta dla oczu w szerokim polu widzenia. Zaraz przy Hiadach, które niestety nie mieszczą się całe w polu lornetki 16x70 można dostrzec dość wyraźną, niewielką gromadę NGC 1647. Na pierwszy rzut oka z tej niepozornej plamki zaczynają wyłaniać się małe punkciki gwiazdowe. Nieco dalej możemy dostrzec kolejną gromadę otwartą, zdecydowanie większą i bardziej widoczną. NGC 1746 jest mniej zwarta, ale za to o wiele wyraźniejsza, do tego w jej okolicy znajduje się skupisko gwiazd, które łatwo pomylić z jakąś gromadą - co ciekawe żaden atlas nie wskazuje w tym miejscu obiektu. Odbijając do gwiazdy Zeta Tauri zapolowałem na Mgławicę Krab M1, ale ta sama bez uprzedzenia wskoczyła w pole widzenia. Łatwo ją namierzyć, delikatna puchowa kulka znajduje się na prawo od charakterystycznego układu gwiazd tworzących trójkąt. Mgławica wyraźna, niezbyt jasna, ale widoczna na wprost bez konieczności zerkania. Na koniec odwiedziłem jeszcze gromadę Cr 65 będącą bardzo rozległym obiektem. Gdy po powrocie do domu przejrzałem atlas w okolicy CR 65 dostrzegłem jeszcze dwie inne gromady, NGC 1817 i NGC 1807. Czy są w zasięgu lornetki APM 16x70 ED? A może APM 25x100 ED? A jeśli tak to jak się prezentują? Na zdjęciach obiekty wyglądają jak miniaturowa wersja Gromady Podwójnej w Perseuszu. Jak jest w rzeczywistości? Mam nadzieję, że niebawem się przekonam. Do następnego razu! Pozdrawiam, Paweł
  15. 27.12.2022, Folwark Sulejewo Prawie cały grudzień przeminął jako spora dawka chmur. Poszczęściło się dopiero pod koniec miesiąca, kiedy to znów mogliśmy się spotkać w większym gronie na pobliskim Folwarku. Jako główny sprzęt tego wieczoru zabrałem ze sobą lornetkę APM 16x70 ED. To był jej debiut pod ciemnym niebem, podobnie jak nowego montażu - Benro Mach3 z głowicą Benro S6. Idealny pod średnie lornetki, do tego lekki i mobilny. Statyw po rozłożeniu ma blisko 180 cm wysokości, a jego udźwig z łatwością zapewni stabilność dla lornetek w okolicy 15x70. Co prawda kolumna centralna nie posiada korby jak w przypadku niektórych statywów Manfrotto, ale mimo to komfort obserwacji jest i tak wysoki - aby regulować wysokość wystarczy poluzować jeden środkowy pierścień i już możemy operować góra / dół. Głowicy Benro S6 chyba nie trzeba przedstawiać - to sprawdzona konstrukcja, dzięki której możemy skanować niebo bez konieczności odblokowywania żadnej z osi - głowica video pozwala tak wyważyć lornetkę, że po prostu przesuwamy ją z łatwością w dowolnym kierunku bez ryzyka samoistnego opadania. Tutaj jeszcze mały komentarz - decydując się na Benro S6 warto szukać używki w wersji klasycznej. Nowy egzemplarz w sklepach już nie jest dostępny - zastąpił ją model z dopiskiem PRO, który w zasadzie niczym szczególnym się nie różni, a kosztuje kilka stówek więcej. Jeśli chodzi zaś o statyw Mach3 - w zupełności wystarczy wersja tma37al z udźwigiem 16 kg. Po nieco dłuższym wstępie sprzętowym czas na kilka słów o obserwacjach. Niestety zauważyłem, że czym rzadziej spoglądam w niebo (głównie przez brak pogody) to tym trudniej o ciekawsze i mniej znane obiekty. Jedyna różnica to urozmaicenie pola widzenia i lornetki. Tak było i tym razem z lornetką APM 16x70 ED. Muszę się chyba zmobilizować w najbliższym czasie, aby zajrzeć nieco dalej poza dobrze znane schematy. Zacząłem oczywiście od Oriona i M42. Mgławica była bardzo dobrze widoczna wraz z otoczeniem, można było bez problemu dostrzec 4 składniki trapezu. Smaczku dodawały oczywiście znajdujące się nad i pod mgławicą gwiazdki, ukazując Miecz Oriona w widoku dedykowanym tylko dla tych parametrów lornetki. APM 16x70 ED znakomicie punktowała gwiazdy, a ich barwy były dobrze nasycone. Zaraz obok w pole widzenia wpadła oczywiście M78, a potem kolejno Cr69, Cr65 aż odbiłem do konstelacji Bliźniąt. Tam czekała już jedna z ładniejszych gromad otwartych M35. Rozbita wyraźnie na pojedyncze gwiazdy wypełniała spory obszar pola widzenia. Idąc w dół dostrzeżemy jeszcze Cr69, a następnie mijając gwiazdę γ Gem trafiłem do Gromady Choinka, czyli NGC 2264. Klasyczny rajd w tek okolicy to przeskok do gromady NGC 2244 będącej środkiem Mgławicy Rozeta NGC 2237. Po chwili odbiłem do Syriusza, aby odwiedzić kilka klasyków. M50 i M41 to w zasadzie nic odkrywczego, natomiast nieco dalej na lewo warto się zapoznać z gromadami M46 i M47. Obydwie widoczne w jednym polu widzenia, gdzie pierwsza z nich stanowi bardzo delikatny obiekt z licznymi składnikami. Natomiast M47 jest o wiele lepiej widoczna. Nieco dalej na wschód dość wysoko znajdował się gwiazdozbiór Raka, a w jego centrum rozległa gromada otwarta M44, czyli Żłobek lub jak kto woli Ul. Tuż obok M67, już nie tak duża, ale równie ładna. Odbijając na prawo w stronę konstelacji Rufy warto zaliczyć jeszcze M48, nisko położoną, a przez to słabiej widoczną niewielką gromadę otwartą. Zimowe niebo poza Orionem ma swoje stałe punkty. Dla mnie jednym z nich jest malownicza para gwiazd zwana „Zimowe Albireo”. Obiekt 145 Cma w Wielkim Psie to show dwóch bajkowych barw, a ich rozdzielenie zobaczymy już w dobrej lornetce 10x50 na statywie. Rzecz jasna widok w 16x70 jest jeszcze bardziej urzekający. Bardzo dobrze rozdzielona gwiazda podwójna nie bez powodu ma tak urokliwą nazwę, w końcu podczas lata mamy niemal identyczny widok w Łabędziu. Tej nocy padło jeszcze sporo klasyków. Były Plejady, Hiady, Gromada Podwójna w Perseuszu, gromady otwarte w Woźnicy (M36, M37 i M38), M34 w Perseuszu, czy też galaktyki M33 i M32. Do tego udało mi się porównać widoki tych samych wybranych obiektów w APM 16x70 i Delta Extreme 15x70 ED. W moim przekonaniu różnice były widoczne na korzyść lornetki APM. Najbardziej w przypadku ostrości w polu widzenia, kontraście, czy też kolorach gwiazd. W końcu dość spora rozbieżność w cenie powinna zapewniać deklasujące widoki. Obserwacyjny wieczór zleciał bardzo szybko. Co tu dużo pisać - końcówka roku po prostu zaskoczyła, pogoda postawiła kropkę nad „i” pozwalając nam dość obficie cieszyć się nocnym niebem. Oby jak najwięcej takich nocy w 2023. Do następnego razu! Pozdrawiam, Paweł
  16. 07.12.2022, Mosina Końcówka listopada i początek grudnia to w zasadzie same chmury. Ostatni nów przepadł bezlitośnie, a w dzień kolejnej pełni przypadało zakrycie Marsa przez Księżyc. Wydarzenie miało nastąpić 8 grudnia wcześnie rano, ale prognozy nie dawały żadnych szans. W sumie to nic dziwnego, w końcu pod koniec listopada dotarła do mnie z giełdy lornetka APM 16x70 ED, także chmury podtrzymując swoją tradycję musiały wisieć jeszcze długo. Wieczór przed zakryciem niespodziewanie pojawiło się kilka dziur na niebie, co oczywiście postanowiłem szybko wykorzystać dając lornecie okazję na pierwsze światło wszechświata. Rozstawiłem sprawnie dwie lornetki APM 10x50 ED i 16x70 ED, po czym od razu wycelowałem w Księżyc. Jego blask niemal mnie oślepił, ale było to uczucie nawet przyjemne po tak długiej abstynencji obserwacyjnej. Pomarańczowy Mars błyszczał tuż obok czekając na spektakl, który miał się odbyć za kilka godzin. Po nacieszeniu oka widokiem obiektów US zaczaiłem się na Oriona. Rzecz jasna w trakcie pełni nie zachwycał, ale była to świetna okazja do spojrzenia na różne perełki w APM 16x70 ED. Zanim przejdę do opisu lornetki najpierw krótka lista najważniejszych obiektów, jakie udało mi się zobaczyć tego wieczoru zanim nadciągnęły chmury. Krok po kroku odwiedziłem m.in. M42, NGC 2244, gromadę Choinka NGC 2264, M35 w Bliźniętach, M36, M37 i M38 w Woźnicy, M44 i M67 w Raku, M41, M50, czy też gromadę Collinder 69 w Orionie. APM 16x70 ED zagościła u mnie jako następca Delty Extreme 15x70 ED. Kilka miesięcy po jej sprzedaży obudził się we mnie znów wewnętrzny głód na taki parametr. Nie chciałem jednak po raz kolejny wchodzić do tej samej rzeki, więc tym razem postawiłem na używkę ze stajni APM. Ku mojemu zdziwieniu kilka dni po zamieszczeniu ogłoszenia odezwała się do mnie jedna osoba z za granicy, że chętnie odsprzeda swój egzemplarz. Po kilkudziesięciu wiadomościach i pytań transakcja doszła do skutku, a po blisko 2 tygodniach podróży z przygodami dotarła do mnie paczka. Chyba nie muszę nikomu tłumaczyć jaki stres i nerwy towarzyszą podczas oczekiwania na kuriera z tak delikatną przesyłką. Z drugiej strony była to już kolejna APM z giełdy wysłana kurierem - jak na razie bez żadnych uszkodzeń w transporcie. Tak było i tym razem. Po rozpakowaniu paczki okazało się, że kolimacja jest nadal w igłę, a sama lornetka wygląda jak ze sklepu. Trafiony i udany egzemplarz z Niemiec zagościł w mojej kolekcji. Obserwacje z APM 16x70 ED to czysta przyjemność. Przyzwoite lornetkowe pole pole widzenia nieco ponad 4 stopnie, znakomity kontrast, nasycone kolory, gwiazdy ostre prawie po diafragmę. Widoki przepiękne i zdecydowanie lepsze niż w Delta Extreme 15x70 ED. Obraz jest po prostu czysty, estetyczny, czuć bezpośrednie obcowanie z nocnym niebem bez przeszkadzajek w postaci rozmazanego obrazu, rozjechanych gwiazd, czy też AC. Dobrze pamiętam przeskok z Delta Extreme 10x50 ED na APM 10x50 ED - pod względem ostrości w polu widzenia różnica była kolosalna. W przypadku modelu 15x70 jest bardzo podobnie. O ile serię Extreme uważałem za bardzo dobrą, tak teraz mam do niej bardzo mieszane uczucia po spojrzeniu przez APM. Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Gwiazdy w gromadzie Choinka iskrzyły jak szpilki, a tło pomimo blasku Księżyca było bardzo przyjemne. Podobnie centrum mgławicy Rozeta, czyli gromada otwarta NGC 2244. Samo spojrzenie na gwiazdy asteryzmu Zimowy Trójkąt dawało już niezłą frajdę. Betelgeza, Syriusz i Procjon to „ciała niebieskie” o sporej jasności, ale przy tym urokliwe. Ich widok pozbawiony aberracji chromatycznej w szerszym polu widzenia razem z otoczeniem dawał mi sporo radości. Budowę i ergonomię lornetki APM 16x70 ED oceniam również na plus. Dobrze leży w dłoni, powiedziałbym nawet, że jest dość lekka jak na swój gabaryt. Do tego solidne i pancerne tubusy, dobrze spasowane zaślepki, a adapter statywowy wykonany tak jak być powinien do każdej lornetki. Co mi się w tym modelu nie spodobało to dość długie oczne muszle (takie same muszle ma też APM 10x50 ED). Okularów nie noszę, a lubię przylepić oko dość blisko soczewki, w związku z tym od razu zacząłem poszukiwania krótszych muszli ocznych, aby nie trzeba było ich wywijać podczas każdej obserwacji. Niestety - kupienie muszli ocznych do lornetek graniczy z cudem, zarówno w Polsce jak i za granicą. Albo nie ta średnica, albo jakaś chińska guma przypominająca dętkę. Finalnie po uruchomieniu kilku kontaktów udało mi się kupić idealnie dopasowane muszle w jednym z polskim serwisów optycznych, który miał ich pod dostatkiem. Dzięki temu wymieniłem muszle na krótkie od razu we wszystkich swoich lornetkach. Poniżej na zdjęciu lornetka APM 10x50 ED z nowymi krótkimi muszlami w lewym okularze, a dla porównania w prawym okularze oryginalna dłuższa muszla oczna (jak w APM 16x70 ED). Wywijanie muszli ocznych w moim przypadki poszło w niepamięć. Obserwacje były krótkie, do tego przy pełni, ale pozwoliły na spokojnie zapoznać się ze sprzętem. Na nocne łowy pod ciemnym niebem przyjdzie jeszcze czas, najważniejsze że lornetka jest sprawna optycznie i co to dużo pisać - jest po prostu świetna. Jeśli ktoś się zastanawia, czy po modelu Delta Extreme 15x70 ED warto iść jeszcze dalej i wyżej to odpowiadam, że tak - warto. Osobiście poczułem spory przeskok jakościowy, zdecydowanie większy niż oczekiwałem i to bez rozczarowań. Teraz czekam na ciemne niebo bez Księżyca. Do następnego razu! Pozdrawiam, Paweł : - )
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.