Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'osy' .
-
Ten wyjazd planowałem długo, bo też obiekt do którego się przymierzałem należał do klasyki i NIE MOŻNA było go spieprzyć. Postanowiłem pojechać bez względu na dzień tygodnia, bo M 42 zaczynała powoli uciekać za drzewa?. I tak przeszedł styczeń, żwawo pomykały kolejne dni lutego? pogoda jak zwykle w takich przypadkach wykazywała niezwykłe chęci do współpracy czyli front gonił front, co raz grubsze chmury zastępowały te cieńsze, dające szansę. W końcu spadł śnieg, duuuuużo śniegu?no to jestem ugotowany ? ulica ( hmm? chyba nie do końca droga wśród pól zasługuje na taką klasyfikację) do mojej działki w Broku nie jest odśnieżana. Czeka mnie ciężka walka o dojazd. Ostatnio w takiej sytuacji uratowało mnie założenie łańcuchów? tego typu informacje są niezwykle skutecznym demotywatorem. I do tego zaczynają się mrozy, nocami do -15 stopni. Brrrrr?. zapowiada się sympatycznie. I wreszcie jest! Rano po wręczeniu żonie pluszowego pieska z napisem I LOVE YOU i zrobieniu śniadanka ( no w końcu to 14 lutego-Walentynki!) przetarłem oczy i przy herbatce spojrzałem na sata24? kurcze , prognoza chyba się sprawdzi! Klin wyżowy się rozbudowuje od północy, idzie mroźne, czyste powietrze znad Finlandii i Rosji. ?Wiesz kochanie, może wybrałbym się dziś wieczorem do Broku? Sprawdzę czy ktoś się nie włamał, przywiozę troszkę drewna do kominka..? I co , będziesz jeździł po nocy tam i z powrotem? Słusznie, nie ma co ryzykować, wracam jak będzie świtało?. ? Jest zgoda! Szybko pakuję do bagażnika ciężkie kawałki, teleskop i komputer wrzucę przed wyjazdem. No i do roboty. Te 8 godzin trzeba odbębnić. Cały dzień nerwowe sprawdzanie na sat24, czy aby klin się nie rozmyślił i jakiegoś psikusa nie zamierza wykręcić ..ale nie, stabilny wyż się pięknie rozbudowuje, pogoda gwarantowana. Los sprzyja. Udaje się ?służbowo? wyskoczyć przed piętnastą ! Szybciutko do domu, pakowanie reszty sprzętu, ubrań i czegoś na ząb do auta ?. jadę. I tu zaczynają się schody? Już na trasie Rembertów- Zielonka sakramencki korek. Jakaś ciężarówka w rowie, zamieszanie, karetka , policja i efekt spodziewany- 45 minut w plecy. Ale nic, jakoś to będzie. Nerwowo zerkam na zegarek- o 19 MUSZĘ zacząć sesję, bo drzewa czają się na zachodzie i normalnie nie zdążę z kompletem fotek. Mam zamiar zrobić po 6x600 sekund na każdy kolorek plus ile wlezie luminancji po 600 sekund, nie mniej niż 12 klatek. No to razem 5 godzin plus pół godziny na ostrzenie i czas zrzucania każdej klatki przez kamerę SBIG STL 11000- prawie 45 sekund! Czyli sześć godzin. Tak sobie w głowie liczę, auto nawija kilometry. S-8 ładnie odśnieżona, szybko dojeżdżam do zjazdu na Bojany?cholera, niedobrze. Leży kopny śnieg, miejscami zaspy po kolana. Jakoś rozpędem, trochę bokiem, trochę prosto dojeżdżam do skrętu do mojej hacjendy. Eeee? jest dobrze! Jakiś fart spowodował, że na drodze prawie NIE MA ŚNIEGU! Kierunek wiatru zapewne.. ostatnie pięćdziesiąt metrów?no nie, auto kopie się do osi, jeszcze trochę, jeszcze 20 metrów, szoruje podłogą po śniegu? jestem. Dojechałem. Czy wyjadę - to inna sprawa! Wita mnie wspaniały widok?potem, potem pooglądamy teraz szybciutko montaż na słupek, teleskop z kamerą na montaż. Orion wyłazi zza drzewa. Widać Wiedźmę ! Niezawodny setup Takahashi EM-200, astrograf Takahashi FSQ 106N i kamera STL 11000, guider RGH. Ustawienie na Polaris? chyba pobiłem jakiś swój rekord rozstawiania tego setupu. Działam trochę jak automat- włączam komputer, ostrość ?synchronizacja na 1 gwiazdę, GoTo M 42 ?kontrola kadru? start guidera, start sesji?uffff. Jest dziewiętnasta dziesięć! Wyłączam latarkę. Wyciągam lornetkę?o cholerka, ale niebo! Szybka przebiórka w bieliznę termiczną, dwa swetry, czapka, dwie bluzy polarowe, buty pośniegowe. Mróz szczypie..ile???? MINUS DWADZIEŚCIA ! No nieźle ? sprawdzam czy grzałki działają, bo żarty się skończyły. Jeszcze meldunek do domu- dojechałem, rozkładam się. Rozpalam w kominku, włączam czajnik. Wewnątrz domku jest -12 - ciekawe do ilu się ogrzeje z tymi szparami pod drzwiami. Dyskretny kinkiecik nad telewizorem zapalam, włączam TVP seriale. Siedzę na grzejniku elektrycznym okrakiem, z tyłu mam kominek, z drugiej strony dmucha termowentylator. Jest zimno, zimniej niż kiedykolwiek doświadczałem dłużej niż parę minut. A tu noc jeszcze młoda? Godz. 21. Klateczki lecą ślicznie, na zewnątrz minus 22, w domku ? koń by się uśmiał ? minus trzynaście! Po co ja ogrzewam? Idę odpalić auto? Godz. 22. Coś bzyczy w domku. Bzyczy to mało powiedziane- to brzmi jak formacja B-52 podczas nalotu dywanowego. Osy, mam gniazdo os! W domu! Jasny gwint, ciepło znad kinkietu i pod sufitem obudziło te cholery i zaczynają latać. Wyglądają wprawdzie jak na lekkim gazie- trochę niemrawo i jakoś tak zygzakiem, ale zawsze to osy?cholera wie co im odbije? Hmm?biorę lornetkę i rejteruję na taras. Podnoszę głowę, chwilka adaptacji wzroku - ?My God its full of stars! Godz.23 Przez ostatnią godzinę oddawałem się z wielką przyjemnością przeglądowi nieba przez lornetkę. Sprzęt jak sprzęt, Fujinon 7x50 wersja NATO.... Orion, Jednorożec, Bliźnięta, Byk?było co oglądać! Plejady?przecudne. Przypomniały mi się pierwsze obserwacje ? zakrycie Plejad przez Księżyc ? 40 lat temu! Sprzęt zawodowy- luneta z soczewki okularowej minus jeden dioptrii, korpus z papieru pakunkowego na klej zwijany na dwucalowej rurze stalowej, okular nieznanego pochodzenia, całość oparta na poręczy balkonu. Kosmos był kolorowy- przez aberrację chromatyczną tego ustrojstwa. Ech?.były czasy. Zesztywniałem trochę na leżaku. Minus 24! W domku zimno, kominek przygasł. Os coraz więcej lata. Przenoszę się do auta, farelka na kablu grzeje w środku?. Mmmmm?cieplutko?silnik mruczy?. Godz. 00:20 Obudziłem się. Farelka grzeje, schodzące klatki ok, guider prowadzi rewelacyjnie. Gorąca herbata z termosu, sałatka z pudełka... boski smak kiełbasy podhalańskiej. Walnę sobie barszczyk Knorra! A kto bogatemu zabroni?! Odpalam znów auto, diesel zapala po chwili walki z gęstym olejem?Jasny bolid na północy! Aaaaaale pooooszedł! Ślad widać dłuższą chwilę? Godz. 2:30. Zwijam się szybko, ręce przymarzają do przeciwwagi, cholera gdzie te rękawice??? Sesja wspaniała, niebo też?cieszę się z tej godziny na leżaku bo dawno nie miałem okazji tak sobie spokojnie pooglądać tych perełek zimowego nieba. Żegnam osy obiecując im szybką eksmisję na wiosnę. Cudem wykopuję się z zaspy przed furtką- teraz to już z górki będzie! Wracam ze wspaniałym materiałem i głową pełną wrażeń? dokładnie w osi drogi towarzyszy mi Syriusz.