Skocz do zawartości

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'szepty kosmosu' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Obserwujemy Wszechświat
    • Astronomia dla początkujących
    • Co obserwujemy?
    • Czym obserwujemy?
  • Utrwalamy Wszechświat
    • Astrofotografia
    • Astroszkice
  • Zaplecze sprzętowe
    • ATM
    • Sprzęt do foto
    • Testy i recenzje
    • Moje domowe obserwatorium
  • Astronomia teoretyczna i badanie kosmosu
    • Astronomia ogólna
    • Astriculus
    • Astronautyka
  • Astrospołeczność
    • Zloty astromiłośnicze
    • Konkursy FA
    • Sprawy techniczne F.A.
    • Astro-giełda
    • Serwisy i media partnerskie

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


MSN


Website URL


ICQ


Yahoo


Jabber


Skype


Zamieszkały


Interests


Miejsce zamieszkania

  1. 05.04.2021 (godz. 22:20), Mosina (średni czas czytania relacji: 4~5 min) Rzadko kiedy udaje się odbyć dwie sesje obserwacyjne dzień po dniu, tym bardziej w momencie gdy nie przeszkadza Księżyc, a do tego przypada dzień wolny od obowiązków zawodowych. W zasadzie nawet nie przypuszczałem, że tego dnia wieczorem cokolwiek zobaczę - w ciągu dnia co chwilę jedna śnieżna zamieć goniła kolejną, do tego temperatura oscylowała w okolicach zera. Jednak tuż po zachodzie Słońca deszczowy front zaczął odpuszczać co potwierdzały dane z satelity. Z minuty na minutę było widać na niebie coraz więcej gwiazd, a jedynym minusem była arktyczna temperatura i silny wiatr, który stanowczo potęgował uczucie zimna. To jednak mnie nie zniechęciło. Doświadczenie podpowiadało, że po przejściu takiego frontu niebo może być krystaliczne czyste, a lekki przymrozek i wiatr mogły tu bardzo pomóc. Po kilku minutach byłem już na pobliskim stanowisku z lornetką 15x70. Dla przypomnienia - zazwyczaj obserwuję jakieś 200m od własnego ?podwórka?. Za plecami od strony północno-wschodniej znajduje się dość spore osiedle wraz z latarniami, jednak od strony południowo-zachodniej rozciągają się jedynie (jeszcze) pola uprawne. Według mapy SQM w tym miejscu to 20.50 mag./arc sec2. Tej nocy nieuzbrojonym okiem widziałem gwiazdy o jasności w okolicy 5 mag, także biorąc pod uwagę miasteczko zlokalizowane jakieś 20 km od Poznania to wynik naprawdę przyzwoity. Dane danymi, ale wieczorne niebo tego dnia było faktycznie nieskazitelnie czyste, a gwiazdy iskrzyły jedna obok drugiej niczym latarnie. Można było się poczuć przez chwilę jak w scenie z filmu science-fiction. Lista obserwacyjna była bardzo krótka - odwiedzić wiosenne konstelacje, maksymalnie kilka obiektów. Tak też zrobiłem, gdyż uczucie zimna doskwierało od samego początku - cała sesja trwała zaledwie godzinę. Zacząłem od M64 w Warkoczu Bereniki - galaktyka wyraźnie widoczna, podłużne delikatnie pojaśnienie. Potem odbiłem w prawo do M85 - tutaj również dostrzegalna jasna plamka, oczywiście o pobliskiej NGC 4394 mogłem tylko pomarzyć. Rys. 1. M64 widoczna w polu widzenia 4,4° - lornetka 15x70 - wizualizacja. Źródło: Opracowanie własne na podstawie aplikacji Stellarium. Potem skierowałem się do gwiazdozbioru Panny, aby zapolować na galaktykę M60. Zaliczona, pojaśnienie odcinające się od tła, chociaż już nie tak wyraźne. Obszar ten to wręcz skupisko ?emek?. Wędrowałem od jednego obiektu do drugiego, ale na dłużej zatrzymałem się przy M49 - światło tej galaktyki po prostu samo wpadało w pole widzenia lornetki. Z tego co można wyczytać jest to druga odkryta galaktyka spoza Grupy Lokalnej. Rys. 2. M49 widoczna w polu widzenia 4,4° - lornetka 15x70 - wizualizacja. Źródło: Opracowanie własne na podstawie aplikacji Stellarium. Na zakończenie zawitałem kolejny dzień z rzędu do M65 i M66 w konstelacji Lwa, a na dopełnienie całej sesji obserwacyjnej potwierdziłem widoczność (z dnia wcześniejszego) obiektu NGC 2903 - tym razem był jeszcze bardziej wyraźny co mnie ucieszyło. Rys. 3. NGC 2903 widoczna w polu widzenia 4,4° - lornetka 15x70 - wizualizacja. Źródło: Opracowanie własne na podstawie aplikacji Stellarium. Jak widać dobra lornetka 15x70 to znakomity sprzęt nie tylko do obserwacji wyraźnych i rozległych gromad otwartych, ale także przyzwoite narzędzie do delikatnych galaktyk w postaci mgiełek. Trzeba tutaj jednak pamiętać, że przy obserwacjach tego typu obiektów przez lornetkę nie chodzi o studiowanie struktury i detali, a jedynie o możliwość dostrzeżenia ich w szerokim, bogatym w gwiazdy polu widzenia. Na zakończenie pamiątkowa fotka wykonana telefonem z miejsca obserwacji z zachodzącym w tle Orionem : ) Do następnego razu! Pozdrawiam, Paweł : - )
  2. 04.04.2021 (godz. 22:00), Mosina Film ?Kontakt? na bazie powieści Carla Sagana o tym samym tytule traktuje kosmos i nieodkryte dla nas światy jako miejsce, w którym ludzka duchowość osiąga zupełnie inny, metafizyczny stan. Nie będę ukrywał - film ten kilkanaście lat temu był dla mnie mocnym i istotnym bodźcem, który pchnął mnie jeszcze bardziej w fascynujący świat astronomii. Możliwości istnienia innych światów, życia, czy nawet życia po życiu w zupełnie nieznanym metafizycznym dla nas stanie to tylko niektóre tematy, dzięki którym ogień ciekawości i głód wiedzy nigdy nie wygasł. Tego dnia moje obserwacje miały właśnie taki charakter - łapanie fotonów migoczących punktów, ulotnych mgiełek i myśli - czy tam coś jest? Czy tam ktoś jest? Czy kiedyś się dowiemy? A może tam trafimy? Wszystkie prognozy zapowiadały na wieczór pogodne niebo i tak też się stało. Tym razem nie udałem się do Sulejewa, a zaryzykowałem obserwacje z własnego podwórka. Było warto. Nie planowałem długiej listy obiektów, zaledwie kilka podstawowych, bez większego wyzwania. Zaopatrzony w lornetkę 10x50 do ręki i 15x70 na statywie wycelowałem od razu w wiosenne konstelacje. Najpierw skierowałem obiektywy w stronę Warkocza Bereniki. Tam czekał już na mnie majestatyczny obiekt Mel 111. Gromada otwarta składająca się z kilkudziesięciu gwiazd. Swój urok pokazuje dopiero w małych lornetkach. Pole w 15x70 jest zbyt ciasne, zdecydowanie lepiej gromada wygląda w 10x50. Po chwilowej adaptacji wzroku obiekt mogłem bez problemu obserwować nieuzbrojonym okiem. Ilość wylewających się gwiazd powodowała nostalgiczne wspomnienia, przebłyski z ubiegłych lat, powrót do młodzieńczych czasów kiedy to w ciepłą wiosenną noc obserwowałem niebo przy jeziorze leżąc na pomoście bez większego zastanawiania się co właściwie obserwuję. Rys. 1. Mel 111 widoczne w polu widzenia 6,5° - lornetka 10x50 - wizualizacja. Źródło: Opracowanie własne na podstawie aplikacji Stellarium. Operując lornetką 15x70 na statywie zawróciłem do Arktura i odbiłem nieco w górę, aby przyjrzeć się puchatej kulce M3 - widoczna niczym zimowa śnieżka na rozgwieżdżonym nieboskłonie. Następnie powróciłem znów do Warkocza Bereniki, aby zobaczyć M53 - tutaj oczywiście bez niespodzianek, obiekt widoczny bardzo wyraźnie w pięknym otoczeniu rozmaitych gwiazd. Wykonując delikatny ruch w górę zapolowałem na M64. Galaktyka zwana Czarne Oko poddała się od razu - widoczne bardzo wyraźnie pojaśnienie. Skoro tak ładnie widać ten obiekt to może uda się zobaczyć coś trudniejszego? Niestety z NGC 4725 nie miałem szans, także kaliber tego formatu już tego wieczoru odpuściłem. Rys. 2. M3 widoczne w polu widzenia 4,4° - lornetka 15x70 - wizualizacja. Źródło: Opracowanie własne na podstawie aplikacji Stellarium. Rys. 3. M53 widoczne w polu widzenia 4,4° - lornetka 15x70 - wizualizacja. Źródło: Opracowanie własne na podstawie aplikacji Stellarium. W pełni okazały Lew zaprezentował pięknie M65 i M66. W tych warunkach trzeciego składnika z Tripletu Lwa, czyli NGC 3628 nie dojrzałem. Przypomniał mi się natomiast obiekt tygodnia NGC 2903, którego wcześniej nigdy nie obserwowałem. Przesunąłem lornetką w okolice głowy króla zwierząt, potem krótki star hopping i jest. Mgiełka, ulotna, lecz widoczna. Potem na chwilę odwiedziłem Hydrę z gromadą M48. Pomimo niskiej lokalizacji nad horyzontem gromada bardzo wyraźna. Rys. 4. M48 widoczne w polu widzenia 4,4° - lornetka 15x70 - wizualizacja. Źródło: Opracowanie własne na podstawie aplikacji Stellarium. Później były klasyki. M44, M67, czy też pożegnanie z zimowymi konstelacjami z M42 i Plejadami na czele. O tej porze roku lubię spoglądać na Bliźnięta i Woźnicę. Pod względem obserwacji przy pomocy lornetki konstelacje te są wówczas idealnie ustawione, a do tego w mojej lokalizacji tło stanowi wyłącznie ciemne niebo bez żadnej poświaty pobliskich miast. Przy M35 po prostu się rozpływam. Gwiazdy same wysypują się ze środka gromady. Przypominają o sobie co chwilę nawołując i wręcz krzycząc ?delektuj się chwilą?. Jednak niezapomnianym widokiem tego dnia był inny obiekt, a w zasadzie 2+1. M36, M38 i asteryzm Kot z Cheshire w jednym polu widzenia. W takim powiększeniu i horyzontalnym, wygodnym położeniu to po prostu klasa sama w sobie. Rys. 5. M36, M38 i kot z Cheshire widoczne w polu widzenia 4,4° - lornetka 15x70 - wizualizacja. Źródło: Opracowanie własne na podstawie aplikacji Stellarium. To widok przy którym można nabrać zupełnie innej perspektywy do otaczającego nas świata, problemów, błahostek. Człowiek zaczyna po prostu zdawać sobie sprawę, jak niewielkim okruchem jest w tym całym kosmicznym spektaklu. Jak nieznaczącym pikselem próbującym odegrać jakąś niby istotną rolę próbuje być. Z drugiej strony zaczynamy się zastanawiać, czy te migoczące punkty, inne odległe i nieznane nam światy to czyjeś miejsce? Czy ktoś lub coś spogląda gdziekolwiek na nas w taki sam sposób jak my? Czasami warto puścić wodze fantazji, zanurzyć się w niemożliwych scenariuszach niczym dziecko. I poza wszelkimi regułami. Poza prawami płynącymi z fizyki i innych nauk - pomarzyć. Ot tak, po prostu. Do następnego razu! Pozdrawiam, Paweł : - )
  3. 20.01.2021 (godz. 21:00), Mosina Nie od dziś wiadomo, że najlepsze obserwacje to te, których nie planujemy. Tak było i tym razem. Pomimo dobrych prognoz na weekend ostatni wypad okazał się wielką klapą - mgła wymieszana ze smogiem, temperatura w okolicach -15 stopni i wilgoć, przez którą zamarzały obiektywy. Tym razem nikt nie zapowiadał bezchmurnej nocy, pogodne niebo pojawiło się nagle, bez zaproszenia i zapewniło jedne z lepszych obserwacji w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Tego wieczoru obecność Księżyca nie przeszkadzała ani trochę, obiekty wpadały do oka bez konieczności zerkania. One po prostu tam czekały, jeden za drugim. Wyposażony w lornetkę Delta Optical Extreme 15x70 ED na statywie Slik Pro 700 DX z głowicą Benro S6 spoglądałem bez najmniejszych problemów na wszystko co było w zasięgu. I przyznam szczerze - nie pamiętam kiedy ostatni raz przerosła mnie ilość dostępnych obiektów - można było obserwować z zachwytem do samego rana. Pomimo miejskiego nieba, gdzie niezbyt często widać gołym okiem Drogę Mleczną tym razem można było dostrzec nie tylko M31, ale także M44, czy NGC 869 i NGC 884 w Perseuszu. Jak na taką lokalizację to naprawdę bardzo dobre warunki. Zacząłem od typowych zimowych obiektów, kolejno obserwacje M41 i M50 w okolicy Syriusza. Obydwie gromady pięknie rozbite na gwiazdki z czego pierwsza z nich zdecydowanie lepiej - bardzo wyraźne i krystalicznie widoczne składniki. Następnie przepiękna para M46 i M47 w Rufie - obiekty widoczne w jednym polu widzenia. Pierwszy z nich bardzo delikatny, drugi wypełniony sporą ilością dostrzegalnych gwiazd. Rys. 1. M46 i M46 widoczne w polu widzenia 4,4° - lornetka 15x70 - wizualizacja. Źródło: Opracowanie własne na podstawie aplikacji Stellarium. Lecimy trochę niżej - tam niewielka NGC 2362, a wyżej styczniowy klasyk - Zimowe Albireo, czyli 145 CMa - jaskrawa i pięknie ubarwiona para. Przesuwam się bardziej na lewo i pomimo dość niewielkiej wysokości bez problemu widoczna M93. Czas na przejście nieco wyżej do myśliwego. Orion już czeka, a z nim M42 i M43. Widok mgławicy był po prostu obłędny. Jeszcze nigdy nie miałem okazji zobaczyć tego obiektu dwuocznie w takiej jakości i detalu. Lornetka 15x70 pokazała przepięknie mgławicę, jej charakterystyczne przyciemnienie po lewej stronie i ?wąsy? rozciągające się na boki. Rys. 2. M42 widoczna w polu widzenia 4,4° - lornetka 15x70 - wizualizacja. Źródło: Opracowanie własne na podstawie aplikacji Stellarium. Nieco wyżej widoczny obiekt NGC 1981. Następnie przyszła pora na Pas Oriona, czyli Cr 70. Szybki przeskok do M78 leżącej nieopodal, potem dalej do Cr 69 i jeszcze wyżej do bardzo rozległej gromady otwartej Cr 65. Będąc już przy gwiazdozbiorze Byka zaczaiłem się na M1. Mgławica Kraba widoczna bez żadnego problemu i to wyraźnie jako puchata kulka. Obiekt bardzo łatwy do zlokalizowania. Rys. 3. M1 widoczna w polu widzenia 4,4° - lornetka 15x70 - wizualizacja. Źródło: Opracowanie własne na podstawie aplikacji Stellarium. Pozostając w tej okolicy trzeba było odwiedzić urokliwe Hiady, czyli Mel 25 oraz NGC 1647 i NGC 1746 - klasyki lornetkowe tego obszaru. Kieruję lornetkę w stronę gwiazdozbioru Bliźniąt, a tam wyraźna M35. Widok bajeczny, gromada ta należy do mojej tzw. checklisty podczas obserwacji o tej porze roku. Ze względu na swoją powierzchnię i jasność stanowi idealny kąsek dla fanów lornetek. Żeby dopełnić zimowego klimatu poleciałem w stronę gwiazdozbioru Jednorożca do NGC 2264, czyli wdzięczny obiekt o nazwie Gromada Choinka. Kawałek dalej NGC 2244 razem z NGC 2238. Czy widziałem Mgławicę Rozetę? I tak i nie. Zapewne bardzo doświadczony obserwator bez najmniejszego problemu tego dnia wyłapałby subtelną różnicę w jasności tła. W mojej ocenie była ona na pograniczu dostrzegalności, bardziej widoczna po prawej stronie co przekonuje mnie, że mogłem ją faktycznie dostrzec. Wymagało to jednak skupienia i wpatrywania się przez dłuższą chwilę. Zachęcony tym widokiem pokierowałem się w stronę IC2177. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy w tym rejonie to gromada NGC 2343 i bardzo jasne gwiazdy w najbliższym otoczeniu. Czy tutaj udało mi się dostrzec Mewę? Wydaje mi się, że podobnie jak w przypadku Rozety tak i tutaj obiekt był na pograniczu dostrzegalności - aczkolwiek moje doświadczenie jest w przypadku tego obiektu bardzo małe i przyjmuję, że zadziałała bardziej wyobraźnia niż realny obraz. Widziałem delikatne pojaśnienie przy V700 Mon, co może sugerować Głowę Mewy. Jednak czy lornetka 70 mm jest faktycznie w stanie pokazać ten obiekt? Trzeba będzie zweryfikować ponownie przy najbliższej okazji. Niedaleko obok zostały zaliczone kolejno obiekty NGC 2353, a także NGC 2345. Nadszedł czas na inną partię nieba. Przeszedłem kilkadziesiąt metrów ze sprzętem, aby zaczaić się w mniej zaświetlonym miejscu. Warto było. Najpierw M45. Plejady naprawdę nie potrafią się znudzić. W lornetce 15x70 prezentują się chyba najlepiej. Następnie M37, M36 i M38 wraz Kotem z Cheshire. Chyba każdy przyzna, że to M36 jest najbardziej urokliwą gromadą w Woźnicy jeśli chodzi o lornetkowe pole widzenia. Tej nocy każda z tych gromad była wyraźnie rozbita na gwiazdy. Do tego w szerokim otoczeniu z urokliwym zapasem. Rys. 4. M36 widoczna w polu widzenia 4,4° - lornetka 15x70 - wizualizacja. Źródło: Opracowanie własne na podstawie aplikacji Stellarium. W międzyczasie zaliczyłem też M31 i M110, a następnie M33, NGC 752 i już byłem w Perseuszu przy Alpha Persei Cluster, czyli Mel 20. Rzut okiem na pobliską Głowę Demona. Gwiazda Algol tego dnia rozświetlona i bez skazy. Następnie NGC 1342 i powrót do M34 - gromada jarząca się gwiazdami, żywa i kryształowa. Do NGC 1499 nawet nie podchodziłem. Mgławica Kalifornia ostatnio mnie zniechęciła i nie dałem jej tym razem nawet szansy. Pozostając w Perseuszu odwiedziłem dwa położone obok siebie obiekty NGC 1545 i NGC 1528. Mieszczą się ładnie w jednym polu widzenia w otoczeniu jasnych gwiazd konstelacji Perseusza. Czas na przelot do matki Andromedy i żony Cefeusza, czyli Kasjopei. Po drodze minąłem niewielki obiekt Tr2 i zatrzymałem się przy NGC 884 i NGC 869. Chichotki jak zwykle przepiękne. Efekt przestrzenności i trójwymiarowości tej gromady podwójnej w lornetce jest niesamowity. Spoglądałem przez dłuższą chwilę na NGC 869 i jej centralną, jaśniejącą blaskiem część. Następnie skierowałem się obok do gromady otwartej Stock 2, aby dotrzeć w końcu do celu, czyli gwiazdozbioru Kasjopei. Zacząłem od NGC 7789 - delikatnej i subtelnej gromady otwartej. Róża Karoliny to odkryty przez Caroline Herschel wdzięczny obiekt położony między gwiazdami Sigma i Rhio Cassiopeiai. Dzięki temu bardzo łatwo go namierzyć, choć czasami nieco trudniej dostrzec. Rys. 5. NGC 7789 widoczna w polu widzenia 4,4° - lornetka 15x70 - wizualizacja. Źródło: Opracowanie własne na podstawie aplikacji Stellarium. Odbiłem na moment kawałek dalej, aby przy okazji zobaczyć M52 - oczywiście obiekt widoczny bez problemu. Powracamy do Kasjopei. Najpierw NGC 457 - Gromad Sowa lub ET jak kto woli. Dla mnie zdecydowanie to pierwsze określenie, zawsze widzę tutaj nadlatującego ptaka z wielkimi oczami. Rys. 6. NGC 457 widoczna w polu widzenia 4,4° - lornetka 15x70 - wizualizacja. Źródło: Opracowanie własne na podstawie aplikacji Stellarium. Następnie rzucająca się w oczy gromada M103 i NGC 663. Obszar ten to znakomity punkt startowy do delikatnego gwiazdozbioru Żyrafy, a dokładniej do dwóch ciekawych asteryzmów. Pierwszy z nich to Kaskada Kemble?a - 20 gwiazd ułożonych w linii prostej z gromadą NGC 1502 na samym końcu. Rys. 7. Kaskada Kemble?a widoczna w polu widzenia 4,4° - lornetka 15x70 - wizualizacja. Źródło: Opracowanie własne na podstawie aplikacji Stellarium. Drugi z nich to mniej popularny tzw. Latawiec Kemble?a - oczywisty i niedwuznaczny obiekt w kształcie latającego płótna ze sznurkiem na zakończeniu. Naprawdę warto poświęcić chwilę i odszukać te dwa asteryzmy. Rys. 8. Latawiec Kemble?a widoczny w polu widzenia 4,4° - lornetka 15x70 - wizualizacja. Źródło: Opracowanie własne na podstawie aplikacji Stellarium. Na zakończenie zajrzałem do wspomnianego już na początku gwiazdozbioru Raka. Gromada M44 była tej nocy widoczna nieuzbrojonym okiem. Gromada Ul lub jak kto woli Żłobek w lornetce 15x70 pokazała swoją bogatą strukturę niezliczonych gwiazd. Będąc w tej okolicy nie zapomnijcie spojrzeć jeszcze na M67 - również widoczna gromada, chociaż już nie tak spektakularna jak jej poprzedniczka. Rys. 9. M44 widoczna w polu widzenia 4,4° - lornetka 15x70 - wizualizacja. Źródło: Opracowanie własne na podstawie aplikacji Stellarium. Zrobiło się dość późno, niebo było nadal krystalicznie przejrzyste, a z żadnej ze stron nie nadciągało zachmurzenie. Jak na styczeń przystało chłód zaczął doskwierać, więc uznałem, że na dziś wystarczy - tym bardziej, że zobaczyłem więcej niż mógłbym się spodziewać. Czy ktoś jeszcze mi powie, że lornetka nie nadaje się do obserwacji astronomicznych? Do następnego razu! Pozdrawiam, Paweł : - ) ps. tego dnia była także koniunkcja Marsa i Urana - oczywiście również zaliczona : ) Zdj. 1. Obserwacje astronomiczne - lornetka Delta Optical Extreme 15x70 ED + statyw Slik Pro 700 DX z głowicą Benro S6. Źródło: Zdjęcie własne.
  4. 11.01.2021 (godz. 21:00), Mosina Rok 2021 pod względem pogody zaczął się dość kiepsko. W zasadzie można powiedzieć, że bezchmurnego nieba przez ostatnie 10 dni nie było. W takich warunkach na wagę złota jest każdy incydent bezchmurnego nieba, nawet gdy od zachodu widać podążającą warstwę kłębiastych przyjaciół. Jak najszybciej chwyciłem w dłoń lornetkę Delta Optical Extreme 7x50 ED i skierowałem wzrok w okolice południowego nieba. Tam czekał już na mnie zimowy akcent, iskrzący i krystalicznie dominujący Syriusz. Gwiazda, która swoim blaskiem potrafi przyćmić całego Oriona. Obserwacje zacząłem od okolic zenitu, czyli trzy gromady w Woźnicy, następnie Plejady, Hiady i Gromada Podwójna w Perseuszu. Czasu jednak nie było zbyt dużo. Zaopatrzony w niewielką lornetkę postanowiłem porozglądać się w okolicach gwiazdozbioru Wielkiego Psa. Położenie dość niskie, do tego w oddali zabudowa skutecznie oświetlająca skrawek czystego nieba. Mimo wszystko stabilność lornetki 7x50 przy obserwacjach z ręki pozwoliła mi nacieszyć się ławicą niezliczonych gwiazd. Messier 50, dobrze znana gromada otwarta w gwiazdozbiorze Jednorożca. Punktem odniesienia jest oczywiście Syriusz, wystarczy jedno przesunięcie pola widzenia i światło gromady wpada bezlitośnie przez obiektywy lornetki. Za pierwszym razem widziałem jedynie delikatną plamkę, jednak po dłuższej adaptacji wzroku puchata mgiełka zaczęła być wyraźna jeszcze bardziej. W szerokim polu 7,5 stopnia obiekt prezentuje się bardzo przyjemnie - inna perspektywa, oddech, zupełnie odmienny kontekst niż w obserwacjach teleskopem. (kliknij, aby powiększyć zdjęcie) Rys. 1. M50 w polu widzenia 7,5° - lornetka 7x50. Źródło: Opracowanie własne na podstawie aplikacji Stellarium. Do tej gromady mam pewien sentyment, gdyż był to pierwszy obiekt DS jaki zobaczyłem w życiu, a do tego przez lornetkę. Było to kilka lat temu w bardzo mroźny wieczór przy sporej ilość śniegu. Wyszedłem na pobliskie pole z otrzymaną kilka godzin wcześniej lornetką Nikon EX 10x50. Wycelowałem wtedy w Syriusza i zacząłem błądzić na około. Nagle natknąłem się na jakąś dziwną plamkę. Nie wiedząc kompletnie nic na temat tego jak wyglądają tego typu obiekty w lornetce uznałem, że po prostu widzę niewielką chmur. Jednak ona wcale się nie przesuwała i została tam już na stałe. Jakie było moje zdziwienie kiedy po obserwacjach analizując atlas doszedłem do wniosku, że właśnie przed chwilą widziałem M50. Dziś spoglądając na tą gromadę nie czuję się już jak odkrywca, ale obiekt dalej zachwyca jak za pierwszym razem. Tego dnia Syriusz wskazał mi także drogę do innego pobliskiego obiektu. M47, czyli gromada otwarta w gwiazdozbiorze Rufy. Obiekt bardzo łatwy do zlokalizowania, jednak ze względu na niskie położenie niedostępny dla wszystkich obserwujących z terenów zabudowanych. Główne składniki gwiazdowe doskonale widoczne, gromady nie sposób pomylić, ani pominąć. Pobliskiej M46 nie udało mi się wyłuskać, małe powiększenie oraz dość mocno zaświetlone miejskie niebo zrobiło swoje. Warto jednak udać się w te okolice dla samej M47, gdyż widok gromady w szerokim polu ponownie nadaje jej inny wymiar. (kliknij, aby powiększyć zdjęcie) Rys. 2. M47 w polu widzenia 7,5° - lornetka 7x50. Źródło: Opracowanie własne na podstawie aplikacji Stellarium. Nim się obejrzałem chmury znów rozlały się po całym niebie. Może to i dobrze, gdyż temperatura nie zachęcała do dłuższego spoglądania. Pierwsze lornetkowe obserwacje tych obszarów w sezonie mogę jednak uznać za zaliczone. Do następnego razu! Pozdrawiam, Paweł : -)
  5. 30.12.2020 (godz. 21:30), Piła Pełnia Księżyca to chyba najgorszy moment na obserwacje astronomiczne, ale jeśli trafia się pogoda to nawet to nie zniechęca przed spojrzeniem w nocne niebo. Tym bardziej jeśli na stole czeka nowy i dopiero co nabyty sprzęt. Lornetka DO Extreme 7x50 ED musiała do mnie trafić cztery razy zanim zdecydowaliśmy się zaprzyjaźnić na stałe. Pierwsze podejście było w styczniu 2020 roku, finalne natomiast pod koniec grudnia, czyli kilka dni temu. Droga dotarcia odpowiedniego egzemplarza była dość zawiła - zwroty, pomyłki, wymiany. Historia jednak doczekała się happy endu i dziś mogłem przez chwilę spjojrzeć na rozgwieżdzone, choć mocno przytłumione i zaświetlone miejskie niebo. To co podoba mi się najbardziej w modelu 7x50 to wolność obserwacji i stabilny obraz. Po pierwsze lornetka nie wymaga statywu. Leży stanowczo i pewnie w dłoniach, jest dobrze wyważona, ręce się nie męczą, można ją zabrać na tzw. astro spacer po okolicy. Po drugie dzięki przybliżeniu 7x obraz jest na tyle nieruchomy i pozbawiony drgań, że obserwacje stają się naprawdę komfortowe i przyjemne. W porównaniu z modelem 10x50 mam wrażenie jakbym tutaj po prostu płynął po spokojnym oceanie składającyn się z setek gwiazd. Na dokładne testy i opisy tej lornetki przyjdzie jeszcze czas. A co może pokazać taki parametr podczas wieczornego spaceru? Całkiem sporo, pomimo pełni i miejskiego ktajobrazu. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to fakt, że gołym okiem nie widzę nawet Plejad. Słabo majaczyły Hiady, a właściwie tylko jej najjaśniejsza gwiazda, czyli Aldebaran. Wycelowałem lornetkę i rozkoszowałem się widokiem. To co mnie urzekło to widok tej gromady w szerokim polu, o wiele szerszym niż w 10x50. Pole kątowe 7,5 stopnia zaprezentowało obiekt w pełnej klasie pomimo miejskiej scenerii. Plejady jak zawsze urzekły, jednak szybko skierowałem lornetkę ku Orionowi. Tutaj czekał na mnie chyba jeden z piękniejszych widoków dedykowanych dla 7x50, czyli Pas i Miecz Oriona w jednym polu widzenia. Bez przemęczenia wzroku i nadwyrężania barków mogłem cieszyć się tym widokiem przez dłuższy moment. Orion w polu widzenia lornetki 7x50 - wizualizacja. Źródło: Aplikacja SkySafari 6 Po drugiej stronie nieba majaczyła jeszcze dość wyraźnie widoczna gołym okiem Deneb. Przelatując przez gromadę podwójną w Perseuszu zacząłem podążać wzdłuż Drogi Mlecznej do Łabędzia. Pomimo miasta i pełni Księżyca obecne tam mrowie gwiazd po prostu mnie przytłoczyło, niczym miejski migoczący pył rozsiany z każdej strony nocnego nieba. Oczywiście (i co warto zaznaczyć), nie ma co porównywać tego z wiejską scenerią. Jednak zastany tam obrazek udowodnił, że tak naprawdę w każdym miejscu można przez chwilę się zatrzymać i po prostu zachwycić tym co nad nami, wystarczy kawałek bezchmurnego nieba. Do następnego razu! Pozdrawiam, Paweł : -)
  6. 21.12.2020 (godz. 16:30), Krosinko Na ten dzień czekało wielu miłośników astronomii. Wielka Koniunkcja Jowisza i Saturna nadeszła. Można śmiało przyznać, że spora część województwa wielkopolskiego wygrała dziś na loterii. Trafić warunki pogodowe o tej porze roku to naprawdę wielkie szczęście. O tym, że jest spora szansa na widoczność koniunkcji dowiedziałem się już w ciągu dnia spoglądając co jakiś czas na zapisy zdjęć satelitarnych. Jednak im bliżej wyznaczonej godziny, tym szanse nieco topniały, gdyż na południu zaczęły się gromadzić rozległe cirrusy. Spojrzałem przez okno chwilę przed końcem obowiązków - bez zmian, chociaż widoczne prześwity. Pojawiła się nadzieja, tym bardziej że cały wschód, zachód i północ były wręcz czyste. Przygotowałem nieśmiało lornetkę 10x50. Nagle z pokoju obok słyszę wołanie: "Tato, widać Księżyc!" Skoro widać Księżyc to zapewne Jowisza i Saturna również - pomyślałem. Ruszyłem na polowanie. Nie myliłem się. Nieuzbrojone oko pozwoliło dostrzec wyraźnie Jowisza. Gazowe olbrzymy były tak blisko siebie, że światło tego pierwszego wręcz przygaszało Saturna niczym gwiazda podwójna. Spojrzałem przez okno używając lornetki 10x50 - widok był przepiękny. Cztery księżyce galileuszowe w postaci kropek, kulą będąca Jowiszem, a obok Saturn, który nie był punktem, a wyraźnym obwarzankiem. Chwilę później oglądałem ten sam obrazek w lornetce 15x70 na pobliskiej polanie. Planety były już na tyle nisko, że pływająca atmosfera stworzyła pewnego rodzaju filtr. Światło nie oślepiało, a Saturn ukazał delikatnie widoczność swoich pierścieni, co pozwoliło wyłuskać nawet ich ulotne odseparowanie od samej planety, co zdarzyło mi się po raz pierwszy w lornetce 15x. Planety były bajecznie i blisko ustawione obok siebie. Dzieliła je odległość zaledwie około 6 minut kątowych! To naprawdę robi wrażenie! Spoglądałem na tą parę przez dobrych kilkanaście minut. W końcu warstwa zanieczyszczeń na niebie zrobiła się tak duża, że musiałem zakończyć sesję obserwacyjną. Wizualizacja Jowisza i Saturna w polu widzenia lornetki 15x70 Źródło: Aplikacja Stellarium Co ciekawe jeszcze kilka miesięcy temu kupując teleskop myślałem właśnie o tym dniu. Rzeczywistość dość mocno weryfikuje plany i dziś zamiast teleskopu miałem przy sobie niezawodną i zawsze gotową do użycia lornetkę (teleskop zaś stał w pomieszczeniu gospodarczym). Napiszę więcej - wcale nie żałuję tej decyzji. Ktoś zapyta: "Ale jak to? Planety i lornetka?" Oczywiście, że tak. Trzeba być jednak świadomym, że w tego typu obserwacjach nie chodzi o wyłapywanie detali, lecz o kontekst i perspektywę. Dzięki temu mogłem doświadczyć tego zjawiska w zupełnie odmienny sposób, który z całą pewnością zostanie w pamięci na całe życie. Do następnego razu! Pozdrawiam, Paweł : -) Wielka Koniunkcja Jowisza i Saturna 2020 - obserwacje lornetką 15x70 Źródło: Zdjęcie własne
  7. 18.12.2020 (godz. 22:00), Mosina Przez ostatnie dni prognozy pogody nie były łaskawe. Przyznaję też, że po prostu przestałem je śledzić. Tymczasem dzisiejsze popołudnie zaczęło się dość obiecująco, chwilę po zachodzie Słońca można było już zauważyć zbliżającą się wielkimi krokami koniunkcję Jowisza i Saturna. Para gigantów wygląda bajecznie już przy obserwacjach nieuzbrojonym okiem, a podręczna lornetka 10x50 tylko podkreśliła ten obrazek ujawniająć dodatkowo zawieszone w przestrzeni księżyce galileuszowe. Wieczorem nieśmiało zerknąłem przez okno. Ku mojemu zaskoczeniu niebo wciąż było pogodne. Jeszcze więcej radości dał mi Orion, który w końcu zaczał być w pełni widoczny z mojego balkonowego tarasu. Kilka minut póżniej stałem już na dworze ze statywem i lornetką 15x70. Temperatura dość niska, odczuwalna jesienna aura, do tego nadchodzącą i odchodzaca naprzemiennie mgła. Jednak mimo to niebo było dość przejrzyste jak na miejskie warunki. Zaczałem od Oriona. M42 klasycznie przepiękna, bez problemu mogłem dostrzec cztery składniki w Trapezie. Poświata mgławicy delikatnie widoczna w polu lornetki, chociaż to nie to samo co pod ciemnym niebem. Następnie przesunąłem się trochę wyżej, a tam Sigma Orionis wyraźnie świeciła ukazując piękno całego układu. Czas na Pas Oriona, który wypełnił całe pole widzenia i pozwolił na płynne przejście do M78 widocznej zerkaniem. Później kolejno trochę przeskakiwanie. Plejady, Hiady, NGC 1647, NGC 1746 i poszukiwania M1 przy Zeta Tauri. Nie jestem pewien, czy widziałem zerkaniem Mgławicę Kraba - może to tylko wyobrażnia, a może faktycznie tam była? Pozostając w tym obszarze zjechałem nieco niżej do rozległego obiektu jakim jest Collinder 65. Obfity w gwiazdy pozwolił nacieszyć oko przez dłuższą chwilę. Czas na Woźnicę. Tutaj znów klasycznie M37, M36 i M38. Szybkie przejście do konstelacji Bliżniąt i M35 już na widelcu - zjawiskowa, wyraźnie rozbita gromada. W tym momencie dostrzegłem już znakomicie widoczny Trójkąt Zimowy. Syriusz wznosi się coraz wyżej, a niedaleko Procjon przypomniał mi, że czas na konstelację Jednorożca. Wystartowałem od gwiazdy Alhena w Bliżniętach i już kilka sekund później dostrzegłem świąteczny klasyk - NGC 2264 w pełnej okazałości. Gromada Choinka niczym ozdobiona światełkami błyszczała z każdej strony. Jeśli jeszcze jej nie widzieliście to naprawdę polecam. W lornetce 15x70 prezentuje się zjawiskowo. Źródło: Sky Safari 6 Kiedy tylko nacieszyłem oko świątecznym drzewkiem skierowałem się nieco niżej do Mgławicy Rozeta. Tutaj widoczna tylko centralna część, czyli gromada NGC 2244. Jednak już teraz nie mogę się doczekać wyjazdu z filtrami pod ciemne niebo. Oby jak najszybciej! Nim się obejrzałem znów nadciągnęła mgła, która tym razem skutecznie pogoniła mnie do domu. Dzisiejsze obserwacje poraz kolejny uświadomiły mi, jak łatwo dostępne, a zarazem ciekawe może być niebo przez lornetkę. Wystarczyło zaledwie kilkadziesiąt minut, aby móc zajrzeć w głąb nocnego nieba podczas zupełnie spontanicznych wieczornych obserwacji. Do następnego razu! Pozdrawiam, Paweł : -)
  8. Słowem wstępu - od czasu do czasu zdarza mi się skrobnąć relację z obserwacji. Dotychczas tekst lądował zawsze w wątku, w którym z ekipą umawiamy się na spotkania, przez co po chwili ginie on pośród pozostałych postów. Postanowiłem więc wydzielać relacje z obserwacji do oddzielnych wątków pod szyldem "Szepty kosmosu", może dzięki temu trafią one do szerszego grona. 15.09.2020 (godz. 22:00), Sulejewo Folwark (Poznań) Wczorajsze warunki nie należały do najgorszych. Można było jednak zauważyć wpływ ciepłych mas powietrza na widoczność, więc z planetami dość słabo, ale gromady prezentowały się bardzo przyzwoicie. Jak na środek tygodnia na placu boju liczna ekipa, łącznie 5 osób i do dyspozycji sprzęt: GSO 8", GSO 10", SW Flex 10", Taurus 13", Nikon EX 10x50, Delta Extreme 10x50 i Delta Extreme 15x70. Tym razem wybrałem się wyłącznie z lornetkami Delta 10x50 i 15x70, dawno ich nie używałem, dlatego też sesja obserwacyjna sprawiła mi sporo frajdy i pozwoliła spojrzeć z nieco szerszej perspektywy na wrześniowe niebo. Na pierwszy ogień poszła para Mizar i Alkor w Wielkiej Niedźwiedzicy, w 15x mogłem bez problemu rozdzielić Mizara na dwa składniki A i B. Potem kadr przeniosłem na M81 i M82, po czym przeskoczyłem do M13 w Herkulesie. Obiekty widoczne wyraźne. Jako, że Orzeł jeszcze dość wysoko na niebie, skierowałem się w jego dziób i potem do Tarczy, aby zobaczyć Gromadę Dzika Kaczka. Pozostając w tych rejonach nieba skierowałem lornetkę trochę wyżej w stronę gwiazdy Altair, a następnie do Tarazed. Potem nieco w prawo, aby zapolować na dość ciemny obiekt jakim jest Mgławica E, czyli Barnard 142 i Barnard 143. Wczorajsze warunki nie były spektakularne, ale zerkaniem mogłem dostrzec w lornetce 15x70 delikatne pociemnienie z zamierzonym kształtem, co pozwoliło uznać ten obiekt za zaliczony. Po chwili przerzuciłem się w rejony nieba położone na północy i wschodzie. Klasycznie mogłem bez problemu zobaczyć Galaktykę Trójkąta i NGC 752 znajdującą się obok, Andromedę, Chichoty, Stock 2, Owl Cluster (dla mnie to wciąż lecąca Sowa, a nie stwór E.T.) i M103. Dość sporo czasu spędziłem w okolicach Kasjopei, dawno tam nie zaglądałem z lornetką, mogłem na spokojne delektować się widokiem na dwoje oczu przemierzając bardziej i mniej znane obszary tego rejonu nocnego nieba. Jako, że wczoraj przypadał światowy "dzień kropki" - o czym przypomniał mi syn wracając z przedszkola - postanowiłem zapolować na Urana i Neptuna z lornetką 15x. Wspomagając się aplikacją SkySafari bez problemu szybko je odnalazłem w polu widzenia. Neptun, który kilka dni temu był w opozycji znajduje się obecnie w okolicach Wodnika. Widać było wyraźne błękitne zabarwienie kropki w okolicach innych gwiazd. Dość łatwo można go wyszukać kierując się na lewo od gwiazdy ? Aquarii. Neptun tworzy tam obecnie trójkąt równoboczny z innymi gwiazdami i stanowi jeden z wierzchołków figury. Z Uranem było nieco trudniej, krążyłem chwilę nad ogonem w konstelacji Wieloryba, ale w końcu go upolowałem. Odcień cyjankowy zdradził jego pozycję. Z ciekawości spojrzałem jeszcze na dwie inne kropki - Marsa i Jowisza. Tutaj oczywiście bez żadnego detalu, ale Mars to już widoczna "kula". Jowisz za nisko, natomiast Saturn z wyraźnym kształtem sugerującym obecność pierścieni. Niedługo potem widać było już ładnie Plejady i wznoszącą się Kapellę z Woźnicą. Niestety próby dostrzeżenia gromad bez skutku - przeszkadzało drzewo. Na zakończenie na statyw wrzuciłem 10x50 i spoglądałem w te same okolice. W szerszym kadrze te same obiekty nabierają zupełnie innej perspektywy. Gromada Alpha Persei Cluster (Melotte 20) w Perseuszu jak zawsze spektakularna - wygląda idealnie w przybliżeniu od 7x do 10x. Wschodzące konstelacje jesienno-zimowe przypomniały nam, że za chwilę północ, a rano trzeba wstać, także wszyscy po kolei rozjechaliśmy się we własnym kierunku. Do następnego razu! Pozdrawiam, Paweł : -) ps. kilka pamiątkowych zdjęć z telefonu:
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)