Skocz do zawartości

Paweł Baran

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    32 460
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    64

Zawartość dodana przez Paweł Baran

  1. W Drodze Mlecznej odkryto najcięższą znaną czarną dziurę w układzie podwójnym 2024-04-21. Międzynarodowy zespół naukowców, w tym astronomowie z Polski, odkrył gwiazdę, która krąży wokół czarnej dziury 33 razy cięższej od Słońca. Układ znajduje się w odległości 1500 lat świetlnych od Ziemi. Czarna dziura została odkryta przy użyciu sondy kosmicznej Gaia i jest ponad trzy razy cięższa niż inne znane czarne dziury w naszej Galaktyce. Setki naukowców z całej Europy przetwarzają dane pochodzące z sondy kosmicznej i udostępniają je całej społeczności naukowej. Grupa badawcza kierowana przez emerytowanego profesora TAU, Tsevi Mazeha uczestniczy w badaniu układów podwójnych gwiazd odkrytych przy użyciu danych z Gai. Badania zostały opublikowane 8 kwietnia w czasopiśmie Astronomy & Astrophysics. Sonda kosmiczna Gaia została wystrzelona w 2013 roku i od tego czasu regularnie mierzy pozycję i jasność ponad miliarda gwiazd w Drodze Mlecznej z niespotykaną dotąd precyzją, odpowiadającą kreśleniu pozycji pojedynczego ziarna piasku na Księżycu z dokładnością do jednego milimetra. Duża próbka gwiazd podwójnych powinna również obejmować układy zawierające czarną dziurę, jeden z najrzadszych obiektów niebieskich we Wszechświecie. Istnienie czarnej dziury jest jednym z najbardziej zdumiewających zjawisk we Wszechświecie, którego istnienie zostało przewidziane przez ogólną teorię względności Einsteina w 1939 roku. Zgodnie z teorią, gdy paliwo do procesu spalania jądrowego zachodzące w jądrze gwiazdy wyczerpie się, gwiazda zapada się w sobie, w kierunku swojego centrum. Jeśli gwiazda jest wystarczająco masywna, cała pozostała materia zapada się w jeden punkt o nieskończonej gęstości. Można zatem postrzegać czarne dziury jako „zwłoki” gwiazdy, która zakończyła swój cykl życia i zapadła się w sobie. Astrofizycy wciąż próbują zrozumieć ekstremalne warunki, które prowadzą do zapadnięcia się materii w centralnym punkcie. W rezultacie każdemu odkryciu czarnej dziury towarzyszy ogromne podekscytowanie wśród astronomów. Odkrycie czarnych dziur jest bardzo trudne, ponieważ światło nie jest w stanie pokonać potężnych sił grawitacji w ich pobliżu. Gdy czarna dziura znajduje się w układzie podwójnym z normalną gwiazdą, ruch widocznej gwiazdy jest wykorzystywany do pomiaru masy jej niewidocznego partnera i udowodnienia, że jest to faktycznie czarna dziura. Rzeczywiście, w ciągu zaledwie kilku lat sonda kosmiczna Gaia odkryła już dwie czarne dziury. Spodziewając się, że dane zbierane przez sondę kosmiczną doprowadzą do odkrycia kolejnych czarnych dziur, profesor Mazeh wraz z profesorem Laurentem Eyerem z Uniwersytetu Genewskiego utworzyli mały zespół, którego zadaniem jest znalezienie czarnych dziur przy użyciu danych z sondy kosmicznej. W skład zespołu wchodzą naukowcy z Belgii, Francji, Hiszpanii, Niemiec, Polski i Szwajcarii. Badając nowe dane, zespół natknął się na układ podwójny zawierający gwiazdową czarną dziurę, której nigdy wcześniej nie znaleziono, mającą masę 33 Słońc i znajdującą się około 1500 lat świetlnych od Ziemi. Nowa czarna dziura jest ponad trzy razy cięższa niż jakakolwiek inna znana czarna dziura w galaktyce Drogi Mlecznej. Układ podwójny, nazwany Gaia BH3, zawiera zwykłą gwiazdę, która prawdopodobnie uformowała się ponad dziesięć miliardów lat temu, kiedy nasza Galaktyka była jeszcze bardzo młoda. Gwiazda krąży wokół czarnej dziury w cyklu 11-letnim. To ekscytujące odkrycie najcięższej czarnej dziury w układzie podwójnym znanym obecnie w Galaktyce – powiedział prof. Mazeh. Od pierwszej hipotezy o istnieniu czarnej dziury do odkrycia pierwszej czarnej dziury minęło około trzydziestu lat, a ponad pięćdziesiąt lat minęło, zanim udało nam się odkryć Gaia BH3, układ podwójny o najdłuższym znanym obecnie cyklu. To niesamowite, jak ludzkości udaje się nawigować po ogromnych przestrzeniach Wszechświata i odkrywać tak tajemnicze obiekty. Jestem przekonany, że odkrycie to doprowadzi do nowego sposobu myślenia o obecności i rozpowszechnieniu czarnych dziur, które przemierzają przestrzenie naszej Galaktyki. Opracowanie: Agnieszka Nowak Źródło: • Uniwersytet Tel Aviv • Astronomy & Astrophysics Wizja artystyczna czarnej dziury https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2024/04/w-drodze-mlecznej-odkryto-najciezsza.html
  2. Niezwykły meteoroid z asteroidy uderzył w atmosferę nad Hiszpanią Autor: admin (2024-04-21) W środę, 17 kwietnia 2024 roku, nad Hiszpanią zaobserwowano niezwykłe zjawisko na niebie. Około godziny 19:51 UTC jasny bolid przeleciał nad prowincjami Toledo i Avila, wywołując poruszenie wśród świadków tego wydarzenia. Według analiz przeprowadzonych przez dr. Jose M. Madiedo, głównego badacza projektu SMART z Instytutu Astrofizyki Andaluzji (IAA-CSIC), za to zjawisko odpowiedzialny był meteoroid, czyli skała pochodząca z asteroidy, która weszła w atmosferę z prędkością około 69 000 km/h. Bolid został zarejestrowany w ramach projektu SMART, prowadzonego przez Południowo-Europejską Sieć Obserwacji Meteorów (SWEMN) z obserwatoriów zlokalizowanych w Huelva, La Hita (Toledo), Calar Alto, Sierra Nevada, La Sagra (Granada) oraz Sewilli. Zjawisko rozpoczęło się na wysokości około 84 km nad miejscowością San Martín de Montalbán w Toledo, a zakończyło się na wysokości około 40 km nad miejscowością Hontanares w prowincji Avila. To nie pierwsze tego typu wydarzenie, które miało miejsce w ostatnich dniach w Hiszpanii. Już 14 kwietnia nad Andaluzją zaobserwowano imponujący bolid, co świadczy o wzmożonej aktywności meteorytycznej w tym regionie. Bolidy, czyli jasne zjawiska świetlne na niebie, powstają, gdy meteoroidy wchodzą w atmosferę Ziemi z dużą prędkością. Podczas tego procesu materiał meteoroidu ulega stopniowemu niszczeniu, wydzielając energię w postaci światła i ciepła. Większość meteoroidów spala się całkowicie, nie osiągając powierzchni Ziemi. Choć obserwacja takich zjawisk może budzić w ludziach emocje, eksperci zapewniają, że tego typu wydarzenia nie stwarzają zagrożenia. Meteoroidy wchodzące w atmosferę są na tyle małe, że nie stanowią niebezpieczeństwa dla ludzi czy infrastruktury. Naukowcy z projektu SMART będą nadal monitorować niebo, aby rejestrować i analizować podobne wydarzenia. Obserwacje te pozwalają na lepsze poznanie zagrożeń związanych z obiektami kosmicznymi oraz na opracowanie skuteczniejszych metod ich wykrywania i śledzenia. Źródło: kadr z Youtube Fireball over Toledo (April 17) // Bola de fuego sobre Toledo y Ávila (17 de abril) https://www.youtube.com/watch?v=QuQ-Rv4d0S8 https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/niezwykly-meteoroid-z-asteroidy-uderzyl-w-atmosfere-nad-hiszpania
  3. 40 tys. lat temu coś stało się z Ziemią. Gigantyczne ilości promieniowania 2024-04-21. Karol Kubak Pole magnetyczne chroni Ziemię przed niebezpiecznym promieniowaniem kosmicznym. Wbrew pozorom nie jest ono tak trwałe, co udowadnia wydarzenie, które wydarzyło się geologicznie niedawno, kiedy planetę bombardowało szkodliwe promieniowanie. Ziemia otoczona jest magnetycznym kokonem, który ochrania ją przed atakiem promieniowania kosmicznego przepływającego przez przestrzeń kosmiczną, oraz (o czym częściej słyszymy) przed uderzeniem naładowanych cząstek wyrzucanych przez Słońce. Niejednokrotnie mogliśmy również słyszeć o tym, że pole geomagnetyczne nie jest stacjonarne. Nie tylko potrafi "wędrować", wskutek czego północ magnetyczna nie pokrywa się z północą geograficzną (i zmienia się z czasem), ale także potrafi zupełnie się odwrócić i wówczas północ staje się południem, a południe północą - tak, chodzi o to słynne przebiegunowanie. Ale jest też jeszcze jedno zjawisko, o którym prawdopodobnie nie słyszeliście. To wypadki pola magnetycznego, które są krótkimi okresami, kiedy intensywność pola magnetycznego maleje, a znane nam dobrze dwa bieguny magnetyczne mogą zaniknąć lub zostać zastąpione wieloma biegunami magnetycznymi. Jednym z najlepiej przebadanych tego typu zjawisk było wydarzenie Laschampa, które miało miejsce 41 tys. lat temu. Niskie natężenie pola magnetycznego oznaczało mniejszą ochronę powierzchni Ziemi przed szkodliwym promieniowaniem kosmicznym. Skąd wiadomo o słabszym polu magnetycznym? Ziemia jest jak wielka księga, w której zapisane są przeróżne wydarzenia z jej historii. Trzeba tylko nauczyć się ją czytać. Aby zobaczyć bombardujące Ziemię promieniowanie, naukowcy mogą mierzyć np. kosmogeniczne radionuklidy w rdzeniach lodowych czy osadów morskich. Te izotopy powstają w wyniku interakcji promieniowania kosmicznego z atmosferą ziemską. Badając dawne wycieczki geomagnetyczne, czyli krótkotrwałe zmiany pola natężenia pola ze zmianą orientacji biegunów do 45 st. od poprzedniej pozycji można zauważyć, że okresy niższego natężenia pola paleomagnetycznego ("paleo", czyli w przeszłości Ziemi) powinny korelować z wyższym tempem produkcji kosmogenicznych radionuklidów w atmosferze. Sanja Panovska z GFZ (GeoForschungsZentrum) German Research Centre for Geosciences badała radionuklidy, takie jak beryl-10, które są bardzo dobrym wskaźnikiem zmian intensywności paleomagnetycznej Ziemi. Odkryła, że średnie tempo produkcji berylu-10 podczas wydarzenia Laschampa było dwukrotnie wyższe niż obecnie, co oznacza bardzo niskie natężenie pola magnetycznego, a tym samym dużą ilość promieniowania docierającą do atmosfery. Zrozumienie tych ekstremalnych zdarzeń jest ważne dla ich wystąpienia w przyszłości, przewidywania klimatu kosmicznego oraz oceny wpływu na środowisko i system ziemski. Podsumowuje Sanja Panovska Literatura źródłowa: Panovska, S.: Long-term changes of the geomagnetic field: recent progress, challenges and applications , EGU General Assembly 2024, Vienna, Austria, 14-19 Apr 2024, EGU24-10977, https://doi.org/10.5194/egusphere-egu24-10977, 2024 Ziemskie pole magnetyczne nie jest sstak stabilne, jak mogłoby nam się wydawać /Zdjęcie ilustracyjne /123RF/PICSEL https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-40-tys-lat-temu-cos-stalo-sie-z-ziemia-gigantyczne-ilosci-pr,nId,7464823
  4. Gwiazda neutronowa zderzyła się z „czymś”. Naukowcy zaskoczeni 2024-04-21.ŁZ. Naukowcy z Kalifornijskiego Instytutu Technicznego Caltech poinformowali, że wykrywacz fal grawitacyjnych LIGO zarejestrował sygnał GW230529 pochodzący ze zderzenia dwóch obiektów odległych od nas o 650 milionów lat świetlnych. Ustalono, że jednym z nich jest najpewniej gwiazda neutronowa, zaś drugi pozostaje zagadką. Wykryty przed rokiem sygnał jest niezwykle intrygujący, gdyż masa drugiego obiektu mieści się w zakresie luki masy pomiędzy gwiazdami neutronowymi a czarnymi dziurami. Naukowcy od lat próbują ustalić co się w niej znajduje. Portal Kopalnia Wiedzy zwraca uwagę, że maksymalna masa gwiazd neutronowych jest nieco większa niż 2-krotna masa Słońca, zaś najlżejsze czarne dziury mają masę około pięciu mas Słońca. Zarejestrowanie sygnału GW230529 pokazuje, że gwiazdy neutronowe i czarne dziury o niskiej masie mogą zderzać się częściej, niż sądziliśmy – komentuje rzecznik prasowa LIGO Jess McIver. źródło: Kopalnia Wiedzy Wykrywacz fal grawitacyjnych LIGO zarejestrował sygnał GW230529 (graf. wizja artysty) TVP INFO https://www.tvp.info/77110688/wykrywacz-fal-grawitacyjnych-ligo-zarejestrowal-sygnal-gw230529-gwiazda-neutronowa-i-byc-moze-czarna-dziura
  5. Webb obserwował ekstremalnie silne procesy gwiazdotwórcze w Galaktyce Cygaro 2024-04-21. Galaktyka Messier 82 (M82) – ze względu na wygląd nazywana jest również Galaktyką Cygarem. W styczniu 2024 roku jej fragment, gdzie w ekstremalnym tempie powstają gwiazdy, został sfotografowany z unikalną rozdzielczością w bliskiej podczerwieni przez Teleskop Webba. Widziana z boku galaktyka karłowata M82 znajduje się w odległości około 12 milionów l.św. w konstelacji Wielkiej Niedźwiedzicy. Jest ponad dwa razy mniejsza (średnica ~41 tysięcy l.św.), ale przy tym ~5 razy jaśniejsza niż Droga Mleczna – a jej obszar centralny jest ponad 100 razy jaśniejszy od naszej Galaktyki. Jest miejscem zachodzenia bardzo silnych procesów gwiazdotwórczych. W porównaniu do Drogi Mlecznej, w M82 tempo procesów gwiazdotwórczych jest 10 razy większe (około 10 milionów lat temu to tempo wynosiło nawet 80!). Podobne tzw. galaktyki gwiazdotwórcze charakteryzują się intensywnymi procesami powstawania gwiazd w ich kompleksach obłoków gazowo-pyłowych o skali czasowej ∼100 milionów lat. Taka nadzwyczajna aktywność gwiazdotwórcza przypomina okres w historii Wszechświata od 2 do 3 miliardów lat po Wielkim Wybuchu (kosmologiczne przesunięcie ku czerwieni z ~ 3-2) zwany „kosmicznym południem”, gdy tempo procesy gwiazdotwórcze osiągnęły maksimum. Z dotychczasowego modelowania procesów gwiazdotwórczych w M82 wynika, że centralny obszar tej galaktyki o wielkości ~500 pc doświadczył pierwszej fali intensywnych procesów gwiazdotwórczych pomiędzy 8 i 15 milionów lat temu (powstawało wtedy jako gwiazdy ~160 Mʘ/rok), kolejna fala gwiazdotwórcza trwała pomiędzy 4 – 6 milionów lat temu (powstawało wtedy jako gwiazdy ~40 Mʘ/rok w obszarze pierścienia wokół jądra M82 i wzdłuż galaktycznej poprzeczki). Natomiast obecnie szacuje się tempo procesów gwiazdotwórczych w tym obszarze na ~12 Mʘ/rok na podstawie jasności M82 w podczerwieni. Skarbnica wiedzy o M82 Na zdjęciu z Teleskopu Webba widać całe bogactwo gwiazd i struktur materii międzygwiazdowej w galaktyce M82, które dla astronomów stanowią unikalną wartość badawczą. Kamera NIRCam uchwyciła w bliskiej podczerwieni: • Miriady gwiazd: niezliczona liczba białych kropek reprezentuje pojedyncze gwiazdy lub gromady gwiazdowe - co stanowi unikalną bazę danych do badania gwiazdowych populacji w M82. • Pozostałości bogate w żelazo: zielone plamki wskazują na obszary bogate w żelazo, które najprawdopodobniej są pozostałościami po wybuchach gwiazd supernowych. • Świecące obłoki wodorowe: Czerwonawe plamy wskazują na obszary, w których młode gwiazdy oświetlają otaczające obłoki molekularne. • Nowe szczegóły wiatru galaktycznego: Teleskop Webba ujawnił wewnętrzną strukturę wiatru galaktycznego, czyli wielkoskalowego wypływu materii gazowej z galaktyki, wywołanego przez powstawanie gwiazd i wybuchy supernowych. Widać nieobserwowaną do tej pory szczegółową strukturę tego wiatru w postaci czerwonych „kosmków” rozciągające się na zewnątrz od jądra galaktyki. Web zagląda do wnętrza obszarów gwiazdotwórczych Zjawisko powstawania gwiazd jest powszechne we Wszechświecie, ale do tej pory było otoczone pewną aurą tajemniczości, ponieważ powstające gwiazdy (tzw. protogwiazdy) są zanurzone w obłokach gazowo-pyłowych, które bardzo wydajnie pochłaniają promieniowanie w zakresie optycznym. Natomiast promieniowanie podczerwone emitowane przez protogwiazdy jest w stanie przeniknąć przez te obłoki. To sprawia, że Teleskop Webba jest idealnym narzędziem do obserwacji wczesnych faz narodzin gwiazd. Do sfotografowania obszarów M82 o najintensywniejszych procesach gwiazdotwórczych, kamera NIRCam została użyta w trybie, który zapobiega dominacji obrazów bardzo jasnych obiektów na detektorze. Na zdjęciu w bardziej „krótkofalowym” zakresie bliskiej podczerwieni (długości fali λλ=1,40-2,12μm) widać ciemno-brązowe włókna pyłu rozciągają się od jądra M82 w kolorze białym. Drobne, zielone plamki na tym zdjęciu reprezentują obszary świecące w liniach żelaza, których źródłem najczęściej są pozostałości po wybuchach supernowych. Natomiast czerwone plamy odpowiadają obszarom molekularnego wodoru, który jest ogrzewany przez promieniowanie młodych gwiazd. Na tym zdjęciu każda pojedyncza, „biała kropka” jest albo gwiazdą, albo gromadą gwiazdową. Astronomowie zamierzają policzyć wszystkie te punktowe źródła światła, aby poznać dokładną liczbę gromad gwiazdowych w tej galaktyce. Nieoczekiwane odkrycie - molekuły PAH wskazują na kierunek wiatrów galaktycznych M82 Na zdjęciu okolic jądra M82 w bardziej „długofalowym” zakresie bliskiej podczerwieni (długości fali λλ=1,64-3,35μm) widać czerwone, zagęszczone kosmki rozciągające się powyżej i poniżej płaszczyzny galaktyki. Te gazowe strumienie są wiatrem galaktycznym wypływającym z centrum procesów gwiazdotwórczych. Jednym z obszarów zainteresowań grupy astronomów badających M82 jest zrozumienie, w jaki sposób powstaje ten wiatr galaktyczny (wywołany przez duże tempo powstawania gwiazd i późniejszych wybuchów supernowych) oraz jaki ma wpływ na otoczenie galaktyczne. Kamera NIRCam znakomicie nadaje się do śledzenia struktury wiatru galaktycznego poprzez obserwacje emisji pochodzących od wielopierścieniowych węglowodorów aromatycznych PAH (skrót od ang. Polycyclic Aromatic Hydrocarbons). PAH są złożonymi molekułami (najprostszą z nich jest naftalina licząca 10 atomów węgla i 8 atomów wodoru, większe molekuły PAH zawierają nawet 50 atomów węgla) i/lub bardzo drobnymi ziarnami pyłu. Przyczyniają się do wychłodzenia ośrodka międzygwiazdowego, poprzez absorpcję promieniowania ultrafioletowego i widzialnego, i następnie wypromieniowanie pochłoniętej energii w dość szerokich pasmach widmowych w średniej podczerwieni. Odgrywają one kluczową rolę w ogrzewaniu neutralnego gazu i prawdopodobnie w powstawaniu molekularnego wodoru (H2). Uważa się, że emisje w pasmie o długości fali λ~3,3μm są generowane głównie przez małe drobinki neutralnego PAH. Są one niezwykle trwałe. Na przykład są obserwowane bardzo blisko jąder aktywnych galaktyk, ale wysokie temperatury (np. generowane w falach uderzeniowych, promieniowanie rentgenowskie jasnych galaktyk aktywnych, w gwiazdach T Tauri) powodują ich zniszczenie. Dlatego emisje promieniowania pochodzące od PAH są dobrym wskaźnikiem chłodniejszych obszarów ośrodka międzygwiazdowego. Dużym zaskoczeniem dla astronomów analizujących widok M82 z Teleskopu Webba okazały się emisje PAH, które uwydatniają subtelną strukturę wiatru galaktycznego. Dotychczas ten aspekt pozostawał nieznany. Te emisje wyglądające jak włókna w kolorze czerwonym, rozciągają się od obszaru centralnego, gdzie najintensywniej trwają procesy gwiazdotwórcze. Innym nieoczekiwanym odkryciem okazała się podobna struktura obszarów emisyjnych PAH i gorącego, zjonizowanego gazu. Astronomowie uważają, że drobinki PAH długo nie przetrwają, gdy są wystawione na silne pole promieniowania. Więc najprawdopodobniej są one uzupełniane przez jakieś procesy – co stanowi wyzwanie dla naszych teorii. Dlatego konieczne się dalsze badania. Opracowanie: Ryszard Biernikowicz Więcej informacji: • (publikacja naukowa – zaakceptowana do publikacji w Ap.J.) → JWST Observations of Starbursts: Polycyclic Aromatic Hydrocarbon Emission at the Base of the M 82 Galactic Wind • NASA's Webb Probes an Extreme Starburst Galaxy • NASA's Webb Telescope Unveils a Hidden City of Stars in Messier 82 • NASA’s JWST probes an extreme starburst galaxy Źródło: NASA, ESA, CSA, STScI Na ilustracji: galaktyka M82 (Galaktyka Cygaro) sfotografowana w 2006 roku w zakresie optycznym przez Teleskop Hubble’a (po lewej) oraz w 2024 roku przez Teleskop Webba w bliskiej podczerwieni (po prawej). Czerwone włókna widoczne na zdjęciu z Teleskopu Webba są emisjami wielopierścieniowych węglowodorów aromatycznych (PAH), które rozkładają się wzdłuż kierunku wiatru galaktycznego M82. Źródło: NASA, ESA, CSA, STScI, A. Bolatto (University of Maryland) Na ilustracji: galaktyka M82 (Galaktyka Cygaro) sfotografowana w 2006 roku przez Teleskop Hubble’a (po lewej). W białym prostokącie zaznaczono obszar centralny tej galaktyki zarejestrowany przez kamerę NIRCam znajdującą się na pokładzie Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba. Czerwone włókna widoczne na zdjęciu z Teleskopu Webba są emisjami wielopierścieniowych węglowodorów aromatycznych (PAH), które rozkładają się wzdłuż kierunku wiatru galaktycznego M82. Na zdjęciu z Teleskopu Hubble’a kolory czerwony/czerwono-pomarańczowy/zielony/niebieski reprezentują odpowiednio długości fali λλ=0,814/0,658/0,555/0,435 μm, zaś na zdjęciu z Teleskopu Webba czerwony/zielony/niebieski odpowiadają λλ=3,35/2,50/1,64 μm. Źródło: NASA, ESA, CSA, STScI, A. Bolatto (University of Maryland) Na ilustracji: centralny obszar galaktyki M82 (Galaktyka Cygaro), w której zachodzą procesy gwiazdotwórcze o 10-krotnie większym tempie niż w Drodze Mlecznej. Zdjęcie uzyskane za pomocą kamery NIRCAM i Teleskopu Webba w zakresie długości fali λ=1,40-2,12μm jest tak szczegółowe, że pozwala na rozróżnienie drobnych i jasnych zwartych obiektów, które mogą być gwiazdami lub gromadami gwiazdowymi. Uzyskanie dokładnej liczby pojedynczych gwiazd i gromad gwiazdowych w okolicach centralnych M82 pozwoli astronomom poznać różne fazy procesów gwiazdotwórczych i ich skale czasowe. Na zdjęciu barwom czerwona/zielona/niebieska odpowiadają długości fali λλ=2,12/1,64/1,40 μm. Źródło: NASA, ESA, CSA, STScI, A. Bolatto (University of Maryland) Na ilustracji: centralny obszar galaktyki M82 (Galaktyka Cygaro), w której zachodzą procesy gwiazdotwórcze o 10-krotnie większym tempem niż w Drodze Mlecznej. Zdjęcie uzyskane za pomocą kamery NIRCAM i Teleskopu Webba w zakresie długości fali λλ=1,64-3,35μm prezentuje emisje wielopierścieniowych węglowodorów aromatycznych (PAH), które śledzą strukturę wiatru gwiazdowego M82. PAH są złożonymi molekułami i/lub bardzo drobnymi ziarnami pyłu, które są niszczone w wysokich temperaturach. Nieoczekiwanie struktura tych emisji jest podobna do rozkładu gorącego i zjonizowanego gazu – co sugeruje, że PAH może być uzupełniana przez ciągłą jonizację molekuł gazu. Na zdjęciu barwom czerwona/zielona/niebieska odpowiadają długości fali λλ=3,35/2,50/1,64 μm. Źródło: NASA, ESA, CSA, STScI, A. Bolatto (University of Maryland) Na ilustracji: fragment centralnego obszar galaktyki M82 zwanej też Galaktyką Cygaro (11.5′′x9′′ → 200x160 pc) w barwach czerwona (λ=2,12 μm), zielona (λ=1,64 μm)) i niebieska (λ=1,40 μm) uzyskany za pomocą Teleskopu Webba w konfiguracji z kamerą NIRCAM . Czarne okręgi (promień=0,2”, czyli 3,5pc) oznaczają pozycje radiowych supernowych. Zielone obszary odpowiadają najprawdopodobniej emisjom w liniach wzbronionego żelaza [FeII], gdzie jest niszczony pył w falach uderzeniowych supernowych. Bardzo czerwone plamki pochodzą od emisji z molekuł H2 i ich powstanie zwykle jest powiązane z falami uderzeniowymi. Źródło: arXiv:2401.16648 [astro-ph.GA] URANIA https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/webb-obserwowal-ekstremalnie-silne-procesy-gwiazdotworcze-w-galaktyce-cygaro
  6. Walki robotów. Wielki turniej na Politechnice Wrocławskiej [WIDEO] 2024-04-21.KT. Ponad 200 robotów i szesnaście konkurencji. Na Politechnice Wrocławskiej odbył się wielki turniej Robotic Arena, w którym konkurowali ze sobą młodzi konstruktorzy robotów. Wydarzenie przyciągnęło wielkie zainteresowanie konstruktorów i kibiców. Zawody zostały zorganizowane przez Koło Naukowe Robotyków KoNaR. Na wydarzenie zjechały tłumy kibiców. To już XV-edycja„ Robotic Arena”. W zawodach bierze udział ponad 200 zawodników, którzy przyjechali do nas z niemal 250 różnego rodzaju robotami. Mamy gości z Litwy, Rumunii, Włoch i Czech. Zainteresowanie imprezą jest więc spore, także wśród kibiców, co bardzo nas cieszy i pokazuje, jak dużą popularnością na całym świecie cieszy się robotyka – mówił Kamil Winnicki, prezes KN KoNaR i główny sędzia zawodów. W jakich konkurencjach mierzyły się roboty? Jak co roku największym zainteresowaniem cieszyła się konkurencja „combat”, w którym roboty mierzyły się w walce „jeden na jednego”. Do pokonania przeciwnika, konstruktorzy wyposażyli swoje maszyny w cały arsenał śmiercionośnych narzędzi, m.in. noże, piły i młoty. Na uwagę zasługuje też arena, na której mierzyły się maszyny, z uwagi na spektakularnie opadającą siekierę i młotek, na które można było zepchnąć swojego oponenta. W tym roku dodano także nową konkurencję tzw. Combat Rhino dla robotów, które ważą nawet kilogram. Zainteresowaniem cieszyły się także konkurencje, które zostały stworzone na wzór japońskiego sumo. Roboty w tej kategorii walczyły na macie zabezpieczonej workami z piaskiem. Warsztaty z robotyki Podczas wydarzenia był także różne programy ze świata robotyki. Jak zrobić skonstruować własnego robota? Na czym polega druk 3D? To tylko część pytań, na które mogliśmy poznać odpowiedź podczas zawodów „Robotic Arena”. źródło: TVP3 Wroclaw, PAP Walki robotów na Politechnice Wrocławskiej (fot. PAP/Maciej Kulczyński) TVP INFO https://www.tvp.info/77111448/walki-robotow-miedzynarodowy-turniej-na-politechnice-wroclawskiej
  7. ESA chce czystej energii z kosmosu 2024-04-21. W ramach nowej inicjatywy SOLARIS Europejska Agencja Kosmiczna (ESA) wspiera badania nad technologią przesyłania energii z orbity na Ziemię. W przedsięwzięciu mają uczestniczyć przedsiębiorstwa, dostawcy energii i decydenci. Jak przypominają specjaliści z ESA, ze względu na zmiany klimatyczne Europa dąży do osiągnięcia neutralności węglowej w 2050 roku. To oznacza znalezienie nowych źródeł energii. Odnawialne źródła, takie jak farmy wiatrowe i słoneczne, generują wiele wyzwań, w tym niestabilne dostawy prądu zależne m.in. od warunków pogodowych. „Do roku 2050 zapotrzebowanie na energię w rozwijających się krajach ma znacząco wzrosnąć. W połączeniu z intensywnymi zmianami klimatycznymi oznacza to pilną potrzebę posiadania odnawialnych i niezawodnych źródeł energii, które można przy tym wykorzystywać w różnej skali” – mówi dr Sanjay Vijendran, kierujący w ESA programem SOLARIS. W ramach programu SOLARIS, ESA promuje ideę, według której umieszczone na orbicie elektrownie mają chwytać energię słoneczną i z pomocą fal radiowych przesyłać ją do specjalnych, podłączonych do sieci odbiorników na Ziemi „Stojąca za tym fizyka jest już stosowana w telekomunikacji – satelity przesyłają małe dawki energii w formie fal radiowych z orbity, do naziemnych stacji odbiorczych” – podkreśla dr Vijendran. „Różnica między komunikacją i słonecznymi elektrowniami w kosmosie jest taka, że trzeba przesłać dużo więcej energii. To stwarza wiele technologicznych wyzwań” – dodaje ekspert. Same ogniwa działające na orbicie rozciągałyby się przy tym na setki metrów, a nawet na kilometry. Wymagałyby nie tylko złożenia w przestrzeni, ale także dalszego ich utrzymania czy ochrony przed meteorytami. Rzecz jednak w tym, że w przestrzeni nie ma chmur i innych zjawisk atmosferycznych, które utrudniają drogę słonecznym promieniom, a przy tym urządzenia tego typu można relatywnie łatwo dostosować pod względem skali do potrzeb – wyjaśniają eksperci. Jak informuje ESA, w ubiegłym roku firmy Thales Alania Space i ENEL opracowały wstępny plan systemu tego typu, który z pomocą fal radiowych przesyłałby energię przez 24 godziny na dobę. Analizowane jest też inne, prostsze podejście. Miałyby być w nim wykorzystane duże, umieszczone na orbicie lustra, które dodatkowo oświetlałyby elektrownie słoneczne na Ziemi, zwiększając produkcję prądu. Ze względu na większą prostotę, taki system mógłby zostać zbudowany szybciej. ESA zaprosiła już brytyjskie firmy do prac nad automatami, które pomogłyby w budowie i utrzymaniu kosmicznych słonecznych elektrowni. Zamierza też rozpocząć współpracę z ośrodkami naukowymi. „Zagrożenie klimatycznym kryzysem wymaga wspólnej pracy w celu znalezienia nowych technologii, które pozwolą nam uzyskać neutralność węglową. Jeśli uda się je wprowadzić, kosmiczne elektrownie słoneczne mogłyby odegrać ważną rolę w poradzeniu sobie z wyzwaniami energetycznymi już od lat 30-tych” – mówi dr Vijendran. Inicjatywa przedstawiana jest właśnie na odbywającej się w Londynie „International Conference on Energy from Space”. Źródło: PAP/Space24.pl Autor. ESA SOLARIS: Preparing for space-based solar power https://www.youtube.com/watch?v=8ScTbb-43A4&t=8s SPACE24 https://space24.pl/nauka-i-edukacja/esa-chce-czystej-energii-z-kosmosu
  8. Bez tego nie da się podbić Księżyca. NASA zaprojektowała… miotłę 2024-04-21. Marcin Jabłoński Inżynierzy NASA zaprezentowali projekt kosmicznej miotły, która pozwoli astronautom na poradzenie sobie z ogromnym pyłem na Księżycu i Marsie. Kosmiczna miotła NASA Jeśli myślimy o wyzwaniach, z jakimi trzeba się zmierzyć przy podróżach na powierzchnię Księżyca, raczej nie myślimy o pozbywaniu się pyłu. Dla NASA to jednak jeden z priorytetów. Przez większe narażenie na czynniki atmosferyczne cząsteczki pyłu na powierzchni Księżyca są zupełnie inne niż te, jakie znamy na Ziemi. Tam przypominają niewielkie odłamki szkła. Dostając się do elementów sprzętu astronautów, mogą okazać się niezwykle niebezpieczny. Dodatkowo cząsteczki pyłu z powierzchni Księżyca są mocno naładowane elektrostatycznie. Stąd inżynierzy NASA od lat pracują nad kosmicznymi "miotłami", specjalnie przygotowanymi do usuwania pyłu z powierzchni Księżyca. Wykorzystują do tego Electrodynamic Dust Shield (EDS), opracowywanej już od 2004 roku w Kennedy Space Center na Florydzie. Jak podaje samo NASA, technologia wykorzystuje przezroczyste elektrody i pola elektryczne, aby podnosić i usuwać kurz z różnych powierzchni w kosmosie. Może go "zmiatać" zarówno ze skafandrów astronautów, jak i paneli słonecznych na pojazdach kosmicznych. NASA już używa kosmicznej miotły Już wcześniej technologia EDS znalazła się w użyciu podczas misji w przestrzeni kosmicznej. Po raz pierwszy zamontowano ją na skafandrach i specjalnych panelach, wysłanych na Międzynarodową Stację Kosmiczną w 2019 roku. Tam przetestowano ją w próżni, gdzie spełniła oczekiwania inżynierów. EDS pojawił się już na Księżycu w ramach misji firmy Intuitive Machines, która umieściła swój łazik na srebrnym globie w lutym bieżącego roku. EDS znajduje się na soczewkach kamery EagleCam tego łazika, pomagając zapewnić dobry obraz z powierzchni. Jeszcze w tym roku kolejna demonstracja technologii EDS ma wylądować na Księżycu w ramach misji inicjatywy CLPS NASA z komercyjnym partnerem Firefly Aerospace. Wszystkie te misje to jednak jeszcze testy, przed głównym zadaniem, jakie czeka przed EDS. Obecnie NASA przygotowuje urządzenia oparte na tej technologii do misji Artemis. Ma ona być "pierwszą linią obrony" dla astronautów. Według inżynierów pozwoli także na utrzymanie dłuższej prezencji ludzi na innych planetach. *** NASA opracowuje urządzenia, które "odkurzą" Księżyc /123RF/PICSEL https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-bez-tego-nie-da-sie-podbic-ksiezyca-nasa-zaprojektowala-miot,nId,7457395
  9. Misje kosmiczne XX wieku: Program Apollo 2024-04-21. Milena Nowak 73 odsłon Program Apollo, realizowany w latach 1961-1972, stanowił zwieńczenie zaciętego wyścigu kosmicznego między Związkiem Sowieckim a USA. Jego nazwa pochodzi z mitologii greckiej – bóg Apollo był patronem sztuki i piękna. Jest to dotychczas najdroższy projekt NASA – spełnienie celu Kennedy’iego wyniosło szacunkowo 178 miliardów dolarów (wg wartości dolara na 2022 rok). Założenie przedsięwzięcia miało więcej związku z udowodnieniem potęgi USA, pokonaniem Sowietów i podbudowaniem morali społeczeństwa niżeli z nauką. Dopiero ostatnie misje, kiedy to zainteresowanie publiki kosmosem podupadło, skupiały się przede wszystkim na zdobywaniu wiedzy i badaniach; w tych poprzednich nauka była sprawą podrzędną. Aż 11 z 12 astronautów, którzy stanęli na powierzchni Księżyca, byli pilotami wojskowymi. Tylko jeden, Harrison Schmitt, był naukowcem – geologiem. Saturn na Księżyc Historia serii rakiet Saturn ma swój początek w 1957 roku, kiedy to Wernher von Braun ze swoim teamem wpadł na pomysł, by stworzyć rakietę klasy ciężkiej. Jej pierwszy stopień miał się składać z ośmiu kadłubów pocisku balistycznego Redstone zamocowanych do stopnia rakiety Jupiter znajdującego się w środku. Paliwem użytym w takiej rakiecie miały być nafta w stopniu pierwszym oraz ciekły wodór w drugim. Tak powstała koncepcja trzystopniowej rakiety Saturn I. Służyła do wynoszenia na orbitę okołoziemską statków Apollo oraz satelit naukowych Pegasus. Saturn IB była poprawioną wersją Saturna I. Ulepszono m.in. silniki H-1, dzięki czemu stały się lżejsze, tym samym poprawiając ciąg rakiety. Dodano również silniki pozwalające na manewry orbitalne. W przeciwieństwie do poprzedniczki, ta rakieta była lepiej przystosowana do misji załogowych i rosnących wymagań programu Apollo. Przede wszystkim wynosiła statki Apollo na orbitę okołoziemską, a także ładunki w ramach misji Apollo-Soyuz oraz na stację Skylab. Wszystkie jej starty zakończyły się sukcesem. Saturn V to największa z rakiet należących do rodziny Saturn i zarazem jedna z najpotężniejszych na świecie. Miała niemal 111 m wysokości i 10 m szerokości. Na dole pierwszego z trzech stopni umieszczone zostało pięć silników F1, których całkowity ciąg wynosił 34 MN. Użyto mieszanki paliwowej składającej się z ciekłego tlenu i wysoce zrafinowanej nafty. W pozostałych dwóch członach paliwem był wodór, co pozwoliło na uzyskanie wysokiego impulsu właściwego. Impuls właściwy to czas w sekundach, w jakim silnik spali ciężar równy jego sile ciągu i jest istotnym parametrem opisującym wydajność rakiety. Apollo 1, czyli pierwsza tragedia Sukcesy po prostu nas uśpiły. – kongresman Olin Teague 27 stycznia 1967 roku podczas ćwiczeń do pierwszego lotu załogowego Apollo w kabinie pojawił się pożar, w wyniku którego zmarli wszyscy trzej obecni tam astronauci. Choć był to test o nazwie AS-204, z szacunku do zmarłych ochrzczono go mianem Apollo 1. Przyczyną pożaru było prawdopodobnie okablowanie, które było wrażliwe na uszkodzenia. Dodatkowo, kapsuła wypełniona była w 100% czystym tlenem, co przyspieszyło rozprzestrzenianie się ognia. Choć personel z zewnątrz próbował swoich sił, by otworzyć kapsułę w tak krótkim czasie jak tylko się da, szybkość otwierania kapsuły była ograniczona licznymi zabezpieczeniami i skomplikowaną konstrukcją. Dużą przeszkodę stanowił również fakt, że właz otwierał się do wewnątrz, a nie na zewnątrz. Po wydarzeniu Apollo 1 NASA straciła pewność w swą niezawodność. Szefowie, personel jak i publika zrozumieli, że podróże kosmiczne są wysoce ryzykowne, a do zdobycia Srebrnego Globu potrzeba jeszcze wiele wysiłku. Agencja zaimplementowała niezbędne zmiany, takie jak stosowanie wyłącznie kapsuł otwieranych na zewnątrz czy zmiana składu gazów w środku statku. Seria misji bezzałogowych Po tragedii NASA chciała się upewnić, że nowa rakieta i jej systemy są bezpieczne. Dlatego też zdecydowano się wysłać trzy misje bezzałogowe przed rozpoczęciem oczekiwanych załogowych lotów. Apollo 4 była pierwszą misją testową rakiety Saturn V. Jej cele obejmowały: przetestowanie ogólnej integralności i stabilności konstrukcji, kompatybilności kapsuły i rakiety, próba trwałości osłony termicznej oraz sprawdzenie wszelakich systemów. Lot uznano za sukces. Do misji Apollo 5 użyto rakiety Saturn IB. Dlaczego nie Saturna V? W misji tej nie chodziło o przetestowanie rakiety, a modułu księżycowego LM. Zamierzano ocenić jego strukturę, sprawdzić działanie systemów napędzania oraz przetestować ogólne osiągi na orbicie. Poza drobnymi problemami misja należała do udanych. Głównym celem misji Apollo 6 było przetestowanie manewru wejścia na wysoce eliptyczną orbitę umożliwiającą wysłanie statku na Księżyc. Wkrótce po tym manewrze moduł serwisowy SM miał odpalić silnik, by zwolnić konstrukcję i pokierować statkiem na Ziemię. Założenia misji częściowo się udały, choć z trudem. Dwie minuty po starcie pojawiły się pierwsze komplikacje, tzw. efekt pogo. Rakieta została poddana pionowym oscylacjom, które byłyby niekomfortowe dla załogi, gdyby siedziała na czubku rakiety. Podczas zapłonu silników drugiego stopnia aż dwa z pięciu przedwcześnie się wyłączyły. Pozostałe trzy musiały działać dłużej, by zrekompensować za stracony ciąg. Silniki trzeciego stopnia i silnik LM również były włączone przez więcej czasu, co spowodowało straty paliwa i niemożliwość przestrzegania wszystkich wytycznych misji. Pechowa siódemka Nienaruszalnym warunkiem lotu załogi na Księżyc był, cytując George’a Lowa, administratora NASA – „bardzo dobry, jeśli nie doskonały” rezultat misji Apollo 7. Gdy rakieta Saturn IB wystartowała w kierunku orbity okołoziemskiej, wszystkie systemy pracowały poprawnie. Co innego było z załogą – już czternaście godzin po starcie Cunningham zgłosił, że Schirra z powodu przeziębienia odczuwa poważny ból głowy. Wkrótce dwaj pozostali członkowie załogi się zarazili, co bardzo negatywnie wpłynęło na nastrój astronautów i przełożyło się na niesubordynację, która przerodziła się w bunt. Według protokołu, przed powrotem na Ziemię załoga ze względów bezpieczeństwa musiała założyć skafandry ciśnieniowe i hełmy. Dowódca misji, Shirra, wraz z załogą odmówił włożenia hełmu. Uważał, że zatkane po przeziębieniu uszy astronautów nie wytrzymałyby zmiany ciśnienia. Z powodu nieposłuszeństwa wobec kontroli lotów cała trójka musiała słono zapłacić – żaden z nich już nigdy nie poleciał w kosmos. Wschód Ziemi Apollo 8 była jedną z najbardziej przełomowych misji w historii astronautyki. Początkowo planowano, by w ramach tej misji polecieć jeszcze raz na orbitę okołoziemską, jednak ze względu na presję czasu oraz odpowiednie przygotowanie do misji wokół Księżyca plany te zaniechano. Poza tym do szefostwa NASA dochodziły pogłoski o sowieckim projekcie N1 i planowanym przelocie Sowietów w pobliżu Srebrnego Globu. Istotnym aspektem misji było uzyskanie bezcennego materiału – zdjęć powierzchni Księżyca. Pomogło to zmapować naszego naturalnego satelitę i wyznaczyć odpowiednie miejsce do przeprowadzenia lądowania. Inną ważną kwestią wymagającą dokładniejszego zbadania były różnice w gęstości Księżyca. Te skupiska masy mogły w zauważalny sposób wpłynąć na przyciąganie grawitacyjne, a każde takie zakłócenie mogło mieć diametralny wpływ na moduł księżycowy z ograniczonym zapasem paliwa. Misja, śmiała i odważna, zawierała wiele nowych, wcześniej nietestowanych elementów. Przede wszystkim astronauci poruszali się w ogromnie odległe miejsce z równie niebotyczną prędkością wynoszącą około 40 000 km/h, albo 32 Machy. Gdy Borman z załogą był na orbicie okołoksiężycowej, za każdym razem gdy moduł księżycowy zbliżał się do ciemnej strony naszego naturalnego satelity, przez 36 minut załoga nie miała łączności radiowej z kontrolą naziemną. Były to krytyczne momenty misji – w razie zagrożenia astronauci musieliby poradzić sobie sami. Start odbył się 21 grudnia 1968 roku, więc trójka śmiałków spędziła Wigilię i Święta Bożego Narodzenia na orbicie okołoksiężycowej. 24 grudnia wszyscy członkowie załogi po kolei czytali pierwsze wersety z Księgi Rodzaju, co było transmitowane w ogólnokrajowej telewizji. Kolejną, historyczną chwilą było wykonanie słynnego zdjęcia wschodu Ziemi znad horyzontu Księżyca. Earthrise była jedną z najczęściej reprodukowanych i znanych fotografii XX wieku – to ona zmieniła sposób, w jaki postrzegamy naszą planetę. Zachwycony Anders, fotograf tak opisał widok naszej planety: Dolecieliśmy aż do Księżyca, a naszym najważniejszym odkryciem okazała się Ziemia. Próba generalna Gdy planowano kolejne misje: Apollo 9, Apollo 10, Apollo 11 i dalsze, nie wiedziano dokładnie, której z nich przypadnie lądowanie na Księżycu. Wszystko zależało od stopnia progresu i poczucia gotowości administracji i inżynierów. Apollo 9 był pierwszym testem modułu księżycowego LM w kosmosie. Dowódca załogi, Jim McDivitt, oddalił się od modułu dowodzenia/serwisowego i następnie powrócił, pomyślnie dokując. Poza tym przeprowadzono spacer kosmiczny jako ćwiczenie awaryjnego przejścia z jednego modułu do drugiego. Całość przebiegła celująco. Przed misją Apollo 10 zastanawiano się, czy nie przeprowadzić próbnego lądowania, jednak szybko zrezygnowano z tego pomysłu. Na tym etapie było jeszcze zbyt wiele niewiadomych wymagających rozpracowania. W trakcie tego lotu, jak w poprzednim, również skupiano się na testowaniu LM, tylko tym razem astronauci zeszli za jego pomocą na wysokość zaledwie 14 km względem powierzchni. Astronauci wykonali mnóstwo zdjęć Morza Spokoju, tj. planowanego miejsca lądowania. Podczas lotu LM pojawiły się problemy – moduł zaczął się obracać, jednak uprzednio przygotowana załoga z zimną krwią stawiła czoła problemowi. Wielki skok dla ludzkości Zarówno Neil [Armstrong], jak i Buzz [Aldrin] nie tylko byli najbardziej odpowiednimi ludźmi do tego zadania; wręcz biła od nich pewność siebie. – Albert Jackson, instruktor z obsługi symulatora modułu księżycowego W ciągu kilku miesięcy poprzedzających lot Neil Armstrong, Buzz Aldrin oraz Michael Collins intensywnie trenowali – często nawet po kilkanaście godzin dziennie. Choć byli kompetentnymi ludźmi o podobnym doświadczeniu, niewiele ze sobą rozmawiali – każdy z nich miał inny charakter. Mimo to świetnie razem współpracowali, zarówno podczas treningów jak i misji. 16 lipca 1969 z przylądka Canaveral wystartowała rakieta Saturn V i rozpędzając się od 0 do 40 000 km/h, weszła na trajektorię w kierunku Srebrnego Globu. Dla załogi sam lot w kierunku Księżyca był całkiem monotonny. Na ziemi natomiast zaniepokojone żony członków załogi musiały udzielać licznych wywiadów, a personel NASA martwił się sowiecką misją Łuną 15, która to znalazła się na orbicie wokoło Księżyca, a jej ładunek był nieznany. Ulgę przyniosła sowiecka depesza, która poinformowała o danych dotyczących trajektorii lotu sondy. Był to pierwszy raz, kiedy Sowieci ujawnili swoim zimnowojennym przeciwnikom szczegóły dotyczące misji jeszcze w czasie jej trwania. Na poprawne lądowanie na powierzchni Księżyca pozwolił komputer pokładowy. Ważył około 30 kg, miał 32 KB pamięci i 4KB RAM. Ta niewielka pamięć wystarczała do uporania się z powierzonymi zadaniami, takich jak: pomiar zmian prędkości czy korygowanie kursu. Gdy Aldrin i Armstrong rozpoczęli fazę zniżania, wszystko szło gładko. Eagle, czyli moduł księżycowy, nie był pojazdem, którym sterowało się w prosty sposób, jednak doświadczony Armstrong, spędziwszy wiele godzin latając LM na Ziemi, radził sobie wyśmienicie. Pierwsze problemy pojawiły się wraz z komunikatem 1202, który pojawił się na ekranie komputera. Kod ten oznaczał, że komputer jest przeładowany danymi. Naziemna kontrola lotów przekazała astronautom, by się nie przejmowali. Potem pojawił się kolejny, niebagatelny problem. Wybranym przez komputer pokładowy miejscem był skraj krateru z głazami wielkości samochodów wokoło. Armstrong przejął manualną kontrolę nad lądowaniem – postanowił sam znaleźć odpowiednie miejsce do lądowania. Musiał wyrobić się w 12 minut, bo na tyle czasu starczyło paliwa. Wkrótce zostało tylko 60 sekund do ewentualnego lądowania – w tym momencie podczas symulacji statek zawsze już wylądował bądź rozbił się. Na szczęście powierzchnia Księżyca zaczęła być odpowiednio gładka, by móc bezpiecznie wylądować. Tętno Armstronga sięgało 150 uderzeń na minutę, jednak astronauta działał z zimną krwią. Tu Baza Spokoju. Orzeł wylądował. Astronauci przez kilka godzin przygotowywali się do spaceru księżycowego. 20 lipca 1969 roku Neil Armstrong został pierwszym człowiekiem na Księżycu. Szacuje się, że transmisję z tego wydarzenia oglądało 650 milionów ludzi. Wypowiedziawszy słynne słowa To mały krok dla człowieka, ale wielki skok dla ludzkości, na zawsze pozostawił swoje piętno w historii. Dwukrotne uderzenie pioruna 14 listopada 1969 roku, 36 sekund po starcie rakieta Saturn V doznała uderzenia piorunem. To sprawiło, że wszystkie ogniwa paliwowe przestały zasilać kapsułę – zastąpiły je akumulatory. Zakłócona została także tzw. elektronika kondycjonowania sygnału (SCE). Sprawiło to, że personel z kontroli lotów otrzymywał zniekształcone dane. Kolejne uderzenie, w 52. sekundzie po starcie, spowodowało, że platforma naprowadzania w module dowodzenia straciła swoje odniesienie. Na szczęście na tym etapie lotu to system naprowadzania Saturn V, a nie kapsuły, odpowiadał za kontrolę trajektorii lotu. Pod koniec 2. minuty lotu jeden z kontrolerów nakazał załodze zresetować SCE, co naprawiło zaistniałe problemy i tym samym przesyłanie danych do kontrolerów znów zaczęło mieć sens. Wkrótce ponownie podłączono ogniwa paliwowe do statku i załoga mogła bezpiecznie kontynuować lot. Pete Conrad i Alan Bean wykonali dwa księżycowe spacery w ciągu dwóch dni, podczas których zebrali próbki regolitu. Po raz pierwszy rozlokowano paczkę księżycowych eksperymentów (ASLEP). Służyła do badań drgań sejsmicznych, pola magnetycznego, a także wiatru słonecznego. Szacowano, że ASLEP będzie działał przez rok, ale ostatecznie wysyłał dane na Ziemię aż osiem razy dłużej. Houston, mamy problem Krytyczna sytuacja pojawiła się w trakcie misji Apollo 13. 11 kwietnia 1970 roku Jim Lovell, Fred Haise oraz Jack Swigert poleciała na Księżyc. Niestety, z powodu wycieku tlenu ze zbiornika trójka śmiałków nie miała szansy na nim wylądować. Po odkryciu usterki wyłączono wszystkie niepotrzebne systemy, by starczyło im tlenu do powrotu na Ziemię. Gdy cały świat obserwował przebieg misji, astronauci musieli mierzyć się z poważnymi problemami. Z powodu zbyt wysokiego stężenia dwutlenku węgla musieli wykonać filtr zbierający ten gaz, by się nim nie zatruć. Części dostępne na statku były znacznie ograniczone, jednak inżynierowie na Ziemi znaleźli sposób na wykonanie działającego urządzenia i odpowiednio poinstruowali załogę. Wkrótce załoga szczęśliwie wróciła na Ziemię. Astronauci byli wyziębieni i chorzy, lecz – co istotne – żywi. Historia ta wzmocniła świadomość o niebezpieczeństwach czychających w kosmosie. Shepard znów w kosmosie 31 stycznia 1971 roku trzyosobowa załoga, w której składzie był pierwszy Amerykanin w kosmosie, wyruszyła w księżycową podróż. Celami misji, prócz tych powielających się z Apollo 12, były: fotografia kosmicznych zjawisk i badanie właściwości odbijających powierzchni Księżyca. Lądowanie na Srebrnym Globie zostało wykonane z wyjątkową precyzją – Antares, czyli moduł księżycowy, wylądował zaledwie 27 m od zaplanowanego miejsca. Na Księżycu astronauci wykonali dwa spacery, a Shepard, przeszedłwszy 2743 metry, ustanowił nowy rekord dystansu przebytego na powierzchni naszego naturalnego satelity. Pierwsze łaziki księżycowe Apollo 15 była pierwszą misją programu Apollo, podczas której możliwe było pozostanie na powierzchni Księżyca na dłużej. Pojazdy księżycowe, umożliwiając większą mobilność, pozwoliły na zebranie większej ilości regolitu z różnych lokalizacji, a zmodyfikowany moduł księżycowy pozwolił na zebranie większej ilości masy z powrotem na Ziemię. Innym głównym celem misji było wysłanie satelity na orbitę okołoksiężycową. Miał on badać wariacje grawitacyjne Księżyca, rozkład cząsteczek w próżni wokół, a także badanie interakcji pola magnetycznego Księżyca z tym Ziemi. Podczas trzech spacerów kosmicznych, astronauci spędzili rekordowe 18 godzin i 37 minut i przejechali 28 kilometrów. Po raz pierwszy wydobyto próbkę z głębokości 3 metrów. Innym wyjątkowym debiutem był pierwszy spacer Alfreda Wordena w tzw. głębokim kosmosie. Oznacza to, że jako pierwszy człowiek opuścił statek kosmiczny i wyszedł w kosmiczną próżnię, nie będąc jednocześnie na orbicie okołoziemskiej. Wyszedłwszy z modułu dowodzenia, wspiął się do tylnej części modułu serwisowego i wyjął kasety z filmami i zdjęciami z misji. Pierwszy naukowiec na Księżycu Po misji Apollo 16, w której dalej badano Księżyc i zbierano próbki, przyszła kolej na lot zwieńczający program Apollo. To właśnie w tej misji na Księżycu stopę postawił naukowiec – geolog. Jak dotąd, astronautami mogli zostać wyłącznie piloci wojskowi. Powodami były m.in. ich doświadczenie w lataniu, przystosowanie do przebywania w ciasnych przestrzeniach, odporność na przeciążenia oraz umiejętność podejmowania szybkich decyzji przy wysokiej dawce stresu. W czasie misji zebrano aż 110 kg próbek – to niemal 1/3 wszystkich próbek zebranych podczas całego programu Apollo. Była to również najdłuższa misja – trwała ona 301 godzin 51 minut i 59 sekund, z czego na powierzchni Księżyca, w LM bądź na EVA, spędzono około trzy doby. Program Apollo przeszedł do historii jako ogromny sukces. Przez wielu pierwsze lądowanie na Księżycu uważane jest za największe osiągnięcie w dziejach ludzkości. Pomimo wielkiej doniosłości i sukcesu, od ponad 50 lat ludzka stopa nie stanęła na Księżycu, co wkrótce ma zmienić program Artemis. Planuje się, że na Księżycu powstanie baza-laboratorium, która pozwoli poznać ludzkości wciąż nieodkryte tajemnice Srebrnego Globu. Korekta – Szymon Ryszkowski Źródła: • en.wikipedia.org: Apollo program 11 marca 2024 • urania.edu.pl: Program 8 kwietnia 2024 • daviddarling.info: Saturn launch vehicles 11 marca 2024 • nasa.gov: Apollo 1 11 marca 2024 • nssdc.gsfc.nasa.gov: Apollo 4 11 marca 2024 • nssdc.gsfc.nasa.gov: Apollo 5 11 marca 2024 • nasa.gov: The Legacy of Apollo 6 11 marca 2024 • nasa.gov: Apollo 8 8 kwietnia 2024 • nasa.gov: Apollo 9: Mission 8 kwietnia 2024 • nasa.gov: Apollo 10: Mission Details 8 kwietnia 2024 • nasa.gov: Apollo 11 8 kwietnia 2024 • nasa.gov: Apollo 12 Day 1, part 1: Launch and Reaching Earth Orbit 2 kwietnia 2024 • nasa.gov: More than SCE to AUX - Apollo 12 Lightning Strike Incident 8 kwietnia 2024 • nasa.gov: Apollo 15 8 kwietnia 2024 • nasa.gov: Apollo 17: Mission Details 8 kwietnia 2024 • nasa.gov: Apollo 13 • nasa.gov: Apollo 14 Zdjęcie w tle: NASA Loga wszystkich załogowych misji programu Apollo. Źródło: NASA Pierwszy start rakiety Saturn I, 27 października 1961. Źródło: NASA Trzy rakiety: Saturn I, Saturn IB i Saturn V oraz ich silniki. Źródło: NASA Pierwsza rakieta Saturn V, przed misją Apollo 4.Źródło: NASA Portret astronauty Apollo 1 Gusa Grissoma (1964). Źródło: NASA Zdjęcie obszaru Dallas-Fort Worth wykonane przez Apollo 6 (po lewej). Moduł dowodzenia Apollo 6 wkrótce po wodowaniu i wkrótce ma zostać podniesiony na pokład USS Okinawa (w środku) oraz wystawiony w Fernbank Science Center w Atlancie (po prawej). ). Źródło: NASA Załoga Apollo 7: Walter Schirra, Walter Cunningham i Donn Eisele podczas ćwiczeń procedury wychodzenia z wody, 5 sierpnia 1968 r. Źródło: NASA Ikoniczne zdjęcie ukazujące Ziemię wyłaniającą się znad spartańskiej powierzchni Księżyca, 24 grudnia 1968. Źródło: NASA Załoga Apollo 11: Neil Armstrong, Michael Collins oraz Edwin „Buzz” Aldrin. Źródło: NASA Buzz Aldrin obok amerykańskiej flagi, 20 lipca 1969 Źródło: NASA Klatka z filmu przedstawiająca pierwsze uderzenie pioruna. Źródło: NASA Prezydent Richard Nixon wygłaszający przemówienie przed wręczeniem członkom załogi Apollo 13 prestiżowego Medalu Wolności, 19 kwietnia 1970. Źródło: NASA Dowódca Apollo 15 David Scott podczas jazdy pojazdem księżycowym. Źródło: NASA Dwaj astronauci (od lewej) : Eugene A. Cernan oraz Ronald E. Evans. Źródło: NASA https://astronet.pl/loty-kosmiczne/misje-xx-wieku/program-apollo/
  10. USA wysyłają misję wojskową w kosmos. Co czyha poza Ziemią? 2024-04-21. Wiktor Piech Portal Arst Technica donosi, że Amerykańskie Siły Kosmiczne zamierzają przeprowadzić specjalną misję kosmiczną, która może być traktowana jako pierwsze w historii ćwiczenia wojskowe mające miejsce na orbicie okołoziemskiej. Jak będzie to wyglądać? Amerykańskie Siły Kosmiczne w ramach misji Tactically Responsive Space Mission (TacRS) przeprowadzą operację VICTUS HAZE. Jak można przeczytać w komunikacie wydanym przez Dowództwo Systemów Kosmicznych Sił Kosmicznych USA: "przećwiczony zostanie realistyczny scenariusz reagowania na zagrożenia w ramach demonstracji świadomości domeny kosmicznej na orbicie". W realizację misji zostały zaangażowane dwie firmy True Anomaly oraz Rocket Lab. Szacuje się, że całkowity koszt projektu wyniesie około 92 mln dolarów. Pierwsze ćwiczenia wojskowe w kosmosie mają nastąpić już w 2025 roku. Jak będzie wyglądać pierwsza kosmiczna operacja wojskowa? Arst Technica twierdzi, że operacja może polegać na symulacji "chaotycznego działania" jednego z satelitów, lub też nieautoryzowanego zbliżania się obcej sondy do satelity USA. W takich scenariuszach Siły Kosmiczne chcą posiadać zdolność do szybkiego reagowania. Dlatego też mają zostać przećwiczone metody powstrzymania przeciwnika przed podjęciem przez niego działań. W grę ma wchodzić opcja obrony lub odstraszenia. Ars Technica podaje, że statek kosmiczny od True Anomaly ma wystartować jako pierwszy. Ma on udawać satelitę potencjalnego przeciwnika. Z kolei Rocket Lab ma wysłać sondę, która miałaby przeciwdziałać działaniom pierwszego satelity. W kolejnym kroku oba urządzenia mają zamienić się rolami. USA wysyłają misję wojskową w kosmos Jak powiedział w oświadczeniu zapowiadającym demonstrację (wydanym w sierpniu 2023 r.) podpułkownik MacKenzie Birchenough, kierownik ds. materiałów w Space Safari: - Liczba i złożoność zagrożeń w przestrzeni kosmicznej stale rośnie. Aby szybko zareagować na te zagrożenia, musimy zapewnić najbardziej zaawansowane możliwości TacRS, jakie mają do zaoferowania Stany Zjednoczone. VICTUS HAZE pomoże zapewnić nam przewagę potrzebną do oceny zagrożeń i utrzymać naszą zdolność do swobodnego manewrowania w przestrzeni kosmicznej. W ostatnim czwartkowym oświadczeniu pułkownik Bryon McClain, dyrektor wykonawczy programu Space Domain Awareness and Combat Power w Dowództwie Kosmicznym poinformował: - Dostrzegamy znaczącą szansę wykorzystania innowacji komercyjnego przemysłu kosmicznego w celu przeciwstawienia się Chinom będącym głównym zagrożeniem dla Ameryki. Dodał również: - Stany Zjednoczone mają najbardziej innowacyjny przemysł kosmiczny na świecie. VICTUS HAZE zademonstruje, w realistycznych warunkach operacyjnych, naszą zdolność reagowania na nieodpowiedzialne zachowanie na orbicie. *** Amerykanie przeprowadzą pierwszą w historii operację wojskową w kosmosie (zdjęcie ilustracyjne) /3dsculptor /123RF/PICSEL https://geekweek.interia.pl/militaria/news-usa-wysylaja-misje-wojskowa-w-kosmos-co-czyha-poza-ziemia,nId,7454824
  11. Zaskakująca i intensywna burza geomagnetyczna nawiedziła Ziemię Autor: admin (2024-04-21) Dwa dni temu, 19 kwietnia 2024 r., Ziemia doświadczyła niespodziewanej i intensywnej burzy geomagnetycznej, która zaskoczyła naukowców i zafascynowała obserwatorów na całym świecie. Zjawisko to było związane z gwałtowną erupcją na Słońcu i wyrzuceniem olbrzymiej ilości naładowanych cząstek w kierunku naszej planety. Wszystko zaczęło się o godzinie 4:13 czasu UTC, kiedy warunki wiatru słonecznego uległy znacznemu wzmocnieniu. Było to spowodowane uderzeniem wyrzutu masy chromosfery (CME) w pole magnetyczne Ziemi. W rezultacie, tuż przed godziną 20:00 UTC, doszło do niespodziewnago wystąpienia silnej, G3 burzy geomagnetycznej. Po przybyciu CME, całkowita wartość pola magnetycznego osiągnęła 18 nT, a składowa Bz utrzymywała się w kierunku południowym po godzinie 4:10 UTC, osiągając szczyt -17 nT, zgodnie z danymi z Centrum Prognoz Pogody Kosmicznej (SWPC). Próg geomagnetycznego indeksu K wynoszący 4 został osiągnięty o godzinie 7:50 UTC, a następnie indeks K osiągnął wartość 5 (G1 - Słaba burza geomagnetyczna) o 14:15 UTC. Próg indeksu K równy 6 (G2 - Umiarkowana burza geomagnetyczna) został osiągnięty o 19:40 UTC, a następnie indeks K osiągnął wartość 7 (G3 - Silna burza geomagnetyczna) o 19:52 UTC. W warunkach silnej, G3 burzy geomagnetycznej (której wpływ jest odczuwalny głównie na szerokościach geograficznych powyżej 50 stopni), możliwe są irregularności w napięciu systemów energetycznych oraz fałszywe alarmy na niektórych urządzeniach zabezpieczających. Systemy statków kosmicznych mogą doświadczać ładowania powierzchni, a niskie satelity orbitujące Ziemię mogą mieć problemy z orientacją i zwiększonym oporem aerodynamicznym. Prawdopodobne są również przerywane problemy z nawigacją satelitarną (GPS), w tym utrata sygnału i zwiększone błędy pomiaru. Łączność radiowa na falach krótkich może być niestabilna, a zorze polarne mogą być widoczne nawet tak nisko jak Pensylwania, Iowa i Oregon. Chociaż ta silna burza trwała krótko, udało jej się wygenerować imponujące zorze polarne, w tym czerwone zorze widziane daleko na południei. Zorze polarne były również obserwowane w Europie, m.in. w Słowenii i na Korsyce na Morzu Śródziemnym. Czerwoną zorzę uchwycono również z Tasmanii. Aktywność słoneczna osiągnęła umiarkowane poziomy w ciągu 24 godzin do godziny 00:30 UTC 20 kwietnia. Region 3647 wytworzył dwie rozbłyski klasy M, z których największy to rozbłysk M2.1 o godzinie 4:53 UTC 19 kwietnia. Drugi to rozbłysk M1.0 o 13:06 UTC. Źródło: zmianynaziemi https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/zaskakujaca-i-intensywna-burza-geomagnetyczna-nawiedzila-ziemie
  12. Zagadkowe emisje na Wenus. Naukowcy nie mogą wyjaśnić tego, co wykryli 2024-04-21. Aleksander Kowal Badania poświęcone wenusjańskiej atmosferze dostarczyły naprawdę zaskakujących informacji. Jak się okazuje, emitowane są tam pierwiastki takie jak tlen i węgiel, a naukowcy próbują zrozumieć, jakie jest ich źródło. Oczywiście taka ucieczka atmosferyczna nie jest niczym niezwykłym. Występuje także na Ziemi, gdzie szacunkowo każdego dnia tracimy około 90 ton materii. W przypadku Wenus tego typu emisje mogą dostarczać informacji na temat tego, jak obiekt ten wyglądał w przeszłości i jak daleko idącej transformacji doświadczył. Druga planeta od Słońca jest bowiem nieprzypadkowo nazywana bliźniaczką Ziemi. Nie chodzi jednak o obecnie panujące tam warunki, lecz parametry fizyczne, które sprawiają, że jest bardzo podobna do naszej planety. Jeśli zaś chodzi o tamtejszy klimat, to niewykluczone, iż dawniej było mu znacznie bliżej do ziemskiego. W pewnym momencie nasilił się jednak efekt cieplarniany, który zmienił Wenus w coś, co można porównać do szklarni. Gruba atmosfera działa niczym koc zatrzymujący promieniowanie cieplne docierające ze Słońca, a tamtejsze środowisko jest wypełnione chmurami dwutlenku węgla i siarki. Nowych informacji na temat Wenus dostarczyła sonda BepiColombo, która dokonała przelotu blisko tej planety i zbadała jej atmosferę Dzięki przelotowi sondy BepiColombo, która w 2021 roku bardzo zbliżyła się do Wenus, naukowcy mieli okazję do poznania panujących tam warunków. Ich uwagę zwróciły emisje atomów tlenu i węgla uciekających z wenusjańskiej atmosfery. Dodajmy do tego doniesienia o utracie wodoru, a uzyskamy coraz bardziej zrozumiały obraz transformacji Wenus zachodzącej na przestrzeni lat. O potencjalnych wnioskach płynących z ostatnich analiz badacze piszą na łamach Nature Astronomy. Jak wyjaśniają, pole magnetyczne Wenus najprawdopodobniej jest generowane za pośrednictwem interakcji między naładowanymi cząstkami w górnych warstwach atmosfery a polami magnetycznymi i poruszającymi się jonami wiatru słonecznego. BepiColombo przeleciała między tzw. magnetopauzą a magnetosferą, wykrywając tlen i węgiel. W niewyjaśnionych jeszcze okolicznościach atomy te zostały przyspieszone do tego stopnia, aby uciec przed grawitacją Wenus. To dziwne, ponieważ chodzi o ciężkie jony, które zwykle poruszają się powoli. W myśl jednej z hipotez elektrostatyczne podmuchy rozpędzają owe atomy, zapewniając im możliwość ucieczki atmosferycznej. Jednym z najważniejszych pytań dotyczących Wenus jest kwestia istnienia tam życia. Jeśli jakiekolwiek jego formy tam występują, to naukowcy sugerują, że mogłyby to być mikroorganizmy ukryte w chmurach, gdzie temperatury są niższe niż przy powierzchni i nie zachodzą tam opady kwaśnych deszczy. Niestety, środowisko na Wenus jest tak ekstremalne, że nawet najlepiej przystosowane roboty nie są w stanie w nim przetrwać dłużej niż kilkanaście minut. https://www.chip.pl/2024/04/sztuczna-inteligencja-przewidywanie-zachowan-ludzi
  13. Astronomowie odkrywają emisję metanu na zimnym brązowym karle 2024-04-20. Odkryto emisję metanu na brązowym karle. Naukowcy sugerują, że karzeł może generować zjawiska podobne do zorzy polarnej obserwowanej m.in. na Ziemi. Korzystając z najnowszych obserwacji z Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba (JWST), naukowcy odkryli emisję metanu na brązowym karle, co stanowi niespodziewane odkrycie dla tak zimnego i odizolowanego obiektu. Wyniki tych badań, opublikowane w czasopiśmie Nature, sugerują, że ten brązowy karzeł może generować zjawiska atmosferyczne podobne do zorzy obserwowanej na naszej planecie, jak również na Jowiszu i Saturnie. Brązowe karły, bardziej masywne od planet, ale lżejsze od gwiazd, są powszechne w naszym słonecznym sąsiedztwie – zidentyfikowano ich tysiące. W ubiegłym roku Jackie Faherty, starszy naukowiec i kierownik ds. edukacji w Amerykańskim Muzeum Historii Naturalnej, przewodniczyła zespołowi badaczy, którzy otrzymali czas na JWST w celu zbadania 12 brązowych karłów. Wśród nich znalazł się CWISEP J193518.59–154620.3 (w skrócie W1935) – zimny brązowy karzeł oddalony o 47 lat świetlnych, odkryty przez naukowca-wolontariusza Backyard Worlds: Planet 9, Dana Caseldena, oraz zespół NASA CatWISE. W1935 to zimny brązowy karzeł o temperaturze powierzchni około 315 K. Jego masa nie jest dokładnie znana, ale szacuje się, że mieści się w przedziale od 6 do 35 mas Jowisza. Po przeanalizowaniu obserwacji wielu brązowych karłów wykonanych przez JWST, zespół Faherty zauważył, że W1935 wyróżniał się spośród innych. Jako jedyny emitował metan, gaz, który wcześniej nie był obserwowany na brązowych karłach. Metanu można się spodziewać na planetach olbrzymich i brązowych karłach, ale zwykle widzimy do pochłaniającego światło, a nie świecącego – powiedziała Faherty, główna autorka badania. Na początku byliśmy zdezorientowani tym, co widzimy, ale ostatecznie przekształciło się to w czyste podekscytowanie odkryciem. Komputerowe modelowanie wykazało, że brązowy karzeł W1935, może posiadać inwersję temperatury, gdzie atmosfera staje się cieplejsza wraz ze wzrostem wysokości. Inwersje temperatury są powszechne na planetach krążących wokół gwiazd, ale W1935 jest odosobniony i nie ma wyraźnego zewnętrznego źródła ciepła. Byliśmy mile zaskoczeni, gdy model wyraźnie przewidział inwersję temperatury – powiedział współautor Ben Burningham z University of Hertfordshire. Ale musieliśmy również dowiedzieć się, skąd pochodzi to dodatkowe ciepło w górnej atmosferze. Aby to zbadać, naukowcy zwrócili się do naszego Układu Słonecznego. W szczególności przyjrzeli się badaniom Jowisza i Saturna, które wykazują emisję metanu i inwersję temperatury. Prawdopodobną przyczyną tej właściwości u olbrzymów Układu Słonecznego są zorze polarne, dlatego zespół badawczy przypuszczał, że odkryto to samo zjawisko na W1935. Planetolodzy wiedzą, że zorze polarne na Jowiszu i Saturnie są spowodowane przez wysokoenergetyczne cząstki ze Słońca oddziałujące z polami magnetycznymi i atmosferami planet, co prowadzi do nagrzewania górnych warstw. To samo zjawisko powoduje zorze polarne na Ziemi, znane również jako zorza północna lub południowa, które są najjaśniejsze w pobliżu biegunów. Jednak ponieważ W1935 nie ma gwiazdy macierzystej, wiatr słoneczny nie może wyjaśnić tego zjawiska. Istnieje jeszcze jeden kuszący powód obecności zorzy polarnych w naszym Układzie Słonecznym. Zarówno Jowisz, jak i Saturn mają aktywne księżyce, które okresowo wyrzucają materiał w przestrzeń kosmiczną, wchodząc w interakcje z planetami i wzmacniając zorze na tych światach. Księżyc Jowisza Io jest najbardziej aktywnym wulkanicznie światem w Układzie Słonecznym, wyrzucając fontanny lawy na wysokość dziesiątków kilometrów, podczas gdy księżyc Saturna Enceladus wyrzuca parę wodną ze swoich gejzerów, która jednocześnie zamarza i wrze, gdy uderza w przestrzeń kosmiczną. Potrzebne są dalsze obserwacje, ale naukowcy spekulują, że jednym z wyjaśnień zorzy na W1935 może być aktywny, jeszcze nieodkryty księżyc. Za każdym razem, gdy astronom kieruje JWST na obiekt, pojawia się szansa na nowe, oszałamiające odkrycie – powiedziała Faherty. Emisja metanu nie była na moim radarze, gdy rozpoczynaliśmy ten projekt, ale teraz, gdy wiemy, że może tam być, a jej wyjaśnienie jest tak kuszące, nieustannie jej szukam. To część tego, jak nauka idzie naprzód. Opracowanie: Agnieszka Nowak Więcej informacji: • Astronomers Uncover Methane Emission on a Cold Brown Dwarf • Methane emission from a cool brown dwarf Źródło: American Museum of Natural History Na ilustracji: Wizja artystyczna przedstawiająca brązowego karła W1935, oddalonego od nas o 47 lat świetlnych. Źródło: NASA, ESA, CSA, Leah Hustak (Space Telescope Science Institute) URANIA https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/astronomowie-odkrywaja-emisje-metanu-na-zimnym-brazowym-karle
  14. NASA planuje kolejną misję na Tytana - z dronem 2024-04-20. Trwają prace nad przeprowadzeniem misji, której celem będzie największy księżyc Saturna. Tytana zbada jednak nie łazik, a wiropłat - bezzałogowa maszyna podobna do drona. W ostatnich dniach potwierdzono plan wysłania na Tytana wiropłatu. Dragonfly, czyli “Ważka”, to maszyna latająca, która porusza się za pomocą śmigieł, w jej przypadku - aż ośmiu. Przypominać będzie zatem dużego drona, a dzięki swojej budowie zaoferuje naukowcom nowe zasięgi i możliwości. O wyjątkowości projektu stanowi też fakt, że pierwszy raz tego typu sprzęt zostanie użyty poza Ziemią. Tytan jest atrakcyjnym celem badawczym, gdyż nie wyklucza się szansy, by istniało na nim życie. To lodowy księżyc o gęstej atmosferze, w której wystrzelona niegdyś sonda Cassini wykryła już proste związki azotu, wodoru i węgla. Uważa się, że mogą to być zaczątki większych związków organicznych. Zadaniem Dragonfly będzie odnalezienie innych potencjalnych śladów życia. Wzmianki o misji “Ważki” od początku ubiegłego roku pojawiają się coraz częściej, ponieważ to wtedy jej wstępny projekt spełnił niezbędne do dalszych prac kryteria. Od tego czasu, jak to nieraz bywa, w planach zaszły modyfikacje, opóźniając przewidywany termin rozpoczęcia misji o ponad dwa lata i dwukrotnie zwiększając jej budżet. Szacuje się, że wyniesie on około 3,35 miliarda dolarów. Termin startu ma nastąpić dość niedługo, bo w lipcu 2028 roku. Niestety jednak danych z Tytana nie otrzymamy przed 2034 rokiem, gdy dron dotrze do celu. Tam odwiedzi różne obszary powierzchni księżyca, wszystko to w poszukiwaniu śladów procesów chemicznych przypominających te, które występowały na młodej Ziemi. Decyzja o wysłaniu drona, a nie chociażby łazika, może być tu bardzo sprzyjająca - latając, Dragonfly niewątpliwie będzie w stanie przebadać znacznie większe połacie terenu. Za prace nad “Ważką” odpowiada Laboratorium Fizyki Stosowanej Johna Hopkinsa w Maryland wraz z licznymi partnerami. Z projektem wiąże się duże nadzieje, gdyż to ogromny potencjał dla rozwoju zarówno nauki, jak i techniki. Oprócz oczywistej wartości badawczej, posłużenie się tak nowatorską maszyną w badaniu innego ciała niebieskiego podpowie nam wiele o możliwościach dronów i ich potencjale w kontekście podobnych misji. Więcej informacji: • NASA’s Dragonfly Rotorcraft Mission to Saturn’s Moon Titan Confirmed Opracowanie: Alicja Sklepik Źródło: NASA Na ilustracji: Artystyczna wizja drona Dragonfly badającego Tytana. Źródło: NASA/Johns Hopkins APL/Steve Gribben. URANIA https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/nasa-planuje-kolejna-misje-na-tytana
  15. Tajemnicza historia Wenus. Misja DAVINCI poszuka odpowiedzi 2024-04-20. Wojciech Kaczanowski Według obecnych założeń NASA, pod koniec dekady w stronę Wenus wyruszy sonda badawcza w ramach projektu DAVINCI. Celem misji jest zbadanie nie tylko atmosfery siostrzanej planety Ziemi, ale również zejście na jej powierzchnię. Sonda będzie poszukiwać odpowiedzi na kluczowe pytania dotyczące historii Wenus. Wenus to planeta, która określana jest jako bliźniaczą Ziemi z uwagi na podobne rozmiary oraz masę. Znaczącą różnicą jest jednak atmosfera Wenus - znacznie gęstsza. Temperatura powierzchni planety wynosi natomiast ponad 450 stopni Celsjusza! Pomimo tak niekorzystnych warunków życia naukowcy zastanawiają się, czy w przeszłości było to możliwe. Na poszukiwanie odpowiedzi wyruszy pod koniec dekady sonda NASA DAVINCI. Deep Atmosphere Venus Investigation of Noble Gass, Chemistry, and Imaging to sonda, której wystrzelenie zaplanowane zostało obecnie na 2029 r., a jej celem jest zbadanie „pochodzenia, ewolucji i obecnego stanu Wenus”. W tym celu urządzenie wykona przeloty nad planetą, aby wykorzystać instrumenty pokładowe do badania chmur i tworzenia map obszarów górskich, w tym szczególnie regionu Alpha Regio. Przelot nad Wenus to niejedyne zadanie misji DAVINCI. Kolejnym krokiem będzie wyrzucenie sondy w stronę powierzchni, gdzie podczas fazy opadania wypuszczony zostanie spadochron hamujący. W połowie drogi zostanie on jednak odczepiony, gdyż gęstość atmosfery sprawi, że prędkość sondy będzie zmniejszać się sama. Cały proces zostanie poświęcony przeprowadzaniu badań atmosfery Wenus. Według informacji podanych przez NASA, sonda wysłana w ramach misji DAVINCI będzie zbudowana z trwałych materiałów, tj. tytan, co ma zapewnić przetrwanie w tak wymagających warunkach. Atmosfera Wenus jest ponad razy gęstsza niż Ziemi i składa się głównie z dwutlenku węgla. Warto również wspomnieć o różnicy pod względem ciśnienia - 92 razy większe w porównaniu z naszą planetą. Sonda powinna wylądować na powierzchni Wenus w 2031 r. DAVINCI będzie zdecydowany przełomem w kategorii misji do badania Wenus. Po raz pierwszy bowiem zostanie wysłana sonda, która zakłada przeprowadzenie eksperymentów zarówno w ramach przelotu nad tą planetą, jak i podczas wchodzenia w atmosferę oraz ewentualnie na jej powierzchni. Według propozycji budżetowej NASA na br., koszt misji do 2028 r. wyniesienie blisko 1 mld USD. Ostatecznie nakłady finansowe mogą być znacznie większe. Historia Wenus jest niezwykle interesująca, dzięki czemu w tej dekadzie NASA planuje wystrzelić nie tylko DAVINCI, ale również VERITAS. Celem misji będzie zbadanie powierzchni i wnętrza planety oraz stworzenie dokładnych map radarowych powierzchni Wenus. W przeszłości państwa wysyłały już misje naukowe w stronę Wenus. Dokonali tego Związek Radziecki z programem Wenera oraz Stany Zjednoczone z programem Mariner. Projekty te były prowadzone jeszcze w czasie zimnej wojny. Źródło: NASA Autor. NASA Fot. NASA/JPL-Caltech [nasa.gov] SPACE24 https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/sondy/tajemnicza-historia-wenus-misja-davinci-poszuka-odpowiedzi
  16. Życie pochodzi z kosmosu? Kluczowe składniki mogły powstać na asteroidach 2024-04-20. Karol Kubak Międzynarodowy zespół naukowców przeprowadził badania, według których niezbędne do życia peptydy mogły tworzyć się w przestrzeni kosmicznej i docierać do pierwotnej Ziemi na asteroidach. Według tego, co obecnie wiemy o Ziemi i kosmosie, wiek naszej planety to około 4,5 miliarda lat. Około 4 miliardy lat temu powstało pierwsze życie. Uważa się, że rozpoczęło się z tzw. zupy pierwotnej (zupy prebiotycznej lub zupy Ureya), czyli mieszanki związków organicznych. Natomiast jak i gdzie wytworzone zostały jej poszczególne składniki, pozostaje w dalszym ciągu zagadką dla naukowców. Według ostatnich badań niezbędne do utworzenia życia aminokwasy, lipidy i cukry mogły tworzyć się w przestrzeni kosmicznej i być dostarczone na Ziemię za pośrednictwem meteorytów. Jak ustalił francusko-niemiecki zespół naukowców taki scenariusz oferuje najbardziej prawdopodobne wyjaśnienie pojawienie się niezbędnych do życia elementów. Badanie opublikowane 17 kwietnia 2024 roku w czasopiśmie Science Advanced skupiało się przede wszystkim na tworzeniu peptydów, które są krótkimi łańcuchami składającymi się z 2 do 50 aminokwasów połączonych wiązaniami chemicznymi (wiązaniami peptydowymi). Peptydy są niezbędne do rozwoju życia na Ziemi, która na początku swojego istnienia wcale nie była przyjaznym miejscem do ich formowania. Związki te mają szereg funkcji, m.in. katalizowanie szeregu procesów biologicznych. Według naukowców mogły odgrywać również rolę w tworzeniu prymitywnych prekursorów błon komórkowych. Jak i skąd Ziemia mogła otrzymać peptydy? Autorzy badania, kierowani przez Serge'a Krasnokutskiego, astrofizyka z Instytutu Astronomii Maxa Plancka w Niemczech wskazali na miejsce, które wbrew pozorom jest zaskakująco przyjaznym miejscem do tworzenia się peptydów. To ośrodek międzygwiazdowy składający się z materii międzygwiazdowej i promieniowania, zajmujący ogromne przestrzenie pomiędzy gwiazdami w galaktyce. Naukowcy odtworzyli w laboratorium warunki panujące w ośrodku międzygwiazdowym i potwierdzili, że synteza peptydów zależy od trzech składników - węgla, tlenku węgla i amoniaku. Dzięki ich obecności mogą powstać cząsteczki aminoketonu, które mogą łączyć się w łańcuchy - peptydy. Dzięki koagulacji pyłu w przestrzeni międzygwiazdowej cienki obłok molekularny mógł przekształcić się w gęstszy dysk protoplanetarny - obracający się wokółgwiazdowy dysk gęstego gazu i pyłu otaczający młodą, nowo powstałą gwiazdę, z którego powstają nowe gwiazdy, planety, księżyce i inne ciała niebieskie. Spośród różnych obiektów, które znajdziemy w kosmosie, najbardziej sprzyjające tworzeniu się peptydów mogą być właśnie komety lub asteroidy. Zawarty w nich amoniak łączy się z wodą, tworząc mieszaninę, która ze względu na zamknięcie pomiędzy skałami nie odparowuje i doskonale nadaje się do tworzenia cząsteczek aminoketonu. Względnie małe zmiany temperatury w długim okresie czasu sprzyjają syntezie peptydów, zapewniając czas na wystąpienie niezbędnych reakcji chemicznych. Jak sugerują naukowcy, mogły one dostać się na Ziemię, gdy w okresie jej tworzenia się była bombardowana przez skały potencjalnie zawierające niezbędne związki. Literatura źródłowa: Serge A. Krasnokutski et al., Formation of extraterrestrial peptides and their derivatives.Sci. Adv.10,eadj7179(2024).DOI:10.1126/sciadv.adj7179, sciencealert.com Jest coraz więcej dowodów, że życie powstało w kosmosie /Zdjęcie ilustracyjne /123RF/PICSEL https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-zycie-pochodzi-z-kosmosu-kluczowe-skladniki-mogly-powstac-na,nId,7463350
  17. Cefeida o rekordowym okresie pulsacji w Drodze Mlecznej 2024-04-20. Astronomowie z Obserwatorium Astronomicznego Uniwersytetu Warszawskiego, pracujący w ramach prowadzonego w Obserwatorium projektu OGLE, odkryli cefeidę klasyczną o najdłuższym okresie pulsacji w naszej Galaktyce. Nowo zidentyfikowana gwiazda została wyselekcjonowana przez profesora Igora Soszyńskiego, światowego lidera badań nad gwiazdami zmiennymi, i otrzymała oznaczenie katalogowe OGLE-GD-CEP-1884. Pulsuje ona z okresem 78,14 dni, czyli prawie o 10 dni dłuższym niż wynosi okres pulsacji dotychczasowej rekordzistki, cefeidy S Vulpeculae. Cefeidy klasyczne są masywnymi gwiazdami zmiennymi, które znalazły niezwykle ważne zastosowania astrofizyczne. Dokładnie 100 lat temu, w 1924 roku, amerykański astronom Edwin Hubble wykorzystał spełnianą przez cefeidy zależność okres-jasność do udowodnienia, że Wszechświat składa się z niezliczonej liczby galaktyk, a nie, jak wcześniej sądzono, tylko z naszej Drogi Mlecznej. Kilka lat później cefeidy obserwowane w sąsiednich galaktykach posłużyły Hubble’owi do odkrycia faktu rozszerzania się Wszechświata, co w niedługim czasie doprowadziło do sformułowania teorii Wielkiego Wybuchu. Dzisiaj cefeidy klasyczne są powszechnie wykorzystywane do mierzenia odległości międzygalaktycznych oraz do badania struktury galaktyk. Między innymi na cefeidach opiera się najdokładniejszy obecnie pomiar stałej Hubble’a, czyli wielkości określającej tempo rozszerzania się Wszechświata. Zespół badawczy OGLE, kierowany przez profesora Andrzeja Udalskiego, ma ogromne doświadczenie w odkrywaniu i badaniu gwiazd pulsujących. W przybliżeniu połowa wszystkich cefeid klasycznych znanych obecnie w Drodze Mlecznej została odkryta przez warszawskich astronomów. Kilka lat temu badacze pod kierunkiem prof. Doroty Skowron opublikowali trójwymiarową mapę naszej Galaktyki uzyskaną na podstawie rozkładu przestrzennego cefeid odkrytych przez zespół OGLE. Mapa ta jednoznacznie pokazała, że dysk Drogi Mlecznej nie jest płaski, ale wygina się w kształt litery S. Nowo odkryta gwiazda OGLE-GD-CEP-1884 należy do nielicznej grupy cefeid o ekstremalnie długich okresach pulsacji (ang. ultra-long-period Cepheids, w skrócie ULPC). Cechą tego typu obiektów jest ich duża jasność, co wykorzystywane jest do mierzenia odległości do galaktyk położonych nawet 300 milionów lat świetlnych od nas. Dotychczas ani jeden obiekt typu ULPC nie był znany w naszej Galaktyce, chociaż większość przebadanych galaktyk zawiera po kilka tego typu cefeid. Gwiazda OGLE-GD-CEP-1884, mimo że jest ponad 25 000 razy jaśniejsza od Słońca, nie była wcześniej prawidłowo zaklasyfikowana jako cefeida, ponieważ znajduje się za grubą warstwą materii międzygwiazdowej, która pochłania światło biegnące od obiektu, szczególnie w niebieskiej części widma. Wieloletnie obserwacje fotometryczne tej gwiazdy prowadzone w świetle czerwonym przez zespół OGLE w połączeniu z pomiarami prędkości radialnych wykonanymi przez teleskop kosmiczny Gaia pozwoliły jednoznacznie wykazać, że OGLE-GD-CEP-1884 jest cefeidą klasyczną. Odkrycie tego obiektu wskazuje, że Droga Mleczna nie jest wyjątkiem wśród innych galaktyk pod względem występowania długookresowych cefeid, a dotychczasowy brak obserwacji tego typu gwiazd w naszej Galaktyce wynikał prawdopodobnie z tego, że ULPC są zasłonięte przez gęste obłoki pyłu międzygwiazdowego. OGLE-GD-CEP-1884 jest nie tylko najjaśniejszą, ale też prawdopodobnie najmłodszą znaną cefeidą klasyczną w Drodze Mlecznej. Wiek tej gwiazdy został oszacowany na 22 miliony lat. Dzięki wykorzystaniu zależności okres-jasność dla cefeid, możliwe było zmierzenie odległości do OGLE-GD-CEP-1884 i zaznaczenie jej położenia na mapie naszej Galaktyki. Gwiazda ta znajduje się 14,5 tysiąca lat świetlnych od nas w Ramieniu Spiralnym Węgielnicy wśród innych stosunkowo młodych cefeid klasycznych. Odkrycie OGLE-GD-CEP-1884 przyczyni się do dokładniejszej kalibracji zależności okres-jasność dla cefeid oraz do lepszego zrozumienia ewolucji masywnych gwiazd. Praca prezentująca odkrycie cefeidy klasycznej o najdłuższym okresie pulsacji ukazała się w czasopiśmie The Astrophysical Journal Letters: „Discovery of the Longest-period Classical Cepheid in the Milky Way” I. Soszyński, D. M. Skowron, A. Udalski, P. Pietrukowicz, M. Gromadzki, M. K. Szymański, J. Skowron, P. Mróz, R. Poleski, S. Kozłowski, P. Iwanek, M. Wrona, K. Ulaczyk, K. Rybicki, M. Mróz, 2024, ApJL, 965, L17. Więcej: • Strona internetowa Obserwatorium Astronomicznego Uniwersytetu Warszawskiego • Projekt OGLE w Astronarium (odc. 9) • Obserwatorium warszawskie w programie Astronomia niepodległa (odc. 3) • Wszystkie odcinki Astronarium Źródło: Andrzej Udalski, Obserwatorium Astronomiczne Uniwersytetu Warszawskiego Opracowanie: Magda Maszewska Ilustracja: Droga Mleczna nad teleskopem projektu OGLE w Obserwatorium Las Campanas w Chile. Symbol gwiazdy wskazuje położenie nowo odkrytej cefeidy OGLE-GD-CEP-1884 na niebie. Pozostałe żółte kropki to inne znane cefeidy, w większości odkryte przez projekt OGLE. Autorzy: J. Skowron, K. Ulaczyk Niebieskie punkty przedstawiają obserwowane zmiany jasności cefeidy OGLE-GD-CEP-1884 w paśmie czerwonym (część lewa) i paśmie żółtym (wizualnym – część środkowa) oraz krzywą zmian prędkości atmosfery gwiazdy na skutek pulsacji (część prawa). Pomarańczowe krzywe przedstawiają modelowe krzywe blasku i krzywą prędkości obliczone dla cefeidy o okresie pulsacji 78,14 dni. Bardzo dobra zgodność między obserwowanymi a teoretycznymi danymi dowodzi tego, że OGLE-GD-CEP-1884 jest cefeidą klasyczną. Autor: I. Soszyński Mapa Drogi Mlecznej w rzucie na płaszczyznę równika galaktycznego, uzyskana na podstawie pomiarów położenia 2388 cefeid klasycznych. Różne kolory punktów oznaczają różny wiek cefeid, zgodnie ze skalą po prawej stronie. Położenie OGLE-GD-CEP-1884 pokazane jest za pomocą symbolu granatowej gwiazdki. Autor: I.Soszyński URANIA https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/cefeida-o-rekordowym-okresie-pulsacji-w-drodze-mlecznej
  18. Zwycięzcy Direction: Space rozpoczęli wyjazd studyjny 2024-04-20. Wizyta trzech zespołów w ESA i CERN. Zespoły HematopoiesISS, GraviTE Team oraz LASPA rozpoczęły wyjazd studyjny do wiodących ośrodków kosmicznych w Europie. Zwycięskie zepoły konkursu Direction: Space – HematopoiesISS, badający komórki krwiotwórcze szpiku, AGH Space Systems GraviTE Team, realizujący badania komórek macierzystych w mikrograwitacji oraz LASPA, koncentrujący się na zastosowaniu światła laserowego do stymulacji siewek w kosmosie rozpoczęły wyjazd studyjny do wiodących ośrodków kosmicznych w Europie. W czasie tygodniowej podróży zaprezentują i skonsultują swoje projekty z ekspertami Europejskiej Agencji Kosmicznej i CERN. Rozpoczął się wyjazd studyjny dla laureatów konkursu na najlepsze studenckie projekty kosmiczne możliwe do realizacji na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS). Już pierwszego dnia zespoły studenckie miały niepowtarzalną okazję zaprezentować swoje projekty w Europejskim Centrum Technologii Kosmicznych i Badań Inżynieryjnych (ESTEC), największym ośrodku Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA), znajdującym się w Noordwijk, w Holandii. ESTEC stanowi kluczowe centrum dla rozwoju projektów i technologii kosmicznych w Europie. To właśnie tutaj zaprojektowano i przetestowano większość satelitów i sond kosmicznych ESA. I tu studenci mieli możliwość nie tylko zaprezentować swoje prace, ale również uzyskać cenne uwagi i opinie od doświadczonych specjalistów pracujących na co dzień nad rozwojem kosmicznych technologii. W najbliższych dniach, uczestnicy wyjazdu studyjnego będą kontynuować swoją edukacyjną przygodę, odwiedzając inne kluczowe europejskie centra kosmiczne i naukowe. W planie jest zwiedzanie Europejskiego Centrum Astronautów (EAC) w Kolonii, gdzie astronauci przygotowują się do misji na Międzynarodową Stację Kosmiczną, a także wizyta w Europejskim Ośrodku Badań Jądrowych (CERN) w Genewie, znanym z prowadzenia pionierskich badań nad cząstkami elementarnymi. „Ten wyjazd to nie tylko szansa na zdobycie wiedzy, ale również możliwość nawiązania wartościowych kontaktów w branży kosmicznej. Bez wątpienia przyczyni się do dalszego rozwoju młodych talentów i realizacji ich ambitnych projektów, w tym wesprze starania o realizację eksperymentów na pokładzie ISS” – dr Milena Ratajczak wiceprezes Fundacji New Space, która współorganizuje konkurs Direction: Space. “Direction: Space” to unikalna inicjatywa skierowana do studentów i doktorantów z polskich uczelni mająca na celu inspirowanie młodych ludzi do tworzenia innowacyjnych projektów badawczych, które mogłyby zostać zrealizowane na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS). Pomysłodawcą konkursu był dr Sławosz Uznański, polski astronauta projektowy ESA. Przy jego wsparciu i ekspertów polskiego i europejskiego sektora kosmicznego, “Direction: Space” pozwala młodym naukowcom reprezentujacym różne dziedziny realizować ich projekty z wykorzystaniem potencjału, jaki daje eksploracja kosmosu. Najlepsze projekty zostały wyłonione przez Jury konkursu złożone ze specjalistów sektora kosmicznego z dr Anną Fogtman z Europejskiej Agencji Kosmicznej na czele. Zadaniem młodych naukowców było przygotowanie projektu badawczego, który mógłby zostać zrealizowany w warunkach mikrograwitacji na stacji kosmicznej. Ocenie podlegały: rzetelność naukowa i techniczne przygotowanie eksperymentu, a także niezwykle ważne w sektorze kosmicznym – organizacja zespołu i zarządzanie projektem. Najlepsze drużyny otrzymały dostęp do opieki mentorskiej, grant na rozwój prototypu eksperymentu, a także możliwość rozwoju koncepcji projektu podczas wyjazdu studyjnego do Europejskiej Organizacji Badań Jądrowych CERN, Europejskiego Centrum Badań i Technologii Kosmicznych ESA ESTEC i Europejskiego Centrum Astronautów ESA EAC. Wyjazd studyjny potrwa do 21 kwietnia. Po powrocie zwycięskie zespoły będą kontynuowały prace nad prototypami eksperymentów. Organizatorami konkursu “Direction: Space” są: Fundacji Empiria i Wiedza oraz Fundacja New Space. Konkurs został ogłoszony podczas obchodów Europejskiej Stolicy Młodzieży Lublin 2023, a laureaci konkursu zostali przedstawieni podczas Tygodnia Kosmicznego Europejskiego Miasta Nauki Katowice 2024. Konkurs organizowany jest w partnerstwie z inicjatywą Europejskiej Agencji Kosmicznej Direction Earth/Space, Europejską Organizacją Badań Jądrowych CERN i studiem Science Now. Patronatu honorowego konkursowi udzielili: Prezes Rady Ministrów, Ministerstwo Rozwoju i Technologii, Bank Gospodarstwa Krajowego oraz Polska Agencja Kosmiczna. Więcej o projekcie można przeczytać na stronie: http://www.direction.space (DS) https://kosmonauta.net/2024/04/zwyciezcy-direction-space-rozpoczeli-wyjazd-studyjny/
  19. 13. Międzynarodowa Konferencja “Development Trends on Space Propulsion Systems” 2024-04-19. Redakcja Zaproszenie na konferencję, która odbędzie się w dniach 5-6 grudnia 2024 w Warszawie. Sieć Badawcza Łukasiewicz – Instytut Lotnictwa oraz Wydział Mechaniczny Energetyki i Lotnictwa Politechniki Warszawskiej zapraszają do udziału w 13. Międzynarodowej Konferencji „Development Trends on Space Propulsion Systems”, która odbędzie się w dniach 5-6 grudnia 2024 w Warszawie. Hasło przewodnie konferencji to „Thrusting towards tomorrow. Exploring new space propulsion”. Konferencja będzie doskonałym miejscem do zapoznania się z realizowanymi projektami i najnowszymi osiągnięciami w polskim i międzynarodowym przemyśle kosmicznym. Do głównych tematów należeć będą kosmiczne systemy napędowe, ekologiczne materiały pędne, modelowanie numeryczne silników rakietowych, obiekty testowe i inne tematy związane z projektowaniem, rozwojem lub zastosowaniami napędów kosmicznych. Honorowy patronat nad wydarzeniem objęły: Polska Agencja Kosmiczna, Polska Akademia Nauk, Stowarzyszenie Polskich Profesjonalistów Sektora Kosmicznego oraz Związek Pracodawców Sektora Kosmicznego. Konferencja będzie prowadzona w języku angielskim. Więcej informacji można znaleźć na stronie: www.spacetrends.pl. (ILOT) https://kosmonauta.net/2024/04/13-miedzynarodowa-konferencja-development-trends-on-space-propulsion-systems/
  20. Zza zasłony chmur wyjrzały światła północy 2024-04-19. Źródło: Z głową w gwiazdach, tvnmeteo.pl, Kontakt 24 Zorza polarna pojawiła się na polskim niebie w sobotnią noc. W jej obserwacji nie przeszkodziły nawet chmury, których gruba warstwa otulała w nocy część naszego kraju. Zdjęcie zjawiska otrzymaliśmy na Kontakt 24. Na Kontakt 24 otrzymaliśmy zdjęcie zorzy polarnej, która w sobotnią noc zostało wykonane w Puńsku (woj. podlaskie). Widać na nim przebijający się zza chmur świetlny spektakl. Doskonałe warunki zorzowe Karol Wójcicki, popularyzator astronomii i autor bloga "Z głową w gwiazdach", poinformował w piątek wieczorem, że na półkuli północnej zapanowały korzystne warunki do obserwacji zorzy polarnej. W Polsce zjawisko mogło być widoczne nawet w południowych regionach. "Mamy w tej chwili doskonałe warunki i zorza na polskim niebie to niemal pewniak! Na szczęście nie zapowiada się, żeby miało nagle się pogorszyć" - napisał w mediach społecznościowych. Wójcicki wyjaśnił, że zorzy należy wypatrywać nad północnym horyzontem, z daleka od miejskich świateł. Polowanie na zjawisko mogliśmy rozpocząć zaraz po zmierzchu. Na drodze do podziwiania świateł północy nie stanęła nam nawet pogoda. Zgodnie z prognozami synoptyk tvnmeteo.pl Arlety Unton-Pyziołek, w większości kraju noc była pochmurna i deszczowa, jednak pojawiło się wystarczająco dużo przejaśnień, by zorza była widoczna na polskim niebie. Zorza polarna - czym jest i jak powstaje? Zorza polarna jest zjawiskiem świetlnym, które występuje głównie w okolicach bieguna północnego i południowego. Naukowa nazwa zorzy polarnej to aurora borealis w obrębie bieguna północnego i aurora australis w okolicach bieguna południowego. Zjawisko to powstaje, kiedy naenergetyzowane cząstki gazu wysyłane przez Słońce uderzają w górną warstwę atmosfery Ziemi z dużą prędkością. Planeta jest chroniona przed "atakiem" dzięki polu magnetycznemu. Przekierowuje ono cząstki w kierunku bieguna północnego i południowego, a cząsteczki wchodzą w interakcję z gazami znajdującymi się naszej atmosferze, powodując występowanie charakterystycznych, wielobarwnych świateł. Autorka/Autor:as/dd Źródło: Z głową w gwiazdach, tvnmeteo.pl, Kontakt 24 Źródło zdjęcia głównego: Kontakt 24/ valdas Zorza nad Puńskiem Autor: valdas https://tvn24.pl/tvnmeteo/polska/zorza-polarna-nad-polska-w-sobotnia-noc-czy-dopisze-pogoda-st7878884
  21. Planetoidy NEO w 2024 roku 2024-04-19. Krzysztof Kanawka Zbiorczy artykuł na temat odkryć i obserwacji planetoid NEO w 2024 roku. Zapraszamy do podsumowania odkryć i ciekawych badań planetoid bliskich Ziemi (NEO) w 2024 roku. Ten artykuł będzie aktualizowany w miarę pojawiania się nowych informacji oraz nowych odkryć. Bliskie przeloty w 2024 roku Poszukiwanie małych i słabych obiektów, których orbita przecina orbitę Ziemi to bardzo ważne zadanie. Najlepszym dowodem na to jest bolid czelabiński – obiekt o średnicy około 18-20 metrów, który 15 lutego 2013 roku wyrządził spore zniszczenia w regionie Czelabińska w Rosji. Poniższa tabela opisuje bliskie przeloty planetoid i meteoroidów w 2024 roku (stan na 19 kwietnia 2024). Jak na razie, w 2024 roku największym obiektem, który zbliżył się do Ziemi, jest planetoida o oznaczeniu 2024 GD, o szacowanej średnicy około 35 metrów. W ciągu dekady ilość odkryć obiektów przelatujących w pobliżu Ziemi wyraźnie wzrosła: • w 2023 roku odkryć było 113, • w 2022 roku – 135, • w 2021 roku – 149, • w 2020 roku – 108, • w 2019 roku – 80, • w 2018 roku – 73, • w 2017 roku – 53, • w 2016 roku – 45, • w 2015 roku – 24, • w 2014 roku – 31. W ostatnich latach coraz częściej następuje wykrywanie bardzo małych obiektów, o średnicy zaledwie kilku metrów – co na początku poprzedniej dekady było bardzo rzadkie. Ilość odkryć jest ma także związek z rosnącą ilością programów poszukiwawczych, które niezależnie od siebie każdej pogodnej nocy “przeczesują” niebo. Pracy jest dużo, gdyż prawdopodobnie planetoid o średnicy mniejszej od 20 metrów może krążyć w pobliżu Ziemi nawet kilkanaście milionów. Inne ciekawe badania i odkrycia planetoid w 2024 roku 2024 AA, 2024 AB i 2024 AC – trzy pierwsze planetoidy odkryte w 2024 roku to obiekty NEO. 2024 BX1: mały meteoroid o średnicy około jednego metra, wykryty na kilka godzin przed wejściem w atmosferę Ziemi. Odkrycie nastąpiło w dniu 20 stycznia za pomocą węgierskiego Konkoly Observatory przez Krisztián Sárneczky. Wejście w atmosferę Ziemi nastąpiło 21 stycznia około 01:30 CET nad Niemcami. Poniższa animacja prezentuje trajektorię podejścia 2024 BX1 do Ziemi. Jest to dopiero ósme takie odkrycie. Oto lista odkryć, które nastąpiły, zanim jeszcze mały obiekt wszedł w atmosferę Ziemi: • 2008 TC3 (nad Sudanem) • 2014 AA (nad Atlantykiem) • 2018 LA (nad Botswaną) • 2019 MO (okolice Puerto Rico) • 2022 EB5 (okolice Islandii) • 2022 WJ1 (w pobliżu granicy USA/Kanada) • 2023 CX1 (spadek i odzyskane meteoryty, Francja) • 2024 BX1 (nad Niemcami) 2024 GJ2: mały obiekt odkryty na 2 dni przed przelotem. Pole grawitacyjne Ziemi mocno zmieniło trajektorię tego meteoroidu. Zapraszamy do działu małych obiektów w Układzie Słonecznym na Polskim Forum Astronautycznym. Zapraszamy do podsumowania odkryć w 2023 roku. Zapraszamy do podsumowania odkryć w 2022 roku. Zapraszamy także do podsumowania odkryć obiektów NEO i bliskich przelotów w 2021 roku. (PFA) Bliskie przeloty w 2024 roku, LD oznacza średnią odległość do Księżyca / Credits – K. Kanawka, kosmonauta.net Poniższe nagranie prezentuje wejście 2024 BX1 w atmosferę (kamera z Lipska). https://kosmonauta.net/2024/04/planetoidy-neo-w-2024-roku/
  22. Katalog Caldwella: C94 2024-04-19. Amelia Lenarcik 115 odsłon O obiekcie: Caldwell 94, znany również jako NGC 4755, to gromada otwarta, która została odkryta przez Nicolasa-Louisa de Lacaille w 1752 r. Zawiera w sobie blisko 100 gwiazd i znajduje się około 6500 lat świetlnych od Ziemi. Jest względnie młoda, ponieważ ma tylko 16 milionów lat. C94 była pierwszą gromadą otwartą sfotografowaną w ultrafiolecie, świetle widzialnym i podczerwieni. Teleskopy naziemnie nie są w stanie dostrzec światła o krótszych falach, dlatego zdjęcie zostało wykonane z kosmosu przez Kosmiczny Teleskop Hubble’a. Gromady otwarte są idealne do badań. Ich gwiazdy mogą mieć różne masy, ale dystans między nimi jest podobny, poruszają się w tym samym kierunku i mogą być w podobnym wieku oraz mieć podobny skład chemiczny, bo wszystkie powstały z jednej chmury gazu i pyłu. Porównując i badając gwiazdy formujące gromadę, naukowcy mogą odkryć coś więcej na temat ewolucji gwiazd czy wieku gromad. Podstawowe informacje: • Typ obiektu: gromada otwarta • Numer w katalogu NGC: 4755 • Jasność obserwowalna: 4,2 mag • Gwiazdozbiór: Krzyż Południa • Deklinacja: –60° 20′ 53″ • Rektascensja: 12h 53m 39s • Rozmiar kątowy: 10′ Jak obserwować: Caldwell 94 jest ciekawym obiektem do obserwacji ze względu na swoje kolory. Znajduje się on w gwiazdozbiorze Krzyża Południa, który jest widoczny z półkuli południowej. Najlepszy czas na obserwacje gromady to jesień. Jest ona widoczna gołym okiem, lecz przypomina wtedy pojedynczą gwiazdę. Patrząc przez lornetkę, możemy rozróżnić poszczególne gwiazdy, a widok jest jeszcze bardziej spektakularny, kiedy do obserwacji użyjemy teleskopu. Korekta – Matylda Kołomyjec Źródła: • science.nasa.gov: NASA Hubble's Caldwell Catalog: Caldwell 94 19 kwietnia 2024 • esahubble.org: Opening up a colourful cosmic Jewel Box 19 kwietnia 2024 • astrodrudis: NGC 4755 - Caldwell 94 19 kwietnia 2024 Zdjęcie w tle: ESO Zdjęcie C94 wykonane przez Kosmiczny Teleskop Hubble’a. Na zdjęciu widzimy kilka jasnych, bladoniebieskich nadolbrzymów, rubinowoczerwonego nadolbrzyma oraz wiele ciemniejszych gwiazd. Masa jaśniejszych gwiazd wynosi od 15 do 20 mas Słońca, a gwiazdy ciemniejsze mają mniej niż połowę masy Słońca. Źródło: NASA/ESA and Jesús Maíz Apellániz (Instituto de Astrofísica de Andalucía, Spain) C94 na mapie nieba. Źródło: Image courtesy of Stellarium https://astronet.pl/wszechswiat/katalog-caldwella/katalog-caldwella-c94/
  23. Korea Północna przygotowuje się do wystrzelenia drugiego satelity 2024-04-19 Mateusz Mitkow Z ostatnich informacji wywiadowczych wynika, że Korea Północna szykuje się do wystrzelenia drugiego satelity wojskowego. Jednostka ma wzmocnić zdolności rozpoznawcze Pjongjangu, co jest traktowane przez USA oraz Koreę Południową jako aktywność destabilizująca bezpieczeństwo w regionie. W listopadzie 2023 r. Korea Północna z powodzeniem umieściła na orbicie pierwszego w historii kraju satelitę wojskowego o nazwie Malligyong-1. Wydarzenie osobiście obserwował Kim Dzong Un, który zapowiedział, że jego kraj zamierza w przyszłości umieścić na orbicie kolejne satelity w celu zapewnienia możliwości nadzoru nad Koreą Południową i innymi regionami. Wygląda na to, że w najbliższym czasie na orbitę trafi druga jednostka rozpoznawcza. W ostatnich tygodniach południowokoreańscy eksperci Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych (CSIS) przedstawili w swojej analizie informacje, wskazujące na trwające przygotowania do wystrzelenia kolejnego satelity Pjongjangu. Co więcej, miało się to odbyć 15 kwietnia br., jednak z nieznanych przyczyn start rakiety Chollima-1 został odwołany. Zdaniem urzędników wojskowych Korei Południowej, decyzja zapadała w związku z potrzebą dokonania ulepszeń technicznych. Obecnie ocenia się, że wystrzelenie drugiego z północnokoreańskich satelitów wojskowych z kosmodromu Sohae powinno dojść do skutku do końca bieżącego miesiąca. Zwraca się przy tym uwagę, że każda tego typu aktywność Pjongjangu wiąże się z wykorzystaniem technologii rakiet balistycznych, która jest obecnie zakazana przez ONZ. Po danym wyniesieniu pierwszego satelity, Biały Dom określił to jako „rażące naruszenie licznych rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ, które wzmaga napięcia i grozi destabilizacją sytuacji bezpieczeństwa w regionie i poza nim”. Rywalizacja na Półwyspie Koreańskim pod względem krajowych zdolności rozpoznawczych nabiera tempa. Przypomnijmy, że kilka tygodni temu z pomocą firmy SpaceX na orbitę trafił satelita radarowy (SAR) Korei Południowej. Jest to również dopiero druga jednostka budowanego systemu systemu rozpoznania - 425 Project. Północ z kolei posiada w tym zakresie wsparcie od Rosji, która pomaga w zakresie przygotowania technicznego. To element zacieśniającego się partnerstwa, w ramach którego Korea Północna wysyła Rosji amunicję, w tym głównie pociski artyleryjskie. Agencje wywiadowcze USA i Korei Południowej uważnie przyglądają się poczynaniom Korei Północnej, szczególnie w kontekście zbrojeniowym. Pod koniec ubiegłego roku Kim Dzong Un oświadczył, że jego kraj nie ma innego wyjścia jak tylko dalsze rozwijanie broni jądrowej oraz pogłębianie relacji z innymi państwami sprzeciwiającymi się Stanom Zjednoczonym. Wykluczył również możliwość zjednoczenia z Koreą Południową. W najbliższym czasie będziemy zapewne świadkami kolejnych prowokacji, a co za tym idzie dalszej eskalacji. Źródło: CSIS Korea Chair/Space24.pl SPACE24 https://space24.pl/satelity/obserwacja-ziemi/korea-polnocna-przygotowuje-sie-do-wystrzelenia-drugiego-satelity
  24. Przyszłość robotyki kosmicznej rozstrzygnie się w Polsce! 2024-04-19. Setki młodych inżynierów, przekraczając granice wyobraźni i własnych słabości, rozpoczęło rywalizację o szansę uczestnictwa w finałach 10. jubileuszowej edycji European Rover Challenge (ERC) – najtrudniejszych zawodach robotyki kosmicznej na świecie. W tym roku, 69 elitarnych drużyn, gotowych podjąć wyzwania naśladujące misje kosmiczne NASA, podjęło rękawicę rzuconą przez Organizatorów. To nie tylko pojedynek o prestiżowy tytuł; ale przede wszystkim unikatowa okazja do rozwoju i sprawdzenia własnych dla przyszłych inżynierów planujących karierę w sektorze kosmicznym i robotycznym. Wydarzenie to, będące celebracją nauki i technologii, odbędzie się w dniach 6–8 września 2024 roku na Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Niezwykłe zmagania kosmiczne Nie ma znaczenia, czy roboty poruszają się na kołach, gąsienicach czy wykorzystują mechanizmy kroczące – kluczowa jest efektywność wykonywania zadań. Roboty biorące udział w zawodach muszą stawić czoła wielu konkurencjom mającym odzwierciedlić wyzwania eksploracji kosmosu. Na test wystawiane są takie umiejętności jak zdolność autonomicznej nawigacji w terenie, przeprowadzanie odwiertów, analiza składu próbek geologicznych oraz operowanie ramieniem robotycznym. To niepowtarzalne wydarzenie, które od dekady stanowi centralny punkt innowacji i inspiracji w dziedzinie kosmicznej robotyki, przyciąga nie tylko studentów, lecz także przedstawicieli nauki i biznesu z całego świata. Jego istotą jest nie tylko rywalizacja, ale także integracja społeczności związanej z eksploracją kosmosu. W tym roku wśród zgłoszonych zespołów znajdują się drużyny z uznanych uniwersytetów m.in. z Australii, Japonii, Niemiec, Kostaryki, Kanady czy Francji” – mówi Konrad Lippert, koordynator zespołów międzynarodowych zawodów łazików marsjańskich ERC. – „Z roku na rok coraz więcej nowych drużyn dowiaduje się o możliwości udziału w zawodach ERC i dopytuje o szczegóły. Szczególnie cieszą nas debiutanckie zespoły studentów z Serbii, Rumunii, Kazachstanu i Pakistanu – to pokazuje, że docieramy coraz dalej, a idea zawodów jest tak samo atrakcyjna w Europie, Azji, Australii i Ameryce. Oczywiście ciężko nie zwrócić uwagi na potężną reprezentację Polski” – dodaje. Kosmiczne doświadczenie dla każdego na ERC 2024! Podczas ERC 2024 odbędą się nie tylko zawody robotyczne, ale również biznesowa konferencja z udziałem czołowych ekspertów sektora kosmicznego, astronautów i naukowców. Podzielą się oni swoją wiedzą i doświadczeniem w obszarach takich jak przyszłość ludzkich osad na Księżycu i Marsie, zrównoważony rozwój Ziemi czy komercjalizacja kosmosu. Dla spragnionych wiedzy, przygotowane zostanie idealne miejsce dla pasjonatów kosmosu i technologii w każdym wieku – Strefa Inspiracji. Można tam dowiedzieć się więcej o kosmosie, astronomii, spotkać popularyzatorów nauki oraz zobaczyć z bliska kosmiczne technologie, które na co dzień znajdują się na orbicie. Bez względu na to, czy jest się studentem, profesjonalistą czy po prostu entuzjastą kosmosu, Strefa Inspiracji ma coś dla każdego. Jubileuszowa edycja ERC – kosmiczne święto na uniwersytecie AGH! 1. edycja European Rover Challenge to nie tylko największe wydarzenie do tej pory, ale przede wszystkim szansa na wspólną celebrację dekady innowacji i pasji podczas oficjalnej Jubileuszowej Gali. W tym roku, z okazji 10-lecia projektu, zaplanowaliśmy specjalny program z udziałem gości specjalnych z Międzynarodowej Federacji Astronautycznej, Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) i NASA. Od 2014 roku, blisko 100-osobowa grupa pasjonatów, ekspertów i naukowców, wspierana przez wolontariuszy, realizuje ten unikatowy projekt, który z dumą prezentujemy światu. W Krakowie, stolicy Małopolski, która należy do sieci regionów kosmicznych NEREUS1; uczestnicy i goście będą mieli okazję doświadczyć wyjątkowej atmosfery i naszej niesłabnącej pasji, która sprawia, że European Rover Challenge jest czymś więcej niż tylko wydarzeniem – to marzenie o sięgnięciu gwiazd, które staje się rzeczywistością. – podsumowuje Łukasz Wilczyński, pomysłodawca i główny organizator wydarzenia. Głównym organizatorem wydarzenia jest Europejska Fundacja Kosmiczna wielokrotnie nagradzana organizacja non-profit, wspierająca inicjatywy stawiające na pierwszym miejscu przyszłość nowego pokolenia, opartą na naukach STEAM i technologiach kosmicznych. Współorganizatorem i gospodarzem została Akademia Górniczo-Hutnicza w Krakowie. Wydarzenie zostało objęte patronatem honorowym Ministra Edukacji, Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA), Międzynarodowej Federacji Astronautycznej (IAF), Wicemarszałka Województwa Małopolskiego oraz Związku Pracodawców Sektora Kosmicznego. Do grona Partnerów dołączyli już: Konsulat Generalny USA w Krakowie, Mars Society Polska, Stowarzyszenie Polskich Profesjonalistów Sektora Kosmicznego (PSPA), MathWorks, JoinThe.Space, Pokojowy Patrol oraz Centrum Business in Małopolska. Projekt finansowany jest ze środków budżetu państwa, przyznanych przez Ministra Edukacji i Nauki w ramach Programu „Społeczna odpowiedzialność nauki II”. Więcej informacji o wydarzeniu i zespołach biorących udział w zawodach znajduje się na stronie internetowej Źródło: European Rover Challenge Autor. European Rover Challenge/X Autor. ERC Autor. ERC SPACE24 https://space24.pl/nauka-i-edukacja/przyszlosc-robotyki-kosmicznej-rozstrzygnie-sie-w-polsce
  25. Kosmiczne partnerstwo USA bogatsze o kolejne kraje z Europy 2024-04-19. Mateusz Mitkow W ostatnich dniach poznaliśmy nowych sygnatariuszy Artemis Accords, czyli programu prowadzonego przez Stany Zjednoczone w celu zrównoważonej eksploracji kosmosu i ustanowienia stałej obecności człowieka na Księżycu. Tym razem porozumienia podpisały dwa kraje ze Starego Kontynentu, które wniosą do programu istotne wsparcie. W kwietniu br. do programu Artemis Accords dołączyły kolejne państwa. Tym razem grupa sygnatariuszy programu została wzbogacona o kolejne kraje europejskie, a dokładniej Szwajcarię i Szwecję. To ważna informacja dla przyszłości międzynarodowego porozumienia, a także dla państw dołączających, które dzięki temu wzmacniają swoje strategiczne partnerstwa z USA. Szwedzki minister edukacji Mats Persson podkreślił, że współpraca przemysłów kosmicznych wzmacnia również potencjał obronny. Szwajcaria oraz Szwecja stały się 37. oraz 38 krajem, które dołączyły do Artemis Accords. „Nasze narody współpracowały, aby odkryć nowe tajemnice Układu Słonecznego, a teraz witamy Was w globalnej koalicji, która jest zaangażowana w odkrywanie nieba w sposób otwarty, przejrzysty, odpowiedzialny i w pokoju” - oznajmił Bill Nelson, pełniący funkcję administratora amerykańskiej agencji kosmicznej NASA. Artemis Accords to porozumienie ustanowione przez NASA, w koordynacji z Departamentem Stanu USA, w 2020 r. zapisy porozumienia odwołują się do Traktatu ONZ o przestrzeni kosmicznej z 1967 r. i głównych konwencji ONZ, a mianowicie podstaw międzynarodowego prawa kosmicznego. Pierwszymi państwami, które podpisały porozumienia były Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Kanada, Australia, Japonia, Włochy, Luksemburg i Zjednoczone Emiraty Arabskie. Warto pamiętać, że 26 października 2021 r. prezes Polskiej Agencji Kosmicznej Grzegorz Wrochna - w obecności ówczesnego zastępcy administratora NASA, Pameli A. Melroy również podpisał Artemis Accords, dzięki czemu nasz kraj stał się jednym z sygnatariuszy opisywanego porozumienia. Umożliwia to Polsce szeroki i skoordynowany udział w wielostronnych programach NASA, ze szczególnym uwzględnieniem eksploracji Księżyca, Marsa i innych ciał niebieskich. Artemis Accords to niejedyny program, który ma na celu stworzenie księżycowej bazy. W tym samym czasie również Chiny starają się pozyskać partnerów do swojego projektu, który prowadzą wspólnie z Rosją. Chińsko-rosyjskie porozumienie w zakresie projektu Międzynarodowej Stacji Badań Księżycowych (ILRS) zostało podpisane w 2021 r i przewiduje stworzenie placówki badawczej na Srebrnym Globie do 2035 r. Sygnatariusze tego porozumienia mają jednak o wiele mniejsze doświadczenie w projektach kosmicznych, niż w przypadku członków porozumień Artemis Accords. Są nimi m.in. Kolumbia, Azerbejdżan, Tajlandia, Białoruś oraz RPA. W ostatnim czasie swój wniosek o dołączenie złożyła również Turcja. Jednym z problemów w pozyskiwaniu nowych kooperantów jest m.in. udział Rosji w tym projekcie. Rywalizacja o Księżyc nabiera tempa. Obecnie NASA planuje załogowy lot na Srebrny Glob w 2026 r., co tym samym zapoczątkuje budowanie stałej bazy. Chiny informowały, że planują zrealizować ten sam cel przed końcem 2030 r.To fakt: bierzemy udział w wyścigu kosmicznym i prawdą jest, że lepiej uważajmy, aby nie dotarli do miejsca na Księżycu pod pozorem badań naukowych. Nie jest też wykluczone, że powiedzą: Nie zbliżaj się, jesteśmy tutaj, to nasze terytorium” -podkreślał już w 2023 r. Bill Nelson, będący administratorem NASA. Autor. NASA Autor. South African National Space Agency (SANSA)/CNSA SPACE24 https://space24.pl/polityka-kosmiczna/swiat/kosmiczne-partnerstwo-usa-bogatsze-o-kolejne-kraje-z-europy
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)