Skocz do zawartości

Paweł Baran

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    36 347
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    69

Ostatnia wygrana Paweł Baran w dniu 29 Lipca

Użytkownicy przyznają Paweł Baran punkty reputacji!

5 obserwujących

O Paweł Baran

  • Urodziny 20.06.1975

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna
  • Zamieszkały
    PRZYSIETNICA . PTMA Warszawa

Converted

  • Miejsce zamieszkania
    PRZYSIETNICA

Ostatnie wizyty

99 224 wyświetleń profilu

Paweł Baran's Achievements

Słońce

Słońce (14/14)

  • Reacting Well
  • Posting Machine Rare
  • Collaborator
  • First Post
  • Conversation Starter

Recent Badges

4,8 tyś

Reputacja

  1. Planetoida (2023 PX), około 23 metrów średnicy, przeleci dzisiaj, 22 sierpnia 2025 roku, o godzinie 11:21 UT w odległości minimalnej od Ziemi 929,000 km, z prędkością 30 000 km/h
  2. Planetoida (2025 PY1), około 10 metrów średnicy, przeleci dzisiaj, 18 sierpnia 2025 roku, o godzinie 22:11 UT w odległości minimalnej od Ziemi 295,000 km, z prędkością 24 000 km/h
  3. Tu nie chodzi o krytykę tylko autorskie o prawa itd, do krytyki to ja już się po tylu latach oswoiłem.
  4. Dziękuję za miłe słowa, wiem napiszę jedno szkoda, jeśli ludzie się nie zmienią i zaczną żyć bez żadnych ograniczę, krytyk, patrzeć na drugiego człowieka jak na przyjaciela, a nie jak na wroga. Dzisiaj zrobiłem na Astromaniaku nowy temat Wiadomości o planetoidach oraz tu taj na Forum Astronomicznym zajmuje mniej czasu przygotowanie mi jak AWI, mam nadzieje, że polubicie tak samo jak AWI. Będę dodawał o przelotach planetoid, nie cudze tylko swoje. Tak jak czynię na FB Astronomia Przysietnica. Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję za miłe słowa i wsparcie.
  5. Planetoida (2025 MN88), około 19 metrów, przeleciała, 06 lipca 2025 roku, o godzinie 11:53 UT w odległości minimalnej od Ziemi 739 000 km, z prędkością 28 000 km/h Mijając planetę Ziemia. 2025-07-11. Planetoida (2025 NS1), około 15 metrów, minęła dziś rano planetę Ziemia, o godzinie 05:04 UT w odległości minimalnej Ziemi 428 000 km, z prędkością 43 000 km/h Planetoida (2025 OW), około 66 metrów, przeleciała, 28 lipca 2025 roku, o godzinie 19:53 UT w odległości minimalnej od Ziemi 633.000 km, z prędkością 75 000 km/h Planetoida (2025 OU4), około 14 metrów, przeleci jutro, 30 lipca 2025 roku, o godzinie 20:09 UT w odległości minimalnej od Ziemi 700 000 km, z prędkością 45 000 km/h.
  6. Czwartek 20 wrz, 2007 16:34 do 2025-07-28 Dodałem w sumie 37689 Postów Przez te 18 lat działania w AWI, dostawałem różne uwagi, krytyki jakoś to znosiłem, ale moja cierpliwość już nie pozwala na ciągnięcie tematu, że wiadomości, które dodaję nie są mojego autorstwa, Dużo się zmieniało na Astromaniaku przez te lata, odszedł śp Janusz Płeszka, który wspierał mnie w tym, co robię, Forum zaczęło się zastanawiać czy ma zostać czy być zlikwidowane, zostało, nastąpiły zmiany, wielkie zmiany. AWI spadła czytelność od 5 do 2 a nawet 1 osoby. AWI prowadziłem na czterech Forach Astromaniaku, AstroCD, Forum Astronomiczne, Sesja Obserwacji Słońca. A krytyka wciąż płynęła Czas zakończyć ciągnięcie czegoś, co nie jest moim autorstwem, czy będę tu na Forum tak, ale pisał i angażował się już nie będę. Jest mi przykro, że po tylu latach do tego doszło. Bardzo proszę o zamknięcie tematu Astronomiczne Wiadomości z Internetu administratorów, ponieważ ja już tego prowadził nie będę. Dotyczy też to samo Forum Astronomiczne i SOS. Na koniec ·dziękuję tym, co czytali AWI. Pozdrawiam.
  7. Wspólny projekt USA i Indii, czyli nowy potężny satelita NISAR w gotowości 2025-07-28. Piotr Wystrzelenie satelity NISAR, ogłoszone zostało przez prezydenta Trumpa i premiera Modiego podczas ich wizyty w Waszyngtonie w lutym jako kluczowy element pionierskiego roku dla cywilnej współpracy kosmicznej między USA a Indiami. Projekt ma przyczynić się do rozwoju współpracy między USA a Indiami i przynieść korzyści Stanom Zjednoczonym w obszarach reagowania na katastrofy m.in. w rolnictwie. Nowy amerykańsko-indyjski satelita NISAR (radar z syntetyczną aperturą NASA-ISRO) dostarczy dane w wysokiej rozdzielczości, umożliwiając naukowcom kompleksowe monitorowanie powierzchni lądów i lodu na Ziemi z dokładnością dotąd nieosiągalną. Jest to pierwsza wspólna misja satelitarna NASA i Indyjskiej Organizacji Badań Kosmicznych (ISRO). Tym samym NISAR otwiera nowy rozdział w rozwijającej się współpracy obu agencji kosmicznych. Przygotowany przez lata start NISAR-a opiera się na bogatym dziedzictwie udanych programów, takich jak Chandrayaan-1 i niedawnej misji Axiom 4, podczas której astronauci ISRO i NASA po raz pierwszy zamieszkali i pracowali razem na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Informacje dostarczane przez NISAR pomogą monitorować pola uprawne, lepiej rozumieć zagrożenia naturalne, takie jak osuwiska i trzęsienia ziemi, a także pomóc zespołom w przygotowaniu się i reagowaniu na katastrofy, takie jak huragany, powodzie i erupcje wulkanów. Satelita zapewni również kluczowe globalne obserwacje zmian w pokrywie lodowej, lodowcach i wiecznej zmarzlinie, a także w lasach i na terenach podmokłych. Są to więc zagadnienia niezwykle istotne dla ludzkości, biorąc pod uwagę rosnącą częstotliwości katastrof nawiedzających Ziemię. Start misji NISAR zaplanowano nie wcześniej niż 30 lipca z ośrodka kosmicznego Satish Dhawan na południowo-wschodnim wybrzeżu Indii. Satelita wyniesiony zostanie na pokładzie statku kosmicznego ISRO Geosynchronous Satellite Launch Vehicle. Źródło: nasa.gov Wizja artystyczna przedstawia satelitę NISAR na orbicie fot. NASA/JPL-Caltech Wizja artystyczna przedstawia satelitę NISAR na orbicie fot. NASA/JPL-Caltech https://www.astronomia24.com/news.php?readmore=1499
  8. Przygotowania do misji Artemis II 2025-07-28. Krzysztof Kanawka NASA prowadzi prace nad sprzętem do pierwszej misji załogowej programu Artemis. Na początku przyszłego roku powinno dojść do misji Artemis II – pierwszej załogowej wyprawy programu Artemis i jednocześnie pierwszego lotu załogowego od lat 70. XX wieku w kierunku Księżyca. Kiedy człowiek powróci na Księżyc? W marcu 2019 roku administracja Białego Domu nakreśliła nowy cel dla NASA: powrót człowieka na Księżyc przed końcem 2024 roku. Program został nazwany Artemis. Wcześniej miało dojść do testu rakiety SLS, budowy lądowników księżycowych oraz nowych skafandrów, zdolnych do pracy na powierzchni Srebrnego Globu. Oczywiście, bardzo ambitny program szybko napotkał na szereg opóźnień. Misja Artemis I (bezzałogowa) została wykonana dopiero w listopadzie/grudniu 2022. Do końca 2024 roku nie doszło do pierwszej misji załogowej w ramach programu Artemis (oznaczenie tego lotu to Artemis II). Wówczas też NASA poinformowała, że opóźnia misję Artemis II do kwietnia 2026. Warto tu dodać, że trzeciego kwietnia 2023 NASA poinformowała o wyborze załogi misji Artemis II. Skład tej misji jest następujący: • Christina Koch (NASA) • Jeremy Hansen (CSA) • Victor Glover (NASA) • Reid Wiseman (NASA) – dowódca misji SLS, Orion, jeden wyjazd na wyrzutnię W 2025 roku trwają przygotowania sprzętu do misji Artemis II. Poniższe nagranie (z marca 2025) prezentuje proces składania rakiet pobocznych dla rakiety SLS. Pod koniec maja 2025 NASA poinformowała, że po złożeniu rakiety SLS oraz instalacji pojazdu MPCV Orion, ale jeszcze przed wyjazdem na wyrzutnię LC-39B, przeprowadzonych zostanie dziesięć “zintegrowanych” testów całego sprzętu. Testy zostaną wykonane w hali VAB, gdzie postępują prace nad sprzętem do misji Artemis II. Te testy, zaprezentowane na grafice poniżej, będa dotyczyć m.in. systemów komunikacji, interfejsów czy funkcjonowania górnego stopnia rakiety SLS. Można założyć, że NASA chce wykonać możliwie najwięcej testów i wykryć możliwie najwięcej potrzebnych poprawek, zanim dojdzie do wyjazdu na LC-39B. Pod koniec lipca 2025 pojawiły się kolejne ciekawe informacje. Z nieoficjalnych źródeł wynika, że NASA zamierza wykonać wszystkie testy oraz przeprowadzić start misji Artemis II w jednym wyjeździe rakiety SLS na wyrzutnię LC-39B. Te testy to m.in. tankowanie paliwa, które w przypadku przygotowań do misji Artemis I przyniosły sporo problemów. Tym razem wydaje się, że NASA może być pewna, że większość problemów podczas tankowania rakiety SLS rozwiązano. Co więcej, pojawiają się doniesienia, że można się spodziewać wyjazdu rakiety SLS na LC-39B jeszcze w tym roku. Z kolei data startu (kwiecień 2026) jak na razie wydaje się być osiągalna – możliwy jest nawet wcześniejszy start misji Artemis II. • Misja Artemis I jest komentowana w wątku na Polskim Forum Astronautycznym. • Misja Artemis II jest komentowana w wątku na Polskim Forum Astronautycznym. • Misja Artemis III jest komentowana w wątku na Polskim Forum Astronautycznym. (PFA, X) 3 kwietnia 2023 – ogłoszenie załogi misji Artemis II / Credits – NASA Artemis II Booster Stacking Complete ☑ FULL COMPILATION https://www.youtube.com/watch?v=oSVsDmdruq4 https://kosmonauta.net/2025/07/przygotowania-do-misji-artemis-ii/
  9. Radiowa zagadka z głębi galaktyki – nietypowy biały karzeł odkryty przez LOFAR 2025-07-28. Radek Kosarzycki Astronomia wciąż zaskakuje nas obiektami, które nie pasują do dobrze znanych schematów. Najnowsze odkrycie europejskich naukowców rzuca nowe światło na pozornie „martwe” gwiazdy i sugeruje, że niektóre z nich mogą zachowywać się znacznie bardziej dynamicznie, niż dotąd przypuszczano. Mowa o białym karle, który zamiast spokojnie stygnąć po śmierci gwiazdy macierzystej, wysyła w przestrzeń kosmiczną rytmiczne impulsy radiowe, zupełnie jak pulsar. Obiekt nazwany ILT J163430+445010 (w skrócie J1634+44) został zidentyfikowany przez astronomów za pomocą radioteleskopu LOFAR (Low Frequency Array) w Holandii. Znajduje się on w odległości ponad 3500 lat świetlnych od Ziemi i wyróżnia się nietypowym zachowaniem – generuje silne, powtarzalne impulsy fal radiowych, co jak dotąd praktycznie nie zdarzało się w przypadku białych karłów. Obserwacje wykazały, że gwiazda co około 14 minut emituje podwójne błyski fal radiowych, po czym na kilka obrotów całkowicie milknie. Jeszcze bardziej niezwykła jest struktura tych sygnałów – polaryzacja fal radiowych gwałtownie się zmienia, przechodząc z liniowej w kołową i odwrotnie. Tego typu zjawisko nigdy wcześniej nie było rejestrowane w przypadku białych karłów, co sugeruje istnienie nowego mechanizmu emisji, który wciąż pozostaje tajemnicą. J1634+44 jest także niezwykle gorący – jego temperatura powierzchni waha się od 15 000 do aż 33 000 stopni Celsjusza, czyli znacznie więcej niż temperatura fotosfery Słońca. Jednak to nie sama temperatura zwróciła uwagę badaczy, lecz fakt, że gwiazda ta w ogóle emituje fale radiowe. Dotychczas takie emisje były kojarzone głównie z bardziej egzotycznymi obiektami, jak pulsary czy magnetary, a nie z „wygasłymi” białymi karłami. Naukowcy podejrzewają, że nietypowe zachowanie białego karła może być wynikiem oddziaływań z towarzyszem – innym białym karłem lub brązowym karłem, czyli obiektem zbyt małym, by zaszły w nim reakcje syntezy jądrowej. Grawitacyjne lub magnetyczne interakcje w takim układzie podwójnym mogłyby tłumaczyć obserwowaną emisję fal radiowych. Potrzebne są jednak dalsze obserwacje, by potwierdzić tę hipotezę. J1634+44 zalicza się do niezwykle rzadkiej klasy obiektów zwanych LPT (ang. long-period transients) – czyli przejściowych źródeł radiowych o długich okresach. Do tej pory udało się zidentyfikować zaledwie dziesięć takich obiektów. W odróżnieniu od klasycznych pulsarów, które obracają się bardzo szybko i emitują sygnały z regularnością zegarka, LPT są znacznie wolniejsze i wykazują bardziej nieregularne wzorce. Nowy biały karzeł-radiolatarnia został zarejestrowany podczas czteroletniego monitoringu nieba przez LOFAR. W tym czasie astronomowie odnotowali 19 impulsów radiowych, przy czym niektóre z nich były setki razy silniejsze od najsłabszych sygnałów wykrywalnych przez teleskop. To odkrycie może oznaczać, że takich obiektów jest znacznie więcej – ukrytych gdzieś w galaktyce, czekających na odpowiednie narzędzia i metody detekcji. W miarę jak technologia obserwacyjna się rozwija, rośnie szansa na identyfikację kolejnych tajemniczych białych karłów, które – wbrew naszej dotychczasowej wiedzy – wcale nie muszą być tak martwe, jak się wydaje. https://www.pulskosmosu.pl/2025/07/lofar-nietypowy-bialy-karzel/
  10. Planeta w spiralnej pułapce: astronomowie śledzą jej powolny koniec 2025-07-28. Radek Kosarzycki Wszechświat skrywa wiele dramatycznych historii, ale rzadko mamy okazję obserwować jedną z nich niemal na żywo. Astronomowie po raz pierwszy z taką precyzją zarejestrowali planetę, która stopniowo zbliża się do swojej gwiazdy, nieuchronnie zmierzając ku zagładzie. TOI-2109b, gazowy olbrzym znany jako „gorący Jowisz”, znalazła się w centrum niezwykłych badań, które rzucają nowe światło na procesy prowadzące do rozpadu orbit planetarnych. TOI-2109b krąży wokół swojej gwiazdy z zawrotną prędkością – pełne okrążenie zajmuje jej zaledwie 16 godzin. To jeden z najkrótszych znanych okresów orbitalnych dla tak masywnej planety. Znajduje się ona około 870 lat świetlnych od Ziemi w gwiazdozbiorze Herkulesa i jest prawie pięć razy masywniejsza od Jowisza oraz dwukrotnie większa od niego pod względem średnicy. Jej orbita przebiega znacznie bliżej gwiazdy niż orbita Merkurego wokół Słońca, co sprawia, że jest wyjątkowo narażona na ekstremalne temperatury i potężne oddziaływania grawitacyjne. To właśnie te warunki sprawiły, że TOI-2109b stała się idealnym obiektem do badania teoretyzowanego od dawna, lecz rzadko obserwowanego zjawiska — rozpadu orbity planetarnej. Międzynarodowy zespół badaczy, kierowany przez naukowców z australijskiego Uniwersytetu Macquarie, wykorzystał dane z satelitów TESS (NASA) i CHEOPS (ESA), a także z licznych teleskopów naziemnych, by monitorować ewolucję orbity planety w latach 2010–2024. Analiza zgromadzonych danych wykazała, że orbita TOI-2109b stopniowo się kurczy. Symulacje sugerują, że w ciągu najbliższych trzech lat okres orbitalny skróci się o co najmniej 10 sekund — to wystarczający dowód na to, że planeta powoli spada w stronę swojej gwiazdy. Badania opublikowane 15 lipca w The Astrophysical Journal prezentują trzy możliwe scenariusze, które mogą rozegrać się w najbliższej przyszłości. W najbardziej dramatycznym wariancie planeta przekroczy tzw. granicę Roche’a, czyli punkt, w którym siły pływowe gwiazdy są tak silne, że dosłownie rozrywają planetę. W innym scenariuszu proces rozpadu orbity przyspieszy i doprowadzi do bezpośredniego zderzenia TOI-2109b z gwiazdą, co spowoduje jasny, gwałtowny błysk — zjawisko podobne do tego, jakie zaobserwowano w 2020 roku, gdy mniejsza planeta została pochłonięta przez swoją gwiazdę. Trzecia możliwość, mniej spektakularna, ale równie interesująca naukowo, zakłada, że intensywne promieniowanie gwiazdy będzie stopniowo zdzierać atmosferę gazowego olbrzyma w procesie fotoparowania. Z czasem może to doprowadzić do odsłonięcia gęstego, skalistego jądra planety. Jeśli tak się stanie, TOI-2109b może dostarczyć cennych wskazówek na temat pochodzenia niektórych skalistych egzoplanet, które mogły być kiedyś masywnymi gazowymi gigantami. TOI-2109b staje się jednym z kluczowych obiektów dla badań nad ewolucją układów planetarnych. Obserwacja jej powolnej śmierci to nie tylko fascynujące widowisko astronomiczne, ale również okazja do zrozumienia, jak kończą się losy planet oraz jakie procesy kształtują architekturę planetarną w naszej galaktyce. https://www.pulskosmosu.pl/2025/07/planeta-w-spiralnej-pulapce-toi-2109-b/
  11. Wielki Atraktor, czyli kosmiczny magnes, który przyciąga naszą galaktykę 2025-07-27. Radek Kosarzycki Astronomowie natrafili na coś niezwykłego w głębokiej przestrzeni kosmicznej. Obserwując ruch ponad 400 galaktyk eliptycznych, badacze wykryli potężną, niewidzialną strukturę przyciągającą całe gromady galaktyk, w tym naszą Drogę Mleczną. Ten kosmiczny olbrzym, znany jako Wielki Atraktor, ukrywa się w tzw. “strefie unikania” – rejonie nieba przesłoniętym przez płaszczyznę naszej galaktyki i kosmiczny pył. To właśnie one przez dziesięciolecia uniemożliwiały jego dokładne zbadanie. Wielki Atraktor to obiekt o kolosalnej masie, którego grawitacja wpływa na ruch setek pobliskich galaktyk. Jego istnienie należy do najbardziej intrygujących zagadek współczesnej astronomii. To, czego nie widzimy, przyciąga nas z ogromną siłą. Jesteśmy ciągnięci w kierunku czegoś gigantycznego — Fragment raportu badawczego z 2014 roku Znajduje się on właśnie w “Strefie Unikania”, obszarze nieba zasłoniętym przez płaszczyznę Drogi Mlecznej i znajdujący się w niej kosmiczny pył. Jak opisuje IFLScience, “astronomowie badający 400 galaktyk eliptycznych zauważyli, że poruszają się one w kierunku czegoś, czego nie możemy zobaczyć”. Obserwacje z teleskopu Hubble’a częściowo przebiły się przez tę kosmiczną zasłonę. NASA przyznaje jednak, że “obserwowanie Wielkiego Atraktora jest trudne w zakresie światła widzialnego. Laniakea – nasz galaktyczny adres Przełom nastąpił dopiero w 2014 roku, gdy zespół badawczy ogłosił, że nasza galaktyka, dotąd znana jako część Supergromady w Pannie, należy do znacznie większej struktury nazwanej Supergromadą Laniakea. Region ten zasługuje na nazwę. W języku hawajskim ‘lani’ oznacza ‘niebo’, a ‘akea’ – ‘przestronne, niezmierzone’. Proponujemy, aby nazwać nasz dom Supergromadą Laniakea — Zespół badawczy z 2014 roku Nazwa “Laniakea” doskonale oddaje skalę tej struktury. Forbes wskazuje, że “Laniakea reprezentuje zbiór ponad 100 000 galaktyk rozciągających się na przestrzeni ponad 100 milionów lat świetlnych”. Wielki Atraktor stanowi grawitacyjne centrum Laniakei. Badania sugerują, że jest nim najpewniej gromada galaktyk Norma (Abell 3627), położona około 220 milionów lat świetlnych od nas. Jak wyjaśnia NASA, “gromada Norma jest najbliższą masywną gromadą galaktyk w stosunku do Drogi Mlecznej”. Kosmiczna sieć w wielkiej skali Odkrycia te pozwoliły lepiej zrozumieć wielkoskalową strukturę wszechświata. Galaktyki nie są rozrzucone przypadkowo, lecz tworzą skomplikowane układy, które na dodatek się łączą z innymi równie gigantycznymi strukturami. Supergromady zwykle składają się z łańcuchów kilkunastu gromad galaktyk, gdzie każda ma masę rzędu 10^13 do 10^14 mas Słońca. Portal Imagine the Universe podaje, że “największe supergromady mogą rozciągać się na przestrzeni kilkuset milionów lat świetlnych”. Co zaskakujące, aż 90 proc. galaktyk we wszechświecie znajduje się w supergromadach. Laniakea sąsiaduje z innymi strukturami tego typu, jak supergromada w Perseuszu-Rybach, która zdaniem badaczy “tworzy długą, gęstą ścianę rozciągającą się na niemal 300 milionów lat świetlnych”. W jeszcze większej skali supergromady tworzą filamenty, arkusze i ściany, oddzielone ogromnymi pustkami kosmicznymi. Ta kosmiczna sieć stanowi najrozleglejsze znane struktury we wszechświecie. Nietrwałość kosmicznych olbrzymów Choć rozmiary Laniakei imponują, jej przyszłość rysuje się w ciemniejszych barwach. Ethan Siegel z Forbesa tłumaczy, że “około 6 miliardów lat temu ciemna energia stała się dominującym czynnikiem w ewolucji wszechświata, a poszczególne komponenty Supergromady Laniakea już przyspieszają, oddalając się od siebie”. Ekspansja wszechświata, napędzana przez tajemniczą ciemną energię, ostatecznie rozerwie nawet tak potężne struktury jak supergromady. Żaden element Laniakei nie jest trwale związany grawitacyjnie z pozostałymi. Każdy komponent Laniakei, włączając w to wszystkie niezależne grupy i gromady wspomniane w tym artykule, nie jest grawitacyjnie związany z żadnym innym — Ethan Siegel, astrofizyk Forbes przewiduje, że “za kilka miliardów lat poszczególne komponenty supergromady zostaną rozerwane przez ekspansję wszechświata, na zawsze dryfując jako samotne wyspy w wielkim kosmicznym oceanie”. To dość pesymistyczna perspektywa, choć na nasze ludzkie skale czasowe – całkowicie abstrakcyjna. Granice naszej wiedzy Badania Wielkiego Atraktora i podobnych struktur napotykają poważne trudności. Jednym z kluczowych problemów jest precyzyjny pomiar odległości w kosmosie. Do obliczeń odległości do dalekich obiektów astronomowie używają zjawiska przesunięcia ku czerwieni. Jednak, jak zauważają naukowcy z Imagine the Universe, “stała Hubble’a jest niepewna (z czynnikiem około 2), co sprawia, że pomiary odległości są podobnie niepewne”. Kolejnym wyzwaniem pozostaje obserwacja obiektów w Strefie Unikania. Płaszczyzna Drogi Mlecznej, pełna gwiazd i pyłu, skutecznie zasłania znaczną część nieba. NASA przyznaje, że “region za centrum Drogi Mlecznej, gdzie pył jest najgęstszy, pozostaje niemal całkowitą zagadką dla astronomów”. Mimo tych ograniczeń naukowcy nieustannie udoskonalają metody obserwacji. Dzięki temu nasza mapa kosmicznego sąsiedztwa staje się coraz dokładniejsza, choć wciąż pełna białych plam. Kosmiczna lekcja pokory Odkrycie Wielkiego Atraktora i Supergromady Laniakea to ważny krok w zrozumieniu struktury wszechświata. Pokazuje, jak niewiele wciąż wiemy o kosmicznej sieci, w której jesteśmy zaledwie pyłkiem. Jednocześnie przypomina, że nawet tak monumentalne struktury są tylko przejściowymi elementami w dynamicznie ewoluującym kosmosie. Możemy być dumni z naszej rosnącej wiedzy, ale warto zachować naukowy sceptycyzm – każde odkrycie odsłania nowe, jeszcze głębsze tajemnice. https://www.focus.pl/artykul/chiny-obserwacja-tarcie-grafenu-przelom
  12. Czy w 2019 roku zasialiśmy na Księżycu życie? 2025-07-27. Marcin Powęska To miała być historyczna chwila – pierwszy prywatny lądownik na Księżycu. Ale Bereszit, izraelska sonda z misją naukowo-sentymentalną, rozbiła się tuż przed miękkim lądowaniem. Na pokładzie miała niezwykły ładunek: bibliotekę zawierającą wiedzę ludzkości, próbki DNA i tysiące mikroskopijnych niesporczaków. Dziś wiemy, że chociaż sonda została zniszczona, część jej zawartości może przetrwać miliony lat na powierzchni Księżyca. Na pierwszy rzut oka był to dysk wielkości płyty DVD. Ale ten nośnik, nazwany “Lunar Library”, to efekt ambitnego projektu Nova Spivacka i jego Arch Mission Foundation, która stawia sobie za cel stworzenie trwałych, międzyplanetarnych kopii zapasowych wiedzy i biologii Ziemi. Na 25 cienkich warstwach niklu zapisano ponad 60 000 mikroskopijnych obrazów stron z książek, podręczników, kluczy językowych oraz całą anglojęzyczną Wikipedię. Zawierała też zakodowane DNA i niespodziankę – zamrożone niesporczaki. Biblioteka została zabezpieczona żywicą epoksydową, która nie tylko chroniła mikroskopijne warstwy danych, ale – jak później się okazało – mogła uratować cały nośnik przed zniszczeniem podczas katastrofy. Spivack dodał do niej także próbki własnego DNA oraz 24 innych osób o zróżnicowanym pochodzeniu genetycznym, a także fragmenty świętych roślin – m.in. spod drzewa Bodhi. Niesporczaki na Księżycu? Tak, ale… 11 kwietnia 2019 roku, na kilka sekund przed lądowaniem w Morzu Jasności, izraelska misja straciła kontakt z lądownikiem. Animacja lotu zamarła na ekranie, dane telemetryczne przestały napływać – sonda Bereszit spadła na powierzchnię z prędkością, która nie pozwalała jej przetrwać. Zamiast stać się pierwszym prywatnym obiektem lądującym na Księżycu, rozpadła się na kawałki. Dla Spivacka była to osobista i zawodowa porażka – jego “backup cywilizacji” znajdował się na pokładzie. Przez pierwsze 24 godziny nikt nie wiedział, czy mikrobiblioteka przetrwała. Dopiero późniejsze analizy sugerowały, że ze względu na materiały (nikiel, żywica) i konstrukcję, biblioteka mogła wyjść z kolizji prawie bez szwanku. A nawet jeśli się rozpadła – jej fragmenty są wystarczająco duże, by odczytać większość danych. Niesporczaki to mikroskopijne bezkręgowce z grupy pierwoustych, mierzące zwykle od 0,1 do 0,5 mm długości. Zostały po raz pierwszy opisane w XVIII wieku, a obecnie zaliczane są do osobnego typu w królestwie zwierząt. Cechą charakterystyczną ich budowy jest segmentowane, beczułkowate ciało z czterema parami odnóży zakończonych pazurkami, które służą do poruszania się po powierzchniach wodnych, mchach czy porostach. Niesporczaki nie mają układu krwionośnego ani oddechowego, a ich ciało pokrywa kutykula – zewnętrzna warstwa ochronna, którą okresowo zrzucają w procesie linienia. Niesporczaki wykształciły unikalną zdolność do kryptobiozy – stanu głębokiego uśpienia metabolicznego, który pozwala im przetrwać w najbardziej ekstremalnych warunkach środowiskowych. W tym stanie mogą przetrwać ekstremalne warunki z ciśnieniem większym niż na dnie Rowu Mariańskiego, temperaturą od bliskich zera absolutnego po ponad 150 oC, promieniowaniem jonizującym wielokrotnie przekraczającym dawki śmiertelne dla człowieka oraz próżnię kosmiczną. Wysoka odporność niesporczaków wynika m.in. z obecności unikalnych białek, takich jak Dsup, które chronią ich DNA przed uszkodzeniami spowodowanymi promieniowaniem czy odwodnieniem. Dzięki temu niesporczaki są nie tylko modelowym organizmem w badaniach nad ekstremofiliami, ale i symbolem życia zdolnego przetrwać poza Ziemią. Na pokładzie Bereszit znajdowało się kilka tysięcy niesporczaków – zamrożonych i przyklejonych do taśmy izolacyjnej przy samej bibliotece. Spivack dodał je w ostatniej chwili. Nie były w stanie się poruszać ani rozmnażać, ale potencjalnie mogłyby zostać przywrócone do życia… gdyby na Księżycu było trochę wody i odpowiednia temperatura. Czy to możliwe? Nie – przynajmniej dziś. Księżyc jest suchy, skrajnie zimny i całkowicie nieprzyjazny życiu. Backup ludzkości w obliczu zagłady Wizja Spivacka jest jasna: Ziemia nie jest wieczna. Asteroidy, wojny nuklearne, zmiany klimatu – to wszystko zagraża naszemu przetrwaniu. Dlatego Arch Mission Foundation chce budować biblioteki nie tylko na Księżycu, ale też na Marsie, orbicie okołoziemskiej i w przestrzeni międzygwiezdnej. Pierwsza została już wysłana w 2018 roku – to słynna biblioteka ukryta w schowku Tesli Elona Muska, krążąca dziś po orbicie Słońca przez najbliższe 30 milionów lat. Zawiera m.in. trylogię “Fundacji” Isaaca Asimova, zapisaną techniką 5D na szklanym dysku kwarcowym. Ale cyfrowa pamięć jest zawodna – formaty się zmieniają, nośniki się starzeją. Dlatego Spivack stawia na technologie analogowe, jak mikrodruk w niklu czy syntetyczne DNA, które może przechowywać setki terabajtów danych w jednej kropli. Zderzenie Bereszit nie zniechęciło Spivacka. Arch Mission planuje kolejne misje z udziałem firmy Astrobotic. W kolejnych kapsułach mają znaleźć się próbki DNA setek ludzi z całego świata oraz gatunków zagrożonych wyginięciem. Dzięki kampaniom crowdfundingowym, każdy będzie mógł przekazać własne DNA lub dane. Celem jest stworzenie nie tylko księżycowej biblioteki, ale również genetycznej Arki Noego. https://www.focus.pl/artykul/garmin-forerunner-970-570-czy-warto-cena
  13. Zaginione ogniwo ewolucji czarnych dziur? HLX-1 i rozerwana gwiazda 2025-07-27. Radek Kosarzycki W odległym zakątku wszechświata, na obrzeżach galaktyki NGC 6099, doszło do wyjątkowego zjawiska astronomicznego. Nietypowe źródło promieniowania rentgenowskiego, wykryte już w 2009 roku, ponownie przyciągnęło uwagę naukowców. Za jego emisję odpowiada czarna dziura o masie pośredniej – obiekt niezwykle trudny do wykrycia, a tym bardziej do zbadania. To odkrycie może okazać się kluczem do zrozumienia, jak powstają i ewoluują czarne dziury w całym kosmosie. Czarne dziury dzielimy na dwie dobrze poznane grupy: stosunkowo niewielkie czarne dziury o masie gwiazdowej, powstające z masywnych gwiazd, oraz gigantyczne, supermasywne czarne dziury, znajdujące się w centrach galaktyk. Pomiędzy nimi teoretycznie istnieje trzecia klasa – czarne dziury o masie pośredniej (IMBH), o masie od kilkuset do 100 000 Słońc. Są one jednak wyjątkowo trudne do wykrycia, ponieważ zwykle nie emitują żadnych sygnałów, które można by łatwo zarejestrować. Jednym z nielicznych momentów, kiedy taka czarna dziura się ujawnia, jest zjawisko rozerwania pływowego (ang. tidal disruption event, TDE). Dzieje się tak, gdy gwiazda lub obłok gazu zbliży się zbyt bardzo do czarnej dziury. Siły grawitacyjne rozrywają obiekt, a towarzyszy temu intensywny rozbłysk promieniowania rentgenowskiego, widoczny z odległości setek milionów lat świetlnych. HLX-1 – źródło rentgenowskiej zagadki Takie właśnie zjawisko zaobserwowano w 2009 roku dzięki teleskopowi Chandra. Około 40 000 lat świetlnych od centrum galaktyki NGC 6099 zarejestrowano ekstremalnie jasne źródło promieniowania rentgenowskiego – HLX-1 (Hyper-Luminous X-ray source 1). Obiekt ten osiągał temperatury rzędu 3 milionów stopni Celsjusza – charakterystyczne dla TDE. Trzy lata później teleskop XMM-Newton zarejestrował jeszcze jaśniejszy rozbłysk – nawet 100 razy silniejszy niż pierwotny. Do 2023 roku jednak emisja znacznie osłabła. Równolegle, dzięki obserwacjom optycznym z Teleskopu Kanadyjsko-Francusko-Hawajskiego oraz Hubble’a, astronomowie dostrzegli w tym samym miejscu niewielką gromadę gwiazd. To doprowadziło do nowych teorii dotyczących pochodzenia HLX-1. Samotna czarna dziura pożerająca resztki galaktyki? Najbardziej prawdopodobna hipoteza zakłada, że HLX-1 to pozostałość po galaktyce karłowatej, która zbliżyła się za bardzo do znacznie większej NGC 6099. Większość jej materii została rozerwana przez siły pływowe, pozostawiając po sobie czarną dziurę i skupisko gwiazd – dawną centralną część tej mniejszej galaktyki. Teraz ten „kosmiczny wrak” dryfuje w halo NGC 6099, od czasu do czasu pożerając pobliskie gwiazdy. To właśnie jedna z tych gwiazd mogła paść ofiarą TDE obserwowanego w 2009 roku. Jednak naukowcy nie są zgodni co do natury tej interakcji. Według jednej teorii gwiazda przetrwała i porusza się po bardzo wydłużonej orbicie, zbliżając się do czarnej dziury tylko w perycentrum swojej orbity. Wówczas oddaje część swojej masy, generując krótkotrwałe rozbłyski promieniowania rentgenowskiego – tak jak ten z 2012 roku. W 2023 roku jasność była znacznie mniejsza, co może oznaczać, że gwiazda znajdowała się wtedy dalej od czarnej dziury. Alternatywna interpretacja sugeruje, że gwiazda została rozerwana całkowicie. Jej pozostałości uformowały gorący dysk akrecyjny – wirującą strukturę materii spiralnie opadającej do wnętrza czarnej dziury. To mogło tłumaczyć intensywny rozbłysk z 2012 roku i jego późniejsze osłabienie. Poszukiwanie zaginionego ogniwa Wciąż nie wiadomo, która z interpretacji jest trafna. Jak zauważa Roberto Soria z Narodowego Instytutu Astrofizyki we Włoszech, obserwowane zmiany jasności HLX-1 mogą wskazywać zarówno na cykliczne rozbłyski, jak i na jednorazowe, powoli kończące się zjawisko. Dopiero kolejne lata obserwacji przyniosą odpowiedź. Znaczenie tego przypadku wykracza jednak daleko poza pojedynczy incydent. Jeśli czarne dziury o masie pośredniej, takie jak HLX-1, rzeczywiście istnieją i są powszechniejsze niż dotąd sądzono, mogą one odgrywać kluczową rolę w formowaniu się supermasywnych czarnych dziur poprzez łączenie się podczas zderzeń galaktyk. Brak potwierdzonych przypadków IMBH wciąż jednak utrudnia stworzenie pełnego obrazu ich wpływu na ewolucję wszechświata. Nadchodzi era nowych odkryć Obserwacje czarnych dziur o masie pośredniej to wciąż duże wyzwanie. Instrumenty takie jak Chandra, Hubble czy XMM-Newton mają ograniczone pole widzenia, a TDE są nieprzewidywalne. Na szczęście wkrótce sytuacja może się zmienić. Już wkrótce rozpocznie pracę Obserwatorium Very C. Rubin, które w ciągu 10 lat wykona niezwykle szczegółowy przegląd całego nieba. Dzięki szerokiemu polu widzenia i wysokiej czułości powinno z łatwością rejestrować nowe TDE, które następnie będą mogły być badane przez inne teleskopy. Być może już wkrótce zdołamy uchwycić więcej takich zjawisk, a tym samym zbliżyć się do odpowiedzi na pytanie: jak powstają najpotężniejsze obiekty we wszechświecie? https://www.pulskosmosu.pl/2025/07/zaginione-ogniwo-ewolucji-czarnych-dziur-hlx-1-i-rozerwana-gwiazda/
  14. Nowe zagrożenie z kosmosu? Astrofizyk ostrzega przed wrogą 2025-07-27. Julia Król Astrofizyk Avi Loeb i jego współpracownicy publicznie spekulują, że tajemniczy obiekt 3I/ATLAS może być wysoce zaawansowanym statkiem obcej cywilizacji, który zmierza w stronę Układu Słonecznego. Choć takie teorie nie mają potwierdzenia w badaniach NASA, ich rozgłos rozpala wyobraźnię i podsyca dyskusję o przyszłości ludzkości wobec potencjalnego kontaktu z inteligencją pozaziemską. Naukowcy przewidują, że dokładniejsze obserwacje w październiku rozwieją wątpliwości co do zagrożenia ze strony obiektu. Czy będzie koniec świata? W piątek 25 lipca astrofizyk Avi Loeb, znany z kontrowersyjnych teorii, zasugerował, że obiekt międzygwiezdny 3I/ATLAS może być wrogim statkiem kosmicznym zmierzającym na kurs kolizyjny z Ziemią. Niecodzienne zachowanie obiektu sugeruje wrogą cywilizację Loeb od wielu lat intensywnie interesuje się życiem pozaziemskim, a jego nowa teoria koncentruje się na obiekcie międzygwiezdnym wykrytym po raz pierwszy 1 lipca 2025 roku w odległości 4,5 razy większej niż odległość Ziemi do Słońca. Według astrofizyka niezwykła trajektoria i jasność obiektu sugerują, że może on wykonywać celowe manewry - a to jest niezgodne z zachowaniem naturalnych asteroid. Loeb wierzy, że to będzie nasze pierwsze spotkanie z wrogą inteligencją pozaziemską. Dlaczego wrogą? Naukowiec sądzi, że kiedy pod koniec listopada obiekt zbliży się do Słońca, zniknie z pola widzenia Ziemi, dzięki czemu będzie mógł wykonać tajny manewr, pozwalający mu pozostać w Układzie Słonecznym, gdzie może potajemnie przygotować się do ataku. To nie pierwsza teoria, z którą wychodzi Loeb. Już w 2017 roku spekulował, że 'Oumuamua, małe ciało niebieskie, może być sondą kosmiczną. Swoje rozważania na temat zaawansowanej technologii wykorzystywanej przez pozaziemskie cywilizacje rozwija teraz, obawiając się, co się stanie, kiedy 29 października 2025 roku po raz pierwszy obiekt znajdzie się po przeciwnej stronie Słońca, pojawiając się z powrotem na początku grudnia. Argumentem Loeba jest m.in. to, że 3I/ATLAS wydaje się anomalnie jasny jak na swój szacowany rozmiar - to pozwala myśleć, że ma odblaskową lub sztuczną powierzchnię. Jego spekulacje podsyca fakt, że obiekt nie ma typowych cech komet, takich jak pióropusz pyłu lub gazu przy prędkości około 60 kilometrów na sekundę. Biorąc pod uwagę jego tempo lotu, prawdopodobnie przekroczył zewnętrzną granicę Układu Słonecznego około 8000 lat temu. Szacuje się, że ma średnicę od 10 do 20 kilometrów, choć mógłby mieć mniejszy profil, gdyby składał się głównie z odbijającego światło lodu. Jego trajektoria jest hiperboliczna, a więc nie jest związany z grawitacją Słońca - prawdopodobnie przyleciał z przestrzeni międzygwiezdnej i zaraz ją opuści. Czy jest się czego bać? Program NASA - NEA (Near-Earth Object Program) - śledzący potencjalne zagrożenia, nie uznał 3I/ATLAS jako niebezpiecznego do lipca 2025 roku, chociaż jego nietypowa trasa wymaga dalszych badań i wzbudza zainteresowanie. Mimo że nie ma potwierdzenia tej teorii, jeśliby się sprawdziła, konsekwencje mogłoby być poważne - załamałby się łańcuchy dostaw i rynki finansowe, a rządy prawdopodobnie przekierowałyby zasoby na obronę lub monitorowanie kosmosu. Jeśli hipoteza okaże się słuszna, konsekwencje mogą być potencjalnie tragiczne dla ludzkości i będą wymagać podjęcia środków obronnych (choć te mogą okazać się bezskuteczne) - ostrzegają Adam Hibberd i Adam Crowl, którzy razem z Loebem połączyli siły do stworzenia tej teorii. Mimo wszystko bardziej realnym założeniem jest, że 3I/ATLAS jest łagodny lub naturalny - moglibyśmy dzięki niemu pogłębić naszą wiedzę o kosmosie. Oczekuje się, że NASA i obserwatoria międzynarodowe będą dostarczać aktualizacje podczas całej trasy obiektu. Jego naturę wyjaśnią obserwacje pod koniec października, ale jak dotąd nie ma wiarygodnego zagrożenia. Z całą pewnością kometa nie stanowi bezpośredniego zagrożenia dla Ziemi - nie uderzy w naszą planetę. Jej najbliższą odległością od Ziemi będzie około 270 mln kilometrów. Czy obiekt 3I/ATLAS może być wysoce zaawansowanym statkiem obcej cywilizacji? European Southern Observatory (ESO) domena publiczna Diagram przedstawiający trajektorię międzygwiezdnej komety 3I/ATLAS podczas jej przelotu przez Układ Słoneczny NASA/JPL-Caltech domena publiczna https://geekweek.interia.pl/kosmos/news-nowe-zagrozenie-z-kosmosu-astrofizyk-ostrzega-przed-wroga-cy,nId,22169240
  15. Czy życie naprawdę może być wszędzie? Odkrycie cząsteczek w Orionie 2025-07-27. Julia Król Wokół protogwiazdy w gwiazdozbiorze Oriona naukowcy zidentyfikowali ponad tuzin złożonych cząsteczek organicznych, uważanych za pierwotne składniki DNA i RNA. Wyniki badań wskazują, że te związki mogą przeżywać ekstremalne warunki powstawania gwiazd, a nawet być powszechne w kosmosie, podczas gdy wcześniej sądzono, że są niszczone w takich procesach. Otwiera to nowe perspektywy dla poszukiwania śladów życia na innych planetach. Naukowcy z Instytutu Maxa Plancka twierdzą, że w kosmosie występują złożone cząsteczki organiczne - takie jak glikol etylenowy i glikolonitryl - o wiele powszechniej, niż wcześniej sądzono. Związki te są uważane za prekursory kwasów nukleinowych, z których powstają DNA i RNA. Rozpowszechnione cząsteczki życia w kosmosie Zespół podczas nowego badania wykrył ponad tuzin rodzajów złożonych cząsteczek organicznych pływających blisko protogwiazdy w gwiazdozbiorze Oriona. Sugeruje to, że substancje chemiczne są w stanie przetrwać gwałtowne procesy prowadzące do narodzin gwiazd i mogą występować w dużych ilościach w kosmosie, zamiast czekać na planetę o odpowiednich warunkach do ich powstania. Nasze odkrycie wskazuje na prostą linię wzbogacenia chemicznego i rosnącej złożoności między obłokami międzygwiazdowymi a w pełni rozwiniętymi układami planetarnymi - powiedział główny autor pracy, Abubakar Fadul, astronom z Instytutu Maxa Plancka. Badacze dodają: "to sugeruje, że nasiona życia gromadzą się w kosmosie i są szeroko rozpowszechnione". Dotąd sądzono, że większość cząsteczek organicznych ulega zniszczeniu, kiedy naradza się układ gwiezdny z obłoku międzygwiazdowego. Przejściu zimnej protogwiazdy w młodą gwiazdę otoczoną dyskiem pyłu i gazu towarzyszy gwałtowna faza szoku gazowego, intensywnego promieniowania i szybkiego wyrzutu gazu. Może to zniszczyć większość złożonej chemii zgromadzonej na poprzednich etapach. Teraz jednak mamy nowy pogląd na to, co się dzieje. Nasze wyniki sugerują, że dyski protoplanetarne dziedziczą złożone cząsteczki z wcześniejszych etapów, a proces ich powstawania może trwać nadal w trakcie rozwoju dysku protoplanetarnego - stwierdził współautor badania, Kamber Schwarz. Jak to zaobserwowano? Złożone cząsteczki organiczne są trudne do wykrycia, ponieważ zwykle są uwięzione w odłamkach zwanych lodowymi ziarnami pyłu, jednak szczęśliwym zbiegiem okoliczności naukowcy mogli je dostrzec, ponieważ w układzie V883 Orionis gwiazda wciąż emituje w przestrzeń kosmiczną fale promieniowania, podgrzewając odłamki i uwalniając substancje chemiczne. Było to możliwe do zaobserwowania dzięki ogromnemu radioteleskopowi w Chile. Po raz pierwszy udało się zobaczyć narodziny młodego układu planetarnego Niedawno astronomowie po raz pierwszy zaobserwowali, jak z wiru gazu i pyłu otaczającego gwiazdę narodził się układ planetarny. Dokonali tego dzięki danym z Teleskopu Jamesa Webba oraz Atacama Large Millimeter/submillimeter Array, doglądających młodą gwiazdę HOPS-315, oddaloną o 1300 lat świetlnych od Ziemi. Odkrycie to daje naukowcom możliwość zbadania, jak około 4,6 miliarda lat temu powstał nasz macierzysty układ planetarny wokół Słońca. Nowe dowody na powszechność życia w kosmosie?123RF/PICSEL https://geekweek.interia.pl/kosmos/news-czy-zycie-naprawde-moze-byc-wszedzie-odkrycie-czasteczek-w-o,nId,22169216
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.