Skocz do zawartości

Paweł Baran

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    32 477
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    64

Ostatnia wygrana Paweł Baran w dniu 2 Marca

Użytkownicy przyznają Paweł Baran punkty reputacji!

5 obserwujących

O Paweł Baran

  • Urodziny 20.06.1975

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna
  • Zamieszkały
    PRZYSIETNICA . PTMA Warszawa

Converted

  • Miejsce zamieszkania
    PRZYSIETNICA

Ostatnie wizyty

20 595 wyświetleń profilu

Paweł Baran's Achievements

Słońce

Słońce (14/14)

  • Reacting Well
  • Posting Machine Rare
  • Collaborator
  • First Post
  • Conversation Starter

Recent Badges

4,7 tyś

Reputacja

  1. Gaia BH3 – pobliska czarna dziura 2024-04-27. Krzysztof Kanawka Druga najbliższa znana czarna dziura. W odległości zaledwie około 1900 lat świetlnych od Układu Słonecznego znajduje się czarna dziura o oznaczeniu Gaia BH3. Jest to aktualnie druga względem odległości najbliższa znana czarna dziura. Odkrycie Gaia BH3 zawdzięczamy europejskiej sondzie Gaia. Jest to sonda do bardzo precyzyjnych pomiarów astrometrycznych, które służą m.in. wyznaczaniu dystansów do gwiazd. Możliwe jest także określenie ruchów własnych gwiazd, w tym względem mniejszych i niewidocznych ciał w pobliżu tych gwiazd. Tak też się stało w przypadku Gaia BH3, czyli czarnej dziury, która krąży w układzie wraz z gwiazdą. Masa BH3 została ustalona na około 33 masy Słońca. Odległość do układu – w zależności od wyliczeń to około 1840 – 1930 lat świetlnych. Jest to zatem pobliska czarna dziura. Ta czarna dziura nie jest zbyt aktywna – nie znajduje się wokół niej żadna materia, którą mogłaby ta dziura “zjadać” i tym samym pojawiłaby się emisja promieniowania. Odkrywanie takich dziur jest bardziej problematyczne i ich wykrycie jest możliwe na podstawie obserwacji wpływu grawitacyjnego na otoczenie. Warto tu dodać, że dwie jeszcze bliższe znane nam czarne dziury – Gaia BH1 i Gaia BH2 – to także odkrycia sondy Gaia. Gaia BH1 to obecnie najbliższa znana czarna dziura. Z kolei Gaia BH2 znajduje się około 3800 lat świetlnych od Układu Słonecznego. Porównanie układów Gaia BH1, Gaia BH2 i Gaia BH3 / Credits – ESA/Gaia/DPAC, CC BY-SA 3.0 IGO, P. Panuzzo CNRS/Observatoire de Paris/PSL Oczywiście, jest bardzo prawdopodobne, że bliżej znajdują się nieznane jeszcze czarne dziury. Mowa tu m.in. o czarnych dziurach, które poruszają się bez żadnego towarzysza, przez co ich detekcja jest bardzo trudna. Jest także możliwe – choć nie ma tu jeszcze wystarczających dowodów – że w układzie gwiazd V Puppis trzecim obiektem tego układu jest czarna dziura. V Puppis znajduje się w odległości około 950 lat świetlnych od Ziemi. (ESA) Gaia's discovery of a massive black hole in our Milky Way: Gaia BH3 (long version - voice - music) https://www.youtube.com/watch?v=cU00B-6DeSQ Układ Gaia BH3 / Credits – ESA/Gaia/DPAC, CC BY-SA 3.0 IGO, P. Panuzzo CNRS/Observatoire de Paris/PSL Gaia's black holes: comparison of orbits https://www.youtube.com/watch?v=Jru4rc7Tmyw Porównanie układów Gaia BH1, Gaia BH2 i Gaia BH3 / Credits – ESA/Gaia/DPAC, CC BY-SA 3.0 IGO, P. Panuzzo CNRS/Observatoire de Paris/PSL https://kosmonauta.net/2024/04/gaia-bh3-pobliska-czarna-dziura/
  2. Nowa rakieta od Blue Origin. Poznaliśmy datę startu 2024-04-26. Mateusz Mitkow Najprawdopodobniej już za kilka miesięcy będziemy mogli zobaczyć po raz pierwszy w locie nowy system nośny firmy Blue Origin. W ramach swojej debiutanckiej misji rakieta New Glenn wyniesienie w przestrzeń kosmiczną dwie sondy marsjańskie firmy Rocket Lab. Należąca do Jeffa Bezosa firma Blue Origin przygotowuje swój nowy system nośny do pierwszego lotu orbitalnego. Będzie to zdecydowanie historyczny moment dla amerykańskiego przedsiębiorstwa, które do tej pory mogło się pochwalić jedynie rakietą New Shephard, wykorzystywaną do wykonywania turystycznych lotów suborbitalnych. Przełomem dla firmy w tym zakresie ma być opracowywana rakieta New Glenn, które debiutancki lot powinien odbyć się już w najbliższych miesiącach. Z dostępnych informacji wynika, że nowa rakieta firmy Blue Origin powinna polecieć na orbitę 29 września br. Dokładna data została przekazana przez jednego z przedstawicieli amerykańskiej agencji kosmicznej NASA w trakcie prezentacji, dotyczącej nadchodzącej misji marsjańskiej. Jej celem jest wysłanie na orbitę Marsa dwóch sond Escape and Plasma Acceleration and Dynamics Explorers (ESCAPADE), a systemem nośnym odpowiedzialnym za ich wyniesienie będzie rakieta New Glenn. Kontrakt o wartości 20 mln USD został w tym celu przyznany firmie Bezosa w 2023 r. Za opracowanie wspomnianego ładunku jest Rocket Lab. Celem amerykańskich sond będzie badanie marsjańskiej magnetosfery. Firma Blue Origin nie potwierdziła oficjalnie przekazanej daty startu, ale we wcześniejszych zapowiedziach podkreślano, że debiut systemu planowany jest na druga połowę 2024 r. Warto pamiętać, że rakieta New Glenn jest także niezbędnym elementem programu Artemis, do którego została zakontraktowana w celu wynoszenia lądownika Blue Moon. Jeśli chodzi o szczegóły techniczne opisywanej rakiety to wiemy, że New Glenn będzie miał ponad 98 metrów wysokości i będzie zabierać ze sobą 45 t ładunku na niską orbitę okołoziemską (LEO) oraz 13,5 t na geostacjonarną orbitę transferową. To około dwukrotnie większa ładowność rakiety Falcon 9 od firmy SpaceX. Są to także większe możliwości niż w przypadku rakiety Vulcan, ale niższe od systemów Falcon Heavy oraz Starship. Pierwszy stopień nowej rakiety będzie napędzany siedmioma silnikami BE-4, z kolei drugi dwoma BE-3U. Prace nad rakieta New Glenn trwają blisko dekadę, ale wygląda na to, że jesteśmy bardzo blisko, aby zobaczyć ją po raz pierwszy w locie. Duże nadzieje w projekt pokładają także Siły Kosmiczne USA (USSF), które przyznały na jej rozwój dodatkowe fundusze. Kontrakt o wartości 18 mln USD ma wesprzeć wczesne badania integracyjne, które pomogą ocenić możliwości techniczne systemu, pod kątem wynoszenia ładunków w ramach misji służących bezpieczeństwu narodowemu. Autor. Blue Origin SPACE24 https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/systemy-nosne/nowa-rakieta-od-blue-origin-poznalismy-date-startu
  3. Przyszłość robotyki kosmicznej na ERC w Krakowie 2024-04-26. Setki młodych inżynierów z 23 krajów rozpoczęło rywalizację o szansę uczestnictwa w finałach 10. jubileuszowej edycji European Rover Challenge (ERC) – najtrudniejszych zawodach robotyki kosmicznej na świecie. W tym roku w zawodach bierze udział 69 drużyn, w tym aż 14 za Polski. Zawody łazików kosmicznych odbędą się w dniach 6–8 września 2024 roku na Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Roboty biorące udział w zawodach muszą stawić czoła wielu konkurencjom mającym odzwierciedlić wyzwania eksploracji kosmosu. Na test wystawiane będą takie umiejętności jak zdolność autonomicznej nawigacji w terenie, przeprowadzanie odwiertów, analiza składu próbek geologicznych oraz operowanie ramieniem robotycznym. Zatem nie ma znaczenia, czy roboty poruszają się na kołach, gąsienicach lub wykorzystują mechanizmy kroczące – najważniejsza jest efektywność wykonywania zadań. Tegoroczne, jubileuszowe zawody ERC będą wyjątkowe pod względem liczby biorących w nich uczestników. Aż 69 drużyn z 23 krajów świata zgłosiło się do kosmiczno-robotycznej rywalizacji. W tym roku wśród zgłoszonych zespołów znajdują się drużyny z uznanych uniwersytetów m.in. z Australii, Japonii, Niemiec, Kostaryki, Kanady czy Francji. – mówi Konrad Lippert, koordynator zespołów międzynarodowych zawodów łazików marsjańskich ERC. – Z roku na rok coraz więcej nowych drużyn dowiaduje się o możliwości udziału w zawodach ERC i dopytuje o szczegóły. Szczególnie cieszą nas debiutanckie zespoły studentów z Serbii, Rumunii, Kazachstanu i Pakistanu – to pokazuje, że docieramy coraz dalej, a idea zawodów jest tak samo atrakcyjna w Europie, Azji, Australii i Ameryce. Oczywiście ciężko nie zwrócić uwagi na potężną reprezentację Polski – dodaje. Podczas ERC 2024 odbędą się nie tylko zawody robotyczne, ale również biznesowa konferencja z udziałem czołowych ekspertów sektora kosmicznego, astronautów i naukowców. Podzielą się oni swoją wiedzą i doświadczeniem w obszarach takich jak przyszłość ludzkich osad na Księżycu i Marsie, zrównoważony rozwój Ziemi czy komercjalizacja kosmosu. Dla osób, które są pasjonatami kosmosu i technologii została przygotowana Strefa Inspiracji. Wiek czy wykształcenie nie odgrywa tu roli, bo odkrywcą można być w każdym wieku i znaleźć coś dla siebie. W Strefie Inspiracji będzie można dowiedzieć się więcej o kosmosie, astronomii, spotkać popularyzatorów nauki oraz zobaczyć z bliska kosmiczne technologie, które na co dzień znajdują się na orbicie. Jubileuszowa edycja ERC – kosmiczne święto na uniwersytecie AGH! 10. edycja European Rover Challenge to nie tylko największe wydarzenie do tej pory, ale przede wszystkim szansa na wspólną celebrację dekady innowacji i pasji podczas oficjalnej Jubileuszowej Gali. W tym roku, z okazji 10-lecia projektu, zaplanowaliśmy specjalny program z udziałem gości specjalnych z Międzynarodowej Federacji Astronautycznej, Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) i NASA. Od 2014 roku, blisko 100-osobowa grupa pasjonatów, ekspertów i naukowców, wspierana przez wolontariuszy, realizuje ten unikatowy projekt, który z dumą prezentujemy światu. W Krakowie, stolicy Małopolski, która należy do sieci regionów kosmicznych NEREUS; uczestnicy i goście będą mieli okazję doświadczyć wyjątkowej atmosfery i naszej niesłabnącej pasji, która sprawia, że European Rover Challenge jest czymś więcej niż tylko wydarzeniem – to marzenie o sięgnięciu gwiazd, które staje się rzeczywistością. – podsumowuje Łukasz Wilczyński, pomysłodawca i główny organizator wydarzenia. Głównym organizatorem wydarzenia jest Europejska Fundacja Kosmiczna – wielokrotnie nagradzana organizacja non-profit, wspierająca inicjatywy stawiające na pierwszym miejscu przyszłość nowego pokolenia, opartą na naukach STEAM i technologiach kosmicznych. Współorganizatorem i gospodarzem została Akademia Górniczo-Hutnicza w Krakowie. Wydarzenie zostało objęte patronatem honorowym Ministra Edukacji, Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA), Międzynarodowej Federacji Astronautycznej (IAF), Wicemarszałka Województwa Małopolskiego oraz Związku Pracodawców Sektora Kosmicznego. Do grona Partnerów dołączyli już: Konsulat Generalny USA w Krakowie, Mars Society Polska, Stowarzyszenie Polskich Profesjonalistów Sektora Kosmicznego (PSPA), MathWorks, JoinThe.Space, Pokojowy Patrol oraz Centrum Business in Małopolska. Projekt finansowany jest ze środków budżetu państwa, przyznanych przez Ministra Edukacji i Nauki w ramach Programu „Społeczna odpowiedzialność nauki II”. Więcej informacji o wydarzeniu i zespołach biorących udział w zawodach znajduje się na stronie internetowej. Źródło: PlanetPartners Opracował: Paweł Z. Grochowalski URANIA https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/przyszlosc-robotyki-kosmicznej-na-erc-w-krakowie
  4. Obserwacje JWST ujawniają, że czarne dziury szybko blokują powstawanie gwiazd w masywnych galaktykach 2024-04-26. Nowe obserwacje JWST sugerują, że czarne dziury szybko blokują procesy gwiazdotwórcze w masywnych galaktykach. Wyniki badań opublikowane w czasopiśmie Nature przedstawiają nowe obserwacje z Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba (JWST), które sugerują, że czarne dziury szybko odcinają procesy gwiazdotwórcze w masywnych galaktykach poprzez wybuchowe usuwanie dużych ilości gazu. Międzynarodowy zespół odkrył, że ponad 90% wiatru galaktycznego składa się z neutralnego gazu, a zatem był praktycznie niewidoczny w poprzednich badaniach. Praca ta jest pierwszym bezpośrednim potwierdzeniem, że supermasywne czarne dziury są zdolne do wyciszania galaktyk. Różnica między tymi nowymi badaniami a poprzednimi pracami polega na rodzaju obserwowanego gazu: do tej pory możliwe było wykrycie tylko zjonizowanego gazu, który jest ciepły; podczas gdy JWST był w stanie wykryć również gaz neutralny, który jest zimny. Dr Rebecca Davies z Centrum Astrofizyki i Superkomputerów Swinburne University of Technology kierowała australijskim zespołem stojącym za tym odkryciem i pomogła znaleźć potężny wypływ napędzany czarną dziurą w odległej masywnej galaktyce o bardzo niskim poziomie formowania gwiazd. Wypływ usuwa gaz szybciej niż jest on przekształcany w gwiazdy, co wskazuje, że wypływ może mieć bardzo znaczący wpływ na ewolucję galaktyki. Nasze odkrycia dostarczają nowych dowodów wskazujących, że wypływy napędzane przez czarne dziury są w stanie szybko wyłączyć lub „wygasić” procesy gwiazdotwórcze w masywnych galaktykach. Wygaszenie procesów gwiazdotwórczych oznacza, że galaktyka przestała tworzyć gwiazdy. Reprezentuje to transformację między galaktyką, która aktywnie tworzy gwiazdy, pozwalając jej rosnąć i zmieniać się, a galaktyką, która jest „martwa” i statyczna. Wygaszanie jest zatem fundamentalnym procesem cyklu życia galaktyk. Jednak astronomowie wciąż nie rozumieją szczegółowo, co powoduje, że galaktyki przestają tworzyć gwiazdy. Wraz z uznanymi na całym świecie naukowcami, w szczególności głównym autorem Sirio Bellim z Uniwersytetu Bolońskiego, dr Davies badała galaktykę znajdującą się w ogromnej odległości od Ziemi, której światło potrzebowało ponad dziesięciu miliardów lat, aby do nas dotrzeć. Aktywne jądra galaktyczne (AGN) – supermasywne czarne dziury pochłaniające duże ilości gazu – mogą powodować wypływy z galaktyk. Najpotężniejsze AGNy napędzają bardzo masywne wypływy, które mogą usunąć cały gaz z galaktyk macierzystych w stosunkowo „krótkim” czasie i spowodować wygaszenie procesów gwiazdotwórczych. JWST umożliwił nam obserwację chłodniejszej, neutralnej fazy gazowej naturalnych wypływów napędzanych przez AGN w odległych galaktykach. W badanej galaktyce odkryliśmy, że prędkość wypływu w fazie neutralnej była ~100 razy większa niż prędkość wypływu w fazie zjonizowanej, co ukazało dużą ilość wypływającej masy, która wcześniej była niewidoczna. Dr Davies twierdzi, że JWST można wykorzystać do wykrycia większej części wypływów, podczas gdy poprzednie obserwacje zjonizowanego gazu były w stanie wykryć tylko około 1%. Przed JWST byliśmy w stanie dostrzec jedynie wierzchołek góry lodowej, jeżeli chodzi o wypływającą masę. Zespół jest podekscytowany tym, co mogą odkryć, analizując więcej galaktyk w przyszłości. Opracowanie: Agnieszka Nowak Źródło: • Swinburne University of Technology • Urania Galaktyka Drogi Mlecznej. Źródło: Swinburne University of Technology https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2024/04/obserwacje-jwst-ujawniaja-ze-czarne.html
  5. Katalog Caldwella: C96 2024-04-26. Amelia Staszczyk O obiekcie C96 to gromada otwarta, czyli zbiór luźno związanych ze sobą gwiazd. Pierwszy raz opisał ją francuski astronom Nicolas-Louis de Lacaille w 1751 r. Na poniższej grafice górne ujęcie zostało wykonane naziemnie za pomocą Digitized Sky Survey. Miejsca obserwacji peryferyjnych gwiazd gromady przez teleskop Hubble’a kamerą Wide Field and Planetary Camera 2 (WFPC2) są zaznaczone pomarańczowym i niebieskim konturem. Zdjęcie po lewej zrobiono w świetle widzialnym i podczerwieni, natomiast to po prawej również w ultrafiolecie. Podstawowe informacje • Typ obiektu: gromada otwarta • Numer w katalogu NGC: 2516 • Jasność: 3,8m • Gwiazdozbiór: Kil • Deklinacja: -60° 45′ 12″ • Rektascensja: 07h 58m 04s • Rozmiar kątowy: 22,0′ Jak obserwować? Caldwell 96 jest niezwykle popularnym obiektem wśród obserwatorów nieba południowego, szczególnie późnym latem. Przy dobrych warunkach gromada widoczna jest gołym okiem, jako zamglona plama. Lornetka umożliwi rozróżnienie niektórych z ponad stu gwiazd. Swoją popularność gromada zawdzięcza nie tylko jasności, ale też obecności co najmniej trzech gwiazd podwójnych, które można obserwować pojedynczo małym teleskopem. Są to układy optycznie podwójne, czyli dwie gwiazdy niepowiązane grawitacyjnie, jednak widoczne bardzo blisko siebie z perspektywy obserwatora ziemskiego. Źródła: • NASA Hubble's Caldwell Catalog: Caldwell 96 26 kwietnia 2024 • SEDS.org; Revised NGC and IC Catalog): NGC 2516 26 kwietnia 2024 Źródło: Ground-based image: Digitized Sky Survey; Hubble images: NASA, ESA, R. Griffiths (Carnegie Mellon University); S. Casertano (Space Telescope Science Institute), and J. MacKenty (Space Telescope Science Institute); Processing: Gladys Kober (NASA/Catholic University of America) Ground-based image: Digitized Sky Survey; Hubble images: NASA, ESA, R. Griffiths (Carnegie Mellon University); S. Casertano (Space Telescope Science Institute), and J. MacKenty (Space Telescope Science Institute); Processing: Gladys Kober (NASA/Catholic University of America) C96 na mapie nieba. Źródło: Image courtesy of Stellarium https://astronet.pl/wszechswiat/katalog-caldwella/katalog-caldwella-c96/
  6. Nie zaglądaj tu, jeśli masz arachnofobię. "Pająki" na Marsie 2024-04-26. Źródło: ESA,cbsnews.com Należąca do Europejskiej Agencji Kosmicznej sonda ExoMars Trace Gas sfotografowała powierzchnię Czerwonej Planety. Na zdjęciu widać coś na kształt chmary pająków. Jak tłumaczą badacze z ESA, "pająki" na Marsie pojawiają się wiosną. Podczas ciemnej marsjańskiej zimy na powierzchni planety tworzą się pokłady suchego lodu, czyli dwutlenku węgla w stanie stałym. Wiosną pod wpływem światła słonecznego znajdujący się na spodzie dwutlenek węgla z powrotem staje się gazem i zaczyna przebijać się przez pokrywę lodową - miejscami ma ona grubość nawet metra. Dochodzi wtedy do wyrzutów gazu, który porywa ze sobą obłoki ciemnego pyłu skalnego. Materiał, unoszony w górę przez ogromne gejzery, ostatecznie opada na powierzchnię planety, tworząc kształty przypominające pająki. Chociaż ciemne plamy mogą wydawać się niewielkie, w rzeczywistości mają około kilkudziesięciu metrów średnicy. Ślady "pająków" widać również na poniższej fotografii wykonanej przez sondę Mars Express (MEX). Większość ciemnych smug uchwyconych przez orbiter pojawiło się na obrzeżach części Marsa zwanej Miastem Inków. Obszar został odkryty w 1972 roku przez należącą do NASA sondę Mariner 9 i znajduje się w pobliżu południowej czapy polarnej planety. Autorka/Autor:anw,as Źródło: ESA,cbsnews.com Źródło zdjęcia głównego: ESA "Pająki" na Marsie ESA Na Marsie widać ślady pająków ESA https://tvn24.pl/tvnmeteo/nauka/pajaki-na-marsie-nie-zagladaj-tu-jesli-masz-arachnofobie-st7888699
  7. Mamy go! Do Ziemi dotarł sygnał z punktu oddalonego miliony kilometrów 2024-04-26. Radek Kosarzycki Naukowcy z NASA poinformowali, że instrumenty na powierzchni Ziemi odebrały wyraźny sygnał z odległego miejsca w przestrzeni kosmicznej. To dla nas bardzo dobry znak. Informacja ta potwierdza bowiem, że stworzyliśmy właśnie nowy system komunikacji międzyplanetarnej, który przyda się w przyszłości nie tylko astronautom znajdującym się na Księżycu, ale nawet na Marsie. Pod wieloma artykułami popularnonaukowymi pojawiają się pytania od miłośników eksploracji przestrzeni kosmicznej o to, dlaczego sondy kosmiczne, lądowniki, łaziki i drony znajdujące się na innych globach, czy też poruszające się w przestrzeni międzyplanetarnej nie przesyłają na Ziemię zdjęć i nagrać w takiej jakości, do jakiej przyzwyczaiła nas telewizja. Nie da się zliczyć pytań o to, dlaczego urządzenia naukowe wysyłane na Marsa przysyłają na Ziemię zdjęcia wyglądające, jakby były wykonane za pomocą kalkulatora. Rzeczywistość jest jednak okrutna. Sond wysyłających informacje na Ziemię jest mnóstwo, a odbiorników niewiele. Tempo przesyłania danych z odległości nierzadko setek milionów kilometrów także nie przypomina tej, do której przyzwyczaił nas internet. Wszystko wskazuje jednak na to, że sytuacja wkrótce się zmieni. Na pokładzie sondy Psyche, która zmierza właśnie do tajemniczej metalowej planetoidy o tej samej nazwie, znajduje się testowy nadajnik, którego zadaniem jest demonstracja możliwości przesyłania na Ziemię danych w pasmie optycznym. Z uwagi na to, że jest to jedynie demonstrator technologii, sonda nie polega jednak wyłącznie na tym urządzeniu. Można powiedzieć, że sonda komunikuje się z Ziemią w sposób tradycyjny i sprawdzony, a drogą optyczną przesyłane są na Ziemię dane inżynieryjne. Testy urządzenia trwają już od jakiegoś czasu. Naukowcy sprawdzają zatem, z jakiej odległości docierające do nas dane wciąż będą czytelne. Najnowszy pakiet danych inżynieryjnych dotarł do nas z odległości 226 milionów kilometrów. Tutaj potrzeba jednak pewnego kontekstu. Księżyc znajduje się 380 000 km od Ziemi. Słońce, znajduje się 150 milionów kilometrów od nas. Otrzymaliśmy zatem dane z odległości 1,5 razy większej od odległości dzielącej Ziemię od Słońca i wciąż nie było problemu z ich odczytaniem. Nadchodzi era wysokiej jakości nagrań wideo z powierzchni Księżyca i Marsa Oznacza to jedno. Sondy kosmiczne wysyłane w przyszłości w przestrzeń kosmiczną będą mogły przesyłać na Ziemię dane badawcze, zdjęcia i nagrania wysokiej rozdzielczości z dużych odległości i ze znacznie większą prędkością niż dotychczas. Jak jednak wskazują badacze, system komunikacji optycznej pozwoli astronautom nie tylko na przesyłanie na Ziemię zdjęć czy nagrać z Księżyca i Marsa, ale nawet na prowadzenie rozmów wideo. To kolosalny skok w przyszłość, szczególnie jeżeli uświadomimy sobie, że pierwszy w historii demonstrator takiej technologii jest w stanie przesyłać na Ziemię dane z odległej przestrzeni kosmicznej z prędkością 10-100 razy większą od najnowszych systemów komunikacji radiowej wykorzystywanych przez najnowsze sondy kosmiczne. Mamy tutaj do czynienia z prędkościami rzędu 267 Mbps, czyli porównywalnymi z wieloma łączami szerokopasmowymi wykorzystywanymi na powierzchni Ziemi. Taką prędkość dla przykładu osiągnięto w grudniu 2023 roku, kiedy sonda przesłała w ten sposób na Ziemię 15-sekundowe nagranie ultrawysokiej rozdzielczości z odległości 31 milionów kilometrów. Nigdy wcześniej informacje z takich odległości nie były przesyłane z takimi prędkościami. Z odległości 226 milionów kilometrów prędkość jest już mniejsza, ale wciąż jest to 25 Mbps. Dla naukowców jest to bezapelacyjny sukces. Widać to zresztą po tym, że celem sondy było przesłanie z tej odległości danych z prędkością większą niż 1 Mbps. Badacze wskazują jednak, że do efektywnej komunikacji niezbędne jest bezchmurne niebo i dobre warunki pogodowe na Ziemi. Kiedy te warunki są spełnione, dane optyczne docierają do odbiorników bez jakichkolwiek problemów. I chyba tylko tutaj leży przewaga komunikacji radiowej — falom radiowym chmury nie przeszkadzają. Teraz jednak z niecierpliwością czekamy na pierwszą sondę, która porzuci system radiowy, a dane naukowe na Ziemię będzie przesyłać w pasmie optycznym. Być może wtedy doczekamy się prawdziwych wysokiej rozdzielczości nagrań z Marsa. https://www.chip.pl/2024/04/rosja-polski-czolg-twardy-nagranie
  8. Praczłowiek tworzył przedmioty z meteorytów. Naukowcy w szoku 2024-04-25.ŁZ. Zdolność obrabiania materiałów pochodzących z kosmosu człowiek posiadał już w epoce brązu, a umiejętności metalurgiczne ówczesnych ludzi były bardziej zaawansowane, niż dotychczas uważali naukowcy. Jak wynika z pracy zespołu hiszpańskich archeologów z Instytutu Historii w Wyższej Radzie Badań Naukowych (CSIC) w Madrycie, dowodem na poddawanie obróbce meteorytów jest tak zwany Skarb z Villeny, znaleziony w 1963 roku. Autorzy studium potwierdzili podczas analizy znalezionej w gminie Villena biżuterii z epoki brązu, że dwa cenne przedmioty rękodzielnicze zostały wykonane z metalu pochodzącego z meteorytu, który spadł na Ziemię. Wyjaśnili, że oba przedmioty zostały wykonane z żelaza meteorytowego. Dodali, że w czasie analizy chcieli wykazać, czy już w epoce brązu ludzie mieli pozyskiwać i przetapiać żelazo. „Znalezisko to dowodzi możliwości wytwarzania przez człowieka takich przedmiotów w późnej epoce brązu, czyli jeszcze przed rozpoczęciem produkcji żelaza” – stwierdzili autorzy studium. Według biorącego udział w badaniu Ignacio Montero-Ruiza z CSIC przedmioty Skarbu z Villeny, złożone w Miejskim Muzeum Archeologicznym w tej położonej koło Alicante gminie, wykonane zostały z różnych metali, w tym z żelaza, co było szczególnie zastanawiające dla naukowców. Wyjaśnił on, że dotychczas naukowcy mieli problem z określeniem wieku znalezionych w Villenie przedmiotów właśnie z powodu występującego w nich żelaza. Dodał, że w trakcie badań potwierdzono, iż dwa elementy w znalezionej tam biżuterii miały zawartość żelaza, którego – jak dodał – na Półwyspie Iberyjskim nie wytapiano przed 850 r. p.n.e. Żelazo z meteorytu Ostatnie nasze badanie przeanalizowało zawartość niklu w obu przedmiotach, wykazując, że wysoka zawartość niklu jest zgodna z żelazem pochodzącym z meteorytu – wyjaśnił hiszpański badacz. Kolekcja tak zwanego Skarbu z Villeny, odkryta 1 grudnia 1963 roku przez Jose Marię Solera, składa się z 66 elementów wykonanych z rozmaitych metali i posiadających różne formy. Są wśród nich między innymi miski, bransolety, butelki oraz szereg mniejszych ozdób, które wykonane zostały głównie ze złota. To nie jedyne niezwykle interesujące odkrycie w Hiszpanii. Archeolodzy natrafili na miejsce wyrobu kamiennych narzędzi sprzed ponad 27 tys. lat. Znalezisko z gminy Tamajon (prow. Guadalajara) w środkowej Hiszpanii to najstarszy dowód obecności homo sapiens w centrum Półwyspu Iberyjskiego. To właśnie tam, jak wyjaśnił David Alvarez Alonso z Wydziału Prehistorii, Historii Starożytnej i Archeologii na madryckim Uniwersytecie Complutense, cytowany przez dziennik ABC, mogły żyć najstarsze populacje homo sapiens w tej części Europy. Znalezione stanowisko oraz resztki fauny (stanowiącej pożywienie dawnych ludzi) dowodzą, że podczas górnego paleolitu teren ten mogła zamieszkiwać grupa zajmująca się łowiectwem i zbieractwem – opowiadał David Alvarez Alonso z Wydziału Prehistorii, Historii Starożytnej i Archeologii na madryckim Uniwersytecie Complutense. W analizach uczestniczyli też naukowcy z UNED i Uniwersytetu w Burgos. Ich zdaniem badanie prowadzone w prowincji Guadalajara dowiodło, że pierwsze grupy homo sapiens na Półwyspie Iberyjskim nie zamieszkiwały tylko wybrzeża - jak wcześniej przypuszczano – ale także rejony centralnej części półwyspu. Neandertalczycy zaludniają Badacze przypomnieli wcześniejsze badania, które potwierdzały ich obecność jedynie w rejonach peryferyjnych, takich jak wybrzeże Kantabrii, na północy, a także na wschodzie i południu, oraz nad Atlantykiem. Dotychczas przypuszczano, że mniej więcej do okresu około 41 tys. lat temu środkową Hiszpanię zamieszkiwali neandertalczycy, a w kolejnych epokach tereny te nie były zajęte przez ludzi. Pojawienie się tam pierwszych grup homo sapiens oraz ślady ich aktywności – jak przypomnieli badacze – szacuje się na okres 25-26 tys. lat temu. Nową datę pojawienia się człowieka współczesnego w centrum Półwyspu Iberyjskiego wyliczono na podstawie analiz (datowanie radiowęglowe) 14 kamiennych narzędzi, jak też analizy zachowanych na stanowisku szczątków pokarmu. Jadłospis mieszkających tam, dawnych ludzi – jak zaznaczyli – bazował głównie na zwierzętach z rodziny koniowatych i na jeleniach. Autorzy studium zapowiedzieli kolejne prace wykopaliskowe. Chcą ustalić dokładną lokalizację pierwszego stanowiska związanego z dłuższym pobytem homo sapiens w środkowej części Płw. Iberyjskiego i precyzyjnie ustalić datę jego powstania. źródło: PAP Fascynujące odkrycie (fot. El Museo de Villena) TVP INFO https://www.tvp.info/77186544/praczlowiek-tworzyl-przedmioty-w-meteorytow-hiszpania-fascynujace-odkrycie
  9. Rzadkie zjawisko na Słońcu uchwycone przez NASA. Ekstremalny przypadek 2024-04-25. Dawid Długosz Solar Dynamics Observatory należące do NASA uchwyciło bardzo rzadko występujące zjawisko na Słońcu. To cztery erupcje, które odbyły się niemal w tym samym czasie. Jest to ekstremalny przypadek, bo tego typu kwartety nie są codziennością. Dzięki nagraniu z SDO mamy okazję zobaczyć to na własne oczy. Słońce co jakiś czas generuje rozbłyski, które emitują intensywne wybuchy promieniowania elektromagnetycznego. Zjawisko jest dosyć powszechne, ale co powiecie na to, że niemal w tym samym czasie doszło do aż czterech takich erupcji? Takie przypadki są ekstremalnie rzadkie, ale tym razem udało się je zarejestrować z użyciem obserwatorium słonecznego należącego do NASA. Cztery rozbłyski na Słońcu uchwycone przez obserwatorium NASA Wspomnianym obserwatorium jest znajdujące się w kosmosie Solar Dynamics Observatory, które należy do NASA. SDO to satelita naukowy, który bada dynamikę słoneczną oraz jest częścią programu "Żyjąc z gwiazdą". Statek miał szczęście i 23 kwietnia uchwycił ekstremalnie rzadkie zjawisko. NASA z wykorzystaniem SDO zdołała uchwycić cztery rozbłyski słoneczne, do których doszło prawie w tym samym czasie. Ten kwartet miał źródło w czterech regionach gwiazdy, które są od siebie oddalone o setki tysięcy kilometrów. Były to trzy plamy słoneczne oraz jedno włókno magnetyczne. Wspomniane źródła rozbłysków, choć bardzo od siebie oddalone, były połączone ze sobą niewidocznymi pętlami magnetycznymi, które znajdują się w koronie słonecznej. Zjawisko z 23 kwietnia było tak rzadkie, że określono je mianem "super-sympathetic". Poniżej nagranie, które udało się uchwycić kamerą z SDO. Możliwe zorze polarne Wspomniane rozbłyski mogą finalnie przerodzić się w zorze polarne, które będziemy mogli obserwować na Ziemi. Najbardziej prawdopodobnymi datami wystąpienia zjawiska (według SpaceWeather.com) są 25 i 26 kwietnia. Dojdzie do tego, gdy koronalne wyrzuty masy ze Słońca skierują się w stronę Ziemi i następnie cząstki wejdą w interakcje z atmosferą planety. Niedawno podobne zjawiska były widoczne w różnych częściach naszego kraju, co również należy do rzadkości. Miało to miejsce pod koniec marca, gdy planetę nawiedziła duża burza geomagnetyczna, która w pięciostopniowej skali osiągnęła poziom G4. Z drugiej strony ma to również skutki negatywne. Koronalne wyrzuty masy ze Słońca skierowane w stronę Ziemi mogą zakłócać działania sieci energetycznych oraz telekomunikacyjnych i źle wpływać na działania satelitów umieszczonych na orbicie. Rzadkie zjawisko na Słońcu uchwycone przez NASA. Ekstremalny przypadek. /materiały prasowe https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-rzadkie-zjawisko-na-sloncu-uchwycone-przez-nasa-ekstremalny-,nId,7471003
  10. Księżyca Saturna podobny do Ziemi. NASA wyśle tam drona 2024-04-25. Wojciech Kaczanowski NASA ostatecznie potwierdziła realizację misji Dragonfly, której głównym celem jest wysłanie wiropłatu na księżyc Saturna o nazwie Tytan. Dron amerykańskiej agencji kosmicznej zbada kilka miejsc, m.in. analizując zachodzące tam procesy chemiczne. Start misji zaplanowano na 2028 r., natomiast wątpliwości budzą rosnące koszty. Przyszłość bezzałogowej misji naukowej na księżyc Saturna - Tytan - była niepewna w sytuacji, gdy budżet NASA pozostawał w pewnym stopniu ograniczony, a flagowa misja zebrania próbek z Marsa i przetransportowanie ich na Ziemię boryka się z problemami finansowymi. Ostatecznie amerykańska agencja kosmiczna zatwierdziła realizację misji Dragonfly, w ramach której Tytan zostanie zbadany przez wiropłat o napędzie atomowym. Decyzja została skomentowana przez Nicky Fox, zastępczynię administratora w Dyrekcji Misji Naukowych w siedzibie NASA w Waszyngtonie, która stwierdziła, że spektakularna misja naukowa cieszy się szerokim zainteresowaniem społeczności. „Badanie Tytana przesunie granice możliwości co możemy zrobić z wiropłatami poza Ziemią.” - dodała Fox. Według aktualnych prognoz, misja wystartuje w lipcu 2028 r., natomiast wciąż nie ustalono, który system nośny wyniesie sondę w przestrzeń kosmiczną. Dragonfly dotrze do Tytana w 2034 r., aby zbadać kilka lokalizacji, analizując przy tym zachodzące procesy chemiczne. Wiropłat i misja Dragonfly Misję Dragonfly wybrano do realizacji w ramach programu NASA New Frontiers, który objął wcześniej misje: New Horizons (Pluton i Pas Kuipera), Juno (Jowisz) i OSIRIS-REx (asteroida Bennu). New Frontiers wspiera zadania, które zostały uznane przez społeczność planetarną za najważniejsze priorytety eksploracji Układu Słonecznego. Program jest zarządzany przez Biuro Programów Misji Planetarnych w Marshall Space Flight Center NASA w Huntsville w stanie Alabama. Koszt misji Dragonfly to obecnie 3,35 mld USD, co według NASA stanowi dwukrotny wzrost w stosunku do szacunków z 2019 r. Tytan podobny do Ziemi? Tytan to drugi co do wielkości księżyc w naszym Układzie Słonecznym, ustępując miejsca jedynie Ganimedesowi - księżycowi Jowisza. Księżyc Saturna posiada gęstą atmosferą, w którym głównym składnikiem jest azot. Tytan to jedyny świat poza Ziemią, który ma na swojej powierzchni stałe zbiorniki cieczy, w tym rzeki, jeziora i morza. Krajobraz podobny do naszego? W pewnym stopniu tak. Według NASA, powierzchnia Tytan jest najbardziej podobna do ziemskiej w porównaniu z innymi obiektami w Układzie Słonecznym pomimo znacznie niższej temperatury i innego składu chemicznego. ”Tutaj jest tak zimno (-179 stopni Celsjusza), że lód wodny odgrywa rolę skały.” - opisuje amerykańska agencja kosmiczna. Wspomniane zbiorniki wypełnione są natomiast ciekłym metanem. ”Jest to jedyne inne miejsce w Układzie Słonecznym, o którym wiadomo, że ma podobny do ziemskiego cykl cieczy spadających z chmur, przepływających po jego powierzchni, wypełniających jeziora i morza, a następnie odparowujących z powrotem do nieba (podobnie jak ziemski obieg wody).” - dodaje NASA. Środowisko na Tytanie wydaje się zatem niezwykle interesujące pod względem potencjalnego powstania życia na obiekcie pozaziemskim. Źródło: NASA Wizualizacja misji Dragonfly. Autor. NASA Wizualizacja drona Dragonfly na Tytanie. Autor. NASA SPACE24 https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/sondy/ksiezyca-saturna-podobny-do-ziemi-nasa-wysle-tam-drona
  11. Poprzeczki gwiazdowe pokazują, że galaktyki ewoluowały szybciej, niż wcześniej sądzono 2024-04-25. Astronomowie cofnęli się w czasie o ponad dziesięć miliardów lat i odkryli, że wczesne galaktyki rozwijały się znacznie szybciej, niż wcześniej sądzono. Naukowcy z Centrum Astronomii Pozagalaktycznej Uniwersytetu Durham przewodzili międzynarodowemu zespołowi, który znalazł dowody na tworzenie się poprzeczek w galaktykach, gdy Wszechświat miał zaledwie kilka miliardów lat. Poprzeczki to wydłużone pasy gwiazd występujące w galaktykach dyskowych lub spiralnych, takich jak nasza Droga Mleczna. W miarę rozwoju poprzeczki regulują formowanie się gwiazd w galaktyce, wypychając gaz do jej centralnego obszaru. Ich obecność mówi naukowcom, że galaktyki weszły w pełną, dojrzałą fazę. Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba Do swojego odkrycia zespół wykorzystał Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba (JWST). Poprzednie badania przeprowadzone przy użyciu mniej potężnego Kosmicznego Teleskopu Hubble’a były wcześniej w stanie wykryć galaktyki tworzące poprzeczki do ośmiu lub dziewięciu miliardów lat temu. Jednak zwiększona czułość i zakres długości fal oferowany przez JWST oznacza, że naukowcy byli w stanie zobaczyć zjawisko zachodzące jeszcze dalej w czasie. Spośród 357 zaobserwowanych galaktyk dyskowych, naukowcy zauważyli, że 20% z nich miało poprzeczki – trzy do czterech razy więcej niż zaobserwowano przez Hubble’a. Ponowne przemyślenie teorii ewolucji galaktyk Naukowcy twierdzą, że fakt, iż galaktyki we wczesnym Wszechświecie dojrzewają znacznie szybciej niż sądzono, jest prawdziwą niespodzianką. Na tym etapie można by oczekiwać, że Wszechświat będzie bardzo burzliwy, z wieloma kolizjami między galaktykami i dużą ilością gazu, który nie przekształcił się jeszcze w gwiazdy, ale nasze najnowsze badania sugerują, że tak nie jest. Oznacza to, że naukowcy mogą być zmuszeni do ponownego przemyślenia swoich teorii na temat ewolucji galaktyk na wczesnych etapach formowania się Wszechświata. Wyniki badań zostały opublikowane w Monthly Notices of the Royal Astronomical Society. Opracowanie: Agnieszka Nowak Źródło: • DUR • Urania Galaktyka spiralna z poprzeczką. Źródło: NASA/JPL-Caltech/ESO/R. Hurt https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2024/04/poprzeczki-gwiazdowe-pokazuja-ze.html
  12. Polscy naukowcy odkryli wyjątkową gwiazdę. Najmłodszą tego typu 2024-04-25.ŁZ. Badacze z Obserwatorium Astronomicznego Uniwersytetu Warszawskiego odkryli cefeidę klasyczną o najdłuższym okresie pulsacji w naszej Galaktyce. Gwiazda nazwana OGLE-GD-CEP-1884 jest nie tylko najjaśniejszą, ale prawdopodobnie również najmłodszą znaną cefeidą klasyczną w Drodze Mlecznej – informuje uczelnia. Nowo odkryta gwiazda, która otrzymała oznaczenie OGLE-GD-CEP-1884, należy do nielicznej grupy cefeid o ekstremalnie długich okresach pulsacji (ULPC). Ich cechą jest duża jasność, co wykorzystywane jest do mierzenia odległości do galaktyk położonych nawet 300 mln lat świetlnych od nas. Dotąd żaden obiekt typu ULPC nie był znany w naszej Galaktyce, chociaż większość przebadanych galaktyk zawiera po kilka takich cefeid. Nowo zidentyfikowana gwiazda została wyselekcjonowana przez prof. Igora Soszyńskiego z Obserwatorium Astronomicznego UW. Pulsuje z okresem 78,14 dni, czyli prawie o dziesięć dni dłuższym niż wynosi okres pulsacji cefeidy S Vulpeculae, uznawanej dotychczas za najdłużej pulsującą. Gwiazda OGLE-GD-CEP-1884, mimo że jest ponad 25 tys. razy jaśniejsza od Słońca, nie była wcześniej zaklasyfikowana jako cefeida, ponieważ znajduje się za grubą warstwą materii międzygwiazdowej, która pochłania światło biegnące od obiektu – informuje UW. Droga Mleczna nie jest wyjątkiem Odkrycie to oznacza, że Droga Mleczna nie jest wyjątkiem wśród innych galaktyk pod względem występowania długookresowych cefeid, a dotychczasowy brak obserwacji tego typu gwiazd w naszej Galaktyce był prawdopodobnie spowodowany tym, że ULPC są zasłonięte przez gęste obłoki pyłu międzygwiazdowego. OGLE-GD-CEP-1884 jest nie tylko najjaśniejszą, ale też prawdopodobnie najmłodszą znaną cefeidą klasyczną w Drodze Mlecznej. Wiek tej gwiazdy został oszacowany na 22 mln lat. Uczelnia wskazuje, że zespół badawczy OGLE, kierowany przez prof. Andrzeja Udalskiego, od lat bada gwiazdy pulsujące. W przybliżeniu połowa wszystkich cefeid klasycznych znanych obecnie w Drodze Mlecznej została odkryta przez astronomów z Obserwatorium Astronomicznego UW. W 2019 roku badacze pod kierunkiem prof. Doroty Skowron opublikowali trójwymiarową mapę naszej Galaktyki uzyskaną na podstawie rozkładu przestrzennego cefeid odkrytych przez zespół OGLE. Mapa ta jednoznacznie pokazała, że dysk Drogi Mlecznej nie jest płaski, ale wygina się w kształt litery S. źródło: UW Wyjątkowe odkrycie polskich naukowców (fot. NASA) TVP INFO https://www.tvp.info/77189174/polscy-naukowcy-odkryli-gwiazde-ogle-gd-cep-1884-cefeida-pulsuje-jak-zadna-inna-w-naszej-galaktyce
  13. Misja polskiego astronauty na ISS może się opóźnić 2024-04-25. Planowana na jesień misja polskiego astronauty na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) zostanie najprawdopodobniej przesunięta na późniejszy termin. „Mam nadzieję, że niedługo dojdzie do ogłoszenia daty” – powiedział PAP astronauta projektowy Europejskiej Agencji Kosmicznej Sławosz Uznański. 4 sierpnia 2023 r. Ministerstwo Rozwoju i Technologii, Europejska Agencja Kosmiczna (ESA) oraz Axiom Space (amerykańska firma działająca w branży kosmicznej), podpisały porozumienia w sprawie lotu polskiego astronauty na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS). W toku przygotowań ESA ogłosiła, jeszcze w ubiegłym roku wspólnie z Polską Agencją Kosmiczną (POLSA), konkurs skierowany wyłącznie do polskiego sektora kosmicznego na realizację eksperymentów na ISS. Polskie uczelnie, instytuty i firmy zgłosiły aż 66 eksperymentów, z czego wybranych zostało 18. Ciągle jednak nie wiadomo, ile z nich zostanie wykonanych rękami polskiego astronauty podczas misji kosmicznej planowanej wstępnie na jesień 2024 r. „Mamy zatwierdzoną polską misję kosmiczną, która odbędzie się, natomiast daty lotu dziś nie znamy. A to wynika z tego, że to jest trudny proces z wieloma międzynarodowymi partnerami (…) ten proces jest długi i uzgadnianie, jaka misja będzie w jakim terminie, zajmuje trochę czasu. Jednocześnie trening zajmuje też trochę czasu. Także tutaj wszyscy musimy uzbroić się w cierpliwość. Ja tej daty nie znam również. Mam nadzieję, że niedługo dojdzie do ogłoszenia daty” – powiedział w rozmowie z PAP Sławosz Uznański, astronauta projektowy Europejskiej Agencji Kosmicznej. Na pytanie, czy jego misja zostanie przesunięta z jesiennego terminu na późniejszy, odpowiedział: „Tak. Najprawdopodobniej misja się przesunie”. Z kolei pytany o liczbę eksperymentów, które przeprowadzi na ISS, Uznański odparł, że sprzęt potrzebny do ich przeprowadzenia jest dopiero w budowie i nie wiadomo, czy przejdzie wszystkie testy bezpieczeństwa, a więc „ciągle nie można podać dokładnej liczby eksperymentów”. Natomiast w przypadku eksperymentów polegających na wykorzystaniu parametrów medycznych astronauty, Uznański sam zdecyduje, czy będzie chciał wziąć w nich udział. „Wszystkie eksperymenty, które dotykają moich danych medycznych przechodzą, przez komisję etyki medycznej. Mam prawo wyrazić zgodę lub nie – na pobieranie danych medycznych mojego ciała (…) Jeszcze żaden eksperyment nie został mi przedstawiony” – poinformował Uznański. Astronauta ciągle czeka też na ogłoszenie składu załogi, z którą poleci na ISS. „Załoga nie została ani przypisana, ani ogłoszona. I to jest jeden z punktów blokujących na dzień dzisiejszy, żeby zacząć wspólne szkolenie” – przyznał Uznański. Zaznaczył jednocześnie, że tego typu proces, który przeciąga się w czasie, jest czymś „absolutnie naturalnym” w przypadku misji kosmicznych. Gdy skład załogi zostanie ogłoszony, rozpocznie ona intensywny trening z elementami integracji. Sprawdzona też zostanie zdolność grupy do współdziałania w warunkach ekstremalnych. „Jest część szkolenia w warunkach ekstremalnych, gdzie załoga jest zamknięta w jakiejś jaskini, albo przeprowadza ekspedycję w górach” – zdradził Uznański. Źródło: PAP Międzynarodowa Stacja Kosmiczna (ISS) Autor. NASA/Flickr Autor. Polska Agencja Kosmiczna via Twitter SPACE24 https://space24.pl/nauka-i-edukacja/misja-polskiego-astronauty-na-iss-moze-sie-opoznic
  14. PIAP Space przedłuży życie satelitów 2024-04-25. Astronomia24 Polska firma PIAP Space, lider w dziedzinie robotyki kosmicznej, ogłosiła zakończenie projektu ORBITA, którego celem jest zwiększenie użyteczności i efektywności obsługi satelitów poprzez wprowadzenie chwytaków przeznaczonych do użycia na manipulatorach robotycznych na orbicie. Zaproponowane rozwiązanie umożliwi regularne misje konserwacyjne i naprawcze w trudnym środowisku kosmicznym, co pozwoli zaoszczędzić zasoby finansowe i technologiczne oraz przedłużyć czas działania satelitów. Równocześnie technologia znajdzie zastosowanie w misjach planetarnych i badaniach geologicznych. W ramach projektu ORBITA, PIAP Space opracował cztery główne produkty: MULTIS (Wielofunkcyjny Chwytak Robotyczny - Robotic Multipurpose Gripper ), chwytak LARIS (Launch Adapter Ring Gripper), czujnik siły i moment obrotowego FORTIS (Force and Torque Sensor) oraz algorytm Wizyjnego Systemu Zbliżeniowego (Close Range Vision System). Podstawowy element projektu, czyli MULTIS, integruje dwa główne podsystemy: Moduł Obrotowy 360° oraz Moduł Chwytaka z wymienną zdolnością narzędziową. Po przechwyceniu satelity, MULTIS będzie miał za zadanie wykonać wiele czynności wymagających precyzji, a użycie kilku wymiennych narzędzi pozwoli idealnie dopasować się do sytuacji, w której znajdzie się ramię robotyczne. MULTIS został zaprojektowany do niezwykle ostrożnego obchodzenia się z satelitami, co jest niezbędne do regularnej konserwacji i napraw w trudnych warunkach kosmicznych. Jego zdolność do zmiany narzędzi pozwala na wykonywanie krytycznych zadań montażowych i rutynowych inspekcji, zapewniając, że wszystkie elementy satelity pozostają bezpieczne i funkcjonalne. Dzięki swojej wszechstronności MULTIS może znaleźć zastosowanie nie tylko na orbicie, ale także w misjach planetarnych. Możliwość wymiany akcesoriów czyni go idealnym do różnych zadań, takich jak zbieranie próbek regolitu na powierzchni innych planet czy Księżyca. MULTIS może być także wykorzystywany do delikatnego manipulowania próbkami geologicznymi, umożliwiając naukowcom uzyskanie cennych danych na temat składu i historii ciał niebieskich. Ponadto jego zdolność do precyzyjnego obracania i manipulowania różnymi instrumentami może okazać się nieoceniona podczas montażu lub naprawy sprzętu na powierzchni planet, gdzie warunki mogą być nieprzewidywalne i wymagające elastycznego podejścia. Pozostałe elementy projektu mają inne zadania do realizacji oraz wsparcie działania chwytaka MULTIS. Chwytak LARIS może działać jako końcówka zamontowana na ramieniu lub jako oddzielny mechanizm zaciskowy. Dzięki niskiej wadze, dużej powierzchni chwytającej, wielu czujnikom i zdolności do wytrzymywania znacznych obciążeń, jest uniwersalnym narzędziem. Z kolei FORTIS jest lekkim, kompaktowym czujnikiem mierzącym siłę i momenty obrotowe z dużą precyzją. Dzięki własnemu zasilaniu może być umieszczony między chwytakiem a ramieniem robota, dostarczając cenne dla misji dane. Jednocześnie algorytm Systemu Wizyjnego Zbliżeniowego umożliwia w pełni autonomiczny ruch ramienia robota przez ostatnią fazę przechwytywania satelity. PIAP Space rozwija rozwiązania robotyczne dla branży kosmicznej od 2017 roku. Między innymi w 2022 roku, w ramach wspólnego projektu NASA i ESA, inżynierowie firmy zbudowali prototyp podwozia dla Sample Fetch Rover (SFR) w ramach misji Mars Sample Return, ukierunkowanej na dostarczenie skał z Czerwonej Planety. SFR został zaprojektowany do zbierania i transportowania próbek skał i marsjańskiej gleby do zasobnika rakiety powrotnej. Firma jest także głównym wykonawcą (prime contractor) dla Europejskiej Agencji Kosmicznej w projekcie zaawansowanego ramienia robotycznego TITAN, dedykowanego precyzyjnym operacjom orbitalnym. Niedawno ogłosiła, że jej prototypowy model ramienia robota (breadboard) jest testowany na potrzeby wdrożenia w projekt lądowników ESA ARGONAUT, gdzie będzie odpowiadał za bezpieczny transport ładunku z lądownika na powierzchnię Księżyca. Umożliwi to ESA realizację zadań, takich jak misje załogowe, transport aparatury i materiałów wraz z wyładunkiem oraz autonomiczną eksplorację Księżyca. Projekt ORBITA jest rozwijany we współpracy z Narodowym Centrum Badań i Rozwoju. Więcej informacji na temat projektu można znaleźć na stronie: piap.space/pl Źródło: spaceagency.biz PIAP Space przedłuży życie satelitów ORBITA PROJECT https://www.youtube.com/watch?v=EC2ubxvJBKw https://www.astronomia24.com/news.php?readmore=1377
  15. Chińska stacja Tiangong trafiona kosmicznym śmieciem 2024-04-25. Dawid Długosz Tiangong to chińska stacja kosmiczna, która znajduje się na orbicie Ziemi. Przebywający na jej pokładzie tajkonauci mieli w ostatnim czasie trudne zadanie. Placówka została trafiona kosmicznym śmieciem, co doprowadziło m.in. do problemów z zasilaniem z paneli słonecznych. Na szczęście sytuacja została opanowana. Chińska stacja kosmiczna Tiangong znajduje się na orbicie od 2021 r. i w planach jest jej rozbudowa. Do tej pory gościła już kilka załóg składających się z tajkonautów. Członkowie tej ostatniej borykali się z problemami, które zostały spowodowane uderzeniem placówki kosmicznym śmieciem o niesprecyzowanym pochodzeniu. Uderzenie w chińską stację kosmiczną doprowadziło do problemów z zasilaniem Chińskie CMSA poinformowało, że załoga misji Shenzhou 17 odbyła tej zimy dwa spacery kosmiczne. Ich celem była naprawa uszkodzeń, które powstały w wyniku uderzenia w stację Tiangong kosmicznego śmiecia. Samo źródło uderzenia nie zostało sprecyzowane. Nie wiadomo, czy w stację Tiangong trafił mikrometeoryt lub też był to kosmiczny śmieć powstały w wyniku misji przeprowadzonych przez ludzi. Wiemy jednak, jakie uszkodzenia powstały w wyniku kolizji. W podstawowym module stacji kosmicznej (Tianhe) doszło do częściowej utraty zasilania w wyniku uderzenia śmieci kosmicznych w kable zasilające skrzydła słonecznego. przekazał zastępca dyrektora CMSA, Lin Xiqiang Tajkonauci naprawili zniszczenia na Tiangong Przebywający na Tiangong tajkonauci odbyli dwa spacery, które pozwoliły na usunięcie usterek. Ostatni z nich miał miejsce 1 marca i trwał 8 godzin. Z informacji przekazanych przez CMSA wynika, że obie misje zakończyły się powodzeniem. Według mediów państwowych Chiny planują zaostrzyć procedury dotyczące kosmicznych śmieci i jest to związane z częściową utratą zasilania na stacji kosmicznej Tiangong. Celem tych działań jest zapewnienie większego bezpieczeństwa dla przebywających w placówce tajkonautów. Problem ten dotyczy nie tylko stacji Chińczyków, ale także ISS. Międzynarodowa Stacja Kosmiczna boryka się z podobnymi problemami Liczba kosmicznych śmieci powstałych w wyniku działalności człowieka rośnie. Według aktualnych danych (dla kwietnia 2024 r.) NORAD (Dowództwo Obrony Północnoamerykańskiej Przestrzeni Powietrznej i Kosmicznej) śledzi obecnie ponad 43 tys. obiektów. Aktywnych satelitów jest około 9,5 tys. (dane z marca 2024 r.), z czego większość stanowią Starlinki należące do SpaceX. Obecnie jest ich ponad 5,5 tys. (stan na marzec 2024 r.). Kontrolerzy ISS współpracujący z NORAD-em od 1998 r. musieli zmieniać położenie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej ponad 30 razy. Spowodowane to było ewentualną kolizją z kosmicznymi śmieciami. Chińczycy twierdzą, że ich stacja kosmiczna Tiangong od momentu umieszczenia na orbicie również wykonała do tej pory kilka manewrów, których celem było uniknięcie kolizji. W czwartek startuje misja Shenzhou 18, której członkowie mają otrzymać za zadanie zainstalowanie wzmocnień, które pomogą chronić placówkę przed ewentualnymi uderzeniami. Chińska stacja Tiangong trafiona kosmicznym śmieciem. /China Manned Space Engineering Office /materiały prasowe Chińscy tajkonauci w trakcie spaceru kosmicznego na stacji Tiangong /CMSA /materiały prasowe https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-chinska-stacja-tiangong-trafiona-kosmicznym-smieciem,nId,7473064
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)