Skocz do zawartości

Paweł Baran

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    32 490
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    64

Odpowiedzi dodane przez Paweł Baran

  1. Anomalia magnetyczna w centrum naszej galaktyki. Potwierdziły ją nowe obserwacje
    2024-04-02. Aleksander Kowal
    Teleskop Horyzontu Zdarzeń w 2019 roku dostarczył pierwszych w historii zdjęć czarnej dziury (a w zasadzie jej horyzontu zdarzeń). Tym razem jego misja doprowadziła do jeszcze ciekawszego obrotu spraw, ponieważ astronomowie zidentyfikowali silne pola magnetyczne występujące na krawędzi centralnej czarnej dziury Drogi Mlecznej.
    Sagittarius A*, bo tak nazywa się ten obiekt, został zobrazowany w wyjątkowy sposób, ponieważ mówimy o pierwszym obrazowaniu w świetle spolaryzowanym. Dzięki takiemu podejściu, opisanemu szerzej na łamach The Astrophysical Journal Letters, członkowie zespołu badawczego zidentyfikowali strukturę pola magnetycznego o zaskakującym podobieństwie do struktury czarnej dziury w centrum galaktyki M87.
    Na tej podstawie można przypuszczać, jakoby podobne struktury występowały w wielu supermasywnych czarnych dziurach. Sprawy przybierają jeszcze bardziej interesujący obrót, gdy zdamy sobie sprawę z ogromnej różnicy w gabarytach obu wspomnianych obiektów. “Nasza” czarna dziura jest ponad tysiąc razy mniej masywna od tej z M87, a mimo to wykazuje niemal identyczne cechy.
    Wskazuje to na uniwersalną strukturę, warunkującą występowanie potężnych dżetów. Te wysokoenergetyczne strumienie są wystrzeliwane z okolic supermasywnych czarnych dziur. Wygląda na to, że takowe emituje zarówno M87 (co już zaobserwowano), jak i Sagittarius A* – o czym astronomowie dopiero zamierzają się przekonać. Szanse są spore, ponieważ dostrzegli anomalie magnetyczne w postaci bardzo silnych i skręconych pól magnetycznych na krawędziach centralnej czarnej dziury w naszej galaktyce.
    Jeden z członków zespołu badawczego, Angelo Ricarte, wyjaśnia, że analizując spolaryzowane światło rozgrzanego gazu znajdującego się w pobliżu czarnych dziur można wyciągać wnioski poświęcone strukturze i sile pól magnetycznych. Oba te czynniki mają bardzo istotny wpływ na przepływ gazu i materii stanowiących “pożywienie” dla czarnych dziur. Część tych posiłków trafia później z powrotem w przestrzeń w formie wyskoenergetycznych i niezwykle szybko poruszających się dżetów.
    Anomalia magnetyczna występująca na krawędziach supermasywnej czarnej dziury Drogi Mlecznej okazała się podobna do wykrytej w przypadku M87
    Podejście oparte na analizie światła spolaryzowanego jest w tym kontekście przełomowe i stanowi świetne rozwiązanie dotyczące poznawania właściwości gazu i funkcjonowania mechanizmów zachodzących podczas wpadania materii do czarnej dziury. Oczywiście teoria to jedno, a praktyka – drugie. Obrazowanie w świetle spolaryzowanym okazuje się wielkim wyzwaniem ze względu na dynamicznie zmieniające się środowisko wokół czarnej dziury.
    Mimo to astronomowie się nie poddali, a ostatnie sukcesy dobitnie pokazały, że proponowana metoda może zrewolucjonizować badania poświęcone czarnym dziurom. W kolejnych latach naukowcy powinni mieć jeszcze więcej okazji do identyfikowania podobieństw i różnic między tymi niezwykłymi obiektami. Na efekty być może nie będzie trzeba długo czekać, ponieważ w tym miesiącu powinny odbyć się kolejne obserwacje naszej czarnej dziury z udziałem Teleskopu Horyzontu Zdarzeń.
    https://www.chip.pl/2024/04/okret-podwodny-usa-uss-montana-mhd

    Anomalia magnetyczna w centrum naszej galaktyki. Potwierdziły ją nowe obserwacje.jpg

    Anomalia magnetyczna w centrum naszej galaktyki. Potwierdziły ją nowe obserwacje2.jpg

  2. Niebo w kwietniu 2024 roku
    2024-04-01. Zofia Lamecka
    Pierwszy kwartał 2024 roku za nami. Kwiecień rozpocznie się ze Słońcem znajdującym się w Rybach, a pod koniec miesiąca nasza gwiazda przemieści się i zagości w Baranie. Z każdym kolejnym dniem noce będą coraz krótsze, a sam kwiecień rozpoczynamy zmianą czasu na letni z w nocy 31 marca. Pierwszego dnia kwietnia w Warszawie Słońce wzejdzie ponad horyzont o 6:05, a ponownie zajdzie o 19:07. Dzień wtedy będzie trwał 13h 2m. Pod koniec miesiąca – 30 kwietnia, dzień będzie trwać już aż 14h 57m.
     
    Księżyc
    Najlepsze warunki do nocnych obserwacji bez błyszczącego Księżyca będą na początku miesiąca. Na niebie ujrzymy wtedy ubywający garb, aż do 8 kwietnia, kiedy to Księżyc całkowicie przestanie być widoczny. Od nowiu zacznie znowu powiększać, aż do pełni 23 dnia miesiąca.
    Komety
    W kwietniu wciąż można obserwować kometę 12P/Pons-Brooks. Z każdym dniem miesiąca będzie widoczna coraz niżej nad horyzontem. Według przewidywań jej jasność będzie rosnąć, osiągając maksimum 20 kwietnia.
    Roje meteorów
    W kwietniu przede wszystkim warto poświęcić czas na wypatrywanie Lirydów. Ten rój związany z kometą Thatchera (C/1861 G1) ma radiant na granicy gwiazdozbiorów Lutni i Herkulesa. Wieczorem te gwiazdozbiory będą znajdować się nisko nad horyzontem, natomiast nad ranem osiągną wysokość nawet 70 stopni – wtedy też jest najlepszy czas na ich obserwacje. Lirydy charakteryzują się krótkim okresem aktywności (16-25 kwietnia) z maksymalną aktywnością w środku tego przedziału (około 21 kwietnia). Ich ZHR wynosi obecnie około 18 i maleje.
    Planety
    •    Merkury – Słabo widoczny wieczorem na zachodzie na początku miesiąca
    •    Wenus – Pod koniec miesiąca powoli zacznie być widoczna nad ranem na wschodzie.
    •    Mars – Pod koniec miesiące widoczny nad ranem na wschodzie przed Wenus.
    •    Jowisz – Piątą planetę Układu Słonecznego będziemy mogli podziwiać przez cały kwiecień. Będzie on znajdować się na granicy w gwiazdozbioru Barana i Byka. Na początku miesiąca będzie widoczny najwyżej, a wraz z kolejnymi dniami miesiąca powoli coraz wcześniej będzie zachodzić za horyzont na zachodzie. Pierwszego kwietnia zajdzie po godzinie 22, a trzydziestego pierwszego – już przed 21.
    •    Saturn – Przez większość kwietnia niewidoczny. Pod koniec zacznie wychodzić ponad horyzont nad ranem na wschodzie.
    •    Uran – Będzie znajdować się przez cały miesiąc w okolicy Jowisza. Na początku kwietnia o około trzy stopnie powyżej. Z kolejnymi dniami będzie przemieszczać się na zachód od piątej planety. W najbliższej odległości planety będą 21 kwietnia.
    Zaćmienie
    W poniedziałek ósmego kwietnia będzie widoczne całkowite zaćmienie Słońca. Będzie można je zaobserwować nad Ameryką Północną o 11 rano PDT.  Całkowite zaćmienie zobaczymy nad Pacyfikiem i zachodnią częścią Meksyku.
    •    Stellarium
    •    SunEarthTools.com
    1 kwietnia 2024
    Położenia Jowisza, Urana i komety Pons-Brooks na tle gwiazdozbiorów. Stellarium

    Mapa zaćmienia. Źródło: NASA Eclipse Explorer
    https://astronet.pl/na-niebie/niebo-w-kwietniu-2024-roku/

     

    Niebo w kwietniu 2024 roku.jpg

    Niebo w kwietniu 2024 roku2.jpg

  3. Supergromada Einasto, największa struktura znanego wszechświata
    Autor: admin (1 Kwiecień, 2024)
    W niezmierzonych głębinach kosmosu odkryto coś, co może wprawić w osłupienie nawet najbardziej doświadczonych astronomów. Okazuje się, że istnieje struktura, która przewyższa rozmiarami dotychczas największą znaną supergromadę Laniakea. Ta nowa, rekordowa supergromada, nazwana na cześć estońskiego astronoma Jaana Einasto, jest wręcz niewyobrażalnych rozmiarów.
    Supergromada Laniakea, w której znajduje się nasza Droga Mleczna, mierzy około 250 milionów lat świetlnych średnicy. To już imponujący rozmiar, ale nowo odkryty obiekt bije go na głowę. Supergromada Einasto ma aż 360 milionów lat świetlnych średnicy, co czyni ją największą strukturą znanego nam wszechświata. Wyobraźmy sobie, że Słońce, będące gwiazdą o całkiem pokaźnych rozmiarach, w tej analogii odpowiadałoby piłce golfowej. Masie tej gigantycznej supergromady odpowiadałby wówczas potężny Mount Everest.
    Odkrycie to jest niewątpliwym przełomem w badaniach astronomicznych. Naukowcom z obserwatorium w Tartu, którzy dokonali tego odkrycia, udało się przeanalizować aż 700 supergromad, zanim natrafili na tę rekordową. Ich ustalenia zostały opublikowane w prestiżowym czasopiśmie "The Astrophysical Journal".
    Poza samym faktem odkrycia tej niezwykłej struktury, badacze zwrócili również uwagę na inny interesujący aspekt. Okazuje się, że galaktyki wchodzące w skład supergromady Einasto oddalają się od siebie wolniej, niż wynikałoby to z ogólnej ekspansji wszechświata. Jest to niezwykle intrygujące spostrzeżenie, które może rzucić nowe światło na nasze rozumienie dynamiki wielkich struktur kosmicznych.
    Supergromada Einasto to prawdziwy kolos, który stawia w cieniu nawet tak imponujący obiekt, jakim była dotychczas supergromada Laniakea. Jej ogromne rozmiary, przekraczające wszelkie wyobrażenia, świadczą o niezwykłej złożoności i różnorodności struktur, jakie kształtują się w niezmierzonych głębinach kosmosu. To odkrycie bez wątpienia poszerzy nasze horyzonty i zainspiruje astronomów do dalszych, jeszcze bardziej ambitnych badań.
    Źródło: NASA
    https://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/supergromada-einasto-najwieksza-struktura-znanego-wszechswiata

     

    Supergromada Einasto, największa struktura znanego wszechświata.jpg

  4. NASA chce wyhodować kapustę na Księżycu. Pierwszy taki eksperyment
    2024-04-01.AP.
    NASA planuje eksperyment LEAF podczas misji Artemis III w 2026 roku. Cel? Hodowla roślin, takich jak rzodkiewka, sałata wodna i kapusta… na Księżycu.
    Lunar Effects on Agricultural Flora (LEAF) to jedna z trzech inicjatyw, które zostaną zrealizowane na Księżycu w 2026 roku, w ramach misji Artemis III.
    Choć podobne eksperymenty odbywały się już w kosmosie, będzie to pierwsza próba hodowli roślin przez amerykańską agencję kosmiczną na samej powierzchni Księżyca.
    Chodzi przede wszystkim o zbadanie adaptacji roślin do warunków kosmicznych, a co za tym idzie: określenia czy w dalszej perspektywie możliwe będzie tworzenie kosmicznych kolonii i szeroko rozumiane „życie na Księżycu”. Misja, czego nie ukrywają przedstawiciele NASA, ma bowiem przyczynić się do długoterminowej obecności ludzi w kosmosie.
    Rośliny w komorach
    Rośliny będą hodowane w specjalnych „komorach wzrostu”, zaprojektowanych do ochrony przed nadmiernym promieniowaniem, światłem słonecznym i próżnią kosmiczną. Te urządzenia umożliwią astronautom monitorowanie wzrostu roślin w ekstremalnych warunkach księżycowych, jednocześnie zapewniając niezbędne zabezpieczenia.
    Pozostałe dwa nowo wybrane eksperymenty to Stacja Monitorowania Środowiska Księżyca (LEMS) i Lunar Dielectric Analyzer (LDA).
    LEMS to zestaw autonomicznych sejsmometrów, które będą wykrywać trzęsienia księżyca przez okres do dwóch lat po rozmieszczeniu. Tymczasem LDA zmierzy zdolność księżycowego regolitu – górnej warstwy pyłu i żwiru Księżyca – do propagowania pola elektrycznego.
    NASA coraz poważniej myśli o stworzeniu życia na Księżycu (fot. NASN; Shutterstock)
    źródło: SPACE.COM
    TVP INFO
    https://www.tvp.info/76738016/nasa-chce-wyhodowac-kapuste-na-ksiezycu-pierwszy-taki-eksperyment

    NASA chce wyhodować kapustę na Księżycu. Pierwszy taki eksperyment.jpg

  5. Polski koncern naftowy dostarczy metan dla rakiet Elona Muska
    2024-04-01,
    Polska włącza się w wyścig kosmiczny na niespotykaną do tej pory skalę. To największy strategiczny ruch Polski w branży kosmicznej w historii. Firma PKN Orlen ogłosiła wieloletnią strategiczną współpracę ze SpaceX - największą firmą rakietową na świecie.
    Podczas porannej konferencji prasowej na terenie fabryki i centrum testowego rakiet Boca Chica w Teksasie przedstawiciele PKN Orlen i SpaceX ogłosili, że metan do rozwijanej w tej chwili największej konstrukcji rakietowej na świecie Starship dostarczać będzie polski koncern paliwowy.
    Wybór metanu jako paliwa rakietowego do Starshipa nie był przypadkowy. Metan, znany także jako LNG (skroplony gaz ziemny), wykazuje znacznie mniejsze emisje dwutlenku węgla w porównaniu do tradycyjnych paliw rakietowych jak kerozyna - powiedziała podczas spotkania Gwynne Shotwell dyrektor operacyjna firmy SpaceX. Metan jest też paliwem, który będzie mógł być pozyskiwany na innych ciałach niebieskich, a więc ułatwi realizację długofalowych planów SpaceX uczynienia gatunku ludzkiego międzyplanetarnym.
    To wielki krok dla Polski, budujący niezwykle silną pozycję naszego kraju w światowym sektorze kosmicznym. Partnerstwo z największą firmą kosmiczną na świecie to niesamowite wyzwanie, któremu na pewno podołamy. - stwierdził Witold Literacki p.o. prezesa zarządu Orlenu.
    Jeszcze w 2024 r. Orlen planuje uruchomienie innowacyjnego programu pilotażowego, który w niespotykany dotychczas sposób połączy ochronę środowiska z podbijaniem kosmosu. Część niezbędnego metanu będzie pozyskiwana z oddechów oraz gazów jelitowych polskich krów. To przełomowe podejście do kwestii zrównoważonej produkcji paliw rakietowych, które nie tylko ograniczy emisję gazów cieplarnianych, ale także zintegruje sektor rolniczy z przemysłem kosmicznym. Pierwsza faza programu ruszy w trzech województwach: podkarpackim, świętokrzyskim i lubelskim. Na potrzeby nowego zastosowania polskiego metanu zostanie też rozbudowany środkami SpaceX gazoport w Świnoujściu.
    Docelowo jednak większość metanu będzie pozyskiwana z farm prowadzących hodowlę bydła w stanie Teksas, gdzie znajduje się rakietowy kosmodrom SpaceX. Ta faza programu zostanie osiągnięta jednak dopiero po udanej prototypowej produkcji na terenie Polski. Gdy SpaceX przestawi się na produkcję metanu na miejscu, powstała w Polsce infrastruktura zostanie zintegrowana z polską siecią gazociągową i wesprze naszą transformację energetyczną.
    SpaceX wykonał już w tym roku jedną próbę lotu statku Starship, a w planach jest jeszcze nawet 5 kolejnych startów. Firma Elona Muska liczy, że już pod koniec roku pierwszy tankowiec z polskim gazem zasili jedną z przeznaczonych do startu rakiet.
     
     
    Opracowanie: Rafał Grabiański
    Na podstawie: SpaceX/PKN Orlen
    URANIA
    https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/polski-koncern-naftowy-dostarczyg-metan-dla-rakiet-elona-muska

    Polski koncern naftowy dostarczy metan dla rakiet Elona Muska.jpg

  6. Księżycowe problemy Chin. Powodem Rosja
    2024-04-01. Mateusz Mitkow
    Chiny pracują nad projektem, którego celem jest stworzenie placówki badawczej na powierzchni Księżyca. Współpraca w tym zakresie prowadzona jest we współpracy z Rosją oraz innymi krajami. Obecność Federacji Rosyjskiej w ty przedsięwzięciu powoduje jednak problemy, przez które większość państw woli dołączać do księżycowego programu prowadzonego przez USA.
    Kilka lat temu chińska agencja kosmiczna CNSA ogłosiła plany utworzenia na Księżycu stałej stacji badawczej, w której tajkonauci mieliby przebywać przez długie okresy. W późniejszym czasie zawarto porozumienie z Roskosmosem, czyli agencją kosmiczną Rosji w sprawie kooperacji, dzięki któremu placówka na powierzchni Srebrnego Globu powstanie do 2035 r. Jest to element umowy, która zobowiązuje obie strony do ścisłej współpracy w domenie kosmicznej do 2027 r.
    Pełna nazwa nazwa opisywanego projektu to Międzynarodowa Naukowa Stacja Księżycowa (z ang. International Lunar Research Station;ILRS). Jest to chińsko-rosyjska odpowiedź na prowadzony przez Stany Zjednoczone program Artemis, którego celem jest ustanowienie stałej obecności człowieka na Księżycu poprzez wybudowanie specjalnej placówki badawczej na jego powierzchni. W ostatnich miesiącach oba projekty poczyniły pewne postępy w pozyskiwaniu nowych partnerów, ale można zauważyć, że Chiny mają z tym znacznie większe problemy.
    Najnowszym członkiem w chińskim projekcie jest Kolumbia, która zobowiązała się współpracy w tym zakresie w dniu 27 marca br. To jednak kolejny kraj, który pod względem technologiczny nie wnosi zbyt wiele. Eksperci zwracają uwagę, że większość z sygnatariuszy projektu ILRS ma charakter regionalny oraz nie posiada doświadczenia w projektach kosmicznych, co sugeruje większe trudności niż początkowo zakładano, nie tylko w kwestii przyciągania nowych partnerów.
    Dla porównania, amerykańskie porozumienia Artemis Accords liczą 36 krajów. Wśród nich są najwięksi gracze z Europy (w tym również Polska) oraz m.in. Japonia, Arabia Saudyjska, Izrael czy Indie. Państwa te wnoszą zdecydowanie wartość dodaną do projektu, w związku z czym to właśnie Artemis jest bliżej sukcesu. Dla Chin problemem jest także udział w projekcie Rosji, która od 2022 r. kontynuuje pełnoskalową agresję militarną na Ukrainie, co znacznie przeszkadza w pozyskiwaniu nowych partnerów.
    Trudności nie są jedynie w sferze politycznej, gdyż Rosja jest drugim, głównym krajem w całym projekcie, który miał być kluczowym wsparciem dla Państwa Środka. Obecnie ze względu na działania wojenne rosyjski program kosmiczny doświadcza kryzysu, głównie przez brak dostępu do zachodnich części oraz braku odpowiedniego finansowania. W ubiegłym roku Rosja zaliczyła przez to porażkę na Księżycu, ponieważ sonda Łuna -25 rozbiła się o jego powierzchnie. Liczba realizowanych startów orbitalnych również znacząco spadła, nie wspominając o misjach eksploracyjnych.
    Rywalizacja o Księżyc nabiera tempa. Obecnie NASA planuje załogowy lot na Srebrny Glob w 2026 r., co tym samym zapoczątkuje budowanie stałej bazy. Chiny informowały, że planują zrealizować ten sam cel przed końcem 2030 r., więc terminy są podobne. „To fakt: bierzemy udział w wyścigu kosmicznym i prawdą jest, że lepiej uważajmy, aby nie dotarli do miejsca na Księżycu pod pozorem badań naukowych. Nie jest też wykluczone, że powiedzą: Nie zbliżaj się, jesteśmy tutaj, to nasze terytorium” - mówił w 2023 r. Bill Nelson cytowany przez portal Space News
    ”Myślę, że Chiny mają bardzo agresywny plan. Chcieliby wylądować przed nami, ponieważ mogłoby to dać im pewien przewrót PR-owy. Ale faktem jest, że nie sądzę, by to zrobili. Ogłaszana przez nich data jest coraz wcześniejsza. Ale konkretnie, gdy wylądujemy we wrześniu ’26, będzie to pierwsze lądowanie” - podkreślił szef NASA.
    Źródło: Space24.pl / Space News
    Autor. Pixabay
    Autor. CASC/CAST
    Autor. NASA
    SPACE24
    https://space24.pl/polityka-kosmiczna/swiat/ksiezycowe-problemy-chin-powodem-rosja

     

    Księżycowe problemy Chin. Powodem Rosja.jpg

    Księżycowe problemy Chin. Powodem Rosja2.jpg

  7. Zapisz się na obóz astronomiczny 2024
    2024-04-01. Anna Wizerkaniuk
    Po raz kolejny w Załęczu Wielkim odbędzie się obóz astronomiczny dla młodych pasjonatów astronomii i nauk ścisłych. Dla absolwentów szkół podstawowych jest to okazja na spędzenie wakacji pod namiotami wśród rówieśników o podobnych zainteresowaniach, łącząc naukę z obserwacjami nocnego nieba, zabawą i aktywnym spędzaniem czasu. A wszystko to w malowniczym Nadwarciańskim Grodzie położonym nad zakolem Warty w powiecie wieluńskim.
    Trochę nauki…
    Podczas obozu uczestnicy będą mogli wziąć udział w zajęciach, które pozwolą im na rozwinięcie swojej wiedzy z dziedziny astronomii, a także fizyki, matematyki i informatyki. Na potrzeby obozu został opracowany autorski kurs astronomii, który łączy doświadczenie kadry z oczekiwaniami uczestników. Trzeba jednak pamiętać, że astronomia to nie tylko teoria. W nocy, o ile pogoda dopisze, uczestnicy będą mogli nauczyć się korzystać z teleskopu i obserwować podstawowe obiekty, a także wziąć udział w zajęciach z fotografowania nocnego nieba przy użyciu profesjonalnego sprzętu.
    … spotkań…
    Na obozie nie zabraknie także spotkań z naukowcami czy popularyzatorami astronomii (w ubiegłych latach odwiedzili nas m.in. dr Maciej Wielgus, autor pierwszego zdjęcia cienia czarnej dziury, i Radek Grabarek z We Need More Space). Odbędzie się też tradycyjna wycieczka do Planetarium Śląskiego w Chorzowie, gdzie 40 lat temu narodził się pomysł organizacji obozów astronomicznych dla młodzieży.
    … i zabawy
    Zumba, siatkówka, piłka nożna, taniec – to tylko niektóre z aktywności, których na obozie nie zabraknie. Uczestnicy mogą też liczyć na gry terenowe, wspólne śpiewanki przy ognisku, kalambury czy wieczór planszówek.
     
    Najważniejsze informacje o obozie
    Obóz dla tegorocznych absolwentów szkół podstawowych
    Termin: 20 lipca – 3 sierpnia 2024
    Miejsce: Ośrodek „Nadwarciański Gród”, Załęcze Wielkie (woj. łódzkie)
    Koszt: 2100 zł (+100 zł w przypadku diety innej niż mięsna)
    Zapisy do 12 maja 2024 r.

    Kontakt: [email protected]
    Strona internetowa: oboz.almukantarat.pl/
     
    O Klubie Astronomicznym Almukantarat
    Klub Astronomiczny Almukantarat to ogólnopolskie stowarzyszenie zrzeszające ludzi zaangażowanych w popularyzację astronomii. Swoje założenia spełnia poprzez regularne organizowanie obozów naukowych dla młodzieży, prowadzenie portalu astronomicznego AstroNET oraz udział w wydarzeniach takich jak Piknik Naukowy PRiCNK czy World Space Week Wrocław.
    Strona internetowa: almukantarat.pl/
    Facebook: Facebook/Almukantarat
    Instagram: @klubastronomicznyalmukantarat
    Patronem Honorowym obozu jest Polska Agencja Kosmiczna.
    Autorzy zdjęć: Paulina Kudzia, Emilia Rzepka, Dominik Sulik.
    https://astronet.pl/wydarzenia/almukantarat/zapisz-sie-na-oboz-astronomiczny-2024/

    Zapisz się na obóz astronomiczny 2024.jpg

    Zapisz się na obóz astronomiczny 2024.2.jpg

  8. Końcowy etap wyboru nazwy polskiej misji na ISS
    2024-04-01. Krzysztof Kanawka
    Polska Agencja Kosmiczna otrzymała końcowy zestaw nazw dla polskiej misji na ISS.
    Jak się będzie nazywać polska misja na Międzynarodową Stację Kosmiczną? Polska Agencja Kosmiczna analizuje właśnie końcowy zestaw propozycji nazw.
    Od 1 września 2023 dr inż. Sławosz Uznański trenuje w ośrodku o nazwie European Astronaut Corps na zasadzie “project astronaut”. Podobnie jak w przypadku Szweda Marcusa Wandt’a (misja Axiom-3) astronauta z Polski dotrze na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS) dzięki współpracy pomiędzy Europejską Agencją Kosmiczną (ESA) a firmą Axiom Space.
    Polski astronauta weźmie udział w kolejnej misji kosmicznej Axiom Space o oznaczeniu Axiom-4 (AX-4). Aktualne (nieoficjalne) rozpiski lotów sugerują, że start misji AX-4 powinien nastąpić najwcześniej w listopadzie 2024.
    Oto finalna lista, wśród której POLSA wybierze nazwę misji:
    •    SZWARGISS
    •    LECHIA
    •    DZBAN-ISS
    •    ESSAISS
    •    HUISSARIA
    •    BRZECZYSZCZYKIEWISS
    •    LEM-TWARDOWSKI-KONOPNICKA-SKŁODOWSKA
    •    BISKUPIN-ISS
    •    EUROPOLAMBERISS
    POLSA – wraz z polskim astronautą – wybierze końcową trójkę do rekomendacji Premiera RP. Ogólne zasady wyboru są następujące:
    •    Nazwa ma się odnosić do dziedzictwa kulturowego Polski – stąd między innymi odwołanie do husarii oraz do szwagrów, jak również nazwisk autorów, naukowców czy postaci związanych z kosmosem,
    •    Nazwa ma jednoznacznie wskazywać miejsce Polski w Europie – stąd popularne przedrostki “Eur” oraz “Pol”,
    •    Nazwa ma odnosić się historii Polski – między innymi dlatego pojawiły się propozycje nawiązujące do bursztynu, Polski (jako Lechia) czy osady Biskupin,
    •    Nazwa może się odnosić do współczesnej kultury Polski – stąd też pojawiają się nazwy odnoszące się do młodzieżowych słów roku, takich jak “essa”,
    •    Dodanie “ISS” do nazwy – o ile to możliwe – jest także ważne.
    Co ciekawe, jeszcze kilka miesięcy temu nieoficjalne doniesienia sugerowały, że POLSA będzie wybierać nazwę wraz z jedną uczelnią. Ostatnio jednak ta uczelnia zrezygnowała ze wsparcia POLSA w tej kwestii, gdyż okazało się, że kilku absolwentów tej uczelni (ze stopniem MBA) nie było w stanie wskazać różnicy pomiędzy stacją ISS a Tiangong. Doprowadziło to do dużego zamieszania, gdyż w pierwszej turze zgłoszeń nazwy pojawiło się dużo nazw nawiązujących do Chin.
    (inf. własna)
    Sławosz Uznański w EAC / Credits – ESA

    https://kosmonauta.net/2024/04/koncowy-etap-wyboru-nazwy-polskiej-misji-na-iss/

    Końcowy etap wyboru nazwy polskiej misji na ISS.jpg

  9. Jak naprawdę wyglądają obrazy dostarczane przez teleskop Webba? Odpowiedź może zaskoczyć
    2024-04-01. Aleksander Kowal
    Techniczne aspekty obrazowania otoczenia zazwyczaj są trudne do zrozumienia, a w przypadku obserwacji prowadzonych w przestrzeni kosmicznej poziom skomplikowania wzrasta jeszcze bardziej. Jak wygląda sytuacja Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba?
    Prawdopodobnie najbardziej zaawansowany tego typu instrument, który pozostaje obecnie w użyciu, śledzi wszechświat w podczerwieni. Jego naukowa misja rozpoczęła się w lipcu 2022 roku i choć nie minęły jeszcze dwa lata od tego oficjalnego startu, to nazwany na cześć drugiego administratora NASA sprzęt zdążył się już wielokrotnie popisać swoimi możliwościami.
    Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba prowadzi obserwacje w świetle podczerwonym. Dostarczanego przez niego materiały są początkowo czarno-białe
    Tym, co komplikuje sytuację, jest fakt, że teleskop Webba obserwuje przestrzeń kosmiczną w podczerwieni. W takich okolicznościach pojawia się podstawowy problem: ludzkie oko nie jest w stanie dostrzec tego zakresu. Ale każdy medal ma dwie strony: obserwacje w podczerwieni pozwalają JWST zobaczyć to, co w widmie optycznym byłoby poza zasięgiem. Przebija się bowiem przez gęsto obłoki gazu i pyłu, dzięki czemu astronomowie docierają wzrokiem tam, gdzie w innych okolicznościach nie byliby w stanie.
    Przeciwieństwem Webba jest Kosmiczny Teleskop Hubble’a, działający w widmie optycznym. Dostarczane przez niego materiały są więc zdecydowanie przyjemniejsze dla oka (względem nieobrobionych materiałów JWST), ale pomimo znacznie krótszej służby ten drugi zdołał już przebić Hubble’a pod względem doniosłości dokonanych odkryć. Kto wie, być może teleskopy przyszłości będą wyposażone w oprogramowanie z automatu wizualizujące obserwacje podczerwone tak, aby były przyjemne dla ludzkiego oka?
    https://www.chip.pl/2024/04/rosja-potezne-pociski-ch-101

     

    Jak naprawdę wyglądają obrazy dostarczane przez teleskop Webba Odpowiedź może zaskoczyć.jpg

  10. Długotrwały rozbłysk słoneczny M9.4 na Słońcu
    Autor: admin (2024-04-01)
    Słońce, nasza życiodajna gwiazda, nieustannie dostarcza nam niezwykłych zjawisk, które fascynują naukowców i miłośników astronomii na całym świecie. Jednym z takich wydarzeń była olbrzymia erupcja słoneczna, która miała miejsce 30 marca 2024 roku.
    Aktywny region 3615, zlokalizowany na powierzchni naszej gwiazdy, był areną niezwykłego rozbłysku słonecznego o sile M9.4. Rozpoczął się on o godzinie 21:01 UTC i trwał aż do 22:15 UTC, co czyni go długotrwałym i niezwykle intensywnym zjawiskiem
    Naukowcy z całego świata z zainteresowaniem obserwowali tę potężną erupcję, wykorzystując do tego celu różnorodne instrumenty badawcze, w tym teleskopy kosmiczne i naziemne obserwatoria słoneczne. Szczególną uwagę przykuwały obrazy uzyskane przez sondę kosmiczną SDO (ang. Solar Dynamics Observatory), które dostarczyły szczegółowych informacji na temat przebiegu tego niezwykłego zdarzenia.
    Rozbłysk słoneczny o sile M9.4 to potężne zjawisko, które może mieć istotny wpływ na nasze otoczenie. Choć naukowcy nie odnotowali wyraźnych sygnałów radiowych, które mogłyby wskazywać na powstanie wyrzutu masy (CME), samo wystąpienie tak potężnego rozbłysku może mieć poważne konsekwencje.
    Położenie plamy 3615 na tarczy słonecznej nie sprzyja powstawaniu CME skierowanych w stronę Ziemi. Niemniej, sama energia uwolniona podczas rozbłysku może mieć znaczący wpływ na warunki panujące w naszej magnetosferze i jonosferze, a także na działanie systemów technologicznych, takich jak łączność radiowa czy sieci energetyczne.
    Prognozuje się, że aktywność słoneczna w najbliższych dniach pozostanie na umiarkowanym poziomie, z niewielkim prawdopodobieństwem wystąpienia rozbłysków klasy X. Jednakże Obszar Słoneczny 3615, aktualnie rotujący wokół zachodniego brzegu tarczy słonecznej, wciąż stanowi potencjalne źródło kolejnych silnych erupcji.
    Ponadto, oczekuje się, że w tym czasie będziemy mieli do czynienia z umiarkowanymi burzami geomagnetycznymi, a także możliwością wystąpienia słabych burz promieniowania słonecznego. Wzmocnienia prędkości wiatru słonecznego związane z pozytywnymi polarnymi strumieniami szybkimi (CH HSS) prawdopodobnie będą kontynuowane do 2 kwietnia.
     Źródło: NASA
    https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/dlugotrwaly-rozblysk-sloneczny-m94-na-sloncu

    Długotrwały rozbłysk słoneczny M9.4 na Słońcu.jpg

    Długotrwały rozbłysk słoneczny M9.4 na Słońcu2.jpg

  11. Astronomowie odkryli silne pole magnetyczne wirujące na krawędzi Sagittariusa A*
    2024-03-30.
    Astronomowie przeprowadzili dwa nowe badania EHT, które pozwoliły uzyskać pierwszy obraz Sagittariusa A* w świetle spolaryzowanym.
    Nowy obraz, który powstał w ramach współpracy Teleskopu Horyzontu Zdarzeń (EHT), ujawnił silne i zorganizowane pole magnetyczne emitowane z krawędzi supermasywnej czarnej dziury Sagittarius A* (Sgr A*). Ten obraz, po raz pierwszy widziany w świetle spolaryzowanym, ukazał strukturę pola magnetycznego przypominającą strukturę czarnej dziury w centrum galaktyki M87, co sugeruje, że potężne pola magnetyczne mogą być powszechne dla wszystkich czarnych dziur. To podobieństwo również wskazuje na ukryty strumień w Sgr A*. Wyniki zostały opublikowane w czasopiśmie The Astrophysical Journal Letters.
    Naukowcy po raz pierwszy przedstawili obraz Sgr A*, znajdującej się około 27 000 lat świetlnych od Ziemi, w 2022 roku. Ujawniając, że chociaż supermasywna czarna dziura Drogi Mlecznej jest ponad tysiąc razy mniejsza i mniej masywna niż ta w M87, wygląda niezwykle podobnie. To skłoniło naukowców do zastanowienia się, czy te dwie dziury mają wspólne cechy poza wyglądem. Aby to sprawdzić, zespół postanowił zbadać Sgr A* w świetle spolaryzowanym. Poprzednie badania światła wokół M87* wykazały, że pola magnetyczne wokół olbrzymiej czarnej dziury pozwoliły na wystrzelenie potężnych strumieni materii z powrotem do otaczającego środowiska. Opierając się na tych ustaleniach, nowe obrazy ujawniły, że podobny mechanizm może dotyczyć również Sgr A*.
    Teraz widzimy, że w pobliżu czarnej dziury w centrum Drogi Mlecznej znajdują się silne, skręcone i uporządkowane pola magnetyczne – powiedziała Sara Issaoun, stypendystka CfA NASA Hubble Fellowship Program Einstein Fellow, astrofizyk Smithsonian Astrophysical Observatory (SAO) i współprzewodnicząca projektu. Wraz z tym, że Sgr* ma uderzająco podobną strukturę polaryzacji do tej obserwowanej w znacznie większej i potężniejszej czarnej dziurze M87*, dowiedzieliśmy się, że silne i uporządkowane pola magnetyczne mają kluczowe znaczenie dla interakcji czarnych dziur z otaczającym je gazem i materią.
    Światło jest oscylującą falą elektromagnetyczną, która pozwala nam dostrzegać obiekty. Czasami światło oscyluje w określonej orientacji, co nazywamy „polaryzacją”. Choć spolaryzowane światło otacza nas, dla ludzkich oczu nie różni się ono od „normalnego” światła. W plazmie otaczającej czarne dziury, cząsteczki krążące wokół linii pola magnetycznego nadają wzór polaryzacji prostopadły do pola. Dzięki temu astronomowie mogą coraz dokładniej obserwować, co dzieje się w obszarach czarnych dziur i mapować ich linie pola magnetycznego.
    Obrazując spolaryzowane światło z gorącego, świecącego gazu w pobliżu czarnych dziur, bezpośrednio wnioskujemy o strukturze i sile pól magnetycznych łączących przepływ gazu i materii, którymi czarna dziura żywi się i wyrzuca – powiedział Angelo Ricarte, członek Harvard Black Hole Initiative i współprowadzący projekt. Światło spolaryzowane uczy nas znacznie więcej o astrofizyce, właściwościach gazu i mechanizmach, które zachodzą, gdy czarna dziura się żywi.
    Jednak obrazowanie czarnych dziur w świetle spolaryzowanym nie jest tak proste, jak założenie spolaryzowanych okularów przeciwsłonecznych. Jest to szczególnie trudne w przypadku Sgr A*, która zmienia się tak szybko, że nie udaje się jej uchwycić na zdjęciach. Aby uchwycić supermasywną czarną dziurę, konieczne są wyrafinowane narzędzia, wykraczające poza te używane do obserwacji M87*, która jest znacznie bardziej stabilnym obiektem. Paul Tiede, doktor habilitowany CfA i astrofizyk SAO, powiedział: To ekscytujące, że w ogóle udało nam się uzyskać spolaryzowany obraz Sgr A*. Pierwszy obraz wymagał miesięcy intensywnej analizy, aby zrozumieć jej dynamiczną naturę i odkryć jej średnią strukturę. Tworzenie spolaryzowanego obrazu stanowiło dodatkowe wyzwanie związane z dynamiką pól magnetycznych wokół czarnej dziury. Nasze modele często przewidywały wysoce turbulentne pola magnetyczne, co znacznie utrudniało proces tworzenia spolaryzowanego obrazu. Na szczęście nasza czarna dziura jest znacznie bardziej stabilna, co ułatwiło uzyskanie pierwszego obrazu.
    Naukowcy są podekscytowani posiadaniem obrazów obu supermasywnych czarnych dziur w świetle spolaryzowanym. Te obrazy i dane towarzyszące stworzyły nowe możliwości porównywania i zestawiania czarnych dziur o różnych rozmiarach i masach. W miarę postępu technologii, te obrazy mogą ujawnić więcej tajemnic związanych z czarnymi dziurami, ich podobieństwami i różnicami.
    Michi Bauböck, doktor nauk z University of Illinois Urbana-Champaign, stwierdził: M87* i Sgr A* różnią się pod kilkoma istotnymi aspektami: M87* jest znacznie większa i absorbuje materię ze swojego otoczenia w znacznie szybszym tempie. Oczekiwano zatem, że pola magnetyczne będą się znacznie różnić. Jednak w tym przypadku okazały się one dość podobne, co sugeruje, że ta struktura jest wspólna dla wszystkich czarnych dziur. Lepsze zrozumienie pól magnetycznych w pobliżu czarnych dziur pomoże odpowiedzieć na wiele niewyjaśnionych pytań – od tego, jak powstają i są wyrzucane strumienie, po to, co napędza jasne rozbłyski, które obserwujemy w świetle podczerwonym i rentgenowskim.
    EHT przeprowadził kilka obserwacji od 2017 roku i planuje ponownie obserwować Sgr A* w kwietniu 2024 roku. Każdego roku obrazy są coraz lepsze, ponieważ EHT wykorzystuje nowe teleskopy, większą przepustowość i nowe częstotliwości obserwacji. Rozbudowa planowana na następną dekadę umożliwi nagrywanie filmów Sgr A* w wysokiej jakości, może ujawnić ukryty strumień i umożliwić astronomom obserwację podobnych cech polaryzacji w innych czarnych dziurach. Tymczasem rozszerzenie EHT na przestrzeń kosmiczną zapewni ostrzejsze obrazy czarnych dziur niż kiedykolwiek wcześniej.
    Opracowanie:
    Agnieszka Nowak
    Więcej informacji:
    •    Astronomers Unveil Strong Magnetic Fields Spiraling at the Edge of Milky Way’s Central Black Hole
    •    First Sagittarius A* Event Horizon Telescope Results. VII. Polarization of the Ring
    Źródło: CfA
    Na ilustracji: Współpraca Event Horizon Telescope (EHT), która stworzyła pierwszy w historii obraz naszej czarnej dziury w Drodze Mlecznej wydany w 2022 roku, uchwyciła nowy widok masywnego obiektu w centrum naszej Galaktyki: jak wygląda w świetle spolaryzowanym. Źródło: EHT Collaboration
    URANIA
    https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/astronomowie-odkryli-silne-pole-magnetyczne-wirujace-na-krawedzi-sagittariusa

    Astronomowie odkryli silne pole magnetyczne wirujące na krawędzi Sagittariusa A.jpg

  12. Całkowite zaćmienie słońca kluczem do rozwiązania wielkiej zagadki. Jaką tajemnicę skrywa nasza gwiazda?
    2024-03-30. Aleksander Kowal
    Już 8 kwietnia mieszkańcy Ameryki Północnej będą mieli okazję do podziwiania całkowitego zaćmienia słońca. Poza walorami czysto wizualnymi, wydarzenie to może się okazać bardzo istotne z punktu widzenia nauki.
    Astronomowie spodziewają się bowiem, że będą w stanie rozwikłać pewną ważną zagadę związaną z funkcjonowaniem naszej gwiazdy. Jak przewidują eksperci, umbra, czyli wewnętrzny cień Księżyca obserwowany na powierzchni Ziemi, obejmie swoim zasięgiem Meksyk, Stany Zjednoczone oraz Kanadę.
    Całkowite zaćmienie słońca można obserwować z Ziemi średnio raz na osiemnaście miesięcy. Nie jest to więc częsty widok, tym bardziej, iż mówimy o całej planecie, a nie dowolnym jej punkcie. Z tego względu astronomowie zamierzają jak najlepiej wykorzystać nadarzającą się okazję.
    Na czele całego przedsięwzięcia staną przedstawiciele Uniwersytet Aberystwyth, wspierani przez naukowców z różnych części świata. Zebrane w takich okolicznościach dane powinny doprowadzić do lepszego zrozumienia Słońca. Badacze mają też nadzieje związane z rozwikłaniem zagadki dotyczącej korony słonecznej, czyli najbardziej zewnętrznej części atmosfery naszej gwiazdy.
    Całkowite zaćmienie słońca, które będzie obserwowane w Ameryce Północnej 8 kwietnia, stanowi idealną okazję do przeprowadzania badań poświęconej naszej gwieździe
    Dlaczego zaćmienie miałoby w jakikolwiek sposób okazać się pomocne? Chodzi o konieczność blokowania światła słonecznego, co zazwyczaj odbywa się z udziałem tzw. koronografu. Dzięki temu astronomowie mogą dostrzec słabsze emisje pochodzące z korony słonecznej. Sęk w tym, iż zaćmienie zapewnia znacznie lepsze warunki – nawet bardziej dogodne niż w przypadku specjalistycznego sprzętu znajdującego się w przestrzeni kosmicznej.
    Wśród wielkich niewiadomych wynikających z niedostatecznej wiedzy na temat Słońca wymienia się różnicę w gęstości między koroną a fotosferą. Poza tym nie jest jasne, dlaczego ta pierwsza nagrzewa się do niespodziewanie wysokich temperatur. Na potrzeby planowanych pomiarów członkowie zespołu badawczego wykorzystają dwa instrumenty. Pierwszy, znany jako cip (coronal imaging polarimeter) wykonuje zdjęcia korony słonecznej za pomocą polaryzatora. Taki filtr przepuszcza światło o określonej polaryzacji, blokując pozostałe, dzięki czemu możliwe będzie skupienie się na właściwościach korony.
    Narzędzie numer dwa, z którego mają zamiar skorzystać astronomowie, to chils (coronal high-resolution line spectrometer). Instrument ten gromadzi widma o wysokiej rozdzielczości, w których światło jest rozdzielane na kolory składowe. W takich okolicznościach naukowcy zamierzają zidentyfikować sygnatury widmowe żelaza pochodzącego z korony. To z kolei umożliwi mapowanie temperatur występujących na Słońcu. Co ciekawe, ze względu na zbliżający się szczyt aktywności naszej gwiazdy, badacze liczą, że w czasie zaćmienia uda im się dostrzec oznaki gwałtowności Słońca, na przykład w postaci koronalnego wyrzutu masy.
    https://www.chip.pl/2024/03/system-ancilia-wabiki-brytyjskie-okrety

    Całkowite zaćmienie słońca kluczem do rozwiązania wielkiej zagadki. Jaką tajemnicę skrywa nasza gwiazda.jpg

  13. Pierwsze takie wydarzenie od 45 lat. Spodziewają się tłumów, ogłoszono stan wyjątkowy
    2024-03-30. Źródło: The Guardian, Reuters

    Kanadyjski region Niagara na południu prowincji Ontario ogłosił stan wyjątkowy w związku z przygotowaniami do nadchodzącego całkowitego zaćmienia Słońca. Władze spodziewają się rekordowej liczby turystów. Obszar wodospadu Niagara jest uznawany za jedno z najlepszych miejsc do podziwiania tego zjawiska, które będzie pierwszym w tamtym miejscu na świecie od 1979 roku.
    8 kwietnia dojdzie do całkowitego zaćmienia Słońca. Będzie ono widoczne w Kanadzie, Stanach Zjednoczonych i Meksyku. Najbardziej wyczekują go mieszkańcy kanadyjskiej prowincji Ontario, od 1979 roku nie dało się tam zauważyć bowiem takiego zjawiska. Położone na południu prowincji miasto Niagara Falls znajduje się liście miejsc, w których będzie można oglądać maksymalną fazę zaćmienia. Księżyc na kilka minut całkowicie przysłoni Słońce.
    Za jedną z najbardziej atrakcyjnych lokalizacji do podziwiania tego zjawiska jest uznawany wodospad Niagara, w pobliżu którego leży kanadyjskie miasto i który znajduje się na granicy Kanady ze Stanami Zjednoczonymi.
    Ogłoszono stan wyjątkowy
    Burmistrz Niagara Falls Jim Diodati stwierdził, że w związku z zaćmieniem spodziewa się największej liczby turystów, jaka kiedykolwiek odwiedziła to miasto w ciągu jednego dnia. Według szacunków miasto może wtedy odwiedzić milion osób, podczas gdy średnio każdego roku przyjeżdża do niego 14 mln ludzi.
    Władze regionu Niagara w związku z przygotowaniami na to wydarzenie podjęły decyzję o wprowadzeniu stanu wyjątkowego. Jak tłumaczą, może ono wiązać się z dużymi korkami na drogach, koniecznością postawienia w stan gotowości większej liczby personelu medycznego i z przeciążeniem sieci komórkowych.
    "Stan wyjątkowy wzmacnia narzędzia, którymi dysponuje region, aby chronić zdrowie i bezpieczeństwo mieszkańców oraz odwiedzających, a także dbać o naszą krytyczną infrastrukturę w każdym możliwym scenariuszu" - napisano w komunikacie władz.
    Wodospad Niagara z widokiem na miasto Niagara Falls w Kanadzie Shutterstock

    Google Maps

    Zaćmienie Słońca PAP/NASA
    https://tvn24.pl/tvnmeteo/swiat/kanada-pierwsze-takie-wydarzenie-od-45-lat-miasto-spodziewa-sie-tlumow-ogloszono-stan-wyjatkowy-st7846487

    Pierwsze takie wydarzenie od 45 lat. Spodziewają się tłumów, ogłoszono stan wyjątkowy2.jpg

    Pierwsze takie wydarzenie od 45 lat. Spodziewają się tłumów, ogłoszono stan wyjątkowy3.jpg

  14. Błękitne nadolbrzymy mogą powstać w wyniku połączenia dwóch gwiazd
    2024-03-29.
    Zespół naukowców znalazł wskazówki dotyczące błękitnych nadolbrzymów. Chociaż są powszechnie obserwowane, ich pochodzenie pozostaje odwieczną tajemnicą.
    Międzynarodowy zespół badawczy odkrył wskazówki dotyczące pochodzenia niektórych z najjaśniejszych i najgorętszych gwiazd w naszym Wszechświecie, znanych jako błękitne nadolbrzymy. Chociaż te gwiazdy są powszechnie obserwowane, ich geneza stanowi długotrwałą zagadkę, nad którą naukowcy debatują od kilku dziesięcioleci. Przy użyciu nowych modeli gwiazd i analizując obszerną próbkę danych z Wielkiego Obłoku Magellana, eksperci z Instituto de Astrofísica de Canarias (IAC) znaleźli solidne dowody na to, że większość błękitnych nadolbrzymów mogła powstać poprzez połączenie dwóch gwiazd związanych w układzie podwójnym. Badania zostały opublikowane w czasopiśmie The Astrophysical Journal Letters.

    Błękitne nadolbrzymy typu B to bardzo jasne i gorące gwiazdy (co najmniej 10 000 razy jaśniejsze i 2 do 5 razy gorętsze od Słońca), o masie od 16 do 40 razy większej od masy Słońca. Zgodnie z konwencjonalną wiedzą o gwiazdach oczekuje się, że występują one podczas bardzo szybkiej fazy ewolucji, dlatego też powinny być rzadko obserwowane. Dlaczego więc obserwujemy ich tak wiele?

    Ważnym wskazaniem dotyczącym ich pochodzenia jest to, że większość błękitnych nadolbrzymów obserwowana jest jako pojedyncze, co oznacza, że nie posiadają wykrywalnego towarzysza związanego grawitacyjnie. Pomimo tego, większość młodych, masywnych gwiazd rodzi się w układach podwójnych z towarzyszami. Dlaczego więc błękitne nadolbrzymy występują pojedynczo? Odpowiedź brzmi: masywne układy podwójne gwiazd „łączą się” i tworzą błękitne nadolbrzymy.

    W pionierskim badaniu prowadzonym przez badaczkę IAC Athirę Menon, międzynarodowy zespół astrofizyków obliczeniowych i obserwacyjnych przeprowadził symulację szczegółowych modeli fuzji gwiazd i przeanalizował próbkę 59 wczesnych błękitnych nadolbrzymów typu B w Wielkim Obłoku Magellana, galaktyce satelitarnej Drogi Mlecznej.

    Przeprowadziliśmy symulację fuzji wyewoluowanych olbrzymów z ich mniejszymi gwiezdnymi towarzyszami w szerokim zakresie parametrów, biorąc pod uwagę interakcję i mieszanie się dwóch gwiazd podczas fuzji. Nowo narodzone gwiazdy żyją jako błękitne nadolbrzymy przez drugą najdłuższą fazę życia gwiazdy, kiedy spala ona hel w swoim jądrze – wyjaśniła Menon.

    Według Artemio Herrero, naukowca IAC i współautora artykułu, uzyskane wyniki wyjaśniają, dlaczego błękitne nadolbrzymy znajdują się w tak zwanej „luce ewolucyjnej” z klasycznej fizyki gwiazd, fazie ich ewolucji, w której nie spodziewalibyśmy się znaleźć gwiazd.

    Czy jednak takie połączenia mogą również wyjaśnić zmierzone cechy błękitnych nadolbrzymów? Interesującym odkryciem jest, że gwiazdy powstałe w wyniku tych fuzji bardziej skutecznie odwzorowują skład powierzchniowy, zwłaszcza bogactwo w azot i hel, dużej części próbki niż tradycyjne modele gwiazd. Sugeruje to, że fuzje mogą stanowić dominujący mechanizm powstawania błękitnych nadolbrzymów – powiedział Danny Lennon, badacz z IAC, który również brał udział w tej analizie.

    To badanie jest istotnym krokiem w rozwiązaniu długotrwałej zagadki powstania błękitnych nadolbrzymów, sugerując istotną rolę fuzji gwiazd w ewolucji galaktyk i ich populacji gwiazdowych. Kolejnym etapem badań będzie próba zrozumienia procesu eksplozji tych błękitnych nadolbrzymów oraz ich wpływu na środowisko związane z czarnymi dziurami i gwiazdami neutronowymi.

    Opracowanie:
    Agnieszka Nowak

    Źródło:
    IAC
    Urania
    Wizja artystyczna układu podwójnego czerwonego olbrzyma i młodszego towarzysza, który może się połączyć tworząc błękitnego nadolbrzyma.
    Źródło: Casey Reed, NASA
    https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2024/03/bekitne-nadolbrzymy-moga-powstac-w.html

    Błękitne nadolbrzymy mogą powstać w wyniku połączenia dwóch gwiazd.jpg

  15. Zmienia się tempo obrotów Ziemi. Potrzebna korekta czasu
    2024-03-29.TM.
    W perspektywie najbliższych kilku lat w systemie pomiaru czasu na całej Ziemi zniknie jedna sekunda – wynika z nowych obliczeń, przedstawionych na łamach „Nature”. Na ruch obrotowy naszej planety wpływa m.in. topnienie lodowców na biegunach Ziemi.
    Sposób pomiaru czasu, obliczanie upływu minut i sekund, ma bezpośredni związek z ruchem obrotowym naszej planety. Parametry obrotów Ziemi nie są jednak do końca stabilne: zmieniają się nieznacznie w zależności od tego, co dzieje się na powierzchni Ziemi i w jej jądrze.
    Każde, nawet najmniejsze zmiany z czasem kumulują się, dając efekty coraz bardziej zauważalne. To zaś oznacza, że zegary na całej Ziemi należy kalibrować tak, by co jakiś czas uzupełnić brak jednej sekundy. Może się wydawać, że to sprawa banalna, ma ona jednak znaczenie dla sieci komputerowej na Ziemi.
    Topnienie lodowców spowalnia ruch Ziemi…

    Zmiany w rotacji Ziemi (a konkretnie – spowolnienie) przez długi czas zachodziły m.in. w związku z działaniem pływów i oddziaływaniem wód na oceaniczne dno. Ostatnio jednak wpływ topniejących lodowców (do którego dochodzi wskutek aktywności człowieka i ocieplenia) stały się istotne – mówi autor badania, cytowany przez CNN Duncan Agnew, profesor geofizyki z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego (USA).
    Kiedy lód topnieje, jego woda dostaje się do oceanu. Innymi słowy, dochodzi do przesunięcie masy wody z biegunów ku równikowi, co pogłębia tendencję do spowolnienia rotacji Ziemi.
    Topnienie lodu polarnego samo w sobie wystarczy, żeby odczuwalnie zmienić rotację całej Ziemi w sposób dotychczas niespotykany – potwierdza Agnew. Dodaje, że fakt, że ludzie byli w stanie zmienić obroty Ziemi, jest niebywały.
    … ale Ziemia i tak przyspiesza
    Drugą sprawą znaczącą dla pomiaru czasu są – zdaniem naukowców – procesy w jądrze Ziemi.

    Płynne jądro planety obraca się niezależnie od jej stałych części zewnętrznych. Jeśli jądro spowalnia, to pozostałe warstwy przyspieszają, by utrzymać pęd - mówi Agnew. I tak właśnie się dzieje.

    Niewiele wiadomo o tym, co dokładnie dzieje się na głębokości niemal 2900 km pod powierzchnią Ziemi, nie jest też jasne, dlaczego obroty jądra przyspieszają. Wiadomo jednak - piszą autorzy publikacji - że choć topnienie lodowców na biegunach ma działanie spowalniające, to całkowita rotacja Ziemi nabiera tempa. To znaczy, że niedługo na Ziemi trzeba będzie po raz pierwszy odjąć sekundę.
    Sekunda to niewiele, ale systemy obliczeniowe, precyzyjnie nastrojone, by współgrać z różnymi aktywnościami – choćby takimi jak giełdowe transakcje – wymagają precyzji rzędu tysięcznych części sekundy.

    Praktycznie każdy system komputerowy ma wbudowane rozwiązania, które pozwolą dołożyć sekundę. Możliwość działania przeciwnego – odjęcie sekundy – ma niewiele z nich. Dlatego większość komputerów będzie wymagała przeprogramowania, co samo w sobie otwiera drogę do powstania dodatkowych błędów.

    – Nikt nie przewidywał, że Ziemia przyspieszy na tyle, że trzeba będzie odejmować sekundę – zwraca uwagę Agnew.
    źródło: PAP
    Na zmianę tempa obrotów Ziemi wpływają dwa główne czynniki (fot. Shuttertock)
    TVP INFO
    https://www.tvp.info/76697020/zmienia-sie-tempo-obrotow-ziemi-potrzebna-korekta-czasu

    Zmienia się tempo obrotów Ziemi. Potrzebna korekta czasu.jpg

  16. Astronomiczne podstawy czasu
    2024-03-29
    Jak co roku od prawie ponad 40 lat, tak i w tym roku z soboty 30 marca na niedzielę 31 marca nastąpi zmiana czasu środkowoeuropejskiego (zimowego) na czas wschodnioeuropejski (letni). Technicznie oznacza to przesunięcie zegarków o 1 godzinę do przodu, czyli o godzinie 2 przesuwamy wskazówki zegara na godzinę 3. Przyjęty po tej zmianie czas letni nazywa się czasem Daylight Saving Time, czyli strefą czasową umożliwiającą oszczędzanie światła (wieczorem).
    Od zarania dziejów człowiek był mniej lub bardziej świadomy otaczających go zjawisk przyrodniczych. Zdawał sobie sprawę z naturalnych cykli tj. cykl dobowy oraz roczny. Człowiek próbował dokonać pomiaru upływającego czasu, a do tego celu wykorzystywał naturalne cykle występujące w przyrodzie i to dzięki tym cyklom opracował rachubę czasu. Obieg Ziemi wokół Słońca wykorzystał do utworzenia dłuższej jednostki czasu, jaką jest rok. W oparciu o cykl synodyczny Księżyca wprowadzono jednostkę miesiąca, natomiast doba oparta była na ruchu obrotowym Ziemi wokół własnej osi.
    Początkowo człowiek dzielił dobę na dzień i noc. Taki podział był całkiem naturalny, ponieważ był wyznaczony przez Słońce. Dzień, to była ta część doby, kiedy Słońce znajdowało się nad horyzontem, a noc wtedy, kiedy Słońce było pod horyzontem. Wraz z rozwojem cywilizacji dokonano podziału doby na mniejsze części (pierwszy taki podział zaproponowany został przez Egipcjan w 3000 r. p. n. e.). Zarówno dzień, jak i noc podzielono na 12 równych części: wyodrębniono 12 godzin dziennych oraz 12 godzin nocnych. Ich długość była zależna od deklinacji Słońca oraz od szerokości geograficznej miejsca obserwacji, zatem długość poszczególnych godzin zmieniała się wraz z porami roku. Latem godziny dzienne były długie, a zimą krótkie. Długość godzin nocnych była największa w okresie zimy, a najkrótsze występowały latem.
    Ponadto długość godzin zależała od punktu obserwacji na Ziemi. Poruszając się w kierunku bieguna północnego, np. latem, długość godzin dziennych wydłużała się, a nocnych skracała. Po dotarciu do koła podbiegunowego godziny nocne nie występowały, a to dlatego, że Słońce na tym obszarze nie zachodziło, występował dzień polarny. Dokładniej, kiedy uwzględni się refrakcję, wówczas z obliczeń wynika, że raz w roku Słońce nie zachodzi na szerokości 65°59’ i raz w roku nie wschodzi na szerokości 67°7’. Zatem w kontekście maksymalnych obszarów, gdzie występuje dzień polarny oraz noc polarna, rolę odgrywają powyższe równoleżniki. Poza okresem stanowisk letniego i zimowego rozmiary obszarów występowania dni i nocy polarnych zmieniają się.
    W czasach starożytnych obserwacjami astronomicznymi zajmowali się kapłani, którzy znali astronomię oraz sztukę astrologii. Wierzono wówczas, że każdą godziną władało określone mitologiczne bóstwo powiązane z konkretnymi planetami, przy czym do grona planet zaliczano także Słońce i Księżyc. Kolejnym godzinom przyporządkowano planety w kolejności nie przypadkowej, ale zgodnie z porządkiem chaldejskim, który oparty był na szybkości, z jaką poruszają się planety na sferze niebieskiej, czyli od Saturna, który porusza się najwolniej, do Księżyca, którego prędkość na tle gwiazd jest największa. Każdego dnia po wschodzie Słońca pierwsza godzina dzienna była władana przez innego władcę. Wynikało to z logiki opartej na tym, że władca pierwszej godziny dziennej był równocześnie władcą danego dnia. Poniedziałkiem władał Księżyc, wtorkiem Mars, środą Merkury, czwartkiem Jowisz, piątkiem Wenus, sobotą Saturn oraz niedzielą Słońce. Taka rachuba czasu jest jednak mało wygodna, ponieważ czas był ściśle związany z danym miejscem zamieszkania. W czasach starożytnych, gdzie społeczeństwa przywiązane były do miejsca zamieszkania, taka rachuba czasu była do zaakceptowania, ale wraz z rozwojem techniki, kiedy ludzie mogli przemieszczać się z jednego regionu do drugiego, wymagało to zmiany podejścia do rachuby czasu.
    Wraz z rozwojem astronomii wprowadzono inne rozwiązanie. Astronomowie próbowali powiązać ruch obrotowy Ziemi z jakimś stałym punktem na sferze niebieskiej i mierzyć odstępy czasu, jakie upływają między dwoma przejściami tego punktu przez południk niebieski. Naturalnym wydaje się wybór jakiejś gwiazdy. W perspektywie długości życia ludzkiego wydawało się, że gwiazdy zachowują stałe położenie na sferze niebieskiej. W końcu każdego dnia człowiek widział na niebie te same kształty gwiazdozbiorów. Jednak już wtedy astronomowie zdawali sobie sprawę, że wybór gwiazdy jako punktu stałego nie jest dobrym pomysłem, ponieważ gwiazdy w przestrzeni poruszają się, a więc w długiej perspektywie czasu nie zachowują stałego położenia. Innym naturalnym punktem odniesienia stał się punkt równonocy wiosennej, czyli inaczej punkt Barana. Ten wybór był o tyle trafny, że był związany z układem współrzędnych równikowych, a zatem współrzędne można było wybrać do pomiaru czasu.
    I rzeczywiście do pomiaru czasu wybrano kąt godzinny, a czas taki nazwano czasem gwiazdowym. Odstęp czasu, jaki upływał między dwoma kulminacjami górnymi punktu Barana, nazwano dobą gwiazdową. Dobę gwiazdową podzielono na 24 części, czyli na 24 godziny gwiazdowe, każdą godzinę dzielono na 60 minut gwiazdowych, a minutę na 60 sekund gwiazdowych. Jednak tak skonstruowana doba gwiazdowa nie jest ściśle zsynchronizowana z okresem obrotu Ziemi wokół własnej osi. Przyczyn należy upatrywać w precesji i nutacji punktu Barana. Te zjawiska powodują, że długość doby gwiazdowej jest krótsza od okresu obrotu Ziemi wokół własnej osi o 0,008 sekundy. Należy jednak podkreślić, że ta różnica czasu nie jest stała.
    Rozwiązanie zaproponowane przez astronomów spowodowało, że długość godziny nie była już związana z deklinacją Słońca oraz nie zależała od szerokości geograficznej. Czy takie rozwiązanie było korzystne? Jak się można domyśleć nie do końca. Doba gwiazdowa nie rozpoczyna się każdego dnia o tej samej porze. W dniu równonocy wiosennej rozpoczynała się w samo południe, ale każdego kolejnego dnia nieco wcześniej. Dlatego takie rozwiązanie nie było satysfakcjonujące. Codzienne życie związane jest z cyklem słonecznym, dlatego też wprowadzono inne rozwiązanie, a mianowicie pomiar czasu oparty na Słońcu. Wprowadzono pojęcie prawdziwej doby słonecznej, która była równa interwałowi czasu, jaki upływał między dwoma następującymi po sobie kulminacjami górnymi Słońca. Każda doba słoneczna prawdziwa rozpoczynała się w południe. Podczas kulminacji górnej Słońca było prawdziwe południe, a podczas kulminacji dolnej była prawdziwa północ. Długość doby słonecznej prawdziwej podzielono na 24 godziny, każdą godzinę na 60 minut, a minutę na 60 sekund. Prawdziwy czas słoneczny wskazują zegary słoneczne.
    Związanie rachuby krótkich odstępów czasu ze Słońcem wydawało się, że rozwiąże oczekiwania, niestety tak się nie stało. Pierwszym problemem było to, że doba rozpoczynała się w południe, co z punktu widzenia codziennego życia nie było dobrym rozwiązaniem. Z tym małym problemem łatwo się uporano. W 1925 roku do kąta godzinnego Słońca podczas kulminacji górnej dodano 12 godzin i tym sposobem doba rozpoczyna się podczas kulminacji dolnej środka tarczy Słońca. Drugim problemem okazała się stałość długości prawdziwej doby słonecznej. Jak wiadomo, kąt godzinny środka tarczy Słońca nie zmienia się jednostajnie, co powoduje, że długość doby słonecznej nie jest stała. Kiedy Ziemia znajduje się w peryhelium swojej orbity, co w obecnej epoce astronomicznej wypada na początku stycznia, porusza się najszybciej, zatem długość prawdziwej doby słonecznej jest największa. Najkrótsze prawdziwe doby słoneczne przypadają na początek lipca, kiedy to Ziemia znajduje się w aphelium swojej orbity. W okresie stanowisk letniego i zimowego przyrosty rektascensji Słońca są największe, zatem długość doby słonecznej również jest największa. Podczas równonocy przyrosty rektascensji Słońca są najkrótsze, czyli długość doby słonecznej jest najkrótsza. Złożenie tych dwóch efektów daje w rezultacie najdłuższe prawdziwe doby słoneczne występujące pod koniec grudnia.
    Astronomowie i tym razem poradzili sobie z tym problemem. Wprowadzili fikcyjne Słońce, które musiało spełniać zasadniczy warunek, a mianowicie kąt godzinny musiał narastać jednostajnie. Fikcyjne Słońce to punkt matematyczny będący średnim Słońcem poruszającym się po równiku niebieskim ze stałą prędkością kątową. Stałą prędkość kątową średniego Słońca otrzymano w wyniku uśrednienia rzeczywistego Słońca po ekliptyce. Po takim zabiegu rektascensja środka średniego Słońca zmienia się jednostajnie, tak jak kąt godzinny - otrzymano średnią dobę słoneczną. Dzięki temu rozwiązaniu długość średniej doby słonecznej była stała.
    Różnicę między prawdziwym czasem słonecznym i czasem średnim słonecznym nazwano równaniem czasu. Równanie czasu to tak naprawdę poprawka, jaką należy odjąć od prawdziwego czasu słonecznego, aby otrzymać czas średni słoneczny. Różnica czasu zawiera w sobie dwie poprawki: wynikającą z ruchu obiegowego Ziemi po orbicie eliptycznej i stanowiącą redukcję na równik.
    Pozostawała jeszcze jedna kwestia: długość średniej doby słonecznej była stała, ale czas jej rozpoczęcia zależał od długości geograficznej. Jedynie w miejscowościach leżących na tym samym południku doba rozpoczynała się o tej samej porze oraz był ten sam czas. Poruszając się np. na równiku co 464 metry czasy lokalne różniły się o 1 sekundę. Na innych szerokościach geograficznych te odcinki się skracały. W czasach, kiedy nie było bardziej zaawansowanych środków komunikacji, a życie ludzkie toczyło się w miejscu zamieszkania, problem nie był dokuczliwy. W dzisiejszych czasach takie rozwiązanie jest nie do przyjęcia. Dlatego wprowadzono czas strefowy.
    W 1884 roku w konwencji waszyngtońskiej podjęto międzynarodową uchwałę, na mocy której wprowadzono czas strefowy. Idea takiego rozwiązania polegała na tym, że w obszarze ograniczonym określonymi południkami różniącymi się o 15° występował ten sam czas. Takie rozwiązanie było możliwe jedynie dlatego, że istnieje ścisły związek pomiędzy czasem słonecznym i długością geograficzną. Wprowadzono 24 strefy czasowe. W danej strefie obowiązuje czas z centralnego południka (np. czas środkowoeuropejski to czas strefowy zawarty między południkiem 7,5° E a 22,5° E). W obszarze tym występuje ten sam czas, jaki panuje na południku centralnym 15° E. W podziale strefowym uwzględniono rejony zamieszkałe oraz niezamieszkałe.
    Podstawą czasów strefowych jest średni czas słoneczny południka Greenwich, który nazwany został czasem uniwersalnym. Na terenach zamieszkałych granice stref czasowych dostosowane są do granic administracyjnych państwa. Wzdłuż południka 180° przebiega linia zmiany daty. Wprowadzono zasadę, że ludność zamieszkująca obszary na zachód od niej posługuje się czasem będącym sumą czasu uniwersalnego i 12 godzin. Mieszkańcy wschodnich od niej obszarów posługują się czasem będącym różnicą czasu uniwersalnego i 12 godzin.
    Nie wszystkie państwa przyjęły konwencję czasów strefowych. Celem ich polityki było wprowadzenie czasu urzędowego, który będzie najmniej różnił się od miejscowego średniego czasu słonecznego. Rozwiązanie, jakie w tych krajach zostało zaproponowane to takie, aby różnica między czasem w danym państwie a czasem strefowym wynosiła 30 minut. Ze względów energetycznych wiele państw wprowadziło czas letni, czyli do czasu zimowego dodawano jedną godzinę. Koncepcja DST ewoluowała, niektóre kraje przestawiają zegarki o parę tygodni wcześniej, zmieniało się to także z upływem lat. Polska pierwszy raz zastosowała zmianę w 1922 r., potem od 1949 z wyłączeniem lat 1957-1964, a na stałe od 1977 r. Gdy jednak przyjrzeć się bliżej argumentom, że DST pozwala zaoszczędzić energię, to nie jest to takie oczywiste, czego dowodzą m.in. niektóre prace z dziedziny inżynierii.
    Tak naprawdę, przyzwyczailiśmy się, że na wiosnę musimy przez kilka nocy oswoić się ze wczesnym wstawaniem, a jesienią sobie tę godzinkę snu „odebrać”. Tak pewnie będzie i w tym roku. Po paru tygodniach i tak wydłużający się dzień sprawi, że będziemy znowu wstawać za dnia, a nie głęboką nocą czy „bladym świtem”.
     

    Więcej:
    •    Opracowanie w ramach #AkademiaCMM w serwisie informacyjnym IMGW-PIB Centrum Modelowania Meteorologicznego
    •    Czas - odc. 19. Astronarium
     
    Autorzy: dr Grzegorz Duniec, dr Marcin Kolonko, IMGW-PIB CMM
    Opracowanie: Magda Maszewska
     
    Ilustracja: Koncepcja zmiany czasu w marcu na letni – przesunięcie z 2 na 3 rano czasu urzędowego. Źródło: Wikimedia Commons
    Źródło: P. G. Kulikowski, Poradnik miłośnika astronomii, PWN, Warszawa, 1976.
    Strefy czasowe na świecie obecnie. Źródło: Wikimedia Commons
    URANIA
    https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/astronomiczne-podstawy-czasu

     

    Astronomiczne podstawy czasu.jpg

    Astronomiczne podstawy czasu2.jpg

  17. Największy lądownik od czasów Apollo. Kolejna misja księżycowa USA
    2024-03-29. Wojciech Kaczanowski
    Nieudana misja prywatnego lądownika Peregrine to już historia. Amerykańska firma Astrobotic przygotowuje się do wysłania kolejnej sondy na powierzchnię Księżyca. Lądownik Griffin będzie znacznie większy, a w jego ładowni znajdzie się niezwykle cenny ładunek NASA - łazik VIPER, którego celem będzie poszukiwanie lodu oraz innych cennych surowców na naturalnym satelicie Ziemi.
    Astrobotic to amerykańska, prywatna firma, która w styczniu br. wystrzeliła lądownik Peregrine na szczycie rakiety nośnej Vulcan Centaur. Misja księżycowa okazała się katastrofą w wyniku wycieku paliwa z wyniesionego ładunku. Skutkiem tego Peregrine skierował się w stronę Ziemi, aby ostatecznie spłonąć w jej atmosferze. Każde niepowodzenie to dodatkowa lekcja dla Astrobotic, która już pod koniec 2024 r. zamierza ponowić próbę misji na Księżyc za sprawą lądownika Griffin transportującego ważny łazik NASA o nazwie VIPER.
    Jeśli Griffin z powodzeniem wyląduje na powierzchni naturalnego satelity Ziemi z pewnością zostanie zapamiętany na długo. Sonda od Astrobotic będzie bowiem największa tego typu technologią od czasów modułu księżycowego z programu Apollo. Zgodnie z informacjami podanymi przez producenta, Griffin posiada 4,5 m szerokości oraz 2 m wysokości, mogąc przy tym pomieścić 625 kg ładunku. Długość pracy lądownika na Srebrnym Globie jest szacowana na około 14 dni, czyli jeden dzień księżycowy.
    Griffin będzie kolejnym lądownikiem, który weźmie udział w programie NASA CLPS (Commercial Lunar Payload Services), który polega na dostarczeniu ładunków na powierzchnię Księżyca. Sonda wyposażona jest w platformę zdolną do umieszczania na niej dużych urządzeń. Na dostępnych wizualizacjach możemy zauważyć rozkładane rampy, z których po wylądowaniu będą mogły zjeżdżać łaziki, w tym zaplanowany na daną misję VIPER (Volatiles Investigating Polar Exploration Rover). Griffin zostanie wyniesiony przez rakietę Falcon Heavy od firmy SpaceX.
    Łazik VIPER natomiast to ważna technologia NASA, szczególnie w kontekście przyszłej kolonizacji Księżyca. Zadaniem pojazdu będzie badanie przez 100 dni południowego bieguna Srebrnego Globu i tego, co znajduje się pod jego powierzchnią pod kątem poszukiwań lodu wodnego oraz innych ważnych związków chemicznych, które mogą przydać się człowiekowi w stałej obecności.
    Pod koniec lutego br. NASA poinformowała, że VIPER jest już gotowy w 80%, co umożliwia przeprowadzenie testów sprawdzających wytrzymałość konstrukcji i zainstalowanych instrumentów naukowych.

    Wizualizacja lądownika Griffin.
    Autor. ESA

    Wizualizacja lądownika Griffin na Księżycu.
    Autor. Astrobotic

    Autor. NASA

    SPACE24
    https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/sondy/najwiekszy-ladownik-od-czasow-apollo-kolejna-misja-ksiezycowa-usa

    Największy lądownik od czasów Apollo. Kolejna misja księżycowa USA.jpg

    Największy lądownik od czasów Apollo. Kolejna misja księżycowa USA2.jpg

  18. Japoński lądownik przetrwał drugą noc księżycową
    2024-03-29. Mateusz Mitkow
    Japońska Agencja Kosmiczna (JAXA) przekazała światu kolejne, zaskakujące wieści. Lądownik SLIM przetrwał już drugą, niezwykle mroźną noc na Księżycu, pomimo że nie był do tego zaprojektowany. Jako dowód nawiązania łączności przesłano nowe zdjęcie z powierzchni Srebrnego Globu wykonane przez kamerę sondy.
    Japoński lądownik księżycowy SLIM (Smart Lander for Investigating Moon), znany także jako „Moon Sniper”, zdołał przetrwać już drugą noc księżycową. Poinformowała o tym agencja kosmiczna Kraju Kwitnącej Wiśni (JAXA) publikując dodatkowo zdjęcie z powierzchni Srebrnego Globu, które udało się wykonać za pomocą jednego z instrumentów sondy - kamery MBC (Multi-Band Camera). To duży sukces japońskich inżynierów, którzy nie spodziewali się, że SLIM przetrwa choćby jedną noc na Księżycu (ok. 14 dni ziemskich).
    Większość lądowników nie jest w stanie poradzić sobie z ekstremalnym zimnem księżycowej nocy. Podczas niej temperatura powierzchni w tym miejscu spada do ok. -133°C. Aby jeszcze bardziej podkreślić ten sukces zwróćmy uwagę, że SLIM zrealizował już swoje główne cele misji, czyli precyzyjne lądowanie (osiadł tylko 55 m na wschód od pierwotnego miejsca docelowego), a także rozmieszczenie dwóch małych łazików i wykonanie różnorodnych badań naukowych.
    Przypomnijmy także, że po przybyciu na powierzchnię Srebrnego Globu (19 sycznia br.), SLIM nie wylądował w odpowiedniej pozycji, przez co panele słoneczne nie były w stanie wytwarzać wystarczającej ilości energii. Lądownik finalnie odzyskał zasilanie, co było możliwe dzięki zmianie kierunku padania promieni Słońca. Po nadejściu nocy lunarnej, podczas której niszczy się m.in. elektronika, nikt nie spodziewał się, że sondę ponownie uda się wybudzić, a już z pewnością nie dwa razy.
    Trudne warunki odbijają się jednak na lądowniku. Jak poinformowała JAXA, „z uzyskanych danych wynika, że niektóre czujniki temperatury i ogniwa akumulatorowe zaczynają działać nieprawidłowo”. We wpisie dodano, że większość funkcji, które przetrwały pierwszą noc księżycową, zostały ponownie zachowane, co również jest warte podkreślenia. Teraz naukowcy spróbują kontynuować prowadzenie badan naukowych.
    Lądowanie SLIM na Srebrnym Globie było historycznym wydarzeniem, dzięki któremu Japonia stała się już piątym krajem w historii, któremu udało się przyziemić na Księżycu rodzimą technologią. Sonda o masie startowej 590 kg (210 kg w momencie przyziemienia), 2,4 m wysokości oraz 2,7 m szerokości została zaprojektowany z myślą o precyzyjnym lądowaniu na Księżycu, przy jednoczesnym zmniejszenia rozmiaru i wagi sprzętu używanego podczas tego typu misji.

    Autor. JAXA
    Autor. JAXA
    SPACE24
    https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/sondy/japonski-ladownik-przetrwal-druga-noc-ksiezycowa

    Japoński lądownik przetrwał drugą noc księżycową.jpg

    Japoński lądownik przetrwał drugą noc księżycową2.jpg

  19. Galileo - nowe standardy radionawigacyjne dla lotnictwa [ANALIZA]
    2024-03-29. Aleksandra Radomska
    Aktualizacja oprogramowania w satelitach wchodzących w skład budowy segmentu kosmicznego systemu Galileo niesie za sobą duże zmiany dla lotnictwa cywilnego. Implementowanie ich było konieczne, by poprawiać parametry nawigacyjne, a w efekcie – zapewnić wysoki poziom bezpieczeństwa lotniczego.
    Współcześnie trudno wyobrazić sobie funkcjonowanie bez dostępności do systemów nawigacji satelitarnej, które stały się nieodzownym elementem życia codziennego oraz fundamentem działań sił zbrojnych państw na całym świecie. Znane systemy nawigacji satelitarnej, takie jak GPS–NAVSTAR czy GLONASS pozostają pod jurysdykcją krajów, w jakich zostały wytworzone. Galileo stanowi względem nich atrakcyjną alternatywę, ponieważ jest kontrolowany przez europejskie instytucje, a co ważne – został dedykowany wyłącznie eksploatacji w celach cywilnych. Jednym z wiodących sektorów wykorzystujących system Galileo jest lotnictwo komunikacyjne.
    Europejski system nawigacji satelitarnej Galileo został uruchomiony w 2016 roku. Powstał on z inicjatywy Unii Europejskiej (ang. European Union) oraz Europejskiej Agencji Kosmicznej (ang. European Space Agency). Galileo stanowi jeden z sześciu systemów wchodzących w skład infrastruktury Globalnego Systemu Nawigacji Satelitarnej (ang. Global Navigation Satellite System – GNSS). Pozostałe to: amerykański GPS–NAVSTAR, rosyjski GLONASS, chiński BeiDou, japoński QZSS i francuski DORIS.
    Architektura techniczna systemu Galileo i jego współpraca z awioniką pokładową statków powietrznych
    Budowa techniczna globalnego systemu nawigacji satelitarnej Galileo składa się z trzech komponentów technicznych: segmentu kosmicznego, liczącego docelowo 30 sztucznych satelitów rozmieszczonych na wysokości 23222 km na średniej orbicie okołoziemskiej (ang. Medium Earth Orbit – MEO) zdolnych do wykonania obiegu wokół Ziemi w czasie 14 godzin 5 minut, segmentu naziemnego, do którego zalicza się główna stacja kontrolująca i komponent nasłuchu, oraz segmentu użytkownika, czyli wszelkich urządzeń odbiorczych.
    Pomimo że planowana jest rozbudowa konstelacji satelitów, system Galileo jest w pełni operacyjny i przeznaczony do eksploatacji wyłącznie przez cywilnych użytkowników. Zapewnia on pozycjonowanie w licznych sektorach, takich jak: transport (np. lokalizacja obiektów, wyszukiwanie tras, kontrola prędkości, systemy naprowadzania), usługi społeczne (np. pomoc dla osób niepełnosprawnych lub starszych), wymiar sprawiedliwości i służby celne (np. lokalizacja podejrzanych, kontrole graniczne), roboty publiczne (np. systemy informacji geograficznej), systemy poszukiwawczo–ratownicze (ang. Search and Rescue – SAR) lub rekreacja (np. określanie kierunku na morzu lub w górach).
    Warto nadmienić, że nawigacja satelitarna jest niezbędna do funkcjonowania lotnictwa. Samoloty pasażerskie są w stanie odbierać sygnał przekazywany przez system Galileo, jeśli posiadają urządzenie nadawczo–odbiorcze ADS–B (ang. Automatic Dependent Surveillance – Broadcast). Pozwala ono na określenie i wizualną prezentację przemieszczającego się obiektu w czasie rzeczywistym. Informacje o pozycji są ustalane na podstawie danych przesyłanych z konstelacji satelitów wszystkich systemów wchodzących w skład GNSS.
    Dotyczą one m.in. kierunku, pułapu lotu, numeru lotu, a także podstawowych danych meteorologicznych i ostrzeżeń terenowych. Transmisja odbywa się w kanale nadawczym z częstotliwością 1030 MHz, a w kanale odbiorczym z częstotliwością 1090 MHz. Niestety, odbierane i nadawane informacje są obarczone dużą możliwością wystąpienia błędu. Z tego powodu konieczne jest doskonalenie rozwiązań technologicznych ukierunkowanych na poprawę funkcjonalnych charakterystyk nawigacji lotniczej.
    Nowe standardy nawigacyjne dedykowane lotnictwu komunikacyjnemu
    Satelity wchodzące w skład komponentu kosmicznego systemu nawigacji satelitarnej Galileo nadają różne rodzaje danych za pośrednictwem czterech komunikatów: komunikatów nawigacyjnych F/NAV i I/NAV, komercyjnego komunikatu nawigacyjnego C/NAV oraz rządowego komunikatu nawigacyjnego G/NAV. W sierpniu 2023 roku przeprowadzono aktualizację oprogramowania wybranych satelitów, która obejmowała wdrożenie nowych funkcji, w tym udoskonalenie komunikatu I/NAV przenoszonego przez sygnał E1–B.
    Według Agencji Unii Europejskiej ds. Programu Kosmicznego (ang. European Union Agency for the Space Programme – EUSPA) ulepszony sygnał Galileo I/NAV zawiera teraz zewnętrzną korekcję błędów Reeda Solomona (RS FEC2), umożliwiającą szybsze i bardziej niezawodne pozycjonowanie statków powietrznych.
    RS FEC2 zwiększa odporność demodulacji sygnału w czasie rzeczywistym, zwiększając jego czułość i jednocześnie poprawiając ogólny czas pobierania danych zegara i efemeryd (ang. Clock and ephemeris data – CED) dzięki transmisji dodatkowych, nadmiarowych informacji. Pozwala to urządzeniu odbiorczemu, wchodzącemu w skład wyposażenia pokładowego statku powietrznego na autonomiczne przywracanie potencjalnie uszkodzonych bitów danych.
    Wystosowano również rozwiązanie oparte na komponencie pomniejszonego CED (ang. Reduced CED – RedCED), który umożliwia początkowe pozycjonowanie z dokładnością niższą niż nominalna poprzez dekodowanie pojedynczego słowa I/NAV w oczekiwaniu na otrzymanie czterech kolejnych słów I/NAV zawierających CED. W praktyce funkcja ta pozwala użytkownikowi na znacznie szybsze uzyskanie informacji na temat przybliżonej, pierwotnej pozycji.
    Rezultatem jest znacznie krótszy czas do momentu ustalenia pierwszej pozycji, szczególnie podczas pracy w trudnych warunkach atmosferycznych. Ulepszenia przynoszą również korzyści użytkownikom pracującym w trybie wspomagania GNSS (ang. Assisted GNSS – A–GNSS), dzięki nowym możliwościom wykorzystującym synchronizację wtórną (ang. Secondary Synchronization Pattern – SSP). W trybie A–GNSS, gdy dane nawigacyjne są odbierane z kanałów innych niż GNSS, a wiedza odbiornika o czasie efemeryd systemu Galileo jest obarczona stosunkowo dużym błędem, synchronizacja wtórna zapewnia dostarczenie precyzyjnych informacji na temat pozycji statku powietrznego.
    Zmiany implementowane do komunikatu I/NAV są w pełni operacyjne. Aktualnie Agencja Unii Europejskiej ds. Programu Kosmicznego rozpoczęła kampanię testową otwartą dla producentów odbiorników, dzięki którym możliwe będzie ich dostosowanie do odbioru danych nawigacyjnych, a także dostarczenie wiedzy w zakresie procesu wdrożenia nowych funkcji w ramach komunikatu I/NAV. Testy zostaną przeprowadzone w laboratoriach Wspólnego Centrum Badawczego Komisji Europejskiej w Isprze we Włoszech oraz ośrodku badawczym Europejskiej Agencji Kosmicznej (ang. European Space Research and Technology Centre – ESTEC) w Noordwijk w Holandii.

    Ilustracja: European GNSS Agency (GSA) [gsa.europa.eu]

    Autor. EUSPA/GSA [euspa.europa.eu]

    Ilustracja: ESA-J. Huart

    SPACE24
    https://space24.pl/satelity/nawigacja/galileo-nowe-standardy-radionawigacyjne-dla-lotnictwa-analiza

     

    Galileo - nowe standardy radionawigacyjne dla lotnictwa [ANALIZA].jpg

    Galileo - nowe standardy radionawigacyjne dla lotnictwa [ANALIZA]2.jpg

  20. Kosmiczny Teleskop Hubble'a uchwycił narodziny gwiazdy. Niesamowity widok

    2024-03-29. Dawid Długosz
    Kosmiczny Teleskop Hubble'a dostarczył nowy obraz, który jest bardzo spektakularny. Tym razem na zdjęciu uwieczniono narodziny gwiazdy sklasyfikowanej pod nazwą FS Tau B. Na obrazie z teleskopu można dostrzec potężny dżet wybuchający z urodzeniowej otoczki gazu i pyłu oddalonego obiektu.

    W Drodze Mlecznej cały czas powstają nowe gwiazdy i jeden z takich obiektów został uchwycony przez Kosmiczny Teleskop Hubble'a, który dostarcza nam niesamowite obrazy z kosmosu od ponad trzech dekad. W tym tygodniu udostępniono nowe zdjęcie z tego obserwatorium i trzeba przyznać, że widok zapiera dech w piersiach.
    Narodziny gwiazdy uchwycone w systemie FS Tau
    Kosmiczny Teleskop Hubble'a uchwycił narodziny gwiazdy znajdującej się w systemie FS Tau. Jest on od nas oddalony o około 450 lat świetlnych i bardzo młody. Jego wiek szacuje się na zaledwie 2,8 mln lat. Dla porównania Układ Słoneczny ma 4,6 mld lat.

    Na zdjęciu z Kosmicznego Teleskopu Hubble'a widać młodą gwiazdą FS Tau A, która jest jasnym punktem znajdującym się w pobliżu centralnej części obrazu. Natomiast obok można dostrzec dopiero rodzący się obiekt tego typu i jest to FS Tau B (Haro 6-5B).
    FS Tau B to nowo powstająca gwiazda, czyli protogwiazda i jest ona otoczona dyskiem protoplanetarnym, który ma kształt naleśnika. Na zdjęciu widać go z boku i jest to połączenie gazu oraz pyłu, z którego z czasem mogą powstać jakieś planety.
    Naukowcy wiedzą nie od dziś, że protogwiazdy wybuchają z szybko poruszającymi się kolumnami wysokoenergetycznych cząstek. Są to dżety i nowe zdjęcie z Kosmicznego Teleskopu Hubble'a tylko to potwierdza. W tym przypadku widać to w postaci niebieskich strumieni wyrzuconych w dwóch przeciwnych kierunkach.

    Kosmiczny Teleskop Hubble'a nie przechodzi na emeryturę
    Kosmiczny Teleskop Hubble'a znajduje się w kosmosie od ponad trzech dekad i choć czasem sprawia pewne problemy związane z prawidłowym działaniem, tak nadal jest operacyjny i służy naukowcom do prowadzenia przeróżnych obserwacji. Pomimo tego, że w kosmosie od ponad dwóch lat znajduje się oferujący większe możliwości Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba.

    Oczywiście Kosmiczny Teleskop Hubble'a nie będzie działać bez końca. NASA już teraz rozważa misję serwisową, która umożliwi wydłużenie jego przydatności. Pod uwagę brane jest wykorzystanie kapsuły załogowej Dragon firmy SpaceX, którą astronauci latają na Międzynarodową Stację Kosmiczną. Konkretnych planów "ratowania" tego obserwatorium na razie jednak nie ma.

    System FS Tau uchwycony przez Kosmiczny Teleskop Hubble'a. Widać narodziny gwiazdy. /NASA, ESA, and K. Stapelfeldt (NASA JPL); Image Processing: Gladys Kober (NASA/Catholic University of America) /materiał zewnętrzny

    Kosmiczny Teleskop Hubble'a znajduje się w kosmosie od ponad trzech dekad. /materiały prasowe

    https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-kosmiczny-teleskop-hubble-a-uchwycil-narodziny-gwiazdy-niesa,nId,7417841

    Kosmiczny Teleskop Hubble'a uchwycił narodziny gwiazdy. Niesamowity widok.jpg

    Kosmiczny Teleskop Hubble'a uchwycił narodziny gwiazdy. Niesamowity widok2.jpg

  21. SOHO 5000!
    2024-03-29. Krzysztof Kanawka
    Kolejny rekord sondy SOHO!
    Obserwatorium SOHO odkryło w marcu 2024 pięciotysięczną kometę “muskającą Słońce”.
    W pobliżu Słońca dość często przelatują małe odłamki kometarne. W większości te komety należą do rodziny komet Kreutza. Te małe obiekty są prawdopodobnie pozostałością po jednej dużej komecie, która kilkaset lat temu zbliżyła się do Słońca i doświadczyła fragmentacji na drobne odłamki. Typowa średnica takiej komety “muskającej Słońce” to zaledwie kilkadziesiąt metrów, choć zdarzały się większe obiekty, takie jak kometa C/2011 W3 (Lovejoy). Z tego też powodu do połowy lat 90. XX wieku takie obiekty zwykle umykały detekcji – aż do czasu wprowadzenia do służby sondy SOHO (Solar and Heliospheric Observatory).
    Co ciekawe, podstawowym zadaniem SOHO jest obserwacja Słońca – badania komet są prowadzone niejako “przy okazji”. Niemniej jednak dzięki sondzie SOHO wiadomo, że tych komet jest bardzo dużo.
    Dwudziestego piątego marca 2024 roku Hanjie Tan z Czech odkrył pięciotysięczną kometę sondy SOHO. Ta kometa należy do grupy Marsden – jednej z grup komet, które się zbliżają do Słońca.
    Poprzednie odkrycia komet SOHO
    W sierpniu 2005 roku SOHO 1000 odkrył Toni Scarmato. Pod koniec grudnia 2010 roku polski astronom-amator Michał Kusiak wykrył dwutysięczną kometę SOHO. Prawie pięć lat później tajlandzki astronom-amator Worachate Boonplod odkrył kometę SOHO 3000. Większość odkryć tych obiektów nastąpiła dzięki internetowi i szybkiej publikacji zdjęć z SOHO na stronach NASA. Rekordziści poszukujący komet SOHO poprzez internet odkryli ich ponad sto. Przykładowo, do 2020 roku Norweg Trygve Prestgard odkrył ponad 120 komet ze zdjęć SOHO oraz sond STEREO. Odkrywcą komety SOHO nr 4000 był właśnie Trygve Prestgard w czerwcu 2020 roku.
    Polecamy dział słoneczny na Polskim Forum Astronautycznym.
    (SOHO)
    Volunteers Help ESA & NASA Mission to Discover 5,000 Comets
    https://www.youtube.com/watch?v=K8yUa8_EAUc
    5000 komet sondy SOHO! / Credits – ESA, NASA

    https://kosmonauta.net/2024/03/soho-5000/

    SOHO 5000!.jpg

  22. Wielkie odkrycie w pobliżu czarnej dziury Drogi Mlecznej. Udział Polaków

    2024-03-29. Dawid Długosz
    Czarna dziura Drogi Mlecznej została uchwycona na nowym obrazie z Teleskopu Horyzontu Zdarzeń. Na zdjęciu można dostrzec polaryzację światła i są to silne spiralne pola magnetyczne, które zauważono również na obrazie czarnej dziury M87*. Udział w badaniach brali m.in. polscy naukowcy.

    Czarna dziura Drogi Mlecznej (znana pod nazwą Sagittarius A*) to ogromny obiekt znajdujący się w centrum naszej galaktyki. Niespełna dwa lata temu mogliśmy zobaczyć pierwsze zdjęcie tego tworu, które zrobiono z wykorzystaniem Teleskopu Horyzontu Zdarzeń. Teraz mamy okazję zobaczyć nowy obraz z EHT, który ujawnia ciekawe struktury.
    Czarna dziura Drogi Mlecznej ma silne spiralne pola magnetyczne
    Na nowym zdjęciu zrobionym z wykorzystaniem Teleskopu Horyzontu Zdarzeń w pobliżu czarnej dziury naszej galaktyki można dostrzec ciekawe struktury, które uchwycono w świetle spolaryzowanym. Linie wyznaczają kierunek polaryzacji, który jest związany z silnym polem magnetycznym w pobliżu obiektu.
    Podobne zjawisko udało się zobaczyć wcześniej na innej supermasywnej czarnej dziurze. Mowa o M87*, która była pierwszą uchwyconą na zdjęciu z Teleskopu Horyzontu Zdarzeń w 2019 r. Tam również dostrzeżono silną polaryzację. To oznacza, że Sagittarius A* nie jest pod tym względem wyjątkiem i podobne zjawiska występują także w okolicy innych obiektów tego typu.

    Mając próbkę dwóch czarnych dziur - o bardzo różnych masach i w bardzo różnych galaktykach macierzystych - ważne jest, aby ustalić, w czym są one zgodne, a w czym nie. Ponieważ obie kierują w naszą stronę silne pola magnetyczne, sugeruje to, że może to być uniwersalna, a być może fundamentalna cecha tego rodzaju systemów. Jednym z podobieństw pomiędzy obydwiema czarnymi dziurami może być dżet, ale o ile zobrazowaliśmy bardzo oczywisty dżet w M87*, nie znaleźliśmy takowego w Sgr A*.

    wyjaśnia Mariafelicia De Laurentis, profesor z Uniwersytetu Naples Federico II we Włoszech

    Wspomniane pole magnetyczne przebiega po spiralach od brzegów czarnych dziur i jest bardzo silne. Widać to na zdjęciach M87* oraz Sagittariusa A*, które widać powyżej. Autorami opisów badań jest m.in. dwoje Polaków. Są to Monika Mościbrodzka i Maciek Wielgus.

    Teleskop Horyzontu Zdarzeń rozbudowywany
    Teleskop Horyzontu Zdarzeń nie jest jednym obserwatorium, a siatką składającą się z wielu rozmieszczonych po całym świecie. W ten sposób naukowcom udało się uzyskać potężny teleskop o rozmiarach Ziemi, który ciągle jest rozbudowany. Dzięki dołączaniu kolejnych obserwatoriów udało się zwiększyć pasmo oraz częstotliwości obserwacji.
    Warto dodać, że istotny element stanowi tu sieć radioteleskopów ALMA, która z ramienia Starego Kontynentu zarządzana jest przez Europejskie Obserwatorium Południowe (ESO). Jego częścią jest Polska.
    W centrum Drogi Mlecznej znajduje się czarna dziura Sagittarius A*. /Wikimedia Commons /domena publiczna

     Obrazy czarnych dziur M87* i Sagittarius A* z Teleskopu Horyzontu Zdarzeń. /EHT Collaboration /materiał zewnętrzny

    https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-wielkie-odkrycie-w-poblizu-czarnej-dziury-drogi-mlecznej-udz,nId,7420220

    Wielkie odkrycie w pobliżu czarnej dziury Drogi Mlecznej. Udział Polaków.jpg

  23. Pył znad Sahary znów dotrze do Polski. "Świąteczna dawka już w drodze"
    2024-03-29 Źródło: IMGW, tvnmeteo.pl

    W okresie Świąt Wielkanocnych dotrze do nas, wraz z napływem ciepłego powietrza znad północnej Afryki, pył znad Sahary. Jak przekazała synoptyk tvnmeteo.pl Arleta Unton-Pyziołek, będzie można zaobserwować pokrywający obiekty żółty nalot, szczególnie po opadach deszczu.
    W piątek przemieszcza się nad Polską słabo aktywny front ciepły, który zaznacza się tylko zachmurzeniem warstwowym, cienkim, przez które "prześwieca" słońce.
    To "mleko" na niebie oznacza, że zaczyna płynąć w naszym kierunku ciepłe powietrze. Jego obszarem źródłowym jest Afryka Północna, pustynia Sahara - przekazała synoptyk tvnmeteo.pl Arleta Unton-Pyziołek. Wraz z napływem ciepłego powietrza dotrze do nas pył znad Sahary.
    - Świąteczna dawka pyłu znad Sahary już w drodze - napisano na profilu IMGW-PIB Centrum Modelowania Meteorologicznego w mediach społecznościowych.
    Pył znad Sahary
    Porcja pustynnego pyłu dotrzeć ma do Polski w sobotę wraz z kolejną porcja ciepłego powietrza płynącego z południa, z rejonu Algierii, Tunezji i Libii. Jak przekazała synoptyk tvnmeteo.pl, pierwsze cząsteczki mają znaleźć się nad Polską najpierw nad południowo-zachodnią częścią kraju, a później stopniowo obejmować całe niebo nad naszym krajem.
    W Niedzielę Wielkanocną najsilniejsze stężenie pyłu prognozowane jest nad południową i wschodnią Polską, gdzie najsilniejszy będzie też napływ afrykańskiego powietrza. To tam spodziewane jest najmocniejsze uderzenie ciepła. Na zachodzie, wraz z napieraniem powietrza polarnego znad Atlantyku, stężenie pyłu w atmosferze zmniejszy się.
    W lany poniedziałek, wraz z postępowaniem w głąb kraju frontu atmosferycznego, z opadami deszczu pył będzie wypłukiwany z powietrza, ale wciąż przed frontem, nad wschodnią Polską, będzie go spora ilość. Miejscami deszcz zostanie zabarwiony na żółto-pomarańczowo.
    Jak przekazała synoptyk, stężenie pyłu nad Polską nie będzie tak silne jak nad basenem Morza Śródziemnego, ale miejscami spokojnie będzie można zaobserwować pokrywający obiekty żółty nalot, szczególnie po opadach deszczu.
    Kiedy opuści Polskę?
    We wtorek, wraz ze zmianą cyrkulacji powietrza z południowej na zachodnią, saharyjski pył przestanie docierać do Polski.
    Autorka/Autor:anw/dd
    Źródło: IMGW, tvnmeteo.pl
    Źródło zdjęcia głównego: IMGW, Barcelona Dust
    Stężenie pyłu w sobotę 30 marca podane w mikrogramach pyłu na metr sześcienny powierzaCopernicus
    Stężenie pyłu w niedzielę 31 marca podane w mikrogramach pyłu na metr sześcienny powierzaCopernicus
    Stężenie pyłu w poniedziałek 1 kwietnia podane w mikrogramach pyłu na metr sześcienny powierzaCopernicus
    https://tvn24.pl/tvnmeteo/pogoda/pyl-znad-sahary-znow-dotrze-do-polski-swiateczna-dawka-juz-w-drodze-st7845055

    Pył znad Sahary znów dotrze do Polski. Świąteczna dawka już w drodze.jpg

    Pył znad Sahary znów dotrze do Polski. Świąteczna dawka już w drodze2.jpg

    Pył znad Sahary znów dotrze do Polski. Świąteczna dawka już w drodze3.jpg

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)