Skocz do zawartości

Paweł Baran

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    32 477
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    64

Odpowiedzi dodane przez Paweł Baran

  1. Meteor nad Polską. Był jaśniejszy od Księżyca w pełni

    Codziennie do ziemskiej atmosfery przenika wiele małych bryłek, które płoną niezauważone. Te największe są spektakularne, bo towarzyszy im rozbłysk, jakiego doświadczyli mieszkańcy Czelabińska w Rosji. Miesiąc temu niebo pojaśniało nad Polską.

    Ostatnio mamy szczęście do podziwiania bardzo jasnych bolidów przecinających nocne niebo. Kolejny z nich był widoczny na przeważającym obszarze Polski wieczorem 9 grudnia. Meteor najbardziej okazale prezentował się w południowo-zachodnich regionach naszego kraju, około godziny 17:16, już po zmroku.

    Jak wynika z obserwacji, pomiarów i analiz, które przeprowadzili członkowie Polskiej Sieci Bolidowej, należącej do Pracowni Komet i Meteorów (PKiM), kosmiczna skała wleciała w ziemską atmosferę w okolicach Opawy w Czechach. Bolid zaczął płonąć na wysokości około 95 kilometrów nad powierzchnią ziemi.

    Gdy bolid znajdował się 45 kilometrów nad ziemią, kamery obserwacyjne straciły go "z oczu". Naukowcy są zdania, że to nie był koniec bolidu, ponieważ mógł on ostatecznie spłonąć dopiero na wysokości 30 kilometrów lub nawet niżej. Najbardziej spektakularnego zjawiska doświadczyli mieszkańcy Moraw, gdzie bolid rozbłysł zielonym światłem na tyle mocno, że naziemne obiekty rzuciły wyraźny cień.

    To oznacza, że bolid, który wybuchał kilkukrotnie, ostatecznie osiągnął jasność -16 magnitudo, a więc był jaśniejszy niż Księżyc w pełni. Na poniższym nagraniu, które zostało potwierdzone przez Instytut Astronomii Uniwersytetu Zielonogórskiego, możecie zobaczyć omawiany bolid na niebie nad Zieloną Górą (data na nagraniu jest fałszywa). Wygląda bardzo ładnie:

    Niemal każdego dnia zdarzają się przeloty meteoroidów, które zanikają w atmosferze, a czasami, jeśli są większe, spadają na powierzchnię ziemi. Ostatnio najbardziej spektakularne meteoroidy zaobserwowano na rosyjskim Uralu, w afrykańskim Sudanie oraz w Kanadzie. Za każdym razem na ziemi odnajdywano kawałki meteorytu.

    Bolidy nad Polską nie takie rzadkie

    Nad Polską co jakiś czas można dostrzec pokaźne rozbłyski bolidów. Najbardziej okazały bolid przeciął polskie niebo w nocy z 18 na 19 października 2012 roku. O godzinie 2:23 bolid kometarny miał jasność większą niż Księżyc w pełni i świecił przez 1-2 sekundy intensywnym biało-niebieskim światłem.

    Najlepiej widoczny był we wschodniej części Polski, ale zaobserwować można go było prawie w całym kraju. Łowcy meteorów z Pracowni Komet i Meteorów nazwali go bolidem "Myszyniec".

    Nie każdy bolid oznacza, że należy szukać meteorytu. To bardzo rzadkie zjawisko. W Polsce pierwszy od 17 lat meteoryt spadł 30 kwietnia 2011 roku na gospodarstwo agroturystyczne we wsi Słotmany niedaleko Giżycka w woj. warmińsko-mazurskim. O godzinie 6:06 kosmiczny "kamień" przebił zadaszenie budynku gospodarczego przerobionego na łazienki dla agroturystów.

    Na szczęście nikomu nic się nie stało, ale donośny huk postawił mieszkańców na równe nogi. Gospodarze poszukując źródła zniszczeń znaleźli niewielki kamień rozbity na dwie części wielkości pięści. Wyróżniał się on kolorem i budową od innych kamieni, dlatego od razu pomyślano, że może to być meteoryt.

    Niedługo potem pierwszym od lat meteorytem żyła już cała Polska. Naukowcy przez kilka miesięcy analizowali kawałki skał i ogłosili, że to meteoryt kamienny należący do chondrytów oliwinowo-hiperstenowych. Waży on 1066 gramów i pochodzi z pasa głównego planetoid znajdującego się między orbitami Marsa i Jowisza, a więc z odległości 500 milionów kilometrów od Ziemi.

    Nie można też wykluczyć, że kolejny meteor runął na polską ziemię w nocy z 20 ma 21 czerwca 2013 roku w rejonie Gorzowa Wielkopolskiego. Istnieją takie przesłanki, ale jak do tej pory meteorytu nie odnaleziono.

    Największy meteoryt sprzed 5 tysięcy lat

    Największy meteoryt spadł na obszar dzisiejszej Polski 5 tysięcy lat temu. Stanowił on jeden z fragmentów całego deszczu meteorytów, który nawiedził Europę. Znaleziono go w październiku 2012 roku w Rezerwacie przyrody Meteoryt Morasko w Poznaniu. Niezwykłego odkrycia dokonali "łowcy meteorytów" Łukasz Smuła i Magdalena Skwirzewska z Opola.

    Meteoryt waży 300 kilogramów, ma stożkowaty kształt o wysokości 50 cm, szerokości 40 cm i długości 71 cm. W najszerszym miejscu meteoryt ma obwód 2 metrów. Spadając uderzył w piaszczystą glebę z niebagatelną prędkością od 7 do 20 kilometrów na sekundę.

    Powstał duży krater, który jednak z biegiem czasu został zasypany. Dlatego też skała była tak trudna do namierzenia, odkryto ją na głębokości 2 metrów. Naukowcy oszacowali wartość meteorytu na 1,2 miliona złotych. Badacze będą analizować okaz na podstawie którego powstaną w najbliższych latach liczne prace naukowe.

    Źródło: Twoja Pogoda

    http://www.twojapogoda.pl/wiadomosci/114437,meteor-nad-polska-byl-jasniejszy-od-ksiezyca-w-pelni

    Bolid nad Zieloną Górą w dniu 9 grudnia 2014 roku.

    Bolid z 13 października 2012 roku. Fot. Maciej Myszkiewicz / SpaceWeather.com

    Fragmenty meteorytu, który spadł 30 kwietnia 2011 roku na Mazurach. Fot. TwojaPogoda.pl

    Meteoryt, który spadł 5 tysięcy lat temu w Poznaniu. Fot. Maciej Męczyńs

    post-31-0-52056800-1421048208.jpg

    post-31-0-29576300-1421048288.png

    post-31-0-92676800-1421048309.png

    post-31-0-60474600-1421048332_thumb.jpg

    post-31-0-88333000-1421048352.jpg

    • Like 1
  2. Pastelowe barwy na niebie. Jak powstał ten efekt?

    Niezwykłe tęczowe barwy uchwycił Reporter Kontaktu Meteo. Iryzacja i wieniec wokół Słońca, to zjawiska optyczne, które powstają na chmurach. Czy z lekcji fizyki paiętasz jak powstały?

    Reporter Kontaktu Meteo Casimirus wykonał zdjęcie ciekawego zjawiska optycznego. Chmury na niebie przybrały pastelowe, tęczowe barwy.

    Fizyczne zjawisko optyczne

    Zjawisko znane jest z fizyki i nie tylko podziwiać je możemy na naszym niebie. Pojawia się na powierzchni różnych materiałów. W omawianym przypadku widzimy, że tęczowe barwy przybrały chmury. Iryzacja polega na interferencji (nakładanie się dwóch fal) oraz dyfrakcji (zmiana kierunku rozchodzenia się fali) promieniowania słonecznego, dzięki czemu światło białe rozszczepia się na wszystkie barwy tęczy. Zachodzi to na przezroczystych lub półprzezroczystych ciałach składających się z wielu warstw o różnych właściwościach optycznych.

    Iryzacja i wieńce

    W ten sam sposób co iryzacja, powstają na niebie wieńce wokół Słońca i Księżyca. Wtedy pastelowe barwy obserwujemy wokół naszej dziennej gwiazdy lub Srebrnego Globu. Natomiast iryzacja sama w sobie nie musi powstać na niebie w pobliżu Słońca.

    Pastelowe plamy na niebie są krótkotrwałym efektem. Przeważnie dostrzegamy barwy zielone i różowe. Niekiedy układają się w postaci smug równoległych do brzegów chmur. Najbardziej lśniące barwy są obserwowane wówczas, gdy tarcza słoneczna znajduje się kilka stopni poniżej horyzontu.

    Efektu możemy wypatrywać na niebie, gdy występują kłębiaste chmury piętra średniego (Altocumulus). Zdarzają się także na Cumulusach, Cirrocumulusach i Stratocumulusach.

    Nie mylić z halo

    Do optycznych zjawisk, jakie możemy spotkać nad naszymi głowami, zaliczamy również efekt halo. On powstaje jednako w innych warunkach atmosferycznych, niż iryzacja. Halo tworzy się jedynie na chmurach wysokich, które budują kryształki lodu, natomiast iryzację możemy zobaczyć na obłokach zbudowanych z kropelek wody.

    Źródło: TVN Meteo, wikipedia.org

    Autor: AD/mk

    http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/pastelowe-barwy-na-niebie-jak-powstal-ten-efekt,154703,1,0.html

     

    post-31-0-11611600-1421047697.jpg

  3. Prędkość nadświetlna istnieje i wiem, jak jej użyć - twierdzi amerykański fizyk

     

    Jeśli myślicie, że nic nie może się poruszać z prędkością większą niż światło w próżni, to... mylicie się. Nadświetlne prędkości są możliwe. Ba, są one od dawna obserwowane w kosmosie przez astrofizyków. Teraz jeden z nich wymyślił, jak można je w praktyce wykorzystać.

    Pamiętam nasze zdziwienie na wykładzie ze szczególnej teorii względności, kiedy prof. Marek Demiański z zagadkowym uśmiechem na twarzy mówił, że są na świecie takie zjawiska, w których mamy do czynienia z prędkością większą niż prędkość światła.

    Jak to? - zdziwiliśmy się. - Czy to nie sprzeczne z teorią Einsteina?

    - Nie, teoria względności wcale tego nie wyklucza - mówił prof. Demiański, a my słuchaliśmy z coraz większym zdumieniem. - Wyobraźcie sobie, że świecicie wiązką lasera w Księżyc, która zostawia na jego srebrnej powierzchni małą plamkę odbitego światła, tj. widzicie "zajączka" laserowego promienia odbitego od Księżyca. Kiedy wykonacie drobny i szybki ruch laserem na Ziemi - wystarczy, że przekręcicie go o niewielki kąt - to w tym samym czasie wasz "zajączek" (plamka odbitego światła) przemierzy całą powierzchnię Księżyca.

    Końcówkę lasera przesuwamy ledwie o milimetry, co zajmuje ułamek sekundy, a "zajączek" na Księżycu pokonuje w tym samym krótkim czasie tysiące kilometrów. Łatwo obliczyć, że nawet przy niezbyt szybkim ruchu lasera księżycowy "zajączek" będzie mknął szybciej niż światło.

    Co na to Einstein?

    Jak to możliwe, skoro zgodnie z teorią Einsteina prędkość światła w próżni jest prędkością graniczną?

    Prawda jest taka, że teoria Einsteina wyklucza, by z prędkością nadświetlną przemieszczały się obiekty fizyczne - tj. cząstki materii, mające określoną masę i energię, czy też niosące informację (co w gruncie rzeczy jest związane z przekazem energii). Dlatego nikt nie stworzył jeszcze i - jak wynika z obowiązujących praw fizyki - nigdy nie stworzy napędu warp, dzięki któremu statek Enterprise z serialu "Star Trek" może osiągać prędkości nadświetlne.

    Przesuwanie się "zajączka" po powierzchni Srebrnego Globu nie jest jednak związane z ruchem fizycznego obiektu. To ruch plamki światła, które odbija się co chwilę od innego punktu na powierzchni. Taki szybszy od światła "zajączek" nie przenosi żadnej energii i nie można z jego pomocą przenieść żadnej informacji z jednego krańca Księżyca na drugi.

    Oczywiście, studentom fizyki nie da się niczego wmówić na wiarę. Nie mogliśmy obalić twierdzenia prof. Demiańskiego, że laserowy "zajączek" może biec po Księżycu szybciej niż światło. To wynika z prostej geometrii. Próbowaliśmy więc wymyślić różne scenariusze, jak za pomocą takich nadświetlnych "zajączków" przesłać informację. Ale żaden nie działał.

    Rzeczywiście, nie da się zakodować i w ten sposób przesłać nadświetlnej wiadomości.

    Jak się okazuje, można jednak ten nadświetlny efekt w praktyce wykorzystać.

    Fotoniczny grom

    Ideę przedstawił kilka dni temu Robert Nemiroff, profesor fizyki na Politechnice Michigan, na spotkaniu Amerykańskiego Towarzystwa Astronomicznego w Seattle. Z jego wyliczeń wynika, że "zajączek" przesuwający się z nadświetlną prędkością po powierzchni ciała kosmicznego - asteroidy, planety albo na przykład obłoku gazu międzygwiazdowego - może nam wiele zdradzić na temat geometrii tego ciała.

    Chodzi o to, że nadświetlne "zajączki" dają niezwykle ciekawe i nieoczywiste efekty optyczne. Światło odbite leci do nas - jakże by inaczej - z prędkością światła, ale samo odbicie przemieszcza się z większą prędkością, co sprawia, że obserwator na Ziemi dostrzeże nie jedną odbitą plamkę, lecz dwie. Będzie widział więc dwa "zajączki", które się rozbiegają, albo przeciwnie - zbiegają ku sobie w zależności od kształtu powierzchni, która odbija światło.

    Nemiroff określa to zjawisko mianem "gromu fotoniczego" na podobieństwo "gromu dźwiękowego", który towarzyszy obiektom poruszającym się w powietrzu z prędkością naddźwiękową.

    Fizycy od dawna zdawali sobie sprawę z jego istnienia. O tym samym efekcie wspominał kilka lat temu Leszek Sokołowski z Obserwatorium Astronomicznego UJ w piśmie "Foton", gdzie opisywał rodzaje prędkości nadświetlnych, z którymi spotykają się w swoich obserwacjach astronomowie.

    Korzyści z "zajączków"

    Zjawisko zwykle trwa ułamek sekundy, ale prof. Nemiroff sugeruje, że dzięki ultraszybkim kamerom pary nadświetlnych "zajączków" da się wyśledzić i użyć do oceny rozmiarów i kształtu powierzchni. W serwisie ArXiv.org opublikował obliczenia, z których wynika, czego się można spodziewać w najprostszych przypadkach - gdy powierzchnia odbijająca światło jest kulista lub płaska.

    Co więcej, "zajączka" można puścić nie tylko za pomocą lasera z Ziemi. Nemiroff zauważa, że moglibyśmy np. śledzić nadświetlne "zajączki" pulsarów (gwiazd neutronowych), które wirują i niczym latarnie omiatają przestrzeń kosmiczną wiązką promieni X. Prędkość nadświetlną może osiągać także granica cienia, przesuwającego się po obłoku międzygwiazdowym lub planecie i w jej wypadku także będziemy mieli do czynienia z efektem fotonicznego gromu.

    - Fotoniczne gromy zdarzają się także na Ziemi, ale ich nie dostrzegamy, bo tu trwają niezwykle krótką chwilę - mówi Nemiroff. - Ale w kosmosie czas ich trwania się wydłuża i można je zarejestrować, tyle że nikt ich wcześniej nie szukał!

    * W związku z dużym zainteresowaniem czytelników polecam następujące źródła, w których można obszerniej niż w moim tekście zapoznać się z zagadnieniem prędkości nadświetlnych:

    *Bardzo porządnie opracowane hasło w angielskiej Wikipedii;

    * Tekst Leszka Sokołowskiego w magazynie Foton (po polsku);

     

    http://wyborcza.pl/1,75476,17238237,Predkosc_nadswietlna_istnieje_i_wiem__jak_jej_uzyc.html

    Maleńki pulsar w środku dysku protoplanetarnego - wizja artysty. Kosmiczny teleskop Spitzer dostrzegł to zjawisko dzięki detektorom podczerwieni (rys. NASA-JPL-Caltech)

     

     

    post-31-0-22612800-1421047466.jpg

    • Like 4
  4. Marsjański łazik cierpi na demencję. Czy naukowcy uzdrowią mu pamięć?

     

    Paweł Ziemnicki

     

    Po ponad dziesięciu latach eksploracji Marsa łazik Opportunity zaczął odczuwać pierwsze symptomy starości. Nękają go problemy z pamięcią. NASA opracowuje dla niego kurację.

     

    Mimo obecnych kłopotów z pamięcią Opportunity i tak jest powodem dumy swoich konstruktorów. Spełnił bowiem, i to z nawiązką, pokładane w nim nadzieje. Gdy razem ze swoim bliźniakiem - łazikiem "Spirit" - dotarł na Czerwoną Planetę na początku 2004 roku, zakładano, że będzie pracował przez około 90 marsjańskich dni (one są o blisko 40 min dłuższe niż ziemskie). Na tyle zaplanowano obie misje. Tymczasem Spirit działał do roku 2010, zaś Opportunity funkcjonuje do dziś.

     

    25 stycznia będzie obchodził już 11. rocznicę swojego lądowania. W tym czasie pokonał już ponad 41 km i stał się absolutnym rekordzistą, jeśli chodzi o dystans pokonany przez ziemski pojazd na innym globie niż Ziemia.

     

    Szwankuje twardy dysk

     

    Komputer wykorzystywany przez Opportunity, podobnie jak nasz domowy PC, wyposażony jest w dwa rodzaje pamięci. Pierwsza to pamięć flash, która jest pamięcią trwałą. To taki dysk twardy - zapisane w nim dane nie ulegają wykasowaniu w przypadku wyłączenia czy restartu komputera. Drugi rodzaj pamięci to pamięć ulotna, która funkcjonuje jak pamięć operacyjna RAM w naszych komputerach osobistych. Jest ona łatwo dostępna i wykorzystywana intensywnie w trakcie pracy na komputerze, ale po odłączaniu zasilania ulega wyczyszczeniu i dane, które "trzymała", są tracone.

     

    Każdy, kto nie robiąc kopii bezpieczeństwa stracił po nagłej awarii prądu połowę napisanego artykułu czy pracy magisterskiej, doskonale zna różnicę pomiędzy pamięcią ulotną i trwałą.

     

    Otóż wiekowy marsjański łazik od pół roku boryka się z problemami z zapisywaniem danych w pamięci flash. Zazwyczaj to właśnie na swoim twardym dysku rejestrował dane telemetryczne, dokumentujące marsjańską eskapadę. Dzięki temu nie były one tracone po restarcie komputera czy po wyłączaniu pojazdu w czasie marsjańskich nocy.

     

    Od kilku miesięcy pamięć flash działa jednak coraz bardziej wadliwie. Próbując radzić sobie z tym problemem, programiści NASA stosują rozwiązanie zastępcze i każą Opportunity rejestrować dane telemetryczne w pamięci ulotnej. Ale jeśli przed "pójściem spać" nie zdąży przesłać tych danych za pośrednictwem orbitera Mars Odyssey na Ziemię, wówczas zostają one bezpowrotnie utracone.

     

    Kierownik misji John Callas określa te porażki mianem amnezji. Łazik budzi się rano i nie pamięta, co robił ani jak znalazł się w danym miejscu.

     

    W pętli resetów

     

    Utrata danych to niejedyne niebezpieczeństwo związane z faktem, że Opportunity zapomina, co robił. Łazikowi zdarza się niespodziewanie resetować swój komputer. Niekiedy przestaje się też komunikować z Ziemią.

     

    Kolejne nieudane próby zapisywania danych w pamięci trwałej sprawiły pewnego razu, że wpadł on w pętlę ciągłego resetowania swojego komputera, którą na szczęście udało się przerwać.

     

    Udając się na trzydniową przerwę świąteczną w Boże Narodzenie minionego roku, kontrolerzy misji przesłali łazikowi serię zadań do wykonania w ciągu tych trzech dni. Problemy z nieplanowanym resetowaniem sprawiły, że Opportunity wykonał tylko polecenia przewidziane na pierwszy dzień. Przez dwa kolejne dni nie mógł sobie już bowiem przypomnieć, czego to od niego jeszcze oczekiwano. Stracił też kontakt z Ziemią, ale na szczęście komunikację udało się przywrócić.

     

    Konsekwencją nieprzewidzianego restartowania komputera na pokładzie łazika są długie przerwy w pracy. Taki restart sprawia, że Opportunity przerywa zlecone mu wcześniej działania i przechodzi w stan oczekiwania na nowe polecenia. Jeśli coś takiego zdarzy się w weekend, gdy nikogo z obsługi nie ma w biurze, wówczas pojazd przez wiele godzin stoi bezczynnie, co skutkuje opóźnieniami w realizacji długofalowych celów misji - podkreśla Callas.

     

    Jest terapia, ale czy poskutkuje?

     

    Biorąc pod uwagę bardzo zaawansowany wiek łazika, usterki nękające jego pamięć flash nie są niczym nadzwyczajnym. Pamięć trwała ma to do siebie, że cykl zapisywania i odczytywania z niej danych można odbyć ograniczoną ilość razy. Próbowano zaradzić temu, formatując dyski twarde Opportunity, ale te działania nie przyniosły rezultatu.

     

    Niedawno jednak inżynierowie ustalili, że spośród siedmiu paneli obsługujących pamięć flash uszkodzony jest tylko jeden, siódmy. Inżynierowie z NASA w ciągu kilku tygodni mają przygotować procedurę przeprogramowania Opportunity w taki sposób, żeby jego komputer zapisywał dane tylko na sześciu sprawnych panelach pamięci flash i konsekwentnie ignorował jej siódmą, uszkodzoną część. To powinno uzdrowić pamięć dzielnego marsjańskiego weterana. Szczęście w nieszczęściu, wadliwy okazał się panel skrajny. W przeciwnym razie naprawa pamięci byłaby znacznie bardziej skomplikowana.

     

    Maratończyk

     

    Szczególną motywacją dla zespołu naukowców opiekujących się misją jest to, że Opportunity znajduje się zaledwie 650 metrów od tzw. Doliny Maratonu, szczególnie interesującej z naukowego punktu widzenia.

     

    Obserwacje poczynione z wysokości orbity przez sondę Mars Reconnaissance Orbiter wskazują, że w tej dolinie mogą znajdować się pokłady gliny powstałe w czasie, gdy powierzchnia Marsa obfitowała w ciekłą wodę.

     

    A skąd się wzięła nazwa Dolina Maratonu? Otóż, jeśli Opportunity do niej dotrze, będzie to oznaczało, że pokonał na powierzchni Czerwonej Planety odległość równą dystansowi biegu maratońskiego. Nie udało się to jeszcze żadnemu pojazdowi poza Ziemią.

     

    http://wyborcza.pl/1,75476,17236860,Marsjanski_lazik_cierpi_na_demencje__Czy_naukowcy.html

     

    Łazik Opportunity (Fot. NASA)

     

     

    post-31-0-81026500-1421047339_thumb.jpg

    • Like 2
  5. Wykryto dwie egzoplanety najbardziej podobne do Ziemi

    Astronomowie odkryli 8 nowych egzoplanet, na których mogą istnieć odpowiednie warunki do powstania i utrzymania życia. Wśród nich, jak twierdzą uczeni, mają się znajdować planety bardzo podobne do naszej Ziemi.

    Wszystkie odkryte planety są dość niewielkich rozmiarów i orbitują wokół swojej gwiazdy, znajdując się w tzw. strefie zamieszkania - gdyby istniała na nich woda to prawdopodobnie znajdowałaby się w stanie ciekłym. Astronomowie z Harvard-Smithsonian Center for Astrophysics (CfA) twierdzą, że te ciała niebieskie mogą być planetami skalistymi niczym Ziemia.

    Obiekty zostały odkryte dzięki teleskopowi kosmicznemu Kepler a ich obecność została również potwierdzona poprzez obserwacje. Wśród nich znajdują się również dwie planety - Kepler 438b i Kepler 442b, które według uczonych są najbardziej jak dotąd podobne do Ziemi, mogą zawierać wodę w stanie ciekłym i może na nich panować odpowiednia temperatura dla istnienia życia, choć planety te orbitują wokół czerwonego karła.

    Kepler 438b znajduje się 470 lat świetlnych od naszego układu słonecznego i jest jedynie 12% większa od Ziemi. Planeta ta wykonuje pełen obrót wokół swojej gwiazdy w ciągu 35 dni i otrzymuje od niej o 40% więcej energii, niż nasza planeta od Słońca. Natomiast Kepler 442b jest większa od Ziemi o 33%, otrzymuje około 60% więcej energii a pełen obrót wokół czerwonego karła trwa 112 dni. Egzoplaneta ta znajduje się 1100 lat świetlnych od nas.

    Uczeni dodają, że nie ma pewności co do tego, czy planety rzeczywiście są podobne do Ziemi i czy panują tam dobre warunki dla powstania życia. Im więcej zdobędzie się informacji na temat konkretnej egzoplanety, tym łatwiej ustalić czy jest to np. planeta skalista bądź gazowa. Ustalenia badaczy wynikają więc z danych, do których mają obecnie dostęp.

    Źródło: http://www.space.com/28185-rocky-alien-planets-habitable-zone.html

    Dodaj ten artykuł do społeczności

    http://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/wykryto-dwie-egzoplanety-najbardziej-podobne-ziemi

    Wizja artystyczna planety Kepler 438b - źródło: David A. Aguilar/Harvard-Smithsonian Center for Astrophysics (CfA)

     

    post-31-0-70192000-1421047171_thumb.jpg

  6. Co wydarzyło się w 2014 roku?

    Rok 2014 obfitował w astronomiczne sukcesy.

    Bardzo głośno było o marsjańskich podbojach i sukcesach misji eksplorujących Czerwoną Planetę.

    Już na początku roku swoje 10. urodziny obchodziła marsjańska misja Opportunity. Ta sama misja  pobiła rekord odległości, jaką do tej pory przebyła jakakolwiek misja pozaziemska poruszająca się po powierzchni obiektu kosmicznego. Łącznie łazik pokonał ponad 40 kilometrów. Początkowo planowano, że w ramach misji sonda pokona tylko około jednego kilometra na Czerwonej Planecie.

     

    Na początku roku z hibernacji wybudziła się Rosetta.

    Sonda podążała za kometą 67P/Churyumov-Gerasimenko.  Rosetta weszła na orbitę wokół jądra komety  w sierpniu, a  12 listopada lądownik Philae wylądował na powierzchni komety 67P/Czuriumow-Gierasimienko. Lądowanie Philae niestety nie przebiegło tak jak zakładali to naukowcy. Dopiero za trzecim podejściem do lądowania udało się instrumentowi osiąść na powierzchni komety. Ostatecznie Philae znalazł się w bardzo niekorzystnym położeniu, co praktycznie uniemożliwia odpowiednie ładowanie baterii poprzez panele  słoneczne. Naukowcy nie są w stanie powiedzieć, co aktualnie dzieje się z instrumentem.

     

    W 2014 ze stanu hibernacji wybudzona została należąca do NASA sonda kosmiczna New Horizon. Misja ta ma na celu zbadanie Plutona już w 2015 roku.

     

    Należące do Europejskiej Agencji Kosmicznej Obserwatorium Gaia rozpoczęło pracę w przestrzeni kosmicznej na początku 2014 roku. Planowany czas misji to pięć lat, a głównym jej celem naukowym jest wykonanie precyzyjnej i sięgającej aż po granice Drogi Mlecznej mapy pozycji jednego miliarda gwiazd. Pomimo trudności ? sonda bombardowana jest przez znacznie większą liczbę kosmicznych drobin, niż początkowo zakładali naukowcy, instrument dzielnie radzi sobie w przestrzeni kosmicznej. W 2014 roku Gaia odkryła swoją pierwszą supernową, nazwaną Gaia14aaa, będącą najprawdopodobniej obiektem typu Ia.

     

    Rok 2014 obfitował również w odkrycia nowych planet, między innymi dzięki wykorzystaniu Kosmicznego Teleskopu Keplera, czy też  7 nowych źródeł promieniowania gamma najwyższych energii (łącznie znanych jest ich obecnie około 150).

     

    Także polscy astronomowie, astrofizycy i inżynierowie przyczynili się w minionym roku do wielkich osiągnięć w dziedzinie astronomii. Polskie konsorcjum POLFAR podpisało  umowę dotyczącą budowy trzech polskich stacji obserwatorium LOFAR w Polsce. A w Krakowie zainaugurowano prototyp małego teleskopu dla obserwatorium CTA. Mechaniczna struktura prototypu stanęła w Instytucie Fizyki Jądrowej Polskiej Akademii Nauk w Krakowie.

     

    W minionym roku rozpoczęła się również nowa era polskiej astronautyki. W lipcu Sejm RP przegłosował ustawę o powstaniu Polskiej Agencji Kosmicznej (ang. Polish Space Agency), w skrócie POLSA.

     

    Liczymy, że 2015 rok przyniesie jeszcze więcej astronomicznych odkryć i sukcesów!

     

    Alicja Wierzcholska

    http://orion.pta.edu.pl/co-wydarzylo-sie-w-2014-roku

  7. To przełom w lotach kosmicznych. Rakieta po wyniesieniu ładunku wróciła na Ziemię! "Twardo wylądowała"

     

    Karol Wójcicki

     

    "Udało się, choć było to twarde lądowanie. Kilka elementów na pokładzie barki nadaje się do wymiany" - potwierdził Elon Musk, właściciel filmy Space X, która dokonała właśnie pierwszego w historii odzyskania głównego stopnia rakiety nośnej po wykonaniu misji kosmicznej. Nie obyło się jednak bez problemów.

     

    To był pierwszy start rakiety kosmicznej w 2015 roku i prawdopodobnie jeden z najbardziej przełomowych w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat. Amerykańska firma Space X wystrzeliła dziś rano na orbitę okołoziemską kapsułę bezzałogową Dragon z zaopatrzeniem dla Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Jednak tym razem, po raz pierwszy w historii, podjęto próbę odzyskania głównego stopnia rakiety Falcon 9.

     

    Rakieta to jeden z najdroższych elementów każdej misji kosmicznej. Do tej pory po wykonaniu albo płonęła w atmosferze albo tonęła w oceanie. Odzyskanie rakiety to krok milowy w celu obniżenia kosztów lotów kosmicznych.

     

    Na razie można obejrzeć start rakiety Falcon 9 (dla niecierpliwych: odpalenie silników następuje w 20 minucie nagrania):

     

    Obecnie Dragon jest już na poprawnej orbicie i zmierza w stronę Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS). Jednak największe emocje rozpoczęły się nie w chwili startu, ale 2 minuty i 40 sekund po nim. Wtedy to na wysokości kilkudziesięciu kilometrów doszło do separacji pierwszego i drugiego stopnia rakiety Falcon 9. Drugi stopień popchnął dalej Dragona w kierunku ISS. Pierwszy stopień przez kilka sekund jeszcze leciał swobodnie, wytracając prędkość.

    Następnie małe silniczki manewrowe obróciły rakietę o ok. 180 stopni i ponownie odpalono jeden z dziewięciu silników rakietowych. Jego zadaniem było wyhamowanie lotu rakiety i zainicjowanie jej powrotu na Ziemię.

    Kiedy rakieta wyhamowała, resztę zaczęła robić grawitacja. Główny stopień Falcona rozpoczął zniżanie, co chwilę odpalając silnik, aby nie rozpędzić się w swobodnym spadku za bardzo. Słowem, opadanie było przeprowadzone w sposób kontrolowany.

    Celem rakiety była dryfująca kilkaset kilometrów na północny wschód od Florydy barka. Była ona testowym lądowiskiem dla rakiety. Wszystko w głębokim odosobnieniu, na wypadek gdyby coś poszło nie tak.

     

    Opadanie trwało ok. 10 minut. Odbywało się w sposób automatyczny - z rakietą planowo urwał się kontakt z uwagi na brak zasięgu stacji przekaźnikowych.

     

    Na kilkanaście sekund przed przyziemieniem rozłożyły się stabilizatory lotu, a silniki odpaliły się z pełną mocą, by prawie do zera wyhamować prędkość rakiety. Po raz pierwszy rozłożono specjalne nogi dołączone do rakiety. Ten nietypowy element wyposażenia Falcona 9 doskonale było widać podczas startu.

     

    Lądowanie odbywało się na ok. 1,5 godziny przed wschodem Słońca. Nie było więc podglądu na żywo z miejsca lądowania - panowały tam kompletne ciemności. Potwierdzenie powodzenia lub porażki misji rakiety miało przyjść po naocznych oględzinach ekip technicznych trzymających się w bezpiecznej odległości na łodziach.

     

    Kilka minut po godzinie 11 właściciel firmy Space X zatwittował: - Rakieta wylądowała na zdalnym lądowisku-barce, ale było to twarde lądowanie. Jest nieźle, choć to nie czas na zapalenie cygara - pisał z ostrożnym optymizmem. - Barka jest w dobrym stanie, choć kilka elementów wyposażenia trzeba będzie wymienić - dodał po chwili.

     

    Z uwagi na panujące ciemności i gęstą mgłę brak dobrej jakości nagrania przedstawiającego moment lądowania. Ok. 13.00 czasu polskiego powinno zrobić się tam na tyle jasno, że uda się sfotografować miejsce lądowania. Wtedy przekonamy się, w jakim stanie jest rakieta i lądowisko.

     

    Z punktu widzenia NASA, dla którego Space X wykonywało zlecenie wyniesienia zaopatrzenia dla ISS, misja w pełni się udała.

     

    Ta misja może być przełomowa dla Space X. Firma postawiła sobie ambitne zadanie - obniżyć koszty lotów kosmicznych 100 razy. Po odzyskaniu jednego z najdroższych elementów misji kosmicznej są na dobrej drodze ku temu.

     

    Falcon-9 stanie się pierwszą w dziejach rakietą wielokrotnego użytku.

     

    Rośnie kosmiczny gigant

     

    Firma Space X założona została przez miliardera Elona Muska w 2002 roku. Jej głównym celem jest opracowanie technologii, które umożliwią oferowanie tanich lotów kosmicznych. Od kilku lat firma wykonuje zlecenia transportu zaopatrzenia do ISS na zlecenie amerykańskiej agencji kosmicznej NASA. Wykorzystuje do tego rakietę własnej produkcji Falcon-9 oraz bezzałogową kapsułę wielokrotnego użytku Dragon.

     

    Kilka miesięcy temu firma Muska zaprezentowała załogową wersję Dragona, która będzie samodzielnie i aktywnie (z użyciem silników rakietowych) wracać na Ziemię. Jej testy odbędą się za kilkanaście miesięcy.

     

    A Elon Musk myśli już o zorganizowaniu "taniej" misji na Marsa. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, pierwszy prywatny statek poleci na Czerwoną Planetę w 2025 r.

     

    To jednak nie koniec ambicji Muska. W 2100 r. Space X ma być... najpopularniejszą firmą transportową w całym Układzie Słonecznym.

     

    http://wyborcza.pl/1,75476,17233975,To_przelom_w_lotach_kosmicznych__Rakieta_po_wyniesieniu.html

    Start rakiety Falcon 9 (Space X/WALTER SCRIPTUNAS II)

     

     

    post-31-0-32707400-1420965871.jpg

  8. Od wieczora wczorajszego wieczora nie ma, co wystawiać teleskopów no chyba, że się Wam znudziły to tak sam teleskop ucieknie z takim wiatrem na dodatek, aby było łatwiej to lód jemu pomoże a łapanie teleskopu na lodzie wiem, co pisze, bo miałem taką przygodę, że teleskop uciekał mi zatrzymał się u sąsiadki na ogrodzeniu, wtedy miałem na montażu Dobsonie, teraz, ma, montaż, teleskop to EQ3-2, więc spokojna moja głowa, że nie ucieknie, co do pogody brak pochmurne czasem przejaśnienia, czasem sypie śnieg. :)

  9. Brawo Koledzy Gratulacje dla Wspaniałej Trójcy, niech Wam smak zwycięstwa, bo obojętnie czy to pierwsze miejsce, drugie, czy trzecie to i tak macie u mnie wszyscy pierwsze miejsce, nie tylko te osoby, co brały udział, ale całe nasze Forum Astronomiczne. Gratulacje jeszcze raz powodzenia w kolejnych konkursach jak tylko będą.  Wiecie, co fajnie by było jak by któraś z koleżanek zajęła, z których tych miejsc, trochę mi szkoda, że tak się nie stało no może następnym razem koleżanki głowy do góry aparaty do ręki pstrykać zdjęcia, pokażcie, na co Was stać. Pozdrawiam Was. :)

  10. Amerykańska Agencja Kosmiczna NASA ogłosiła konkurs na nazwanie pięciu kraterów uderzeniowych na powierzchni Merkurego

    . Szczegóły tego konkursu http://namecraters.carnegiescience.edu/these-craters-need-a?

    Serwis www.NaukaToLubie.pl oraz Polskie Towarzystwo Miłośników Astronomii ogłasza polską ?edycję? konkursu! Do wygrania książki z autografami autorów i roczna prenumerata czasopisma Urania ? Postępy Astronomii! Na Merkurym, na nazwanie czeka wiele kraterów, ale tym razem poszukujemy nazwy TYCH PIĘCIU (http://namecraters.carnegiescience.edu/these-craters-need-a?).

    - Jak wziąć udział w naszym konkursie?

    Wejdź na FBkowy profil Nauka. To lubię i pod notatką o konkursie, w komentarzach, napisz swoje propozycje nazw. Nie musi ich być pięć, wystarczy jedna. Ważne, żeby oprócz samej nazwy, było także jej jednozdaniowe uzasadnienie.

    - Jakie warunki musi spełniać proponowana nazwa?

    - Powinna nawiązywać do nazwiska znanej osoby, która nie żyje od przynajmniej 3 lat. Ponadto nie może powtarzać się z nazwami już nadanymi obiektom czy strukturom w Układzie Słonecznym. Lista już użytych nazw znajduje się pod adresem http://planetarynames.wr.usgs.gov/. Zarówno konkurs NASA, jak i ten ogłoszony przez www.NaukaToLubie.pl i PTMA trwają do 15 stycznia.

    Nagrodami w polskiej ?edycji? konkursu będą książki i prenumerata czasopisma astronomicznego. Pierwsze miejsce zostanie uhonorowane książkami Kosmos ? Tomasza Rożka oraz Poradnik Miłośnika Astronomii ? Marka Substyka. Zdobywca drugiego miejsca otrzyma roczną prenumeratę czasopisma Urania ? Postępy Astronomii.

    Czekamy na Wasze propozycje!

    Powodzenia!

    http://www.ptma.pl

  11. 2015 rok będzie o sekundę dłuższy

    W tym roku świat otrzyma jedną dodatkową sekundę. Do zmiany czasu dojdzie 30 czerwca. Tego dnia zegary pokażą 23:59:60 czasu UTC (Uniwersalny Czas Koordynowany).

    Decyzja zapadła. Naukowcy z International Earth Rotation and Reference System Service, których zadaniem jest kontrola punktualności Ziemi, poinformowali, że 30 czerwca świat otrzyma jedną sekundę przestępną.

    - Ten jeden dzień będzie składać się z 86,401 sekund, zamiast z 86,400 - mówił Nick Stamatakos, zarządca projektu w Earth Orientate Parameters.

    Spóźnialska Ziemia

    Ziemia kręci się nieco wolniej niż pokazują nam zegary atomowe, które z niezwykłą dokładnością wyznaczają nam czas.

    Według naukowców ruch obrotowy naszej planety nie jest stały, ulega krótkotrwałym wahaniom. Poza tym wpływa na niego również grawitacja innych obiektów w Układzie Słonecznym, w tym Słońca i Księżyca, które hamują wirowanie Ziemi. Naukowcy szacują, że ruch obrotowy naszej planety zwalania o dwie tysięczne sekundy w ciągu doby.

    To nie pierwsza sekunda przestępna

    To nie pierwszy rok, w którym naukowcy dodają sekundę przestępną. W 1875 roku podpisano postanowienia Konwencji Metrycznej, na mocy której wprowadzono jednolity międzynarodowy system miar, obejmujący również system odmierzania czasu. Obecnie ma on 51 członków. Pozostałe kraje nie wprowadzają dodatkowej sekundy. Polska podpisała Konwencję 12 maja 1925 roku.

    Według naukowców zegary atomowe są o wiele bardziej dokładne i stabilne niż czas odmierzany za pomocą obserwacji astronomicznych. Jednak wymaga on co jakiś czas synchronizacji. Wyrównanie następuje co kilka lat w grudniu lub w czerwcu poprzez dodanie sekundy przestępnej.

    CZAS UTC, czyli czas korygowany

    Międzynarodowa Unii Astronomiczna przyjęła zasadę dopasowania czasu atomowego (TAI) do czasu uzyskiwanego z obserwacji astronomicznych (UT1). W ten sposób powstał korygowany czas atomowy UTC.

    Poniżej materiał wideo: Jerzy Rafalski z Planetarium w Toruniu, który mówił na temat zmiany czasu w czasie przesilenia.

    Źródło: Telegraph, IFL Science

    Autor: PW/map

    http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/2015-rok-bedzie-o-sekunde-dluzszy,154594,1,0.html

     

    post-31-0-69515000-1420875606_thumb.jpg

  12. Rumuńskie niebo przeszyła spadająca gwiazda. Powtórka z Czelabińska?

    Nocne rumuńskie niebo na kilka sekund zostało rozświetlone. Kamery monitoringu nagrały kulę ognia. Do atmosfery ziemskiej wpadł meteor, uległ spaleniu i eksplodował.

    W Rumunii w nocy z wtorku na środę o godz. 3.05 na kilka sekund nastała jasność. Na niebie przemknął meteor, który palił się w atmosferze, po czym doszło do eksplozji. Niezwykłe wydarzenie zostało zarejestrowane na kamerach monitoringu w Rumunii.

    Jasny błysk i huk

    Błysk można było zaobserwować w kilku miastach, na obszarze między Bukaresztem i Vranceą.

    - Z nagrań i zeznań świadków wynika, że meteor eksplodował w atmosferze. Szacuje się, że miał średnicę około 2 metrów i spłonął na wysokości około 80 km. Zjawisko to można było zaobserwować we wschodniej i centralnej Rumunii. Możliwe, że na Ziemię spadły pozostałości tego ciała - mówi Valentin Grigore, prezes Rumuńskiego Stowarzyszenia Meteorów i Astronomii.

    Pogoń za meteorytem

    Naukowcy będą teraz analizować nagrania i zdadzą szczegółowy raport. Po ustaleniu trajektorii lotu, zapewne zacznie się "polowanie". Możliwe jest, że do Ziemi dotarły pozostałości "spadającej gwiazdy". Eksperci szacują, że nieduży fragment może być wart nawet kilka tysięcy euro.

    Źródło: ENEX, www.digi24.ro, www.descopera.ro,

    Autor: mab/mk

    http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/swiat,27/rumunskie-niebo-przeszyla-spadajaca-gwiazda-powtorka-z-czelabinska,154520,1,0.html

     

    post-31-0-58394100-1420794918_thumb.jpg

    post-31-0-72121600-1420794927_thumb.jpg

    • Like 1
  13. Hubble podpatrzył Andromedę

    Teleskop Hubble'a dostarcza nam pięknych zdjęć kosmosu. Tym razem na jego celowniku była Andromeda. By pokazać piękno tej galaktyki, kosmiczny teleskop wykonał 411 fotografii, które w połączeniu dały jej najbardziej dokładny obraz w historii.

    ? Kosmiczny teleskop Hubble'a za pomocą narzędzia Advanced Camera for Surveys wykonał najbardziej dokładne w historii zdjęcie Andromedy. Obraz został zaprezentowany podczas Zgromadzenia Towarzystwa Astronomicznego w Seattle w stanie Waszyngton w USA.

    411 zdjęć

    By oddać szczegóły galaktyki, wykonano 411 fotografii, które w połączeniu stworzyły niezwykle precyzyjny obraz Andromedy. Panorama powstała w świetle widzialnym, bliskim ultrafiolecie i bliskiej podczerwieni.

    Gwiazda popkultury

    Andromeda jest galaktyką spiralną oddaloną od Ziemi o 2,5 mln lat świetlnych. Można ją oglądać za pomocą małej lornetki lub gołym okiem.

    Obecność Andromedy w kosmosie intryguje nie tylko naukowców, ale również twórców popkultury. Pojawiła się w filmach science-fiction m.in. w serialu "Star Trek" czy "Doctor Who".

    Źródło: NASA

    Autor: PW/rp

    http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/hubble-podpatrzyl-andromede,154463,1,0.html

     

    post-31-0-05659400-1420794691_thumb.jpg

    • Like 2
  14. Krąży wokół chłodniejszej gwiazdy, do złudzenia przypomina Ziemię

    Podczas ostatniego spotkania Amerykańskiego Towarzystwa Astronomicznego naukowcy z NASA podzielili się najnowszym odkryciem. Teleskop Keplera dostrzegł osiem egzoplanet, z których trzy znajdują się w tzw. ekosferze, czyli w bezpiecznej odległości od macierzystej gwiazdy. Jeden z tych obiektów do złudzenia przypomina Ziemię.

    Teleskop Keplera należący do agencji kosmicznej NASA odkrył już ponad tysiąc planet poza naszym Układem Słonecznym (nazywa się je egzoplanetami). Naukowcy mają nadzieję, że znajdą w kosmosie "drugą Ziemię", na której może istnieć życie.

    Najnowsze badania, które opublikowano w naukowym magazynie "The Astrophysical Journal", zwracają uwagę na niedawno odkrytych osiem egzoplanet. Trzy z nich znajdują się w tzw. ekosferze, czyli w odległości, która mogłaby zapewnić warunki potrzebne do życia. Jedna z nich - Kepler 438b - budzi największe zainteresowanie, ponieważ do złudzenia przypomina Ziemię.

    Podobna do Błękitnej Planety

    Według szacunków naukowców Kepler 438b jest 12 proc. większy od Ziemi. Jego powierzchnia jest skalista, a temperatura powietrza zbliżona do ziemskiej. "Druga Ziemia" dostaje o 40 proc. więcej ciepła od swojej gwiazdy niż nasza planeta.

    Według naukowców gwiazda wokół której krąży Kepler 438b jest nieco chłodniejsza.

    - Kepler 438b krąży wokół chłodniejszej gwiazdy, więc niebo będzie wyglądać na bardziej czerwone niż nasze - wyjaśnia dr Doug Caldwell z Seti (Search for Extra-Terrestrial Intelligence) Instytutu w Kalifornii.

    Kepler 438b jest oddalony od Ziemi o 475 lat świetlnych.

    Inne typowania

    Do tej pory za najbardziej podobnego do naszej planety uważano Keplera 186f. Jednak dzisiaj naukowcy są zdania, że obiekt Kepler 438b jeszcze bardziej przypomina Ziemię.

    - Celem misji Kepler jest poszukiwanie planet podobnych do Ziemi. Każdy nowy wynik przybliża nas o krok do odpowiedzi na pytanie, czy jesteśmy sami we Wszechświecie - mówi John Grünsfeld z NASA.

    Poszukiwania Ziemi

    Pracujący w kosmosie teleskop Keplera identyfikuje kandydatki na planety, monitorując zmiany jasności ponad 150 tysięcy gwiazd w poszukiwaniu sytuacji, w których planeta przechodzi przed swoją gwiazdą, powodując na krótko minimalne zmniejszenie jej jasności. Aby dany sygnał mógł być zweryfikowany jako oznaka obecności potencjalnej planety, musi powtórzyć się co najmniej trzykrotnie.

    Obiekty odkryte przez misję Kepler wymagają dalszych obserwacji innymi teleskopami, aby potwierdzić, czy rzeczywiście mamy do czynienia z planetami. Aktualnie 105 obiektów uzyskało potwierdzony status planety.

    Źródło: BBC, NASA

    Autor: PW/map

    http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/krazy-wokol-chlodniejszej-gwiazdy-do-zludzenia-przypomina-ziemie,154400,1,0.html

     

    post-31-0-08484900-1420704659_thumb.jpg

    post-31-0-05026400-1420704671_thumb.jpg

    post-31-0-97273500-1420704679_thumb.jpg

  15. Wrocławscy studenci przeprowadzą eksperyment w kosmosie

    Wrocławscy studenci będą mogli przeprowadzić swój własny eksperyment w kosmosie. Dzięki zwycięstwu w programie organizowanym m.in. przez ESA, zbadają rozpad freonów w przestrzeni kosmicznej. Ich eksperyment wystartuje na balonie BEXUS jesienią 2015 roku.

    Program REXUS/BEXUS, w ramach którego przeprowadzane są eksperymenty rakietowe i balonowe, organizuje Europejska Agencja Kosmiczna (ESA) we współpracy ze Szwedzką Krajową Radą ds. Przestrzeni Kosmicznej (SNSB) i Niemiecką Agencją Kosmiczną. "REXUS/BEXUS to skrót od angielskiego Rocket/Balloon EXperiments for University Students, czyli w swobodnym tłumaczeniu: eksperymenty rakietowe i balonowe dla studentów szkół wyższych" - informuje na swojej stronie internetowej Europejska Agencja Kosmiczna.

    Jak podaje ESA, przez siedem lat istnienia programu ponad 600 studentów wysłało łącznie 92 eksperymenty w 12 lotach rakiet sondażowych i 14 lotach balonów stratosferycznych.

    Wrocławski eksperyment FREDE 2015 - badania rozpadu freonów - jest jednym czterech wybranych do lotu balonami BEXUS 20 i 21. Studenci z Politechniki Wrocławskiej i Uniwersytetu Wrocławskiego przeprowadzą go jesienią 2015 roku. Razem z polskim eksperymentem zrealizowane zostaną: norwesko-niemiecki projekt CPT-SCOPE - teleskopu cząstek kosmicznych; belgijski HACORD - wysokościowego detektora promieni kosmicznych z Uniwersytetu w Antwerpii oraz hiszpański projekt SPADE - zbierania danych z eksperymentów za pomocą smartfona.

    Rakiety REXUS 19 i 20, ze studenckimi eksperymentami na pokładzie, w przestrzeń kosmiczną polecą wiosną 2016 roku. W rakietach znajdą się: hiszpański projekt BOILUS - kontrolowania wrzenia za pomocą ultradźwięków w warunkach mikrograwitacji; szwajcarski eksperyment CEMIOS - badań elektrofizjologicznych nad wpływem nieważkości na oocyty; brytyjski pojekt PICARD - prototypowej nadmuchiwanej anteny stożkowej oraz szwedzki projekt SLED - układu swobodnie spadających jednostek śledzących się za pomocą diod LED.

    Razem z eksperymentami wybranymi przez SNSB i ESA w kosmos poleci sześć niemieckich eksperymentów studenckich, wskazanych przez Niemiecką Agencję Kosmiczną. Wszystkie loty odbędą się z Centrum Kosmicznego Esrange firmy SSC w północnej Szwecji.

    Balony stratosferyczne BEXUS 20 i 21 po starcie osiągną wysokość między 25 a 30 km i w stratosferze pozostaną od dwóch do pięciu godzin. Z kolei rakiety REXUS 19 i 20 osiągną wysokość między 75 a 90 km, jednak czas ich pobytu w przestrzeni kosmicznej będzie znacznie krótszy niż balonów. Eksperymenty przeprowadzane na każdym z nich mogą potrwać maksymalnie pięć minut.

    W 2010 roku, dzięki udziałowi w programie, swój eksperyment w konkursie przeprowadzili studenci Politechniki Warszawskiej. Skonstruowane przez nich urządzenie o nazwie SCOPE 2.0 (Stabilized Camera Observation Platform Experiment) po raz pierwszy w historii znalazło się na pokładzie startującego balonu stratosferycznego. Ten systemem sterowania i stabilizacji kamery, zamontowany na pokładzie balonu stratosferycznego lub bezzałogowego statku latającego, może śledzić wybrane punkty na powierzchni Ziemi przy jednoczesnym eliminowaniu wpływu wahań na otrzymywane nagranie.

    PAP - Nauka w Polsce

    ekr/ mrt/

    http://www.naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,403299,wroclawscy-studenci-przeprowadza-eksperyment-w-kosmosie.html

  16. Rosetta i lądownik Philae - udana misja

    ESA (Europejska Agencja Kosmiczna) już od kilku tygodni bezskutecznie próbuje zlokalizować kosmiczny lądownik Philae, który w listopadzie ubiegłego roku odłączył się od macierzystej sondy Rosetta i dokonał spektakularnego lądowania na powierzchni komety 67/P Czuriumow-Gierasimienko. Na moment lądowania naukowcy zaangażowani w misję Rosetta czekali aż 10 lat!

    Niestety, misja samego lądownika nie trwała długo. Jego baterie w międzyczasie rozładowały się, i jak się okazuje, sam Philae najwyraźniej znalazł się w takim położeniu, że ich naładowanie światłem słonecznym nie jest obecnie możliwe. Tyle wiadomo z ostatnich nadesłanych przez niego informacji. Od tej pory aparatura milczy. W poszukiwaniach nie jest też w stanie pomóc sonda Rosetta, wciąż obserwująca kometę z orbity. Naukowcy z ESA zakładają, że Philae mógł znaleźć się w cieniu kometarnej góry.

    Istnieje szansa, że Philae po pewnym czasie się wybudzi ? wtedy, gdy ulegnie zmianie jego pozycja względem światła słonecznego, a akumulatory ponownie się naładują. Do tego czasu pozostaje tylko cierpliwie czekać na wieści. Naukowcy z ESA podkreślają jednak, że niezależnie od jego dalszego losu misja naukowa Rosetta-Philae i tak jest ogromnym sukcesem. Philae pomyślnie (choć nie bez pewnych niespodzianek) wylądował, po czym zdołał wbić się w grunt komety za pomocą harpunów. Na komecie w stanie pełnej aktywności spędził 57 godzin. Przesłał też do naziemnego centrum kontroli zebrane dane pochodzące z instrumentów naukowych ROLIS, COSAC, Ptolemy, SD2 i CONSERT, co oznacza, że w międzyczasie musiał pobrać próbki gruntu i atmosfery komety do zbadania. Na bazie tych danych dowiedziono już m.in., że na komecie znajdują się związki organiczne. Naukowcom udało się też w pewnym momencie zdalnie poruszyć lądownik oraz obrócić go o około 35° celem pozyskania większej ilości energii słonecznej dla jego baterii.

    Być może najciekawszymi z dotychczas zebranych przez Philae danych naukowych są pomiary przeprowadzone przy pomocy polskiego modułu wiercącego - penetratora MUPUS (Multi-Purpose Sensors for Surface and Subsurface), dzięki któremu lądownik zdołał wbić się w kometę. Został on wyposażony w specjalny młot, który miał przebić się przez skalisto-pyłową powierzchnię komety i przyjrzeć się temu, co znajduje się tuż pod nią. Napotkał przy tym na poważne problemy i ostatecznie poddał się po kilku minutach. To niezwykle interesujące, bowiem sądzono dotychczas, że komety mają o wiele mniej twarde powierzchnie.

    Naukowcy mają nadzieję, że pobrane próbki pomogą poszerzyć naszą wiedzę na temat powstania planet oraz życia, gdyż tworzące materię komet lód i skały pochodzą z czasów formowania się Układu Słonecznego.

    Więcej:

    Cały artykuł (strona NASA)

    Więcej na temat Philae

     

    Dane z urządzenia MUPUS

    Jak brzmi lądowanie na komecie?

    Źródło: Elżbieta Kuligowska | astronomy.com

    http://orion.pta.edu.pl/rosetta-i-ladownik-philae-udana-misja

    Powierzchnia komety 67/P Czuriumow-Gierasimienko (2014 rok) .Czerwony krzyżyk to oznaczenie miejsca lądowania Philae. Źródło: ESA

    Dziwny, odległy świat ? fotografia komety 67P wykonana przez Rosettę (urządzenie NAVCAM) z odległości 10 km. Źródło: ESA/Rosetta/NAVCAM, CC BY-SA 3.0 IGO

     

    post-31-0-49797300-1420704277_thumb.jpg

    post-31-0-75273300-1420704432_thumb.jpg

  17. Kometa Lovejoy

    Przyroda zaprasza nas do swojego teatru. Jeśli pogoda pozwoli, będziemy mogli przez kilkanaście najbliższych dni obserwować kometę Lovejoy, widoczną gołym okiem, a już na pewno przez lornetkę, na południowym niebie. Dziś, 7 stycznia, znajduje się najbliżej Ziemi. 30 stycznia znajdzie się najbliżej Słońca.

    Mapka pozwalająca zorientować się, gdzie jej szukać, jest tutaj:

    http://www.pl.eu-hou.net/index.php/wiadomoci-mainmenu-49/182-rzut-oka-na-niebo

     

    Widok w kierunku południowym, około 10 stopni nad horyzontem.

     

    Powodzenia w łowach!

     

    Jak to było...?

    "Rok 1647 byl to dziwny rok, w którym rozmaite znaki na niebie i ziemi zwiastowały jakoweś klęski i nadzwyczajne zdarzenia. Współcześni kronikarze wspominają, iż z wiosny szarańcza w niesłychanej ilości wyroiła się z Dzikich Pól i zniszczyła zasiewy i trawy, co było przepowiednią napadów tatarskich. Latem zdarzyło się wielkie zaćmienie Słońca, a wkrótce potem kometa pojawiła się na niebie."

    - "Ogniem i mieczem" Henryka Sienkiewicza.

    Oby tym razem kometa zwiastowała nam dobry rok, bez awantur i wojen...

    Lech Mankiewicz

    http://orion.pta.edu.pl/kometa-lovejoy

    Kometa C/2014 Q2 (Lovejoy) widoczna w grudzniu 2014, około 5,6 magnitudo.

    Fot. Paul Stewart

    Źródło: Wikipedia

     

    post-31-0-84408700-1420704124.png

    • Like 1
  18. 10 spojrzeń na Chopina - Chopin i muzyka sfer

    Jutro, 8. stycznia o godz. 19. w Warszawie na ul. Elektoralnej 12 w Mazowieckim Instytucie Kultury odbędzie się projekcja filmu "Chopin the Space Concert"  w reżyserii Adama Ustynowicza. Film został nakręcony dla NASA i pokazuje misję statku Endeavour, której w Kosmosie towarzyszyła muzyka Chopina nagrana przez polskiego pianistę Karola Radziwonowicza.

     

    Przed projekcją Wykład prof. Marek GENSLERA "Muzyka sfer, Chopin i harmoniamundi" oraz koncert Karola RADZIWONOWICZA (fortepian). Po filmie spotkanie zreżyserem Adamem USTYNOWICZEM.

     

    Więcej informacji na:

     

    http://www.mik.waw.pl/aktualnosci/item/1534-dziesiec-spojrzen-na-chopina-chopin-i-muzyka-sfer.html

     

    Na hasło "Spojrzenie Chopina" bilet za 10 zł!

     

    Trailer filmu:

    Źródło: mik.waw.pl

    http://orion.pta.edu.pl/10-spojrzen-na-chopina-chopin-i-muzyka-sfer

  19. Czy Rosjanie zbudują bazę na Księżycu?

    Rosyjska prywatna firma ogłasza, że do 2030 r. jest w stanie zbudować bazę na Księżycu i chce na to wydać prawie 10 miliardów dolarów. Czy będą lepsi i szybsi od Brytyjczyków?

     

    W listopadzie ubiegłego roku w Wielkiej Brytanii rozpoczął się program Lunar Mission One. Część projektu, która poprzez crowdfunding zebrała ponad milion dolarów, obejmuje studium wykonalności budowy stałej bazy na Księżycu. Wygląda na to, że jeśli chcą być pierwsi, Brytyjczycy będą musieli się pospieszyć.

     

    Rosyjska prywatna firma ogłosiła, że dysponuje odpowiednimi zasobami i środkami finansowymi, pozwalającymi na budowę takiej bazy i czym prędzej chce wprowadzić ten plan w życie. Lin Industrial przewiduje, że całościowy koszt budowy bazy na księżycu nie przekroczy 10 miliardów dolarów, a sama budowa nie będzie trwała dłużej niż 10 lat. Pierwsza faza projektu zakłada zbudowanie posterunku księżycowego, przeznaczonego dla dwóch kosmonautów. Kolejną będzie zbudowanie większego obiektu dla następnych 4 członków ekipy.

     

    Wg głównego projektanta firmy - Aleksandra Iljina, możliwe jest wykorzystanie obecnej technologii, która pozwoli na wybudowanie odpowiednich maszyn w ciągu 5 lat. Planowane jest użycie między innymi zmodernizowanej wersji ciężkiej rakiety Angara, która może posłużyć jako "statek" zaopatrzeniowy. Rozważane jest również wykorzystanie części rakiety Sojuz, która posłużyć ma do zaprojektowania modułu lądownika.

     

    Założenie bazy nie będzie łatwe. W celu jej zbudowania i utrzymania, Lin Industrial planuje 37 startów na przestrzeni 5 lat, włączając w to 13 startów ciężkich rakiet zaopatrzeniowych. Wg konstruktorów, potrzeba będzie 10 lat na wykonanie całego projektu od momentu jego zainicjowania.

     

    Lin Industrial, tak jak Lunar Mission One, planuje budowę bazy na południowym biegunie Księżyca. Wybrane miejsce jest dużym płaskim obszarem niedaleko góry Malapert (część wyniesień znajdujących się w sąsiedztwie krateru o tej samej nazwie). Z tego miejsca jest niemal stały widok na Ziemię, co znacznie ułatwi zarówno lądowanie jak i komunikację z bazą. W tym miejscu Słońce świeci przez 89% dnia, a noc, która zdarza się tam tylko kilka razy w roku, nie trwa dłużej niż kilka dni - powiedział Iljin agencji ITAR-TASS.

     

    Nie wiadomo jednak, czy plany te zostaną kiedykolwiek zrealizowane. Według portalu TechTimes, Siergiej Burkajowski - prezes Lin Industrial, zainwestował do tej pory jedynie 176 tys. dolarów w projekt, czyli zaledwie jedną dziesiątą tego, co zebrał brytyjski projekt Lunar Mission One. Tak niewielka kwota nie wystarczy nawet na budowę pierwszego prototypu rakiety i jest jedynie ułamkiem środków potrzebnych na testy rakiety - 13,5 mln dolarów.

     

    Póki co, jedynymi ludźmi, którzy chodzili po powierzchni naszego satelity byli Amerykanie. Pierwsze lądowanie człowieka na Księżycu odbyło się w 1969 r. Ale od 1972 r. - czyli ponad 40 lat - żaden człowiek nie stanął na powierzchni ciała kosmicznego poza Ziemią ani nie znalazł się od niej dalej niż kilkaset kilometrów.

     

    Amerykanie na srebrny glob wracać nie zamierzają. Planują lot do jednej z planetoid i na Marsa. W grudniu ubiegłego roku załogowy statek kosmiczny Orion po raz pierwszy od czterech dekad poleciał dalej niż na bliską orbitę okołoziemską. Był to jednak tylko bezzałogowy test. Loty z załogą nie są planowane przed 2021 r.

     

    Żródło: ITAR-TASS, TechTimes

     

    Michał Skubik

     

    http://wyborcza.pl/1,75476,17222659,Czy_Rosjanie_zbuduja_baze_na_Ksiezycu_.html

    • Like 1
  20. Czy jesteśmy gotowi na spotkanie z Obcymi?

    Tyle się dzisiaj mówi o tym, kiedy wreszcie odkryjemy inteligentne formy życia, na którejkolwiek z planet poza ziemią, natomiast nieco mniej mówi się o tym, czy jesteśmy gotowi na takie spotkania. Dzisiaj postaram się przeanalizować typowe zachowania współczesnego społeczeństwa pod kątem tego, czy posłużą one przy relacjach ?Obcy-Ziemianie?.

    Wyobraźmy, więc sobie sytuacje (trochę z opowiadania typu Science-Fiction), w której to udaje nam się wreszcie nawiązać kontakt z obcymi, z którymi znaleźliśmy również wspólny język. Planujemy teraz się z nimi spotkać. Jednakże to wiązałoby się z wielkimi nakładami pieniędzy, ponieważ zbudowanie pojazdu, dzięki któremu polecielibyśmy ich ?odwiedzić? nieźle obciążyłoby budżet zapewne niejednego państwa w związku, z czym na świecie powstałyby protesty osób przeciwnych takim inwestycjom w poważaniu, których lot na spotkanie z obcymi jest niczym wyrzucenie pieniędzy, które Ci ludzie uiszczają w postaci podatków w błoto.

    Przewidując jednak taką sytuację musimy spojrzeć również na drugą stronę medalu. Co by było, gdyby obcy zdecydowali się do nas przylecieć? Zapewne światowy rynek zaoszczędziłby na wydawaniu pieniędzy przeznaczonych na budowę pojazdu kosmicznego, którym mielibyśmy odwiedzić obcych. Jednakże z kolei tak jak podczas imprez masowych, (ponieważ przybycie obcych pewnie byłoby niezwykłym wydarzeniem i wiele ludzi chciałoby je zobaczyć) tak i tutaj potrzebne byłyby pewne środki ochrony, zapewnienie dobrych warunków obcym oraz należyte ?ugoszczenie? w ?naszym domu?.

    Z pewnością, gdyby przybysze z innej planety zechcieli do nas przylecieć powstałyby również ugrupowania protestujące przeciwko takiemu stanu rzeczy. Może nie z powodów gospodarczych, ale z powodów etycznych i religijnych. Dominujące na Ziemi grupy wyznaniowe nie są w stanie stwierdzić jednoznacznie jak według ich wyznania potraktowano by obcych. Niektórzy być może sprzeciwialiby się przybyciu istot pozaziemskich tłumacząc, że jest to przeciwko woli ich boga. Takie rozumowanie prowadziłoby do niekontrolowanych prób zamachów terrorystycznych, lub innych zachowań, które w ostateczności mogłyby sprawić, że obcy sobie o ziemianach ?źle pomyślą?.

    Dajmy jednak na to, że udało nam się jakimś cudem bez szwanku ugościć naszych sojuszników z innego układu planetarnego. Czy moglibyśmy wówczas mieszkać razem na jednej planecie? Co na to prawo? Religia? Tradycja?

    Z pewnością zamieszkanie razem z obcymi na jednej planecie wiązałoby się z automatycznymi reformami ustaw prawnych, które zawierałyby zasady, według których ma funkcjonować nasze wspólne życie. Co natomiast z religiami? Jeśli chodzi o chrześcijaństwo to jak się okazuje ? papież Franciszek w jednym z przemówień zadeklarował, że nie jesteśmy sami we wszechświecie kierując do wiernych takie słowa:

    ?Drodzy bracia, chciałem powiedzieć wam wszystkim, że nie jesteśmy sami we wszechświecie. Nauka poczyniła już tak duże postępy, że najprawdopodobniej wkrótce poznamy naszych nowych braci i siostry, z którymi będziemy wymieniać znak pokoju. W tym dniu nie będziemy się dziwić, i pamiętajmy, że Bóg jest jeden i czuwa nad nami wszystkimi.?

    Wkrótce po tym, jak informuje serwis innemedium.pl papież Franciszek oznajmił, że bardzo chętnie udzieliłby chrztu obcemu. Tak, więc słysząc, lub czytając te słowa można stwierdzić, że religia (przynajmniej Chrześcijanie), byłaby w stanie otworzyć się na potrzeby obcych, bo przecież ? jak czytamy w biblii: ?Bóg jest stwórcą wszystkiego?, a więc obcych pewnie też, w związku, z czym dlaczego mieliby być gorzej traktowani od ludzi?

    Jeżeli chodzi o tradycje, to mogłoby być tak jak w przypadku odkrywania nowych kultur. W miarę upływu czasu nasze zwyczaje zaczęłyby się mieszać, przez co stalibyśmy się jednym spójnym i dogadującym się narodem.

    Podsumowując: W pewnych kwestiach ludzkość potrafi myśleć racjonalnie i w sposób niezwykły potrafi się jednoczyć. Jednak to, że część jest tego zdania nie oznacza, że druga część również się z nim zgadza. W ten sposób za każdym razem istnieje jakieś ryzyko, ponieważ każdy jest inny i każdy ma swoje własne przemyślenia.

    Sławomir Matz

    http://niezwykly-kosmos.pl/czy-jestesmy-gotowi-na-spotkanie-z-obcymi/

    • Like 1
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)