Skocz do zawartości

Paweł Baran

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    32 589
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    64

Odpowiedzi dodane przez Paweł Baran

  1. HI hi hi Ja nawet takiej fotki nie zrobię, bo raz, że nie mam konkretnej pogody a drugi to, że nie mam swojego aparatu tylko muszę prosić brata ::), a z tym problem, bo on pracuje i jak ja wyjdę na obserwacje nieba on sobie smacznie śpi, więc, po astrofotografii. ;)

  2. Pierwsze wyniki europejskiego satelity do badania pokryw lodowych CryoSat-2

    Europejska Agencja Kosmiczna ESA zaprezentowała pierwsze wyniki z misji satelitarnej CryoSat-2, której celem jest badanie pokryw lodowych na Ziemi. Satelita sprawuje się bardzo dobrze. Będzie wykonywał swoją misję przez co najmniej 3 lata.

    Satelita CryoSat-2 został wystrzelony w kwietniu b.r. Znajduje się obecnie w fazie testowania instrumentów, która potrwa do jesieni. Pokazano już jednak publicznie pierwsze uzyskane wyniki.

    "Satelita jest w bardzo dobrym stanie - przewyższa założone parametry, oprogramowanie naziemne również sprawuje się dobrze, system dystrybucji danych nie budzi zastrzeżeń i jesteśmy bardzo zadowoleni z jakości uzyskiwanych danych" mówi prof. Duncan Wingham, kierownik misji CryoSat-2.

    Orbita satelity jest tak usytuowana, że może on obserwować bieguny Ziemi, mając w swoim zasięgu 4,6 miliona kilometrów kwadratowych (to obszar większy niż łączna powierzchnia wszystkich państw Unii Europejskiej). CryoSat-2 zbada m.in. fragment obszaru Antarktydy nigdy wcześniej nie mapowany przez satelity.

    Satelita posiada kilka instrumentów naukowych, w tym zaawansowany interferometryczny wysokościomierz radarowy, który jest w stanie mierzyć grubość lodu na powierzchni mórz oraz monitorować jego zmiany na powierzchni lądów (głównym celem obserwacji będą pokrywy lodowe na Grenlandii i Antarktydzie).

    Położenie satelity na orbicie jest ustalane z dokładnością do milimetrów. Taka dokładność jest potrzebna do właściwych pomiarów pokrywy lodowej. Dokładność tę naukowcy uzyskują dzięki specjalnemu systemowi śledzenia satelity o nazwie DORIS, który uwzględnia efekt Dopplera w sygnałach otrzymywanych przez satelitę ze stacji radiowych rozłożonych na całym świecie.

    Więcej informacji:

    CryoSat-2 exceeding expectations

    CryoSat-2 - ilustracje

    [ Astronomia.pl - Krzysztof Czart ]

    Źródło: Europejska Agencja Kosmiczna ESA

    http://www.astronomia.pl/wiadomosci/index.php?id=2534

  3. Dwa dni do kulminacyjnego punktu Ziemi

    W najbliższy wtorek o godzinie 14 naszego czasu Ziemia znajdzie się najdalej od Słońca (aphelium). Oba ciała będzie wtedy dzielił dystans 152,1 milionów kilometrów - poinformował dr hab. Arkadiusz Olech z Centrum Astronomicznego PAN w Warszawie.

    W starożytności i średniowieczu uważano, że wszystkie planety poruszają się po orbitach idealnie kołowych. Pogląd ten zrewidował Jan Kepler, który udowodnił, że ciała Układu Słonecznego poruszają się po krzywych stożkowych: elipsach, parabolach i hiperbolach.

    Dziś wiemy więc, że planety poruszają się po elipsach. Miarą spłaszczenia elipsy jest parametr "e" zwany mimośrodem. Im jest on bliższy zeru, tym bardziej elipsa przypomina okrąg, a im bardziej zbliża się do jedności, tym bardziej orbita ciała staje się wydłużona.

    W przypadku Ziemi mimośród jej orbity wynosi e=0.0167. Wynika z tego prosty fakt, że nasza planeta nie znajduje się w stałej odległości od Słońca. Chociaż podręczniki podają, że odległość dzieląca Ziemię i Słońce wynosi 149 600 000 km, to jest to tylko wartość średnia. W rzeczywistości dystans dzielący oba ciała zmienia się od 147 100 000 km (astronomowie mówią, że Ziemia znajduje się wtedy w peryhelium) do 152 100 000 km (Ziemia w aphelium) - tłumaczył Olech.

    Dodał, że Ziemia znajduje się najbliżej naszej dziennej gwiazdy na początku stycznia, a więc w środku zimy, a najdalej na początku lipca, a więc w środku lata. Świadczy to o tym, że odległość dzieląca Ziemię od Słońca nie jest podstawowym czynnikiem, który warunkuje występowanie pór roku. Największy wpływ na nie ma bowiem nachylenie osi obrotu naszej planety do płaszczyzny jej ruchu orbitalnego.

    Naukowiec zwrócił uwagę, że kształt orbity Ziemi ma mierzalny wpływ na nasze pory roku. - Ponieważ w najbliższej okolicy Słońca Ziemia porusza się nieznacznie szybciej niż w momencie, gdy dzieli ją największa odległość, pory roku nie trwają tyle samo czasu. Na półkuli północnej wiosna średnio trwa 92 dni i 21 godzin, lato 93 dni i 14 godzin, jesień 89 dni i 18 godzin, a zima 89 dni i 1 godzinę. Ponieważ na półkuli południowej sytuacja wygląda dokładnie na odwrót, to jesteśmy w nieznacznie uprzywilejowanej sytuacji, bowiem nasze pory letnie są o ponad 4 dni dłuższe - powiedział.

    http://wiadomosci.onet.pl/2193354,69,dwa_dni_do_kulminacyjnego_punktu_ziemi,item.html

  4. Odkrycie polskich gimnazjalistów ? MBA 2010 MN2

     

      Mieszczące się na Harwardzie Minor Planet Center - gromadzące dla Międzynarodowej Unii Astronomicznej i NASA dane m.in. o asteroidach - potwierdziło właśnie odkrycie planetoidy przez uczniów gimnazjum w Sierpcu. Nowy obiekt to tzw. MBA, czyli "ciało pasa głównego" (ang. main belt asteroid).

    Gimnazjaliści odnaleźli asteroidę 18 czerwca, jednak na ostateczne potwierdzenie odkrycia musieli poczekać dwa tygodnie. O ich sukcesie poinformował wczoraj dr Patrick Miller, pracownik Hardin-Simmons University w Teksasie i kierownik programu "International Astronomical Search Collaboration" (IASC). Nowoodkryte ciało otrzymało oznaczenie 2010 MN2.

    Uczniowie Gimnazjum Miejskiego im. Mikołaja Kopernika w Sierpcu, pracujący pod opieką nauczyciela fizyki i astronomii - Józefa Urbańskiego, w ostatnich dniach odnieśli także inny sukces. Zespołowi w składzie: Aleksandra Kopycińska, Michał Lewandowski, Hubert Przygucki, Krzysztof Urbański i Piotr Woźnicki udało się zdjąć z listy "killerów", czyli planetoid potencjalnie zagrażających Ziemi, asteroidę NEO 2010 MF1.

    "Dzięki weryfikacji wykonanej przez uczniów mamy pewność, że ten obiekt nigdy nie uderzy w Ziemię" - tłumaczy dr hab. Lech Mankiewicz, dyrektor Centrum Fizyki Teoretycznej PAN w Warszawie i jeden z polskich koordynatorów programu Hands-On Universe - Europe, w ramach którego szkoły biorą udział w kompaniach IASC.

    To nie pierwsze osiągnięcia uczniów z Sierpca, gdzie obok gimnazjalistów małym ciałom Układu Słonecznego przyglądają się także uczniowie Liceum Ogólnokształcącego im. mjra Henryka Sucharskiego (m.in. potwierdzenia dwóch NEO - 2009SK i 2009UD19). Sukcesy w kampaniach IASC ("NEO Confirmation Campaign" i "International Asteroid Search Campaign") mają także zespoły z innych polskich miejscowości - w ciągu kilku ostatnich lat udało się im odkryć kilkadziesiąt planetoid oraz potwierdzić orbity kolejnych kilkudziesięciu obiektów.

    "Kiedy kończyła się poprzednia kampania, dr Miller zapytał się czy któryś z zespołów nie chciałby kontynuować prac także na początku wakacji. Zgodziliśmy się i teraz wiemy, że było warto" - cieszy się Józef Urbański.

    "Obawiam się tylko, że zaangażowanie uczniów i pana Urbańskiego - zwieńczone takimi sukcesami - może pozostać niezauważone w obliczu finału kampanii wyborczej. Szkoda, bo to wiedza bezcenna nie tylko dla naukowców, ale de facto dla nas wszystkich. Po cichu liczę jednak na ciszę wyborczą" - dodaje Mankiewicz.

    Projekt IASC powstał dzięki współpracy instytucji ze Stanów Zjednoczonych i Unii Europejskie: Hardin-Simmons University, Lawrence Hall of Science (University of California, Berkeley), Astronomical Research Institute, Global Hands-On Universe Association (Portugalia), Sierra Stars Observatory Network i Astrometrica (Austria).

    Polskie szkoły uczestniczą w IASC dzięki programowi Hands-On Universe, Europe, w ramach którego udostępniane są nowoczesne narzędzia dydaktyczne wspomagające nauczanie przedmiotów ścisłych, jak na przykład program webkamerkowych obserwacji astronomicznych czy program wykorzystujący zdalnie sterowane teleskopy i radioteleskopy. Polskim partnerem obu przedsięwzięć jest portal Astronomia.pl.

    [ Astronomia.pl - Jan Pomierny ]

    http://www.astronomia.pl/wiadomosci/index.php?id=2533

  5. Statek bezzałogowy nie zdołał zacumować do ISS

    Bezzałogowy rosyjski statek kosmiczny Progress M06-M nie zdołał dziś zacumować do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) - poinformował ośrodek kontroli lotów. Kolejna próba cumowania ma być podjęta w niedzielę.

    Manewr cumowania został przerwany, gdy Progress znajdował się w odległości 2 km od ISS. Zastępca szefa rosyjskiej agencji kosmicznej Roskosmos Witalij Dawydow powiedział, że zarówno statek, jak i stacja są sprawne i jest z nimi utrzymywana łączność. Zapewnił, że nad Progressem nie utracono kontroli.

    To, że statek towarowy jest nadal pod kontrolą, potwierdziła także rzeczniczka amerykańskiej agencji kosmicznej NASA Brandi Dean.

    Statek towarowy Progress "odsuwa się od nas" - meldował dowódca ISS Aleksandr Skworcow rosyjskiemu ośrodkowi kontroli lotów. Według agencji Interfax relacjonował też, że Progres "kręcił się w sposób niekontrolowany", a potem zniknął z pola widzenia załogi stacji.

    "Statek rozpoczął manewr zbliżania do stacji, ale potem coś się stało i Progress przeleciał koło stacji" - cytuje ITAR-TASS Walerija Łyndina z ośrodka kontroli lotów.

    Agencja ITAR-TASS dowiedziała się w ośrodku kontroli lotów, że "początkowo wszystko przebiegało pomyślnie, ale potem automatyczny system zawiódł, a załoga stacji nie zdołała przycumować statku manualnie". Nieco później ośrodek kontroli lotów informował jednak, że z danych telemetrycznych wynika, iż na pokładzie statku Progress nie było awarii.

    Progress miał dostarczyć na ISS ponad 2,6 tony ładunku, w tym żywność, wodę, paliwo i różne urządzenia. Na stacji jest obecnie sześć osób - trzech Rosjan i troje Amerykanów.

    ITAR-TASS odnotowuje, że poprzedni Progress z nowej serii tych statków z cyfrowym systemem sterowania 1 maja również nie zdołał zacumować do ISS w trybie automatycznym; zacumowano go wtedy w trybie manualnym. Ustalono wtedy, że przyczyną kłopotów byłą awaria programu zabezpieczającego statek. Dziennikarzy poinformowano później, że do programu wprowadzono niezbędne poprawki.

    Dzisiaj po raz pierwszy w historii ISS statku towarowego nie udało się zacumować w trybie manualnym.

    http://fakty.interia.pl/nauka/news/statek-bezzalogowy-nie-zdolal-zacumowac-do-iss,1501755,14

  6. UFO nie jest latającym talerzem, tylko czarnym trójkątem

    Latające talerze, przybysze z kosmosu i inne zjawiska paranormalne - to tematy licznych imprez i konferencji odbywających się z okazji Światowego Dnia UFO. Historycy przypominają, że wyobrażenia i doniesienia o tajemniczych latających obiektach zmieniały się przez dziesięciolecia. W latach 40. i 50. ci, którzy widzieli UFO, mówili o okrągłych latających talerzach. Ostatnio częściej opisywane są duże czarne trójkąty.

    Zmiana wizerunku niezidentyfikowanych obiektów latających - jak twierdzą eksperci - ma związek z technologią i pop-kulturą. Po wojnie planowano budowę okrągłych, pionowo startujących statków - stąd latające spodki. Współczesne czarne trójkąty kojarzą się z amerykańskimi bombowcami.

    Zmienia się też wyobrażenie ufoludków - najpierw byli to zieloni Marsjanie, potem szarobiali człekokształtni obcy z długą twarzą i podkrążonymi oczami.

    Ufolodzy są pewni jednego. Jak mówi ufolog Juile Shuster: "tam musi być coś więcej, nie wątpię, że w kosmosie nie jesteśmy sami".

    2 lipca jest umowną datą tak zwanego Incydentu w Roswell. W 1947 roku niedaleko miejscowości Roswell w amerykańskim stanie Nowy Meksyk miał rozbić się niezidentyfikowany obiekt latający. Amerykańskie wojsko potwierdziło tę informację, zaraz potem jednak zaprzeczyło jej, twierdząc, że odnalezione szczątki to fragmenty balonu atmosferycznego.

    http://wiadomosci.wp.pl/kat,1356,title,UFO-nie-jest-latajacym-talerzem-tylko-czarnym-trojkatem,wid,12438819,wiadomosc.html

  7. Tytan jak dawna Ziemia

    Na University of Arizona przeprowadzono pierwszy eksperyment, który pokazuje, w jaki sposób atmosferyczny azot może zostać włączany do cząsteczek organicznych w atmosferze księżyca Saturna, Tytana. Taki sam proces prawdopodobnie przyczynił się do powstania życia na Ziemi - informuje Physorg.

    Ten duży księżyc, to poza Ziemią jedyny obiekt w Układzie Słonecznym z gęstą atmosferą, składającą się głównie z azotu. "Tytan jest tak interesujący, ponieważ jego zdominowana przez azot atmosfera i chemia organiczna mogą udzielić nam wskazówek na temat powstania życia na Ziemi" - powiedział prowadzący doświadczenie Hiroshi Imanaka, który prowadzi również badania w SETI Institute w Mountain View. "Azot jest podstawą życia" - dodał naukowiec.

    Badacze sprawdzali, jak na atmosferę Tytana działa promieniowanie słoneczne. Naświetlając, zbliżoną do jej składu mieszaninę promieniami UV, otrzymali zawierające azot organiczne cząsteczki. Do rozpoczęcia takich badań, uczonych zainspirowały wyniki misji Cassini, która odkryła silny wpływ promieniowania UV na górne warstwy atmosfery Tytana.

    Księżyc olbrzymiej, gazowej planety jest bogaty w organiczne związki, które unosząc się w atmosferze nadają mu pomarańczową barwę. Jeśli niektóre z tych cząsteczek są podobne do otrzymanych w eksperymencie, powstaje prawdopodobieństwo powstania życia - uważają naukowcy. Kwestię tę mogłyby rozstrzygnąć przyszłe misje kosmiczne, ze specjalnie przygotowanymi instrumentami.

    http://wiadomosci.onet.pl/2192619,16,tytan_jak_dawna_ziemia,item.html

  8. Lipiec miesiącem rojów meteorów

    W lipcu aktywność wykazuje kilkanaście rojów meteorów, przez co noce z nawet dwudziestoma "spadającymi gwiazdami" na godzinę nie należą do rzadkości - poinformował dr hab. Arkadiusz Olech z Centrum Astronomicznego PAN w Warszawie

    Jak mówi astronom, laikom z meteorami najczęściej kojarzy się sierpień, kiedy to maksimum swojej aktywności osiąga znany i widowiskowy rój Perseidów. Mało kto wie, że także doskonałym czasem do obserwacji "spadających gwiazd" jest lipiec. Dzieje się tak za sprawą wyjątkowo dużej liczby rojów meteorów aktywnych w tym miesiącu.

    "Ich opis wypada zacząć w zasadzie od wspomnianych już Perseidów. Pierwsze meteory z tego roju możemy już obserwować w połowie lipca. Na początku aktywność jest niewielka (1-2 zjawiska na godzinę), lecz pod koniec miesiąca sięga nawet ponad 10 meteorów na godzinę. W tym roku bardzo dobre warunki do obserwacji wystąpią na samym początku aktywności roju, a jest to związane z nowiem Księżyca, który wypada 11 lipca" - wyjaśnia.

    Drugim, pod względem aktywności lipcowym rojem są Delta Aquarydy S. Dla obserwatorów znajdujących się w okolicach równika, są one wyraźnie aktywniejsze niż lipcowe Perseidy. W Polsce ich radiant (czyli miejsce na sferze niebieskiej, z którego zdają się wybiegać ich meteory) znajduje się w konstelacji Wodnika, przez co nie wznosi się nigdy wyraźnie powyżej 20 stopni nad horyzontem. To powoduje, że w naszym kraju w maksimum aktywności roju, które wypada 28 lipca, możemy obserwować co najwyżej 5-6 meteorów na godzinę.

    "Delta Aquarydy S mają kilka swoich bliższych lub dalszych kuzynów, które astronomowie nazywają Delta Aquarydami N, Jota Aquarydami N i Jota Aquarydami S. Każdy z tych rojów z osobna jest dość słaby, dając maksymalnie około 2-3 meteorów na godzinę. Dołożenie ich aktywności do Delta Aquarydów S sprawia, że w sprzyjających warunkach z kompleksu radiantów w Wodniku możemy zaobserwować nawet ponad 10 meteorów na godzinę" - tłumaczy Olech.

    Dodaje, że w pobliżu Wodnika znajduje się gwiazdozbiór Koziorożca, a w nim radiant kolejnego lipcowego roju - Alfa Capricornidów. "Aktywne są one w zasadzie przez cały lipiec i pierwszą połowę sierpnia, a ich maksimum występuje 30 lipca. Jest to bardzo efektowny rój meteorów, bowiem jego zjawiska są bardzo wolne i często bardzo jasne" - podkreśla astronom.

    Poniżej Wodnika znajduje się gwiazdozbiór Ryby Południowej. Jest on słabo znany w Polsce, bo świeci u nas tylko w wakacje i to nisko, tuż nad południowym horyzontem. W tej konstelacji znajduje się jednak radiant kolejnego roju meteorów - Piscis Austrinidów. Nie jest to aktywny rój, ale jest w stanie dorzucić do zbiorczej aktywności około jedno zjawisko na kilka godzin obserwacji.

    Niestety w obserwacjach całego kompleksu rojów meteorów wylatujących z gwiazdozbiorów Koziorożca, Wodnika i Ryby Południowej będzie przeszkadzał Księżyc. W tym roku pełnia wypada 26 lipca i pokrywa się ona prawie dokładnie z maksymalną aktywnością tych rojów.

    Przez cały lipiec aktywne są Alfa Cygnidy. "To bardzo ciekawy i mało zbadany rój, który zyskał zainteresowanie obserwatorów dzięki pracy miłośników astronomii zrzeszonych w Pracowni Komet i Meteorów (PKiM), którzy pod koniec lat 90-tych XX wieku pokazali, że rój ten jest nadal aktywny i wart obserwacji. W samym maksimum, które występuje w okolicy 16-18 lipca, rój potrafi dać około 3 meteorów na godzinę. W tym roku warunki do jego obserwacji są dość dobre" - wyjaśnia astronom.

    Innym rojem widocznym w lipcu są bardzo słabo zbadane Pegazydy. Co prawda, ostatnio International Meteor Organization (IMO) wykreśliło go z listy aktywnych rojów, ale jeszcze kilka-kilkanaście lat temu rój ten pokazywał nawet małe wybuchy aktywności. Może więc znowu wróci do łask. Jego meteory możemy obserwować od 7 do 13 lipca z maksimum, które występuje 9 lipca. W tym roku warunki zachęcają do obserwacji. Z naukowego punktu widzenia na pewno warto sprawdzić, czy rój ten wygasł zupełnie, czy jest to tylko etap przejściowy.

    Do listy znanych i opisanych powyżej rojów warto dodać jeszcze trzy inne strumienie, które czekają na lepsze poznanie i do dzisiaj naukowcy nie są pewni co do ich istnienia. Są to Delphinidy (aktywne od około 10 lipca do połowy sierpnia), Omikron Draconidy (aktywne przez większą część lipca) oraz teleskopowe Alfa Lirydy (aktywne w okolicach 10 lipca).

    "Aktywność meteorowa naszego nieba nie kończy się na regularnych rojach. Każdej nocy mamy bowiem do czynienia z meteorami sporadycznymi, które w zależności od pory dnia i roku mogą dawać od 5 do 20 meteorów na godzinę" - podkreśla Arkadiusz Olech.

    "W drugiej połowie miesiąca i nad ranem, możemy spotkać się z sumaryczną aktywnością nawet ponad 20 meteorów na godzinę. Warto w lipcu spoglądać w niebo, tym bardziej, że obserwacje meteorów należą do najprostszych do wykonania obserwacji astronomicznych, a przeprowadzone starannie mogą mieć wartość naukową. Wszystkich chętnych do poszerzenia swojej wiedzy o meteorach odsyłamy do strony Pracowni Komet i Meteorów - http://www.pkim.org"; - zachęca astronom.

    http://wiadomosci.onet.pl/2191296,16,lipiec_miesiacem_rojow_meteorow,item.html

  9. No nie wiem czy da radę, ponieważ rozbudowują szkołę u mnie, więc trudno mi teraz coś powiedzieć na czas dzisiejszy. No chyba, że jakieś spotkanie astronomiczne dla każdego chętnego, jak coś to dam znać i robimy razem albo mi doradzisz, co i jak wtedy. Teraz, co byłem to stałem na schodach koło szkoły, ponieważ chodzą tam i powrotem nikt nie ma czasu, nawet zamienić parę słów, jedynie, co to panią złapałem przed szkołą i sama dała podała mi płytę CD, że zdjęciami, co widać na forum. Dzięki Ignis że chcesz mi pomóc. :)

  10. Obiecywane zdjęcia, że spotkania, co byłem nie ma ich za, wiele, ale zawsze to jakaś pamiątka i pokazanie Wam.Chciałem podziękować za spotkanie oraz za te zdjęcia wiem, że ci, co odwiedzają lub szukają wiadomości za pomocą internetu znajdą. Dziękuję Pani Uli za spotkanie, oraz dzieciom z pierwszej klasy za zaproszenie i mile spędzony czas z Wami, byliście wspaniali i mam taką nadzieję, że to spotkanie zostało niezapomniane, z czego jestem bardzo dumny. Jeszcze będą spotkania po wakacjach, więc mam nadzieję, że zobaczymy się jeszcze pozdrawiam wszystkich. Zdjęcia pani nie ma ale będzie po kolejnym spotkaniu. ;D ;)

     

     

    Edit: Załącznik usunięty na prośbę autora

  11. NASA wypuści na rynek grę o bazie na Księżycu

    NASA wypuści w przyszłym tygodniu na rynek trójwymiarową grę wideo o futurystycznej bazie na Księżycu, w której gracz będzie musiał m.in. naprawiać systemy dostarczania tlenu po uderzeniu meteorytu.

    Gra będzie miała premierę 6 lipca na całym świecie - poinformowała NASA w komunikacie. Jednakże już teraz można obejrzeć jej zapowiedź na stronie agencji.

    Użytkownik będzie mógł grać sam lub w grupie. Zostanie postawiony w sytuacji astronauty dołączającego do grupy innych astronautów, którzy przylecieli na bazę Alfa w celu naprawy systemów tlenowych po uderzeniu meteorytu w panele słoneczne i inny sprzęt mający kluczowe znaczenie dla funkcjonowania bazy.Agencji przyświeca cel zainteresowania najmłodszych nauką - technologią, inżynierią i matematyką.

    http://wiadomosci.onet.pl/2191298,18,nasa_wypusci_na_rynek_gre_o_bazie_na_ksiezycu,item.html

  12. Woda występowała na całej powierzchni Marsa

    Dwa aparaty kosmiczne, krążące na orbicie okołomarsjańskiej, wykryły dowody na to, że kilka miliardów lat temu woda była na Marsie wszędzie i jego powierzchnia mogła nadawać się do życia.

    Naukowcy zanim wyciągnęli taki wniosek, połączyli działania aparatów Mars-Express Europejskiej Agencji Kosmicznej (EAK) i Marsjański Badacz Orbitalny (MRO) amerykańskiej Agencji Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej (NASA)

    Zdaniem specjalistów, dokonane okrycie stało się ostatecznym dowodem na to, że niegdyś cały Mars był poddany oddziaływaniu ciekłej wody, a nie tylko jego półkula południowa.

    Poinformowała o tym NASA, a opisujący wykonane prace artykuł ukazał się w najnowszym numerze pisma naukowego "Science". "Teraz można powiedzieć, że planeta ta zmieniała się w skali globalnej pod działaniem ciekłej wody około 4 miliardy lat temu" - napisał jeden z autorów artykułu John Carter z Uniwersytetu Paryskiego.

    Według NASA, spektrometry pokładowe obu aparatów kosmicznych stworzyły mapę rozmieszczenia minerałów gliniastych na tysiącach wzniesień na półkuli południowej. Potwierdziły informacje, uzyskane przez pracujące na powierzchni Czerwonej Planety pojazdy marsjańskie NASA, że niegdyś na Marsie istniało wilgotne i - być może - nadające się do życia środowisko.

    Spektrometr Omega Mars Expressu jako pierwszy odkrył chemiczne przejawy tworzących się w obecności wody gliniastych minerałów i filo-krzemianów na półkuli północnej. Następnie odkrycie to potwierdził przyrząd CRISM, umieszczony na pokładzie MRO i mający większą rozdzielczość przestrzenną. Przy jego pomocy na półkuli północnej zbadano 91 kraterów o średnicy od 16 do 60 kilometrów. Gliny i filokrzemiany znaleziono w co najmniej 9 przypadkach.

    http://wiadomosci.onet.pl/2190675,16,woda_wystepowala_na_calej_powierzchni_marsa,item.html

  13. Złożone cząstki organiczne w kosmosie

    Uczeni z University of Texas i Instituto Astrofísica de Canarias odkryli organiczny związek chemiczny zwany antracenem w przestrzeni międzygwiezdnej - informuje serwis "Physorg".

    Odkryta cząsteczka składa się z trzech węglowych pierścieni otoczonych atomami wodoru. Związek ten jest biochemicznie aktywny i według badaczy pod wpływem promieniowania ultrafioletowego, w połączeniu z wodą i amoniakiem z antracenu mogą powstawać aminokwasy, czyli podstawowe cegiełki życia. Dlatego w następnym etapie badań naukowcy chcą szukać aminokwasów w kosmicznej przestrzeni.

    Odkrycia dokonano obserwując okolicę gwiazdy Cernis 52 w gwiazdozbiorze Perseusza, przy pomocy teleskopu William Herschel na Wyspach Kanaryjskich i teleskopu Hobby-Eberly w Teksasie.

    Dwa lata temu ten sam zespół uczonych, w tym samym miejscu odkrył naftalen, podobny związek składający się z dwóch pierścieni węglowych. Odkrycie potwierdza teorię, że w kosmosie powstają związki potrzebne do zapoczątkowania życia. Obydwie substancje mogły brać udział w powstawaniu bardziej złożonych organicznych związków obecnych w naszym Układzie Słonecznym.

    http://wiadomosci.onet.pl/2189894,16,zlozone_czastki_organiczne_w_kosmosie,item.html

  14. Tak tylko jest jedno, ale ,jak się ma, chociaż jakiś okular, który daję dla oka pociesznie to wtedy aż się chce obserwować, no nie piszę tu o tym, że zeszła, że mnie para astronomiczna nie brakuje mi jej :D, tylko o tym, że jak się ma, przez co patrzeć to i oko się cieszy i dusza się raduje, a tak trzeba wyjść z tym, co się ma. Dodam tak od siebie ile wtedy człowiek traci na obserwacji nocnego nieba.  :)

  15. Już wiem, co mam zrobić po prostu tymi okularami, co ja mam nie da przez nich robić zdjęć nawet konkretnego Księżyca do obserwacji no wystarczyłyby, ale do astrofotografii to raczej się nie nadają, po prostu muszę nabyć kilka szkiełek i wtedy zabrać się za astrofotografię, bo bez tego ani rusz, do tego trzeba jeszcze pomyśleć o filtrach do planet i mgławic, więc trochę tego jest. Pomalutku a zdobędę wszystko to, co mi potrzebne, by, chociaż podobnie jak inni koledzy robią zdjęcia wychodziły mi, nie muszą być od razu cacy.  :)

  16. O obrotach ciał niebieskich

    Wszyscy to znamy: ?Wstrzymał słońce, ruszył Ziemię??. Przełomowe odkrycie Mikołaja Kopernika z 1543 roku zrewolucjonizowało sposób w jaki ludzie patrzą na świat. Stwierdzenie, że to Ziemia krąży wokół Słońca, a nie odwrotnie jeszcze przez wiele lat nie mogło do końca przebić się do powszechnej świadomości. Dziś, poza nielicznymi wyjątkami osób, których nie przekonują nawet satelitarne zdjęcia, wszyscy przyjmujemy to za pewnik.

    http://odkrywcy.pl/gid,12413828,title,O-obrotach-cial-niebieskich,galeriazdjecie.html?smg4sticaid=6a6a7

  17. Zaobserwowano superburzę na planecie pozasłonecznej

    W atmosferze jednej z planet pozasłonecznych astronomom udało się zaobserwować tlenek węgla poruszający się z wielką prędkością pomiędzy stroną dzienną, a nocną planety. Dokonano też pierwszego pomiaru prędkości orbitalnej egzoplanety.

    "Bardzo dokładnie analizując trujący gaz tlenku węgla znaleźliśmy dowód na super wiatry wiejące z prędkością od 5000 do 10000 kilometrów na godzinę" mówi Ignas Sellen z Leiden Observatory w Holandii, prowadząca zespół badawczy.

    HD209458b to egzoplaneta znana od 1999 r. i intensywnie badana w ostatnich latach. Do tej pory opublikowano 362 prace naukowe, w których opisano badania planety lub jest ona porównywana z innymi egzoplanetami. Kilka lat temu wykryto obecność jej rozciągniętej atmosfery, a także występowanie w atmosferze sodu, tlenu i węgla. Występują na niej też cząsteczki wody i tlenku tytanu.

    Planeta znajduje się około 150 lat świetlnych od Ziemi i ma masę około 0,6 masy Jowisza. Należy do grupy planet zwanej gorącymi jowiszami, gdyż jej orbita znajduje się bardzo blisko gwiazdy centralnej, zaledwie w 1/20 odległości Ziemia-Słońce. Z tego powodu jej powierzchnia jest bardzo gorąca, prawdopodobnie osiąga 1000 stopni Celsjusza.

    Jednak planeta jest stale odwrócona tą samą stroną do gwiazdy (podobnie jak Księżyc względem Ziemi), zatem jej nocna strona jest znacznie chłodniejsza. Tak wielkie różnice temperatur powodują, że wieją silne wiatry.

    Wyniki zespołu Sellen to pierwsze obserwacje wiatrów w atmosferze planety pozasłonecznej. Zespół dokonał też dwóch innych "pierwszych" pomiarów: bezpośrednio zmierzono prędkość orbitalną planety oraz określono jak dużo tlenku węgla występuje w atmosferze planety.

    Obserwacje wykonano teleskopem VLT (Very Large Telescope) należącym do Europejskiego Obserwatorium Południowego ESO, za pomocą niezwykle precyzyjnego spektrografu CRISES. Wyniki badań opublikowano w najnowszym numerze "Nature".

    [ Astronomia.pl - Krzysztof Czart ]

    Źródło: Europejskie Obserwatorium Południowe ESO

    http://www.astronomia.pl/wiadomosci/index.php?id=2526

  18. Zorza polarna widziana z drugiej strony

    Bardzo efektowne zdjęcia zorzy polarnej, sfotografowanej przez astronautów znajdujących się na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, prezentuje serwis NASA o nazwie SpaceWeather.com.

    Zorze polarne zawdzięczamy po części Słońcu, a po części ziemskiemu polu magnetycznemu. To ostatnie przechwytuje naładowane cząstki wiatru słonecznego i pozwala im poruszać się wzdłuż linii sił pola magnetycznego.

    Gdy Słońce wyrzuca jakąś większą chmurę mieszaniny protonów i elektronów, uderza ona z ogromną prędkością w ziemskie pole magnetyczne. To pociąga za sobą wzmożony ruch naładowanych cząstek, które poruszając się po liniach sił pola magnetycznego zbiegają się na biegunie magnetycznym. Tam zderzają się z ziemską atmosferą powodując powstawanie świetlistych i kolorowych zórz polarnych.

    Ponieważ biegun magnetyczny nie pokrywa się idealnie z biegunem geograficznym i leży na dalekiej kanadyjskiej północy, właśnie mieszkańcy północnych części Stanów Zjednoczonych i całej Kanady, mają największe szansę ujrzenia spektakularnych zórz polarnych. Nie znaczy to jednak, że mieszkańcy Europy stoją na straconej pozycji. Zorze często można obserwować z terenu Polski, a raz na jakiś czas widać je nawet na szerokościach geograficznych około 40 stopni.

    Astronauci znajdujący się na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej wykorzystali ostatnią okazję, gdy na Ziemi widoczne były zorze polarne i sfotografowali je niejako z drugiej strony. Bardzo efektowne zdjęcie przedstawia świecące na zielono wstęgi, które rozciągają się nad Oceanem Indyjskim w okolicach południowego bieguna magnetycznego. Dokładnie w tym samym czasie intensywne zorze były obserwowane także na północy, na terenie Stanów Zjednoczonych i Kanady.

    http://wiadomosci.onet.pl/2189273,16,zorza_polarna_widziana_z_drugiej_strony,item.html

  19. Ziemska atmosfera rzednie

    Atmosfera naszej planety jest wyjątkowa: nie tylko zapewnia nam warunki do życia na jej powierzchni, ale - razem z ziemskim polem magnetycznym - chroni nas przed szkodliwym wpływem promieniowania kosmicznego oraz mniejszymi meteorytami. Nie każda planeta ma atmosferę, a te, które ją mają, często ją tracą, kiedy gazy atmosferyczne uciekają w przestrzeń. Pewien niepokój może więc budzić fakt, że atmosfera naszej planety staje się ostatnio rekordowo rzadka.

    Nie ma oczywiście żadnych powodów do obaw, że Ziemia nagle utraci swoją atmosferę. Ale duże, odnotowane ostatnio zmiany, mogą stanowić sygnał niekorzystnych zjawisk. Odkryta anomalia dotyczy jej górnych warstw termosfery i egzosfery, obszaru pomiędzy 200 a 600 kilometrów nad ziemią. Gęstość atmosfery na takiej wysokości to zaledwie jedna miliardowa gęstości przy poziomie gruntu. Ma ona jednak znaczenie praktyczne: nawet przy takim rozrzedzeniu wywiera istotny wpływ na krążące na niskiej orbicie satelity. Atmosferyczne hamowanie musi być uwzględnione przy planowaniu orbity. Zbyt gęsta atmosfera może spowodować wyhamowanie obiektu na orbicie i w rezultacie upadek na ziemię, dotyczy to również całe masy orbitalnych śmieci: nieczynnych satelitów, czy ich fragmentów. Dlatego ta część atmosfery jest uważnie monitorowana od wielu lat.

    Zespół naukowców z amerykańskiego Laboratorium Badawczego Marynarki (Naval Research Laboratory) oraz Uniwersytetu George'a Masona (George Mason University) odkryli, że ostatnio ziemska atmosfera w jej górnych warstwach osiągnęła niespotykanie niską gęstość, najmniejszą od 43 lat.

    Gęstość atmosfery na tej wysokości zależy od jej temperatury - im jest cieplejsza, tym bardziej staje się gęsta i tym dalej rozciąga się w kosmos. Co więc spowodowało ochłodzenie jej górnych warstw? Na temperaturę atmosfery na tej wysokości mają wpływ dwa czynniki: podgrzewanie jej poprzez absorpcję promieniowania ultrafioletowego, oraz chłodzenie podczas wypromieniowywania ciepła przez dwutlenek węgla. Ilość docierającego do Ziemi ultrafioletu spadła, ponieważ nasze słońce było ostatnio w cyklu niskiej aktywności, w dodatku cykl ten był wyjątkowo spokojny. Ten efekt nie może jednak wg obliczeń odpowiadać za aż tak duży spadek temperatury i gęstości. I tu przychodzi drugi czynnik: dwutlenek węgla, czyli najpopularniejszy gaz cieplarniany. Przy powierzchni ziemi powoduje on zatrzymywanie ciepła, jednak jego większa produkcja na ziemi to również większa jego ilość w wyższych partiach atmosfery, a tam oddaje on ciepło poprzez promieniowanie podczerwone. Pokazuje to, jak skomplikowane i niejednoznaczne są mechanizmy praw natury.

    Wciąż jednak, wg autorów badania, odnotowany spadek gęstości jest zbyt duży, aby odpowiadały za niego tylko te dwa czynniki. Naukowcy uważają, że istotne tu są zmiany składu chemicznego naszej atmosfery i proporcje różnych gazów. Pamiętajmy, że niektóre z nich dają "efekt cieplarniany" setki lub nawet tysiące razy silniejszy niż CO2. Konieczne są zatem dalsze badania, aby przewidzieć dalszy przebieg tego procesu i jego skutki.

    Autor: Artur Jurgawka

    Kopalnia Wiedzy

    http://fakty.interia.pl/nauka/news/ziemska-atmosfera-rzednie,1497211,14

  20. NASA ostrzega przed deszczem

    Astronomowie z NASA obawiają się, że kilkugodzinny deszcz meteorytów, który czeka nas w przyszłym roku, może uszkodzić satelity, teleskop Hubble'a czy Międzynarodową Stację Kosmiczną. Nadchodzący deszcz Drakonidów może być najintensywniejszym tego typu zjawiskiem od 10 lat.

    W związku z tym wydano ostrzeżenie dla właścicieli satelitów, a NASA sprawdza możliwości takiego przesunięcia Hubble'a oraz ISS by znalazły się one poza zasięgiem meteorytów. Prawodpodobnie wydany też zostanie zakaz spacerów kosmicznych.

    O ile Hubble'a i ISS można przesunąć, to satelity, szczególnie komunikacyjne, muszą pozostać na swoich miejscach. Grozi im nie tylko bezpośrednie uderzenie, ale również gwałtowne wyładowania elektryczne, które mogę uszkodzić wyposażenie.

    Szczególnie intensywne bombardowanie Drakonidami ma miejsce co 13 lat, gdy pozostałości komety Giacobini-Zinner powracają z okolic Słońca. W roku 1933 zaobserwowano aż 54 000 meteoryty w ciągu godziny. W roku 1946 było ich 10 000. Ostatni szczyt przypadł na rok 1998 z kilkuset rozbłyskami na godzinę.

    Obecnie doktor William Cooke z NASA mówi, że 8 października przyszłego roku czeka nas bombardowanie podobne do tego z 1998.

    Autor: Mariusz Błoński

    INTERIA.PL/PAP

    http://fakty.interia.pl/nauka/news/nasa-ostrzega-przed-deszczem,1497155,14

  21. Kobiety w kosmosie, czyli skafander w rozmiarze S

    27 lat temu, 24 czerwca 1983 roku, z misji kosmicznej wróciła pierwsza Amerykanka, absolwentka Uniwersytetu Stanforda - Sally Ride. Jednak to nie ona była pierwszą kobietą w kosmosie, tylko pracująca w fabryce tekstyliów Rosjanka - Walentina Tierieszkowa - wysłana przez ZSRR na orbitę już w roku 1963 - pisze felietonistka Wirtualnej Polski Marta Tychmanowicz.

    Koniec lat 50. XX wieku to czas zaciekłej rywalizacji w podboju kosmosu pomiędzy USA a ZSRR. W Stanach Zjednoczonych z prywatnych funduszy uruchomiono specjalny program, który miał na celu wykazanie czy kobiety podobnie do mężczyzn nadają się na astronautów. Spośród wielu kandydatek wyłoniono trzynaście wysoko wykwalifikowanych kobiet pilotek (grupę tę nazwano później Merkury 13), które pozytywnie przeszły szczegółowe testy i szkolenia, takie same jak kosmonauci w NASA. Badania dowiodły, że kobiety lepiej znoszą pobyt w stanie nieważkości oraz zużywają mniej tlenu niż mężczyźni. Mimo to Narodowa Agencja Kosmiczna stwierdziła, że kobiety nie spełniają warunków stawianych kosmonautom przez NASA. Obawiano się też, że kobiety będą rozpraszać uwagę męskiej części załogi.

    Takich dylematów nie miał Związek Radziecki, który w każdej dziedzinie chciał być pionierem ? ZSRR jako pierwsze wysłało na orbitę sztucznego satelitę (Sputnik 1, 1957), pierwszego mężczyznę (Jurij Gagarin, 1961) i, oczywiście, pierwszą kobietę ? Walentina Tierieszkowa rozpoczęła swój podbój kosmosu 16 czerwca 1963 roku.

    Misja Walentiny Tierieszkowej, która tylko raz poleciała w kosmos, miała charakter czysto propagandowy, o czym świadczą jej dalsze losy ? została członkiem partii komunistycznej, reprezentowała też ZSRR na arenie międzynarodowej. Była m.in. członkiem Światowej Rady Pokoju, przedstawicielką ZSRR podczas obchodów Międzynarodowego Roku Kobiet organizowanego przez ONZ w Meksyku, wiceprzewodniczącą Międzynarodowej Federacji Kobiet. Również z pobudek propagandowych i z inicjatywy Chruszczowa wyszła za mąż za kosmonautę Andriana Nikołajewa. Ich ślub był imprezą pokazową. Ceremonia odbyła się w moskiewskim pałacu ślubów, a wesele w rezydencji rządowej.

    Walentina Tierieszkowa urodziła się w 1937 roku we wsi Maslennikowo. Od 17 roku życia, podobnie jak jej matka, pracowała w fabryce tekstyliów w Jarosławiu. Tu należała do aeroklubu utworzonego przez sowieckie lotnictwo, gdzie uczyła się skoków ze spadochronem. W swoim zakładzie założyła klub spadochroniarski i została jego przewodniczącą, a dwa lata później sekretarzem lokalnego komsomołu. Zaangażowana politycznie, ufna w idee partii komunistycznej, doświadczona w skokach ze spadochronem, szczupła, młoda i niewysoka ? była idealną kandydatką do radzieckiego programu kosmicznego.

    W styczniu 1962 roku do Moskwy zaproszono 40 potencjalnych kandydatek wyłonionych spośród członków aeroklubów ? wśród nich była Tierieszkowa. Rok później zostało już tylko pięć kobiet, spośród których Tierieszkowa była najgorzej wykształcona i najmniej doświadczona. Wszystkie przeszły cykl szkoleń dla astronautów, ale ostatecznie to właśnie Tierieszkowa została wybrana do odbycia lotu na Vostok 6 ? doświadczenie w pilotażu nie było potrzebne, ponieważ statek był w pełni zautomatyzowany, więc Tierieszkowa miała być tylko jego nieruchomym pasażerem. Misja Tierieszkowej nazwanej Foką rozpoczęła się 16 czerwca 1963 roku, a prawie trzy dni później pierwsza na świecie kosmonautka wylądowała na spadochronie w Kazachstanie.

    Kiedy NASA ostatecznie zdecydowała się wysłać kobietę w kosmos, wyścig pomiędzy USA a ZSRR był już właściwie zakończony. W 1977 roku w amerykańskiej prasie pojawiło się ogłoszenie o naborze kandydatów do narodowego programu kosmicznego. Spośród ośmiu tysięcy zgłoszeń wybrano trzydzieści pięć osób, w tym sześć kobiet. Jedną z nich była 27-letnia Sally Ride, absolwentka Uniwersytetu Stanforda, pragnąca zająć się zawodowo astrofizyką. W NASA Sally Ride przeszła intensywne roczne szkolenie dla kosmonautów (m.in. skoki ze spadochronem, kurs nawigacji i komunikacji radiowej, symulacje warunków w przestrzeni kosmicznej).

    Podczas drugiego i trzeciego lotu statku kosmicznego Columbia w 1981 i 1982 roku Sally Ride pracowała jako oficer odpowiedzialny za komunikację radiową z załogami statków. W roku 1983, dokładnie dwadzieścia lat po Tierieszkowej, Sally Ride jako pierwsza Amerykanka została członkiem pięcioosobowej załogi i na sześć dni poleciała w kosmos na statku Challenger. Ride odmówiła pokazywania się w telewizji podczas przygotowywania posiłków czy mycia sanitariatów ? były to czynności, które dzielili pomiędzy siebie wszyscy członkowie załogi. Odmówiła także przyjęcia od NASA bukietu kwiatów po powrocie na Ziemię. Do biurka miała przyczepioną naklejkę z hasłem: ?Miejsce kobiety jest w kokpicie?.

    W 1984 roku Sally Ride odbyła kolejną 8-dniową misję kosmiczną. W sumie spędziła w kosmosie ponad 343 godziny. Jej trzeci lot, do którego się przygotowywała, nie doszedł do skutku z powodu katastrofy Challengera w 1986 roku. Sally Ride weszła w skład komisji komisji badającej przyczyny tej tragedii, a w 2003 roku kolejnej katastrofy statku Columbia. Była dyrektorem Kalifornijskiego Instytutu Kosmicznego i profesorem fizyki na Uniwersytecie Kalifornijskim w San Diego. Dziś stoi na czele Sally Ride Science ? organizacji, która zachęca i wspiera dziewczyny zainteresowane przedmiotami ścisłymi, inżynierią i technologią.

    Obecnie w NASA ponad dwadzieścia procent wyższych stanowisk zajmują kobiety, a w kosmos poleciało już ponad 50 kosmonautek (większość oczywiście z USA). Sally Ride jest przekonana, że powinno być ich jeszcze więcej.

    Marta Tychmanowicz specjalnie dla Wirtualnej Polski

    http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Kobiety-w-kosmosie-czyli-skafander-w-rozmiarze-S,wid,12404986,wiadomosc.html

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal 2010-2024