Skocz do zawartości

Paweł Baran

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    32 482
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    64

Zawartość dodana przez Paweł Baran

  1. O powstawaniu masywnych gwiazd w "Nature Astronomy" 2020-01-22. Badania, które ukazały się w "Nature Astronomy", potwierdzają teorię powstawania masywnych gwiazd - przedstawiają bezpośrednie dowody akrecji na masywną protogwiazdę. Jednym z autorów publikacji jest mgr Mateusz Olech z Instytutu Astronomii UMK - informuje toruńska uczelnia. Masywne gwiazdy są obiektami mającymi największy wpływ na skład chemiczny materii w galaktykach, przez co zrozumienie mechanizmów ich powstawania i ewolucji jest bardzo ważne. O badaniach poinformowali przedstawiciele UMK w przesłanym PAP komunikacie. Obecne teorie gwiazdotwórcze przewidują, że intensywne promieniowanie masywnych "protogwiazd" powinno ograniczyć przyrost ich mas do około 8 mas Słońca. Jednak z obserwacji wiemy, że tylko w naszej galaktyce istnieją setki masywnych gwiazd charakteryzujących się o wiele większą masą. Ta rozbieżność pomiędzy teorią a obserwacjami była problematyczna dla astronomów od dziesięcioleci. Zaproponowanych zostało kilka nowych teorii, które miałyby rozwiązać ten problem, w tym jedna, która twierdzi, że masywne protogwiazdy przechodzą przez okresy intensywnej akrecji. Teoria przewiduje relatywnie krótkie impulsy akrecji, w trakcie których duża ilość otaczającego gazu "spływa" na protogwiazdę, zwiększając jej masę. Te impulsy mogą być oddzielone od siebie o setki, jeśli nie tysiące lat. Dodatkowym problemem jest to, że większość masywnych protogwiazd jest otoczona gęstą chmurą pyłu i gazu, który uniemożliwia obserwacje optyczne. Jednym z ważniejszych narzędzi do badania środowiska masywnych protogwiazd są masery. Są one odpowiednikami laserów, ale zamiast światła widzialnego emitują fale radiowe. Wysoka temperatura, gęstość i bogactwo różnorodnych związków chemicznych prowadzi do powstania tych naturalnych "laserów" bardzo blisko protogwiazd - np. w dyskach akrecyjnych. Najważniejszą cząsteczką używaną do badań tego środowiska jest metanol (CH3OH) świecący między innymi na częstotliwości 6,7 GHz. W styczniu 2019 r. - jak poinformowano w komunikacie UMK - międzynarodowa grupa astronomów zajmująca się monitorowaniem źródeł maserowych "Maser Monitoring Organization (M2O)", której członkiem są astronomowie Instytutu Astronomii UMK, zaobserwowała zmianę w aktywności masera metanolu w obiekcie G358-MM1, która sugerowała możliwy początek impulsu akrecji. Szybka komunikacja umożliwiła zorganizowanie monitoringu i wielokrotnych obserwacji w technice VLBI. Badania prowadzone przez Rossa Burnsa pracującego w National Astronomical Observatory of Japan porównały obrazy emisji wykonane na przestrzeni kilku tygodni ukazały "falę cieplną" energii termalnej rozszerzającą się radialnie od centralnego źródła. Te obserwacje zostały później potwierdzone i zaklasyfikowane jako impuls akrecji przez podczerwony teleskop SOFIA. Wyniki tych badań zostały właśnie opublikowane w ?Nature Astronomy? (https://www.nature.com/articles/s41550-019-0989-3). Jednym ze współautorów jest Mateusz Olech, doktorant z Instytutu Astronomii UMK. "Obserwacje wykonane przez grupę M2O są pierwszymi, które ukazały tak dokładnie następstwa okresu wzmożonej akrecji w środowisku masywnej protogwiazdy. Jest to bezpośrednie potwierdzenie teorii powstawania masywnych gwiazd" - mówi cytowany w komunikacie UMK Ross Burns. "Badania te pokazują jak niezastąpionym narzędziem do badań są masery metanolu. Dzięki nim możemy badać materię niedostępną dla żadnej innej gałęzi astronomii. Bezpośrednie, tak szczegółowe obserwacje `fali cieplnej` byłyby praktycznie niemożliwe nawet dla najlepszego teleskopu działającego w podczerwieni" - mówi Mateusz Olech, doktorant UMK i członek M2O biorący udział w tych badaniach. Praca była wynikiem współpracy instytucji z wielu krajów na różnych kontynentach. PAP - Nauka w Polsce lt/ agt/ http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news%2C80426%2Co-powstawaniu-masywnych-gwiazd-w-nature-astronomy.html
  2. Christina Koch i Jessica Meir wymieniają ostatnie baterie w sekcji P6 na ISS 2020-01-22. 20 stycznia na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej przeprowadzono ostatni spacer kosmiczny poświęcony wymianie baterii w segmencie P6. Trwający od 2017 roku proces wymiany akumulatorów w systemie zasilania ISS zostanie zakończony jeszcze w tym roku. W wyjściu oznaczonym jako EVA-63 wzięły udział te same astronautki, które przeprowadzały poprzedni spacer 15 stycznia br. Jessica Meir i Christina Koch wyszły na zewnątrz ISS na 6 godzin i 58 minut. W czasie spaceru zainstalowały ostatnią nową baterię litowo-jonową w tym segmencie stacji i usunęły dwa stare niklowo-wodorowe ogniwa. Dla Jessiki Meir był to 3. spacer kosmiczny w karierze. Meir spędziła łącznie 21 godzin i 44 minuty w skafandrze spacerowym. Jej bardziej doświadczona koleżanka Christina Koch wykonywała 6. spacer, kumulując łącznie 42 godziny i 15 minut spędzonych na spacerach kosmicznych. Był to drugi spacer kosmiczny przeprowadzony w 2020 roku i 226. przeprowadzony na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej w historii jej działania. Na poniedziałkowym wyjściu nie kończy się maraton spacerów na ISS. Już 25 stycznia astronauci Luca Parmitano i Andrew Morgan wyjdą na zewnątrz, by dokończyć naprawę instrumentu Alpha Magnetic Spectrometer. Warty ponad 2 mld dolarów detektor promieniowania kosmicznego był naprawiany w listopadzie i grudniu 2019 roku podczas trzech spacerów kosmicznych. W piątkowym spacerze astronauci zakończą instalację nowego modułu chłodzenia i zweryfikują jego działanie. Źródło: NASA Opracował: Rafał Grabiański Więcej informacji: ? blog NASA poświęcony działaniu ISS Na zdjęciu: Jessica Meir wracająca do śluzy Quest po spacerze EVA-63. Źródło: NASA. https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/christina-koch-i-jessica-meir-wymieniaja-ostatnie-baterie-w-sekcji-p6-na-iss
  3. Astronomowie używają kosmicznej echolokacji do mapowania otoczenia czarnej dziury 2020-01-22.Autor. Vega Materia wpadająca do czarnej dziury emituje w przestrzeń kosmiczną promieniowanie X. Teraz astronomowie wykorzystali echa tego promieniowania do mapowania dynamicznego zachowania i otoczenia samej czarnej dziury. Większość czarnych dziur ma pozornie zbyt małe rozmiary na niebie, abyśmy mogli określić ich bezpośrednie otoczenie, ale nadal możemy badać te tajemnicze obiekty, obserwując, jak zachowuje się materia, gdy się zbliża i wpada do niej. Gdy materia opada po spirali do czarnej dziury, jest ona podgrzewana i emituje promieniowanie X, które z kolei odbija się echem, gdy oddziałuje z pobliskim gazem. Te obszary kosmosu są bardzo zniekształcone i wypaczone ze względu na ekstremalną naturę i miażdżąco silną grawitację czarnej dziury. Obecnie naukowcy wykorzystali obserwatorium rentgenowskie XMM-Newton do śledzenia ech świetlnych i mapowania otoczenia czarnej dziury w jądrze aktywnej galaktyki. Galaktyka macierzysta czarnej dziury nosząca nazwę IRAS 13224?3809 jest jednym z najbardziej zmiennych źródeł promieniowania rentgenowskiego na niebie, podlegając bardzo dużym i szybkim wahaniom jasności rzędu 50 w ciągu zaledwie kilku godzin. Echo głosu człowieka jest różne w różnej wielkości i kształcie pomieszczenia. W podobny sposób możemy obserwować, jak echa promieniowania rentgenowskiego rozprzestrzeniają się w pobliżu czarnej dziury, aby odwzorować geometrię regionu i stan skupienia materii, zanim zniknie ona w osobliwości. To taka kosmiczna echolokacja. Ponieważ dynamika opadającego gazu jest silnie związana z właściwościami konsumpcyjnymi czarnej dziury, naukowcy również byli w stanie określić masę i rotację centralnej czarnej dziury galaktyki, obserwując właściwości materii opadającej po spirali do jej wnętrza. Materia wpadająca do czarnej dziury tworzy dysk. Pod tym dyskiem leży obszar gorących elektronów ? o temperaturze ok. 1 mld stopni ? zwany koroną. Chociaż naukowcy oczekiwali, że zaobserwują echa pogłosu, którego używali do mapowania geometrii regionu, zauważyli również coś nieoczekiwanego: sama korona szybko zmieniła swój rozmiar w ciągu kilku dni. Wraz ze zmianą wielkości korony zmienia się echo światła. Śledząc świetlne echa, naukowcy byli w stanie śledzić zmieniającą się koronę i uzyskać jeszcze lepsze wartości dotyczące masy i rotacji czarnej dziury, niż mogliby ustalić, gdyby korona nie zmieniła rozmiaru. Wiadomo, że masa czarnej dziury nie może się wahać, więc wszelkie zmiany echa muszą dotyczyć gazowego środowiska. W badaniu wykorzystano najdłuższą obserwację akreującej czarnej dziury, jaką kiedykolwiek wykryto za pomocą XMM-Newton, zebraną w latach 2011 i 2016 i trwającą nieco ponad 23 dni. To, w połączeniu z silną i krótkotrwałą zmiennością samej czarnej dziury, pozwoliło naukowcom kompleksowo modelować echa w przedziałach czasowych równych jednej dobie. Region eksplorowany w tym badaniu nie jest dostępny dla takich obserwatoriów jak Event Horizon Telescope, przy pomocy którego udało się uzyskać pierwsze w historii zdjęcie gazu w bezpośrednim sąsiedztwie czarnej dziury ? tej znajdującej się w centrum pobliskiej galaktyki M87. Wynik, oparty na obserwacjach wykonanych radioteleskopami na całym świecie w 2017 r. i ogłoszony w ubiegłym roku stał się światową sensacją. Scharakteryzowanie środowiska ściśle otaczającego czarne dziury jest podstawowym celem naukowym misji ESA Athena, która ma się rozpocząć na początku lat 30. Pomiar masy, prędkości rotacji i akrecji dużej próbki czarnych dziur jest kluczem do zrozumienia grawitacji w całym kosmosie. Ponadto, ponieważ supermasywne czarne dziury są silnie powiązane z właściwościami swoich macierzystych galaktyk, badania te są również kluczowe dla pogłębienia naszej wiedzy o tym, jak galaktyki tworzą się i ewoluują w czasie. Opracowanie: Agnieszka Nowak Źródło: University of Cambridge Urania https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2020/01/astronomowie-uzywaja-kosmicznej.html
  4. Echo w falach grawitacyjnych może stanowić potwierdzenie podejrzeń Stephena Hawkinga 2020-01-22Radek Kosarzycki Echo w sygnałach fal grawitacyjnych wskazuje, że horyzont zdarzeń czarnej dziury może być znacznie bardziej skomplikowany niż obecnie się uważa. Badacze z University of Waterloo donoszą o pierwszym przypadku wykrycia potencjalnego echa w falach grawitacyjnych, spowodowanego mikroskopijnym ?szumem? kwantowym, otaczającym nowo powstałe czarne dziury. Fale grawitacyjne to zmarszczki czasoprzestrzeni emitowane przez zderzenia masywnych, kompaktowych obiektów kosmicznych, takich jak czarne dziury czy gwiazdy neutronowe. Zgodnie z ogólną teorią względności Einseina, nic nie jest w stanie wydostać się spod wpływu grawitacji czarnej dziury jeżeli przekroczy punkt bez powrotu, tak zwany horyzont zdarzeń. Tak przynajmniej naukowcy uważali do czasu gdy Stephen Hawking wykorzystał mechanikę kwantową i przewidział, że cząstki kwantowe powoli wyciekają z czarnych dziur jako tak zwane promieniowanie Hawkinga. Naukowcy nie byli w stanie eksperymentalnie określić czy jakakolwiek materia ucieka z czarnych dziur, a przynajmniej do ostatnich odkryć fal grawitacyjnych. Jeżeli kwantowy szum odpowiedzialny za promieniowanie Hawkinga faktycznie istnieje wokół czarnych dziur, fale grawitacyjne mogą się od niego odbijać, co może powodować powstawanie mniejszych sygnałów fal grawitacyjnych po głównym zderzeniu. W ten sposób przypominają one swego rodzaju echo. Niayesh Afshordi, profesor fizyki i astronomii w Waterloo Afshordi wraz z Jahedem Abedi z Instytutu Maxa Plancka w Niemczech, donosi o pierwszym prawdopodobnym odkryciu powtarzającego się echo, które może stanowić eksperymentalny dowód na to, że czarne dziury znacząco mogą się różnić od tego co przewiduje ogólna teoria względności Einsteina, a tym samym moga nie posiadać horyzontu zdarzeń. Echo zaobserwowane przez zespół Afshordi i Abedi pasuje do symulowanych ech przewidywanych przez modele czarnych dziur uwzględniające efekty mechaniki kwantowej i promieniowania Hawkinga. Nasze wyniki są wciąż prawdopodobne, ponieważ istnieje bardzo niewielka szansa na to, że to co widzimy jest w rzeczywistości losowym szumem w detektorze, ale prawdopodobieństwo tego jest tym mniejsze im więcej takich sygnałów dostrzeżemy. Teraz gdy naukowcy wiedzą już czego szukamy, może zacząć szukać kolejnych przykładów budujących argumenty za naszą teorią. Takie potwierdzenie byłoby pierwszym bezpośrednim dowodem kwantowej struktury czasoprzestrzeni. prof. Afshordi Artykuł naukowy pt. Echoes from the Abyss: A highly spinning black hole remnant for the binary neutron star merger GW170817 został opublikowany w periodyku Journal of Cosmology and Astroparticle Physics w listopadzie 2019 r. https://www.pulskosmosu.pl/2020/01/22/echo-w-falach-grawitacyjnych-moze-stanowic-potwierdzenie-podejrzen-stephena-hawkinga/
  5. Jak powstają szybkie i gorące gazowe olbrzymy wokół czerwonych karłów 2020-01-22. Radek Kosarzycki Najnowsze badania prowadzone przez astronomów z University of Central Lancashire (UCLan) wskazują, że gazowe olbrzymy krążące wokół małych gwiazd mogą powstawać znacznie szybciej niż podejrzewano. Według artykułu opublikowanego dzisiaj w periodyku Astronomy and Astrophysics, wyniki uzyskane przez dr Anthony?ego Mercera oraz dr Dimitrisa Stamatellosa podważają naszą obecną wiedzę o procesie formowania planet. Czerwone karły, najpowszechniej występujące gwiazdy w naszej galaktyce, to małe gwiazdy o masie zaledwie 10 do 50% masy Słońca. Pomimo niewielkiej masy, często w swoim otoczeniu mają gazowe olbrzymy o masie 10-krotnie większej od Jowisza, największej planety Układu Słonecznego. Mechanizm powstawania tych olbrzymich planet pozostaje nierozwiązaną zagadką. Gazowe olbrzymy krążące wokół gwiazd takich jak nasze Słońce, powstawały w procesie stopniowego gromadzenia się i łączenia ziaren pyłu w coraz większe ciała niebieskie. Niemniej jednak czerwone karły są malutkie w porównaniu do Słońca, a więc może wydawać się, że wokół nich nie ma wystarczająco dużo materii, z której mogłyby powstawać tak duże planety. Zespół badawczy wykorzystał UK Distributed Research using Advanced Computing (DiRAC) do stworzenia symulacji ewolucji dysków protoplanetarnych wokół czerwonych karłów. Dyski protoplanetarne to wirujące struktury gęstego gazu i pyłu obserwowane wokół wszystkich nowopowstałych gwiazd. Badacze odkryli, że te młode dyski są wystarczająco duże, że mogą ulegać fragmentacji, tj. rozrywać się na mniejsze fragmenty, z których powstają gazowe olbrzymy. Teoria ta przewiduje, że gazowe olbrzymy mogą powstawać w trakcie zaledwie kilkuset tysięcy lat ? niezwykle szybko w skali astrofizycznej. Fakt, że planety mogą formować się w tak krótkim czasie wokół niewielkich gwiazd, jest niezwykle ekscytujący. Nasze prace wskazują,że proces formowania planet jest niezwykle różnorodny: inne planety mogą powstawać nawet wokół niezwykle małych gwiazd i to na różne sposoby, a tym samym możemy spodziewać się odkrywania nowych rodzajów planet. dr Mercer Badacze odkryli także, że owe planety są wyjątkowo gorące w procesie powstawania, a temperatury w ich jądrach osiągają poziom tysięcy stopni. Takie gorące planety są stosunkowo łatwe do zaobserwowania gdy są bardzo młode. Nie mają żadnego wewnętrznego źródła energii, przez co gasną z czasem ? okno, w którym istnieje możliwość ich bezpośredniego zaobserwowania jest bardzo małe. Niemniej jednak, można je wciąż obserwować pośrednio poszukując oznak wpływu jaki wywierają na swoje gwiazdy macierzyste. A takich planet zaobserwowano już całkiem sporo. To pierwszy raz, kiedy udało nam się nie tylko zobaczyć powstawanie planet w symulacji komputerowej, ale także bardzo szczegółowo określić ich parametry początkowe. dr Stamatellos, astrofizyk w Jeremiah Horrocks Institute Przyszłe obserwacje gazowych olbrzymów krążących wokół bardzo młodych czerwonych karłów pozwolą potwierdzić przewidywania tej nowej teorii. Źródło: University of Central Lancashire https://www.pulskosmosu.pl/2020/01/22/jak-powstaja-szybkie-i-gorace-gazowe-olbrzymy-wokol-czerwonych-karlow/
  6. Najstarszy znany krater meteorytowy na Ziemi znajduje się w Australii 2020-01-22. Radek Kosarzycki Ziemia usiana jest około 190 dużymi kraterami meteorytowymi, a mimo to naukowcy znają wiek zaledwie kilku. Timmons Erickson z NASA przeanalizował niedawno wiek krateru meteorytowego Yarrabubba w Australii i odkrył, że powstał on 2,229 miliarda lat temu ? dzięki czemu jest najstarszym z obecnie znanych kraterów. Jest on 200 milionów lat młodszy od poprzedniego najstarszego znanego krateru ? 200-kilomertowego krateru Vredefort w RPA. Timmons Erickson Erickson kierował pracami zespołu składającego się z Christophera Kirklanda, Nicholasa Timmsa i Aarona Cavosie z Curtin University w Australii oraz Thomasa Davisona z Imperial College London. Badacze ogłosili wyniki swoich badań w periodyku Nature Communications. Badacze zainteresowani są datowaniem wieku kraterów meteorytowych, ponieważ zderzenia z kosmicznymi skałami odgrywały znaczącą rolę w rozwoju środowiska i w historii naszej planety. Można tutaj przywołać chociażby uderzenie w Półwysep Jukatan 66 milionów lat temu, które doprowadziło do wyginięcia dinozaurów. Naukowcy zastanawiają się jaki związek mogą mieć uderzenia meteorów z powstaniem kontynentów. Chcielibyśmy także wiedzieć jak częstotliwość uderzeń spadała do czasu, kiedy życie mogło w końcu powstać i przetrwać. To niezwykle interesujące kwestie w naszej dziedzinie badań. Timmons Erickson Krater uderzeniowy Yarrabubba znajduje się w odległej części Australii Zachodniej. Pierwotny krater najprawdopodobniej miał 70 kilometrów średnicy, aczkolwiek jego obecne pozostałości mają zaledwie 20 km. Miejsce to jest na tyle stare, że dzisiaj nie przypomina typowego krateru uderzeniowego, który miałby wyraźnie widoczną krawędź i głęboką depresję. Wszystkie charakterystyczne struktury krateru uległy erozji przez wiatr, wodę i inne siły przyrody. Pozostały po nim jedynie skaliste wychodnie i grzbiety. W celu zbadania wieku krateru, Erickson poszukiwał skał noszących w sobie ślady fali uderzeniowej i ciepła wyzwolonego w zderzeniu z meteorytem. W trakcie swoich poszukiwań odkrył skały zawierające cyrkon i moncyt. Owe minerały to kryształy zawierające uran i ołów, których stosunek można zmierzyć w celu ustalenia wieku skały. Erickson wraz ze swoim zespołem wykorzystał mikroskop elektronowy na Curtin University do przyjrzenia się kryształom stopionym w trakcie uderzenia meteorytu. Następnie naukowcy zmierzyli ilość uranu i ołowiu w analizowanych kryształach i otrzymali wiek 2,229 miliarda lat. Okres, w którym doszło do powstania krateru Yarrabubba zbiega się z powstaniem na Ziemi pierwszych czap lodowych i lodowców, wkrótce po pojawieniu się tlenu w atmosferze. Źródło: NASA https://www.pulskosmosu.pl/2020/01/22/najstarszy-znany-krater-meteorytowy-na-ziemi-znajduje-sie-w-australii/
  7. Tak łączą się atomy. Zobacz wyjątkowe nagranie 2020-01-22. ŁZ. MNIE Dwa atomy renu, każdy pół miliona razy mniejszy od średnicy ludzkiego włosa, łączą się, a potem rozpadają. Po raz pierwszy takie zjawisko udało się sfilmować niemiecko-brytyjskiemu zespołowi naukowców. Serwis KopalniaWiedzy.pl informuje, że zespół profesorów Ute Kaisera z Uniwersytetu w Ulm i Andreia Khlobystova z University of Nottingham wykorzystał węglowe nanorurki jako miejsce, w którym prowadzi swoje eksperymenty. Nanorurki pozwalają nam przechwycić atomy i molekuły oraz umieścić je dokładnie w tym miejscu, w którym chcemy. Tym razem uwięziliśmy w nich parę atomów renu połączonych w Re2. Jako że ren ma wysoką liczbę atomową, łatwiej jest go obrazować niż lżejsze elementy za pomocą metod transmisyjnej mikroskopii elektronowej ? wyjaśnił Khlobystov. Badacze wykorzystują strumień elektronów do precyzyjnego określenia pozycji atomów, jak i do rozpoczęcia reakcji chemicznej poprzez przekazanie energii strumienia do atomów. To z kolei pozwala na obrazowanie i rejestrowanie atomów przy użyciu zaawansowanych technik mikroskopowych. Jasno widzimy, że atomy poruszają się w parze, widoczne jest wiązanie pomiędzy nimi. Co więcej, w miarę jak Re2 przemieszcza się w nanorurce, zmienia się długość wiązania, co wskazuje, że staje się ono silniejsze lub słabsze w zależności od otoczenia atomów ? wskazał Kecheng Cao. Na nagraniu widać, że wybrane cząstki renu powodują zmianę kształtu atomów na eliptyczną i rozciągniecie ich wiązania. Gdy długość wiązania jest większa od średnicy atomów, wiązanie ulega zerwaniu, a wibracje ustają, co oznacza, że cząstka się rozpada, ale po chwili atomy ponownie się łączą. źródło: KopalniaWiedzy.pl https://www.tvp.info/46310100/wielka-brytania-tak-lacza-sie-atomy-renu Watch chemical bonds forming and breaking in a molecule | Science News
  8. Przełomowe odkrycie soli amonowych w komecie 67P/Churyumov-Gerasimenko 2020-01-21 Zespół naukowy kierowany przez Kathrin Altwegg z Uniwersytetu Berneńskiego znalazł odpowiedź na pytanie, dlaczego tak niewiele cząsteczek azotu można było wcześniej wykryć w dyfuzyjnych otoczkach kometarnych. Cząstki te, wchodzące w skład organizmów żywych, występują głównie w postaci soli amonowych, których obecność nie była wcześniej możliwa do zmierzenia. A to może być kolejnym dowodem na to, że umożliwić rozwój życia na Ziemi mogły właśnie komety. Ponad 30 lat temu europejska misja kosmiczna Giotto dokonała udanego przelotu obok komety Halleya. Berneński spektrometr IMS znalazł się wówczas na pokładzie sondy. Kluczowym odkryciem dokonanym na bazie pomiarów tego instrumentu było to, że w komie komety Halleya nie było zbyt wiele azotu. Koma to mglista otoczka powstająca podczas zbliżania się danej komety do ogrzewającego ją Słońca. I chociaż azot (N) został tam znaleziony w formie amoniaku (NH3) i kwasu cyjanowodorowego (HCN), częstość występowania tego związku chemicznego okazała się daleka od oczekiwanej. Ale dlaczego? Po ponad 30 latach naukowcy rozwiązali tę zagadkę w zasadzie dzięki szczęśliwemu przypadkowi. Był nim wynik analizy danych z berneńskiego spektrometru masowego ROSINA, który badał kometę 67P/Churyumov-Gerasimenko z pokładu sondy kosmicznej ESA o nazwie Rosetta. Niecały miesiąc przed końcem misji Rosetta sonda kosmiczna znajdowała się w odległości zaledwie 1,9 km od powierzchni komety. Leciała wówczas przez obłok unoszącego się z niej pyłu. Spowodowało to bezpośredni wpływ pyłu na źródło jonów spektrometru masowego ROSINA-DFMS (ang. Rosetta Orbiter Sensor for Ion and Neutral Analysis-Double Focusing Mass Spectrometer), będącego pod nadzorem naukowców z Uniwersytetu w Bern. Kathrin Altwegg, główny badacz misji ROSINA i współautorka nowych badań opublikowanych w czasopiśmie Nature Astronomy, dodaje, że pył ten niemal zniszczył instrument i utrudnił kontrolę pozycji Rosetty. Ale miało to i dobre strony. Dzięki przelotowi sondy przez chmurę pyłu możliwe było wykrycie takich substancji, które normalnie pozostają uwięzione w zimnym środowisku komety, przez co nie da się ich tam łatwo zmierzyć. Ilość cząstek, z których część nigdy wcześniej nie była wykrywana na żadnej komecie, była zadziwiająca. W szczególności częstość występowania amoniaku, chemicznego związku azotu i wodoru o wzorze NH3, okazało się wielokrotnie większe niż zakładano. - Wpadliśmy na pomysł, że występowanie amoniaku w danych ROSINA może być związane z występowaniem w komecie soli amonowych - wyjaśnia Altwegg. - Jako sól amoniak ma znacznie wyższą temperaturę parowania niż lód i dlatego jest obecny głównie w postaci ciała stałego w zimnym środowisku komety. Do tej pory nie było możliwe zmierzenie ilości takich substancji stałych ani przez teledetekcję z pomocą teleskopów, ani bezpośrednio na miejscu. Ale na tym nie koniec. Do udowodnienia obecności tych soli w lodzie kometarnym niezbędne były jeszcze dalsze, intensywne prace laboratoryjne. Ostatecznie zespół misji ROSINA wykrył chemiczne ślady pięciu różnych soli amonowych: chlorku amonu, cyjanku amonu, cyjanianu amonu, mrówczanu amonu i octanu amonu. Aż do tego roku pozorny brak azotu w kometach był tajemnicą, a najnowsze badania pokazują teraz, iż jest wysoce prawdopodobne, że azot jest obecny w kometach właśnie w formie soli amonowych. Odkryte sole amonowe zawierają również kilka cząsteczek ważnych z astrobiologicznego punktu widzenia, mogących przyczyniać się do powstawania substancji takich jak mocznik, aminokwasy, adeniny czy nukleotydy. - Jest to zdecydowanie kolejny dowód na to, że uderzenia komet mogą być powiązane z pojawieniem się życia na [dawnej] Ziemi - dodaje Altwegg. Czytaj więcej: ? Cały artykuł ? Oryginalna praca naukowa: ?Evidence of Ammonium Salts in Comet 67P as Explanation for the Nitrogen Depletion in Cometary Comae,? K. Altwegg et al., 2020 Jan. 20, Nature Astronomy ? Kathrin Altwegg o publikacji ? Misja Rosetta (Niebo na dłoni) Źródło: University of Bern Opracowanie: Elżbieta Kuligowska Na zdjęciu: Chlorek amonu jest jedną z pięciu różnych soli amonowych wykrytych przez zespół ROSINA. Źródło: University of Bern https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/przelomowe-odkrycie-soli-amonowych-w-komecie-67p-churyumov-gerasimenko
  9. Powstała elektrownia, która zmienia pył księżycowy w tlen. Ułatwi kolonizację 2020-01-22. Jeśli ludzie mają w przyszłości pozostać na księżycu na dłużej, niezbędne im będą powietrze do oddychania i paliwo rakietowe - na szczęście ESA ma plan, w jaki sposób upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu. Co więcej, wszystko przy zastosowaniu materiałów, które znajdują się na księżycu i wystarczy po nie wyciągnąć rękę. Agencja zaprezentowała właśnie prototypową elektrownię, która pozyskuje tlen, zarówno do oddychania, jak i wykorzystania jako paliwo, z pyłu księżycowego. Ten według relacji astronautów pokrywa powierzchnię księżyca, przypomina śnieg i pachnie jak zużyty proch strzelniczy, a patrząc z naukowego punktu widzenia składa się głównie z dwutlenku krzemu, najprawdopodobniej pochodzącego z meteorów uderzających w powierzchnię naszego satelity. Jak twierdzą badacze: - Posiadanie własnej placówki pozwala na produkcję tlenu i mierzenie jej spektroskopem. A możliwość pozyskiwania tlenu ze źródeł obecnych na Księżycu będzie ogromnie przydatna dla pierwszych osadników, zarówno do oddychania, jak i lokalnej produkcji paliwa rakietowego. Teraz mamy zaś działającą jednostkę, nad którą możemy pracować, dostosowując ją do trudnych wymagań księżycowych, by pewnego dnia naprawdę mogła polecieć i pracować na Księżycu. Technika stosowana przez ESA uwalnia duże ilości tlenu w regolicie, tj. warstwie luźnej, zwietrzałej skały pokrywającej planety skaliste, wykorzystując elektrolizę soli zachowującej stałą formę przy standardowej temperaturze i ciśnieniu, ale zmieniającej się w płyn na skutek podniesienia temperatury. Przy okazji tego procesu następuje też migracja tlenu, z podobnej techniki korzystamy już przy produkcji metalu i jego stopów, ale agencja zadbała o to, by tym razem zmierzyć towarzyszące całości uwalnianie tlenu. Sugeruje to również, że ten sam proces mógłby być stosowany przez księżycowych osadników do produkowania różnych elementów niezbędnych do budowy stacji czy naprawy pojazdów. Oczywiście jeszcze wiele pracy do momentu, w którym taka elektrownia będzie mogła polecieć na Księżyc, szczególnie że badacze muszą znaleźć jeszcze sposób na magazynowanie uwolnionego tlenu. Co więcej, należy też ustalić, jakie stopy będą najbardziej użytecznym produktem ubocznym, więc jak szacują naukowcy, projekt gotowy do księżycowych testów będą mogli przedstawić ok. połowy tego roku, co i tak jest zaskakująco bliskim terminem. Źródło: GeekWeek.pl/ESA/Fot. ESA https://www.geekweek.pl/news/2020-01-22/europejska-agencja-kosmiczna-otwiera-elektrownie-ktora-zmienia-pyl-ksiezycowy-w-tlen/
  10. Ziemia przestała być śnieżną kulą po upadku meteorytu ponad 2,2 miliarda lat temu 2020-01-21. Grzegorz Jasiński Australijscy naukowcy zidentyfikowali najstarszy znany do tej pory krater meteorytu na Ziemi i twierdzą, że uderzenie kosmicznej skały, które doprowadziło do jego powstania, mogło zakończyć okres wczesnego zlodowacenia, kiedy nasza planeta przypominała śnieżną kulę. Krater Yarrabubba o średnicy około 70 kilometrów, znajdujący się w zachodniej Australii, powstał według najnowszych badań 2229 milionów lat temu, kiedy Ziemia była mniej więcej w połowie obecnego wieku. Do tej pory miano najstarszego krateru dzierżył 300-kilometrowy, Vredefort Dome w Republice Południowej Afryki, który jest o około 200 milionów lat młodszy. Jak piszą autorzy pracy, krater Yarrabubba powstał mniej więcej w tym okresie, kiedy pokrywa lodowa na Ziemi zaczęła się topić. Ten związek może nie być przypadkowy. Wiek krateru Yarrabubba pokrywa się z zapisem geologicznym odpowiadającym końcowi ówczesnego zlodowacenia - mówi współautor pracy, prof. Nicholas Timms z Curtin University w Zachodniej Australii. Po uderzeniu w skałach nie ma śladów zlodowaceń przez kolejnych 400 milionów lat. To sugeruje, że właśnie uderzenie meteorytu mogło doprowadzić do zmiany klimatu. Tak stare kratery nie są łatwe do znalezienia na dość aktywnej powierzchni Ziemi. Te, które nie zostały zniszczone przez ścierające się płyty tektoniczne, zwietrzały przez miliony lat pod wpływem wiatru i wody. Sam Yarrabubba nie wygląda już nawet na krater"- przyznaje w rozmowie z portalem space.com pierwszy autor pracy, Timmons Erickson z NASA Johnson Space Center w Houston. Odnalazła go jednak i zidentyfikowała w 2003 roku, z pomocą badań anomalii magnetycznych i skał zmienionych pod wpływem uderzenia, ekipa Francisa Macdonalda z University of California w Santa Barbara. Wiadomo było, że krater jest bardzo stary, nie wiadomo było tylko, jak bardzo. To udało się oszacować dopiero teraz. Jak pisze w najnowszym numerze czasopismo "Nature Communications", zespołowi Ericksona pomogła w tym analiza przetworzonych w wyniku uderzenia skał. W szczególności zbadano ziarenka minerałów, monazytu i cyrkonu, które po zderzeniu uległy procesowi rekrystalizacji. Badano w nich zawartość uranu, toru i ołowiu. Wiadomo, że w trakcie ponownej krystalizacji minerały te chętnie wchłaniały uran i tor, które potem ulegały rozpadowi promieniotwórczemu do ołowiu. Badając proporcje tych pierwiastków można było określić, kiedy do rekrystalizacji doszło, około 2229 milionów lat temu +/- 5 milionów lat. Wiedząc, że w mniej tym samym czasie Ziemia przestała być śnieżną kulą, a fotosyntetyzujące cyjanobakterie zaczęły pompować do atmosfery duże ilości tlenu, naukowcy postanowili sprawdzić, czy te zdarzenia nie są ze sobą związane. Symulacje komputerowe pokazały, że uderzenie kosmicznej skały o średnicy 7 kilometrów mogło doprowadzić do wyrzucenia w atmosferę od 90 do nawet 5000 miliardów ton pary wodnej, która jest bardzo silnym gazem cieplarnianym. Autorzy przyznają, że zbyt mało wiemy o strukturze ówczesnej atmosfery Ziemi, by wiarygodnie ocenić rozmiary następujących po zderzeniu zmian klimatycznych, ostrożnie jednak oceniają, że mogły być w skali globalnej bardzo znaczące. Hipoteza, że to uderzenie stopiło Ziemię, jako śnieżną kulę, wydaje się prawdopodobna. Może się okazać, że uderzenia meteorów przynosiły życiu na Ziemi nie tylko pecha, ale i szczęście. Zależnie od okoliczności... Wcześniejsze badania pokazały na Ziemi dowody jeszcze starszych uderzeń komet, czy planetoid, pochodzące sprzed nawet 3,4 miliarda lat. Podobnie jak w tym przypadku to przetworzone i odrzucone w wyniku uderzenia skały. Dokładna lokalizacja związanych z nimi kraterów nie była jednak do tej pory możliwa. Źródło: RMF. https://www.rmf24.pl/nauka/news-ziemia-przestala-byc-sniezna-kula-po-upadku-meteorytu-ponad-,nId,4281612
  11. Odkryto krater, który powstał po upadku jednej z największych asteroid Autor: John Moll (2020-01-21) Około 800 tysięcy lat temu, w Ziemię uderzyła asteroida o średnicy około 1,9 km. Impakt był tak potężny, że szczątki tego ciała niebieskiego zostały rozrzucone na kilka kontynentów, pokrywając łącznie około 10% naszej planety. Tzw. tektyty zostały znalezione w Azji, na Australii i Antarktydzie. Poszukiwania krateru uderzeniowego trwały od ponad 100 lat i dopiero teraz prawdopodobnie udało się namierzyć jego położenie. Największą obecność tektytów stwierdzono na Półwyspie Indochińskim. Zatem to logiczne, że poszukiwania odbywały się właśnie na tym obszarze. Jednak asteroida takich rozmiarów zostawiłaby po sobie ogromny krater, który byłby łatwo zauważalny. Tymczasem trwające od ponad wieku badania nie przyniosły żadnych rezultatów. Jednak kratery uderzeniowe mogą czasem zostać zakopane pod przemieszczającymi się płytami tektonicznymi. Zespół naukowców pod przewodnictwem Kerry'ego Sieha z Obserwatorium Ziemi w Singapurze sprawdził trzy lokalizacje na terenie Kambodży, środkowego Laosu i w południowych Chinach, gdzie znajdują się starożytne kratery, jednak każdy z nich był o kilkadziesiąt milionów lat starszy niż oczekiwano. Dalsze badania na płaskowyżu Bolaven w południowym Laosie pozwoliły odkryć przepływy lawy, które zdają się pasować do przedziału wiekowego, gdyż miały od 51 tysięcy do 780 tysięcy lat. Erupcje na tym płaskowyżu utworzyły podłoże dla lawy o głębokości 300 metrów. Zatem pole wulkaniczne jest wystarczająco duże, aby ukryć krater uderzeniowy. Naukowcy porównali zatem skład chemiczny skał na tym polu wulkanicznym z tektytem i odkryli zgodność. Co więcej, badania pola magnetycznego wokół płaskowyżu Bolaven wykazały, że pod powierzchnią znajduje się eliptyczny obszar o grubości 300 metrów, długości 11 kilometrów i szerokości 13 kilometrów o nietypowej grawitacji. Ponieważ kratery wypełnione są materiałem o mniejszej gęstości niż otaczająca skała, mają one nieco słabsze przyciąganie grawitacyjne. Kolejny dowód znaleziono 19 kilometrów od szczytu pola wulkanicznego. W odkrywce piaskowca zawarte były ziarna kwarcu, które zdaniem geologów mogły być materiałem wyrzuconym podczas upadku asteroidy. Zdaniem naukowców, wszystko wskazuje na to, że krater uderzeniowy, powstały po upadku jednej z największych asteroid, znajduje się właśnie w południowym Laosie. https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/odkryto-krater-ktory-powstal-po-upadku-jednej-z-najwiekszych-asteroid
  12. Vatira - pierwszy taki obiekt w Układzie Słonecznym 2020-01-21. Nowo odkryta asteroida jest drugim najbliższym naturalnym obiektem od Słońca. Asteroida oznaczona jako 2020 AV krąży wokół Słońca na orbicie Wenus. Jest pierwszą znaną asteroidą na tej orbicie i ma najmniejsze aphelium (maksymalną odległość od Słońca) ze wszystkich znanych naturalnych obiektów w Układzie Słonecznym poza Merkurym. 2020 AV okrążą naszą gwiazdę w ciągu zaledwie 151 dni i ma najkrótszy okres orbitalny ze wszystkich znanych planetoid oraz asteroid. Obiekt ten określa się mianem interwenusjańskiego, bo nie wychodzi poza orbitę Wenus. Spośród około 792 000 znanych planetoid, które krążą wokół Słońca, tylko 21 jest na orbicie bliższej Słońca od Ziemi. Asteroidy te określa się mianem grupy Atiry. Spośród nich, 2020 AV jest jedynym znanym obiektem interwenusjańskim. Astronomowie dowiedzieli się o istnieniu 2020 AV2 niedawno, gdy teleskop Samuela Oschina Schmidta zauważył tajemniczy obiekt 4 stycznia bieżącego roku. Ponieważ 2020 AV2 jest obiektem jedynym w swoim rodzaju, naukowcy nazwali go Vatira (kombinacja Wenus i Atiry). Vatira jest tak mała, że trudno określić jej rozmiar. Spekuluje się, że podobnych obiektów jest więcej, tyle że nie jesteśmy w stanie ich jeszcze namierzyć. Źródło: INTERIA https://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/astronomia/news-vatira-pierwszy-taki-obiekt-w-ukladzie-slonecznym,nId,4262576
  13. Kosmiczny konkurs 2020 Polskiej Agencji Kosmicznej 2020-01-21Redakcja Polska Agencja Kosmiczna zaprasza do wzięcia udziału w konkursie. W związku z dużym zainteresowaniem zeszłorocznym konkursem POLSA, w którym do wygrania były nasze kalendarze, chcielibyśmy zaprosić do udziału w tegorocznej edycji. Nagrodą jest kalendarz trójdzielny POLSA na 2020 roku z grafiką o tematyce kosmicznej. Chętnych do udziału w konkursie prosimy o zapoznanie się z regulaminem i wysłanie na adres: [email protected] odpowiedzi na pytanie: Jaki akronim nosi projekt dedykowany robotyce kosmicznej, w którym uczestniczy POLSA? 1. ENTRUSTED 2. EU-SST 3. PERASPERA 4. Sat4Envi Na poprawne odpowiedzi czekamy do piątku, 24 stycznia 2020 roku, do godziny 16.00. Decyduje kolejność zgłoszeń z poprawnymi odpowiedziami. W tytule wiadomości należy wpisać ?Kosmiczny konkurs? Osoby, które wygrały nagrodę, zostaną o tym powiadomione mailem zwrotnym w wtorek 28 stycznia 2020 roku, od godziny 8 do godziny 16. Nagrody zostaną wysłane zwycięzcom drogą pocztową. Życzymy powodzenia!!! Regulamin Kosmicznego konkursu 2020 /PAK/ https://kosmonauta.net/2020/01/kosmiczny-konkurs-2020-polskiej-agencji-kosmicznej/
  14. Łazik marsjański zespołu AGH Space Systems najlepszy w międzynarodowych zawodach w Indiach 2020-01-21. Radek Kosarzycki Zespół AGH Space Systems zajął 1. miejsce w międzynarodowych zawodach łazików marsjańskich Indian Rover Challenge. Kosmiczna konstrukcja studentów z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie pokonała 20 zespołów z całego świata, w tym trzy z Polski. Autonomiczne pojazdy planetarne zmierzyły się z konkurencjami terenowymi przypominającymi zadania, jakie mogą wykonywać roboty na Marsie lub na Księżycu. Łazik studentów z AGH oceniany był w czterech następujących konkurencjach: poszukiwanie i dostarczanie wybranych przedmiotów, obsługa manipulatora, nawigacja autonomiczna oraz analiza próbek gleby. Do wykonania ostatniego zadania Kalman wykorzystał specjalnie przygotowany w tym celu moduł, pozwalający na szybkie przeprowadzenie testu jeszcze na miejscu pozyskania materiału. Łazik pokazał również niezwykłe możliwości swojego manipulatora. Poradził sobie między innymi z otwieraniem zamków, podłączaniem zasilania czy przenoszeniem skrzyni z narzędziami. W zadaniu autonomicznym Kalman udowodnił swoją samodzielność, poruszając się bez pomocy po nieznanym terenie. Nowe systemy wizyjne pomogły mu także w odszukaniu narzędzi pozostawionych przez astronautę wśród piaskowych wydm i dostarczenie ich w wyznaczone miejsca. Zawody Indian Rover Challenge są częścią Rover Challenge Series, czyli najbardziej prestiżowych zawodów robotycznych na świecie organizowanych przez Mars Society. To jedyny konkurs tego typu w regionie Azji i Pacyfiku. Tegoroczna edycja odbyła się w Vellore Institute of Technology (VIT) w Chennai, w stanie Tamil Nadu w Indiach. Krakowscy studenci udoskonalali zwycięską konstrukcję przez 3,5 roku. Tegoroczny triumf poprzedziły inne sukcesy. W zeszłym roku Kalman zajął drugie miejsce w konkursie IRC 2019. We wrześniu 2019 roku łazik z AGH uplasował się na 2. miejscu w międzynarodowych zawodach European Rover Challenge, czyli największym wydarzeniu z dziedziny kosmiczno-robotycznej w Europie. Zespół AGH Space Systems działa od 2014 roku i specjalizuje się w rozwijaniu technologii przemysłu kosmicznego, a w szczególności w budowie rakiet, satelitów, sond kosmicznych czy łazików marsjańskich. Zwycięska drużyna wraca do Polski w przeszłym tygodniu. https://www.pulskosmosu.pl/2020/01/21/lazik-marsjanski-zespolu-agh-space-systems-najlepszy-w-miedzynarodowych-zawodach-w-indiach/
  15. Spacer kosmiczny EVA-63 2020-01-21. Krzysztof Kanawka Dwudziestego stycznia z pokładu ISS w przestrzeń kosmiczną wyszły dwie astronautki. Spacer o oznaczeniu EVA-63 był trzecim w historii wykonanym przez kobiety. [drocap]C[/dropcap]elem spaceru EVA-63 była wymiana części akumulatorów na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS). Dotychczasowe akumulatory bazowały na technologii niklowo-metalowo-wodorkowej (NiMH), zaś nowej generacji są litowo-jonowe. Dotychczasowe akumulatorki były już niewystarczające, dlatego też nastąpiła potrzeba ich wymiany. Spacer EVA-63 był kolejnym z serii dedykowanych wymianie tych akumulatorów na ISS. Wymianie podlegały akumulatory po stronie P6 kratownicy Stacji. Spacer EVA-63 rozpoczął się 20 stycznia 2020 o godzinie 12:35 CET. Spacer trwał 6 godzin i 58 minut. W przestrzeń kosmiczną wyszły astronautki Jessica Meir oraz Christina Koch. Był to trzeci w historii astronautyki spacer kosmiczny wykonany wyłącznie przez kobiety. Pierwszy taki spacer ? EVA-58 w październiku 2019 oraz drugi (EVA-62 w styczniu 2020) wykonały również Christina Koch i Jessica Meir. Kolejny spacer kosmiczny powinien nastąpić 25 stycznia 2020. Wówczas w przestrzeń kosmiczną wyjdą astronauci Andrew Morgan (NASA) oraz Luca Parmitano (ESA). Zadaniem tego spaceru będzie dalsza naprawa instrumentu AMS-02. (NASA) https://kosmonauta.net/2020/01/spacer-kosmiczny-eva-63/
  16. Astronauci SpaceX będą przewożeni na słynną platformę startową takimi pojazdami 2020-01-21. Firma należąca do Elona Muska pełną parą przygotowuje się do inauguracji nowych lotów załogowych na Międzynarodową Stację Kosmiczną z terytorium Stanów Zjednoczonych. Może to nastąpić już w marcu. W zeszłą niedzielę (19.01), SpaceX wykonało pomyślny test systemu ratunkowego kapsuły Crew Dragon (zobacz tutaj). Oznacza to, że jak nigdy wcześniej jesteśmy już o krok od rozpoczęcia nowej ery w amerykańskim przemyśle kosmicznym. To świetna wiadomość, gdyż Stany Zjednoczone w końcu będą mogły uniezależnić się w tej kwestii od Rosji. Firma Elona Muska zamontowała już ramię załogowe na słynnej platformie startowej LC-39A, przez które astronauci będą mogli przechodzić z wieży bezpośrednio do kapsuły Crew Dragon, a teraz dostaliśmy potwierdzenie, że astronauci będą transportowani z bazy do platformy w pełni elektrycznymi pojazdami od Tesli. Co ciekawe, pomysł wykorzystania w firmie SpaceX technologii stworzonych przez Teslę nie jest nowy. Obie firmy należące do amerykańskiego miliardera ściśle za sobą współpracują. W Teslach wykorzystywane są najnowsze zdobycze techniki opracowane przez inżynierów ze SpaceX. Chodzi tutaj przede wszystkim o bardzo wytrzymałe, lekkie i odporne na kolizje nadwozie, dzięki któremu samochody Tesli zdobywają największą ilość gwiazdek w testach zderzeniowych i mogą poszczycić się mianem najbezpieczniejszych na świecie. Również nowe wcielenie Roadstera, w ekskluzywnej wersji SpaceX, będzie wyposażone w pakiet małych dopalaczy opracowanych przez ludzi ze SpaceX. Dzięki nim pojazd ma katapultować się do setki w mniej niż 1,9 sekundy. Jako pierwsi do kosmicznego domu polecą astronauci: Bob Behnken i Doug Hurley. Zostaną oni przetransportowani na stanowisko startowe LC-39A na pokładzie białego Modelu X, który będzie pięknie komponował się z kolorem ich skafandrów. Źródło: GeekWeek.pl/SpaceX/Electrek / Fot. SpaceX https://www.geekweek.pl/news/2020-01-21/astronauci-spacex-beda-przewozeni-na-slynna-platforme-startowa-takimi-pojazdami/
  17. Sposób astronomów z UW na szukanie czarnych dziur 2020-01-21. Ludwika Tomala Na razie w naszej Galaktyce odnaleziono tylko kilkadziesiąt czarnych dziur, choć zapewne są tu ich setki milionów. Polscy astronomowie w ramach misji kosmicznej Gaia ujawnili sekrety skrywane przez parę niewidocznych gwiazd i dowiedli, że mają dobry sposób na szukanie czarnych dziur w Drodze Mlecznej. "Za pomocą naszych badań i obserwacji udało nam się zobaczyć coś, czego normalnie nie byłoby widać - układ gwiazd, który emituje nie za wiele światła" - mówi w rozmowie z PAP dr hab. Łukasz Wyrzykowski z Obserwatorium Astronomicznego Uniwersytetu Warszawskiego. To układ podwójny Gaia16aye w konstelacji Łabędzia złożony z dwóch czerwonych karłów. Obserwacji dokonano dzięki metodzie tak zwanego mikrosoczewkowania grawitacyjnego. Polega ona na tym, że masywne obiekty zaginają czasoprzestrzeń. A przez to światło odległych gwiazd ulega niespodziewanemu i tymczasowemu wzmocnieniu, kiedy przechodzi przed nimi masywny obiekt. Doktorant Krzysztof Rybicki z Obserwatorium Astronomicznego UW tłumaczy, że jedyne, co obserwujemy w zjawisku wywołanym przez układ podwójny Gaia16aye, to zmiana w obserwowanej jasności obiektu, który leży bardzo daleko za tym obiektem. Mimo że samego układu podwójnego nie było widać, to naukowcy byli w stanie zmierzyć go, wyznaczyć masy obiektów, które go tworzą i parametry układu orbitalnego. Publikacja na ten temat ukazała się we wtorek w czasopiśmie "Astronomy and Astrophysics". W badaniach wykorzystano misję kosmiczną Gaia wystrzeloną w 2013 roku przez Europejską Agencję Kosmiczną. "System alertów w Gai, który koordynujemy, pozwala nam wykryć anomalie na niebie. Jedną z takich anomalii właśnie wykryliśmy w 2016 roku. Ta anomalia została następnie obserwowana bardzo precyzyjnie przez sieć obserwatoriów rozłożoną po całej Ziemi" - streścił dr Wyrzykowski. "Te wszystkie dane do nas spłynęły, myśmy je wszystkie dzielnie przeanalizowali i udało nam się uzyskać bardzo precyzyjny obraz tego układu, którego normalnie nie byłoby widać" - opowiada astronom o badaniach układu Gaia16aye. Dwuletnia kampania obserwacyjna zapoczątkowana przez dr. Wyrzykowskiego, prowadzona przez około 50 teleskopów, pozwoliła na zebranie około 25 tysięcy zdjęć. W badaniach aktywny udział brały również instrumenty z Polski, na których często obserwacje prowadzili studenci oraz uczniowie-stypendyści Krajowego Funduszu na rzecz Dzieci. Zjawisku przyglądano się również w przydomowych lub przyszkolnych obserwatoriach amatorskich z całego świata. "Po to to wszystko rozkręciliśmy, żeby znaleźć czarne dziury" - ocenił dr Wyrzykowski. I wyjaśnił, że dzięki temu odkryciu badacze udowodnili, że mają już gotowe narzędzie, które będzie można w przyszłości użyć do szukania czarnych dziur. Krzysztof Rybicki zwraca uwagę, że czarne dziury "znamy dzięki temu, że wchodzą w interakcje ze swoim otoczeniem: czy to z materią, która je otacza, z dyskiem akrecyjnym, czy z towarzyszem, z którego materia jest akreowana (wsysana) na czarną dziurę". Tylko więc dzięki światłu (i promieniowaniu) wokół czarnych dziur można je zarejestrować. "Natomiast to czego, nigdy nie zaobserwowaliśmy, to pojedyncza czarna dziura" - mówi Krzysztof Rybicki. Dodaje, że w Drodze Mlecznej zaobserwowano dopiero 50 czarnych dziur, a o ile wiadomo, powinniśmy mieć ich w naszej Galaktyce setki milionów. "Nasza metoda pozwala zobaczyć niewidzialne" - podsumowuje dr Wyrzykowski. Tłumaczy, że aby poznać, czym jest soczewka, nie musi ona emitować ani jednego fotonu światła. A zdaniem Krzysztofa Rybickiego mikrosoczewkowanie jest dotąd najskuteczniejszą metodą, by takie kompletnie niewidoczne obiekty wykrywać. "Myślę, że w tym roku będziemy już mieć pierwsze czarne dziury. Jestem optymistą" - kończy dr Wyrzykowski. Praktyczne zastosowania metody soczewkowania grawitacyjnego do znajdywania niewidocznych obiektów, takich jak czarne dziury czy planety, opracował w latach 80. XX wieku polski astronom, Bohdan Paczyński, pracujący na Uniwersytecie w Princeton w USA. Metodę Paczyńskiego wykorzystuje już prawie 30 lat polski projekt OGLE. Dzięki temu odkryto kilkadziesiąt planet oraz kilka kandydatek na czarne dziury. PAP - Nauka w Polsce, Ludwika Tomala lt/ agt/ http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news%2C80400%2Csposob-astronomow-z-uw-na-szukanie-czarnych-dziur.html
  18. Międzygwiezdna podróż fosforu - budulca życia 2020-01-21. Fosfor obecny w naszym kodzie DNA i błonach komórkowych jest istotnym elementem budującym istoty żywe. Ale nie do końca wiadomo, w jaki sposób pojawił się on na dawnej Ziemi w czasach, gdy rozwijało się na niej życie. Po raz pierwszy astronomowie - w tym badacze z Uniwersytetu Berneńskiego - są jednak w stanie wykazać, że cząsteczki fosforu powstające w regionach gwiazdotwórczych prawdopodobnie przybyły na Ziemię wraz z kometami. Nowe gwiazdy i układy planetarne powstają w podobnych do chmur obszarach gazu i pyłu leżących między gwiazdami. I to właśnie te międzygwiezdne obłoki są idealnym miejscem do rozpoczęcia poszukiwania elementów życia. - Życie pojawiło się na Ziemi około 4 miliardów lat temu, ale nadal nie znamy procesów, które to umożliwiły - mówi główny autor publikacji, Víctor Rivilla z Narodowego Instytutu Astrofizyki INAF we Florencji. Nowe, niedawno opublikowane dane pokazują, że tlenek fosforu jest kluczowym elementem układanki dotyczącej pochodzenia życia. Wysoko na płaskowyżu Chajnantor w chilijskich Andach znajduje się Europejskie Obserwatorium Południowe (ESO). Wraz ze swoimi międzynarodowymi partnerami zarządza ono siecią radioteleskopów ALMA (Atacama Large Millimeter/submillimeter Array). ALMA na dziś dzień składa się z 66 precyzyjnych anten współpracujących ze sobą w tak zwanym interferometrze. Umożliwia to szczegółowe badania i obrazowanie obszaru formowania się gwiazd o nazwie AFGL 5142. To właśnie obserwacje siecią ALMA po raz pierwszy pokazały, że cząsteczki zawierające fosfor takie jak na przykład tlenek fosforu powstają wraz z narodzinami masywnych gwiazd. Przepływy gazu z młodych i masywnych gwiazd otwierają wnęki w obłokach międzygwiazdowych. Cząsteczki z fosforem tworzą się wzdłuż ścian takich jam na drodze fotochemicznej. Naukowcy wykazali również, że tlenek fosforu jest najpowszechniej występującą cząsteczką zawierającą fosfor w tych obszarach. W rejonach gwiazdotwórczych tlenek fosforu może zamarzać, a wówczas bywa uwięziony w lodzie otaczającym międzygwiezdne ziarna pyłu podczas powstawania tam nowych ?układów słonecznych?. Zanim jeszcze gwiazdy podobne do Słońca w pełni się w nich rozwiną, lodowate ziarna pyłu łączą się, tworząc otoczaki, planetozymale i ostatecznie komety. Aby lepiej zbadać ślady związków zawierających fosfor, naukowcy połączyli dane z anten ALMA z obserwacjami uzyskanymi z udziałem spektrometru masowego ROSINA znajdującego się na pokładzie sondy ESA Rosetta, która zbierała już wcześniej dane na temat komety 67P/Churyumov ? Gerasimenko. - Znaleźliśmy już wcześniej ślady fosforu w danych z instrumentu ROSINA, ale nie wiedzieliśmy, która cząsteczka je tam zostawiła. Po konsultacji z innym astronomem okazało się, że tlenek fosforu byłby bardzo prawdopodobnym kandydatem. Po czym okazało się, że właśnie tak było - wyjaśnia Kathrin Altwegg z zespołu ROSINA. Na zdjęciu: Gaz i pył unoszą się z powierzchni komety, która zbliża się do punktu swojej orbity leżącego najbliżej Słońca. Źródło: ESA/Rosetta/NAVCAM. - Fosfor jest niezbędny do zbudowania tych form życia, jakie znamy - dodaje Altwegg. - A ponieważ wiemy teraz, że to najprawdopodobniej komety dostarczały duże ilości związków organicznych na Ziemię, tlenek fosforu znajdujący się w komecie 67P może wzmocnić podejrzewany związek pomiędzy kometami a życiem na Ziemi. Czytaj więcej: ? Cały artykuł ? Oryginalna publikacja naukowa: V. M. Rivilla et al., ALMA and ROSINA detections of phosphorus-bearing molecules: the interstellar thread between star-forming regions and comets, Monthly Notices of the Royal Astronomical Society, 2020 Źródło: Bern University Na zdjęciu powyżej: Droga Mleczna nad antenami w Obserwatorium ALMA/ Źródło: Y. Beletsky (LCO)/ESO. https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/miedzygwiezdna-podroz-fosforu-budulca-zycia
  19. Niebo w czwartym tygodniu stycznia 2020 roku 2020-01-20. Ariel Majcher W poniedziałek 20 stycznia mniej więcej kwadrans po godzinie 14 naszego czasu Słońce przejdzie z gwiazdozbioru Strzelca do gwiazdozbioru Koziorożca, a prawie dokładnie 18 godzin później przetnie równoleżnik -20° deklinacji w drodze na północ. Tym samym kończy się okres najkrótszych dni i najdłuższych nocy. W następnych tygodniach odstęp czasu między wschodem a zachodem Słońca będzie się dość szybko zwiększał z dnia na dzień rosnąc w ciągu miesiąca o ponad 2 godziny. Jednocześnie w tym samym czasie wysokość górowania Słońca zwiększy się o około 10°. Na początku tygodnia Słońce przecina południk lokalny na wysokości 18°, a pod koniec maja zrobi to na wysokości o 40° większej. Na nocnym niebie Księżyc zbliża się do nowiu, przez który przejdzie w piątek 24 stycznia przed północną naszego czasu. Stąd Srebrny Glob można obserwować rano niewiele przed świtem. A zacznie on tydzień od spotkania z planetą Mars. Po przejściu przez nów Księżyc już w niedzielę 26 stycznia pokaże się na niebie wieczornym nisko nad południowo-zachodnim widnokręgiem. Natomiast do planety Mars pod koniec tygodnia dołączy kiepsko na razie widoczna planeta Jowisz, wyłaniająca się z zorzy porannej po grudniowym spotkaniu ze Słońcem. Wieczorem poprawiają się warunki obserwacyjne planety Wenus i jednocześnie dość szybko pogarsza widoczność planety Neptun. Dystans między planetami szybko maleje. Wenus minie Neptuna w przyszłym tygodniu. Zaś pod koniec tego tygodnia bardzo blisko obu planet przejdzie widoczna tylko w dużych teleskopach kometa 68P/Klemola. Wciąż dobrze widoczna jest za to planeta Uran, świecąca nadal dość wysoko po zmierzchu. Nadal słabnie gwiazda zmienna Mira Ceti, słaba jest również Betelgeza, czyli najjaśniejsza na ogół gwiazda Oriona. Tym razem opis zjawisk zachodzących w najbliższych dniach zacznę od nieba porannego, na którym Księżyc zbliża się do nowiu, prezentując tarczę w fazie cienkiego sierpa oraz swoją nocną stronę, dopełniającą sierp Srebrnego Globu do pełnej tarczy i również dobrze widoczną. W poniedziałek rano, na godzinę przed wschodem Słońca Księżyc zdąży się wznieść na wysokość około 17°, mając tarczę oświetloną w 22%. Księżyc znajdzie się na tle gwiazdozbioru Skorpiona, a w odległości zaledwie 1° na godzinie 4 względem niego towarzystwa dotrzyma mu znana gwiazda Graffias, która jest układem podwójnym, możliwym do rozdzielenia już w lornetkach i małych teleskopach. Natomiast 7,5 stopnia na południowy wschód od tarczy Srebrnego Globu pokaże się planeta Mars, wędrująca 5° na północ od Antaresa, najjaśniejszej gwiazdy Skorpiona. Dobę później sierp Księżyca zwęzi się do 14% i przemieści się na pozycję 6° na wschód od Marsa. Sama Czerwona Planeta świeci blaskiem +1,4 wielkości gwiazdowej, mając wciąż tarczę o średnicy nie przekraczającej 5?. Naturalny satelita Ziemi pozostanie widoczny o świcie jeszcze w środę 22 stycznia, wznosząc się na godzinę przed wschodem Słońca na wysokość 5° i pokazując tarczę w fazie zaledwie 7%. Jednak tego ranka Księżyc zaprezentuje się tylko dla osób, mających odpowiednio głęboko odsłonięty widnokrąg. Pod koniec tygodnia, już po przejściu Księżyca na niebo wieczorne bardzo nisko nad południowo-wschodnim widnokręgiem zacznie pojawiać się planeta Jowisz. Jej warunki obserwacyjne są na razie bardzo trudne, ale szybko się poprawią i wraz z początkiem lutego planeta ozdobi poranny nieboskłon. Jowisz zajmuje teraz pozycję mniej więcej taką, jak w zeszłym sezonie obserwacyjnym miała planeta Saturn, w północno-wschodniej części gwiazdozbioru Strzelca. Jej jasność wynosi -1,9 wielkości gwiazdowej, przy średnicy tarczy 32?. Na niebie wieczornym coraz śmielej poczyna sobie planeta Wenus, która godzinę po zachodzie Słońca zajmuje już pozycję na wysokości ponad 20°. Do końca tygodnia planeta zwiększy blask do -4,1 magnitudo i średnicę tarczy do 15?. Zmaleje za to jej faza, do 75%. Wenus bardzo szybko zbliża się do Neptuna. Na początku tygodnia obie planety przedzieli dystans prawie 9°. W czwartek 23 stycznia planeta przejdzie niecały 1° na południe od gwiazdy ? Aquarii, którą Neptun mijał 2-3 lata temu, w sobotę 25 stycznia Wenus przejdzie przez wnętrze trójkąta, tworzonego przez gwiazdy 81, 82 i 83 Aquarii, natomiast w niedzielę dotrze na 1,5 stopnia do Neptuna. Sam Neptun w tym samym czasie zmniejszy dystans do gwiazdy ? Aquarii poniżej 30?, czyli średnicy kątowej Księżyca, świecący przy tym z jasnością +7,9 magnitudo. Oznacza to, że niestety w momencie pokazanym na mapce nie da się go dostrzec i trzeba poczekać aż się odpowiednio ściemni, czyli mniej więcej jeszcze kolejną godzinę. Ale w tym czasie wysokość Neptuna nad widnokręgiem zmniejszy się do 15°. W następnych tygodniach będzie tylko gorzej po tym względem: planeta zbliża się do Słońca, a zmierz i noc astronomiczna następują coraz później. Powoduje to szybkie pogarszanie się warunków obserwacyjnych ósmej planety Układu Słonecznego i niedługo przestanie być ona widoczna. Ale zanim to nastąpi pod koniec tego tygodnia blisko Neptuna przejdzie kometa 68P/Klemola. Jest to kometa okresowa, należąca do rodziny komet Jowisza. Jej okres obiegu wokół Słońca wynosi 11 lat, a w peryhelium zbliża się do Słońca na około 1,8 jednostki astronomicznej. W piątek 24 stycznia kometa zbliży się do Neptuna na 45?, dobę później zmniejszy dystans poniżej 40?, zaś w niedzielę 26 stycznia oddali się od Neptuna na więcej niż 1°. Niestety jest to kometa bardzo słaba, ma teraz jasność około +15 magnitudo, co oznacza, że do jej dostrzeżenia potrzebne jest ciemne niebo (na szczęście Księżyc nie przeszkadza) i całkiem duży teleskop, najlepiej o średnicy lustra powyżej 30 cm. Parze planet Wenus-Neptun przygląda się planeta Uran, zajmująca początkowo pozycję blisko południka lokalnego, na wysokości przekraczającej 50°. Uran powoli przesuwa się już na północny wschód, ale nadal pozostaje w obrębie charakterystycznego układu gwiazd o podobnej do niego jasności. Sam Uran świeci blaskiem +5,8 wielkości gwiazdowej i jest dobrze widoczny przez lornetkę. Natomiast na linii, łączącej gwiazdę Mesarthim, najsłabszą gwiazdę głównej figury Barana, z Uranem znajduje się długookresowa gwiazda zmienna Mira Ceti. Jej jasność coraz bardziej spada i wynosi obecnie około +5 wielkości gwiazdowych, co oznacza, że do jej identyfikacji również przyda się lornetka, która znacznie zwiększy komfort obserwacji Miry. https://news.astronet.pl/index.php/2020/01/20/niebo-w-czwartym-tygodniu-stycznia-2020-roku/
  20. Dziwne obiekty w pobliżu Sagittarius A* 2020-01-20. Astronomowie odkryli dziwną klasę obiektów w centrum naszej galaktyki, niedaleko supermasywnej czarnej dziury zwanej Sagittarius A*. Nowe obiekty przez większość czasu wyglądają jak zwarte i rozciągają się, gdy na swoich orbitach zbliżają się do czarnej dziury. Orbity tych obiektów wahają się w przedziale od 100 do 1000 lat. Grupa badawcza Andrea Ghez z UCLA, współautorki badania, zidentyfikowała niezwykły obiekt w centrum naszej galaktyki w 2005 roku, który później otrzymał miano G1. W 2012 roku astronomowie w Niemczech dokonali zagadkowego odkrycia obiektu nazwanego G2 w centrum Drogi Mlecznej, który zbliżył się do supermasywnej czarnej dziury w 2014 r. Ghez i jej zespół badawczy uważają, że G2 to najprawdopodobniej dwie gwiazdy, które krążyły wokół czarnej dziury w tandemie i połączyły się w niezwykle dużą gwiazdę osłoniętą niezwykle gęstym gazem i pyłem. ?W momencie największego zbliżenia G2 miała naprawdę dziwną sygnaturę. Widzieliśmy to wcześniej ale nie wyglądało to zbyt osobliwie, dopóki nie zbliżyła się do czarnej dziury i stała się wydłużona, a znaczna część jej gazu została rozdarta. Z całkiem nieszkodliwego obiektu, gdy znajdowała się z dala od czarnej dziury, podczas najbliższego podejścia do niej stała się obiektem, który był naprawdę rozciągnięty i zniekształcony i utraciły zewnętrzną powłokę, a teraz robi się coraz bardziej zwarty? ? powiedziała Ghez. Ale czy wartości G2 i G1 są odstające, czy są one częścią większej klasy obiektów? W odpowiedzi na to pytanie grupa badawcza Ghez informuje o istnieniu czterech kolejnych obiektów, które nazywają G3, G4, G5 i G6. Naukowcy ustalili orbitę każdego z nich. Podczas gdy G1 i G2 mają podobne orbity, cztery nowe obiekty mają je bardzo różne. Ghez uważa, że wszystkie 6 obiektów było gwiazdami podwójnymi, które połączyły się pod wpływem silnie oddziałującej grawitacji supermasywnej czarnej dziury. Badaczka dodaje, że połączenie się dwóch gwiazd zajmuje ponad milion lat. Do łączenia się gwiazd może dochodzić częściej, niż się tego spodziewali naukowcy i prawdopodobnie procesy te są dość powszechne. Grawitacja czarnych dziur może przyspieszać proces łączenia się gwiazd podwójnych. Możliwe, że wiele gwiazd, które astronomowie obserwowali, i których nie rozumieją, może być końcowym efektem spokojnego łączenia się. Uczymy się, jak ewoluują galaktyki i czarne dziury. Sposób, w jaki gwiazdy podwójne oddziałują ze sobą i z czarnymi dziurami bardzo różni się od tego, jak pojedyncze gwiazdy oddziałują z gwiazdami pojedynczymi i z czarnymi dziurami. Anna Ciurlo z UCLA, główna autorka pracy zauważyła, że podczas gdy gaz z powłoki zewnętrznej G2 został dramatycznie rozciągnięty, jego pył wewnątrz gazu nie został zbytnio rozciągnięty. ?Coś musiało zachować go zwartym i pozwolić przetrwać spotkanie z czarną dziurą. To dowód na istnienie gwiezdnego obiektu wewnątrz G2? ? powiedziała. Unikalny zestaw danych zebranych przez grupę profesor Ghaz podczas ponad 20 lat pozwolił naukowcom dokonać tego odkrycia. Mamy teraz populację obiektów ?G?, więc nie jest to ?jednorazowe zdarzenie? takie, jak G2. Naukowcy wykonywali obserwacje używając W.M. Keck Observatory na Hawajach i wykorzystując potężną technologię zwaną optyką adaptywną, która na bieżąco koryguje zniekształcające działanie ziemskiej atmosfery. Przeprowadzili nową analizę danych z 13 lat badań wykonanych w ramach projektu UCLA Galactic Center Orbits Initiative. We wrześniu 2019 r. zespół Ghez poinformował, że czarna dziura robi się głodniejsza ale nie jest jasne, dlaczego. Wydaje się, że rozrywanie G2 z 2014 r. usuwa gaz, który mógł niedawno zostać połknięty przez czarną dziurę. Połączenie się gwiazd mogłoby ją nakarmić. Zespół zidentyfikował już kilka kandydatów, którzy mogą należeć do tej nowej klasy obiektów, i nadal je analizuje. Ghaz zauważyła, że centrum Drogi Mlecznej to ekstremalne środowisko w przeciwieństwie do naszego lokalnego kosmicznego sąsiedztwa. Ziemia znajduje się na przedmieściach Galaktyki, w odległości 26 000 lat świetlnych od jej centrum. Gęstość gwiazd w centrum Drogi Mlecznej jest 1 mld razy większa niż w naszej części Galaktyki. Siła grawitacji jest o wiele mocniejsza a pola magnetyczne są bardziej ekstremalne. Opracowanie: Agnieszka Nowak Więcej: Astronomers discover class of strange objects near our galaxy?s enormous black hole A population of dust-enshrouded objects orbiting the Galactic black hole Źródło: UCLA Na zdjęciu: Wizja artystyczna przedstawiająca obiekty G z czerwonawymi środkami, krążącymi wokół supermasywnej czarnej dziury. Czarną dziurę reprezentuje ciemna kula wewnątrz białego pierścienia (powyżej środka obrazka). Źródło: Jack Ciurlo https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/dziwne-obiekty-w-poblizu-sagittarius
  21. Wykryto fale grawitacyjne, Betelgeza mogła zmienić się w supernową Autor: John Moll (2020-01-20) W ostatnich tygodniach coraz więcej mówi się o tajemniczym zachowaniu Betelgezy ? jednej z najjaśniejszych gwiazd na naszym niebie. Astronomowie zauważyli, że gwiazda straciła na jasności. Teraz dowiadujemy się o wykryciu fal grawitacyjnych, pochodzących z okolic gwiazdy. Czy to oznacza, że Betelgeza już wybuchła? Wykryto fale grawitacyjne, które mogą wskazywać na to, że Betelgeza eksplodowała i zmieniła się w supernową. Fale grawitacyjne powstają podczas kolizji gwiazd neutronowych i czarnych dziur, a czasami również z nieznanych nam przyczyn. 14 stycznia, detektory LIGO i Virgo wykryły fale grawitacyjne, pochodzące z tego samego obszaru nieba, na którym znajduje się słynna Betelgeza. Przypadek? Betelgeza to czerwony nadolbrzym z gwiazdozbioru Oriona. Z obserwacji wynika, że gwiazda znajduje się przy końcu ewolucji i w niedalekiej przyszłości, tj. w ciągu 100 tysięcy lat, powinna wybuchnąć jako supernowa. W skali kosmosu to naprawdę niewiele, a po wykryciu fal grawitacyjnych zaczęto mówić o możliwej eksplozji Betelgezy. Astronomowie przypominają, że Betelgeza to gwiazda zmienna półregularna, a jej jasność może ulegać zmianie. Z kolei fale grawitacyjne mogą pochodzić od zjawisk zachodzących w dalekim kosmosie i niekoniecznie muszą być związane z Betelgezą. Istnieje również możliwość, że była to fałszywa detekcja, spowodowana błędem. Naukowcy bardzo sceptycznie podchodzą do najnowszych doniesień, dotyczących Betelgezy. Jednak nikt nie ukrywa, że chciałby już dziś zobaczyć spektakularną eksplozję supernowej, która tygodniami lub miesiącami będzie świeciła na naszym niebie w dzień i w nocy niczym Księżyc w pełni. https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/wykryto-fale-grawitacyjne-betelgeza-mogla-zmienic-sie-w-supernowa
  22. Amerykanie zbudują nowy akcelerator - relatywistyczny zderzacz jonów Autor: admin (2020-01-20) Departament Energii Stanów Zjednoczonych wybrał lokalizację dla nowego akceleratora cząstek. Zderzacz Elektron-Jon (EIC) powstanie na terenie Brookhaven National Laboratory w Nowym Jorku i pozwoli prowadzić badania nad siłami łączącymi atomy. Według aktualnych obliczeń, budowa akceleratora pochłonie około 2,6 miliarda dolarów. Zderzacz Elektron-Jon zostanie zaprojektowany i wybudowany w ciągu 10 lat. Jego zadaniem będzie zderzanie elektronów i protonów, aby fizycy mogli przetestować teorie dotyczące oddziaływania silnego, które utrzymuje razem cząstki tworzące atomy. Podczas prac konstrukcyjnych dodany zostanie pierścień magazynujący elektrony oraz akcelerator elektronów do istniejącego już Relatywistycznego Zderzacza Ciężkich Jonów (RHIC), który od 2000 roku znajduje się na terytorium Brookhaven National Laboratory. Nowy zderzacz Elektron-Jon poszerzy wiedzę na temat rozmieszczenia kwarków i gluonów, które tworzą protony i neutrony, oraz pozwoli dokładniej zbadać oddziaływanie silne, które jest najsilniejszą a zarazem najmniej zrozumiałą siłą w naturze. Stany Zjednoczone widzą w nowym akceleratorze nie tylko szansę na rozwój nauki i nowych technologii, ale też możliwość utrzymania się na czele badań w dziedzinie fizyki jądrowej i technologii akceleratorów cząstek. Departament Energii twierdzi, że projekt pozwoli również wyszkolić nowe pokolenie ekspertów, a technologie, które zostaną wykorzystane do budowy akceleratora EIC, znajdą szerokie zastosowanie w innych dziedzinach, np. w terapiach nowotworowych, urządzeniach testujących akumulatory, w katalizatorach i innych materiałach związanych z energią. Swój udział w programie badawczym planowanych eksperymentów biorą udział naukowcy z całego świata. Wśród nich jest także zespół polskich fizyków z Narodowego Centrum Badań Jądrowych (NCBJ). Źródło: https://tylkonauka.pl/wiadomosc/w-stanach-zjednoczonych-powstanie-nowy-akcelerat? https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/amerykanie-zbuduja-nowy-akcelerator-relatywistyczny-zderzacz-jonow
  23. Gwiazdozbiry #007: Betelgeza i inne gwiazdy 2020-01-20. Radek Kosarzycki Najnowszy odcinek podcastu Gwiazdozbiry już na Waszych telefonach. Zachęcamy do słuchania, komentowania i udostępniania. Pamiętajcie: każdy komentarz, który zostawicie pod podcastem w swojej aplikacji do słuchania podcastów zwiększa nasz zasięg i pozwala nam dotrzeć do nowych słuchaczy. Im więcej słuchaczy tym lepszy podcast. https://www.pulskosmosu.pl/2020/01/20/gwiazdozbiry-007-betelgeza-i-inne-gwiazdy/ Gwiazdozbiry #007: Betelgeza!!! i inne gwiazdy, równie ciekawe, a czasami nawet ciekawsze \
  24. Naukowcy zmierzyli energię i ewolucję pierwszych minut rozbłysku słonecznego 2020-01-19. Z końcem 2017 roku na powierzchni Słońca wybuchł nowy, ogromny obszar pola magnetycznego położony obok istniejącej plamy słonecznej. Potężne zderzenie energii magnetycznej wytworzyło szereg silnych rozbłysków, wywołując także burzliwe kosmiczne warunki pogodowe na Ziemi. Były to pierwsze flary słoneczne uchwycone krok po kroku przez naukowców z NJIT, krótko po otwarciu teleskopu EOVSA (Expanded Owens Valley Solar Array radio telescope). W badaniach opublikowanych w czasopiśmie Science naukowcy zajmujący się energią słoneczną, którzy zarejestrowali te obrazy, po raz pierwszy dokładnie wskazują, kiedy i gdzie eksplozja pola magnetycznego uwolniła energię podgrzewającą słoneczną plazmę do energii odpowiadającej miliardowi stopni Celsjusza. Dzięki danym zebranym w dziedzinie mikrofalowej uczeni mogli przeprowadzić ilościowe pomiary ewoluującego natężenia pola magnetycznego bezpośrednio po samym rozbłysku. Śledzili także jego konwersję do innych form energii - kinetycznej, termicznej i supertermicznej - które zasilają 5-minutową podróż rozbłysku słonecznego przez koronę naszej gwiazdy. Do tej pory zmiany w polu magnetycznym korony zachodzące podczas rozbłysku lub innej wielkoskalowej erupcji były badane tylko pośrednio, na podstawie ekstrapolacji, na przykład pola magnetycznego mierzonego w fotosferze - powierzchniowej warstwie Słońca widzianej w świetle białym. Takie ekstrapolacje nie pozwalają na precyzyjne pomiary dynamicznych, lokalnych zmian pola magnetycznego w danych lokalizacjach oraz w skalach czasowych wystarczająco krótkich, aby precyzyjniej scharakteryzować uwalnianie się energii rozbłysku. - Mogliśmy teraz określić najważniejsze lokalizacje, w których energia magnetyczna jest uwalniana w koronie - mówi Gregory Fleishman, naukowiec z Center for Solar-Terrestrial Research NJIT, autor publikacji. -To pierwsze obrazy ukazujące dokładnie mikrofizykę rozbłysków ? szczegółowy łańcuch procesów zachodzących w małych skalach przestrzennych i czasowych, umożliwiający konwersję energii. Mierząc spadek energii magnetycznej i równocześnie siłę pola elektrycznego w danym obszarze można wykazać, że wszystko odbywa się zgodnie z zasadami zachowania energii. A dzięki temu uczeni są w stanie oszacować przyspieszenie cząstek, które zasila rozbłysk słoneczny. Te podstawowe procesy są takie same jak procesy zachodzące w najpotężniejszych źródłach astrofizycznych, w tym w rozbłyskach gamma, ale także w eksperymentach laboratoryjnych będących przedmiotem zainteresowania zarówno jako przedmiot badań podstawowych, jak i w kontekście generowania energii w reakcjach syntezy jądrowej. Dzięki wspólnej pracy 13 anten sieć EOVSA wykonuje zdjęcia na setkach wybranych częstotliwości elektromagnetycznych z zakresu 1-18 GHz, w tym w świetle widzialnym, w paśmie ultrafioletowym, na falach rentgenowskich i radiowych - a wszystko to zaledwie w ciągu sekundy. Ta możliwość drobiazgowego wglądu w mechanikę rozbłysków słonecznych otwiera nam nowe ścieżki do badań nad najpotężniejszymi erupcjami w Układzie Słonecznym. - Emisja mikrofalowa jest jedynym mechanizmem wrażliwym na środowisko koronalnego pola magnetycznego, więc unikalne obserwacje mikrofalowe EOVSA są kluczem do zrozumienia szybkich zmian w polu magnetycznym - zauważa Dale Gary, profesor fizyki w NJIT, dyrektor EOVSA i współautor artykułu. - Pomiar jest taki jest możliwy, ponieważ wysokoenergetyczne elektrony przemieszczające się w koronalnym polu magnetycznym emitują swoje wrażliwe na pole magnetyczne promieniowanie w zakresie mikrofal. Przed erą obserwacji siecią EOVSA nie było sposobu, aby zobaczyć rozległy obszar kosmosu, w którym cząstki wysokoenergetyczne są przyspieszane, a następnie stają się dostępne do dalszego przyspieszenia przez potężne fale uderzeniowe napędzane erupcją rozbłysku. Taki rozbłysk słoneczny, jeśli jest skierowany akurat ku Ziemi, może zniszczyć statki i sondy kosmiczne, a także zagraża astronautom. Omawiane badania są zatem ważne ze względu na możliwość rozróżnienia, które rozbłyski i inne zdarzenia związane z aktywnością słoneczną są w miarę łagodne, a które stanowią dla nas poważne zagrożenie. Uzyskiwane przez naukowców obrazy mikrofalowe Słońca będą udostępniane całej społeczności naukowej, pozwalając na tworzenie ostrzeżeń oraz pierwszych w historii codziennych magnetogramów koronalnych - map natężenia pola magnetycznego ponad powierzchnią Słońca. Czytaj więcej: ? Cały artykuł ? Oryginalna publikacja: Decay of the coronal magnetic field can release sufficient energy to power a solar flare, Science (2020). ? Oszacowanie czasów przybywania koronalnych wyrzutów masy w okolice Ziemi Źródło: NJIT Opracowanie: Elżbieta Kuligowska Na zdjęciu: Aktywność słoneczna podczas całkowitego zaćmienia z 2013 roku. Źródło: APOD/D. Seaton (ROB), A. Davis & J. M. Pasachoff (Williams College Eclipse Expedition), NRL, ESA, NASA, NatGeo https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/naukowcy-zmierzyli-energie-i-ewolucje-pierwszych-minut-rozblysku-slonecznego
  25. Elon Musk chce przenieść na Marsa statkami Starship milion ludzi do 2050 roku 2020-01-20. Takie swoje ambitne plany miliarder ujawnił kilka dni temu na profilu na Twitterze w rozmowie ze swoimi fanami, a także entuzjastami świata przemysłu kosmicznego. Szef SpaceX chce tego dokonać za pomocą statku Starship. Potężna rakieta SuperHeavy i statek Starship mają udać się w pierwszy lot na orbitę jeszcze w tym roku, a w przyszłym wykonać pierwszy lot wokół Księżyca na pokładzie z japońskim miliarderem, jego przyszłą dziewczyną i grupką przyjaciół. Musk zapowiedział, że jego statek wyląduje na powierzchni Księżyca szybciej od NASA, czyli jeszcze przed 2024 rokiem. Tymczasem tak naprawdę będzie to wstęp do wielkich planów miliardera, związanych ze zmianą ludzkości w cywilizację kosmiczną oraz stworzenia pierwszych kolonii na Księżycu i Marsie. Musk napisał na Twitterze, że zamierza rocznie budować nawet 100 statków Starship. Każdy z nich może zabrać na pokład nawet 100 osób lub 100 ton ładunku. Ale to nie wszystko. Każdego dnia mają odbywać się 3 loty kosmiczne. Oznacza to, że na Marsa może w ciągu roku polecieć nawet 100 tysięcy ludzi, a w 10 lat okrągły milion. Musk jednak ma nieco bardziej realne plany, jeśli w ogóle można tak to nazwać. Zatem chce do roku 2030 wysłać na Czerwoną Planetę 100 tysięcy ludzi, a do 2050 roku już milion. Chociaż może to mu się udać patrząc z perspektywy rakiet, to jednak jest mało prawdopodobne, by powstały tam bazy, które pomieszczą taką liczbę Ziemian. Szef SpaceX obliczył też, że koszt startu jednej rakiety docelowo nie przekroczy 2 milionów dolarów. Wszyscy zainteresowani lotem na Marsa muszą się liczyć z wydaniem ok. 100 tysięcy dolarów, czyli mniej, niż obecnie wyceniane są bilety na loty suborbitalne, poniżej 100 kilometrów ponad powierzchnią naszej planety, z firmą Virgin Galactic. Musk nie ukrywa, że dzięki swojej firmie i modzie na loty na Księżyc i Marsa chce stać się najbogatszym człowiekiem na naszej planecie. Konkurencja będzie ostra, bo najbogatszy obecnie człowiek, Jeff Bezos, szef Amazona, też chce uczynić z ludzkości cywilizację kosmiczną za pomocą swojej firmy Blue Origin i potężnych rakiet. Podobne plany ma też Richard Branson z Virgin Galactic. Potyczki pomiędzy miliarderami powinny sprawić, że ceny biletów będą spadać, a to oznaczać będzie, że podróże na obce światy będą łatwiej dostępne dla mniej zamożnych ludzi. Źródło: GeekWeek.pl/Elon Musk/Twitter / Fot. SpaceX https://www.geekweek.pl/news/2020-01-20/elon-musk-chce-przeniesc-na-marsa-statkami-starship-milion-ludzi-do-2050-roku/
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)