Skocz do zawartości

Paweł Baran

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    32 515
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    64

Zawartość dodana przez Paweł Baran

  1. Nabór do Copernicus Accelerator 2019-09-06. Redakcja Do 27 października trwa nabór do programu Copernicus Accelerator związanego z wykorzystaniem danych z europejskiego systemu Copernicus. Copernicus Accelerator jest skierowany do spółek zarejestrowanych w Unii Europejskiej oraz Norwegii i Islandii. Projekty zgłaszane do Copernicus Accelerator muszą opierać się o dane satelitarne z europejskiego systemu Copernicus. Łącznie do akceleracji zostanie zaproszonych 50 podmiotów. Okres akceleracji będzie trwać 12 miesięcy. W tym czasie każda z wybranych spółek otrzyma m.in. indywidualne wsparcie eksperckie oraz comiesięczne sesje szkoleniowe i treningowe. Termin zgłoszeń do Copernicus Accelerator upływa 27 października 2019 roku. Więcej informacji na:https://accelerator.copernicus.eu/ Formularz aplikacyjny: https://copernicusaccelerator.awardsplatform.com/ (CA) https://kosmonauta.net/2019/09/nabor-do-copernicus-accelerator/
  2. Zaczyna się zbiórka crowdfundingowa wspierająca wizyty astronomów w szkołach 2019-09-05. Zainteresowanie ze strony szkół goszczeniem astronoma na spotkaniu z uczniami i nauczycielami jest tak olbrzymie, że Polskie Towarzystwo Astronomiczne (PTA) zdecydowało się uruchomić zbiórkę społecznościową (crowdfundingową) wspierającą dojazdy do szkół w ramach projektu ?Wizyty astronomów w szkołach?. PTA prosi o wsparcie i dorzucenie swojej cegiełki ? akcja o tej skali będzie z korzyścią dla całej społeczności astronomicznej. Od września astronomowie zaczynają odwiedzać szkoły w ramach projektu ?Wizyty astronomów szkołach?. Zapisy dla szkół chętnych do goszczenia astronoma zostały otwarte pod koniec czerwca. Zainteresowanie ze strony placówek szkolnych okazało się tak olbrzymie, że przekracza środki jakimi projekt dysponuje na dojazdy. Akcja odwiedzin szkół, pomyślana początkowo do przeprowadzenia w 2019 roku, będzie poszerzona także na cały 2020 roku, a może i dłużej. W związku z tym uruchomiona została zbiórka społecznościowa, aby udało się dotrzeć do jak największej liczby szkół. Prosimy o dorzucenie cegiełki wszystkich, którzy lubią astronomię lub się nią pasjonują, albo chcą aby polskie dzieci i młodzież miały możliwość bezpośredniego kontaktu z naukowcem badających Wszechświat i ze współczesną astronomią. Prosimy też o rozpowszechnienie informacji o akcji w swoich kręgach. Dokładna liczba zainteresowanych szkół będzie ogłoszona podczas konferencji prasowej w Olsztynie 9 września 2019 r. Zbiórka prowadzona jest na portalu Wspieram.to pod adresem https://wspieram.to/astronomers-in-schools Alternatywna strona, poprzez którą można dokonać wparcia, to https://www.pta.edu.pl/crowdfunding Więcej informacji: ? Komunikat prasowy PTA ? Strona zbiórki społecznościowej ? Alternatywna strona dla wpłat cegiełek ? Strona projektu "Wizyty astronomów w szkołach" ? Strona Polskiego Towarzystwa Astronomicznego (Jest to komunikat Polskiego Towarzystw Astronomicznego) https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/zaczyna-sie-zbiorka-crowdfundingowa-wspierajaca-wizyty-astronomow-w-szkolach
  3. W kosmicznym obiektywie: Kolorowa rybka 2019-09-05Alicja Pietrzak Niektórym powyższa mgławica przypomina rybi łeb. Jednakże ten pełen barw kosmiczny obraz tak naprawdę składa się z chmur świecącego gazu i ciemnego pyłu, znajdującego się w IC 1795, regionie gwiazdotwórczym w gwiazdozbiorze Kasjopei. Kolory obłoku zostały nadane mu przez paletę odcieni teleskopu Hubble, służącą do mapowania emisji tlenu, wodoru i siarki za pomocą barw niebieskich, zielonych oraz czerwonych w wąskim paśmie widma. Uzyskane dane następnie połączono z ujęciami tego regionu wykonanymi przy pomocy filtrów szerokopasmowych. Niedaleko od słynnej podwójnej gromady Perseusza, IC 1795 leży na niebie tuż obok IC 1805, mgławicy Serce, będąc jednocześnie częścią grupy regionów gwiazdotwórczych leżących na skraju dużego obłoku molekularnego. Odległy od nas tylko ponad 6000 lat świetlnych, duży obszar narodzin nowych gwiazd rozciąga się wzdłuż ramienia spiralnego Perseusza naszej galaktyki. W takiej odległości to zdjęcie rozciągałoby się na około 70 lat świetlnych wzdłuż IC 1795. Source : NASA https://news.astronet.pl/index.php/2019/09/05/w-kosmicznym-obiektywie-kolorowa-rybka/
  4. Satelity SpaceX mogły doprowadzić do wielkiej kosmicznej katastrofy 2019-09-05. W maju firma Elona Muska wyniosła na ziemską orbitę pierwszą grupę mikrosatelitów konstelacji kosmicznego Internetu o nazwie StarLink. Projekt napotkał jednak na swojej drodze rozwoju sporo problemów. Astronomowie zarzucili SpaceX i innym firmom, które budują konstelacje kosmicznego Internetu, że dziesiątki tysięcy takich urządzeń może utrudnić obserwacje prowadzone przez naziemne systemy. Każdy mikrosatelita będzie wyposażony w panele solarne, dzięki którym będzie mógł normalnie funkcjonować. Problem w tym, że zarówno jego korpus, jak i panele solarne, odbijają część światła słonecznego, które może oślepiać obserwatorów i przeszkodzić w obserwacjach za pomocą naziemnych teleskopów. Elon Musk twierdzi jednak, że nic takiego nie będzie miało miejsca w przyszłość. Zlecił on już swoim inżynierom, by jak najbardziej to możliwe obniżyli albedo nowych mikrosatelitów, czyli stosunek ilości promieniowania świetlnego odbitego od satelitów i skierowanego w stronę powierzchni Ziemi. Gdy udało się zaradzić jednemu problemowi, pojawił się drugi. Europejska Agencja Kosmiczna poinformowała, że została zmuszona przez SpaceX i jego mikrosatelity do zmiany orbity swojego satelity obserwacyjnego o nazwie Aeolus. Inżynierowie obliczyli, że gdyby agencja nie zareagowała, to urządzenia Elona Muska mogłyby doprowadzić do kosmicznej katastrofy, zderzając się z satelitą, a później doprowadzić do efektu domina. ESA postanowiła więc dmuchać na zimne i przestawić swoje urządzenie na bezpieczną orbitę. Na niskiej orbicie okołoziemskiej z każdym rokiem zaczyna robić się coraz ciaśniej. Wiele firm ma w planach umieszczenie tam dziesiątek tysięcy nowych mikrosatelitów. Ich zdaniem będzie obserwacja naszej planety i dokonywanie ważnych pomiarów oraz zapewnienie komunikacji pomiędzy ziemskimi metropoliami. Tak duża ilość urządzeń stwarzać może zagrożenie dla przyszłych misji kosmicznych. Gdyby nad którymś stracono kontrolę, mogłoby się to skończyć kosmicznymi katastrofami, które będą bardzo ciężkie do ogarnięcia. Kolejne urządzenia StarLink mają trafić na orbitę jeszcze w tym roku. Każdy z mikrosatelitów jest wyposażony w silnik jonowy tylu Halla, bazujący na kryptonie. Pierwsza część konstelacji będzie operowała na wysokości 550 kilometrów ponad powierzchnią Ziemi. Docelowo na orbitę ma trafić 7518 mikrosatelitów, a do 2030 roku ma być ich już kilkanaście tysięcy. Znajdą się ona na wysokości 340 kilometrów, 550 kilometrów oraz 1150 kilometrów. Bezprzewodowy kosmiczny Internet od SpaceX ma zapewnić dostęp do największej na świecie skarbnicy wiedzy wszędzie, gdzie tylko się znajdziemy, a mianowicie w lasach Amazonii, na Saharze czy nawet na bezludnej wyspie. System ma oferować prędkość sieci na poziomie do 1 Gb/s, przy pingu nie przekraczającym 24 ms. Elon Musk napisał na swoim profilu na Twitterze, że jego system de facto nie będzie korzystał z protokołu IP. Oczywiście będzie wspierał go w wymianie pakietów z globalną siecią, ale wewnątrz sieci StarLink będzie odbywało się to już bezpośrednio na zasadzie sieci peer to peer, z szyfrowaniem na całym kanale komunikacyjnym (end-to-end encryption). Co ciekawe, Musk chce wznieść poziom bezpieczeństwa swojej sieci na bardzo wysoki poziom, dzięki zastosowaniu szyfrowania na poziomie kodu sieci (firmware level). Jeśli dojdzie do ataku, to sieć będzie mogła w trybie ekspresowym być zaktualizowana i odeprzeć cyberataki, oferując jej użytkownikom maksymalne bezpieczeństwo. Kilka miesięcy temu firma Elona Muska wystąpiła do władz FCC na zgodę na używanie do miliona stacji naziemnych dla konstelacji StarLink. Terminale mają mieć płaskie anteny nadawczo-odbiorcze. Firma Elona Muska zdradziła, że zainteresowanie kosmicznym Internetem jest gigantyczne. Pierwsi klienci będą mogli ciszyć się Internetem z mikrosatelitów jeszcze w tym roku. Źródło: GeekWeek.pl/ESA/SpaceX / Fot. SpaceX https://www.geekweek.pl/news/2019-09-05/satelity-spacex-mogly-doprowadzic-do-wielkiej-kosmicznej-katastrofy/
  5. Aeolus omija Starlink 1-44 2019-09-05. Krzysztof Kanawka Drugiego września satelita Aeolus uruchomił swoje silniczki w celu ominięcia jednego z satelitów pierwszej paczki konstelacji Starlink. Firma SpaceX umieściła 24 maja 2019 na orbicie 60 satelitów konstelacji Starlink. Wszystkie satelity Starlink zostały uwolnione w jednym momencie, co jest dość nietypowe. Zwykle podczas startów z wieloma satelitami następuje stopniowe (albo też ?jednostajne? w dłuższym okresie czasu) uwalnianie satelitów. W tym przypadku wszystkie satelity jednocześnie opuściły górny stopień Falcona 9, po czym powoli zaczęły się od siebie oddalać. W sierpniu 2018 roku Europejska Agencja Kosmiczna (ESA) umieściła na orbicie satelitę naukowego Atmospheric Dynamics Mission Aeolus (ADM-Aelous, w skrócie Aelous). Ta misja wyznacza profile wiatrów wiejących w atmosferze Ziemi. Satelita krąży wokół Ziemi na orbicie o wysokości około 320 km. Aktualnie na orbicie operacyjnej o wysokości około 550 km przebywają 52 satelity z pierwszej paczki Starlink. Pozostałe satelity przebywają na niższych orbitach. Jednym z nich jest Starlink 1-44, znajdujący się na orbicie o wysokości około 310 x 345 km. Łącznie SpaceX ma zamiar użyć trzech ?powłok? dla swojej konstelacji: około 7500 satelitów ma operować na niskiej orbicie o wysokości około 340 km, 1600 na orbicie o wysokości około 550 km i 2900 na orbicie o wysokości 1150 km. Niektóre środowiska naukowe branży kosmicznej uważają, że ta ostatnia ?powłoka? może być bardzo niebezpieczna z uwagi na swoją dużą wysokość oraz obecność innych ?kosmicznych śmieci?. W tej kwestii z pewnością niebawem będą musiały zostać wprowadzone regulacje, gdyż nie tylko SpaceX ma zamiar zbudować swoje ?mega konstelacje? satelitarne. Aeolus omija Starlink 1-44 Drugiego września 2019 doszło do zbliżenia satelitów Aeolus i Starlink 1-44. Jeszcze pod koniec sierpnia ryzyko kolizji tych satelitów wynosiło około 1:5000 ? wartość zwykle niewymagająca wykonania manewru omijającego. Na początku września to ryzyko kolizji wg niektórych metod obliczeniowych wzrosła do 1:1000 ? wystarczająco wysoko, by zarządzić manewr omijania. Ten manewr wykonał europejski satelita Aeolus. Co ciekawe, pewne niezależne źródła sugerują, ze firma SpaceX odmówiła wykonania manewru. ESA zadecydowała wykonać manewr satelitą Aelous. Trzeciego września pojawiło się oświadczenie firmy SpaceX, w którym można przeczytać, że SpaceX z ESA wymieniał informacje w sierpniu, kiedy jeszcze ryzyko kolizji było niskie. Później, na początku września, błąd w oprogramowaniu firmy nie pozwolił na szybszą reakcję. Większa ilość satelitów będzie z pewnością wymagać częstszych manewrów w celu omijania kolizji z innymi satelitami (w tym satelitami innych konstelacji!), śmieciami kosmicznymi oraz obiektami, które same nie są w stanie manewrować (np. satelity typu CubeSat). Brak koordynacji działań ? oraz brak decyzji o wykonaniu manewru ? może jeszcze bardziej podnieść ryzyko kolejnej kolizji na orbicie. (Tw, ESA, S-X) https://kosmonauta.net/2019/09/aeolus-omija-starlink-1-44/
  6. Aktywny księżyc WASP-49b? 2019-09-05. Krzysztof Kanawka Wokół planety pozasłonecznej WASP-49b może krążyć aktywny egzoksiężyc. Gdy odkryto pierwsze planety pozasłoneczne, pojawiło się pytanie ? co z księżycami takich obiektów? Ponieważ w naszym Układzie Słonecznym występuje wiele różnej wielkości księżyców, było pewne, że dookoła sporej części planet pozasłonecznych krążą egzoksiężyce. Co więcej, postulowano nawet, że niektóre z tych ?księżyców obcych światów? mogą być większe od naszej Ziemi. Przykładowo, potężne gazowe giganty przynajmniej teoretycznie mogą utrzymywać masywne egzoksiężyce na swoich orbitach. Jak na razie jednak nie udało się wykryć i zweryfikować istnienie żadnego egzoksiężyca. Ma to związek z faktem, że nawet masywne egzoksiężyce (np. wielkości Ziemi) wciąż są bardzo małe jak na możliwości współczesnej technologii. Ponadto, prawdopodobnie większość egzoksiężyców krąży stosunkowo blisko swoich planet, co dodatkowo utrudnia detekcję. Aktywny egzoksiężyc WASP-49b Międzynarodowy zespół naukowców pod przewodnictwem Apurva Oza z Uniwersytetu w Bernie uważa, że wokół znanej egzoplanety WASP-49b może krążyć księżyc. Co więcej, ten egzoksiężyc może być bardzo aktywny ? z dużą ilością wulkanów. Wokół WASP-49b wykryto dużą ilość sodu. Co więcej, ten sód znajduje się w stosunkowo dużej odległości od samej planety WASP-49b. Sód może pochodzić od aktywnego wulkanicznie egzoksiężyca. WASP-49b krąży bardzo blisko swej gwiazdy ? odległość wynosi zaledwie 5,6 miliona kilometrów z czasem około 2,8 dnia. WASP-49b ma masę ok 0,38 masy Jowisza ? jest to masa nieco większa od masy Saturna z naszego Układu Słonecznego. Jest to zatem typowy ?gorący Jowisz?. Siły pływowe w takim układzie (masywna egzoplaneta oraz pobliska gwiazda) byłyby potężne. Jakikolwiek egzoksiężyc krążący wokół WASP-49b byłby poddawany znaczącym siłom pływowym, a co za tym idzie ? efektem byłaby duża aktywność wulkaniczna. Oczywiście, sama obecność sodu wokół WASP-49b nie jest wystarczającym dowodem na istnienie egzoksiężyca ? sód może mieć inne źródło lub źródła. Dalsze obserwacje tego układu planetarnego mogą przynieść dodatkowe informacje o otoczeniu WASP-49b. Warto tu dodać, że wcześniej poznanym kandydatem na egzoksiężyc jest Kepler-1625b I. Ten obiekt nie doczekał się jeszcze potwierdzenia istnienia. (EPE, S) https://kosmonauta.net/2019/09/aktywny-ksiezyc-wasp-49b/
  7. Potas odkryty w atmosferze egzoplanety 2019-09-04. Radek Kosarzycki Zespół astrofizyków kierowany przez doktorantkę Engin Keles z AIP wykrył potas w atmosferze egzoplanety. To pierwsze takie odkrycie na podstawie badań spektroskopowych o wysokiej rozdzielczości. Instrument PEPSI (Potsdam Echelle Polarimetric and Spectroscopic Instrument) zainstalowany na teleskopie LBT w Arizonie został wykorzystany do zbadania atmosfery egzoplanety HD189733b. Od najwcześniejszych przewidywań teoretycznych opracowanych 20 lat temu, naukowcy spodziewali się wykrycia potasu i sodu w atmosferach gorących jowiszów, gazowych olbrzymów charakteryzujących się temperaturami kilku tysięcy kelwinów, krążących wokół odległych gwiazd. Choć wcześnie udało się zaobserwować sód, potasu nie udawało się zaobserwować aż do teraz, co stanowiło nie lada zagadkę dla chemii i fizyki atmosfer. Pierwiastki w atmosferze planet można odkrywać analizując widmo gwiazdy macierzystej gdy planeta przechodzi na jej tle. Różne pierwiastki powodują powstawanie określonych linii absorpcyjnych w widmie promieniowania, które z kolei pozwalają nam określić skład chemiczny atmosfery. Niemniej jednak obecność chmur w atmosferach gorących jowiszów silnie osłabia wszelkie linie absorpcyjne, przez co bardzo trudno je dostrzec. Nawet w przypadku HD 189733b, najdokładniej zbadanego gorącego jowisza, jak dotąd naukowcy dysponowali jedynie wątpliwymi i nieprecyzyjnymi danymi o ilości potasu. Oddalona od o nas o 64 lata świetlne planeta rozmiarów jowisza okrążą swoją gwiazdę ? czerwonego olbrzyma ? w ciągu 53 godzin i oddalona jest od niej o zaledwie 5 milionów kilometrów (Ziemia oddalona jest od Słońca o 150 mln km). Potrzeba był mocy dwóch 8,4-metrowych zwierciadeł teleskopu LBT oraz wysokiej rozdzielczości widmowej PEPSI, aby z pewnością stwierdzić obecność potasu w warstwie atmosfery znajdującej się powyżej chmur egzoplanety. Dzięki nowym pomiarom, badacze mogą porównać sygnały widmowe potasu i sodu i tym samym dowiedzieć się więcej o procesach takich jak kondensacja czy fotojonizacja w atmosferach egzoplanet. W ramach prowadzonych badań naukowcy zastosowali technikę zwaną spektroskopią transmisyjną. Wymaga ona tego, aby planeta przechodziła (z punktu widzenia obserwatora na Ziemi) na tle tarczy swojej gwiazdy macierzystej. ?Wykonaliśmy widma promieniowania podczas tranzytu i porównaliśmy głębokość absorpcji? mówi główna autorka opracowania, Engin Keles z AIP. ?Podczas tranzytu dostrzegliśmy sygnaturę potasu, która zniknęła przed i po tranzycie zgodnie z naszymi oczekiwaniami. Oznacza to, że linie absorpcyjne powstawały w atmosferze tranzytującej planety?. Badania prowadzone przez inne zespoły podejmowały już próby wykrycia potasu w atmosferze tej samej egzoplanety, jednak albo nie prowadziły do wykrycia, albo sygnał był zbyt słaby, aby był statystycznie znaczący. ?Nasze obserwacje z pewnością stanowią przełom? podkreśla dr Matthias Mallonn, współautor opracowania. ?PEPSI jest idealnym instrumentem do takich badań z uwagi na swoją wysoką rozdzielczość widmową, która pozwala nam zbierać więcej fotonów na piksel z bardzo wąskich linii widmowych niż jakikolwiek inny system teleskop-spektrograf?. Źródło: Leibniz-Institut fur Astrophysik Potsdam https://www.pulskosmosu.pl/2019/09/04/potas-odkryty-w-atmosferze-egzoplanety/
  8. Egzoplanety nie ukryją swoich tajemnic przed innowacyjnym nowym instrumentem 2019-09-04.Autor. Vega Amerykański zespół badawczy odkrył sekrety nieuchwytnej egzoplanety za pomocą nowego potężnego instrumentu zamontowanego na 8-metrowym teleskopie Gemini North na Maunakea na Hawajach. Odkrycie nie tylko klasyfikuje egzoplanetę wielkości Jowisza w ciasnym układzie podwójnym gwiazd, ale także jednoznacznie pokazuje, po raz pierwszy, wokół której z dwóch gwiazd krąży planeta. Przełom nastąpił, gdy Steve B. Howell z NASA Ames Research Center i jego zespół zastosował wysokiej rozdzielczości instrument obrazujący o nazwie ?Alopeke (współczesne hawajskie słowo oznaczające Lisa). Zespół zaobserwował egzoplanetę Kepler-13b, gdy przechodziła przed tarczą jednej z gwiazd w układzie podwójnym Kepler-13AB odległym od nas o 2000 lat świetlnych. Wcześniej prawdziwa natura egzoplanety była tajemnicą. ?Była dezorientacja w związku z Kepler-13b: czy to gwiazda o małej masie, czy gorący świat podobny do Jowisza? Więc opracowaliśmy eksperyment z wykorzystaniem chytrego urządzenia ?Alopeke. Monitorowaliśmy obie gwiazdy, Kepler A i Kepler B, jednocześnie szukając jakichkolwiek zmian jasności podczas tranzytu planety. Ku naszej radości nie tylko rozwiązaliśmy tajemnicę, ale także otworzyliśmy okno na nową erę badań egzoplanet.? ? powiedział Howell. ?Ta podwójna wygrana podniosła znaczenie instrumentów takich jak ?Alopeke w badaniach egzoplanet. Znakomite zdolności obserwacyjne Gemini Observatory, a także innowacyjny instrument ?Alopeke umożliwiły to odkrycie w ciągu zaledwie czterech godzin obserwacji? ? powiedział Chris Davis z National Science Foundation. ?Alopeke wykonuje ?obrazowanie plamek?, zbierając tysiące 60-milisekundowych ekspozycji co minutę. Po przetworzeniu tak dużej ilości danych końcowe zdjęcia są wolne od niekorzystnych skutków turbulencji atmosferycznych ? które mogą powodować rozmycia i zniekształcenia obrazów gwiazd. ?Około połowa wszystkich egzoplanet krąży wokół gwiazdy w układach podwójnych, ale do tej pory nie byliśmy w stanie dokładnie określić, która z gwiazd jest gospodarzem planety? ? mówi Howell. Analiza zespołu ujawniła wyraźny spadek jasności Keplera A, co dowodzi, że planeta krąży wokół jaśniejszej z dwóch gwiazd. Co więcej ?Alopeke dostarcza jednoznacznych danych na długości fali zarówno czerwonej, jak i niebieskiej, co jest niezwykłą funkcją dla obrazowanych plamek. Porównując dane światła czerwonego i niebieskiego badacze byli zaskoczeni, gdy odkryli, że spadek w świetle niebieskim był około dwa razy głębszy, niż spadek widoczny w świetle czerwonym. Można to wyjaśnić gorącą egzoplanetą o bardzo rozszerzonej atmosferze, która bardziej skutecznie blokuje światło na niebieskiej długości fali. Tak więc te wielokolorowe obserwacje dają kuszące spojrzenie na wygląd tego odległego świata. Wczesne obserwacje kiedyś wskazały, że obiekt tranzytujący jest gwiazdą o małej masie lub brązowym karłem. Jednak badania Howella i jego zespołu prawie na pewno pokazują, że obiekt ten jest podobną do Jowisza olbrzymią gazową egzoplanetą z ?nadmuchaną? atmosferą wywołaną narażeniem na ogromne promieniowanie gwiazdy macierzystej. ?Alopeke ma identycznego bliźniaka na teleskopie Gemini South w Chile, o nazwie Zorro, co po hiszpańsku oznacza Lis. Podobnie jak ?Alopeke, Zorro jest zdolny do obrazowania plamek zarówno na niebieskiej jak i czerwonej długości fali. Obecność tych instrumentów na obu półkulach pozwala Obserwatorium Gemini analizować tysiące egzoplanet znanych w wielu układach gwiazdowych. ?Obrazowanie plamek przeżywa renesans dzięki technologii takiej, jak szybkie, niskoszumowe detektory, które stają się łatwiej dostępne. W połączeniu z dużym lustrem głównym Gemini ?Alopeke ma realny potencjał do dokonywania jeszcze bardziej znaczących odkryć egzoplanet poprzez dodanie innego wymiaru do wyszukiwania? ? powiedział członek zespołu Andrew Stephens z teleskopu Gemini North. Po raz pierwszy zaproponowane przez francuskiego astronoma Antoine Labeyrie w 1970 roku obrazowanie plamek opiera się na idei, że turbulencje atmosferyczne można ?zamrozić? przy otrzymywaniu bardzo krótkich ekspozycji. Na tych krótkich ekspozycjach gwiazdy wyglądają jak zbiory małych punktów lub plamek, gdzie każda z tych plamek ma rozmiar optymalnego limitu rozdzielczości teleskopu. Podczas wykonywania wielu ekspozycji i sprytnego podejścia matematycznego plamki te można zrekonstruować, aby stworzyć prawdziwy obraz źródła, usuwając efekty turbulencji atmosferycznych. Rezultatem jest obraz o najwyższej jakości, jaki może wytworzyć teleskop, skutecznie uzyskując kosmiczną rozdzielczość z ziemi ? co czyni te instrumenty doskonałymi sondami środowisk pozasłonecznych, w których mogą się znajdować planety. Odkrycie planet krążących wokół innych gwiazd zmieniło spojrzenie na nasze miejsce we Wszechświecie. Misje kosmiczne, takie jak Kepler/K2 i TESS pokazały, że na niebie jest dwukrotnie więcej planet krążących wokół gwiazd niż gwiazd widocznych nieuzbrojonym okiem; do tej pory łączna liczba odkryć wynosi około 4000. ?Misje te obserwują duże pola widzenia zawierające setki tysięcy gwiazd, więc nie mają wystarczającej rozdzielczości przestrzennej niezbędnej do głębszego badania. Jednym z głównych odkryć badań egzoplanet jest to, że około połowa wszystkich egzoplanet krąży wokół gwiazdy w układzie podwójnym. Zrozumienie tych złożonych systemów wymaga technologii, które mogą przeprowadzić obserwacje czułe na czas i badać najdrobniejsze szczegóły z wyjątkową przejrzystością? ? mówi Howell. ?Nasza praca z Kepler-13b stanowi model przyszłych badań egzoplanet w układach wielokrotnych gwiazd. Obserwacje podkreślają zdolność obrazowania w wysokiej rozdzielczości za pomocą potężnych teleskopów, takich jak Gemini, nie tylko do oceny, które gwiazdy z planetami występują w układach podwójnych, ale także do zdecydowanego określenia, którą gwiazdę okrąża planeta? ? dodaje Howell. Opracowanie: Agnieszka Nowak Źródło: Gemini Urania https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2019/09/egzoplanety-nie-ukryja-swoich-tajemnic.html
  9. Igłowe struktury w dodatnio naładowanych błyskawicach 2019-09-04. Błyskawice występujące w atmosferze Ziemi to groźne i wciąż słabo poznane przez nas zjawiska. Typowy piorun tworzy sieć kanałów plazmowych, rozchodzących się od swego punktu początkowego z zarówno dodatnio, jak i ujemnie naładowanymi odnogami ? tak zwanymi prekursorami dodatnimi i ujemnymi. Prekursory (wyładowania pilotujące) ujemne błyskawic rozprzestrzeniają się w sposób nieciągły. W paśmie z zakresu od 30 do 300 megaherców obserwujemy obfite impulsy radiowe. Impulsy takie możemy wykrywać nawet z dużej odległości i obrazować z wysoką rozdzielczością przestrzenną i czasową. Z kolei prekursory naładowane dodatnio propagują się w sposób bardziej ciągły, emitując przy tym niewielkiej mocy promieniowanie na wysokich częstotliwościach. Mimo to ich emisja radiowa została również zaobserwowana. Okazuje się, że wykazuje ona wzorce zupełnie odmienne niż w przypadku emisji radiowej pochodzącej z prekursorów ujemnych. Naukowcy odkryli ponadto, że prekursory dodatnie mogą zostać na jakiś czas odłączone od ujemnych. Prowadzi to jednak do pojawiania się impulsów prądowych, które ponownie łączą ze sobą dodatnie i ujemne części błyskawic. Implikuje to również wystąpienie wielu wyładowań atmosferycznych zachodzących pomiędzy chmurami i powierzchnią Ziemi. Uważa się, że ów proces rozłączania wynika z ujemnego oporu różnicowego. Nie wyjaśnia to jednak, dlaczego zachodzi on najczęściej na prekursorach dodatnich, ani dlaczego prąd elektryczny w błyskawicy skierowanej od chmury ku Ziemi nigdy nie osiąga wartości zerowej. Dodatkowo nie wiadomo, w jaki sposób prekursor dodatni (pozytywny) emituje promieniowanie radiowe i dlaczego pod tym względem znacznie różni się on od ujemnego (negatywnego). Profesor Marian Soida z Obserwatorium Astronomicznego Uniwersytetu Jagiellońskiego należy do międzynarodowego zespołu, który zaprezentował niedawno przełomowe interferometryczne radiowe obserwacje błyskawicy propagującej się nad Holandią - z niespotykaną wcześniej rozdzielczością czasową i przestrzenną, w trzech wymiarach. Praca na ten temat ukazała się na łamach Nature. Uzyskanie tych przełomowych wyników było możliwe dzięki danym zbieranym przez Międzynarodowy Teleskop LOFAR (LOw Frequency ARray). LOFAR to europejska sieć anten służąca do obserwacji nieba w zakresie niskich częstotliwości radiowych. Jest zarządzana przez znajdujący się w Holandii ośrodek naukowy ASTRON. Międzynarodowy Teleskop LOFAR składa się z układów anten oraz urządzeń służących do obserwacji, przetwarzania i przechowywania danych zlokalizowanych w kilku krajach członkowskich projektu, w tym również w Polsce, i zarządzanymi w ramach wspólnej polityki naukowej. Na bazie obserwacji z udziałem sieci LOFAR zespół zidentyfikował w błyskawicy drobne struktury plazmowe, które nazwano igłami. Z obserwacji radiowych wynika, że są one dominującym źródłem emisji radiowej prekursorów dodatnich. Struktury te wydają się ponadto odprowadzać ładunek z prekursora i prawdopodobnie odpowiadają również za to, że prekursory dodatnie odłączają się od ujemnych, a w rezultacie błyskawice typu chmura-Ziemia (powietrze-Ziemia) łączą się z powierzchnią Ziemi wielokrotnie podczas wyładowania. Przedstawione wyniki są częścią badań prowadzonych w Zakładzie Radioastronomii i Fizyki Kosmicznej Obserwatorium Astronomicznego Uniwersytetu Jagiellońskiego. Wyniki badań zostały zrealizowane w ramach projektu The LOFAR cosmic ray key science project, który jest wspierany przez grant Advanced Grant of the European Research Council (FP/2007?2013)/ERC Grant Agreement number 227610. Badania zostały częściowo sfinansowane przez European Research Council (European Union?s Horizon 2020 research and innovation programme, grant agreement number 640130) i projekt FOM (FOM-project 12PR304). Czytaj więcej: ? Oryginalna publikacja: Needle-like structures discovered on positively charged lightning branches, B. M. Hare et al., Nature (2019) ? LOFAR bada informacje ze świata zakodowane w falach radiowych ? Budowa trzech stacji systemu LOFAR w Polsce ? Projekt LOFAR ? nowe okno na Wszechświat ? Zwarte grupy galaktyk obserwowane z udziałem interferometru radiowego LOFAR Źródło: Materiały prasowe OA UJ Na ilustracji: Mapa radiowa błyskawicy nad Holandią z roku 2017. Każda kropka reprezentuje pojedynczą detekcję radiową. Pokazano detekcje związane zarówno z pozytywnymi (PL), jak i negatywnymi (NL) prekursorami błyskawic. Gdy prekursor ujemny łączy się z Ziemią, tworzy pewien ?skrót?, który rozchodzi się do góry w kanale błyskawicy i jest czasem nazywany uderzeniem (udarem) powrotnym (RS, ang. return stroke). Odległości na mapie odnoszą się do centrum sieci LOFAR. Źródło: Publikacja zespołu. https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/iglowe-struktury-w-dodatnio-naladowanych-blyskawicach
  10. Słynny fizyk uważa, że opracujemy ?teorię wszystkiego? do 2100 roku 2019-09-04. Ludzkość od zarania dziejów eksploruje naszą planetę, a od niedawna również przestrzeń kosmiczną w poszukiwaniu odpowiedzi na fundamentalne pytania: skąd pochodzimy i dokąd dążymy. Niebawem wszystko stanie się dla nas jasne. Przynajmniej tak twierdzi Michio Kaku, słynny fizyk teoretyk, który niedawno gościł w naszym kraju. Kilka dni temu wziął też udział w cieszącym się dużym zainteresowaniem wydarzeniu AMA na popularnym serwisie Reddit, gdzie Internauci mogli zadawać mu najróżniejsze i najbardziej skomplikowane pytania dotyczące obecnego stanu wiedzy świata naukowego oraz ciekawych teorii. Według jednego z największych na świecie popularyzatorów wiedzy o kosmosie, jeszcze do końca tego stulecia nawiążemy kontakt z obcymi cywilizacjami, powstrzymamy proces starzenia się, opracujemy sztuczny mózg oraz udowodnimy ?teorię wszystkiego?. Ona jedna pozwoli nam wyjaśnić fizykę całego Wszechświata, począwszy od ciemnej materii po mechanikę kwantową. Fizyk osobiście zaangażowany jest w wiele projektów, które mają tę piękną wizję urzeczywistnić. Pomimo faktu, że ten dzień nadejdzie najprawdopodobniej już po śmierci Kaku, w jednym ze swoich wywiadów powiedział, że to będzie najbardziej doniosłe wydarzenie w historii ludzkości. Oczywiście nie będzie miało ono wpływu na życie większości ludzi zamieszkujących naszą planetę, jak np. odkrycie czarnych dziur i jej pierwszych obrazów, ale człowiek musi bezustannie odkrywać, bo taka już jest jego natura. Gdy ktoś zada nam pytanie: po co żyjemy, większość z nas nie będzie w stanie na nie odpowiedzieć w sposób wyczerpujący. Zmienia takiej rzeczywistości nastąpi właśnie po odkryciu ?teorii wszystkiego?. Wówczas zrozumiemy istotę Wszechświata, mechanizmy jego rozwoju, będziemy mogli przewidywać pewne rzeczy i w końcu zaczniemy pojmować nasze w nim miejsce i rolę. Być może wraz z tym zacznie potwierdzać się koncepcja wysnuta przez Elona Muska, że żyjemy w bardzo złożonej symulacji (zobacz tutaj). Źródło: GeekWeek.pl/Reddit / Fot. NASA https://www.geekweek.pl/news/2019-09-04/slynny-fizyk-uwaza-ze-opracujemy-teorie-wszystkiego-do-2100-roku/
  11. W sobotę lądownik bezzałogowej sondy Chandrayaan-2 wyląduje na Księżycu. 2019-09-04. Piotr W poniedziałek 2 września od Indyjskiej bezzałogowej sondy Chandrayaan-2 oddzielił się lądownik Vikram, który aktualnie obniża swoją orbitę zbliżając się do powierzchni Księżyca. Lądowanie na powierzchni Srebrnego Globu zostało przewidziane na sobotę 7 września. Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z zakładanym planem to Indie zostaną czwartym krajem, który wylądował na powierzchni Księżyca. Indyjska agencja kosmiczna ISRO (Indian Space Research Organization) wysłała sondę Chandrayaan-2 wraz z lądownikiem Vikram na orbitę 22 lipca 2019 r. Sonda dotarła w okolicę Księżyca już 20 sierpnia fotografując naszego naturalnego satelitę z odległości 4375 kilometrów. Następnym krokiem było umieszczenie lądownika Vikram na odpowiednio skorygowanej orbicie, która umożliwi bezpieczne lądowanie w okolicach bieguna południowego - obszar ten do tej pory jest stosunkowo słabo zbadany. Głównym celem Indyjskiej Agencji Kosmicznej jest znalezienie śladów wody właśnie w tym obszarze. Odkryta woda miałaby przydać się podczas ewentualnej kolonizacji naszego naturalnego satelity. Warto w tym momencie wspomnieć, że agencja ISRO zamierza w przyszłości wysłać człowieka na Księżyc. Sonda Chandrayaan-2 o masie 3,8 tony składa się z trzech głównych elementów (orbitera, lądownika Vikram i łazika Pragyanh). Po udanym lądowaniu przez około 2 tygodnie rozpocznie się proces zbierania próbek z powierzchni Księżyca, których skład zostanie poddany analizie, a wyniki zostaną przesłane na Ziemię. Koszt misji Chandrayaan-2 to około 140 milionów dolarów. Warto przypomnieć, że ostatnie udane miękkie lądowanie na powierzchni Księżyca miało miejsce 3 stycznia obecnego roku. Wtedy też Chińska sonda kosmiczna Chang?e 4 wraz z łazikiem Yutu 2 wylądowała w kraterze Von Kármán na obszarze basenu Biegun Południowy - Aitken. (Szczegóły misji Chang?e 4) O szczegółach lądowania poinformujemy w aktualizacji pod newsem. isro.gov.in/chandrayaan2 - Aktualne komunikaty (ISRO) Źródło: isro.gov.in, wikipedia.org, space.com. https://www.astronomia24.com/news.php?readmore=941
  12. Mars. W poszukiwaniu życia - Zapowiedź arcyciekawej książki od PWN 2019-09-04. ? Astronomia24 Mars. W poszukiwaniu życia autorstwa Davida A. Weintrauba to pozycja unikatowa na polskim rynku wydawniczym obszernie i przekrojowo przedstawiająca historię badań Marsa i poszukiwania na nim śladów i dowodów istnienia życia. W trakcie tej podróży przez niemal dwa stulecia poznajemy badaczy Czerwonej Planety, ich motywacje, osiągnięcia oraz popełniane przez nich błędy. Czytelnik znajdzie tu uzasadnienie dla pojawiających się na przestrzeni niemal dwóch wieków twierdzeń o odkryciu inteligentnego życia na Marsie, kanałów, roślinności, porostów czy też metanu, który w przekonaniu wielu dowodzi istnienia procesów biologicznych na Marsie. Jednocześnie dowiadujemy się jak te twierdzenia były weryfikowane i rewidowane na przestrzeni lat, doprowadzając nas w końcu o obecnego poziomu wiedzy. Tytuł (z podtytułem): Mars. W poszukiwaniu życia Wydanie: Wydanie I Tytuł oryginału: Life on Mars. What to Know Before We Go Autor/ Redaktor: David A. Weintraub Tłumacz: Jakub Jan Borkała Format: B5 Objętość: 249 str. ISBN: 978-83-01-20549-2 Cena: 59 zł Termin wydania: 10.09.2019 Rodzaj oprawy: miękka Kategoria i podkategoria: Astronomia i fizyka Gdzie kupić?: ksiegarnia.pwn.pl Patronat medialny nad książką objął portal Astronomia24.com. "Książka mimo że pisana w formie narracji, bardzo rzetelnie oddaje stan najnowszych badań astronomicznych, odwołując się do oryginalnych prac naukowych. Zawiera mnóstwo szczegółów, które składają się na pasjonującą opowieść o badaniach astronomicznych." Prof. dr hab. inż. Grzegorz Karwasz Zakład Dydaktyki Fizyki Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu "Czytając książkę, można wraz z autorem prześledzić chronologię powstawania i upadania teorii, dotyczących istnienia życia na Marsie, zwłaszcza od momentu, gdy okazało się, że ma on prawie takie samo nachylenie swojej osi obrotu do płaszczyzny orbity, jak Ziemia i że długość marsjańskiej doby niewiele różni się od naszej. Rozpaliło to wyobraźnię ówczesnych astronomów, a także ich następców. Z książki można dowiedzieć się, że astronomowie to też ludzie ze swoimi pragnieniami i słabościami, gdzie często szansa na zapisanie się w historii brała górę nad rzeczywistością i realnymi możliwościami badacza." Ariel Majcher Klub Astronomiczny Almukantarat Polskie Towarzystwo Miłośników Astronomii "Zwrócenie uwagi na niebagatelną kulturotwórczą rolę Marsa, o której zapomina się często, to nieoczywista, a znacząca zaleta książki Weintrauba. Poza tym jest ona oczywiście bardzo cenna z tradycyjnego puntu widzenia miłośników astronomii. Zaawansowanym przyniesie sporą ilość trudnych do zdobycia w inny sposób informacji źródłowych i bibliograficznych. Dla niezaawansowanych będzie przedstawieniem tego, co o Marsie wiedzą naukowcy dziś i jak do tego dochodzili przez wieki. Jednym i drugim książka Weintrauba, być może, wskaże drogę i stanowić będzie inspirację dla dalszych studiów, kto wie." Prof. Tadeusz Wibig Zakład Astrofizyki Wydziału Fizyki i Informatyki Stosowanej UŁ Źródło: PWN https://www.astronomia24.com/news.php?readmore=942
  13. Spojrzenie w amerykańskie dane rozpoznawcze 2019-09-04. Krzysztof Kanawka Sierpniowy nieudany irański start obserwował satelita USA 224. Opublikowany obraz pozwala na spojrzenie na możliwości obserwacyjne amerykańskich satelitów rozpoznawczych. Nieudany start irańskiej rakiety Safir-1B nastąpił 29 sierpnia 2019 roku. Rakieta eksplodowała w pierwszych sekundach lotu, tuż nad wyrzutnią startową. Informacja o tym starcie pojawiła się dzięki obserwacjom satelitarnym. Pierwsze dostępne zdjęcie pochodziło od komercyjnego małego satelity. To zdjęcie prezentujemy poniżej. Dzień po tym nieudanym starcie prezydent USA opublikował zdjęcie z amerykańskiego satelity zwiadowczego (ściśle ? zdjęcie planszy z analizą zdjęcia satelitarnego). To zdjęcie ukazuje zniszczenia wokół wyrzutni startowej. Bardzo szybko pojawiły się komentarze, że prezydent USA ujawnił tajne informacje. Niewątpliwie wszelkie oficjalnie prezentowane wcześniej zdjęcia z amerykańskich satelitów wywiadowczych miały znacznie niższą rozdzielczość. Co ciekawe, jest to z pewnością zdjęcie wydrukowanej planszy. W środkowej części zdjęcia widać odblask, powstały wskutek odbicia światła od planszy, a w dolnej części zdjęcia można zobaczyć cień sylwetki osoby, która wykonała to zdjęcie (prawdopodobnie jest to sam prezydent USA). Co można zobaczyć na opublikowanym zdjęciu? Na zdjęciu można zobaczyć dużą ilość szczegółów wyrzutni, jak i poszczególnych uszkodzeń. Na zdjęciu można zobaczyć wiele małych szczegółów, takich jak słupki czy elementy ogrodzenia. Widać także stopnie schodów, szczegóły uszkodzonych pojazdów i wiele innych elementów otoczenia wyrzutni. Szacunkowa rozdzielczość tego zdjęcia to około 10 cm. Jest to rozdzielczość wielokrotnie przekraczająca wszystkie komercyjnie dostępnie źródła satelitarne jak również wcześniej (oficjalnie) publikowane zdjęcia z amerykańskich satelitów zwiadu optycznego. Jakie możliwości obserwacyjne mają amerykańskie satelity zwiadowcze? W ciągu kilkunastu godzin od publikacji tego zdjęcia pojawiło się kilka ciekawych analiz zdjęcia jak również możliwości amerykańskich satelitów rozpoznawczych. Szybko okazało się, że satelitą, który obserwował tę irańską wyrzutnie był USA 224 (NROL-49). Jest to amerykański satelita zwiadu optycznego, należący do generacji KH-11. Wyrzutnia została sfotografowana przez satelitę pod pewnym kątem, co oznacza, że satelita w momencie obserwacji tego miejsca startowego nie przebywał dokładnie nad (w zenicie) wyrzutnią. Niezależne wyliczenia sugerują, że w momencie wykonania zdjęcia satelita USA 224 znajdował się w odległości około 382 km od wyrzutni. Wówczas satelita znajdował się na wysokości około 46,2 stopnia nad horyzontem. Możliwość wykonania precyzyjnego zdjęcia z wysoką rozdzielczością ze stosunkowo dużej odległości pod pewnym kątem ukazuje możliwości techniczne amerykańskich satelitów zwiadowczych. Przede wszystkim te satelity są zdolne do bardzo precyzyjnego pozycjonowania, dzięki czemu mogą obserwować obszary o przekątnej rzędu kilkudziesięciu metrów z odległości kilkuset kilometrów. Ponadto, możliwość obserwacji ?pod kątem?, która oznacza duże ryzyko ?rozmycia? obrazu wskutek drżenia atmosfery, sugeruje zaawansowane możliwości systemu optycznego satelity. Amerykańskie satelity KH prawdopodobnie wyglądem są zbliżone do kosmicznego teleskopu Hubble (HST). Ich lustro prawdopodobnie ma średnicę 2,4 metra. Oczywiście, nie ma wiele zdjęć lub grafik prezentujących te satelity. Zaawansowani obserwatorzy nocnego nieba i satelitów wykonali kilka zdjęć amerykańskich satelitów rozpoznawczych. Poniższe zdjęcie satelity USA 129 zostało wykonane w 2010 roku przez Ralfa Vandenbergha przy użyciu 10 calowego teleskopu. Ten obraz zdaje się potwierdzać, że część amerykańskich satelitów rozpoznania optycznego może być podobna kształtem do teleskopu HST. Opublikowane zdjęcie planszy z danymi z satelity USA 224 to prawdopodobnie pierwsze takie publiczne zaprezentowanie najnowszych amerykańskich możliwości rozpoznawczych. Satelity tej generacji będą jeszcze służyć przynajmniej przez kilkanaście lat. Satelita USA 224 (NROL-49) został wyniesiony na orbitę w styczniu 2011 roku za pomocą potężnej rakiety Delta IV Heavy. Masa startowa tego satelity to prawdopodobnie około 20 ton, z czego nawet 7 ton mogło przypadać na paliwo do manewrowania. Satelita został umieszczony na dość eliptycznej orbicie z perygeum o wysokości około 280 km, zaś apogeum wynosi około 985 km. Informacje o satelitach zwiadowczych zawsze są bardzo skąpe. W niektórych przypadkach dochodzi do publikacji danych na ich temat ze źródeł ?trzecich?. Przykładowo, w 2015 roku Rosjanie zaprezentowali kształty kilku amerykańskich satelitów zwiadowczych. (Tw, Pt, PFA, C-N) https://kosmonauta.net/2019/09/spojrzenie-w-amerykanskie-dane-rozpoznawcze/
  14. Na Ceres zlokalizowano ogromny wulkan Autor: admin (4 Wrzesień, 2019) Zdjęcia planety karłowatej Ceres, wykonane przez sondę kosmiczną Dawn w 2016 roku, wskazują na istnienie ogromnego wzniesienia. Obecność tej niezwykłej struktury geologicznej sprawia, że Ceres staje się jeszcze bardziej interesującym celem dla przyszłych misji kosmicznych. Według szacunków NASA, góra o nazwie Ahuna Mons wznosi się na wysokość ponad 4 kilometrów, a jej zbocza posiadają młode pionowe smugi zamiast starych kraterów. Historia powstania tego wzniesienia pozostaje dla nas tajemnicą, choć naukowcy przedstawili właśnie swoją nową teorię. Liczne pomiary grawitacyjne oraz badania geometryczne Ceres wskazują, że głęboko pod powierzchnią planety karłowatej mogła powstać bańka zawierająca mieszaninę błota, skał i słonej wody, która wypychała obfitą w lód skorupę, a w słabym punkcie zdołała przebić się przez powierzchnię, po czym zestaliła się i uformowała górę. Naukowcy przypuszczają, że wzniesienie Ahuna Mons jest wielkim wulkanem błotnym. Ceres, planeta karłowata krążąca pomiędzy orbitami Marsa i Jowisza jest największym ciałem niebieskim w tamtejszym pasie planetoid i może stać się celem misji kosmicznych. Przyszłe badania być może pozwolą zrozumieć, w jaki sposób powstała góra Ahuna Mons, oraz czy na planecie karłowatej Ceres panują odpowiednie warunki dla przetrwania życia bakteryjnego. Źródło: https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/na-planecie-ceres-zlokalizowano-ogromny-wulka... https://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/na-ceres-zlokalizowano-ogromny-wulkan
  15. Trzy potężne żywioły na jednym zdjęciu. Szczyt sezonu na huragany 2019-09-04. Na Pacyfiku i Atlantyku się dzieje. Oprócz huraganu Dorian, który spowodował katastrofalne zniszczenia, meteorolodzy z Narodowego Centrum Huraganów (NHC) śledzą też burze tropikalne, które mogą stwarzać zagrożenie w kolejnych dniach. U wybrzeży Florydy znajduje się Dorian - huragan drugiej kategorii w skali Saffira-Simspona. Wcześniej żywioł jako huragan piątej, najwyższej kategorii zdewastował Bahamy, doprowadzając do śmierci co najmniej siedmiu osób. >>> CZYTAJ WIĘCEJ O HURAGANIE DORIAN Fernand zagraża Meksykowi Oficjalnie sezon na huragany na obszarze Oceanu Atlantyckiego trwa od 1 czerwca do 30 listopada. Według statystyk Narodowej Służby Oceanicznej i Atmosferycznej (NOAA) najwięcej huraganów i burz tropikalnych przypada na okres od połowy sierpnia do późnego października. W rejonie Zatoki Meksykańskiej uformowała się burza tropikalna Fernand. Po południu w środę żywioł znajdował się 70 kilometrów na wschód od La Pesca w Meksyku. Burza przesuwa się na zachód z prędkością 9 kilometrów na godzinę, a średnia prędkość wiatru osiąga 85 km/h. Największym zagrożeniem związanym z Fernandem będą intensywne opady deszczu. Miejscami może spaść od 150 do 300 litrów wody na metr kwadratowy. Najwięcej deszczu może spaść w bezpośrednim położeniu Zatoki Meksykańskiej oraz w obszarze łańcucha górskiego Sierra Madre Wschodnia. NHC prognozuje, że opady miejscami sięgną nawet 457 l/mkw. To - zdaniem meteorologów - może powodować powodzie błyskawiczne i lawiny błotne zagrażające życiu. NHC przewiduje, że burza może kierować się na zachód bądź na zachód i północny zachód. Oko Fernanda ma dotrzeć do północno-wschodniego wybrzeża Meksyku późno w środę lokalnego czasu. Dwa kolejne ośrodki niżowe Na otwartych wodach Oceanu Atlantyckiego uformowała się burza tropikalna Gabrielle. W środę po południu czasu polskiego była oddalona o 2140 kilometrów od archipelagu Azorów. Maksymalna prędkość wiatru osiąga 65 km/h, a burza przesuwa się na północny zachód z prędkością 17 km/h. Meteorolodzy NHC w rejonie Oceanu Atlantyckiego w okolicach Republiki Zielonego Przylądka obserwują obszar obniżonego ciśnienia, w którym pada deszcz i tworzą się burze. Zgodnie ze środowymi prognozami w tym rejonie w ciągu najbliższych 48 godzin może dojść do uformowania się cyklonu. Prawdopodobieństwo wynosi 50 procent. Na wschodnim Pacyfiku Juliette Na zachód od Stanów Zjednoczonych przez Pacyfik sunie huragan Juliette. Żywioł generuje wiatr wiejący z prędkością dochodzącą do 175 km/h, co oznacza, że ma drugą kategorię w pięciostopniowej skali Saffira-Simpsona. Juliette znajduje się 795 kilometrów od Półwyspu Kalifornijskiego. Żywioł przesuwa się wolno z prędkością 9 kilometrów na godzinę. Źródło: NHC Autor: dd/aw https://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/swiat,27/trzy-potezne-zywioly-na-jednym-zdjeciu-szczyt-sezonu-na-huragany,298619,1,0.html
  16. Ciemne plamy na Wenus mogą być dowodem na istnienie tam życia pozaziemskiego Autor: admin (2019-09-04 ) O możliwości istnienia życia pozaziemskiego na Wenus spekuluje się już od wielu lat. Ostatnio dyskusje na ten temat ożywiły się, a jako miejsce gdzie należy go szukać wskazuje się gęste chmury okalające drugą planetę od Słońca. Skojarzono, że od dziesięcioleci obserwowano na Wenus dziwne ciemne plamy, które mogą wskazywać na to, że te przewidywania są słuszne. Ciemne plamy o dziwnych kształtach zostały dostrzeżone już wielokrotnie od czasu gdy prowadzi się obserwacje Wenus. Mniej więcej rok temu japońscy naukowcy zasugerowali, że mogą być one dowodem na obecność życia na Wenus. Eksperci, w tym prowadząca badanie dr Yeon Joo Lee, twierdzą, że struktury te mogą być skutkiem istnienia życia atmosferycznego i mogą mieć realny wpływ na klimat planety. Rzeczywiście astronomowie zauważyli, że na skutek plam, od 2006 do 2017 roku ilość światła odbitego od planety Wenus, tak zwane albedo, zmniejszyło się o połowę, a ostatnio zaczęło ponownie rosnąć. To właśnie te zmienne w czasie czarne plamy są głównym wytłumaczeniem dla tego co zaszło, ale nikt nie wie czym one właściwie są. Sugerowano, że to chlorek żelaza, związki siarki lub tlenu, ale przyjęcie żadnej z tych ewentualności nie pozwala w zadowalający sposób wyjaśnić właściwości tych formacji i ich zdolności absorpcji. Dodatkowo obserwacje poczynione we wspomnianym badaniu wskazują na to, że ciemne plamy zachowują się w sposób podobny do atmosferycznych mikroorganizmów, które można odnaleźć w atmosferze ziemskiej. Historia eksploracji planety Wenus na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat i jest niezbyt bogata a większość z misji zakończyła się niepowodzeniem. Gdy 27 sierpnia 1962 roku w pobliżu Wenus zbliżyła się amerykańska sonda Mariner 2, dokonano pierwszych udanych pomiarów temperatury powierzchni tej planety i stwierdzono, że wynosi aż 425 stopni Celsjusza. To zdawało się zamykać kwestię życia pozaziemskiego. Jednak już wtedy stwierdzono, że chmury są dużo chłodniejsze, co otwierało drogę do dalszych poszukiwań. Na Wenus wielokrotnie próbowali również dotrzeć Rosjanie. W latach sześćdziesiątych uruchomiono specjalny program Wenera. Trwał on od 1961 roku aż do 1983 roku i w tym czasie podjęto wiele prób lądowania na tej planecie. Pierwszy raz udało im się wejść w atmosferę Wenus 1 marca 1966 roku. Doszło wtedy do pierwszego udanego lądowania, ale system komunikacyjny lądownika zawiódł i sonda nie była w stanie przekazać na Ziemię żadnych interesujących danych. Potem wielokrotnie Rosjanie latali na Wenus, lądując tam i dokonując wielu analiz tamtejszej atmosfery oraz wykonując mapowanie powierzchni, ale większość z tych misji była średnio udana i nigdy nie zgłaszali oni społęczności międzynarodowej wykrycia jakiegokolwiek życia pozaziemskiego. Być może zresztą go tam nie było tylko to oni je tam zawlekli nie zachowując odpowiedniego poziomu sterylności swoich sond badawczych. Jednak równie prawdopodobne jest to, że mogli nie być w stanie wykryć tego życia. Ciemne plamy na powierzchni atmosfery Wenus rozpalają nadzieje naukowców, że na tej planecie nadal znajduje się życie. Jednak zanim ludzkości nie uda się zbadanie tych struktur, nauka nie potrafi wskazać odpowiedzi co do przyczyn tego zjawiska. Możemy tylko obserwować jego skutki i snuć rozważania na podstawie zdalnych obserwacji. https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/ciemne-plamy-na-wenus-moga-byc-dowodem-na-istnienie-tam-zycia-pozaziemskiego
  17. Ostatnie przebiegunowanie Ziemi trwało zaskakująco długo Autor: admin (2019-09-04) Zgodnie z obecnym stanem wiedzy, ziemskie pole magnetycznie odwraca się co kilkaset tysięcy lat. Ziemia w całej swojej historii wielokrotnie doświadczyła przebiegunowania, a badania w tym zakresie trwają zbyt krótko, abyśmy potrafili zrozumieć kiedy i dlaczego to zjawisko w ogóle występuje. Dla ludzkości ma to kluczowe znaczenie, gdyż zdaniem części naukowców, wkrótce może nastąpić kolejna zamiana biegunów magnetycznych. Najnowsze badania, przeprowadzone przez geologa Brada Singera z Uniwersytetu Wisconsin w Madison i jego zespół wskazują, że ostatnie przebiegunowanie, które wystąpiło około 770 tysięcy lat temu, trwało co najmniej 22 tysiące lat. To kilka razy dłużej niż wcześniej sądzono. Wyniki tego badania zdają się również zaprzeczać dotychczasowym ustaleniom, według których zamiana biegunów magnetycznych Ziemi mogłaby trwać kilkadziesiąt lat. Nowa analiza została oparta o globalne badanie przepływów lawy, osadów oceanicznych i rdzeni lodowych Antarktydy. Brad Singer i jego zespół połączył odczyty magnetyczne i datowanie radioizotopowe próbek lawy, aby odtworzyć pole magnetyczne na przestrzeni około 70 tysięcy lat, koncentrując się na przebiegunowaniu Brunhes-Matuyama. Wykazano, że zamiana biegunów trwała mniej niż 4 tysiące lat, ale poprzedzał ją długi okres niestabilności, który z kolei trwał 18 tysięcy lat. Dane na temat przebiegunowania zostały dodatkowo potwierdzone odczytami magnetycznymi z dna morskiego, a także badaniami rdzeni lodowych z Antarktydy, w których zawarty jest beryl. Podczas zamiany biegunów, pole magnetyczne osłabia się, przez co większe ilości promieniowania uderzają w atmosferę, co z kolei przekłada się na większą ilość berylu. Wyniki najnowszych badań zapewniają bardziej szczegółowy obraz zamiany biegunów magnetycznych. Niektórzy naukowcy uważają, że właśnie doświadczamy wczesnych etapów przebiegunowania, ponieważ pole magnetyczne słabnie i przemieszcza się. Jednak nie wszyscy są tego samego zdania. Wciąż tak naprawdę nie wiemy, jak długo może trwać proces zamiany biegunów i kiedy nastąpi kolejna zamiana biegunów. Wiemy jednak, że przebiegunowanie wywoła chaos na Ziemi, gdyż nasza cywilizacja jest wręcz uzależniona od elektroniki. Źródło: https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/naukowcy-dokonali-istotnego-odkrycia-w-zwiazk... https://tylkonauka.pl/wiadomosc/ostatnie-przebiegunowanie-ziemi-trwalo-zaskakujaco-dlugo
  18. Kosmiczna kolizja młodego Jowisza 2019-09-04. Czy młody Jowisz uczestniczył w wielkiej kolizji? Dane z sondy Juno sugerują takie wydarzenie podczas formowania Układu Słonecznego. Naukowcy z amerykańskiego uniwersytetu Rice oraz chińskiego uniwersytetu Sun Yat-sen wspólnie przeanalizowali dostępne dane naukowe z misji orbitera Juno. Zbadano m.in. pole grawitacyjne Jowisza ? wynikiem jest podejrzenie, że jądro tego gazowego giganta jest mniej gęste niż przewidywano. Aktualnie wiodącą teorią powstania Jowisza jest gęsta skalista lub lodowa planeta, która ?zebrała? wokół siebie otoczkę gazową. Naukowcy uważają, że 4,5 miliarda lat temu w Jowisza uderzył masywny obiekt. Masa tego obiektu to około 10 mas Ziemi. Efektem tego impaktu było ?rozerwanie? jądra młodego Jowisza a następnie jego utworzenie na nowo ? lecz już o niższej gęstości niż wcześniej. O wczesnym Układzie Słonecznym wiemy nadal stosunkowo mało. Od stosunkowo niedawna astronomowie podejrzewają, że w tym procesie musiała nastąpić migracja planet, przede wszystkim gazowych gigantów. Według tzw. modelu nicejskiego, który został po raz pierwszy zaprezentowany w 2005 roku, nasz Układ Słoneczny niegdyś był znacznie mniejszy, ale w kilkaset milionów lat po jego formacji nastąpiła migracja planet na dalsze orbity. Wg tego modelu Jowisz uformował się w przestrzeni, gdzie dziś znajduje się orbita Marsa. Efektem późniejszej migracji Jowisza było prawie całkowite zniszczenie Pasa Planetoid. Co ciekawe, powstają także publikacje sugerujące zupełnie inny wygląd wczesnego Układu Słonecznego. Wedle jednej z nich Jowisz mógł powstać w okolicy dzisiejszej orbity Urana ? znacznie dalej niż dzisiaj i jeszcze dalej niż to model nicejski przewiduje. Zamiast powiększać swoją orbitę, Jowisz miałby na przestrzeni około 700 tysięcy lat zmniejszyć swoją orbitę do zbliżonej do dzisiejszej. Badania możliwego wyglądu wczesnego Układu Słonecznego z pewnością zajmą jeszcze wiele lat ? a dane z misji takich jak Juno mają dla tych badań duże znaczenie. (Rice) https://kosmonauta.net/2019/09/kosmiczna-kolizja-mlodego-jowisza/
  19. Tajemnicza substancja na Księżycu 2019-09-03. Chińska sondna Chang'e-4 odkryła niezwykle barwną, żelowatą substancję na niewidocznej z Ziemi stronie Księżyca. Czym ona jest? Łazik Yutu-2 uwolniony przez sondę Chang'e-4 powoli porusza się po niewidocznej z Ziemi stronie Księżyca. Od momentu lądowania w styczniu, w ciągu 9 miesięcy, łazik pokonał w sumie 271 metrów, badając kratery i wysyłając niezwykłe pocztówki z Księżyca. 28 lipca, trzy dni po rozpoczęciu księżycowego dnia 8 (dni księżycowe trwają 29 dni ziemskich), Yutu-2 miał udać się na "drzemkę", aby uniknąć przegrzania, gdy Słońce znajduje się bezpośrednio nad łazikiem. Jednak podczas badania panoramy krateru, członek misji Yu Tianyi zwrócił uwagę na coś nietypowego. Ku zaskoczeniu naukowców, odkryto tajemniczą, "żelopodobną" substancję o nietypowym połysku, kształcie i kolorze. Odróżniała się ona od księżycowej gleby. Od tego momentu łazik Yutu-2 skanował krater za pomocą spektrometru widzialnego i bliskiej podczerwieni (VNIS), który wykrywa światło odbite od różnych materiałów. Chińscy naukowcy nie ujawnili dodatkowych informacji na temat tajemniczej substancji, ale świat zastanawia się nad tą anomalią. Zaobserwowanym obiektem może być szkło utworzone przez meteoryty uderzające w powierzchnię Księżyca z taką siłą, ze dochodzi do stopienia skał. Konieczne są jednak dalsze badania. Warto przypomnieć, że na podobnie ciekawe znalezisko natrafili astronauci z misji Apollo 17. Niedaleko miejsca lądowania znaleźli pomarańczową glebę. Naukowcy doszli do wniosku, że musiała ona pochodzić z erupcji wulkanu sprzed 3,64 mld lat. https://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/misje/news-tajemnicza-substancja-na-ksiezycu,nId,3181775
  20. Płk Alfred Worden: w eksploracji kosmosu najważniejsza jest współpraca 2019-09-03. W eksploracji kosmosu najważniejsza jest współpraca. Myślę, że każde państwo, nawet małe, może w przyszłość świętować triumf na tym polu, może mieć ogromny wkład w locie człowieka na Marsa ? ocenił w poniedziałek w Krakowie astronauta, pilot NASA płk Alfred M. Worden. Płk Alfred M. Worden był pilotem modułu dowodzenia Endeavour podczas misji Apollo 15 w 1971 r. i pierwszym człowiekiem, który odbył spacer kosmiczny w rekordowej odległości od Ziemi - 315 000 km. 87-letni dziś astronauta przyleciał do Krakowa na zaproszenie przedsiębiorstwa telekomunikacyjnego Motoroli Solutions, które w Krakowie ma drugą największą po USA siedzibę i zatrudnia w dawnej stolicy Polski ok. 2 tys. osób. Rozwiązania technologiczne Motoroli i współpraca z NASA od dekad zapewniały komunikację pomiędzy Ziemią a astronautami w kosmosie. Worden podczas poniedziałkowego spotkania z pracownikami korporacji w Krakowie oraz z dziennikarzami wspominał swój lot na Księżyc i podkreślał, jak ważna w kosmosie jest komunikacja o znaczeniu krytycznym ? czyli komunikacja możliwa dzięki zaawansowanym technologiom, potrzebna służbom bezpieczeństwa w razie katastrof, wojen i innych sytuacji krytycznych. Alfred M. Worden pod koniec misji Apollo 15, już podczas powrotu na Ziemię, 5 sierpnia 1971 r., odbył spacer kosmiczny w rekordowej odległości od Ziemi ? 315 tys. km (196 tys. mil). Worden wyszedł ze statku kosmicznego, aby dotrzeć do modułu silnikowego i ustalić przyczyny awarii mechanizmu wysuwania kamery i spektrometru masowego. Z kamer astronauta przyniósł na statek filmy nakręcone podczas misji. ?Spędziłem 38 minut, pracując w próżni kosmicznej, mając równocześnie doskonały widok na Ziemię, jak i na Księżyc. Moim jedynym połączeniem z załogą był system komunikacji, który stanowił jeden z najważniejszych elementów sprzętu? ? wspominał swój kosmiczny spacer amerykański astronauta. Zapytany o to, co czuł podczas tego spaceru odpowiedział, że nie myślał o tym, co czuje, tylko koncentrował się na swoim zadaniu. Uczestnicy spotkanie pytali Wordena m.in. o współczesny ?kosmiczny wyścig?. Odpowiadając na to pytanie przyznał, że nie lubi mówić o kosmicznych wyścigach, o rywalizacji między USA a Rosją, USA a Chinami. W jego ocenie w eksploracji kosmosu najważniejsza jest współpraca, ponieważ programy badań kosmosu, w tym lotu na Marsa, są drogie - zbyt drogie do realizacji przez jeden kraj. ?Myślę, że każde państwo, nawet małe, może w przyszłość świętować trumf na tym polu, może mieć ogromny wkład w locie człowieka na Marsa? ? powiedział. Zdaniem astronauty człowiek postawi stopę na Marsie później, niż się ludziom wydaje, czyli nie za kilka, kilkanaście lat, ale za 30, 40. ?Promieniowanie słoneczne byłoby ogromnym problemem dla człowieka na Marsie. Nie wiemy, jakie skutki by miało, co by się stało z naszym mózgiem? ? zwrócił uwagę. Wspominając misję Apollo 15, Worden podkreślił żartobliwie, że w kosmosie trzeba mieć dużo poczucia humoru. Mówił też o potrzebie pozostania w formie, o regularnych ćwiczeniach fizycznych - przed lotem i w czasie lotu. Poza spotkaniem w Krakowie Worden będzie również uczestniczył w 27. Międzynarodowym Salonie Przemysłu Obrony (MSPO) w Kielcach, jako gość honorowy amerykańskiego pawilonu, zorganizowanego przez Kallman Worldwide. Celem misji Apollo 15 były m.in. zebranie próbek gruntu Srebrnego Globu w rejonie księżycowych Apeninów i Szczelin Hadleya i ocena długotrwałego pobytu astronautów na powierzchni Księżyca. W misji udział wzięli: dowódca misji David R. Scott, pilot modułu dowodzenia Alfred M. Worden i pilot modułu księżycowego James B. Irwin. Podczas misji Al Worden samotnie okrążył Księżyc, a Scott i Irwin stanęli na powierzchni Księżyca - przemierzyli po powierzchni Srebrnego Globu prawie 28 km w ciągu ponad 18 i pół godziny, zebrali w tym czasie 70 próbek o masie ponad 77 kg. Apollo 15 był dziewiątą misją załogowego amerykańskiego programu Apollo i czwartym lądowaniem na Księżycu. Była to pierwsza misja charakteryzująca się dłuższym, trzydniowym, pobytem na Księżycu i skupiająca się w większym stopniu niż wcześniejsze na badaniach i obserwacjach naukowych. Była to też pierwsza misja, po której astronauci nie przechodzili kwarantanny. Motorola świętuje w tym roku 50-lecie lądowania człowieka na Księżycu. ?To jest mały krok dla człowieka, ale wielki skok dla ludzkości? ? to słynne słowa wypowiedziane przez astronautę Neila Armstronga zostały przekazane na Ziemię w 1969 r. za pomocą przekaźnika S-Band, sprzętu marki Motorola Solutions. Dyrektor generalny tej firmy w Polsce Jacek Drabik zaznaczył, że firma przez dekady dostarczała sprzęt radiowy dla lotów kosmicznych. ?Dzisiaj wchodzimy w nową erę bezpieczeństwa publicznego. Dzięki innowacjom technologicznym w komunikacji o znaczeniu krytycznym, programom dla centrów dowodzenia, rozwiązaniom bezpieczeństwa publicznego w oparciu o wideo wykorzystujące sztuczną inteligencję oraz usługom zarządzania i wsparcia, dokładamy wszelkich starań, by kontynuować tworzenie pionierskich kamieni milowych? ? powiedział.(PAP) Autor: Beata Kołodziej bko/ agt/ http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news%2C78436%2Cplk-alfred-worden-w-eksploracji-kosmosu-najwazniejsza-jest-wspolpraca.html
  21. Bombardowanie Marsa ładunkami termojądrowymi? ?Pomysł Muska jest nierealny? 2019-09-03. FA. TM, Pomysł miliardera Elona Muska dotyczący zbombardowania ładunkami termojądrowymi czap lodowych Marsa po to, aby zmieniła się atmosfera tej planety, jest nierealny ? powiedziała dr Weronika Śliwa z Centrum Nauki Kopernik. W ostatnich dniach miliarder i współwłaściciel firmy SpaceX Elon Musk powrócił do promowania w mediach społecznościowych idei bombardowania ładunkami termojądrowymi czap lodowych znajdujących się na biegunach Marsa. W konsekwencji miałaby zgęstnieć atmosfera planety, co przyczyniłoby się do polepszenia warunków dla życia, tak aby były zbliżone do ziemskich. Taką koncepcję określa się jako terraformację. Terraformowanie to jest rodzaj marzenia ludzkości o tym, żeby stworzyć drugą Ziemię gdzieś indziej, o przekształceniu innego ciała niebieskiego. Najczęściej w tym kontekście myślimy o Marsie, planecie, którą chcemy upodobnić do naszej Ziemi obdarzonej gęstą atmosferą, która chroni ją przed niebezpiecznym promieniowaniem słonecznym, o dogodnej temperaturze i z wodą płynącą na jej powierzchni ? powiedziała w rozmowie z PAP dr Weronika Śliwa z Planetarium Centrum Nauki Kopernik. Zapytana o to, jak ocenia pomysł na terraformację w wydaniu Muska wyraziła sceptycyzm: ?Jest to jakaś koncepcja. Niestety trzeba też powiedzieć, że nie bardzo realistyczna, z dosyć prozaicznego powodu, ponieważ jak szacują naukowcy zajmujący się Marsem, dwutlenku węgla w czapach polarnych Marsa jest po prostu za mało. Nawet gdyby uwolniono go w 100 proc., to i tak atmosfera marsjańska byłaby wielokrotnie rzadsza od ziemskiej i również temperatury w wystarczającym stopniu by nie wzrosły?. Dlatego w jej ocenie użycie ładunków termojądrowych nie przyniosłoby spodziewanego efektu. Dr Śliwa wskazała na drugi problem, który określiła jako fundamentalny. Ciągle jeszcze poszukujemy na Marsie śladów jakichś prymitywnych form życia. Nie jest wcale wykluczone, że to życie tam znajdziemy; prawdopodobnie nie, ale jest taka możliwość. Czy w tej sytuacji zmienianie tej planety i ryzykowanie zagłady tego ewentualnego, potencjalnego, mało prawdopodobnego, ale jednak możliwego życia, jest rozsądnym i przemyślanym działaniem? Na to pytanie też trzeba sobie odpowiedzieć ? podkreśliła. Realnie dzisiejsze technologie nie dają nam szansy na przekształcenie całej Czerwonej Planety w planetę zieloną czy też błękitną, bardziej podobną do Ziemi ? stwierdziła ekspertka. Dodała, że dziś uważa się z reguły, że jeżeli człowiek zamieszka na Marsie, to przebywać będzie głównie w zamkniętych bazach, z których co jakiś czas będzie wychodził na powierzchnię. źródło: PAP. https://www.tvp.info/44214065/bombardowanie-marsa-ladunkami-termojadrowymi-terraformacja-wedlug-elona-muska
  22. Niska grawitacja zabija komórki rakowe? Testy na ISS przyniosą odpowiedź 2019-09-03. Czyżby nadchodziła bardzo droga i dostępna jedynie dla wybranych, ale jednocześnie bardzo skuteczna metoda walki z nowotworami? Na to wygląda, choć wciąż potrzeba więcej informacji na temat zachowania naszego ciała w kosmosie. Wysyłamy ludzi w kosmos od ponad pół wieku, ale wciąż wiemy relatywnie niewiele na temat tego, jak środowisko o niskiej grawitacji wpływa na naszą fizjologię. Dlatego też grupa australijskich badaczy przeprowadziła specjalne symulacje i jak się okazało, pobyt w środowisku o niskiej grawitacji może być receptą na pozbycie się z organizmu większości komórek rakowych i to bez konieczności przyjmowania leków. Wyniki są na tyle obiecujące, że kolejnym krokiem jest przeprowadzenie stosownych eksperymentów na terenie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Do tej pory nie było na ISS zbyt wiele podobnych testów, a wygląda na to, że niska grawitacja ma na żywe organizmy i ludzką fizjologię znacznie większy wpływ niż mogliśmy przypuszczać. NASA już wcześniej badała wprawdzie zmiany komórkowe zachodzące u myszy i małży podczas pobytu w kosmosie, żeby uzyskać informacje o potencjalnym wpływie niskiej grawitacji na człowieka, ale wynikało z nich głównie, że z czasem możemy zaobserwować wady wzroku. Później przyszedł czas na badania na bliźniakach, z których jedno zostało na Ziemi, a drugie poleciało na ISS, które przyniosły odpowiedzi na wiele ważnych pytań, ale dotąd niewiele osób interesowało się wpływem niskiej grawitacji na komórki rakowe. Temat postanowił więc zgłębić inżynier biomedyczny University of Technology Sydney, Joshua Chou, który przeprowadził wstępne badania w swoim laboratorium, korzystając z symulatora mikrograwitacji do obserwacji zachowania komórek rakowych. Profesor razem z jednym ze swoich studentów poddali działaniu mikrograwitacji przez 24 godziny komórki nowotworowe jajników, piersi nosa i płuc, żeby dowiedzieć się, że 80-90% z nich po prosty zginęło. Badacze wierzą, że brak siły grawitacyjnej wpływa na to, jak komórki komunikują się ze sobą i uniemożliwia im wyczuwanie otoczenia. Jak twierdzi Chou: - Muszę tu wyjaśnić, że mikrograwitacja dotyka przy okazji również innych komórek, jak np. kości, dlatego astronauci mają z nimi problem. Różne tkanki i organy w ciele reagują na nią jednak odmiennie, a my zauważyliśmy, że oprócz kości superwrażliwe na mikrograwitację są również komórki nowotworowe. Jak dotąd nie wiemy, dlaczego tak się dzieje, ale eksperyment na ISS, który został zaplanowany na przyszły rok, może przynieść więcej odpowiedzi. Specjalne komórki nowotworowe zostaną zapakowane w urządzenie mniejsze niż paczka chusteczek higienicznych, a następnie badane przez cały tydzień na ISS. Wysyłanie pacjentów na terapię w kosmos wydaje się zwariowanym pomysłem, ale Chou uspokaja, że chodzi raczej o poznanie pewnych mechanizmów, które potem będzie można odtworzyć na Ziemi i wykorzystać do leczenia raka. Jak twierdzi autor badań: - To, nad czym pracujemy, działać ma razem z obecnymi terapiami, a nie je zastąpić. Oczekujemy, że uda nam się podnieść skuteczność obecnie stosowanych leków, żeby dać pacjentowi przewagę, przerywając normalny cykl funkcjonowania nowotworu. Ponieważ jego komórki nie będą już w stanie pracować jako zespół, zdecydowanie łatwiej będzie je pokonać. Źródło: GeekWeek.pl/ABC https://www.geekweek.pl/news/2019-09-03/niska-grawitacja-zabija-komorki-rakowe-testy-na-iss-przyniosa-odpowiedz/
  23. Parker Solar Probe: trzecie peryhelium 2019-09-03. Krzysztof Kanawka Sonda Parker Solar Probe przeszła przez trzecie peryhelium swojej misji. To peryhelium miało takie same parametry co pierwsze z listopada 2018 i drugie z kwietnia 2019. Misja Parker Solar Probe rozpoczęła się 12 sierpnia 2018 o godzinie 09:31 CEST. Rakieta Delta IV Heavy umieściła tę sondę na bardzo eliptycznej trajektorii, której peryhelia będzie z czasem przebiegać coraz bliżej Słońca. Pierwsze peryhelium zostało osiągnięte przez Parker Solar Probe 6 listopada 2018. Wówczas sonda znalazła się w odległości około 25,4 miliona kilometrów od środka naszej Dziennej Gwiazdy i około 35 promieni Słońca od powierzchni (fotosfery) naszej Gwiazdy. Podczas pierwszego peryhelium Parker Solar Probe osiągnęła prędkość ponad 95,33 km/s. Jest to nowy rekord prędkości poruszania się statku kosmicznego. Poprzedni rekord prędkości heliocentrycznej, liczonej względem Słońca, wyniósł 68,6 km/s. Ten rekord został ustanowiony 16 kwietnia 1976 roku przez sondę Helios 2. W kolejnych miesiącach Parker Solar Probe wykonała ruch po swojej eliptycznej orbicie. W nocy z 4 na 5 kwietnia 2019 sonda przeszła przez drugie peryhelium orbity. Parametry tego peryhelium były takie same jak pierwszego zbliżenia do Słońca. Po tym peryhelium sonda Parker Solar Probe wykonała kolejną orbitę wokół Słońca. Trzecie peryhelium nastąpiło 1 września. Parametry tego peryhelium były takie same jak pierwszego i drugiego zbliżenia do Słońca. Czwarte peryhelium będzie już bliższe ? będzie to około 28 promieni Słońca od powierzchni (fotosfery) naszej Gwiazdy. Czwarte i piąte peryhelium będzie mieć takie parametry, po czym szóste i siódme peryhelium będzie jeszcze bliższe ? około 20 promieni Słońca od powierzchni (fotosfery) naszej Gwiazdy. Docelowo sonda Parker Solar Probe ma zbliżać się na minimalną odległość około 10 promieni Słońca od powierzchni (fotosfery) naszej Gwiazdy. Projekt misji, zaakceptowany przez NASA w 2008 roku, zakładał pierwotnie start rakiety nośnej Delta IV Heavy z Cape Canaveral w 2015, jednak został przesunięty na lato 2018 roku. W ciągu 7 lat po starcie będzie następowało dostosowanie orbity heliocentrycznej do wymagań misji. Do czasu, aż sonda znajdzie się na ostatecznej orbicie w 2024 roku, wykona 7 przelotów obok Wenus i obiegnie Słońce 24 razy.Polecamy szczegółowy opis misji Parker Solar Probe.Misja Parker Solar Probe jest komentowana w wątku na Polskim Forum Astronautycznym. (NASA) https://kosmonauta.net/2019/09/parker-solar-probe-trzecie-peryhelium/
  24. Nazwano pięć kolejnych księżyców Jowisza 2019-09-03. Pięć księżyców Jowisza zyskało swoje oficjalne nazwy. To oznacza, że znamy już 79 naturalnych satelitów tego gazowego olbrzyma. Na własne nazwy czeka 26 księżyców Jowisza. Międzynarodowa Unia Astronomiczna zaakceptowała nazwy dla pięciu z nich. W 2018 r. naukowcy z Carnegie Institution for Science odkryli 12 nieznanych wcześniej księżyców Jowisza. Automatycznie nadali im nazwy numeryczne i rozpoczął się proces przyznawania nazw własnych obiektów. Odkrywcom przysługuje prawo do nadania nazw, które muszą jednak zostać zaakceptowane przez Międzynarodową Unię Astronomiczną. Każda planeta ma swoje własne wytyczne co do tworzenia nazw dla księżyców. Księżyce Jowisza można nazywać pochodzącymi z mitologii greckiej i rzymskiej imionami kochanek lub potomków Zeusa lub Jowisza. Istnieją jeszcze inne pomniejsze zasady, np. dotyczące długości nazw czy ostatniej litery w nazwie księżyca, w zależności od kierunku orbity. Nadanie nazwy nowo odkrytemu obiektowi nie jest wcale tak proste, jak mogłoby się wydawać. Księżyc S/2017 J4 został nazwany Pandia, od bogini pełni księżyca i siostry Ersy. Mianem Ersy z kolei nazwano księżyc S/2018 J1 - nazwa pochodzi od bogini rosy porannej. Księżyc S/2003 J5 nazwano Ejrene, od bogini pokoju, a S/2003 J15 nazwano Filofrozyna. Jej siostrze Eufeme przypadł księżyc oznaczony jako S/2003 J3. Wszystkie z wymienionych księżyców to pozostałości po większych obiektach, które rozpadły się w wyniku kolizji z różnymi ciałami niebieskimi, w tym ze sobą nawzajem. https://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/astronomia/news-nazwano-piec-kolejnych-ksiezycow-jowisza,nId,3181762
  25. Satelita ESA został zmuszony do awaryjnej zmiany orbity aby nie zderzyć się z konstelacją satelitów Spacex Autor: admin (2019-09-03) Po raz pierwszy w historii Europejska Agencja Kosmiczna została zmuszona do natychmiastowego podwyższenia pułapu lotu jednego ze swoich satelitów. Było to konieczne aby uniknąć prawdopodobnego zderzenia z nadlatującą konstelacją kilkudziesięciu mniejszych satelitów telekomunikacyjnych systemu Starlink, które niedawno wystrzeliła amerykańska korporacja SpaceX. Do zderzenia mogło dojść zwłaszcza z jednym z satelitów systemu Starlink, o numerze 44. Naukowcy z ESA zwrócili się do SpaceX z prośbą o podjęcie działań w obliczu możliwej kolizji, ale Amerykanie stwierdzili, że nie zamierzają podjąć żadnych działań i to mimo tego, że satelity z konstelacji Starlink, są wyposażone w system automatycznego unikania kolizji i z niewiadomych przyczyn nie został on użyty. W związku z tym europejski satelita, Aeolus, musiał nagle zmienić orbitę wykonując potencjalnie niebezpieczny manewr. Aeolus to satelita obserwacyjny wyprodukowany przez korporację Airbus Defence and Space. Został wystrzelony dopiero przed rokiem, 22 sierpnia 2018 roku i ma przed sobą jeszcze ładnych kilka lat eksploatacji. Z tego powodu gdy tylko centrum kontroli lotów zorientowało się, że może dojść do kolizji, zdecydowano o wykonaniu manewru unikowego, odpalając na chwilę silniki pojazdu. Na szczęście manewr się powiódł i Aeolus skontaktował się po osiągnięciu nowej, wyższej orbity. https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/satelita-esa-zostal-zmuszony-do-awaryjnej-zmiany-orbity-aby-nie-zderzyc-sie-z-konstelacja
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)