Witam,
Moja pierwsza obecność, mój pierwszy post więc zacznę od przywitania. Mam na imię Tomek, mieszkam w Poznaniu i zostałem zarażony bakcylem obserwacji tego co jest nad naszymi głowami. Aktualnie chyba zmierzam w kierunku uzależnienia.
Trochę historii:
W głowie utkwiła jedna rzecz ? wystąpienie w podstawówce i stwierdzenie, że Pluton jest mniejszy od Księżyca. Była to sensacja także dla nauczycielki, że planeta a taka mała. Jak wiadomo, później skończyło się planetowanie. Przeglądając forum widzę, że obiekt cieszy się dużą popularnością ale mało komu udało się go zaobserwować lub nie są tego pewni. ? dosyć historii.
Ćwierć wieku później dostałem w prezencie lornetkę, Bresser 10x50. Fajnie, jakaś odmiana od płyt z muzyką czy książek. Ale po co kolesiowi lornetka w środku miasta (w tle dało się słyszeć szum opuszczanych rolet w oknach sąsiadów). I tu padło zdanie ?To najodpowiedniejszy sprzęt do pierwszych amatorskich obserwacji nieba?. Szybka analiza: może mieć rację, robi się ciemno, ale są chmury, gdzie pilot bo leci pogoda w TVN, jutro ma być czysto, pies będzie miał dłuższy spacer.
Pierwsze wrażenia z obserwacji wraz z opisem warunków.
Niebo czyste, polanka przy markecie KingCross. Na północy wielka świecąca reklama sklepu meblowego (aż raziła w oczy), na wschód centrum Poznania, na południe lampy na budowie pobliskiego kompleksu mieszkalno-biurowego, na zachód oświetlenie ulic i centrum handlowego, w górze Księżyc. Moją znajomość nieba opisał bym w słowach ?tu jest duży wóz a tam mały wóz?. Lornetka w górę i szok!!! Nigdy bym się nie spodziewał ile świecących punkcików można zobaczyć.
Ze znanych obiektów zaobserwowałem Księżyc... Dodatkowo Jowisz, coś tam w Orionie (pierwszy raz łuk Oriona), Syriusz, Mizar-Alkor (zaskoczenie, że są dwie). Mimo takich warunków nie chciało mi się wracać, ale pies zaczął zjadać znalezione odpadki to zabraliśmy się do domu.
Kolejny wypad 2 tygodnie później.
Pierwsza uwaga ? jak człowiek zaznajomi się co i gdzie można zobaczyć to gołym okiem potrafi dostrzec dużo więcej, nawet z pomiędzy latarni ulicznych.
Niebo czyste (choć nie koniecznie), początek pasa startowego lotniska Ławica, ścieżka przy ogródkach działkowych. Na północy (niestety) wielka świecąca lampa sodowa, na wschodzie centrum Poznania nieco przysłonięte, na południe drobne oświetlenie ogródków, na zachód pas startowy bez świateł, brak księżyca! Dużo bogatszy w wiedzę zadarłem głowę do góry. Na początek Mizar-Alkor do ustawienia ostrości, później Mars, Jowisz i jego 4 księżyce, plejady (lornetka jakby sama się na nie ustawiała), M42 i M43 ale słabo widoczne oraz dwie flary satelity Iridium. Pojawiły się delikatne chmury i wszystko popsuły ale był czas na zaznajomienie się z konstelacjami i układaniem planów na przyszłość. Pies był grzeczny.
Z najbliżej położonych ?ciemnych? miejsc został mi Lasek Marceliński ale najbliższe prognozy nie przewidują czystego nieba więc szykuje się na wielkanocno-majówkowy wyjazd w Beskid Żywiecki. Rodzinna chatka na lekkim uboczu więc będzie ciemno. A jak nie wystarczy to Sopotnia Wielka pół godziny drogi od domu. Zostaje jeszcze pogoda ale myślę, że w ciągu dwóch tygodni jakaś luka w churach się zdarzy.
Pozdrawiam Wszystkich