Trudno nawiązać do tak obszernej relacji utrzymując jej klimat, ale spróbuję coś dodać od siebie w wersji dla "jednookich", jako, że dla dwuocznych Marek chyba temat wyczerpał :)
Doprawdy, przy pełnym bogactwie słownictwa, jakie oferuje nam język polski, dziedzictwie fantastycznych poetów, trudno o słowa (szczególnie te cenzuralne), które oddałyby to, co zaoferowało tej nocy bieszczadzkie niebo.
Miejscówka... do której jechałem swoim Mondkiem dosłownie jak ćma do światła (Marek robił za latarnię morską), na przełaj pod górkę... koła na "jedynce" buksują, przechył: całkiem, całkiem - w co ty się Iro pakujesz ??? - dojechał - misiaczek z Markiem na przywitanie i do dzieła...
Noc się kończy, szybko ... 6 - minut - Syncia rozłożona, skolimowana, gotowa...
Połączenie suchego, ciepłego i silnego wiatru dało tej nocy powalający efekt niesłychanej wręcz przejrzystości (inna sprawa, że Synta zamieniła się w żagiel ;) - każde wypuszczenie Synci z rąk powodowało automatyczne "zaparkowanie" jej lustrem do nawietrznej ;) ).
Już gołym okiem Droga Mleczna hipnotyzowała... pierwsze zerknięcie - seeing wyjątkowa kicha (N22T4 i gwiazdki placki - ale jakie tło !!! )
na pierwszy ogień okolice Antaresa - o jest kulka... tylko czemu taka mała ? To NGC6144 wow, ale jasna !... jej ogromna "siostra" M4 - czaiła się tuż obok... - jest nieźle - pomyślałem...
wychodząc z założenia, które sprawdza się nie tylko w astro - że cali nigdy za wiele :) korzystając z warunków postanowiłem ustrzelić 2 obiekty które dotychczas "poniżały mnie okrutnie" w podwrocławskich warunkach:
- NGC 5053 - prawdziwa obraza - obiekt katalogowo dość jasny i chodzący wysoko, ale w podwrocławskich warunkach, jeżeli łapany, to wyłącznie "na słowo honoru" - prawdziwy wstyd, gdy człowiek nastawiony do walki z HCG i Abellami "ginie" przy kulce o jasności 9.5m - tutaj stanowiła ona widoczną na wprost plamę z lekką kaszką, nareszcie !
- NGC 6453 - zbita kuleczka ulokowana blisko M7 na -37 st. - ile razy wypatrywałem jej na próżno - ale tym razem magia wyjątkowo suchej nocy, gdzie zjawisko atenuacji praktycznie zanikło... ech... poezja.. Marek potwierdza dostrzeżenie - szach-mat!
to poszło na szybko - za szybko - nie jestem przygotowany... przecież u diabła - 6h temu ruszyłem samochodem spod domu we Wrocławiu, a teraz smagany wiatrem stoję pod Bieszczadzkim niebem! Decyzja - jedziemy "popularesy" - może pokażą coś nowego - trafiony, zatopiony - warunki pozwalały na obejrzenie ich w innych niż dotychczas aranżacjach - i tak:
- M8 - o Matko !!! - zdecydowanie tej nocy w 14" działała destrukcyjnie na akomodację :) - zerknięcie w lewo -doskonale widoczne ciemne mgławice na lewo od M8 i... NGC 6559 z jaśniejszymi punktami w postaci kilku IC na brzegach wspomnianej ciemnej mgławicy i NGC6559.
- M17 - o !!! - kształt łabądka ledwo rozpoznawalny - "utonął" w jasnym polu całej mgławicy - pierwszy raz widziałem coś takiego - i to wszystko bez filtra...
- Veile ?? - bez filtra ?? - o Matko !!! to może tak wyglądać ?? doskonale widoczne struktury w miotle i "network'u" - i to pole gwiazdowe, jakiego wcześniej nie widziałem przy tych obiektach... Pickering Triangle - jest - szału nie ma, ale wyraźnie jest...(filtr nadal w walizce ! )
- Crescent bez filtra - tu nie ma siły - gdzieś musi być granica - O!! widać doskonale łuk pomiędzy 3 gwiazdkami...
- Szybki rzut oka - Motyl - a niech go - jest !!....
Zaczyna się robić jaśniej, a ja nie mam pomysłów... Ameryka... jest... w szukaczu widać ładnie "the wall", w okularze "jeżdżę" po murze... i przetaczam się na Pelikana, powoli zaczyna jaśnieć - kilka przejazdów po dobrze znanych galaktykach... koniec,... czas zrobić kilka fotek ...
Robi się coraz jaśniej... powoli zwijamy się z Markiem... spojrzenie na drogę i "przełajówkę" - którą wjechałem - małe przemyślenie: - wjechać? wjechałeś! - zjechać? zjedziesz? - grawitacja pomoże - tylko czy razem z miską olejową :) - skończyło się dobrze...
To niesamowite, że można jechać całą noc i po półtorej godzinnych obserwacjach - nie móc zasnąć... - w głowie myśl - może trzeba było Abellom w Warkoczu i "mniej zacnej" części Lwa przyładować..."pękałyby" jak baloniki... oj... tam... oj tam...
... choć do dzisiaj nie wiem, czy już wróciłem z Bieszczad... czy
tylko na jakiś czas stamtąd wyjechałem :)