Skocz do zawartości

Paweł Baran

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    32 595
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    64

Zawartość dodana przez Paweł Baran

  1. Ile gwiazd zderza się ze sobą jako czarne dziury? 2020-02-03. Radek Kosarzycki Od przełomu, który stanowił świt astronomii fal grawitacyjnych w 2015 roku, naukowcom udało się odkryć kilkanaście par czarnych dziur ? tak zwanych układów podwójnych czarnych dziur ? dzięki ich zderzeniom. Niemniej jednak, naukowcy wciąż zastanawiają się ile z tych czarnych dziur powstało z gwiazd i w jaki sposób znalazły się one tak blisko siebie w czasie jaki upłynął od Wielkiego Wybuchu. Nowa idea opracowana przez jednego z astrofizyków z Uniwersytetu Vanderbilt może pozwolić nam ustalić liczbę dostępnych gwiazd w historii wszechświata, które mogą zderzyć się ze sobą w układach podwójnych złożonych z czarnych dziur. Artykuł naukowy opublikowany dzisiaj w periodyku The Astrophysical Journal Letters, pozwoli kolejnym naukowcom interpretować populację gwiazd i testować teorie powstawania wszystkich zderzających się ze sobą czarnych dziur w historii wszechświata. Jak dotąd badacze zastanawiali się nad powstawaniem i istnieniem par czarnych dziur we wszechświecie, ale pochodzenie ich przodków ? gwiazd ? wciąż pozostaje tajemnicą. W ramach naszych badań przeprowadziliśmy analizę zderzających się czarnych dziur, opierającą się na obserwacjach astrofizycznych obecnie dostępnych. W trakcie badań opracowaliśmy fundamentalne ograniczenie, które mówi nam jaka część gwiazd od początku wszechświata, skończy swoje życie jako czarna dziura zderzająca się z inną czarną dziurą. mówi Karan Jani, główny autor i astrofizyk na Uniwersytecie Vanderbilt. Potwierdzając ogólną teorię względności, która dokładnie mówi nam jak oddziałują ze sobą czarne dziury i jak się ze sobą zderzają, Jani oraz Abraham Loeb z Uniwersytetu Harvarda wykorzystali zarejestrowane przez LIGO zderzenia do stworzenia spisu zasobów przestrzennych i czasowych wszechświata w dowolnym momencie. Następnie, badacze opracowali ograniczenia uwzględniające każdy krok w procesie powstawania układów dwóch czarnych dziur: liczbę dostępnych gwiazd we wszechświecie, proces przejścia każdej z gwiazd w stadium czarnej dziury, oraz odkrycie zderzeń tych czarnych dziur setki milionów lat później dzięki falom grawitacyjnym wyemitowanym w tych zderzeniach. Na podstawie obecnych obserwacji, uważamy, że 14 procent wszystkich masywnych gwiazd we wszechświecie zderzy się jako czarne dziury z innymi czarnymi dziurami. To niesamowita wydajność ze strony natury. Takie dodatkowe ograniczenia powinny pomóc badaczom śledzić historię czarnych dziur? dodaje Jani. Źródło: Uniwersytet Vanderbilt https://www.pulskosmosu.pl/2020/02/03/ile-gwiazd-zderza-sie-ze-soba-jako-czarne-dziury/
  2. Vera Rubin nie dostała Nobla. Teraz jej imieniem nazwano teleskop 2020-02-03. Radek Kosarzycki Vera Rubin, młoda astronomka pracująca w Carnegie Institution in Washington w latach siedemdziesiątych XX wieku wywróciła astronomię do góry nogami. Uciekając od kontrowersji w świecie kosmologii, całkowicie zanurzyła się w świecie galaktyk spiralnych, odkrywając wkrótce, że mówią one znacznie więcej niż ktokolwiek dotąd przypuszczał. Od tysięcy lat ludzie zakładali, że gdy spoglądają w nocne niebo, widzą to co tam faktycznie jest, że widzą odzwierciedlenie rzeczywistości. Wraz z Kentem Fordem Rubin odkryła, że tak nie jest. Wszechświat ? wszystkie galaktyki i rozległe przestrzenie między nimi ? jest pełen ciemnej materii, niewidocznego czegoś, czego grawitacja kształtuje wielkoskalową strukturę wszechświata. Szanowani podówczas astronomowie odrzucili jej odkrycie. Mimo to, niemal pół wieku później, ciągłe próby zidentyfikowania tej ciemnej materii wciąż stanowią jedno z ważniejszych zadań fizyki cząstek i astronomii. Jest to wyzwanie zarówno dla podziemnych zderzaczy cząstek, jak i teleskopów kosmicznych, i wszystkich naziemnych teleskopów znajdujących się między nimi. W ubiegłym tygodniu National Science Foundation (NSF) ogłosiła, że najnowsze obserwatorium, które dołączy do tych starań, będzie nosiło nazwę Vera C. Rubin Observatory. Jednocześnie tym samym nazwa ta zastępuje niewygodną do wypowiedzenia: Large Synoptic Survey Telescope (LSST). Obserwatorium współfinansowane przez NSF i Departament Energetyki, budowane jest na wzgórzu Cerro Pachon w Chile, a pierwsze obserwacje planowane są na 2022 rok. Tworząc zdjęcia całego nieba co kilka dni, obserwatorium będzie tworzyło timelapse otaczającego nas wszechświata. To pierwsze duże, narodowe obserwatorium, które będzie nosiło imię kobiety. ?Na cześć astronomki, która dostarczyła ważnych dowodów na istnienie ciemnej materii? napisał France Cordova, kończący swoją kadencję dyrektor Fundacji. Obserwatorium Very Rubin dołącza do kilku mniejszych obiektów astronomicznych nazwanych na cześć kobiet: Obserwatoria Marii Mitchell w Nantucket nazwano na cześć pierwszej Amerykanki, która odkryła kometę. Teleskop Swope w Obserwatorium Las Campanasw Chile nosi nazwisko Henrietty Swope, która pracowała w Obserwatorium Harwarda na początku XX wieku. Wykorzystała ona zależność między jasnością a okresowością gwiazd zmiennych do pomiarów odległości do innych galaktyk. Istnieje także teleskop Annie Maunder Astrographic Telescope w Królewskim Obserwatorium Greenwich. Nazwano go na cześć Annie Maunder, która wraz ze swoim mężem wykonywała pionierskie obserwacje Słońca i plam słonecznych pod koniec XIX wieku. Dr Vera Rubin znana była z prostych i dosadnych słów o naszym poziomie wiedzy. W wywiadzie przeprowadzonym w 2000 roku w American Museum of Natural History, dr Rubin powiedziała: W galaktyce spiralnej, stosunek ciemnej do jasnej materii wynosi jeden do dziesięciu. To prawdopodobnie taki sam stosunek jak naszej ignorancji do wiedzy. Wyszliśmy już co prawda z przedszkola, ale jesteśmy dopiero w trzeciej klasie Vera Rubin Źródło: NYT OtagowanyLarge Synoptic Survey Telescope, LSST, Vera Rubin https://www.pulskosmosu.pl/2020/02/03/vera-rubin-nie-dostala-nobla-teraz-jej-imieniem-nazwano-teleskop/
  3. Skąd na Enceladusie dwutlenek węgla? 2020-02-03Anna Wizerkaniuk Nowy model geochemiczny wskazuje na to, że dwutlenek węgla pochodzący z wnętrza Enceladusa może być wytwarzany w procesie reakcji chemicznych zachodzących na dnie oceanu znajdującego się na tym księżycu. Analiza zebranych danych dotyczących strumienia gazu i zmrożonej wody morskiej wytryskującego z pęknięć w powierzchni satelity Saturna wskazuje na to, że wnętrze księżyca i procesy w nim zachodzące mogą być dużo bardziej złożone. Choć misja Cassini zakończyła się ponad 2 lata temu, dane przez nią zebrane nadal są poddawane szczegółowej analizie. Wykonana przez sondę spektrometria masowa wskazuje model, który najlepiej tłumaczy obecność dużych ilości dwutlenku węgla. Ma on powstawać w wyniku reakcji geochemicznych pomiędzy skalistym jądrem księżyca a wodami podpowierzchniowego oceanu. Po uwzględnieniu wcześniejszych odkryć krzemu i wodoru cząsteczkowego można wnioskować, że jądro jest dużo bardziej zróżnicowane pod względem geochemicznym, niż sądzono. Wyznaczono przedziały koncentracji dwutlenku węgla, które są bardzo podobne do tych, których można się spodziewać po rozpuszczeniu i powstaniu niektórych związków krzemu i minerałów dna oceanicznego, zawierających dwutlenek węgla. Badania wyrzucanych z wnętrza Enceladusa strumieni materii pozwala nie tylko na określenie składu chemicznego podpowierzchniowego oceanu i tego, w jaki sposób do tego doszło do wzbogacenia tej struktury w takie, a nie inne pierwiastki, ale także mogą zostać one wykorzystane do określenia, czy warunki panujące wewnątrz niego są na tyle sprzyjające, by mogło na Enceladusie zaistnieć życie w postaci mikrobów. Źródła: AstronomyNow https://news.astronet.pl/index.php/2020/02/03/skad-na-enceladusie-dwutlenek-wegla/
  4. Orbity ? jak to działa? (część pierwsza) 2020-02-03. Redakcja AstroNETu Autorem artykułu jest Michał Grendysz. Niniejszy artykuł przewidziany jest jako początek serii poruszającej podstawowe zagadnienia astronautyki, która nie stroniąc od technicznych szczegółów pozwoli czytelnikom na głębsze zrozumienie tematu. W ten sposób chciałbym zamknąć pewną lukę jaka istnieje pomiędzy artykułami popularnonaukowymi traktującymi najczęściej o najnowszych misjach kosmicznych, w których rzadko znajdziemy jakiekolwiek szczegóły, a literaturą naukową, która wymaga pewnej podstawowej wiedzy, aby w ogóle zacząć ją czytać. Oczywiście większość przedstawianej tutaj wiedzy jest dostępna w różnych źródłach, jednak rzadko kiedy jest ona skonsolidowana w sposób przydatny dla osób rozpoczynających swoją przygodę z astronautyką. Rozpoczynamy tematem orbit, które są niejako centralnym pojęciem w astronautyce i jednym z pierwszych elementów planowania podczas przygotowań do jakiejkolwiek misji kosmicznej. Zacznijmy od krótkiego eksperymentu myślowego, który pozwoli nam zrozumieć dlaczego niektóre popularne poglądy w tym temacie są błędne. Wyobraźmy sobie, że stoimy na Ziemi i podskakujemy, czyli nadajemy naszemu ciału prędkość początkową. Oczywiście każdy z łatwością odpowie na pytanie co się wtedy stanie: za sprawą siły grawitacji stopniowo wytracimy naszą prędkość, osiągniemy jakąś wysokość maksymalną, a następnie zaczniemy przyspieszać w stronę Ziemi. W takim razie zmieńmy skalę tego zjawiska i zamiast typowej prędkości początkowej rzędu kilku metrów na sekundę wyobraźmy sobie, że jesteśmy w stanie nadać swojemu ciału prędkość na przykład 7 km/s (w tych rozważaniach pomińmy opór powietrza). Co się wówczas stanie? Większość z Czytelników odpowie zapewne, że to samo i mają oczywiście rację. Dopóki nasza prędkość początkowa nie osiągnie wartości około 12 km/s nie ?wyrwiemy się? z wpływu grawitacyjnego Ziemi (o tym dlaczego tak jest dowiecie się w dalszej części artykułu), zatem przebieg naszego skoku będzie identyczny, jedynie zwiększy się wysokość jaką osiągniemy. W tym wypadku raczej nie poradzilibyśmy sobie bez skafandra kosmicznego ? nasz skok wykroczyłby dość daleko poza granice atmosfery. Czy jednak osiągnęliśmy tym samym orbitę? Osoby zainteresowane astronomią i astronautyką jasno odpowiedzą, że nie, ponieważ po naszym skoku znów wróciliśmy na powierzchnię Ziemi. Osiągnęliśmy więc jedynie tzw. trajektorię sub-orbitalną, czyli swobodny tor ruchu pozwalający na znalezienie się na pewnej (znaczącej) wysokości nad Ziemią, ale rozpoczynający się i kończący na jej powierzchni. W tej definicji słowo ,,swobodny? oznacza, że podczas skoku nie działa na nas żadna siła poza siłą grawitacji, która, jak już zobaczyliśmy w naszym eksperymencie myślowym, jest dla nas szczególnie istotna. To ona i tylko ona będzie ?rządziła? ruchem ciał rozważanych w tym artykule. Widać więc, że sprawa osiągnięcia orbity nie jest taka prosta, nie wystarczy bowiem ?podskoczyć? na odpowiednią wysokość. Spróbujmy więc innej strategii ? podskoczmy pod pewnym kątem, tzn. sprawmy, że nasza prędkość początkowa nie będzie prostopadła do powierzchni ziemi. Dodatkowo założymy, że znajdujemy się na pewnym (bardzo spiczastym) wzniesieniu. Sytuację w skali małej, czyli gdy nasza prędkość wynosi tylko kilka metrów na sekundę przedstawia Rys. 1. Co bardziej dociekliwy Czytelnik wie zapewne, że w fizyce taką sytuację nazywamy rzutem ukośnym (tutaj zmodyfikowanym o obecność wzniesienia). Po rozwiązaniu równań ruchu można pokazać, że torem ruchu ciała będzie parabola. ? założona jest płaskość Ziemi, co w małej skali jest oczywiście rozsądne, natomiast w skali większej jej krzywizna zaczyna mieć znaczenie, ? używane jest równanie F = mg tj. założyliśmy jednorodność pola grawitacyjnego. Jak łatwo się domyślić, ten model nie pozwala wcale na zademonstrowanie osiągnięcia orbity, ponieważ oba te założenia w interesującym nas przypadku są błędne. Niemniej jednak, ze względu na intuicyjne zrozumienie tej sytuacji, możemy zaobserwować bardzo istotny fakt: w miarę zwiększania prędkości początkowej rośnie dystans jaki pokonujemy, a nasz tor ruchu się ?wypłaszcza?. Przenieśmy teraz nasze doświadczenia na model bardziej rzeczywisty, który uwzględni krzywiznę Ziemi. Podobny eksperyment myślowy wykonał Newton, stąd zwykle nazywa się podobny przykład działem Newtona. Tym razem skakać (lub jak w oryginale wystrzeliwać pociski) będziemy dokładnie równolegle do powierzchni Ziemi. Widzimy to na Rys. 2. Jak widać nasze skoki o małej prędkości wyglądają praktycznie identycznie jak te z poprzedniego przykładu, ale już krzywa oznaczona literą C ma zasięg nieskończony ? po skoku nie dotykamy Ziemi tylko ją okrążamy, a zatem osiągamy orbitę. Czy więc oznacza to, że ?oszukaliśmy? grawitację ? czyżby przestała na nas działać? Nie, po prostu poruszamy się tak szybko, że nasz tor ruchu ,,wypłaszczył? się bardzo znacząco i jego krzywizna jest dokładnie równa krzywiźnie Ziemi. Innymi słowy,cały czas spadamy na Ziemię, ale ze względu na naszą poziomą prędkość przez cały czas w nią nie trafiamy. Warto tu dodać, że ze względu na to, że poza uwzględnieniem krzywizny Ziemi w tym modelu używa się też bliższego rzeczywistości wzoru na siłę grawitacji (F = GMm/r2) to tym razem krzywe po których porusza się ciało są elipsami, a nie parabolami (dla małych prędkości skoku różnica między tymi krzywymi jest bardzo nieznaczna). Widzimy więc teraz, że prędkość jest kluczowym elementem dla osiągnięcia orbity. Dlatego też dość często mówi się o tak zwanej pierwszej prędkości kosmicznej, czyli prędkości teoretycznie najniższej możliwej orbity nad ciałem niebieskim. Jest to orbita kołowa na zerowej wysokości nad jego powierzchnią. Oczywiście, ze względu na przeszkody terenowe i obecność atmosfery,w przypadku Ziemi taka orbita nie jest możliwa do zrealizowania, natomiast w bardzo prosty sposób można tą prędkość znaleźć pamiętając, że dla orbity kołowej to właśnie grawitacja jest siłą powodującą zakrzywienie toru ruchu, czyli tzw. siłą dośrodkową. Miejmy świadomość, że jest to bardzo wyidealizowany przypadek ? dla orbity kołowej siła grawitacji działa zawsze prostopadle do wektora prędkości powodując jedynie zmianę jego kierunku (czyli zakrzywienie toru), ale nie wartości. W tym właśnie przypadku można łatwo znaleźć wzór (1) na tę prędkość: Znajdujemy w nim M, czyli masę ciała centralnego (np. Ziemi). Im większa jest ta masa tym większej prędkości potrzebujemy aby osiągnąć orbitę. Dalej znajdujemy R czyli promień ciała centralnego, który im większy tym niższa jest wymagana prędkość oraz G, czyli stałą grawitacji. Co może być zaskakujące, prędkość orbitalna nie zależy od masy ciała orbitującego. Gdy podstawimy do tego wzoru wartości odpowiadające Ziemi otrzymamy około 7,9 km/s, czyli właśnie pierwszą prędkość kosmiczną. Jednakże powyższa relacja prawdziwa jest dla dowolnej orbity kołowej jeżeli przyjmiemy, że R jest promieniem tej orbity. Widzimy więc, że prędkości liniowe są niższe na wyższych orbitach i tak na przykład na niskich orbitach okołoziemskich wynoszą nieco powyżej 7 km/s, a więc mniej niż pierwsza prędkość kosmiczna, ponieważ przebiegają na wysokościach powyżej atmosfery (najniższe używane orbity mają wysokość ok. 200 km nad powierzchnią Ziemi). Warto w tym miejscu dodać, że nasze rozważania uwzględniają jedynie wpływ ciała centralnego na ciało orbitujące pomijając wpływ odwrotny, zatem są prawdziwe tylko gdy masa ciała orbitującego jest znacznie mniejsza niż ciała centralnego. Dodatkowo pomijamy wpływ wszelkich innych ciał, które mogą znajdować się w pobliżu. Krótko podsumujmy teraz co już wiemy. Osiągnięcie orbity możliwe jest tylko dzięki nadaniu ciału odpowiedniej prędkości i ta prędkość musi być odpowiednio skierowana ? w przypadku orbity kołowej musi być ona nadana równolegle do powierzchni Ziemi, a jej wartość dobrana zgodnie z równaniem (1). Widzimy więc, że rakieta kosmiczna użyta do wyniesienia satelity na zadaną orbitę kołową ma 2 zadania ? osiągnąć odpowiednią wysokość oraz prędkość (to oznacza właściwą wartość jak i kierunek). Oba te warunki muszą być spełnione, aby po separacji satelity pozostawał on na zadanej orbicie bez używania napędu. Dlatego też rakiety startują zwykle pionowo (aby uniknąć strat energii spowodowanych oporami aerodynamicznymi), ale już na pewnej wysokości zaczynają się pochylać, aby osiągnąć w końcu prędkość całkowicie poziomą (czyli równoległą do powierzchni Ziemi), tylko w ten sposób mogą na końcu swojej pracy spełnić warunki wymienione powyżej. W tej części artykułu to już koniec, w następnych zajmiemy się innymi przypadkami orbit ? eliptycznymi, parabolicznymi i hiperbolicznymi. https://news.astronet.pl/index.php/2020/02/03/orbity-jak-to-dziala-czesc-pierwsza/
  5. Nowe spojrzenia na najjaśniejsze eksplozje we Wszechświecie 2020-02-03.Autor. Vega Szwedzcy i japońscy naukowcy po dziesięciu latach znaleźli wyjaśnienie osobliwych linii emisji obserwowanych w jednej z najjaśniejszych supernowych, jakie kiedykolwiek obserwowano ? SN 2006gy. W tym samym czasie znaleźli wyjaśnienie tego, w jaki sposób ta supernowa powstała. Superświecące supernowe są najbardziej świecącymi eksplozjami we Wszechświecie. SN 2006gy jest jednym z najczęściej badanych tego typu zjawisk, ale badacze nie są pewni co do jej pochodzenia. Astrofizycy odkryli teraz w liniach spektralnych duże ilości żelaza w supernowej, czego nigdy wcześniej nie widziano ani w supernowych ani w innych obiektach astrofizycznych. Doprowadziło to do nowego wyjaśnienia powstania supernowej. Zgodnie z nowym modelem, prekursorem SN 2006gy był układ podwójny gwiazd złożony z białego karła wielkości Ziemi i bogatej w wodór masywnej gwiazdy tak dużej, jak nasz Układ Słoneczny ? na ciasnej orbicie. Gdy gwiazda bogata w wodór rozszerzyła swoją powłokę (dochodzi do tego, gdy nowe paliwo zapala się w późnych stadiach ewolucji), biały karzeł został pochłonięty przez zewnętrzne warstwy gwiazdy i opadał po spirali w kierunku centrum swojego towarzysza. Kiedy biały karzeł dotarł do centrum, wybuchnął i narodziła się tak zwana supernowa typu Ia. Następnie ta supernowa zderzyła się z wyrzuconą powłoką a zderzenie to dało początek świecenia SN 2006gy. ?Fakt, że supernowa typu Ia stoi za SN 2006gy, wywraca do góry nogami to, w co wierzy większość badaczy? ? mówi Anders Jerkstrand z Wydziału Astronomii Uniwersytetu Sztokholmskiego. ?To, że biały karzeł może znajdować się na bliskiej orbicie z masywną gwiazdą bogatą w wodór i eksplodować szybko po upadku do centrum, daje ważne nowe informacje dla teorii ewolucji układów podwójnych i warunków koniecznych do tego, by biały karzeł eksplodował.? Superświecące supernowe są najjaśniejszymi eksplozjami w kosmosie. W ciągu kilku miesięcy promieniują tyle samo energii, co Słońce w ciągu całego swojego życia i osiągają szczytową jasność tak wysoką, jak jasność całej galaktyki. Pochodzenie takiej energii oraz rodzaj układu gwiezdnego, który eksplodował, nadal są niejasne i nadal omawiane. Opracowanie: Agnieszka Nowak Źródło: Stockholm University Urania https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2020/02/nowe-spojrzenia-na-najjasniejsze.html
  6. Zwarte galaktyki radiowe i wydajność ich dżetów 2020-02-03. Międzynarodowy zespół naukowy kierowany przez astronomów z Uniwersytetu Jagiellońskiego opublikował precyzyjne badania wydajności produkcji dżetów w próbce 17 wyselekcjonowanych młodych radiogalaktyk, dla których obserwowane jasności ich dżetów i płatów radiowych oraz dysków akrecyjnych zdają się odpowiadać temu samemu epizodowi centralnej aktywności ich macierzystych galaktyk. Zwarte galaktyki radiowe wykazują zazwyczaj wklęsłe widma radiowe, z maksimum gęstości strumienia energii przydającym na wąski zakres częstotliwości od 0,5 do 10 GHz. Można wśród nich dodatkowo wyróżnić zwarte obiekty symetryczne, czyli tak zwane radiogalaktyki CSO (ang. Compact Symmetric Objects). Zobrazowane za pomocą interferometrów radiowych o wysokiej rozdzielczości, wykazują one osiowo symetryczne morfologie radiowe, na które składają się dwa przeciwległe płaty emisji radiowej, przypominające nieco dużo bardziej rozciągłe płaty radiowe typowe dla radioźródeł typu FR II, ale o rozpiętości łącznie nie przekraczającej 1 kiloparseka (dla porównania ? źródła FR II osiągają nierzadko rozmiary liniowe rzędu kilkuset, a nawet tysięcy kiloparseków). Przy tak małych rozmiarach struktury te powstają jeszcze wewnątrz galaktyki macierzystej! Jeśli te zwarte i symetryczne radiogalaktyki obserwowane są na falach radiowych przez wiele lat, możliwe jest zmierzenie prędkości ekspansji tak zwanych gorących plam ? obszarów silnej emisji radiowej, które z czasem, w miarę jak młode radioźródło rośnie, oddala się od centrum aktywności macierzystej galaktyki (AGN). Prędkości te uznawane są za dobry wskaźnik czasu, jaki upłynął od powstania dżetu - bardziej wiarygodny niż wiek tych samych radioźródeł wyznaczany metodą analizy starzenia się ich widm emisji synchrotronowej. Badania objęły próbkę 17 starannie wyselekcjonowanych radioźródeł typu CSO ? o znanych wartościach przesunięcia ku czerwieni, wiekach kinematycznych wyznaczonych bezpośrednio z obserwacji radiowych, i wartościach promieniowania rentgenowskiego zmierzonych za pomocą teleskopów Chandra lub XMM-Newton w wysokiej rozdzielczości. Próbka ta jest spójna i stanowi wiarygodną listę najmłodszych galaktyk radiowych o rozmiarach liniowych do 300 parseków i wiekach nie wyższych niż 3000 lat. Widma obiektów są wolne od relatywistycznych efektów beamingu, a obserwowana obecnie emisja ich zwartych płatów radiowych i dysków akrecyjnych odpowiada temu samemu epizodowi w historii aktywności ich centralnych AGN-ów. Dla takiej próbki naukowcy przeanalizowali dostępne widma optyczne z katalogu SDSS, dzięki czemu możliwe było oszacowanie bolometrycznych jasności dysków akrecyjnych galaktyk. Masy ich centralnych czarnych dziur wyznaczono na podstawie zmierzonych dyspersji prędkości gwiazd w macierzystych galaktykach. Minimalną moc dżetów radiogalaktyk wyznaczono z wykorzystaniem oszacowań ich wieków kinematycznych, przy założeniu ekwipartycji energii między polem magnetycznym i emitującymi fale radiowe elektronami znajdującymi się w zwartych płatach. Okazuje się, że w większości przypadków minimalne jasności kinetyczne dżetów są o rząd wielkości niższe niż odpowiadające im moce radiowe wyznaczone niezależną metodą kalorymetrycznego skalowania radiowego ? która zdaniem zespołu przeszacowuje moc dżetów młodych źródeł radiowych. Oszacowana minimalna moc dżetów, przy znajomości wieku kinetycznego radioźródeł z próbki, pozwoliła wyznaczyć dolną granicę całkowitej energii zdeponowanej przez dżety w centralnych regionach (w promieniu do 1 kiloparseka) galaktyk macierzystych. Otrzymane wartości sugerują, że najsilniejsze z młodych radiogalaktyk mogą znacząco wpływać na rozwój zgrubień centralnych w swych centrach, czyli obserwowanych w świetle widzialnym galaktykach. Wydajności produkcji dżetów wyznaczone dla badanych radiogalaktyk dowodzą, że nowo narodzone, młode galaktyki radiowe najprawdopodobniej nie osiągają najwyższego możliwego poziomu wydajności wytwarzania dżetów, czego można się spodziewać w przypadkach silnie namagnetyzowanych dysków akrecyjnych otaczających najszybszej rotujące czarne dziury. Przedstawione wyniki są częścią badań prowadzonych w Zakładzie Astrofizyki Wysokich Energii Obserwatorium Astronomicznego Uniwersytetu Jagiellońskiego. Zostały uzyskane przy finansowym wsparciu Narodowego Centrum Nauki w ramach grantu NCN 2016/22/E/ST9/00061. Czytaj więcej: ? Oryginalna publikacja: A. Wójtowicz, Ł. Stawarz, C.C. Cheung, L. Ostorero, E. Kosmaczewski, A. Siemiginowska, On the Jet Production Efficiency in a Sample of the Youngest Radio Galaxies, ApJ, 2019 ? Astronomiczny Obiekt Miesiąca OA UJ ? Zwarte grupy galaktyk obserwowane z udziałem interferometru radiowego LOFAR Źródło: OAUJ Opracowanie: Elżbieta Kuligowska Na ilustracji: Radioźródło CSO 1404+286: mapy konturowe o różnych parametrach wiązki, powstałe na bazie obserwacji wykonanych na częstotliwości 15 GHz przez sieć VLBA. Źródło: Stanghellini et al., A&A 1998. Na wykresie: Panel górny - rozkład znanych radiogalaktyk typu CSO na tzw. płaszczyźnie fundamentalnej aktywności czarnych dziur (Merloni et al. 2003). Regresja liniowa pokazuje najlepsze dopasowanie. Obiekty z analizowanej próbki oznaczone są czerwonymi kwadratami ? wypełnionymi w przypadku źródeł comptonowsko cienkich i pustymi dla comptonowsko grubych. Panel dolny ? jak wyżej, tu dla analizowanych obiektów wykorzystano monochromatyczne strumienie radiowe jądra. Źródło: Publikacja zespołu. https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/zwarte-galaktyki-radiowe-i-wydajnosc-ich-dzetow
  7. Przygotowania do startów łazików marsjańskich 2020-02-03. Latem 2020 roku w kierunku Marsa mogą polecieć nawet trzy łaziki. Amerykanie planują w lipcu start następcy Curiosity, Europa przygotowuje do lotu w tym samym miesiącu łazik Rosalind Franklin, a po raz pierwszy w kierunku Czerwonej Planety chcą też polecieć Chiny. Jak wyglądają postępy w przygotowaniu europejskiej i amerykańskiej misji marsjańskiej? Rosalind Franklin Europejski łazik Rosalind Franklin zakończył w 2019 roku serię kilkunastodniowych testów w komorze termiczno-próżniowej. Weryfikacja działania systemów łazika w symulowanych warunkach kosmicznych odbyła się w zakładach Airbusa w Tuluzie we Francji. Rosalind Franklin ma być pierwszym europejskim łazikiem marsjańskim. Jego start na rakiecie Proton-M planowany jest na czas między 26 lipca i 11 sierpnia. Lądowanie na Marsie ma zostać przeprowadzone 19 marca 2021 r. Jeszcze w 2018 roku takie testy przechodził model próbny łazika, ale w grudniu 2019 r. w ostatniej rundzie testów wziął udział już złożony łazik, który poleci na Marsa. Przeczytaj też: Wywiad z konstruktorem systemu jezdnego łazika Rosalind Franklin Teraz inżynierowie przechodzą do ostatniej fazy testów wszystkich podsystemów pojazdu i ich wspólnego funkcjonowania. Jeśli testy te przebiegną pomyślnie pozostanie po raz ostatni sprawdzić współpracę między platformą lądownika zbudowaną przez rosyjską agencję Roskosmos i łazikiem. Ta ostatnia faza testów ma zostać wykonana w zakładach Thales Alenia Space w Cannes we Francji. Wydaje się, że największym ryzykiem mogącym opóźnić misje jest zestaw spadochronów lądownika, którego testy w ubiegłym roku nie były do końca pomyślne. Lądownik ma wyhamowywać i opadać na podwójnym zestawie spadochronów. W pierwszej fazie ma zostać otworzony spadochron o średnicy 15 m. Następnie otworzony zostanie spadochron o średnicy 35 m - największy jaki kiedykolwiek został wysłany na Marsa. Na początku 2019 roku podczas dwóch zrzutów testowych spadochronów z dużych wysokości uległy one uszkodzeniu. Przy pomocy ekspertów z NASA udało się ustalić, że największym problemem są zasobniki na spadochrony. Europejska Agencja Kosmiczna wykonała modyfikacje sposobu wypuszczania spadochronów. Jet Propulsion Laboratory w Pasadenie udostępnił też Europejczykom infrastrukturę do naziemnych testów symulujących otwieranie się spadochronów przy dużych prędkościach. Umożliwiło to wykonanie szybkiej weryfikacji wprowadzonych modyfikacji. Testy wykonano najpierw na uszkodzonych spadochronach. Te przebiegły pomyślnie i teraz planowane są testy naziemne wysokich prędkości z użyciem zapasowych nieuszkodzonych zestawów. Jeżeli one również przebiegną pomyślnie to w lutym i marcu powinny zostać przeprowadzone ostatnie testy, polegające na zrzucie spadochronów z dużych wysokości. Testy te muszą zostać zakończone powodzeniem przed końcem kwietnia, jeśli europejski łazik ma wystartować w tym roku. Mars 2020 Amerykański łazik Mars 2020 jest także w ostatniej fazie przygotowań. Następca pojazdu Curiosity będzie kontynuował poszukiwania śladów dawnego życia na Czerwonej Planecie. Jego misja wystartuje w lipcu lub sierpniu 2020 r., a lądowanie w Kraterze Jezero jest planowane na 18 lutego 2021 r. 17 grudnia 2019 r. przeprowadzono udaną weryfikację działania jego systemu jezdnego. W teście sprawdzono, że pojazd może się poruszać po trudnym terenie z pełnym obciążeniem i zweryfikowano działanie funkcji jazdy autonomicznej. Łazik Mars 2020 będzie pierwszym, który będzie miał tak dużą autonomię w sterowaniu. Został wyposażony w kamery o wyższej rozdzielczości i szerokim kącie widzenia oraz dodatkową jednostkę obliczeniową do przetwarzania obrazów i tworzenia map terenu. Usprawniony w stosunku do łazika Curiosity system jezdny umożliwi łazikowi przejeżdżanie średnio 200 metrów na dzień marsjański. Dla porównania najdłuższy do tej pory przejazd w ciągu jednego dnia marsjańskiego należy do łazika Opportunity, który przebył kiedyś 214 m w ciągu marsjańskiej doby. W styczniu br. NASA opublikowała zawężoną listę 9 propozycji na nazwę dla nowego amerykańskiego łazika. Konkurs rozpoczął się 28 sierpnia, a propozycje nazw z uzasadnieniami mogli zgłaszać uczniowie amerykańskich szkół podstawowych. Do NASA wpłynęło łącznie 28 000 wypracowań z propozycjami. Finaliści to: ? Endurance ? Tenacity ? Promise ? Perseverance ? Vision ? Clarity ? Ingenuity ? Fortitude ? Courage Publiczne głosowanie trwało do 27 stycznia. Jego wyniki mają być sugestią dla decydentów. Uczniowie finalnych propozycji wezmą udział w dyskusji z Lori Glaze (dyrektorem NASA Planetary Science Division), Jessicą Watkins (astronautką NASA), Nickiem Wiltsie (operatorem łazika) i Clarą Ma (byłą uczennicą 6 klasy, której nazwa Curiosity została wybrana dla poprzedniego łazika NASA). Wyniki konkursu zostaną ogłoszone w marcu. Pomysłodawca zwycięskiej propozycji obejrzy start rakiety Atlas V z łazikiem w lipcu. W najbliższych tygodniach łazik zostanie spakowany i przygotowany do wylotu do kosmodromu Cape Canaveral, gdzie przejdzie ostateczne testy i integrację z pozostałymi komponentami lotu oraz rakietą. Na podstawie: NASA/ESA Opracował: Rafał Grabiański Więcej informacji: ? strona misji Mars 2020 ? strona misji ExoMars Na zdjęciu: Łazik Mars 2020 podczas ostatnich testów systemu jezdnego. Źródło: NASA/JPL-Caltech. https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/przygotowania-do-startow-lazikow-marsjanskich
  8. Niezwykły rozbłysk na niebie został nagrany. Był tak jasny, że widać go było z 800 km [FILM] 2020-02-02. Autor tekstu Patryk Korzec Rosja stała się miejscem niezwykłego zjawiska. Na niebie pojawił się obiekt, który rozbłysł tak jasno, że światło widać było nawet z odległości około 800 km. Rosja to specyficzny kraj, w którym bardzo często dochodzi do niecodziennych sytuacji. Tym razem jednak nie stało się tak za sprawą wyjątkowo pomysłowych mieszkańców, a przez siły natury, które intrygują oraz zaskakują. Jak podają media, nad rosyjskim Uralem doszło do rozbłysku meteoru. Niezwykłe zdarzenie miało miejsce w obwodzie swierdłowskim w miejscowości Irbit, a rozbłysk był tak silny, że widać go było nawet z odległości około 800 km. Co najciekawsze, wszystko zostało nagrane, a do sieci trafił film. Rosja: potężny rozbłysk meteoru Spadający meteor został uchwycony zarówno przez kamery przemysłowe, jak i przez fotografa Ilya Jankowskyego. Wyraźnie rozświetlił niebo w czwartek w nocy, dopiero teraz jednak informacja o tym zdarzeniu trafiła do zagranicznych mediów. Rozbłysk był tak silny, że zobaczyli go nawet mieszkańcy oddalonego o około 800 km Omska. Ponadto widać go było też w obwodach czelabińskim, tiumeńskim oraz kurgańskim. To nie pierwszy raz, gdy w tej części świata pojawia się meteor. Ostatni spadł tam w 2013 roku w Czelabińsku, a rozpisywały się o nim media z całego świata. Źródło: Onet https://turysci.pl/rosja-020220-meteor?fbclid=IwAR0ygTGGZXmUfSSmGO1gaPEEuBasPmdGwp85bt_htcet_h4UHISnw_KZCic
  9. Widok ziemi z kosmosu dostępny na mobilnym Google Earth 2020-02-03. Google przeniosło znany z m.in. przeglądarki internetowej widok ziemi na tle gwiazd do swojej aplikacji mobilnej. Widok gwiazd w tle, gdy maksymalnie oddalimy kamerę w usługach Google Earth i Google Earth Pro, jest dostępny od dłuższego czasu. Teraz amerykańska firma umożliwiła nam podziwianie tego widoku, również na aplikacji mobilnej. Warto pamiętać, że wspomniany widok to nie zwykła, statyczna tapeta. Google od zawsze dążyło do jak największego realizmu w swoich "geograficznych" aplikacjach. Dlatego też, to co widzimy w tle naszej planety to zmienny obraz, dostosowujący się w zależności od tego, która część nieba byłaby faktycznie widoczna z danego punktu. Położenie wszystkich ciał niebieskich opiera się bowiem na danych zebranych przez Europejskie Obserwatorium Południowe. Jeśli dodamy do tego realistycznie animowane chmury bazujące na prognozach meteorologicznych, aplikację Google Earth można powoli traktować nie tylko jako usługę nawigacyjną, ale też jako zaawansowane narzędzie edukacyjne. Źródło: INTERIA https://nt.interia.pl/news-widok-ziemi-z-kosmosu-dostepny-na-mobilnym-google-earth,nId,4300349
  10. Zawody ERC 2020 ponownie w Kielcach 2020-02-03. Redakcja 27 stycznia ruszyła rejestracja zespołów do pierwszego etapu szóstej edycji prestiżowych zawodów ERC 2020. Tegoroczny finał tego najbardziej inspirującego wydarzenia robotyczno-kosmicznego odbędzie się w dniach 11-13 września na terenie Politechniki Świętokrzyskiej w Kielcach. To już drugi raz, gdy ta uznana uczelnia techniczna gościć będzie młodych konstruktorów robotów marsjańskich z całego świata. Ubiegłoroczna edycja zawodów ERC zgromadziła rekordową liczbę obserwatorów. Trwające trzy dni wydarzenie odwiedziło ponad 25 000 gości, którzy do Kielc przyjechali dosłownie z całej Polski. Trzy razy tyle widzów uczestniczyło w transmisjach na żywo prowadzonych na wielu portalach online oraz kanałach społecznościowych w Internecie. Ten niekwestionowany sukces przekonał nas do tego, by kolejną odsłonę zawodów zorganizować również w Kielcach. Na razie możemy zdradzić, że wzorem poprzednich edycji na ERC 2020 składać się będą międzynarodowe zmagania robotów marsjańskich oraz Strefa Pokazów Naukowo-Technologicznych wypełniona po brzegi atrakcjami dla pasjonatów kosmosu, robotyki i nauki w każdym wieku ? mówi Łukasz Wilczyński, prezes Europejskiej Fundacji Kosmicznej i główny pomysłodawca ERC. Co roku stawiamy sobie poprzeczkę coraz wyżej, dlatego zależy nam, by program wydarzenia jeszcze lepiej dopasować do potrzeb i zainteresowań naszej publiczności. W tym celu na pewno wykorzystamy ciekawe dane, jakich dostarczyło nam ubiegłoroczne badanie uczestników ERC przeprowadzone na terenie zawodów ? dodaje. Wynika z niego m.in., że 43% odwiedzających wydarzenie interesuje się nowymi technologiami, 14% to pasjonaci astronomii, a jedną z najliczniejszych grup gości stanowiły rodziny z dziećmi. Uczestnicy szóstej edycji ERC mogą spodziewać się kilku nowości, w tym nieznacznych zmian w regulaminie zawodów. Zadania w poszczególnych konkurencjach terenowych zostały uaktualnione tak, by jeszcze lepiej odpowiadały potrzebom współczesnego rynku kosmicznego, a także trendom w dziedzinie robotyki, takim jak np. dążenie do coraz większej autonomii projektowanych robotów. Organizatorzy planują także wprowadzić do systemu nagradzania zawodników dodatkowe kategorie, w tym m.in. wyróżnienie za ?Odkrycie Roku?. Szansę na jego otrzymanie będzie miała drużyna debiutująca w ERC 2020, która w ostatecznym rankingu zespołów uplasuje się w pierwszej połowie zestawienia. Aktualnie trwa etap podpisywania umów o współorganizacji wydarzenia. Pierwszy taki dokument o współpracy został już zawarty ze Specjalną Strefą Ekonomiczną Starachowice, długoletnim sponsorem i mecenasem wydarzenia. Informacje o kolejnych partnerach można śledzić na bieżąco na stronie: www.roverchallenge.eu. Współorganizatorami European Rover Challenge 2020 są Europejska Fundacja Kosmiczna, Specjalna Strefa Ekonomiczna ?Starachowice? S.A. oraz Politechnika Świętokrzyska we współpracy z Miastem Kielce. https://kosmonauta.net/2020/02/zawody-erc-2020-ponownie-w-kielcach/
  11. Puls Kosmosu Flesz 2020-02-03 2020-02-02. Radek Kosarzycki Nagrywanie pierwszego odcinka Flesza było dziwnym doznaniem. Bez kontry Adamczyka z Gwiazdozbirów, gubiłem wątki. Niemniej jednak, aby podcast utrzymał tempo codzienne, musi mieć obróbkę ograniczoną do minimum. Dlatego wrzucam od razu pierwsze nagranie, bez dubla. Zakładam, że po 20-30 odcinkach jakoś się ogarnę i program nabierze charakteru, a ja spokoju i koncentracji. A w tym tempie 20 odcinków to zaledwie miesiąc. Pozdrawiam, Radek W międzyczasie zachęcam do dodania podcastu do obserwowanych, czy to na Spotify, czy na YouTube czy w jakiejkolwiek innej aplikacji do słuchania podcastów. https://www.pulskosmosu.pl/2020/02/03/puls-kosmosu-flesz-2020-02-03/ 2020-02-03 Do zobaczenia Spitzer... (jak pierwszy raz przed mikrofonem) - Puls Kosmosu Flesz
  12. Gwiazdozbiry #008: Do zobaczenia Spitzer? 2020-02-02Radek Kosarzycki https://www.pulskosmosu.pl/2020/02/03/gwiazdozbiry-008-do-zobaczenia-spitzer/ 2020-02-03 Do zobaczenia Spitzer... (jak pierwszy raz przed mikrofonem) - Puls Kosmosu Flesz
  13. Ruszyła 8. edycja konkursu AstroCamera 2020-02-02. Centrum Hewelianum zaprasza do wzięcia udziału w Międzynarodowym Konkursie Astrofotograficznym AstroCamera 2020. Organizatorzy czekają na prace do 30 kwietnia 2020 r. Konkurs uzyskał patronat medialny czasopisma i portalu ?Urania - Postępy Astronomii?. To już 8. edycja tego konkursu. 28 stycznia 2020 r. rozpoczęła się 8. Edycja Międzynarodowego Konkursu Astrofotograficznego AstroCamera 2020. Jego organizatorem jest gdańskie Centrum Hewelianum. Patronat honorowy nad wydarzeniem sprawują: Europejskie Obserwatorium Południowe (ESO), Polska Agencja Kosmiczna oraz Polskie Towarzystwo Miłośników Astronomii. Patronat medialny nad Konkursem objęło czasopismo i portal ?Urania -Postępy Astronomii? oraz Radio Gdańsk. Konkurs jest jednoetapowy, ma formułę otwartą, tzn. jest adresowany do wszystkich miłośników astronomii oraz astrofotografii oraz skierowany do osób pełnoletnich. Jego celem jest wyłonienie i nagrodzenie autorów najciekawszych zdjęć obiektów astronomicznych obserwowanych z Ziemi. Zdjęcia będą oceniane w 3 kategoriach: Kategoria I: obiekty głębokiego nieba (zdjęcia gromad gwiazd, galaktyk, mgławic itp.), Kategoria II: obiekty z Układu Słonecznego (zdjęcia planet, Księżyca, komet, meteorów, zaćmienia, tranzyty obiektów itp.), Kategoria III: astro-krajobraz (zdjęcia, na których występują elementy krajobrazu wraz z obiektami astronomicznymi, np. wschody, zachody obiektów astronomicznych, ruch sfery niebieskiej itp.). Do Konkursu Uczestnik może zgłosić maksymalnie do 5 zdjęć we wszystkich kategoriach łącznie. W skład jury Konkursu wchodzą: ? Magdalena Maszewska (Przewodnicząca Jury); ? dr hab. Maciej Mikołajewski, prof. UMK, ? dr hab. Piotr Gnaciński, prof. UG ? Przemysław Rudź, ? Bogdan Jarzyna, ? Krzysztof Czart (ESO), ? Sebastian Soberski Na nagrody przewidziano łącznie 6400 zł, w tym 3 tys. zł w kategorii I, 1600 zł w kategorii II i 1800 zł w kategorii III. Dodatkowo Organizator zastrzega sobie prawo przyznania wyróżnień w każdej z kategorii. Autorom wyróżnionych prac zostaną przyznane nagrody rzeczowe. Zachęcamy do udziału! Więcej informacji: Ogłoszenie o konkursie na stronie Centrum Hewelianum Regulamin konkursu Paweł Z. Grochowalski Źródło: Centrum Hewelianum https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/ruszyla-8-edycja-konkursu-astrocamera4
  14. Astronomowie ujawniają międzygwiezdny wątek jednego z budulców życia 2020-02-02. Fosfor, obecny w naszym DNA i błonach komórkowych, jest niezbędnym pierwiastkiem życia, jakie znamy. Jednak to, w jaki sposób dotarł na Ziemię, jest tajemnicą. Teraz astronomowie prześledzili podróż fosforu z regionów gwiazdotwórczych do komet, wykorzystując połączone moce ALMA i sondy kosmicznej Rosetta. Ich badania po raz pierwszy pokazują, gdzie tworzą się cząsteczki zawierające fosfor, jak jest on przenoszony w kometach i w jaki sposób konkretna cząsteczka mogła odegrać kluczową rolę w zapoczątkowaniu życia na naszej planecie. ?Życie na Ziemi pojawiło się ok. 4 mld lat temu, ale nadal nie znamy procesów, które to umożliwiły? ? mówi Víctor Rivilla, główny autor nowego badania. Nowe wyniki tych badań pokazują, że tlenek fosforu jest kluczowym elementem układanki, jaką jest pochodzenie życia na Ziemi. Dzięki mocy ALMA, która pozwoliła na szczegółowe spojrzenie w region gwiazdotwórczy AFGL 5142, astronomowie mogli ustalić, gdzie tworzą się molekuły zawierające fosfor, takie jak tlenek fosforu. Nowe gwiazdy i układy planetarne powstają w podobnych do obłoków obszarach gazu i pyłu między gwiazdami, dzięki czemu obłoki te są idealnymi miejscami do rozpoczęcia poszukiwań budulców życia. Obserwacje ALMA wykazały, że molekuły zawierające fosfor powstają podczas formowania się masywnych gwiazd. Przepływy gazu z młodych masywnych gwiazd otwierają wnęki w obłokach międzygwiazdowych. Molekuły zawierające fosfor tworzą się na ścianach wnęk wskutek połączenia wstrząsów i promieniowania niemowlęcych gwiazd. Astronomowie wykazali również, że tlenek fosforu jest najliczniejszą molekułą zawierającą fosfor w ścianach wnęk. Po zakończeniu poszukiwania tej molekuły w regionach gwiazdotwórczych zespół przeszedł do obiektu Układu Słonecznego: słynnej obecnie komety 67P/Churyumov?Gerasimenko. Chodziło o podążanie śladem tych związków zawierających fosfor. Jeżeli ściany wnęk zapadną się, tworząc gwiazdę, zwłaszcza mniej masywną, taką jak Słońce, tlenek fosforu może zamarznąć i zostać uwięziony w lodowych ziarnach pyłu, które pozostają wokół gwiazdy. Nawet zanim gwiazda w pełni się uformuje, ziarna pyłu łączą się, tworząc kamienie, skały i ostatecznie komety, które stają się transporterami tlenku fosforu. Spektrometr sondy Rosetta ? ROSINA (Rosetta Orbiter Spectrometer for Ion and Neutral Analysis) zbierał dane z 67P przez dwa lata, gdy sonda krążyła wokół komety. Astronomowie już wcześniej znaleźli ślady fosforu wśród danych z ROSINA, ale nie wiedzieli, jaka molekuła je tam dostarczyła. Pierwsze zaobserwowanie tlenku fosforu na komecie pomaga astronomom w uzyskaniu połączenia od regionów gwiazdotwórczych, w których molekuła powstaje, aż do Ziemi. Dane z ALMA i ROSINA pokazały rodzaj chemicznej nici podczas całego procesu gwiazdotwórczego, w którym tlenek fosforu odgrywa dominującą rolę. Fosfor jest niezbędny dla życia w takiej formie, jakie znamy. Ponieważ komety najprawdopodobniej dostarczyły ogromne ilości związków organicznych na Ziemię, tlenek fosforu znajdujący się w komecie 67P może wzmocnić związek między kometami a życiem na Ziemi. Opracowanie: Agnieszka Nowak Więcej: Astronomers Reveal Interstellar Thread of One of Life?s Building Blocks Źródło: ALMA Na zdjęciu: Region nieba w konstelacji Wodnika, w którym znajduje się gwiazdotwórczy obszar AFGL 5142. Źródło: ESO / Digitized Sky Survey 2. Podziękowania: Davide De Martin https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/astronomowie-ujawniaja-miedzygwiezdny-watek-jednego-z-budulcow-zycia
  15. NASA zakończyła misję Kosmicznego Teleskopu Spitzera Autor: John Moll (2020-02-02) Agencja NASA wyłączyła swój Kosmiczny Teleskop Spitzera, który od ponad 16 lat prowadził obserwacje kosmosu w zakresie promieniowania podczerwonego. Jego misja została oficjalnie zakończona 30 stycznia 2020 roku. Kosmiczny Teleskop Spitzera został umieszczony na orbicie heliocentrycznej w 2003 roku. Obserwatorium zostało pierwotnie zaprojektowane do stosunkowo krótkiej pracy, która miała trwać od 2,5 do 5 lat. Ostatecznie okazało się, że teleskop był w tak dobrym stanie, że z powodzeniem mógł kontynuować obserwacje Wszechświata przez kolejne długie lata. Dopiero w czerwcu 2019 roku, agencja NASA powiadomiła o planowanym wyłączeniu obserwatorium, które ostatecznie nastąpiło pod koniec stycznia 2020 roku, co spowodowane było wyczerpaniem się zapasów ciekłego helu, niezbędnego do chłodzenia instrumentów pokładowych. Kosmiczny Teleskop Spitzera wraz z teleskopem Hubble'a, Chandra i Comptona należał do programu Great Observatories. Te cztery obserwatoria wzajemnie uzupełniały się, prowadząc obserwacje kosmosu odpowiednio w zakresie promieniowania podczerwonego, widzialnego, rentgenowskiego i gamma. Spitzer obserwował komety i asteroidy w Układzie Słonecznym. Udało mu się odkryć nieznany wcześniej pierścień wokół Saturna. Teleskop badał powstawanie gwiazd i planet, ewolucję galaktyk począwszy od starożytnego do współczesnego Wszechświata, oraz pył międzygwiezdny. Okazało się, że Kosmiczny Teleskop Spitzera doskonale nadawał się do wykrywania planet pozasłonecznych i określania ich atmosfer. Jego najgłośniejszym odkryciem było zidentyfikowanie aż siedmiu planet o wielkości Ziemi w systemie TRAPPIST-1, a także określenie ich mas i gęstości. Teleskop Spitzera nie będzie miał swojego następcy, lecz budowany obecnie Kosmiczny Teleskop Jamesa Weeba również będzie prowadził obserwacje kosmosu w podczerwieni. Problem w tym, że planowany teleskop pochłonął już około 10 miliardów dolarów, a jego start był kilka razy przekładany. NASA planuje wynieść go na orbitę w marcu 2021 roku, ale już teraz amerykańska instytucja kontrolna GAO (Government Accountability Office) ostrzega przed kolejnym możliwym opóźnieniem. NASA's Spitzer Space Telescope (Mission Overview) https://www.youtube.com/watch?v=ghnnbMWVtWU&feature=emb_logo https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/nasa-zakonczyla-misje-kosmicznego-teleskopu-spitzera
  16. W kosmicznym obiektywie: Słoneczna rozeta 2020-02-02. Anna Wizerkaniuk Kompozycja przedstawia atmosferę Słońca w wielu różnych długościach promieniowania. Każdy z kolorów reprezentuje inną długość promieniowania ultrafioletowego obecnych w koronie Słońca, co ma odzwierciedlenie w temperaturze tej warstwy. Zostały wyróżnione fale: 617,3 nm z zakresu światła widzialnego zarejestrowanego przez SDO/HMI (przyrząd obrazowania heliosejsmologicznego i magnetycznego zamontowany na obserwatorium SDO). Przy użyciu SDO/AIA (zestaw obrazujący atmosferę) zarejestrowano 170 nm (kolor różowy), 160 nm (oliwkowy), 33,5 nm (niebieski), 30,4 nm (pomarańczowy), 21,1 nm (fioletowy), 19,3 nm (brązowy), 17,1 nm (złoty), 13,1 nm (akwamaryna) and 9,4 nm (zielony). Obraz przedstawia fragment mozaiki Słońca z podpisanymi długościami fali zarejestrowanymi przez SDO i kolorom, jakimi zostały oznaczone. Źródła: NASA https://news.astronet.pl/index.php/2020/02/02/w-kosmicznym-obiektywie-sloneczna-rozeta/
  17. Blisko kolizji dwóch nieaktywnych satelitów 2020-02-02. Dwa niefunkcjonujące satelity, znajdujące się na różnych orbitach minęły się 30 stycznia w odległości niecałych 50 m. Ich kolizja mogła utworzyć dużą ilość niebezpiecznych śmieci na niskiej orbicie okołoziemskiej. 30 stycznia o 0:39 czasu polskiego para nieaktywnych satelitów Poppy VII-B i IRAS zbliżyła się do siebie nad terytorium Stanów Zjednoczonych. W największym zbliżeniu statki dzieliło zaledwie 47 metry. Poppy VII-B to niewielki satelita wojskowy wystrzelony na orbitę jeszcze w latach 60. IRAS to z kolei dawny satelita obserwacji astronomicznych w podczerwieni, wysłany w przestrzeń kosmiczną w 1983 roku. Oba satelity nie były już aktywne od kilkudziesięciu lat. W historii tylko raz doszło do kolizji dwóch satelitów będących na różnych orbitach. Miało to miejsce w 2009 roku, kiedy nieaktywny rosyjski satelita telekomunikacyjny Strieła 2M uderzył w nadal działającego satelitę telekomunikacyjnego Iridium 33. Zderzenie utworzyło na niskiej orbicie prawie 2000 odłamków. Do tej pory jedynym wydarzeniem, które utworzyło więcej śmieci kosmicznych był test broni antysatelitarnej Chin w 2007 roku, w wyniku którego zniszczono satelitę pogodowego Fengyun-1C. Kolizja wytworzyła ponad 3000 obiektów. Oba te wydarzenia do dziś odpowiadają za ? skatalogowanych obiektów występujących na niskich orbitach okołoziemskich. Zdarzenia takie jak to przypominają o potrzebie aktywnego zapobiegania pozostawianiu niedziałających satelitów na orbicie i wskazują na potrzebę rozwijania technologii usuwania dużych nieaktywnych obiektów z orbity. Jednym z projektów poświęconych takiemu sprzątaniu jest europejska misja e.Deorbit. Jej celem ma być usunięcie z niskiej orbity nieaktywnego satelity Envisat. W projekt zaangażowana była firma SENER Polska, która w fazie ustalenia wymagań opracowywała projekt mechanizmu chwytającego satelitę. Obecnie misja e.Deorbit została poszerzona o funkcjonalności serwisowania satelity, dotankowywania i przenoszenia na inne orbity. Na podstawie: SpaceNews/NSF Opracował: Rafał Grabiański Więcej informacji: ? informacje o unikniętej kolizji (portal NASASpaceflight.com) Na zdjęciu: Wizja artystyczna satelity IRAS. Źródło: NASA/JPL. https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/blisko-kolizji-dwoch-nieaktywnych-satelitow
  18. Bez siarczystych mrozów na niebie nie zobaczymy świetlnych mieczów, jak w ?Gwiezdnych Wojnach? 2020-02-02. W bardzo mroźne i pogodne noce możemy stać się świadkami fascynującego zjawiska optycznego, które do złudzenia przypomina świetlne miecze, atrybut rycerzy Jedi z ?Gwiezdnych Wojen?. W jaki sposób powstaje to zjawisko i kiedy można je zobaczyć? Tej zimy, z powodu nadzwyczaj wysokich temperatur, nie będziemy mieli okazji podziwiać zapierających dech zjawisk atmosferycznych, które powstają tylko wówczas, gdy jest bardzo zimno. Wśród nich znajduje się świetlny spektakl. W mroźne zimowe noce można zaobserwować nietypowe zachowanie światła emitowanego przez wszelkiego rodzaju lampy, znajdujące się na wolnym powietrzu. Powstają wówczas pionowe słupy świetlne, które z wyglądu przypominają zorzę polarną, świąteczną dekorację lub świetlne miecze z Gwiezdnych Wojen. Oczywiście nie mają z nimi nic wspólnego. Zjawisko to jest wynikiem bardzo niskiej temperatury, w której następuje resublimacja, a więc gwałtowna przemiana pary wodnej w kryształki lodu, na których załamuje się wiązka światła. Po części powstaje sztuczne zjawisko halo, ponieważ górna część świetlnych słupów do złudzenia przypomina tzw. górny łuk styczny lub też jeszcze rzadsze Łuki Parry'ego. Słupy mają różne kolory, na skutek rozszczepienia światła białego, raz zwiększają, a raz zmniejszają swą wysokość, jednocześnie unosząc się na mroźnym powietrzu. Źródło: TwojaPogoda.pl https://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2020-02-02/bez-siarczystych-mrozow-na-niebie-nie-zobaczymy-swietlnych-mieczow-jak-w-gwiezdnych-wojnach/
  19. Słynne świetliste plamy na Ceres znowu rozpalają wyobraźnię astronomów 2020-02-02. 5 lat temu świat lotem błyskawicy obiegła sensacyjna wiadomość o dziwnych, jasnych obiektach znajdujących się na powierzchni planety karłowatej Ceres. Teraz zostały odkryte tam kolejne bardzo dziwne obiekty. Świetliste plamy zostały dostrzeżone przez należącą do NASA sondę Dawn. Miało to miejsce w kraterze o nazwie Occator, który ma około 92 kilometry szerokości i 4 kilometry głębokości. Wówczas fani teorii spiskowych wskazywali, że mamy do czynienia z metropolią wybudowaną przez obcą cywilizację. NASA przez ponad rok próbowała ustalić, z czym tak naprawdę mamy do czynienia. Ostatecznie sonda zbliżyła się do powierzchni globu i wykonała na tyle dobrej jakości obrazy, że udało się ostatecznie obalić wszystkie mity. Białe plamy są niczym innym jak węglanem sodu. Najciekawsze jednak jest w tym wszystkim to, że jego stężenie jest tam tak wielkie, że nigdy w historii eksploracji kosmosu się z czymś takim nie spotkaliśmy. Naukowcy sądzą, że są one owocem aktywności hydrotermalnej, gdyż taki materiał na Ziemi występuje głównie w rejonie gorących źródeł, dlatego badacze są przekonani, że i na Ceres pojawił się w ten sam sposób. Teraz naukowcy donoszą o wykryciu kolejnych intrygujących obiektów na obszarze Vinalia Faculae, również w kraterze Occator. Tym razem mamy do czynienia z formacjami geometrycznymi, a dokładnie w kształcie kwadratu i punktach, które tworzą trójkąt. Astronomom w wykryciu tych formacji pomogły algorytmy sztucznej inteligencji. Wszystkie obiekty możecie zobaczyć na obrazach załączonych w newsie. Naukowcy nie wiedzą, z czym tak naprawdę mamy do czynienia. Do sensownego rozwiązania tej zagadki mamy za mało danych. Entuzjaści teorii spiskowych wierzą, że to monolity pozostawione tam przez jakąś zaawansowaną obcą cywilizację. Astronomowie przychylają się jednak do bardziej oczywistego wyjaśnienia, a mianowicie do gry światła i cienia. Badania planety karłowatej Ceres pokazują, że posiada ona bardzo unikalną mineralogię. Co niezwykłe, udział masowy węgla na jej powierzchni może wynosić nawet 20 procent. Naukowcy są tym faktem zachwyceni, bo takie bogactwo węgla nawet pięciokrotnie przewyższa udziały tego materiału organicznego w znajdywanych na Ziemi chondrytach węglistych, czyli meteorytach kamiennych o dużej zawartości węgla. Obiekt uformował się 4,6 mld lat temu, w czasie początków Układu Słonecznego. Oprócz wykrytych tam wcześniej jonów amonowych, tak ogromne zasoby węgla są dobrą przesłanką świadczące o tym, że podobne obiekty mogły brać udział w formowaniu się np. Ziemi. Kolejne analizy pozyskanych danych powinny rzucić jeszcze więcej światła na ten ważny temat. Tak czy inaczej, astrobiolodzy poznali kolejny element powstania, ewolucji i dystrybucji związków organicznych w wewnętrznej części Układu Słonecznego. Uzupełnieniem tej układanki są też najnowsze informacje opublikowane przez NASA, a dotyczące planetoidy Bennu, która od niedawna jest badana przez sondę OSIRIS-REx. Źródło: GeekWeek.pl/NASA / Fot. NASA/JPL-CALTECH/UCLA/MPS/DLR/IDA https://www.geekweek.pl/news/2020-02-02/slynne-swietliste-plamy-na-ceres-znowu-rozpalaja-wyobraznie-astronomow/
  20. Jak brzmi wiatr słoneczny? 2020-02-01. Anna Wizerkaniuk Jak brzmi wiatr słoneczny? Teraz można się przekonać dzięki naukowcom, którzy na podstawie pomiarów wykonanych przez Parker Solar Probe wygenerowali nagrania dźwiękowe. Dźwięk odzwierciedla fale w gorącej, naładowanej elektrycznie plazmie, która jest wyrzucana ze Słońca i rozprzestrzenia się w Układzie Słonecznym jako znany nam wiatr słoneczny. Parker Solar Probe nie posiada mikrofonu, ale za to może zmierzyć fale ciśnieniowe cząstek tworzących wiatr słoneczny, a dokładniej ich amplitudę i częstotliwość. Tylko czym jest fala ciśnieniowa? Jest to fala, której przejście przez ośrodek, najczęściej gazowy, powoduje zmianę parametrów tego ośrodka. Możemy wyróżnić falę zgęszczeniową, po której przejściu rośnie ciśnienie w ośrodku, oraz falę rozrzedzeniową, która powoduje z kolei spadek ciśnienia. Szczególnym przypadkiem są fale akustyczne. Niektóre z tych fal, o odpowiednich wartościach amplitudy i częstotliwości, powodują wrażenia słuchowe, czyli to, co odbieramy jako dźwięk. W rzeczywistości mikrofon rejestruje wychylenia membrany, czyli jej amplitudę, spowodowane przez wywierane na nią ciśnienie, oraz częstotliwość, z jaką te zmiany zachodzą. Te dwie wielkości pozwalają na odtworzenie zarejestrowanego dźwięku za pomocą komputera. Fale plazmy rejestrowane przez Solar Probe są wynikiem oddziaływania cząstek z polami magnetycznym i elektrycznym. Kiedy elektrony wirują wewnątrz pola magnetycznego, wytwarzają fale ciśnieniowe. Są to fale ?Whistler?, które mogą się wytworzyć w ziemskiej magnetosferze, a ich częstotliwości zawierają się w przedziale 1?30 kHz. Z kolei gwałtowne zmiany w gęstości strumienia elektronów przechodzącego wzdłuż pola magnetycznego tworzą fale ciśnieniowe o bardzo wysokich częstotliwościach, tzw. fale Langmuir?a. Po przetworzeniu nich na dźwięk, odbieramy je jako wysoki, piskliwy ton. Źródła: Astronomy Sounds of the Solar Wind from NASA's Parker Solar Probe https://news.astronet.pl/index.php/2020/02/01/jak-brzmi-wiatr-sloneczny/
  21. Supermasywne czarne dziury napędzają wypływy materii z masywnych galaktyk 2020-02-01. Autor. Vega Aktywne jądra galaktyczne (AGN) to supermasywne czarne dziury w centrach galaktyk, które gromadzą materię na swoich gorących dyskach akrecyjnych, uwalniając energię w rozbłyskach promieniowania lub gdy strumienie cząstek poruszają się z prędkością bliską prędkości światła. Z kolei te energetyczne rozbłyski napędzają wypływ zjonizowanego, neutralnego, i molekularnego gazu, który może rozciągać się na tysiące lat świetlnych i poruszać się z prędkością setek km/s. Przepływ gazu może zostać uruchomiony bezpośrednio z dysku akrecyjnego, chociaż ciśnienie promieniowania na pył jest zmieszane z gazem gorącymi termicznymi wiatrami lub innymi mechanizmami, które wytwarzają gorące bąble gazu. Napędzając gaz z galaktyki, aktywne jądro ogranicza paliwo dostępne do dalszego formowania się gwiazd i spowalnia dalszy wzrost galaktyki. Mechanizm jest również samoograniczający, ponieważ ostatecznie tłumi akrecję gazu na czarną dziurę. Astronomowie śledzący tempo formowania się gwiazd w kosmicznej skali czasu uważają, że proces ten, zwany wygaszaniem, jest odpowiedzialny za dramatyczny spadek formowania się gwiazd od szczytu aktywności gwiazdotwórczej około 10 mld lat temu. Astronomowie wykorzystali nowe i archiwalne dane z ALMA do zbadania wypływu gazu molekularnego z dwunastu masywnych galaktyk w centrach gromad galaktyk. Gorący gaz otaczający galaktyki w tych masywnych gromadach powinien ochłodzić się, opaść na galaktyki i stworzyć więcej nowych gwiazd. Wysoka rozdzielczość przestrzenna obrazów z ALMA, wykonanych w linii emisji tlenku węgla, umożliwia naukowcom szczegółowe zbadanie szczegółów procesów, zwłaszcza struktur włóknistych, które charakteryzują większość gazu w centrach tych gromad galaktyk. Odkryli, że olbrzymie włókna molekularne i obłoki najwyraźniej formują się, gdy gorące bąble uciekającego gazu zaczynają się ochładzać, i że wypływy te ostatecznie utkną i zawrócą w galaktyce. Opracowanie: Agnieszka Nowak Źródło: CfA Urania https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2020/02/supermasywne-czarne-dziury-napedzaja.html
  22. Bliski przelot 2020 BA13 2020-02-01. Krzysztof Kanawka Dwudziestego siódmego stycznia doszło do bliskiego przelotu meteoroidu 2020 BA13. Obiekt przemknął w odległości ok. 196 tysięcy kilometrów od Ziemi. Meteoroid o oznaczeniu 2020 BA13 zbliżył się do Ziemi 27 stycznia, z maksymalnym zbliżeniem około godziny 18:00 CET. W tym momencie 2020 BA13 znalazł się w odległości około 196 tysięcy kilometrów, co odpowiada 0,51 średniego dystansu do Księżyca. 2020 BA13 ma szacowaną średnicę około 6 metrów. Jest to piąty (wykryty) bliski przelot planetoidy lub meteoroidu w 2020 roku. Z roku na rok ilość odkryć rośnie: w 2019 roku odkryć było 80, w 2018 roku odkryć było ich 73, w 2017 roku ? 53, w 2016 roku ? 45, w 2015 roku ? 24, zaś w 2014 roku ? 31. W ostatnich latach coraz częściej następuje wykrywanie bardzo małych obiektów, rzędu zaledwie kilku metrów średnicy ? co jeszcze pięć lat temu było bardzo rzadkie. Ilość odkryć jest ma także związek z rosnącą ilością programów poszukiwawczych, które niezależnie od siebie każdej pogodnej nocy ?przeczesują? niebo. Pracy jest dużo, gdyż prawdopodobnie planetoid o średnicy mniejszej od 20 metrów może krążyć w pobliżu Ziemi nawet kilkanaście milionów. (HT) https://kosmonauta.net/2020/02/bliski-przelot-2020-ba13/
  23. Start demonstratora rakiety Perun 2020-02-01. Krzysztof Kanawka Dwudziestego piątego stycznia firma SpaceForest przeprowadziła udany start pełnowymiarowego demonstratora rakiety Perun. Firma SpaceForest pracuje od dwóch lat nad suborbitalną rakietą Perun. Pierwszy zestaw informacji na ten temat zostały opublikowane na Międzynarodowym Kongresie Astronautycznym w 2018 roku. Dwudziestego piątego stycznia 2020 na poligonie w Drawsku Pomorskim został przeprowadzony start pełnowymiarowego demonstratora rakiety Perun. Rakieta o długości 11,58 metra i średnicy 45 cm była napędzana silnikiem SF200. W trakcie tego lotu osiągnięto pułap maksymalny 9750 metrów. Firma SpaceForest określiła kilka celów dla tego startu demonstratora rakiety Perun. Sprawdzono m.in. wyrzutni w warunkach rzeczywistych i wykonanie pełnej procedury przygotowania do startu, wykonanie pełnej procedury startowej włącznie ze startem rakiety, utrzymanie łączności z rakietą i pozyskanie danych z rakiety w czasie rzeczywistym za pomocą autonomicznego systemu śledzenia obiektów ruchomych oraz testy rakiety, jej systemów orientacji i systemów spadochronowych. Po lądowaniu nastąpiło podjęcie rakiety i jej przetransportowanie do firmy SpaceForest. Lot demonstratora rakiety Perun został przeprowadzony w ramach projektu SIR realizowanego przez firmę SpaceForest. Projekt SIR (Suborbital Inexpensive Rocket) ? ?Sterowalna i odzyskiwalna rakieta suborbitalna z silnikiem hybrydowym SF1000 bazującym na ekologicznych materiałach pędnych?, projekt dofinansowany w 80% w ramach programu PO IR 1.1.1. NCBR. Zakłada budowę komercyjnej rakiety suborbitalnej zdolnej do wynoszenia ładunku o masie 50 kg na wysokość minimum 100 km n.p.m. Realizacja projektu jest zaplanowana na okres od 04.2018 do 04.2023 r. (SpaceForest) PERUN demonstrator - test #1 - Drawsko Pomorskie 25.01.2020 Test demonstratora rakiety Perun ? 25.01.2020 / Credits ? SpaceForest https://www.youtube.com/watch?v=UY31E_9kO1M&feature=emb_logo https://kosmonauta.net/2020/02/start-demonstratora-rakiety-perun/
  24. Pierwszy w 2020 roku lot rakiety Electron 2020-01-31. Z kosmodromu na półwyspie Mahia w Nowej Zelandii pierwszy raz w tym roku wystartowała rakieta Electron. Ładunkiem misji był tajny satelita NROL-151 Narodowego Biura Rozpoznania Stanów Zjednoczonych. Rakieta Electron wystartowała 31 stycznia o 3:56 czasu polskiego. Lot oznaczony nazwą "Birds of a Feather" przebiegł zgodnie z planem i satelita NROL-151 został wypuszczony na prawidłowej orbicie. NRO nie podało informacji o właściwościach czy przeznaczeniu wysłanego satelity. Była to pierwsza misja przeprowadzona dla Narodowego Biura Rozpoznania USA przez firmę Rocket Lab - operatora rakiety Electron. Kontrakt na misję został przyznany w ramach przetargu Rapid Acquisition of a Small Rocket (RASR) - nowego sposobu na kupowanie przez NRO miejsc na komercyjnych rakietach dla niewielkich satelitów. Był to pierwszy start rakiety Electron w 2020 roku i 11. w historii. W poprzednim roku firma Rocket Lab przeprowadziła 6 misji orbitalnych, wysyłając w nich 20 ładunków. Obecnie firma rozwija technologię odzyskiwania dolnych stopni swoich rakiet. W opisywanej tutaj misji 1. człon rakiety wyposażono w silniczki reakcyjne kontroli orientacji i sensory rejestrujące parametry lotu atmosferycznego. Podobne testy były wykonywane też podczas poprzedniego lotu. W kolejnych misjach dolny stopień ma zostać wyposażony w spadochrony, które umożliwią mu łagodne wodowanie. Na dalszym etapie opadające na spadochronach człony mają być przechwytywane przez helikopter. Rocket Lab rozbudowuje też infrastrukturę naziemną. W grudniu 2019 r. otwarto stanowisko startowe rakiety w ośrodku Wallops w Virginii. Trwa też budowa drugiej wyrzutni w Mahia. Misja rakiety Electron była 7. startem orbitalnym w 2020 roku. Na podstawie: Rocket Lab Opracował: Rafał Grabiański Więcej informacji: ? informacje prasowe nt. misji od operatora rakiety, firmy Rocket Lab Na zdjęciu: Rakieta Electron przed startem do misji z satelitą NROL-151. Źródło: Rocket Lab. https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/pierwszy-w-2020-roku-lot-rakiety-electron
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal 2010-2024