Skocz do zawartości

Paweł Baran

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    32 482
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    64

Zawartość dodana przez Paweł Baran

  1. Rakietowy początek 2020 roku 2020-01-07. Krzysztof Kanawka Siódmego stycznia doszło do dwóch startów rakiet: Falcona 9 z Florydy oraz CZ-3B z Xichang. Były to pierwsze starty rakiet orbitalnych w 2020 roku. Falcon 9 wynosi trzecią paczkę satelitów Starlink Pierwszy start w 2020 roku należał do rakiety Falcon 9 firmy SpaceX. Tego dnia o godzinie 03:19 CET rakieta Falcon 9 wyniosła trzecią paczkę satelitów Starlink (drugą operacyjną). Był to trzeci start Falconów 9 wynoszących satelity Starlink: poprzednie nastąpiły w maju 2019 i w listopadzie 2019. Lot rakiety Falcon 9 nastąpił z wyrzutni LC-40 na Florydzie. Lot rakiety przebiegł prawidłowo. Satelity zostały uwolnione nieco ponad godzinę po starcie. Po zakończonej pracy pierwszy stopień Falcona 9 wylądował na platformie morskiej. Firmie SpaceX nie udała się natomiast próba odzyskania części osłony aerodynamicznej (choć ?było bardzo blisko?). CZ-3B wynosi tajnego (lub eksperymentalnego) satelitę Drugi start w 2020 roku nastąpił 7 stycznia o godzinie 16:20 CET. O tej godzinie z kosmodromu Xichang nastąpił start rakiety CZ-3B. Na pokładzie tej rakiety znalazł się piąty satelita Tongxin Jishu Shiyan Weixing (TJSW-5). Satelita został wprowadzony na orbitę transferową GTO. Co ciekawe, chińskie źródła sugerują, że TJSW-5 jest eksperymentalnym satelitą telekomunikacyjnym. Niektóre zachodnie źródła sugerują, że TJSW-5 jest satelitą o tajnym przeznaczeniu, być może typu ?signals intelligence?. Dostępne źródła sugerują, że zadaniem tego satelity jest nasłuch różnych źródeł radiowych w zakresie od 200 MHz do 2,5 GHz. Jaki będzie 2020 rok? Wielu komentatorów branży kosmicznej przewiduje ponad 100 startów różnych rakiet. Z pewnością zobaczymy w tym roku zwiększoną częstotliwość startów amerykańskich (częściowo za sprawą firmy SpaceX, ale nie tylko!), z pewnością także często będą startować rakiety z Chin. Coraz częściej będą startować nowe konstrukcje, w szczególności te obsługujące małe satelity. W tym roku nastąpią także starty poza bezpośrednie otoczenie Ziemi ? w szczególności ku planecie Mars. Starty rakiet są komentowane w dziale na Polskim Forum Astronautycznym. (SpaceX, PFA, NSF) https://kosmonauta.net/2020/01/rakietowy-poczatek-2020-roku/ Starlink Mission Zapis startu rakiety Falcon 9 ? 07.01.2020 / Credits ? SpaceX China's Long March 3B Launches Experimental Communications Satellite CZ-3B wynosi TJSW-5 ? 07.01.2020 / Credits ? CCTV
  2. Mgławica Krab: nowa wizualizacja wybuchającej gwiazdy 2020-01-07. W roku 1054 n. e. chińscy obserwatorzy nieba byli świadkami nagłego pojawienia się ?nowej gwiazdy? na niebie - aż sześciokrotnie jaśniejszej niż planeta Wenus, co czyniło ją najjaśniejszym obserwowanym gwiezdnym obiektem w zapisanej historii ludzkości. Gwiazda była tak jasna, że widziano ją na dziennym niebie przez prawie miesiąc. Rdzenni Amerykanie również odnotowali to zdarzenie w swych petroglifach. Obserwujący będącą następstwem tego zdarzenia mgławicę przy pomocy największego teleskopu swoich czasów Lord Rosse w 1844 roku nazwał ów obiekt Mgławicą Krab - ze względu na jego strukturę przypominającą charakterystyczne odnóża kraba. Ale dopiero w XX wieku astronomowie zdali sobie sprawę z tego, że mgławica jest w rzeczywistości ocalałym reliktem supernowej z 1054 roku - pozostałością po eksplozji masywnej gwiazdy. A dopiero obecnie astronomowie i specjaliści technik wizualizacji danych z programu Universe of Learning połączyli obserwacje w świetle widzialnym, podczerwieni i na falach rentgenowskich, zebrane przez największe obserwatoria NASA, celem stworzenia trójwymiarowej mapy dynamicznej Mgławicy Krab. Wizualizacja komputerowa wykorzystująca wiele różnych długości fal oparta jest na obrazach z Obserwatorium Rentgenowskiego Chandra oraz teleskopów kosmicznych Hubble'a i Spitzera. Liczący sobie około czterech minut film przedstawia skomplikowaną strukturę, dając lepszy wgląd w ekstremalne i złożone procesy fizyczne napędzające ekspansję mgławicy. Potężny silnik energetyzujący cały ten układ to pulsar - szybko wirująca gwiazda neutronowa, czyli bardzo gęste jądro dawnej gwiazdy. To małe dynamo wytwarza okresowe impulsy promieniowania aż 30 razy na sekundę - a do tego z ogromną precyzją. Astronomowie i specjaliści z NASA połączyli te różne obrazy Mgławicy Krab, dając całkiem nowy obraz poszarpanych resztek dawno temu żyjącej gwiazdy. - Oglądanie w dwóch tylko wymiarach w rzeczywistości przestrzennego obiektu, zwłaszcza o tak złożonej strukturze jak w przypadku Mgławicy Krab, nie daje dobrego wyobrażenia o jego trójwymiarowej naturze - wyjaśnia Frank Summers z STScI, który kierował zespołem opracowującym film. - Dzięki tej [nowej] naukowej interpretacji chcemy pomóc w zrozumieniu skomplikowanej geometrii Mgławicy Krab. Wzajemny wpływ na siebie obserwacji wykonanych w różnych zakresach fal pokazuje wszystkie jej struktury. Bez połączenia promieniowania rentgenowskiego, podczerwieni i światła widzialnego nie otrzymalibyśmy tak pełnego zdjęcia. Pewne struktury i procesy napędzane silnikiem pulsarowym leżącym wciąż w sercu mgławicy najlepiej też bada się na określonych długościach fal. Film zaczyna się od pokazania Mgławicy Krab i jej położenia w gwiazdozbiorze Byka. Następnie oglądamy zbliżenia na mgławicę pochodzące z obserwacji teleskopami Hubble'a, Spitzera i Chandra. Każda z nich uwydatnia jedną z zagnieżdżonych struktur obecnych w tym obiekcie. Widać powolne powstawanie trójwymiarowej struktury rentgenowskiej, w tym sam pulsar, pierścieniowaty dysk złożony z naenergetyzowanego materiału, oraz strumienie cząstek wystrzeliwujących z przeciwnych stron dynama energetycznego. Z czasem pojawia się widok w podczerwieni, przedstawiający obłoki otaczające układ pulsara, świecące na skutek obecności promieniowania synchrotronowego. Ta charakterystyczna forma promieniowania pojawia się wtedy, gdy strumienie naładowanych cząstek wirują wokół linii pola magnetycznego. Występuje tu również emisja podczerwona pyłu i gazu. Następnie pojawia się zewnętrzna powłoka światła widzialnego Mgławicy Krab. Ta skorupa świecącego gazu składa się między innymi z macek zbudowanych ze zjonizowanego tlenu. Modele dla fal rentgenowskich oraz podczerwieni i światła widzialnego na końcu filmu łączą się ze sobą, odsłaniając zarówno obracający się, trójwymiarowy widok mgławicy, jak i odpowiadający mu, dwuwymiarowy obraz - kompozycję Mgławicy Krab na różnych długościach fal. Widoczne tu struktury są szczególne dla Mgławicy Krab. Ujawniają one, że mgławica nie jest klasyczną pozostałością po supernowej, jak kiedyś powszechnie uważano. Należy ją raczej klasyfikować jako pulsacyjną mgławicę wiatrową. Tradycyjna pozostałość po supernowej składa się z fali uderzeniowej i resztek po supernowej podgrzanych do milionów stopni Celsjusza. Z kolei w mgławicy z wiatrem pulsarowym, takiej jak Krab, wewnętrzny obszar układu składa się z gazu o niższej temperaturze, który jest podgrzewany do tysięcy stopni przez wysokoenergetyczne promieniowanie synchrotronowe. Wizualizacja jest wynikiem doświadczeń opracowywanych w ramach programu NASA Universe of Learning. Łączy on bezpośrednio naukę z edukacją i informowaniem społeczeństwa - ma na celu m. in. przyciągnięcie uwagi pozanaukowych odbiorców i umożliwienie im efektywnego zgłębiania podstawowych zagadnień w nauce czy pokazania, jak odkrywać Wszechświat na własną rękę. Przedstawiony tu film pokazuje również moc astronomii wielofalowej (ang. multiwavelength astronomy). Pomaga widzom zrozumieć, w jaki sposób i dlaczego astronomowie wykorzystują różne zakresy spektrum elektromagnetycznego w badaniach różnych obiektów astronomicznych. Czytaj więcej: ? Cały artykuł ? Film - Mgławica Krab w 3D ? The NASA Universe Learning Program Źródło: NASA/ESA Opracowanie: Elżbieta Kuligowska Na zdjęciu: Trójwymiarowa mapa Mgławicy Krab. Źródło: NASA, ESA, F. Summers, J. Olmsted, L. Hustak, J. DePasquale i G. Bacon (STScI), N. Wolk (CfA), R. Hurt (Caltech/IPAC) https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/mglawica-krab-nowa-wizualizacja-wybuchajacej-gwiazdy
  3. Astronomowie znajdują wędrujące masywne czarne dziury w galaktykach karłowatych 2020-01-07.Autor. Vega Mniej więcej połowa nowo odkrytych czarnych dziur nie znajduje się w centrach swoich galaktyk a na ich obrzeżach. Astronomowie próbujący dowiedzieć się o mechanizmach, które pomogły uformować ogromne czarne dziury we wczesnym Wszechświecie, zdobyli ważne nowe wskazówki odkrywając 13 takich w galaktykach karłowatych znajdujących się mniej niż 1 mld lat świetlnych od Ziemi. Te galaktyki karłowate, ponad 100 razy mniejsze niż nasza Droga Mleczna, są jednymi z najmniejszych galaktyk znanych z tego, że posiadają ogromne czarne dziury. Naukowcy sądzą, że te czarne dziury mają masę ok. 400 000 razy większą niż Słońce. Amy Reines z Montana State University i jej koledzy wykorzystali VLA do odkrycia pierwszej masywnej czarnej dziury w galaktyce karłowatej w 2011 roku. Odkrycie to było zaskoczeniem dla astronomów i zachęciło do dalszych radiowych poszukiwań. Naukowcy zaczęli od wybrania próbki galaktyk pochodzących z NASA-Sloan Atlas, katalogu galaktyk wykonanego za pomocą teleskopów obserwujących w świetle widzialnym. Wybrali galaktyki zawierające gwiazdy o całkowitej masie mniejszej niż 3 mld mas Słońca, mniej więcej równe Wielkiemu Obłokowi Magellana, małemu towarzyszowi Drogi Mlecznej. Z tej próbki wybrali kandydatki, które pojawiły się także w przeglądzie Faint Images of the Radio Sky (FIRST), przeprowadzonym przez NRAO w latach 1993 ? 2011. Następnie wykorzystali VLA do stworzenia nowych i bardziej czułych obrazów w wysokiej rozdzielczości 111 wybranych galaktyk. ?Nowe obserwacje VLA pokazały, że 13 z tych galaktyk wykazuje mocne dowody istnienia masywnej czarnej dziury, która aktywnie pochłania otaczającą materię. Byliśmy bardzo zaskoczeni, że mniej więcej w połowie tych 13 galaktyk, czarna dziura nie znajduje się w galaktycznym centrum, w przeciwieństwie do większych galaktyk? ? powiedziała Reines. Naukowcy potwierdzili, że wskazuje to, że galaktyki prawdopodobnie połączyły się z innymi galaktykami w przeszłości. Jest to zgodne z symulacjami komputerowymi przewidującymi, że około połowa masywnych czarnych dziur w galaktykach karłowatych wędruje po ich obrzeżach. Opracowanie: Agnieszka Nowak Źródło: NRAO Urania https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2020/01/astronomowie-znajduja-wedrujace-masywne.html
  4. TESS odkrywa planetę skalistą w ekosferze! 2020-01-07, Radek Kosarzycki Kosmiczny Teleskop TESS odkrył pierwszą w ramach swojej misji egzoplanetę skalistą, rozmiarami zbliżoną do Ziemi i na dodatek krążącą w ekosferze swojej gwiazdy TOI 700. Teleskop TESS został zaprojektowany właśnie do tego: do odkrywania planet skalistych znajdujących się w ekosferach swoich gwiazd. Co więcej obserwowane przez TESS gwiazdy należą do najbliższych nam gwiazd, dzięki temu odkryte w ramach misji planety będzie można dokładniej badać za pomocą innych teleskopów kosmicznych jak i naziemnych. Początkowo gwiazda TOI 700 została zaklasyfikowana do gwiazd o rozmiarach Słońca. Dlatego też i krążące wokół niej planety wydawały się większe. Kilku badaczy jednak odkryło błąd w klasyfikacji i potwierdziło, że gwiazda w rzeczywistości jest chłodnym karłem typu M o masie 30% masy Słońca. Gdy już to udało się ustalić okazało się, że i planety są mniejsze. Ku zaskoczeniu badaczy ostatnia planeta nagle stała się planetą skalistą o rozmiarach 20% większych od Ziemi, prawdopodobnie skalistą i na dodatek krążącą przy wewnętrznej krawędzi ekosfery gwiazdy. Oznacza to, że na powierzchni planety mogą panować warunki umożliwiające występowanie wody w stanie ciekłym. Co prawda karły typu M nie należą do spokojnych gwiazd i bardzo często badacze przypominają, że planety krążące wokół gwiazd tego typu mają niewielkie szanse na rozwinięcie życia na swojej powierzchni, bowiem rozbłyski na powierzchni ich gwiazd praktycznie sterylizują ich powierzchnie. Niemniej jednak w przypadku TOI 700 może być inaczej. W trakcie 11 miesięcy obserwacji badacze nie dostrzegli ani jednego rozbłysku na powierzchni gwiazdy. Być może zatem gwiazda ta należy do spokojniejszych karłów typu M. Co ciekawe, rozmiary i orbitę planety udało się jeszcze potwierdzić za pomocą teleskopu Spitzer, który kończy swoją wieloletnią udaną misję w tym miesiącu. Źródło: NASA https://www.pulskosmosu.pl/2020/01/07/tess-odkrywa-planete-skalista-w-ekosferze/
  5. TESS odkrywa pierwszą swoją planetę krążącą wokół dwóch gwiazd 2020-01-07. Radek Kosarzycki W 2019 roku Wolf Cukier rozpoczął wakacyjne praktyki w NASA Goddard Space Flight Center w Greenbelt. Do jego obowiązków należało badanie zmienności jasności gwiazd obserwowanych przez satelitę Transiting Exoplanet Survey Satellite (TESS) i dodawanych do bazy projektu Planet Hunters. ?Przeglądałem dane dotyczące wszystkiego co wolontariusze oznaczali jako układy zaćmieniowe, czyli układy w których dwie gwiazdy krążą wokół wspólnego środka masy i nawzajem się przyćmiewają? mówi Cukier. ?Jakieś trzy dni po tym jak zacząłem praktyki, trafiłem na sygnał z układu TOI 1338. Początkowo myślałem, że to zaćmienie gwiazdy przez gwiazdę, ale czas się nie zgadzał. Okazało się, że to planeta?. TOI 1338 b, jak ją oznaczono, to pierwsza w bazie TESS planeta krążąca wokół dwóch gwiazd. Odkrycie przedstawiono w poniedziałek, 6 stycznia podczas 235. spotkania American Astronomical Society w Honolulu. Artykuł, w którym Cukier jest współautorem wraz z naukowcami z Goddard, San Diego State University, University of Chicago i innymi instytucjami, został złożony do publikacji w jednym z periodyków naukowych. Układ TOI 1338 znajduje się 1300 lat świetlnych od Ziemi w gwiazdozbiorze Malarza. Dwie gwiazdy okrążają się nawzajem w ciągu 15 dni. Jedna z nich jest 10% masywniejsza od Słońca, a druga jest chłodniejsza, ciemniejsza,a jej masa to zaledwie 1/3 masy Słońca. TOI 1338 b to jedyna znana planeta w tym układzie. Jest ona 6,9 razy większa od Ziemi, czyli jej rozmiary leżą między rozmiarami Neptuna a Saturna. Planeta krąży niemal w tej samej płaszczyźnie co gwiazdy, a więc z jej powierzchni widać regularne zaćmienia gwiazd. Satelita TESS wyposażony jest w cztery kamery, które wykonują zdjęcie danego fragmentu nieba co 30 minut przez kolejne 27 dni. Naukowcy wykorzystują te obserwacje do tworzenia wykresów zmian jasności gwiazd w czasie. Gdy na tle gwiazdy przechodzi planeta, dochodzi do charakterystycznego spadku jej jasności. Jednak planety krążące wokół dwóch gwiazd są dużo trudniejsze do wykrycia niż te krążące wokół jednej gwiazdy. Tranzyty powodowane przez TOI 1338 są nieregularne ? występują co 93 i 95 dni ? a ich głębokość i czas trwania zmieniają się w zależności od pozycji orbitalnej obu gwiazd. TESS dostrzega tylko tranzyty na tle większej gwiazdy, bowiem te do których dochodzi na tle mniejszej są zbyt słabe, aby można było je dostrzec. ?Jest to taki sygnał, z którym algorytmy naprawdę mają problemy? mówi Weselin Kostow, główny autor opracowania i badacz w SETI Institute. ?Ludzkie oko jest wyjątkowo dobre w odszukiwaniu charakterystycznych schematów w danych, szczególnie nieokresowych jak w przypadku takich tranzytów?. To wyjaśnia dlaczego Cukier musiał samodzielnie badać każdy potencjalny tranzyt. Początkowo wszak myślał, że tranzyt TOI 1338 b był wynikiem przejścia mniejszej gwiazdy na tle większej ? obie powodują podobne spadki jasności. Jednak czas zaćmienia nie pasował. Po zidentyfikowaniu TOI 1338 b, zespół badawczy wykorzystał oprogramowanie eleanor, nazwane tak na cześć Eleanor Arroway, głównej bohaterki powieści ?Kontakt? autorstwa Carla Sagana, aby potwierdzić, że faktycznie jest to tranzyt, a nie tylko artefakt. TOI 1338 został już zbadany z Ziemi w trakcie przeglądów prędkości radialnych, które mierzą ruch gwiazd w linii wzroku. Zespół Kostowa wykorzystał te archiwalne dane do przeanalizowania układu i potwierdzenia obecności planety. Jej orbita będzie stabilna przez co najmniej kolejne 10 milionów lat. Nachylenie orbity względem nas zmienia się tak, że przestaniemy obserwować tranzyty w listopadzie 2023 roku i będziemy mogli do nich wrócić osiem lat później. W ramach misji Kepler i K2 realizowanych wcześniej odkryto 12 planet krążących wokół układów podwójnych w 10 różnych układach. Źródło: NASA https://www.pulskosmosu.pl/2020/01/07/tess-odkrywa-pierwsza-swoja-planete-krazaca-wokol-dwoch-gwiazd/
  6. Bliski przelot 2020 AP1 2020-01-06. Krzysztof Kanawka Drugiego stycznia nastąpił bliski przelot 2020 AP1. Obiekt przemknął w odległości około 327 tysięcy kilometrów od Ziemi. Jest to pierwszy przelot małego obiektu w 2020 roku. Meteoroid o oznaczeniu 2020 AP1 zbliżył się do Ziemi 2 stycznia, z maksymalnym zbliżeniem około godziny 16:30 CET. W tym momencie 2020 AP1 znalazł się w odległości około 327 tysięcy kilometrów, co odpowiada 0,85 średniego dystansu do Księżyca. Meteoroid 2020 AP1 ma szacowaną średnicę około 5 metrów. Jest to pierwszy (wykryty) bliski przelot planetoidy lub meteoroidu w 2020 roku. Z roku na rok ilość odkryć rośnie: w 2019 roku odkryć było 80, w 2018 roku odkryć było ich 73, w 2017 roku ? 53, w 2016 roku ? 45, w 2015 roku ? 24, zaś w 2014 roku ? 31. W ostatnich latach coraz częściej następuje wykrywanie bardzo małych obiektów, rzędu zaledwie kilku metrów średnicy ? co jeszcze pięć lat temu było bardzo rzadkie. Ilość odkryć jest ma także związek z rosnącą ilością programów poszukiwawczych, które niezależnie od siebie każdej pogodnej nocy ?przeczesują? niebo. Pracy jest dużo, gdyż prawdopodobnie planetoid o średnicy mniejszej od 20 metrów może krążyć w pobliżu Ziemi nawet kilkanaście milionów. (HT) https://kosmonauta.net/2020/01/bliski-przelot-2020-ap1/
  7. Chang?e 4 ? publikacja danych 2020-01-06.Krzysztof Kanawka Chiny opublikowały zestaw danych z 5 instrumentów pokładowych misji Chang?e 4. Misja Chang?e 4 to druga chińska wyprawa na powierzchnię Srebrnego Globu. Poprzednia ? Chang?e 3 z powodzeniem wylądowała 14 grudnia 2013 roku. Było to pierwsze miękkie lądowanie na Księżycu od 37 lat, od czasów radzieckiej misji Łuna 24. Lądowanie Chang?e 4 nastąpiło 3 stycznia 2019 o godzinie 03:26 CET i przebiegło bez problemów. Jest to pierwsze kontrolowane miękkie lądowanie po niewidocznej z Ziemi stronie Księżyca. Chang?e 4 wylądował w regionie krateru Von Kármán?a, będącego częścią Basenu Biegun Południowy ? Aitken. Ten region jest interesujący z uwagi na lód wodny, który zalega we wnętrzu niektórych z kraterów, do których nie dociera światło słoneczne. Kilka godzin po lądowaniu na powierzchnię Srebrnego Globu zjechał łazik Yutu-2. Jest to już drugi chiński łazik, który porusza się po Księżycu. Najciekawszym badaniem łazika Yutu-2 była ?substancja?, którą pojazd odkrył we wnętrzu jednego z małych kraterów. Zdjęcia w wyższej rozdzielczości wskazały, że tą ?substancją? jest stopione szkliwo. Materiał powstał prawdopodobnie wskutek uderzenia meteorytu w powierzchnię Księżyca. W trakcie tego uderzenia doszło do stopienia części uderzonej powierzchni a następnie jej zeszkliwienia. Trzeciego stycznia 2020 roku Chiny opublikowały zestaw danych z 5 instrumentów misji Chang?e 4. Łącznie jest to blisko 30 gigabajtów danych. Dane może pozyskać ze strony projektu: są to dwa instrumenty z lądownika i trzy z łazika. Dane z pewnością posłużą do stworzenia serii publikacji naukowych oraz ustalenia aktualnych oraz przyszłych możliwości misji księżycowych. W latach 20. XXI wieku planowane są także misje załogowe na powierzchnię Srebrnego Globu w ramach programu NASA o nazwie Artemis. Choć USA i Chiny ze sobą nie współpracują bezpośrednio na płaszczyźnie naukowej, dostęp do uzyskanych danych może być w tym przypadku przydatny ? szczególnie, że NASA planuje wysłać na Księżyc łazik VIPER. (CNSA) https://kosmonauta.net/2020/01/change-4-publikacja-danych/
  8. Hubble bada gigantyczną galaktykę 2020-01-06.Radek Kosarzycki Rozpoczynając 30. rok swojej pracy, Kosmiczny Teleskop Hubble?a wykonał obserwacje wspaniałej galaktyki spiralnej. Galaktyka UGC 2885 może być największą galaktyką spiralną w lokalnym wszechświecie. Jest 2,5 razy większa od Drogi Mlecznej i zawiera 10 razy więcej gwiazd. Pomimo swoich olbrzymich rozmiarów, badacze nazywają ją ?łagodnym olbrzymem? bowiem wygląda jakby spokojnie egzystowała w samotności od miliardów lat, zasysając wodór z włóknistej struktury przestrzeni międzygalaktycznej. W ten sposób podtrzymywany jest łagodny proces produkowania nowych gwiazd w tempie dwa razy wolniejszym od obserwowanego w Drodze Mlecznej. Centralna supermasywna czarna dziura także jest tutaj śpiącym olbrzymem: ponieważ galaktyka nie pożera żadnych mniejszych galaktyk satelitarnych, czarna dziura nie otrzymuje zbyt dużo opadającego na nią gazu. Na powyższym zdjęciu widać trochę gwiazd pierwszego planu, które w rzeczywistości znajdują się w naszej galaktyce. Najjaśniejsza z nich znajduje się na tle dysku galaktyki, choć UGC 2885 w rzeczywistości znajduje się 232 miliony lat świetlnych od Ziemi w kieruku gwiazdozbioru Perseusza. Benne Holwerda z Uniwersytetu w Louisville w stanie Kentucky, który obserwował galaktykę za pomocą Hubble?a nazwał ją ?galaktyką Very Rubin?. ?Inspiracją do moich badań były prace Very Rubin z 1980 roku dotyczące rozmiarów tej galaktyki? mówi Holwerda. Rubin zmierzyła tempo rotacji galaktyki, dowodząc w ten sposób, że ciemna materia stanowi większą część jej masy. Badacze wciąż starają się zrozumieć proces, który odpowiada za potężne rozmiary galaktyki. Jednym z rozwiązań jest to, że jest to galaktyka stosunkowo samotna w swoim otoczeniu i nie ma w jej pobliżu żadnej innej, z którą mogłaby się zderzyć i w ten sposób zaburzyć swój kształt. Czy ta potężna galaktyka pożarła w trakcie swojego życia jakieś inne, dużo mniejsze galaktyki satelitarne? Czy też może stopniowo zasysała z otoczenia gaz, z którego tworzył nowe gwiazdy? ?Wydaje się, że galaktyka spokojnie płynie, powoli powiększając swoje rozmiary? mówi Holwerda. Wykorzystując wyjątkową rozdzielczość Hubble?a, jego zespół liczy gromady kuliste w halo tej galaktyki ? rozległej otoczce słabych gwiazd otaczającej całą galaktykę. Nadmiar gromad byłby dowodem na to, że zostały one przechwycone od mniejszych galaktyk, opadających na tego olbrzyma na przestrzeni miliardów lat. Nadchodzący Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba będzie można wykorzystać do zbadania centrum tej galaktyki jak i populacji jej gromad kulistych. Źródło: STScI 33 tys. subskrypcji Zoom of UGC 2885 Animation of UGC 2885 https://www.pulskosmosu.pl/2020/01/06/hubble-bada-gigantyczna-galaktyke/
  9. Gwiazdozbiry #006: kosmos w 2019 i 2020 roku ? podsumowanie zeszłego roku i nadzieje na obecny 2020-01-06. Radek Kosarzycki https://www.pulskosmosu.pl/2020/01/06/gwiazdozbiry-006-kosmos-w-2019-i-2020-roku-podsumowanie-zeszlego-roku-i-nadzieje-na-obecny/
  10. LIVE: Start kolejnych satelitów sieci Starlink dziś w nocy 2020-01-06.Radek Kosarzycki Dzisiaj w nocy o 4:19 naszego czasu planowany jest trzeci start satelitów sieci Starlink firmy SpaceX. Po starcie liczba satelitów na orbicie wzrośnie do 180. Źródło: SpaceX https://www.pulskosmosu.pl/2020/01/06/live-start-kolejnych-satelitow-sieci-starlink-dzis-w-nocy/
  11. Układy kataklizmiczne 2020-01-06. Redakcja AstroNETu Skrót CV w kontekście gwiazd zmiennych nie oznacza wcale cirriculum vitae, ale pochodzi od angielskiego ?cataclismic variables?, czyli zmiennych kataklizmicznych. Nie oznacza to jednak, że w ich kosmicznych życiorysach nie znajdziemy nic ciekawego? Układy kataklizmiczne to rodzaj układów podwójnych, ale ten fakt nie czyni ich jeszcze wyjątkowymi. Okazuje się, że Wszechświat stanowi dobrze prosperujący portal randkowy ? ponad połowa gwiazd w naszej galaktyce ma swojego partnera. Do opisania, czym są zmienne kataklizmiczne, potrzeba nam więc czegoś więcej. Układ, który jest przedmiotem naszego zainteresowania, będzie się składał z białego karła oraz gwiazdy mniej masywnej ? należącej do ciągu głównego lub nieco odewoluowanej np. podolbrzyma. Okres orbitalny takiego układu to zaledwie około kilku godzin ? oznacza to, że przeciętny układ zmieściłby się wewnątrz naszego Słońca! W tak ciasnych układach będzie dochodziło do stopniowego rozrywania siłami pływowymi mniej masywnego towarzysza przez białego karła. Jeśli gwiazda taka wypełni swoją powierzchnię Roche?a (czyl obszar przestrzeni, w którym dominuje jej wpływ grawitacyjny), powstanie układ nazywany fachowo półrozdzielonym i nastąpi przepływ masy przez punkt Lagrange?a L1. Nazwa zmiennych kataklizmicznych odnosi się do gwałtownych pojaśnień, które obserwujemy w przypadku takich obiektów. Niestety wytłumaczenie tego czym są powodowane, nie jest już takie proste. Zależy to bowiem od pola magnetycznego posiadanego przez taki układ. Jeśli biały karzeł nie wytwarza silnego pola magnetycznego, to niezerowy moment pędu opadającej na niego materii powoduje, że ów gaz nie opada od razu na jego powierzchnię, ale tworzy wokół niego dysk akrecyjny. W miarę jak coraz więcej materii z towarzysza, czyli np. czerwonego karła opada w kierunku białego karła, dysk akrecyjny nabiera masy oraz gęstości. W przypadku nowej wybuch będzie efektem fuzji i eksplozji zgromadzonego już na powierzchni białego karła wodoru. A jakich warunków potrzebujemy, by móc zaobserwować nową karłowatą? Rozważany przez nas układ podwójny jest początkowo dość stabilny ? przyrost temperatury wywoływany lepkością (czyli w zasadzie tarciem między warstwami dysku akrecyjnego) jest równoważony przez promieniowanie. Jako odważni badacze kosmosu dodajemy jednak gazu! Wyobraźmy sobie, że zwiększyliśmy przepływ materii między gwiazdami. Teraz wraz z lepkością wzrasta temperatura dysku. W związku z funkcją tak zwanej nieprzezroczystości plazmy chłodzenie staje się mniej efektywne wraz ze wzrostem temperatury, czyli udało nam się uzyskać niestabilność termiczną. Wielki i gwałtowny przyrost temperatury przyniesie za sobą gwałtowny przyrost jasności. W jednych układach rozjaśnienie takie zaczyna się od zewnątrz dysku, a w innych układach pojaśnienie zaczyna się od wewnętrznego krańca ? tego położonego blisko białego karła. To pojaśnienie dysku akrecyjnego może dać blask sto razy przekraczający blask gwiazd w tym układzie! Takie wydarzenie nazywamy wybuchem lub superwybuchem (klasyfikacji dokonujemy na podstawie siły pojaśnienia i jego czasu trwania). Warto jeszcze zastanowić się nad adekwatnością nazwy zmiennych kataklizmicznych. Wybuch nowej dzieje się zaledwie na powierzchni białego karła, a nowa karłowata nie jest nawet pełnoprawny wybuchem, a zaledwie pojaśnieniem dysku akrecyjnego? Nietrudno jest przywołać zjawiska w kosmosie, które o wiele bardziej zasługują na tytuł ?kataklizmicznych?. Podczas superwybuchu możemy obserwować częste i niewielkie zmiany jasności o wartości ułamka magnitudy ? supergarby. Ich natura nie jest do końca znana i istnieje kilka modeli teoretycznych, które starają się wyjaśnić ich pochodzenie. Jednym z nich jest model TTI (ang. ?thermal-tidal instability?), czyli model zakładający istnienie niestabilności termiczno-pływowych w dysku akrecyjnym takiego układu kataklizmicznego (Y. Osaki, 1996). Podczas superwybuchu dysk staje się niestabilny i gwałtownie się rozrasta. W pewnym momencie dysk jest ograniczany przez te same czynniki, które ?obierały? mniej masywną gwiazdę z materii (siły pływowe oraz siłę Coriolisa). Nie dość, że dysk obraca się z inną prędkością niż pozostały układ, to jeszcze został właśnie skręcony i wydłużony tak, że ziemski obserwator patrzy raz na dłuższy, raz krótszy bok dysku. Oczywiście im większa część dysku znajdzie się w naszym polu obserwacji, tym więcej światła do nas dotrze, dlatego układ kataklizmiczny podczas superwybuchu raz wydaje się nam jaśniejszy, a raz ciemniejszy, a wykres tej jasności ? garbaty. Model TTI tłumaczył więc supergarby jako efekt rotacji linii apsyd dysku wydłużonego w wyniku zaburzeń pływowych spowodowanych przez towarzysza białego karła. Po porównaniu ze sobą kilku ciaśniejszych garbatych układów i takich o dłuższym okresie orbitalnym okazało się jednak, że model TTI nie do końca tłumaczy nasze obserwacje. Konkurencyjnym dla TTI jest model opierający się na zwiększonym przepływie masy (ang. enhanced mass transfer ? EMT) na białego karła. Efekt ten miałby zależeć od napromieniowania przepływającej materii przez donora masy i wywierać szczególny wpływ w ciasnych układach podwójnych. Supergarby według tego modelu są rezultatem bardzo zmiennego tempa przepływu materii, które spowodowane jest zmiennym napromieniowaniem towarzysza białego karła. Model EMT tłumaczy je zatem jako efekt wzmożonej dyssypacji energii kinetycznej strumienia przepływającej materii (J. Smak, 2009). Okazało się, że i ten pomysł nie rozwiązał problemu supergarbów. Promieniowanie rozszerzonego dysku podgrzewa zewnętrzne warstwy mniej masywnej gwiazdy, w wyniku czego gaz się rozszerza i szybciej trafia na dysk ? dowiedziono jednak istnienia ograniczeń nieprzewidzianych w modelu, które znacznie ograniczają taki transfer materii. Wizualnie supergarby mogą nie robić wrażenia, ponieważ stanowią zaledwie ułamek magnitudo, ale może brzmią lepiej? Sonifikacja supergarbów dostępna jest tutaj. Istnieje zależność między okresem obserwowanych supergarbów oraz okresem orbitalnym całego układu wyrażająca się dosyć prostym wzorem wyznaczonym przez astronomów Stolza i Schoembsa w roku 1984: , gdzie ? okres supergarbów, ? okres orbitalny. Dzięki tej zależności, na podstawie obserwacyjnie zmierzonego , możemy w prosty sposób wyznaczyć wartość okresu orbitalnego danego układu gwiazd, czyli jeden z jego podstawowych parametrów. Artykuł napisała Marysia Popławska. Żródła: ?A Beginner?s Guide to Cataclysmic Variables? - Kate Harrop-Allin ( University Collage of London - Mullard Space Science Laboratory), mssl.ucl.ac.uk, 1998; , ?Wartościowe obserwacje gwiazd zmiennych amatorskim teleskopem? - czasopismo Delta, Magdalena Otulakowska-Hypka, 2013;, ?Introduction to Cataclysmic Variables (CV)? - NASA?s HEASARC: Education & Public Information, heasarc.gsfc.nasa.gov, 2017;, ?Cataclysmic variables? - Gaia in the UK, gaia.ac.uk, 2013;, ?Is evidence for enhanced mass transfer during dwarf-novaoutbursts well substantiated?? Y.Osaki, F.Meyer https://news.astronet.pl/index.php/2020/01/06/uklady-kataklizmiczne/
  12. Nowe dowody na aktywne wulkany na Wenus 2020-01-06. Nowe badania laboratoryjne wskazują, że przepływy lawy, znalezione na Wenus przez sondy kosmiczne Venus Express i Magellan mogły mieć zaledwie kilka lat. To sugeruje, że Wenus jest nadal aktywną wulkanicznie planetą. W skrócie: ? Nowe badania laboratoryjne dostarczają dowodów na to, że na Wenus mogą nadal znajdować się aktywne wulkany ? Sondy kosmiczne orbitujące Wenus znajdowały wcześniej w jej atmosferze wzrosty śladowych ilości gazów siarkowych i zarejestrowały przepływy lawy ? Badanie zachowania kryształów oliwinu w wysokich temperaturach wskazują, że wykryte przepływy lawy mogą mieć najwyżej kilka lat Dziś znamy tylko jedną planetę, na której występuje wciąż aktywność wulkaniczna. Jest to nasza Ziemia. Oprócz niej mamy dowody na aktywne wulkany na księżycu Jowisza Io. To kończy listę znanej aktywności wulkanicznej w Układzie Słonecznym. Mamy też dowody na istnienie wulkanów na Marsie i pradawną aktywność wulkaniczną na naszym Księżycu. Badanie przeprowadzone pod przewodnictwem Universities Space Research Association każe przypuszczać, że na Wenus także występowały ostatnio erupcje wulkaniczne. Obecna wiedza o wulkanach na Wenus Do tej pory wiedzieliśmy, że przepływy lawy na Wenus występowały w stosunkowo niedawnej historii planety - w ostatnich 2,5 mln lat. Wiedza ta bazowała na danych z emisji powierzchni planety w bliskiej podczerwieni, zarejestrowanej przez europejską sondę Venus Express podczas nocnych obserwacji. Dzięki obserwacjom sondy poznaliśmy czym różnią się stare ślady przepływów od nowych, ale nie dało się w oparciu o nie określić dokładnie wieku wykrytych pozostałości wulkanicznych. Nie wiemy bowiem jak na powierzchni Wenus oliwiny (minerały występujące w skałach magmowych) zmieniają się pod wpływem warunków atmosferycznych panujących na powierzchni i jak te zmiany wpływają na obraz widmowy rejestrowany przez sondę. Dodatkowo dane z sondy Venus Express wskazywały na chwilowe wzrosty stężenia dwutlenku siarki w atmosferze. Poza tym na zdjęciach w podczerwieni widać było różnice w emisji wokół gorących plam na powierzchni, które występowały w przeciągu zaledwie kilku dni. Wenus w ziemskim laboratorium Naukowcy wykorzystali oliwiny naturalnego pochodzenia i zaczęli je przekształcać w laboratorium symulując warunki panujące na Wenus. Laboratoryjna powierzchnia Wenus była podgrzewana do temperatur 900 stopni Celsjusza w ziemskiej mieszance atmosferycznej. Okazało się, że oliwiny reagowały bardzo gwałtownie i już w ciągu kilku tygodni były pokryte magnetytem i hematytem. Również w ciągu tylko kilku tygodni zmieniła się charakterystyka widma absorpcyjnego oliwinu. Okazało się, że niektóre wykryte przez sondę Venus Express przepływy lawy, nie posiadające w swojej charakterystyce widma absorpcyjnego oliwinu musiały mieć zaledwie kilka lat, bo na tyle naukowcy szacują ich wiek bazując na wynikach eksperymentu w laboratorium. Stąd nasuwa się wniosek, że niektóre z przepływów obserwowanych przez europejski statek kilka lat temu musiały mieć jedynie kilka lat, czyli Wenus musi być nadal aktywny wulkanicznie. Jak podkreśla dr Justin Filiberto, główny autor publikacji, ?Jeżeli Wenus jest dziś nadal aktywna, to stanowi świetne miejsce do odwiedzin, by lepiej zrozumieć wnętrza planet. Moglibyśmy na przykład zbadać jak planety wychładzają się i czemu Wenus z Ziemią mają aktywne procesy wulkaniczne, a na Marsie one ustały. Przyszłe misje kosmiczne powinny być w stanie zaobserwować te przepływy, zmiany zachodzące na powierzchni i przedstawić naoczne dowody na aktywność wulkaniczną?. Badacze wykonują teraz podobny eksperyment, ale już w odtworzonej atmosferze Wenus z dwutlenkiem węgla i dwutlenkiem siarki. Jak jednak przekazał mediom dr Justin Filiberto wyniki badania są prawie takie same. Grupa naukowców opublikowała wyniki w swojej pracy w numerze czasopisma Science Advances z 3 stycznia 2020 r. Na podstawie: Science Advances/USRA Opracował: Rafał Grabiański Więcej informacji: ? artykuł Present-day volcanism on Venus as evidenced from weathering rates of olivine w Science Advances Na zdjęciu: Wulkan Idunn Mons na Wenus. Nałożona kolorowa siatka przedstawia emisję termiczną zarejestrowaną przez instrument VIRTIS na sondzie Venus Express. Źródło: NASA. https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/nowe-dowody-na-aktywne-wulkany-na-wenus
  13. NASA utraciła kontakt z satelitą, który poszukuje planet pozasłonecznych Autor: John Moll (2020-01-06) Agencja NASA niespodziewanie straciła kontakt z satelitą ASTERIA, który zajmuje się poszukiwaniem planet poza Układem Słonecznym. Ostatnią udaną komunikację udało się nawiązać 5 grudnia 2019 roku. Naukowcy nie ustają w próbach nawiązania łączności z satelitą. ASTERIA to miniaturowy satelita typu CubeSat, który został dostarczony na orbitę okołoziemską 20 listopada 2017 roku. Misja ta miała wykazać, czy satelity tego typu mogłyby asystować teleskopom kosmicznym, takim jak TESS, w poszukiwaniu egzoplanet. Okazało się, że technologia rzeczywiście nadaje się do obserwacji kosmosu. ASTERIA zaobserwowała dotychczas wiele pobliskich gwiazd i dokonała udanych pomiarów jasności. Właśnie na podstawie spadków jasności gwiazd, naukowcy mogą określać, czy w ich okolicach znajdują się planety. Dane, które pozyskano podczas tej misji, muszą zostać poddane analizie, aby potwierdzić, czy satelita odkrył jakiekolwiek egzoplanety. Na początku lutego 2018 roku, ASTERIA zrealizowała główne cele misji. Od tamtego czasu, NASA trzykrotnie przedłużała misję. Satelita był już wykorzystywany np. do obserwacji Ziemi, innych statków kosmicznych na orbicie geosynchronicznej, komet i gwiazd. Testowano również rozwiązania pozwalające zwiększyć autonomiczność satelity CubeSat. Naukowcy z agencji NASA będą kontynuować próbę nawiązania kontaktu z satelitą ASTERIA aż do marca 2020 roku. Jednak nawet jeśli nie uda się nawiązać połączenia, NASA uważa, że misja osiągnęła bardzo dobre wyniki i w przyszłości będzie można organizować kolejne misje z udziałem satelity CubeSat. Tymczasem naukowcy nadal mogą przeprowadzać eksperymenty z CubeSat dzięki replice satelity ASTERIA, która znajduje się na Ziemi. Testy będą dotyczyć poszerzenia autonomiczności miniaturowych satelitów. https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/nasa-utracila-kontakt-z-satelita-ktory-poszukuje-planet-pozaslonecznych
  14. Będziemy mieli dwa słońca na niebie? Olbrzymia gwiazda Betelgeza szykuje się do eksplozji 2020-01-06. Betelgeza, gwiazda w konstelacji Oriona, znajduje się u kresu swojej ewolucji, co znaczy tyle, że już niedługo może stać się supernową. Biorąc pod uwagę jej bliską odległość, możemy mieć przez jakiś czas na niebie nie jedno, lecz dwa słońca. Betelgeza to czerwony nadolbrzym, którego możemy obserwować każdej nocy spoglądając w kierunku gwiazdozbioru Oriona. Jest aż 15 razy masywniejsza od Słońca. Nazwa tej gwiazdy, jednej z najjaśniejszych na nocnym niebie, podchodzi od arabskiego ?Jad al-Dżauz??, co oznacza ?Rękę Bliźniąt?. Ostatnio naukowcy zaobserwowali, że gwiazda ciemnieje i zaczyna tracić masę, co znaczy, że najprawdopodobniej rozpoczyna się zjawisko zapadania grawitacyjnego, polegające na tym, że skupiska materii kurczą się pod wpływem siły ciążenia. Astronomowie uważają, że może być to związane z tym, że gwieździe po prostu kończy się paliwo. Gdy się ono wyczerpie, zapadnie się ona gwałtownie, co w rezultacie da ogromną eksplozję, która będzie miliony razy jaśniejsza niż Słońce. Jednak biorąc pod uwagę naszą odległość od gwiazdy, wynoszącą około 400-500 lat świetlnych, na Ziemi to efekt tego gwałtownego zdarzenia może być widoczny pod postacią ?drugiego słońca?, nieco jaśniejszego niż Księżyc w pełni. Zjawisko to tak naprawdę jest bardzo nieprzewidywalne i może zarówno nastąpić w ciągu najbliższych dni czy tygodni, jak też w ciągu najbliższych 100 tysięcy lat. Jednak wszelkiej maści zapaleńcy i domorośli prorocy łączą to z mającą się rozpętać trzecią wojną światową i następującym po niej końcem świata. Odkładając takie teorie na bok, wybuch supernowej w takiej odległości raczej niczym nam nie grozi. Wręcz przeciwnie, dostarczy on nowych pierwiastków. Pamiętajmy przecież, że zarówno Ziemia jak i cały Układ Słoneczny, zbudowany jest właśnie z materii pochodzącej z wybuchów supernowych, które nastąpiły w odległej przeszłości. 99 procent energii pochodzącej z wybuchu dotrze do nas w formie neutrino, które cały czas przechodzą przez nas niezauważone. Dodatkowym efektem, jaki może to spowodować, jest powstanie gwiazdy neutronowej lub czarnej dziury, szanse na zaistnienie tych zjawisk są mniej więcej równe. W przeszłości kilkukrotnie mogliśmy obserwować wybuchy supernowych i koniec świata jeszcze nie nastąpił. Największy z nich miał miejsce w 1006 roku naszej ery. Z tamtego okresu można znaleźć zapisy na całym świecie potwierdzające zaobserwowanie wybuchu, od Szwajcarii, przez Egipt, aż po Chiny i Japonię. Według badaczy była to supernowa typu Ia, przez kilka tygodni świecąca z siłą miliardy razy większą niż Słońce. Dzięki temu na Ziemi przez pewien czas w nocy mogło być niemal tak jasno jak w dzień. Jedenasty wiek ogólnie był szczęśliwy dla miłośników astronomii, jako że w roku 1054 można było zaobserwować kolejny wybuch supernowej, dużo słabszy jednak niż ten z roku 1006. Ostatnie tego typu zdarzenia z powierzchni naszej planety można było zobaczyć w roku 1572 oraz 1604. Z każdego wyszliśmy obronną ręką. Przed nami kolejny olbrzymi rozbłysk, który z całą pewnością będzie widowiskowym zjawiskiem astronomicznym. Źródło: TwojaPogoda.pl / NASA. https://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2020-01-06/bedziemy-mieli-dwa-slonca-na-niebie-olbrzymia-gwiazda-betelgeza-szykuje-sie-do-eksplozji/
  15. W Laosie znaleziono ślady po zderzeniu z dużą asteroidą Autor: admin (2020-01-05) Geolodzy z Singapuru i USA, odkryli na terytorium Laosu, dużą anomalię terenu, która wskazała im na istnienie tam gigantycznego krateru o średnicy 20 km. Stwierdzono, że powstał po zderzeniu z dużą asteroidą. Takie zdarzenie w czasach dzisiejszych oznaczałoby wielkie zniszczenia i śmierć milionów ludzi, ale wtedy, kiedy do tego doszło ludzkości jeszcze nie było. Ta apokalipsa miała miejsce stosunkowo niedawno, bo około 790 tys. lat temu. Skutki tej katastrofy odczuł wtedy cały świat, ale szczególnie ucierpiała Azja. Szczątki po zderzeniu, w postaci tektytów, czyli roztopionych, zeszklonych fragmentów gruntu, odnajdywano aż na Antarktydzie. Naukowcy wiedzieli, że muszą to być skutki uderzenia asteroidy, ale przez wiele dziesięcioleci nie byli w stanie wskazać miejsca gdzie do tego doszło. Łącznie tektyty są znajdywane na 10 do 30% całkowitej powierzchni naszej planety. Pomimo długich poszukiwań geolodzy nie byli w stanie stwierdzić jakie jest ich pochodzenie, czyli skąd zostały rozpryśnięte. Wiadomo było tylko, że stało się to około 790 tys. lat temu. W sumie było aż 20 lokalizacji struktur kandydatów do roli krateru, które wielkością i rozmieszczeniem były diametralnie od siebie różne. Nie jest to takie proste ze względu na erozję, która szybko dezintegruje takie struktury. To dlatego na naszej planecie prawie nie ma śladów po upadku nawet największych asteroid będących w stanie zniszczyć życie na Ziemi. Do tej pory kraterów zidentyfikowano tylko 190. Z tego powodu, odkrycie nowego i to tak dużego, staje się wielkim wydarzeniem dla geologów. Kerry Sieh z Politechniki Nanyang w Singapurze przeanalizował wraz ze współpracownikami liczne zdjęcia satelitarne i dane grawitacyjne zbierane przez dedykowane satelity badawcze. Dzięki temu udało im się wytypować prawdopodobną i ostateczną lokalizację krateru uderzeniowego tej katastrofy. Zdaniem uczonych doszło do tego w miejscu znajdującym się obecnie w południowym Laosie. Średnica hipotetycznego krateru około 20 km. Jego wnętrze wypełnione jest zastygniętą lawą i fragmentami skał osadowych. Analiza próbek wskazuje, że składa się ona z tych samych minerałów jak znajdowane tektyty. Niedaleko od krateru, naukowcy odkryli też ślady w skałach, wskazujące na deformację w wyniku silnego uderzenia. Według ekspertów doszło do zderzenia z ciałem niebieskim o średnicy około 2,5 kilometra. Zasugerowano konieczność prowadzenia dalszych badań tego krateru przez geologów aby poszerzyć jeszcze wiedzę na temat asteroidy go stworzyła. Być może uda się też dowiedzieć się, jak szybko asteroida leciała i pod jakim kątem zderzyła się z powierzchnią Ziemi. Wszystko to pozwoli po raz pierwszy, dokładnie ocenić, jaką rolę odegrała ta kosmiczna katastrofa w nieudanym zasiedleniu Azji przez starożytne dwunożne hominidy - Homo erectus. W Azji najstarsze szczątki należą do tego naczelnego są tego samego wieku co przybliżona data tej katastrofy sprzed 790 tys. lat. Wyniki obserwacji i wnioski naukowców zostały opublikowane w czasopiśmie Proceedings of the National Academy of Sciences. https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/w-laosie-znaleziono-slady-po-zderzeniu-z-duza-asteroida
  16. Jakie misje kosmiczne czekają nas w 2020 roku? 2020-01-05 Pierwsze komercyjne loty załogowe do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, wysyp misji w kierunku Marsa, debiuty nowych rakiet i pierwsze kosmiczne loty turystyczne... 2020 rok powinien być pełen niesamowitych wydarzeń związanych z badaniami kosmosu. Sprawdź na co możemy liczyć w tym roku. Europejska misja do Słońca (5 lutego) Na początku lutego z kosmodromu Cape Canaveral wystartuje misja Solar Orbiter. Sonda, podobnie jak amerykański statek Parker Solar Probe zbliży się blisko do naszej gwiazdy i jako pierwsza wykona fotografie jej biegunów w wysokiej rozdzielczości. Misję prowadzi Europejska Agencja Kosmiczna przy współpracy amerykańskiej agencji NASA. Pierwsze od 2011 roku załogowe loty kosmiczne z USA (1. kwartał 2020) Po wielu latach opóźnień w 2020 roku powinniśmy doczekać się wreszcie pierwszych lotów załogowych komercyjnych statków Crew Dragon firmy SpaceX i Starliner firmy Boeing. Nie znamy jeszcze konkretnych dat, ale obie firmy deklarują, że będą gotowe przeprowadzić testowe misje do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej z załogami na pokładzie już w pierwszych miesiącach 2020 roku. Będą to pierwsze loty załogowe z amerykańskiej ziemi od czasu zakończenia programu wahadłowców w 2011 roku. Testowe loty statku Starship (2020) W 2020 roku powinniśmy często donosić o postępach w testach prototypów statku Starship. Starship ma być 100-osobowym statkiem lub dużym stopniem zaopatrzeniowym, wchodzącym w skład superciężkiego systemu Super Heavy - Starship. To za pomocą tej dwustopniowej rakiety firma SpaceX chce realizować długoterminowe plany lotów załogowych na Marsa i późniejszej kolonizacji tej planety. Budowy wielkich konstelacji satelitarnych Starlink i OneWeb (2020) Przez cały rok powinny być realizowane misje wynoszące kolejne serie satelitów telekomunikacyjnych Starlink firmy SpaceX. Już 6 stycznia na orbitę powinna trafić trzecia produkcyjna partia 60 statków. Założyciel firmy SpaceX Elon Musk zapowiadał, że do końca roku liczba satelitów Starlink umieszczonych na orbicie ma sięgać 720 i sieć powinna rozpocząć świadczenie pierwszych usług. Budowę megakonstelacji zacznie też w styczniu firma OneWeb, która do końca 2020 roku chce mieć 600 satelitów dostępu do Internetu na orbicie. Start następcy marsjańskiego łazika Curiosity (17 lipca) Na 17 lipca planowany jest start misji łazika Mars 2020. Amerykański pojazd jest następcą łazika Curiosity. Trafi w rejon krateru Jezero, miejscu gdzie znajdowało się kiedyś pradawne jezioro. Łazik Mars 2020 zostanie wyposażony w sprzęt umożliwiający mu poszukiwanie dowodów na dawne przyjazne warunki dla życia. Pojazd zbierze też próbki, które mają zostać zabrane na Ziemię w późniejszej misji. Pod łazikiem zamontowano też małego drona - naukowcy i inżynierowie są ciekawi czy powietrzna forma eksploracji może sprawdzić się na Marsie. Start pierwszego marsjańskiego łazika z Europy (25 lipca) Europejska Agencja Kosmiczna i rosyjski Roskosmos planują wysłać 25 lipca w kierunku Marsa misję ExoMars 2020 z lądownikiem i łazikiem Rosalind Franklin. Projekt budowy pierwszego europejskiego łazika napotykał na problemy - nie udały się w 2019 roku krytyczne testy spadochronów, dlatego nie wiadomo jeszcze czy pojazd będzie gotowy na okno startowe w tym roku. Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem to lądownik z łazikiem trafią na równinę Oxiam na powierzchni Marsa w marcu 2021 roku. Głównym celem naukowym misji łazika będzie poszukiwanie śladów dawnego życia na Marsie. Pierwsze misje marsjańskie Chin i Zjednoczonych Emiratów Arabskich (lipiec/sierpień) Nadchodzące w 2020 roku okno startowe do misji marsjańskich chcą wykorzystać też debiutanci. Chiny chcą wysłać w kierunku Czerwonej Planety orbiter Huoxing-1 i lądownik z łazikiem. Marsjańską misję planują też Zjednoczone Emiraty Arabskie, które planują w lipcu wysłać na japońskiej rakiecie H-IIA sondę Mars Hope. Kolejne zbliżenia do Słońca sondy Parker Solar Probe (styczeń, czerwiec i wrzesień) Badania Słońca kontynuować będzie sonda Parker Solar Probe, która jeszcze bardziej zbliży się do naszej gwiazdy. 29 stycznia amerykański statek przeleci 19,4 mln km od Słońca. Takie same peryhelium zaliczy 7 czerwca. W lipcu statek zbliży się do Wenus, której przyciąganie grawitacyjne zmodyfikuje orbitę sondy. 27 września statek znajdzie się już tylko 14,2 mln km od Słońca, bijąc kolejne rekordy. Lądowanie sondy OSIRIS-REx na asteroidzie Bennu (sierpień) Naukowcy i inżynierowie amerykańskiej sondy OSIRIS-REx wybrali w grudniu miejsce jej lądowania. Statek ma w sierpniu zniżyć się do obszaru nazwanego Nighthingale, skąd pobierze próbki skalne. W 2021 roku sonda opuści asteroidę, by wrócić zabranym materiałem na Ziemię w 2023 roku. W najbliższych miesiącach statek będzie kierowany nad obszar planowanego lądowania w celu dokładniejszych badań i przygotowań do tego manewru. Debiut chińskiego statku załogowego nowej generacji (2020) Chiny rozwijają projekt dużego statku załogowego, zdolnego wykonywać misje poza bliskie otoczenie Ziemi. Nienazwany jeszcze statek składa się z modułu załogowego i serwisowego, mierzy 9 metrów długości i ma masę około 20 ton. Statek ma móc zabrać na pokład od 4 do 6 astronautów. W 2016 roku Chiny wykonały testy lotu zmniejszonej makiety tego statku, a na 2020 rok zapowiedziały wykonanie bezzałogowej orbitalnej misji testowej. Chiński program załogowy to też statek Shenzhou, który może zabrać do 3 astronautów na niską orbitę okołoziemską. Jego w akcji zobaczymy jednak dopiero po 2020 roku, kiedy rozpocznie się budowa chińskiej stałej stacji orbitalnej. Pierwsza indyjska misja badania Słońca (3. kwartał 2020) W drugiej połowie 2020 roku powinna wystartować sonda Aditya L1, która zostanie skierowana na orbitę halo wokół punktu libracyjnego L1 układu Ziemia-Słońce. Statek będzie stamtąd stale monitorował tarczę naszej gwiazdy. Będzie to pierwsza misja badania Słońca wysłana przez Indie. Pierwszy lot księżycowej rakiety SLS (listopad) Nie wcześniej niż w listopadzie powinien odbyć się pierwszy lot ciężkiej rakiety NASA Space Launch System (SLS). W ramach bezzałogowej misji Artemis 1 zostanie przetestowana rakieta i statek załogowy Orion. Orion poleci w kierunku Księżyca i wejdzie na jego orbitę. Tam wypuszczonych zostanie 13 naukowych i technologicznych nanosatelitów standardu CubeSat. Będzie to jedyny test rakiety i statku przed późniejszym lotem z załogą na pokładzie, który ma się odbyć w 2022 roku. Astronauci polecą na krótki, około tygodniowy lot wokół Księżyca w ramach misji Artemis 2. Później NASA wraz z międzynarodowymi partnerami zbuduje zalążek wokółksiężycowej stacji Gateway, a w 2024 wyśle kolejną misję załogową Artemis 3, której celem będzie ponowne lądowanie ludzi na powierzchni Księżyca. Pierwsi turyści do granic kosmosu (2020) W 2020 roku powinniśmy wreszcie oglądać pierwsze misje suborbitalne z turystami na pokładzie. W 2019 roku firma Virgin Galactic wykonała misję testową, podczas której na pokładzie rakietoplanu oprócz pary pilotów SpaceShipTwo znalazła się pracownica firmy. Firma otworzyła też w minionym roku terminal dla kosmicznych turystów, a w budowie jest już drugi statek rakietowy. W jednym locie suborbitalnym SpaceShipTwo może zabrać dwóch pilotów i sześciu turystów, bilet na taki lot kosztuje 250 000 dolarów. Postępy w ubiegłym roku czyniła też firma Blue Origin. Rakieta wielokrotnego użytku New Shepard i kapsuła załogowa wykonały trzy udane loty suborbitalne w 2019 roku. Firma wykonała już w sumie 12 udanych lotów swojego systemu i deklaruje, że brakuje tylko kilku więcej, by na pokładzie znaleźli się ludzie. Są więc szanse, że pierwszy taki lot zostanie wykonany już w tym roku. Misja księżycowa z powrotem próbek Chang?e 5 (grudzień) Pod koniec 2020 roku Chiny powinny przeprowadzić kolejną misję księżycową. Po historycznym lądowaniu na niewidocznej stronie Księżyca misji Chang?e 4, tym razem Chińczycy chcą wysłać na powierzchnię Srebrnego Globu lądownik z modułem powrotnym, w którym zostanie umieszczone do 2 kg regolitu. Jeżeli misja się powiedzie będzie to pierwsze wrócenie z księżycowymi skałami na Ziemię od czasu radzieckiej misji Łuna 24 w 1976 roku. Powrót próbek z sondy Hayabusa2 (grudzień) W grudniu 2020 roku na terenie Australii powinna wylądować kapsuła z próbkami z asteroidy Ryugu, która była badana przez japońską sondę Hayabusa2. Badania węglistej asteroidy bliskiej Ziemi trwały prawie półtora roku. Japoński statek wykonał w tym czasie dokładne badania teledetekcyjne jej powierzchni, wypuścił na nią trzy lądowniki, utworzył sztuczny krater i pobrał próbki materiału skalnego z dwóch miejsc. Debiuty nowych rakiet (2020) W ostatnim kwartale 2020 roku ma zadebiutować nowa europejska rakieta nośna Ariane 6. Następca obecnie wykorzystywanej rakiety Ariane 5 ma oferować niemal dwukrotnie niższy koszt wynoszenia ładunków na orbitę. W pierwszym locie rakieta zabierze na orbitę 34 satelitów telekomunikacyjnych firmy OneWeb. W 2020 roku powinny debiutować też kolejne rakiety przeznaczone na rynek małych satelitów. Firma Virgin Orbit powinna zakończyć testy swojego systemu LauncherOne, w którym rakieta wypuszczana jest z samolotu nosiciela. Po ostatnich testach w pierwszym kwartale 2020 roku powinna zostać wykonana pierwsza misja orbitalna. Indie chcą w tym roku wykonać pierwszy lot rakiety SSLV (Small Satellite Launch Vehicle). Ma to być lekka rakieta nośna stanowiąca konkurencję na rynku dedykowanych startów orbitalnych dla małych satelitów. W pierwszym starcie rakieta ma wynieść cztery satelity obserwacyjne amerykańskiej firmy BlackSky Global. Opracował: Rafał Grabiański Na zdjęciu tytułowym: Statek Crew Dragon przed startem do bezzałogowej misji demonstracyjnej do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej w marcu 2019 roku. Źródło: NASA. https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/jakie-misje-kosmiczne-czekaja-nas-w-2020-roku
  17. Na Wenus ostatnie erupcje wulkanów mogły mieć miejsce kilka lat temu 2020-01-05. Naukowcy z NASA poinformowali, że wszystko wskazuje na to, że bliźniaczka Ziemi może wciąż być aktywna wulkanicznie, a to niesamowita wiadomość, gdyż to obecnie rzadkość w całym Układzie Słonecznym. Takie informacje pojawiły się po analizach najnowszych danych pozyskanych przez ostatnie lata w trakcie badań planety przez sondę Venus Express, która należy do Europejskiej Agencji Kosmicznej. Ostatnie erupcje wulkaniczne mogły mieć tam miejsce zaledwie kilka lat temu. Naukowcy doszli do takich wniosków na podstawie badań przepływu lawy na powierzchni Wenus. W swoich eksperymentach wykorzystali kryształy oliwinu, które występują powszechnie w skałach wulkanicznych. Podobnie ma to miejsce również na Wenus. Sonda Venus Express dostrzegła na powierzchni planety czerwonawo-czarne mineralne hematyty. W trakcie badań podgrzano oliwin do 900 stopni Celsjusza, czyli do temperatury panującej we wnętrzu Wenus, i kilka dni później minerały pokryły się właśnie czerwonawo-czarnym mineralnym hematytem. Astronomowie ogłosili, że ostatnie erupcje w miejscu badań prowadzonych przez sondę ESA, mogły wystąpić zaledwie kilka lat temu. Jest wielce prawdopodobne, że erupcje mogą występować w innych częściach planety nawet obecnie. Naukowcy chcą pozyskać więcej cennych danych z sondy Venus Express, by to ostatecznie potwierdzić. Niebawem przeprowadzą też kolejne eksperymenty z innymi minerałami, które wykryto zarówno na powierzchni, jak i w atmosferze tej wciąż dla nas fascynującej planety. Co ciekawe, niedawno NASA ogłosiła, że w gęstej atmosferze Wenus mogą istnieć proste formy życia. Panują tam dla nich idealne warunki. Niegdyś, gdy formowała się nasza planeta, to właśnie w jej atmosferze przebiegały dynamiczne procesy, które później zaowocowały pojawieniem się życia. Temperatury na powierzchni Wenus dochodzą do nawet 460 stopni Celsjusza, wybuchają wulkany i pada ołowiany deszcz. To zbyt ekstremalne warunki do istnienia życia, jakie znamy z naszej planety, ale w atmosferze występują obszary, w których mogą przetrwać mikroorganizmy. Efekt cieplarniany występujący na Wenus może być dla nich dodatkowym atutem pozwalającym na produkcję energii i przetrwanie. Astronomowie odkryli ciemne obłoki w atmosferze planety. Do tej pory były one dla nich jedną, wielką tajemnicą. Jednak wnikliwsze badania pozwoliły ustalić, że są to tzw. pochłaniacze, czyli obszary, które absorbują najwięcej światła ultrafioletowego. Okazuje się, że te zagadkowe ?cząstki? mają podobne zdolności do mikroorganizmów występujących w Ziemskiej atmosferze. Kilka miliardów lat temu atmosfera Wenus była bardziej podobna do ziemskiej, a na powierzchni prawdopodobnie występowały znaczne ilości wody w stanie ciekłym, ale odparowanie tych pierwotnych oceanów spowodowało lawinowo narastający efekt cieplarniany, aż do krytycznego poziomu gazów cieplarnianych w atmosferze. Astrobiolodzy uważają, że pomimo piekła panującego w atmosferze, możemy mieć do czynienia z powszechnie tam występującymi grupami mikroskopijnego życia, które spokojnie rozwija się tam od miliardów lat. Najprawdopodobniej w wyniku miliardów lat gwałtownych przemian, życie przeniosło się tam z powierzchni do gęstej atmosfery, gdzie dostosowało się do panujących tam warunków. Jest też opcja, że dzięki kosmicznym skałom, organizmy z Wenus i Marsa mogły przedostać się na Ziemię i zapoczątkować życie, które tak dziś powszechnie występuje na naszej pięknej planecie. Źródło: GeekWeek.pl/NASA / Fot. NASA https://www.geekweek.pl/news/2020-01-05/na-wenus-ostatnie-erupcje-wulkanow-mogly-miec-miejsce-kilka-lat-temu/
  18. W kosmicznym obiektywie: Dwa Messiery 2020-01-05. Anna Wizerkaniuk W centralnej części zdjęcia widoczna jest M20 ? Mgławica Tójlistna Koniczyna. Na niebiesko zabarwiona jest część będąca mgławicą refleksyjną, część czerwona to mgławica emisyjna, a dzielące ją ciemne pasma to mgławica ciemna. W górnym lewym rogu widoczna jest gromada otwarta M21. Chilescope to zespół czterech teleskopów umieszczonych w Andach, które są dostępne dla obserwatorów z całego świata, dając im możliwość przeprowadzenia obserwacji pod ciemnym niebem, wykorzystując wysokiej jakości sprzęt. Motto Chilescope to ?Astronomia na żądanie?. Właśnie przy pomocy tego sprzętu zostało wykonane zdjęcie przedstawiające dwa obiekty z katalogu Messiera ? M20 i M21, położone w gwiazdozbiorze Strzelca. Trójlistna Koniczyna, bo tak nazywany jest obiekt M20, to obszar H II ? obszar zjonizowanego wodoru, w którym rodzą się nowe gwiazdy. Jednak to nie to, co sprawia, że M20 jest wyjątkowe. Trójlistna Koniczyna to w rzeczywistości obiekt składający się z trzech różnych mgławic: emisyjnej, refleksyjnej i ciemnej, a także gromady otwartej. Drugi obiekt z katalogu Messiera uchwycony na zdjęciu to gromada otwarta oznaczona jako M21. Gromada ta złożona jest z relatywnie młodych gwiazd, ich wiek to ok. 4,6 miliona lat. Obecnie oficjalnie w skład gromady wchodzi 57 gwiazd. Ze względu na małą jasność obiektu, nie da się go zaobserwować gołym okiem. Source : APOD https://news.astronet.pl/index.php/2020/01/05/w-kosmicznym-obiektywie-dwa-messiery/
  19. Kosmiczne zdjęcie uczniów MOA w sprawozdaniu NASA 2020-01-05. NASA zachęca szkoły i nauczycieli do zgłoszenia się do projektu Sally Ride EarthKAM, polegającego na fotografowaniu powierzchni Ziemi za pomocą kamery umieszczonej na orbitalnej stacji ISS. Do projektu zgłaszają się też polskie szkoły. Wzięli w nim udział m. in. uczniowie z Młodzieżowego Obserwatorium Astronomicznego w Niepołomicach. Wykonane przez uczniów MOA (Młodzieżowe Obserwatorium Astronomiczne w Niepołomicach) we wrześniu 2019 roku w ramach projektu EarthKAM zdjęcie znalazło się w raporcie NASA! Przedstawia ono wschodnią część wyspy Madagaskar z przylądkiem Vilanandro. W momencie jego wykonywania do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej podążał japoński statek zaopatrzeniowy HTV-8 Kounotori, zbudowany przez japońską agencję JAXA.To jego sylwetka zarysowana jest na tle wód Kanału Mozambickiego. Na liście projektantów tej fotografii widnieją dwadzieścia trzy instytucje edukacyjne, w tym co najmniej sześć z Polski. W oficjalnym sprawozdaniu z aktywności prowadzonej w roku 2019 na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej zdjęcie to zatytułowano ?Perfect photographic timing?. Opisano je natomiast tak: ?The Sally Ride EarthKAM program allows students to request photographs of specific Earth features, taken by a special camera mounted on the space station when it passes over those landscapes.? To wyraz wagi, jaką Narodowa Agencja Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej przykłada do spraw edukacji, a EarthKAM to niewątpliwie jeden z najlepszych projektów z tego zakresu. Nauczyciele z MOA od lat w swojej pracy bardzo intensywnie wykorzystują możliwości fotografowania powierzchni Ziemi z pokładu ISS. W MOA znajduje się także stacjonarna wystawa zdjęć uczniowskich, zatytułowana ?Wszystkie kolory żywej Ziemi?. Od dwóch lat pracownicy MOA jeżdżą do szkół w całej Polsce z wykładami na temat projektu EarthKAM, prezentując przy okazji swoją mobilną wersję wystawy. Zachęcamy do skorzystania z tej możliwości. W ramach projektu uczniowie z całego świata mogą zgłaszać propozycje wykonania z orbity fotografii określonych punktów na powierzchni Ziemi. Zazwyczaj przeprowadzane są cztery tego typu misje w ciągu roku. Zgłoszenia są przekazywane do kamery pracującej na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS), która po wykonaniu zdjęć przekazuje je na Ziemię, a następnie uczniowie mogą je oglądać i analizować poprzez stronę www. Inicjatorką projektu jest dr Sally Ride, pierwsza Amerykanka w kosmosie. Po zgłoszeniu szkoły do projektu poprzez stronę internetową www.earthkam.org należy poczekać na akceptację ze strony NASA, a później otrzymuje się dostęp do konta ?nauczyciel? (Teacher) oraz ?misja? (Mission). Po zalogowaniu na konto ?nauczyciel? można następnie zapisać się na którąś z planowanych misji. Zgłoszeń do projektu mogą dokonywać tylko nauczyciele lub pracownicy instytucji edukacyjnych. Projekt jest przewidziany dla uczniów w wieku gimnazjalnym, ale nie jest to rygorystyczne kryterium, bowiem mogą zgłaszać się szkoły, do których uczęszczają uczniowie w dowolnym wieku. Udział w projekcie jest bezpłatny. Czytaj więcej: ? Komunikat na stronie MIA ? O projekcie EarthKAM (PAP) ? "Wszystkie kolory żywej Ziemi" w Siedlcach Źródło: MOA Opracowanie: Grzegorz Sęk, Elżbieta Kuligowska Na zdjęciu: Dostawa na ISS. Źródło: MOA Niepołomice. https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/kosmiczne-zdjecie-uczniow-moa-w-sprawozdaniu-nasa
  20. Zbadano skład chemiczny bliźniaczych gwiazd 2020-01-05. Naukowcy z amerykańskich uniwersytetów ustalili dokładny skład chemiczny bliźniaczych gwiazd z tzw. układów podwójnych o dużym oddaleniu składników. Wygląda na to, że gwiazdy tego typu mogą być pomocne w badaniach historii naszej galaktyki. Do zbadania gwiazd podwójnych Keith Hawkins z University of Texas w Austin (USA) wraz ze swoim zespołem użył 2,7-metrowego teleskopu w McDonald Observatory. Mając do wyboru obiekty zbadane przez satelitę Gaia, naukowcy ci skupili się na 25 układach podwójnych o dużej separacji. Każdy z nich zawiera po dwie gwiazdy, które miliardy lat temu powstały jednocześnie z jednego obłoku gazu i pyłu. O badaniach poinformowało McDonald Observatory. Eksperci ustalili dokładny skład chemiczny gwiazd. Ich zdaniem gwiazdy, które powstały wspólnie, mają ten sam skład chemiczny. Ich podobieństwo jest wielokrotnie większe, niż w przypadku porównywania losowych gwiazd tego samego typu widmowego. Gwiazdy powstają w olbrzymich obłokach gazu i pyłu. Następnie grupy uformowanych razem gwiazd rozpraszają się w przestrzeni przez miliony lub miliardy lat. Hawkins wskazuje, że można spróbować użyć "chemicznego tagowania" (czy też - oznakowania) do wyśledzenia identycznych chemicznie gwiazd znajdujących się w galaktyce, a następnie spróbować ustalić trajektorie tych obiektów do czasów, gdy formowały się ze wspólnego obłoku gwiazdotwórczego. Przypuszcza się, iż gwiazdy w układach podwójnych, oddalonych od siebie na odległość setek bądź tysięcy jednostek astronomicznych (jednostka astronomiczna to średnia odległość Ziemi od Słońca), powstały na skutek fragmentacji danego zagęszczenia materii w trakcie formowania się obiektów. Z kolei pary jeszcze bardziej oddalone mogły powstać z dynamicznej ewolucji układów potrójnych, rozpraszania się gromad gwiazd albo dynamicznego łączenia się w parę osobnych zagęszczeń w obłoku. W większości przypadków gwiazdy te powstały zapewne w tym samym czasie i z tego samego gazu. Zbadanie układów podwójnych o dużej separacji jest istotne również z innego powodu. Tego rodzaju obiekty są często wykorzystywane do kalibracji atmosferycznych i chemicznych parametrów gwiazd trudnych do analizy w inny sposób. Wyniki badań opublikowano w czasopiśmie ?The Monthly Notices of the Royal Astronomical Society?. (PAP) cza/ zan/ http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news%2C80134%2Czbadano-sklad-chemiczny-blizniaczych-gwiazd.html
  21. Ostatnia deorbitacja pierwszej generacji Iridium 2020-01-05. Krzysztof Kanawka Pod koniec 2019 roku ostatni działający satelita pierwszej generacji Iridium spłonął w atmosferze. Na orbicie pozostały tylko nieczynne satelity tej generacji. Pierwsza konstelacja Iridium składała się z 66 działających satelitów telekomunikacyjnych oraz 6 zapasowych i 23 niedziałających. Łącznie satelitów zbudowano 98, z czego na orbicie umieszczono łącznie 95. Każdy z satelitów sieci Iridium jest w stanie obsłużyć 1100 jednoczesnych połączeń telefonicznych. Satelity umieszczono na orbicie pomiędzy majem 1997 a majem 1998 roku. Operacyjne satelity krążą na orbicie o wysokości około 780 km i nachyleniu 86,4 stopnia. Zapasowe satelity Iridium krążyły na niższej orbicie na wysokości około 665 km. Satelity tej konstelacji były bardzo popularnym obiektem amatorskich obserwacji nocnego nieba, gdyż z uwagi na swoją konstrukcję są w stanie wytwarzać flary, charakteryzujące się kilkusekundowym wyraźnym wzrostem jasności. Maksymalna jasność flar od satelitów Iridium sięgała minus 8 magnitudo. Ponieważ orbity satelitów Iridium były znane, przewidywanie flar było możliwe z dużą dokładnością. W maju 2018 informowaliśmy o postępach przy deorbitacji pierwszej generacji Iridium. Zwykle co kilka tygodni dochodziło do kolejnej deorbitacji jednego z satelitów, nad którymi była kontrola. Ostatnia deorbitacja nastąpiła 27 grudnia 2019 około godziny 18:30 CET. Deorbitacja nastąpiła nad północną Syberią. Tym ostatnim satelitą był Iridium #97. Łącznie z orbity zeszło 65 satelitów Iridium. Na orbicie pozostaje 30 nieczynnych satelitów Iridium, nad którymi utracono kontrolę wcześniej (na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat). Ich deorbitacja będzie przebiegać ?naturalnie? i może trwać nawet do 2050 roku. Co ciekawe, pojawiły się nawet zdania, że firma Iridium była by w stanie zapłacić po około 10 tysięcy dolarów za deorbitację każdego z tych nieczynnych satelitów. Niestety 10 tysięcy dolarów jak na razie to cena zbyt mała, by jakakolwiek istniejąca technologia byłaby opłacalna dla przeprowadzenia próby deorbitacji. Prawdopodobnie nawet kwota dziesięć razy większa by nie była opłacalna. Warto tu jednak dodać, że deorbitacja satelitów Iridium jest bardzo ważna ? ogranicza ryzyko powstania ?śmieci kosmicznych?. W najbliższych latach można się spodziewać dużej ilości satelitów na orbicie ? w tym tzw. ?mega konstelacji?. Usuwanie zbędnych satelitów z pewnością obniży ryzyko kolejnych kolizji i większych problemów z orbicie. (Iridium) Ujęcia jednej z ostatnich flar Iridium / Credits ? HW Aviation https://kosmonauta.net/2020/01/ostatnia-deorbitacja-pierwszej-generacji-iridium/
  22. Ziemia tak blisko Słońca nie była od lat. Pędzimy wokół niego z prędkością 110 tysięcy kilometrów na godzinę 2020-01-05. Dzisiaj szczególny dzień dla mieszkańców Ziemi. Nasza planeta znajduje się bowiem najbliżej Słońca, bliżej niż w jakimkolwiek innym dniu w całym roku. Dlaczego ma to miejsce w środku zimy, a nie latem i co to dla nas oznacza? Postaramy się to wyjaśnić. W niedzielę (5.01) o godzinie 8:48 rano planeta Ziemia znalazła się najbliżej Słońca, podczas swej corocznej, ciągłej wędrówki wokół naszej dziennej gwiazdy. Oba ciała niebieskie dzieliła wówczas odległość 147 milionów kilometrów (dokładnie 147.091,144). Znaleźliśmy się więc o 8,6 tysiąca kilometrów bliżej Słońca niż przed rokiem. Co więcej, jest to jedno z największych zbliżeń Ziemi do Słońca na tle historii. Bliżej nie znajdziemy się już w tym stuleciu. Jest to więc zdarzenie niezwykłe. Ziemia na swej orbicie wokół Słońca przemieszcza się w tej chwili z największą w tym roku prędkością prawie 110 tysięcy kilometrów na godzinę. Gdyby nasze pociągi poruszały się tak szybko, to drogę z Gdańska do Zakopanego pokonalibyśmy w zaledwie 20 sekund. Od poniedziałku (6.01) z każdą kolejną dobą zaczniemy się oddalać od Słońca średnio o 1-2 tysiące kilometrów. Wbrew temu co mogłoby się wydawać Ziemia najbliżej Słońca jest każdego roku na początku stycznia, czyli zimą, a najdalej na początku lipca, czyli latem. Dzieje się tak dlatego, że Ziemia porusza się wokół Słońca nie po idealnym okręgu lecz elipsie, która w dodatku jest nieznacznie przesunięta, przez co Słońce nie znajduje się dokładnie w jej centrum. W niedzielę (5.01) Ziemia znajduje się w tym najbliższym Słońcu punkcie elipsy. Dla mieszkańców północnej półkuli dzieje się to zimą, a dla południowej latem. Dlatego zima u nas jest najkrótszą porą roku. W najbardziej odległym momencie, czyli 4 lipca o godzinie 13:34, od Słońca dzielić nas będą aż 152 miliony kilometrów (dokładnie 152.095,295). Jednak odległość od Słońca przez cały rok w skali astronomicznej niewiele się zmienia i ma to znikomy wpływ na temperaturę panującą na naszej planecie. W 90 procentach ma na nią wpływ długość dnia, kąt padania promieni słonecznych oraz masy powietrza, dzięki którym jest albo cieplej, albo też zimniej, wbrew temu czy są chmury, czy nie. Jest jednak 3-4 procentowa różnica w wielkości tarczy słonecznej, gdyż zimą Słońce na niebie jest minimalnie większe od tego widocznego w lecie, właśnie z powodu dzielącej nas odległości. Źródło: TwojaPogoda.pl / NASA. https://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2020-01-05/ziemia-tak-blisko-slonca-nie-byla-od-lat-pedzimy-wokol-niego-z-predkoscia-110-tysiecy-kilometrow-na-godzine/
  23. Bolid nad Polską. Mógł być "najjaśniejszy od lat" 2020-01-05. Jasny obiekt na chwilę rozświetlił niebo nad Polską. Na Kontakt 24 dostaliśmy nagrania, na których widać, jak nad dwiema miejscowościami w niedzielę nad ranem przelatuje bolid. W niedzielę do redakcji Kontaktu 24 zaczęły spływać informacje o jasnym obiekcie, który rozświetlał niebo w kilku miejscowościach. Uchwyciły go o czwartej nad ranem kamery Reporterki 24 Karoliny z Miszewka w województwie pomorskim i Reportera 24 o nicku PASCAL5 z Dobrej na Dolnym Śląsku. Jak się okazało, był to bolid. WIDZIAŁEŚ COŚ CIEKAWEGO? PODZIEL SIĘ TYM Z NAMI! Karol Wójcicki, popularyzator astronomii "Z głową w gwiazdach", podaje, że mógł to być "najjaśniejszy bolid nad Polską od lat". "Bolid rozbłysnął do jasności większej od Księżyca w pełni. Niektórzy świadkowie donoszą o efektach akustycznych które pojawiły się kilka minut później" - informuje Wójcicki. Bolid o największym jak dotąd magnitudo przeleciał nad Polską 30 października 2015, należał do roju Taurydów. Bolid - co to jest? Bolid to spadający meteor, który jest bardzo jasny - jaśniejszy niż Wenus, czyli planeta, którą doskonale widać na niebie. Tę jasność obiekt zawdzięcza temu, że jego wielkość dochodzi nawet do kilkunastu centymetrów. To dużo jak na meteor. Kiedy taka skała znajdzie się w atmosferze, spali się, pozostawiając po sobie bardzo jasny ślad. Znalezienie się bolidu w ziemskiej atmosferze to rzadkie zjawisko. Źródło: Kontakt24 Autor: ps/map https://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/polska,28/bolid-nad-polska-mogl-byc-najjasniejszy-od-lat,310375,1,0.html
  24. Rosyjski satelita meteorologiczny zderzył się z meteorytem Autor: tallinn (2020-01-05) Rosyjski satelita meteorologiczny Meteor-M 2-2 zderzył się z mikrometeorytem, po czym zmienił orbitę i chwilowo utracił orientację. Nadzwyczajną sytuację potwierdził Roskosmos. Rosyjska Agencja Kosmiczna poinformowała, że rosyjski satelita meteorologiczny Meteor-M 2-2 zderzył się z mikrometeorytem, po czym zmienił orbitę i chwilowo utracił orientację. W rezultacie urządzenie zmieniło parametry pracy i przełączyło się na nieorientowany tryb lotu o dużych prędkościach kątowych ?Zgodnie z logiką działania, statek kosmiczny przestał wypełniać zadanie docelowe i automatycznie przełączył się w tryb oszczędzania energii, gdy systemy pokładowe, które nie były zaangażowane w utrzymanie jego funkcjonowania (w tym wszystkie urządzenia pokładowe) zostały wyłączone? ? podano w komunikacie. Po wejściu w strefę rosyjskich naziemnych urządzeń kontrolnych nawiązano komunikację ze statkiem kosmicznym i rozpoczęto prace nad przywróceniem jego operatywności poprzez tłumienie prędkości kątowych, przenoszenia do standardowej orientacji oraz pozyskiwanie informacji telemetrycznych i docelowych. Wcześniej radioamator Dmitrij Paszkkow zauważył, że 18 grudnia wszystkie sygnały zniknęły z satelity. Analiza orbity statku kosmicznego wykazała, że 18 grudnia jego orbita uległa zmianie, a raczej perygeum spadło o 2 km. Według Paszkowa przyczyną takiego spadku może być tylko pewien impuls. Mogło być to, jego zdaniem, obniżenie ciśnienia w urządzeniu lub wybuch na pokładzie Meteor-M nr 2-2. Satelita Meteor-M nr 2-2 został wystrzelony na orbitę 05 lipca 2019 r. o godzinie 05:41 UTC z portu kosmicznego Wostoczny. Testy w locie zakończono 10 grudnia 2019 r. Deklarowano aktywne życie urządzenia przez co najmniej pięć lat. W tej chwili trwają prace, mające na celu odzyskanie aparatu. Rosyjska Agencja Kosmiczna twierdzi, że satelita jest w locie zorientowanym. Przeprowadzane są z nim regularne sesje kontrolne, aby otrzymywać informacje telemetryczne i dane z uszkodzonego sprzętu. https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/rosyjski-satelita-meteorologiczny-zderzyl-sie-z-meteorytem
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)