Skocz do zawartości

Paweł Baran

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    32 608
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    64

Zawartość dodana przez Paweł Baran

  1. Życzę zdrowia szczególności Oby dopisywało podczas obserwacji nieba Teleskopu tak wielkiego byś odkrył Wszechświat na nowo przez niego Radości obcowania Oraz samych miłych wspaniałych chwil w życiu Pozdrawiam serdecznie wiadomo, kto Paweł
  2. Satelita Copernicus Sentinel-1A oberwał mikrometeoroidem Radosław Kosarzycki Inżynierowie z ESA odkryli, że jeden z paneli słonecznych satelity Copernicus Sentinel-1A w dniu 23 sierpnia br. został uderzony przez cząstkę o rozmiarze 1 milimetra. Dzięki zamontowanym na pokładzie kamerom kontrolerzy na Ziemi byli w stanie zidentyfikować uszkodzony obszar. Jak na razie zdarzenie nie miało żadnego wpływu na podstawowe operacje satelity. Gwałtowny, niewielki spadek zasilania zaobserwowano na panelu słonecznym satelity Sentinel-1A krążącego 700 kilometrów nad Ziemią 23 sierpnia o godzinie 17:07 GMT. Jednocześnie zarejestrowano niewielkie zmiany orientacji i orbity satelity. Po wstępnym dochodzeniu zespół operacyjny z centrum kontroli ESA w Darmstadt doszedł do wniosku, że najbardziej prawdopodobną przyczyną spadku zasilania było uderzenie mikrometeoroidu lub śmieci kosmicznych w jeden z paneli słonecznych. W celu poznania przyczyny zdarzenia przeprowadzono szczegółową analizę stanu satelity. Dodatkowo inżynierowie zdecydowali się uruchomić kamery pokładowe w celu wykonania zdjęć paneli słonecznych. Owe kamery przeznaczone były do monitorowania poprawności rozłożenia paneli słonecznych, które miało miejsce kilka godzin po starcie w kwietniu 2014 roku. Nie planowano dalszego użytkowania kamer, jednak po ich włączeniu jedna z kamer sfotografowała wyraźny ślad po uderzeniu w jeden z paneli słonecznych. Spadek mocy jest stosunkowo niewielki w porównaniu do całkowitej mocy generowanej przez wszystkie panele, która wciąż znacznie przekracza poziom mocy niezbędny do wykonywania wszystkich zadań satelity. ?Tego typu uderzenia nie są niczym niespodziewanym,? zauważa Holger Krag, dyrektor Space Debris Office w ESA Darmstadt. ?Nie ma możliwości śledzenia tak małych obiektów z Ziemi. Jesteśmy w stanie monitorować, a tym samym unikać, obiekty o rozmiarach ok. 5 cm.? ?W tym przypadku biorąc pod uwagę zmianę orientacji i orbity satelity wskutek zderzenia, typową prędkość takiego obiektu oraz dodatkowe parametry, możemy powiedzieć, że rozmiar cząstki, która uderzyła w panel słoneczny satelity to kilka milimetrów.? Źródło: ESA Tagi: Satelity, Sentinel-1, Sentinel-1A, Śmieci kosmiczne, wyrozniony http://www.pulskosmosu.pl/2016/08/31/satelita-copernicus-sentinel-1a-oberwal-mikrometeoroidem/
  3. Wzrost i upadek procesów powstawania galaktyk Radosław Kosarzycki Międzynarodowy zespół astronomów stworzył mapę wzrostu i upadku galaktyk na przestrzeni 90% historii Wszechświata. Ich praca zawierająca jedne z najdokładniejszych pomiarów astronomicznych w historii została publikowana w periodyku The Astrophysical Journal. W ramach przeglądu FourStar Galaxy Evolution Survey (ZFOURGE) powstał wielobarwny album fotograficzny galaktyk podczas ich wzrostu od małych, ciemnych zagęszczeń do etapu dojrzałych i majestatycznych olbrzymów. Naukowcy stworzyli ten album mierząc odległości i jasność ponad 70 000 galaktyk widzianych na przestrzeni ponad 12 miliardów lat, odkrywając w ten sposób pełną różnorodność obiektów galaktycznych. Zespół naukowców stworzył kolorowy album fotograficzny wykorzystując do tego nowy zestaw filtrów czułych w podczerwieni, zainstalowanych na kamerze FourStar przymocowanej do 6.5-metrowego Teleskopu Baade z Obserwatorium Las Campanas w Chile. Zdjęcia wykonano na przestrzeni 45 nocy. Następnie astronomowie stworzyli trójwymiarową mapę przedstawiającą ponad 70 000 galaktyk, zarówno tych bliskich jak i odległych przedstawiających dawne etapy ewolucji Wszechświata. Trójwymiarowa mapa głębokiego nieba przedstawia m.in. młode galaktyki, które istniały 12,5 miliarda lat temu, a których dotychczas znaleziono tylko kilkanaście. Taki zbiór pozwoli astronomom lepiej zrozumieć wczesne lata Wszechświata. ?Jednym z najciekawszych wniosków jest fakt, że galaktyki w młodym wszechświecie wydają się być równie różnorodne co dzisiaj,? kiedy to Wszechświat jest dużo starszy i dużo bardziej wyewoluował, mówi główna autorka badania Caroline Straatman z Uniwersytetu w Lejdzie. ?Sam fakt, że dostrzegamy młode galaktyki w odległym wszechświecie, w których już zakończyły się procesy gwiazdotwórcze, jest wprost niesamowity.? Jednak wiedza uzyskana w ten sposób to nie tylko wiedza o odległych galaktykach; informacje zebrane w ramach ZFOURGE dają nam także pogląd na to jak Droga Mleczna wyglądała w swojej młodości. ?Dziesięć miliardów lat temu, galaktyki takie jak Droga Mleczna były znacznie mniejsze, jednak powstawało w nich 30 razy więcej gwiazd niż dzisiaj,? mówi Casey Papovich z Texas A&M University. ?ZFOURGE zapewnia nam pełny i wiarygodny przegląd populacji ewoluujących galaktyk i już teraz pozwala nam przyjrzeć się takim kwestiom jak: jak galaktyki rosły z czasem? Kiedy powstawały w nich gwiazdach i kiedy rozwinęły się w tak spektakularne struktury jakie widzimy obecnie?? mówi Ryan Quadri, także z Texas A&M. Na pierwszych zdjęciach z przeglądu naukowcy dostrzegli najwcześniejsze przykłady gromad galaktyk, tak zwanych ?miast galaktyk? zbudowanych z gęstych skupisk galaktyk, które pojawiły się gdy Wszechświat miał dopiero 3 miliardy lat. ?Połączenie FourStar, szczególnych filtrów, Magellana oraz warunków w Las Campanas pozwoliło na odkrycie tej gromady,? mówi Persson, który odpowiadał za budowę instrumentu FourStar w Obserwatorium Carnegie w Pasadenie. ?Znajdowała się w bardzo szczegółowo zbadanym fragmencie nieba, skutecznie skrywając się przed naszymi oczyma.? Źródło: Carnegie Institution for Science Tagi: przegląd głębokiego nieba, Wczesny Wszechświat, wyrozniony, ZFOURGE http://www.pulskosmosu.pl/2016/08/31/wzrost-i-upadek-procesow-powstawania-galaktyk/
  4. Planeta 9 może zniszczyć Układ Słoneczny Naukowcy odkryli, że Planeta 9 może znacznie zmienić wygląd naszego "najbliższego otoczenia". Gdy Słońce zacznie umierać, Układ Słoneczny nie będzie wyglądał tak jak teraz. Dimitri Veras z Wydziału Fizyki na brytyjskim Uniwersytecie w Warwick stwierdził, że istnienie Planety 9 (która hipotetycznie znajduje się poza Układem Słonecznym) może w dalekiej przyszłości wyeliminować z Układu Słonecznego co najmniej jednego z gazowych olbrzymów, czyli Jowisza, Saturna, Urana lub Neptuna. Gdy Słońce wybuchnie, jedna z tych planet zostanie wyrzucona w przestrzeń kosmiczną. Za około siedem miliardów lat, gdy Słońce zacznie umierać, pozbędzie się połowy swojej masy (która zostanie zdmuchnięta) i spuchnie tak bardzo, że pochłonie Ziemię jeszcze zanim zmieni się w białego karła (niewielki obiekt składający się ze zdegenerowanej materii). Wyrzuty masy Słońca zepchną Jowisza, Saturna, Urana i Neptuna na odległość, która przez naukowców jest określana jako bezpieczna. To oznacza, ze pozostaną one w Układzie Słonecznym. Wypchnie gazowego olbrzyma Jednak według Verasa, jeżeli Planeta 9 istnieje, może ona nie zostać zepchnięta przez energię słoneczną tak, jak pozostałe obiekty. Zamiast tego prawdopodobnie przesunie się ona w stronę Układu Słonecznego i wypchnie z niego jednego z gazowych olbrzymów. Szczególnie zagrożone są Uran i Neptun. Naukowiec, wykorzystując symulację śmierci systemu planetarnego, określił różne miejsca, w których Planeta 9 mogłaby zmienić losy Układu Słonecznego. Im bardziej byłaby ona oddalona i masywna, tym większe ryzyko tego, że nasz układ planetarny będzie miał gwałtowną przyszłość. Istnienie odległej masywnej planety może istotnie zmienić losy Układu Słonecznego. Szczególnie Uran i Neptun mogą nie być bezpieczne podczas śmierci Słońca. Przyszłość Układu Słonecznego zależy od masy i orbity Planety 9, o ile ona istnieje - podkreśla Veras. Zrozumieć inne układy planetarne Najnowsze odkrycie może pomóc w badaniu innych układów słonecznych. Prawie połowa z istniejących białych karłów ma w swoich składach skały. Może to oznaczać, że pochodzą one ze szczątek ich własnych systemów planetarnych, które kiedyś spotkały się z planetami podobnymi do Planety 9. Jednym słowem - przyszła śmierć Słońca może pomóc wyjaśnić ewolucję innych systemów planetarnych znajdujących się we Wszechświecie. Badania prowadzone przez Verasa zostaną opublikowane w czasopiśmie "Monthly Notices of the Royal Astronomical Society". Źródło: science daily Autor: zupi/map http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/planeta-9-moze-zniszczyc-uklad-sloneczny,210329,1,0.html
  5. Nadchodzi maksimum alfa Aurygidów Wysłane przez tuznik Alfa Aurygidy to coroczny rój meteorów, widoczny w okresie od 25 sierpnia - 5 września. Maksimum w tym roku wypada w nocy z 31.08/1.09. Miłośników spadających gwiazd zachęcamy do obserwacji! Radiant tego roju znajduje się w konstelacji Woźnicy, który od południa graniczy z gwiazdozbiorami Bliźniąt i Byka a od wschodu z Perseuszem. Liczba zjawisk, jakich w tym roku możemy spodziewać się po tym roju, mieści się w granicy od 9 do 11 w ciągu godziny i wchodzą one w ziemską atmosferę z prędkością około 66 km/s. Gwiazdozbiór Woźnicy posiada kilka charakterystycznych obiektów, dzięki któremu powinniśmy być w stanie zlokalizować radiant alfa Aurygidów bez większego problemu. Jednym z takich obiektów jest mgławica emisyjna IC 410 o jasności 10 mag. Obiekt ten leży w odległości około 12.000 lat świetlnych od nas. Najjaśniejszymi gwiazdami konstelacji Woźnicy są m.in. Kapella, która jest jednocześnie najjaśniejszą gwiazdą w konstelacji i szóstą pod względem jasności, gwiazdą na nocnym niebie czy Menkalinan o jasności 1,9 mag, odległa od nas o około 82 lata świetlne. Warto również wiedzieć, że rój ten powiązany jest z kometą C/1911 N1 (Kiess), która orbituje wokół naszej dziennej gwiazdy z okresem około 2.500 lat. Wszystkim obserwującym "spadające gwiazdy" życzymy udanych obserwacji! Autor: Adam Tużnik Na ilustracji: Mapka konstelacji Woźnicy. Źródło: astrojawil.pl http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/nadchodzi-maksimum-alfa-aurygidow-2460.html
  6. Astro Piknik 2016 Julia Liszniańska Łaziki marsjańskie, mobilne planetarium, loty paralotnią, panel ufologiczny, wystawa na rocznicę lotu Jurija Gagarina w kosmos i 50-lecie NASA ? to między innymi część programu wyjątkowego wydarzenia, które 3 i 4 września od 10:00 do 18:00 odbywać się będzie w Regionalnym Centrum Naukowo-Technologicznym w Podzamczu. Uczelnie, organizacje i towarzystwa z całej Polski przygotują liczne atrakcje, wśród których każdy uczestnik wydarzenia będzie mógł znaleźć coś interesującego. To impreza na ogólnopolską skalę. Wystawcy obecni na Astro Pikniku przygotują atrakcyjne pokazy dla pasjonatów nowoczesnych technologii, fizyki, czy astronomii, ludzi, którzy do tej pory nie mieli styczności z zaawansowanymi formami nauk ścisłych, a także dla dzieci. Osoby, które fascynuje astronomia i kosmos z pewnością ucieszą się z możliwości spojrzenia w niebo, co umożliwi mobilne obserwatorium astronomiczne Supernova, a także podglądania plam na słońcu przy pomocy dostarczonej przez Planetarium i Obserwatorium Astronomiczne im. Mikołaja Kopernika w Chorzowie lunety z pryzmatem Hersschela. Obserwatorium Astronomiczne Królowej Jadwigi w Rzepienniku Biskupim również udostępni swoje lunety, a także przygotuje pokazy multimedialne. Polskie Towarzystwo Miłośników Astronomii przywiezie ze sobą średniowieczny zegar astronomiczny, a także opowie o kosmicznym kinetoskopie i o kometach. Klub Astronomiczny ?Almukantarat? przybliży tajemnice gwiazd ? dowiemy się czym są i jak powstają. Nie można też zapomnieć o łazikach marsjańskich należących do Politechniki Świętokrzyskiej w Kielcach! Z kosmosem związane będą także inne atrakcje Astro Pikniku 2016: wystawa oraz film dokumentalny poświęcony lotowi Jurija Gagarina w kosmos, panel ufologiczny pod patronatem miesięcznika ?Nieznany Świat? oraz Radia Paranormalium, a także wystawy ?Era Nowych Odkryć ? 50 lat NASA? oraz ?Curiosity Wins, czyli Zwycięża Ciekawość?. Z nowoczesnych technologii i robotyki, Hyper Poland zaprezentuje plansze z wizualizacjami kapsuły hyperloop, EkoEnergia Polska Sp. z o.o. pokaże panel fotowoltaiczny, pompy ciepła oraz inwerter, a Kreatywne Maluchy przygotują dla najmłodszych warsztaty z robotyki, zabawy piaskiem kinetycznym i wiele innych. Młodzi (ale i ci nieco więksi) uczestnicy Astro Pikniku będą mogli także zwiedzić Centrum Nauki Leonardo da Vinci, w którym znajduje się interaktywna wystawa poświęcona niezwykłości ludzkiego ciała. Pasjonaci fizyki wezmą udział w pokazach zorganizowanych przez Instytut Fizyki Plazmy i Laserowej Mikrosyntezy im. Sylwestra Kaliskiego w Warszawie. Delegaci opowiedzą o zasadach działania syntezy jądrowej, zademonstrują wizualizacje fuzji laserowej, w prosty sposób wyłożą teorię fizyki plazmy oraz syntezy termojądrowej. Dla miłośników ekstremalnych wrażeń firma Extreme przygotowała loty motoparalotnią w tandemie, a Tropem Przygody ? przejazd terenowy quadem. Aeroklub Kielecki zaprezentuje z kolei symulator lotu szybowcem i samolotem. Source : ASTRO PIKNIK - WIELKIE WYDARZENIE NAUKOWE W PODZAMCZU Tagi: ? Astro Piknik ? Klub Astronomiczny Almukantarat http://news.astronet.pl/index.php/2016/08/31/astro-piknik-2016/
  7. Wtórne łańcuchy kraterów na powierzchni Fobosa Radosław Kosarzycki Niektóre tajemnicze rowki widoczne na powierzchni Fobosa, jednego z księżyców Marsa, powstały wskutek upadku odłamków wyrzuconych podczas dużych zderzeń, które z czasem opadły z powrotem na powierzchnię tworząc liniowe łańcuchy kraterów, wskazują nowe badania. Jeden zestaw pęknięć widocznych na powierzchni Fobosa to najprawdopodobniej pęknięcia od naprężeń powstałych wskutek przyciągania pływowego ze strony Marsa. Najnowsze badania opublikowane 19 sierpnia w periodyku Nature Communications skupiają się na innym zestawie pęknięć, które nie pasują do tego wytłumaczenia. ?Pęknięcia, o których mowa, przecinają pola pływowe, więc do powstania wymagają innego mechanizmu. Jeżeli uwzględnimy obydwa ? możliwe będzie wytłumaczenie większości jeżeli nie wszystkich pęknięć na Fobosie,? mówi główny autor artykułu Michael Nayak, doktorant planetologii z UC Santa Cruz. Fobos jest nietypowym księżycem krążącym bliżej swojej planety niż jakikolwiek inny księżyc w Układzie Słonecznym, z okresem obiegu planety równym zaledwie 7 godzin. Niewielki i gęsto usiany kraterami niesferycznego kształtu księżyc krąży wokół Marsa zaledwie 9 000 km od powierzchni i stopniowo zbliża się do powierzchni Czerwonej Planety. Wydaje się, że budowa wewnętrzna Fobosa charakteryzuje się niską gęstością, a na zewnątrz mamy do czynienia z elastyczną powłoką, która pozwala na odkształcanie księżyca pod wpływem oddziaływań pływowych. Współautor opracowania Erik Asphaug, planetolog z Arizona State University oraz profesor emerytowany z UC Santa Cruz bada Fobosa od wielu lat. Jego najnowsze symulacje komputerowe stworzone wraz z planetologiem NASA Terrym Hurfordem wskazują w jaki sposób naprężenia pływowe mogą doprowadzić do powstania pęknięć i liniowych rowków widocznych na powierzchni Fobosa. Choć tę teorię zaproponowano po raz pierwszy już w latach siedemdziesiątych, istnienie wielu rowków, których orientacja nie pasowała do pęknięć pływowych, pozostawało niewyjaśnione. Nayak opracował symulacje komputerowe wskazujące w jaki sposób takie rowki mogły powstać wskutek zderzeń z innymi obiektami. Materia wyrzucona z powierzchni księżyca w trakcie zderzenia z łatwością ucieka słabej grawitacji Fobosa. Jednak duża jej część pozostaje na orbicie wokół Marsa i podąża po niej nieznacznie szybciej lub nieznacznie wolnej od samego Fobosa, przez co w ciągu kilku okrążeń wokół planety jest ponownie przechwytywana i z powrotem opada na powierzchnię księżyca. Symulacje Nayaka umożliwiły mu szczegółowe prześledzenie losu wyrzuconych odłamków. Okazało się, że przechwycone odłamki tworzą charakterystyczne liniowe wzory, które przypominają pod wieloma względami nasze niepasujące rowki i łańcuchy kraterów przecinające pęknięcia naprężeniowe na Fobosie. ?Duża część materii wyrzucana jest z powierzchni podczas zderzenia, unosi się w pobliżu przez kilka orbit, a następnie opada na powierzchnie tworząc charakterystyczne łańcuchy kraterów,? mówi Nayak. Naukowcy wykorzystali model do powiązania liniowego łańcucha małych kraterów na Fobosie z głównym kraterem powstałym wskutek impaktu. W ramach symulacji przyjrzeli się impaktowi, który doprowadził do powstania 2,6-kilometrowego krateru o nazwie Grildrig, znajdującego się w pobliżu północnego bieguna księżyca. Okazało się, że ułożenie wtórnego łańcucha małych kraterów powstałych wskutek upadku odłamków na powierzchnię jest niemal identyczne z rzeczywiście obserwowanym łańcuchem kraterów na powierzchni Fobosa. Z uwagi na niską masę i bardzo ciasną orbitę wokół Marsa, Fobos jest na tyle nietypowy, że może to być jedyne miejsce w Układzie Słonecznym, gdzie zachodzą takie procesy. Źródło: UC Santa Cruz Tagi: Fobos, kratery, kratery na Fobosie, księżyce Marsa, wyrozniony http://www.pulskosmosu.pl/2016/08/31/wtorne-lancuchy-kraterow-na-powierzchni-fobosa/
  8. NASA bada zagadkową gwiazdę skrywającą swój wiek Radosław Kosarzycki Od lat astronomowie próbują odgadnąć tajemnicę masywnej gwiazdy ukrytej głęboko w Drodze Mlecznej i wskazującej oznaki bycia ekstremalnie starą i ekstremalnie młodą gwiazdą. Początkowo naukowcy zaklasyfikowali gwiazdę jako bardzo starego czerwonego superolbrzyma. Nowe badania przeprowadzone przez zespół naukowców z NASA wskazują jednak, że obiekt oznaczony jako IRAS 19312+1950 może być czymś zupełnie innym ? protogwiazdą, dopiero powstającą gwiazdą. ?Astronomowie uznali ten obiekt za ciekawy w okolicach 2000 roku i od tego czasu starają się określić jego miejsce na ścieżce ewolucyjnej,? mówi Martin Cordiner, astrochemik z NASA Goddard Space Flight Center w Greenbelt w stanie Maryland. Jest on głównym autorem artykułu opublikowanego w periodyku Astrophysical Journal opisującego odkrycia zespołu na podstawie danych z Kosmicznego Teleskopu Spitzera i Kosmicznego Obserwatorium Herschela. Znajdujący się ponad 12 000 lat świetlnych od Ziemi, obiekt ten po raz pierwszy zwrócił uwagę naukowców podczas obserwacji na określonych falach radiowych. Kilka zespołów astronomów badało go za pomocą teleskopów naziemnych i doszło do wniosku, że jest to bogata w tlen gwiazda o masie 10 mas Słońca. Pytanie jednak pozostało otwarte: jaka to gwiazda? Niektórzy badacze skłaniali się ku teorii, że jest to gwiazda wyewoluowana ? która już przeszła przez połowę swojego cyklu ewolucyjnego. Przez większą część swojego życia gwiazdy uzyskują energię w procesach fuzji wodoru w swoich jądrach, takich jakie zachodzą teraz w Słońcu. Jednak starsze gwiazdy, które zużyły już większość swojego wodoru muszą polegać na cięższych pierwiastkach, których fuzja nie trwa już tak długo i prowadzi do szybkiego pogorszenia sytuacji. Dwie wczesne wskazówki ? intensywne radioźródła zwane maserami ? wskazywały, że gwiazda jest stara. W astronomii masery pojawiają się gdy cząsteczki określonych gazów uzyskują duże ilości energii i emitują duże ilości promieniowania w pewnym, bardzo wąskim zakresie częstotliwości. Wynikiem jest powstanie silnego sygnału radiowego ? mikrofalowego odpowiednika lasera. Jeden z maserów obserwowanych w przypadku IRAS 19312+1950 związany jest prawie wyłącznie z gwiazdami na późnym etapie ewolucji. Jest to maser tlenku krzemu, emitowany przez cząsteczki składające się z jednego atomu krzemu i jednego atomu tlenu. Naukowcy nie wiedzą dlaczego ten maser prawie zawsze związany jest ze starszymi gwiazdami, jednak z tysięcy znanych maserów tlenku krzemu zauważono tylko kilka wyjątków od tej zasady. Oprócz tego z tą gwiazdą związany jest także maser hydroksylowy emitowany przez cząsteczki złożone z jednego atomu tlenu i jednego atomu wodoru. Masery hydroksylowe są obserwowane w różnych obiektach astronomicznych, jednak gdy pojawiają się w pobliżu starych gwiazd, sygnał radiowy ma określony wzór ? jest szczególnie silny na częstotliwości 1612 MHz. I taki też sygnał znaleziono w przypadku tej gwiazdy. Mimo to, obiekt do końca nie pasuje do wyewoluowanych gwiazd. Szczególnie zagadkowa jest pełna paleta związków chemicznych znalezionych w otaczającym gwiazdę potężnym obłoku materii. Tego typu obłoki typowe są dla obszarów, w których dopiero powstają gwiazdy, jednak tego typu gwiezdnego przedszkola nie udało się zidentyfikować w pobliżu tej gwiazdy. Początkowo naukowcy twierdzili, że obiekt ten jest starą gwiazdą otoczoną przez zaskakujący obłok podobny do tych, które otaczają bardzo młode gwiazdy. Inne teorie mówiły, że obserwacje pozwalają nam obserwować dwa różne obiekty: bardzo starą gwiazdę i obłok protoplanetarny znajdujący się w tym samym kierunku. Cordiner wraz ze swoimi współpracownikami rozpoczął ponowne badania tego obiektu za pomocą Kosmicznego Obserwatorium Herschel jednocześnie analizując dane zebrane wcześniej za pomocą Kosmicznego Teleskopu Spitzera. Oba teleskopy pracują w podczerwieni, przez co mogą badać gazy, pył i lody w obłoku otaczającym gwiazdę. Dodatkowe informacje doprowadziły Cordinera i jego współpracowników do wniosku, że w rzeczywistości jest to gwiazda na bardzo wczesnym etapie ewolucji. Jest to obiekt dużo jaśniejszy niż się to początkowo wydawało ? emituje 20 000 razy więcej energii niż nasze Słońce. Ponadto zespół odkrył duże ilości lodów wody i dwutlenku węgla w obłoku otaczającym gwiazdę. Owe lody osiadły na ziarnach pyłu stosunkowo bliskich gwieździe i cały ten pył i lód blokuje światło przez co gwiazda wydaje się ciemniejsza niż jest w rzeczywistości. Co więcej gęsty obłok otaczający gwiazdę wydaje się ulegać kolapsowi, który zazwyczaj zachodzi gdy rosnąca gwiazda przyciąga materię. W przeciwieństwie do tego obłoki wokół wyewoluowanych gwiazd zazwyczaj się rozszerzają i są wywiewane do ośrodka międzygwiezdnego. Masę całej otoczki szacuje się na 500-700 mas Słońca ? a to znacznie więcej niż mogłaby wyemitować starzejąca się lub umierająca gwiazda. ?Uważamy, że to gwiazda na etapie embrionalnym, zbliżająca się do końca etapu akrecji materii ? okresu, w którym gwiazda przyciąga nową materię napędzającą jej wzrost,? mówi Cordiner. Powyższą teorię wspiera fakt obserwacji bardzo szybkich wiatrów dostrzeżonych w dwóch dżetach gazu emitowanych z przeciwnych biegunów gwiazdy. Tego typu dżety materii, znane jako wypływy biegunowe, widoczne są w przypadku młodych i starych gwiazd. Niemniej jednak szybkie, wąskie dżety rzadko kiedy obserwowane są w starych gwiazdach. W tym przypadku zespołowi udało się zmierzyć prędkość materii w dżecie(90 km/s) ? to charakterystyczna prędkość dla protogwiazd. Mimo to naukowcy wciąż przyznają, że ten obiekt nie jest typową protogwiazdą. ?Niezależnie od tego jak spojrzymy na ten obiekt ? jest on fascynujący ? i może nam wiele powiedzieć o cyklach życia gwiazd,? dodaje Steven Charnley, astrochemik z Goddard i współautor artykułu. Źródło: NASA Goddard Space Flight Center Tagi: bardzo stare gwiazdy, Ewolucja gwiazd, protogwiazdy, wyrozniony http://www.pulskosmosu.pl/2016/08/30/nasa-bada-zagadkowa-gwiazde-skrywajaca-swoj-wiek/
  9. Sygnał radiowy z HD164595? Radosław Kosarzycki Czy jeden z ziemskich radioteleskopów odebrał sztuczny sygnał radiowy z gwiazdy HD164595? Rosyjski radioteleskop RATAN-600 odebrał pojedynczy, dwusekundowy sygnał radiowy na częstotliwości 2,7 GHz. Źródłem sygnału może być HD164595 ? gwiazda położona ok 95 lat świetlnych od nas. Sygnał odebrano 15 maja 2015 roku, jednak informacja o nim pojawiła się w mediach dopiero 29 sierpnia 2016 roku. Badania przy pomocy RATAN-600 były prowadzone przez zespół naukowców pod przewodnictwem Claudio Maccone, powiązanego z organizacją SETI. Więcej szczegółów jak na razie nie podano do publicznej wiadomości. Wg niektórych naukowców ten sygnał miał sztuczną charakterystykę i mógł być pozaziemskiego źródła. Więcej informacji zostanie przekazanych na nadchodzącej konferencji IAC 2016, która rozpocznie się 26 września. Na tej konferencji będzie obecny przedstawiciel serwisu Kosmonauta.net. Jak na razie wokół HD164595 wykryto jedną egzoplanetę, wielkości Neptuna, lecz krążącą stosunkowo blisko swej gwiazdy. Inne obiekty planetarne ? jeśli tam istnieją ? wciąż czekają na odkrycie. Odbiór przez pojedynczy radioteleskop oraz brak powtórzenia detekcji sygnału to typowe znamiona sztucznego sygnału wyemitowanego przez ziemskie lub orbitalne źródło. Nawet jeśli sygnał był rzeczywiście pozaziemski, mógł on pochodzić nie z układu HD164595, ale z dalszej odległości (wskutek tzw. soczewkowania grawitacyjnego). Claudio Maccone sugeruje, że HD164595 powinna być stale nasłuchiwana, by możliwe było wykrycie kolejnych sygnałów. Pojawiły się jednak głosy krytyczne: ten sygnał można wyjaśnić na wiele różnych sposobów, bez potrzeby wskazywania na obce cywilizacje. Sygnał może być związany z rozbłyskiem gwiezdnym, może pochodzić od satelity lub pochodzić z wielu innych kosmicznych źródeł. Dlatego też niektórzy żartobliwie nazywają ten sygnał prawdziwym ?szumem medialnym?. Źródło: Kosmonauta.net Tagi: HD 164595, poszukiwanie życia we Wszechświecie, RATAN-600, SETI, wyrozniony, Życie w kosmosie http://www.pulskosmosu.pl/2016/08/30/sygnal-radiowy-z-hd164595/
  10. Hubble obserwuje nieregularną wyspę gwiazd w całkowitej pustce Radosław Kosarzycki Powyższe zdjęcie, wykonane za pomocą kamery Advanced Camera for Surveys (ACS) zainstalowanej na pokładzie Kosmicznego Teleskopu Hubble?a, przedstawia blask odległych gwiazd tworzących NGC 5264, galaktykę karłowatą znajdującą się zaledwie nieco ponad 15 milionów lat świetlnych w Gwiazdozbiorze Hydry. Galaktyki karłowate takie jak NGC 5264 zazwyczaj składają się z około miliarda gwiazd ? zaledwie 1% gwiazd znajdujących się w Drodze Mlecznej. Tego typu galaktyki zazwyczaj krążą wokół większych galaktyk takich jak nasza. Uważa się, że powstają z materii pozostałej po powstawaniu większych galaktyk. NGC 5264 ma bardzo nieregularny kształt ? w przeciwieństwie do bardziej powszechnych galaktyk spiralnych i eliptycznych ? z wyraźnymi niebieskimi zagęszczeniami obszarów gwiazdotwórczych. Astronomowie uważają, że jest to efektem oddziaływań grawitacyjnych NGC 5264 z innymi pobliskimi galaktykami. Oddziaływania te sprowokowały intensywne powstawanie nowej generacji gwiazd, które teraz intensywnie świecą w różnych odcieniach błękitu. Źródło: NASA Tagi: Galaktyka karłowata, HST, Kosmiczny Teleskop Hubble'a, NGC 5264, wyroznione http://www.pulskosmosu.pl/2016/08/30/hubble-obserwuje-nieregularna-wyspe-gwiazd-w-calkowitej-pustce/
  11. Kolejny rekord odległości w gromadach galaktyk Wysłane przez czart 25 sierpnia pisaliśmy o odkryciu czterech gromad galaktyk odległych o około 10 miliardów lat świetlnych, a naukowcy już znaleźli bardziej odległą gromadę. Gromada galaktyk CL J1001+0220 znajduje się 11,1 miliarda la świetlnych od nas. Jak podaje Rentgenowskie Obserwatorium Chandra, obserwacje prowadzone tym kosmicznym teleskopem, a także kilkoma innymi instrumentami kosmicznymi i naziemnymi, pozwoliły na odkrycie w gromady galaktyk, której światło potrzebuje 11,1 miliarda lat, aby dotrzeć do nas. Według odkrywców, gromadę tę udało się dostrzec tuż po tym jak przeszła ze stadium luźnego zgrupowania galaktyk (protogromady) do w pełni wykształconej gromady galaktyk. O ile protogromady dostrzegano juz na dalszych odległościach, to w przypadku pełnoprawnej gromady jest to rekordowy dystans. Gromada CL J1001 charakteryzuje się nie tylko dużą odległością, ale także intensywnymi procesami gwiazdotwórczymi z temper około 3000 mas Słońca na rok. W centralnej części gromady spośród 11 galaktyk, w przypadku dziewięciu zachodzą procesy formowania się bardzo dużych ilości nowych gwiazd. Obserwacje sugerują, że galaktyki eliptyczne w gromadzie formują gwiazdy krócej i gwałtowniej niż ich odpowiedniczki poza gromadą. Porównanie wyników obserwacji z symulacjami gromad galaktyk ujawnia niespodziewanie dużo masy w gwiazdach w stosunku do całkowitej masy gromady, czyli albo procesy gwiazdotwórcze są niezwykle intensywne w przypadku odległych galaktyk, albo przypadek gromady CL J1001 jest tak rzadki, że nie natrafiono na jej odpowiedniczkęw symulacjach kosmologicznych. Do zebrania danych posłużyły teleskopy od kilku instytucji naukowych, w tym od NASA, ESA, ESO. Lista teleskopów obejmuje: Obserwatorium Rentgenowskie Chandra, Kosmiczny Teleskop Hubble'a, Kosmiczny Teleskop Spitzera, XMM-Newton, Hershel, Karl G. Jansky Very Large Array, Atacama Large Millimeter/submillimeter Array (ALMA), Institut de Radioastronomie Millimetrique Northern Extended Millimeter Array (IRAM NOEMA) oraz teleskop VLT Wyniki opisano w artykule, który ukazał się 30 sierpnia 2016 r. w czasopiśmie ?The Astrophysical Journal?. Źródło: Chandra X-Ray Observatory / NASA Więcej informacji: ? Record-breaking Galaxy Cluster Discovered ? Zaobserwowano cztery najdalsze gromady galaktyk http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/kolejny-rekord-odleglosci-gromadach-galaktyk-2458.html
  12. ALMA odkrywa bogate wnętrza dysków gazowych wokół większych gwiazd Wysłane przez nowak Astronomowie korzystający z Atacama Large Millimeter/submillimeter Array (ALMA) zbadali dziesiątki młodych gwiazd podobnych do Słońca oraz innych, prawie dwukrotnie większych i odkryli, że te większe posiadają bogate zbiory tlenku węgla w swoich dyskach pyłowych. W odróżnieniu od nich, mało masywne gwiazdy podobne do Słońca mają dyski pyłowe praktycznie pozbawione gazu. Odkrycie to stoi w sprzeczności z oczekiwaniami astronomów, którzy utrzymują, że silniejsze promieniowanie większych gwiazd powinno znieść gaz z ich obłoków pyłowych szybciej, niż stosunkowo łagodne promieniowanie mniejszych gwiazd. Może ono być także nowym spojrzeniem na proces formowania się planet olbrzymów wokół młodych gwiazd. Dyski pyłowe znajdują się wokół gwiazd, które tracą swoje napełnione gazem dyski protoplanetarne, i rozpoczynają proces formowania się planet, asteroid, komet i innych planetozymali. Wokół młodych gwiazd wiele z tych nowo powstałych obiektów jeszcze osiada na orbitach i zderzając się produkuje wystarczającą ilość gruzu, by mógł powstać drugi dysk pyłowy. Wcześniejsze pomiary spektroskopowe dysków pyłowych wykazały, że niektóre z nich miały nieoczekiwaną sygnaturę chemiczną, sugerującą nadmiar tlenku węgla. Odkrycie to było zaskakujące, ponieważ astronomowie wierzą, że gaz ten dawno powinien był zniknąć. W poszukiwaniu wskazówek, dlaczego niektóre gwiazdy zachowują dysk bogaty w gaz, Jesse Lieman-Sifry i jego zespół przebadał 24 układy gwiazdowe w asocjacji OB gwiazdozbiorów Skorpiona i Centaura. To luźne gwiezdne skupiska znajdujące się kilkaset lat świetlnych od Ziemi, zawierające setki mało masywnych i średnio masywnych gwiazd. Nasze Słońce jest zaliczane do gwiazd mało masywnych. Astronomowie zawęzili zakres poszukiwań do gwiazd w wieku około 10 milionów lat - na tyle starych, aby mogły wytworzyć pełen układ planetarny wraz z dyskiem pyłowym - i wykorzystali ALMA do zbadania błysków na submilimetrowej długości fali, pochodzących od tlenku węgla znajdującego się w gwiezdnych dyskach pyłowych. Zespół prowadził badania w sumie przez sześć nocy pomiędzy grudniem 2013 r. a grudniem 2014 r., obserwując przez zaledwie 10 minut każdej nocy. W czasie tych badań osiągnięto najbardziej obszerne jak do tej pory pomiary interferometryczne na milimetrowych długościach fali. Posiadając niewiarygodnie bogaty zbiór obserwacji, astronomowie znaleźli najbogatszy w gaz dysk w pojedynczym badaniu. Spośród próbki 24 dysków, naukowcy zauważyli trzy, które wykazywały silną emisję tlenku węgla. Ku ich zaskoczeniu, wszystkie trzy bogate w gaz dyski otaczały gwiazdy około dwukrotnie masywniejsze od Słońca. W żadnej z szesnastu mniejszych, podobnych do Słońca gwiazd z próbki nie ujawniono dysku z większym zapasem tlenku węgla. Obserwacje te sugerują, że bardziej prawdopodobne jest istnienie dysków ze złożami gazu wokół większych gwiazd, niż wokół tych podobnych do Słońca. Odkrycie to jest sprzeczne z intuicją, ponieważ bardzo masywne gwiazdy zalewają swoje układy planetarne energetycznym promieniowaniem ultrafioletowym, które powinno zniszczyć dwutlenek węgla zalegający w ich dyskach pyłowych. Jednakże te nowe badania pokazują, że większe gwiazdy w jakiś sposób są zdolne zachować lub uzupełniać swoje zapasy tlenku węgla, m.in. poprzez zderzenia komet bądź odparowywania płaszcza lodowego ziaren pyłu. Fakt istnienia tego gazu może mieć ważne znaczenie w procesie formowania się planet. Tlenek węgla jest głównym składnikiem atmosfery planet olbrzymów. Jego obecność w dysku pyłowym może oznaczać, że inne gazy, w tym wodór, też są obecne, ale być może w znacznie niższym stężeniu. Astronomowie przypuszczają, że jeżeli niektóre dyski pyłowe są w stanie utrzymać znaczne ilości gazu, może to zmienić przewidywany termin formowania się planet olbrzymów wokół młodych gwiazd. Przyszłe obserwacje wysokiej rozdzielczości tych dysków bogatych w gaz mogą pozwolić astronomom wywnioskować lokalizację gazu w dysku, które mogą pomóc zrozumieć jego pochodzenie. Jeżeli gaz powstaje w wyniku zderzeń planetozymali, astronomowie powinni się skoncentrować na regionach dysku, w których do nich dochodzi. ALMA jest jedynym instrumentem zdolnym do uzyskiwania tego rodzaju zdjęć w wysokiej rozdzielczości. Według Lieman-Sifry dyski te są tak różnorodne, jak układy planetarne im towarzyszące. Odkrycie, że niektóre dyski pyłowe wokół większych gwiazd zachowują tlenek węgla dłużej, niż te podobne do Słońca może zapewnić wgląd w to, jaką rolę odgrywa ten gaz w procesie firmowania się układów planetarnych. Więcej informacji: ALMA Finds Unexpected Trove of Gas Around Larger Stars Opracowanie: Agnieszka Nowak Źródło: ALMA Observatory http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/alma-odkrywa-bogate-wnetrza-dyskow-gazowych-wokol-wiekszych-gwiazd-2457.html
  13. Pierwsze spotkanie "Space Team" po kilku długich latach Wysłane przez tuznik W dniach 25-26.08 w Krakowie odbyło się spotkanie czworga niezwykłych miłośników astronomii. Byli to uczniowie liceów oraz tegoroczni maturzyści, którzy ponad 3 lata temu reprezentowali nasz kraj w Stanach Zjednoczonych w zawodach konkursu astronautycznego "Astrobot", organizowanego przez Mars Society Polska oraz Krajowy Fundusz na rzecz Dzieci. Piątka śmiałków, którzy ponad trzy lata temu w nagrodę polecieli do Stanów Zjednoczonych, a dokładnie do Centrum Kosmicznego NASA na Florydzie. W tym roku po kilku długich latach przerwy w gronie czteroosobowym spotkali się w Krakowie; Mikołaj Sabat z Kielc, aktualny prezes PTMA Oddziału w Kielcach, Filip Wilk przyszły student Lotnictwa i Kosmonautyki na Akademii Technicznej w Warszawie, Maja Woźniakowska z Zielonej Góry, przyszła studentka medycyny w Gdańsku, Jakub Wróbel z Jasła, przyszły student UMCS w Lublinie, oraz nieobecny na spotkaniu Michał Jakubowski z Krakowa. Trzy lata temu przyjeżdżając z różnych stron Polski na finał, który odbył się 21 kwietnia 2013 roku w Centrum Nauki Kopernik w Warszawie, nie spodziewali się z pewnością tak ogromnego sukcesu, który na nich czekał. Zadaniem konkursowym "Space Team" było zbudowanie i zaprogramowanie robota, który musiał następnie samodzielnie wykonać kilka różnych zadań konkursowych, między innymi przejazd w labiryncie, czy znajdowanie i transportowanie piłeczek do bazy. Zadania miały na celu przypominać realne problemy, z którymi zmierzą się w przyszłości inżynierowie podczas długich misji kosmicznych. Tym pięciorgu dobrze zorganizowanym i przygotowanym do ciężkiej rywalizacji gimnazjalistom szczęście dopisało, udało im się wygrać i spełnić jedno ze swoich marzeń, jakim było odwiedzenie Centrum Kosmiczne NASA na przylądku Canaveral na Florydzie. Dla wielu z nich, jak sami twierdzą, było to niezapomniane i fascynujące doświadczenie, które z pewnością zapamiętali i będą pamiętać długo, a nawet do końca swojego życia. "Jestem bardzo szczęśliwa, nadal trudno mi w to uwierzyć, że moi koledzy są w tej chwili w szkole, a ja przeżywam tak niezwykłe chwile. Centrum Kosmiczne Kennedy to fascynujące miejsce! Oglądanie z bliska rakiety kosmicznej Saturn V zrobiło na mnie ogromne wrażenie" - słowa te zostały wypowiedziane trzy lata temu przez Maję Woźniakowską z Zielonej Góry, uczestniczkę zespołu "Space Team". Spotkanie, które miało miejsce w Krakowie, umożliwiło wszystkim czterem uczestnikom wspomnienie wydarzeń sprzed ponad trzech lat, oraz dało szansę omówienia wspólnych wiążących planów i marzeń na przyszłość związanych właśnie z Astronomią. Kto wie, czy Maja, Mikołaj, Filip, Jakub i Michał nie odkryją jeszcze nie jedną z tajemnic niezbadanego jak dotąd do końca i pełnego przerozmaitych zagadek Wszechświata? - czego im oczywiście z serca życzymy! Autor: Adam Tużnik http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/pierwsze-spotkanie-space-team-po-dlugich-kilku-latach-2456.html
  14. Sonda Juno najbliżej Jowisza już w najbliższą sobotę Wysłane przez tuznik W najbliższą sobotę o godz. 12:51 UTC sonda Juno NASA będzie zbliżać się do wierzchołków chmur Jowisza, będzie najbliżej niż w jakimkolwiek innym momencie jej głównego zadania. W momencie największego zbliżenia do Juno będzie na wysokości około 4200 km nad wirującymi chmurami Jowisza i będzie podróżować z prędkością 208 000 km/h w stosunku do planety. "Po raz pierwszy będziemy tak blisko Jowisza, od kiedy sonda weszła na jego orbitę 4 lipca", powiedział Scott Bolton, główny badacz Juno z Southwest Research Institute w San Antonio. "Wtedy uruchomiliśmy wszystkie instrumenty. Od tamtej pory, sprawdziliśmy Juno od dziobu aż do rufy i z powrotem. Mamy jeszcze dużo do zrobienia, ale jesteśmy przekonani, że wszystko zadziała świetnie, więc podczas tego nadchodzącego przelotu mamy oczy i uszy skupione na sondzie Juno i na naszych instrumentach naukowych" Nie tylko pakiet Juno ośmiu instrumentów naukowych ma być włączony, ale również instrument sondy obserwujący w świetle widzialnym - JunoCam zostanie włączona podczas niektórych zbliżeń. Garść zdjęć JunoCam, w tym najwyższej rozdzielczości obrazy atmosfery Jowisza i pierwszy rzut oka na północny i południowy biegun Jowisza, mają być udostępniane podczas dalszej części badań w przyszłym tygodniu. Źródło: NASA Opracował: Adam Tużnik Więcej informacji: NASA's Juno to Soar Closest to Jupiter This Saturday http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/sonda-juno-najblizej-jowisza-juz-najblizsza-sobote-2455.html
  15. Zobacz odbicie Słońca w pierścieniach Saturna NASA opublikowała niezwykłe zdjęcie wykonane przez sondę Cassini, na którym widać odbicie Słońca w pierścieniach Saturna. Fotografia jest niezwykła, choć nie pierwsza tego rodzaju, bo agencja opublikowała podobną niemal dokładnie 10 lat temu. Warunki do powstania takiego obrazu są dość proste, choć niełatwe do spełnienia - Słońce musi być dokładnie za sondą, fotografującą pierścienie. Świecący punkt pojawia się tym razem na pierścieniu B Saturna. Zdjęcie wykonano 26 sierpnia tego roku, z odległości około 1,5 miliona kilometrów, z pomocą szerokokątnej kamery sondy Cassini, pod kątem 28 stopni do płaszczyzny pierścieni. Naukowcy NASA tłumaczą, że wyraźny efekt wiąże się nie tylko z faktem, że cząsteczki tworzące pierścienie odbijają światło słoneczne w stronę obiektywu sondy, ale tez z tym, że pod tym właśnie kątem nie są widoczne cienie, rzucane przez te cząstki. W miarę oddalania się od samego odbicia, cienie stają się coraz bardziej widoczne i obraz stopniowo ciemnieje. Na pochodzącym sprzed 10 lat zdjęciu poniżej widać z kolei odbicie Słońca w pierścieniu A Saturna. Ten obraz wykonano ta sama kamerą, 23 lipca 2006 roku, z odległości około 262 tysięcy kilometrów. Grzegorz Jasiński http://www.rmf24.pl/nauka/news-zobacz-odbicie-slonca-w-pierscieniach-saturna,nId,2260273
  16. Debata obywatelska Europejskiej Agencji Kosmicznej Wysłane przez tuznik Zapraszamy do udziału w debacie obywatelskiej Europejskiej Agencji Kosmicznej w dniu 10.09.2016 r. W myśl sentencji Vox populi, vox Dei Europejska Agencja Kosmiczna (ESA ? European Space Agency) zapragnęła usłyszeć i twórczo wykorzystać opinie obywateli 22 krajów członkowskich ESA. Dnia 10 września 2016 roku ponad 2000 osób będzie miało wyjątkową okazję wypowiedzieć się na temat wpływu eksploracji przestrzeni kosmicznej i technologii kosmicznych na życie przeciętnego Europejczyka i życie przyszłych pokoleń. Zorganizowane przez ESA debaty będą odbywać się w 22 krajach jednocześnie, a ich uczestnicy odpowiedzą na te same pytania i według identycznych instrukcji. Wyniki wszystkich spotkań zostaną opublikowane w zbiorczym europejskim raporcie. Spotkanie będzie miało formę rozmów w życzliwej atmosferze, przy stolikach dla 6-8 osób. Każdemu z 5 bloków tematycznych będzie towarzyszył specjalny materiał filmowy ESA. Dodatkowo słowo powitalne do elitarnej grupy uczestników z obszaru całej Europy skieruje dyrektor generalny ESA, Jan Woerner. Debata w Polsce odbędzie w Centrum Wystawienniczo-Kongresowym w Jasionce koło Rzeszowa, obiekcie o prawdziwie ?kosmicznej? architekturze. Do udziału zapraszamy przede wszystkim osoby, które pragną mieć wpływ na otaczającą ich rzeczywistość oraz nie boją się wyrażać swojego zdania. Nie trzeba być specjalistą od technologii kosmicznych, nie trzeba być związanym z branżą lotniczą, kosmiczną czy pokrewnymi. Ale UWAGA! Sama debata to nie wszystko - zapraszamy również na European Rover Challenge (zawody łazików marsjańskich, pokazy naukowo-technologiczne i inne atrakcje: http://roverchallenge.eu/) oraz European Robotics Congress (http://congress.roverchallenge.eu/) ? pierwszy europejski kongres robotyczny, skierowany do sektora kosmicznego i okołokosmicznego. Aby wziąć udział w Debacie należy się TYLKO ZAREJESTROWAĆ. Liczba miejsc ograniczona (100 osób). Udział jest bezpłatny, a organizatorzy zapewniają całodzienne wyżywienie (ewentualnie całodzienny catering). Więcej informacji: REJESTRACJA Źródło: polsa.gov.pl Na ilustracji: Plakat debaty. Źródło: polsa.gov.pl http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/debata-obywatelska-europejskiej-agencji-kosmicznej-2454.html
  17. Debata Obywatelska ESA i European Rover Challenge 10 września w Rzeszowie odbędzie się debata obywatelska na temat przestrzeni kosmicznej dla Europy organizowana przez Europejską Agencję Kosmiczną (ESA). To wyjątkowa ? mająca formę pierwszej instancji ? forma konsultacji organizowana w każdym kraju członkowskim Europejskiej Agencji Kosmicznej. Ponad 2000 obywateli wybranych w taki sposób, aby odzwierciedlali społeczno-demograficzną różnorodność swojego kraju, będzie debatowało na temat przestrzeni kosmicznej podczas całodniowego spotkania. Aby umożliwić zgromadzenie wyników z 22 krajów w jednym zbiorczym europejskim raporcie, wszystkie debaty będą przebiegały według tych samych instrukcji, a ich uczestnicy będą odpowiadali na te same pytania. Debata zostanie przeprowadzona w formie całodniowego spotkania 100 obywateli niebędących specjalistami w omawianych dziedzinach w każdej lokalizacji. Podczas debaty uczestnicy uzyskają informacje na temat przestrzeni kosmicznej i działalności EAK oraz będą zajmowali się ogólnymi zagadnieniami dotyczącymi przestrzeni kosmicznej. Dyskusje na poszczególne tematy będą się odbywały w małych grupach, a następnie zostaną uwzględnione przy podejmowaniu decyzji na temat przyszłości przestrzeni kosmicznej oraz jej wpływu. Debata obywatelska daje każdemu uczestnikowi możliwość wypowiedzenia się na dany temat. Przed terminem debaty uczestnicy otrzymają informacje na jej temat za pośrednictwem poczty elektronicznej, tak aby mogli wyrobić sobie zdanie w zakresie omawianych zagadnień. Następnie podczas debaty każdy uczestnik weźmie udział w 6 różnych dyskusjach z innymi uczestnikami, wyrażając swoje poglądy poprzez osobiste i anonimowe oddanie głosu. Dyskusje będą moderowane, tak aby zapewnić każdemu uczestnikowi komfortowe warunki. Zmiana miejsca wynika z połączenia Debaty z wydarzeniem o nazwie European Rover Challenge (http://roverchallenge.eu/). Aby wziąć udział, nie trzeba mieć specjalistycznej wiedzy na temat przestrzeni kosmicznej: wkład każdego z uczestników polega na jego własnych doświadczeniach. Udział jest bezpłatny, a rejestracja potrwa do niedzieli 4 września 2016 roku, do godziny 23:00. Wszystkie osoby chcące wziąć udział w debacie mogą dokonać rejestracji za pośrednictwem witryny http://citizensdebate.space http://news.astronet.pl/index.php/2016/08/30/debata-obywatelska-esa-i-european-rover-challenge/
  18. PALE RED DOT: Szanse i przeszkody dla życia na Proximie b Ewa Stokłosa Autor: Prof. Rory Barnes, University of Washington Odkrycie Proximy b to największe wydarzenie egzoplanetarne od czasu odkrycia egzoplanet. Proxima b jest trochę większa od Ziemi i znajduje się w ekosferze najbliższej gwiezdnej sąsiadki Słońca. Planeta ta może okazać się najlepszą okazją dla ludzkości do poszukiwania życia pośród gwiazd. Czy na Proxima b powstało jednak życie? Czy jest zamieszkała? Odpowiedź na te pytania nie jest obecnie możliwa, gdyż wiemy o planecie bardzo mało. Możemy jednak ekstrapolować dane ze światów naszego Układu Słonecznego oraz zastosować teoretyczne modele ewolucji galaktycznej, gwiezdnej i planetarnej, aby stworzyć realne scenariusze historii Proximy b. Możliwości są rozmaite i zależą od zjawisk zwykle badanych przez naukowców pracujących w dziedzinach uważanych za odrębne, ale zintegrowana perspektywa ? perspektywa astrobiologiczna ? może zapewnić realną ocenę możliwości powstania i przetrwania życia na najbliższej nam ezgoplanecie. Jako astrobiolog i astronom na University of Washington oraz członek NASA Virtual Plenatary Lab od lat badam możliwości życia na planetach krążących wokół czerwonych karłów. Moje badania obejmują tworzenie modeli komputerowych symulujących ewolucję planet i ich atmosfer oraz to, jak z czasem zmieniają się gwiazdy i jak różnią się między sobą orbity planetarne. Odkrycie Proximy b jest dla mnie bardzo ekscytujące, jednak to, że jest wielkości Ziemi i znajduje się w ekosferze to jedynie dwa pierwsze warunki konieczne do tego, aby na planecie mogło istnieć życie, a ich lista jest znacznie dłuższa dla planet krążących wokół czerwonych karłów, niż dla gwiazd w rodzaju naszego Słońca. Jeśli Proxima b rzeczywiście znajduje się w ekosferze, czyli jest na niej woda w stanie płynnym, a być może nawet jest zamieszkała, to musiała przejść zupełnie inną ścieżkę ewolucyjną niż Ziemia. Ta różnica jest frustrująca, gdyż pierwsze interpretacje będą dla nas wyzwaniem, a jednocześnie fascynująca, ponieważ daje możliwość zobaczenia, jak ewoluują we wszechświecie planety wielkości Ziemi. Bez względu na to, czy Proxima b jest jałowym nieużytkiem, czy życie na niej kwitnie, rozpoczynamy właśnie bezprecedensowy etap odkrywania, który być może dostarczy odpowiedzi na od dawna zadawane pytanie: Czy jesteśmy sami? Aby ocenić możliwość istnienia życia na Proximie b musimy zacząć od jedynej zamieszkałej planety, jaką znamy, czyli od Ziemi. Życie na Ziemi występuje w niezwykle różnorodnych środowiskach, na przykład w źródłach termalnych, w największych oceanicznych głębinach, w mikroskopijnych kanalikach w lodzie morskim, czy w najgłębszych poziomach skorupy ziemskiej. Bez względu na to, jak środowisko jest ekstremalne, całe życie na Ziemi wymaga trzech podstawowych składników: energii, substancji odżywczych i wody w stanie płynnym. Pierwsze dwa składniki występują we wszechświecie bardzo powszechnie, tak jak cząsteczka wody. Czynnikiem ograniczającym z punktu widzenia astrofizyki jest to, że woda musi być w postaci płynnej. Ekosfera to mapa obszaru, na którym woda mogłaby istnieć na powierzchni skalistych, podobnych do Ziemi planet, stąd jej status pierwszego warunku, jaki planeta musi spełniać, aby istniało na niej życie. Życie potrzebuje również wystarczająco dużo czasu do tego, aby powstać i ewoluować, a na Ziemi jest ono odporne na katastrofy tak trywialne, albo tak traumatyczne, jak burza. Różnorodność i uporczywość życia powstałego na Ziemi zachęca astrobiologów do wyobrażania sobie, że życie może istnieć nie tylko na egzoplanatach podobnych do Ziemi, ale również w dziwnych, egzotycznych światach. Cóż więc mamy sądzić o Proximie b? Jest przynajmniej tak masywna jak Ziemia, a może być kilkakrotnie masywniejsza. Jej ?rok? trwa trochę ponad 11 dni, a jej orbita może być kołowa lub znacząco wydłużona. Jej rodzima gwiazda posiada jedynie 12% masy Słońca, 0.1% jego jasności i wiemy o niej, że rozbłyska. Może być związana grawitacyjnie z gwiazdami Alpha Centauri A i B, które oddalone są od niej o 15 000 jednostek astronomicznych. Wszystkie trzy zawierają zdecydowanie więcej ciężkich pierwiastków niż Słońce, jednak wiemy bardzo niewiele o składzie Proximy b, czy też o tym, jak powstała. Nowe dane wskazują na obecność drugiej planety w tym systemie, której obieg wokół gwiazdy zajmuje prawie 200 dni, jednak jej istnienie nie może być na razie potwierdzone. Te fakty znamy i na ich podstawie musimy wydedukować, czy na Proximie b jest życie. Proxima b została odkryta poprzez pomiary prędkości kątowej, które nie wiążą się z bezpośrednimi kalkulacjami jej masy, a jedynie dostarczają informację o masie minimalnej. A zatem pierwsze pytanie, na które chcielibyśmy odpowiedzieć to: Czy masa planety jest na tyle mała, aby być planetą skalistą, jak Ziemia? Jeśli planeta jest znacznie większa, może być bardziej podobna do Neptuna z grubą, gazową powłoką. Nie wiemy gdzie leży linia dzieląca egzoplanety na skaliste i gazowe, jednak modele powstawania planet i analiza planet odkrytych przez misję Keplera sugerują, że linia dzieląca znajduje się pomiędzy masą 5 a 10 razy większą od masy Ziemi. Zaledwie około 5% możliwych orbit Proximy b umieszcza ją ponad 5 masami Ziemi, więc jest bardzo prawdopodobne, że planeta należy do skalistych. Kolejnym pytaniem, jakie musimy sobie zadać jest to, czy planeta powstała razem z wodą. Woda składa się z wodoru i tlenu, pierwszego i trzeciego pierwiastka z najpopularniejszych w naszej galaktyce, więc powinniśmy się spodziewać jej wszędzie. Jednak w małej odległości od gwiazd, czyli tam, gdzie znajduje się Proxima b, woda podgrzewana jest do stanu gazowego podczas tworzenia się planety, więc trudnym dla niej jest tę wodę zatrzymać. Planety powstające w większych odległościach mogą zgromadzić więcej wody, więc jeśli Proxima b powstała dalej od gwiazdy i później przesunęła się na swoją obecną orbitę, istnieje większe prawdopodobieństwo, że jest bogata w wodę. Na chwilę obecną nie wiemy, jak powstała planeta, ale możliwe wydają się trzy scenariusze: 1) planeta powstała tam, gdzie się teraz znajduje, głównie z miejscowego materiału; 2) planeta powstała dalej od gwiazdy, gdy dysk gazowo-pyłowy, z których powstał układ planetarny nadal istniał, a siły z dysku doprowadziły planetę na jej obecną orbitę; lub 3) planeta powstała w innym miejscu, jednak swego rodzaju niestabilność obejmująca cały układ poprzesuwała planety, a Proxima b znalazła się na swojej obecnej orbicie. Pierwszy scenariusz to ten, według którego powstały Ziemia i Wenus, więc Proxima b może, lecz nie musi posiadać znaczących zasobów wody, jeśli powstała w ten sposób. Wynikiem drugiego scenariusza są planety bogate w wodę, gdyż istnieje większe prawdopodobieństwo, że woda będzie w stanie zamarzniętym znajdując się w sporej odległości od gwiazdy, więc powstająca planeta mogłaby łatwo ją zebrać. Trzeci scenariusz nie jest rozstrzygający, ponieważ planeta mogła przemieścić się z wewnętrznej orbity, gdzie powstała bez wody, lub powstała dalej od gwiazdy i posiada wodę, jednak nie możemy być tego pewni. Przyjrzyjmy się teraz wskazówkom pochodzącym od gwiazd. Modele komputerowe ewolucji naszej galaktyki sugerują, że gwiazdy wzbogacone o ciężkie pierwiastki, czyli takie jak Proxima, nie mogą powstać lokalnie (25 000 lat świetlnych od centrum galaktyki), gdyż nie ma tam wystarczająco dużej ilości dostępnych cząstek ciężkich. Jednak bliżej centrum galaktyki, gdzie powstawanie gwiazd jest bardziej energiczne i trwa od dawna, powstanie gwiazd takich, jak Proxima jest możliwe. Niedawne badania dr Sarah Loebman wraz z zespołem pokazały, że gwiazdy znajdujące się w naszym galaktycznym sąsiedztwie ze składem takim, jak Proxima, musiały powstać przynajmniej 10 000 lat świetlnych bliżej galaktycznego centrum. Najwyraźniej Proxima Centauri błądziła po naszej galaktyce, a jej historia mogła odegrać ważną rolę w ewolucji Proximy b. Orbita Proximy krążącej wokół Alphy Centauri A i B, przy założeniu, że są ze sobą związane grawitacyjnie, jest duża w porównaniu do innych układów wielokrotnych. Co więcej, jest tak duża, że oddziaływanie gwiazd A i B na Proximę jest słabe, ale za to oddziaływanie Drogi Mlecznej w znacznym stopniu ukształtowało orbitę gwiazdy. Cała masa Drogi Mlecznej powoduje, że orbita Proximy bez przerwy zmienia zarówno kształt jak i orientację. Proxima jest również podatna na grawitacyjne spotkania z przemieszczającymi się w pobliżu gwiazdami, które mogą wpłynąć na jej orbitę. Symulacje wykonane niedawno przez prof. Nate Kaib pokazały, że te dwa efekty często prowadzą do bliskich spotkań gwiazd z układów wielokrotnych, które zaburzają ich układy planetarne. Zaburzenia są często na tyle silne, że mogą spowodować wyrzucenie planet z układu i całkowicie zmienić orbity pozostałych planet. Nowe symulacje, przeprowadzone przez Russella Deitricka pokazują, że ten scenariusz wzbudza poważny niepokój również w przypadku Proximy; istnieje spore prawdopodobieństwo, że w przeszłości Proxima przeleciała na tyle blisko Alphy Centauri A i B, że jej układ planetarny się rozpadł, wyrzucając rodzeństwo Proximy b w przestrzeń kosmiczną. Jeśli takie zaburzenie miało miejsce, Proxima b mogła nie powstać tam, gdzie widzimy ją dzisiaj, ponieważ jej orbita zostałaby nim dotknięta. Nawet jeśli Proxima nie jest obecnie związana z Alphą Centauri A i B, wydaje się, że przemieszcza się razem z nimi i jest bardzo prawdopodobne, że gwiazdy te powstały z tego samego dysku gazowo-pyłowego. Jeśli powstały razem, powinny mieć podobny skład i być w niemal identycznym wieku. Odniesienie do wieku Alphy Centauri A i B jest o tyle ważne, że trudno jest stwierdzić wiek gwiazd o małej masie takich jak Proxima Centauri. Astronomowie mogą oszacować wiek Alphy Centauri A dzięki astrosejsmologii, nauce o ?trzęsieniach gwiazd?. Gwiazdy większe od Słońca pulsują z na tyle dużą częstotliwością, że zaobserwować można wahania jasności, a ich szczegółowe monitorowanie może ujawnić wiek gwiazdy. Badania prowadzone niedawno przez dr. Michaela Bazota dowiodły, że Alpha Centauri A ma pomiędzy 3,5 a 6 miliardów lat. To zakres szerszy, niż byśmy chcieli, ale Proxima jest na pewno na tyle wiekowa, że może gościć życie, a Proxima b może nawet być w podobnym wieku, co Ziemia! Teraz przyjrzymy się wskazówkom dostarczanym przez układ planetarny Proximy Centauri. Olbrzymia większość energii potrzebnej do życia na Ziemi pochodzi od naszego Słońca, a małe gwiazdy, takie jak Proxima, mogą produkować energię nawet przez biliony lat. Ich wielkość jest niemal minimalną wielkością gwiazdy, więc aby Proxima b mogła otrzymywać tyle energii słonecznej, co Ziemia, musi znajdować się około 25 razy bliżej swojej gwiazdy, niż Ziemia Słońca. Ta odległość to ekosfera. Proxima jest zdecydowanie ciemniejsza niż Słońce, ale i tak pozostaje ciągiem reakcji termojądrowych, więc, jeśli wszystkie inne czynniki pozostają takie same, zaistnienie życie wydaje się być bardziej prawdopodobne w większych odległościach od gwiazdy. Bliskie orbity tworzą liczne przeszkody, których nie musiało pokonywać życie na Ziemi. Są to między innymi długi okres formowania się gwiazdy, krótkie i energetyczne wyrzuty energii w postaci promieniowania UV i X, silne pole magnetyczne, większe plamy gwiazdowe, większe koronalne wyrzuty masy czy siły pływowe wynikające z grawitacji, które powodują, że właściwości obrotowe ulegają zmianie, a oceany (jeśli istnieją) i skały podlegają ocieplaniu poprzez tarcie. Historia ewolucji jasności Proximy była wolna i skomplikowana. Wszystkie modele ewolucji gwiazd przewidują, że przez pierwszy miliard lat Proxima powoli traciła na jasności, aż do stanu, w którym znajduje się dzisiaj, co zakłada, że przez około pierwszą ćwiartkę miliarda lat powierzchnia Proximy b była za gorąca, aby osiągnąć warunki podobne do ziemskich. Jak pokazałem niedawno z Rodrigo Lugerem, gdyby nasza obecna Ziemia znalazła się w takiej sytuacji, stałaby się światem podobnym do wenusjańskiego, z rozszalałym efektem cieplarnianym mogącym zniszczyć całą znajdującą się na planecie wodę. Takie wysychanie jest możliwe, gdyż wiązania cząsteczkowe pomiędzy wodorem i tlenem w wodzie mogą być zniszczone w wyższych partiach atmosfery przez promieniowanie pochodzące od gwiazdy, a wodór, będąc najlżejszym pierwiastkiem, może uciec grawitacji planety. Bez wodoru nie może istnieć woda, a planeta nie nadaje się do życia. Ucieczka czy uniknięcie tego niepohamowanego efektu cieplarnianego było największym wyzwaniem w szansie Proximy b na utworzenie życia. Gdy gwiazda traci na jasności, proces niszczenia cząsteczek wody zostaje wstrzymany, więc całkowite wyschnięcie jest możliwe do uniknięcia. Jeśli pozostaje jakaś woda, wówczas atmosfera może również zawierać duże ilości tlenu pozostałego po zniszczeniu pary wodnej. Duże ilości wody i tlenu mogą wydawać się dobrym przepisem na życie, jednak prawie na pewno tak nie jest. Tlen jest jednym z najbardziej reaktywnych pierwiastków, a jego obecność w młodej atmosferze Proximy b prawdopodobnie powstrzymałaby rozwój cząstek prebiotycznych, które do powstania potrzebują warunków z małą ilością tlenu. Życie na Ziemi powstało, gdy tlen był nieobecny, a fotosynteza ostatecznie utworzyła wystarczająco dużą jego ilość, aby stał się ważnym składnikiem naszej atmosfery. Zauważ, że zniszczenie tylko pewnej ilości wody prowadzi do dosyć zaskakującej możliwości, że planeta mogła posiadać oceany i atmosferę bogatą w tlen, ale nie miała możliwości podtrzymania życia! Kolejną intrygującą możliwością jest to, że Proxima b zaczynała jako planeta podobna do Neptuna, ale początkowa jasność gwiazdy i jej rozbłyski zniszczyły atmosferę bogatą w wodór, aby odkryć gościnną dla życia Proximę znajdującą się niżej. Taki świat badał Rodrigo Luger, ja oraz inni naukowcy i ustaliliśmy, że jest to realna droga do uniknięcia całkowitego wyschnięcia. Przede wszystkim, atmosfera wodorowa chroni wodę. Jeśli w powstałej Proximie b 0.1-1% masy stanowiłaby powłoka wodorowej, planeta straciłaby wodór, ale nie wodę, potencjalnie stając się otwartym na życie światem, gdy jej gwiazda osiągnęła swoją obecną jasność. Ten szeroki zakres możliwych ścieżek ewolucyjnych stawia onieśmielające wyzwanie dla przyszłych ziemskich i kosmicznych teleskopów, które będą szukać życia w atmosferze Proximy b. Na szczęście moi współpracownicy z Virtual Planetary Lab, prof. Victoria Meadows, Giada Arney i Edward Schwieterman pracują nad technikami odróżniania możliwych stanów atmosfery Proximy b, nie martwiąc się na razie tym, czy powstało na niej życie, czy nie. Niemal wszystkie elementy atmosfery widoczne są w spektrum, więc z naszą wiedzą o możliwych historiach planety możemy zacząć tworzyć instrumenty i planować obserwacje, które wskażą najważniejsze różnice. Na przykład przy wystarczająco wysokim ciśnieniu cząsteczki tlenu mogą na chwilę związać się ze sobą i stworzyć obserwowalną właściwość w spektrum. Co najważniejsze, ciśnienie wymagane przez obserwatorów, aby mogło zostać wykryte, jest na tyle duże, że umożliwia rozróżnienie pomiędzy planetą ze zbyt dużą ilością tlenu, a taką z ilością odpowiednią do życia. Dowiadując się coraz więcej o planecie i układzie, będziemy mogli stworzyć bibliotekę obejmującą możliwe spektra, z pomocą których ilościowo będziemy w stanie ustalić jak prawdopodobne jest istnienie życia na Proximie b. Początkowa jasność gwiazdy, wokół której orbituje planeta, jest największą przeszkodą dla życia, jednak inne kwestie również są istotne. Jedną z przeszkód, które początkowo uważano za uniemożliwiające życie na planetach krążących wokół czerwonych karłów była możliwość rotacji synchronicznej, oznaczającej, że jedna z półkul przez cały okres obiegu jest zwrócona w kierunku gwiazdy. Dzieje się to z naszym Księżycem, którego te same siły pływowe podnoszące oceany sprawiły, że Księżyc pokazuje tylko jedną swoją połówkę Ziemi. Ze względu na to, że Proxima b krąży tak blisko swojej gwiazdy, może ona znajdować się w takiej sytuacji, a zależy to od kształtu jej orbity. Przez dekady astronomowie uważali, że planeta w rotacji synchronicznej byłaby pozbawiona życia, ponieważ uważali, że atmosfera nad wiecznie ciemną półkulą zamarza i opada na powierzchnię. Obecnie uważa się to za mało możliwe, gdyż wiatry w atmosferze przenoszą energię na całą planetę i podtrzymują po stronie ciemnej ciepło wystarczające do tego, aby atmosfera nie zamarzała. Jeśli więc chodzi o stabilność atmosferyczną, rotacja synchroniczna nie jest przeszkodą dla zaistnienia życia na planecie. Choć rotacja synchroniczna nie jest bardzo niebezpieczna dla życia, możliwe jest, że siły pływowe dostarczają duże ilości energii do atmosfery i wnętrza planety. Energia ta często jest nazywana ?pływowym grzaniem? i wynika z deformacji planety spowodowanej zmianami w sile grawitacyjnej gwiazdy, która oddziałuje na planetę na całej jej średnicy. Na przykład, jeśli planeta ma orbitę eliptyczną, będąc bliżej gwiazdy odczuwa większą grawitację niż wtedy, gdy jest od niej oddalona. Ta różnica spowoduje, że kształt planety zmieni się, a taka deformacja wywołać może tarcie pomiędzy wewnętrznymi warstwami planety, wytwarzając ciepło. W ekstremalnych przypadkach pływowe grzanie może zapoczątkować niepohamowany efekt cieplarniany w rodzaju tego, który wysuszył Wenus, niezależnie od światła gwiazdy. Nie jest prawdopodobne, żeby Proxima b znajdowała się w tym stanie, ale grzanie pływowe nadal może być tam bardzo silne, powodując ciągłe erupcje wulkaniczne, jak na księżycu Jowisza, Io, lub/i wznosząc ogromne fale oceaniczne. Na podstawie posiadanych przez nas informacji nie jesteśmy w stanie stwierdzić wielkości grzania pływowego, jednak musimy być go świadomi i badać jego implikacje. Krótkie, wysokoenergetyczne wybuchy Proximy Centauri, zwane rozbłyskami uważane są ze utrudnienie dla powstania życia na powierzchni planety orbitującej wokół czerwonego karła. Rozbłyski i erupcje z małych obszarów na powierzchni gwiazd mogą spowodować krótki (kilkugodzinny czy kilkudniowy) wzrost jasności. Problem w tym, że rozbłyski emitują podmuchy dodatnio naładowanych protonów, a jak pokazała prof. Antigona Segura wraz z zespołem, zmniejszają one warstwę ozonową, które może chronić życie przed szkodliwym, wysokoenergetycznym promieniowaniem UV. Rozbłyski na Proximie mają miejsce znacznie częściej, niż na Słońcu, a ponieważ Proxima b znajduje się znacznie bliżej swojej gwiazdy, niż Ziemia, prawdopodobnie jest poddawana powtarzającym się bombardowaniom. Jeśli atmosfera mogłaby rozwinąć solidną tarczę, która chroniłaby przed tymi erupcjami, jak na przykład silne pole magnetyczne, wówczas rozbłyski mogłyby nie mieć dla życia znaczenia. Tak samo byłoby w przypadku, gdyby życie istniało kilka metrów pod wodą. Wówczas rozbłyski nie powinny być śmiertelne dla życia na Proximie b. Niepokój o rozbłyski naturalnie prowadzi do pytania, czy planeta w ogóle posiada chroniące ją pole magnetyczne jak Ziemia. Przez lata wielu naukowców uważało, że powstanie takich pól magnetycznych jest niemożliwe na planetach podobnych do Proximy b, ponieważ rotacja synchroniczna by to uniemożliwiła. Uważano, że pole magnetyczne jest generowane przez prąd elektryczny poruszający się w jądrze planety, a ruch naładowanych cząstek potrzebnych do wytworzenia tego prądu jest spowodowany ruchem obrotowym planety. Wolno obracająca się planeta może nie być w stanie transportować naładowanych cząstek na tyle szybko, aby wygenerować pole magnetyczne mogące odepchnąć rozbłyski i sprawić, że planety w ekosferze czerwonych karłów będą mogły utrzymać atmosferę. Jednak nowsze badania pokazują, że pola magnetyczne planet są tak naprawdę utrzymywane przez konwekcję, czyli proces, dzięki któremu gorący materiał wewnątrz jądra unosi się, stygnie i ponownie opada. Ruch obrotowy pomaga, ale dr Peter Driscoll i ja niedawno obliczyliśmy, że konwekcja zupełnie wystarcza do utrzymania silnego pola magnetycznego na planecie o rotacji synchronicznej z i pływowym grzaniem przez miliardy lat. Jest zatem całkowicie możliwe, że Proxima b posiada silne pole magnetyczne i może odpierać rozbłyski. Czy Proxima b jest zatem zdolna do podtrzymania życia? Krótka odpowiedź brzmi: ?To skomplikowane?. Nie dokonaliśmy wielu obserwacji, ale to, co wiemy pozwala na zawrotną ilość możliwości. Czy Proxima b przebyła połowę galaktyki? Czy przetrwała niestabilność obejmującą cały system planetarny, która wyrzuciła jej rodzeństwo w kosmos i zmieniła jej orbitę? Jak radziła sobie z początkową wysoką jasnością swojej gwiazdy? Z czego jest zrobiona? Czy zaczynała jako planeta podobna do Neptuna, a potem upodobniła się do Ziemi? Czy nieustannie bombardowana jest rozbłyskami i koronalnymi wyrzutami masy? Czy jest pływowo ogrzana do stanu przypominającego (lub gorszego niż) stan Io? Są to najważniejsze pytania, na które musimy odpowiedzieć, aby stwierdzić potencjalną zdolność Proximy b do podtrzymywania życia i ustalić, czy nasza najbliższa galaktyczna sąsiadka to niegościnny nieużytek, zamieszkana planeta czy przyszły dom dla ludzkości. Ostatnie pytanie nie jest aż tak retoryczne, jak mogłoby się wydawać. Skoro życie potrzebuje źródła energii, możliwym jest, na dłuższą metę ? a na myśli mam dłuuugą metę ? żeby planety takie jak Proxima b stały się idealnymi miejscami do życia. Nasze Słońce wypali się już za 4 miliardy lat, a Proxima Centauri istnieć będzie przez kolejnych 4 biliony lat. Co więcej, jeśli ?planeta c? istnieje i lekko wpływa na orbitę b, grzanie pływowe mogłoby nieskończenie dostarczać skromną ilość energii do wnętrza b, zapewniając energię do utrzymania stabilnej atmosfery. Jeśli ludzkość ma przeżyć dłużej niż Słońce, musimy opuścić Układ Słoneczny i podróżować do innych gwiazd. Jeśli Proxima b jest zdolna do podtrzymania życia, może być idealnym miejscem do przeprowadzki. Być może właśnie odkryliśmy przyszły dom dla ludzkości! Jednak aby wiedzieć to na pewno, musimy wykonać o wiele więcej obserwacji, przeprowadzić o wiele więcej symulacji komputerowych i, przy odrobinie szczęścia, wysłać sondy, które wykonają pierwszy bezpośredni rekonesans egzoplanety. Podtrzymująca życie czy nie, Proxima b oferuje nowe spojrzenie na to, jak planety i życie wpasowują się w nasz wszechświat. Podziękowania dla Victorii Meadows, Edwarda Schwietermana, Giada Arney i Petera Kelley. Nota edytorska. Jest to artykuł popularnonaukowy oparty o naukowy raport ?The habitability of Proxima b I : Evolutionary scenarios?, http://adsabs.harvard.edu/abs/2016arXiv160806919B , który został przedłożony do Journal Astrobiology 25 sierpnia. Ocena przypuszczalnego położenia Proximy b w ekosferze jest kluczowa dla interpretacji znaczenia wykrycia Proximy b, zaprojektowania przyszłych obserwacji, a nawet nadania nowych kształtów instrumentom i misjom kosmicznym. W momencie ogłoszenia odkrycia, zespół Pale Red Dot nawiązał kontakt z dwiema grupami ekspertów, aby ocenili oni te wczesne przypuszczenia o umiejscowieniu Proximy b w ekosferze. Prof Rory Barnes przewodniczył jednej z tych grup. Wyniki pracy drugiej grupy (prowadzonej przez I. Ribas i M. Turbat) streszczone są na stronie: http://proximacentauri.info i są technicznie wyjaśnione w dwóch artykułach. Kolejne badania z pewnością są w toku. Artykuł powstał w ramach kampanii społecznej projektu Pale Red Dot i w oryginale dostępny jest na stronie projektu pod adresem: http://www.palereddot.org Tłumaczenie na język polski: Puls Kosmosu / Ewa Stokłosa Tagi: Astrobiologia, najbliższa egzplaneta, Proxima b, Proxima Centauri, wyrozniony, życie na egzoplanetach, życie na Proxima b, Życie w kosmosie http://www.pulskosmosu.pl/2016/08/29/pale-red-dot-szanse-i-przeszkody-dla-zycia-na-proximie-b/
  19. Hubble obserwuje nieregularną wyspę gwiazd w całkowitej pustce Radosław Kosarzycki Powyższe zdjęcie, wykonane za pomocą kamery Advanced Camera for Surveys (ACS) zainstalowanej na pokładzie Kosmicznego Teleskopu Hubble?a, przedstawia blask odległych gwiazd tworzących NGC 5264, galaktykę karłowatą znajdującą się zaledwie nieco ponad 15 milionów lat świetlnych w Gwiazdozbiorze Hydry. Galaktyki karłowate takie jak NGC 5264 zazwyczaj składają się z około miliarda gwiazd ? zaledwie 1% gwiazd znajdujących się w Drodze Mlecznej. Tego typu galaktyki zazwyczaj krążą wokół większych galaktyk takich jak nasza. Uważa się, że powstają z materii pozostałej po powstawaniu większych galaktyk. NGC 5264 ma bardzo nieregularny kształt ? w przeciwieństwie do bardziej powszechnych galaktyk spiralnych i eliptycznych ? z wyraźnymi niebieskimi zagęszczeniami obszarów gwiazdotwórczych. Astronomowie uważają, że jest to efektem oddziaływań grawitacyjnych NGC 5264 z innymi pobliskimi galaktykami. Oddziaływania te sprowokowały intensywne powstawanie nowej generacji gwiazd, które teraz intensywnie świecą w różnych odcieniach błękitu. Źródło: NASA Tagi: Galaktyka karłowata, HST, Kosmiczny Teleskop Hubble'a, NGC 5264, wyroznione http://www.pulskosmosu.pl/2016/08/30/hubble-obserwuje-nieregularna-wyspe-gwiazd-w-calkowitej-pustce/
  20. Pierwsze zdjęcie polarnych obszarów Jowisza z Juno Radosław Kosarzycki Dwudziestego siódmego sierpnia sonda Juno przemknęła w odległości około czterech tysięcy kilometrów nad chmurami Jowisza. Start misji Juno nastąpił 5 sierpnia 2011 roku. To już druga wyprawa NASA w ramach programu New Frontiers ? dla misji tej samej klasy, jak New Horizons. Przez pięć lat od startu Juno krążyła po wewnętrznym Układzie Słonecznym, stopniowo zmieniając swoją orbitę, aż wreszcie, przybyła do Jowisza 5 lipca 2016. Tego dnia, o 05:18 CEST Juno uruchomiła główny silnik na 35 minut. Bezbłędnie przeprowadzony manewr pozwolił na przechwycenie sondy przez pole grawitacyjne Jowisza. Wstępne dwie orbity były bardzo eliptyczne z czasem obiegu wynoszącym ponad 53 dni. Najdalszy punkt tego etapu lotu został osiągnięty przez Juno 31 lipca. Dystans pomiędzy sondą a Jowiszem wyniósł wówczas ponad 8 milionów kilometrów i zaczął się zmniejszać, aż 27 sierpnia Juno przemknęła zaledwie 4,2 tysiąca kilometrów nad szczytami chmur gazowego giganta. Moment maksymalnego zbliżenia nad północnym obszarem polarnym Jowisza nastąpił 27 sierpnia o godzinie 15:44 CEST. Dzień później amerykańska agencja kosmiczna opublikowała pierwsze zdjęcie obszarów polarnych wykonanych przez Juno tuż przed przelotem (odległość ok 700 tysięcy km, z 27 sierpnia). Zdjęcie prezentuje tę planetę z innej perspektywy niż dotychczas obserwowano. Na zdjęciu można zobaczyć, że północny obszar polarny Jowisza ma inną kolorystykę od rejonów bliższych równikowi. Przede wszystkim brak na nim brązowawych pasów chmur. Zauważalne są również pewne kompleksy aktywne, podobne do mniejszych huraganów, większość regionu ma jednak podobny niebiesko-szarawy odcień. Regiony polarne Jowisza, dotychczas dość słabo poznane, będą obserwowane przez instrumenty Juno przez kolejne 35 orbit w ramach jej misji podstawowej. Zakończenie misji Juno obecnie zaplanowano na luty 2018 roku. (NASA) Źródło: Kosmonauta.net Tagi: Jowisz, Sonda Juno, zdjęcia Jowisza, zdjęcia z Juno http://www.pulskosmosu.pl/2016/08/29/pierwsze-zdjecie-polarnych-obszarow-jowisza-z-juno/
  21. Polska firma przygotuje "pępowinę" łazika marsjańskiego Łazik, który w ramach misji ExoMars w 2021 roku ma wylądować na powierzchni Czerwonej Planety, będzie wyposażony w urządzenie wykonane przez polską firmę. Niczym pępowina połączy ono lądownik z łazikiem i zapewni jego zasilanie po dotarciu na powierzchnię planety. ExoMars jest misją kosmiczną prowadzoną wspólnie przez Europejską Agencję Kosmiczną oraz rosyjską agencję Roskosmos. Naukowcy liczą, że misja pomoże im m.in. w poszukiwaniach biologicznych śladów życia na Marsie. W marcu b.r. w ramach misji ExoMars z kosmodromu Bajkonur wystrzelono już sondę ExoMars Trace Gas Orbiter (TGO) wraz z lądownikiem Schiaparelli. Na 2020 rok planowany jest kolejny duży krok w realizacji misji: wystrzelenie m.in. łazika "ExoMars Rover". Mechaniczno-elektryczne połączenie między łazikiem a lądownikiem, które można porównać do pępowiny, zaprojektowała i wyprodukuje firma SENER Polska. "Mechanizm zapewni zasilanie podczas uruchamiania robota po wylądowaniu na Marsie. Po zakończeniu tego procesu system zostanie odłączony od pojazdu i odpadnie tak, aby umożliwić łazikowi zjechanie na powierzchnię Marsa" - informują przedstawiciele firmy SENER Polska w przesłanym komunikacie. Łazik wyposażony w zestaw instrumentów badawczych wyląduje na powierzchni planety po trwającym dziewięć miesięcy locie kosmicznym. Naukowcy liczą na to, że dzięki pracy urządzenia poznają lepiej m.in. zagrożenia dla astronautów, mających w przyszłości polecieć na Marsa. Inżynierowie z SENER Polska odpowiadają za projekt "pępowiny" od początku do końca, czyli od etapu koncepcyjnego, przez produkcję i testy prototypów, aż do stworzenia tak zwanego modelu lotnego ? mechanizmu, który ostatecznie poleci na Marsa. Prace nad tym ostatnim etapem projektu już się rozpoczęły, całość kontraktu jest realizowana w Polsce przez SENER Polska i lokalnych partnerów. "ExoMars 2020 jest kolejnym bardzo ważnym krokiem w europejskim programie zrobotyzowanej eksploracji kosmosu. Nigdy jeszcze tak zaawansowany europejski robot nie wylądował na innej planecie. Jest to projekt pionierski, nie tylko dla polskiego, ale także europejskiego sektora kosmicznego" ? mówi dyrektor generalna SENER Polska, Aleksandra Bukała. Jak podkreślają inżynierowie z SENER Polska dużym wyzwaniem w tym projekcie są ekstremalne warunki przestrzeni międzyplanetarnej, gdzie panują temperatury bliskie zera absolutnego i wysokie promieniowanie. Konstrukcja musi też przetrwać ciężkie warunki startu rakiety nośnej i lądowania na Marsie oraz być odporna na zapylenie i warunki atmosferyczne planety. Firma SENER Polska otrzymała kontrakt na stworzenie urządzenia od brytyjskiego oddziału Airbus Defence & Space, który odpowiada za budowę łazika marsjańskiego. Głównym wykonawcą całej misji ExoMars jest z kolei Thales Alenia Space Italia. "Wygraliśmy przetarg w otwartej konkurencji z innymi firmami z Europy. Ocenie podlegała przede wszystkim zaproponowana koncepcja techniczna, cena, wiarygodność wykonawcy i doświadczenie w sektorze kosmicznym. W przygotowaniu zwycięskiego rozwiązania technicznego pomogła nam współpraca z naszymi krajowymi podwykonawcami, którzy wsparli nas w produkcji i testach" ? mówi Aleksandra Bukała. W znalezieniu dogodnego miejsca do osadzenia lądownika i łazika naukowcom pomogą zdjęcia wykonane i przesłane wcześniej przez kamerę CaSSIS, umieszczoną na wysłanym już w kosmos sztucznym satelicie "ExoMars Trace Gas Orbiter". W jej przygotowaniu również uczestniczyli polscy naukowcy z Centrum Badań Kosmicznych PAN (do ich zadań należało m.in. wykonanie zasilacza do kamery). Z kolei polska firma Creotech Instruments, działając na zlecenie CBK PAN, zamontowała elementy systemu zasilania kamery. Również na lądowniku Schiaparelli znalazł się polski akcent: detektory podczerwieni wyprodukowane przez firmę VIGO System z Ożarowa Mazowieckiego. PAP - Nauka w Polsce ekr/ zan/ Tagi: mars , misja , łazik http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,410992,polska-firma-przygotuje-pepowine-lazika-marsjanskiego.html
  22. Niezwykła anomalia z gwiazdozbioru Herkulesa zainteresowała poszukiwaczy życia pozaziemskiego autor: Admin3 Niezwykły sygnał odebrali astronomowie korzystający z radioteleskopu RATAN-600 zlokalizowanego w Rosji. Z okolicy gwiazdy HD164595 znajdującej się w odległości 94 lat świetlnych od Ziemi coś wyemitowało bardzo dziwny sygnał, który może nie być pochodzenia naturalnego. Naukowcy nauczeni ostrożności w ferowaniu wyroków na temat natury zjawisk, których nie rozumieją, nie są skorzy do przyznania, że może to być dowód istnienia tam inteligentnej cywilizacji, ale dodają, że ne jest to zupełnie wykluczone. Gwiazdozbiór Herkulesa, w którym znajduje się owa anomalia jest znany aż od starożytności. Eksperci przyznają, że od odkrycia, dokonanego 15 maja bieżącego roku, minęło za mało czasu, aby w odpowiedni sposób przetworzyć pozyskane dane i asekurancko stwierdzają, że nie można jeszcze przesądzać o jego sztucznym pochodzeniu. Jednak tematem zainteresowała się organizacja SETI, powołana do prowadzenia poszukiwań innych istot inteligentnych we Wszechświecie. Anomalia ta będzie przedmiotem analiz podczas stałego komitetu IAA SETI, który został zaplanowany na 27 września bieżącego roku. Specjaliści zwracają uwagę, że gwiazda HD164595 jest praktycznie tych samych rozmiarów co nasze Słońce i powstała mniej więcej w tym samym czasie. Na dodatek analizy widmowe wskazują, że może mieć podobny skład chemiczny. Ustalono też dotychczas, że orbituje wokół niej przynajmniej jedna planeta, gazowy gigant wielkości Neptuna. Można oczekiwać, że znajdują się tam też planety skaliste, a wtedy, kto wie, może zdołało tam też powstać życie. http://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/niezwykla-anomalia-z-gwiazdozbioru-herkulesa-zainteresowala-poszukiwaczy-zycia Czy jesteśmy gotowi na pobyt na Marsie? NASA kończy roczny eksperyment Grupa sześciu astronautów zakończyła swój 365 dniowy pobyt na Marsie. Sęk w tym, że nigdy nie opuścili nawet naszej planety. NASA właśnie zakończyło symulację pobytu na Czerwonej Planecie, mającą na celu sprawdzenie sprawności fizycznej i psychicznej astronautów w warunkach długoterminowej izolacji. Doświadczenie zostało przeprowadzone na Hawajach, w specjalnym budynku symulującym warunki panujące na Marsie, a uczestnicy eksperymentu podejmowali się wszystkich czynności, które byłyby częścią prawdziwej misji. Otóż był to eksperyment przeprowadzony przez NASA. Sześcioro ochotników zostało zamkniętych w budynku zbudowanym według specyfikacji przyszłych stacji na Marsie. Miało to na celu sprawdzenie, jak zachowują się ludzie w warunkach długoterminowej izolacji. Podróż na Marsa trwa nawet do sześciu miesięcy, dlatego przyszli kolonizatorzy muszą być gotowi na spędzanie czasu w odosobnieniu. Sprawdzano także ich reakcję na problemy, na które mogą trafić podczas prawdziwej misji. Uczestnicy badani byli pod kątem ich odporności psychicznej, reakcji na stres i skrajne sytuacje, a także konieczności nieustannego dzielenia się obowiązkami z innymi. Astronauci zajmowali się dokładnie takimi samymi zadaniami, z jakimi zmierzyliby się na Czerwonej Planecie. Obejmowało to treningi fizyczne czy zbieranie i katalogowanie próbek. Przewidziano również symulacje sytuacji kryzysowych i niebezpiecznych. Wśród uczestników eksperymentu znalazło się czterech amerykanów: pilot, gleboznawca, lekarz i architekt. W skład załogi wchodził też niemiecki fizyk i francuski astrobiolog. Eksperyment przeprowadzono na zboczu Mauna Loa, wulkanu położonego na Hawajach. Stacja, w której przebywali położona jest 2500 metrów na poziomem morza. Miała zaledwie 11 metrów średnicy i 6 metrów wysokości, więc członkowie załogi spędzali wspólnie każdą chwilę. Nie było dostępu do świeżego powietrza, a na zewnątrz wychodzono tylko w skafandrach. Podobny eksperyment przeprowadzili Rosjanie w 2009 roku. Wtedy załodze udało się wytrzymać w izolacji aż 520 dni. (DK) http://www.rmf24.pl/nauka/news-czy-jestesmy-gotowi-na-pobyt-na-marsie-nasa-konczy-roczny-ek,nId,2260071
  23. Niebo na przełomie sierpnia i września 2016 roku W dniu rozpoczęcia się roku szkolnego Księżyc przejdzie przez nów i jednocześnie przez linię, łączącą Ziemię ze Słońcem, dzięki czemu w Afryce i wyspach na wschód od niej będzie można zaobserwować zaćmienie Słońca. A ponieważ nasz naturalny satelita będzie wtedy niedaleko apogeum swojej orbity, będzie to zaćmienie obrączkowe. Wcześniej z terenu Polski Srebrny Glob będzie widoczny tuż przed świtem, jak wędruje przez gwiazdozbiory Bliźniąt, Raka i Lwa, zbliżając się do nowiu i spotkania ze Słońcem. W drugiej części tygodnia Księżyc z wysokich północnych szerokości geograficznych będzie widoczny bardzo słabo, co oczywiście spowodowane jest niekorzystnym nachyleniem ekliptyki do widnokręgu o tej porze doby. A szkoda, bo zakryje on dwie najjaśniejsze planety na naszym niebie, czyli Jowisza i Wenus. Niestety żadne z nich nie będzie widoczne w Polsce. Wieczorem coraz wcześniej zachodzą planety Mars i Saturn, natomiast przez całą noc widoczne są dwa ostatnie gazowe olbrzymy Układu Słonecznego, czyli Neptun z Uranem. Pierwsza z wymienionych planet przejdzie w tym tygodniu przez opozycję względem Słońca. W ostatnich dniach sierpnia Księżyc będzie miał fazę wąskiego sierpnia, na kilka dni przed nowiem i będzie bardzo dobrze widoczny na niebie porannym. Noc z niedzieli 28 na 29 sierpnia Księżyc spędził na pograniczu gwiazdozbiorów Bliźniąt, Raka i Małego Psa, mając tarczę oświetloną w zaledwie 11%. Mimo tak małej fazy o godzinie podanej na mapce (mniej więcej pół godziny przed świtem) zajmował on pozycję na wysokości prawie 25° nad wschodnim widnokręgiem, niedaleko linii, łączącej Polluksa w Bliźniętach z Procjonem w Małym Psie. Od obu gwiazd dzieliło go niecałe 12°. Dobę później faza Księżyca spadnie do zaledwie 5% i będzie on przebywał w środkowej części gwiazdozbioru Raka, około 6° na południe od znanej gromady otwartej gwiazd M44, jakieś 13° nad widnokręgiem. Jednak ze względu na jasne tło nieba gromady gwiazd nie będzie można dostrzec z Polski. Natomiast Księżyc powinien być widoczny bardzo dobrze, wraz ze światłem popielatym. Środa 31 sierpnia, to będzie ostatni dzień, kiedy można będzie spróbować dostrzec naturalnego satelitę Ziemi przed nowiem. Jednak nie będzie to już takie proste, jak w poprzednich dniach, ponieważ o godzinie podanej na mapce do nowiu zostanie około 30 godzin, stąd Księżyc będzie miał fazę tylko 1% i około godziny 5:15 będzie zajmował pozycję na wysokości około 4° Nów Księżyca przypada tym razem w czwartek 1 września, o godzinie 11:03. W centralnej Polsce Księżyc przejdzie niecały stopień na południe od Słońca, natomiast w Afryce Centralnej Księżyc przewędruje dokładnie przed Słońcem, częściowo je zasłaniając. Niestety tego dnia Srebrny Glob będzie daleko od naszej planety i jego rozmiary kątowe będą mniejsze od rozmiarów Słońca, przez co będzie to tylko zaćmienie obrączkowe, ponieważ Księżyc nie zdoła przesłonić całej tarczy Słońca jednocześnie. Pas zaćmienia obrączkowego będzie przebiegał m.in. przez Gabon, Kongo, Demokratyczną Republikę Konga, Tanzanię, Mozambik i Madagaskar. Najdłużej zjawisko będzie widoczne na pograniczu Tanzanii i Mozambiku, gdzie będzie trwało ponad 3 minuty. Po zaćmieniu, w drugiej części tygodnia Księżyc będzie stopniowo zwiększał swoją fazę, w niedzielę dobijając do 9%, lecz niekorzystne położenie ekliptyki spowoduje, że po zmierzchu będzie on praktycznie niewidoczny. W niedzielę 4 września na godzinę po zachodzie Słońca księżycowa tarcza będzie znajdowała się na wysokości zaledwie 2° nad widnokręgiem. A mamy czego żałować, ponieważ najpierw w piątek 2 września, a następnie w sobotę 3 września zakryje on najpierw Jowisza, a potem Wenus. Pierwsze z zakryć będzie widoczne w północnej części Ameryce Południowej oraz ze wschodnich Karaibów, natomiast drugie ? z okolic Jeziora Bajkał Na niebie wieczornym wciąż nie przestają być widoczne planety Mars i Saturn. Czerwona Planeta minęła Saturna w zeszłym tygodniu i będzie szybko się od niego oddalać. W poniedziałkowy wieczór Obie planety tworzyły z gwiazdą Antares już nie linię, lecz trójkąt prostokątny, z kątem prostym przy Marsie, zaś w następnych dniach trójkąt ten będzie coraz bardziej ostrokątny. Do niedzieli 4 września jasność Marsa osłabnie do -0,2 wielkości gwiazdowej, przy tarczy o średnicy 10? i nadal małej fazie 85%. Saturn świeci słabiej, ale ta różnica cały czas się zmniejsza. Obecnie Saturn świeci blaskiem +0,5 wielkości gwiazdowej, zaś jego tarcza ma średnicę 17?. Maksymalna elongacja Tytana przypada dopiero w przyszłym tygodniu, w poniedziałek 5 września. W piątek 2 września planeta Neptun przejdzie przez opozycję względem Słońca. Stąd najbliższe tygodnie będą bardzo dobrym okresem, na wykonywanie obserwacje tej planety. Zwłaszcza, że najbliższe kilka dni upłynie bez przeszkadzającego Księżyca. Blask Neptuna w opozycji, to +7,8 magnitudo. Ostatnia planeta Układu Słonecznego oddaliła się już od gwiazdy ? Aquarii na ponad 75 minut kątowych. Obecnie Neptun przebywa niecałe 0,5 stopnia na południe od gwiazdy HIP 112604, której jasność obserwowana wynosi +7,3 wielkości gwiazdowej i bardzo dobrze nadaje się do szacowania jasności Neptuna. Druga z opisywanych w tym rozdziale planet przebywa na tle gwiazdozbioru Ryb, prawie w połowie drogi, między o a ? Psc. Uran świeci blaskiem +5,7 wielkości gwiazdowej i jest widoczny nawet gołym okiem, choć pomoc lornetki w poszukiwaniu tej planety będzie nieoceniona. Do opozycji tej planety zostało jeszcze 1,5 miesiąca i jej warunki obserwacyjne jeszcze się będą przez ten czas poprawiać. Towarzystwa Uranowi, choć nie w bezpośredniej bliskości, dotrzymuje planeta karłowata (1) Ceres, kreśląca swą pętlę na niebie małe kilka stopni na wschód od gwiazdy Menkar. Ceres świeci blaskiem porównywalnym do Neptuna, choć troszkę większym, ponieważ jej jasność to +7,4 wielkości gwiazdowej, zatem do jej obserwacji również jest potrzebna co najmniej lornetka. Dokładna mapka z trajektorią Urana i Ceres wśród gwiazd do końca tego roku pokazuje mapka, wykonana w programie Nocny Obserwator. http://news.astronet.pl/index.php/2016/08/30/niebo-na-przelomie-sierpnia-i-wrzesnia-2016-roku/
  24. Zbliżenie Jowisza i Wenus na zdjęciach Reporterów 24 W nocy z soboty na niedzielę mieliśmy szansę podziwiać niezwykłą koniunkcję Wenus i Jowisza. Planety dzieliła odległość mniejsza niż tarcza Księżyca. Swoimi zdjęciami pochwalili się Reporterzy 24. Za nami wyjątkowa koniunkcja Jowisza i Wenus. Obie planety w czasie największego zbliżenia były oddalone od siebie o ok. cztery minuty kątowe. Oznacza to, że na niebie dzieliła je wtedy odległość mniejsza niż jedna ósma tarczy Księżyca. Sprawiło to wrażenie, że Wenus i Jowisz niemalże się dotknęły. Tak duże zbliżenie następnym razem będziemy mieli okazję oglądać dopiero w 2065 roku. Tak bliska koniunkcja była widoczna jedynie w Stanach Zjednoczonych. Nie oznacza to jednak, że w Polsce nie mogliśmy zobaczyć tego zjawiska. - To zbliżenie będzie tak ekstremalnie bliskie, że ja w swojej karierze jeszcze czegoś takiego nie widziałem. Rok temu mieliśmy taką koniunkcję, ale dzisiaj planety będą dwa razy bliżej - mówił przed wydarzeniem astronom Karol Wójcicki. Po zachodzie Słońca Czas największego zbliżenia Jowisza i Wenus wypadło w chwili, gdy obie planety z perspektywy Polski były pod horyzontem. Z tego względu najlepszym momentem, żeby je obserwować był czas około 20-30 minut po zachodzie Słońca, który odbył się kilka minut po 19.30. Po godzinie 20 zrobiło się na tyle ciemno, żeby oba ciała niebieskie stały się widoczne. Wówczas Jowisza i Wenus z perspektywy obserwatora, dzieliła odległość mniejsza niż jedna trzecia średnicy tarczy Srebrnego Globu, czyli około 11-12 minut kątowych. Karol Wójcicki na swoim kanale Z głową w gwiazdach transmitował całe wydarzenie online. Gdzie szukać planet? Do zdarzenia doszło bardzo nisko nad zachodnim horyzontem. Wieczór i noc były pogodne i bezchmurne w prawie całym kraju, co zdecydowanie ułatwiło obserwowanie tego niezwykłego zjawiska. Koniunkcję Wenus i Jowisza mieliśmy szansę obserwować także na przełomie czerwca i lipca 2015 roku. Na skrzynkę Kontaktu 24 wysłaliście mnóstwo zdjęć. Zachodniopomorscy Łowcy Burz rok temu uchwycili obydwie planety wraz z obłokami srebrzystymi: Źródło: space.com, Z głową w gwiazdach Autor: AD,zupi/jap http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/zblizenie-jowisza-i-wenus-na-zdjeciach-reporterow-24,209994,1,0.html
  25. Polacy podbijają ESA Redakcja AstroNETu ESA Intouch ? aplikacja, która ma zapewnić interaktywny, intuicyjny i zintegrowany przegląd najważniejszych misji, osiągnięć i planów Europejskiej Agencji Kosmicznej. Do zrealizowania tego trudnego zadania zgłosili się Emil i Julia Leszczyńscy ? ojciec i córka. To co udało się im osiągnąć jest imponujące, profesjonalne i inspirujące. Poprosiliśmy Pana Emila, żeby opowiedział nam o tym, jak to się wszystko zaczęło: ?Jestem z zamiłowania astronomem i astrofotografem, a z wykształcenia fizykiem i informatykiem . Przeglądając w marcu stronę ESA natknąłem się ? w zasadzie przez przypadek ? na informację o konkursie na aplikację kosmiczną ESAIntouch. Po krótkiej naradzie z moją córką Julią Leszczyńską (którą udało się kilka lat temu zarazić programowaniem i która aktualnie jest w klasie maturalnej w Liceum Zamoyskiego i planuje studiować na UW Informatykę) podjęliśmy decyzję, że wspólnie weźmiemy udział i przygotujemy aplikację mobilną według wytycznych zawartych w zasadach konkursowych. Pierwszą wersję prototypu przygotowaliśmy w ciągu miesiąca i otrzymaliśmy od razu bardzo miłe słowa i podziękowania ze strony organizatorów ESA, w tym opinię, że przygotowaliśmy bardzo obiecujący projekt. Zmotywowani tymi miłymi słowami przez kolejne dwa miesiące przygotowywaliśmy wersję finalną, wraz z krótkim filmem promocyjnym. Dostarczyliśmy nasze zgłoszenie i materiały finalne na czas i w ten sposób dostaliśmy się do finału konkursu. W konkursie brały udział różne zespoły z Unii Europejskiej, ale tylko 5 zespołów dostało się do finału, w tym nasza aplikacja i w ten sposób mamy okazję reprezentować Polskę. Aplikacja mobilna była tworzona przez dwuosobowy zespół: Emil Leszczyński i Julia Leszczyńska przez 4 miesiące i po pierwszych kilku dniach głosowania zajmuje pierwsze miejsce pod względem głosujących na nią osób z całego świata. W finale konkursu dodano możliwość głosowania publiczności, dlatego prosimy o wsparcie dla naszego projektu i głosowania na nasz TEAM EMILUS na stronie www.esaintouch.net Z góry dziękujemy i zapraszamy do głosowania? Dodać można tylko, że głosowanie trwa do końca sierpnia i, jak to bywa w głosowaniach internetowych, każdy głos się liczy. Dalsze losy zespołu można śledzić na oficjalnym profilu konkursu w serwisie Twitter https://twitter.com/ESAinTOUCH oraz stronie projektu na Facebooku: https://www.facebook.com/emilusios http://news.astronet.pl/index.php/2016/08/27/polacy-podbijaja-esa/
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal 2010-2024