Skocz do zawartości

Paweł Baran

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    32 482
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    64

Zawartość dodana przez Paweł Baran

  1. Pomysł na wakacje? Obóz astronomiczny w Załęczu Wielkim W Ośrodku Szkoleniowo ? Wypoczynkowym ZHP ?Nadwarciański Gród? w Załęczu Wielkim w województwie łódzkim od wielu lat odbywają się letnie obozy astronomiczne organizowane przez Klub Astronomiczny Almukantarat. Tegoroczny obóz przewidziany jest dla gimnazjalistów klas trzecich oraz dla licealistów. Chętni mogą zapisywać się jeszcze do 15 czerwca 2016. Legendarny ?Nadwarciański Gród? schowany jest w lasach kilka kilometrów od wsi Załęcze Wielkie w województwie łódzkim, w powiecie wieluńskim, w gminie Pątnów na terenie Załęczańskiego Parku Krajobrazowego nad rzeką Wartą. W okolicy tej stanicy harcerskiej znajduje się budynek starego młyna, a w okolicznych lasach można spotkać postaci z miejscowych legend. Ogromnym plusem tego miejsca jest oddalenie od miast, miasteczek i wsi, a zatem piękne ciemne niebo nieskażone światłami latarni i gotowe do obserwacji. Obóz astronomiczny organizowany jest przez Klub Astronomiczny Almukantarat, który działa już od 33 lat. Nazwa Almukantarat (inaczej almukantar) pochodzi z języka arabskiego i oznacza koło na sferze niebieskiej przechodzące przez punkty o tej samej wysokości (inaczej elewacji), to jest o tej samej kątowej odległości od płaszczyzny horyzontu. (wg. Encyklopedii Powszechnej PWN). Głównym celem statutowym Almukantaratu jest popularyzacja astronomii i pokrewnych dziedzin nauki, szczególnie wśród młodzieży. Klub organizuje obozy letnie oraz spotkania śródroczne, na których prowadzone są wykłady teoretyczne z astronomii, jak również obserwacje nieba. Te spotkania to nie tylko nauka, ale również wypoczynek w przepięknie położonych polskich miejscowościach. Więcej informacji nt. klubu pod linkiem: http://almukantarat.pl/ Letni obóz astronomiczny organizowany jest w dwóch turach. Dla gimnazjalistów (głównie z klas trzecich, ale jak ktoś będzie z drugiej to też zostanie przyjęty) w dniach 31 lipca - 13 sierpnia 2016 oraz dla licealistów w dniach od 14 do 28 sierpnia 2016. ?Jeszcze do 15 czerwca możesz zapisać się na jedyny w swoim rodzaju obóz astronomiczny! Jeżeli właśnie kończysz gimnazjum i lubisz naukę przedmiotów ścisłych w przyjemnej i motywującej atmosferze to jest obóz dla Ciebie!? W czasie obozu prowadzone będą zajęcia z astronomii (w tym nocne obserwacje nieba), matematyki, fizyki, zajęć technicznych, a także pozostałych dziedzin wiedzy. Nie zabraknie również wycieczek krajoznawczych, różnych typów gier i zabaw oraz ognisk różnego typu. Planowane są także niespodzianki. Szczegóły co do rejestracji, przygotowań i programu można znaleźć pod linkiem: http://obserwator.almukantarat.pl/spotkania/2016/oboz/ Wszelkie pytania można kierować na adres mailowy: [email protected] lub [email protected] albo bezpośrednio do Barbary Machnik (kontakt na stronie głównej obozu). Koszt dwutygodniowego obozu to 950 zł. Klub Astronomiczny Almukantarat zaprasza! http://orion.pta.edu.pl/pomysl-na-wakacje-oboz-astronomiczny-w-zaleczu-wielkim
  2. Odkryto największą znaną dotąd planetę "Tatooine" Miłośnicy astronomii i... "Gwiezdnych Wojen" mają powody, by zapamiętać nazwę Kepler-1647b. To największa odkryta dotąd planeta, która krąży wokół dwóch gwiazd. Widok jej nieba prawdopodobnie przypomina to, co mógł oglądać na swojej macierzystej planecie "Tatooine" Luke Skywalker. Odkrycie ogłoszono podczas zjazdu American Astronomical Society w San Diego. Publikacja na ten temat ukaże się na łamach czasopisma "Astrophysical Journal". Planeta Kepler-1647b krąży wokół swej pary gwiazd w gwiazdozbiorze Łabędzia, około 3700 lat świetlnych od Ziemi. Jak sama nazwa wskazuje, dostrzeżono ją z pomocą teleskopu kosmicznego Keplera, którego zadaniem było wychwytywanie okresowych spadków jasności gwiazd, które mogą być związane z przejściem przed ich tarczą planet. Jak przyznaje współautor pracy, William Welsh z San Diego State University, odkrywanie planet, krążących wokół gwiazdy podwójnej jest trudniejsze, bowiem czas trwania spadków jasności, ich odstęp, a nawet głębokość może się istotnie różnić. Pierwsza obserwacja planety pochodzi z 2011 roku, ostateczne potwierdzenie jej istnienia oraz wykazanie, że krąży wokół pary gwiazd wymagało jeszcze lat obserwacji i analiz. Uczestniczyli w nich nie tylko zawodowcy, ale i astronomowie amatorzy. Wiemy, że Kepler-1647b okrąża dwie gwiazdy podobne do Słońca. Sama jest praktycznie równie stara jak Ziemia, astronomowie szacują jej wiek na 4,4 miliarda lat. Pełen obieg po orbicie zajmuje jej 1107 ziemskich dni, czyli około 3 naszych lat. Promień orbity jest - jak na planetę okrążającą gwiazdę podwójną - bardzo duży, co sprawia, że może ona znajdować się w tak zwanej strefie zamieszkiwalnej, w której woda może występować w stanie ciekłym. Sama jednak jest podobnym do Jowisza gazowym olbrzymem, jeśli faktycznie może tam istnieć życie, to tylko na ewentualnych, krążących wokół niej księżycach. ? Grzegorz Jasiński http://www.rmf24.pl/nauka/news-odkryto-najwieksza-znana-dotad-planete-tatooine,nId,2218009
  3. Mars Orbiter ujawnia formę sezonowych zamieci pyłowych Po dekadach pracy nad próbą wyodrębnienia różnych form marsjańskich zamieci pyłowych ze zdjęć powierzchni planety, okazuje się, że można to zrobić dzięki pomiarom temperatury atmosfery Marsa. Temperatura zarejestrowana przez Mars Reconnaissance Orbiter (MRO), podczas ostatnich 6 lat marsjańskich (ok. 12 lat na Ziemi) odsłania formę 3 typów potężnych pyłowych burz sezonowych. Występują one co roku, mniej więcej w tym samym okresie - wiosny i lata na półkuli południowej. David Kass, odpowiedzialny za obsługę i analizę danych zebranych przez instrument Mars Climate Sounder na pokładzie sondy, opowiada, że dopiero po obejrzeniu struktury temperaturowej zamiast zdjęć pyłu, w końcu można było dostrzec jakąś regularność w burzach. Twierdzi, że rozpoznanie wzorca w występowaniu lokalnych zamieci jest krokiem ku zrozumieniu fundamentalnych właściwości atmosfery, kontrolujących te zjawiska. "Nadal musimy się wiele dowiedzieć, ale to daje nam dobry start." Istnieje bezpośredni związek pomiędzy pyłem wzniesionym przez wiatr a temperaturą atmosfery na Marsie. Pył absorbuje światło słoneczne, przez co zapylone powietrze nagrzewa się bardziej niż czyste. W niektórych przypadkach różnica w temperaturze między czystym a zanieczyszczonym powietrzem może sięgać nawet 35oC. Ocieplenie może również wpłynąć na globalne rozmieszczenie wiatrów, co może skutkować ruchami, które ogrzeją powietrze spoza regionów zamieci pyłowych. Udoskonalenie umiejętności przewidywania na wysoką skalę potencjalnie niebezpiecznych zamieci przyniosłoby korzyści w postaci danych, które miałyby wpływ na planowanie bezpiecznych misji na powierzchni Czerwonej Planety, zarówno dla robotów jak i ludzi. Rozpoznanie formy i kategorii burzy jest też pomocne w zrozumieniu jak sezonowe, lokalne zjawiska wpływają na pogodę na całej planecie w ciągu roku marsjańskiego. NASA obsługuje orbitery na Marsie nieprzerwanie od 1997r. Instrumenty: Thermal Emission Spectrometer znajdujący się na sondzie Mars Global Surveyor (czynna w latach 1997-2006) oraz Mars Climate Sounder na MRO (dotarł do Marsa w 2006r.) przeprowadzały obserwacje w podczerwieni, aby oszacować temperaturę atmosfery. Kass oraz współautorzy raportu dotyczącego odkryć związanych z zamieciami pyłowymi, przeanalizowali dane reprezentujące szeroką warstwę atmosfery, znajdującą się ok. 25km nad powierzchnią Marsa. Jest ona na tyle wysoko, by znalazła się bardziej pod wpływem burz regionalnych niż lokalnych. Większość marsjańskich burz obejmuje obszar mniejszy niż 2000km i rozprasza się w przeciągu kilku dni. Niektóre jednak stają się zjawiskiem regionalnym, występującym na obszarze do 1/3 powierzchni planety i utrzymującym się nawet do 3 tygodni. Może się zdarzyć, że pokryją nawet całą południową półkulę. Od 1997r. tylko dwukrotnie zamieć spowiła całą planetę. Zachowanie ogromnych zamieci pyłowych nie jest do końca przejrzyste, więc lata, kiedy wystąpiły, nie zostały uwzględnione w nowej analizie. Największe regionalne burze zostały podzielone na 3 typy: A, B i C. Pojawiały się one co roku w czasie 6 lat marsjańskich, kiedy to prowadzono obserwacje. Wiele małych burz formuje się w okolicy bieguna północnego Czerwonej Planety w sezonie jesiennym na tamtej półkuli. Przypominają one ziemskie burze arktyczne, które w sezonie zimowym nawiedzają głównie Amerykę Północną, ale też i Europę. "Na Marsie niektóre z nich przemieszczają się dalej na południe" informuje Kass. "Jeśli wkroczą na południową półkulę, gdzie jest środek wiosny, ocieplają się i mogą zamienić się w dużo większą zamieć pyłową typu A." Wiosna i lato na południu Marsa są dużo cieplejsze niż na północy. Wynika to z ekscentryczności orbity. Planeta znajduje się najbliżej Słońca właśnie w czasie sezonu wiosennego na południowej półkuli. Już dawno stwierdzono, że w tym okresie stężenie pyłu w atmosferze jest największe, mimo że nie była jeszcze znana szczegółowa forma zamieci. Kiedy burza typu A przemieści się na południe, oświetlony pył powoduje ogrzanie się atmosfery, wpływa to na wzrost prędkości wiatrów. Kiedy nabierają one na sile mogą wznieść większe ilości pyłu, co zwiększa obszar i pionowy zasięg zamieci. W przeciwieństwie do typy A, burze typu B powstają blisko bieguna południowego na początku lata. Możliwe jest, że pochodzą od wiatrów generowanych na krawędzi wycofującej się pokrywy lodowej. Liczne zamiecie tego typu mogą przyczynić się do powstania regionalnych mgieł. Typ C występuje na biegunie północnym, kiedy umilkną burze typu B, i przemieszcza się tak samo jak typ A. Siła zamieci każdego typu zmienia się rocznie w zależności od temperatury i czasu trwania, ale to ten ostatni typ ewoluuje najgwałtowniej. Dodała: Anna Wizerkaniuk Uaktualniła: Anna Wizerkaniuk Źródło: Jet Propulsion Labolatory - NASA http://news.astronet.pl/7863
  4. Tajemnice ?strefy zmierzchu? na Plutonie Napisany przez Radosław Kosarzycki Sonda New Horizons wykonała te zachwycające zdjęcia Plutona zaledwie kilka minut po maksymalnym zbliżeniu do powierzchni planety karłowatej w dniu 14 lipca 2015 roku. Zdjęcie zostało wykonane podczas gdy Słońce znajdowało się po drugiej stronie Plutona. Jak widać powyżej promieniowanie słoneczne przechodzi oświetla złożone warstwy mgły w atmosferze Plutona. Na górnym zdjęciu widzimy także południowe obszary równin lodu azotowego nazwanych nieformalnie Sputnik Planum, jak również góry nieformalnie zwane Norgay Montes wzdłuż łuku horyzontu Plutona. Spojrzenie na Plutona uwiecznionego na zdjęciach tego typu wykonanych za pomocą instrumentów na pokładzie sondy New Horizons pozwala naukowcom uzyskać informacje o mgłach i właściwościach powierzchni, których nie mogli dotąd uzyskać ze zdjęć wykonanych podczas zbliżania do Plutona. Zdjęcie zostało wykonane za pomocą instrumentu MVIC (Ralph/Multispectral Visual Imaging Camera) z odległości 21 550 kilometrów od Plutona, około 19 minut po momencie maksymalnego zbliżenia do Plutona. Skala na zdjęciu to 430 metrów/piksel. Średnica Plutona to 2374 km Zdjęcie w górnym prawym rogu przedstawia szczegóły łuku horizontu Plutona, włącznie z intrygującą jasną smugą (blisko środka zdjęcia) o rozmiarach kilkudziesięciu kilometrów, która może być pojedynczą, niską chmurą w atmosferze Plutona. Jeżeli tak faktycznie jest, byłaby jak dotąd jedyną taką niską chmurą na zdjęciach wykonanych przez sondę New Horizons. Obłok ten ? jeżeli faktycznie nim jest ? widoczny jest z tego samego powodu, który powoduje, że warstwy mgieł są tak jasne: oświetlenie promieniami słonecznymi pod niewielkim kątem. Modele atmosferyczne wskazują na to, że obłoki metanowe mogą od czasu do czasu pojawiać się w atmosferze Plutona. Fragment przedstawia obszar o długości ok. 230 km. Zdjęcie w dolnym prawym rogu przedstawia więcej szczegółów tzw. nocnej strony Plutona. Teren na tym zdjęciu jest widoczny dzięki temu, że jest podświetlony od tyłu przez mgły, które rozciągają się na horyzoncie. Topografia wydaje się bardzo zróżnicowana, wzdłuż krawędzi widać zarówno szerokie doliny jak i ostre szczyty o wysokości nawet 5 kilometrów. To zdjęcie, wykonane z dużo mniejszej odległości, jest dużo lepsze od zdjęcia tego samego obszaru w mniejszej rozdzielczości wykonane kilka dni przed maksymalnym zbliżeniem do planety. Fragment na tym zdjęciu przedstawia obszar o szerokości 750 kilometrów. Źródło: NASA http://www.pulskosmosu.pl/2016/06/06/tajemnice-strefy-zmierzchu-plutonie/
  5. "Niezwykłe zjawisko" nad Bydgoszczą "Zaobserwowaliśmy ciekawe zjawisko na niebie. Wszyscy podziwiamy" - napisał Reporter 24, któremu udało się uchwycić na zdjęciach efekt halo wokół Słońca. To niecodzienne widowisko cieszyło oczy mieszkańców m.in. Bydgoszczy. "Dzisiaj w godzinach około południowych w okolicach Chełmna w województwie kujawsko-pomorskim zaobserwowano niecodzienne, rzadkie zjawisko meteorologiczne tzw. halo słoneczne. Popatrzcie, jak pięknie wygląda w serii kilku zdjęć" - napisał Reporter 24. Świetlisty pierścień Reporterzy 24 uchwycili na swoich zdjęciach efekt halo. To zjawisko optyczne, które może powstawać zarówno wokół tarczy Słońca, jak i Księżyca. Pierścień może przybierać różne barwy - od bieli po kolory tęczy. Wszystko to za sprawą kryształków lodu w atmosferze. To na nich załamuje się światło i tworzy świetlisty pierścień. Efekt ten powstaje także na chmurach pierzastych, najwyższych. Halo podziwiali dziś mieszkańcy głównie Wielkopolski, Kujaw i Mazowsza. Źródło: Kontakt24, tvnmeteo.pl Autor: aw/map http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/polska,28/niezwykle-zjawisko-nad-bydgoszcza,204899,1,0.html
  6. Obłoki srebrzyste zalśniły nad Bałtykiem Trwa sezon na obłoki srebrzyste. Te wysokie chmury pojawiają się rzadko na niebie, ale w nocy z soboty na niedzielę udało się je zaobserwować Reporterowi 24. Reporter 24 MasterBodzio zrobił zdjęcia obłoków mezosferycznych nad Bałtykiem. Zobaczył je kiedy w sobotę spacerował po plaży w Niechorzu (woj. zachodniopomorskie). Obłoki srebrzyste (chmury mezosferyczne, z ang. noctilucent clouds - NLC) to najwyższe chmury obserwowane z powierzchni Ziemi. Wznoszą się ponad 70 km nad chmurami, które obserwujemy na co dzień. Ich wysokość określa się na około 75-85 km ponad powierzchnią Ziemi. Sezon na wysokie obłoki Na półkuli północnej od maja do końca sierpnia trwa sezon na obłoki srebrzyste. W tym czasie pojawiają się na niebie najczęściej. Bądźcie czujni, obserwujcie niebo po zmroku i może także Wam uda się zobaczyć to rzadkie zjawisko. Jeśli będziesz świadkiem tego rzadkiego zjawiska, chwyć za aparat, nagraj film, zrób zdjęcie i prześlij na Kontakt 24. Kiedy najlepiej je obserwować? Najłatwiej dostrzec je na niebie w półzmroku, przy zmierzchu lub o świcie, kiedy słońce znajduje się 6-16 stopni poniżej horyzontu. Źródło: Kontakt 24, tvnmeteo.pl Autor: AD/rp http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/polska,28/obloki-srebrzyste-zalsnily-nad-baltykiem,204883,1,0.html Z badań przeprowadzonych w 2012 roku wynika, że obłoki mezosferyczne są to okruchy spalających się w ziemskiej atmosferze meteoroidów.
  7. 2500 fanów "Uranii" na Facebooku Wysłane przez czart Licznik lajków naszej facebookowej strony przekroczył 2500. Dziękujemy wszystkim fanom portalu i czasopisma "Urania - Postępy Astronomii"! Zachęcamy też do śledzenia nas na Instagramie. Grono fanów "Uranii" przekroczyło liczbę 2500 w dniu 10 czerwca 2016 r. Wzrost o "pięćsetkę" nastąpił w zaledwie trzy miesiące, bowiem że na początku marca licznik wskazywał 2000. Przypomnijmy, że oprócz Facebooka, od niedawna jesteśmy obecni także na Instagramie, a od jakiegoś czasu również na Twitterze. "Urania - Postępy Astronomii" to polski portal i czasopismo poświęcone astronomii i badaniom kosmosu. Więcej informacji: ? Fanpage Uranii na Facebooku ? Urania na Twitterze ? Urania na Instagramie ? Internetowy sklep Uranii ? Urania w wersji cyfrowej na smartfony i tablety http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/2500-fanow-uranii-na-facebooku-2390.html
  8. Konkurs "Scenariusze misji na YSS" Wysłane przez tuznik Stowarzyszenie Polaris OPP zachęca do udziału w konkursie na napisanie scenariuszy misji dla Youth Space Station (YSS). Do wygrania są zaproszenia na darmowy pobyt w ośrodku astroturystyki w Sopotni Wielkiej w trakcie nadchodzących wakacji. Konkurs trwa do 30 czerwca 2016 r. Mogą w nim wziąć udział osoby indywidualne lub zespoły złożone z maksymalnie dwóch osób. Można zgłosić do pięciu scenariuszy. Poniżej opis Youth Space Station (YSS) zaczerpnięty z ogłoszenia o konkursie: Młodzieżowa Stacja Kosmiczna YSS jest jedną z najbardziej nietypowych i futurystycznych atrakcji w Beskidach, funkcjonującą od blisko 10 lat. Pomieszczenie ogrywa rolę nie tylko miejsca spotkań i atrakcyjnego spędzania wolnego czasu przez młodzież lokalną, ale stało się także scenerią do wielu filmów i materiałów telewizyjnych, punktem w regionie najczęściej odwiedzanym przez turystów zaraz po Starej Karczmie w Jeleśni i Wodospadzie w Sopotni Wielkiej, salą audiowizualną goszczącą różnych znanych przedstawicieli świata nauki i techniki, miejscem licznych prelekcji, symulacji komputerowych, doświadczeń edukacyjnych, a nawet... pierwszym w Polsce, dydaktycznym habitatem do ćwiczeń "analogowych astronautów" i ich reakcji w odosobnieniu. Te ostatnie, znane jako misje 24h lub nieco krótsze, pokazowe - po 70 min, stały się sławne na całą Polskę za sprawą licznych konkursów w szkołach, centrach handlowych, piknikach i festynach miejskich, a nawet dzięki współpracy z siecią kin czy amerykańską agencją NASA w 2008 roku. W 2016 roku Stowarzyszeni Polaris OPP również organizuje konkurs adresowany do szerokiego grona odbiorców, którzy interesują się astronautyką i dziedzinami pokrewnymi. Tym razem uczestnicy są zaproszeni do współtworzenia scenariuszy symulacji misji kosmicznych. Model powstał przy zaangażowaniu młodzieży lokalnej z Sopotni Wielkiej i okolic, która chciała pokazać, że nawet najbardziej nietypowe, a nawet szalone pomysły służące czemuś dobremu, można zrealizować, gdy naprawdę chce się coś osiągnąć. A zaczęło się od słów: "Tu nic się nie uda... prędzej stacja kosmiczna wam wyląduje, niż się w Sopotni Wielkiej coś zmieni". I tak oto się zmieniło. Warto zobaczyć, że z pozoru zwykłe, pół-piwniczne pomieszczenie może stać się punktem ogromnej aktywności społecznej i miejscem wyrównywania szans edukacyjnych wśród dzieci i młodzieży, a nierzadko także dorosłych. Młodzieżowa Stacja Kosmiczna YSS daje szerokie pole do popisu wielu pasjonatom różnych dziedzin. Wśród najciekawszych warsztatów, jakie realizowane były na pokładzie YSS przez młodzież, można m.in. wymienić: - system sterowania stacją YSS oparty o sensor Kinect oraz interfejs mowy, - model jednej z pierwszych toalet kosmicznych używanych na stacji kosmicznej, - zdalnie sterowane roboty pokładowe Sferies, - realistyczny model iluminatora pokładowego z widokiem z orbity okołoziemskiej na żywo, - ćwiczenia wytrzymałości "astronautów" z generatorem dźwięków BVG (aplikacja NASA), - hodowlę prostych sadzonek na gruncie meteorytowym uzyskanym w efekcie kruszenia tego typu okazów, - warsztaty z różnymi typami lewitacji przedmiotów w celu zademonstrowania praw fizyki, - ćwiczenia z żywnością liofilizowaną i model kosmicznej lodówki GLACIER, - warsztaty konstruktorskie pt. elektro-inspiracje i artystyczne, - testy wytrzymałości na trenażerze kosmicznym ASTROLABIUM, - warsztaty team-buildingowe dla załóg z możliwością obserwacji zachowań z zewnątrz, - symulacje misji kosmicznych z możliwością np. wcielenia się w rolę filmowych astronautów z Apollo 13 lub Grawitacji itp. To właśnie te ostatnie stały się inspiracją do wielu pomysłów i scenariuszy, których autorami byli zarówno pierwsi budowniczy Stacji YSS jak i kolejni przedstawiciele młodego pokolenia. Oparty o różne czujniki czy sensory ruchu system sterowania komputerowego pn. Meteorix 4.0, do którego stworzenia przyłączyli się także liczni studenci z Politechniki Śląskiej, Krakowskiej czy Uniwersytetu Warszawskiego, pozwala na losowy wybór różnych, tzw. interaktywnych scenariuszy misji, dzięki czemu przebieg symulacji praktycznie za każdym razem jest inny. System sterowania sam reaguje na zachowanie uczestników na pokładzie, dobiera odpowiednie polecenia czy uruchamia sprzęt i wyposażenie pokładowe odpowiedzialne także za efekty specjalne! I tak możemy przeżyć m.in. awarię filtrów powietrza czy systemu ECLSS, pożar na pokładzie modułu Destiny Labolatory, uderzenie meteoroidu lub szereg prostych doświadczeń lub czynności związanych z życiem i pracą astronautów na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS). Wszystko w tonie dobrej i jedynej tego typu zabawy edukacyjnej w Polsce, z możliwością obejrzenia, a nawet przymierzenia pamiątek pozostawionych po wizycie astronauty z NASA - George'a D. Zamka w Sopotni Wielkiej, czy przesłanych przez gen. Mirosława Hermaszewskiego. Źródło: polaris.org.pl Więcej informacji: ? Regulamin konkursu Na ilustracji: Plakat konkursu "Scenariusze misji na YSS". Źródło: polaris.org.pl http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/konkurs-scenariusze-misji-na-yss-2386.html
  9. Niebo w trzecim tygodniu czerwca 2016 roku Mapka pokazuje położenie Księżyca oraz planet Mars i Saturn w trzecim tygodniu czerwca 2016 roku. Mapkę wykonano w GIMP-ie (http://www.gimp.org) na podstawie mapek z programu Starry Night (http://www.starrynighteducation.com). Dodał: Ariel Majcher Źródło: StarryNight W zeszłym tygodniu Księżyc minął Jowisza, natomiast w tym przejdzie blisko Marsa i Saturna. Będzie zmierzał przy tym do pełni, choć w tym tygodniu jej nie osiągnie, przez co każdej kolejnej nocy będzie on coraz bardziej przeszkadzał w obserwacjach innych ciał niebieskich. Wieczorem wyraźnie pogarszają się warunki obserwacyjne Jowisza, zaś po północy warto przyglądać się gwieździe zmiennej R Andromedae. W piątek 17 czerwca Słońce pojawi się na nieboskłonie najwcześniej w całym roku, w środkowej Polsce będzie to godzina 4:23. Od tego dnia rankiem nocy zacznie przybywać. Inaczej niż zimą, gdy najwcześniejszy zachód od najpóźniejszego wschodu Słońca dzieli 17 dni, najpóźniejszy zachód Słońca będzie miał miejsce 8 dni po najwcześniejszym wschodzie, czyli 25 czerwca. Miedzy tymi zdarzeniami, w następny wtorek 21 czerwca, o godzinie 0:34 naszego czasu, Słońce osiągnie najbardziej na północ wysunięty punkt na swojej drodze na niebie i tym samym rozpocznie się astronomiczne lato. W tym dniu Słońce będzie przebywało nad widnokręgiem najdłużej w ciągu roku i począwszy od następnej doby nocy zacznie przybywać. Natomiast prawie dokładnie 12 godzin wcześniej, we wtorek 20 czerwca tuż po 13 naszego czasu Księżyc przejdzie przez pełnię. Do końca tego tygodnia naturalny satelita Ziemi odwiedzi gwiazdozbiory Panny, Wagi, Skorpiona i Wężownika, spotykając się po drodze z kilkoma jasnymi gwiazdami oraz dwoma planetami. Już w wieczór poniedziałkowy 13 czerwca w małej odległości minie on Porrimę, czyli jedną z jaśniejszych gwiazd w Pannie, mającej jasność obserwowaną 3,4 magnitudo. Przed północą Księżyc w fazie 65% świecił będzie 1,5 stopnia prawie dokładnie pod Porrimą. Dobę później tarcza Srebrnego Globu będzie oświetlona w 73%, a o tej samej porze 4,5 stopnia na południe od niej znajdowała się będzie najjaśniejsza w całej konstelacji Panny Spica. W czwartek i piątek, 16 i 17 czerwca, naturalny satelita Ziemi będzie wędrował przez gwiazdozbiór Wagi. W nocy z czwartku na piątek, przy fazie 88%, będzie on przecinał linię, łącząca dwie najjaśniejsze gwiazdy tej konstelacji, czyli Zuben Eschamali (?) oraz Zuben Elgenubi (?), mijając drugą z nich w odległości nieco ponad 3°. Jednocześnie 10,5 stopnia na południowy wschód od niego znajdował się będzie jasny Mars. Bliżej Marsa Księżyc będzie następnej nocy, w której jego faza urośnie już do 94%. O godzinie podanej na mapce oba ciała niebiańskie będzie dzieliło niecałe 7,5 stopnia. Prawie w takiej samej odległości, tylko na południowy wschód od niego świecić będzie Dschubba, a półtora stopnia bliżej - Graffias, dwie gwiazdy z charakterystycznego łuku gwiazd w północno-zachodniej części Skorpiona. Sam Mars szykuje się już do pokonania zakrętu na kreślonej przez siebie wśród gwiazd pętli i znacznie już zwolnił swój ruch względem nich. Niestety do końca tego tygodnia blask Czerwonej Planety spadnie do -1,6 wielkości gwiazdowej, natomiast jej tarcza zmaleje do 18". Noc z soboty 18 czerwca na niedzielę 19 czerwca Księżyc spędzi w sąsiedztwie kolejnej z planet, Saturna. Tej nocy faza Księżyca będzie miała już 96%. Saturn będzie się wtedy znajdował jakieś 3° na godz. 7 względem księżycowej tarczy, zaś niecałe 9° dokładnie pod nią świecić będzie Antares, najjaśniejsza gwiazda Skorpiona. Jasność Saturna również powoli słabnie. Do niedzieli 19 czerwca jego blask osiągnie +1 magnitudo. Natomiast tarcza szóstej planety Układu Słonecznego będzie miała taki sam rozmiar, jak tarcza planety czwartej, czyli 18". W niedzielę obie planety będą oddalone od siebie o ponad 18°. W nocy z niedzieli 19 czerwca na poniedziałek 20 czerwca Księżyc będzie niewiele ponad pół doby przed pełnią i jego tarcza będzie oświetlona praktycznie w 100%. Do tego czasu zdąży się on oddalić od Saturna na ponad 11°, a pozostałe gwiazdy z jego bezpośredniego sąsiedztwa będą ginąć w wytwarzanej przezeń łunie. Wieczorem, jeszcze zanim Księżyc się wzniesie nad horyzont, można obserwować planetę Jowisz, choć daleka jest ona już od swojej dość dobrej widoczności podczas marcowej opozycji. O godzinie 22:30, a więc na jasnym jeszcze niebie, planeta znajduje się na wysokości zaledwie 20° nad zachodnim widnokręgiem. W kolejnych tygodniach widoczność Jowisza będzie się wyraźnie pogarszać, ze względu na zmieniające się na niekorzystne nachylenie ekliptyki (zaznaczanej na mapkach zielona linią) do widnokręgu o tej porze doby. Jasność Jowisza spadła już od -1,9 wielkości gwiazdowej, zaś rozmiar jego tarczy - do 36". W tym tygodniu Jowisz nadal jest blisko gwiazdy ? Leonis (do końca tygodnia oba ciała niebiańskie będą bliżej siebie niż 1°), która świeci z jasnością obserwowaną +4,6 magnitudo i niektórzy mogą brać ją za jeden z księżyców galileuszowych tej planety. Inną taką gwiazdą, która może mylić się z księżycem Jowsza, jest znacznie słabsza gwiazda, o oznaczeniu katalogowym HIP54274, której blask to +7,2 magnitudo, jest ona zatem znacznie słabsza od czterech najjaśniejszych księżyców Jowisza, co może uchronić przed pomyłką. A wśród nich w tym tygodniu będzie można dostrzec następujące zjawiska (na podstawie strony Sky and Telescope oraz programu Starry Night: ? 13 czerwca, godz. 21:26 - wyjście Europy z cienia Jowisza, 29" na wschód od tarczy planety (koniec zaćmienia), ? 14 czerwca, godz. 23:20 - minięcie się Europy (N) i Ganimedesa w odległości 7", 121" na wschód od tarczy Jowisza, ? 16 czerwca, godz. 22:24 - wejście Io na tarczę Jowisza, ? 16 czerwca, godz. 23:40 - wejście cienia Io na tarczę Jowisza, ? 17 czerwca, godz. 21:03 - od zmierzchu Ganimedes na tle północno-wschodniej ćwiartki tarczy Jowisza, ? 17 czerwca, godz. 23:18 - wyjście Io z cienia Jowisza, 19" na wschód od tarczy planety (koniec zaćmienia), ? 17 czerwca, godz. 23:50 - zejście Ganimedesa z tarczy Jowisza, ? 19 czerwca, godz. 0:34 - wejście Europy na tarczę Jowisza. Mapka pokazuje położenie Jowisza w trzecim tygodniu czerwca 2016 roku, Mapkę wykonano w GIMP-ie (http://www.gimp.org) na podstawie mapek z programu Starry Night (http://www.starrynighteducation.com). Dodał: Ariel Majcher Źródło: StarryNight Po drugiej stronie nieba, znacznie wyżej i na ciemniejszym niebie widoczny jest gwiazdozbiór Andromedy, a w nim m.in. gwiazda zmienna R Andromedae, która - jak wszystkie chyba gwiazdy oznaczone literką ?R? jest mirydą, czyli gwiazdą pulsującą, zmieniającą swoją jasność o prawie 10 magnitudo w okresie kilkuset dni. Około godz. 2 po północy gwiazda ta znajduje się na wysokości ponad 35° nad wschodnim widnokręgiem i wciąż jest dobrze widoczna przez lornetki, choć jej blask spadł już poniżej 7 wielkości gwiazdowej, co - w przypadku złej pogody - można sprawdzić na stronie AAVSO, gdzie można dodawać również swoje obserwacje każdej z gwiazd zmiennych. Dodał: Ariel Majcher http://news.astronet.pl/7862
  10. Hubble odkrywa galaktycznego samotnika. UGC 4879 Napisany przez Radosław Kosarzycki Zbieranina gwiazd widoczna na tym zdjęciu tworzy galaktykę znaną pod nazwą UGC 4879. To nieregularna galaktyka karłowata ? jak sama nazwa wskazuje, galaktyki tego typu są nieco mniejsze i bardziej chaotyczne niż ich kosmiczni kuzyni charakteryzujący się majestatycznymi ramionami spiralnymi czy zwartością budowy galaktyk eliptycznych. UGC 4879 ma wszędzie daleko To wyjątkowo samotna galaktyka. Między nią, a jej najbliższym sąsiadem ? Leo A odległość wynosi 2 300 000 lat świetlnych, co jest porównywalne z odległością dzielącą Drogę Mleczną od Galaktyki w Andromedzie. Tajemniczy okres spokoju Takie odizolowane położenie tej galaktyki oznacza, że nigdy w swojej historii nie wchodziła w interakcje z żadną inną galaktyką ? przez co jest idealnym laboratorium do badania procesów formowania gwiazd. Badania UGC 4879 odkryły wysoką intensywność procesów gwiazdotwórczych w pierwszych czterech miliardach lat po Wielkim Wybuchu, po których nastąpił osobliwy, trwający 9 miliardów lat, brak procesów gwiazdotwórczych. Co więcej ? ten spokój zakończył się około 1 miliarda lat temu, kiedy to tempo powstawania gwiazd znowu istotnie wzrosło. Powód takiego zachowania tej galaktyki pozostaje jak dotąd nieznany, a nasz galaktyczny samotnik bezustannie dostarcza nowego materiału do badań dla astronomów starających się rozwikłać tajemnice narodzin nowych gwiazd we Wszechświecie. Źródło: NASA/ESA http://www.pulskosmosu.pl/2016/06/11/hubble-odkrywa-galaktycznego-samotnika-ugc-4879/
  11. Ekosferyczny przegląd Keplera, cz. 2: Kepler-705b Napisany przez Radosław Kosarzycki Zapraszamy na drugą część przeglądu najciekawszych małych egzoplanet z ostatniego zestawu danych z kosmicznego teleskopu Kepler. W tym artykule opisujemy Keplera-705b. Wraz z serwisem Kosmonauta.net publikujemy dostępne informacje na temat dziewięciu małych, prawdopodobnie skalistych egzoplanet z ostatniego zestawu danych z kosmicznego teleskopu Kepler. Te dziewięć planet pozasłonecznych krąży wewnątrz lub bardzo blisko ekosfery swoich gwiazd. Oznacza to, że warunki na niektórych z tych egzoplanet mogą być zbliżone do tych, jakie występują na Ziemi. Planety otrzymały oznaczenia Kepler-1638b, Kepler-1606b, Kepler-1544b, Kepler-1455b, Kepler-560b, Kepler-1410b, Kepler-705b, Kepler-1229b i Kepler-1593b. W pierwszej części tego przeglądu przedstawiliśmy Keplera-560b. W tym artykule spojrzymy na Keplera-705b. Kepler-705b krąży wokół czerwonego karła o średnicy i masy nieco większej od połowy masy i średnicy naszego Słońca. Temperatura efektywna tej gwiazdy to około 3720 K, czyli o ponad 2 tysiące stopni mniej od naszej Dziennej Gwiazdy. Układ Kepler-705b znajduje się około 820 lat świetlnych od naszego Układu Słonecznego. Egzoplaneta Kepler-705b ma średnicę około 2,1 raza większą od średnicy Ziemi. Stawia to tę planetę pozasłoneczną prawdopodobnie w kategorii ?super-Ziemia?, czyli obiektów większych i masywniejszych od naszej planety, ale mniejszych od małych gazowych gigantów, takich jak Uran czy Neptun. Jest także możliwe, że może to być tzw. ?mini-Neptun?, czyli bardzo mały gazowy gigant. Masa tej egzoplanety nie jest jeszcze znana, ale z pewnością jest to więcej od około 3-5 mas Ziemi. Kepler-705b krąży wokół swej gwiazdy z czasem około 56 dni. Parametry orbity tej planety nie są jeszcze znane, ale jeśli nie jest ona zbyt ekscentryczna, wówczas Kepler-705b krąży wewnątrz ekosfery, stosunkowo daleko od zarówno wewnętrznej jak i zewnętrznej granicy tej strefy. Ta egzoplaneta otrzymuje około 82% energii od swej gwiazdy w porównaniu z Ziemią. Kepler-705b jest ciekawym obiektem, gdyż prawdopodobnie ma grubą atmosferę, która z kolei może zatrzymywać więcej ciepła od atmosfery Ziemi. W konsekwencji, temperatura na powierzchni tej planety może utrzymywać się poniżej punktu zamarzania wody. Jeśli jest to obiekt typu ?super-Ziemia?, wówczas jest możliwe, że jest to oceaniczna planeta, w całości pokryta oceanem o grubości kilkudziesięciu lub więcej kilometrów. Ta egzoplaneta może mieć wszystkiego pod dostatkiem, by mogło się na niej rozwinąć proste życie ? o ile oczywiście jest na niej bezpośredni dostęp do odpowiedniego źródła energii. Takim przykładem źródła energii mogą być kominy hydrotermalne na dnie ? o ile dno jest dostępne, a nie pokryte warstwą egzotycznych lodów. Jeśli na Keplerze-705b grubość oceanu nie jest zbyt duża, jest też możliwe, że na takiej oceanicznej planecie powstałoby bardziej zaawansowane życie ? być może nawet odpowiedniki ziemskich ryb. Mniej prawdopodobne jest natomiast, by mogła tam powstać tam cywilizacja techniczna, m.in. z uwagi na większe problemy w pozyskaniu surowców. Rok temu na Polskim Forum Astronautycznym trwała dyskusja na temat możliwości powstania cywilizacji technicznej na oceanicznej planecie. Pojawiły się m.in. koncepcje ?cywilizacji biotechnologicznej? oraz możliwości istnienia latających organizmów w grubej atmosferze ponad oceanem. Jest także możliwe, że Kepler-705b to jałowy glob, pokryty grubą warstwą wodoru i helu. Na takim obiekcie życie, nawet w najbardziej prymitywnej formie, prawdopodobnie nie będzie w stanie się rozwinąć. Podsumowując, Kepler-705b to z pewnością ciekawy obiekt do dalszych badań. Z pewnością nie jest to ?druga Ziemia?, ale w jej oceanach może występować życie. http://www.pulskosmosu.pl/2016/06/11/ekosferyczny-przeglad-keplera-cz-2-kepler-705b/
  12. Koniunkcja Księżyca i Jowisza. Wyjątkowe zdjęcia Ziemia, Księżyc i Jowisz ułożyły się w jednej linii i utworzyły koniunkcję. Na zdjęciach uwiecznił ją Reporter 24. W nocy z soboty na niedzielę Księżyc znajdował się w pierwszej kwadrze. Oznacza to, że widoczna była polowa jego tarczy. W jego sąsiedztwie jasno zalśnił pewien obiekt kosmiczny. Nie była to gwiazda tylko planeta, a mianowicie Jowisz. Znalazł się po prawej stronie Srebrnego Globu. Zaraz za Wenus, Jowisz jest najjaśniejszym obiektem, jaki widzimy z Ziemi na sklepieniu niebieskim. Co więcej, była to koniunkcja Księżyca i Jowisza. Koniunkcja oznacza, że planety ustawiły się w jednej linii. W nocy z soboty na niedzielę linie prostą tworzyły Ziemia, Księżyc i Jowisz. Reporter 24 TataZosi wysłał zdjęcia, które wykonał w Warszawie o godzinie 23.10. Widać na nich wyraźnie Księżyc i na prawo od niego jasny punkt czyli Jowisz. Czekamy na więcej zdjęć. Wyślij je na Kontakt 24. Największa planeta Jowisz jest gazowym olbrzymem. Ta piąta w kolejności od Słońca planeta jest największa i najcięższa w Układzie Słonecznym. Na jego powierzchni widnieją wielkie czerwone plamy, które jak się okazało, są gigantycznymi burzami, trwające setki lat. Jowisz ma 67 księżyców, a największym z nich jest Europa. Źródło: Kontakt 24, al.com, space.com Autor: AD/rp http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/koniunkcja-ksiezyca-i-jowisza-wyjatkowe-zdjecia,204873,1,0.html
  13. 27. zlot miłośników astronomii forum AstroCD i PTMA Wysłane przez nowak Uczestnicy mają do dyspozycji teleskop słoneczny Lunt, dzięki któremu mogą obserwować naszą dzienną gwiazdę w paśmie H-Alfa. Pojawiły się również teleskopy Newton 150/750, Newton 200/1200 z folią Baadera oraz Schmidt Cassegrain 8" z filtrem szklany do obserwacji Słońca w świetle widzialnym. Noce były wyjątkowo pogodne dzięki czemu uczestnicy mogli obserwować niebo, korzystając z wielu teleskopów. Zlotowicze zaobserwowali kilkadziesiąt ciekawych obiektów na niebie w tym, zachodzący Księżyc, Mars, Jowisz, Saturn oraz sporą część obiektów katalogu Messiera i NGC. W zlocie wzięło udział łącznie 45 osób z całej Polski. Następny odbędzie się już po wakacjach w dniach 1-4 września, również w Zwardoniu. Więcej informacji: Zlot w Zwardoniu Opracowanie: Agnieszka Nowak Na zdjęciu: Obserwacje Słońca przez teleskop słoneczny Lunt. Fot. Jakub Kowarczyk http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/27-zlot-milosnikow-astronomii-forum-astrocd-ptma-2389.html
  14. II Międzynarodowa Konferencja ?Astronomia w szkole? W dniu 21 maja 2016 w Zespole Szkół Miejskich nr 3 w Jaśle odbyła się II Międzynarodowa Konferencja pt. ?Astronomia w szkole?. W konferencji udział wzięli m.in. Sanjay S. Limaye z University of Wisconsin-Madison w USA ? specjalista od planet Układu Słonecznego z atmosferami: Wenus, Marsa, Jowisza, Saturna, Urana i Neptuna, a także globalnego ocieplenia i zmian klimatycznych oraz Janusz Jagła ? prezes Polskiego Towarzystwa Miłośników Astronomii. W dniu 21 maja 2016 w auli Zespołu Szkół Miejskich Nr 3 w Jaśle o godz. 10:00 rozpoczęła się II Międzynarodowa Konferencja ?Astronomia w szkole?, którą otworzyła Dyrektor Szkoły - Aleksandra Zajdel-Kijowska. Pierwszą prelekcję nt warunków do powstania życia na trzech planetach: Wenus, Ziemi i Marsie, ze szczególnym uwzględnieniem Wenus wygłosił Sanjay S. Limaye. Naukowiec skupił się głównie na wpływie atmosfery na warunki umożliwiające powstanie i utrzymanie życia. Przedstawił zarys swojej teorii, mówiącej o tym, że atmosferę Wenus kształtują dwa wiry nad każdym z jej biegunów (teoria ta przyniosła mu wielki rozgłos kilkanaście lat temu i została potwierdzona przez sondę Venus Express, a obecnie jest szczegółowo badana przez sondę ?Akatsuki?). Ponadto Sanjay S. Limaye mówił również o możliwości przetrwania bakterii kwasolubnych w wysokich warstwach atmosfery Wenus. Następnie głos zabrał Janusz Jagła ? prezes Polskiego Towarzystwa Miłośników Astronomii, który przedstawił możliwości dla badań i popularyzacji astronomii, jakie stwarza członkostwo w PTMA. Po przerwie kawowej Mariusz Świętnicki z krośnieńskiego oddziału PTMA opowiedział o czterech ciekawych kometach obserwowanych przez niego oraz o zderzeniu komety Shoemaker - Levy 9 z Jowiszem. Po nim wystąpił Bartosz Jaśko z I LO im. Mikołaja Kopernika w Krośnie, który zapoznał uczestników konferencji ze zbudowanym przez siebie robotem bazującym na układach Arduino. Na zakończenie konferencji Jadwiga Moskal ? organizatorka spotkania ? przedstawiła działalność koła astronomicznego ?Przez trudy do gwiazd? działającego przy ZSM Nr 3 w Jaśle. Po tej prezentacji miała miejsce dyskusja i wymiana doświadczeń. Konferencja zakończyła się po godz. 13:00. Już po zakończeniu konferencji jej uczestnicy udali się do jasielskiego Obserwatorium Astronomicznego, gdzie obserwowali Słońce przez teleskop Coronado. Nieco później większość gości udała się także do pobliskiej Trzcinicy na zwiedzanie ?Karpackiej Troi?. Jadwiga Moskal/Paweł Z. Grochowalski Źródło: ZSM nr 3 w Jaśle http://orion.pta.edu.pl/ii-miedzynarodowa-konferencja-astronomia-w-szkole
  15. Badacz atmosfer planetarnych Sanjay S. Limaye gościł w Jaśle W dniach 19-21 maja 2016 r. w Zespole Szkół Miejskich Nr 3 w Jaśle gościł Sanjay S. Limaye z University of Wisconsin-Madison w USA. W zakresie jego zainteresowań badawczych znajdują się planety Układu Słonecznego z atmosferami: Wenus, Mars, Jowisz, Saturn, Uran i Neptunem oraz globalne ocieplenie i zmiany klimatyczne. Amerykański naukowiec wziął udział także w II Międzynarodowej Konferencji ?Astronomia w szkole?, która odbyła się w Jaśle w dniu 21 maja br. Organizatorem przyjazdu amerykańskiego naukowca oraz międzynarodowej konferencji była nauczycielka geografii jasieńskiej szkoły p. Jadwiga Moskal. Sanjay S. Limaye jest autorem lub współautorem ponad 80 artykułów na temat badań planetarnych, Prezydentem Międzynarodowej Komisji d.s. Atmosfer Planetarnych i Ewolucji, Międzynarodowego Stowarzyszenia Meteorologii i Nauk o Atmosferze (IAMAS), Międzynarodowej Unii Geodezji i Geofizyki (IUGG). Uczestniczy również jako NASA Participating Scientist w projekcie JAXA (japońskiej agencji kosmicznej) Venus Climate Orbiter ?Akatsuki? (jap. "świt") oraz jako NASA Participating Scientist w misji Europejskiej Agencji Kosmicznej Venus Express. Ponadto jest popularyzatorem i autorem programów edukacyjnych przeznaczonych dla dzieci i młodzieży na całym świecie. W drugim dniu wizyty w szkole w Jaśle, czyli 20 maja br., Sanjay S. Limaye przeprowadził trzy wykłady dla uczniów gimnazjum, które dotyczyły kultury, geografii i historii Indii. Wykłady prowadzone były w języku angielskim. Dla klas pierwszych i drugich tłumaczyła je pani Agata Hap. Natomiast klasy trzecie samodzielnie wysłuchały wykładu i aktywnie uczestniczyły w dyskusji. Następnie gość z Ameryki udał się z krótkimi wizytami do klas uczniów ze szkoły podstawowej. A wieczorem odwiedził Obserwatorium Astronomiczne, które znajduje się przy I Liceum Ogólnokształcącym w Jaśle. W dniu 21 maja 2016 Sanjay S. Limaye wziął udział w II Międzynarodowej Konferencji ?Astronomia w szkole?, która odbyła się w auli Zespołu Szkół Miejskich nr 3 w Jaśle. Wygłosił na niej odczyt na temat warunków do powstania życia na trzech planetach: Wenus, Ziemi i Marsie, ze szczególnym uwzględnieniem Wenus. Po konferencji Sanjay S. Limaye powiedział, że ?była to jego pierwsza wizyta w Jaśle, ale nie ostatnia?. O terminie kolejnej wizyty poinformuje niedługo pani Jadwiga Moskal. Więcej informacji nt. Sanjaya S. Limaye można znaleźć pod linkiem: http://experts.news.wisc.edu/experts/865 Jadwiga Moskal, Paweł Z. Grochowalski Źródło: ZSM nr 3 w Jaśle http://orion.pta.edu.pl/badacz-atmosfer-planetarnych-sanjay-s-limaye-goscil-w-jasle
  16. Serce na Plutonie niczym ?lampa lava? Artykuł napisała Aleksandra Sztabkowska. W paru miejscach kilka kilometrów pod powierzchnią Plutona znajduje się stały azot, który podgrzewany przez skromne zasoby wewnętrznego ciepła planety karłowatej tworzy wielkie kleksy na jej powierzchni, po czym wychładza się i "tonie" ponownie. Łącząc komputerowe dane topograficzne i te dotyczące składu, naukowcy z zespołu New Horizons wyznaczyli grubość warstwy lodu azotowego (zwanej Sputnik Planum, która zawiera charakterystyczne serce Plutona) i szybkość jej przepływu. ?Po raz pierwszy możemy naprawdę stwierdzić, czym są te dziwne obwódki lodowych powierzchni Plutona"- mówi William B. McKinnon z Uniwersytetu Waszyngtona w St. Louis. ?Znaleźliśmy dowód na to, że nawet na odległej zimnej planecie miliardy kilometrów od Ziemi znajduje się wystarczająca ilość energii do aktywności geologicznej, tak długo jak istnieje ?odpowiedni materiał?, taki jak miękki i giętki stały azot?. Modele komputerowe pokazują, że lód musi być na głębokości zaledwie paru mil, aby umożliwić proces konwekcji, i że proces ten ma bardzo szeroki zakres. Modele pokazują również, że kleksy stałego azotu mogą powoli ewoluować i łączyć się ze sobą przez w ciągu milionów lat. Grzbiety widoczne tam, gdzie ochłodzony lód azotowy tonie i wycofuje się, krzyżują się i tworzą w ten sposób charakterystyczne kształty liter X i Y widoczne na powierzchni planety. Powierzchnia konwekcyjna porusza się średnio tylko o kilka centymetrów w roku - mniej więcej z taką prędkością, z jaką rosną nam paznokcie u rąk - co oznacza, że odnawia się ona co 500 000 lat. Według geologicznej miary czasu to niesamowicie szybko. "Ta aktywność prawdopodobnie wspiera atmosferę Plutona poprzez ciągłe odświeżanie powierzchni ?serca?- mówi McKinnon. ?Nie zaskoczy nas, gdy okaże się, że ten proces występuje również na innych planetach karłowatych w Pasie Kuipera. Na szczęście, będziemy mieć szansę dowiedzieć się tego pewnego dnia dzięki misjom badawczym?. New Horizons może też bliżej zbadać bardziej starodawny obszar, znajdujący się poza orbitą Neptuna, który prawdopodobnie zawiera komety, asteroidy i inne drobne ciała z lodu. Sonda przeleciała obok Plutona 14 lipca 2015 roku robiąc pierwsze bliższe obserwacje tej planety i jego pięciu księżyców. Statek kosmiczny, który ma przelecieć 1 stycznia 2019 roku bardzo blisko innego obiektu Pasu Kuipera (2014 MU69), oczekuje na zatwierdzenie finansowania misji przez NASA. Dodała: Redakcja AstroNETu Uaktualniła: Redakcja AstroNETu - Źródło: Serwis Astronomy.com http://news.astronet.pl/7860
  17. Chmura. Skrzydła Anioła 2016-06-10. Foto Kamera Acuter.
  18. Obserwatorium SOFIA lokalizuje parę wodną wokół młodej gwiazdy Napisany przez Radosław Kosarzycki Zespół naukowców wykorzystujących dane obserwacyjne zebrane za pomocą obserwatorium SOFIA (Stratospheric Observatory for Infrared Astronomy) z niespotykaną dotąd precyzją zlokalizował i określił ilość pary wodnej w otoczce nowo powstającej gwiazdy. Dzięki danym zebranym na pokładzie SOFIA, zespół określił, że większość pary wodnej wokół tej gwiazdy znajduje się w materii wypływającej z gwiazdy, a nie w dysku materii, który ją otacza. Taka lokalizacja pary wodnej jest całkowicie nieoczekiwana i wskazuje, że jeżeli wokół tej gwiazdy powstały planety, mogą zawierać tylko niewielką część wody znajdującej się w układzie. Zebranie danych możliwe było dzięki temu, że obserwatorium SOFIA znajdujące się na pokładzie odpowiednio do tego przystosowanego Boeinga 747 obserwuje niebo ze stratosfery ? z miejsca znajdującego się nad 99% pary wodnej znajdującej się w atmosferze ziemskiej. Para wodna w naszej atmosferze uniemożliwia prowadzenie tego typu obserwacji z powierzchni Ziemi. Ponadto przy obserwacjach wykorzystano niespotykaną precyzyjność i czułość instrumentu EXES (Echelon-Cross-Echelle Spectrograph) zainstalowanego na pokładzie SOFIA. Instrument rozkłada promieniowanie w podczerwieni na poszczególne barwy z niesamowitą rozdzielczością, dzięki czemu naukowcy mogą wyczytać z tego widma więcej informacji niż to było możliwe wcześniej. ?Żadne naziemne obserwatorium nie byłoby w stanie wykryć pary wodnej wokół tej gwiazdy. Co więcej, aktualnie nie ma ani jednego teleskopu kosmicznego, który mógłby wykonać tego typu obserwacje,? mówi Pamela Marcum, naukowiec projektu SOFIA. ?Obserwacje w podczerwieni pozwalają nam bezpośrednio zmierzyć ilość pary wodnej w tej młodej gwieździe, dzięki czemu możemy lepiej zrozumieć rozkład wody we Wszechświecie i jej obecność na planetach. Odkryta przez nas woda może w przyszłości znaleźć się w oceanach na powierzchni planet powstających wokół młodych gwiazd.? http://www.pulskosmosu.pl/2016/06/10/obserwatorium-sofia-lokalizuje-pare-wodna-wokol-mlodej-gwiazdy/
  19. Wyścig o pierwszego satelitę Napisany przez Redakcja Lata 50-te XX wieku to początek wyścigu zbrojeń i Zimnej Wojny. To również czas, kiedy rozpoczął się wyścig kosmiczny. Dziś na świecie istnieje wiele agencji kosmicznych, a prywatne firmy wysyłają regularnie ładunki na orbitę. W połowie XX wieku jednak istniały na świecie tylko dwa mocarstwa, zdolne do wyniesienia czegokolwiek na orbitę naszej planety. ZSRR i USA, bo o tych mocarstwach mowa, przez kilkadziesiąt lat dominowały w dziedzinie lotów kosmicznych. Dziś oczywistym jest fakt, iż wielki konflikt tych dwóch mocarstw ? ich wyścig zbrojeń ? był główną siłą napędową rozwoju technologii kosmicznej. A u samych początków tego rozwoju stał wyścig o pierwszego sztucznego satelitę. Historia pierwszych satelitów to nie tylko historia zwycięstwa ZSRR, ale też opowieść o tajemnicy CIA i Eisenhowera, którą ten ostatni zabrał do grobu; to też historia ambicji naukowych przyćmionych decyzjami politycznymi. Wszystkiego jednak nie da się opisać w jednym artykule, ale i sama historia ogólna tego, jak potoczyły się sprawy ze Sputnikiem, Vanguardem i Explorerem, jest wystarczająco ciekawa. Międzynarodowy Rok Geofizyczny W 1957 roku miał rozpocząć się tak zwany Międzynarodowy Rok Geofizyczny, trwający od 1 lipca 1957 do 31 grudnia 1958 roku. Była to międzynarodowa, cywilna inicjatywa naukowa. Naukowcy z całego świata w tym czasie przeprowadzali badania i eksperymenty, mające na celu poszerzenie naszej wiedzy o świecie. W ramach tego wydarzenia, Stany Zjednoczone ogłosiły, iż wyślą na orbitę okołoziemską pierwszego w historii sztucznego satelitę. Związek Radziecki nie chciał być gorszy i ogłosił dokładnie ten sam plan. Wszystko działo się kilka lat wcześniej, a 1957 rok miał być finałem małej rywalizacji o to, kto wyśle pierwszego satelitę na orbitę Ziemi. Decyzje tych dwóch rządów były odpowiedzią na rezolucję międzynarodowego komitetu naukowego Comite special de l?annee geophysique internationale, w skrócie CSAGI, opublikowaną 4 października 1954 roku jako jedną z sugerowanych wytycznych dla Międzynarodowego Roku Geofizycznego: W związku z wielką wagą obserwacji promieniowania pozaziemskiego i fenomenów geofizycznych w górnych partiach atmosfery; a także w związku z aktualnym postępem w rozwoju technologii rakietowej; CSAGI sugeruje analizę pomysłu wystrzelenia małego satelity, oraz równie wnikliwą analizę jego instrumentów naukowych (?). Jak to bywało w tamtych czasach, w ZSRR wszystko było sterowane centralnie, a w USA rząd ogłosił po prostu przetarg. Aż trzy instytucje przedstawiły swoje projekty pierwszego satelity, jeśli chodzi o USA. Propozycja Sił Powietrznych została praktycznie z góry odrzucona, bowiem zakładała wykorzystanie rakiet Atlas, które ówcześnie jeszcze nie istniały (Atlasy zostały w końcu zbudowane i posłużyły do wystrzelenia pierwszych sond międzyplanetarnych w ramach programu Marinerów). Wojskowa Agencja Rakiet Balistycznych również przedstawiła swoją propozycję ? to w tej jednostce pracował Wernher von Braun, który chciał wystrzelić satelitę na zmodyfikowanej rakiecie balistycznej Redstone. Armia dzieliła jednak projekt na dwie części: rakietę dostarczy wojsko, a satelitę zbuduje Jet Propulsion Laboratory z Pasadeny, działające we współpracy z wojskiem, choć podlegające California Institute of Technology. Laboratorium Naukowe Marynarki, trzecia instytucja, postanowiło zaś opracować swoją rakietę od zera i zbudować w krótkim czasie satelitę o nazwie Vanguard. Obydwie propozycje zostały dokładnie przeanalizowane przez reprezentantów rządu, a potem przyszła decyzja: satelitę zbuduje i wystrzeli laboratorium marynarki. Wernher von Braun i wielu obserwatorów było zaskoczonych. Zespół von Brauna posiadał już swoje rakiety, posiadał też doświadczenie w technologii rakietowej ogółem. Tymczasem laboratorium marynarki chciało zaprojektować rakietę od zera, bez jakiegokolwiek doświadczenia. Decyzja rządu była więc niezrozumiała. Jednak zapadła i nie można było jej zmienić, dlatego zespół von Brauna postanowił pracować nad swoim rakietami, nieco po cichu, na wypadek, gdyby sytuacja się zmieniła. Tajemnica zabrana do grobu Obserwatorzy długo zastanawiali się co do przyczyn, dla których wybrano projekt laboratorium marynarki ? choć do dziś nie mamy pewności, to wiele osób skłania się ku następującemu wyjaśnieniu ? w tle całego naukowego wyścigu o pierwszego satelitę toczyła się tajna, polityczna gra prowadzona przez prezydenta USA, Dwighta D. Eisenhowera. Od początków Zimnej Wojny, Dwight Eisenhower szukał sposobów na zachowanie statusu quo i nie dopuszczenie do wybuchu wojny ze Związkiem Radzieckim. Obydwie strony konfliktu rozwijały już wtedy swoje programy broni atomowej i rakiet balistycznych, zdolnych do dostarczenia ładunków nuklearnych na drugą stronę planety. Eisenhower uważał, iż najlepszym sposobem na kontrolowanie sytuacji jest posiadanie wiedzy na temat tego, co robi druga strona. Dlatego interesował się mocno wszelkimi możliwościami szpiegowania Związku Radzieckiego. Samoloty szpiegowskie były ówcześnie głównym narzędziem pracy wywiadu. Jednak były atakowane, a do tego miały ograniczony zasięg ? Eisenhower szukał sposobu na szpiegowanie ZSRR bez ryzykowania otwartej wojny. To wtedy, na początku lat 50-tych, jego doradcy podsunęli mu pomysł satelitów szpiegowskich, które, krążąc na orbicie Ziemi, wykonywałyby fotografie dla wywiadu. Technologia mogła być szybko opracowana. Eisenhowerowi spodobał się ten pomysł, ale dostrzegał istotny problem ? w historii brakowało odpowiedniego precedensu. Eisenhower nie był pewien, jak zareaguje ZSRR na fakt, iż amerykański satelita przelatuje nad granicami ich państwa. Nikt bowiem, na arenie międzynarodowej, nie był do końca pewien, jak daleko w górę rozciągają się granice państw. Eisenhower wiedział więc, iż musi wpierw stworzyć odpowiedni precedens. Jeśli satelita przeleciałby nad różnymi państwami świata i nikt by nie protestował, umożliwiłoby to bezpieczne rozwiniecie technologii satelitów szpiegowskich w przyszłości. Zbliżający się rok geofizyczny dał Eisenhowerowi sposobność do stworzenia tego precedensu. Jeśli w kosmos poleciałby satelita naukowy, mający przeprowadzić badania, nie zaś satelita wojskowy, wszystko byłoby w porządku. Tak oto USA rozpoczęło pracę nad Vanguardem. Możliwe, iż dlatego wybrano projekt Laboratorium Marynarki. Instytucja ta faktycznie jest jednym z działów Marynarki Wojennej USA, ale zatrudniała i wciąż zatrudnia cywilnych naukowców. Laboratorium to postanowiło zaprojektować od zera rakietę do celów naukowych ? tymczasem von Braun wraz ze swoim zespołem chcieli wynieść satelitę na pokładzie zmodyfikowanej rakiety balistycznej ? wcześniej służącej do przenoszenia ładunków jądrowych. Eisenhower nie mógł sobie pozwolić, by ktokolwiek, a zwłaszcza ZSRR, zyskało punkty zaczepienia w kwestiach militarnych elementów projektu, dlatego zdecydowano się na zbudowanie cywilnej rakiety od zera. Vanguard kontra Sputnik Ostatecznie więc jednak wybrano propozycję Laboratorium Marynarki, które chciało samodzielnie dostarczyć wszystkich niezbędnych elementów projektu: rakietę nośną, satelity i stacje nasłuchowe, odpowiedzialne za odbiór danych naukowych. Komitet rządowy odpowiedzialny za wybór najlepszej oferty podjął decyzję w sierpniu 1955 roku. Od tego czasu Laboratorium Marynarki rozpoczęło pracę nad projektem nazwanym Vanguard. Ostatecznie, w ciągu kilku lat z łatwością zbudowano satelitę Vanguard w kształcie kuli i sieć 14 stacji nasłuchowych. Rakieta sprawiała jednak więcej problemów. Pierwotnie zakładano, iż Vanguard, o oznaczeniu TV-3 (Test Vehicle, ang. pojazd testowy), poleci we wrześniu 1957 roku, jednak problemy z budową nowej rakiety skutkowały przełożeniem startu o kilka tygodni. Niestety dla USA, miesiąc później, 4 października 1957 roku, Związek Radziecki wystrzelił swojego Sputnika 1. Miesiąc później, ZSRR miało swój kolejny sukces w postaci udanego startu Sputnika 2. W ZSRR już 17 grudnia 1954 roku Siergiej Korolew (lub Korolow, wg. innej transkrypcji) przedstawił plany wystrzelenia pierwszego sztucznego satelity. 8 sierpnia 1955 roku Biuro Polityczne Partii wyraziło oficjalnie zgodę na realizację takiego projektu, zaledwie nieco ponad tydzień po ogłoszeniu podobnych planów przez prezydenta USA. ZSRR wkrótce rozpoczęło modyfikację balistycznej rakiety R-7 do trzech członów ? taka rakieta byłaby w stanie wynieść w kosmos satelitę. Na początku 1956 roku ZSRR rozpoczęło prace nad samym satelitą. Satelita taki miał być instrumentem naukowym z prawdziwego zdarzenia. Miał zbadać gęstość atmosfery, pole magnetyczne czy promieniowanie kosmiczne, a wszystko miało być transmitowane na Ziemię z pomocą sieci stacji odbiorczych. Satelitę nazwano wtedy ?Obiektem D?. Niestety, rozwój technologii nie był zadowalający ? instrumenty naukowe się opóźniały, a rakieta R-7 wciąć była za słaba, by wynieść na orbitę ciężki pojazd naukowy. Dlatego Obiekt D został odłożony na półkę, za zaleceniem władz. Ważniejszym było wysłanie satelity w ogóle, niźli wysłanie satelity naukowego. Obiekt D poleciał później i do dziś znany jest jako Sputnik 3. O ile Obiekt D miał ważyć ponad tonę, nowy plan zakładał zbudowanie prostego satelity o wadze do 100 kilogramów i wyposażenie go w prosty nadajnik radiowy. Kiedy projektanci pracowali nad satelitą, Korolew ? ojciec radzieckiej myśli rakietowej ? budował swoją zmodyfikowaną rakietę R-7. Rakieta często ulegała awarii i zniszczeniu przy pierwszych próbach wystrzelenia, ale już 21 sierpnia 1957 roku, czwarta zmodyfikowana rakieta R-7 została pomyślnie wystrzelona. Zmodyfikowana R-7 w końcu została zaakceptowana przez władze i, przemianowana na nazwę ?Sputnik?, dotarła do kosmodromu, dziś znanego jako Bajkonur. Na rakiecie miał polecieć Sputnik 1 ? mały satelita o wadze nieco ponad 80 kilogramów. Na pokładzie znalazł się akumulator i mały nadajnik radiowy. W końcu, Sputnik został wystrzelony z dzisiejszego kosmodromu w Bajkonurze 4 października 1957 roku. Tego dnia świat się zmienił ? Związek Radziecki umieścił tego dnia na orbicie pierwszego sztucznego satelitę. Ta mała metaliczna kula miała na pokładzie nadajnik, wysyłający w regularnych odstępach czasu proste impulsy, dzięki czemu radiooperatorzy na całym świecie mogli potwierdzić, iż Sputnik faktycznie krąży po orbicie. Dzięki temu USA nie mogło zanegować osiągnięcia Związku Radzieckiego. Dla Amerykanów, tak mocno wierzących w swoją silną pozycję technologicznego pioniera, Sputnik był szokiem ? oto ZSRR wygrało wyścig o pierwszego satelitę, pokonało Amerykę, która w oczach swoich obywateli była zawsze pierwsza i najlepsza. Opinia publiczna zwróciła się przeciwko Eisenhowerowi, domagając się wyjaśnień, dlaczego to nie USA wygrało ten wyścig. I choć Eisenhower faktycznie stracił w oczach ludzi, to w tle osiągnął swój cel, nawet w łatwiejszy sposób, niż się spodziewał. Związek Radziecki z pomocą Sputnika 1 stworzył idealny precedens ? nikt nie zgłosił protestów do przelotu radzieckiego satelity nad terenem różnych państw. Pierwszy Sputnik był też elementem wojny psychologicznej. Nadawany sygnał radiowy mógł być odebrany przez każdego radiooperatora na Ziemi, posiadającego sprzęt nawet amatorskiej natury. W wyniku tego ludzie szybko zdali sobie sprawę, iż nad ich głowami przelatuje radziecki satelita o nieznanych zamiarach. A co więcej, cały świat szybko uświadomił sobie, iż ZSRR jest teraz w stanie wysłać na orbitę satelity, jak wtedy myślano, dowolnego przeznaczenia, nawet wyposażone w broń, zdolną do ataku z orbity. Eisenhower wiedział, że teraz, od momentu wystrzelenia Sputnika, USA może zbudować satelity szpiegowskie, które będą miały na oku cały teren Związku Radzieckiego. Warto wiedzieć, iż nawet w czasie, kiedy w ZSRR pracowano nad Sputnkiem, a w USA nad Vanguardem, Siły Powietrzne USA pracowały już nad ściśle tajnym projektem sztucznych satelitów szpiegowskich, które miały być wysyłane na balistycznych Thorach. Sputnik dał Eisenhowerowi możliwość bezpiecznego wystrzelenia tych maszyn. Vanguard kontra Explorer Choć ZSRR wygrało wyścig o pierwszego satelitę, Ameryka nie chciała być gorsza, więc prace nad Vanguardem trwały. 6 grudnia 1957 roku satelita Vanguard TV-3 był już zamontowany na rakiecie Vanguard i szykował się do startu. Niestety, jak się wkrótce okazało, problemy technologiczne nie zostały w pełni rozwiązane, a rakieta ? na oczach widzów przed ekranami (start był transmitowany na żywo w telewizji), straciła moc kilka sekund po starcie, spadła i uległa zniszczeniu w majestatycznej eksplozji. Co ciekawe, awaryjne systemy odstrzelenia satelity w przypadku awarii zadziałały, a uszkodzony Vanguard TV-3 może być dziś oglądany w muzeum Smithsonian pod Waszyngtonem. W tym czasie Sowieci wystrzelili Sputnika 2. Wkrótce po Sputniku 2, Sekretarz Obrony USA dał zgodę na powrót projektu Explorera. Werhner von Braun bez problemu dostarczył rakietę Juno I, rozwijaną równocześnie, choć mniej oficjalnie, z Vanguardem, a Jet Propulsion Laboratory z Pasadeny szybko, w ciągu zaledwie 80 dni, zbudowało i dostarczyło satelitę Explorer 1. 31 stycznia 1958 roku Juno I bez problemu wyniosło Explorera na orbitę okołoziemską. Zgoda na Explorera i użycie rakiety wojskowej przyszła z łatwością w miesiącach po Sputniku. USA stało się świadome, iż Sowietów nie interesowało, czy Sputniki polecą na rakietach wojskowych czy cywilnych. Obydwie radzieckie satelity wystrzelono bowiem na rakietach balistycznych R-7. Ważący nieco ponad 13 kilogramów Explorer 1, w przeciwieństwie do pierwszego Sputnika, naprawdę miał charakter naukowy. Dane zebrane przez Explorera pozwoliły na odkrycie obszarów intensywnego promieniowania wokół Ziemi, później nazwanych pasami van Allena. James van Allen odkrył je dzięki licznikom Geigera-Müllera, znajdującym się na pokładzie Explorera. Tym samym, Explorer 1 stał się pierwszym, naprawdę naukowym satelitą w historii. Lecz nie był to koniec amerykańskich przygód z satelitami. Vanguard, w wersji TV-4, ostatecznie poleciał 17 marca 1958 roku i stał się drugim amerykańskim sztucznym satelitą. Był też pierwszym w historii satelitą zasilanym przez panele solarne. Co ciekawe, TV-4 znany aktualnie po prostu jako Vanguard 1, do dziś krąży na orbicie okołoziemskiej i pozostanie tam przez około 200 kolejnych lat. W kosmos poleciały jeszcze dwa Vanguardy. O ile Explorer 1 dostarczył danych na temat pasów van Allena, Vanguard 1 pomógł w zbadaniu struktur górnych warstw atmosfery, pomógł poprawić jakość map, określił nieco spłaszczoną postać ziemskiego globu i dostarczył wielu innych, cennych danych naukowych. Explorer 1 spłonął w atmosferze w 1970 roku, a sen Eisenhowera o satelitach szpiegowskich ziścił się w roku 1960, kiedy Armia zaczęła odnosić pierwsze sukcesy z satelitami szpiegowskimi w ramach programu Corona. Kilka lat później satelity szpiegowskie staną się kolejnym powodem, dla którego stworzona zostanie nowa technologia ? NASA rozpocznie prace nad flotą orbiterów (promów), których ładownia z góry zostanie zaprojektowana do wynoszenia na orbitę satelitów wojskowych. Początek podboju kosmosu 29 lipca 1958 roku, Dwight D. Eisenhower oficjalnie powołał NASA. Dwa światowe mocarstwa rozpoczęły erę eksploracji przestrzeni kosmicznej. Sam wyścig o satelitę naukowego szybko zamienił się w grę polityczną, a nauka zeszła na dalszy tor, jednak gdy świat zrozumiał już, że jesteśmy w stanie umieszczać na orbicie sztuczne satelity, rozwój technologi ruszył do przodu, czego efektem jest dzisiejsza kultura natychmiastowej komunikacji i wielkie osiągnięcia w dziedzinie technologii kosmicznej. ? Wojtek Usarzewicz O autorze: Wojtek pisze o tym, co związane z historią eksploracji kosmosu, a publikuje przede wszystkim na swojej stronie, Kosmosfera.pl. Jest autorem e-booka ?Oko na niebie?, przedstawiającej historię Kosmicznego Teleskopu Hubble?a. http://www.pulskosmosu.pl/2016/06/10/wy ... -satelite/
  20. Sonda Juno na 25 dni przed Jowiszem Napisany przez Radosław Kosarzycki Sonda Juno znajduje się aktualnie 25 dni i 17 milionów kilometrów od największej planety Układu Słonecznego ? Jowisza. 5 lipca (w USA będzie jeszcze wieczór 4 lipca) sonda Juno włączy swój główny silnik na 35 minut i wejdzie na orbitę biegunową wokół tego gazowego olbrzyma. To będzie prawdziwie niesamowite spotkanie. Jowisz otoczony jest silnymi pasami radiacyjnymi ? to najbardziej nieprzyjazne środowisko w naszym układzie planetarnym, ale sonda Juno została zaprojektowana tak, aby bezpiecznie nawigować także w takich wymagających warunkach. ?Aktualnie sonda zbliża się do Jowisza z prędkością ok. 7 km/s,? mówi Scott Bolton, główny badacz misji Juno z Southwest Research Institute w San Antonio. ?Jednak z każdym dniem przyciąganie grawitacyjne ze strony Jowisza przyciąga sondę co raz bardziej i zanim dotrze ona do Jowisza, będzie już podróżowała z prędkością 70 km/s ? jednak wtedy silnik rakiety wyhamuje sondę umieszczając ją na orbicie biegunowej.? Zespół naukowy misji Juno wykorzystuje te ostatnie tygodnie przed dotarciem do celu na ocenę i analizę każdego etapu procesu wprowadzenia sondy na orbitę wokół Jowisza. W ramach tych analiz zespół skupia się na wydarzeniach o bardzo niskim prawdopodobieństwie wystąpienia ? i eliminuje je do zera. Zidentyfikowano dwa zdarzenia, które wymagają jeszcze dodatkowych prac. W pierwszym przypadku należy przeanalizować w jaki sposób Juno może wyjść z trybu awaryjnego ? ochronnego trybu pracy przeznaczonego do sytuacji, w której sonda doświadcza anomalii lub nieoczekiwanych warunków. W drugim przypadku należy przeanalizować wpływ niewielkiej aktualizacji oprogramowania. ?Przeprowadzamy ostatnie fazy testów i analiz sekwencji JOI w ramach przygotowań do wejścia na orbitę wokół Jowisza,? mówi Rick Nybakken, menedżer projektu Juno z NASA Jet Propulsion Laboratory w Pasadenie w Kalifornii. ?W trakcie trwania całego projektu, włącznie z operacjami naukowymi, nasz proces analiz przejrzał zdarzenia prawdopodobne, mało prawdopodobne i bardzo mało prawdopodobne. Teraz analizujemy ekstremalnie mało prawdopodobne zdarzenia, które mogłyby się wydarzyć podczas wprowadzenia sondy na orbitę.? Źródło: NASA http://www.pulskosmosu.pl/2016/06/10/sonda-juno-25-dni-jowiszem/
  21. Jedna trzecia ludzkości nie ma szans na zobaczenie na niebie Drogi Mlecznej Wysłane przez czart Z jednej strony coraz intensywniej rozwijają się loty kosmiczne i badania astronomiczne, a z drugiej - jedna trzecia mieszkańców naszej planety nie ma szans na zobaczenie na niebie Drogi Mlecznej. Wnioski płynące z opublikowanego właśnie najnowszego atlasu zanieczyszczenia świetlnego na Ziemi mogą być niepokojące. Czyżby widok ten miał stać się niedługo obrazem tylko dla garstki wybranych, a ludzkość jako ogół społeczeństwa straci swój naturalny związek z kosmosem w postaci widoku rozgwieżdżonego nieba? Amerykański University of Colorado w Boulder (USA) alarmuje: już 1/3 mieszkańców naszej planety i aż 80% obywateli Stanów Zjednoczonych nie zna widoku Drogi Mlecznej na niebie - nie mają szans w swojej okolicy jej dostrzec, bowiem nocne niebo jest zbyt rozświetlone sztucznymi światłami. ?Całe pokolenia ludzi w Stanach Zjednoczonych nigdy nie widziały Drogi Mlecznej na własne oczy. Widok ten jest istotnym elementem naszego związku z kosmosem ? tracimy to jako ludzkość? uważa Chris Elvidge, naukowiec z National Oceanic and Atmospheric Administration (NOAA) w Boulder w Kolorado (USA). Elvidge, wraz ze współpracownikami, zajmował się opracowaniem nowej wersji globalnego atlasu zanieczyszczenia świetlnego na całej Ziemi. Publikacja ukazała się 10 czerwca w czasopiśmie "Science Advances". Naukowcy zebrali dane z satelity działającego w ramach projektu NOAA/NASA Suomi National Polar-orbiting Partnership, a także dokonali tysięcy precyzyjnych pomiarów jasności nieba w różnych miejscach, aby skalibrować dane satelitarne. W swojej publikacji naukowcy wskazują, że najbardziej rozświetlone jest niebo w Singapurze, we Włoszech i w Korei Południowej. Na drugim końcu skali wśród krajów rozwiniętych są Kanada i Australia, gdzie ciągle istnieją wielkie obszary z prawdziwie ciemnym niebem w nocy. Większość krajów europejskich, w tym Polska, boryka się z nadmiernym zanieczyszczeniem świetlnym. Duże, względnie ciemne rejony trafiają się jeszcze w Szkocji, Szwecji i Norwegii. Z kolei w Stanach Zjednoczonych problem dotyka prawie połowy powierzchni kraju, na której mieszka przeważająca część ludności. Wiele osób nie zdaje sobie sprawy z wagi problemu. Według stereotypowego myślenia, im więcej świateł w nocy, tym lepiej, bezpieczniej, itd. Nikt nie neguje konieczności oświetlenia różnych budynków, czy ulic. Ale bardzo często oświetlenie jest wykonane w sposób nieprawidłowy - lampa świeci wszędzie dookoła, w tym w górę w niebo. A przecież wyświecamy w ten sposób w kosmos nasze pieniądze. Prąd kosztuje, a w skali gmin, miast, czy całego kraju, marnotrawione w ten sposób kwoty mogą być bardzo znaczące. Może warto częściej zwracać uwagę politykom na tę kwestię, i to nie tylko władzom na szczeblu krajowym, ale szczególnie lokalnym samorządom. Tematem powinny być zainteresowane także różnego rodzaju organizacje ekologiczne lub zajmujące się ochroną środowiska. Nadmierne zanieczyszczenie świetlne niszczy nasze środowisko naturalne - rozgwieżdżone nocne niebo jest przecież częścią przyrody. Temat leży też w kręgu zainteresowań organizacji i instytucji chcących chronić dziedzictwo ludzkości, szczególnie dziedzictwo przyrodnicze i krajobrazowe, ale także kulturalne - nocne niebo od wieków inspirowało artystów, poetów, pisarzy, malarzy. Na świecie w ostatnich latach można zauważyć trend w postaci powstawania kolejnych parków ciemnego nieba - na wzór parków narodowych lub parków krajobrazowych. Ale aby naprawdę ograniczyć tendencję rozświetlenia całego nieba potrzebne są odpowiednie przepisy prawne. Ważne jest też uświadamianie społeczeństw oraz edukacja od wieku dziecięcego. W polskim systemie prawnym brak stosownych rozwiązań w zakresie prawa budowlanego, energetycznego, czy przepisów o ochronie środowiska, które by obligowały do stosowania odpowiednich konstrukcji oświetlenia na drogach i budynkach (oczywiście nie wszędzie natychmiast, ale np. obligatoryjnie przy nowych budowach i remontach), a przecież ostatnie kilkanaście lat to w naszym kraju czas gigantycznych inwestycji, włącznie z budową wielu dróg i autostrad. Osoby zainteresowane tematem mogą znaleźć więcej informacji m.in. w dziale "Ciemne niebo" w naszym portalu, a także na stronach inicjatywy Ciemne Niebo, a nawet samemu wesprzeć finansowo działania z tym związane, nie wydając na to dodatkowych własnych pieniędzy, a jedynie przekazując swój podatek dochodowy - co roku prowadzona jest zbiórka w ramach akcji Astroprocent, w której można przeznaczyć 1% swojego podatku dochodowego na ochronę ciemnego nieba w Polsce. Więcej informacji: ? Interaktywna mapa zanieczyszczenia świetlnego ? Ciemne Niebo ? International Dark-Sky Association ? Globe at Night ? Astroprocent Na ilustracji: Mapa pokazująca zanieczyszczenie nocnego nieba sztucznym światłem w różnych miejscach na Ziemi. Źródło: Falchi et al., Sci. Adv., Jakob Grothe/NPS contractor, Matthew Price/CIRES. http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/jedna-trzecia-ludzkosci-nie-ma-szans-na-zobaczenie-na-niebie-drogi-mlecznej-2388.html
  22. Polski podbój kosmosu potrzebuje uregulowań prawnych Polska wysyła obiekty w przestrzeń kosmiczną. Pora na uregulowanie ich sytuacji prawnej - postulowano na konferencji "Kosmos w prawie i polityce. Prawo i polityka w kosmosie", która odbyła się w Warszawie. W Polsce brakuje uregulowań dotyczących przestrzeni kosmicznej kompatybilnych z prawem międzynarodowym - mówili uczestnicy konferencji "Kosmos w prawie i polityce. Prawo i polityka w kosmosie" - naukowcy, przedsiębiorcy zaangażowani w sektor kosmiczny, przedstawiciele firm ubezpieczeniowych oraz resortów: nauki, rozwoju i obrony narodowej. Podkreślali też, że wciąż brakuje krajowego rejestru obiektów kosmicznych. Prace nad nim trwają w Ministerstwie Rozwoju. Choć liczba i wielkość obiektów wysyłanych przez Polskę w kosmos nie jest duża - należy uregulować zasady określające, co można w przestrzeń wysłać, i jakie warunki obiekty tego typu powinny spełniać oraz kto ponosi za nie odpowiedzialność - podkreślił wiceminister nauki i szkolnictwa wyższego, Piotr Dardziński. Dlatego, jego zdaniem, przyszła pora, aby określić ramy prawne, które tworzyłyby porządek, ale jednocześnie nie ograniczały rozwoju sektora kosmicznego. Według wiceministra Polsce nie wystarczają już ratyfikowane przez Polskę konwencje i układy międzynarodowe. Powinniśmy mieć też skromne, nie nazbyt regulujące, ale jednak własne regulacje dotyczące prawa kosmicznego - powiedział na konferencji. Przyszedł ten moment, żeby Polska zastanowiła się nad własnym prawem kosmicznym, i ta refleksja nie wynika z tego, że ktoś chciałby prowadzić teoretyczne badania - ale z tego, że stoimy przed praktycznym wyzwaniem: chcielibyśmy w większym stopniu być zaangażowani w podbój kosmosu, jego poznawanie i użytkowanie - podkreślił Dardziński w rozmowie z PAP. Podsekretarz stanu w Ministerstwie Rozwoju Jadwiga Emilewicz uznała z kolei, że wyzwaniem resortu - również w obszarze kosmosu, jest promowanie i rozwijanie silnej współpracy między nauką a przemysłem. Zaznaczyła, że podmioty gospodarcze zaangażowane w sektor kosmiczny są ściśle powiązane ze światem naukowym. Uznała to za przykład dobrych praktyk. Naszego sukcesu nie powinniśmy mierzyć tylko ilością grantów, które wykorzystaliśmy; ale by te produkty, które powstaną w wyniku pozyskanych grantów, rzeczywiście wchodziły szybko do użytku publicznego i zaspokajały potrzeby eksploracji - oceniła. Przestrzeń kosmiczną dziś nie tylko eksplorujemy, ale i eksploatujemy - dodał na konferencji przewodniczący Komitetu Badań Kosmicznych i Satelitarnych PAN, prof. Zbigniew Kłos. Jako przykład wskazał systemy satelitarne, wykorzystywane w życiu codziennym - dodając, że w tej akurat dziedzinie reguły prawne i polityczne nie są jednak niezbędne. Konferencję zorganizowało Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, Komitet Badań Kosmicznych i Satelitarnych PAN, Zakład Międzynarodowego Prawa Lotniczego i Kosmicznego w Instytucie Prawa Międzynarodowego na Wydziale Prawa i Administracji UW. (mal) http://www.rmf24.pl/nauka/news-polski-podboj-kosmosu-potrzebuje-uregulowan-prawnych,nId,2216467
  23. Pochmurna pogoda na egzoplanetach może ukrywać wodę w atmosferze apisany przez Radosław Kosarzycki Woda to gorący temat w badaniu planet pozasłonecznych, także ?gorących jowiszów?, których masy podobne są do masy Jowisza, ale które krążą znacznie bliżej swojej gwiazdy macierzystej niż Jowisz. Ich powierzchnie mogą osiągać temperaturę nawet 1100 stopni Celsjusza, przez co jakakolwiek woda w nich obecna przyjmowałaby postać pary wodnej. Astronomowie odkryli wiele gorących jowiszów, w których atmosferach znajduje się woda. W innych z kolei w ogóle nie ma wody. Naukowcy z NASA Jet Propulsion Laboratory w Pasadenie w Kalifornii jakie wspólne cechy charakteryzują atmosfery tych olbrzymich planet. Badacze skupili się na zbiorze gorących jowiszów badanych za pomocą Kosmicznego Teleskopu Hubble?a. Okazało się, że atmosfery około połowy planet skrywały się pod warstwą chmur lub mgieł. ?Motywacją do przeprowadzenia tych badań była chęć sprawdzenia jak te planety można podzielić na grupy i czy dzielą one jakieś wspólne właściwości atmosfer,? mówi Aishwarya Iyer, student z California State University w Northridge, który kierował zespołem badawczym. Wyniki badań opublikowane 1 czerwca w periodyku Astrophysical Journal wskazują, że warstwy chmur oraz mgieł mogą utrudniać wykrywanie znacznych ilości wody w atmosferach za pomocą teleskopów kosmicznych. Same chmury najprawdopodobniej nie składają się z wody ? planety w tej próbce są zbyt gorące, aby mogły na nich występować chmury składające się z wody. ?Chmury lub mgły wydają się być obecne praktycznie na każdej badanej przez nas planecie,? mówi Iyer. ?Trzeba uwzględniać możliwość występowania chmur oraz mgieł ? w przeciwnym razie możemy zaniżyć szacunki dotyczące ilości wody w atmosferze egzoplanety o czynnik dwa.? W ramach badania naukowcy przyjrzeli się zestawowi 19 gorących jowiszów wcześniej obserwowanych za pomocą Kosmicznego Teleskopu Hubble?a. Zamontowana na teleskopie kamera Wide Field Camera 3 wykryła parę wodną w atmosferach 10 z tych planet oraz brak wody na pozostałych dziewięciu. Jednak te informacje pojawiły się w kilkunastu różnych badaniach. Metody analizy i interpretacji różniły się między tymi badaniami, bowiem były to całkowicie osobne, niezależne od siebie badania. Jak dotąd nie przeprowadzono przekrojowej analizy tych planet. Aby móc porównać planety i poszukać między nimi zależności, zespół naukowców z JPL musiał ustandaryzować dane: naukowcy połączyli zestawy danych dotyczących wszystkich 19 gorących jowiszów i stworzyli uśrednione widmo dla tej grupy planet. Następnie porównano dane z modelami atmosfer czystych i pozbawionych chmur, jak i atmosfer charakteryzujących się różnymi grubościami chmur. Naukowcy ustalili, że praktycznie w przypadku każdej badanej przez nich planety, chmury lub mgły blokowały średnio połowę atmosfery. ?W przypadku niektórych planet, woda wystaje nad warstwę chmur lub mgieł, a pod nimi może znajdować się jeszcze więcej wody,? mówi Iyer. Naukowcy nie znają jeszcze natury tych chmur lub mgieł, a nawet nie wiedzą z czego one się składają. ?Fakt, że chmury i mgły występują praktycznie na wszystkich badanych przez nas planetach jest zaskakujący,? mówi Robert Zellem, współautor badania. Implikacje tych wyników zgadzają się z wynikami opublikowanymi w periodyku Nature 14 grudnia 2015 roku. W tym badaniu, naukowcy wykorzystali dane zebrane przez Kosmiczne Teleskopy Hubble?a i Spitzera i na ich podstawie stwierdzili, że chmury lub mgły mogą ukrywać wodę w atmosferach gorących jowiszów. W ramach nowych badań wykorzystano dane dotyczące egzoplanet zebrane przez jeden instrument Hubble?a tak, aby można było jednorodnie scharakteryzować większą grupę gorących jowiszów. Opisane powyżej badania mogą mieć istotny wpływ na dalsze badania prowadzone za pomocą przyszłych obserwatoriów kosmicznych, takich jak Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba (JWST). Egzoplanety charakteryzujące się grubymi warstwami chmur, blokującymi możliwość wykrycia wody czy innych substancji nie będą pożądanymi celami szerszych badań. Naukowcy uważają, że uzyskane przez nich wyniki będą także pomocne przy rozwiązywaniu zagadki formowania się planet. ?Czy te planety powstały tam gdzie teraz się znajdują, czy może powstały w większej odległości od gwiazdy macierzystej, a następnie się do niej zbliżyły? Wiedza o obfitości cząsteczek takich jak woda może pomóc nam znaleźć odpowiedzi na te pytania,? mówi Zellem. Źródło: NASA http://www.pulskosmosu.pl/2016/06/09/pochmurna-pogoda-egzoplanetach-moze-ukrywac-wode-atmosferze/
  24. Młoda planeta zbyt blisko swojej gwiazdy macierzystej Napisany przez Radosław Kosarzycki Astronomowie poszukujący najmłodszych planet w naszej galaktyce odkryli przekonujące dowody na istnienie planety znacznie różniącej się od innych ? młodego ?gorącego jowisza?, którego zewnętrzne warstwy są zrywane przez gwiazdę, wokół której krąży z okresem równym 11 godzin. ?Kilka znanych planet znajduje się na podobnych ciasnych orbitach, lecz z uwagi na fakt, że ta gwiazda ma zaledwie 2 miliony lat, jest to jeden z najbardziej ekstremalnych przypadków,? mówi Christopher Johns-Krull, astronom z Rice University, oraz główny autor artykułu opisującego gazowego olbrzyma na ciasnej orbicie wokół gwiazdy PTFO8-8695 w Gwiazdozbiorze Oriona. Artykuł zostanie opublikowany w periodyku Astrophysical Journal. ?Nie mamy jeszcze ostatecznego dowodu na to, że jest to planeta, ponieważ nie wykonaliśmy jeszcze dokładnych pomiarów jej masy, jednak nasze obserwacje pozwalają z dużą dozą pewności założyć, że to rzeczywiście jest planeta,? mówi Johns-Krull. ?Porównaliśmy nasze dowody z każdym innym scenariuszem i wszystko wskazuje na to, że udało nam się zaobserwować jedną z jak dotąd najmłodszych obserwowanych planet w historii.? Nazwana PTFO8-8695 b, potencjalna planeta krąży wokół gwiazdy znajdującej się około 1100 lat świetlnych od Ziemi i ma maksymalnie masę dwóch Jowiszów. Zespół, który analizował dane, był kierowany przez Johns-Krulla oraz Lisę Prato, astronomkę z Obserwatorium Lowella. ?Nie znamy ostatecznego losu tej planety,? mówi Johns-Krull. ?Najprawdopodobniej powstała dalej od gwiazdy, a następnie przemieściła się w miejsce, w którym jest stopniowo niszczona. Znamy planety krążące po ciasnych ale stabilnych orbitach wokół gwiazd w średnim wieku. W tym przypadku nie wiem jak szybko ta młoda planeta będzie tracić masę i czy czasem nie straci jej za dużo, aby przetrwać.? Astronomowie odkryli już ponad 3300 egzoplanet, lecz prawie wszystkie z nich krążą wokół gwiazd w średnim wieku, takich jak Słońce. 26 maja Johns-Krull, Prato i inni współautorzy ogłosili odkrycie Cl Tau b ? pierwszej egzoplanety krążącej wokół gwiazdy na tyle młodej, że wciąż wokół niej znajduje się wokółgwiezdny dysk gazowy. Johns-Krull zaznaczył, że odkrycie tak młodych planet jest dużym wyzwaniem ponieważ istnieje stosunkowo mało gwiazd tak młodych i jednocześnie wystarczająco jasnych, aby można je było obserwować za pomocą obecnych teleskopów w wystarczających szczegółach. Co więcej poszukiwania planet wokół młodych gwiazd utrudnione są także ze względu na aktywność młodych gwiazd, która prowadzi do rozbłysków, pociemnień, powstawania silnych pól magnetycznych czy olbrzymich plam na powierzchni gwiazdy. PTFO8-8695 b została zidentyfikowana jako potencjalna planeta w 2012 roku w ramach przeglądu Oriona za pomocą Palomar Transit Factory. Orbita planety sprawia, że okresowo przechodzi ona między gwiazdą i Ziemią, przesłaniając część tarczy gwiazdy ? dzięki temu astronomowie mogą wykorzystać technikę poszukiwania planet na podstawie tranzytu do określenia obecności planety i oszacowania jej promienia. ?W 2012 roku nie mieliśmy twardych dowodów na obecność planet wokół gwiazd w wieku 2 milionów lat,? mówi Prato. ?Krzywe jasności i zmienność tej gwiazdy wymagały specjalnej techniki do potwierdzenia obecności planety krążącej wokół niej. Co więcej, 11-godzinny okres orbitalny sprawiał, że nie musieliśmy wracać każdej nocy, rok po roku. Praktycznie w ciągu nocy byliśmy w stanie zaobserwować planetę. Więc właśnie to robiliśmy. Obserwowaliśmy gwiazdę przez całą noc.? Analiza widmowa promieniowania pochodzącego z gwiazdy ujawniła nadwyżkę emisji w linii H-alfa. Zespół odkrył, że promieniowanie w H-alfa emitowane jest w dwóch komponentach ? jeden z nich pasuje do niewielkiego tempa rotacji samej gwiazdy, a drugi wydaje się pochodzić od źródła, które krąży wokół niej. Hojn-Krull mówi, że obserwacje tranzytu wskazują, że planeta ma rozmiary 3-4% rozmiaru gwiazdy, jednak emisja w H-alfa pochodząca od planety jest niemal równie jasna co emisja w H-alfa pochodząca od gwiazdy. ?Nie ma możliwości, aby cokolwiek związanego z powierzchnią planety, mogło prowadzić do tych wyników,? mówi Johns-Krull. ?Gaz musi wypełniać dużo większy obszar ? na tyle duży, że grawitacja planety nie byłaby w stanie już go utrzymywać. W takiej odległości głównym czynnikiem działającym na gaz jest grawitacja gwiazdy i gaz z czasem opadnie na gwiazdę.? Zespół wielokrotnie obserwował PTFO8-8695 z Obserwatorium McDonald w pobliżu Fort Davis w Teksasie oraz z Obserwatorium Kitt Peak w Arizonie. Źródło: Rice University http://www.pulskosmosu.pl/2016/06/10/mloda-planeta-zbyt-blisko-swojej-gwiazdy-macierzystej/
  25. LHC: Powab korzystniejszy od piękna? Wielki Zderzacz Hadronów pracuje już przy tak wysokiej energii, że w procesach zderzeń zaczyna dominować nowy proces kreacji cząstek - twierdzą naukowcy Instytutu Fizyki Jądrowej PAN w Krakowie. Na łamach czasopisma "Physics Letters B" opisują wyniki badań wskazujących, że mezony zawierające kwarki powabne, zaczynają powstawać w parach równie często jak pojedynczo - a nawet częściej. derzenie protonów jest niezwykle złożonym procesem fizycznym, w którym w wyniku skomplikowanych oddziaływań powstaje wiele różnych cząstek. W dotychczasowych eksperymentach, prowadzonych przy niższej energii zderzeń rejestrowano na przykład pojedyncze mezony D0. Teraz, gdy LHC pracuje z większą mocą, mezony D0 pojawiają się parami. Naukowcy z IFJ PAN wyjaśnili istotę tego zjawiska i wykazali, że wraz ze wzrostem energii musi ono odgrywać rolę dominującą w produkcji cząstek powabnych, czyli takich, które zawierają kwarki lub antykwarki powabne. Już kilka lat temu jako pierwsi przewidzieliśmy, że w wyniku zderzeń protonów o dostatecznie dużych energiach powinniśmy widzieć więcej mezonów powabnych, powstających w parach niż pojedynczo. Nasza najnowsza publikacja nie tylko szczegółowo opisuje, dlaczego tak się dzieje, ale także udowadnia, że efekt ten rzeczywiście jest już doskonale widoczny w akceleratorze LHC - mówi prof. dr hab. Antoni Szczurek. Zgodnie z obecnie używanym przez fizyków Modelem Standardowym, cząstki, które uważamy za elementarne, pełnią różne funkcje. Bozony przenoszą oddziaływania: fotony - elektromagnetyczne, gluony - jądrowe silne, a bozony W+, W- i Z0 - jądrowe słabe. Materię tworzą fermiony. Należą do nich leptony - czyli elektrony, miony, taony oraz powiązane z nimi neutrina - oraz kwarki: dolne, górne, dziwne, powabne, piękne i prawdziwe. Trzy pierwsze rodzaje kwarków są nazywane lekkimi, trzy ostatnie - ciężkimi. Dodatkowo każdy kwark i lepton ma swojego antymaterialnego partnera. Dopełnieniem całości jest bozon Higgsa, który cząstkom (wszystkim poza gluonami i fotonami) nadaje masę. W otaczającym nas świecie kwarki ciężkie występują w niewielkich ilościach i pojawiają się tylko na niezwykle krótki czas, głównie w atmosferze Ziemi. Cała widzialna, stabilna materia, w tym protony i neutrony, z których są zbudowane atomy, składa się z kwarków dolnych i górnych. Kwarki ciężkie mogą się pojawiać też w wyniku zderzeń cząstek z odpowiednio dużą energią. W przypadku kwarków powabnych dominującym procesem są zderzenia gluonów. W LHC dochodzi do nich podczas zderzeń protonu z protonem. Wskutek fuzji powstaje para kwark-antykwark. Ponieważ żaden z nich nie może istnieć samodzielnie, błyskawicznie wiążą się w pary z innymi kwarkami. Gdy w takiej parze jednym z kwarków jest kwark powabny, cząstkę nazywamy mezonem D, gdy antykwark powabny ? antymezonem D. Przy niższych energiach wynikiem zderzenia gluonów zwykle są dwie cząstki: mezon D0 i jego antypartner, czyli antymezon D0. My pokazaliśmy, że energie wytwarzane w akceleratorze LHC są jednak już tak duże, że w trakcie jednego zderzenia gluony rozpraszają się nie raz, a dwa lub nawet więcej razy. Efektem pojedynczego zderzenia może być wtedy nie jeden mezon D0, lecz dwa lub nawet więcej ? plus, naturalnie, odpowiednie antymezony - wyjaśnia prof. Szczurek. Analizę teoretyczną wsparto pomiarami zebranymi przez grupę LHCb, prowadzącą jeden z czterech głównych eksperymentów realizowanych przy akceleratorze LHC. W danych z eksperymentu LHCb widać wiele przypadków, gdy zamiast jednego mezonu D0 mamy dwa. Jest to dokładnie ten efekt, którego oczekiwaliśmy: produkcja bliźniaków zaczyna być równie prawdopodobna jak produkcja jedynaków. W przyszłych akceleratorach zjawisko to zacznie odgrywać wręcz dominującą rolę w produkcji cząstek powabnych. Zapewne zobaczymy wtedy także zderzenia, których efektem będą nie dwa, a trzy i więcej mezonów - mówi dr Rafał Maciuła. Potencjalnie wielokrotne rozpraszanie kwarków i gluonów może prowadzić do powstawania mezonów zawierających też inne ciężkie kwarki, np. piękne. Obliczenia krakowskich fizyków pokazują jednak, że przy obecnych energiach zderzeń w LHC procesy te są znacznie mniej prawdopodobne. Na razie musimy zadowolić się stwierdzeniem, że przy produkcji bliźniaków powab okazuje się znacznie korzystniejszy od piękna - komentuje prof. Szczurek. Praca fizyków z IFJ PAN oraz współpracujących z nimi rosyjskich fizyków z Państwowego Uniwersytetu Lotniczego w Samarze mogą mieć istotne znaczenie dla eksperymentów, rejestrujących napływające z kosmosu neutrina, takich jak słynny detektor IceCube na Antarktydzie. Część z tych ulotnych cząstek może bowiem docierać do nas nie bezpośrednio z głębin Wszechświata, ale powstawać w wyniku oddziaływania promieniowania kosmicznego o dużej energii z atmosferą naszej planety. W zderzeniach z atomami i cząsteczkami atmosfery, promieniowanie kosmiczne może tworzyć kwarki powabne, które następnie przekształcają się w nietrwałe mezony D. Jednymi z produktów ich rozpadów mogą być właśnie neutrina i antyneutrina. Badania krakowskich fizyków mogą pomóc w ustaleniu, ile obserwowanych neutrin rzeczywiście dotarło do nas z głębi kosmosu, a ile jest tylko szumem wynikającym z obecności atmosfery. Na podstawie materiałów prasowych IFJ PAN w Krakowie. Grzegorz Jasiński http://www.rmf24.pl/nauka/news-lhc-powab-korzystniejszy-od-piekna,nId,2215677
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)