Wątek filozoficzny więc co mi tam 🙂
Pierwsze pytanie to czym w ogóle jest symulacja? W necie można znaleźć różne definicje jak testowanie, naśladowanie, udawanie, modelowanie etc.
Pytanie co udajemy, co testujemy itd. Każda symulacja ma jakiś cel. I w końcu kiedy "coś" przestaje być symulacją, tz kiedy nie mamy wpływu na dalsze działanie, bo jest już ono wynikiem działań poprzedzających ale już niezależne od nich.
Czy symulacja bez celu może być symulacją. Czy da się "wyjść" z symulacji jeżeli "jest się" symulacją, bo z logicznego punktu widzenia istnienie symulacji możemy potwierdzić tylko z punktu widzenia "obserwatora".
A co do liczb to muszę was zmartwić, one nie istnieją 😉 . Wymyślił je człowiek żeby w jakiś sposób opisać rzeczywistość ale w "przyrodzie" nie ma czegoś takiego jak liczby. To że coś jest w jakiś odległości, albo porusza się z jakąś prędkością, to tylko nasz opis wynikający z porównania i określonych warunków zaistniałych w określonych założeniach i "ramach". Wszystko czego doświadczamy wynika z "prawa istnienia" czyli mogło zaistnieć przy określonych założeniach. Czyli np gdyby oddziaływanie grawitacyjne było ciut silniejsze wszechświat zapadłby się albo w ogóle "nie zaistniał". I tu dochodzimy do sedna, czyli rozwoju. Jeżeli "istnienie" opiera się na ciągłych "powtórzeniach" z których "odrzucamy" błędne rozwiązania, to tak, być może żyjemy w symulacji 🙂