Cześć. Tytuł to oczywiście typowy "clickbait", ale....
... weźmy pierwszy lepszy scenariusz z życia wzięty:
Jest impreza gdzieś w Polsce na samym końcu niczego - wiocha jak się patrzy. Niebo czarne (jak na Polskę), chmur brak i seeing na mocne 4 (w skali do 5) więc warunki bardzo przyjemne. Księżyca brak!
Ustawiam sprzęt, celuję w kilka pewniaków i są! Wspaniały widok, kilka bardzo czytelnych kulek rozbitych na gwiazdki, jakieś otwarte pięknie wysypane na niebie, po drodze dwie planetki (całkiem dobrze widać pierścienie) a nawet moja ulubiona - hantle. Tu widać nawet kolorek. poezja dla oczu, mógłbym gapić się godzinę tylko na nią. Galaktyka jakaś też się znalazła!
I wtem pomysł, w sumie jest kilkanaście osób, niech też zobaczą! Siedzą na tarasie w ogródku, w półmroku, przy jakiejś świecy i grillu, więc oczy mają w miarę zaadaptowane. Ogólnie jest nastrój.
Wołam znajomych i się zaczyna podziwianie!
Zachwyceni goście werbalizują swój podziw:
- to takie małe? (planeta)
- ale przecież to tylko jakieś gwiazdy (gromada otwarta)
- o taka szara plamka, no może kilka gwiazdek (gromada kulista)
- no coś tam widać, ale ogólnie to słabe (hantle)
- e to myślałem, że to bardziej przybliża (power 180-220x)
- w sumie to d... nie urywa (najczęściej stosowane do większości widoków)
- coś tam w ogóle jest (galaktyka całkiem ładnie widoczna, nie pamiętam która)
Reszta gości z daleka obserwuje widowisko traktując teleskop jako niegroźny, aczkolwiek mało interesujący przyrząd.
Wracam zatem do tytułu. Skoro to hobby jest dość niszowe, reakcje znacznej części znajomych (jak dotąd większości) są jak powyżej, to może faktycznie z nami jest coś nie tak a to hobby jest nudne i mało ciekawe?