Skocz do zawartości

Paweł Baran

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    32 482
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    64

Zawartość dodana przez Paweł Baran

  1. VOICES OF THE COSMOS po raz pierwszy w Krakowie 2020-01-24. 25 stycznia br. w kultowym klubie Alchemia w Krakowie odbędzie się audiowizualny koncert VOICES OF THE COSMOS. Będzie to prelekcja astronoma Sebastiana Soberskiego na temat sygnałów radiowych pochodzenia pozaziemskiego i muzyczny odlot w Kosmos w wykonaniu Rafała Iwańskiego i Wojciecha Zięby. VOICES OF THE COSMOS to projekt muzyczno-astronomiczny łączący sztukę z nauką. Jeśli ktoś będzie wieczorem 25 stycznia (sobota) w Krakowie to może zajrzeć do klubu Alchemia (ul. Estery 5 na Kazimierzu) na wieczór (20:00-23:00) naukowo-muzyczny. W programie wieczoru w klubie przewidziano prelekcję astronomiczną oraz koncert audiowizualny pt. "Voices of the Cosmos". VOICES OF THE COSMOS to projekt stworzony przez dwóch artystów dźwięku: Rafała Iwańskiego (muzyka znanego z grup HATI, Kapital i Innercity Ensemble, solo występującego jako X-NAVI:ET) i Wojciecha Ziębę (szefa wydawnictwa muzycznego Beast Of Prey, solo występującego jako ELECTRIC URANUS) oraz Sebastiana Soberskiego ? astronoma z Centrum Astronomii UMK w Toruniu i kierownika Planetarium i Obserwatorium Astronomicznego w Grudziądzu. Hobby Sebastiana Soberskiego (oprócz popularyzacji astronomii ? m.in. prowadzi wspólnie z Małgorzatą Radomską-Misiak program telewizyjny ?Obserwatorium?) to rejestrowanie szeroko pojętych głosów kosmosu np. pozostałości po wybuchach supernowych. Następnie są one przetwarzane przez dwóch wybitnych muzyków, którzy dodają wymyślone przez siebie dźwięki, idealnie komponujące się z ?muzyką kosmosu?. Pomysł projektu narodził się podczas Międzynarodowego Roku Astronomii 2009 w Planetarium i Obserwatorium Astronomicznym im. Mikołaja Kopernika w Grudziądzu. Wtedy odbył się tam cykl koncertów muzyki elektronicznej. Muzyka Rafała Iwańskiego i Wojciecha Zięby świetnie wpisała się w klimat panujący pod kopułą planetarium, podkreśla tajemniczość Wszechświata, pobudza wyobraźnię i buduje umiejętnie napięcie. Projekt "Voices of the Cosmos" prezentowany był już w placówkach naukowych i na festiwalach muzycznych niemal w całej Polsce (Bydgoszcz, Częstochowa, Gdańsk, Gdynia, Gorlice, Grudziądz, Konin, Łódź, Ostrów Wielkopolski, Poznań, Piotrków Trybunalski, Radziejów, Toruń, Truszczyny, Warszawa, Zławieś Wielka), w postaci koncertów audiowizualnych, także w wersji rozbudowanej o wykłady z zakresu astronomii i obserwacje nieba. Dodatkowo trójka artystów prowadzi warsztaty dźwiękowe dla dzieci (Bydgoszcz, Konin, Toruń i najnowsze z 24 stycznia 2020 w Tarnowskich Górach). "Voices of the Cosmos" to unikatowy w Europie, a nawet na świecie projekt muzyczno-astronomiczny łączący sztukę z nauką. Twórcy wykorzystują oryginalne sygnały i dźwięki pochodzenia pozaziemskiego, zapisy przestrzeni kosmicznej dokonane m.in. z 32-metrowego toruńskiego radioteleskopu (pulsary, magnetosfery planet, Słońce, zorza polarna) czy nagrania archiwalne z misji kosmicznych. Ścieżki instrumentalne wkomponowane w rytmy i tony ?dźwięków kosmosu? są bogate sonorystycznie i stworzone przy użyciu instrumentów elektronicznych, zarówno cyfrowych jak i analogowych oraz rozmaitych obiektów akustycznych. Do tej pory ukazały się 3 płyty CD: "Voices of the Cosmos" (2011), "Voices of the Cosmos II" (2013) oraz najnowsza "Voices of the Cosmos III" (2019). Zostały one entuzjastycznie odebrane przez słuchaczy i zebrały bardzo dobre recenzje w prasie ogólnopolskiej i zagranicznej. Inicjatywa uzyskała także uznanie i poparcie w środowisku naukowym (Uniwersytet Mikołaja Kopernika, Polskie Towarzystwo Astronomiczne). W 2011 r. projekt został objęty patronatem Marszałka Województwa Kujawsko-Pomorskiego. Kilka słów o autorach projektu: Sebastian Soberski - kierownik Planetarium i Obserwatorium Astronomicznego im. Mikołaja Kopernika w Grudziądzu oraz radioobserwator w Katedrze Radioastronomii przy Centrum Astronomii UMK w Toruniu. Zajmuje się badaniem pozostałości po wybuchach supernowych oraz rozkładem pola magnetycznego w Galaktyce. Oprócz pracy naukowej zajmuje się popularyzacją astronomii. Od 1995 roku współpracuje z Krajowym Funduszem na rzecz Dzieci prowadząc między innymi wykłady, warsztaty i pokazy nieba dla młodzieży objętej programem Funduszu. Rafał Iwański swoje doświadczenia na polu muzyki elektroakustycznej rozpoczął w połowie lat 90. Od kilkunastu lat gra także na instrumentach etnicznych z różnych stron świata oraz obiektach własnej konstrukcji i pochodzących z recyclingu - jako muzyk HATI, rytualno-medytacyjnego zespołu bazującego na brzmieniu instrumentów akustycznych. Występował solo i w ramach innych zespołow m.in. na Unsound Festival w Nowym Jorku i Krakowie, Equinox Festival w Londynie, CTM w Berlinie, Fan? Free Folk Festival, Linien Festival w Getyndze, Audio Art w Krakowie, Ambient Festival w Gorlicach. Koncertował w Polsce, USA, Niemczech, Hiszpanii, Belgii, Holandii, Irlandii, Szwajcarii, Wielkiej Brytanii, Francji, Danii, Węgrzech i na Litwie. Współpracował też m.in. z takimi artystami jak Z?EV, John Zorn, Sławomir Ciesielski (ex Republika), Marek Styczyński (Karpaty Magiczne), Andrzej Przybielski, Peter Votava, Robert Curgenven, grupa PAS, Anna Pilewicz (wspólny projekt "Aqualuna"), Raymond Salvatore Harmon i wieloma innymi. Rafał Iwański jest też współorganizatorem CoCArt Music Festival - cyklicznego wydarzenia prezentującego nowe trendy w muzyce współczesnej, organizowanego w kooperacji z Centrum Sztuki Współczesnej w Toruniu. Wojciech Zięba wielokrotnie występował z koncertami w Planetarium i Obserwatorium Astronomicznym w Grudziądzu oraz w Planetarium wydziału Instytutu Fizyki Akademii im. Jana Długosza w Częstochowie, także na kilku festiwalach, z których największy to Wrocław Industrial Festival. Wszystkie koncerty projektu ELECTRIC URANUS przygotowywane są indywidualnie i dostosowywane do danego miejsca, tematu i przestrzeni tak, aby każde wystąpienie było nowym niekonwencjonalnym wydarzeniem audiowizualnym. Paweł Z. Grochowalski Źródło: Voices of the Cosmos https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/voices-cosmos-po-raz-pierwszy-w-krakowie
  2. Konferencja ?Space 2020? czyli nasza przyszłość w kosmosie 2020-01-24. 25 stycznia br. w Warszawie w Brain Embassy odbędzie się konferencja SpaceHUB ?Space 2020". Odpowie ona na pytanie, co ciekawego będzie się działo w dziedzinie eksploracji i podboju przestrzeni kosmicznej w latach 20. XXI wieku? Wezmą w niej udział pracownicy naukowi i studenci zajmujący się badaniem kosmosu oraz inżynierowie z polskich firm sektora kosmicznego. ?Rok 2020 - to brzmi bardzo futurystycznie. Żyjemy w przyszłości. To fakt. W jakiej przyszłości przyjdzie nam żyć w ciągu nadchodzących 10 lat? Ludzie mają znów wylądować na Księżycu, w kosmos polecą kolejne potężne teleskopy, a technologie kosmiczne będą jeszcze głębiej zakorzenione w naszym codziennym życiu. Może wizje pisarzy science fiction w końcu się ziszczą i będziemy mieć stałe bazy na Księżycu i Marsie?? ? można przeczytać w zaproszeniu na konferencję. 25 stycznia (sobota) w Warszawie w Brain Embassy w samo południe wystartuje konferencja SpaceHUB ?Space 2020", która będzie chciała odpowiedzieć na pytania o najbliższe 10 lat w dziedzinie badań kosmicznych i eksploracji kosmosu. Zakończenie planowane jest na godz. 17:00. Konferencja będzie miała 3 bloki tematyczne czyli BIZNES, KSIĘŻYC i MARS. BIZNES ? odpowie na pytania: jaka przyszłość czeka biznes w branży kosmicznej w ciągu następnych 10 lat? Jakie trendy widoczne już dziś będę dominować w sektorze kosmicznym w latach 20-tych XXI wieku? Porozmawiamy o tym podczas panelu dyskusyjnego z ekspertami z branży. Najpierw dr hab. Grzegorz Brona przedstawi wykład pt. ?Sky is not the limit. Czyli jak można zarabiać dziś i za 10 lat na kosmosie?. A następnie odbędzie się panel dyskusyjny, w którym wezmą udział Grzegorz Brona (Creotech Instruments), Jarosław Chonajcki (Project Manager w Krakowskim Parku Technologicznym, kierownik programu akceleracyjnego SpaceUp BSA) i Łukasz Mosdorf (członek zarządu N7 Space i N7 Mobile). KSIĘŻYC - w części poświęconej Księżycowi Gordon Wasilewski przedstawi prezentację pt. ?2020-2030, czas powrotu na Księżyc?, która będzie wstępem do panelu dyskusyjnego nt. czy ludzkość ponownie zaistnieje na Księżycu w nowej dekadzie? Czy będzie to tylko na chwilę, czy będzie to stała obecność? Kto uruchomi bazy na naszym satelicie, czy będzie to Zachód czy Wschód? Czy jeden kraj jest w stanie udźwignąć taki ciężar, czy raczej będzie to wynik współpracy międzynarodowej? W trakcie debaty Gordon Wasilewski (inżynier i badacz górnictwa kosmicznego, doktorant Centrum Badań Kosmicznych PAN, współpracuje z Colorado School of Mines), dr Barbara Skardzińska (adwokat i pierwszy w Polsce doktor nauk prawnych ze specjalnością prawo kosmiczne) i Jędrzej Kowalewski (firma Scanway, członek zespołu DREAM, współtwórca satelity ScanSAT) przejrzą najbliższe księżycowe misje robotyczne i załogowe oraz ich plany i postarają się odpowiedzieć na powyższe pytania. Równolegle do części księżycowej odbędzie się WARSZTAT poprowadzony przez Przemysława Mujta (project manager z sektora telekomunikacyjnego i IT) na CREODIAS czyli platformie do zaawansowanej analizy i budowania aplikacji z użyciem danych satelitarnych z programu Copernicus. MARS ? dr Natalia Zaleska przedstawi w prezentacji pt. ?Podbój Marsa - co nas jeszcze czeka?? historię podboju Czerwonej Planety od lat 60. XX wieku, kiedy sondy Mariner przysłały pierwsze zdjęcia powierzchni Marsa aż po najnowsze badania. Opowie też, jakie są plany na najbliższe lata eksploracji planety, i jakie zagadki, które spędzają sen z oczu naukowcom, kryje jeszcze Mars. Następnie odbędzie się panel dyskusyjny, podczas którego jego uczestnicy będą starali się rozważyć czy mimo wszystko do postawienia ludzkiej nogi na Marsie jest coraz bliżej i czy kolonizacja Marsa ma sens. W dyskusji udział wezmą: dr Jakub Ciążela (Zakład Fizyki Słońca CBK PAN, ING PAN, mineralog, geochemik i geolog planetarny.; zajmuje się migracją metali i poszukiwaniem nowych złóż, zaangażowany misję ESA ExoMars na Marsa. W CBK PAN pracuje nad instrumentem MIRORES, który pozwoli na poszukiwanie złóż metali na Marsie przy użyciu dalekiej podczerwieni), Natalia Ćwilichowska (inżynier biotechnologii, członek zespołów naukowych Projekt Scorpio oraz Space is More, jeden z twórców bazy marsjańskiej Twardowsky), Justyna Pelc (inżynier, lider grupy Innspace - projekt nie z tej Ziemi, zwycięzcy Student Aerospace Challenge za projekt kabiny samolotu suborbitalnego oraz zdobywcy 5. miejsca w konkursie Mars Colony Prize za projekt marsjańskiego miasta) oraz dr Natalia Zalewska (geolog, CBK PAN, specjalizuje się w teledetekcji Marsa i geologii analogów marsjańskich, zajmuje się zagadnieniami pochodzenia i występowania wody na planetach w Układzie Słonecznym; ponadto skupia się także na genezie i historii wulkanizmu marsjańskiego). SpaceHUB jest organizowany przez firmę konsultingową z branży kosmicznej Kapitech oraz co-working Brain Embassy. Wydarzenie sponsoruje Integrated Solutions. Zaś patronem medialnym imprezy jest portal We Need More Space. Więcej informacji oraz harmonogram na stronie konferencji. Paweł Z. Grochowalski Źródło: SpaceHUB ?Space 2020? https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/konferencja-space-2020-czyli-nasza-przyszlosc-w-kosmosie
  3. Chiny wprowadziły do eksploatacji największy na świecie radioteleskop Autor: admin (2020-01-24 ) W Chinach ostatecznie oddano do użytku największy na świecie pojedynczy teleskop radiowy. Będzie on niemal dwukrotnie większy od radioteleskop Arecibo znajdującego się w Puerto Rico. Astrofizycy mają nadzieję, że nowy radioeleskop pomoże odkryć wiele tajemnic wszechświata. Gigantyczny teleskop nosi nazwę FAST co jest skrótem od angielskiego Five hundred meter Aperture Spherical Telescope. Oznacza to, że jest to sferyczny radioteleskop o średnicy 500 metrów. Dla porównania wspomniane Arecibo ma średnicę 300 metrów. Radioteleskop został zlokalizowany w naturalnej głębokiej depresji, w prowincji Guizhou w południowo-zachodnich Chinach. Zwierciadło tego teleskopu składa się z 4500 pojedynczych komórek. Struktura ta umożliwia znakomitą możliwość regulacji jego kształtu i kompensowania ewentualnych niezgodności. Astronomowie obiecują sobie po nim bardzo dużo. Teleskop FAST ma pomóc w obserwacjach fal grawitacyjnych, egzoplanet oraz wysokoenergetycznego promieniowania kosmicznego, a także szybkich rozbłysków radiowych, magnetarów, kwazarów i innych fenomenów. Ponieważ czułość radioteleskopu jest wprost proporcjonalna do jego powierzchni, FAST będzie w stanie wykrywać obiekty niewidoczne dla innych ziemskich radioteleskopów. Jest w stanie analizować promieniowanie w ogromnym zakresie długości fal, od 10 cm do 4,3 m. Oznacza to że jest w stanie wykrywać obiekty w znacznej części widma. Budowa radioteleskopu FAST rozpoczęła się w 2011 roku a już od 2016 roku przeprowadzono pierwsze testy urządzenia. Udało się wtedy nawet odkryć Szybkie Rozbłyski Radiowe. Jednak dopiero kilka dni temu radioteleskop został ostatecznie oficjalnie oddany do eksploatacji. W latach 2020-2024 radioteleskop Fast ma dokonać przeglądu całego dostępnego dla niego nieba. W jego polu widzenia znajdują się liczne kwazary, Galaktyki radiowe gwiazdy neutronowe i inne kosmiczne fenomeny, które dopiero czekają na odkrycie. https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/chiny-wprowadzily-do-eksploatacji-najwiekszy-na-swiecie-radioteleskop
  4. Pierwsza załogowa misja SpaceX jeszcze 2020 roku 2020-01-24. Firma SpaceX z powodzeniem wykonała lot testowy kapsuły Crew Dragon. Elon Musk zapowiedział, iż pierwsza załogowa misja przedsiębiorstwa może odbyć się jeszcze w 2020 roku. Misja SpaceX polegająca na dokowaniu przy Międzynarodowej Stacji Kosmicznej ma odbyć się w drugim kwartale 2020 roku - przynajmniej według Elona Muska. Sprzęt i kapsuła miały być gotowe w pierwszym kwartale 2020 roku, jednak tak się nie stało. Warto pamiętać, iż obecnie trzeba przyjmować harmonogram lotów firmy z lekkim przymrużeniem oka. Szacunki Elona Muska w przeszłości były bardzo optymistyczne i zazwyczaj szybko weryfikowane przez rzeczywistość. Wystarczy spojrzeć na to, ile czasu zajęło projektowi Falcon Heavy przejście z fazy pomysłu do realizacji. Ostatni lot testowy kapsuły Crew Dragon był jednak kluczowym wydarzeniem przed uruchomieniem pojazdu wraz z załogą. Źródło: INTERIA https://nt.interia.pl/news-pierwsza-zalogowa-misja-spacex-jeszcze-2020-roku,nId,4279551
  5. Dzień Informacyjny Europejskiej Agencji Kosmicznej w MNiSW 2020-01-24. Redakcja Zaproszenie na Dzień Informacyjny poświęcony programowi naukowemu ESA oraz programowi opcjonalnemu tej agencji dot. rozwoju instrumentów badawczych PRODEX organizowany przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego oraz Europejską Agencję Kosmiczną. Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego oraz Europejska Agencja Kosmiczna (ESA) zapraszają do udziału w dniu informacyjnym, który odbędzie się 6 lutego 2020 r. w siedzibie MNiSW przy ul. Hożej 20. Dzień informacyjny poświęcony będzie programowi naukowemu ESA oraz programowi rozwoju instrumentów badawczych PRODEX. Dzień informacyjny rozpocznie się o godz. 9:00 sesją, podczas której możliwości udziału w programach zaprezentuje Europejska Agencja Kosmiczna, a następnie od godz. 10:30 będzie możliwość spotkań bilateralnych z przedstawicielami ESA. Zapraszamy do rejestracji poprzez wysłanie wiadomości na adres [email protected]. W wiadomości prosimy o podanie imienia i nazwiska oraz nazwy reprezentowanego podmiotu (np. firmy/instytutu). Ponadto, prosimy o przekazanie informacji, czy są Państwo zainteresowani spotkaniem bilateralnym z przedstawicielem ESA (ok. 15 min.). Jeśli tak, prosimy o podanie głównych obszarów specjalizacji, ew. najważniejszych zrealizowanych projektów w ramach sektora kosmicznego (w języku polskim i angielskim). Rejestracja jest możliwa do dnia 27 stycznia do godz. 16:00. Po tym terminie, poinformujemy Państwa o wyznaczonej godzinie spotkania bilateralnego (w przypadku otrzymania informacji o chęci udziału w takim spotkaniu). https://kosmonauta.net/2020/01/dzien-informacyjny-europejskiej-agencji-kosmicznej-w-mnisw/
  6. Pierwsza misja CST-100 Starliner ? nagrania 2020-01-24. Krzysztof Kanawka Od początku stycznia następuje publikacja nagrań z pierwszej misji orbitalnej kapsuły CST-100 Starliner. Rakieta Atlas 5 wyniosła 20 grudnia 2019 kapsułę CST-100 Starliner do pierwszej testowej i bezzałogowej misji tego pojazdu. Lot rakiety Atlas 5 przebiegł prawidłowo, jednak działania kapsuły CST-100 Starliner po wejściu na wstępną orbitę spowodowały błędną orientację pojazdu i nieprawidłowe manewry orbitalne. Błąd był spowodowany posługiwaniem się błędnym czasem w kapsule. Efektem błędnych manewrów było odwołanie dotarcia kapsuły CST-100 Starliner do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) i skrócenie pobytu na orbicie do dwóch dni. W kolejnych godzinach lotu orbita CST-100 została podniesiona do wysokości ok. 249 x 273 km. Podczas drugiego dnia krążenia wokół Ziemi wykonano serię testów, w tym rozłożenie węzła cumowniczego kapsuły. Te testy przebiegły prawidłowo. Dwudziestego drugiego grudnia 2019 nastąpił powrót kapsuły na Ziemię. O 13:24 CET nastąpił manewr deorbitacyjny, który zakończył się sukcesem. Chwilę po manewrze deorbitacyjnym nastąpiło udane odrzucenie modułu serwisowego kapsuły. Na cztery minuty przed lądowaniem nastąpiło otwarcie pierwszych spadochronów, po czym otwarcie głównych spadochronów a następnie odrzucenie osłony termicznej kapsuły. Lądowanie w bazie White Sands nastąpiło o godzinie 13:58 CET. Oczywiście, pierwszy lot CST-100 Starliner ? wskutek bardzo ?prostego? błędu ? nie zakończył się ?pełnym sukcesem?, czyli doprowadzeniem pojazdu do ISS. W kolejnych tygodniach NASA oraz firma Boeing prezentowały ten lot jako seria udanych testów o krytycznym znaczeniu dla przyszłych załogowych misji. Poniżej prezentujemy nagranie opublikowane na początku 2020 roku przez NASA o pierwszym locie pojazdu Starliner. Co ciekawe, społeczność astronautyczna dość ?chłodno? przyjęła to nagranie, gdyż dość mało opisuje sam lot, a dużo jest w nim ?otoczki? całej misji oraz programu komercyjnych lotów załogowych na ISS. Z pewnością za ważny sukces można uznać udane lądowanie i odzyskanie kapsuły. W połowie stycznia Starliner powrócił na Florydę w świetnym stanie. Kapsuła będzie teraz przygotowywana do kolejnej misji. Pojawiło się także bardzo ciekawe (niezależne od NASA) nagranie z wycieczki po zakładach firmy Boeing związanych z CST-100 Starliner. To nagranie prezentujemy poniżej. Aktualnie nie zapadła jeszcze decyzja co do formy kolejnej misji CST-100 Starliner. Nie wiadomo obecnie, czy NASA zobowiąże firmę Boeing do przeprowadzenia kolejnego testu bezzałogowego czy też pozwoli na wykonanie misji załogowej. Prawdopodobnie analiza danych z tego pierwszego lotu zajmie jeszcze kilka tygodni. Ostrożnie można założyć, że NASA podejmie decyzję nie wcześniej niż w drugiej połowie lutego. Niemniej jednak wydaje się dość prawdopodobne, że do połowy tego roku może dojść do pierwszej misji załogowej CST-100 Starliner. (NASA, PFA, NSF, A-S) https://kosmonauta.net/2020/01/pierwsza-misja-cst-100-starliner-nagrania/ Episode 01: The Orbital Test Flight of Boeing?s Starliner Nagranie NASA opisujące pierwszy lot orbitalny CST-100 Starliner / Credits ? NASA Nagrania z pierwszej misji kapsuły CST-100 Starliner / Credits ? AmericaSpace Wycieczka po fabryce pojazdów Starliner / Credits ? NASASpaceflight
  7. OSIRIS-REx zbliża się na 620 metrów do Bennu 2020-01-23. Radek Kosarzycki Pierwsze wyniki wskazują, ze sonda OSIRIS-REx z powodzeniem wykonała bliski przelot w pobliżu Nightingale, miejsca, z którego w sierpniu pobierze próbki gruntu. W trakcie przelotu sonda znajdowała się na wysokości zaledwie 620 metrów nad swoim celem. Nightingale to punkt znajdujący się wysoko na północnej półkuli planetoidy. W celu wykonania przelotu sonda OSIRIS-REx opuściła swoją orbitę w odległości 1,2 km od planetoidy i wykonała 11-godzinny tranzyt, w trakcie którego zbliżyła się do powierzchni na odległość 620 m. W trakcie przelotu wszystkie instrumenty sondy skierowane były na fragment powierzchni o szerokości 16 metrów. Wykonane w trakcie przelotu zdjęcia są jak dotąd najdokładniejszymi zdjęciami potencjalnego miejsca lądowania. Głównym celem przelotu było dokładne zbadanie w wysokiej rozdzielczości obszaru potencjalnego lądowania. Na podstawie wykonanych zdjęć naukowcy powiększą zbiór zdjęć, na których udokumentowano wszystkie charakterystyczne punkty powierzchni, takie jak kratery czy głazy. W trakcie zaplanowanego na sierpień kontaktu z planetoidą, dzięki zebranym teraz danym, sonda będzie w stanie autonomicznie wybrać najlepsze miejsce kontaktu. Na 11 lutego br. zaplanowano także podobny przelot nad Osprey -drugim, zapasowym miejscem pobrania próbki. Natomiast wiosną ? 3 marca i 26 maja, sonda zbliży się odpowiednio do Nightingale i Osprey na odległość zaledwie 250 metrów ? to będzie rekordowo bliski przelot nad powierzchnią Bennu. Bennu to planetoida o średnicy ok. 560 metrów, która należy do planetoid grupy Apolla. Planetoida obiega słońce w ciągu 1 roku i 71 dni. W latach 2169-2199 Bennu ośmiokrotnie zbliży się do Ziemi. Prawdopodobieństwo potencjalnego uderzenia w Ziemię szacuje się na 0,037% co jest całkiem sporą wartością. W przypadku zderzenia planetoida mogłaby doprowadzić do powstania krateru o średnicy kilkunastu kilometrów. Naukowcy mają jednak sporo czasu, aby zastanowić się w jaki sposób zminimalizować ryzyko zderzenia Bennu z Ziemią. Misja OSIRIS-REx realizowana w ramach programu New Frontiers jest jednym z pierwszych kroków na drodze do minimalizacji ryzyka. W trakcie misji naukowcy chcą się dowiedzieć więcej o planetoidzie, ale także o jej trajektorii lotu i o tym czego trzeba, aby odsunąć ją od Ziemi, minimalizując tym samym ryzyko zderzenia. Źródło: NASA Goddard Space Flight Center https://www.pulskosmosu.pl/2020/01/23/osiris-rex-zbliza-sie-na-620-metrow-do-bennu/
  8. Jasność Betelgezy wciąż spada. Obecny poziom to 1,506 magnitudo 2020-01-23. Radek Kosarzycki Betelgeza robi się coraz ciemniejsza i wszyscy zastanawiają się, co to dokładnie oznacza. Gwiazda przejdzie w stadium supernowejpod koniec swojego życia, ale do tego czasu mogą minąć jeszcze dziesiątki tysięcy lat. Co zatem odpowiada za pociemnienie gwiazdy? Astronomowie z Uniwersytetu Villanova, Edward Guinan i Richard Wasatonic, jako pierwsi poinformowali o ostatnim spadku jasności Betelgezy. W nowym poście na portalu The Astronomer?s Telegram dwójka astronomów donosi o dalszym ściemnianiu Betelgezy. Jednocześnie naukowcy zaznaczają, że choć jasność gwiazdy wciąż spada, to tempo tego spadku jest coraz mniejsze. Betelgeza to czerwony nadolbrzym w gwiazdozbiorze Oriona. Gwiazda opuściła ciąg główny około 1 miliona lat temu i od ponad 40 000 lat jest czerwonym nadolbrzymem. Jest to progenitor kolapsu jądra SN-II, co oznacza, że w końcu Betelgeza zużyje wystarczająco dużo swojego wodoru, aby jego jądro uległo kolapsowi, co z kolei doprowadzi do eksplozji supernowej. Jest to tak zwana gwiazda zmienna pół-regularna, co oznacza, że jej jasność ulega cyklicznym zmianom. Jeden z cykli trwa około 420 dni, a drugi około pięciu lub sześciu lat. Trzeci cykl jest krótszy; od około 100 do 180 dni. Chociaż większość jej zmian jest przewidywalna i przebiega zgodnie z tymi cyklami, niektóre z nich nie są takie, jak obecne pociemnienie. Gwiazdozbiór Oriona. 6 lat po eksplozji Betelgezy, czerwona gwiazda w górym lewym rogu nie będzie już widoczna gołym okiem. Astronomowie od dawna monitorują Betelgezę. Wzrokowe oceny jasności gwiazdy sięgają około 180 lat wstecz, a od lat dwudziestych XX wieku amerykańskie stowarzyszenie obserwatorów gwiazd zmiennych (AAVSO) przeprowadza bardziej systematyczne pomiary. Około 40 lat temu astronomowie z Uniwersytetu Villanova zaczęli systematycznie wykonywać fotometryczne pomiary jasności Betelgezy. Dane fotometryczne z ostatnich 25 lat są najdokładniejsze i zgodnie z tymi danymi obecnie gwiazda jest najciemniejsza w tym całym okresie. Według postu Guinana i Wasatonica temperatura Betelgezy spadła o 100 kelwinów od września 2019 r., a jej jasność spadła w tym samym czasie o prawie 25 procent. Według wszystkich pomiarów promień gwiazdy wzrósł przy tym o około 9 procent. Takiego zwiększania rozmiarów naukowcy spodziewali się wraz z rosnącym wiekiem gwiazdy. W pewnym sensie mamy szczęście, że Betelgeza jest tak blisko, przynajmniej z astronomicznego punktu widzenia. To tylko około 650 lat świetlnych stąd, co sprawia, że wiele możemy się od niej nauczyć. To jedyna gwiazda inna niż nasze słońce, na której możemy zobaczyć szczegóły powierzchni. Dzięki temu astrofizycy mogą zrozumieć procesy zachodzące w jej wnętrzu. Jak wszystkie gwiazdy, Betelgeza wytwarza ciepło w swoim jądrze w procesie fuzji wodoru. Ciepło przekazywane jest na jego powierzchnię poprzez konwekcję. Prądy przenoszące ciepło nazywane są komórkami konwekcyjnymi, które można zobaczyć na powierzchni jako ciemne plamy. Gdy gwiazda się obraca wokół własnej osi, komórki te obracają się wraz z nią i znikają z pola widzenia, co przyczynia się do obserwowanej zmienności Betelgezy. Komórki konwekcyjne mogą być masywne, szczególnie na powierzchni tak wielkiej gwiazdy jak Betelgeza. W 2013 r. naukowcy ogłosili dowody istnienia komórek konwekcyjnych na słońcu, utrzymujących się przez całe miesiące. Czy taki sam proces odpowiada za spadek jasności Betelgezy? Obecny spadek jasności gwiazdy może nie być spowodowany przez samą gwiazdę, ale na przykład przez obłok gazu i pyłu skutecznie przesłaniającego nam jej światło. Z biegiem czasu, gdy Betelgeza spala więcej paliwa, traci masę. Gdy traci masę, wpływ jej grawitacji na zewnętrzne warstwy słabnie, a obłoki gazu i pyłu uciekają w jej bezpośrednie otoczenie. Taki proces także może odpowiadać za obecne zachowanie gwiazdy. Czy może to być jednak coś innego? Wiemy dużo o gwiazdach, ale nie wiemy wszystkiego. Nigdy też nie byliśmy w stanie obserwować innych czerwonych superolbrzymów w taki sposób, w jaki możemy to robić w przypadku Betelgezy. Bez względu na przyczynę wiemy, jak wygląda ostateczny koniec Betelgezy: eksplozja supernowej. Nie wiemy czy obecny spadek jasności jest bezpośrednio związany z nadchodzącą nieuchronną śmiercią gwiazdy. Guinan i Wasatonic stwierdzają, że powinniśmy uważnie przyglądać się zachowaniu tej fascynującej gwiazdy. Kiedy Betelgeza w końcu stanie się supernową, będzie to najbardziej fascynujące wydarzenie w świecie natury, którego świadkiem będzie każdy człowiek na świecie. Inne supernowe, takie jak SN 185 i SN 1604, dotyczyły gwiazd leżących znacznie dalej niż Betelgeza. Kiedy przejdzie ona w stadium supernowej, stanie się trzecim najjaśniejszym obiektem na niebie, po słońcu i Księżycu w pełni. Ale niektóre szacunki mówią, że będzie nawet jaśniejsza od Księżyca. Ta jasność potrwa miesiące i będzie rzucać cienie na Ziemię nawet w nocy. Następnie, po około trzech latach jej jasność spadnie do obecnego poziomu. Sześć lat po eksplozji supernowej, Betelgeza nie będzie już widoczna gołym okiem. Kiedy do tego dojdzie? Tego nie wie nikt. I choć obecny spadek jasności prawdopodobnie nie jest związany ze zbliżającą się eksplozją supernowej, to astronomowie nie mogą być tego pewni. Źródło: Universe Today https://www.pulskosmosu.pl/2020/01/23/jasnosc-betelgezy-wciaz-spada-obecny-poziom-to-1506-magnitudo/
  9. Echa fal grawitacyjnych mogą potwierdzić hipotezę Hawkinga 2020-01-23.Autor. Vega Echa w sygnałach fal grawitacyjnych sugerują, że horyzont zdarzeń czarnej dziury może być bardziej skomplikowany niż obecnie sądzą naukowcy. Badacze z University of Waterloo donoszą o pierwszym wykryciu potencjalnego echa wywołanego mikroskopijnym ?szumem? kwantowym otaczającym nowo powstałe czarne dziury. Fale grawitacyjne są zmarszczkami w czasoprzestrzeni emitowanymi w wyniku zderzenia w przestrzeni kosmicznej masywnych, zwartych obiektów, takich jak czarne dziury czy gwiazdy neutronowe. Zgodnie z OTW nic, co przekroczy punktu bez powrotu, tzw. horyzont zdarzeń, nie może uciec grawitacji czarnej dziury. Tak przynajmniej uważali naukowcy do czasu, gdy Stephen Hawking zastosował mechanikę kwantową i przewidział, że cząstki kwantowe będą powoli wyciekać z czarnych dziur w postaci tzw. promieniowania Hawkinga. Aż do momentu odkrycia pierwszych fal grawitacyjnych naukowcy nie byli w stanie ustalić eksperymentalnie, czy jakakolwiek materia wycieka z czarnych dziur. Jeżeli szum kwantowy odpowiedzialny za promieniowanie Hawkinga faktycznie istnieje wokół czarnych dziur, fale grawitacyjne mogą się od niego odbijać, co by spowodowało wytworzenie mniejszych sygnałów fali grawitacyjnej po głównym zdarzeniu, tworząc coś w rodzaju echa. Niayesh Afshordi z University of Waterloo oraz współautor pracy, Jahed Abedi z Instytutu Maxa Plancka, ogłosili pierwsze prawdopodobne odkrycie powtarzającego się echa, które może stanowić eksperymentalny dowód na to, że czarne dziury mogą radykalnie różnić się od przewidywanych przez teorię względności Einsteina, a tym samym, że nie mają one horyzontu zdarzeń. Echa obserwowane przez zespół Afshordi i Abedi pasują do symulowanych ech przewidywanych przez modele czarnych dziur, które uwzględniają efekty mechaniki kwantowej i promieniowanie Hawkinga. ?Nasze wyniki wciąż są niepewne, ponieważ istnieje bardzo mała szansa, że to, co widzimy, jest w rzeczywistości przypadkowym szumem w detektorach, ale prawdopodobieństwo jest tym mniejsze, im więcej takich przykładów dostrzeżemy. Teraz, gdy naukowcy wiedzą, czego szukamy, możemy zacząć szukać więcej przykładów potwierdzających naszą teorię. Takie potwierdzenie byłoby pierwszym bezpośrednim dowodem kwantowej struktury czasoprzestrzeni? ? powiedział Afshordi. Opracowanie: Agnieszka Nowak Źródło: University of Waterloo Urania https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2020/01/echa-fal-grawitacyjnych-moga.html
  10. Astronarium nr 92 o kosmicznym pyle 2020-01-23. Pył w kosmosie to temat nowego odcinka popularnonaukowej serii "Astronarium". Premiera dzisiaj o godz. 17:00 w TVP 3, a w sobotę na YouTube. "Mikroskopijne ziarenka rozsiane wśród gwiazd. Kosmiczny pył widzimy jako ciemne obłoki na nocnym niebie, ale to nie jedyne świadectwo jego obecności we Wszechświecie. Zobacz skąd bierze się pył w kosmosie i co może nam powiedzieć o naszych kosmicznych korzeniach" - w taki sposób redakcja Astronarium zachęca do obejrzenia odcinka. Producentami programu są Polskie Towarzystwo Astronomiczne (PTA) oraz Telewizja Polska (TVP), a partnerem medialnym czasopismo i portal "Urania - Postępy Astronomii". Dofinansowanie produkcji zapewnia Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego. ? Witryna internetowa ?Astronarium? ? ?Astronarium? na Facebooku ? "Astronarium" na Instagramie ? ?Astronarium? na Twitterze ? Odcinki ?Astronarium? na YouTube ? Oficjalny gadżet z logo programu: czapka z latarką ? Ściereczka z mikrofibry z logo Astronarium ? Podkładka pod mysz z logo Astronarium https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/astronarium-nr-92-o-kosmicznym-pyle
  11. Zagłosuj na nazwę dla nowego łazika marsjańskiego NASA 2020-01-23. Każdy może pomóc NASA w wyborze nazwy dla następnego łazika marsjańskiego. Amerykańska agencja kosmiczna wyłoniła 9 finałowych pomysłów nw nazwy i teraz trwa internetowe głosowanie. Cały konkurs nosi nazwę "Name the Rover" i jego celem jest wyłonienie nazwy dla amerykańskiego łazika, który za kilka miesięcy poleci na Marsa. Konkurs przebiegał w kilku etapach. Najpierw 28 sierpnia 2019 r. ogłoszono konkurs dla uczniów młodszych klas w szkołach w Stanach Zjednoczonych, którzy mogli nadsyłać swoje propozycje (wraz z esejem). Takich propozycji nadeszło ponad 28 tysięcy. Do następnego etapu selekcji zaangażowano 4700 ochotników - nauczycieli, pracowników branży kosmicznej i entuzjastów lotów kosmicznych - którzy zawęzili grono propozycji do 155. Ostatecznie do finału zakwalifikowano dziewięć propozycji nazw: Endurance, Tenacity, Promise, Perseverance, Vision, Clarity, Ingenuity, Fortitude, Courage. Można na nie głosować od 21 stycznia do 28 stycznia 2020 r. do godz. 12 polskiego czasu. Zagłosować może każdy internauta, w tym Polacy. W momencie pisania niniejszego tekstu było oddanych prawie 250 tysięcy głosów, w tym około 1500 z Polski. Głosować można na stronie: https://go.nasa.gov/name2020 Wyniki głosowania będą pomocne przy ostatecznym wyborze nazwy. W tej końcowej dyskusji wezmą udział uczniowie, którzy zaproponowali finałowe nazwy oraz osoby reprezentujące NASA, na przykład astronautka Jessica Watkins, "kierowca" łazików marsjańskich (Nick Wiltsie), a także Clara Ma, która jako uczennica zaproponowała w 2009 r. nazwę dla łazika Curiosity. Ostateczną decyzję NASA poznamy na początku marca. Łazik, dla którego nazwa jest wybierana, ma zostać wystrzelony w lipcu lub sierpniu 2020 r. i 18 lutego 2021 r. wylądować na Marsie w kraterze Jezero. Więcej informacji: ? Strona głosowania ? Nine Finalists Chosen in NASA's Mars 2020 Rover Naming Contest Źródło: NASA Autor: Krzysztof Czart Na ilustracji: Ilustracja promująca konkurs na nazwę łazika marsjańskiego. Źródło: NASA/JPL-Caltech. https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/zaglosuj-na-nazwe-dla-nowego-lazika-marsjanskiego-nasa
  12. Zawody European Rover Challenge 2020 odbędą się w Kielcach 2020-01-23. Po sukcesie piątej edycji European Rover Challenge (ERC), którą śledziło łącznie sto tysięcy osób, organizatorzy ogłosili datę i miejsce kolejnej odsłony zawodów. Szósta edycja ERC odbędzie się w dniach 11-13 września na terenie Politechniki Świętokrzyskiej w Kielcach. 27 stycznia br. ruszy rejestracja zespołów do pierwszego etapu szóstej edycji prestiżowych zawodów ERC 2020. Tegoroczny finał tego wydarzenia robotyczno-kosmicznego odbędzie się w dniach 11-13 września (piątek-niedziela) na terenie Politechniki Świętokrzyskiej w Kielcach. Już po raz drugi ta uczelnia techniczna gościć będzie młodych konstruktorów robotów marsjańskich z całego świata. Ubiegłoroczna edycja zawodów ERC zgromadziła rekordową liczbę obserwatorów. Trwające trzy dni wydarzenie odwiedziło ponad 25 000 gości, którzy do Kielc przyjechali dosłownie z całej Polski. Trzy razy tyle widzów uczestniczyło w transmisjach na żywo prowadzonych na wielu portalach online oraz kanałach społecznościowych w Internecie. - Ten niekwestionowany sukces przekonał nas do tego, by kolejną odsłonę zawodów zorganizować również w Kielcach. Na razie możemy zdradzić, że wzorem poprzednich edycji na ERC 2020 składać się będą międzynarodowe zmagania robotów marsjańskich oraz Strefa Pokazów Naukowo-Technologicznych wypełniona po brzegi atrakcjami dla pasjonatów kosmosu, robotyki i nauki w każdym wieku ? mówi Łukasz Wilczyński, prezes Europejskiej Fundacji Kosmicznej i główny pomysłodawca ERC. - Co roku stawiamy sobie poprzeczkę coraz wyżej, dlatego zależy nam, by program wydarzenia jeszcze lepiej dopasować do potrzeb i zainteresowań naszej publiczności. W tym celu na pewno wykorzystamy ciekawe dane, jakich dostarczyło nam ubiegłoroczne badanie uczestników ERC przeprowadzone na terenie zawodów ? dodaje. ? Wynika z niego m.in., że 43% odwiedzających wydarzenie interesuje się nowymi technologiami, 14% to pasjonaci astronomii, a jedną z najliczniejszych grup gości stanowiły rodziny z dziećmi. Uczestnicy szóstej edycji ERC mogą spodziewać się kilku nowości, w tym nieznacznych zmian w regulaminie zawodów. Zadania w poszczególnych konkurencjach terenowych zostały uaktualnione tak, by jeszcze lepiej odpowiadały potrzebom współczesnego rynku kosmicznego, a także trendom w dziedzinie robotyki, takim jak np. dążenie do coraz większej autonomii projektowanych robotów. Organizatorzy planują także wprowadzić do systemu nagradzania zawodników dodatkowe kategorie, w tym m.in. wyróżnienie za ?Odkrycie Roku?. Szansę na jego otrzymanie będzie miała drużyna debiutująca w ERC 2020, która w ostatecznym rankingu zespołów uplasuje się w pierwszej połowie zestawienia. Aktualnie trwa etap podpisywania umów o współorganizacji wydarzenia. Pierwszy taki dokument o współpracy został już zawarty ze Specjalną Strefą Ekonomiczną Starachowice, długoletnim sponsorem i mecenasem wydarzenia. Informacje o kolejnych partnerach można śledzić na bieżąco na stronie: www.roverchallenge.eu. Współorganizatorami European Rover Challenge 2020 są Europejska Fundacja Kosmiczna, Specjalna Strefa Ekonomiczna ?Starachowice? S.A. oraz Politechnika Świętokrzyska we współpracy z Miastem Kielce. Źródło: Planet Partners https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/zawody-european-rover-challenge-2020-odbeda-sie-w-kielcach
  13. IAU rozdaje teleskopy na warsztaty dla nauczycieli 2020-01-23. Do Międzynarodowej Unii Astronomicznej (IAU) można zaaplikować o przyznanie zestawu teleskopów na organizację warsztatów dla nauczycieli. Termin składania wniosków mija 31 stycznia. W ramach projektu IAU100 Open Astronomy Schools realizowane będą w 2020 roku szkolenia dla nauczycieli. Międzynarodowa Unia Astronomiczna (IAU) oraz National Astronomical Observatory of Japan (NAOJ) ufundowały 250 zestawów niewielkich teleskopów, w ramach wsparcia dla organizatorów warsztatów. Aplikacje o otrzymanie zestawów teleskopów można składać do 31 stycznia 2020 r. Nagrodzone zostanie 20 najlepszych projektów, otrzymując po kilkanaście zestawów każdy. Projekt jest skierowany przede wszystkim do krajów rozwijających się, ale przewiduje także wyjątki umożliwiające składanie aplikacji przez organizatorów warsztatów z krajów rozwiniętych, takich jak Polska. Zachęcamy więc by spróbować Warsztaty powinny być zgodne z którymś z wybranych celów projektu IAU100 (New Worlds: ?Are we alone??, 100 Years of General Relativity: Eclipse, Astronomy Natural and Cultural Heritage lub Inclusive Astronomy) oraz odpowiadać przynajmniej jednemu celowi zrównoważonego rozwoju według definicji ONZ. W programie warsztatów trzeba przewidzieć praktyczną sesję nauki składania i użytkowania teleskopów z zestawów oraz używać zasobów z automatycznych teleskopów przeznaczonych do szkół. Szczegółowe kryteria są opisane w ogłoszeniu IAU. Zestawy teleskopów obejmują niewielkie lunety o średnicy 5 cm, ogniskowej 399 mm, z okularami 25 mm Huygens / 6 mm Plossl (co umożliwia uzyskanie powiększenia 16x / 66x). Lunetka waży 265 gramów i pasuje do standardowych statywów fotograficznych. Dołączony jest też adapter umożliwiający używanie aparatów fotograficznych ze smartfonów. Więcej informacji: ? 2020 teacher training call Autor: Krzysztof Czart Źródło: IAU100 Na zdjęciu: Zestaw z teleskopem NAOJ Telescope Kit. Źródło: IAU100 https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/iau-rozdaje-teleskopy-na-warsztaty-dla-nauczycieli
  14. Pierwszy w tym roku powrót Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) nad wieczorne polskie niebo 2020-01-23. Andrzej Po ponad miesiącu przerwy od obserwacji wieczornych przelotów stacji (ISS) ponownie będziemy mogli cieszyć swój wzrok tą popularną wśród miłośników astronomii atrakcją. Stosunkowo krótkie zimowe dni będą temu rzecz jasna sprzyjać. Nieco gorzej ma się sytuacja z niską temperaturą, która może odstraszyć nawet najbardziej doświadczonych obserwatorów. Przeloty (ISS) będą atrakcją na wieczornym niebie aż do 8 lutego. Wyobraźmy sobie, że nagle nad naszym domem przelatuje olbrzymi statek kosmiczny, szeroki niczym boisko do piłki nożnej, zbudowany z ogniw słonecznych. Ten niesamowity obiekt pojawia się niemal codziennie na nocnym niebie i możemy obserwować go bez większego wysiłku nieuzbrojonym okiem. Stacja jest na tyle duża, a jej moduły baterii słonecznych odbijają tyle światła słonecznego, że jest widoczna z Ziemi jako bardzo jasny obiekt poruszający się po niebie z jasnością nawet do -5,8 magnitudo podczas perygeum przy 100% oświetleniu. Przy obecnych danych dostępnych w internecie oraz możliwości śledzenia położenia stacji na żywo jesteśmy w stanie przewidzieć pojawienie się jej na nocnym niebie z dokładnością do kilkunastu sekund. Poniżej przedstawiamy widoczne przeloty stacji (ISS) na najbliższe dni. Przypominamy również o możliwości śledzenia aktualnego położenia stacji na naszym portalu. Najbliższe widoczne w Polsce przeloty stacji (ISS) - Od 23 stycznia do 8 lutego. (Sprawdź) Zobacz też: - Sprawdź aktualne zachmurzenie - Kalendarz zjawisk astronomicznych w 2020 roku - Aktualne położenie ISS (Międzynarodowej Stacji Kosmicznej) Źródło: astronomia24.com, heavens-above.com https://www.astronomia24.com/news.php?readmore=976
  15. CHEOPS ? pierwsze światło 2020-01-23. Krzysztof Kanawka Najnowsza europejska misja, której celem jest badanie ?obcych światów?, przesłała ?pierwsze światło?. Podstawowym celem europejskiej misji CHaracterising ExOPlanets Satellite (CHEOPS) jest charakteryzacja mniejszych planet pozasłonecznych ? o rozmiarach od Ziemi do Neptuna. Te planety będą badane (oraz być może także wykrywane!) dzięki tzw. metodzie tranzytów, czyli niewielkich zaćmień, powstałych gdy przechodząca planeta zasłania pewną część swej gwiazdy. Z tej techniki obserwacyjnej korzysta obecnie m.in. kosmiczny teleskop TESS. CHEOPS został wyniesiony na orbitę 18 grudnia 2019 za pomocą rakiety Sojuz-STB. Start odbył się z Gujany Francuskiej (kosmodrom Kourou). Przez kolejne tygodnie trwał rozruch tego satelity. Dziewiątego stycznia 2020 pojawiło się ?pierwsze światło? z CHEOPSa. Choć na tym pierwszym obrazie niewiele widać, jest to potwierdzenie, że całość funkcjonuje prawidłowo i nie doznało żadnych uszkodzeń w trakcie startu. Misja CHEOPS jest przykładem projektu, który sam w sobie nie jest wielkim wyzwaniem technologicznym (w szczególności w porównaniu do wielkich obserwatoriów). Dzięki zastosowaniu przetestowanych wcześniej komponentów udało się zbudować lekkiego satelitę przy stosunkowo niskim koszcie. (ESA) https://kosmonauta.net/2020/01/cheops-pierwsze-swiatlo/
  16. Indie/ Przyszli indyjscy astronauci rozpoczęli trening w Rosji 2020-01-23. Czterej piloci wojskowi, wybrani do indyjskiego programu załogowych lotów kosmicznych ?Gaganyaan?, rozpoczęli w tym tygodniu 11-miesięczny trening w tzw. Gwiezdnym Miasteczku pod Moskwą. Przyszli astronauci, których nazwisk nie ujawniono, zostali wyselekcjonowani podczas wstępnych testów i treningu w Rosji pod koniec ubiegłego roku. Minister Jitendra Singh odpowiedzialny za energię atomową i sektor kosmiczny powiedział w ubiegłym tygodniu, że po powrocie astronauci przejdą w Indiach szkolenie dostosowane do testowanego tam już pojazdu załogowego. Indusi opracowali także prototyp własnego skafandra kosmicznego, jednak w pierwszym locie ma zostać użyty skafander produkcji rosyjskiej. Również na innych polach Indyjska Organizacja Badań Kosmicznych (ISRO) prowadzi międzynarodową współpracę w związku ze swoim programem lotów załogowych. We wtorek Press Trust of India poinformowała, że lekarze sił powietrznych, którzy będą monitorowali zdrowie astronautów, przejdą 2-tygodniowe szkolenie we Francji. Współpracując z krajami posiadającymi bardziej rozwinięte programy kosmiczne Indie skracają czas potrzebny na przygotowanie pierwszej orbitalnej misji załogowej, która ma się odbyć przed sierpniem 2022 roku. Na grudzień tego roku indyjska agencja kosmiczna zaplanowała bezzałogowy lot testowy prawie 4-tonowego pojazdu, na pokładzie którego astronauci mają latać w przestrzeń kosmiczną. W ubiegłym tygodniu szef ISRO Kailasavadivoo Sivan powiedział dziennikowi ?Economic Times?, że choć zaprojektowany pojazd jest zdolny zabrać 3-osobową załogę, to niewykluczone, że w pierwszy lot zabierze tylko jednego astronautę. Sivan potwierdził też, że Indie chcą później kontynuować załogowe misje kosmiczne i planują budowę własnej stacji orbitalnej. Premier Narendra Modi ogłosił rozpoczęcie programu lotów załogowych ?Gaganyaan? w sierpniu 2018 roku. Władze w Delhi wydadzą na niego 100 mld rupii (w przeliczeniu 1,4 mld dolarów). Fundusze przyznano na dwa bezzałogowe loty testowe i jeden załogowy, podczas którego ? według pierwotnego planu ? trójka astronautów miała spędzić około tygodnia na orbicie okołoziemskiej. Oficjalna data indyjskiego lotu załogowego to grudzień 2021 roku, a nieprzekraczalny termin wyznaczono na połowę sierpnia 2022 roku, kiedy kraj będzie obchodził 75-lecie uzyskania niepodległości. Jeśli misja się powiedzie, Indie zostaną czwartym krajem - obok Rosji, USA i Chin - zdolnym do samodzielnego wysyłania ludzi w przestrzeń kosmiczną. Tomasz Augustyniak (PAP) tam/ sp/ http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news%2C80419%2Cindie-przyszli-indyjscy-astronauci-rozpoczeli-trening-w-rosji.html
  17. Nie zobaczymy pierwszego w historii samolotu kosmicznego od Boeinga 2020-01-23. Smutne wieści dochodzą do nas od władz jednego z największych koncernów lotniczych na świecie. Boeing zamknął projekt budowy pojazdu kosmicznego na miarę XXI wieku. Powód? Tragiczna sytuacja finansowa. Pentagon miał mieć do dyspozycji futurystyczny rakietoplan, czyli maszynę łączącą w sobie możliwości samolotu i rakiety. Pojazd o nazwie XS-1 miał powstać w ramach projektu Phantom Express. Niestety, nie ujrzymy go w akcji, a przemysł kosmiczny nie przejdzie wielkiej rewolucji. Boeing znalazł się na skraju bankructwa, a to za sprawą problemów związanych z katastrofami swojego najnowszego modelu samolotu o oznaczeniu 737 Max. Władze koncernu zostały zmuszone skasować wiele niesamowitych projektów. Wśród nich znalazł się właśnie pierwszy samolot kosmiczny XS-1. Miał być to lekki, bezzałogowy statek zdolny do częstych lotów na orbitę okołoziemską z ładunkiem o masie do 1,4 tony. Co najważniejsze, miał on startować dzięki własnym, zmodyfikowanym silnikom Aerojet Rocketdyne AR-22, wynosić ładunek w kosmos i później również sam lądować na Ziemi. XS-1 ma również być zdolny do odbywania codziennych lotów na przestrzeni 10 dni. Silniki AR-22 miały przetrwać przynajmniej 55 misji, a koszty jednego lotu miały nie przekraczać 5 milionów dolarów. Rakietoplan był niemal gotowy, bo miał wejść do służby w bieżącym roku. Byłaby to prawdziwa rewolucja w przemyśle kosmicznym. Pojazd mógłby zastąpić małe rakiety. Pentagon chciał z pomocą samolotu kosmicznego wynosić na ziemską orbitę więcej i szybciej tajnych instalacji obronnych. W obliczu wzrostu napięcia na linii USA-Rosja-Chiny i przygotowania przez armie tych mocarstw broni hipersonicznej i rozbudowywaniu swoich instalacji na orbicie, Ameryka musi zwiększyć swoją obecność w kosmosie. Teraz będzie musiała to uczynić w nieco inny sposób. Źródło: GeekWeek.pl/Boeing / Fot. Boeing Experimental Spaceplane (XS-1) Phase 2/3 Concept Video https://www.geekweek.pl/news/2020-01-23/nie-zobaczymy-pierwszego-w-historii-samolotu-kosmicznego-od-boeinga/
  18. Zobaczcie, jak firma LEGO umieszcza na ziemskiej orbicie własną stację kosmiczną 2020-01-23. To historyczny moment. Entuzjaści klocków LEGO już za kilka dni będą mogli zbudować własną Międzynarodową Stację Kosmiczną i wysłać ją w niebo. Teraz czekamy na regularne loty kosmiczne ludzików LEGO na Księżyc i Marsa. Już 1 lutego w sklepach pojawi się nowy obiekt westchnień fanów tych klocków z całego świata. Nowa Międzynarodowa Stacja Kosmiczna zachwyca swoim wyglądem i podobieństwem z oryginałem, który znajduje się ok. 400 kilometrów nad naszymi głowami. Z tej okazji LEGO postanowiło wysłać w stratosferę złożony jeden z zestawów za pomocą specjalnego balonu. Na poniższych zdjęciach możecie zobaczyć, jak pięknie zabawka prezentuje się na tle Błękitnej Planety i jej fascynującej, bez przerwy zmieniającej się atmosfery. Zestaw składa się 843 części. W jego skład wchodzi zarówno ISS, jak i wahadłowiec. Autentyczność samych klocków i całego zestawu została zweryfikowana przez NASA. LEGO wyceniło swoją nową kosmiczną zabawkę na 70 dolarów. Nie jest do zbyt wygórowana cena, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że niebawem ludzkość chce powrócić na Księżyc i zbudować tam kolonie. Posiadanie własnej Międzynarodowej Stacji Kosmicznej będzie więc prestiżem. Zestaw uzupełni kolekcję planowanego w przyszłości Księżycowego Portu Kosmicznego i pierwszej bazy na Księżycu. Najnowszy projekt zrodził się w głowie Christopha Rugego, który wziął udział w konkursie LEGO Ideas. Zestaw został stworzony też z okazji 20-lecia obecności ludzi na pokładzie ISS. Ma on inspirować najmłodszych do zainteresowania się kosmosem i jego eksploracją. Lata 20. XXI wieku będą obfitowały w historyczne misje. Ludzkość jak nigdy wcześniej ma szansę stać się cywilizacją kosmiczną i na stałe zamieszkać na Srebrny Globie i Czerwonej Planecie. Źródło: GeekWeek.pl/LEGO / Fot. LEGO https://www.geekweek.pl/news/2020-01-23/zobaczcie-jak-firma-lego-umieszcza-na-ziemskiej-orbicie-wlasna-stacje-kosmiczna/
  19. Naukowcy próbują znaleźć praktyczne zastosowanie dla nieskończoności matematycznych w fizycznym świecie Autor: Marcin Kozera (2020-01-22 ) Uczeni mają potężny problem z pogodzeniem fizyki i matematyki. W porównaniu ze strukturami matematycznymi, zbiór obiektów fizycznych ma w zasadzie wielkość zerową. Trudno jest bowiem jakkolwiek zestawiać ze sobą nieskończoność i skończoność. Choć liczby występujące w naukach fizycznych są niewyobrażalnie duże z perspektywy codziennego życia zwykłych ludzi, to jednocześnie są zatrważająco małe w konfrontacji z abstrakcyjnymi tworami matematyki. Podstawowym działem matematyki zajmującym się pojęciem nieskończoności jest tak zwana ?teoria mnogości? bądź ?teoria zbiorów?. Zapoczątkował ją niemiecki matematyk Georg Cantor, który dokonując rewolucyjnego odkrycia pokazał światu, że może istnieć nieskończona hierarchia nieskończoności, którą ochrzcił mianem ?hierarchii alefów?. Od czasów Cantora wiemy więc, że nie istnieje największa nieskończoność. Nie tylko jest nieskończenie wiele nieskończoności, ale ta nieskończoność wszystkich nieskończoności (z których każda kolejna jest nieskończenie większa od poprzedniej) jest większa niż wszystkie nieskończoności w ramach tej hierarchii. Nie można więc za pomocą którejkolwiek z nich zdefiniować wielkości całego zbioru nieskończoności. Wszystkie operacje matematyczne związane z wielkościami nieskończonymi są dokonywane w oparciu o aksjomatykę Zermela-Fraenkla połączoną z ?aksjomatem wyboru?. W skrócie określa się ją jako ?ZFC?. Tylko nieliczni naukowcy dopuszczają możliwość, iż światy fizyki i matematyki mogą się ze sobą zbiegać. Frank Tipler zauważa, że fizyka zakłada, iż Wszechświat może składać się ze zbioru cząstek elementarnych równego mocy zbioru liczb rzeczywistych, zwanego ?kontinuum?. Zastanawia się także nad tym czy do opisu natury Kosmosu wymagana jest jakaś wyższa nieskończoność. Problem polega na tym, iż nie wiadomo dokładnie jak duży jest zbiór liczb rzeczywistych. Sami matematycy nie są pewni, w którym miejscu hierarchii matematycznych nieskończoności go umieścić. Zbiór ten jest co najmniej tak duży jak alef 1 ? nieskończoność nieskończenie większa od nieskończonego zbioru liczb naturalnych. Kurt Gödel uważał, że ?kontinuum? ma moc alef 2. Podobnie sądzi Hugh Woodin. Niewykluczone jednak, że moc zbioru liczb rzeczywistych jest znacznie większa, być może nawet tak wielka jak cała nieskończona hierarchia nieskończoności ? określana przez Cantora jako (Omega ? ?), którą nazywał on również Absolutną Nieskończonością. Właśnie ten punkt widzenia podziela wspomniany Frank Tipler, który w jednej ze swych prac napisał: ?Moja intuicja jest taka sama, jak Paula Cohena: że kontinuum jest większe niż którykolwiek z alefów. Dla mnie, kontinuum odgrywa taką samą rolę jak Absolutna Nieskończoność Cantora?. Tak więc od strony teoretycznej przynajmniej niektórzy naukowcy są skłonni przyjąć założenie, iż rzeczywistość fizyczna przepełniona jest nieskończonościami różnych rozmiarów. Zapewne wielu osobom takie założenie nie wystarcza, ponieważ nie jest poparte powtarzalnymi eksperymentami, które da się zweryfikować. Czy są więc jakiekolwiek szanse na to, że kiedyś ujrzymy praktyczny wymiar połączenia fizyki z tak wyrafinowaną matematyką? Okazuje się, że choć są niewielkie, to jednak są. Kurt Gödel wykazał w swoich słynnych twierdzeniach, że każdy system aksjomatyczny posiada luki, których nie da się wypełnić. Wypełnienie ich poprzez stworzenie silniejszego systemu przyniosłoby bowiem tylko nowe stwierdzenia, których nie można udowodnić bez stworzenia jeszcze silniejszego systemu i tak dalej, w nieskończoność. Matematycy zajmujący się teorią mnogości, mogą konstruować dowody przy użyciu tzw. ?dużych liczb kardynalnych?. Są to nieskończoności tak wielkie, że nie mieszczą się nawet w hierarchii alefów Cantora i nie można ich udowodnić za pomocą aksjomatyki ?ZFC?. Większość badaczy wolałaby nigdy nie burzyć muru oddzielającego nieskończoności od reszty matematyki. Odmiennego zdania jest jednak Harvey Friedman. Przez ostatnie 50 lat szukał nowej teorii, która wprowadziłaby ?naturalne? sposoby użycia twierdzenia o niezupełności Gödla oraz ?dużych liczb kardynalnych?, w codziennej pracy badaczy skupiających się do tej pory wyłącznie na działaniach matematyki odrzucającej nieskończoności. Friedman udowodnił, że dla dowolnego zestawu w zbiorze liczby wymiernych (od trzech do dowolnej liczby wymiarów) istnieje maksymalna emulacja z symetrią między określonymi parami punktów. Aby udowodnić to twierdzenie i zidentyfikować punkty, w których się utrzymuje, musiał polegać na systemie silniejszym niż aksjomatyka ?ZFC?. Takiego systemu nie można obalić ani udowodnić w ?ZFC?. Jego teoria logicznie wynika ze spójności ?dużych liczb kardynalnych?. Aby wykazać, iż nie można jej udowodnić w ?ZFC?, posłużył się logiką eksplozywną, w której prawdziwość każdego stwierdzenia można wykazać ze sprzeczności. Friedman zaczął od założenia, że może więc udowodnić swoje twierdzenie w ?ZFC?, a następnie skonstruował z niego układ obiektów, w których obowiązuje aksjomatyka ?ZFC?. Oznaczałoby to, że jeśli jego twierdzenie jest prawdziwe, to ?ZFC? jest w stanie udowodnić swoją niesprzeczność. Kłopot w tym, że drugie twierdzenie o niezupełności Gödla pokazuje, że aksjomatyka ?ZFC? nie może tego zrobić. Zatem tego twierdzenia również nie można udowodnić w ?ZFC?. Friedman pracuje nad rozszerzeniem swojej teorii na inne typy symetrii, inne definicje oraz inne typy obiektów. Najbardziej zależy mu na zrozumieniu wpływu jaki ?duże liczby kardynalne? wywierają na skończone zestawy liczb całkowitych. Próbuje więc pokazać, że skończone zestawy obiektów matematycznych są w sposób konieczny powiązane z nieskończoną hierarchią nieskończoności oraz z twierdzeniami Gödla. To oznacza, że fizyczny opis wielkości skończonych na bardzo głębokim poziomie również może być z nimi powiązany. Czy są jakieś inne propozycje łączące nieskończoność z fizycznym wymiarem rzeczywistości? Tak. Kolejna dotyczy słynnego paradoksu Banacha-Tarskiego. Polega on na tym, że korzystając z ?aksjomatu wyboru? można zwykłą trójwymiarową kulę ?rozciąć? na skończoną liczbę części, a następnie używając wyłącznie obrotów i translacji złożyć dwie kule o takich samych promieniach, jak promień kuli wyjściowej. Interesujące są zwłaszcza pewne warianty tego twierdzenia. Otóż każdą z dwóch magicznie stworzonych kulek można podzielić na zestawy punktowe, które można przestawić, aby utworzyć cztery kule, osiem, szesnaście, itd. Proces ten można kontynuować, aby uzyskać tyle kulek, ile się chce. W jeszcze bardziej szalonym wariancie maleńką kulę można pociąć na zestawy punktowe, które poprzez rekombinację, stworzą kulę dowolnej wielkości - ziarnko grochu może być podzielone na skończenie wiele części, z których można złożyć kulę wielkości Słońca. Co jeszcze dziwniejsze, oba obiekty mogą mieć dowolny rozmiar lub kształt. Gdyby ten paradoks miał zastosowanie w świecie fizycznym komara lub jabłko można by było przekształcić np. w słonia, można by dowolnie pomnożyć złoto tego świata, żywność lub cokolwiek innego. Nie występuje tu żadna sprzeczność, ponieważ kawałki podziału są niemierzalne i według obecnej wiedzy podział fizycznego ziarnka grochu na niemierzalne części jest niemożliwy w świecie rzeczywistym. Póki co z wariantami paradoksu Banacha-Tarskiego mamy do czynienia wyłącznie w hierarchii alefów Cantora. Co ciekawe jednak trzech naukowców poważnie spekuluje na temat możliwych wpływów paradoksu Banacha-Tarskiego (BT) na fizyczną rzeczywistość Wszechświata. Dwaj amerykańscy fizycy, Roger S. Jones i Bruno Augenstein, przypuszczają, że paradoks BT może odgrywać rolę w zachowaniu hadronów! W jaki bowiem sposób mion może być dokładnie taki jak elektron, skoro jest większy, cięższy i krótkotrwały? Czy elektron został powiększony przez coś podobnego do paradoksu BT? Trzecim naukowcem jest astrofizyk Mohamed El Naschie. Zastanawia się on nad tym czy paradoks BT mógł doprowadzić do Wielkiego Wybuchu. Jeśli Wszechświat przestanie się kiedyś rozszerzać i zacznie się kurczyć, być może będzie wtedy działała kompresja podobna właśnie do paradoksu Banacha-Tarskiego. Zdaniem Davida Deutscha jest możliwe zbudowanie generatora rzeczywistości wirtualnej, którego repertuar obejmuje każde fizycznie możliwe środowisko, a zestaw wszystkich zachowań i odpowiedzi tego jednego generatora, będzie dokładnie odzwierciedlał zestaw wszystkich zachowań i odpowiedzi wszystkich innych fizycznie możliwych obiektów i procesów. Nie jest to jednak zbiór wszystkich logicznie możliwych środowisk. Taki zbiór jest tak duży jak klasa wszystkich zbiorów, która jest większa niż jakikolwiek zbiór nieskończony, a zatem nie ma takiej nieskończoności, która byłaby w stanie określić, ile dokładnie jest logicznie możliwych środowisk, których taki generator nie będzie w stanie nigdy wygenerować. Chyba, że jakiś geniusz w przyszłości wpadnie na sposób jak to zrobić, czego też nie można wykluczyć. To w pewnym sensie przerażające, jak wiele jest rzeczy na które nie pozwalają nam obecne prawa fizyki Wszechświata, który zamieszkujemy. Ostatnie badania pokazują jednak, że stałe fizyczne do tej pory uważane za niezmienne, jednak mogą się zmieniać. I tak według zwolenników teorii strun, gdyby okazało się, że stała struktury subtelnej, która ma niezwykłe znaczenie dla architektury i funkcjonowania Wszechświata, rzeczywiście jest (a jest) odmienna w różnych jego rejonach, byłby to argument, iż tak zwane wyższe wymiary istnieją, choć nie możemy ich jeszcze badać za pomocą przyrządów skonstruowanych na Ziemi. A to, co dzieje się w tych wyższych wymiarach może nas przybliżać do odpowiedzi na pytanie czy na jakimś poziomie rzeczywistości, matematyka i logika stają się fundamentami dla wszystkich fizycznym obiektów. Trzeba jeszcze rozważyć jedną bardzo ważną kwestię: przeniesienie ludzkich świadomości do środowiska wirtualnego. Julian Togelius uważa, że w przyszłości takie gry jak Skyrim czy GTA nie będą posiadały ustalonych misji, narracji czy celów. Zamiast tego silniki będą korzystać z proceduralnie generowanych elementów, sztucznej inteligencji i kreatywnych technik komputerowych do dynamicznego i nieustannego budowania wrażeń dostosowanych specjalnie dla każdego gracza. W takim nieskończonym świecie możliwe stanie się przejechanie samochodem kilometrów w dowolnym kierunku i znalezienie miasta zbudowanego właśnie przez grę, wyłącznie dla nas. Dodatkowo miasto to będzie zaludnione przez postacie zachowujące się jak prawdziwi ludzie, a nie jak wirtualne automaty. Interakcje z tymi postaciami będą tworzyły opowieści. Proceduralne generowanie nowych środowisk jest względnie proste. Wiele gotowych rozwiązań oferuje indywidualne rozwiązania tych problemów. Wystarczy je zintegrować i zaadaptować. Jeśli mózg biologiczny, w swojej fizycznej formie zostanie zastąpiony przez kilka miliardów linii kodu, być może uda nam się odnaleźć te linie kodu, które bezpośrednio odpowiadają za wszelkie destrukcyjne emocje, które będzie można dowolnie edytować, z całkowitym ich usunięciem włącznie. Ludzie zrozumieją, że wirtualny świat, do którego zostaną przeniesione ich świadomości może zaoferować doświadczenia, które byłyby niemożliwe w prawdziwym, fizycznym świecie. Będzie to nie tylko rzeczywistość z wizji Togeliusa, ale również miejsce mogące zawierać dowolną liczbę wymiarów w przestrzeni i czasie. Jeśli udałoby się zamieszkać w świecie podobnym do takich gier jak ?Harry Potter?, to wszystkie magiczne osiągnięcia z gry staną się w całości dostępne i realne, zupełnie tak, jakby były dokonywane naprawdę, bowiem w istocie żyjąc w takim świecie będziemy mogli dokonywać rzeczy fizycznie niemożliwych. Wachlarz możliwości będzie zawierał również zdolność dowolnego przenoszenia się pomiędzy różnymi rzeczywistościami. Do tego stanie się możliwe stworzenie wszechświatowego supermózgu będącego zbiorem wszelkich kombinacji mądrości, doświadczenia i pamięci wszystkich istot, które zamieszkają w takim cyber-uniwersum. Jak twierdzi Stephen Wolfram, z pewnością jest możliwe tworzenie symulacji innych Kosmosów. W obliczeniowym ?Wszechświecie możliwych programów? możemy łatwo stworzyć nieskończoną liczbę możliwych wszechświatów. Dla nas jako istot fizycznych, symulacje te będą w sposób wyraźny różniły się od naszego rzeczywistego-fizycznego wszechświata. Jeśli jednak uda się sprawić, by do tej pory biologiczny-fizyczny człowiek, uzyskał formę czystej informacji, to przeniesienie naszego doświadczenia do jakiegoś symulowanego wszechświata, będzie oznaczało uzyskanie takiego samego uczucia istnienia w tym nowym świecie, jakie odczuwamy teraz, poprzez istnienie w obecnym świecie. Matematyk Keith Devlin w swoim artykule pt. Will Cantor?s Paradise Ever Be of Practical Use? (Czy raj Cantora będzie można kiedyś wykorzystać praktycznie?) napisał: Czy badanie nieskończoności - w szczególności hierarchii większych nieskończoności, które odkrył Cantor ? będzie miało kiedykolwiek praktyczne zastosowanie? [?] Większość prac nad nieskończonością (a dokładniej nieskończonościami) przeprowadzonych w drugiej połowie XX wieku koncentrowała się na właściwościach zbiorów, które czyniły ich moc kardynalną super-nieskończonościami różnych rzędów, takich jak: liczby nieosiągalne, liczby kardynalne Ramseya, liczby kardynalne mierzalne, liczby kardynalne zwarte, liczby kardynalne Woodina, liczby kardynalne super-zwarte i tak dalej. Jak ta praca może znaleźć praktyczne zastosowanie? Devlin uznał, że choć wydaje mu się to mało prawdopodobne, nie uważa, że jest to niemożliwe: Chociaż współczesne systemy komputerowe mogą przesiewać ogromne (skończone) ilości danych w stosunkowo krótkim czasie, należy je zaprogramować, a pisanie tych programów (przynajmniej niektórych ich rodzajów) będzie wymagało pewnej struktury na tych dużych zestawach danych. Możliwym miejscem do znalezienia odpowiedniej struktury (struktur) jest nieskończona teoria zbiorów. Innymi słowy, aby opracować odpowiednie struktury, trzeba założyć, że dane są nieskończone. Należy patrzeć na nieskończoność jak na teoretyczne uproszczenie bardzo dużego skończonego zbioru. (Ekonomiści czasami przyjmują podobne uproszczone założenie dotyczące ekonomii). Jeśli więc w obliczeniowym ?Wszechświecie możliwych programów? uda się nam (lub sztucznej inteligencji) zaprogramować wszechświaty-programy, których struktura będzie oparta na teorii zbiorów, to w pewnym sensie te wszechświaty na fundamentalnym poziomie będą opisywalne przez nieskończoności Cantora i ?duże liczby kardynalne?. Jack Copeland i Richard Sylvan zaproponowali też maszyny obliczeniowe oparte na logice dialeteistycznej. Dialeteizm to pogląd, że istnieją stwierdzenia, które są zarówno prawdziwe, jak i fałszywe. Dokładniej, jest to przekonanie, że może istnieć prawdziwe stwierdzenie, którego negacja również jest prawdziwa. Na ten moment wydaje się, że żaden obiekt materialny nie ma nieskończoności punktów. Faktycznie w ogóle nie ma żadnych punktów. Punkty istnieją w formalnych systemach matematycznych. Materia składa się z cząsteczek, a większość jej wnętrza, to pusta przestrzeń. Trzeba jednak pamiętać o jednym: to, co nie jest logicznie zabronione, jest dozwolone. To, co dziś wydaje się niedorzeczne, jutro może być oczywistością. W końcu zarówno teoria względności, jak i mechanika kwantowa kryją w sobie paradoksy, które są skrajnymi naruszeniami zdrowego rozsądku, ale większość uczonych uznaje je za prawdziwe w świecie fizycznym. Być może więc kiedyś naukowcy odkryją, że Natura wie wszystko o nieskończonościach Cantora i paradoksach Banacha-Tarskiego. Być może dowód na to kryje się na poziomach wykraczających poza mechanikę kwantową czy teorię superstrun. Teraz nie jesteśmy jeszcze w stanie tego zrozumieć i być może nigdy nam się to nie uda. Ale ostatecznie nie można tego wykluczyć. https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/naukowcy-probuja-znalezc-praktyczne-zastosowanie-dla-nieskonczonosci-matematycznych-w
  20. Fizycy proponują teorię dziewięciu niezależnych wymiarów Autor: admin (2020-01-22 ) Czy to możliwe, że czarne dziury to tak naprawdę mosty do innych światów? Wiele ze znanych filmów i seriali z gatunku Science Fiction sugerowało to rozwiązanie, lecz teraz nowa rewolucyjna teoria zmienia wszystko co wiedzieliśmy o wszechświecie. Naukowcy wskazują, że trzy wymiary przestrzeni jakie znamy mogą być zaledwie początkiem. Nowa teoria w fizyce molekularnej zakłada istnienie dziewięciu wymiarów. Czarne dziury mogą okazać się ostatecznym elementem układanki koniecznym, aby do nich dotrzeć. Co to dokładnie oznacza? Cóż, mówiąc wprost, oznacza to, że czarne dziury mogą być portalami do innego wszechświata. Oczywiście, dotarcie do czarnej dziury w obecnym stanie rozwoju naszej cywilizacji byłoby najprawdopodobniej niemożliwe. Aby więc dotrzeć do sedna sprawy, naukowcy z Instytutu CERN korzystają z Wielkiego Zderzacza Hadronów. Istnienie nowych wymiarów pozwoliłoby odpowiedzieć na większość pytań, począwszy od fizyki kwantowej aż po siłę grawitacji. Jedna z takich teorii, zwana Teorią Bran wskazuje, że wiele z wymiarów może istnieć w ukryciu przed innymi wymiarami. Zgodnie ze słowami Chrisa White'a, fizyka z londyńskiego Uniwersytetu Królowej Marii: Teoria Bran sugeruje, że podstawowym budulcem natury, zamiast cząstek, mogą być tak zwane plany, struny i wyższe wymiary zwane potocznie Branami...Równania teorii strun, które obejmują brany, mają sens jedynie przy 9 wymiarach kosmicznych, a nie trzech, które zdaje nam się obserwować obecnie." Aby w końcu zrozumieć, ile wymiarów istnieje w rzeczywistości, naukowcy przy użyciu Wielkiego Zderzacza Hadronów w CERN szukają więcej oznak dodatkowego wymiaru bądź wymiarów, a jedną z nich są maleńkie czarne dziury. Oczywiście myśląc o czarnych dziurach, większość z nas ma na myśli monstrualne obiekty w przestrzeni kosmicznej, pochłaniające wszystko wokół. Naukowcy z NASA wierzą jednak w istnienie pierwotnych czarnych dziur, tak małych jak rozmiar jednego atomu. Co ciekawe, niektóre z dawnych mitologii zawiera w sobie pomysł istnienia dziewięciu światów. Przykładowo, mitologia nordycka, zakłada istnienie dziewięciu światów, zamieszkiwanych przez różne rasy poczynając od elfów, olbrzymów, ludzi, krasnoludów, a nawet Bogów. Dla Izraelitów, cyfra 9 była symbolem przeczucia, odrodzenia, duchowości i podróży. Mało tego - zgodnie z tradycją chrześcijańską grzesznicy w drodze do piekła przechodzą przez 9 bram, a sama cyfra 9 uchodzi za liczbę absolutnej doskonałości. Jestem pewien że gdyby troche poszukać, znalazłoby się jeszcze kilka przykładów, ale pytanie brzmi po co? Może to poprostu zwykły przypadek, a wszelkie odnalezione połączenia między dawnymi wierzeniami, a dzisiejszymi odkryciami badawczymi, to poprostu zwykły ślepy traf. Źródło: https://tylkonauka.pl/wiadomosc/fizycy-zaproponowali-teorie-ktora-zaklada-istnie? https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/fizycy-proponuja-teorie-dziewieciu-niezaleznych-wymiarow
  21. Astrobiolodzy twierdzą, że Ziemia to galaktyczne zoo stworzone przez kosmitów 2020-01-22. Czy istnieją obce cywilizacje? Jeśli tak, to czy przylatują na Ziemię? Dlaczego nie chcą zamanifestować swojej obecności? Te pytania pozostają bez odpowiedzi, ale naukowcy spotkali się, by debatować na ten temat. Na konferencję METI, która odbyła się w Paryżu przybyło wielu światowej sławy entuzjastów i poszukiwaczy obcych cywilizacji. Wspólnie przedstawiali oni swoje koncepcje na rzeczywistość Wszechświata, w jakiej nie istnieje tylko nasza inteligentna cywilizacja. Na forum pojawiły się też oceny Paradoksu Fermiego. Polega on na wyraźnej sprzeczności pomiędzy wysokimi oszacowaniami prawdopodobieństwa istnienia pozaziemskich cywilizacji i brakiem jakichkolwiek obserwowalnych śladów ich istnienia. Naukowcy uważają, że obce cywilizacje rzeczywiście istnieją, ale są na tak wysokim poziomie rozwoju technologicznym i mentalnym, że nie chcą nie tylko się z nami kontaktować, ale również dawać nam jakichkolwiek wskazówek, że gdzieś tam są i nam się przyglądają. Chodzi tutaj o tzw. hipotezę galaktycznego zoo. Po raz pierwszy zaproponowana została ona w latach siedemdziesiątych i opisuje Ziemię jako planetę, która jest obserwowana przez galaktycznych opiekunów (taki telewizyjny Big Brother), którzy celowo ukrywają się przed ludźmi. Specjaliści sądzą, że to odbywa się dla naszego dobra. Rozwój naszej cywilizacji i problemy, z jakimi borykamy się na co dzień, nie stawiają nas względem kosmitów w dobrym świetle. Tak naprawdę nic sobą nie reprezentujemy i niczego nie możemy im zaoferować. Jedynie, co może nastąpić po takim kontakcie, to totalna destabilizacja naszej cywilizacji. Delegaci na METI uznali, że istoty pozaziemskie celowo nas izolują dla naszego dobra, ponieważ zmiana świadomości na temat nie bycia jedynymi we Wszechświecie, mogłaby doprowadzić do gigantycznych zmian w naszym postrzeganiu rzeczywistości, a następnie do kulturowej destrukcji. Najprawdopodobniej uświadamianie nas trwa od dawna, ale jest to proces powolny, ale i konieczny, byśmy nie doznali szoku. Nie mamy więc co liczyć, że w najbliższym czasie uda nam się skontaktować z obcą cywilizacją i nie dlatego, że ich tam nie ma. Następnym krokiem, jaki możemy uczynić, a jaki mocno wpłynie na naszą cywilizację, na pewno będzie odkrycie śladów życia lub nawet istniejącego obecnie na planetach Układu Słonecznego i ich księżycach. NASA niedawno zapowiedziała, że astrobiolodzy są niemal pewni, iż takie sensacyjne wiadomości obiegną świat już w najbliższej dekadzie, gdy sondy badawcze polecą na lodowe księżyce Jowisza i Saturna, gdzie mogą występować oceany wody, a na ich dnach kominy hydrotermalne, w których kwitnie życie. Oczywiście wciąż istnieje możliwość, że rzeczywiście jesteśmy sami we Wszechświecie, ale patrząc na to z perspektywy istniejących miliardów planet tylko w naszej galaktyce (galaktyk jest we Wszechświecie setki miliardów), to takie stwierdzenie wydaje się niedorzeczne i jeszcze bardziej komplikuje zrozumienie sensu powstania i rozwoju Wszechświata. Źródło: GeekWeek.pl/LiveScience / Fot. NASA/MaxPixel https://www.geekweek.pl/news/2020-01-22/astrobiolodzy-twierdza-ze-ziemia-to-galaktyczne-zoo-stworzone-przez-kosmitow/
  22. W przeszłości Ziemia kilkukrotnie zmieniała się w wielką kulę śniegu. ?Lądolód sięgał równika? 2020-01-22. Co setki milionów lat dochodziło do wyjątkowego zjawiska. Ziemia zmieniała się w wielką kulę śniegu. Lód pokrywał cały glob na wysokość ponad kilometra. Naukowcy właśnie odkrywają, co rozpoczynało i kończyło globalne zlodowacenie. Zmiany klimatyczne na naszej planecie nie są niczym nowym. Bywało, że planeta była całkowicie wolna od lodu, a innym razem zmieniała się w olbrzymią kulę śniegu, miliony lat przed tym, gdy zaczął po niej stąpać człowiek. Niektóre z tych zmian były tak wielkie, że do dziś spędzają sen z powiek naukowcom. Około 2,3 miliarda lat temu miało miejsce jedno z takich niezwykłych zdarzeń, a mianowicie globalne zlodowacenie, które nazwane zostało ?Ziemią-Śnieżką?. Lądolód pokrył nie tylko obszary położone w strefie umiarkowanej, lecz sięgnął równika! To było pierwsze z takich zlodowaceń, występujących w odstępie setek milionów lat. Przez około pół miliarda lat cała nasza planeta była skuta lodem o grubości przeszło kilometra. Teoria ta powstała w latach 90. ubiegłego wieku. Kolejne badania geologiczne potwierdziły, że to nie teoria, lecz fakt, bo ślady lodu znaleziono we wszystkich osadach lądowych. Choć danych o najwcześniejszym zlodowaceniu mamy niewiele, to jednak naukowcy właśnie odkryli źródło wielkich roztopów, które globalne zlodowacenie zakończyły. Jest nim krater Yarrabubba położony w zachodniej Australii. Jego wiek pokrywa się z zapisem geologicznym odpowiadającym końcowi pierwszego globalnego zlodowacenia. Powstał on w wyniku upadku olbrzymiej planetoidy. Krater, dzisiaj niewidoczny nawet z lotu ptaka, ma średnicę 70 kilometrów. Jest on tym samym nowym najstarszym kraterem uderzeniowym jaki udało się dotychczas odkryć. Zdegradowany został jednocześnie 300-kilometrowy krater Vredefort Dome, znajdujący się w Republice Południowej Afryki, który jest od niego o 200 milionów lat młodszy. Nie łatwo było odnaleźć ten krater, ponieważ przez miliony lat jego strukturę zniszczyły ruchy płyt tektonicznych, a także działalność wiatru i wody. Naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Barbara namierzyli go za pomocą badań anomalii magnetycznych i skał zmienionych pod wpływem uderzenia. Kosmiczna skała wielkości 7 kilometrów w momencie uderzenia w ląd wyzwoliła olbrzymią energię, w wyniku której do atmosfery trafiły miliardy ton pary wodnej, która spowodowała efekt cieplarniany. Wspomagany był on przez liczne erupcje wulkaniczne. Lód roztopił się, poziom oceanów podniósł się, a na świecie powstały pierwsze cyjanobakterie zdolne do fotosyntezy. Naukowcy wciąż nie doszli do porozumienia, co mogło wywołać globalne zlodowacenie. Mogła to być bardzo niska aktywność słoneczna, inny niż dzisiaj kąt nachylenia osi Ziemi do ekliptyki, a także większa odległość bieguna geomagnetycznego od bieguna geograficznego. Dotychczas udało się ustalić, co mogło być przyczyną kolejnego zlodowacenia, które miało miejsce 700 milionów lat temu, gdy na Ziemi istniał jeden superkontynent Rodinia, w większości położony na równiku. Jego całkowite pokrycie lodem ukazywało skalę tego zlodowacenia. Naukowcy z Uniwersytetu Teksańskiego sugerują, że mogło to być związane z płytami tektonicznymi, a dokładniej z rozpadem Rodinii. W przeszłości kontynenty na przemian łączyły się ze sobą i rozdzielały. Dziś mamy osiem kontynentów, ale w dalekiej przyszłości połączą się one tworząc jeden olbrzymi. Litosfera nie jest zwartą skorupą. Wiemy, że wciąż pęka, formują się płyty, które albo oddalają się od siebie, albo też na siebie nacierają. W wyniku tych gwałtownych, ale bardzo powolnych procesów, objawiających się w postaci trzęsień ziemi, wybuchów wulkanów i powstania łańcuchów górskich, ma miejsce wędrówka kontynentów. Badacze twierdzą, że Rodinia zaczęła się dzielić na mniejsze kontynenty nie podczas zlodowacenia, lecz krótko przed nim, co może wskazywać na to, że to właśnie ruchy tektoniczne mogły wyzwolić ochłodzenie planety. Jak do tego doszło? Najprawdopodobniej za sprawą aktywności wulkanicznej. Częste i silne erupcje spowodowały emisję olbrzymich ilości popiołów, które na lata odcinały dopływ promieni słonecznych do powierzchni ziemi. Najpierw lodu zaczęło przybywać w strefach polarnych, a następnie w strefach umiarkowanych. Nie zdarzyło się to z roku na rok, lecz z biegiem setek, a nawet tysięcy lat. Gdy lodowce przekroczyły 30 stopni szerokości geograficznej rozpoczęła się reakcja łańcuchowa. Naukowcy wyliczyli, że przy tak dużym pokryciu lodem obszaru Ziemi, ilość energii słonecznej odbijanej przez lodowiec przewyższyła ilość energii pochłanianej, co skończyło się zlodowaceniem całej planety. Podobny mechanizm może zadziałać również w przyszłości. Nadmierna emisja dwutlenku węgla, spowodowana działalnością człowieka, podnosi temperaturę globalną, a co za tym idzie, roztapia lodowce, które powodują odprężenia w skałach, trzęsienia ziemi i przesuwanie się płyt tektonicznych. Te z kolei wywołują wybuchy wulkanów i emisje dużych ilości popiołów, które, podobnie jak 700 milionów lat temu, mogą znacząco ochłodzić klimat na Ziemi. Dotychczas wydawało się, że nie może się to stać jutro, ani za naszego życia, lecz za wiele wiele lat. Jednak nie można wykluczyć, że proces ten może przebiegać znacznie szybciej. Źródło: TwojaPogoda.pl / Nature Communications / Science Daily. https://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2020-01-22/w-przeszlosci-kilkukrotnie-ziemia-zmienila-sie-w-wielka-kule-sniegu-ladolod-siegal-rownika/
  23. Wybierz nazwę dla największego w historii marsjańskiego łazika od NASA 2020-01-22. Musicie się spieszyć! Głosowanie potrwa jeszcze tylko 5 dni. Warto w nim wziąć udział, bo misja Mars 2020 będzie największą i najbardziej skomplikowaną w historii ludzkości. Dzięki niej możemy odkryć ślady życia na Marsie. Oddać swój cenny głos na nazwy dla łazika możecie tutaj. Do wyboru macie: Courage, Ingenuity, Tenacity, Promise, Clarity, Perseverance, Vision, Fortitude, Endurance. Wszystkie zasugerowały dzieci oraz młodzież ze szkół podstawowych i średnich. Łazik Mars 2020 poleci na Czerwoną Planetę już w lipcu przyszłego roku. NASA pokłada w nim ogromne nadzieje. Robot jako pierwszy dokona najgłębszych odwiertów w gruncie. Astrobiolodzy spodziewają się wykryć coś niezwykłego, co może diametralnie odmienić nasze pojmowanie otaczającego nas świata i roli żywych organizmów w Wszechświecie. Robot w lutym 2021 roku wyląduje w rejonie delty w kraterze Jezero, który znajduje się na skraju Isidis Planitia, czyli gigantycznej niecki położonej na północ od równika planety. Naukowcy wybrali ten obszar ze względu na występujące tam najstarsze i najciekawsze formy geologiczne Czerwonej Planety. Urządzenie będzie od łazika Curiosity o wiele bardziej zaawansowane technologicznie. Posiadać będzie aż siedem nowych instrumentów, przeprojektowane koła i więcej autonomii. Na razie łazik przechodzi ostatnie testy w siedzibie Jet Propulsion Laboratory w Pasadenie. Urządzenie niedawno zostało postawione na kołach i odbyło swoją pierwszą małą podróż po hali produkcyjnej. Przedstawiciele NASA informują, że wszystkie prace prowadzone są zgodnie z planem i w pełni pomyślnie. Może więc spodziewać się, że nie wystąpią żadne opóźnienia, a łazik pojawi się na Czerwonej Planecie w zaplanowanym terminie. Oprócz łazika, na obszarze delty w kraterze Jezero pojawi się też dron. Takie urządzenia mogą znacznie szybciej i skuteczniej, od satelitów i łazików, eksplorować ten jałowy glob. Łazik Curiosity jest na Marsie już od 7 lat, a w tym czasie udało mu się przejechać zaledwie ok. 25 kilometrów. Dron taki dystans będzie mógł pokonać w jeden dzień, tym samym dostarczając bardzo cennych informacji o przeszłości geologicznej, jak i atmosferycznej tego obiektu. Być może uda się w ten sposób szybciej wypatrzeć ślady życia. Źródło: GeekWeek.pl/NASA / Fot. NASA Mars 2020: The Next Mission to Mars https://www.geekweek.pl/news/2020-01-22/wybierz-nazwe-dla-najwiekszego-w-historii-marsjanskiego-lazika-od-nasa/
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)