Skocz do zawartości

Piotr K.

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    196
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Zawartość dodana przez Piotr K.

  1. Aha, Windforce, jeszcze mi jedna rzecz przyszła do głowy, ponieważ chyba zajarzyłem kontekst w jakim napisałeś to Twoje wyjaśnienie :) Otóż to nie jest tak, że hurraoptymistycznie wymyśliłem sobie, kierując się prostym rozumowaniem "więcej prądu = jaśniejsze światło", że dorzucę do wskaźnika jeszcze jedną baterię, to będzie jaśniej świecił. Nie jestem zwolennikiem podkręcania urządzeń ponad ich normatywne parametry :) Mój pomysł oparłem na fakcie, że znajomi posiadają podobne lasery, na oko identyczne, z których część świeci bardzo jasno na dwóch bateriach (tak jak mój po tuningu), i to od dłuższego czasu, a część (w zasadzie to większość) - świeci bardzo słabo, i tylko chwilami udaje się osiągnąć tą jasność którą traktuję jako "docelową" w tym sprzęcie. Świadczy to zapewne o bardzo dużym rozrzucie diod i układów elektronicznych używanych w takich laserkach. Niemniej, bazując na tych obserwacjach, założyłem, że "natywną" jasnością świecenia jest właśnie ten jasny promień. Dlatego mój pomysł na ATM laserka traktowałem raczej jako "tuning pozwalający na osiągnięcie mocy nominalnej", a nie "podkręcanie ponad normę, żeby wycisnąć jak najwięcej". Zgadzam się z Tobą - być może producenci ww. laserów mają jakiś powód dla którego można tam włożyć tylko dwie baterie, a nie trzy :) Najprawdopodobniej są to po prostu wskaźniki biurowe, które z definicji mają świecić słabo, a moja przeróbka jest (wbrew początkowym intencjom) przeciąganiem struny, a nie dociąganiem do mocy nominalnej. Ot, to tak tylko gwoli wyjaśnienia :)
  2. Windforce: > Za jakieś kilka godzin po prostu przestanie świecić i będziesz miał świetny, stuningowany trzema bateriami, niedziałający laserek. Ha, dzięki za szczegółowe wyjaśnienia :) Niezależnie jednak od tego, czy dioda woła o litość, czy nie, fakt pozostaje faktem - na dwóch bateriach ten sprzęcik i tak był bezużyteczny. A jak długo podziała na opisanej modyfikacji - czas pokaże :)
  3. polaris: > A taki nadmiar energii nie zmniejsza żywotności lasera? Nie mam zielonego (nomen-omen :) ) pojęcia, bo mam toto dopiero od tygodnia :) Ale biorąc pod uwagę, że na dwóch bateriach laser żywotności nie wykazuje niemal w ogóle - alternatywy są dwie: 1. Długowieczny laser niedziałający i nieprzydatny. 2. Nieco krócej-wieczny laser działający i przydatny :)
  4. Zapomniałem dodać, że jest w tym niestety łyżka dziegciu - mój zaprzyjaźniony ślusarz nie jest na tyle zaprzyjaźniony, żeby mi tą tulejkę zrobić za friko. Kosztowało mnie to 85 zeta, więc więcej niż sam wskaźnik :) Ale doszedłem do wniosku, że zamiast kupować nowy, akumulatorowy (są do kupienia za 60-70 zeta) - wolę upgrade'ować ten który mam, żeby nie mnożyć niepotrzebnie szpargałów walających się po domu :)
  5. Hej :) Jakiś czas temu kupiłem na Allegro zielony laser - ten klasyczny, za ok. 50 PLN, na dwa paluszki AAA. I oczywiście trafił mi się sprzęt bardzo kapryśny - na świeżych bateriach świecił odpowiednio jasno może z 10 minut (nie ciągłym świeceniem, tylko z przerwami - ot taka zwykła zabawa światełkiem po ścianach), potem mocno ciemniał, i było po zawodach. A na zimnie, w terenie, w ogóle zdychał i żadne ogrzewanie go w kieszeni nic nie pomagało. Dobry do prelekcji w sali wykładowej, ale nie do astronomii. Po konsultacjach z kolegą Kraterem z sąsiedniego forum dowiedziałem się, że diody używane w takich laserach dobrze działają przy ok. 3,2V - 4,6V (albo coś koło tego, nie pamiętam dokładnego zakresu), więc nawet na zwykłych paluszkach (nie akumulatorkach) napięcie jest ledwo-ledwo wystarczające - paluszek AAA ma 1,5V, więc dwa dają 3V. Na akumulatorkach jest jeszcze gorzej, bo akumulatorki AAA mają 1,2V. Zacząłem kombinować nad jakimś zewnętrznym zasilaczem albo czymś w rodzaju power-banku, ale ni stąd ni z owąd przyszedł mi do głowy pomysł najprostszy z możliwych: A gdyby tak po prostu dodać do wskaźnika trzeci akumulatorek? Bez żadnego wiercenia w obudowie wskaźnika i wyprowadzania na zewnątrz kabelków - wystarczy po prostu zwykła przedłużka. Metalowa tulejka nagwintowana z obu stron, którą da się wkręcić w gwinty obu części wskaźnika, a która powoduje, że w środku można zmieścić trzy akumulatorki AAA, a nie dwa. Znajomy ślusarz taką tulejkę mi dorobił, i okazało się to strzałem w dziesiątkę! Przedłużkę mam od ponad tygodnia, nie ma dnia żebym nie bawił się wskaźnikiem, świecąc w dzień i w nocy po różnych obiektach, albo po prostu w niebo - wciąż na tych samych, od dawna nie ładowanych akumulatorkach, z których jeden używam na bieżąco w myszy komputerowej, więc jest dodatkowo rozładowywany. Mimo to - laser świeci po prostu jak szatan >:D Jasny, mocny, wyraźnie widoczny promień, świetnie działa i w domu, i w nocy w terenie - tyle że w terenie, jak się trochę wychłodzi, to potrzebuje ok. 1-2 sekund po rozpoczęciu świecenia żeby się rozgrzać, i zacząć świecić pełną mocą. Krótko mówiąc - RE-WE-LAC-JA, i cieszę się tym ATMem jak dziecko :) - więc każdemu sfrustrowanemu użytkownikowi tanich allegrowych laserków polecam takie ulepszenie! (poza tym, jak wiadomo, w światku astronomii rację ma ten, kto ma dłuższy sprzęt - więc nie muszę chyba opisywać społecznych korzyści z takiego ATMa ;) )
  6. Ja póki co znalazłem to: http://astropolis.pl/topic/39399-wiarygodnosc-testu-latarkowego-w-badaniu-efektywnej-apertury-lornetek/ Kapitalnie napisane, wszystko wyłożone kawa na ławę, dydaktycznie, jasno i logicznie :) Fajna jest świadomość, że w wyniku samodzielnych rozmyślań przychodzą mi do głowy pytania, które już wcześniej ktoś zadał, i rozkminił bardzo dokładnie :) To pokazuje, że postęp i eksperymentowanie ma pewne cechy wspólne - jakiś taki, powiedzmy, wspólny dla różnych osób trend, tendencję do patrzenia w podobnym kierunku. Wytnę sobie opisane nakładki, i trochę się jeszcze pobawię TSką 15x70 (obym się nie załamał ;) ).
  7. robert_sz > Dlatego te fotki wprowadzają w błąd bo nigdzie w teście nie ma wyjaśnienia sposobu pomiaru tej iluminacji. > Ja już się przyzwyczaiłem że każdy test ma najpierw podane "podwaliny". Dokładnie, też tak uważam. Zawsze powinna być podana metodyka, bo inaczej test nie jest testem, tylko beletrystyką. Tzn. nie ma powodów sądzić, że autor testu bez podanej metodyki coś ściemnia i konfabuluje - ale nie ma też powodu, żeby taki test traktować poważniej niż zwykłe opowiadanie albo wiersz :) W sensie - nie przywiązywać się za bardzo do podanych wyników :) Wychodzi na to, że żeby miarodajnie ocenić równomierność oświetlenia źrenicy, to trzeba by robić zdjęcia tego co widać w okularze, na jasnym, gładkim, równomiernie oświetlonym tle, i pomierzyć jasności poszczególnych pikseli. Przy zawsze tym samym oświetleniu i zawsze takich samych ustawieniach ekspozycji w aparacie. No i jeszcze aparat musiałby być w takiej odległości od okularów kolejnych testowanych lornetek, żeby zawsze objąć mniej-więcej taki sam fragment pola widzenia danego okularu.
  8. Janko: > Fajnie, ze interesujesz się lornetkami. Im nas więcej, tym lepiej. Niebo przez lornetkę jest piękne, > niezależnie od teorii pomiaru iluminacji źrenicy wyjściowej Hehe, no właśnie tak mi coś wychodzi, że chyba przestanę już z tym testowaniem i sprawdzaniem. Zwłaszcza że jak patrzę w obiektywy TSki z daleka, to widać, że kawałek pryzmatów wchodzi w tory optyczne - i wcale mi się to nie podoba ;)
  9. robert_sz: > Zróbcie sobie zdjęcie z odległości powiedzmy 5 czy 10 cm od obiektywu, a potem powiedzmy z 3 czy 4 metrów, > obojętne chodzi tylko o zasadę. Przelot wygląda zupełnie inaczej. Wydaje się większy im większa jest odległość do lornetki. To prawda, przed chwilką sprawdziłem :) Ale nie jestem pewien, czy wszyscy mówimy o tym samym. Względny rozmiar obrazu przelotu w obiektywie to jedno, a stopień w jakim obraz przelotu jest przycięty przez bafle/pryzmaty - to drugie. Gdy patrzę z bliska w obiektyw lornetki, mając na jednej linii krawędź obiektywu i pierwszą przeszkodę optyczną, to względna wielkość całego obrazu przelotu jest mała (względem średnicy obiektywu), oraz obraz przelotu jest przycięty. Gdy się oddalę na ok. 1,5 m, to względna wielkość obrazu przelotu wzrasta tak, że obraz przelotu wypełnia prawie całą średnicę obiektywu, oraz znika przycięcie - obraz przelotu staje się okrągły. Więc wynika z tego chyba tylko tyle, że "przycinane" są te promienie światła, które wpadają do obiektywu z bliska (czyli chyba pod dość dużym kątem). A im dalej, i im bardziej równoległe są promienie światła, tym to przycięcie jest mniejsze. Ale faktycznie wychodzi na to, że test Eda jest trochę bez sensu - bo z bliska obraz przelotu jest przycięty, a z daleka już nie...
  10. Bellatrix: > Piotr K - jednak mieszasz. Twoje rysunki są o zasłanianiu nie winietowaniu. Masz rację. Użyłem skrótu myślowego, określając mianem "winietowania" pojawienie się w polu widzenia okrągłego cienia otworu zasłaniającego obiektyw. A zjawisko określane mianem "winietowania" ma chyba miejsce wtedy, gdy pole widzenia okularu jest szersze niż pole widzenia obiektywu, tak? (patrz rysunki) robert_sz: > Przecież to co pokazał na zdjęciach Ed to czyste fałszerstwo (lub niewiedza) - każda lornetka z innej odległości. To nie fałszerstwo, test jest dobry. Nie chodzi o samą wielkość obrazu widzianego przez obiektyw, tylko o to, jaka część koła obrazu z okularu jest przysłonięta, gdy ustawimy się tak, że krawędź obiektywu będzie w jednej linii z pierwszą przeszkodą optyczą wewnątrz lornetki. Widać wyraźnie, że w gorszych lornetkach obraz z okularu nie jest kołem, tylko owalem, a w lepszych lornetkach coraz bardziej zbliża się do koła. Sprawdziłem właśnie w mojej TS15x70 - procent przysłonięcia obrazu z okularu jest stały niezależnie od odległości z jakiej się patrzy (na tyle, na ile jestem to w stanie ocenić "na oko" :) ). Wrzucam drugi rysunek, który powinien to wyjaśnić (o ile dobrze zrozumiałem to o czym pisze Ed). Panasmaras: > Drogi Piotrze K. - twoje rysunki są błędne. Lornetka, która - pisząc w uproszczeniu - zdaje test latarkowy ma obraz tworzony przez całą > powierzchnię obiektywu, przynajmniej w centrum. Dlaczego w takim razie cień otworu w nasadce pojawia mi się w polu widzenia okularu dopiero wtedy, gdy otwór ma średnicę ok. 25 mm? A przy otworze o średnicy ok. 40 mm widać pociemnienie obrazu w okularze, ale nie ma żadnego śladu cienia otworu? I po drugie - w centrum czego? Obiektywu? Okularu? Panasmaras: > Tak jak pisał wyżej Polaris, bardzo dobra lornetka będzie miała około połowy źrenicy wyjściowej w pełni iluminowanej, czyli dość rozległy > obszar w środku pola widzenia będzie miał zebrane światło z całych powierzchni obiektywów. Czy to oznacza, że pole widzenia w okularze nie jest równomiernie jasne? W centrum będzie najjaśniejsze, a im bliżej brzegu - tym ciemniejsze? I że w słabszych lornetkach ta ciemniejsza część jest większa niż w lepszych? Muszę chyba spróbować zrobić "flata" przez lornetkę przy białym ekranie laptopa, bo naocznie raczej nie jestem w stanie tego ocenić, zwłaszcza że nieruchomym okiem nie obejmuję całego pola widzenia okularu w TS15x70 - żeby wyraźnie zobaczyć krawędź pola widzenia muszę zmieniać kierunek patrzenia, a to oznacza, że oko może mi się zdążyć zaadaptować do ciemniejszego brzegu, i nie zauważam różnicy.
  11. > Nie myślałeś o użyciu sworznia wahacza samochodowego? Nie, ponieważ nie wiem nawet, że coś takiego w ogóle istnieje :) Moja znajomość z mechaniką samochodową ogranicza się do wiedzy, że słowo "mechanika" pisze się przez "ch" :)
  12. > Co rozumiesz przez pole widzenia obiektywu? Patrz rysunek :) Dla uproszczenia pominąłem obecność pryzmatów. > Po prostu przytknij palec do obiektywu i zrozum różnice między winietowaniem, a zasłanianiem. Reszta jest prosta :) Rozumiem różnicę między winietowaniem a zasłanianiem (a przynajmniej tak mi się wydaje :) ), ale nie zmienia to faktu, że nie potrafię tego powiązać z faktem, że z moimi nasadkami winieta w polu widzenia pojawia się dopiero po przekroczeniu granicznej średnicy otworu w nasadce. Moją wizję działania tego mechanizmu rozrysowałem poniżej - nie wiem czy mam rację, ale tak na chłopski rozum powinno to mniej więcej tak właśnie działać... Obiektyw musi mieć pole widzenia szersze niż okular, bo inaczej w przypadku teleskopów nie dałoby się stosować szerokokątnych okularów - bo one przecież obejmują swoim polem widzenia większy fragment pola widzenia obiektywu. Nota bene, z tych moich rysunków wynika mi, że okular szerokokątny powinien mieć większą średnicę szkła niż okular "wąskokątny", albo krótszą ogniskową przy zachowaniu tej samej średnicy szkła. Mam rację, czy kompletnie wszystko pomieszałem...? :)
  13. > A po co przyciemniasz obraz Księżyca? 1. Ponieważ bardzo razi, gdy obserwuje się go w nocy - i potem przez jakiś czas mało co widać :) 2. Ponieważ chciałem sprawdzić, co się stanie, gdy założę nasadki ze zmniejszoną aperturą. 3. Ponieważ chciałem sprawdzić, czy nasadki za ok. 50 groszy dadzą efekt porównywalny do filtra za ok. 90 PLN ;) 4. Ponieważ, ogólnie rzecz biorąc, jestem człowiekiem dociekliwym, myślę nad tym co widzę i co się dookoła mnie dzieje, często pojawiają mi się różne wątpliwości odnośnie rzeczy które inni ludzie uznają za oczywiste i nie warte zastanowienia się, i często dzięki tym wątpliwościom dowiaduję się czegoś nowego i ciekawego. Właśnie tak jak w tym przypadku :) Janko - chyba kumam o co chodzi :) Po prostu pole widzenia okularów jest węższe niż całe pole widzenia obejmowane przez obiektywy. Więc winietowanie pojawia się od razu, nawet po założeniu nasadek z niewiele zmniejszonym otworem (dlatego obraz w okularach robi się ciemniejszy, pomimo braku widocznego winietowania), ale go nie widać, ponieważ pole widzenia okularów jest mniejsze. Innymi słowy, duży obiektyw lornetki powoduje dużą "intensywność światła" - proporcjonalnie więcej tego światła wpada do okularów w obrębie widzianego przez nie stożka.
  14. > nawet przy ustawieniu na 1% Księżyc wciąż jest wyraźnie widoczny To fakt, ale nie jestem pewien, czy nie wynika to z faktu, że zmysł wzroku bardzo szybko adaptuje się do zmian jasności oświetlenia. Zarówno w pochmurny dzień, jak i w słoneczny wieczór mamy subiektywne odczucie podobnej jasności, podczas gdy w rzeczywistości w pochmurny dzień ilość dostępnego światła jest zapewne o rząd (albo i o kilka rzędów) wielkości większa niż w słoneczny wieczór. Więc to, że Księżyc nadal jest widoczny w filtrze polaryzacyjnym, pomimo przyciemnienia do 1% przepuszczanego światła, szczególnie mnie nie dziwi. Być może takie jest też wytłumaczenie mojego subiektywnego odczucia, że obraz po założeniu nasadek wcale nie jest mocno ciemniejszy - być może oko po prostu bardzo szybko "podbija" swoją czułość (i zwiększa średnicę źrenicy), więc subiektywnie wydaje się, że obraz nie ściemniał mocno. Trzeba by zrobić pomiar np. aparatem fotograficznym - wtedy zapewne dostalibyśmy bezwzględne wartości zmian jasności... > Jak będziesz dalej chciał przyciąć jeszcze mniejszą aperturą ilość światła, to już zaczniesz ograniczać zdolność rozdzielczą lornetki. Przede wszystkim zacznę mocno ograniczać pole widzenia :) Sądziłem, że winietowanie pojawi się od razu, nawet po założeniu nasadek z otworami 40 mm - a tu takie zaskoczenie... Panowie (i panie) co się znacie na optyce, lornetkach, i innych fizyczno-teoretycznych sprawach - napiszcie o co w tym biega :)
  15. Słuchajcie, powiedzcie mi taką rzecz: Otóż ostatnio, zachęcony doświadczeniami z pożyczonym filtrem polaryzacyjnym 1,25", wkręconym w okular mojej TS15x70 i bardzo fajnie przyciemniającym Księżyc bliski pełni, postanowiłem spróbować nieco ograniczyć aperturę TSki, właśnie po to, żeby przyciemnić obraz Księżyca, bez konieczności inwestowania w filtry polaryzacyjne. Zrobiłem sobie nasadki na obiektywy z kartonu po mleku (3,2% ;) ) i dwóch tekturowych krążków z wyciętym otworem po środku - tak jak na fotce. Otwory w nasadkach mają ok. 25 mm średnicy - czyli redukcja powierzchni w stosunku do 70 mm wynosi około 87% (o ile dobrze liczę z PI*r^2 - dla 70 mm powierzchnia to ok. 3846 mm2, dla 25 mm - ok. 490 mm2, co stanowi ok. 13% poprzedniej wartości). Zdziwiły mnie dwie rzeczy: 1. Po założeniu nasadek redukcja jasności tego co widać w lornetce wcale nie jest jakaś dramatyczna. No fakt, jest trochę ciemniej, ale sądziłem, że różnica będzie o wiele, wiele większa. 2. Przy założonych nasadkach z otworami o średnicy 25 mm pojawia się lekkie winietowanie pola widzenia w okularach - znak, że krawędź otworka w tekturowej nasadce zahacza o granicę stożka światła trafiającego do okularu. Zanim zrobiłem nasadki z otworami o śr. 25 mm użyłem nasadek z otworami o śr. ok. 40 mm - w tym drugim przypadku winietowania nie było. Pytania: Ad. 1. - Dlaczego mimo tak znacznej redukcji apertury, obraz nadal jest w miarę jasny? (przynajmniej przy obserwacjach w dzień, oraz obiektu tak jasnego jak Księżyc) Ad. 2. - To jest pytanie które mnie zastanawia bardziej niż 1sze - po cholerę obiektywy lornetki TS 15x70 mają 70 mm średnicy, jeśli stożek światła wpadającego w okulary przechodzi przez otwór o średnicy zaledwie 25 mm?? (bo przy otworze 40 mm nie było winietowania - czyli stożek na wysokości obiektywu ma mniej niż 40 mm średnicy). W sensie - co się dzieje z tym całym światłem, które wpada przez 70-milimetrowe obiektywy lornetki, skoro do okularu trafia tylko to światło, które zawiera się w krążku o średnicy ok. 25 mm w centrum obiektywu? Bo tak na chłopski rozum, to mi wychodzi, że po prostu jest tracone... (na co wskazywałby także fakt, że obraz po założeniu nasadek jest tylko trochę ciemniejszy).
  16. Super, dzięki wielkie za info :) Póki co jestem w trakcie zamawiania dużego żurawia z Astrokraka, i na bazie tego będę coś kombinował ze wzmocnieniem / dodaniem przeciwwagi, żeby dało się bezproblemowo powiesić 28x110.
  17. Hej :) Orientuje się ktoś może, jak wykonać taką obrotową podstawę żurawia-paralelogramu pokazanego na tym filmie? Tu jest w zbliżeniu: W pierwszym filmie facet wyraźnie mówi, że w skład wchodzą dwa kawałki stali, sklejka, i teflon pośrodku. Oraz że do mocowania użyta jest standardowa śruba 3/8", taka jak zwykle przy statywach geodezyjnych. Jak ją wkręcić w drewno, tak żeby się nie wyrwała? Jakieś metalowe gniazdo nagwintowane od wewnątrz umieścić w dolnym drewnianym krążku? Ponadto zastanawia mnie jakim cudem cały żuraw tak dobrze trzyma się w pionie, chociaż oś obrotu (tzn. śruba która łączy oba krążki) ma chyba tylko taką długość, jak wysokość obu drewnianych krążków... Zaczynam się powoli zastanawiać nad zrobieniem sobie samodzielnie takiego żurawia, na którym mógłbym powiesić i TS 15x70, i TS28x110 (oczywiście nie naraz :) ), więc konstrukcja musi być solidna - tym bardziej, że obserwować chcę na stojąco, więc lornetka musi móc znaleźć się całkiem wysoko :)
  18. 1. JacekE - Pyrlandia - pokój nr 3 2. Mikołaj - Pyrlandia - pokój nr 4 3. Kapral - Pyrlandia - pokój nr 7 4. Alien - Pyrlandia - pokój nr 2 5. przemo77 -Pyrlandia - Pokój 4 6. Jolo - Pyrlandia - pokój nr 3 7. szdom1 - Pyrlandia - pokój nr 7 8. SZKLARZ - Pyrlandia - pokój nr 3 9. kuato - Pyrlandia - pokój nr 6 10. Mirek - Pyrlandia pokój nr 6 11. sferoida - Pyrlandia - pokój nr 3 12. Acidtea - Pokój nr 1 13. Polaris - Pokój nr 1 14. Yoop - Pokój nr 1 15. Thomas - Pokój nr 1 16. Jajak - Pokój nr 1 17. Dominik (od Polarisów) - Pokój nr 1 18. Maciej Pyrlandia pokoj nr 6 19. Bandros Pyrlandia pokoj nr 6 20 - 21 Tranox + tata Pyrlandia nr 4 22. puchciu - Pyrlandia pokój nr 4 23. Perseus- Pyrlandia pokój nr 4 ( jak można :) ) 24. darius - Pyrlandia pokój nr 6 25. Artir Pyrlandia pokój nr 6 26. Jacek2 Pyrlandia pokój nr. 2 27. kenny - Pyrlandia pokój nr 2 28. stefanchm - Gościniec (nowy budynek) pok. nr 6 29. Gayos - Gościniec (nowy budynek) pok. nr 6 30. blazer1983 - Gościniec (nowy budynek) pok. nr 6 31. Marwo - Gościniec (nowy budynek) pok. nr 6 32. maquu - prawdopodobnie Gościniec 33. matti_94 Pyrlandia 34. Lukasz83 - PYRALNDIA obojętnie który pokój 35. lukost - chętnie w "starej szkole" 36. Kopkiner - Gościniec 37. sp3occ - Pyrlandia III 38. jnowaczek3. Jeżeli to możliwe to Pyrlandia pokój nr 3 39. Elmarqo - Pyrlandia 40. ewa - mój pokój w szkole 41 - 42 marcin122 - gościniec stary pokój nr 1 42. Zielu - Pyrlandia nr 3 43. ceszka - Pyrlandia nr 3 lub gdziekolwiek 44. Krater - chętnie z Lukostem w starej szkole (w tym pokoju co na IX) 45. altair4 - gościniec stary pokój nr 2 46. marcin_tech - gościniec stare skrzydło pokój nr 2c 47.ignisdei - pokój nr 7 48. Grzegorz Czernecki - nie wiem, który pokój, jeszcze nie byłem ;) 49. MarekM60 - podobnie jak poprzednik :) 50. Piotr K. - nie wiem który nocleg wybrać, bo jeszcze w Zatomiu nie byłem :)
  19. Hej :) Czy taki zestaw: http://www.teleskop-express.de/shop/product_info.php/info/p4718_Orion-Paragon-Plus-Binomount-mit-Feldstativ---fuer-Fernglaeser.html będzie wystarczający do komfortowego używania lornetki TS MX15x70 Marine? (której przeszczęśliwym posiadaczem niedawno się stałem :) ). Ma ktoś doświadczenia z żurawiem Paragon Plus i tą lornetką? W opisie podają, że żuraw wystarcza do lornetek o masie max ok. 2,5 kg, a TSka ma ok. 2,6 kg...
  20. Póki co nie mam żadnego teleskopowego osprzętu - tylko sam obiektyw (bo do obserwacji używam jak na razie tylko lornetki). Korci mnie zatem żeby dokupić złączkę, kątówkę i jakiś okular - choć z drugiej strony to cena tych podzespołów wyjdzie w zasadzie taka sama jakbym sobie od razu kupił gotowego Maka...
  21. Chwila, chwila - czy to oznacza, że takie cudo, które mam u siebie w szafie, też się nada do teleskopowania?? http://www.fotografowac.pl/obiektywy/teleobiektywy/lustrzane/3m-5ca-mc-500mm-f8.html
  22. Hej :) Z bieżącym numerem magazynu Polityka (od wczoraj w kioskach, Empikach itp.) jest dołączona oryginalna płyta DVD z filmem Interstellar. Cena bodajże 29,90 PLN czy coś koło tego. Daję znać, na wypadek gdyby byli tu jacyś fani tego filmu, preferujący posiadanie wersji oryginalnych :) (aha, i to nie jest wiadomość typu Prima Aprilis :) )
  23. Dopiszcie i mnie :) Przelew poszedł, wysłałem potwierdzenie w pdf na podanego maila :)
  24. Offtopik, ale co tam ;) Właśnie czytam w bieżącej Polityce artykuł o autonomicznych samochodach. I powiem Wam, że zaczynają mnie te wynalazki lekko przerażać. OK, rozumiem że zwiększone bezpieczeństwo, rozładowywanie korków itp., ale tak czy siak prowadzi to do powstania ludzi-inwalidów (w przenośni, oczywiście), którzy nie będą potrafili samodzielnie wykonywać najprostszych czynności. Systemy komunikacji pojazdu z pojazdem, systemy komunikacji pojazdu z drogą, no super - tylko co, jak nagle zabraknie prądu? Cała gigantyczna sieć komunikacyjna, od której zależy funkcjonowanie państw, w jednej chwili stanie w miejscu, bo się okaże, że nikt nie potrafi już prowadzić normalnie samochodu. Co ja mówię - za jakiś czas nawet nie da się już normalnie prowadzić samochodu, bo nie będzie nawet kierownicy, pedałów itp. (vide samochodzik Google, mający tylko przycisk Stop&Go). Widzę oczyma wyobraźni zakorkowaną po horyzont autostradę, z ludźmi którzy wysiedli z automatycznych aut, i jak dzieci bezradnie próbującymi coś zrobić, bo po raz pierwszy zostali postawieni w sytuacji gdy trzeba zadziałać samodzielnie, a nie tylko "być wiezionym". Czy stawianie na coraz doskonalszą automatykę nie jest szaleńczą krótkowzrocznością? Starczy jeden atak terrorystyczny, by kompletnie sparaliżować uzależnione od prądu i komputerów społeczeństwo...
  25. No właśnie o to mi chodzi - być może wcale tego nie wiedział sam z siebie, bo nigdy się nad tym nie zastanawiał, ale gdy przeczytał Twoją hipotezę, to doszedł do wniosku, że to może właśnie o to chodzi. Nie zrozum(cie) mnie źle - nie staram się wykazać czyjejś niewiedzy, po prostu mnie ten temat interesuje, i dlatego go drążę. Sądziłem, że odpowiedź na pytanie "dlaczego paralaktyk nazywa się paralaktyk" jest prosta i oczywista, i że może jest to np. napisane gdzieś w jakimś podręczniku astronomii. W sensie, że należy to do "astronomicznej wiedzy ogólnej", tak samo jak na przykład to, dlaczego teleskop Newtona nazywa się Newtona :) Ale póki co widzę, że Wasze odpowiedzi (za które bardzo dziękuję, i wszystkie czytam z ciekawością) są raczej w stylu "sądzę, że nazywa się tak, bo...". Czyli mamy szukanie prawdopodobnych wyjaśnień, a nie definicję od dawna istniejącą np. w literaturze astronomicznej. Póki co, najbardziej prawdopodobne wydaje mi się to, że nazwa "paralaktyczny" jest kalką z języka niemieckiego, i być może to właśnie w języku niemieckim po raz pierwszy ją zastosowano, z jakiegoś powodu (być może któregoś z wyżej wymienionych, czyli np. tego dotyczącego trójkąta paralaktycznego i przejścia z jednego układu współrzędnych na inny). Chyba, że Twój dr astronomii wiedział to "sam z siebie"? W sensie, że przeczytał to gdzieś w jakimś podręczniku, albo innym tego typu źródle?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)