Dzisiaj wreszcie przeszedł (pierwszy raz od 2 miesiecy) u mnie arcus (shelf cloud). W sumie tak przypadkowo zobaczyłem przez okno że coś ciemnego na horyzoncie, i niedługo po porannej pobudce (no dobra o 11:30 :P) trzeba było sie zerwać i iśc na dwór. Ze 2 miesiące czekałem na to zjawisko (to mój drugi arcus w tym roku, pierwszy był w czerwcu, ale to było pod wieczór i mi zdjęcia nie wyszły).
Nie był może jakiś mega wielki shelf cloud, ale trzeba się cieszyć, ze był. Deszcz później był wprawdzie intensywny, ale dość krótkotrwały (ok 10 minut), po czym dość szybko się przejaśniło. O dziwo wyładowań żadnych nie słyszałem.
Za to po deszczu czekała kolejna mila niespodzianka - mammatusy, początkowo słabe, ale chwile później zrobiły się duże i efektowne, jak na razie najlepsze jakie widziałem. Pod koniec mi się karta zapchała w Canonie (1 GB), musiałem zacząć kasować stare zdjęcia. Po paru minutach mammatusy zaczęły zanikać (łącznie trwały ok 10 minut).
edit 2015: wkleiłem jeszcze raz zdjęcia, bo zniknęły