Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Wenus znów widoczna na wieczornym niebie!
Wysłane przez kuligowska w 2018-02-26

Piękna planeta Wenus przez kilka miesięcy skrywała się w blasku Słońca, jednak z początkiem marca tego roku znów wraca na wieczorne niebo. Będzie pierwszą planetą możliwą do obserwacji tuż po zachodzie Słońca. Ustąpi pod tym względem miejsce Saturnowi, którego ostatni raz mogliśmy podziwiać o zmierzchu pod koniec listopada.
Odnalezienie Wenus na niebie nie będzie szczególnie trudne. Przez najbliższe kilka tygodni planeta wieczorem będzie znajdywać się w pobliżu zachodniego horyzontu. Warto jednak sprawdzić nasz lokalny czas zachodu Słońca i rozpocząć obserwować już 20-25 minut później. Odszukujemy maleńki punkt światła, czasem niemal zlewający się z żółto-pomarańczowym blaskiem zmierzchu. Może być w tym także pomocna lornetka lub luneta, zwłaszcza jeśli niebo będzie zamglone.
Tegoroczny powrót Wenus na wieczorne niebo w rzeczywistości rozpoczął się już 9 stycznia tego roku, gdy znalazła się ona w górnej koniunkcji po przeciwnej stronie Słońca. Od tego czasu minęło sześć tygodni, a planeta jest wciąż oświetlona w aż 98 procentach, przez co oglądana przez teleskop może nieco przypominać lśniący, białawy Księżyc w pełni. Jako planeta wewnętrzna Wenus porusza się szybciej niż Ziemia (ma prędkość rzędu 35 km/s w porównaniu z 30 km/s dla Ziemi), więc warunki do jej obserwacji będą się poprawiały.
Zmiana geometrii pomiędzy Wenus, Ziemią i Słońcem powoduje, że faza tej planety stopniowo maleje, ale za to obserwowana wielkość kątowa jej tarczy rośnie. Wenus zostanie z nami na niebie aż do wczesnej jesieni, po czym znów przejdzie przez zachodni horyzont na początku października i wkrótce potem zacznie pojawiać się też przed wschodem Słońca na niebie porannym. Dla obserwatorów z półkuli północnej nie wzniesię się ona jednak nawet teraz szczególnie wysoko - nie więcej niż 20° ponad horyzontem w pół godziny po zachodzie Słońca, późną wiosną i wczesnym latem. Warto jednak dodać, że w miejsach położonych bliżej ziemskiego równika Wenus okresowo wznosi się nieco wyżej, bo nawet na 35°.
Niektórzy obserwatorzy do obserwacji tej planety zalecają użycie niebieskiego (#38A) lub fioletowego (#47) filtru, który pomaga zwiększyć kontrasty pomiędzy chmurami oraz zmniejszyć blask Wenus. Redukcja blasku jest ważna szczególnie podczas oglądania Wenus przez teleskop. Można także wybrać filtr czerwony i zaplanować obserwacje na pierwsze minuty po zachodzie Słońca, kiedy Wenus jest jeszcze bardzo wysoko na niebie, ale i skąpana w słonecznym świetle. Astrofotografowie często też fotografują Wenus za pomocą specjalnych filtrów ultrafioletowych (UV) i podczerwonych (IR), które przepuszczają jedynie wąski wycinek jej światła. Wyraźnie ujawnia się wtedy charakterystyczny kształt litery Y utworzony ze spowijających planetę chmur, które składają się z kropelek kwasu siarkowego i krążą wokół planety z okresem czterech ziemskich dni, znacznie wyprzedzając jej powolną, trwającą aż 243 dni rotację.
Pod grubą warstwą tych chmur skrywa się gorąca powierzchnia Wenus. Temperatury dochodzą tu do 468 °C, pada kwaśny deszcz złożony z kwasu siarkowego. Wszystko to jest wynikiem efektu cieplarnianego, wywołanego ogromnym ciepłem, jakie planeta otrzymuje z racji bliskości Słońca. Astronomowie obliczyli, że za około miliard lat wewnętrzne zmiany w budowie Słońca doprowadzą do zwiększenia się jego objętości, a to skutkować będzie pojawianiem się podobnych warunków atmosferycznych także i na Ziemi. Na pocieszenie pozostaje nam fakt, że miliard lat to dość sporo czasu, a już teraz wciaż odkrywamy nowe planety pozasłoneczne krążące wokół innych gwiazd...
 
Źródło: Sky & Telescope

Czytaj więcej:
?    Cały artykuł
?    Niebo na dłoni: Wenus
 
Zdjęcie: japońska sonda Akatsuki przesłała na Ziemię najnowsze zdjęcie nocnej strony Wenus zrobione z kosmosu. Gorące, jasne chmury świecące w podczerwieni są tu zaznaczone na biało, a wyższe chmury blokujące ciepło wydają się przy nich znacznie ciemniejsze. Tarcza planety jest wyraźnie prześwietlona w prawym górnym rogu.
Źródło: JAXA / ISAS / DARTS / Damia Bouic JAXA / ISIS / DARTS / Damia Bouic
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/wenus-znow-widoczna-na-wieczornym-niebie-4168.html

Wenus znów widoczna na wieczornym niebie.jpg

Wenus znów widoczna na wieczornym niebie2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bliski przelot 2018 DU (25.02.2018)
2018-02-26. Krzysztof Kanawka
Dwudziestego piątego lutego nastąpił bliski przelot meteoroidu 2018 DU. Minimalny dystans wyniósł około 284 tysięcy kilometrów.
Meteoroid 2018 DU przeleciał obok Ziemi 25 lutego 2018, z maksymalnym zbliżeniem około godziny 11:20 CET. W momencie tego zbliżenia dystans pomiędzy Ziemią a 2018 DU wyniósł około 284 tysięcy kilometrów. Odpowiada to 0,74 średniej odległości do Księżyca.
Średnicę 2018 DU wyznaczono na około 7 metrów. Jest to zbyt mały obiekt by mógł poważnie zagrozić powierzchni naszej planety.
Jest to szesnasty wykryty bliski przelot planetoidy lub meteoroidu w 2018 roku. W 2017 roku takich wykrytych przelotów było 53. W 2016 roku wykryto przynajmniej 45 bliskich przelotów, w 2015 roku takich odkryć było 24, a w 2014 roku 31. Z roku na rok ilość odkryć rośnie, co jest dowodem na postęp w technikach obserwacyjnych oraz w ilości programów poszukiwawczych, które niezależnie od siebie każdej pogodnej nocy ?przeczesują? niebo.
Warto tu dodać, że pierwszym bliskim przelotem w 2018 roku było zbliżenie dużej planetoidy 2018 AH. Ten obiekt ma średnicę około stu metrów, a jego wykrycie nastąpiło dopiero po przelocie obok Ziemi.
(HT)
http://kosmonauta.net/2018/02/bliski-przelot-2018-du-25-02-2018/

Bliski przelot 2018 DU (25.02.2018).jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niebo na przełomie lutego i marca 2018 roku
2018-02-26. Ariel Majcher
Niepostrzeżenie powoli kończy się drugi i zaczyna trzeci miesiąc 2018 r. W tym czasie głównym aktorem na nocnym niebie będzie silnie świecący Księżyc. Jego pełnia przypada w nocy z 1 na 2 marca, przed godziną 2 naszego czasu. Na początku tygodnia Srebrny Glob w sporej odległości minie planetę karłowatą (1) Ceres, a w trakcie zmiany miesiąca zakryje najjaśniejszą gwiazdę Lwa, Regulusa. Niestety zjawisko zacznie się tuż po zachodzie Księżyca w Polsce. Na niebie wieczornym do Wenus dołączy planeta Merkury, dążąca do maksymalnej elongacji wschodniej w połowie marca. Wciąż można też obserwować planetę Uran i gwiazdę zmienną Mira Ceti. Na niebie porannym dobrze, choć nisko, widoczne są planety Jowisz, Mars i Saturn, a także planetoida (4) Westa.
uż po zachodzie Słońca na jasnym jeszcze niebie nisko nad zachodnią stronie nieboskłonu świeci od niedawna planeta Wenus, zaś wysoko na niebie południowo-wschodnim ? Księżyc, ale nim zajmę się za chwilę. Wenus powoli oddala się od Słońca i wznosi coraz wyżej, ale wygląd jej tarczy na razie zmienia się niewiele. Do końca tygodnia pół godziny po schowaniu się Słońca za widnokrąg planeta wzniesie się na wysokość przekraczającą 5°. W tym czasie jej blask wyniesie -3,9 wielkości gwiazdowej, a w teleskopach z ponad 100-krotnym powiększeniem planeta zaprezentuje tarczę o średnicy 10? i fazie 97%.
Prawie przez cały marzec planecie Wenus towarzystwa dotrzyma planeta Merkury. Pierwsza planeta od Słońca dąży do maksymalnej elongacji wschodniej, która 15 marca wyniesie niecałe 18,5 stopnia. Tego dnia pół godziny po zmierzchu Merkury zajmie pozycję na wysokości ponad 11° nad zachodnim widnokręgiem, a kolejne pół godziny później ? 7°. Właśnie zaczyna się najlepszy okres widoczności planety Merkury na niebie wieczornym w tym roku. Najlepiej Merkurego obserwować w pierwszej połowie marca, gdy jej blask jest największy. Po maksymalnej elongacji planeta szybko zbliży się do Słońca i osłabnie, niknąc w zorzy wieczornej.
Poniższa tabela pokazuje szczegółowe dane na temat wyglądu tarcz obu planet w najbliższych dniach:
Po tej samej stronie nieba, ale gdy już się dobrze ściemni, widoczne są planeta Uran i długookresowa gwiazda zmienna Mira Ceti. Oba ciała niebieskie na początku nocy astronomicznej zajmują pozycję na wysokości około 20° nad zachodnim widnokręgiem i zachodzą przed godziną 21:30. Planeta Uran dąży do koniunkcji ze Słońcem, przez którą przejdzie pod koniec drugiej dekady kwietnia i przesuwa się ruchem prostym. Do niedzieli 4 marca planeta zbliży się do gwiazdy o Psc na odległość nieco ponad 2°. Obecnie Uran świeci blaskiem +5,9 wielkości gwiazdowej.
Mira znajduje się kilka stopni niżej i zachodzi kilkanaście minut wcześniej od Urana. Gwiazda zaczęła już słabnąć, teraz jej blask wynosi +4 magnitudo, stąd jeśli ktoś chce ujrzeć jedną ze słynniejszych gwiazd zmiennych, a jeszcze tego nie zrobił, to powinien się pospieszyć, zwłaszcza, że pogoda ostatnio sprzyja. Niedługo blask Miry spadnie poniżej widoczności gołym okiem i na następną taką możliwość trzeba będzie poczekać ponad 10 miesięcy. W jej obserwacjach pomoże mapka, wykonana na stronie AAVSO.
Jednak głównym akcentem nocnego nieba w najbliższych kilkunastu dniach stanie się Księżyc. W tym tygodniu naturalny satelita Ziemi odwiedzi gwiazdozbiory Bliźniąt, Raka, Lwa i Panny. W sobotni poranek 2 marca Księżyc przejdzie przez pełnię, stąd jego blask w najbliższych dniach stanie się bliski maksimum i słabsze obiekty gwiazdowe i mgławicowe zginą w jego poświacie. Zanim się jednak to stanie w poniedziałek 26 lutego Księżyc wieczorem dotrze do granicy gwiazdozbiorów Bliźniąt i Raka, a jego tarcza pokaże fazę 87%. O godzinie podanej na mapce Księżyc znajdzie się na linii, łączącej Polluksa z Bliźniąt i Procjona z Małego Psa, 9° od pierwszej z wymienionych gwiazd i 13° od drugiej.
Noc z wtorku 27 lutego na środę 28 lutego Srebrny Glob spędzi w gwiazdozbiorze Raka, a jego faza urośnie do 94%. Tuż nad nim znajdzie się charakterystyczny trapez w środkowej części konstelacji z wypełniającą go znaną gromadą otwartą gwiazd M44. Niestety silny blask naturalnego satelity Ziemi spowoduje, że dostrzeżenie niezbyt jasnych tworzących ten układ gwiazd będzie bardzo trudne. Nawet w teleskopach ledwo przebiją się przez poświatę Księżyca.
15° nad nim i 12° nad M44 oraz 3° nad gwiazdą 4. wielkości ? Cancri, swoją pętlę po niebie kreśli planeta karłowata (1) Ceres. Przesuwa się ona nadal ruchem wstecznym, lecz powoli przygotowuje się do wykonania zakrętu. Ceres powoli oddala się od nas i jej blask osłabł do +7,3 wielkości gwiazdowej. Najlepiej obserwować ją około godziny 22, gdy góruje na wysokości około 70°. Tutaj można pobrać wykonaną w programie Nocny Obserwator mapkę z trajektorią planetoidy do początku maja.
Ostatni dzień lutego i pierwszy dzień marca (a także większość drugiego) Księżyc spędzi w gwiazdozbiorze Lwa. 28 lutego znajdzie się on w zachodniej części konstelacji, przy fazie 98%. O godzinie podanej na mapce 5° na wschód od Księżyca znajdzie się Regulus, najjaśniejsza gwiazda Lwa. Do rana Srebrny Glob zbliży się do Regulusa na 45 minut kątowych, a jego faza urośnie do 99%. Niewiele ponad godzinę później najjaśniejsza gwiazda Lwa zniknie za księżycową tarczą, ale z Polski nie da się tego obserwować. Szansę na obserwacje zjawiska mają mieszkańcy Szkocji i Irlandii oraz Kanady. Będzie to trzecie od końca zakrycie Regulusa trwającej właśnie serii. Czeka nas jeszcze jedno zakrycie w marcu i jedno w kwietniu. W maju Księżyc (a dokładniej jego środek) przejdzie 1,4 stopnia na południe od Regulusa, a w grudniu ? już 2,2 stopnia na południe od niego. Następna seria zakryć najjaśniejszej gwiazdy Lwa przypada na lata 2025-26. Z Polski też niestety będzie widoczne tylko jedno zakrycie, 29 marca 2026 r. przez Księżyc bliski pełni, a więc przy silnie przeszkadzającym jego blasku.
Tego samego dnia wieczorem Księżyc pojawi się na nieboskłonie chwilę przed zachodem Słońca, będąc w pełni. W tym momencie Srebrny Glob zdąży oddalić się od Regulusa na ponad 7°, a 5 godzin później, o godzinie podanej na mapce, dystans między tymi ciałami niebieskimi urośnie o kolejne prawie 3°. Przez pełnię Księżyc przejdzie kolejne 4 godziny później, tuż przed godziną 2 naszego czasu.
Piątek, sobotę i niedzielę, a także poniedziałek w kolejnym tygodniu naturalny satelita Ziemi ma zarezerwowane na odwiedziny gwiazdozbioru Panny. W piątek 2 marca jego faza obniży się do 99%, a 10° nad nim widoczna będzie Denebola, druga co do jasności gwiazda Lwa. Kolejnej doby faza Księżyca spadnie o kolejne 5% i dotrze on do Porrimy, jednej z jaśniejszych gwiazd Panny. Około godziny 3 Srebrny Glob przejdzie 3/4 stopnia na północ od niej. Ostatniej nocy tego tygodnia Księżyc wzejdzie oświetlony w 90%, a niecałe 7° na południe od niego znajdzie się Spica, najjaśniejsza gwiazda całej konstelacji.
Czas przenieść się na niebo poranne, gdzie coraz większą część nocy na nieboskłonie spędzają planety Jowisz, Mars i Saturn, a także planetoida (4) Westa. Jowisz przygotowuje się do wykonania zwrotu na kreślonej przez siebie pętli na niebie, co uczyni w przyszłym tygodniu. Zatem w najbliższych dniach planeta pozostanie prawie nieruchoma względem gwiazd tła. Oznacza to też, że właśnie rozpoczyna się najlepszy okres widoczności Jowisza w tym sezonie obserwacyjnym, z kulminacją na początku maja wraz z opozycją największej planety Układu Słonecznego. Jowisz pojawia się na nieboskłonie przed północą, a góruje przed godziną 4:30 naszego czasu, ale niestety na wysokości niewiele przekraczającej 20° (w Polsce północnej nawet poniżej 20°). Do końca tygodnia jasność planety urośnie do -2,2 wielkości gwiazdowej, a jego tarcza zwiększy średnicę kątową do 39?.
W układzie księżyców galileuszowych planety w tym tygodniu będzie można dostrzec następujące zjawiska (na podstawie strony Sky and Telescope oraz programu Starry Night):
?    26 lutego, godz. 3:59 ? minięcie się Io (N) i Europy w odległości 13?, 81? na wschód od brzegu tarczy Jowisza,
?    27 lutego, godz. 6:10 ? Io chowa się w cień Jowisza, 20? na zachód od tarczy planety (początek zaćmienia),
?    28 lutego, godz. 1:44 ? Ganimedes chowa się za tarczę Jowisza, tuż przy jej południowej krawędzi (początek zakrycia),
?    28 lutego, godz. 2:58 ? wyjście Ganimedesa zza tarczy Jowisza (koniec zakrycia),
?    28 lutego, godz. 3:28 ? wejście cienia Io na tarczę Jowisza,
?    28 lutego, godz. 4:42 ? wejście Io na tarczę Jowisza,
?    28 lutego, godz. 5:40 ? zejście cienia Io z tarczy Jowisza,
?    28 lutego, godz. 5:56 ? minięcie się Io (N, na tle tarczy planety) i Kallisto w odległości 34?,
?    28 lutego, godz. 6:19 ? przejście Kallisto 9? na południe od brzegu tarczy Jowisza,
?    28 lutego, godz. 6:50 ? zejście Io z tarczy Jowisza,
?    1 marca, godz. 0:38 ? Io chowa się w cień Jowisza, 20? na zachód od tarczy planety (początek zaćmienia),
?    1 marca, godz. 4:00 ? wyjście Io zza tarczy Jowisza (koniec zakrycia),
?    1 marca, godz. 5:32 ? Europa chowa się w cień Jowisza, 31? na zachód od tarczy planety (początek zaćmienia),
?    1 marca, godz. 23:57 ? od wschodu Jowisza Io i jej cień na tarczy planety (Io na wschód od południka centralnego, jej cień ? w I ćwiartce, przy brzegu tarczy planety),
?    2 marca, godz. 0:08 ? zejście cienia Io z tarczy Jowisza,
?    2 marca, godz. 1:18 ? zejście Io z tarczy Jowisza,
?    2 marca, godz. 23:53 ? od wschodu Jowisza cień Europy na tarczy planety (w IV ćwiartce, przy brzegu tarczy planety),
?    3 marca, godz. 0:04 ? minięcie się Europy (N) i Io w odległości 17?, 27? na wschód od brzegu tarczy Jowisza,
?    3 marca, godz. 2:16 ? wejście Europy na tarczę Jowisza,
?    3 marca, godz. 2:20 ? zejście cienia Europy z tarczy Jowisza,
?    3 marca, godz. 4:36 ? zejście Europy z tarczy Jowisza,
?    3 marca, godz. 5:42 ? minięcie się Ganimedesa (N) i Io w odległości 18?, 91? na wschód od brzegu tarczy Jowisza.
 
Po Jowiszu wschodzi para Mars-Westa. Pierwsza na nieboskłonie pojawia się planetoida, która wschodzi przed godziną 2. Mars czyni to nieco ponad pół godziny później. Oba ciała Układu Słonecznego wędrują przez gwiazdozbiór Wężownika w odległości około 5,5 stopnia od siebie, przy czym Mars minie Westę we wtorek 27 lutego. Do końca marca Czerwona Planeta wyprzedzi Westę i bardzo zbliży się do Saturna, do którego brakuje jej na razie 17°. Jednak w tym tygodniu Mars przetnie linię, łączącą gwiazy ? i ? Ophiuchi, zaś Westa w poniedziałek 26 lutego minie gwiazdę Sabik, najjaśniejszą gwiazdę południowej części Wężownika, w odległości 1,5 stopnia. W niedzielę 4 marca marsjańska tarcza osiągnie jasność +0,8 wielkości gwiazdowej i średnicę kątową 7?, przy fazie 89%. Natomiast planetoida Westa pojaśnieje do +7,4 magnitudo. Tutaj można pobrać wykonaną w programie Nocny Obserwator mapkę z trajektoriami planet Mars i Saturn oraz planetoidy Westa w marcu br.
Planeta Saturn wyłania się zza widnokręgu, jako ostatnia, po godzinie 3:30. Planeta wędruje przez północno-zachodnią część gwiazdozbioru Strzelca, niedaleko gwiazdy Kaus Borealis i gromady kulistej M22. W niedzielę 4 marca Saturnowi do najbardziej na północ wysuniętej gwiazdy głównej figury Strzelca zabraknie 3°, M22 będzie o stopień bliżej. Obecnie jasność Saturna wynosi +0,6 wielkości gwiazdowej, a jego tarcza ma średnicę 16?.
https://news.astronet.pl/index.php/2018/02/26/niebo-na-przelomie-lutego-i-marca-2018-roku/

Niebo na przełomie lutego i marca 2018 roku.jpg

Niebo na przełomie lutego i marca 2018 roku2.jpg

Niebo na przełomie lutego i marca 2018 roku3.jpg

Niebo na przełomie lutego i marca 2018 roku4.jpg

Niebo na przełomie lutego i marca 2018 roku5.jpg

Niebo na przełomie lutego i marca 2018 roku6.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

FRB i silne pola magnetyczne?
2018-02-27. Krzysztof Kanawka
Międzynarodowy zespół naukowców uważa, że za szybkie rozbłyski radiowe odpowiadają bardzo silne pola magnetyczne. Czy jesteśmy bliżej rozwiązania zagadki rozbłysków FRB?
Astronomów od dekad fascynują energetyczne zjawiska, takie jak rozbłyski naszego Słońca czy innych gwiazd, nowe, supernowe, emisje pulsarowe czy też rozbłyski promieniowania gamma. Do dziś każde z tych zjawisk kryje wiele tajemnic, które wciąż czekają na naukowe wyjaśnienia.
Do tej listy można również dopisać tzw. rozbłyski Lorimera, w których istnienie jeszcze kilka miesięcy temu powątpiewało wielu astronomów. Inna nazwa tych rozbłysków to ?Fast Radio Bursts? (FRB). Cała historia rozpoczyna się w 2007 roku, kiedy to za pomocą radioteleskopu Parkes Radio Telescope (PRT) w Australii zarejestrowano pierwszy bardzo energetyczny i krótki rozbłysk. Sygnał trwał zaledwie 5 milisekund, ale spektrum tego rozbłysku było ?rozciągnięte? na szeroki zakres częstotliwości. Sugerowało to interakcję z kosmiczną materią wyemitowanego promieniowania podczas podróży na przestrzeni milionów lub nawet miliardów lat świetlnych i jednocześnie bardzo energetyczną naturę zjawiska.
Do dziś zarejestrowano jedynie kilkadziesiąt FRB. Wciąż dość niewiele o nich wiadomo, a próby wyjaśnienia tych zjawisk nie przekonują jeszcze środowiska naukowego. Powstają nawet bardziej ?egzotyczne? teorie, jak na przykład powiązanie FRB z lotami międzygwiezdnymi innych cywilizacji. Większość teorii próbuje wyjaśnić zagadkę FRB za pomocą naturalnych zjawisk.
Międzynarodowa grupa naukowców pod przewodnictwem D. Michilli z Uniwersytetu w Amsterdamie uważa, że za FRB odpowiadają silne pola magnetyczne. Mowa tutaj o ekstremalnie silnych polach magnetycznych, szczególnie wokół czarnych dziur lub gwiazd neutronowych. Kluczem do wyjaśnienia zagadki FRB są obserwacje źródła FRB 121102, które zlokalizowano w jednej z karłowatych galaktyk, położonych z dala od Drogi Mlecznej.
Rozbłyski ze źródła FRB 121102 miały różne charakterystyki: czasem miały długość zaledwie kilkudziesięciu mikrosekund, czasem długość liczoną w milisekundach z kilkoma maksimami. Cechą wspólną okazała się być polaryzacja fotonów z tych rozbłysków ? pomiar polaryzacji wykazał, że FRB powstają w bardzo silnym polu magnetycznym. Co więcej, bardzo krótki czas rozbłysku sugeruje, że przestrzeń w której powstał FRB miał bardzo małe rozmiary, być może rzędu nawet kilkunastu kilometrów.
Grupa D. Michilli uważa, że kombinacja masywnej czarnej dziury i krążącej wokół gwiazdy neutronowej może być źródłem FRB. Są także inne możliwości, choćby młodej, szybko obracającej się gwiazdy neutronowej ?zanurzonej? w pozostałości po supernowej. Dalsze obserwacje FRB są z pewnością potrzebne, by wyjaśnić zagadkę tych wyjątkowo energetycznych zjawisk.
 
(Nature)
http://kosmonauta.net/2018/02/frb-i-silne-pola-magnetyczne/

FRB i silne pola magnetyczne.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obca cywilizacja na Proxima B mogła zostać unicestwiona rok temu
2018-02-27
Proxima Centauri, czyli najbliższa nam gwiazda (oprócz Słońca), od ponad roku spędza sen z powiek astronomów z całego świata, a to za sprawą istnienia blisko niej planety o nazwie Proxima B, na której mogą egzystować znane nam lub obce formy życia.
Przypomnijmy, że planeta znajduje się ok. 4 lata świetlne (40 bilionów kilometrów) od nas i jest podobna do Ziemi, dlatego że jest planetą kamienną i znajduje się w takiej odległości od swojej gwiazdy Proxima Centauri, że na jej powierzchni może występować woda w stanie płynnym, a zatem znajduje się w tzw. strefie zamieszkania. Mało tego, najnowsze badania wskazują, że w układzie może znajdować się więcej planet (zobaczcie tutaj).
Świat astronomiczny snuje plany wysłania na te obiekty sond kosmicznych, dzięki którym będziemy mogli je lepiej zbadać i dowiedzieć się, czy rzeczywiście mogą tam egzystować inteligentne formy życia.
Niestety, dochodzą do nas bardzo smutne wieści od naukowców z amerykańskiego Carnegie Institution, którzy opublikowali swoją pracę naukową na łamach periodyku Astrophysical Journal Letter, dotyczącą aktywności gwiazdy Proxima Centauri. Okazuje się, że jeśli na planecie Proxima B egzystowała inteligentna cywilizacja na poziomie rozwoju naszej, to mogła zostać unicestwiona dokładnie 24 marca 2017 roku.
Wówczas w układzie doszło do przerażających wydarzeń, które spędzają sen z powiek astronomów również odnośnie naszego Słońca. Rok temu nastąpił tam gigantyczny, dziesięciokrotnie bardziej energetyczny rozbłysk promieniowania rentgenowskiego i wyrzut plazmy od tych występujących na Słońcu.
Rozbłysk spowodował wzrost jasności Proxima Centauri o 10 tysięcy razy w ciągu 10 sekund. Według zebranych przez astronomów danych z pomocą Obserwatorium ALMA, całe zdarzenie trwało zaledwie niecałe dwie minuty. To wystarczyło, aby ogromna chmura wysokoenergetycznych cząstek zniszczyła/wywiała atmosferę Proxima B i doprowadziła do unicestwienia wszelakich form inteligentnego życia.
Naukowcy z Carnegie Institution podkreślają, że gdyby do podobnego wydarzenia doszło na Słońcu, dla naszej cywilizacji oznaczałoby to globalną zagładę. Nawet gdyby ludzkości udało się w jakiś sposób przetrwać w podziemnych schronach, to i tak życie na powierzchni byłoby niemożliwe, a wszelaka elektronika w kosmosie i na Ziemi zostałaby nieodwracalnie uszkodzona, tym samym cofając nasz rozwój technologiczny o 200 lat.
Astronomowie od jakiegoś czasu zdawali sobie sprawę z faktu, że na Proxima Centauri dochodzi do silnych rozbłysków i wyrzutów plazmy, ale nie myśleli, iż potrafią być one tak potężne i zabójcze dla życia. Z bólem serca, ale uznają oni, że nawet jeśli Proxima B i inne planety, które mogą znajdować się w układzie, na podstawie zebranej wiedzy do tej pory mogły nadawać się do życia, to w obliczu takich wydarzeń, nie ma się co łudzić, że znajdziemy tam jakieś inteligentne cywilizacje.
Pod znakiem zapytania pozostaje więc wielki projekt Breakthrough Starshot, w ramach którego Stephen Hawking i Yuri Milner chcą wysłać setki małych sond do układu Alfa Centauri, aby sprawdzić, czy istnieje tam podobne do nas życie (zobaczcie tutaj).
Źródło: GeekWeek.pl/Carnegie Science / Fot. NASA
http://www.geekweek.pl/aktualnosci/32366/obca-cywilizacja-na-proxima-b-mogla-zostac-unicestwiona-rok-temu

Obca cywilizacja na Proxima B mogła zostać unicestwiona rok temu.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obserwatorium Arecibo uratowane
2018-02-27
Znajdującego się w Portoryko Obserwatorium Arecibo nie trzeba przedstawiać fanom astronomii - znajduje się tam bowiem drugi co do wielkości radioteleskop świata, który przez lata wykorzystywany był do wielu ważnych odkryć, ale także znalazł swoje miejsce w popkulturze, po części dzięki projektowi SETI@Home, a także obecności w filmach takich jak GoldenEye czy Kontakt. A teraz udało się go uratować.
Obserwatorium, które jeszcze do roku 2016, do czasu gdy Chińczycy wybudowali swój radioteleskop FAST, było miejscem teleskopu radiowego o największej czaszy. Mniej więcej gdy na drugim końcu świata ogłaszano sukces, zarządzająca Arecibo National Science Foundation ujawniła, że nie ma zamiaru dalej obserwatorium utrzymywać. Sytuacja jeszcze się pogorszyła, bo radioteleskop ucierpiał w wyniku huraganu Maria.
Na szczęście pojawił się na horyzoncie Uniwersytet Centralnej Florydy, który wspólnie z kilkoma partnerami przejąć ma zarządzenie teleskopem. Nowi zarządcy mają co do tego urządzenia duże plany, bo nie tylko nie chcą go oni wyłączać, lecz dodatkowo rozbudować, co świat nauki przyjął ze sporą ulgą.
Źródło: UCF, Zdj.: JidoBG (Own work) [CC BY-SA 4.0], via Wikimedia Commons
http://www.geekweek.pl/aktualnosci/32377/obserwatorium-arecibo-uratowane

Obserwatorium Arecibo uratowane.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Udany start H-IIA z satelitą wywiadowczym (27.02.2018)
2018-02-27. Michał Moroz

Z kosmodromu Tanegashima wystartowała rakieta nosna H-IIA wynosząc satelitę wywiadowczego IGS Optical-6 dla służb japońskich.
Start rakiety nastąpił o godzinie 5:34 CET. Satelita zwiadu optycznego został wyniesiony na orbitę heliosynchroniczną na wysokość 500 km oraz inklinację 97.4 stopni.
O samym satelicie wiadomo niewiele. Zbudowany został przez Mitsubishi Electric na zamówienie japońskiego rządu. Jest to pierwszy satelita zwiadowczy tzw. trzeciej generacji. Dołączy do kilku innych zwiadowczych satelitów tego państwa, które są obsługiwane przez Rządowe Centrum Informacji Satelitarnej. Analitycy szacują, że satelita będzie obserwować przede wszystkim instalacje rakietowe na terenie Korei Północnej. Dodatkowo będzie wykorzystywany również do zastosowań zarządzania kryzysowego.
Rakieta H-IIA wyniosła ładunek w konfiguracji 202, czyli z dwoma boosterami na paliwo stałe. Był to trzeci japoński lot w 2018 roku.
http://kosmonauta.net/2018/02/udany-start-h-iia-z-satelita-wywiadowczym-27-02-2018/

Udany start H-IIA z satelitą wywiadowczym (27.02.2018).jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teleskop kosmiczny TESS przygotowywany do lotu
Wysłane przez grabianski w 2018-02-27
Kolejny teleskop NASA do poszukiwań planet poza Układem Słonecznym dotarł już na Florydę, gdzie rozpoczął przygotowania do startu. TESS - następca misji Kepler - poleci z kosmodromu w Cape Canaveral na Florydzie na szczycie rakiety Falcon 9. Obecnie planowana data startu to 16 kwietnia.
Teleskop spędzi teraz miesiąc w specjalnym ośrodku przygotowywania satelitów do startu PHSF. Do Florydy przyjechał z fabryki firmy Orbital ATK w Wirginii, gdzie został złożony i dokładnie przetestowany.
TESS to nowy rozdział w dziedzinie poszukiwania egzoplanet. Teleskop będzie przeszukiwał prawie całe niebo, monitorując jasność ponad 200 000 gwiazd w naszej galaktyce. Egzoplanety będą znajdowane, podobnie jak w przypadku teleskopu Keplera, techniką fotometryczną. Polega ona na poszukiwaniu periodycznych spadków jasności dochodzącej z gwiazd, które wskazywać będą na przejście potencjalnej egzoplanety przed gwiazdą (jej bardzo niewielkie zaćmienie). Już teraz szacuje się, że dzięki misji TESS katalog egzoplanet powiększy się o tysiące nowych obiektów.
Teleskop Jamesa Webb?a, który wystartuje w 2019 roku będzie świetnym uzupełnieniem misji egzoplanetarnej TESS?a. Następca teleskopu Hubble?a będzie kierował swoją optykę na ciekawsze egzoplanety odkryte przez misję TESS. Naukowcy tym samym będą mogli badać atmosfery odległych światów, a w niektórych przypadkach znajdować warunki sprzyjające podtrzymaniu życia.
TESS to misja o innym podejściu do poszukiwania egzoplanet niż wysłany w 2009 roku teleskop Keplera. Kepler przez czas trwania swojej misji patrzył tylko na 1/400 tego, co obserwować będzie TESS. Głównym celem naukowym poprzednika była orientacja jakie egzoplanety krążą wokół gwiazd i jak często można spotkać w naszej galaktyce planety podobne rozmiarem do Ziemi. TESS spojrzy, gdzie i w jakich ilościach znajdują się skaliste planety wokół najbliższych nam, stosunkowo jasnych gwiazd. Bliskość badanych obiektów jest nieprzypadkowa. Dzięki temu, najciekawsze egzoplanety doczekają się potem dokładnych obserwacji przy pomocy naziemnych teleskopów i teleskopu Jamesa Webba.
Niebo dla teleskopu TESS zostało podzielone na 26 sektorów. Kamery w jakie został wyposażony spojrzą na każdy z nich przez co najmniej 27 dni. Jasność gwiazd w polu widzenia aparatury teleskopu będzie rejestrowana co 2 minuty.
TESS jest pierwszym teleskopem kosmicznym, który w poszukiwaniu egzoplanet spojrzy na całe niebo wokół siebie. W pierwszym roku będą to sektory północnego nieba, a w następnym roku gwiazdy na południu. Naukowa aparatura teleskopu składa się z czterech identycznych szerokokątnych kamer CCD. Każda z kamer używa czterech matryc cyfrowych CCD i zespołu siedmiu soczewek, przez które przechodzić będzie do kamery światło z gwiazd.
Podstawowa faza misji potrwa 2 lata. W tym czasie teleskop powinien spojrzeć na każdy z wyznaczonych sektorów przez niemal miesiąc. Wynikiem prac teleskopu będą dwa zbiory danych: jeden skupiony na 15 000 starannie wybranych gwiazdach dostarczy danych na temat jasności o okresie 2 minut, drugi to będą obrazy całego sektora z kadencją 30 minut.
TESS użyje pierwszy raz wykorzystywanej w misjach naukowych wysokoeliptycznej orbity wokół Ziemi. Najwyższy jej punkt będzie sięgał orbity Księżyca, a okres obiegu teleskopu wokół Ziemi wyniesie 13,7 dnia. Aby tam trafić, teleskop w serii manewrów przygotuje orbitę, umożliwiającą przelot w pobliżu Księżyca. Asysta grawitacyjna naszego naturalnego satelity przyspieszy teleskop i znacząco zmieni inklinację jego orbity. Po bliskim spotkaniu z Księżycem, TESS uruchomi swoje silniki w manewrach stabilizujących do docelowej orbity.
TESS znajdzie się na stabilnej orbicie po dwóch miesiącach od startu. Co dwa tygodnie statek będzie zbliżał się do Ziemi na dystans 1/3 odległości między Ziemią, a Księżycem, by wysłać na Ziemię pozyskane dane.
Źródło: NASA
Więcej informacji:
?    strona NASA dot. misji teleskopu TESS
?    informacja prasowa NASA o przybyciu teleskopu do Centrum Lotów Kosmicznych im. Kennedy'ego
?    strona MIT poświęcona misji teleskopu TESS
Na zdjęciu tytułowym: Artystyczna wizja teleskopu TESS. Źródło: NASA.
 
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/teleskop-kosmiczny-tess-przygotowywany-lotu-4169.html

Teleskop kosmiczny TESS przygotowywany do lotu.jpg

Teleskop kosmiczny TESS przygotowywany do lotu2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gwiazdy wokół Drogi Mlecznej: kosmiczni najeźdźcy czy ofiary ewolucji galaktycznej?
2018-02-27. Autor: Agnieszka Nowak
Astronomowie badali niewielką populację gwiazd w halo Drogi Mlecznej, wykazując, że ich skład chemiczny ściśle pasuje do dysku galaktycznego. Podobieństwo to dostarcza przekonujących dowodów, że gwiazdy te pochodzą z wnętrza dysku a nie z wyniku połączenia się galaktyk karłowatych. Uważa się, że przyczyną tej gwiezdnej migracji mogą być teoretycznie oscylacje dysku Drogi Mlecznej jako całości, wywołane przez pływowe interakcje Galaktyki z przelatującą masywną galaktyką satelitarną.
Ziemia wraz z Układem Słonecznym znajduje się w ramieniu Galaktyki zwanym Ramieniem Oriona. Miejsce to pozwala nam na dokładniejsze badanie galaktyk takich, jak na przykład nasza Droga Mleczna.

Ponieważ znajdujemy się wewnątrz Galaktyki, stawia nam to pewne wyzwania w jej zrozumieniu, na przykład w określeniu kształtu czy rozmiaru. Kolejnym problemem jest czas: jak interpretować ewolucję galaktyczną, jeżeli nasze życie jest znacznie krótsze, niż mgnienie kosmicznego oka?

Dzisiaj mamy dość jasny obraz rozległych właściwości Drogi Mlecznej i tego, jak ona pasuje do innych galaktyk we Wszechświecie. Astronomowie klasyfikują ją jako dość przeciętną, dużą galaktykę spiralną, w której większość gwiazd krąży w jej centrum w dysku a pył i gwiazdy spoza krąży w galaktycznym halo.

Owe gwiazdy halo wydają się nie być tam przypadkowo rozmieszczone. Wiele z nich jest zgrupowanych w gigantyczne struktury ? ogromne strumienie i obłoki gwiazd, niektóre całkowicie okrążają Galaktykę. Struktury te zostały zinterpretowane jako znaki burzliwej przeszłości Drogi Mlecznej ? szczątki pochodzące z grawitacyjnego rozerwania wielu mniejszych galaktyk, które w przeszłości miały atakować Galaktykę.

Naukowcy próbowali dowiedzieć się więcej na temat gwałtownej historii Drogi Mlecznej, patrząc na właściwości gwiazd z resztek, które po sobie pozostawiły. Ich pozycje i ruchy mogą nam dostarczyć wskazówek na temat oryginalnej ścieżki ?najeźdźcy?, podczas gdy typy gwiazd, które one zawierają i ich skład chemiczny może nam powiedzieć coś o tym, jak mogłaby wyglądać dawno umarła galaktyka.

Międzynarodowy zespół astronomów kierowany przez dr Marię Bergemann z Instytutu Astronomii Maxa Plancka w Heidelbergu znalazł teraz nieodparte dowody na to, że niektóre z tych struktur halo mogą nie być pozostałościami po inwazji galaktyk, lecz raczej pochodzą z samego dysku Drogi Mlecznej.

Naukowcy zbadali 14 gwiazd znajdujących się w dwóch różnych strukturach w halo galaktycznym, w Trójkąt-Andromeda (Tri-And) oraz skupisku gwiazd A-13, które znajdują się po przeciwnych stronach płaszczyzny dysku Galaktyki. Wcześniejsze badania ruchu tych dwóch struktur dyfuzyjnych ujawniły, że są one kinematycznie powiązane i mogą być związane z Pierścieniem Jednorożca, struktury wokół Drogi Mlecznej. Jednak natura i pochodzenie obu struktur nie została jednoznacznie wyjaśniona. Pozycje, w jakich znajdują się te dwa skupiska gwiazd można określić na około 5 kiloparseków (14 000 lat świetlnych) powyżej i poniżej płaszczyzny Galaktyki.

Bergemann i jej zespół po raz pierwszy przedstawili szczegółowe wzory obfitości chemicznej tych gwiazd, uzyskane za pomocą wysokiej rozdzielczości widm wykonanych za pomocą teleskopów Keck i VLT, dzięki czemu mogą je połączyć z macierzystymi populacjami gwiazd.

Porównując skład chemiczny tych gwiazd ze znalezionymi w innych kosmicznych strukturach, naukowcy byli zaskoczeni, że są niemal identyczne, zarówno w obrębie tych grup, jak i między nimi, i ściśle pasują do wzorców obfitości gwiazd dysku Drogi Mlecznej. Dostarcza to przekonujących dowodów, że gwiazdy te najprawdopodobniej pochodzą z cienkiego dysku galaktycznego (młodsza część Drogi Mlecznej, skoncentrowana na płaszczyźnie Galaktyki), a raczej z gruzów z inwazyjnych galaktyk.

Ale w jaki sposób gwiazdy osiągnęły tak ekstremalne pozycje powyżej i poniżej płaszczyzny dysku galaktycznego? Teoretyczne obliczenia ewolucji Drogi Mlecznej przewidują, że może tak się stać, a gwiazdy zostaną przeniesione na duże odległości wertykalne z miejsca ich narodzin w płaszczyźnie dysku. Ta ?migracja? gwiazd jest teoretycznie wyjaśniona przez oscylacje dysku jako całości. Faworyzowanym wytłumaczeniem tych oscylacji jest pływowa interakcja ciemnej materii w halo Galaktyki oraz jej dysku z przechodzącą masywną galaktyką satelitarną.

Odkrycia te są bardzo ekscytujące, ponieważ wskazują, że dysk Drogi Mlecznej oraz jej dynamika są znacznie bardziej złożone, niż wcześniej sądzono. Kolejnym krokiem astronomów będzie przeanalizowanie widma innych gwiazd, zarówno w obu skupiskach, jak i w innych strukturach znajdujących się dalej od dysku. Są także zainteresowani oszacowaniem mas oraz wieku tych gwiazd, aby ustalić ograniczenia czasowe, kiedy nastąpiła interakcja Drogi Mlecznej z galaktyką karłowatą.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło
La Guardia

Urania
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2018/02/gwiazdy-woko-drogi-mlecznej-kosmiczni.html

 

Gwiazdy wokół Drogi Mlecznej kosmiczni najeźdźcy czy ofiary ewolucji galaktycznej.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy starzejące się brązowe karły pozbywają się chmur
Napisany przez Radosław Kosarzycki dnia 27/02/2018
Brązowe karły, więksi kuzyni olbrzymich planet, doświadczają zmian atmosfery z zachmurzonej na pozbawioną chmur wraz z wiekiem i coraz niższymi temperaturami. Zespół astronomów kierowany przez Jonathana Gagne z Carnegie po raz pierwszy zmierzył temperaturę, w której taka zmiana zachodzi u młodych brązowych karłów. Odkrycie opisane w artykule opublikowanym w Astrophysical Journal Letters może pomóc astronomom lepiej zrozumieć ewolucję gazowych olbrzymów takich jak Jowisz.
Brązowe karły są za małe, aby w ich wnętrzach zachodziły procesy fuzji wodoru w hel, które napędzają gwiazdy i pozwalają im utrzymać temperaturę i jasność przez długi czas. Po powstaniu brązowe karły powoli wychładzają się i kurczą z czasem ? w pewnym momencie przechodząc z etapu, w którym charakteryzuje je bardzo zachmurzona atmosfera, do etapu atmosfery bezchmurnej.
Ponieważ swobodnie przemierzają przestrzeń kosmiczną, właściwości atmosfer brązowych karłów są dużo łatwiejsze do badania niż atmosfery egzoplanet, które zazwyczaj przytłaczane są przez blask ich gwiazd macierzystych.
W swoim artykule, Gagne wraz ze współpracownikami skupił się na nietypowym czerwonym brązowym karle 2MASS J13243553+6358281, który jest jednym z najbliższych nam obiektów o masie planetarnej.
Wcześniej naukowcy sugerowali, że czerwień tego obiektu wskazuje, że w rzeczywistości jest to układ podwójny, jednak wyniki badań tego zespołu wskazują, że jest to jeden, samotny obiekt o masie planetarnej.
Naukowcy potwierdzili, że obiekt ten należy do grupy około 80 gwiazd o podobnym wieku i składzie chemicznym przemieszczającej się w przestrzeni i zwanej grupą AB Doradus, której wiek szacuje się na około 150 milionów lat.
Znając wiek obiektu oraz jego jasność i odległość, badacze mogli określić prawdopodobny promień, masę i co ważne temperaturę tego obiektu.
Następnie zespół był w stanie porównać jego temperaturę z temperaturą wcześniej zbadanego brązowego karła w tej samej grupie ? takiego, który wciąż posiadał zachmurzoną atmosferę podczas gdy 2MASS J1324+6358 był już pozbawiony chmur. Dzięki temu badacze byli w stanie ustalić temperaturę, w której atmosfera zmienia się z zachmurzonej w bezchmurną.
?Byliśmy w stanie nałożyć ograniczenia na punkt w procesie chłodzenia, w którym powierzchnia brązowego karła takiego jak J1324 przejaśnia się? tłumaczy Gagne.
Zmiana zachodzi w okolicach 1150K dla obiektów o masie planetarnej i wieku około 150 milionów lat.
?Ponieważ brązowe karły takie jak ten stanowią analogi gazowych olbrzymów, informacja ta może pomóc nam zrozumieć niektóre procesy ewolucyjne, które zachodziły także w historii Układu Słonecznego? dodaje Gagne.
Źródło: Carnegie Institution for Science
http://www.pulskosmosu.pl/2018/02/27/kiedy-starzejace-sie-brazowe-karly-pozbywaja-sie-chmur/

 

Kiedy starzejące się brązowe karły pozbywają się chmur.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Świecąc światłem milionów słońc
Napisany przez Radosław Kosarzycki dnia 27/02/2018
W latach osiemdziesiątych XX wieku badacze zaczęli odkrywać ekstremalnie jasne źródła promieniowania rentgenowskiego w zewnętrznych rejonach galaktyk, z daleka od ich supermasywnych czarnych dziur okupujących rejony centralne galaktyk. Na początku badacze uważali, że te obiekty kosmiczne, zwane ULX (ultrajasne źródła rentgenowskie) były masywnymi czarnymi dziurami o masie ponad dziesięciu mas Słońca. Jednak rozpoczęte w 2014 roku obserwacje za pomocą NuSTAR oraz innych teleskopów kosmicznych wskazują, że część ULX, które świecą w zakresie rentgenowskich energią milionów słońc, to w rzeczywistości gwiazdy neutronowe ? wypalone jądra masywnych gwiazd pozostałe po ich eksplozji na koniec życia. Jak dotąd trzy takie ULX zidentyfikowano jako gwiazdy neutronowe.
Teraz, kierowany przez naukowców z Caltech zespół naukowców  potwierdził, że czwarty ULX to także gwiazda neutronowa, jednocześnie odkrywając nowe wskazówki  tłumaczące w jaki sposób obiekty te mogą tak jasno świecić.
 
Gwiazdy neutronowe to wyjątkowo gęste obiekty ? łyżeczka materii tworzącej gwiazdę neutronową ważyłaby około miliarda ton. Ich grawitacja przyciąga materię z gwiezdnego towarzysza ściągając ją na swoją powierzchnię. Owa materia ulega rozgrzaniu do wysokich temperatur i świeci w zakresie rentgenowskim. Jednak gdy gwiazdy neutronowe ?karmią? się materią, przychodzi czas gdy powstałe w tym procesie promieniowanie rentgenowskie zaczyna odpychać podążającą w kierunku gwiazdy materię. Astronomowie nazywają ten punkt ? gdy obiekty nie mogą już szybciej akumulować materii i emitować więcej promieniowania rentgenowskiego ? limitem Eddingtona.
?Tak samo jak możemy jeść tylko ograniczoną ilość jedzenia na raz, tak samo istnieją ograniczenia co do tempa akrecji materii przez gwiazdę neutronową? mówi Murray Brightman, badacz z Caltech i główny autor nowego raportu opisującego wyniki, opublikowanego w periodyku Nature Astronomy. ?Jednak ULX w jakiś sposób łamią to ograniczenie i emitują niewiarygodnie dużo promieniowania rentgenowskiego i nie wiemy dlaczego?.
W ramach najnowszych badań, badacze przyjrzeli się ULX w Galaktyce Wir (M51) oddalonej od nas o około 28 milionów lat świetlnych. Naukowcy przeanalizowali archiwalne dane rentgenowskie zebrane przez Chandrę i odkryli nietypowy spadek jasności w widmie promieniowania ULX. Po wyeliminowaniu wszystkich innych możliwości, badacze doszli do wniosku, że ów spadek jasności związany jest ze zjawiskiem rozpraszania rezonansu cyklotronowego, które zachodzi gdy naładowane cząstki ? albo dodatnio naładowane protony albo ujemnie naładowane elektrony ? krążą w polu magnetycznym. Czarne dziury nie mają pól magnetycznych, a gwiazdy neutronowe już tak, dzięki temu udało się odkryć, że ten konkretny ULX w M51 musi być gwiazdą neutronową.
Rozpraszanie rezonansu cyklotronowego powoduje powstawanie charakterystycznego kształtu widma promieniowania gwiazdy, a obecność tych linii zwanych cyklotronowymi, może dostarczyć informacji  sile pola magnetycznego gwiazdy ? ale tylko jeżeli znamy powód powstania tych linii, niezależnie od tego czy to protony czy elektrony. Badacze nie posiadają jeszcze wystarczająco szczegółowego widma nowego ULX, aby stwierdzić to z całą pewnością.
?Jeżeli linie cyklotronowe pochodzą od protonów, to wtedy wiemy, że te pola magnetyczne wokół gwiazdy neutronowej są wyjątkowo silne i mogą rzeczywiście wspomagać łamanie limitu Eddingtona? mówi Brightman. Takie silne pola magnetyczne mogą redukować ciśnienie promieniowania rentgenowskiego emitowanego przez ULX ? ciśnienia, które normalnie odpycha materię ? przez co gwiazda neutronowa może pożerać więcej materii niż zwykle i wyjątkowo jasno świecić w zakresie rentgenowskim.
Jeżeli linie cyklotronowe pochodzą od elektronów, siła pola magnetycznego wokół gwiazdy neutronowej nie jest jakoś szczególnie duża, a zatem samo pole prawdopodobnie nie jest powodem, dla którego owe gwiazdy łamią limit Eddingtona.
?Odkrycie, że te bardzo jasne obiekty, które od dawna uważano za czarne dziury o masie do 1000 mas Słońca, zasilane są przez znacznie mniej masywne gwiazdy neutronowe, było ogromnym zaskoczeniem? mówi Fiona Harrison, prof. fizyki z Caltechu.
Źródło: Caltech
http://www.pulskosmosu.pl/2018/02/27/swiecac-swiatlem-milionow-slonc/

Świecąc światłem milionów słońc.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teleskop Keplera odkrył 95 nowych planet

2018-02-28

Międzynarodowy zespół astronomów poinformował o potwierdzeniu istnienia 95 nieznanych wcześniej egzoplanet z danych fazy K2 misji kosmicznego teleskopu Kepler.


Misja kosmicznego teleskopu Kepler doprowadziła do prawdziwej rewolucji w poszukiwaniach planet pozasłonecznych. To właśnie dzięki niej udało się wykryć dużą ilość małych skalistych egzoplanet, w tym i takich, które nie krążą zbyt blisko swoich gwiazd.
Kepler i misja K2
Początkowo Kepler (lata 2009 ? 2013) obserwował stale wycinek nieba pomiędzy gwiazdozbiorami Łabędzia i Lutni. Wskutek zużycia elementów ruchomych, w maju 2013 roku przestało pracować drugie z czterech kół reakcyjnych teleskopu. Bez co najmniej trzech takich urządzeń niemożliwe jest precyzyjne utrzymywanie położenia statku ? konieczne do prowadzenia pomiarów naukowych. Awaria zakończyła więc pierwotną misję sondy. Jednak teleskop udało się ustabilizować, dzięki czemu po ponad roku przerwy sonda wróciła do prowadzenia obserwacji naukowych i odkrywania planet pozasłonecznych. Ta misja nosi nazwę ?K2? ? w jej ramach Kepler obserwuje coraz to inne wycinki nieba, ale przez krótsze okresy czasu. Misja K2 przyniosła także odkrycia planet pozasłonecznych wręcz w ?hurtowych? ilościach.
Do 23 lutego 2018 Kepler wykrył 4496 kandydatów na planety pozasłoneczne. Z kolei misja K2 wykryła 622 kandydatów na egzoplanety. Weryfikowanie istnienia kandydatów niezależnymi metodami trwa dłużej i do dziś potwierdzono rzeczywiste istnienie około połowy kandydatów z obu faz misji.
95 nowych egzoplanet
Najnowsze opublikowane dane z misji Kepler zawierają informacje o 95 nieznanych wcześniej egzoplanetach. Dane zebrał i przeanalizował międzynarodowy zespół astronomów pod przewodnictwem Andrewa Mayo z duńskiego Centrum Nauki oraz amerykańskiego Harvard?Smithsonian Center for Astrophysics. Wykryte egzoplanety pochodzą z danych misji K2, dotyczących 275 kandydatów, wykrywanych przez Keplera od 2014 roku.
Z 275 kandydatów udało się zweryfikować istnienie 149 egzoplanet. Część potwierdzonych obiektów planetarnych została już wcześniej potwierdzona przez inne grupy badawcze, natomiast wspomniane 95 planet pozasłonecznych nie zostało wcześniej potwierdzonych.
Wykryte egzoplanety mają rozmiary od mniejszych od Ziemi (najmniejsza ma około 0,8 średnicy naszej planety) do wyraźnie większych od Ziemi (o średnicy około 10 razy większej od naszej planety). Są to zatem w większości skaliste planety lub obiekty typu ?super-Ziemia?. Największe z nich natomiast są prawdopodobnie gazowymi gigantami. Najkrótszy okres obiegu wynosi około 0,25 dnia, zaś najdłuższy w tym zestawieniu to około 60 dni. Oznacza to, że wszystkie te wykryte egzoplanety krążą stosunkowo blisko swoich gwiazd ? jest to jedne z ograniczeń detekcji misji K2 ? w tej fazie misji rzadziej są odkrywane planety o dłuższych okresach obiegu.
Z danych Keplera cały szereg kandydatów na różnej wielkości egzoplanet czeka jeszcze na potwierdzenie. Tymczasem już niebawem dojdzie do startu następcy Keplera ? misji Transiting Exoplanet Survey Satellite (TESS). Celem tej wyprawy ma być wykrycie nawet dziesięciu tysięcy planet pozasłonecznych.
Źródło informacji: Kosmonauta.net


http://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/informacje/news-teleskop-keplera-odkryl-95-nowych-planet,nId,2550115

Teleskop Keplera odkrył 95 nowych planet.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnie pewne flary Iridium w 2019 roku
2018-02-28. Krzysztof Kanawka
W 2019 roku po raz ostatni będziemy mogli zobaczyć na niebie wcześniej przewidziane flary pochodzące od pierwszej generacji satelitów Iridium.
Pierwsza konstelacja Iridium składa się z 66 działających satelitów telekomunikacyjnych oraz 6 zapasowych i 23 niedziałających. Łącznie satelitów zbudowano 98, z czego wokół Ziemi krąży 95. Każdy z satelitów sieci Iridium jest w stanie obsłużyć 1100 jednoczesnych połączeń telefonicznych. Satelity umieszczono na orbicie pomiędzy majem 1997 a majem 1998 roku. Operacyjne satelity krążą na orbicie o wysokości około 780 km i nachyleniu 86,4 stopnia. Zapasowe satelity Iridium krążą na niższej orbicie na wysokości około 665 km.
Satelity tej konstelacji są popularnym obiektem amatorskich obserwacji nocnego nieba, gdyż z uwagi na swoją konstrukcję są w stanie wytwarzać flary, charakteryzujące się kilkusekundowym wyraźnym wzrostem jasności. Maksymalna jasność flar od satelitów Iridium sięga minus 8 magnitudo. Ponieważ orbity satelitów Iridium są znane, przewidywanie flar jest możliwe z dużą dokładnością.
Jednakże satelity tej pierwszej konstelacji już wyraźnie przekroczyły okres pierwotnie zakładanego użytkowania i są już przestarzałym sprzętem. Krążą również na orbitach o dość ?popularnej? wysokości ? na podobnych orbitach znajduje się wiele działających i nie działających satelitów. Stwarza to ryzyko kolizji z innym obiektem ? tak też się raz stało, w lutym 2009 roku. Wówczas satelita Iridium 33 zderzył się z niedziałającym satelitą Kosmos 2251, wytwarzając ponad 1000 odłamków o rozmiarach większych od 10 cm.
Od stycznia 2017 roku, dzięki rakietom Falcon 9 firmy SpaceX, trwa budowanie drugiej generacji satelitów Iridium. Nazwa tej konstelacji to Iridium NEXT. Jak na razie (stan na początek 2018 roku) na orbicie znalazło się już 40 satelitów Iridium NEXT. Następny start z dziesięcioma kolejnymi satelitami konstelacji powinien nastąpić najwcześniej pod koniec marca tego roku. Ostatni zestaw satelitów Iridium NEXT powinien znaleźć się na orbicie pod koniec lata 2018.
Po wejściu pełnej konstelacji Iridium NEXT rozpocznie się deorbitacja pierwszej generacji Iridium. Druga generacja Iridium nie będzie już wytwarzać tak jasnych flar. Przedstawiciel firmy Iridium napisał 26 lutego, że obserwacje wcześniej dobrze przewidzianych flar będą możliwe jedynie do 2019 roku.
Niektóre z satelitów pozostaną dłużej na orbicie, gdyż utracono nad nimi kontrolę (np. Iridium 16 czy Iridium 36). Te satelity wejdą w atmosferę Ziemi około 2040 roku lub później. Obserwacje flar od tych satelitów będą możliwe, ale z mniejszą precyzją.
Warto do 2019 roku przynajmniej raz ?zapolować? na flarę od satelitów Iridium. Są one w pewnym sensie symbolem pierwszych komercyjnych prób i możliwości telekomunikacyjnych.
(Ir)
http://kosmonauta.net/2018/02/ostatnie-pewne-flary-iridium-w-2019-roku/

Ostatnie pewne flary Iridium w 2019 roku.jpg

Ostatnie pewne flary Iridium w 2019 roku2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Największe teleskopy optyczne świata - spotkanie oddziału - 1 marca

Jak są zbudowane, jak działają i co badają ogromne teleskopy? Co jest największą lornetką na świecie i dlaczego inżynierowie muszą wyginać zwierciadła, aby pokonać atmosferę? Na spotkaniu omówione będą największe naziemne teleskopy optyczne, jak Gran Telescopio Canarias, teleskopy Kecka, Very Large Teleskope i wiele innych, nie tylko największych, ale też najciekawszych - nietypowych lub z interesującą historią.
Największe teleskopy świata
Prelegent: Marcin Biskupski
Budynek Jednostek Międzywydziałowych ZUT, Aleja Piastów 48, sala 726
1 marca 2018, godzina 19:00
Zapraszamy!
http://astronomia.szczecin.pl/spotkania-oddzialu-ptma/389-najwieksze-teleskopy-swiata-spotkanie-oddzialu-1-marca

Plansza.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Astronauci wrócili na Ziemię
2018-02-28

Kapsuła Sojuz z trzema członkami załogi Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) wylądowała bezpiecznie w środę rano na stepie w Kazachstanie - poinformowała amerykańska agencja kosmiczna NASA. "Witamy w domu" - napisała agencja na Twitterze.

Na Ziemię, po trzygodzinnym locie powrotnym, powróciło trzech członków załogi ISS: rosyjski kosmonauta Aleksandr Misurkin i dwóch amerykańskich astronautów - Joseph Acaba i Mark Vande Hei. Trzej astronauci zostali, trzej dołączą Na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej trzej astronauci przebywali 168 dni, przeprowadzając wiele doświadczeń naukowych. Na ISS pozostało trzech innych członków załogi stacji: jej dowódca, Rosjanin Anton Szkaplerow, Amerykanin Scott Tingle oraz Japończyk Norishige Kanai.
 
Dopiero w połowie marca do załogi Międzynarodowej Stacji Kosmicznej dołączą Rosjanin Oleg Artiemjew oraz Amerykanie Andrew Feustel i Richard Arnold. (http://www.tvn24.pl)

Autor: mnd//now / Źródło: tvn24 (http://www.tvn24.pl)

https://www.tvn24.pl/wiadomosci-ze-swiata,2/kapsula-sojuz-z-trzema-czlonkami-zalogi-iss-wyladowala-w-kazachstanie,818568.html

Astronauci wrócili na Ziemię.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Japonia wysyła optycznego satelitę zwiadowczego serii IGS
Wysłane przez grabianski w 2018-02-28
We wtorek z japońskiego kosmodromu Tanegashima wystartowała rakieta H-IIA z kolejnym zaawansowanym szpiegowskim satelitą optycznym serii IGS. Lot przebiegł pomyślnie i ładunek po 20 minutach od startu trafił na docelową orbitę heliosynchroniczną o wysokości 500 km.
O ładunku

Jest to już 16. satelita rządowego programu satelitów rozpoznawczych Japonii IGS (Information Gathering Satellite). Wysłany we wtorek statek to IGS Optical 6 - optyczny satelita zwiadowczy, który prawdopodobnie jest w stanie wykonywać obrazy terenu o rozdzielczości 40 cm/px.
Japoński program IGS powstał w 1998 roku w celu zapewnienia niezależnych danych zwiadowczych, które był przedtem wyłącznie kupowane od Amerykanów. Z powodu dość napiętej sytuacji w sąsiedztwie kraju, program doczekał się pierwszych dwóch satelitów już w 2003 roku. Z roku na rok wysyłano coraz lepsze satelity radarowe i optyczne. Do tej pory rakiety wystartowały z 15 takimi ładunkami, z czego 13 pomyślnie osiągnęło orbitę.
Wysłany we wtorek IGS Optical 6 to najpewniej satelita optyczny 5. generacji programu, podobny osiągami do misji IGS 8B z 2013 roku i IGS Optical 5 z 2015. W najbliższych latach rząd japoński planuje zbudować satelitarną sieć komunikacyjną z satelitami, by móc pozyskiwać ich obrazy w czasie rzeczywistym. Plany na najbliższy czas zakładają wysłanie radarowego satelity jeszcze w tym roku i satelitę optycznego kolejnej generacji w 2019 roku.
Podsumowanie

Był to 3. japoński start rakietowy w tym roku. Co ciekawe dopiero pierwszy najważniejszej rakiety Japonii H-IIA. Wcześniej startowała w styczniu lekka rakieta Epsilon z radarowym satelitą ASNARO-2 oraz najmniejsza rakieta orbitalna świata z nanosatelitą standardu CubeSat 3U.
Źródło: SF101
Więcej informacji:
?    relacja ze startu (SF101)
Na zdjęciu: Start rakiety H-IIA z satelitą optycznym IGS Optical 4 z 2011 roku. Źródło: Narita Masashiro.
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/japonia-wysyla-optycznego-satelite-zwiadowczego-serii-igs-4171.html

Japonia wysyła optycznego satelitę zwiadowczego serii IGS.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tesla zabrała mnóstwo bakterii z Ziemi w przestrzeń kosmiczną
Napisany przez Radosław Kosarzycki dnia 28/02/2018
Czerwony Tesla Roadster został wyniesiony w przestrzeń kosmiczną na szczycie rakiety Falcon Heavy na początku lutego, zabierając ze sobą najprawdopodobniej największy ładunek ziemskich bakterii, kiedykolwiek wyniesiony w przestrzeń kosmiczną.
Biuro Ochrony Planetarnej NASA upewnia się, że obiekty, które mogą wylądować na innych planetach są sterylne. Niczym inwazyjny gatunek, organizmy z Ziemi mogą poradzić sobie na innej planecie i przetrzebić już istniejące tam organizmy. Jakby nie patrzeć, to właśnie bakterie powstrzymały inwazję Marsjan w ?Wojnie Światów? H. G. Wellsa.
 
?Jeżeli istnieje jakieś życie na Marsie, może zostać zanieczyszczone przez życie ziemskie? mówi Jay Melosh, profesor nauk o Ziemi na Uniwersytecie Purdue. ?Czy organizmy ziemskie będą lepiej przystosowane, zdominują Marsa i zanieczyszczą go tak, że nawet nie będziemy mogli stwierdzić jak wyglądało oryginalne marsjańskie życie czy też nie będą tak dobrze przystosowane jak organizmy marsjańskie? Tego nie wiemy?.
Jednak Biuro Ochrony Planetarnej nie reguluje sond, które planują pozostać na orbicie, a skoro Tesla nigdy nie miała nigdzie lądować, nie została ona oczyszczona przed startem.
?Nawet jeżeli została napromieniowana z zewnątrz, silnik nadal byłby brudny? mówi Melosh. ?Samochodów nie produkuje się w przesadnej czystości. A nawet jeżeli to jest duża różnica między pojęciami czysty a sterylny?.
Tesla potencjalnie może znaleźć się na Marsie, aczkolwiek jest to mało prawdopodobne. Samochód znajduje się na orbicie, która przecina orbitę Ziemi i Marsa i prawdopodobnie skończy uderzając w Ziemię, aczkolwiek zanim do tego dojdzie mogą minąć miliony lat.
Ekstremalne temperatury, niskie ciśnienie i niefiltrowane promieniowanie kosmiczne sprawiają, że przestrzeń kosmiczna jest nieprzyjaznym środowiskiem dla organizmów żywych. Aczkolwiek nie zawsze je zabija ? niektóre bakterie wchodzą w stan uśpienia w próżni przestrzeni kosmicznej i wychodzą z niego dopiero gdy warunki zrobią się odpowiednie.
Alina Aleksiejenko, prof. aeronautyki i astronautyki w Purdue pracuje w laboratorium, które specjalizuje się w liofilizacji bakterii i biologii. Technologia liofilizacji wykorzystywana jest do długotrwałego zachowywania szczepionek, bakterii i biofarmaceutyków ? to proces podobny do tego, który żywe organizmy doświadczają w przestrzeni kosmicznej.
?Ładunek bakterii znajdujący się na Tesli Roadster można postrzegać jako zagrożenie biologiczne, ale można też uważać go za kopię zapasową życia na Ziemi? stwierdza Aleksiejenko.
Źródło: Purdue University
http://www.pulskosmosu.pl/2018/02/28/tesla-zabrala-mnostwo-bakterii-z-ziemi-w-przestrzen-kosmiczna/

Tesla zabrała mnóstwo bakterii z Ziemi w przestrzeń kosmiczną.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak woda zmienia opowieść o początkach Księżyca?
Napisany przez Radosław Kosarzycki dnia 28/02/2018
To zdumiewające jak wielką różnicę może zrobić odrobina wody. Księżyc powstał jakieś 4,4-4,5 miliarda lat temu kiedy sporych rozmiarów obiekt zderzył się z wciąż formującą się proto-Ziemią. Zderzenie to stworzyło gorący i częściowo odparowany dysk materii okalający młodą planetę, który z czasem ochłodził się i połączył w Księżyc.
Przez lata, naukowcy uważali, że w wyniku zderzenia wodór wyodrębniał się z cząsteczek wody i on jak i inne pierwiastki o niskiej temperaturze wrzenia, tak zwane pierwiastki lotne, uciekły z dysku w przestrzeń kosmiczną. Taka sytuacja doprowadziłaby do powstania suchego i pozbawionego pierwiastków lotnych Księżyca, co wydawało się zgadzać z wcześniejszymi analizami próbek księżycowych.
Jednak trwające badania składu chemicznego Księżyca, odkrywają, że może on być wilgotniejszy niż początkowo uważano, co z kolei każe postawić nowe pytania o niektóre aspekty jego powstania.
?To wciąż jest obszar aktywnych badań, dlatego też wciąż wielu naukowców, takich jak chociażby Erik Hauri z Carnegie Institute of Science, sprawdza jak dużo wody faktycznie istnieje na Księżycu. To niezwykle istotna kwestia, zważając na to, że mamy ograniczoną wiedzę o historii i rozkładzie wody na powierzchni Księżyca? tłumaczy Miki Nakajima z Carnegie, który wraz z Davem Stevensonem z Caltechu podjął się zadania określenia czy przeważające teorie o powstaniu Księżyca muszą być zmienione, aby uwzględnić najnowsze, wyższe szacunki ilości wody na Księżycu.
Artykuł naukowy na ten temat opublikowano w periodyku Earth and Planetary Science Letters.
Stworzyli oni szczegółowe modele, które pozwalają stwierdzić czy istniejące teorie o kolizji, która doprowadziła do powstania Księżyca mogą wytłumaczyć wilgotny Księżyc, który wciąż pozbawiony jest innych pierwiastków lotnych takich jak potas czy sód.
Badacze modelowali różne zakresy temperatur i obfitości wody w dysku, z którego powstał nasz naturalny satelita. Przy wyższych temperaturach, dyski zdominowane były przez opary krzemianowe, które pochodziły z odparowywania płaszcza zarówno proto-Ziemi jak i obiektu, który w nią uderzył, przy stosunkowo niewielkiej ilości wodoru pochodzącego z wody. W niższych temperaturach w dysku dominowała woda, z której wodór nie ulegał dysocjacji w tym zakresie temperatur, przez co mechanizm ucieczki wody nie był zbyt wydajny.
?Dobra wiadomość jest taka, że nasze modele wskazują, że obserwacje wilgotnego Księżyca nie są niezgodne z teorią mówiącą o zderzeniu? mówi Nakajima.
Z drugiej strony, oznacza to, że naukowcy muszą stworzyć nowe wyjaśnienie faktu, że Księżyc pozbawiony jest potasu, sodu i innych pierwiastków lotnych. Istnieją inne możliwości takie jak ta, która mówi, że pierwiastki lotne z dysku opadły na Ziemię zamiast uciekać w przestrzeń lub pozostać na Księżycu. Możliwe także, że stanowiły one część Księżyca tuż po jego akrecji, a uciekły w przestrzeń kosmiczną dopiero później.
Źródło: Carnegie Institution for Science
http://www.pulskosmosu.pl/2018/02/28/jak-woda-zmienia-opowiesc-o-poczatkach-ksiezyca/

Jak woda zmienia opowieść o początkach Księżyca.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ślady nowej fizyki w przyspieszającym wszechświecie
2018-02-28
Prawie 100 lat temu Georges Lemaître przewidział, a chwilę później Edwin Hubble potwierdził obserwacyjnie, że wszechświat się rozszerza - jednak cały czas nie jesteśmy w stanie precyzyjnie określić tempa tego zjawiska. A najnowsze obserwacje dokonane przy użyciu Kosmicznego Teleskopu, nomen omen, Hubble'a, wskazują, że znana nam fizyka może nie być w stanie wyjaśnić prędkości, z jaką się to dzieje.
Od lat prowadzone są obserwacje odległych gwiazd, które mają wykazać czy tempo rozszerzania wszechświata się zgadza z wyliczeniami. Nie jest to co do zasady zadanie specjalnie trudne, robi się to mierząc dystans do gwiazd zwanych cefeidami (pulsujące nadolbrzymy o dość mocno zmieniającej się w sposób pulsacyjny jasności). Mierząc jasność tych gwiazd i porównując ją do jasności supernowych typu 1a można dość dokładnie mierzyć odległość pomiędzy nimi, a Ziemią. Trudno jednak zrobić to z wysoką precyzją.
Najnowsze obserwacje, do których wykorzystano nowatorską technikę, wykonującą pomiar pozycji gwiazdy tysiąc razy na minutę, a zatem posiadające wysoką dokładność wskazują, że wszechświat rozszerza się szybciej niż wynika to ze wcześniejszych pomiarów pochodzącego z Wielkiego Wybuchu mikrofalowego promieniowania tła dokonanych z pomocą satelity Planck.
Z jego pomocą wyliczono wcześniej stałą Hubble'a, która powinna mieć wartość od 67 do 69 kilometrów na sekundę na megaparsek - oznacza to, że na każdy parsek (3.2 lata świetlne) wszechświat przyspiesza o 67-69 km/s. Nowe obserwacje wskazują jednak na wartość 73 kilometry na sekundę na megaparsek.
Nie jest to całkowitą nowością, pierwsze takie pomiary wykonano już parę lata temu, jednak najnowsze obserwacje pozwoliły na ich potwierdzenie - obecnie niepewność pomiaru dla rewolucyjnego wyniku wynosi zaledwie 2,3%.
I nie widać wyraźnej przyczynny rozbieżności, co wskazuje na istnienie innej, nowej fizyki poza Modelem Standardowym, która odpowiada za proces rozszerzania wszechświata i jest poza naszym jego pojmowaniem (mogą to być na przykład cząstki zwane neutrinem sterylnym, z których może hipotetycznie składać sie ciemna materia).
Źródło: Hubble Site, Zdj: CC0
http://www.geekweek.pl/aktualnosci/32385/slady-nowej-fizyki-w-przyspieszajacym-wszechswiecie

Ślady nowej fizyki w przyspieszającym wszechświecie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Maritime EOvation: hackaton dla zainteresowanych danymi klimatycznymi
2018-02-28. Michał Moroz
Chcesz przyczynić się do powstania rozwiązań będących odpowiedzią na zmiany klimatyczne zachodzące na świecie? Weź udział w 24-godzinnym hackatonie EoVation, który odbędzie się 16-17 marca 2018 w Gdańsku.
Ilość deszczu spadająca w danym miesiącu, przeciętna siła wiatru, nasłonecznienie, wilgotność powietrza? tego typu dane o klimacie udostępnia platforma EO ClimLab przygotowywana na zlecenie Europejskiej Agencji Kosmicznej. Analityczna platforma będzie wspierała tworzenie innowacyjnych produktów i usług będących odpowiedzią na zmiany klimatyczne.
W ramach projektu EO ClimLab organizowane są w Polsce hackatony dedykowane dla osób, które chcą projektować rozwiązania związane z klimatem. Najbliższy hackaton, zatytułowany Maritime EOvation Gdańsk, odbędzie się 16-17 marca 2018 w Inkubatorze Starter (Gdańsk, Ulica Lęborska 3B).

Hackaton ma zachęcić i zaktywizować studentów, startupy oraz ludzi biznesu do działania i tworzenia rozwiązań wyzwań społecznych oraz biznesowych poświęconych zmianom klimatu. Podczas wydarzeń uczestnicy będą mieli okazję poznać przedstawicieli z sektora kosmicznego, biznesu i nauki.
W ramach EoVation uczestnicy pracując w zespołach będą mieli 24 godziny na zaproponowanie wizji rozwiązania na jeden z przedstawionych problemów, zaprojektowanie konceptu jego działania oraz przedstawienia pomysłu przed jury.
Wszystkie z zaproponowanych problemów dotyczą kwestii bezpośrednio i pośrednio powiązanych z efektami zmian klimatycznych w rejonie Morza Bałtyckiego. Wyznaczonych zostało pięć tematycznych zagadnień, na których uczestnicy będą musieli się skupić. Są to kolejno:
?    Rozprzestrzenianie się planktonu
?    Wysokość fal
?    Bilans promieniowania
?    Zalewanie plaż / terenów przybrzeżnych
?    Wycieki z linii brzegowej
Zespoły będą musiały zaproponować wizję rozwiązania, w którym docelowo użyte mają zostać dane satelitarne i przedstawić je w krótkiej kilkuminutowej prezentacji przed komisją z środowisk biznesowych i technicznych.
W trakcie trwania wydarzenia organizatorzy zapewniają dostęp do danych satelitarnych platformy EO ClimLab, szkolenia z wykorzystania danych satelitarnych, pomoc mentorów, wsparcie ekspertów z branży kosmicznej oraz kontakt z firmami. Udział w wydarzeniu jest bezpłatny ? wymagana jest jednak rejestracja. Organizatorem wydarzenia jest firma Blue Dot Solutions. Partnerem jest Inkubator Starter, Black Pearls VC, serwis Nauka o Klimacie oraz portal Kosmonauta.net
Na najlepsze pomysły czekają atrakcyjne nagrody:
?    Voucher na pakiet komercyjnych zdjęć satelitarnych o wartości 2 tysięcy EUR
?    Zestawy elektroniki o czujników do Raspberry Pi
?    Miesięczny dostęp do przestrzeni coworkingowej
?    Usługi konsultingowe Blue Dot Solutions oraz Black Pearls VC
Rejestracja na wydarzenie na serwisie evenea.
O projekcie:
EOClimlab to niekomercyjny projekt zlecony przez Europejską Agencję Kosmiczną (ESA) dla polsko-czesko-rumuńskiego konsorcjum. W jego skład z Polski wchodzą Omnilogy, Blue Dot Solutions, Orange, Integrated Solutions oraz Kapitech. Po stronie czeskiej są to Czech Invest i SpaceSystems Czech, a po stronie rumuńskiej znajduje się trzech partnerów informatycznych: Arobs Transilvania Software, Aries Transilvania oraz Indeco Soft.
Celem projektu nadzorowanego przez Omnilogy jest rozwijanie platformy informatycznej integrującej różne dane satelitarne i naziemne związane z problematyką zmian klimatycznych ze szczególnym uwzględnieniem danych pozyskanych przez europejski program satelitarny Copernicus. Drugim celem projektu jest zwiększanie świadomości dotyczącej problematyki zmian klimatycznych, jak i wiedzy o narzędziach i możliwościach wykorzystania danych satelitarnych dla nowych rozwiązań do przeciwdziałania ich skutkom. Odbywa się to między innymi na warsztatach o zbiorczej nazwie EOvation odbywających się w Polsce, Czechach i Rumunii.

http://kosmonauta.net/2018/02/maritime-eovation-hackaton-dla-zainteresowanych-danymi-klimatycznymi/

Maritime EOvation hackaton dla zainteresowanych danymi klimatycznymi.jpg

Maritime EOvation hackaton dla zainteresowanych danymi klimatycznymi2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozbłyski FRB (Fast Radio Bursts) - coraz bliżej rozwiązania ich zagadki?

2018-02-28

Międzynarodowy zespół naukowców uważa, że za szybkie rozbłyski radiowe odpowiadają bardzo silne pola magnetyczne. Czy jesteśmy bliżej rozwiązania zagadki rozbłysków FRB?


Astronomów od dekad fascynują energetyczne zjawiska, takie jak rozbłyski naszego Słońca czy innych gwiazd, nowe, supernowe, emisje pulsarowe czy też rozbłyski promieniowania gamma. Do dziś każde z tych zjawisk kryje wiele tajemnic, które wciąż czekają na naukowe wyjaśnienia.
Do tej listy można również dopisać tzw. rozbłyski Lorimera, w których istnienie jeszcze kilka miesięcy temu powątpiewało wielu astronomów. Inna nazwa tych rozbłysków to ?Fast Radio Bursts? (FRB). Historia tego zjawiska rozpoczyna się w 2007 roku, kiedy to za pomocą radioteleskopu Parkes Radio Telescope (PRT) w Australii zarejestrowano pierwszy bardzo energetyczny i krótki rozbłysk. Sygnał trwał zaledwie 5 milisekund, ale spektrum tego rozbłysku było ?rozciągnięte? na szeroki zakres częstotliwości. Sugerowało to interakcję z kosmiczną materią wyemitowanego promieniowania podczas podróży na przestrzeni milionów lub nawet miliardów lat świetlnych i jednocześnie bardzo energetyczną naturę zjawiska.
Do dziś zarejestrowano jedynie kilkadziesiąt FRB. Wciąż dość niewiele o nich wiadomo, a próby wyjaśnienia tych zjawisk nie przekonują jeszcze środowiska naukowego. Powstają nawet bardziej ?egzotyczne? teorie, jak na przykład powiązanie FRB z lotami międzygwiezdnymi innych cywilizacji. Większość teorii próbuje wyjaśnić zagadkę FRB za pomocą naturalnych zjawisk.
Międzynarodowa grupa naukowców pod przewodnictwem D. Michilli z Uniwersytetu w Amsterdamie uważa, że za FRB odpowiadają silne pola magnetyczne. Mowa tutaj o ekstremalnie silnych polach magnetycznych, szczególnie wokół czarnych dziur lub gwiazd neutronowych. Kluczem do wyjaśnienia zagadki FRB są obserwacje źródła FRB 121102, które zlokalizowano w jednej z karłowatych galaktyk, położonych z dala od Drogi Mlecznej.
Rozbłyski ze źródła FRB 121102 miały różne charakterystyki: czasem miały długość zaledwie kilkudziesięciu mikrosekund, czasem długość liczoną w milisekundach z kilkoma maksimami. Cechą wspólną okazała się być polaryzacja fotonów z tych rozbłysków ? pomiar polaryzacji wykazał, że FRB powstają w bardzo silnym polu magnetycznym. Co więcej, bardzo krótki czas rozbłysku sugeruje, że przestrzeń w której powstał FRB miał bardzo małe rozmiary, być może rzędu nawet kilkunastu kilometrów.
Grupa D. Michilli uważa, że kombinacja masywnej czarnej dziury i krążącej wokół gwiazdy neutronowej może być źródłem FRB. Są także inne możliwości, choćby młodej, szybko obracającej się gwiazdy neutronowej ?zanurzonej? w pozostałości po supernowej. Dalsze obserwacje FRB są z pewnością potrzebne, by wyjaśnić zagadkę tych wyjątkowo energetycznych zjawisk.

Źródło informacji: Kosmonauta.net
http://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/informacje/news-rozblyski-frb-fast-radio-bursts-coraz-blizej-rozwiazania-ich,nId,2550538

Rozbłyski FRB Fast Radio Bursts coraz bliżej rozwiązania ich zagadki.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wybuchy czarnej dziury mogą przemieniać ?mini-Neptuny? w skaliste światy
2018-02-28. Autor: Agnieszka Nowak
Zespół astrofizyków i planetologów przewidział, że planety podobne do Neptuna, znajdujące się w pobliżu centrum Drogi Mlecznej, zostały przekształcone w planety skaliste pod wpływem wybuchu wywołanego przez pobliską supermasywną czarną dziurę.
Odkrycia te łączą symulacje komputerowe z danymi z najnowszych odkryć planet pozasłonecznych oraz obserwacjami gwiazd i czarnych dziur w promieniach X oraz w świetle ultrafioletowym. Może wydawać się dziwne, że czarne dziury mają wpływ na kształtowanie ewolucyjnego przeznaczenia planet, ale może to mieć miejsce w naszej galaktyce.

Howard Chen z Northwestern University w Evanston, który kieruje badaniem, oraz jego współpracownicy z Harvard-Smithsonian Center for Astrophysics (CfA) w Cambridge badali środowisko najbliższej nam supermasywnej czarnej dziury ? potwora o masie czterech milionów mas Słońca, znanej jako Sagittarius A* (Sgr A*).

Jak wiadomo, materia opadająca na czarną dziurę, czasami szaleńczo przez nią pożerana, generuje jasne rozbłyski promieniowania rentgenowskiego oraz ultrafioletowego. Faktycznie, teleskopy, takie jak obserwatorium rentgenowskie Chandra i XMM-Newton, dostrzegły dowody na jasne wybuchy wywołane w przeszłości przez czarną dziurę, do których doszło od 6 milionów lat temu do niewiele ponad 100 lat temu.

Zespół badający to zjawisko zastanawiał się, jaki wpływ te wybuchy w Sag A* mogły mieć na pobliskie planety. Ich praca pokazuje, że czarna dziura mogła radykalnie zmienić życie tych planet.

Autorzy rozważali to wysokoenergetyczne promieniowanie na planety o masach pomiędzy masą Ziemi i Neptuna, które znajdują się w odległości mniejszej niż 70 lat świetlnych od czarnej dziury.

Stwierdzili, że promieniowanie X oraz ultrafioletowe rozbiją dużą ilość gęstej, gazowej atmosfery takich planet w pobliżu czarnej dziury. W niektórych przypadkach pozostawiło by to gołe, skaliste jądro. Takie skaliste planety byłyby cięższe od Ziemi i są tym, co astronomowie nazywają super-Ziemią.

Takie super-Ziemie są najczęstszym rodzajem planet pozasłonecznych, jakie odkrywamy. Praca zespołu pokazuje, że w odpowiednim środowisku mogą się one tworzyć w egzotyczny sposób.

Naukowcy sądzą, że taki wpływ czarnej dziury może być jednym z najczęstszych sposobów tworzenia się skalistych super-Ziem blisko środka Galaktyki.

Chociaż niektóre z tych planet będą znajdować się w ekosferze swoich gwiazd, środowisko, w którym egzystują będzie wyzwaniem dla każdego życia. Eksplozje supernowych i rozbłyski promieniowania gamma będą burzyć te super-Ziemie, które mogą zniszczyć chemię jakiejkolwiek atmosfery pozostałej na tych planetach. Dodatkowo wybuchy supermasywnej czarnej dziury mogą spowodować uderzenie w atmosferę planety.

Planety te zostały także poddane grawitacyjnym zakłóceniom przechodzącej obok gwiazdy, która mogłaby wyrzucić planetę poza zasięg jej gwiazdy, która podtrzymuje jej życie. Do takich spotkań może dochodzić często w pobliżu supermasywnej czarnej dziury w centrum Drogi Mlecznej, ponieważ region ten jest tak bardzo wypełniony gwiazdami. Jak tłoczno jest w centrum Galaktyki? Astronomowie sądzą, że w odległości około 70 lat świetlnych od centrum naszej galaktyki średnia odległość między skalistymi światami wynosi od około 75 do 750 miliardów km. Dla porównania najbliższa gwiazda Układu Słonecznego jest odległa o 40 biliardów km.

Istnieją poważne wyzwania, konieczne do bezpośredniego wykrycia takich planet. Odległość od galaktycznego centrum (26 000 lat świetlnych od Ziemi), zatłoczony region i blokowanie światła przez pył i gaz powodują, że obserwacja takich planet jest trudna.

Wyzwania te jednak mogą zostać spełnione przez kolejną generację niezwykle dużych naziemnych teleskopów. Na przykład poszukiwanie tranzytów w przyszłym obserwatorium, takim jak Ekstremalnie Duży Teleskop (ELT), może wykryć dowody dla takich planet. Inną możliwością jest poszukiwanie gwiazd o niezwykłych wzorcach cząsteczek w ich atmosferze, które migrowały z dala od centrum Galaktyki.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
CfA

Urania
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2018/02/wybuchy-czarnej-dziury-moga-przemieniac.html

Wybuchy czarnej dziury mogą przemieniać ?mini-Neptuny? w skaliste światy.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niebo w marcu 2018 "Dwie gwiazdy wieczorne" ? AstroLife
W pierwszej wersji filmu wkradł się drobny błąd montażowy Wy go nie zauważyliście ale mi odbierał całkowitą przyjemność z publikacji filmu. Poprawione i wrzucone jeszcze przed marcem Przepraszam, za wszelkie niedogodności.
Przed nami marzec! W tym miesiącu definitywnie na niebo wieczorne powróci Wenus, dołączy do niej Merkury które w marcu będzie miał swoją najlepszą widoczność wieczorną w całym 2018 roku.
Co jeszcze ciekawego wydarzy się na niebie w trzecim miesiącu roku?
Zapraszam na film
Wersja HD

 

Astrolife.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Natura zachwyciła na Podkarpaciu. Słupy świetlne na niebie
2018-02-28
Na Podkarpaciu wystąpiło niesamowite zjawisko optyczne. Zobacz niezwykłe zdjęcia fotografa Andrzeja Błońskiego.
Jak podał Błoński w mediach społecznościowych, w poniedziałek na Podkarpaciu udało się uwiecznić na zdjęciach dość rzadkie zjawisko optyczne, tak zwane słupy świetlne.
Kryształki lodu w powietrzu
Zjawisko powstaje w wyniku odbijania światła - czy to słonecznego, czy sztucznego - na kryształkach lodu, które unoszą się w powietrzu w czasie mroźnej pogody. Najłatwiej jest je zaobserwować tuż przed wschodem słońca lub tuż po jego zachodzie.
To nie jedyne ciekawe zjawisko, jakie zawdzięczamy mrozowi. Na Kontakt 24 dostaliśmy piękne zdjęcia lodowej chmury z wrzątku i zamarzających baniek.
Niezwykłe bańki
- Ostatnie mroźne poranki sprzyjają obserwowaniu zamarzających baniek mydlanych - napisała barma, która przesłała do nas magiczne zdjęcia mroźnych wzorów na zamarzniętych kulach. - Zaraz po zrobieniu bańka zamarza, a na jej powierzchni pojawiają się ciekawe wzory - dodał vitoos, który również uwiecznił niezwykłe zjawisko.
Mydlane arcydzieła najlepiej robić przy kilkunastostopniowym mrozie. Osadzone na chłodnej powierzchni, na naszych oczach, w ciągu kilku minut zapełniają się najróżniejszymi wzorami, które zapierają dech w piersiach.
Zobacz więcej zdjęć zamarzających baniek mydlanych.
Eksperyment z wrzątkiem
Innym, równie widowiskowym zjawiskiem, jest lodowa chmura, która powstaje na skutek zetknięcia się wrzącej wody z mroźnym powietrzem. Na nagraniu przesłanym na Kontakt 24 widać, jak nad powierzchnią ziemi unosi się zamrożony "dym", który powstał właśnie z wrzątku. Internauta Jacek twierdzi, że w minioną niedzielę, gdy nagrywał film, temperatura wynosiła -16 stopni Celsjusza.
Dlaczego gorąca woda zamarza szybciej niż zimna? Zjawisko to zwane jest efektem Mpemby, na cześć ucznia tanzańskiego liceum Erasto Mpemby. Nastolatek po raz pierwszy zaobserwował je w 1963 roku, gdy przyglądał się zamarzaniu mieszaniny do przygotowania lodów. Chociaż zjawisko wciąż jest badane przez naukowców, to jedna kwestia nie pozostawia wątpliwości - skutek jest niesamowity.
Źródło: Facebook.com/Andrzej Błoński, twitter.com, TVN Meteo, Kontakt 24
Autor: AP/map
https://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/polska,28/natura-zachwycila-na-podkarpaciu-slupy-swietlne-na-niebie,253776,1,0.html

Natura zachwyciła na Podkarpaciu. Słupy świetlne na niebie.jpg

Natura zachwyciła na Podkarpaciu. Słupy świetlne na niebie2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czarna dziura może zamienić mini-Neptuna w planetę skalistą
Napisany przez Radosław Kosarzycki dnia 01/03/2018
Zespół astrofizyków i planetologów przewiduje, że planety podobne do Neptuna znajdujące się blisko centrum Drogi Mlecznej zostały zmienione w planety skaliste przez rozbłyski generowane przez pobliską supermasywną czarną dziurę.
Powyższe odkrycie bazuje na połączeniu symulacji komputerowych z danymi z poszukiwania planet pozasłonecznych oraz obserwacjami gwiazd i czarnych dziur w zakresie rentgenowskim i ultrafioletowym.
?Rozważanie wpływu czarnych dziur na ewolucję planet wydaje się być odważnym przedsięwzięciem, ale okazuje się, że takie oddziaływanie może zachodzić także w centrum Drogi Mlecznej? mówi Howard Chen z Northwestern University w Illinois.
Chen wraz ze współpracownikami z Harvard-Smithsonian Center for Astrophysics (CfA) zbadał otoczenie najbliższej nam supermasywnej czarnej dziury Sagittarius A* o masie 4 milionów mas słońca.
 
Doskonale wiadomo, że materia opadająca na czarną dziurę w okresach intensywnego pożerania przez nią materii, generuje jasne rozbłyski promieniowania rentgenowskiego i ultrafioletowego. Teleskopy rentgenowskie takie jak Chandra (NASA) czy XMM-Newton (ESA) dostrzegły dowody na jasne rozbłyski generowane w przeszłości od 6 milionów lat temu do zaledwie 100 lat temu.
?Zastanawialiśmy się co takie rozbłyski z Sagittarius A* mogłyby zrobić z planetami w jej otoczeniu? mówi John Forbes, współautor badania z CfA. ?Nasze prace wskazują, że czarna dziura może dramatycznie zmienić życie planety?.
Autorzy rozważyli wpływ tego wysoko-energetycznego promieniowania na planety o masie między masą Ziemi a Neptuna, znajdujące się w promieniu 70 lat świetlnych od czarnej dziury.
Badacze odkryli, że promieniowanie rentgenowskie i ultrafioletowe wywiałoby znaczną część gęstej atmosfery gazowej takiej planety krążącej w pobliżu czarnej dziury. W niektórych przypadkach po takiej planecie pozostałoby jedynie gołe, skaliste jądro. Takie skaliste planety byłyby cięższe od Ziemi, byłyby tak zwanymi super-ziemiami.
?Takie super-ziemie to jeden z najpowszechniejszych typów planet odkrywanych przez astronomów poza naszym układem słonecznym? mówi Avi Loeb z CfA, współautor badania. ?Nasze prace wskazują, że w odpowiednim środowisku, mogą one powstawać w naprawdę ciekawy sposób?.
 
Badacze podejrzewają, że ten wpływ czarnej dziury może być jednym z najpowszechniejszych trybów powstawania super-ziem w pobliżu centrum naszej galaktyki.
Choć niektóre z tych planet będą znajdowały się w ekosferach swoich gwiazd podobnych do Słońca, środowisko, w którym się znajdują, znacząco utrudniałoby powstanie tam życia. Super-ziemie  byłyby wstrząsane przez eksplozje supernowych i rozbłyski promieniowania gamma, które skutecznie mogą niszczyć chemię dowolnej atmosfery istniejącej na takich planetach. Dodatkowe rozbłyski z supermasywnych czarnych dziur mogą dodatkowo całkowicie pozbawić planetę atmosfery.
Na takie planety grawitacyjnie będą działały przelatujące w pobliżu inne gwiazdy, które mogą wyrwać planetę z pobliża podtrzymującej życia gwiazdy macierzystej. Takie przelotu mogą zachodzić dość często w pobliżu supermasywnej czarnej dziury w centrum Drogi Mlecznej, bowiem obszar ten jest gęsto upakowany gwiazdami. Jak gęste jest centrum Galaktyki? W promieniu około 70 lat świetlnych od centrum, astronomowie uważają, że średnia odległość między gwiazdami to 75-750 miliardów kilometrów. Dla porównania, najbliższa gwiazda do Układu Słonecznego znajduje się  40 000 miliardów kilometrów od nas.
Źródło: CfA
http://www.pulskosmosu.pl/2018/03/01/czarna-dziura-moze-zamienic-mini-neptuna-w-planete-skalista/

Czarna dziura może zamienić mini-Neptuna w planetę skalistą.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odkrywanie tajemnic wszechświata
Napisany przez Radosław Kosarzycki dnia 01/03/2018
Dawno, dawno temu, jakieś 400 000 la po początku Wszechświata (Wielkim Wybuchu) wszechświat był ciemny. Nie było w nim żadnych gwiazd ani galaktyk, a cały wszechświat był wypełniony przede wszystkim neutralnym gazem wodorowym.
Następnie, przez kolejne 50-100 milionów lat grawitacja powoli skupiała najgęstsze regiony gazu, który z czasem zapadał się w niektórych miejscach w pierwsze gwiazdy.
Jakie były te pierwsze gwiazdy i kiedy powstały? Jak wpłynęły one na resztę wszechświata? To pytania, na które astronomowie i astrofizycy szukają odpowiedzi już od dawna.
Teraz, po 12 latach wysiłków eksperymentalnych, zespół badaczy kierowany przez astronoma Judda Bowmana z ASU odkrył ślady najwcześniejszych gwiazd we Wszechświecie. Wykorzystując sygnały radiowe naukowcy odkryli pierwsze dowody na najstarszych przodków na naszym kosmicznym drzewie rodzinnym ? gwiazdy, które powstały zaledwie 180 milionów lat po powstaniu wszechświata.
?Zanim udało nam się dokonać tego odkrycia, musieliśmy się zmierzyć z poważnymi wyzwaniami technicznymi, bowiem źródła szumu mogły być nawet tysiąc razy jaśniejsze niż poszukiwane przez nas sygnały ? to tak jakby znajdować się w środku huraganu i próbować usłyszeć machanie skrzydeł kolibra? mówi Peter Kurczynski z National Science Foundation. ?Ci astronomowie z małą anteną radiową postawioną na pustyni zajrzeli dalej niż najsilniejsze teleskopy kosmiczne, otwierając tym samym nowe okno na wczesny wszechświat?.
Aby odkryć te dowody, zespół Bowmana wykorzystał instrument naziemny, tzw. radiospektrometr zlokalizowany w Obserwatorium Radioastronomii Murchison (MRO) w Australii Zachodniej należący do CSIRO. W ramach swojego programu Experiment to Detect the Global EoR Signature (EDGES) zespół zmierzył średnie widmo radiowe wszystkich sygnałów astronomicznych na większości nieba południowego i poszukiwał w nim niewielkich zmian mocy w funkcji długości fali (częstotliwości).
Gdy fale radiowe docierają do anteny naziemnej, wzmacniane są przez odbiornik, a następnie digitalizowane i zapisywane przez komputer, podobnie do odbiorników radia FM i telewiji.  Różnica jest taka, że ten instrument jest bardo precyzyjnie skalibrowany i zaprojektowany do jak najbardziej identycznego zachowania na wielu zakresach promieniowania.
 
Sygnały zarejestrowane przez radiospektrometr w ramach tych badań pochodziły od pierwotnego gazu wodorowego, który wypełniał młody wszechświat i wypełniał przestrzeń między wszystkimi gwiazdami i galaktykami.  Owe sygnały skrywają mnóstw informacji, które otwierają nowe okno na procesy formowania i ewolucji wczesnych gwiazd, a później także czarnych dziur i galaktyk.
?Mało prawdopodobne jest, aby udało nam się zajrzeć w jeszcze wcześniejsze etapy historii gwiazd za naszego życia? mówi Bowman. ?Projekt ten dowodzi, że obiecująca nowa technika się sprawdza i toruje dla nowych odkryć astrofizycznych przez najbliższe kilka dekad?.
Zarejestrowanie tego sygnały dowodzi wyjątkowej ciszy radiowej MRO, szczególnie, że sygnały wykryte przez EDGES znajdują się w zakresie częstotliwości wykorzystywanym przez stacje radiowe FM. Australijskie przepisy ograniczają korzystanie z odbiorników radiowych w promieniu 260 km od lokalizacji teleskopu, co znacząco redukuje ilość interferencji, które w przeciwnym razie zagłuszyłyby poszukiwane sygnały.
Wyniki tego badania zostały niedawno opublikowane w Nature.
Wyniki eksperymentu potwierdzają ogólne teoretyczne oczekiwania co do tego kiedy pojawiły się pierwsze gwiazdy oraz najbardziej podstawowych właściwości wczesnych gwiazd.
?To co się dzieje w tym okresie? mówi współautor Alan Rogers z Obserwatorium Haystack, ?to część promieniowania z absolutnie pierwszych gwiazd zaczyna umożliwiać dostrzeżenie wodoru. Sprawia ono, że wodór zaczyna pochłaniać promieniowanie tła, przez co możemy dostrzec go na określonych częstotliwościach radiowych. To pierwszy realny sygnał tego, że zaczynają powstać gwiazdy i zaczynają one wpływać na otaczającą je materię?.
Początkowo badacze z projektu EDGES ustawili swój instrument tak, aby zajrzeć w nieco późniejszy okres historii wszechświata, ale w 2015 roku postanowili rozszerzyć zakres poszukiwań. ?Jak tylko przełączyliśmy nasz system na ten niższy zakres, zaczęliśmy dostrzegać coś, co czuliśmy, że może być prawdziwym sygnałem. Widzimy spadek najsilniejszy na 78 MHz, a ta częstotliwość odpowiada około 180 milionom lat po Wielkim Wybuchu.  Jeżeli chodzi o bezpośrednie wykrycie sygnału od gazu wodorowego, to ten jest zdecydowanie najwcześniejszym sygnałem w historii?.
Badania pozwoliły także stwierdzić, że gaz we wszechświecie był prawdopodobnie dużo chłodniejszy niż oczekiwano (jego temperatura jest ponad połowę niższa od oczekiwanej). To wskazuje, że albo teoretyczne prace astrofizyków czegoś nie uwzględniały, albo są to pierwsze dowody na niestandardową fizykę ? a dokładniej na to, że bariony (normalna materia) mogła oddziaływać z ciemną materią i stopniowo tracić energię na rzecz ciemnej materii we wczesnym wszechświecie ? to koncepcja po raz pierwszy zaproponowana przez Rennana Barnanę z Uniwersytetu w Tel Awiwie.
?Jeżeli Barkana ma rację? mówi Bowman, ?to dowiedzieliśmy się czegoś nowego i fundamentalnego o tajemniczej ciemnej materii, która stanowi 85% materii we wszechświecie, po raz pierwszy zaglądając do fizyki poza modelem standardowym?.
Źródło: Arizona State University
http://www.pulskosmosu.pl/2018/03/01/odkrywanie-tajemnic-wszechswiata/

Odkrywanie tajemnic wszechświata.jpg

Odkrywanie tajemnic wszechświata2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Planeta przyłapana na gorącym uczynku
Wysłane przez kuligowska w 2018-03-01
W młodym obszarze formowania gwiazd położonym w konstelacji Wężownika, około 410 lata świetlne od Słońca, odkryto fascynujący dysk protoplanetarny o nazwie AS 209. Powstaje w nim nowa planeta - widzimy tu ciekawy wzorzec złożony z pierścieni i przerw w tworzącym go pyle. Ta mapa radiowa została uzyskana z pomocą radioteleskopów sieci ALMA.
Dyski protoplanetarne to gęste, obracające się wokół gwiazd otoczki złożone głównie z pyłu i gazu. Zwykle otaczają one młode gwiazdy i magazynują materię, z której w przyszłości zbudowane zostaną ich układy planetarne - planety i satelity oraz drobniejsze ciała takie jak planetoidy. Pokazany tu układ jest bardzo, bardzo młody, liczy sobie bowiem nie więcej niż milion lat. A jednak już w nim widzimy dwie wyraźne przerwy w dysku.
Bardziej zewnętrzna z nich jest głęboka i szeroka. Naukowcy podejrzewają, że tworzy się w niej duża planeta zbliżona rozmiarami do Saturna, krążąca w odległości około 800 minut świetlnych od swej macierzystej gwiazdy. To więcej niż średnia odległość dzieląca Słońce i Neptuna. Planeta ta wytycza obecnie swą własną ścieżkę, a na skutek tego procesu pył dysku protoplanetarnego spiętrza się ku zewnętrznej krawędzi jej orbity, tworząc coraz wyraźniejszą strukturę pierścieni dyskowych.
Cieńsza i bardziej wewnętrzna przerwa mogła z kolei zostać utworzona przez mniejszą planetę. Astronomowie rozważają też jednak inną, równie ciekawą możliwość, że także ona powstała na skutek obecności i ruchu orbitalnego pierwszej planety tego układu - odległego olbrzyma o średnicy Saturna. Wszystko to przynosi jeszcze więcej pytań związanych z procesami formowania się planet na krawędziach dysków protoplanetarnych i wokół bardzo młodych gwiazd.
 
Czytaj więcej:
?    Cały artykuł
?    ALMA odkrywa młode planety wokół młodej gwiazdy
 
Źródło: ALMA
Zdjęcie: ALMA (ESO/NAOJ/NRAO)/ D. Fedele et al.
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/planeta-przylapana-na-goracym-uczynku-4173.html

Planeta przyłapana na gorącym uczynku.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolejne jaskinie na Księżycu?
2018-03-01. Krzysztof Kanawka
W pobliżu księżycowego bieguna północnego zlokalizowano kilka tworów, które mogą stanowić wejścia do jaskini.
Od 2009 roku wiemy, że na Księżycu występują jaskinie lawowe. Te twory, nazywane w języku polskim także tunelami lawowymi, to długie struktury wydrążone wewnątrz skał przez płynącą lawę. Odkrycie tych jaskiń zawdzięczamy japońskiej sondzie Kaguya (SELENE). Warto tu dodać, że misja tej sondy zakończyła się 10 czerwca 2009 roku, jednak analiza danych trwa do dziś.
W 2015 roku informowaliśmy o teoretycznych wyliczeniach, sugerujących, że niektóre z tuneli lawowych na Księżycu mogą być bardzo duże ? większe od wielu ziemskich miast. Teoretyczna średnica takich tuneli może sięgać nawet 5 km.
Kolejna analiza danych z misji Kaguya potwierdziła istnienie i rozmiary jednego dużego tunelu lawowego. Rozmiary są imponujące: wejście do tej jaskini ma średnicę około 50 metrów. Szacowana średnica dna tego tunelu to 100 metrów, a jej dlugość może wynosić aż 50 km. Jaskinia znajduje się w regionie o nazwie ?Ocean Burz?, znajdującym się na zachodnim skraju widocznej z Ziemi strony Księżyca.
Dzięki sondzie NASA o nazwie Lunar Reconnaissance Orbiter (LRO) na Srebrnym Globie są wciąż odkrywane nowe twory, które mogą stanowić wejścia do jaskini lawowych. O najnowszych z nich poinformowano na początku tego roku, w wyniku analizy obrazów wykonanych przez LRO przez naukowców z Instytutu SETI oraz Instytutu Marsjańskiego. Twory są położone stosunkowo blisko bieguna północnego, wewnątrz krateru Philolaus. Odległość do bieguna północnego wynosi około 550 km. Krater Philolaus jest względnie młody, powstał w przeciągu ostatniego miliarda lat.
Zaobserwowane twory mogą być wejściami do jednej lub kilku jaskini lawowych. Średnice tych wejść wynoszą od 15 do 30 metrów, z całkowicie ciemnym dnem. Zaobserwowane twory leżą wzdłuż prawdopodobnego tunelu lawowego. Sugeruje to, że zaobserwowane cienie to wejścia do podpowierzchniowej jaskini-tunelu, o długości nawet kilkudziesięciu kilometrów.
Względnie niewielka odległość do bieguna północnego sugeruje, że w wiecznie zacienionych obszarach może skrywać się lód wodny. Lód ten może pochodzić od komet, które od momentu powstania wejść do tych tuneli mogły odkładać lód na dnie jaskini lawowej.
Rozdzielczość LRO oraz warunki oświetleniowe w kraterze Philolaus nie pozwalają na bardziej dokładne obserwacje tych potencjalnych wejść do tuneli. Do tego potrzeba raczej lądownika z łazikiem, który byłby w stanie zbliżyć się do krawędzi jednego z tych tworów.
Łącznie na Księżycu obecnie znamy już ponad 200 zagłębień. Wiele z nich może prowadzić do tuneli położonych pod powierzchnią Księżyca. Mogą one być świetnym miejscem dla kolonizacji ? warstwa skał i regolitu nad sklepieniem jaskini może chronić przed promieniowaniem oraz dużą amplitudą temperatur pomiędzy księżycowym dniem i nocą.
(SETI, SR)
http://kosmonauta.net/2018/03/kolejne-jaskinie-na-ksiezycu/

Kolejne jaskinie na Księżycu.jpg

Kolejne jaskinie na Księżycu2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stratolaunch wykonał test kołowania
2018-03-01. Michał Moroz

W ostatni weekend lutego gigantyczny samolot Stratolaunch Systems wykonał testy kołowania na pasie startowym osiągając prędkości 46 km na godzinę.
Stratolaunch to projekt potężnego samolotu, służącego za pierwszy stopień w wynoszeniu małych satelitów na orbitę. Idea Stratolaunch jest ciekawa: samolot wynosiłby rakietę na pewną wysokość, gdzie nastąpiłoby uwolnienie rakiety i jej lot na orbitę z satelitą na pokładzie. Taki sposób wynoszenia satelitów pozwoliłby m.in. na zwiększenie wynoszonej masy, większą dowolność w wyborze miejsca startu oraz większą niezależność od czynników pogodowych.
Projekt rozpoczął się w 2010 roku a oficjalnie został ogłoszony w 2011 roku. Spółkę zakładał Paul Allen, współtwórca Microsoftu. Przez lata doszło do kilku zmian, m.in. rakiet, jakie miały by być wynoszone przez ten samolot. Aktualną koncepcją jest wynoszenie kilku rakiet Pegasus XL podczas tego samego lotu. Nośność Pegasusa XL wynosi około 450 kg na niską orbitę okołoziemską (LEO). Również inne rakiety mogą być wynoszone na pokładzie Stratolaunch.
Pierwotnie zakładano współpracę ze SpaceX, która miała stworzyć wariant rakiety Falcon 9 z czteroma lub pięcioma silnikami przystosowany do startów z samolotu. Ze względu na zbyt dużą ilość koniecznych zmian drogi spółek się rozeszły w 2012 i Stratolaunch rozpoczął współpracę z Orbital ATK.
W maju 2017 roku samolot o rekordowej rozpiętości skrzydeł wynoszącej 117 metrów po raz pierwszy opuścił hangar. Pierwsze testy jazdy przeprowadzono w grudniu a następnie pod koniec lutego. Testy jazdy odbywały na pasie startowym w Mojave Air and Space Port w Kalifornii. Podczas testów sprawdzano sterowność pojazdu jadącego z prędkością 46 km na godzinę jak również działanie hamulców.
Wstępnie pierwszy start rakiety z samolotu ma odbyć się w 2019 roku.
http://kosmonauta.net/2018/03/stratolaunch-wykonal-test-kolowania/

Stratolaunch wykonał test kołowania.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czarne dziury z małych galaktyk mogą emitować promienie gamma
Napisany przez Radosław Kosarzycki dnia 01/03/2018
Ogólna zasada mówi, że jeżeli jakieś zagadkowe zjawisko ma miejsce gdzieś w odległej przestrzeni kosmicznej, to zapewne jakaś czarna dziura ma coś z tym wspólnego.
Tak przynajmniej mówi badacz Vaidehi Paliya z wydziału fizyki i astronomii na Uniwersytecie Clemson, którego artykuł naukowy opublikowany w styczniu w periodyku The Astrophysical Journal Letters zawiera szczegóły odkrycia siedmiu galaktyk, które może potencjalnie wstrząsnąć tym co astrofizycy wiedzą o tym jak rozmiary galaktyki ? i czarnej dziury w jej środku ? mogą wpływać na jej zachowanie.
Powszechnie uważa się, że tylko masywne galaktyki posiadają wystarczająco dużo energii, aby stać się blazarami, które są fenomenalnymi dżetami promieniowania, wystarczająco silnymi, aby rozciągać się na tysiące lat świetlnych. Jednak najnowsze badania prowadzone przez Paliyę mogą wskazywać, że mniejsze galaktyki także mogą to robić, jeżeli sprzyjają temu warunki.
Istnieją trzy główne typy galaktyk: owalne galaktyki eliptyczne, dyskowe galaktyki spiralne i galaktyki nieregularne, które nie pasują za bardzo do żadnej z tych dwóch klas.
?Galaktyki eliptyczne to najstarsze i najmasywniejsze galaktyki we wszechświecie? mówi Paliya. ?Ludzie zakładają, że galaktyki eliptyczne powstają wskutek zderzenia dwóch mniejszych galaktyk, które mieszają się ze sobą tworząc jedną dużą galaktykę eliptyczną. Zazwyczaj, w galaktykach eliptycznych odkrywamy czarne dziury o masie ponad miliarda mas słońca?.
Poprzez swoje naturalne oddziaływanie grawitacyjne, czarne dziury w centrach galaktyk rosną przyciągając i ?pożerając? otaczającą ją materię w procesie akrecji.
?To tak jak gdy lejemy wodę do zlewu, widzimy, że tworzy ona spiralę, po której woda spływa do odpływu. W podobny sposób materia tworzy dysk akrecyjny wokół czarnej dziury? mówi Paliya. ?W ten sposób czarna dziura szybko się rozrasta stając się prawdziwym potworem?.
Jednak gdy dysk akrecyjny otaczający czarną dziurę zaczyna emitować ekstremalne rozbłyski energii ? w zakresie radiowym, podczerwonym i rentgenowskim ?  o galaktyce mówi się, że jest ?aktywna?, co otwiera pole do nowej klasyfikacji pomijającej kształt.
?Blazary są jednym z kilku typów aktywnych galaktyk? mówi Marco Ajello, profesor fizyki i astronomii i doradca Paliyi. ?Są to galaktyki, w których znajdują się supermasywne czarne dziury, a ta czarna dziura ? w jakiś sposób ? jest w stanie przyspieszać cząstki do prędkości bliskich prędkości światła i utrzymywać je skolimowane w wąskich strumieniach, zwanych dżetami, które stają się bardzo jasnymi źródłami promieniowania kiedy skierowane są w naszą stronę?.
Takie dżety są jednymi z najbardziej ekstremalnych źródeł promieniowania gamma w przestrzeni kosmicznej.
?Takie blazary mają dżety, które przypominają fontannę. Gdybyśmy szukali potężnej fontanny, musielibyśmy u jej podstaw zainstalować wyjątkowo mocny silnik. Blazary muszą posiadać w swoich centrach bardzo masywne czarne dziury, aby były w stanie emitować dżety. Zazwyczaj nie oczekujemy takich silnych dżetów z małych źródeł wielkości naszej galaktyki?.
Droga Mleczna jest galaktyką spiralną z ramionami wypełnionymi gazem i pyłem oraz z jasnym centrum pełnym starych gwiazd. Zazwyczaj galaktyki spiralne są mniej masywne i mniej aktywne niż ich eliptyczne odpowiedniki.
Gdy wyniesiony w 2008 roku w przestrzeń kosmiczną Kosmiczny Teleskop Fermi w ciągu pierwszego roku pracy na orbicie zarejestrował promieniowanie gamma z czterech ramion spiralnych galaktyki fizycy byli zdumieni.
?To było nieoczekiwane ? tego typu promieniowanie gamma widzieliśmy dotychczas podczas obserwacji blazarów,? mówi Dieter Hartmann, profesor fizyki i astronomii oraz współautor badania. ?Gdy odkryliśmy te cztery źródła, ludzie sugerowali, że mogą to być blazary. Jednak z uwagi na tak małą liczbę źródeł, nie mogliśmy być tego pewni. Wtedy pojawiło się pytanie: czy to naprawdę jest nowy typ źródła czy to jedynie wyjątki od standardu??
Pytanie pozostawało bez odpowiedzi do czasu gdy współpracownicy Paliyi z Indii nie opublikowali w 2017 roku katalogu aktywnych galaktyk spiralnych.Galaktyki Seyferta to jeszcze jeden typ aktywnych galaktyk ze stosunkowo małomasywnymi czarnymi dziurami w swoim centrum. Niemniej jednak, zamiast emitować gwałtowne rozbłyski promieniowania gamma niczym blazary, galaktyki Seyferta znane są ze swojego ultra silnego promieniowania ultrafioletowego.
Katalog stanowił dla astrofizyków pierwszą szansę odpowiedzenia na pytanie, które w 2008 roku postawił teleskop Fermi. Czy to możliwe, aby galaktyka spiralna emitowała dżety promieniowania gamma?
?Uruchomiłem ten katalog 11 101 galaktyk Seyferta i przeanalizował je w zakresie promieniowania gamma za pomocą teleskopu Large Area Telescope zainstalowanego na pokładzie teleskopu Fermi?mówi Paliya. ?Znalazłem tam cztery nowe źródła promieniowania gamma i trzy, które wcześniej uważane były za blazary, a teraz skłaniamy się ku tezie, że to także galaktyki Seyferta?.
To przełomowe odkrycie wskazuje, że nawet mniejsze źródła są w stanie emitować silne dżety promieniowania gamma ? a to już istotna zmiana w fundamentach astrofizyki.
?Jeżeli taki dżet jest podobny do tego emitowanego przez blazary, ale źródłem jest mała czarna dziura, to można to przyrównać do samochodu. Załóżmy, że mniejszy samochód jedzie z taką samą prędkością co samochód z dużo większym silnikiem. Zatem silnik w mniejszym samochodzie musiałby być dużo bardziej wydajny? mówi Ajello. ?Zatem może być tak, że czarna dziura działa znacznie wydajniej w mniejszych układach spiralnych niż w większych obiektach takich jak blazary?.
Aby zrozumieć eliptyczną/spiralną naturę galaktyk macierzystych tych siedmiu odkrytych źródeł promieniowania gamma, Ajello i Paliya planują uzyskać ich głębokie zdjęcia o najwyższej możliwej rozdzielczości, co stanowi spore wyzwanie dla naziemnych teleskopów optycznych z uwagi na szkodliwy wpływ atmosfery ziemskiej.
?Jeżeli okaże się, że są to galaktyki eliptyczne, to znaczy, że patrzymy tylko na normalny blazar. Być może jest to po prostu mniejsza galaktyka eliptyczna z mniejszą czarną dziurą. Ale jeżeli jest to galaktyka spiralna, to dżety mogą wystepować w dowolnym otoczeniu gdzie jest czarna dziura i pozostaje tylko kwestia określenia warunków pojawienia się dżetów w takich miejscach?.
Źrodło: Clemson University
http://www.pulskosmosu.pl/2018/03/01/czarne-dziury-z-malych-galaktyk-moga-emitowac-promienie-gamma

Czarne dziury z małych galaktyk mogą emitować promienie gamma.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)