Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Zapraszamy na ASTROFESTIWAL!
Wysłane przez majewski w 2018-06-05
Astronomiczny plener w scenerii grudziądzkich spichlerzy rusza 9 czerwca o godz. 16:00. Bogaty program ASTROFESTIWALU obejmuje zarówno obserwacje obiektów i zjawisk astronomicznych oraz demonstracje sprzętu optycznego, jak i występy sceniczne, w ramach których zagra m.in. formacja VOICES OF THE COSMOS tworząca muzykę w oparciu o sygnały zarejestrowane przez toruński radioteleskop. Gwiazdą imprezy będzie zespół FEEL.
Na uczestników czeka wiele atrakcji, m.in. dzienne i wieczorne pokazy nieba, obserwacje przez największy w Polsce teleskop słoneczny, profesjonalny sprzęt optyczny i amatorskie teleskopy własnej konstrukcji, seanse w plenerowym planetarium oraz demonstracja sprawności marsjańskiego łazika. W programie zaplanowano także eksperymenty z fizyki i chemii oraz konkursy z cennymi nagrodami. Dla najmłodszych przygotowano m.in. dmuchane promy kosmiczne. Atrakcją wieczoru będzie wirtualny lot na Marsa.
ASTROFESTIWAL, Grudziądz, 9 czerwca 2018, godz. 16:00-24:00 - zapraszamy! Impreza odbywa się pod patronatem "Uranii - Postępów Astronomii".
Piotr Majewski
Więcej informacji:
?    Witryna ASTROFESTIWALU
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/zapraszamy-na-astrofestiwal-4444.html

Zapraszamy na ASTROFESTIWAL.jpg

Zapraszamy na ASTROFESTIWAL2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chiny podały, kiedy będą miały swoje rakiety wielokrotnego użytku jak SpaceX
2018-06-06
Chińska Korporacja Nauki i Technologii Lotniczej i Kosmicznej (CASC), poinformowała właśnie, kiedy pierwszy stopień rakiety Długi Marsz LM-8 będzie mógł wylądować na Ziemi.
Chiny od dawna marzą o wielokrotnym wykorzystywaniu swoich rakiet i obniżeniu kosztów misji kosmicznych. Teraz wiemy już, że pierwsze próby będą przeprowadzone już w przyszłym roku, a z pomocą rakiety LM-8, za 2 lata.
Jest to spore zaskoczenie, ponieważ wcześniej określano ten termin na rok 2035. CASC podało, że LM-8 będzie wykorzystywał do lądowania paliwo pozostałe ze startu. Chińczycy planują początkowo lądowanie swoimi rakietami na Ziemi, a później na platformach.
Nowa rakieta będzie w stanie wynieść na niską orbitę 7,7 tony ładunku. LM-8 będzie wyposażona w dwa silniki K2 na paliwo płynne. Co ciekawe, po wykonaniu misji, silniki mają oddzielić się od pierwszego stopnia i wylądować z pomocą spadochronów.
Już w przyszłym roku CNSA i CASC chcą podjąć próby lądowania rakietą Długi Marsz 4B, a na początku 2020 roku spróbować tego samego z rakietą Długi Marsz 6.
Źródło: GeekWeek.pl/NextBigFuture / Fot. Xinhua/CNSA/CASC
http://www.geekweek.pl/news/2018-06-06/chiny-podaly-kiedy-beda-mialy-swoje-rakiety-wielokrotnego-uzytku-jak-spacex/

Chiny podały, kiedy będą miały swoje rakiety wielokrotnego użytku jak SpaceX.jpg

Chiny podały, kiedy będą miały swoje rakiety wielokrotnego użytku jak SpaceX2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na tej egzoplanecie może występować woda

2018-06-06

WASP-127b to niezwykła egzoplaneta z kilku powodów. To gorący superneptun, któremu okrążenie gwiazdy macierzystej zajmuje tylko 4 dni. Ma promień 1,4 razy większy od promienia Jowisza, ale tylko 1/5 jego masy, co czyni go najrzadszą nam znaną egzoplanetą. Niedawno wykazano także, że planeta ma interesującą atmosferę. W Układzie Słonecznym nie ma podobnych obiektów.

Międzynarodowy zespół astronomów znalazł ślady kilku metali alkalicznych, takich jak lit, sód i potas. Niektórych z nich nigdy wcześniej nie wykryto na egzoplanecie. Obserwacje wykazały także inną ważną cechę WASP-127b - jej atmosfera musi być niezwykle czysta i pokrywać tylko 50 proc. planety.

- Najnowsze obserwacje dostarczają nam szczegółów dotyczących składu atmosferycznego planety. Obecność litu jest ważna dla zrozumienia ewolucji układu planetarnego i rzuca światło na mechanizmy formowania się planet - powiedział dr Guo Chen z Instituto de Astrofísica de Canarias (IAC).

Gwiazda macierzysta - WASP-127 - jest bogata w lit, co daje astronomom wskazówki na temat jej natury. Jest ponad dwa razy starsza od Słońca i mogła wyewoluować w szczególny rodzaj czerwonego olbrzyma. Co więcej, obecny na planecie lit może pochodzić z pobliskiej eksplozji supernowej. Naukowcy nie wykluczają obecności wody, choć jest za wcześnie, by to stwierdzić.

Badania przeprowadzono dzięki teleskopom z Obserwatorium Roque de los Muchachos w La Palma na Wyspach Kanaryjskich.

 
http://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/astronomia/news-na-tej-egzoplanecie-moze-wystepowac-woda,nId,2590260

Na tej egzoplanecie może występować woda.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ALMA: odkrywanie niewidocznego
Wysłane przez kuligowska


 Na powyższym zdjęciu widzimy centrum galaktyki o nazwie NGC 5643. Galaktyka ta znajduje się 55 milionów lat świetlnych od Ziemi i leży w granicach konstelacji Wilka (Lupus). To znana galaktyka Seyferta. Galaktyki Seyferta mają bardzo jasne centra - uważa się, że ich aktywne jądra są nieustannie zasilane okolicznym materiałem ściąganym przez znajdujące się w nich, supermasywne czarne dziury. Te czarne dziury bywają jednak często przesłaniania przez liczne obłoki międzygalaktycznego gazu i pyłu.
W rezultacie aktywne centra optyczne galaktyk Seyferta (AGN-y) bywają bardzo trudne do bezpośredniego zaobserwowania. NGC 5643 jest dodatkowo widoczna z Ziemi pod dużym kątem, co stanowi kolejne wyzwanie - jeszcze bardziej skomplikowane jest wejrzenie w jej wewnętrzną strukturę i odbywające się tam procesy fizyczne. Jednak naukowcy z powodzeniem wykorzystali interferometr radiowy ALMA (Atacama Large Millimeter/submillimeter Array) i połączyli je z danymi archiwalnymi z instrumentu Multi Unit Spectroscopic Explorer (MUSE) zainstalowanego na Bardzo Dużym Teleskopie (ang. Very Large Telescope) ESO.
Badania te ujawniają całkiem nowy obraz NGC 5643 - wraz z wysokoenergetycznym wypływem zjonizowanego gazu w przestrzeń kosmiczną. Te imponujące struktury rozciągają się po obu stronach galaktyki i są spowodowane przyśpieszaniem materii wyrzucanej z dysku akrecyjnego supermasywnej czarnej dziury rezydującej w jądrze NGC 5643. Łącznie nowe dane z ALMA i VLT pokazują dobrze centralny region tej galaktyki. Ma on wyraźnie dwa odrębne składniki: spiralny, obracający się dysk (tu pokazany w kolorze czerwonym) składający się z zimnego gazu cząsteczkowego, który możemy wykrywać na Ziemi dzięki obecności w nim tlenku węgla, oraz wypływający gaz, możliwy do prześledzenia na drodze obserwacji zawartego w nim, zjonizowanego tlenu i wodoru (widocznego w odcieniach niebiesko-pomarańczowych).
 
Czytaj więcej:
?    Cały artykuł
 
Źródło: ALMA
Zdjęcie: ESO/A. Alonso-Herrero et al.; ALMA (ESO/NAOJ/NRAO)

http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/alma-odkrywanie-niewidocznego-4446.html

ALMA odkrywanie niewidocznego.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obserwowane fale grawitacyjne mogły sygnalizować powstanie nowej czarnej dziury
Napisany przez Radek Skoroszycki dnia 06/06/2018
Spektakularne połączenie dwóch gwiazd neutronowych, które doprowadziło do wyemitowania fal grawitacyjnych, o których odkryciu astronomowie poinformowali zeszłej jesieni, prawdopodobnie miało jeszcze jeden skutek: zrodziło czarną dziurę. Ta nowo powstała czarna dziura byłaby najmniej masywną czarną dziurą, jaką kiedykolwiek znaleziono.
W ramach najnowszych badań przeanalizowano dane z obserwatorium rentgenowskiego Chandra zebrane w dniach, tygodniach i miesiącach po wykryciu fal grawitacyjnych przez interferometr LIGO oraz obserwatorium Fermi w dniu 17 sierpnia 2017 r.
Podczas gdy prawie każdy teleskop będący w dyspozycji profesjonalnych astronomów obserwował to źródło, znane oficjalnie jako GW170817, zdjęcia rentgenowskie z Chandry mają kluczowe znaczenie dla zrozumienia, co się stało po zderzeniu tych dwóch gwiazd neutronowych.
Na podstawie danych z LIGO astronomowie oszacowali, że masa obiektu powstałego w wyniku połączenia gwiazd neutronowych wynosi około 2,7 mas Słońca. To sprawia, że jest on na granicy: jest to albo najmasywniejsza gwiazda neutronowa, jaką kiedykolwiek znaleziono, albo najmniej masywna czarna dziura. Dotychczas najmniej masywne czarne dziury charakteryzowały się masą przynajmniej czterech ? pięciu mas Słońca.
?Choć gwiazdy neutronowe i czarne dziury są tajemnicze, to zbadaliśmy już wiele z nich w całym wszechświecie za pomocą teleskopów takich jak Chandra? ? powiedział Dave Pooley z Trinity University w San Antonio w Teksasie, który kierował badaniami. ?Oznacza to, że dysponujemy zarówno danymi, jak i teoriami, w jaki sposób spodziewamy się, że takie obiekty zachowają się w zakresie promieniowania rentgenowskiego.?
Obserwacje Chandry mówią nam nie tylko o tym co udało się dostrzec, ale także o tym czego się nie udało. Gdyby gwiazdy neutronowe połączyły się i utworzyły cięższą gwiazdę neutronową, astronomowie oczekiwaliby, że będzie ona szybko rotowała i wygeneruje bardzo silne pole magnetyczne. To z kolei wytworzyłoby rozszerzającą się bańkę wysokoenergetycznych cząstek, która skutkowałaby silną emisją w zakresie rentgenowskim. Zamiast tego, dane Chandry pokazują poziomy promieni rentgenowskich, które są od kilku do kilkuset razy niższe niż oczekiwano w przypadku szybko wirującej, nowej gwiazdy neutronowej i związanego z nią bąbla cząstek wysokoenergetycznych, co sugeruje, że zamiast niej powstała tam czarna dziura .
Jeśli uda się go potwierdzić, wynik ten dowiedzie, że przepis na stworzenie czarnej dziury może czasami być skomplikowany. W przypadku GW170817 wymagałoby dwóch eksplozji supernowych, które pozostawiły dwie gwiazdy neutronowe na wystarczająco ciasnej orbicie, aby promieniowanie fal grawitacyjnych doprowadziło do połączenia obu gwiazd neutronowych.
?Być może udało nam się odpowiedzieć na jedno z najbardziej podstawowych pytań na temat tego olśniewającego wydarzenia: do powstania czego ono doprowadziło?? powiedział współautor Pawan Kumar z University of Texas w Austin. ?Astronomowie od dawna podejrzewali, że połączenie gwiazd neutronowych stworzy czarną dziurę i wytworzy impulsy promieniowania, ale do tej pory nie dysponowaliśmy tak jasnym przykładem?.
Obserwacje przeprowadzone za pomocą Chandry dwa do trzech dni po zdarzeniu nie doprowadziły do wykrycia źródła, ale kolejne obserwacje przeprowadzone 9, 15 i 16 dni po zdarzeniu pozwoliły na jego dostrzeżenie. Źródło znalazło się wkrótce za Słońcem, ale dalsze pojaśnienie zaobserwowano w obserwacjach Chandry przeprowadzonych około 110 dni po zdarzeniu, a następnie po około 160 dniach.
Porównując obserwacje Chandry z obserwacjami przeprowadzonymi za pomocą Karl. G. Jansky VLA, Pooley i współpracownicy doszli do wniosku, że obserwowana emisja promieniowania rentgenowskiego jest efektem fali uderzeniowej, powstałej po zderzeniu dwóch gwiazd neutronowych. Nie znaleziono natomiast  śladu promieni rentgenowskich wynikających z obecności nowej gwiazdy neutronowej.
Wnioski zespołu Pooleya będzie można przetestować w ramach przyszłych obserwacji rentgenowskich i radiowych. Jeśli resztka okaże się gwiazdą neutronową z silnym polem magnetycznym, to źródło powinno uzyskać znacznie jaśniejsze promieniowanie rentgenowskie i fale radiowe w ciągu kilku lat, gdy bańka cząstek o wysokiej energii dogoni spowalniającą falą uderzeniową . Jeśli rzeczywiście jest to czarna dziura, astronomowie oczekują, że źródło nadal będzie słabnąć, co zostało ostatnio zaobserwowane.
?GW170817 to wydarzenie astronomiczne, które wciąż dostarcza nam nowych informacji? ? powiedział J. Craig Wheeler, współautor raportu z badań z University of Texas. ?Dzięki niemu dowiadujemy się niewiarygodnie dużo o astrofizyce najgęstszych znanych obiektów z tego jednego wydarzenia.?
Jeśli dalsze obserwacje dowiodą, że przetrwała ciężka gwiazda neutronowa, odkrycie to rzuci wyzwanie teoriom dotyczącym budowy gwiazd neutronowych i ich masie.
?Na początku mojej kariery astronomowie mogli jedynie obserwować gwiazdy neutronowe i czarne dziury w naszej własnej galaktyce, a teraz obserwujemy te egzotyczne gwiazdy znacznie dalej? ? powiedział współautor Bruce Gossan z University of California w Berkeley. ?Cóż za ekscytujący czas, aby żyć, zobaczyć instrumenty takie jak LIGO i Chandra, pokazujące nam tak wiele ekscytujących rzeczy, które ma do zaoferowania natura?.
http://www.pulskosmosu.pl/2018/06/06/obserwowane-fale-grawitacyjne-mogly-sygnalizowac-powstanie-nowej-czarnej-dziury/

Obserwowane fale grawitacyjne mogły sygnalizować powstanie nowej czarnej dziury.jpg

Obserwowane fale grawitacyjne mogły sygnalizować powstanie nowej czarnej dziury2.jpg

Obserwowane fale grawitacyjne mogły sygnalizować powstanie nowej czarnej dziury3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozbieżności w danych mogą znacząco wpłynąć na naszą wiedzę o wszechświecie
Napisany przez Radek Kosarzycki dnia 06/06/2018
Jedną z nierozwiązanych zagadek współczesnej nauki jest kwestia tego dlaczego rozszerzanie wszechświata zdaje się przyspieszać. Niektórzy naukowcy tłumaczą to zjawisko obecnością teoretycznej ciemnej energii, a inni znowu podejrzewają, że teoria grawitacji Einsteina może wymagać modyfikacji.
Gdy astrofizycy poszukują rozwiązania tego problemu w górach danych zebranych podczas obserwacji astronomicznych, odkrywają w nich niezgodności, które z czasem mogą doprowadzić ich do prawdy.
?To przypomina trochę powieść detektywistyczną, w której niespójne dowody czy zeznania prowadzą do rozwiązania zagadki?  mówi dr Mustapha Ishak-Boushaki, profesor astrofizyki w School of Natural Sciences and Mathematics na Uniwersytecie Teksańskim w Dallas.
Ishak-Boushaki wraz ze swoim doktorantem Weikangiem Linem opracował nowe matematyczne narzedzie do identyfikowania i kwantyfikowania niezgodności w danych kosmologicznych zebranych w trakcie różnych misji i eksperymentów naukowych. Wyniki ich badań mogą rzucić nowe światło na zagadkę związaną z przyspieszaniem ekspansji wszechświata i znacząco wpłynąć na naszą wiedzę o wszechświecie.
Ich najnowsze badania, opublikowane w październiku w periodyku Physical Review D zostały zaprezentowane 4 czerwca podczas spotkania American Astronomical Society w Denver.
?Niezgodności, które odkryliśmy, musimy rozwiązać  na drodze do bardziej precyzyjnej i dokładniejszej kosmologii. Implikacje tych nieścisłości są takie, że albo część naszych obecnych zbiorów danych charakteryzuje sie błędami systematycznymi, które należy zidentyfikować i usunąć, albo wykorzystywane modele kosmologiczne są niepełne lub zawierają błędy? mówi Ishak-Boushaki.
Astrofizycy wykorzystują standardowy model kosmologiczny do opisywania historii, ewolucji i struktury wszechświata. Na podstawie tego modelu, mogą oni obliczać wiek wszechświata czy też tempo jego ekspansji. Model taki zawiera równania opisujący ostateczny los wszechświata ? czy też będzie kontynuował rozszerzanie, czy też z czasem zwolni rozszerzanie pod wpływem grawitacji i zapadnie się na samego siebie.
Istnieje kilka zmiennych ? zwanych parametrami kosmologicznymi ? które są wbudowane w równania modelu. Numeryczne wartości parametrtów okreslane są na podstawie obserwacji i uwzględniają takie czynniki jak to jak szybko galaktyki się od siebie oddalają, gęstości materii, energii i promieniowania we wszechświecie.
Jednak owe parametry nastręczają pewnego problemu. Ich wartości obliczane są na podstawie zestawów danych z wielu różnych eksperymentów, a czasami owe wartości się ze sobą nie zgadzają. Skutek? Błędy systematyczne w zbiorach danych oraz niepewności w modelu standardowym.
?W ramach naszych badań sprawdzamy jak w różnych eksperymentach określa się wartości tych parametrów oraz czy zgadzają się one ze sobą?.
Zespół z UT Dallas opracował nowy wskaźnik zwany indeksem niestałości (IOI, index of inconsistency), który przypisuje numeryczną wartość stopniowi rozbieżności między dwoma lub więcej zbiorami danych. Porównania z IOI wyższymi od 1 uważane są za niespójne, a te o wartości wyższej niż 5 za bardzo niespójne.
Dla przykładu, badacze wykorzystali IOI do porównania pięciu różnych technik określania stałej Hubble?a opisującej tempo rozszerzania wszechświata. Jedna z tych technik ? pomiary lokalne ? opiera się na pomiarach odległości do stosunkowo bliskich supernowych. Pozostałe techniki opierają się na obserwacjach zjawisk na znacznie większych odległościach.
?Odkryliśmy zbieżność czterech z pięciu tych metod, ale stała Hubble?a mierzona na podstawie lokalnych supernowych odstaje od pozostałych. Największe różnice obserwujemy między pomiarami lokalnych supernowych a pomiarami satelity Planck, który charakteryzował kosmiczne mikrofalowe promieniowanie tła?.
Żeby było jeszcze ciekawiej, do określania wartości stałej Hubble?a na podstawie pomiarów lokalnych supernowych wykorzystywano różne metody i zawsze prowadziły one do jednej i tej samej wartości. Wartość ta jednak odstaje od wartości określonej na podstawie danych z Plancka i innych eksperymentów.
?Dlaczego te lokalne pomiary stałej Hubble?a znacząco odstają od danych z Plancka?? pyta Ishak-Boushaki.
Wraz z Linem zastosował on narzędzie IOI do pięciu zbiorów danych obserwacyjnych związanych z wielkoskalową strukturą wszechświata. Parametry kosmologiczne obliczone na podstawie tych pięciu zbiorów danych silnie się nie zgadzały tak pojedynczo jak i łącznie, z parametrami określonymi na podstawie obserwacji z Plancka.
?To bardzo zastanawiające. Wyniki te wskazują na to, że wszechświat w największej obserwowalnej skali zachowuje się inaczej niż wszechświat w naszym bezpośrednim otoczeniu? mówi Ishak-Boushaki. ?To prowadzi do pytania czy teoria grawitacji Einsteina obowiązuje naprawdę w każdej możliwej skali?.
Badacze z UT Dallas udostępnili swoje narzędzie wszystkim zainteresowanym naukowcom. Dark Energy Science Collaboration, który stanowi element projektu Large Synoptic Survey Telescope, będzie wykorzystywał to narzędzie do poszukiwania niestałości w zbiorach danych.
?Owe niestałości zaczynają się teraz pokazywać ponieważ nasze obserwacje osiągnęły poziom precyzji, na którym już można je dostrzec. Portzebujemy prawidłowych wartości tych parametrów kosmologicznych, bowiem mają one istotny wpływ na naszą wiedzę o wszechświecie?.
Źródło: UT Dallas
http://www.pulskosmosu.pl/2018/06/06/rozbieznosci-w-danych-moga-znaczaco-wplynac-na-nasza-wiedze-o-wszechswiecie/

Rozbieżności w danych mogą znacząco wpłynąć na naszą wiedzę o wszechświecie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Westa coraz jaśniejsza na czerwcowym niebie
Wysłane przez kuligowska w 2018-06-06
Westa, jedna z najjaśniejszych planetoid, będzie możliwa do obserwacji w czerwcu, także bez pomocy teleskopów i lunet! To naprawdę rzadka okazja do jej podziwiania.
Planetoida o oznaczeniu 4 Westa będzie w tym miesiącu najjaśniejsza od wielu lat. Jest to drugi co do wielkości obiekt pasa planetoid. Westa będzie w opozycji do nas już 19 czerwca, kiedy to znajdzie się w odległości 170,6 milionów kilometrów od Ziemi - najbliżej od dwóch dziesięcioleci. Ostatni raz zbliżyła aż tak do Ziemi 30 maja 2007 roku, osiągając jasność 5,4 przy odległości 171,2 milionów kilometrów.
Już teraz Westa jest na tyle jasna, by można było ją dostrzec na niebie. W jej znalezieniu  pomaga Saturn, położony około 7,5° na południowy wschód od niej). Możliwość dostrzeżenia jej gołym okiem mamy od około 5 czerwca. Planetoida znajduje się obecnie na południowo-wschodnim niebie tuż przed wschodem Słońca. Po 16 lipca  powróci do swojego typowego wyglądu - będzie mieć wówczas jasność około 6,0 mag i będzie ją można podziwiać już tylko za pomocą lornetki, lunety bądź teleskopu. Planetoida będzie najjaśniejsza na niebie w dniach 8-22 czerwca - warto też pamiętać, że w tym miesiącu nów Księżyca przypada na 13/14 czerwca, to zatem najdogodniejsze noce do jej obserwacji.
Blask Westy od dziesięcioleci budzi w astronomach zaskoczenie. Ma duże albedo: podczas gdy ziemski Księżyc odbija 12% światła otrzymywanego od Słońca, Westa odbija go aż 43%. Co sprawia, że jest aż tak jasna? Istnieją co najmniej dwie możliwości. W przeciwieństwie do Księżyca i większości małych ciał Układu Słonecznego, które nie mają atmosfery ani pola magnetycznego, planetoida ta wykazuje niemal brak zjawiska wietrzenia kosmicznego. Zachodzi ono, gdy ciężkie cząstki wiatru słonecznego i mikrometeoryty bombardują jej nie chronioną atmosferą, skalistą powierzchnię, powodując odparowywanie drobnych cząstek żelaza zawartych w tamtejszych minerałach. Z biegiem czasu odparowany metal pokrywa skały ciemną patyną. Sonda Dawn badająca Westę nie wykryła tego zjawiska na szerszą skalę, co może świadczyć o tym, że w skałach planetoidy jest mało żelaza, lub też Westa jest dobrze chroniona przed wpływem wiatru słonecznego przez swe pole magnetyczne.
Jak jednak będzie wyglądała Westa w czerwcu tego roku? Jej pozorna średnica będzie zmieniała się od 0,20" do 0,69". Podobnie wyglądać mogą przez teleskop tarcze największych satelitów Jowisza. Można będzie prawdopodobnie dostrzec także jej ciekawy, żółty odcień. Aby ją znaleźć, zacznijmy od odszukania na niebie jasnego Saturna, a następnie zlokalizujmy pobliską gwiazdę Mu (?) Sagittarii (3,8 mag). Planetoida znajduje się 2,5° - 4° na północny zachód od tej gwiazdy aż do połowy czerwca. Pomimo swojej lokalizacji w bogatym w gwiazdy Strzelcu Westa ma tam niewielką konkurencję w postaci gwiazd o zbliżonej jasności, co ułatwia jej rozpoznanie.

Czytaj więcej:
?    Cały artykuł
?    Mapka do obserwacji Westy w czerwcu 2018 roku
 
Na zdjęciu powyżej: Sonda kosmiczna Dawn badała Westę w okresie od lipca 2011 r. do września 2012 r. Potwierdziła, że powstało na niej wiele meteorytów należących do grupy tzw. anchrondytów HED (howardyty, eukryty, diogenity). Dawn odkryła również Westa jest tak zwaną "niedoszłą planetą".
Źródło: NASA / JPL-Caltech / UCAL / MPS / DLR / IDA
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/westa-coraz-jasniejsza-na-czerwcowym-niebie-4447.html

Westa coraz jaśniejsza na czerwcowym niebie.jpg

Westa coraz jaśniejsza na czerwcowym niebie2.jpg

Westa coraz jaśniejsza na czerwcowym niebie3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Włochy przystąpiły do LOFAR-a
Wysłane przez grochowalski w 2018-06-06
W dniu 16 kwietnia 2018 r. Włochy oficjalnie stały się członkiem konsorcjum LOFAR (International LOFAR Telescope ? ILT). Umowa została podpisana przez holenderski Instytut Radioastronomii (ASTRON) i włoski Narodowy Instytut Astrofizyki (INAF). Nowa stacja LOFAR-a zostanie zbudowana na terenie Obserwatorium Radiowego Medicina, 30 kilometrów od Bolonii we Włoszech.
Włoski Narodowy Instytut Astrofizyki - INAF ( L?Istituto Nazionale di Astrofisica) ma w ciągu najbliższych pięciu lat zainwestować w stację LOFAR ponad 2,5 mln EUR, a także jak najszybciej doprowadzić do rozszerzenia konsorcjum na inne włoskie uniwersytety. Inżynierowie INAF wezmą udział w pracach nad następną generacją elektroniki LOFAR-a. Anteny do stacji LOFAR Medicina zostaną zakupione od AstroTec Holding BV (spółki zależnej od ASTRON-u). Większość z komponentów do budowy stacji ma być zlecona miejscowym włoskim firmom.
Dr René Vermeulen, dyrektor ILT, jest bardzo zadowolony z członkostwa Włoch: ?Przekroczenie Alp umożliwi LOFAR-owi powiększenie obszaru sieci anten w całej Europie, co wpłynie na poprawę jakości obrazowania dla wszystkich astronomów. Nowe partnerstwo ILT wzmocni istniejące już więzi wymiany i współpracy w dziedzinie radioastronomii w Europie, w której zarówno Holandia, jak i Włochy mają znaczące osiągnięcia?.
 ?Wejście Włoch do Międzynarodowego Teleskopu LOFAR stanowi ważny krok dla INAF? ? powiedział prof. Nichi D'Amico, prezes włoskiego Narodowego Instytutu Astrofizycznego. ?LOFAR jest infrastrukturą badawczą przodującą w radioastronomii niskich częstotliwości, a w rzeczywistości jest prekursorem wielkiego ośrodka radioastronomicznego SKA (Square Kilometre Array), w którego budowę oraz przyszłe działania mocno zaangażowane są Włochy oraz INAF. Dzięki LOFAR będziemy mogli prowadzić obserwacje naukowe na najwyższym poziomie, a jednocześnie szkolić nowe pokolenia naukowców w użyciu SKA w najbliższej przyszłości?.
LOFAR to światowej klasy instrument do badań astronomicznych i jonosferycznych. Został zaprojektowany i opracowany przez Holenderski Instytut Radio-Astronomii ASTRON. Międzynarodowy Teleskop LOFAR (ILT) to europejska sieć anten radiowych połączona szybką siecią światłowodową. Spośród 51 stacji antenowych 38 znajduje się w Holandii, 6 w Niemczech, 3 w Polsce i po 1 we Francji, Anglii, Szwecji i Irlandii. Stacja na Łotwie planowana jest na rok 2019. Główna część LOFAR-a, składająca się z 24 stacji, znajduje się w Exloo w Holandii.
Do tej pory LOFAR rozszerzał się na obszarze Europy głównie na wschód i zachód, w mniejszym stopniu na północ-południe. Dołączenie Włoch uzupełnia południową flankę tej sieci (po wcześniejszym jej rozszerzeniu na północ w kierunki Szwecji). W konsekwencji poprawi się jakość obrazów, które ILT będzie mógł wykonać. Dzięki stacji LOFR we Włoszech ILT będzie również w stanie łatwiej obserwować obiekty znajdujące się dalej na południowym niebie.

Paweł Z. Grochowalski
Źródło: Astron
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/wlochy-przystapily-lofar-a-4449.html

Włochy przystąpiły do LOFAR-a.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Doba trwa na Ziemi coraz dłużej i dłużej. Dlaczego tak się dzieje i co nas czeka w przyszłości?
2018-06-06
Niektórzy są zdania, że czas leci zbyt szybko, a doba jest za krótka, żeby móc załatwić zaplanowane sprawy. Dla tych najbardziej zabieganych mamy dobrą wiadomość, jak twierdzą naukowcy, doba będzie się systematycznie wydłużać. Dlaczego?
Badacze z Uniwersytetu Wisconsin-Madison zbadali wpływ grawitacyjny Księżyca na Ziemię i okazało się, że jest on dużo większy, niż wcześniej sądziliśmy. To właśnie od naszego naturalnego satelity zależy to, jak długa jest na Ziemi doba. Jak to możliwe?
Otóż zależność ta jest bardzo prosta. Im bliżej Ziemi znajduje się Księżyc, tym nasza planeta obraca się szybciej, zaś im dalej przebiega orbita Srebrnego Globu, tym Błękitna Planeta wiruje wokół własnej osi wolniej. Obecnie Księżyc jest oddalony średnio o 384 tysiące kilometrów.
Wiemy, że każdego roku Księżyc oddala się od nas o 4 centymetry. Choć wydaje się to niewiele, to jednak na tle bardzo wielu lat historii naszej planety, w sumie oddalił się na tyle dużo, że 1,5 miliarda lat temu doba trwała tylko 18 godzin.
Wniosek ten nie był taki oczywisty, ponieważ odległość Ziemi od Księżyca 1,5 miliarda lat temu musiała być tak niewielka, że nasz satelita musiałby ulec rozerwaniu, co jak wiemy nie nastąpiło. Co więcej, Księżyc liczy sobie aż 4,5 miliarda lat. Gdzie się wówczas podziewał?
Historia zapisana w skałach
Naukowcy mieli twardy orzech do zgryzienia. Postanowili przebadać najstarsze znane skały, m.in. formację Xiamaling w północnych Chinach, która liczy sobie 1,4 miliarda lat. Na tej podstawie byli w stanie wiarygodnie przewidzieć zmiany kierunku obrotu osi Ziemi oraz kształt jej orbity. Wreszcie określili długość doby na Ziemi i jej odległość od Księżyca.
Kolejnym krokiem będzie określenie, jak blisko nas znajdował się Księżyc i jak długa była doba w poszczególnych epokach geologicznych, od powstania Ziemi aż po czasy obecne. Wcześniejsze badania wskazywały, że tuż po uformowaniu się naszej planety, obracała się ona tak szybko, że nie sposób było odróżnić dnia od nocy, bo nakładały się one na siebie.
Według niektórych naukowców potwierdzenie tej teorii wynika z samej Biblii, gdzie na łamach Księgi Rodzaju czytamy:
Bóg widząc, że światłość jest dobra, oddzielił ją od ciemności. I nazwał Bóg światłość dniem, a ciemność nazwał nocą - Biblia Tysiąclecia, Rdz 1, 4-5.
Z biegiem milionów lat, gdy orbita Księżyca się ustabilizowała, a on sam zaczął się od Ziemi oddalać, ruch obrotowy naszej planety zaczął ulegać spowolnieniu i trwa on do dziś, będzie też trwał w przyszłości, aż do momentu zrównania się ruchu obrotowego Ziemi z ruchem obrotowym Księżyca, który trwa około 27 dni.
Nie staje się to jednak za naszego życia, lecz za miliony lat. Oczywiście może się to stać wcześniej, jak i później, gdy np. orbita Księżyca ulegnie zmianie za sprawą uderzenia dużej planetoidy. Jednak takie kataklizmy są nie do przewidzenia.
Trzęsienia mogą skracać dobę
Są jednak zjawiska, które powodują przyspieszenie obrotu Ziemi, a więc skrócenie doby. Należą do nich potężne trzęsienia ziemi. Podczas jednego z największych, które w 2004 roku nawiedziło Indonezję, wywołując tragiczne tsunami w krajach basenu Oceanu Indyjskiego, spowodowało skrócenie doby o niecałe 7 mikrosekund.
Jak się okazuje, są to zjawiska niezauważalne dla przeciętnego zjadacza chleba, ale skrupulatnie odnotowywane przez niezwykle precyzyjne zegary atomowe, na podstawie których czas odliczają naukowcy.
Po wielkich wstrząsach Ziemia przyspiesza swój obrót, ponieważ powodują one zmianę rozmieszczenia masy skalnej. Mogą więc w ten sposób sterować szybkością obrotu Ziemi wokół własnej osi (doba), ale nie mają żadnego wpływu na obieg naszej planety wokół Słońca (rok).
Źródło: TwojaPogoda.pl / Proceedings of National Academy of Sciences.
http://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2018-06-06/doba-trwa-na-ziemi-coraz-dluzej-i-dluzej-dlaczego-tak-sie-dzieje-i-co-nas-czeka-w-przyszlosci/

Doba trwa na Ziemi coraz dłużej i dłużej. Dlaczego tak się dzieje i co nas czeka w przyszłości.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

MSL: udane zebranie próbek
2018-06-06. Krzysztof Kanawka
Łazik Mars Science Laboratory dostarczył próbki skał do instrumentu Sample Analysis at Mars. To pierwsze zebranie próbek od końca 2016 roku.
Przedostatnie wiercenie wykonane przez łazik Mars Science Laboratory (MSL) ?Curiosity? wykonano podczas marsjańskiego dnia (?sol?) 1495. Było to około 20 października 2016 roku. Skałę, którą Curiosity zbadał za pomocą wiertła, nazwano ?Sebina?. Wówczas pojawiły się pewne problemy techniczne z mechanizmem wiertła łazika, które nie zostały szybko rozwiązane.
Jak się w kolejnych tygodniach okazało ? problem z wiertłem był bardziej skomplikowany. Mechanizm, który wprowadza wiertło głębiej podczas wwiercania się w skałę nie funkcjonuje. Inżynierowie NASA i Jet Propulsion Laboratory (JPL) pracowali nad tym problemem przez ponad rok. Rozwiązaniem problemu okazało się użycie ruchu całego ramienia łazika w trakcie wiercenia.
Aż do końca lutego 2018 łazik MSL nie wykonał kolejnych wierceń. W międzyczasie udało się opracować nową technikę wiercenia i pozyskiwania próbek. Po pierwszych udanych testach wiercenia w maju 2018 nadszedł czas na pozyskanie próbek skał. Zebranie próbek okazało się być trudnym zadaniem ? początkowo nie udało się zebrać wystarczającej próbki skał do badania za pomocą instrumentu Sample Analysis at Mars (SAM). Inżynierowie JPL postanowili skorzystać z nowo opracowanej techniki, którą nazwano ?feed extended sample transfer?. Dzięki tej technice udało się wprowadzić wystarczającą ilość materiału do SAM.
Aktualnie wiertło łazika jest w pozycji wysuniętej. Oznacza to, że nie ma już możliwości przesiania próbek do dokładnych ilości, zanim zostaną one dostarczone do SAM. Niemniej jednak ponowna możliwość skorzystania z instrumentu SAM jest ważna dla całej misji MSL.
Aktualnie (stan na 5 czerwca 2018) łazik MSL przejechał już 20913 metrów.
(NASA)
https://kosmonauta.net/2018/06/msl-udane-zebranie-probek/

MSL udane zebranie próbek.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Udany początek misji Sojuz MS-09
2018-06-06    Krzysztof Kanawka

Szóstego czerwca rozpoczęła się misja kapsuły Sojuz MS-09. Dwa dni po starcie Sojuz dotrze do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.
Do startu rosyjskiej kapsuły Sojuz MS-09 doszło 6 czerwca o godzinie 13:12 CEST. Start odbył się z kosmodromu Bajkonur w Kazachstanie za pomocą rakiety Sojuz-FG. Na pokładzie Sojuza znalazło się troje kosmonautów: Siergiej Prokopiew (Rosja, 1 lot), Alexander Gerst  (Niemcy/ESA, 2 lot) oraz Serena Au?ón-Chancellor (1 lot, USA).
Dziewięć minut po starcie Sojuz MS-09 znalazł się na wstępnej orbicie. Start przebiegł prawidłowo. Sojuz MS-09 dotrze do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) w piątek 8 czerwca. W przypadku tej misji zdecydowano na przeprowadzenie dwudniowego zbliżania do ISS, a nie krótszej sześciogodzinnej trajektorii.
Załoga Sojuza MS-09 wejdzie w skład Ekspedycji 56. na ISS. Pobyt na orbicie został zaplanowany na 190 dni. Co ciekawe, zaledwie sześć miesięcy temu Serena Au?ón-Chancellor zastąpiła Amerykankę Jeanette Epps w misji Sojuz MS-09.
Misja Sojuz MS-09 jest 136. lotem kapsuły Sojuz. Oznacza to, że z tym lotem pojazdy Sojuz wykonały więcej lotów od amerykańskich promów kosmicznych (które wykonały 135 misji orbitalnych).
Misja Sojuz MS-09 jest komentowana w wątku na Polskim Forum Astronautycznym.
(NASA, PFA)
https://kosmonauta.net/2018/06/udany-poczatek-misji-sojuz-ms-09/

Udany początek misji Sojuz MS-09.jpg

Udany początek misji Sojuz MS-09.2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NASA odkryła bakterie w swoim najsterylniejszym obiekcie badawczym
2018-06-07
NASA dba o to, aby próbniki, łaziki czy sondy badawcze wysyłane z misjami na inne planety były sterylnie czyste i wolne od wszelakich bakterii i zanieczyszczeń.
Jakiś czas temu w NASA powołano specjalne Biuro Ochrony Planetarnej NASA, które na co dzień zajmuje się m.in. dbaniem o to, aby każda misja kosmiczna na ciała niebieskie, przemierzające Układ Słoneczny, była bezpieczna pod względem ochrony ich przed zanieczyszczeniem ziemskimi mikroorganizmami.
Niestety, do tej pory naukowcom wydawało się, że opanowali tę karkołomną sztukę, ale w rzeczywistości było zupełnie inaczej. Najnowsze eksperymenty wykazały obecność drobnoustrojów w najbardziej sterylnym pomieszczeniu badawczym agencji na świecie.
Naukowcy wykorzystują w procesie oczyszczania najbardziej zaawansowane technologie, ale okazuje się, że nie są one wystarczające i bakterie bez problemu mogą przetrwać w tak toksycznym środowisku.
Takimi ekstremofilami są m.in. bakterie z gatunku Acinetobacter. Odkryto je na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS), łaziku Curiosity czy sondzie Odyssey. WHO uznało tę bakterię za jedną z najgroźniejszych na świecie.
Mikrobiolodzy z California State Polytehnic University postanowili ostatecznie dowiedzieć się, w jaki sposób drobnoustroje są w stanie przetrwać po tak dokładym procesie sterylizacji. Badania wykazały, że nauczyły się one żywić środkami czystości wykorzystywanymi w procesie oczyszczania instrumentów kosmicznych i pomieszczeń badawczych.
Szczepy Acinetobacter są prawdziwymi tytanami, ponieważ niestraszna jest im interakcja z nadtlenkiem wodoru czy ciecze na bazie alkoholu, a nawet wysokie ciśnienie i temperatura czy promieniowanie.
Chociaż specjaliści z NASA mają już świadomość, że ich metody oczyszczania kosmicznych urządzeń były dotychczas i są aktualnie nieskuteczne i wiedzą, z czym mają do czynienia, to jednak nie mają pomysłu, jak temu zaradzić.
Badania naukowców kolejny raz i w obrazowy sposób pokazują, że ziemskie życie i chęć jego przetrwania na Ziemi czy w kosmosie, jest niesamowicie potężna. Tak więc, czy nam, ludziom, się to podoba czy nie, mikroorganizmy udadzą się na wszystkie obiekty w kosmosie, które tylko zapragniemy eksplorować.
Źródło: GeekWeek.pl/Phys.org / Fot. NASA/JPL
http://www.geekweek.pl/news/2018-06-07/nasa-odkryla-bakterie-w-najsterylniejszym-obiekcie-badawczym-na-swiecie/

NASA odkryła bakterie w swoim najsterylniejszym obiekcie badawczym.jpg

NASA odkryła bakterie w swoim najsterylniejszym obiekcie badawczym2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

KIC 8462852 ? stabilna jasność w kwietniu i maju
2018-06-07. Krzysztof Kanawka
Od końca marca 2018 jasność gwiazdy KIC 8462852 pozostaje na podobnym poziomie.
W połowie października 2015 roku świat obiegła informacja o ?dziwnej? charakterystyce zmian jasności u gwiazdy KIC 8462852. Ich niezwykłość polega na nieregularności i dużej wartości spadków. Media z całego świata podchwyciły ten temat, często skupiając się na najmniej prawdopodobnej odpowiedzi na tę zagadkę ? możliwości istnienia sztucznej struktury oplatającej gwiazdę, stworzonej przez obcą cywilizację.
Dziwne zachowanie KIC 8462852 zostało wykryte przez misję Kepler, w trakcie podstawowej misji tego kosmicznego teleskopu. Niestety, aktualnie Kepler już nie jest w stanie obserwować wycinka nieba, gdzie znajduje się KIC 8462852, zatem obserwatoria naziemne (oraz amatorzy) wykonują pomiary jasności tej gwiazdy.
Typowy tranzyt egzoplanety lub kilku egzoplanet wprowadza dość łatwo zauważalną regularność spadków jasności gwiazdy. Ta regularność ma związek z okresem orbitalnym egzoplanet. Ponadto spadki jasności podczas tranzytów trwają krótko, kilka lub kilkanaście godzin.
W przypadku KIC 8462852 spadki jasności są znacznie dłuższe ? rzędu nawet kilkudziesięciu dni i nawet do 20% jasności. Spadki mają też bardzo nieregularną charakterystykę. Ponadto, oprócz takich dużych spadków jasności występują także mniejsze, rzędu 1-2 procent. Od maja 2017 roku obserwowano serię takich spadków.
Kolejne dwa spadki jasności nastąpiły w marcu 2018 roku. Tym razem maksimum spadku jasności miało wartość 5%. Jest to największa wartość spadku od czasu obserwacji tej gwiazdy przez kosmiczny teleskop Kepler. Spadek trwał zaledwie kilka dni ? na początku kwietnia jasność KIC 8462852 wróciła do typowej wartości. Co ciekawe, tuż przed tym spadkiem zanotowano jeszcze jeden, o wartości około 4%.
W kwietniu i maju 2018 jasność KIC 8462852 pozostawała na niezmienionym poziomie. Nie zaobserwowano żadnych spadków jasności. W tej chwili trudno określić, kiedy nastąpią kolejne spadki jasności, gdyż jak na razie nie ma konsensusu wśród naukowców w kwestii natury spadków KIC 8462852.
Pojawiają się jednak nowe publikacje naukowe ? najnowsze sugerują pewną quasi-periodyczność spadków. Jedna z publikacji sugeruje, że cały cykl spadków jasności ma około 1600 dni i ma związek z dużą ilością nieregularnych ?obłoków pyłu? krążących wokół KIC 8462852 w odległości około 3 jednostek astronomicznych. Aby jednak tę hipotezę potwierdzić, potrzebne są kolejne i regularne obserwacje gwiazdy KIC 8462852.
(WFx)
https://kosmonauta.net/2018/06/kic-8462852-stabilna-jasnosc-w-kwietniu-i-maju/

KIC 8462852 ? stabilna jasność w kwietniu i maju.jpg

KIC 8462852 ? stabilna jasność w kwietniu i maju2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kilogramowe satelity realnym wsparciem dla nauki i biznesu
2018-06-07. Redakcja
W ostatnich latach można zauważyć coraz większy udział Cubesatów w najróżniejszych misjach kosmicznych. Zapraszamy do artykułu Karola Wojsława podsumowującego różne zastosowanie tego standardu satelitów.
Od czasów pierwszych komputerów ludzie wytrwale dążą do rozwijania technologii poprzez kompresowanie elementów i całych urządzeń, redukując wielkość, przy zachowaniu tej samej pełnej użyteczności. Fakt ten został zaobserwowany w przypadku chociażby układów scalonych i mówi o nim znane wielu Prawo Moore?a. Miniaturyzacja jest widoczna w samej elektronice, czy też mechanice, ale ma również widoczny wpływ na inne bardziej rozbudowane dziedziny, np. technologie kosmiczne.
Stosunkowo dobrym przykładem w tym wypadku wydaje się porównanie komputera pokładowego z modułu dowodzenia, a także lądownika księżycowego misji Apollo, z komputerem pokładowym stworzonego na zlecenie NASA lądownika InSight, który jest właśnie w drodze na Marsa. Trudno tutaj o konkretne porównanie, ponieważ urządzenia te różnią się na wielu płaszczyznach, jednak fakt, że ta pierwsza misja operowała na około 74kB [1] pamięci stałej, natomiast druga pamięci nieulotnej posiada aż 64 GB [2] , czyli ponad 100 000 razy więcej. Pokazuje to jak bardzo miniaturyzacja stała się obecna w przemyśle kosmicznym.
Cubesaty ? prawdziwa miniaturyzacja satelitów
Mimo wspomnianego przed chwilą faktu, wiele satelitów, sond i innych kosmicznych konstrukcji nadal jest tej samej wielkości co chociażby 30 lat temu. Nie oznacza to oczywiście, że operują one na tym samym poziomie. Wraz z rozwojem technologi i miniaturyzacją urządzenia stosowane w kosmosie mają coraz lepsze parametry i są w stanie wykonywać coraz bardziej zaawansowane zadania.
?A co jeśli spróbowalibyśmy wykorzystać ten fakt w drugą stronę i zachowując tą samą niewielką użyteczność, zmniejszyć satelity do rozmiarów małej kostki, np. o rozmiarze 1dm3? Chodzi oczywiście o Cubesaty, czyli klasę nanosatelitów o masie poniżej 10kg. Są one tworzone w standardzie sześciennych konstrukcji, których wymiary, to około 10 cm x 10 cm x 11 cm (1U = 1 Unit). Mogą być one łączone w większe klastry o wielkości 2U, 3U, 6U lub nawet 12U [Standardowo 1U waży około 1kg].
Pierwszy satelita w standardzie Cubesat to efekt współpracy profesora California Polytechnic State University ? Jordi Puig-Suari oraz profesora Stanford University?s Space Systems Development Laboratory ? Boba Twiggs. To właśnie oni w roku 1999 rozpoczęli projekt, który zakończył się w maju roku 2003 wyniesieniem na orbitę pierwszego Cubesata na pokładzie rosyjskiego statku kosmicznego Eurockot. Celem przedsięwzięcia było ułatwienie studentom dostępu do niesamowitego środowiska badawczego oraz doświadczalnego, jakim jest przestrzeń kosmiczna. Od tego czasu częstotliwość wysyłania Cubesatów rośnie praktycznie każdego roku, o czym mowa w dalszej części. Zaletą tworzenia tak małych konstrukcji jest możliwość umieszczania ich jako dodatkowe, ponadprogramowe, ładunki podczas startu rakiet wynoszących większe i droższe satelity na orbitę okołoziemską. Taka forma sprawia, że koszty znacząco się zmniejszają, a misje stają się wykonalne nawet dla niewielkich instytucji, czy też prywatnych przedsiębiorstw.
Rynek Cubesatów w Polsce i na Świecie
Według danych nanosats.eu, do 1 stycznia 2018 roku wypuszczono 811 Cubesatów (około 10% (= 86) uległo zniszczeniu już przy starcie), z czego 560 znajdowało się wtedy nadal na orbicie. Konkretniejsze dane możemy otrzymać, na przykład analizując artykuł ?The First One Hundred CubeSats: A Statistical Look? opublikowany przez Michaela Swartwout, w którym omawia dane z projektów ponad 100 Cubesatów wysłanych przed rokiem 2013. Większość wyniesionych do tego czasu nanosatelitów, to konstrukcje stworzone do edukowania (37%), testowania technologii (34%), oraz badań naukowych (23%).
W Polsce rynek cubesatów dopiero raczkuje. Powstało kilka projektów związanych z wyniesieniem ładunku typu Cubesat na orbitę, a niektóre z nich nawet zakończyły się sukcesem. W przestrzeń kosmiczną zostały wysłane 3 polskie sztuczne satelity (PW-Sat [Politechnika Warszawska, CBK PAN; 2012], Lem [CBK PAN, 2013] oraz Heweliusz [CBK PAN, 2014]). PW-Sat oraz jego następca, który poleci na orbitę w ciągu kilku miesięcy są własnie CubeSatami.
Jak pokazują dane zebrane w Nanosatellite database, w roku 2021 liczba wyniesionych nanosatelitów ma być niemal dwukrotnie większa niż w 2017 roku, co pokazuje prędkość wzrostu zainteresowania tą częścią sektora kosmicznego. W tym samym źródle odnaleźć możemy również informacje na temat najczęściej stosowanej konfiguracji: 3U (44%), 6U (18%) oraz 1U (15%). Jak widać, jest to obszar rozwijający się w zawrotnym tempie, jednocześnie odnoszący się do najmniejszych i najmniej skomplikowanych konstrukcji. Z racji zwiększonego zainteresowania, pojawia się również coraz więcej materiałów naukowych na temat Cubesatów, co znów dalej wpływa na zwiększanie się ilości projektów.
Czy Cubesaty mogą być czymś więcej niż tylko projektem edukacyjnym?
Tak jak już było wspominane w tym artykule, głównym celem stworzenia standardu Cubesat było ułatwienie studentom tworzenia prostych nanosatelitów w celach edukacyjnych i badawczych. Wydaje się jednak, że część osób nie docenia ważnej roli jaką odgrywają te rodzaje konstrukcji w rozwoju technologii kosmicznych. Przykłady pokazują, że projekty tego typu często nie tylko rozwijają przyszłą kadrę inżynierów kosmicznych, ale również mogą pełnić ważne, niebanalne role, pomagając swoją pracą podczas innych większych misji; testując przyszłe rozwiązania, które będą mogły być zastosowane w przemyśle; wspierając badania naukowe, udostępniając zebrane przez nie dane; ułatwiając pracę administracji publicznej, a nawet tworząc podstawy innowacyjnych i silnych biznesów. Przegląd warto zacząć właśnie od ostatniej z wymienionych możliwości, ponieważ jest z nią związana jedna z ciekawszych historii w tym sektorze.
Nanosatelitarny biznes na przykładzie Planet
Rok 2010, trzech byłych pracowników Nasa zakłada w Cupertino (Kalifornia) niewielką firmę, wtedy jeszcze pod nazwą Cosmogia, której siedziba, w typowy dla start-up?u z doliny krzemowej sposób mieści się w garażu. Idea jest prosta: stworzyć satelity monitorujące Ziemię każdego dnia i sprzedawać zdjęcia zainteresowanym podmiotom (firmom, rolnikom, instytutom naukowym itd.). Już po 3 latach działalności zespół skonstruował i wysłał na orbitę dwa demonstracyjne nanosatelity wykonujące fotografie powierzchni naszego globu (Dove 1 oraz Dove 2). Po kolejnych dwóch latach niezwykle aktywnego rozwoju firma uzyskała fundusze w wysokości prawie 100 milionów dolarów, a w 2017 roku Google sprzedał swoją konstelację satelitów, w zamian za udziały w spółce i podpisał wieloletnią umowę na zakup danych obrazowania SkySat. Aktualnie Planet (dawniej Planet Labs) zatrudnia 480 pracowników w swoich 6 biurach na całym Świecie, skonstruował i umieścił na orbicie ponad 300 nanosatelitów [3] i jest wart setki milionów dolarów [4].
W listopadzie 2017 roku na blogu przedsiębiorstwa pojawiła się informacja o zakończeniu ?Mission 1?. Oznacza to, że od tego momentu, co 24 godziny satelity dostarczają zdjęcia całej Ziemi. Każdego dnia z niskiej orbity okołoziemskiej do biur Planet trafia 1,4 mln 29-mega pixelowych zdjęć, obejmujących 300 mln km2, które generują 6 terabajtów danych [5]. Są one dostarczane do klientów z ponad 100 krajów, a potem wykorzystywane w rolnictwie, edukacji, zarządzaniu kryzysowym, energetyce, finansach, leśnictwie, rynku ubezpieczeniowym itd..
To bardzo dobry przykład innowacyjnego biznesu, który oparł swoje usługi właśnie o Cubesaty. Oczywiście wiele osób szybko zauważy, że nie ma wiele tego typu przypadków w historii omawianych sześciennych satelitów. Będą oni mieli rację. Nie łatwo znaleźć większą liczbę firm opartych na tego typu technologii, jednak mimo wszystko Planet udowadnia, że jest to jak najbardziej realne i tego typu konstrukcje również mają sensowne ekonomicznie zastosowanie, a firmy takie jak Planet są w stanie oferować realne produkty, na które popyt w najbliższym czasie będzie prawdopodobnie tylko rósł.
Mars Cube One ? Cubesaty jako wsparcie w trakcie większych misji
Cofnijmy się jednak od pieniędzy z powrotem do nauki. Czy Cubesaty mogą być wykorzystywane poza orbitą Ziemską jako wsparcie dla większych misji? Otóż okazuje się, że mogą! W ramach misji InSight, która w ostatnim czasie cieszyła się sporą popularnością między innymi ze względu na użycie w niej polskiego instrumentu, zostały również wysłane w stronę Marsa dwa Cubesaty. Mars Cube One A (MarCO-A) i Mars Cube One B (MarCO-B) będą pierwszymi tego typu urządzeniami, operującymi tak daleko od naszej Planety.
Główny cel projektu to przetestowanie możliwości nanosatelitów w misjach pozaziemskich, ale rola MarCO nie kończy się na tym. Jednym z ich zadań jest wsparcie komunikacji między lądownikiem, a centrum kontroli lotu, w trakcie etapu wchodzenia InSight w atmosferę Czerwonej Planety. Nie są one wprawdzie elementem krytycznym całego systemu i ich nieprawidłowa praca nie będzie miała wpływu na powodzenie całej misji, jednak stanowią one jak najbardziej realną pomoc. Ciekawostką jest to, że oba satelity są identyczne i ich podwojenie jest tylko formą zabezpieczenia na wypadek, gdyby jeden z nich nie zadziałał.
Jak widać zastosowanie dla Cubesatów można znaleźć również przy dużych misjach badawczych, nawet poza orbitą Ziemi. Co prawda na ten moment urządzenia tego typu nie są w stanie pełnić zbyt istotnych ról w misjach takich jak InSight ze względu, chociażby na zbyt duże prawdopodobieństwo ich nieprawidłowego działania, jednak w przyszłości, podobne dodatkowe ładunki mogą pełnić funkcję elementów wspierających wykonanie głównego bardziej zaawansowanego zadania.
Cubesaty, jako platformy testowe
Jak już zauważyliśmy, Cubesaty mogą być podstawą działających biznesów, a także pełnić funkcję pomocników w trakcie złożonych misji. Rola tych niewielkich satelitów nie kończy się jednak na tym. Przykład innego ich zastosowania możemy znaleźć wyjątkowo blisko, a dokładniej mówiąc w Studenckim Kole Astronautycznym Politechniki Warszawskiej. To w ramach właśnie SKA studenci od ponad 5 lat pracowali nad PW-Sat 2, który prawdopodobnie już za kilka miesięcy zostanie wyniesiony na orbitę.
Problem śmieci kosmicznych w ostatnim czasie stał się niezwykle głośnym tematem. Oczywiście nie bez powodu. Dane NASA z 2009 roku szacują, że odpadów powyżej 1cm średnicy na orbicie może znajdować się ponad 500 000. Zadaniem konstruowanego satelity jest przetestowanie rozwiązania, które ma znacząco przyspieszyć proces deorbitacji niedziałających już urządzeń, przyczyniając się do zatrzymania dalszego procesu zaśmiecania kosmosu. Precyzyjniej mówiąc, PW-Sat 2 ma sprawdzić działanie innowacyjnego systemu deorbitacji w postaci żagla o powierzchni 4 m?, który spowolni prędkość Cubesata, co w efekcie spowoduje obniżanie się orbity i końcowe spalenie w atmosferze.
Wydaje się, że zadanie drugiego satelity z Politechniki Warszawskiej (po PW-Sat) jest wyjątkowo ważne ? Cubesaty mogą również służyć jako niezwykle tanie platformy testowe dla rozwiązań, które później mogą być stosowane w droższych i bardziej zaawansowanych konstrukcjach bez ryzyka, że innowacyjne systemy nie zadziałają.
Nanosatelity pomocą dla administracji publicznej
Przykłady, o których była na razie mowa, są stosunkowo znane i wielu kojarzy je przynajmniej z nazwy. Przenieśmy się więc w inny sektor i przyjrzyjmy się nieco mniej popularnej misji, a mianowicie AISSat. Na tę konstelację składają się 3 satelity (z czego niestety trzeciej nie udało się umieścić na orbicie) i zostały one zbudowane na zlecenie rządu Norwegii. Ich zadaniem jest przede wszystkim kontrolowanie wód terytorialnych właśnie tego państwa. To świetny dowód, że nieco bardziej skomplikowane nanosatelity mogą pełnić już poważną i niezwykle przydatną rolę w administracji. Przydatną dlatego, że standardowo transpondery AIS umieszczone na statkach można śledzić dopiero, kiedy znajdą się w promieniu około 50 km od wybrzeża, natomiast zastosowanie platformy satelitarnej znacznie zwiększa nadzorowany obszar, tym bardziej w miejscach, w których standardowe stacje odbiorcze się nie sprawdzają, ze względu chociażby na ukształtowanie terenu [6].
Sama konstrukcja ma masę około 6kg, jednak jej wielkość odpowiada 8U, czyli (20 x 20 x 20) cm. Orbita, z której korzystają, oscyluje w granicach 600km i inklinacji ~98°, czyli jest ona bliska orbicie okołobiegunowej. Z całą pewnością ten satelita cechuje się znacznie bardziej skomplikowaną budową niż większość studenckich konstrukcji, jednak ? podobnie jak konstelacja firmy Planet pokazuje, że urządzenia te mimo swojej prostoty są w stanie być podstawą dużych firm ? tak Norwegia i AISSat pokazują, że rząd zdecydowanie może wykorzystywać tę technologię w celu usprawnienia zarządzania krajem, jednocześnie rozwijając naukę.
Podsumowanie
Dove, Mars Cube One, PW-Sat 2, AISSat, to tylko nieliczne z bardzo wielu przykładów projektów związanych z Cubesatami, których zadanie nie kończy się na edukowaniu przyszłych inżynierów kosmicznych. Należy pamiętać, że również kształcenie przyszłych kadr, jest niezwykle ważnym zadaniem. Tym bardziej tyczy się to Polski, w której sektor kosmiczny w ostatnim czasie bardzo wyraźnie się powiększa, a co za tym idzie, potrzebuje również nowych pracowników, którzy swoją wiedzą i doświadczeniem będą w stanie dalej rozwijać tę część gospodarki. Jednak to, co miał na celu ten artykuł, to pokazanie, że nie należy bagatelizować tego typu przedsięwzięć. Ich potencjał zdecydowanie da się wykorzystać i to w najróżniejszy sposób. Polska pod względem korzystania z przestrzeni kosmicznej, jak i płynących z niej danych, dopiero zaczyna się rozwijać w tej dziedzinie. Patrząc jednak na działania podmiotów z naszego krajowego sektora kosmicznego albo chociażby Polskiej Agencji Kosmicznej, możemy mieć pewność, że wszystko jest na dobrej drodze i jest tylko kwestią czasu, aż kosmos i jego możliwości znajdą większe zastosowanie również u nas.
Źródła:
[1] https://pl.wikipedia.org/wiki/Komputer_pokładowy_w_programie_Apollo
[2] https://www.jpl.nasa.gov/news/press_kits/insight/mission/spacecraft/
[3] http://www.nanosats.eu
[4] https://en.wikipedia.org/wiki/Planet_Labs
[5] https://www.planet.com/pulse/mission-1/
[6] http://space.skyrocket.de/doc_sdat/aissat-1.htm
Dziękujemy Panu Karolowi Wojsławowi za nadesłanie tekstu.
https://kosmonauta.net/2018/06/kilogramowe-satelity-realnym-wsparciem-dla-nauki-i-biznesu/

Kilogramowe satelity realnym wsparciem dla nauki i biznesu.jpg

Kilogramowe satelity realnym wsparciem dla nauki i biznesu2.jpg

Kilogramowe satelity realnym wsparciem dla nauki i biznesu3.jpg

Kilogramowe satelity realnym wsparciem dla nauki i biznesu4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na 20:00 NASA zwołuje konferencję. Czy zadziwi świat nowym doniesieniem z Marsa?
2018-06-07. Piotr
Dziś o godzinie 20:00 czasu polskiego w Waszyngtonie odbędzie się konferencja prasowa, podczas której NASA zamierza zadziwić świat odkryciem dokonanym prawdopodobnie przez marsjański łazik Curiosity. Szczegóły trzymane są w tajemnicy, ale jedno jest pewne - Mars będzie jednym z ważniejszych bohaterów dzisiejszego dnia. Czym zamierzają zaskoczyć nas eksperci agencji?
Pod koniec maja informowaliśmy Was o wielkim powrocie łazika Curiosity do wiercenia w gruncie Czerwonej Planety. Mija kilka dni, a Agencja Kosmiczna NASA zwołuje konferencję i wiele wskazuje na to, że pierwszy od ponad roku odwiert wykonany na Marsie był wyjątkowo udany. Jakie jednak odkrycie zostanie ogłoszone światu dowiemy się oficjalnie dopiero wieczorem. W tym momencie pozostaje nam jedynie uzbroić się w cierpliwość.

Możemy jednak przypuszczać, że komunikat jaki mają nam do przekazania eksperci będzie należeć do przełomowych. NASA zwołuje konferencje w niezwykle ważnych momentach. Jako jeden z przykładów niech posłuży konferencja z 22 lutego 2017 roku, dotycząca odkrycia siedmiu planet w układzie gwiazdy TRAPPIST-1.

O wszelkich doniesieniach będziemy informować Was na bieżąco. Zostańcie z nami do wieczora!

Aktualizacja:

W próbkach marsjańskich skał znaleziono organiczne cząstki. Ich obecność wykryto w laboratorium na pokładzie łazika Curiosity. Już wkrótce więcej szczegółów.
Transmisja na żywo z konferencji. 07.06.2018 godz. 20:00 czasu polskiego
Źródło: nasa.gov
https://www.astronomia24.com/news.php?readmore=794

Na 2000 NASA zwołuje konferencję. Czy zadziwi świat nowym doniesieniem z Marsa.jpg

Na 2000 NASA zwołuje konferencję. Czy zadziwi świat nowym doniesieniem z Marsa2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I Konferencja Kosmiczna w Łodzi
Wysłane przez czart w 2018-06-07
Studenckie Koło Naukowe Inżynierii Kosmicznej zorganizowało w Łodzi konferencję kosmiczną, która odbędzie się w dniach 8 i 9 czerwca.
W konferencji mogą wziąć udział wszyscy zainteresowani tematyką kosmiczną, w tym uczniowie szkół ponadgimnazjalnych i studenci. Udział jest bezpłatny, ale z powodu ograniczonej liczby miejsc organizatorzy prosza o wcześniejsze zgłoszenia poprzez formularz.
Konferencja odbędzie się na Politechnice Łódzkiej, w budynku A18 Fabryka Inżynierów w sala 108.
Poniżej zamieszczamy spis referatów.
Dzień I (8 czerwca 2018r.):
11:00 ? 11:20 Uroczyste otwarcie Konferencji
I SESJA REFERATOWA:
11:20 ? 11:40 SKN KOSMOS ?Obecne projekty?
11:40 ? 12:00 dr Jacek Szabelski ?JEM-EUSO i POLAR - zrealizowane i planowane eksperymenty kosmiczne z udziałem łódzkiej grupy NCBJ?
12:00 ?12:20 mgr inż. Tobiasz Mayer, mgr inż. Tomasz Noga ?Rakieta ILR-33 ?Bursztyn? - od projektu do lotu?
12:20 ? 12:40 dr inż. Marcin Stolarski ?HyperSat ? new standard for open hardware/software?
12:40 ? 13:00 Michał Grendysz ?TuCAN - CanSat Launcher wysokich lotów?
13:00 ? 13:40 Przerwa kawowa
II SESJA REFERATOWA:
13:40 ? 14:00 Kinga Kolasa-Sokołowska ?Odpowiedzialność i ubezpieczenia w prawie kosmicznym?
14:00 ? 14:20 dr inż. Radosław Wach ?Promieniowanie, czy jest groźne??
14:20 ? 14:40 dr inż. Anna Karczemska, dr Marcin Krystek ?Meteoryty- skarby z kosmosu?
14:40 ? 15:00 Studenci Inżynierii Kosmicznej ?Opowieść o kierunku?
15:00 ? 15:20 mgr apl. radc. Mariusz Tomasz Kłoda, mgr Kamil Muzyka ?Prawne aspekty tzw. górnictwa kosmicznego (space mining)?
15:20 ? 15:40 Zakończenie pierwszego dnia Konferencji
15:50 ? 17:30 Część warsztatowa i zwiedzanie laboratoriów
Dzień II (9 czerwca 2018r.):
11:00 ?11:20 Rozpoczęcie drugiej części Konferencji
III SESJA REFERATOWA:
11:20 ? 11:40 Jan Bitner ?Biologiczne aspekty podróży kosmicznych w ujęciu makroskopowym?
11:40 ? 12:00 Dominika Rafało, Artur Łukasik, Dominik Roszkowski ?PW-Sat2 ? już niedługo na orbicie?
12:00 ? 12:20 dr n. med. Anna Agnieszka Klimczak-Bitner ?Biologiczne aspekty podróży kosmicznych w ujęciu mikroskopowym?
12:20 ? 12:40 dr hab. inż. Marcin Kozanecki, mgr inż. Paulina Filipczak ?Metody spektroskopowe w analizie meteorytów?
12:40 ? 13:00 SKN KOSMOS Sekcja Meteorytowa ?Meteoryt Odessa i meteoryty libijskie?
13:00 ? 13:20 dr hab. inż. Łukasz Kaczmarek, prof. PŁ ?Grafen - kosmos w inżynierii materiałowej?
13:20 ? 13:40 Uroczyste zakończenie Konferencji
Więcej informacji:
?    Strona konferencji na Facebooku
?    Studenckie Koło Naukowe KOSMOS
Źródło: SKN Kosmos
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/konferencja-kosmiczna-lodz-4450.html

I Konferencja Kosmiczna w Łodzi.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przełomowe odkrycie. W skałach na Marsie znaleziono materię organiczną

2018-06-07

W próbkach marsjańskich skał znaleziono organiczne cząstki. Ich obecność wykryto w laboratorium na pokładzie łazika Curiosity, który od ponad 5 lat eksploruje powierzchnię Czerwonej Planety. Odkrycie przedstawiono na łamach "Science", informuje o nim też NASA.

"Związki organiczne" - tak chemicy nazywają związki zawierające węgiel, z wyjątkiem najprostszych, takich jak tlenek węgla, dwutlenek węgla, cyjanowodór, kwas węglowy, węglany, wodorowęglany i kilka innych. Związkami organicznymi są np. alkohole, aminokwasy czy węglowodory.
Cząsteczki organiczne - związki aromatyczne, alifatyczne i tiofeny - wykryto w próbkach wywierconych w skałach w kraterze Gale. Naukowcy zbadali mułowce, skały osadowe będące scementowanym mułem. Próbki pobrano u podstawy formacji Murray na obszarze Pahrump Hills (wzgórza Pahrump), której wiek ocenia się na około 3,5 miliarda lat.
Wyników tych dostarczyła amerykańska misja Curiosity - bezzałogowego łazika marsjańskiego, którego celem jest właśnie poszukiwanie cząsteczek organicznych na Czerwonej Planecie. Poszukiwania te wspomaga specjalny zestaw instrumentów Sample Analysis at Mars (SAM), który znajduje się w łaziku.
Próbki pobrane z wierceń w skałach były analizowane w pokładowym laboratorium łazika. Rozgrzewano je do temperatury około 860 stopni Celsjusza w tempie ok. 35 stopni na minutę. W gazie wydzielanym w trakcie pirolizy udało się wykryć związki aromatyczne, alifatyczne i tiofeny, uwalniane w wysokich temperaturach (od 500 do 820 st. C). Tiofeny udało się dodatkowo wykryć przy pomocy chromatografii gazowej ze spektrometrią masową. Ustalono też, że węgiel organiczny występuje prawdopodobnie w formie makromolekuł zawierających 5 proc. węgla w organicznych związkach siarki.
Wyniki badań na łamach "Science" (w artykule pt. "Organiczna materia zachowana w liczących 3 miliardy lat mułowcach w kraterze Gale na Marsie") przedstawiła grupa badawcza, którą kieruje Jennifer L. Eigenbrode z NASA Goddard Space Flight Center w Greenbelt (Maryland, USA).
Detekcja tych związków organicznych pozwala sądzić, że przetrwaniu materii organicznej pomogło siarkowanie, które polega na nasycaniu wierzchniej warstwy siarką - sugerują autorzy badania. W ten sposób zwiększa się jej odporność na ścieranie. Taki proces wykorzystuje się np. przy tworzeniu narzędzi skrawających.
Badacze od dawna szukają na Marsie materii organicznej. Na przykład już w 1976 roku dwa amerykańskie lądowniki Viking 1 i Viking 2 poszukiwały takich związków w atmosferze i na powierzchni tej planety. Jednak wtedy nie wykryto cząsteczek organicznych - co było zaskakujące, bo raczej się ich spodziewano, gdyż generalnie związki organiczne występują w kosmosie i mogły zostać dostarczone na powierzchnię np. przez uderzenia komet lub planetoid. Innym źródłem takich związków mogą być organizmy żywe, o ile kiedyś w ogóle występowały na Marsie. Np. życie ziemskie wytwarza skomplikowane cząsteczki organiczne, takie jak węglowodory, lipidy, białka i kwasy nukleinowe, które z kolei składają się z prostszych związków organicznych - np. cukrów, aminokwasów.
Z powierzchni Marsa związki organiczne mogły zniknąć np. z powodu promieniowania ultrafioletowego, utleniania i innych procesów. gdyby tak się jednak stało, naukowcy powinni mieć możliwość wykrycia produktów pozostałych z rozpadu cząsteczek organicznych. Co więcej, takie związki mogły zachować się w siarczanach lub minerałach ilastych, których struktura krystaliczna może pełnić rolę ochronną dla molekuł organicznych przed niszczącym wpływem otoczenia.
W 2015 roku pierwsze wyniki badań z laboratorium SAM na pokładzie Curiosity wskazywały, że cząsteczki organiczne jednak na Marsie występują. Pomiary były jednak mocno zaburzone przez sole nadchloranowe występujące w marsjańskim regolicie. Cząsteczki tych soli rozpadają się przy podgrzaniu do temperatury 200 st. C., a następnie tlen i chlor reagują z molekułami organicznymi. Aby uniknąć tego zaburzającego wpływu, w najnowszych badaniach naukowcy analizowali tylko gazy uwalniane w dużo wyższych temperaturach.
W innej publikacji, zawartej w tym samym numerze "Science", naukowcy informują o wynikach innych badań, dotyczących metanu - najprostszej cząsteczki organicznej w marsjańskiej atmosferze.
Naukowcy z grupy Christophera Webstera z Jet Propulsion Laboratory przeanalizowali pomiary z trzech marsjańskich lat (55 ziemskich miesięcy) i wykazali nie tylko to, iż metan tam występuje, ale dodatkowo przeanalizowali jego zmienność sezonową w atmosferze. Okazało się, że ilość metanu zmienia się od 0,24 do 0,6 części na miliard, a pod koniec lata na półkuli północnej (koniec zimy na półkuli południowej) występują maksima.
Autorzy publikacji sugerują, że gaz ten uwalniany jest okresowo z jakiegoś dużego, podpowierzchniowego rezerwuaru zawierającego tzw. klatraty (oparte na wodzie kryształy), w których metan jest uwięziony. Lokalizacji takowego zbiornika dotychczas jednak nie wykryto.
Dowody na występowanie cząsteczek organicznych mają konsekwencje dla rozważań na temat istnienia życia w historii Marsa. Wcześniejsze badania przy pomocy łazika Curiosity pokazały np., że 3,5 miliarda lat temu na obszarze krateru Gale panowały warunki porównywalne do wczesnego etapu historii Ziemi, gdy na naszej planecie powstawało życie. Czyli ten teren na Marsie mógł być również zdatny do rozwoju życia.
(az)


http://www.rmf24.pl/fakty/news-przelomowe-odkrycie-w-skalach-na-marsie-znaleziono-materie-o,nId,2591392

Przełomowe odkrycie. W skałach na Marsie znaleziono materię organiczną.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zderzenia martwych gwiazd rozsiewają ciężkie metale w małych galaktykach
2018-06-07. Autor. Agnieszka Nowak

Naukowcy z Caltech po raz pierwszy odkryli, że łączące się pary gwiazd neutronowych (wypalone jądra gwiazd, które eksplodowały), tworzą większość ciężkich pierwiastków w małych galaktykach karłowatych. Ciężkie pierwiastki, takie jak srebro i złoto, są kluczowe dla formowania się planet, a nawet samego życia. Badając galaktyki karłowate, naukowcy mają nadzieję dowiedzieć się więcej o podstawowych źródłach ciężkich pierwiastków dla całego Wszechświata.
Pochodzenie najcięższych pierwiastków układu okresowego, w tym 95% całego złota na Ziemi, było od dziesięcioleci przedmiotem debat. Obecnie wiadomo, że najcięższe pierwiastki powstają, gdy jądra atomów w gwiazdach przechwytują cząsteczki zwane neutronami. Dla większości starych gwiazd, włącznie z tymi znajdującymi się w galaktykach karłowatych z tego badania, proces zachodzi szybko, i dlatego nazywany jest ?procesem r?, gdzie ?r? oznacza ?szybki? (ang. rapid).

Istnieją dwa wyróżnione miejsca, w których teoretycznie istnieje proces r.  Pierwszym potencjalnym miejscem jest wybuch supernowej, która wytwarza duże pola magnetyczne ? magnetorotacyjna supernowa. Drugie to łączące się lub zderzające dwie gwiazdy neutronowe. W sierpniu 2017 roku LIGO oraz inne naziemne teleskopy wykryły jedną z takich kolizji gwiazd neutronowych, które tworzyły najcięższe pierwiastki. Jednakże bycie świadkiem tylko jednego wydarzenia nie mówi astronomom, gdzie większość z nich powstaje w galaktykach.

Aby przyjrzeć się produkcji ciężkich pierwiastków w galaktykach jako całości, naukowcy z Caltech zbadali kilka pobliskich galaktyk karłowatych za pomocą teleskopu Kecka znajdującego się na Mauna Kea na Hawajach. Podczas, gdy Droga Mleczna jest uważana za przeciętną galaktykę pod względem rozmiarów, galaktyki karłowate, które krążą wokół niej, mają około 100 000 razy mniejszą masę gwiazdową, niż Galaktyka. Naukowcy przyjrzeli się temu, kiedy powstały najcięższe pierwiastki w galaktykach. Supernowe magnetorotacyjne mają tendencję do występowania bardzo wcześnie we Wszechświecie, podczas gdy łączenie się gwiazd neutronowych następuje później.

Wyniki tych badań dostarczają nowych dowodów na to, że dominujące źródła procesu r w galaktykach karłowatych występują na stosunkowo długich skalach czasowych ? to znaczy, że zostały stworzone później w historii Wszechświata. To właśnie opóźnienie w produkcji ciężkich pierwiastków identyfikuje zderzenia się gwiazd neutronowych jako ich główne źródło.

Profesor astronomii w Caltech i współautor tego opracowania, Evan Kirby, wyjaśnia: ?Badanie to opiera się na koncepcji archeologii galaktycznej, która wykorzystuje pierwiastki obecne w gwiazdach do ?wykopania? dowodów historii produkcji pierwiastków w galaktykach. Konkretnie, mierząc stosunek pierwiastków w gwiazdach w różnym wieku, jesteśmy w stanie powiedzieć, kiedy powstały one w galaktyce.?

Astronomowie często badają galaktyki karłowate, które są dla nich sposobem na poznanie galaktyk w ogóle. Ponieważ są one małe, mają mniej skomplikowane historie, które są łatwiejsze do odczytania, niż ich większych odpowiedników.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
Caltech

Urania
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2018/06/zderzenia-martwych-gwiazd-rozsiewaja.html

Zderzenia martwych gwiazd rozsiewają ciężkie metale w małych galaktykach.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sonda Juno rozwiązuje 39-letnią zagadkę błyskawic na Jowiszu
Napisany przez Radek Kosarzycki dnia 07/06/2018
Odkąd statek kosmiczny NASA Voyager 1 przeleciał obok Jowisza w marcu 1979 roku, naukowcy zastanawiali się nad pochodzeniem błyskawic na Jowiszu. Podczas tego przelotu potwierdzono  istnienie błyskawic jowiszowych, o których teoretyzowano od stuleci. Ale kiedy poczciwa sonda przemknęła obok gazowego olbrzyma, zebrane przez nią dane pokazały, że sygnały radiowe związane z błyskawicami nie przypominają sygnałów radiowych wytwarzanych przez błyskawice na Ziemi.
W nowym artykule opublikowanym dzisiaj w Nature, naukowcy z misji Juno opisują, w jaki sposób błyskawice na Jowiszu jest w rzeczywistości analogiczna do błyskawic na Ziemi. W niektórych aspektach jednak oba rodzaje błyskawic są całkowitymi przeciwieństwami.
?Bez względu na to, na której planecie jesteście, błyskawice działają jak nadajniki radiowe ? wysyłając fale radiowe, rozświetlając niebo?, mówi Shannon Brown z Jet Propulsion Laboratory w Pasadenie w Kalifornii, naukowiec misji Juno i główny autor artykułu. ?Ale do czasów sondy Juno wszystkie sygnały zarejestrowane przez sondy kosmiczne [Voyager 1 oraz 2, Galileo, Cassini] były ograniczone do detekcji wizualnych lub zakresu kilohercowego spektrum radiowego, pomimo poszukiwania sygnałów w zakresie megaherców. Stworzono wiele teorii, które miały tłumaczyć tę zagadkę, jednak żadna z nich nie stanowiła wystarczająco przekonującego rozwiązania. ?
I wtedy nadeszły czasy sondy Juno, która krąży wokół Jowisza od 4 lipca 2016 r. Wśród zestawu bardzo czułych instrumentów zainstalowanych na jej pokładzie znajduje się Radiometr mikrofalowy (MWR), który rejestruje emisję z gazowego olbrzyma na szerokim spektrum częstotliwości.
?W danych z ośmiu naszych pierwszych ośmiu bliskich przelotów w pobliżu planety, MWR wykrył 377 wyładowań atmosferycznych? ? mówi Brown. ?Zostały one zarejestrowane w zakresie megaherców i gigaherców, co charakteryzuje także ziemskie wyładowania atmosferyczne. Uważamy, że powodem, dla którego jako jedyni zarejestrowaliśmy te sygnały jest fakt, że sonda Juno przelatuje bliżej wyładowań niż jakakolwiek sonda w historii, i skanujemy częstotliwości radiowe, które przechodzą łatwo przez jonosferę Jowisza. ?
Podczas gdy odkrycie to pokazało w jaki sposób błyskawica Jowisza jest podobna do błyskawic na Ziemi, nowy artykuł zauważa także, że miejsce powstawania błyskawic na Jowiszu różni się od tego na Ziemi.
?Rozkład błyskawic na Jowiszu jest odwrotny względem tego na Ziemi? ? mówi Brown. ?W pobliżu biegunów Jowisza jest dużo aktywności, ale w pobliżu równika nie ma prawie nic. Możesz zapytać każdego, kto żyje w tropikach ? na naszej planecie tak nie jest.?
Dlaczego pioruny gromadzą się w pobliżu równika na Ziemi i w pobliżu biegunów na Jowiszu? Spójrz na rozkład ciepła.
Ziemia czerpie ogromną większość ciepła z zewnątrz dzięki promieniowaniu słonecznemu, dzięki uprzejmości naszego Słońca. Ponieważ nasz równik otrzymuje najwięcej światła słonecznego, ciepłe wilgotne powietrze unosi się tam (przez konwekcję) swobodniej, co napędza potężne burze, które wytwarzają błyskawice.
Orbita Jowisza jest pięć razy dalej od Słońca niż orbita Ziemi, co oznacza, że gigantyczna planeta otrzymuje 25 razy mniej światła słonecznego niż Ziemia. Ale nawet jeśli atmosfera Jowisza czerpie większość ciepła z wnętrza planety, nie sprawia to, że promienie słoneczne nie mają znaczenia. Zapewniają one trochę ciepła, podgrzewając równik Jowisza bardziej niż bieguny ? tak samo jak rozgrzewają Ziemię. Naukowcy są przekonani, że ogrzewanie na równiku Jowisza wystarczy, aby stworzyć stabilność w górnych warstwach atmosfery, hamując wzrost ciepłego powietrza od wewnątrz. Bieguny, które nie otrzymują tego ciepła w górnych warstwach atmosfery, a zatem nie charakteryzuje ich stabilność atmosferyczna, umożliwiają wzrost ciepłych gazów z wnętrza Jowisza, napędzając konwekcję, a zatem tworząc warunki idealne do wyładowań.
?Wyniki te mogą pomóc nam lepiej zrozumieć skład, krążenie i przepływy energii na Jowiszu? ? powiedział Brown. Ale tu pojawia się inne pytanie: ?Nawet jeśli widzimy piorun w pobliżu obu biegunów, dlaczego nagrywa się go głównie na północnym biegunie Jowisza??
W drugim artykule naukowym o błyskawicach na Jowiszu opublikowanym dzisiaj w Nature Astronomy, Ivana Kolmašová z Czeskiej Akademii Nauk w Pradze, wraz ze współpracownikami, prezentuje największą bazę danych nisko-częstotliwościowych emisji radiowych wokół Jowisza. Zbiór danych obejmujący ponad 1600 sygnałów, zebranych przez instrument Waves, jest prawie dziesięciokrotnie większy od danych zarejestrowanych przez sondę Voyager 1. Juno wykryła najwyższe tempo na poziomie czterech uderzeń pioruna na sekundę (podobnie jak w przypadku burz na Ziemi), co stanowi sześciokrotność największej intensywności zarejestrowanej przez sondę Voyager 1.
?Te odkrycia możliwe były tylko w przypadku Juno? ? powiedział Scott Bolton, główny badacz Juno z Southwest Research Institute w San Antonio. ?Nasza unikalna orbita pozwala sondzie zbliżać się do Jowisza bardziej niż kiedykolwiek wcześniej, więc siła sygnałów emitowanych przez planetę jest tysiąc razy silniejsza niż w przypadku innych sond.
Źródło: JPL
http://www.pulskosmosu.pl/2018/06/07/sonda-juno-rozwiazuje-39-letnia-zagadke-blyskawic-na-jowiszu/

Sonda Juno rozwiązuje 39-letnią zagadkę błyskawic na Jowiszu.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak zważyć galaktykę? Szczególnie tę, w której się znajdujesz
Napisany przez Radek Kosarzycki dnia 07/06/2018
Nowa technika szacowania masy galaktyk obiecuje bardziej wiarygodne wyniki, zwłaszcza w przypadku zastosowania do dużych zbiorów danych generowanych przez bieżące i przyszłe badania, informuje zespół badawczy kierowany przez Ektę Patel z University of Arizona. Artykuł opublikowany w czasopiśmie Astrophysical Journal  jako pierwsza łączy obserwowane pełne trójwymiarowe ruchy kilku galaktyk satelitarnych Drogi Mlecznej z rozległymi symulacjami komputerowymi w celu uzyskania dokładnych oszacowań masy naszej macierzystej galaktyki.
Określenie masy galaktyk odgrywa kluczową rolę w rozwiązywaniu podstawowych zagadek dotyczących architektury wszechświata. Zgodnie z obecnymi modelami kosmologicznymi widoczna materia galaktyki, taka jak gwiazdy, gaz i pył, stanowi jedynie 15 procent jej masy. Ocenia się, że pozostałe 85% znajduje się w ciemnej materii, tajemniczym składniku, którego nigdy nie zaobserwowano i którego właściwości fizyczne pozostają w dużej mierze nieznane. Ogromna większość masy galaktyki (głównie ciemnej materii) znajduje się w jej halo, rozległym, otaczającym ją regionie zawierającym niewiele, jeśli w ogóle, gwiazd i którego kształt jest w dużej mierze nieznany.
W powszechnie akceptowanym modelu kosmologicznym włókna ciemnej materii przenikają cały wszechświat, przyciągając do siebie świetlistą (?zwykłą?) materię. Tam, gdzie się krzyżują, gromadzi się gaz i pył łącząc się w galaktyki. W ciągu miliardów lat małe galaktyki łączą się w większe, a gdy i te rosną, ich przyciąganie grawitacyjne sięga coraz dalej w kosmos, przyciągając zoo innych małych galaktyk, które następnie stają się ich galaktykami satelitarnymi. Ich orbity są określane przez  galaktykę-gospodarza, podobnie jak przyciąganie grawitacyjne Słońca kieruje ruchem planet i ciał w Układzie Słonecznym.
?Teraz wiemy, że wszechświat się rozszerza? ? mówi Patel, student czwartego roku studiów magisterskich w Wydziale Astronomii i Obserwatorium Stewarda UA. ?Ale kiedy dwie galaktyki zbliżą się wystarczająco mocno, ich wzajemne przyciąganie przezwycięża wpływ rozszerzającego się wszechświata, i zaczynają one krążyć wokół siebie wokół wspólnego centrum, tak jak nasza Droga Mleczna i nasz najbliższy sąsiad, Galaktyka Andromedy.?
Chociaż Andromeda zbliża się do Drogi Mlecznej z prędkością 110 kilometrów na sekundę, nie zderzy się z nią jeszcze przez około 4,5 miliarda lat. Według Patela śledzenie ruchu Andromedy przypomina obserwowanie wzrostu ludzkiego włosa na Księżycu.
Ponieważ nie można ?zważyć? galaktyki po prostu na nią patrząc  ? szczególnie gdy obserwator znajduje się w jej wnętrzu, tak jak to jest w przypadku naszej Drogi Mlecznej ? badacze szacują masę galaktyki, badając ruchy ciał niebieskich krążących wokół galaktyki, kierowanych przez jej przyciąganie grawitacyjne. Takie obiekty ? zwane także znacznikami, ponieważ śledzą masę swojej galaktyki-gospodarza ? mogą być galaktykami satelitarnymi lub strumieniami gwiazd utworzonymi w procesie rozpraszania dawnych galaktyk, które zbytnio się do niej zbliżyły, aby pozostać niezmienione.
W przeciwieństwie do poprzednich metod powszechnie stosowanych do oszacowania masy galaktyki, takich jak pomiar prędkości i położenia znaczników, podejście opracowane przez Patela i jej współpracowników wykorzystuje ich moment pędu, który daje bardziej wiarygodne wyniki, ponieważ nie zmienia się z czasem. Moment pędu ciała w przestrzeni zależy zarówno od jego odległości, jak i prędkości. Ponieważ galaktyki satelitarne poruszają się wokół Drogi Mlecznej po orbitach eliptycznych, ich prędkości rosną gdy zbliżają się do naszej galaktyki i zmniejszają się, gdy się oddalają. Ponieważ moment pędu jest produktem zarówno położenia, jak i prędkości, nie następuje żadna zmiana netto, niezależnie od tego, czy znacznik znajduje się w najbliższym lub najdalszym położeniu na swojej orbicie.
?Pomyśl o łyżwiarce figurowej wykonującej piruet? ? mówi Patel. ?Kiedy przyciąga do siebie ramiona, obraca się szybciej, innymi słowy, jej prędkość zmienia się, ale jej moment pędu pozostaje taki sam przez cały czas jej działania.?
Badania, które Patel przedstawi w czwartek, 7 czerwca, na 232. posiedzeniu Amerykańskiego Towarzystwa Astronomicznego w Denver, są pierwszymi, które przyglądają się pełnym trójwymiarowym ruchom dziewięciu spośród 50 znanych galaktyk satelitarnych Drogi Mlecznej jednocześnie  i porównują ich momenty pędu z symulowanym wszechświatem zawierającym w sumie 20 000 galaktyk macierzystych, które przypominają naszą własną galaktykę. Łącznie symulowane galaktyki uwzględniają około 90 000 galaktyk satelitarnych.
Zespół Patela ustalił masę Drogi Mlecznej na 0,96 biliona mas Słońca. Wcześniejsze szacunki umieściły masę naszej galaktyki między 700 miliardów a 2 bilionami mas Słońca. Otrzymane wyniki potwierdzają również szacunki wskazujące, że Galaktyka Andromedy (M31) jest bardziej masywna niż nasza Droga Mleczna.
Autorzy mają nadzieję na zastosowanie tej metody do stale rosnących zbiorów danych zbieranych w przeglądach galaktyk prowadzonych za pomocą obserwatorium kosmicznego Gaia czy LSST (Large Synoptic Survey Telescope). Według współautorki opracowania Gurtiny Besli, adiunkta astronomii na UA, ograniczenia na zakres masy Drogi Mlecznej ulegną uściśleniu wraz z uzyskaniem nowych obserwacji, które będą uwzględniały prędkość większej liczby galaktyk satelitarnych, a symulacje następnej generacji zwiększą rozdzielczość, pozwalając naukowcom uzyskać lepszą statystykę dla najmniejszych masowych wskaźników, tak zwanych ultra-słabych galaktyk.
Źródło: University of Arizona
http://www.pulskosmosu.pl/2018/06/07/jak-zwazyc-galaktyke-szczegolnie-te-w-ktorej-sie-znajdujesz/

Jak zważyć galaktykę Szczególnie tę, w której się znajdujesz.jpg

Jak zważyć galaktykę Szczególnie tę, w której się znajdujesz2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Burzliwe zderzenia galaktyk skuteczniejsze w aktywowaniu czarnych dziur
Napisany przez Radek Kosarzycki dnia 07/06/2018
Badania przeprowadzone przez naukowców z University of Colorado Boulder wskazują, że gwałtowne zderzenia mogą być bardziej skuteczne w aktywowaniu czarnych dziur niż bardziej pokojowe procesy łączenia.
Kiedy zderzają się dwie galaktyki, supermasywne czarne dziury, które znajdują się w ich centrach, również się ze sobą zderzają. Ale zanim to nastąpi, galaktyki te często migoczą, pochłaniając ogromne ilości gazu i pyłu i stając się wyjątkowo jasnym aktywnym jądrem galaktycznym (AGN).
Jednak nie wszystkie procesy łączenia są sobie równe. W niektórych takich procesach tylko jedna czarna dziura staje się aktywna, podczas gdy w innych robią tak obie.
Zespół badawczy prowadzony przez Scotta Barrowsa z CU Bouldera odkrył, że pojedyncze aktywacje zdarzają się częściej w fuzjach, w których galaktyki są niedopasowane ? lub gdy jedna galaktyka jest ogromna, a druga niewielka.
Kiedy łączą się niesymetryczne galaktyki, ?proces ten jest mniej gwałtowny, i prowadzi on do zmniejszenia ilości gazu i pyłu opadających na czarne dziury?, powiedział Barrows, doktor habilitowany w Centrum Astrofizyki i Astronomii (CASA). ?Im mniej materiału opadnie na czarne dziury, tym mniej prawdopodobne, że obie staną się AGN.?
Naukowcy przedstawili swoje odkrycia dzisiaj na briefingu prasowym na 232. posiedzeniu Amerykańskiego Towarzystwa Astronomicznego, które trwa od 3 do 7 czerwca w Denver w Kolorado.
Barrows wraz ze swoimi współpracownikami wykorzystał dane zebrane za pomocą obserwatorium rentgenowskiego Chandra, aby systematycznie skanować nocne niebo w poszukiwaniu oznak AGN. Badacze zauważyli trwające procesy łączenia szukając ?przesuniętych galaktyk? lub galaktyk z pojedynczym AGN, który znajduje się poza centrum galaktyki. Taki brak symetrii sugeruje, że druga supermasywna czarna dziura, która nie została włączona, może ukrywać się gdzieś w pobliżu.
Następnie badacze zgromadzili próbkę 10 przesuniętych galaktyk i porównali tę próbkę z galaktykami z parą AGN.
Rezultaty były zdumiewające: Dziewięć z dziesięciu galaktyk z aktywną czarną dziurą pochodziło z asymetrycznych połączeń lub przypadków, w których jedna galaktyka była ponad czterokrotnie większa od drugiej. Dwie trzecie galaktyk z dwoma aktywnymi czarnymi dziurami, przeciwnie, stanowiło efekt połączenia galaktyk o zbliżonych rozmiarach.
Barrows wyjaśnił, że gdy galaktyki o zbliżonej wielkości spotykają się, ich czarne dziury wywierają na siebie ogromne siły grawitacyjne. Te siły z kolei wysyłają chmury gazu i pyłu na czarne dziury.
?To te momenty, które pobierają energię z gazu i pyłu, pozwalając jej wpaść w jądro czarnej dziury? ? powiedział Barrows. W asymetrycznych połączeniach ?po prostu mamy do czynienia z mniejszymi siłami wywieranymi na gaz i pył w każdej galaktyce.?
Zespół nie znalazł żadnej regularności wskazującej na to, która czarna dziura zostanie aktywowana podczas procesu asymetrycznego łączenia. W niektórych przypadkach, powiedział Barrows, była to większa czarna dziura. W innych przypadkach mniejsza. Wkrótce badacze skupią się na tym, w jaki sposób zderzenia dwóch czarnych dziur wpływają na same galaktyki, w tym na tworzenie i niszczenie gwiazd.
Źródło: UC Boulder
http://www.pulskosmosu.pl/2018/06/07/burzliwe-zderzenia-galaktyk-skuteczniejsze-w-aktywowaniu-czarnych-dziur/

Burzliwe zderzenia galaktyk skuteczniejsze w aktywowaniu czarnych dziur.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uniwersytet Zielonogórski w konsorcjum astronomicznym ATHENA-PL
Wysłane przez grochowalski w 2018-06-07
Uniwersytet Zielonogórski wszedł w skład Polskiego Konsorcjum ATHENA-PL. Celem działalności Konsorcjum jest koordynacja działań grupy naukowców i inżynierów z Polski w ramach dużego projektu międzynarodowego budowy i użytkowania satelity ATHENA (Advanced Telescope for High-ENergy Astrophysics). Satelita ten będzie obserwował niebo w zakresie miękkiego promieniowania rentgenowskiego i pomoże pogłębić znacznie stan wiedzy na temat ewolucji skupisk materii w kosmosie, w tym galaktyk i ich gromad oraz czarnych dziur.

ATHENA jest tzw. dużym projektem Europejskiej Agencji Kosmicznej, realizowanym w ramach programu Cosmic Vision 2015-2025 i ma zostać wyniesiona na orbitę w roku 2028. Polski zespół zajmie się między innymi opracowaniem części dokumentacji projektu, budową podzespołów jednego z dwóch głównych instrumentów i symulacjami pozwalającymi ocenić możliwości obserwacji różnych zjawisk i obiektów.

W skład Konsorcjum ATHENA-PL wchodzą:
?    Centrum Astronomiczne im. Mikołaja Kopernika PAN w Warszawie,
?    Centrum Badań Kosmicznych PAN w Warszawie,
?    Centrum Fizyki Teoretycznej PAN w Warszawie,
?    Narodowe Centrum Badań Jądrowych w Otwocku,
?    Uniwersytet Jagielloński w Krakowie,
?    Uniwersytet Wrocławski,
?    Uniwersytet w Białymstoku,
?    Uniwersytet Jana Kochanowskiego w Kielcach,
?    Uniwersytet Zielonogórski,
?    Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu,
?    Uniwersytet Szczeciński i Uniwersytet Łódzki.
Przedstawicielem Uniwersytetu Zielonogórskiego w Radzie Zarządzającej Konsorcjum został dr hab. Piotr Lubiński z Wydziału Fizyki i Astronomii.
 
Źródło: Uniwersytet Zielonogórski
Image Credit: ESA
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/uniwersytet-zielonogorski-konsorcjum-astronomicznym-athena-pl-4454.html

Uniwersytet Zielonogórski w konsorcjum astronomicznym ATHENA-PL.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

SAM wykrywa duże ilości związków organicznych
2018-06-07. Krzysztof Kanawka
Instrument Sample Analysis at Mars wykrył duże ilości związków organicznych w marsjańskich skałach oraz sezonową zmianę metanu w atmosferze tej planety.
Jednym z instrumentów naukowych, które mają duże znaczenie dla misji Mars Science Laboratory (MSL) ?Curiosity? jest Sample Analysis at Mars (SAM). Ten instrument jest zdolny do pomiaru składu gazów z atmosfery oraz ze stałych próbek (np. powstałych wskutek podgrzewania). SAM jest zdolny wykryć związki organiczne lub nawet mieszankę prostych związków organicznych (aż do masy 535 Daltonów).
Jednym z powodów, dla których zainstalowano instrument SAM na pokładzie MSL to zarejestrowana obecność metanu w atmosferze Marsa. Po raz pierwszy metan w atmosferze tej planety wykryto na początku poprzedniej dekady, m.in. za pomocą europejskiej sondy Mars Express. Jest to bardzo ważne odkrycie, gdyż metan bardzo szybko (około 300 lat) rozkłada się w atmosferze Marsa wskutek oddziaływania z promieniowaniem ultrafioletowym. Oznacza to, że atmosferyczny marsjański metan musi być wciąż uzupełniany.
Łazik MSL przebywa na Marsie od sierpnia 2012 roku. NASA o pierwszych wynikach poszukiwania związków organicznych za pomocą SAM już w listopadzie 2012. Wówczas doszukano się pierwszych śladów metanu w atmosferze. W 2014 roku te pomiary zostały potwierdzone ? wykryto także związków organicznych w skałach zbadanych przez MSL.
Siódmego czerwca NASA na specjalnej konferencji przedstawiła wyniki pomiarów SAM. NASA poinformowała o dwóch ciekawych odkryciach: pierwsze z nich dotyczy sezonowej zmienności ilości metanu w atmosferze, a drugie dotyczy wykrycia złożonych związków organicznych w marsjańskich skałach.
Sezonowa zmienność metanu w atmosferze Marsa
Pierwszym odkryciem jest sezonowa zmienność metanu w marsjańskiej atmosferze. Najwięcej metanu w atmosferze znajduje się pod koniec marsjańskiego lata i na początku jesieni, zaś najmniej ? na przełomie wiosny i lata oraz na początku zimy. Maksymalna zanotowana ilość metanu to ok. 0,7 części na miliard, zaś najmniejsza ? ok. 0,2 części na miliard.
Prawdopodobnie metan wydobywa się ze szczelin skalnych. Jest bardzo nieprawdopodobne, by ?kosmiczne? źródła metanu (np meteoryty) mogły stworzyć taką zmienność w atmosferze. Źródłem metanu może być albo proste życie bakteryjne, albo też nieorganiczny proces serpentynizacji, szczególnie, gdy bierze w nich udział woda. Aby rozwiązać tę zagadkę, MSL będzie dalej wykonywać pomiarów metanu. Jeśli jeden z nich będzie większy, wówczas możliwe będzie zbadanie składu izotopowego węgla. Inny stosunek węgla C13 do węgla C14 może sugerować życie bakteryjne.
Wykrycie złożonych związków organicznych w skałach Marsa
Drugim odkryciem dzięki SAM jest wykrycie złożonych związków organicznych wewnątrz marsjańskich skał. Łazik wykonał wiercenia w skałach osadowych, powstałych wskutek interakcji z wodą (a następnie jej wyparowaniu). Analiza próbek dzięki SAM wykazała, że wewnątrz tego typu skał znajdują się złożone związki organiczne, które dość powoli się uwalniają nawet przy ?podgrzaniu? próbek do temperatury do ok 500 stopni Celsjusza.
Prawdopodobnie te związki organiczne zawierają siarkę, która jest ważna dla życia. Ilość związków organicznych w tych skałach została określona na około 10 cząstek na milion (lub więcej). Jest to wartość zbliżona do zmierzonej w meteorytach pochodzących z Marsa i około 100 razy wyższa niż wcześniejsze detekcje związków organicznych na powierzchni Czerwonej Planety.
Dwie nadchodzące marsjańskie misje ? ExoMars i Mars 2020 ? zostaną wyposażone w bardziej zaawansowane instrumenty pomiarowe. Dzięki odkryciom instrumentu SAM misji MSL te dwie nadchodzące misje będą mogły się skupić na bardziej precyzyjnym wyznaczeniu składów związków organicznych w skałach Czerwonej Planety. Łazik ExoMars będzie w stanie wykonać wiercenia nawet do głębokości 2 metrów poniżej powierzchni Marsa, gdzie prawdopodobnie skały pozostają w niezmienionym stanie od momentu formacji. Ponadto, pomiary MSL można także połączyć z obserwacjami z orbity ? w tym z europejskiej misji Trace Gas Orbiter.
Te wyniki sugerują, że niegdyś Czerwona Planeta mogła być odpowiednim miejscem dla powstania oraz utrzymania prostego życia.
(Science, NASA)
https://kosmonauta.net/2018/06/sam-wykrywa-duze-ilosci-zwiazkow-organicznych/

SAM wykrywa duże ilości związków organicznych.jpg

SAM wykrywa duże ilości związków organicznych2.jpg

SAM wykrywa duże ilości związków organicznych3.jpg

SAM wykrywa duże ilości związków organicznych4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tokamak Energy wytworzyło w reaktorze fuzji jądrowej plazmę gorętszą od Słońca
2018-06-08
Brytyjczycy z firmy Tokamak Energy przeprowadzili eksperyment, w którym w swoim reaktorze fuzji jądrowej wytworzyli plazmę o temperaturze wyższej od tej panującej na Słońcu.
Inżynierowie prowadzili eksperymenty w rozwijanym od ubiegłego roku reaktorze fuzji o nazwie ST40. W trakcie nich u dało się wytworzyć plazmę o temperaturze 15 milionów stopni Celsjusza, a więc o milion wyższą od tej panującej wewnątrz Słońca.
Kolejnym celem jest osiągnięcie temperatury plazmy dochodzącej do 100 milionów stopni Celsjusza. Naukowcy planują, że uda się to już w przyszłym roku, a najpóźniej w ciągu 2 lat. Wówczas produkowanie energii w reaktorze jądrowym stanie się efektywne i opłacalne.
Najbardziej popularnym reaktorem na świecie jest Tokamak. Wykorzystują go również Brytyjczycy. Jest to toroidalna komora z cewką magnetyczną. W tym urządzeniu przeprowadza się kontrolowaną reakcję termojądrową. Dzięki elektromagnesom tworzony jest pierścień plazmy.
Fuzja jądrowa to źródło energii przyszłości, nad którym pracują najróżniejsze instytuty badawcze na całej planecie. Jest ona bowiem praktycznie nieograniczonym źródłem taniej i powszechnej energii, która jest w pełni przyjazna środowisku naturalnemu, i to bardziej, niż aktualnie rozwijane technologie pozyskiwania energii ze źródeł odnawialnych.
Chociaż wydaje się nam, że opanowanie fuzji jądrowej to pieśń przyszłości, to jednak brytyjscy specjaliści z firmy Tokamak Energy uważają, że powoli zacznie ona być opłacalna już za 7 lat. Za 12 lat technologia ma być już tak opanowana i bezpieczna, że będzie można brytyjskie sztuczne słońce wpiąć do sieci energetycznej kraju i rozpocząć produkcję energii na skalę przemysłową.
Naukowcy z całego świata chcą zebrać potrzebne fundusze na dalszy rozwój prac nad sztucznymi słońcami, ale również chcą wesprzeć najróżniejsze organizacje, uczelnie i start-upy, które łączy jeden cel, a mianowicie wiara i popularyzacja tej technologii na naszej planecie.
W tej chwili firma Tokamak Energy ma ma fundusze na badania w wysokości ok. 40 milionów dolarów, jednak to stanowczo za mało na rozwój tak kosmicznej technologii. Największym problemem są koncerny energetyczne oparte zarówno na technologiach pozyskiwania energii ze źródeł odnawialnych, jak i kopalnych.
Specjaliści sądzą jednak, że w ciągu najbliższych lat uda się pokonać przeszkody i zachęcić największych gigantów energetycznych do zaangażowania w tego typu rewolucyjne projekty, które odmienią na lepsze życie miliardów ludzi na naszej planecie.
Źródło: GeekWeek.pl/World Nuclear News / Fot. Tokamak Energy
http://www.geekweek.pl/news/2018-06-08/tokamak-energy-wytworzylo-w-reaktorze-fuzji-jadrowej-plazme-goretsza-od-slonca/

Tokamak Energy wytworzyło w reaktorze fuzji jądrowej plazmę gorętszą od Słońca.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hayabusa 2 w odległości 2600 km od celu
2018-06-08. Krzysztof Kanawka
Szóstego czerwca sonda Hayabusa 2 przesłała pierwsze jasne zdjęcie planetoidy 162173 Ryugu.
Hayabusa 2 to następczyni misji Hayabusa, która 13 czerwca 2010 roku, jako pierwsza w historii, sprowadziła na Ziemię próbki planetoidy (25143 Itokawa, typu spektralnego S). Celem Hayabusa 2 jest sprowadzenie próbek kolejnej planetoidy, tym razem typu C, oznaczanej jako (162173) 1999 JU3. Została ona odkryta w 1999 roku w ramach programu LINEAR. Ma ok. 1 kilometra średnicy. W 2015 roku w ramach konkursu wyłoniono nazwę dla niej nazwę: Ryugu.
Sonda została wystrzelona w grudniu 2014 roku. Po ponad trzech latach lotu Hayabusa 2 znajduje się coraz bliżej celu. Pod koniec lutego wykonała pierwsze zdjęcia Ryugu, wówczas z ponad 1,3 miliona kilometrów odległości. Następnie, pomiędzy 11 a 14 maja ?star trackery? Hayabusy 2 wykonały obserwacje tej planetoidy. W momencie wykonania obserwacji odległość do tej planetoidy wyniosła mniej niż 80 tysięcy km.
Trzeciego czerwca Hayabusa 2 wyłączyła swoje silniki jonowe i zaczęła się ostatnia faza zbliżania do 162173 Ryugu. Szóstego czerwca sonda wykonała zdjęcie planetoidy z odległości zaledwie 2600 km. Na tym zdjęciu, o ekspozycji prawie 3 minut, 162173 Ryugu jest bardzo jasną ?gwiazdą?. Na zdjęciu o czasie ekspozycji 0,09 sekundy, planetoida ma wielkość zaledwie kilku pikseli.
Choć Hayabusa 2 jest już prawie u celu, nadal planetoida 162173 Ryugu jest zbyt mała, by można było zobaczyć jej kształt. W ciągu kolejnych tygodni planetoida powinna stopniowo zwiększać swoje rozmiary w polu widzenia detektorów sondy, jednak dopiero gdy Hayabusa 2 znajdzie się bliżej celu będzie możliwe określenie jej kształtu. Dotarcie do odległości 20 km powinno nastąpić do końca czerwca.
(JAXA)
https://kosmonauta.net/2018/06/hayabusa-2-w-odleglosci-2600-km-od-celu/

Hayabusa 2 w odległości 2600 km od celu.jpg

Hayabusa 2 w odległości 2600 km od celu2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ZAPYTAJ ASTRONAUTĘ ? recenzja książki
2018-06-08. Jan Nowosielski
Praktycznie każdy z nas marzył kiedyś o zostaniu astronautą lub locie w kosmos. Za tymi pragnieniami zazwyczaj kroczą bardzo ważne rozważania: jak żyje się poza ziemską atmosferą? Na to pytanie, oraz wiele innych, odpowiada w swojej książce Tim Peake ? astronauta, który spędził prawie pół roku na ISS.
W Zapytaj astronautę autor pokazuje czytelnikowi, jak od kuchni wygląda życie załoganta stacji kosmicznej oraz praca w ESA. W bardzo barwny i obrazowy sposób opisuje on między innymi trening przed lotem w kosmos oraz spacer kosmiczny. Sama książka powstała w dosyć nietypowy sposób ? Peak zebrał i odpowiedział na pytania zadane mu na Twitterze i Facebooku pod tagiem #askanastronaut. Podzielił je na 8 rozdziałów skupiających się na różnych aspektach pracy astronauty ? od treningu, przez szkolenia, na powrocie na Ziemię kończąc. Dzięki tak otwartemu sposobowi gromadzenia treści, znalazły się tutaj pytania zadane przez ludzi z praktycznie każdej grupy wiekowej, a co za tym idzie, obok opisu procedur wykonywanych przed startem rakiety znajdziemy również twierdzącą odpowiedź dotyczącą picia herbaty w stanie nieważkości.
Na pochwałę zasługuje szata graficzna ? treść często przeplatana jest pięknymi ilustracjami lub wysokiej jakości zdjęciami. Poza walorami estetycznymi, stanowią one także rozwinięcie poruszanego aktualnie tematu. Sama książka napisana jest w sposób bardzo przystępny ? autor stara się unikać języka technicznego, tłumacząc wszelkie pojęcie związane z astronomią. Lekkie pióro i dosyć luźny styl sprawiają, że czytający odbiera Zapytaj astronautę jako rozmowę z dobrym znajomym.
Zapytaj astronautę nie należy klasyfikować jako książki w pełnym tego słowa znaczeniu ? możemy tu mówić raczej o czymś przypominającym przewodnik po kosmosie widzianym oczami astronauty. Tak dokładne rozwinięcie tematu kosmonautyki nie zdarza się często, a jeszcze rzadziej opisane jest w sposób tak wciągający. Na około 300 stronach autorowi udało się zawrzeć naprawdę dużo informacji oraz świetnie uzupełniających je ilustracji. Sprawia to, że czytający nie może oderwać się od książki, a przy tym nie otrzymuje zbyt wielu zbędnych danych liczbowych.
Zapytaj astronautę jest książką, którą z całego serca mogę polecić każdemu, niezależnie od wieku i upodobań. Jej układ graficzny oraz brak przesycenia zbędnymi informacjami sprawia, że spokojnie mogą ją czytać dzieci, jak i dorośli, nieposiadający żadnej wiedzy astronomicznej. Jest to najprawdopodobniej jedna z najlepszych książek popularnonaukowych dotyczących szeroko pojętej kosmonautyki.
Dziękujemy Wydawnictwu Kobiecemu za udostępnienie książki do recenzji!
https://news.astronet.pl/index.php/2018/06/08/zapytaj-astronaute-recenzja-ksiazki/

 

ZAPYTAJ ASTRONAUTĘ ? recenzja książki.jpg

ZAPYTAJ ASTRONAUTĘ ? recenzja książki2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za dużo masywnych gwiazd w bliskich i dalekich galaktykach gwiazdotwórczych

2018-06-08

Astronomowie korzystający z teleskopów ALMA i VLT odkryli, że zarówno galaktyki gwiazdotwórcze we wczesnym wszechświecie, jak i obszary gwiazdotwórcze w pobliskich galaktykach zawierają znacznie większą proporcję masywnych gwiazd niż w przypadku bardziej spokojnych galaktyk. Wyniki te są wyzwaniem dla obecnych teorii na temat ewolucji galaktyk i zmieniają nasze zrozumienie kosmicznej historii powstawania gwiazd oraz tworzenia pierwiastków.


Zespół naukowców, którym kierował Zhi-Yu Zhang, astronom z University of Edinburgh, zbadał odległy Wszechświat przy pomocy Atacama Large Millimeter/submillimeter Array (ALMA), aby to sprawdzić proporcje ilości masywnych gwiazd w czterech dalekich, bogatych w gaz galaktykach gwiazdotwórczych. Galaktyki te widzimy w stadium, gdy Wszechświat był dużo młodszy niż obecnie, więc takie niemowlęce galaktyki raczej nie powinny przejście wielu poprzednich okresów formowania gwiazd, które mogłyby zaburzyć wyniki.

Zhang i jego zespół opracowali nową technikę ? odpowiednik datowania radiowęglowego (znanego także jako metoda datowania węglem C-14) ? do zmierzenia ilości różnych rodzajów tlenku węgla w czterech bardzo dalekich, wypełnionych pyłem, galaktykach gwiazdotwórczych. Naukowcy obserwowali stosunek dwóch rodzajów tlenu węgla zawierających różne izotopy.

 - Izotopy węgla i tlenu mają różne pochodzenie. 18O jest produkowany bardziej w gwiazdach masywnych, a 13C bardziej w gwiazdach o masach małych i średnich." Dzięki nowej technice zespół był wstanie spojrzeć przez pył w galaktykach i po raz pierwszy ocenić masy ich gwiazd - powiedział Zhang.

Masa gwiazdy jest najważniejszym czynnikiem determinującym sposób w jaki ewoluuje. Gwiazdy masywne świecą jasno i mają krótkie życie, a mniej masywne, takie jak Słońce, świecą bardziej umiarkowanie przez miliardy lat. Znajomość proporcji gwiazd o różnych masach, które formują się w galaktykach, pomaga astronomom w zrozumieniu powstawania i ewolucji galaktyk w trakcie historii Wszechświata. W konsekwencji, daje to kluczowy wgląd w pierwiastki chemiczne dostępne do powstawania nowych gwiazd i planet, a w końcu także w liczbę czarnych dziur, które mogą łączyć się, aby utworzyć supermasywne czarne dziury, które obserwujemy w centrach wielu galaktyk.

Współautorka Donatella Romano z INAF-Astrophysics and Space Science Observatory w Bolonii wyjaśnia co takiego znaleziono:
- Stosunek 18O do 13C był około 10 razy większy w galaktykach gwiazdotwórczych we wczesnym Wszechświecie niż jest w galaktykach takich jak Droga Mleczna, co oznacza że w tych pierwszych jest znacznie większa proporcja gwiazd masywnych."

Wyniki z ALMA są zgodne z innym odkryciem w lokalnym wszechświecie. Zespół, którym kierował Fabian Schneider z University of Oxford (Wielka Brytania), wykonał spektroskopowe pomiary przy pomocy należącego do ESO Bardzo Dużego Teleskopu (VLT), które objęły 800 gwiazd w gigantycznym obszarze gwiadzotwórczym 30 Doradus w Wielkim Obłoku Magellana, aby sprawdzić całkowity rozkład wieku gwiazd i ich początkowych mas.

- Znaleźliśmy około 30 proc. więcej gwiazd o masach ponad 30 razy większych niż masa Słońca, niż się spodziewano, oraz około 70 proc. więcej niż oczekiwano o masach przekraczających 60 mas Słońca. Nasze wyniki stanowią wyzwanie dla wcześniej przewidywanego limitu 150 mas Słońca jako maksymalnej masy w trakcie narodzin gwiazd, a nawet sugerują, że gwiazdy mogą rodzić się z masami do 300 mas Słońca! - powiedział Schneider.

INTERIA.PL/informacje prasowe


http://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/astronomia/news-za-duzo-masywnych-gwiazd-w-bliskich-i-dalekich-galaktykach-g,nId,2590263

Za dużo masywnych gwiazd w bliskich i dalekich galaktykach gwiazdotwórczych.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polski pomysł na marsjański lądownik w finale międzynarodowego konkursu
2018-06-08
O naszych zdolnych inżynierach znowu jest głośno na całym świecie. To pokazuje, że w Polsce mamy mnóstwo zdolnych młodych naukowców, którzy wnoszą wiele dobrego do światowego przemysłu kosmicznego.
Kilka dni temu Polacy zdominowali tegoroczne finały zawodów łazików marsjańskich University Rover Challenge w USA (zobaczcie tutaj), a teraz projekt lądownika marsjańskiego Eagle dotarł do finału międzynarodowego konkursu organizowanego w USA przez The Mars Society i NASA.
Za projekt Eagle odpowiadają członkowie Koła Naukowego Off-Road działającego przy Politechnice Wrocławskiej. Studenci znaleźli się w finale konkursu Red Eagle - International Student Engineering Contest to Design Mars Lander i teraz będą walczyli z czterema innymi projektami zespołów inżynierów z różnych części naszej planety. Finał zmagań odbędzie się w sierpniu w kalifornijskiej Pasadenie.
?Projekt powstał w ramach działalności Koła Naukowego Pojazdów Niekonwencjonalnych OFF-ROAD na Politechnice Wrocławskiej, znanego z wielokrotnie nagradzanych na międzynarodowych zawodach łazików marsjańskich Scorpio. W tym roku zmierzyliśmy się z trudniejszym wyzwaniem, które od wielu lat nurtuje wszystkie agencje kosmiczne i blokuje możliwość zasiedlenia nie tylko Marsa, ale i innych pobliskich planet? - powiedziała Justyna Pelc, lider Projektu Eagle.
W ramach konkursu, zadaniem inżynierów było zaprojektowanie lądownika, który będzie zdolny do dostarczenia na powierzchnię Marsa do 10 ton ładunku. Urządzenie musi być jednocześnie łatwe i tanie w budowie oraz wysłane na Czerwoną Planetę do roku 2026. 10 ton ładunku to bardzo dużo, do tej pory ludzkości udało się umieścić na Marsie tylko ważący ok. 1 tonę łazik Curiosity.
Lądownik Eagle wykorzysta maksymalnie możliwości nośne nadchodzącej rakiety Space Launch System (SLS). Został zaprojektowany w ten sposób, aby umożliwić bezpieczne lądowanie pierwszych kolonizatorów na powierzchni planety. Na jego pokładzie znajdą się systemy podtrzymania życia i systemy rozładunku zapasów i instalacji niezbędnych do funkcjonowania na tej fascynującej planecie.
Najwięcej problemów inżynierom sprawiło zaprojektowanie systemu wyhamowania lądownika w atmosferze planety. Jako że jest ona szczątkowa, użycie spadochronów do wyhamowania tak dużej masy jest niemożliwe, podobnie jak i silników rakietowych, dla których trzeba byłoby zabrać ze sobą duże ilości paliwa, na co nie ma miejsca.
Dlatego w projekcie studentów przewidziano zarówno hamowanie aerodynamiczne z wykorzystaniem modułu HIAD (Hypersonic Inflatable Aerodynamic Decelerator) oraz użycie silników rakietowych w końcowej fazie lądowania.
Moduł HIAD ma stożkową konstrukcję czaszy, która zbudowana jest z wypełnionych gazem kilkunastu materiałowych pierścieni o zwiększającej się średnicy. W końcowej fazie lądowania, HAID zostanie odrzucony, a dalej już silniki rakietowe dopełnią dzieła bezpiecznego lądowania astronautów na powierzchni.
W budowie Eagle wykorzystano również dobrodziejstwa płynące z taniego i praktycznego druku 3D. W ten sposób powstaną nie tylko lżejsze i zajmujące mniej miejsca elementy urządzeń, ale również bardziej odporne na warunki środowiskowe.
W konkursie Red Eagle - International Student Engineering Contest to Design Mars Lander w sumie wzięło udział 15 projektów. W finale znalazło się 5 projektów, z czego jeden jest Polski. Główną nagrodą w konkursie jest 10 tysięcy dolarów. Trzymajmy kciuki za naszych, bo jeśli wygrają, otworzą się dla nich i dla naszego kraju niesamowite, kosmiczne perspektywy.
Źródło: GeekWeek.pl/Uniwersytet Wrocławski/Projekt Eagle / Fot. Projekt Eagle
http://www.geekweek.pl/news/2018-06-08/polski-pomysl-na-marsjanski-ladownik-w-finale-miedzynarodowego-konkursu/

 

Polski pomysł na marsjański lądownik w finale międzynarodowego konkursu.jpg

Polski pomysł na marsjański lądownik w finale międzynarodowego konkursu2.jpg

Polski pomysł na marsjański lądownik w finale międzynarodowego konkursu3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chiński start z meteorologicznym Fengyun-2H
2018-06-08. Michał Moroz
5 czerwca z kosmodromu Xichang wystartowała rakieta CZ-3A. Na orbitę geostacjonarną transferową (GTO) wyniesiony został satelita meteorologiczny Fengyun-2H.
Siedemnasty start orbitalny z Chin w 2018 roku rozpoczął się o godzinie 15:07 CEST. Lot zakończył się sukcesem i satelita został wprowadzony na orbitę GTO. Po czterech miesiącach samodzielnego lotu trafi na orbitę geostacjonarną nad 79 stopniem długości wschodniej. Satelita ma świadczyć usługi meteorologiczne dla Chińskiej Administracji Meteorologicznej przez co najmniej 4 lata. Obserwowane będą fragmenty Afryki, Bliski Wschód oraz Azja Centralna, regionów ważnych dla Chin z perspektywy ekspansji ekonomicznej w ramach programu ?Jeden pas i jedna droga?.
Fengyun-2H należy do ostatniego z serii satelitów meteorologicznych rozwijanych od lat osiemdziesiątych a wynoszonych od 1997 roku. Satelity te są stabilizowane obrotem (100 rpm). Fengyun-2H waży 1380 kg. wyposażony jest w radiometr prowadzący obserwacje w świetle widzialnym i podczerwonym. Posiada również czujnik promieniowania X i cząstek wysokoenergetycznych do monitoringu tzw. pogody kosmicznej.
Co ciekawe po wyniesieniu satelity, górny stopień rakiety CZ-3A został zastosowany do przeprowadzenia eksperymentu zorganizowanego przez CALT, Chińską Akademię Technik Rakietowych. Na orbicie badano zachowanie ciekłego wodoru i tlenu w zbiornikach paliwowych. Wyniki mają zostać zastosowane do zaprojektowania nowych rakiet nośnych, w których paliwo kriogeniczne mogłoby zostać wykorzystane w parę godzin po starcie.
(SFN)
https://kosmonauta.net/2018/06/chinski-start-z-meteorologicznym-fengyun-2h/

 

Chiński start z meteorologicznym Fengyun-2H.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naukowcy chcą zmienić Stację Kosmiczną w najzimniejsze miejsce w całym Wszechświecie
2018-06-08
Naukowcy chcą uzyskać na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej najniższą temperaturę w całym kosmosie, w której człowiek w oka mgnieniu zmieniłby się w kostkę lodu. Jak niska jest to temperatura i do czego będzie wykorzystana?
NASA wysłała na ziemską orbitę sprzęt, który pozwoli astronautom z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej na ekstremalne obniżenie temperatury materii, do tzw. zera absolutnego. W ramach projektu Cold Atom Laboratory (CAL) ma zostać osiągnięty kondensat Bosego-Einsteina.
Jak niska będzie to temperatura? Nie aż tak niska, jak mogłoby się nam wydawać. Najniższa temperatura we Wszechświecie to "zaledwie" minus 273 stopnie. Dla porównania temperatura w naturalny sposób na lodach Antarktydy potrafi spadać do około minus 100 stopni.
W temperaturze zera absolutnego atomy materii całkowicie przestają się poruszać, co jest nie do osiągnięcia w zwyczajnych warunkach, z powodu drgania punktu zerowego, fluktuacji kwantowych zachodzących, gdy układ osiąga minimalny stan energetyczny.
Taki efekt obserwuje się przy tworzeniu kondensatu Bosego-Einsteina. Dzięki temu, że na pokładzie Stacji Kosmicznej panuje mikrograwitacja, będzie można monitorować ten kondensat w rekordowo długim czasie, bo aż 10 sekund.
Według naukowców badanie tych atomów może obalić nasze dotychczasowe rozumienie materii, a co za tym idzie, fundamentalną naturę grawitacji. Eksperymenty prowadzone przez astronautów pozwolą nam lepiej zrozumień zarówno grawitację, jak i ciemną materię, siły, które we Wszechświecie są powszechne.
Przyczyni się również do opracowania znacznie wydajniejszych niż dotychczas metod transferu energii oraz tworzenia urządzeń nadprzewodnikowych, a także komputerów kwantowych i ultraprecyzyjnych zegarów atomowych z chłodzeniem laserowym.
A jaka jest najwyższa temperatura?
Skoro już piszemy o najniższej temperaturze w kosmosie, warto też wspomnieć o tej najwyższej. Okazuje się, że człowiek w warunkach laboratoryjnych jej dotąd nie osiągnął i najpewniej jeszcze długo nie osiągnie, zwłaszcza, że wciąż nie wiemy, jak wysoka ona może być.
Temperatura jest miarą średniej energii kinetycznej związanej z ruchem i drganiami cząsteczek tworzących dany układ. Im ta energia jest większa, tym wyższa jest temperatura układu. W przypadku najniższej temperatury wszystkie cząsteczki układu pozostają w stanie spoczynku.
W przypadku dostarczania wciąż to większej ilości energii, zwiększa się energia kinetyczna takiego układu, a więc również temperatura. Nie ma najprawdopodobniej ograniczeń w podwyższaniu temperatury, więc może ona osiągać astronomiczne wartości, o których nawet nam się nie śniło.
Najprawdopodobniej najwyższa temperatura panowała tuż po Wielkim Wybuchu i wynosiła 142,000,000,000,000,000,000,000,000,000,000 stopni. Jest to tzw. temperatura Plancka. Natomiast najwyższa temperatura osiągnięta przez człowieka w warunkach laboratoryjnych, co miało miejsce w 2012 roku, wyniosła 4 biliony stopni Celsjusza.
Grupa naukowców z Laboratorium Narodowego Brookhaven w USA rozbiła o siebie jony złota z ogromną prędkością i udało im się stworzyć plazmę kwarkowo-gluonową. Nie umknęło to uwadze ludzi z Wielkiej Księgi Rekordów Guinnessa, którzy umieścili dokonanie fizyków pod hasłem najwyższej uzyskanej przez człowieka temperatury.
Okazuje się więc, że bliżej nam do temperatur najniższych w kosmosie, aniżeli tych najwyższych. Zakres temperatur powietrza na obszarach stale zamieszkanych przez człowieka wynosi od minus 60 stopni do plus 50 stopni.
Źródło: TwojaPogoda.pl / NASA.
http://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2018-06-08/naukowcy-chca-zmienic-stacje-kosmiczna-w-najzimniejsze-miejsce-w-calym-wszechswiecie/

Naukowcy chcą zmienić Stację Kosmiczną w najzimniejsze miejsce w całym Wszechświecie.jpg

Naukowcy chcą zmienić Stację Kosmiczną w najzimniejsze miejsce w całym Wszechświecie2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)