Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Instrument HP3 z polskim Kretem postawiony na powierzchni Marsa
2019-02-13
Sonda InSIght, która od listopada znajduje się na Marsie, postawiła swój drugi instrument naukowy na powierzchni planety. 12 lutego z powodzeniem tuż obok sejsmometru umieszczono próbnik ciepła HP3 z polskim mechanizmem, który umożliwi wbicie się instrumentowi na głębokość do 5 metrów.
InSight to pierwsza w historii misja kosmiczna, poświęcona całkowicie badaniom wnętrza innej planety. Lądownik został wyposażony w dwa instrumenty przeznaczone do badania bezpośrednio z powierzchni planety.
Niedawno informowaliśmy o udanym umieszczeniu kopuły ochronnej na sejsmometrze SEIS. Zadaniem instrumentu będzie pomiar drgań wywoływanych przez aktywność wewnętrzną planety oraz uderzenia meteorytów. Dzięki urządzeniu dowiemy się więcej o strukturze wewnętrznej planety.
Drugi instrument naukowy, który właśnie został postawiony na marsjańskim gruncie to Heat Probe (HP3). Jest to próbnik, który zmierzy przepływy ciepła pochodzącego z wnętrza planety. Urządzenie zostało wyposażone w pneumatyczny penetrator geologiczny, który został zaprojektowany i zbudowany przez polską firmę Astronika, we współpracy z Centrum Badań Kosmicznych Polskiej Akademii Nauk, Instytutem Lotnictwa, Instytutem Spawalnictwa, Politechniką Łódzką i Politechniką Warszawską.
Zobacz więcej informacji o misji
Źródło: NASA/JPL
Więcej informacji:
?    oficjalna strona misji
 
Na zdjęciu: Instrument HP3 umieszczony obok sejsmometru SEIS. Zdjęcie wykonano 12 lutego 2019 roku. Źródło: NASA/JPL-Caltech.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/instrument-hp3-z-polskim-kretem-postawiony-na-powierzchni-marsa

Instrument HP3 z polskim Kretem postawiony na powierzchni Marsa.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Takie zachwycające oblicze Czerwonej Planety ujrzą jej pierwsi kolonizatorzy
2019-02-13
Czerwoną Planetę bezustannie obserwują marsjańskie sondy należące do Amerykańskiej i Europejskiej Agencji Kosmicznej. To dzięki nim możemy zobaczyć tę fascynującą planetę w niesamowitych szczegółach.
Jedną z takich sond jest Mars Reconnaissance Orbiter (MRO), która obserwuje ten glob za pomocą kamery HiRISE. Wykonuje ona wysokiej rozdzielczości obrazy powierzchni w świetle widzialnym. Na każdy piksel przypadają szczegóły o rozmiarach piłki do koszykówki, co pozwala analizować powierzchnię o rozmiarach 1-2 metrów. Naukowcy mogą później łączyć zdjęcia z danymi na temat ukształtowania terenu i tworzyć trójwymiarowe obrazy powierzchni.
Specjalistą w tej materii jest Kevin Gill. Jego dzieła ukazujące nam oblicze obcych światów pokazywaliśmy Wam wiele razy. Za każdym razem zapierają dech w piersi, a to dlatego, że pokazują planety takie, jakimi są w rzeczywistości.
Gill stworzył kolejną animację bazującą na prawdziwych danych przesłanych na Ziemię przez sondę Mars Reconnaissance Orbiter. Możemy na niej zobaczyć przelot nad najbardziej ciekawych dla astronomów obszarami tej fascynującej planety. Na tych terenach niegdyś mogły istnieć rzeki i morza, które były siedliskiem biologicznego życia.
Animacja wzbudza zachwyt, bo ukazuje nam Czerwoną Planetę z takiej perspektywy, jaką będą mogli zobaczyć kiedyś przyszli kolonizatorzy, gdy będą odbywać regularne loty na powierzchnią tej części Marsa. Trzymajmy kciuki, by stało się to jak najszybciej.
Źródło: GeekWeek.pl/Kevin Gill / Fot. Kevin Gill/NASA/JPL
http://www.geekweek.pl/news/2019-02-13/takie-zachwycajace-oblicze-czerwonej-planety-ujrza-jej-pierwsi-kolonizatorzy/

Takie zachwycające oblicze Czerwonej Planety ujrzą jej pierwsi kolonizatorzy.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Izolująca skorupa utrzymywała kriomagmę w stanie ciekłym przez miliony lat na Ceres?
2019-02-13. Radek Kosarzycki

Sonda Dawn do planety karłowatej Ceres odkryła rewelacyjne, białe kropki na powierzchni tego ciała, które okazały się depozytami soli. Nowe badania przeprowadzone przez badaczy z University of Texas w Austin we współpracy z Jet Propulsion Lab (JPL) skupiają się na czynnikach, które wpływały na aktywność wulkaniczną, która uformowała charakterystyczne kropki, a które mogły odgrywać kluczową rolę w tworzeniu składników życia na innych planetach.
Wulkany na Ceres to kriowulkany czyli typ wulkanów, które powstają na obiektach planetarnych z lodowymi skorupami, które z kolei wynoszą słoną wodę, tzw. kriomagmę ze zbiorników podpowierzchniowych na powierzchnię. Naukowcy uważają, że kriowulkany na Europie, jednym z lodowych księżyców Jowisza, mogą wspomagać procesy mieszania chemicznego, które z kolei mogą prowadzić do powstania złożonych związków chemicznych niezbędnych do życia. Wiedza o tym jak te wulkany działały na Ceres ? który jest nieco prostszym geologicznie środowiskiem niż Europa ? może pomóc naukowcom w określeniu głównych sił napędzających ich aktywność.
?Kriowulkanizm zdaje się być naprawdę ważnym procesem w naszych poszukiwaniach życia? mówi główny autor opracowania Marc Hesse z UT Jackson School of Geosciences. ?Dlatego też staramy się zrozumieć te skorupy lodowe i ich zachowanie?.
Ostateczna wersja artykułu została opublikowana online 8 litego w periodyku Geophysical Research Letters.
Przy średnicy 946 kilometrów Ceres jest największym obiektem planetarnym Pasa Planetoid rozciągającego się między orbitami Marsa i Jowisza. Uformowana miliardy lat temu ze skał i lodu, z dala od wpływu innych planet, według naukowców Ceres już dawno temu zakończyła okres aktywnej geologii. Jednak misja sondy Dawn zmieniła te poglądy, gdy na Ziemię dotarły zdjęcia jasnych, białych kropek znajdujących się na dnie kraterów uderzeniowych. Okazało się, że owe kropki stanowią pozostałości po kriomagmie.
Położenie kropek w centrum lub w pobliżu centrum basenów uderzeniowych wskazuje, że ciepło i energia uderzenia meteorytów mogły uruchamiać procesy geologiczne na Ceres, prowadząc do powstawania zbiorników kriomagmy, która wyciekała na powierzchnię przez szczeliny w dnie kraterów uderzeniowych.
W ramach nowych badań naukowcy przyjrzeli się konkretnie depozytom znajdującym się na dnie 150-kilometrowej średnicy krateru Occator, który powstał około 20 milionów lat temu. Niemniej jednak depozyty mają jedynie około 4 milionów lat, co wskazuje na relatywnie niedawne powstanie w skali geologicznej. Wcześniejsze badania prowadzone przez innych naukowców pozwoliły stwierdzić, że warunki panujące na Ceres nie umożliwiałyby, aby kriomagma powstała wskutek zderzenia prowadzącego do powstania krateru Occator istniała dłużej niż przez 400 000 lat.
Rozbieżność co do wieku depozytów soli i wieku uderzenia prowadzi do pytania: W jaki sposób zbiornik stopionej wody mógł przetrwać w stanie ciekłym przez miliony lat po uderzeniu w geologicznie nieaktywnym globie?
W swoim nowym artykule naukowym, Hesse i Castillo-Rogez byli w stanie znacząco wydłużyć czas życia kriomagmy uwzględniając bardziej aktualne szczegóły dotyczące chemii i fizyki skorupy Ceres.
?Trudno jest utrzymać wodę w stanie ciekłym tak blisko powierzchni? mówi Castillo-Rogez. ?Jednak nasz nowy model uwzględnia materię wewnątrz skorupy, która działa niczym izolator, co zgadza się z wynikami obserwacji prowadzonych przez sondę Dawn?.
Najnowsze obliczenia wskazują, że kriomagma w kraterze Occator mogła istnieć przez nawet 10 milionów lat czyli czas, który całkowicie nie zamyka przedziału między zderzeniem, a wypłynięciem na powierzchnię, ale który wskazuje, że dodatkowe dane pomagają opracować bardziej realistyczną historię chłodzenia.
?Teraz kiedy zaczynamy uwzględniać te wszystkie negatywne czynniki chłodzące ? fakt uwalniania ciepła utajonego, fakt, że ogrzewanie skorupy prowadzi do zmniejszenia jej zdolności przewodzenia ? można stwierdzić, że jeżeli brakuje nam tylko kilku milionów lat, to może uda nam się wszystko poskładać? mówi Hesse.
Jennifer Scully, planetolożka z JPL badająca Ceres, ale nie biorąca udziału w tych badaniach, stwierdziła, że najnowsze wyniki stanowią znaczący wkład w rozwiązywanie zagadki geologicznej historii Ceres.
?Badacze wykorzystali bardziej aktualne dane do stworzenia swojego modelu? mówi Scully. ?W przyszłości pozwoli nam to sprawdzić czy wszystkie materiały związane z obserwowanymi depozytami można wytłumaczyć zderzeniem czy też wymagają one głębszego źródła. To duży krok we właściwą stronę na drodze do znalezienia odpowiedzi na to pytanie?.
Źródło: UT Austin
Artykuł naukowy: http://dx.doi.org/10.1029/2018GL080327
https://www.pulskosmosu.pl/2019/02/13/izolujaca-skorupa-utrzymywala-kriomagme-w-stanie-cieklym-przez-miliony-lat-na-ceres/

Izolująca skorupa utrzymywała kriomagmę w stanie ciekłym przez miliony lat na Ceres.jpg

Izolująca skorupa utrzymywała kriomagmę w stanie ciekłym przez miliony lat na Ceres2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po 8 miesiącach ciszy NASA przerywa próby kontaktu z łazikiem Opportunity
2019-02-13. Radek Kosarzycki


We wtorek NASA po raz ostatni podjęła próbę skontaktowania się ze swoim łazikiem Opportunity na Marsie.
Łazik milczy już od ośmiu miesięcy, kiedy to na Marsie rozpętała się jedna z najsilniejszych burz pyłowych od kilkudziesięciu lat. Gęsty pył przesłonił niebo, blokując dostęp światła do paneli słonecznych łazika.
W dniu wczorajszym NASA wysłała ostatnią z ponad tysiąca serii komend wybudzających. Jeżeli do środy łazik się nie odezwie ? co najprawdopodobniej będzie miało miejsce ? Opportunity zostanie uznany za martwego, 15 lat po dotarciu na powierzchnię Czerwonej Planety.
Członkowie zespołu misji Opportunity już dziś wspominają osiągnięcia łazika, wśród których jest potwierdzenie obecności wody w stanie ciekłym na powierzchni Marsa w odległej przeszłości. Opportunity jest niekwestionowanym rekordzistą jeżeli chodzi o długość trwania misji. Choć jego misję zaplanowano na trzy miesiące, łazik dzielnie przemierzał powierzchnię sąsiadującej z Ziemią planety przez ponad 14 lat! W tym czasie przejechał po powierzchni ponad 45 kilometrów.
Bliźniaczy łazik Spirit został uznany za martwy w 2011 roku, w rok po tym jak zakopał się w miałkim piasku.
Obydwa łaziki sprawiły się lepiej niż planowano badając dwie przeciwne strony Marsa od momentu lądowania na poduszkach powietrznych w styczniu 2004 roku. Łaziki wystartowały z Przylądka Canaveral w odstępie miesiąca w 2003 roku.
Po raz ostatni NASA otrzymała dane z łazika Opportunity 10 czerwca 2018 roku.
https://www.pulskosmosu.pl/2019/02/13/po-8-miesiacach-ciszy-nasa-przerywa-proby-kontaktu-z-lazikiem-opportunity/

Po 8 miesiącach ciszy NASA przerywa próby kontaktu z łazikiem Opportunity.jpg

Po 8 miesiącach ciszy NASA przerywa próby kontaktu z łazikiem Opportunity2.jpg

Po 8 miesiącach ciszy NASA przerywa próby kontaktu z łazikiem Opportunity3.jpg

Po 8 miesiącach ciszy NASA przerywa próby kontaktu z łazikiem Opportunity4.jpg

Po 8 miesiącach ciszy NASA przerywa próby kontaktu z łazikiem Opportunity5.jpg

Po 8 miesiącach ciszy NASA przerywa próby kontaktu z łazikiem Opportunity6.jpg

Po 8 miesiącach ciszy NASA przerywa próby kontaktu z łazikiem Opportunity7.jpg

Po 8 miesiącach ciszy NASA przerywa próby kontaktu z łazikiem Opportunity8.jpg

Po 8 miesiącach ciszy NASA przerywa próby kontaktu z łazikiem Opportunity9.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powstaje śląskie Centrum Badawczo-Rozwojowe technik kosmicznych
2019-02-13

Spółka KP Labs buduje na terenie Nowych Gliwic Centrum Badawczo-Rozwojowe (CBR) w dziedzinie elektroniki i technik kosmicznych. W Centrum wysoko wykwalifikowani inżynierowie będą prowadzić badania przemysłowe i prace rozwojowe związane z małymi satelitami. KP Labs jest zaangażowane w budowę satelity Intuiton-1, który będzie wyposażony w najbardziej na świecie wydajny komputer pokładowy i zaawansowane przyrządy do obserwacji Ziemi.
W ubiegłym roku inżynierowie KP Labs zdobyli główną nagrodę w konkursie na najlepszą sztuczną inteligencję do interpretacji danych z obrazów satelitarnych - zwyciężając w Copernicus Hackathon, organizowanym przez Komisję Europejską. W powstającym w Gliwicach kompleksie znajdzie się szereg specjalistycznych laboratoriów naukowych, a także obserwatorium (umożliwiające eksperymentalną komunikację optyczną z satelitami), którego kopuła będzie miała 4,5m średnicy.

? Nie mam wątpliwości, że przed nami stoją wyjątkowe wyzwania, będące marzeniem wielu inżynierów. Eksploracja kosmosu to zadanie dla ambitnych, a ja i zespół KP Labs do takich osób należymy. Powstanie Centrum Badawczo-Rozwojowego jest dla nas krokiem milowym. Pozwoli nam na realizację planów budowy komponentów dla projektowanych przez nas satelitów, w tym Intuition-1, podsystemów związanych z przetwarzaniem danych, komunikacją optyczną, a wreszcie także z autonomią satelitów ? komentuje Michał Baćkowski, Wiceprezes Zarządu KP Labs.
Trzykondygnacyjny budynek pomieści clean room1oraz szereg laboratoriów przeznaczonych do analizy zdjęć satelitarnych i prac nad algorytmami do nawigacji satelitów (GNC), kontroli i planowania misji, systemów komunikacyjnych, optyki, uczenia maszynowego, montażu i testów systemów elektronicznych czy kompatybilności elektromagnetycznej EMC2.

? W centrum znajdzie się wszystko to co jest niezbędne do prowadzenia skomplikowanych, ale niezbędnych w projektach kosmicznych prac i badań ? komentuje Rafał Żogała, Project Manager zarządzający budową Centrum.

Kubatura CBR wyniesie 7065m3, a powierzchnia użytkowa kompleksu to 2355m2. Projekt zakłada również ogród zielony o powierzchni 136m2, który będzie okalał obserwatorium. Budynek ma zostać oddany do końca 2020 r.

? Projekt biurowca rozbudowaliśmy o niezbędną infrastrukturę, aby sprostać wymaganiom inwestora. Na dachu powstanie strefa do obserwacji i śledzenia satelitów. Dodatkową funkcją pozwalającą pracownikom na ?bliższe spojrzenie? w gwiazdy ma być zielony taras na dachu dostosowany do ich potrzeb przy zachowaniu zasad bezpieczeństwa i dostosowaniu do obowiązujących przepisów budowlanych ? mówi arch. Grzegorz Szymczak, autor projektu, właściciel MFA Studio.
Budują satelitę do obserwacji hiperspektralnych:

Obecnie KP Labs buduje satelitę Intuition-1, którego celem jest przeprowadzenie obserwacji Ziemi
z wykorzystaniem instrumentu hiperspektralnego i zaawansowanym przetwarzaniem danych na pokładzie, opartym o głębokie sieci neuronowe. Będzie to pierwszy na świecie satelita o mocy przetwarzania pozwalającej na segmentację obrazów hiperspektralnych na orbicie. Intuition-1 będzie satelitą klasy 6U, w kształcie prostopadłościanu o wymiarach 10x22x36 cm, a jego waga w przybliżeniu wyniesie 10 kg. Zostanie w nim umieszczona specjalistyczna kamera o wysokiej rozdzielczości spektralnej w zakresie światła widzialnego i bliskiej podczerwieni. Dzięki podzieleniu tego pasma na ponad 100 kanałów będzie można uzyskać zdecydowanie więcej informacji w stosunku do aktualnie istniejących na rynku instrumentów. Zwiększona liczba kanałów pozwoli na podniesienie jakości wykonywanych zdjęć satelitarnych, a segmentacja obrazów na pokładzie satelity ? na skrócenie czasu reakcji na monitorowane zdarzenia. Dane przetworzone w ten sposób znajdą zastosowanie w wielu sektorach, np.:

- rolnictwo (klasyfikacja pokrycia gruntów, prognoza plonów, mapy upraw, mapy gleb, detekcja chorób roślin, śledzenie biomasy, mapowanie chwastów),  
- leśnictwo (klasyfikacja lasów, określanie gatunków i stanu zdrowia lasów, planowanie zalesiania),  
- ochrona środowiska (mapy emisji zanieczyszczeń, mapy zanieczyszczeń wód i gleby, zarządzanie i analiza zagospodarowania gruntów).
 
Jednym z podwykonawców budowy satelity jest spółka FP Instruments.  

Inżynierowie KP Labs rozwijają DeepFlow i zwyciężają w Copernicus Hackaton

Zespół inżynierów KP Labs zwyciężył w Copernicus Hackathon, organizowanym przez Komisję Europejską konkursie na najlepszą sztuczną inteligencję do interpretacji danych z obrazów satelitarnych. Zwycięskie rozwiązanie pn. DeepFlow pozwoli interpretować dane obrazowe, nadsyłane przez satelity obserwacyjne Ziemi w celu ich wykorzystania np. w rolnictwie, przemyśle, ochronie zdrowia. Automatyzuje bowiem wyszukiwanie istotnych informacji, które są ?ukryte? w różnych warstwach zdjęć satelitarnych.

Dzięki zaawansowanej technologii uczenia głębokiego DeepFlow, komputery są w stanie analizować bardzo duże zbiory danych i pomagają odkrywać wzorce na setkach lub tysiącach zdjęć. Dane te wymagają jednak przygotowania i dalszej obróbki, która możliwa jest dzięki wykorzystaniu sieci głębokich i mechanizmów korekcji obrazów DeepFlow.

Wszystko to sprawia, że czas wymagany na pozyskanie informacji z obserwowanych obszarów jest znacznie krótszy. Wykorzystując zaawansowaną technologię uczenia maszynowego, najlepszy zespół Copernicus Hackathon, za pomocą swojej aplikacji, będzie przygotowywać dane ze zdjęć satelitarnych oraz poddawać obrazy niezbędnej obróbce i korekcie zgodnie z oczekiwaniami odbiorców.

Czym jest status Centrum Badawczo-Rozwojowego?

Status przyznawany jest na postawie ustawy z dnia 30 maja 2008 r. o niektórych formach wspierania działalności innowacyjnej (Dz.U. 2008 nr 116 poz. 730) ? tekst jednolity po zmianach. Przedsiębiorca posiadający status jednostki badawczej ma większe możliwości ubiegania się o dotacje, w niektórych sytuacjach może ubiegać się o wyższe dofinansowanie niż przedsiębiorca niemający statusu CBR ? poziomy dofinansowania dla jednostek badawczych są zwykle wyższe niż dla firm. Daje także możliwości odliczania kosztów poniesionych na działalność badawczo-rozwojową od przychodów firmy. Przedsiębiorca posiadający status CBR staje się jednostką naukową i może być wnioskodawcą albo dostawcą usług w konkursach unijnych, które dla ?zwykłego? przedsiębiorcy są niedostępne. KP Labs wystąpiła o nadanie takiego statusu w związku z prowadzoną działalnością badawczo-rozwojową.

Status CBR nadaje minister właściwy ds. gospodarki (obecnie Minister Przedsiębiorczości i Technologii) na podstawie wniosku przedsiębiorcy, który chce taki status uzyskać. Status przyznawany jest maksymalnie na rok, trzeba potem złożyć wniosek o utrzymanie statusu. Warunkiem uzyskania statusu jest odpowiednia struktura przychodów firmy (odpowiedni % przychodów muszą stanowić przychody ze sprzedaży wytworzonych przez siebie usług badawczo-rozwojowych).
Członkowie konsorcjum FPSpace:

KP Labs:

Działalność spółki skupia się na wytwarzaniu zaawansowanych rozwiązań informatycznych w zakresie wizji komputerowej i uczenia maszynowego (machine learning). Więcej o firmie: kplabs.pl

FP Instruments:

FP Instruments dostarcza projekty urządzeń elektronicznych na międzynarodowe rynki, głównie dla klientów z Wielkiej Brytanii, Holandii, Austrii, Szwajcarii, Norwegii i Stanów Zjednoczonych. Zajmuje się tworzeniem kompletnych rozwiązań dla dedykowanych układów, specjalizuje się w usługach R&D, dostarcza prototypy wraz z obudowami, implementuje dedykowane algorytmy, testuje urządzenia i przygotowuje wymaganą dokumentację. Więcej o firmie: fp-instruments.com

Future Processing:

Future Processing (w skrócie FP) to gliwickie przedsiębiorstwo informatyczne wytwarzające specjalistyczne oprogramowanie komputerowe na potrzeby międzynarodowego handlu, przemysłu i usług. Więcej o firmie: future-processing.pl


Informacja prasowa: imagopr.pl
https://www.astronomia24.com/news.php?readmore=885

Powstaje śląskie Centrum Badawczo-Rozwojowe technik kosmicznych.jpg

Powstaje śląskie Centrum Badawczo-Rozwojowe technik kosmicznych2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

SpaceX na każdym możliwym polu wykańcza rosyjski przemysł kosmiczny
2019-02-13
SpaceX rozwija się w tak niesłychanym tempie i oferuje już na tyle tanie usługi wynoszenia instalacji na ziemską orbitę, że rosyjski przemysł kosmiczny nie tylko zaczyna przymierać głodem, ale też traci swoje historyczne rekordy.
Inżynierowie pracujący dla Elona Muska przetestowali już nową wersję swojego najpotężniejszego silnika o nazwie Raptor, który w dziesiątkach sztuk ma znaleźć się na wyposażeniu rakiety SuperHeavy i statku kosmicznego Starship. Eksperymenty przebiegły pomyślnie na tyle, że Elon Musk pochwalił się ustanowieniem nowych, historycznych rekordów, które uderzają bezpośrednio w Rosję.
Otóż Raptor pobił dotychczasowy, słynny rekord maksymalnego ciśnienia uzyskanego w komorze spalania przez silnik RD-180. Urządzenie SpaceX uzyskało ciśnienie na poziomie 26,9 MPa, a rosyjski silnik do tej pory mógł pochwalić się wynikiem 26,7 MPa. Większe ciśnienie w komorze spalania przekłada się na większą siłę ciągu, uzyskiwaną przez silnik rakietowy. SpaceX zbudowało więc znacznie wydajniejszą jednostkę.
Musk jednocześnie zapowiedział, że ten wynik będzie poprawiony. Będzie to możliwe dzięki mocno schłodzonemu ciekłemu metanowi, jako materiałowi pędnemu i mocno schłodzonemu ciekłemu tlenowi w roli utleniacza. Teoretycznie wówczas będzie można uzyskać ciśnienie na poziomie aż 30 MPa. Jak będzie w rzeczywistości, zobaczymy. Nowy rekord jest ciosem dla Rosjan. Przez wiele ostatnich lat silnik RD-180 uchodził za najwydajniejszy na świecie i dlatego był wykorzystywany przez amerykańską firmę United Launch Alliance jako napęd do rakiet Atlas V.
Ale to nie jedyna sprawa, która spędza sen z powiek Rosjan. Wygląda na to, że z powodu planów Muska zaczynają im puszczać nerwy. Dmitrij Rogozin, wicepremier Rosji odpowiadający za przemysł obronny i kosmiczny, niedawno oskarżył Elon Muska o stosowanie praktyk dumpingowych. Uważa on, że amerykański miliarder, dzięki swojemu (podobno) zakazanemu procederowi, pozyskuje w szybkim tempie masę coraz to nowych klientów, którzy zainteresowani są tanimi usługami firmy SpaceX. Takie praktyki zabierają chleb tysiącom pracowników całego rosyjskiego przemysłu kosmicznego.
Rogozin wyliczył, że wynoszenie przez SpaceX ładunków w kosmos za kwotę 40-60 milionów dolarów dla firm prywatnych jest mocno zaniżone i podchodzi pod dumping. Tymczasem zupełnie inaczej jest w kwestii misji dla Departamentu Obrony USA, gdzie ceny są znacznie wyższe. Wicepremier Rosji wskazuje tutaj, że są to już kwoty rządu 150 milionów dolarów. Według Rogozina, to właśnie te ceny są realne, a nie 40-60 milionów dolarów.
Wedle takich praktyk, Rosja nie jest w stanie podjąć walki i stać się konkurencją dla amerykańskiego przemysłu kosmicznego. Zwłaszcza, że rosyjskie Ministerstwo Obrony nie może wspierać Roskosmosu w podobny sposób jak czyni to amerykańska agencja. No cóż, Rogozin nie ma pojęcia, jak świetnym specjalistą od marketingu jest Elon Musk, a także jak on i jego ludzie potrafią wyciągnąć każdego centa od rządu, który sypie ogromnymi funduszami na rozwój prywatnego sektora przemysłu kosmicznego.
Rogozin jednocześnie zapowiedział, że jest pełen nadziei związanych z projektem nowej wersji, potężnej rosyjskiej rakiety o nazwie Angara, która ma wzbić się w niebo ok. roku 2023. Ma to być rakieta wielokrotnego użytku, podobnie jak Falcon-9, Falcon Heavy i SuperHeavy od SpaceX, i będzie dysponowała budową modułową, czyli pozwoli na swobodny dobór mocy rakiet w zależności od potrzeb oraz uprości i obniży koszty eksploatacji.
Źródło: GeekWeek.pl/SpaceX/Elon Musk/Twitter / Fot. Roskosmos/SpaceX/Twitter
http://www.geekweek.pl/news/2019-02-13/spacex-na-kazdym-mozliwym-polu-wykancza-rosyjski-przemysl-kosmiczny/

SpaceX na każdym możliwym polu wykańcza rosyjski przemysł kosmiczny.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niszczenie satelitów za pomocą broni laserowej właśnie stało się faktem
2019-02-13
Pentagon ostrzegł rząd Stanów Zjednoczonych, by ten przeznaczył więcej funduszy i przyspieszył swoje działania w kwestii tworzenia Amerykańskich Sił Kosmicznych, w obliczu zbliżającego się poważnego zagrożenia.
Jest nim technologia przeznaczona do niszczenia infrastruktury kosmicznej przez wrogie państwa, a w tym Rosję, Chiny, Iran i Koreę Północną. Jeszcze kilka lat temu wizje potyczek państw w przestrzeni kosmicznej, na myśl przywodzące sceny z filmów sci-fi, dziś stały się faktem.
W przygotowanym przez Pentagon najnowszym raporcie możemy przeczytać, że kraje te już dysponują lub kończą swoje prace nad pierwszymi potężnymi systemami laserowymi zdolnymi do niszczenia satelitów znajdujących się na ziemskiej orbicie bezpośrednio z powierzchni Ziemi, samolotów lub urządzeń już poruszających się w przestrzeni kosmicznej.
Wrogie kraje nie muszą całkowicie niszczyć satelitów, mogą je tylko lekko uszkadzać lub zakłócać ich poprawne funkcjonowanie. Problem w tym, że takie akcje nie doprowadzą do wybuchu konfliktu i wojny na dużą skalę, bo to zbyt błaha sprawa, więc mogą być one często stosowane przez wrogów USA, ale jednocześnie skutki tego mogą być bardzo dotkliwe dla Pentagonu, zarówno w sensie finansowym (satelity kosztują setki milionów, a nawet miliardy dolarów), jak i w utrudnień obserwacji wroga lub sprawnej komunikacji.
Departament Obrony USA uważa, że już w przyszłym roku potyczki pomiędzy USA, Rosją i Chinami ostatecznie przeniosą się w przestrzeń kosmiczną. Wówczas mamy zacząć słyszeć o próbach wzajemnego przejmowania, uszkadzania lub niszczenia satelitów przeznaczonych do szpiegowania i poprawnego funkcjonowania systemów obrony przeciwrakietowej.
Pentagon ma bardzo ambitne plany związane z rozwojem Kosmicznych Sił Zbrojnych. Na początek chce dysponować najbardziej zaawansowanymi w historii przemysłu kosmicznego pojazdami patrolującymi orbitę, na wzór tajnego mini-wahadłowca X-37B, który potrafi przebywać na orbicie przez setki dni. Później w kosmosie znajdą się załogowe moduły-koszary, w których będą mogli przebywać żołnierze gotowi do akcji, a następnie militarne staje kosmiczne i bazy wojskowe na Księżycu i Marsie.
Chociaż te ostatnie są nieco odległą przyszłością, to jednak prace w tym kierunku są już realizowane, a to ze względu na temat kosmicznego górnictwa i walki mocarstw o cenne surowce znajdujące się na planetoidach, a także ich bezpieczne wydobywanie i dostarczanie na Ziemię. Chociaż wydaje się, że kosmicznych skał jest tyle, że starczy dla wszystkich, to w rzeczywistości największe zainteresowanie stanowią te, które przelatują najbliżej Ziemi, a ich jest stosunkowo mało.
Źródło: GeekWeek.pl/Department of Defence / Fot. MaxPixel
http://www.geekweek.pl/news/2019-02-13/niszczenie-satelitow-za-pomoca-broni-laserowej-wlasnie-stalo-sie-faktem/

Niszczenie satelitów za pomocą broni laserowej właśnie stało się faktem.jpg

Niszczenie satelitów za pomocą broni laserowej właśnie stało się faktem2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak powstał wszechświat? Teoria hiperczarnej dziury może wyprzeć teorię Wielkiego Wybuchu

2019-02-13

Powszechnie uznawana teoria powstania wszechświata, zwana Wielkim Wybuchem, pełna jest uproszczeń i niekonsekwencji. Jednak trzymamy się jej kurczowo, bo nie mamy niczego na zastępstwo. Okazuje się jednak, że są naukowcy, którzy mają odwagę, aby formułować inne teorie.

Do takich niewątpliwie należą Rajesh Purhasan, Niayesh Afshordi i Robert Mann. Zaproponowali oni teorię, wedle której eksplozja tak zwanej osobliwości nie mogła tak po prostu stworzyć wszechświata. Według uczonych, świadczy o tym wiele znanych zjawisk i obserwacji, których model Wielkiego Wybuchu po prostu nie wyjaśnia.

 Według oficjalnie uznawanych teorii, wszechświat powstał poprzez ekspansję nieskończenie gęstego punktu lub tak zwanej osobliwości. Nikt jednak nie wie, co było przedtem. Fizycy i astrofizycy spierają się o to, jak to się stało, że coś powstało z niczego. Na dodatek zagadnienia takie, jak stała temperatura przestrzeni kosmicznej nie ułatwiają zrozumienia problemu.
Według praw fizyki, wszechświat, który ma 13,8 miliarda lat, nie powinien osiągnąć jeszcze temperaturowego zrównoważenia. A jednak je osiągnął! Nie wydaje się możliwe, aby doszło do takiej stabilizacji temperatury, jaką obserwujemy w najdalszych zakątkach wszechświata, więc albo teoria jest błędna, albo nie widzimy całego kontekstu wpływającego na ten stan rzeczy.
Wyjaśnienie anomalii temperaturowej może polegać na tym, że w pierwszych chwilach istnienia wszechświata rozszerzał się on znacznie szybciej niż prędkość światła. To tłumaczyłoby, dlaczego pomiary wskazują co innego niż powinny. Poza tym niektórzy astrofizycy stwierdzają, że młody wszechświat był niehomogeniczny, wręcz chaotyczny, dlatego równomierna inflacja wszechświata we wszystkich kierunkach wydaje się mało prawdopodobna.

 Nowa teoria zakłada istnienie czterowymiarowych gwiazd, które mogą się zapaść tak jak trójwymiarowe odpowiedniki. Mogą eksplodować, jako supernowa, co mogłoby odpowiadać rozszerzaniu się zaobserwowanemu przez uczonych. W związku z tym naukowcy sugerują, że początkiem wszechświata nie był wybuch tylko kolaps wielkiej czterowymiarowej gwiazdy, która zapadła się tworząc hiperczarną dziurę.

 Innymi słowy naukowcy proponują, że Wielki Wybuch to wynik katastrofy w wyższym wymiarze. Uważany przez nas za nieskończony wszechświat, jest tylko perturbacją starożytnej czarnej dziury lub innego teoretycznego obiektu.Taka czarna dziura, która powstałaby w wyniku kolapsu gwiazdy posiadałaby nawet własny horyzont zdarzeń, który stanowiłby pomost między wnętrzem i otoczeniem takiego obiektu.
W trójwymiarowym wszechświecie horyzont zdarzeń ma dwuwymiarową powierzchnię, ale w czterowymiarowym, horyzont przybrałby postać hipersfery. Reasumując teoria ta potwierdzałaby, że ekspansja wszechświata jest efektem ekspansji tej sfery w trójwymiarowej przestrzeni .
Wyjaśnienie tych wszystkich anomalii nie jest rzeczą prostą, bo wymaga sporej dozy abstrakcyjnego myślenia. Pewne pojęcie daje eksperyment myślowy, w którym na trójwymiarowej przestrzeni porusza się dwuwymiarowy twór. Prowadzi to do konkluzji, że uważany przez nas za nieskończony wszechświat, jest tylko perturbacją powstania starożytnej czterowymiarowej czarnej dziury lub zapadnięcia się innego teoretycznego obiektu.
Zmianynaziemi.pl
https://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/informacje/news-jak-powstal-wszechswiat-teoria-hiperczarnej-dziury-moze-wypr,nId,2830412

Jak powstał wszechświat Teoria hiperczarnej dziury może wyprzeć teorię Wielkiego Wybuchu.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Światowid i KRAKsat w kwietniu zostaną wyniesione na orbitę

2019-02-14

Światowid i KRAKsat - nanosatelity zaprojektowane i stworzone przez inżynierów z wrocławskiej spółki SatRevolution - zostaną przekazane amerykańskiej firmie Nanoracks - przewoźnikowi NASA. Tym samym rozpocznie się pierwszy etap prac poprzedzających wyniesienie ich na orbitę. Start bezzałogowego statku zaopatrzeniowego Cygnus NG-11, na pokładzie którego zamontowane zostaną Światowid i KRAKsat, zaplanowany jest na 17 kwietnia 2019 r.

Sektor kosmiczny w Polsce nabiera prędkości. To wypadkowa determinacji polskich inżynierów, którzy dzięki wsparciu programów rządowych, uwierzyli, że mogą stanąć do rywalizacji z potęgami światowymi. Polskie firmy, które jeszcze kilka lat temu występowały w roli podwykonawców, dzisiaj wspólnie z największymi agencjami kosmicznymi na świecie, realizują kolejne projekty. Ich znakiem rozpoznawczym stają się nanosatelity. Prekursorami kosmicznej transformacji są inżynierowie z wrocławskiej firmy SatRevolution, którzy przygotowują się do wyniesienia na orbitę Światowida i KRAKsata.

 
Pierwszy z nich to autorski nanosatelita obserwacyjny, będący demonstratorem technologii SatRevolution. Drugi powstał we współpracy z Akademią Górniczo-Hutniczą i Uniwersytetem Jagiellońskim, a jego celem jest przetestowanie nowatorskiego rozwiązania koła zamachowego, opartego o ciecz magnetyczną. W lutym specjaliści SatRevolution dostarczą satelity do Houston w USA, do firmy Nanoracks - przewoźnika NASA. Przez dwa najbliższe miesiące trwały będą prace związane z umieszczeniem nanosatelitów na rakiecie, której start zaplanowany jest na 17 kwietnia. Tego dnia z bazy Mid-Atlantic Regional Spaceport na wyspie Wallops w Virginii, wystartuje rakieta Antares, której częścią jest bezzałogowy statek zaopatrzeniowy Cygnus NG-11 firmy Northrop Grumman z polskimi nanosatelitami na pokładzie.

 Światowid oraz KRAKsat dołączą tym samym do niemal 300 tego typu satelitów, dotychczas umieszczonych na orbicie. Szacuje się, że do 2023 roku będzie ich łącznie ponad 700, a to otwiera kolejne perspektywy przed inżynierami pracującymi nad technologiami kosmicznymi. Możliwości te wykorzystują specjaliści z SatRevolution, którzy w toku prac nad Światowidem opracowali skalowalną platformę NanoBus, stanowiącą podstawę nanosatelitów o dowolnym rozmiarze w standardzie CubeSat. Platforma NanoBus jest pierwszym produktem spółki, a z oferty jej zakupu skorzystały już Akademia Górniczo-Hutnicza i Uniwersytet Jagielloński, które wykorzystały platformę w swoim projekcie KRAKsat. NanoBus zakupiło również francusko-rosyjskie konsorcjum. W ramach tej współpracy, oprócz samej platformy wrocławscy inżynierowie dostarczą również  usługę jej integracji z instrumentem naukowym, przeznaczonym do badań zorzy polarnej. Sponsorem misji AMICal Sat, podczas której zintegrowany w Moskwie satelita zostanie wyniesiony na orbitę, jest Roskosmos.   

 
INTERIA.PL/informacje prasowe
https://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/polacy-w-kosmosie/news-swiatowid-i-kraksat-w-kwietniu-zostana-wyniesione-na-orbite,nId,2832315

 

Światowid i KRAKsat w kwietniu zostaną wyniesione na orbitę.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Łazik Opportunity zakończył żywot. Miał funkcjonować 90 dni, a przetrwał 15 lat!
2019-02-14
Mowa tutaj o jednym z dwóch bliźniaczych łazików, który pojawił się na powierzchni Marsa w 2004 roku. Od tamtej pory jego misja pomogła nam poznać wiele wielkich tajemnic skrywanych przez tę fascynującą planetę.
To dzięki należącemu do Amerykańskiej Agencji Kosmicznej robotowi Opportunity potwierdziliśmy swoje przypuszczenia, że na Czerwonej Planecie istniały kiedyś rzeki i morza, a stąd już blisko do rozkwitu biologicznego życia, które miało tam idealne warunki ku temu ponad 3 miliardy lat temu. Łazik odkrył na powierzchni też najdziwniejsze formacje skalne, a nawet kosmiczne skały pochodzące z głębi kosmosu. Ukazał nam też niezwykłe oblicze tej planety, jakiego nikt nigdy nie widział, a nawet sobie nie wyobrażał.
Opportunity został zaprojektowany i zbudowany w ten sposób, by funkcjonował na powierzchni tej niegościnnej planety mniej więcej 90 dni. Okazało się jednak, że użyte technologie i mnóstwo szczęścia pozwoliło przetrwać mu blisko 15 lat. W tym czasie w swojej eksploracji planety pokonał blisko 45 kilometrów i wysłał na Ziemię 218 tysięcy zdjęć. Niestety, w końcu poległ na skutek najbardziej groźnego i dynamicznego zjawiska, które od czasu do czasu występuje na Marsie.
Mowa tutaj o globalnych burzach pyłowych. Powstają one na małym obszarze i z biegiem tygodni rozprzestrzeniają się na całą planetę, ostatecznie pogrążając większą jej część w mroku. To bardzo ekstremalne warunki dla łazików, które były zasilane energią dostarczaną za pośrednictwem paneli solarnych znajdujących się na ich pokładach.
Robot przeżył kilka tego typu zjawisk i dalej normalnie eksplorował powierzchnię. Jednak burza pyłowa, która szalała w atmosferze Czerwonej Planety pomiędzy majem a wrześniem ubiegłego roku, tym razem mocno dała się we znaki Opportunity. Naukowcy wprowadzili urządzenie w stan uśpienia, by zaoszczędzić energię, ale po ustaniu burzy już nie udało im się go wybudzić. Specjaliści z NASA mieli nadzieję, że diabełki pyłowe oczyszczą panele, jak to bywało w przeszłości, ale tak się nie stało.
W ciągu ostatnich 8 miesięcy podjęto ponad 800 prób zawiązania kontaktu z łazikiem, ale wszystkie okazały się bezskuteczne. Zespół odpowiedzialny za obsługę misji z NASA-JPL wczoraj poinformował, że oficjalnie kończy pracę łazika MER-B. Na obszarze, gdzie znajduje się robot, w najbliższych tygodniach nadejdzie zima. Wówczas temperatura spadnie do minus 100 stopni Celsjusza, więc jeśli w akumulatorach łazika jest jeszcze trochę energii, to takie warunki ostatecznie je rozładują, a wtedy nie będzie już żadnej nadziei na możliwość nawiązania kontaktu z Ziemią.
Źródło: GeekWeek.pl/NASA / Fot. NASA
http://www.geekweek.pl/news/2019-02-14/lazik-opportunity-zakonczyl-zywot-mial-funkcjonowac-90-dni-a-przetrwal-15-lat/

 

 

Łazik Opportunity zakończył żywot. Miał funkcjonować 90 dni, a przetrwał 15 lat.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niebo na początku drugiej dekady lutego 2019 roku
2019-02-14. Ariel Majcher
Powoli kończy się drugi miesiąc zimy i dzień robi się coraz dłuższy. W sobotę 16 lutego Słońce wejdzie do gwiazdozbioru Wodnika, a w przyszłym tygodniu przekroczy równoleżnik -10° deklinacji w drodze na północ. Do tego czasu długość przebywania Słońca nad horyzontem wydłuży się do 10,5 godziny. Po zmierzchu coraz śmielej poczyna sobie Księżyc, który w tym tygodniu przejdzie przez I kwadrę i podąży ku pełni, odwiedzając przy tym najbardziej na północ wysuniętą część pasa zodiakalnego. Dzięki temu Srebrny Glob nawet w pierwszej części tygodnia zepsuje swoją łuną sporą część nocy. Naturalny satelita Ziemi zacznie tydzień niedaleko pary planet Mars-Uran, skończy zaś w gwiazdozbiorze Bliźniąt, w okolicach miejsca styczniowego całkowitego zaćmienia. Wieczorem dostępne są również mirydy o Ceti oraz R Leonis, natomast nad ranem pokazują się planety Jowisz, Wenus i Saturn.
Księżyc zaczął tydzień w północno-wschodniej części gwiazdozbiorze Wieloryba, w fazie 38%. Blisko niego znajdowała się wtedy para planet Mars-Uran. Czerwona Planeta mija właśnie siódmą planetę Układu Słonecznego, zbliżając się doń na około 1°. w poniedziałek 11 lutego Księżyc przed I kwadrą można było zobaczyć w odległości ponad 11° na wschód od wspomnianej pary planet. Do niedzieli 17 lutego jasność Marsa spadnie do +1,1 magnitudo, a średnica jego tarczy ? poniżej 6?. Uran nadal świeci blaskiem +5,8 wielkości gwiazdowej.
Wtorek 12 lutego, środę 13 lutego i czwartek 14 lutego naturalny satelita Ziemi spędzi w gwiazdozbiorze Byka. We wtorek przed północą Księżyc przeszedł przez I kwadrę, świecąc wtedy na pograniczu gwiazdozbiorów Byka i Barana, jakieś 12° od Plejad, jednej z dwóch bliskich Ziemi gromad otwartych gwiazd. Kolejnej nocy, w fazie zwiększonej do 60% Srebrny Glob przejdzie przez drugą z gromad otwartych gwiazd, Hiady, lecz u nas ominie najjaśniejsze gwiazdy wchodzące w jej skład, zbliżając się na mniej więcej 0,5 stopnia do gwiazdy ?2 Tauri i na 2° do nienależącej do gromady najjaśniejszej gwiazdy Byka, Aldebarana. Czwartek 14 lutego zastanie Księżyc już ponad 8° na wschód od Aldebarana, w fazie zwiększonej do 69%.
W końcówce tygodnia Księżyc każdego dnia odwiedzi inny gwiazdozbiór. W piątek 15 lutego z tarczą oświetloną w mniej więcej 80% zajrzy on do gwiazdozbioru Oriona, w sobotę 16 lutego ? do gwiazdozbioru Bliźniąt, wędrując prawie dokładnie przez jej środek, zaś w niedzielę 17 lutego ? do gwiazdozbioru Raka. Na pożegnanie tygodnia Księżyc zbliży się na mniej niż 5° do innej znanej gromady otwartej gwiazd M44, lecz ta wskutek bliskości Księżyca w praktyce będzie niewidoczna.
Pora pokazana na mapce jest za późna na obserwacje mirydy o Ceti, lornetkę lub teleskop na nią należy skierować wcześniej, najlepiej około godziny 18:45, czyli na początku nocy astronomicznej. Wtedy gwiazda wznosi się na wysokość prawie 30° nad widnokręgiem. Niestety blask Miry osłabł już do mniej więcej +5,5 magnitudo. A więc wciąż można dostrzec ją gołym okiem, choć już raczej nie w mieście. Jednak do komfortu obserwacji niezbędne są przyrządy optyczne. Wygenerowaną na stronie AAVSO mapkę okolic Miry z naniesionymi jasnościami gwiazd porównania można znaleźć tutaj.
Gdy Mira chyli się ku zachodowi, po wschodniej stronie nieboskłonu wznosi się gwiazdozbiór Lwa, a w nim znajduje się kolejna długookresowa gwiazda zmienna, typu Mira Ceti, R Leo. O godzinie podanej na mapce gwiazda zdąży się wznieść na wysokość ponad 40° nad południowo wschodnią część nieboskłonu. Z kształtu krzywej blasku wynika, że jasność R Leo ustabilizowała się na poziomie mniej więcej +5,5 magnitudo. Oznacza to, że można ją dostrzec gołym okiem, ale ? podobnie jak w przypadku mirydy o Ceti ? do jej obserwacji przyda się lornetka, lub teleskop. Wygenerowaną na stronie AAVSO mapkę okolic R Leo z naniesionymi jasnościami gwiazd porównania można znaleźć tutaj.
W drugiej części nocy poprawiają się warunki obserwacyjne planet Jowisz i Saturn oraz pogarszają warunki obserwacyjne planety Wenus. Pierwsza z wymienionych planet wędruje przez gwiazdozbiór Wężownika, niecałe 7° na południe od gwiazdy Sabik, czyli ? Oph. Do końca tygodnia jasność Jowisza osiągnie -2 magnitudo, a jego tarcza urośnie do 35?.
W układzie księżyców galileuszowych planety w tym tygodniu będzie można dostrzec następujące zjawiska (na podstawie Almanachu Astronomicznego na 2019 r. Tomasza Ściężora oraz programu Starry Night):
?    12 lutego, godz. 6:34 ? minięcie się Io (N) i Europy w odległości 9?, 85? na zachód od brzegu tarczy Jowisza,
?    14 lutego, godz. 3:58 ? Ganimedes chowa się za tarczę Jowisza (początek zakrycia),
?    14 lutego, godz. 6:05 ? wyjście Ganimedesa zza tarczy Jowisza (koniec zakrycia),
?    15 lutego, godz. 6:52 ? minięcie się Io (N) i Kallisto w odległości 24?, 33? na wschód od brzegu tarczy Jowisza,
?    16 lutego, godz. 5:24 ? Io chowa się w cień Jowisza (początek zaćmienia),
?    16 lutego, godz. 6:12 ? wyjście Europy zza tarczy Jowisza (koniec zakrycia),
?    17 lutego, godz. 3:15 ? o wschodzie Jowisza cień Io na tarczy Jowisza (w IV ćwiartce),
?    17 lutego, godz. 3:45 ? wejście Io na tarczę Jowisza,
?    17 lutego, godz. 4:45 ? zejście cienia Io z tarczy Jowisza,
?    17 lutego, godz. 5:56 ? zejście Io z tarczy Jowisza.
Druga z wymienionych planet, planeta Wenus, oddala się od Jowisza i jednocześnie zbliża do Saturna. Do niedzieli 17 lutego dystans między Wenus a Jowiszem zwiększy się do 25°, zaś między Wenus a Saturnem spadnie do niecałych 2°. Jeszcze bliżej Saturna Wenus przejdzie w kolejnym tygodniu. W najbliższych dniach Wenus przejdzie przez wnętrze łuku gwiazd z północno-wschodniej części głównej figury Strzelca. W piątek 15 lutego Wenus przejdzie mniej niż 2? na północ od świecącej z jasnością obserwowaną +3,5 magnitudo gwiazdy ?2 Sgr. Niestety największe zbliżenie zdarzy się, gdy oba ciała niebieskie będą jeszcze pod widnokręgiem. U nas w piątek rano Wenus pokaże się niecałe 0,5 stopnia od ? Sgr. W niedzielę 17 lutego Wenus minie najbardziej na południe wysuniętą z jasnych gwiazd łuku o Sgr w odległości jakichś 45?, natomiast w poniedziałek 18 lutego dotrze na odległość 6 minut kątowych do gwiazdy Albaldah, oznaczanej na mapkach grecką literą ? i świecącej o 0,7 magnitudo jaśniej od o Sgr. W tym czasie jasność planety obniży się do -4,1 wielkości gwiazdowej, średnica jej tarczy spadnie do 17?, czyli porównywalnie do pobliskiego Saturna, zaś faza urośnie do 69%.
Planeta Saturn świeci najsłabiej z całej trójki planet, jej blask jest oceniany na mniej więcej +0,6 wielkości gwiazdowej, a średnica tarczy planety wynosi 15? (również najmniej jak na razie z całej trójki, lecz niedługo poniżej tej wielkości skurczy się tarcza Wenus). Saturn swoją pętlę kreśli znacznie bliżej ekliptyki niż Wenus i wędruje mniej więcej 0,5 stopnia pod wspominanym w poprzednim akapicie łuku gwiazd Strzelca. Niestety na razie wciąż planeta porusza się zbyt nisko, a tło nieba jest za jasne na obserwacje księżyców planety z pierścieniami. Oczywiście da się je dostrzec przez teleskop, ale położenie planety na niebie sprawi, że obserwacje nawet Tytana nie należą obecnie do łatwych, a jego obraz pozostawia wiele do życzenia.
 Pod koniec tygodnia nisko nad zachodnim widnokręgiem zacznie pojawiać się planeta Merkury, dążąca do maksymalnej elongacji wschodniej pod koniec lutego. Niestety jak zawsze na przełomie zimy i wiosny, w momencie największego oddalenia od Słońca Merkury osiągnie odległość niewiele przekraczającą 18° i na godzinę po zachodzie Słońca pokaże się na wysokości niecałych 7° nad widnokręgiem. Będzie to okres najlepszej wieczornej widoczności Merkurego w tym roku. Również jak zawsze podczas widoczności wieczornej planety wewnętrzne zbliżają się do nas, dążąc do koniunkcji dolnej, czyli przejścia między nami a Słońcem. Stąd wtedy tarcza takiej planety rośnie i jednocześnie maleje jej faza. W przypadku Merkurego maleje także jasność planety. W niedzielę 17 lutego około godziny 18:00 planeta pokaże się na wysokości jakichś 2° nad zachodnim widnokręgiem, prezentując tarczę o jasności -1,1 magnitudo, średnicy 6? i fazie 83%. W przyszłym tygodniu Merkury przejdzie bardzo blisko planety Neptun, ale niekorzystne warunki obserwacyjne tej drugiej planety uniemożliwią w zasadzie jej dostrzeżenie. Nawet przy wykorzystaniu teleskopów.
https://news.astronet.pl/index.php/2019/02/14/niebo-na-poczatku-drugiej-dekady-lutego-2019-roku/

Niebo na początku drugiej dekady lutego 2019 roku.jpg

Niebo na początku drugiej dekady lutego 2019 roku2.jpg

Niebo na początku drugiej dekady lutego 2019 roku3.jpg

Niebo na początku drugiej dekady lutego 2019 roku4.jpg

Niebo na początku drugiej dekady lutego 2019 roku5.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NASA rozpocznie nową misję kosmiczną SPHEREx
Autor: John Moll (14 luty, 2019)
Amerykańska agencja NASA zapowiada nową misję kosmiczną, która pozwoli nam zrozumieć, jak ewoluował Wszechświat i czy elementy niezbędne do powstania życia są powszechne w systemach planetarnych Drogi Mlecznej. Dwuletnia misja rozpocznie się w 2023 roku i pochłonie ponad 242 miliony dolarów.
Agencja NASA zamierza wystrzelić w kosmos nowy teleskop SPHEREx (The Spectro-Photometer for the History of the Universe, Epoch of Reionization and Ices Explorer), który będzie badał niebo w świetle optycznym i bliskiej podczerwieni. Z pomocą nowego urządzenia, astronomie chcą zebrać dane, dotyczące ponad 300 milionów galaktyk, oraz ponad 100 milionów gwiazd w Drodze Mlecznej.
Teleskop kosmiczny SPHEREx będzie przyglądał się galaktykom, oddalonym od Ziemi nawet o 10 miliardów lat świetlnych. Z jego pomocą, powstanie nowa mapa nieba w 96 różnych pasmach kolorów. Astronomowie w ramach tej misji będą również szukać wody i cząsteczek organicznych w Drodze Mlecznej.
Nowa misja agencji NASA dostarczy nam danych, dzięki którym być może lepiej zrozumiemy, jak Wszechświat ewoluował po Wielkim Wybuchu. Teleskop SPHEREx pokaże nam również, jak powszechne może być życie w Drodze Mlecznej.
Źródło:
https://www.jpl.nasa.gov/news/news.php?feature=7336
https://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/nasa-rozpocznie-nowa-misje-kosmiczna-spherex

NASA rozpocznie nową misję kosmiczną SPHEREx.jpg

NASA rozpocznie nową misję kosmiczną SPHEREx2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tajemnicze błyski zaobserwowano w ziemskiej atmosferze, w miejscach, gdzie nie ma chmur burzowych
2019-02-14

Ziemska atmosfera skrywa przed nami jeszcze wiele sekretów spędzających sen z powiek naukowcom. Jednym z nich są odkryte właśnie tajemnicze błyski, których nie sposób wyjaśnić, ponieważ pojawiają się w miejscach, gdzie nie występują burze. Czym one są?
Niezwykłego odkrycia dokonał rosyjski satelita Łomonosow, który wraz z sondą Kanopus-B bada wysokoenergetyczne promieniowanie kosmiczne, w tym promieniowanie gamma. W wysokich warstwach ziemskiej atmosfery pojawiły się błyski.
Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby dochodziło do nich w obrębie występowania rozbudowanych chmur burzowych Cumulonimbus, które generują błyskawice, zarówno te tradycyjnie, jak i te wciąż nie do końca poznane, zwane czerwonymi duszkami i błękitnymi strumieniami.
Jednak błyski odnotowane zostały z dala od chmur burzowych, znacznie wyżej niż one sięgają, na rozległych obszarach panowania zupełnie wolnego od chmur nieba. Właśnie ten fakt sprawił, że naukowcy postanowili dokładnie przyjrzeć się temu fenomenowi.
Badacze z Instytutu Fizyki Nuklearnej na Uniwersytecie im. M. Łomonosowa w Moskwie twierdzą, że natknęli się na zupełnie nowe, nieznane wcześniej zjawiska fizyczne. Niewykluczone, że są one związane z pasem radiacyjnym Ziemi, zwanym też Pasem Van Allena, gdzie występuje intensywne promieniowanie korpuskularne otaczające naszą planetę.
Naładowane cząstki uwięzione przez pole magnetyczne mogą uwalniać się w pułapki magnetycznej, tworząc w niej rozległe obszary jonizacji, a więc doprowadzać do zaobserwowanych zagadkowych błysków, z dala od obszarów burzowych.
Aby w pełni poznać i zrozumieć to zjawisko koniecznie są dalsze badania, które rosyjscy naukowcy zapowiadają. Z pewnością przyłączą się do nich ich zagraniczni koledzy, ponieważ jakiś czas temu podobne błyski odnotowali też astronauci z pokładu Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Być może są one w jakiś sposób ze sobą związane.
Źródło: TwojaPogoda.pl / Uniwersytet im. M. Łomonosowa.
http://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2019-02-14/tajemnicze-blyski-zaobserwowano-w-ziemskiej-atmosferze-w-miejscach-gdzie-nie-ma-chmur-burzowych/

Tajemnicze błyski zaobserwowano w ziemskiej atmosferze, w miejscach, gdzie nie ma chmur burzowych.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bliski przelot 2019 CN5 (11.02.2019)
2019-02-14. Krzysztof Kanawka
Jedenastego lutego doszło do bliskiego przelotu planetoidy 2019 CN5 obok Ziemi. Obiekt przemknął w minimalnej odległości około 119 tysięcy kilometrów.
Moment przelotu planetoidy 2019 CN5 nastąpił 11 lutego z maksymalnym zbliżeniem około 08:20 CET. W tym momencie obiekt znalazł się w odległości około 119 tysięcy kilometrów od Ziemi, Odpowiada to 0,31 średniego dystansu do Księżyca. 2019 CN5 ma szacowaną średnicę około 10 metrów.
Jest to 7 bliski (wykryty) przelot planetoidy lub meteoroidu w 2019 roku. W 2018 roku wykryć bliskich przelotów było przynajmniej 73. Rok wcześniej takich wykrytych przelotów było 53. W 2016 roku wykryto przynajmniej 45 bliskich przelotów, w 2015 było ich 24, a w 2014 roku 31. Z roku na rok ilość odkryć rośnie, co jest dowodem na postęp w technikach obserwacyjnych oraz w ilości programów poszukiwawczych, które niezależnie od siebie każdej pogodnej nocy ?przeczesują? niebo. Pracy jest dużo, gdyż prawdopodobnie planetoid o średnicy mniejszej od 20 metrów może krążyć w pobliżu Ziemi nawet kilkanaście milionów.
Zeszły rok obfitował w bliskie przeloty większych planetoid obok Ziemi. Pierwszym bliskim przelotem w 2018 roku było zbliżenie dużej planetoidy 2018 AH. Ten obiekt ma średnicę około stu metrów, a jego wykrycie nastąpiło dopiero po przelocie obok Ziemi. Z kolei 15 kwietnia 2018 doszło do przelotu planetoidy 2018 GE3 o średnicy około 70 metrów. Miesiąc później, 15 maja 2018 również doszło do bliskiego przelotu planetoidy 2010 WC9 o średnicy około 70 metrów. Na początku czerwca 2018 doszło do wykrycia meteoroidu 2018 LA, który zaledwie kilka godzin później wszedł w atmosferę.
(PFA, HT)
https://kosmonauta.net/2019/02/bliski-przelot-2019-cn5-11-02-2019/

Bliski przelot 2019 CN5 (11.02.2019).jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Elon Musk ujawnił ceny biletów na podróż na Marsa. Zapowiada się całkiem ciekawie
2019-02-14
SpaceX buduje największą w historii ludzkości rakietę i statek kosmiczny, które za jednym zamachem będą zdolne do zabrania 100 osób w pełną niebezpieczeństw podróż na Marsa. Musk ujawnił ceny biletów w obie strony.
Przyszłością ludzkości jest stanie się cywilizacją kosmiczną, zamieszkanie na obiektach przemierzających Układ Słoneczny i szybsza eksploracja Układu Słonecznego, a może nawet najbliższych gwiazd. Żeby w ogóle było to możliwe, musimy uczynić ten pierwszy krok. Chociaż wykonaliśmy go pośrednio w roku 1969, gdy pierwsi ludzie wylądowali na powierzchni Księżyca, to jednak dopiero za kilka lat będziemy mogli na nim pozostać na stałe. Przynajmniej taki jest plan kilku światowych mocarstw.
Oprócz naszej przyszłości związanej ze Srebrnym Globem, równocześnie są też prowadzone przygotowania do pierwszej załogowej misji na Marsa, a także stworzenie odpowiednich technologii, które pozwolą nam zbudować tam ludzie habitaty. Oczywiście, będzie to znacznie trudniejsze zadanie, niż w przypadku Księżyca, bo i warunki tam panujące znacznie bardziej ekstremalne, a przede wszystkim ogromną rolę odgrywa tutaj odległość od Ziemi.
Mimo wszystko, szef SpaceX jest pewien, że uda nam się pokonać wszelakie trudności i w końcu osiąść na Czerwonej Planecie. Zresztą tak naprawdę nie mamy innego wyjścia, bo nasza cywilizacja znajduje się już na tak wysokim poziomie rozwoju, że musimy myśleć o odpowiednim zabezpieczeniu się na wypadek globalnego kataklizmu, do którego może dojść zupełnie nieoczekiwanie, a to np. z powodu uderzenia kosmicznej skały, jak to było za czasów dinozaurów. Wówczas bezpowrotnie stracimy cały nasz dorobek.
Elon Musk napisał w odpowiedzi na swoim profilu na Twitterze (zobaczcie tutaj), że cena biletu na podróż na Marsa początkowo może wynosić ok. 500 tysięcy dolarów, ale sukcesywnie będzie spadać i może dojść do zaledwie 100 tysięcy dolarów. Ma temu przysłużyć się konkurencja, większe inwestycje i popularność tego typu wypraw. Cena i tak jest niska, w porównaniu z niebawem oferowanymi lotami w kosmos przez szefa Amazonu oraz firmy Virgin. Za kilkunastominutowy lot na wysokość 80-120 kilometrów ponad powierzchnię Ziemi liczą sobie oni od 140 do 300 tysięcy dolarów. Lot na Marsa w obie strony w początkowej kwocie 500 tysięcy dolarów wygląda całkiem przystępnie.
Przypomnijmy, że pierwszy lot bezzałogowy na Czerwoną Planetę realizowany przez firmę SpaceX ma odbyć się w 2024 roku, a załogowy dwa lata później. W trakcie kolejnych, na powierzchnię planety będą już sprowadzane roboty, które pozwolą rozpocząć budowę pierwszych kolonii. Miliarder jest pewien, że pierwsze loty na Marsa odbędą śmiałkowie, szaleńcy i pionierzy, tacy sami, którzy dotarli do Stanów Zjednoczonych i wyruszyli na podbój dzikiego zachodu.
Tymi ludźmi nie będą miliarderzy i ludzie wpływowi. To będą ludzie ciężko pracujący, nie mający czasu na rozrywkę, a i bezustannie żyjący tam ze świadomością, że mogli dostać bilet w jedną stronę. Co ciekawe, nie zapłacą oni ani grosza za tę wyprawę, gdyż koszta w pełni pokryje NASA, rząd Stanów Zjednoczonych oraz najróżniejsze organizacje.
Musk jakiś czas temu zapowiedział, że chciałby polecieć na Marsa, mieszkać tam, a nawet tam umrzeć ze starości. W tej chwili daje jakieś 70 procent szans na realizację tych odważnych planów. Miliarder zdaje sobie sprawę z faktu, że pomimo dużych postępów, jakie dokonuje jego firma w rozwoju przemysłu kosmicznego i technologii kosmicznych, wciąż pozostaje jeszcze daleka droga do pierwszej załogowej misji na Czerwoną Planetę i stworzenia tam odpowiedniej infrastruktury do potrzymania życia, aby mógł zaryzykować i się tam bezpiecznie wybrać, a nawet zamieszkać.
Jeśli uda mu się zrealizować swoje plany, to i tak będzie często odwiedzał Ziemię, aby prowadzić tu interesy, ale na starość może znaleźć spokojne i bezpieczne miejsce w podziemnych bazach na Czerwonej Planecie. Życie na Marsie kompletnie nie będzie przypominało tego ziemskiego. Panują tam ekstremalne dla ludzi temperatury i promieniowanie, jest też mniejsza grawitacja, która będzie miała niebagatelny wpływ na kondycję fizyczną pierwszych kolonizatorów.
Źródło: GeekWeek.pl/Elon Musk/SpaceX/Twitter / Fot. SpaceX
http://www.geekweek.pl/news/2019-02-14/elon-musk-ujawnil-ceny-biletow-na-podroz-na-marsa-zapowiada-sie-calkiem-ciekawie/

Elon Musk ujawnił ceny biletów na podróż na Marsa. Zapowiada się całkiem ciekawie.jpg

Elon Musk ujawnił ceny biletów na podróż na Marsa. Zapowiada się całkiem ciekawie2.jpg

Elon Musk ujawnił ceny biletów na podróż na Marsa. Zapowiada się całkiem ciekawie3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NASA ogłosiła, że zamierza wrócić na powierzchnię Księżyca jeszcze w tym roku
2019-02-15
Rok 2019 jest szczególnym w historii Amerykańskiej Agencji Kosmicznej, Stanów Zjednoczonych, przemysłu kosmicznego i całej ludzkości. Dokładnie 50 lat temu pierwsi ludzie wylądowali na powierzchni Srebrnego Globu.
Jim Bridenstine, obecny administrator NASA, oświadczył na wczorajszej konferencji specjalnie zorganizowanej przez agencję, że Amerykanie powrócą na powierzchnię Księżyca jeszcze w tym roku. Oczywiście mówimy tutaj o bezzałogowej misji w postaci lądowników, ale mamy powody do radości, ponieważ ten krok pokazuje, że nadchodzące wielkimi krokami lata 20. XXI wieku zapowiadają się w rozwoju przemysłu kosmicznego i eksploracji kosmosu iście rewelacyjnie, tak jak lata 60. i 70. ubiegłego wieku.
W ciągu najbliższego miesiąca NASA ma przedstawić szczegółowy plan wielkiego projektu powrotu na Srebrny Glob. Ogólny plan był przedstawiony pod koniec ubiegłego roku, a teraz agencja ogłosi kilkanaście misji, w ramach których na Księżyc zostaną dostarczone ładunki i eksperymenty. Poznamy również dokładne lokalizacje lądowań.
Te plany mają zrealizować współpracujące z agencją amerykańskie firmy na co dzień prężnie rozwijające się w przemyśle kosmicznym. Bridenstine jest pewien, że prace nad lądownikami w prywatnych firmach ruszą już w lipcu, gdy minie 50. rocznica lądowania ludzi na naturalnym satelicie naszej planety i 60. rocznica powstania NASA.
W przedsięwzięciu o nazwie CLPS, na które agencja przeznaczy aż 2,6 miliarda dolarów, chęć udziału wyraziło przeszło 30 prywatnych amerykańskich firm na co dzień działających w świecie prywatnego sektora przemysłu kosmicznego. Ostatecznie władze NASA wybrały 9 z nich, a mianowicie: Astrobotic, Deep Space Systems, Draper, Firefly Aerospace, Intuitive Machines, Lockheed Martin, Masten, Moon Express, Orbit Beyond.
Co ciekawe, swoje zgłoszenie w uczestnictwie w projektach powrotu na Srebrny Glob wysłały też tak znane firmy jak SpaceX, należąca do Elona Muska, oraz Blue Origin, do Jeffa Bezosa, szefa Amazonu i najbogatszego człowieka na świecie. Niestety, agencja nie zdecydowała się wykorzystać ich technologii i pomysłów. Najpewniej będą one wspierane przez rząd USA innymi kanałami i są przeznaczone go większych i przyszłych celów, więc swoje plany księżycowe i tak zrealizują.
Jednak NASA nie oczekuje, że wszyscy z tych dziewięciu partnerów odniosą sukces w tworzeniu statków kosmicznych, które dotkną Księżyca. ?Chcemy, aby odniosły sukces. To nie jest gwarancja, że tak się stanie, ponieważ to, co robią, nie przypomina niczego, co zrobiliśmy wcześniej, ale naszym celem jest dowiedzieć się jak najwięcej, abyśmy mogli się nauczyć i pomóc temu nowemu przemysłowi rozwijać się tutaj w Stanach Zjednoczonych? - powiedział na konferencji Jim Bridenstine, administrator Amerykańskiej Agencji Kosmicznej.
NASA w tej chwili nie ma poważniej konkurencji w kwestiach planów, zasobów i możliwości eksploracji Księżyca w postaci agencji kosmicznych innych krajów. Co prawda, Chiny mają swoje plany i gotowe technologie, ale na pewno nie będą podbijały naturalnego satelity naszej planety z takim rozmachem jak Stany Zjednoczone. O udziale Rosji nie ma sensu w ogóle wspominać, a wkład Unii Europejskiej obecnie będzie polegał na wsparciu budowy tylko Księżycowego Portu Kosmicznego.
Jeśli wszystkie prace przebiegną zgodnie z planem, a jest wielce prawdopodobne, że tak będzie, bo firmy mają już gotowe technologie i prototypy lądowników i łazików, to pierwsze urządzenia mogą pojawić się na powierzchni Księżyca do końca bieżącego roku. Trzymajmy za to mocno kciuki.
Źródło: GeekWeek.pl/NASA / Fot. NASA
http://www.geekweek.pl/news/2019-02-15/nasa-oglosila-ze-zamierza-wrocic-na-powierzchnie-ksiezyca-jeszcze-w-tym-roku/

NASA ogłosiła, że zamierza wrócić na powierzchnię Księżyca jeszcze w tym roku.jpg

NASA ogłosiła, że zamierza wrócić na powierzchnię Księżyca jeszcze w tym roku2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gemini 8 ? ważny etap ?wyścigu na Księżyc?
2019-02-15. Krzysztof Kanawka
W marcu 1966 roku odbyła się misja załogowa Gemini 8. Jej nieoczekiwany przebieg był ważnym etapem w ?wyścigu na Księżyc?.
W tym roku będziemy świętować pięćdziesięciolecie pierwszego lądowania człowieka na Księżycu. Zanim jednak Neil Armstrong postawił stopę na Srebrnym Globie, odbyło się kilka misji, które miały duże znaczenie dla sukcesu programu Apollo. Jedną z tych misji był lot Gemini 8 ? pierwszy lot orbitalny Neila Armstronga.
Misja Gemini 8 była planowana na trzy dni. Najważniejszym elementem tego lotu była seria połączeń z bezzałogowym pojazdem Agena. Pojazd Agena został zbudowany, by przetestować działania takie jak wspólne działania na orbicie, cumowanie dwóch pojazdów oraz zmiany orbit. Te wszystkie działania musiały być opanowane w dobrym stopniu jeszcze przed rozpoczęciem programu Apollo.
Gemini 8 ? z załogą w składzie Neil Armstrong i David Scott ? wystartował 16 marca 1966 o godzinie 16:41 UTC. Sześć godzin i 33 minuty później Gemini 8 przycumował do Ageny. Było to pierwsze udane cumowanie w przestrzeni kosmicznej ? ważny krok w ?wyścigu na Księżyc?, gdyż każda misja księżycowa wymagała serii cumowań różnych pojazdów.
Zaledwie 27 minut później pojawił się poważny problem, który wymógł przerwanie misji. W systemie manewrowym pojazdu Gemini pojawił się problem, który spowodował zużycie pokładowego paliwa oraz coraz szybszy ruch zestawu Gemini-Agena.
Początkowo kontrola misji zakładała, że problem pojawił się w Agenie, zatem postanowiono rozłączyć oba obiekty. Jak się szybko okazało ? problem był po stronie kapsuły Gemini, która po odcumowaniu zaczęła obracać się coraz szybciej. Jedynie dzięki szybkim reakcjom astronautów udało się zapobiec całkowitej kontroli nad kapsułą. Następnie zapadła decyzja o przerwaniu misji i po zaledwie 10 godzinach i 41 minutach od startu Gemini 8 wodował w Pacyfiku. Załoga została podjęta przez okręt amerykańskiej Marynarki Wojennej.
Co ciekawe, nie udało się w pełni wyjaśnić przyczyn awarii w systemie manewrowym Gemini 8. Późniejsze kapsuły Gemini miały zmodyfikowany układ elektryczny, co zapobiegło podobnym awariom. Zmieniono także procedury testów naziemnych przed startem ? w późniejszych misjach praktyką stało się poszerzone testowanie sprzętu.
Misja Gemini 8 była przykładem trudności, z jakimi zmagały się pierwsze loty załogowe. Większość technologii i procedur wówczas nie było opracowanych, a margines błędu był bardzo niewielki. Z pewnością jednak doświadczenia Gemini 8 pozwoliły na poprawienie procedur cumowania na orbicie oraz funkcjonowania dwóch pojazdów ? zarówno oddzielnie, jak i wspólnie.
Warto jednak tu dodać, że doświadczenia wyniesione z Gemini 8 nie zapobiegły kolejnym awariom, a nawet katastrofom. Mniej niż rok później, 27 stycznia 1967 roku, doszło do tragicznego pożaru Apollo 1. W kwietniu 1970 roku doszło zaś do poważnej awarii w trakcie misji Apollo 13. Pierwsze loty załogowe były zawsze wyprawą w nieznane ? nawet podczas naziemnych testów.
Neil Armstrong, uczestnik misji Gemini 8 oraz pierwszy człowiek na Księżycu, zmarł 25 sierpnia 2012 roku.
(NASA)
https://kosmonauta.net/2019/02/gemini-8-wazny-etap-wyscigu-na-ksiezyc/

Gemini 8 ? ważny etap wyścigu na Księżyc.jpg

Gemini 8 ? ważny etap wyścigu na Księżyc2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy czarne dziury mogą być hologramami?
2019-02-15

Czarne dziury są wciąż jednymi z najbardziej tajemniczych obiektów kosmicznych. Nowe badania zdają się teraz sugerować, że ich głębia i czerń to tylko holograficzna projekcja.
Niedawno pisaliśmy o tym, że według fizyków cały nasz Wszechświat może być hologramem. To jeszcze nie wszystko. Niezależnie od tego podobną naturę mają być może czarne dziury, który w tym modelu byłyby... płaskie. Wynika to zdaniem części naukowców z nowych wyliczeń dla ich entropii - czyli stopnia nieuporządkowania. Obliczenia te sugerują, że czarne dziury są czymś w rodzaju złudzenia optycznego.
Hipoteza holograficzna została po raz pierwszy zaproponowana przez fizyka Leonarda Susskinda w latach 90. Zgodnie z nią w ujęciu matematycznym cały Wszechświat wymaga istnienia tylko dwóch - a nie trzech, jak się nam wszystkim wydaje - wymiarów, aby działała grawitacja i inne znane nam prawa fizyki. Koncepcja ta, choć dość dziwna, może rozwiązywać niektóre ważne konflikty pomiędzy teorią względności Einsteina i mechaniką kwantową.
Fizycy zaproponowali teraz, że głównym powodem, dla którego nie możemy dowiedzieć się, co dzieje się z materią przekraczającą horyzont zdarzeń czarnej dziury, jest to, że obiekt taki w zasadzie nie ma żadnego "wnętrza". Alternatywą jest to, że wszystko, co przechodzi przez horyzont, zostaje uwięzione w pewnych odchyleniach grawitacyjnych obecnych na powierzchni czarnej dziury.
Zespół fizyków kierowany przez Daniele Pranzetti z Instytutu Fizyki Teoretycznej im. Maxa Plancka w Niemczech przedstawił nowe oszacowania dla ilości entropii istniejącej w czarnej dziurze. Obliczenia zdają się potwierdzać powyższe przypuszczenia.
Według Stephena Hawkinga entropia czarnej dziury musi być zależna od jej obszaru, ale już nie od jej objętości. Właśnie na gruncie tego pomysłu powstały pierwsze koncepcje czarnych dziur holograficznych. Choć wśród naukowców istnieje zgoda co do tego, że czarne dziury muszą mieć entropię, bo w przeciwnym wypadku ich istnienie naruszałoby drugą zasadę termodynamiki, nie osiągnięto do dziś porozumienia co do pochodzenia tej entropii. Nie wiadomo też, jak poprawnie wyliczać jej wartość.
Zespół Pranzetti zastosował w tym celu teorię znaną jako pętlowa grawitacja kwantowa (Loop Quantum Gravity, LQG). Próbuje ona wyjaśniać działanie tak zwanej kwantowej grawitacji - dąży do opisania siły grawitacyjnych zgodnie z zasadami mechaniki kwantowej. Przewiduje między innymi, że Wszechświat składa się z maleńkich ziaren znanych jako kwanty - "atomów" czasoprzestrzeni. Zgrupowania tych kwantów nazywa się w niej kondensatami. Fizycy odkryli, że czarna dziura zbudowana z takich kondensatów miałaby wszystkie ich właściwości, a ich wzajemne zachowania i wywierane przez nie efekty grawitacyjne mogłyby być opisane poprzez zbadanie właściwości tylko jednego z nich.
Oznacza to, że chociaż nie możemy naprawdę zobaczyć ani zmierzyć tego, co znajduje się za horyzontem zdarzeń czarnej dziury - a więc i jej entropii - nie ma to znaczenia, ponieważ zbiorowe właściwości wszystkich jej "atomów" można zmierzyć badając tylko jeden z nich. Podstawowe, składowe atomy tworzą w tej koncepcji rodzaj płynu, który jest obserwowaną przez nas, ciągłą czasoprzestrzenią o jednorodnej geometrii.
Należy teraz wyobrazić sobie czarną dziurę jako trójwymiarowy pierścień kosza do koszykówki. Ten pierścień to w tym modelu horyzont zdarzeń, natomiast siatka kosza jest czarną dziurą, do której wpada (i w której znika) cała materia. Gdyby wepchnąć tę siatkę w pewien sposób w pierścień (tworząc płaski, dwuwymiarowy okrąg) i przyjąć, że są one wykonane z wody, moglibyśmy dość łatwo dostrzec, że wszystko to, co mierzymy w pierścieniu, można także zastosować do tego, co znajduje się w upakowanej w nim sieci.
Ten dość uproszczony model pokazuje, że trójwymiarowa natura czarnych dziur może być po prostu złudzeniem. Wszystkie informacje o czarnej dziurze można hipotetycznie ograniczyć do dwuwymiarowej powierzchni, bez potrzeby odwoływania się do jej wnętrza. Model ten przedstawiono w prestiżowym czasopiśmie Physical Review Letters. Choć zapewne trudno będzie ostatecznie udowodnić, że czarne dziury są w rzeczywistości dwuwymiarowe, będzie to dużym wyzwaniem dla teoretyków.
 
Czytaj więcej:
?    Cały artykuł
?    Czy Wszechświat jest hologramem?

Źródło: physics-astronomy.com
Na zdjęciu: Wizualizacja czarnej dziury i wpadającej do niej materii. Źródło: APOD/Alain Riazuelo
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/czy-czarne-dziury-moga-byc-hologramami-1

Czy czarne dziury mogą być hologramami.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chandrayaan 2 ? Indie wracają na Księżyc
2019-02-15. Aleksander Fiuk
W kwietniu 2019 roku, czyli dziesięć lat po zakończeniu misji Chandrayaan 1, jedynej dotąd indyjskiej sondy księżycowej, w stronę Srebrnego Globu ma zostać wysłana Chandrayaan 2.
Pod koniec stycznia 2019 roku indyjski premier Narendra Modi potwierdził, że wyniesienie nowej sondy księżycowej najprawdopodobniej nastąpi przed końcem kwietnia. Chandrayaan 2 zostanie wysłana w kosmos na pokładzie GSLV Mark 3, trójstopniowej indyjskiej rakiety nośnej, której podstawowym zadaniem jest umieszczanie satelitów na orbicie geostacjonarnej, a w przyszłości również obsługa misji załogowych. Sonda po starcie znajdzie się na mocno eliptycznej orbicie okołoziemskiej, którą następnie będzie samodzielnie podnosić, by później wejść na orbitę wokół naszego naturalnego satelity.
Początkowo cała misja miała być przeprowadzona we współpracy z rosyjską agencją Roskosmos, lecz po tym, jak w 2015 roku Rosja zasygnalizowała brak możliwości wykonania swojej części misji, czyli głównie konstrukcji łazika marsjańskiego, indyjska ISRO zadecydowała dokończyć projekt samodzielnie.
Sonda, po dotarciu do Księżyca, odłączy lądownik, który następnie wykona miękkie lądowanie w okolicach południowego bieguna Srebrnego Globu, sama zaś będzie go okrążać i mapować w wysokiej rozdzielczości. Lądownik Vikram, nazwany na cześć jednego z ojców indyjskiego programu kosmicznego ? Vikrama Sarabhai, został wyposażony w precyzyjne przyrządy nawigacyjne, optyczne oraz sejsmometr. Będzie on przeprowadzał pomiary i wykonywał zdjęcia przez 15 dni, jednak jego najważniejszym zadaniem jest dostarczenie na powierzchnię Księżyca łazika Pragyan, co w sanskrycie oznacza ?mądrość?. Ten sześciokołowy pojazd o masie niespełna 30 kg pozyskuje energię za pomocą paneli słonecznych. Do jego zadań należy analiza chemiczna próbek pobranych z powierzchni, pomiary natężenia strumieni cząstek alfa oraz tworzenie trójwymiarowej mapy terenu. Informacje zebrane przez przyrządy na powierzchni Księżyca będą przekazywane na Ziemię przez orbiter, który będzie odgrywał rolę przekaźnika sygnału.
Jak podkreślał indyjski premier, Narendra Modi, druga misja pod nazwą Chandrayaan jest dla Indii szansą na ponowne zaznaczenie swojej pozycji na polu eksploracji kosmosu. Głównym celem misji Chandrayaan 2 jest ponowne znalezienie wody w próbkach księżycowego gruntu (czego dokonał już Chandrayaan 1) oraz stworzenie mapy rozkładu występowania wody na Księżycu. Regularne misje na ziemskiego satelitę to tylko krok na hinduskiej drodze, by dołączyć do grona kosmicznych mocarstw. Kolejnym, ostatnim stadium tego procesu będzie ukończenie indyjskiego programu misji załogowych ? wówczas dołączą one do tak wielkich graczy sektora kosmicznego, jak USA, Rosja, kraje zrzeszone w ESA, czy Chiny.
https://kosmonauta.net/2019/02/chandrayaan-2-indie-wracaja-na-ksiezyc/

Chandrayaan 2 ? Indie wracają na Księżyc.jpg

Chandrayaan 2 ? Indie wracają na Księżyc2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po co człowiekowi czas? Książka pełna odpowiedzi na pytania, których sobie nie zadawałem. A powinienem
2019-02-15. Piotr Stanisławski
Co to jest ?teraz?? Czy można żyć we własnym czasie? Gdzie jest nas wewnętrzny zegar? Książka ?Po co człowiekowi czas? daje fascynujące odpowiedzi na te pytania
To wyjątkowe doświadczenie ? czytam książkę o tym, jak organizmy liczą czas i jak się w nim odnajdują samemu poddając swój organizm związanemu z czasem eksperymentowi. Książkę Alana Burdicka ?Po co człowiekowi czas? zacząłem czytać w Piasecznie pod Warszawą, gdzie obowiązuje czas środkowoeuropejski. Potem wyciągnąłem ją gdzieś nad północnym Atlantykiem, na wysokości 11 km, gdzie czas wydawał się wstrzymany ? za oknem samolotu przez 5 godzin widziałem odległy zachód Słońca. A kończę ją pod Toronto, gdzie zegary wskazują czas wschodni, o 6 godzin wcześniejszy niż ten podwarszawski.
A wszystko to wydarzyło się w ciągu zaledwie dwóch dni. Mój organizm zgłupiał ? miałem wrażenie, że pierwsza noc trwa ze 20 godzin. Płytki, dziwny sen ciągnął się straszliwie. Teraz jest kolejny dzień, 21:36 czasu wschodniego wybrzeża, a ja sam nie wiem jak się czuję ? dla mojego organizmu to w pół do czwartej nad ranem, choć dopiero co skończyłem kolację.
Wiem oczywiście, że jet lag to nic wyjątkowego ? doświadcza go tysiące ludzi każdego dnia. Ale jednocześnie budzi coś na kształt podziwu, bo dopiero pojawienie się powszechnie dostępnych lotów międzykontynentalnych sprawiło, że jesteśmy w stanie w ciągu kilku godzin narazić nasz organizm na coś tak dziwacznego. Nasi przodkowie, ledwie dwa czy trzy pokolenia temu, nie mieli szans na takie doznanie.
Co w nas cyka?
Książka ?Po co człowiekowi czas? zajmuje się tym aspektem czasu, który jest nam najbliższy, choć w literaturze popularnonaukowej raczej mało obecny. Nie chodzi tu bowiem o fizyczne implikacje związane ze strzałką czasu, wpływem gigantycznych prędkości czy niewyobrażalnie wielkich mas.
Tu mowa o tym, czego doświadczamy sami. Autor regularnie budzi się o 4:27 nad ranem i czuje się zawieszony, zatrzymany w czasie. Każda minuta ciągnie się niesamowicie długo. Czy to taka metafora czy faktycznie nasz wewnętrzny czas zwalnia? Albo przyspiesza, gdy znakomicie się bawimy?
Bo dziś już wiemy, że człowiek ma swój wewnętrzny zegar i że nie jest to jakaś abstrakcyjna myślowa konstrukcja, tylko namacalny mechanizm molekularny. Znamy białka, które powstają dzięki ekspresji konkretnych genów. Białka te gromadzą się w cytoplazmie naszych komórek stopniowo, aż do chwili, gdy ich stężenie jest na tyle duże, że przenikają do jądra komórkowego i? zatrzymują proces tworzenia samych siebie.
I tak się składa, że trwa to niemal dokładnie 24 godziny. Taki mechanizm znajduje się w każdej komórce ciała, ale nie działa w oderwaniu od tego, co dzieje się na zewnątrz. Rolę centralnego zegara organizmu, który pozwala na synchronizację miliardów małych, komórkowych zegarów odgrywa u nas tzw. jądro nadskrzyżowaniowe. To zgrupowanie około 20 tysięcy neuronów, które siedzą sobie? nad skrzyżowaniem. Chodzi o skrzyżowanie włókien nerwowych biegnących z prawego i lewego oka. Dzięki takiemu umiejscowieniu te komórki mogą dopasowywać rytm swojego działania do dobowego cyklu światła dochodzącego z zewnątrz.
Człowiek z zepsutym czasem
A co by było, gdyby nie dostarczać naszemu zegarowi tych informacji? Gdyby światło słoneczne nie pomagało w uporządkowaniu zegara? 16 lipca 1962 roku francuski speleolog Michel Siffre zszedł do głębokiej jaskini, gdzie nie docierało ani trochę światła. Postanowił pozostać tam przez blisko dwa miesiące. Miał kontakt telefoniczny z kolegami na górze, ci jednak ściśle pilnowali, by w czasie rozmów w żaden sposób nie przekazać informacji o tym, która jest godzina ani jaki to dzień.
Siffre sam liczył sobie czas czekając na 14 września, kiedy miał wyjść na powierzchnię. Ale już 20 sierpnia (według jego wyliczeń) dostał informację o zakończeniu eksperymentu. Okazało się, że w rzeczywistości był już 14 września, a Michel zgubił rachubę i pomylił się aż o 24 dni. Jego wewnętrzny zegar kompletnie oderwał się od rytmu doby.
Siffre powtarzał swój eksperyment jeszcze dwukrotnie i za każdym razem wyniki były przedziwne. Przeczytajcie o tym koniecznie ? to trochę zaskakujące a trochę straszne.
Im dalej przemieszczałem się w poprzek stref czasowych i zagłębiałem w książce, tym bardziej byłem zaskoczony. Choćby ?święty? czas współczesnego świata, UTC, czyli uniwersalny czas koordynowany. To ustalany na podstawie działania zegarów cezowych wzorcowy czas dla całej Ziemi, wykorzystywany w nawigacji lotniczej i morskiej. Okazuje się, że nie istnieje żaden zegar czy inne urządzenie, które stanowiłoby wzorzec i pokazywało czas UTC. Jest on raczej efektem ?negocjacji? między kilkuset zegarami atomowymi rozrzuconymi po całym świecie. W słynnym S?vres pod Paryżem zbierane są odczyty wszystkich tych urządzeń i wyliczany jest błąd, jaki każde z nich popełniło w zeszłym miesiącu. Więc, tak naprawdę, czas UTC istnieje tylko w przeszłości. W teraźniejszości zegary atomowe co najwyżej bardzo się starają, by się od niego zbytnio nie oddalić.
By świat się nie rozjechał
Alan Burdick, autor ?Po co człowiekowi czas? ma wyjątkowy talent do łączenia mnóstwa ciekawostek z solidną wiedzą. I to nie tylko ściśle naukową, bo całkiem pokaźny kawałek poświęcony jest temu, jak filozofia próbowała sobie poradzić z pojęciem teraźniejszości. OK, przyznaję, że to nie jest mój ulubiony fragment książki, ale dałem radę i wkrótce potem zostałem nagrodzony opowieścią o tym, że prawdopodobnie nasz mózg specjalnie generuje opóźnienie w przetwarzaniu niektórych bodźców. To maksymalnie 80 milisekund potrzebne po to, by zsynchronizować informacje przetwarzane wolniej i szybciej. Bez tego odbiór świata ?rozjeżdżałby się? nam ? pewne typy informacji biegną szybszymi drogami od innych i gdyby nie owe 80 milisekund opóźnienia, zachodzące jednocześnie, powiązane zjawiska odbieralibyśmy jako dziejące się w różnym czasie.
Dziwne? To tylko jedno z setek zadziwień, jakie czeka Was podczas lektury tej książki. W (chwilowo) mojej strefie czasowej zbliża się północ, a mój ogłupiały wewnętrzny zegar nie może się zdecydować, czy mam iść spać, czy dziarsko rzucić się w wir obowiązków (bo w domu zaraz 6 rano). Zgodnie z zaleceniami autora ?Po co człowiekowi czas? spróbuję jednak zawierzyć zegarkowi w telefonie i idę spać.
A Wy skorzystajcie z (oczywiście) ograniczonej czasowo promocji na książkę. ?Po co człowiekowi czas? Alana Burdicka kupicie za 23,94 zł czyli. W tym celu wystarczy wejść do księgarni Dadada.pl i po dodaniu książki do koszyka wpisać kod rabatowy crazynauka. Dzięki temu samemu kodowi dostniemy też zniżkę na książki Znikająca łyżeczka, Dziwne przypadki ludzkiego mózgu i Pi razy drzwi.
https://www.crazynauka.pl/po-co-czlowiekowi-czas-ksiazka-pelna-odpowiedzi-na-pytania-ktorych-sobie-nie-zadawalem-a-powinienem/

 

Po co człowiekowi czas Książka pełna odpowiedzi na pytania, których sobie nie zadawałem. A powinienem.jpg

Po co człowiekowi czas Książka pełna odpowiedzi na pytania, których sobie nie zadawałem. A powinienem2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zobacz walentynkowe sygnały od planety Ziemia
2019-02-15. Piotr
Kochacie naszą planetę? Ta mimo wielu szkód jakie jej wyrządzamy kocha nas oddając całą swoją powierzchnię nie tylko nam - ludziom, ale też ogromnej ilości zróżnicowanych gatunków zwierząt, czy roślin. Z uwagi na fakt, że za nami święto zakochanych, postanowiliśmy zaprezentować Wam kilka walentynkowych sygnałów od naszej planety. Niestety wspomnieć również będzie trzeba o tym, jak ogromny wpływ na te piękne krajobrazy ma człowiek.
W niewyobrażalnie bogatym Dubaju znajdziemy niemal wszystko. Zaczynając od pięknych wysp, idąc przez gigantyczne centra handlowe, kończąc (lub niekoniecznie) na wysokich fascynujących budynkach. Do tej listy dopisać należy nowe sztuczne Jezioro Miłości, które stworzono w pobliżu sztucznej gromady lagun w Al Qudra. Zbiornik jest na tyle duży, że można go zobaczyć na zdjęciach wykonanych przez satelity. Zdjęcie obiegło świat w mgnieniu oka za sprawą 36-letniego dubajski księcia - Shaikh Hamdan Bin Mohammad Bin Rashid Al Maktoum.
Warto też wspomnieć o wyspie Moorea ? drugiej co do wielkości w Archipelagu Społeczeństwa Polinezji Francuskiej, około 20 km na północny zachód od Tahiti. Moorea jest częścią łańcucha wysp utworzonych przez wulkanizm. Tego rodzaju wyspy bezustannie się zmieniają, erodują i zatapiają w oceanie. Zmiany następują jednak znacznie szybciej z uwagi na ludzką działalność, która wywiera wpływ na ten piękny naturalny krajobraz.

Moorea to wyspa wysoka, chropowata i górzysta. Obraz został zabarwiony na czerwono nie tylko w celu nadania mu walentynkowego klimatu, ale też w celu podkreślenia występowania na wyspie bujnej roślinności. Jest to jedna z cech, która nadaje wyspie niesamowitego, tropikalnego wyglądu.

Niestety od ponad 1200 lat roślinność wyspy uległa. Dlaczego? Na wyspie zamieszkał wtedy człowiek. Pomimo tego Moorea wciąż otoczona jest piękną rafą koralową, która należy do najbardziej delikatnych ekosystemów na świecie. Na szczęście rafa Moorea wciąż jest stosunkowo dziewicza, dzięki czemu zapewnia dom różnorodnym koralowcom i gatunkom ryb. To tylko potwierdza solidny stan tego ekosystemu. Wskazać jednak trzeba, że solidność ta może zostać zagrożona chociażby przez zanieczyszczenia i ocieplenie mórz.
Kolejne piękne zdjęcie w kształcie serca kreuje woda. Wiadomo - miłość zanika z różnych powodów. Oblicze Ziemi również zmienia się w sposób ciągły i często z powodu działań człowieka. Właśnie z tej przyczyny dochodzi do kurczenia się Morza Aralskiego ? niegdyś czwartego co do wielkości jeziora na świecie.

Gdy Morze Aralskie w znacznej części wyparowało, pozostawiło strefę 40 000 m2 suchego, solnego terenu. Każdego roku gwałtowne burze piaskowe zbierają z tego obszaru co najmniej 150 000 ton soli i piasku i przenoszą je przez o setki kilometrów, powodując problemy zdrowotne dla miejscowej ludności, a także niszcząc uprawy. Wiele wskazuje na to, że cała południowa część morza wkrótce całkowicie wyschnie. Obecnie trwają prace zmierzające do uratowania części północnej.

Obraz, który Wam prezentujemy został wykonany przez misję Copernicus Sentinel-2 w dniu 30 sierpnia 2018 r., Pokazuje tylko część Morza Aralskiego w kształcie serca, które usytuowane jest w jego zachodniej części. Nie jest wykluczone jednak, że wkrótce całkowicie zniknie.
Niżej prezentowany obraz również został zarejestrowany w ramach misji Copernicus Sentinel-2 i przedstawia jedno z najbardziej niezwykłych jezior na świecie. Jezioro Strobel znane także jako Jezioro Jurajskie położone jest w Argentynie, na odludnym terenie stepu patagońskiego. Krystalicznie czysta woda stała się domem dla jednych z największych pstrągów tęczowych na świecie.
W ramach podsumowania warto docenić pracę satelitów, które umożliwiają nam obserwowanie i zrozumienie zmian zachodzących na Ziemi ? m.in. lub przede wszystkim za sprawą działań człowieka. Aby uchronić wiele gatunków zamieszkujących naszą planetę powinniśmy szybko wyciągnąć wnioski ? czy to jednak możliwe, skoro nie potrafimy dojść do porozumienia w banalnych sprawach? Nie ulega jednak wątpliwości, że trudno odbudować to, co człowiek poprzez swoje decyzje świadomie lub nie niszczy.

Zatrzymajcie się na chwilę przy tych pięknych, niespotykanych obrazach i wyciągnijcie jak najwięcej wniosków. Życzymy miłego weekendu na naszej pięknej planecie.

Zobacz też:

- Kalendarz zjawisk astronomicznych w 2019 roku
- Galeria zdjęć (Astrofotografia)
Źródło: earthobservatory.nasa.gov

https://www.astronomia24.com/news.php?readmore=887

Zobacz walentynkowe sygnały od planety Ziemia.jpg

Zobacz walentynkowe sygnały od planety Ziemia2.jpg

Zobacz walentynkowe sygnały od planety Ziemia3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"MUSICAL KOSMOS" na Międzynarodowy Dzień Kobiet
2019-02-15.
8 marca 2019 r. na deskach Teatru Szekspirowskiego w Gdańsku zostanie wystawiony "MUSICAL KOSMOS". To kolorowa opowieść o Wszechświecie, gwiazdach, planetach i księżycach skierowana dla wszystkich powyżej 4 roku życia.
MUSICAL KOSMOS jest to autorska produkcja Akademii Artystycznej z Gdańska. Znajdziemy w nim nieziemską baśń, która poprzez sztukę, śpiew, akrobacje, różne style tańca wyniesie w Kosmos zarówno małego, jak i dużego widza. To piękne ręcznie wykonane kostiumy, autorska scenografia, ręcznie malowane horyzonty, taniec, akrobacje i nieziemska muzyka, która wzrusza i dodaje energii.
MUSICAL KOSMOS to "Niepowtarzalna opowieść Wszechświata, zachwycających gwiazd, planet, księżyców, o jego sile niewyjaśnionej, doskonałej, która daje życie nieskończone. Nieziemska baśń obiektów astronomicznych, przedstawiona poprzez śpiew, akrobacje, różne techniki tańca, muzykę. Obywatelu planety Ziemia, mały i duży, zapraszamy w przestrzeń Kosmosu! Czy znajdziesz w nim siebie? Czy on znajdzie Ciebie?".
Musical przedstawia piękno, ale mówi również o problemach współczesnego świata. Całość odbywa się w kosmicznej scenerii. To opowieść o tym, jak bardzo w życiu potrzebna jest miłość, przyjaźń, radość oraz nadzieja. To niezapomniana przygoda dla dzieci i dla dorosłych.
Grania premierowe odbyły się 30 maja oraz 1 czerwca 2018 roku w Gdańsku w Teatrze Szekspirowskim. Teraz musical powraca, specjalnie na Międzynarodowy Dzień Kobiet 8 marca. Przewidziano w tym dniu 4 grania, o godz. 10:00, 12:30, 17:00 i 19:00. Czas to ok. 90 minut.
Za Scenariusz i teksty utworów odpowiada Magdalena Gabriel, która zajęła się także reżyserią i choreografią musicalu. Ponadto zaprojektowała zachwycające stroje, które wraz Moniką Rudnicką i Krystianem Hintzke ręcznie wykonała z pracownią Akademii Artystycznej.
Scenografia to dzieło Krystiana Hintzke, którego pomysły zachwycają świeżością i brakiem granic. Kropką nad i są ręcznie namalowane horyzonty przez Monikę Rudnicką, której obrazy wielokrotnie zachwyciły widzów.
Za kosmiczną muzykę odpowiada Adam Pietrzak, który stworzył wspaniałe kompozycje, zachwycające widzów od pierwszej nuty.
Natomiast Karolina Adamiak ? Pruś odpowiada za reżyserię wokalną i przygotowanie wokalne 30 artystów.
Opowieść ilustruje swoim tańcem Balet Akademii Artystycznej.
MUSICAL KOSMOS jest odpowiedni dla dzieci powyżej 4 roku życia, młodzieży, dorosłych oraz seniorów.
Bilety: normalny 35 zł / ulgowy 25 zł
Bilety ulgowe przysługują uczniom, studentom, nauczycielom, emerytom, rencistom oraz osobom niepełnosprawnym.
Więcej informacji oraz zdjęcia: www.musicalkosmos.pl.
MUSICAL KOSMOS / Trailer / Akademia Artystyczna
 
Paweł Z. Grochowalski
Źródło: Akademia Artystyczna
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/musical-kosmos-na-miedzynarodowy-dzien-kobiet

MUSICAL KOSMOS na Międzynarodowy Dzień Kobiet.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odkryto rozbłysk 10 miliardów razy silniejszy od rozbłysków na Słońcu
Autor: John Moll (15 luty, 2019)
Naukowcy dokonali zaskakującego odkrycia. James Clerk Maxwell Telescope, obserwatorium astronomiczne znajdujące się na Hawajach, pomogło zidentyfikować niewyobrażalnie potężny rozbłysk gwiezdny, którego w żaden sposób nie można porównać do rozbłysków słonecznych.
Mowa o młodej gwieździe JW 556, która znajduje się 1 269 lat świetlnych od Ziemi w Wielkiej Mgławicy w Orionie. Jest to gwiazda zmienna typu T Tauri, która ma mniej niż 10 milionów lat i cechuje się zmienną jasnością.
Obserwatorium James Clerk Maxwell Telescope posiada zainstalowany instrument o nazwie SCUBA-2. Jest to specjalistyczna kamera, która pracuje w skrajnie niskich temperaturach rzędu -273 stopni Celsjusza i jest niezwykle wrażliwa na fale submilimetrowe. To właśnie z jej pomocą udało się namierzyć potężny rozbłysk gwiezdny.
Zjawisko miało miejsce w listopadzie 2016 roku. Naukowcy twierdzą, że rozbłysk był 10 miliardów razy silniejszy od rozbłysków słonecznych i trwał zaledwie kilka godzin. Przypuszcza się, że gwiazda JW 556 aktywnie akreuje materię z otaczającego ją pyłowego dysku, a rozbłysk został spowodowany zakłóceniem w polu magnetycznym.
Badanie tego typu zjawisk pozwoli lepiej zrozumieć proces formowania się nowych gwiazd oraz historię Układu Słonecznego. Dlatego naukowcy zamierzają kontynuować obserwacje JW 556 z nadzieją na zarejestrowanie kolejnych gwałtownych rozbłysków.
Źródło:
https://phys.org/news/2019-02-james-clerk-maxwell-telescope-flare.html


https://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/odkryto-rozblysk-10-miliardow-razy-silniejszy-od-rozblyskow-na-sloncu

Odkryto rozbłysk 10 miliardów razy silniejszy od rozbłysków na Słońcu.jpg

Odkryto rozbłysk 10 miliardów razy silniejszy od rozbłysków na Słońcu2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fale grawitacyjne rozwiązują kosmiczną zagadkę
2019-02-15. Autor. Agnieszka Nowak
Według zespołu kosmologów pomiary fal grawitacyjnych z około 50 układów podwójnych gwiazd neutronowych w ciągu następnej dekady definitywnie rozwiążą intensywną debatę nad tym, jak szybko rozszerza się nasz Wszechświat.
Kosmos rozszerza się od 13,8 mld lat a jego obecny współczynnik ekspansji, znany jako stała Hubble?a, daje czas, jaki upłynął od Wielkiego Wybuchu.

Jednakże dwie najlepsze metody stosowane do pomiaru stałej Hubble?a dają różne wyniki, sugerując, że nasze rozumienie struktury i historii Wszechświata ? nazywane ?standardowym modelem kosmologicznym? ? może być błędne.

Badania pokazują, w jaki sposób nowe niezależne dane fal grawitacyjnych emitowanych przez układy podwójne gwiazd neutronowych, zwane ?syrenami standardowymi? raz na zawsze przełamią impas między pomiarami.

?Stała Hubble?a jest jedną z najważniejszych liczb w kosmologii, ponieważ jest niezbędna do oszacowania krzywizny przestrzeni i wieku Wszechświata, a także do zbadania jego przeznaczenia? ? powiedziała prof. Hiranya Peiris z UCL.

Zespół opracował uniwersalną technikę, która oblicza, w jaki sposób dane fal grawitacyjnych rozwiążą problem różnic w wynikach pomiarów stałej Hubble?a z dwóch metod.

Gdy dwie gwiazdy neutronowe w układzie podwójnym okrążają się po spirali a zanim się zderzą, wyemitują fale grawitacyjne. W efekcie zderzenia zostaje również wyemitowane jasne światło, które może zostać wykryte przez teleskopy.

Wydarzenia z układów podwójnych gwiazd neutronowych są rzadkością, ale także są nieocenione w dostarczeniu informacji śledzenia kolejnej drogi rozwoju Wszechświata.

Jest tak dlatego, że emitowane fale grawitacyjne powodują zmarszczki czasoprzestrzeni, które mogą być wykryte interferometrami LIGO i Virgo, dającymi dokładny pomiar odległości układu od Ziemi.

Dzięki dodatkowej detekcji światła towarzyszącego eksplozji, astronomowie mogą określić prędkość układu, a zatem obliczyć stałą Hubble?a za pomocą Prawa Hubble?a.

W tym badaniu naukowcy modelowali, ile takich obserwacji będzie potrzebnych, aby rozwiązać problem dokładnego pomiaru stałej Hubble?a.

?Obliczyliśmy, że obserwując 50 układów podwójnych gwiazd neutronowych w ciągu następnej dekady, będziemy mieć wystarczającą ilość danych fal grawitacyjnych, aby niezależnie określić najlepszy pomiar stałej Hubble?a. Powinniśmy być w stanie wykryć wystarczającą liczbę zderzeń, aby odpowiedzieć na to pytanie w ciągu 5-10 lat. To z kolei doprowadzi do najdokładniejszego obrazu rozwoju Wszechświata i pomoże nam ulepszyć model standardowy? ? powiedział główny autor pracy, dr Stephen Feeney z Center for Computational Astrophysics w Flatiron Institute w Nowym Jorku.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
UCL

Urania
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2019/02/fale-grawitacyjne-rozwiazuja-kosmiczna.html

Fale grawitacyjne rozwiązują kosmiczną zagadkę.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W kosmicznym obiektywie: Śladami łazika Opportunity
2019-02-15. Jan Nowosielski
Powyższe zdjęcie zostało wykonane przez łazik Opportunity za pomocą jego kamery nawigacyjnej. Przedstawia ślady kierujące się na północ, które zostawił podczas przemieszczania się po piaszczystych wydmach.
Kontakt z Opportunity został zerwany w czerwcu 2018 roku, gdy znalazł się on w szalejącej na Marsie burzy. Próby odzyskania połączenia okazały się bezskuteczne, a ostatni komunikat otrzymano chwilę po przejściu burzy. Niedawno udało się jednak na krótko znów porozumieć się z łazikiem, lecz z uwagi na wiadomość o uszkodzeniach, zadecydowano o jego wyłączeniu.
Misja ta trwała prawie 15 lat, odkrywając powierzchnię Marsa. Po lądowaniu Opportunity inżynierowie i naukowcy rozpoczęli wspólną pracę nad pokonywaniem trudności i planowaniem przemieszczania się go pomiędzy różnymi obszarami geologicznymi. Podczas swojego długiego życia w trudnych warunkach, przecierał jedocześnie szlaki dla powrotu NASA na Czerwoną Planetę.
Artykuł napisała Alicja Pietrzak.
Source :
NASA
https://news.astronet.pl/index.php/2019/02/15/w-kosmicznym-obiektywie-sladami-lazika-opportunity/

W kosmicznym obiektywie Śladami łazika Opportunity.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Strumień gwiazd w pobliżu Słońca
2019-02-15.
Periodyk naukowy Astronomy & Astrophysics opublikował pracę badaczy z Uniwersytetu w Wiedniu, którzy odkryli rzekę gwiazd, tak zwany strumień gwiezdny pokrywający większą część południowego nieba. Strumień ten znajduje się stosunkowo blisko i składa się z co najmniej 4000 gwiazd, które poruszają się razem w przestrzeni od momentu powstania jakiś miliard lat temu. Z uwagi na jego bliskość do Ziemi, strumień stanowi idealne pole, na którym można testować procesy rozrywania gromad, mierzyć pole grawitacyjne Drogi Mlecznej i współczesne populacje planet pozasłonecznych za pomocą kolejnych misji, których zadaniem będzie poszukiwanie egzoplanet. Do swoich badań autorzy artykułu wykorzystali dane zebrane przez satelitę Gaia.
Nasza własna galaktyka, Droga Mleczna, jest domem dla gromad gwiazd o różnych rozmiarach i w różnym wieku. Naukowcy od dawna odkrywają liczne mode gromady w obłokach molekularnych, nieco mniej gromad w średnik i dojrzałym wieku w dysku galaktycznym i jeszcze mniej masywnych, starych, gromad kulistych w halo galaktyki. Owe gromady, niezależnie od ich pochodzenia i wieku, są poddawane oddziaływaniom pływowym na swoich orbitach wokół Galaktyki. Z czasem oddziaływanie grawitacyjne Drogi Mlecznej zaczyna je rozrywać, rozrzucając gwiazdy po zbiorze gwiazd, który całościowo nazywamy Drogą Mleczną.
?Większość gromad gwiazd w dysku galaktycznym rozpada się szybko po narodzinach, bowiem jako takie nie zawierają wystarczająco dużo gwiazd, aby wytworzyć silną studnię potencjału grawitacyjnego, inaczej mówiąc, nie ma w nich wystarczająco dużo kleju, aby utrzymać gwiazdy blisko siebie. Nawet w bezpośrednim otoczeniu Słońca istnieje kilka gromad z wystarczającą masą, aby utrzymać się w całości przez kilkaset milionów lat. Zatem podobne, duże, przypominające strumienie pozostałości gromad lub asocjacji także powinny stanowić element Drogi Mlecznej? mówi Stefan Meingast, główny autor artykułu opublikowanego w A&A.
Dzięki precyzji pomiarów satelity Gaia, autorzy mogli zmierzyć trójwymiarowy ruch gwiazd w przestrzeni. Dokładnie przyglądając się rozkładowi pobliskich gwiazd poruszających się w tę samą stronę, jedna konkretna grupa gwiazd, jeszcze nie znanych i nie badanych, szybko przykuła uwagę naukowców. Była to grupa gwiazd, która wykazywała dokładnie oczekiwane cechy gromady gwiazd, które powstała razem, ale została rozerwana przez oddziaływanie grawitacyjne Drogi Mlecznej.
?Poszukiwanie pobliskich strumieni w dysku przypomina przysłowiowe poszukiwanie igły w stogu siana. Astronomowie patrzyli na i przez ten nowy strumień gwiazd przez długi czas, bowiem pokrywa on większą część nocnego nieba, ale dopiero teraz uświadomili sobie, że on tam jest, i jest ogromny i jest zdumiewająco blisko Słońca? mówi Joao Alves, drugi autor artykułu. ?Odkrywanie nowych rzeczy tak blisko domu jest bardzo przydatne, bowiem nie są one wtedy zbyt ciemne lub zamglone i pozwalają na dużo dokładniejsze badania, co jest wprost marzeniem astronomów?.
Z uwagi na ograniczenia obserwacji Gaia, badacze wybrali tylko 200 źródeł. Ekstrapolacja ponad te limity wskazuje, że strumień powinien zawierać co najmniej 4000 gwiazd, przez co struktura jest masywniejsza od większości gromad jakie znamy w otoczeniu Słońca. Autorzy określili także wiek strumienia na około miliard lat. Można zatem stwierdzić, że strumień już czterokrotnie okrążył galaktykę ? to wystarczająca liczba na powstanie strumieni wskutek oddziaływań grawitacyjnych z dyskiem Drogi Mlecznej.
?Jak tylko zbadaliśmy tę konkretną grupę gwiazd bardziej szczegółowo, wiedzieliśmy, że odkryliśmy to czego szukaliśmy. Współczesną strukturę przypominającą strumień, rozciągającą się na setki parseków na jednej trzeciej nieba? mówi Verena Furnkranz, współautorka i magistrantka na Uniwersytecie w Wiedniu.
Źródło: A&A
Artykuł naukowy: http://dx.doi.org/10.1051/0004-6361/201834950
https://www.pulskosmosu.pl/2019/02/15/strumien-gwiazd-w-poblizu-slonca/

Strumień gwiazd w pobliżu Słońca.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdzie wszechświat skrywa brakującą masę?
2019-02-15. Radek Kosarzycki

Astronomowie spędzają dziesięciolecia na poszukiwaniach czegoś co wydaje się dość trudne do ukrycia: około jednej trzeciej ?normalnej? materii we Wszechświecie. Najnowsze wyniki badań przeprowadzonych na podstawie danych zebranych przez Obserwatorium Rentgenowskie Chandra mogą pomóc im zlokalizować tę brakującą materię.
Na podstawie niezależnych, standardowych obserwacji, naukowcy z dużą pewnością obliczyli jak dużo normalnej materii ? to znaczy wodoru, helu i innych pierwiastków ? istniało tuż po Wielkim Wybuchu. W czasie od kilku pierwszych minut do pierwszego miliarda lat historii wszechświata większość tej normalnej materii skupiła się w kosmicznym pyle, gazie i obiektach takich jak gwiazdy i planety, które jesteśmy w stanie dostrzec za pomocą współczesnych teleskopów.
Problem jednak polega na tym, że gdy astronomowie sumują całą masę całej normalnej materii we współczesnym wszechświecie, wciąż brakuje jednej trzeciej. Swoją drogą brakująca materia jest czymś zupełnie innym od tajemniczej ciemnej materii.
Jeden z pomysłów mówi, że brakująca materia zebrała się w gigantycznych włóknach ciepłego (temperatura niższa niż 100 000K) lub gorącego (temperatura wyższa od 100 000 K) gazu w przestrzeni międzygalaktycznej. Owe włókna nazywane są przez astronomów ?ośrodkiem ciepłym?, WHIM (ang. warm-hot intergalactic medium). Pozostają one niewidoczne dla teleskopów obserwujących niebo w zakresie optycznym, ale część tego ciepłego gazu wypełniającego włókna wykryto w zakresie promieniowania ultrafioletowego.
Wykorzystując nową technikę badawczą, naukowcy odkryli nowe i silne dowody na istnienie gorącego składnika WHIM w danych z Chandry i innych teleskopów.
?Jeżeli odkryjemy tę brakującą masę, możemy rozwiązać jedną z największych zagadek astrofizyki? mówi Orsolya Kovacs z Centrum Astronomii Harvard & Smithsonian w Cambridge, MA. ?Gdzie wszechświat mógł upchnąć tak dużo materii, z której zbudowane są gwiazdy, planety i my??
Astronomowie wykorzystali Chandrę do poszukiwania i badania włókien ciepłego gazu leżąco wzdłuż ścieżki do kwazaru, jasnego źródła promieniowania rentgenowskiego zasilanego przez supermasywną czarną dziurę. Kwazar ten znajduje się około 3,5 miliarda lat świetlnych od Ziemi. Jeżeli gorący gaz będący składnikiem WHIM związany jest z tymi włóknami, część promieniowania rentgenowskiego z kwazaru uległaby pochłonięciu przez gorący gaz. Dlatego też badacze poszukiwali sygnatury gorącego gazu w promieniowaniu rentgenowskim kwazaru.
Jedno z wyzwań stojących przed badaczami korzystającymi z tej metody jest fakt, że sygnał absorpcji przez WHIM jest słaby w porównaniu do całkowitej ilości promieniowania rentgenowskiego emitowanej przez kwazar. Przeszukując całe widmo rentgenowskie, trudno jest wykryć tak słaby wpływ absorpcji ? faktyczne ślady WHIM ? od losowych fluktuacji.
Kovacs wraz ze swoim zespołem pokonał ten problem skupiając swoje poszukiwania tylko na określonych częściach widma rentgenowskiego, obniżając tym samym prawdopodobieństwo wystąpienia błędów pierwszego rodzaju. Dokonali tego najpierw identyfikując galaktyki w pobliżu linii wzroku do kwazaru, które znajdują się w ten samej odległości od Ziemi co regiony ciepłego gazu wykryte w danych ultrafioletowych. Dzięki tej technice udało się zidentyfikować 17 możliwych włókien między kwazarem a nami i określić odległości do nich.
Ze względu na ekspansję wszechświata, która wydłuża promieniowanie podążające w naszą stronę, jakakolwiek absorpcja promieniowania rentgenowskiego przez materię w tych włóknach będzie przesunięta ku czerwieni. Skala przesunięcia zależy od odległości do włókna, zatem zespół badaczy wie, w których fragmentach widma poszukiwać absorpcji spowodowanej przez WHIM.
?Nasza technika co do zasady przypomina wydajne poszukiwanie zwierząt na rozległych równinach Afryki? mówi Akos Bogdan, współautor z CfA. ?Wiemy, że zwierzęta muszą pić, zatem rozsądnie jest najpierw poszukać przy zbiornikach wodnych?.
Mimo, że zawężanie poszukiwań pomogło, badacze musieli także pokonać problem niewielkiej skali absorpcji. Dlatego też wzmocniono sygnał łącząc ze sobą widma z 17 włókien, dzięki czemu zamieniono 5,5-dniowe obserwacje w równowartość danych, do których zebrania potrzeba by było 100 dni. Dzięki ej technice badacze wykryli tlen, którego cech wskazywały, że jest on elementem gazu o temperaturze około miliona kelwinów.
Ekstrapolując obserwacje tlenu na cały zestaw pierwiastków oraz z obserwowanego obszaru do lokalnego wszechświata, badacze donoszą, że być może odkryli całą brakującą materię. Przynajmniej w tym konkretnym przypadku brakująca materia faktycznie skrywała się w WHIM.
?To niesamowite, że udało nam się wyśledzić przynajmniej część tej brakującej materii? mówi Randall Smith, także z CfA. ?W przyszłości możemy zastosować tę samą metodę do innych kwazarów i potwierdzić czy ta odwieczna zagadka ostatecznie została rozwiązana?.
Źródło: Chandra X-ray Center
Artykuł naukowy: https://arxiv.org/abs/1812.04625
https://www.pulskosmosu.pl/2019/02/15/gdzie-wszechswiat-skrywa-brakujaca-mase/

Gdzie wszechświat skrywa brakującą masę.jpg

Gdzie wszechświat skrywa brakującą masę2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NASA twierdzi, że wkrótce wraca na Księżyc, aby tam zostać na dłużej
2019-02-15. Radek Kosarzycki

NASA przyspiesza plany powrotu na Księżyc i tym razem agencja twierdzi, że wraca, aby zostać tam na dłużej.
Jim Bridenstine, administrator NASA powiedział wczoraj dziennikarzom, że agencja planuje mocno przyspieszyć plany popierane przez Prezydenta Donalda Trumpa dotyczące powrotu na Księżyc przy współpracy z przedsiębiorstwami prywatnymi.
?Ważne, abyśmy wrócili na Księżyc tak szybko jak to możliwe? powiedział Bridenstine na spotkaniu w siedzibie głównej NASA w Waszyngtonie dodając, że ma nadzieję na realizację tego zadania przed 2028 rokiem.
?Tym razem gdy polecimy na Księżyc, zostaniemy na nim. Nie polecimy tam tylko po to, aby zostawić odciski swoich butów i postawić flagę, wrócić na Ziemię i nie polecieć ponownie przez kolejne 50 lat? dodał.
?Planujemy coś zupełnie innego niż wszystkie inne kraje na świecie. Chcemy polecieć i stworzyć bazę, do której regularnie będą latały kolejne załogi?.
Ostatnią osobą na Księżycu był Eugene Cernan w grudniu 1972 roku, uczestnik misji Apollo 17.
Zanim jednak człowiek ponownie postawi nogę na powierzchni Księżyca, NASA planuje wysłać tam ? jeszcze przed 2024 rokiem ? bezzałogowy statek i aktualnie już przyjmuje oferty od rosnącego sektora prywatnego na budowę lądownika.
Termin składania ofert upływa 25 marca br, a pierwszy etap selekcji zaplanowano na maj ? to niesamowicie szybkie tempo jak na agencję, której wcześniejsze projekty opóźniały się o całe lata i przekraczały budżet o setki milionów dolarów.
?Jak dla nas najlepiej by było gdyby się udało polecieć jeszcze w tym roku. Chcemy tam polecieć jak najszybciej? mówi Thomas Zurbuchen, zastępca administratora Dyrektoratu Misji Naukowych w NASA.
Niemniej jednak przyznał, że ?może to być niemożliwe?.
Przyspieszeone plany NASA to skutek dyrektywy, którą Trump podpisał w grudniu 2017 roku, a która zakłada powrót na Księżyc przed załogową misją na Marsa w latach trzydziestych.
NASA planuje także zbudowanie małej stacji kosmicznej Gateway na orbicie Księżyca do 2026 roku. Stacja będzie służyła jako punkt pośredni przed podróżami na i z powierzchni Księżyca, ale nie będzie to stacja ze stałą załogą tak jak Międzynarodowa Stacja Kosmiczna (ISS) na orbicie okołoziemskiej.
Tak jak w przypadku ISS, NASA zainteresowana jest współudziałem innych krajów, które mogłyby dostarczyć część niezbędnych elementów stacji księżycowej czy pojazdy umożliwiające lądowanie na powierzchni Księżyca.
Także przed rozpoczęciem misji załogowej NASA planuje wysłać instrumenty naukowe oraz inne narzędzia na Księżyc w 2020 roku lub nawet jeszcze przed końcem tego roku.
Agencja planuje szybkie przetargi na budowę i wysłanie takich instrumentów na Księżyc, oferując przy tym korzyści finansowe dla firm sektora prywatnego, które zdecydują się na tak krótkie terminy.
?Zależy nam na prędkości? mówi Thomas Zurbuchen. ?Nie oczekujemy, że uda nam się z sukcesem każdy start czy każde lądowanie. Wliczamy to w nasze ryzyko?.
Źródło: AFP
https://www.pulskosmosu.pl/2019/02/15/nasa-twierdzi-ze-wkrotce-wraca-na-ksiezyc-aby-tam-zostac-na-dluzej/

NASA twierdzi, że wkrótce wraca na Księżyc, aby tam zostać na dłużej.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)